Renata Grzegorczykowa, Teoria aktów mowy i badanie pragmatycznych znaczeń wypowiedzi
Dotychczas opisywane teorie semantyczne zdawały sprawę z właściwości systemu językowego, który umożliwia tworzenie tekstów, dotyczyły więc w zasadzie potencji językowej. Teorie, które obecnie zamierzamy omówić, opisują użycie języka, typy rzeczywistych zachowań językowych człowieka, cele, jakim zachowania te służą, oraz znaczenia przekazywane i uzyskiwane przez rozmówców dzięki uwzględnieniu całej sytuacji aktu mowy. Cały ten kompleks spraw należy do szeroko pojętej pragmatyki językowej (była o niej ogólnie mowa w Rozdz. II): w jej obrębie szczególne miejsce zajmuje teoria zachowań mownych człowieka, znana jako teoria aktów mowy. Należy się jej więc odrębne omówienie.
1.1. Teoria aktów mowy i teoria illokucji
Początki teorii aktów mowy wiążą się z refleksją filozoficzną nad językiem, formułowaną przez brytyjskich filozofów języka, należących do tzw. oksfordzkiej szkoły analitycznej, przede wszystkim J. L. Austina, zmarłego przedwcześnie w roku 1960. Pierwsze idee sięgają końca lat trzydziestych, ale najpełniejszy wyraz znalazły dopiero w wykładach Austina z roku 1955, opublikowanych pośmiertnie w roku 1962 pod znamiennym tytułem: How to Do Things with Words, a więc w wolnym przekładzie: "Jak czynić rzeczy za pomocą słów". Wokół tego zagadnienia zaczęła powstawać ogromna literatura, tworzona przez kontynuatorów i krytyków koncepcji Austina, z których najważniejsi to: J. Searle, P. F. Strawson, a ostatnio H. P. Grice. Autorzy ci wielokrotnie wracają do własnych pomysłów, poddając je rewizji i korektom.
Pierwsza myśl Austina wiązała się z obserwacją, że wypowiedzi o postaci konstatacji zachowują się niejednakowo, jeśli chodzi o cechę prawdziwości || fałszywości, mianowicie niektóre z nich nie podlegają ocenie prawdziwościowej. I tak o ile wypowiedzi konstatujące typu: On przyjechał, wczoraj || On nie przyjechał wczoraj są weryfikowalne (można na nie zareagować słowem: Nieprawda), o tyle wypowiedzi typu: Obiecuje przyjść, Gratuluję ci zdanego egzaminu, Przepraszam cię itp. nie podlegają weryfikacji, nie mogą wywołać reakcji: Nieprawda. Można je najwyżej oceniać jako udane (użyte właściwie) lub nieudane (np. nieszczera obietnica). Austin mówi tu o fortunności (szczęśliwości) aktu mowy, i analizuje dokładniej warunki fortunności aktów mowy oraz wypadki ich niefortunności (nadużycia i niezamierzone nieudania). Wypowiedzi drugiego typu, nic podlegające weryfikacji, nazywa Austin performatywami. Wypowiedzi performatywne, inaczej wykonawcze stwarzające pewną, rzeczywistość (stąd tytuł książki Austina), charakteryzują się pewnymi właściwościami formalnymi. Najczęściej zawierają one czasownik performatywny w 1. os. cz. teraźn., np. Obiecuję jest wypowiedzią performatywną, stwarzającą stan zobowiązania ze strony nadawcy, natomiast: On obiecał, Obiecałem jest jedynie informacją o czyjejś obietnicy lub własnym nadawcy zobowiązaniu.
Różnica między performatywami a zwykłymi konstatacjami jest szczególnie widoczna w wypadku aktów prawnych. Akty językowe, takie jak: przekazanie w testamencie, zawarcie małżeństwa, ogłoszenie wyroku czy uchwały, stwarzają pewne stany obowiązujące w rzeczywistości społecznej.
Dokładniejsza analiza typów wypowiedzi prowadzi do zatarcia ostrości granicy między performatywami i konstatacjami. Okazuje się bowiem, że cecha fortunności || niefortunności przysługuje także konstatacjom, np. wypowiedzi kłamliwe mogą być uznane za nieudane konstatacje ("mówię, że Jan przyjechał, a wiem, że nie przyjechał"). Ponadto wypowiedzi konstatujące mogą być także interpretowane jako performatywne, o ile uzupełni się je wyrażeniami typu: Informuję, stwierdzam itp., które eksplicytnie wyrażają intencję wypowiedzi. Zdanie: Informuję, że Jan przyjechał nie podlega falsyfikacji.
Rozważania tej kwestii prowadzą z jednej strony do pogłębienia pojęcia aktu mowy (mówienia), a przede wszystkim do stworzenia tzw. teorii illokucji, z drugiej zaś strony do prób wyróżnienia bardzo różnych typów aktów mowy.
Analiza zjawiska mówienia, a więc refleksja nad tym, co ludzie czynią za pomocą słów, prowadzi Austina do wyróżnienia kilku składników (aspektów) aktów mowy, które nazwał kolejno aspektem lokucyjnym, illokucyjnym i perlokucyjnym. Aspekt pierwszy to akt mówienia (lokacji, act of saying), a więc samo wypowiadanie ciągu fonicznego o określonej strukturze formalnej i znaczeniowej, np. W ogrodzie jest zły pies. Wypowiadając ten ciąg foniczny w konkretnej sytuacji, mówiący dokonuje jednak czegoś więcej, np. ostrzega odbiorcę, a więc dokonuje lokucji z pewną intencją: ten właśnie aspekt nazwał Austin aktem illokucyjnym. Każda wypowiedź ma swój aspekt illokucyjny, określający intencję mówienia. Jest to act in saying według oryginalnej terminologii Austina. Wreszcie mówiąc dokonujemy pewnych zmian w rzeczywistości pozajęzykowej (act by saying) i te następstwa wywoływane przez mówienie nazwał Austin aktem perlokucyjnym. Czynność tego, kto wypowiedział zdanie: W ogrodzie jest zły pies, może być więc opisywana trojako: wypowiedział zdanie, "W ogrodzie jest zły pies", (2) ostrzegł (wypowiedział ostrzeżenie), że w ogrodzie jest zły pies, (3) swoim powiedzeniem spowodował pewną zmianę w rzeczywistości pozajęzykowej, np. spowodował, że odbiorca, o ile zrozumiał wypowiedź, poczuł się ostrzeżony.
Wyróżnione przez Austina aspekty aktu mowy były następnie przedmiotem wielu dalszych dyskusji i doprecyzowań. Zwłaszcza niejasny i dyskusyjny okazał się aspekt perlokucyjny (por. Akt mowy i jego składniki), nie wiadomo było mianowicie, jakie następstwa wypowiedzi powinno się zaliczyć do aktu perlokucji, skutki mówienia mogą być bowiem zupełnie nieobliczalne (np. czyjaś śmierć na skutek otrzymania wiadomości). Wydaje się jednak, że do aktu perlokucyjnego powinno się zaliczać jedynie skutki konwencjonalne, a więc zjawiska dotyczące sfery mentalnej odbiorcy, przede wszystkim zrozumienie przez niego treści wypowiedzi (np. przy rozkazie perlokucją byłoby nie wykonanie rozkazu, ale samo zrozumienie polecenia).
1.2. Typy aktów mowy
Analiza semantyczna czasowników performatywnych doprowadziła Austina do wykrycia główny cli typów wypowiedzi (aktów mowy). Wyróżnił on pięć podstawowych typów, które określił jako werdyktywy (wszelkiego typu rozstrzygnięcia, orzeczenia sądowe, uniewinnienia, wyroki itp.), egzercytywy (wypowiedzi oparte na autorytecie (władzy), wyrażające wolę, a więc przede wszystkim zalecenia, rozkazy, ale także rady, ostrzeżenia, protesty), komisywy (zobowiązania, przyrzeczenia, deklarowanie zamiarów), behawitywy (zachowanie społeczne: pozdrowienia, podziękowania, przeproszenia) i wreszcie ekspozytywy, mające charakter metajęzykowy, informujące o różnego typu działaniach mownych (cytowanie, definiowanie, wyjaśnianie, oświadczanie itp.).
Klasyfikacja Austina była, ostro krytykowana przede wszystkim przez Searle'a (1969), który zarzucał jej m. in. nieostrość, brak jednolitych kryteriów, wskutek czego te sanie zjawiska umieszczone zostały w różnych klasach. Istotnie propozycja Austina jest bardziej opisem właściwości czasowników performatywnych aniżeli przemyślaną klasyfikacją aktów mowy.
Alternatywna propozycja Searle'a uwzględnia cały szereg cech charakteryzujących poszczególne akty mowy, z których najważniejszymi są: rodzaj celu (intencji wypowiedzi), kierunek działania (od słów do rzeczywistości lub odwrotnie np. w dyrektywach i zobowiązaniach słowa poprzedzają stany rzeczy, w asertywach przeciwnie: stan rzeczy poprzedza opis) i wreszcie stan mentalny nadawcy: przekonanie, wola, zamiar, emocja. W rezultacie taksonomia Searle'a obejmuje także pięć klas o nazwach podobnych do klas Austinowskich, jednakże inaczej niż u Austina pogrupowane są zjawiska.
Klasa I (asertywy obejmuje wypowiedzi stwierdzające, klasa II to dyrektywy, a więc wszystkie akty mowy mające na celu wywołanie stanu rzeczy wskazanego przez sąd propozycjonalny (tzn. rozkazy, zalecenia, prośby, rady itp.,), w klasie III - komisywach znalazły się zobowiązania, przyrzeczenia itp. Nową klasą są ekspresywy, do których należą wypowiedzi będące wyrażeniami emocji (radości, żalu, pragnienia), także "zachowaniowe" akty mowy (pozdrowienia, pożegnania). Wreszcie deklaratywy najbliższe są Austinowskim rozstrzygnięciom (werdyktom). Warto w tym miejscu nawiasowo wspomnieć, że w ostatnim czasie została przeprowadzona przez J. Apresjana (1986) lingwistyczna analiza i klasyfikacja czasowników performatywnych.
W koncepcji Searle'a istotne jest także odróżnienie aktów mowy bezpośrednich, których postać językowa (lokucyjna) zawiera informację o charakterze wypowiedzi i w związku z tym mogą być one odczytane zgodnie z intencją nadawcy niezależnie od sytuacji, i aktów mowy pośrednich, których właściwa intencja może być zrozumiana tylko sytuacyjnie, np. wypowiedź: Muszę się uczyć do egzaminu jako reakcja na propozycję pójścia do kina informuje o odmowie. Problem właściwego odczytania wypowiedzi, innego aniżeli odczytanie literalne, znajduje się dziś w centrum zainteresowania lingwistyki tekstu. Szczególnie cenne są w tym zakresie prace H. P. Grice'a, a zwłaszcza jego teoria implikatur.
1.3. Grice'a teoria znaczenia: pojęcie implikatury
H. P. Grice jest twórcą podstawowego dla badania wypowiedzi odróżnienia, mianowicie oddzielenia tego, co jest w zdaniu powiedziane (said), od tego, co jest w nim implikaturą (implicated), co jest wnioskowane przez odbiorcę na zasadzie współpracy (współdziałania) z nadawcą, o którym odbiorca sądzi, że chce poprzez wypowiedź coś sensownego przekazać. Rozprawka Grice'a Logika a konwersacja (1975) zawiera opis reguł współpracy między nadawcą i odbiorcą, reguł, na podstawie których odbiorca odczytuje zamierzony przez nadawcę sens, często różny od sensu literalnego. Na zasadzie tej współpracy odbiorca odczytuje np. sens ironiczny, metaforyczny, aluzyjny wypowiedzi, odbiegający znaczenia dosłownego, Grice swoją rozprawą dał początek całej serii prac na temat rozumienia tekstu, przede wszystkim na temat warunków odczytania znaczeń wykraczających poza informację przekazaną kodowo.
Cały szereg prac (Meaning 1957, Utterer's Meaning 1966) poświęcił Grice pojęciu znaczenia wypowiedzi. Jego definicja znaczenia, zmieniana i udoskonalana po kolejnych wypowiedziach krytyków (Ziffa 1967, Strawsona 1964), kładzie nacisk na intencję komunikatywną nadawcy: znaczeniem jest to, co nadawca zamierza przekazać odbiorcy. Intencja komunikatywna ma jednak charakter bardzo złożony, nie ogranicza się ona do chęci nadawcy, aby odbiorca uzyskał informację, którą nadawca chce mu przekazać (nie będą komunikowaniem różne ukryte sposoby powodowania czyjejś wiedzy, np. podrzucenie chusteczki jako dowodu czyjejś winy). Do komunikowania potrzebna jest więc chęć nadawcy, aby odbiorca rozpoznał jego intencję, tj. to, że nadawca chce go poinformować (w sytuacji z chusteczką ta intencja jest wykluczona).
Tak więc według Grice'a sytuację komunikowania można opisać za pomocą układu szeregu intencji nadawcy. A komunikuje coś za pomocą X znaczy: "A chce przez wykonanie X wywołać ow odbiorcy pewną reakcję R, np. przekonanie (intencja 1) i chce (intencja 2), żeby odbiorca rozpoznał intencję 1 nadawcy i chce (intencja 3), żeby rozpoznanie przez odbiorcę intencji 1 działało jako powód powstania w nim reakcji R". W polemice z Grice'em Strawson do pełnego opisu sytuacji komunikowania dodał jeszcze jedną intencję (intencja 4): "A chce (intencja 4), żeby odbiorca rozpoznał intencję 2, tzn. żeby odbiorca wiedział, że nadawca chce tego, żeby on wiedział, że jest odbiorcą komunikatu". O potrzebie dodania tej intencji świadczą sytuacje, które zdaniem Strawsona spełniają wszystkie trzy intencje Grice'a, a jednak nie mają charakteru komunikowania, np. preparowanie dowodu winy na oczach odbiorcy w sytuacji, gdy przypuszcza on, że "preparujący" (nadawca) nie wie, że jest obserwowany.
Uwzględnienie w znaczeniu komunikatu złożonych intencji nadawcy prowadzi do tego, że przez znaczenie wypowiedzi rozumie się nie sens językowy, ale te wszystkie treści, które nadawca chce przekazać, a więc np. znaczenie ironiczne zdania: Ale ślicznie wyglądasz!, jako: "wyglądasz brzydko" i "wyrażam moją emocję", znaczenie aluzyjne wypowiedzi skierowanej do gości ociągających się z wyjściem: Jutro mam ciężki dzień jako "nie mam czasu, chcę, żebyście poszli" itp. Tak rozumiane pojęcie znaczenia, uwzględniające treści pragmatyczne, jest przydatne przy opisie użycia języka tekstów, stanowi podstawowe narzędzie służące ich interpretacji. Wykracza ono jednak poza rozumienie czysto lingwistyczne, przedstawiane w tej pracy, przy którym znaczenie jest własnością jednostek systemowych. Do sprawy przekazywania znaczeń ukrytych, nie należących do literalnego rozumienia wypowiedzi, wrócimy jeszcze w końcowym rozdziale tej pracy.
Źródło: Renata Grzegorczykowa, Wprowadzenie do semantyki językoznawczej, Warszawa 1995, s. 83-89.
Renata Grzegorczykowa, Akt mowy i jego składniki
Mówienie jest zawsze działaniem człowieka (nadawcy) skierowanym do odbiorcy. Zostawiamy w tej chwili na boku problem, czy istotnie odbiorca jest zawsze konieczny. Może on być jedynie in potentia, może nim być sam nadawca, np. wtedy, gdy przeprowadza rozumowanie lub zadaje sobie pytania. Mówiąc, jak powiada Austin (1962), dokonujemy całego szeregu działań (aktów), które można wyróżnić w wyniku analizy, choć w rzeczywistości są one nierozdzielne, jednoczesne i na ogół przez nikogo nie uświadamiane.
(1) Przede wszystkim produkujemy pewien ciąg foniczny utworzony według reguł jakiegoś języka, niosący informacje o pewnym stanie rzeczy, np. Pada deszcz. Jan przyjechał. (Pomijam tu dyskusyjną sprawę, czy każda wypowiedź niesie informację o pewnym stanie rzeczy, tzn. posiada tzw. treść propozycjonalną, termin Searle'a). Ten aspekt wypowiedzi nazywa Austin lokucją.
(2) Znaczący ciąg foniczny może być wypowiedziany przez mówiącego w różnych intencjach, np. w celu prostego stwierdzenia bądź w celu ostrzeżenia: Pada deszcz "mówię to po to, żebyś nie wychodził z domu, wziął parasol lub itp.", "mówię to po to, żeby wyrazić radość i ulgę: wreszcie pada deszcz (po okresie suszy)". Ten aspekt działania mówiącego nazywa Austin illokucją lub siłą illokucyjną wypowiedzi. Ta siła sprawcza wypowiedzi decyduje o charakterze aktu mowy. To ona odróżnia ciąg foniczny: Pada deszcz wypowiedziany przez papugę od rzeczywistego aktu mowy, to ona sprawia, że ten sam ciąg foniczny nie jest komunikatem np. w sytuacji nauki języka polskiego, kiedy celem wypowiedzenia jest ćwiczenie sprawności lub sygnał, że się umie mówić, lub też wreszcie pokazanie przez nauczyciela wzorcowej wypowiedzi.
(3) Wreszcie mówiąc dokonuje się jeszcze trzeciego działania, mianowicie wywołuje się u odbiorcy pewien skutek, polegający na zmianie jego stanu mentalnego po usłyszeniu wypowiedzi i zrozumieniu jej intencji. Austin nazywa to działanie perlokucją. Ten ostatni składnik aktu mowy wywołał wiele dyskusji, ponieważ przez samego autora nie został dość jasno określony. Mieszano tu skutki konwencjonalne (zrozumienie treści i intencji) ze skutkami niekonwencjonalnymi, które są nieograniczone i nieprzewidywalne, np. ktoś może na skutek otrzymanej wiadomości umrzeć. Na pewno takie nie zamierzone skutki nie należą do perlokucji, jednakże w dalszym ciągu jest sprawą dyskusyjną, czy perlokucją są stany rzeczy spowodowane mówieniem, zamierzone przez nadawcę (np. w omawianym przykładzie byłoby to pozostanie odbiorcy w domu lub wzięcie parasola), czy też są nią jedynie stany mentalne odbiorcy, polegające na zrozumieniu przez niego intencji komunikatu (a więc poczucie, że jest się ostrzeżonym, przyjęcie rozkazu) bez wykonania czynności zgodnej z ostrzeżeniem lub rozkazem. W przykładzie z nauką języka perlokucją byłaby świadomość odbiorcy (o ile był nim nauczyciel), że nadawca umie składać polskie zdania, a w wypadku, gdy odbiorcą jest uczeń, perlokucją byłoby zrozumienie, jak należy budować polskie zdania określonego typu.
Sama sprawa zrozumienia przez odbiorcę wypowiedzi wraz z odczytaniem intencji nadawcy jest kwestią bardzo skomplikowaną. Chodzi tu bowiem nie tylko o zrozumienie strony czysto językowej wypowiedzi wraz ze świadomością odniesienia informacji (por. reakcję: Nie rozumiem waszej wypowiedzi, bo nie wiem, o kim mówicie) oraz o odczytanie intencji nadawcy (np. ironii, żartu itp.), ale także o wiedzę o przedmiocie, o którym się mówi, która wraz z informacją uzyskaną umożliwia dalsze wnioskowanie, prowadzące do nowego stanu mentalnego odbiorcy. Np. informacja zwarta w zdaniu: Jan wyjechał może odbiorcę doprowadzić do stanu radości drogą kilku wnioskowań: "Jana nie ma w domu" (presupozycja leksykalna wynikająca ze zdania) - "Maria jest sama" (wiedza o świecie) - "cieszę się". Podobnie ma się np. rzecz w sytuacji, gdy ktoś z informacji, że jazda z Warszawy do Sztokholmu trwała dwie godziny, wnioskuje, że podróż odbyła się samolotem, z informacji o składzie delegacji wnioskuje o zmianach w rządzie itp. W tych wypadkach nie można powiedzieć, że odbiorca z usłyszanej wypowiedzi dowiedział się tych wiadomości, ale raczej, że uzyskane informacje stanowiły przesłanki do własnego wnioskowania. Jest sprawą wątpliwą, czy informacje tak uzyskane można zaliczać do znaczenia wypowiedzi (nawet w sensie) pragmatycznym, a także perlokucji, choć na pewno stanowią skutek wypowiedzi.
Źródło: Renata Grzegorczykowa, Wprowadzenie do semantyki językoznawczej, Warszawa 1995, s. 27-29.
Początek formularza
Wpisz hasło i wybierz dział: |
Renata Grzegorczykowa, Problem definicji znaczenia
Nie sposób przystępując do rozważań nad semantyką, a więc nauką o znaczeniu wyrażeń (odróżnioną od semiotyki, rozumianej jako ogólna teoria znaku, por. Pelc 1982), pominąć zupełnie milczeniem problem, który był przedmiotem namysłu i rozważań wielu pokoleń myślicieli od ponad dwóch i pół tysiąca lat. Odkąd bowiem powstała refleksja filozoficzna nad światem, pojawiła się także myśl o języku jako zjawisku nieodłącznie związanym z człowiekiem, który jedyny w świecie wytworzył system znaków mających przekazywać innym zamierzone, abstrakcyjne informacje. Natura owych informacji, a więc tego, co określono jako znaczenie znaku, zaprzątała myśl filozofów od starożytności poprzez średniowiecze aż do współczesności. Napisano na ten temat wiele tomów, jednakże, jak się wydaje, żadne z proponowanych ujęć nie jest w pełni satysfakcjonujące. To spowodowało m. in., ze przez długie lata badania semantyczne zostały wyłączone z opisu lingwistycznego, jako nie poddające się ścisłym rygorom myślowym. W dobie obecnej obserwuje się renesans zainteresowań semantyką; wraca się do badania tego aspektu języka, jednakże najczęściej bez stawiania generalnych pytań teoretycznych, w tym także pytania o istotę znaczenia.
Większość językoznawców zajmujących się współcześnie semantyką rezygnuje z prób definiowania znaczenia, zostawiając o zagadnienie filozofom. Jest to postawa, przy której przyjmuje znaczenie jako pojęcie niedefiniowalne, mówi się jedynie o jedno- bądź wieloznaczności wyrażeń, pozostając tym samym w sferze języka. Przy tym ujęciu eksplikowanie znaczeń wyrażeń to przypisywanie im równoznacznych wyrażeń bardziej analitycznych (rozczłonkowanych formalnie). Np. uproszczona eksplikacja znaczenia wyrazu kraść w języku polskim może brzmieć "zabierać cudzą własność bez wiedzy właściciela", przy czym oczywiście należy dążyć do tego, by w eksplikacji użyte były wyrażenia prostsze semantycznie. Ten postulat prowadzi siłą rzeczy do prób stworzenia elementarnego języka semantycznego, co z kolei stanowi odrębny trudny problem teoretyczno-metodologiczny. W sumie więc, choć współczesna semantyka językoznawcza uwolniła się od konieczności podejmowania filozoficznego problemu istoty i natury znaczenia, stanęła jednak wobec nowych i równie trudnych problemów teoretycznych. Jednocześnie zaś decyzja niepodejmowania własnych prób określenia istoty znaczenia nie zwalnia badaczy od obowiązku znajomości i ustosunkowania się do wypracowanych wcześniej koncepcji znaczenia. Stąd wydaje się właściwe rozpoczęcie namysłu nad znaczeniami wyrażeń od przyjrzenia się próbom ujęcia znaczenia w myśli filozoficznej. Uczynimy to z konieczności bardzo skrótowo, a więc wprowadzając wiele uproszczeń.
1. Filozoficzne koncepcje znaczenia
Różnorodne stanowiska w sprawie znaczenia dadzą się ująć w kilka typów. W przeglądzie tym korzystam przede wszystkim z prób uporządkowania pojęcia znaczenia przedstawionych w pracach Jerzego Pelca (1970, 1971) i Witolda Marciszewskiego (1970), a także rozprawy Arutjunowej (1976), ukazującej rozwój tego pojęcia w dziejach filozofii. Najogólniejszy podział wyróżnia przede wszystkim takie ujęcia, które sytuują znaczenie na zewnątrz języka, uznając, że jest nim jakiś pozajęzykowy odpowiednik wyrażenia bądź też związek między wyrażeniem a zjawiskami zewnętrznymi. Z drugiej strony sytuują się takie ujęcia, które utożsamiają znaczenie z użyciem bądź też relacją między wyrażeniami. Pierwsze można nazwać za Pelcem referencjalnymi, drugie - operacyjnymi. Drugie charakterystyczne są dla nowszych kierunków filozofii (np. oksfordzkiej szkoły analitycznej) i zajmują się bardziej znaczeniem zdań, a nawet całych wypowiedzeń, wyprowadzając z nich jako wtórne znaczenie wyrazów (leksemów). Pierwsze ujęcia charakterystyczne są bardziej dla kierunków dawniejszych, choć można je odnaleźć także współcześnie, np. w psychologicznych koncepcjach znaczenia, skupionych bardziej na analizie wyrazów, a w szczególności nazw. Zacznijmy przegląd od kierunków referencjalnych.
1.1. W kręgu psychologii: znaczenie jako myśl
Najstarsze rozważania nad znaczeniem, w starożytności, średniowieczu i na początku czasów nowożytnych, zorientowane były na rozumienie znaczenia wyrażeń (znaków) jako idei w umyśle mówiących, wyobrażeń lub wrażeń odpowiadających rzeczom nazywanym. Według Arystotelesa słowa są znakami modyfikacji umysłowych; Epikur za odpowiedniki wyrażeń uważał wrażenia, wyobrażenia i uczucia związane z przedmiotami zmysłowymi (referuję za Pelcem 1970). W średniowieczu (np. u Abelarda) znaczenie było uznawane za równe pojęciu (jest to więc swoisty konceptualizm), zaś natura pojęć stanowiła przedmiot sporu zwanego w historii filozofii sporem o uniwersalia.
Na przykładzie tego sporu toczonego między realizmem i nominalizmem widać, że ujęcia te mają swoją wersję bardziej subiektywistyczną i bardziej obiektywistyczną. W wersji subiektywistycznej pojęcia są cechą umysłu, istnieją tylko w umyśle, obiektywnie zaś istnieją tylko indywidualne rzeczy (np. rzeczy czerwone) i nazwy ogólne odnoszące się do indywiduów: jest to stanowisko nominalizmu. W wersji bardziej obiektywistycznej pojęcia mają status obiektywny w postaci odrębnie bytujących idei (skrajny realizm platoński) lub też tkwią immanentnie w rzeczach (umiarkowany realizm arystotelesowski). Te trzy ujęcia określane były łacińską formułą: universale ante rem (Platon), in re (Arystoteles) i post rem (nominaliści).
Wyróżnione dwie odmiany konceptualizmu (według którego odpowiednikiem wyrażenia jest pojęcie) powtarzają się i później w historii. W okresie nowożytnym Locke (1690, tłum. pol. 1955, s. 16), który szczegółowo zajmował się problemem znaczeń, głosił konceptualizm subiektywny: "Słowa to znaki idei, idee, zamiast których one występują, tworzą ich znaczenie". Idee są przeżywane indywidualnie, stanowią wyobrażenia rzeczy.
Konsekwencje filozoficzne takiego zamknięcia się w kręgu indywidualnych idei wyprowadził Berkeley (1710, tłum. pol. 1956), mówiąc o niemożności wyjścia poza własną percepcję świata i dojścia do obiektywnej rzeczywistości. Wkrótce potem Mill swoim traktatem o nazwach (1843, tłum. pol. 1962) przełamał ten izolacjonizm poznawczy: mówimy o świecie, a nie o swoich wyobrażeniach. Do sprawy tej wrócimy jeszcze w p. 1.4.
Do subiektywistycznej wersji konceptualizmu nawiązuje dziewiętnastowieczny asocjacjonizm (zwłaszcza z okresu młodogramatyków), który programowo głosi indywidualizm i antyabstrakcjonizm. W tym ujęciu znaczeniem jest indywidualna myśl użytkowników języka kojarzona z danym wyrazem (kompleksem dźwiękowym), np. znaczeniem wyrazu drzewo są różne wyobrażenia kojarzone z tym ciągiem dźwięków.
Wersję obiektywistyczną konceptualizmu kontynuują przede wszystkim różne kierunki psychologizujące. Klasyczny trójkąt oznaczania Ogdena i Richardsa (1923) jako znaczenie umieszcza pojęcie rozumiane jako typ myśli, odróżnione od przedmiotu oznaczonego (referenta):
Schemat ten oddaje scholastyczną maksymę: "Vox significat rem mediantibus conceptibus" (cytuję za Ullmanem 1957), tzn. "Dźwięk (wyraz) oznacza rzecz za pośrednictwem pojęć". Do sprawy oznaczania wrócimy jeszcze przy omawianiu kolejnych typów teorii referencjalnych, mianowicie tych, które znaczenie sytuują w sferze zjawisk realnych, nie psychicznych.
Obiektywistyczna wersja konceptualizmu jest dziś także bardzo rozpowszechniona wśród językoznawców i filozofów języka (por. np. prace radzieckie, rozprawy Schaffa 1960, Grodzińskiego 1964). Najprecyzyjniej ujął ją Ajdukiewicz (1931, s. 119), podając definicję znaczenia rozumianego jako typ myśli kojarzonej przez mówiących danym językiem z doznaniem określonego kompleksu dźwiękowego. Rzecz jasna, że w dalszym ciągu pozostaje niesprawdzalność owego "typu myśli", niedostępnego zbadaniu.
1.2. Znaczenie jako zachowanie: ujęcie behawioralne
Kończąc przegląd ujęć, które określiliśmy jako koncepcje psychologiczne, nie sposób pominąć ujęcia behawiorystycznego, które redukuje stan psychiczny do zachowania się człowieka jako jedynej, dostępnej obserwacji, rzeczywistości. Ujęcie to reprezentuje spośród językoznawców Bloomfield (1935), wśród filozofów zaś przede wszystkim Morris (1938) i Osgood (1957). Podstawę tej koncepcji stanowi teza Watsona: "Wyrazy wywołują takie same reakcje jak obiekty, które zastępują" (cytuję za Leechem 1974). Słuszność tej tezy potwierdziły badania eksperymentalne, np. doświadczenia przeprowadzane przez Pawłowa. Znaczeniem wyrażenia jest więc zachowanie się ludzi reagujących na posłyszenie tego wyrażenia. Typowe reakcje odpowiadają funkcji, jaką pełni dane wyrażenie. Klasyczny przykład: wypowiedź "Jestem głodny" wywołuje u odbiorcy reakcję przyniesienia pożywienia. Rzecz jasna, że ujęcie to budzi wiele sprzeciwów: ogranicza opis do pewnych tylko wyrażeń (nie wszystko da się opisać tą metodą, np. znaczenia wyrazów abstrakcyjnych, wskazujących na relacje, wyrazów o funkcji gramatycznej itp. nie podlegają tego typu opisowi), a także nie oddaje całej złożoności znaczeń, bowiem reakcje na wyrazy o podobnych (a nie identycznych) znaczeniach mogą być takie same. Przy ocenie semantyki behawioralnej trzeba jednak pamiętać o intencji, która przyświecała jej tworzeniu. Chodziło o to, żeby semantykę oprzeć na ścisłych podstawach: w przeciwieństwie do opisu nieokreślonych zjawisk mentalnych, które stanowią przedmiot semantyki zorientowanej psychologicznie, ujęcie behawioralne bada zachowania ludzkie dostępne obserwacji. Od tego już tylko krok do opisywania znaczeń jako użyć (por. p. 1.6.).
1.3. Znaczenie jako przedmiot idealny: znaczenie intencjonalne
Oprócz obiektywistycznej wersji konceptualizmu, która mieści się w ramach ujęcia psychologistycznego (znaczenie jako typ myśli przeżywanej przez ludzi mówiących przy usłyszeniu ciągu dźwiękowego, będącego wyrażeniem danego języka), można wyróżnić w dziejach myśli filozoficznej kierunki przyznające odrębne istnienie całej sferze bytów abstrakcyjnych, będących wytworami ludzkiej myśli. Do tak rozumianych bytów abstrakcyjnych należy cały świat pomyślany, a więc przede wszystkim świat liczb i relacji matematycznych, a także świat bytów fikcyjnych, a więc istot typu: Centaur, Herkules, krasnoludek, Pan Wołodyjowski itp. Taką egzystencję posiadają według tej koncepcji także abstrakta typu: sprawiedliwość, prawda, zło, dobro itp. oraz znaczenia wyrażeń językowych. Przeciwnicy takiego ujęcia, w polskiej filozofii przede wszystkim Kotarbiński (1929), wykazywali, że pojęcia sprawiedliwości czy dobra to skróty czy uogólnienia faktów konkretnych: sprawiedliwość to uogólnienie czynów sprawiedliwych, a dobro - uogólnienie czynów dobrych.
Koncepcja znaczeń intencjonalnych wywodzi się od Husserla (1913), na gruncie polskiej filozofii rozwijał ją Ingarden (1947), zwłaszcza w odniesieniu do dzieł sztuki, a w szczególności dzieła literackiego.
1.4. Ujęcie denotacyjno-konotacyjne: znaczenie jako przedmiot lub cechy przedmiotów
Przekonanie, że wyraz odsyła do rzeczy, zastępuje rzecz, a więc jego znaczeniem jest rzecz sama lub odesłanie do niej, stanowi najbardziej elementarną intuicję przednaukowego poglądu na język. W przekonaniu ludów pierwotnych użycie słowa wywołuje obecność rzeczy nazywanej, stąd tabu językowe, a więc unikanie słów nazywających zjawiska groźne i niepożądane.
Myśl, że wyrazy (nazwy) wiążą się wprost z przedmiotami (a nie z naszymi myślami o nich), wyraził po raz pierwszy w ujęciu filozoficznym J. S. Mill (1843). Stwierdziwszy, że przedmiotem ludzkich wypowiedzi nie są wyobrażenia o rzeczywistości (jak u Berkeleya), ale sama rzeczywistość, zajął się stosunkiem nazw do oznaczanych rzeczy. Wyróżnił cały szereg typów nazw ze względu na sposób odnoszenia się do rzeczy nazywanej, a wśród nich przede wszystkim tzw. nazwy konotujące, tzn. takie, które nie tylko nazywają (denotują), ale i implikują pewne cechy przedmiotów. Termin konotacja, który później w językoznawstwie uzyskał zupełnie nowe znaczenia (por. s. 56), w rozumieniu Millowskim ma sugerować, że chodzi o współoznaczanie, a więc dodatkowe informowanie nie tylko o przedmiocie, ale także i o jego cechach.
Wprowadzone przez Milla w traktacie o nazwach rozróżnienie konotacji i denotacji zaważyło na dalszym rozwoju logicznej teorii nazw. Nazwy ogólne bowiem, takie jak: człowiek, drzewo, pies, stół itp., nie tylko denotują nazywane przedmioty rzeczywiste, ale także konotują (wyrażają, implikują) pewne ich cechy (atrybuty). Są to cechy charakterystyczne dla przedmiotów należących do klasy denotowanej przez daną nazwę, a więc cechy decydujące o tym, że jakaś istota jest człowiekiem, psem, jakiś przedmiot jest drzewem, stołem itp. Dzięki teorii konotacji i denotacji została uratowana podstawowa intuicja, że nazwy odnoszą się do rzeczywistych przedmiotów przy jednoczesnym uniknięciu naiwnego stwierdzenia, że znaczeniem ich są konkretne przedmioty. Można teraz powiedzieć, że wyrazy denotują konkretne przedmioty (klasy tych przedmiotów), a konotują ogólne, obiektywnie im przysługujące cechy. Znaczeniem w tym ujęciu jest konotacja, a więc zespół cech charakterystycznych dla danej klasy. Ujęciem tym od innej strony i w innej terminologii wraca się do starego pojęcia uniwersaliów: pojęcia (zespoły cech) istnieją w rzeczach (in re). Zauważmy nawiasem, że pozostaje jeszcze do rozstrzygnięcia problem filozoficzny (ontologiczny), czy przez znaczenie rozumieć się będzie same obiektywnie istniejące cechy, czy też raczej odniesienie nazw do tych cech. Chyba raczej to drugie, gdyż o obiektywnie istniejących cechach, ale nie nazwanych, nie będzie się mówić, że stanowią znaczenie.
Odróżnienie wprowadzone przez Milla kontynuowane było i rozwijane przez późniejszych filozofów, przede wszystkim przez Fregego i Russella, aż wreszcie w postaci różnych terminów zadomowiło się na trwałe w semantyce logicznej i językoznawczej.
Frege (1892) rozwijał myśl Milla głównie w odniesieniu do nazw złożonych (deskrypcji), wprowadzając niemieckie terminy: Sinn dla znaczenia (konotacji) i Bedeutung dla oznaczania (denotacji). Rozważał on wypadki, gdy nazwy o tej samej denotacji różnią się konotacją (sensem), np. Zwycięzca spod Jeny i Zwyciężony spod Waterloo oznaczające Napoleona.
Późniejszy rozwój semantyki logicznej poszedł w dwóch kierunkach: kontynuowanie teorii znaczenia (konotacji) i rozbudowywanie teorii referencji, stanowiącej pewną modyfikację pojęcia denotacji (por. Quine 1953). Twórcą tej ostatniej jest Russell (1905), który opisał typy deskrypcji, takie jak: deskrypcja określona, nieokreślona (znana, nie znana), pusta (nie posiadająca referenta) i in. Stosunki między treścią nazwy (jej konotacją) a referencją mogą być różne. Oprócz omawianych przez Fregego wypadków, gdy nazwy o różnej konotacji mają tę samą referencję, mogą być" wypadki odwrotne: przy tej samej konotacji różne referencje (np. wyrażenie mój mąż wypowiedziane przez różne osoby), a mogą wreszcie być wypadki nazw bez referencji, np. obecny król Francji.
W sumie w wyniku prac nad teorią nazywania ustalono aparat pojęciowy, który stanowi dziś dobro wspólne semantyki filozoficznej i językoznawczej. Millowskiemu rozróżnieniu konotacji i denotacji odpowiadają pary terminów: intensja - ekstensja, treść - zakres, znaczenie - oznaczanie, sens, sygnifikacja z jednej strony (odpowiedniki konotacji) i referent, desygnat, nominat z drugiej strony (odpowiedniki denotacji). W polskiej tradycji logicznej (np. u Kotarbińskiego) używane są terminy: znaczenie - oznaczanie, treść - zakres oraz sens i nominat.
W obrębie sfery denotacji wprowadzono dalsze uściślenia: wyróżniono pojęcie referencji (odniesienia) jako właściwości nazwy użytej i referenta jako przedmiotu, do którego nazwa została odniesiona, natomiast pojęcie denotacji i denotatu zarezerwowano dla związku nazwy (rozumianej jako leksem nie użyty) z klasą przedmiotów, do których może być odniesiona, bądź z reprezentantem tej klasy. I tak np. wyraz pies jako leksem ma treść (znaczenie) i jest nim zespół cech właściwych psom ("psiość"), ma denotację i jest nią odniesienie do klasy psów (lub typowego reprezentanta, np. w zdaniu: Pies jest wierny) i ma referencję (referenta), np. w zdaniu: Ten twój pies jest miły - określony pies.
Wyróżnienie w relacji: słowo - przedmiot oznaczony, dwóch składników pojęciowych (denotacji i konotacji) pozwoliło na poszukiwanie istoty znaczenia (sensu) w stosunkach wewnątrzjęzykowych, jako relacji wynikania logicznego jednych zdań z innych zdań, bez odwoływania się do świata zewnętrznego. Relację między znakiem i światem zewnętrznym (przedmiotem oznaczonym) ujmuje bowiem dostatecznie precyzyjnie stosunek denotacji i referencji: odniesienie do klasy przedmiotów nazywanych (denotacja) i odsyłanie do przedmiotu określonego lub nieokreślonego (referencja). Poszukiwanie istoty znaczenia w stosunkach między wyrażeniami bez odwoływania się do świata zewnętrznego charakterystyczne jest dla kierunków neopozytywistycznych, a zwłaszcza dla koncepcji Carnapa (1956), która miała duży wpływ zarówno na rozwój logicznej teorii języka, jak i na językoznawcze teorie semantyczne.
1.5. Znaczenie (sens) jako związek między wyrażeniami
Znaczenie wyrażeń, inaczej ich sens, ustala się przez relację do innych wyrażeń. Znaczenie można rozumieć jako zbiór wniosków (konsekwencji), a więc pewnych zdań wynikających z danego wyrażenia. Dwa wyrażenia są równoznaczne, jeśli mają ten sam zbiór wniosków (konsekwencji). Wyrażenie Wi implikuje wyrażenie Wj, jeśli przez wygłoszenie Wi mówiący deklaruje prawdziwość nie tylko Wi ale i Wj (por. Lyons 1984, s. 200), np. mówiąc Jan jest kawalerem mówiący deklaruje prawdziwość zdania: Jan jest nieżonaty. Sens wyrazu kawaler pociąga za sobą bowiem sens "bycie nieżonatym". Opis sensu wyrażeń rozumie Carnap jako zabieg rozkładania go na relacje semantyczne, w jakie wchodzi ono z innymi wyrażeniami. Każdą taką relację można sprecyzować za pomocą tzw. postulatów znaczeniowych, które mają postać implikacji typu: "jeśli A jest kawalerem, to A jest nieżonaty".
Do ujęcia tego doprowadziły Carnapa rozważania na temat zdań analitycznych, niezależnych od empirii (zawsze prawdziwych na mocy języka), odróżnionych od zdań syntetycznych, opartych na doświadczeniu. Samo odróżnienie, znane od starożytności jako przeciwstawienie wiedzy pewnej (o ideach) i wiedzy o faktach, doprecyzowane przez Kanta w postaci rozróżnienia zdań analitycznych i syntetycznych, stało się przedmiotem szczególnej uwagi logików i semantyków w ciągu ostatnich trzydziestu lat, poczynając od analiz języka prowadzonych przez Koło Wiedeńskie. Carnap (a potem Ajdukiewicz) włączał do zdań analitycznych postulaty znaczeniowe typu wspomnianych wyżej: "jeżeli ktoś jest mężczyzną, to nie jest kobietą", "jeśli ktoś jest łysy, to nie ma włosów na głowie", "jeśli coś jest mokre, to zawiera w sobie (na sobie) wodę" itp. Zaprzeczenie tego typu zdań daje sprzeczność. Obie operacje: badanie relacji wynikania i badanie relacji sprzeczności zostały przyjęte przez współczesną semantykę językoznawczą jako metody wykrywania znaczeń i ich struktury (składników znaczeniowych), tzn. np. badając znaczenie wyrazu łysy, trzeba przeprowadzić obserwację relacji między takimi zdaniami jak: Ktoś jest łysy, Ktoś nie ma włosów na głowie, Ktoś ma włosy na głowie. Zdanie drugie wynika z pierwszego, natomiast trzecie jest z nim sprzeczne.
Zdania analityczne o charakterze postulatów znaczeniowych prowadzą do ustalenia równoznaczności. Równoznaczne są dwa wyrażenia W1 i W2, jeśli mają jednakowe konsekwencje (wnioski), motywują ten sam zbiór konsekwencji, czyli zdań z nich się wywodzących. Równoznaczność zaś jest podstawą ustalenia pojęcia znaczenia, jako własności wspólnej wszystkim wyrażeniom równoznacznym w danym języku (por. Ajdukiewicz (w:) Mała encyklopedia logiki, 1970).
Definiowanie znaczenia przez wspólny element wyrażeń równoznacznych zostało przyjęte przez wielu językoznawców (por. np. ujęcie Jakobsona 1966, zob. dalej). Ujęcie to jest znamienne dla tych kierunków badawczych, które nie chcąc angażować się w rozważania nad istotą znaczenia, przyjmują definicję mało mówiącą, ale bezpieczną metodologicznie. Minimalizm poznawczy charakterystyczny jest także dla kierunku operacyjnego.
1.6. Znaczenie jako użycie
Ujęcie to, charakterystyczne dla tzw. oksfordzkiej filozofii języka ostatnich trzydziestu lat, realizuje postulat sformułowany przez jednego z twórców tej szkoły, L. Wittgensteina, który w Dociekaniach filozoficznych (1953) pisał: "Nie szukajcie znaczenia, szukajcie użycia (wyrażeń)", G. Ryle (1957) zaś dodawał: "Znać znaczenie wyrażenia to znać zasady jego użycia", tzn. wiedzieć, w jakich warunkach i okolicznościach można danego wyrażenia użyć. Opis użyć to opis znaczenia.
Kierunek, o którym mowa, stanowi zwrot ku badaniu języków potocznych, badaniu użycia języka w różnych sytuacjach i różnych celach. Wcześniejsze zainteresowania filozofów i logików językiem dotyczyły przede wszystkim funkcji zdań oznajmujących, przekazujących informację (głównie stwierdzeń), a w jeszcze wcześniejszym okresie, w epoce Milla, przede wszystkim interesowano się nazwami. Filozofowie oksfordzcy (Wittgenstein, Austin, Searle, Ryle) zajęli się wszelkimi formami użycia języka, opisując różnorodne działania językowe (formy zachowania się językowego) jako tzw. akty mowy. Działanie językowe jest szczególnym typem społecznego zachowania człowieka; różnorodne akty mowne współgrają z zachowaniami pozamownymi. Odkryciem szkoły oksfordzkiej, a w szczególności Austina, było zauważenie, że niektóre zachowania mowne (tzw. performatywy) stwarzają pewne nowe stany w rzeczywistości pozajęzykowej, np. obietnica stwarza stan zobowiązania nadawcy wobec adresata, podobnie jak wypowiedzenie ślubowania czy pewnych formuł prawnych.
Dla problemu znaczenia omawiany kierunek badawczy okazał się bardzo ważny. Przede wszystkim odwrócono się całkowicie od ujęcia denotacyjnego, tak bardzo zakorzenionego w tradycji logicznej i lingwistycznej. Nowe spojrzenie na język odrzuca całkowicie poszukiwanie znaczenia w sferze bytu poza językowego, zarówno rozumianego jako przedmiot materialny, jak i idealny, myślowy, stanowiący inny rodzaj bytu. Ryle doprowadzał do absurdu przekonanie, że znaczeniem wyrażenia: pierwszy człowiek, który zdobył Mount Everest może być Hilary, człowiek oddychający, nagrodzony przez królową. Pisze on: "Znaczenia to nie rzeczy, ani nawet - bardzo dziwne rzeczy. Poznanie znaczenia wyrażenia jest bardziej podobne do uczenia się musztry aniżeli do natrafiania na dotychczas nie spotykany obiekt. Polega ono na opanowaniu sposobów poprawnego operowania danym wyrażeniem oraz wszelkimi jego równoważnikami" (Ryle 1957).
Drugą konsekwencję ujęcia języka w działaniu stanowi włączenie do znaczenia elementów sytuacyjnych, wynikających z użycia wyrażenia. Jeżeli znaczenie wyprowadza się z użycia, wobec tego do znaczeń wyrażeń należą typowe składniki sytuacji, np. znaczenie wyrażenia dzień dobry to "powitanie", podobnie jak znaczenie zwrotu: Jak się masz? Do znaczenia użytych wyrażeń wprowadza się także intencje nadawcy, często ukryte i niewidoczne na pierwszy rzut oka. Tak rozszerzoną koncepcję znaczenia rozwija w swoich pracach Grice (1975, 1978). O kwestii tej powiemy dalej szerzej w rozdziale poświęconym znaczeniu zdań i wypowiedzi, a także przy okazji omawiania współczesnych teorii semantycznych.
Omówione wyżej filozoficzne teorie znaczenia można przedstawić za pomocą następującego wykresu:
Filozoficzne koncepcje znaczenia |
|||||
1. referencjalne |
|
|
|
2. areferencjalne |
|
|
|||||
1a. znaczenie jako myśl (typ myśli) |
1b. znaczenie jako zachowanie |
1c. znaczenie jako pojecie (idea) |
1d. znaczenie jako przedmiot (klasa przedmiotów) |
2a. znaczenie jako relacja między wyrażeniami (zbiór konsekwencji) |
2b. znaczenie jako uzycie (znaczenie operacyjne) |
2. Lingwistyczne koncepcje znaczenia
Rozważania nad pojęciem znaczenia w pracach językoznawczych są o wiele mniej rozbudowane i stanowią najczęściej pewne odbicie ujęć filozoficznych. Jest to zrozumiałe, ponieważ prace językoznawcze skupione były przede wszystkim na zagadnieniach szczegółowych, takich np. jak opis znaczeń wyrazów przy sporządzaniu słowników bądź też opis zmian znaczeniowych. Temu ostatniemu zagadnieniu poświęcili wiele uwagi uczeni z kręgu młodogramatyków z końca wieku XIX, przede wszystkim Hermann Paul (1880), a także uczony francuski Michel Bréal, twórca pierwszego traktatu o semantyce z końca XIX w. (1897). Przyjmowali oni w sprawie istoty znaczenia stanowisko bliskie psychologicznemu asocjacjonizmowi. Znaczenie - to wyobrażenie kojarzone z dźwiękiem, wyobrażenie o charakterze indywidualnym, ponieważ filozoficzną podstawę tej koncepcji stanowił skrajny indywidualizm (istnieją tylko byty konkretne). Ten indywidualnie pojmowany asocjacjonizm na długo zaważył negatywnie na rozwoju semantyki językoznawczej.
W kręgu psychologizmu pozostaje także koncepcja znaku i znaczenia Ferdynanda de Saussure'a (1906-1911 - wykłady z językoznawstwa ogólnego, wydane drukiem w 1916 r.); odchodzi on jednak od indywidualizmu, tworząc pojęcie języka jako społecznego bytu abstrakcyjnego w duchu Durkheimowskich idei zbiorowych (rozumianych jako fakt społeczny, świadomość zbiorowa, por. interpretacja idei Durkheima przez Doroszewskiego 1930). Saussure bardzo mocno podkreśla, że znak ma charakter psychiczny: łączy nie rzecz i nazwę, ale pojęcie i obraz akustyczny. Pojęcie to element znaczony (signifié), a obraz akustyczny to element znaczący (signifiant). "Znak językowy jest więc bytem psychicznym o dwóch obliczach" (1961, s. 78). Takie ujęcie, choć może nie zawsze uświadamiane i wyraźnie eksplikowane, leży u podstaw późniejszych prac semantycznych z kręgu strukturalistycznego, a więc przede wszystkim badań pól semantycznych opisujących układy pojęciowe nakładane przez język na nazywaną rzeczywistość (por. Trier 1931, Porzig 1950). Szerzej o tej problematyce patrz: Buttlerowa 1967, Miodunka 1980, Tokarski 1984, a także prace z francuskiego kręgu semantyki strukturalnej, przede wszystkim Greimasa 1965 i Pottiera 1974. Znaczenie rozumiane jako pojęcie, bez dalszego określenia jego istoty, występuje w większości prac z zakresu strukturalnej semantyki językoznawczej, żeby wymienić klasyczne dziś już prace Ullmanna (1951), Kronassera (1952) i in.
Reakcję na psychologizm stanowiły z jednej strony próby ujęcia konotacyjnego (w językoznawstwie polskim np. koncepcja L. Zawadowskiego 1962), z drugiej zaś wyłączenie badań semantycznych z zakresu zainteresowań językoznawstwa naukowego bądź też rezygnacja z prób definiowania pojęcia znaczenia.
Koncepcja Zawadowskiego stanowi programowy sprzeciw wobec psychologicznego traktowania znaczenia. Według autora nie istnieje odrębny byt, który stanowiłby znaczenie znaku: znaczenie to zespół cech istotnych, przysługujących rzeczywistym przedmiotom, oznaczanym danym znakiem, komunikowany przez zespół cech istotnych występujących w znaku. Znak jest rozumiany unilateralnie, jako ciąg foniczny zawierający istotne cechy charakterystyczne (jądro znaku), odsyłające do cech charakterystycznych oznaczanych przedmiotów. Znaczenie w tym ujęciu sytuuje się więc w rzeczywistości pozajęzykowej.
Niemożność ścisłego sprecyzowania pojęcia znaczenia i wypracowania naukowych metod opisu tych zjawisk spowodowały usunięcie semantyki na długie lata z pola zainteresowania językoznawstwa. Dokonało się to w krańcowej postaci w amerykańskim deskryptywizmie lat pięćdziesiątych (por. Harris 1951, Hockett 1958, Trager 1915 i in.). Jeszcze w początkowej wersji generatywizmu (Chomsky 1957) nie został uwzględniony komponent semantyczny. Włączenie semantyki do opisu języka nastąpiło dopiero później (Aspects 1965), aż wreszcie w latach siedemdziesiątych rozwija się intensywnie nowa wersja gramatyki generatywnej (tzw. semantyka generatywna), przyjmująca za punkt wyjścia komponent semantyczny. Nowe koncepcje semantyki, zarówno semantyka generatywna, jak i powstałe niezależnie w Europie teorie ujmujące język jako urządzenie przekazujące informację, rezygnują w ogóle z rozważań na temat istoty znaczenia, przyjmując je jako pewną rzeczywistość zadaną (pojęcie pierwotne) bądź też formułują definicje oparte na minimalizmie poznawczym, w rodzaju: znaczenie wyrażenia to zbiór jego parafraz, element wspólny wyrażeń równoznacznych, lub też definicje "unikowe", typu: "to, co rozumiane na podstawie wyrażenia, powiedziane za pomocą wyrażenia".
Pierwsze ujęcie przenosi na grunt językoznawstwa neopozytywistyczną koncepcję znaczenia jako zbioru konsekwencji wynikających z użycia wyrażenia. Najpełniej jest to sformułowane przez R. Jakobsona (1959): "Znaczenie dowolnego znaku językowego to jego przekład na inny znak, a w szczególności na znak bardziej rozwinięty". Do tego ujęcia nawiązują prace późniejszych językoznawców, np. I. Mielczuka (1974), a także I. Bellertowej (1971), która pisze: "Interpretacja semantyczna (znaczenie, rozumienie) dowolnego wypowiedzenia to zbiór wniosków wynikających z tego wypowiedzenia" (s. 157).
Ujęcie drugie (znaczenie - to, co powiedziane za pomocą wyrażenia), odwołujące się do rozumienia intuicyjnego, bliskie jest pokazanym uprzednio koncepcjom operacyjnym. Spotkać je można np. u P. H. Nowell-Smitha (1957), który postuluje, aby zamiast pytać, co dane słowo znaczy, pytać, "co mówiący rozumieją używając danego słowa". Podobną propozycję formułuje A. Bogusławski w ukutej ad hoc w dyskusji definicji: "Znaczenie to to, czego można się dowiedzieć bezpośrednio z użytych elementów językowych" (Grochowski 1982b). Definicję tę powtarza Grochowski w Zarysie leksykologii i leksykografii (1982 a, s. 46): "Znaczeniem danego wyrażenia jest to, co powiedziane o czymś za pomocą tego wyrażenia (ściślej: powiedziane w sposób bezpośredni)".
Przy takim podejściu do semantyki główny jej cel upatruje się w stworzeniu maksymalnie precyzyjnego aparatu pojęciowego służącego do opisu semantycznego zjawisk językowych. Problemem staje się nie to, czym jest znaczenie, ale jak je opisać.
3. Znaczenie jako własność znaku
Kończąc przegląd stanowisk filozoficznych i lingwistycznych w sprawie pojęcia znaczenia, spróbujmy sprecyzować niejako na własny użytek przybliżoną, nieścisłą definicję tego pojęcia, która mogłaby służyć jako narzędzie do dalszych badań semantycznych. Jak widzieliśmy, nie zadowalają ujęcia sytuujące znaczenie poza językiem, w tym także te, które zrównują znaczenie z pojęciem o niejasnym statusie ontycznym. Nie zadowalają także ujęcia minimalistyczne, sprowadzające znaczenie do relacji między wyrażeniami językowymi. Nie jest to bowiem zgodne z intuicją, która podpowiada, że wyrażenia językowe odsyłają do czegoś zewnętrznego, a nie do innych wyrażeń. Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem mówiąc, nie zamykamy się w kręgu języka. Stąd chyba najbliższe intuicji byłoby potraktowanie znaczenia jako pewnej własności wyrażeń, polegającej na odsyłaniu do klasy zjawisk zewnętrznych, a więc jako pewnej relacji wiążącej klasy ciągów fonicznych z klasami zjawisk pozajęzykowych. Można by więc w sposób przybliżony określić znaczenie wyrażenia W (jako jednostki słownikowej, nie użytej jeszcze w tekście) jako jego odniesienie, powiązanie w kompetencji (świadomości) mówiących z klasą zjawisk pozajęzykowych. W tym rozumieniu znaczeniem nie byłyby ani przedmioty rzeczywiste, ani myśli o nich, ale relacje między klasami ciągów fonicznych i klasami zjawisk, utrwalone w pewnej konwencji społecznej (świadomości językowej danej społeczności).
Podobne sformułowania spotyka się w różnych pracach językoznawczych, przy czym autorzy sygnalizują nieformalność takiej definicji, por. np. określenie znaczenia w książce E. Wasiliu (1969, tłum. pol. 1981, s. 12): "Korelacja między ciągiem fonicznym a faktem lub sytuacją rzeczywistą, wyrażona w sposób ścisły, stały i konwencjonalny, służy nam tymczasowo za podstawę przybliżonej i nieformalnej definicji tego, co powszechnie nazywa się sensem lub znaczeniem".
Taka przybliżona definicja znaczenia pozwala na ujęcie znaczeń różnego typu znaków, a więc zarówno nazw przedmiotów konkretnych, które tradycyjnie opisywane były w pracach logików, jak i abstraktów, nazw czynności, a także wyrazów o funkcji relacyjnej. A więc np. znaczeniem wyrazu okno byłoby odniesienie abstrakcyjnego ciągu fonemów: /o/ /k/ /n/ /o/ do klasy przedmiotów fizycznych scharakteryzowanych w sposób przybliżony jako: "otwór w ścianie (zwykle obramowany, oszklony) służący do doprowadzania światła i powietrza do wnętrza pomieszczenia", znaczeniem wyrazu gasić (gaszenie) jest odniesienie do klasy czynności polegających na powodowaniu zaprzestania palenia (lub świecenia), znaczeniem wyrazu gdyby jest odniesienie do pewnego typu relacji łączącej zjawiska niezaszłe. Znaczenie wyrazu tu można określić jako odnoszące się do typu miejsca wskazanego przez mówiącego, położonego blisko miejsca mówienia, itp. Wśród zjawisk, do których odnoszą się wyrażenia językowe, znajdują się także stany mentalne, wolitywne i emocjonalne mówiących (często trudne do wyeksplikowania), np. znaczeniem wyrazu chyba jest przypuszczenie nadawcy, a znaczeniem (jednym z wielu) wyrazu czy jest chęć uzyskania informacji przez spowodowanie wypowiedzi odbiorcy itp. Pomijam w tej chwili sprawę znaczeń form gramatycznych, które mogą odnosić się do zjawisk pozajęzykowych (mnogość przy liczbie, chęć nadawcy przy rozkaźniku, wcześniejszość lub późniejszość przy czasie) bądź też są wskaźnikami funkcji syntaktycznych (zależności syntaktycznych). Takie intuicyjne, robocze rozumienie znaczenia przyjmujemy jako podstawę dalszych rozważań zawartych w tej pracy.
Opis znaczeń wyrażeń jest więc opisem zjawisk, do których odnoszą się wyrażenia. Formułowany on jest w słowach, czyli także za pomocą wyrażeń językowych. Stąd na pozór może wydawać się, że definiowanie to przekład jednych wyrażeń na inne wyrażenia, inaczej: ustalanie równoznaczności wyrażeń. Tak też, jak pokazywaliśmy, próbowano definiować pojęcie znaczenia. Jednakże w świetle tego, co powiedzieliśmy wyżej, wydaje się, że lepiej przez znaczenie rozumieć nie wyrażenie równoznaczne (zbiór wyrażeń równoznacznych), ale odniesienie wyrażeń równoznacznych (definiensa i definiendum) do tej samej klasy zjawisk pozajęzykowych.
Opis znaczeń wyrażeń, główne zadanie semantyki językoznawczej, dokonuje się przez formułowanie tzw. eksplikacji, czyli rozbudowanych, analitycznych wyrażeń, opisujących w sposób eksplicytny składniki sytuacji nazywanej przez to wyrażenie.
Źródło: Renata Grzegorczykowa, Wprowadzenie do semantyki językoznawczej, Warszawa 1995, rozdz. I pt. "Problem definicji znaczenia".
Początek formularza
Wpisz hasło i wybierz dział: |
|
|
|
Zestawienia chronologiczne i bibliograficzne... |
|
Dół formularza
Konteksty
Dół formularza