Św Grzegorz z Nazjanzu Mowy

background image

M O W A 29 ( T E O L O G I C Z N A III)

O SYNU BOŻYM I

[PG 36, 73— 104]

D a t a .

Podczas W ielkiego Postu 380 r. w Konstantynopolu, prawdopodobnie

jako druga. W każdym razie je j początek nawiązuje bezpośrednio do M ow y teol. I.

T r e ś ć .

Po krótkim w stępie na temat aktualności problemu, Grzegorz w y ­

kłada ogólną naukę o Bogu jedynym w Trójcy (2), podkreślając ponadczasowość
nurtu żywego, jaki istnieje między Osobami T rójcy Świętej (3). Stawia potem istot­
ny problem zrodzenia Syna przez O jca (4), snując refleksję na temat Osoby O jca
(5) i uwydatniając różnicę istniejącą między pojęciem natury a pojęciem osoby

(6— 11). M ówca wykłada trudną naukę, nigdy przed nim nie podaną z taką dokład­

nością o odnośniach, czyli „relacjach ” , zachodzących w łonie Trójcy Świętej (12).
Na razie wysuwa tylko twierdzenie, że relacje nie są przymiotami istoty Boga, i że

każda Osoba w Bogu — szczególnie Syn Boży, o którym mowa w niniejszym w y ­
kładzie — jest Bogiem (14). Po udowodnieniu, że on także umie posługiwać się deli­
katnym narzędziem dialektyki arystotelesowskiej, m ów ca określa z wielką precy­

zyjnością pojęcie relacji (15— 16).

Druga część mowy, ściśle oparta na Piśmie św., w ykłada dowody boskości Syna

(17) i wylicza paradoksy, zawarte w tajem nicy W cielenia (18—20).

Zakończenie jest zachętą do nawrócenia, skierowaną do arian (21). Mamy tu do

czynienia z jedną spośród najtrudniejszych m ów Teologa, ale wzniosłości i pre­
cyzyjności jego w yw odów nie dorównał żaden z pisarzy kościelnych, nawet św. A u ­
gustyn w swoim mistrzowskim opracowaniu tajem nicy Trójcy Świętej (De Trinitate,

tłum. M. Stokowska, POK 25, Poznań 1963).

1.

Takie ^ są więc zarzuty, które można postawić ich

n a w i ą z a n i e

skłonności i pochopności do przemawiania oraz słabości,

d o

m o w y

i

polegającej na ich pośpiechu we wszystkim, co robią,

a szczególnie gdy mówią o Bogu. Ponieważ zaś stawiać

zarzuty nie jest niczym nadzwyczajnym, bo to bardzo łatwo, i zrobi to

każdy, kto zechce, obowiązkiem człowieka uczciwego i mającego swój

rozum, jest wystąpić ze swoim zdaniem. Może wówczas ufać opiece Du­
cha Świętego, któremu oni czci odmawiają, m y zaś pokłon składamy.
Przedstawię więc dokładnie nasze pojęcia o Bóstwie. Zagadnienie jest jak
najbardziej aktualne i nie powstydzę się m ojej pracy. Już nieraz przery­

wałem milczenie, przynajmniej w tym dając dowód młodzieńczego zapa­

łu i odwagi. Teraz z tym większą ufnością głoszę prawdę, by przez mało­
duszność, jak napisano ł, nie narazić się na utratę błogosławieństwa FBo- 1

1 Hbr 10, 38, n; Hab 2, 3 n.

background image

O S Y N U B O Ż Y M

313

żego]. A ponieważ każda mowa ma podwójny cel, mianowicie najpierw
umocnić własne poglądy, a potem obalić przeciwne, tak i ja najpierw w y­
łożę naszą naukę, następnie spróbuję zwalczyć poglądy przeciwników;

a postaram się wszystko ująć w niewielu słowach, by to, co powiem, było
przejrzyste (76) —· podobnie jak oni ze swej strony wymyślili „rozprawę
wstępną” pragnąc zwieść ludzi bardziej naiwnych czy dobrodusznych.

Nie chcę, by myśli rozpraszały się w długich mowach tak jak woda, która
nie mieści się w kanale, lecz występuje z brzegów i rozlewa się po rów­

ninie.

2.

Trzy są najstarsze opinie o Bogu: politeizm bez hie-

oGOLNA

rarchii, politeizm hierarchiczny i monoteizm. Pierwsze

n a u k a

,

o

b o g u

dwie zajmowały synów G re cji2 — i niech nadal ich
zajmują! — bo i to, co nie jest ujęte w jakąś hierar­

chię, jest nieuporządkowane, i to, co podlega wielu rządcom, jest okazją
do buntu i zamieszek; czy tak, czy owak nie ma tu władzy ani porządku.

I jedno, i drugie bowiem dąży do tego samego, mianowicie dó dezorgani­
zacji, ta zaś — do rozkładu, bo dezorganizacja jest pierwszym stopniem

rozkładu.

My z kolei wyznajemy monoteizm, lecz nie taki monoteizm, gdzie

władza zamyka się w jednej osobie — bo może się zdarzyć, że nawet jed­
no, jeśli ze sobą jest w niezgodzie, przechodzi w wielość. U podstaw na­

szego monoteizmu leży równa zgodność natury, zgodność woli, tożsamość

działania i całkowita zgoda na jedno u Tych, którzy w jednej naturze
mają udział3 — co jest niemożliwością w naturze powstałej z urodze­
nia — tak że chociaż Bóstwo wyraża się liczbą, to w istocie swej nie da

się podzielić. Dlatego od samego początku Jedność przeszła w Podw ój­
ność i ustaliła się w Trójcy. Stanowi Ją dla nas Ojciec, i Syn, i Duch

Święty; Ojciec Rodziciel i Stwórca, ale podkreślam, że nie ma tu m owy
o zmienności, czasowości lub aspekcie cielesnym; następnie jeden jest
zrodzonym, drugi zaś pochodzącym, chociaż nie wiem, jak by można Go
nazwać, nie kojarząc Go z żadną z istot widzialnych. Bo nie mam odwagi
wyrazić w słowach nawet nadmiaru Dobra — chociaż jeden z filozofów

greckich nie wahał się powiedzieć: podobnie jakby kielich jakiś się prze­
lewał.
A wyraźnie zastosował to określenie w rozprawie o pierwszej i dru­

giej przyczynie4. Wcale nie myślę wprowadzać tutaj pojęcia o jakimś
przymusowym rodzeniu, pojęcia jakby naturalnego jakiegoś i niepo­
wstrzymanego nadmiaru, bo to zupełnie się nie zgadza z pojęciami o Bó­
stwie 5. Wobec tego trzymając się granic naszego dogmatu mówię o Tym,
który jest niezrodzony, o Tym, który jest zrodzony, i o Tym, który od

Ojca pochodzi, jak gdzieś powiada sam Bóg i Słowo 6.

2 Tzn. pogan, określonych tak w stylu biblijnym, przez analogię do „synów

Izraela” .

3 Zob. Mowa 31 (teol. V), rozdz. 14.

4 Jest to wyrażenie występujące w tekstach neoplatońskich w oparciu, jak się

wydaje, o Platona (Tim. 41 d). Por. Plotyn, Enneady V 1, 6; 2, 1.

5 W duchu platońskim św. Augustyn m ówi o Najwyższym Dobru, które z samej

sw ojej natury udziela się innym istotom (Bonum diffusivum sui).

6 J 15, 26. Grzegorz przygotowuje teren do sw ojej nauki o Duchu Świętym, któ­

ry musi być Bogiem, skoro od Ojca pochodzi.

background image

314

S W . G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U — M O W Y W Y B R A N E

3.

_{77) Kiedy więc to się stało? Poza wszelkim po-

p o n a d c z a s o w o s c

jęciem czasu. A jeśli trzeba coś trochę śmielszego

t r ó j c y

powiedzieć, to wtedy, odkąd Ojciec był. A odkąd był

Ojciec? Nie było chwili, kiedy nie był. Tak samo

więc i Syn, i Duch Święty. Znowu mnie pytaj, a znowu ci odpowiem.
Kiedy został zrodzony Syn? Razem z niezrodzonym Ojcem. Kiedy zaś
nastąpiło „pochodzenie” Ducha Świętego? Wtedy, kiedy „nie pochodzą­
cy” Syn został zrodzony poza czasem i ponad rozum, jakkolwiek nie mo­

żemy uzmysłowić tego, co jest ponad czasem, jeśli zechcemy uniknąć
posługiwania się wyobrażeniami związanymi z czasowością. Wyrażenia
bowiem takie jak „kiedy”, „przedtem”, „potem” i „od początku” , nie są
pozaczasowe, chociażbyśmy jak najwięcej mieli zmniejszyć ich zakres po­
jęciowy, chyba że przyjęlibyśmy przeciąg czasu rozciągający się na miarę
rzeczy wiecznych, tj. wieczność, która ani ruchem żadnym, ani biegiem
słońca nie da się podzielić ani zmierzyć — tak jak właśnie dzielimy czas.
Dlaczegóż więc nie są pozbawieni początku tak jak pozbawiony początku
jest On, jeśli tak jak i On są wiecznie? Dlatego, że są z Ojca, chociaż nie
po Nim. To bowiem, co jest bez początku, jest także wieczne. To zaś, co
wieczne, nie jest bynajmniej bez początku, jak długo odnosi się do Ojca
jako do początku. Więc nie jest bez początku, o ile chodzi o Przyczynę.
Jasną zaś jest rzeczą, że przyczyna niekoniecznie jest dawniejszą od tych
rzeczy, których jest przyczyną — skoro na przykład słońce wcale nie jest
dawniejsze od światła. A jednocześnie [to, co wieczne] jest poniekąd bez

początku, o ile chodzi o czas, i na próżno straszysz łatwowiernych prostacz­
ków. Nie podlegają bowiem czasowi te rzeczy, z których czas bierze po­

czątek. 4

*

*

4.

W jaki więc sposób mogło się dokonać to nie podlega-

z r o d z e n ie

jące zmienności ani cierpieniu zrodzenie? Bo nie jest to

s y n a

zrodzenie cielesne. Jeśli bowiem cielesny poród jest po­
łączony z cierpieniem, zrodzenie bezcielesne jest wolne od

cierpienia. Teraz ja cię z kolei zapytam: w jaki sposób [Syn] może być
Bogiem, jeśli jest stworzeniem? Przecież nie jest Bogiem to, co powstaje

przez stwarzanie — nie mówiąc już o tym, że gdybyśmy pojmowali Boga

na sposób cielesny, musielibyśmy Mu na tej podstawie przypisać również
i cierpienie, i łączyć z Nim takie pojęcia jak czas, pragnienie, przemiana,
troska, nadzieja, smutek, niebezpieczeństwo, utratą nadziei, powodzenie.
To wszystko i więcej jeszcze spraw towarzyszy stworzeniu, jak to wszys­
cy dobrze wiedzą. Dziwię się natomiast, że nie masz dość odwagi, by wy­
myślić jeszcze jakieś zbliżenia cielesne i czasy brzemienności, i niebezpie­
czeństwa poronienia, skoro wykluczasz inne sposoby rodzenia poza two­
im. A może zaczniesz wymieniać sposoby rodzenia niektórych ptaków
i płazów lądowych i wodnych, i odważysz się podciągnąć do któregoś
z tych sposobów rodzenia to Boskie i niewypowiedzialne urodzenie? Ina­

czej musisz w ogóle wykluczyć Syna z tej twojej nowej hipotezy. Czy

nie możesz pojąć nawet tego, że kto ma odrębny sposób rodzenia cieles­
nego (80) — jakie bowiem miejsce zajmuje w twoich wywodach Dzie­
wica, Boga rodząca? — ten i duchowe urodzenie ma zupełnie inne? A ra­
czej powiedziałbym: kto ma istnienie inne, ten ma i sposób rodzenia od­

mienny.

background image

O S Y N U B O Ż Y M

315

5.

Kim więc jest ten Ojciec, który jako Ojciec nie rna po-

o s o B A

o j c a

czątku? Tym, którego byt nie ma początku. Tym, który
rozpoczynając swój byt, rozpoczął zarazem być Ojcem.

Nie mógł więc zostać Ojcem później, bo nie miał początku. I rzeczywiś­
cie jest Ojcem, bo nie jest jednocześnie Synem. Podobnie jak i Syn rze­
czywiście jest Synem, bo nie jest jednocześnie Ojcem. Nasze obydwie te
nazwy mają sens inny, ponieważ w innym także sensie jesteśmy jed­
nocześnie tak jednym jak i drugim; żadna bowiem z tych osobowości
w świecie ludzkim nie przeważa, składamy się zarówno z jednej katego­
rii, jak i z drugiej, a nie z jednej tylko, i nie sposób oddzielić kategorii
ojców od kategorii synów i być w jakimś tylko stopniu ludźmi, a może
nawet i nie ludźmi, istotami dalekimi od naszych chęci, rodzącymi i ro­
dzącymi się, tak, by pozostały same tylko te atrybuty, oderwane od po­
dłoża rzeczywistości. Ale — powiesz na to — samo wyrażenie „zrodził”
i „został zrodzony” czyż nie wprowadza pojęcia jakiegoś początku? A co
będzie dalej, jeśli nawet tego mówić nie będziemy? Mówimy po prostu:
był od początku zrodzony. Taki jest nasz wybieg przed twoimi czczymi
trudnościami związanymi z czasem. A może podasz jakiś tekst Pisma św.
przeciwko nam, na dowód, że fałszujemy jakoś Pismo św. i prawdę?

Jest jednak faktem dla wszystkich oczywistym, że nieraz wydarzenia

historyczne podajemy bez właściwego określenia czasu. Można to na
pierwszym miejscu stwierdzić w Piśmie św.; i to nie tylko w odniesie­

niu do spraw, które należą do czasu przeszłego albo teraźniejszego, ale
także w odniesieniu do faktów, które dotyczą przyszłości. Jak na przy­
kład: Czemu wzburzyli się poganie? 1 Jeszcze bowiem nie wzburzyli się.
Albo znów: Przez rzekę przejdą nogą 7

8 — co w istocie oznacza: przeszli.

I za długo by trwało wyliczać tego rodzaju wyrażenia, które pilnie po­

zbierali uczeni.

6.

Tak więc wygląda pierwsza trudność. A jaka jest ich

n a t u r a

druga trudność postawiona tak niesłychanie wyzywająco

i

o s o b a

i w tonie tak bezczelnym? Czy aktem woli — powiadają —

[Ojciec] zrodził Syna, czy wbrew swej woli. Następnie —

w swoim mniemaniu — ściskają nas z obydwu stron więzami [argumen­
tacji], wszakże bynajmniej nie silnymi, ale aż nadto zbutwiałymi. Jeśli
bowiem nie dobrowolnie — powiadają — to uległ przymusowi. Ale kim

jest ten, kto zastosował ten przymus? I w jaki sposób ten, który uległ

przemocy, może być Bogiem? Jeśli zaś [zrodził Syna] dobrowolnie, to Syn

jest Synem woli. W jaki więc sposób [Syn] rodzi się z Ojca? I (81)

w miejsce Ojca wymyślają nową jakąś matkę — wolę! To jedno wpraw­

dzie z ich strony jest miłe, gdy to mówią, a mianowicie że odrzucają
aspekt bierności, uciekając się do woli. Bo wola nie jest bierna.

Zastanówmy się z kolei nad siłą całej ich argumentacji. Najlepiej zaś

będzie od razu stoczyć z nimi walkę wręcz. A zatem ty sam, co tak mó­
wisz bez namysłu, co ci przychodzi do głowy, czy istniejesz zgodnie z wo­
lą twego ojca, czy wbrew jego woli? Bo jeśli istniejesz bez jego woli, to

7 Ps 2, 1. Właściwie wg tekstu hebrajskiego (Biblia Tysiąclecia): Dlaczego się

burzą narody. Grzegorz opiera się na Septuagincie, która nie uwzględnia faktu, że
język hebrajski nie zna form czasu przeszłego i przyszłego.

8 Ps 65, 6 (LXX).

background image

316

S W . G R Z E G O R Z 2 N A Z J A N Z V M O W Y W Y B R A N E

[ojciec twój] uległ przymusowi. O, przemocy! A kim jest ten, który twe­

mu ojcu zadał przymus? Bo chyba nie będziesz mówił o naturze? Ta bo­
wiem zna również i powściągliwość. Jeśli natomiast [istniejesz] zgodnie
z jego wolą, toś stracił ojca przez te kilka zgłosek, boś zjawił się na świę­

cie jako syn woli, a nie ojca.

Ale przechodzę do Boga i do stworzeń, i to zagadnienie twoje przed­

kładam twej subtelności. Czy Bóg dobrowolnie dał istnienie temu wszyst­
kiemu, czy też z musu? Jeśli zmuszony, to i tu jest przemoc, i ktoś, kto
przemocy użył. A jeśli dobrowolnie, to [przy twoim rozumowaniu] stwo­
rzenia także zostały pozbawione Boga, a przed innymi ty sam, który wy­
najdujesz takie argumenty i wysilasz się na tego rodzaju sofistyczne wy­
wody. Stwórca zostaje [w ten sposób] oddzielony od stworzenia prze­

grodą w postaci woli. Ale co innego jest, sądzę, „mający wolę” , a co in­

nego „wola”, co innego „rodzący”, a co innego „rodzenie” , co innego
„mówiący” , a co innego „mowa” , jeśli nie jesteśmy pijani. Te imiesłowy
oznaczają tego, który działa i jest w ruchu, te drugie zaś wyrażenia ozna­

czają coś w rodzaju samego ruchu. Nie jest więc częścią woli to, co stano­

wi jej przedmiot, bo jedno od drugiego można oddzielić; podobnie to, co
zrodzone, nie jest częścią rodzenia, ani też częścią mówienia nie jest to,

co kto usłyszy, lecz są to rzeczy pochodzące od chcącego, rodzącego, czy
mówiącego. A sprawy Boże przewyższają nawet i to wszystko, jako że
dla Boga zrodzeniem jest może sama wola zrodzenia, ale wola nie w cha­

rakterze czegoś pośredniczącego, jeśli i to w ogóle przyjmiemy, zamiast

wierzyć, że zrodzenie byłoby równie doskonałym [aktem Boga], jak i [tak
pojęta] wola.

7. Czy chcesz, abym sobie pozwolił urządzić taką małą rozrywkę rów­

nież w odniesieniu do osoby Ojca? 9 Ty bowiem dajesz mi powód, abym
ważył się na podobne rzeczy. Oto więc, czy Ojciec jest Bogiem dobrowol­

nie, czy wbrew swej woli? I abyś mógł się wymknąć z chwytów twego by­
strego i chytrego twierdzenia: jeżeli zgodnie ze swą wolą jest Bogiem, to
kiedy wzbudził pierwszą wolę? Bo nie wcześniej, niż zaistniał, gdyż
wcześniej od Boga nic w ogóle nie istniało. Albo: czy jedna Jego część
chciała [być Bogiem], a druga była wynikiem tej woli? Więc [Bóg byłby]
podzielony! Jakże zaś i tak pojęty, według ciebie, nie jest wytworem
woli? A jeśli jest Bogiem wbrew swej woli, cóż to za siła zmusiła Go, by

był Bogiem? I w jaki sposób jest Bogiem, jeśli został zmuszony, i to nie
do czego innego, jak właśnie do tego, by był Bogiem? W jaki więc sposób
został zrodzony [Syn]? W jaki sposób został stworzony, jeśli podług cie­
bie został stworzony? Przecież również i to przedstawia tę samą trud­
ność! Mógłbyś może powiedzieć, (84) że przez wolę i rozum, ale jeszcze
nie mówisz wszystkiego. W jaki bowiem sposób wola i rozum posiadły

siłę sprawczą? Na to brak na razie odpowiedzi. Bo człowiek nie tworzy
w ten sposób.

8. Jak więc został zrodzony? Nie byłoby to wielkie urodzenie, gdy­

byś ty je mógł pojąć, który nawet własnego urodzenia nie znasz, albo
znasz tylko małą jego cząstkę, i to tyle, że wstydzisz się powiedzieć, a na­
stępnie sądzisz, że wiesz wszystko! Wiele musiałbyś się przed tym namo-

9

Grzegorz celowo używa rażącego w tym kontekście wyrazu „rozrywka” , by

skłonić dysputantów do zastanowienia się nad tym, co robią.

background image

O S Y N U B O Ż Y M

317

zolić, zanimbyś odkrył prawa budowy, kształtowania w łonie matki, przy­
chodzenia na świat, zanimbyś poznał więzy łączące dusze z ciałem, myśl
z duszą, rozum z myślą, zanimbyś pojął prawidła ruchu, wzrostu, przy­
swajania pokarmów, zasady funkcjonowania zmysłów, pamięci, przypom­
nienia, i te inne rzeczy, z których się składasz; zanimbyś pojął, co należy

do obydwu części razem, to jest do duszy i do ciała, co występuje oddziel­
nie, a co jest przedmiotem ich wzajemnej wymiany. Te bowiem rzeczy,
które później dochodzą do doskonałości, otrzymują prawa rozwoju już
w momencie urodzenia. Powiedz, które, i nawet wtedy nie filozofuj

0 rodzeniu Boga! Bo to rzecz niebezpieczna. Jeśli bowiem znasz swoje
urodzenie, to niekoniecznie także i urodzenie Boga. A jeśli nawet swego
nie znasz, to jakże możesz znać urodzenie Boga? O ile bowiem trudniej­
szym do poznania jest Bóg aniżeli człowiek, o tyle trudniejsze do poję­
cia jest także to zrodzenie, które dokonało się w niebie, aniżeli to twoje.
A jeśli [Bóg] z tego powodu, żeś Go nie pojął, miałby jednocześnie nie zo­

stać zrodzony, to czas, byś z listy swej całkiem skreślił wiele istnieją­
cych rzeczy, których nie pojąłeś, a przede wszystkim Boga samego; bo
nie potrafisz powiedzieć, czym w ogóle jest [Bóg], chociaż śmiały jesteś
aż nadto i wielkoduszny w rzeczach zbytecznych. Porzuć te twoje „od­
pływy” , „odłączenia” , „podziały natury” , i przestań rozmyślać o bezcieles­
nej naturze jakby o jakimś ciele! Wtedy może potrafisz wymyślić jakieś

określenie, godne zrodzenia Boga.

W jaki więc sposób został zrodzony? Znowu to samo zawołam z obu­

rzeniem: Zrodzenie Boga milczeniem czcić trzeba! Wielką już rzeczą dla
ciebie niech będzie wiedzieć, że został zrodzony. A zrozumienia tego, w ja­
ki sposób, nawet aniołom nie przypiszemy, a cóż dopiero tobie! Jeśli jed­

nak chcesz, to ci wyjaśnię ten sposób. Otóż dzieje się to tak, jak wie Oj­
ciec, który zrodził, i Syn, który został zrodzony. A to, co ponad tym, jest
zasłonięte obłokiem i ucieka przed przytępionymi twymi oczyma.

9.

Czy zaś zrodził istniejącego, czy nie istniejącego? Co za brednie!

Takie pytanie może dotyczyć mnie i ciebie, którzy po części już istnie­
liśmy, jak ten Lewi w lędźwiach Abrahama 10 1

1

, po części zaś zaczęliśmy

być, tak że w rezultacie składamy się poniekąd z istniejących elementów
1 (85) z nie istniejących; wprost przeciwnie się to dzieje w pierwotnej
materii, która bez wątpienia powstała z nicości, jakkolwiek są niektórzy,

co przedstawiają ją jako niezrodzoną u . Tu zaś zrodzenie jest równoczes­
ne z istnieniem, i to od początku. Wobec tego, gdzie postawisz to twoje
podstępne pytanie? Cóż bowiem może być starsze od tego, co jest od po­
czątku? Gdzie będzie ten czas, w którym zjawił się Syn, albo ten, w któ­
rym Go nie było? Cokolwiek byś nie powiedział, rozpada się pojęcie „po­

czątku” , chyba że i Ojciec — znów to pytanie stawiamy: z istniejących
rzeczy czy z nie istniejących pochodzi — narażony będzie na ewentual­
ność, że albo istnieje w podwójny sposób, najpierw jako nie-Ojciec, po­
tem już jako Ojciec, albo dzieli los Syna, czyli powstał z rzeczy nie istnie­

jących.

1» Hbr 7, 10 nn.
11 Tj. wieczną. Tak myślą Platon (w Timaiosie), Arystoteles i pitagorejczycy

(De mundo). Stwórca w ich oczach jest tylko tym, który wprowadza ład i harmonię

w poprzednio już istniejącej materii (Demiurgos dla Platona).

background image

318

£w.

G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U — M O W Y W Y B R A N E

Tyle dały twoje niepoważne pytania, podobne do domów z piasku sta­

wianych, które przed lada podmuchem wiatru ostać się nie mogą. A za­
tem nie przyjmuję żadnego z tych dwóch twierdzeń i powiadam, że py­
tanie to jest nie na miejscu, odpowiedź natomiast nie nastręcza żadnych
trudności. A jeśli tobie wydaje się rzeczą logicznie konieczną, że tylko
jedna z tych dwóch kwestii jest prawdziwa pod każdym względem, we­
dług twoich dialektycznych przedstawień, to pozwól mi, że ci zadam pew­

ne małe pytanie: Czy czas jest w czasie, czy też nie w czasie? Jeśli więc
w czasie, to w jakim? I czy w istniejącym poza tym czasem? I jak go
obejmującym? A jeśli nie w czasie, to cóż to za zbyteczna finezja — wpro­

wadzać czas pozaczasowy? Do takiego powiedzenia: „W tej chwili ja kła­
mię” 12, dodaj to uzupełnienie mianowicie, że [kłamię], twierdząc, że mó-
wię prawdę, albo [kłamię] twierdząc że kłamię. Jednego i drugiego nie
dodamy. To jest nie do przyjęcia, bo albo kłamiąc będzie mówił prawdę
albo mówiąc prawdę skłamie. To jest całkiem logiczne. Cóż więc dziw-
n o go, że jak tu schodzą się przeciwności, tak tam obydwie tezy odchodzą
od prawdy i tak to twoje mądre rozumowanie okaże się niedorzecznością?

Rozwiąż mi jeszcze jedną zagadkę: czyś był wtedy przy sobie obecny, jak

się rodziłeś? A czy jesteś obecny teraz przy sobie? Czy też nie wchodzi

w grę ani jedno, ani drugie? Jeśli bowiem i byłeś obecny, i jesteś obecny,
to jako kto i przy kim? I w jaki sposób będąc jednym, „staliście się”
i jednym, i drugim? Jeśli zaś nie jesteś ani jednym, ani drugim z tego, co
powiedzieliśmy, to w jaki sposób odłączasz się od siebie? I co jest przy­
czyną tego rozłączenia? Ależ niedorzecznością jest gorliwie dochodzić, czy
jeden jest obecny przy sobie, czy nie. Takie bowiem pytanie może się od­

nosić do innych, nie do nas samych. Większą niedorzecznością jest —
dobrze to sobie zapamiętaj — próbować wyjaśnić, czy to, co od początku
było zrodzone, było przed zrodzeniem, czy nie było. To bowiem rozważa­
nie może się odnosić tylko do tych rzeczy, które można oddzielić w czasie.

10.

Ale to nie jest to samo — powiadają — niezrodzony i zrodzony.

Jeśli zaś tak, to Syn i Ojciec nie jest to samo. Czyż potrzeba dodać, że ta­
kie rozumowanie wyraźnie odsuwa Syna, albo Ojca, od Bóstwa? Jeśli bo­
wiem niezrodzoność jest istotą Boga, to zrodzoność nie jest [Jego] istotą.
Jedno z dwojga! Któż temu zaprzeczy? Wybieraj więc (88) z tych dwu

rodzajów bezbożności, który chcesz, lichy teologu, bo wszechstronnie
i gorliwie się starałeś być bezbożnym. Następnie, jak możesz tak mówić,
że nie to samo jest niezrodzone i zrodzone? Jeślibyś mówił, że nie jest
tym samym to, co niestworzone, i to, co stworzone, na to i ja się zgodzę.

Bo nie jest tym samym z natury to, co nie ma początku, i to, co jest
stworzone. Jeżeli zaś mówisz, że nie jest tym samym to, co zrodziło, i to,
co zostało zrodzone, to niesłuszne jest takie twierdzenie, bo z nieodpartą

koniecznością musi być tym samym. Taka bowiem jest natura płodu, że

jest co do natury tym samym, co rodzic. Albo znów w ten sposób: jak ro­

zumiesz niezrodzone i zrodzone? Jeśli bowiem rozumiesz to jako samo
niezrodzenie i zrodzenie, to chodzi tu przecież o rzeczy różne. A jeśli ja­

ko istoty, które posiadają te cechy [zrodzoności i niezrodzoności], td cze­

12 Paradoks. Jeśli kłamię rzeczywiście, to mówię prawdę twierdząc, że kłamię,

jeśli zaś mówię prawdę, to kłamię, twierdząc, że kłamię. Nie można uznać jednego

członu alternatywy z wykluczeniem drugiego.

background image

O S Y N U B O Ż Y M

319

mu nie mają być tym samym? Przecież i to, co niemądre, i to, co mądre,
między sobą nawzajem nie są tym samym, a mimo to odnoszą się do tego
samego, tj. do człowieka, i nie dzielą go na istoty, ale wprowadzają po­

dział w obrębie tej samej istoty. Albo: także nieśmiertelność, i niewin­
ność, i niezmienność są istotą Boga. A jeśli tak, to istot Boga byłoby wie­
le, a nie jedna. Albo Bóg byłby czymś złożonym z tych istot. Bo rzeczy te

łatwo dałyby 'się połączyć, gdyby były istotami.

11.

Tego nie mówią, bo te rzeczy są wspólne i innym 13. Co zaś jest

wyłączną cechą jednego Boga i Jemu tylko właściwą, to stanowi Jego
istotę. Na to, że niezrodzoność jest właściwością jednego tylko Boga, nie
mogli się jednak zdecydować ci, co i materię, i idee 14 wprowadzają jako
rzeczy niezrodzone. Bo ciemności manichejczyków odrzućmy możliwie

daleko. Ale niech ta [niezrodzoność] będzie właściwością jednego Boga.
Co zaś z Adamem? Czyż nie on jeden utworzony przez Boga? Całkiem

słusznie, powiesz. Czyż więc tylko on jeden jest człowiekiem? Bynaj­
mniej. Wobec tego, dlaczego [nie on jeden]? Ponieważ utworzenie nie jest
istotą człowieka. Bo i to, co zrodzone, jest także człowiekiem. W podob­
ny sposób także i to, co niezrodzone, nie jest samo jedno Bogiem,
chociaż jest cechą jedynego tylko Ojca, musisz natomiast przyjąć, że i to,

co zrodzone, także jest Bogiem. Od Boga bowiem pochodzi, chociaż ty
jesteś aż nadto zwolennikiem niezrodzonego. Następnie, na jakiej pod­
stawie twierdzisz, że istoty Boga nie określa to, co [w Nim] jest, ale
zaprzeczenie dotyczące tego, czego [w Nim] nie ma? Bo twoje rozumo­
wanie podkreśla, że On nie ma urodzenia, nie mówi zaś nic na ten temat,

czym jest z natury, ani też, jaką podstawę do bytu ma to, co nie ma

urodzenia. Jaka jest więc istota Boga? Twoje szaleństwo niech to powie,
bo ty z ciekawości badasz także i urodzenie; dla nas zaś będzie czymś
wielkim, nawet jeśli kiedyś i w przyszłości to pojmiemy, kiedy wyjdzie­

my z tego mroku i przyziemności, jak obiecuje nam Ten, który nie kła­
mie 15. O tym więc niech myślą i tego niech się spodziewają ci, którzy

w nadziei na to (89) się oczyszczają. My zaś miejmy odwagę powie­
dzieć, że jeżeli jest to wielką rzeczą dla Ojca, że znikąd nie pochodzi, to
nie mniejszą jest rzeczą dla Syna, że takiego ma Ojca. Bo może uczestni­

czyć i w sławie Tego, który od nikogo nie pochodzi, gdyż od takiego się
wywodzi, który nie ma żadnej przyczyny, i do tego dochodzi jeszcze
zaszczyt urodzenia niezmiernie wielki i czcigodny dla tych, którzy nie

całkiem ku ziemi się chylą i których myśl nie jest zajęta wyłącznie

ziemskimi sprawami.

12.

Ale jeśli Syn — powiadają — co do istoty

o d n o ś n ie

(

r e l a c j e

)

jest tym samym co Ojciec, a Ojciec jest nie-

NiE

n a l e ż ą

zrodzony, to i Syn będzie taki. Jeśli niezrodzo-

D o

is t o t y

ność stanowi istotę Boga, to słuszne jest, by

była jakaś nowa mieszanina: zrodzono-niezro-

dzoność. Jeśli zaś ta różnica nie dotyczy istoty, czemu mówisz o tym, jak
o czymś pewnym? Czy i ty jesteś ojcem swego ojca, byś w niczym nie

u Na przykład aniołom.
14 Chodzi o znaną naukę Platona o ideach i ich odwiecznym bycie.
15 1 Kor. 13, 12; J 3, 2; Tt 1, 2.

background image

r

G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U

M O W Y W Y B R A N E

ustępował ojcu swemu, jako że co do istoty jesteś tym samym? Czyż nie
jesi rzeczą jasną, że zostawiając na boku właściwość i nie poruszając jej
wcale, badać będziemy istotę Boga, czym ona jest, jeśli w ogóle badać
możemy? A to, że nie tym samym jest niezrodzony i Bóg, możesz poznać

w ten sposob: Gdyby te pojęcia można było utożsamić, wtedy bezwzględ­
nie, ponieważ Bóg jest Bogiem czyimś, musiałby i niezrodzony być
czyimś [Bogiem], Albo, jeżeli niezrodzony nie jest czyimś [Bogiem] to
i Bóg nie jest czyimś [Bogiem], Bo rzeczy, które są całkiem te same

w podobny sposób także występują na zewnątrz. Ale przecież nie jest
czyimś [Bogiem] niezrodzony, bo czyim [Bogiem mógłby być]? A Bóg
jest czyimś Bogiem, bo wszystkich. W jaki więc sposób może być tym

samym Bog i niezrodzony? I znowu, ponieważ pojęcia niezrodzony i zro­
dzony są sobie przeciwstawne, jak posiadanie i brak, trzeba by tedy wpro­
wadzić i istoty sobie przeciwstawne, co nie jest dopuszczalne. Albo
znowu ponieważ posiadanie jest przed brakiem, a brak wyklucza po­
siadanie to me tylko starszą musiałaby być istota Syna od istoty Ojca,

ale podług twoich założeń, musiałaby także zostać unicestwiona przez

istotę Ojca.

13.

Jaką jeszcze wysuwają niezbitą trudność? Może uciekną

o s t a t n i

się do ostatniej trudności, a mianowicie: jeśli Bóg nie za-

soFizMAT

przestał rodzenia, to urodzenie jest nie dokończone i kiedyś

.

, nastąpi jego kres. Jeśli zaś przestał, to w każdym razie mu­

siał i zacząc. Oto znowu ludzie do ciała przywiązani przytaczają argu-
menty cielesne. Ja zaś nie odpowiem na to pytanie, czy wiecznie trwa
u Niego zrodzenie czy nie, dopóki dokładnie nie rozważę słów: Przed
wszystkimi pagórkami rodzi mnie ls. A nie widzę powodu, który by nas
zmuszał do podobnych rozważań. Bo jeżeli — według nich — zaczął to,
co będzie miało koniec, to nie zaczął w każdym razie tego, co nie będzie

miało końca. Co więc powiedzą o duszy, albo o naturze aniołów? Jeśli
miała początek, mieć będzie i koniec, jeśli zaś końca mieć nie będzie, to
jasne, ze — według nich — także początku nie miała. Ale przecież i po-
czątek miała, (92) i końca mieć nie będzie! Czyli nie miało początku —-
według nich — to, co końca mieć nie będzie. Więc rozumowanie nasze
jest takie, podobnie jak dla konia i wołu, i człowieka, i dla każdej rzeczy
należącej do tego samego gatunku, jest jedno prawo, i cokolwiek pod to

prawo da się podciągnąć, to także słusznie nosi tę samą nazwę, a co nie

da się podciągnąć, to albo nie nosi tej nazwy, albo bywa nazywane nie­

właściwie.^ Tak samo i Bóg ma jedną istotę, i naturę, i nazwę, chociaż
w zależności od pewnych cech różnych, różnią się także Jego imiona. I co
właściwie bywa nazywane Bogiem, to także jest Bogiem. Czym zaś jest
co do natury, tym także i określany jest zgodnie z prawdą; bo właśnie

nie w imionach^ ale w^ podłożu rzeczywistości spoczywa w naszym poję-
ciu prawda. Oni zaś jak gdyby obawą zdjęci, że nie wszystko jeszcze
przeciwko prawdzie w ruch wprawili, wyznają, że Syn jest Bogiem, bo
zmusza ich do tego rozum i jasne dowody z Pisma św., ale — mówią —
jest On Bogiem tylko w sensie analogicznym i uczestniczy jedynie w tej

nazwie [nie w istocie]. 1

6

16 Prz 8, 25.

background image

O S Y N U B O Ż Y M

321

14.

Kiedy zaś nalegamy, by się wytłumaczyli, odpowia-

SYN

j e s t

dają: Syn nie jest Bogiem we właściwym sensie, zupełnie

b o g ie m

t a ij

4aij·

n i e i

est zwierzęciem zwierzę namalowane. Jakżeż

p r a w d z i w y m

wi^c

m ó w ic ie ; że j est

Bogiem, jeśli nie jest Bogiem we

właściwym sensie? Oni na to odpowiadają: Cóż Stoi na przeszkodzie, by
te istoty i tę samą nazwę miały, i tak jedna, jak i druga nazywały się
właściwie? I jako przykład przytaczają nam psa, lądowego i morskiego,

oba mające tę samą nazwę i nazywane właściwie. Jest bowiem jakaś

i tego rodzaju klasa między istotami tej samej nazwy 17 — czy to _ [po
prostu zdarza się, że] coś innego używa tej samej nazwy i uczestniczy

w niej na równi [z inną nazwą], aczkolwiek w naturze od niej się różni.

Ale też, mój drogi, umieszczając tam dwa rodzaje zwierząt pod tą samą
nazwą, nie wprowadzasz bynajmniej jednej natury lepszej od drugiej,
ani też jednej wcześniejszej, a drugiej późniejszej, ani też jednej w więk­

szym stopniu, a drugiej w mniejszym, równej temu, o czym mówi nazwa.

Nic bowiem nie wiąże się z imieniem, co by zmuszało do takich wy­
różnień w związku z nimi. Nie jest bowiem ten pies więcej psem, a ten
mniej psem od tego drugiego, mianowicie pies morski od lądowego, albo

znów lądowy od morskiego — bo i dla jakiej przyczyny,^ albo według
jakiej zasady [miałoby być inaczej]? A więc w rzeczach równych co do
znaczenia, aczkolwiek różnych, [możliwa] jest wspólnota nazwy. iu zas,
ponieważ przywiązujesz do tego Boga cześć i wiarę, że jest On ponad
wszelki byt i ponad naturę, co jest właściwością jedynego Boga tylko,

i jakby naturą Bóstwa, a następnie przyznajesz to Ojcu, Syna natomiast
pozbawiasz tego i poniżasz Go, przydzielając Mu drugorzędne zaszczyty
i wyrazy czci, to choćbyś w słowach darzył Go równorzędnością, w rze­

czywistości jednak obalasz Bóstwo i w niegodziwy sposób od równo-
imienności wyrażającej równość przechodzisz do takiej, co wiąże ze sobą
rzeczy bynajmniej nie równe. Tak więc przy twoim założeniu porówna­

nie obrazu człowieka i człowieka żywego daje wierniejszą analogię
bóstwa, aniżeli wspólna nazwa zwierząt, które przytoczyłeś jako przy­
kład, albo musisz dać jednej i drugiej (93) analogii wspólne unię, i równą

godność natur, chociaż wprowadzasz je jako różne natury. I zniszczyłeś
te swoje psy, których przykład wysunąłeś przeciwko nierówności. Bo

cóż to za pożytek z równości nazwy, jeśli godnością me są rowm ci,
których ty dzielisz? Bo nie po to uciekłeś się do równości nazwy i do
psów by wskazać rzeczy równe godnością, ale by unaocznię rzeczy god­
nością nierówne. Czy można by lepiej komuś udowodnić ze walczy

zarówno przeciwko sobie samemu, jak i przeciwko Boskosci.

15.

Jeśli teraz na nasze twierdzenie, że Ojciec jako

z a s t o s o w a n ie

Przyczyna ma pierwszeństwo nad Synem, oni wysu-

LOGiKi

wają zaraz nową przesłankę: Przyczyna co do natury,
i następnie wyciągają wniosek: Większy co do na­

tury —. to nie wiem, czy raczej siebie oszukują, czy też tych, do ktoryc ^
przemawiają. Bo co się jednoznacznie mówi w odniesieniu do jakiejś

Chodzi o tzw. ό[ΐώνο[ΐα (homonyma), właściwie różne rzeczy o tej samej na-

21 — Mowy wybrane

background image

322

S W . G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z V M O W Y W Y B R A N E

rzeczy, to nie wszystko będzie się odnosić zarazem do jej substancjils,
ale każdy rozumie, o czym jest mowa i co się mówi. Zresztą, co stoi na
przeszkodzie, bym i ja tę samą wysunął przesłankę.— mianowicie, że:

Ojciec jest większy z natury — ale dodam: z natury zaś w ogóle żaden,
nawet Ojciec, nie jest większy — i wyciągnę z tego wniosek: większy

w ogóle nie jest większy, albo: Ojciec w ogóle nie jest Ojcem.

Mogę jeszcze powiedzieć, jeśli chcesz: Bóg jest istotą, ale istota w ogóle

nie jest Bogięm. Wniosek z tego sam wyprowadź: Bóg w ogóle nie jest
Bogiem. Sądzę jednak, że z samych przesłanek: „w jaki sposób” i „jedno­
znacznie” wychodzi ten paralogizm, jak to zgodnie z terminologią logiki
mają zwyczaj wyrażać się ci, którzy zajmują się tymi rzeczami. Bo kiedy
my pojęcie „większe” przydzielamy samej naturze przyczyny, oni wpro­
wadzają pojęcie „większy z natury” — podobnie jak gdybyśmy powie­
dzieli, że taki a taki człowiek umarł, a oni jednoznacznie wprowadzali
konkluzję: człowiek ogólnie pojęty umarł.

16.

Jakże moglibyśmy pominąć to, co nie mniej godne

p o j ę c ie

jest podziwu, aniżeli rzeczy omówione? Czy Ojciec, po-

RELACJi

wiadają, jest nazwą oznaczającą istotę, czy działanie?

Jak z jednej i drugiej strony nas zwiążą i my powie­

my, że jest imieniem oznaczającym istotę, przyznamy, że Syn jest różnym

co do istoty, ponieważ jedna jest istota Boga, a tę, jak oni sądzą, wziął

przedtem Ojciec. Jeśli zaś powiemy, że jest imieniem oznaczającym
działanie, wyznamy oczywiście, że jest stworzony — nie zrodzony. Gdzie
bowiem występuje działający, tam koniecznie musi być i wynik dzia­

łania. I mówić będą, że się dziwią, w jaki sposób wynik działania może
być tym samym, co działający. {96} Głębokim szacunkiem przejąłby
i mnie samego ten wasz podział, gdyby konieczną było rzeczą z tych
dwóch jedno przyjąć, a nie raczej te dwa ominąwszy powiedzieć coś
trzeciego, więcej zbliżonego do prawdy, a mianowicie, że Ojciec nie jest
ani imieniem istoty — o wy przemądrzali! — ani działania, ale stosunku,

w jakim pozostaje Ojciec do Syna, albo Syn do Ojca. Jak bowiem u nas
imiona te oznaczają czyste pochodzenie rodzinne, tak i u Boga wskazują
na wspólną naturę urodzonego w stosunku do rodzącego. Ale niech bę­
dzie, gwoli waszemu upodobaniu, i jakimś Ojcem istoty. Wprowadza
bezzwłocznie ze sobą Syna, nie wyprze się Go. W zgodzie z powszechnym
przekonaniem i odpowiednio do znaczenia tych wyrazów. Niech [imię

Ojciec] będzie także imieniem działania, jeśli to się komu podoba. I w ten
sposób nas nie weźmiecie, gdyż w takim razie działanie byłoby sprawcą
tego, co jest współistotne [z działającym], bo zresztą byłoby bez sensu
przypuszczenie działania w innym niż ten kierunku. Widzisz, jak my

wymykamy się przed waszymi krętackimi sofizmatami, choć wy zdo­
bywacie się nawet na podstęp w walce? Kiedy zaś poznaliśmy twoją

słabość w dowodach i wykrętach, zobaczymy i tę twoją moc opartą na
boskich słowach, jeśli naturalnie i na tej podstawie podejmiesz się nas
przekonać. 1

8

*

*

*

18 Jeden ze scholiastów zanotował (PG 36, 94, uw. 15): „Bo nie wszystko, co

mówi się o Przyczynie, da się powiedzieć o naturze” . Co my mówimy o Ojcu, nie
należy przypisywać Boskiej naturze, która do Niego przynależy. Niektóre rzeczy sto­
suje się do Niego jako do Ojca, nie zaś jako do natury Bożej.

background image

O S Y N U B O Ż Y M

323

17.

My bowiem zrozumieliśmy i głosimy boskość Syna na

im io n a

podstawie wielkich i wzniosłych słów. Jakich to słów? Takich

s y n a

jak: Bóg, Słowo, będący na początku, będący razem z po­
czątkiem, początek; Na początku było Słowo, i Słowo było

u Boga i Bogiem było Słowo 1β. I: Z tobą początek 20. I: Nazywający ją
[sprawiedliwość] od pokoleń początkiem 21. Ponieważ jest Synem Jedno-
rodzonym [czytamy tedy]: Jednorodzony Syn, będący na łonie Ojca, On
odpowiedział 22. Droga, Prawda, Życie, Światło: Ja jestem droga i prawda,
i życie 23. I: Ja jestem światło świata 24. Mądrość i Potęga: Chrystus po­
tęga Boga i mądrość Boga
25. Odblask, odbicie, Obraz, Pieczęć: On będąc
odblaskiem sławy i odbiciem istoty J ego26 *

. I: Obraz dobroci22. I: Jego

bowiem Ojciec Bóg zapieczętował2S. Pan, Król, Który jest, Wszechmo­
gący: Dżdżył Pan ogniem od Pana 29. I: Berło prawości, berto prawości,
berło królestwa twego 30. I: On, który jest, i który był, i który przychodzi,
i Wszechmogący 31 3

2

. Jasno mówią o Synu te cytaty i jeszcze inne, (97)

które mają to samo znaczenie, a nic w nich nie ma przybranego, ani też
dodanego później Synowi, albo Duchowi, albo także i samemu Ojcu. Bo
nie z dodatku ich doskonałości. Nie było bowiem chwili, kiedy był bez
Słowa, i nie było chwili, kiedy nie był Ojcem. I nie było chwili, kiedy
nie był Prawdziwy, albo Mądry, albo Potężny, albo nie posiadał życia,

albo jasności, albo dobroci.

18. Ty mi na to wyliczaj te zwroty, na których opierasz

t a j e m n i c a

swoje twierdzenia o niższości Syna, jak na przykład:

w cielen ia

Bóg mój i Bóg wasz 3Z, Większy 33, stworzył 34, uczynił 35 *

,

uświęcił3S. A jeśli chcesz, to i takie, jak: Sługa i podda­

ny 37, dałS8, nauczył się 39, polecono 40, został posłany 41. Nie może sam od
siebie niczego czynić 42, albo mówić 43, albo sądzić44, albo darów czynić 45,
albo chcieć 4e. A jeszcze i te: Nieświadomość 47, poddanie 48, prośba48, py­
tanie
50, wyruszenie 51, dokonanie ®2. Dodaj, jeśli chcesz, i te określenia
pośledniejsze, na przykład spać, łaknąć, być znużonym, łzy wylewać,
lękać się, wymykać się S3. A może jako wyraz hańby postawisz nawet
krzyż i śmierć. Bo Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie, zdaje mi się,

19 J 1, 1 .20 Ps 109, 3.

21 Iz 1, 4 (cytat nie pokrywający się dokładnie ani z L X X ani z tekstem he­

brajskim).

22 J 1, 18 23 J 14, 6. 24 J 8, 12.
25 1 Kor 1, 24. 28 Hbr 1, 3. 27 Mdr 7, 26.
28 J 6, 27. 29 Rdz 19, 24. 38 Ps 44, 7; Hbr 1, 8.
31 Ap 1, 4. 8; 11, 17; 16, 5.
32 J 20, 17. 33 J 14, 28. 34 Prz 8, 22.

25 Hbr 3, 2; Dz 2, 36. 38 J 10, 36. 37 Flp 2, 8.
33 J 3, 35; 18, 9. 11. 39 Hbr 5, 8; J 6, 45. 40 J 15, 10; 1 Kor 15, 28.
41 J 5, 36; 9, 4; 20, 21. 42 J 5, 19. « J e , 28; 12, 49.
44 J 8, 15; 12, 47. 45 Mt 20, 23. Por. Mk' 10, 40.

48 J 5, 30; Mt 26, 39. 47 Mk 13, 32. 48 Łk 11, 51; 1 Kor 15, 28.
49 Łk 3, 21 nn. 58 J 11, 34. 51 Łk 2, 52.
52 Łk 13, 32; Hbr 2, 10.
33 Mt 4, 2; 8, 24; 21, 18; Mk 14, 33; Łk 22, 44; J 4, 6; J 10, 39; Hbr 2, 10;

J 11, 35.

Jfe

background image

324

S W . G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U

M O W Y W Y B R A N E

że pominiesz, ponieważ w nich znajduje się raczej argument na po­

parcie naszej sprawy. Wiele innych ziarenek mógłbyś jeszcze do tego
uzbierać54, gdybyś chciał złożyć tego twojego równoimiennego Boga
i podstępnie na listę, wciągniętego, dla nas zaś prawdziwego i równego

we czci Ojcu. Nie jest bowiem niczym trudnym przejść dokładnie każdy
z osobna z tych szczegółów 55 i dać całkiem rzetelne z punktu widzenia
naszej wiary wytłumaczenie, tak samo jak usunąć i naprawić to potknię­

cie się, jakie ty wyczytujesz w Piśmie św., jeśli rzeczywiście masz
wątpliwości, a nie grzeszysz dobrowolnie. Pragnąc ująć wszystko w jed­
nym zdaniu, powiadam: do Bóstwa i do natury szlachetniejszej niż na­

miętności i ciało stosuj określenia bardziej wzniosłe. Określeń zaś mniej
wzniosłych używaj na oznaczenie natury złożonej Tego, który dla ciebie

się poniżył i przyjął ciało, żeby już nie wymieniać nic niższego, i stał się
człowiekiem, a następnie został wywyższony, byś ty zniszczywszy to, co
cielesne w twoich naukach i przyziemne, nauczył się być wyższym

i razem z Bóstwem wstępować do góry, i abyś nie zatrzymywał się
w świecie rzeczy widzialnych, ale podniósł do poziomu rzeczy ducho­
wych i poznał, jaka jest [prawowierna] nauka na temat jego Boskiej
natury, a jaka mówi o porządku naszego zbawienia.

19.

(100) Ten bowiem, którym ty dzisiaj gardzisz, istniał od dawna

i był ponad tobą. On, teraz Człowiek, był Bytem niezłożonym. Czym był,
pozostał; czym zaś nie był, tym się stał dobrowolnie. Na początku był

bez przyczyny. Cóż bowiem mogłoby być przyczyną Boga! Ale później
narodził się dla określonej przyczyny — a było nią zbawienie ciebie,
zuchwalca, który dlatego gardzisz Bóstwem, że przyjęło twoją cielesną
postać — za pośrednictwem duszy zbliżył się do ciała i stał się człowie­
kiem, Bogiem na ziemi. Kiedy zaś potem wrócił do Boga, na nowo połą­

czył się z Nim w jedno po odniesieniu zwycięstwa przez to, co lepsze,
bym ja stał się o tyle Bogiem, o ile On człowiekiem. Urodził się, ale i był

przedtem zrodzony. Z niewiasty, ale i z Dziewicy. Tamto sprawa ludzka,

to — Boska. Tu bez ojca, ale i bez matki tam. Cała ta sprawa jest dzie­
łem Bóstwa. Był noszony w żywocie matki, ale poznany został przez
proroka i to kiedy ten jeszcze przebywał w łonie matki i poruszył się

w obecności Słowa, przez które został stworzony56. Owinięty został
w pieluszki, ale wstając z grobu uwalnia się od prześcieradeł grobo­
wych 57. W żłobie złożony, ale przez aniołów został uczczony58 i oznaj­
miony przez gwiazdę, a Magowie na twarz przed Nim upadli 59. Czemuż

ty utykasz na tym, co jest widoczne, nie patrząc na to, co tylko duchem
da się pojąć? Uciekać musiał do Egiptu, ale do ucieczki zmusił zabobon­
nych Egipcjan 60. Nie miał krasy ani piękności61 u Żydów, ale dla Dawida 5

8

*

6

0

6

1

58 Dz 17, 18.

53 Por. św. Leon, Mowa 46 (Na Wielki Post, rozdz. 8, 1—2) tłum. Tomczak, POK

24. Por. List do Flawiana, rozdz. 4 (BF VI. 7).

58 Łk 1, 41. Cały ten rozdział — por. Grzegorza Mowę 38, 13 (na Boże Narodze­

nie), niżej, s. 421.

57 Łk 24, 12; J 20, 6 n. 58 Łk 2, 9 nn. 59 Mt 2, 2 nn.

60 Zob. ewangelie apokryficzne na podstawie Iz 19, 16 n.; Jer 46, 25. (J: Amiot,

Apokryfy, tłum. Z. Romanowiczowa, Londyn 1956.

61 Iz 53, 2.

background image

o

S Y N U B O Ż Y M

325

piękny był urodą nad syny człowiecze 62, a na górze świeci jak błyska­

wica i staje się jaśniejszy od słońca63, odsłaniając tajemnicę przy­

szłości e4.

20.

Ochrzczony został65 jako człowiek, ale grzechy odpuścił66 jako

Bóg; sam oczyszczenia nie potrzebował, ale [dał się ochrzcić] by uświęcił
wody. Kuszony był jako człowiek, ale zwycięstwo odniósł jako Bóg; roz­
kazuje zaś mieć ufność jako ten, który świat zwyciężył67. Łaknął68, ale

żywił tysiące69, sam będąc chlebem żywym z nieba70. Pragnął71, ale
wołał: Jeśli ktoś pragnie, niech przyjdzie do mnie i niech pije 72, i obiecał,
że napoi wodą źródlaną tych, którzy uwierzą. Był znużony73, ale dla
tych, co są znużeni i dźwigają ciężar, jest wytchnieniem 74 Ulegał zmę­
czeniu i spał75, ale po morzu bez trudności chodzi 76, strofuje wiatry 77,
a Piotra tonącego wyciąga. (101) Płaci podatek, ale z ry b y 78; a królem
jest poborców podatkowych. Nazywany jest Samarytaninem i opętanym
przez czarta 79, a przecież ratuje 80 tego, który wracał z Jeruzalem i wpadł

w ręce rozbójników81; a przecież duchy nieczyste go poznają82, a on
rozpędza duchy nieczyste i legiony duchów topi83, i widzi wodza du­
chów nieczystych padającego jak błyskawica 84. Jest kamienowany, lecz
nie da się ująć 85. Modli się, ale sam wysłuchuje [modłów innych] 86. Łzy
leje, ale wstrzymuje innych od płaczu87. Pyta się, gdzie złożony Ła­

zarz 88 — był bowiem człowiekiem — ale wskrzesza Łazarza 89, bo jest

Bogiem. Jest sprzedany, i to zbyt tanio, bo za trzydzieści srebrników 90,

ale odkupuje świat91 za wielką cenę, bo za cenę własnej krwi. Jak owca
na rzeź jest prowadzony92, ale pasie Izraela93, a teraz nawet cały świat94.
Milczy jak baranek 95, ale jest Słowem 96, zapowiadanym przez głos wo­
łającego na puszczy97. Wziął na siebie utrudzenie i rany98, ale leczy
wszelaką chorobę i wszelkie udręczenie " , Na drzewo jest podniesiony,
przybity, ale do drzewa życia nas przywraca 10°, zbawia nawet łotra ra­
zem z nim ukrzyżowanego 101, zaciemnia wszystko, co widoczne 102. Ocet

do picia mu dają, żółć na pokarm 103. Komu? Temu, który wodę na wino
przemienił104, który gorzki smak usunął105, który jest słodyczą i samym
pragnieniem 106. Życie oddaje, ale ma moc znowu je odzyskać 107, zasłona
rozdziera się 108 — górne bowiem rzeczy stają się widoczne — skały pę­

62 Ps 44, 3. 63 Mt 17, 1 n.
84 Łk 9, 28 nn. 95 Mt 3, 16. 98 Mt 9, 2 nn.

97 J 16, 33. 88 Mt 4, 2; 21, 18. 88 Mt 14, 21.
70 J 6, 51. 71 J 4, 6. 72 J 7, 37—38. 73 J 4, 6.
74 Mt 11, 28. 79 Mt 8, 24. 78 Mt 14, 25 n.
77 Mt 8, 26; 14, 30 n. 78 Mt 17, 27.
79 J 8, 48. 89 Mt 10, 33. 81 Łk 10, 33.
82 Mk 1, 24. 34 nn. 83 Mk 5, 9 nn. 84 Łk 10, 18.
85 J 8, 59. 88 Mt 8, 3 n. 87 Łk 7, 13.
88 J 11, 34. 89 J 11, 43. 98 Mt 26, 15.
94 1 Kor 6, 20; 7, 23; 1 P 1, 19. 92 Iz 53, 7. 93 Ps 79, 2.

94 Ap 12, 5. 95 Iz 53, 7; Ps 77, 71. 98 J 1, 1.
97 J 1, 23. 98 Iz 53, 5. 99 Mt 9, 35.

199 Ap 22, 2; Rdz 2, 9. 494 Łk 23, 43. 492 Mt 27, 45.
493 Mt 27, 34. 494 J 2, 9. 495 Wj 15, 25.
499 Pnp 5, 16. 497 J 10, 18. 498 Mt 27, 51.

background image

326

S W . G R Z E G O R Z Z N A Z J A N Z U — M O W Y W Y B R A N E

kają, ale umarli z grobów pow stają109. Umiera, lecz życie d a je 110

i niszczy śmierć śmierciąm . Jest pogrzebany, lecz zmartwychwstaje.
Zstępuje do piekieł, ale wyprowadza dusze, wstępuje do nieba, przyjdzie
sądzić żywych i umarłych, i zbadać tego rodzaju wywody. Jeśli jedne
z tych rzeczy dają ci powód do błędu, to te inne niech rozwieją twój błąd.

21.

Powiedziałem to wszystko dla tych, którzy knują

w e z w a n i e

d o

intrygi. Nie z ochotą jednak — bo dla wierzących ludzi

n a w r ó c e n i a

nie jest przyjemnością próżna gadanina i gra słów, w y-

' starczy bowiem nawet jeden wróg 112 1

1

3

— ale raczej z ko­

nieczności ze względu na tych, którzy nas atakują — ponieważ z powodu

chorób robi się lekarstwa — by wiedzieli, że nie we wszystkim są

mądrzy, ani też niezwyciężeni w nadmiernych i próżnych dysputach na
zniszczenie Ewangelii. Kiedy bowiem odrzuciwszy wiarę, siłą wymowy
się zasłaniamy (104) i dysputami osłabiamy wiarogodność Ducha, a na­
stępnie rozum ulega przed wielkością zagadnień — a ulegać będzie na
pewno, wychodząc od słabego rozeznania naszego — jakie są tego na­
stępstwa? Słabość dowodów uchodzi za słabość naszej wiary. I tak
w sztukę dialektyczną ubrane mowy okazują się kruszeniem krzyża, jak
poucza nas Paweł Ils. Bo tylko wiara jest dopełnieniem naszych dowodów.
Ten zaś, który publicznie ogłasza zawiłe kwestie i sam je rozwiązuje

samowolnie, który i nam dał sposobność rozplątywania ich pogmatwa­

nych i naciąganych dogmatów 114, oby teraz — pragniemy tego sercem ca­
łym — i tych zmienił, robiąc ich wierzącymi z retorów zręcznych i chrze­
ścijanami z ich stronników, jak tam się teraz nazywają. O to wołamy 115,
o to imieniem Chrystusa błagamy: Pojednajcie się z Bogiem 116 i Ducha
nie gaście 111. A raczej: oby Chrystus mógł z wami się pojednać i do ła­
ski was przyjąć, a Duch, chociaż późno, mógł wam zaświecić. Jeśli zaś

bardzo pragniecie się spierać, to obyśmy my sami dla siebie zachowali

Trójcę i byli przez Trójcę zachowani, zostając bez skazy i niewinnymi118
aż do pełniejszego objawienia rzeczy, których pragniemy, w samym Chry­

stusie, Panu naszym, któremu chwała na wieki. Amen.

109 Mt 27, 52 n. 119 J 5, 21. 111 Hbr 2, 14; 2 Tym 1, 10.

“ 2 1 P 5, 8.
113 1 Kor 1, 17.

114 Dn 5, 16; 2, 11 nn. 115 2 Kor 5, 20.
119 2 Kor 5, 21. 1 Tes 5, 19. 118 Flp 1, 10.

background image

M O W A 30 ( T E O L O G I C Z N A IV)

O SYNU BOŻYM II

IPG 36, 104—133]

D a t a .

Jest to ostatnia mowa teologiczna, jaką Grzegorz wygłosił w ciągu

Wielkiego Postu 380 r. w Konstantynopolu. Następną wygłosi dopiero w uroczystość

Zesłania Ducha Świętego (31 maja).

T r e ś ć .

Sam mówca przedstawia tę rozprawę o Synu Bożym jako dalszy

ciąg poprzedniej m owy teologicznej i jej uzupełnienie dzięki egzegezie tekstów b i­
blijnych, jakie arianie wysuwają przeciw nauce prawowiernej (1). Po przedstawie­
niu tych tekstów, podzielonych na dziesięć grup (2—15), mówca podaje jeszcze inne
argumenty oraz wskazówki do dalszego zgłębiania tematu (16— 17). Potem sporzą­
dza listę imion Bożych (18—19), wyszczególnia imiona Syna, rozwijając elementy
podane w poprzedniej mowie (17) i przypomina określenia człowieczeństwa Chry­
stusa, jakie znajdujemy w Piśmie św. (20—21). Kończy zachętą do duchowego współ­

życia z Chrystusem i krótką doksologią.

U w a g i .

Sama metoda egzegetyczna Grzegorza jest zastanawiająca. Polega

ona przede wszystkim na zestawieniu tekstów paralelnych, które się wzajemnie

wyjaśniają, ale wymaga ona gruntownej znajomości tekstu Pisma św. oraz opano­

wania sztuki dialektycznej, aby zapobiec sofizmatom, jakie można snuć na pod­
stawie sprytnie dopasowanych tekstów.

W obu mowach traktujących temat Syna Bożego znajdują się odpowiedzi na

wszelkie trudności teologiczne, związane z osobą Jezusa Chrystusa. Grzegorz zebrał
je systematycznie w listach do Kledoniosa i do Nektariosa (Listy 101, 102, 202;
zob. POK 15), toteż nic dziwnego, że zdobył sobie uznanie dalszych pokoleń; czter­

dzieści łat po jego śmierci, gdy jest mowa o Teologu, wiadomo, że ma się na myśli

Grzegorza z Nazjanzu (zob. J. M. Szymusiak, dz. cyt., s. 212—225).

1. Wsparci mocą Ducha Świętego dostatecznie już

d a l s z y

c i ą g

zbadaliśmy zawile sploty twego 1 rozumowania. Co

m o w y

p o p r z e d n i e j

zaś dotyczy wyłaniających się z pism świętych trud­

ności i sprzeczności, którymi bezbożni grabieżcy

tego, co zostało napisane, i złodzieje myśli przekazanej w Piśmie prze­
ciągają na swą stronę wielu ludzi i zagradzają drogę prawdzie, już roz-

1 Grzegorz przemawia jak gdyby do przedstawiciela grupy arian, szczególnie

eunomian. Por. niżej, rozdz. 4: „Jakże śmiały z ciebie tłumacz... słyszysz... jesteś»,
nie wiesz... jakże byś rozumiał” ; przede wszystkim zakończenie mowy, rozdz. 21:

„Masz nazwy Syna” ... itd.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Traktat św. Grzegorza z Nyssy, prezentacje, WSZYSTKIE PREZENTACJE, OAZA, Prezentacje cd, Prezentacje
Mowa 29 Grzegorza z Nazjanzu - O Synu Bożym, teologia(1)
Traktat św. Grzegorza z Nyssy, prezentacje, WSZYSTKIE PREZENTACJE, OAZA, Prezentacje cd, Prezentacje
Grzegorz z Nazjanzu, I MOWA TEOLOGICZNA O SYNU BOŻYM
Św Grzegorz Wilelki o małżeństwie i bezżeństwie
ŚW GRZEGORZ PAPIEŻ
Teoria aktów mowy i badanie pragmatycznych znaczeń wypowiedzi Renata Grzegorczykowa
Ojciec prof dr hab Grzegorz M Bartosik KULT MATKI BOŻEJ Z LOURDES W ŻYCIU ŚW MAKSYMILIANA
Akt mowy i jego składniki Renata Grzegorczykowa
Renata Grzegorczykowa Teoria aktów mowy i badanie pragmatycznych znaczeń wypowiedzi
Renata Grzegorczykowa o Teorii Aktów Mowy
Funkcje języka i tekstu w świetle teorii aktów mowy R Grzegorczykowa
Dzienniki mowy
Wykład 6 6 kodowanie mowy
NIEDZIELA ŚW RODZINY C

więcej podobnych podstron