Don't Tell (rozdział 1 4)

background image

Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa

Mogę być otoczona przez milion ludzi, ale nadal czuję się samotna. Uśmiecham się na

zewnątrz, ale w środku czuję jakbym umierała. Wołam o pomoc, ale nikt mnie nie widzi, a

przynajmniej nie prawdziwą mnie. Widzą fasadę, maskę, za którą ukrywam ból.

Udaję, że jestem normalna, ale tak naprawdę, co jest normalne? Może to, co czuję jest

normalne.

Ból, rozczarowanie, samotność… być może to wszystko jest po prostu częścią mojego życia.

Być może nigdy nie dowiem się, co jest normalne.

Zakładam bluzki z długimi rękawami i robię makijaż, aby ukryć siniaki, ale to tylko maska na

zewnątrz. Co się stanie, kiedy nie będę mogła ukrywać tego dłużej? Co się stanie, kiedy

powiem komuś prawdę?

Don’t Tell jest współczesnym romansem o miłości, przebaczeniu i nadziei.

background image

2

ROZDZIAŁ PIERWSZY

NORMALNA

Lucy

Mogę byd otoczona przez milion ludzi, ale nadal czuję się samotna. Uśmiecham się na

zewnątrz, ale w środku czuję jakbym umierała. Wołam o pomoc, ale nikt mnie nie widzi,
a przynajmniej nie prawdziwą mnie. Widzą fasadę, maskę, za którą ukrywam ból.

Udaję, że jestem normalna, ale tak naprawdę, co jest normalne? Może to, co czuję

jest normalne.

Ból, rozczarowanie, samotnośd… byd może to wszystko jest po prostu częścią mojego

życia. Byd może nigdy nie dowiem się, co jest normalne.

Zakładam bluzki z długimi rękawami i robię makijaż, aby ukryd siniaki, ale to tylko

maska na zewnątrz. Co się stanie, kiedy nie będę mogła ukrywad tego dłużej? Co się stanie,
kiedy powiem komuś prawdę?

Dźwięk pukania do mojego okna, spowodował, że podskoczyłam. Moje serce

przyspieszyło, ale wzięłam wdech, żeby się uspokoid. Odłożyłam mój dziennik i powoli
podeszłam do okna.

On już stracił przytomnośd, powiedziałam sobie. On nie będzie Cię krzywdzid…

przynajmniej nie dzisiaj rano.

Otworzyłam cicho okno. Moja przyjaciółka, Tess Robbins czekała po drugiej stronie.

Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od przedszkola. Uniosła Red Bulla i wzięłam go
z uśmiechem. Tess wiedziała, że drogę do mojego serca stanowią napoje zawierające
kofeinę.

- Gotowa do szkoły? – zapytała szeptem.

Nigdy nie rozmawiałam z nią o Charlesie, moim ojcu, ale wiedziała, że denerwuje go,

gdy puka do drzwi. Zakradała się do mojego okna od dziesiątej klasy… Od kiedy umarła moja
mama.

- Tak – powiedziałam, chwytając plecak z łóżka. Wyskoczyłam przez okno i poszłam do

samochodu Tess, który był zaparkowany na krawężniku. Jeździła lekko używanym, żółtym
Jeepem. Nienawidziła go, ale ja go jej zazdrościłam. Czekała, aż byliśmy dośd daleko mojego
domu, zanim włączyła radio.

Tess nie jest zwykle porannym ptaszkiem, ale tego ranka kręciła się na siedzeniu

i śpiewała razem z radiem. Widziała, że śmiałam się z niej, więc ściszyła radio.

- Czy śmiejesz się z moich szalonych umiejętności tanecznych?

- Ile Red Bullów wypiłaś rano? – zapytałam, dalej się śmiejąc.

background image

3

Myślała przez kilka sekund, zanim odpowiedziała.

– Dwa – uniosła w górę Red Bulla – i pół.

Zabrałam jej puszkę.

– Odcinam Cię.

Wydęła dolną wargę i udawała, że ociera łzę.

– Miałam tylko trzy godziny snu.

Pociągnęłam rękaw, pamiętając świeże siniaki, które się pojawiały. Ja miałam tylko

dwie godziny snu, ale nic nie powiedziałam.

- Jeśli nie siedziałabyś na telefonie całej nocy to może mogłabyś się trochę przespad. –

Oddałam jej napój z powrotem, a ona wypiła resztę jednym haustem. Nadal sączyłam mój.

- Może, jeśli miałabyś chłopaka, byłabyś mniej wredna dzisiejszego poranka.

Wzięłam łyk napoju i zignorowałam jej komentarz. Ostatnią rzeczą, jakiej

potrzebowałam był chłopak… Byłaby to tylko jeszcze jedna osoba więcej do okłamywania. Im
mniej osób było częścią mojego życia, tym lepiej.

Tess jednak nie zignorowała mojego braku odpowiedzi.

- Poważnie Lucy, jesteś w ostatniej klasie, a nawet nigdy nie miałaś chłopaka.

- Czuję się z tym dobrze – broniłam się.

- Nie chcesz wiedzied jak to jest się zakochad? Mogłabyś się nawet całowad. –

Poruszyła brwiami. – Albo i coś więcej..

Przerwałam jej.

– Fuj. Nie chcę z Tobą o tym rozmawiad.

- Jeśli nie z najlepszą przyjaciółką to z kim?

Gdy wjechałyśmy na nasze miejsce parkingowe pod szkołą, odwróciła się do mnie.

- Wszystko, co mówię, to mied otwarte serce. Słyszałam, że zakochanie się jest

magiczne.

Kiedy powiedziała to w ten sposób, nie brzmiało to źle. Ale wiedziałam lepiej, że nie

należy wierzyd w miłośd, magię lub bajki. Szczęście trzyma się z daleka od ludzi takich jak ja.
Jeśli umieszczę tam moje serce, prawdopodobnie się zepsuje.

Tess wyciągnęła dwie torby z pralni chemicznej z Jeepa.

– Mam Twój mundurek.

- Jeśli ktoś nie wylałby na mnie chilli hot-doga, nie potrzebowałby czyszczenia –

przypomniałam jej, biorąc torbę.

Zaśmiała się.

– Zamknij się.

Zadzwonił dzwonek ostrzegawczy i obie pobiegłyśmy w przeciwnych kierunkach.

– Do zobaczenia na przerwie – krzyknęła.

Pobiegłam do mojej klasy, dzięki czemu zdążyłam w sam raz na zajęcia. Byłam

wdzięczna, że moje książki były w torbie. Nie miałabym czasu, żeby pobiec do szafki.

- Dzieo dobry, Lucy. – Ian przywitał mnie, kiedy czekaliśmy na panią Locham, aby

dotarła do klasy. Zawsze spóźniała się kilka minut.

- Dzieo dobry. – Uśmiechnęłam się do niego.

background image

4

Ian był synem pastora, kapitanem drużyny piłkarskiej i marzeniem każdej dziewczyny

w Paradise High School. Rozumiałam dlaczego, z jego błyszczącymi, brązowymi oczami i tym
uroczym dołeczkiem w jego lewym policzku, który zawsze powodował, że chciałam
wyciągnąd rękę i dotknąd go. Ale to nie tylko jego wygląd. Miał wyjątkową osobowośd.
Kiedyś, jeśli kiedykolwiek się w kimś zakocham, chciałabym żeby był to ktoś taki jak Ian
Winters.

Zaczął mówid coś jeszcze, ale przerwał, kiedy pani Lochman weszła do klasy. Posłał mi

uśmiech, a następnie zwrócił swoją uwagę na przód klasy.

Myślałam jeszcze raz o tym, co napisałam rano w moim dzienniku, o byciu

normalnym… Postanowiłam, że jeśli ktokolwiek na świecie był normalny, był to Ian Winters.

Ian

Starałem się zwrócid uwagę na klasę, ale nie mogłem, nie z Lucy Pierce siedzącą tuż

obok mnie. Wyglądała znowu na smutną i to łamało moje serce. Zastanawiałem się, kto mógł
zasmucid tak piękną dziewczynę jak ona.

Lucy jest dziewczyną moich marzeo. Była nią odkąd mieliśmy cztery lata, kiedy to

pierwszy raz się spotkaliśmy. Byliśmy w kościele i Derek Freeman ukradł jej ciasteczka.
Uważałem, że miała piękne, niebieskie oczy, więc spojrzałem na nią. Pocałowała mnie
w policzek, który otarłem, ale potajemnie podobało mi się to.

Teraz, 13 lat później, wciąż pamiętam ten pocałunek, jakby to było wczoraj. Marzę

o dniu, w którym pocałuje mnie po raz kolejny.

Spojrzałem na nią jeszcze raz. Jej głębokie, niebieskie oczy były skupione na

nauczycielu, ale mogłem powiedzied, że ona też nie zwracała na nią uwagi. Zastanawiałem
się przez moment, czy myślała o mnie, ale szybko odrzuciłem tę myśl. Tak piękna dziewczyna
jak Lucy miała wiele innych rzeczy, nad którymi mogła myśled niż ja. Po 13 latach, wciąż nie
udało mi się zdobyd jej uwagi… I to nie z powodu braku próbowania.

Jej długie, blond loki leżały na biurku. Oparłem się pokusie, aby sięgnąd po nie

i przeczesad je palcami. Po raz kolejny zmusiłem oczy do patrzenia na nauczycielkę, ale nie
przestałem myśled o Lucy.

Nagle zadzwonił dzwonek oznajmujący, że lekcja się skooczyła. Oczy Lucy spotkały

moje i uśmiechnęła się. Miałem cichą nadzieję, że ja byłem powodem tego uśmiechu.
Zauważyłem, że jej ręce były pełne. Jej torba zaczęła spadad na ziemię, ale złapałem ją.

- Dziękuję – powiedziała, kiedy sięgnęła po torbę. Zamiast oddania torby jej,

trzymałem ją.

- Mam ją – powiedziałem jej, gestem pokazując, że pomogę jej.

- Nie musisz. – Szybko zaprotestowała.

- Wiem, ale chcę.

Patrzała na mnie przez kilka sekund. Mogłem powiedzied, że chce znowu

zaprotestowad, ale wiedziała, że jej nie pozwolę. Wiec, szła przede mną. Kiedy wyszliśmy na

background image

5

korytarz, szliśmy obok siebie.

- Więc, idziesz na pep rally

1

po szkole? – zapytała mnie.

- Tak – odpowiedziałem, uśmiechając się. – Zawsze przychodzę. – Żeby zobaczyd

Ciebie, dodałem w myślach.

Kiedy dotarliśmy do jej szafki, stałem tam i patrzyłem jak odkładała swój mundurek.

Gdy to robiła, rękaw zsunął się z jej ramienia, odsłaniając świeży, czarny siniak na ręce. W
środku siniaka było rozcięcie, które nie goiło się. Szybko podniosła rękaw, zanim wzięła torbę
ode mnie.

- Co się stało Tobie w rękę? – zapytałem. Pociągnąłem ją za rękaw, ale ona szybko

odsunęła się ode mnie.

- Ja.. ummm… upadłam – wyjąkała, nie patrząc mi w oczy. – Dzięki za pomoc.

- Lucy, to naprawdę wygląda źle. Myślę, że potrzebujesz szycia.

Jej twarz była czerwona.

– Po prostu przestao, ok? Wszystko w porządku. – Łzy napłynęły do jej oczu. –

Zobaczymy się później.

Odwróciła się i odeszła w przeciwnym kierunku tak szybko jak tylko było to możliwe.

Stałem tam w ciszy, patrząc na nią, zastanawiając się, dlaczego była na mnie tak zła. Kiedy
tylko usłyszałem dzwonek, westchnąłem i poszedłem w innym kierunku. I teraz spóźnię się
na siłownię.

Świetnie.

1

Pep rally – spotkanie ludzi, zazwyczaj uczniów gimnazjum, liceum, studentów, przed jakąś imprezą sportową.

Celem takiego spotkania jest zjednoczenie w duchu szkoły, oraz wspieranie członków drużyny szkolnej, oraz
utrzymywanie uczniów w podekscytowaniu przed zbliżającym się meczem/turniejem.

background image

6

ROZDZIAŁ DRUGI

IMPREZA

Lucy

Dlaczego Ian musiał zobaczyd te głupie siniaki? Karciłam się w kółko i w kółko.

Dałam mu najbardziej kiepską wymówkę: Upadłam. Ile razy kłamałam, skąd pochodzą moje

siniaki? Więcej, niż mogłam policzyd. Ale kiedy on mnie o nie zapytał, spanikowałam. To była
pierwsza odpowiedź, jaka przyszła mi do głowy i dosłownie wyszła z moich ust, zanim zdążyłam
pomyśled. To było głupie, nieodpowiedzialnie i nigdy więcej się nie powtórzy.

Gorsze niż moja wymówka było to, że naskoczyłam na niego. Nigdy wcześniej nie traciłam

swojej kontroli… a teraz, zrobiłam to… z Ian’em, ze wszystkich możliwych ludzi. Dlaczego on? On jest
taki… idealny.

Zadawałam sobie to pytanie w kółko, przez resztę dnia. Wiedziałam, że nie będzie to nic

dobrego. Co się stało to się nie odstanie i nie mogę tego cofnąd. Bez względu na to, jak bardzo
chciałabym to zrobid.

- Impreza u Dereka dzisiaj. – Tess poinformowała mnie po pep rally. Byłam trochę

rozdrażniona, bo nie widziałam tam Iana.

- Brzmi cudownie – powiedziałam sarkastycznie. Szczerze, nie znoszę Dereka Freemana. Jest

jednym z najbardziej aroganckich ludzi jakich znam.

- Chodż Lucy. Derek nie jest taki zły… - przerwała, kręcąc głową. – Ok, może jest, ale cała

drużyna piłkarska tam będzie. Dobrze wiesz, że mam coś do nich.

Przewróciłam oczami. Tess ma coś do wszystkich członków przeciwnej płci.

– Dobra – zgodziłam się. Prawdę mówiąc, po części chciałam iśd. Chciałam znaleźd Iana

i przeprosid go za swoje zachowanie. Nie wiem, dlaczego zareagowałam w taki sposób. Normalnie
mam swoje uczucia pod kontrolą. Nigdy nie pokazuję mojej złości, rozczarowania czy bólu. Jestem
szczęśliwą Lucy. Prawie wszyscy mnie lubią i nie pozwolę Ian Wintersowi albo innym ludziom, aby
mnie znienawidzili.

Tak, dzisiaj pokażę Ianowi, że nie jestem tylko kolejną, wzniosłą, pruderyjną

cheerleaderką.

Tess wysadziła mnie przed moim domem, żebym mogła przygotowad się na imprezę. Weszłam przez
okno. Nie byłam pewna, czy mój tata już wstał, ale nie chciałam ryzykowad, budząc go. Kiedy
weszłam do środka, otworzyłam szafę i szukałam czegoś właściwego na wyjście. Słyszałam, jak ojciec
chodził po salonie, potykając się, więc wiedziałam, że się obudził. Starałam się byd tak cicho, jak to
tylko było możliwe.

Przez chwilę, próbowałam przypomnied sobie swoje życie przed śmiercią mamy. Wciąż

tęskniłam za nią jak szalona każdego dnia. Wiedziałam, że jeśli by żyła, byłaby tu teraz, pomagając mi
wybrad strój i ułożyd włosy.

Westchnęłam i odsunęłam się od szafy. Po jej śmierci, moje życie obróciło się o 180 stopni.

Charles, mój ojciec, nie był już taki sam. Obwiniał mnie o jej śmierd. Przeszedł od cudownego ojca
w dosłownie chodzące i nadużywające alkoholu zombie. Wciąż miałam nadzieję, że da sobie radę.
Straciłam nie tylko mamę, ale także tatę. Tęsknię za nim.

Usłyszałam pukanie do drzwi i podskoczyłam, Charles stał po drugiej stronie.

background image

7

- Cześd, tato – powiedziałam, mając nadzieję, że dzisiaj był jego dobry dzieo.

- Lucy. – Jego głos był niewyraźny. Był już pijany. – Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś w

domu?

- Nie chciałam Ci przeszkadzad. Myślałam, że może jeszcze śpisz. – Odmówiłam cichą

modlitwę o to , aby zaakceptował odpowiedź.

- Ty… myślisz, że mi przeszkadzasz? – Podszedł o krok bliżej, potykając się o własne nogi.

Złapał się o moją komodę.

- Wszystko w porządku?

- Nie! – krzyknął ze złością i zaczął szlochad. – Nie mogę żyd bez niej.

- Wiem, też za nią tęsknię.

Przestał płakad i spojrzał na mnie.

– Nie masz prawa za nią tęsknid. – Jego głos był pełen złości i obrzydzenia, kiedy mówił do

mnie. – Byłaś tą, która ją zabiła.

Nie mogłam powstrzymad łez, które wypełniły moje oczy.

- Nie, tato. Pamiętasz? To był pijany kierowca. Inny mężczyzna uderzył w samochód.

- Ona jechała po Ciebie.

Charles popchnął mnie i upadłam do tyłu na mój kosz z ubraniami. Uderzyłam głową

o podłogę, ale na szczęście nie bolało za mocno. Zaczęłam wstawał, ale kiedy to zrobiłam, poczułam
pięśd łączącą się z moim okiem i opadłam z powrotem na ziemię.

Potem, wyszedł z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Leżałam na podłodze, nie będąc

w stanie wstad przez kilka minut. Moje oko pulsowało, ale ból nie mógł się równad z ciężkim
uczuciem w mojej klatce piersiowej. On naprawdę wierzył, że ja byłam tą, która ją zabiła. Mój własny
ojciec nie może znieśd mojego widoku.

Pozwoliłam łzom popłynąd.

Ian

Wszedłem do domu Dereka Freemana koło 20. Nie byłem jego wielkim fanem, ale zrobiłbym

wszystko, aby znowu zobaczyd Lucy. Szukałem jej, ale nigdzie jej nie widziałem.

Szczerze, nienawidziłem imprez. Głośna muzyka, grupy pijanych nastolatków… to nie był mój

świat. Postanowiłem, że jeśli nie znajdę wkrótce Lucy, wyjdę.

- Hej, Winters. – Usłyszałem głos Dereka.

- Freeman – przywitałem go. – Niezła impreza.

Derek zaczął mówid coś jeszcze, ale został rozproszony, kiedy podeszła do nas Mandy

i zaczęła z nim rozmawiad. Odwróciłem się i uciekłem, kiedy miałem tylko szansę. On mógł byd zajęty
przez dobrą chwilę. Mandy Fine nie miała najlepszej reputacji, a Derek kochał dziewczyny takie jak
ona. Skuliłem się w duchu. Próbowała ze mną rozmawiad wcześniej. Wciąż była na mnie zła za to, że
ją olałem, ale nie lubiłem jej. Tylko jedna dziewczyna miała moją pełną uwagę.

Po 20 minutach, w koocu zdecydowałem się opuścid imprezę, ale skierowałem głowę

w kierunku przednich drzwi, gdzie Lucy wchodziła z Tess. Moje serce zatrzymało się od razu. Jej
piękno odbierało dech w piersiach. Jej długie, kręcone, blond włosy były zaplecione w warkocz, ale
kilka kosmyków układało się wokół jej twarzy.

Tess odeszła, zostawiając Lucy samą, więc powoli ruszyłem w jej kierunku.

- Hej – szepnąłem w jej ucho, stojąc za nią.

Zadrżała, kiedy odwracała się w moją stronę. Jej twarz była oddalona o milimetry od mojej.

background image

8

Odetchnąłem nią, zapamiętując jej zapach. Pachniała jak brzoskwinia i mięta. Nigdy nie sądziłem, że
brzoskwinie mogą pachnied tak dobrze.

- Hej, Ian – powiedziała, cofając się o krok.

Kiedy cofnęła się, zauważyłem, że miała podbite oko, które starała się bezskutecznie ukryd

pod makijażem.

- Co się stało? – wskazałem na jej oko.

Odwróciła głowę lekko w prawo, jakby chciała ukryd przede mną siniaka.

– To nic.. I ugh… jestem taką niezdarą. Potknęłam się o mój koszyk z ubraniami i uderzyłam

twarzą o komodę. Nic wielkiego. Nie bolało nawet zbyt mocno.

Kiedy mówiła, nie nawiązywała ze mną kontaktu wzrokowego. Wiedziałem, że kłamała, ale

nie mogłem odkryd, dlaczego próbowała ukryd coś takiego.

- Najpierw Twoje ramię, teraz oko. – Starałem się uśmiechnąd, ale nie wyszło. – Często

upadasz?

W koocu spojrzała w moje oczy.

– Widzę, że Addison przyszła. Powinnam pójśd się przywitad. Zobaczymy się później. –

Odeszła, zanim mogłem coś powiedzied.

Addison Smith nienawidziła Lucy. Były wrogami od ósmej klasy, a przynajmniej w oczach

Addison nimi były. Addison była zazdrosna o popularnośd Lucy, jej niecodzienną osobowośd i jej
piękno. Nigdy nie mogła by konkurowad z Lucy. Była głupia nawet próbując.

Patrzyłem jak Lucy przechodziła obok Addison i poszła po schodach do góry. Nie chciałem byd

stalkerem, ale podążyłem za nią. Musiałem dowiedzied się, o co chodzi.

Otworzyła drzwi. To była szafa na płaszcze. Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi.

Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem za nią.

- Często to robisz? – zapytałem.

- Ian. – Jej głos się załamał. Było tak ciemno, że nie mogłem zobaczyd jej twarzy. – Co robisz?

- Próbuje dowiedzied się, dlaczego tak piękna dziewczyna jak Ty przychodzi na imprezę

i ukrywa się w szafie – powiedziałem szczerze. – Lucy, co się z Tobą dzieje?

- Nie zrozumiesz. Tylko, proszę, idź. – Jej głos przerwał szloch. Przyciągnąłem ją do siebie.

Oparła głowę na mojej klatce piersiowej i zaczęła płakad mocniej.

- Cokolwiek to jest, możesz mi powiedzied – powiedziałem cicho.

Spięła się na moje słowa.

– Nie, nie mogę, Ian. Nie mogę nikomu powiedzied.

- Możesz zaufad mi.

Odsunęła się ode mnie.

– Nie mogę zaufad nikomu. – Zaczęła otwierad drzwi, ale zatrzymałem ją.

- Proszę, nie idź. Przepraszam. Nie będę zadawał więcej pytao. Będę po prostu tutaj dla

Ciebie.

Opuściła rękę z klamki.

– Jesteś dobrym człowiekiem, Ian.

- Lubię Ciebie, Lucy.

- Ja też Ciebie lubię. – Nie musiałem patrzed, żeby wiedzied, że się uśmiecha. – Powinnam

wrócid na imprezę.

Otworzyła szafę i wyszła. Po kilku sekundach też opuściłem szafę.

Lucy Pierce mnie lubi.

Wiedziałem, że nic nie będzie w stanie zetrzed mi tego uśmiechu z twarzy przez resztę nocy.

background image

9

Lucy

Zeszłam po schodach w dół, z daleka od Iana. Był zbyt dobry i zbyt miły, aby spędzid noc

słuchając mojej płaczliwej historii. Jeśli zostałabym chwilę dłużej, mogłabym mu wszystko
powiedzied.. Jak zwykle, wolałam trzymad moje uczucia w sobie. Zakładałam uśmiech dla świata
i udawałam, że wszystko jest w porządku. Żyłam w kłamstwie, w które wszyscy wierzyli.

- Lucy! – usłyszałam głos Dereka Freemana i zamarłam.

- Hej, Derek – przywitałam go z uśmiechem. – Świetna impreza.

- Dzięki. Jestem szczęśliwy, że mogłaś przyjśd. – Zbliżył się o krok bliżej, niż lubiłam. Jego

oddech przepełniony był mieszkanką piwa i wódki.

- Ja też – skłamałam. Cóż… było to po części kłamstwo. Musiałam wydostad się z domu. Bycie

tutaj było alternatywnym rozwiązaniem. Po imprezie, mogłam pójśd do domy Tess i zostad tam na
noc. Było to jedyne miejsce, gdzie czułam się bezpieczna. Charles nie mógł mnie tam skrzywdzid.
Derek krzyknął do kogoś innego i potknął się. Byłam wdzięczna, że tak łatwo odwrócił swoją uwagę
ode mnie.

Szukałam kogoś znajomego. Widziałam kilka znajomych twarzy ze szkoły, ale impreza

rozrastała się, i nie znałam większości ludzi tutaj obecnych. W koocu dostrzegłam Chrissy i udałam się
w jej kierunku.

Chrissy znałam praktycznie całe moje życie. Jej rodzina przeprowadziła się do Paradise, kiedy

byliśmy w trzeciej klasie. Od tamtej pory byłyśmy przyjaciółkami.

- Hej, Chrissy.

- Heeeeeej! Lucy! – roześmiała się. Mogłam powiedzied, że była całkowicie wstawiona. -

Twoje popisy cheerlederskie na pep rally dzisiaj były świetne.

Jak Ty to robisz, że tak zginasz swoje

ciało? Chciałabym tak robid. – Jej twarz była lekko zielonkawa. Potknęła się i złapałam ją. – Jesteś taka
ładna, Lucy.

- Dziękuję – powiedziałam, kiedy pomagałam jej stad prosto. Zaczęła sięgad po drugą puszkę

piwa, ale wzięłam ją od niej. – Myślę, że masz dośd.

- Daj spokój. Nie bądź taka.

- Podziękujesz mi rano – zapewniłam ją, kiedy szłyśmy do łazienki.

- Wiesz… zawsze byłam zazdrosna o Twoje włosy. – powiedziała, siadając na blacie w

łazience. Szukałam myjki. – Muszę farbowad moje włosy. Mój naturalny kolor jest… brudny. Dlaczego
nie może byd w ładnym odcieniu brązowego? Jak włosy Tess. Wygląda jak pieprzona Kim Kardashian.
A Ty… Ty wyglądasz jak Barbie. Dlaczego muszę wyglądad jak pieprzony wieloryb?

Znalazłam myjkę i zamoczyłam ją pod zimną wodą.

– Chrissy, nie wyglądasz jak wieloryb. Ty masz loki, ładne loki. – Przetarłam gąbką jej twarz. –

A blond włosy są… zwykłe. Wszyscy moją farbowad swoje włosy na blond. Ja lubię Twój naturalny
kolor. Masz najjaśniejszy odcieo czerwieni. To jest wyjątkowe, i na pewno nie brudne.

- Nieważne. – Przewróciła oczami. – Mówisz tak, ponieważ Ty… cóż Ty… Ty jesteś pieprzoną

Lucy Pierce.

- A Ty jesteś Chrissy Smith. Jesteś piękna. Każdy kto mówi Tobie coś innego, kłamie.

- Dzięki, Lucy – powiedziała, uśmiechając się. – Jestem naprawdę niesamowita. – Przesunęła

się na róg i prawie spadła.

background image

10

- Wszystko w porządku? – zapytałam, pomagając jej się uspokoid.

- Będzie dobrze – roześmiała się znowu.

- Nigdy więcej picia.

Ruszyła do drzwi i upadła przed nimi. Roześmiała się bardziej.

– Wiesz, chyba mam już dośd picia. – Otworzyła drzwi i krzyknęła na korytarz – Co tam,

ludzie?

Pokręciłam głową. Ona z pewnością będzie żałowała dzisiejszej nocy.

Wyszłam z łazienki, żeby znaleźd Tess. Byłam bardziej niż gotowa opuścid tą imprezę.

background image

11

RODZDZIAŁ TRZECI

LODY

Ian

Po piątkowej imprezie, nie mogłem spad. Przelatywało przeze mnie milion emocji. Po

pierwsze, byłem podekscytowany. Podekscytowany tym, że Lucy ze mną rozmawiała i nie uciekła, ani
nie próbowała mnie odepchnąd. To był postęp. Po drugie, martwiłem się. Lucy kłamała na temat
swoich siniaków i nie wiedziałem, dlaczego. Czy to był członek jej rodziny? Wiem, że jej mama
umarła, ale czy ktokolwiek inny mieszkał z nią poza jej ojcem? Może to był jej ojciec? Ktoś to jej robił.
Gdzieś głęboko we mnie, wiedziałem, że powinienem komuś powiedzied, ale komu? Ostatnią rzeczą,
jakiej bym chciał to sprawienie, że Lucy by mnie znienawidziła. Może najpierw powinienem z nią
porozmawiad i poznad historię z jej perspektywy. Może było proste wytłumaczenie, a ja tylko bym to
skomplikował.

2

Jednej rzeczy byłem pewien – muszę sprawid, aby Lucy się dla mnie otworzyła. Ostatniej

nocy, kiedy ją trzymałem, wiedziałem, że mógłbym zrobid wszystko, aby ją ochronid. W moim
ramionach czuła się tak wrażliwa i mała. Dlaczego ktokolwiek mógł chcied ją zranid? Nie mogłem tego
pojąd.

W niedzielę w Kościele, Lucy i jej tata weszli na tyły kościoła zaraz po rozpoczęciu

nabożeostwa. Nigdy wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak przerażona była siadając obok
niego. Pewnie, uśmiechała się, ale mogłem zobaczyd strach w jej oczach.

Planowałem porozmawiad z nią po kościele, ale wymknęli się zaraz po mszy. Myślałem

o pójściu do jej domu, ale szybko zdecydowałem, że było by to bliskie zachowaniu stalkera

3

, więc

poczekam do poniedziałkowego poranka w szkole.

Lucy usiadła przy biurku obok mnie, natychmiast jak zadzwonił dzwonek, jak zwykle. Zawsze

była na czas albo spóźniona. Myślałem, że było to spowodowane tym, że jeździła z Tess. Ta
dziewczyna spóźniała się na wszystko.

- Dzieo dobry, Lucy – przywitałem ją, jak każdego poranka. Kiedy jej oczy spotkały moje,

oddech ugrzązł mi w gardle. Jej niebieskie oczy były hipnotyzujące.

- Hej, Ian – uśmiechnęła się.

- Jak Twoje oko?

Jej uśmiech załamał się troszkę.

– Jest lepiej, dziękuję. – Tak szybko jak te słowa opuściły jej usta, spojrzała na przód klasy,

z dala ode mnie. Znowu mnie odpychała. Nie mogę na to pozwolid.

- Więc, jak Twój weekend? – zapytałem, starając się podtrzymad rozmowę.

Ponownie spojrzała na mnie, a moje serce przyspieszyło.

– Było w porządku. Spędziłam cały weekend z Tess. Obejrzałyśmy całe dwa sezony

Pamiętników Wampirów.

Zaśmiałem się.

– Lubisz ten serial?

2

Tak, tak… wmawiaj tak sobie dalej :P

3

Ja tam bym mogła mied takiego stalkera :D nie wiem jak Wy:P

background image

12

Lucy też się roześmiała, co było muzyką dla moich uszu.

– Kocham to. Damon jest gorący.

4

- Moja mam też uwielbia to oglądad.

Ból przeszedł przez jej twarz, ale zniknął prawie tak szybko jak się pojawił. Zacząłem mówid

coś jeszcze, kiedy Pani Lochman weszła do klasy. Trzymała w jednej ręce kawę, a w drugiej
dietetyczną colę. Desperacko próbowałem ignorowad dziewczynę siedzącą obok mnie i skupid się na
nauczycielce. To było niemożliwe.

Lucy

Kiedy wróciłam do domu ze szkoły, otworzyłam mój dziennik.

Miałam dobry weekend, pomijając podbite oko, które podarował mi Charles.

W piątkowy wieczór poszłam na imprezę do Dereka Freemana. Nie mogę stad koło tego

chłopaka, ale był tam Ian! I rozmawiał ze mną! Byłam wdzięczna, że przyszłam.

Ian powiedział mi, że mnie lubi… Cóż, oczywiście, że mnie lubi! Ian lubi WSZYSTKICH!

5

Jest

przemiły. Ale wciąż, uwielbiam to, że mnie lubi.

Ale myślę, że Ian wie… o moim tacie… Nie powiedziałam mu niczego, ale jestem pewna, że on

to odkrył. On obserwuje, a ja jestem przerażona. Chciałam porozmawiad z kimś o Charlesie przez długi
czas. Ale co mogę powiedzied? „ Mam podbite oko, ponieważ kiedy mój ojciec jest pijany, obwinia
mnie o śmierd mamy”… Tak… to się nie zdarzy.

Więc, przeczekam to i zobaczę, co się wydarzy.

Kilka godzin później usłyszałam pukanie w okno. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam po

drugiej stronie twarz Tess. Otworzyłam okno i w koocu po kilku minutach, próbując się wspiąd przez
nie, weszła do środka.

- Jak Ty możesz wspinad się przez to okno przez cały czas? – zapytała, ciężko oddychając.

Tylko wzruszyłam ramionami, niepewna jak mam odpowiedzied na jej pytanie. Pewnie,

wchodzenie przez okno jest do dupy, ale jest lepsze niż zostanie pobitą za obudzenie Charles’a.

- Nie ważne. Idziesz ze mną na lody – powiedziała Tess, kładąc ręce na biodrach.

- Umm, ok…- powiedziałam, chwytając moją różową bluzę z kapturem z krzesła. Wyskoczyłam

przez okno pierwsza i potem pomogłam Tess. W jej samochodzie włączyłam radio. Dzisiaj słuchała
muzyki techno. – Musisz byd najbardziej dziwną osobą, jaką znam.

- To wszystko przez kofeinę – przyznała.

Roześmiałam się.

- Więc, słyszałam od… kogoś…, że Ty i Ian byliście razem w szafie na imprezie u Dereka. –

Poruszyła swoimi brwiami.

- Od kogo to słyszałaś? – Czułam rumieoce pokrywające moje policzki.

- Więc, to prawda?

Tak bardzo chciałam temu zaprzeczyd, ale nie chciałam kłamad.

4

Może nie jestem zbytnio w Teamie Damona, no ale jakim byłabym człowiekiem, jakbym go nie uwielbiała.:)

5

Dziewczyno, żeś masz rozkminy… Facet OSOBIŚCIE mówi Ci, że Cię lubi, a Ty swoje;p

background image

13

– Nic się nie wydarzyło! Przysięgam! Tylko rozmawialiśmy.

- Rozmawialiście? Taaa, jasne – westchnęła. – O Boże! Ty i Ian.

Nie mogłam nic poradzid na to, że się uśmiechnęłam.

– Zamknij się. Poważnie, nic się nie wydarzyło.

- Nie mogę uwierzyd, że trzymałaś tą informację w sekrecie przed swoją najlepszą

przyjaciółką. – Złożyła swoje dłonie na piersi w dramatycznym geście. – To boli.

- Nie było nic do mówienia.

- Więc, o czym rozmawialiście? – Zrobiła cudzysłów w powietrzu, kiedy wypowiadała te

słowa. Samochód zjechał lekko na prawo, a ona natychmiast złapała kierownicę z powrotem.

- Czy możesz trzymad swoje ręce na kierownicy?

Przewróciła oczami.

– Dlaczego unikasz odpowiedzi na moje pytanie?

- Ponieważ… - Nie byłam pewna, co mam powiedzied. – Powiedział mi, że mnie lubi.

- Lubi Cię? – pisnęła. – O mój Boże.

- Nie sądzę, że lubi mnie w ten sposób. On po prostu… lubi mnie. Jako przyjaciółkę.

- Przyjaciółkę, z którą przebywał w szafie?

Przewróciłam oczami, ale nie odpowiedziałam. Było oczywiste, że ta rozmowa rozwija się zbyt

szybko. Tess zatrzymała się na swoim miejscu parkingowym i poszłam za nią do lodziarni. Moje serce
zabiło mocniej, kiedy zobaczyłam Ian i Masona, siedzącego przy stoliku obok drzwi, a Tess szła prosto
w ich kierunku.

Ian

Spojrzałem na lody Masona. To było dosłownie wiadro.

– Nie ma szans, że zjesz to wszystko – powiedziałem, śmiejąc się.

- Patrz. – Mason wziął to, co powiedziałem za wyzwanie, a on nigdy się nie wycofuje, nigdy.

Nabrał łyżką ogromny kawałek lodów i wpakował go do buzi.

Dźwięk otwierających się drzwi zabrzmiał w lodziarni i spojrzałem w górę. Uśmiechnąłem się,

kiedy zobaczyłem wchodzące Lucy i Tess.

Może ten wieczór nie będzie taki zły, powiedziałem do siebie.

- Ian… Mason. – Tess przywitała nas. Lucy stała cicho obok niej, zagryzając nerwowo wargę.

Skinęła głową na mnie i uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła, że na nią patrzę.

- Cóż za zbieg okoliczności – powiedział Mason. Przesunął krzesło obok siebie. – Masz

miejsce.

Tess podeszła i usiadła na krześle. Lucy dalej stała, patrząc na podłogę. Nigdy wcześniej nie

wyglądała tak pięknie. Jej krótka spódniczka opinała jej krągłości we wszystkich odpowiednich
miejscach i ciężko było nie patrzed na jej idealną figurę. Nie miała nawet pojęcia jaki wpływ miała na
mnie. Nie miała nawet pojęcia o swoim pięknie.

- Chcesz usiąśd obok mnie? – zapytałem się jej, kiedy już byłem w stanie mówid, bez żadnego

nerwowego oddechu.

Uśmiechnęła się i skinęła głową. Mogłem powiedzied, że odrobinę się zrelaksowała, ale wciąż

była nerwowa. Nie chciałem, żeby czuła się niekomfortowo w mojej obecności. Mason i Tess
prowadzili swoją własną rozmowę, więc zdecydowałem, że jest to najlepszy moment, aby lepiej
poznad Lucy.

- Jestem naprawdę szczęśliwy, że tutaj jesteś – przyznałem.

background image

14

- Myślę, że zostaliśmy wystawieni – zaśmiała się nerwowo, kiedy spojrzała na osoby za mną.

Odwróciłem się, żeby zobaczyd, że Masona i Tess nie siedzieli dłużej przy stoliku. Uśmiechnąłem się.

– Jakoś mnie to nie smuci.

Ona też nie mogła przestad się uśmiechad.

– Mnie też. – Zaczerwieniła się, kiedy słowa opuściły jej usta.

Zdecydowałem, że nie chce dłużej siedzied w zimnej lodziarni w idealny październikowy

dzieo.

– Chcesz pójśd na spacer do parku? – zapytałem.

- Jasne – przytaknęła.

Wstaliśmy i poszliśmy w stronę drzwi. Postanowiłem, że będę odważny. Złapałem ją za rękę.

Byłem zaskoczony, że nie odepchnęła jej.

Kiedy szliśmy, czułem się jakbym śnił. Ja z Lucy… ona, nie uciekająca ode mnie, to było

nierealne. Ale to nie był sen. Spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami i moje serce
zabiło mocniej w mojej piersi.

- O czym myślisz? – zapytała mnie.

- Tylko o tym, jaka piękna jesteś.

Jej policzki zaczęły się czerwienid.

– Dziękuję – przyjęła komplement. – Myślę, że też jesteś piękny

6

– dodała delikatnie.

Teraz była moja kolej na rumieoce.

– Dziękuję.

Spojrzała na ziemię, kiedy mówiła.

– Swoją drogą, dziękuję za wszystko, co zrobiłeś na imprezie. Przepraszam, że byłam taka…

niegrzeczna.

- Nie byłaś niegrzeczna. Tylko zestresowana. Nie przejmuj się tym. – Chciałem podtrzymad

temat imprezy. Chciałem dowiedzied się, czemu miała podbite oko. Chciałem odkryd jej wszystkie
sekrety. Ale to nie był odpowiedni moment. Najpierw musi mi zaufad, nie pozwolę jej uciec
ponownie. Więc, zaproponowałem, żebyśmy poszli na huśtawki.

Kiedy się huśtaliśmy, dowiedziałem się kilku rzeczy o niej. Na przykład, jej ulubione kolory to

różowy i biały. Kocha Harrego Pottera, książki i filmy, i wciąż potajemnie czeka na zaproszenie do
Hogwartu. Spędza dużo czasu, pisząc. Powiedziała, że z pewnością nie mogę przeczytad niczego, co
napisała, ale może kiedyś podzieli się swoją pracą ze światem.

Kiedy wyszliśmy z parku, zaprowadziłem ją do domu Tess, który był tylko dwie ulice dalej.

Chciałem pocałowad ją na dobranoc, ale nie chciałem jej przestraszyd. Plus, wiedziałem, że Tess
patrzy na nas przez okno. Zdecydowałem, że nasz pierwszy pocałunek odbędzie się bez niepotrzebnej
publiki. Zamiast tego, przytuliłem ją. To było najlepsze przytulenie, jakie dałem kiedykolwiek w życiu.
Jednej rzeczy byłem pewien – Lucy Pierce była bardziej niesamowita niż oczekiwałem.

6

No to powiedziała…. Lucy… przystojny, a nie piękny;p chociaż ja tam nie wiem, jak faceci mają;d


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mercy Amaro Don t tell rozdział 1
Sandy Lynn Bloodmates 01 Kiss and Tell Rozdział Pierwszy
Don t Tell me you love me by Tell Me No Lies
Sandy Lynn Bloodmates 01 Kiss and Tell Rozdział Drugi
Sandy Lynn Bloodmates 01 Kiss and Tell Rozdział Trzeci
Przemiany don Juana wybrane rozdziały
Tell me something I don
3.Don Failla - cztery rozdziały(do druku), System pracy
tekst Selena Gomez Tell Me Something I Don t Know Powiedz mi coś czego nie wiem po polsku
tekst Selena Gomez Tell Me Something I Don t Know
Podstawy zarządzania wykład rozdział 05
2 Realizacja pracy licencjackiej rozdziałmetodologiczny (1)id 19659 ppt
Ekonomia rozdzial III
rozdzielczosc
kurs html rozdział II
Podstawy zarządzania wykład rozdział 14
7 Rozdzial5 Jak to dziala
Klimatyzacja Rozdzial5
Polityka gospodarcza Polski w pierwszych dekadach XXI wieku W Michna Rozdział XVII

więcej podobnych podstron