1
By Jaruszcz
Życie duchowe człowieka
To, co dla człowieka najważniejsze, dzieje się w nim samym.
Najważniejsze jest bowiem życie wewnętrzne człowieka. To właśnie życie
wewnętrzne ma podstawy osobowe. Możemy bowiem powiedzieć, że
nasza osoba przejawia się właśnie jako życie wewnętrzne. Mówimy także
o życiu duchowym człowieka. Życie wewnętrzne ma charakter duchowy,
gdyż wyrasta wprost z osobowego fundamentu – czyli z osobowego
istnienia. Stąd wniosek, że życie wewnętrzne i duchowe ma swoje źródło
w istnieniu człowieka (w ludzkiej egzystencji). Nie może być ono funkcją
wyłącznie oddziaływań zewnętrznych (np. interakcji ze środowiskiem lub
oddziaływań kulturowych).
Życie wewnętrzne musi mieć źródło w samym człowieku. Wydaje się, że
to źródło z kolei musi cechować potężna aktywność. Powinna to być
aktywność czysto duchowa, czyli potrzebne jest jakieś źródło aktywności
duchowej (duchowości). Źródłem życia wewnętrznego i duchowego
człowieka będzie z pewnością osoba. Ale powstaje pytanie: czym jest
osoba ludzka? Odwołując się w tym przypadku do ustaleń Wojtyły i
Gogacza, osobą możemy nazwać sam akt istnienia ludzkiego bytu. Akt
istnienia niesie z sobą potężną aktywność duchową. Akt istnienia jest
źródłem całej aktywności człowieka. Wojtyła przytacza formułę
scholastyczną – operari sequitur esse. Wszelkie ludzkie działania i czyny
mogą się dokonywać i rozwijać tylko pod wpływem mocy i aktywności
istnienia.
Można domniemywać, że moc i aktywność istnienia przejawia się poprzez
własności transcendentalne. Zatem to prawda, dobro i piękno są wyrazem
mocy i potęgi duchowej istnienia. Możemy więc postawić tezę, że cała
duchowa moc i aktywność istnienia przejawia się i wyraża poprzez
własności prawdy, dobra i piękna. Jeżeli mówimy, że to istnienia działa
swoją mocą albo że przejawia ono swoją aktywność, to należy to rozumieć
jako oddziaływanie prawdy, dobra i piękna. Własności transcendentalne
działają już na poziomie istotowym. Moc i aktywność istnienia rozwija się
bowiem trójtorowo –
każda z własności transcendentalnych działa w
swoim kierunku i na swoim polu. Mamy więc sferę poznawczą (poznanie)
jako domenę działania prawdy. Mamy sferę wolitywną (chcenie) jako
2
domenę działania dobra. Mamy także sferę zmysłowości (uczucia) jako
domenę działania piękna. Życie wewnętrzne i duchowe człowieka
obejmuje właśnie te trzy sfery i domeny wyznaczone przez (osobowe)
własności transcendentalne. Wszystko to razem – tzn. te trzy sfery lub
zakresy działania oraz oddziałujące na nie trzy własności osobowe – służy
rozwojowi człowieka.
Musimy się teraz zastanowić, jak wygląda rozwój duchowy człowieka? Jak
się staje i rozwija duchowość człowieka? Co odgrywa tu najważniejszą
rolę? Co jest motorem napędowym całego rozwoju? A co mu
przeszkadza? Dlaczego człowiek może się w ogóle rozwijać, czyli
wzrastać duchowo?
Na podstawie tego, co już stwierdziliśmy, możemy wnioskować, że rozwój
duchowy człowieka musi być związany z transcendentalnymi
własnościami prawdy, dobra i piękna. Nasze poznanie musi mieć kontakt
z realną prawdą, czyli z transcendentalną własnością prawdy. Nasze
chcenie musi dotyczyć realnego dobra, czyli transcendentalnej własności
dobra. Nasze uczucia muszą dotyczyć realnego piękna, czyli
transcendentalnej własności piękna.
Wszystkie te trzy własności możemy spotkać w realnym bycie. W
scholas
tyce przypisywano je temu, co realne, traktując je zamiennie z
bytem. My, podążając za ustaleniami Gogacza, powiemy, że własności te
przysługują wprost istnieniu bytu. Istnienie posiadają jedynie realne byty.
Dlatego prawdy, dobra i piękna należy poszukiwać w realnych bytach. Nie
znajdziemy ich w kulturze, bo kultura obejmuje wyłącznie ludzkie
wyobrażenia prawdy, dobra i piękna. W kulturze zawarte jest tylko nasze
myślenie (nasze ujęcia i pojęcia) o prawdzie, dobru i pięknie. Czasami jest
ono słuszne i realistyczne, ale czasami jest błędne i idealistyczne.
Człowiek musi umieć oderwać się od pojęć i wyobrażeń, od myślenia. I
musi zwrócić się do rzeczywistości – do realnych bytów. Tylko tam może
spotkać prawdę, dobro i piękno jako realne własności. Aby osiągnąć
duchowy rozwój, człowiek powinien zanurzyć się w rzeczywistości.
Czy jednak człowiek zdoła przeniknąć realność innych bytów? Jak dotrzeć
do tego, co realne? Jeden byt nie może przekroczyć obszaru realności
innego bytu. Żaden ziemski byt nie może przeniknąć do wnętrza drugiego
bytu. Również człowiek nie jest w stanie wejść w obszar bytowy kogoś
innego. Skoro więc człowiek nie jest w stanie przeniknąć i wejść do innego
bytu, to musi się zwrócić do siebie samego. Człowiek może bowiem
wniknąć w głąb siebie. Może przeniknąć i poznać siebie samego. Jeżeli
jest to możliwe, to człowiek powinien poznać sam siebie, co głosili już
starożytni myśliciele (gnoti seauton lub scite teipsum). Tylko w ten sposób
3
człowiek może dotrzeć do swojej (osobowej) prawdy, do swojego
(osobowego) dobra i swojego (osobowego) piękna.
Jak możemy odkryć te osobowe własności? Jeśli powiemy, że prawdę
musimy odkryć w poznaniu, dobra musimy zapragnąć w chceniu, zaś
piękno musimy przeżyć w uczuciach, to czy łatwo jest nam tego dokonać?
Czy je
st to dla nas czymś naturalnym i dostępnym bez żadnego trudu i
wysiłku? Czy może wymaga to szczególnego zaangażowania i jakiejś
dodatkowej interwencji lub aktywności?
Należy uznać, że człowiek ma naturalne możliwości poznawania,
pożądania i chcenia, oraz przeżywania uczuć. Ale jest to możliwość
poznawania prawdy lub fałszu, możliwość pożądania i wyboru dobra lub
zła, możliwość przeżywania uczuć radości lub smutku. Człowiek ze swoją
ludzką naturą pozostaje na rozdrożu. Jego poznanie i myślenie, jego
pragnie
nia i wybory, czy wreszcie jego przeżycia i uczucia wciąż oscylują
pomiędzy przeciwieństwami. Człowiek raz ujmuje prawdę, a innym razem
dostrzega tylko fałsz (kłamstwo). Raz pragnie dobra, a innym razem
wybiera zło. Raz przeżywa radość, a innym razem doznaje smutku.
Człowiek wydaje się być zawieszony między skrajnościami. Natura daje
nam jedynie możliwości działania. Natomiast człowiek potrzebuje
ukierunkowania do właściwego rozwoju. Człowiek potrzebuje jakiejś
wskazówki i pobudki. Takiej pobudki potrzebuje
nasz rozum (umysł).
Takiej pobudki potrzebuje nasza wola i nasze uczucia (czyli serce).
Otóż taka pobudka może pochodzić tylko z samego źródła aktywności. Ta
pobudka i zachęta płynie właśnie z aktywności istnienia. Przyjęliśmy już,
że aktywność i moc istnienia wyraża się i przejawia poprzez oddziaływanie
własności transcendentalnych. Dlatego możemy uznać, że pobudką dla
poznania rozumu staje się oddziaływanie transcendentalnej własności
prawdy. Natomiast pobudką dla chcenia woli staje się oddziaływanie
tr
anscendentalnej własności dobra. Z kolei pobudką dla uczuciowości
staje się oddziaływanie transcendentalnej własności piękna.
Każda z tych własności działa w swoim zakresie. Ale ich oddziaływanie i
aktywność (moc sprawcza) wypływa z tego samego aktu istnienia.
Oddziaływanie własności transcendentalnych jest bezpośrednio związane
z mocą sprawczą istnienia. Wydaje się natomiast, że moc sprawcza
istnienia pochodzi od Boga, który jest jedynym sprawcą istnienia, czyli
Stwórcą. Moc sprawcza ludzkiego istnienia jest skutkiem naszego
powiązania z Bogiem. To od Boga nasze istnienie otrzymuje swoją moc i
aktywność. Ta moc jest wyrazem naszej łączności z Boska Prawdą, z
Boskim Dobrem i z Boskim Pięknem (z Chwałą Bożą). Im bliżej jesteśmy
związani z Bogiem, tym większa jest moc i aktywność naszego istnienia.
Im bardziej jesteśmy związani z Boską Prawdą, tym bardziej oddziałuje na
4
nasze poznanie osobowa prawda naszego istnienia (czyli
transcendentalna własność prawdy). Im bardziej jesteśmy związani z
Boskim Dobrem, tym
bardziej oddziałuje na naszą wolę osobowe dobro
(czyli transcendentalna własność dobra). Im bardziej jesteśmy związani z
Boskim Pięknem (z Chwałą Bożą), tym bardziej oddziałuje na nasze
uczucia osobowe piękno zawarte w naszym istnieniu (czyli
transcendenta
lna własność piękna). Znaczy to, że Bóg daje moc naszemu
istnieniu. I to On sprawia, że wzmaga się aktywność naszego istnienia. Z
kolei aktywność istnienia przekłada się na działanie własności prawdy,
dobra i piękna. Dzięki temu nasze duchowe władze zdobywają realną
pobudkę i zasadę dla doskonałego działania. Dlatego powiemy, że
doskonałe działanie władz duchowych staje się funkcją i wyrazem
aktywności istnienia. Można też przyjąć, że bez sprawczej mocy i
aktywności istnienia nie byłoby słusznego poznania realnej prawdy, ani
prawego chcenia realnego dobra, ani radosnego przeżycia realnego
piękna. Bez uruchomienia tej aktywności mielibyśmy tylko możliwość
dialektycznego poznania prawdy i fałszu, dalej mielibyśmy możliwość
dowolnego wyboru dobra i zła, czy wreszcie mielibyśmy nieustanną
huśtawkę uczuć, czyli możliwość przeżycia raz radości, a raz smutku. I tak
na okrągło.
Życie duchowe pozbawione osobowych odniesień i pobudek staje się
cierpieniem i dramatem nie do zniesienia. Trudno byłoby się w tym
wszystki
m połapać. Człowiek raz poznawałby prawdę, a innym razem
fałsz lub kłamstwo, i nawet nie wiedziałby, co i dlaczego poznaje. Ponadto
raz pragnąłby dobra, a innym razem pragnąłby zła, i także nie wiedziałby
dlaczego tak się dzieje. Podobnie byłoby z uczuciami radości i smutku.
Doprawdy trudno byłoby żyć bez moralnych zasad i wskazówek. Nie
można żyć świadomie (rozumnie) i w sposób wolny bez określenia zasad
działania i postępowania. Jeśli człowiek chce żyć w sposób świadomy
(rozumny) i wolny, to musi posiadać zasady, musi mieć jasno wyznaczony
cel działania. W poznaniu celem musi być realna prawda (osobowa), w
chceniu celem musi być realne dobro (osobowe), a w przeżywaniu uczuć
celem musi być realne piękno (osobowe). Działania człowieka muszą być
celowe, gdyż inaczej staną się całkowicie dowolne i człowiek straci sens
(czyli właśnie cel) życia.
Gdzie zatem ludzkie działanie może odnaleźć swój cel i sens zarazem?
Otóż celem i kresem naszego ludzkiego działania może i powinna być
osoba. Na podstawie tego, co pop
rzednio powiedzieliśmy, wynika, że
celem poznania ma być osobowa prawda, celem pożądania osobowe
dobro, a celem uczuciowości osobowe piękno. Widzimy więc wyraźnie, że
ludzka osoba jest bezpośrednio związana z prawdą, dobrem i pięknem –
własnościami istnienia, które określiliśmy mianem osobowych. Z naszych
badań wynika, że osoba stanowi podmiotowość istnienia. Dlatego
5
możemy stwierdzić, że cała aktywność istnienia utożsamia się z
podmiotowością istnienia, czyli z osobą. To znaczy, że aktywność istnienia
wypływa z samej osobowej podmiotowości. To z kolei pozwala nam
uznać, że to właśnie osoba przejawia się i jest określana poprzez
własności prawdy, dobra i piękna. Prawda, dobro i piękno opisują dla nas
osobę. Powiemy więc, że to osobie przysługuje realna prawda, realne
dobro i realne piękno. Osoba działa zatem poprzez prawdę, dobro i
piękno. Osoba jest zaangażowana w prawdę, dobro i piękno. Osoba
działa mocą osobowej prawdy, działa mocą osobowego dobra oraz działa
mocą osobowego piękna. Podsumowując te rozważania powiemy, że
źródłem życia duchowego człowieka jest sama osoba ludzka. Ale ta osoba
działa dzięki sprawczej (urealniającej) mocy istnienia. A to znaczy, że
ostatecznie działa ona dzięki sprawczej mocy samego Boga, który
stworzył człowieka. To dzięki powiązaniu z Bogiem osoba może działać
mocą prawdy, dobra i piękna, gdyż tej właśnie mocy udziela jej Bóg.
Aby rozwinąć nasze życie duchowe, musimy się skontaktować z prawdą,
dobrem i pięknem. Tym, co pozwala nam na kontakt z prawdą, jest
kontemplacja. Kontem
placja stanowi intelektualne doświadczenie prawdy.
Tym, co pozwala na kontakt z dobrem, jest sumienie. Sumienie stanowi
wolitywne doświadczenie dobra. Tym, co pozwala nam na kontakt z
pięknem, jest upodobanie. Upodobanie stanowi uczuciowe doświadczenie
piękna. Każda z własności transcendentalnych ma możliwość
oddziaływania na jedną z władz duchowych. Prawda ma moc
oddziaływania na rozum. Dobro ma moc oddziaływania na wolę, a piękno
ma zdolność oddziaływania na uczucia.
W akcie stworzenia realna prawda (czy
li własność transcendentalna
prawdy), która cechuje osobowe istnienie, urealnia w porządku istotowym
zdolność i władzę rozumu (czyli rozumność człowieka). Możemy więc
przyjąć, że nasza rozumność powstała pod wpływem oddziaływania
realnej własności prawdy. Realna własność prawdy niesie ze sobą
stwórczą moc istnienia. I właśnie dzięki temu własności transcendentalne
są w stanie urzeczywistnić treści istotowe. Prawda urzeczywistnia władzę i
zdolność do poznania intelektualnego. Jak to się dzieje? To dzięki
własnościom transcendentalnym sprawcza moc istnienia zostaje
przeniesiona na porządek istotowy. Mówimy, że istnienie urealnia istotę.
Istnienie jest aktem i urzeczywistnieniem, zaś istota jest możnością. Istota
ogranicza i określa istnienie. Istnienie urzeczywistnia treści isotowe,
zarówno duchowe, jak i cielesne. Ale to właśnie dzięki własnościom
transcendentalnym prawdy, dobra i piękna na poziomie istotowym zostają
urealnione rozum, wola i uczucia. Prawda przyczynuje rozum (intelekt),
dobro sprawia wolę, zaś piękno wywołuje w istocie człowieka
uczuciowość. Również materialna cielesność jest przyczynowana przez
własności transcendentalne jedności, odrębności i realności (res).
6
Przedstawił to w swojej książce P.Mielcarek: „Akt istnienia /.../ udziela
materii /.
../ transcendentalnych przejawów istnieniowych, czyli odrębności,
jedności i realności”. (s.197) Wynika z tego, że w istocie sferę duchowości
(duszę) urzeczywistniają trzy własności osobowe, zaś sferę cielesności
(ciało) urzeczywistniają kolejne trzy własności kształtujące materialność
istoty.
Należy więc stwierdzić, że cała dusza urzeczywistnia się dzięki sprawczej
mocy istnienia, ale rozum urzeczywistnia się dzięki bezpośredniemu
oddziaływaniu realnej i osobowej prawdy. Prawda jest otwartością.
Prawda ot
wiera człowieka. Prawda daje duchowości człowieka otwartość
–
otwartość na realność i rzeczywistość. Prawda otwiera człowieka, a więc
daje mu zdolności poznawcze. Dzięki temu człowieka może przyjmować
oddziaływanie rzeczywistości, czyli może poznawać. Poznanie jest
przyjęciem oddziaływania realności bytu (realnych treści istotowych).
Człowiekowi potrzebna jest taka otwartość, aby mógł się zrealizować, aby
mógł zrealizować swoje człowieczeństwo. Bez poznania człowiek nie
mógłby zrealizować swojego życia duchowego i osobowego.
Zbierając te rozważania można powiedzieć, że życie duchowe i osobowe
człowieka zaczyna się od poznawczego otwarcia. Żeby móc spełnić swoje
osobowe życie, trzeba otworzyć się na rzeczywistość. Trzeba przede
wszystkim otworzyć się na realność Boga i realność drugiego człowieka.
Bez takiej otwartości nigdy nie spotkalibyśmy się z drugim człowiekiem,
nigdy nie dotarlibyśmy do osobowej realności człowieka, nigdy nie
zdołalibyśmy poznać ludzkiej prawdy, czyli prawdy o człowieku.
Jednak pomi
mo możliwości poznania, jaką daje nam nasz rozum,
człowiekowi jest jeszcze potrzebne bezpośrednie przyjęcie i uznanie
prawdy, co sprawia w rozumie kontemplacja i wiara. Nasz rozum (intelekt)
musi przyjąć samo oddziaływanie realności istnienia w postaci realnej
prawdy. Znaczy to, że nasza poznawcza otwartość musi zostać
wypełniona mocą realności, musi się wypełnić realnością osobowej
prawdy. Jest to zarazem ten moment, kiedy spotykamy człowieka w jego
prawdzie, gdy przyjmujemy całą prawdę o człowieku (realną ludzką
prawdę). Wówczas rodzi się w nas wiara w człowieka – wiara, która jest
pełnym przyjęciem prawdy o człowieku.
Można powiedzieć, że podobnie wygląda sprawa z dobrem i wolą. Do
rozwoju duchowego potrzebny jest również kontakt z osobowym dobrem.
Ten kontakt zapewnia nam sumienie i wola. Sumienie stanowi
pożądawcze doświadczenie dobra. Sumienie jest bezpośrednim
oddziaływaniem realnego dobra na wolę. Dzieje się tak dzięki sprawczej
mocy transcendentalnej własności dobra, która jest przejawem
osobowego istnienia.
7
W akcie stworzenia realne dobro (transcendentalna własność dobra)
cechujące osobowe istnienie przyczynuje i urzeczywistnia w porządku
istotowym zdolność i władzę woli. Znaczy to, że nasza wola powstała pod
wpływem oddziaływania własności dobra. Dobro niesie ze sobą sprawczą
moc istnienia, dzięki której mogą zostać urealnione treści istotowe.
Własność dobra urzeczywistnia ludzkie pożądanie i chcenie, sprawia więc
powstanie rozumnej władzy pożądawczej, czyli woli. Powiemy zatem, że
to dobro sprawi
a i przyczynuje wolę. Wola jako zdolność pożądawcza
naszej duszy zostaje urzeczywistniona bezpośrednio przez osobową
własność dobra.
Dobro pociąga do siebie. Dobro pociąga człowieka wywołując w jego
istocie zdolności pożądawcze, czyli dążeniowe. Dzięki temu człowiek
może do czegoś dążyć, czegoś pragnąć. Może pożądać właśnie dobra.
Tak powstaje w człowieku władza woli. Pożądanie i chcenie woli jest
wywołane pociągającym oddziaływaniem dobra. Dobro pociąga naszą
duszę wywołując w niej dążność ku sobie (może nawet dążenie do
transcendencji).
Człowiekowi potrzebne jest dążenie do dobra, żeby mógł zrealizować
swoje człowieczeństwo. Bez pragnienia dobra człowiek nie zdołałby
zrealizować swojego życia wewnętrznego i duchowego. Życie duchowe
wymaga pożądawczego dążenia do osobowego dobra. Żeby człowiek
mógł spełnić swoje osobowe życie, musi zapragnąć realnego osobowego
dobra. Bez chcenia dobra nigdy nie moglibyśmy dotrzeć do realności
człowieka. Nigdy nie spotkalibyśmy człowieka w jego osobowej realności
(czyli w
istnieniu). Aby dotrzeć i skontaktować się z realnością, potrzebne
jest chcenie i pragnienie woli.
Już po stworzeniu ludzkiej woli, musimy nadal odbierać oddziaływanie
własności dobra. Takie późniejsze oddziaływanie dokonuje się dzięki
sumieniu. Sumienie
stanowi wezwanie dobra, które nas pociąga ku sobie.
Poprzez sumienie głos osobowego dobra wzywa naszą wolę do chcenia,
czyli do afirmacji. To właśnie osobowe dobro domaga się afirmacji.
Domaga się bezwzględnego chcenia. Wola może odpowiedzieć na
wezwanie dobra i sumienia swoim aktem chcenia. W ten sposób
docieramy do realnego dobra. Wola wypełnia się realnością dobra i
dopiero wtedy może osiągnąć szczyt swojej aktywności, co prowadzi już
bezpośrednio do osobowego rozwoju i moralnego postępowania.
Wówczas z
aczynamy pragnąć samej realności człowieka, gdyż pragniemy
jego realnego dobra. Wtedy naprawdę spotykamy człowieka. Spotykamy
go w całej jego realności (w samej jego egzystencji). I wtedy rozwijamy
własne człowieczeństwo, wtedy stajemy się w pełni osobą, gdyż możemy
8
podjąć działania osobowe, czyli działania moralne. Moralne działanie
opiera się na akceptacji prawdy, afirmacji dobra i fascynacji pięknem.
Na zakończenie musimy przedstawić także rolę i znaczenie piękna. Do
pełnego rozwoju duchowego potrzebny jest jeszcze kontakt z pięknem.
Kontakt z pięknem nazywany jest upodobaniem. Oddziałująca na nas
transcendentalna własność piękna wywołuje upodobanie. Upodobanie
stanowi oddziaływanie własności piękna na naszą uczuciowość (uczucia).
Wywołuje ono w naszej uczuciowości przeżycie radości i nadziei.
W akcie stworzenia piękno przyczynuje nasze uczucia (sferę uczuciową.
Ale wydaje się, że własność piękna przyczynuje zarówno naszą
uczuciowość, jak i samo życie. Te dwie zdolności naszej duszy idą w
parze, co najle
piej widać w zakresie płodności.
Jeżeli uznaliśmy, że nasza uczuciowość powstaje pod wpływem
oddziaływania realnej własności piękna, to dalszą konsekwencją będzie
teza, że nasze uczucia są powiązane z samym realnym pięknem. Piękno
oddziałuje na nas (na naszą duszę) w postaci upodobania, które pobudza
nasze uczucia. Upodobanie piękna wywołuje przeżycie podniecenia i
radości, czyli fascynację. Ponadto w przypadku człowieka wydaje się, że
piękno oddziałuje poprzez swój obraz, jakim jest życie. Piękno człowieka
jako bytu cielesnego przejawia się w samej zdolności życia. Życie jest
pięknem cielesności. Życie łączy naszą duchowością z cielesnością. Życie
jest bezpośrednim przejawem piękna. Dlatego w człowieku piękno działa
jako życie. To piękno-życie wywołuje w naszej uczuciowości upodobanie i
swoisty zachwyt, czyli fascynację. Piękno i życie są podniecające.
Wywołują przeżycie podniecenia (ekscytacji). To dzięki temu przeżyciu
podniecenia cała nasza uczuciowość pragnie życia i płodności. To dzięki
podnieceniu może w ogóle dojść do połączenia dwóch komórek życia w
akcie prokreacji.
Aby więc mogło dojść do spełnienia życia duchowego i cielesnego
człowieka, konieczna jest fascynacja pięknem życia na poziomie
uczuciowości. Człowiek musi odnaleźć w sobie upodobanie do piękna
życia. Musi zachwycić się życiem i jego pięknem. Bez tej fascynacji i
upodobania nie spełni się nigdy nasza uczuciowość. Wtedy uczucia
pozostają tylko zwykłym doznaniem cielesnym wywołującym przyjemność
lub przykrość. Aby rozwinąć nasze życie duchowe, musimy podnieść
uczuciowość na wyższy poziom do przeżycia czegoś duchowego, czegoś,
co łączy duchowość i cielesność. Tym właśnie powinno stać się przeżycie
piękna – przeżycie piękna naszego życia i tego wszystkiego, co niesie ze
sobą ludzkie życie.
9
Up
odobanie piękna i życia, czyli fascynacja pięknem życia, prowadzi do
przeżycia radości i nadziei. Dopiero uczucie radości i nadziei stanowi
spełnienie naszej zmysłowości. Nasza uczuciowość spełnia się w
przeżyciu radości i nadziei. Radości z ludzkiego życia i nadziei na nowe
życie dziecka. Dopiero te uczucia pozwalają nam pięknie przeżyć akt
prokreacji (akt miłości małżeńskiej).
10
Pochodzenie władz duchowych
Dla człowieka początkiem wszystkiego jest Bóg. To On stworzył świat i
przyrodę. To On stworzył człowieka. To znaczy, że dał człowiekowi
osobowe istnienie. Cała reszta potoczyła się już własnym torem.
Własności istnieniowe sprawiły całą istotę bytu, zarówno sferę duchową
jak i cielesną.
Umysł (rozum) człowieka powstał pod wpływem oddziaływania osobowej
prawdy. Rozum stał się darem prawdy. Z kolei rozumienie było przyjęciem
prawdy. Tak powstał umysł – rozum i rozumienie jako dar i przyjęcie
prawdy. Nasz umysł stał się miejscem, gdzie została przyjęta i
zamieszkała prawda. Jest to pierwsze miejsce objawienia się prawdy.
Umysł jest miejscem, gdzie objawiła się prawda. Jest to dom i mieszkanie
prawdy. Miejsce, gdzie ona przebywa w człowieku.
Prawda objawiła się jako rozum, czyli logos. Logos jest umysłem i słowem.
Logos jest także rozumieniem. Logos jest słowem, które niesie ze sobą
prawdę. Mówimy o prawdziwości słowa, albo mówimy o prawdziwym
słowie.
Syn Boży jest Logosem, czyli Prawdą i Słowem Bożym. W Bogu nie ma
zróżnicowania. Dlatego cały Logos (Prawda i Słowo) jest po prostu osobą.
W Bogu ma
my troistość Osób, ale jedność Boskiej natury. Natomiast w
człowieku występuje podział na osobę i naturę. Osoba w człowieku jest
jedna, ale natura ludzka jest potrójna. Odwrotnie niż w Bogu, gdzie są trzy
Osoby, ale jedna natura.
Stwarzając człowieka Bóg obdarzył go osobową prawdą, osobowym
dobrem i osobową prawdą. Są to trzy własności istnienia, które objawiają
się i działają pod wpływem łączności z Bogiem, czyli pod wpływem łaski
Bożej. Dzięki tej łączności i łasce wszystkie własności osobowe
zdobywają moc sprawczą.
Dzięki tej mocy osobowa prawda sprawia rozum jako władzę duchową.
Dlatego rozum ma zdolność przyjmowania prawdy. Prawda zjawia się w
11
rozumie i tam zamieszkuje w postaci słowa (verbum mentis). Słowo jest
postacią i obrazem prawdy. Słowo jest objawieniem prawdy. Jest jej
ujawnieniem się na zewnątrz.
Pierwotnie Słowo Boże jest Osobą. Osoba jest tym miejscem, gdzie
mieszka prawda. Dlatego stworzenie człowieka jako stworzenie osoby
ludzkiej jest związane z prawdą. Prawda żyje najpierw w osobie
cz
łowieka. Ale dysponując mocą sprawczą prawda sprawia rozumną
naturę. Osobowa prawda sprawia bezpośrednio ludzki rozum (umysł).
Rozum jest miejscem obecności prawdy w naturze.
Osobowa prawda jest otwartością i jawnością. Prawda otwiera człowieka
na świat. Rozum staje się otwartością natury. Jest jakby otworem, czyli
oknem, przez który wchodzi i wychodzi prawda. Dlatego mówimy, że
rozum (umysł) jest zdolnością poznawczą. Rozum pozwala nam
poznawać prawdę. Pozwala nam zrozumieć prawdę. Poznanie prawdy
jest je
j ujawnieniem się. Dzięki poznaniu prawda staje się jawna.
Ujawnieniem prawdy jest rozumienie. Jeśli mówimy, że rozum coś
rozumie, to znaczy, że rozumie prawdę – czyli przyjął ją i posiada.
Rozumienie jest posiadaniem prawdy, a zarazem jest posiadaniem słowa.
Słowo jest rozumieniem prawdy. Słowo przynosi ze sobą prawdę. Rozum
posiada bowiem prawdę w postaci słowa (tj. słowa prawdy). Rozum, który
posiada słowo prawdy, może wypowiedzieć prawdę do kogoś innego.
Wypowiedzenie słowa prawdy jest związane z wcześniejszym przyjęciem
prawdy. Bez przyjęcia prawdy nie będzie ani słowa, ani możliwości
porozumienia. Początkiem rozmowy (czyli jak się dzisiaj mówi –
komunikacji) jest przyjęcie prawdy – tej osobowej prawdy i jawności.
Wypowiadane słowo powinno zawsze być potwierdzeniem prawdy.
Jeśli wypowiadany fałszywe słowo, to znaczy, że chcemy zniszczyć
komunikację i porozumienie, gdyż staramy się zakryć prawdę. Prawda
domaga się jawności i otwartości. Prawda domaga się ujawnienia,
ponieważ jest jawnością i otwartością osoby. Prawda zjawia się w naszym
umyśle i ujawnia się dla naszego umysłu. Wówczas rozum zdobywa
rozumienie. Rozumienie jest jawnością prawdy. Jest ujawnieniem się
prawdy. Razem z osobową prawdą w rozumie pojawia się rozumienie
samej osoby. Rozumiemy wted
y (poznawczo), czym jest osoba, dzięki
objawieniu się w nas osobowej prawdy. Prawda przynosi nam poznanie
osoby. Osobowa prawda otwiera nasz rozum (umysł) na doświadczenie
osoby. Rozum doświadcza realności osoby poprzez przyjęcie osobowej
prawdy. Rozum doświadcza tej realności osoby poprzez przyjęcie słowa
prawdy.
Słowo prawdy pochodzi zawsze od osoby. Wypowiedziane słowo prawdy
jest zawsze osobowym aktem i działaniem. Słowo prawdy wypływa z
12
prawdziwej, czyli realnej, osoby. Słowo prawdy jest zrodzone przez osobę.
Nawet jeżeli pojawia się w naszym umyśle (rozumie), to zawsze swoje
źródło ma w osobie – mojej własnej, albo w innej osobie, albo ma swoje
źródło w samym Bogu. Od Boga pochodzi Słowo Boże. Jest to
najdoskonalsze słowo prawdy. Dlatego ma moc otwierania wszystkich
umysłów. Każdy człowiek może przyjąć Słowo Boże. Każdy człowiek
może i powinien przyjąć słowo prawdy. Jeśli tego nie robi, to znaczy, że
jego rozum wybrał nieprawdę, czyli kłamstwo. Jego umysł zamknął się na
osobową prawdę i trwa w kłamstwie.
Takim zamkniętym umysłem człowieka jest świadomość. Świadomość
zamyka się na realność. Świadomość żyje tylko własnymi myślami i nie
przyjmuje niczego z zewnątrz. Neguje rzeczywistość i dlatego obca jest jej
prawda realności. Świadomość posługuje się „jedyną prawdą”, którą jest
myślenie. Dla świadomości, którą Kartezjusz opisał jako cogito, „prawdą”
jest zgodność z własnym myśleniem – z myśleniem jasnym i wyraźnym.
„Prawdą” jest to, co mogę pomyśleć jasno i wyraźnie. Dlatego nie muszę
przyjmować prawdy, ale wystarczy, że ją pomyślę. Dla świadomości
prawdą staje się cogito.
Świadomość niszczy osobę. Świadomość odrzuca słowo prawdy. Prawda
przestaje być ważna, a najważniejsze staje się myślenie – moje myślenie.
Świadomość jest samo-okłamywaniem się człowieka. Świadomość
twierdzi –
„myślę więc jestem”, chociaż realnie wcale jej nie ma.
Świadomość powstaje wtedy, gdy odrzucamy prawdę i realność. Rozum
pozbawiony prawdy, traci kontakt z rzeczywistością, zaczyna myśleć i
tworzyć własną podmiotowość – podmiotowość myślenia, czyli jaźń
(pojmowaną tradycyjnie) albo świadomość (mówiąc współcześnie). Jeśli
uwierzymy, że świadomość i myślenie stanowią jedyną aktywność
człowieka, to możemy przegrać swoją osobę. Zagubimy wówczas
wszystko, co jest osobowe, ponieważ dzięki myśleniu nigdy nie zdołamy
odnaleźć i spotkać osoby (ani swojej własnej, ani żadnej innej, także
Boskiej). Myślenie oddala nas od osoby, wprost od niej odcina. Aby
odnaleźć swoją osobę lub osobę kogoś innego, musimy porzucić myślenie
i otworzyć się na realność i prawdę. Musimy po prostu przyjąć prawdę. Na
tym właśnie polega nawrócenie się, czyli zamiana myślenia na prawdę i
wiarę. Wiara stanowi właśnie przyjęcie prawdy. Musimy zamienić cogito
na credo.
Podobnie wygląda sprawa z powstaniem i działaniem woli. Nasza wola
powstała pod wpływem sprawczego działania dobra. To osobowe dobro
sprawia naszą wolę. Dobro pociąga bowiem duchowość do siebie. Dobro
wywołuje pożądanie. Dlatego wola jest władzą pożądawczą.
13
Wola jest pragnieniem dobra. Jest podążaniem w stronę dobra. Wola jest
tą zdolnością, która podąża za dobrem. Dlatego staje się motorem i
napędem ludzkiego działania. Wola pcha nas do dobra. Popycha nas do
realnego dobra. Wola jest czuła i wrażliwa na dobro. Jeśli doświadczy
pociągającej siły dobra, to podąża za nim. Wola ciągnie nas do dobra. Na
tym polega pożądanie. Wola jest władzą pożądawczą.
Pożądanie woli wyraża się w czynie dobra. Czyn dobra jest drogą do
osiągnięcia dobra. Czyn dobra jest próbą i zamiarem osiągnięcia dobra.
Jest to skok w kier
unku dobra, aby je złapać. Czyn dobra ma nam
przynieść dobro. Ale on jeszcze niczego ze sobą nie niesie. Czyn dobra
ma dopiero przynieść na końcu jakieś dobro. Ma osiągnąć i urzeczywistnić
jakieś dobro. Czyn dobra kończy się dobrem.
Działaniem woli jest chcenie. Mówimy, że wola pragnie, czyli chce, dobra.
To znaczy, że wola chce urzeczywistnienia dobra. Chcenie nie dotyczy
naszej wiedzy lub myślenia. Ono dotyczy realnego dobra i tylko dobra.
Wola zmierza zawsze do urzeczywistnienia dobra, czyli do osiągnięcia
realnego dobra. Dlatego czyn dobra musi dotknąć realnego dobra. Czyn
spełnia się lub wypełnia wtedy, gdy pochwyci i osiągnie (złapie) dobro. Nie
ma czynu bez osiągnięcia dobra. Czyn bez dobra jest gwałtem i
przemocą, jest zbrodnią, jest złem. Bez dobra czyn jest pusty i
niespełniony. Jest tylko działaniem na niby. Działanie na niby nie jest
żadnym działaniem. Nie ma nic gorszego niż złe działanie. Takie działanie
zabija osobę i niszczy osobowość.
Osiągnięciem dobra jest spełnienie. Czyn dobra jako działanie musi być
spełniony. Spełnienie staje się zdobyciem i posiadaniem osobowego
dobra. Spełnienie jest nagromadzeniem osobowego dobra. Spełnione
czyny sprawiają w nas nagromadzenie dobra. Zdobyte i uzyskane dobro
wspiera, wzmacnia i buduje naszą osobę oraz naszą realność. Zdobyte i
nagromadzone dobro ochrania naszą osobę. Dlatego jeśli chcemy chronić
jakąś osobę, otaczamy ją czynami dobra. Osobowa realność potrzebuje
wsparcia i ochrony. Osobowa realność uobecnia się w spotkaniu z dobrem
(z osobowym dobrem)
. Ta realność ujawnia się w czynie dobra. Realność
potrzebuje ciągłego wzmocnienia i potwierdzenia. Realność potwierdza
się w spełnionym czynie. Potwierdza się i umacnia w spełnionym dobru.
Działanie woli jest właśnie potwierdzeniem realności i osoby. Dzieje się to
w czynach dobra.
Czyn dobra jest afirmacją realności. Jest umocnieniem realności. Czyny
dobra umacniają osobową realność człowieka. Umacniają samą osobę.
Czyny dobra dają spełnienie osobie człowieka. Czynienie dobra jest
osobowym spełnieniem człowieka.
14
Człowiek spełnia się poprzez czyny dobra. Człowiek spełnia się w czynie
dobra, w słowie prawdy i w przeżyciu piękna. Ale można powiedzieć, że w
czynie dobra objawia się najwięcej realności, gdyż jest pomnożeniem
osobowego dobra. Inaczej mówiąc, czyn dobra dodaje moje dobro do
dobra drugiej osoby i dzięki temu pomnaża osobową realność. Czyn dobra
jest spotkaniem i uobecnieniem się dwóch osobowych dóbr. Właśnie w
tym spotkaniu następuje pomnożenie dobra.
Afirmacja dobra prowadzi do pomnożenia go. Afirmacja osobowego dobra
jest osobową miłością. Osobowa miłość (zwłaszcza miłość małżeńska)
prowadzi do pomnożenia dobra. Największym pomnożeniem osobowego
dobra jest poczęcie dziecka.
Osobowa wspólnota powstaje dzięki spotkaniu dwóch osobowych dóbr,
dzięki spotkaniu dwóch osobowych prawd oraz dzięki wspólnemu
przeżyciu osobowego piękna. Wspólny czyn dobra, wspólne słowo prawdy
i wspólne przeżycie owocują powstaniem doskonałej wspólnoty – owej
communio personarum
, o której pisał Karol Wojtyła. W tej osobowej
wspólnocie obecny jest sam Bóg. Taka wspólnota owocuje doskonałym
spełnieniem wyrażającym się w poczęciu nowej osoby. Ale to Bóg obecny
w osobowej wspólnocie sprawia osobę człowieka. Natomiast człowiek ze
swej strony przyczynia się jedynie do powstania ludzkiej natury. Jednak
natura nie jest samoistna i nie może żyć bez osoby (bez osobowej
subsystencji). Jeżeli więc odrzucimy udział Boga w tej wspólnocie, to
będzie się nam wydawało, że sami urodziliśmy człowieka i że ludzka
natura nie potrzebuje wsparcia osoby.
Także uczucia mają podobny początek. Uczucia powstały pod wpływem
sprawczej aktywności piękna. Osobowe piękno zawarte w akcie istnienia
sprawia i kształtuje naszą uczuciowość. Piękno jest tym, co się podoba.
Piękno wywołuje upodobanie. To upodobanie piękna kształtuje uczuciową
pożądliwość. Pożądliwość znajduje upodobanie w napotkanym pięknie.
Piękno, które się podoba, pobudza uczucia do pożądliwości. Pożądliwość
(concupiscientia
) jest poruszeniem i podnieceniem naszej uczuciowości.
Uczucia oddziałują na naszą cielesność. Dlatego to poruszenie i
podniecenie uczuciowe znajduje bezpośredni wyraz w ciele. To
pobudzenie i podniecenie ujawnia się poprzez ciało i jest widoczne na
twarzy i w ruchach ciała. Podniecenie wywołane pięknem porusza całą
cielesność człowieka i popycha go w stronę piękna.
Uczuciowość jest zawarta w ludzkiej duszy, ale oddziałuje także na
cielesność. Uczuciowość jest łącznikiem pomiędzy duszą i ciałem. Dlatego
na naszą uczuciowość działa duchowo-cielesny obraz piękna, jakim jest
życie. Ludzkie życie jest tym obrazem piękna, który bierze początek w
osobowym pięknie człowieka. Ludzkie życie także jest łącznikiem między
15
duszą i ciałem. Dlatego wydaje się, że głównym celem i przedmiotem
pożądliwości jest właśnie życie. Życie jest bowiem pobudzające i
podniecające. Życie pobudza i porusza cały cielesny organizm do życia i
odpowiedniego działania. Toteż życie podnieca naszą uczuciowość, a
przez nią także cielesność, do przekazania nowego życia. Ludzkie życie
spełnia się i realizuje w darze życia. Ale nie byłoby tego daru życia bez
podniecenia i pobudzenia ze strony naszej uczuciowości. To uczucia
zapoczątkowują dar życia. Widzimy więc, że rola uczuć jest niezwykle
doniosła.
Spełnieniem uczuciowości jest radość i nadzieja. Piękno, które się
podoba, wywołuje radość. Natomiast piękno, jakie niesie ze sobą ludzkie
życie, sprawia, że w uczuciach pojawia się nadzieja. Nadzieja dotyczy
przeżywania daru życia. Nadzieja jest duchowym przeżyciem życia. Jest
ufnością w dar życia. Nadzieja jest spełnieniem i wypełnieniem
pożądliwości. Nadzieja jest oczekiwaniem na nowe życie, ale nadzieja
jest również gotowością na przyjęcie nowego życia. Nadzieja wiąże się z
planowaniem potomstwa.
Upodobanie piękna zaczyna się od podniecenia i poruszenia uczuciowości
człowieka, który podąża i kieruje się w stronę piękna. Człowiek odczuwa
podniecającą moc piękna. I wówczas trzeba pozwolić dalej działać samej
uczuciowości. Jeżeli uczuciowość nie zostanie skażona doznawaniem
przyjemności, wtedy sama poczuje, że to życie jest podniecające.
Wówczas odkryje i doświadczy przemożnej siły życia. Ale gdy pójdzie za
przyjemnością, którą podsuwają jej zmysły, to zagubi swoje zdolności i nie
doświadczy ani piękna, ani życia. Musimy pamiętać, że doznawanie
przyjemności nie rozwija naszych uczuć, ale sprowadza je do odczuwania
tego, co cielesne i do uzależnienia się od tych doznań. To tutaj ludzie
popełniają najczęściej błąd, który wpływa na całe ich życie. Nie możemy
żyć przyjemnościami, ale musimy nauczyć się przeżywać osobowe
piękno.
Otóż uczuciowość musi się poddać upodobaniu piękna, a wtedy pozna, że
przeżycie podniecenia powinno mieć swój kres we własności życia.
Uczucia muszą poczuć, że podniecenie dotyczy samego życia. Jeśli
uczucia pójdą do końca za odczuwanym podnieceniem, to staną się
zdolne do właściwego przeżywania. Wtedy poznają, że dla naszej
pożądliwości właściwym przeżyciem jest fascynacja życiem. Jak sama
nazwa wskazuje, przeżycie dotyczy życia. Tym zasadniczym przeżyciem
pożądliwości jest nadzieja. Dlatego upodobanie piękna zaczyna się od
podniecenia, ale musi zakończyć się na nadziei. Dopiero bowiem nadzieja
stanowi odpowiednie odniesienie do ludzkiego życia – do tego życia, które
ma swoje źródło w samej osobie człowieka. Dlatego mówimy, że nadzieja
jest spełnieniem naszej uczuciowości.
16
Uczuciowość nie powinna więc dążyć do doznania przyjemności, bo to ją
ogranicza, ale zmierzać do przeżycia nadziei. Dopiero wówczas człowiek
może doświadczyć sensu życia. Sensem życia jest bowiem nadzieja na
nowe życie. Sensem życia jest poczęte na nowo życie. Właśnie taka
nadzieja doskonali naszą uczuciowość. Człowiek pozbawiony nadziei nie
jest w stanie przeżywać właściwie swoje człowieczeństwo. Taki człowiek
utracił już część swojego człowieczeństwa. Człowiek pozbawiony radości i
nad
ziei nie zdoła przeżyć osobowego piękna swojego i innych ludzi.
Osobowe piękno jest ukryte w ludzkim życiu, ale jednocześnie objawia się
poprzez to życie. Właśnie nadzieja może połączyć nas z osobowym
pięknem. Bo nadzieja łączy nas z ludzkim życiem. Jeśli więc zabraknie
nam nadziei, to wówczas nie będzie również daru życia. Nadzieja sprawia
w nas dar życia. Nadzieja daje człowiekowi życie. Nadzieja jest
życiodajna.
Jeszcze o władzach duchowych
Istnienie samoistne (Boskie) objawia się na zewnątrz, czyli wprost się
ukazuje, w bytach stworzonych. Istnienie stworzone (np. ludzkie) objawia
się, czyli ukazuje się, w swojej istocie. To istnienie znajduje wyraz na
zewnątrz w zdolnościach i własnościach natury (istoty). Takimi
własnościami natury są władze duchowe i cielesne.
Czym się różnią własności istnienia od własności istotowych? Już same
nazwy są inne. Ogólnie mówimy o własnościach transcendentalnych
(istnieniowych) oraz o własnościach kategorialnych (istotowych).
Własnościami kategorialnymi są rozumność, zmysłowość, życie,
cielesność. Ale wydaje się, że własności kategorialne są powiązane z
własnościami transcendentalnymi. Stanowią realne skutki sprawczej mocy
własności transcendentalnych.
Tak jak w ujęciu Arystotelesa materia jest czystą możnością. Natomiast w
połączeniu z przypadłościami (właściwościami cielesnymi) staje się
czymś, dlatego czasami mówi się o niej jako o substancji, tak samo rzecz
wygląda z istotą w ujęciu św. Tomasza z Akwinu. Tutaj istota staje się
czymś realnym dopiero w połączeniu z własnościami kategorialnymi.
Przypadłości cielesne powstają pod wpływem oddziaływania bytów
cielesnych (przede wszystkim atomów i związków chemicznych). Jak jest
w przypadku własności kategorialnych? Tutaj mówimy o władzach
duchowych i cielesnych. Otóż wydaje się, że te władze są w pierwszym
rzędzie przyczynowane przez własności transcendentalne istnienia.
17
Prawda przyczynuje rozum (intelekt); dobro –
wolę; piękno – uczucia;
jedność – życie; odrębność – zmysły; przedmiotowość (rzecz) – organizm
cielesny. N
atomiast ostateczny kształt i efekt nadają tym władzom
przyczyny celowe. Na rozumność człowieka wpływ mają aniołowie
(konkretnie –
nasz anioł stróż). To anioł jakoś wpływa na nas i dba z
pewnością o właściwe działanie naszych władz rozumnych. Anioł może
za
dbać o kontemplację, sumienie i upodobanie. Namawia nas zawsze do
kontemplacji, zachęca do słuchania sumienia oraz ukazuje upodobanie
piękna. Natomiast na władze i własności cielesne człowieka wpływa
przyroda jako zespół bytów cielesnych. To znaczy wpływają na nas te
byty, z którymi mamy bezpośredni kontakt.
Trzeba teraz zapytać, jak się ma możność istotowa do władz duchowych i
cielesnych? Według Arystotelesa władze noszą miano możności. Wydaje
się zatem, że są zakotwiczone bezpośrednio w możności. Ale władze
muszą być również zorganizowane wokół czegoś. Chyba będzie to ich
przedmiot. Przedmiotem władz duchowych są realne byty w zakresie
własności transcendentalnych. Przedmiotem rozumu jest prawda;
przedmiotem woli jest dobro, a przedmiotem uczuć jest piękno. Spotkanie
z tymi własnościami-przedmiotami wywołuje we władzach duchowych
zasadnicze działanie, które wyznacza i określa naturę danej władzy.
Prawda wywołuje w rozumie akceptację, czyli uznanie, które jest wiarą.
Dobro powoduje w woli afirmację, czyli bezwzględne chcenie, które jest
miłością. Piękno zaś wywołuje w uczuciach fascynację, czyli radosne
upodobanie, które jest nadzieją.
Bez kontaktu ze swoim zasadniczym przedmiotem władze nie mogłyby
podjąć właściwego działania. Wówczas zaczynają działać samorzutnie
(sponte), czyli „na własną rękę”. Rozum podejmuje wtedy myślenie, wola
zaczyna wybierać, zaś uczucie poddaje się doznaniu przyjemności. Dzieje
się tak wtedy, gdy tracimy kontakt z rzeczywistością. Prawda, dobro i
piękno są bowiem własnościami realnych bytów. Pozbawione kontaktu z
realnymi własnościami transcendentalnymi realnych bytów władze
duchowe nie są w stanie poprawnie działać. Działają wtedy jedynie
ubocznie, w sposób drugorzędny a nie zasadniczy.
Możność istotowa jest miejscem (jakby pustą przestrzenią), gdzie dzieje
się i rozwija cała realność istoty, czyli działania władz duchowych i
cielesnych. Możność materialna jest miejscem, gdzie skupiają się
wszystkie elementy materialne (atomy, cząsteczki i związki chemiczne).
Cielesność jest materią (możnością materialną) wypełnioną atomami i
cząsteczkami. Okazuje się, że w ciągu ludzkiego życia te atomu podlegają
całkowitej wymianie, ale organizm cielesny pozostaje ten sam, gdyż jest
18
ogarnięty i zorganizowany przez szczególną własność życia. Życie scala i
jednoczy całą cielesność człowieka.
Jak to więc jest z możnością duchową? Możność duchowa byłaby
miejscem, gdzie mieszczą się elementy duchowe? Ale czym są te
elementy duchowe? Czyżby duchowa możność była czystą
świadomością, w której pojawiają się i skupiają (wokół czego?) myśli,
decyzje i pragnienia, przeżycia radości i przyjemności? Ale elementy
duchowe wypełniające świadomość często pomijają realny kontakt z
rzeczywistością. Jeżeli elementy materialne organizuje życie, to można
przypuszczać, że elementy duchowe muszą być zorganizowane, czyli
scalone i zintegrowane przez osobę (w właściwie przez aktywność
osobową). Wydaje się, że tylko osoba (osobowa aktywność) jest w stanie
zapanować nad chaosem myśli i aktów poznawczych, wyborów i decyzji,
do
znań i przeżyć. Tak jak życie potrafi opanować chaos cząstek i atomów,
i uporządkować go w jeden ludzki organizm.
Osobowa aktywność, która wyrasta z samego istnienia, daje
jednoznaczne ukierunkowanie całej duchowości. Można powiedzieć, że to
właśnie osoba potrafi zorganizować i scalić elementy duchowe w jedną
całość – w osobowość człowieka albo w moralny charakter, jak mówiono
dawniej. Osobowa aktywność wyrasta ze sprawczości istnienia i jest
skierowana do osoby człowieka. Dlatego pozwala ona władzom
duch
owym spotkać się ze swoim zasadniczym przedmiotem, którym są
osobowe własności transcendentalne. Inaczej działania tych władz
podlegają całkowitej zmienności i rozbieżności, czyli stają się
przeciwstawne. Rozchodzą się w przeciwne strony, co sprawia, że
po
stępowanie człowieka nieustannie się zmienia.
Możność jest podstawą zmienności. Ponieważ istota człowieka stanowi
możność duchową i materialną, dlatego zarówno dusza jak i ciało
podlegają zmienności. Tę zmienność w duszy powodują rozbieżne
działania władz. Natomiast zmienność w ciele sprawiają przeciwne ruchy
elementów materialnych (atomów i związków cielesnych).
Aby działania duchowe osiągnęły stałość i trwałość, muszą być zwrócone
w jednym kierunku i wymierzone w jeden cel. Najlepiej jeśli tym celem jest
sam Bóg. Ale jeśli nawet działania duchowe będą zwrócone ku osobie
człowieka, to wtedy również spotykają się w jednym punkcie. Bo jeśli
rozum będzie się kierował osobową prawdą, jeśli wola będzie dążyła do
osobowego dobra, a uczucia odkryją osobowe piękno, to wszystkie te
działania duchowe spotkają się w konkretnej osobie, która przecież
dysponuje tymi wszystkimi własnościami. Na tym właśnie polega
moralność i moralne nastawienie człowieka. Moralne działania władz
19
duchowych zawsze są skierowane do osoby człowieka. Ten cel stanowi o
ich jedności i sile.
Musimy teraz zapytać, jak działania wydobywają się z władzy-możności i
jak przebiegają? Czym różni się władza duchowa od cielesnej? Otóż
władza cielesna jest po prostu cielesnym narządem przystosowanym do
odpowiedniego działania. Ale władza duchowa jest niematerialna. Nie jest
więc narządem cielesnym. Narządy cielesne są przystosowane do
kontaktu ze sferą materialną. Odbierają wpływ różnych właściwości
cielesnych (fizycznych). Na przykład wzrok wykształcił się pod wpływem
oddziaływania światła na organizm cielesny, słuch zaś powstał pod
wpływem oddziaływania dźwięku. To znaczy, że powstanie narządu było
spowodowane oddziaływaniem zasadniczego przedmiotu danej władzy.
Wydaje się, że analogicznie będzie wyglądała sprawa powstawania władz
duchowych. Tutaj również powstanie władzy sprawia oddziaływanie jej
zasadniczego przedmiotu. Zasadniczym przedmiotem rozumu jest prawda
(czyli realna własność prawdy). Zapytajmy więc, w jaki sposób prawda
kształtuje władzę rozumu? Mówiliśmy, że światło kształtuje narząd
cielesny wzroku działając z zewnątrz. Jednak w przypadku władz
duchowych wydaje się, że osobowa prawda kształtuje władzę rozumu
działając od wewnątrz (z poziomu istnienia).
Prawda jest własnością transcendentalną istnienia. Prawda jest jawnością
i otwartością. Dlatego prawda ujawnia się w możności duchowej istoty.
Prawda ujawnia się jako działanie poznawcze. Ujawnia się jako
akceptacja, jako uznanie –
czyli wiara. Takie działanie poznawcze
owocuje słowem (słowem prawdy). Właśnie słowo prawdy pozwala
naszemu rozumowi wyrazić i wypowiedzieć przyjętą i uznaną prawdę na
zewnątrz. Wydaje się, że w ten sposób powstaje zdolność i władza
rozumu (intelektu). Rozum jest władzą przyjmowania i uznawania prawdy
oraz wypowia
dania jej na zewnątrz (do kogoś drugiego) w postaci słowa.
Rozum miałby więc postać słowa. Rozum jest władzą niematerialną. Nie
potrzebuje narządu cielesnego.
A więc wszystko, co dotyczy rozumu, dzieje się w sferze możności
duchowej. Współczesna filozofia identyfikuje tę duchową możność jako
świadomość. Dlatego uważa się, że świadomość obejmuje wszystkie akty
duchowe: poznawcze intencje, rozumienia i myśli; pożądawcze decyzje i
przeżycia, chcenie i wybory, odczucia i doznania przyjemności. Podobnie
Kartezj
usz pojmował swoje cogito. W świadomości dzieje się wszystko, co
dotyczy działań duchowych człowieka. Ale to wszystko pojawia się w
świadomości w sposób dowolny i bezładny. Filozofowie świadomości
poszukiwali w tym bałaganie jakiegoś porządku. Hume podpowiada nam,
że porządkowanie pojęć dokonuje się na zasadzie kojarzenia. Potwierdziła
20
to później psychologia asocjacyjna. Wydaje się, że skojarzenia pozwalają
nam zestawiać i grupować swobodne myśli, przeżycia i decyzje (wybory).
Według tej koncepcji możemy się uczyć. Nasze uczenie wspiera także
pamięć, chociaż być może pamięcią nazywamy w ogóle zdolność
kojarzenia. Inaczej Husserl, który twierdził, że człowiek posiada gotowe
schematy lub struktury myślenia. Dlatego sam konstruuje swój obraz
świata. Wydaje się, że dzięki temu w naszej świadomości powstaje coś na
kształt mapy lub planu rzeczywistości. Abyśmy mogli poruszać się w
rzeczywistości, musimy pamiętać minione zdarzenia i kojarzyć je, czyli
zestawiać w jakąś całość.
Człowiek potrafi porządkować różne rzeczy. Stara się uporządkować
swoją wiedzę i swoje życie. Człowiek pragnie zaprowadzić porządek w
swoim myśleniu i działaniu. Jeśli uda się to zrobić, wówczas działanie
człowieka staje się celowe i skuteczne. Człowiekowi potrzebne jest celowe
działanie. Nasze poznanie poszukuje celu, musimy wiedzieć, co chcemy
osiągnąć. Z kolei wokół celu można zebrać i ustalić środki do niego
wiodące. Właściwy dobór środków pozwala nam osiągnąć cel, a dzięki
temu zrealizować planowane działanie.
Powstaje pytanie, czy te dzi
ałania stają się i występują swobodnie w
duchowej możności? Czy poszczególne działania są przypisywane do
odpowiednich władz, czyli podmiotów działania? Filozofia wyróżnia
tradycyjnie odpowiednie władze duchowe: - rozum i wolę? Czym są
duchowe władze, a czym ich działania?
Podstawowe działanie władz duchowych stanowi ujawnienie się sprawczej
aktywności własności transcendentalnych. Rozum byłby tym miejscem w
duszy (czymś na kształt okna lub drzwi), przez które wydobywa się na
zewnątrz (z istnienia do istoty) działanie własności prawdy. Sprawczą
zasadą działania rozumu byłaby własna osobowa prawda, natomiast
przedmiotem a zarazem celem i kresem poznania byłaby własność
prawdy dowolnego, napotkanego bytu. Takie poznanie byłoby
ukierunkowane i celowe. Ale jeśli zaczynamy rozmyślać zamiast
poznawać, to nasze myśli zaczynają skręcać na boki (jak intencje w
modelu świadomości Husserla).
Aktywność własności transcendentalnych kieruje nas zawsze do celu.
Takim przebiegiem od prawdy do prawdy jest słowo. Słowo jest
zasadniczym skutkiem poznawczej aktywności prawdy. Z kolei czyn
moralny (jako czyn dobra) jest skutkiem pożądawczej aktywności dobra.
Czyn moralny jest przebiegiem od dobra do dobra. Wreszcie upodobanie
jest głównym efektem uczuciowej aktywności piękna. Jest ono
przebiegiem od piękna do piękna. Właśnie takie działania duchowe, które
mają postać relacji, są realne, ponieważ przebiegają i dokonują się
21
pomiędzy realnymi kresami relacji. Tylko dzięki tym realnym działaniom
możemy nawiązać realny kontakt z drugą osobą lub z innym bytem.
Wydaje się, że tego rodzaju działania tworzą rzeczywiste kanały
kontaktowe, które stanowią duchowe więzi pomiędzy ludźmi. Jeżeli
zabraknie takiego kontaktu, wówczas wytwarza się duchowa bariera. Tę
barierę tworzą nasze myśli i nasze pomysły, dalej nasze wybory własnych
pomysłów na życie, nasze pragnienia przyjemności. W ten sposób
budujemy mur z różnych ubocznych działań. Często zaś zasłaniamy się,
bo czujemy własną słabość i nicość. Wydaje się nam, że nasza osoba jest
naga, gdyż pozbawiona realności. Boimy się ujawnić swoją osobę, gdyż
zupełnie nie znamy jej mocy. A ujawnienie własnej osoby jest darem. Jest
oddaniem się do dyspozycji, jest służeniem drugiemu, jest posługą innym
ludziom aż po niewolę, czyli oddanie na zawsze.
Słowa, czyny i przeżycia rodzą się dzięki osobowej aktywności własności
transcendentalnych. Rodzą się pod wpływem doświadczenia
wewnętrznego. Natomiast myśli, wybory i doznania przyjemności rodzą
się pod wpływem doświadczenia zmysłowego. Dlatego są zmienne i
chwilowe, tak jak to, co zmysłowe. Dlatego wydaje się, że empiryzm
opisuje jedynie część ludzkiego doświadczenia. Dziś potrzebujemy
wyjaśnienia i opisu doświadczenia wewnętrznego (osobowo-mistycznego).
Empiryzm pokazuje nam tylko drugorzędne i uboczne działania władz
duchowych.
Otóż człowiek nie działa wyłącznie na podstawie doświadczenia
zmysłowego. Człowiek działa również na podstawie doświadczenia
osobowego, które ma źródło w Bogu. To osobowe doświadczenie albo
osobowa aktywność stanowi zasadę działania duchowego. Kształtuje ono
także same władze duchowe. Czym są te władze?
Racjonalizm i empiryzm pojmowały rozum jako jakiś obszar, gdzie
występują elementy duchowe – pojęcia i myśli (nazywane ideami). W tym
ujęciu rozum stawał się zbiornikiem pojęć-idei, czyli poznawczych
elementów duchowych. Uporządkowanie tych pojęć miało tworzyć wiedzę
racjonalną lub empiryczną. Ale takie rozumienie zawężało rozum
człowieka do pojemnika na wiedzę.
A przecież rozum jest czymś więcej. Rozum stanowi uzewnętrznienie się
os
obowej aktywności prawdy. W ten sposób rozum staje się przejawem
osobowej prawdy. Jest miejscem, gdzie objawia się prawda jako słowo.
Rozum jest więc przede wszystkim mieszkaniem słowa i prawdy. Słowo
stanowi duchowy przejaw prawdy. Słowo zawsze niesie ze sobą prawdę.
Dlatego właśnie jest słowem prawdy. Wydaje się, że to słowo prawdy jest
zasadniczym elementem duchowym naszej rozumności.
22
Ale słowo może się też wcielić, czyli przybrać postać cielesną. „A Słowo
ciałem się stało”. Może wcielone słowo staje się rozumem? Wcielony czyn
stawałby się wolą, a wcielone upodobanie stawałoby się uczuciowością?
Słowo jest tym obszarem duchowym, gdzie objawia się i zamieszkuje
prawda. Ta prawda przybierająca postać słowa nadaje naszej rozumności
realność. Możemy wtedy mówić o aktach poznawczych rozumu, które
ujmują prawdziwość poznanych bytów. Tym realnym działaniem jest wiara
jako uznanie prawdy. Wiara będąca już aktem rozumu rodzi się ze słowa.
Wiara jest podstawą poznawczej działalności rozumu. Wiara jest
otwarciem si
ę na prawdę i uznaniem tej prawdy. Dzięki zdobytej wierze
rozum jest zdolny odebrać i przyjąć każdą prawdę.
Jeżeli rozumowi zabraknie prawdy, słowa i wiary, wówczas staje się
świadomością i zaczyna działać jak świadomość. Podstawą działania
świadomości jest negacja rzeczywistości, czyli brak kontaktu z realnością i
realną prawdą. Właśnie wtedy pojawia się myślenie (cogito). Cogito jest
zasadą działania świadomości. Dzięki myśleniu świadomość zaczyna
tworzyć, czyli konstytuować, jak to określił Husserl, własny świat
intencjonalny (świat wyimaginowany).
Okazuje się, że człowiek może i potrafi żyć w takim wyimaginowanym
świecie. Ale dzięki temu nie osiągnie żadnej realności. Z powodu
świadomości człowiek nie spełni się w sposób realny. Może otaczać się
swoim
i myślami i pomysłami, poglądami i teoriami. Może nawet uważać,
że żyje pełnią życia, ponieważ stwarza sobie od nowa swój własny świat.
Niekiedy czuje się panem i władcą, ale nawet nie wie, że to są tylko
pozory –
świat wymyślony przez cogito.
Kiedy człowiek wymyślił i stworzył pierwsze narzędzie, wtedy poczuł się
silny i pewny swego. Poczuł się wtedy władcą! Ta chęć władzy i
panowania zgubiła człowieka. Ponieważ od momentu, kiedy człowiek raz
poczuł się panem i władcą, już zawsze chodziło mu po głowie panowanie.
Tak zaczęły się podboje, czyli przemoc i zbrodnie. A to wszystko jest
skutkiem ludzkiego myślenia. Bardzo trudno jest myśleć o rzeczywistości.
Zajmują się tym tylko filozofowie. Ale łatwo jest snuć swoje plany
zawładnięcia światem. Przyjemnie jest myśleć o panowaniu i podbojach, o
tym, jak zniszczyć wroga i przeciwnika. Człowiek potrafi wymyślić
najgorsze zbrodnie i tortury. Właśnie ludzkie myślenie skazało na mękę i
śmierć Chrystusa. Ale zmartwychwstały Chrystus pokonał śmierć i pokazał
nam, że nie tędy prowadzi droga do pełni człowieczeństwa.
Władza (chęć władzy) wyrasta z cogito. Natomiast służba ma początek w
credo
. Służba dotyczy i należy się realności. Władza zaś dotyczy ludzkich
23
pomysłów na panowanie nad światem, nad innymi ludźmi. Te dwa światy
są sobie przeciwne. Jedyną realną władzę nad światem ma Bóg.
Wszystko inne zostało wymyślone przez człowieka. To człowiek wymyślił
wszystkie systemy władzy. Wymyślił wszystkie instytucje i organizacje
polityczne. Co więcej, cała tworzona przez człowieka kultura staje się
uzasadnieniem władzy i panowania. Dopiero chrześcijaństwo przyniosło
nam kulturę służby i miłości. Chrześcijaństwo objawiło nam zupełnie nowy
ideał człowieczeństwa – postulowało służbę Bogu i bliźniemu. Jednak obie
kultury –
służby i władzy albo miłości i śmierci – nieustannie ze sobą
rywalizują, a nawet jedna zwalcza drugą. Człowiek ciągle wybiera władzę i
panowanie, i nie chce się oddać służbie. Jeśli jednak człowiek chce
pozostać osobą, to musi się poświęcić służbie drugiej osobie.
P
odsumujmy: co sprawia i przyczynuje władze duchowe człowieka?
Pierwszą przyczyną jest odpowiednia własność transcendentalna
stanowiąca zasadniczy przedmiot władzy. Drugą albo dalszą przyczyną
jest anioł jako przyczyna celowa rozumności człowieka. Mamy więc jedną
przyczynę wewnętrzną (element strukturalny) oraz drugą przyczynę
zewnętrzną (pewien byt). Przyczyna wewnętrzna działa strukturalnie, czyli
przygotowuje miejsce w strukturze bytowej dla danej władzy. Natomiast
przyczyna zewnętrzna powoduje i sprawia wyposażenie tej władzy, czyli
określa zakres działania tej władzy.
Realna prawda (jako przyczyna wewnętrzna) przygotowuje działanie
rozumu, czyli odnosi jego rozumienie do wszystkich bytów posiadających
własność prawdy. Natomiast byty anielskie poszerzają ten zakres
działania o poznanie i miłowanie Boga. Anioł jako byt czysto duchowy i
rozumny pomaga człowiekowi w poznaniu i miłowaniu Boga. Anioł może
nas oświecać swoim poznaniem Boga oraz może nas wspierać swoją
miłością do Boga. Anioł ukazuje nam swoje poznanie i swoją miłość.
Ponadto pokazuje nam, że poznanie i miłowanie Boga należy stawiać
ponad wszystko.
Aktywność władzy pochodzi z osobowego źródła. Jest to od razu działanie
skierowane do zasadniczego przedmiotu. Ale wpływ anioła określa sam
przebieg
i charakter działania. Anioł stróż jako przyczyna celowa zabiega
o to, żeby działanie duchowej władzy zawsze trafiało do celu. Anioł
wskazuje nam Boga jako cel działania poznawczego i wolitywnego. Można
zatem powiedzieć, że anioł stara się zadbać o to, żeby działanie człowieka
było celowe i powinnościowe. To znaczy dba o to, żeby celem poznania
ludzkiego był Bóg oraz żeby wola kierowała się powinnością wobec
Boskiego Dobra.
Anioł stróż wydaje się działać jak prawdziwy nauczyciel i wychowawca.
Anioł namawia człowieka, żeby postępował właściwie oraz żeby stawiał
24
moralność na pierwszym miejscu. Dlatego zachęca człowieka do
kontemplacji, do słuchania sumienia i do upodobania piękna.
Jeżeli człowiek wypadnie z ram życia osobowego (moralnego i
religijnego), to
samemu jest mu bardzo trudno powrócić do takiego życia.
Człowiek potrzebuje wtedy zewnętrznej zachęty albo jakiegoś impulsu.
Czasami może zadziałać wtedy sam Bóg, ale najczęściej działa wówczas
anioł stróż. Anioł zachęca nas do dobrego postępowania, podpowiada,
żeby się zastanowić i rozważyć, jak należy postąpić. Jednak człowiek
coraz rzadziej słucha porad anioła stróża. W ogóle człowiek przestał
dzisiaj interesować się sferą duchową . A jeśli już próbuje ożywić swoją
duchowość, to wybiera wróżby i magię. Nie potrafimy już dzisiaj
rozmawiać z aniołami. Nie rozumiemy, że potrzebujemy na co dzień
takiego wsparcia. Anioł może czuwać nad nami przez cały czas.
Wychowanie (pedagogika) polega na ukazywaniu człowiekowi celu dla
jego rozumu oraz powinności dla jego woli. Człowiek musi się nauczyć
działać celowo i powinnościowo. To znaczy, że w swoim poznaniu musi
brać za cel osobową prawdę Boga i człowieka. Natomiast w swoim
chceniu człowiek musi kierować się powinnością wobec osobowego dobra
Boga i człowieka. Także w swoich uczuciach człowiek powinien podążać
za upodobaniem osobowego piękna.
Dlatego zadaniem personalistycznej pedagogiki jest ukazywanie działania
celowego, powinnościowego (czyli moralnego) i z upodobaniem. Taka
pedagogika będzie w stanie nauczyć młodego człowieka życia i działania
osobowego. Musi też jasno wskazywać, że właśnie działanie osobowe
kształtuje charakter i osobowość człowieka. Takie działanie jest trwałe i
niezmienne, gdyż jest zawsze ukierunkowane na drugą osobę. Dlatego
może kształtować trwałą osobowość i niezmienny charakter. Człowieka
trzeba nauczyć przede wszystkim moralnego odniesienia do drugiej
osoby. Trzeba go nauczyć działania moralnego, które akceptuje i afirmuje
osobę człowieka. Ale trzeba także nauczyć go postawy religijnej, która
wyznaje i uznaje Osobowego Boga.
Współczesna pedagogika uczy wszystkiego, co jest uboczne i
drugorzędne, nie uczy natomiast tego, co najważniejsze. Zapomina o celu
i powinności, które są czymś zasadniczym. Dlatego współczesny człowiek
potrafi robić wiele różnych rzeczy, podejmuje różne prace zawodowe, ale
zupełnie nie umie żyć osobowo. Można powiedzieć, że jako osoba
człowiek jest kaleką. Współczesny człowiek jest osobą niepełnosprawną
moralnie i religijnie. To jest najgorsze kalectwo człowieka. Nawet nie zdaje
sobie sprawy, że dzięki temu zatraca całą swoją osobową godność.
25
Godność jest czymś przynależnym osobie ludzkiej. Ale jeśli w człowieku
nie ujawnia się i nie działa osobowa podmiotowość, to tym samym zanika
osobowa godność. Nie można domagać się poszanowania godności, jeśli
ją utraciliśmy. To tak jakby domagać się poszanowania własności wtedy,
gdy niczego nie posiadamy, bo przegraliśmy w karty lub na giełdzie. To,
że mamy prawo do godności, nie oznacza wcale faktu, że tę godność
posiadamy i rea
lizujemy. Tak jak prawo do wolności nie oznacza wcale, że
jesteśmy wolni albo że posiadamy wolność działania.
Człowiek musi ujawnić swoją godność poprzez osobowe działanie.
Osobowe działanie stanowi moralność i religijność. Działanie osoby
ludzkiej wyraża się właśnie jako moralność i religijność. Pamiętajmy, że
osoba ludzka (ani mężczyzna, ani kobieta) nie realizuje się w pracy
zawodowej. To jest wierutne kłamstwo usilnie dzisiaj lansowane przez
media. W pracy zawodowej spełnia się jedynie nasze myślenie o sobie.
Sukces zawodowy jest tylko czymś wymyślonym i nie daje człowiekowi
niczego pod względem osobowej realności. Człowiek uwielbia żyć w
świecie przez siebie wymyślonym. Uwielbia porównywać się z innymi i
wywyższać się ponad innych. Ale to zadawala jedynie nasze myślenie o
sobie i innych.
Człowiek musi stać się pełną osobą. W związku z tym musi nauczyć się
żyć osobowe, a nie tylko świadomościowo. Świadomość i myślenie nie
dają nam żadnej realności. Osobową realność człowieka budują relacje
osobowe, czy
li spotkanie z drugą osobą. To relacje osobowe wzmacniają
naszą osobową aktywność, czyli aktywność osobowych własności prawdy,
dobra i piękna. Człowiekowi są potrzebne zwłaszcza relacje osobowe
nawiązywane z Bogiem (przez Boga). Te relacje budują całą realność
człowieka – tę realność, która ma charakter trwały i niezmienny. To one
budują w człowieku życie wieczne. Jednak od samego człowieka zależy,
czy chce żyć życiem wiecznym, czy też chce żyć „na własny rachunek”,
tworząc swój wyimaginowany świat świadomości.
Człowiek najczęściej żyje teraźniejszością i codziennością. Żyje w ten
sposób według swojej oceny i swojego pomysłu. To wszystko dzieje się w
świadomości. Jednak to wszystko nie jest związane z poznaniem
realności. Realność pozostaje bowiem niedostępna dla naszej
świadomości. Dlatego łatwiej jest wymyślić własny świat. W ten sposób
człowiek ucieka przed rzeczywistością w wyimaginowany świat własnych
pomysłów. Wiele z tych pomysłów ułatwia nam codzienne życie. Czynią je
łatwiejszym, przyjemniejszym i szybszym. Ale te przeżycia świadomości
wcale nie sprawiają, że poszerzamy własną osobę i realność. Jest raczej
tak, że one przesłaniają nam osobową realność człowieka. Jeżeli człowiek
przestaje się kontaktować z realnością swoją i innych, to zatraca
jednoc
ześnie tę realność. Niestety pojawia się wówczas nicość i śmierć.
26
Jeżeli bowiem oderwiemy realność cielesności od jej źródeł, to
doprowadzimy do jej zaburzenia, rozpadu i wreszcie śmierci. Bytowanie w
wyimaginowanym świecie świadomości nie sprzyja naszemu życiu.
Dlatego dzisiaj zewsząd czyha na nas zagrożenie i śmierć.
Musimy się nauczyć żyć realnością. Musimy nauczyć się tego, że realność
człowieka, ale także przyrody, jest najważniejsza. Warto żyć dla realności,
a nie dla tego, co zostało wymyślone (np. sukces i sława). Dopiero w
perspektywie realności życie ludzkie staje się pierwszoplanową wartością.
Życie jest bowiem realnością cielesności, tak jak osoba jest realnością
duchowości człowieka. Dlatego wydaje się, że to życie stanowi akt
cielesności. Ponadto życie człowieka jest powiązane z osobą. Można
powiedzieć, że jest czymś osobowym, ponieważ wszystko czerpie swoją
realność z osobowego istnienia. To akt istnienia sprawia i wywołuje na
gruncie istotowym aktywność życia. Dlatego życie może być aktem i formą
cielesności. Podobnie jak osoba staje się aktem duchowości.
Życie nie jest funkcją cielesnego organizmu, ale jako akt samo organizuje i
kształtuje cielesność człowieka. Ludzkie ciało jest więc bezpośrednio
przyczynowane przez życie, a pośrednio przez aktywność osobową.
Możemy uznać, że nasza cielesność jest dopasowana do osoby ludzkiej.
Cielesność jest powiązana z osobą poprzez życie. W ten sposób życie
staje się przejawem osoby, natomiast ciało staje się przejawem życia.
Dlatego ciało jest w pierwszym rzędzie przyczynowane przez zasady
wewnętrzne bytu. Wpływy zewnętrzne są natomiast drugorzędne i
ograniczają się do wykorzystania materiału fizyczno-chemicznego
(atomów i związków chemicznych).
Musimy dzisiaj spojrzeć na cielesność z zupełnie nowej perspektywy.
Ciało nie jest fragmentem większej całości świata przyrodniczego. Nie jest
również zbędnym dodatkiem do nieśmiertelnej duszy. Ciało jest
integralnym składnikiem struktury bytowej człowieka aktualizowanym
przez życie i osobę człowieka.
Ludzkie życie jest skutkiem połączenia osoby mężczyzny i osoby kobiety.
Życie jest owocem osobowego związku mężczyzny i kobiety. Ludzkie
życie nie powstaje samoistnie. Ono ma źródło osobowe. Mogło więc
powstać na początku tylko dzięki wspólnocie osób. Dlatego należy uznać,
że przyczyną życia ludzkiego jest wspólnota osób. Pierwszą przyczyną
życia mogła być jedynie wspólnota Osób Boskich (Trójca Święta). Tak
samo jak przyczyną osoby człowieka mogła być tylko wspólnota Osób
Boskich.
Dlatego mówimy, że to Bóg daje człowiekowi życie, tak jak stwarza osobę
człowieka. Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje. Tym
27
obrazem może być życie, a podobieństwem osoba. Są to więc dwie
realności bytowe najbliżej związane z Bogiem. Osoba i życie decydują
ponadto o całej istotowej aktywności człowieka. Osoba przyczynuje i
określa działania duchowe, natomiast życie sprawia całą aktywność
funkcjonalną cielesności. Dlatego możemy powiedzieć, że poza samym
istnieniem w człowieku najważniejsze są osoba i życie. W związku z tym
os
oba i życie powinny podlegać szczególnej ochronie. Osoba i życie
powinny podlegać najpierw ochronie moralnej, a następnie prawnej.
Ludzka moralność najlepiej chroni osobę i życie. Natomiast aby prawo
mogło chronić osobę i życie, musi być oparte na moralności. Prawo nie
może funkcjonować niezależnie tylko jako wyraz władzy politycznej.
Prawo musi być podporządkowane moralności, a moralność osobie
człowieka. Prawo nie stoi więc ponad człowiekiem, ale powinno być
dostosowane do osoby ludzkiej.
Prawo powinno p
rzede wszystkim chronić osobę i ludzkie życie. W ten
sposób prawo ma potwierdzać zasady moralne. Powinno wkraczać wtedy,
gdy są naruszane zasady moralne. Jednak głównym wyznacznikiem życia
społecznego i politycznego musi być moralność, a nie prawo. Inaczej
życie społeczne staje się nieludzkie, bo niemoralne. To moralność określa
działania i stosunki między ludźmi. Prawo jest bardziej potrzebne na
gruncie instytucjonalnym. Określa wówczas działania i zakres władzy
różnych instytucji i organizacji. Jednak działalność instytucjonalna jest dla
człowieka czymś pobocznym.
Raz jeszcze o władzach duchowych
Prawda promieniuje dzięki kontemplacji. Kontemplacja jest oświeceniem
naszego umysłu. Człowiek (czyli jego rozum) może podjąć kontemplację
lub nie. Może ją przyjąć lub nie. Nie można wypracować sobie
kontemplacji.
Kontemplacja płynie z osobowej prawdy. Prawda jest jawnością i
otwartością. Ta prawda ujawnia się w kontemplacji. Dlatego mówimy o
kontemplacji prawdy. Kontemplacja może dotyczyć Prawdy Boskiej. Ale
może też dotyczyć prawdy ludzkiej. Zawsze jest to osobowa prawda bytu.
Kontemplacja jest otwarciem się na prawdę. Jest otwartością otwartości i
jawnością jawności. Można chyba stwierdzić, że otwartość prawdy otwiera
nasz umysł (rozum) dzięki kontemplacji. Rozum z powodu wiedzy i
myślenia ma skłonność do zamykania się w sobie. Staje się wtedy
świadomością. Świadomość jest poznawczym zamknięciem się umysłu w
sobie.
28
Umysł potrzebuje otwarcia na świat, na rzeczywistość, na drugiego
człowieka i na Boga. Kluczem do otwarcia umysłu (rozumu) jest
kontemplacja. Jeśli umysł zamknął się w sobie, czyli stał się
świadomością, wówczas potrzebuje otwarcia. Takie ponowne otwarcie
może się dokonać dzięki kontemplacji, która niesie ze sobą sprawczą moc
prawdy – moc otwieran
ia. Kontemplacja stanowi działanie otwierającej
mocy prawdy. Tylko moc prawdy ma możliwość na nowo otworzyć nasz
umysł (rozum). Moc prawdy jest w stanie wyrwać człowieka z zamkniętego
kręgu świadomości. Jest zdolna otworzyć okno lub drzwi naszego umysłu
na
realny świat. Dopiero wtedy zdołamy dostrzec realność w całej jej
krasie.
Gdy żyjemy zamknięci w świecie świadomości, wtedy znamy jedynie
własne myśli i pomysły o człowieku. Tak naprawdę nie znamy wówczas
samego człowieka, jego realności i prawdy. Poruszamy się jedynie w
kręgu własnych poglądów na temat człowieka. W takim układzie nie może
dojść do osobowego spotkania z drugim człowiekiem. Uratować nas przed
tym może kontemplacja. To kontemplacja otwiera nas na spotkanie z
drugim człowiekiem lub Bogiem. Ponieważ kontemplacja otwiera nas na
przyjęcie prawdy – samej osobowej prawdy człowieka lub Boga. Dopiero
dzięki kontemplacji następuje otwarcie kanału kontaktowego. Pojawia się
droga kontaktu i możliwy staje się przepływ informacji, czyli wzajemna
wymiana
własności osobowych. Wówczas może zadziałać na nasz umysł
(rozum) osobowa prawda Boga lub człowieka. Dlatego właśnie mówimy,
że kontemplacja otwiera nas na prawdę (na osobową prawdę).
Kontemplacja otwiera nasz umysł. Robi jakby miejsce dla przyjęcia
praw
dy. Dopiero bowiem gdy umysł zostanie otwarty, ma możliwość
przyjęcia prawdy. Kontemplacja przygotowuje nasz umysł na przyjęcie
prawdy. Prawda może wejść tylko do otwartego umysłu (rozumu).
Prawda dociera do umysłu w postaci słowa. Prawda jest własnością
transcendentalną bytu. Jest zawarta w istnieniu bytu. W człowieku prawda
bytuje jako własność osobowa. Prawda w swoim bytowaniu posiada
realność i moc sprawczą. Ale jeśli pojawia się w umyśle, to musi się
zmienić. Dlatego w umyśle osobowa prawda przybiera nową postać.
Pojawia się tam jako słowo. Prawda przyjęta w naszym umyśle staje się
słowem (verum >> verbum). Czym jest słowo?
Słowo zamieszkuje w umyśle. Słowo niesie w sobie i wyraża prawdę bytu.
Dlatego możemy o nim powiedzieć, że jest słowem prawdy. W umyśle nie
może pojawić się prawda w całej swojej realności. Dlatego w umyśle pod
wpływem kontaktu z realną prawdą rodzi się słowo prawdy. Słowo
29
pojawiające się w umyśle jest skutkiem realnego kontaktu z prawdą bytu,
czyli jest skutkiem realnego kontaktu poznawczego.
Kontemplacja otworzyła nasz umysł. Prawda mogła dotrzeć do niego i
wtedy jako skutek realnego spotkania poznawczego pojawia się w umyśle
słowo prawdy. Słowo jest znakiem i owocem poznawczego spotkania
człowieka lub Boga.
Dla naszego umysłu (rozumu) słowo jest zasadą poznawczą. Staje się
początkiem właściwego działania umysłu (jako rozumu). Ze słowa rodzi
się wiara jako akt przyjęcia i uznania prawdy. Wiara stanowi akceptację
osobowej prawdy bytu. Wiara jest uznaniem i wyznaniem prawdy. Staje
s
ię potwierdzeniem prawdy. Wiara jest również wypowiedzeniem słowa
prawdy: „wierzę w Osobowego Boga” albo „wierzę, że człowiek jest
osobą”.
Taka wiara jest podstawą wiedzy o Bogu i o człowieku. Taka wiedza
teologiczna i metafizyczna bez wiary jest martwa. Bez tej wiary nie
poznamy w pełni Boga ani człowieka. Będziemy jedynie ślizgali się po
powierzchni, biorąc za prawdę doświadczenie zmysłowe. Zmysły
doświadczają jedynie własności cielesnych. Informują nas tylko o
cielesności człowieka. Ale człowiek nie jest tylko bytem cielesnym.
Człowiek jest przede wszystkim bytem osobowym. Dlatego do pełnego
poznania człowieka potrzebne i niezbędne jest doświadczenie własności
osobowych. Tych własności doświadczamy dzięki kontemplacji, sumieniu i
upodobaniu.
Słowo pochodzi z doświadczenia prawdy. Dokładnie jest już skutkiem
doświadczenia prawdy. Słowo jest rozumowym obrazem i wyrazem
prawdy. Aby doświadczyć prawdy, rozum musi przyjąć słowo. Właściwie
rozum musi stać się słowem prawdy. Dlatego spoglądając na to z
perspek
tywy tradycyjnej teorii poznania powiemy, że słowo wydaje się być
opisywaną species intelligibilis – jakąś poznawczą postacią realnej
prawdy. Słowo można też nazwać bezpośrednim oglądem intelektualnym
bytu (intellectus). Wreszcie słowo zdaje się być pierwszym rozumieniem
bytu (ratio).
Słowo można więc uznać za pierwsze wyposażenie naszego umysłu.
Zatem czymś pierwszym, co ujmuje nasz umysł, jest słowo, a nie pojęcie
bytu, jak chciała epistemologia tomistyczna (np. Krąpiec). Słowo ukazuje
nam prawdę. Niesie ze sobą prawdę jako sens bytu. Słowo jest
obecnością prawdy na gruncie poznawczym (w rozumności). Prawda jest
jawnością i ukazywaniem się. Dlatego ukazuje się w swoim ukazywaniu
się. Prawda objawia się w słowie. Słowo jest ukazaniem się prawdy dla
człowieka i jego umysłu. Dlatego nazywamy je słowem prawdy.
30
Słowo jest potwierdzeniem prawdy, dlatego wywołuje wiarę, czyli akt
potwierdzenia. Wiara nie jest stwierdzeniem czegoś, ale jest
potwierdzeniem prawdy. Wiara jest uznaniem, akceptacją prawdy. To
dzięki wierze nasz umysł przyjmuje i uznaje prawdę. Potwierdzić możemy
właśnie prawdę. Stwierdzić natomiast możemy tylko fakty, czyli że coś się
dokonało lub wydarzyło. Potwierdzenie dotyczy realnej prawdy, zaś
stwierdzenie obejmuje faktyczność doświadczenia zmysłowego, czyli
prawdziwość poznania zmysłowego.
Wiara przybiera postać wyznania (credo). Wiara może być podstawą
wiedzy teologicznej albo początkiem życia religijnego. Dzieje się tak
wtedy, gdy wiara dotyczy Osoby Boga (Trójcy Osób Boskich). Ale przecież
wiara dotyczy również osoby człowieka. Wtedy staje się podstawą wiedzy
metafizycznej dotyczącej osoby. Możemy powiedzieć, że wiara w osobę
ludzką jest początkiem filozofii personalistycznej. Nie ma personalizmu
bez wiary i wierzącego rozumu. Dlatego personalizm jest tak bardzo
zbliżony do teologii. Jest to filozofia w pełni otwarta na teologię. Najlepiej
można by ją określić jako filozofię wierzącą (albo filozofię wiary), ale nie
wyznaniową.
W tym kontekście zrozumiałe stają się rozważania Augustyna i Anzelma
na temat wiary i rozumienia. Dla filozofii wierzącej wiara staje się
początkiem rozumienia rzeczywistości, zwłaszcza realności człowieka i
Boga. Może dla pełnego wyjaśnienia należałoby dołączyć jeszcze rolę i
znaczenie słowa. To słowo jest podstawą rozumienia, ale do tego
potrzebna jest także wiara (credere). Właśnie dzięki wierze słowo może
przekształcić się w rozumienie (intellectio lub ratio).
Wydaje się, że przyjęte słowo staje się naszą zdolnością poznania i
rozumienia. A więc to słowo prawdy staje się naszym intelektem lub
rozumem. To właśnie słowo uruchamia działanie poznawcze w postaci
wiary (credo). Słowo staje się również zdolnością komunikacji, czyli
słownego porozumiewania się. To by znaczyło, że nasza możność
duchowa musi przyjąć prawdę i słowo, to znaczy prawdę w postaci słowa,
aby uzyskać zdolność poznawczą, czyli władzę rozumu lub intelektu. Bez
przyjęcia słowa nasza duchowość nie będzie zdolna do poznawczego
spotkania z realnością człowieka i Boga. W tej sytuacji możność duchowa
stanie s
ię świadomością, która będzie mogła myśleć, wybierać i
przeżywać przyjemności. Taka świadomość nie ma w ogóle dostępu do
osobowej realności Boga i człowieka. Świadomość nie zna i nigdy nie
pozna tego, co osobowe. Zaś działając jedynie na swój sposób
świadomość pozbawia człowieka możliwości życia osobowego, czyli
działania jako osoba. Kierując się świadomością człowiek przestaje
działać jako osoba.
31
Do prawdziwego poznania potrzebne jest nam słowo prawdy (najlepiej
Słowo Boże). Do pełni życia osobowego potrzebne są człowiekowi trzy
elementy duchowe –
słowo prawdy, czyn dobra oraz przeżycie piękna.
Wydaje się bowiem, że te elementy duchowe tworzą i kształtują nasze
władze duchowe. Zbadaliśmy już zależność słowa i umysłu (rozumu).
Zobaczmy teraz, jak wygląda zależność czynu i woli.
W przypadku woli wszystko zaczyna się od transcendentalnej własności
dobra. Przygotowaniem do działania woli jest aktywność dobra
przejawiająca się jako sumienie.. Sumienie wzywa nas i zachęca do
pożądania dobra. Głos, czyli wezwanie, sumienia stanowi wyraz
pociągającej siły dobra. W sumieniu dobro przyzywa nas do siebie, wprost
pociąga. Przywołuje i pociąga. Osobowe dobro przyciąga bowiem do
siebie człowieka. Prawda, jak widzieliśmy, jest siłą otwierającą. Dobro
natomiast jest siłą pociągającą. Dlatego w tradycji filozoficznej działanie
dobra było chętnie porównywane z siłą ciążenia (pondus).
Otóż dzięki wezwaniu sumienia dobro pociąga naszą wolę do siebie.
Można powiedzieć, że to nasza duchowość zostaje pociągnięta ku dobru.
Tak rod
zi się pożądanie i czyn dobra. Ten pierwszy czyn jest samym
uobecnieniem się dobra w pożądaniu (właściwie w chceniu). Czyn jest
chceniem i pragnieniem dobra. A to znaczy, że dobro objawia się w naszej
duchowości jako chcenie. Dzięki temu powstaje zdolność i władza
pożądawcza, jaką jest wola.
Czyn będący pragnieniem dobra staje się zasadą pożądania i działania
woli. Ten czyn nie jest jeszcze działaniem woli. Jest to obecność dobra w
postaci rozumnego pożądania. Jak poprzednio uznaliśmy, że słowo staje
się rozumem lub intelektem, tak teraz możemy dodać, że czyn (jako
chcenie dobra) staje się wolą.
Sumienie stanowi pierwotną aktywność osobowej własności dobra.
Sumienie wzywa nas do czynu, to znaczy do czynienia dobra. Wówczas w
możności duchowej pojawia się czyn – chcenie dobra, który tworzy
podmiotowość chcenia i pożądania, czyli wolę jako władzę pożądawczą.
Tak powstaje wola ze swoim zasadniczym aktem chcenia. Chcenie jest
bezwzględnym pragnieniem dobra. Jest afirmacją dobra. Dlatego w woli
pojawia się działanie afirmujące dobro, czyli akty chcenia. Te akty noszą
nazwę miłości. Miłość jest aktem afirmacji osobowego dobra. Tak więc
powiemy, że czyn dobra wywołuje akty miłości. W ten sposób zaczyna
działać nasza wola. Możemy już kochać spotkane osoby.
Wróćmy jeszcze do słowa. Słowo stanowi objawienie się prawdy. Jest
duchowym wyrazem prawdy. Słowo niesie ze sobą sens prawdy, czyli
32
rozumny sens realności bytu. Słowo przedstawia więc realność w na
sposób rozumny. Realność bytu i prawdy zostaje wyrażona w postaci
rozumności jako słowo. W ten sposób słowo staje się rozumem, a rozum
przybiera postać słowa.
Jak teraz możemy to odnieść do czynu? Czyn objawia nam osobowe
dobro. Staje się zatem duchowym wyrazem i upostaciowaniem dobra.
Czyn ukazuje nam rozumny charakte
r dobra. Czyn przedstawia realność
dobra i bytu w postaci rozumnego pożądania. Patrząc na to z drugiej
strony powiemy, że realna siła dobra zostaje ukazana jako rozumne
pożądanie (czyli czyn). W ten sposób czyn stanowi zasadę rozumnego
pożądania, czyli woli. Czyn podąża do dobra. Jest absolutnym
pragnieniem osobowego dobra. Jest więc afirmacją (afirmującym
chceniem). Czyn podąża do dobra od razu. Tu nie ma wątpliwości ani
wyborów. Jest samo czyste pragnienie, tylko pragnienie i afirmacja.
Czyn określa wolę jako władzę pożądawczą. Nadaje je charakter
pożądania. Czyn dobra wyznacza naturę woli. Dlatego wola w swoim
działaniu wobec osobowego dobra staje się czynem. Staje się czynem
moralnym. Zgodnie ze swoją naturą (jako rozumne pożądanie) wola
powinna podejmo
wać czyny moralne, czyli dobre uczynki. Czyny moralne
służą osobie człowieka. Afirmują i chronią ludzkie osoby, co powoduje, że
osoba zawsze znajduje się na pierwszym miejscu. To znaczy, że w
działaniu i życiu człowieka osoba jest najważniejsza i najcenniejsza.
Czyny moralne zmierzają bowiem wprost i bezpośrednio do osoby
ludzkiej. Natomiast całe dalsze działanie zostaje podporządkowane
osobie. Wtedy możemy powiedzieć, że osoba staje się faktycznie celem
ludzkiego działania. Osoba musi być celem całej moralności. Na koniec
należy dodać, że czyny lub uczynki moralne biorą swą nazwę od samej
zasady pożądania, jaką jest czyn dobra.
Wypada przedstawić jeszcze powstawanie i rozwój naszej uczuciowości.
Tutaj czymś pierwszym i zasadniczym jest przeżycie piękna. Takie
przeżycie objawia nam osobowe piękno człowieka. Przeżycie staje się
duchowym obrazem piękna. Ukazuje nam piękno jako życie i życie jako
piękno. Właśnie dlatego nazywane jest przeżyciem, gdyż objawia piękno
życia. Przeżycie jest doświadczeniem piękna życia. Osobowe piękno
człowieka znajduje wyraz w postaci życia (daru życia). Życie z kolei
kształtuje i formuje cielesność człowieka. Dlatego uczuciowość ma za
przedmiot piękno życia albo życie jako obraz piękna.
Piękno wywołuje upodobanie. Piękno jest czymś, co się podoba. Piękno
przyciąga nas dzięki upodobaniu. Piękno wywołuje radość. Cieszymy się i
radujemy doświadczając piękna i pięknych rzeczy. upodobanie kończy się
przeżyciem radości. Przeżycie radości kształtuje naszą uczuciowość.
33
Przeżycie radości staje się zasadą pożądliwości. Pożądliwość powołana
jest do radowania się pięknem (pięknem życia).
Radość i upodobanie życia dają nam nadzieję. Nadzieja dotyczy
osobowego piękna życia. Ludzkie życie wywołuje w uczuciowości radość i
nadzieję. Ta radość i nadzieja pociąga nas do życia. Pociąga nas do daru
życia. Dar życia jest dla człowieka czymś najpiękniejszym. Jest przejawem
samego osobowego piękna. Tym, co najbardziej podoba się naszym
uczuciom jest dar nowego życia. Osoby ludzkie (czyli osoba kobiety i
m
ężczyzny) powinny się cieszyć darem życia. Dopiero pełna radość z
daru życia może właściwie ukształtować naszą uczuciowość. Ludzka
uczuciowość osiąga swoje spełnienie w darze życia. To dzięki darowi
życia rodzi się w uczuciowości radość i nadzieja. To właśnie te przeżycia
stanowią sedno uczuciowości. Określają one sens i rolę naszych uczuć.
Uczuciowość nie rodzi się z doznania przyjemności. Uczuciowość rodzi
się z przeżycia piękna, jakie towarzyszy darowi życia. Osobowe piękno
człowieka objawia się w pełni w darze życia. Darowi życia z natury
towarzyszy radość i nadzieja. Lansowany dziś seks stanowi zakłamanie
uczuciowości , gdyż pozbawiając człowieka daru życia zabiera mu
jednocześnie radość i nadzieję. Wówczas uczuciowość zaczyna
poszukiwać doznań przyjemności. A to już jest prosta droga do
uzależnienia. W dzisiejszych czasach człowiek żyje różnymi
uzależnieniami. To znaczy, że poddał swoją uczuciowość doznaniom
przyjemności. Nawet nie wie, że w ten sposób pozbył się radości i nadziei.
Zaczyna żyć chwilą przyjemności, a z upływem czasu musi stosować
coraz silniejsze dawki doznania. Co gorsze, takiemu człowiekowi wydaje
się, że dzięki przyjemności osiągnie szczęście albo że już jest szczęśliwy.
Szczęście może być jedynie spełnieniem własnej osoby. To spełnienie
możemy osiągnąć dzięki właściwemu działaniu całej duchowości. Nasz
rozum wypełnia się dzięki wierze, wola osiąga spełnienie w miłości, a
uczuciowość napełnia się radością i nadzieją. Dopiero osiągając wiarę,
miłość i nadzieję człowiek może powiedzieć, że jest szczęśliwy. Seks nie
jest dla człowieka żadnym szczęściem. Po prostu staje się kolejnym
uzależnieniem człowieka. Staje się uzależnieniem uczuciowości
pozbawionej radości i nadziei. Seks potrafi ogarnąć całą naszą
uczuciowość i zupełnie ją sobie podporządkować. Uczuciowości wydaje
się, że nie może się obejść bez seksu. Ale jest to tylko złudzenie. Jeśli
takie złudzenie jest poparte myśleniem o seksie, to mamy do czynienia z
całkowitym uzależnieniem.
Uzależnienie jest stanem chorobowym naszej natury. Takie uzależnienie
jest trwałym przyzwyczajeniem. Dlatego człowiekowi jest trudno samemu
wyrwać się z tego. Potrzebny jest silny impuls, który potrafi zmienić nasze
34
myślenie i postępowanie. Takim traumatycznym przeżyciem może być
cierpienie.
Człowiek cierpiący pragnie zmienić swój los. Chce zmienić swe
postępowanie. Wtedy zaczyna myśleć, jak to zrobić. Taki namysł może
być podstawą zmiany postępowania. Jednak wyjście z uzależnienia musi
być połączone z nawróceniem. Potrzebny jest radykalny zwrot naszej
d
uchowości. Zwrot ku prawdzie, dobru i pięknu. Potrzebne jest
uruchomienie osobowej aktywności. Potrzebne jest spotkanie z Bogiem i
człowiekiem (z bliźnim).
35
Doświadczenie wewnętrzne
Jeżeli filozofia rozpoczyna od doświadczenia zewnętrznego (czyli
poznania zmysłowego), to skończy na naturalistycznej wizji
rzeczywistości, czego najlepszym przykładem jest teoria Arystotelesa, a
później cała nauka przyrodnicza. Zawężeniem tej naturalistycznej wizji jest
angielski empiryzm, który stał się początkiem i impulsem do rozwoju nauk
przyrodniczych. Odwołanie się do doświadczenia zewnętrznego prowadzi
ostatecznie do dominacji nauk przyrodniczych, których zwieńczeniem ma
być teoria ewolucji.
Teoria ewolucji głosi, że istoty bytów są zmienne i współzależne od siebie,
zaś w trakcie rozwoju następuje zmiana gatunkowa. Patrząc metafizycznie
znaczy to, że wpływ bytów zewnętrznych (wzajemne oddziaływania)
zmienia samą istotę danego bytu, czyli następuje zmiana gatunku bytu.
Jeśli pozostaniemy na gruncie doświadczenia zewnętrznego, to nie
zdołamy temu zaprzeczyć, gdyż obserwujemy wtedy jedynie porządek
istotowy. Istoty bytów, czyli natury, oddziałują na siebie nawzajem poprzez
działanie. Trzeba by zatem przyjąć, że działanie wywołuje realne zmiany
w naturze (w istoc
ie) doznających bytów oraz w naturze (w istocie)
działających bytów. Trzeba by stwierdzić, że byty doskonalą się same w
działaniu i poprzez działanie. Ale powstaje pytanie, czy to zmienia ich
naturę (istotę)? Co to znaczy, gdy mówimy o powstawaniu gatunków? Czy
w ten sposób powstają nowe istoty bytów albo nowe byty?
Jeżeli filozofia rozpoczyna od doświadczenia zewnętrznego, to może
jedynie poznawać i zmieniać świat. Cała wiedza skupia się wówczas na
poszukiwaniu korzyści i pożytku. Człowiek odkrywa nowe sposoby
użytkowania różnych rzeczy. Poszukuje dla siebie korzyści z używania
różnych rzeczy. Dzięki temu odkrywa coraz to nowe zastosowania
bogactw naturalnych (bytów naturalnych). Kiedy nauka zaczęła stawiać
użyteczność ponad prawdę (ponad odkrycie prawdy), wtedy człowiek
zdobył wiedzę o świecie, ale jednocześnie zaczął tracić z pola widzenia
samego siebie. Człowiek poddany idei użyteczności staje się
użytkownikiem wszystkiego, staje się użytkownikiem przyrody i świata.
36
Używając różnych rzeczy człowiek zapomina o służbie samemu sobie,
czyli o służbie człowiekowi. W ten sposób zapomina także o swojej
osobie.
Jeżeli człowiek zapomina o osobie, to zaczyna używać samego siebie.
Czasami człowiek używa siebie do celów zawodowych, czasami do celów
artystycznych, a
czasami dla samej przyjemności, jak w nałogach lub w
seksie. Jeśli używamy samych siebie lub jeśli używamy innych ludzi do
różnych, nawet szczytnych, celów, to zawsze traktujemy człowieka-osobę
jako środek, czyli przedmiotowo i użytecznościowo.
Współczesna kultura staje się czysto użytkowa. Mówimy, że jest przez to
użyteczna. Badania naukowe nie szukają dziś prawdy, a jedynie nowych
zastosowań albo rozwiązań praktycznych problemów. Dlatego nauki o
człowieku przestały się zajmować prawdą o człowieku, a zajmują się
jedynie manipulowaniem zachowaniami ludzkimi. Dzisiejsza psychologia i
socjologia zamierzają po prostu sterować ludźmi, a nie badać realność
ludzkiej duchowości czy realność relacji międzyludzkich.
Jest to z pewnością wyrazem jakiegoś szerszego sceptycyzmu. Nauka
porzuciła poszukiwanie prawdy, gdyż wydaje się jej, że to nie jest
osiągalne. Dlatego przyjęto, że nauce wystarczy badanie użyteczności.
Ale człowieka nie da się badać w ten sposób bez odrzucenia jego
realności. To, co w człowieku jest istotne i osobowe, nie poddaje się
zasadzie użyteczności. Osoba jest w człowieku tym, co absolutnie
nieużyteczne. Osoba jest bowiem dobrem bezwzględnym, jest dobrem
samym w sobie, i jako taka nie może być do niczego wykorzystana.
Dlatego współczesna nauka odrzuca osobę ludzką.
Ale osoba jako dobro bezwzględne domaga się miłości, która również nie
jest użyteczna. Miłości się sposób do czegoś wykorzystać, jej można się
tylko oddać i poświęcić. Miłość jest bowiem bezinteresowna. Jest
bezinteresownym darem i dl
atego nie służy niczemu innemu poza samą
osobą człowieka lub Boga. Ale gdy odkryjemy wreszcie osobę i osobowy
dar miłości, wtedy wszystko inne traci sens i staje się bezużyteczne. A to
już grozi radykalną rewolucją społeczną, czyli porzuceniem wszystkich
d
oraźnych celów i zadań społecznych i politycznych. Dlatego polityka nie
chce dopuścić do odkrycia pełnej prawdy o człowieku jako osobie. Robi
się wszystko, żeby ta prawda nie przemówiła głośno i bezpośrednio.
Komu zależy na ukrywaniu prawdy o człowieku? Przecież nie samemu
człowiekowi!
Aby zapobiec degradacji człowieka, musimy odwołać się do
doświadczenia wewnętrznego. Ale nie chodzi wcale o odwołanie się do
refleksji i myślenia o sobie. Refleksja jest jedynie zwróceniem się
37
poznania na siebie samo. Próbuj
emy poznać swoje poznanie i myślenie.
Analizujemy i oceniamy swoje własne akty intencjonalne. Refleksja jest
więc samopoznaniem, ale nie stanowi żadnego doświadczenia
wewnętrznego.
Doświadczenie wewnętrzne płynie do nas od samej osoby.
Doświadczenie wewnętrzne stanowi oddziaływanie osobowej aktywności.
Możemy powiedzieć, że to sama realność osoby przemawia do nas w tym
doświadczeniu. Dlatego w doświadczeniu wewnętrznym doświadczamy
bezpośrednio samej osoby. Skoro więc osoba stanowi specyficzną
realność, to tak samo szczególne jest ujawniające ją doświadczenie. To
doświadczenie ma charakter dialogiczny. Jest ono nazywane mową serca.
Mowa serca stanowi aktywność osoby, która dociera do naszych władz
duchowych (do rozumu, woli i uczuciowości).
Osobowa aktyw
ność powstaje w osobowym istnieniu człowieka. Jest to
aktywność osobowych własności transcendentalnych – czyli akty prawdy,
dobra i piękna. To właśnie akty wywołane sprawczą mocą własności
transcendentalnych docierają do naszych władz duchowych. Aktem
praw
dy jest kontemplacja. Aktem dobra jest sumienie. Zaś aktem piękna
jest upodobanie. Kontemplacja otwiera nasz rozum (umysł) na
doświadczenie prawdy. Bezpośrednie doświadczenie prawdy rodzi w
naszym rozumie słowo prawdy. Sumienie otwiera naszą wolę na
doświadczenie dobra (osobowego dobra). Doświadczenie dobra rodzi w
naszej woli czyn dobra, czyli miłość. Z kolei upodobanie otwiera naszą
uczuciowość na doświadczenie piękna. Bezpośrednie doświadczenie
osobowego piękna wywołuje w naszej uczuciowości przeżycie piękna,
czyli doznanie piękna ludzkiego życia.
Dzięki doświadczeniu mowy serca i umysłu możemy poznać w człowieku
to, co jest głęboko osobowe. Bez podjęcia takiego doświadczenia
niemożliwe jest poznanie osoby ludzkiej (i Osób Boskich). Dlatego filozofia
człowieka musi się odwołać do doświadczenia mowy serca i umysłu. To
pozwoli nam odkryć i zrozumieć osobową podmiotowość człowieka. To
pozwoli również poznać i zrozumieć sprawcze zależności między osobą i
naturą (czyli między istnieniem i istotą). Bez tego nie zrozumiemy także
samej natury człowieka, jej zdolności i możliwości działania, jej władz i
działań.
Nie da się w pełni zrozumieć działania ludzkiej natury jedynie na
podstawie doświadczenia zewnętrznego, czyli poznania zmysłowego i
obserwacji, a dalej uo
gólnienia i tworzenia pojęć, abstrakcji i
wnioskowania. Okazuje się bowiem, że natura nie działa tylko dzięki
własnej mocy sprawczej. Arystoteles, który odwoływał się wyłącznie do
poznania zewnętrznego, uważał, że natura ludzka działa na zasadzie aktu
38
form
y. W przypadku człowieka taką formą miała być rozumna dusza.
Twierdził on, że dusza jest formą ciała. W tym układzie dusza pełniła rolę
przyczyny ruchu poruszając ciałem, a zarazem sprawiała wszystkie
działania człowieka. Dusza ożywiała więc ciało, ale podejmowała również
działania czysto duchowe. Jak to wyjaśnić na gruncie teorii
naturalistycznej? Czy dusza posiada w sobie pełną siłę i moc do działań
duchowych? I skąd pochodzi taka siła? Przecież dusza działa przy
pomocy władz duchowych, czyli potencji lub możności. Zaś potencja
(możność) potrzebuje aktu do działania. Dla Arystotelesa sama dusza jest
formą, czyli aktem. Ale powstaje poważny problem, jak to się dzieje, że
dusza jest zarazem aktem-
formą i jednocześnie działa za pomocą władz-
możności. W takim układzie sama dusza musiałaby być aktem i
możnością, co wydaje się absurdalne. Dlatego późniejsi interpretatorzy
Arystotelesa (filozofowie arabscy) uznali, że aktem dającym duszy
potrzebną siłę i moc jest oddzielona inteligencja bytująca poza naszym
światem w sferach niebieskich. To również jest karkołomne wyjaśnienie.
Trzeba poszukać czegoś zupełnie innego.
Takie wyjaśnienie znalazł św. Tomasz z Akwinu. Zmienił i rozszerzył
koncepcję bytu Arystotelesa. Tomasz uznał, że realny byt składa się z
istnienia i istoty. To istnienie stanowi w bycie akt. Akt, który urealnia i
doskonali możność istotową. A to już znaczyło, że cała aktywność bytu,
także działania naturalne, bierze swój początek z aktu istnienia. W
dzisiejszych interpretacjach tomistycznych aktowi ist
nienia przypisuje się
własności transcendentalne. Jak przedstawia to Gogacz, mogą to być
własności osobowe albo własności nieosobowe związane z życiem.
Tak więc cała aktywność płynie z aktu istnienia, ponieważ tylko akt może
być zasadą aktywności. Możności, czyli władze istotowe, jedynie
umożliwiają działanie, ale same z siebie nie mogą być zasadami działania.
Taką zasadą nie może być również przedmiot danej władzy, który
wywoływałby działanie, gdyż coś staje się przedmiotem władzy dzięki
zawartej w niej
zasadzie aktywności. Tylko wewnętrzna zasada uaktywnia
działanie władzy. Chodzi więc o zasadę jakby aktywującą daną władzę,
czyli możność, do działania.
Dla naszego rozumu taką zasadą jest prawda, objawiająca się we władzy
rozumu w postaci słowa prawdy. Dla naszej woli taką zasadą jest dobro
objawiające się we władzy woli jako czyn dobra, czyli akt miłości. Z kolei
dla naszej uczuciowości zasadą jest piękno, które objawia się w tej władzy
jako przeżycie piękna, czyli fascynacja pięknym życiem. Rozum zdobywa
swoją zasadę dzięki aktowi kontemplacji, czyli dzięki przyjęciu i uznaniu
osobowej prawdy. Wola zdobywa swoją zasadę działania poprzez akt
sumienia, które wzywa ją i powołuje do czynienia dobra. Z kolei
39
uczuciowość odnajduje swoją zasadę dzięki aktowi upodobania piękna,
czyli dzięki fascynacji osobowym pięknem ludzkiego życia.
Doświadczenie wewnętrzne polega zatem na oddziaływaniu na nasze
władze własności transcendentalnych (osobowych) zawartych w istnieniu.
Własności transcendentalne odpowiadają za aktywność aktu istnienia.
Moc sprawcza aktu istnienia działa poprzez własności transcendentalne.
Osobowej prawdy doświadczamy w akcie kontemplacji. To znaczy, że
sama prawda oddziałując na nasz rozum wywołuje w nim akt
kontemplacji, czyli przyjęcia i uznania prawdy. Akt kontemplacji skutkuje
zrodzeniem w rozumie (umyśle) słowa prawdy. Słowo prawdy jest więc
skutkiem doświadczenia wewnętrznego, jakie staje się udziałem naszego
rozumu (umysłu). Możemy więc powiedzieć, że dzięki doświadczeniu
własności prawdy nasz rozum zdobywa słowo prawdy jako formalną
zasadę działania. Będzie to zasada słusznego i prawidłowego działania
rozumu, a nie tylko działania dowolnego. Bez osiągnięcia słowa prawdy
nasz rozum może tylko wątpić i błądzić, poszukiwać, gubić i odnajdywać
c
oś, raz stwierdzać coś prawdziwego, aby za moment uznać coś
fałszywego. Bez słowa prawdy rozum może stwierdzić coś zupełnie
dowolnego biorąc to za swoją prawdę. Ale to nie służy zupełnie
człowiekowi.
Osobowego dobra doświadczamy w akcie sumienia. Sumienie wzywa nas
do czynienia dobra. W akcie sumienia to samo osobowe dobro wzywa
wolę do czynienia dobra. Doświadczając w tym wezwaniu sumienia
oddziaływania samego dobra wola zostaje pobudzona do czynu.
Doświadczając osobowego dobra wola jest w stanie podjąć czyn miłości,
czyli pokochać kogoś. Ta afirmująca miłość staje się zasadą działania woli
(czyli czynu dobra). Wtedy wola zdobywa oczywistą skłonność do
pragnienia dobra i nie musi się męczyć z wyborem pomiędzy dobrem i
złem. Kochająca wola zawsze pragnie dobra i zawsze zwraca się do
dobra, ponieważ dobro obecne w niej w postaci czynu staje się formalną
zasadą działania. I właśnie taka wola staje się dobrą wolą i działa jako
dobra wola.
Natomiast osobowego piękna doświadczamy w akcie upodobania.
Upodobanie s
kłania nas do przeżycia piękna – piękna ludzkiego życia. Akt
upodobania ożywia naszą uczuciowość i pożądliwość i popycha ją do
przeżywania piękna. Przeżycie piękna wyraża się w pożądliwości życia,
które jest obrazem piękna. W akcie upodobania doświadczamy samego
osobowego piękna, które zaczyna oddziaływać na naszą uczuciowość,
wywołując w niej fascynację pięknem i życiem. Dlatego oddziaływanie
piękna rodzi w uczuciach przeżycie, czyli doświadczenie życia. Dopiero to
pojawiające się przeżycie piękna staje się zasadą działania uczuciowości.
Wówczas nasza uczuciowość zaczyna się kierować przeżyciami radości i
40
nadziei zwróconymi bezpośrednio ku ludzkiemu życiu. Cieszymy się
wówczas z możliwości przekazania życia i patrzymy z nadzieją na rodzące
się życie.
Odwołanie się do doświadczenia wewnętrznego pozwala nam zrozumieć
działanie władz duchowych w człowieku. Widzimy bowiem, że władze
stanowią jedynie możności, czyli zdolności do działania. Dlatego mogą
działać albo nie działać, a dalej jeśli działają, to mogą działać dobrze albo
źle. I dopóki nie uzyskają odpowiedniej zasady swojej działalności, dopóty
nie będą mogły działać prawidłowo, czyli działać w sposób moralny. Otóż
każda z władz duchowych otrzymuje swoją zasadę działania dzięki
wewnętrznemu doświadczeniu mowy serca i umysłu. Jeżeli więc nasze
władze i cała natura nie otworzą się na doświadczenie wewnętrzne, to
człowiek nie będzie w stanie działać moralnie, czyli działać w sposób
słuszny, prawy i życiodajny.
Otóż musimy zdać sobie sprawę, że nasza natura (czyli nasze naturalne
władze duchowe i cielesne) nie jest w stanie działać w sposób moralny,
jeśli nie zostanie wsparta przez aktywność osobową wywołaną przez dar
łaski. Ponieważ w sposób moralny działa jedynie nasza ludzka osoba. A to
dlatego, że aktywność osoby ma wyjątkowe źródło. Ta aktywność
pochodzi ze sprawczej mocy własności transcendentalnych – osobowych
własności prawdy, dobra i piękna. Z kolei te własności mogą działać i coś
sprawiać tylko w łączności z boskimi atrybutami Prawdy, Dobra i Piękna.
To wszystko odkrywa przed nami metafizyka człowieka oparta na
doświadczeniu wewnętrznym mowy serca i umysłu. Musimy na powrót
wsłuchać się w słowo prawdy, musimy posłuchać głosu sumienia, który
wzywa nas do czynienia dobra, musimy wreszcie poddać się upodobaniu,
które poprowadzi nas do przeżywania piękna, czyli do przeżycia radości i
nadziei na piękne życie.
Tylko zagłębiając się w osobową podmiotowość, czyli poprzez sięgnięcie
do poziomu istnienia i własności transcendentalnych, możemy się
dowiedzieć czegoś o człowieku. Zewnętrzna obserwacja człowieka i
badanie jego zachowań nie daje nam żadnej wiedzy o samym człowieku.
Bo człowiek naprawdę i przede wszystkim jest osobą. Człowiek jest
wcieloną osobą. Możemy się o tym dowiedzieć albo ze Słowa Bożego,
albo
właśnie z doświadczenia osobowego człowieka. Żeby człowiek mógł
się poczuć w pełni osobą, musi się zagłębić w siebie samego. Musi
dotrzeć do osobowej podmiotowości, która działa i istnieje na poziomie
istnienia. Musi więc rozbudzić i rozpalić swoje istnienie.
Dlatego pierwszą i najważniejszą sprawą jest chęć odnalezienia siebie
samego. Chęć odnalezienia prawdy o człowieku. Jest to zarazem
najstarsze wezwanie filozoficzne: – Poznaj samego siebie (gnoti seauton).
41
Tylko człowiek, który ma przemożne pragnienie poznania siebie jako
pełnej prawdy, może otworzyć się na doświadczenie wewnętrzne i
usłyszeć głos mowy serca i umysłu. Ale do tego pragnienia otwarcia się
trzeba zawiesić wszelkie doświadczenie zewnętrzne, trzeba odrzucić
podejście empiryczne i wszelkie naukowe rozumienie doświadczenia, na
którym opierała się uprawiana dotychczas wiedza naukowa. Trzeba mieć
odwagę powiedzieć sobie – to nie jest to, czego szukam. Chcę znaleźć
coś więcej, bo czuję, że jestem kimś więcej.
To poczucie niewystarczalności dotychczasowych nauk o człowieku może
nas popchnąć do głębszych poszukiwań. A wówczas zdołamy odkryć w
sobie osobę. Pierwszym krokiem w tym kierunku jest wsłuchiwanie się w
głos sumienia, ponieważ to tym głosem przemawia nasza osoba (a
poprzez nią nawet sam Bóg – Osoba Boska). Głos sumienia jako
wezwanie dobra musi być poparty słowem prawdy, które możemy
odnaleźć w naszym umyśle. Wezwanie sumienia i słowo prawdy powinny
być poparte również przez upodobanie, które otwiera nas na piękno
ludzkiego życia. Sumienie i upodobanie są elementami mowy serca, zaś
słowo prawdy należy do mowy umysłu.
Człowiek powinien się wsłuchiwać w tę osobową mowę. Musi poczuć
pełny sens tej mowy, czyli moc realności i istnienia, którą ta mowa ze sobą
niesie. Tak właśnie przemawia do nas osoba, gdyż mowa serca i umysłu
jest skutkiem aktywności osoby. Tylko osoba jest w stanie przemówić i
mówić, czyli rozmawiać. Rozmawiamy ze sobą właśnie jako osoby.
Natomiast jako ludzie – jako istoty rozumne –
możemy przekazywać swoje
myśli i poglądy za pomocą języka, ale na poziomie języka nie
podejmujemy dialogu osobowego. Nasze wypowiedzi językowe jedynie
imitują mowę serca i umysłu. Realna mowa niesie bowiem ze sobą
prawdę, dobro i piękno. Natomiast wypowiedź językowa odwołuje się co
najwyżej do prawdziwości jako zgodności z rzeczywistością, albo do
poprawności gramatycznej, czyli zgodności z konwencją języka (z
zasadami gramatycznymi języka). Przy pomocy języka możemy bowiem
mówić poprawnie o kompletnych bzdurach. Natomiast słowo prawdy
dotyczy zawsze samej realnej prawdy.
Człowiek musi sięgnąć do osobowej podmiotowości. Musi odkryć swoją
osobę. Inaczej pozostanie na zawsze człowiekiem ograniczonym
duchowo, czyli niepełnosprawnym duchowo. Takie duchowe kalectwo jest
dużo bardziej groźne niż niesprawność cielesna. Niesprawność cielesna
ogranicza jedynie możliwość działania w życiu doczesnym, ale
niesprawność duchowa ogranicza możliwość osiągnięcia życia wiecznego.
Dlatego człowiek powinien się wznieść do poziomu osobowego, aby jego
duchowość mogła działać w sposób doskonały. Inaczej duchowość będzie
działała jedynie w zgodzie z upadłą naturą, czyli raz dobrze, a raz źle.
42
Rozum będzie stale wątpił nie dysponując jedną skuteczną zasadą
działania. Wola z kolei będzie zdana na ciągłe wybieranie między dobrem
a złem, bo nie będzie miała prawości jako zasady właściwego wyboru.
Natomiast nasza uczuciowość będzie skazana na pragnienie
przyjemności i trudno jej będzie pójść za pożądliwością życia, gdyż nie
będzie posiadała upodobania piękna jako zasady działania.
Bez kontaktu z aktywnością osoby nasze władze duchowe trwają w
dialektyce działań – mogą działać lub nie i dalej mogą działać dobrze lub
źle. Nic ich wtedy nie ogranicza, a właściwie nie ukierunkowuje w dobrą
stronę. Same z siebie władze duchowe mogą działać raz tak, a następnym
razem zupełnie inaczej. Dlatego człowiek nieustannie wątpi, błądzi i goni
za przyjemnościami. To wywołuje brak stabilizacji, trwałości i
bezpieczeństwa, gdyż wszelkie działania są zmienne i różnorodne. Taki
człowiek nie potrafi zmierzać do celu, ale rozprasza się w swoim życiu na
różne strony. Raz postępuje dobrze i moralnie, żeby innym razem
postąpić źle i niemoralnie. Tak właśnie działa natura ludzka pozostawiona
sama sobie i oderwana od osobowego podłoża. Bez osobowego wsparcia
Bożej łaski człowiek pozostanie zagubiony i niepewny swej przyszłości.
Nie będzie do końca wiedział, co jest dobre a co złe, dlatego będzie
uważał, że należy wybierać mniejsze zło. Ale to zawsze jest złe
postępowanie, które nie może prowadzić do niczego dobrego.
Człowiek musi odkryć prawdziwe dobro. Musi odkryć swoje osobowe
dobro. Może to zrobić tylko dzięki sumieniu, które stanowi wezwanie
samego osobowego dobra. To sumienie ukazuje nam osobowe dobro, bo
w sumieniu przemawia do nas właśnie osobowe dobro. Sumienie wzywa
nas do czynienia dobra. Czynienie dobra jest działaniem moralnym.
Czynienie dobra obejmuje czyny moralne. Są to czyny i działania
dotyczące innych osób. Ale także czyny, które dotyczą mnie samego.
Czynienie dobro pozwala więc ujawnić w człowieku osobowe dobro. Ma
więc sprawić, że dobro stanie się zasadą mojego działania oraz działania
każdego człowieka. Czyn dobra ujawnia przede wszystkim miłość, która
jest podstawą wszelkiego osobowego działania. Tylko osoba jest zdolna
do miłości i tylko osoba wymaga aż miłości. To znaczy, że osoba może
pokochać drugą osobę. Na tym polega właśnie przepływ dobra. Bonum
est diffusivum sui
. Dzięki miłości dobro rozlewa się po świecie. I dzięki
temu służymy Bogu, który sam jeden jest Dobry i który jest Miłością.
Musimy zatem poszukiwać Boskiego Dobra, które objawia się jako dobro
osobowe w każdym człowieku. Musimy doświadczyć tego dobra w
wezwaniu sumienia, które przemawia do nas wewnętrznym głosem
osobowego dobra powołując nas do czynienia dobra, czyli do
urzec
zywistniania dobra w naszym działaniu. Czyniąc dobro działamy na
chwałę Bożą.
43
Bóg nie kontaktuje się z nami poprzez doświadczenie zewnętrzne. On
kontaktuje się z nami w doświadczeniu wewnętrznym, gdyż to
doświadczenie pochodzi z istnienia bytu. Bóg oddziałuje na nas na
poziomie istnienia, a nie istoty. On nie pojawia się ani w naszych
zmysłach, ani w naszym umyśle. Bóg dzięki łasce uobecnia się w samym
istnieniu bytu ludzkiego. Właśnie dlatego istnienie człowieka możemy
nazwać istnieniem osobowym (zob. u Wojtyły). Możemy nawet przyjąć, że
to obecność Boga stoi u podstaw doświadczenie wewnętrznego.
Bóg uobecnia się w człowieku poprzez relacje osobowe. Jak naucza
Gogacz, relacje osobowe łączą własności transcendentalne dwóch bytów.
Te własności przynależą do istnienia. Można stwierdzić, że własności
transcendentalne ujawniają sprawczą aktywność aktu istnienia. To nie są
własności istotowe, które charakteryzują lub określają porządek istotowy
(czyli naturę lub istotę bytu). Własności transcendentalne stanowią
przejawy (albo wyraz na zewnątrz) aktywności istnienia. Istnienie jest
aktem, czyli dysponuje aktywnością sprawczą, która urealnia możność
istotową. Ta sprawcza moc istnienia działa i urzeczywistnia się poprzez
własności transcendentalne. Te własności wyznaczają jakby zakres i
kierunek działania mocy sprawczej. Dlatego można przyjąć, że to
własności transcendentalne odpowiadają za postać i charakter (ogólnie
mówiąc gatunek) istoty bytu, czyli za to, czym ten byt jest. Wyznaczają
więc treściowość gatunkową bytu, a więc to, czy jest to byt roślinny,
zwierzęcy czy osobowy (ludzki).
Bóg działa sprawczo wewnątrz danego bytu. Bóg przyczynuje i stwarza
istnienie bytu wraz z jego własnościami transcendentalnymi. Można
domniemywać, że w tym stworzonym istnieniu jest już „zapisany” lub
„zakodowany” istotowy charakter bytu (jego natura). Natomiast wszystkie
konkretne cechy istotowe są kształtowane przez wzajemne oddziaływania
powstałych bytów, czyli przez wpływ środowiska naturalnego, a
ostatecznie zostaje zostają zapisane w kodzie genetycznym, który
odpowiada za kształt cielesności danego bytu.
Wydaje się, że w stworzonym przez Boga istnieniu pojawia się jak gdyby
„pierwotny kod” złożony z własności transcendentalnych, który wyznacza i
określa powstający porządek istoty bytu. Należy więc uznać, że
odpowiedni układ własności transcendentalnych sprawia istotę bytu (czyli
stanowi jakby kod egzystencjalny albo esencjalny). Istnienie bytu jest
bowiem egzystencją (ex-sistentia), która emanuje z siebie na zewnątrz
istotę bytu (sub-sistentia). Albo posługując się terminologią Tomaszową
powiemy, że istnienie bytu (esse) wyraża się w postaci istoty (essentia).
Istnienie bytu jest czymś realnym i konkretnym (jednostkowym). To
zawsze jest istnienie jakiegoś konkretnego bytu i nie może być istnieniem
czegoś innego. Jeżeli zaś mówimy ogólnie o istocie człowieka, to możemy
44
ją przypisać różnym ludziom. Stwierdzimy bowiem, że każdy człowiek
posiada naturę ludzką lub że każdy człowiek jest istotą ludzką i że ta istota
czy natura u każdego człowieka jest taka sama. Ale jeśli mówimy, że
każdy człowieka posiada istnienie, to powinniśmy dodać, że jest to różne i
odrębne istnienie, czyli istnienie jednostkowe. Dlatego trzeba uznać, że
zasadą jednostkowienia w bycie jest istnienia a nie materia z jej
cielesnymi cechami.
Bóg stwarza więc konkretne i pojedyncze istnienie, które decyduje o całej
realności danego bytu (człowieka, zwierzęcia lub rośliny). Być może
zależy to od tego, które własności transcendentalne zostały uruchomione
przez Boga. Ma
my bowiem do czynienia w akcie istnienia z własnościami
osobowymi i nieosobowymi, czyli tymi, które są związane z życiem. Część
własności transcendentalnych tworzy więc podmiotowość osobową (są to
prawda, dobro i piękno), natomiast druga część stanowi podmiotowość
życia (są to jedność, odrębność i cielesność). Jeżeli Bóg pobudza do
aktywności jedynie własności związane z życiem, to wówczas powstają
byty ożywione, czyli rośliny. To by znaczyło, że powstaje istnienie
wegetatywne (roślinne), które emanuje z siebie ożywioną cielesność. Ale
jeżeli Bóg dzięki relacjom osobowym pobudza do aktywności także
własności osobowe, to wtedy zostaje stworzony człowiek (jako istnienie
osobowe, które emanuje z siebie władze duchowe oraz władze cielesne i
cały organizm). Zatem to, czym będzie konkretny byt, jest ukryte w
aktywności (w akcie) istnienia, a dopiero następnie przejawia się w
możności istotowej. To akt istnienia przyczynuje istotową możność, a nie
odwrotnie. To znaczy, że cała aktywność bytu jest zawarta w akcie
ist
nienia, a nie tylko w istotowej możności. Istota, czyli natura (np.
człowieka), nie może działać sama z siebie bez sprawczej mocy istnienia.
To działa nie sama natura człowieka, ale poprzez naturę (czyli możność
istotową) działa akt istnienia. Jak podkreślał Wojtyła – operari sequitur
esse
. Źródłem wszelkiego działania jest akt istnienia z jego sprawczą
mocą własności transcendentalnych.
Dlatego należy stwierdzić, że doświadczenie wewnętrzne ma silne
podstawy metafizyczne lub ontologiczne. To nie jest wyłącznie odwołanie
się do „przeżyć świadomościowych”, ale jest to bezpośrednie
doświadczenie oddziaływania sprawczej mocy, czyli aktywności,
własności osobowych zawartych w istnieniu. Ta moc sprawia w możności
istotowej władze duchowe oraz pobudza ich działania, czyli aktywność
ludzkiej natury. Wydaje się, że na początku (jeszcze w Raju) całą
aktywnością człowieka rządziło doświadczenie wewnętrzne jako efekt
bezpośredniego kontaktu osobowego z Bogiem.
Bóg przemawia bowiem do człowieka w doświadczeniu wewnętrznym,
czyli w kontemplacji, w sumieniu i w upodobaniu. Dzisiaj jako składnik
45
doświadczenia wewnętrznego pozostało nam tylko sumienie związane z
naszym postępowaniem (działaniem moralnym). Dziwnym trafem
kontemplację oddzielono od codziennego życia, czyli od życia czynnego, i
odniesiono ją wyłącznie do poznania Boga lub kontaktu z Bogiem. A
przecież kontemplacja dotyczy każdej osobowej prawdy, także prawdy o
człowieku. Dlatego tak trudno nam dotrzeć do osoby ludzkiej i poznać ją,
gdyż w naszym umysłowym poznaniu brakuje kontemplacji. Miotamy się
pośród różnych koncepcji świadomości, zamiast powrócić do
doświadczenia wewnętrznego – do kontemplacji i sumienia. Dzisiaj modne
są przeróżne medytacje transcendentalne, ale one nie doprowadzą nas do
prawdy, zwłaszcza do osobowej prawdy człowieka i Boga. Zamiast tego
potrzebna jest kontemplacja prawdy. Kontemplacja otwiera nas na
doświadczenie prawdy, gdyż jest przyczynowana przez samą prawdę.
Kontemplacja otwierając nas naprawdę prowadzi do uznania i akceptacji
tej pr
awdy, co owocuje w umyśle oglądem prawdy i zrodzeniem słowa
prawdy. Dopiero słowo prawdy zrodzone w umyśle może być podstawą
wszelkiego poznania i wszelkiej wiedzy o człowieku. Bez słowa prawdy nie
dowiemy się niczego o człowieku.
Kontemplacja jest doświadczeniem wewnętrznym. Ona nie jest jedynie
działaniem naszego umysłu. Ona jest biernym odbiorem aktywności.
Kontemplacja jest wyrazem aktywności osobowej prawdy. To prawda
przemawia do nas w akcie kontemplacji. Dlatego kontemplacja bierze
początek z realnej prawdy zawartej w istnieniu. Dzięki temu posiada
charakter doświadczenia wewnętrznego. To znaczy, że podobnie jak
doświadczenie zewnętrzne doświadczenie wewnętrzne jest wywołane
przez realność bytu (przez istnienie bytu). Ale to może być również
realność czy istnienie mojego własnego bytu. Dlatego kontemplacja
zostaje zapoczątkowana przez realną własność prawdy, która oddziałuje
na nasz umysł. W ten sposób nasz umysł dostrzega i ogląda realną
prawdę zyskując trwałą zasadę poznania. Gdyż dopiero rozumowania
oparte na prawdzie mają pełną wartość poznawczą. Rozumowania oparte
na oczywistości doświadczenia zmysłowego mogą służyć co najwyżej do
praktycznego posługiwania się rzeczami, czyli do użyteczności.
Bez kontemplacji nie dotrzemy więc do realnej prawdy. A bez tego nie
będzie poznania filozoficznego, czyli poznania rzeczywistości.
Rzeczywistość nie jest tylko mgiełką wrażeń zmysłowych. Trzeba zatem
dotrzeć do samej przyczyny realności, czyli do istnienia i przejawiających
je własności transcendentalnych. A to może nam zapewnić jedynie
doświadczenie wewnętrzne.
Równie ważną rolę w tym doświadczeniu odgrywa nasze sumienie.
Sumienie nie jest samym sądem rozumu praktycznego. Sumienie jest
przede wszystkim aktywnością osobowego dobra. Sumienie ujawnia nam
46
osobo
we dobro. Osobowe dobro przemawia do nas i woła głosem
sumienia. Przecież to samo dobro wzywa nas do czynienia dobra (do
miłości). Poprzez sumienie osobowe dobro powołuje nas do działania
moralnego. Stąd bierze się moralna powinność człowieka. Człowiek jako
osoba wyposażona w osobowe dobro jest powołany do działania
moralnego. A jednocześnie jako osoba jest w stanie, czyli w mocy, działać
moralnie. Człowiek może kochać właśnie jako osoba. Działania moralne
są bowiem działaniami osobowymi i odwrotnie.
Ale b
ez doświadczenia wewnętrznego nie będzie pełnego działania
moralnego. Bez wsparcia osobowej aktywności działania moralne będą
się rozbiegały na dwie strony – raz będą dobre, a następnym razem złe.
Człowiek nie jest w stanie wypracować w sobie cnót moralnych wyłącznie
na zasadzie wychowania i dbałości o swoje postępowanie. Bo nawet gdy
wie, jakie postępowanie jest dobre, to nie musi go wybierać. Może
postąpić zupełnie dowolnie, czyli po prostu źle. Dlatego nie będzie
moralności bez sumienia, ale również bez kontemplacji i upodobania.
Działania moralne muszą obejmować wszystkie trzy władze duchowe, zaś
swoje źródło muszą mieć w aktywności osoby ludzkiej. Dopiero przy
udziale osobowej aktywności mogą w tych władzach powstawać trwałe
cnoty moralne (wiara, nadzie
ja i miłość).
Dla Arystotelesa cnota miała być podążaniem środkiem pomiędzy
skrajnościami. Zdawał on sobie sprawę, że działania człowieka są
rozbieżne, czyli dialektyczne, jak by powiedział Hegel. Dlatego jedynym
wyjściem z tej sytuacji na gruncie Arystotelesowskiego naturalizmu był
postulat, iż należy się trzymać drogi pośredniej, czyli podążać środkiem.
To znaczyło, że człowiek nie powinien popadać w skrajności, czyli ani
postępować całkiem dobrze, ani całkiem źle, ani być zimnym, ani
gorącym, ale letnim. Takie podejście odrzucił później św. Paweł i
chrześcijaństwo.
Arystoteles wybiera na przykład przyjaźń jako środek pomiędzy miłością,
która –
jak uczył Platon w Uczcie, jest połączona ze świętym
szaleństwem, a nienawiścią. Stawia również na sprawiedliwość jako
oddawanie każdemu tego, co mu się należy, zamiast miłosierdzia, czyli
daru bezinteresownego i darmowego, oraz kradzieży, czyli zabrania
komuś czegokolwiek. Uczył także umiarkowania, czyli rozsądnego
używania przyjemności, jako środka pomiędzy oddaniem się
namiętnościom a całkowitą apatią. Współczesne interpretacje zarzucają
Arystotelesowi perfekcjonizm jako nieustanne wypracowywanie w sobie
cnót moralnych. Ale tak naprawdę wyznaje on jedynie mediację (albo
mediokrację), czyli poszukiwanie drogi pośredniej.
47
To chrześcijaństwo pokazało nam drogę doskonałości, gdyż stawiało na
cnoty wlane (czyli na wiarę, nadzieję i miłość) zapewniające doskonałość
naszym działaniom. Ale te chrześcijańskie cnoty są oparte na
wewnętrznym doświadczeniu kontemplacji, sumienia i upodobania.
Wyrażają się one w przyjęciu osobowej aktywności własności
transcendentalnych istnienia, której przyczyną jest łaska Boża.
Wiara wyraża się poprzez przyjęcie, czyli akceptację, słowa prawdy –
przede wszystkim Słowa Bożego. Miłość wyraża się poprzez czyn dobra,
czyli afirmację osobowego dobra. Wreszcie nadzieja stanowi fascynację
osobowym pięknem, czyli pożądliwość życia, aż po życie wieczne. Jest to
radykalne zaprzeczenie drogi środka i opowiedzenie się za duchową
doskonałością. Jednocześnie chrześcijaństwo pokazuje, że droga
doskonałości jest możliwa tylko w łączności z Bogiem. Człowiek może
stawać się doskonałą osobą (dzieckiem Bożym) dzięki otwarciu się na
łaskę Bożą i przyjęciu jej w sakramentach. To znaczy, że sam Bóg czyni
nas dos
konałymi, jeśli o to zadbamy i zgodzimy się na to. Sami możemy
tylko błądzić albo jak postulował Arystoteles, wybierać mniejsze zło albo
jak chcieli epikurejczycy, wybierać większą przyjemność.
48
***
Tajemnicza Księga Hioba. Szestow przeciwstawia szaleństwo Hioba
mądrości filozofów. Przeciwstawia tragiczność losu Hioba racjonalizmowi
myślenia. To racjonalistyczne myślenie, które reprezentują przyjaciele
Hioba, chce podporządkować sobie działanie Boga. Twierdzą oni, że Bóg
działa zgodnie z ludzkim rozumem. Dlatego uważają, że rozumieją
działanie Boga. Ale okazuje się, że są w błędzie, gdyż Bóg odrzuca ich
argumentację. Wydaje się zatem, że człowiek nie zna działań Boga.
Stanie się to jasne, jeżeli przyjmiemy, że Bóg działa w sferze istnienia. Nie
z
namy aktywności istnienia. Nie znamy nawet naszej aktywności na
poziomie istnienia. Nie mamy wglądu w świat istnienia. Tam nasze
poznanie nie sięga. Tam trzeba zawierzyć mistycznemu doświadczeniu
mowy serca. Musimy się całkowicie poddać aktywności własności
istnieniowych. Musimy się poddać prawdzie, dobru i pięknu. Możemy
jedynie przyjąć, że Bóg działa w człowieku poprzez własności istnieniowe.
Inaczej powiemy, że Bóg obdarza człowieka relacjami osobowymi, czyli
łaską. Dzięki temu obdarza go sprawczą mocą własności istnieniowych.
Dzieje się tak dlatego, że Bóg rozporządza samym źródłem osobowej
aktywności.
Czy zatem Bóg zna wszystkie nasze działania zewnętrzne? Czy może zna
samo wnętrze człowieka, czyli osobową podmiotowość i aktywność? Tego
nie wiemy. Z Ks
ięgi Hioba wynika, że Bóg nie ocenia naszych działań. Ale
przecież On dociera do źródła naszej aktywności. Bóg obdarza człowieka
łaską. Natomiast człowiek przyjmuje tę łaskę albo ją odrzuca. Bóg wie z
pewnością czy łaska została przyjęta, czy odrzucona. A dzięki temu wie
wszystko o człowieku. Nie musi oceniać działań człowieka. To sam
człowiek rozstrzyga o swoim działaniu, a jego skutki odczuwa sam na
sobie. Człowiek żyje podług swoich działań (postępków). I dlatego albo
sprowadza na siebie śmierć, albo osiąga życie wieczne. Bóg może
oczywiście odmienić życie człowieka, czyli sprawić w nas nawrócenie. Ale
do tego nie jest Mu potrzebna wiedza o naszym działaniu. On ma wiedzę
o samej osobie człowieka. On dba przede wszystkim o naszą osobę. Daje
osobie człowieka wszystko, co potrzebne do zbawienia i czeka na
odpowiedź z naszej strony. Gdy człowiek zawiedzie i upadnie, wtedy sam
cierpi i niszczy siebie. Bóg może mu pomóc. Bóg chce mu pomóc. Bóg
49
nieustannie pomaga człowiekowi. Ale to nie znaczy, że ocenia nasze
dz
iałania.
Aby poznać dramat i cierpienie człowieka, Bóg stał się człowiekiem. W ten
sposób Syn Boży jako człowiek sam doświadczył ludzkiego zła. Bóg
poznał zło, jakie stało się udziałem człowieka. Poznał cierpienie, jakie
człowiek zgotował człowiekowi. Ale nie porzucił człowieka. Bóg nie potępił
człowieka, ale go zbawił. Dał nam moc zbawienia. Człowiek sam poprzez
swoje działanie skazuje się na potępienie. Przecież to człowiek odchodzi
od Boga, ucieka od Niego. To człowiek zrywa więź z Bogiem. Bóg tego
nigd
y nie chciał i nigdy nie robi wobec człowieka. On po prostu obdarza
swoją łaską. Obdarza człowieka relacjami osobowymi. Ze swej strony Bóg
nieustannie daje. To jest Boża Miłość. To jest bezinteresowny dar Osoby
Bożej. Człowiek musi jedynie przyjąć ten dar.
Gdy człowiek się otworzy na łaskę Bożą, wtedy otrzymuje wszystko, co
jest potrzebne osobie. Wówczas osiąga życie wieczne i zbawienie. Ale
gdy odrzuci dar łaski, wtedy pozbawia się tego wszystkiego. Pozostaje mu
wówczas zwykła ludzka troska o siebie. W tej sytuacji jest zdany tylko na
siebie i swoje ludzkie siły. Wówczas nic ani nikt go nie chroni. Sam musi o
wszystko walczyć, a i tak czeka go tylko śmierć. Człowiek sam rozstrzyga
o swoim działaniu. Sam decyduje o sobie. Bóg nas tylko przestrzega i
poucza
. Człowiek sam decyduje o tym, co osiągnie – śmierć czy życie
wieczne. Jak zdecyduje, taka będzie jego rzeczywistość. Spełnienie
własnej realności nie wymaga już oceny, gdyż rzeczywisty stan, jaki
osiągniemy, jest najlepszą oceną postępowania.
Bóg zna nas
zą osobową aktywność. Bóg nawiązuje relacje osobowe z
człowiekiem wspierając w ten sposób osobową aktywność człowieka. Ale
rolą i zadaniem człowieka jest rozwijanie tej aktywności na gruncie
naturalnym. Osoba ludzka działa poprzez naturę – poprzez zdolności i
władze naturalne. Na gruncie natury działanie zależy całkowicie od
człowieka. Człowiek sam przeżywa i kształtuje swoje życie. Bóg może
oczywiście interweniować tutaj w sposób cudowny. Ale interwencje Boga
są wyjątkowe. To, co dzieje się z człowiekiem, zależy od niego samego.
Dlatego człowiek musi zadbać o swój rozwój i swoje życie. Sam decyduje
o tym, jak zakończy się jego życie. Finał życia zależy więc od samego
człowieka. Czy będzie to definitywny koniec – śmierć, czy może będzie to
otwarcie nowego ro
zdziału – życie wieczne i zbawienie.
Rozwijając swoje życie człowiek musi zachować osobową aktywność.
Dzięki temu będzie w stanie ochronić swoją osobę i utrwalić jej aktywność
aż po życie wieczne. Życie wieczne jest efektem zachowania osobowej
aktywności. Przede wszystkim chodzi o zachowanie relacji osobowych z
Bogiem. Człowiekowi potrzebna jest w tym względzie stała łączność z
50
Bogiem. Tylko wówczas ludzkie życie będzie upływało beztrosko. Ale gdy
zabraknie kontaktu z Bogiem, wtedy człowiek musi się sam zatroszczyć o
swoje sprawy. A wówczas wszystko stara się załatwić po swojemu, czyli
„po ludzku”. Działanie „po ludzku” odnosi się do otaczających nas rzeczy i
wytworów. Człowiek chce je opanować i podporządkować sobie, chce nimi
zawładnąć. Takie zachowanie sprawdza się wobec rzeczy. Ale jak odnieść
się do ludzi? Jeżeli człowiek odnosi się „po ludzku” do ludzi, to powstaje
władza i poddaństwo. Powstaje wtedy struktura społeczna jako struktura
władzy i poddaństwa. Jednak podążanie w tym kierunku powoduje
zaprze
paszczenie osobowej aktywności. Człowiek uczestniczący w
strukturach władzy traci własną osobowość i osobę. Staje się urzędnikiem
lub petentem, sprzedawcą lub klientem. Jego działanie zmienia się w
sprawowanie urzędu lub jakiejś funkcji. Człowiek przestaje żyć osobowo, a
tym samym traci swoją osobę (zatraca siebie).
Aby uratować własną osobę, człowiekowi potrzebny jest kontakt z Bogiem.
Łączność z Bogiem dzieje się bowiem na gruncie osobowej
podmiotowości. Dokonuje się to poprzez akt kontemplacji, sumienia i
upodobania życia. Tylko Bóg ożywia w człowieku osobowe własności
prawdy, dobra i piękna, czyli daje im moc sprawczą. Sprawia, że
zaczynają one działać na nasze władze duchowe, które mogą wówczas
podejmować działania osobowe, czyli działania moralne i religijne. Bez
tego Bożego wsparcia nie będzie u człowieka osobowych działań.
Pozostaje mu wtedy działanie „po ludzku” oparte na poznaniu świata i
myśleniu o świecie, oparte na chęci panowania i władzy oraz oparte na
doznawaniu przyjemności. Te ludzkie działania pozwalają człowiekowi
kształtować świat według własnych potrzeb. Ale kiedy człowiek zaczyna
według własnych potrzeb kształtować siebie i swoje życie, wtedy znika
osobowa aktywność, gdyż potrzeby człowieka mają charakter naturalny.
Natomiast osoba lu
dzka potrzebuje relacji osobowych z Bogiem. Ale żeby
to odkryć, człowiek musi porzucić swoje zwykłe ludzkie działanie, aby
zagłębić się w sobie – w swojej osobowej realności. Aby tego dokonać,
człowiek powinien się oderwać i odciąć, chociaż na moment, od spraw
tego świata. Powinien zapomnieć na moment o swojej ludzkiej naturze.
Powinien wykonać skok w głąb siebie – lot w przestworza osobowego
istnienia. Powinien się udać w tajemniczą podróż do krainy realności i
dotrzeć aż do źródeł tej realności. Żeby znaleźć to, co najprawdziwsze, to,
co najlepsze i to, co najpiękniejsze. Żeby znaleźć w końcu własną osobę,
która jest dla człowieka źródłem wszelkiej aktywności i realności. Żeby
odnaleźć osobę, która jest początkiem i końcem wszystkiego.
Kiedy człowiek odnajdzie i pozna swoją własną osobę, wtedy będzie już
wiedział, jak działać i żyć. Kiedy doświadczy potęgi osobowej aktywności,
wówczas odmieni swoje ludzkie życie i działanie. Zacznie działać
51
osobowo, czyli bezinteresownie. Zapomni o swoich potrzebach, a będzie
widział tylko osobowe dobro drugiego człowieka. I będzie w stanie
ofiarować mu to, co najlepsze – samego siebie, czyli swoją osobę (swoją
prawdę, swoje dobro i piękno). Dać siebie – to jest prawdziwe działanie
osobowe. Tak działa Bóg.
Natomiast nasza
ludzka natura chce wszystko zagarnąć dla siebie.
Potrzebuje wciąż nowych prezentów i błyskotek. Domaga się wciąż
nowych rzeczy: zrób to lub tamto albo potrzebujesz tego lub tamtego.
Nasza natura wciąż zagarnia coś dla siebie. To oczywiście nakręca
ludzkie
działanie, daje nam postęp technologiczny, ale nie rozwija samego
człowieka. Człowiek potrzebuje rozwoju osobowego. A taki rozwój może
nam zapewnić tylko stały kontakt (łączność) z Bogiem.
Życie religijne. Czym jest życie religijne człowieka? Jest ono przejawem
osobowej aktywności człowieka. Wyrasta wprost z osobowej
podmiotowości i jest przyczynowane przez żywy kontakt z Bogiem. Życie
religijne nie jest pomysłem człowieka. Ono nie zaczyna się od poznania
Boga. Bo gdyby człowiek rozpoczynał życie religijne od poznania Boga,
wtedy zwracałby się jedynie do własnej idei Boga, czyli do swojego
pojęcia Boga. Otóż życie religijne nie dotyczy pojęcia Boga. Ono czci
realnego i żywego Boga. Przede wszystkim czci Boga Osobowego.
Życie religijne jest naszym realnym kontaktem z Osobowym Bogiem (z
Osobą Chrystusa). Na czym więc polega ten kontakt? Łączymy na
przykład życie religijne z modlitwą. Czy zatem modlitwa stanowi nasz
kontakt z Bogiem? Modlitwa jest raczej potwierdzeniem takiego kontaktu z
naszej strony. Modlimy
się wtedy, gdy trwa łączność z Bogiem.
Potwierdzeniem kontaktu z Bogiem jest także nasza wiara. Mówimy, że
wierzymy w Boga. Wierzymy, że Bóg istnieje i kontaktuje się z nami. W
ten sposób wyznajemy naszą wiarę. Połączeniem naszej wiary i modlitwy
jest k
atolickie Credo (czyli wyznanie wiary). Jest to najważniejsza
modlitwa wierzących. Credo powstało z wiary Kościoła. Kościół jako
wspólnota wierzących wyznaje w Credo swoją wiarę w Boga. Wiara
Kościoła wypływa z bezpośredniej łączności z Bogiem w Chrystusie.
Życie religijne polega na otwarciu się na relacje osobowe, które ofiarowuje
nam Bóg. Chodzi o to, aby nasza osoba przyjęła relacje osobowe. Bóg
nawiązuje relacje osobowe z człowiekiem. Jest to inicjatywa boska. Na
tym polega właśnie osobowa łączność z Bogiem. Bóg jest samym
istnieniem. Bóg jest czystym aktem istnienia. Nie posiada własności
cielesnych ani duchowych. Nie ma istotowej możności, jak byty stworzone.
Mówimy, że Jego istotą jest sam akt istnienia. Ale Bóg posiada własności
istnieniowe. Są to transcendentalne własności osobowe. Tymi
52
własnościami są prawda, dobro i piękno. Właśnie na tych własnościach
oparte są relacje osobowe.
Bóg nawiązuje relacje z człowiekiem. Jego Boskie własności łączą się z
odpowiednimi własnościami w istnieniu człowieka. Boska Prawda łączy się
z osobową prawdą człowieka. Dzięki temu pod wpływem Boskiej Prawdy
zaczyna się uaktywniać nasza osobowa prawda. Ta aktywność przybiera
postać kontemplacji i zaczyna oddziaływać na nasz rozum. Wtedy rozum
jest w stanie kontemplować zarówno Prawdę Boską, jak i osobową
prawdę człowieka.
Podobnie wygląda sprawa z dobrem. Boskie Dobro łączy się z osobowym
dobrem człowieka. I tutaj również nasze osobowe dobro zaczyna się
uaktywniać pod wpływem kontaktu z Boskim Dobrem. Aktywność
osobowe
go dobra przybiera postać wezwania sumienia. Dobro wzywa nas
do czynu (do czynienia dobra). Stąd wołanie sumienia: „czyń dobro”. W
ten sposób wola może podjąć działanie w postaci czynu dobra, który
potocznie nazywamy dobrym uczynkiem. Czyn dobra stanowi
po
twierdzenie i afirmację osobowego dobra (także Dobra Boskiego).
Czyn dobra jest działaniem na wskroś osobowym, gdyż stanowi
bezinteresowne potwierdzenie samego dobra przynależnego osobie jako
dobra bezwzględnego (które zawsze powinno być celem działania).
Dlatego powiemy, że czyn dobra jest jednocześnie aktem miłości jako
doskonałej afirmacji dobra.
Również osobowe piękno człowieka zostaje uruchomione pod wpływem
kontaktu z Bogiem. Boskie Piękno (jako Chwała Boża) oddziałuje i łączy
się z osobowym pięknem człowieka, a wówczas osobowe piękno
człowieka zaczyna się uaktywniać i działać poprzez życie. Osobowe
piękno przejawia się bowiem w człowieku jako życie. Życie człowieka jest
bezpośrednim odwzorowaniem osobowego piękna. Aktywność piękna
objawia się w zdolności życia. Życie jest obrazem piękna. Dokładnie
mówiąc, tym obrazem jest piękne życie. Piękne życie realizuje się we
wspólnocie życia jako dar i przekazanie życia.
Aktywność osobowego piękna wyraża się w człowieku jako upodobanie
życia. To upodobanie życia odnosi się do naszej uczuciowości.
Upodobanie życia wyznacza pozytywny kierunek w działaniach
uczuciowości. Staje się formalnym przedmiotem i zasadą działania uczuć.
Dzięki temu nasza uczuciowość może odpowiednio działać, będąc
nastawiona na przekazywa
nie życia. Taka uczuciowość będzie
przeżywała radość życia i fascynację życiem. Osiąga ona wówczas pełnię
swojego działania. Radowanie się życiem oraz nadzieja są właściwym
przeżyciem uczuciowości. Uczuciowość powinna się bowiem kierować ku
życiu, a nie ku przeżywaniu przyjemności. Odczuwanie przyjemności jest
53
dla uczuciowości czymś dodatkowym lecz ubocznym a nie zasadniczym.
Dlatego uczucia nie mogą się kierować przyjemnością. Uczuciowość ma
dążyć do osiągnięcia pełni życia. Powinna więc dążyć do przekazania
życia.
Bóg obdarza człowieka wszystkim, co jest potrzebne do właściwego
działania rozumu, woli i uczuć. Człowiek musi się tylko otworzyć na dar
łaski, docierający do nas w postaci relacji osobowych. Musi przyjąć relacje
osobowe, które nawiązuje z nim Bóg. Ale jeśli tego nie zrobi, to będzie
zdany wyłącznie na własne siły, które są bardzo wątłe. Rozum ludzki sam
z siebie nie jest w stanie doświadczyć ani poznać osobowej aktywności.
Może kierować się co najwyżej poznaniem duszy i ciała człowieka. Gdy
sięga do poznania duchowości, wtedy zwraca się sam na siebie. Ujmuje
swoje poznanie oparte na doświadczeniu zmysłowym. Tworzy więc
wiedzę pojęciową, ale nie zna słowa prawdy, które pojawia się jako efekt
relacji z Bogiem (relacji wiary). Dlatego poznanie i dzi
ałanie takiego
rozumu jest ograniczone i niepełne. Takiego rozumu nie stać na
kontemplację osobowej prawdy (prawdy Boga i człowieka).
Podobnie będzie wyglądała sprawa z wolą. Jeżeli wola nie doświadczy
bezpośredniego kontaktu z osobowym dobrem, to będzie zdana jedynie
na wybór propozycji przedstawianych jej przez ograniczone poznanie
rozumu. A to już ogranicza nam sam kontakt z rzeczywistością. Wówczas
woli nie stać na afirmację realnego osobowego dobra, a przez to będzie
zdana na wybieranie pomysłów rozumu. Wola zaczyna wybierać ujęcia
idealistyczne lub hedonistyczne. Kieruje się wartościami tworzonymi przez
myślący rozum, a nie pragnie realnych własności osobowych. W
najlepszym wypadku człowiek będzie się kierował dobrem wspólnym lub
społecznym, ale może je pojmować jako ogólny dobrobyt członków
społeczeństwa.
Jednak w ten sposób człowiek nigdy nie osiągnie poznania osobowej
prawdy, ani umiłowania osobowego dobra. Nie zdoła doświadczyć ani
swojej osobowej realności, ani nie spotka się z realnością osoby drugiego
człowieka. Taki człowiek nie będzie mógł żyć życiem osobowym. Będzie
żył jedynie „po ludzku”, to znaczy w zgodzie ze swoją ludzką naturą.
Będzie nawet żył w sposób rozumny i wolny, będzie żył w sposób
przyjemny. Ale musimy pamiętać, że w porównaniu do realności osoby to
wszystko stanowi jedynie pozorne działanie. Życie „po ludzku” jest w
stanie zaspokoić tylko naturę człowieka. Mówimy o zaspokojeniu
naturalnych potrzeb człowieka, ale to z pewnością nie zaspokoi naszej
osoby, która ma już potrzeby ponadnaturalne (nadprzyrodzone).
Dzisiaj ludzie chcą żyć wyłącznie „po ludzku”. Nie obchodzi ich świat
osobowy –
świat nadprzyrodzony. Przestaje się dla nich liczyć środowisko
54
osobowe, czyli wspólnota rodzinna. Współczesny człowiek odrzuca relacje
osobowe z
Bogiem, a w konsekwencji także relacje osobowe z drugim
człowiekiem. Na koniec pozostają człowiekowi tylko odniesienia
hedonistyczne i utylitarne. A więc liczy się tylko to, co możemy skorzystać
dzięki kontaktom z drugim człowiekiem (czego możemy się nauczyć, ile
dzięki temu zdobędziemy i ile będziemy posiadali, jakie przyjemności nas
czekają). Dzisiaj to ludzie uważają za swoje szczęście.
Czy człowiek naprawdę nie potrzebuje życia i szczęścia wiecznego?
Dlaczego człowiek nie chce zbawienia? Dlaczego wybiera jakieś pozorne
bawienie się w życie? Świadczy to na pewno o ogromnej niedojrzałości
współczesnych ludzi. Ale właśnie takie niedojrzałe ideały kreuje się w
mediach, bo takimi ideałami żyją ludzie show biznesu. Jak widzimy w
telewizji, jedynie szalona zabawa ma charakter prawdziwie medialny.
Można wprost stwierdzić, że media żyją zabawą. I propagują jedynie
zabawę.
Zwykły człowiek ma dzisiaj do czynienia na co dzień przede wszystkim z
mediami. Skoro ze wszystkich stron nawołuje się człowieka do zabawy, to
trudno jest mu się przed tym obronić. To musi na niego oddziaływać. Ale
człowiek powinien pamiętać, że tu chodzi o jego przyszłość i zbawienie.
Człowiek musi wybrać zbawienie lub zabawę (bawienie się). Ma więc do
wyboru życie przyjemne i zabawowe (przyjemną zabawę) albo życie
wieczne (wieczne zbawienie).
Na życie wieczne musimy poczekać. Natomiast przyjemne życie i zabawa
oferują swoje atrakcje od razu (natychmiast). Przyjemność przeżywamy w
danej chwili. Tutaj nie trzeba czekać na efekty, one spływają na nas od
razu. I nawet zapominamy, że te przyjemne chwile zaraz przemijają i
znikają. Wtedy potrzebujemy wciąż więcej i więcej przyjemności. Ale tego
nie da się ciągnąć w nieskończoność. Przyjemności nie trwają wiecznie.
One są chwilowe, pojawiają się, a potem znikają. Na koniec zniknie nasze
przyjemne życie. Skończy się zabawa i przyjdzie śmierć, która wszystko
nam zabierze (zabierze wszystkie przyjemności). W człowieku żyjącym
przyjemnościami nic nie pozostanie po śmierci. Zginie całe jego szczęście,
któr
e opierał na przyjemnościach.
Musimy wiedzieć, że przyjemna zabawa daje nam chwilowe zadowolenie,
ale okrada nas ze szczęścia i życia wiecznego. Nie sposób utkać życia
wiecznego z chwilowych przyjemności. Tak naprawdę nie da się nawet
przeżywać duchowo cielesnych przyjemności. Możemy, co najwyżej,
nieustannie myśleć o doznawaniu przyjemności i zachwycać się tym. Ale
nawet myślenie nie trwa wiecznie. Ono również jest momentalne i
chwilowe. Myśląc o swoich przyjemnościach nie przeżywamy ich
ponownie, ale tyl
ko przeżuwamy je ciągle. Próbujemy wydobyć jakiś
55
smak, który dawno już przeminął. Nie ma powrotu do przeżytych
przyjemności. Dlatego potrzebujemy stale przeżywać je od nowa.
Człowiek z natury swej działa „po ludzku”. Ale człowiek jest również
osobą. Jako osoba nie może się ograniczać tylko do takiego działania.
Człowiekowi jako osobie potrzebne jest działanie „po bożemu”. Bo dopiero
działanie „po bożemu” jest działaniem osobowym. Działanie osobowe
musi przenikać nasze ludzkie działanie, żeby nie obróciło się ono
przeciwko nam. Działanie osobowe doskonali nasze ludzkie działanie.
Sprawia, że człowiek zaczyna działać moralnie i religijnie. Działać „po
bożemu”, czyli osobowo, możemy jedynie w łączności z Bogiem. Taką
łączność z Bogiem nazywamy religią albo życiem religijnym. Aby człowiek
mógł działać w całej pełni, potrzebna jest mu religijność, ale potrzebna jest
mu także moralność. Moralność jest działaniem osobowym, które dotyczy
drugiego człowieka. Jest to ta część działania „po bożemu”, która dotyczy
miłowania bliźniego.
Działając „po ludzku” będziemy działali w sposób rozumny i wolny, ale
będzie to rozumność ludzka i ludzka wolność. A więc będzie to rozumność
myślenia i wiedzy pojęciowej oraz wolność wyboru różnych pomysłów. Ale
to nie jest pełna rozumność i pełna wolność. Otóż do pełnej doskonałości
człowiekowi potrzebna jest rozumność i wolność ożywiona łaską.
Potrzebna jest bowiem rozumność wyposażona w słowo prawdy oraz
wolność czynienia dobra. Tylko wtedy rozumność i wolność będą w stanie
dać coś z siebie. Tylko wtedy mogą obdarzyć drugiego człowieka słowem
prawdy i czynem dobra. To jest właśnie działanie „po bożemu”, bo to Bóg
daje nam Słowo Boże jako słowo prawdy oraz Ducha Miłości jako czyn
dobra.
Filozofia od początku odkrywała to, co w człowieku jest ludzkie.
Poznawała to, co tworzy naszą ludzką naturę, a więc to, co naturalne.
Filozofia pokazywała nasze ludzkie działanie, czyli działanie „po ludzku”, i
na tym gruncie szukała doskonałości. Zastanawiano się, jak doskonale
człowiek potrafi poznawać i jak doskonale może wybierać. Okazało się
jednak, że człowiek może wybierać tylko to, co poznaje, co ostatecznie
sprowadzało się do wyboru wiedzy i poznania.
A przecież człowiek żyje i działa w realnym świecie. Człowiek żyje i działa
w rzeczywistości, gdyż sam jest rzeczywisty i realny, a nie wymyślony.
Człowiek poznaje rzeczywistość. Ale jak nasze poznanie ma sięgnąć do
rzeczywistości? Czy poprzez zmysły? Czy może poprzez słowo? Otóż
wydaje się, że tylko słowo prawdy, jakie przyjmuje nasz rozum, stanowi
cząstkę rzeczywistości. Nasze poznawcze pojęcie w żadnym wypadku nie
jest cząstką rzeczywistości, ono jest jedynie cząstką myślenia. Podobnie
wygląda sprawa w przypadku woli. Tylko czyn dobra, jaki podejmuje wola,
56
jest cząstką rzeczywistości, gdyż niesie ze sobą realne dobro. Natomiast
wybór jest tylko użyciem jakiejś rzeczy, czasami użyciem bardzo
przydatnym i potrzebnym, ale jest to tylko zmiana funkcji. Natomiast czyn
dobra stanowi tworzenie nowej realności. Czyn dobra obdarza człowieka
czymś realnym, obdarza go osobowym dobrem. Daje mu w ten sposób
cząstkę realności. Dlatego dopiero czyn dobra i słowo prawdy (także
przeżycie piękna) rozwijają człowieka, gdyż zapewniają mu rozwój jego
realności. Rozwój wiedzy i myślenia nie jest realnym rozwojem
osobowym
. Również rozwój przystosowania świata przyrodniczego nie
stanowi realnego rozwoju człowieka. To, że mieszkam w lepszym domu,
że jeżdżę lepszym samochodem, że mam lepszą pracę, to wszystko nie
czyni mnie w żaden sposób lepszym człowiekiem. Lepszym człowiekiem
mogę się stawać jedynie dzięki moralności i religijności, gdyż to one
zapewniają mi realny rozwój mojej osoby, czyli objawiania się osobowej
podmiotowości.
57
Co zagraża człowiekowi?
Człowieka pociąga zło. Jeśli człowiek zerwie kontakt z Bogiem, wówczas
straci swoją osobową podmiotowość. W takim zagubionym człowieku
osoba przestaje działać – nie może się uaktywniać. Dlatego nasze władze
duchowe nie mogą już korzystać z aktywności prawdy, dobra i piękna.
Dlatego taką duchowość ogarnia nagle pustka. Człowiek pozbył się
osobowych zasad działania, a na to miejsce nie pojawiło się jeszcze nic
nowego. Wtedy pozostaje tylko pustka, jakaś dziura, pozbawienie i nicość.
Tak narodziła się w człowieku świadomość. Świadomość jest po prostu
duchową pustką – taką duchową możnością, a może tylko możliwością.
Działająca osobowa prawda dawała nam rozum i rozumienie, ponieważ
obdarowywała nasz rozum słowem prawdy, na którym opiera się wszelkie
ludzkie rozumienie –
rozumienie Boga, świata i człowieka. Gdy tego
za
braknie, pozostaje tylko świadomość, w której pojawiają się jedynie
wrażenia zmysłowe (jakieś treści zmysłowe). Aktywnością świadomości
staje się myślenie. Myślenie zaczyna porządkować i kojarzyć te zmysłowe
obrazy. W ten sposób powstaje nasza wiedza empiryczna. To
świadomość tworzy wiedzę empiryczną. Człowiek zdobywa całkiem nową
wiedzę o świecie, także o człowieku, czyli o sobie samym. Ale tej wiedzy
brakuje zrozumienia. Tego zrozumienia, które pisarze chrześcijańscy
łączyli z wiarą (Fides quaerens intellectum). Będzie to wiedza
abstrakcyjna i pojęciowa, gdyż jest to wiedza myślącej świadomości.
Abstrahuje ona od materii, ale pojęcia tworzy w oparciu o dane zmysłowe.
Hume stwierdził, że bez wrażenia nie będzie pojęcia, a wszelkie przydatne
pojęcia są wynikiem kojarzenia treści wrażeń. Dla empirystów tak
naprawdę wiemy tylko to, o czym informują nas zmysły. Ale to jest
odcięcie się od całej duchowej sfery realności, nie mówiąc już o tym, co
osobowe w człowieku.
Świadomość sprowadza się zatem do ujęć zmysłowych (do wrażeń i
doznań zmysłowych). Skoro zmysły informują nas o doznawanych
58
przyjemnościach i przykrościach, to świadomość uznaje, że pierwszym
dobrem jest przyjemność. Dlatego podnosi przyjemność do rangi
naczelnego dobra człowieka. Świadomość narzuca więc człowiekowi
kierowanie się przyjemnością. Człowiek staje się hedonistą. Zatraca
poznanie realnego dobra osobowego, gdyż nasza świadomość nie dociera
nigdy do tego, co osobowe. Hedonista bardzo szybko popada w różnego
typu uzależnienia, gdyż do tego sprowadza się preferowanie
przyjemności.
Ale nasza świadomość nie zamierza podporządkować się temu, co
zmysłowe. Nie chce biernie działać, ona pragnie stać się aktywnym
podmiotem, ponieważ chce zająć miejsce osoby ludzkiej – osobowej
podmiotowości. Jako pustka i nicość świadomość ma zdolność
zagarniania wszystkiego dla siebie. Ona pragnie panowania i władzy.
Chce rządzić człowiekiem. Ale będzie rządzić człowiekiem po to, aby go
zniszczyć. Dlatego zaczyna wymyślać własne niestworzone pomysły.
Zamierza urządzić świat po swojemu.
Świadomość przejmuje zatem kontrolę nad duchowością człowieka. Tutaj
eksponuje własne myślenie (cogito) oraz wybieranie tego, co sama
pomyśli. Jeśli świadomość człowieka myśli tylko o przeżywaniu
przyjemności, to wola się temu poddaje i wybiera zawsze przyjemność
zamiast osobowego dobra. Ale świadomość potrafi również wysuwać
różne idealistyczne pomysły (to ona tworzy utopie). Świadomość potrafi
„stworzyć” swój własny świat intencjonalny – świat kultury. Świat kultury
jako świat wartości jest konstrukcją myślącego rozumu. Kultura jest
tworem ludzkiego myślenia, jest tworem nasze świadomości.
Jeśli kultura dotyczy przekształcania i opanowania przyrody, to wtedy
staje się techniką i technologią, która powinna służyć człowiekowi. Ale
mamy
przecież technikę wojskową stworzoną także przez myślącego
człowieka, która jest wprost wymierzona w człowieka i jego życie.
Powstaje więc pytanie, skąd się bierze w człowieku takie niszczycielskie
myślenie? Takimi pomysłami zajmują się demony wojny.
Kult
ura może być również całkowicie niezależnym i samoistnym tworem.
Wówczas powinna służyć duchowemu rozwojowi człowieka. Czy tak się
jednak dzieje? Na początku filozofia miała służyć człowiekowi do poznania
samego siebie. Sokrates pojmował wiedzę jako pełne dobro człowieka.
Ale już sofiści zamierzali wykorzystywać wiedzę do niecnych celów.
Dzisiaj wiemy, że wiedza może stać się zgubą człowieka. Kultura
duchowa może służyć człowiekowi, ale może go również zniszczyć.
Mówi się, że kultura poszerza horyzonty ludzkiej świadomości. Pokazuje
nam, co możemy zrobić, czego jeszcze nie robiliśmy. Podpowiada też
59
człowiekowi, żeby zrobił, co tylko zechce. Ale wydaje się, że jest to jedynie
odkrywanie nowych obszarów nicości. Ponieważ jeśli kultura nie będzie
oparta na wa
rtościach humanistycznych – czyli na własnościach
osobowych prawdy, dobra i piękna – to może stać się nieludzka i
wymierzona przeciwko człowiekowi. Taka kultura jest w stanie zanegować
ludzką osobę, jest w stanie zanegować ludzkie życie. Jan Paweł II nazwał
ją wprost „kulturą śmierci”.
Dzisiaj człowiek zaczął uprawiać kulturę śmierci. Najpierw ogłoszono
„śmierć Boga”, a potem filozofia oparta na myśleniu stwierdziła, że
człowiek jest bytem ku śmierci. Postawiono nawet tezę, że człowiek
realizuje się w momencie śmierci, staje się w pełni człowiekiem, gdyż
uwalnia się od przyrodniczych ograniczeń. Ale te pomysły prowadzą nas
prostą drogą w świat demonów. Zagubiony i upadły człowiek potwierdza
jedynie w momencie śmierci swój demoniczny status. Umiera jako demon
i już na wieki pozostanie demonem. Po śmierci nie ma już bowiem
nawrócenia. Jeżeli zdradziliśmy i porzuciliśmy własną osobę, jeżeli
stłamsiliśmy ją w sobie i zakopaliśmy pod grubą warstwą kłamliwego
myślenia, złych wyborów i obrzydliwej przyjemności, to pozostaje nam
jedynie demoniczna świadomość, którą zabierzemy ze sobą na całą
wieczność. Wszystkie te pomysły stanowią kuszenie szatana, który
nienawidzi człowieka i pragnie go zniszczyć albo pohańbić. Widzimy
jasno, że istnieją całe regiony kultury (koncepcje, poglądy i prądy), które
powstają pod nadzorem szatana. Powinniśmy się wystrzegać wszelkich
demonicznych pomysłów, które prowadzą człowieka do zguby i upadku.
Wróćmy jeszcze do postawy hedonistycznej. Człowiek, który zgodził się
na używanie przyjemności, może się zupełnie zagubić. Zawsze na
początku zachwycamy się przyjemnościami. Ale skoro wchodzimy w to
coraz dalej, to okazuje się, że przyjemność gdzieś znikła, a pozostaje
jedynie męczące uzależnienie. Uzależnienia od alkoholu i narkotyków są
najba
rdziej wyniszczające. Ale najgorsze wydaje się być uzależnienie od
seksu. Tutaj pierwsze skrzypce naprawdę grają siły demoniczne. Seks jest
wypaczeniem naszej świadomości. Jest zanegowaniem uczuciowości i
życia, które jest zasadniczym przedmiotem uczuć.
S
eks jest pomysłem ludzkiej świadomości. Jest to pomysł demonicznej
świadomości. Seks jest przede wszystkim odrzuceniem życia i właśnie
jako negacja życia jest on zniszczeniem uczuciowości. Seks prowadzi do
oderwania uczuć od fascynacji życiem. Uczucia są bowiem nastawione na
przeżywanie życia. W naszej uczuciowości przeżywamy piękno ludzkiego
życia. Uczuciowość dąży do osiągnięcia pełni życia, czyli do poczęcia
nowego życia. Seks po prostu to neguje i odrzuca. Seks jest stosunkiem
płciowym bez przekazywania życia. A to już bardzo szybko przeradza się
w zwykłe zboczenie. Żeby oderwać seks od daru życia, trzeba go
60
uprawiać w sposób nienaturalny. Naturalny stosunek prowadzi często do
przekazania życia i poczęcia dziecka. Aby umożliwić ludziom uprawianie
stosunk
ów seksualnych wymyślono środki antykoncepcyjne. Dzięki temu
stosunek płciowy został pozbawiony swojego naturalnego zakończenia i
celu (płodności). Wydaje się, że to mógł być właśnie pomysł szatański. Ale
został zaszczepiony na podatnym gruncie ludzkiej świadomości. Dlatego
człowiekowi się wydaje, że sam wpadł na taki genialny pomysł.
Świadomość chce w ten sposób rządzić ludzkim życiem. Świadomość
uznała (za podszeptem szatana) i przekonała człowieka, że
przekazywanie życia jest zbędnym dodatkiem do seksu. Co więcej, że to
zagraża wolności człowieka do decydowania o sobie samym. Świadomość
przekonała człowieka, że jest rozumnym zwierzęciem i dlatego powinien
rozumnie, czyli wbrew naturze, kształtować swoje postępowanie. Po co
nam życie, ważniejsza jest seksualna rozkosz. Człowiek już zapomniał, co
jest dla niego najważniejsze.
Myślenie o seksie staje się obsesją współczesnego człowieka. Dziś
kobieta cel swojego życia widzi w przeżyciu orgazmu, a nie w darze życia.
Dzisiaj stawia się rozkosz ponad życiem. Ale nie zdajemy sobie sprawy,
że jest to służenie demonicznym siłom, które pragną zniszczyć ludzkie
życie. Przecież bez przekazywania życia nie będzie nowych pokoleń.
Populacja ludzka się starzeje. Wymierają wielkie europejskie narody.
Panowanie nad światem przejmie Azja (anty-chrześcijańska).
Aby człowiek mógł przeciwstawić się demonicznym trendom kultury,
potrzebne jest nawrócenie. Bez Bożej łaski i pomocy niczego tu nie
załatwimy, gdyż szatan świetnie kręci naszą świadomością. On jest
świadomością transcendentalną, która ogarnia sobą wszystkie możliwe
świadomości oraz wszystkie możliwe sposoby myślenia. Szatan
doskonale wie, jak skusić człowieka, czyli przedstawić mu swoje myślenie
jako jego własne. Człowiek łatwo daje się namówić do myślenia, które by
wywy
ższało jego samego. Do myślenia, które obiecuje władzę i
panowanie. Zresztą nasze myślenie zawsze obiecuje nam władzę i
panowanie. Myślenie samo w sobie jest egoistyczne. Gdy myślę, wydaje
mi się, że nad wszystkim panuję, bo mogę pomyśleć, o czym tylko zechcę.
Myślenie daje człowiekowi władzę nad światem, gdyż jest ono domeną
szatana. To dzięki myśleniu (cogito) szatan chciałby zapanować nad
światem, dlatego skusił człowieka do myślenia. Odebrał mu rozumienie
(słowo prawdy), a dał mu nowe narzędzie – wiedzę pojęciową. Ze swej
strony człowiek zachwycił się myśleniem, polubił je i poświęcił mu się
całkowicie. Człowiek widzi swoje szczęście właśnie w myśleniu, bo chce
być jak bogowie.
Aby mogło pojawić się myślenie, szatan musiał okraść człowieka z
rozumu, a
właściwie ze słowa prawdy, które zamieszkiwało w jego
61
rozumie. Człowiek otrzymał słowo prawdy od samego Boga. Pierwszy
człowiek – Adam – rozmawiał z Bogiem i otrzymał Słowo Boże jako
przykazanie dotyczące drzewa życia i drzewa poznania. Podobnie było
później z Mojżeszem, który rozmawiał z Bogiem na górze Synaj i otrzymał
Słowo Boże w postaci Prawa Bożego (Dekalogu). Dlatego widzimy, że
Słowo Boże jako słowo prawdy dotyczy religijności i moralności człowieka.
Słowo Boże jest tym, co chroni osobę człowieka. Jest właśnie tym, co
strzeże człowieka przed upadkiem.
Kiedy człowiek porzucił Słowo Boże, gdy odrzucił Boże Przykazania,
wtedy utracił całe swoje duchowe wyposażenie. Stracił swoją duchową
moc, która pochodziła od osoby – od osobowej aktywności opartej na
łączności z Bogiem. Osoba ludzka działa bowiem na mocy łaski Bożej,
czyli bezpośredniej łączności z Bogiem (z Chrystusem). Kiedy człowiek
utracił boską moc, czyli osobową aktywność, wtedy zaczął działać na
zasadzie niemocy. Do głosu doszła czysta możliwość, czyli właśnie
świadomość. Z tej niemocy i nierealności zrodziło się myślenie. Ono nie
pochodzi od Boga. Myślenie pochodzi od szatana, czyli z nicości. Nie ma
w sobie nic realnego. Jest tylko możliwością bycia czymś. Jest czymś
pozornym. Jest takim transcendentalnym pozorem, jak o metafizyce
wyrażał się Kant. W ten sposób pojmował on czyste myślenie (aprioryczne
idee rozumu).
To szatan „stwarza” w świadomości człowieka pozory realności. Daje mu
myślenie i przekonuje, że to jest prawdziwa rzeczywistość. A człowiek
uwierzył szatanowi i nadal wierzy w swoje myślenie. Przecież traktuje je
jako coś najważniejszego – może nawet jako świętość. Jeśli przyjrzymy
się dziejom ludzkości, to zobaczymy, jak człowiek wywyższa swoje
myślenie ponad Słowo Boże. Możemy zapytać, kiedy człowiek nauczy się
„myśleć” słowem – przede wszystkim Słowem Bożym. Ale do tego
musiałby najpierw zanegować swoje myślenie i na powrót przyjąć Słowo
Boże. Na tym polega właśnie nawrócenie. Sakrament spowiedzi powinien
być takim zanegowaniem własnego myślenia (myślenia po swojemu, po
ludzku), zaś Eucharystia ma być przyjęciem Słowa Bożego – Jezusa
Chrystusa.
Rozum i rozumienie człowieka pochodzą od słowa. Rozumienie
rzeczywistości (zwłaszcza realności człowieka) pochodzi od słowa
prawdy. To znac
zy, że ostatecznie rozumienie ma źródło w prawdzie. Ale
rozumienie powinno być przyjęciem i posiadaniem (czyli uznaniem) realnej
i osobowej prawdy, a nie jakiejś poznawczej lub logicznej prawdziwości.
Dopiero słowo prawdy zrodzone w naszym umyśle daje nam zrozumienie,
jako kres naszego rozumu. Rozumność człowieka powinna być oparta na
słowie prawdy, a nie na myśleniu. Myślenie jest bowiem negatywem słowa
prawdy. Słowo prawdy potwierdza prawdę, natomiast myślenie stwierdza
62
coś dowolnego. Myślenie jest zdolne zanegować prawdę. Jest zdolne
zanegować osobową prawdę, która daje nam słowo i rozumienie.
Otóż myślenie nie daje nam zrozumienia, które jest przeniknięciem w głąb
realności, ale daje nam jedynie opowieść, narrację i fabułę, interpretację,
gadulstwo, a
na koniec kłamstwo i oszustwo. Kiedy nie potrafię nazwać
rzeczy po imieniu albo kiedy się tego boję, wtedy zaczynam opowiadać
bajki, zaczynam zmyślać i zagadywać sprawę albo po prostu ściemniać,
jak mówią młodzi. Myślenie tworzy obraz rzeczywistości, tworzy opowieść
o niej, ale nie dotyka tego, co istotne, czyli nie dotyczy realności. Tym
samym myślenie zakrywa rzeczywistość, maskuje ją. Musimy pamiętać,
że myślenie ma za zadanie ukrycie przez człowiekiem jego osobowej
realności i osobowej realności Boga. Na takim myśleniu opiera się
współczesna kultura. Ona jest maską, która przykrywa rzeczywistość.
Dlatego z tej kultury nie dowiemy się niczego o rzeczywistości. Możemy
dowiedzieć się jedynie czegoś o ludzkim myśleniu.
Człowiek kocha swoje myślenie. Człowiek kocha swoją kulturę. Dziś
kocha najbardziej modę. Jest w stanie poświęcić dla niej własne życie (a
nawet zbawienie). Człowiek jest po prostu idiotą, jak pokazał Dostojewski.
Dopóki człowiek żyje w łączności z Bogiem, szatan nie ma do niego
dostępu. Ponieważ aktywność człowieka religijnego jest oparta na
relacjach osobowych łączących go z Bogiem. Mówimy, że taki człowiek
żyje w stanie łaski. Dopóki człowiek żyje w stanie łaski, szatan nie może
mu nic zrobić. Ale kiedy człowiek porzuci łączność z Bogiem, wtedy traci
swoją osobową aktywność. Przestaje działać „po bożemu”, czyli przestaje
działać osobowo, a zaczyna działać „po ludzku”. Znikają z jego życia
działania religijne i moralne. Znika słowo prawdy, czyn dobro i przeżycie
piękna, a na ich miejsce pojawia się świadomość ze swoim myśleniem, ze
swoim wyborem oraz ze swoją akceptacją przyjemności. Zamiast słowa
prawdy pojawia się w rozumie pojęciowa wiedza empiryczna. Zamiast
czynu dobra pojawia się w woli wybór mniejszego zła, a zamiast przeżycia
piękna ludzkiego życia pojawia się w uczuciowości doznanie
przyjemności. Człowiek przestaje wtedy żyć osobowo, zaczyna zaś żyć
świadomością (może świadomie?).
Takie życie świadomością człowiek traktuje jako swoje ludzkie działanie
(świadome i wolne). Co więcej, przyjmuje je jako pełnię swojego
człowieczeństwa. Nawet jako spełnienie siebie. Na tym gruncie człowiek
poszukuje też szczęścia. Ale zdając sobie sprawę, że trudno jest znaleźć
szczęście w pojęciowej wiedzy albo w wyborze mniejszego zła, za swoje
szczęście człowiek zaczyna uważać przyjemność. W ten sposób rodzi się
właśnie hedonizm. Postawa hedonistyczna jest spowodowana
63
nieznajomością osoby ludzkiej lub staje się skutkiem porzucenia osobowej
aktywności. Nasza świadomość bez problemów uznaje przyjemność za
jedyne dobro człowieka, gdyż wie, że może sterować i manipulować
doznawaniem przyjemności. Świadomość ludzka uwielbia panowanie
(władzę). To jest jej jedyny cel. To jest cel i kres wszystkich pomysłów
świadomości.
Świadomość nie uznaje nad sobą żadnej władzy. Dlatego świadomość
odrzuca Boga, gdyż wie, że skoro przyjmie istnienie Boga, będzie musiała
uznać Jego panowanie i oddać Mu cześć jako Jedynemu Panu. Z tego
samego powodu świadomość odrzuca również rzeczywistość. Odrzuca
wszelką realność, gdyż przyjęcie tego, co realne zmusiłoby ją do
podporządkowania się rzeczywistości. Dlatego świadomość odrzuca
osobową realność człowieka. Odrzuca ludzką osobę.
Świadomość dąży do stania się absolutem. Jak mówił Levinas –
świadomość się wyabsolutnia. Ona przedstawia siebie jako absolut.
Zawsze myśli o sobie jako czymś absolutnym – pierwszym i
bezwzględnym. Nazywa siebie transcendentalną świadomością albo
wprost transcendencją. W ten sposób świadomość próbuje przejąć pełnię
władzy i podporządkować sobie wszystko dookoła. Świadomość zamierza
podporządkować sobie duszę dzięki wolności myślenia i wybierania tego,
co pomyślane. Ale pragnie podporządkować sobie także ciało dzięki
wolności seksualnej, czyli dzięki pomysłowi swobodnego przeżywania
przyjemności. Prowadzi to wprost do przeżywania przyjemności wbrew
naturze ciała i uczuć.
Poprzez propagowanie wolności myślenia i wolności działania
świadomość potrafi zawładnąć naszą duszą. Natomiast poprzez
propagowanie wolności przeżywania świadomość jest w stanie zawładnąć
na
szym ciałem. Takie nastawienie świadomości prowadzi do zanegowania
realności duchowej i cielesnej człowieka. Trzeba zaznaczyć, że u podstaw
tego nastawienia leży początkowe (nawet pierwotne) odrzucenie Osoby
Boskiej oraz osoby ludzkiej. Człowiek zaczyna wówczas działać przeciwko
własnej osobie. Stara się o niej zapomnieć albo ukryć ją gdzieś głęboko,
może nawet zniszczyć całkowicie. Chce zapomnieć o istnieniu i działaniu
osoby. Oszukuje siebie, że osoba nie jest mu do niczego potrzebna, a
nawet, że przeszkadza mu w jego „ludzkim” życiu. Taki człowiek powie
nawet, że Bóg nie jest mu do niczego potrzebny. Musimy zrozumieć, że
człowiek nie potrzebuje „ludzkiego” życia świadomości. Takie życie tak
naprawdę do niczego nie służy człowiekowi. A jednak człowiek je
p
odejmuje i twierdzi, że jest w tym życiu szczęśliwy.
Czy można wyrwać człowieka ze szponów świadomości? Samemu
człowiekowi na pewno się to nie uda. To może się dokonać chociażby za
64
sprawą cierpienia. Ale zawsze potrzebny jest do tego sam Bóg (działanie
łaski Bożej). Aby wyrwać się z kajdan świadomości potrzebne jest
człowiekowi radykalne nawrócenie. Często się zdarza, że takie
nawrócenie jest wywołane chorobą i cierpieniem. Człowiek, który cierpi,
nagle dostrzega rzeczywistość. Porzuca złudzenia świadomości i pragnie
pełni życia. Tego realnego i osobowego życia.
Jeżeli człowiek porzuci swoje błędy i wypaczenia, jeśli oczyści swoje
władze (rozum z myślenia, wolę z wolnego wyboru, a uczucia z
przeżywania przyjemności), jeśli zwróci się na powrót do Boga, jeśli wyzna
swoje grzechy, jeśli się wyspowiada i będzie żałował, to wtedy może
rozpocząć na nowo życie osobowe i podjąć osobową aktywność. Ale to
wszystko może się dokonać jedynie dzięki sakramentowi pojednania i
dzięki przyjęciu łaski Bożej. Tylko Bóg może odkupić nasze grzechy, czyli
może nam je zabrać. Tylko Bóg może odpuścić człowiekowi grzechy. I tę
władzę odkupienia i odpuszczenia grzechów Bóg przekazał Kościołowi
jako sakrament spowiedzi i pojednania.
Żadna terapia psychologiczna nie jest w stanie usunąć naszych złych
działań. Co gorsza, terapia pozwala przyjąć człowiekowi te grzechy,
zaakceptować je i żyć z nimi na co dzień. Terapia psychologiczna uczy
nas, jak żyć ze swoimi grzechami. Stara się pokazać, że błądzenie i
grzeszenie jest czymś ludzkim, a człowiek raz postępuje lepiej, a raz
gorzej (źle). Psychologia chce nam wmówić, że zło jest czymś ludzkim i że
trzeba nauczyć się z tym żyć.
Musimy wiedzieć i pamiętać, że zło odcina nas od naszej osoby. Zło jest
niebytem, jest czymś nierealnym. To znaczy, że zło odrywa nas od
fundamentu naszej realności. Realność duszy i ciała jest zakorzeniona w
osobowym istnieniu. Osoba ludzka jest podmiotowością istnienia.
Podmiotowość osoby tworzy wspólnota własności osobowych zawartych
w istnieniu. Są to własności prawdy, dobra i piękna.
Realizacja w działaniu fałszu, zła i brzydoty tamuje tam dostęp prawdzie,
dobru i pięknu. Wówczas własności osobowe nie mają możliwości
przedostania się do władz duchowych. Pozostają w ten sposób poza
zasięgiem człowieka i jego natury. Dlatego grzeszny człowiek traci
kontakt z prawdą, dobrem i pięknem. Odrzuca te własności i pozbywa się
ich ze sfery duchowej, gdyż tam zaczyna panować fałsz (kłamstwo), zło i
brzydota. Wtedy ludzka dusza zaczyna hulać, czyli upajać się swoją
„wolnością”, jak sądzi. Ale to jest wolność pozorna – wolność złego
postępowania, gdyż jest to wybór fałszu zamiast prawdy, wybór
mniejszego zła zamiast dobra oraz wybór brzydoty zamiast pięknego
życia. Jedynie nasza świadomość jako pozorna podmiotowość działania
65
może się upajać takimi „osiągnięciami”. Tylko świadomość jest w stanie
zaakceptować fałsz, zło i brzydotę.
Aby człowiek mógł powrócić do osobowego działania, aby mógł powrócić
do działania moralnego, potrzebne jest mu oczyszczenie się z błędnych
działań. Człowiek musi oczyścić swój rozum z fałszywych myśli, opinii i
poglądów. Musi także oczyścić swoją wolę z dowolnych i złych wyborów i
decyzji. Musi również oczyścić swoją uczuciowość z doznań i przeżyć
przyjemności. Tylko radykalne oczyszczenie może stać się początkiem
odnowienia duchowego. Poszczególne władze muszą zanegować swoje
wypaczone działania. Muszą porzucić dotychczasowe nastawienie. Muszą
się zatrzymać – jakby powrócić do punktu zerowego (do punktu wyjścia),
aby na nowo zwrócić się do zasad realności, które stanowią zarazem
zasady moralne. Muszą zwrócić się do własności osobowych, które
stanowią jednocześnie zasady moralne i religijne.
Całe to odnowienie albo nawrócenie, jak je nazywa teologia, może się
dokonać jedynie przy udziale Boga. Bóg nieustannie zachęca człowieka
do spełnienia życia osobowego. Co więcej, Bóg obdarza człowieka
niezbędną pomocą w postaci łaski (czyli relacji osobowych). Ale w tym
wszystkim najważniejszy jest moment otwarcia się ze strony człowieka.
Bóg daje, ale człowiek musi przyjąć łaskę. Bez łaski nic się nie dokona.
Człowiek musi się więc zdecydować na przyjęcie Boga. Musi się
zdecydować na podjęcie relacji osobowych nawiązywanych przez Boga.
Tym samym zdecyduje się na prowadzenie życia osobowego.
Ale tego nie może spełnić ludzka świadomość. Bo właśnie świadomość
sprzeciwia się kontaktowi z Bogiem, gdyż sprzeciwia się poddaniu Bożej
łasce. Świadomość człowieka nie chce żadnej pomocy. Ona pragnie
władzy. Chce rządzić człowiekiem, chce być panem i władcą. Pragnie
sama rozpo
rządzać władzami i zdolnościami człowieka. Nie zamierza
nikomu służyć, ale chce, żeby jej służono. Dlatego świadomość odrzuca
Boga i Bożą pomoc.
Aby nawrócić się do Boga, trzeba się wyrwać spod panowania
świadomości. Trzeba właśnie zanegować i odrzucić świadomość. Trzeba
ją odrzucić, żeby się wyrwać spod jej zgubnego wpływu. Trzeba oczyścić
się z wszelkich pomysłów świadomości. Trzeba oczyścić swoje władze z
wszelkich kłamstw i brudów, z ciemnych pragnień i brzydkich postępków.
Trzeba się obmyć w strugach Bożej łaski.
Dopiero oczyszczony człowiek jest w stanie przyjąć osobową aktywność.
Oczyszczony rozum otwiera się na akt kontemplacji. Kontemplacja jest
aktywnością osobowej prawdy. Poprzez kontemplację działa osobowa
Prawda Boga albo osobowa prawda człowieka. Kontemplacja skutkuje
66
przyjęciem przez rozum osobowej prawdy. Wówczas pojawia się w nim
słowo prawdy jako realny skutek doświadczenia kontemplacji.
Kontemplacja jest dla rozumu bezpośrednim doświadczeniem prawdy.
Jest to wewnętrzne doświadczenie o charakterze mistycznym. Jest to
oświecenie rozumu przez osobową prawdę. Taki oświecony rozum staje
się rozumem wierzącym. Wierzący rozum zaczyna działać w prawdzie,
jakby w imieniu prawdy, zwłaszcza Prawdy Bożej.
Oczyszczona wola otwiera się na akt sumienia (prasumienia) i przyjmuje
oddziaływanie osobowego dobra. Aktywność sumienia niesie ze sobą moc
osobowego dobra. Może to być osobowe Dobro Boga (Dobro Najwyższe)
albo osobowe dobro człowieka. Takie dobro wzywa wolę do działania,
czyli do chcenia dobra. Jedn
ocześnie akt sumienia zaszczepia w woli
osobowe dobro jako jej zasadniczy przedmiot i czyn dobra jako jej główne
działanie. Sumienie powołuje wolę do miłości, czyli do bezwzględnego
chcenia dobra osobowego. Dopiero wówczas mamy do czynienia z
miłującą wolą, która będzie czyniła dobro, czyli spełniała dobre uczynki.
Miłość jako czyn dobra jest skutkiem nawiedzenia woli przez osobowe
dobro. Bez takiego nawiedzenia woli nie byłoby stać na prawdziwe akty
osobowej miłości.
Z kolei oczyszczona uczuciowość otwiera się na akt upodobania, jaki
wywołuje osobowe piękno. Aktywność osobowego piękna przybiera
postać upodobania. Piękne jest to, co się podoba. Osobowe piękno
wywołuje upodobanie, które dociera do naszej uczuciowości. Upodobanie
ożywia (oświeca) naszą uczuciowość. Ale w człowieku piękno przejawia
się jako życie. Również uczuciowość jako władza znajdująca się na styku
duszy i ciała ma za przedmiot życie. Dlatego akt upodobania odbierany
przez uczuciowość dotyczy piękna życia. W ten sposób nasze uczucia
znajduj
ą upodobanie we własności życia. Tym, co podoba się uczuciom,
jest ludzkie życie. Pod wpływem doświadczenia upodobania życia w
uczuciowości rodzi się radość i nadzieja. Jest to zasadnicze przeżycie
uczuciowości, które określa jej duchowy charakter. Przeżycie radości i
nadziei zawsze dotyczy życia. Dotyczy zwłaszcza nowego i poczętego
życia. Mamy wtedy do czynienia z radosnym oczekiwaniem, z radosną
uczuciowością albo uczuciowością obdarzoną nadzieją.
Człowiekowi potrzebne jest wewnętrzne oświecenie, nawiedzenie i
ożywienie. Jest to doświadczenie osobowej realności i aktywności. Jest to
bezpośrednie doświadczenie osoby. Jest to osobowa mowa wewnętrzna –
mowa serca i umysłu. Jest to zarazem otwarcie się na to, co osobowe.
Jest to otwarcie się na osobę ludzką lub boską i nawiązanie z nią
duchowego kontaktu. Człowiek nie może żyć bez duchowego kontaktu z
osobą – swoją lub kogoś innego. Człowiek nie może żyć bez fundamentu
67
osobowego. Bo inaczej życie zawsze będzie wydawało mu się tragiczne i
absurdalne (niezrozum
iałe i bezsensowne).
68
O nawróceniu
Dramat człowieka bierze się z zagubienia osoby, czyli pominięcia
osobowej podmiotowości istnienia. Jeżeli człowiek pogubił się w swoim
życiu, to znaczy, że utracił zdolność osobowego działania. Gdy człowiek
upa
dnie i zgrzeszy, wówczas wiadomo, że przestał działać osobowo. Taki
człowiek nie działa już jako osoba, ale działa jedynie jako świadomość.
Działanie świadomości jest działaniem rozumnym, ale to nie jest działanie
osobowe.
Działanie osobowe jest skutkiem nawiązania relacji osobowych i zawsze
jest oparte na aktach kontemplacji i sumienia (a także upodobania).
Działaniem osobowym jest słowo prawdy, czyli mówienie prawdy, jest nim
czyn dobra, czyli umiłowanie dobra, a także przeżycie piękna, czyli
upodobanie
życia.
Działania osobowe są przez nas podejmowane wtedy, gdy władze
duchowe mają łączność z osobą i jej aktywnością. Jeżeli władze duchowe
oderwą się od osoby, jeśli zaczną działać na własną rękę, czyli same z
siebie i dla siebie, to powstaje wtedy podmio
towość pozorna i zastępcza –
świadomość. Świadomość jest możnością duchową wypełnioną samymi
treściami intencjonalnymi. To jest Kartezjańskie cogito albo Kantowskie
czyste myślenie (idee czystego rozumu) albo Husserlowska świadomość.
Świadomość jest oderwana od rzeczywistości. Husserlowska świadomość
bierze świat w nawias. Jest to wyłącznie zbiór możliwych treści
intencjonalnych. Jest to podmiotowość tworząca dowolne treści bez
żadnego odniesienia do rzeczywistości. Prawdą staje się tutaj jasność i
wyraźność myślenia. Poznaniem jest zgodność z samym myśleniem albo
koherencja systemowa (przynależność do systemu).
Dramat człowieka polega na tym, że zaczyna kierować się samą
świadomością. Ważne dla niego staje się tylko to, co myśli, a nie
rzeczywistość. Jednak myślenie oderwane od rzeczywistości może być
dla człowieka zabójcze. Powinniśmy się wystrzegać takiego myślenia,
69
gdyż to ono prowadzi do zbrodni i śmierci. Tylko myślenie jest w stanie
zaplanować śmierć i zbrodnię. Takie złe myślenie może doprowadzić
cz
łowieka do śmierci.
Świadomość jest dziełem szatana. Gdy szatan zgrzeszył i upadł, gdy
odwrócił się od Boga i porzucił realność, wtedy otworzył puszkę
świadomości, czyli taką poznawczą puszkę Pandory. Upadły anioł jako
czysty duch stał się transcendentalną świadomością. Szatan stał się
poznawczą otchłanią, która dysponowała wszystkimi treściami
intencjonalnymi. To była pełnia wiedzy, która oderwała się od
rzeczywistości i od swojego źródła – czyli Boga. Co więcej, ta wiedza
straciła jakikolwiek kontakt z rzeczywistością. Przestała służyć do
poznania rzeczywistości, a zaczęła służyć do zwalczania tej
rzeczywistości. Wiedza i świadomość szatana podjęła walkę z
rzeczywistością. Marks nazwałby to alienacją świadomości. Świadomość
szatana wyobcowała się z realności. Tak pojawiło się kłamstwo i
oszustwo, nienawiść i zbrodnia.
Do tej walki z rzeczywistością szatan wykorzystał człowieka. Pokazał mu
myślenie i wolność wyboru, i w ten sposób złapał go na haczyk
niezależności. Szeptał mu, że poznanie i uznanie rzeczywistości jest
nudne i nieprzydatne. To jest poddaństwo i zależność. Lepiej być
niezależnym. Lepiej coś sobie wymyślić, bo myślenie jest własnością
człowieka. Ale gdy odrzucimy realność, wówczas możemy pomyśleć tylko
coś nierealnego, nieprawdziwego i niedobrego. Możemy pomyśleć
kłamstwo i złośliwość. Z tego narodził się upadek człowieka.
Czy jest ratunek przed upadkiem? Czy człowiek musi grzeszyć? Jak na
powrót stać się osobą i zacząć od nowa osobowe działanie? Aby wyrwać
się z dramatu złego postępowania, człowiek potrzebuje nawrócenia. Musi
nawrócić się do Boga. Co to znaczy, że człowiek powinien się nawrócić?
Na pewno musi się otworzyć na działanie Boskiej łaski. Ale czy jesteśmy
w stanie tak po prostu odmienić swoje działanie i samego siebie?
Powinniśmy zawołać do Boga z prośbą. Powinniśmy się pomodlić, czyli
odnowić codzienną modlitwę. A jednocześnie powinniśmy się oczyścić,
gdyż trzeba odrzucić złe postępowanie i stanąć przed Bogiem czystym.
Trzeba zerwać z przyzwyczajeniami i zacząć działać dla dobra osoby (dla
osobowej godności). Tutaj z pewnością pomocny jest post, gdyż musimy
porzucić codzienne przyjemności.
Aby się nawrócić, człowiek musi zaakceptować no nowo swoja osobę.
Musi znów dostrzec i odkryć osobę, zarówno w sobie samym jak i w
innych ludzi
ach. Być może zobaczenie osoby w kimś drugim pozwala nam
zrozumieć własną osobę. Muszę zawołać: „Jestem osobą i chcę żyć jak
70
osoba!”; „Nie chcę być niewolnikiem swoich własnych zachcianek!”; „Chcę
żyć dla innych!”.
„Chcę zmienić swoje postępowanie!”. To znaczy, że już wiem, że źle
postępuję. To jest pierwszy krok. Trzeba uznać swój błąd i swój grzech.
Źle zrobiłem, ale odrzucam to, co złe. Chcę się zmienić. Precz ze złem.
Musze poszukać dobra. Ale porzucenie zła nie powoduje od razu wyboru
dobra. Musze naj
pierw odnaleźć to dobro i rozpoznać je. Gdzie jest moje
dobro? Gdzie tkwi dobro człowieka? W tym wypadku potrzebuję dobrej
rady.
Skoro grzeszyłem przez dłuższy czas, to zapomniałem już co jest dobre.
Ktoś musi pokazać mi to dobro na nowo. Musi pokazać mi dobro oraz
zachęcić lub przekonać do niego. Koniecznie potrzebna jest dobra rada.
Powinienem zapytać o to kogoś mądrego. Powinienem zapytać o radę
przyjaciela lub kogoś bliskiego, najlepiej z rodziny. Dlatego najczęściej
pytamy o radę rodziców. Prawdziwa rozmowa z drugą osobą może
uratować sytuację.
Człowiekowi potrzebne jest wtedy słowo prawdy, czyli prawdziwe
spojrzenie na różne sprawy i wydarzenia, na własne postępowanie.
Musimy więc porozmawiać z kimś, kto powie nam prawdę. Prawdę o nas
samych i nasz
ym postępowaniu. Musimy najpierw odkryć prawdę o sobie.
Co zrobiliśmy źle, ale także co teraz możemy zrobić dobrego. Ktoś musi
potwierdzić dla nas osobową prawdę o człowieku, ale jednocześnie musi
pokazać nam osobowe dobro. Ponieważ jest to jedyny sposób umocnienia
naszego nawrócenia, czyli przyjęcia nowego sposobu działania.
W chorobie człowiek potrzebuje lekarstwa jako środka wzmacniającego.
Potrzebuje czegoś, co zadziała z zewnątrz. Chory organizm sam się nie
wyleczy, gdyż potrzebuje pomocy i wsparcia. Podobnie wygląda sprawa z
nawróceniem grzesznika. Grzesznik potrzebuje pomocy i musi poszukać
wsparcia z zewnątrz. Potrzebne mu jest słowo prawdy jako wsparcie dla
rozumu oraz czyn dobra, czyli właściwie miłość, jako wzmocnienie dla
woli. Z pewnością potrzebne jest także przeżycie piękna jako ukojenie
uczuciowości. Ale takie wsparcie możemy znaleźć tylko u bliskich nam
osób w rodzinie. Taką pomoc znajdziemy jedynie u kochających nas osób.
Można więc stwierdzić, że do nawrócenia potrzebujemy koniecznie
kocha
jącej osoby. Dlatego najchętniej zwracamy się w tej sprawie do
rodziców. Pokazuje nam to znakomicie przypowieść o synu
marnotrawnym i kochającym ojcu. Tylko miłość może nam wszystko
wybaczyć, bo miłość to kochająca osoba. Otóż kochająca osoba jest
prawdziw
ą pomocą, ale jest jedyną pomocą w trudnych sprawach. Dlatego
najczęściej zwracamy się o pomoc do Boga.
71
Jeśli jednak nie chcemy albo nie potrafimy prosić o pomoc, to popadamy
zwykle w jeszcze gorsze tarapaty. W trudnych sprawach musimy prosić i
błagać o pomoc, bo to może uratować nasze zagubione życie. Dlatego w
nawróceniu konieczne jest nasze wołanie o pomoc. Musimy wołać o
pomocną dłoń, która wyciągnie nas z bagna. Czasami trudno jest znaleźć
kochającego człowieka, który nam pomoże. Dlatego zawsze możemy się
zwrócić do Boga. To jest Osoba kochająca nas wszystkich, gdyż jest to
Super-
Osoba. Bogu możemy zawsze zaufać i zawierzyć, bo u Niego
znajdziemy zawsze miłość i miłosierdzie. Ale musimy prosić o łaskę.
Musimy się modlić. Nasza prośba ma być szczera i prawdziwa. To musi
być prośba o prawdę i dobro. Prośba o wsparcie słowem prawdy i czynem
dobra. To powinna być prośba o wiarę i miłość. „Daj nam Panie Boże
poznanie prawdy i umiłowanie dobra”.
Ratunkiem dla człowieka zagubionego może być słowo prawdy. Słowo
prawdy jest bowiem warunkiem i podstawą nawrócenia. Zmiana myślenia,
czyli metanoja, wymaga silnego impulsu. To powinien być impuls
pochodzący z zewnątrz. Człowiek zagubiony ale poszukujący właściwej
drogi musi otrzymać mocne wsparcie. Takim wsparciem i pierwszą
zachętą może być słowo prawdy. Podejmujący nawrócenie musi znaleźć
jakąś osobę, którą stać na powiedzenie mu słowa prawdy. To powinien
być ktoś, kto sam posiada już prawdę i może wypowiedzieć słowo prawdy.
Najlepszą osobą w tym przypadku jest oczywiście sam Bóg. Osobowy
Bóg zawsze przemawia do nas słowem prawdy, czyli Słowem Bożym.
Boże Słowo jest najprostszym słowem i najprostszą prawdą. Ponieważ
Słowo Boże jest Dekalogiem – religijnym i moralnym przykazaniem.
Ale co zrobić, jeśli człowieka nie stać na przyjęcie Słowa Bożego. Wtedy
musi nam wystarczyć ludzkie słowo prawdy. Jednak to musi być
prawdziwe słowo, czyli słowo dotyczące samej osobowej prawdy, gdyż
tylko takie słowo jest w stanie pobudzić nasz rozum do nawrócenia. Słowo
prawdy jako wewnętrzna zasada poznawcza jest niezbędne dla rozumu
do poszukiwania i odkrywania prawdy wokół siebie. Słowo prawdy stanowi
zasadę i matrycę (matrix) poznania rozumowego. Bez takiej zasady rozum
staje się bezładnym zbiorowiskiem treści intencjonalnych. Po prostu staje
się świadomością. Żeby rozum mógł uporządkować swoje poznanie,
potrzebuje słowa prawdy jako matrycy swojego działania. Taką matrycę
człowiek otrzymał w Raju w postaci Słowa Bożego. Człowiek otrzymał
wtedy pierwszy zakaz dotyczący drzewa poznania dobra i zła.
Słowo prawdy dotyczy poznania rzeczywistości. Dotyczy poznania prawdy
i dobra. Ale słowo prawdy nie dotyczy poznania fałszu i zła. Poznania zła i
nieprawdy dotyczy kłamstwo – fałszywe słowo. Słowo prawdy obejmuje
poznanie prawdy tego, co realn
e. Słowo prawdy staje się nakazem
poszukiwania prawdy i poznawania jej. Słowo prawdy staje się dla
72
człowieka przykazaniem moralnym: – „Poznaj prawdę o człowieku”;
„Poznaj samego sobie”; „Masz obowiązek znać prawdę”.
Prawda o człowieku jest jedna: – jest on osobą stworzoną przez Boga.
Jako osoba człowiek jest godny miłości i jest zdolny do miłości. Osoba
została powołana do miłości i życia w rodzinie. Osobowy człowiek został
stworzony jako mężczyzna i kobieta, dlatego oni oboje są zdolni do
wzajemnej miłości i do daru życia, czyli zrodzenia nowych pokoleń.
Dlatego Słowo Boże nakazuje nam miłować się wzajemnie: „byście się
wzajemnie miłowali”.
Ludzkie słowo prawdy wyznaje nam miłość i przyrzeka zachować ją aż do
końca. Ludzkie słowo woła: „Kocham Cię” i potwierdza tę miłość w
przysiędze: „Ślubuje Ci miłość, wierność...” Ludzkie słowo prawdy wyznaje
wiarę w człowieka. Jest to wiara w osobę ludzką. Osoba jest ostoją
prawdy. Osoba stoi na gruncie prawdy, dobra i piękna. Osoba może nam
przynieść prawdę o człowieku, gdyż osoba niesie ze sobą piękno, dobro i
prawdę. Osobowa prawda jest pełną prawdą. Jest to jedyna pełna prawda
o człowieku, ponieważ pochodzi ona bezpośrednio od Boga. Jest to
zarazem prawda o stworzeniu człowieka: „mężczyzną i niewiastą stworzył
ich”.
Jest to prawda o powołaniu człowieka do miłości, do tej wspaniałej
miłości małżeńskiej, której owocem staje się nowonarodzone dziecko. Jest
to prawda o pięknie ludzkiego życia, które spełnia się w wolnym darze
miłości i darze życia.
Człowiek potrzebuje takiego słowa prawdy i wiary. Takiego słowa
potrzebuje zwłaszcza człowiek w trakcie nawrócenia. Ale takie słowo
prawdy i wiary może nam dać jedynie kochająca osoba: „kocham Cię i
wierzę, że możesz się nawrócić” oraz „wierzę, że zdołasz tego dokonać z
Bożą pomocą”. Gdyż Bóg jest zawsze z osobą człowieka. Bóg wspomaga
osobę swoja łaską. Łączy się z osobą poprzez relacje osobowe i dzięki
temu umacnia osobową aktywność człowieka. A ta aktywność doskonali z
kolei nasze naturalne władze i zdolności. Pod wpływem kontemplacji, czyli
aktów prawdy, doskonali się nasz rozum. Pod wpływem głosu sumienia,
czyli aktów dobra, doskonali się nasza wola, zaś pod wpływem
upodobania, czyli aktów piękna, doskonalą się nasze uczucia. I wtedy już
możemy powiedzieć, że nawróciła się nasza dusza, czyli duchowa natura.
Dusza nawraca się na drogę moralna pod wpływem osobowej aktywności
własnosci prawdy, dobra i piękna.
Nawrócenie zaczyna się więc w osobie, bo to osobę stać na doskonałe
działania. Ale natura musi się otworzyć, właściwie musi się oczyścić i
otworzyć, aby mogła czerpać z tej osobowej mocy. Osoba działa bowiem
mocą Bożą – mocą Bożej łaski. Akty kontemplacji i sumienia, a także
73
upodobania, są skutkiem oddziaływania Bożej łaski jako łączności z
Osobą Boską (z Chrystusem).
Ale
może się zdarzyć, że człowiekiem rządzi sama natura. Otóż dopóki
działa on na zasadzie natury, czyli dopóki działa on z możności naturalnej,
dopóty jego osoba pozostaje w uśpieniu. Dopóki człowiek kieruje się
swoją naturą, dopóty będzie działał jedynie na zasadzie świadomości.
Świadomość jest tylko sferą możliwości. Jest to duchowa możność
wypełniona treściami intencjonalnymi. Świadomość może tworzyć różne
pomyślane relacje. Może więc tworzyć jedynie „pozorne byty”.
Świadomość tworzy systemy, instytucje, układy. Tworzy systemy wiedzy,
systemy organizacyjne, czyli systemy władzy i zarządzania. Ale to
wszystko jest tylko pomyślane i wymyślone przez człowieka i nie stanowi
niczego realnego. Żadne systemy, instytucje i organizacje nie doskonalą
realności człowieka. Wprost przeciwnie, one ograniczają i negują osobową
realność człowieka. Stworzone systemy myślowe mogą jedynie
usprawniać organizację współdziałania ludzi miedzy sobą, mogą ułatwiać
zarządzanie ludzką pracą i organizacją życia społecznego, ale nie są w
stanie udoskonalić ani odrobinę życia osobowego.
Rozwój życia społecznego spowodował zanik życia osobowego. Dzisiaj
bardziej liczy się wykształcenie i praca zawodowa niż życie rodzinne. Ale
bez życia rodzinnego człowiek zginie, tak jak dzisiaj bez pracy. Dlatego
musimy nawrócić się na życie rodzinne, ponieważ rodzina jest
najważniejszym środowiskiem człowieka.
W nawróceniu człowiek potrzebuje również czynu dobra. Człowiek
potrzebuje miłości. Miłość jako czyn dobra umacnia naszą wolę zwracając
ją do osobowego dobra. Ludzka wola powinna być nastawiona na
osobowe dobro, ponieważ w tym spełnia się działanie człowieka. Człowiek
powinien czynić dobro, czyli afirmować osobowe dobro wokół siebie.
Celem moralnych działań ma być afirmacja bliskich nam osób. Kochamy
bowiem osoby ze względu na ich osobowe dobro, które jest dobrem
bezwzględnym (dobrem samym w sobie). Kochamy osoby po to, aby to
dobro zostało ujawnione całemu światu. Miłość ma objawić nam
wszystkim osobowe dobro człowieka. „Człowiek jest jedynym
stwor
zeniem, którego Bóg chciał dla niego samego”. (KDK, 24) To
świadczy o wielkiej godności człowieka.
Miłość kochającej osoby pokazuje nam i ujawnia własne osobowe dobro.
Dzięki miłości drugiej osoby potrafimy dostrzec swoje własne dobro, swoją
osobową godność. Jeśli zaś brakuje nam miłości, jeśli nikt nas nie kocha,
to czujemy się niedowartościowani i nie możemy docenić samych siebie.
Nie potrafimy odnaleźć swojej wartości. Dlatego miłość daje nam pewność
własnej wartości. Odkrywamy wtedy swoje osobowe dobro. Odkrywamy
74
swoją osobową godność. Możemy poczuć się wtedy pełnowartościową
osobą.
Do nawrócenia potrzebne jest takie dowartościowanie siebie jako osoby.
Musimy poczuć w sobie moc osoby i jej sprawczej aktywności, gdyż
dopiero ta moc pozwoli nam odmienić własne życie. Moc osobowego
dobra ujawnia się w aktach sumienia. Sumienie stanowi przede wszystkim
aktywność osobowego dobra. W sumieniu przemawia do nas i woła
osobowe dobro. Wzywa nas do afirmacji –
czyli właśnie do czynienia
dobra. Afirmacją dobra jest sam czyn dobra, czyli czyn moralny (dobry
uczynek). Wezwanie sumienia: „czyń dobro”, prowadzi nas do afirmacji
dobra –
do czynienia dobra. A wtedy rodzi się już w nas samych miłość.
Sumienie prowadzi nas prostą drogą do miłości osobowej.
Dlatego pełne nawrócenie wyraża się w osiągnięciu słowa prawdy i
spełnieniu czynu dobra. Jeżeli bowiem stać nas na słowo prawdy i czyn
dobra, to znaczy, ze dokonało się pełne nawrócenie. Dlatego
nawróceniem jest osiągnięcie wiary i miłości. Widać to najlepiej w naszym
nawr
óceniu do Boga. Ale jest to widoczne również w naszym nawróceniu i
przebaczeniu wobec innych ludzi. Możemy wybaczyć drugiej osobie tylko
z powodu wiary i miłości. Stać nas na przebaczenie tylko wtedy, gdy
potraktujemy kogoś osobowo, bo możemy uwierzyć tylko osobie i
pokochać możemy tylko osobę. Jeśli pokochamy jedynie człowieka w jego
naturze, to taka „miłość” może wyprowadzić nas na manowce. Z takiej
„miłości” jesteśmy zdolni popełnić różne przestępstwa. Ale gdy
pokochamy samą osobę, wówczas taka miłość chroni całkowicie zarówno
tę osobę jak i nas samych. Tylko wiara i miłość chroni osoby. Dlatego
mamy przykazanie miłości.
75
Bez łączności z Bogiem człowiek traci godność
Początkowo wiedza o człowieku sprowadzała się do filozofii. Przez długi
czas
była to jedyna nauka o człowieku. Dlatego filozofia miała silne
aspiracje naukowe dbając, aby wiedza była ogólna i powszechna.
Jednocześnie filozofia niosła ze sobą ożywczy powiew mądrości, gdyż
powstała jako umiłowanie mądrości.
Dzisiaj mamy rozliczne
nauki o człowieku. Ale nauki te obejmują przede
wszystkim wiedzę zjawiskową. Zjawiska wydają się nam dostępne i
zrozumiałe, jak chciał Kant. Dlatego naukową wiedzę humanistyczną
interesują wyłącznie zjawiska, a nie realność. Współczesna nauka uważa,
że możemy obserwować zjawiska społeczne i zjawiska indywidualnych
zachowań człowieka. Sądzi ponadto, że zachowanie człowieka jest
wypadkową oddziaływań środowiska społecznego i naszego własnego
myślenia o tym środowisku. Możemy obserwować tylko to i tylko to
pow
inniśmy wytłumaczyć. Można podsumować, że panuje przekonanie,
że to wystarczy do zrozumienia człowieka. Być może wystarczy to nauce,
ale z pewnością nie wystarczy samemu człowiekowi.
Nauki nie interesuje fakt, że jeśli przyjmiemy, iż działanie człowieka jest
wzajemną interakcją pomiędzy świadomością a przyrodą (naturą) i kulturą,
to odrzucamy i negujemy rolę osobowej podmiotowości człowieka. Widać,
że nauce nie jest potrzebna osoba człowieka. Może naukowcy nie zdają
sobie sprawy, że pozbawiają w ten sposób człowieka sprawczej
podmiotowości. Mówiąc wprost, znaczy to, że działanie nie zależy od
człowieka, ale jest uwarunkowane społecznie i kulturowo. Człowiekowi jest
oczywiście potrzebne zrozumienie zjawisk naturalnych, społecznych i
kulturowych. Ale musimy
pamiętać, że w ten sposób nie znajdziemy
osobowej tożsamości człowieka. Zrozumienie człowieka musi dotyczyć
jego realności, a nie jego zewnętrznych przejawów. Dlatego nie
zrozumiemy działania człowieka bez odkrycia wewnętrznego źródła tej
aktywności, czyli realnej podmiotowości. Działanie człowieka wyrasta z
jego wnętrza. To w samym człowieku siedzi sprawca jego własnych
czynów. Dlatego ludzkie działanie nie jest prostą interakcją, czyli
76
wzajemnym oddziaływaniem różnych elementów zewnętrznych i
wewnętrznych.
Pojawia się teraz kwestia, czy ta sprawcza podmiotowość występuje na
poziomie ludzkiej natury (istoty), czy może skrywa się jeszcze głębiej?
Musimy zapytać, czy ostatecznym sprawcą działań są władze i zdolności
istotowe, czy może źródła sprawczości trzeba szukać aż w akcie
istnienia?
Już Arystoteles opisywał władze, czyli zdolności do działania, jako
możności. To prowadziło do stwierdzenia, że te zdolności i możności
mogą działać lub nie. A to znaczyło, że pobudka do działania musi tkwić
gdzieś głębiej poza samymi władzami. Wszelkie działanie powinno mieć
realną przyczynę, czyli musi pochodzić ostatecznie od aktu, a nie z
możności. Dlatego później św. Tomasz z Akwinu uznał, że ostateczną
przyczyną działania musi być aktywność istnienie. Także Karol Wojtyła
odwoływał się w tej kwestii do scholastycznej zasady – operari sequitur
esse
. Zatem sprawczej mocy do działania należy szukać w akcie istnienia.
W istnieniu działają własności transcendentalne. To one dysponują mocą
sprawczą. Własności transcendentalne są sposobami (modus essendi)
urzeczywistniania się aktu istnienia. Są przejawami aktywności istnienia.
Można powiedzieć, że to dzięki tym własnościom działa akt istnienia i za
ich pomocą urzeczywistnia istotę bytu. Dlatego własności
transcendentalne dzia
łają poprzez istotę bytu, czyli poprzez naturę
człowieka.
Ludzkie istnienie posiada własności osobowe i nieosobowe. Do własności
osobowych należą prawda, dobro i piękno, a do nieosobowych – jedność,
odrębność i przedmiotowość (rzecz). Własności osobowe przyczynują
władze duchowe człowieka, zaś własności nieosobowe przyczynują
władze cielesne (cielesność człowieka). Własności transcendentalne
sprawiają najpierw odpowiednie władze, a następnie pobudzają te władze
do działania. Dlatego władze duchowe – rozum, wola i uczucia – nie
mogłyby działać i doskonalić się bez udziału własności osobowych. A to
znaczy, że człowiek nie mógłby działać bez osobowej podmiotowości.
Jeżeli więc poszukujemy tożsamości człowieka, to nie znajdziemy jej na
poziomie zjawiskowym, al
e musimy sięgnąć głębiej do osobowej
podmiotowości. Tożsamość człowieka nie sprowadza się jedynie do tego,
jak przejawiają się jego działania. Ta tożsamość odnosi się do samych
podstaw ludzkiego działania. Fundamentem tego działania jest osobowa
podmiotowo
ść, która występuje na poziomie istnienia (ludzkiej
egzystencji). Dlatego powiemy, że tożsamość człowieka może stanowić
tylko osoba ludzka.
77
Tożsamością człowieka jest więc osoba, a nie sama natura. Działania
naturalne człowieka są zmienne i przeciwstawne (na tak i na nie). Dlatego
nie można mówić o tożsamości odwołując się do różnorodnych przejawów
natury człowieka, gdyż ukazują one jedynie dialektyczny charakter
rozumności. Rozumna natura działa w sposób przeciwstawny od tak do
nie. Przeciwieństwo naturalnych działań na pewno nie może określać
tożsamości człowieka. Tożsamość musi być niezmienna i trwała.
Tożsamość nie może pojawiać się i znikać. Otóż w człowieku trwała i
niezmienna jest tylko podmiotowość osoby. To osoba działa moralnie,
czyli w jeden praw
idłowy sposób, gdyż osoba działa mocą prawdy, dobra i
piękna. Działanie osoby nie jest więc dialektyczne i przeciwstawne, ale
jest prawe i prostolinijne. Osoba zawsze działa na tak. Osoba zawsze
działa dobrze. Dlatego tożsamość człowieka może być wyłącznie
osobowa.
Z osobową podmiotowością człowieka związana jest również ludzka
godność. Godność oznacza bowiem sam osobowy charakter
podmiotowości człowieka. Godność nie odnosi się zatem do ludzkiej
natury, ale dotyczy samej osoby człowieka. Godność oznacza szczególną
rangę osoby ludzkiej. Naszą godność stanowi współdziałanie osobowych
własności transcendentalnych. Godność oznacza sprawczą moc
osobowego istnienia, która ujawnia się pod postacią działania trzech
osobowych własności. Godność jest więc bezpośrednio związana z
tożsamością, bo zarówno tożsamość, jak i godność dotyczą osobowej
podmiotowości człowieka.
Sens naszego człowieczeństwa zależy od tego, jak pojmujemy godność.
Jeżeli pojęcie godności odniesiemy i zawęzimy do ludzkiej natury, to
będziemy podkreślali te wyznaczniki, które decydują o rozumnej naturze
człowieka. Wówczas godnością staje się zdolność myślenia (myślenia o
wartościach – w zasadzie kulturowych) oraz wolność wyboru (wybierania
tych wartości). Czy jednak takie możliwości działania możemy faktycznie
nazwać godnością człowieka? Z pewnością nazwiemy je niezależnością i
autonomią człowieka, ale nie godnością. A już na pewno nie godnością
osobową!
Czym jest więc godność? Jest ona związana bezpośrednio z osobą
człowieka. Godność oznacza szczególny status ludzkiego bytu. Jest to
jakaś wyjątkowa pozycja ontologiczna człowieka. Na czym polega ów
wyjątkowy status i szczególna ranga? Otóż rangę godności bytowi
człowieka nadaje status osoby. Człowiek jest osobą. Osoba stanowi
podmiotowość istnienia, która jest źródłem realności człowieka. Osoba
oznacza więc samą osobową zawartość aktu istnienia. Tę zawartość
stanowią własności transcendentalne. Osobową podmiotowość
78
wyznaczają trzy własności osobowe – prawda, dobro i piękno. Realność
osoby posiada char
akter egzystencjalny. To nie jest realność istotowa.
Realnością osoby nie jest zatem rozumność człowieka, bo to jest realność
istotowa. Realnością osoby nie jest również wolność woli, bo to także jest
realność istotowa. Realnością osoby może być tylko realność istnieniowa,
czyli sprawcza aktywność osobowego istnienia.
W polskim personalizmie osobę uznaje się za podmiotowość istnienia.
Wojtyła mówi wprost o osobowym istnieniu. Również Gogacz definiuje
osobę w odniesieniu do aktu istnienia. W jaki sposób działa podmiotowość
istnienia? Wiadomo, że u św. Tomasza istnienie urealnia istotę bytu.
Istnienie sprawia więc i przyczynuje istotową realność. Otóż istnienie
sprawia i urzeczywistnia istotę bytu dzięki sprawczej mocy własności
transcendentalnych. Jak twierdzi Gogacz, istnienie bytu ludzkiego posiada
w sobie własności osobowe i nieosobowe. Własności osobowe sprawiają
zdolności duchowe istoty, natomiast własności nieosobowe przyczynują
zdolności cielesne.
Godność człowieka jest związana z realnością przysługującą osobowemu
istnieniu. Godność jest związana z osobowymi własnościami
transcendentalnymi. Są nimi prawda, dobro i piękno. Działając razem
własności te sprawiają duchowość ludzkiego bytu. Prawda sprawia rozum,
dobro przyczynuje wolę, a piękno kształtuje uczucia. Z kolei własności
osobowe pozwalają działać duchowej naturze człowieka w sposób
słuszny, prawy i piękny. Właśnie od tej aktywności własności osobowych
zależy moralne postępowanie człowieka. Cała ta sprawcza aktywność
prawdy, dobra i piękna stanowi o szczególnej godności człowieka. Dlatego
możemy powiedzieć, że godnością jest osobowa aktywność istnienia
(podmiotowości istnienia). A zarazem godnością człowieka jest jego
moralne działanie. Godnością jest zatem osobowy sposób działania, które
wyznacz
a moralność człowieka. Godnością nie jest więc sama
rozumność, ani sama wolność. Godnością są moralne czyny, które mogą
podejmować władze rozumu i woli, także uczuć, pod wpływem aktywności
własności osobowych prawdy, dobra i piękna.
Musimy wreszcie zapyta
ć o same własności osobowe. Otóż nie biorą się
one z niczego. To Bóg stwarza ludzkie istnienie i to On wyposaża to
istnienie we własności transcendentalne prawdy, dobra i piękna. Ponadto
wydaje się, że aby te własności mogły osiągnąć moc sprawczą, muszą
by
ć w stałej łączności z Bogiem. Jak uczy nas Gogacz, dokonuje się to
dzięki relacjom osobowym, które może nawiązać sam Bóg. Jeżeli
osobowa prawda człowieka połączy się z Boską Prawdą, wówczas
otrzymuje zdolność działania (moc sprawczą) i objawia się dzięki
kontemplacji na gruncie istotowym w rozumie. Wtedy rozum może przyjąć
tę prawdę i posługiwać się nią jako zasadą poznania. Podobnie rzecz się
79
ma z wolą. Jeżeli osobowe dobro człowieka połączy się z Boskim Dobrem,
to zaczyna działać i dzięki wezwaniu sumienia pociąga do siebie naszą
wolę. Wola pragnie wtedy osobowego dobra i to pragnienie staje się
zasadą chcenia i wyboru. Również nasze uczucia podlegają działaniu
osobowego piękna. Jeżeli osobowe piękno człowieka łączy się z Boskim
Pięknem (Majestatem Boga), to nabiera zdolności i mocy sprawczej, i
dzięki upodobaniu zaczyna oddziaływać poprzez naszą uczuciowość.
Uczucia człowieka znajdują wtedy upodobanie w osobowym pięknie
(pięknie życia) i zaczynają korzystać z niego jako zasady podniecenia i
pożądliwości. Wtedy uczucia kierują się pięknem i mogą je przeżywać, a
nie muszą być podległe i zależne od przyjemności lub przykrości.
Zależność od przyjemności wypacza nasze uczucia.
Osobowa godność człowieka polega na aktywności własności
transcendentalnych. Jednak
ta aktywność nie może się ujawnić bez
łączności z Bogiem. Dlatego trzeba stwierdzić, że nie będzie godności bez
łączności z Bogiem, czyli bez życia religijnego. Nie będzie godności bez
osobowych relacji z Bogiem. Nie będzie godności bez wiary, miłości i
nadziei.
Współczesna kultura podsuwa nam różne (nawet przeciwstawne) pojęcia
godności. Takie pojęcia są często wymysłem człowieka. Możemy sobie
oczywiście pomyśleć, że godnością jest wolność i absolutna niezależność.
Ale musimy sobie zdawać sprawę, że taka wolność dotyczy jedynie
samego myślenia. A to znaczy, że nasze myślenie pragnie nadać sobie
najwyższą rangę i wartość – czyli godność. Zapominamy jednak, że
godność jest czymś, co człowiek otrzymuje w akcie stworzenia. Człowiek
został stworzony przez Boga jako osoba. Otrzymał od Boga osobowe
istnienie, które zawiera w sobie własności prawdy, dobra i piękna. Te
własności Bóg dał człowiekowi wraz z osobowym istnieniem. Dlatego
własności transcendentalne posiadają moc sprawczą służącą do
urzeczywistniania rozu
mnej natury człowieka. Toteż godność człowieka
stanowi wspólna aktywność własności osobowych zawartych w istnieniu.
Osobowa godność stanowi więc fundament realności człowieka i jego
działania. Oznacza ona szczególny status i rangę ludzkiej egzystencji.
Dla
tego to właśnie osobowa godność jest podstawą rozumnej natury
człowieka, a nie odwrotnie. To osobowa godność określa rozumną naturę,
a nie natura decyduje o godności człowieka. Bez godności jako podstawy
nie byłoby natury człowieka.
Dlatego godnością człowieka nie jest myślący rozum i wolna wola.
Myślenie rozumu i wolność woli są efektem odwrócenia się od Boga. Są
skutkiem odwrócenia się od osobowej realności. Dlatego myślenie i
wolność decyzji nie służą osobie człowieka, a raczej jej przeszkadzają.
Właśnie one – myślenie i wolność decyzji – są w stanie pozbawić
80
człowieka osobowej godności. Mogą odebrać człowiekowi jego godność.
Myślenie i wolność decyzji chcą bowiem przejąć całkowitą kontrolę nad
działaniem człowieka. Negują i odrzucają osobową aktywność, czyli
pomijają prawdę, dobro i piękno. A wówczas działanie człowieka staje się
kłamstwem, przemocą i gwałtem, czymś szpetnym i obrzydliwym. Trzeba
więc zapytać, czy propagując kłamstwo, przemoc, brzydotę opowiadamy
się za godnością człowieka? Czy w wymyślaniu kłamstw o człowieku, czy
w zachęcaniu do gwałtu i przemocy, nawet zbrodni przeciwko
człowiekowi, czy w pokazywaniu brzydkich i obrzydliwych postępków
człowieka możemy dostrzec i odkryć osobową godność? Na pewno nie!
Godność kryje się w samej osobie człowieka. Ale osoba nie jest
świadomością ani wolnością. Osoba nie jest wymyśloną podmiotowością
ludzkiego „ja”. To nie jest ani ego, ani super-ego. Osoba ludzka jest
podmiotowością istnienia. Ta podmiotowość wyraża się w sprawczej mocy
i aktywności prawdy, dobra i piękna. I właśnie ów sprawczy związek
własności transcendentalnych stanowi o godności człowieka. Godnością
jest wspólnota prawdy, dobra i piękna. Ten związek i wspólnota jest
jednocześnie obrazem Bożym w człowieku i pochodzi bezpośrednio od
Boga.
Dlatego mówimy, że godność człowieka pochodzi od Boga.
81
Czystość duchowa
Człowiek potrzebuje czystości do życia moralnego. Człowiek potrzebuje
czystości serca i umysłu. Czystość serca dotyczy woli i uczuć, a czystość
umysłu dotyczy naszego rozumu. Oczyszczenie serca i umysłu prowadzi
do osiągnięcia stanu duchowej czystości. Czystość oznacza stan
pierwotnej doskonałości duchowej człowieka.
Czystość jest podstawą osobowego i moralnego działania człowieka.
Czystość oznacza taki stan duchowy człowieka, w którym władze
duchowe (rozum, wola i uczucia) dysponują pełną zdolnością
podejmowania działań osobowych.
W swej czystości rozum jest zdolny do wypowiedzenia słowa prawdy,
natomiast nie może kłamać, czyli mówić fałszywego słowa. Z kolei wola w
stanie czystości jest zdolna do podejmowania czynu dobra, czyli do
czynienia dobra i nie może wybierać pomiędzy dobrem a złem (między
mniejszym złem a większym dobrem). Wola czystego serca kieruje się
wyłącznie afirmacją dobra (czyli pragnieniem albo chceniem osobowego
dobra). I wreszcie czystość dotyczy także naszej uczuciowości. W swej
czystości uczucia są zdolne do przeżywania piękna. Czystość uczuć
dotyczy przede wszystkim doświadczenia piękna życia. Jednak
najczęściej rozumienie czystości ograniczamy do sfery płciowej. Musimy
pamiętać, że czystość płciowa powinna być wyrazem i skutkiem głębszej
czystości duchowej człowieka.
Czystość jest stanem właściwej doskonałości duchowej człowieka.
Czystość jest doskonałością osobową człowieka. Właśnie czystość
d
uchowa pokazuje nam otwartość na osobę. Pokazuje nam, że osoba jest
najważniejsza, że zawsze stoi na pierwszym miejscu, że wszystkie akty i
działania naszych władz powinny być zwrócone na osobę. Możemy zatem
82
powiedzieć, że osoba człowieka wyraża się i ujawnia dzięki czystości
duchowej. Z kolei czystość płciowa i cielesna staje się znakiem (czyli jakby
widzialnym skutkiem) czystości duchowej. Trudno sobie wyobrazić
czystość płciową bez czystości duchowej i moralnej. Do wypełnienia
czystości płciowej potrzebna jest bowiem czystość serca i umysłu. Taką
czystość osiągamy poprzez oczyszczenie serca i umysłu z niepotrzebnych
działań. Z kolei takie oczyszczenie polega na nawróceniu serca i umysłu
do Boga (do Osoby Boskiej w Chrystusie) oraz na zwróceniu ich do osoby
ludzkiej w bliźnim.
Czystość jest podstawą życia osobowego. Czystość jest podstawą
osobowego działania. Władze duchowe muszą osiągnąć stan
oczyszczenia i czystości, aby móc działać w sposób osobowy, czyli
moralnie. Czystość jest więc podstawą życia i działania moralnego.
Aby władze duchowe mogły przyjąć mowę serca i umysłu, muszą zostać
oczyszczone ze zbędnej aktywności. Czystość jest powrotem do stanu
pierwotnego, kiedy duchowość człowieka nie była jeszcze skażona złem
grzechu. Czystość władz duchowych jest otwartością na aktywność osoby.
Jest przekazaniem tej aktywności dalej na zewnątrz. Dzięki oczyszczeniu i
czystości władze duchowe są w stanie przyjąć aktywność własności
osobowych i przekazać ją dalej innym osobom.
Rozum oczyszczony z dialektyczneg
o myślenia może przyjąć prawdę i
wiarę, może osiągnąć kontemplację jako uznanie prawdy. Z kolei wola
oczyszczona z dowolności wyboru między dobrem i złem (czyli z wolności
wyboru) może przyjąć osobowe dobro i poddać się wezwaniu sumienia,
aby osiągnąć miłość jako zupełną afirmację dobra. Wreszcie uczucia
oczyszczone z doznań przyjemności (czyli z doznań cielesnych) mogą
przyjąć osobowe piękno i znaleźć upodobanie w tym pięknie, aby
osiągnąć radość i nadzieję jako fascynację pięknem życia.
Czystość duchowa służy więc naszemu doświadczeniu i poznaniu osoby
własnej, służy poznaniu i afirmacji Osoby Boga, służy wreszcie spotkaniu
z innymi osobami tu na ziemi. Wszystko to razem świadczy, że osoba
ludzka potrzebuje czystości do ujawnienia się. Czystość jest potrzebna
człowiekowi do rozpoczęcia życia osobowego. Doskonała czystość
wyraża się bowiem w doskonałym życiu moralnym i religijnym, a życie
moralne i religijne ma charakter osobowy. Dlatego czystość płciowa
(seksualna) musi być efektem czystości duchowej. Jeśli nie posiądziemy
czystości duchowej, to nie osiągniemy czystości cielesnej. Dlatego
wychowanie katolickie mówi nam wprost o czystości serca. Również w
Ewangelii jest o niej mowa. Ewangeliczna czystość serca jest czystością
duchową. Wydaje się, że dotyczy ona całej duchowości człowieka. To
znaczy, że dotyczy wszystkich władz duchowych – rozumu, woli i
83
uczuciowości. Dlatego czystość jest podstawą życia duchowego.
Potrzebne jest do tego nawrócenie i oczyszczenie.
Człowiek może się nawrócić i oczyścić. Polega to na odwróceniu się od
tego, co jest złe – czyli bezładne i bezsensowne w naszej duchowości.
Człowiek musi podjąć wysiłek oczyszczenia swoich władz, jeśli chce
działać osobowo i moralnie. Potrzebne jest tutaj nawrócenie się, czyli
zwrot ku dobremu i pozb
ycie się wszystkich zbędnych brudów i śmieci w
naszym działaniu. Niewłaściwe działania zanieczyszczają naszą duszę.
Złe myśli albo nawet myślenie o sprawach bieżących zanieczyszczają
nasz rozum sprawiając, że nie dostrzega on tego, co osobowe, nie
dostrzeg
a drugiej osoby. Trzeba oderwać się od myślenia codziennością,
żeby zwrócić się do osobowej prawdy, żeby uwierzyć w osobę człowieka.
Dopiero oczyszczony rozum (umysł) jest w stanie przyjąć taką prawdę.
Podobnie jest z wolą. Codzienne wybieranie przeróżnych rzeczy
przesłania woli otwartość na dobro i pragnienie osobowego dobra
człowieka. Aby wola zapragnęła osobowego dobra, musi oczyścić się z
ciągłego przebierania w różnych rzeczach i sprawach wokół nas. Wola
powinna się oczyścić i otworzyć na głos sumienia, który wzywa ją do
afirmacji dobra osobowego. Również w uczuciach sprawa wygląda
podobnie. Uleganie cielesnym doznaniom przyjemności wypacza
przeżycia uczuciowości. Uczucia muszą doświadczyć osobowego piękna.
Aby osiągnąć upodobanie piękna, uczucia muszą zostać oczyszczone z
doznań cielesnych, muszą się wznieść ponad to. Uczucia muszą się
oderwać od przyjemności i muszą zwrócić się do osobowego piękna.
Dopiero wówczas poczują, czym jest przeżycie i czym jest podniecenie,
czym jest radość i nadzieja.
Człowiek powinien dążyć do oczyszczenia swojej duszy, do oczyszczenia
serca i umysłu. Czystość jest bowiem właściwym stanem naszej
duchowości. I dopiero ta duchowa czystość, która stanowi otwartość na
osobę, może być źródłem czystości cielesnej, czyli czystości seksualnej.
Czystość duchowa stanowi doskonałość moralną, gdyż pozwala ujawnić
się aktywności osobowej. W człowieku podmiotem moralnym jest osoba.
Czystość duchowa objawia nam osobę. Duchowa czystość jest pierwszym
krokiem na drodze do poznania i przeżycia własnej osoby. Jest także
zwrotem w stronę Boga. Jest krokiem w kierunku doświadczenia i
poznania Osobowego Boga. Bez osiągnięcia czystości nie możemy nawet
marzyć o spotkaniu z Bogiem. Dlatego rozwijając swoją duchowość
człowiek musi się zdobyć na podjęcie praktyk oczyszczających.
Podejmując życie religijne i moralne musimy rozpocząć od nawrócenia i
oczyszczenia. Powinniśmy rozpocząć od oczyszczenia serca i umysłu.
Dzięki temu zdołamy się otworzyć na przyjęcie łaski Bożej, na przyjęcie
mowy serca i umys
łu, a wreszcie na przyjęcie aktywności osoby. To
pozwoli nam odnowić życie duchowe i moralne. To pozwoli nam
84
rozpocząć życie osobowe. To pozwoli nam spotkać się z innymi osobami.
A przede wszystkim pozwoli nam spotkać się z Osobą Boską. Spojrzymy
wówczas n
a sprawy codzienne i bieżące z zupełnie nowej perspektywy.
Zobaczymy wokół siebie to, co osobowe i etyczne, a nie tylko cielesne i
naturalne, ekonomiczne (posiadanie), polityczne (jałowe dyskusje),
psychologiczne (zadowolenie własne).
Oczyszczenie jest n
ajważniejszą sprawą życia duchowego. Człowiek
potrzebuje oczyszczenia. Oczyszczenia potrzebują naturalne władze i
zdolności człowieka. Aby władze duchowe mogły odebrać osobowe
oświecenie, najpierw potrzebujemy oczyszczenia. Władze duchowe
potrzebują oczyszczenia z tego, co zakłóca ich moralne działanie. Muszą
osiągnąć stan czystości.
Moralność potrzebuje czystości i oczyszczenia. Moralne działanie
potrzebuje oczyszczenia władz duchowych. Musimy oczyścić nasze
władze z błędnych i niewłaściwych poczynań. Trzeba odrzucić błędy
naturalnych władz i powrócić do aktywności osobowej. Aby żyć moralnie,
trzeba powrócić do stanu czystości.
Uczucia muszą odrzucić przyjemność. Uczuciowości nie może
interesować jedynie przyjemność. Jeśli przyjemność ma kierować
uczucia
mi, to znaczy, że poddajemy je wyłącznie oddziaływaniom
cielesnym (poprzez zmysły). Uczucia nie mogą się kierować doznaniami
zmysłowymi, gdyż to wypacza ich zdolność. Zdolnością uczuciowości jest
przyjmowanie piękna. Zdolnością uczuciowości jest doświadczenie
piękna. Jest to czułość na piękno, które może radować człowieka.
Wola, aby osiągnąć etap oczyszczenia, musi odrzucić wolność wyboru
(swobodę wybierania). Zdolność, czyli możliwość, wyboru dotyczy spraw
drugorzędnych, zdolność wyboru dotyczy działań w sferze cielesnej.
Wybieramy bowiem zawsze takie lub inne rzeczy, raz potrzebne, a innym
razem niepotrzebne. Ale wybór nie dotyczy spraw i działań osobowych i
moralnych. Wyborowi podlegają tylko rzeczy. A jeżeli wybór dotyczy
osoby, to staje się błędem i nadużyciem. Osoby może dotyczyć jedynie
uznanie i afirmacja. Osoby dotyczy miłość. Jak pisał K. Wojtyła, osoba jest
tak wielkim dobrem, że należy się jej miłość. Powinniśmy akceptować i
afirmować osoby, powinniśmy je kochać, a nie wybierać do czegoś.
Dlatego
nasza wola nie może posługiwać się wyborem wobec osób, gdyż
wtedy działa niewłaściwie.
Rozum w oczyszczeniu musi porzucić myślenie i tworzenie wiedzy na
podstawie informacji zmysłowej. Rozum musi się uwolnić od zależności od
zmysłów. Doświadczenie zmysłowe nie może się stać jedynym
weryfikatorem naszej wiedzy. Kryterium wiedzy i poznania może być tylko
85
prawda. Ale musi to być realna prawda zawarta w bycie, a nie możliwość
poznania zmysłowego. Doświadczenie zmysłowe dotyczy bowiem jedynie
sfery cielesnej
i nie sięga w głąb bytu. Natomiast byty są bogatsze niż ich
cielesny wygląd i postać. Dlatego rozum nie może się zamykać na inne
formy doświadczenia. Rozum musi przyjąć doświadczenie osobowej
mowy serca. I nie może całej swojej wiedzy opierać na empirii, czyli
informacji zmysłowej. Rozum musi oczyścić się z tego wszystkiego.
Duchowość człowieka musi się uwolnić od wpływu cielesności. Władze
duchowe muszą się wyrwać z kleszczy zmysłowości. Muszą zostać
oczyszczone z tego wpływu. A wtedy zdołają przyjąć oświecenie płynące z
głębi bytu, z samego istnienia, ze sfery osobowej. W ten sposób
duchowość musi się otworzyć na osobę Boga i osobę człowieka. Dopiero
wówczas otrzyma pełny zakres doświadczenia. Dla duchowości
najważniejsze jest doświadczenie mowy serca. Mowa serca jest podstawą
moralnej aktywności władz duchowych. Wola musi zamienić wybór na
powinność wobec dobra. Rozum musi zamienić gromadzenie bieżących
danych, czyli erudycję, na podejście i poznanie celowe. Natomiast uczucia
muszą zamienić przeżywanie przyjemności na przeżywanie radości życia.
Tak więc rozum powinien porzucić uganianie się za nowymi informacjami,
które generuje poznanie zmysłowe. Rozum powinien poszukać
dalekosiężnego spojrzenia przed siebie. Powinien szukać celu, który
spełni oczekiwania duchowości człowieka. Pojęcie celu wymaga
określenia pewnego porządku i hierarchii działań. Trzeba określić
porządek realności i poznać właściwe zasady realności. Bez takiej wiedzy
nie da się niczego powiedzieć o samym człowieku. Trzeba więc poznać
zasa
dy realności ludzkiego bytu. Trzeba poznać hierarchię tych zasad.
Tutaj nie można opierać się na samym doświadczeniu zmysłowym, gdyż
człowieka nie można poznać w sposób zmysłowy. Tutaj potrzebna jest
mądrość, która sięga do doświadczenia osobowego, do doświadczenia
mowy serca. Zatem tutaj potrzebna jest filozofia jako umiłowanie
mądrości.
Wola powinna porzucić możliwość wybierania, która dotyczy jedynie
spotkanych rzeczy. Wola musi poczuć w sobie pragnienie dobra i
powinności wobec niego. Wola musi zapragnąć osobowego dobra.
Możliwość wyboru pozwala nam przebierać wśród spotykanych rzeczy lub
produktów wytworzonych pracą ludzką. Ale takie wybieranie i przebieranie
prowadzi nas jedynie do tzw. konsumpcjonizmu (konsumizmu), czyli do
posługiwania się wciąż nowymi rzeczami. Stare rzeczy należy zamienić na
nowe. Ekonomia poszukuje wciąż nowych produktów, które można
sprzedać jak największej liczbie klientów. Dzisiejsza wolność jest
rozumiana jako możliwość wybierania jak największej liczby rzeczy. Taka
wolność staje się posiadaniem rzeczy (najlepiej tych najnowszych i
86
najdroższych). Trzeba koniecznie zamienić taką wolność na powinność
wobec osobowego dobra. Człowiek musi poszukiwać osobowego dobra.
Musi zapytać o nie własnego sumienia.
Nasze uczucia muszą porzucić przyjemność, która jest doznaniem
zmysłowym. Uganianie się człowieka za przyjemnościami owocuje wciąż
nowymi potrzebami. Człowiek nie może żyć chęcią zaspokojenia swoich
zmysłów. Wzbudzanie takich potrzeb stanowi już pierwszy etap
uzależnienia. Nasza uczuciowość bardzo łatwo może uzależnić się od
przyjemności. A jeśli rozum, a właściwie świadomość, uzna przyjemność
za potrzebę, to popadniemy w wir uzależnienia. Dlatego uczucia muszą
oderwać się od przyjemności, których pragną doznawać nasze zmysły.
Tutaj
nie możemy się pieścić, jak małe dzieci. Uczucia muszą
doświadczyć fascynacji pięknem. Dopiero wówczas uczucia odżyją i
poczują ogromną radość, jaką daje im przeżycie piękna. Stąd już
następny krok do odkrycia radości i piękna samego życia. Uczucia muszą
d
oznać fascynacji życiem. Tylko wtedy uczucia dadzą nam pełną
satysfakcję.
Jednak najważniejsze jest to, że najpierw musimy oczyścić swój rozum z
myślenia. Chodzi oczywiście o myślenie o sprawach bieżących, opartych
na poznaniu zmysłowym. Aby oczyścić rozum z myślenia, potrzebne jest
uznanie prawdy, czyli wiara. Dlatego musimy zacząć od modlitwy
oczyszczającej, w której będziemy prosić o dar wiary. Jeśli nie wzbudzimy
w sobie wiary, która stanowi bezwzględne uznanie prawdy, to nie mamy
co mówić o oczyszczeniu rozumu. Dopóki nasz rozum korzysta z
wątpienia, dopóty pozostaje zanieczyszczony i skażony błędnym
myśleniem, a prawda pojawia się w nim przypadkowo. W oczyszczeniu
rozumu pomaga nam wiara, która stanowi uznanie osobowej prawdy.
Wiara łączy nas i wiąże z osobową prawdą, co pozwala doświadczyć
człowiekowi czegoś więcej niż kontakt zmysłowy. W zmysłach nie ma
jeszcze żadnej prawdy. Jest tam oczywiście bezpośredni kontakt z
cielesnością otaczającego nas świata (kontakt z przyrodą i kulturą).
Zmysły ujmują faktyczność cielesnych rzeczy, coś, co się wydarza i w
czym uczestniczymy, coś, co nas dotyczy i dotyka. Ale to jeszcze nie jest
prawda realności albo prawda istnienia. To jest jedynie faktyczny kontakt z
cielesnością bytów i wytworów.
Dopiero wiara daje n
am kontakt z prawdą bytu – z realną własnością
prawdy. Człowiek musi uwierzyć w realność i istnienie bytów, gdyż tego
nie da się dowieść empirycznie, ani zagwarantować myśleniem lub
poznaniem pojęciowym. Utworzone przez nas pojęcia w jakiś sposób
określają i oznaczają realne byty, ale nie ujmują całej prawdy bytu. Jest
tak zwłaszcza w przypadku pojęcia „człowiek”. Bardzo chętnie się nim
posługujemy, ale czy ujmuje ono i wyjaśnia realność człowieka, czy tylko
87
ujmuje nasze myślenie o człowieku. Wydaje się, że potrzebna jest tutaj
wiara w realność i istnienie człowieka, abyśmy mogli dotrzeć do pełnej
prawdy o człowieku – tej prawdy osobowej.
Człowiek nieustannie potrzebuje oczyszczenia. Bez takiego nastawienia
życie duchowe nie może się właściwie realizować. Bez oczyszczającego
nastawienia panowanie nad człowiekiem przejmuje świadomość. Rządy
świadomości wyprowadzają człowieka na duchowe manowce.
Świadomość jest bowiem myślowym śmietnikiem. W świadomości mieści
się wszystko, cokolwiek pomyślimy. Rządy świadomości polegają na
panowaniu bezładnego myślenia. Myślenie wydaje się być fantastyczną
zdolnością człowieka, gdyż stanowi podstawę rozwoju kultury i cywilizacji.
Ale musimy stale pamiętać, że to właśnie myślenie przeciwstawia się
osobie i osobowej godności człowieka. Myślenie wzięło się bowiem z
negacji realności osoby. Wzięło się z negacji osoby Boga i osoby
człowieka. Dlatego myślenie (i świadomość jako podmiot myślenia) stara
się doprowadzić do wyeliminowania osoby i przejęcia pełnej kontroli nad
człowiekiem. Cogito ergo sum – to najbardziej zgubne hasło filozofii
myślenia. To jest czysta myśl, która chce zniszczyć osobę człowieka i
odebrać jej całą realność istnienia. A przecież tylko osoba jako podmiot
istnienia odpowiada za realność człowieka. Podmiotowość osoby jest
związana z istnieniem i to istnieniem osobowym. Jestem osobą i to
sprawia, że w ogóle istnieję. Istnienie może sprawić tylko Bóg (który jest
czystym istnieniem). Myślenie nie jest w stanie sprawić żadnego istnienia.
Myślenie jest jedynie brakiem istnienia. Myślę, więc mnie nie ma. „Jest”
tylko moje myślenie. To znaczy, że myślenie myśli i wymyśla samo siebie.
I nic więcej.
Myśleniem można się zachwycać. Ale w prawdziwy zachwyt wprowadza
nas realność napotkanych bytów. Myślenie jest ciekawe i podniecające.
Myślenie pozwala człowiekowi opanować przyrodę, czyli zapanować nad
światem. Celem myślenia jest właśnie panowanie nad światem. Myślenie
pragnie być władcą tego świata. Jeśli poddajemy się myśleniu, to
wypełniamy jego władczą misję. Człowiek musi oczyścić się z panowania
myślenia. Musi poddać swój rozum rygorom realności i prawom osoby.
Człowiek powinien poddać rozum prawom realności, a nie próbować
rozciągnąć wolność myślenia na całą rzeczywistość. Jeśli myślenie
zapanuje nad światem, to wszystko zginie.
Człowiek musi się oczyścić z ‘absolutu’ myślenia. To znaczy, musi się
oczyścić z wymyślonych „idealizmów”. Wszystko jedno co to będzie. Czy
będzie to nauka, technika, ekonomia, prawo, wolność, równość,
indywidualizm albo kolektywizm, psychologizm lub socjologizm, itp.
Człowiek musi porzucić myślenie i zwrócić się do realności. Musi poczuć
88
swoją realność. Musi posłuchać swojej osoby. Musi wreszcie posłuchać
Osoby Boga (czyli Słowa Bożego).
Oczyszczenie z myślenia nie jest łatwe. Przecież człowiek stale myśli. Ze
wszystkich stron jesteśmy atakowani przez myślenie. Nasze życie opiera
się na myśleniu. Całe życie zawodowe oparte jest na myśleniu. Wszystkie
instytucje i organizacje oparte są na myśleniu. Można powiedzieć, że
ludzkie życie w 95% składa się z myślenia. Realne działanie obejmuje
jedynie czyny moralne. Tylko czyny moralne wyrastają z realności osoby
(z osobowego istnienia). Realna jest moralność jako spotkanie z drugim
człowiekiem. Ile tej moralności mamy na co dzień?
Realne są słowa prawdy, czyny dobra i przeżycia piękna. Czy my
dostrzegamy w swoim postępowaniu te moralne działania? Musimy
oczyścić swoją duszę, abyśmy mogli dostrzec moralne działania. Jeżeli
duchowość jest przesłonięta myśleniem, to przestaje żyć moralnością,
przestaje żyć moralnie. Pod wpływem myślenia człowiek zapomina o
moralności i postępowaniu moralnym. Aby przywrócić właściwy sens
duchowości, musimy oczyścić się z myślenia, które zakrywa i niszczy
osobową moralność. Oczyszczenie duchowe ma nas prowadzić do
odkrycie i
ujawnienia (czyli wydobycia na jaw) osobowej aktywności
człowieka. Osobową aktywnością jest moralność. Oczyszczenie ma
ujawnić naszą osobę i jej aktywność. Pierwszym krokiem na drodze
oczyszczenia jest nawrócenie się do Boga i zwrócenie się do człowieka
j
ako osoby. Śmiało zróbmy ten pierwszy krok.
89
Rozważania na Wielkanoc 2010
Walczę ze swoją świadomością. To moje sumienie sprzeciwia się
świadomości. Sumienie nie jest świadomością. Sumienie jest moralnością.
Ludzka świadomość nie zna moralności. Człowiek musi wybierać –
świadomość albo moralność.
Walczę przeciwko świadomości. To moja moralność walczy ze
świadomością. Moralność jest dziełem osoby i świadczy o osobie.
Świadomość wyrzekła się osoby i świadczy jedynie o upadku.
Świadomość jest upadłą osobą. Jest anty-osobą. Świadomość jest
dziełem szatana.
Moja osoba walczy z moją świadomością. Jeśli człowiek się podda
świadomości, to zatraci swoją osobę. Człowiek stoi przed wyborem
między osobą a świadomością. Człowiek powinien wybrać osobę i to, co
osobowe, czyli powinien wybrać moralność a nie świadomość.
Walczę przeciwko świadomości. Walczę całym sobą, całą swoją osobą.
Moja świadomość wymyśla i opowiada straszne bzdury. Podobnie jak
wszystkie inne świadomości na tym świecie. A jednak świat podąża w
kierunku wymyślonym przez świadomość. Co więcej, dziś ludzkie
świadomości zostały zglobalizowane, czyli ujednolicone. Taka globalizacja
jest pomysłem demonicznej świadomości. Jeśli poddamy się temu
globalnemu myśleniu, to zginęliśmy. Zostanie po nas tylko czyste
myślenie. Cóż mamy robić?
Trzeba walczyć z własnym myśleniem. Gdyż to ludzkie myślenie staje się
zabójcze, a nie same karabiny i armaty, bo to myślenie przywódców i
podwładnych kieruje karabinami i armatami. Człowieka zabija jego własne
myślenie. Zabijają go absurdalne pomysły, gdyż myślenie nie służy
realności osoby. Myślenie odrywa się i sprzeciwia realności. Myślenie
neguje rzeczywistość, gdyż powstało z samej negacji. Myślenie odrzuca
rzeczywistość i gna przed siebie w pędzie bezsensownego postępu.
90
Myślenie człowieka wije się jak wąż przynosząc mu tylko kłamstwo i
oszustwo. Myślenie odrywa człowieka od rzeczywistości, gdyż chce ją
zastąpić. Ofiarowuje mu jedynie pozory i złudzenia. Pcha ku pozornym
działaniom. Mami rozwiązaniami technicznymi i niepotrzebnymi
gadżetami. Stwarza wciąż nowe zabawy i potrzeby. To myślenie wymyśla
nowe zabawy i każe człowiekowi się bawić. Ale ludzkie życie nie jest
nieustanną zabawą. Ani nie jest ciągłą pracą. Natomiast myślenie każe
nam dzisiaj pracować i bawić się. Dziś ludzie chcą pracować po to, żeby
się zabawić. Dlatego nawet praca straciła związek z realnością i
moralnością. W dzisiejszych czasach pracuje się w wymyślonym i
sztucznym świecie mediów, reklamy i mody, show biznesu. Taka praca
przestała służyć ludzkiemu życiu. Stała się jedynie drogą do kariery i
sukcesu. Jak przywrócić pracy człowieka jej ludzki sens?
Czy można jeszcze zawrócić z tej drogi „postępu”? Z drogi do nikąd? Nie
wydaje się to prawdopodobne, choć pewnie jest możliwe. Jest możliwe,
ale
tylko z Bożą pomocą. Tutaj potrzebna jest walka ze świadomością. Jak
walczyć z własną świadomością? Przecież nie da się walczyć przy użyciu
samej świadomości. Czego możemy użyć, żeby pokonać świadomość? W
swoim nauczaniu Kościół zawsze stawiał na ascetyzm. Na pewno
potrzebne jest nam przygotowanie ascetyczne. Ale to nie wszystko.
Asceza ma nas doprowadzić do ponownego otwarcia się na
rzeczywistość. Zobaczyć rzeczywistość na nowo. Tylko że dzisiejszy
człowiek już nie wie, co to jest rzeczywistość. Asceza nas otwiera, ale czy
sama może ukazać rzeczywistość (osobową realność człowieka)? Dzisiaj
myślenie bierze się za rzeczywistość, a rzeczywistość odrzuca się jako
coś nie do pomyślenia. Ważniejsze stają się nasze pomysły niż zwykła
rzeczywistość. Ważniejsze są systemy, układy, zarządzanie i instytucje,
ustawy i konstytucje niż człowiek w całej swojej realności.
Jak pokonać to błędne myślenie? Jak pozbyć się myślenia o człowieku na
rzecz prawdy o człowieku? Gdzie możemy szukać prawdy – czy w samym
myśleniu, czy w samym człowieku? Abyśmy zdołali odkryć na nowo
człowieka, powinniśmy porzucić własne myślenie i otworzyć się na
rzeczywistość.
Ludzki rozum jest zdolny nie tylko do myślenia. On jest zdolny przede
wszystkim do poznania prawdy i przyjęcia jej. Ludzki rozum jest zdolny do
przyjęcia słowa prawdy, które płynie z istnienia jako źródła wszelkiej
realności. Rozum nie musi więc myśleć. Nie jest zdany tylko na myślenie.
Rozum może po prostu przyjąć prawdę. Może przyjąć prawdę w postaci
słowa prawdy. A wtedy sam stanie się zdolny do wypowiedzenia prawdy i
przekazania jej dalej. W ten sposób rozum ludzki staje się zdolny do
dialogu i rozmowy, czyli do przyjmowania i oddawania prawdy. Rozmowa
91
jest rozdawaniem prawdy wokół siebie. Jest to świadectwo prawdy.
Rozum m
a świadczyć o prawdzie, a nie rozmyślać w nieskończoność.
Rozum ma dawać prawdę, ma dawać prawdziwe świadectwo o
rzeczywistości (o Bogu i o człowieku), a nie wymyślać najróżniejsze
kłamstwa na ten temat. Rozum powinien służyć prawdzie, chronić ją i
potwier
dzać. Rozum nie może odchodzić od prawdy, on ma trwać przy
niej. Rozum, który odszedł od prawdy staje się świadomością.
Świadomość nie posiada prawdy, ona dysponuje jedynie myśleniem.
Dlatego czyste myślenie staje się zaprzeczeniem prawdy.
Świadomość pożera człowieka. Pożera jego realność, gdyż przekłada
wszystko na treści intencjonalne, czyli na intencje świadomościowe. Dla
świadomości najważniejsze są intencje, a nie realne działania. Dla
świadomości ważne jest to, co dzieje się w niej samej. Liczy się dla niej
tylko nasze myślenie. Już w średniowieczu po odrzuceniu Tomaszowej
metafizyki istnienia poznanie filozoficzne poszło w tym kierunku. Ale
świadomościowe intencje są jedynie naszym myśleniem. To jest coś, co
dzieje się w samej świadomości, jak znakomicie pokazał to Husserl.
Intencje nigdy nie wybiegają poza świadomość. Pozostają w niej zawarte,
ponieważ są całkowicie treściami świadomościowymi. Jednak te intencje
pełnią zadziwiającą rolę w życiu człowieka.
Otóż dzięki tym poznawczym intencjom dokonuje się tworzenie dzieł
sztuki i techniki. Jak to się dzieje, że myśl-idea zostaje utrwalona w
materii? Czy mamy do czynienia z jakimś prawdziwym wcieleniem, czy z
wcieleniem na niby? Jak połączyć myśl-pojęcie z materią lub ciałem?
Mamy przecież najpierw pomysł domu w głowie architekta, potem rysunki
ilustrujące ten pomysł, a wreszcie budowę materialnego domu. Czym jest
pomysł jako poznawcza intencja, że się daje realizować w rzeczywistości?
Pomysł jest to jakiś obraz i wyobrażenie rzeczywistości. Myślowe
p
rzedstawienie i zobrazowanie, czyli wyobrażenie. A więc wyobrażenie
jest jakąś myślową i poznawczą ilustracją. Imago et imaginatio. Może
intencja myślowa jest jakimś obrazem i wyobrażeniem. Człowiek potrafi
stworzyć sobie obraz tego, co chciałby zrobić lub tego, co chciałby
stworzyć. To znaczy, że człowiek potrafi pomyśleć coś, czego jeszcze nie
ma. Potrafi coś wymyślić. Człowiek ma możliwość w sposób dowolny
zestawiać i łączyć różne treści poznawcze. Może więc budować nowe
treści. Człowiek jest zdolny wyobrazić sobie coś, czego nie było, ale co
może być utworzone na nowo. Człowiek potrafi wyprodukować coś
zupełnie nowego. Wymyślił silnik parowy, benzynowy i elektryczny, a
potem zbudował parowóz, samochód i elektrowóz.
Patrząc na to wszystko powiemy, że człowiek potrafi zobrazować sobie
rzeczywistość, ale potrafi również urzeczywistnić swoje wyobrażenia i
92
obrazy. Np. mogę namalować jakiś pejzaż, czyli stworzyć obraz natury,
ale potrafię także zrealizować jakiś pomysł i plan ogrodu, a więc zamienić
obraz w na
turalny pejzaż. W tych działaniach coś jest rzeczywistością a
coś innego myśleniem. Czyżby ludzka świadomość była zdolna zamienić
rzeczywistość na obraz i wyobrażenie, a jednocześnie mogła zamienić
obraz w rzeczywistość? Czy ten przebieg w obu kierunkach jest
twórczością? Czym jest twórczość człowieka?
Pomysły, jakie podejmuje człowiek, pochodzą z samego myślenia.
Myślenie stanowią myślowe intencje, które pojawiają się jako
wyobrażenia. Wyobrażenie jest takim zobrazowanym myśleniem. Kant
mówił o zespoleniu wyobrażeń przez myślenie. Ale wydaje się, że to samo
myślenie intencjonalne zostaje przyodziane w obrazy stając się
wyobrażeniem. Często pytamy kogoś: „jak pan to sobie wyobraża”?
Wyobraźnia nie pracuje bez myślenia, a myślenie jako intencja zmierza do
wy
obrażenia. Okazuje się, że dzięki temu możemy żyć w świecie
wymyślonym i wyobrażonym. Człowiek wymyśla i wyobraża sobie różne
rzeczy. Jedne chce urzeczywistnić, inne stają się jedynie marzeniami.
Ludzka wyobraźnia zdaje się być nieograniczona.
Człowiek bardzo chętnie kieruje się myśleniem. Woli poruszać się w
świecie wyobrażonym niż rzeczywistym. Wydaje mu się, że właśnie wtedy
czuje się pewniej. Bo zna to, co wymyślił i wie, że rzeczywistość go nie
zaskoczy. Cała historia edukacji człowieka otwiera przed nim jedynie
wrota myślenia i wyobraźni. Jest to rozwój świadomości, ale zarazem ta
świadomość zamyka człowieka w świecie wyobrażeniowym. Dzisiaj
człowiek pracuje przede wszystkim swoim myśleniem i swoją wyobraźnią.
Tworzy wokół siebie sztuczny świat, który odgradza go od rzeczywistości.
Człowiek zapomniał już o tym, jak żyć w rzeczywistości. Za rzeczywistość
bierze zwykle swoje wyobrażenia, dlatego nie potrafi już żyć realnie.
Człowiek stworzył sobie sztuczne potrzeby i sztuczny świat. Zamienił
naturę na kulturę, ale jak się okazało, jest to kultura śmierci. Kiedy
oderwiemy nasze myślenie od rzeczywistości, wtedy zjawiają się demony
zagłady (jeźdźcy Apokalipsy). Myślenie nie jest w stanie stworzyć
rzeczywistości, to potrafi tylko sam Bóg. Myślenie może co najwyżej
zanegować i odrzucić rzeczywistość. A negacja rzeczywistości człowieka
prowadzi do śmierci.
Jak wyrwać człowieka ze szpon świadomości? Jak pokazać mu
wspaniałość realności? Nawet wtedy, gdy Bóg przemówił do Mojżesza
Słowem Prawdy, ludzie stworzyli sobie wyobrażenia bożków. Człowiekowi
potrzeba słowa prawdy. Potrzeba mu Słowa Bożego. A jednak nawet
Boże Słowo Prawdy nie przegoniło wszystkich demonów świadomości.
Nawet wtedy, gdy przyszło do nas Słowo Boże wcielone w Jezusie
Chrystusie, nie wszyscy j
e przyjęli.
93
Jakiej więc mocy potrzeba, żeby człowiek uznał swoją realność i realność
Boga? A może potrzeba wielkiej słabości? Może po prostu potrzeba tego
Wielkiego Cierpienia, które zbawiło świat? Misterium Męki Pańskiej. To
właśnie otwiera serca i umysły ludzi. Ecce homo. Oto jest człowiek.
Człowiek umęczony i cierpiący. Człowiek dotknięty w swojej realności.
Jezus Chrystus.
Bóg przychodzi do człowieka w cierpieniu. Uzdrawia chorych, pociesza
cierpiących, zmarłym przywraca życie. Bóg nie działa w naszej
świadomości i wyobraźni. Nie zamieszkuje w intencjach poznawczych.
Bóg nawiedza naszą osobę. Jako osoba przemawia do nas słowem
prawdy i ożywia nas od środka. Przychodzi do nas w słowie prawdy, czyli
wierze, w czynie dobra, czyli w miłości, i w upodobaniu życia, czyli w
nadziei.
Bóg przychodzi do człowieka po pomoc. Przychodzi z Cierpieniem
swojego Syna. Składa to Cierpienie w ręce człowieka – w ręce Matki i
Uczniów, w ręce swoich wyznawców. Bóg ofiaruje swoje Cierpienie za ich
życie. Za zbawienie świata. Ofiaruje im siebie. Bóg nie przychodzi do
człowieka z myśleniem, ale przychodzi ze swoim cierpieniem. Przychodzi
nie z potęgą myślenia, ale ze słabością cierpienia. Przychodzi do
człowieka z prawdą o człowieczeństwie. Tą prawdą nie jest myślenie, ale
rea
lność cierpienia. Cierpienie, które oczyszcza. Cierpienie oczyszcza
człowieka z myślenia i wyobrażeń. Cierpienie wprost odziera człowieka z
myśli, marzeń i wyobrażeń. Cierpienie zdziera sztuczną zasłonę i ukazuje
samą osobę. Ecce homo. Ukazuje nam człowieka potrzebującego.
Właśnie nagą osobę.
Osoba potrzebuje osoby. Osoba szuka osoby. To osoba przyzywa kogoś
drugiego. Osoba wzywa na pomoc drugą osobę. Osoba woła i prosi.
Wołanie osoby jest prośbą i błaganiem. Również Bóg woła do człowieka.
Prosi go i zaprasza do siebie.
Pójdź za mną. Przyjdź na ucztę weselną.
Bóg chce, by człowiek przyjął to zaproszenie. By człowiek zechciał z Nim
obcować. By zechciał być z Bogiem i żyć dla Boga. Bóg nas nieustannie
wzywa i zaprasza. To właśnie jest powołanie. Człowiek został powołany
do miłości, do wiary i ufności, do radości i nadziei. Człowiek został
powołany do życia osobowego, które jest nazywane życiem wiecznym.
Bóg nas powołał, czyli zaprosił do siebie.
Misterium Męki Pańskiej. Tajemnica Cierpienia. Bóg cierpiący za
zbawienie świata. Bóg, który doświadczył ludzkiej słabości. I podnosi
słabość cierpienia do rangi najwyższej ofiary. Bóg zbawił świat dzięki jego
słabości.
94
Ludzkie życie jest słabe i kruche (EV 44). Ono znosi przeróżne cierpienia i
rany. Ale cierpienie j
est dla człowieka potrzebne. Ono obala wszystkie
nasze złudzenia. Oddala nasze błędne myśli i wyobrażenia. Cierpienie
zdziera ludzkie maski i pozy. Odziera człowieka z całego kulturalnego
blichtru i szpanu. To właśnie cierpienie ukazuje nam sens ludzkiego życia.
Zaczynamy cenić życie wtedy, gdy je tracimy. Doceniamy życie dopiero w
cierpieniu i w cierpieniu poznajemy je w całej pełni. Czyżby więc człowiek
odżywał na nowo dopiero w cierpieniu? Żyjemy w cierpieniu i cierpimy w
życiu. Życie jest naprawdę trudne. Jest bonum arduum.
95
Słowo i rozumienie
Anzelm ukuł hasło: fides quaerens intellectum. Wiara poszukuje
zrozumienia. Mamy więc rozum – wiarę – i rozumienie. Na pewno
zgodzimy się, że wiara prowadzi nas do zrozumienia Boga. Przyjęte
Słowo Boże daje nam rozumienie Boga. To pokazuje zarazem, że wiara
jest przyjęciem słowa prawdy. Stąd naturalne słowo prawdy daje nam
rozumienie człowieka lub świata.
Rozumienie jest wewnętrznym wyposażeniem władzy poznawczej, czyli
rozumu. Będzie to skutek przyjęcia słowa prawdy. Przyjęcie i
zadomowienie się słowa prawdy w rozumie owocuje rozumieniem.
Dlatego władzę poznawczą człowieka nazywamy rozumem. A samemu
człowiekowi przypisujemy rozumność.
Słowo prawdy jest skutkiem aktywności bytowej prawdy. Jeśli słowo
prawdy będzie skutkiem aktywności osobowej prawdy człowieka, to
zaowocuje ono rozumieniem prawdy o człowieku, czyli rozumieniem
samego człowieka. Właśnie w tym zakresie takie rozumienie (intellectus)
jest podstawą poznania intelektualnego (intellegere). Bez takiego
rozumienia będziemy mieli jedynie wiedzę empiryczną, czyli skojarzenie
danych zmysłowych (wrażeń).
Rozumienie jest niezbędnym wyposażeniem rozumu. Bez słowa prawdy i
rozumienia nie ma poznania intelektualnego (intelektu). Ale to rozumienie
nie j
est jakimś zewnętrznym oglądem intelektualnym albo
świadomościową naocznością. Rozumienie jest oparte na słowie prawdy,
a więc na realnym i bezpośrednim oddziaływaniu prawdy bytowej (prawdy
bytu). Rozumienie jest zatem oglądem samej prawdy jako własności
i
stnienia. Jest czytaniem wewnątrz bytu (inter legere). Rozumienie
przenika więc do wnętrza bytu albo po prostu prawda ujawnia się na
zewnątrz w intelekcie.
Można powiedzieć, że rozumiemy samą prawdę bytu, a nie jakieś
poznawcze treści (taką lub inną species). Rozumienie dotyczy zatem
96
realnych bytów w samej ich realności (w ich istnieniu), a nie naszego
ujęcia poznawczego. Słowo obrazuje bowiem samą realność. Obrazuje
prawdę istnienia. Dlatego powiemy, że rozumiemy rzeczywistość dzięki
zdobyciu i przyjęciu bytowej prawdy, a nie dzięki konstrukcji poznawczych
treści (kojarzeniu wrażeń lub scaleniu wyobrażeń). To przyjęcie prawdy w
postaci słowa prawdy daje nam rozumienie rzeczywistości. Tym
rozumieniem staje się słowo prawdy. A zatem to prawda daje rozumienie,
a nie poznanie zmysłowe. Zmysły mogą jedynie potwierdzać nasze
rozumienie.
Tak więc rozumienie staje się słowem, a słowo rozumieniem. Dlatego
słowo i rozumienie są związane bezpośrednio z prawdą bytu. Są one
skutkiem oddziaływania tej prawdy na rozum (intelekt). Dlatego mówimy,
że intelekt (rozum) jest zdolny oglądać, czyli rozumieć, prawdę. Dopiero to
rozumienie-
słowo może zostać przedstawione i wypowiedziane przez
rozum. Na tym zdaje się polegać dialogiczność człowieka, czyli zdolność
mowy. Rozumien
ie ma postać słowa wewnętrznego, które może zostać
wypowiedziane na zewnątrz. Na tym polega ludzka zdolność mówienia.
Podstawą mowy jest więc rozumienie prawdy jako słowo prawdy. Jest to
słowo, które możemy wypowiedzieć.
Tym człowiek różni się od zwierząt: on nie tylko poznaje (ogląda), ale
także rozumie rzeczywistość (zagląda w głąb niej), i dlatego może o tym
mówić. Mówimy zatem dzięki rozumieniu, dzięki przyjęciu słowa prawdy.
Bez tego nasza mowa byłaby próżna. Na początku człowiek przyjął Słowo
Boże, czyli Słowo Bożej Prawdy. Taki był początek poznania i rozumienia
wszystkiego.
Dlaczego człowiek nie wytrwał? Dlaczego zgłupiał? Dlaczego porzucił taką
doskonałą wiedzę? A może to nie była jeszcze wiedza, a tylko samo
rozumienie? Człowiek zaś chciał coś zatrzymać dla siebie. Chciał zdobyć
właśnie jakąś wiedzę i to go zgubiło. Szatan oszukał człowieka twierdząc,
że gdy pozna zło będzie jak Bóg – wszechwiedzący. Jednak chęć
poznania zła wykraczała poza rzeczywistość. Aby poznać zło, trzeba było
odrzucić dobro. A odrzucenie dobra stało się odrzuceniem Boga. Poznając
zło człowiek poznał pustkę i nicość. I dzięki temu stał się demonem a nie
Bogiem.
Trzeba powrócić do rozumienia rzeczywistości. Człowiek w swoim
poznaniu musi powrócić do rozumienia rzeczywistości. Ale do tego
potrzebne jest przyjęcie słowa prawdy. Człowiek musi na powrót przyjąć
Słowo Boże i całą prawdę, którą Ono ze sobą niesie. To powinien zrobić
każdy pojedynczy człowiek dla siebie i za siebie. Każdy człowiek musi
przyjąć prawdę, żeby zrozumieć samego siebie. Musimy mieć
świadomość, że jeżeli nie poznamy samych siebie, to będziemy żyli w
97
kłamstwie. A życie w kłamstwie nie prowadzi do niczego dobrego, lecz
prowadzi na manowce.
Śmierć spada na człowieka nagle. Wówczas możemy wszystko stracić.
Jeśli żyjemy w kłamstwie i grzechu, to nic po nas nie zostanie, gdyż
wyrzekliśmy się własnej osoby, a stworzona przez nas świadomość
rozpłynie się jak poranna mgła. Zostaną po nas nagie kości i odrobina
ludzkiej złości.
Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz? Przecież człowiek jest godzien
rozmawiać z Bogiem. Człowiek został wezwany na spotkanie z Bogiem.
Został zaproszony przez Boga do Królestwa Niebieskiego. Ponieważ
człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Człowiek jest
stworzoną osobą i jako osoba może przebywać z Bogiem i z Nim
rozmawiać. Ale to zarazem znaczy, że człowiek powinien żyć jako osoba.
Aktywność ludzkiej osoby wyraża się w religii i moralności. Religia
oznacza naszą łączność z Bogiem (z Osobami Boskimi), natomiast
moralność oznacza kontakt z osobami ludzkimi. Nie ma innego kontaktu
osobowego. Relacje interpersonalne przedstawiane w psychologii
stanowią oszustwo, jeśli nie są moralnością, czyli nie są działaniami
moralnymi. Tylko działania moralne łączą nas z innymi osobami. Różne
inne działania oddzielają osoby od siebie. A bez łączności z Bogiem
moralność jest wprost niemożliwa. Moralność nie jest bowiem czysto
naturalnym działaniem człowieka, podobnie jak religia. To są działania
osobowe wykraczające poza naturę. Ludzka natura działa dialektycznie –
raz dobrze, a raz źle i wcale nie jest bardziej skłonna do działania dobrego
niż do złego. Dlatego konieczne jest wsparcie ze strony osoby i jej
aktywności. To osoba posiada moc działania moralnego, jeśli będzie
mogła ujawnić swoją aktywność. Aktywność osobową stanowią akty wiary,
miłości i nadziei. Aktem wiary jest kontemplacja, aktem miłości jest
sumienie, zaś aktem nadziei upodobanie pięknego życia.
W rozumie wiarą staje się przyjęcie słowa prawdy. Dlatego mówimy, że
wiara prowadzi
nas do rozumienia. Wiara jest przyjęciem i uznaniem
prawdy. Wiara zamieszkuje w rozumie w postaci słowa prawdy. Jest to
przede wszystkim Słowo Boże. Wiara jest przyjęciem Słowa Bożego.
Właśnie dzięki takiej wierze nasz rozum zdobywa i otrzymuje dostęp do
p
rawdy. Prawda istnieje bowiem jako własność transcendentalna istnienia,
będącego zasadą realności w każdym bycie. Natomiast w rozumie prawda
objawia się i zostaje przyjęta już jako słowo.
Słowo jest nośnikiem prawdy. Ono ujawnia prawdę na poziomie rozumu.
Dlatego dla rozumu zasadą poznania jest słowo prawdy. To na tej
zasadzie, która stanowi jakby wzorzec poznania (matrix), rozum jest w
stanie rozpoznawać i rozumieć realne byty. Słowo prawdy jest miarą
98
(matrix) naszego poznania. Słowo prawdy rodzi się z doświadczenia
wewnętrznego, a nie powstaje na zasadzie doświadczenia zewnętrznego
(zmysłowego). To z powodu słowa prawdy nasze poznanie rozumowe
(poznanie intelektualne) ma zdolność sięgania do głębi bytu – do jego
realności (czyli do zasad i własności istnienia).
Poznanie rozumowe nie jest układanką puzzli, czyli jakichś obrazków
zmysłowych. Poznanie rozumowe ma zdolność sięgania do samego
wnętrza bytu i odkrywania zasad bytowych (poznawania struktury
bytowej). Na tym właśnie polega poznanie metafizyczne, czyli filozofia.
Jednak nie da się tego wypełnić bez przyjęcia słowa prawdy. Tego nie
można wykonać bez wiary w realność bytów – bez wiary w istnienie
bytów, zarówno Bytu Boskiego – Osobowego Boga, jak i bytów
stworzonych –
osób ludzkich i pozostałych bytów. Tutaj potrzebna jest
jakaś wiara filozoficzna, o której pisał Jaspers. Wiara filozoficzna jest
przyjęciem prawdy. Taka wiara daje nam w efekcie rozumienie
rzeczywistości.
Bez tego wszystkiego będziemy tworzyli jedynie jakąś wiedzę empiryczną,
która pol
ega na układaniu obrazu świata z cząstkowych wrażeń i
postrzeżeń, jak w zabawie w puzzle. Ten, kto lepiej kojarzy rozrzucone
fragmenty, szybciej ułoży całą układankę. Ale w tym empirycznym obrazie
rzeczywistości zawsze brakuje zrozumienia. Dlatego padają głosy, że
świat jest bezsensowny i absurdalny. Trzeba przyznać, że bez głębszego
zrozumienia świat wydaje się absurdalny. Ale to nie rzeczywistość jest
absurdalna. Bezsensowny jest obraz układany przez naszą świadomość.
A więc to świadomość powinna się nam jawić jako coś absurdalnego,
ponieważ to w świadomości brakuje prawdy, dobra i piękna, a nie w
rzeczywistości. To byty są obdarzone własnościami prawdy, dobra i
piękna. Musimy zrozumieć samą rzeczywistość, musimy zrozumieć realne
byty sięgając do ich prawdy, dobra i piękna. Dopiero gdy spotkamy
osobową prawdę, osobowe dobro i piękno człowieka, dopiero wtedy
poznamy w pełni całego człowieka. Zrozumiemy jego realność i
powołanie.
Dlaczego człowiek nie chce sięgać do wiary i słowa prawdy? Dlaczego
zadawala si
ę pozorami – sferą zjawiskową, jak proponował Kant?
Dlaczego pozbawia się kontaktu z rzeczywistością? Dlaczego pozbawia
się łączności z Przyczyną realności? Dlaczego człowiek odrzuca swoją
realność oddając się na pastwę świadomości? Czyżby wygodniej żyło się
w sferze świadomości? A może jest to zwykła pycha, gdyż sądzimy, że
świadomość (myślenie - cogito) zależy tylko od nas samych?
Jestem świadomy siebie i swojej wartości. Jestem świadomy swojego
życia. Ale na ogół znaczy to, że mogę pomyśleć o sobie, co zechcę i
99
uznać to za realność. Jednak dzięki myśleniu nie stanę się ani odrobinę
bardziej realny, a wprost przeciwnie, oddalam się od swojej realności, bo
stwarzam świat pozorów i wyobrażeń. Przykrywam swoją realność
pudrem zmyślenia i fałszu. Dlaczego upudrowana kobieta wydaje się
piękniejsza? Dlaczego wolimy sztuczne upiększenia zamiast realnego
piękna? Ponieważ łatwo jest obejrzeć zewnętrzne upiększenia, natomiast
wewnętrzne piękno trudno jest zobaczyć, zrozumieć i przeżyć. Łatwiej jest
coś zobaczyć niż zrozumieć. Łatwiej jest odwołać się do zmysłów niż
kontemplować prawdę, dobro i piękno. Sięgamy zawsze po to, co jest pod
ręką, a nie po to, co najlepsze. Takie pójście na łatwiznę może nas drogo
kosztować. Może nas całkowicie zgubić, ale o tym przekonamy się już po
śmierci, gdy będzie za późno.
Nie możemy wybierać tego, co najłatwiejsze. Człowieka stać na trudne
rozwiązania. Nasza duchowość i osobowość wymagają prawdziwego
trudu. Poszukiwanie prawdy nie jest wcale łatwe. Ale pomagają nam w
tym filozofowie
. To oni „odwalają” za nas najcięższą robotę. Oni poszukują
prawdy i podpowiadają nam, gdzie tę prawdę znajdziemy. A prawda nie
leży na ulicy jak różne inne przyjemności. Na poznanie prawdy trzeba
zapracować. Trzeba się natrudzić, żeby odkryć, jak blisko ona jest, choć
ukryta.
Posłuchaj słowa prawdy. Posłuchaj Słowa Bożego. A wówczas prawda
Cię dosięgnie i nawiedzi. Musisz ją tylko przyjąć. Całą. Bóg zawsze mówi
nam prawdę, gdyż On sam jest Prawdą. Musimy przyjąć prawdę,
ponieważ tylko prawda może nas wyzwolić z pęt świadomości. Prawda
daje nam zrozumienie – czyli intelekt. Daje nam poznanie intelektualne.
To dzięki przyjęciu prawdy władza rozumu staje się intelektem, czyli
osiąga zrozumienie jako wgląd intelektualny. Świadomość niczego nie
ogląda, ani nie poznaje ze zrozumieniem. Ona wszystko tworzy, czyli
konstytuuje, jak pokazał Husserl. To znaczy, że świadomość tworzy
układanki z danych zmysłowych. Świadomość tworzy idee, czyli
abstrakcyjne obrazy. Są to wyidealizowane twory lub konstrukcje.
Nasze myślowe intencje przedstawiają coś na temat rzeczywistości. One
tworzą zjawiska jako różne interpretacje rzeczywistości. Świadomość
stanowi jedynie interpretację rzeczywistości, a nie jej rozumienie lub
poznanie. Świadomość niczego nie pojmuje i nie rozumie. Ona wyłącznie
interpretuje i cieszy się swoimi interpretacjami. Układa coś po swojemu i
jest zadowolona z własnych układanek. Ale świadomość nie rozumie
rzeczywistości i sama nigdy jej nie zrozumie. Świadomość nie może
zrozumieć rzeczywistości, gdyż nie zna prawdy i nawet nie chce jej znać.
Świadomość nie potrzebuje prawdy, jej wystarczy, że coś się da pomyśleć
lub że zostało już pomyślane. Dla świadomości wartościowe jest myślenie
100
jasne i wyraźne. Cenna jest sama możliwość pomyślenia czegoś,
możliwość wyobrażenia sobie czegoś, czyli konstrukcja myślowa.
W ten sposób świadomość tworzy nicość, która ma nam zastąpić
rzeczywistość. W ten sposób świadomość tworzy nieprawdę, która ma
zastąpić realną prawdę. Świadomość fałszuje więc prawdę i
rzeczywistość. Wprost podszywa nie pod rzeczywistość obracając
wszystko w nicość. Świadomość staje się głównym wrogiem człowieka.
Jest bowiem tym, co może go zniszczyć, działając od wewnątrz. Jest tym,
co atakuje i zabija człowieka od środka. Dlatego człowiekowi tak trudno
jest
bronić się przed świadomością, a jednocześnie tak łatwo jest jej
ulegać. Jest to pułapka zastawiona na człowieka przez szatana.
Świadomość jest takim koniem Trojańskim pozostawionym przez szatana.
To właśnie świadomość (cogito) jest demoniczną siłą, a raczej niemocą.
Dlaczego człowiek ulega tej demonicznej pustce i niemocy? Dlatego, że
nie chce żyć realnie i osobowo, bo to jest trudne i wymaga wyrzeczeń.
Niestety po upadku życie ludzkie jest trudne i niebezpieczne. Skończyło
się rajskie życie i zaczęła się ziemska tułaczka. Tułaczka i żebraczka.
Zaczęła się samotność człowieka oderwanego od Boga.
Człowieka można zrozumieć tylko dzięki słowu. Człowieka nie da się
zrozumieć na podstawie wiedzy empirycznej. Jeżeli będziemy oglądali
człowieka z zewnątrz, to nigdy nie dotrzemy do jego osoby. Nie zdołamy
poznać godności jego istnienia. Oglądając człowieka z zewnątrz będziemy
się posługiwali jedynie interpretacjami. Będą to interpretacje działań lub
zachowań człowieka. Ale to nie pozwala w żaden sposób przeniknąć całej
realności człowieka.
Jeśli w swej wiedzy o człowieku postawimy na jego cielesność, to z
konieczności musimy się odwołać do dobra, jakim jest przyjemność. Jeśli
z kolei postawimy na rozumność albo raczej na świadomość, to musimy
się odwołać do dobra rozumu – czyli ostatecznie do myślenia (cogito).
Obie te drogi, którymi przebiegała historia filozofii, stanowią ślepe uliczki.
Pojmowanie człowieka jako cielesnego prowadzi do zwykłego hedonizmu,
który ostatecznie kończy się uzależnieniem człowieka od otoczenia. Z
kolei pojmowanie człowieka jako świadomości kończy się gloryfikacją
myślenia i wolności wybierania, co ostatecznie prowadzi do
wyeksponowania
wolności
myślenia.
Wolna
myśl,
czyli
wolnomyślicielstwo, staje się ideałem człowieczeństwa. Ale nie zdajemy
sobie sprawy, że jest to ideał demoniczny. Pierwszym wolnomyślicielem
jest bowiem szatan. Jest on transcendentalną świadomością, która
ogarnia wszystkie pojedyncze świadomości. Świadomość jednostkowego
człowieka staje się demonem. Jeśli człowiek podda się niemocy swojej
demonicznej świadomości, to wtedy zatraca siebie, zatraca swoją osobę.
101
Człowieka można zrozumieć dzięki słowu prawdy. Słowo prawdy nie jest
żadną wiedzą (empiryczną lub racjonalistyczną). Ono nie stanowi żadnej
wiedzy zdobywanej przez c
złowieka. Słowo prawdy jest czymś więcej niż
wszelka wiedza. Słowo prawdy stanowi samo rozumienie prawdy. Słowo
jest przyjęciem prawdy przez rozum. Właśnie przyjęta przez rozum
prawda, przyjęta w postaci słowa, daje nam rozumienie.
Żeby zrozumieć człowieka, musimy przyjąć osobową prawdę, właściwie
prawdę samego człowieka, czyli prawdę o człowieku. Dopiero przyjęcie tej
osobowej prawdy prowadzi do pełnego zrozumienia człowieka – czyli
poznania, kim jest człowiek. Poznanie różnych wydarzeń lub faktów z
życia człowieka nie daje nam jeszcze właściwego zrozumienia. Poznając
fakty i wydarzenia możemy się pokusić jedynie o interpretację. Możemy
zinterpretować różne fakty i wydarzenia, ale to nie prowadzi nas do
samego zrozumienia człowieka. Żadna interpretacja nie staje się
rozumieniem. Rozumienie nie pochodzi więc z nagromadzenia wiedzy
empirycznej (z kontaktu zmysłowego). Ono nie pochodzi również z
samego myślenia (lub wiedzy racjonalistycznej).
Nasze myślenie jest wyobrażeniowe. W średniowieczu mówiono wprost o
wyobraźni. Wydaje się, że ta wyobraźnia najpierw stała się jaźnią, czyli
cogito
Kartezjusza, aby następnie przekształcić się w świadomość
Husserlowską. Wyobraźnia przedstawia nam zobrazowane interpretacje,
czyli wyobrażenia – myślowe obrazy. Tworzenie wyobrażeń (fantasmata)
zostało przez Husserla przedstawione jako konstruowanie intencji
poznawczych. Czysta świadomość jest po prostu wyobraźnią albo
wyobraźnia działa jako czysta świadomość. Tu nie ma różnicy. Kant
uważał, że ludzka wiedza ma być zespoleniem wyobrażeń w jeden spójny
obraz świata (w jeden racjonalny system). Ale zespolenie lub scalenie
wyobrażeń stwarza jedynie wyimaginowany obraz rzeczywistości. To
nigdy nie będzie prawda. To nigdy nie da nam prawdy. Prawda nie jest
jakimś całościowym obrazem lub systemem. Prawda jest zrozumieniem
każdego jednostkowego bytu. Jest rozumieniem tego bytu w nim samym –
w tym, czym on jest. Jest rozumieniem bytu w jego istnieniu i istocie.
Prawda zamieszkuje bowiem w istnieniu bytu objawiając się poprzez jego
is
totę. Dzięki aktowi kontemplacji rozum jest w stanie przyjąć tę prawdę w
postaci słowa. Przyjmując słowo prawdy rozum zdobywa rozumienie, czyli
poznawczą adekwację, jakąś poznawczą współmierność i odpowiedniość.
Zdobywa wprost miarę realności. Rozumienie jest przede wszystkim miarą
realności, bo dzięki niemu poznajemy i rozumiemy realne byty. Słowo
prawdy jako rozumienie jest więc miarą i zasadą naszego poznania. Bez
tego słowa nasz rozum staje się pusty i bezużyteczny. Tracimy
rozumienie, czyli sens rzeczy
wistości. Wówczas wszystko zaczyna
102
wydawać się nam bezsensowne i absurdalne. Dlatego musimy być bardzo
wrażliwi na przyjęcie prawdy i na słowo prawdy. Bez przyjęcia prawdy
rozum zaczyna tworzyć, czyli wymyślać i wyobrażać sobie różne rzeczy.
Człowieka możemy zrozumieć tylko dzięki słowu prawdy. Tylko dzięki
słowu możemy bowiem zrozumieć człowieka jako osobę. Ponieważ to
właśnie słowo ukazuje nam i objawia osobę. Dzięki Słowu Bożemu
mogliśmy zrozumieć Boga jako Trójcę Osób. Dzięki ludzkiemu słowu
prawdy, kt
óre przyniósł nam personalizm (Wojtyły, Gogacza, także
Stycznia), możemy zrozumieć człowieka jako osobę.
Człowiek jest osobą w swoim istnieniu. Wojtyła nazwał istnienie człowieka
istnieniem osobowym. Z kolei Gogacz pokazał, że relacje osobowe są
relacjami
istnieniowymi, opartymi na własnościach transcendentalnych
prawdy, dobra i piękna, przejawiających istnienie ludzkiego bytu. Wojtyła
zdefiniował osobę jako „właściwy człowieczeństwu sposób jednostkowego
bytowania” (Osoba i czyn, s.131). Natomiast Gogacz d
efiniuje osobę jako
„
byt jednostkowy o intelektualnej istocie powiązanej przez swą realność z
aktem istnienia” (Ku etyce chronienia osób, s. 28). Jego zdaniem tym, co
osobę czyni osobą, jest akt istnienia oraz intelektualność istoty (por. s.29).
Analizy b
adawcze wspomnianych autorów pokazują nam, że osoba jest
podmiotowością istnienia. Natomiast rozumność (intelektualność) i
wolność stanowią już istotowe przejawy osobowej podmiotowości i
przynależą do ludzkiej natury. Np. Boecjusz definiował osobę jeszcze na
tym poziomie natury lub istoty: jako jednostkową substancje o rozumnej
naturze.
Znamy bezpośrednio ludzką naturę, zaś do osoby nie mamy takiego
bezpośredniego dostępu. Ale to nie znaczy, że nie ma żadnego kontaktu
osobowego. Filozofia dialogu Bubera p
okazała nam, że istnieje osobowy
kontakt na gruncie relacji osobowych. Z kolei Gogacz znakomicie powiązał
relacje osobowe z własnościami prawdy, dobra i piękna (u niego
realności). W ten sposób wyjaśnił i wykazał, że relacje osobowe stanowią
najgłębszy kontakt między osobami, zarówno pomiędzy osobami ludzkimi,
jak i pomiędzy Osobą Boską a osobą człowieka. Takie rozwiązanie
wskazuje jednocześnie, że osoba człowieka pochodzi od Boga.
Osoba ludzka została stworzona przez Boga i powstała jako
podmiotowość istnienia. To Bóg stwarza istnienie bytu, zwłaszcza stwarza
osobowe istnienie człowieka. Dopiero z istnienia na zasadzie sprawczego
oddziaływania wewnętrznego (relacji wewnątrzbytowych) wyłania się
istota, czyli możność istotowa wyposażona we władze duchowe i cielesne.
Dlatego powiemy, że to nie osoba jest rozumnością i wolnością.
Wyposażenie natury lub istoty w rozumność i wolność nie stanowi jeszcze
103
samej osoby. Osoba jest tym, co sprawia i wyznacza ludzką naturę. Nie
jest więc tak, że to rozumna natura określa i wyznacza osobę, ale
odwrotnie –
to osoba wyznacza i określa naturę i władze naturalne.
Dopiero takie podejście pozwala nam zrozumieć stworzenie człowieka w
pełnej doskonałości osobowej oraz jego upadek w Raju, co doprowadziło
do oderwania się natury od osoby i powstania stanu natury upadłej.
Dlatego nie wolno traktować rozumności i wolności człowieka jako
pełnego i jedynego wyrazu doskonałości osoby. Tylko osoba pozostaje w
pełni doskonała. Rozum i wola utraciły doskonałość osobowego działania,
a sam
e z siebie mogą działać jedynie dialektycznie, czyli w sposób
zmienny –
raz dobrze, a raz źle. Dlatego do przywrócenia stanu
doskonałości człowiekowi potrzebna była łaska, czyli bezpośrednia pomoc
ze strony Boga. Bez łaski człowiek nie byłby w stanie wydobyć się ze
stanu upadku.
Łaska na powrót uruchamia naszą osobową aktywność. Łaska dotyczy
bezpośrednio osoby, tzn. jest połączeniem naszej osoby z Osobą Boską
poprzez relacje osobowe. Dopiero poprzez wywołaną aktywność osoby
łaska doskonali naturę. Bóg uobecnia się w osobie człowieka, a nie
bezpośrednio w naturze. Bóg tylko raz wcielił się w ludzką naturę, ale
także dzięki osobowej obecności. Wówczas sama Osoba Syna i jej
sprawcza aktywność udoskonaliła ludzką naturę Jezusa. Bóg stał się
człowiekiem, ale to nie znaczy, że stał się ludzką naturą. On przyjął tę
naturę. Ludzka rozumność i wolność są zdolne do osobowego działania,
ale za sprawą osobowej aktywności, a nie same z siebie.
Bóg jest Miłością. Ale człowiek nie jest miłością. Człowiek może kochać i
d
ziałać pod wpływem miłości. Powiemy, że człowiek jedynie posiada
miłość i może kochać, czyli miłować. Jest zdolny do miłości. Bóg
natomiast jest Miłością, gdyż jest samą Osobą, a nawet Trójcą Osób. To
znaczy, że to Boska Osoba jest Miłością. Człowiek, który jest zarówno
osobą jak i naturą, nie jest miłością, ale może mieć miłość i działać z
miłości. Człowiek działa bowiem poprzez swoją naturę i tam objawia swą
miłość. Dlatego w przypadku człowieka mamy miłość naturalną oraz
miłość osobową (nadprzyrodzoną).
Miłość nadprzyrodzona (caritas) jest zawarta w osobie, natomiast miłość
naturalna (eros lub amor) występuje w naturze człowieka, we władzach
naturalnych. Miłość osobowa doskonali miłość naturalną i podnosi ją do
poziomu osobowego. Człowiek może kochać po ludzku – po swojemu, ale
może również kochać osobowo – czyli w pełni. Dzięki temu sam decyduje
kim chce być – osobą czy tylko naturą.
104
Jeśli człowiek odwróci się od Boga, czyli porzuci jednocześnie swoją
osobę, to pozostanie mu sama natura, czyli zmienność działania. Na tej
zmienności natury nie da się zbudować niczego trwałego. Moralność
naturalna jest wątła i nietrwała. Jest to próba budowy doskonałości na
czymś zmiennym – na zmienności i możności działania. Jest rzeczą
niemożliwą zamienić możność działania (czyli władzę i zdolność) na trwałą
cnotę lub dyspozycję. Tylko jakaś aktywność (akt) jest w stanie na trwałe
udoskonalić możność i władzę. Ale to musi być aktywność z wyższego
poziomu, czyli aktywność osobowa. Jedynie akty osoby mogą napełnić
możność działania odpowiednią mocą, która byłaby trwałą miarą i zasadą.
Działająca samodzielnie natura zawsze pozostaje na rozdrożu. Raz
będzie działała dobrze, a raz źle. Na ogół kończy się to na
przyzwyczajeniu do jakichś działań. Przyzwyczajenie stanowi jakieś
ukierunkowanie działania. Ale mogą to być przyzwyczajenia dobre (cnoty)
lub złe (wady). Jednak przyzwyczajenie nie zapewnia nam bezwzględnej
trwałości. Przyzwyczajenie natury zawsze pozostaje czymś względnym.
Jeśli więc zmienią się zwyczajne warunki, to wtedy przyzwyczajenie nie
zadziała. Jeżeli więc pojawią się nowe okoliczności, to człowiek musi na
nowo coś postanowić, czyli od nowa zdecydować o swoim działaniu. A to
sprawia, że powracamy do pierwotnego dylematu, co wybrać – dobro czy
zło, prawdę czy fałsz. Kiedy człowiek staje przed wyborem bez żadnej
wewnętrznej zasady, wtedy równie dobrze może wybrać dobro jak i zło.
Bez właściwej zasady wyboru jako zasady działania człowiek nie będzie w
stanie postąpić właściwie, to znaczy będzie postępował w sposób dowolny
(przypadkowy). Najczęściej będzie się starał wybrać coś pośredniego,
czyli to, co nazywamy mniejszym złem. Ale wybór mniejszego zła nie
rozwiązuje sprawy, gdyż ostatecznie zaprowadzi nas na dno, chociaż
małymi kroczkami.
Tutaj potrzeba radykalnego
rozwiązania. Trzeba się opowiedzieć po
stronie dobra. To znaczy, że potrzeba nam nawrócenia. Tylko radykalne
nawrócenie może nas uratować. Nawrócenie wychodzi bowiem poza
naturę i otwiera nas na to, co osobowe. Nawrócenie otwiera nas przede
wszystkim na Os
obę Boga (na Chrystusa). Ale otwiera nas również na
własną osobę i jej aktywność oraz na inne osoby bliźnich. W nawróceniu
otwieramy się na aktywność osoby, która jest spowodowana łącznością z
Bogiem (z Osobą Boską). Wówczas osobowa aktywność wywołana łaską
przelewa się i ogarnia całą duszę i ciało. Dzięki temu władze duchowe i
cielesne zdobywają wewnętrzne wyposażenie w postaci zasad i pobudek
do działania moralnego. Zdobywają więc wewnętrzne sprawności, które
nadają trwałość działaniom dobrym i właściwym. We władzach pojawia się
trwała dyspozycja. Trwała zasada, jakby jakaś forma, czyli przedmiot
formalny stanowiący zasadę działania takiej władzy.
105
W średniowieczu miłość nadprzyrodzoną nazywano „formą wszystkich
cnót” (forma omnium virtutum). Tak nazywa j
ą św. Tomasz w traktacie De
caritate. Miłość nadprzyrodzona (caritas) byłaby więc formą i zasadą
właściwego działania, czyli działania moralnego. Ta miłość jest najtrwalszą
sprawnością, która wprost pcha człowieka ku dobru – ku dobru
osobowemu. Wówczas nie
ma dylematu wyboru różnych możliwości. Jest
stała chęć czynienia dobra. Natomiast miłość naturalna (eros) nie ma cech
stałości. Ona jest zmienna jak każde naturalne działanie. Eros jest niestały
jak sama natura. Raz kocha coś jednego, aby innym razem pokochać coś
zupełnie innego. Miłość naturalna nie zna jednego osobowego dobra,
dlatego może kochać człowieka ze względu na dobra zewnętrzne, np. ze
względu na doskonałość rozumu (czyli wiedzę) albo ze względu na
przyjemność cielesną (np. seks). Miłość naturalna dostrzega jedynie jakieś
wymierne dobro doświadczane przez władze naturalne (cielesne lub
duchowe). Dostrzega różne wartościowe elementy, ale nie widzi jeszcze
samej osoby człowieka i nie czuje osobowej godności. Dlatego nie da się
zbudować trwałego związku osobowego na miłości naturalnej (na erosie
albo na erotyce).
Dopiero miłość nadprzyrodzona jako miłość osobowa jest w stanie
udoskonalić naszego erosa i podnieść go do poziomu osobowego. Miłość
erotyczna (concupiscientia) będzie nas popychała w kierunku seksu jako
zabieganie o rozkosz erotyczną. Wyższa miłość naturalna (dilectio) będzie
nas kierowała w stronę dobra rozumu, czyli np. ku dobrom kulturowym
albo w stronę rozwoju umysłowego i twórczości artystycznej. Ale w
każdym z tych działań nadal będzie nieobecne pragnienie osobowego
dobra, gdyż nie będzie miłości do osoby. Dopiero miłość nadprzyrodzona
uwzględnia osobowe dobro człowieka, czyli uwzględnia godność i
realność osoby. Osobie należy się bowiem bezwarunkowa miłość, gdyż
osoba jest dobrem bez
względnym, które należy kochać w całej pełni.
Osobę trzeba kochać miłością osobową (caritas).