1
ZBIGNIEW HERBERT „BARBARZYŃCA W OGRODZIE” – STRESZCZENIE
Od autora
Jest to zbiór esejów sprawozdań z podróży pisanych z perspektywy dwóch ujęć: po
pierwsze podróży po realnych miastach, muzeach i ruinach po drugie spojrzenie na nie
poprzez pryzmat książek ich dotyczących.
Autor chce przekazać wiedze o odległych cywilizacjach, ale nie w formie podręcznika
tylko książki do czytania. Interesuje go głównie ponadczasowa wartość dzieła, jego
techniczna struktura i jego związek z historią. Ponieważ większość stron poświęcona jest
średniowieczu postanowiła autor dodać dwa szkice historyczne o albigensach i
templariuszach, które mówią o zamęcie i wściekłości epoki.
Motto całej książki: Tegoż wieczoru, kiedy Rembrandt jeszcze rysuje –wszystkie
sławne Cienie i cienie rysowników jaskiniowych śledzą spojrzenia wahającą się dłoń, która
przygotowuje im nowe trwanie poza śmierć lub nowych sens. MALRAUX
Esej pierwszy LASCAUX [lasko] Jaskinia kresowa w Akwitanii południowo
zachodniej Francji, w której w 1940 roku odkryto rysunki i malowidła na ścianach z okresu
paleolitu [źródło Wikipedia]
Lascaux nie można znaleźć na mapie, dlatego H. dowiaduje się jak tam odjechać w
Muzeum w Paryżu. Jest wczesna wiosna, kiedy Herbert jedzie zobaczyć jaskinie. Zatrzymuje
się po drodze w małej miejscowości, Montigniac na śniadanie – omlet z truflami. „Trufle
należą do historii ludzkiego szaleństwa, a zatem do historii sztuki”- ze względu na ich wysoką
cenę w okolicy istnieje „gorączka poszukiwać” to znaczy w ich poszukiwaniu niszczono lasy
i pola uprawne, a trujące substancje wydzielane przez trufle doprowadziły do klęsk
nieurodzaju.
Dojeżdża się do parkingu, a tam jak zwykle budki z coca-colą i widokówkami.
Wchodzimy do betonowego bunkra zmykają się za nami drzwi i panuje ciemność – potem
„obrzydliwe elektryczne światło” oświetla grotę. Herbert zauważa, że zupełnie inaczej
wyglądałoby to przy świetle kaganków, które dawałoby złudzenie ruchu malowideł. Irytuje
go również głos przewodnika „sierżanta, który czyta Pismo Święte.”
Dominują tu kolory ziemi, krwi i sadzy. Tu następuje opis wizerunków zwierząt.
Uchwycone ruchu, rysowane z rozmachem sprawiają wrażenie malowanych w pośpiechu
„przez szalonego geniusza, techniką filmową, pełną zbliżeń i dalekich planów.” „(…) artyści
z Lascaux kpili sobie z reguł” Malowidło to, to klasyczny bałagan, który sprawia jednak
wrażenie harmonii.
Sala byków 10 metrów szerokości na 13 wysokości. „Zwierzyniec z Lascaux” otwiera
wizerunek dwurożca, którego gatunek już dawno wyginą.
Jesteśmy w miejscu magii i zaklęć. Prehistorycy nie mają wątpliwości, że ta grota nie
miłą funkcji mieszkalnej tylko sakralną „podziemna Kaplica Sykstyńska naszych praojców.”
Najwięcej jaskiń mieszkalnych odkryto w dole rzeki Wezera blisko Lascaux. Szkielet
człowieka Cromagończyka pochodzącego prawdopodobnie z Azji, (którego szkielet podobny
jest do szkielety współczesnego człowieka) zaczął na przełomie 30/40 tysiąclecia p.n.e.
ekspansje Europy. Tępiąc neandertalczyka zajął jego jaskinie i łowiska, mówiąc jednym
zdaniem: „Historia ludzkości zaczęła się pod gwiazdą Kaina.”
Homo Sapiens stworzył na terenie południowej Francji i północnej Hiszpanii
cywilizacje FRANKOKANTABRYJSKĄ- było to w okresie młodego paleolitu „epoki
reniferów”. W okolicach Lascaux osiedlili się, ponieważ krzyżowały się tu drogi migrujących
zwierząt tzw. „szlaki czworonogów”.
2
„Tajemnica regularności i błogosławiony brak pamięci zwierząt, które co roku
podążały tą samą drogą ku pewnej masakrze była dla człowieka paleolitycznego takim
samym cudem jak dla starożytnych Egipcjan wylewy Nilu.”
Malarze groty byli największymi animalistami wszechczasów. Tak pisze o tym
Herbert zwierzęta „ uchwycone (są) w dramatycznym popłochu, żywe, ale naznaczone już
śmiercią.”
W pierwszej Sali miejscu ceremonii magii myśliwskiej widzimy cztery wielkie byki-
największy ma 5,5 metra długości – dominują nad stadem sylwetkowo malowanych koni i
jeleni. Dalej sala przechodzi w korytarz tu ukazana jest z wielką dynamiką scena polowania –
naganianie zwierząt ku przepaści u kresu, której czeka je śmierć.
„Koń chiński” to kolejny rysunek, który przyciąga nasz wzrok. To najpiękniejszy
portret zwierzęcy wszechczasów. Mając problemy z opisania go w całej jego niesamowitości
Herbert piszę tak: Tylko poezja i baśń maja moc błyskawicznego kreowania rzeczy. Więc
chciałoby się powiedzieć tyle: „Był sobie raz piękny koń z Lascaux…”
Fragment książki Lota-Falcka: „Myśliwi traktowali zwierzę jak istotą, co najmniej
równą sobie- wiodą ich te same instynkty (przetrwania) mają podobny model społecznej
organizacji, w dziedzinie magicznej mają podobną moc; człowiek jest wyżej w hierarchii ze
względu na wytwarzane narzędzia: zwierze wyżej dzięki sile fizycznej, zwinności,
doskonałości słuchu i powonienia, czyli zalet myśliwskich. Zwierzę ma bardziej bezpośrednie
związek z tym, co boskie, jest bliższe siłom przyrody, które się w nie wcielają”
Związek ofiary z myśliwym jest trudny do zrozumienia „śmierć zwierzęcia zależy
przynajmniej częściowo od niego samego (…). Jeśli renifer nie kocha myśliwego, nie da mu
się zabić.” „Zachłanna śmiercionośna miłość”
Przechodzimy do części nazwanej nawą i absydą. Tu widzimy Wielką czerwoną
Krowę- pod jej nogami dostrzegamy coś bardzo zaskakującego i nie zrozumiałego, a
mianowicie szachownicę kolorowych czworokątów. Są różne hipotezy, co do ich znaczenia:
„znaki klanów myśliwskich dalekie źródła herbów,” modele pułapek na zwierzynę, wzory
szałasów lub okrycia ze skór. Wszystkie zdają się być prawdopodobne i nie pewne. Dostrzec
możemy również inne znaki kropki kreski, kwadraty, koła zarysy innych figur
geometrycznych – naukowcy spierają się na temat ich znaczenia. Czy mogłyby być to
pierwsze próby pisma?
Kolejny rysunek, który opisuje Herbert to łeb jelenia, który wydaję się płynąć rzeką. I
kolejny zwracający na siebie uwagę to dwa bizony uchwycone w biegu jeden z nich ranny.
„Nawet tauromachie Goyi są zaledwie słabym echem tej pasji”.
Tak zwany Szyb prowadzi nas na spotkanie z „tajemnicą tajemnic” to znaczy widzimy
scenę wręcz dramatyczną (w antycznym znaczeniu), Bizon przebity oszczepem, leżący
człowiek z ptasią maską na głowie na rysowany bardzo schematycznie i w niewyraźnym
zarysie odchodzący nosorożec. Bizon prawdopodobnie raniony przez nosorożca.
Ważny jest wizerunek człowieka, który w sztuce paleolitycznej jest właściwie nie
obecny. W literaturze piszę się, że scena ta jest jakby tablicą upamiętniającą śmiertelny
wypadek na polowaniu. Człowiek-ptak to jakby pomnik cmentarny podobny do znanych nam
z kultury Eskimosów totemów.
Niemiecki archeolog Kirchnes podsuwa inną propozycję interpretacji. Może nie jest to
wcale scena polowania, ale rytuał składania ofiary. Człowiek-ptak to szaman pogrążony w
ekstazie skojarzył to z „ceremonią krowy” znaną z opisu cywilizacji myśliwskich
szczepów Syberyjskich, w których uczestniczył szaman, a jako rekwizyty służyły mu trzy
słupy zakończone głowami ptaków, czyli dokładnie tak jak to widzimy na malowidłach w
Lascaux. Szaman w tym rytuale miał doprowadzić duszę zwierząt do nieba, po ekstatycznym
tańcu padała ziemie jak martwy-, co ważne był w stroju zrobionym z piór i ptasiej masce. W
świetle tej teorii nie wiemy jednak, co oznaczać miałby nosorożec widoczny na malowidle.
3
Teraz powraca Herbert do wizerunku człowieka jak już wspomniał pierwszy znany w
historii. Wizerunek jest bardzo schematyczny w porównaniu z wizerunkami zwierząt: „jakby
malarz wstydził się własnego ciała… Lascaux jest apoteozą tych istot, którym ewolucja nie
kazała zmienić formy.” „Człowiek zburzył porządek natury myśleniem i pracą”. Człowiek
chętnie przywdziewa maski zwierzęce jakby tym chciał przebłagać naturę za zdradę: „wracał
do początku, zanurzał się z lubością w ciepłym łonie natury.”
Farby. Aby absolutnie oddać wizerunek zwierząt (jak nam już wiadomo dla celów
magicznych) potrzebne były farby. Paleta prosta czerwień, czerń i biel, kolory te obecne są w
Starym Testamencie i poematach homeryckich „pozostają wierne temu ograniczonemu
kolorystycznemu widzeniu”. Ochra- szczególnie poszukiwana. Co ciekawe odkryto nawet
prehistoryczne magazyny tego barwnika. Czerń- mangan produkowane z kości zwierząt.
Czerwień- tlenek żelaza. Puder czy inaczej pigment przechowywano w woreczkach lub
wydrążonych kościach. Barwniki te najczęściej mieszano z tłuszczem zwierząt lub ich
szpikiem kostnym. Kontury obrysowywano kamiennym rylcem, malowano natomiast palcem
pędzlem z włosia zwierząt lub gałązkami. Używano również do tego celu rurki, przez którą
wydmuchiwano sproszkowaną farbę. Zdumiewająca jest ich znajomość technik malarskich.
Badacze twierdzą, że istniały nawet szkoły artystyczne, potwierdza to choćby rozwój sztuki
do samych sylwetek rąk w grotach Castillo po arcydzieła Altamiry i Lascaux.
Młodszy paleolit – od ok.40-30 tysięcy do 15 tysięcy lat p.n.e. Tak zwana epoka
reniferów i człowieka rozumnego. Dzielący się na trzy okresy ORINACKI, SOLUTREJSKI
oraz MAGDALEŃSKI. Stabilizacja warunków klimatycznych pozwoliła na rozwój
człowieka. Dopiero ocieplenie klimatu doprowadziło do prawdziwej klęski. Pod koniec
okresu magdaleńskiego renifery odeszły na północ, a „człowiek został, sam opuszczony przez
bogów i zwierzęta.
Jakie jest miejsce Lascaux w prehistorii: jeden z badaczy wskazuje na okres orinacki
głównych malowideł, ale należy podkreślić, że malowidła z różnych tysiącleci są nałożone na
siebie. Na ten okres wskazuje rodzaj użytej perspektywy to znaczy całość malowana jest z
profilu, a szczegóły zwrócone są w stronne oglądającego.
Historia odkrycia. Jest rok 1940 wrzesień. W Europie panuje wojna, Francja się
poddała, trwa Bitwa o Anglie. Osiemnastoletni MARCEL RAVIDAL wraz z kolegami
natrafia za zwalonym przez burze drzewem na otwór o szerokości 80 centymetrów. Chłopcy
myśląc, że to korytarz prowadzący do ruin pobliskiego zamku poszerzają wejście i Marcel
schodzi tam jako pierwszy, a przy świetle latarki ukazały się jego oczom malowidła. „Nasza
radość była nieopisana. Odtańczyliśmy dziki taniec wojenny.” O odkryci zawiadomili swego
nauczyciela pana, Lavala, który po dziewięciu dniach pokazuje odkrycie swych uczniów
Breuilowi (archeolog). Świat naukowy dowiedział się o odkryciu dopiero w 1945 roku, już po
zakończeniu wojny.
Jakie to odkrycie miało wpływ na rozwój pobliskiego miasteczka? Zyskało ono
połączenie autobusowe, nowe lokale np.: Pod Bizonem, Bykiem lub Czwartorzędem, a
kilkadziesiąt rodzin żyje ze sprzedawania pamiątek. Niewiele wiadomo o samym odkrywcy.
Kilka set metrów od wejścia do groty powstało pseudo prehistoryczne muzeum.
Często poddawano w wątpliwość prawdziwość znaleziska. W 1879 roku po odkryciu w
Altamirze posądzono jezuitów, że spreparowali ozdoby jaskini, a zrobili to świadomie, aby
ośmieszyć badaczy, który do wszystkiego zawsze dorabiają wielką ideologię rozszerzając
jednocześnie granice ludzkości po za chronologię biblijną. Narrator przytacza też historię
czaszki z Piltdown, która po 20 latach badań okazała się być genialnym fuszerstwem
preparowanym przez kilka lat.
4
Wśród niefachowców podejrzenie wzbudzał fakt nierzetelności reprodukcji, które
często nie zawierały szczegółów anatomii (głównie męskiej) związanej z kultem płodności.
Dziwna jest też dla oglądających świeżość kolorów malowideł, które po prostu uległy
naturalnej konserwacji „dzięki wilgoci na powierzchni wytworzyły się szkliste sole wapienne,
konserwujące malowidła jak werniks”.
W 1952 roku poeta Andre Breton wykonał test potarł palcem malowidło, zobaczywszy
na palcu ślad barwnika stwierdził, iż malowidła zostały sfałszowane i to dość niedawno. Za
dotykanie dzieła poeta dostał grzywnę, ale Francuski Związek Literatów zażądał ekspertyzy,
ale oczywiście zostali oni wyśmiani przez naukowców. Narrator podsumowuje to zdarzenie
tak: „i tak to metoda pocierania palcem nie weszła do arsenału naukowa uprawnionych metod
w dziedzinie badań nad sztuką prehistoryczną”.
*
Wizyta w Lascaux utwierdziła Herberta w twierdzeniu, że jest „obywatelem Ziemi,
dziedzicem nie tylko Greków i Rzymian, ale prawie nieskończoności”.
„Droga była otwarta ku świątyniom greckim i gotyckim witrażom. Szedłem ku nim
czując w dłoni ciepły dotyk malarzy z Lascaux.”
Esej drugi U DORÓW
Narrator jest w Neapolu, uderza go hałas tego miasta. „Posłuchaj Neapolu, Wezuwiusz
nie śpi (gdy się odezwie ) nikt go nawet nie usłyszy (…) trochę umiaru (w hałasie), który tak
zalecał Perykles.” Tylko w dwóch miejscach panowała cisza: Muzeum CAPODIMONTE
położone na wzgórzu w rozległym parku. Oraz w Windzie w ALNREGO FIORE, która była
uważana za dzieło sztuki. W Neapolu zamieszkał Herbert u polaka Signora Kowalczyka ze
względu na patriotyzm i oszczędności. Signor podarował mu bilet do PAESTRUM
(Posejdonia) co prawda nie były to Syrakuzy, ani Capri, gdzie sam w gruncie rzeczy nie
chciał pojechać, ale wziął bilet i postanowił pojechać.
Stacja nie wielka, w niedziele prawie pusta. Droga antyczna wśród cyprysów, wzdłuż
drogi mór o wysokości 7 metrów świadczył o burzliwych dziejach tej koloni grackiej w Italii.
Narrator przytacza dzieje i przyczyny kolonizacji greckiej. Wielka kolonizacja Grecka
przypadająca na VIII –VI wiek p.n.e. ekonomiczna, wcześniejsza o kilka wieków
Kolonizacja Azji mniejszej polityczny, ale przede wszystkim mają one charakter
łupieżczy. Greków czasów prehistorycznych nazywa Herbert przywiązanymi do ziemi
szlachcicami na zagrodzie. Inne przyczyny to kłótnie rodzinne, rozluźnienie organizacji
rodowej, szczupłość ziemi. Ziemie, które zajmowali nie były niczyje, zdobywali je siłą lub
podstępem.
Posejdonia została założona w połowie VII wieku p. n. e. przez Dorów wygnanych z
Sybaris przez Achajów – po walce o hegemonie miast. Potem po sprzymierzeniu z
Pitagorejczykami z Koryntu miasto wzbogaciło się na handlu zbożem i oliwą dzięki czemu w
szybkim czasie zbudowano tam aż 10 świątyń, co ważne nie tylko ze względu na pobożność,
uważano, że sztuka, a zwłaszcza architektura w koloni podkreśla odrębność narodową wobec
otaczających ludów.
VI i V wiek p.n.e. to rozkwit greckiej cywilizacji na ziemiach Italii tzw okres peryklejski.
Władze polityczna w pobliskim Krotonie trzymają pitagorejczycy ok. 450 r. wybucha bunt
przeciw filozofom, którzy zarządziwszy spis męskiego rodu, przymykali w więzieniach tych
którym nie podobała się ich władza. No cóż – pisze Herbert - przeciętni obywatele nie maja
zrozumienia dla abstrakcji i wolą od mędrców tępą, przekupną biurokrację.
W Eliei ( miejscowość w pobliżu Paestrum), założono szkołę filozoficzną Parmenidesa, było
to związane ze stanem wiecznego zagrożenia, który kazał eleatom głosić prawdę o
niezmienności świata, o stałości bytu???
5
W 400 r.p.n.e. Posejdonia została podbita przez górali ( okolicznych nie podhalańskich)
Lukańczyków. Siedemdziesiąt lat później odzyskali wolność na krótki czas za sprawą
bratanka Aleksandra wielkiego (również Aleksandra), ale szybko znowu zostają podbici.
Okupacja musiała być ciężka, skoro nie wolno nawet mówić po grecku. W końcu z niewoli
wybawili ich rzymianie.
Z początkiem średniowiecza nie jest to już miasto. Zamieszkuje PAESTRUM mała gmina
chrześcijańska, która skupiona jest wokół kościoła, ( na którą przerobiono dawną świątynie
Demeter). W XI wieku zdziesiątkowani mieszkańcy malarycznego miasteczka ustępują pod
naporem Saracenów. W połowie XVIII wieku w okolicach miasta, które już w tedy nie
istniało buduje się drogę. Przypadkowo odkryto trzy świątynie doryckie z których jedna
należy do najlepiej zachowanych na świecie. Nazywano ja bazyliką, świątynia Posejdona i
świątynia Demeter i jest ona najstarszą budowlą w Paestrum pochodzi z połowy Vi w p n e.
Najbardziej (….) cechą świadczącą o archaiczności budowli jest wyraźny entasis – to jest
zgrubienie w środkowej części trzonu kolumny. Każda ze świątyń przedstawia architekturę
innej epoki porządku doryckiego. Bazylika – okres archaiczny, świątynia Demeter – okres
przejściowy Wybudowano ja z końcem VI wieku, a świątynia Hery jest wspaniałym
przykładem dojrzałego doryzmu. W okresie budownictwa kamiennego przed naszą era w
kamieniołomach pracowali jeńcy wojenni i niewolnicy. Kamień był nie tylko materiałem, ale
miał też znaczenie symboliczne i był przedmiotem wróżebnym. Między nim a człowiekiem
istniał silny związek. Zgodnie z mitem prometejskim człowieka z kamieniem łączy 1)węzeł
pokrewieństwa, zachował kamieni nawet zapach ludzkiego ciała.
Sztuka grecka jest syntezą rozumu i oka geometrii i praw widzenia przejawia się to
także w odstępstwach od kanonu. Tam gdzie geometria stworzyła linie prostą, grecy
wykreślili nieznaczne krzywizny poziome i pionowe. Te estetyczne retusze dawały budowli
życie o czym nie wiedzieli naśladowcy klasycznych dzieł. Sztuka Dorów głębiej i naturalniej
była związana z religią niż późniejsze porządki architektury antycznej. Herbert piszę, ze
trzeba spędzić wśród kolumn cały dzień, aby zrozumieć życie kamieni w słońcu. Zmieniają
się one zależnie od pory dnia i roku. Rankiem wapień Paestrum jest szary w południe
miodowy, a o zachodzie płomienny. Herbert pisze: Dotykam go i czuje ciepło ludzkiego ciała.
Jak dreszcz przebiegają po nim zielone jaszczurki.
Esej trzeci ARLES
Pierwsze wrażenie Herberta po przyjeździe do Arles: Otwarte drzwi i okna pełne są
muzyki. Placyki wirują jak karuzele. Jakbyś wskoczył w środek wielkiego festynu. Takim
wydało mi się Arles w pierwszy wieczór po przyjeździe. W Arles i w pobliskim ST. Remy
przebywał Van Gogh, tu stworzył setki obrazów i rysunków. Nic z tego nie pozostało w
Arles, którego obywatele napisali do władz żądając zamknięcia Van Gocha w szpitalu dla
obłąkanych. Dokument ten opublikowany został w lokalnej prasie. Znajduje się on w
Muzeum w Arles w gablotce. Wnukowie wybaczyli dziatkom okrucieństwo, ale nie to, że
pozwolili przepaść ogromnej fortunie, jaką reprezentują choćby najmniejsze szkice podpisane
imieniem Vincenta. Herbert przypomina historie miasta Arles – miało ono wszelkie danie
duchowi i materialne by stać się stolicą Prowansji. Odbywały się tu liczne sobory, a w
średniowieczu nazywano Arles „Galicyjskim Rzymem”. W 1178 roku Ferdynand Rudobrody
koronuje się w Arles w Katedrze świętego Trofima Katedra ta jest zaliczana do skarbów
europejskiej architektury. To budowla romańska. Do końca XII wieku Arles było stolicą
Prowansji. Katedra ta jest ostatnią świetności architektury romańskiej. Od tego czasu Arles
jest cichą wiejską stolicą. W ostatni dzień swojego pobytu w Arles Herbert poszedł się
pokłonić Mistralowi. Mistral był synem chłopa. Początki renesansu prowansalskiego były
skromne. Założony przez siedmiu młodych poetów w 1854 roku „FELIBRIGE” (foliberże)
stał się sławny dzięki geniuszowi i pracowitości Fryderyka Mistrala. Jego pierwszy wielki
6
poemat to MIRCIO wydany w 1859. Spontaniczność i lekkość naturalistyczność mircio
stanowią o nieprzemijającej wartości dzieła. Mistral pisał poematy, wiersze, tragedie i
redagował pismo Kalendarz Prowansalski, które przeżyło twórcę, pracował też nad
ujednoliceniem ortografii prowansalskiej. Jest też autorem szóstej encyklopedii
prowansalskiej, która obok not historycznych zawiera opis zwyczajów, wierzeń i instytucji, a
także zbioru zagadek i przysłów. Mistral był też działaczem pełnym temperamentu (ciekawe
czy takim jak Palikot). Dzięki niemu FOLIBRIGE z kółka wesołych literackich biesiadników
przerodził się w organizację mająca na celu zachowanie języka wolności i narodowego
honoru Prowansji. W 1905 roku Mistral otrzymał Nagrodę Nobla najwyższe odznaczenie
literackie. Nagrodę tą przeznaczył na stworzenie muzeum etnograficzne (ja bym tam przepiła
taką nagrodę) poświęcone Prowansji, mieści się ono w Arles, któr było ulubionym miastem
Mistrala. Mistral dożył sędziwego wieku. Herbert zastanawia się czy Mistral był ostatnim
trubadurem i sam sobie odpowiada wierszem. O, Żaden nie wie człowiek,/ Przez jakie dzikie
kraje/ błąkając się – wraca ta róża.
Esej czwarty: IL DUOMO
Herbert przybył do Oniento, miasta włoskiego. Tu znajduje się wspaniała katedra. W
Oniento ulice są jak górskie strumienie mają ostry nurt i otwierają nieprzewidziane
perspektywy, w południe panuje przeraźliwa cisza, rolety są zapuszczone, a ulice puste.
Miasta włoskie różnią się od siebie kolorem. Asyż ma kolor różowy – taki lekko czerwony
odcień ma piaskowiec, Rzym utrwala się w pamięci jako terakota na zielonym tle. Oniento
natomiast jest brązowo-złote. Oniento było jednym z gniazd herezji, a jednocześnie dzięki
grubym murom ulubionym schronieniem papieży. Katedra w Oniento - tuż po prawej stornie
od ołtarza znajduje się kaplica Della Madonna di san Brizio, a w niej freski, które namalował
Fra Angelico i Luca Spignorelli. Freski te tematycznie dotyczą Sądu Ostatecznego. Luca S,
który był uczniem Piero Dela Francesco namalował „przyjście antychrysta” – tu na
pierwszym planie jest ten, który przyjdzie potajemnie i otrzyma Królestwo zdradą ma on
twarz Chrystusa, ale za plecami ukryty jest demon stoi po środku tłumu w którym
ikonografowie zauważyli Dantego, Boccaccia, Petrarkę, Rafaela, Cezara Borgię i Krzysztofa
Kolumba. Po prawej stronie stoi sam mistrz Łukasz, w nim Dante odnalazł godnego
interpretatora. Oprócz portretów kilku poetów, w kaplicy znajdują się freski przedstawiające
sceny z Boskiej Komedii badacze twierdzą, że przedstawiają one jedenaście pierwszych pieśni
Czyśćca. Pierwsza ilustracja przedstawia Dantego klęczącego przed postacią w rozwianej
szacie ( to prawdopodobnie anioł). Fresk przedstawiający sąd ostateczny zamknięty jest pod
sklepieniem Katedry, górującej nad miastem.
Esej piąty: SIENA
1. To miasto trudne. Plan ulic niema nic wspólnego z „nowoczesną” monotonią i
tyranią konta prostego. Plac ratuszowy zwany Il Campo, ma kształt organiczny – przypomina
wklęsłą stronę muszli. Jest to jeden z najpiękniejszych placów na świecie. Otaczają go
półkolem pałace i domy, a czerwień starej cegły ma kolor zblakłej purpury. Sieneńczycy
uważali, że wywodzą się od Seniusza jednego z synów Remusa, który miał się tu schronić
przed gniewem swego stryja, założyciela Rzymu. Tej legendzie zawdzięcza Siena swój
symbol wilczyce. Ponieważ w tej okolicy nie ma zabytków etruskich uważa się, że miasto
powstało około 30 roku przed Chrystusem jako kolonia rzymska. Następnie Herbert
przedstawia historie Sieny. Opisuje też Palazzo Publico (ratusz) – w jego salach:
Mappemonde oraz sali Pokoju znajdują się najpiękniejsze sieneńskie freski. W pierwszej Sali
malował je Simone Martini, a w drugiej Ambrogia Lorenzetti (kimkolwiek oni są).
2. Pisze Herbert o Ducciu, który był jednym z trzech sławnych malarzy sieneńskich.
Jego najlepiej znane i cenione dzieło to MAESTA. Malarstwo Duocento bliskie było mozaice,
7
barwne plamy inkrustowały płaszczyznę, miały twardość alabastru i drogich kamieni. Gama
kolorów jest bogata i kwiecista. Duccio nie boi się wprowadzać epizodów rozbijających
odziedziczony schemat ikonograficzny. Ulubiony obraz Herberta to Mycie nóg. Połowa
apostołów patrzy na Chrystusa z uwielbieniem, połowa z dezaprobatą. Szczegółem, który
zachwyca Herberta są trzy czarne sandały, dwa leżą tuż obok szaflika z wodą, jeden na
stopniu, na którym siedzą Apostołowie, odbijają się od różowego tła podłogi. Są chyba
najbardziej ożywione z całej sceny ich układ po przekątnej i rozłożone na boki rzemyki
wyrażają szczurzy popłoch. „niepokój” sandałów kontrastuje z bladą martwota zwiniętej
zasłony, która wisi nad głowami Apostołów jak złowieszczy całun. Duccia docenili już jego
współcześni. Wprowadzenie jego MAESTY do katedry w 1311 roku było jedną z pierwszych
opisanych manifestacji ludowych na cześć dzieła sztuki.
3. Herbert odwiedza Pinakotekę (galeria) w Sienie. Mówi, ze gdyby w pinakotece
wybuchł pożar ratowałby dwa małe obrazki Ambrogia: Miasto nad morzem i Zamek nad
brzegiem jeziora. Nie wielu mistrzom wieków późniejszych udało się stworzyć podobnie
doskonałe dzieło malarstwa czystego. Miasto nad morzem szare mury, zielone domy,
czerwone dachy i wieże zbudowane jest z jasnych form obrysowanych ściśle diamentową
linią. Pejzaż widziany jest z lotu ptaka. Miasto jest puste jakby wynurzone przed chwilą z fal
potopu. Herbert wspomina też, że Siena jest kolebka wielu błogosławionych i świętych np.
świętej Katarzyny BENICASY, mniszki, która cieszyła się wielkim autorytetem moralnym.
Ostatniego wieczoru Herbert dochodzi do wniosku, że tu w Sienie był
najszczęśliwszy.
Esej szósty: KAMIEŃ Z KATEDRY
Herbert przyjechał do Paryża, zaopatrzony w mini Przewodnik po Europie (wydany
we Lwowie w 1909 roku) z biblioteczki jego ojca. Ten przewodnik pochodził z okresu, kiedy
po Paryżu jeździły omnibusy ciągnięte przez konie. W części Muzea i osobowości
przewodnik na pierwszym miejscu wymienia kanalizację. Herbert zamieszkał w okolicy
katedry Notre-Dame na wyspie świętego Ludwika. W następnych dniach korzystał z każdej
szansy realizowania „szaleńczego” planu zwiedzenia wszystkich francuskich katedr. Plan nie
został w pełni wykonany, ale Herbert zwiedził te najważniejsze: w Senlis, Tours, Noyon,
Laon, Lyon, Chalons-sur-Marne, itd. Po tych wyprawach zagłębiał się w książkach.
Powierzchnia największych katedr sięga rzędu czterech do pięciu tysięcy metrów
kwadratowych, a więc pomieścić mogła mieszkańców całego miasta. Koszty budowy katedr
przekraczały środki, jakimi mógł dysponować człowiek w czasie swojego całego życia nawet,
gdyby był królem. Chcąc zapewnić stałość wpływów pieniędzy w XII wieku papież zarządził,
aby ¼ dochodów każdego kościoła była przeznaczana na dzieło budowy. Zalecenie to jednak
nie było przestrzegane. Wierni w czasie budowy katedry jednoczyli się w bractwa mające na
celu materialną pomoc rozpoczętej budowie.
Sprawa transportu przy budowie katedr: kamienie dostarczano transportem wodnym,
ale dowożono je także wozami. Oryginalnym transportem w średniowieczu były też ramiona i
plecy dobrowolnie zgłaszających się wiernych (To tak jak z tym ośrodkiem na Euro pod
Częstochową, w Olsztynie dali wiernym cegiełki. He He!).
Katedry budowano przez wiele lat np. w Chartes – 50 lat, Amiens 60 lat, a w Bourges
100 lat. Królowie i książęta odegrali skromną role w ich budowie zwłaszcza, jeśli chodzi o
stopień osobistego zaangażowania w powstające dzieło. Stałą troska o kształt i losy dzieła
obarczeni byli w Anglii, Francji, Niemczech opaci i biskupi, a we Włoszech miejscowe
komuny. Herbert analizuje też strukturę grupy ludzi pracujących przy budowie, stanowili oni
małe zhierarchizowane społeczeństwa. Ważniejsza grupa w tych społecznościach stanowili
muratorzy (mający bardzo odpowiedzialną rolę kładzenia kamienia) i wszelkiego rodzaju
majstrowie pracujący w drewnie, kamieniu, ołowiu i żelazie – to właśnie konstruktorzy. Czas
8
pracy regulował zegar słoneczny praca zaczynała się o świcie, a kończyła o zmierzchu.
Tradycja średniowieczna wywodziła budowniczych katedr od budowniczych świątyni
Salomona. Większość katedr gotyckich jest dziełem wielkich mistrzów architektury.
Wojna stuletnia zadała budowie katedr cios śmiertelny. Architekturę religijną
zastąpiono architekturą obronną.
Esej siódmy: O ALBIGENSACH< INKWIZYTORACH I TRUBADURACH
Albigensi działali na południu Francji od XI do XIII wieku. W ich herezji, czy jak kto
woli religii odezwał się głos wschodu. Ruch ten rozwijał się miedzy innymi we Włoszech,
Bośni Dalmacji i południu Francji. Jedynym zachowanym dziełem teologicznym katarów
(inaczej albigensi) jest Liber de duabus principilis pochodzaca a końca XII wieku. Liturgia
katarów przykuwa swą ogromną surowością i prostotą. Spowiedź była powszechna,
najważniejszym sakramentem był chrzest udzielany tylko dorosłym i to po długich
przygotowaniach modłach i postach. Ten, kto go przyjmował przechodził z licznej grupy
ludzi wierzących do wąskiej grupy elity gotowych na wszystko doskonałych. Kandydat na
doskonałego wyrzekał się wiary katolickiej zobowiązywał się również między innymi nie
zabijać, nie przysięgać. Niektórzy z trubadurów będący pod wpływem herezji i miłości, którą
pojmowali jako twórczość, (a nie pasje cielesną) i metodę doskonalenia się duchowego i
moralnego. Herbert przedstawia dzieje wyprawy krzyżowej przeciw albigensom, gdy ona się
zakończyła walkę kontynuował wraz garstką rycerzy Szymon de Montford, fanatyk bardzo
ambitny o wybitnych zdolnościach przywódczych. On podbija ziemie i miasta, w których
znajdują się katarowie. Z katarami wiąże się też działalność pierwszych inkwizytorów byli to:
brat Piotr Seila i Wilhelm Amaud. Obaj inkwizytorzy natychmiast po przybyciu do Tuluzy
doprowadzili do egzekucji De Baconia, uchodzącego z przywódcę albigensów w stolicy
hrabstwa Tuluzy. Inkwizytorzy przesłuchują podejrzanych o herezje i wydaja wyroki.
MONTSEGUR – święte miejsce katarów. W maju 1243 roku Hugo des Arcis nowy
seneszal królewski i jego 10-tysięczna armia rozpoczynają oblężenie, w tym czasie znajduje
się tam wielu znakomitych albigensów i „doskonałych”. Garnizon zamku to piętnastu rycerzy
i stu sierżantów. Oblężenie trwa wiele miesięcy. Szczególnie ciężka dla oblężonych jest zima,
panuje głód. Po dziewięciu m miesiącach oblężenie kapituluje ci, którzy nie zrezygnowali z
herezji – spłonęli. Źródła podają, że 200 albigensów (kobiety i mężczyźni) spłonęło na
zbudowanej przez zwycięzców palisadzie. Nocą z miasta uciekło trzech albigensów ukrytych
w podziemiach wynieśli oni resztę skarbów, święte księgi i świadectwa męczeństwa.
Esej ósmy: OBRONA TEMPLARIUSZY
Herbert zwraca się z czymś w rodzaju mowy obrończej od „Wielkiego Trybunału”. 18
marca 1314 roku spłonęli na stosie przywódcy Templariuszów: Jacque de Moley i Geoffrcy
de Chamey. Ostatnie ich słowa brzmiały tak: „Ciało należy do króla Francji, ale duch do
Boga”. Potem przedstawia Herbert dzieje zakonu Templariuszy. Jego założycielem był jeden
z uczestników wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej z 1095 roku rycerz Hugo de Payns. Z
garstką towarzyszy założył zakon, którego celem była ochrona pielgrzymów przed bandytami
i saracenami oraz strzeżenie cystern. Król Baldwin I przeznaczył im domostwo na miejscu
dawnej świątyni Salomona i stąd wywodzi się ich nazwa. Ślubowali czystość i ubóstwo.
Nowy zakon spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem we Francji i Anglii. Templariusze byli
najpotężniejszymi bankierami średniowiecza, byli wierzycielami samego króla Jerozolimy,
ale także monarchów Anglii i Francji. Według Herberta to właśnie było przyczyna ich klęski.
Mino potęgi finansowej dochody zakonu nie bogaciły jego członków. Istniały, bowiem
surowe zasady, które mówiły miedzy innymi tak: jeśli po śmierci, któregoś z braci znaleziono
by przy nim pieniądze miał on zostać pochowany w nie poświęconej ziemi. Templariusze
mieli opinię doskonałych wojowników. Herbert przedstawia jak doszło do tego, że oskarżono
9
i skazano Templariuszy za herezje. Przyczyniła się do tego nie tylko sytuacja polityczna, ale
również intrygi. Za głównego inicjatora owych intryg uważa się króla Francji Filipa
Pięknego, który uchodzi za prototyp europejskiego despoty on też znajduje się ostrym
konflikcie z papieżem. Król filip prowadził liczne wojny, które spustoszyły skarbiec państwa.
Według Herberta procse przeciw Templariuszom wytoczony został tylko po to by Filip mógł
zagarnąć majątek zakonu oraz aby wyeliminować z Francji niezależną od króla autonomiczną
potęgę i po to by Templariusze będący międzynarodową siłą nie odegrali w walce z papieżem
roli sojusznika Watykanu.
Zakon Templariuszy i jego posiadłości rozsiane były po całej Europie również w
Polsce. Templariusze, którzy nie chcieli przyznać się do herezji torturowani byli w lochach
całej Francji. Papież w 1312 roku rozwiązał zakon. Przywódcy zakonu i 36 bardziej
gorliwych braci król Francji każe spalić na stosie za herezje.
Esej dziewiąty: PIERO DELA FRANCESCA
To ulubiony malarz Herberta. Pierwszy raz z jego pracami zetkną się w London
National Galery. Były tam obraz Narodzenie i Chrzest Chrystusa później pojechał do Penigii,
tu miejscowa pinakoteka posiadała poliptyk Madonna z Dzieciątkiem w otoczeniu świętych
autorstwa Piero Dela Francesca. Odwiedził też Arezzo, tu w kościele świętego Franciszka
zagaduje się cykl czternastu fresków Legenda Krzyża malował je Piero Dela Francesca w
latach 1452 – 1466. więc w okresie swej pełnej dojrzałości. Herbert próbuje opisać
poszczególne freski. Zauważa, że na większości nie da się określić pory dnia; może to być
różowo błękitny świt, ale równie dobrze popołudnie. Piero Della Francesca urodził się w
Borgo San Sepokro i w tym samym miasteczku zmarł. W Tm mieście znajduje się mini
poliptyk Piero Della Francesca Madonna Miłosierna. Tu też znajduje się jego
Zmartwychwstanie. Duży wpływ na tego malarza wywarła architektura Leona Baptysta
Alberti, a także jego traktat o malarstwie z 1434 roku. Alberti poświęca w nim wiele miejsca
malarstwu narracyjnemu, ale zastrzega, że obraz powinien działać sam przez się i czarować
widza niezależnie czy rozumie on opowiadaną przez obraz historię. Przestrzega przez
zbytnim przeładowaniem szczegółami. Z tej przestrogi wysnuł Piero dwa prawa, które rządzą
jego najznakomitszymi kompozycjami: zasadę współgrającego tła oraz prawo spokoju w
najlepszych jego obrazach (Narodziny, Portret księcia Urbino i Chrzest), dalekie przepaściste
tło jest tak znaczące i wymowne, jak figury. Kontrast masywnych postaci podkreśla i zaostrza
dramat człowieka w przestrzeni. Ważne postaci zawsze stoją na pierwszym planie Biczowanie
jest jednym z najbardziej poddających się interpretacji obrazów świata. Piero był synem
rzemieślnika nie znamy dokładnej daty urodzenia zmarła 1.X.1492 roku. Podobno pod koniec
życia oślepł.
Esej dziesiąty: WSPOMNIENIA Z VALOIS
CHANTILLY Opisuje to miasteczko: syte miasteczko z pałacami i willami wyższej
sfery i słynnym torem wyścigów konnych. Przedstawia historię miasteczka.
SENTIS – to miasto, przez, które przeszła historia. Tu znajduje się jedna z
najstarszych katedr gotyckich. Naprzeciwko niej znajdują się resztki pałacu królewskiego
opartego o potężne rzymsko galicyjskie mury.
CHAALIS – znajdują się tam ruiny opactwa cystersów, gotyckiej budowli. Malarze i
poeci romantyczni bardzo sławili te ruiny. Należy tez wspomnieć o pałacu zbudowanym w
XV wieku Ermenonrille. W tym mieście jest również najlepiej zachowany ogród założony
XVIII wieku. Jest on dziełem markiza Rene de Girardin. Na jego estetykę najbardziej wpłyną
ogród Williama ( ???????) – ogród ozdobiony jest kaskadami, ruinami i skałami. Ciekawostką
jest to, że w Ogrodzie Ermenonrille zmarł Jan Jakub Rousseau.
POWRÓT z prowincji, Valais – najstarszej Francji - wraca Herbert do Paryża.
10
Cechy charakterystyczne twórczości
poetyckiej Herberta
Pierwszą, najbardziej rzucającą się w oczy cechą całej twórczości Herberta jest częste
odwoływanie się do wątków mitologicznych. Mity traktował Herbert jako prawzory, które
przekazują nam mądrość. Sięgał do historii nie po to, aby otrzymać od niej łatwą lekcję
nadziei, lecz po to, aby porównać swoje doświadczenia z doświadczeniami innych, aby
uzyskać coś, co można by nazwać współczuciem uniwersalnym, a kakże poczuciem
odpowiedzialności za stan ludzkich sumień – jak pisze sam poeta. Przeszłość nie jest więc dla
Herberta czymś zamkniętym, odległym. Przeszłość zawsze odnosi nas do chwili obecnej.
Nieustannie oceniamy współczesność przymierzając ją do przeszłości i nieustannie
weryfikujemy naszą wiedzę o przeszłości przymierzając ją do doświadczeń współczesnego
człowieka.
Takie podejście wyznacza specyficzny klasycyzm Herberta. Herbert nie traktuje przeszłości w
sposób czysto idealistyczny (jak nakazywałby klasyczny stereotyp), często pokazuje nam
dawnych bohaterów ogarniętych tą samą żądzą zła, która kieruje ludźmi współczesnymi. W
istocie bowiem klasycyzm jest w jego wierszach znakiem pewnej postawy moralnej, która
wywodzi się z dalekiej przeszłości, ale już wtedy była reakcją na wszystko, co w człowieku
nie jest godne szacunku. Problem w tym, że dawniej ideał samodoskonalenia, budowania
własnej osoby był żywy i zrozumiały, obecnie zaś został zapomniany.
Herbert jest poetą moralistycznym i metafizycznym, stawiającym sobie pytania o sens
egzystencji w sytuacjach krańcowych: wobec totalitaryzmów, wobec przemocy i cynizmu
historii, wreszcie wobec śmierci. Ustala również etyczny punkt widzenia w zetknięciu z
wydarzeniami politycznymi, których jest świadkiem. W cyklu o Panu Cogito, należącym do
jego najoryginalniejszych pomysłów poetyckich i kontynuowanym na przestrzeni całej
twórczości, poprzez tytułowego bohatera Herbert odnosi się do podstawowych problemów
współczesnego człowieka, ukazując je z żartobliwego dystansu, niwelując patos, a zarazem
wyostrzającego przesłanie moralne tych wierszy i wzmacniającego znamienny dla nich ton
czułości i współczucia wobec skrzywdzonych.
Forma wierszowa Herberta jest rozpoznawalna – w sposób mistrzowski łączy ironię z
patosem, wielką metaforę lub parabolę z językiem prostym, przekaz kulturowy z poetyką dnia
codziennego. W poezji tej dochodzi do głosu doświadczenie XX-wiecznego twórcy,
dramatycznie naznaczonego piętnem polityki historii, lecz zawsze znajdującego odpowiedź
na skomplikowane dylematy współczesności.
Herbert eseista
Jako eseista Herbert podejmuje problematykę kultury śródziemnomorskiej, będącej dla niego
niedoścignionym wzorem, którego założenie próbuje zgłębić i opisać.
Pierwszy zbiór esejów, “Barbarzyńca w ogrodzie”, został po raz pierwszy wydany w
Warszawie w 1962 r. Zawiera dziesięć eseistycznych relacji z podróży po Włoszech i Francji,
których tematem są spotkania poety z fundamentalnymi zabytkami kultury
śródziemnomorskiej: prahistorycznymi malowidłami naskalnymi w Akwitanii (“Lascaux”),
greckimi pałacami i świątyniami (“U Dorów”), katedrami gotyckimi w Chartres, Senlis i
11
innymi (“Kamień katedry”), świątynią Posejdona we włoskim Paestum (“il Duomo”), a także
z freskami Piera della Francesca w Arezzo (“Pierro della Francesco”), malarstwem szkoły
sieneńskiej (“Siena”) czy wreszcie prowansalskim pejzażem (“Arles”).
W poprzedzającym eseje krótkim wprowadzeniu Herbert nazywa “Barbarzyńcę w ogrodzie”
sprawozdaniem z podróży, w którym splatają się dwa punkty widzenia: pierwszy wiąże się z
realną wędrówką po miastach, muzeach i ruinach, drugi zaś ustala perspektywę narratora
poprzez lektury dotyczące odwiedzanych miejsc. “Barbarzyńca w ogrodzie” nie jest – jak
zaznacza autor – impresyjnym dziennikiem, bowiem w sztuce twórcę interesuje
ponadczasowa wartość dzieł oraz ich związek z historią. Opisując techniczną strukturę
budowli, rzeźb, malowideł, stara się dotrzeć do istoty ich trwałości, pokazać kulturę jako
wartość niezmienną i opierającą się działaniu czasu. Większość szkiców poświęcona jest
arcydziełom średniowiecza i wczesnego renesansu, tamtych epok dotycząc też eseje
historyczne: “O albigensach, inkwizytorach i trubadurach” oraz “Obrona Templariuszy”.
Przenikający całą twórczość Herberta humanizm i humanitaryzm, właściwe mu czułość i
współczucie dla skrzywdzonych dają o sobie znać i tutaj, zwłaszcza w opowieściach o
pokonanych i zapomnianych.
Tytuł stanowi antynomię: wschodni Europejczyk, czyli “barbarzyńca”, próbuje opisać “ogród
kultury”, w którym jest tylk przechodniem i podróżnikiem. Jednak wiedza Herberta o sztuce,
sposoby interpretacji dzieł, postawa pokory i zachwytu wobec nich, uznanie dla doskonałości
rzemiosła, wskazują na gruntowne wykształcenie, zarówno w dziedzinie historii, historii
sztuki i architektury, są zaprzeczeniem “barbarzyństwa”.
Przesłanie Pana Cogito - analiza i
interpretacja
Utwór ten, umieszczony na końcu tomu “Pan Cogito” stanowi przesłanie tej książki. Postać
Pana Cogito, pojawiająca się w wielu wierszach Herberta, jest formą jego dystansu do samego
siebie. Imię to tłumaczy się dosłownie z łaciny “Pan Myślę”.
“Przesłanie Pana Cogito” wzywa do heroizmu mimo wszystko, bez myślenia o nagrodzie tu
czy w zaświatach. To właśnie poza śmiercią znaleźli się wszyscy poprzednicy, także wielcy
bohaterowie poszli [c]“do ciemnego kresu po złote runo nicości”.[/c]“Złote runo nicości” to
oksymoron. Złote runo przywiózł mityczny Jazon, by odzyskać ojczyste królestwo. Przedtem
musiał dokonać wielu niezwykłych czynów: zaorać pole ognistymi wołami, walczyć z
mężami zrodzonymi z zasianych zębów smoka strzegącego złotego runa. A wszystko po to,
by się przekonać, iż to “złote runo nicości”. Runo wyraża tragizm ludzkiego losu. Nasza
nicość, rozciągająca się poza granicą śmierci, nabiera takiej wartości, jaką jej sami nadamy.
Czyż jednak nicość może być różnicowana, wartościowana? Gilgamesz, Hektor, Roland
doszli do nicości i wszyscy do niej dojdziemy. Ale przecież nicość czeka również na innych:
na podłych, małodusznych, dalekich od bohaterstwa. Po co więc się wysilać? Czyż każdy z
nich nie otrzyma za darmo jej złotego runa? Nakaz heroizmu bierze się więc skądinąd.
W utworze przedstawiona została droga życia pomiędzy inicjacją (powtórnymi narodzinami)
a śmiercią. Ocalenie (które można interpretować jako ocalenie z wojny) oznaczało powtórne
narodziny:[c]“ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo”[/c]“Żyć” oznacza w tym dwuwierszu cieszyć się
samym faktem życia, hedonistycznie czerpać z niego przyjemności. Tej pokusie
12
przeciwstawione zostało “dawanie świadectwa” - świadectwa wartościom, które stworzyły i
usensowniają naszą kulturę.
Bądź odważny, niech ogarnie cię gniew wobec przemocy, choćby był to gniew bezsilny –
nakazuje podmiot liryczny. Pogardzja szpiclem i katem, choć oni wygrywają. Jest to więc
odwaga z góry przegranego. Ale ów z góry przegrany powinien zachować w sobie duchową
przestrzeń tożsamą z dziedzictwem kultury, która jest nasyconą wartościami duchową
przestrzenią całej ludzkości.
Pan Cogito odwołuje się do źródeł pradawnych: greckiej mitologii (złote runo) i Biblii
(wyjście Żydów z Egiptu):[c]“powtarzaj wielkie słowa powtarzaj z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku”[/c]Przywołana zostaje także znana z filmu
Andrzeja Wajdy “Popiół i diament” śmierć na śmietniku, odzywa się zniekształcone echo
postawy św. Franciszka (fragment “twoja siostra Pogarda”). Za tym kryje się niewątpliwie
najważniejszy, nie wspomniany tu wzór w naszej kulturze – Jezusa Chrystusa, wywyższonego
wśród pogardy na krzyżu. Ale to imię nie pada, padają inne: Gilgamesza, Hektora, Rolanda –
a więc bohaterów wielkich eposów. Można pretendować do dziedziczenia wielkich tworów
kultury, a więc do uczestniczenia w światach, w których unieśmiertelnieni zostają literaccy i
mityczni herosi. Bronią oni “miasta popiołów”, a więc nekropolii ludzkości, zarazem zaś
wartościowych ruin. Te legendarne postaci to odległe szczeble tej samej drabiny, na którą
musi wstąpić według etycznych zasad Herberta współczesny poeta, aby spełnić powinność
względem swoich zmarłych poprzedników.
Kolejni wspominani zmarli to nieżyjący koledzy Herberta z Armii Krajowej, podmiot
liryczny uważa się za ich dłużnika. Żądają oni od adresata wiersza właściwej samooceny i
zachowania etycznego taktu. Słowa “oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz” są przestrogą
przed patosem. Podmiot liryczny nawołuje także do otwierania się na urodę świata, do
afirmacji życia, umiłowania przyrody:[c]“strzeż się oschłości życia kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy”[/c]Ta afirmacja jest całkowicie bezinteresowna.
Głupotą byłoby liczyć na wzajemność. Trzeba trwać przy wartościach, być porządnym
człowiekiem, nie licząc na nagrodę. A jednak mimo takiej postawy jakaś nagroda może być
dana. Nastąpi to wtedy, gdy stanie się wewnętrznie otwartym, będzie się kochało “źródło
zaranne”, ptaka i drzewo. Tak otwartemu człowiekowi piękno rzeczy może objawić
transcendencję. Realny może stać się znak:[c]“czuwaj – kiedy światło na górach daje znak –
wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę”[/c]ksymoron “ciemna gwiazda” zawiera
w sobie światło gwiazdy, choćby zniesione. “Moja ciemna gwiazda” nawet dla mnie nie jest
widzialna, najwyżej mogę ją czuć.
Pan Cogito jest bohaterem samotnym i staroświeckim. Ale nie aż tak staroświeckim, jakby się
mogło wydawać. Jego postawa nie jest stoicka, jakby się pozornie wydawało, nie godzi się on
bowiem – jak się godzili stoicy – z tym, co nieuchronne, lecz buntuje się i sprzeciwia mimo
wszystko. Afirmuje swój sprzeciw, tak jak afirmuje “źródło zaranne” i “dąb zimowy”. Widzi
w nim podobną przekraczającą wymiar egzystencji siłę, znak oczyszczenia.
13
Barbarzyńca w ogrodzie, plon pierwszej zagranicznej podróży Herberta, ukazał się w 1962.
Składają się na niego eseje, których tematem są konkretne widziane miejsca i rzeczy oraz dwa
eseje historyczne – opowieść o albigensach i o prześladowaniu zakonu templariuszy.
Podróż do miejsc odbywa się równocześnie w dwóch wymiarach – jest podróżą współczesną i
podróżą w czasie. Ta ostatnia zaczyna się od pradziejów w jaskiniach Lascaux, trwa przez
epokę greckiego i rzymskiego antyku, czasy gotyckich katedr, renesansowego malarstwa,
sentymentalnych ogrodów i staje się fascynująca dzięki temu, że podróżnik dzieli się z
czytelnikami swoją wiedzą na temat mniej i bardziej poważnej historii opisywanych miejsc,
przedmiotów i ludzi. Sam Herbert określił ją podróżą do miejsc, ale także podróżą do ksiąg.
Znalazły się w Barbarzyńcy... także dwa eseje historyczne. Historia albigensów i upadek
templariuszy zajmują Herberta nie przez swoją niezwykłość, ale wręcz przeciwnie, przez
swoją symptomatyczność, przez fakt, że w rozmaitych wariantach wciąż powtarzają się w
historii. I tak właśnie Herbert je opisuje: z należytym szacunkiem wobec historycznego
szczegółu i osobistego dramatu zaangażowanych w nie ludzi, ale też odsłaniając
ponadczasowe mechanizmy zbrodni.
Wszystkie dziesięć esejów w niej zawartych dotyczy stosunku autora do kultury
śródziemnomorskiej i jej dorobku. Herbert poświęca swoją uwagę zabytkom:
prehistorycznym malowidłom naskalnym w Akwitanii (esej pt. „Lascaux”), greckim pałacom
i świątyniom („U Dorów”), francuskim katedrom gotyckim („Kamień katedry”), świątyni
Posejdona w Pasteum we Włoszech („Il Duomo”), freskom Piera della Francesca w Arezzo
(„Pierro della Francesco”), malarstwu szkoły sieneńskiej („Siena”) i prowansalskim pejzażom
(„Arles”).
Sam tytuł zawiera w sobie pewien paradoks – wschodni Europejczyk, tytułowy
„barbarzyńca”, próbuje opisać „ogród sztuk” kultury śródziemnomorskiej. Ogród, w którym
jest tylko gościem, podróżnikiem. Jednak wiedza i obycie Herberta, który opisuje wszystkie te
wspaniałe
dzieła,
jest
zaprzeczeniem
owego
tytułowego
„barbarzyństwa”.
Barbarzyńca w ogrodzie
• Herbert Zbigniew •
• 1962 •
Zawarte w tomie esejów Barbarzyńca w ogrodzie refleksje Zbigniewa Herberta dotyczą
historii i sztuki oraz wzajemnego przenikania się tych dziedzin. Ściśle historyczny charakter
posiadają eseje: O albigensach, inkwizytorach i trubadurach oraz Obrona Templariuszy.
Przypominając wydarzenia średniowieczne Herbert ukazuje ponadczasowy zakres
mechanizmów politycznych. Widać to szczególnie w Obronie Templariuszy. Esej ów posiada
formę przemówienia sądowego, wygłaszanego podczas fikcyjnego procesu rewizyjnego, jaki
toczy się przed Trybunałem Historii. Obrona Templariuszy to oracja przeznaczona do
czytania. Orator prezentuje się jako współczesny humanista, głęboko poruszony dziejową
niesprawiedliwością, którą było
podstępne zlikwidowanie zakonu templariuszy przez francuskiego monarchę Filipa Pięknego.
Referując średniowieczne wydarzenia orator posługuje się językiem człowieka
dwudziestowiecznego, znającego „logikę strachu, psychopatologię zaszczutego, teorię
zachowania się grup w obliczu zagłady”. Dążąc do rewizji wyroku historii, wskazuje na
trwałą obecność w niej przemocy. Wyraziście rysuje się cel perswazji: podważenie
wszystkich wyroków skazujących templariuszy, ponieważ ferowane one były w sposób
nieetyczny. Orator zwraca się wprawdzie formalnie do Trybunału Historii, w istocie jednak
zależy mu na opinii czytelników. Dlatego też losowi postaci dziejowego dramatu przypisany
14
zostaje wymiar metafory, a układowi zdarzeń – wymiar paraboli. Przedstawiając konkretne
wydarzenia historyczne orator ujawnia ich sens w taki sposób, by zapoznać czytelnika z
klarowną i uniwersalną formułą gry politycznej. Uczestnicy gry powinni wpierw wyzbyć się
skrupułów moralnych. Potem trzeba wywołać psychozę zagrożenia, a następnie uświadomić
ogółowi konieczność identyfikacji nieprzyjaciela. Szuka się go przemyślnie w obrębie granic
kraju. W sprawach wewnętrznych państwa obowiązywać przecież musi czujność najwyższa.
Klęska templariuszy stanowi więc typowy przykład działań represyjnych. Podstawowy sens
eseju Obrona Templariuszy sprowadza się do ukazania żywotności elementarnej zasady
uprawiania polityki: per fas et nefas (godziwie, a jak trzeba to i niegodziwie). W takim ujęciu
historia jawi się jako mało przejrzysty zbiór niegodziwości jednych i męczeństwa innych
ludzi.
Autor Barbarzyńcy w ogrodzie z wyraźną dezaprobatą daje odczuć czytelnikowi, iż
wszelkiego typu wynaturzenia władzy zapewniają jednak ciągłość procesów dziejowych.
Proces dziejowy – brzmi to nazbyt bezosobowo. Bezdusznym mechanizmom przeciwstawia
więc Herbert człowieka albo grupę ludzi, na przykład budowniczych katedr. W eseju Kamień
z katedry analizuje strukturę i działalność owego „małego, zhierarchizowanego
społeczeństwa” i ukazuje rolę konkretnego człowieka w wielkim dziele wykuwania zrębów
europejskiej cywilizacji.
Eseje Zbigniewa Herberta – te zwłaszcza, które dotyczą sztuki – stanowią wielką pochwałę
podróżowania. Ale przecież pisarz zdaje sobie sprawę nie tylko z tego, co zobaczył, usłyszał,
czego dotknął. Choć mieni się „barbarzyńcą”, relację swą znakomicie podbudowuje
reminiscencjami z lektur. Nie mogą one jednak zastąpić możliwości bezpośredniego
obcowania z zabytkami kultury: „Teoria ogrodów jest bardziej niezbędna do zrozumienia
klasycyzmu i preromantyzmu niż teoria poezji. Spacer po Ermenonville daje więcej niż
lektura Delille’a” (Wspomnienia z Valois). Ożywiając przeszłość, pielgrzym–humanista
ukazuje w swych notatkach
z podróży ponadczasowy wymiar kultury, akcentuje cywilizacyjną ciągłość Europy.
Poeta w podróży. O tym jest ta książka. Nie jest to jednak taka sobie podróż, przypadkowa.
Ma
ona
konkretny cel, konkretny temat. Zaczyna się w grocie w Lascaux, grocie odkrytej
przypadkowo przez kilku bawiących się chłopców w 1940 r. Grota w Lascaux zawiera w
swoim wnętrzu malowidła wykonane przez ludzi prehistorycznych, jak oceniają historycy,
jedne z pierwszych i najbardziej cenne. Dalej poeta przenosi się do Neapolu, żeby podziwiać i
opowiadać o pozostałościach architektury greckiej na tych ziemiach. Dalej na mapie podróży
jest Arles, znów we Francji, Orvieto i Siena we Włoszech. I znów powrót do Francji. Tym
razem do Paryża i jego okolic- Reims, Rouen, Amiens... gdzie autor podziwia potężne
gotyckie katedry, którymi jest zafascynowany. Kolejny cel- południowa Francja i obszerna,
ciekawa historia albigensów, inkwizytorów, trubadurów i templariuszy. A potem Londyn i
National Gallery, żeby podziwiać dzieła Piero della Francesca. I znów Paryż i jego okolice-
Chantilly, Senlis, Chaalis, Ermenonville, i znów obrazy, pałace, historie miłości i nienawiści.
Jaki jest klucz do tej podróży? Piękno, historia ludzkich dokonań w dziedzinie sztuki-
malarstwa, architektury, poezji. I choć to książka bez przysłowiowych obrazków Zbigniew
Herbert
operuje słowem w taki sposób, że można zobaczyć kolory na obrazach, ba, całe obrazy i
potężne katedry pośród niezapomnianych krajobrazów. A do tego wszystkiego jeszcze sporo
historii opowiedzianej, jak ciekawa bajka. Czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że
pomimo krwawej, w gruncie rzeczy historii ludzkości, ludzkość ta wiele uwagi, energii przez
wszystkie wieki poświęcała sztuce i pięknu. A dziś...?
15
Barbarzyńca w ogrodzie – zbiór esejów Zbigniewa Herberta, który ukazał się po raz pierwszy
w 1962 roku nakładem wydawnictwa Czytelnik w Warszawie. Poświęcone są one kulturze i
sztuce Włoch i Francji.
Szkice powstały w efekcie podróży Herberta po Europie, którą odbył od maja 1958 do
kwietnia 1960. Sam autor napisał: Książka, którą przekazuję Wydawnictwu, będzie zbiorem
szkiców z Włoch i Francji. Poświęcone będą one głównie zagadnieniom sztuki, zwłaszcza
okresom wcześniejszym, mniej znanym w Polsce. [...] W szkicach staram się połączyć
informacje z bezpośrednim wrażeniem, uwzględniając także tło ludzkie, krajobraz, nastrój i
kolor opisywanych miejsc
. W słowie od autora, zamieszczonym na początku książki napisał
natomiast: Czym jest ta książka w moim pojęciu? Zbiorem szkiców. Sprawozdaniem z
podróży. Pierwsza podróż realna po miastach, muzeach i ruinach. Druga – poprzez książki
dotyczące widzianych miejsc. Te dwa widzenia, czy dwie metody, przeplatają się ze sobą
Na zbiór składa się 10 szkiców:
Lascaux (o malowidłach prehistorycznych w jaskini w Lascaux)
U Dorów (o doryckich świątyniach w Paestum)
Arles (o zabytkach Arles)
Il Duomo (o katedrze w Orvieto)
Siena (o zabytkach i historii Sieny)
Kamień z katedry (o gotyckich katedrach)
O albigensach, inkwizytorach i trubadurach
Obrona Templariuszy
Piero della Francesca
Wspomnienia z Valois (o Chantilly, Senlis, Chaalis i Ermenonville)
Kolejne tomy szkiców Herberta o kulturze europejskiej to: Labirynt nad morzem i Martwa
natura z wędzidłem