OPATRZNOŚĆ BOŻA
Inna wizja śmierci
Świadectwo Cataliny
na temat
sakramentów pojednania
i
namaszczenia chorych
Copyright © 2004 Great Crusade of Love and Mercy (Wielka Krucjata
Miłości I Miłosierdzia), towarzystwo poświęcone rozpowszechnianiu książek
Cataliny (Katji) Rivas w wielu językach, we współpracy z międzynarodowym
Apostolatem Nowej Ewangelizacji. Wszystkie Prawa Zastrzeżone. Towarzystwo
jest wspierane przez inne organizacje oraz osoby, które drukują/kopiują oraz
rozprowadzają kopie książek Cataliny. Jeżeli Paostwo i/lub Paostwa organizacja
jesteście tym zainteresowani, proszę napisad na adres:
Zezwala się na powielanie tej broszury, przy zachowaniu integralności
tekstu, bez jakichkolwiek zmian i dodatków oraz pod warunkiem, że powielanie i
dystrybucja odbywa się wyłącznie dla celów niekomercyjnych.
Broszura ta dostępna jest bezpłatnie na poniższych stronach Wielkiej
Krucjaty Miłości i Miłosierdzia, może byd z nich ściągnięta i wydrukowana :
w języku hiszpaoskim:
Wraz z pojawianiem się tłumaczeo książek i broszur Cataliny na inne języki,
będą one udostępniane bezpłatnie na powyższych stronach internetowych. Będą
tam umieszczane informacje na temat adresów niezależnych, niekomercyjnych
organizacji, gdzie dostępne będą wydane drukiem kopie tej broszury, jak również
innych broszur i książek Cataliny.
W Stanach Zjednoczonych książki i broszury nabyć można, pisząc do
poniższego niezależnego, niekomercyjnego, religijnego towarzystwa
wydawniczego lub odwiedzając jego stronę internetową:
Love and Mercy Publications
P.O.Box 857, Lithonia, Georgia 30058 USA
Podzielcie się tym darem z innymi!
Jeżeli Jezus przemawia do Waszych serc podczas czytania tej broszury,
podzielcie się tym słowem z innymi poprzez kopiowanie i rozpowszechnianie jej
między ludźmi, którzy chcą otworzyd swoje serca na Nowa Ewangelizację.
Przywołajcie Ducha Świętego, aby Was prowadził i obdarzył Was darami
potrzebnymi do całkowitego nawrócenia.
Spis treści
Rekomendacji arcybiskupa seniora Cochabamby .................................................. 5
CZĘŚD PIERWSZA: ŚMIERD, SMUTEK I NADZIEJA .................................................. 11
nawrócenie – słodki podarunek od Boga...................................................... 14
Jezus i Jego zawsze żywa obecnośd .............................................................. 18
Uroczystośd Najświętszego Serca Pana Jezusa, czas pożegnania ................. 21
Jej spuścizna: miłosierdzie, pokora, odwaga ................................................ 26
Pilna zadanie: Pomoc umierającym .............................................................. 33
CZĘŚD DRUGA: SAKRAMENT POJEDNANIA ........................................................... 35
KRÓTKA REFLEKSJA NA ZAKOOCZENIE .............................................................. 40
Poniższy tekst jest polskim tłumaczeniem rekomendacji tej broszury przez
arcybiskupa seniora Cochabamby:
Mons. René Fernández
C. P. 129 Avenida Ballivián 737
Cochabamba, Bolivia
Tel: 4-4533926
Fax: 4-523928
E-mail: Monrefe@hotmail.com
Rekomendacji arcybiskupa seniora Cochabamby
Zapoznałem się z treścią tej broszury, w której Catalina opisuje swoje
duchowe doświadczenia w obliczu smutku wywołanego przez śmierd jej brata
i matki. Znalazłem w nich szereg pożytecznych nauk o Nieskooczonym
Miłosierdziu Boga w tej niezwykłej chwili życia. Broszura ta prowadzi nas po
części ku medytacji nad znaczeniem śmierci, według boskiego Objawienia
będącej w ludzkim życiu ostatecznym przejściem do innego, nadprzyrodzonego
życia, ustanowionego przez samego Boga. Śmierd jest koocem i przeznaczeniem
każdego z nas, ponieważ wszyscy bez wyjątku umieramy i otrzymujemy nowe
życie. W książeczce tej podkreślone jest przede wszystkim przebaczenie, którego
Bóg udziela każdemu człowiekowi o skruszonym sercu, nawet jeśli zwróci się on
do Boga dopiero w chwili swego ostatniego tchnienia. Dzieje się to tak samo, jak
wtedy, kiedy łotr wiszący obok Krzyża konającego Chrystusa, otrzymuje życie
wieczne w raju, jedynie w nagrodę za uznanie swoich grzechów i błaganie o Boże
Miłosierdzie.
Śmierd naszych najbliższych napełnia nas ogromnym cierpieniem, jednak
nasza wiara i pewnośd zmartwychwstania pomagają nam pokonad smutek,
zamieniając go w duchową radośd i głęboki spokój ducha. Niniejsza relacja
Cataliny prowokuje nas do rozważania tych kwestii, co bez wątpienia będzie
miało znaczny wpływ na naszą drogę ku ostatecznemu momentowi naszego
życia. Bóg oczekuje nas wszystkich, jednak nie wszyscy będą godni Bożych
dobrodziejstw. Agonia matki Cataliny, chod wzbudza smutek, jest cudownym
momentem, uświęconym przez obecnośd Pana, który jest gotowy powitad ją
w Królestwie Niebieskim wraz z chórem aniołów otaczających ją w tej niezwykłej
chwili. Jeśli przemijające, ludzkie zwycięstwo napełnia tych, którzy je osiągnęli,
ogromnym zadowoleniem i wielką radością, o ile bardziej nasza dusza byłaby
napełniona nieskooczoną radością, jeśli byśmy wiedzieli, że właśnie w śmierci
znajdziemy zwycięstwo nad nią samą. To jest scena, którą przeżywamy w relacji
Cataliny. W obliczu smutku i cierpienia wywołanych przez śmierd ukochanej
matki, odczuwa ona głęboką przyjemnośd na myśl, że kobieta, która wydała ją na
świat, przechodzi z tego świata do wieczności w towarzystwie Chrystusa, Maryi
Dziewicy – naszej Matki oraz aniołów Bożych, aby odebrad koronę zwycięstwa.
Niech Bóg w Jego Nieskooczonym Miłosierdziu da nam łaskę żalu za grzechy
i udzieli nam swego przebaczenia, aby nasza śmierd była święta. Treści wyrażone
przez Catalinę dodadzą otuchy osobom, które je czytają z uwagą i bez uprzedzeo
oraz napełnią je całkowitą ufnością w Miłosierdzie Boże. Jednocześnie pokazują
one, że sprawą najwyższej wagi jest potrzeba pojednania się z Bogiem przez
sakrament odpuszczenia grzechów.
Powyższe względy skłaniają mnie do rekomendacji tej małej książeczki,
której lektura przyniesie cenne owoce duchowe.
– Podpisano –
+ René Fernández A.
arcybiskup senior Cochabamby
Umacniajcie się modlitwą, ponieważ
w czasie zdania sprawy przede Mną
będziecie sami i nadzy…
z waszymi rękami pełnymi lub pustymi
[słowa Jezusa do Cataliny – czerwiec 2003]
Pamięci mojej mamy…
+ 27 czerwca 2003
(Uroczystośd Najświętszego Serca Pana Jezusa
oraz
Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy)
Pamięci mojego brata Carlosa…
+ 7 czerwca 2003
(wigilia Zesłania Ducha Świętego i
Pierwsza Sobota miesiąca…)
…Zostawili nam przykład miłości i pokoju,
ofiarując swoje bóle i cierpienia
za zbawienie dusz
Poniższe książki, podyktowane przez Jezusa i Maryję Dziewicę Catalinie
(Katji) Rivas po hiszpaosku, zostały przetłumaczone na angielski i wydane w tym
języku do maja 2004 r.:
„The Passion” („Pasja”)
„Words of Jesus and Mary” („Słowa Jezusa i Maryi”) zawierająca:
„The Holy Mass” („Msza Święta”), „The Holy Hour” („Świętą
Godzinę”) – modlitwę przed Najświętszym Sakramentem, „Divine
Providence” („Opatrzność Bożą”) dotyczącą śmierci oraz
sakramentu łaski i pojednania (niniejszy tekst), jak również „The
Stations of the Cross” („Droga Krzyżowa”) – rozważania stacji
drogi krzyżowej
„The Great Crusade of Love” („Wielka krucjata miłości”)
„The Door to Heaven” („Drzwi do nieba”)
Ponadto we wrześniu 2004 r. Dostępna będzie poniższa książka:
„From Sinai to Cavalry” („Z Synaju na Kalwarię”), gdzie Jezus
wyjaśnia głębokie znaczenie swoich siedmiu ostatnich słów
wypowiedzianych na krzyżu
Wszystkie wydane książki dostępne są na stronie
www.greatcrusade.org
,
gdzie można je bezpłatnie przeczytad i wydrukowad. Aby zamówid wydane
drukiem wersje książek, proszę odwiedzid tę stronę lub napisad na adres:
Love and Mercy Publications
P.O.Box 857
Lithonia, Georgia 30058
WSTĘP
Drodzy Bracia i Siostry – Czytelnicy!
Macie w swoich rękach zapis doświadczenia tej, która jest Waszą siostrą,
która z polecenia Boga dzieli się z Wami głębokimi życiowymi doświadczeniami,
ważnymi dla duszy każdego człowieka.
My, którzy śledziliśmy jej doświadczenia przez lata, składamy wam szczere
świadectwo o autentyczności i wiarygodności tych słów. Wierzymy, że ten Boski
podarunek jest odpowiedzią na potrzebę informowania kobiet i mężczyzn
o sprawach, które myśl współczesna traktuje zbyt powierzchownie.
Śmierd nie oznacza aktu zniszczenia życia. Jest ona raczej „narodzinami do
życia wiecznego”, jednak człowiek buntuje się przeciwko niej, przeciwstawia się
jej i , w wielu wypadkach, ją odrzuca. Demonstruje w ten sposób
niewystarczające przygotowanie do stawienia czoła jej następstwom, które
kierują los jego duszy do wieczności z Bogiem lub z dala od Niego.
Rozliczenie to wpisane jest w egzystencję każdego człowieka od poczęcia,
niezależnie od tego, czy jest on wierzący, czy nie. Wszyscy będziemy musieli
stawid czoła śmierci i proces kształtowania naszego losu dobiegnie wtedy kooca.
Niniejsza relacja uczula nas na wagę życia w łasce Boga, oddania się bez lęku
w kochające objęcia Jezusa Chrystusa poprzez środki ustanowione przez Niego
samego: spowiedź, Eucharystię, namaszczenie chorych – sakramenty, które nas
uzdrawiają, uświęcają i przywracają do stanu łaski.
Podsumowując, wzywamy wszystkich braci i siostry, którzy chcą słuchad, aby
nie czekali zbyt długo z powrotem do Pana… Kto może Wam zagwarantowad, że
jutro będziecie mieli na to czas? Biegnijcie do źródeł łaski! Znowu zacznijcie
kontemplowad krzyż i oddajcie pokłon Jezusowi, Bogu Miłości, który trwa
w oczekiwaniu na szczęśliwy powrót swoich dzieci.
Wydawcy
A to powiedziawszy,
pokazał im ręce i bok.
Uradowali się zatem uczniowie
ujrzawszy Pana. A Jezus
znowu rzekł do nich:
«Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał,
tak i Ja was posyłam».
Po tych słowach tchnął na nich
i powiedział im:
«Weźmijcie Ducha Świętego!
Którym odpuścicie grzechy,
są im odpuszczone,
a którym zatrzymacie,
są im zatrzymane».
(J 20,20-23)
CZĘŚĆ PIERWSZA:
ŚMIERĆ, SMUTEK I NADZIEJA
Lecz Bóg rzekł do niego: "Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od
ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?" Tak dzieje się z każdym, kto
skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem».
(Łk 12,20-21)
R
OZDZIAŁ
I
M
IŁOŚĆ PUKA DO MOICH DRZWI
koocu maja pojechałam w towarzystwie mojego kierownika
duchowego i pary naszych drogich przyjaciół do Orange County
(Kalifornia) w Stanach Zjednoczonych, aby wypełnid pewne
zobowiązanie. W tym czasie moja matka była bardzo chora i Pan poprosił, abym
zajęła się zakupem czarnych ubrao na czas żałoby w mojej rodzinie.
Zadzwoniłam do domu, żeby zapytad o stan zdrowia mojej matki
i dowiedziałam się, że jest stabilny. Poinformowano mnie również, że mój brat
Carlos przyjedzie, aby towarzyszyd nam w tych trudnych chwilach.
Chod wiedziałam, że szukanie czarnych ubrao żałobnych dla mojej rodziny
nie jest najważniejsze, było to dla mnie wyjątkowym doświadczeniem, ponieważ
miało związek ze śmiercią kogoś, kogo kochałam, w tym wypadku myślałam
o swojej matce. Przez sposób, w jaki Pan mnie prowadził, zrozumiałam, że
powinnam przygotowad swoją duszę, swoje nastawienie oraz nastawienie całej
mojej rodziny.
Kilka dni wcześniej Pan poprosił mojego kierownika duchowego i mnie,
abyśmy przez okres jednego miesiąca odprawiali godzinę nocnej adoracji jako
wynagrodzenie za grzechy nasze, naszych rodzin oraz całego świata.
6 czerwca, dwa dni przed Zesłaniem Ducha Świętego, Pan tak jak zazwyczaj
podyktował mi parę cytatów z Biblii do medytacji. Później dodał:
„Poproś o dodatkową pomoc w pracach domowych na sobotę; chcę, abyś
była w komunii ze Mną prawie w odosobnieniu.”
Zrozumiałam, że Pan nie chciał, aby rozpraszały mnie inne sprawy, ponieważ
musiałam poświęcid Mu swój czas, modląc się i czekając na Jego słowa.
W
Powiedziano mi, że mój brat Carlos może jeszcze nie przyjechad z powodu
problemów z nerką.
W sobotę rano, 7 czerwca, w wigilię Zesłania Ducha Świętego, po tym jak
odśpiewałam godzinki, Pan powiedział do mnie:
„Chcę, żebyś poświęciła Mi swój czas; nie myśl o innych sprawach. Liczę na
was oboje. Niech inni robią, cokolwiek zaplanowali. Wy musicie wiedzied, jak
zachowad się w sposób pewny i opanowany. Ważne jest, aby we wszystkim, co
robicie, była miłośd.”
Podczas naszych porannych modlitw pewna osoba odwiedziła mojego
kierownika duchowego i mnie, aby dołączyd do nas w modlitwie. Później
przyszedł mój syn, który przyniósł straszną i niespodziewaną wiadomośd, że
w Boliwii – mojej ojczyźnie – zmarł mój brat Carlos.
Pobiegłam przed Najświętszy Sakrament i rozpłakałam się, pytając Pana,
dlaczego zabrał mojego brata w czasie, kiedy ten nie był na to przygotowany,
ponieważ tak właśnie myślałam. Martwiłam się z powodu mojego brata, który
był rozwiedziony, a teraz ożenił się ponownie i nie mógł przyjmowad Komunii
świętej. Bardzo przez to cierpiał, tym bardziej że przystąpił do naszego
Apostolatu i zaczął się intensywnie modlid.
Nie mogliśmy podzielid się tą wiadomością z moją matką, jako że była ona
już w koocowym stadium choroby. Postanowiliśmy, że następnego dnia odjadę
do Boliwii razem z moim synem. Wróciłam do swojego pokoju, aby modlid się za
duszę mojego brata. Prosiłam o łaskę zbawienia dla niego i o to, aby moje
modlitwy zdążyły uratowad go od zatracenia.
P
AN MNIE POCIESZA
niewytłumaczalny sposób, odczułam głęboki spokój i tak ogromną
radośd wewnętrzną, że zachciało mi się śmiad i śpiewad. Wystraszyłam
się swoją reakcją i poprosiłam Pana, aby pokierował mną w tym, co
się ze mną działo.
Wtedy Bóg powiedział: „Spójrz na Mnie!”
Utkwiłam wzrok w krucyfiksie przy moim łóżku, który zaczął się wtedy
świecid, a Pan mówił dalej:
„Powtarzam Ci znowu: czy nie widzisz jak stoję przed tobą z otwartymi
ramionami?… Twój ojciec i brat już są przy Mnie. … ze Mną, ponieważ otoczyło
ich Moje Miłosierdzie. Oto twoja radośd; on już jest zbawiony.”
W
[Uwaga: Catalina używa w tej książce znaku „…”, żeby zaznaczyd przerwę w dyktowaniu lub potrzebę
zatrzymania się w refleksji nad słowami Boga.+
Później, podczas wieczornego posiłku, rozmawialiśmy o śmierci mojego
brata, a Pan podyktował nam fragment z Pisma Świętego – Dz 7,55-56, gdzie jest
napisane: „A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą
i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna
Człowieczego, stojącego po prawicy Boga».”
Po przeczytaniu tych wersetów poczułam, jak ogarnia mnie jeszcze większa
otucha. Mój kierownik duchowy sprawował tej nocy mszę świętą w intencji
mego brata. Wcześniej poprosiłam Pana, aby dał mi poznad stan duszy mojego
brata, abym coś poczuła. Bóg, w swym Nieskooczonym Miłosierdziu, pozwolił mi
usłyszed wewnętrznie głos mojego brata mówiącego, że jest bardzo szczęśliwy,
a brzmiał on przy tym niezwykle radośnie i entuzjastycznie.
Następnego dnia, w niedzielę 8 czerwca, kiedy przygotowywałam się do
wyjazdu na pogrzeb i szykowałam swój bagaż, zaczęły mnie boled lewa ręka
i klatka piersiowa. Rozmawiałam ze swoja rodziną w Boliwii, a oni doradzili mi,
żebym nie jechała, ponieważ w tych okolicznościach bali się, że moje zdrowie się
pogorszy. Ja jednak wciąż głęboko pragnęłam byd przy moim bracie. On był dla
mnie jak syn – był sześd lat młodszy i mówił do mnie „mamusiu”.
Jak zawsze, postanowiłam złożyd wszystko w rękach Pana, prosząc o Jego
przewodnictwo. Weszłam do pokoju mojej matki, ponieważ chciałam, żeby mnie
pobłogosławiła przed podróżą. Powiedziałam jej, że muszę wyjechad za granicę.
Jednak moja matka rozpłakała się tak mocno, jak nigdy wcześniej i poprosiła
mnie, żebym została, mówiąc, że mnie bardzo kocha i potrzebuje. Wtedy
zrozumiałam, że taka jest wola Boża. Zamiast mnie pojechał mój syn. Moja córka
już załatwiała wszystkie sprawy, a mąż przygotowywał miejsce na stypę. Ta
decyzja była dla mnie bardzo bolesna, ale musiałam dokonad tego wyboru
i zostad z moją matką, żeby spędzid z nią dni, które miały okazad się jej ostatnimi.
R
OZDZIAŁ
II
NAWRÓCENIE
–
SŁODKI PODARUNEK OD
B
OGA
óźniej dowiedzieliśmy się, że po swojej styczniowej wizycie u nas, podczas
podróży powrotnej do kraju, Carlos poprosił księdza o spowiedź. Sam mu
powiedział, że rozumie, że nie może na razie uzyskad rozgrzeszenia, jednak
już odpokutowuje za swoje grzechy, których bardzo żałuje. Powiedział też, że
wie, że poprzez księdza wyznaje swoje grzechy Bogu oraz że odwołuje się do
Jego nieskooczonego Miłosierdzia.
Poprosił księdza o modlitwę w intencji szybkiego rozpatrzenia jego wniosku
o stwierdzenie nieważności małżeostwa. Z niecierpliwością czekał na czas, kiedy
będzie mógł w pełni skorzystad ze spowiedzi i otrzymad upragnione
rozgrzeszenie. Chciał przyjąd Komunie świętą, żeby zjednoczyd się z nami
w duchowym doświadczeniu, którym wszyscy żyliśmy. Poprzez swoje czyny
i nawrócenie rozpoczął już zadośduczynienie za błędy swojej przeszłości.
Następnie dowiedziałam się, że Carlos codziennie wraz z rodziną modlił się
na różaocu. Dwiczył fizycznie z powodu swoich problemów z sercem i podczas
spacerów często zmawiał wszystkie piętnaście tajemnic różaoca świętego. Co
niedziela razem z całą rodziną odwiedzali kaplicę maryjną, gdzie uczestniczyli we
mszy świętej, a po jej zakooczeniu zostawali jeszcze pół godziny, aby adorowad
Najświętszy Sakrament.
Niestety, jego śmierd przyszła nagle, po krótkiej, ale bardzo niespodziewanej
i wyniszczającej chorobie – jego życie zakooczył atak serca. Nikt nie podejrzewał,
że stan mojego brata jest aż tak poważny. W rezultacie, większą uwagę skupiono
na jego medycznych potrzebach. Nie wystarczyło czasu na szukanie pomocy
duchowej. W ich ostatnich wspólnych chwilach żona poprosiła go, aby się modlił
i wtedy mój brat, uroniwszy łzę, umarł.
N
IGDY NIE JESTEŚ SAMA
czerwca był bardzo smutnym dniem, przede wszystkim dlatego, że
musiałam tłumid swoje łzy, musiałam powstrzymywad się od płaczu,
żeby niczego nie zauważyła moja matka. Bardzo trudno było mi
zaakceptowad śmierd mojego brata i czułam się opuszczona. Widziałam, jak
bardzo cierpi mój drugi brat, musiałam byd silna.
Coś się wydarzyło, musiałam ukryd swój ból, jak gdybym odsuwała to na
bok, żeby móc zaakceptowad nieuchronną śmierd mojej matki, ponieważ
P
11
wiedziałam, że są to ostatnie dni jej życia. Dwa miesiące wcześniej, podczas innej
podróży, sama siebie zaskoczyłam, zapewniając swoich bliskich znajomych, że
Pan zabierze moja matkę w uroczystośd Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Miałam to przekonanie, przeczucie tak silne, jak gdyby było to zapisane gdzieś
wewnątrz mnie.
Tamtej nocy, 11 czerwca, po tym, jak skooczyłam się modlid, Pan
podyktował mi słowa:
„Córko moja, nigdy cię nie opuściłem. Chcę, abyś poświęciła wiele swych
rozważao tym nocom, podczas których pozwoliłem Ci doświadczyd cząstki
niebiaoskiego raju.
Myśl o obcowaniu świętych, a w ten sposób odkryjesz, że pozorne
pożegnanie z drogim bratem musi się w twojej rodzinie przemienid w radośd,
radośd, która ich pocieszy.
Pamiętaj, że święci zsyłają na was wszystkich swoje światło i bądź pewna,
że z powodu komunii istniejącej w Kościele, ci, którzy byli przed wami i odeszli
napełnieni miłością, wspierają was swoimi modlitwami. Są blisko Was
wszystkich, aby Was pocieszad w smutkach, umacniad w chwilach próby,
niszczyd przeszkody, które napotykacie na swojej drodze i pomagad Wam
ominąd pułapki sprytnie zastawione na Was przez naszego stałego
nieprzyjaciela.
Przygotowałem cię i pokierowałem tobą, abyś poprowadziła swoją rodzinę
w żałobie. Czy zaakceptowałabyś to z taką samą uległością, jeśli
powiedziałbym ci, że będzie to żałoba po twoim młodszym bracie?
I postawiona wobec Bożej woli, co byś wtedy zrobiła, biedne stworzenie?”
P
OMOC
M
ARYI
,
NASZEJ
M
ATKI
ezus mówił dalej:
„To Moja Matka przygotowała tę duszę, aby była gotowa przyjąd Moje
Miłosierdzie. Niech to odejście, przedwczesne według ludzkich kryteriów,
nauczy was wszystkich żyd z zapalonymi lampami, dążąc do świętości w życiu
codziennym, a nie do takiej, która byłaby na pokaz, ponieważ nie ma ona
wartości w moich oczach, a raczej tylko mnie zasmuca.
Zasmuca mnie, kiedy widzę, jak wiele moich dzieci dalekich od życia wiarą,
okazuje na zewnątrz swoją religijnośd, co ma służyd jedynie osiągnięciu ich
własnych celów. Oszukują oni ludzi po to, żeby zdobyd władzę i, poprzez
J
manipulację prowadzoną według ich zachcianek, wykorzystad ją do wybicia się
ponad innych.
A co myśli Jezus? Takie pytanie powinni sobie zadawad, kiedy ich duszę
ogarnia pycha i duch obłudnego krytycyzmu.
Moja mała nic, ofiaruj mi całe to brzemię, które wydaje się, że może
złamad twoje siły. Jest tyle dusz do ocalenia! Przez ten cały tydzieo, ty i ksiądz
będziecie sprawowali Godzinę nocnej adoracji, zaczynając od czwartku, kiedy
uczczone będzie Moje odwieczne Kapłaostwo, a koocząc w następny czwartek.
W tym czasie będziecie się modlid na różaocu, a swoją modlitwą
wynagradzającą pocieszycie mnie za wszystkich, którzy odrzucają Moje
Eucharystyczne Serce.
(…) Umacniajcie się modlitwą, ponieważ w godzinie zdania sprawy przede
Mną będziecie sami i nadzy… ze swoimi rękami pełnymi lub pustymi, (…)
Bądźcie hojni w waszym osobistym poddaostwie, bądźcie poza samolubstwem,
chęcią zemsty, nieczystością i niewdzięcznością. Decyzją każdego z was jest, czy
będzie on należał do grupy, która się na to zgadza, czy też będzie rozmyślał nad
zawodem, jaki Mi sprawił w sprawach dla Mnie bardzo ważnych.
To bardzo smutne, kiedy w każdym momencie widzę, jak przykazanie
miłości bliźniego jest na ziemi niszczone przez egoizm, zazdrośd, nienawiśd
i podziały oraz jak w ten sposób kowadło wewnętrznego zniewolenia czyni ze
stworzeo Bożych ofiary nieuporządkowanych pragnieo i miażdży przez to ich
godnośd (…) Uchwyd mocno rękę Mojej Matki i przyjmuj trudy każdego dnia,
będąc pewną, że Mój Duch umacnia, zachęca i prowadzi twego ducha.
Czy nie wierzysz, że Moja Miłośd jest nieskooczona i że może wypełnid
wszystko? Uśmiechnij się i odpocznij w Moim Sercu.”
R
OZDZIAŁ
III
C
HOROBA
,
CIERPIENIE I ULGA
nocy z 21 na 22 czerwca moją mamę zaczęły męczyd bardzo silne
bóle. Noc spędziłyśmy, czuwając z pielęgniarką, bez żadnego
odpoczynku. Patrzenie na cierpienie mojej matki sprawiało, że byłam
niezwykle zmartwiona. Ciągle prosiłam Pana, żeby pozwolił mi przeżywad jej
bóle, aby mogła zaznad chod trochę ulgi. Rozumiałam jednak, że dla swojego
oczyszczenia musiała przejśd przez to sama. Jedynym, co, jęcząc z bólu, ciągle
powtarzała, było: „Matko moja, Matko moja!”
W niedzielę 22 czerwca moja matka bardzo cierpiała i nieustannie jęczała.
Kiedy byłam w kościele, modliłam się przed krucyfiksem do Pana i mówiłam do
Niego mniej więcej te słowa: „Panie, Ty, wisząc na krzyżu, ulitowałeś się nad
męką swojej Matki. Jednak myślę, że nie widziałeś jej w takim stanie, w jakim ja
cały czas widzę swoją matkę – cierpiącą i nieustannie jęczącą. Błagam Cię, Jezu,…
niech ona żyje tyle czasu, ile chcesz, według Twojej woli, ale nie pozwól jej tak
cierpied. Ulituj się nad jej bólem, bo każde cierpienie, które ją dotyka, przeszywa
moje serce jak miecz.” (Prosiłam Go o to, płacząc).
Lekarz przepisał jej środek przeciwbólowy w kroplach. Kiedy przyjechałam
do domu, podałam go jej, jednak wiem, że to nie ten środek, ale Pan odebrał jej
cierpienie. Dał mi to, o co Go prosiłam w mojej modlitwie. Bóle ustały niemal
natychmiastowo i całkowicie. Aż do swojej śmierci mama już więcej na nie nie
narzekała.
Sam lekarz był zaskoczony tym, co się stało, ponieważ wiedział, że lekarstwo
nie przyniosłoby tak natychmiastowego, silnego i trwałego efektu.
P
RZYGOTOWANIE DUSZY
koło dziesięciu dni przed śmiercią mojej matki zaproponowałam podczas
naszej rozmowy, abyśmy, dla jej odpoczynku, pojechały na parę dni nad
wodę. Wtedy jednak ona zaczęła mi mówid, że może „zobaczyd” różne
osoby (z których wiele już umarło). Jako że bywały chwile, kiedy z powodu złego
stanu wątroby traciła przytomnośd umysłu, nie przykładaliśmy wagi do tych
zwierzeo, aż do momentu, kiedy powiedziała, że widziała mojego brata Carlosa,
który jej wyjawił, że w niebie ocean jest dużo większy i piękniejszy niż na ziemi.
W
O
Właśnie wtedy zrozumiałam, że moja mama widzi ludzi, których już nie ma
na tym świecie (ponieważ nikt jej nie powiedział, że mój brat umarł)
i pomyślałam, że to dobrze, że te dusze przychodziły, aby ją przygotowad.
Jednak, w ciągu swoich ostatnich dni mówiła też, że widzi ludzi, którzy
przychodzą, aby ją dręczyd, ubliżad jej i się nad nią znęcad.
Mój brat, Eduardo, powiedział jej, że te osoby nie chcą, aby dobrze przyjęła
Komunię świętą i poradził jej, żeby ich przepędziła, mówiąc, że należy do Jezusa.
Zauważyliśmy, że mama bardzo mało spała, tak jakby z kimś walczyła. Budziła się
przez dręczące ją koszmary i mówiła nam, żebyśmy odegnali męczących ją ludzi.
Ze względu na tę sytuację postanowiliśmy, że w ciągu dnia cały czas
włączona będzie Matka Angelica *katolicka stacja telewizyjna EWTN+, aby pomóc
mojej matce w skupieniu się na Bogu oraz w trwaniu na modlitwie. W nocy
zmienialiśmy się z bratem i bratową, aby modlid się przy mamie na różaocu.
Kiedy próbowałam zrozumied, dlaczego mama jest „atakowana”,
przypomniałam sobie, jak mi kiedyś opowiadała, że znajoma zabrała ją ze sobą
do wróżki… Podejrzewałam, że mogła nie wyznad tego podczas spowiedzi,
dlatego poprosiłam swojego kierownika duchowego, aby jako kapłan udzielił jej
pomocy. Przypuszczam, że musiała się wyspowiadad z tego wydarzenia, gdyż od
tamtej pory wszelkie ataki ustały. Nawet jej twarz się zmieniła, przyjmując
zauważalny wyraz łagodności i słodyczy. Znajomi, którzy ją odwiedzali, mówili, że
wydawała się inną osobą.
Muszę w tym miejscu uczynid dygresję. Ludzi, którzy to czytają i którzy
kiedykolwiek byli zaangażowani w sprawy związane z wróżbiarstwem,
przepowiadaniem przyszłości, magią, czarami czy kartami tarota, zachęcam do
odbycia dobrej spowiedzi, ponieważ nigdy nie jesteśmy świadomi tego, z czym
igraliśmy ani możliwych konsekwencji tych działao w naszym życiu.
J
EZUS I
J
EGO ZAWSZE ŻYWA OBECNOŚĆ
czerwca, podczas modlitwy, Pan, wiedząc, że czuję się bardzo
samotna, przemówił do mnie tymi słowami:
„Moja ukochana, jestem tutaj w odpowiedzi na twoje wezwanie.
Ani na chwilę cię jednak nie opuściłem… Pozornie jesteś sama, ale Ja jestem
z tobą.
Pomyśl o Mojej męce w Ogrodzie Oliwnym; czułem się samotny.
Czy się boisz? Ja też się bałem.
23
Potrzebujesz rozmowy? Porozmawiaj ze Mną.
Potrzebujesz czyjejś czułej dłoni? Oto Moje dłonie.
Potrzebujesz ramienia, na którym mogłabyś się wypłakad? Wypłacz się na
Moim, a Ja osuszę twoje łzy swoimi pocałunkami… Twoje łzy zmieszają się
z Moimi. Nie jestem obojętny na Twoje cierpienia.
Potrzebujesz towarzystwa w modlitwie? Oto są Moi święci i aniołowie…
Ofiaruj Mi swoją cierpliwośd w tym życiu na wygnaniu, a dzięki temu, za
każdym razem kiedy przyjdę szukając ciebie, nie będziesz miała w sobie żalu,
a będziesz mogła się cieszyd wielkim wewnętrznym pokojem.
Powierzaj wszystko, co Twoje, wyłącznie Mojej Boskiej woli. Pozwól, aby
Mój Święty Duch cię uniósł i bądź wdzięczna za Jego hojne dary…”
Później zapytałam Pana, jak to często czynię, czy On jest we mnie, a ja
w Nim. Odpowiedział mi:
„Tak, ty we Mnie, a Ja w tobie, i zawsze, w każdej chwili, o tym pamiętaj.
Teraz módl się Psalmem 121…”
P
RZEDE WSZYSTKIM WOLA
B
OŻA
czerwca, z powodu cierpienia wewnętrznego, czułam się bardzo
zmęczona. Obawiałam się też dalszych cierpieo. Usłyszałam wtedy
głos Najświętszej Dziewicy:
„Dzieci, nie powinnyście bad się cierpienia, bo strach uniemożliwia wam
pełnienie woli Bożej.”
Czy stajecie naprzeciw szczęśliwych czy też niechcianych i nieprzyjemnych
wydarzeo, musicie przyjąd wolę Boga ponad wszystko.
Wszyscy musicie prosid o ducha nieustannej modlitwy, abyście byli zdolni
do istnienia i kierowania swoim życiem z odwagą, z miłości do Pana, nawet
wtedy, gdy życie wydaje się gorzkie i pełne cierpienia.
Niestety, wiele moich dzieci szuka tego czy tamtego, a kiedy to zdobywają,
uświadamiają sobie, że nie przyniosło im to szczęścia, na które mieli nadzieję…
Jakże smutne jest moje matczyne serce, kiedy narzekają na ludzi wokół
nich i miejsce, w którym w tym czasie żyją. Dzieci te, niezależnie od okoliczności
i osób, z którymi przebywają, zawsze będą się czuły tak samo, ponieważ
zmiana musi przyjśd z wnętrza ich samych.
25
*Moje dzieci,+ pomyślcie, że tylko pokonując swoje słabości i odwracając
się od własnego „ja”, dosięgniecie ścieżki świętości. Nie zawierajcie paktów
z waszymi słabościami; zamiast tego atakujcie je, całym sercem kierując się
cnotami do nich przeciwnymi. Okazujcie więcej troski o innych i zapomnijcie
trochę o sobie. Pogardzajcie grzechem za to, czym jest naprawdę: zniewagą
Boga oraz waszą własną porażką.
Ukochana moja, schronienia przed cierpieniami szukaj na kolanach swojej
Niebieskiej Matki. Ja cię nigdy nie opuszczam i modlę się o twoją siłę. Pomyśl
o św. Janie Chrzcicielu i, tak jak on, błogosław matczyne łono, na które spłynęło
pełne miłości spojrzenie Najwyższego.
Pokój, pokój, pokój… Proś Pana, aby obdarzył cię łaską pokoju w każdym
momencie.”
I stało się tak, że z ogromną miłością podeszłam do mojej ukochanej mamusi
i, kładąc rękę na jej łonie, powiedziałam: „Mamusiu, niech błogosławione będzie
twoje łono, ponieważ spłynęło na nie pełne miłości spojrzenie Pana, abyś
obdarzyła nas życiem.”
Całując mnie, mama odpowiedziała: „Bądź błogosławiona, moja miłości nad
miłościami, ponieważ byłaś matką dla swego ojca, a teraz jesteś matką dla swojej
matki…” Myślę, że najpiękniejszą spuścizną, jaką otrzymałam od obojga moich
rodziców były te słowa, wypowiedziane przez nich przed śmiercią.
Tej nocy po modlitwie, kiedy żegnałam się z Jezusem, powiedziałam do
Niego: „Panie, zawrę z Tobą umowę: na trochę zamienię swoje serce na Twoje…
Bez wątpienia stracisz, ale czy wiesz, dlaczego Cię o to proszę? Ponieważ, jeżeli
dasz mi swoje Serce, Ono mnie uświęci, tak jak Ty uświęcisz moje ohydne, małe
i niegodne serce, kiedy je otrzymasz i ono stanie się częścią Ciebie…”
R
OZDZIAŁ
IV
U
ROCZYSTOŚĆ
N
AJŚWIĘTSZEGO
S
ERCA
P
ANA
J
EZUSA
,
CZAS POŻEGNANIA
pierwszych minutach Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa,
czerwca, około 10 minut po północy, przystąpiłam do modlitwy,
w czasie której wywiązał się następujący dialog. Jezus powiedział do
mnie:
„Kochaj Mnie!”
„W kim mam Cię dziś kochad, Panie?”
„W tych, którzy cię ranią.”
„W takim razie będę musiała kochad wielu.”
„Nie tak wielu, jak wielu jest tych, którzy Mnie ranią, a Ja ich kocham.”
Poczułam ogromną słodycz. Myślałam o wszystkich ludziach, którzy mnie
zranili lub skrzywdzili. Czułam jedynie miłośd. Miałam ogromne pragnienie, aby ją
wyrazid i powiedzied to im wszystkim. Bez wątpienia ta wielka miłośd, to miłośd,
którą czuje do nas Jezus. Powiedziałam do Pana:
„Chciałam pierwsza ucałowad dziś Twoje Najświętsze Serce.”
Jezus odpowiedział: „Kiedy zegar wybijał północ, Moje Serce całowało
Twoje.
Przez cały dzisiejszy dzieo pamiętaj, że cię wspieram.”
Rano, podczas modlitwy, powiedziałam Panu, że jeśli miałabym wybrad
dzieo, w którym chciałabym, aby zabrał do siebie moją matkę, byłaby to
Uroczystośd Najświętszego Serca Pana Jezusa, czyli ten dzieo. Powiedziałam
wtedy Panu słowa podobne do tych: „Jeżeli Ty byłbyś na moim miejscu, na
pewno również wybrałbyś ten dzieo na odejście Twojej Matki do nieba. Dziś,
z całą swoją miłością, przekazuję ją Tobie.”
Mniej więcej o 14:45 stan mojej matki uległ pogorszeniu. W jej przełyku
pękła żyła, agonia się rozpoczęła. Inaczej niż w dniach poprzednich, tego dnia
mama obudziła się z jasnością umysłu, jak gdyby po to, aby powiedzied wszystko,
co miała do powiedzenia. Podbiegliśmy, żeby jej pomóc, a ona nas uspokoiła.
Poprosiła, abyśmy się pomodlili koronką do Miłosierdzia Bożego. Słowa modlitwy
powtarzała między atakami silnych skurczów, w których traciła mnóstwo krwi,
była jednak całkowicie przytomna… W ten sposób ból zaczął się mieszad
W
z radością, strach z zaufaniem, bezsilnośd z nadzieją i miłością… w atmosferze
nabożnych modlitw i pieśni.
Mój kierownik duchowy musiał odprawid mszę świętą w parafii, więc, zanim
wyszedł, poprosiłam go, aby jeszcze raz udzielił mamie *sakramentu+
namaszczenia chorych. Codziennie przyjmowała ona Komunię świętą,
przygotowując się na tę ważną chwilę. Mama poprosiła księdza
o błogosławieostwo i powiedziała do niego: „Niech ksiądz mnie zawsze pamięta
i nie zapomina o mnie w swoich modlitwach.”
To, co wydarzyło się w domu, będzie niezapomnianym przeżyciem dla
wszystkich, którzy byli przy mojej matce. Mogliśmy doświadczyd miłości Boga
żywego i obecnego w tak słabej i kruchej kobiecie.
Dla lekarza, który opiekował się moją matką podczas jej choroby, ofiarowad
mogę jedynie słowa wdzięczności. Nie tylko dlatego, że jest on jednym
z najlepszych specjalistów, jakich spotkaliśmy, ale również dlatego, że żyje on
wiarą katolicką i wykonując swój zawód, daje cenne świadectwo. Lekarz ten
musiał jechad na konferencję, skutkiem czego byliśmy zmuszeni wezwad innego
lekarza, aby go zastąpił, niestety, nie miał on już takiej samej postawy. Z tego
powodu cały czas musiałam zwracad się do Pana z prośbą o Jego kierownictwo.
Czuję, że w tym momencie bardzo ważna jest sugestia, aby w trudnych
chwilach znaleźd lekarza, który jest praktykującym katolikiem, lekarza wrażliwego
na cierpienie rodziny zebranej wokół śmiertelnie chorej osoby. Lekarze muszą
zrozumied, że pacjenci to istoty ludzkie i potrzebują one nie tylko recepty, ale
również bliskości, poczucia bezpieczeostwa, szacunku i zaufania oraz miłości,
jakiej wymaga zawód tego typu.
Kiedy zrozumiałam, że nadszedł koniec, pomyślałam, że powinniśmy się
pożegnad z mamą w sposób godny tych, którzy żyją i umierają w łasce Bożej.
Zaczęliśmy się znowu modlid, a w tle grała muzyka uwielbieniowa. Mama mogła
słuchad psalmów, pieśni religijnych i *odmawianego przez nas+ różaoca. Pośród
swoich cierpieo, wydawała się zachwycona tym, co słyszała.
Widziałam ból mojego brata Eduarda, a jego cierpienie raniło mnie jeszcze
bardziej, ponieważ jest on bardzo wrażliwą osobą. W pewnym momencie
poprosiłam moją matkę o błogosławieostwo, a ona dała je każdemu z nas.
W pewnej chwili, około 18:30, powiedziała, że musi z „nimi” iśd i zrobiła
gest, jakby chciała wstad. Powiedziałam jej, żeby trochę poczekała i uspokoiła się.
Ona popatrzyła na mnie rozszerzonymi źrenicami i powiedziała „Teraz, teraz!…”
Na początku nie wiedziałam, o co jej chodzi, ale kiedy zobaczyłam, jak wykonuje
tę samą czynnośd dwa albo trzy razy, zrozumiałam, że chce, abyśmy zmówili
modlitwę kooczącą koronkę do Miłosierdzia Bożego, ponieważ mówiła: „Święty
Boże, Matko moja, Matko moja.” Wtedy poprosiliśmy, aby powtarzała za nami:
„Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny… zmiłuj się nad nami”, „Jezu,
Maryjo, Józefie, ratujcie dusze i uratujcie moją duszę”, „Panie, w Twoje ręce
powierzam ducha mojego”, a mama powtórzyła modlitwy parę razy.
Sprawiała wrażenie, jakby jej dusza chciała opuścid ciało, mama chciała
jednak iśd równocześnie ciałem i duszą, z takim entuzjazmem, że naprawdę nas
to zdziwiło.
Znowu zaczęła krwawid z nosa i ust. Położyliśmy ją.
W pewnym momencie mama zawołała młodą kobietę, która pomagała
w domu i opiekowała się mamą przez blisko cztery lata, i powiedziała do niej:
„Doris, dbaj o moją córkę i moich synów.” Następnie powiedziała do mnie:
„Teraz będziesz matką swoich braci, tak jak byłaś moją matką”… Na koniec,
skierowała parę słów pożegnania do każdego z nas.
M
USZĘ IŚĆ
;
POZWÓLCIE MI ODEJŚĆ
!
ama dosyd szeroko otworzyła oczy, jak gdyby szukając czegoś,
i powtarzała: „Ojcze, ducha mojego…” i znowu: „teraz, teraz!…”
Zrozumieliśmy, że chciała powiedzied: „Ojcze, w Twoje ręce
powierzam ducha mojego.” Pomogliśmy jej i powtórzyła modlitwę cztery razy…
Potem powiedziała: „Nie zatrzymujcie mnie, muszę iśd, pozwólcie mi odejśd.”
Jej dłonie, włożone w moje, były bardzo zimne. Powiedziałam jej, aby bez
strachu poszła w ramiona Jezusa, że jest wspaniały dzieo, Uroczystośd
Najświętszego Serca Pana Jezusa, że wszyscy odprowadzamy ją z radością…
Zaczęłam śpiewad: ”Po drugiej stronie słooca, mam swój dom…”, a ona dołączyła
do mnie. Potem zaśpiewałam jej kołysankę, a mama również mi towarzyszyła.
Inni tymczasem pozostawali wokół niej i czuwali, modląc się na różaocu świętym.
Po chwili mama powiedziała: „Nie mogę odejśd! Muszę najpierw zobaczyd
Pannę Maryję…” Podaliśmy jej obrazek Najświętszej Maryi Panny,
Wspomożycielki Wiernych i powiedzieliśmy: „Już tu jest”.
Ale mama spojrzała w innym kierunku i odpowiedziała: „Tak, Ona już tu jest;
jak ją nazywamy?” Moja bratowa, Anita, zapytała: „Czy to Maryja,
Wspomożycielka Wiernych?” Mama odpowiedziała: „Nie”. Wtedy Anita zapytała,
czy to Matka Boża z Guadalupe. Mama odpowiedziała: „Tak, to Ona, to tak Ją
nazywamy… Zróbcie miejsce Mateoce, rozsuocie się… Święty Boże…! Matko
moja…! Ojcze, w Twoje ręce…!” I, podniósłszy rękę, jak gdyby chciała złapad dłoo
M
kogoś, kogo nie widzieliśmy, straciła przytomnośd. W tym stanie trwała jeszcze
mniej niż minutę, a potem odeszła…
Tak wiele cierpieo, szczególnie tych doświadczonych w ostatnich
miesiącach, wyczerpało jej siły. Myślę, że nie mogliśmy jej życzyd świętszej
i łagodniejszej śmierci.
Stypa po niej była tak samo skromna jak ona. Nie chcieliśmy umieszczad jej
w trumnie. Położyliśmy ją na łóżku wypożyczonym ze szpitala. Skłoniło mnie to
do ponownej refleksji nad tym, jak próżne jest przywiązanie do rzeczy
materialnych, ponieważ do czasu, kiedy opuszczamy *ten świat+, nie mamy tak
naprawdę nic.
Ubraliśmy ją w białą sukienkę. Parę dni wcześniej nalegała, abyśmy ją dla
niej przyszykowali. Przyjechali ludzie z domu pogrzebowego, aby przygotowad
ciało mamy. Poprosiłam jedynie o krucyfiks z dwoma światełkami, bez żadnych
sznurków ani ozdób, gdyż ich krzykliwośd nie pasowałaby do uczud i żałoby
rodziny.
W stypie *w jej domu+ uczestniczyli jedynie członkowie mojej rodziny
mieszkający w tym mieście, główna grupa z naszego Apostolatu, nasz drogi
przyjaciel – Analupe, który przyjechał do mojego brata ze stolicy Meksyku, aby
towarzyszyd nam w drodze do krematorium, jak również ja sama.
Pośród bólu dziękowaliśmy Panu za wszystkich ludzi, których moja matka
bardzo kochała, m.in. za Davida Lagę, który zajął się wszystkim jak rodzony syn,
doktora Williama Rosadę, który odłożył na bok obowiązki rodzinne i pomógł nam
przejśd przez wszystkie konieczne dokumenty medyczne, za Miguela, Cecilię,
Pepego… i resztę tych ludzi, z których każdy solidaryzował się z nami i okazywał
nam swoją życzliwośd.
Ksiądz, który przewodniczy naszej grupie, odprawił mszę świętą za zmarłą
w jej sypialni, przy łóżku, na którym leżała, jak gdyby tylko pogrążona we śnie.
Nasz wspaniały Pan chciał jednak ofiarowad nam coś więcej dla niej, jak
przesłaną z nieba kartkę z kondolencjami. Siostry dominikanki, nasze kochane,
bardzo nam drogie przyjaciółki, przyszły do naszego domu, aby zaśpiewad na
mszy świętej. Naprawdę, można było odnieśd wrażenie, jak gdybyśmy byli
w jakimś odległym miejscu, daleko od bólu i świata. W pewnym momencie
wydawało się nam, że słyszeliśmy chór samych aniołów.
Czuwaliśmy przy niej całą noc, jej twarz nie była osłonięta. Na parę godzin
przyszedł do nas ksiądz – przyjaciel, którego darzę wyjątkowym szacunkiem
i który, w bardzo hojnym geście, zaofiarował swój kościół na miejsce
odprawienia mszy świętej oraz złożenia prochów mojej matki.
Ileż miłości od bliskich nam ludzi! Szczególnie od młodej kobiety, którą
kocham jak własną córkę i która trwała przy moim boku przez kolejne
24 godziny: Martho, niech Bóg Ci odpłaci za Twoją życzliwośd i dotrzymywanie mi
towarzystwa.
Tak, były łzy, ale nie rozpaczliwy płacz. Całą noc pozostawaliśmy na
modlitwie. Następnego dnia o 13 mamę zabrano do krematorium. Zadzwoniłam
wcześniej do arcybiskupa z prośbą, aby mnie w tym względzie pouczył, ponieważ
w moim kraju *ojczystym+ nie mamy takiego zwyczaju, ale jego odpowiedź mnie
uspokoiła.
Kiedy mama opuszczała dom, ja poszłam do kaplicy, aby pomodlid się na
różaocu razem z moim kierownikiem duchowym (błogosławionym człowiekiem,
który został zesłany przez Pana, aby umocnid i ocalid moją ukochaną mamę).
Wiedziałam, że tylko dzięki modlitwie zaznam pokoju, jakiego z nadzieją
oczekiwałam. Członkowie naszego Apostolatu odprowadzali ciało mamy,
śpiewając do Najświętszej Dziewicy: „Idź z nami, Święta Maryjo, idź…”
Później, w Kaplicy Bożego Miłosierdzia, w atmosferze głębokiej duchowej
radości oraz wewnętrznego pokoju, odprawiona została msza święta. Tam,
w krypcie spoczywały teraz prochy kobiety, która tak bardzo ufała Miłosierdziu
Boga.
R
OZDZIAŁ
V
J
EJ SPUŚCIZNA
:
MIŁOSIERDZIE
,
POKORA
,
ODWAGA
dziedziczyliśmy po mamie tylko miłośd, jaką nam zostawiła, jej ogromne
miłosierdzie względem innych, godną podziwu pokorę, którą widzieli
w mamie ci, którzy ją znali, wyjątkową odwagę i pragnienie
odpokutowania za swoje winy, aby byd bardziej oczyszczoną, kiedy trafi
w ramiona naszego Pana…
Z uśmiechem myślę, jak musiała byd zdumiona, widząc dwoje swoich dzieci
żegnających ją tutaj i spotykając tam czekające na nią swoje najmłodsze dziecko!
Nie przestaję dziękowad Panu za Jego kontrolę nad każdym szczegółem oraz
cudownemu sercu naszej Mamy w niebie, która od momentu rozpoczęcia agonii
mojej matki napełniała cały dom intensywną kwiatową wonią.
D
UCH ULATUJE KU
B
OGU
koło 21 modliłam się przed wizerunkiem Najświętszego Serca Pana
Jezusa. Nagle obraz zaczął wypełniad się światłem. Serce zaczęło rosnąd
do takiego rozmiaru, że przede mną było już tylko złote światło i nic
więcej; wszystko inne zniknęło.
Pośród tego światła zobaczyłam kobietę. Była do mnie odwrócona plecami,
ubrana w długą białą suknię, wykonaną jak gdyby z gazy. Odniosłam wrażenie, że
kobieta leci, ale pionowo, jakby biegła, nie ruszając stopami. Długie włosy sięgały
jej do połowy pleców, były koloru kasztanowego, trochę faliste, upstrzone
pięknymi, naturalnymi, białymi kwiatkami podobnymi do bratków.
Razem z nią do przodu posuwały się dwa rzędy ludzi znajdujących się po jej
obu stronach. Byli oni ubrani w tuniki o pastelowych kolorach – jasnoniebieskie,
różowe, zielone… Ledwo je dostrzegałam.
Nagle pomyślałam, że to może byd moja mama, jednak kobieta była młoda,
a ja pamiętałam, że nigdy nie widziałam swojej matki z tak długimi włosami… Na
ułamek sekundy kobieta obróciła się i spojrzała na mnie, a ja rozpoznałam moją
mamę! Niezwykle pięknie się uśmiechała, ale młodzieoczo, bardzo młodzieoczo.
Przez cały czas leciała ku potężnemu światłu, które prawie na pewno płynęło
z miejsca, gdzie znajduje się tron Boży.
Wizja złagodziła mój ból i poczułam głęboki pokój. Otaczała mnie taka cisza,
jak ta, którą czasami odczuwam, kiedy ksiądz, kładąc na mnie swoje dłonie,
O
O
pomaga mi doświadczyd tego wyjątkowego stanu nazywanego „odpoczywaniem
w Duchu”.
Muszę wyznad, że podczas mszy świętej za zmarłą, odprawianej przy ciele
mojej mamy *w jej sypialni+, kiedy ksiądz wypowiadał słowa: „Niech aniołowie
zawiodą cię do raju, a gdy tam przybędziesz, niech przyjmą cię męczennicy
i wprowadzą cię do krainy życia wiecznego…”, Jezus przemówił do mnie:
„To jest to, co widziałaś…”
– powiedział.
Krzyknęłam ze szczęścia, będąc wdzięczną Panu za każde z Jego delikatnych
dotknięd w tych chwilach jakże wielkiego bólu. Dziękuję Ci, Panie, ponieważ
zadbałeś o każdy szczegół, aby okazad Twoją nieskooczoną miłośd do mnie!
B
ÓL I MIŁOSIERDZIE
czerwca Pan powiedział do mnie:
„Złoto próbuje się w rozpalonym tyglu. Wszystko, co teraz
przeżywacie, potrzebne jest do wzrostu… Bardzo cię kocham.
Uwierz mi i mocniej Mnie kochaj. Nawet jeśli myślisz, że niezdolna jesteś
kochad jeszcze bardziej, nie przestawaj wytężad swoich sił w tym celu,
ponieważ miłośd jest jak gumowy pojemnik, który zwiększa swoją objętośd, z tą
jedynie różnicą, że ten pojemnik nigdy nie pęka, a jest udoskonalany, aż stanie
się materiałem szlachetnym.”
Później Pan mówił dalej:
„Moim pragnieniem jest, aby każda dusza była święta, aby mogła przyjśd
do Mnie w chwili swojej śmierci i pozostad w Królestwie, które przed
wiecznością przygotował na to Ojciec. Pragnę, jednak, oczyszczad tę duszę
jeszcze na ziemi tak, aby, w stopniu w jakim jest to możliwe, dusza nie musiała
byd obmywana z czegoś, z czego miała byd oczyszczona za życia. To dlatego,
kiedy osoba jest nastawiona przyjaźnie, pragnie Mnie znad, kochad i głosid
innym oraz kiedy pragnie byd oczyszczona na ziemi, Ja wykonuję wtedy pracę
garncarza i kształtuję tę glinę, czasem dodając trochę więcej wody, aby
udoskonalid masę, czasem ściskając i uderzając w nią, aby ją wygładzid, a kiedy
jest gotowa, piekę ją w rozżarzonym piecu cnót, aby była gładka w dotyku,
lśniąca oraz godna przedstawienia i ofiarowania Królowi.”
Chociaż byłam pewna, że widziałam podróż mojej matki do tronu Pana,
zastanawiałam się, czy jej dusza nie musiała przez jakiś czas odbyd pokuty
w czyśdcu… Wtedy Pan mi powiedział:
29
„Dlaczego pozwalasz diabłu zasiewad w twoim umyśle zwątpienie? Ufaj
i módl się… Nikt z was nie zrozumie, dopóki nie znajdzie się po tej stronie, ale
nawet jeżeli jesteście prawie pewni (gdyż wyjawiłem to niektórym duszom), że
wasi zmarli już cieszą się rajem, nie ustawajcie w modlitwie za nich, gdyż w ten
sposób uzupełnicie to, czego im brakowało lub powiększycie to, co miały
w swoich dłoniach dusze innych bliskich wam osób, kiedy stanęły przede Mną.
Kiedy mówiłem <<Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni
jesteście…>>, mówiłem to również do ciebie. Wiele rzeczy, które dopuszczam
lub zsyłam, uznajecie często za niemądre lub niesprawiedliwe. Wiara musi
nauczyd wszystkich was, że Ja zawsze planuję tak, aby było dobrze. Pamiętaj,
że dusza, która w obliczu przeciwności zachowuje swój pokój i wiarę, ma prawo
oczekiwad Mojej miłości i korzyści z niej płynących.”
Szczególnym darem od Pana było dla nas to, że odwiedził nas nasz
duszpasterz na świat – wspaniały przyjaciel i niezwykle namaszczony przez Pana
ksiądz, który wraz z moim kierownikiem duchowym odprawił mszę
o uzdrowienie i łaskę przebaczenia. Podczas mszy świętej poczuliśmy żywą
obecnośd Jezusa w miłości i miłosierdziu dla tej części Jego cierpiącego ludu.
Moja rodzina wraz z parą małżeoską, którą bardzo kochamy i której zawsze
pozostaniemy wdzięczni, uczestniczyła w tej Eucharystii. Jak wiele musi byd
uzdrowione w duszy każdego człowieka! Z wdzięcznością mogliśmy doświadczyd
tego sami.
R
OZDZIAŁ
VI
S
POWIEDŹ
,
ŚMIERĆ I PRZEMIANA
ewnego poranka, w dziesięd dni od śmierci mojej ukochanej mamy, kiedy
w swoim pokoju właśnie kooczyłam moje pierwsze modlitwy na ten dzieo,
Pan poprosił, abym pozostała tam jeszcze przez parę chwil. Nagle, tak jak
w filmie, przed moimi oczami ukazała się scena śmierci mojej mamy.
Dlatego też muszę powrócid do swojej relacji i powtórzyd niektóre rzeczy,
o których już opowiadałam. Umożliwi to wam lepsze zrozumienie wszystkiego, co
wydarzyło się tego dnia, a co Pan pozwolił mi w pełni zobaczyd, jednak już po
śmierci mamy, w wizji, którą wam właśnie przekażę.
Wracam więc do dnia, w którym umierała moja mama; dokładnie tak, jak
widziałam to w swojej wizji.
Była w swoim łóżku. Właśnie położyliśmy ją na prawym boku, a ja
wycierałam krew, która leciała z jej nosa. Mama patrzyła gdzieś ponad mną,
w kierunku okna. Ścisnęła moją dłoo i powiedziała: „Chcę byd z tobą.”
„Mamusiu kochana, boisz się?” – zapytałam trochę zmartwiona.
„Nie, nie boje się, ale chcę byd z tobą”.
Wtedy zobaczyłam ludzi, którzy podeszli tuż za mnie i za mamę, z jej prawej
strony. Rozpoznałam w nich św. Józefa, św. Antoniego z Padwy, św. Różę z Limy,
św. Dominika Guzmana i św. Sylwestra. Stali za głową mamy, obok „Leopolda” –
tak się nazywał jej Anioł Stróż, bardzo przystojny młodzieniec. Wyglądał, jakby
się modlił na kolanach, swymi dłoomi głaszcząc jednocześnie głowę mamy.
Byli tam również inni mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, około czterdziestu
ludzi, wszyscy pogrążeni w modlitwie. Ubrany w białą albę młody mężczyzna
niósł w swoich dłoniach złotą misę. Czasem wkładał do niej rękę i wydobywał
dym, który unosił się jak z kadzidła.
Wydawało się, jakby w ten sposób zabraniał zbliżyd się ciemnym cieniom,
które widad było w pewnym oddaleniu od sypialni. Bały się podejśd bliżej.
Młody mężczyzna ruszał ustami, jakby się modlił. Przełożył małą misę do
drugiej ręki i powtórzył nią tę samą czynnośd, wyrzucając w powietrze z misy
dym. Chodził wokół ludzi, którzy stojąc za nami, otaczali łóżko mamy. Byłam
zadziwiona widokiem tylu osób. Wtedy Jezus przemówił do mnie tymi słowami:
P
„To są jej święci patronowie i dusze, którym swymi modlitwami
i cierpieniami pomogła osiągnąd zbawienie. Chod ich nie znała, one przybyły,
aby towarzyszyd jej w tej podróży.”
Kiedy położyliśmy mamę na drugi bok, żeby ją przebrad w inne ubrania, ona,
patrząc w przestrzeo nad moim ramieniem, powiedziała: „Już czas, żebym z nimi
poszła”.
Powiedzieliśmy jej, żeby się uspokoiła. Zaśpiewaliśmy jej psalm, a ona
powtarzała za nami. Otworzyła oczy prawie w zdumieniu, jakby rozmyślała nad
czymś, czego nie mogła wyrazid i powiedziała: „Zapalcie światło!” Zrobiliśmy to,
rozumiejąc jednak, że nie widziała już tego, co działo się na ziemi, lecz to, co było
poza tym światem. Mama ścisnęła wtedy moją rękę i powiedziała: „Święty Boże,
teraz!… Święty Boże… teraz!” Wydawało się, jakby chciała mnie skłonid do
modlitwy, do powtarzania słów krótkiej modlitwy: Święty Boże, Święty Mocny,
Święty Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem.”
Mama powtarzała wielokrotnie tekst modlitwy, nalegając jednocześnie:
„Muszę iśd.” Poruszyła stopami, jakby chciała na nich odejśd i wykrzyknęła:
„Nie zatrzymujcie mnie”… I jeszcze raz powtórzyła: „Święty Boże, Święty Mocny,
Święty Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem!”
Ci z nas, którzy zgromadzili się wokół niej, zaczęli odmawiad koronkę do
Miłosierdzia Bożego. W tym samym czasie mama powtarzała jednak własne
modlitwy, nieustanne wykrzykując: „Ojcze, ducha mojego! Teraz!… Teraz!….” Nie
pamiętała całej modlitwy. Zaczęliśmy mówid: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam
ducha mojego…”, rozumiejąc, że to właśnie chciała powiedzied… Mama zgodnie
powtarzała nasze słowa.
W wizji, którą otrzymałam, zauważyłam, że po lewej stronie mamy, za
miejscem gdzie byliśmy my, zaczęła pojawiad się następna grupa ludzi, a między
nimi rozpoznałam sylwetkę swego ojca, moją babcię, ciotkę, która za życia
mieszkała z nami i innych ludzi, których twarzy nie widziałam dokładnie. Byłam
oczarowana tym widokiem, jednocześnie starałam się jednak skupid swą uwagę
na mamie.
Przed nią znajdowało się światło, a ja zobaczyłam, jak gdyby schodzący
z wysokości sufitu, zbliżający się chór śpiewających aniołów. Tworzyli oni dwa
rzędy niebiaoskich postaci, które, kiedy do nas dotarły, rozdzieliły się, aby
otoczyd pokój. Wszystko to było bardzo uroczyste. Wtedy mama, jak gdyby
zwracając się do osób, które, jestem pewna, przyszły, aby towarzyszyd jej
w podróży, powiedziała:
„Poczekajcie, muszę najpierw zobaczyd Najświętszą Dziewicę!”
Mój brat powiedział : „Mamusiu, Pan jest tu. Czeka na ciebie…” Powiedział
to, ponieważ wcześniej moja matka wspominała, że widziała Pana. Teraz
odpowiedziała: „Muszę jeszcze zobaczyd Najświętsza Dziewicę…”
Mama wcześniej wiele razy słyszała, że Najświętsza Panna przychodziła po
dusze, które oczekiwały śmierci, modląc się na różaocu.
Daliśmy mojej matce obraz Maryi Wspomożycielki Wiernych, żeby mogła
spojrzed na Najświętszą Dziewicę, ponieważ myśleliśmy, że to właśnie chciała
zobaczyd. Ona jednak patrzyła ponad obrazem. Wydawało się nam, że widzi już
tylko to, co dzieje się na tamtym, a nie na tym świecie…. Nagle mama
powiedziała: „Widzę ją tam; tam jest… Zróbcie miejsce Mateoce! Musimy prosid
Najświętszą Dziewicę o przebaczenie…”
C
ZUŁE OBJĘCIA
M
ATKI
obaczyłam wtedy schodzącą z nieba Najświętszą Dziewicę. Pozostając
zawieszoną w powietrzu, zatrzymała się przy stopach mojej matki.
Widziałam, jak wyciągnęła do niej swoje dłonie. W swej jednej ręce
trzymała białą suknię. Moja matka wyciągnęła dłoo, jak gdyby chciała coś
otrzymad lub czegoś dotknąd. Zauważyłam, że Najświętsza Dziewica ujęła jej
dłoo. Mama na mniej niż minutę straciła wtedy przytomnośd, a potem odeszła.
Kiedy poczułam, że jej głowa, którą trzymałam w swoich dłoniach, stała się
nieruchoma, pomyślałam, że wizja się skooczy, w tym momencie zobaczyłam
jednak, jak dusza mojej matki, oddzielając się od ciała, uniosła się.
Zbliżyła się do Najświętszej Dziewicy, która obiema dłoomi podarowała jej
wtedy białą suknię, przykładając ją do koszuli nocnej mamy, jak gdyby chciała
sprawdzid rozmiar. Mama natychmiast miała suknię na sobie. Sposób
zachowania Najświętszej Dziewicy był pełen delikatności. Z uśmiechem objęła
Ona mamę, kładąc dłoo na jej plecach. Moja matka zrobiła to samo, opierając
głowę o ramię Najświętszej Dziewicy i obie wzniosły się razem, wraz ze świtą
osób, które były obecne przy tej scenie.
Sypialnia stała się prawie pusta. Św. Józef spojrzał na nas, dotknął dłoni
św. Sylwestra, a ten udzielił nam wszystkim błogosławieostwa. Następnie
odwrócił się i odszedł, a za nim również św. Józef.
Bardzo uroczyście Jezus powiedział do mnie:
Z
„Opowiedz to światu, żeby wszyscy ludzie cenili łaskę wypływającą
z towarzyszenia zmarłym, którzy odchodzą z pomocą nieba. Jego częśd jest
wtedy obecna w tym pokoju, dlatego na chwili tej należy skupid całą swoją
uwagę. Jest to chwila, kiedy miejsce to odwiedza Pan.”
Po zakooczeniu wizji, uklękłam i płacząc, dziękowałam Panu za to, że
obdarował nas tyloma łaskami i pozwolił mi zobaczyd ten cud. Cud, o którym
mogę dziś opowiedzied światu, aby ludzie rozumieli znaczenie *tych spraw+ oraz
obowiązek, jakim jest pomoc naszym najbliższym umierającym, jak również
wszystkim innym umierającym, aby mogli oni szczęśliwie rozpocząd swoją podróż
do wieczności wypełnionej miłością Boga.
R
OZDZIAŁ
VII
P
ILNA ZADANIE
:
P
OMOC UMIERAJĄCYM
iedy parę dni później odmawiałam koronkę do Miłosierdzia Bożego,
usłyszałam głos Pana, który mówił:
„Przyjrzyj się temu, co zaraz zobaczysz. Nie bój się; trzeba, abyś to
zobaczyła.”
W tym momencie otrzymałam wizję sali szpitalnej. Był w niej mężczyzna
w wieku około 50–65 lat. (Nie mogę lepiej określid jego wieku, ponieważ
wyglądał na bardzo chorego i był zmizerniały).
Blisko niego znajdowało się kilku ludzi, niektórzy płakali, wszyscy oczekiwali
jego śmierci… Słychad było rozpaczliwy płacz; ciało mężczyzny wyginało się
z bólu. Wiedział, że umiera. Widad było, że jest zdenerwowany, bo gwałtownie
trzęsąc ciałem, mówił gniewnie:
„Dlaczego mam umrzed…! Jak Bóg może pozwolid mi umrzed…! Zróbcie
coś… Nie chcę umierad!”
Buntował się przeciw nieuchronności śmierci. Jego walka, udręka i brak
pokoju wewnętrznego były widoczne. I patrząc na ludzi, którzy byli przy nim,
odnosiłam wrażenie, że nie robili niczego, aby przywrócid tej duszy pokój. Nikt się
nie modlił.
W korytarzu na zewnątrz sali zobaczyłam niewielki dziedziniec, gdzie jacyś
ludzie rozmawiali i śmiali się, niektórzy coś pili i palili. Byli kompletnie
nieświadomi wzniosłego momentu, który przeżywał buntujący się chory człowiek
w ich pobliżu. Cała ta scena mogła mied miejsce podczas jakiegokolwiek
codziennego spotkania towarzyskiego.
Wtedy zobaczyłam zbliżającą się zakonnicę i Pan powiedział do mnie:
„Przysłała ją Moja Matka.”
Dostrzegłam wtedy Najświętszą Dziewicę, która, zamyślona, obserwowała
scenę z oddali. Jej ręce były złożone do modlitwy, po twarzy ciekły Jej łzy. Przy
chorym człowieku był anioł o bardzo smutnym spojrzeniu. Jedną ręką przykrywał
swoją twarz, drugą dotykał chorego mężczyzny. Anioł wstał i próbował odpędzid
dłoomi wiele cieni, które zbliżały się do mężczyzny. Ich kształty były
zdeformowane, jakby miały głowy jeleni, niedźwiedzi i koni. Nie widziałam ich
wyraźniej, ponieważ były cieniami.
K
Kiedy zakonnica weszła do pokoju, zbliżyła się do łóżka i wzięła
umierającego mężczyznę za rękę. Mówiąc coś do niego, próbowała dad mu
święty obrazek. Mężczyzna podniósł swoją dłoo na znak odmowy. Zakonnica
nalegała, ponownie ofiarując mu święty obrazek, jednak umierający mężczyzna,
z resztką sił, które w nim zostały, oburzony, zatrząsł w jej kierunku dłoomi na
znak sprzeciwu. Wykrzyknął ze zdenerwowania. Zakonnica opuściła salę bardzo
smutna.
Na korytarzu wyjęła swój różaniec i zaczęła się modlid. Ludzie, którzy na nią
patrzyli, uśmiechali się drwiąco. W najmniejszym stopniu nie rozumieli znaczenia,
jakie w tej niezwykle delikatnej chwili miały jej modlitwy. Zakonnica zaprosiła ich
do modlitwy, jednak w ich oczach i wykrzywionych twarzach wyraźnie widad było
odmowę.
Parę minut później mężczyzna umarł. Widziałam, że kiedy jego dusza unosiła
się, wszystkie te cienie skoczyły na niego, każde z nich ciągnęło go i szarpało, jak
dzikie zwierzęta, wilki, psy, które rozrywały swoja zdobycz. Nagle anioł stanął
przed nimi i, podnosząc dłoo, rozkazał:
„Koniec! Puśdcie go. Najpierw musi stanąd przed tronem Boga i zostad
osądzony!”
Niektórzy ludzie zaczęli płakad nad zmarłym w bardzo rozpaczliwy, wręcz
histeryczny, sposób.
Zrozumiałam wtedy różnicę, jaka jest, kiedy żegnamy się z duszą pełną
pokoju, która odchodzi, pokładając nadzieję w Miłosierdziu Boga.
CZĘŚĆ DRUGA:
SAKRAMENT POJEDNANIA
„Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia
dziewięddziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?
A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza
przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi
zginęła. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radośd z jednego
grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięddziesięciu dziewięciu sprawiedliwych,
którzy nie potrzebują nawrócenia.”
(Łk 15,4-7)
R
OZDZIAŁ
VIII
K
TÓRY GŁADZISZ GRZECHY ŚWIATA
…
e wtorek 8 lipca pojechaliśmy na wyspę Cozumel, ponieważ
zostaliśmy zaproszeni, aby przemawiad na tamtejszej konferencji. Pan
podyktował mi wiadomośd dla młodej kobiety. Wiadomośd brzmiała:
„Powiedz jej, że długo czekałem na ten moment i oczekuję jej oddania.”
Była to młoda kobieta, która szukała naszego kierownika duchowego, aby
odbyd spowiedź z całego życia. Kiedy przekazałam jej wiadomośd, rozpłakała się.
Pan poprosił, żebym jej pomogła.
Rozmawiałyśmy do przyjścia księdza. Kiedy opuścili razem pokój i zmierzali
w stronę innego pomieszczenia na spowiedź, niespodziewanie zobaczyłam, że
wokół niej było bardzo dużo ludzi, może nawet dziesięciu lub dwunastu, którzy
próbowali wejśd razem z nią do pokoju spowiedzi. Byłam zaskoczona tym
widokiem, jednak wkrótce zrozumiałam, że było to doświadczenie mistyczne
i zaczęłam się modlid.
Z jednej strony słychad było jakieś hałaśliwe głosy i muzykę z szokującym
rytmem bębnów. Jednocześnie słychad było też chór ludzi śpiewających pieśo
fatimską oraz inny chór, który śpiewał z daleka „Cześd i chwała Bogu Stwórcy,
Synowi Odkupicielowi i Duchowi Świętemu…!”
Uklękłam i poprosiłam Pana, aby oświecił tę spowiedź. Nagle usłyszałam
krzyki wielu ludzi. Natychmiast spojrzałam w kierunku miejsca, skąd wydobywał
się hałas, a był to balkon pokoju, w którym spowiadała się młoda kobieta.
W
To, co zobaczyłam, było przerażające: wyjątkowo nieprzyjemne postacie,
zdeformowane istoty, które wybiegały z krzykiem i rzucały się z balkonu w pustą
przestrzeo pod nimi. Kiedy w pierwszym impulsie dotarłam do okna, aby
zobaczyd ich upadek, nikogo już nie dostrzegłam.
Wtedy przyszedł znajomy, który poprosił księdza o wyspowiadanie jej
*młodej kobiety+. Obydwoje wyraźnie słyszeliśmy hałas łaocuchów i trącego
metalu. Wydawało się, że przez te dźwięki zawalą się ściany z dachem.
Zaczęliśmy się modlid, a ja powiedziałam mu, żeby się nie bał, że są to typowe
hałasy i ataki diabła, ponieważ odebrano mu duszę *którą uważał za swoją+.
Znajomy jeszcze przez parę minut towarzyszył mi w modlitwie, a później musiał
już odejśd.
Kilka minut modliłam się sama, nie wiem ile. Nagle jakieś światło zmusiło
mnie do otwarcia oczu. Uświadomiłam sobie, że ściana, która znajdowała się
przede mną i oddzielała moje pomieszczenie od pomieszczenia, gdzie odbywała
się spowiedź, zniknęła.
Widziałam, jak młoda kobieta siedziała podczas spowiedzi, jednak nie przed
księdzem, a przed samym Jezusem. Nie widziałam księdza; to Jezus zajął Jego
miejsce. Nasz Pan siedział bokiem do mnie, opierając brodę na dłoniach
splecionych jak do modlitwy, i słuchał uważnie.
Za młodą kobietą, blisko drzwi do pokoju, stała grupa ludzi. Między nimi
dostrzegłam ubraną na niebiesko zakonnicę z czarnym welonem. Obok stał
wyróżniający się z grupy anioł z bardzo dużymi skrzydłami – bardzo
majestatyczna postad z bardzo dużą włócznią w prawej dłoni, i czujnie rozglądał
się na lewo i na prawo. Pomyślałam, że to może byd św. Michał Archanioł lub
jeden z dowódców zastępów niebieskich.
Z tyłu, po prawej stronie Jezusa i spowiadającej się kobiety, dostrzegłam
Dziewicę Maryję. Stała Ona ubrana jak Najświętsza Maryja Panna Nieustającej
Pomocy, w sukni jakby z jedwabiu, koloru perłowego oraz w ciemnożółtym albo
karmelowym płaszczu z symbolami zazwyczaj kojarzonymi z tym wizerunkiem.
Dwa bardzo wysokie anioły stały i każdy trzymając w dłoni włócznię,
badawczo obserwowały otoczenie, dokładnie tak jak anioł przy drzwiach. Były
czujne i uważne, jakby strzegły Najświętszej Panny, która trwała stojąc z dłoomi
złożonymi do modlitwy i patrzyła ku niebu, a anioły tymczasem wydawały się
strzec całego miejsca.
Było tam też wiele małych aniołów, które przychodziły i odchodziły, jakby
były przezroczyste. W pewnym momencie Jezus podniósł rękę, zatrzymując dłoo
w pewnej odległości od głowy młodej kobiety. Jego cała ręka była pełna światła,
od którego odchodziły złote promienie, okrywając kobietę największą
wspaniałością i przemieniając ją. Zobaczyłam, jak stopniowo zmieniała się jej
twarz, jak gdyby ktoś zdejmował z niej maskę… Widziałam, jak wcześniejsza
harda twarz zmienia się w twarz inną, szlachetniejszą, słodszą i spokojniejszą.
W chwili, kiedy Jezus udzielał rozgrzeszenia, Najświętsza Dziewica uklękła
i pochyliła głowę, a wszystkie istoty, które były wokół niej, zrobiły tak samo.
Jezus wstał, zbliżył się do kobiety i dopiero wtedy zobaczyłam księdza siedzącego
tam, gdzie wcześniej był Jezus.
Pan objął młodą kobietę i pocałował ją w policzek. Następnie obrócił się,
objął księdza i jego również pocałował w policzek. W tej chwili wszystko
wypełniło się intensywnym światłem, które, jak gdyby wznosząc się do sufitu,
zniknęło w tym samym czasie, co moja wizja i znowu patrzyłam na znajdującą się
przede mną ścianę.
Po zesłaniu na mnie tak wyjątkowego doświadczenia mistycznego, Pan
przemówił do mnie tymi słowami:
„Gdybyście tylko wiedzieli, jak przemienia się dusza po dobrej spowiedzi,
wszyscy będący w pobliżu witaliby te duszę na kolanach, ponieważ dzięki mocy
łaski uświęcającej dusza ta wypełniona jest Duchem Świętym.”
Kiedy młoda kobieta wyszła ze spowiedzi, poczułam prawdziwie pragnienie,
aby przed nią uklęknąd, jednak zamiast tego objęłam ją z całą swoją miłością,
ponieważ wiedziałam, że wcześniej osobę te obejmował Pan. Wyglądała ona
inaczej, dużo młodziej i bardzo radośnie. Opowiedziałam wszystko mojemu
kierownikowi duchowemu i oboje modliliśmy się, składając Panu dzięki.
Tej nocy Pan poprosił, abym przygotowała się do zapisania wszystkiego, co
wtedy widziałam, w publikacji poświęconej sakramentowi miłosierdzia,
pojednania. Tą publikacją jest niniejszy tekst.
R
OZDZIAŁ
IX
D
ELIKATNA CHWILA POJEDNANIA
wa dni później Pan powiedział, że będziemy kontynuowad nasza pracę
i nagle znalazłam się w kościele, przed grupą ludzi czekających w kolejce
do spowiedzi.
Moim oczom ukazało się wiele cieni, postaci o ludzkich ciałach i zwierzęcych
głowach. Były one w trakcie łapania na lasso pewnego człowieka idącego do
spowiedzi. Istoty zarzucały i okręcały sznury wokół jego szyi i czoła, jednocześnie
szepcząc mu coś do ucha.
Nagle jeden z cieni dyskretnie oddzielił się od reszty i przyjął postad kobiety,
ubranej i umalowanej w bardzo prowokujący sposób. Przechodziła ona przed
idącym do konfesjonału mężczyzną, który wtedy rozproszył się i zaczął
obserwowad kobietę. Potworne stworzenia były zadowolone i głośno się śmiały.
Anioł, walcząc rękoma, próbował odepchnąd te dzikie bestie.
Inna osoba oczekująca spowiedzi, bardzo cicha i skromna młoda kobieta
z małym modlitewnikiem w dłoniach, czytała, a następnie oddawała się
medytacji. Cienie zbliżały się do niej tylko na pewną odległośd, jednak nie mogły
schwytad jej na lasso. Wydawało się, jak pomyślałam, jak gdyby anioł będący przy
niej był silniejszy od cieni.
Nadal obserwowałam sytuację, a kiedy młoda kobieta skooczyła swoją
spowiedź, nie była już ubrana tak samo jak poprzednio. Miała na sobie długą
suknię koloru perłowego, prawie białą, oraz diadem z kwiatów na głowie.
Otoczyły ją cztery anioły, który szły za nią do ołtarza. Jej twarz była pełna pokoju.
Kobieta uklękła, aby się pomodlid, zapewne odmówid pokutę, a anioły trwały na
modlitwie ze złożonymi dłoomi. Wtedy wizja się zakooczyła i znowu zobaczyłam
meble w swoim domu.
Pan powiedział do mnie:
„Widziałaś właśnie dwie osoby przystępujące do sakramentu pojednania.
Jedna z nich podeszła do konfesjonału rozproszona i bez wcześniejszego
przygotowania. W takich okolicznościach wszystko, co robią złe duchy,
przybiera na sile.
Z drugiej strony widziałaś młodą kobietę, która się modliła,
przygotowywała do spowiedzi i prosiła niebo o pomoc. To dlatego diabeł nie
D
mógł podejśd blisko niej, a jej anioł stróż mógł jej lepiej bronid, jako że go
przywoływała.”
Następnie Pan dodał:
„Każdy powinien modlid się za tych, którzy idą do spowiedzi, aby mogli oni
odbyd dobrą spowiedź, ponieważ może ona byd ostatnią w ich życiu”.
Pan dał mi zrozumied, że wszyscy obecni w kościele ludzie również mogą
pomóc swoimi modlitwami, wstawiając się za spowiednika i tych, którzy idą do
spowiedzi. Byłam zaskoczona, że Pan poprosił o modlitwy za księży, ponieważ
kilka dni wcześniej osobiście widziałam, jak to Jezus przebaczał, a nie ksiądz.
Wtedy Jezus powiedział:
„Oczywiście, że oni również potrzebują modlitwy. Oni także narażeni są na
pokusy, rozproszenia, zmęczenie. Pamiętaj, że są ludźmi.”
D
AR OFIAROWANY KSIĘŻOM
nocy Pan pouczył mnie o tym, co się dzieje, kiedy ktoś prosi
o spowiedź, a ksiądz z powodu niedbalstwa lub zlekceważenia, nie
udziela jej. Jezus powiedział:
„Jeżeli dusza pragnąca się wyspowiadad szuka księdza, za wyjątkiem
sytuacji, gdzie występuje wielka przeszkoda, ma on obowiązek wysłuchad
spowiedzi wiernego. Jest tak dlatego, że jeżeli grzesznik umrze, zostanie
natychmiast wzięty do nieba na mocy skruchy i pragnienia, aby się oczyścid. Ja
sam go rozgrzeszę.
Jednak ksiądz, który dla wygody lub z niedbalstwa odmówił spowiedzi
grzesznikowi, bez uzasadnionego powodu przed Panem, będzie musiał
odpowiadad przed Bożą sprawiedliwością. Będzie musiał wyznad bardzo
poważne winy, tak jakby to on był odpowiedzialny za grzechy, których
wysłuchania i przebaczenia odmówił, chyba że wcześniej wyznał i naprawił
swoją winę.
Ksiądz otrzymał dar, który nie został nadany nawet Mojej Matce. Kapłan
jest ze Mną zjednoczony i pracuje we Mnie. Dlatego też zasługuje na szacunek
osoby pragnącej przystąpid do sakramentu pojednania, szacunek wyrażający
się w traktowaniu księdza, w ubiorze oraz w sposobie, w jaki się przyjmuje jego
rady oraz zadaną pokutę.
W
To dlatego proszę o modlitwę za księży, aby wierni swemu powołaniu oraz
łasce, która została na nich nałożona przeze Mnie samego (in persona Christi),
udzielali duszom przebaczenia i miłosierdzia.
Pamiętaj, Moja córko, że na ziemi wszystko ma wartośd względną.
Niektóre rzeczy mogą mied dużą wartośd materialną, a jeśli jakaś osoba je
straci, popada w finansową ruinę… ale to jest wszystko. Można próbowad
odzyskad całą lub częśd straty. Jednak, jeśli straci się duszę, nic już nie będzie
w stanie uratowad jej od ognia wiecznego”.
KRÓTKA REFLEKSJA NA ZAKOŃCZENIE
Bracia i Siostry, którzy dotarliście do tego miejsca mojego świadectwa, czy
zapytaliście siebie: jak dawno temu odbyłem dobrą i sumienną spowiedź?
Gdyby Pan powołał was do siebie w tej chwili, czy myślicie, że zostalibyście
zbawieni? Czy poświęcaliście się sprawom Bożym z zaangażowaniem? Czy też
byliście tylko wygodnymi, okresowymi Chrześcijanami, uczęszczającym na
niedzielną mszę świętą bardziej z przyzwyczajenia i dla zachowania pozorów niż
z autentycznego zapału? Czy kiedyś zapytaliście siebie, ile dusz pomogłem
zbawid? Czy zawsze uważaliście, aby przyjąd Eucharystię świętą będąc w łasce
Boga, czy też może jesteście jednymi z tych, którzy sądzą, że powinno się
spowiadad jedynie przed Bogiem, a nie przed księdzem?
W czasie, kiedy będziecie czytali te słowa, będzie ktoś, kto ofiaruje za was
modlitwę po to, abyście w momencie swej śmierci, która jest nieunikniona, nie
byli pozbawieni pomocy płynącej z sakramentów. Dzięki temu, wasze odejście
z tego świata zostanie uczczone w niebie i na ziemi, a wy sami nie doświadczycie
strachu, tylko miłośd i radośd!
Otwórzcie drzwi swego serca na łaskę i przebaczenie, których wszyscy
potrzebujemy! Proście Najświętszą Maryję Pannę o pomoc, abyście od dziś już
zawsze żyli podporządkowani woli Ojca!
W miłosiernej miłości Jezusa, pragnę tego dla Was,
Catalina
Świecka Misjonarka Eucharystycznego Serca Jezusa
18 lipiec 2003
Święto Najdroższej Krwi Chrystusa
OD WYDAWCÓW
Książka niniejsza jest własnością prywatną, jednakże zezwala się na jej
kopiowanie, pod warunkiem zachowania formy graficznej, okładki oraz całości
niezmienionego tekstu wraz z zawartymi treściami.
mierd nie stanowi kresu życia. Jest ona raczej „narodzinami do życia
wiecznego”. Człowiek jednak przeciwstawia się jej, buntuje, a w niektórych
wypadkach nawet ją odrzuca, ukazując w ten sposób niewystarczające
przygotowanie na to, aby sprostad jej następstwom kierującymi los jego duszy do
życia wiecznego blisko Boga lub też do ostatecznego oddzielenia od Niego.
Perspektywa ta wpisana jest w egzystencję każdego człowieka od jego
poczęcia, niezależnie od tego, czy jest on wierzący, czy też nie… Wszyscy musimy
stawid czoła śmierci, po której naszemu losowi nie będzie już kooca.
Poczynając od historii pewnych wydarzeo z życia autorki, książka ta próbuje
przekazad całej ludzkości nową perspektywę postrzegania tej „nieuchronnej
podróży”. Z punktu widzenia wiary, jest to prawdziwa pomoc w odnalezieniu
w Bogu pokoju, który ma moc przywracania nadziei.
Na koocu drogi, nasza bliskośd do Boga, lub też oddalenie od Niego,
zaznaczy prawdziwy sukces lub porażkę, nieodwołalnośd oraz istotne znaczenie
naszego życia.
Apostolat Nowej Ewangelizacji
w języku hiszpańskim:
www.a-n-e.net
-
www.jesucristovlvo.org
ane@a-n-e.net
w języku angielskim:
www.apostolate.org
Calle 1H No.104 esquina 20
Col. México Norte, C.P. 97128
Tel: (52) (999) 944-05-40 Fax: (52) (999) 948-17-77
Mérida, Yucatán, México
Ś