Odpowiedź Jonathanowi Haidtowi
Autor tekstu: Sam Harris
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Napisane w odpowiedzi na "Psychologia moralna i niezrozumienie
religii" Jonathana Haidta
W
swoim eseju "Psychologia moralna i niezrozumienie religii" Jonathan Haidt niepokoi
się tym, że "nowi ateiści" - Dawkins, Dennett i ja — "zanieczyszczają badania nad religią
moralnymi dogmatami a także szkodzą prestiżowi". Według Haidta Dawkins staje się Wielkim
Inkwizytorem, kiedy tylko spokojnie porusza się kwestię doboru grupowego; Dennett z
nieodgadnionych przyczyn źle interpretuje literaturę dotyczącą religii i moralności; ja zaś
wypowiadam wojnę chochołom. Tak się składa, że Haidt wkracza w tę debatę jako coraz
bardziej znany "chochoł" — reprezentujący liberalnego naukowca ateistę, który - pełen
najlepszych intencji — doprowadza nas na próg relatywizmu moralnego, jeśli wręcz nie za ten
próg.
Haidt kończy swój esej radosnym pochlebstwem: "każda długoletnia ideologia i sposób
życia zawierają jakąś mądrość, jakiś wgląd w sposób na tłumienie egoizmu, poprawienia
kooperacji i ostatecznie poprawy ludzkiego dobrobytu". Z tym z pewnością wszyscy możemy
się zgodzić. Jesteśmy odpowiednio zaasekurowani (ideologia musi być "długoletnia" i wystarczy
jej tylko "jakaś mądrość"). Także "nowy ateista" musi zsiąść z wysokiego konia i napić się z tak
nieskazitelnego źródła. No cóż, w porządku...
Czy ktokolwiek odczuwa nostalgię za "mądrością" Azteków? Nie ulega wątpliwości, że nic
nie "tłumi egoizmu" i nie wyraża poczucia wspólnej sprawy tak jak przesądne mordowanie
niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci. Oczywiście Aztecy nie byli jedyną kulturą, która odkryła
"rozkwit ludzkości" w tym, co najbardziej krwawe i psychotyczne. Sumerowie, Fenicjanie,
Egipcjanie, Hebrajczycy, Kananejczycy, Majowie, Inkowie, Olmecy, Grecy, Rzymianie,
Kartagińczycy, Teutoni, Celtowie, Druidzi, Wikingowie Galowie, Indianie, Chińczycy,
Japończycy, Skandynawowie, Maorysi, Melanezyjczycy, Tahitanie, Hawajczycy, Balinezyjczycy,
australijscy aborygeni, Irokezi, Huroni, Czerokezi i liczne inne społeczności rytualnie
mordowały swoich bliźnich, ponieważ wierzyli, że w ten sposób przebłagają niewidzialnych
bogów i boginie, gustujących w mięsie ludzkim. Wiele ich ofiar dzieliło tę opinie i chętnie szło
na rzeź, w pełni przekonani, że ich śmierć zmieni pogodę, wyleczy króla z choroby wenerycznej
albo w jakiś inny sposób oszczędzi ich rodaków przed gniewem Niewidzialnego.
Co chciałby Haidt, byśmy myśleli o tych szacownych tradycjach pobożnej ignorancji i
bezsensownych jatek? Czy jest jakaś mądrość w tych kultach ofiar ludzkich, którą dzisiaj
powinniśmy obdarzać respektem? Czy musimy być ostrożni, żeby nie wylać dziecka razem z
kąpielą? Albo może zamiast tego chcemy zjeść to dziecko? Faktycznie, w wielu tych
społeczeństwach rytuały świętego morderstwa kończyły się ucztą kanibali. Czy moja odraza do
tych praktyk jest oznaką, że patrzę na te odległe kultury przez klapki kolonialisty? Czy nie
powinniśmy powstrzymać się przed osądzaniem, aż będziemy mieć więcej faktów? Kiedy
obiektywizm naukowy staje się perwersją? Kiedy może być samobójczy?
Mimo że Haidt twierdzi coś odwrotnego, to, w co ludzie wierzą, rzeczywiście ma
znaczenie. Większość praktyk religijnych jest bezpośrednią konsekwencją tego, co zdaniem
ludzi faktycznie zachodzi na świecie. W istocie większość praktyk religijnych staje się
zrozumiała dopiero, kiedy zrozumiemy wierzenia, z których powstały. Fakt, że w międzyczasie
ludzie zaczęli wątpić w te doktryny, nadal odklepując liturgię i małpując rytuały, nie ma
znaczenia. W końcu, którą religię najlepiej pokazują ci, którzy właśnie są w trakcie tracenia
jej?
Haidt pociesza się faktem, że nawet ci, którzy traktują Biblię dosłownie, ulegają czasem
zdrowemu rozsądkowi i ignorują swoje księgi święte. Oczywiście, że to robią: ich księgi święte
nie tylko przepełnione są pradawną ignorancją — są także wewnętrznie sprzeczne. Czy Haidt
sugeruje, że nie ma prawdziwych fundamentalistów religijnych, czy że ich liczba jest nieistotnie
mała? Według niedawnego sondażu trzydzieści sześć procent brytyjskich muzułmanów (w
Racjonalista.pl
Strona 1 z 4
wieku 16-24 lat) uważa, że apostatów należy zabijać za ich niewiarę. Ile właściwie
uniewinniającej socjologii Haidt jest gotów zastosować w tej dziedzinie, żeby całkowicie
wybawić islam z opresji? Kiedy system wierzeń jest nie tylko fałszywy, ale tak zachęcający do
fałszu i bezsensownego cierpienia, że jest wart nie jedynie naszego zrozumienia, ale i naszej
pogardy?
Haidt oferuje nam wybór między "kontraktowym" i "kolektywnym (ulopodobnym)"
podejściem do moralności — pierwsze jego zdaniem jest domeną liberałów, takich jak ja,
których obchodzi tylko krzywda/opieka i sprawiedliwość/odwzajemnienie; drugie reprezentuje
porządek społeczny narzucony przez religię konserwatywną, i zawiera ponadto troskę o
poczucie wspólnoty grupowej/lojalności, autorytetu/respektu i czystości/świętości.
Przeciwstawienie między tymi dwiema koncepcjami dobrego życia może być użyteczne do
dyskusji, a dane prezentowane przez Haidta o różnicach między liberałami i konserwatystami
są interesujące, ale czy ten schemat interpretacyjny jest poprawny? Mam wątpliwości. Wydaje
się możliwe, że te pięć podstaw moralności to po prostu aspekty ogólniejszego pojęcia
krzywdy/opieki.
Jaki jest w ostatecznym rachunku problem ze zbezczeszczeniem kopii Koranu czy z
przywoływaniem imienia Pana nadaremno? No cóż, jeśli ktoś naprawdę wierzy, że Koran jest
tekstem świętym, albo że Bóg słucha, niemal z pewnością wierzy także, że w wyniku takich
działań jego lub jego plemię może spotkać krzywda — jeśli nie na tym świecie, to na
następnym. Tego typu myślenie jest tak dobrze znane, że przedstawione przeze mnie
przykłady są właściwie niepotrzebne (AIDS jako kara za grzech homoseksualizmu? Azjatyckie
tsunami jako zapłata za bałwochwalstwo? 11 września 2001 jako rezultat zbyt małej wiary i
zbyt dużej tolerancji dla aborcji i gejów?) Zgodnie z bardziej ezoteryczną interpretacją, każdy
człowiek, który bluźni czy bezcześci, krzywdzi tym samym siebie samego: brak rewerencji
może być sam w sobie karą, osłabiając wiarę. Niezależnie od tego, którą interpretację wolimy,
świętość i autorytet spadają na oś krzywda/opieka. Być może myślenie Haidta na ten temat
zostało solidnie wypaczone przez jego własny ateizm, ponieważ wydaje się on niezdolny do
widzenia świata tak, jak widzi go wierzący. W tym momencie możemy się zastanowić, którzy
właściwie ateiści narażeni są na niebezpieczeństwo "niezrozumienia religii". Dennett, Dawkins i
ja przynajmniej uczyniliśmy próby zrozumienia, jak to właściwie jest wierzyć w to, w co ludzie
wiary twierdzą, że wierzą.
To samo można rozciągnąć w drugim kierunku: także liberał taki jak ja, rozmiłowany w
swojej, przyziemnej, ludzkiej moralności, z łatwością dostrzega, że moją wersję dobrego życia
trzeba chronić przed agresywną plemiennością innych. Kiedy robię rachunek sumienia,
odkrywam, że w równym stopniu chcę zatrzymać barbarzyńców za murami miasta, jak mój
konserwatywny sąsiad, i rozumiem, że dla tego celu może być niezbędne poświęcenie własnej
wolności. Spodziewam się także, że konserwatywne objawienia tego typu mogą mnożyć się w
nadchodzących latach — wyobraźmy sobie tylko, co my, liberałowie, będziemy myśleć o
islamie, w przypadku terroryzmu nuklearnego. Liberalne tęsknoty do szczęścia i wolności mogą
któregoś dnia ustąpić bardzo wojowniczym nawoływaniom o ostrzejsze prawa i lojalność
plemienną. Czy to znaczy, że liberałowie stają się konserwatystami religijnymi, marzącymi o
prawach ula? Czy też liberalna koncepcja redukowania krzywdy jest wystarczająco elastyczna,
by obejmować potrzebę porządku i różnice między grupą własną i grupą zewnętrzną?
Nawet jeśli bez zastrzeżeń zaakceptujemy "nową syntezę" Haidta, możemy zapytać, czy
dana kultura wychowuje swoje dzieci do "złych" intuicji moralnych i do niezdolności tego
rodzaju rozumowania moralnego, które mogłoby prowadzić do bardziej oświeconego spojrzenia
na świat. Czy pewne koncepcje moralności są szczególnie sprawne w łączeniu razem danej
społeczności, ale nie są do pogodzenia z nowoczesnością? A jeśli stwierdzamy, że pewne
kultury opierają się na kodeksach moralnych, które wyglądają strasznie, niezależnie od tego,
jak patrząc na nie zezujemy czy jak żonglujemy pięcioma zmiennymi i czterema zasadami
Haidta? A jeśli znajdujemy kulturę, która nie jest specjalnie wrażliwa na krzywdę i
wzajemność, ani specjalnie świadoma świętości, ani specjalnie sprzyjająca rozkwitowi
ludzkości, ani specjalnie sprawna pod jakimkolwiek innym względem? Czy koncepcja
moralności Haidta pozwoliłaby nam na żądanie, by ci nieoświeceni ludzie zaprzestali
maltretowania swoich dzieci? Czy też byłoby to nienaukowe?
Na koniec powinienem wspomnieć, że Haidt nie zauważa głównej tezy krytycyzmu
"nowych ateistów". Tezą tą nie jest, że my, ateiści, możemy dowieść, iż religia przynosi więcej
krzywd niż dobra (chociaż myślę, że można tak argumentować, a wydaje mi się, że równowaga
codziennie przechyla się bardziej w kierunku krzywdy). Chodzi o to, że religia pozostaje jedyną
metodą dyskusji, która zachęca dorosłych ludzi do udawania, że wiedzą rzeczy, których
najwyraźniej nie wiedzą (i nie mogą wiedzieć). Jeśli kiedykolwiek jakaś postawa była sprzeczna
z nauką, to jest nią właśnie ta postawa. Wszyscy zachęcają wiernych do dźwigania na swych
barkach tego nieporęcznego brzemienia fałszu i samooszustwa: ich współwyznawcy, ludzie
innych wyznań, a teraz z zaskakującą częstotliwością także naukowcy, twierdzący, że sami nie
mają żadnej wiary. Nawet jeśli interpretacja Jonathana Haidta dotycząca literatury naukowej o
moralności byłaby poprawna i cały ten sztucznie wytworzony zamęt okazałby się użyteczny w
namawianiu ludzi do darowania czasu, pieniędzy i krwi swoim bliźnim - to co z tego? Czy
nauka zajmuje się teraz hodowaniem pożytecznych urojeń? Z pewnością potrafimy zwiększyć
altruizm i udoskonalić nasze instytucje etyczne, a nawet badać najdalsze zakątki ludzkiego
szczęścia bez okłamywania siebie o naturze wszechświata. Pora, by naukowcy ateiści — ze
wszystkich ludzi na tej zauroczonej planecie — działali, jakby tak właśnie było.
12 września 2007, publikowane w
Racjonaliście za zgodą Autora.
Zobacz także te strony:
Psychologia moralności i niezrozumienie religii
Nowy Ateizm i moralność
Sam Harris
Autor bestsellerowej ("New York Times"), wyróżnionej PEN Award książki
- "The End of Faith: Religion, Terror, and the Future of Reason" (2005)
oraz "Letter to a Christian Nation" (2006). Ukończył filozofię na
Uniwersytecie Stanforda, studiował poza tym religioznawstwo, obecnie
pracuje nad doktoratem z zakresu neuronauki. Udziela się medialnie w
radio i telewizji, ostrzegając o niebezpieczeństwach związanych z
wierzeniami religijnymi we współczesnym świecie. Mieszka w Nowym
Jorku.
(http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5600)
Contents Copyright
©
2000-2008 by Mariusz Agnosiewicz
Programming Copyright
©
2001-2008 Michał Przech
Autorem tej witryny jest Michał Przech, zwany niżej Autorem.
Właścicielem witryny są Mariusz Agnosiewicz oraz Autor.
Żadna część niniejszych opracowań nie może być wykorzystywana w celach
komercyjnych, bez uprzedniej pisemnej zgody Właściciela, który zastrzega sobie
niniejszym wszelkie prawa, przewidziane
w przepisach szczególnych, oraz zgodnie z prawem cywilnym i handlowym,
w szczególności z tytułu praw autorskich, wynalazczych, znaków towarowych
do tej witryny i jakiejkolwiek ich części.
Wszystkie strony tego serwisu, wliczając w to strukturę podkatalogów, skrypty
JavaScript oraz inne programy komputerowe, zostały wytworzone i są administrowane
przez Autora. Stanowią one wyłączną własność Właściciela. Właściciel zastrzega sobie
prawo do okresowych modyfikacji zawartości tej witryny oraz opisu niniejszych Praw
Autorskich bez uprzedniego powiadomienia. Jeżeli nie akceptujesz tej polityki możesz
nie odwiedzać tej witryny i nie korzystać z jej zasobów.
Racjonalista.pl
Strona 3 z 4
Informacje zawarte na tej witrynie przeznaczone są do użytku prywatnego osób
odwiedzających te strony. Można je pobierać, drukować i przeglądać jedynie w celach
informacyjnych, bez czerpania z tego tytułu korzyści finansowych lub pobierania
wynagrodzenia w dowolnej formie. Modyfikacja zawartości stron oraz skryptów jest
zabroniona. Niniejszym udziela się zgody na swobodne kopiowanie dokumentów
serwisu Racjonalista.pl tak w formie elektronicznej, jak i drukowanej, w celach innych
niż handlowe, z zachowaniem tej informacji.
Plik PDF, który czytasz, może być rozpowszechniany jedynie w formie oryginalnej,
w jakiej występuje na witrynie. Plik ten nie może być traktowany jako oficjalna
lub oryginalna wersja tekstu, jaki zawiera.
Treść tego zapisu stosuje się do wersji zarówno polsko jak i angielskojęzycznych
serwisu pod domenami Racjonalista.pl, TheRationalist.eu.org oraz Neutrum.eu.org.