Życie duchowe skrypt

background image

1





By Jaruszcz


Życie duchowe człowieka

To, co dla człowieka najważniejsze, dzieje się w nim samym.

Najważniejsze jest bowiem życie wewnętrzne człowieka. To właśnie życie

wewnętrzne ma podstawy osobowe. Możemy bowiem powiedzieć, że

nasza osoba przejawia się właśnie jako życie wewnętrzne. Mówimy także

o życiu duchowym człowieka. Życie wewnętrzne ma charakter duchowy,

gdyż wyrasta wprost z osobowego fundamentu – czyli z osobowego

istnienia. Stąd wniosek, że życie wewnętrzne i duchowe ma swoje źródło

w istnieniu człowieka (w ludzkiej egzystencji). Nie może być ono funkcją

wyłącznie oddziaływań zewnętrznych (np. interakcji ze środowiskiem lub

oddziaływań kulturowych).

Życie wewnętrzne musi mieć źródło w samym człowieku. Wydaje się, że

to źródło z kolei musi cechować potężna aktywność. Powinna to być

aktywność czysto duchowa, czyli potrzebne jest jakieś źródło aktywności

duchowej (duchowości). Źródłem życia wewnętrznego i duchowego

człowieka będzie z pewnością osoba. Ale powstaje pytanie: czym jest

osoba ludzka? Odwołując się w tym przypadku do ustaleń Wojtyły i

Gogacza, osobą możemy nazwać sam akt istnienia ludzkiego bytu. Akt

istnienia niesie z sobą potężną aktywność duchową. Akt istnienia jest

źródłem całej aktywności człowieka. Wojtyła przytacza formułę

scholastyczną – operari sequitur esse. Wszelkie ludzkie działania i czyny

mogą się dokonywać i rozwijać tylko pod wpływem mocy i aktywności
istnienia.

Można domniemywać, że moc i aktywność istnienia przejawia się poprzez

własności transcendentalne. Zatem to prawda, dobro i piękno są wyrazem

mocy i potęgi duchowej istnienia. Możemy więc postawić tezę, że cała

duchowa moc i aktywność istnienia przejawia się i wyraża poprzez

własności prawdy, dobra i piękna. Jeżeli mówimy, że to istnienia działa

swoją mocą albo że przejawia ono swoją aktywność, to należy to rozumieć

jako oddziaływanie prawdy, dobra i piękna. Własności transcendentalne

działają już na poziomie istotowym. Moc i aktywność istnienia rozwija się
bowiem trójtorowo –

każda z własności transcendentalnych działa w

swoim kierunku i na swoim polu. Mamy więc sferę poznawczą (poznanie)

jako domenę działania prawdy. Mamy sferę wolitywną (chcenie) jako

background image

2

domenę działania dobra. Mamy także sferę zmysłowości (uczucia) jako

domenę działania piękna. Życie wewnętrzne i duchowe człowieka

obejmuje właśnie te trzy sfery i domeny wyznaczone przez (osobowe)

własności transcendentalne. Wszystko to razem – tzn. te trzy sfery lub

zakresy działania oraz oddziałujące na nie trzy własności osobowe – służy

rozwojowi człowieka.

Musimy się teraz zastanowić, jak wygląda rozwój duchowy człowieka? Jak

się staje i rozwija duchowość człowieka? Co odgrywa tu najważniejszą

rolę? Co jest motorem napędowym całego rozwoju? A co mu

przeszkadza? Dlaczego człowiek może się w ogóle rozwijać, czyli

wzrastać duchowo?

Na podstawie tego, co już stwierdziliśmy, możemy wnioskować, że rozwój

duchowy człowieka musi być związany z transcendentalnymi

własnościami prawdy, dobra i piękna. Nasze poznanie musi mieć kontakt

z realną prawdą, czyli z transcendentalną własnością prawdy. Nasze

chcenie musi dotyczyć realnego dobra, czyli transcendentalnej własności

dobra. Nasze uczucia muszą dotyczyć realnego piękna, czyli

transcendentalnej własności piękna.

Wszystkie te trzy własności możemy spotkać w realnym bycie. W
scholas

tyce przypisywano je temu, co realne, traktując je zamiennie z

bytem. My, podążając za ustaleniami Gogacza, powiemy, że własności te

przysługują wprost istnieniu bytu. Istnienie posiadają jedynie realne byty.

Dlatego prawdy, dobra i piękna należy poszukiwać w realnych bytach. Nie

znajdziemy ich w kulturze, bo kultura obejmuje wyłącznie ludzkie

wyobrażenia prawdy, dobra i piękna. W kulturze zawarte jest tylko nasze

myślenie (nasze ujęcia i pojęcia) o prawdzie, dobru i pięknie. Czasami jest

ono słuszne i realistyczne, ale czasami jest błędne i idealistyczne.

Człowiek musi umieć oderwać się od pojęć i wyobrażeń, od myślenia. I

musi zwrócić się do rzeczywistości – do realnych bytów. Tylko tam może

spotkać prawdę, dobro i piękno jako realne własności. Aby osiągnąć

duchowy rozwój, człowiek powinien zanurzyć się w rzeczywistości.

Czy jednak człowiek zdoła przeniknąć realność innych bytów? Jak dotrzeć

do tego, co realne? Jeden byt nie może przekroczyć obszaru realności

innego bytu. Żaden ziemski byt nie może przeniknąć do wnętrza drugiego

bytu. Również człowiek nie jest w stanie wejść w obszar bytowy kogoś

innego. Skoro więc człowiek nie jest w stanie przeniknąć i wejść do innego

bytu, to musi się zwrócić do siebie samego. Człowiek może bowiem

wniknąć w głąb siebie. Może przeniknąć i poznać siebie samego. Jeżeli

jest to możliwe, to człowiek powinien poznać sam siebie, co głosili już

starożytni myśliciele (gnoti seauton lub scite teipsum). Tylko w ten sposób

background image

3

człowiek może dotrzeć do swojej (osobowej) prawdy, do swojego

(osobowego) dobra i swojego (osobowego) piękna.

Jak możemy odkryć te osobowe własności? Jeśli powiemy, że prawdę

musimy odkryć w poznaniu, dobra musimy zapragnąć w chceniu, zaś

piękno musimy przeżyć w uczuciach, to czy łatwo jest nam tego dokonać?
Czy je

st to dla nas czymś naturalnym i dostępnym bez żadnego trudu i

wysiłku? Czy może wymaga to szczególnego zaangażowania i jakiejś

dodatkowej interwencji lub aktywności?

Należy uznać, że człowiek ma naturalne możliwości poznawania,

pożądania i chcenia, oraz przeżywania uczuć. Ale jest to możliwość

poznawania prawdy lub fałszu, możliwość pożądania i wyboru dobra lub

zła, możliwość przeżywania uczuć radości lub smutku. Człowiek ze swoją

ludzką naturą pozostaje na rozdrożu. Jego poznanie i myślenie, jego
pragnie

nia i wybory, czy wreszcie jego przeżycia i uczucia wciąż oscylują

pomiędzy przeciwieństwami. Człowiek raz ujmuje prawdę, a innym razem

dostrzega tylko fałsz (kłamstwo). Raz pragnie dobra, a innym razem

wybiera zło. Raz przeżywa radość, a innym razem doznaje smutku.

Człowiek wydaje się być zawieszony między skrajnościami. Natura daje

nam jedynie możliwości działania. Natomiast człowiek potrzebuje

ukierunkowania do właściwego rozwoju. Człowiek potrzebuje jakiejś
wskazówki i pobudki. Takiej pobudki potrzebuje

nasz rozum (umysł).

Takiej pobudki potrzebuje nasza wola i nasze uczucia (czyli serce).

Otóż taka pobudka może pochodzić tylko z samego źródła aktywności. Ta

pobudka i zachęta płynie właśnie z aktywności istnienia. Przyjęliśmy już,

że aktywność i moc istnienia wyraża się i przejawia poprzez oddziaływanie

własności transcendentalnych. Dlatego możemy uznać, że pobudką dla

poznania rozumu staje się oddziaływanie transcendentalnej własności

prawdy. Natomiast pobudką dla chcenia woli staje się oddziaływanie
tr

anscendentalnej własności dobra. Z kolei pobudką dla uczuciowości

staje się oddziaływanie transcendentalnej własności piękna.

Każda z tych własności działa w swoim zakresie. Ale ich oddziaływanie i

aktywność (moc sprawcza) wypływa z tego samego aktu istnienia.

Oddziaływanie własności transcendentalnych jest bezpośrednio związane

z mocą sprawczą istnienia. Wydaje się natomiast, że moc sprawcza

istnienia pochodzi od Boga, który jest jedynym sprawcą istnienia, czyli

Stwórcą. Moc sprawcza ludzkiego istnienia jest skutkiem naszego

powiązania z Bogiem. To od Boga nasze istnienie otrzymuje swoją moc i

aktywność. Ta moc jest wyrazem naszej łączności z Boska Prawdą, z

Boskim Dobrem i z Boskim Pięknem (z Chwałą Bożą). Im bliżej jesteśmy

związani z Bogiem, tym większa jest moc i aktywność naszego istnienia.

Im bardziej jesteśmy związani z Boską Prawdą, tym bardziej oddziałuje na

background image

4

nasze poznanie osobowa prawda naszego istnienia (czyli

transcendentalna własność prawdy). Im bardziej jesteśmy związani z
Boskim Dobrem, tym

bardziej oddziałuje na naszą wolę osobowe dobro

(czyli transcendentalna własność dobra). Im bardziej jesteśmy związani z

Boskim Pięknem (z Chwałą Bożą), tym bardziej oddziałuje na nasze

uczucia osobowe piękno zawarte w naszym istnieniu (czyli
transcendenta

lna własność piękna). Znaczy to, że Bóg daje moc naszemu

istnieniu. I to On sprawia, że wzmaga się aktywność naszego istnienia. Z

kolei aktywność istnienia przekłada się na działanie własności prawdy,

dobra i piękna. Dzięki temu nasze duchowe władze zdobywają realną

pobudkę i zasadę dla doskonałego działania. Dlatego powiemy, że

doskonałe działanie władz duchowych staje się funkcją i wyrazem

aktywności istnienia. Można też przyjąć, że bez sprawczej mocy i

aktywności istnienia nie byłoby słusznego poznania realnej prawdy, ani

prawego chcenia realnego dobra, ani radosnego przeżycia realnego

piękna. Bez uruchomienia tej aktywności mielibyśmy tylko możliwość

dialektycznego poznania prawdy i fałszu, dalej mielibyśmy możliwość

dowolnego wyboru dobra i zła, czy wreszcie mielibyśmy nieustanną

huśtawkę uczuć, czyli możliwość przeżycia raz radości, a raz smutku. I tak

na okrągło.

Życie duchowe pozbawione osobowych odniesień i pobudek staje się

cierpieniem i dramatem nie do zniesienia. Trudno byłoby się w tym
wszystki

m połapać. Człowiek raz poznawałby prawdę, a innym razem

fałsz lub kłamstwo, i nawet nie wiedziałby, co i dlaczego poznaje. Ponadto

raz pragnąłby dobra, a innym razem pragnąłby zła, i także nie wiedziałby

dlaczego tak się dzieje. Podobnie byłoby z uczuciami radości i smutku.

Doprawdy trudno byłoby żyć bez moralnych zasad i wskazówek. Nie

można żyć świadomie (rozumnie) i w sposób wolny bez określenia zasad

działania i postępowania. Jeśli człowiek chce żyć w sposób świadomy

(rozumny) i wolny, to musi posiadać zasady, musi mieć jasno wyznaczony

cel działania. W poznaniu celem musi być realna prawda (osobowa), w

chceniu celem musi być realne dobro (osobowe), a w przeżywaniu uczuć

celem musi być realne piękno (osobowe). Działania człowieka muszą być

celowe, gdyż inaczej staną się całkowicie dowolne i człowiek straci sens

(czyli właśnie cel) życia.

Gdzie zatem ludzkie działanie może odnaleźć swój cel i sens zarazem?

Otóż celem i kresem naszego ludzkiego działania może i powinna być
osoba. Na podstawie tego, co pop

rzednio powiedzieliśmy, wynika, że

celem poznania ma być osobowa prawda, celem pożądania osobowe

dobro, a celem uczuciowości osobowe piękno. Widzimy więc wyraźnie, że

ludzka osoba jest bezpośrednio związana z prawdą, dobrem i pięknem –

własnościami istnienia, które określiliśmy mianem osobowych. Z naszych

badań wynika, że osoba stanowi podmiotowość istnienia. Dlatego

background image

5

możemy stwierdzić, że cała aktywność istnienia utożsamia się z

podmiotowością istnienia, czyli z osobą. To znaczy, że aktywność istnienia

wypływa z samej osobowej podmiotowości. To z kolei pozwala nam

uznać, że to właśnie osoba przejawia się i jest określana poprzez

własności prawdy, dobra i piękna. Prawda, dobro i piękno opisują dla nas

osobę. Powiemy więc, że to osobie przysługuje realna prawda, realne

dobro i realne piękno. Osoba działa zatem poprzez prawdę, dobro i

piękno. Osoba jest zaangażowana w prawdę, dobro i piękno. Osoba

działa mocą osobowej prawdy, działa mocą osobowego dobra oraz działa

mocą osobowego piękna. Podsumowując te rozważania powiemy, że

źródłem życia duchowego człowieka jest sama osoba ludzka. Ale ta osoba

działa dzięki sprawczej (urealniającej) mocy istnienia. A to znaczy, że

ostatecznie działa ona dzięki sprawczej mocy samego Boga, który

stworzył człowieka. To dzięki powiązaniu z Bogiem osoba może działać

mocą prawdy, dobra i piękna, gdyż tej właśnie mocy udziela jej Bóg.

Aby rozwinąć nasze życie duchowe, musimy się skontaktować z prawdą,

dobrem i pięknem. Tym, co pozwala nam na kontakt z prawdą, jest
kontemplacja. Kontem

placja stanowi intelektualne doświadczenie prawdy.

Tym, co pozwala na kontakt z dobrem, jest sumienie. Sumienie stanowi

wolitywne doświadczenie dobra. Tym, co pozwala nam na kontakt z

pięknem, jest upodobanie. Upodobanie stanowi uczuciowe doświadczenie

piękna. Każda z własności transcendentalnych ma możliwość

oddziaływania na jedną z władz duchowych. Prawda ma moc

oddziaływania na rozum. Dobro ma moc oddziaływania na wolę, a piękno

ma zdolność oddziaływania na uczucia.

W akcie stworzenia realna prawda (czy

li własność transcendentalna

prawdy), która cechuje osobowe istnienie, urealnia w porządku istotowym

zdolność i władzę rozumu (czyli rozumność człowieka). Możemy więc

przyjąć, że nasza rozumność powstała pod wpływem oddziaływania

realnej własności prawdy. Realna własność prawdy niesie ze sobą

stwórczą moc istnienia. I właśnie dzięki temu własności transcendentalne

są w stanie urzeczywistnić treści istotowe. Prawda urzeczywistnia władzę i

zdolność do poznania intelektualnego. Jak to się dzieje? To dzięki

własnościom transcendentalnym sprawcza moc istnienia zostaje

przeniesiona na porządek istotowy. Mówimy, że istnienie urealnia istotę.

Istnienie jest aktem i urzeczywistnieniem, zaś istota jest możnością. Istota

ogranicza i określa istnienie. Istnienie urzeczywistnia treści isotowe,

zarówno duchowe, jak i cielesne. Ale to właśnie dzięki własnościom

transcendentalnym prawdy, dobra i piękna na poziomie istotowym zostają
urealnione rozum, wola i uczucia. Prawda przyczynuje rozum (intelekt),

dobro sprawia wolę, zaś piękno wywołuje w istocie człowieka

uczuciowość. Również materialna cielesność jest przyczynowana przez

własności transcendentalne jedności, odrębności i realności (res).

background image

6

Przedstawił to w swojej książce P.Mielcarek: „Akt istnienia /.../ udziela
materii /.

../ transcendentalnych przejawów istnieniowych, czyli odrębności,

jedności i realności”. (s.197) Wynika z tego, że w istocie sferę duchowości

(duszę) urzeczywistniają trzy własności osobowe, zaś sferę cielesności

(ciało) urzeczywistniają kolejne trzy własności kształtujące materialność
istoty.

Należy więc stwierdzić, że cała dusza urzeczywistnia się dzięki sprawczej

mocy istnienia, ale rozum urzeczywistnia się dzięki bezpośredniemu

oddziaływaniu realnej i osobowej prawdy. Prawda jest otwartością.
Prawda ot

wiera człowieka. Prawda daje duchowości człowieka otwartość

otwartość na realność i rzeczywistość. Prawda otwiera człowieka, a więc

daje mu zdolności poznawcze. Dzięki temu człowieka może przyjmować

oddziaływanie rzeczywistości, czyli może poznawać. Poznanie jest

przyjęciem oddziaływania realności bytu (realnych treści istotowych).

Człowiekowi potrzebna jest taka otwartość, aby mógł się zrealizować, aby

mógł zrealizować swoje człowieczeństwo. Bez poznania człowiek nie

mógłby zrealizować swojego życia duchowego i osobowego.

Zbierając te rozważania można powiedzieć, że życie duchowe i osobowe

człowieka zaczyna się od poznawczego otwarcia. Żeby móc spełnić swoje

osobowe życie, trzeba otworzyć się na rzeczywistość. Trzeba przede

wszystkim otworzyć się na realność Boga i realność drugiego człowieka.

Bez takiej otwartości nigdy nie spotkalibyśmy się z drugim człowiekiem,

nigdy nie dotarlibyśmy do osobowej realności człowieka, nigdy nie

zdołalibyśmy poznać ludzkiej prawdy, czyli prawdy o człowieku.

Jednak pomi

mo możliwości poznania, jaką daje nam nasz rozum,

człowiekowi jest jeszcze potrzebne bezpośrednie przyjęcie i uznanie
prawdy, co sprawia w rozumie kontemplacja i wiara. Nasz rozum (intelekt)

musi przyjąć samo oddziaływanie realności istnienia w postaci realnej

prawdy. Znaczy to, że nasza poznawcza otwartość musi zostać

wypełniona mocą realności, musi się wypełnić realnością osobowej

prawdy. Jest to zarazem ten moment, kiedy spotykamy człowieka w jego

prawdzie, gdy przyjmujemy całą prawdę o człowieku (realną ludzką

prawdę). Wówczas rodzi się w nas wiara w człowieka – wiara, która jest

pełnym przyjęciem prawdy o człowieku.

Można powiedzieć, że podobnie wygląda sprawa z dobrem i wolą. Do

rozwoju duchowego potrzebny jest również kontakt z osobowym dobrem.
Ten kontakt zapewnia nam sumienie i wola. Sumienie stanowi

pożądawcze doświadczenie dobra. Sumienie jest bezpośrednim

oddziaływaniem realnego dobra na wolę. Dzieje się tak dzięki sprawczej

mocy transcendentalnej własności dobra, która jest przejawem
osobowego istnienia.

background image

7

W akcie stworzenia realne dobro (transcendentalna własność dobra)

cechujące osobowe istnienie przyczynuje i urzeczywistnia w porządku

istotowym zdolność i władzę woli. Znaczy to, że nasza wola powstała pod

wpływem oddziaływania własności dobra. Dobro niesie ze sobą sprawczą

moc istnienia, dzięki której mogą zostać urealnione treści istotowe.

Własność dobra urzeczywistnia ludzkie pożądanie i chcenie, sprawia więc

powstanie rozumnej władzy pożądawczej, czyli woli. Powiemy zatem, że
to dobro sprawi

a i przyczynuje wolę. Wola jako zdolność pożądawcza

naszej duszy zostaje urzeczywistniona bezpośrednio przez osobową

własność dobra.

Dobro pociąga do siebie. Dobro pociąga człowieka wywołując w jego

istocie zdolności pożądawcze, czyli dążeniowe. Dzięki temu człowiek

może do czegoś dążyć, czegoś pragnąć. Może pożądać właśnie dobra.

Tak powstaje w człowieku władza woli. Pożądanie i chcenie woli jest

wywołane pociągającym oddziaływaniem dobra. Dobro pociąga naszą

duszę wywołując w niej dążność ku sobie (może nawet dążenie do
transcendencji).

Człowiekowi potrzebne jest dążenie do dobra, żeby mógł zrealizować

swoje człowieczeństwo. Bez pragnienia dobra człowiek nie zdołałby

zrealizować swojego życia wewnętrznego i duchowego. Życie duchowe

wymaga pożądawczego dążenia do osobowego dobra. Żeby człowiek

mógł spełnić swoje osobowe życie, musi zapragnąć realnego osobowego

dobra. Bez chcenia dobra nigdy nie moglibyśmy dotrzeć do realności

człowieka. Nigdy nie spotkalibyśmy człowieka w jego osobowej realności
(czyli w

istnieniu). Aby dotrzeć i skontaktować się z realnością, potrzebne

jest chcenie i pragnienie woli.

Już po stworzeniu ludzkiej woli, musimy nadal odbierać oddziaływanie

własności dobra. Takie późniejsze oddziaływanie dokonuje się dzięki
sumieniu. Sumienie

stanowi wezwanie dobra, które nas pociąga ku sobie.

Poprzez sumienie głos osobowego dobra wzywa naszą wolę do chcenia,

czyli do afirmacji. To właśnie osobowe dobro domaga się afirmacji.

Domaga się bezwzględnego chcenia. Wola może odpowiedzieć na
wezwanie dobra i sumienia swoim aktem chcenia. W ten sposób

docieramy do realnego dobra. Wola wypełnia się realnością dobra i

dopiero wtedy może osiągnąć szczyt swojej aktywności, co prowadzi już

bezpośrednio do osobowego rozwoju i moralnego postępowania.
Wówczas z

aczynamy pragnąć samej realności człowieka, gdyż pragniemy

jego realnego dobra. Wtedy naprawdę spotykamy człowieka. Spotykamy

go w całej jego realności (w samej jego egzystencji). I wtedy rozwijamy

własne człowieczeństwo, wtedy stajemy się w pełni osobą, gdyż możemy

background image

8

podjąć działania osobowe, czyli działania moralne. Moralne działanie

opiera się na akceptacji prawdy, afirmacji dobra i fascynacji pięknem.

Na zakończenie musimy przedstawić także rolę i znaczenie piękna. Do

pełnego rozwoju duchowego potrzebny jest jeszcze kontakt z pięknem.

Kontakt z pięknem nazywany jest upodobaniem. Oddziałująca na nas

transcendentalna własność piękna wywołuje upodobanie. Upodobanie

stanowi oddziaływanie własności piękna na naszą uczuciowość (uczucia).

Wywołuje ono w naszej uczuciowości przeżycie radości i nadziei.

W akcie stworzenia piękno przyczynuje nasze uczucia (sferę uczuciową.

Ale wydaje się, że własność piękna przyczynuje zarówno naszą

uczuciowość, jak i samo życie. Te dwie zdolności naszej duszy idą w
parze, co najle

piej widać w zakresie płodności.

Jeżeli uznaliśmy, że nasza uczuciowość powstaje pod wpływem

oddziaływania realnej własności piękna, to dalszą konsekwencją będzie

teza, że nasze uczucia są powiązane z samym realnym pięknem. Piękno

oddziałuje na nas (na naszą duszę) w postaci upodobania, które pobudza

nasze uczucia. Upodobanie piękna wywołuje przeżycie podniecenia i

radości, czyli fascynację. Ponadto w przypadku człowieka wydaje się, że

piękno oddziałuje poprzez swój obraz, jakim jest życie. Piękno człowieka

jako bytu cielesnego przejawia się w samej zdolności życia. Życie jest

pięknem cielesności. Życie łączy naszą duchowością z cielesnością. Życie

jest bezpośrednim przejawem piękna. Dlatego w człowieku piękno działa

jako życie. To piękno-życie wywołuje w naszej uczuciowości upodobanie i

swoisty zachwyt, czyli fascynację. Piękno i życie są podniecające.

Wywołują przeżycie podniecenia (ekscytacji). To dzięki temu przeżyciu

podniecenia cała nasza uczuciowość pragnie życia i płodności. To dzięki

podnieceniu może w ogóle dojść do połączenia dwóch komórek życia w
akcie prokreacji.

Aby więc mogło dojść do spełnienia życia duchowego i cielesnego

człowieka, konieczna jest fascynacja pięknem życia na poziomie

uczuciowości. Człowiek musi odnaleźć w sobie upodobanie do piękna

życia. Musi zachwycić się życiem i jego pięknem. Bez tej fascynacji i

upodobania nie spełni się nigdy nasza uczuciowość. Wtedy uczucia

pozostają tylko zwykłym doznaniem cielesnym wywołującym przyjemność

lub przykrość. Aby rozwinąć nasze życie duchowe, musimy podnieść

uczuciowość na wyższy poziom do przeżycia czegoś duchowego, czegoś,

co łączy duchowość i cielesność. Tym właśnie powinno stać się przeżycie

piękna – przeżycie piękna naszego życia i tego wszystkiego, co niesie ze

sobą ludzkie życie.

background image

9

Up

odobanie piękna i życia, czyli fascynacja pięknem życia, prowadzi do

przeżycia radości i nadziei. Dopiero uczucie radości i nadziei stanowi

spełnienie naszej zmysłowości. Nasza uczuciowość spełnia się w

przeżyciu radości i nadziei. Radości z ludzkiego życia i nadziei na nowe

życie dziecka. Dopiero te uczucia pozwalają nam pięknie przeżyć akt

prokreacji (akt miłości małżeńskiej).

background image

10









Pochodzenie władz duchowych

Dla człowieka początkiem wszystkiego jest Bóg. To On stworzył świat i

przyrodę. To On stworzył człowieka. To znaczy, że dał człowiekowi

osobowe istnienie. Cała reszta potoczyła się już własnym torem.

Własności istnieniowe sprawiły całą istotę bytu, zarówno sferę duchową

jak i cielesną.

Umysł (rozum) człowieka powstał pod wpływem oddziaływania osobowej

prawdy. Rozum stał się darem prawdy. Z kolei rozumienie było przyjęciem

prawdy. Tak powstał umysł – rozum i rozumienie jako dar i przyjęcie

prawdy. Nasz umysł stał się miejscem, gdzie została przyjęta i

zamieszkała prawda. Jest to pierwsze miejsce objawienia się prawdy.

Umysł jest miejscem, gdzie objawiła się prawda. Jest to dom i mieszkanie

prawdy. Miejsce, gdzie ona przebywa w człowieku.

Prawda objawiła się jako rozum, czyli logos. Logos jest umysłem i słowem.

Logos jest także rozumieniem. Logos jest słowem, które niesie ze sobą

prawdę. Mówimy o prawdziwości słowa, albo mówimy o prawdziwym

słowie.

Syn Boży jest Logosem, czyli Prawdą i Słowem Bożym. W Bogu nie ma

zróżnicowania. Dlatego cały Logos (Prawda i Słowo) jest po prostu osobą.
W Bogu ma

my troistość Osób, ale jedność Boskiej natury. Natomiast w

człowieku występuje podział na osobę i naturę. Osoba w człowieku jest

jedna, ale natura ludzka jest potrójna. Odwrotnie niż w Bogu, gdzie są trzy
Osoby, ale jedna natura.

Stwarzając człowieka Bóg obdarzył go osobową prawdą, osobowym

dobrem i osobową prawdą. Są to trzy własności istnienia, które objawiają

się i działają pod wpływem łączności z Bogiem, czyli pod wpływem łaski

Bożej. Dzięki tej łączności i łasce wszystkie własności osobowe

zdobywają moc sprawczą.

Dzięki tej mocy osobowa prawda sprawia rozum jako władzę duchową.

Dlatego rozum ma zdolność przyjmowania prawdy. Prawda zjawia się w

background image

11

rozumie i tam zamieszkuje w postaci słowa (verbum mentis). Słowo jest

postacią i obrazem prawdy. Słowo jest objawieniem prawdy. Jest jej

ujawnieniem się na zewnątrz.

Pierwotnie Słowo Boże jest Osobą. Osoba jest tym miejscem, gdzie

mieszka prawda. Dlatego stworzenie człowieka jako stworzenie osoby

ludzkiej jest związane z prawdą. Prawda żyje najpierw w osobie
cz

łowieka. Ale dysponując mocą sprawczą prawda sprawia rozumną

naturę. Osobowa prawda sprawia bezpośrednio ludzki rozum (umysł).

Rozum jest miejscem obecności prawdy w naturze.

Osobowa prawda jest otwartością i jawnością. Prawda otwiera człowieka

na świat. Rozum staje się otwartością natury. Jest jakby otworem, czyli

oknem, przez który wchodzi i wychodzi prawda. Dlatego mówimy, że

rozum (umysł) jest zdolnością poznawczą. Rozum pozwala nam

poznawać prawdę. Pozwala nam zrozumieć prawdę. Poznanie prawdy
jest je

j ujawnieniem się. Dzięki poznaniu prawda staje się jawna.

Ujawnieniem prawdy jest rozumienie. Jeśli mówimy, że rozum coś

rozumie, to znaczy, że rozumie prawdę – czyli przyjął ją i posiada.

Rozumienie jest posiadaniem prawdy, a zarazem jest posiadaniem słowa.

Słowo jest rozumieniem prawdy. Słowo przynosi ze sobą prawdę. Rozum

posiada bowiem prawdę w postaci słowa (tj. słowa prawdy). Rozum, który

posiada słowo prawdy, może wypowiedzieć prawdę do kogoś innego.

Wypowiedzenie słowa prawdy jest związane z wcześniejszym przyjęciem

prawdy. Bez przyjęcia prawdy nie będzie ani słowa, ani możliwości

porozumienia. Początkiem rozmowy (czyli jak się dzisiaj mówi –

komunikacji) jest przyjęcie prawdy – tej osobowej prawdy i jawności.

Wypowiadane słowo powinno zawsze być potwierdzeniem prawdy.

Jeśli wypowiadany fałszywe słowo, to znaczy, że chcemy zniszczyć

komunikację i porozumienie, gdyż staramy się zakryć prawdę. Prawda

domaga się jawności i otwartości. Prawda domaga się ujawnienia,

ponieważ jest jawnością i otwartością osoby. Prawda zjawia się w naszym

umyśle i ujawnia się dla naszego umysłu. Wówczas rozum zdobywa

rozumienie. Rozumienie jest jawnością prawdy. Jest ujawnieniem się

prawdy. Razem z osobową prawdą w rozumie pojawia się rozumienie
samej osoby. Rozumiemy wted

y (poznawczo), czym jest osoba, dzięki

objawieniu się w nas osobowej prawdy. Prawda przynosi nam poznanie

osoby. Osobowa prawda otwiera nasz rozum (umysł) na doświadczenie

osoby. Rozum doświadcza realności osoby poprzez przyjęcie osobowej

prawdy. Rozum doświadcza tej realności osoby poprzez przyjęcie słowa
prawdy.

Słowo prawdy pochodzi zawsze od osoby. Wypowiedziane słowo prawdy

jest zawsze osobowym aktem i działaniem. Słowo prawdy wypływa z

background image

12

prawdziwej, czyli realnej, osoby. Słowo prawdy jest zrodzone przez osobę.

Nawet jeżeli pojawia się w naszym umyśle (rozumie), to zawsze swoje

źródło ma w osobie – mojej własnej, albo w innej osobie, albo ma swoje

źródło w samym Bogu. Od Boga pochodzi Słowo Boże. Jest to

najdoskonalsze słowo prawdy. Dlatego ma moc otwierania wszystkich

umysłów. Każdy człowiek może przyjąć Słowo Boże. Każdy człowiek

może i powinien przyjąć słowo prawdy. Jeśli tego nie robi, to znaczy, że

jego rozum wybrał nieprawdę, czyli kłamstwo. Jego umysł zamknął się na

osobową prawdę i trwa w kłamstwie.

Takim zamkniętym umysłem człowieka jest świadomość. Świadomość

zamyka się na realność. Świadomość żyje tylko własnymi myślami i nie

przyjmuje niczego z zewnątrz. Neguje rzeczywistość i dlatego obca jest jej

prawda realności. Świadomość posługuje się „jedyną prawdą”, którą jest

myślenie. Dla świadomości, którą Kartezjusz opisał jako cogito, „prawdą”

jest zgodność z własnym myśleniem – z myśleniem jasnym i wyraźnym.

„Prawdą” jest to, co mogę pomyśleć jasno i wyraźnie. Dlatego nie muszę

przyjmować prawdy, ale wystarczy, że ją pomyślę. Dla świadomości

prawdą staje się cogito.

Świadomość niszczy osobę. Świadomość odrzuca słowo prawdy. Prawda

przestaje być ważna, a najważniejsze staje się myślenie – moje myślenie.

Świadomość jest samo-okłamywaniem się człowieka. Świadomość
twierdzi –

„myślę więc jestem”, chociaż realnie wcale jej nie ma.

Świadomość powstaje wtedy, gdy odrzucamy prawdę i realność. Rozum

pozbawiony prawdy, traci kontakt z rzeczywistością, zaczyna myśleć i

tworzyć własną podmiotowość – podmiotowość myślenia, czyli jaźń

(pojmowaną tradycyjnie) albo świadomość (mówiąc współcześnie). Jeśli

uwierzymy, że świadomość i myślenie stanowią jedyną aktywność

człowieka, to możemy przegrać swoją osobę. Zagubimy wówczas

wszystko, co jest osobowe, ponieważ dzięki myśleniu nigdy nie zdołamy

odnaleźć i spotkać osoby (ani swojej własnej, ani żadnej innej, także

Boskiej). Myślenie oddala nas od osoby, wprost od niej odcina. Aby

odnaleźć swoją osobę lub osobę kogoś innego, musimy porzucić myślenie

i otworzyć się na realność i prawdę. Musimy po prostu przyjąć prawdę. Na

tym właśnie polega nawrócenie się, czyli zamiana myślenia na prawdę i

wiarę. Wiara stanowi właśnie przyjęcie prawdy. Musimy zamienić cogito
na credo.

Podobnie wygląda sprawa z powstaniem i działaniem woli. Nasza wola

powstała pod wpływem sprawczego działania dobra. To osobowe dobro

sprawia naszą wolę. Dobro pociąga bowiem duchowość do siebie. Dobro

wywołuje pożądanie. Dlatego wola jest władzą pożądawczą.

background image

13

Wola jest pragnieniem dobra. Jest podążaniem w stronę dobra. Wola jest

tą zdolnością, która podąża za dobrem. Dlatego staje się motorem i

napędem ludzkiego działania. Wola pcha nas do dobra. Popycha nas do

realnego dobra. Wola jest czuła i wrażliwa na dobro. Jeśli doświadczy

pociągającej siły dobra, to podąża za nim. Wola ciągnie nas do dobra. Na

tym polega pożądanie. Wola jest władzą pożądawczą.

Pożądanie woli wyraża się w czynie dobra. Czyn dobra jest drogą do

osiągnięcia dobra. Czyn dobra jest próbą i zamiarem osiągnięcia dobra.
Jest to skok w kier

unku dobra, aby je złapać. Czyn dobra ma nam

przynieść dobro. Ale on jeszcze niczego ze sobą nie niesie. Czyn dobra

ma dopiero przynieść na końcu jakieś dobro. Ma osiągnąć i urzeczywistnić

jakieś dobro. Czyn dobra kończy się dobrem.

Działaniem woli jest chcenie. Mówimy, że wola pragnie, czyli chce, dobra.

To znaczy, że wola chce urzeczywistnienia dobra. Chcenie nie dotyczy

naszej wiedzy lub myślenia. Ono dotyczy realnego dobra i tylko dobra.

Wola zmierza zawsze do urzeczywistnienia dobra, czyli do osiągnięcia

realnego dobra. Dlatego czyn dobra musi dotknąć realnego dobra. Czyn

spełnia się lub wypełnia wtedy, gdy pochwyci i osiągnie (złapie) dobro. Nie

ma czynu bez osiągnięcia dobra. Czyn bez dobra jest gwałtem i

przemocą, jest zbrodnią, jest złem. Bez dobra czyn jest pusty i

niespełniony. Jest tylko działaniem na niby. Działanie na niby nie jest

żadnym działaniem. Nie ma nic gorszego niż złe działanie. Takie działanie

zabija osobę i niszczy osobowość.

Osiągnięciem dobra jest spełnienie. Czyn dobra jako działanie musi być

spełniony. Spełnienie staje się zdobyciem i posiadaniem osobowego

dobra. Spełnienie jest nagromadzeniem osobowego dobra. Spełnione

czyny sprawiają w nas nagromadzenie dobra. Zdobyte i uzyskane dobro

wspiera, wzmacnia i buduje naszą osobę oraz naszą realność. Zdobyte i

nagromadzone dobro ochrania naszą osobę. Dlatego jeśli chcemy chronić

jakąś osobę, otaczamy ją czynami dobra. Osobowa realność potrzebuje

wsparcia i ochrony. Osobowa realność uobecnia się w spotkaniu z dobrem
(z osobowym dobrem)

. Ta realność ujawnia się w czynie dobra. Realność

potrzebuje ciągłego wzmocnienia i potwierdzenia. Realność potwierdza

się w spełnionym czynie. Potwierdza się i umacnia w spełnionym dobru.

Działanie woli jest właśnie potwierdzeniem realności i osoby. Dzieje się to
w czynach dobra.

Czyn dobra jest afirmacją realności. Jest umocnieniem realności. Czyny

dobra umacniają osobową realność człowieka. Umacniają samą osobę.

Czyny dobra dają spełnienie osobie człowieka. Czynienie dobra jest

osobowym spełnieniem człowieka.

background image

14

Człowiek spełnia się poprzez czyny dobra. Człowiek spełnia się w czynie

dobra, w słowie prawdy i w przeżyciu piękna. Ale można powiedzieć, że w

czynie dobra objawia się najwięcej realności, gdyż jest pomnożeniem

osobowego dobra. Inaczej mówiąc, czyn dobra dodaje moje dobro do

dobra drugiej osoby i dzięki temu pomnaża osobową realność. Czyn dobra

jest spotkaniem i uobecnieniem się dwóch osobowych dóbr. Właśnie w

tym spotkaniu następuje pomnożenie dobra.

Afirmacja dobra prowadzi do pomnożenia go. Afirmacja osobowego dobra

jest osobową miłością. Osobowa miłość (zwłaszcza miłość małżeńska)

prowadzi do pomnożenia dobra. Największym pomnożeniem osobowego

dobra jest poczęcie dziecka.

Osobowa wspólnota powstaje dzięki spotkaniu dwóch osobowych dóbr,

dzięki spotkaniu dwóch osobowych prawd oraz dzięki wspólnemu

przeżyciu osobowego piękna. Wspólny czyn dobra, wspólne słowo prawdy

i wspólne przeżycie owocują powstaniem doskonałej wspólnoty – owej
communio personarum

, o której pisał Karol Wojtyła. W tej osobowej

wspólnocie obecny jest sam Bóg. Taka wspólnota owocuje doskonałym

spełnieniem wyrażającym się w poczęciu nowej osoby. Ale to Bóg obecny

w osobowej wspólnocie sprawia osobę człowieka. Natomiast człowiek ze

swej strony przyczynia się jedynie do powstania ludzkiej natury. Jednak

natura nie jest samoistna i nie może żyć bez osoby (bez osobowej

subsystencji). Jeżeli więc odrzucimy udział Boga w tej wspólnocie, to

będzie się nam wydawało, że sami urodziliśmy człowieka i że ludzka
natura nie potrzebuje wsparcia osoby.

Także uczucia mają podobny początek. Uczucia powstały pod wpływem

sprawczej aktywności piękna. Osobowe piękno zawarte w akcie istnienia

sprawia i kształtuje naszą uczuciowość. Piękno jest tym, co się podoba.

Piękno wywołuje upodobanie. To upodobanie piękna kształtuje uczuciową

pożądliwość. Pożądliwość znajduje upodobanie w napotkanym pięknie.

Piękno, które się podoba, pobudza uczucia do pożądliwości. Pożądliwość
(concupiscientia

) jest poruszeniem i podnieceniem naszej uczuciowości.

Uczucia oddziałują na naszą cielesność. Dlatego to poruszenie i

podniecenie uczuciowe znajduje bezpośredni wyraz w ciele. To

pobudzenie i podniecenie ujawnia się poprzez ciało i jest widoczne na

twarzy i w ruchach ciała. Podniecenie wywołane pięknem porusza całą

cielesność człowieka i popycha go w stronę piękna.

Uczuciowość jest zawarta w ludzkiej duszy, ale oddziałuje także na

cielesność. Uczuciowość jest łącznikiem pomiędzy duszą i ciałem. Dlatego

na naszą uczuciowość działa duchowo-cielesny obraz piękna, jakim jest

życie. Ludzkie życie jest tym obrazem piękna, który bierze początek w

osobowym pięknie człowieka. Ludzkie życie także jest łącznikiem między

background image

15

duszą i ciałem. Dlatego wydaje się, że głównym celem i przedmiotem

pożądliwości jest właśnie życie. Życie jest bowiem pobudzające i

podniecające. Życie pobudza i porusza cały cielesny organizm do życia i

odpowiedniego działania. Toteż życie podnieca naszą uczuciowość, a

przez nią także cielesność, do przekazania nowego życia. Ludzkie życie

spełnia się i realizuje w darze życia. Ale nie byłoby tego daru życia bez

podniecenia i pobudzenia ze strony naszej uczuciowości. To uczucia

zapoczątkowują dar życia. Widzimy więc, że rola uczuć jest niezwykle

doniosła.

Spełnieniem uczuciowości jest radość i nadzieja. Piękno, które się

podoba, wywołuje radość. Natomiast piękno, jakie niesie ze sobą ludzkie

życie, sprawia, że w uczuciach pojawia się nadzieja. Nadzieja dotyczy

przeżywania daru życia. Nadzieja jest duchowym przeżyciem życia. Jest

ufnością w dar życia. Nadzieja jest spełnieniem i wypełnieniem

pożądliwości. Nadzieja jest oczekiwaniem na nowe życie, ale nadzieja

jest również gotowością na przyjęcie nowego życia. Nadzieja wiąże się z
planowaniem potomstwa.

Upodobanie piękna zaczyna się od podniecenia i poruszenia uczuciowości

człowieka, który podąża i kieruje się w stronę piękna. Człowiek odczuwa

podniecającą moc piękna. I wówczas trzeba pozwolić dalej działać samej

uczuciowości. Jeżeli uczuciowość nie zostanie skażona doznawaniem

przyjemności, wtedy sama poczuje, że to życie jest podniecające.

Wówczas odkryje i doświadczy przemożnej siły życia. Ale gdy pójdzie za

przyjemnością, którą podsuwają jej zmysły, to zagubi swoje zdolności i nie

doświadczy ani piękna, ani życia. Musimy pamiętać, że doznawanie

przyjemności nie rozwija naszych uczuć, ale sprowadza je do odczuwania

tego, co cielesne i do uzależnienia się od tych doznań. To tutaj ludzie

popełniają najczęściej błąd, który wpływa na całe ich życie. Nie możemy

żyć przyjemnościami, ale musimy nauczyć się przeżywać osobowe

piękno.

Otóż uczuciowość musi się poddać upodobaniu piękna, a wtedy pozna, że

przeżycie podniecenia powinno mieć swój kres we własności życia.

Uczucia muszą poczuć, że podniecenie dotyczy samego życia. Jeśli

uczucia pójdą do końca za odczuwanym podnieceniem, to staną się

zdolne do właściwego przeżywania. Wtedy poznają, że dla naszej

pożądliwości właściwym przeżyciem jest fascynacja życiem. Jak sama

nazwa wskazuje, przeżycie dotyczy życia. Tym zasadniczym przeżyciem

pożądliwości jest nadzieja. Dlatego upodobanie piękna zaczyna się od

podniecenia, ale musi zakończyć się na nadziei. Dopiero bowiem nadzieja

stanowi odpowiednie odniesienie do ludzkiego życia – do tego życia, które

ma swoje źródło w samej osobie człowieka. Dlatego mówimy, że nadzieja

jest spełnieniem naszej uczuciowości.

background image

16

Uczuciowość nie powinna więc dążyć do doznania przyjemności, bo to ją

ogranicza, ale zmierzać do przeżycia nadziei. Dopiero wówczas człowiek

może doświadczyć sensu życia. Sensem życia jest bowiem nadzieja na

nowe życie. Sensem życia jest poczęte na nowo życie. Właśnie taka

nadzieja doskonali naszą uczuciowość. Człowiek pozbawiony nadziei nie

jest w stanie przeżywać właściwie swoje człowieczeństwo. Taki człowiek

utracił już część swojego człowieczeństwa. Człowiek pozbawiony radości i
nad

ziei nie zdoła przeżyć osobowego piękna swojego i innych ludzi.

Osobowe piękno jest ukryte w ludzkim życiu, ale jednocześnie objawia się

poprzez to życie. Właśnie nadzieja może połączyć nas z osobowym

pięknem. Bo nadzieja łączy nas z ludzkim życiem. Jeśli więc zabraknie

nam nadziei, to wówczas nie będzie również daru życia. Nadzieja sprawia

w nas dar życia. Nadzieja daje człowiekowi życie. Nadzieja jest

życiodajna.


Jeszcze o władzach duchowych

Istnienie samoistne (Boskie) objawia się na zewnątrz, czyli wprost się
ukazuje, w bytach stworzonych. Istnienie stworzone (np. ludzkie) objawia

się, czyli ukazuje się, w swojej istocie. To istnienie znajduje wyraz na

zewnątrz w zdolnościach i własnościach natury (istoty). Takimi

własnościami natury są władze duchowe i cielesne.

Czym się różnią własności istnienia od własności istotowych? Już same

nazwy są inne. Ogólnie mówimy o własnościach transcendentalnych

(istnieniowych) oraz o własnościach kategorialnych (istotowych).

Własnościami kategorialnymi są rozumność, zmysłowość, życie,

cielesność. Ale wydaje się, że własności kategorialne są powiązane z

własnościami transcendentalnymi. Stanowią realne skutki sprawczej mocy

własności transcendentalnych.

Tak jak w ujęciu Arystotelesa materia jest czystą możnością. Natomiast w

połączeniu z przypadłościami (właściwościami cielesnymi) staje się

czymś, dlatego czasami mówi się o niej jako o substancji, tak samo rzecz

wygląda z istotą w ujęciu św. Tomasza z Akwinu. Tutaj istota staje się

czymś realnym dopiero w połączeniu z własnościami kategorialnymi.

Przypadłości cielesne powstają pod wpływem oddziaływania bytów

cielesnych (przede wszystkim atomów i związków chemicznych). Jak jest

w przypadku własności kategorialnych? Tutaj mówimy o władzach

duchowych i cielesnych. Otóż wydaje się, że te władze są w pierwszym

rzędzie przyczynowane przez własności transcendentalne istnienia.

background image

17


Prawda przyczynuje rozum (intelekt); dobro –

wolę; piękno – uczucia;

jedność – życie; odrębność – zmysły; przedmiotowość (rzecz) – organizm
cielesny. N

atomiast ostateczny kształt i efekt nadają tym władzom

przyczyny celowe. Na rozumność człowieka wpływ mają aniołowie
(konkretnie –

nasz anioł stróż). To anioł jakoś wpływa na nas i dba z

pewnością o właściwe działanie naszych władz rozumnych. Anioł może
za

dbać o kontemplację, sumienie i upodobanie. Namawia nas zawsze do

kontemplacji, zachęca do słuchania sumienia oraz ukazuje upodobanie

piękna. Natomiast na władze i własności cielesne człowieka wpływa

przyroda jako zespół bytów cielesnych. To znaczy wpływają na nas te

byty, z którymi mamy bezpośredni kontakt.

Trzeba teraz zapytać, jak się ma możność istotowa do władz duchowych i

cielesnych? Według Arystotelesa władze noszą miano możności. Wydaje

się zatem, że są zakotwiczone bezpośrednio w możności. Ale władze

muszą być również zorganizowane wokół czegoś. Chyba będzie to ich

przedmiot. Przedmiotem władz duchowych są realne byty w zakresie

własności transcendentalnych. Przedmiotem rozumu jest prawda;

przedmiotem woli jest dobro, a przedmiotem uczuć jest piękno. Spotkanie

z tymi własnościami-przedmiotami wywołuje we władzach duchowych

zasadnicze działanie, które wyznacza i określa naturę danej władzy.

Prawda wywołuje w rozumie akceptację, czyli uznanie, które jest wiarą.

Dobro powoduje w woli afirmację, czyli bezwzględne chcenie, które jest

miłością. Piękno zaś wywołuje w uczuciach fascynację, czyli radosne

upodobanie, które jest nadzieją.

Bez kontaktu ze swoim zasadniczym przedmiotem władze nie mogłyby

podjąć właściwego działania. Wówczas zaczynają działać samorzutnie

(sponte), czyli „na własną rękę”. Rozum podejmuje wtedy myślenie, wola

zaczyna wybierać, zaś uczucie poddaje się doznaniu przyjemności. Dzieje

się tak wtedy, gdy tracimy kontakt z rzeczywistością. Prawda, dobro i

piękno są bowiem własnościami realnych bytów. Pozbawione kontaktu z

realnymi własnościami transcendentalnymi realnych bytów władze

duchowe nie są w stanie poprawnie działać. Działają wtedy jedynie

ubocznie, w sposób drugorzędny a nie zasadniczy.

Możność istotowa jest miejscem (jakby pustą przestrzenią), gdzie dzieje

się i rozwija cała realność istoty, czyli działania władz duchowych i

cielesnych. Możność materialna jest miejscem, gdzie skupiają się

wszystkie elementy materialne (atomy, cząsteczki i związki chemiczne).

Cielesność jest materią (możnością materialną) wypełnioną atomami i

cząsteczkami. Okazuje się, że w ciągu ludzkiego życia te atomu podlegają

całkowitej wymianie, ale organizm cielesny pozostaje ten sam, gdyż jest

background image

18

ogarnięty i zorganizowany przez szczególną własność życia. Życie scala i

jednoczy całą cielesność człowieka.

Jak to więc jest z możnością duchową? Możność duchowa byłaby

miejscem, gdzie mieszczą się elementy duchowe? Ale czym są te

elementy duchowe? Czyżby duchowa możność była czystą

świadomością, w której pojawiają się i skupiają (wokół czego?) myśli,

decyzje i pragnienia, przeżycia radości i przyjemności? Ale elementy

duchowe wypełniające świadomość często pomijają realny kontakt z

rzeczywistością. Jeżeli elementy materialne organizuje życie, to można

przypuszczać, że elementy duchowe muszą być zorganizowane, czyli

scalone i zintegrowane przez osobę (w właściwie przez aktywność

osobową). Wydaje się, że tylko osoba (osobowa aktywność) jest w stanie

zapanować nad chaosem myśli i aktów poznawczych, wyborów i decyzji,
do

znań i przeżyć. Tak jak życie potrafi opanować chaos cząstek i atomów,

i uporządkować go w jeden ludzki organizm.

Osobowa aktywność, która wyrasta z samego istnienia, daje

jednoznaczne ukierunkowanie całej duchowości. Można powiedzieć, że to

właśnie osoba potrafi zorganizować i scalić elementy duchowe w jedną

całość – w osobowość człowieka albo w moralny charakter, jak mówiono

dawniej. Osobowa aktywność wyrasta ze sprawczości istnienia i jest

skierowana do osoby człowieka. Dlatego pozwala ona władzom
duch

owym spotkać się ze swoim zasadniczym przedmiotem, którym są

osobowe własności transcendentalne. Inaczej działania tych władz

podlegają całkowitej zmienności i rozbieżności, czyli stają się

przeciwstawne. Rozchodzą się w przeciwne strony, co sprawia, że
po

stępowanie człowieka nieustannie się zmienia.

Możność jest podstawą zmienności. Ponieważ istota człowieka stanowi

możność duchową i materialną, dlatego zarówno dusza jak i ciało

podlegają zmienności. Tę zmienność w duszy powodują rozbieżne

działania władz. Natomiast zmienność w ciele sprawiają przeciwne ruchy

elementów materialnych (atomów i związków cielesnych).

Aby działania duchowe osiągnęły stałość i trwałość, muszą być zwrócone

w jednym kierunku i wymierzone w jeden cel. Najlepiej jeśli tym celem jest

sam Bóg. Ale jeśli nawet działania duchowe będą zwrócone ku osobie

człowieka, to wtedy również spotykają się w jednym punkcie. Bo jeśli

rozum będzie się kierował osobową prawdą, jeśli wola będzie dążyła do

osobowego dobra, a uczucia odkryją osobowe piękno, to wszystkie te

działania duchowe spotkają się w konkretnej osobie, która przecież

dysponuje tymi wszystkimi własnościami. Na tym właśnie polega

moralność i moralne nastawienie człowieka. Moralne działania władz

background image

19

duchowych zawsze są skierowane do osoby człowieka. Ten cel stanowi o

ich jedności i sile.

Musimy teraz zapytać, jak działania wydobywają się z władzy-możności i

jak przebiegają? Czym różni się władza duchowa od cielesnej? Otóż

władza cielesna jest po prostu cielesnym narządem przystosowanym do

odpowiedniego działania. Ale władza duchowa jest niematerialna. Nie jest

więc narządem cielesnym. Narządy cielesne są przystosowane do

kontaktu ze sferą materialną. Odbierają wpływ różnych właściwości

cielesnych (fizycznych). Na przykład wzrok wykształcił się pod wpływem

oddziaływania światła na organizm cielesny, słuch zaś powstał pod

wpływem oddziaływania dźwięku. To znaczy, że powstanie narządu było

spowodowane oddziaływaniem zasadniczego przedmiotu danej władzy.

Wydaje się, że analogicznie będzie wyglądała sprawa powstawania władz

duchowych. Tutaj również powstanie władzy sprawia oddziaływanie jej
zasadniczego przedmiotu. Zasadniczym przedmiotem rozumu jest prawda

(czyli realna własność prawdy). Zapytajmy więc, w jaki sposób prawda

kształtuje władzę rozumu? Mówiliśmy, że światło kształtuje narząd

cielesny wzroku działając z zewnątrz. Jednak w przypadku władz

duchowych wydaje się, że osobowa prawda kształtuje władzę rozumu

działając od wewnątrz (z poziomu istnienia).

Prawda jest własnością transcendentalną istnienia. Prawda jest jawnością

i otwartością. Dlatego prawda ujawnia się w możności duchowej istoty.

Prawda ujawnia się jako działanie poznawcze. Ujawnia się jako
akceptacja, jako uznanie –

czyli wiara. Takie działanie poznawcze

owocuje słowem (słowem prawdy). Właśnie słowo prawdy pozwala

naszemu rozumowi wyrazić i wypowiedzieć przyjętą i uznaną prawdę na

zewnątrz. Wydaje się, że w ten sposób powstaje zdolność i władza

rozumu (intelektu). Rozum jest władzą przyjmowania i uznawania prawdy
oraz wypowia

dania jej na zewnątrz (do kogoś drugiego) w postaci słowa.

Rozum miałby więc postać słowa. Rozum jest władzą niematerialną. Nie

potrzebuje narządu cielesnego.

A więc wszystko, co dotyczy rozumu, dzieje się w sferze możności

duchowej. Współczesna filozofia identyfikuje tę duchową możność jako

świadomość. Dlatego uważa się, że świadomość obejmuje wszystkie akty

duchowe: poznawcze intencje, rozumienia i myśli; pożądawcze decyzje i

przeżycia, chcenie i wybory, odczucia i doznania przyjemności. Podobnie
Kartezj

usz pojmował swoje cogito. W świadomości dzieje się wszystko, co

dotyczy działań duchowych człowieka. Ale to wszystko pojawia się w

świadomości w sposób dowolny i bezładny. Filozofowie świadomości

poszukiwali w tym bałaganie jakiegoś porządku. Hume podpowiada nam,

że porządkowanie pojęć dokonuje się na zasadzie kojarzenia. Potwierdziła

background image

20

to później psychologia asocjacyjna. Wydaje się, że skojarzenia pozwalają

nam zestawiać i grupować swobodne myśli, przeżycia i decyzje (wybory).

Według tej koncepcji możemy się uczyć. Nasze uczenie wspiera także

pamięć, chociaż być może pamięcią nazywamy w ogóle zdolność

kojarzenia. Inaczej Husserl, który twierdził, że człowiek posiada gotowe

schematy lub struktury myślenia. Dlatego sam konstruuje swój obraz

świata. Wydaje się, że dzięki temu w naszej świadomości powstaje coś na

kształt mapy lub planu rzeczywistości. Abyśmy mogli poruszać się w

rzeczywistości, musimy pamiętać minione zdarzenia i kojarzyć je, czyli

zestawiać w jakąś całość.

Człowiek potrafi porządkować różne rzeczy. Stara się uporządkować

swoją wiedzę i swoje życie. Człowiek pragnie zaprowadzić porządek w

swoim myśleniu i działaniu. Jeśli uda się to zrobić, wówczas działanie

człowieka staje się celowe i skuteczne. Człowiekowi potrzebne jest celowe

działanie. Nasze poznanie poszukuje celu, musimy wiedzieć, co chcemy

osiągnąć. Z kolei wokół celu można zebrać i ustalić środki do niego

wiodące. Właściwy dobór środków pozwala nam osiągnąć cel, a dzięki

temu zrealizować planowane działanie.

Powstaje pytanie, czy te dzi

ałania stają się i występują swobodnie w

duchowej możności? Czy poszczególne działania są przypisywane do

odpowiednich władz, czyli podmiotów działania? Filozofia wyróżnia

tradycyjnie odpowiednie władze duchowe: - rozum i wolę? Czym są

duchowe władze, a czym ich działania?

Podstawowe działanie władz duchowych stanowi ujawnienie się sprawczej

aktywności własności transcendentalnych. Rozum byłby tym miejscem w

duszy (czymś na kształt okna lub drzwi), przez które wydobywa się na

zewnątrz (z istnienia do istoty) działanie własności prawdy. Sprawczą

zasadą działania rozumu byłaby własna osobowa prawda, natomiast

przedmiotem a zarazem celem i kresem poznania byłaby własność

prawdy dowolnego, napotkanego bytu. Takie poznanie byłoby

ukierunkowane i celowe. Ale jeśli zaczynamy rozmyślać zamiast

poznawać, to nasze myśli zaczynają skręcać na boki (jak intencje w

modelu świadomości Husserla).

Aktywność własności transcendentalnych kieruje nas zawsze do celu.

Takim przebiegiem od prawdy do prawdy jest słowo. Słowo jest

zasadniczym skutkiem poznawczej aktywności prawdy. Z kolei czyn

moralny (jako czyn dobra) jest skutkiem pożądawczej aktywności dobra.
Czyn moralny jest przebiegiem od dobra do dobra. Wreszcie upodobanie

jest głównym efektem uczuciowej aktywności piękna. Jest ono

przebiegiem od piękna do piękna. Właśnie takie działania duchowe, które

mają postać relacji, są realne, ponieważ przebiegają i dokonują się

background image

21

pomiędzy realnymi kresami relacji. Tylko dzięki tym realnym działaniom

możemy nawiązać realny kontakt z drugą osobą lub z innym bytem.

Wydaje się, że tego rodzaju działania tworzą rzeczywiste kanały

kontaktowe, które stanowią duchowe więzi pomiędzy ludźmi. Jeżeli

zabraknie takiego kontaktu, wówczas wytwarza się duchowa bariera. Tę

barierę tworzą nasze myśli i nasze pomysły, dalej nasze wybory własnych

pomysłów na życie, nasze pragnienia przyjemności. W ten sposób

budujemy mur z różnych ubocznych działań. Często zaś zasłaniamy się,

bo czujemy własną słabość i nicość. Wydaje się nam, że nasza osoba jest

naga, gdyż pozbawiona realności. Boimy się ujawnić swoją osobę, gdyż

zupełnie nie znamy jej mocy. A ujawnienie własnej osoby jest darem. Jest

oddaniem się do dyspozycji, jest służeniem drugiemu, jest posługą innym

ludziom aż po niewolę, czyli oddanie na zawsze.

Słowa, czyny i przeżycia rodzą się dzięki osobowej aktywności własności

transcendentalnych. Rodzą się pod wpływem doświadczenia

wewnętrznego. Natomiast myśli, wybory i doznania przyjemności rodzą

się pod wpływem doświadczenia zmysłowego. Dlatego są zmienne i

chwilowe, tak jak to, co zmysłowe. Dlatego wydaje się, że empiryzm

opisuje jedynie część ludzkiego doświadczenia. Dziś potrzebujemy

wyjaśnienia i opisu doświadczenia wewnętrznego (osobowo-mistycznego).

Empiryzm pokazuje nam tylko drugorzędne i uboczne działania władz
duchowych.

Otóż człowiek nie działa wyłącznie na podstawie doświadczenia

zmysłowego. Człowiek działa również na podstawie doświadczenia

osobowego, które ma źródło w Bogu. To osobowe doświadczenie albo

osobowa aktywność stanowi zasadę działania duchowego. Kształtuje ono

także same władze duchowe. Czym są te władze?

Racjonalizm i empiryzm pojmowały rozum jako jakiś obszar, gdzie

występują elementy duchowe – pojęcia i myśli (nazywane ideami). W tym

ujęciu rozum stawał się zbiornikiem pojęć-idei, czyli poznawczych

elementów duchowych. Uporządkowanie tych pojęć miało tworzyć wiedzę

racjonalną lub empiryczną. Ale takie rozumienie zawężało rozum

człowieka do pojemnika na wiedzę.

A przecież rozum jest czymś więcej. Rozum stanowi uzewnętrznienie się
os

obowej aktywności prawdy. W ten sposób rozum staje się przejawem

osobowej prawdy. Jest miejscem, gdzie objawia się prawda jako słowo.

Rozum jest więc przede wszystkim mieszkaniem słowa i prawdy. Słowo

stanowi duchowy przejaw prawdy. Słowo zawsze niesie ze sobą prawdę.

Dlatego właśnie jest słowem prawdy. Wydaje się, że to słowo prawdy jest

zasadniczym elementem duchowym naszej rozumności.

background image

22

Ale słowo może się też wcielić, czyli przybrać postać cielesną. „A Słowo

ciałem się stało”. Może wcielone słowo staje się rozumem? Wcielony czyn

stawałby się wolą, a wcielone upodobanie stawałoby się uczuciowością?

Słowo jest tym obszarem duchowym, gdzie objawia się i zamieszkuje

prawda. Ta prawda przybierająca postać słowa nadaje naszej rozumności

realność. Możemy wtedy mówić o aktach poznawczych rozumu, które

ujmują prawdziwość poznanych bytów. Tym realnym działaniem jest wiara

jako uznanie prawdy. Wiara będąca już aktem rozumu rodzi się ze słowa.

Wiara jest podstawą poznawczej działalności rozumu. Wiara jest
otwarciem si

ę na prawdę i uznaniem tej prawdy. Dzięki zdobytej wierze

rozum jest zdolny odebrać i przyjąć każdą prawdę.

Jeżeli rozumowi zabraknie prawdy, słowa i wiary, wówczas staje się

świadomością i zaczyna działać jak świadomość. Podstawą działania

świadomości jest negacja rzeczywistości, czyli brak kontaktu z realnością i

realną prawdą. Właśnie wtedy pojawia się myślenie (cogito). Cogito jest

zasadą działania świadomości. Dzięki myśleniu świadomość zaczyna

tworzyć, czyli konstytuować, jak to określił Husserl, własny świat

intencjonalny (świat wyimaginowany).

Okazuje się, że człowiek może i potrafi żyć w takim wyimaginowanym

świecie. Ale dzięki temu nie osiągnie żadnej realności. Z powodu

świadomości człowiek nie spełni się w sposób realny. Może otaczać się
swoim

i myślami i pomysłami, poglądami i teoriami. Może nawet uważać,

że żyje pełnią życia, ponieważ stwarza sobie od nowa swój własny świat.

Niekiedy czuje się panem i władcą, ale nawet nie wie, że to są tylko
pozory –

świat wymyślony przez cogito.

Kiedy człowiek wymyślił i stworzył pierwsze narzędzie, wtedy poczuł się

silny i pewny swego. Poczuł się wtedy władcą! Ta chęć władzy i

panowania zgubiła człowieka. Ponieważ od momentu, kiedy człowiek raz

poczuł się panem i władcą, już zawsze chodziło mu po głowie panowanie.

Tak zaczęły się podboje, czyli przemoc i zbrodnie. A to wszystko jest

skutkiem ludzkiego myślenia. Bardzo trudno jest myśleć o rzeczywistości.

Zajmują się tym tylko filozofowie. Ale łatwo jest snuć swoje plany

zawładnięcia światem. Przyjemnie jest myśleć o panowaniu i podbojach, o

tym, jak zniszczyć wroga i przeciwnika. Człowiek potrafi wymyślić

najgorsze zbrodnie i tortury. Właśnie ludzkie myślenie skazało na mękę i

śmierć Chrystusa. Ale zmartwychwstały Chrystus pokonał śmierć i pokazał

nam, że nie tędy prowadzi droga do pełni człowieczeństwa.

Władza (chęć władzy) wyrasta z cogito. Natomiast służba ma początek w
credo

. Służba dotyczy i należy się realności. Władza zaś dotyczy ludzkich

background image

23

pomysłów na panowanie nad światem, nad innymi ludźmi. Te dwa światy

są sobie przeciwne. Jedyną realną władzę nad światem ma Bóg.

Wszystko inne zostało wymyślone przez człowieka. To człowiek wymyślił

wszystkie systemy władzy. Wymyślił wszystkie instytucje i organizacje

polityczne. Co więcej, cała tworzona przez człowieka kultura staje się

uzasadnieniem władzy i panowania. Dopiero chrześcijaństwo przyniosło

nam kulturę służby i miłości. Chrześcijaństwo objawiło nam zupełnie nowy

ideał człowieczeństwa – postulowało służbę Bogu i bliźniemu. Jednak obie
kultury –

służby i władzy albo miłości i śmierci – nieustannie ze sobą

rywalizują, a nawet jedna zwalcza drugą. Człowiek ciągle wybiera władzę i

panowanie, i nie chce się oddać służbie. Jeśli jednak człowiek chce

pozostać osobą, to musi się poświęcić służbie drugiej osobie.

P

odsumujmy: co sprawia i przyczynuje władze duchowe człowieka?

Pierwszą przyczyną jest odpowiednia własność transcendentalna

stanowiąca zasadniczy przedmiot władzy. Drugą albo dalszą przyczyną

jest anioł jako przyczyna celowa rozumności człowieka. Mamy więc jedną

przyczynę wewnętrzną (element strukturalny) oraz drugą przyczynę

zewnętrzną (pewien byt). Przyczyna wewnętrzna działa strukturalnie, czyli

przygotowuje miejsce w strukturze bytowej dla danej władzy. Natomiast

przyczyna zewnętrzna powoduje i sprawia wyposażenie tej władzy, czyli

określa zakres działania tej władzy.

Realna prawda (jako przyczyna wewnętrzna) przygotowuje działanie

rozumu, czyli odnosi jego rozumienie do wszystkich bytów posiadających

własność prawdy. Natomiast byty anielskie poszerzają ten zakres

działania o poznanie i miłowanie Boga. Anioł jako byt czysto duchowy i

rozumny pomaga człowiekowi w poznaniu i miłowaniu Boga. Anioł może

nas oświecać swoim poznaniem Boga oraz może nas wspierać swoją

miłością do Boga. Anioł ukazuje nam swoje poznanie i swoją miłość.

Ponadto pokazuje nam, że poznanie i miłowanie Boga należy stawiać
ponad wszystko.

Aktywność władzy pochodzi z osobowego źródła. Jest to od razu działanie

skierowane do zasadniczego przedmiotu. Ale wpływ anioła określa sam
przebieg

i charakter działania. Anioł stróż jako przyczyna celowa zabiega

o to, żeby działanie duchowej władzy zawsze trafiało do celu. Anioł

wskazuje nam Boga jako cel działania poznawczego i wolitywnego. Można

zatem powiedzieć, że anioł stara się zadbać o to, żeby działanie człowieka

było celowe i powinnościowe. To znaczy dba o to, żeby celem poznania

ludzkiego był Bóg oraz żeby wola kierowała się powinnością wobec
Boskiego Dobra.

Anioł stróż wydaje się działać jak prawdziwy nauczyciel i wychowawca.

Anioł namawia człowieka, żeby postępował właściwie oraz żeby stawiał

background image

24

moralność na pierwszym miejscu. Dlatego zachęca człowieka do

kontemplacji, do słuchania sumienia i do upodobania piękna.

Jeżeli człowiek wypadnie z ram życia osobowego (moralnego i
religijnego), to

samemu jest mu bardzo trudno powrócić do takiego życia.

Człowiek potrzebuje wtedy zewnętrznej zachęty albo jakiegoś impulsu.

Czasami może zadziałać wtedy sam Bóg, ale najczęściej działa wówczas

anioł stróż. Anioł zachęca nas do dobrego postępowania, podpowiada,

żeby się zastanowić i rozważyć, jak należy postąpić. Jednak człowiek

coraz rzadziej słucha porad anioła stróża. W ogóle człowiek przestał

dzisiaj interesować się sferą duchową . A jeśli już próbuje ożywić swoją

duchowość, to wybiera wróżby i magię. Nie potrafimy już dzisiaj

rozmawiać z aniołami. Nie rozumiemy, że potrzebujemy na co dzień

takiego wsparcia. Anioł może czuwać nad nami przez cały czas.

Wychowanie (pedagogika) polega na ukazywaniu człowiekowi celu dla

jego rozumu oraz powinności dla jego woli. Człowiek musi się nauczyć

działać celowo i powinnościowo. To znaczy, że w swoim poznaniu musi

brać za cel osobową prawdę Boga i człowieka. Natomiast w swoim

chceniu człowiek musi kierować się powinnością wobec osobowego dobra

Boga i człowieka. Także w swoich uczuciach człowiek powinien podążać

za upodobaniem osobowego piękna.

Dlatego zadaniem personalistycznej pedagogiki jest ukazywanie działania

celowego, powinnościowego (czyli moralnego) i z upodobaniem. Taka

pedagogika będzie w stanie nauczyć młodego człowieka życia i działania

osobowego. Musi też jasno wskazywać, że właśnie działanie osobowe

kształtuje charakter i osobowość człowieka. Takie działanie jest trwałe i

niezmienne, gdyż jest zawsze ukierunkowane na drugą osobę. Dlatego

może kształtować trwałą osobowość i niezmienny charakter. Człowieka

trzeba nauczyć przede wszystkim moralnego odniesienia do drugiej

osoby. Trzeba go nauczyć działania moralnego, które akceptuje i afirmuje

osobę człowieka. Ale trzeba także nauczyć go postawy religijnej, która
wyznaje i uznaje Osobowego Boga.

Współczesna pedagogika uczy wszystkiego, co jest uboczne i

drugorzędne, nie uczy natomiast tego, co najważniejsze. Zapomina o celu

i powinności, które są czymś zasadniczym. Dlatego współczesny człowiek

potrafi robić wiele różnych rzeczy, podejmuje różne prace zawodowe, ale

zupełnie nie umie żyć osobowo. Można powiedzieć, że jako osoba

człowiek jest kaleką. Współczesny człowiek jest osobą niepełnosprawną

moralnie i religijnie. To jest najgorsze kalectwo człowieka. Nawet nie zdaje

sobie sprawy, że dzięki temu zatraca całą swoją osobową godność.

background image

25

Godność jest czymś przynależnym osobie ludzkiej. Ale jeśli w człowieku

nie ujawnia się i nie działa osobowa podmiotowość, to tym samym zanika

osobowa godność. Nie można domagać się poszanowania godności, jeśli

ją utraciliśmy. To tak jakby domagać się poszanowania własności wtedy,

gdy niczego nie posiadamy, bo przegraliśmy w karty lub na giełdzie. To,

że mamy prawo do godności, nie oznacza wcale faktu, że tę godność
posiadamy i rea

lizujemy. Tak jak prawo do wolności nie oznacza wcale, że

jesteśmy wolni albo że posiadamy wolność działania.

Człowiek musi ujawnić swoją godność poprzez osobowe działanie.

Osobowe działanie stanowi moralność i religijność. Działanie osoby

ludzkiej wyraża się właśnie jako moralność i religijność. Pamiętajmy, że

osoba ludzka (ani mężczyzna, ani kobieta) nie realizuje się w pracy

zawodowej. To jest wierutne kłamstwo usilnie dzisiaj lansowane przez

media. W pracy zawodowej spełnia się jedynie nasze myślenie o sobie.

Sukces zawodowy jest tylko czymś wymyślonym i nie daje człowiekowi

niczego pod względem osobowej realności. Człowiek uwielbia żyć w

świecie przez siebie wymyślonym. Uwielbia porównywać się z innymi i

wywyższać się ponad innych. Ale to zadawala jedynie nasze myślenie o
sobie i innych.

Człowiek musi stać się pełną osobą. W związku z tym musi nauczyć się

żyć osobowe, a nie tylko świadomościowo. Świadomość i myślenie nie

dają nam żadnej realności. Osobową realność człowieka budują relacje
osobowe, czy

li spotkanie z drugą osobą. To relacje osobowe wzmacniają

naszą osobową aktywność, czyli aktywność osobowych własności prawdy,

dobra i piękna. Człowiekowi są potrzebne zwłaszcza relacje osobowe

nawiązywane z Bogiem (przez Boga). Te relacje budują całą realność

człowieka – tę realność, która ma charakter trwały i niezmienny. To one

budują w człowieku życie wieczne. Jednak od samego człowieka zależy,

czy chce żyć życiem wiecznym, czy też chce żyć „na własny rachunek”,

tworząc swój wyimaginowany świat świadomości.

Człowiek najczęściej żyje teraźniejszością i codziennością. Żyje w ten

sposób według swojej oceny i swojego pomysłu. To wszystko dzieje się w

świadomości. Jednak to wszystko nie jest związane z poznaniem

realności. Realność pozostaje bowiem niedostępna dla naszej

świadomości. Dlatego łatwiej jest wymyślić własny świat. W ten sposób

człowiek ucieka przed rzeczywistością w wyimaginowany świat własnych

pomysłów. Wiele z tych pomysłów ułatwia nam codzienne życie. Czynią je

łatwiejszym, przyjemniejszym i szybszym. Ale te przeżycia świadomości

wcale nie sprawiają, że poszerzamy własną osobę i realność. Jest raczej

tak, że one przesłaniają nam osobową realność człowieka. Jeżeli człowiek

przestaje się kontaktować z realnością swoją i innych, to zatraca
jednoc

ześnie tę realność. Niestety pojawia się wówczas nicość i śmierć.

background image

26

Jeżeli bowiem oderwiemy realność cielesności od jej źródeł, to

doprowadzimy do jej zaburzenia, rozpadu i wreszcie śmierci. Bytowanie w

wyimaginowanym świecie świadomości nie sprzyja naszemu życiu.

Dlatego dzisiaj zewsząd czyha na nas zagrożenie i śmierć.

Musimy się nauczyć żyć realnością. Musimy nauczyć się tego, że realność

człowieka, ale także przyrody, jest najważniejsza. Warto żyć dla realności,

a nie dla tego, co zostało wymyślone (np. sukces i sława). Dopiero w

perspektywie realności życie ludzkie staje się pierwszoplanową wartością.

Życie jest bowiem realnością cielesności, tak jak osoba jest realnością

duchowości człowieka. Dlatego wydaje się, że to życie stanowi akt

cielesności. Ponadto życie człowieka jest powiązane z osobą. Można

powiedzieć, że jest czymś osobowym, ponieważ wszystko czerpie swoją

realność z osobowego istnienia. To akt istnienia sprawia i wywołuje na

gruncie istotowym aktywność życia. Dlatego życie może być aktem i formą

cielesności. Podobnie jak osoba staje się aktem duchowości.

Życie nie jest funkcją cielesnego organizmu, ale jako akt samo organizuje i

kształtuje cielesność człowieka. Ludzkie ciało jest więc bezpośrednio

przyczynowane przez życie, a pośrednio przez aktywność osobową.

Możemy uznać, że nasza cielesność jest dopasowana do osoby ludzkiej.

Cielesność jest powiązana z osobą poprzez życie. W ten sposób życie

staje się przejawem osoby, natomiast ciało staje się przejawem życia.

Dlatego ciało jest w pierwszym rzędzie przyczynowane przez zasady

wewnętrzne bytu. Wpływy zewnętrzne są natomiast drugorzędne i

ograniczają się do wykorzystania materiału fizyczno-chemicznego

(atomów i związków chemicznych).

Musimy dzisiaj spojrzeć na cielesność z zupełnie nowej perspektywy.

Ciało nie jest fragmentem większej całości świata przyrodniczego. Nie jest

również zbędnym dodatkiem do nieśmiertelnej duszy. Ciało jest

integralnym składnikiem struktury bytowej człowieka aktualizowanym

przez życie i osobę człowieka.

Ludzkie życie jest skutkiem połączenia osoby mężczyzny i osoby kobiety.

Życie jest owocem osobowego związku mężczyzny i kobiety. Ludzkie

życie nie powstaje samoistnie. Ono ma źródło osobowe. Mogło więc

powstać na początku tylko dzięki wspólnocie osób. Dlatego należy uznać,

że przyczyną życia ludzkiego jest wspólnota osób. Pierwszą przyczyną

życia mogła być jedynie wspólnota Osób Boskich (Trójca Święta). Tak

samo jak przyczyną osoby człowieka mogła być tylko wspólnota Osób
Boskich.

Dlatego mówimy, że to Bóg daje człowiekowi życie, tak jak stwarza osobę

człowieka. Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje. Tym

background image

27

obrazem może być życie, a podobieństwem osoba. Są to więc dwie

realności bytowe najbliżej związane z Bogiem. Osoba i życie decydują

ponadto o całej istotowej aktywności człowieka. Osoba przyczynuje i

określa działania duchowe, natomiast życie sprawia całą aktywność

funkcjonalną cielesności. Dlatego możemy powiedzieć, że poza samym

istnieniem w człowieku najważniejsze są osoba i życie. W związku z tym
os

oba i życie powinny podlegać szczególnej ochronie. Osoba i życie

powinny podlegać najpierw ochronie moralnej, a następnie prawnej.

Ludzka moralność najlepiej chroni osobę i życie. Natomiast aby prawo

mogło chronić osobę i życie, musi być oparte na moralności. Prawo nie

może funkcjonować niezależnie tylko jako wyraz władzy politycznej.

Prawo musi być podporządkowane moralności, a moralność osobie

człowieka. Prawo nie stoi więc ponad człowiekiem, ale powinno być
dostosowane do osoby ludzkiej.

Prawo powinno p

rzede wszystkim chronić osobę i ludzkie życie. W ten

sposób prawo ma potwierdzać zasady moralne. Powinno wkraczać wtedy,

gdy są naruszane zasady moralne. Jednak głównym wyznacznikiem życia

społecznego i politycznego musi być moralność, a nie prawo. Inaczej

życie społeczne staje się nieludzkie, bo niemoralne. To moralność określa

działania i stosunki między ludźmi. Prawo jest bardziej potrzebne na

gruncie instytucjonalnym. Określa wówczas działania i zakres władzy

różnych instytucji i organizacji. Jednak działalność instytucjonalna jest dla

człowieka czymś pobocznym.


Raz jeszcze o władzach duchowych

Prawda promieniuje dzięki kontemplacji. Kontemplacja jest oświeceniem

naszego umysłu. Człowiek (czyli jego rozum) może podjąć kontemplację

lub nie. Może ją przyjąć lub nie. Nie można wypracować sobie
kontemplacji.

Kontemplacja płynie z osobowej prawdy. Prawda jest jawnością i

otwartością. Ta prawda ujawnia się w kontemplacji. Dlatego mówimy o

kontemplacji prawdy. Kontemplacja może dotyczyć Prawdy Boskiej. Ale

może też dotyczyć prawdy ludzkiej. Zawsze jest to osobowa prawda bytu.

Kontemplacja jest otwarciem się na prawdę. Jest otwartością otwartości i

jawnością jawności. Można chyba stwierdzić, że otwartość prawdy otwiera

nasz umysł (rozum) dzięki kontemplacji. Rozum z powodu wiedzy i

myślenia ma skłonność do zamykania się w sobie. Staje się wtedy

świadomością. Świadomość jest poznawczym zamknięciem się umysłu w
sobie.

background image

28

Umysł potrzebuje otwarcia na świat, na rzeczywistość, na drugiego

człowieka i na Boga. Kluczem do otwarcia umysłu (rozumu) jest

kontemplacja. Jeśli umysł zamknął się w sobie, czyli stał się

świadomością, wówczas potrzebuje otwarcia. Takie ponowne otwarcie

może się dokonać dzięki kontemplacji, która niesie ze sobą sprawczą moc
prawdy – moc otwieran

ia. Kontemplacja stanowi działanie otwierającej

mocy prawdy. Tylko moc prawdy ma możliwość na nowo otworzyć nasz

umysł (rozum). Moc prawdy jest w stanie wyrwać człowieka z zamkniętego

kręgu świadomości. Jest zdolna otworzyć okno lub drzwi naszego umysłu
na

realny świat. Dopiero wtedy zdołamy dostrzec realność w całej jej

krasie.

Gdy żyjemy zamknięci w świecie świadomości, wtedy znamy jedynie

własne myśli i pomysły o człowieku. Tak naprawdę nie znamy wówczas

samego człowieka, jego realności i prawdy. Poruszamy się jedynie w

kręgu własnych poglądów na temat człowieka. W takim układzie nie może

dojść do osobowego spotkania z drugim człowiekiem. Uratować nas przed

tym może kontemplacja. To kontemplacja otwiera nas na spotkanie z

drugim człowiekiem lub Bogiem. Ponieważ kontemplacja otwiera nas na

przyjęcie prawdy – samej osobowej prawdy człowieka lub Boga. Dopiero

dzięki kontemplacji następuje otwarcie kanału kontaktowego. Pojawia się

droga kontaktu i możliwy staje się przepływ informacji, czyli wzajemna
wymiana

własności osobowych. Wówczas może zadziałać na nasz umysł

(rozum) osobowa prawda Boga lub człowieka. Dlatego właśnie mówimy,

że kontemplacja otwiera nas na prawdę (na osobową prawdę).

Kontemplacja otwiera nasz umysł. Robi jakby miejsce dla przyjęcia
praw

dy. Dopiero bowiem gdy umysł zostanie otwarty, ma możliwość

przyjęcia prawdy. Kontemplacja przygotowuje nasz umysł na przyjęcie

prawdy. Prawda może wejść tylko do otwartego umysłu (rozumu).

Prawda dociera do umysłu w postaci słowa. Prawda jest własnością

transcendentalną bytu. Jest zawarta w istnieniu bytu. W człowieku prawda

bytuje jako własność osobowa. Prawda w swoim bytowaniu posiada

realność i moc sprawczą. Ale jeśli pojawia się w umyśle, to musi się

zmienić. Dlatego w umyśle osobowa prawda przybiera nową postać.

Pojawia się tam jako słowo. Prawda przyjęta w naszym umyśle staje się

słowem (verum >> verbum). Czym jest słowo?

Słowo zamieszkuje w umyśle. Słowo niesie w sobie i wyraża prawdę bytu.

Dlatego możemy o nim powiedzieć, że jest słowem prawdy. W umyśle nie

może pojawić się prawda w całej swojej realności. Dlatego w umyśle pod

wpływem kontaktu z realną prawdą rodzi się słowo prawdy. Słowo

background image

29

pojawiające się w umyśle jest skutkiem realnego kontaktu z prawdą bytu,
czyli jest skutkiem realnego kontaktu poznawczego.

Kontemplacja otworzyła nasz umysł. Prawda mogła dotrzeć do niego i

wtedy jako skutek realnego spotkania poznawczego pojawia się w umyśle

słowo prawdy. Słowo jest znakiem i owocem poznawczego spotkania

człowieka lub Boga.

Dla naszego umysłu (rozumu) słowo jest zasadą poznawczą. Staje się

początkiem właściwego działania umysłu (jako rozumu). Ze słowa rodzi

się wiara jako akt przyjęcia i uznania prawdy. Wiara stanowi akceptację
osobowej prawdy bytu. Wiara jest uznaniem i wyznaniem prawdy. Staje
s

ię potwierdzeniem prawdy. Wiara jest również wypowiedzeniem słowa

prawdy: „wierzę w Osobowego Boga” albo „wierzę, że człowiek jest

osobą”.

Taka wiara jest podstawą wiedzy o Bogu i o człowieku. Taka wiedza
teologiczna i metafizyczna bez wiary jest martwa. Bez tej wiary nie

poznamy w pełni Boga ani człowieka. Będziemy jedynie ślizgali się po

powierzchni, biorąc za prawdę doświadczenie zmysłowe. Zmysły

doświadczają jedynie własności cielesnych. Informują nas tylko o

cielesności człowieka. Ale człowiek nie jest tylko bytem cielesnym.

Człowiek jest przede wszystkim bytem osobowym. Dlatego do pełnego

poznania człowieka potrzebne i niezbędne jest doświadczenie własności

osobowych. Tych własności doświadczamy dzięki kontemplacji, sumieniu i
upodobaniu.

Słowo pochodzi z doświadczenia prawdy. Dokładnie jest już skutkiem

doświadczenia prawdy. Słowo jest rozumowym obrazem i wyrazem

prawdy. Aby doświadczyć prawdy, rozum musi przyjąć słowo. Właściwie

rozum musi stać się słowem prawdy. Dlatego spoglądając na to z
perspek

tywy tradycyjnej teorii poznania powiemy, że słowo wydaje się być

opisywaną species intelligibilis – jakąś poznawczą postacią realnej

prawdy. Słowo można też nazwać bezpośrednim oglądem intelektualnym

bytu (intellectus). Wreszcie słowo zdaje się być pierwszym rozumieniem
bytu (ratio).

Słowo można więc uznać za pierwsze wyposażenie naszego umysłu.

Zatem czymś pierwszym, co ujmuje nasz umysł, jest słowo, a nie pojęcie

bytu, jak chciała epistemologia tomistyczna (np. Krąpiec). Słowo ukazuje

nam prawdę. Niesie ze sobą prawdę jako sens bytu. Słowo jest

obecnością prawdy na gruncie poznawczym (w rozumności). Prawda jest

jawnością i ukazywaniem się. Dlatego ukazuje się w swoim ukazywaniu

się. Prawda objawia się w słowie. Słowo jest ukazaniem się prawdy dla

człowieka i jego umysłu. Dlatego nazywamy je słowem prawdy.

background image

30

Słowo jest potwierdzeniem prawdy, dlatego wywołuje wiarę, czyli akt

potwierdzenia. Wiara nie jest stwierdzeniem czegoś, ale jest

potwierdzeniem prawdy. Wiara jest uznaniem, akceptacją prawdy. To

dzięki wierze nasz umysł przyjmuje i uznaje prawdę. Potwierdzić możemy

właśnie prawdę. Stwierdzić natomiast możemy tylko fakty, czyli że coś się

dokonało lub wydarzyło. Potwierdzenie dotyczy realnej prawdy, zaś

stwierdzenie obejmuje faktyczność doświadczenia zmysłowego, czyli

prawdziwość poznania zmysłowego.

Wiara przybiera postać wyznania (credo). Wiara może być podstawą

wiedzy teologicznej albo początkiem życia religijnego. Dzieje się tak

wtedy, gdy wiara dotyczy Osoby Boga (Trójcy Osób Boskich). Ale przecież

wiara dotyczy również osoby człowieka. Wtedy staje się podstawą wiedzy

metafizycznej dotyczącej osoby. Możemy powiedzieć, że wiara w osobę

ludzką jest początkiem filozofii personalistycznej. Nie ma personalizmu

bez wiary i wierzącego rozumu. Dlatego personalizm jest tak bardzo

zbliżony do teologii. Jest to filozofia w pełni otwarta na teologię. Najlepiej

można by ją określić jako filozofię wierzącą (albo filozofię wiary), ale nie

wyznaniową.

W tym kontekście zrozumiałe stają się rozważania Augustyna i Anzelma

na temat wiary i rozumienia. Dla filozofii wierzącej wiara staje się

początkiem rozumienia rzeczywistości, zwłaszcza realności człowieka i

Boga. Może dla pełnego wyjaśnienia należałoby dołączyć jeszcze rolę i

znaczenie słowa. To słowo jest podstawą rozumienia, ale do tego

potrzebna jest także wiara (credere). Właśnie dzięki wierze słowo może

przekształcić się w rozumienie (intellectio lub ratio).

Wydaje się, że przyjęte słowo staje się naszą zdolnością poznania i

rozumienia. A więc to słowo prawdy staje się naszym intelektem lub

rozumem. To właśnie słowo uruchamia działanie poznawcze w postaci

wiary (credo). Słowo staje się również zdolnością komunikacji, czyli

słownego porozumiewania się. To by znaczyło, że nasza możność

duchowa musi przyjąć prawdę i słowo, to znaczy prawdę w postaci słowa,

aby uzyskać zdolność poznawczą, czyli władzę rozumu lub intelektu. Bez

przyjęcia słowa nasza duchowość nie będzie zdolna do poznawczego

spotkania z realnością człowieka i Boga. W tej sytuacji możność duchowa
stanie s

ię świadomością, która będzie mogła myśleć, wybierać i

przeżywać przyjemności. Taka świadomość nie ma w ogóle dostępu do

osobowej realności Boga i człowieka. Świadomość nie zna i nigdy nie

pozna tego, co osobowe. Zaś działając jedynie na swój sposób

świadomość pozbawia człowieka możliwości życia osobowego, czyli

działania jako osoba. Kierując się świadomością człowiek przestaje

działać jako osoba.

background image

31

Do prawdziwego poznania potrzebne jest nam słowo prawdy (najlepiej

Słowo Boże). Do pełni życia osobowego potrzebne są człowiekowi trzy
elementy duchowe –

słowo prawdy, czyn dobra oraz przeżycie piękna.

Wydaje się bowiem, że te elementy duchowe tworzą i kształtują nasze

władze duchowe. Zbadaliśmy już zależność słowa i umysłu (rozumu).

Zobaczmy teraz, jak wygląda zależność czynu i woli.

W przypadku woli wszystko zaczyna się od transcendentalnej własności

dobra. Przygotowaniem do działania woli jest aktywność dobra

przejawiająca się jako sumienie.. Sumienie wzywa nas i zachęca do

pożądania dobra. Głos, czyli wezwanie, sumienia stanowi wyraz

pociągającej siły dobra. W sumieniu dobro przyzywa nas do siebie, wprost

pociąga. Przywołuje i pociąga. Osobowe dobro przyciąga bowiem do

siebie człowieka. Prawda, jak widzieliśmy, jest siłą otwierającą. Dobro

natomiast jest siłą pociągającą. Dlatego w tradycji filozoficznej działanie

dobra było chętnie porównywane z siłą ciążenia (pondus).

Otóż dzięki wezwaniu sumienia dobro pociąga naszą wolę do siebie.

Można powiedzieć, że to nasza duchowość zostaje pociągnięta ku dobru.
Tak rod

zi się pożądanie i czyn dobra. Ten pierwszy czyn jest samym

uobecnieniem się dobra w pożądaniu (właściwie w chceniu). Czyn jest

chceniem i pragnieniem dobra. A to znaczy, że dobro objawia się w naszej

duchowości jako chcenie. Dzięki temu powstaje zdolność i władza

pożądawcza, jaką jest wola.

Czyn będący pragnieniem dobra staje się zasadą pożądania i działania

woli. Ten czyn nie jest jeszcze działaniem woli. Jest to obecność dobra w

postaci rozumnego pożądania. Jak poprzednio uznaliśmy, że słowo staje

się rozumem lub intelektem, tak teraz możemy dodać, że czyn (jako

chcenie dobra) staje się wolą.

Sumienie stanowi pierwotną aktywność osobowej własności dobra.
Sumienie wzywa nas do czynu, to znaczy do czynienia dobra. Wówczas w

możności duchowej pojawia się czyn – chcenie dobra, który tworzy

podmiotowość chcenia i pożądania, czyli wolę jako władzę pożądawczą.
Tak powstaje wola ze swoim zasadniczym aktem chcenia. Chcenie jest

bezwzględnym pragnieniem dobra. Jest afirmacją dobra. Dlatego w woli

pojawia się działanie afirmujące dobro, czyli akty chcenia. Te akty noszą

nazwę miłości. Miłość jest aktem afirmacji osobowego dobra. Tak więc

powiemy, że czyn dobra wywołuje akty miłości. W ten sposób zaczyna

działać nasza wola. Możemy już kochać spotkane osoby.

Wróćmy jeszcze do słowa. Słowo stanowi objawienie się prawdy. Jest

duchowym wyrazem prawdy. Słowo niesie ze sobą sens prawdy, czyli

background image

32

rozumny sens realności bytu. Słowo przedstawia więc realność w na

sposób rozumny. Realność bytu i prawdy zostaje wyrażona w postaci

rozumności jako słowo. W ten sposób słowo staje się rozumem, a rozum

przybiera postać słowa.

Jak teraz możemy to odnieść do czynu? Czyn objawia nam osobowe

dobro. Staje się zatem duchowym wyrazem i upostaciowaniem dobra.
Czyn ukazuje nam rozumny charakte

r dobra. Czyn przedstawia realność

dobra i bytu w postaci rozumnego pożądania. Patrząc na to z drugiej

strony powiemy, że realna siła dobra zostaje ukazana jako rozumne

pożądanie (czyli czyn). W ten sposób czyn stanowi zasadę rozumnego

pożądania, czyli woli. Czyn podąża do dobra. Jest absolutnym

pragnieniem osobowego dobra. Jest więc afirmacją (afirmującym

chceniem). Czyn podąża do dobra od razu. Tu nie ma wątpliwości ani
wyborów. Jest samo czyste pragnienie, tylko pragnienie i afirmacja.

Czyn określa wolę jako władzę pożądawczą. Nadaje je charakter

pożądania. Czyn dobra wyznacza naturę woli. Dlatego wola w swoim

działaniu wobec osobowego dobra staje się czynem. Staje się czynem

moralnym. Zgodnie ze swoją naturą (jako rozumne pożądanie) wola
powinna podejmo

wać czyny moralne, czyli dobre uczynki. Czyny moralne

służą osobie człowieka. Afirmują i chronią ludzkie osoby, co powoduje, że

osoba zawsze znajduje się na pierwszym miejscu. To znaczy, że w

działaniu i życiu człowieka osoba jest najważniejsza i najcenniejsza.

Czyny moralne zmierzają bowiem wprost i bezpośrednio do osoby

ludzkiej. Natomiast całe dalsze działanie zostaje podporządkowane

osobie. Wtedy możemy powiedzieć, że osoba staje się faktycznie celem

ludzkiego działania. Osoba musi być celem całej moralności. Na koniec

należy dodać, że czyny lub uczynki moralne biorą swą nazwę od samej

zasady pożądania, jaką jest czyn dobra.

Wypada przedstawić jeszcze powstawanie i rozwój naszej uczuciowości.

Tutaj czymś pierwszym i zasadniczym jest przeżycie piękna. Takie

przeżycie objawia nam osobowe piękno człowieka. Przeżycie staje się

duchowym obrazem piękna. Ukazuje nam piękno jako życie i życie jako

piękno. Właśnie dlatego nazywane jest przeżyciem, gdyż objawia piękno

życia. Przeżycie jest doświadczeniem piękna życia. Osobowe piękno

człowieka znajduje wyraz w postaci życia (daru życia). Życie z kolei

kształtuje i formuje cielesność człowieka. Dlatego uczuciowość ma za

przedmiot piękno życia albo życie jako obraz piękna.

Piękno wywołuje upodobanie. Piękno jest czymś, co się podoba. Piękno

przyciąga nas dzięki upodobaniu. Piękno wywołuje radość. Cieszymy się i

radujemy doświadczając piękna i pięknych rzeczy. upodobanie kończy się

przeżyciem radości. Przeżycie radości kształtuje naszą uczuciowość.

background image

33

Przeżycie radości staje się zasadą pożądliwości. Pożądliwość powołana

jest do radowania się pięknem (pięknem życia).

Radość i upodobanie życia dają nam nadzieję. Nadzieja dotyczy

osobowego piękna życia. Ludzkie życie wywołuje w uczuciowości radość i

nadzieję. Ta radość i nadzieja pociąga nas do życia. Pociąga nas do daru

życia. Dar życia jest dla człowieka czymś najpiękniejszym. Jest przejawem

samego osobowego piękna. Tym, co najbardziej podoba się naszym

uczuciom jest dar nowego życia. Osoby ludzkie (czyli osoba kobiety i
m

ężczyzny) powinny się cieszyć darem życia. Dopiero pełna radość z

daru życia może właściwie ukształtować naszą uczuciowość. Ludzka

uczuciowość osiąga swoje spełnienie w darze życia. To dzięki darowi

życia rodzi się w uczuciowości radość i nadzieja. To właśnie te przeżycia

stanowią sedno uczuciowości. Określają one sens i rolę naszych uczuć.

Uczuciowość nie rodzi się z doznania przyjemności. Uczuciowość rodzi

się z przeżycia piękna, jakie towarzyszy darowi życia. Osobowe piękno

człowieka objawia się w pełni w darze życia. Darowi życia z natury

towarzyszy radość i nadzieja. Lansowany dziś seks stanowi zakłamanie

uczuciowości , gdyż pozbawiając człowieka daru życia zabiera mu

jednocześnie radość i nadzieję. Wówczas uczuciowość zaczyna

poszukiwać doznań przyjemności. A to już jest prosta droga do

uzależnienia. W dzisiejszych czasach człowiek żyje różnymi

uzależnieniami. To znaczy, że poddał swoją uczuciowość doznaniom

przyjemności. Nawet nie wie, że w ten sposób pozbył się radości i nadziei.

Zaczyna żyć chwilą przyjemności, a z upływem czasu musi stosować

coraz silniejsze dawki doznania. Co gorsze, takiemu człowiekowi wydaje

się, że dzięki przyjemności osiągnie szczęście albo że już jest szczęśliwy.

Szczęście może być jedynie spełnieniem własnej osoby. To spełnienie

możemy osiągnąć dzięki właściwemu działaniu całej duchowości. Nasz

rozum wypełnia się dzięki wierze, wola osiąga spełnienie w miłości, a

uczuciowość napełnia się radością i nadzieją. Dopiero osiągając wiarę,

miłość i nadzieję człowiek może powiedzieć, że jest szczęśliwy. Seks nie

jest dla człowieka żadnym szczęściem. Po prostu staje się kolejnym

uzależnieniem człowieka. Staje się uzależnieniem uczuciowości

pozbawionej radości i nadziei. Seks potrafi ogarnąć całą naszą

uczuciowość i zupełnie ją sobie podporządkować. Uczuciowości wydaje

się, że nie może się obejść bez seksu. Ale jest to tylko złudzenie. Jeśli

takie złudzenie jest poparte myśleniem o seksie, to mamy do czynienia z

całkowitym uzależnieniem.

Uzależnienie jest stanem chorobowym naszej natury. Takie uzależnienie

jest trwałym przyzwyczajeniem. Dlatego człowiekowi jest trudno samemu

wyrwać się z tego. Potrzebny jest silny impuls, który potrafi zmienić nasze

background image

34

myślenie i postępowanie. Takim traumatycznym przeżyciem może być
cierpienie.

Człowiek cierpiący pragnie zmienić swój los. Chce zmienić swe

postępowanie. Wtedy zaczyna myśleć, jak to zrobić. Taki namysł może

być podstawą zmiany postępowania. Jednak wyjście z uzależnienia musi

być połączone z nawróceniem. Potrzebny jest radykalny zwrot naszej
d

uchowości. Zwrot ku prawdzie, dobru i pięknu. Potrzebne jest

uruchomienie osobowej aktywności. Potrzebne jest spotkanie z Bogiem i

człowiekiem (z bliźnim).

background image

35










Doświadczenie wewnętrzne

Jeżeli filozofia rozpoczyna od doświadczenia zewnętrznego (czyli

poznania zmysłowego), to skończy na naturalistycznej wizji

rzeczywistości, czego najlepszym przykładem jest teoria Arystotelesa, a

później cała nauka przyrodnicza. Zawężeniem tej naturalistycznej wizji jest

angielski empiryzm, który stał się początkiem i impulsem do rozwoju nauk

przyrodniczych. Odwołanie się do doświadczenia zewnętrznego prowadzi

ostatecznie do dominacji nauk przyrodniczych, których zwieńczeniem ma

być teoria ewolucji.

Teoria ewolucji głosi, że istoty bytów są zmienne i współzależne od siebie,

zaś w trakcie rozwoju następuje zmiana gatunkowa. Patrząc metafizycznie

znaczy to, że wpływ bytów zewnętrznych (wzajemne oddziaływania)

zmienia samą istotę danego bytu, czyli następuje zmiana gatunku bytu.

Jeśli pozostaniemy na gruncie doświadczenia zewnętrznego, to nie

zdołamy temu zaprzeczyć, gdyż obserwujemy wtedy jedynie porządek

istotowy. Istoty bytów, czyli natury, oddziałują na siebie nawzajem poprzez

działanie. Trzeba by zatem przyjąć, że działanie wywołuje realne zmiany
w naturze (w istoc

ie) doznających bytów oraz w naturze (w istocie)

działających bytów. Trzeba by stwierdzić, że byty doskonalą się same w

działaniu i poprzez działanie. Ale powstaje pytanie, czy to zmienia ich

naturę (istotę)? Co to znaczy, gdy mówimy o powstawaniu gatunków? Czy

w ten sposób powstają nowe istoty bytów albo nowe byty?

Jeżeli filozofia rozpoczyna od doświadczenia zewnętrznego, to może

jedynie poznawać i zmieniać świat. Cała wiedza skupia się wówczas na

poszukiwaniu korzyści i pożytku. Człowiek odkrywa nowe sposoby

użytkowania różnych rzeczy. Poszukuje dla siebie korzyści z używania

różnych rzeczy. Dzięki temu odkrywa coraz to nowe zastosowania

bogactw naturalnych (bytów naturalnych). Kiedy nauka zaczęła stawiać

użyteczność ponad prawdę (ponad odkrycie prawdy), wtedy człowiek

zdobył wiedzę o świecie, ale jednocześnie zaczął tracić z pola widzenia

samego siebie. Człowiek poddany idei użyteczności staje się

użytkownikiem wszystkiego, staje się użytkownikiem przyrody i świata.

background image

36

Używając różnych rzeczy człowiek zapomina o służbie samemu sobie,

czyli o służbie człowiekowi. W ten sposób zapomina także o swojej
osobie.

Jeżeli człowiek zapomina o osobie, to zaczyna używać samego siebie.

Czasami człowiek używa siebie do celów zawodowych, czasami do celów
artystycznych, a

czasami dla samej przyjemności, jak w nałogach lub w

seksie. Jeśli używamy samych siebie lub jeśli używamy innych ludzi do

różnych, nawet szczytnych, celów, to zawsze traktujemy człowieka-osobę

jako środek, czyli przedmiotowo i użytecznościowo.

Współczesna kultura staje się czysto użytkowa. Mówimy, że jest przez to

użyteczna. Badania naukowe nie szukają dziś prawdy, a jedynie nowych

zastosowań albo rozwiązań praktycznych problemów. Dlatego nauki o

człowieku przestały się zajmować prawdą o człowieku, a zajmują się
jedynie manipulowaniem zachowaniami ludzkimi. Dzisiejsza psychologia i

socjologia zamierzają po prostu sterować ludźmi, a nie badać realność

ludzkiej duchowości czy realność relacji międzyludzkich.

Jest to z pewnością wyrazem jakiegoś szerszego sceptycyzmu. Nauka

porzuciła poszukiwanie prawdy, gdyż wydaje się jej, że to nie jest

osiągalne. Dlatego przyjęto, że nauce wystarczy badanie użyteczności.

Ale człowieka nie da się badać w ten sposób bez odrzucenia jego

realności. To, co w człowieku jest istotne i osobowe, nie poddaje się

zasadzie użyteczności. Osoba jest w człowieku tym, co absolutnie

nieużyteczne. Osoba jest bowiem dobrem bezwzględnym, jest dobrem

samym w sobie, i jako taka nie może być do niczego wykorzystana.

Dlatego współczesna nauka odrzuca osobę ludzką.

Ale osoba jako dobro bezwzględne domaga się miłości, która również nie

jest użyteczna. Miłości się sposób do czegoś wykorzystać, jej można się

tylko oddać i poświęcić. Miłość jest bowiem bezinteresowna. Jest
bezinteresownym darem i dl

atego nie służy niczemu innemu poza samą

osobą człowieka lub Boga. Ale gdy odkryjemy wreszcie osobę i osobowy

dar miłości, wtedy wszystko inne traci sens i staje się bezużyteczne. A to

już grozi radykalną rewolucją społeczną, czyli porzuceniem wszystkich
d

oraźnych celów i zadań społecznych i politycznych. Dlatego polityka nie

chce dopuścić do odkrycia pełnej prawdy o człowieku jako osobie. Robi

się wszystko, żeby ta prawda nie przemówiła głośno i bezpośrednio.

Komu zależy na ukrywaniu prawdy o człowieku? Przecież nie samemu

człowiekowi!

Aby zapobiec degradacji człowieka, musimy odwołać się do

doświadczenia wewnętrznego. Ale nie chodzi wcale o odwołanie się do

refleksji i myślenia o sobie. Refleksja jest jedynie zwróceniem się

background image

37

poznania na siebie samo. Próbuj

emy poznać swoje poznanie i myślenie.

Analizujemy i oceniamy swoje własne akty intencjonalne. Refleksja jest

więc samopoznaniem, ale nie stanowi żadnego doświadczenia

wewnętrznego.

Doświadczenie wewnętrzne płynie do nas od samej osoby.

Doświadczenie wewnętrzne stanowi oddziaływanie osobowej aktywności.

Możemy powiedzieć, że to sama realność osoby przemawia do nas w tym

doświadczeniu. Dlatego w doświadczeniu wewnętrznym doświadczamy

bezpośrednio samej osoby. Skoro więc osoba stanowi specyficzną

realność, to tak samo szczególne jest ujawniające ją doświadczenie. To

doświadczenie ma charakter dialogiczny. Jest ono nazywane mową serca.

Mowa serca stanowi aktywność osoby, która dociera do naszych władz

duchowych (do rozumu, woli i uczuciowości).

Osobowa aktyw

ność powstaje w osobowym istnieniu człowieka. Jest to

aktywność osobowych własności transcendentalnych – czyli akty prawdy,

dobra i piękna. To właśnie akty wywołane sprawczą mocą własności

transcendentalnych docierają do naszych władz duchowych. Aktem
praw

dy jest kontemplacja. Aktem dobra jest sumienie. Zaś aktem piękna

jest upodobanie. Kontemplacja otwiera nasz rozum (umysł) na

doświadczenie prawdy. Bezpośrednie doświadczenie prawdy rodzi w

naszym rozumie słowo prawdy. Sumienie otwiera naszą wolę na

doświadczenie dobra (osobowego dobra). Doświadczenie dobra rodzi w

naszej woli czyn dobra, czyli miłość. Z kolei upodobanie otwiera naszą

uczuciowość na doświadczenie piękna. Bezpośrednie doświadczenie

osobowego piękna wywołuje w naszej uczuciowości przeżycie piękna,

czyli doznanie piękna ludzkiego życia.

Dzięki doświadczeniu mowy serca i umysłu możemy poznać w człowieku

to, co jest głęboko osobowe. Bez podjęcia takiego doświadczenia

niemożliwe jest poznanie osoby ludzkiej (i Osób Boskich). Dlatego filozofia

człowieka musi się odwołać do doświadczenia mowy serca i umysłu. To

pozwoli nam odkryć i zrozumieć osobową podmiotowość człowieka. To

pozwoli również poznać i zrozumieć sprawcze zależności między osobą i

naturą (czyli między istnieniem i istotą). Bez tego nie zrozumiemy także

samej natury człowieka, jej zdolności i możliwości działania, jej władz i

działań.

Nie da się w pełni zrozumieć działania ludzkiej natury jedynie na

podstawie doświadczenia zewnętrznego, czyli poznania zmysłowego i
obserwacji, a dalej uo

gólnienia i tworzenia pojęć, abstrakcji i

wnioskowania. Okazuje się bowiem, że natura nie działa tylko dzięki

własnej mocy sprawczej. Arystoteles, który odwoływał się wyłącznie do

poznania zewnętrznego, uważał, że natura ludzka działa na zasadzie aktu

background image

38

form

y. W przypadku człowieka taką formą miała być rozumna dusza.

Twierdził on, że dusza jest formą ciała. W tym układzie dusza pełniła rolę

przyczyny ruchu poruszając ciałem, a zarazem sprawiała wszystkie

działania człowieka. Dusza ożywiała więc ciało, ale podejmowała również

działania czysto duchowe. Jak to wyjaśnić na gruncie teorii

naturalistycznej? Czy dusza posiada w sobie pełną siłę i moc do działań

duchowych? I skąd pochodzi taka siła? Przecież dusza działa przy

pomocy władz duchowych, czyli potencji lub możności. Zaś potencja

(możność) potrzebuje aktu do działania. Dla Arystotelesa sama dusza jest

formą, czyli aktem. Ale powstaje poważny problem, jak to się dzieje, że
dusza jest zarazem aktem-

formą i jednocześnie działa za pomocą władz-

możności. W takim układzie sama dusza musiałaby być aktem i

możnością, co wydaje się absurdalne. Dlatego późniejsi interpretatorzy

Arystotelesa (filozofowie arabscy) uznali, że aktem dającym duszy

potrzebną siłę i moc jest oddzielona inteligencja bytująca poza naszym

światem w sferach niebieskich. To również jest karkołomne wyjaśnienie.

Trzeba poszukać czegoś zupełnie innego.

Takie wyjaśnienie znalazł św. Tomasz z Akwinu. Zmienił i rozszerzył

koncepcję bytu Arystotelesa. Tomasz uznał, że realny byt składa się z
istnienia i istoty. To istnienie stanowi w bycie akt. Akt, który urealnia i

doskonali możność istotową. A to już znaczyło, że cała aktywność bytu,

także działania naturalne, bierze swój początek z aktu istnienia. W
dzisiejszych interpretacjach tomistycznych aktowi ist

nienia przypisuje się

własności transcendentalne. Jak przedstawia to Gogacz, mogą to być

własności osobowe albo własności nieosobowe związane z życiem.

Tak więc cała aktywność płynie z aktu istnienia, ponieważ tylko akt może

być zasadą aktywności. Możności, czyli władze istotowe, jedynie

umożliwiają działanie, ale same z siebie nie mogą być zasadami działania.

Taką zasadą nie może być również przedmiot danej władzy, który

wywoływałby działanie, gdyż coś staje się przedmiotem władzy dzięki
zawartej w niej

zasadzie aktywności. Tylko wewnętrzna zasada uaktywnia

działanie władzy. Chodzi więc o zasadę jakby aktywującą daną władzę,

czyli możność, do działania.

Dla naszego rozumu taką zasadą jest prawda, objawiająca się we władzy

rozumu w postaci słowa prawdy. Dla naszej woli taką zasadą jest dobro

objawiające się we władzy woli jako czyn dobra, czyli akt miłości. Z kolei

dla naszej uczuciowości zasadą jest piękno, które objawia się w tej władzy

jako przeżycie piękna, czyli fascynacja pięknym życiem. Rozum zdobywa

swoją zasadę dzięki aktowi kontemplacji, czyli dzięki przyjęciu i uznaniu

osobowej prawdy. Wola zdobywa swoją zasadę działania poprzez akt

sumienia, które wzywa ją i powołuje do czynienia dobra. Z kolei

background image

39

uczuciowość odnajduje swoją zasadę dzięki aktowi upodobania piękna,

czyli dzięki fascynacji osobowym pięknem ludzkiego życia.

Doświadczenie wewnętrzne polega zatem na oddziaływaniu na nasze

władze własności transcendentalnych (osobowych) zawartych w istnieniu.

Własności transcendentalne odpowiadają za aktywność aktu istnienia.

Moc sprawcza aktu istnienia działa poprzez własności transcendentalne.

Osobowej prawdy doświadczamy w akcie kontemplacji. To znaczy, że

sama prawda oddziałując na nasz rozum wywołuje w nim akt

kontemplacji, czyli przyjęcia i uznania prawdy. Akt kontemplacji skutkuje

zrodzeniem w rozumie (umyśle) słowa prawdy. Słowo prawdy jest więc

skutkiem doświadczenia wewnętrznego, jakie staje się udziałem naszego

rozumu (umysłu). Możemy więc powiedzieć, że dzięki doświadczeniu

własności prawdy nasz rozum zdobywa słowo prawdy jako formalną

zasadę działania. Będzie to zasada słusznego i prawidłowego działania

rozumu, a nie tylko działania dowolnego. Bez osiągnięcia słowa prawdy

nasz rozum może tylko wątpić i błądzić, poszukiwać, gubić i odnajdywać
c

oś, raz stwierdzać coś prawdziwego, aby za moment uznać coś

fałszywego. Bez słowa prawdy rozum może stwierdzić coś zupełnie

dowolnego biorąc to za swoją prawdę. Ale to nie służy zupełnie

człowiekowi.

Osobowego dobra doświadczamy w akcie sumienia. Sumienie wzywa nas
do czynienia dobra. W akcie sumienia to samo osobowe dobro wzywa

wolę do czynienia dobra. Doświadczając w tym wezwaniu sumienia

oddziaływania samego dobra wola zostaje pobudzona do czynu.

Doświadczając osobowego dobra wola jest w stanie podjąć czyn miłości,

czyli pokochać kogoś. Ta afirmująca miłość staje się zasadą działania woli

(czyli czynu dobra). Wtedy wola zdobywa oczywistą skłonność do

pragnienia dobra i nie musi się męczyć z wyborem pomiędzy dobrem i

złem. Kochająca wola zawsze pragnie dobra i zawsze zwraca się do

dobra, ponieważ dobro obecne w niej w postaci czynu staje się formalną

zasadą działania. I właśnie taka wola staje się dobrą wolą i działa jako
dobra wola.

Natomiast osobowego piękna doświadczamy w akcie upodobania.
Upodobanie s

kłania nas do przeżycia piękna – piękna ludzkiego życia. Akt

upodobania ożywia naszą uczuciowość i pożądliwość i popycha ją do

przeżywania piękna. Przeżycie piękna wyraża się w pożądliwości życia,

które jest obrazem piękna. W akcie upodobania doświadczamy samego

osobowego piękna, które zaczyna oddziaływać na naszą uczuciowość,

wywołując w niej fascynację pięknem i życiem. Dlatego oddziaływanie

piękna rodzi w uczuciach przeżycie, czyli doświadczenie życia. Dopiero to

pojawiające się przeżycie piękna staje się zasadą działania uczuciowości.

Wówczas nasza uczuciowość zaczyna się kierować przeżyciami radości i

background image

40

nadziei zwróconymi bezpośrednio ku ludzkiemu życiu. Cieszymy się

wówczas z możliwości przekazania życia i patrzymy z nadzieją na rodzące

się życie.

Odwołanie się do doświadczenia wewnętrznego pozwala nam zrozumieć

działanie władz duchowych w człowieku. Widzimy bowiem, że władze

stanowią jedynie możności, czyli zdolności do działania. Dlatego mogą

działać albo nie działać, a dalej jeśli działają, to mogą działać dobrze albo

źle. I dopóki nie uzyskają odpowiedniej zasady swojej działalności, dopóty

nie będą mogły działać prawidłowo, czyli działać w sposób moralny. Otóż

każda z władz duchowych otrzymuje swoją zasadę działania dzięki

wewnętrznemu doświadczeniu mowy serca i umysłu. Jeżeli więc nasze

władze i cała natura nie otworzą się na doświadczenie wewnętrzne, to

człowiek nie będzie w stanie działać moralnie, czyli działać w sposób

słuszny, prawy i życiodajny.

Otóż musimy zdać sobie sprawę, że nasza natura (czyli nasze naturalne

władze duchowe i cielesne) nie jest w stanie działać w sposób moralny,

jeśli nie zostanie wsparta przez aktywność osobową wywołaną przez dar

łaski. Ponieważ w sposób moralny działa jedynie nasza ludzka osoba. A to

dlatego, że aktywność osoby ma wyjątkowe źródło. Ta aktywność

pochodzi ze sprawczej mocy własności transcendentalnych – osobowych

własności prawdy, dobra i piękna. Z kolei te własności mogą działać i coś

sprawiać tylko w łączności z boskimi atrybutami Prawdy, Dobra i Piękna.

To wszystko odkrywa przed nami metafizyka człowieka oparta na

doświadczeniu wewnętrznym mowy serca i umysłu. Musimy na powrót

wsłuchać się w słowo prawdy, musimy posłuchać głosu sumienia, który

wzywa nas do czynienia dobra, musimy wreszcie poddać się upodobaniu,

które poprowadzi nas do przeżywania piękna, czyli do przeżycia radości i

nadziei na piękne życie.

Tylko zagłębiając się w osobową podmiotowość, czyli poprzez sięgnięcie

do poziomu istnienia i własności transcendentalnych, możemy się

dowiedzieć czegoś o człowieku. Zewnętrzna obserwacja człowieka i

badanie jego zachowań nie daje nam żadnej wiedzy o samym człowieku.

Bo człowiek naprawdę i przede wszystkim jest osobą. Człowiek jest

wcieloną osobą. Możemy się o tym dowiedzieć albo ze Słowa Bożego,
albo

właśnie z doświadczenia osobowego człowieka. Żeby człowiek mógł

się poczuć w pełni osobą, musi się zagłębić w siebie samego. Musi

dotrzeć do osobowej podmiotowości, która działa i istnieje na poziomie

istnienia. Musi więc rozbudzić i rozpalić swoje istnienie.

Dlatego pierwszą i najważniejszą sprawą jest chęć odnalezienia siebie

samego. Chęć odnalezienia prawdy o człowieku. Jest to zarazem
najstarsze wezwanie filozoficzne: – Poznaj samego siebie (gnoti seauton).

background image

41

Tylko człowiek, który ma przemożne pragnienie poznania siebie jako

pełnej prawdy, może otworzyć się na doświadczenie wewnętrzne i

usłyszeć głos mowy serca i umysłu. Ale do tego pragnienia otwarcia się

trzeba zawiesić wszelkie doświadczenie zewnętrzne, trzeba odrzucić

podejście empiryczne i wszelkie naukowe rozumienie doświadczenia, na

którym opierała się uprawiana dotychczas wiedza naukowa. Trzeba mieć

odwagę powiedzieć sobie – to nie jest to, czego szukam. Chcę znaleźć

coś więcej, bo czuję, że jestem kimś więcej.

To poczucie niewystarczalności dotychczasowych nauk o człowieku może

nas popchnąć do głębszych poszukiwań. A wówczas zdołamy odkryć w

sobie osobę. Pierwszym krokiem w tym kierunku jest wsłuchiwanie się w

głos sumienia, ponieważ to tym głosem przemawia nasza osoba (a

poprzez nią nawet sam Bóg – Osoba Boska). Głos sumienia jako

wezwanie dobra musi być poparty słowem prawdy, które możemy

odnaleźć w naszym umyśle. Wezwanie sumienia i słowo prawdy powinny

być poparte również przez upodobanie, które otwiera nas na piękno

ludzkiego życia. Sumienie i upodobanie są elementami mowy serca, zaś

słowo prawdy należy do mowy umysłu.

Człowiek powinien się wsłuchiwać w tę osobową mowę. Musi poczuć

pełny sens tej mowy, czyli moc realności i istnienia, którą ta mowa ze sobą

niesie. Tak właśnie przemawia do nas osoba, gdyż mowa serca i umysłu

jest skutkiem aktywności osoby. Tylko osoba jest w stanie przemówić i

mówić, czyli rozmawiać. Rozmawiamy ze sobą właśnie jako osoby.
Natomiast jako ludzie – jako istoty rozumne –

możemy przekazywać swoje

myśli i poglądy za pomocą języka, ale na poziomie języka nie

podejmujemy dialogu osobowego. Nasze wypowiedzi językowe jedynie

imitują mowę serca i umysłu. Realna mowa niesie bowiem ze sobą

prawdę, dobro i piękno. Natomiast wypowiedź językowa odwołuje się co

najwyżej do prawdziwości jako zgodności z rzeczywistością, albo do

poprawności gramatycznej, czyli zgodności z konwencją języka (z

zasadami gramatycznymi języka). Przy pomocy języka możemy bowiem

mówić poprawnie o kompletnych bzdurach. Natomiast słowo prawdy
dotyczy zawsze samej realnej prawdy.

Człowiek musi sięgnąć do osobowej podmiotowości. Musi odkryć swoją

osobę. Inaczej pozostanie na zawsze człowiekiem ograniczonym

duchowo, czyli niepełnosprawnym duchowo. Takie duchowe kalectwo jest

dużo bardziej groźne niż niesprawność cielesna. Niesprawność cielesna

ogranicza jedynie możliwość działania w życiu doczesnym, ale

niesprawność duchowa ogranicza możliwość osiągnięcia życia wiecznego.

Dlatego człowiek powinien się wznieść do poziomu osobowego, aby jego

duchowość mogła działać w sposób doskonały. Inaczej duchowość będzie

działała jedynie w zgodzie z upadłą naturą, czyli raz dobrze, a raz źle.

background image

42

Rozum będzie stale wątpił nie dysponując jedną skuteczną zasadą

działania. Wola z kolei będzie zdana na ciągłe wybieranie między dobrem

a złem, bo nie będzie miała prawości jako zasady właściwego wyboru.

Natomiast nasza uczuciowość będzie skazana na pragnienie

przyjemności i trudno jej będzie pójść za pożądliwością życia, gdyż nie

będzie posiadała upodobania piękna jako zasady działania.

Bez kontaktu z aktywnością osoby nasze władze duchowe trwają w

dialektyce działań – mogą działać lub nie i dalej mogą działać dobrze lub

źle. Nic ich wtedy nie ogranicza, a właściwie nie ukierunkowuje w dobrą

stronę. Same z siebie władze duchowe mogą działać raz tak, a następnym

razem zupełnie inaczej. Dlatego człowiek nieustannie wątpi, błądzi i goni

za przyjemnościami. To wywołuje brak stabilizacji, trwałości i

bezpieczeństwa, gdyż wszelkie działania są zmienne i różnorodne. Taki

człowiek nie potrafi zmierzać do celu, ale rozprasza się w swoim życiu na

różne strony. Raz postępuje dobrze i moralnie, żeby innym razem

postąpić źle i niemoralnie. Tak właśnie działa natura ludzka pozostawiona

sama sobie i oderwana od osobowego podłoża. Bez osobowego wsparcia

Bożej łaski człowiek pozostanie zagubiony i niepewny swej przyszłości.

Nie będzie do końca wiedział, co jest dobre a co złe, dlatego będzie

uważał, że należy wybierać mniejsze zło. Ale to zawsze jest złe

postępowanie, które nie może prowadzić do niczego dobrego.

Człowiek musi odkryć prawdziwe dobro. Musi odkryć swoje osobowe

dobro. Może to zrobić tylko dzięki sumieniu, które stanowi wezwanie
samego osobowego dobra. To sumienie ukazuje nam osobowe dobro, bo

w sumieniu przemawia do nas właśnie osobowe dobro. Sumienie wzywa

nas do czynienia dobra. Czynienie dobra jest działaniem moralnym.

Czynienie dobra obejmuje czyny moralne. Są to czyny i działania

dotyczące innych osób. Ale także czyny, które dotyczą mnie samego.

Czynienie dobro pozwala więc ujawnić w człowieku osobowe dobro. Ma

więc sprawić, że dobro stanie się zasadą mojego działania oraz działania

każdego człowieka. Czyn dobra ujawnia przede wszystkim miłość, która

jest podstawą wszelkiego osobowego działania. Tylko osoba jest zdolna

do miłości i tylko osoba wymaga aż miłości. To znaczy, że osoba może

pokochać drugą osobę. Na tym polega właśnie przepływ dobra. Bonum
est diffusivum sui

. Dzięki miłości dobro rozlewa się po świecie. I dzięki

temu służymy Bogu, który sam jeden jest Dobry i który jest Miłością.

Musimy zatem poszukiwać Boskiego Dobra, które objawia się jako dobro

osobowe w każdym człowieku. Musimy doświadczyć tego dobra w

wezwaniu sumienia, które przemawia do nas wewnętrznym głosem

osobowego dobra powołując nas do czynienia dobra, czyli do
urzec

zywistniania dobra w naszym działaniu. Czyniąc dobro działamy na

chwałę Bożą.

background image

43

Bóg nie kontaktuje się z nami poprzez doświadczenie zewnętrzne. On

kontaktuje się z nami w doświadczeniu wewnętrznym, gdyż to

doświadczenie pochodzi z istnienia bytu. Bóg oddziałuje na nas na

poziomie istnienia, a nie istoty. On nie pojawia się ani w naszych

zmysłach, ani w naszym umyśle. Bóg dzięki łasce uobecnia się w samym

istnieniu bytu ludzkiego. Właśnie dlatego istnienie człowieka możemy

nazwać istnieniem osobowym (zob. u Wojtyły). Możemy nawet przyjąć, że

to obecność Boga stoi u podstaw doświadczenie wewnętrznego.

Bóg uobecnia się w człowieku poprzez relacje osobowe. Jak naucza

Gogacz, relacje osobowe łączą własności transcendentalne dwóch bytów.

Te własności przynależą do istnienia. Można stwierdzić, że własności

transcendentalne ujawniają sprawczą aktywność aktu istnienia. To nie są

własności istotowe, które charakteryzują lub określają porządek istotowy

(czyli naturę lub istotę bytu). Własności transcendentalne stanowią

przejawy (albo wyraz na zewnątrz) aktywności istnienia. Istnienie jest

aktem, czyli dysponuje aktywnością sprawczą, która urealnia możność

istotową. Ta sprawcza moc istnienia działa i urzeczywistnia się poprzez

własności transcendentalne. Te własności wyznaczają jakby zakres i

kierunek działania mocy sprawczej. Dlatego można przyjąć, że to

własności transcendentalne odpowiadają za postać i charakter (ogólnie

mówiąc gatunek) istoty bytu, czyli za to, czym ten byt jest. Wyznaczają

więc treściowość gatunkową bytu, a więc to, czy jest to byt roślinny,

zwierzęcy czy osobowy (ludzki).

Bóg działa sprawczo wewnątrz danego bytu. Bóg przyczynuje i stwarza

istnienie bytu wraz z jego własnościami transcendentalnymi. Można

domniemywać, że w tym stworzonym istnieniu jest już „zapisany” lub
„zakodowany” istotowy charakter bytu (jego natura). Natomiast wszystkie

konkretne cechy istotowe są kształtowane przez wzajemne oddziaływania

powstałych bytów, czyli przez wpływ środowiska naturalnego, a

ostatecznie zostaje zostają zapisane w kodzie genetycznym, który

odpowiada za kształt cielesności danego bytu.

Wydaje się, że w stworzonym przez Boga istnieniu pojawia się jak gdyby

„pierwotny kod” złożony z własności transcendentalnych, który wyznacza i

określa powstający porządek istoty bytu. Należy więc uznać, że

odpowiedni układ własności transcendentalnych sprawia istotę bytu (czyli
stanowi jakby kod egzystencjalny albo esencjalny). Istnienie bytu jest

bowiem egzystencją (ex-sistentia), która emanuje z siebie na zewnątrz

istotę bytu (sub-sistentia). Albo posługując się terminologią Tomaszową

powiemy, że istnienie bytu (esse) wyraża się w postaci istoty (essentia).

Istnienie bytu jest czymś realnym i konkretnym (jednostkowym). To

zawsze jest istnienie jakiegoś konkretnego bytu i nie może być istnieniem

czegoś innego. Jeżeli zaś mówimy ogólnie o istocie człowieka, to możemy

background image

44

ją przypisać różnym ludziom. Stwierdzimy bowiem, że każdy człowiek

posiada naturę ludzką lub że każdy człowiek jest istotą ludzką i że ta istota

czy natura u każdego człowieka jest taka sama. Ale jeśli mówimy, że

każdy człowieka posiada istnienie, to powinniśmy dodać, że jest to różne i

odrębne istnienie, czyli istnienie jednostkowe. Dlatego trzeba uznać, że

zasadą jednostkowienia w bycie jest istnienia a nie materia z jej
cielesnymi cechami.

Bóg stwarza więc konkretne i pojedyncze istnienie, które decyduje o całej

realności danego bytu (człowieka, zwierzęcia lub rośliny). Być może

zależy to od tego, które własności transcendentalne zostały uruchomione
przez Boga. Ma

my bowiem do czynienia w akcie istnienia z własnościami

osobowymi i nieosobowymi, czyli tymi, które są związane z życiem. Część

własności transcendentalnych tworzy więc podmiotowość osobową (są to

prawda, dobro i piękno), natomiast druga część stanowi podmiotowość

życia (są to jedność, odrębność i cielesność). Jeżeli Bóg pobudza do

aktywności jedynie własności związane z życiem, to wówczas powstają

byty ożywione, czyli rośliny. To by znaczyło, że powstaje istnienie

wegetatywne (roślinne), które emanuje z siebie ożywioną cielesność. Ale

jeżeli Bóg dzięki relacjom osobowym pobudza do aktywności także

własności osobowe, to wtedy zostaje stworzony człowiek (jako istnienie

osobowe, które emanuje z siebie władze duchowe oraz władze cielesne i

cały organizm). Zatem to, czym będzie konkretny byt, jest ukryte w

aktywności (w akcie) istnienia, a dopiero następnie przejawia się w

możności istotowej. To akt istnienia przyczynuje istotową możność, a nie

odwrotnie. To znaczy, że cała aktywność bytu jest zawarta w akcie
ist

nienia, a nie tylko w istotowej możności. Istota, czyli natura (np.

człowieka), nie może działać sama z siebie bez sprawczej mocy istnienia.

To działa nie sama natura człowieka, ale poprzez naturę (czyli możność

istotową) działa akt istnienia. Jak podkreślał Wojtyła – operari sequitur
esse

. Źródłem wszelkiego działania jest akt istnienia z jego sprawczą

mocą własności transcendentalnych.

Dlatego należy stwierdzić, że doświadczenie wewnętrzne ma silne

podstawy metafizyczne lub ontologiczne. To nie jest wyłącznie odwołanie

się do „przeżyć świadomościowych”, ale jest to bezpośrednie

doświadczenie oddziaływania sprawczej mocy, czyli aktywności,

własności osobowych zawartych w istnieniu. Ta moc sprawia w możności

istotowej władze duchowe oraz pobudza ich działania, czyli aktywność

ludzkiej natury. Wydaje się, że na początku (jeszcze w Raju) całą

aktywnością człowieka rządziło doświadczenie wewnętrzne jako efekt

bezpośredniego kontaktu osobowego z Bogiem.

Bóg przemawia bowiem do człowieka w doświadczeniu wewnętrznym,

czyli w kontemplacji, w sumieniu i w upodobaniu. Dzisiaj jako składnik

background image

45

doświadczenia wewnętrznego pozostało nam tylko sumienie związane z

naszym postępowaniem (działaniem moralnym). Dziwnym trafem

kontemplację oddzielono od codziennego życia, czyli od życia czynnego, i

odniesiono ją wyłącznie do poznania Boga lub kontaktu z Bogiem. A

przecież kontemplacja dotyczy każdej osobowej prawdy, także prawdy o

człowieku. Dlatego tak trudno nam dotrzeć do osoby ludzkiej i poznać ją,

gdyż w naszym umysłowym poznaniu brakuje kontemplacji. Miotamy się

pośród różnych koncepcji świadomości, zamiast powrócić do

doświadczenia wewnętrznego – do kontemplacji i sumienia. Dzisiaj modne

są przeróżne medytacje transcendentalne, ale one nie doprowadzą nas do

prawdy, zwłaszcza do osobowej prawdy człowieka i Boga. Zamiast tego
potrzebna jest kontemplacja prawdy. Kontemplacja otwiera nas na

doświadczenie prawdy, gdyż jest przyczynowana przez samą prawdę.

Kontemplacja otwierając nas naprawdę prowadzi do uznania i akceptacji
tej pr

awdy, co owocuje w umyśle oglądem prawdy i zrodzeniem słowa

prawdy. Dopiero słowo prawdy zrodzone w umyśle może być podstawą

wszelkiego poznania i wszelkiej wiedzy o człowieku. Bez słowa prawdy nie

dowiemy się niczego o człowieku.

Kontemplacja jest doświadczeniem wewnętrznym. Ona nie jest jedynie

działaniem naszego umysłu. Ona jest biernym odbiorem aktywności.

Kontemplacja jest wyrazem aktywności osobowej prawdy. To prawda
przemawia do nas w akcie kontemplacji. Dlatego kontemplacja bierze

początek z realnej prawdy zawartej w istnieniu. Dzięki temu posiada

charakter doświadczenia wewnętrznego. To znaczy, że podobnie jak

doświadczenie zewnętrzne doświadczenie wewnętrzne jest wywołane

przez realność bytu (przez istnienie bytu). Ale to może być również

realność czy istnienie mojego własnego bytu. Dlatego kontemplacja

zostaje zapoczątkowana przez realną własność prawdy, która oddziałuje

na nasz umysł. W ten sposób nasz umysł dostrzega i ogląda realną

prawdę zyskując trwałą zasadę poznania. Gdyż dopiero rozumowania

oparte na prawdzie mają pełną wartość poznawczą. Rozumowania oparte

na oczywistości doświadczenia zmysłowego mogą służyć co najwyżej do

praktycznego posługiwania się rzeczami, czyli do użyteczności.

Bez kontemplacji nie dotrzemy więc do realnej prawdy. A bez tego nie

będzie poznania filozoficznego, czyli poznania rzeczywistości.

Rzeczywistość nie jest tylko mgiełką wrażeń zmysłowych. Trzeba zatem

dotrzeć do samej przyczyny realności, czyli do istnienia i przejawiających

je własności transcendentalnych. A to może nam zapewnić jedynie

doświadczenie wewnętrzne.

Równie ważną rolę w tym doświadczeniu odgrywa nasze sumienie.

Sumienie nie jest samym sądem rozumu praktycznego. Sumienie jest

przede wszystkim aktywnością osobowego dobra. Sumienie ujawnia nam

background image

46

osobo

we dobro. Osobowe dobro przemawia do nas i woła głosem

sumienia. Przecież to samo dobro wzywa nas do czynienia dobra (do

miłości). Poprzez sumienie osobowe dobro powołuje nas do działania

moralnego. Stąd bierze się moralna powinność człowieka. Człowiek jako

osoba wyposażona w osobowe dobro jest powołany do działania

moralnego. A jednocześnie jako osoba jest w stanie, czyli w mocy, działać

moralnie. Człowiek może kochać właśnie jako osoba. Działania moralne

są bowiem działaniami osobowymi i odwrotnie.

Ale b

ez doświadczenia wewnętrznego nie będzie pełnego działania

moralnego. Bez wsparcia osobowej aktywności działania moralne będą

się rozbiegały na dwie strony – raz będą dobre, a następnym razem złe.

Człowiek nie jest w stanie wypracować w sobie cnót moralnych wyłącznie

na zasadzie wychowania i dbałości o swoje postępowanie. Bo nawet gdy

wie, jakie postępowanie jest dobre, to nie musi go wybierać. Może

postąpić zupełnie dowolnie, czyli po prostu źle. Dlatego nie będzie

moralności bez sumienia, ale również bez kontemplacji i upodobania.

Działania moralne muszą obejmować wszystkie trzy władze duchowe, zaś

swoje źródło muszą mieć w aktywności osoby ludzkiej. Dopiero przy

udziale osobowej aktywności mogą w tych władzach powstawać trwałe
cnoty moralne (wiara, nadzie

ja i miłość).

Dla Arystotelesa cnota miała być podążaniem środkiem pomiędzy

skrajnościami. Zdawał on sobie sprawę, że działania człowieka są

rozbieżne, czyli dialektyczne, jak by powiedział Hegel. Dlatego jedynym

wyjściem z tej sytuacji na gruncie Arystotelesowskiego naturalizmu był

postulat, iż należy się trzymać drogi pośredniej, czyli podążać środkiem.

To znaczyło, że człowiek nie powinien popadać w skrajności, czyli ani

postępować całkiem dobrze, ani całkiem źle, ani być zimnym, ani

gorącym, ale letnim. Takie podejście odrzucił później św. Paweł i

chrześcijaństwo.

Arystoteles wybiera na przykład przyjaźń jako środek pomiędzy miłością,
która –

jak uczył Platon w Uczcie, jest połączona ze świętym

szaleństwem, a nienawiścią. Stawia również na sprawiedliwość jako

oddawanie każdemu tego, co mu się należy, zamiast miłosierdzia, czyli

daru bezinteresownego i darmowego, oraz kradzieży, czyli zabrania

komuś czegokolwiek. Uczył także umiarkowania, czyli rozsądnego

używania przyjemności, jako środka pomiędzy oddaniem się

namiętnościom a całkowitą apatią. Współczesne interpretacje zarzucają
Arystotelesowi perfekcjonizm jako nieustanne wypracowywanie w sobie

cnót moralnych. Ale tak naprawdę wyznaje on jedynie mediację (albo

mediokrację), czyli poszukiwanie drogi pośredniej.

background image

47

To chrześcijaństwo pokazało nam drogę doskonałości, gdyż stawiało na

cnoty wlane (czyli na wiarę, nadzieję i miłość) zapewniające doskonałość

naszym działaniom. Ale te chrześcijańskie cnoty są oparte na

wewnętrznym doświadczeniu kontemplacji, sumienia i upodobania.

Wyrażają się one w przyjęciu osobowej aktywności własności

transcendentalnych istnienia, której przyczyną jest łaska Boża.

Wiara wyraża się poprzez przyjęcie, czyli akceptację, słowa prawdy –

przede wszystkim Słowa Bożego. Miłość wyraża się poprzez czyn dobra,

czyli afirmację osobowego dobra. Wreszcie nadzieja stanowi fascynację

osobowym pięknem, czyli pożądliwość życia, aż po życie wieczne. Jest to

radykalne zaprzeczenie drogi środka i opowiedzenie się za duchową

doskonałością. Jednocześnie chrześcijaństwo pokazuje, że droga

doskonałości jest możliwa tylko w łączności z Bogiem. Człowiek może

stawać się doskonałą osobą (dzieckiem Bożym) dzięki otwarciu się na

łaskę Bożą i przyjęciu jej w sakramentach. To znaczy, że sam Bóg czyni
nas dos

konałymi, jeśli o to zadbamy i zgodzimy się na to. Sami możemy

tylko błądzić albo jak postulował Arystoteles, wybierać mniejsze zło albo

jak chcieli epikurejczycy, wybierać większą przyjemność.

background image

48







***

Tajemnicza Księga Hioba. Szestow przeciwstawia szaleństwo Hioba

mądrości filozofów. Przeciwstawia tragiczność losu Hioba racjonalizmowi

myślenia. To racjonalistyczne myślenie, które reprezentują przyjaciele

Hioba, chce podporządkować sobie działanie Boga. Twierdzą oni, że Bóg

działa zgodnie z ludzkim rozumem. Dlatego uważają, że rozumieją

działanie Boga. Ale okazuje się, że są w błędzie, gdyż Bóg odrzuca ich

argumentację. Wydaje się zatem, że człowiek nie zna działań Boga.

Stanie się to jasne, jeżeli przyjmiemy, że Bóg działa w sferze istnienia. Nie
z

namy aktywności istnienia. Nie znamy nawet naszej aktywności na

poziomie istnienia. Nie mamy wglądu w świat istnienia. Tam nasze

poznanie nie sięga. Tam trzeba zawierzyć mistycznemu doświadczeniu

mowy serca. Musimy się całkowicie poddać aktywności własności

istnieniowych. Musimy się poddać prawdzie, dobru i pięknu. Możemy

jedynie przyjąć, że Bóg działa w człowieku poprzez własności istnieniowe.

Inaczej powiemy, że Bóg obdarza człowieka relacjami osobowymi, czyli

łaską. Dzięki temu obdarza go sprawczą mocą własności istnieniowych.

Dzieje się tak dlatego, że Bóg rozporządza samym źródłem osobowej

aktywności.

Czy zatem Bóg zna wszystkie nasze działania zewnętrzne? Czy może zna

samo wnętrze człowieka, czyli osobową podmiotowość i aktywność? Tego
nie wiemy. Z Ks

ięgi Hioba wynika, że Bóg nie ocenia naszych działań. Ale

przecież On dociera do źródła naszej aktywności. Bóg obdarza człowieka

łaską. Natomiast człowiek przyjmuje tę łaskę albo ją odrzuca. Bóg wie z

pewnością czy łaska została przyjęta, czy odrzucona. A dzięki temu wie

wszystko o człowieku. Nie musi oceniać działań człowieka. To sam

człowiek rozstrzyga o swoim działaniu, a jego skutki odczuwa sam na

sobie. Człowiek żyje podług swoich działań (postępków). I dlatego albo

sprowadza na siebie śmierć, albo osiąga życie wieczne. Bóg może

oczywiście odmienić życie człowieka, czyli sprawić w nas nawrócenie. Ale

do tego nie jest Mu potrzebna wiedza o naszym działaniu. On ma wiedzę

o samej osobie człowieka. On dba przede wszystkim o naszą osobę. Daje

osobie człowieka wszystko, co potrzebne do zbawienia i czeka na

odpowiedź z naszej strony. Gdy człowiek zawiedzie i upadnie, wtedy sam

cierpi i niszczy siebie. Bóg może mu pomóc. Bóg chce mu pomóc. Bóg

background image

49

nieustannie pomaga człowiekowi. Ale to nie znaczy, że ocenia nasze
dz

iałania.

Aby poznać dramat i cierpienie człowieka, Bóg stał się człowiekiem. W ten

sposób Syn Boży jako człowiek sam doświadczył ludzkiego zła. Bóg

poznał zło, jakie stało się udziałem człowieka. Poznał cierpienie, jakie

człowiek zgotował człowiekowi. Ale nie porzucił człowieka. Bóg nie potępił

człowieka, ale go zbawił. Dał nam moc zbawienia. Człowiek sam poprzez

swoje działanie skazuje się na potępienie. Przecież to człowiek odchodzi

od Boga, ucieka od Niego. To człowiek zrywa więź z Bogiem. Bóg tego
nigd

y nie chciał i nigdy nie robi wobec człowieka. On po prostu obdarza

swoją łaską. Obdarza człowieka relacjami osobowymi. Ze swej strony Bóg

nieustannie daje. To jest Boża Miłość. To jest bezinteresowny dar Osoby

Bożej. Człowiek musi jedynie przyjąć ten dar.

Gdy człowiek się otworzy na łaskę Bożą, wtedy otrzymuje wszystko, co

jest potrzebne osobie. Wówczas osiąga życie wieczne i zbawienie. Ale

gdy odrzuci dar łaski, wtedy pozbawia się tego wszystkiego. Pozostaje mu

wówczas zwykła ludzka troska o siebie. W tej sytuacji jest zdany tylko na

siebie i swoje ludzkie siły. Wówczas nic ani nikt go nie chroni. Sam musi o

wszystko walczyć, a i tak czeka go tylko śmierć. Człowiek sam rozstrzyga

o swoim działaniu. Sam decyduje o sobie. Bóg nas tylko przestrzega i
poucza

. Człowiek sam decyduje o tym, co osiągnie – śmierć czy życie

wieczne. Jak zdecyduje, taka będzie jego rzeczywistość. Spełnienie

własnej realności nie wymaga już oceny, gdyż rzeczywisty stan, jaki

osiągniemy, jest najlepszą oceną postępowania.

Bóg zna nas

zą osobową aktywność. Bóg nawiązuje relacje osobowe z

człowiekiem wspierając w ten sposób osobową aktywność człowieka. Ale

rolą i zadaniem człowieka jest rozwijanie tej aktywności na gruncie

naturalnym. Osoba ludzka działa poprzez naturę – poprzez zdolności i

władze naturalne. Na gruncie natury działanie zależy całkowicie od

człowieka. Człowiek sam przeżywa i kształtuje swoje życie. Bóg może

oczywiście interweniować tutaj w sposób cudowny. Ale interwencje Boga

są wyjątkowe. To, co dzieje się z człowiekiem, zależy od niego samego.

Dlatego człowiek musi zadbać o swój rozwój i swoje życie. Sam decyduje

o tym, jak zakończy się jego życie. Finał życia zależy więc od samego

człowieka. Czy będzie to definitywny koniec – śmierć, czy może będzie to
otwarcie nowego ro

zdziału – życie wieczne i zbawienie.

Rozwijając swoje życie człowiek musi zachować osobową aktywność.

Dzięki temu będzie w stanie ochronić swoją osobę i utrwalić jej aktywność

aż po życie wieczne. Życie wieczne jest efektem zachowania osobowej

aktywności. Przede wszystkim chodzi o zachowanie relacji osobowych z

Bogiem. Człowiekowi potrzebna jest w tym względzie stała łączność z

background image

50

Bogiem. Tylko wówczas ludzkie życie będzie upływało beztrosko. Ale gdy

zabraknie kontaktu z Bogiem, wtedy człowiek musi się sam zatroszczyć o

swoje sprawy. A wówczas wszystko stara się załatwić po swojemu, czyli

„po ludzku”. Działanie „po ludzku” odnosi się do otaczających nas rzeczy i

wytworów. Człowiek chce je opanować i podporządkować sobie, chce nimi

zawładnąć. Takie zachowanie sprawdza się wobec rzeczy. Ale jak odnieść

się do ludzi? Jeżeli człowiek odnosi się „po ludzku” do ludzi, to powstaje

władza i poddaństwo. Powstaje wtedy struktura społeczna jako struktura

władzy i poddaństwa. Jednak podążanie w tym kierunku powoduje
zaprze

paszczenie osobowej aktywności. Człowiek uczestniczący w

strukturach władzy traci własną osobowość i osobę. Staje się urzędnikiem

lub petentem, sprzedawcą lub klientem. Jego działanie zmienia się w

sprawowanie urzędu lub jakiejś funkcji. Człowiek przestaje żyć osobowo, a

tym samym traci swoją osobę (zatraca siebie).

Aby uratować własną osobę, człowiekowi potrzebny jest kontakt z Bogiem.

Łączność z Bogiem dzieje się bowiem na gruncie osobowej

podmiotowości. Dokonuje się to poprzez akt kontemplacji, sumienia i

upodobania życia. Tylko Bóg ożywia w człowieku osobowe własności

prawdy, dobra i piękna, czyli daje im moc sprawczą. Sprawia, że

zaczynają one działać na nasze władze duchowe, które mogą wówczas

podejmować działania osobowe, czyli działania moralne i religijne. Bez

tego Bożego wsparcia nie będzie u człowieka osobowych działań.

Pozostaje mu wtedy działanie „po ludzku” oparte na poznaniu świata i

myśleniu o świecie, oparte na chęci panowania i władzy oraz oparte na

doznawaniu przyjemności. Te ludzkie działania pozwalają człowiekowi

kształtować świat według własnych potrzeb. Ale kiedy człowiek zaczyna

według własnych potrzeb kształtować siebie i swoje życie, wtedy znika

osobowa aktywność, gdyż potrzeby człowieka mają charakter naturalny.

Natomiast osoba lu

dzka potrzebuje relacji osobowych z Bogiem. Ale żeby

to odkryć, człowiek musi porzucić swoje zwykłe ludzkie działanie, aby

zagłębić się w sobie – w swojej osobowej realności. Aby tego dokonać,

człowiek powinien się oderwać i odciąć, chociaż na moment, od spraw

tego świata. Powinien zapomnieć na moment o swojej ludzkiej naturze.

Powinien wykonać skok w głąb siebie – lot w przestworza osobowego

istnienia. Powinien się udać w tajemniczą podróż do krainy realności i

dotrzeć aż do źródeł tej realności. Żeby znaleźć to, co najprawdziwsze, to,

co najlepsze i to, co najpiękniejsze. Żeby znaleźć w końcu własną osobę,

która jest dla człowieka źródłem wszelkiej aktywności i realności. Żeby

odnaleźć osobę, która jest początkiem i końcem wszystkiego.

Kiedy człowiek odnajdzie i pozna swoją własną osobę, wtedy będzie już

wiedział, jak działać i żyć. Kiedy doświadczy potęgi osobowej aktywności,

wówczas odmieni swoje ludzkie życie i działanie. Zacznie działać

background image

51

osobowo, czyli bezinteresownie. Zapomni o swoich potrzebach, a będzie

widział tylko osobowe dobro drugiego człowieka. I będzie w stanie

ofiarować mu to, co najlepsze – samego siebie, czyli swoją osobę (swoją

prawdę, swoje dobro i piękno). Dać siebie – to jest prawdziwe działanie

osobowe. Tak działa Bóg.

Natomiast nasza

ludzka natura chce wszystko zagarnąć dla siebie.

Potrzebuje wciąż nowych prezentów i błyskotek. Domaga się wciąż
nowych rzeczy: zrób to lub tamto albo potrzebujesz tego lub tamtego.

Nasza natura wciąż zagarnia coś dla siebie. To oczywiście nakręca
ludzkie

działanie, daje nam postęp technologiczny, ale nie rozwija samego

człowieka. Człowiek potrzebuje rozwoju osobowego. A taki rozwój może

nam zapewnić tylko stały kontakt (łączność) z Bogiem.

Życie religijne. Czym jest życie religijne człowieka? Jest ono przejawem

osobowej aktywności człowieka. Wyrasta wprost z osobowej

podmiotowości i jest przyczynowane przez żywy kontakt z Bogiem. Życie

religijne nie jest pomysłem człowieka. Ono nie zaczyna się od poznania

Boga. Bo gdyby człowiek rozpoczynał życie religijne od poznania Boga,

wtedy zwracałby się jedynie do własnej idei Boga, czyli do swojego

pojęcia Boga. Otóż życie religijne nie dotyczy pojęcia Boga. Ono czci

realnego i żywego Boga. Przede wszystkim czci Boga Osobowego.

Życie religijne jest naszym realnym kontaktem z Osobowym Bogiem (z

Osobą Chrystusa). Na czym więc polega ten kontakt? Łączymy na

przykład życie religijne z modlitwą. Czy zatem modlitwa stanowi nasz
kontakt z Bogiem? Modlitwa jest raczej potwierdzeniem takiego kontaktu z
naszej strony. Modlimy

się wtedy, gdy trwa łączność z Bogiem.

Potwierdzeniem kontaktu z Bogiem jest także nasza wiara. Mówimy, że

wierzymy w Boga. Wierzymy, że Bóg istnieje i kontaktuje się z nami. W

ten sposób wyznajemy naszą wiarę. Połączeniem naszej wiary i modlitwy
jest k

atolickie Credo (czyli wyznanie wiary). Jest to najważniejsza

modlitwa wierzących. Credo powstało z wiary Kościoła. Kościół jako

wspólnota wierzących wyznaje w Credo swoją wiarę w Boga. Wiara

Kościoła wypływa z bezpośredniej łączności z Bogiem w Chrystusie.

Życie religijne polega na otwarciu się na relacje osobowe, które ofiarowuje

nam Bóg. Chodzi o to, aby nasza osoba przyjęła relacje osobowe. Bóg

nawiązuje relacje osobowe z człowiekiem. Jest to inicjatywa boska. Na

tym polega właśnie osobowa łączność z Bogiem. Bóg jest samym

istnieniem. Bóg jest czystym aktem istnienia. Nie posiada własności

cielesnych ani duchowych. Nie ma istotowej możności, jak byty stworzone.

Mówimy, że Jego istotą jest sam akt istnienia. Ale Bóg posiada własności

istnieniowe. Są to transcendentalne własności osobowe. Tymi

background image

52

własnościami są prawda, dobro i piękno. Właśnie na tych własnościach

oparte są relacje osobowe.

Bóg nawiązuje relacje z człowiekiem. Jego Boskie własności łączą się z

odpowiednimi własnościami w istnieniu człowieka. Boska Prawda łączy się

z osobową prawdą człowieka. Dzięki temu pod wpływem Boskiej Prawdy

zaczyna się uaktywniać nasza osobowa prawda. Ta aktywność przybiera

postać kontemplacji i zaczyna oddziaływać na nasz rozum. Wtedy rozum

jest w stanie kontemplować zarówno Prawdę Boską, jak i osobową

prawdę człowieka.

Podobnie wygląda sprawa z dobrem. Boskie Dobro łączy się z osobowym

dobrem człowieka. I tutaj również nasze osobowe dobro zaczyna się

uaktywniać pod wpływem kontaktu z Boskim Dobrem. Aktywność
osobowe

go dobra przybiera postać wezwania sumienia. Dobro wzywa nas

do czynu (do czynienia dobra). Stąd wołanie sumienia: „czyń dobro”. W

ten sposób wola może podjąć działanie w postaci czynu dobra, który
potocznie nazywamy dobrym uczynkiem. Czyn dobra stanowi
po

twierdzenie i afirmację osobowego dobra (także Dobra Boskiego).

Czyn dobra jest działaniem na wskroś osobowym, gdyż stanowi

bezinteresowne potwierdzenie samego dobra przynależnego osobie jako

dobra bezwzględnego (które zawsze powinno być celem działania).

Dlatego powiemy, że czyn dobra jest jednocześnie aktem miłości jako

doskonałej afirmacji dobra.

Również osobowe piękno człowieka zostaje uruchomione pod wpływem

kontaktu z Bogiem. Boskie Piękno (jako Chwała Boża) oddziałuje i łączy

się z osobowym pięknem człowieka, a wówczas osobowe piękno

człowieka zaczyna się uaktywniać i działać poprzez życie. Osobowe

piękno przejawia się bowiem w człowieku jako życie. Życie człowieka jest

bezpośrednim odwzorowaniem osobowego piękna. Aktywność piękna

objawia się w zdolności życia. Życie jest obrazem piękna. Dokładnie

mówiąc, tym obrazem jest piękne życie. Piękne życie realizuje się we

wspólnocie życia jako dar i przekazanie życia.

Aktywność osobowego piękna wyraża się w człowieku jako upodobanie

życia. To upodobanie życia odnosi się do naszej uczuciowości.

Upodobanie życia wyznacza pozytywny kierunek w działaniach

uczuciowości. Staje się formalnym przedmiotem i zasadą działania uczuć.

Dzięki temu nasza uczuciowość może odpowiednio działać, będąc
nastawiona na przekazywa

nie życia. Taka uczuciowość będzie

przeżywała radość życia i fascynację życiem. Osiąga ona wówczas pełnię

swojego działania. Radowanie się życiem oraz nadzieja są właściwym

przeżyciem uczuciowości. Uczuciowość powinna się bowiem kierować ku

życiu, a nie ku przeżywaniu przyjemności. Odczuwanie przyjemności jest

background image

53

dla uczuciowości czymś dodatkowym lecz ubocznym a nie zasadniczym.

Dlatego uczucia nie mogą się kierować przyjemnością. Uczuciowość ma

dążyć do osiągnięcia pełni życia. Powinna więc dążyć do przekazania

życia.

Bóg obdarza człowieka wszystkim, co jest potrzebne do właściwego

działania rozumu, woli i uczuć. Człowiek musi się tylko otworzyć na dar

łaski, docierający do nas w postaci relacji osobowych. Musi przyjąć relacje

osobowe, które nawiązuje z nim Bóg. Ale jeśli tego nie zrobi, to będzie

zdany wyłącznie na własne siły, które są bardzo wątłe. Rozum ludzki sam

z siebie nie jest w stanie doświadczyć ani poznać osobowej aktywności.

Może kierować się co najwyżej poznaniem duszy i ciała człowieka. Gdy

sięga do poznania duchowości, wtedy zwraca się sam na siebie. Ujmuje

swoje poznanie oparte na doświadczeniu zmysłowym. Tworzy więc

wiedzę pojęciową, ale nie zna słowa prawdy, które pojawia się jako efekt
relacji z Bogiem (relacji wiary). Dlatego poznanie i dzi

ałanie takiego

rozumu jest ograniczone i niepełne. Takiego rozumu nie stać na

kontemplację osobowej prawdy (prawdy Boga i człowieka).

Podobnie będzie wyglądała sprawa z wolą. Jeżeli wola nie doświadczy

bezpośredniego kontaktu z osobowym dobrem, to będzie zdana jedynie
na wybór propozycji przedstawianych jej przez ograniczone poznanie

rozumu. A to już ogranicza nam sam kontakt z rzeczywistością. Wówczas

woli nie stać na afirmację realnego osobowego dobra, a przez to będzie

zdana na wybieranie pomysłów rozumu. Wola zaczyna wybierać ujęcia

idealistyczne lub hedonistyczne. Kieruje się wartościami tworzonymi przez

myślący rozum, a nie pragnie realnych własności osobowych. W

najlepszym wypadku człowiek będzie się kierował dobrem wspólnym lub

społecznym, ale może je pojmować jako ogólny dobrobyt członków

społeczeństwa.

Jednak w ten sposób człowiek nigdy nie osiągnie poznania osobowej

prawdy, ani umiłowania osobowego dobra. Nie zdoła doświadczyć ani

swojej osobowej realności, ani nie spotka się z realnością osoby drugiego

człowieka. Taki człowiek nie będzie mógł żyć życiem osobowym. Będzie

żył jedynie „po ludzku”, to znaczy w zgodzie ze swoją ludzką naturą.

Będzie nawet żył w sposób rozumny i wolny, będzie żył w sposób

przyjemny. Ale musimy pamiętać, że w porównaniu do realności osoby to

wszystko stanowi jedynie pozorne działanie. Życie „po ludzku” jest w

stanie zaspokoić tylko naturę człowieka. Mówimy o zaspokojeniu

naturalnych potrzeb człowieka, ale to z pewnością nie zaspokoi naszej

osoby, która ma już potrzeby ponadnaturalne (nadprzyrodzone).

Dzisiaj ludzie chcą żyć wyłącznie „po ludzku”. Nie obchodzi ich świat
osobowy –

świat nadprzyrodzony. Przestaje się dla nich liczyć środowisko

background image

54

osobowe, czyli wspólnota rodzinna. Współczesny człowiek odrzuca relacje
osobowe z

Bogiem, a w konsekwencji także relacje osobowe z drugim

człowiekiem. Na koniec pozostają człowiekowi tylko odniesienia

hedonistyczne i utylitarne. A więc liczy się tylko to, co możemy skorzystać

dzięki kontaktom z drugim człowiekiem (czego możemy się nauczyć, ile

dzięki temu zdobędziemy i ile będziemy posiadali, jakie przyjemności nas

czekają). Dzisiaj to ludzie uważają za swoje szczęście.

Czy człowiek naprawdę nie potrzebuje życia i szczęścia wiecznego?

Dlaczego człowiek nie chce zbawienia? Dlaczego wybiera jakieś pozorne

bawienie się w życie? Świadczy to na pewno o ogromnej niedojrzałości

współczesnych ludzi. Ale właśnie takie niedojrzałe ideały kreuje się w

mediach, bo takimi ideałami żyją ludzie show biznesu. Jak widzimy w
telewizji, jedynie szalona zabawa ma charakter prawdziwie medialny.

Można wprost stwierdzić, że media żyją zabawą. I propagują jedynie

zabawę.

Zwykły człowiek ma dzisiaj do czynienia na co dzień przede wszystkim z

mediami. Skoro ze wszystkich stron nawołuje się człowieka do zabawy, to

trudno jest mu się przed tym obronić. To musi na niego oddziaływać. Ale

człowiek powinien pamiętać, że tu chodzi o jego przyszłość i zbawienie.

Człowiek musi wybrać zbawienie lub zabawę (bawienie się). Ma więc do

wyboru życie przyjemne i zabawowe (przyjemną zabawę) albo życie
wieczne (wieczne zbawienie).

Na życie wieczne musimy poczekać. Natomiast przyjemne życie i zabawa

oferują swoje atrakcje od razu (natychmiast). Przyjemność przeżywamy w

danej chwili. Tutaj nie trzeba czekać na efekty, one spływają na nas od

razu. I nawet zapominamy, że te przyjemne chwile zaraz przemijają i

znikają. Wtedy potrzebujemy wciąż więcej i więcej przyjemności. Ale tego

nie da się ciągnąć w nieskończoność. Przyjemności nie trwają wiecznie.

One są chwilowe, pojawiają się, a potem znikają. Na koniec zniknie nasze

przyjemne życie. Skończy się zabawa i przyjdzie śmierć, która wszystko

nam zabierze (zabierze wszystkie przyjemności). W człowieku żyjącym

przyjemnościami nic nie pozostanie po śmierci. Zginie całe jego szczęście,
któr

e opierał na przyjemnościach.

Musimy wiedzieć, że przyjemna zabawa daje nam chwilowe zadowolenie,

ale okrada nas ze szczęścia i życia wiecznego. Nie sposób utkać życia

wiecznego z chwilowych przyjemności. Tak naprawdę nie da się nawet

przeżywać duchowo cielesnych przyjemności. Możemy, co najwyżej,

nieustannie myśleć o doznawaniu przyjemności i zachwycać się tym. Ale

nawet myślenie nie trwa wiecznie. Ono również jest momentalne i

chwilowe. Myśląc o swoich przyjemnościach nie przeżywamy ich
ponownie, ale tyl

ko przeżuwamy je ciągle. Próbujemy wydobyć jakiś

background image

55

smak, który dawno już przeminął. Nie ma powrotu do przeżytych

przyjemności. Dlatego potrzebujemy stale przeżywać je od nowa.

Człowiek z natury swej działa „po ludzku”. Ale człowiek jest również

osobą. Jako osoba nie może się ograniczać tylko do takiego działania.

Człowiekowi jako osobie potrzebne jest działanie „po bożemu”. Bo dopiero

działanie „po bożemu” jest działaniem osobowym. Działanie osobowe

musi przenikać nasze ludzkie działanie, żeby nie obróciło się ono

przeciwko nam. Działanie osobowe doskonali nasze ludzkie działanie.

Sprawia, że człowiek zaczyna działać moralnie i religijnie. Działać „po

bożemu”, czyli osobowo, możemy jedynie w łączności z Bogiem. Taką

łączność z Bogiem nazywamy religią albo życiem religijnym. Aby człowiek

mógł działać w całej pełni, potrzebna jest mu religijność, ale potrzebna jest

mu także moralność. Moralność jest działaniem osobowym, które dotyczy

drugiego człowieka. Jest to ta część działania „po bożemu”, która dotyczy

miłowania bliźniego.

Działając „po ludzku” będziemy działali w sposób rozumny i wolny, ale

będzie to rozumność ludzka i ludzka wolność. A więc będzie to rozumność

myślenia i wiedzy pojęciowej oraz wolność wyboru różnych pomysłów. Ale

to nie jest pełna rozumność i pełna wolność. Otóż do pełnej doskonałości

człowiekowi potrzebna jest rozumność i wolność ożywiona łaską.

Potrzebna jest bowiem rozumność wyposażona w słowo prawdy oraz

wolność czynienia dobra. Tylko wtedy rozumność i wolność będą w stanie

dać coś z siebie. Tylko wtedy mogą obdarzyć drugiego człowieka słowem

prawdy i czynem dobra. To jest właśnie działanie „po bożemu”, bo to Bóg

daje nam Słowo Boże jako słowo prawdy oraz Ducha Miłości jako czyn
dobra.

Filozofia od początku odkrywała to, co w człowieku jest ludzkie.

Poznawała to, co tworzy naszą ludzką naturę, a więc to, co naturalne.

Filozofia pokazywała nasze ludzkie działanie, czyli działanie „po ludzku”, i

na tym gruncie szukała doskonałości. Zastanawiano się, jak doskonale

człowiek potrafi poznawać i jak doskonale może wybierać. Okazało się

jednak, że człowiek może wybierać tylko to, co poznaje, co ostatecznie

sprowadzało się do wyboru wiedzy i poznania.

A przecież człowiek żyje i działa w realnym świecie. Człowiek żyje i działa

w rzeczywistości, gdyż sam jest rzeczywisty i realny, a nie wymyślony.

Człowiek poznaje rzeczywistość. Ale jak nasze poznanie ma sięgnąć do

rzeczywistości? Czy poprzez zmysły? Czy może poprzez słowo? Otóż

wydaje się, że tylko słowo prawdy, jakie przyjmuje nasz rozum, stanowi

cząstkę rzeczywistości. Nasze poznawcze pojęcie w żadnym wypadku nie

jest cząstką rzeczywistości, ono jest jedynie cząstką myślenia. Podobnie

wygląda sprawa w przypadku woli. Tylko czyn dobra, jaki podejmuje wola,

background image

56

jest cząstką rzeczywistości, gdyż niesie ze sobą realne dobro. Natomiast

wybór jest tylko użyciem jakiejś rzeczy, czasami użyciem bardzo
przydatnym i potrzebnym, ale jest to tylko zmiana funkcji. Natomiast czyn

dobra stanowi tworzenie nowej realności. Czyn dobra obdarza człowieka

czymś realnym, obdarza go osobowym dobrem. Daje mu w ten sposób

cząstkę realności. Dlatego dopiero czyn dobra i słowo prawdy (także

przeżycie piękna) rozwijają człowieka, gdyż zapewniają mu rozwój jego

realności. Rozwój wiedzy i myślenia nie jest realnym rozwojem
osobowym

. Również rozwój przystosowania świata przyrodniczego nie

stanowi realnego rozwoju człowieka. To, że mieszkam w lepszym domu,

że jeżdżę lepszym samochodem, że mam lepszą pracę, to wszystko nie

czyni mnie w żaden sposób lepszym człowiekiem. Lepszym człowiekiem

mogę się stawać jedynie dzięki moralności i religijności, gdyż to one

zapewniają mi realny rozwój mojej osoby, czyli objawiania się osobowej

podmiotowości.

background image

57











Co zagraża człowiekowi?


Człowieka pociąga zło. Jeśli człowiek zerwie kontakt z Bogiem, wówczas

straci swoją osobową podmiotowość. W takim zagubionym człowieku

osoba przestaje działać – nie może się uaktywniać. Dlatego nasze władze

duchowe nie mogą już korzystać z aktywności prawdy, dobra i piękna.

Dlatego taką duchowość ogarnia nagle pustka. Człowiek pozbył się

osobowych zasad działania, a na to miejsce nie pojawiło się jeszcze nic

nowego. Wtedy pozostaje tylko pustka, jakaś dziura, pozbawienie i nicość.

Tak narodziła się w człowieku świadomość. Świadomość jest po prostu

duchową pustką – taką duchową możnością, a może tylko możliwością.

Działająca osobowa prawda dawała nam rozum i rozumienie, ponieważ

obdarowywała nasz rozum słowem prawdy, na którym opiera się wszelkie
ludzkie rozumienie –

rozumienie Boga, świata i człowieka. Gdy tego

za

braknie, pozostaje tylko świadomość, w której pojawiają się jedynie

wrażenia zmysłowe (jakieś treści zmysłowe). Aktywnością świadomości

staje się myślenie. Myślenie zaczyna porządkować i kojarzyć te zmysłowe
obrazy. W ten sposób powstaje nasza wiedza empiryczna. To

świadomość tworzy wiedzę empiryczną. Człowiek zdobywa całkiem nową

wiedzę o świecie, także o człowieku, czyli o sobie samym. Ale tej wiedzy

brakuje zrozumienia. Tego zrozumienia, które pisarze chrześcijańscy

łączyli z wiarą (Fides quaerens intellectum). Będzie to wiedza

abstrakcyjna i pojęciowa, gdyż jest to wiedza myślącej świadomości.

Abstrahuje ona od materii, ale pojęcia tworzy w oparciu o dane zmysłowe.

Hume stwierdził, że bez wrażenia nie będzie pojęcia, a wszelkie przydatne

pojęcia są wynikiem kojarzenia treści wrażeń. Dla empirystów tak

naprawdę wiemy tylko to, o czym informują nas zmysły. Ale to jest

odcięcie się od całej duchowej sfery realności, nie mówiąc już o tym, co

osobowe w człowieku.

Świadomość sprowadza się zatem do ujęć zmysłowych (do wrażeń i

doznań zmysłowych). Skoro zmysły informują nas o doznawanych

background image

58

przyjemnościach i przykrościach, to świadomość uznaje, że pierwszym

dobrem jest przyjemność. Dlatego podnosi przyjemność do rangi

naczelnego dobra człowieka. Świadomość narzuca więc człowiekowi

kierowanie się przyjemnością. Człowiek staje się hedonistą. Zatraca

poznanie realnego dobra osobowego, gdyż nasza świadomość nie dociera

nigdy do tego, co osobowe. Hedonista bardzo szybko popada w różnego

typu uzależnienia, gdyż do tego sprowadza się preferowanie

przyjemności.

Ale nasza świadomość nie zamierza podporządkować się temu, co

zmysłowe. Nie chce biernie działać, ona pragnie stać się aktywnym

podmiotem, ponieważ chce zająć miejsce osoby ludzkiej – osobowej

podmiotowości. Jako pustka i nicość świadomość ma zdolność

zagarniania wszystkiego dla siebie. Ona pragnie panowania i władzy.

Chce rządzić człowiekiem. Ale będzie rządzić człowiekiem po to, aby go

zniszczyć. Dlatego zaczyna wymyślać własne niestworzone pomysły.

Zamierza urządzić świat po swojemu.

Świadomość przejmuje zatem kontrolę nad duchowością człowieka. Tutaj

eksponuje własne myślenie (cogito) oraz wybieranie tego, co sama

pomyśli. Jeśli świadomość człowieka myśli tylko o przeżywaniu

przyjemności, to wola się temu poddaje i wybiera zawsze przyjemność

zamiast osobowego dobra. Ale świadomość potrafi również wysuwać

różne idealistyczne pomysły (to ona tworzy utopie). Świadomość potrafi

„stworzyć” swój własny świat intencjonalny – świat kultury. Świat kultury

jako świat wartości jest konstrukcją myślącego rozumu. Kultura jest

tworem ludzkiego myślenia, jest tworem nasze świadomości.

Jeśli kultura dotyczy przekształcania i opanowania przyrody, to wtedy

staje się techniką i technologią, która powinna służyć człowiekowi. Ale
mamy

przecież technikę wojskową stworzoną także przez myślącego

człowieka, która jest wprost wymierzona w człowieka i jego życie.

Powstaje więc pytanie, skąd się bierze w człowieku takie niszczycielskie

myślenie? Takimi pomysłami zajmują się demony wojny.

Kult

ura może być również całkowicie niezależnym i samoistnym tworem.

Wówczas powinna służyć duchowemu rozwojowi człowieka. Czy tak się

jednak dzieje? Na początku filozofia miała służyć człowiekowi do poznania

samego siebie. Sokrates pojmował wiedzę jako pełne dobro człowieka.

Ale już sofiści zamierzali wykorzystywać wiedzę do niecnych celów.

Dzisiaj wiemy, że wiedza może stać się zgubą człowieka. Kultura

duchowa może służyć człowiekowi, ale może go również zniszczyć.

Mówi się, że kultura poszerza horyzonty ludzkiej świadomości. Pokazuje

nam, co możemy zrobić, czego jeszcze nie robiliśmy. Podpowiada też

background image

59

człowiekowi, żeby zrobił, co tylko zechce. Ale wydaje się, że jest to jedynie

odkrywanie nowych obszarów nicości. Ponieważ jeśli kultura nie będzie
oparta na wa

rtościach humanistycznych – czyli na własnościach

osobowych prawdy, dobra i piękna – to może stać się nieludzka i

wymierzona przeciwko człowiekowi. Taka kultura jest w stanie zanegować

ludzką osobę, jest w stanie zanegować ludzkie życie. Jan Paweł II nazwał

ją wprost „kulturą śmierci”.

Dzisiaj człowiek zaczął uprawiać kulturę śmierci. Najpierw ogłoszono

„śmierć Boga”, a potem filozofia oparta na myśleniu stwierdziła, że

człowiek jest bytem ku śmierci. Postawiono nawet tezę, że człowiek

realizuje się w momencie śmierci, staje się w pełni człowiekiem, gdyż

uwalnia się od przyrodniczych ograniczeń. Ale te pomysły prowadzą nas

prostą drogą w świat demonów. Zagubiony i upadły człowiek potwierdza

jedynie w momencie śmierci swój demoniczny status. Umiera jako demon

i już na wieki pozostanie demonem. Po śmierci nie ma już bowiem

nawrócenia. Jeżeli zdradziliśmy i porzuciliśmy własną osobę, jeżeli

stłamsiliśmy ją w sobie i zakopaliśmy pod grubą warstwą kłamliwego

myślenia, złych wyborów i obrzydliwej przyjemności, to pozostaje nam

jedynie demoniczna świadomość, którą zabierzemy ze sobą na całą

wieczność. Wszystkie te pomysły stanowią kuszenie szatana, który

nienawidzi człowieka i pragnie go zniszczyć albo pohańbić. Widzimy

jasno, że istnieją całe regiony kultury (koncepcje, poglądy i prądy), które

powstają pod nadzorem szatana. Powinniśmy się wystrzegać wszelkich

demonicznych pomysłów, które prowadzą człowieka do zguby i upadku.

Wróćmy jeszcze do postawy hedonistycznej. Człowiek, który zgodził się

na używanie przyjemności, może się zupełnie zagubić. Zawsze na

początku zachwycamy się przyjemnościami. Ale skoro wchodzimy w to

coraz dalej, to okazuje się, że przyjemność gdzieś znikła, a pozostaje

jedynie męczące uzależnienie. Uzależnienia od alkoholu i narkotyków są
najba

rdziej wyniszczające. Ale najgorsze wydaje się być uzależnienie od

seksu. Tutaj pierwsze skrzypce naprawdę grają siły demoniczne. Seks jest

wypaczeniem naszej świadomości. Jest zanegowaniem uczuciowości i

życia, które jest zasadniczym przedmiotem uczuć.

S

eks jest pomysłem ludzkiej świadomości. Jest to pomysł demonicznej

świadomości. Seks jest przede wszystkim odrzuceniem życia i właśnie

jako negacja życia jest on zniszczeniem uczuciowości. Seks prowadzi do

oderwania uczuć od fascynacji życiem. Uczucia są bowiem nastawione na

przeżywanie życia. W naszej uczuciowości przeżywamy piękno ludzkiego

życia. Uczuciowość dąży do osiągnięcia pełni życia, czyli do poczęcia

nowego życia. Seks po prostu to neguje i odrzuca. Seks jest stosunkiem

płciowym bez przekazywania życia. A to już bardzo szybko przeradza się

w zwykłe zboczenie. Żeby oderwać seks od daru życia, trzeba go

background image

60

uprawiać w sposób nienaturalny. Naturalny stosunek prowadzi często do

przekazania życia i poczęcia dziecka. Aby umożliwić ludziom uprawianie
stosunk

ów seksualnych wymyślono środki antykoncepcyjne. Dzięki temu

stosunek płciowy został pozbawiony swojego naturalnego zakończenia i

celu (płodności). Wydaje się, że to mógł być właśnie pomysł szatański. Ale

został zaszczepiony na podatnym gruncie ludzkiej świadomości. Dlatego

człowiekowi się wydaje, że sam wpadł na taki genialny pomysł.

Świadomość chce w ten sposób rządzić ludzkim życiem. Świadomość

uznała (za podszeptem szatana) i przekonała człowieka, że

przekazywanie życia jest zbędnym dodatkiem do seksu. Co więcej, że to

zagraża wolności człowieka do decydowania o sobie samym. Świadomość

przekonała człowieka, że jest rozumnym zwierzęciem i dlatego powinien

rozumnie, czyli wbrew naturze, kształtować swoje postępowanie. Po co

nam życie, ważniejsza jest seksualna rozkosz. Człowiek już zapomniał, co

jest dla niego najważniejsze.

Myślenie o seksie staje się obsesją współczesnego człowieka. Dziś

kobieta cel swojego życia widzi w przeżyciu orgazmu, a nie w darze życia.

Dzisiaj stawia się rozkosz ponad życiem. Ale nie zdajemy sobie sprawy,

że jest to służenie demonicznym siłom, które pragną zniszczyć ludzkie

życie. Przecież bez przekazywania życia nie będzie nowych pokoleń.

Populacja ludzka się starzeje. Wymierają wielkie europejskie narody.

Panowanie nad światem przejmie Azja (anty-chrześcijańska).

Aby człowiek mógł przeciwstawić się demonicznym trendom kultury,

potrzebne jest nawrócenie. Bez Bożej łaski i pomocy niczego tu nie

załatwimy, gdyż szatan świetnie kręci naszą świadomością. On jest

świadomością transcendentalną, która ogarnia sobą wszystkie możliwe

świadomości oraz wszystkie możliwe sposoby myślenia. Szatan

doskonale wie, jak skusić człowieka, czyli przedstawić mu swoje myślenie

jako jego własne. Człowiek łatwo daje się namówić do myślenia, które by
wywy

ższało jego samego. Do myślenia, które obiecuje władzę i

panowanie. Zresztą nasze myślenie zawsze obiecuje nam władzę i

panowanie. Myślenie samo w sobie jest egoistyczne. Gdy myślę, wydaje

mi się, że nad wszystkim panuję, bo mogę pomyśleć, o czym tylko zechcę.

Myślenie daje człowiekowi władzę nad światem, gdyż jest ono domeną

szatana. To dzięki myśleniu (cogito) szatan chciałby zapanować nad

światem, dlatego skusił człowieka do myślenia. Odebrał mu rozumienie

(słowo prawdy), a dał mu nowe narzędzie – wiedzę pojęciową. Ze swej

strony człowiek zachwycił się myśleniem, polubił je i poświęcił mu się

całkowicie. Człowiek widzi swoje szczęście właśnie w myśleniu, bo chce

być jak bogowie.

Aby mogło pojawić się myślenie, szatan musiał okraść człowieka z
rozumu, a

właściwie ze słowa prawdy, które zamieszkiwało w jego

background image

61

rozumie. Człowiek otrzymał słowo prawdy od samego Boga. Pierwszy

człowiek – Adam – rozmawiał z Bogiem i otrzymał Słowo Boże jako

przykazanie dotyczące drzewa życia i drzewa poznania. Podobnie było

później z Mojżeszem, który rozmawiał z Bogiem na górze Synaj i otrzymał

Słowo Boże w postaci Prawa Bożego (Dekalogu). Dlatego widzimy, że

Słowo Boże jako słowo prawdy dotyczy religijności i moralności człowieka.

Słowo Boże jest tym, co chroni osobę człowieka. Jest właśnie tym, co

strzeże człowieka przed upadkiem.

Kiedy człowiek porzucił Słowo Boże, gdy odrzucił Boże Przykazania,

wtedy utracił całe swoje duchowe wyposażenie. Stracił swoją duchową

moc, która pochodziła od osoby – od osobowej aktywności opartej na

łączności z Bogiem. Osoba ludzka działa bowiem na mocy łaski Bożej,

czyli bezpośredniej łączności z Bogiem (z Chrystusem). Kiedy człowiek

utracił boską moc, czyli osobową aktywność, wtedy zaczął działać na

zasadzie niemocy. Do głosu doszła czysta możliwość, czyli właśnie

świadomość. Z tej niemocy i nierealności zrodziło się myślenie. Ono nie

pochodzi od Boga. Myślenie pochodzi od szatana, czyli z nicości. Nie ma

w sobie nic realnego. Jest tylko możliwością bycia czymś. Jest czymś
pozornym. Jest takim transcendentalnym pozorem, jak o metafizyce

wyrażał się Kant. W ten sposób pojmował on czyste myślenie (aprioryczne
idee rozumu).

To szatan „stwarza” w świadomości człowieka pozory realności. Daje mu

myślenie i przekonuje, że to jest prawdziwa rzeczywistość. A człowiek

uwierzył szatanowi i nadal wierzy w swoje myślenie. Przecież traktuje je

jako coś najważniejszego – może nawet jako świętość. Jeśli przyjrzymy

się dziejom ludzkości, to zobaczymy, jak człowiek wywyższa swoje

myślenie ponad Słowo Boże. Możemy zapytać, kiedy człowiek nauczy się

„myśleć” słowem – przede wszystkim Słowem Bożym. Ale do tego

musiałby najpierw zanegować swoje myślenie i na powrót przyjąć Słowo

Boże. Na tym polega właśnie nawrócenie. Sakrament spowiedzi powinien

być takim zanegowaniem własnego myślenia (myślenia po swojemu, po

ludzku), zaś Eucharystia ma być przyjęciem Słowa Bożego – Jezusa
Chrystusa.

Rozum i rozumienie człowieka pochodzą od słowa. Rozumienie

rzeczywistości (zwłaszcza realności człowieka) pochodzi od słowa
prawdy. To znac

zy, że ostatecznie rozumienie ma źródło w prawdzie. Ale

rozumienie powinno być przyjęciem i posiadaniem (czyli uznaniem) realnej

i osobowej prawdy, a nie jakiejś poznawczej lub logicznej prawdziwości.

Dopiero słowo prawdy zrodzone w naszym umyśle daje nam zrozumienie,

jako kres naszego rozumu. Rozumność człowieka powinna być oparta na

słowie prawdy, a nie na myśleniu. Myślenie jest bowiem negatywem słowa

prawdy. Słowo prawdy potwierdza prawdę, natomiast myślenie stwierdza

background image

62

coś dowolnego. Myślenie jest zdolne zanegować prawdę. Jest zdolne

zanegować osobową prawdę, która daje nam słowo i rozumienie.

Otóż myślenie nie daje nam zrozumienia, które jest przeniknięciem w głąb

realności, ale daje nam jedynie opowieść, narrację i fabułę, interpretację,
gadulstwo, a

na koniec kłamstwo i oszustwo. Kiedy nie potrafię nazwać

rzeczy po imieniu albo kiedy się tego boję, wtedy zaczynam opowiadać

bajki, zaczynam zmyślać i zagadywać sprawę albo po prostu ściemniać,

jak mówią młodzi. Myślenie tworzy obraz rzeczywistości, tworzy opowieść

o niej, ale nie dotyka tego, co istotne, czyli nie dotyczy realności. Tym

samym myślenie zakrywa rzeczywistość, maskuje ją. Musimy pamiętać,

że myślenie ma za zadanie ukrycie przez człowiekiem jego osobowej

realności i osobowej realności Boga. Na takim myśleniu opiera się

współczesna kultura. Ona jest maską, która przykrywa rzeczywistość.

Dlatego z tej kultury nie dowiemy się niczego o rzeczywistości. Możemy

dowiedzieć się jedynie czegoś o ludzkim myśleniu.

Człowiek kocha swoje myślenie. Człowiek kocha swoją kulturę. Dziś

kocha najbardziej modę. Jest w stanie poświęcić dla niej własne życie (a

nawet zbawienie). Człowiek jest po prostu idiotą, jak pokazał Dostojewski.

Dopóki człowiek żyje w łączności z Bogiem, szatan nie ma do niego

dostępu. Ponieważ aktywność człowieka religijnego jest oparta na

relacjach osobowych łączących go z Bogiem. Mówimy, że taki człowiek

żyje w stanie łaski. Dopóki człowiek żyje w stanie łaski, szatan nie może

mu nic zrobić. Ale kiedy człowiek porzuci łączność z Bogiem, wtedy traci

swoją osobową aktywność. Przestaje działać „po bożemu”, czyli przestaje

działać osobowo, a zaczyna działać „po ludzku”. Znikają z jego życia

działania religijne i moralne. Znika słowo prawdy, czyn dobro i przeżycie

piękna, a na ich miejsce pojawia się świadomość ze swoim myśleniem, ze

swoim wyborem oraz ze swoją akceptacją przyjemności. Zamiast słowa

prawdy pojawia się w rozumie pojęciowa wiedza empiryczna. Zamiast

czynu dobra pojawia się w woli wybór mniejszego zła, a zamiast przeżycia

piękna ludzkiego życia pojawia się w uczuciowości doznanie

przyjemności. Człowiek przestaje wtedy żyć osobowo, zaczyna zaś żyć

świadomością (może świadomie?).

Takie życie świadomością człowiek traktuje jako swoje ludzkie działanie

(świadome i wolne). Co więcej, przyjmuje je jako pełnię swojego

człowieczeństwa. Nawet jako spełnienie siebie. Na tym gruncie człowiek

poszukuje też szczęścia. Ale zdając sobie sprawę, że trudno jest znaleźć

szczęście w pojęciowej wiedzy albo w wyborze mniejszego zła, za swoje

szczęście człowiek zaczyna uważać przyjemność. W ten sposób rodzi się

właśnie hedonizm. Postawa hedonistyczna jest spowodowana

background image

63

nieznajomością osoby ludzkiej lub staje się skutkiem porzucenia osobowej

aktywności. Nasza świadomość bez problemów uznaje przyjemność za

jedyne dobro człowieka, gdyż wie, że może sterować i manipulować

doznawaniem przyjemności. Świadomość ludzka uwielbia panowanie

(władzę). To jest jej jedyny cel. To jest cel i kres wszystkich pomysłów

świadomości.

Świadomość nie uznaje nad sobą żadnej władzy. Dlatego świadomość

odrzuca Boga, gdyż wie, że skoro przyjmie istnienie Boga, będzie musiała

uznać Jego panowanie i oddać Mu cześć jako Jedynemu Panu. Z tego

samego powodu świadomość odrzuca również rzeczywistość. Odrzuca

wszelką realność, gdyż przyjęcie tego, co realne zmusiłoby ją do

podporządkowania się rzeczywistości. Dlatego świadomość odrzuca

osobową realność człowieka. Odrzuca ludzką osobę.

Świadomość dąży do stania się absolutem. Jak mówił Levinas –

świadomość się wyabsolutnia. Ona przedstawia siebie jako absolut.

Zawsze myśli o sobie jako czymś absolutnym – pierwszym i

bezwzględnym. Nazywa siebie transcendentalną świadomością albo

wprost transcendencją. W ten sposób świadomość próbuje przejąć pełnię

władzy i podporządkować sobie wszystko dookoła. Świadomość zamierza

podporządkować sobie duszę dzięki wolności myślenia i wybierania tego,

co pomyślane. Ale pragnie podporządkować sobie także ciało dzięki

wolności seksualnej, czyli dzięki pomysłowi swobodnego przeżywania

przyjemności. Prowadzi to wprost do przeżywania przyjemności wbrew

naturze ciała i uczuć.

Poprzez propagowanie wolności myślenia i wolności działania

świadomość potrafi zawładnąć naszą duszą. Natomiast poprzez

propagowanie wolności przeżywania świadomość jest w stanie zawładnąć
na

szym ciałem. Takie nastawienie świadomości prowadzi do zanegowania

realności duchowej i cielesnej człowieka. Trzeba zaznaczyć, że u podstaw

tego nastawienia leży początkowe (nawet pierwotne) odrzucenie Osoby

Boskiej oraz osoby ludzkiej. Człowiek zaczyna wówczas działać przeciwko

własnej osobie. Stara się o niej zapomnieć albo ukryć ją gdzieś głęboko,

może nawet zniszczyć całkowicie. Chce zapomnieć o istnieniu i działaniu

osoby. Oszukuje siebie, że osoba nie jest mu do niczego potrzebna, a

nawet, że przeszkadza mu w jego „ludzkim” życiu. Taki człowiek powie

nawet, że Bóg nie jest mu do niczego potrzebny. Musimy zrozumieć, że

człowiek nie potrzebuje „ludzkiego” życia świadomości. Takie życie tak

naprawdę do niczego nie służy człowiekowi. A jednak człowiek je
p

odejmuje i twierdzi, że jest w tym życiu szczęśliwy.

Czy można wyrwać człowieka ze szponów świadomości? Samemu

człowiekowi na pewno się to nie uda. To może się dokonać chociażby za

background image

64

sprawą cierpienia. Ale zawsze potrzebny jest do tego sam Bóg (działanie

łaski Bożej). Aby wyrwać się z kajdan świadomości potrzebne jest

człowiekowi radykalne nawrócenie. Często się zdarza, że takie

nawrócenie jest wywołane chorobą i cierpieniem. Człowiek, który cierpi,

nagle dostrzega rzeczywistość. Porzuca złudzenia świadomości i pragnie

pełni życia. Tego realnego i osobowego życia.

Jeżeli człowiek porzuci swoje błędy i wypaczenia, jeśli oczyści swoje

władze (rozum z myślenia, wolę z wolnego wyboru, a uczucia z

przeżywania przyjemności), jeśli zwróci się na powrót do Boga, jeśli wyzna

swoje grzechy, jeśli się wyspowiada i będzie żałował, to wtedy może

rozpocząć na nowo życie osobowe i podjąć osobową aktywność. Ale to

wszystko może się dokonać jedynie dzięki sakramentowi pojednania i

dzięki przyjęciu łaski Bożej. Tylko Bóg może odkupić nasze grzechy, czyli

może nam je zabrać. Tylko Bóg może odpuścić człowiekowi grzechy. I tę

władzę odkupienia i odpuszczenia grzechów Bóg przekazał Kościołowi
jako sakrament spowiedzi i pojednania.

Żadna terapia psychologiczna nie jest w stanie usunąć naszych złych

działań. Co gorsza, terapia pozwala przyjąć człowiekowi te grzechy,

zaakceptować je i żyć z nimi na co dzień. Terapia psychologiczna uczy

nas, jak żyć ze swoimi grzechami. Stara się pokazać, że błądzenie i

grzeszenie jest czymś ludzkim, a człowiek raz postępuje lepiej, a raz

gorzej (źle). Psychologia chce nam wmówić, że zło jest czymś ludzkim i że

trzeba nauczyć się z tym żyć.

Musimy wiedzieć i pamiętać, że zło odcina nas od naszej osoby. Zło jest

niebytem, jest czymś nierealnym. To znaczy, że zło odrywa nas od

fundamentu naszej realności. Realność duszy i ciała jest zakorzeniona w

osobowym istnieniu. Osoba ludzka jest podmiotowością istnienia.

Podmiotowość osoby tworzy wspólnota własności osobowych zawartych

w istnieniu. Są to własności prawdy, dobra i piękna.

Realizacja w działaniu fałszu, zła i brzydoty tamuje tam dostęp prawdzie,

dobru i pięknu. Wówczas własności osobowe nie mają możliwości

przedostania się do władz duchowych. Pozostają w ten sposób poza

zasięgiem człowieka i jego natury. Dlatego grzeszny człowiek traci

kontakt z prawdą, dobrem i pięknem. Odrzuca te własności i pozbywa się

ich ze sfery duchowej, gdyż tam zaczyna panować fałsz (kłamstwo), zło i

brzydota. Wtedy ludzka dusza zaczyna hulać, czyli upajać się swoją

„wolnością”, jak sądzi. Ale to jest wolność pozorna – wolność złego

postępowania, gdyż jest to wybór fałszu zamiast prawdy, wybór

mniejszego zła zamiast dobra oraz wybór brzydoty zamiast pięknego

życia. Jedynie nasza świadomość jako pozorna podmiotowość działania

background image

65

może się upajać takimi „osiągnięciami”. Tylko świadomość jest w stanie

zaakceptować fałsz, zło i brzydotę.

Aby człowiek mógł powrócić do osobowego działania, aby mógł powrócić

do działania moralnego, potrzebne jest mu oczyszczenie się z błędnych

działań. Człowiek musi oczyścić swój rozum z fałszywych myśli, opinii i

poglądów. Musi także oczyścić swoją wolę z dowolnych i złych wyborów i

decyzji. Musi również oczyścić swoją uczuciowość z doznań i przeżyć

przyjemności. Tylko radykalne oczyszczenie może stać się początkiem

odnowienia duchowego. Poszczególne władze muszą zanegować swoje

wypaczone działania. Muszą porzucić dotychczasowe nastawienie. Muszą

się zatrzymać – jakby powrócić do punktu zerowego (do punktu wyjścia),

aby na nowo zwrócić się do zasad realności, które stanowią zarazem

zasady moralne. Muszą zwrócić się do własności osobowych, które

stanowią jednocześnie zasady moralne i religijne.

Całe to odnowienie albo nawrócenie, jak je nazywa teologia, może się

dokonać jedynie przy udziale Boga. Bóg nieustannie zachęca człowieka

do spełnienia życia osobowego. Co więcej, Bóg obdarza człowieka

niezbędną pomocą w postaci łaski (czyli relacji osobowych). Ale w tym

wszystkim najważniejszy jest moment otwarcia się ze strony człowieka.

Bóg daje, ale człowiek musi przyjąć łaskę. Bez łaski nic się nie dokona.

Człowiek musi się więc zdecydować na przyjęcie Boga. Musi się

zdecydować na podjęcie relacji osobowych nawiązywanych przez Boga.

Tym samym zdecyduje się na prowadzenie życia osobowego.

Ale tego nie może spełnić ludzka świadomość. Bo właśnie świadomość

sprzeciwia się kontaktowi z Bogiem, gdyż sprzeciwia się poddaniu Bożej

łasce. Świadomość człowieka nie chce żadnej pomocy. Ona pragnie

władzy. Chce rządzić człowiekiem, chce być panem i władcą. Pragnie
sama rozpo

rządzać władzami i zdolnościami człowieka. Nie zamierza

nikomu służyć, ale chce, żeby jej służono. Dlatego świadomość odrzuca

Boga i Bożą pomoc.

Aby nawrócić się do Boga, trzeba się wyrwać spod panowania

świadomości. Trzeba właśnie zanegować i odrzucić świadomość. Trzeba

ją odrzucić, żeby się wyrwać spod jej zgubnego wpływu. Trzeba oczyścić

się z wszelkich pomysłów świadomości. Trzeba oczyścić swoje władze z

wszelkich kłamstw i brudów, z ciemnych pragnień i brzydkich postępków.

Trzeba się obmyć w strugach Bożej łaski.

Dopiero oczyszczony człowiek jest w stanie przyjąć osobową aktywność.

Oczyszczony rozum otwiera się na akt kontemplacji. Kontemplacja jest

aktywnością osobowej prawdy. Poprzez kontemplację działa osobowa

Prawda Boga albo osobowa prawda człowieka. Kontemplacja skutkuje

background image

66

przyjęciem przez rozum osobowej prawdy. Wówczas pojawia się w nim

słowo prawdy jako realny skutek doświadczenia kontemplacji.

Kontemplacja jest dla rozumu bezpośrednim doświadczeniem prawdy.

Jest to wewnętrzne doświadczenie o charakterze mistycznym. Jest to

oświecenie rozumu przez osobową prawdę. Taki oświecony rozum staje

się rozumem wierzącym. Wierzący rozum zaczyna działać w prawdzie,

jakby w imieniu prawdy, zwłaszcza Prawdy Bożej.

Oczyszczona wola otwiera się na akt sumienia (prasumienia) i przyjmuje

oddziaływanie osobowego dobra. Aktywność sumienia niesie ze sobą moc

osobowego dobra. Może to być osobowe Dobro Boga (Dobro Najwyższe)

albo osobowe dobro człowieka. Takie dobro wzywa wolę do działania,
czyli do chcenia dobra. Jedn

ocześnie akt sumienia zaszczepia w woli

osobowe dobro jako jej zasadniczy przedmiot i czyn dobra jako jej główne

działanie. Sumienie powołuje wolę do miłości, czyli do bezwzględnego
chcenia dobra osobowego. Dopiero wówczas mamy do czynienia z

miłującą wolą, która będzie czyniła dobro, czyli spełniała dobre uczynki.

Miłość jako czyn dobra jest skutkiem nawiedzenia woli przez osobowe

dobro. Bez takiego nawiedzenia woli nie byłoby stać na prawdziwe akty

osobowej miłości.

Z kolei oczyszczona uczuciowość otwiera się na akt upodobania, jaki

wywołuje osobowe piękno. Aktywność osobowego piękna przybiera

postać upodobania. Piękne jest to, co się podoba. Osobowe piękno

wywołuje upodobanie, które dociera do naszej uczuciowości. Upodobanie

ożywia (oświeca) naszą uczuciowość. Ale w człowieku piękno przejawia

się jako życie. Również uczuciowość jako władza znajdująca się na styku

duszy i ciała ma za przedmiot życie. Dlatego akt upodobania odbierany

przez uczuciowość dotyczy piękna życia. W ten sposób nasze uczucia
znajduj

ą upodobanie we własności życia. Tym, co podoba się uczuciom,

jest ludzkie życie. Pod wpływem doświadczenia upodobania życia w

uczuciowości rodzi się radość i nadzieja. Jest to zasadnicze przeżycie

uczuciowości, które określa jej duchowy charakter. Przeżycie radości i

nadziei zawsze dotyczy życia. Dotyczy zwłaszcza nowego i poczętego

życia. Mamy wtedy do czynienia z radosnym oczekiwaniem, z radosną

uczuciowością albo uczuciowością obdarzoną nadzieją.

Człowiekowi potrzebne jest wewnętrzne oświecenie, nawiedzenie i

ożywienie. Jest to doświadczenie osobowej realności i aktywności. Jest to

bezpośrednie doświadczenie osoby. Jest to osobowa mowa wewnętrzna –

mowa serca i umysłu. Jest to zarazem otwarcie się na to, co osobowe.

Jest to otwarcie się na osobę ludzką lub boską i nawiązanie z nią

duchowego kontaktu. Człowiek nie może żyć bez duchowego kontaktu z

osobą – swoją lub kogoś innego. Człowiek nie może żyć bez fundamentu

background image

67

osobowego. Bo inaczej życie zawsze będzie wydawało mu się tragiczne i
absurdalne (niezrozum

iałe i bezsensowne).

background image

68











O nawróceniu

Dramat człowieka bierze się z zagubienia osoby, czyli pominięcia

osobowej podmiotowości istnienia. Jeżeli człowiek pogubił się w swoim

życiu, to znaczy, że utracił zdolność osobowego działania. Gdy człowiek
upa

dnie i zgrzeszy, wówczas wiadomo, że przestał działać osobowo. Taki

człowiek nie działa już jako osoba, ale działa jedynie jako świadomość.

Działanie świadomości jest działaniem rozumnym, ale to nie jest działanie
osobowe.

Działanie osobowe jest skutkiem nawiązania relacji osobowych i zawsze

jest oparte na aktach kontemplacji i sumienia (a także upodobania).

Działaniem osobowym jest słowo prawdy, czyli mówienie prawdy, jest nim

czyn dobra, czyli umiłowanie dobra, a także przeżycie piękna, czyli
upodobanie

życia.

Działania osobowe są przez nas podejmowane wtedy, gdy władze

duchowe mają łączność z osobą i jej aktywnością. Jeżeli władze duchowe

oderwą się od osoby, jeśli zaczną działać na własną rękę, czyli same z
siebie i dla siebie, to powstaje wtedy podmio

towość pozorna i zastępcza –

świadomość. Świadomość jest możnością duchową wypełnioną samymi

treściami intencjonalnymi. To jest Kartezjańskie cogito albo Kantowskie

czyste myślenie (idee czystego rozumu) albo Husserlowska świadomość.

Świadomość jest oderwana od rzeczywistości. Husserlowska świadomość

bierze świat w nawias. Jest to wyłącznie zbiór możliwych treści

intencjonalnych. Jest to podmiotowość tworząca dowolne treści bez

żadnego odniesienia do rzeczywistości. Prawdą staje się tutaj jasność i

wyraźność myślenia. Poznaniem jest zgodność z samym myśleniem albo

koherencja systemowa (przynależność do systemu).

Dramat człowieka polega na tym, że zaczyna kierować się samą

świadomością. Ważne dla niego staje się tylko to, co myśli, a nie

rzeczywistość. Jednak myślenie oderwane od rzeczywistości może być

dla człowieka zabójcze. Powinniśmy się wystrzegać takiego myślenia,

background image

69

gdyż to ono prowadzi do zbrodni i śmierci. Tylko myślenie jest w stanie

zaplanować śmierć i zbrodnię. Takie złe myślenie może doprowadzić
cz

łowieka do śmierci.


Świadomość jest dziełem szatana. Gdy szatan zgrzeszył i upadł, gdy

odwrócił się od Boga i porzucił realność, wtedy otworzył puszkę

świadomości, czyli taką poznawczą puszkę Pandory. Upadły anioł jako

czysty duch stał się transcendentalną świadomością. Szatan stał się

poznawczą otchłanią, która dysponowała wszystkimi treściami

intencjonalnymi. To była pełnia wiedzy, która oderwała się od

rzeczywistości i od swojego źródła – czyli Boga. Co więcej, ta wiedza

straciła jakikolwiek kontakt z rzeczywistością. Przestała służyć do

poznania rzeczywistości, a zaczęła służyć do zwalczania tej

rzeczywistości. Wiedza i świadomość szatana podjęła walkę z

rzeczywistością. Marks nazwałby to alienacją świadomości. Świadomość

szatana wyobcowała się z realności. Tak pojawiło się kłamstwo i

oszustwo, nienawiść i zbrodnia.

Do tej walki z rzeczywistością szatan wykorzystał człowieka. Pokazał mu

myślenie i wolność wyboru, i w ten sposób złapał go na haczyk

niezależności. Szeptał mu, że poznanie i uznanie rzeczywistości jest

nudne i nieprzydatne. To jest poddaństwo i zależność. Lepiej być

niezależnym. Lepiej coś sobie wymyślić, bo myślenie jest własnością

człowieka. Ale gdy odrzucimy realność, wówczas możemy pomyśleć tylko

coś nierealnego, nieprawdziwego i niedobrego. Możemy pomyśleć

kłamstwo i złośliwość. Z tego narodził się upadek człowieka.

Czy jest ratunek przed upadkiem? Czy człowiek musi grzeszyć? Jak na

powrót stać się osobą i zacząć od nowa osobowe działanie? Aby wyrwać

się z dramatu złego postępowania, człowiek potrzebuje nawrócenia. Musi

nawrócić się do Boga. Co to znaczy, że człowiek powinien się nawrócić?

Na pewno musi się otworzyć na działanie Boskiej łaski. Ale czy jesteśmy

w stanie tak po prostu odmienić swoje działanie i samego siebie?

Powinniśmy zawołać do Boga z prośbą. Powinniśmy się pomodlić, czyli

odnowić codzienną modlitwę. A jednocześnie powinniśmy się oczyścić,

gdyż trzeba odrzucić złe postępowanie i stanąć przed Bogiem czystym.

Trzeba zerwać z przyzwyczajeniami i zacząć działać dla dobra osoby (dla

osobowej godności). Tutaj z pewnością pomocny jest post, gdyż musimy

porzucić codzienne przyjemności.

Aby się nawrócić, człowiek musi zaakceptować no nowo swoja osobę.

Musi znów dostrzec i odkryć osobę, zarówno w sobie samym jak i w
innych ludzi

ach. Być może zobaczenie osoby w kimś drugim pozwala nam

zrozumieć własną osobę. Muszę zawołać: „Jestem osobą i chcę żyć jak

background image

70

osoba!”; „Nie chcę być niewolnikiem swoich własnych zachcianek!”; „Chcę

żyć dla innych!”.

„Chcę zmienić swoje postępowanie!”. To znaczy, że już wiem, że źle

postępuję. To jest pierwszy krok. Trzeba uznać swój błąd i swój grzech.

Źle zrobiłem, ale odrzucam to, co złe. Chcę się zmienić. Precz ze złem.

Musze poszukać dobra. Ale porzucenie zła nie powoduje od razu wyboru
dobra. Musze naj

pierw odnaleźć to dobro i rozpoznać je. Gdzie jest moje

dobro? Gdzie tkwi dobro człowieka? W tym wypadku potrzebuję dobrej
rady.

Skoro grzeszyłem przez dłuższy czas, to zapomniałem już co jest dobre.

Ktoś musi pokazać mi to dobro na nowo. Musi pokazać mi dobro oraz

zachęcić lub przekonać do niego. Koniecznie potrzebna jest dobra rada.

Powinienem zapytać o to kogoś mądrego. Powinienem zapytać o radę

przyjaciela lub kogoś bliskiego, najlepiej z rodziny. Dlatego najczęściej

pytamy o radę rodziców. Prawdziwa rozmowa z drugą osobą może

uratować sytuację.

Człowiekowi potrzebne jest wtedy słowo prawdy, czyli prawdziwe

spojrzenie na różne sprawy i wydarzenia, na własne postępowanie.

Musimy więc porozmawiać z kimś, kto powie nam prawdę. Prawdę o nas
samych i nasz

ym postępowaniu. Musimy najpierw odkryć prawdę o sobie.

Co zrobiliśmy źle, ale także co teraz możemy zrobić dobrego. Ktoś musi

potwierdzić dla nas osobową prawdę o człowieku, ale jednocześnie musi

pokazać nam osobowe dobro. Ponieważ jest to jedyny sposób umocnienia

naszego nawrócenia, czyli przyjęcia nowego sposobu działania.

W chorobie człowiek potrzebuje lekarstwa jako środka wzmacniającego.

Potrzebuje czegoś, co zadziała z zewnątrz. Chory organizm sam się nie

wyleczy, gdyż potrzebuje pomocy i wsparcia. Podobnie wygląda sprawa z

nawróceniem grzesznika. Grzesznik potrzebuje pomocy i musi poszukać

wsparcia z zewnątrz. Potrzebne mu jest słowo prawdy jako wsparcie dla

rozumu oraz czyn dobra, czyli właściwie miłość, jako wzmocnienie dla

woli. Z pewnością potrzebne jest także przeżycie piękna jako ukojenie

uczuciowości. Ale takie wsparcie możemy znaleźć tylko u bliskich nam

osób w rodzinie. Taką pomoc znajdziemy jedynie u kochających nas osób.

Można więc stwierdzić, że do nawrócenia potrzebujemy koniecznie
kocha

jącej osoby. Dlatego najchętniej zwracamy się w tej sprawie do

rodziców. Pokazuje nam to znakomicie przypowieść o synu

marnotrawnym i kochającym ojcu. Tylko miłość może nam wszystko

wybaczyć, bo miłość to kochająca osoba. Otóż kochająca osoba jest
prawdziw

ą pomocą, ale jest jedyną pomocą w trudnych sprawach. Dlatego

najczęściej zwracamy się o pomoc do Boga.

background image

71

Jeśli jednak nie chcemy albo nie potrafimy prosić o pomoc, to popadamy

zwykle w jeszcze gorsze tarapaty. W trudnych sprawach musimy prosić i

błagać o pomoc, bo to może uratować nasze zagubione życie. Dlatego w

nawróceniu konieczne jest nasze wołanie o pomoc. Musimy wołać o

pomocną dłoń, która wyciągnie nas z bagna. Czasami trudno jest znaleźć

kochającego człowieka, który nam pomoże. Dlatego zawsze możemy się

zwrócić do Boga. To jest Osoba kochająca nas wszystkich, gdyż jest to
Super-

Osoba. Bogu możemy zawsze zaufać i zawierzyć, bo u Niego

znajdziemy zawsze miłość i miłosierdzie. Ale musimy prosić o łaskę.

Musimy się modlić. Nasza prośba ma być szczera i prawdziwa. To musi

być prośba o prawdę i dobro. Prośba o wsparcie słowem prawdy i czynem

dobra. To powinna być prośba o wiarę i miłość. „Daj nam Panie Boże

poznanie prawdy i umiłowanie dobra”.

Ratunkiem dla człowieka zagubionego może być słowo prawdy. Słowo

prawdy jest bowiem warunkiem i podstawą nawrócenia. Zmiana myślenia,

czyli metanoja, wymaga silnego impulsu. To powinien być impuls

pochodzący z zewnątrz. Człowiek zagubiony ale poszukujący właściwej

drogi musi otrzymać mocne wsparcie. Takim wsparciem i pierwszą

zachętą może być słowo prawdy. Podejmujący nawrócenie musi znaleźć

jakąś osobę, którą stać na powiedzenie mu słowa prawdy. To powinien

być ktoś, kto sam posiada już prawdę i może wypowiedzieć słowo prawdy.

Najlepszą osobą w tym przypadku jest oczywiście sam Bóg. Osobowy

Bóg zawsze przemawia do nas słowem prawdy, czyli Słowem Bożym.

Boże Słowo jest najprostszym słowem i najprostszą prawdą. Ponieważ

Słowo Boże jest Dekalogiem – religijnym i moralnym przykazaniem.

Ale co zrobić, jeśli człowieka nie stać na przyjęcie Słowa Bożego. Wtedy

musi nam wystarczyć ludzkie słowo prawdy. Jednak to musi być

prawdziwe słowo, czyli słowo dotyczące samej osobowej prawdy, gdyż

tylko takie słowo jest w stanie pobudzić nasz rozum do nawrócenia. Słowo

prawdy jako wewnętrzna zasada poznawcza jest niezbędne dla rozumu

do poszukiwania i odkrywania prawdy wokół siebie. Słowo prawdy stanowi

zasadę i matrycę (matrix) poznania rozumowego. Bez takiej zasady rozum

staje się bezładnym zbiorowiskiem treści intencjonalnych. Po prostu staje

się świadomością. Żeby rozum mógł uporządkować swoje poznanie,

potrzebuje słowa prawdy jako matrycy swojego działania. Taką matrycę

człowiek otrzymał w Raju w postaci Słowa Bożego. Człowiek otrzymał

wtedy pierwszy zakaz dotyczący drzewa poznania dobra i zła.

Słowo prawdy dotyczy poznania rzeczywistości. Dotyczy poznania prawdy

i dobra. Ale słowo prawdy nie dotyczy poznania fałszu i zła. Poznania zła i

nieprawdy dotyczy kłamstwo – fałszywe słowo. Słowo prawdy obejmuje
poznanie prawdy tego, co realn

e. Słowo prawdy staje się nakazem

poszukiwania prawdy i poznawania jej. Słowo prawdy staje się dla

background image

72

człowieka przykazaniem moralnym: – „Poznaj prawdę o człowieku”;

„Poznaj samego sobie”; „Masz obowiązek znać prawdę”.

Prawda o człowieku jest jedna: – jest on osobą stworzoną przez Boga.

Jako osoba człowiek jest godny miłości i jest zdolny do miłości. Osoba

została powołana do miłości i życia w rodzinie. Osobowy człowiek został

stworzony jako mężczyzna i kobieta, dlatego oni oboje są zdolni do

wzajemnej miłości i do daru życia, czyli zrodzenia nowych pokoleń.

Dlatego Słowo Boże nakazuje nam miłować się wzajemnie: „byście się

wzajemnie miłowali”.

Ludzkie słowo prawdy wyznaje nam miłość i przyrzeka zachować ją aż do

końca. Ludzkie słowo woła: „Kocham Cię” i potwierdza tę miłość w

przysiędze: „Ślubuje Ci miłość, wierność...” Ludzkie słowo prawdy wyznaje

wiarę w człowieka. Jest to wiara w osobę ludzką. Osoba jest ostoją

prawdy. Osoba stoi na gruncie prawdy, dobra i piękna. Osoba może nam

przynieść prawdę o człowieku, gdyż osoba niesie ze sobą piękno, dobro i

prawdę. Osobowa prawda jest pełną prawdą. Jest to jedyna pełna prawda

o człowieku, ponieważ pochodzi ona bezpośrednio od Boga. Jest to

zarazem prawda o stworzeniu człowieka: „mężczyzną i niewiastą stworzył
ich”.

Jest to prawda o powołaniu człowieka do miłości, do tej wspaniałej

miłości małżeńskiej, której owocem staje się nowonarodzone dziecko. Jest

to prawda o pięknie ludzkiego życia, które spełnia się w wolnym darze

miłości i darze życia.

Człowiek potrzebuje takiego słowa prawdy i wiary. Takiego słowa

potrzebuje zwłaszcza człowiek w trakcie nawrócenia. Ale takie słowo

prawdy i wiary może nam dać jedynie kochająca osoba: „kocham Cię i

wierzę, że możesz się nawrócić” oraz „wierzę, że zdołasz tego dokonać z

Bożą pomocą”. Gdyż Bóg jest zawsze z osobą człowieka. Bóg wspomaga

osobę swoja łaską. Łączy się z osobą poprzez relacje osobowe i dzięki

temu umacnia osobową aktywność człowieka. A ta aktywność doskonali z

kolei nasze naturalne władze i zdolności. Pod wpływem kontemplacji, czyli

aktów prawdy, doskonali się nasz rozum. Pod wpływem głosu sumienia,

czyli aktów dobra, doskonali się nasza wola, zaś pod wpływem

upodobania, czyli aktów piękna, doskonalą się nasze uczucia. I wtedy już

możemy powiedzieć, że nawróciła się nasza dusza, czyli duchowa natura.

Dusza nawraca się na drogę moralna pod wpływem osobowej aktywności

własnosci prawdy, dobra i piękna.

Nawrócenie zaczyna się więc w osobie, bo to osobę stać na doskonałe

działania. Ale natura musi się otworzyć, właściwie musi się oczyścić i

otworzyć, aby mogła czerpać z tej osobowej mocy. Osoba działa bowiem

mocą Bożą – mocą Bożej łaski. Akty kontemplacji i sumienia, a także

background image

73

upodobania, są skutkiem oddziaływania Bożej łaski jako łączności z

Osobą Boską (z Chrystusem).

Ale

może się zdarzyć, że człowiekiem rządzi sama natura. Otóż dopóki

działa on na zasadzie natury, czyli dopóki działa on z możności naturalnej,

dopóty jego osoba pozostaje w uśpieniu. Dopóki człowiek kieruje się

swoją naturą, dopóty będzie działał jedynie na zasadzie świadomości.

Świadomość jest tylko sferą możliwości. Jest to duchowa możność

wypełniona treściami intencjonalnymi. Świadomość może tworzyć różne

pomyślane relacje. Może więc tworzyć jedynie „pozorne byty”.

Świadomość tworzy systemy, instytucje, układy. Tworzy systemy wiedzy,

systemy organizacyjne, czyli systemy władzy i zarządzania. Ale to

wszystko jest tylko pomyślane i wymyślone przez człowieka i nie stanowi

niczego realnego. Żadne systemy, instytucje i organizacje nie doskonalą

realności człowieka. Wprost przeciwnie, one ograniczają i negują osobową

realność człowieka. Stworzone systemy myślowe mogą jedynie

usprawniać organizację współdziałania ludzi miedzy sobą, mogą ułatwiać

zarządzanie ludzką pracą i organizacją życia społecznego, ale nie są w

stanie udoskonalić ani odrobinę życia osobowego.

Rozwój życia społecznego spowodował zanik życia osobowego. Dzisiaj

bardziej liczy się wykształcenie i praca zawodowa niż życie rodzinne. Ale

bez życia rodzinnego człowiek zginie, tak jak dzisiaj bez pracy. Dlatego

musimy nawrócić się na życie rodzinne, ponieważ rodzina jest

najważniejszym środowiskiem człowieka.

W nawróceniu człowiek potrzebuje również czynu dobra. Człowiek

potrzebuje miłości. Miłość jako czyn dobra umacnia naszą wolę zwracając

ją do osobowego dobra. Ludzka wola powinna być nastawiona na

osobowe dobro, ponieważ w tym spełnia się działanie człowieka. Człowiek

powinien czynić dobro, czyli afirmować osobowe dobro wokół siebie.

Celem moralnych działań ma być afirmacja bliskich nam osób. Kochamy

bowiem osoby ze względu na ich osobowe dobro, które jest dobrem

bezwzględnym (dobrem samym w sobie). Kochamy osoby po to, aby to

dobro zostało ujawnione całemu światu. Miłość ma objawić nam

wszystkim osobowe dobro człowieka. „Człowiek jest jedynym
stwor

zeniem, którego Bóg chciał dla niego samego”. (KDK, 24) To

świadczy o wielkiej godności człowieka.

Miłość kochającej osoby pokazuje nam i ujawnia własne osobowe dobro.

Dzięki miłości drugiej osoby potrafimy dostrzec swoje własne dobro, swoją

osobową godność. Jeśli zaś brakuje nam miłości, jeśli nikt nas nie kocha,

to czujemy się niedowartościowani i nie możemy docenić samych siebie.

Nie potrafimy odnaleźć swojej wartości. Dlatego miłość daje nam pewność

własnej wartości. Odkrywamy wtedy swoje osobowe dobro. Odkrywamy

background image

74

swoją osobową godność. Możemy poczuć się wtedy pełnowartościową

osobą.

Do nawrócenia potrzebne jest takie dowartościowanie siebie jako osoby.

Musimy poczuć w sobie moc osoby i jej sprawczej aktywności, gdyż

dopiero ta moc pozwoli nam odmienić własne życie. Moc osobowego

dobra ujawnia się w aktach sumienia. Sumienie stanowi przede wszystkim

aktywność osobowego dobra. W sumieniu przemawia do nas i woła
osobowe dobro. Wzywa nas do afirmacji –

czyli właśnie do czynienia

dobra. Afirmacją dobra jest sam czyn dobra, czyli czyn moralny (dobry

uczynek). Wezwanie sumienia: „czyń dobro”, prowadzi nas do afirmacji
dobra –

do czynienia dobra. A wtedy rodzi się już w nas samych miłość.

Sumienie prowadzi nas prostą drogą do miłości osobowej.

Dlatego pełne nawrócenie wyraża się w osiągnięciu słowa prawdy i

spełnieniu czynu dobra. Jeżeli bowiem stać nas na słowo prawdy i czyn

dobra, to znaczy, ze dokonało się pełne nawrócenie. Dlatego

nawróceniem jest osiągnięcie wiary i miłości. Widać to najlepiej w naszym
nawr

óceniu do Boga. Ale jest to widoczne również w naszym nawróceniu i

przebaczeniu wobec innych ludzi. Możemy wybaczyć drugiej osobie tylko

z powodu wiary i miłości. Stać nas na przebaczenie tylko wtedy, gdy

potraktujemy kogoś osobowo, bo możemy uwierzyć tylko osobie i

pokochać możemy tylko osobę. Jeśli pokochamy jedynie człowieka w jego

naturze, to taka „miłość” może wyprowadzić nas na manowce. Z takiej

„miłości” jesteśmy zdolni popełnić różne przestępstwa. Ale gdy

pokochamy samą osobę, wówczas taka miłość chroni całkowicie zarówno

tę osobę jak i nas samych. Tylko wiara i miłość chroni osoby. Dlatego

mamy przykazanie miłości.

background image

75










Bez łączności z Bogiem człowiek traci godność

Początkowo wiedza o człowieku sprowadzała się do filozofii. Przez długi
czas

była to jedyna nauka o człowieku. Dlatego filozofia miała silne

aspiracje naukowe dbając, aby wiedza była ogólna i powszechna.

Jednocześnie filozofia niosła ze sobą ożywczy powiew mądrości, gdyż

powstała jako umiłowanie mądrości.

Dzisiaj mamy rozliczne

nauki o człowieku. Ale nauki te obejmują przede

wszystkim wiedzę zjawiskową. Zjawiska wydają się nam dostępne i

zrozumiałe, jak chciał Kant. Dlatego naukową wiedzę humanistyczną

interesują wyłącznie zjawiska, a nie realność. Współczesna nauka uważa,

że możemy obserwować zjawiska społeczne i zjawiska indywidualnych

zachowań człowieka. Sądzi ponadto, że zachowanie człowieka jest

wypadkową oddziaływań środowiska społecznego i naszego własnego

myślenia o tym środowisku. Możemy obserwować tylko to i tylko to
pow

inniśmy wytłumaczyć. Można podsumować, że panuje przekonanie,

że to wystarczy do zrozumienia człowieka. Być może wystarczy to nauce,

ale z pewnością nie wystarczy samemu człowiekowi.

Nauki nie interesuje fakt, że jeśli przyjmiemy, iż działanie człowieka jest

wzajemną interakcją pomiędzy świadomością a przyrodą (naturą) i kulturą,

to odrzucamy i negujemy rolę osobowej podmiotowości człowieka. Widać,

że nauce nie jest potrzebna osoba człowieka. Może naukowcy nie zdają

sobie sprawy, że pozbawiają w ten sposób człowieka sprawczej

podmiotowości. Mówiąc wprost, znaczy to, że działanie nie zależy od

człowieka, ale jest uwarunkowane społecznie i kulturowo. Człowiekowi jest

oczywiście potrzebne zrozumienie zjawisk naturalnych, społecznych i
kulturowych. Ale musimy

pamiętać, że w ten sposób nie znajdziemy

osobowej tożsamości człowieka. Zrozumienie człowieka musi dotyczyć

jego realności, a nie jego zewnętrznych przejawów. Dlatego nie

zrozumiemy działania człowieka bez odkrycia wewnętrznego źródła tej

aktywności, czyli realnej podmiotowości. Działanie człowieka wyrasta z

jego wnętrza. To w samym człowieku siedzi sprawca jego własnych

czynów. Dlatego ludzkie działanie nie jest prostą interakcją, czyli

background image

76

wzajemnym oddziaływaniem różnych elementów zewnętrznych i

wewnętrznych.

Pojawia się teraz kwestia, czy ta sprawcza podmiotowość występuje na

poziomie ludzkiej natury (istoty), czy może skrywa się jeszcze głębiej?

Musimy zapytać, czy ostatecznym sprawcą działań są władze i zdolności

istotowe, czy może źródła sprawczości trzeba szukać aż w akcie
istnienia?

Już Arystoteles opisywał władze, czyli zdolności do działania, jako

możności. To prowadziło do stwierdzenia, że te zdolności i możności

mogą działać lub nie. A to znaczyło, że pobudka do działania musi tkwić

gdzieś głębiej poza samymi władzami. Wszelkie działanie powinno mieć

realną przyczynę, czyli musi pochodzić ostatecznie od aktu, a nie z

możności. Dlatego później św. Tomasz z Akwinu uznał, że ostateczną

przyczyną działania musi być aktywność istnienie. Także Karol Wojtyła

odwoływał się w tej kwestii do scholastycznej zasady – operari sequitur
esse

. Zatem sprawczej mocy do działania należy szukać w akcie istnienia.

W istnieniu działają własności transcendentalne. To one dysponują mocą

sprawczą. Własności transcendentalne są sposobami (modus essendi)

urzeczywistniania się aktu istnienia. Są przejawami aktywności istnienia.

Można powiedzieć, że to dzięki tym własnościom działa akt istnienia i za

ich pomocą urzeczywistnia istotę bytu. Dlatego własności
transcendentalne dzia

łają poprzez istotę bytu, czyli poprzez naturę

człowieka.

Ludzkie istnienie posiada własności osobowe i nieosobowe. Do własności

osobowych należą prawda, dobro i piękno, a do nieosobowych – jedność,

odrębność i przedmiotowość (rzecz). Własności osobowe przyczynują

władze duchowe człowieka, zaś własności nieosobowe przyczynują

władze cielesne (cielesność człowieka). Własności transcendentalne

sprawiają najpierw odpowiednie władze, a następnie pobudzają te władze

do działania. Dlatego władze duchowe – rozum, wola i uczucia – nie

mogłyby działać i doskonalić się bez udziału własności osobowych. A to

znaczy, że człowiek nie mógłby działać bez osobowej podmiotowości.

Jeżeli więc poszukujemy tożsamości człowieka, to nie znajdziemy jej na
poziomie zjawiskowym, al

e musimy sięgnąć głębiej do osobowej

podmiotowości. Tożsamość człowieka nie sprowadza się jedynie do tego,

jak przejawiają się jego działania. Ta tożsamość odnosi się do samych

podstaw ludzkiego działania. Fundamentem tego działania jest osobowa
podmiotowo

ść, która występuje na poziomie istnienia (ludzkiej

egzystencji). Dlatego powiemy, że tożsamość człowieka może stanowić
tylko osoba ludzka.

background image

77

Tożsamością człowieka jest więc osoba, a nie sama natura. Działania

naturalne człowieka są zmienne i przeciwstawne (na tak i na nie). Dlatego

nie można mówić o tożsamości odwołując się do różnorodnych przejawów

natury człowieka, gdyż ukazują one jedynie dialektyczny charakter

rozumności. Rozumna natura działa w sposób przeciwstawny od tak do

nie. Przeciwieństwo naturalnych działań na pewno nie może określać

tożsamości człowieka. Tożsamość musi być niezmienna i trwała.

Tożsamość nie może pojawiać się i znikać. Otóż w człowieku trwała i

niezmienna jest tylko podmiotowość osoby. To osoba działa moralnie,
czyli w jeden praw

idłowy sposób, gdyż osoba działa mocą prawdy, dobra i

piękna. Działanie osoby nie jest więc dialektyczne i przeciwstawne, ale

jest prawe i prostolinijne. Osoba zawsze działa na tak. Osoba zawsze

działa dobrze. Dlatego tożsamość człowieka może być wyłącznie
osobowa.

Z osobową podmiotowością człowieka związana jest również ludzka

godność. Godność oznacza bowiem sam osobowy charakter

podmiotowości człowieka. Godność nie odnosi się zatem do ludzkiej

natury, ale dotyczy samej osoby człowieka. Godność oznacza szczególną

rangę osoby ludzkiej. Naszą godność stanowi współdziałanie osobowych

własności transcendentalnych. Godność oznacza sprawczą moc

osobowego istnienia, która ujawnia się pod postacią działania trzech

osobowych własności. Godność jest więc bezpośrednio związana z

tożsamością, bo zarówno tożsamość, jak i godność dotyczą osobowej

podmiotowości człowieka.

Sens naszego człowieczeństwa zależy od tego, jak pojmujemy godność.

Jeżeli pojęcie godności odniesiemy i zawęzimy do ludzkiej natury, to

będziemy podkreślali te wyznaczniki, które decydują o rozumnej naturze

człowieka. Wówczas godnością staje się zdolność myślenia (myślenia o

wartościach – w zasadzie kulturowych) oraz wolność wyboru (wybierania

tych wartości). Czy jednak takie możliwości działania możemy faktycznie

nazwać godnością człowieka? Z pewnością nazwiemy je niezależnością i

autonomią człowieka, ale nie godnością. A już na pewno nie godnością

osobową!

Czym jest więc godność? Jest ona związana bezpośrednio z osobą

człowieka. Godność oznacza szczególny status ludzkiego bytu. Jest to

jakaś wyjątkowa pozycja ontologiczna człowieka. Na czym polega ów

wyjątkowy status i szczególna ranga? Otóż rangę godności bytowi

człowieka nadaje status osoby. Człowiek jest osobą. Osoba stanowi

podmiotowość istnienia, która jest źródłem realności człowieka. Osoba

oznacza więc samą osobową zawartość aktu istnienia. Tę zawartość

stanowią własności transcendentalne. Osobową podmiotowość

background image

78

wyznaczają trzy własności osobowe – prawda, dobro i piękno. Realność
osoby posiada char

akter egzystencjalny. To nie jest realność istotowa.

Realnością osoby nie jest zatem rozumność człowieka, bo to jest realność

istotowa. Realnością osoby nie jest również wolność woli, bo to także jest

realność istotowa. Realnością osoby może być tylko realność istnieniowa,

czyli sprawcza aktywność osobowego istnienia.

W polskim personalizmie osobę uznaje się za podmiotowość istnienia.

Wojtyła mówi wprost o osobowym istnieniu. Również Gogacz definiuje

osobę w odniesieniu do aktu istnienia. W jaki sposób działa podmiotowość

istnienia? Wiadomo, że u św. Tomasza istnienie urealnia istotę bytu.

Istnienie sprawia więc i przyczynuje istotową realność. Otóż istnienie

sprawia i urzeczywistnia istotę bytu dzięki sprawczej mocy własności
transcendentalnych. Jak twierdzi Gogacz, istnienie bytu ludzkiego posiada

w sobie własności osobowe i nieosobowe. Własności osobowe sprawiają

zdolności duchowe istoty, natomiast własności nieosobowe przyczynują

zdolności cielesne.

Godność człowieka jest związana z realnością przysługującą osobowemu

istnieniu. Godność jest związana z osobowymi własnościami

transcendentalnymi. Są nimi prawda, dobro i piękno. Działając razem

własności te sprawiają duchowość ludzkiego bytu. Prawda sprawia rozum,

dobro przyczynuje wolę, a piękno kształtuje uczucia. Z kolei własności

osobowe pozwalają działać duchowej naturze człowieka w sposób

słuszny, prawy i piękny. Właśnie od tej aktywności własności osobowych

zależy moralne postępowanie człowieka. Cała ta sprawcza aktywność

prawdy, dobra i piękna stanowi o szczególnej godności człowieka. Dlatego

możemy powiedzieć, że godnością jest osobowa aktywność istnienia

(podmiotowości istnienia). A zarazem godnością człowieka jest jego

moralne działanie. Godnością jest zatem osobowy sposób działania, które
wyznacz

a moralność człowieka. Godnością nie jest więc sama

rozumność, ani sama wolność. Godnością są moralne czyny, które mogą

podejmować władze rozumu i woli, także uczuć, pod wpływem aktywności

własności osobowych prawdy, dobra i piękna.

Musimy wreszcie zapyta

ć o same własności osobowe. Otóż nie biorą się

one z niczego. To Bóg stwarza ludzkie istnienie i to On wyposaża to

istnienie we własności transcendentalne prawdy, dobra i piękna. Ponadto

wydaje się, że aby te własności mogły osiągnąć moc sprawczą, muszą
by

ć w stałej łączności z Bogiem. Jak uczy nas Gogacz, dokonuje się to

dzięki relacjom osobowym, które może nawiązać sam Bóg. Jeżeli

osobowa prawda człowieka połączy się z Boską Prawdą, wówczas

otrzymuje zdolność działania (moc sprawczą) i objawia się dzięki

kontemplacji na gruncie istotowym w rozumie. Wtedy rozum może przyjąć

tę prawdę i posługiwać się nią jako zasadą poznania. Podobnie rzecz się

background image

79

ma z wolą. Jeżeli osobowe dobro człowieka połączy się z Boskim Dobrem,

to zaczyna działać i dzięki wezwaniu sumienia pociąga do siebie naszą

wolę. Wola pragnie wtedy osobowego dobra i to pragnienie staje się

zasadą chcenia i wyboru. Również nasze uczucia podlegają działaniu

osobowego piękna. Jeżeli osobowe piękno człowieka łączy się z Boskim

Pięknem (Majestatem Boga), to nabiera zdolności i mocy sprawczej, i

dzięki upodobaniu zaczyna oddziaływać poprzez naszą uczuciowość.

Uczucia człowieka znajdują wtedy upodobanie w osobowym pięknie

(pięknie życia) i zaczynają korzystać z niego jako zasady podniecenia i

pożądliwości. Wtedy uczucia kierują się pięknem i mogą je przeżywać, a

nie muszą być podległe i zależne od przyjemności lub przykrości.

Zależność od przyjemności wypacza nasze uczucia.

Osobowa godność człowieka polega na aktywności własności
transcendentalnych. Jednak

ta aktywność nie może się ujawnić bez

łączności z Bogiem. Dlatego trzeba stwierdzić, że nie będzie godności bez

łączności z Bogiem, czyli bez życia religijnego. Nie będzie godności bez

osobowych relacji z Bogiem. Nie będzie godności bez wiary, miłości i
nadziei.

Współczesna kultura podsuwa nam różne (nawet przeciwstawne) pojęcia

godności. Takie pojęcia są często wymysłem człowieka. Możemy sobie

oczywiście pomyśleć, że godnością jest wolność i absolutna niezależność.

Ale musimy sobie zdawać sprawę, że taka wolność dotyczy jedynie

samego myślenia. A to znaczy, że nasze myślenie pragnie nadać sobie

najwyższą rangę i wartość – czyli godność. Zapominamy jednak, że

godność jest czymś, co człowiek otrzymuje w akcie stworzenia. Człowiek

został stworzony przez Boga jako osoba. Otrzymał od Boga osobowe

istnienie, które zawiera w sobie własności prawdy, dobra i piękna. Te

własności Bóg dał człowiekowi wraz z osobowym istnieniem. Dlatego

własności transcendentalne posiadają moc sprawczą służącą do
urzeczywistniania rozu

mnej natury człowieka. Toteż godność człowieka

stanowi wspólna aktywność własności osobowych zawartych w istnieniu.

Osobowa godność stanowi więc fundament realności człowieka i jego

działania. Oznacza ona szczególny status i rangę ludzkiej egzystencji.
Dla

tego to właśnie osobowa godność jest podstawą rozumnej natury

człowieka, a nie odwrotnie. To osobowa godność określa rozumną naturę,

a nie natura decyduje o godności człowieka. Bez godności jako podstawy

nie byłoby natury człowieka.

Dlatego godnością człowieka nie jest myślący rozum i wolna wola.

Myślenie rozumu i wolność woli są efektem odwrócenia się od Boga. Są

skutkiem odwrócenia się od osobowej realności. Dlatego myślenie i

wolność decyzji nie służą osobie człowieka, a raczej jej przeszkadzają.

Właśnie one – myślenie i wolność decyzji – są w stanie pozbawić

background image

80

człowieka osobowej godności. Mogą odebrać człowiekowi jego godność.

Myślenie i wolność decyzji chcą bowiem przejąć całkowitą kontrolę nad

działaniem człowieka. Negują i odrzucają osobową aktywność, czyli

pomijają prawdę, dobro i piękno. A wówczas działanie człowieka staje się

kłamstwem, przemocą i gwałtem, czymś szpetnym i obrzydliwym. Trzeba

więc zapytać, czy propagując kłamstwo, przemoc, brzydotę opowiadamy

się za godnością człowieka? Czy w wymyślaniu kłamstw o człowieku, czy

w zachęcaniu do gwałtu i przemocy, nawet zbrodni przeciwko

człowiekowi, czy w pokazywaniu brzydkich i obrzydliwych postępków

człowieka możemy dostrzec i odkryć osobową godność? Na pewno nie!

Godność kryje się w samej osobie człowieka. Ale osoba nie jest

świadomością ani wolnością. Osoba nie jest wymyśloną podmiotowością
ludzkiego „ja”. To nie jest ani ego, ani super-ego. Osoba ludzka jest

podmiotowością istnienia. Ta podmiotowość wyraża się w sprawczej mocy

i aktywności prawdy, dobra i piękna. I właśnie ów sprawczy związek

własności transcendentalnych stanowi o godności człowieka. Godnością

jest wspólnota prawdy, dobra i piękna. Ten związek i wspólnota jest

jednocześnie obrazem Bożym w człowieku i pochodzi bezpośrednio od
Boga.

Dlatego mówimy, że godność człowieka pochodzi od Boga.


background image

81














Czystość duchowa

Człowiek potrzebuje czystości do życia moralnego. Człowiek potrzebuje

czystości serca i umysłu. Czystość serca dotyczy woli i uczuć, a czystość

umysłu dotyczy naszego rozumu. Oczyszczenie serca i umysłu prowadzi

do osiągnięcia stanu duchowej czystości. Czystość oznacza stan

pierwotnej doskonałości duchowej człowieka.

Czystość jest podstawą osobowego i moralnego działania człowieka.

Czystość oznacza taki stan duchowy człowieka, w którym władze

duchowe (rozum, wola i uczucia) dysponują pełną zdolnością

podejmowania działań osobowych.

W swej czystości rozum jest zdolny do wypowiedzenia słowa prawdy,

natomiast nie może kłamać, czyli mówić fałszywego słowa. Z kolei wola w

stanie czystości jest zdolna do podejmowania czynu dobra, czyli do

czynienia dobra i nie może wybierać pomiędzy dobrem a złem (między

mniejszym złem a większym dobrem). Wola czystego serca kieruje się

wyłącznie afirmacją dobra (czyli pragnieniem albo chceniem osobowego

dobra). I wreszcie czystość dotyczy także naszej uczuciowości. W swej

czystości uczucia są zdolne do przeżywania piękna. Czystość uczuć

dotyczy przede wszystkim doświadczenia piękna życia. Jednak

najczęściej rozumienie czystości ograniczamy do sfery płciowej. Musimy

pamiętać, że czystość płciowa powinna być wyrazem i skutkiem głębszej

czystości duchowej człowieka.

Czystość jest stanem właściwej doskonałości duchowej człowieka.

Czystość jest doskonałością osobową człowieka. Właśnie czystość
d

uchowa pokazuje nam otwartość na osobę. Pokazuje nam, że osoba jest

najważniejsza, że zawsze stoi na pierwszym miejscu, że wszystkie akty i

działania naszych władz powinny być zwrócone na osobę. Możemy zatem

background image

82

powiedzieć, że osoba człowieka wyraża się i ujawnia dzięki czystości

duchowej. Z kolei czystość płciowa i cielesna staje się znakiem (czyli jakby

widzialnym skutkiem) czystości duchowej. Trudno sobie wyobrazić

czystość płciową bez czystości duchowej i moralnej. Do wypełnienia

czystości płciowej potrzebna jest bowiem czystość serca i umysłu. Taką

czystość osiągamy poprzez oczyszczenie serca i umysłu z niepotrzebnych

działań. Z kolei takie oczyszczenie polega na nawróceniu serca i umysłu
do Boga (do Osoby Boskiej w Chrystusie) oraz na zwróceniu ich do osoby

ludzkiej w bliźnim.

Czystość jest podstawą życia osobowego. Czystość jest podstawą

osobowego działania. Władze duchowe muszą osiągnąć stan

oczyszczenia i czystości, aby móc działać w sposób osobowy, czyli

moralnie. Czystość jest więc podstawą życia i działania moralnego.

Aby władze duchowe mogły przyjąć mowę serca i umysłu, muszą zostać

oczyszczone ze zbędnej aktywności. Czystość jest powrotem do stanu

pierwotnego, kiedy duchowość człowieka nie była jeszcze skażona złem

grzechu. Czystość władz duchowych jest otwartością na aktywność osoby.

Jest przekazaniem tej aktywności dalej na zewnątrz. Dzięki oczyszczeniu i

czystości władze duchowe są w stanie przyjąć aktywność własności

osobowych i przekazać ją dalej innym osobom.

Rozum oczyszczony z dialektyczneg

o myślenia może przyjąć prawdę i

wiarę, może osiągnąć kontemplację jako uznanie prawdy. Z kolei wola

oczyszczona z dowolności wyboru między dobrem i złem (czyli z wolności

wyboru) może przyjąć osobowe dobro i poddać się wezwaniu sumienia,

aby osiągnąć miłość jako zupełną afirmację dobra. Wreszcie uczucia

oczyszczone z doznań przyjemności (czyli z doznań cielesnych) mogą

przyjąć osobowe piękno i znaleźć upodobanie w tym pięknie, aby

osiągnąć radość i nadzieję jako fascynację pięknem życia.

Czystość duchowa służy więc naszemu doświadczeniu i poznaniu osoby

własnej, służy poznaniu i afirmacji Osoby Boga, służy wreszcie spotkaniu

z innymi osobami tu na ziemi. Wszystko to razem świadczy, że osoba

ludzka potrzebuje czystości do ujawnienia się. Czystość jest potrzebna

człowiekowi do rozpoczęcia życia osobowego. Doskonała czystość

wyraża się bowiem w doskonałym życiu moralnym i religijnym, a życie

moralne i religijne ma charakter osobowy. Dlatego czystość płciowa

(seksualna) musi być efektem czystości duchowej. Jeśli nie posiądziemy

czystości duchowej, to nie osiągniemy czystości cielesnej. Dlatego

wychowanie katolickie mówi nam wprost o czystości serca. Również w

Ewangelii jest o niej mowa. Ewangeliczna czystość serca jest czystością

duchową. Wydaje się, że dotyczy ona całej duchowości człowieka. To

znaczy, że dotyczy wszystkich władz duchowych – rozumu, woli i

background image

83

uczuciowości. Dlatego czystość jest podstawą życia duchowego.
Potrzebne jest do tego nawrócenie i oczyszczenie.

Człowiek może się nawrócić i oczyścić. Polega to na odwróceniu się od

tego, co jest złe – czyli bezładne i bezsensowne w naszej duchowości.

Człowiek musi podjąć wysiłek oczyszczenia swoich władz, jeśli chce

działać osobowo i moralnie. Potrzebne jest tutaj nawrócenie się, czyli
zwrot ku dobremu i pozb

ycie się wszystkich zbędnych brudów i śmieci w

naszym działaniu. Niewłaściwe działania zanieczyszczają naszą duszę.

Złe myśli albo nawet myślenie o sprawach bieżących zanieczyszczają

nasz rozum sprawiając, że nie dostrzega on tego, co osobowe, nie
dostrzeg

a drugiej osoby. Trzeba oderwać się od myślenia codziennością,

żeby zwrócić się do osobowej prawdy, żeby uwierzyć w osobę człowieka.

Dopiero oczyszczony rozum (umysł) jest w stanie przyjąć taką prawdę.

Podobnie jest z wolą. Codzienne wybieranie przeróżnych rzeczy

przesłania woli otwartość na dobro i pragnienie osobowego dobra

człowieka. Aby wola zapragnęła osobowego dobra, musi oczyścić się z

ciągłego przebierania w różnych rzeczach i sprawach wokół nas. Wola

powinna się oczyścić i otworzyć na głos sumienia, który wzywa ją do

afirmacji dobra osobowego. Również w uczuciach sprawa wygląda

podobnie. Uleganie cielesnym doznaniom przyjemności wypacza

przeżycia uczuciowości. Uczucia muszą doświadczyć osobowego piękna.

Aby osiągnąć upodobanie piękna, uczucia muszą zostać oczyszczone z

doznań cielesnych, muszą się wznieść ponad to. Uczucia muszą się

oderwać od przyjemności i muszą zwrócić się do osobowego piękna.

Dopiero wówczas poczują, czym jest przeżycie i czym jest podniecenie,

czym jest radość i nadzieja.

Człowiek powinien dążyć do oczyszczenia swojej duszy, do oczyszczenia

serca i umysłu. Czystość jest bowiem właściwym stanem naszej

duchowości. I dopiero ta duchowa czystość, która stanowi otwartość na

osobę, może być źródłem czystości cielesnej, czyli czystości seksualnej.

Czystość duchowa stanowi doskonałość moralną, gdyż pozwala ujawnić

się aktywności osobowej. W człowieku podmiotem moralnym jest osoba.

Czystość duchowa objawia nam osobę. Duchowa czystość jest pierwszym

krokiem na drodze do poznania i przeżycia własnej osoby. Jest także

zwrotem w stronę Boga. Jest krokiem w kierunku doświadczenia i

poznania Osobowego Boga. Bez osiągnięcia czystości nie możemy nawet

marzyć o spotkaniu z Bogiem. Dlatego rozwijając swoją duchowość

człowiek musi się zdobyć na podjęcie praktyk oczyszczających.

Podejmując życie religijne i moralne musimy rozpocząć od nawrócenia i

oczyszczenia. Powinniśmy rozpocząć od oczyszczenia serca i umysłu.

Dzięki temu zdołamy się otworzyć na przyjęcie łaski Bożej, na przyjęcie
mowy serca i umys

łu, a wreszcie na przyjęcie aktywności osoby. To

pozwoli nam odnowić życie duchowe i moralne. To pozwoli nam

background image

84

rozpocząć życie osobowe. To pozwoli nam spotkać się z innymi osobami.

A przede wszystkim pozwoli nam spotkać się z Osobą Boską. Spojrzymy
wówczas n

a sprawy codzienne i bieżące z zupełnie nowej perspektywy.

Zobaczymy wokół siebie to, co osobowe i etyczne, a nie tylko cielesne i

naturalne, ekonomiczne (posiadanie), polityczne (jałowe dyskusje),

psychologiczne (zadowolenie własne).

Oczyszczenie jest n

ajważniejszą sprawą życia duchowego. Człowiek

potrzebuje oczyszczenia. Oczyszczenia potrzebują naturalne władze i

zdolności człowieka. Aby władze duchowe mogły odebrać osobowe

oświecenie, najpierw potrzebujemy oczyszczenia. Władze duchowe

potrzebują oczyszczenia z tego, co zakłóca ich moralne działanie. Muszą

osiągnąć stan czystości.

Moralność potrzebuje czystości i oczyszczenia. Moralne działanie

potrzebuje oczyszczenia władz duchowych. Musimy oczyścić nasze

władze z błędnych i niewłaściwych poczynań. Trzeba odrzucić błędy

naturalnych władz i powrócić do aktywności osobowej. Aby żyć moralnie,

trzeba powrócić do stanu czystości.

Uczucia muszą odrzucić przyjemność. Uczuciowości nie może

interesować jedynie przyjemność. Jeśli przyjemność ma kierować
uczucia

mi, to znaczy, że poddajemy je wyłącznie oddziaływaniom

cielesnym (poprzez zmysły). Uczucia nie mogą się kierować doznaniami

zmysłowymi, gdyż to wypacza ich zdolność. Zdolnością uczuciowości jest

przyjmowanie piękna. Zdolnością uczuciowości jest doświadczenie

piękna. Jest to czułość na piękno, które może radować człowieka.

Wola, aby osiągnąć etap oczyszczenia, musi odrzucić wolność wyboru

(swobodę wybierania). Zdolność, czyli możliwość, wyboru dotyczy spraw

drugorzędnych, zdolność wyboru dotyczy działań w sferze cielesnej.
Wybieramy bowiem zawsze takie lub inne rzeczy, raz potrzebne, a innym

razem niepotrzebne. Ale wybór nie dotyczy spraw i działań osobowych i

moralnych. Wyborowi podlegają tylko rzeczy. A jeżeli wybór dotyczy

osoby, to staje się błędem i nadużyciem. Osoby może dotyczyć jedynie

uznanie i afirmacja. Osoby dotyczy miłość. Jak pisał K. Wojtyła, osoba jest

tak wielkim dobrem, że należy się jej miłość. Powinniśmy akceptować i

afirmować osoby, powinniśmy je kochać, a nie wybierać do czegoś.
Dlatego

nasza wola nie może posługiwać się wyborem wobec osób, gdyż

wtedy działa niewłaściwie.

Rozum w oczyszczeniu musi porzucić myślenie i tworzenie wiedzy na

podstawie informacji zmysłowej. Rozum musi się uwolnić od zależności od

zmysłów. Doświadczenie zmysłowe nie może się stać jedynym

weryfikatorem naszej wiedzy. Kryterium wiedzy i poznania może być tylko

background image

85

prawda. Ale musi to być realna prawda zawarta w bycie, a nie możliwość

poznania zmysłowego. Doświadczenie zmysłowe dotyczy bowiem jedynie
sfery cielesnej

i nie sięga w głąb bytu. Natomiast byty są bogatsze niż ich

cielesny wygląd i postać. Dlatego rozum nie może się zamykać na inne

formy doświadczenia. Rozum musi przyjąć doświadczenie osobowej

mowy serca. I nie może całej swojej wiedzy opierać na empirii, czyli

informacji zmysłowej. Rozum musi oczyścić się z tego wszystkiego.

Duchowość człowieka musi się uwolnić od wpływu cielesności. Władze

duchowe muszą się wyrwać z kleszczy zmysłowości. Muszą zostać

oczyszczone z tego wpływu. A wtedy zdołają przyjąć oświecenie płynące z

głębi bytu, z samego istnienia, ze sfery osobowej. W ten sposób

duchowość musi się otworzyć na osobę Boga i osobę człowieka. Dopiero

wówczas otrzyma pełny zakres doświadczenia. Dla duchowości

najważniejsze jest doświadczenie mowy serca. Mowa serca jest podstawą

moralnej aktywności władz duchowych. Wola musi zamienić wybór na

powinność wobec dobra. Rozum musi zamienić gromadzenie bieżących

danych, czyli erudycję, na podejście i poznanie celowe. Natomiast uczucia

muszą zamienić przeżywanie przyjemności na przeżywanie radości życia.

Tak więc rozum powinien porzucić uganianie się za nowymi informacjami,

które generuje poznanie zmysłowe. Rozum powinien poszukać

dalekosiężnego spojrzenia przed siebie. Powinien szukać celu, który

spełni oczekiwania duchowości człowieka. Pojęcie celu wymaga

określenia pewnego porządku i hierarchii działań. Trzeba określić

porządek realności i poznać właściwe zasady realności. Bez takiej wiedzy

nie da się niczego powiedzieć o samym człowieku. Trzeba więc poznać
zasa

dy realności ludzkiego bytu. Trzeba poznać hierarchię tych zasad.

Tutaj nie można opierać się na samym doświadczeniu zmysłowym, gdyż

człowieka nie można poznać w sposób zmysłowy. Tutaj potrzebna jest

mądrość, która sięga do doświadczenia osobowego, do doświadczenia

mowy serca. Zatem tutaj potrzebna jest filozofia jako umiłowanie

mądrości.

Wola powinna porzucić możliwość wybierania, która dotyczy jedynie

spotkanych rzeczy. Wola musi poczuć w sobie pragnienie dobra i

powinności wobec niego. Wola musi zapragnąć osobowego dobra.

Możliwość wyboru pozwala nam przebierać wśród spotykanych rzeczy lub

produktów wytworzonych pracą ludzką. Ale takie wybieranie i przebieranie
prowadzi nas jedynie do tzw. konsumpcjonizmu (konsumizmu), czyli do

posługiwania się wciąż nowymi rzeczami. Stare rzeczy należy zamienić na

nowe. Ekonomia poszukuje wciąż nowych produktów, które można

sprzedać jak największej liczbie klientów. Dzisiejsza wolność jest

rozumiana jako możliwość wybierania jak największej liczby rzeczy. Taka

wolność staje się posiadaniem rzeczy (najlepiej tych najnowszych i

background image

86

najdroższych). Trzeba koniecznie zamienić taką wolność na powinność

wobec osobowego dobra. Człowiek musi poszukiwać osobowego dobra.

Musi zapytać o nie własnego sumienia.

Nasze uczucia muszą porzucić przyjemność, która jest doznaniem

zmysłowym. Uganianie się człowieka za przyjemnościami owocuje wciąż

nowymi potrzebami. Człowiek nie może żyć chęcią zaspokojenia swoich

zmysłów. Wzbudzanie takich potrzeb stanowi już pierwszy etap

uzależnienia. Nasza uczuciowość bardzo łatwo może uzależnić się od

przyjemności. A jeśli rozum, a właściwie świadomość, uzna przyjemność

za potrzebę, to popadniemy w wir uzależnienia. Dlatego uczucia muszą

oderwać się od przyjemności, których pragną doznawać nasze zmysły.
Tutaj

nie możemy się pieścić, jak małe dzieci. Uczucia muszą

doświadczyć fascynacji pięknem. Dopiero wówczas uczucia odżyją i

poczują ogromną radość, jaką daje im przeżycie piękna. Stąd już

następny krok do odkrycia radości i piękna samego życia. Uczucia muszą
d

oznać fascynacji życiem. Tylko wtedy uczucia dadzą nam pełną

satysfakcję.

Jednak najważniejsze jest to, że najpierw musimy oczyścić swój rozum z

myślenia. Chodzi oczywiście o myślenie o sprawach bieżących, opartych

na poznaniu zmysłowym. Aby oczyścić rozum z myślenia, potrzebne jest

uznanie prawdy, czyli wiara. Dlatego musimy zacząć od modlitwy

oczyszczającej, w której będziemy prosić o dar wiary. Jeśli nie wzbudzimy

w sobie wiary, która stanowi bezwzględne uznanie prawdy, to nie mamy

co mówić o oczyszczeniu rozumu. Dopóki nasz rozum korzysta z

wątpienia, dopóty pozostaje zanieczyszczony i skażony błędnym

myśleniem, a prawda pojawia się w nim przypadkowo. W oczyszczeniu
rozumu pomaga nam wiara, która stanowi uznanie osobowej prawdy.

Wiara łączy nas i wiąże z osobową prawdą, co pozwala doświadczyć

człowiekowi czegoś więcej niż kontakt zmysłowy. W zmysłach nie ma

jeszcze żadnej prawdy. Jest tam oczywiście bezpośredni kontakt z

cielesnością otaczającego nas świata (kontakt z przyrodą i kulturą).

Zmysły ujmują faktyczność cielesnych rzeczy, coś, co się wydarza i w

czym uczestniczymy, coś, co nas dotyczy i dotyka. Ale to jeszcze nie jest

prawda realności albo prawda istnienia. To jest jedynie faktyczny kontakt z

cielesnością bytów i wytworów.

Dopiero wiara daje n

am kontakt z prawdą bytu – z realną własnością

prawdy. Człowiek musi uwierzyć w realność i istnienie bytów, gdyż tego

nie da się dowieść empirycznie, ani zagwarantować myśleniem lub

poznaniem pojęciowym. Utworzone przez nas pojęcia w jakiś sposób

określają i oznaczają realne byty, ale nie ujmują całej prawdy bytu. Jest

tak zwłaszcza w przypadku pojęcia „człowiek”. Bardzo chętnie się nim

posługujemy, ale czy ujmuje ono i wyjaśnia realność człowieka, czy tylko

background image

87

ujmuje nasze myślenie o człowieku. Wydaje się, że potrzebna jest tutaj

wiara w realność i istnienie człowieka, abyśmy mogli dotrzeć do pełnej

prawdy o człowieku – tej prawdy osobowej.

Człowiek nieustannie potrzebuje oczyszczenia. Bez takiego nastawienia

życie duchowe nie może się właściwie realizować. Bez oczyszczającego

nastawienia panowanie nad człowiekiem przejmuje świadomość. Rządy

świadomości wyprowadzają człowieka na duchowe manowce.

Świadomość jest bowiem myślowym śmietnikiem. W świadomości mieści

się wszystko, cokolwiek pomyślimy. Rządy świadomości polegają na

panowaniu bezładnego myślenia. Myślenie wydaje się być fantastyczną

zdolnością człowieka, gdyż stanowi podstawę rozwoju kultury i cywilizacji.

Ale musimy stale pamiętać, że to właśnie myślenie przeciwstawia się

osobie i osobowej godności człowieka. Myślenie wzięło się bowiem z

negacji realności osoby. Wzięło się z negacji osoby Boga i osoby

człowieka. Dlatego myślenie (i świadomość jako podmiot myślenia) stara

się doprowadzić do wyeliminowania osoby i przejęcia pełnej kontroli nad

człowiekiem. Cogito ergo sum – to najbardziej zgubne hasło filozofii

myślenia. To jest czysta myśl, która chce zniszczyć osobę człowieka i

odebrać jej całą realność istnienia. A przecież tylko osoba jako podmiot

istnienia odpowiada za realność człowieka. Podmiotowość osoby jest

związana z istnieniem i to istnieniem osobowym. Jestem osobą i to

sprawia, że w ogóle istnieję. Istnienie może sprawić tylko Bóg (który jest

czystym istnieniem). Myślenie nie jest w stanie sprawić żadnego istnienia.

Myślenie jest jedynie brakiem istnienia. Myślę, więc mnie nie ma. „Jest”

tylko moje myślenie. To znaczy, że myślenie myśli i wymyśla samo siebie.

I nic więcej.

Myśleniem można się zachwycać. Ale w prawdziwy zachwyt wprowadza

nas realność napotkanych bytów. Myślenie jest ciekawe i podniecające.

Myślenie pozwala człowiekowi opanować przyrodę, czyli zapanować nad

światem. Celem myślenia jest właśnie panowanie nad światem. Myślenie

pragnie być władcą tego świata. Jeśli poddajemy się myśleniu, to

wypełniamy jego władczą misję. Człowiek musi oczyścić się z panowania

myślenia. Musi poddać swój rozum rygorom realności i prawom osoby.

Człowiek powinien poddać rozum prawom realności, a nie próbować

rozciągnąć wolność myślenia na całą rzeczywistość. Jeśli myślenie

zapanuje nad światem, to wszystko zginie.

Człowiek musi się oczyścić z ‘absolutu’ myślenia. To znaczy, musi się

oczyścić z wymyślonych „idealizmów”. Wszystko jedno co to będzie. Czy

będzie to nauka, technika, ekonomia, prawo, wolność, równość,
indywidualizm albo kolektywizm, psychologizm lub socjologizm, itp.

Człowiek musi porzucić myślenie i zwrócić się do realności. Musi poczuć

background image

88

swoją realność. Musi posłuchać swojej osoby. Musi wreszcie posłuchać

Osoby Boga (czyli Słowa Bożego).

Oczyszczenie z myślenia nie jest łatwe. Przecież człowiek stale myśli. Ze

wszystkich stron jesteśmy atakowani przez myślenie. Nasze życie opiera

się na myśleniu. Całe życie zawodowe oparte jest na myśleniu. Wszystkie

instytucje i organizacje oparte są na myśleniu. Można powiedzieć, że

ludzkie życie w 95% składa się z myślenia. Realne działanie obejmuje

jedynie czyny moralne. Tylko czyny moralne wyrastają z realności osoby

(z osobowego istnienia). Realna jest moralność jako spotkanie z drugim

człowiekiem. Ile tej moralności mamy na co dzień?

Realne są słowa prawdy, czyny dobra i przeżycia piękna. Czy my

dostrzegamy w swoim postępowaniu te moralne działania? Musimy

oczyścić swoją duszę, abyśmy mogli dostrzec moralne działania. Jeżeli

duchowość jest przesłonięta myśleniem, to przestaje żyć moralnością,

przestaje żyć moralnie. Pod wpływem myślenia człowiek zapomina o

moralności i postępowaniu moralnym. Aby przywrócić właściwy sens

duchowości, musimy oczyścić się z myślenia, które zakrywa i niszczy

osobową moralność. Oczyszczenie duchowe ma nas prowadzić do
odkrycie i

ujawnienia (czyli wydobycia na jaw) osobowej aktywności

człowieka. Osobową aktywnością jest moralność. Oczyszczenie ma

ujawnić naszą osobę i jej aktywność. Pierwszym krokiem na drodze

oczyszczenia jest nawrócenie się do Boga i zwrócenie się do człowieka
j

ako osoby. Śmiało zróbmy ten pierwszy krok.

background image

89









Rozważania na Wielkanoc 2010


Walczę ze swoją świadomością. To moje sumienie sprzeciwia się

świadomości. Sumienie nie jest świadomością. Sumienie jest moralnością.

Ludzka świadomość nie zna moralności. Człowiek musi wybierać –

świadomość albo moralność.

Walczę przeciwko świadomości. To moja moralność walczy ze

świadomością. Moralność jest dziełem osoby i świadczy o osobie.

Świadomość wyrzekła się osoby i świadczy jedynie o upadku.

Świadomość jest upadłą osobą. Jest anty-osobą. Świadomość jest

dziełem szatana.

Moja osoba walczy z moją świadomością. Jeśli człowiek się podda

świadomości, to zatraci swoją osobę. Człowiek stoi przed wyborem

między osobą a świadomością. Człowiek powinien wybrać osobę i to, co

osobowe, czyli powinien wybrać moralność a nie świadomość.

Walczę przeciwko świadomości. Walczę całym sobą, całą swoją osobą.

Moja świadomość wymyśla i opowiada straszne bzdury. Podobnie jak

wszystkie inne świadomości na tym świecie. A jednak świat podąża w

kierunku wymyślonym przez świadomość. Co więcej, dziś ludzkie

świadomości zostały zglobalizowane, czyli ujednolicone. Taka globalizacja

jest pomysłem demonicznej świadomości. Jeśli poddamy się temu

globalnemu myśleniu, to zginęliśmy. Zostanie po nas tylko czyste

myślenie. Cóż mamy robić?

Trzeba walczyć z własnym myśleniem. Gdyż to ludzkie myślenie staje się

zabójcze, a nie same karabiny i armaty, bo to myślenie przywódców i

podwładnych kieruje karabinami i armatami. Człowieka zabija jego własne

myślenie. Zabijają go absurdalne pomysły, gdyż myślenie nie służy

realności osoby. Myślenie odrywa się i sprzeciwia realności. Myślenie

neguje rzeczywistość, gdyż powstało z samej negacji. Myślenie odrzuca

rzeczywistość i gna przed siebie w pędzie bezsensownego postępu.

background image

90

Myślenie człowieka wije się jak wąż przynosząc mu tylko kłamstwo i

oszustwo. Myślenie odrywa człowieka od rzeczywistości, gdyż chce ją

zastąpić. Ofiarowuje mu jedynie pozory i złudzenia. Pcha ku pozornym

działaniom. Mami rozwiązaniami technicznymi i niepotrzebnymi

gadżetami. Stwarza wciąż nowe zabawy i potrzeby. To myślenie wymyśla

nowe zabawy i każe człowiekowi się bawić. Ale ludzkie życie nie jest

nieustanną zabawą. Ani nie jest ciągłą pracą. Natomiast myślenie każe

nam dzisiaj pracować i bawić się. Dziś ludzie chcą pracować po to, żeby

się zabawić. Dlatego nawet praca straciła związek z realnością i

moralnością. W dzisiejszych czasach pracuje się w wymyślonym i

sztucznym świecie mediów, reklamy i mody, show biznesu. Taka praca

przestała służyć ludzkiemu życiu. Stała się jedynie drogą do kariery i

sukcesu. Jak przywrócić pracy człowieka jej ludzki sens?

Czy można jeszcze zawrócić z tej drogi „postępu”? Z drogi do nikąd? Nie

wydaje się to prawdopodobne, choć pewnie jest możliwe. Jest możliwe,
ale

tylko z Bożą pomocą. Tutaj potrzebna jest walka ze świadomością. Jak

walczyć z własną świadomością? Przecież nie da się walczyć przy użyciu

samej świadomości. Czego możemy użyć, żeby pokonać świadomość? W

swoim nauczaniu Kościół zawsze stawiał na ascetyzm. Na pewno
potrzebne jest nam przygotowanie ascetyczne. Ale to nie wszystko.

Asceza ma nas doprowadzić do ponownego otwarcia się na

rzeczywistość. Zobaczyć rzeczywistość na nowo. Tylko że dzisiejszy

człowiek już nie wie, co to jest rzeczywistość. Asceza nas otwiera, ale czy

sama może ukazać rzeczywistość (osobową realność człowieka)? Dzisiaj

myślenie bierze się za rzeczywistość, a rzeczywistość odrzuca się jako

coś nie do pomyślenia. Ważniejsze stają się nasze pomysły niż zwykła

rzeczywistość. Ważniejsze są systemy, układy, zarządzanie i instytucje,

ustawy i konstytucje niż człowiek w całej swojej realności.

Jak pokonać to błędne myślenie? Jak pozbyć się myślenia o człowieku na

rzecz prawdy o człowieku? Gdzie możemy szukać prawdy – czy w samym

myśleniu, czy w samym człowieku? Abyśmy zdołali odkryć na nowo

człowieka, powinniśmy porzucić własne myślenie i otworzyć się na

rzeczywistość.

Ludzki rozum jest zdolny nie tylko do myślenia. On jest zdolny przede

wszystkim do poznania prawdy i przyjęcia jej. Ludzki rozum jest zdolny do

przyjęcia słowa prawdy, które płynie z istnienia jako źródła wszelkiej

realności. Rozum nie musi więc myśleć. Nie jest zdany tylko na myślenie.

Rozum może po prostu przyjąć prawdę. Może przyjąć prawdę w postaci

słowa prawdy. A wtedy sam stanie się zdolny do wypowiedzenia prawdy i

przekazania jej dalej. W ten sposób rozum ludzki staje się zdolny do
dialogu i rozmowy, czyli do przyjmowania i oddawania prawdy. Rozmowa

background image

91

jest rozdawaniem prawdy wokół siebie. Jest to świadectwo prawdy.
Rozum m

a świadczyć o prawdzie, a nie rozmyślać w nieskończoność.

Rozum ma dawać prawdę, ma dawać prawdziwe świadectwo o

rzeczywistości (o Bogu i o człowieku), a nie wymyślać najróżniejsze

kłamstwa na ten temat. Rozum powinien służyć prawdzie, chronić ją i
potwier

dzać. Rozum nie może odchodzić od prawdy, on ma trwać przy

niej. Rozum, który odszedł od prawdy staje się świadomością.

Świadomość nie posiada prawdy, ona dysponuje jedynie myśleniem.

Dlatego czyste myślenie staje się zaprzeczeniem prawdy.

Świadomość pożera człowieka. Pożera jego realność, gdyż przekłada

wszystko na treści intencjonalne, czyli na intencje świadomościowe. Dla

świadomości najważniejsze są intencje, a nie realne działania. Dla

świadomości ważne jest to, co dzieje się w niej samej. Liczy się dla niej

tylko nasze myślenie. Już w średniowieczu po odrzuceniu Tomaszowej

metafizyki istnienia poznanie filozoficzne poszło w tym kierunku. Ale

świadomościowe intencje są jedynie naszym myśleniem. To jest coś, co

dzieje się w samej świadomości, jak znakomicie pokazał to Husserl.

Intencje nigdy nie wybiegają poza świadomość. Pozostają w niej zawarte,

ponieważ są całkowicie treściami świadomościowymi. Jednak te intencje

pełnią zadziwiającą rolę w życiu człowieka.

Otóż dzięki tym poznawczym intencjom dokonuje się tworzenie dzieł

sztuki i techniki. Jak to się dzieje, że myśl-idea zostaje utrwalona w

materii? Czy mamy do czynienia z jakimś prawdziwym wcieleniem, czy z

wcieleniem na niby? Jak połączyć myśl-pojęcie z materią lub ciałem?

Mamy przecież najpierw pomysł domu w głowie architekta, potem rysunki

ilustrujące ten pomysł, a wreszcie budowę materialnego domu. Czym jest

pomysł jako poznawcza intencja, że się daje realizować w rzeczywistości?

Pomysł jest to jakiś obraz i wyobrażenie rzeczywistości. Myślowe
p

rzedstawienie i zobrazowanie, czyli wyobrażenie. A więc wyobrażenie

jest jakąś myślową i poznawczą ilustracją. Imago et imaginatio. Może

intencja myślowa jest jakimś obrazem i wyobrażeniem. Człowiek potrafi

stworzyć sobie obraz tego, co chciałby zrobić lub tego, co chciałby

stworzyć. To znaczy, że człowiek potrafi pomyśleć coś, czego jeszcze nie

ma. Potrafi coś wymyślić. Człowiek ma możliwość w sposób dowolny

zestawiać i łączyć różne treści poznawcze. Może więc budować nowe

treści. Człowiek jest zdolny wyobrazić sobie coś, czego nie było, ale co

może być utworzone na nowo. Człowiek potrafi wyprodukować coś

zupełnie nowego. Wymyślił silnik parowy, benzynowy i elektryczny, a

potem zbudował parowóz, samochód i elektrowóz.

Patrząc na to wszystko powiemy, że człowiek potrafi zobrazować sobie

rzeczywistość, ale potrafi również urzeczywistnić swoje wyobrażenia i

background image

92

obrazy. Np. mogę namalować jakiś pejzaż, czyli stworzyć obraz natury,

ale potrafię także zrealizować jakiś pomysł i plan ogrodu, a więc zamienić
obraz w na

turalny pejzaż. W tych działaniach coś jest rzeczywistością a

coś innego myśleniem. Czyżby ludzka świadomość była zdolna zamienić

rzeczywistość na obraz i wyobrażenie, a jednocześnie mogła zamienić

obraz w rzeczywistość? Czy ten przebieg w obu kierunkach jest

twórczością? Czym jest twórczość człowieka?

Pomysły, jakie podejmuje człowiek, pochodzą z samego myślenia.

Myślenie stanowią myślowe intencje, które pojawiają się jako

wyobrażenia. Wyobrażenie jest takim zobrazowanym myśleniem. Kant

mówił o zespoleniu wyobrażeń przez myślenie. Ale wydaje się, że to samo

myślenie intencjonalne zostaje przyodziane w obrazy stając się

wyobrażeniem. Często pytamy kogoś: „jak pan to sobie wyobraża”?

Wyobraźnia nie pracuje bez myślenia, a myślenie jako intencja zmierza do
wy

obrażenia. Okazuje się, że dzięki temu możemy żyć w świecie

wymyślonym i wyobrażonym. Człowiek wymyśla i wyobraża sobie różne

rzeczy. Jedne chce urzeczywistnić, inne stają się jedynie marzeniami.

Ludzka wyobraźnia zdaje się być nieograniczona.

Człowiek bardzo chętnie kieruje się myśleniem. Woli poruszać się w

świecie wyobrażonym niż rzeczywistym. Wydaje mu się, że właśnie wtedy

czuje się pewniej. Bo zna to, co wymyślił i wie, że rzeczywistość go nie

zaskoczy. Cała historia edukacji człowieka otwiera przed nim jedynie

wrota myślenia i wyobraźni. Jest to rozwój świadomości, ale zarazem ta

świadomość zamyka człowieka w świecie wyobrażeniowym. Dzisiaj

człowiek pracuje przede wszystkim swoim myśleniem i swoją wyobraźnią.

Tworzy wokół siebie sztuczny świat, który odgradza go od rzeczywistości.

Człowiek zapomniał już o tym, jak żyć w rzeczywistości. Za rzeczywistość

bierze zwykle swoje wyobrażenia, dlatego nie potrafi już żyć realnie.

Człowiek stworzył sobie sztuczne potrzeby i sztuczny świat. Zamienił

naturę na kulturę, ale jak się okazało, jest to kultura śmierci. Kiedy

oderwiemy nasze myślenie od rzeczywistości, wtedy zjawiają się demony

zagłady (jeźdźcy Apokalipsy). Myślenie nie jest w stanie stworzyć

rzeczywistości, to potrafi tylko sam Bóg. Myślenie może co najwyżej

zanegować i odrzucić rzeczywistość. A negacja rzeczywistości człowieka

prowadzi do śmierci.

Jak wyrwać człowieka ze szpon świadomości? Jak pokazać mu

wspaniałość realności? Nawet wtedy, gdy Bóg przemówił do Mojżesza

Słowem Prawdy, ludzie stworzyli sobie wyobrażenia bożków. Człowiekowi

potrzeba słowa prawdy. Potrzeba mu Słowa Bożego. A jednak nawet

Boże Słowo Prawdy nie przegoniło wszystkich demonów świadomości.

Nawet wtedy, gdy przyszło do nas Słowo Boże wcielone w Jezusie
Chrystusie, nie wszyscy j

e przyjęli.

background image

93

Jakiej więc mocy potrzeba, żeby człowiek uznał swoją realność i realność

Boga? A może potrzeba wielkiej słabości? Może po prostu potrzeba tego

Wielkiego Cierpienia, które zbawiło świat? Misterium Męki Pańskiej. To

właśnie otwiera serca i umysły ludzi. Ecce homo. Oto jest człowiek.

Człowiek umęczony i cierpiący. Człowiek dotknięty w swojej realności.
Jezus Chrystus.

Bóg przychodzi do człowieka w cierpieniu. Uzdrawia chorych, pociesza

cierpiących, zmarłym przywraca życie. Bóg nie działa w naszej

świadomości i wyobraźni. Nie zamieszkuje w intencjach poznawczych.

Bóg nawiedza naszą osobę. Jako osoba przemawia do nas słowem

prawdy i ożywia nas od środka. Przychodzi do nas w słowie prawdy, czyli

wierze, w czynie dobra, czyli w miłości, i w upodobaniu życia, czyli w
nadziei.

Bóg przychodzi do człowieka po pomoc. Przychodzi z Cierpieniem

swojego Syna. Składa to Cierpienie w ręce człowieka – w ręce Matki i

Uczniów, w ręce swoich wyznawców. Bóg ofiaruje swoje Cierpienie za ich

życie. Za zbawienie świata. Ofiaruje im siebie. Bóg nie przychodzi do

człowieka z myśleniem, ale przychodzi ze swoim cierpieniem. Przychodzi

nie z potęgą myślenia, ale ze słabością cierpienia. Przychodzi do

człowieka z prawdą o człowieczeństwie. Tą prawdą nie jest myślenie, ale
rea

lność cierpienia. Cierpienie, które oczyszcza. Cierpienie oczyszcza

człowieka z myślenia i wyobrażeń. Cierpienie wprost odziera człowieka z

myśli, marzeń i wyobrażeń. Cierpienie zdziera sztuczną zasłonę i ukazuje

samą osobę. Ecce homo. Ukazuje nam człowieka potrzebującego.

Właśnie nagą osobę.

Osoba potrzebuje osoby. Osoba szuka osoby. To osoba przyzywa kogoś

drugiego. Osoba wzywa na pomoc drugą osobę. Osoba woła i prosi.

Wołanie osoby jest prośbą i błaganiem. Również Bóg woła do człowieka.
Prosi go i zaprasza do siebie.

Pójdź za mną. Przyjdź na ucztę weselną.

Bóg chce, by człowiek przyjął to zaproszenie. By człowiek zechciał z Nim

obcować. By zechciał być z Bogiem i żyć dla Boga. Bóg nas nieustannie

wzywa i zaprasza. To właśnie jest powołanie. Człowiek został powołany

do miłości, do wiary i ufności, do radości i nadziei. Człowiek został

powołany do życia osobowego, które jest nazywane życiem wiecznym.

Bóg nas powołał, czyli zaprosił do siebie.

Misterium Męki Pańskiej. Tajemnica Cierpienia. Bóg cierpiący za

zbawienie świata. Bóg, który doświadczył ludzkiej słabości. I podnosi

słabość cierpienia do rangi najwyższej ofiary. Bóg zbawił świat dzięki jego

słabości.

background image

94

Ludzkie życie jest słabe i kruche (EV 44). Ono znosi przeróżne cierpienia i
rany. Ale cierpienie j

est dla człowieka potrzebne. Ono obala wszystkie

nasze złudzenia. Oddala nasze błędne myśli i wyobrażenia. Cierpienie

zdziera ludzkie maski i pozy. Odziera człowieka z całego kulturalnego

blichtru i szpanu. To właśnie cierpienie ukazuje nam sens ludzkiego życia.

Zaczynamy cenić życie wtedy, gdy je tracimy. Doceniamy życie dopiero w

cierpieniu i w cierpieniu poznajemy je w całej pełni. Czyżby więc człowiek

odżywał na nowo dopiero w cierpieniu? Żyjemy w cierpieniu i cierpimy w

życiu. Życie jest naprawdę trudne. Jest bonum arduum.

background image

95








Słowo i rozumienie

Anzelm ukuł hasło: fides quaerens intellectum. Wiara poszukuje

zrozumienia. Mamy więc rozum – wiarę – i rozumienie. Na pewno

zgodzimy się, że wiara prowadzi nas do zrozumienia Boga. Przyjęte

Słowo Boże daje nam rozumienie Boga. To pokazuje zarazem, że wiara

jest przyjęciem słowa prawdy. Stąd naturalne słowo prawdy daje nam

rozumienie człowieka lub świata.

Rozumienie jest wewnętrznym wyposażeniem władzy poznawczej, czyli

rozumu. Będzie to skutek przyjęcia słowa prawdy. Przyjęcie i

zadomowienie się słowa prawdy w rozumie owocuje rozumieniem.

Dlatego władzę poznawczą człowieka nazywamy rozumem. A samemu

człowiekowi przypisujemy rozumność.

Słowo prawdy jest skutkiem aktywności bytowej prawdy. Jeśli słowo

prawdy będzie skutkiem aktywności osobowej prawdy człowieka, to

zaowocuje ono rozumieniem prawdy o człowieku, czyli rozumieniem

samego człowieka. Właśnie w tym zakresie takie rozumienie (intellectus)

jest podstawą poznania intelektualnego (intellegere). Bez takiego

rozumienia będziemy mieli jedynie wiedzę empiryczną, czyli skojarzenie

danych zmysłowych (wrażeń).

Rozumienie jest niezbędnym wyposażeniem rozumu. Bez słowa prawdy i
rozumienia nie ma poznania intelektualnego (intelektu). Ale to rozumienie
nie j

est jakimś zewnętrznym oglądem intelektualnym albo

świadomościową naocznością. Rozumienie jest oparte na słowie prawdy,

a więc na realnym i bezpośrednim oddziaływaniu prawdy bytowej (prawdy

bytu). Rozumienie jest zatem oglądem samej prawdy jako własności
i

stnienia. Jest czytaniem wewnątrz bytu (inter legere). Rozumienie

przenika więc do wnętrza bytu albo po prostu prawda ujawnia się na

zewnątrz w intelekcie.

Można powiedzieć, że rozumiemy samą prawdę bytu, a nie jakieś

poznawcze treści (taką lub inną species). Rozumienie dotyczy zatem

background image

96

realnych bytów w samej ich realności (w ich istnieniu), a nie naszego

ujęcia poznawczego. Słowo obrazuje bowiem samą realność. Obrazuje

prawdę istnienia. Dlatego powiemy, że rozumiemy rzeczywistość dzięki

zdobyciu i przyjęciu bytowej prawdy, a nie dzięki konstrukcji poznawczych

treści (kojarzeniu wrażeń lub scaleniu wyobrażeń). To przyjęcie prawdy w

postaci słowa prawdy daje nam rozumienie rzeczywistości. Tym

rozumieniem staje się słowo prawdy. A zatem to prawda daje rozumienie,

a nie poznanie zmysłowe. Zmysły mogą jedynie potwierdzać nasze
rozumienie.

Tak więc rozumienie staje się słowem, a słowo rozumieniem. Dlatego

słowo i rozumienie są związane bezpośrednio z prawdą bytu. Są one

skutkiem oddziaływania tej prawdy na rozum (intelekt). Dlatego mówimy,

że intelekt (rozum) jest zdolny oglądać, czyli rozumieć, prawdę. Dopiero to
rozumienie-

słowo może zostać przedstawione i wypowiedziane przez

rozum. Na tym zdaje się polegać dialogiczność człowieka, czyli zdolność
mowy. Rozumien

ie ma postać słowa wewnętrznego, które może zostać

wypowiedziane na zewnątrz. Na tym polega ludzka zdolność mówienia.

Podstawą mowy jest więc rozumienie prawdy jako słowo prawdy. Jest to

słowo, które możemy wypowiedzieć.

Tym człowiek różni się od zwierząt: on nie tylko poznaje (ogląda), ale

także rozumie rzeczywistość (zagląda w głąb niej), i dlatego może o tym

mówić. Mówimy zatem dzięki rozumieniu, dzięki przyjęciu słowa prawdy.

Bez tego nasza mowa byłaby próżna. Na początku człowiek przyjął Słowo

Boże, czyli Słowo Bożej Prawdy. Taki był początek poznania i rozumienia
wszystkiego.

Dlaczego człowiek nie wytrwał? Dlaczego zgłupiał? Dlaczego porzucił taką

doskonałą wiedzę? A może to nie była jeszcze wiedza, a tylko samo

rozumienie? Człowiek zaś chciał coś zatrzymać dla siebie. Chciał zdobyć

właśnie jakąś wiedzę i to go zgubiło. Szatan oszukał człowieka twierdząc,

że gdy pozna zło będzie jak Bóg – wszechwiedzący. Jednak chęć

poznania zła wykraczała poza rzeczywistość. Aby poznać zło, trzeba było

odrzucić dobro. A odrzucenie dobra stało się odrzuceniem Boga. Poznając

zło człowiek poznał pustkę i nicość. I dzięki temu stał się demonem a nie
Bogiem.

Trzeba powrócić do rozumienia rzeczywistości. Człowiek w swoim

poznaniu musi powrócić do rozumienia rzeczywistości. Ale do tego

potrzebne jest przyjęcie słowa prawdy. Człowiek musi na powrót przyjąć

Słowo Boże i całą prawdę, którą Ono ze sobą niesie. To powinien zrobić

każdy pojedynczy człowiek dla siebie i za siebie. Każdy człowiek musi

przyjąć prawdę, żeby zrozumieć samego siebie. Musimy mieć

świadomość, że jeżeli nie poznamy samych siebie, to będziemy żyli w

background image

97

kłamstwie. A życie w kłamstwie nie prowadzi do niczego dobrego, lecz
prowadzi na manowce.

Śmierć spada na człowieka nagle. Wówczas możemy wszystko stracić.

Jeśli żyjemy w kłamstwie i grzechu, to nic po nas nie zostanie, gdyż

wyrzekliśmy się własnej osoby, a stworzona przez nas świadomość

rozpłynie się jak poranna mgła. Zostaną po nas nagie kości i odrobina

ludzkiej złości.

Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz? Przecież człowiek jest godzien

rozmawiać z Bogiem. Człowiek został wezwany na spotkanie z Bogiem.

Został zaproszony przez Boga do Królestwa Niebieskiego. Ponieważ

człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Człowiek jest

stworzoną osobą i jako osoba może przebywać z Bogiem i z Nim

rozmawiać. Ale to zarazem znaczy, że człowiek powinien żyć jako osoba.

Aktywność ludzkiej osoby wyraża się w religii i moralności. Religia

oznacza naszą łączność z Bogiem (z Osobami Boskimi), natomiast

moralność oznacza kontakt z osobami ludzkimi. Nie ma innego kontaktu
osobowego. Relacje interpersonalne przedstawiane w psychologii

stanowią oszustwo, jeśli nie są moralnością, czyli nie są działaniami

moralnymi. Tylko działania moralne łączą nas z innymi osobami. Różne

inne działania oddzielają osoby od siebie. A bez łączności z Bogiem

moralność jest wprost niemożliwa. Moralność nie jest bowiem czysto

naturalnym działaniem człowieka, podobnie jak religia. To są działania

osobowe wykraczające poza naturę. Ludzka natura działa dialektycznie –

raz dobrze, a raz źle i wcale nie jest bardziej skłonna do działania dobrego

niż do złego. Dlatego konieczne jest wsparcie ze strony osoby i jej

aktywności. To osoba posiada moc działania moralnego, jeśli będzie

mogła ujawnić swoją aktywność. Aktywność osobową stanowią akty wiary,

miłości i nadziei. Aktem wiary jest kontemplacja, aktem miłości jest

sumienie, zaś aktem nadziei upodobanie pięknego życia.

W rozumie wiarą staje się przyjęcie słowa prawdy. Dlatego mówimy, że
wiara prowadzi

nas do rozumienia. Wiara jest przyjęciem i uznaniem

prawdy. Wiara zamieszkuje w rozumie w postaci słowa prawdy. Jest to

przede wszystkim Słowo Boże. Wiara jest przyjęciem Słowa Bożego.

Właśnie dzięki takiej wierze nasz rozum zdobywa i otrzymuje dostęp do
p

rawdy. Prawda istnieje bowiem jako własność transcendentalna istnienia,

będącego zasadą realności w każdym bycie. Natomiast w rozumie prawda

objawia się i zostaje przyjęta już jako słowo.

Słowo jest nośnikiem prawdy. Ono ujawnia prawdę na poziomie rozumu.

Dlatego dla rozumu zasadą poznania jest słowo prawdy. To na tej
zasadzie, która stanowi jakby wzorzec poznania (matrix), rozum jest w

stanie rozpoznawać i rozumieć realne byty. Słowo prawdy jest miarą

background image

98

(matrix) naszego poznania. Słowo prawdy rodzi się z doświadczenia

wewnętrznego, a nie powstaje na zasadzie doświadczenia zewnętrznego

(zmysłowego). To z powodu słowa prawdy nasze poznanie rozumowe

(poznanie intelektualne) ma zdolność sięgania do głębi bytu – do jego

realności (czyli do zasad i własności istnienia).

Poznanie rozumowe nie jest układanką puzzli, czyli jakichś obrazków

zmysłowych. Poznanie rozumowe ma zdolność sięgania do samego

wnętrza bytu i odkrywania zasad bytowych (poznawania struktury

bytowej). Na tym właśnie polega poznanie metafizyczne, czyli filozofia.

Jednak nie da się tego wypełnić bez przyjęcia słowa prawdy. Tego nie

można wykonać bez wiary w realność bytów – bez wiary w istnienie
bytów, zarówno Bytu Boskiego – Osobowego Boga, jak i bytów
stworzonych –

osób ludzkich i pozostałych bytów. Tutaj potrzebna jest

jakaś wiara filozoficzna, o której pisał Jaspers. Wiara filozoficzna jest

przyjęciem prawdy. Taka wiara daje nam w efekcie rozumienie

rzeczywistości.

Bez tego wszystkiego będziemy tworzyli jedynie jakąś wiedzę empiryczną,
która pol

ega na układaniu obrazu świata z cząstkowych wrażeń i

postrzeżeń, jak w zabawie w puzzle. Ten, kto lepiej kojarzy rozrzucone

fragmenty, szybciej ułoży całą układankę. Ale w tym empirycznym obrazie

rzeczywistości zawsze brakuje zrozumienia. Dlatego padają głosy, że

świat jest bezsensowny i absurdalny. Trzeba przyznać, że bez głębszego

zrozumienia świat wydaje się absurdalny. Ale to nie rzeczywistość jest

absurdalna. Bezsensowny jest obraz układany przez naszą świadomość.

A więc to świadomość powinna się nam jawić jako coś absurdalnego,

ponieważ to w świadomości brakuje prawdy, dobra i piękna, a nie w

rzeczywistości. To byty są obdarzone własnościami prawdy, dobra i

piękna. Musimy zrozumieć samą rzeczywistość, musimy zrozumieć realne

byty sięgając do ich prawdy, dobra i piękna. Dopiero gdy spotkamy

osobową prawdę, osobowe dobro i piękno człowieka, dopiero wtedy

poznamy w pełni całego człowieka. Zrozumiemy jego realność i

powołanie.

Dlaczego człowiek nie chce sięgać do wiary i słowa prawdy? Dlaczego
zadawala si

ę pozorami – sferą zjawiskową, jak proponował Kant?

Dlaczego pozbawia się kontaktu z rzeczywistością? Dlaczego pozbawia

się łączności z Przyczyną realności? Dlaczego człowiek odrzuca swoją

realność oddając się na pastwę świadomości? Czyżby wygodniej żyło się

w sferze świadomości? A może jest to zwykła pycha, gdyż sądzimy, że

świadomość (myślenie - cogito) zależy tylko od nas samych?

Jestem świadomy siebie i swojej wartości. Jestem świadomy swojego

życia. Ale na ogół znaczy to, że mogę pomyśleć o sobie, co zechcę i

background image

99

uznać to za realność. Jednak dzięki myśleniu nie stanę się ani odrobinę

bardziej realny, a wprost przeciwnie, oddalam się od swojej realności, bo

stwarzam świat pozorów i wyobrażeń. Przykrywam swoją realność

pudrem zmyślenia i fałszu. Dlaczego upudrowana kobieta wydaje się

piękniejsza? Dlaczego wolimy sztuczne upiększenia zamiast realnego

piękna? Ponieważ łatwo jest obejrzeć zewnętrzne upiększenia, natomiast

wewnętrzne piękno trudno jest zobaczyć, zrozumieć i przeżyć. Łatwiej jest

coś zobaczyć niż zrozumieć. Łatwiej jest odwołać się do zmysłów niż

kontemplować prawdę, dobro i piękno. Sięgamy zawsze po to, co jest pod

ręką, a nie po to, co najlepsze. Takie pójście na łatwiznę może nas drogo

kosztować. Może nas całkowicie zgubić, ale o tym przekonamy się już po

śmierci, gdy będzie za późno.

Nie możemy wybierać tego, co najłatwiejsze. Człowieka stać na trudne

rozwiązania. Nasza duchowość i osobowość wymagają prawdziwego

trudu. Poszukiwanie prawdy nie jest wcale łatwe. Ale pomagają nam w
tym filozofowie

. To oni „odwalają” za nas najcięższą robotę. Oni poszukują

prawdy i podpowiadają nam, gdzie tę prawdę znajdziemy. A prawda nie

leży na ulicy jak różne inne przyjemności. Na poznanie prawdy trzeba

zapracować. Trzeba się natrudzić, żeby odkryć, jak blisko ona jest, choć
ukryta.

Posłuchaj słowa prawdy. Posłuchaj Słowa Bożego. A wówczas prawda

Cię dosięgnie i nawiedzi. Musisz ją tylko przyjąć. Całą. Bóg zawsze mówi

nam prawdę, gdyż On sam jest Prawdą. Musimy przyjąć prawdę,

ponieważ tylko prawda może nas wyzwolić z pęt świadomości. Prawda
daje nam zrozumienie – czyli intelekt. Daje nam poznanie intelektualne.

To dzięki przyjęciu prawdy władza rozumu staje się intelektem, czyli

osiąga zrozumienie jako wgląd intelektualny. Świadomość niczego nie

ogląda, ani nie poznaje ze zrozumieniem. Ona wszystko tworzy, czyli

konstytuuje, jak pokazał Husserl. To znaczy, że świadomość tworzy

układanki z danych zmysłowych. Świadomość tworzy idee, czyli

abstrakcyjne obrazy. Są to wyidealizowane twory lub konstrukcje.

Nasze myślowe intencje przedstawiają coś na temat rzeczywistości. One

tworzą zjawiska jako różne interpretacje rzeczywistości. Świadomość

stanowi jedynie interpretację rzeczywistości, a nie jej rozumienie lub

poznanie. Świadomość niczego nie pojmuje i nie rozumie. Ona wyłącznie

interpretuje i cieszy się swoimi interpretacjami. Układa coś po swojemu i

jest zadowolona z własnych układanek. Ale świadomość nie rozumie

rzeczywistości i sama nigdy jej nie zrozumie. Świadomość nie może

zrozumieć rzeczywistości, gdyż nie zna prawdy i nawet nie chce jej znać.

Świadomość nie potrzebuje prawdy, jej wystarczy, że coś się da pomyśleć

lub że zostało już pomyślane. Dla świadomości wartościowe jest myślenie

background image

100

jasne i wyraźne. Cenna jest sama możliwość pomyślenia czegoś,

możliwość wyobrażenia sobie czegoś, czyli konstrukcja myślowa.

W ten sposób świadomość tworzy nicość, która ma nam zastąpić

rzeczywistość. W ten sposób świadomość tworzy nieprawdę, która ma

zastąpić realną prawdę. Świadomość fałszuje więc prawdę i

rzeczywistość. Wprost podszywa nie pod rzeczywistość obracając

wszystko w nicość. Świadomość staje się głównym wrogiem człowieka.

Jest bowiem tym, co może go zniszczyć, działając od wewnątrz. Jest tym,

co atakuje i zabija człowieka od środka. Dlatego człowiekowi tak trudno
jest

bronić się przed świadomością, a jednocześnie tak łatwo jest jej

ulegać. Jest to pułapka zastawiona na człowieka przez szatana.

Świadomość jest takim koniem Trojańskim pozostawionym przez szatana.

To właśnie świadomość (cogito) jest demoniczną siłą, a raczej niemocą.

Dlaczego człowiek ulega tej demonicznej pustce i niemocy? Dlatego, że

nie chce żyć realnie i osobowo, bo to jest trudne i wymaga wyrzeczeń.

Niestety po upadku życie ludzkie jest trudne i niebezpieczne. Skończyło

się rajskie życie i zaczęła się ziemska tułaczka. Tułaczka i żebraczka.

Zaczęła się samotność człowieka oderwanego od Boga.

Człowieka można zrozumieć tylko dzięki słowu. Człowieka nie da się

zrozumieć na podstawie wiedzy empirycznej. Jeżeli będziemy oglądali

człowieka z zewnątrz, to nigdy nie dotrzemy do jego osoby. Nie zdołamy

poznać godności jego istnienia. Oglądając człowieka z zewnątrz będziemy

się posługiwali jedynie interpretacjami. Będą to interpretacje działań lub

zachowań człowieka. Ale to nie pozwala w żaden sposób przeniknąć całej

realności człowieka.

Jeśli w swej wiedzy o człowieku postawimy na jego cielesność, to z

konieczności musimy się odwołać do dobra, jakim jest przyjemność. Jeśli

z kolei postawimy na rozumność albo raczej na świadomość, to musimy

się odwołać do dobra rozumu – czyli ostatecznie do myślenia (cogito).

Obie te drogi, którymi przebiegała historia filozofii, stanowią ślepe uliczki.

Pojmowanie człowieka jako cielesnego prowadzi do zwykłego hedonizmu,

który ostatecznie kończy się uzależnieniem człowieka od otoczenia. Z

kolei pojmowanie człowieka jako świadomości kończy się gloryfikacją

myślenia i wolności wybierania, co ostatecznie prowadzi do

wyeksponowania

wolności

myślenia.

Wolna

myśl,

czyli

wolnomyślicielstwo, staje się ideałem człowieczeństwa. Ale nie zdajemy

sobie sprawy, że jest to ideał demoniczny. Pierwszym wolnomyślicielem

jest bowiem szatan. Jest on transcendentalną świadomością, która

ogarnia wszystkie pojedyncze świadomości. Świadomość jednostkowego

człowieka staje się demonem. Jeśli człowiek podda się niemocy swojej

demonicznej świadomości, to wtedy zatraca siebie, zatraca swoją osobę.

background image

101

Człowieka można zrozumieć dzięki słowu prawdy. Słowo prawdy nie jest

żadną wiedzą (empiryczną lub racjonalistyczną). Ono nie stanowi żadnej
wiedzy zdobywanej przez c

złowieka. Słowo prawdy jest czymś więcej niż

wszelka wiedza. Słowo prawdy stanowi samo rozumienie prawdy. Słowo

jest przyjęciem prawdy przez rozum. Właśnie przyjęta przez rozum

prawda, przyjęta w postaci słowa, daje nam rozumienie.

Żeby zrozumieć człowieka, musimy przyjąć osobową prawdę, właściwie

prawdę samego człowieka, czyli prawdę o człowieku. Dopiero przyjęcie tej

osobowej prawdy prowadzi do pełnego zrozumienia człowieka – czyli

poznania, kim jest człowiek. Poznanie różnych wydarzeń lub faktów z

życia człowieka nie daje nam jeszcze właściwego zrozumienia. Poznając

fakty i wydarzenia możemy się pokusić jedynie o interpretację. Możemy

zinterpretować różne fakty i wydarzenia, ale to nie prowadzi nas do

samego zrozumienia człowieka. Żadna interpretacja nie staje się

rozumieniem. Rozumienie nie pochodzi więc z nagromadzenia wiedzy

empirycznej (z kontaktu zmysłowego). Ono nie pochodzi również z

samego myślenia (lub wiedzy racjonalistycznej).

Nasze myślenie jest wyobrażeniowe. W średniowieczu mówiono wprost o

wyobraźni. Wydaje się, że ta wyobraźnia najpierw stała się jaźnią, czyli
cogito

Kartezjusza, aby następnie przekształcić się w świadomość

Husserlowską. Wyobraźnia przedstawia nam zobrazowane interpretacje,

czyli wyobrażenia – myślowe obrazy. Tworzenie wyobrażeń (fantasmata)

zostało przez Husserla przedstawione jako konstruowanie intencji

poznawczych. Czysta świadomość jest po prostu wyobraźnią albo

wyobraźnia działa jako czysta świadomość. Tu nie ma różnicy. Kant

uważał, że ludzka wiedza ma być zespoleniem wyobrażeń w jeden spójny

obraz świata (w jeden racjonalny system). Ale zespolenie lub scalenie

wyobrażeń stwarza jedynie wyimaginowany obraz rzeczywistości. To

nigdy nie będzie prawda. To nigdy nie da nam prawdy. Prawda nie jest

jakimś całościowym obrazem lub systemem. Prawda jest zrozumieniem

każdego jednostkowego bytu. Jest rozumieniem tego bytu w nim samym –
w tym, czym on jest. Jest rozumieniem bytu w jego istnieniu i istocie.

Prawda zamieszkuje bowiem w istnieniu bytu objawiając się poprzez jego
is

totę. Dzięki aktowi kontemplacji rozum jest w stanie przyjąć tę prawdę w

postaci słowa. Przyjmując słowo prawdy rozum zdobywa rozumienie, czyli

poznawczą adekwację, jakąś poznawczą współmierność i odpowiedniość.

Zdobywa wprost miarę realności. Rozumienie jest przede wszystkim miarą

realności, bo dzięki niemu poznajemy i rozumiemy realne byty. Słowo

prawdy jako rozumienie jest więc miarą i zasadą naszego poznania. Bez

tego słowa nasz rozum staje się pusty i bezużyteczny. Tracimy
rozumienie, czyli sens rzeczy

wistości. Wówczas wszystko zaczyna

background image

102

wydawać się nam bezsensowne i absurdalne. Dlatego musimy być bardzo

wrażliwi na przyjęcie prawdy i na słowo prawdy. Bez przyjęcia prawdy

rozum zaczyna tworzyć, czyli wymyślać i wyobrażać sobie różne rzeczy.

Człowieka możemy zrozumieć tylko dzięki słowu prawdy. Tylko dzięki

słowu możemy bowiem zrozumieć człowieka jako osobę. Ponieważ to

właśnie słowo ukazuje nam i objawia osobę. Dzięki Słowu Bożemu

mogliśmy zrozumieć Boga jako Trójcę Osób. Dzięki ludzkiemu słowu
prawdy, kt

óre przyniósł nam personalizm (Wojtyły, Gogacza, także

Stycznia), możemy zrozumieć człowieka jako osobę.

Człowiek jest osobą w swoim istnieniu. Wojtyła nazwał istnienie człowieka

istnieniem osobowym. Z kolei Gogacz pokazał, że relacje osobowe są
relacjami

istnieniowymi, opartymi na własnościach transcendentalnych

prawdy, dobra i piękna, przejawiających istnienie ludzkiego bytu. Wojtyła

zdefiniował osobę jako „właściwy człowieczeństwu sposób jednostkowego
bytowania
” (Osoba i czyn, s.131). Natomiast Gogacz d

efiniuje osobę jako

byt jednostkowy o intelektualnej istocie powiązanej przez swą realność z

aktem istnienia” (Ku etyce chronienia osób, s. 28). Jego zdaniem tym, co

osobę czyni osobą, jest akt istnienia oraz intelektualność istoty (por. s.29).

Analizy b

adawcze wspomnianych autorów pokazują nam, że osoba jest

podmiotowością istnienia. Natomiast rozumność (intelektualność) i

wolność stanowią już istotowe przejawy osobowej podmiotowości i

przynależą do ludzkiej natury. Np. Boecjusz definiował osobę jeszcze na

tym poziomie natury lub istoty: jako jednostkową substancje o rozumnej
naturze.

Znamy bezpośrednio ludzką naturę, zaś do osoby nie mamy takiego

bezpośredniego dostępu. Ale to nie znaczy, że nie ma żadnego kontaktu
osobowego. Filozofia dialogu Bubera p

okazała nam, że istnieje osobowy

kontakt na gruncie relacji osobowych. Z kolei Gogacz znakomicie powiązał

relacje osobowe z własnościami prawdy, dobra i piękna (u niego

realności). W ten sposób wyjaśnił i wykazał, że relacje osobowe stanowią

najgłębszy kontakt między osobami, zarówno pomiędzy osobami ludzkimi,

jak i pomiędzy Osobą Boską a osobą człowieka. Takie rozwiązanie

wskazuje jednocześnie, że osoba człowieka pochodzi od Boga.

Osoba ludzka została stworzona przez Boga i powstała jako

podmiotowość istnienia. To Bóg stwarza istnienie bytu, zwłaszcza stwarza

osobowe istnienie człowieka. Dopiero z istnienia na zasadzie sprawczego

oddziaływania wewnętrznego (relacji wewnątrzbytowych) wyłania się

istota, czyli możność istotowa wyposażona we władze duchowe i cielesne.

Dlatego powiemy, że to nie osoba jest rozumnością i wolnością.

Wyposażenie natury lub istoty w rozumność i wolność nie stanowi jeszcze

background image

103

samej osoby. Osoba jest tym, co sprawia i wyznacza ludzką naturę. Nie

jest więc tak, że to rozumna natura określa i wyznacza osobę, ale
odwrotnie –

to osoba wyznacza i określa naturę i władze naturalne.

Dopiero takie podejście pozwala nam zrozumieć stworzenie człowieka w

pełnej doskonałości osobowej oraz jego upadek w Raju, co doprowadziło

do oderwania się natury od osoby i powstania stanu natury upadłej.

Dlatego nie wolno traktować rozumności i wolności człowieka jako

pełnego i jedynego wyrazu doskonałości osoby. Tylko osoba pozostaje w

pełni doskonała. Rozum i wola utraciły doskonałość osobowego działania,
a sam

e z siebie mogą działać jedynie dialektycznie, czyli w sposób

zmienny –

raz dobrze, a raz źle. Dlatego do przywrócenia stanu

doskonałości człowiekowi potrzebna była łaska, czyli bezpośrednia pomoc

ze strony Boga. Bez łaski człowiek nie byłby w stanie wydobyć się ze
stanu upadku.

Łaska na powrót uruchamia naszą osobową aktywność. Łaska dotyczy

bezpośrednio osoby, tzn. jest połączeniem naszej osoby z Osobą Boską

poprzez relacje osobowe. Dopiero poprzez wywołaną aktywność osoby

łaska doskonali naturę. Bóg uobecnia się w osobie człowieka, a nie

bezpośrednio w naturze. Bóg tylko raz wcielił się w ludzką naturę, ale

także dzięki osobowej obecności. Wówczas sama Osoba Syna i jej

sprawcza aktywność udoskonaliła ludzką naturę Jezusa. Bóg stał się

człowiekiem, ale to nie znaczy, że stał się ludzką naturą. On przyjął tę

naturę. Ludzka rozumność i wolność są zdolne do osobowego działania,

ale za sprawą osobowej aktywności, a nie same z siebie.

Bóg jest Miłością. Ale człowiek nie jest miłością. Człowiek może kochać i
d

ziałać pod wpływem miłości. Powiemy, że człowiek jedynie posiada

miłość i może kochać, czyli miłować. Jest zdolny do miłości. Bóg

natomiast jest Miłością, gdyż jest samą Osobą, a nawet Trójcą Osób. To

znaczy, że to Boska Osoba jest Miłością. Człowiek, który jest zarówno

osobą jak i naturą, nie jest miłością, ale może mieć miłość i działać z

miłości. Człowiek działa bowiem poprzez swoją naturę i tam objawia swą

miłość. Dlatego w przypadku człowieka mamy miłość naturalną oraz

miłość osobową (nadprzyrodzoną).

Miłość nadprzyrodzona (caritas) jest zawarta w osobie, natomiast miłość

naturalna (eros lub amor) występuje w naturze człowieka, we władzach

naturalnych. Miłość osobowa doskonali miłość naturalną i podnosi ją do

poziomu osobowego. Człowiek może kochać po ludzku – po swojemu, ale

może również kochać osobowo – czyli w pełni. Dzięki temu sam decyduje

kim chce być – osobą czy tylko naturą.

background image

104

Jeśli człowiek odwróci się od Boga, czyli porzuci jednocześnie swoją

osobę, to pozostanie mu sama natura, czyli zmienność działania. Na tej

zmienności natury nie da się zbudować niczego trwałego. Moralność

naturalna jest wątła i nietrwała. Jest to próba budowy doskonałości na

czymś zmiennym – na zmienności i możności działania. Jest rzeczą

niemożliwą zamienić możność działania (czyli władzę i zdolność) na trwałą

cnotę lub dyspozycję. Tylko jakaś aktywność (akt) jest w stanie na trwałe

udoskonalić możność i władzę. Ale to musi być aktywność z wyższego

poziomu, czyli aktywność osobowa. Jedynie akty osoby mogą napełnić

możność działania odpowiednią mocą, która byłaby trwałą miarą i zasadą.

Działająca samodzielnie natura zawsze pozostaje na rozdrożu. Raz

będzie działała dobrze, a raz źle. Na ogół kończy się to na

przyzwyczajeniu do jakichś działań. Przyzwyczajenie stanowi jakieś

ukierunkowanie działania. Ale mogą to być przyzwyczajenia dobre (cnoty)

lub złe (wady). Jednak przyzwyczajenie nie zapewnia nam bezwzględnej

trwałości. Przyzwyczajenie natury zawsze pozostaje czymś względnym.

Jeśli więc zmienią się zwyczajne warunki, to wtedy przyzwyczajenie nie

zadziała. Jeżeli więc pojawią się nowe okoliczności, to człowiek musi na

nowo coś postanowić, czyli od nowa zdecydować o swoim działaniu. A to

sprawia, że powracamy do pierwotnego dylematu, co wybrać – dobro czy

zło, prawdę czy fałsz. Kiedy człowiek staje przed wyborem bez żadnej

wewnętrznej zasady, wtedy równie dobrze może wybrać dobro jak i zło.

Bez właściwej zasady wyboru jako zasady działania człowiek nie będzie w

stanie postąpić właściwie, to znaczy będzie postępował w sposób dowolny

(przypadkowy). Najczęściej będzie się starał wybrać coś pośredniego,

czyli to, co nazywamy mniejszym złem. Ale wybór mniejszego zła nie

rozwiązuje sprawy, gdyż ostatecznie zaprowadzi nas na dno, chociaż

małymi kroczkami.

Tutaj potrzeba radykalnego

rozwiązania. Trzeba się opowiedzieć po

stronie dobra. To znaczy, że potrzeba nam nawrócenia. Tylko radykalne

nawrócenie może nas uratować. Nawrócenie wychodzi bowiem poza

naturę i otwiera nas na to, co osobowe. Nawrócenie otwiera nas przede
wszystkim na Os

obę Boga (na Chrystusa). Ale otwiera nas również na

własną osobę i jej aktywność oraz na inne osoby bliźnich. W nawróceniu

otwieramy się na aktywność osoby, która jest spowodowana łącznością z

Bogiem (z Osobą Boską). Wówczas osobowa aktywność wywołana łaską

przelewa się i ogarnia całą duszę i ciało. Dzięki temu władze duchowe i

cielesne zdobywają wewnętrzne wyposażenie w postaci zasad i pobudek

do działania moralnego. Zdobywają więc wewnętrzne sprawności, które

nadają trwałość działaniom dobrym i właściwym. We władzach pojawia się

trwała dyspozycja. Trwała zasada, jakby jakaś forma, czyli przedmiot

formalny stanowiący zasadę działania takiej władzy.

background image

105

W średniowieczu miłość nadprzyrodzoną nazywano „formą wszystkich
cnót” (forma omnium virtutum). Tak nazywa j

ą św. Tomasz w traktacie De

caritate. Miłość nadprzyrodzona (caritas) byłaby więc formą i zasadą

właściwego działania, czyli działania moralnego. Ta miłość jest najtrwalszą

sprawnością, która wprost pcha człowieka ku dobru – ku dobru
osobowemu. Wówczas nie

ma dylematu wyboru różnych możliwości. Jest

stała chęć czynienia dobra. Natomiast miłość naturalna (eros) nie ma cech

stałości. Ona jest zmienna jak każde naturalne działanie. Eros jest niestały

jak sama natura. Raz kocha coś jednego, aby innym razem pokochać coś

zupełnie innego. Miłość naturalna nie zna jednego osobowego dobra,

dlatego może kochać człowieka ze względu na dobra zewnętrzne, np. ze

względu na doskonałość rozumu (czyli wiedzę) albo ze względu na

przyjemność cielesną (np. seks). Miłość naturalna dostrzega jedynie jakieś

wymierne dobro doświadczane przez władze naturalne (cielesne lub

duchowe). Dostrzega różne wartościowe elementy, ale nie widzi jeszcze

samej osoby człowieka i nie czuje osobowej godności. Dlatego nie da się

zbudować trwałego związku osobowego na miłości naturalnej (na erosie
albo na erotyce).

Dopiero miłość nadprzyrodzona jako miłość osobowa jest w stanie

udoskonalić naszego erosa i podnieść go do poziomu osobowego. Miłość

erotyczna (concupiscientia) będzie nas popychała w kierunku seksu jako

zabieganie o rozkosz erotyczną. Wyższa miłość naturalna (dilectio) będzie

nas kierowała w stronę dobra rozumu, czyli np. ku dobrom kulturowym

albo w stronę rozwoju umysłowego i twórczości artystycznej. Ale w

każdym z tych działań nadal będzie nieobecne pragnienie osobowego

dobra, gdyż nie będzie miłości do osoby. Dopiero miłość nadprzyrodzona

uwzględnia osobowe dobro człowieka, czyli uwzględnia godność i

realność osoby. Osobie należy się bowiem bezwarunkowa miłość, gdyż
osoba jest dobrem bez

względnym, które należy kochać w całej pełni.

Osobę trzeba kochać miłością osobową (caritas).


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ŻYCIE DUCHOWE
post, Życie duchowe, wewnętrzne, Teksty różne
(O ŻYCIE DUCHOWE)
Bluźnierstwo przeciw pierwszemu przykazaniu Dekalogu, Życie duchowe, wewnętrzne, Teksty różne
Miłość w mówieniu i słuchaniu, życie duchowe
Siedem dowodów wyższości kobiety nad mężczyzną…, Życie duchowe, wewnętrzne, Teksty różne
Właściciele czy słudzy liturgii, Życie duchowe, wewnętrzne, Teksty różne
WYRZUTY SUMIENIA, Życie duchowe, wewnętrzne, Teksty różne
O cnocie czystości; Czystość jest Twoim skarbem; Czy dziewictwo to przeżytek; Twoje życie duchowe
KOCHAM CIĘ TAKIM JAKI JESTEŚ-JEZUS(1), Życie duchowe, wewnętrzne, Teksty różne
101 pytań o życie duchowe
Stajemy się tym co przyjmujemy, Życie duchowe, wewnętrzne, Teksty różne
ŚWIĘTOKRADZTWO, Życie duchowe, wewnętrzne, Teksty różne
ŻYCIE DUCHOWE DROGĄ WEWNĘTRZNEGO UZDROWIENIA, Z Bogiem, zmień sposób na lepsze; ZAPRASZAM!, Katolik.
BLUŻNIERSTWO, Życie duchowe, wewnętrzne, Teksty różne
ADRES, Życie duchowe, wewnętrzne, Teksty różne

więcej podobnych podstron