Grzegorz z Nazjanzu, I MOWA TEOLOGICZNA O SYNU BOŻYM

background image

M

O W A E O L O G I C Z N A III)

O

SYNU BOŻYM I

[P G 36, 73— 104]

D a t a .

P o d c z a s W ie lk ie g o P o s tu 380 r . w K o n s ta n ty n o p o lu , p ra w d o p o d o b n ie

ja k o d ru g a . W k a ż d y m ra z ie je j p o c z ą te k n a w ią z u je b e zp o śre d n io do M o w y teo l. 1.

T r e ś ć .

P o k r ó tk im w s tę p ie n a t e m a t a k tu a ln o ś c i p ro b le m u , G rz eg o rz w y ­

k ła d a og ó ln ą n a u k ę o B o g u je d y n y m w T ró jc y (2), p o d k r e ś la ją c p o n a d c z as o w o ść
n u r tu żyw ego, j a k i is tn ie je m ię d z y O so b am i T ró jc y Ś w ię te j (3). S ta w ia p o te m is to t­

n y p ro b le m z ro d z e n ia S y n a p rz e z O jc a (4), s n u ją c r e fle k s ję n a te m a t O soby O jc a
(5) i u w y d a tn ia ją c ró ż n ic ę is tn ie ją c ą m ię d z y p o ję c ie m n a tu r y a p o ję c ie m o so b y

(6—11). M ó w ca w y k ła d a t r u d n ą n a u k ę , n ig d y p r z e d n im n ie p o d a n ą z ta k ą d o k ła d ­

n o śc ią o o d n o śn ia ch , czy li „ r e la c ja c h ”, z a c h o d z ą c y c h w ło n ie T ró jc y Ś w ię te j (12).
N a r a z ie w y s u w a ty lk o tw ie rd z e n ie , że r e la c je n ie są p rz y m io ta m i is to ty B oga, i że

k a ż d a O so b a w B ogu — sz c ze g ó ln ie S y n B oży, o k tó r y m m o w a w n in ie js z y m w y ­
k ła d z ie — je s t B o g iem (14). P o u d o w o d n ie n iu , że o n ta k ż e u m ie p o słu g iw a ć się d e li­
k a tn y m n a rz ę d z ie m d ia le k ty k i a ry s to te le s o w s k ie j, m ó w c a o k re ś la z w ie lk ą p r e c y ­

z y jn o ś cią p o ję c ie r e la c ji (15— 16).

D ru g a część m o w y , śc iśle o p a r ta n a P iś m ie św ., w y k ła d a d o w o d y b o sk o ści S y n a

(17) i w y lic z a p a ra d o k s y , z a w a r te w ta je m n ic y W c ie le n ia (18—20).

Z a k o ń c z e n ie je s t z a c h ę tą do n a w ró c e n ia , s k ie r o w a n ą do a r ia n (21). M a m y t u do

c z y n ie n ia z je d n ą sp o ś ró d n a jtr u d n ie js z y c h m ó w T eo lo g a, a le w zn io sło śc i i p r e ­

cy zy jn o ści je g o w y w o d ó w n ie d o ró w n a ł ż a d e n z p is a r z y k o śc ieln y ch , n a w e t św. A u ­
g u s ty n w sw o im m is trz o w s k im o p ra c o w a n iu ta je m n ic y T ró jc y Ś w ię te j (De T r in ita te ,

tłu m . M. S to k o w s k a , P O K 25, P o z n a ń 1963).

1.

T ak ie są w ięc z a rz u ty , k tó re m ożna p o staw ić ic h

n a w i ą z a n i e

skłonności i pochopności do p rz e m a w ia n ia oraz słabości,

d o

m o w y

i

p o leg a jąc ej n a ich p o śp iech u w e w szystkim , co robią,

a szczególnie g d y m ó w ią o B ogu. P o n iew aż zaś sta w ia ć

z a rz u ty n ie je s t niczym n ad z w y c zajn y m , bo to b ard zo łatw o, i zro b i to

każdy, k to zechce, obow iązkiem człow ieka uczciw ego i m ającego sw ój

rozum , je s t w y stą p ić ze sw oim zdaniem . M oże w ów czas u fać opiece D u ­

cha Św iętego, k tó re m u oni czci o d m aw iają, m y zaś pokłon sk ład am y .

P rz e d sta w ię w ięc d o k ład n ie nasze p o jęcia o B óstw ie. Z ag ad n ien ie je s t ja k
n a jb a rd z ie j a k tu a ln e i n ie p o w sty d zę się m o je j p racy . J u ż n ie ra z p rz e ry ­
w ałem m ilczenie, p rz y n a jm n ie j w ty m d a ją c dow ód m łodzieńczego zap a ­

łu i odw agi. T e ra z z ty m w ięk szą u fn o ścią głoszę p ra w d ę , b y p rzez m a ło ­
duszność, ja k n apisano ł , n ie n a ra z ić się n a u tr a tę b ło g o sław ień stw a [Bo­

1 H b r 10, 38, n ; H a b 2, 3 n.

background image

O S Y N U B O Ż Y M

313

żego]. A pon iew aż k ażd a m ow a m a p o d w ó jn y cel, m ianow icie n a jp ie rw
um ocnić w łasn e poglądy, a p o tem obalić p rzeciw ne, ta k i ja n a jp ie rw w y ­
łożę n aszą n a u k ę, n a stę p n ie sp ró b u ję zw alczyć p o g ląd y p rzeciw n ik ó w ;

a p o sta ra m się w szystko u ją ć w n iew ielu słow ach, b y to, co pow iem , było
p rz e jrz y s te (76) —• podobnie ja k oni ze sw ej stro n y w y m y ślili „ro zp raw ę
w stę p n ą ” p ra g n ą c zw ieść lu d zi b a rd ziej n a iw n y c h czy dobro d u szn y ch .

N ie chcę, b y m y śli ro zp raszały się w d łu g ich m o w ach ta k ja k w oda, k tó ra
n ie m ieści się w kanale, lecz w y stę p u je z brzegów i ro zlew a się po ró w ­

ninie.

2.

T rzy są n a js ta rs z e opinie o Bogu: p o liteizm bez h ie -

o g o ł n a

ra rc h ii, p o liteizm h ie ra rc h icz n y i m onoteizm . P ie rw sz e

n a u k a

o

b o g u

dw ie zajm o w a ły synów G r e c ji2 — i n ie c h n a d a l ich
zajm ują! — bo i to, co n ie je s t u ję te w ja k ą ś h ie r a r ­

chię, je s t n ieuporządkow ane, i to, co podlega w ielu rządcom , je s t o k azją
do b u n tu i zam ieszek; czy ta k , czy ow ak n ie m a tu w ład z y a n i p o rzą d k u .

I jedno, i d ru g ie bow iem dąży do tego sam ego, m ianow icie dó d ezo rg an i­
zacji, ta zaś — do ro zkładu, bo d ezo rg an izacja je st p ierw szy m sto p n iem

ro zkładu.

M y z k olei w y zn ajem y m onoteizm , lecz n ie ta k i m onoteizm , gdzie

w ładza zam y k a się w je d n e j osobie — bo m oże się zdarzyć, że n a w e t je d ­

no, jeśli ze sobą je s t w niezgodzie, p rzechodzi w w ielość. U p o d staw n a ­
szego m o n o teizm u leży ró w n a zgodność n a tu ry , zgodność w oli, tożsam ość

d ziałan ia i całkow ita zgoda n a jed n o u Tych, k tó rz y w je d n ej n a tu rz e
m a ją u d z ia ł3 — co je st niem ożliw ością w n a tu rz e p o w sta łe j z u ro d z e ­
n ia — ta k że chociaż B óstw o w y ra ż a się liczbą, to w istocie sw ej n ie d a

się podzielić. D latego od sam ego początk u Jed n o ść p rzeszła w P o d w ó j­
ność i u sta liła się w T rójcy. S tan o w i J ą d la n a s Ojciec, i S y n , i D u ch

Ś w ięty; O jciec R odziciel i S tw órca, ale po d k reślam , że nie m a t u m o w y
o zm ienności, czasowości lu b aspekcie cielesnym ; n a stę p n ie je d e n je s t
zrodzonym , d ru g i zaś pochodzącym , chociaż n ie w iem , ja k b y m o żn a Go
nazw ać, nie k o jarzą c Go z żad n ą z is to t w idzialnych. Bo n ie m a m odw agi
w y raz ić w słow ach n a w e t n a d m ia ru D o b ra — chociaż je d e n z filozofów

greckich n ie w a h a ł się pow iedzieć: podobnie ja k b y k ielich ja kiś się p r z e ­
lew ał.
A w y ra ź n ie zastosow ał to o k reślen ie w ro z p raw ie o p ierw szej i d r u ­

giej p rz y c z y n ie 4. W cale n ie m y ślę w pro w ad zać tu ta j p o jęcia o ja k im ś
p rzy m u so w y m rodzeniu, p o jęcia ja k b y n a tu ra ln e g o jakiegoś i n iep o ­
w strzy m an eg o n a d m ia ru , bo to z u p ełn ie się n ie zgadza z p o jęciam i o Bó­
stw ie 5. W obec tego trz y m a ją c się g ra n ic naszego d o g m atu m ów ię o T ym ,
k tó ry je s t niezrodzony, o T ym , k tó ry je s t zrodzony, i o T ym , k tó ry od

O jca pochodzi, ja k gdzieś po w iad a sam Bóg i Słow o 6.

2 T zn. p o g a n , o k re ślo n y c h t a k w s ty lu b ib lijn y m , p rz e z a n a lo g ię do „ sy n ó w

I z r a e la ” .

3 Zob. M o w a 31 (teol. V), ro zd z. 14.

4 J e s t to w y ra ż e n ie w y s tę p u ją c e w te k s ta c h n e o p la to ń s k ic h w o p a rc iu , j a k się

w y d a je , o P la to n a (T im . 41 d). P o r. P lo ty n , E n n e a d y V 1, 6; 2, 1.

5 W d u c h u p la to ń s k im św . A u g u s ty n m ó w i o N a jw y ż s z y m D o b ru , k tó r e z s a m e j

s w o je j n a tu r y u d z ie la się in n y m is to to m (B o n u m d iffu s iv u m su i).

6 J 15, 26. G rzeg o rz p rz y g o to w u je te r e n do sw o je j n a u k i o D u c h u Ś w ię ty m , k tó ­

r y m u s i b y ć B ogiem , sk o ro od O jca p o chodzi.

background image

3.

(77) K iedy więc to się stało? Poza w szelkim po-

p o n a d c z a s o w o s c

jęciem czasu. A jeśli trzeb a coś trochę śmielszego

t r ó j c y

powiedzieć, to w tedy, odkąd Ojciec był. A odkąd był

Ojciec? Nie było chwili, kiedy nie był. T ak samo

więc i Syn, i D uch Św ięty. Znowu m nie p y ta j, a znowu ci odpowiem.

K iedy został zrodzony Syn? Razem z niezrodzonym Ojcem. K iedy zaś
nastąpiło „pochodzenie” D ucha Świętego? W tedy, kiedy „nie pochodzą­

cy” S yn został zrodzony poza czasem i ponad rozum , jakkolw iek nie m o­

żemy uzmysłowić tego, co jest ponad czasem, jeśli zechcem y uniknąć
posługiw ania się w yobrażeniam i zw iązanym i z czasowością. W yrażenia
bowiem takie ja k „kiedy”, „przedtem ”, „potem ” i „od początku”, nie są
pozaczasowe, chociażbyśm y jak najw ięcej m ieli zmniejszyć ich zakres po­

jęciowy, chyba że przyjęlibyśm y przeciąg czasu rozciągający się na m iarę

rzeczy wiecznych, tj. wieczność, k tó ra ani ruchem żadnym , an i biegiem
słońca nie da się podzielić ani zm ierzyć — ta k ja k w łaśnie dzielim y czas.
Dlaczegóż w ięc nie są pozbaw ieni początku ta k ja k pozbawiony początku

jest On, jeśli ta k jak i On są wiecznie? Dlatego, że są z Ojca, chociaż nie

po Nim. To bowiem, co jest bez początku, jest także wieczne. To zaś, co

wieczne, nie je st byn ajm n iej bez początku, jak długo odnosi się do Ojca

jako do początku. Więc nie jest bez początku, o ile chodzi o Przyczynę.
Jasn ą zaś jest rzeczą, że przyczyna niekoniecznie jest daw niejszą od tych

rzeczy, k tórych jest przyczyną — skoro na przykład słońce w cale nie jest
daw niejsze od św iatła. A jednocześnie [to, co wieczne] jest poniekąd bez

początku, o ile chodzi o czas, i na próżno straszysz łatw ow iernych prostacz­

ków. Nie podlegają bowiem czasowi te rzeczy, z których czas bierze po­

czątek.

4.

W jaki w ięc sposób mogło się dokonać to nie podlega-

z r o d z e n i e

jące zm ienności ani cierpieniu zrodzenie? Bo nie je st to

s y n a

zrodzenie cielesne. Jeśli bow iem cielesny poród jest po­

łączony z cierpieniem , zrodzenie bezcielesne jest w olne od

cierpienia. T eraz ja cię z kolei zapytam : w jak i sposób [Syn] m oże być

Bogiem, jeśli je st stw orzeniem ? Przecież nie jest Bogiem to, co pow staje
przez stw arzanie — nie m ówiąc już o tym , że gdybyśm y pojm ow ali Boga

na sposób cielesny, m usielibyśm y M u na te j podstaw ie przypisać rów nież
i cierpienie, i łączyć z N im takie pojęcia jak czas, pragnienie, przem iana,
troska, nadzieja, sm utek, niebezpieczeństwo, u tra tą nadziei, powodzenie.
To w szystko i więcej jeszcze spraw tow arzyszy stw orzeniu, jak to w szys­

cy dobrze w iedzą. Dziwię się natom iast, że nie m asz dość odwagi, by w y ­
m yślić jeszcze jakieś zbliżenia cielesne i czasy brzem ienności, i niebezpie­

czeństw a poronienia, skoro w ykluczasz inne sposoby rodzenia poza tw o­

im. A może zaczniesz w ym ieniać sposoby rodzenia niektórych ptaków

i płazów lądow ych i w odnych, i odważysz się podciągnąć do któregoś
z ty ch sposobów rodzenia to Boskie i niew ypow iedzialne urodzenie? In a­
czej m usisz w ogóle w ykluczyć Syna z te j tw ojej now ej hipotezy. Czy

nie możesz pojąć n aw et tego, że kto m a odrębny sposób rodzenia cieles­

nego (80) — jak ie bowiem m iejsce zajm uje w tw oich w yw odach D zie­
wica, Boga rodząca? — te n i duchowe urodzenie m a zupełnie inne? A r a ­
czej powiedziałbym : kto m a istnienie inne, te n m a i sposób rodzenia od­

m ienny.

314

SW - G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U — M O W Y W Y B R A N E

background image

0 S Y N U B O Ż Y M

*

315

5.

Kim więc jest ten Ojciec, k tó ry jako Ojciec nie m a po-

o s o b a

o j c a

czątku? Tym, którego b y t nie m a początku. Tym, k tó ry
rozpoczynając swój byt, rozpoczął zarazem być Ojcem.

Nie mógł więc zostać Ojcem później, bo nie m iał początku. I rzeczyw iś­
cie jest Ojcem, bo nie jest jednocześnie Synem. Podobnie jak i S yn rze­
czywiście jest Synem, bo nie jest jednocześnie Ojcem. Nasze obydwie te
nazw y m ają sens inny, ponieważ w innym także sensie jesteśm y je d ­
nocześnie ta k jednym jak i drugim ; żadna bowiem z ty ch osobowości
w świecie ludzkim nie przew aża, składam y się zarówno z jednej katego­
rii, jak i z drugiej, a nie z jednej tylko, i nie sposób oddzielić kategorii
ojców od kategorii synów i być w jakim ś tylko stopniu ludźm i, a może
naw et i nie ludźmi, istotam i dalekim i od naszych chęci, rodzącym i i ro ­
dzącymi się, tak, by pozostały same tylko te a try b u ty , oderw ane od po­
dłoża rzeczywistości. Ale — powiesz na to — samo w yrażenie „zrodził”
1 „został zrodzony” czyż nie w prow adza pojęcia jakiegoś początku? A co
będzie dalej, jeśli naw et tego mówić nie będziemy? M ówimy po prostu:
był od początku zrodzony. Taki jest nasz wybieg przed tw oim i czczymi
trudnościam i zw iązanym i z czasem. A może podasz jakiś te k st Pism a św.
przeciwko nam , na dowód, że fałszujem y jakoś Pism o św. i praw dę?

J e s t jednak faktem dla w szystkich oczywistym, że n ieraz w ydarzenia

historyczne podajem y bez właściwego określenia czasu. Można to na
pierw szym m iejscu stw ierdzić w Piśm ie św.; i to nie ty lk o w odniesie­

niu do spraw , k tó re należą do czasu przeszłego albo teraźniejszego, ale
także w odniesieniu do faktów , k tó re dotyczą przyszłości. J a k n a p rz y ­

kład: Czem u w zb u rzyli się poganie? 7 Jeszcze bowiem nie w zburzyli się.
Albo znów: P rzez rżekę przejdą nogą 8 — co w istocie oznacza: przeszli.

I za długo by trw ało wyliczać tego rodzaju w yrażenia, k tó re pilnie po­

zbierali uczeni.

6.

T ak więc w ygląda pierw sza trudność. A jak a jest ich

n a t u r a

druga trudność postaw iona ta k niesłychanie w yzyw ająco

i

o s o b a

i w tonie ta k bezczelnym? Czy aktem woli

- pow iadają —

[Ojciec] zrodził Syna, czy w brew sw ej woli. N astępnie —

w swoim m niem aniu — ściskają nas z obydw u stro n w ięzam i [argum en­
tacji], wszakże bynajm niej nie silnym i, ale aż nadto zbutw iałym i. Jeśli
bowiem nie dobrow olnie — pow iadają — to uległ przym usow i. Ale kim

je st ten, kto zastosował te n przym us? I w jaki sposób ten , k tó ry uległ

przemocy, może być Bogiem? Jeśli zaś [zrodził Syna] dobrowolnie, to Syn

jest Synem woli. W jaki więc sposób [Syn] rodzi się z Ojca? I (81)

w miejsce O jca w ym yślają now ą jakąś m atkę — wolę! To jedno w p raw ­

dzie z ich strony jest miłe, gdy to mówią, a m ianowicie że odrzucają
aspekt bierności, uciekając się do woli. Bo w ola nie jest bierna.

Zastanów m y się z kolei nad siłą całej ich argum entacji. N ajlepiej zaś

będzie od razu stoczyć z nim i w alkę wręcz. A zatem ty sam, co ta k m ó­
wisz bez nam ysłu, co ci przychodzi do głowy, czy istniejesz zgodnie z w o­

lą twego ojca, czy w brew jego woli? Bo jeśli istniejesz bez jego woli, to

7 P s 2, 1. W łaściw ie w g te k s tu h e b rajsk ieg o (B iblia T ysiąclecia): D laczego się

burzą narody. G rzegorz o p iera się n a S ep tu ag in cie, k tó ra n ie u w zg lęd n ia fa k tu , że
języ k h e b ra jsk i n ie zna fo rm czasu przeszłego i przyszłego.

8 P s 65, 6 (LXX).

background image

[ojciec twój] uległ przym usow i. O, przemocy! A kim jest ten, k tó ry tw e ­

m u ojcu zadał przym us? Bo chyba nie będziesz m ów ił o naturze? Ta bo­

w iem zna rów nież i powściągliwość. Je śli natom iast [istniejesz] zgodnie

z jego wolą, toś stracił ojca przez te k ilka zgłosek, boś zjaw ił się n a świę­
cie jako syn woli, a nie ojca.

Ale przechodzę do Boga i do stw orzeń, i to zagadnienie tw oje p rzed ­

kładam tw ej subtelności. Czy Bóg dobrowolnie dał istnienie tem u w szyst­

kiem u, czy też z m usu? Je śli zmuszony, to i tu jest przemoc, i ktoś, kto

przem ocy użył. A jeśli dobrowolnie, to [przy tw oim rozum owaniu] stw o­

rzenia także zostały pozbaw ione Boga, a przed innym i ty sam, k tó ry w y­

najdujesz tak ie argum enty i w ysilasz się na tego rodzaju sofistyczne w y ­
wody. S tw órca zostaje [w te n sposób] oddzielony od stw orzenia p rze­

grodą w postaci woli. Ale co innego jest, sądzę, „m ający w olę”, a co in ­
nego „w ola”, co innego „rodzący”, a co innego „rodzenie”, co innego
„m ów iący”, a co innego „m ow a”, jeśli nie jesteśm y pijani. Te imiesłowy
oznaczają tego, k tó ry działa i jest w ruchu, te drugie zaś w yrażenia ozna­
czają coś w rodzaju samego ruchu. Nie jest więc częścią w oli to, co stano­
wi je j przedm iot, bo jedno od drugiego można oddzielić; podobnie to, co
zrodzone, nie jest częścią rodzenia, ani też częścią m ów ienia nie jest to,

co kto usłyszy, lecz są to rzeczy pochodzące od chcącego, rodzącego, czy
mówiącego. A spraw y Boże przew yższają naw et i to wszystko, jako że
dla Boga zrodzeniem jest m oże sam a w ola zrodzenia, ale w ola nie w cha­

rak te rz e czegoś pośredniczącego, jeśli i to w ogóle przyjm iem y, zam iast

wierzyć, że zrodzenie byłoby rów nie doskonałym [aktem Boga], jak i [tak
pojęta] wola.

7. Czy chcesz, abym sobie pozwolił urządzić ta k ą m ałą rozryw kę ró w ­

nież w odniesieniu do osoby Ojca? 9 Ty bowiem dajesz m i powód, abym
w ażył się n a podobne rzeczy. Oto więc, czy Ojciec jest Bogiem dobrow ol­
nie, czy w brew sw ej woli? I abyś m ógł się w ym knąć z chw ytów tw ego by­

strego i chytrego tw ierdzenia: jeżeli zgodnie ze swą wolą jest Bogiem, to
kiedy w zbudził pierw szą wolę? Bo nie w cześniej, niż zaistniał, gdyż

wcześniej od Boga nic w ogóle nie istniało. Albo: czy jedna Jego część
chciała [być Bogiem], a druga była w ynikiem te j woli? Więc [Bóg byłby]
podzielony! Ja k że zaś i ta k pojęty, w edług ciebie, nie jest w ytw orem
woli? A jeśli jest Bogiem w brew swej woli, cóż to za siła zm usiła Go, by

był Bogiem? I w jaki sposób jest Bogiem, jeśli został zmuszony, i to nie

do czego innego, ja k w łaśnie do tego, by był Bogiem? W jaki więc sposób
został zrodzony [Syn]? W jaki sposób został stw orzony, jeśli podług cie­

bie został stw orzony? Przecież rów nież i to przedstaw ia tę sam ą tr u d ­
ność! M ógłbyś może powiedzieć, (84) że przez wolę i rozum , ale jeszcze

nie m ówisz w szystkiego. W jaki bowiem sposób w ola i rozum posiadły

siłę spraw czą? Na to b rak n a razie odpowiedzi. Bo człowiek nie tw orzy
w te n sposób.

8. J a k w ięc został zrodzony? N ie byłoby to w ielkie urodzenie, gdy­

byś ty je m ógł pojąć, k tó ry naw et własnego urodzenia nie znasz, albo
znasz tylko m ałą jego cząstkę, i to tyle, że w stydzisz się powiedzieć, a n a ­
stępnie sądzisz, że wiesz wszystko! W iele m usiałbyś się przed tym nam o-

9 G rzegorz celow o używ a rażącego w ty m k o n tek ście w y ra zu „ro z ry w k a ”, by

skłonić d y sp u ta n tó w do z a stan o w ien ia się n ad tym , co robią.

316

S W . G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U — M O W Y W Y B R A N E

background image

zolić, zanim byś odkrył p raw a budowy, kształtow ania w łonie m atki, przy ­

chodzenia na św iat, zanim byś poznał więzy łączące dusze z ciałem, m yśl
z duszą, rozum z m yślą, zanim byś pojął p raw idła ruchu, w zrostu, p rzy ­
sw ajania pokarm ów, zasady funkcjonow ania zmysłów, pamięci, przypom ­
nienia, i te inne rzeczy, z których się składasz; zanim byś pojął, co należy

do obydw u części razem , to jest do duszy i do ciała, co w ystępuje oddziel­
nie, a co jest przedm iotem ich w zajem nej w ym iany. Te bow iem rzeczy,
k tó re później dochodzą do doskonałości, otrzym ują p raw a rozw oju już

w m om encie urodzenia. Powiedz, które, i naw et w tedy nie filozofuj
0 rodzeniu Boga! Bo to rzecz niebezpieczna. Jeśli bow iem znasz swoje
urodzenie, to niekoniecznie także i urodzenie Boga. A jeśli naw et swego
nie znasz, to jakże możesz znać urodzenie Boga? O ile bow iem tru d n ie j­
szym do poznania jest Bóg aniżeli człowiek, o ty le trudniejsze do p o ję­
cia jest także to zrodzenie, które dokonało się w niebie, aniżeli to tw oje.
A jeśli [Bóg] z tego powodu, żeś Go nie pojął, m iałby jednocześnie nie zo­

stać zrodzony, to czas, byś z listy swej całkiem skreślił wiele istn ieją­

cych rzeczy, których nie pojąłeś, a przede w szystkim Boga samego; bo
nie potrafisz powiedzieć, czym w ogóle jest [Bóg], chociaż śm iały jesteś
aż nadto i w ielkoduszny w rzeczach zbytecznych. Porzuć te tw oje „od­

p ływ y”, „odłączenia”, „podziały n a tu ry ”, i przestań rozm yślać o bezcieles­
n ej n atu rze jakby o jakim ś ciele! W tedy może potrafisz w ym yślić jakieś

określenie, godne zrodzenia Boga.

W jak i więc sposób został zrodzony? Znowu to samo zawołam z obu­

rzeniem : Zrodzenie Boga m ilczeniem czcić trzeba! W ielką już rzeczą dla

ciebie niech będzie wiedzieć, że został zrodzony. A zrozum ienia tego, w ja ­

ki sposób, naw et aniołom nie przypiszem y, a cóż dopiero tobie! Jeśli jed­

nak chcesz, to ci w yjaśnię te n sposób. Otóż dzieje się to tak, jak w ie O j­
ciec, k tó ry zrodził, i Syn, k tó ry został zrodzony. A to, co ponad tym , jest
zasłonięte obłokiem i ucieka przed przytępionym i tw ym i oczyma.

9.

Czy zaś zrodził istniejącego, czy nie istniejącego? Co za brednie!

Takie p ytanie może dotyczyć m nie i ciebie, którzy po części już istn ie­
liśm y, jak ten Lew i w lędźwiach A braham a 10, po części zaś zaczęliśmy
być, ta k że w rezultacie składam y się poniekąd z istniejących elem entów
1 (85) z nie istniejących; w prost przeciw nie się to dzieje w pierw otnej
m aterii, która bez w ątpienia pow stała z nicości, jakkolw iek są niektórzy,

co przedstaw iają ją jako niezrodzoną 11. Tu zaś zrodzenie jest równoczes­
ne z istnieniem , i to od początku. Wobec tego, gdzie postaw isz to tw oje
podstępne pytanie? Cóż bowiem może być starsze od tego, co jest od po­
czątku? Gdzie będzie te n czas, w którym zjaw ił się Syn, albo ten, w k tó ­
ry m Go nie było? Cokolwiek byś nie powiedział, rozpada się pojęcie „po­

czątku”, chyba że i Ojciec — znów to pytanie staw iam y: z istniejących

rzeczy czy z nie istniejących pochodzi — narażony będzie na ew en tu al­

ność, że albo istnieje w podw ójny sposób, n ajpierw jako nie-Ojciec, po­
tem już jako Ojciec, albo dzieli los Syna, czyli pow stał z rzeczy nie istn ie­

jących.

» H b r 7, 10 nn.
11 T j. w ieczną. T ak m yślą P la to n (w Tim aiosie), A ry sto teles i p ita g o rejczy cy

(De m u n d o ). S tw órca w ich oczach je s t ty lk o ty m , k tó ry w p ro w ad za ła d i h a rm o n ię
w p o przednio ju ż istn ie jąc e j m a te rii (D em iurgos dla P latona).

O S Y N U B O Ż Y M

*

31 7

background image

Tyle dały tw oje niepoważne pytania, podobne do domów z piasku s ta ­

w ianych, k tó re przed lada podm uchem w ia tru ostać się nie mogą. A za­
te m nie p rz y jm u ję żadnego z tych dwóch tw ierdzeń i pow iadam , że p y ­
tan ie to jest n ie n a m iejscu, odpowiedź natom iast nie n astręcza żadnych
trudności. A jeśli tobie w ydaje się rzeczą logicznie konieczną, że tylko
jedna z ty c h dw óch kw estii jest praw dziw a pod każdym względem, w e­
dług tw oich dialektycznych przedstaw ień, to pozwól mi, że ci zadam pew ­
ne m ałe pytanie: Czy czas je st w czasie, czy też nie w czasie? Jeśli więc
w czasie, to w jakim ? I czy w istniejącym poza ty m czasem? I jak go
obejm ującym ? A jeśli nie w czasie, to cóż to za zbyteczna finezja — w pro­
w adzać czas pozaczasowy? Do takiego powiedzenia: „W tej chw ili ja k ła ­

m ię” 12, dodaj to uzupełnienie m ianowicie, że [kłamię], tw ierdząc, że m ó­

w ię praw dę, albo [kłamię] tw ierdząc że kłam ię. Jednego i drugiego nie
dodamy. To jest nie do przyjęcia, bo albo kłam iąc będzie mówił praw dę,
albo m ówiąc praw dę skłam ie. To jest całkiem logiczne. Cóż więc dziw ­

nego, że ja k tu schodzą się przeciwności, ta k tam obydwie tezy odchodzą

od praw dy i ta k to tw oje m ądre rozum ow anie okaże się niedorzecznością?

Rozwiąż m i jeszcze jedną zagadkę: czyś był w tedy przy sobie obecny, jak

się rodziłeś? A czy jesteś obecny te ra z przy sobie? Czy też nie wchodzi

w grę ani jedno, ani drugie? Jeśli bowiem i byłeś obecny, i jesteś obecny,

to jako kto i p rzy kim? I w jaki sposób będąc jednym , „staliście się”

i jednym , i drugim ? Jeśli zaś nie jesteś ani jednym , ani drugim z tego, co
pow iedzieliśm y, to w jaki sposób odłączasz się od siebie? I co jest p rzy ­
czyną tego rozłączenia? Ależ niedorzecznością jest gorliw ie dochodzić, czy

jeden jest obecny przy sobie, czy nie. Takie bowiem pytanie może się od­

nosić do innych, nie do nas samych. W iększą niedorzecznością jest —
dobrze to sobie zapam iętaj — próbować w yjaśnić, czy to, co od początku
było zrodzone, było przed zrodzeniem, czy nie było. To bowiem rozw aża­
nie może się odnosić tylko do tych rzeczy, k tó re można oddzielić w czasie.

10.

Ale to nie jest to samo —■ pow iadają — niezrodzony i zrodzony.

Jeśli zaś tak, to Syn i Ojciec nie jest to samo. Czyż potrzeba dodać, że ta ­
kie rozum ow anie w yraźnie odsuwa Syna, albo Ojca, od Bóstwa? Jeśli bo­
wiem niezrodzoność jest istotą Boga, to zrodzoność nie jest [Jego] istotą.
Jedno z dwojga! Któż tem u zaprzeczy? W ybieraj w ięc (88) z ty ch dw u
rodzajów bezbożności, k tó ry chcesz, lichy teologu, bo w szechstronnie
i gorliw ie się starałeś być bezbożnym. N astępnie, jak możesz ta k mówić,
że nie to samo je st niezrodzone i zrodzone? Jeślibyś mówił, że nie jest
ty m sam ym to, co niestw orzone, i to, co stworzone, na to i ja się zgodzę.

Bo nie jest ty m sam ym z n a tu ry to, co nie m a początku, i to, co jest

stw orzone. Jeżeli zaś mówisz, że nie jest ty m sam ym to, co zrodziło, i to,

co zostało zrodzone, to niesłuszne jest takie tw ierdzenie, bo z nieodpartą
koniecznością m usi być ty m sam ym . Taka bowiem jest n a tu ra płodu, że

jest co do n a tu ry ty m samym, co rodzic. Albo znów w te n sposób: jak ro ­

zumiesz niezrodzone i zrodzone? Jeśli bowiem rozumiesz to jako samo
niezrodzenie i zrodzenie, to chodzi tu przecież o rzeczy różne. A jeśli ja ­

ko istoty, k tó re posiadają te cechy [zrodzoności i niezrodzoności], td cze­

w P arad o k s. J e ś li k łam ię rzeczyw iście, to m ów ię p ra w d ę tw ierd ząc, że kłam ię,

je ś li zaś m ów ię p ra w d ę , to k łam ię, tw ierd ząc, że k łam ię. N ie m ożna uznać jednego

członu a lte rn a ty w y z w yk lu czen iem drugiego.

318

S W . G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U — M O W Y W Y B R A N E

background image

*

m u nie m ają być tym samym? Przecież i to, co niem ądre, i to, co m ądre,
m iędzy sobą naw zajem nie są tym samym, a mimo to odnoszą się do tego
samego, tj. do człowieka, i nie dzielą go na istoty, ale w prow adzają po­

dział w obrębie tej sam ej istoty. Albo: także nieśm iertelność, i niew in ­

ność, i niezm ienność są istotą Boga. A jeśli tak, to isto t Boga byłoby w ie­

le, a nie jedna. Albo Bóg byłby czymś złożonym z tych istot. Bo rzeczy te

łatw o dałyby 'się połączyć, gdyby były istotam i.

11.

Tego nie mówią, bo te rzeczy są wspólne i innym ł3. Co zaś jest

w yłączną cechą jednego Boga i Jem u tylko właściwą, to stanow i Jego
istotę. Na to, że niezrodzoność jest właściwością jednego tylko Boga, nie
m ogli się jednak zdecydować ci, co i m aterię, i idee 14 w prow adzają jako
rzeczy niezrodzone. Bo ciemności m anichejczyków odrzućm y możliwie

daleko. Ale niech ta [niezrodzoność] będzie właściwością jednego Boga.

Co zaś z Adamem? Czyż nie on jeden utw orzony przez Boga? Całkiem
słusznie, powiesz. Czyż więc tylko on jeden jest człowiekiem? B y n aj­
m niej. Wobec tego, dlaczego [nie on jeden]? Poniew aż utw orzenie nie jest
isto tą człowieka. Bo i to, co zrodzone, jest także człowiekiem. W podob­

n y sposób także i to, co niezrodzone, nie jest samo jedno Bogiem,

chociaż jest cechą jedynego tylko Ojca, musisz natom iast przyjąć, że i to,

co zrodzone, także jest Bogiem. Od Boga bowiem pochodzi, chociaż ty

jesteś aż nadto zw olennikiem niezrodzonego. N astępnie, na jakiej pod­

staw ie twierdzisz, że istoty Boga nie określa to, co [w Nim] jest, ale
zaprzeczenie dotyczące tego, czego [w Nim] nie ma? Bo tw oje rozum o­
w anie podkreśla, że On nie m a urodzenia, nie mówi zaś nic na te n tem at,

czym jest z n atu ry , ani też, jaką podstaw ę do b y tu m a to, co nie m a

urodzenia. Ja k a jest więc istota Boga? Tw oje szaleństw o niech to powie,
bo ty z ciekawości badasz także i urodzenie; dla nas zaś będzie czymś
w ielkim , naw et jeśli kiedyś i w przyszłości to pojm iem y, kiedy w yjdzie­
m y z tego m roku i przyziemności, jak obiecuje nam Ten, k tó ry nie k ła ­
m ie 15. O tym więc niech m yślą i tego niech się spodziew ają ci, k tó rzy

w nadziei na to (89) się oczyszczają. My zaś m iejm y odwagę pow ie­
dzieć, że jeżeli jest to w ielką rzeczą dla Ojca, że znikąd nie pochodzi, to

nie m niejszą jest rzeczą dla Syna, że takiego m a Ojca. Bo może uczestni­

czyć i w sławie Tego, k tó ry od nikogo nie pochodzi, gdyż od takiego się

wywodzi, który nie m a żadnej przyczyny, i do tego dochodzi jeszcze

zaszczyt urodzenia niezm iernie wielki i czcigodny dla tych, którzy nie
całkiem k u ziemi się chylą i których m yśl nie jest zajęta wyłącznie

ziem skim i sprawami.

12.

Ale jeśli Syn — pow iadają — co do isto ty

o d n o ś n i e

c r e l a c j e

)

jest tym sam ym co Ojciec, a Ojciec jest n ie-

n i e

n a l e ż ą

zrodzony, to i Syn będzie taki. Jeśli niezrodzo-

d o

i s t o t y

ność stanow i istotę Boga, to słuszne jest, b y

była jakaś now a m ieszanina: zrodzono-niezro-

dzoność. Jeśli zaś ta różnica nie dotyczy istoty, czemu mówisz o tym , jak
o czymś pewnym ? Czy i ty jesteś ojcem swego ojca, byś w niczym nie

13 N a p rz y k ła d aniołom .

14 Chodzi o zn an ą n a u k ę P la to n a o id ea ch i ich odw iecznym bycie.

15

1

K or.

13

,

12

;

J 3,

2

;

T t

1

,

2

.

O S Y N U B O Ż Y M

3 1 9

background image

ustępow ał ojcu swemu, jako że co do istoty jesteś ty m sam ym ? Czyż nie

jest rzeczą jasną, że zostaw iając na boku właściwość i nie poruszając jej
wcale, badać będziem y istotę Boga, czym ona jest, jeśli w ogóle badać
możemy? A to, że nie ty m sam ym jest niezrodzony i Bóg, możesz poznać

w ten sposób: G dyby te pojęcia m ożna było utożsamić, w tedy bezw zględ­
nie, poniew aż Bóg jest Bogiem czyimś, m usiałby i niezrodzony być
czyimś [Bogiem], Albo, jeżeli niezrodzony nie jest czyimś [Bogiem], to
i Bóg nie je st czyimś [Bogiem], Bo rzeczy, k tó re są całkiem te same,
w podobny sposób także w y stęp u ją na zew nątrz. Ale przecież nie_ jest

czyimś [Bogiem] niezrodzony, bo czyim [Bogiem m ógłby być]? A Bóg
jest czyimś Bogiem, bo wszystkich. W jak i w ięc sposób może być tym
sam ym Bóg i niezrodzony? I znowu, poniew aż pojęcia niezrodzony i zro­
dzony są sobie przeciw staw ne, ja k posiadanie i brak, trzeb a b y ted y w p ro ­
wadzić i isto ty sobie przeciw staw ne, co nie jest dopuszczalne. Albo
znowu poniew aż posiadanie jest p rzed brakiem , a b ra k w yklucza po­

siadanie, to nie tylko starszą m usiałaby być istota S yna od isto ty Ojca,

ale podług tw oich założeń, m usiałaby także zostać unicestw iona przez

istotę Ojca.

13.

Ja k ą jeszcze w ysuw ają niezbitą trudność? Może uciekną

o s t a t n i

się do ostatniej trudności, a mianowicie: jeśli Bóg nie za-

s o f i z m a t

przesta ł rodzenia, to urodzenie jest nie dokończone i kiedyś

n astąp i jego kres. Jeśli zaś przestał, to w każdym razie m u ­

siał i zacząć. O to znowu ludzie do ciała przyw iązani przytaczają arg u ­
m en ty cielesne. J a zaś nie odpowiem na to pytanie, czy w iecznie trw a
u Niego zrodzenie czy nie, dopóki dokładnie nie rozw ażę słów: Przed
w szy stk im i pagórkam i rodzi m nie 16. A nie widzę powodu, k tó ry b y nas
zm uszał do podobnych rozważań. Bo jeżeli —• w edług nich — zaczął to,

co będzie m iało koniec, to nie zaczął w każdym razie tego, co nie będzie

m iało końca. Co w ięc pow iedzą o duszy, albo o n atu rze aniołów? Jeśli
m iała początek, mieć będzie i koniec, jeśli zaś końca mieć nie będzie, to

jasne, że — w edług nich — także początku nie m iała. Ale przecież i po­
czątek m iała, (92) i końca mieć nie będzie! Czyli nie m iało początku —
w edług nich — to, co końca mieć nie będzie. Więc rozum ow anie nasze
jest takie: podobnie jak dla konia i wołu, i człowieka, i dla każdej rzeczy
należącej do tego samego gatunku, je st jedno praw o, i cokolwiek pod to
praw o da się podciągnąć, to także słusznie nosi tę sam ą nazwę, a co nie
da się podciągnąć, to albo nie nosi te j nazwy, albo byw a nazyw ane n ie­
właściwie. T ak samo i Bóg m a jedną istotę, i n atu rę, i nazw ę, chociaż
w zależności od pew nych cech różnych, różnią się także Jego imiona. I co
w łaściw ie byw a nazyw ane Bogiem, to także jest Bogiem. Czym zaś jest

co do n a tu ry , ty m także i określany jest zgodnie z praw dą; bo w łaśnie

nie w im ionach, ale w podłożu rzeczyw istości spoczywa w naszym poję­

ciu praw da. Oni zaś ja k gdyby obawą zdjęci, że nie w szystko jeszcze
przeciw ko praw dzie w ru c h w praw ili, w yznają, że S yn jest Bogiem, bo
zmusza ich do tego rozum i jasne dowody z Pism a św., ale — m ów ią —
jest On Bogiem tylko w sensie analogicznym i uczestniczy jedynie w te j

nazw ie [nie w istocie].

320

SW . G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U — M OW Y W Y B R A N E

18 P rz 8, 25.

background image

0 S Y N U B O Ż Y M

*

321

14.

K iedy zaś nalegam y, by się w ytłum aczyli, odpowia-

s y n j e s t

dają: Syn nie jest Bogiem w e w łaściw ym sensie, zupełnie

p r a w d z i w y m

Jal< nie 3est zwierzęciem zwierzę nam alowane. Jakżeż

więc mówicie, że jest Bogiem, jeśli nie jest Bogiem w e

w łaściw ym sensie? Oni na to odpowiadają: Cóż stoi na przeszkodzie, by

te isto ty i tę sam ą nazw ę m iały, i ta k jedna, jak i druga nazyw ały się

właściwie? I jako przykład przytaczają nam psa, lądowego i m orskiego,

oba m ające tę sam ą nazw ę i nazyw ane właściwie. Je st bowiem jakaś
1 tego rodzaju klasa między istotam i te j sam ej nazw y 17 — czy to [po
pro stu zdarza się, że] coś innego używ a te j sam ej nazw y i uczestniczy

w niej na rów ni [z inną nazwą], aczkolwiek w n atu rze od niej się różni.

Ale też, m ój drogi, umieszczając tam dw a rodzaje zw ierząt pod tą sam ą
nazw ą, nie wprowadzasz bynajm niej jednej n a tu ry lepszej od drugiej,
ani też jednej wcześniejszej, a drugiej późniejszej, ani też jednej w w ięk­
szym stopniu, a drugiej w mniejszym , rów nej tem u, o czym mówi nazwa.

Nic bowiem nie wiąże się z imieniem, co b y zmuszało do takich w y­
różnień w związku z nimi. Nie jest bow iem te n pies więcej psem, a te n
m niej psem od tego drugiego, mianowicie pies m orski od lądowego, albo
znów lądow y od morskiego — bo i dla jakiej przyczyny, albo w edług
jakiej zasady [miałoby być inaczej]? A w ięc w rzeczach rów nych co do
znaczenia, aczkolwiek różnych, [możliwa] jest w spólnota nazwy. Tu zaś,
poniew aż przyw iązujesz do tego Boga cześć i w iarę, że jest On ponad
w szelki b y t i ponad n atu rę, co jest właściwością jedynego Boga tylko,
i jakby n a tu rą Bóstwa, a następnie przyznajesz to Ojcu, Syna natom iast
pozbawiasz tego i poniżasz Go, przydzielając M u drugorzędne zaszczyty
i w yrazy czci, to choćbyś w słowach darzył Go równorzędnością, w rze­

czywistości jednak obalasz Bóstwo i w niegodziw y sposób od rów no-
im ienności w yrażającej równość przechodzisz do takiej, co wiąże ze sobą
rzeczy bynajm niej nie rów ne. Tak więc przy tw oim założeniu porów na­
nie obrazu człowieka i człowieka żywego daje w ierniejszą analogię
bóstw a, aniżeli wspólna nazw a zw ierząt, k tó re przytoczyłeś jako p rzy ­
kład, albo musisz dać jednej i drugiej (93) analogii w spólne imię, i rów ną

godność n atur, chociaż wprowadzasz je jako różne n atu ry . I zniszczyłeś

te swoje psy, k tórych przykład w ysunąłeś przeciw ko nierówności. Bo

cóż to za pożytek z równości nazwy, jeśli godnością nie są rów ni ci,
k tórych ty dzielisz? Bo nie po to uciekłeś się do równości nazw y i do

psów, by wskazać rzeczy rów ne godnością, ale b y unaocznić rzeczy god­

nością nierówne. Czy można by lepiej kom uś udowodnić, że w alczy
zarówno przeciwko sobie samemu, ja k i przeciw ko Boskości?

15.

Je śli teraz na nasze tw ierdzenie, że Ojciec jako

z a s t o s o w a n i e

Przyczyna m a pierw szeństw o nad Synem , oni w ysu-

LOGna

w ają zaraz nową przesłankę: P rzyczyna co do n atu ry ,
i następnie w yciągają wniosek: W iększy co do n a ­

tu ry — to nie wiem , czy raczej siebie oszukują, czy też tych, do k tórych
przem aw iają. Bo co się jednoznacznie mówi w odniesieniu do jak iejś

n Chodzi o tzw . by.to'm\>.ct.(homonyma), w łaściw ie różne rzeczy o te j sam ej n a ­

zw ie.

21 — M o w y w y b r a n e

background image

rzeczy, to nie wszystko będzie się odnosić zarazem do jej s u b s ta n c jils,
ale każdy rozum ie, o czym jest m ow a i co się mówi. Zresztą, co stoi na
przeszkodzie, bym i ja tę sam ą w ysunął p rz e s ła n k ę .— m ianowicie, że:

Ojciec jest w iększy z n a tu ry — ale dodam: z n a tu ry zaś w ogóle żaden,
naw et Ojciec, nie jest w iększy — i wyciągnę z tego wniosek: w iększy

w ogóle nie jest większy, albo: Ojciec w ogóle nie jest Ojcem.

Mogę jeszcze powiedzieć, jeśli chcesz: Bóg jest istotą, ale isto ta w ogóle

nie jest Bogięm. Wniosek z tego sam w yprow adź: Bóg w ogóle nie jest

Bogiem. Sądzę jednak, że z sam ych przesłanek: „w jak i sposób” i „jedno­

znacznie” wychodzi te n paralogizm , jak to zgodnie z term inologią logiki
m ają zwyczaj w yrażać się ci, którzy zajm ują się tym i rzeczami. Bo kiedy

m y pojęcie „większe” przydzielam y sam ej n atu rze przyczyny, oni w pro­
w adzają pojęcie „większy z n a tu ry ” — podobnie ja k gdybyśm y pow ie­

dzieli, że tak i a taki człowiek um arł, a oni jednoznacznie w prow adzali
konkluzję: człowiek ogólnie p o jęty um arł.

16.

Jakże m oglibyśm y pom inąć to, co nie m niej godne

p o j ę c i e

jest podziwu, aniżeli rzeczy omówione? Czy Ojciec, po-

r e l a c j i

w iadają, je st nazw ą oznaczającą istotę, czy działanie?

J a k z jednej i drugiej stro n y nas zwiążą i m y pow ie­

my, że jest im ieniem oznaczającym istotę, przyznam y, że S yn jest różnym

co do istoty, ponieważ jedna jest istota Boga, a tę, ja k oni sądzą, w ziął

przedtem Ojciec. Jeśli zaś powiemy, że jest im ieniem oznaczającym
działanie, w yznam y oczywiście, że jest stw orzony — nie zrodzony. Gdzie
bowiem w ystępuje działający, tam koniecznie m usi być i w ynik dzia­

łania. I m ówić będą, że się dziwią, w jak i sposób w ynik działania może

być ty m sam ym , co działający. (96) Głębokim szacunkiem p rzejąłb y

i m nie samego te n w asz podział, gdyby konieczną było rzeczą z ty ch

dw óch jedno przyjąć, a nie raczej te dw a om inąwszy powiedzieć coś
trzeciego, w ięcej zbliżonego do praw dy, a m ianowicie, że Ojciec nie jest
ani im ieniem istoty — o w y przem ądrzali! — ani działania, ale stosunku,
w jakim pozostaje Ojciec do Syna, albo Syn do Ojca. J a k bow iem u nas
im iona te oznaczają czyste pochodzenie rodzinne, ta k i u Boga w skazują
n a wspólną n a tu rę urodzonego w stosunku do rodzącego. Ale niech bę­
dzie, gwoli w aszem u upodobaniu, i jakim ś Ojcem istoty. W prow adza
bezzwłocznie ze sobą Syna, nie w yprze się Go. W zgodzie z pow szechnym
przekonaniem i odpowiednio do znaczenia ty ch w yrazów . Niech [imię

Ojciec] będzie także im ieniem działania, jeśli to się kom u podoba. I w te n
sposób n as nie weźmiecie, gdyż w tak im razie działanie byłoby spraw cą
tego, co jest w spółistotne [z działającym ], bo zresztą byłoby bez sensu

przypuszczenie działania w innym niż te n kierunku. Widzisz, ja k m y
w ym ykam y się przed waszym i krętackim i sofizm atam i, choć w y zdo­
byw acie się n aw et na podstęp w walce? K iedy zaś poznaliśm y tw oją

słabość w dow odach i w ykrętach, zobaczymy i tę tw oją moc opartą na
boskich słowach, jeśli n atu ra ln ie i na te j podstaw ie podejm iesz się nas
przekonać.

18 J e d e n ze scholiastów zanotow ał (PG 36, 94, uw . 15): „Bo n ie w szystko, co

m ów i się o P rzy czy n ie, d a się pow iedzieć o n a tu rz e ”. Co m y m ów im y o O jcu, n ie
n ależy p rz y p isy w ać B oskiej n a tu rz e , k tó ra do N iego przynależy. N ie k tó re rzeczy sto ­
su je się do N iego jak o do O jca, n ie zaś jak o do n a tu ry Bożej.

322

SW . G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U — M OW Y W Y B R A N E

background image

O S Y N U B O Ż Y M

323

17.

My bowiem zrozum ieliśm y i głosimy boskość Syna na

i m i o n a

podstaw ie w ielkich i wzniosłych słów. Jak ich to słów? Takich

s y n a

jak: Bóg, Słowo, będący na początku, będący razem z po­
czątkiem, początek; Na początku było Słow o, i Słowo było

u Boga i Bogiem było Słow o 19. I: Z tobą początek 20. I: N azyw ający ją

[sprawiedliwość] od pokoleń początkiem 21. Poniew aż jest Synem Jed n o -

rodzonym [czytamy tedy]: Jednorodzony S y n , będący na łonie Ojca, On

odpowiedział 22. Droga, P raw da, Życie, Światło: Ja jestem droga i prawda,

i życie 23. I: Ja jestem światło świata 24. M ądrość i Potęga: C hrystus po­
tęga Boga i mądrość Boga
25. Odblask, odbicie, Obraz, Pieczęć: On będąc

odblaskiem sław y i odbiciem isto ty J e g o 26. I: Obraz do b ro ci22. I: Jego
bow iem Ojciec Bóg zapieczętow ał2S. P an, K ról, K tó ry jest, W szechmo­
gący: D żdżył Pan ogniem od Pana 29. I: Berło prawości, berło prawości,

berło królestw a tw ego 30. I: On, k tó ry jest, i k tó ry był, i k tó ry przychodzi,

i W szechm ogący 31. Jasno m ówią o Synu te c y taty i jeszcze inne, (97)

k tó re m ają to samo znaczenie, a nic w nich nie m a przybranego, ani też
dodanego później Synowi, albo Duchowi, albo także i sam em u Ojcu. Bo
nie z dodatku ich doskonałości. Nie było bowiem chwili, kiedy b ył bez
Słowa, i nie było chwili, kiedy nie był Ojcem. I nie było chwili, kiedy
nie był Praw dziw y, albo M ądry, albo Potężny, albo nie posiadał życia,

albo jasności, albo dobroci.

18. Ty m i n a to wyliczaj te zw roty, na k tórych opierasz

t a j e m n i c a

swoje tw ierdzenia o niższości Syna, ja k na przykład:

w c i e l e n i a

Bóg m ój i Bóg wasz 3Z, W iększy 33, stw o rzył 34, u czyn ił 35,
u ś w ię c ił36. A jeśli chcesz, to i takie, jak: Sługa i podda­

n y 37, d a łS8, nauczył się 39,

polecono 40, został posłany

41. Nie m oże sam od

siebie niczego czynić 42, albo mówić 43, albo są d zić44, albo darów czynić

45,

albo chcieć 48. A jeszcze i te: Nieświadomość 47, poddanie 48, pro śb a 48, p y ­
tanie
50, w yruszenie 51, dokonanie ®2. Dodaj, jeśli chcesz, i te określenia

pośledniejsze, na przykład spać, łaknąć, być znużonym , łzy w ylew ać,

lękać się, w ym yka ć się 53. A może jako w yraz hańby postaw isz naw et
krzyż i śmierć. Bo Zm artw ychw stanie i W niebow stąpienie, zdaje mi się,

19 J 1, 1 . 20 P s 109, 3.

21 Iz 1, 4 (cytat n ie p o k ry w a jąc y się d o k ład n ie an i z L X X an i z te k s te m h e ­

brajsk im ).

22 J 1, 18 23 J 14, 6. 24 J 8, 12.

25 1 K or 1, 24. 28 H b r 1, 3. 27 M dr 7, 26.
28 J 6, 27. 29 Rdz 19, 24. 38 P s 44, 7; H b r 1, 8.
31 A p 1, 4. 8; 11, 17; 16, 5.
32 J 20, 17. 33 J 14, 28. 34 P rz 8, 22.
25 H b r 3, 2; Dz 2, 36. 36 J 10, 36. 37 F lp 2, 8.

33 J 3, 35; 18, 9. 11. 39 H b r 5, 8; J 6, 45. 40 J 15,

10; 1 K or 15, 28.

41 J 5, 36; 9, 4; 20, 21. 42 J 5, 19. 43 J 8, 28; 12, 49.
44 J 8, 15; 12, 47. 45 M t 20, 23. Por. Mk' 10, 40.

48 J 5, 30; M t 26, 39. 47 M k 13, 32. 48 Ł k 11, 51; 1 K or 15, 28.
49 Ł k 3, 21 nn. 58 J 11, 34. 51 Ł k 2, 52.
52 Ł k 13, 32; H br 2, 10.
33 M t 4, 2; 8, 24; 21, 18; Mk 14, 33; Ł k 22, 44; J 4, 6; J 10, 39; H b r 2, 10;

J 11, 35.

background image

324

S W . G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U M O W Y W Y B R A N E

że pominiesz, ponieważ w nich znajduje się raczej argum ent na po­

parcie naszej spraw y. W iele innych ziarenek m ógłbyś jeszcze do tego
u z b ie ra ć 5<!, gdybyś chciał złożyć tego tw ojego rów noim iennego Boga
i podstępnie na listę, w ciągniętego, dla nas zaś praw dziw ego i rów nego
we czci Ojcu. Nie jest bowiem niczym tru d n y m przejść dokładnie każdy
z osobna z ty ch szczegółów 55 i dać całkiem rzetelne z p u n k tu w idzenia

naszej w iary w ytłum aczenie, ta k samo jak usunąć i napraw ić to potknię­

cie się, jakie ty w yczytujesz w Piśm ie św., jeśli rzeczyw iście masz
wątpliwości, a nie grzeszysz dobrowolnie. P rag n ąc ująć w szystko w jed ­
nym zdaniu, pow iadam : do Bóstw a i do n a tu ry szlachetniejszej niż n a­

m iętności i ciało stosuj określenia bardziej wzniosłe. O kreśleń zaś m niej
wzniosłych używ aj na oznaczenie n a tu ry złożonej Tego, k tó ry dla ciebie

się poniżył i p rz y jął ciało, żeby już nie w ym ieniać nic niższego, i stał się
człowiekiem, a następnie został wywyższony, byś ty zniszczywszy to, co
cielesne w tw oich naukach i przyziem ne, nauczył się być wyższym

i razem z Bóstw em w stępow ać do góry, i abyś nie zatrzym yw ał się

w świecie rzeczy w idzialnych, ale podniósł do poziom u rzeczy ducho­
wych i poznał, jak a jest [praw ow ierna] nauka na te m a t jego Boskiej
n atu ry , a jak a mówi o porządku naszego zbawienia.

19.

(100) Ten bowiem, k tó ry m ty dzisiaj gardzisz, istniał od daw na

i był ponad tobą. On, teraz Człowiek, był B ytem niezłożonym. Czym był,
pozostał; czym zaś nie był, ty m się stał dobrowolnie. N a początku był

bez przyczyny. Cóż bowiem m ogłoby być przyczyną Boga! Ale później
narodził się dla określonej przyczyny — a było nią zbaw ienie ciebie,
zuchwalca, k tó ry dlatego gardzisz Bóstwem, że przyjęło tw oją cielesną
postać — za pośrednictw em duszy zbliżył się do ciała i stał się człowie­

kiem, Bogiem na ziemi. K iedy zaś potem w rócił do Boga, na nowo połą­
czył się z Nim w jedno po odniesieniu zwycięstwa przez to, co lepsze,
bym ja stał się o ty le Bogiem, o ile On człowiekiem. U rodził się, ale i był
przedtem zrodzony. Z niew iasty, ale i z Dziewicy. Tam to spraw a ludzka,
to — Boska. T u bez ojca, ale i bez m atk i tam . Cała ta spraw a je st dzie­

łem Bóstwa. B ył noszony w żywocie m atki, ale poznany został przez

proroka i to kiedy ten jeszcze przebyw ał w łonie m atk i i poruszył się

w obecności Słowa, przez k tó re został stw o rzo n y 5e. O w inięty został

w pieluszki, ale w stając z grobu uw alnia się od prześcieradeł grobo­

w ych 57. W żłobie złożony, ale przez aniołów został uczczony58 i oznaj­
m iony przez gwiazdę, a Magowie na tw arz przed Nim upadli 59. Czemuż

ty utykasz na tym , co jest widoczne, nie patrząc na to, co tylko duchem
da się pojąć? Uciekać m usiał do Egiptu, ale do ucieczki zm usił zabobon­
nych Egipcjan 60. Nie m iał k rasy ani p ięk n o ści61 u Żydów, ale dla D awida

54 Dz 17, 18.

53 Por. św. Leon, M ow a 46 (Na W ie lk i Post, rozdz. 8, 1—2) tłu m . Tom czak, P O K

24. P or. L ist do F law iana, rozdz. 4 (BF VI. 7).

56 Ł k 1, 41. C ały te n rozd ział — por. G rzegorza M ow ę 38, 13 (na Boże N aro d ze ­

nie), niżej, s. 421.

57 Ł k 24, 12; J 20, 6 n. 58 Ł k 2, 9 nn. 59 M t 2, 2 nn.
60 Zob. ew an g elie ap o k ry ficzn e n a p o d sta w ie Iz 19, 16 n.; J e r 46, 25. (J: A m iot,

A p o k r y fy , tłu m . Z. R om anow iczow a, L on d y n 1956.

background image

O S Y N U B O Ż Y M

325

piękny był urodą nad syny człowiecze 62, a na górze świeci jak błyska­

w ica i staje się jaśniejszy od sło ń c a 63, odsłaniając tajem nicę przy ­

szłości 64.

20.

Ochrzczony z o s ta ł65 jako człowiek, ale grzechy o d p u ścił66 jako

Bóg; sam oczyszczenia nie potrzebował, ale [dał się ochrzcić] by uśw ięcił

wody. Kuszony był jako człowiek, ale zwycięstwo odniósł jako Bóg; roz­
kazuje zaś m ieć ufność jako ten, k tó ry św iat zw y cięży ł67. Ł a k n ą ł6S, ale
żywił ty s ią c e 69, sam będąc chlebem żyw ym z n ie b a 70. P r a g n ą ł71, ale
w ołał: Jeśli kto ś pragnie, niech p rzyjd zie do m nie i niech pije 72, i obiecał,
że napoi wodą źródlaną tych, którzy uw ierzą. Był zn u ż o n y 73, ale dla
tych, co są znużeni i dźw igają ciężar, jest w ytchnieniem 74. U legał zmę­

czeniu i s p a ł75, ale po m orzu bez trudności chodzi 78, strofuje w iatry 77,
a P io tra tonącego wyciąga. (101) P łaci podatek, ale z r y b y 78; a królem
jest poborców podatkowych. Nazywany jest Sam arytaninem i opętanym
przez czarta 79, a przecież ra tu je 80 tego, k tó ry w racał z Jeru zalem i w padł
w ręce rozbójników 81; a przecież duchy nieczyste go p o z n a ją 82, a on
rozpędza duchy nieczyste i legiony duchów to p i83, i widzi wodza du­

chów nieczystych padającego jak błyskaw ica 84. Je st kam ienow any, lecz

nie da się ująć 85. Modli się, ale sam w ysłuchuje [modłów innych] 8S. Łzy

leje, ale w strzym uje innych od p ła c z u 87. P y ta się, gdzie złożony Ł a­
zarz 88 -—- był bowiem człowiekiem — ale wskrzesza Ł azarza 89, bo jest

Bogiem. J e st sprzedany, i to zbyt tanio, bo za trzydzieści srebrników 90,

ale odkupuje ś w ia t81 za w ielką cenę, bo za cenę w łasnej krw i. J a k owca
n a rzeź jest prow adzony 92, ale pasie Izraela 93, a teraz naw et cały ś w ia t94

Milczy jak b aranek 95, ale jest Słowem 96, zapow iadanym przez głos w o­

łającego na puszczy 97. Wziął na siebie utrudzenie i r a n y 98, ale leczy
w szelaką chorobę i w szelkie u d ręczen ie" . Na drzewo jest podniesiony,
p rzybity, ale do drzew a życia nas przyw raca 10°, zbaw ia naw et ło tra ra ­

zem z nim ukrzyżowanego 101, zaciem nia wszystko, co widoczne 102. Ocet
do picia m u dają, żółć n a pokarm 103. Komu? Temu, k tó ry wodę na wino

p rz e m ie n ił104, k tó ry gorzki sm ak u s u n ą ł105, k tó ry jest słodyczą i sam ym

pragnieniem 106. Życie oddaje, ale m a moc znowu je odzyskać 107, zasłona
rozdziera się 108 — górne bowiem rzeczy sta ją się w idoczne — skały p ę­

82 P s 44, 3. 83 M t 17, 1 n.
84 Ł k 9, 28 nn. 85 M t 3, 16. 88 M t 9, 2 nn.

87 J 16, 33. 88 M t 4, 2; 21, 18. 88 M t 14, 21.
70 J 6, 51. 77 J 4, 6. 72 J 7, 37—38. 73 J 4, 6.
74 M t 11, 28. 75 M t 8, 24. 78 M t 14, 25 n.
77 M t 8, 26; 14, 30 n. 78 M t 17, 27.
79 J 8, 48 . 88 M t 10, 33. 87 Ł k 10, 33.
82 M k 1, 24. 34 nn. 83 M k 5, 9 nn. 84 Ł k 10, 18.
85 J 8, 59. 88 M t 8, 3 n. 87 Ł k 7, 13.
88 J 11, 34. 89 J 11, 43. 98 M t 26, 15.
97 1 K or 6, 20; 7, 23; 1 P 1, 19. 92 Iz 53, 7. 93 P s 79, 2.
94 A p 12, 5. 95 Iz 53, 7; P s 77, 71. 88 J 1, 1.
97 J 1, 23. 98 Iz 53, 5. 99 M t 9, 35.

708 A p 22, 2; R dz 2, 9. 797 Ł k 23, 43. 782 M t 27, 45.
783 M t 27, 34. 784 J 2, 9. 785 W j 15, 25.
788 P n p 5, 16. 787 J 10, 18. 788 M t 27, 51.

background image

326

S W . G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U — M O W Y W Y B R A N E

k a ją, ale u m a rli z grobów p o w s ta ją 109. U m iera, lecz życie d a j e 110

i niszczy śm ierć ś m ie r c ią m . J e s t pogrzebany, lecz zm artw y ch w staje.

Z stęp u je do piekieł, ale w ypro w ad za dusze, w stę p u je do nieba, p rzy jd zie
sądzić żyw ych i u m a rły ch , i zbadać tego ro d z a ju w yw ody. Je śli jedne
z ty c h rzeczy d a ją ci pow ód do b łęd u , to te in n e n iech ro zw ieją tw ó j błąd.

21.

P o w ied ziałem to w szystko d la tych, k tó rz y k n u ją

w e z w a n i e

d o

in try g i. N ie z ochotą je d n a k — bo dla w ierzących ludzi

n a w r ó c e n i a

nie je s t p rzy jem n o ścią p ró żn a g ad an in a i g ra słów, w y -

' starczy bow iem n a w e t jed en w róg 112 — ale raczej z ko­

nieczności ze w zględu n a ty ch , k tó rz y nas a ta k u ją — poniew aż z pow odu

chorób ro b i się le k a rs tw a — b y w iedzieli, że nie w e w szystkim są

m ądrzy, an i też niezw yciężeni w n a d m ie rn y c h i p ró żn y ch d y sp u tach n a

zniszczenie Ew angelii. K ied y bow iem odrzuciw szy w iarę, siłą w ym ow y
się zasłan iam y (104) i d y sp u tam i o słabiam y w iarogodność D ucha, a n a ­
stęp n ie ro zu m ulega p rzed w ielkością zagad n ień — a ulegać będzie n a
pew no, w ychodząc od słabego ro zezn an ia naszego — ja k ie są tego n a ­
stępstw a? Słabość dow odów uchodzi za słabość naszej w iary . I ta k
w sztukę d ialek ty cz n ą u b ra n e m o w y o k azu ją się k ru szen iem krzyża, jak

poucza nas P a w e ł n3. Bo ty lk o w ia ra je st d o p ełnieniem naszych dowodów.

Ten zaś, k tó ry pub liczn ie ogłasza zaw iłe k w estie i sam je rozw iązuje
sam ow olnie, k tó ry i n am d ał sposobność ro z p ląty w an ia ich p o g m atw a­

n y ch i n aciąg an y ch dogm atów 114, oby te ra z — p ra g n ie m y tego sercem ca­
ły m — i ty c h zm ienił, ro b iąc ich w ierzący m i z re to ró w zręcznych i c h rz e­
ścijanam i z ich stronników , ja k ta m się te ra z n azyw ają. O to w ołam y 115,
o to im ieniem C h ry stu sa błagam y: P ojednajcie się z B ogiem 116 i D ucha

nie gaście 111. A raczej: oby C h ry stu s m ógł z w am i się p o jed n ać i do ła ­
ski w as p rzy jąć, a D uch, chociaż późno, m ógł w am zaśw iecić. Je śli zaś
bardzo p rag n iecie się spierać, to obyśm y m y sam i dla siebie zachow ali

T ró jcę i b y li przez T ró jcę zachow ani, zostając bez skazy i n ie w in n y m i118

aż do pełniejszego ob jaw ien ia rzeczy, k tó ry c h prag n iem y , w sam ym C h ry ­

stusie, P a n u naszym , k tó re m u c h w a ła n a w ieki. A m en.

109 M t 27, 52 n. 119 J 5, 21. 111 H b r 2, 14; 2 T y m 1, 10.

“ 2 1 P 5, 8.

113 1 K o r 1, 17.

114 D n 5, 16; 2, 11 nn. 115 2 K o r 5, 20.

119 2 K o r 5, 21. ™ \ T es 5, 19. 118 F lp 1, 10.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mowa 29 Grzegorza z Nazjanzu - O Synu Bożym, teologia(1)
231 ks Grzegorz Szumera, Biblijne i teologiczne tło filozoficznej teorii „creatio ex nihilo”
Św Grzegorz z Nazjanzu Mowy
Grzegorczykowa R , Językowy obraz świata i sposoby jego rekonstrukcji
Minczakiewicz E Mowa Rozwój Zaburzenia Terapia
3 Wprowadzenie do psychologii mowa i myslenie
T. Halik - Co nie jest chwiejne..., religia, Teologia
Misja Żywego Różańca, Wokół Teologii
M3, WSFiZ Warszawa, Semestr II, Technologie informacyjne - ćwiczenia (e-learning) (Grzegorz Stanio)
! Wotywa o Duchu świętym (bł. Arabka) - fiszka A5, teologia, teksty
Piecioksiag, teologia WT US
kolokwium zeszły rok mowa i spol, Pedagogika Specjalna, pytania
Jednosc w Kosciele, teologia, konspekty katechez
129-130 Cantalamenssa - Woda ożywcza, teologia, teksty
Tezy z trynitologii dla kursu III, TEOLOGIA, DOGMATYCZNA
Arciszewska sojusz metod, MOWA CZYTANIE LITERY
Instrukcja o sporządzaniu przez kapłana testamentu i o jego wykonaniu, Wokół Teologii

więcej podobnych podstron