Twardowski Jan ks Milczysz ze mną(1)

background image

Jan Twardowski

Milczysz ze mną

Wybór i opracowanie Aleksandra Iwanowska

background image

Nastolatce,
Królewnie ze

Skępego

w rocznicę

pięćsetlecia

background image

Modlitwa do Matki Boskiej Skępskiej na dzień 8 września

Z jeziora na jezioro, z kępy na kępę
pogańskie Skępe.
Aleś ochrzciła je uśmiechem,
Panno, pochylona nad grzechem.

Na obraz i podobieństwo
czekającego dziewczęcia
wywiodło Cię doczesne dłuto,
iżby nawet z drewnianego poczęcia
wióry cudu padały w pokutę.

* * *

Aniele, stróżu mój —
którego nie znam z twarzy ni z imienia,
Ty zawsze przy mnie stój
na urwistą odległość sumienia.

Jerzy Pietrkiewicz (Londyn, 1953)

Pielgrzymów, przybywających do Skępego może wzruszyć tablica na murze

świątyni, na której wyryto wiersz ku czci Matki Boskiej Skępskiej. Napisał go
urodzony w Ziemi Dobrzyńskiej Jerzy Pietrkiewicz. Swoje dzieciństwo spędził on pod
opieką Królewny Polskiej ze Skępego. Losy wojny rzuciły go za granicę, do Londynu,
gdzie ukończył studia i został profesorem literatury, tłumaczem, poetą, prozaikiem
piszącym po angielsku. W rocznicę pięcsetlecia Nastolatki ze Skępego nie można o
tym zapomnieć

background image

Niepokalana

background image

Łaski pełna

Teologia naukowo uzasadnia tajemnicę Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej.

Powstało na ten temat wiele bardzo mądrych książek, toczyło się wiele dyskusji
teologów. Myślę jednak, że lud Boży, który tak cierpliwie powtarza na różańcu
świętym: łaski pełna…, łaski pełna…, łaski pełna… — bez patrzenia w teologię, na
zdrowy rozum pojmuje, że Bóg, który uczynił Maryję matką Chrystusa, dał Jej
wszystkie możliwe łaski, w tym tę największą: przyszła na świat nie skażona grzechem
pierworodnym.

W życiu świętych grzechy nas smucą, ale nie dziwią. Wiemy, że św. Paweł, jeszcze

jako Szaweł, grzeszył grzechem gniewu — gniewał się na chrześcijan. Św. Augustyn w
swoich Wyznaniach mówi, że prowadził nieuporządkowane życie, św. Teresa Wielka
przyznała, że czasami była awanturnicą, ale potem jej to przechodziło.

Niech nas to nie dziwi, że w życiu ludzi skażonych grzechem pierworodnym, nawet

wprowadzonych na drogę Chrystusa, jest ciągłe zmaganie się z grzechem w tęsknocie
za świętością.

Gdyby ktoś posądził Matkę Bożą o jakikolwiek grzech — bylibyśmy oburzeni,

widzielibyśmy w nim bluźniercę, tego, który brudnym paluchem pragnie skazić
najczystszy śnieg, który chce przysłonić chmurą słońce. W tej właśnie intuicyjnej
postawie, nigdzie nie wyuczonej, kryje się nasza wiara w Niepokalane Poczęcie Matki
Bożej. Jesteśmy inni — a Ona jest inna. My walczymy z grzechem — Ona nie miała
grzechu. Grzech przy Niej wstydził się być grzechem. Ona cała tylko wzrastała w
świętości. Jest arcydziełem łaski Bożej, kawałkiem raju na Ziemi.

Dzień 8 grudnia jest dniem wielkiego, niezwykłego daru Bożego, jest dniem

podziękowania za dary łaski Bożej i za ten dar największy Matki Bożej,
Niepokalanego Poczęcia. Także za dary, jakie stale otrzymujemy: dar Chrztu świętego,
dar życia, dar pojednania z Bogiem w spowiedzi świętej, dar powołania, dar przyjaźni,
miłości, cierpienia, będącego darem, w którym doświadczamy miłości Bożej.

Dzień 8 grudnia jest dniem proszenia o łaskę dla innych ludzi, o łaskę, aby nie

rozpaczać. O Matce Najświętszej powiedziano, że była smutna, samotna, ale nigdy nie
powiedziano, że rozpaczała. Rozpacz jest następstwem grzechu pierworodnego —
nagłe niewidzenie Boga w nieszczęściu. Ona chyba zawsze widziała Boga. Jest Matką
nadziei w naszej ludzkiej rozpaczy.

background image

Świadectwo

Dlaczego w uroczystość Narodzenia Matki Najświętszej czytamy rodowód Pana

Jezusa?

Jest to jednocześnie rodowód Matki Najświętszej. Do tego rodowodu wprowadził

Ją św. Józef, dzięki adopcji Jezusa. Czytamy ludzką metrykę Matki Najświętszej.
Metryka ludzkiej matki, kobiety z pokolenia Dawida, która była Matką Bożą.

Rodowód ten wydaje się dość monotonny, jednak jest bardzo wzruszający, dlatego,

że wspomniane są dalsze i bliższe krewne Matki Najświętszej: Sara, Rebeka, Rachab,
Rut, Tamara, żona Uriasza.

Matka Najświętsza pochodziła z takiej rodziny, w której były nie tylko same wierne

Izraelitki, ale i dwie poganki: Rachab i Rut, i dwie grzesznice: Tamara i żona Uriasza.

Jest więc Matką ekumenii, Matką Miłosierdzia, Matką zbawienia dla wszystkich —

dla świętych i grzeszników.

background image

Najlepszy początek

Święto Narodzenia Matki Najświętszej, ciche i dlatego może tak bardzo kochane,

można by nazwać świętem najlepszego ludzkiego początku. Do takich świąt,
najrzadszych chyba na świecie, należą święta Narodzenia Pana Jezusa, Narodzenia
Matki Bożej Niepokalanie Poczętej i Narodzenia św. Jana Chrzciciela, oczyszczonego
w tonie matki.

Jeżeli chodzi o nas, to zawsze zaczynamy od jakiegoś kleksu. Przychodzimy na

świat trochę na niby, trochę na gapę, trochę na kredyt. Chociaż oczyszczeni przez
Chrzest św., stale jesteśmy skłonni do grzechu. Musimy stale się naprawiać i dopiero
przez trud naszego życia, poprzez samotność i ogołocenie śmierci, przyjętej po
Bożemu — rodzimy się naprawdę dla Pana Boga.

Matka Najświętsza od razu zaczęta najpiękniej, najszlachetniej. Nie możemy Jej

naśladować. Nie mamy łaski świętego narodzenia i musimy nieraz długo iść do tego,
aby dojrzeć do prawdziwej miłości.

Święto Narodzenia przypomina nam raj utracony, pierwotne przeznaczenie

człowieka. Człowiek miał przyjść na świat jako miłość. Miłość ta miała z czasem
dojrzewać do coraz dojrzalszej miłości.

Tymczasem przychodzimy na świat z dyplomem samoluba po to, aby po wielu

trudnościach, wielu krzyżach i cierpieniach nauczyć się prawdziwego narodzenia się
dla Pana Boga.

background image

Tak ludzka

Nie wierzą świętej Annie wszyscy ważni święci
że znała Matkę Bożą w sukience do kolan
z dowcipnym warkoczykiem i wesołą grzywką
w sandałach z rzemykiem co były niepewne
czy może się poplątać to co nieśmiertelne
biegającą jak wróbel polski po podwórku
zerkającą do studni orzechowym okiem
jak spada całe niebo bez bliższych wyjaśnień
umiejącą odróżnić jak pszczołę najprościej
zwykłe dobro na co dzień od doskonałości
bo zawsze są prawdziwe rzeczy mniej ogólne
poznającą zapachy i uparte smaki
jak słodki kwaśny słony i najczęściej gorzki
zwłaszcza gdy pies wprost z budy nie archanioł dziwny
demonstrował ogonem liryzm prymitywny

O córko świętej Anny z najżywszych obrazów
tak ludzka że nie byłaś dorosłą od razu

background image

Święta Anna uczy Matkę Bożą

Poznasz litery duże matę
psalmy jeden po drugim jak sny
lecz rozumiesz już lekcjami
że to On zawsze — nie Ty

wiedzą o tym — tak trzeba
nauka od ludzi — mądrość spada wprost z nieba

background image

Najczystsza

Jesteśmy stale w kratkę: raz dobrzy, raz źli, raz czyści, raz pobrudzeni, raz piękni,

raz z brzydką gębą. Tak na zmianę — w kratkę.

Niepokalanie Poczęta była cała piękna.
Nasza świętość jest też w kratkę. Przychodzimy do kościoła, garniemy się do

Komunii św., czasem modlimy się z tekstem w ręku, czasem bez tekstu — twarzą w
twarz, z ucha do ucha. Czasem jednak pytamy: „Co będę miał z tej świętości? Może
szczęśliwe życie z abonamentem do ostatniego dnia? Może zadowolenie z siebie
samego, wewnętrzny spokój, promieniowanie wewnętrzne?”

Matka Najświętsza cała była święta. Nigdy nie myślała o sobie. Nawet, kiedy

śpiewała Magnificat — mówiła o Bogu, a nie o sobie samej. Stała się tak
przeźroczysta, że jest najczystszą atmosferą, w jakiej spotykamy się z samym Bogiem,
często Jej wcale nie widząc.

Stale walczymy z grzechem. Nasza świętość polega tylko na tym, że mocujemy się

ze straszydłem naszego grzechu. Nasze nawrócenie jest tylko nawracaniem się do Pana
Boga od grzechu.

Matka Najświętsza w ogóle nie znała grzechu. Jej nawracanie do Boga było

nawracaniem się od dobrej myśli do jeszcze lepszej, od dobrego uczynku do jeszcze
lepszego, od powiedzenia „tak”, do milczenia, w jakim się biegnie na jednej nodze albo
stoi pod krzyżem i błogosławi za cierpienie.

Dla nas jest jedno pocieszenie. Matka Najświętsza jest największą dłużniczką Pana

Boga, bo najwięcej od Niego otrzymała, dlatego na pewno patrzy z miłosierdziem na
nas, swoich ubogich krewnych.

Nad nami jest rozmaite niebo: raz ciemne, raz jasne, raz z deszczem, raz pełne

słońca, raz suche, raz wilgotne, ze śniegiem i deszczem.

Matka Najświętsza jest Niebem Najczystszym i Wiecznym.
Dziękujmy Bogu za to, że możemy chodząc po ziemi, czasem w to Niebo

spoglądać, że wciąż budzi w nas tęsknotę za prawdziwą świętością, za samym
Bogiem, za prawdziwą czystością w głębi duszy.

Jak mówi psalmista: uczy nas mądrości.

background image

Błogosławiona

background image

Lęk i pokora

Zatrwożyła się Maryja. Dlaczego? Nieraz opowiadamy, że przelękła się wielkości

swojej misji. Jednakże anioł jeszcze nie zdążył Jej o tej misji powiedzieć. Słowa „Pan z
Tobą” wywarły na Niej tak ogromne wrażenie.

Jak często zapominamy o sensie bojaźni Bożej.
Bóg, który przychodzi, to Ten, który przekracza wszelkie pojęcie i słowa.
Bojaźń Boża to co innego niż strach.
Dopiero przejęci nią mogą być naprawdę pokorni.

background image

Przychodzi z miłością

Święto Zwiastowania — pamiątka pierwszego dnia dziewięciomiesięcznego

oczekiwania Maryi na przyjście na świat Pana Jezusa. Od 25 marca do 25 grudnia
upływa równo dziewięć miesięcy. Czas błogosławiony, kiedy dojrzewa Dziecko
poczęte z Boga do tego, aby pojawić się na ziemi.

Jeżeli tak na to spojrzymy, to święto Zwiastowania jest nowalijką, niespodzianką w

roku liturgicznym, bo przeżywamy Wielki Post, czekamy na święta z wielkanocnym
barankiem, a tu nagle przypomina się poczęcie Pana Jezusa, pierwszy dzień Adwentu,
Boże Narodzenie. W Wielkim Poście przychodzi dzień wprost z radosnych tajemnic
różańca, dzień ze świecą adwentową, z gwiazdką na niebie, z choinką.

Co jest tak bardzo ważnego w tajemnicy tego święta?
Święto Zwiastowania jest świętem proszącej miłości Pana Boga. Bóg przychodzi do

człowieka kochanego i tak jak zakochany prosi o miłość.

Co to znaczy: chciej tego, czego ja chcę, ale kochaj mnie? Bóg jest wszechmocny, a

nie wszystko może, bo nie może zmusić ludzkiego serca do miłości. Miłość ludzka nie
byłaby miłością, gdyby była do czegokolwiek zmuszona. Człowiek sam zdobywa się na
miłość. Nie byłby człowiekiem, gdyby tego nie umiał. Bóg czeka. Mówi do tego, do
kogo przyszedł: „Przyszedłem z miłością”. Prosi o miłość.

Maryja odpowiedziała z radością:
— Chcę tego, czego Ty chcesz. Jestem Twoją służebnicą, służebnicą Pańską. Chcę

tego, czego Ty chcesz, dlatego, że Ty chcesz, tak długo, jak Ty chcesz i w taki
sposób, jak Ty chcesz.

To jest właśnie nasza miłość do Pana Boga. Maryja nie wypowiedziała jej tylko raz

jeden. Całe Jej życie było odpowiedzią. Wtedy, kiedy drzwi pozamykano przed Nią w
Betlejem, nie było dla Niej miejsca i znalazła się w ubogiej stajni bez dachu nad głową,
kiedy uciekała przed Herodem za zieloną granicę, jadąc na tułaczkę, kiedy stanęła pod
krzyżem na Golgocie. Właśnie wtedy chciała tego, czego Bóg chciał. Chociaż chyba
niczego nie rozumiała, bo cóż mogła rozumieć, kiedy anioł Jej powiedział, że urodzi
syna, który będzie pasterzem Najwyższego i którego panowania nie będzie końca — a
tu widzi swego syna, jak żebraka, którego potem ukrzyżowali. Nie rozumiała Go
wcale, ale ufała miłości prawdziwej. Ten, kto ufa miłości prawdziwej nigdy nie będzie
zawiedziony, bo ufa samemu Bogu. Za taką miłość Matka Boża dostała się do Nieba.

Święto Zwiastowania jest świętem nas wszystkich, dlatego, że Bóg stale do nas

przychodzi i stale prosi o miłość. Mówi: „kochaj mnie”, to znaczy „chciej tego, czego
ja chcę”.

background image

Służebnica Pańska

„Oto ja, służebnica Pańska” — odpowiada Matka Boska.
Polski przekład, wprowadzając zaimek „ja” (chociaż w języku polskim zaimek ten

można często pomijać), tak jakby podkreślał to, że Matka Boska, powołana przez
Boga, pomyślała o samej sobie.

Zwykle w chwili, kiedy nas wyróżniają, przede wszystkim myślimy o sobie —

uważamy, że jesteśmy niegodni, że nie potrafimy spełnić powierzonego nam zadania.

Po łacinie czytamy: „Ecce ancilla Domini” — bez zaimka „ego”, to znaczy: „ja”.

Tak jest również w innych przekładach.

Kiedy Matka Boska została powołana, odpowiada: „Służebnica Pańska” — w

pokorze widzi siebie tylko jako jedną ze służebnic.

Dalsze słowa Matki Bożej: „Niech mi się stanie według słowa twego” — można

rozumieć: „Czyń ze mną, co chcesz”.

Nawet wtedy, gdy już mówi o sobie — widzi tylko Boga, który chce się posłużyć

służebnicą.

background image

Pokorna

Nieraz tak bywa, że człowiek wszystko poświęci, ale nie potrafi oddać Panu Bogu

własnego „ja”. Stąd te wszystkie zmartwienia: że jestem pokrzywdzony, że właśnie
mnie zdarzyło się coś złego, że mnie nie zrozumiano. Albo, że spalam się w ofierze z
miłości ku Bogu.

Spróbujmy zgubić to „ja” — jak Matka Najświętsza…
Była tak pokorna, że nasze serca muszą wydobywać Ją z ukrycia…

background image

Bądź pochwalona, mamusiu

Ewangelia mówi o pewnej kobiecie, która wyrwała się ze zdumionego tłumu.
Jak wyglądała? Nie wiem. Może miała chustkę czerwoną, szary płaszcz, błękitne

sandały; może miała w koszyku czarny chleb z umączoną przylepką.

Co mówiła?
Pochwaliła Matkę Pana Jezusa.
Kto jeszcze pochwalił Matkę Pana Jezusa?
Anioł Gabriel. Dzieci pamiętają — przyszedł do Nazaretu i powiedział:

Zdrowaś Maryjo,
łaski pełna,
Pan z Tobą,
Błogosławionaś Ty między niewiastami.

Kto jeszcze pochwalił Matkę Najświętszą?
Święta Elżbieta wyciągnęła rękę do Matki Boskiej, żeby Ją pozdrowić.
Kto jeszcze pochwalił Matkę Bożą?
Sam Pan Jezus, bo powiedział: „Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i

zachowują je”. Pochwalił Ją, bo Ona wsłuchiwała się w każde słowo Ewangelii i
każdego strzegła tak, jak pastuszek strzeże białej owcy.

Są dzieci, które tylko czekają, kiedy mamusia je pochwali.
Pomyśl o mamusi. Nikt tak nie ugotuje dla ciebie kawy z mlekiem. Nikt tak nie

przykryje cię kołdrą. Kiedy jesteś chory, nikt tak nie siedzi przy łóżku. Nikt tak nie
drży, kiedy mierzy ci gorączkę, kiedy wyjmuje termometr spod pachy, bierze pod
światło i patrzy na srebry słupek rtęci jak na małpkę, która chce przeskoczyć czerwoną
kreskę. Nawet lalki w kątach nie załamują rąk, a mamusia drży

Nikt tak nie boi się o ciebie, jak mamusia, kiedy jesteś chory.
Czy ty kiedy pochwaliłeś swoją mamusię?

background image

Bez słów

Święto Nawiedzenia nie wydaje się być wielkim świętem. Takie niby zwyczajne. Co

może być w nim cudownego?

W czasie Bożego Narodzenia fruwają aniołowie.
W czasie Wielkanocy pęka cudownie grób, opieczętowany wszystkimi urzędowymi

pieczęciami.

W czasie Zesłania Ducha Świętego zwykli uczniowie stają się poliglotami i mówią

w każdym języku bez pomocy samouczków i nauczyciela.

Nawiedzenie — spotkanie dwóch kobiet, wydawałoby się zupełnie zwyczajnych,

ubranych tak, jak inne.

Spotkanie odbyło się prawdopodobnie bez świadków.
Bóg szanuje samotność spotkań.
Gdyby jednak ktoś — chociaż przypadkiem — przypatrzył się temu spotkaniu, na

przykład robotnik z winnicy, panna mądra, opatrująca lampę, żeby się nie spóźnić, czy
chłopak, maszerujący z rybami i chlebem w koszyku… Żeby tak ktoś popatrzył na to
spotkanie czy to od strony najdalszych drzew, czy z tych najbliższych, przy oknach,
powiedziałby:

— Nic nadzwyczajnego. Spotkały się dwie kobiety. Jedne z tych, które nie tylko

modlą się, ale i piorą, szyją, zamiatają, dźwigają torby z prowiantami, idą nieraz w
zakurzonych sandałach.

Co dziwiłoby jednak, gdyby przypatrzeć się temu zwykłemu spotkaniu?
Młodziutka kobieta, Matka Najświętsza, zbliża się do kobiety dużo starszej od

siebie. Starsza kobieta kłania się Jej, wbrew wszystkim kodeksom towarzyskim,
wbrew nauce savoir—vivre’u. Wszystkie lekcje bon tonu przewracają się do góry
nogami.

Co osobliwego, że młodziutka Matka Najświętsza nie mówi: „Co też ciotka

wyrabia, przecież ja jestem młoda, a ty jesteś starsza. Ja jestem niegodna, a ty jesteś
godna — mnie anioł do ciebie przysłał” — ale odpowiada odruchem absolutnej
prostoty i pokory, przyjmując z radością pochwałę? Pokorą jest przecież przyjąć z
radością pochwałę, wiedząc, że dobro, które jest w nas, jest dziełem Chrystusa. Matka
Najświętsza od razu zrozumiała, że św. Elżbieta nie Ją pozdrawia, ale samego
Chrystusa.

Dwie kobiety spotykają się z Bogiem i spotykają się w Bogu.
Jak często nasza pokora nie jest prawdziwa i przypomina fałsz…
Spotkać się z Bogiem i w Bogu jest czymś tak wielkim i ogromnym, że wiele rzeczy

ważnych staje się przy tym tak nieważnymi. Nieważne staje się mniejsze czy większe
wykształcenie, pochodzenie, odznaczenia, dystynkcje. Ważna jest tylko wielkość
Boga, z którym się spotykam i to, kto z nas ma więcej Boga w sobie i kto z nas więcej
Bogiem żyje.

Spotkać się nagle, w codziennym życiu, z samym Panem Bogiem, by Nim żyć i

czegoś się od Niego stale dowiadywać…

Zauważmy jednak, że te dwie kobiety, zanim zaczęły mówić, doskonale się

zrozumiały. Matka Boska zrozumiała, że św. Elżbieta widzi w Niej Matkę Chrystusa i
że św. Elżbieta pozdrawia w Niej Chrystusa.

Spotkanie kontemplacyjne: człowiek, który kocha Boga, który żyje Bogiem, który

modli się — nie potrzebuje słów. Może słowa mieć, może ich dotykać, ale doskonale
porozumie się z drugą duszą bez słów Ten, kto żyje modlitwą, odkrywa najgłębszy, nie
zamazany sens bez słów.

background image
background image

Święty Jan Chrzciciel

Nie malujcie go bez uśmiechu
chudego jakby zjadł szarańczy ostatki
przecież w dniu Nawiedzenia
skoczył z radości w łonie matki

background image

Nawiedzenie

Tajemnica Nawiedzenia, spotkania dwóch kobiet, Matki Bożej i świętej Elżbiety.
Co czynimy, kiedy się spotykamy ze sobą?
Najczęściej mówimy o samych sobie. Bytem niedawno świadkiem rozmowy dwóch

misjonarzy, którzy wrócili z Afryki z różnych stron. Obaj bardzo pobożni. Prawdziwi
ludzie Boży Pierwszy mówił, że miał w czasie misji trzy razy febrę i trząsł się jak
galareta, aż mu spadł z ręki zegarek. Drugi opowiadał, że budował kościół i nosił na
plecach worki z piaskiem, cegły. Tubylcy, jak to tubylcy, czasem mu gąskę przynosili
w koszyku, czasem trochę koziego mleka. Potem go jednak okradli i nawet szczękę
mu zabrali, ale on im przebaczył.

Byłem świadkiem, jak ktoś odwiedził chorego w szpitalu i powiedział: — Twoja

choroba to pestka, ja to ciężko choruję…

Tymczasem spotykają się dwie kobiety, które miałyby tyle do opowiedzenia o

sobie. Nic o tym nie mówią —mówią tylko o Panu Bogu. Święta Elżbieta doznała
przecież wielkiej łaski. Starsza kobieta poczęła syna i nic o tym nie mówi, tylko chwali
Boga, który przyprowadził do Niej Matkę Bożą. Matka Boża też niczego o sobie nie
mówi, ani o spotkaniu z aniołem, ani o tym, że jest niegodna przyjęcia nieoczekiwanej
łaski. Też chwali tylko Pana Boga, tak jakby Jej wcale nie było. To naprawdę jest
niezwykłe. Bóg był dla Nich na pierwszym planie. Pochwaliły Boga, a miały przecież
tyle do opowiedzenia o sobie… Można domyślać się, że to one pierwsze na świecie
powiedziały przy powitaniu: — Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Żeby w naszym życiu tym pierwszym odruchem był Pan Bóg.
Budzimy się — to Pan Bóg sprawił, że jeszcze żyjemy i chodzimy po tym świecie.
Spotyka nas radość — to Pan Bóg nas tak ucieszył.
Spotyka nas smutek — to Pan Bóg chce czegoś od nas.
Spotyka nas rozgrzeszenie — to Pan Bóg, który świat stale stwarza z niczego.

background image

Spotkania

Tajemnica Nawiedzenia jest jednocześnie Tajemnicą Przemienienia.
Zauważmy, że otacza nas codzienne szare życie. Idziemy ulicą, widzimy zwykłe

domy, zwykłych ludzi, zwykłe twarze. Wszystko takie zwyczajne: ludzie spotykają się,
rozchodzą, telefonują, piszą listy…

Jednak w tym wszystkim, pod całą tkaniną codziennego życia, tkwi ukryte życie

Boże, z jakim możemy spotkać się zawsze. Ukryty, niewidzialny Duch Boży, jest
naokoło, pod codziennym i zwyczajnym życiem. To jest tak, jak w czasie Konsekracji:
widzimy niepozorną postać chleba, nie widzimy samego Boga.

Czy umiemy popatrzeć na codzienną rzeczywistość nie tylko od zewnątrz, ale i od

wewnątrz?

Wciąż kogoś odwiedzamy, wciąż ktoś do nas przychodzi, spotykamy się z kimś.

Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że Bóg każe nam kogoś nawiedzać, że Bóg nas
prowadzi, że Bóg chce nas z kimś spotkać?

Co mówimy w czasie naszych spotkań?
Co mówimy do ludzi, którzy nas kochają?
Co mówimy do tych, którzy nas nienawidzą?
Co mówimy do tych, których obraziliśmy?
Co powiedzieliśmy tym, którzy niebawem umarli?
Czy zdajemy sobie sprawę, że Bóg chce, abyśmy cokolwiek Bożego im powiedzieli,

abyśmy wszyscy razem spotkali się w Bogu?

Spotykamy się nie tylko z ludźmi, ale czasem z pokaleczonym, pokrzywdzonym

zwierzęciem.

Spotykamy się z własną radością, z własnym smutkiem, z własnym cierpieniem, z

własną rozpaczą, z samym sobą w czasie rekolekcji.

Spotkamy się kiedyś ze śmiercią.
Bóg nas wciąż spotyka.
Wciąż nawiedzamy siebie i pod zewnętrzną formą tych spotkań, niby codziennych,

można spotkać Boga, można Mu coś powiedzieć.

Kiedyś będziemy zdawali sprawę z tego, czy umieliśmy spotykać się z Bogiem, idąc

przez codzienne i powszednie życie.

background image

Rodzicielka

background image

Boże Narodzenie

Podszedł na palcach niedowiarek
bo konstytucja nie zabrania
do Matki Bożej. Mówił do Niej
— tak nam się wszystko poplątało
partia przy końcu zbaraniała
niech Cię za rękę choć potrzymam
w Noc Szczęśliwego Rozwiązania

background image

O prostym pacierzu

Właśnie w Betlejem wjeżdżali
w groty niemalowane wrota —
osiołek zaczął się trząść jak w kokluszu —
zląkł się kapitalistycznego złota.

Święty Józef podniósł brwi —

Betlejem stało się pełne
mędrców
psychologów
astronomów
kontemplatyków porwanych aż tak do siódmego nieba
że zapomnieli o imieninach mamusi
o języku w bucie
o kruszynie dla wróbli chleba.

Wielbłądy biły kopytami i zamieniały
Ziemię Świętą w grzechotkę —
wół się chwiał — jakby stał na biegunach —
a Matka Boska rzekła do świętego Józefa
— Nie wpuszczaj.

Niech im księżyc przypnie po srebrnej łacie —
niech czekają — póki najmniejszy z pasterzy
skończy mówić zwykły pacierz.

background image

Róża

Lilie półnagie
chabry nieczesane
kaczeńce jak kaczuszki co stanęły boso
wszystkie pietruszki jawnie rozebrane

A jednak święty Józef
dąsa się wyraźnie
gdy Matce Bożej
różę wystrojoną niosą

background image

W kropki zielone

Nie malujcie Matki Bożej w stajence betlejemskiej
stale tylko na niebiesko i różowo
z niebieskimi oczami
ni to ni owo

Tyle było w Betlejem złotego nieba
aniołów białych w oknie
pstrokatych pastuszków za progiem

Założę się, że ktoś świece zapalił
przed brązowym żłóbkiem
jak czerwoną lampkę przed Bogiem

Osiołek podskakiwał na czarnych kopytkach
wół seplenił w fioletowym cieniu
święty Józef rudych proroków kąpał
w srebrnym strumieniu

— Nim Ci Mamusiu — myślał Jezus —
kupią koronę
lepiej Ci w zwykłej szarej bluzce
w kropki zielone

background image

Na rękach

Kiedyś owcę wziął Jezus na ręce,
więc dziś każda ze wzruszenia beczy
i z radości daje wełnę na sweter
rękawiczki, kożuch, ciepłe rzeczy.

Strzyc się daje, bo wciąż myśli sobie
z mojej wełny skarpetki zrobi
Matka Boska leżącemu w żłobie.

background image

Mamusia

Święty Józef załamał ręce,
denerwują się w niebie święci,
teraz idą już nie Trzej Mędrcy,
lecz uczeni, doktorzy, docenci.

Teraz wszystko całkiem inaczej,
to, co stare, odeszło, minęło,
zamiast złota niosą dolary,
zamiast kadzidła — komputer,
zamiast mirry — video.

— Ach te czasy myśli Pan Jezus —
nawet gwiazda trochę zwariowała,
ale nic się już nie zawali,
bo wciąż Mamusia ta sama.

background image

Święty Józef frasobliwy

— Co z tej deski będzie7
— Może domek dla szpaka
półka
stolik w ogrodzie.
To nie wszystko —
Matce Boskiej
najprostszy zwykły stołek na co dzień.

background image

Korona

Tulić Jego głowę z pierwszymi włosami
w Betlejem pod gwiazdą uprzejmie schyloną
w Nazarecie głaskaną Maryi rękami

kto przytuli do siebie z koroną cierniową

background image

Radość i ból

Na Matkę Bożą patrzymy nieraz jak na Matkę Bożą radosną, a nieraz jak na

bolesną.

Święta Niepokalanego Poczęcia, Nawiedzenia, Wniebowzięcia są świętami Matki

Bożej radosnej. Matkę Bożą bolesną spotykamy na Drodze Krzyżowej, pod krzyżem
— z siedmioma mieczami boleści.

Matka Boska Gromniczna jest chyba jednocześnie Matką radosną i bolesną.

Radosną, bo jakąż radością było dla Niej pokazać Jezusa już nie tylko pasterzom, nie
tylko mędrcom, ale ludziom, idącym do świątyni w wielkim mieście. Bolesną, bo
właśnie w dniu ofiarowania usłyszała o mieczu, jaki miał przeniknąć Jej serce.

W kościele 2 lutego jest też dniem radosnym i bolesnym. Radosnym, bo słyszymy

jeszcze kolędy, oglądamy stajenkę betlejemską, jeszcze mamy w oczach św. Mikołaja.
Bolesnym, bo żegnamy kolędy do końca roku, który dopiero się zaczął.

Każda nasza spowiedź jest radosna i bolesna. Bolesna, bo łapiemy się na

niewiernościach wobec Boga. Radosna, bo Bóg nam przebacza, okazuje miłosierdzie,
pozwala nam żyć.

Każda miłość jest bolesna i radosna. Z miłością jest tak, jakby padał drobniutki

deszcz. Idziesz w tym deszczu i nie wiesz, że pada, ale czujesz nagle, że serce ci
przemokło aż do głębi. Bóg daje czasem radość miłości w naszym sercu, ale potem
często kończy się ona bólem.

Radość i ból idą w parze w każdym dniu naszego życia, w każdym odruchu naszego

serca.

Każda ofiara jest radosna i bolesna. Gdy coś ofiarowujemy, cieszymy się, ale

czasem ofiarę trudno spełnić do końca.

Każda gromnica jest radosna i bolesna. Bolesna, bo przypomina śmierć Radosna, bo

stawia nam przed oczami Matkę Bożą, która nie umarta. W chwili naszej śmierci może
spóźnić się i ksiądz, i karetka pogotowia, i lekarz, ale Ona nie spóźni się nigdy, zawsze
zdąży

Gromnica jest znakiem czujności Matki Bożej, która zawsze czuwa. Dlatego nasza

śmierć może być nie tylko bolesna, ale i radosna zarazem.

background image

Miłość niemądra mądra

Niewiele mamy wzmianek o Matce Bożej w Ewangelii. Do tych nielicznych, należą

stówa mówiące o tym, że „rozważała wszystko w swoim sercu”.

Rozważanie i serce, myśl i serce.
Wydawałoby się, że są to zupełnie przeciwstawne pojęcia, bo myśl jest trzeźwa,

chłodna, logiczna, a serce jest czasem nieprzytomne, gorące, nielogiczne.

Ten, kto myśli — bada, liczy, sprawdza. Ten, kto kocha, może wcale nie badać, nie

liczyć, nie sprawdzać —po prostu kocha.

Matka Boża rozważa wszystko w swoim sercu, to znaczy myślała sercem. Inaczej:

umiała mądrze kochać.

Co to jest mądra miłość?
Nie ślepa, ale mądra, widząca.
Kochać mądrze człowieka, to kochać go po ludzku, uczuciem, całą swoją

żywiołowością, ale jednocześnie pamiętać, że ten kochany jest dzieckiem Boga, należy
do Boga, który będzie prowadził go drogami jego świętości, grzechu, wiary i niewiary.
Nie można go przywłaszczyć dla siebie, on musi mieć swoją samotność.

Trzeba go tak kochać, jak Pan Bóg go kocha. Wszelki grzech wobec niego jest

grzechem wobec Boga, wobec prawdziwej Miłości.

Jak często kaleczymy się, bo nie umiemy mądrze kochać.
Matka Boża jest Mądrością Miłości.

background image

Najtrudniej

Jeżeli chcemy ofiarować siebie Bogu, musimy oddać wszystko, co mamy i czym

jesteśmy.

To ostatnie jest najtrudniejsze.
Łatwiej ofiarować Bogu swój majątek niż swoje ambicje, dobre mniemanie o sobie,

a nawet obmyśloną przez siebie świętość.

Najtrudniej być posłusznym Bogu do końca.
Czasem przyjąć od Boga wszystko — nawet cierpienie upokorzenia, samotność —

to więcej niż ofiarować.

W ofiarowaniu Matki Bożej kryje się całe posłuszeństwo służebnicy Pańskiej.

background image

Skarb

Oczywiście, że Pan Jezus był największym skarbem Matki Bożej. był Jej jedynym

Dzieckiem. Ponieważ nie miał ziemskiego ojca, mógł być podobny tylko do Niej, do
Matki. Jego oczy byty tylko podobne do oczu Matki Bożej, uśmiech — do Jej
uśmiechu, Jego głos — do Jej głosu.

W dzień Ofiarowania Pańskiego Matka Boska przyszła do świątyni i ten swój

największy skarb, swoje jedyne Dziecko, najbardziej własne, tylko do Niej podobne, z
barwą swoich oczu, z urokiem swojego uśmiechu i głosu ofiarowała Bogu.

Ofiarować Bogu dziecko — znaczy oddać je Bogu: „Czyń z nim, co chcesz”. Nie

wypada nawet modlić się o zdrowie, ani o pomyślność. Bóg będzie prowadził
powołaniem tego dziecka. Jaka to wielka trudność dla matki oddać zupełnie swoje
własne dziecko Panu Bogu.

Matka Boska nie mogła grzeszyć, bo była niepokalanie poczęta. Wzrastała w

świętości i Bóg postawił Jej wielkie wymagania: — To dziecko, Tobie najbliższe,
jedyne, jest własnością Boga, a nie Twoją.

Lubimy ofiarować się Panu Bogu, ale tak, aby On nad nami otworzył parasol, i to

nie czarny, ale różowy malowany w kwiatki, żeby nam nic na głowę nie spadło.

Oczekujemy parasola, a nie miecza, który kaleczy.
W ofiarowaniu Panu Bogu jest wielka tajemnica. To, co powiedział św. Ignacy

Antiocheński: „człowiek ofiarowany Bogu to jest mąka, która stale miele się na chleb
dla Pana Boga”.

Ofiary trzeba się uczyć.

background image

Świeca Matki Bożej

Urokiem dnia 2 lutego jest świeca, którą przynosimy do poświęcenia, gromnica.
Wydawałoby się, że ta świeca jest czymś małym wobec wielkiego powołania ofiary

ludzkiej. W świecie wspaniałych lamp elektrycznych, różnych oświetleń, iluminacji, ta
świeca podobna jest do ubogiego Kopciuszka, do służącej, która poszła na emeryturę,
jest taka nie—współczesna. Poza tym ma słabości ludzkie, bo jak świeci się, to parska,
krzywi się, płacze.

Jednak ma wielką tajemnicę w sobie: całkowicie się spala, aby temu, kto żyje w

niebezpieczeństwie, dawać poczucie bezpieczeństwa, pogrążonemu w ciemności —
światło, zmarzniętemu — ciepło.

background image

Bolesna

background image

Na Drodze Krzyżowej

Stacja trzynasta — nagle zamieszanie
skąd tu się wzięła znowu Weronika
niewiasty powróciły i jak przedtem płaczą
ludzi widać wciąż z bliska samotność z daleka
i rzewność tak jak w domu kiedy dobre ręce
cyfrują dziecku zabawny serdaczek
Jan się denerwuje — tyle kobiet naraz
tu Matka Boska — mówi —
ma być tylko sama
i przystanek bez ławki deszcz od czwartku chlapie
Nikodem źle wygląda ochrypł od wyjaśnień
wielu głowę straciło tylko śmierć zaradna

przyszliśmy choć na chwilę po to by zapytać
czy można serce zdjąć naprawdę z krzyża

background image

Syn i Matka

Jej Syn

Jej Syn. Syn Matki Najświętszej, najpiękniejszy, najdoskonalszy. Został niewinnie

skazany na śmierć.

Zwykle matka widząc krzywdę dziecka — biegnie na ratunek. Ona, modląc się,

milczy.

Dlaczego?

Dlaczego Matka Najświętsza, wiedząc o tym, że Jej Syn został niewinnie skazany

na śmierć, modląc się, milczy?

Ona także bierze krzyż na swoje ramiona. Wie, że każdy krzyż jest z ręki Ojca.

W tłumie

Kiedy Pan Jezus był maleńki, upadał, ucząc się chodzić. Matka Najświętsza

podbiegała, chciała pomóc, brała w ramiona.

Teraz nie podbiegła, została w tłumie na Drodze Krzyżowej…

Spotkanie

Dlaczego Matka Najświętsza nie podeszła, nie pomagała, kiedy Jezus upadł?
Spojrzała Mu w oczy z bliska. Odnalazła Go w sprawach Ojca, tak jak kiedyś w

świątyni. Wtedy zapytała:

— Cóżeś nam uczynił, Synu? Odpowiedział:
— Czyż nie wiecie, że winienem być w sprawach Ojca?
Zrozumiała, że jest w sprawach swojego Ojca i czyni Jego wolę.

Wdzięczność

Wdzięczność Matki Najświętszej. Na pewno była wdzięczna Cyrenejczykowi za to,

że pomagał dźwigać krzyż.

Jest wdzięczna nam za każdy odruch miłości w stosunku do Pana Jezusa, za każdą

Komunię św., za każdy piątek w kościele, kiedy myślimy o Nim.

Ten, kto kocha Jezusa, ma wdzięczność Matki Bożej.

Prymicyjny obrazek

Weronika podbiegła, otarła twarz Jezusowi i dostała prymicyjny obrazek.
Matka Najświętsza idąc w tłumie oddała ostatnią fotografię Syna obcej duszy.

Zawsze jest

Nie myśl, że przy jakimkolwiek upadku Jej nie ma. Choćbyś upadł — zawsze jest.

Mądre łzy

background image

Wiedzieć kiedy płakać. Modlitwa o dar łez.

Jeszcze

Pan Jezus mógł umrzeć już tutaj, ale jeszcze cierpiał, żeby cierpieć więcej.
Święta Tereska od Dzieciątka Jezus, kiedy konała, zapytała: — Czy to już koniec?
Powiedziano jej: — Nie, jeszcze będzie długie konanie.
Odpowiedziała: — Jak to dobrze, że będę mogła jeszcze cierpieć.
Matka Najświętsza cieszyła się, że może jeszcze raz z Nim cierpieć.

Boże Ciało

Matka Najświętsza znała ciało swojego Syna, ciało Dzieciątka Jezus, radosne,

szczęśliwe. Teraz poznaje je w ranach, pełne cierpienia.

Ból

Matka Najświętsza musiała przeżywać ból każdego gwoździa. Chyba musiała

fizycznie to wszystko przecierpieć.

Nieraz na obrazach Matki Najświętszej pozostają uderzenia szabli, strzał —

pamiątka ran, bólu, który pewnie przeżywała wtedy, kiedy łączyła się z cierpieniami
Syna przybijanego do krzyża.

Do końca

Śmierć Jezusa na krzyżu — tajemnica Mszy świętej.
Matka Boża oddaje Syna Ojcu.
Czym jest Msza święta? Jest tajemnicą Ofiary.
Kapłan oddaje Syna Ojcu, Jezusa — Ojcu.
Każdy z nas ma łączyć swoje cierpienie z cierpieniem Jezusa, aby kapłan mógł je we

Mszy św. razem z Synem oddać Ojcu.

Wielbię Ciebie

Matka Najświętsza trzyma poranione ciało Jezusa na kolanach — pierwsza adoracja

Ran.

Mówimy, że św. Tomasz niewierny był tym, który uczcił Rany Jezusowe.
Pierwsze nabożeństwo do Ran Jezusowych.

Bez grobu

Grób, który nie stał się grobem.

background image

Noc

Wielkopiątkową Matkę Najświętszą, stojącą pod krzyżem, nazywamy Bolesną.

Bolesna pod krzyżem, ale czy najboleśniejsza? Przecież była tak blisko Jezusa,
opiekował się Nią, patrzył na Nią z krzyża, przemówił do Niej…

Milcząca, ale nie przemilczana.
Tyle mówiło się i mówi o Tej, stojącej pod krzyżem.
Jednakże Ewangelia św. podaje nam może najboleśniejszy obraz Matki Bożej w

czasie nauczania Jezusa. Wtedy, kiedy jest chyba zupełnie przemilczana przez Niego.
Tak jakby odsunięta od Syna, jakby niepotrzebna.

Kiedyś, kiedy odnalazła Jezusa w świątyni jerozolimskiej, wrócił do Niej do

Nazaretu i był Jej poddany. Kiedy odszedł od Niej, aby nauczać, już więcej nie wrócił.

Była taka chwila, kiedy znowu odnalazła Go. Już nie nauczającego w świątyni — w

obcym domu Stanęła pod bramą. Zawołano:

— Mistrzu, oto Matka Twoja czeka na dworze. Jednak Jezus przemilczał Ją.

Powiedział:

— Każdy, kto pełni wolę Ojca mojego, jest mi matką. Matka Boska przemilczana.
Kiedyś niewiasta z tłumu przybiegła i rzekła Jezusowi:
— Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś.
Jezus również przemilczał Matkę Bożą i powiedział:
— Raczej ci są błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego i strzegą go.
Merton pisał, że najciemniejszą nocą wiary dla Matki Bożej nie była noc pod

krzyżem, ale właśnie ta noc wiary, kiedy była zupełnie przemilczana w czasie
nauczania Pana Jezusa.

background image

Żaden anioł nie pomógł

Gdy umierał na krzyżu
cud się nie zdarzył
żaden anioł nie pomógł
deszcz nie obmył głowy
piorun się zagapił gdzie indziej uderzył
zaradna Matka Boska
z cudem nie zdążyła
wierzyć to znaczy ufać kiedy cudów nie ma
cud chce jak najlepiej
a utrudnia wiarę

background image

Nie rozdzielaj

Miłość i samotność
wzięty się pod ręce jak siostry
idą noga w nogę
nie rozdzielaj ich
nie szarp. Łapy przy sobie
miłość bez samotności
byłaby nieprawdą
samotność bez miłości rozpaczą

stała Matka pod krzyżem
jak pod srebrnym obrazem
nie minęły trafiły
do niej też przyszły razem

Chodzi księżyc jak morał
albo osioł po niebie
jeśli byty gdzie indziej
to i przyjdą do ciebie

background image

Bolesna

Przychodzi

Bolesna

tak po cichu

jakby się nic nie stało
mówi do mnie — głuptasie
chcesz dać wszystko
— za mało

background image

Jakże

Jakże się teraz nie bać —
nie trwożyć —
z tylu ranami naraz
na krzyż Cię złożyć —
Matka Boska się śniła
płakała
jak we mszy świętej
krew Twą oddzielić od ciała
z powrotem piątek
słońce umiera
nie widać
jeśli jest miłość przestań się martwić
i śmierć się przyda

background image

Przeszłość

Nie dokończyć już przerwanej rozmowy
nie dorzucić jednego słowa
Matko Boża powiedz dlaczego
przeszłość nieruchoma
zatrzymało się tam i z powrotem
wszystko w jedną i w drugą stronę
nic nie może się z miejsca poruszyć
przeminęło więc osądzone

niepodobna miłości dawnej
już nie ranić rozsądniej zacząć
zatrzasnęła się przeszłość. Osiołek
podszedł. Wyje pod ścianą płaczu

background image

Bez kaplicy

Jest taka Matka Boska
co nie ma kaplicy
na jednym miejscu pozostać nie umie

przeszła przez Katyń
chodzi po rozpaczy
spotyka niewierzących
nie płacze
rozumie

background image

Wizytacja

Dzieci usiadły w ławkach
ostrzono ołówki do religii
za oknami stukał trójwymiarowy choć ogładzony deszcz
jak piechota wyćwiczonych aniołów
ksiądz czarny jak kos tylko bez żółtego dzioba
rozwiązywał spadochron mózgu
podlizywał się swemu sumieniu
wszystko byłoby jak najlepiej
tylko nagle weszła Matka Boska
załamała ręce nad sucharkiem katechizmu

background image

W okularach

Narysowałem Cię Matko Najświętsza w okularach
w grubych i ciężkich
taka jesteś w nich ludzka
jak urzędniczka na poczcie zmęczona naszymi listami
jak babcia nad pasjansem który nie wychodzi
jak przyszywana ciocia tak bliska że samotna
jak nauczycielka nad klasówką z zielonym kleksem
jak pewna niewierząca która dużo czyta i mniej widzi
czasami bezdomna jak popielata kukułka bez rodziców
teraz wymazuję okulary gumą i kawałkiem białego chleba
żeby nie było śladu

tylko tych łez to ja nie rysowałem
jak to się stało

background image

O bólu

W co się ból może zmienić
w gniew tupanie nogą
w otwartą książkę zamkniętą powoli
w modlitwę
płacz prywatny bo wprost do poduszki
list pisany pięć razy bez związku od rzeczy
milczenie przy stole
chodzenie tam i nazad dookoła prawdy
dotknięcie ust samotnych łyżeczką herbaty
w to co niemożliwe — jeszcze nie ostatnie
w tę samą znowu miłość
kończącą się długo

pozwól więc Matko
niech dalej boli

background image

Matka Boska z Or–ta

Matka Boska zna Warszawę
raz stanęła przy Katedrze
lecz jej ludzie nie poznali
bo nie była cała w srebrze

Miała taką samą chustkę
jak ma twoja biedna matka
tylko w chustce przy agrafce
żuczek drżał jak ciemna łatka

Jeden tylko ksiądz ją poznał
właśnie ukląkł przy Katedrze
i całował ślady stóp Jej
choć nie były wcale srebrne

Matka Boska zna Kanonię
Świętojańską i Podwale
na pamiątkę polskich powstań
zawiesiła łez korale

Kiedy będziesz sam jak palec
kiedy będziesz błądził w pustce
idź na rynek — może chodzi
w swojej bardzo biednej chustce

background image

Chwalebna

background image

Chwała

W krótkiej różańcowej modlitwie: „Chwata Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.

Jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen”, w tym Magnificat
różańcowym, kryje się prawda o Bogu w Trójcy Przenajświętszej.

Matka Najświętsza przeżywała tę prawdę o Bogu. Wiedziała, że Bóg jest jeden, ale

różny.

Był dla Niej Bogiem — Ojcem surowym i wymagającym.
Był dla Niej Bogiem — Dzieckiem, Jezusem, który wyciągał do Niej ręce.
Był dla Niej Bogiem — Duchem niewidzialnym, który działał poprzez Nią

tajemnicze sprawy na świecie.

Był dla Niej Bogiem — Ojcem surowym i wymagającym. Często malujemy obrazy

Zwiastowania, Bożego Narodzenia, Ofiarowania, z aniołem o delikatnych paluszkach,
z pastuszkami w ciepłych serdakach, z Symeonem, z gołąbkami w klatkach. W tych
pozornie sielankowych tajemnicach kryją się ogromnie surowe wymagania w stosunku
do Matki Bożej. Te wymagania Boże wciąż rosły: Ogród Oliwny, Droga Krzyżowa,
Wielki Piątek, w czasie którego Jej Syn świecił na krzyżu czerwonym ramieniem,
ranami. Tyle wymagań… Wydają się one takie nieludzkie. Jak można tyle wymagać od
duszy tak czystej, tak świętej…

Jednocześnie ten sam Bóg był dla Niej Dzieckiem. Zmalał tak, że mogła Go ubrać w

fartuszek, wprowadzić do świątyni. Kochał Ją synowskim sercem. Na pewno w czasie
Kazania na Górze dostrzegł Ją i nazwał ubogą duchem, cichą, łaknącą sprawiedliwości,
cichego serca. Chyba ośmiokrotnie Ją błogosławiąc — właśnie Ją nazwał.

Ten sam Bóg był dla Niej tajemniczym Duchem, który przez Nią działał dziwne

sprawy na świecie. Uczynił z Niej łaskę dla wielu, dla wszystkich.

Matka Boża nie pojmowała Boga, ale ufała Mu we wszystkim, i w tym, co bolało, i

w tym co cieszyło.

Modlitwę „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu”, to Jej Magnificat,

mówimy i po radosnych, i po bolesnych tajemnicach różańca.

W języku hebrajskim wyraz „chwała” oznaczał objawienie na zewnątrz majestatu

Bożego.

Żyć na chwałę Bożą, to znaczy uzewnętrznić majestat Boży, ukazać światu

wielkość Boga.

Matka Najświętsza tylko dzięki temu. że całkowicie zaufała Panu Bogu, którego

pojąć nie mogła, którym się zdumiewała i jednocześnie ufała Mu i nie przeszkadzała
działać Jego tajemniczym siłom w swojej duszy, objawiła światu chwałę Boga.
Objawiła światu, kim jest Bóg, czym jest Jego łaska, co Bóg może uczynić w duszy
ludzkiej, która całkowicie Jemu się odda.

Kiedy patrzymy na Matkę Bożą — wielbimy Boga.

background image

Ukryta chwała

Mamy w różańcu świętym tylko dwie tajemnice chwalebne Matki Najświętszej:

Tajemnicę Wniebowzięcia i Ukoronowania, wtedy, kiedy opuściła ziemię i chodziła po
niebie i wtedy, kiedy nie miała chustki na głowie, tylko koronę. Tajemnica Jej chwały
wyrażona na zewnętrz.

Jest jeszcze wiele innych, nie ponazywanych, chwalebnych tajemnic różańca, w

których Bóg zupełnie zakrył Jej zewnętrzną chwałę, aby mogła w ogołoceniu służyć
Jezusowi. Wiele jest takich ukrytych chwalebnych tajemnic Matki Bożej.

Tajemnica chwalebna Matki Bożej i snu św. Józefa.
Był taki czas, kiedy mogli obmówić Matkę Najświętszą, nie wpuścić Jej do domu,

nie podać Jej chleba, rzucić na Nią kamieniem. Wtedy, kiedy anioł mówił przez sen do
św. Józefa: „Nie opuszczaj Jej, bo to, co w Niej się narodziło z Ducha Świętego jest”.
W całym miasteczku był tylko jeden człowiek z zamkniętymi oczami, który we śnie
widział Jej chwałę. Tajemnica ukrytej chwały Matki Bożej.

Tajemnica chwalebna Matki Bożej i pokłon Trzech Mędrców.
Trzej podróżni przybyli z daleka i wszystko to, co po ludzku najdroższe: złoto,

kadzidło i mirrę, dali Jezusowi. Jej nawet nie przywieźli jednego złamanego złotego
grosza, nawet kwiatów. W Jerozolimie pytali o Jezusa, upadli na twarz przed Nim,
mówili w mieście o Nim. A jednak ta tajemnica jest tajemnicą chwalebną Matki
Najświętszej. Tak się ukryć, aby Jego tylko było widać. Tak się uciszyć, aby Jego tylko
było słychać.

Tajemnica chwalebna Matki Bożej w Kanie Galilejskiej.
Taka była zaradna. Zauważyła, że wina nie mają, że z twarzy nowożeńców można

odczytać smutek. Dostrzegła w kątach służących, ustawiła ich w szeregu jak żołnierzy
i przemówiła do Pana Jezusa. Ewangelista przypomina Matkę Najświętszą, ale nie
podaje, żeby ktokolwiek potem Jej za to podziękował. Cud się dokonał, ale ani słowo
podziękowania dla Tej, która wystarała się o cud. Tajemnica chwalebna Matki Bożej
— tak o sobie nie pamiętać, aby tylko o Jezusie pamiętać. Tak o sobie zapomnieć, aby
z miłości dla Jezusa pamiętać o innych.

Tajemnica chwalebna: rozstanie Matki Bożej z Panem Jezusem.
Znany jest obraz Stachiewicza: Matka Boska żegna się z Jezusem, obok, na ziemi,

tłumoczek, mały ptak dziwi się wielkim Bożym sprawom.

Jaka to była boleść dla Niej, rozstać się z Jezusem. Ktoś inny miał wskazać na

Niego ręką i powiedzieć: „Oto Baranek Boży”. Aniołowie mieli Mu potem służyć na
pustyni. Ona tak chciałaby wskazać Go i Jemu służyć… Tajemnica ukrytej chwały,
kiedy Matka Boża tak potrafiła zupełnie odejść od siebie, żeby tylko działy się Jego
wielkie sprawy, potrafiła nie zasłaniać Jezusa.

Tajemnica chwalebna Matki Bożej pogardy w Nazarecie.
Św. Marek pisał, że kiedy w Nazarecie Jezus nauczał w synagodze, wszyscy dziwili

się i pytali: „Skąd Jemu ta mądrość, jak dzieją się cuda przez Jego ręce, kiedy to jest
tylko Syn Maryi?” Syn Maryi — powiedziane z pogardą. Znowu ukryta chwalebna
tajemnica Matki Bożej. O wiele później zaczęliśmy śpiewać z radością: „Witaj Jezu,
Synu Maryi”. Chwała uzewnętrzniona znacznie później.

Tajemnica Matki Bożej przemilczanej, nie nazwanej po imieniu, kiedy Pan Jezus

mówił o ubogiej kobiecie szukającej drahmy, o kobiecie, która rozczynia ciasto.

Na pewno myślał o swojej Matce, ale nie nazwał Jej po imieniu. Tajemnica

chwalebna — być nie nazwaną po to, aby rosła Jego chwała.

Tajemnica chwalebnej Matki Bożej, która została bez Komunii św. wielkanocnej w

background image

Wielki Czwartek.

Pan Jezus rozdaje pierwszą Komunię św. apostołom, najdroższym uczniom, ale

obcym, spoza rodziny. Ona nie dostała Komunii św. w tym dniu. Jezus daje Komunię
św. Piotrowi, który Go zdradzi, Tomaszowi, który będzie niedowierzał, Judaszowi,
który za chwilę pójdzie po srebrny woreczek.

Nieraz ktoś często przyjmuje Komunię św., ale przychodzi chwila śmierci i ksiądz

nie zdąża przyjść. Kiedy indziej ksiądz zdążył przyjść, ale paraliż zamknął usta
choremu i nie mógł przyjąć Komunii św. Nie zawsze Komunia św. dociera do więzień.
Ksiądz też nie zawsze może ją przyjąć, zachorował i nie odprawia Mszy św. Wtedy
niech się przypomni Matka Boska. Ta, która nie dostała Komunii św. w pierwszy
czwartek. Tajemnica chwalebna tęsknoty za Jezusem, nawet wtedy, kiedy nie można
Go przyjąć sakramentalnie. Tęsknota złączenia z Nim — tajemnica chwały.

W różańcu świętym mamy tylko dwie tajemnice chwalebne: Wniebowzięcie i

Ukoronowanie, ale tyle jest tajemnic bolesnych, a jednocześnie chwalebnych Matki
Bożej wtedy, kiedy chodziła jeszcze po ziemi w chustce na głowie, bez nieba i bez
korony.

background image

W dwóch językach

Łatwo tłumaczyć z języka francuskiego na polski, z angielskiego na polski, ale

trudno tłumaczyć z języka nieziemskiego na język ludzki. Z języka Bożego na ludzki.

Ile zdumienia ogarnia nas przy próbie takich tłumaczeń w odniesieniu do Matki

Bożej.

Po Bożemu Matka Najświętsza była nieskończenie wielka, dlatego, że po ludzku

była nieskończenie mała. Kto Ją dostrzegał na ziemi, kiedy żyła, kiedy mieszkała w
Betlejem, w Nazarecie, kiedy obierała owoce, kiedy chodziła na targ?

Po Bożemu Matka Najświętsza była nieskończenie bogata, dlatego, że po ludzku

była nieskończenie uboga. Tyle było pań bogatych wtedy w państwie rzymskim.
Maryja jest uboga, taką Ją widzimy w Betlejem w stajni.

Po Bożemu Matka Najświętsza była nieskończenie sławna, bez grzechu

pierworodnego. Śpiewali o Niej święci, aniołowie, dlatego, że po ludzku była
nieskończenie cicha, tak cicha, że w Ewangelii można usłyszeć tylko jeden szept:
„Wina nie mają”.

Po Bożemu była niesłychanie szczęśliwa, dlatego, że po ludzku była nieskończenie

cierpiąca. Matka dziecka, które ukrzyżowano między łotrami.

Po Bożemu była niesłychanie daleka od wszelkiego niepokoju ludzkiego,

udręczenia serca, dlatego, że po ludzku jest nam wciąż bliska.

Ile zdumienia ogarnia przy tłumaczeniu z języka nieziemskiego, Bożego — na język

ziemski, ludzki.

background image

Dziękuję

Dziękuję za Twoje włosy
nie malowane na obrazach
za Twoje brwi podniesione na widok anioła
za piersi karmiące
za ramiona co przenosiły Jezusa przez zieloną granicę
za kolana
za plecy pochylone nad śmieciem w lampie
za czwarty palec serdeczny
za oddech na szybie
za ciepło dłoni na klamce
za stopy stukające po kamiennych schodach
za to że ciało może prowadzić do Boga

background image

Zagadka o Niej

Tak złota że niepozorna
tak niebieska że szara
tak słowna że cicha
tak pierwsza że ostatnia w kolejce
tak cudowna że zwyczajna
mój Boże o ile słów za dużo dlatego że prawdziwa

background image

Wniebowzięta

Widziała jak walczący stawali się prochem
jak najmłodsi choć ostatni odchodzili pierwsi
smutne ręce praczek nie wzięte do nieba
więc współczuła chciała prędko zakryć
swoje ludzkie ciało bez śmierci

background image

Wniebowzięcie

Nikt nie biegł do Ciebie z lekarstwem po schodach
lampy nie przymrużono żeby nie raziła
nikt nie widział jak ręka Twa od łokcia blednie
pies nie płakał serdecznie że pani umiera
nawet anioł zaniechał nadymania trąby
to dobrze bo śmierć przecież za dużo upraszcza
a ponadto zbyt ludzka zła i niedyskretna
nikt nie przymknął Twych oczu nie zasłonił twarzy
ani w bramie nie szeptał rozebranym głosem
o tym co za głośno słyszy się w milczeniu
Pan uchronił do końca i zdrową zostawił
tylko kiedy pukano Ciebie już nie było
nie śmierć ale miłość całą Cię zabrała
jeśli miłość jest prawdą to ciała nie widać

dzień był taki jak zawsze powietrze dzwoniło
pszczołami co wychodzą rano na pogodę
tylko ta sama cisza to straszne milczenie
to puste miejsce przy kubku na stole
choćby się razem z ciałem opuszczało ziemię

background image

Wniebowzięcie

To przecież za wysoko
za daleko od ziemi
lepiej bezdomnej chyba
pozostać z bezdomnymi
po co po gwiazdach szukać
zagranicznego raju
lepiej ubogiej z nami
pozostać w biednym kraju
czy można wśród aniołów
o wole i ośle pamiętać

cieszę się i martwię
że jesteś wniebowzięta

background image

Opiekunka

background image

Wiersz dla dzieci o mędrcach

Przybyli mędrcy
plackiem padli
złożyli dary
odjechali

wół miał pretensje:
powinni zaraz wziąć Jezusa
ukryć
ratować Go przed wrogiem
przed panem diabłem i Herodem

Kasprze Melchiorze Baltazarze
wół dyskutował tupał szurał
puknij się w głowę — rzekł osiołek
bo przecież Matka Boska czuwa

background image

O łasce Bożej w brzydkim kościele

Kościół ten był tak brzydki, że nie powiem który,
brzydota wprost się lała z każdej większej dziury
Dobry święty Antoni miał twarz wykrzywioną,
inny święty był lepszy, lecz przed wojną spłonął
Została po nim broda na pace przy murze,
wota i dwie donice na fikusy duże
Barankowi z chorągwi popruły się żebra,
a za oknem drżał deszczyk z jaskółek i srebra,
o cały cmentarz dalej, gdzie już las wysoki
kolory czarnych jagód składał na obłoki
W samym rogu świątyni baldachim jak szczudło
łowił mole we frędzle, tuż — ambony pudło

I nagle cud się zdarzył,
że w to straszne wnętrze —
szły na mnie jakieś dłonie od winnic gorętsze —
i uniosły mą duszę nad rude aniołki
pod Matki Bożej oczu szafirowe pąki

wtedy sercem ukląkłem. I płakałem wiele

background image

Rekolekcje

Przynoszę Matko na Jasną Górę
kapłaństwo moje
Stanąłem w samym kącie kaplicy
boję się podejść

Nie w łożach ojców
z twarzą na wale klasztornym spałem
Księżyc jak czapla
wciąż chodził po mnie srebrnym hejnałem

Biję się w piersi jak tłukły kule za Kordeckiego
Weź me kapłaństwo na ręce teraz
jak Syna swego

Niech zaświeci święte i czyste w kaplicy
a mnie niech zdepcą butami w drodze pątnicy

background image

Świty

Siostrze Katarzynie

Świt jak złota pszczoła
spadł mi w brewiarz i odkrył w Dawidowych jutrzniach
litery niby nóżki czarnego sokoła

Ile razy wstawałem o tej właśnie porze
i szedłem na Mszę świętą, niby w źródło wierne
Lampka wieczna jak listek krwawiący kościoła —
A nade mną na wieży, jak na siódmym piętrze,
stał szczygieł, co się ubrał w czerwień kardynała
i aniołom swój ogon na pióra rozdawał,
zostawiając na czubku dla siebie największe

Niżej ludzie godzinki poranne śpiewali —
dzień już błyskał jak okręt wojenny ze stali

I myślałem, co rano, do maryjnych pieśni
dorzucić kilka własnych, jak garstkę czereśni

Przecież Ona to sprawia, że po nocnej burzy
zobaczę nieraz Venus niby globus z róży,
że mam czasem łzę wielką, jak Chopina, w oku.

Nos cały — choć koziołka fiknąłem z obłoków

background image

Na słomce

Przygasnę przy ołtarzu iskierka po iskierce
zostaną tylko buty jak przydeptane serce

Lampka wieczna jak lizak czerwony —
lub policzek żołnierza, który gra na trąbce

Msza się dzieje. Matka Boska mnie trzyma
jak niezdarną bańkę na słomce

background image

* * *

Nic mnie nie załamało
ani pustka po życzliwym spojrzeniu
ani zbieranie na tacę
ani to że o mało nie zwichnąłem palca stukając w konfesjonał
ani pytania osiemnastoletnich
ani anonimy których koperty nawet syczą —
ani dowody w które trzeba najpierw uwierzyć
ani wierni którzy się nienawidzą w tramwajach
ani cnota płacząca jak nieszczęśliwe szczęście
ani kaznodzieje ze złotymi zębami
ani obawa że nie dam rady nie dojdę
wywrócę się jeszcze przed płotem Królestwa Niebieskiego
bogaci zostaną coraz bogatsi a biedni coraz biedniejsi
nawet ptaki śpiewają ze strachu
nic mnie nie załamało
bo wciąż widzę Ciebie Matko Najświętsza
zamiast berła — trzymasz kłębek włóczki
cerujesz teologię

background image

Postanowienie

Matko Najświętsza postanawiam pracować nad tym
żeby się pozbyć
byka retoryki
wazeliny stylizacji
galanteryjnych pauz
wypucowanej składni
lirycznego śmietnika
żeby zimą przyklęknąć
i przynieść Ci niewykwalifikowaną ręką
baranka śniegu

background image

Antologia

Chodzą naokoło mnie na wysokich obcasach metafor
cieniutkimi łzami piszczą na moich obrazach
przynoszą na wyciągniętych dłoniach lirykę jak kurczaka
potem nawet na maszynie do pisania klękają oczami

Proszę o prozę

żebyście sami nie darli się za włosy
nie podawali miłości jak jeża
w cierpieniu mówili dobranoc
nie nakładali tłumika na serce
tak zastraszeni że niemoralni

żebym nie marzła w antologii wierszy o sobie

background image

Uciekam

Uciekam od obrazkowych ikon
mówiła Matka Boska
od papierowej o mnie abstrakcji
od pań jak modnych lalek pozujących do moich portretów
od kanonizowanej kosmetyki

niech malują moją piękność dzieci
nieświadomie z cudowną brzydotą
pośpiesznym kolorem
z nierównymi od wzruszenia brwiami
z ustami od ucha do ucha
z rudą myszą zmęczenia
w okrągłych łzach jak w drucianych okularach
ręką w której tyle pierwszego zdziwienia

background image

Teraz

Teraz się rodzi poezja religijna
co krok nawrócenia

lepiej nie mówić kogo nastraszył
buldog sumienia

ale Ty co świecisz w oczach jak w Ostrej Bramie
nie zapominaj
że pisząc wiersze bytem Ci wierny
w czasach Stalina

background image

Rozmowa z Matką Bożą

Czy lubisz podbiał żółty
lipce z koźlakami
konwalie w kłączach stulone pod ziemią
lubczyk co miłość przywraca a częściej nadzieję
księżyc chodzący za nami jak cielę
ceremonialny lecz bez rękawiczek
poziomki te najniższe kminek najpodlejszy
i lato półniebieskie gdy kwitną ostróżki
co przyjdą jak leniwa mądrość od niechcenia
żołędzie co się dłużą w październiku
zwykły chleb co wie zawsze ile bólu w hostii
kota niewiernego ale z zasadami
bo najpierw myje prawą nogę przednią

Ale Ty Matko nie myślisz źle o nas
zawsze tych co się potkną gotowa obronić
między prawdą a szczęściem najłatwiej nos rozbić
pragniesz spraw ostatecznych wybierasz najbliższe
i szukasz pewnie jednej mrówki w lesie
tak bardzo spracowanej jakby miała umrzeć
najzabawniej jak człowiek
wśród wszystkich osobno

background image

List do Matki Boskiej

W pierwszych słowach donoszę nic się nie zmieniło
żółta pliszka się cieszy swoim czarnym dziobem
łosoś wraca do rzeki w której się urodził
mrówki się oblizują jak na nie przystało
sama leczy się ślazem więc mniej pokasłuje
las tak rzeczywisty że zdaje się zjawą
pszczoła nie zna Szopena ale jest muzyką
śmierć jak zwykle niziutko układa na ziemi
świętym można tu zostać nawet na podwórku
rzucając kurom ziarno staroświecką modą
znowu najpiękniejszy w Polsce jest lipiec nad wodą
a piękno jest najbliżej gdy czas się oddala
żadna ryba nie traci nawet jednej łuski
sroka z wąskim ogonem powtarza dowcipy
rzeczy mają własną po umarłych pamięć
więc pamięta mą matkę czajniczek rozbity
dla słowika w czerwcu każda noc za mała
ponieważ wierzy w miłość nie boi się ciała
śpiewa że serce żywe a już nieśmiertelne
bocian dalej podnosi tylko lewą nogę

piszę list bo Cię przecież zobaczyć nie mogę
myślę jednak że chyba czasem Ciebie słyszę
bo skąd się nagle bierze ten szept kiedy zasnę

background image

Z Dzieciątkiem Jezus

Święty Józef święty Stanisław Kostka święty Antoni trzymają dziecko Jezus na ręku
opiekunowie wzruszeń
przyzwyczaili do siebie
ale kiedyś nocą kiedy penitenci pookrywali już kołdrami uszy
w sierpniu kiedy owady schodzą do ziemi
a jesiony za oknem obejmują się jak skrzydła
ponownie kwitną łąki i cichną ptaki
ktoś mi powiedział przez sen —
niech ksiądz weźmie Dzieciątko Jezus
sam je potrzyma na ręku
ustawi się pod filarem
serce mi zadrżało jak owies
a potem lęk — jakby uciekały okulary —
— ładne rzeczyksiądz z dzieckiem na ręku w kościele —
jedni powiedzą — świeżo upieczony święty
buty lampkami obstawią
inni zaczną w maszynach do pisania ostrzyć litery
anonimami w kurii oparzą
krzyżem wskażą godzinę
skrupulaci rozpoczną cedzić w siteczku cień sumienia

a Dziecko miało ślipka niebieskie
jak w Betlejem podstrzyżone włoski
bezbronne i jeszcze bez ran
ze wzruszenia na klęczkach mówiłem
coś bez sensu do Matki Boskiej

background image

O płaszczu Matki Boskiej

Płaszcz Matki Najświętszej gdzieś się przy nas kryje
nikt nie zna jego kroju ani jego barwy
święta Anna go jeszcze twardą igłą szyje —
z kołnierzykiem, którego tanki nie podarły.

Może jest na Syberii, może przy nas leży,
czeka nas jak wakacje, jak kąpiel czerwcowa.

I zawsze ten, co stale mówi, że nie wierzy
po cichu go odnajdzie i swe łzy w nim schowa.

background image

O cierpieniu nagim

Zęby nie było o cierpieniu kazań
ani książek, ani teologii —
tylko po prostu cierpienie
zwykłe, tępe — bez credo, glorii.

Całkiem gołe, odarte z mistyki —
na złość chudym prorokom skrzywione
właśnie takie Matka Boska opatrzy,
jak powietrze pszczołą zranione.

background image

Zdjęcie z krzyża

Rozmaite zdjęcia z krzyża bywają,
na przykład:
zdjęcie z krzyża samotności
Ktoś cię nagle odnajdzie, ugości,
mówi na ty, jak w Kanie zatańczy,
doda miodu, ujmie szarańczy

Albo:
zdjęcie z krzyża choroby
Wstajesz z łoża jak Dawid młody —
I już jesteś do procy gotowy,
gotów guza nabić Goliatowi

Ale są takie krzyże ogromne,
gdy kochając — za innych się kona —

To z nich spada się jak grona wyborne
w Matki Bożej otwarte ramiona

background image

Poza kolejką

Ilu umundurowanych świętych
kanonizowanych bez poprawek
moralistów na twardych podeszwach
aniołów kipiących jak mleko
chyba ciężko będzie czekać po śmierci na swój sąd szczegółowy
ze łzą — jak z ostatnim osłem

ale Ty Matko Najświętsza — spod ciężkiej betlejemskiej gwiazdy
co otwierasz na nas oczy jak weneckie okna
co nie przemiękłaś w cierpieniu
przyjmiesz poza kolejką
wszystkich niepewnych którym się zdawało
że znak zapytania jest dłuższy od znaku krzyża
tych którzy niczego nie mają chociaż niczego nie oddali
wyczekujących w ogonkach
narzekających na lata coraz szybsze
wydeptujących na krzywych obcasach swoje zbawienie
nawet tak załatanych że nie mając czasu
modlili się na jednej nodze

background image

Kukułka

Kukułka kuka tylko do Szkaplerznej
cichnie wieczorem szesnastego lipca
Bóg podpowiedział nigdy nie zapomni
kiedyś o dniu Twym wszyscy pamiętali
Karmelitańska Mamusiu Najświętsza

w miesiącu który pamięta o Annie
szkaplerzem strzegłaś
nawet zająca co burzę rozśmiesza

choć komputer zapomni
kukułka pamięta

background image

Cud wody

Uzdrowienie chorych, pocieszycielka strapionych, przyczyna naszej radości.
Matka Boska w Fatimie grozi. Matka Boska w La Salette płacze. Matka Boska

Gromniczna podaje świecę przy śmierci. Maska Boska z Lourdes leczy. Mówi o
pokucie, ale przede wszystkim leczy.

Woda stała się cudem.
Św. Bernadetta, która widziała Matkę Bożą w Lourdes, nie chciała potem patrzeć

na żadne Jej obrazy. Kiedy przedstawiano jej obrazy Matki Boskiej malowane przez
wielkich i małych malarzy, mówiła: „Na żadnym obrazie nie jest do siebie wcale
podobna. Te obrazy zasłaniają mi Ją”. Modliła się do Matki Boskiej bez obrazu, bo
miała Ją w swoich oczach żywą.

Św. Bernadetta widziała żywą Matkę Boską i rozmawiała z Nią. Odmawiała

różaniec święty. Ciekawe, że kiedy zachorowała i chciano jej podać wodę z Lourdes,
powiedziała: „Niech ta woda leczy innych, nie mnie. Modliłam się o to, żeby innych
leczyć, nie samą siebie”.

Wspomnienie Matki Boskiej z Lourdes wypada w połowie zimy, kiedy jest albo

piękna pogoda, albo brzydka odwilż. Matka Boska jest zawsze piękna, niezależnie od
tego jaka jest pogoda, i zawsze o tej porze przypomina nam pierwszy wiosenny kwiat.

Bernadetta nazwała Ją „Piękną Panią”. Tyle jest wzruszających wezwań w Litanii

loretańskiej, ona dodaje jeszcze jedno: Piękna Pani. Uroda Matki Bożej, którą
zobaczyła.

W świecie naszej wiary są teolodzy poważni, są patriarchowie z brodami. Jest

jeszcze urok wiary, wdzięk wiary. Jest Matka Boska wprost z nieba, która rozmawia z
dziewczyną z ludu. Prostota spotkania się nieba z ziemią.

W naszym świecie, w którym tyle jest zatrutych rzek, jezior, mórz, Matka Boska

leczy czystą wodą. Taką wodą, która stała się cudem, tak jak woda stała się cudem w
Kanie Galilejskiej.

background image

Niewidzialne ręce

Siedziałem wieczorem taki nijaki, smutny jak ktoś, kto nie miał kogo całować, więc

całował psy podwórzowe.

Nagle zapukał znajomy. Mówił krótko:
— Zobaczyłem tłok na podwórku dwie ulice dalej. Zebrali się ludzie: pan aptekarz,

listonosz z torbą i ołówkiem za uchem, pani od fizyki, pani z mięsnego. Siedmioletni
chłopiec bawił się piłką na parapecie okna, na drugim piętrze, i wyleciał.

Nic mu się nie stało. Pobiegłem przerażony.
— Jak to było?
— Nic takiego — odpowiedział — spadałem wolno, Matka Boska trzymała mnie za

głowę.

background image

Niełatwa wiara

Chyba Matce Bożej było najtrudniej wierzyć. W porównaniu z Nią — nam wierzyć

o wiele łatwiej.

Wychowana w surowym monoteizmie, w religii Starego Testamentu, która karała

za każdą próbę spoufalenia się z Bogiem, namalowania Go, czy wyrzeźbienia… Jakże
trudno Jej było uwierzyć, że urodzi Boga samego, owinie Go w gałganki, wykarmi Go
łyżeczką…

Kiedy powtarzamy słowa „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według

słowa Twego”, możemy je powtarzać ze spokojem i przyjemnym wyrazem twarzy, tak
jakbyśmy przesadzali różę z jednej doniczki do drugiej.

Dla Niej — wypowiedzieć te słowa, to znaczy zgodzić się na to, że będzie matką

dziecka, które nie ma ziemskiego ojca, a więc w warunkach palestyńskich skazać się
na ukamienowanie, na hańbę do końca życia. W tamtej chwili nie wiedziała przecież,
czy Józef Ją opuści, czy nie. Wprawdzie anioł powiedział: — Nie bój się, bo to jest
sprawa Najwyższego.

Wyobraźmy sobie, że ktoś zachoruje. Lekarz stwierdza beznadziejną chorobę.

Przychodzi ksiądz i mówi: — Nie bój się, to jest sprawa Najwyższego.

W takiej chwili chorego może przejąć lęk i trzeba wielkiej ufności, żeby utrzymać

się na nogach w tej pustce.

Jakże trudno Jej było uwierzyć, kiedy przez trzydzieści lat patrzyła na codzienne,

powszednie życie człowieka, kiedy Bóg bawił się piłką, albo skaleczył sobie kolano.

Jak trudno było jej uwierzyć w Wielki Piątek, kiedy Boga spoliczkowano, opluto i

ukrzyżowano.

Mówimy, że wiara jest ufnością i posłuszeństwem.
Wiara Matki Bożej była przede wszystkim wielką ufnością i wielkim

posłuszeństwem.

Kiedy Jezus powiedział do niewierzącego Tomasza: „Błogosławieni, którzy nie

widzieli, a uwierzyli”, może błogosławił Matce Bożej. Ona przecież nie widziała
chwały Bożej Jezusa. Widziała Go w stajni betlejemskiej, wyrzuconego, bezdomnego,
na tułaczce w codziennym, powszednim życiu, wiszącego na krzyżu. Poza jednym
cudem w Kanie Galilejskiej, nie widziała innych cudów.

Ewangelia nie podaje, żeby Jezus Zmartwychwstały ukazał się Matce. Mówi o tym

tylko nasza pobożna pieśń. W Ewangelii czytamy tylko, że pojawił się Magdalenie,
uczniom, idącym do Emaus, niewiernemu Tomaszowi…

Teolodzy mówią, że Matka Najświętsza wierząc, stopniowo pogłębiała się w swej

wierze. Początkowo mogła wierzyć w to, że rodzi dziecko w tajemniczy sposób,
potem uwierzyła, że jest Matką Mesjasza, przy końcu, że jest Matką Boga.

Mogła wierzyć zupełnie po ciemku, ale z tą najpełniejszą ufnością i najpełniejszym

posłuszeństwem.

Jest naprawdę Opiekunką, Wspomożycielką naszej wiary. Pomyślmy sobie, jak

trudna była wiara Matki Najświętszej, a jednak pozostawiona w tej ciemności do
końca — wytrwała ufna i posłuszna wezwaniu Bożemu.

background image

Pierwsza litania

Kiedy Pan Jezus chodził po świecie, w czasie wygnania po ziemi egipskiej, w

drodze powrotnej do Nazaretu, kiedy jeszcze był taki maty, że trzymał Matkę
Najświętszą za rękę lub za spódnicę, kiedy nie było jeszcze święta Matki Bożej Matki
Kościoła, kiedy żyli jeszcze Trzej Królowie i wszyscy po kolei betlejemscy pasterze —
chyba nie mówił do Matki Bożej „Zwierciadło sprawiedliwości”, „Stolico mądrości”,
„Arko przymierza”, ale prościej: „Matko”.

Była to pierwsza litania Jezusa do Matki Bożej. Jeszcze nie było ani zapisanej, ani

drukowanej Litanii loretańskiej, ale była żywa litania, dyktowana sercem Jezusa. W
Litanii loretańskiej powtarzamy jedenaście razy „Matko”, tak, jak zwracał się może do
Niej Jezus.

W tej litanii jest chyba kilka innych, ukrytych litanii.
Cały początek: „Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Chryste, usłysz nas. […]. Ojcze z

nieba, Boże; Synu, Odkupicielu świata, Boże; Duchu Święty, Boże” — jest litanią do
Trójcy Przenajświętszej.

„Panno roztropna, Panno czcigodna, Panno wsławiona” — to chyba litania św.

Józefa do Matki Najświętszej.

„Arko przymierza, Domie złoty, Wieżo dawidowa, Wieżo z kości słoniowej” — to

chyba litania architektów do Matki Bożej.

W całej tej litanii są wzruszające słowa Jezusa, mówiącego do Matki Bożej, słowa

zapisane dopiero przy końcu: „Matko, Matko, Matko…” Słowa i przez nas śpiewane.

Zwykle, kiedy przybywa nowa litanijna inwokacja, umieszcza się ją na szarym

końcu. Jednak wezwanie „Matko Kościoła” dołączono do tego najbardziej
wzruszającego fragmentu litanii, do słów samego Pana Jezusa, modlącego się do
Matki.

W tym wezwaniu jest tyle wiary, że Matka Najświętsza jest jedyną Matką, która

zaopiekuje się Kościołem w najtrudniejszych chwilach życia. Tak, jak opiekowała się
Jezusem, tak będzie opiekowała się całym Kościołem.

W najtrudniejszych chwilach naszego życia mamy ufać, że Maryja opiekuje się

Kościołem. Kościół ma więc taką Opiekunkę, która nigdy go nie opuści.

Tak, jak Matka Najświętsza opiekowała się Jezusem, chodzącym po ziemi, tak

opiekuje się Jezusem, stale żywym w Kościele.

Matka Kościoła jest Matką wszystkich ludzi i opiekuje się wielką rodziną uczniów

Jezusa.

background image

Orędowniczka

background image

Boża godzina

Czy pomyśleliśmy o tym, że Matka Najświętsza w Kanie Galilejskiej otoczona była

przez ludzi, którzy nie wierzyli w Pana Jezusa? Nie znali Go jeszcze, nie wiedzieli, kim
jest.

Nie wierzyli w Jezusa po kolei: słudzy z Kany, poczciwi, jak obładowane zwierzęta,

nowożeńcy, którzy już czuli się jak w siódmym niebie, przełożony wesela, który może
siedząc na szarym końcu oblizywał się, odróżniając wino dobre od złego.

Jednym słowem: Matka Boża na balu niedowiarków.
Czy troszczyła się tylko o wino?
Na pewno tak, ale nie tylko.
Mogła troszczyć się również o wiarę, żeby ludzie dojrzeli Jego moc, żeby poznali,

kim jest.

Matka Boża przez trzydzieści lat milczała, a przecież mogła się dziwić. Tylu było

ludzi w Nazarecie, młodzieży, starszych, może wszyscy obojętnie przechodzili obok
Jezusa. Wydawało się im, że to jest syn Józefa, nic nie wiedzieli o tym, że poczęła Go
w największej, najgłębszej tajemnicy, mogli nic o tym nie wiedzieć, że mędrcy przybyli
z dalekich pustyń i przywieźli paki z zagranicy.

Mogła dziwić się, że jakiś mędrzec zszedł z wielbłąda, ukląkł, położył złoto na

podłodze (może mu przyszedł do głowy temat nowej pracy doktorskiej o tym, że złoto
w oczach Boga może być garstką śmieci?).

Tymczasem w Nazarecie pierwszy lepszy chłopak, który mył osła, mógł sobie

przechodzić obok Jezusa obojętnie, mógł więcej czasu poświęcać królikom, które
strzygą uszami.

Matka Boska milczała w Nazarecie. W Kanie nie mogła już wytrzymać. Chciała,

żeby wreszcie zobaczyli, kim jest Pan Jezus, dostrzegli Jego moc. Moc Tego, którego
Ona poczęła w najgłębszej tajemnicy.

Zauważmy jednak, że w tej trosce o ludzi Matka Boża właściwie milczy.

Wypowiedziane słowa „wina nie mają” są raczej tylko gestem, gestem rąk
wskazujących na puste dzbany.

Matka Boska nie prosi o nic. Tylko pokazuje, czyniąc gest milczenia.
„Zostaw to mnie, niewiasto, jeszcze nie nadeszła moja godzina” — znaczy chyba:

„Przestań się niepokoić, nawet o niewiarę tych ludzi. Zostaw to mnie”.

Bóg milczy, ale Bóg jeden wie, kiedy ma się odezwać. Wtedy, kiedy wybija Boża

godzina.

W życiu każdego człowieka prędzej czy później, musi wybić Boża godzina, kiedy

Bóg uważa, że dusza jest dojrzała do tego, aby wtajemniczać ją dalej.

Matka Boża powiedziała potem: „Czyńcie, cokolwiek wam rozkaże”. To znaczy:

„Po prostu pracujcie, jak umiecie, dźwigajcie wiadra i Jego tylko słuchajcie. Umiejcie
zamilknąć, bo w życiu każdego z was, prędzej czy później, przyjdzie chwila, kiedy
wybije Boża godzina”.

Tak bardzo nieraz niepokoimy się o dusze ludzkie. Zwłaszcza matki niepokoją się o

synów, o córki, żony o mężów. Niepokój o niewierzących, którzy oddalili się od Pana
Boga. Ten niepokój jest święty, drogi, jest w nim miłość.

„Czyńcie, cokolwiek wam rozkaże” — to są pierwsze i ostatnie zapisane w

Ewangelii słowa Matki Bożej, wypowiedziane sercem, w trosce o dusze ludzkie.

background image

Zapatrzona miłość

Tyle namalowano obrazów Najświętszego Serca Jezusowego, tyle napisano o Nim

prac teologicznych, tyle o Sercu usłyszała św. Małgorzata Maria Alacoque, jednakże
najwięcej i najlepiej zna Jezusowe Serce Matka Boża.

Zna Je lepiej od aniołów, od świętych, od teologów, od malarzy, od czcicieli

pierwszych piątków, od wszystkich tych, którzy wypisują prośby, ufając Sercu. Matka
Boża najlepiej zna Serce Jezusa. Mówimy, że

Matka Boska Siewna sieje łzy,
Matka Boska Piękna — nadzieję,
Matka Boska Zielna — rwie lecznicze zioła,
Matka Boska Kwietna — jest wesoła,
a ta Śnieżna idzie Tatrami
a ta Dobra i Smutna jest z nami.

Wesoła Matka Boska, i Smutna, i Dobra najlepiej zna Jezusowe Serce.
W litanii barokowym językiem nazywamy Ją Domem złotym, Arką przymierza,

Gwiazdą zaranną. Nazwijmy Ją Tą, która znała Jezusowe Serce. Miłość zapatrzona w
Boga.

Ponieważ Maryja zna najlepiej Serce Jezusowe —może nas najlepiej w Nie

wprowadzić.

background image

O litanii

Śpiewana Litania loretańska jest chyba triumfalną barokową litanią ku czci Matki

Bożej. Przypomina barwną procesję rzucającą najdroższe kwiaty Pannie Wiernej i
Matce Najczystszej, Królowej Wszystkich Świętych.

O ilu urokach Jej śpiewamy: o czystości, sprawiedliwości, wierności, świętości.
Cała ta litania potrząsa złotą koroną, berłem królewskim; rozpina baldachim,

ukazuje bramę i wieżę z kości słoniowej.

Czy jednak spośród tych wszystkich serdecznych i pięknych wezwań nie zabrakło

jednego najważniejszego?

Tyle nagromadzono, a jednak zabrakło: nie mówimy o pokorze Matki Bożej.
Właściwie pokora jest chyba największym skarbem Matki Najświętszej.
Można by mówić i śpiewać: Panno pokorna, Matko pokorna, Królowo pokorna,

Zwierciadło pokorne, Uzdrowienie chorych pokorne, Ucieczko grzeszników
pokorna…

background image

Bez nas

Litanię loretańską umiemy na pamięć, na wyrywki, jak tabliczkę mnożenia, tam i z

powrotem.

Pamiętam kiedyś, kiedy bytem w seminarium duchownym, obudziłem się w nocy i

słyszałem, jak mój kolega odmawiał tę litanię. Mówił przez sen i ani razu się nie
pomylił.

Nieraz bierze pokusa, aby wciąż nie powtarzać tego samego, żeby napisać inną

litanię, bardziej współczesną, swoją. Byty nawet takie próby. Pisał wielki Norwid,
pisali i mali mistrzowie. Jednakże te litanie uwiędły, poumierały, może jeszcze świecą
w podręcznikach do literatury, jak eksponaty w gablotce.

Litania loretańska wciąż trwa. Modlą się nią pokolenia. Modlimy się my, modlili się

nasi rodzice, dziadkowie i babcie, nasi pradziadkowie i prababcie.

Co jest sekretem tej litanii?
Chyba to, że te słowa modlą się same, niezależnie od nas. Nieraz odmawiamy je i

nie rozumiemy ich wcale. Kiedy indziej — odmawiamy i jesteśmy roztargnieni,
przemęczeni, myślimy o czym innym.

Śpiewamy ją i myślimy o pogodzie, albo kto przyjedzie, co się stanie, kto zachoruje.
Tymczasem słowa te modlą się niezależnie od nas.
Słowa tej litanii są jak rośliny samosiejki, które wysieją się, rosną, zielenią się i

kwitną.

Kiedyś odejdziemy z tego świata. Zapomną o nas, ale słowa litanii będą się modliły

nawet bez nas.

background image

Jak zawsze

Rozpłakała się Matka Boska
Józefowi na ucho się zwierza
zamiast — Domie Złoty
mówią — do mnie złoty
zamiast Arko —
— miarko przymierza
Znowu teraz jak na początku
liże łapę złote cielątko

background image

Polska litania

Kyrie elejson. Chryste elejson,
zmiłuj się, Boże, nad nami —
daj nam pozdrawiać Matkę Najświętszą
polskimi inwokacjami.

Smętna Dobrodziejko —
z krakowskich ołtarzy,
z hejnałem jak srebrną trąbką,
z pełnymi Polski oczami

— módl się za nami.

Madonno z Puszczy —
z Ostrowów Tuszowskich,
Tarnowa bliska,
pachnąca świerkami,
cała w wiewiórkach

— módl się za nami.

Matko Serdeczna —
z sandomierskiej ziemi,
Matko uczniaków — chroń przed wagarami

— módl się za nami.

Dzieweczko Lipska —
w lipowej Lubawie,
co łzę z żywicy chronisz pod rzęsami

— módl się za nami.

O Świętogórska
Panno z Gostynia,
Panno nad pannami

— módl się za nami.

Smagła Góralko
z Rusinowej Polany —
zimą zjeżdżają do Ciebie nartami,
na Anioł Pański zadzwonią łyżwami

— módl się za nami.

Gwiazdo Jackowa z Przemyśla —
z którą polski święty
chodził na misje,
sławiąc różańcami

— módl się za nami.

Bolesna —
w Staniątkach biednych

background image

nad chlebem czarnym,
mleka garnuszkami

— módl się za nami.

Nadmorska Pani —
Rybaczko Swarzewa,
z grzechów nas wyłów
swoimi sieciami

— módl się za nami.

Jazłowiecka Pani —
Ty, co ułanów
znałaś po imieniu,
gdy wrzesień pamiętny czerwienił ranami

— módl się za nami.

Gospodyni Śląska z Piekar —
synowie węgiel przynoszą rękami,
aby wciąż śpiewał psalm nad fajerkami

— módl się za nami.

Władczyni zamku —
z Czerwińska Pani,
tyle młodzieży już śpi pod gruzami

— módl się za nami.

Pocieszeń pełna —
w Warszawie na Piwnej —
Tyś na Starówce przekłuta mieczami

— módl się za nami.

Piastunko karmiąca —
prawie w każdym domu
patronko kuchni, butelek z smoczkami,

— módl się za nami.

Tęskniąca —
za czym Ty tęsknisz w pociesznym Powsinie
uśmiech Jezusa był mi nabożeństwem,
a wy straszycie smutnymi minami

— módl się za nami.

Mario na Piaskach —
do której z pieśniami
szli karmelici,
skrzypiąc trzewikami

— módl się za nami.

Z Rzymu skradziona —
W Kodniu schowana przed makaroniarzami

— módl się za nami.

background image

Jak ziarno wyjęta z ziemi —
wina obmyta kroplami
Gidelska wieśniaczko

— módl się za nami.

Zielarko z Przydonicy —
pomiędzy paprocią
konwalią, jałowcem i borówkami

— módl się za nami.

Księżno Sieradzka —
co swe jasne księstwo
zakładasz nawet pomiędzy cierniami

— módl się za nami.

Misjonarko Starowiejska
z tuzinem świętych,
z apostołami

— módl się za nami.

Madonno Inwałdzka —
któraś skruszyła
herszta ze zbójami

— módl się za nami.

Ciemna Cudzoziemko przy latarniach
z Dzieciątkiem na prawym ręku,
chroniąca Warszawę nocami

— módl się za nami.

Zebrzydowska z Kalwarii —
między męki Pańskiej stacjami

— módl się za nami.

W Studziannej na krześle siedząca —
przy świecy, nad talerzami

— módl się za nami.

Śnieżno–Różańcowa
Dominikanko Krakowa —
sławiona cudami

— módl się za nami

Zasypiająca —
w drzewie rzeźbiona
tysiącletnimi
Wita Stwosza dłutami

— módl się za nami.

Flisaczko Dobrzyńska —

background image

z chłodnymi szatami

— módl się za nami.

Ostrobramska —
w każdej biedzie z Polakami
— módl się za nami.

Katyńska —
z zakneblowanymi ustami

— módl się za nami.

Co Jasnej bronisz Częstochowy —
łączy zakochanych
szczęścia obrączkami

— módl się za nami.

Piękna Pątniczko —
bez biżuterii wędrująca

polskimi drogami

— módl się za nami.
Królewno ze Skępego —
między jeziorami

— módl się za nami.

Loretańska —
spod Kamieńczyka
z dobrymi loretankami

— módl się za nami.

Baranku Boży,
pokaleczony, pokłuty,
usłysz nas czasami,
ocal, co święte

— zmiłuj się nad nami.

background image

O szukaniu Matki Bożej

Znam na pamięć jasnogórskie rysy,
ostrobramskie, wileńskie srebro —
wiem po ciemku, gdzie twarz Twoja i koral,
gdzie Twa rana, Dzieciątko i berło

ręką farby sukni odgadnę —
złote ramy, lipowe drewno —
lecz dopiero gdzieś za swym obrazem
żywa jesteś i milczysz ze mną

background image

O głupim sercu

Tylu aniołów odeszło,
tyle umarło gołębi,
lecz moje serce uparte…

Ni to ze złota, ni brązu,
nie płonie krwawym językiem,
pragnęło lec na ołtarzu,
lecz ktoś je strącił patykiem.

Upokorzone, wstydliwe.
nie można spojrzeć mu w oczy,

jak głupi Jasio szczęśliwe —
pod Jasną Górę się toczy.

background image

Niewidoma dziewczynka

Matko mówiła niewidoma dziewczynka
tuląc się do Jej obrazu
poznam Cię światełkami palców

Korona Twoja zimna — ślizgam się po niej jak po gładkiej szybie
są kolory tak ciężkie że odstają od przedmiotu
to co złote chodzi własnymi drenami i żyje osobno
Słucham szelestu Twoich włosów
idę chropowatym brzegiem Twojej sukni
odkrywam gorące źródła rąk
pomarszczoną pończoszkę skóry
szorstkie szczeliny twarzy
żwir zmarszczek
tkliwość obnażenia
ciepłą ciemność
sprawdzam szramę jak bliznę po miłości
zatrzymuję tu oddech w palcach
uczę się bólu na pamięć
zdrapuję to co przywarło ze świata jak śmierć niegrzeczna
wydobywam puszystość rzęs odwracam łzę
zbieram nosem zapach nieba
odgaduję wreszcie małego Jezusa z potłuczonym spuchniętym kolanem na Twym

ręku

Tyle tu wszędzie spokoju pomiędzy słowem a miłością
kiedy dotykam
obraz stuka jak krew
klejnoty niepotrzebnie jęczą
robaczek piszczy w trzewiku
sypie się szmerem czas
pachną korzonki farb
milknie ucho Opatrzności
Palce moje umieją się także uśmiechać
miętosząc Twój staroświecki szal
ciągnąc rękaw jak ugłaskanego smoka
odsłaniam z włosów kryjówkę słuchu —
żartuję że czuwając mrużysz lewe oko
stopy masz bose — od spodu pomarszczone jak podbiał
przecież nie chodzisz w szpilkach po niebie
myślę że Ty także nie widzisz
oddałaś wzrok w Wielki Piątek
stało się wtedy tak cicho
jakbyś prostowała na zegarku ostatnią sekundę
i już nie pasują do nas żadne poważne okulary
oparłaś się na świętym Janie jak na białej kwitnącej lasce
piszesz dalszy ciąg Magnificat alfabetem Braille’a
którego nie znają teologowie bo za bardzo widzą
tak Cię sumiennie zasuwają na noc w jasnogórskie blachy pancerne

background image

To nic
wystarczy kochać słuchać i obejmować

background image

Matka

Aniołowie nie potrzebują żadnych malowanych obrazów Matki Bożej — ani w

złotych, ani w srebrnych ramach. Po prostu widzą Ją taką, jaka jest w niebie.

Jednakże nam, nie duchom, ale ludziom chodzącym po ziemi, potrzebne są obrazy,

portrety, fotografie ukochanych, zwłaszcza tych, którzy przez śmierć wymknęli się
naszym oczom.

Dzięki znakom widzialnym odgadujemy to, co niewidzialne. Bóg chce, żeby właśnie

obraz Matki Bożej Częstochowskiej — ten, a nie inny — budził w nas największą
świadomość Jej obecności.

background image

Matka Boska

W uroczystość Matki Boskiej Częstochowskiej niech nam się przypomni to, co

pisat Tomasz Merton: „Jej bogactwem jest Jej ubóstwo, Jej chwałą — Jej cichość, Jej
mocą to, że jest służebnicą Pańską”.

W jednym z tekstów brewiarzowych nazwano Ją wszechmocą błagającą

(omnipotentia supplex).

background image

O obrazie

Czy to prawda, że Matka Boska Częstochowska na obrazie jest czarna?
Kiedyś bytem na wsi zimą. Padat śnieg. Zasypał obrazek Matki Boskiej, wiszący w

drewnianej kaplicy, i byta zupełnie biała, jak Komunia święta. Ludzie przychodzili,
klękali na śniegu i rozpoznawali Matkę Boską Częstochowską.

Czasem jest złota.
W kaplicy na Jasnej Górze, kiedy zapalą się wszystkie lampy, świece i świeczki,

świeci jak złote słońce.

Kiedyś widziałem ją czerwoną.
W czasie Powstania Warszawskiego wyleciał obrazek na bruk. W pobliżu paliły się

dwa domy i w świetle pożarów miała czerwoną koronę, czerwonym płaszczem otuliła
czerwone nóżki Jezusa.

Czasem jest szara, kiedy deszcz chlapie świętym po łapie.
Czasem srebrna. Opowiadał mi pewien chłopiec, że kiedyś obudził się w nocy i

spostrzegł, że księżyc wpakował się przez okno i czarny jej obraz wymalował na
srebrny kolor.

Kiedy wiatr narzuci na nią zielonych liści, jest zielona.
Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej żyje. Czasem przypomina twarz zmartwionej

mamusi, czasem jest szczęśliwa, wesoła, jakby chodziła w białej sukni, czasem zielona
od zwisającego drzewa.

Dlaczego nazywamy ten obraz cudownym?
Przecież są obrazki Matki Boskiej Częstochowskiej popękane, takie stare, że już nic

na nich nie widać. Niekiedy deszcz zamazuje na nich kolory. Kaleczy kula. Czasem
wiewiórka chce ugryźć berto, bo myśli, że to laskowy orzech.

Jest dlatego cudowna, że kiedy patrzymy na Nią, przypomina Polskę, a czasem

spowiedź świętą. Czasem jest niema jak ryba.

background image

O oczach Matki Bożej

Na obrazie częstochowskim ma oczy brązowe. Na ostrobramskim — srebrne.
W wiejskim kościele, w którym modliłem się kilkanaście lat temu, miała oczy

niebieskie.

Pamiętam, ile razy odprawiałem Mszę świętą, podnosząc wysoko na rękach

ukrytego Pana Jezusa, patrzyłem wprost w Jej oczy — były niebieskie.

Kiedy po kopaniu kartofli spadał pierwszy śnieg, palono po raz pierwszy w piecu,

zakładano zimowe palta, przylatywały gile, zamarzała rzeka — powtarzałem sobie na
pamięć w coraz dłuższe wieczory, że Jej oczy były naprawdę niebieskie.

Któregoś dnia stary wiejski kościelny otworzył drewniany kuferek, w którym

przechowywał swój mleczny ząb i fotografię pierwszej Komunii świętej. Zobaczyłem
na wewnętrznej pokrywie przyklejony obrazek Matki Bożej. Miała w kuferku szare
oczy. Takie duże, jakbym na nie patrzył przez lornetkę, a takie zmęczone jak oczy
matki, kiedy długo w domu szyje.

Nie wiemy, jakie miała oczy, niebieskie czy czarne. Na pewno uważne, zgadujące.
W Kanie było wesele. Wielka radość. Ale Matka miała oczy zgadujące. Dostrzegła,

że zabrakło wina. Już ostatni dzbanek pusty. Wszyscy się bawią. Zabrakło wina — co
będzie?

Poprosiła Jezusa o cud.
Czasem prosimy o coś bardzo małego, a dzieją się wielkie rzeczy.
Miała oczy zgadujące, od razu dostrzegła, że ludziom czegoś brakowało do

szczęścia.

Jakie masz oczy, dziewczynko?
Kiedy byłaś na choinkowej zabawie, miałaś oczy szczęśliwe.
Gdy biegniesz do parku w czasie śniegu — masz oczy uśmiechnięte. Mróz aż parzy,

koło nosa biegają iskry śniegu. Kiedy wyciągasz język, spada śnieżynka —może Pan
Jezus od razu przemieni ją w kroplę wina. Buzia pełna cudownego smaku, biała
rękawiczka spada i leci jak żywe piórko gołębie. Czy potrafisz wtedy dostrzec, że na
śniegu wróbel umiera z głodu? Tak się ogrzewał w kominie, że umalował się na
czarno, wyszedł teraz na śnieg i ma taką minę, jakby się chciał grzecznie ukłonić przed
śmiercią.

Wszystko widzisz, a może tego wróbla nie dostrzegasz? Trzeba mu rzucić coś do

jedzenia.

Pewna dziewczynka miała tak bystre oczy, że wszystko zauważyły. Opowiadała, że

jedna koleżanka jest zezowata, druga pucułowata. Tymczasem w szkole nie umiała
zauważyć, że pani nauczycielka była bardzo zmęczona.

Pewien chłopiec założył okulary, ale nie zobaczył, że tatuś przy biurku pracuje, i

wył jak dziki osioł. Inny miał tak bystry wzrok, że dostrzegł z daleka w kawałku
granitu błyszczącą mikę. Mieszkając długo na wsi zauważył, że kiedy na wiosnę
przylecą skowronki, szpaki, zięby i bociany, a nad stawami przefruną dzikie gęsi —
niebawem ukazuje się pierwsza świeża trawa. Zapamiętał, że żaden grzyb nigdy nie
jest zielony, że żyrafy to najwyższe zwierzęta. Policzył, że wiolonczela ma cztery
struny. Zobaczył wybiegając po deszczu do ogrodu, że kiedy mokro, wszystko
wygląda inaczej. Umiał nawet dostrzec, że ciocia nie ma głowy, kiedy wygląda oknem.
Pewnego dnia wszedł do mieszkania. Butów nie wytarł o słomiankę, czarne plamy
zostawił na podłodze — zapomniał, że mamusia potem musi się schylać i na klęczkach
szorować podłogę. Trzeba mieć oczy zgadujące, żeby wszystko zauważyły.

Pan Jezus uczynił pierwszy cud dla zakochanych.

background image
background image

Ostrobramska

To nie to
to wrona
to nie koniec
to wróci
nie ma nigdy na zawsze

Ostrobramska w serdecznym mieście
odpukuje nieszczęście

background image

Pieśń o obrazie Matki Boskiej z Leszna

Rok 1863

Drogiemu ks. Waldemarowi
Wojdeckiemu z
podziękowaniem za wydanie
„Nie przyszedłem pana
nawracać”

Matko z Leszna święta Matko Leśna
nasze stare lasy pamiętasz
rydze, gąski żółte, jagody
lepszy pasztet z zająca na święta
kuny, rysie, jelenie, wilki
barwną kraskę — szarego wróbla
przyjaciela parafian i puszczy
księdza Mikołaja Żubra
tu się modlił Twej oddał opiece
Kampinos, Zaborów, Borzęcin
Leszno, miejscowych ludzi
stare drzewa świętej pamięci
lud pokochał Twojego Jezusa
Twoje oczy jak sarny brązowe
tu przetrwałaś choć wkoło płakało
biedne wierne Powstanie Styczniowe
przeminęło, odeszło, uciekło
drży ze wzruszenia Leszno, niebo, ziemia
tylko sercem z nami zostałaś
chociaż żubra żadnego już nie ma
tylko obraz Twój wisi w kościele
nasza radość, nadzieja, rana
Matko z Leszna, Najświętsza Leśna
Parafianko nasza kochana

background image

Bądź z nami na co dzień

Bądź z nami na co dzień
jak las wróbel biedronka trawa
Matko Boska z parafii Leszno
nasza Pani Łaskawa.

Na Twym starym obrazie
dawna Polska się budzi
wyciągasz ręce do króla
do chłopa co się trudził.

Do księży rycerzy kupców
wszystkich mieszczan
Matko Boska tutejsza
Parafianko z Leszna.

Nie ma króla rycerzy
Świętych grubo za mało
lecz Twe serce z grzesznikiem każdym
w Lesznie zostało.

background image

Matka Boska Góralska

Matka Boska Góralska
nad kołyską Mu śpiewa
— Nie płacz — zaraz szarotka
przyjdzie z Polski jak z nieba

background image

Matka Boska Staroświecka

Matko Boska Staroświecka
z dawnego kościoła podobnego do zakochanego co osiwiał
znowu spadają skrzydlaki jesionu
tak samo szczeka owczarek szorstkowłosy ze szczotką na ogonie
ziewa po adoracji niewyspany święty
znowu kiedy się nie kocha — przedmioty stoją bez pożytku
w sierpniu młode bociany stają się samodzielne
teza i antyteza kończą się pobiciem i protezą
kura stale się jąka
zimą trochę liści trzyma się na grabie
nawet łacina milczy żeby wrócić
znowu najważniejsi nieważni
stale kos dłuższy od szpaka
po dawnemu osioł zakochany uczy fruwać
i nie mamy zielonego pojęcia
umierając po raz pierwszy

Tylko nam się w głowie poprzewracało
i chcemy wymyślić dzisiaj bez wczoraj
nowe bez starego

background image

Matka Boska Złoto–Zielona

Matko Boska Złoto–Zielona
proszę Cię z serca całego
żeby nie zabrakło w ogrodzie
koperku zielonego

background image

Drzewa

Brzozo nazbyt wieśniacza aby rosnąć w mieście
dyskretny grabie w sam raz na szpalery
jarzębino dla drozdów dzwoniących i szpaków
akacjo z której nie złote tylko białe miody
olcho co jedna masz przy liściach szyszki
głogu co chronisz gajówkę krewniaczkę słowika
jesionie co pierwszy tracisz liście zbliżając nam jesień

Poproście Matkę Bożą abyśmy po śmierci
w każdą wolną sobotę chodzili po lesie
bo niebo nie jest niebem jeśli wyjścia nie ma

background image

Prośba

Panno Święta rysowana w zeszycie
dziecięcymi rączkami —
piękna jak jedna kreska
módl się za nami

żeby w kościołach nie było wyszywanych serwetek
katafalku z czarną kapą
aniołka z barokową łapką
z pędzelkami przy chorągwiach frędzli
stukających pieniędzy
ozdóbek z trupią główką
świętej Tereski jak rozpieszczonej gwiazdy
niepodobnych do siebie świętych
co nie mogą wyjść z nieswojej twarzy —
żeby nie było
sympatycznego gładko uczesanego Pana Jezusa tylko dla porządnych ludzi

background image

Zdumienia pełna

Matko Najświętsza któraś się zdumiewała
o której nie powiedziano w litanii
Zdumienia Pełna
któraś dziwiła się
dlaczego Bóg urodził się w stajni
dlaczego musi uciekać na kopytkach osiołka —
spraw — żebym ucząc religii
nie mówił: Już wiem. Rozumiem
Mam na wszystko odpowiedź gotową
Żebym umiał się z ludźmi dziwić
nie rozumieć właśnie
kiwać głową
mój Boże, ile tajemnic w jednej sekundzie
Chwaląc męczennika, żebym dodał
że skaleczony dmucham czule na krew żeby mniej szczypało
Nie głosić tylko, że jak się kocha to mniej boli
że przez dziurę łzy można zobaczyć więcej
lecz czasami nad tym wszystkim załamać ręce
mój Boże, jak pojąć serce śmierci

background image

Więcej

Coraz więcej Ciebie
bo powietrze przejrzyste między ulewami
czarny las a im dalej tym bardziej niebieski
może w nim szuka grzybów stary smutny anioł
co zamiast poznać miłość wkuwał język grecki

a teraz prośba o Matko Najświętsza
być jak tęcza co sobą nie zajmuje miejsca
choć biegnie jak po schodach od ziemi do nieba

Tobie derkacz w zbożu Tobie zając w polu
mrówki co się kochają ale się nie lubią
pomidor z pępkiem koszyk z maślakami
i cierpienie tak wielkie że już nie ma grzechu
milczenie które myśli
radość co rozumie
Amen lub inaczej niech nie będzie mnie

background image

Pocieszycielka

background image

Matka dla wszystkich

Nie tylko pod krzyżem
— mówiła Matka Boska —
ale i w niebie zmartwienie
święty Piotr pilnuje bramy, święty Mikołaj klei anioła na gwiazdkę
Agnieszka suszy baranka
Izydor orze, święty Roch zagląda chorym zwierzętom w pyski
przypomina jeżom że się budzą w marcu
liściom wiązu że mają nerwy nie do pary
męczennik wzdycha jak królik doświadczalny
każdy ma swoje własne zajęcia
tylko ja zwyczajnie jak mama
muszę mieć czas na wszystko
i dla wszystkich

background image

* * *

Już nie patrzyłem na to że w oknie stanęła zielona papuga nieba
że w ołtarzu przeciągał się w ramionach nigdzie nie
meldowany święty z aureolą bez twarzy
uniknął męczeństwa tylko chustkę od nosa spalono mu na stosie
nie zwracałem uwagi na to że zegar dobry pasterz liczył
świecące sekundy jak włosy śmierci
a narzeczonemu w kancelarii parafialnej zapalił się nos ze wzruszenia
choć tłumaczyłem że nie oko ale ucho powinno wybierać żonę
tyle naokoło się działo
w konfesjonale odbywał się jak zwykle poranny spacer grzechów
obrazy mrugały jak nieszczęśliwi bogaci
liście kasztana wyjadały węgiel z powietrza
biedronka broniła drzew
rosła gryka na czerwonej łodydze
rżał z radości nieoczytany koń
motyle sprawdzały czy płytkie czy głębokie kwiaty
babcia na schodach otuliła się drewnianą poręczą pasła
różańcem zakonnika po którym została
cela jak klatka po kanarku
z wodą święconą na czubkach palców
z głową Jezusa na sumieniu
oddechem odgarniałem stronice brewiarza
chociaż coraz nowe obrazki szumiały mi w oczach
szukałem tylko jednego
z dawna wypisanym czterowierszem
Matko Najświętsza daj mi
serce czyste i proste
w kościele zimnym chuchać
tulić zmarzniętą hostię

background image

Prośba

Matko łaskawa
zmiłuj się nade mną
spokój ma maskę ciemną

Miłość światło zapala
nadzieja uczy czekać pomaleńku

— Szturchnij czasem
po ciemku

background image

Tyle wieków

Pochwalono chrześcijaństwo że tak długo rosło
mój Boże tyle wieków
nawet święci Twoi co poczernieli ze starymi deszczami
jak turkusy umierając zielenieją
a ono pobiegło do Matki Najświętszej
grającej małemu Jezusowi na laskowym orzechu
ubogiej — jak w grottgerowskiej burce
tak prawdziwej — że już bez powrotu

i skarżyło się do ucha
że się jeszcze na dobre nie zaczęło

background image

Modlitwa

Święta dziewczynko z zapałkami
chroń nas przed staruchami
co płaczą, że wszędzie zło
martwią się że nas okłamują
nie mówiąc nam o tym

a nas cieszy pole różowe
kiedy wschodzi zboże
nagietek który przekwita w październiku
pszczoły dokładnie złote
leszczyna co wydaje jednocześnie kwiaty i orzechy
spotykamy się z Matką Boską w ogrodzie
żyjemy z kundlem na co dzień
czujemy niewidzialne ręce
widzimy dalej

i więcej

background image

Żyje

Listy sprzed lat budzą się jak szczygieł
fotografie przychodzą rozrzewnić
nic nie dodać nie ująć
nic nie zostało

jak to — pyta Matka Boska
nie wybrzydzaj, uparła się, żyje
dawna miłość — stara nieboszczka

background image

Od końca

Zacznij od Zmartwychwstania
od pustego grobu
od Matki Boskiej Radosnej
wtedy nawet krzyż ucieszy
jak perkoz dwuczuby na wiosnę
anioł sam wytłumaczy jak trzeba
choć doktoratu z teologii nie ma
grzech ciężki staje się lekki
gdy się jak świntuch rozpłacze
— nie róbcie beksy ze mnie
mówi Matka Boska
to kiedyś
teraz inaczej
zacznij od pustego grobu
od słońca
ewangelie czyta się jak hebrajskie litery
od końca

background image

Króiewna i Klowa

background image

Skępe

Panienko Najświętsza
Nastolatko ze Skępego
z rączkami na sercu
żal mi szkoły zeszytów
dawnej gumki w piórniku

nie Królowo jeszcze
Królewno

background image

Królewno

Królewno ze Skępego
podaj rączkę
proszę
uratuj wiersze nieśmiałe i bose
takie co nie biegną jak krytyk za modą
szanują księdza Bakę z klerykalną brodą
takie co nie świecą jak szyja ozdobna
za które nie płacą dolarami Nobla

background image

Ostatnia w kolejce

Odmawiamy różaniec. Tyle jest w nim tajemnic, ale dopiero w ostatniej, piętnastej

tajemnicy, mówimy o Matce Bożej — Królowej.

Królowa Polski jest w jasnogórskim klasztorze, ale nie w bazylice Krzyża

Pańskiego, a w bocznej kaplicy. Tak jakby kątem mieszkała na Jasnej Górze.

Stale boimy się ostatniego miejsca w życiu. Uważamy, że jest to miejsce dla

upokorzonych, dla przegranych, dla „nieudaczników”. Tymczasem tam właśnie można
spotkać się z samą Królową.

Nie bójmy się ostatniego miejsca w życiu, kiedy nas zepchną, odsuną. Tam jest

Królowa ze światłem, z lampą, która płonie.

Na obrazie jasnogórskim wygląda jak Kopciuszek, który zasmolił się popiołem, ale

ta Jej ciemna twarz jest chyba dla nas zawsze najjaśniejsza.

background image

Nie bój się

Nie bój się kochać jeśli tylko wierzysz
Matka Boska królową więc Jej ziemia cała
przetrzyma ustrój przeżyje rozstanie
serce jak stary Werter zdolne do cierpienia

a miłość daje to czego nie daje
więcej niż myślisz bo jest cała Stamtąd
a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej

background image

Do Matki Bożej

Matką mi jesteś
bo matka bezbronna
każdego najpewniej obroni
choćby jednym palcem jak uśmiechem dłoni
zwykłym krzyżykiem zdjętym ze swojego ciała

Królową mi jesteś
gdy panujesz we mnie
gdy grzechy swe wyznam płacząc po kryjomu
uklęknę — zaproszę do siebie
byś tupała na diabła w całym moim domu

background image

Powracamy

Z Matką Boską jest tak
najpierw bliska najbliższa
jak choinka opłatek gwiazdka
mama, mamusia, matka
potem teologia tłumaczy sercu
ze Pan Jezus na pierwszym miejscu
lata biegną samotność wieczność
powracamy do Niej jak dziecko

background image

Posłowie

Miłośnicy poezji Jana Twardowskiego otrzymują, wzbogacony w stosunku do

wydanego w roku 1990 tomiku Tak ludzka, zbiór utworów poetyckich i homilii
maryjnych Tom Milczysz ze mną — o nim tu mowa — ujęty jest w sekwencje
wyznaczone modlitewnymi inwokacjami, które przywołują obraz Marii Niepokalanej,
Błogosławionej, Rodzicielki, Mani Bolesnej, Chwalebnej, Opiekunki, Orędowniczki,
Pocieszycielki i Królowej I niech nie budzi u odbiorcy odruchu samoobrony myśl o
monotematycznym profilu zbioru Pragnę uspokoić, ze temat maryjny niesie z sobą
wątki spraw nie tylko wysokich, boskich, ogarniające nie tylko osobę Matki Bożej i Jej
Syna, lecz także człowieka, jego duchowość Każdy liryk to nowa wariacja
współtworząca piękną, poetycką „fugę maryjną” z canzoną, capriccio, fantasio,
„wyśpiewaną” różnorodnie, wszakże zawsze z wyrazistym solo „ja” lirycznego,
człowieka ujmowanego w perspektywie codziennego bytowania i egzystencji
ponadziemskiej

miłość bez samotności
byłaby nieprawdą
samotność bez miłości rozpaczą

stała matka pod krzyżem
jak pod srebrnym obrazem
nie minęły trafiły
do niej tez przyszły razem

A homilia? Każda homilia odsłania zadziwiające paradoksy spotykania nieba z

ziemią, boskości z człowieczeństwem, doskonałości z małością, dogłębnego cierpienia
z nieogarnioną radością Każda homilia uczy wielomówiącego milczenia, modlitwy bez
słów, bo ten, „kto żyje modlitwą, odkrywa nie zamazany sens bez słów”, uczy jakże
trudnej sztuki gubienia naszego „ja”, które nie do nas należy

W wielowiekowej tradycji tematu maryjnego zbiór poezji i prozy Milczysz ze mną

jest Arką Przymierza między „dawnymi a nowymi czasy”, Arką, chciałoby się rzec,
nietradycyjną, dzięki odświeżającej mocy dystansu wobec uświęconych konwencji i
stereotypów tak w kreowaniu wizerunku Mani, jak w sferze doznań religijnych,
ustalonych form kultu W wierszu Antologia Matka Boża zauważa i prosi

Chodzą naokoło mnie na wysokich obcasach metafor
cieniutkimi łzami piszczą na moich obrazach
przynoszą na wyciągniętych dłoniach lirykę jak kurczaka
potem nawet na maszynie do pisania klękają oczami

Proszę o prozę

żebyście sami nie darli się za włosy
nie podawali miłości jak jeża
w cierpieniu mówili dobranoc
nie nakładali tłumika na serce
tak zastraszeni ze niemoralni

background image

żebym nie marzła w antologii wierszy o sobie

Jest to prośba—nakaz o ludzkie obcowanie w kalekim i pięknym człowieczeństwie

z Matką Chrystusa, spełniane — dodajmy —przez poetę z nawiązką Na szczęście
Maria nie wysłuchała modlitewnego westchnienia „zagaś we mnie sny czarnoleskie”,
wyszeptanego w utworze z 1947 roku (Wiersz do Najświętszej Panny) me wolnym
jeszcze od powstańczej grozy Powstaje ciągle powoływana do istnienia poetyckim
słowem i prozą homiletyczną wcześniej me spotykana galeria wizerunków
Pośredniczki naszej, rysowanych bez „byka retoryki, wypucowanej składni, wazeliny
stylizacji, lirycznego śmietnika” (Postanowienie), wizerunków, które odbiegają od
dogmatycznych schematów, skamieniałych od dawna wyobrażeń o boskiej
doskonałości

bo wciąż widzę Ciebie Matko Najświętsza
zamiast berła — trzymasz kłębek włóczki cerujesz teologię

Widzi poeta Marię — dziewczynkę „z dowcipnym warkoczykiem i wesołą

grzywką”, Marię w okularach ze zmęczoną twarzą urzędniczki pocztowej, Marię
mówiącą do Chrystusa „wina nie mają”, milczącą, nie szlochającą Matkę w drodze na
Golgotę, Marię Jasnogórską, Ostrobramską, która

tak złota ze niepozorna
tak niebieska ze szara
tak słowna ze cicha
tak pierwsza ze ostatnia w kolejce
tak cudowna ze zwyczajna

Odejście od utrwalonych wzorów jest podyktowane nie tyle poszukiwaniem własnej

tożsamości twórczej, oryginalności warsztatowej, ile najgłębszym dążeniem do
zbliżenia ku sobie tego, co na antypodach niepoznawalnej, niewyrażalnej tajemnicy
wiary i świata człowieczego, zbliżenia językiem prostym jak w ciszy wypowiadana
modlitwa Każdy wiersz, każda homilia jest rozmową z samym sobą, szczególnym
soliloquium, bo skierowanym do Mani i do wszystkich, do każdego do tych, co
„wierzą w miłość większą od przykazań”, do tych, „co modlą się na jednej nodze”, i
tych, do których kapłan—poeta „nie przyszedł nawracać”, lecz tylko wyznać swój
sekret, ze wierzy Bogu jak dziecko

Urzekająca prostota wypowiedzi przywodzi myśl o paraleli między zbiorem liryków

maryjnych Jana Twardowskiego a tekstami apokryficznymi Postać Marii jest „tak
ludzka” jak Matka Boska z szesnastowiecznych Rozmyślań przemyskich, jak z
barokowej pastorałki, pozbawiona pomnikowego cokołu, doktrynalnych koturnów,
ornamentów poetyckich

Miała taką samą chustkę
jak ma twoja biedna matka

Lecz choć tak uczłowieczona, nie traci swej sakralności Owa „ziemskosc” odkrywa

— paradoksalnie — sferę boskosci emanującej w głąb duchowości człowieka Poeta w
sposób niezwykle naturalny przywołuje paradoks w celu unaocznienia tego, co
niedostrzegalne, a odczuwalne

Znam na pamięć jasnogórskie rysy,

background image

ostrobramskie, wileńskie srebro —
wiem po ciemku, gdzie twarz Twoja i koral,
gdzie Twa rana, dzieciątko i berło

ręką farby sukni odgadnę —
złote ramy, lipowe drewno —
lecz dopiero gdzieś za swym obrazem
żywa jesteś i milczysz ze mną

Wyobraźnia poety „porusza się” wśród konkretów, by na miarę ludzkiego poznania

przez widzialne i dotykalne prowadzić czytelnika do Nieogarnionej Tajemnicy
Poetyckim obrazem tworzy Jan Twardowski teologię maryjną dla wszystkich, bo ta dla
uczonych w Piśmie ciągle nie może „wyjść z nieswojej twarzy” Toteż Maria z liryków
i prozy księdza Jana nie ma nic z hieratycznosci, nie tronuje na wysokościach i nawet
w niebie musi „mieć czas na wszystko i dla wszystkich” jak człowiecza, ziemska matka
zajęta krzątaniną w rodzinnym domostwie. Poeta w obrazie rzeczywistości ziemskiej
jak i ponadobłocznej zderza w nieoczekiwany sposób realia codzienności z boskością.
To one właśnie — „wszystkie nasze dzienne sprawy” — uobecniają w liryce
Twardowskiego Marię i Jej Syna wśród śmiertelnych. Za sprawą nieoczekiwanej
metafory następuje poetyzacja codzienności, zwykłej powszedniej rzeczy — agrafka
staje się złotym żuczkiem, a litery brewiarza nóżkami czarnego sokoła, lampka
wieczna zaś czerwonym lizakiem. Jak poeta barokowy zaskakuje nas Jan Twardowski
niespodziewanymi zestawieniami, olśniewa pięknem pospolitego szczegółu,
„brzydactwa” pełzającego, zaskakuje niezauważaną marną rzeczą, drobiną ukrytą
wśród mnogości, cudownością harmonii przeciwieństw. Nie wkracza jednak na szlak
ozdobnej wypowiedzi. Prostota strojności — tym jakże barokowym oksymoronem —
określić można tom Milczysz ze mną. Kontrasty, antytezy, paradoksy przypominają o
ambiwalencji naszego poznania i odczuwania. Nic bowiem co ziemskie i co święte nie
jest do końca jednoznaczne:

cieszę się i martwię
że jesteś wniebowzięta

W nieoczekiwanym sąsiedztwie stów i sensów posadowiony jest przedni humor

utworów Twardowskiego, wyrastający z życzliwej wyrozumiałości wobec drugiego
człowieka, z wnikliwej obserwacji ludzkich postaw: „teza i antyteza kończą się
pobiciem i protezą”, kogoś „nastraszył buldog sumienia”. Humor nie omija też sfery
sacrum. Krótką prośbę do Matki Łaskawej puentuje poeta: „szturchnij czasem po
ciemku”, a nawet w bardzo osobistej modlitwie (Do Matki Bożej) jest ów szczególny
uśmiech:

uklęknę — zaproszę do siebie
byś tupała na diabła w całym moim domu

Nieczęsto możemy obcować z poezją i prozą maryjną o tak harmonijnym zespoleniu

uniwersalności i subiektywności. Jest ono znamienne także dla tych utworów, które
stanowią wypowiedź — wyznanie kapłana. Postać księdza, motyw kapłaństwa
odsłaniają smutek płynący z wieloletnich doświadczeń duszpasterskich poety, z
uważnego oglądu zachowań i z zadumy nad ludzką duszą. Doświadczenia te i refleksje
ujmuje Jan Twardowski w kształt skargi, że się chrześcijaństwo „jeszcze na dobre nie
zaczęto”, że nie rozpoznajemy istnienia w naszym życiu Matki Chrystusa, „bo nie była

background image

cała w srebrze”, że:

zamiast — Domie Złoty
mówią — do mnie złoty
zamiast Arko —
— miarko przymierza
Znowu teraz jak na początku
liże łapę złote cielątko.

Parodystyczna trawestacja formuł litanijnych obnaża trwałość ludzkiej małości.

Praca wśród dzieci, której owocem są urzekające również dorosłych opowieści
religijne, gawędy katechetyczne i wiersze, jakże bliskie wyobraźni i uczuciowości
dziecka, znalazły odbicie także w obrazie Matki Boskiej wizytującej lekcję religii i
załamującej „ręce nad sucharkiem katechizmu”.

W lirykach i homiliach obecny jest człowiek dorosły i człowiek–dziecko z udrękami

serca, znękaną myślą, zmęczonym i chorym ciałem, bez ciepła drugiej istoty, człowiek
samotny w swym ziemskim czasie i jego kresie. Nie jest jednak twórczość księdza Jana
nastrojona na ton tragiczny, nie wywołuje pesymizmu, skłania natomiast do zadumy
nad życiem, budzi krzepiącą nadzieję, że w zwyczajności dnia powszedniego, w
najodleglejszym oddaleniu doznamy bliskości spraw niepojętych i wraz z poetą
„sercem uklękniemy”

na cud czekając w swej kolejce,
a Matka Boska — cichych, ufnych —
jak ciepły pled wzięła na ręce.

Współodczuwająca ludzki ból, lęk samotności, cierpienie „zwykłe, tępe”,

pozbawione heroizmu, „całkiem gołe, odarte z mistyki”, takie cierpienie Pocieszycielka
„opatrzy, jak powietrze pszczołą zranione”. Jest w tym niezwykłym porównaniu–
pocieszeniu łagodność miodowego plastra na okaleczone serce, myśl i zbolałe ciało. Z
ostatniej sekwencji zbioru Milczysz ze mną wyłania się obraz Marii Królowej, która
„nie chce być pierwsza”. W Litanii loretańskiej inwokacja do Królowej Aniołów jest
dopiero na trzydziestym dziewiątym miejscu. „Nie bójmy się — mówi w homilii
{Ostatnia w kolejce) ksiądz Jan — ostatniego miejsca w życiu, kiedy nas zepchną,
odsuną. Tam jest Królowa ze Światłem, z lampą, która płonie”.

Ogólnoludzkiego i ponadczasowego waloru tomu Milczysz ze mną nie umniejsza

jego polskość od pierwszego po ostatni tekst. Jest ona jak wątek przetykający
wszystkie nitki osnowy. Reminiscencje rodzime, tak oczywiste w obrazie Matki
Boskiej Góralskiej, pocieszającej Dzieciątko „Nie płacz — zaraz szarotka przyjdzie z
Polski jak z nieba”, istnieją również w utworach —zdawać by się mogło —
tematycznie odrębnych, dalekich od naszej rzeczywistości (Wniebowzięcie) I chociaż
wszędzie znajdą się połacie „biednego kraju”, w którym marzenie ludzkie wybiega
poza jego obręb, to jednak ów „zagraniczny raj” w gwiazdach Wniebowziętej wyrasta
z nadwiślańskiego podglebia

Szczególną sekwencję w całym zbiorze stanowi Polska litania. Na tle wielokrotnie

powracającego w poezji i prozie maryjnej Jana Twardowskiego motywu litanijnego
utwór ten zajmuje miejsce wyjątkowe, o czym świadczy także jej oddzielne wydanie
(1994) ilustrowane obrazami Bożej Matki. Zgodnie z tytułowym epitetem litania
została silnie osadzona w polskiej rzeczywistości, w przeszłości wrześniowej,
powstańczej i współczesnej. Już incipitowa formuła modlitewna „daj nam pozdrowić
Matkę Najświętszą polskimi inwokacjami” nastraja na inną, nie–tradycyjną tonację.

background image

Każde wezwanie rozbija, „wytrawia” utrwaloną kliszę, niesie świeże, nowe
wyobrażenie Mani Jest bowiem litania odmawiana w polskich sanktuariach, znanych i
nie znanych, w przydrożnych kapliczkach, przywołuje swojskie wizerunki Bożej
Rodzicielki. Razem z poetą pielgrzymujemy wzdłuż i wszerz kraju wypowiadając
prośby nie zawsze osobiste:

Piękna Pątniczko —
bez biżuterii wędrująca
polskimi drogami

— módl się za nami

Zamknięta przestrzeń sanktuarium wyzłoconego wotami czy kapliczki ukrytej w

przydrożnych drzewach otwarta została na wszystkie polskie drogi, wszystkie polskie
drogi prowadzą ku przestrzeni ludzkiego bytowania:

Piastunko karmiąca —
prawie w każdym domu
patronko kuchni, butelek z smoczkami

— módl się za nami

Pod piórem poety realia rodzime zyskują wymiar uniwersalny nie zatracający

subtelności jednostkowych skojarzeń, doznań myślowych i uczuciowych.

Nie ma w Polskiej litanii gradacji, hierarchii, która by plasowała na pierwszych

miejscach uświęcone starodawnym czy powszechnym kultem obrazy. Boskość Marii
nie przejawia się w cudach. Twardowski rezygnuje z ludowych wyobrażeń o
nadziemskiej mocy Matki Chrystusa, tradycyjnie związanych z cudami .Wizerunki
Marii tak w Polskiej litanii, jak i w pozostałych lirykach skłaniają do refleksji,
medytacji, uświadamiają szansę wyboru, sugerują, że Maria pochyla się nad codzienną
człowieczą chwilą, trwa w przestrzeni ludzkiego istnienia. I to jest owa „cudowność”,
której — siłą niezwykłej ekspresji — nadaje poeta naturalny wymiar.

Litanijne polskie inwokacje wiodą czytelnika do trzydziestu czterech wizerunków.

Niebezpieczny to grunt dla twórcy, zwłaszcza, ze motyw obrazu był wielokrotnie
reprodukowany w poezji maryjnej naszego stulecia w konwencji kantyczkowej lub
wyidealizowanego portretu Madonny z sielskim tłem pejzażowym. W Polskiej litanii,
jak w innych utworach Jana Twardowskiego, świat — dzieło Boga Ojca, Mędrca i
Artysty — powołany do istnienia dla człowieka jest tworzywem ikonicznym postaci.
Maria — „Smagła Góralka” z obliczem opalonym górskim słońcem i wichrami — jawi
się w śnieżnej przestrzeni. Kontrast ten subtelnie, „niepejzażowo” wywołany zostaje
dzięki określeniu pory roku i przedmiotów (narty, łyżwy). Dzieweczka Lipska „łzę z
żywicy chroni pod rzęsami”, Maria zaś z Puszczy jest „pachnąca świerkami, cała w
wiewiórkach”. Niebezpieczeństwo monotonii litanijnego rytmu powtórzeń zażegnuje
poeta zmianą intonacji, pytaniem–wyrzutem:

Tęskniąca —
za czym Ty tęsknisz w pociesznym Powsinie —
uśmiech Jezusa był mi nabożeństwem,
a wy straszycie smutnymi minami

— módl się za nami

Polska litania stanowi nawiązanie do tradycji starej modlitwy. Lecz poeta uchyla

się od rygorów jej konwencji, by — jak w całej twórczości — ustrzec się

background image

„nakrochmalonych gestów”, dając miejsce prostocie i naturalności. Prostota i
naturalność przy bogactwie różnorodności — to znamiona liryki i prozy Jana
Twardowskiego, jego osobowości twórczej, w której szczególnemu zespoleniu uległy
wyobraźnia poetycka i erudycyjne w swej precyzji obcowanie ze światem natury, w tak
fascynujący sposób odzwierciedlone między innymi w Rozmowie z Matką Bożą:

Czy lubisz podbiał żółty
lipce z koźlakami
konwalie w kłączach stulone pod ziemią

czy we wzruszającym Liście do Matki Boskiej:

W pierwszych stówach donoszę nic się nie zmieniło
żółta pliszka się cieszy swoim czarnym dziobem
łosoś wraca do rzeki w której się urodził
mrówki się oblizują jak na nie przystało
sarna leczy się ślazem więc mniej pokasłuje…

Przyroda w liryce Twardowskiego nie urzeka egzotyką — przeciwnie jest rodem z

pospolitości, tego, co nas otacza i ku czemu rzadko się nachylamy. Ta właśnie
przyroda — maluczka —i serce człowieka są miejscem doświadczenia i
nieprzeczuwanego przeżycia religijnego, którym wyobraźnia poetycka nadaje
szczególną „cudowność” i sugestywny wyraz. Odwołując się do utrwalonej w
świadomości odbiorcy starej pieśni porannej Franciszka Karpińskiego: „Tobie ziemia,
Tobie morze, Tobie śpiewa żywioł wszelki”, Twardowski tworzy nowe odniesienia i
skojarzenia. Kieruje wypowiedź do Marii–Pośredniczki:

Tobie derkacz w zbożu Tobie zając w polu
mrówki co się kochają ale się nie lubią
pomidor z pępkiem koszyk z maślakami
i cierpienie tak wielkie że już nie ma grzechu

Wersy te niwelują ogrom przestrzeni świata. Bliżej nieokreślony „żywioł wszelki” w

liryku Twardowskiego ma wymiar konkretny, sprawdzalny w najbliższym otoczeniu
człowieka, w nim samym jak siła bólu. Nie jedyne to przywołanie ze schedy myślowej i
artystycznej minionych czasów. W utworze Matka Boska Staroświecka zawarta jest
przestroga:

Tylko nam się w głowie poprzewracało
i chcemy wymyślić dzisiaj bez wczoraj
nowe bez starego

Toteż pojawia się z literatury dawnych wieków postać księdza Józefa Baki —

barokowego autora wierszy dla wszystkich, pisanych na „nutę” prostego rymu,
popularnej, ludowej pieśni i przyśpiewki. Powinowactwo z przeszłością kształtuje
dystans poety do własnej twórczości, wyrażony w modlitewnej prośbie do Królewny
ze Skępego, prośby ujmującej szczerością i niespotykaną skromnością:

uratuj wiersze nieśmiałe i bose
takie co nie biegną jak krytyk za modą
szanują księdza Bakę z klerykalną brodą

background image

takie co nie świecą jak szyja ozdobna
za które nie płacą dolarami Nobla

Tom oddanych do rąk czytelnika wierszy i prozy, jak wyznaje poeta, zrodziła

wynurzona w godzinach świtu, w porannych śpiewach, a spełniana latami potrzeba, by
do „maryjnych pieśni dorzucić kilka własnych, jak garstkę czereśni”. Jest to dar wielu
barw, kształtów i aromatów, świeżości soczystej, dar ożywiający serce, rozum,
wyobraźnię. W jednej z homilii {Cud wody) czytamy:

W świecie naszej wiary są teolodzy poważni, są patriarchowie
z brodami. Jest jeszcze urok wiary, wdzięk wiary.

Za sprawą poetyckiego słowa księdza Jana i słowa homilii „w zbiorze Milczysz ze

mną ów „urok wiary, wdzięk wiary” stałe odkrywamy. A jak trudna to sztuka wyznaje
ksiądz Twardowski w homilii W dwóch językach:

Łatwo tłumaczyć z języka francuskiego na polski, z
angielskiego na polski, ale trudno tłumaczyć z języka
nieziemskiego na język ludzki. Z języka Bożego na ludzki.

Jadwiga Kotarska

background image

Nota edytorska

Tom Milczysz ze mną przynosi dawne i nowe — nigdzie dotąd nie publikowane —

wiersze i prozę o tematyce maryjnej. Jest to już druga w dorobku ks. J
Twardowskiego antologia o tej tematyce. W 1990 r Wydawnictwo Literackie „Parnas”
oraz Księgarnia Św. Wojciecha wydały dwie edycje zbioru Tak ludzka (Wybór i oprac.
A Iwanowska Posłowie J Kotarska), który zawierał — w odróżnieniu od obecnego —
jedynie wiersze zamieszczone w kolejności chronologicznej.

Zebrane tu teksty pochodzą z następujących tomów wierszy i prozy autora Wiersze,

Poznań 1959 (O głupim sercu), Nowy zeszyt w kratkę, Poznań 1986 (Bądź
pochwalona, mamusiu), Patyki i patyczki,
wyd 7, Warszawa 1995 (Matka Boska z
Or–Ota
[w tomie źródłowym pod tyt Matka Boska z Warszawy], Na rękach,
Niewidzialne ręce, O obrazie, O oczach Matki Bożej, W kropki zielone), Tak ludzka,
Poznań 1990 (O cierpieniu nagim, O płaszczu Matki Boskiej [w tomie źródłowym pt
O płaszczyku Matki Boskiej], O prostym pacierzu, Postanowienie, Przeszłość,
Rekolekcje, Wniebowzięcie
[To przecież za wysoko…], Nie przyszedłem pana
nawracać Wiersze 1945–1985
Wybór i oprac. J Giebułtowicz, wyd 9, Warszawa 1995
(Antologia, Drzewa, Jak zawsze,”„ [Już nie patrzyłem…], List do Matki Boskiej,
Matka Boska Staroświecka, Matka dla wszystkich, Na Drodze Krzyżowej, Na słomce,
***
[Nic mnie nie załamało…], Nie rozdzielaj, Niewidoma dziewczynka, O bólu, O
łasce Boże) w brzydkim kościele, O szukaniu Matki Bożej, Poza kolejką, Prośba
[Panno Święta…], Rozmowa z Matką Bożą, Świty, Tak ludzka, Tyle wieków, Uciekam,
Więcej, Wizytacja, W okularach, Wniebowzięcie
[Nikt nie biegł…], Zagadka o Niej,
Zdjęcie z krzyża, Zdumienia pełna, Z Dzieciątkiem Jezus, Żyje), Trzeba iść dalej, czyli
spacer biedronki Wiersze wszystkie 1981–1993
Zebrała i oprac. A Iwanowska, wyd 2
popr, Warszawa 1995 (Bez kaplicy, Boże Narodzenie, Dziękuję, Jakże, Korona,
Królewno, Kukułka, Mamusia, Modlitwa, Nie bój się, Ostrobramska, Polska litania,
Prośba
[Matko łaskawa…], Róża, Skępe, Teraz, Wiersz dla dzieci o mędrcach,
Wniebowzięta, Żaden anioł nie pomógł), Wszędy pełno Ciebie
Wybór i oprać A
Iwanowska, wyd 4, Warszawa 1995 (Matka, Matka Boska, Najtrudniej, Służebnica
Pańska), Noc Szczęśliwego Rozwiązania
Wybór i oprać A Iwanowska, Poznań 1995
(Nawiedzenie), Przed kapłaństwem klękam Wybór ks. W Wojdecki przy współpracy A
Iwanowskiej, Warszawa 1996 (Bądź z nami na co dzień, Pieśń o obrazie Matki
Boskiej z Leszna) oraz
z pracy zbiorowej W nurcie zagadnień posoborowych, X 8
Chrześcijaństwo żywych pod red B Bejze, Warszawa 1976 (O litanii), toz, t 16 Wiara
i życie,
pod red B Bejze, Warszawa 1985 (Pokorna, w tomie źródłowym bez tytułu)
Tekst Lęk i pokora publikowany był w miesięczniku „W drodze” 1979, nr 12.

Tom zawiera wiersze najnowsze Do Matki Bożej, Powracamy, drukowane w

„Tygodniku Powszechnym” kolejno w latach w 1994 i 1995 Wiersze Bolesna, Matka
Boska Góralska, Matka Boska Złoto–Zielona, Od końca, Święta Anna uczy Matkę
Bożą, Święty Jan Chrzciciel, Święty Józef frasobliwy,
zostały napisane z myślą o
niniejszym tomie i nie były dotąd nigdzie publikowane.

Wiersz J Pietrkiewicza Modlitwa do Matki Boskiej Skępskiej na dzień 8 września

pochodzi ze zbioru Modlitwy intelektu (Warszawa 1988, s 23)

Do tomu włączono także nigdzie dotąd nie publikowaną prozę ks. J.

Twardowskiego Bez nas, Bez stów, Boża godzina, Chwata, Cud wody, Łaski pełna,
Miłość niemądra mądra, Najczystsza, Najlepszy początek, Niełatwa wiara, Noc,
Ostatnia w kolejce, Pierwsza litania, Przychodzi z miłością, Radość i ból, Skarb,
Spotkania, Syn i Matka, Świadectwo, Świeca Matki Bożej, Ukryta chwała, W dwóch

background image

językach, Zapatrzona miłość. Jej podstawę stanowią homilie wygłoszone w kościele
SS Wizytek w Warszawie oraz wybrane rozważania Drogi Krzyżowej i kazania z
nabożeństw majowych i październikowych z lat 1963–1995 Kazania nabożeństw
różańcowych będą stanowiły odrębną publikację

Pragnę w tym miejscu gorąco podziękować Siostrom Wizytkom, a szczególnie

Czcigodnej Matce Przełożonej Marii Klaudii Niklewicz, za łaskawe udostępnienie mi
niezbędnych nieautoryzowanych materiałów źródłowych, znajdujących się w archiwum
klasztoru w formie maszynopisów i nagrań, stanowiących podstawę do pracy nad
niniejszą publikacją Słowa wdzięczności kieruję także w stronę S. Małgorzaty Marti,
której gorliwości w rejestrowaniu i gromadzeniu dokumentacji źródłowej nie sposób
przecenie Za wszelką życzliwość dla mnie przy pracy nad niniejszym zbiorem
wszystkim Siostrom Wizytkom składam najserdeczniejsze Bóg zapłać.

Aleksandra Iwanowska


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Twardowski Jan ks Miłości wystarczy że jest
Twardowski Jan ks Kazanie gor─Ötszee(1)
Twardowski Jan ks Zeszyt Mamusi
Twardowski Jan ks Który stwarzasz jagody(1)
Twardowski Jan ks 99 wierszy
Twardowski Jan ks Kiedy mówisz
Twardowski Jan ks Dwa osiołk
Twardowski Jan ks Ksi─ůdz Jan dzieciom
Twardowski Jan ks Rachunek dla doroslego
Twardowski Jan ks WaĹĽne jak
Twardowski Jan ks Jakby Go nie było(1)
Twardowski Jan ks Biedna logiczna glowa
Twardowski Jan ks Kilka my┼Ťl─Ö o ┼Ťw Jzefie
Twardowski Jan ks Elementarz Ksi─Ödza Twardowskiego

więcej podobnych podstron