Ewa Arciszewska
Czytanie globalne, czyli sojusz metod
Język polski ma takie właściwości, że prawie wszystkie wyrazy podlegają odmianie gramatycznej. Wobec tego całościowe rozpoznawanie słów może powodować odgadywanie i częste pomyłki w odczytywaniu tekstu. Warto jednak podkreślić, że nigdzie na świecie w elementarnej nauce czytania nie stosuje się wyłącznie metod jednego rodzaju.
W krajach anglojęzycznych na ogół wychodzi się od całych wyrazów lub zdań i w pewnym momencie włącza się elementy charakterystyczne dla metod fonetycznych. Uważa się, że oparte na materiale literowym ćwiczenia kształtujące percepcję słuchowo-wzrokową należy wprowadzać dopiero wtedy, gdy dziecko dysponuje już dużym zasobem słów rozpoznawanych "jednym rzutem oka". Nawet zwolennicy metod fonetycznych zgadzają się, że dziecko przed rozpoczęciem właściwej nauki powinno z wyglądu odczytywać około stu wyrazów.
W Polsce jest powszechna metoda analityczno-syntetyczna o charakterze fonetycznym. Jej źródeł należy szukać w Vademecum nauczyciela sześciolatków (WSiP, 1977). Zamieszczono w nim szczegółową instrukcję postępowania dydaktycznego opartego na podręczniku E. F. Przyłubskich Mam 6 lat. Wyprawka dla sześciolatka (WSiP, 1977). W ciągu dwudziestu lat podstawowy schemat uległ wielu indywidualnym modyfikacjom, ale główne cechy zaproponowanej metody pozostały (Opieram się na badaniach ankietowych przeprowadzonych przeze mnie wśród nauczycieli województwa warszawskiego, radomskiego i opolskiego). Mam tu na myśli głoskowanie, wyraz podstawowy służący do wprowadzania liter, alfabet obrazkowy i sposoby utrwalania. Zniknęły jedynie elementy tzw. metod barwno-dźwiękowych. Nikt już dziś nie buduje z dziećmi modelu wyrazów za pomocą kolorowych nakrywek.
Chociaż autorzy Wyprawki proponowali elementy czytania globalnego, to jednak podkreślali, że może ono dotyczyć najwyżej kilkunastu słów. Dlatego do dziś w klasach przedszkolnych pojawiają się pojedyncze napisy, głównie w gazetce tematycznej lub w kącikach zainteresowań. Tylko czy to ma coś wspólnego z czytaniem globalnym? Dziecko od najwcześniejszego dzieciństwa ma kontakt z wieloma napisami, ale to wcale nie znaczy, że czyta. Do pełnej percepcji wyraźnie brakuje jeszcze jednego ogniwa.
Trzeba jednak najpierw ustalić, co to jest czytanie globalne? Wprawny czytelnik rozpoznaje słowa po ich ogólnej strukturze. Ponieważ ma w pamięci duży "bank" znanych wyrazów, nie analizuje ich szczegółowo. Można powiedzieć, że domyśla się ich treści. Im większym zasobem słów rozpoznawanych całościowo dysponuje, tym szybciej czyta.
Percepcja dziecka jest zupełnie odmienna. Jeśli nie zna liter, rozpoznaje poszczególne wyrazy po wybranych, pojedynczych cechach, po wyglądzie pierwszej lub ostatniej litery lub po braku pewnych liter. Jednak, aby mogło tego dokonać, musi wielokrotnie widzieć napis, słyszeć brzmienie i rozumieć sens. Umieszczenie wyrazów, np. pod obrazkiem i ich jednorazowe wymówienie, nie wystarcza do czytania. Niewątpliwie może to wywołać wzmożone zainteresowanie kodem literowym, natomiast do percepcji dochodzi wówczas, gdy stworzymy okazję do operowania materiałem czytelniczym. Dziecko musi napotykać wprowadzane wyrazy w różnych sytuacjach zabawowych, najlepiej ruchowych, a warunkiem ich zapamiętania jest wielokrotna powtarzalność tego słowa.
Zwolenniczką globalnego czytania, we wstępnym etapie nauki, była Halina Mystkowska (Uczymy czytać przedszkolu WSiP, 1977). Proponowała wprowadzenie w przypadku sześciolatków około osiemdziesięciu słów, przed prezentacją alfabetu. Preferowała w przedszkolu poszukujące metody pracy. Pomocą podstawową był słownik wyrazowo-obrazkowy, który tworzyły również dzieci. Wprowadzenie liter nie było potrzebne, ponieważ wychowankowie poznawali je w najrozmaitszych kombinacjach (w słowach) i podczas ćwiczeń z różnorodnym materiałem czytelniczym. W połowie roku przedszkolnego następowało jedynie utrwalanie znajomości alfabetu (w zakresie programu dla sześciolatków). Czytaniu globalnemu towarzyszyły na pewnym etapie ćwiczenia fonetyczne. Nauka miała charakter zabawy, tyle że podobnej do pracy szkolnej. Indywidualizacja była cechą charakterystyczną w metodzie Mystkowskiej. Dominowała praca w małych zespołach oraz indywidualna. Zakres treści dla dzieci najzdolniejszych wykraczał poza program wychowania przedszkolnego.
Ponieważ motorem do pokonywania trudności, a zatem i poznawania, są motywacje, zastosowanie czytania globalnego w elementarnej nauce czytania wydaje się w pełni zasadne. Dziecko, jeśli rozumie treść prezentowanych słów, z wielkim zapałem przystępuje do odkodowania następnych znaczeń zapisanych za pomocą symboli. Całościowe poznawanie wyrazów ma też tę zaletę, że poszerzanie zakresu znanych słów pozwala dzieciom wyeliminować literowanie. Znajomość liter i ich dźwiękowych odpowiedników staje się jedynie wskazówką w trakcie analizy i syntezy.
Stosowane dotychczas w elementarnej nauce czytania metody standardowe warunkują też moment rozpoczynania tej nauki. Dziecko dopiero w wieku sześciu-siedmiu lat osiąga dojrzałość fonologiczną, a zatem jest to moment odpowiedni do wprowadzania metod o charakterze fonetycznym. Jednocześnie należy stale usprawniać umiejętności z zakresu analizy i syntezy słuchowej. Mimo ćwiczeń, nie wszyscy wychowankowie radzą sobie z percepcją słuchową. Niejednokrotnie niepowodzenia w tym zakresie zniechęcają do podejmowania dalszych wysiłków.
Przyjęte w przedszkolach sposoby nauki wymuszają pracę z ograniczonym alfabetem (22 litery), a zatem z okaleczonym materiałem czytelniczym. Wybór liter jest zdeterminowany koniecznością prowadzenia ćwiczeń fonetycznych na wyrazach o prostej budowie, zgodnej z ich zapisem graficznym.
Czytanie globalne w zabawach ruchowych można z dobrymi efektami rozpoczynać już z trzylatkami. We wstępnym etapie należy wprowadzać najbliższe dzieciom rzeczowniki, tzn. ich imiona, zabawki, części ciała. Im więcej dzieci zapamiętają, tym lepszy będzie ich start w prawdziwe czytanie. Proponuję zatem "sojusz metod", którego pierwszym ogniwem będą gry i zabawy z imionami i rzeczownikami. Oto przykłady zabaw:
Znajdź słowo. Nauczycielka etykietuje kilkanaście do kilkudziesięciu przedmiotów: mebli, zabawek na sali. Dzieci losują duplikaty tych słów, szukają ich wśród rozwieszonych napisów i porównują. Zabawę należy powtarzać przez kilka dni. Wygrywa ten, kto pierwszy odnajdzie wylosowany napis. Po pewnym czasie należy zdjąć lub zasłonić napisy, a dzieci poprosić o przyporządkowanie wylosowanych wyrazów i ich przyczepienie. Następnie powinno nastąpić wspólne sprawdzenie prawidłowości wykonania zadania.
Ratuj rulon. Dzieci stoją lub siedzą w kole wokół nauczyciela. Nauczycielka ustawia na podłodze rulon lub patyk długości około 1 m i przytrzymuje go w pozycji pionowej. W czasie przytrzymywania zapowiada, że za chwilę przywoła kogoś bez słów. Losuje dziecko i pokazuje jego wizytówkę, równocześnie puszczając rulon. Zadaniem wywołanego dziecka jest szybko podtrzymać opadający rulon. Jeśli się to dziecku uda, może ono pełnić rolę prowadzącego. Zabawa ta może być wykorzystana do nauki rzeczowników, jeśli wychowankowie na czas jej trwania zostaną "zaczarowani" w przedmioty lub zwierzęta. Konieczne jednak będzie wtedy przygotowanie stosownych etykiet dla każdego uczestnika.
Głuchy telefon wyrazowy. Dzieci dzielimy na dwa lub trzy zespoły. Dla każdego zespołu przygotowujemy dwa identyczne zestawy zawierające słowa lub zdania (ich liczba odpowiada liczbie dzieci w drużynie). Do dyspozycji startującego zawodnika jest "ściągawka" - czyli te same słowa z obrazkami. Pierwsi uczestnicy wybierają wyraz (ewentualnie odwołując się do ściągawki) i po odczytaniu przekazują go ustnie na ucho koledze (jak w zabawie w głuchy telefon). Ostatnie dziecko z zespołu szuka w analogicznym zestawie wyrazów tego, który usłyszało. Na zakończenie porównuje swoje słowo z tym, które wybrał kolega do ustnego przekazu. Jeśli wyrazy są jednakowe, drużyna zdobywa punkt lub wywiesza swoje słowo na tablicy. Odczytujący przechodzi z końca na początek.
Skreślanki - imiona. Dzieci stoją w dwóch drużynach (jednakowa liczba uczestników). Nauczycielka na dużym arkuszu wypisuje imiona wszystkich dzieci i jeszcze kilka imion dodatkowo. Dzieci kolejno podbiegają do tablicy i wykreślają swoje imię. Drużyna, która pierwsza skończy, wygrywa. Do tej gry może posłużyć też zwykła tablica i gąbka.
Rzeczowniki. Analogicznie jak w poprzedniej zabawie, dzieci dzielimy na dwie drużyny. Na tablicy wypisujemy biorące udział w grze rzeczowniki i kilka dodatkowych. Każde dziecko otrzymuje kartonik z obrazkiem przedstawiającym jeden z zapisanych wyrazów. Dzieci mają za zadanie, wykreślić odpowiadające obrazkowi słowo.
Moje stopy. Dzieci odrysowują na grubym kartonie swoją lewą i prawą stopę i wycinają je. Nauczycielka podpisuje wykonane przez dzieci szablony ich imionami. Szablony rozrzuca się po całej sali. Na dany znak każdy szuka swoich stóp, układa je napisami do góry w taki sposób, aby lewa stopa znajdowała się z lewej strony, a prawa z prawej. Wygrywa ten, kto najszybciej stanie na swoich stopach. W grupie dzieci młodszych nauczycielka pomaga wykonać szablony.
Krzesełka w kole. Na oparciach dziecięcych krzesełek znajdują się imiona dzieci. Krzesełka są ustawione w kręgu. Każdy siada na swoim krzesełku i przygląda się, kto siedzi koło niego i jak wyglądają imiona sąsiadów. Następnie dzieci chodzą dookoła utworzonego kręgu, w takt tamburynu. Gdy muzyka się urywa, dzieci siadają na tym krześle, przy którym się akurat zatrzymały. Próbują odgadnąć, na czyim krześle siedzą.
Ewa Arciszewska