wiecej niz ciesla

background image

Josh McDowell

Więcej niż cieśla

background image

Przekład:
Andrzej Gandecki

Wydawca:
Towarzystwo Krzewienia Etyki Chrześcijańskiej,
Kraków 1986

2

background image

WSTĘP

Ponad 2000 lat temu, w niewielkiej żydowskiej społeczności, pojawił się na

scenie historii ludzkości Jezus. Był członkiem ubogiej rodziny, należał do mniej-
szości narodowej i mieszkał w jednym z najmniejszych krajów na świecie. Żył
około trzydziestu trzech lat, z których tylko ostatnie trzy poświęcił na swoją pu-
bliczną działalność.

A jednak ludzie prawie wszędzie ciągle go pamiętają. Data dzisiejszej gaze-

ty czy też data wydania jakiegokolwiek podręcznika uniwersyteckiego świadczy o
fakcie, że życie Jezusa było jednym z największych istnień ludzkich przeżytych
kiedykolwiek na naszej ziemi.

H.G. Wells, znany historyk, został kiedyś zapytany, kto wycisnął sobą naj-

trwalsze piętno na historii. Odpowiedział, że jeżeli będziemy oceniać wielkość
człowieka kryteriami historii, takim człowiekiem będzie Jezus.

Inny historyk, K.S. Latourette, powiedział: „Upływające wieki gromadzą ma-

teriał dowodowy, że życie Jezusa — oceniane wg swego wpływu na historię —
jest najbardziej wpływowym życiem przeżytym kiedykolwiek na naszej planecie.
Wydaje się, że ten wpływ nieustannie wzrasta”.

Ernest Renan dokonał następującej obserwacji: „Jezus był największym z

geniuszy religijnych, którzy kiedykolwiek żyli. Jego wspaniałość jest wieczna, a
jego władza nigdy się nie skończy. Jezus jest pod każdym względem niezwykły i
nic nie może być z nim porównane. Cała historia jest niezrozumiała bez Chrystu-
sa”.

1. CO SPRAWIA, ŻE JEZUS JEST INNY?

Kiedyś rozmawiałem z pewną grupą ludzi. Zapytałem ich: Kim jest według

was Jezus Chrystus? Odpowiedź brzmiała, że był wielkim przywódcą religijnym.
Zgadzam się, że Jezus byt wielkim przywódcą religijnym. Lecz wierzę, że był
kimś znacznie większym.

Od wieków trwa podział między ludźmi w zależności od odpowiedzi na to

pytanie: Kim jest Jezus? Skąd tyle konfliktu wokół jednej osoby? Dlaczego jego
imię, bardziej niż imię jakiegokolwiek innego przywódcy religijnego, wywołuje zde-
nerwowanie? Dlaczego możesz mówić o Bogu i nikogo to nie wzburza, lecz jeżeli
tylko wspomnisz Jezusa, ludzie chcą kończyć rozmowę? Albo zajmują postawę
obronną? Wspomniałem coś o Jezusie rozmawiając z pewnym taksówkarzem.
On natychmiast zareagował: Nie lubię rozmawiać o religii, a zwłaszcza o Jezusie.

Co wyróżnia Jezusa spośród innych przywódców religijnych? Dlaczego

imiona Buddy, Mahometa i Konfucjusza nie urażają ludzi? Powodem tego jest to,
że nikt z nich nie podawał się za Boga, natomiast Jezus twierdził, że jest nim. To
sprawia, że Jezus jest bardzo różny od innych przywódców religijnych.

Nie potrzeba było wiele czasu, by ludzie, którzy znali Jezusa uświadomili

sobie, że czyni on zadziwiające stwierdzenia o sobie samym. Stało się jasne, ze
jego własne słowa przedstawiają go jako kogoś więcej niż proroka czy nauczycie-

3

background image

la. W oczywisty sposób stwierdzał swoje bóstwo. Przedstawiał siebie jako jedyną
drogę do więzi z Bogiem, jedyne źródło przebaczenia grzechów i jedyny sposób
zbawienia.

Dla wielu ludzi było to zbyt wyłączające, zbyt wąskie, by chcieli w to uwie-

rzyć. A jednak istota problemu nie polega na tym, co chcemy myśleć i w co chce-
my wierzyć, lecz na tym, za kogo Jezus się podawał.

Co mówią nam o tym dokumenty Nowego Testamentu? Słyszymy często

zwrot „bóstwo Chrystusa". To znaczy, że Jezus Chrystus jest Bogiem.

Bóg jest określany jako „nieskończony i doskonały duch, w którym wszystko

ma swoje źródła, wsparcie i cel". To określenie Boga odpowiada wszystkim te-
istom, także muzułmanom i judaistom. Teizm twierdzi, że Bóg jest osobowy i że
wszechświat został zaplanowany i stworzony przez niego. Bóg podtrzymuje i kie-
ruje nim w teraźniejszości. Teizm chrześcijański dodaje jeszcze jeden element do
powyższego określenia: „i który stał się człowiekiem jako Jezus z Nazaretu".

Imię „Jezus Chrystus" to w rzeczywistości imię i tytuł. Imię „Jezus" pochodzi

z greckiej formy hebrajskiego JESHUA lub JOSHUA, co znaczy „Jahwe — Zbawi-
ciel" lub „Pan zbawia". Tytuł „Chrystus" pochodzi z greckiego przekładu hebraj-
skiego „mesjasz" (meshiach) i znaczy „namaszczony". Posługiwały się nim dwa
urzędy: król i kapłan. Przedstawia on Jezusa jako obiecanego w proroctwach Sta-
rego Testamentu kapłana i króla. To przedstawienie jest jednym z kluczowych
momentów dla właściwego zrozumienia Jezusa i chrześcijaństwa.

Nowy Testament jasno przedstawia Chrystusa jako Boga. Imiona, którymi

określano Jezusa w Nowym Testamencie mogą być we właściwy sposób zasto-
sowane tylko do kogoś, kto jest Bogiem, Na przykład Jezus jest nazwany Bogiem
w zdaniu: „oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego
Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa" (Tt 2,13; porównaj: J 1,1; Hbr 1,8;
Rz 9,5; 1J 5,20-21). Pismo opisuje jego cechy, które mogą być prawdziwe tylko
dla Boga. Jezus jest przedstawiony jako samoistna istota (J 1,4; 14,6), wszech-
obecny (Mt 28,20; 18,20), wiedzący wszystko (J 4,16; 6,64; Mt 17,22-27}, mogący
wszystko (Ap 1,8; Łk 4,39-55; 7,14-15; Mt 8,26-27) i posiadający wieczne życie
(1J 5,11-12; J 20 i J 1,4).

Jezus przyjmował cześć i uwielbienie, które należy się tylko Bogu. W kon-

frontacji z szatanem Jezus powiedział: „Jest napisane: Panu, Bogu swemu, bę-
dziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz" (Mt 4,10). A jednak Je-
zus sam przyjmował cześć jako Bóg (Mt 14,33 i 28,9) i czasami nawet domagał
się, by mu jq oddawano (J 5,23; por. Hbr 1,6; Ap 5,8-14).

Większość początkowych naśladowców Jezusa to pobożni Żydzi, którzy

wierzyli w jednego prawdziwego Boga. Byli monoteistami do szpiku kości, a jed-
nak rozpoznali go jako Boga wcielonego.

Z powodu wszechstronnego wykształcenia rabinistycznego jeszcze mniej

prawdopodobne było, by Paweł przypisywał boskość Jezusowi, czcił jakiegoś
człowieka z Nazaretu i nazywał go Panem. Lecz dokładnie to właśnie Paweł czy-
nił. Uznał Baranka Bożego (Jezusa) jako Boga gdy powiedział: „Uważajcie na sa-
mych siebie i na całe stado, nad którym Duch Święty ustanowił was biskupami,
abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył własną krwią" (Dz 20,28).

4

background image

Gdy Chrystus zapytał Piotra, za kogo go uważa, ten odpowiedział: „Ty je-

steś Mesjasz, Syn Boga żywego" (Mt 16,16). Jezus zareagował na wyznanie Pio-
tra nie skorygowaniem jego wniosku, lecz przedstawieniem jego znaczenia i źró-
dła: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego
ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie" (Mt 16,17).

Marta, bliska przyjaciółka Jezusa, powiedziała do niego: „Tak, Panie! Ja

wciąż wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat" (J 11,
27). Także Natanael, który sądzi , że nic dobrego nie może pochodzić z Nazaretu,
powiedział do Jezusa: „Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!" (J
1,49).

Kiedy Szczepan był kamienowany, „modlił się: Panie Jezu, przyjmij ducha

mego!" (Dz 7,59). Autor Listu do Hebrajczyków nazywa Chrystusa Bogiem, gdy
pisze: „Do Syna zaś (powie): Tron Twój, Boże, na wieki wieków" (Hbr 1,8). Jan
Chrzciciel ogłosił przyjście Jezusa mówiąc: „Duch Święty zstąpił na Niego w po-
staci cielesnej, niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: „Tyś jest mój Syn umiło-
wany, w Tobie mam upodobanie" (Łk 3,22).

Do tego dochodzi jeszcze oczywiście wyznanie Tomasza, znanego lepiej

jako „Niewierny Tomasz". (Może Tomasz był studentem?) Powiedział on: „Jeżeli
na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce
gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę" (J 20,25). Zgadzam się
z Tomaszem. Brzmiało to jakby mówił: „Słuchajcie, niecodziennie ktoś wstaje z
grobu i twierdzi, że jest wcielonym Bogiem. Muszę mieć jakiś materiał
dowodowy". Osiem dni po tym, jak wątpliwości Tomasza wryły się w pamięć
uczniów, „Jezus przyszedł pomimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł:
«Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz
moje ręce. Podnieś rękę i włóż do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wie-
rzącym». Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!». Powiedział mu Jezus:
«Uwierzyłeś dlatego, ponieważ mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli,
a uwierzyli»" (J 20,26-29). Jezus przyjął uznanie go przez Tomasza za Boga.
Upomniał go za jego niedowiarstwo, nie za oddanie mu czci.

W tym miejscu krytyk może wtrącić, że wszystkie te teksty podają, co inni

mówili o Jezusie, nie co On mówił o sobie. Częsty zarzut, który słyszę w salach
wykładowych dotyczy tego, że ludzie w czasach Jezusa nie rozumieli Go, podob-
nie, jak my nie rozumiemy go dzisiaj. Innymi słowami, że Jezus w rzeczywistości
nie twierdził, iż jest Bogiem.

Otóż, ja sądzę, że twierdził i wierzę, że bóstwo Chrystusa można bezpo-

średnio wyprowadzić ze stron Nowego Testamentu. Istnieje wiele tekstów i ich
znaczenie jest jasne. Pewien przedsiębiorca, który przebadał Pismo, aby odkryć
czy Jezus podawał się za Boga, powiedział: „Jeżeli ktoś czyta Nowy Testament i
nie widzi, że Jezus stwierdzał swoje bóstwo, jest podobny do człowieka stojącego
przed domem w jasny dzień i mówiącego, że nie może zobaczyć słońca".

W Ewangelii Jana mamy konfrontację Jezusa z niektórymi Żydami. Została

ona spowodowana uleczeniem w szabat chromego i tym, że Jezus kazał mu
nieść swoje posłanie. „I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w sza-
bat. Lecz Jezus im odpowiedział: «Ojciec mój działa aż do tej chwili i ja działam».

5

background image

Dlatego więc tym bardziej Żydzi usiłowali Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał
szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu" (J
5,16-18).

Możesz powiedzieć: Posłuchaj Josh, ja też mogę powiedzieć: Ojciec mój

działa aż do tej chwili i ja działam. I co z tego? To nie dowodzi niczego.

Kiedy studiujemy jakiś dokument, musimy wziąć pod uwagę język, kulturę

oraz osoby czy osobę, do której jest on skierowany. W tym przypadku chodzi o
kulturę żydowską, a osobami, do których słowa te są kierowane, są izraelscy
przywódcy religijni. Zobaczmy, jak ci Żydzi zrozumieli słowa Jezusa 2000 lat temu
w kontekście ich własnej kultury. „Dlatego więc tym bardziej Żydzi usiłowali Go
zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Oj-
cem, czyniąc się równym Bogu" (J 5,18). Skąd taka drastyczna reakcja?

Przyczyną tego było to, że Jezus powiedział „Ojciec mój" a nie „Ojciec

nasz" i potem dodał „działa aż do tej chwili". Sposób, w jaki Jezus posłużył się
tymi dwoma wyrażeniami uczynił go równym Bogu, na równi z czynnością Boga.
Żydzi nie nazywali Boga „Ojciec mój". A jeżeli tak robili, uzupełniali ten zwrot do-
dając „w niebie". Jezus postąpił inaczej. Kiedy nazwał Boga „Ojciec mój" uczynił
stwierdzenie, które go Żydzi nie mogli błędnie zrozumieć. Jezus powiedział także,
że jak długo Bóg działa, on, Syn, działa także. Znowu Żydzi zrozumieli zawartą w
tym myśl, że Jezus jest Synem Boga. W rezultacie tego stwierdzenia nienawiść
Żydów wzrosła. Do tej pory prześladowali Go, teraz usiłowali Go zabić.

Jezus nie tylko twierdził, że jest równy Bogu, swemu Ojcu, lecz stwierdził

także, że jest jedno z Ojcem. Podczas uroczystości poświęcenia świątyni, do Je-
zusa podeszło kilku przywódców żydowskich pytając, czy jest on Mesjaszem. Je-
zus zakończył wtedy swoją odpowiedź mówiąc: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J
10,30). „Żydzi znowu naznosili kamieni, aby go ukamienować. Odrzekł im Jezus:
Ukazałem wam wiele dobrych uczynków z mocy Ojca mego; za który z tych
uczynków kamienujecie mnie? Odpowiedzieli mu Żydzi, mówiąc: Nie kamienuje-
my cię za dobry uczynek, ale za bluźnierstwo i za to, że Ty, będąc człowiekiem,
czynisz siebie Bogiem" (J 10,31-33).

Można się dziwić, dlaczego nastąpiła tak silna reakcja na to, co Jezus po-

wiedział o swojej jedności z Ojcem. Interesujący wniosek pojawia się podczas
studiowania tekstu greckiego. Znawca tego języka, A. T. Robertson pisze, że
"jedno" jest rodzaju nijakiego, nie męskiego. Oznacza to nie jedność osoby czy
zamiarów, lecz raczej jedność w „istocie czy naturze". Dalej Robertson dodaje:
„To energiczne stwierdzenie jest szczytem twierdzeń Chrystusa na temat relacji
między Ojcem a nim (Synem). To wprawiło faryzeuszów w niemożliwą do opano-
wania złość".

Nie ulega więc wątpliwości, że ci, którzy słyszeli to stwierdzenie zrozumieli,

że Jezus podaje się za Boga. Dlatego — jak pisze Leon Morris, dyrektor Ridley
College w Melbourne — „Żydzi mogli uznać słowa Jezusa tylko za bluźnierstwo i
zamierzali dokonać sądu na własną rękę. W Prawie było napisane, że bluźnier-
stwo miało być karane ukamienowaniem (Kpł 24,16). Lecz ludzie ci nie pozwolili,
by miał miejsce właściwy proces prawny. Nie przygotowali oskarżenia tak, by wła-
ściwa władza mogła podjąć odpowiednie działanie. W swojej furii chcieli być jed-

6

background image

nocześnie sędziami i wykonawcami wyroku".

Jezus miał być ukamienowany za „bluźnierstwa". Żydzi wyraźnie zrozumieli

jego nauczanie, lecz — możemy zapytać — czy zastanowili się nad prawdziwo-
ścią jego twierdzenia?

Jezus nieustannie mówił o sobie, że jest jedno z Ojcem co do istoty i natu-

ry. Śmiało twierdził: „Gdybyście mnie znali, znalibyście też Ojca mego" (J 8,19).
„Kto mnie widzi, widzi tego, który mnie posłał" (J 12,45). „Kto mnie nienawidzi, i
Ojca mego nienawidzi" (J 15,23). „Aby wszyscy czcili Syna, jak czczą Ojca. Kto
nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który go posłał" (J 5,23). Te teksty wyraźnie
wskazują, że Jezus widział siebie jako kogoś więcej niż tylko człowieka; raczej
uważał się za równego Bogu. Ci, którzy myślą, że Jezus był do prostu bliżej Boga
czy też w większości zażyłości z Nim, powinni przemyśleć to jego stwierdzenie:
„Jeżeli nie oddajecie mi czci tak, jak oddajecie ją Ojcu, nie oddajecie czci żadne-
mu z nas".

Kiedy prowadziłem wykład dla studentów literatury w Uniwersytecie West

Virginia, pewien profesor przerwał mi i powiedział, że jedyną Ewangelią, w której
Jezus podaje się za Boga, jest Ewangelia Jana i że była ona napisana najpóźniej.
Potem powiedział, że Ewangelia Marka — najwcześniejsza — ani razu nie wspo-
mina, by Jezus twierdził, że jest Bogiem. Było oczywiste, że ten człowiek nie
przeczytał Ewangelii Marka — albo przeczytał ją niezbyt uważnie.

W odpowiedzi zwróciłem się do Ewangelii Marka. Oto Jezus twierdził, że

jest w stanie przebaczać grzechy. „A Jezus, ujrzawszy wiarę ich, rzekł paralityko-
wi: Synu, odpuszczone są grzechy twoje" (Mk 2; por.: Łk 7,48-50). Według prawa
żydowskiego było to coś, co tylko Bóg mógł uczynić; Iz 43,25 zastrzega to prawo
jedynie dla Boga. Uczeni w Piśmie pytali: „Czemuż ten tak mówi? On bluźni. Któż
może grzechy odpuszczać oprócz jednego, Boga?" (Mk 2,7). Wtedy Jezus zapy-
tał, co jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczone są ci grzechy" czy „Wstań i chodź"?

To było pytanie, na które nie można było odpowiedzieć. Oba zwroty równie

łatwo wymówić. Lecz aby którykolwiek z tych nakazów miał się spełnić, potrzebna
była moc boska. Oszust — wykorzystując niemożliwość wykrycia — powiedział-
by, że to pierwsze jest łatwiejsze. Jezus uzdrowił paralityka, aby ludzie mogli wie-
dzieć, że ma władzę w obu dziedzinach. Dlatego został przez przywódców religij-
nych oskarżony o bluźnierstwo. Lewis Sperry Chafer pisze, że „nikt na ziemi nie
ma ani władzy, ani prawa przebaczenia grzechu. Nikt nie może przebaczyć grze-
chu z wyjątkiem Jednego, przeciw któremu wszyscy zgrzeszyli. Kiedy Chrystus
przebaczał grzechy — co bez wątpienia robił — no pewno nie korzystał z prawa
ludzkiego. Ponieważ nikt oprócz Boga nie może przebaczyć grzechu, trzeba
stwierdzić we wniosku, że Chrystus — ponieważ przebaczał grzechy — jest Bo-
giem".

Ta koncepcja przebaczenia sprawiała mi przez dłuższy czas kłopot, ponie-

waż jej nie rozumiałem. Pewnego dnia, w grupie studentów filozofii, odpowiadając
na pytanie o bóstwie Chrystusa przytoczyłem powyższe wersety z Ewangelii Mar-
ka. Pewien asystent sprzeciwił się mojemu wnioskowi, że przebaczanie grzechów
przez Jezusa dowodzi jego boskości. Powiedział, że on też może przebaczyć ko-
muś i to wcale nie znaczy, że uważa się za Boga. Kiedy zastanawiałem się nad

7

background image

tym, co powiedział ten asystent, dotarło do mnie, dlaczego przywódcy religijni
sprzeciwili się Jezusowi. Rzeczywiście, człowiek może powiedzieć: przebaczam
ci. Lecz może to powiedzieć tylko do osoby, która zgrzeszyła przeciw niemu. In-
nymi słowami, jeżeli zgrzeszysz przeciw mnie, mogę powiedzieć: przebaczam ci.
Lecz Jezus uczynił coś innego. Paralityk zgrzeszył przeciwko Bogu Ojcu i wtedy
Jezus, swoją własną mocą, powiedział: „Odpuszczone są grzechy twoje". Tak,
możemy wybaczyć zło nam wyrządzone, lecz w żaden sposób nikt nie może wy-
baczyć grzechów popełnionych przeciw Bogu — z wyjątkiem samego Boga. To
właśnie uczynił Jezus.

Nic dziwnego, że Żydzi zareagowali, gdy cieśla z Nazaretu wyraził się tak

śmiało. Przebaczanie grzechów jest niepokojącym przykładem korzystania przez
Jezusa z władzy, która należy do samego Boga.

W Ewangelii Marka mamy także proces Jezusa (14,60-64). Jego przebiec

jest jednym z najjaśniejszych miejsc, w których Jezus stwierdza swoją boskość.
„Wówczas wystąpił arcykapłan na środek i zapytał Jezusa, mówiąc: Nic nie odpo-
wiadasz na to, co ci świadczą przeciwko tobie? On zaś milczał i nic nie odpowie-
dział. Znowu zapytał go arcykapłan, i rzekł mu: Czy Ty jesteś Chrystus, Syn Bło-
gosławionego? A Jezus rzekł: Jam jest; i ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego
na prawicy mocy Bożej i przychodzącego z obłokami niebieskimi. Wtedy arcyka-
płan rozdarł szaty swoje i rzekł: Na co potrzeba nam jeszcze świadków? Wszak
słyszeliście bluźnierstwo. Cóż się wam zdaje? A oni wszyscy rzekli, że zasługuje
na śmierć".

Na początku Jezus nie odpowiedział, dlatego najwyższy kapłan zobowiązał

go przysięgą. Wtedy musiał odpowiedzieć (i cieszę się, że to zrobił). Na pytanie
„Czy Ty jesteś Chrystus, Syn Błogosławionego?", rzekł: „Jam jest".

Analiza świadectwa Chrystusa pokazuje, iż stwierdził on, że jest:

— Synem Błogosławionego (Boga);
— Tym, który siedzi po prawicy Wszechmogącego;
— Synem Człowieczym, który przyjdzie z obłokami niebieskimi.

Każde z tych twierdzeń jest ściśle mesjańskie. Łączny efekt wszystkich

trzech jest znaczący. Sanhedryn, sąd żydowski, zrozumiał je i najwyższy kapłan
zareagował rozdarciem szat i powiedzeniem: „Na co potrzeba nam jeszcze
świadków?" W końcu usłyszeli to od niego samego. Został uznany za winnego na
podstawie swoich własnych słów.

Robert Anderson stwierdza: „Żaden dowód potwierdzający nie jest bardziej

przekonujący niż ten, który jest przedstawiany przez nieprzyjaznych świadków.
Fakt, że Pan stwierdzał swoje bóstwo, jest bezsprzecznie osadzony na podstawie
działań Jego nieprzyjaciół. Musimy pamiętać, że Żydzi nie byli plemieniem igno-
ranckich dzikusów, lecz wysoce kulturalnymi i religijnymi ludźmi. A jednak, Jezus
został skazany na podstawie oskarżenia o bluźnierstwo — bez głosu sprzeciwu
— przez Sanhedryn — wielką narodową Radę składającą się z najwybitniejszych
przywódców religijnych, między innymi ludzi typu Gamaliela i jego wielkiego pupi-
la, Szawła z Tarsu".

8

background image

Jasne jest więc, że takie było świadectwo, jakie Jezus chciał przedstawić o

sobie. Zobaczyliśmy także, że Żydzi rozumieli jego odpowiedź jako podanie się
za Boga. Stali więc przed alternatywą: albo to stwierdzenie było bluźnierstwem,
albo on rzeczywiście był Bogiem. Sędziowie widzieli problem jasno — tak jasno,
że ukrzyżowali go i potem urągali mu, ponieważ: „Zaufał Bogu (...) wszak powie-
dział: Jestem Synem Bożym" (Mt 27,43).

H.B. Swete wyjaśnia znaczenie rozdarcia szat przez arcykapłana: „Prawo

zabraniało najwyższemu kapłanowi rozdzierać szaty w osobistych kłopotach (Kpł
10,6; 21,10}. Lecz gdy występował jako sędzia, zwyczaj kazał, by wyrażał w ten
sposób swoje przerażenie z powodu bluźnierstwa wypowiedzianego w jego obec-
ności. W procesie Jezusa można dostrzec ulgę zakłopotanego sędziego. Gdy za-
brakło wiarygodnego materiału dowodowego, okazało się, że nie jest już potrzeb-
ny: więzień oskarżył sam siebie".

Widzimy, że nie był to zwykły proces. Prawnik, Irwin Linton stwierdza: „Pro-

ces ten jest niezwykły wśród procesów kryminalnych. Jego przedmiotem była nie
działalność, lecz tożsamość oskarżonego. Zarzut postawiony Chrystusowi, wy-
znanie, świadectwo, czy raczej akt w obecności sądu, na podstawie którego zo-
stał skazany, przesłuchanie przez zarządcę rzymskiego, napis głoszący jego winę
przybity do krzyża podczas egzekucji — wszystko dotyczy tego jednego pytania o
rzeczywistą tożsamość i godność Chrystusa. „Co myślicie o Chrystusie? Czyim
jest synem?".

Sędzia Gayron, znakomity prawnik nowojorski, w swoim artykule na temat

procesu Jezusa jest zdania, że bluźnierstwo było jedynym zarzutem postawionym
Jezusowi przez Sanhedryn. Mówi: „Z narracji każdej Ewangelii jasno widać, że
rzekomą zbrodnią, za którą Jezus został osadzony i skazany, było bluźnierstwo:
(...) Jezus przypisywał sobie nadprzyrodzoną władzę, co dla istoty ludzkiej było
bluźnierstwem". Gayron nawiązuje do tego, że Jezus uważał się za Boga (J
10,33).

W większości procesów ludzie są sądzeni za to, co zrobili, lecz z Jezusem

było inaczej. On był sądzony za to, kim był.

Proces Jezusa powinien przekonać o tym, że Chrystus wyznał swoją bo-

skość. Świadkami tego byli jego sędziowie. Także w dniu ukrzyżowania jego nie-
przyjaciele potwierdzili to, co mówił: że jest Bogiem, który przyszedł w ciele. „Po-
dobnie i arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie i starszymi wyśmiewali się z niego
i mówili: Innych ratował, a siebie samego ratować nie może; jest królem izrael-
skim, niech teraz zstąpi z krzyża; a uwierzymy w niego. Zaufał Bogu; niech On te-
raz go wybawi, jeśli ma w nim upodobanie, wszak powiedział: Jestem Synem Bo-
żym" (Mt 27,41-43).

2. PAN, OSZUST CZY OBŁĄKANY?

Wyraźne twierdzenia Jezusa na temat swego bóstwa wykluczają popularny

unik sceptyków, którzy uważają Jezusa po prostu za dobrego, moralnego czło-
wieka lub proroka, który powiedział wiele głębokich rzeczy. Tak, często ten wnio-
sek jest podawany jako jedyny możliwy do przyjęcia przez naukowca czy jako

9

background image

oczywisty rezultat logicznego procesu myślowego. Problem tkwi w tym, że wielu
ludzi kiwa potakująco głowami nie dostrzegając błędu powyższego rozumowania.

Dla Jezusa miało fundamentalne znaczenie to, za kogo ludzie go uważali.

Skoro powiedział to, co powiedział i twierdził o sobie to, co twierdził, nie można
wnioskować, że był po prostu dobrym, moralnym człowiekiem, lub że był proro-
kiem. Takiej możliwości nie ma i Jezus nie chciał, żeby była.

C.S. Lewis, profesor Uniwersytetu Cambridge, były agnostyk, zrozumiał do-

brze ten problem. Lewis pisze: „Próbuję tutaj powstrzymać ludzi powtarzających
rzeczywiście nierozsądny pomysł, często wypowiadany na temat Jezusa: «Je-
stem gotów przyjąć Jezusa jako wielkiego nauczyciela moralności, lecz nie przyj-
mę Jego twierdzenia, że jest Bogiem». To jest właśnie ta jedyna rzecz, której nie
wolno nam powiedzieć (o Jezusie). Człowiek, który byłby tylko człowiekiem i po-
wiedziałby to, co Jezus, nie byłby wielkim nauczycielem moralności. Byłby albo
obłąkanym — na równi z człowiekiem, który mówi, że jest sadzonym jajkiem —
albo byłby szatanem z piekła. Musisz dokonać swojego wyboru. Albo ten człowiek
był — i jest — Synem Boga, albo jest wariatem lub czymś jeszcze gorszym".

Następnie Lewis podaje: „Możesz kazać Mu zamknąć się, jak głupcowi,

możesz splunąć na Niego i postąpić z Nim jak z demonem lub możesz paść u
Jego stóp i nazwać Go Panem i Bogiem. Lecz nie występuj z żadną protekcjonal-
ną niedorzecznością, że byt wielkim nauczycielem moralności. On nie zostawił
nam możliwości takiego wyboru. Nie chciał nam jej zostawiać".

F.J.A. Hort, który spędził dwadzieścia osiem lat badając krytycznie tekst

Nowego Testamentu, pisze: „Jego słowa były tak całkowicie częścią i wyrażeniem
Niego, że nie mają one żadnego znaczenia jako abstrakcyjne (oderwane) sformu-
łowania prawdy, wypowiadane przez Niego jako boskiego mówcę czy proroka.
Usuń Jego samego jako pierwszorzędny — choć nie ostateczny — temat każde-
go sformułowania, a wszystkie rozlecą się w proch".

Wyraźmy to słowami K.S. Latourette, historyka chrześcijaństwa z Uniwersy-

tetu Yale: „To nie nauczanie uczyniło Jezusa tak godnym uwagi, choć samo ono
wystarczyłoby, by uznać go za kogoś wyjątkowego. To połączenie jego nauczania
z jego osobą. Tych dwóch rzeczy nie można oddzielić. Jest oczywiste dla każde-
go myślącego czytelnika zapisu ewangelicznego, że Jezus traktował siebie i swo-
je orędzie jako coś nierozdzielnego. Był wielkim nauczycielem, lecz był także
kimś więcej. Jego nauka o królestwie Boga, postępowaniu człowieka, o Bogu,
była znacząca, lecz — jak sam uważał — nie mogła być oddzielona od niego bez
wypaczenia jej".

Jezus twierdził, że jest Bogiem. Nie zostawił nam żadnej innej możliwości.

Jego twierdzenie może być albo fałszywe, albo prawdziwe, tak więc trzeba się
nad nim poważnie zastanowić. Na pytanie Jezusa: „A wy za kogo mnie
uważacie?" (Mt 16,15) istnieje kilka możliwych odpowiedzi.

Zastanówmy się najpierw nad możliwością, iż jego twierdzenie, że jest Bo-

giem, było fałszywe. Jeżeli tak było, mamy wtedy dwie i tylko dwie możliwości.
Albo Jezus wiedział, że tak było, albo nie. Zastanówmy się nad każda z nich
osobno i przeanalizujmy świadectwa.

10

background image

Czy był oszustem?

Jeżeli Jezus — wypowiadając swoje twierdzenie — wiedział, że nie jest Bo-

giem, znaczy to, że kłamał i świadomie zwodził swoich zwolenników. A jeżeli był
kłamcą, był także obłudnikiem, ponieważ powiedział im, by mówili prawdę nieza-
leżnie od kosztów, podczas gdy sam nauczał i żył w wielkim kłamstwie. Co wię-
cej, był demonem, ponieważ powiedział im, by zaufali mu w sprawie ich wieczne-
go losu. Jeżeli nie wycofał się ze swoich twierdzeń i wiedział o tym, że są fałszy-
we, był w niewypowiedziany sposób zły. W końcu, byłby także głupcem, ponie-
waż to właśnie jego twierdzenia na temat swojej boskości doprowadziły go do
ukrzyżowania.

Wielu powie, że Jezus był wspaniałym nauczycielem moralności. Bądźmy

realistyczni. Jak mógł być nim i świadomie oszukiwać ludzi w najistotniejszym
punkcie swojej nauki — własnej tożsamości?

Musiałbyś logicznie wywnioskować, że był świadomie oszustem. Taki po-

gląd na Jezusa nie współgra jednak z tym, co wiemy o nim i o rezultatach jego ży-
cia i nauczania. Gdziekolwiek Jezus jest głoszony, życie ludzi przemienia się na
lepsze, narody stają się lepsze, złodzieje — uczciwi, alkoholicy są wyleczeni, lu-
dzie kiedyś pełni nienawiści stają się kanałami miłości, ludzie nieprawi — prawy-
mi.

William Lecky, jeden z najznakomitszych historyków brytyjskich, gorliwy

przeciwnik zorganizowanego chrześcijaństwa, pisze: „Właśnie chrześcijaństwo
przedstawiło światu idealny charakter, który przez wszystkie przemiany osiemna-
stu wieków inspirował serca ludzi namiętną miłością; pokazał, że jest aktualny we
wszystkich czasach, narodach, dla wszystkich temperamentów i warunków; jest
nie tylko najwyższym wzorem cnót, lecz najsilniejszą podnietą do ich praktykowa-
nia... Prosty zapis tych trzech krótkich lat aktywnego życia uczynił więcej dla od-
nowienia i złagodzenia rodzaju ludzkiego niż wszystkie chwyty filozofów i wszyst-
kie wezwania moralistów".

Historyk Philip Schaff mówi: „To świadectwo, jeżeli nie jest prawdziwe, musi

być czystym bluźnierstwem czy szaleństwem. Poprzednia hipoteza nie da się
utrzymać ani przez chwilę w obliczu moralnej czystości i godności Jezusa, obja-
wionych w każdym jego słowie i czynie i przyjętych przez powszechną zgodę. Sa-
mozwiedzenie umysłu we wszystkich obszarach tak jasnego i zdrowego w spra-
wie tak doniosłej, również nie wchodzi w grę. Jak mógł być fanatykiem czy sza-
leńcem człowiek, który nigdy nie stracił równowagi umysłu, żeglował spokojnie
między trudnościami i prześladowaniami jak słońce wędruje nad chmurami, za-
wsze udzielał najmądrzejszej odpowiedzi na podchwytliwe pytania, spokojnie i
świadomie przewidział swoją śmierć na krzyżu, zmartwychwstanie trzeciego dnia,
wylanie Ducha Świętego, założenie swojego Kościoła, zburzenie Jerozolimy —
zapowiedzi, które zrealizowały się dosłownie? Charakter tak twórczy, tak komplet-
ny, tak jednolicie konsekwentny, tak doskonały, tak ludzki a jednocześnie tak
przekraczający każdą ludzką wielkość, nie może być ani oszustwem, ani fikcją.
Twórca — jak słusznie zostało powiedziane — byłby w tym przypadku większy
niż bohater. Trzeba by kogoś większego niż Jezus, by wymyślić Jezusa".

11

background image

W innym miejscu Schaff podaje przekonujący argument przeciw twierdze-

niu, że Chrystus był oszustem: „W jaki sposób — wobec logiki, zdrowego rozsąd-
ku i doświadczenia — mógłby oszust — czyli człowiek zakłamany, egoistyczny,
zdeprawowany — wymyślić i konsekwentnie zrealizować, od początku do końca,
najczystszą i najszlachetniejszą postać znaną w historii, w doskonałej atmosferze
prawdy i rzeczywistości? Jak mógłby stworzyć i zrealizować plan niedoścignionej
dobroczynności, moralnej wielkości i wzniosłości i poświęcić dla niego swoje ży-
cie, stawiając czoła najsilniejszym uprzedzeniom swojego narodu i epoki?".

Jeżeli Jezus chciał, by ludzie wierzyli, że jest Bogiem i szli za nim, dlaczego

skierował się do Żydów? Dlaczego poszedł jako cieśla z Nazaretu do kraju tak
niewielkiego pod względem obszaru i liczby ludności i tak mocno przywiązanego
do niepodzielnej jedności Boga? Dlaczego nie poszedł do Egiptu, albo jeszcze le-
piej do Grecji, gdzie wierzono w różnych bogów i różne ich objawienia?

Ktoś, kto żył jak Jezus, nauczał i umarł jak On, nie mógł być oszustem. Ja-

kie są inne możliwości?

Czy był obłąkany?

Jeżeli nie można przyjąć, że Jezus był oszustem, czy w takim razie nie

mógł rzeczywiście myśleć o sobie, że jest Bogiem i być w błędzie? Jest przecież
możliwe, że jest się szczerym i nie ma się racji. Lecz musimy pamiętać, że jeżeli
ktoś myśli, że jest Bogiem, zwłaszcza w zawzięcie monoteistycznej kulturze, i po-
tem mówi innym, że ich wieczne przeznaczenie zależy od wiary w niego, to nie
jest to jakiś przelotny poryw fantazji, lecz myśl szaleńca w najpełniejszym znacze-
niu tego słowa. Czy Chrystus był kimś takim?

Ktoś, kto wierzy, że jest Bogiem, jest podobny do kogoś, kto wierzy dzisiaj,

że jest Napoleonem. Jest zwiedziony przez siebie samego i prawdopodobnie bę-
dzie umieszczony w odpowiednim miejscu, by nie skrzywdził siebie lub kogoś in-
nego. U Jezusa nie obserwujemy jednak nienormalności czy niezrównoważenia,
tak powszechnych wśród chorych umysłowo. Jego swoboda i opanowanie na
pewno byłyby czymś zdumiewającym, gdyby był obłąkany.

Noyes i Kolb w podręczniku medycyny opisują schizofrenika jako osobę na-

stawioną nierealistycznie. Pragnie on uciec od realnego świata w swój świat we-
wnętrzny. Przyznajmy to: podawanie się za Boga byłoby niewątpliwie ucieczką od
rzeczywistości.

W świetle innych rzeczy, które wiemy o Jezusie, trudno sobie jednak wy-

obrazić, że był on umysłowo niezrównoważony. Oto człowiek, który wypowiedział
jedne z najgłębszych myśli kiedykolwiek zanotowanych. Jego wskazania uwolniły
wielu, których psychika była zniewolona. Clark H. Pinnock pyta: „Czy miał złudze-
nia co do swojej wielkości, był paranoikiem, nieświadomym zwodzicielem, schizo-
frenikiem? Biegłość i głębia jego nauczania tylko potwierdzają jego całkowite
zdrowie umysłowe. Gdybyśmy tylko my byli tak zdrowi jak on!".

Pewien student psychologii uniwersytetu w Kalifornii powiedział mi, że jego

profesor stwierdził na wykładzie: „Wszystko, co muszę zrobić dla wielu moich pa-
cjentów, to wziąć Biblię i przeczytać im fragment nauczania Jezusa. To jest cala

12

background image

porada, jakiej potrzebują".

Psychiatra J.T. Fisher stwierdza: „Gdybyś zebrał wszystkie poważne arty-

kuły kiedykolwiek napisane przez najlepszych psychologów i psychiatrów na te-
mat zdrowia psychicznego — gdybyś je połączył, odświeżył i poodcinał niepo-
trzebne rozwlekłości — i gdybyś te czyste fragmenty wiedzy naukowej kazał
zwięźle wyrazić najzdolniejszym poetom, powstałoby nieporadne i niekompletne
powtórzenie Kazania na Górze. Przez prawie dwa tysiące lat chrześcijański świat
trzyma w swoich rękach kompletną odpowiedź na niepokoje i tęsknoty ludzkości.
Oto jest plan owocnego życia ludzkiego w optymizmie, zdrowiu umysłowym i za-
dowoleniu".

C.S. Lewis pisze: „istnieje wielka trudność podania dla życia, nauczania i

wpływu Jezusa jakiegokolwiek historycznego wyjaśnienia nie trudniejszego niż
wyjaśnienie chrześcijańskie. Sprzeczność między głębią oraz rozsądkiem... Jego
nauki moralnej a bujną manią wielkości, która musiałaby być podstawą Jego na-
uki teologicznej — jeśli rzeczywiście nie był Bogiem — nie została nigdy dosta-
tecznie wyjaśniona. Dlatego też niechrześcijańskie hipotezy pojawiały się jedna
po drugiej z nieznającą spokoju płodnością oszołomienia i zmieszania".

Philip Schaff rozumuje: „Czy taki intelekt — jasny jak niebo, rześki jak gór-

skie powietrze, ostry i przenikliwy jak miecz, całkowicie zdrowy i krzepki, zawsze
w pogotowiu i zawsze opanowany — uległ całkowitemu i najpoważniejszemu złu-
dzeniu co do swojego własnego charakteru i misji? Niedorzeczne wyobrażenie!".

Czy był panem?

Osobiście nie mogę stwierdzić, że Jezus był oszustem lub wariatem. Pozo-

staje jedynie możliwość, że był Chrystusem, Synem Boga — tym, za kogo się po-
dawał.

Kiedy rozmawiam o tym z Żydami, interesujące jest, jak większość z nich

reaguje. Zwykle mówią mi, że Jezus był moralnym, uczciwym przywódcą religij-
nym, dobrym człowiekiem lub prorokiem. Wtedy dzielę się z nimi tym, co Jezus
mówił sam o sobie i materiałem zawartym w tym rozdziale. Gdy pytam, czy wie-
rzą, że Jezus był oszustem, odpowiadają ostro „Nie!" Wtedy pytam: „Czy wierzy-
cie, że był obłąkany?". Odpowiadają. „Oczywiście, że nie". „Czy wierzycie, że jest
Bogiem?". Zanim zdążę nabrać powietrza w płuca słyszę: „Absolutnie nie". A jed-
nak istnieją tylko te trzy możliwości.

Problem z tymi trzema wariantami nie polega na tym, który jest możliwy:

możliwe są wszystkie trzy. Pytanie brzmi raczej: który jest bardziej prawdopodob-
ny? Twoja decyzja co do tożsamości Jezusa Chrystusa nie może być czczym
ćwiczeniem umysłu. Nie możesz odstawić go na półkę jako wielkiego nauczyciela
moralności. Taki pogląd nie ma żadnych podstaw. On jest albo oszustem, albo
szaleńcem, albo Panem i Bogiem. Musisz wybrać.

Jan Apostoł napisał: „Te zaś (znaki) są pisane, abyście wierzyli, że Jezus

jest Chrystusem, Synem Boga, i abyście wierząc mieli żywot w imieniu jego" (J
20,31).

Materiał dowodowy jest jasny — z korzyścią dla Jezusa jako Pana. Niektó-

13

background image

rzy odrzucają go jednak z powodu konsekwencji moralnych. Nie cha stawić czoła
obowiązkom i następstwom nazwania go Panem.

3. A CO NA TO NAUKI PRZYRODNICZE?

Wielu ludzi próbuje odłożyć osobiste oddanie się Chrystusowi wyrażając

zastrzeżenie, że jeżeli nie można czegoś udowodnić naukowo, to jest to niepraw-
dziwe i nie warte akceptacji. Ponieważ nie można udowodnić metodami nauk
przyrodniczych bóstwa Chrystusa czy zmartwychwstania, człowiek dwudziestego
wieku nie przyjmuje Go jako Zbawcy i nie wierzy w Jego zmartwychwstanie.

Często w grupie studentów filozofii czy historii spotykam się z wyzwaniem:

„Czy możesz udowodnić to metodami nauk przyrodniczych?". Zwykle mówię:
„Nie, nie jestem przyrodnikiem". Wtedy słychać chichotanie i kilka głosów: „On nie
ma nic do powiedzenia" lub „Czyli trzeba to wszystko wziąć na wiarę" (w znacze-
niu ślepej wiary).

Niedawno podczas podróży rozmawiałem z siedzącym obok mnie człowie-

kiem i wyjaśniałem mu, dlaczego osobiście wierzę, że Chrystus jest tym, za kogo
się podawał. Ktoś przyłączył się do naszej rozmowy: „Ale w tym jest jeden pro-
blem". „Jaki?" — zapytałem. „Tego nie można udowodnić metodami nauk przy-
rodniczych" — brzmiała odpowiedź.

Mentalność, do której zeszła współczesna ludzkość, jest zadziwiająca. W

jakiś sposób w naszym dwudziestym wieku mamy tak wielu ludzi, którzy podtrzy-
mują opinię, że jeżeli nie można czegoś udowodnić metodami nauk przyrodni-
czych, to jest to nieprawdziwe. Przeciwnie, to właśnie jest nieprawdziwe! Problem
pojawia się wtedy, gdy trzeba udowodnić coś na temat osoby czy wydarzenia w
historii. Musimy zrozumieć różnicę między dowodem nauk przyrodniczych a tym,
co nazywam dowodem prawno-historycznym. Pozwólcie mi to wyjaśnić.

Dowód przyrodniczy polega na pokazaniu, że coś jest faktem, przez prze-

prowadzenie doświadczenia w obecności osoby kwestionującej ten fakt. Istnieje
kontrolowane środowisko, w którym dokonuje się obserwacji, zapisuje pomiary i
weryfikuje empirycznie hipotezy.

Metoda przyrodnicza, jakkolwiek ją zdefiniujemy, jest związana z pomiarem

zjawisk, eksperymentem i powtarzaną obserwacją. Dr J.B. Conant, były rektor
Harvardu, pisze: „Nauki przyrodnicze to zestaw wewnętrznie powiązanych kon-
cepcji i schematów myślowych, które powstały w wyniku doświadczeń i obserwa-
cji i pomagają w następnych doświadczeniach".

Sprawdzenie prawdziwości hipotezy przez wykorzystanie kontrolowanego

doświadczenia jest jedną z kluczowych metod nowoczesnej nauki przyrodniczej.
Na przykład, ktoś mówi: „Mydło pływa po wodzie". Więc biorę tego kogoś do
kuchni, nalewam wodę do garnka i kładę na nią mydło. Plusk! Dokonujemy obser-
wacji, zapisujemy pomiary i hipoteza jest zweryfikowana empirycznie: mydło nie
pływa po wodzie.

Gdyby jednak metoda przyrodnicza była jedynym sposobem udowodnienia

czegoś, nie potrafiłbyś dowieść, że byłeś dziś rano na zajęciach albo że jadłeś

14

background image

śniadanie. Nie potrafisz odtworzyć tych wydarzeń w kontrolowanym środowisku.

Tutaj jest miejsce na to, co nazywa się dowodem prawno-historycznym i

który polega na pokazaniu, że coś jest faktem poza wszelką rozsądną wątpliwo-
ścią. Innymi słowy, werdykt osiąga się na podstawie znaczenia materiału dowo-
dowego. To znaczy, nie ma uzasadnionych podstaw, by powątpiewać w ten wer-
dykt. Opiera się on na trzech typach świadectw: świadectwie mówionym, pisanym
i świadectwie eksponatu, np. pocisku, rewolweru, notesu Posługując się prawni-
czą metodą określania wydarzeń, możesz z łatwością udowodnić ponad wszelką
rozsądną wątpliwość, że byłeś dziś rano na zajęciach: widzieli cię przyjaciele,
masz notatki, pamięta cię wykładowca.

Metoda przyrodnicza może być wykorzystana tylko do udowadniania wyda-

rzeń powtarzalnych. Nie nadaje się do odpowiedzi na pytania na temat osoby czy
wydarzeń w historii, np.: „Czy istniał George Washington?", „Czy Marcin Luter
King walczył o prawa Murzynów?", „Kim był Jezus z Nazaretu?", „Czy Robert
Kennedy był ministrem sprawiedliwości?", „Czy Jezus Chrystus zmartwych-
wstał?". Te pytania są poza zasięgiem dowodu przyrodniczego i musimy zastoso-
wać do nich dowód prawniczy. Innymi słowy, metoda przyrodnicza, oparta na ob-
serwacji, dokonywaniu pomiarów, stawianiu hipotez, doświadczalnym ich weryfi-
kowaniu w celu odkrycia i wyjaśnienia empirycznych regularności w naturze, nie
posiada ostatecznych odpowiedzi na takie pytania, jak: „Czy możesz udowodnić
zmartwychwstanie?" lub „Czy możesz udowodnić, że Jezus był Synem Bożym?".

Kiedy ludzie posługują się dowodem prawno-historycznym, muszą zbadać

wiarygodność świadectw. Rzeczą, która specjalnie do mnie przemówiła, jest! fakt,
że chrześcijaństwo nie jest wiarą ślepą, ignorancką, lecz jest raczej wiarą inteli-
gentną. Zawsze, gdy jakaś osoba jest w Biblii wzywana do wiary, jest to wiara in-
teligentna. Jezus powiedział w J 8,32: „Poznacie prawdę", a nie „zignorujecie
prawdę". Kiedyś zapytano Jezusa: „Jakie jest największe przykazanie?". On od-
powiedział: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem i całym
swoim umysłem". Wydaje się, że problem wielu ludzi polega na tym, że zatrzymali
się na sercu. Fakty dotyczące Chrystusa nigdy nie dotarły do ich umysłów. Otrzy-
maliśmy umysł odnowiony przez Ducha Świętego, abyśmy mogli poznawać Boga;
serce, abyśmy Go kochali, i wolę, aby Go wybrać. Musimy działać we wszystkich
tych trzech obszarach, aby mieć maksymalną więź z Bogiem i w maksymalny
sposób oddać Mu chwałę. Nie wiem jak mój czytelnik, ale ja nie potrafię się cie-
szyć czymś, czemu sprzeciwia się mój rozum. Moje serce i rozum zostały stwo-
rzone do harmonijnej współpracy. Żaden człowiek wzywany do zaufania Chrystu-
sowi jako Zbawcy i Panu nie musi popełniać intelektualnego samobójstwa.

W następnych czterech rozdziałach przejrzymy materiał dowodowy na te-

mat rzetelności pisanych dokumentów, wiarygodności świadectw słownych i rela-
cji naocznych świadków.

15

background image

4. CZY ZAPIS BIBLIJNY JEST RZETELNY?

Nowy Testament jest pierwszorzędnym źródłem historycznym informacji o

Jezusie. Z tej przyczyny wielu krytyków w XIX i XX stuleciu atakowało rzetelność
tych biblijnych dokumentów. Istnieje nieustanny ogień oskarżeń, które nie mają
żadnych historycznych podstaw, albo są już przestarzałe z powodu wyników od-
kryć i badań archeologicznych.

Kiedy prowadziłem wykłady na Uniwersytecie Stanu Arizona, pewien profe-

sor literatury, który przyprowadził swoich studentów na wykład, podszedł po nim
do mnie i powiedział: „Panie McDowell, pan opiera wszystkie swoje twierdzenia o
Chrystusie na drugowiecznym dokumencie, który jest przestarzały. Pokazywałem
dzisiaj moim studentom, że Nowy Testament był napisany tak długo po Chrystu-
sie, że nie może być dokładny w tym, co podaje". Odparłem: „To pana opinie i
wnioski są przestarzałe o jakieś 25 lat".

Opinia tego profesora na temat zapisów dotyczących Jezusa pochodziła z

wniosków niemieckiego krytyka, F.C. Baura. Przyjął on, że większość tekstu No-
wego Testamentu została napisana pod koniec drugiego wieku po Chrystusie.
Wyciągnął z tego wniosek, że te pisma pochodzą zasadniczo z mitów, czy le-
gend, które rozwinęły się między życiem Jezusa a czasem, kiedy je spisano.

Odkrycia archeologiczne w XX wieku potwierdziły jednak dokładność ręko-

pisów Nowego Testamentu. Odkrycie wczesnych rękopisów papirusowych (papi-
rus Rylanda, 130 r.; papirus Chester Beatty, 155 r.; papirus Bodmer II, 200 r.) po-
łączyło czasy Chrystusa z rękopisami okresu późniejszego.

Millar Burrows z Uniwersytetu Yale mówi: „Innym rezultatem porównania

greckiego Nowego Testamentu z językiem (odkrytych) papirusów jest wzrost
pewności co do rzetelnego przekazu samego tekstu". Takie odkrycia wzmocniły
pewność uczonych co do wiarygodności Biblii.

William Albright, najsławniejszy archeolog biblijny, pisze: „Możemy już do-

bitnie powiedzieć, że nie ma już żadnej solidnej podstawy datowania jakiejkolwiek
księgi Nowego Testamentu po roku 80 — dwa pełne pokolenia przed datami 130-
150 podawanymi przez bardziej radykalnych dzisiejszych krytyków Nowego Te-
stamentu". Albright powtórzył tę opinię w wywiadzie dla miesięcznika Christianity
Today: „Wg mojej opinii, każda księga Nowego Testamentu została napisana
przez ochrzczonego Żyda między latami czterdziestymi a osiemdziesiątymi pierw-
szego wieku po Chrystusie (bardzo prawdopodobnie między ok. 50 a 75 r.).

William Ramsay jest uważany za jednego z największych archeologów:

którzy kiedykolwiek żyli. Był uczniem niemieckiej szkoły historycznej, która utrzy-
mywała, że księga Dziejów Apostolskich powstała w połowie II wieku po Chrystu-
sie, a nie — jak wynika z jej treści — w I. Po przeczytaniu wypowiedzi nowocze-
snych krytyków na temat Dziejów, został przekonany, że nie jest to zapis faktów
tamtych czasów (ok. 50 r.) godny zaufania. Dlatego też nie jest on wart rozważa-
nia przez historyka. Tak więc w swoich badaniach Azji Mniejszej, Ramsay niewie-
le uwagi poświęcał Nowemu Testamentowi. Poszukiwania zmusiły go jednak do
zastanowienia się nad pismami Łukasza. Zaobserwował drobiazgową dokładność
detali historycznych i stopniowo jego postawa w stosunku do księgi Dziejów za-

16

background image

częła się zmieniać. Był zmuszony sformułować wniosek, że: „Łukasz jest pierw-
szorzędnym historykiem. Ten człowiek powinien być postawiony w jednym rzę-
dzie z największymi historykami". Z powodu dokładności najdrobniejszych detali,
Ramsay w końcu uznał, że Dzieje nie są dokumentem pochodzącym z połowy
drugiego wieku, lecz raczej z połowy pierwszego.

Wielu liberalnych uczonych zostało zmuszonych do uwzględnienia wcze-

śniejszych dat Nowego Testamentu. Wnioski doktora A. T. Robinsona w jego no-
wej książce „Nowe datowanie Nowego Testamentu" są zadziwiające. Jego bada-
nia doprowadziły go do przekonania, że cały Nowy Testament został napisany
przed upadkiem Jerozolimy w roku 70 po Chrystusie.

Zwolennicy Historii Form mówią dzisiaj, że materiał biblijny był podawany z

ust do ust zanim został spisany w formie Ewangelii. Nawet pomimo tego, że okres
ustnego przekazywania okazał się krótszy, niż kiedyś wierzono, wnioskują oni, że
zapis ewangeliczny przybrał formę literatury ludowej (legend, plotek, mitów i przy-
powieści).

Jednym z głównych zarzutów przeciwko idei rozwoju tradycji ustnej, przed-

stawianej przez Historię Form, jest fakt, że okres tradycji ustnej (tak jak jest poda-
wany przez krytyków) jest zbyt krótki, by mogły zajść takie zmiany, jakie ci krytycy
dopuszczają. Mówiąc o krótkości okresu, w którym był pisany Nowy Testament,
Simon Kistemaker, profesor biblistyki w Dordt College, stwierdza: „Nawarstwianie
się folkloru u ludów kultur prymitywnych trwa normalnie wiele pokoleń; jest to
stopniowy proces rozłożony na stulecia. Lecz wg myślenia Historii Form musimy
wnioskować, że opowiadania ewangeliczne zostały wytworzone i połączone w
okresie niewiele dłuższym od jednego pokolenia. Wg podejścia Historii Form, po-
wstanie fragmentu jakiejś Ewangelii musiałoby być astronomicznym przyspiesze-
niem akcji".

A.H. McNeile, były profesor Uniwersytetu w Dublinie, kwestionuje przedsta-

wianą przez Historię Form koncepcję ustnej tradycji. Wykazuje, że nie rozpatruje
ona właściwie przekazu słów Jezusa. Dokładne wejrzenie w 1Kor 7,10.12.25 po-
kazuje troskliwe zachowywanie słów Pana i istnienie uczciwego przekazu przy
zapisywaniu tych słów. W kulturze żydowskiej było zwyczajem ucznia uczenie się
na pamięć nauki rabbiego. Dobry uczeń był jak „szczelna cysterna, z której nie
wycieknie ani kropla" (Miszna, Aboth, ik, 8). Jeżeli oprzemy się na teorii C.F. Bur-
ney'a (Poezja naszego Pana), możemy stwierdzić, że większość nauk Pana miała
formę poezji aramejskiej, co ułatwiało zapamiętanie.

P.L. Maier, profesor historii starożytnej na Uniwersytecie Western Michi-

gan, pisze: „Argumenty, że chrześcijaństwo „wysiadywało" swój mit paschalny
przez długi okres i że źródła zostały napisane wiele lat po wydarzeniach, są po
prostu niezgodne z faktami". Analizując Historię Form, Albright napisał: „Tylko no-
wocześni naukowcy, którzy nie mają zarówno metody, jak i perspektywy histo-
rycznej, mogą utkać taką sieć spekulacji, jaką Historia Form otoczyła tradycję
ewangeliczną". Własna konkluzja Albrighta brzmi: „Okres od dwudziestu do pięć-
dziesięciu lat jest zbyt krótki, by mogły się pojawić jakieś wypaczenia istotnej tre-
ści a nawet specyficznego słownictwa powiedzeń Jezusa".

Często, gdy rozmawiam z kimś o Biblii, ten ktoś sarkastycznie odpowiada,

17

background image

że nie można polegać na tym, co mówi Biblia. Przecież została napisana prawie
2000 lat temu. Jest pełna błędów i sprzeczności. Odpowiadam, że wierzę, iż moż-
na polegać na Biblii. Potem opisuję przypadek, który miał miejsce podczas pew-
nego mojego wykładu dla studentów historii. Stwierdziłem, że wierzę, że jest wię-
cej materiału dowodowego co do rzetelności Nowego Testamentu niż co do ja-
kichkolwiek dziesięciu dzieł starożytnej literatury klasycznej wziętych łącznie. Pro-
fesor siedzący w kącie uśmiechnął się, jakby chciał powiedzieć: „Proszę bardzo,
niech on to uzasadni". Powiedziałem: „Dlaczego się pan uśmiecha?" Odparł: „To
zuchwałość stwierdzać wśród historyków, że Nowy Testament jest rzetelny. To
śmieszne". Doskonale, lubię, kiedy ktoś wypowiada takie stwierdzenie, gdyż
mogę wtedy postawić pewne pytanko, które bardzo lubię zadawać (nigdy nie mia-
łem jeszcze na nie pozytywnej odpowiedzi). Powiedziałem: „Proszę mi powie-
dzieć, jakie testy stosuje pan jako historyk w stosunku do literatury starożytnej, by
określić dokładność i rzetelność jakiegoś dzieła?" Zadziwiające było to, że profe-
sor ten nie miał żadnego takiego testu. Odparłem: „Ja mam kilka takich testów".
Wierzę, że historyczna rzetelność Biblii powinna być określona wg tych samych
kryteriów, które są stosowane do wszystkich dokumentów historycznych. Historyk
wojskowości, C. Sanders wymienia i wyjaśnia te trzy podstawowe zasady histo-
riografii. Są to: test bibliograficzny, test świadectw wewnętrznych i świadectw ze-
wnętrznych.

TEST BIBLIOGAFICZNY

Test bibliograficzny to badanie procesu przekazu tekstu od jego powstania

do naszych czasów. Innymi słowy, nie mając oryginalnego dokumentu, na ile rze-
telne są kopie, które posiadamy — biorąc pod uwagę ilość manuskryptów (MSS) i
okres dzielący posiadaną kopię od oryginału.

Możemy ocenić ogromną wartość autorytetu manuskryptów Nowego Testa-

mentu przez porównanie ich z analogicznym materiałem tekstu innych poważ-
nych dzieł literatury starożytnej.

Historia Tukidydesa (460-400 przed Chr.) jest nam znana z 8 manuskryp-

tów, datowanych na ok. 900 r. po Chr., tj. prawie 1300 lat po jej napisaniu. Manu-
skrypty Historii Herodota są podobnie nieliczne i odległe w czasie od oryginału, a
jednak, jak stwierdza F.F. Bruce, "Żaden klasyczny uczony nie będzie słuchał ar-
gumentu, że autentyczność Herodota czy Tukidydesa jest wątpliwa, ponieważ
najwcześniejsze manuskrypty ich dzieł, które posiadamy, są 1300 lat późniejsze
niż oryginał".

Arystoteles pisał swoje poematy ok. 343 r, przed Chr. i najwcześniejsza ko-

pia, którą posiadamy, pochodzi z roku 1100 — prawie 1400 lat przerwy. Poza tym
posiadamy tylko 5 kopii.

Cezar napisał swoją Wojnę galijską między 58 a 50 rokiem przed Chr. i au-

torytet manuskryptów spoczywa na dziewięciu czy dziesięciu kopiach powstałych
1000 lat po jego śmierci.

Kiedy zwracamy się do autorytetu manuskryptów Nowego Testamentu,

kontrastowa obfitość materiału może niektórych wprawić w zakłopotanie. Oprócz

18

background image

wczesnych manuskryptów, które zlikwidowały przepaść między czasami Chrystu-
sa a drugim wiekiem, istnieje wiele innych. Posiadamy ich dzisiaj ponad 20 000.
Drugie miejsce pod względem ilości rękopisów zajmuje Iliada — 643 egzempla-
rze.

Friderik Kenyon, który był dyrektorem i głównym bibliotekarzem Muzeum

Brytyjskiego oraz pierwszym autorytetem w dziedzinie manuskryptów, stwierdził:
„Przerwa między czasem powstania oryginału a okresem, z którego posiadamy
kopie staje się tak mała, że można ją praktycznie zaniedbać. Została usunięta
ostatnia podstawa do jakichkolwiek wątpliwości, że Pismo dotarło do nas w swej
istocie tak, jak zostało napisane. Zarówno autentyczność jak i integralność ksiąg
Nowego Testamentu może być uważana za ostatecznie stwierdzoną".

J.H. Greenlee, biblista, dodaje: „Ponieważ naukowcy przyjmują zasadniczo

wiarygodność dzieł starożytnych klasyków, pomimo że najwcześniejsze manu-
skrypty były napisane tak późno po powstaniu oryginału i ich ilość jest w wielu
przypadkach tak niewielka, jasne jest, że możemy mieć podobną pewność co do
rzetelności Nowego Testamentu".

Zastosowanie testu bibliograficznego do Nowego Testamentu upewnia nas,

że ma on więcej manuskryptów niż jakiekolwiek inne dzieło starożytnej literatury.
Dodając do tego ponad sto lat intensywnej krytyki tekstu Nowego Testamentu,
możemy wyciągnąć wniosek, że posiadamy ustalony autentyczny tekst.

Test świadectw wewnętrznych

Test bibliograficzny określił tylko, że tekst, który posiadamy dzisiaj, jest taki

sam jak ten, który został oryginalnie zapisany. Trzeba jeszcze określić, czy ten pi-
semny zapis jest wiarygodny i do jakiego stopnia. To należy do krytyki wewnętrz-
nej tekstu, drugiego testu historyczności wymienianego przez C. Sandersa.

W tej dziedzinie krytycy literatury stosują ciągle zasadę Arystotelesa: „Do-

kumentowi należy przyznać prawo wątpienia. Krytyk nie może przypisywać tego
prawa tylko sobie". Innymi słowy, jak powiedział J. W. Montgomery: „Należy da-
wać posłuch analizowanemu dokumentowi i nie zakładać oszustw czy błędów do-
póki autor nie skompromituje się sprzecznością czy niedokładnością znanych
skądinąd faktów".

Dr Louis Gottschalk, były profesor historii na Uniwersytecie Chicago, przed-

stawia metodą historyczną w podręczniku, którym posługuje się wielu badaczy
prowadząc badania historyczne. Gottschalk stwierdza, że do określenia wiarygod-
ności może pomóc historykowi zdolność pisarza czy świadka do powiedzenia
prawdy „nawet, gdy zawiera się ona w dokumencie powstałym na skutek przemo-
cy czy oszustwa, czy w jakiś inny sposób jest podawana w wątpliwość, oparta na
pogłosce czy stronniczym świadectwie".

Ta „zdolność powiedzenia prawdy" jest związana z bliskością — geogra-

ficzną i czasową — świadka w stosunku do zapisanych wydarzeń. Nowotesta-
mentowe zapisy życia i nauczania Jezusa były utrwalone przez ludzi, którzy albo
sami byli naocznymi świadkami, albo przekazali relacje takowych.

Łk 1,1-3: „Skoro już wielu podjęło się sporządzenia opisu wydarzeń, które

19

background image

wśród nas się dokonały, jak nam to przekazali naoczni od samego początku
świadkowie i słudzy Słowa, postanowiłem i ja, który wszystko od początku prze-
badałem, dokładnie kolejno ci to opisać, dostojny Teofilu".

2P 1,16: „Gdyż oznajmiliśmy wam moc i powtórne przyjście Pana naszego,

Jezusa Chrystusa, nie opierając się na zręcznie zmyślonych baśniach, lecz jako
naoczni świadkowie jego wielkości".

1J 1,3: „...co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy

społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z
Synem jego, Jezusem Chrystusem".

J 19,35: „A ten, który to widział, dał o tym świadectwo, a jego świadectwo

jest prawdziwe; i on wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli".

Łk 3,1: „(było to) w piętnastym roku panowania cesarza Tyberiusza, gdy

namiestnikiem Judei był Poncjusz Piłat, tetrarchą galilejskim Herod, tetrarchą itu-
rejskim i trachonickim Filip, brat jego, a tetrarchą abileńskim Lizaniasz".

Ta bliskość w stosunku do zapisywanych wydarzeń jest nadzwyczaj sku-

tecznym narzędziem upewnienia się, czy świadectwo zawiera dokładne dane. Hi-
storyk jednak spotyka się także z naocznymi świadkami, którzy znajdowali się w
pobliżu relacjonowanych wydarzeń i świadomie lub nie mówią nieprawdę — cho-
ciaż są w stanie prawdę powiedzieć.

Zapisy nowotestamentowe o Chrystusie krążyły w okresie, gdy żyli jeszcze

ludzie pamiętający te czasy. Mogliby oni bez wątpienia potwierdzić dokładność
tych zapisów lub zaprzeczyć jej. W rozgłaszaniu sprawy ewangelii apostołowie
odwoływali się (nawet w konfrontacji ze swymi najzacieklejszymi wrogami) do po-
wszechnej znajomości faktów dotyczących Jezusa. Nie tylko mówili: „Słuchajcie,
my to widzieliśmy" czy „Słyszeliśmy, że...", lecz także odwracali sprawę „do góry
nogami" i stwierdzali: „Wy także wiecie o tych sprawach. Widzieliście je. Sami do-
brze o tym wiecie". Trzeba być bardzo ostrożnym, kiedy się mówi swoim przeciw-
nikom i krytykom: „Wy także o tym wiecie", bo zaraz wykażą oni najdrobniejszą
nawet niedokładność.

Dz 2,22: „Mężowie izraelscy! Posłuchajcie tych słów: Jezusa Nazareńskie-

go, męża, którego Bóg wśród nas uwierzytelnił przez czyny niezwykłe, cuda i zna-
ki, jakie Bóg przez niego między wami uczynił, jak to sami wiecie...".

Dz 26,24-26: „A gdy on (Paweł) to mówił ku swojej obronie, zawołał Festus

donośnym głosem: Szalejesz, Pawle! Wielka uczoność przywodzi cię do szaleń-
stwa. A Paweł rzecze: Nie szaleję, najdostojniejszy Festusie, lecz wypowiadam
słowa prawdy i rozsądku. O sprawach tych wie przecież król, do którego też mó-
wię śmiało, gdyż jestem przekonany, że nic z tych rzeczy nie uszło jego uwagi, bo
też nie działo się to w jakimś zakątku".

F.F. Bruce, profesor krytyki biblijnej i egzegezy Uniwersytetu Manchester,

mówi na temat znaczenia zapisów Nowego Testamentu jako pierwszorzędnego
źródła historycznego: „Pierwsi głosiciele stawali nie tylko przed przyjacielskimi na-
ocznymi świadkami. Byli też inni, o wiele gorzej usposobieni, którzy również do-
brze znali główne fakty posługi i śmierci Jezusa. Uczniowie nie mogli sobie po-
zwolić na ryzyko niedokładności (nie mówiąc już o manipulowaniu faktami), które
natychmiast byłyby rozpoznane przez tych, którzy tylko na nie czekali. Z drugiej

20

background image

strony jednym z głównych punktów orędzia apostolskiego jest przekonujące od-
woływanie się do wiedzy słuchaczy. Mówili oni nie tylko: „My jesteśmy świadkami
tego", lecz także: „o czym sami wiecie" (Dz 2,22). Gdyby istniała jakakolwiek ten-
dencja do odejścia od faktów, możliwość obecności wrogich świadków wśród słu-
chaczy przyczyniłaby się do dokładnej korekty".

L.J. McGinley z Saint Peter's College komentuje znaczenie nieprzyjaznych

świadków w stosunku do wydarzeń utrwalonych na piśmie: „Przede wszystkim,
naoczni świadkowie opisywanych wydarzeń żyli jeszcze, gdy tradycja została już
całkowicie uformowana. A między tymi naocznymi świadkami byli zagorzali wro-
gowie tego nowego ruchu religijnego. A jednak tradycja twierdziła, że podaje serię
dobrze znanych wydarzeń i nauczanych publicznie poglądów — a było to w cza-
sie, gdy każde fałszywe stwierdzenie mogłoby być — i byłoby — wykryte i zdema-
skowane".

Robert Grant, biblista Uniwersytetu Chicago, podsumowuje: „W czasie, gdy

były pisane (Ewangelie synoptyczne), żyli naoczni świadkowie i ich świadectwo
nie mogło być całkowicie zignorowane... To znaczy, że Ewangelie muszą być
uznane za bardzo rzetelne świadectwa życia, śmierci i zmartwychwstania
Jezusa".

Will Durant, specjalista w dziedzinie badań historycznych, który spędził

swoje życie badając literaturę starożytną, pisze: „Pomimo uprzedzeń i teologicz-
nych założeń, ewangeliści opisują wiele incydentów, które byłyby starannie usu-
nięte, gdyby były wymyślone: kłótnia apostołów o najwyższe miejsce w Króle-
stwie, ucieczka po aresztowaniu Jezusa, zaparcie się Piotra, fakt, że Jezus nie
mógł dokonać żadnego cudu w Galilei, komentarze niektórych słuchaczy na te-
mat możliwej choroby umysłowej Jezusa (...) jego chwile trwogi, rozpaczliwy
krzyk na krzyżu; nikt, czytając te sceny, nie może wątpić o realności przedstawia-
nej postaci. To, że kilku prostych ludzi w przeciągu jednego pokolenia wymyśliło
tak potężną i wymowną postać, tak wzniosłą i etyczną, i tak inspirującą wizję ludz-
kiego braterstwa, byłoby cudem daleko bardziej niewiarygodnym niż jakikolwiek z
zapisanych w Ewangeliach. Po dwóch stuleciach ostrej krytyki, główne linie życia,
charakteru i nauczania Chrystusa pozostają wyraźne i racjonalnie uzasadnione i
tworzą najbardziej fascynującą postać w historii człowieka Zachodu".

Test świadectw zewnętrznych

Trzecim testem historyczności jest test świadectw zewnętrznych. Istota pro-

blemu polega tutaj na tym, czy inne materiały historyczne potwierdzają lub za-
przeczają świadectwom wewnętrznym badanego dokumentu. Innymi słowy, jakie
źródła, poza samą analizowaną literaturą, uzasadniają jej dokładność, rzetelność
i autentyczność?

Gottschalk twierdzi, że „zgodność z innymi znanymi historycznymi czy przy-

rodniczymi faktami jest często decydującym testem materiału dowodowego, nie-
zależnie od tego, czy pochodzi od jednego, czy od kilku świadków".

Dwaj przyjaciele apostoła Jana potwierdzają świadectwo wewnętrzne jego

zapisu. Historyk Euzebiusz zachował pismo Papiasza, biskupa Hierapolis (ok.

21

background image

130): „Starszy (apostoł Jan) mawiał także: Marek będąc tłumaczem Piotra, spisał
dokładnie wszystko, czego Piotr nauczał: zarówno mowy jak i czyny Chrystusa,
jakkolwiek nie po kolei. Ponieważ nie był ani słuchaczem, ani towarzyszem Pana,
lecz później — jak powiedziałem — towarzyszył Piotrowi, który adaptował swoje
nauki tak, jak wymagała tego konieczność — jednak nie w ten sposób, jakby za-
mierzał przedłożyć zestaw powiedzeń Pana. Tak więc Marek nie zrobił żadnego
błędu spisując w ten sposób niektóre rzeczy, jak je pamiętał; cała jego troska była
w tym, by z tego, co usłyszał, nic nie opuścić i nie dołączyć żadnego fałszywego
twierdzenia".

Ireneusz, biskup Lyonu (był uczniem Polikarpa, biskupa Smyrny, który był

chrześcijaninem przez 86 lat i uczniem apostoła Jana) pisał ok. roku 180: „Mate-
usz napisał Ewangelię dla Hebrajczyków (tj. Żydów) w ich własnym języku, kiedy
Piotr i Paweł głosili ewangelię w Rzymie i zakładali tam Kościół. Po ich odejściu
(tj. śmierci, którą poważna tradycja umieszcza podczas prześladowania przez Ne-
rona ok. 64 r.), Marek, uczeń i tłumacz Piotra, sam wręczył nam na piśmie istotne
nauczanie Piotra. Łukasz, towarzysz Pawła, spisał w księdze ewangelię głoszoną
przez swego nauczyciela. Potem Jan, uczeń Pana, spoczywający także na Jego
piersi (to jest nawiązanie do J 13,25 i 21,20), sam napisał Ewangelię, gdyż żył w
Efezie w Azji".

Archeologia często dostarcza potężnych świadectw zewnętrznych. Pomaga

krytyce biblijnej nie w zakresie natchnienia czy objawienia, lecz dostarcza dowo-
dów, dotyczących dokładności zapisu wydarzeń. Archeolog Joseph Free pisze:
„Archeologia potwierdziła niezliczone fragmenty, które były odrzucone przez kry-
tyków jako niehistoryczne lub sprzeciwiające się znanym faktom".

Widzieliśmy już, jak archeologia spowodowała, że pan William Ramsay

zmienił swoje negatywne przekonania co do historyczności Ewangelii Łukasza i
doszedł do wniosku, że Dzieje Apostolskie dokładnie opisują geografię, starożyt-
ną kulturę i społeczeństwo Azji Mniejszej.

F.F. Bruce stwierdza: „Tam, gdzie Łukasz byt podejrzewany o niedokładno-

ści, a dokładność została zrehabilitowana przez pewne inskrypcje — świadectwa
zewnętrzne, można powiedzieć, że archeologia potwierdziła zapis Nowego Testa-
mentu".

A.N. Sherwin-White, historyk starożytności, pisze, że: „dla Dziejów potwier-

dzenie historii jest przytłaczające". Następnie kontynuuje: „Każda próba odrzuce-
nia ich podstawowej historyczności nawet w sprawach szczegółów musi obecnie
wydawać się absurdem. Historycy rzymscy dawno uznali to za stwierdzone".

Po moich osobistych próbach strzaskania historyczności i wiarygodności

Pisma doszedłem do wniosku, że jest ono historycznie godne zaufania. Jeśli ktoś
odrzuca Biblię jako nierzetelną w tym sensie, musi także odrzucić prawie całą lite-
raturę starożytności. Problem, z którym się spotykam właściwie ciągle, polega na
pragnieniu niektórych ludzi, by stosować inne standardy czy testy do literatury
świeckiej, a inne do Biblii. Musimy zastosować ten sam test niezależnie od tego,
czy badana literatura jest świecka, czy religijna. Wierzę, że po zrobieniu tego mo-
żemy powiedzieć: „Biblia jest godna zaufania i historycznie rzetelna w swoim
świadectwie o Jezusie".

22

background image

Dr Clark H. Pinnock, profesor teologii systematycznej w Regent College,

stwierdza: „Nie istnieje żaden dokument ze świata starożytnego poświadczony
przez tak wyśmienity zestaw świadectw tekstowych i historycznych i oferujący tak
wspaniały szyk danych historycznych, w oparciu o który można by podjąć inteli-
gentną decyzję. Uczciwy (człowiek) nie może odrzucić źródła tego rodzaju. Scep-
tycyzm co do historycznej wiarygodności chrześcijaństwa opiera się na irracjonal-
nym uprzedzeniu wobec nadprzyrodzoności".

5. KTO UMRZE ZA KŁAMSTWO?

Jednym z faktów często przeoczonych w wyzwaniach stawianych chrześci-

jaństwu, jest przemiana apostołów Jezusa, ich przemienione życie dostarcza so-
lidnego świadectwa dla poparcia prawdziwości twierdzeń ich Mistrza. Ponieważ
wiara chrześcijańska jest historyczna, aby ją zbadać musimy polegać głownie na
świadectwach — zarówno ustnych, jak i pisanych.

Istnieje wiele definicji „historii". Ja wybrałem następującą: „Historia to wie-

dza o przeszłości oparta na świadectwach". Jeśli ktoś mówi: „Nie sądzę, aby to
była dobra definicja", wtedy pytam: „Czy wierzysz, że istniał Napoleon?". Najczę-
ściej odpowiedź brzmi „tak". „Czy widziałeś go?". Większość przyznaje, że nie.
„Skąd więc wiesz?". No właśnie, ten ktoś opiera się na świadectwie.

Ta definicja historii wiąże się nieodłącznie z jednym problemem. Świadec-

two musi być rzetelne, gdyż inaczej słuchacz będzie wprowadzony w błąd. Chrze-
ścijaństwo zawiera wiedzę o przeszłości opartą no świadectwach, tak więc musi-
my teraz zapytać: „Czy oryginalne ustne świadectwo o Chrystusie było godne za-
ufania? Czy można ufać, że przekazało dokładnie to, co Jezus powiedział i
zrobił?". Ja wierzę, że można.

Mogę ufać świadectwom apostołów, ponieważ z tych dwunastu mężczyzn

jedenastu umarło męczeńską śmiercią za to, że rozgłaszało zmartwychwstanie
Jezusa i wierzyło w niego jako Syna Boga. Byli torturowani i biczowani, i w końcu
zadano im śmierć stosując czasem metody najokrutniejsze ze znanych wówczas:

Piotr — ukrzyżowany
Andrzej — ukrzyżowany
Mateusz — ścięty toporem
Jan — umarł śmiercią naturalną
Jakub, syn Alfeusza — ukrzyżowany
Filip — ukrzyżowany
Szymon — ukrzyżowany
Tadeusz — przeszyty strzałami z łuków
Jakub, brat Jezusa — ukamienowany
Tomasz — przeszyty włócznią
Bartłomiej — ukrzyżowany
Jakub, syn Zebedeusza — ścięty mieczem

23

background image

Odpowiedź, którą często słyszę, brzmi: „I co z tego? Wielu ludzi umarło za

kłamstwo. To niczego nie dowodzi".

Zgadza się, że wielu ludzi umarło za kłamstwo, lecz myśleli oni, że jest to

prawda. Jeżeli natomiast zmartwychwstanie nie miało miejsca, tzn., było fałszem,
uczniowie ci wiedzieli o tym .Nie znalazłem żadnej możliwości wykazania, że zo-
stali zwiedzeni. Tak więc tych jedenastu ludzi nie tylko zginęłoby za kłamstwo,
lecz — w tym sęk — oni wiedzieliby, że tak jest. Trudno byłoby znaleźć w historii
jedenastu ludzi, którzy umarli wiedząc, że oddają życie za kłamstwo.

Musimy być świadomi kilku czynników, by właściwie ocenić to, co zrobili.

Po pierwsze, kiedy apostołowie mówili lub pisali, występowali jako naoczni świad-
kowie relacjonowanych wydarzeń.

Piotr powiedział: „Gdyż oznajmiliśmy wam moc i powtórne przyjście Pana

naszego, Jezusa Chrystusa, nie opierając się na zręcznie zmyślonych baśniach,
lecz jako naoczni świadkowie jego wielkości" (2P 1,16). Apostołowie na pewno
znali różnicę między mitem czy legendą a rzeczywistością.

Jan podkreślał aspekt naocznego świadectwa swojej znajomości Jezusa:

„Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co pa-
trzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota — a żywot objawiony zo-
stał, i widzieliśmy, i świadczymy, i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był
u Ojca, a nam objawiony został — co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastu-
jemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecz-
nością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem" (1J 1,1-3).

Łukasz powiedział: „Skoro już wielu podjęło się sporządzenia opisu wyda-

rzeń, które wśród nas się dokonały, jak nam to przekazali naoczni od samego po-
czątku świadkowie i słudzy Słowa, postanowiłem i ja, który wszystko od początku
przebadałem, dokładnie kolejno ci to opisać, dostojny Teofilu" (Łk 1,1-3).

Potem, w księdze Dziejów, Łukasz opisuje czterdziestodniowy okres po

zmartwychwstaniu Jezusa, gdy uczniowie przebywali blisko z nim: „Pierwszą
księgę (...) napisałem o tym wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od po-
czątku aż do dnia, gdy udzieliwszy przez Ducha Świętego poleceń apostołom,
których wybrał, wzięty został w górę; im też po swojej męce objawił się jako żyją-
cy i dał liczne tego dowody, ukazując się im przez czterdzieści dni i mówiąc o
Królestwie Bożym" (Dz. 1,1-3).

Jan rozpoczyna ostatnią część swojej Ewangelii mówiąc: „I wiele innych cu-

dów uczynił Jezus wobec uczniów, które nie są spisane w tej księdze" (J 20,30).

Główną treścią tych naocznych świadectw była sprawa zmartwychwstania.

Apostołowie byli świadkami zmartwychwstałego życia Jezusa: Łk 24,48; J 15,27;
Dz 1,8; 2,24,32; 3,15; 4,33; 5,32; 10,39,41; 13,31; 1Kor 15,4-9,15; 1J 1,2; Dz
22,15; 23,11; 26,16.

Po drugie, apostołowie sami musieli zostać przekonani, że Jezus powstał z

martwych. Na początku nie uwierzyli. Poszli i ukryli się (Mk 14,15). Nie obawiali
się wyrażać swoich wątpliwości. Uwierzyli dopiero, gdy zostali skonfrontowani z
obszernym i przekonującym materiałem dowodowym. Tomasz powiedział, że nie
uwierzy, że Chrystus powstał z martwych, dopóki nie włoży palca w dziury po
gwoździach. Później Tomasz umarł męczeńską śmiercią dla Chrystusa. Czy zo-

24

background image

stał oszukany? Oddał swoje życie by pokazać, że nie.

Piotr zaparł się Chrystusa kilka razy podczas procesu. Porzucił Go. Lecz

coś dziwnego stało się z tym tchórzem. Wkrótce po ukrzyżowaniu i pogrzebie Je-
zusa, Piotr pojawił się w Jerozolimie i pod groźbą śmierci odważnie nauczał, że
był On Chrystusem i że zmartwychwstał. W końcu Piotr został ukrzyżowany gło-
wą w dół. Czy został oszukany? Co się mu przydarzyło? Co tak dramatycznie
przemieniło go w odważnego lwa? Dlaczego był gotów umrzeć dla Chrystusa?
Jedyne wyjaśnienie, które mnie zadowala, to 1Kor 15,5: „I że ukazał się (Jezus)
Kefasowi (Piotrowi; por. J 1,42)".

Klasycznym przykładem człowieka przekonanego wbrew swoim pragnie-

niom był Jakub, brat Jezusa (Mt 13,55 i Mk 6,3). Chociaż nie należał on do wy-
branej dwunastki (Mt 10,2-4), później był uznawany za apostoła (Gal 1,19), po-
dobnie jak Paweł i Barnaba (Dz 14,14). Kiedy Jezus żył, Jakub nie wierzył, że
jego brat jest Synem Boga (J 7,5). Może nawet kpił z niego, tak jak inni jego bra-
cia i siostry: „Chcesz, żeby ludzie wierzyli w ciebie? Dlaczego nie idziesz do Jero-
zolimy i nie pokazujesz tam swoich czynów?" (por.: J 7,3). Dla Jakuba musiało
być upokarzające, gdy Jezus wędrował i przynosił wstyd rodzinie przez swoje
szaleńcze twierdzenia (Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikł nie przychodzi do
Ojca, tylko przeze mnie — J 14,6. Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście lato-
roślami — J 15,5. Ja jestem dobry pasterz i znam swoje owce, i moje mnie znają
— J 10,14). Co ty byś myślał, gdyby twój brat mówił takie rzeczy?

Lecz coś się stało z Jakubem. Po ukrzyżowaniu i pogrzebie Jezusa zaczął

nauczać w Jerozolimie. Jego orędzie brzmiało, że Jezus umarł na krzyżu za grze-
chy, zmartwychwstał i żyje. W końcu został jednym z przywódców Kościoła w Je-
rozolimie i napisał jedną z ksiąg Nowego Testamentu — List św. Jakuba. Rozpo-
czął go tak: „Jakub, sługa Boga i Pana Jezusa Chrystusa". Jego brat. Umarł
śmiercią męczeńską przez ukamienowanie z rozkazu Ananiasza, najwyższego
kapłana (Józefa). Czy Jakub został oszukany? Nie, jedyne możliwe do przyjęcia
wyjaśnienie to 1Kor 15,7: „Potem ukazał się Jakubowi...".

Jeżeli zmartwychwstanie było nieprawdą, apostołowie o tym wiedzieli. Czy

rozpowszechniali kolosalną bujdę? Ta możliwość nie współgra z tym, co wiemy o
moralnej jakości ich życia. Osobiście potępiali kłamstwo i podkreślali szczerość.
Wzywali ludzi do poznawania prawdy. Historyk, Edward Gibbon w swoim sław-
nym dziele „Historia schyłku i upadku Imperium Rzymskiego" podaje, że „czysta i
surowa moralność chrześcijańska" była jednym z pięciu powodów gwałtownego
sukcesu tej religii. Michael Green, przewodniczący St. John's College zauważa,
że „zmartwychwstanie było tym, co przemieniło załamanych zwolenników ukrzy-
żowanego rabbiego w śmiałych świadków i męczenników wczesnego Kościoła.
Ono dzieliło zwolenników Jezusa od Żydów i uczyniło z nich wspólnotę zmar-
twychwstania. Mogłeś ich uwięzić, biczować, zabić, lecz nie mogłeś sprawić, by
zaprzeczyli swojemu przekonaniu, że „trzeciego dnia zmartwychwstał".

Po trzecie, odważne wystąpienie apostołów natychmiast po tym, jak zostali

przekonani o zmartwychwstaniu, czyni nieprawdopodobną myśl, że to wszystko
było oszustwem. Stali się odważni prawie w przeciągu jednej nocy. Piotr, który
przedtem zaparł się Jezusa, teraz stał odważnie i ryzykując życiem głosił, że On

25

background image

zmartwychwstał i żyje. Władze aresztowały naśladowców Jezusa i biły ich, lecz
oni wkrótce znów byli na ulicach przemawiając o Nim (Dz 5,40-42). Przyjaciele
zauważali ich pogodę ducha a nieprzyjaciele ich śmiałość. I nie przemawiali w za-
padłej dziurze, lecz w Jerozolimie.

Naśladowcy Jezusa nie mogliby stawić czoła torturom i śmierci, jeśli nie by-

liby pewni jego zmartwychwstania. Wrogość, z jaką przyjmowano ich orędzie, i
sposób, w jaki się oni zachowywali, były zadziwiające. Szansa, by jakakolwiek
duża grupa ludzi zgadzała się ze sobą jest niewielka, a jednak oni wszyscy zga-
dzali się co do prawdy zmartwychwstania. Jeżeli byli oszustami, trudno jest wyja-
śnić, dlaczego nikt z nich nie wycofał się z tego pod naciskiem prześladowań.

Pascal, francuski filozof, pisze: „Twierdzenie, że apostołowie byli oszusta-

mi, jest całkowitym absurdem! Spróbujmy prześledzić logiczne konsekwencje ta-
kiego stanowiska. Wyobraźmy sobie tych dwunastu ludzi spotykających się po
śmierci Jezusa i zawiązujących konspirację, by głosić, że on powstał z martwych.
To spowodowałoby reakcję zarówno ze strony władz świeckich jak i religijnych.
Serce człowieka jest wyjątkowo poddane niestałości i przemianom, chwieje się w
obliczu obietnic, jest kuszone przez sprawy materialne. Gdyby ktokolwiek z tych
ludzi poddał się pokusom tak nęcącym lub zdradził się podczas jeszcze bardziej
wymownych argumentów więzienia czy tortur, wszyscy oni byliby zgubieni".

„W jaki sposób zmienili się — prawie w przeciągu jednej nocy — w grupę

nieposkromionych entuzjastów, którzy stawili czoła opozycji, cynizmowi, kpinom,
cierpieniom, więzieniu i śmierci, gdy głosili Jezusa i jego zmartwychwstanie na
trzech kontynentach?" — pyta Michael Green.

Nieznany pisarz przedstawia przemiany, które uwidoczniły się w życiu apo-

stołów: „W dniu ukrzyżowania byli wypełnieni smutkiem; pierwszego dnia tygo-
dnia — radością. Podczas ukrzyżowania stracili nadzieję; pierwszego dnia tygo-
dnia ich serca płonęły nadzieją i pewnością. Kiedy po raz pierwszy pojawiło się
orędzie zmartwychwstania, nie dowierzali i trudno było ich przekonać, lecz kiedy
raz zostali upewnieni, nie zwątpili ponownie już nigdy. Co mogło przyczynić się do
tej zadziwiającej przemiany tych ludzi w tak krótkim czasie? Samo tylko usunięcie
ciała z grobu nie mogłoby nigdy spowodować przemiany ich ducha i charakteru.
Trzy dni nie wystarczą na powstanie legendy, która miałaby tak na nich wpłynąć.
Na proces rozwoju legendy potrzeba czasu.

Jest to fakt psychologiczny domagający się wyjaśnienia. Pomyśl o charak-

terze tych świadków, mężczyzn i kobiet, którzy dali światu najwyższą naukę
etyczną, jaką kiedykolwiek znał i którzy nawet wg świadectw swoich nieprzyjaciół
postępowali według niej w swoim życiu. Pomyśl o psychologicznej absurdalności
wyobrażenia sobie niewielkiej grupy tchórzów schowanej w wieczerniku jednego
dnia, a przemienionej w związek, którego żadne prześladowanie nie mogło uci-
szyć, kilka dni później — a potem próby przypisania tej dramatycznej przemiany
czemuś tak mało przekonującemu jak jakiś nędzny wymysł, który postanowili
wmówić światu. To po prostu nie ma sensu".

K.S. Lattourette pisze: „Główne znaczenie miały skutki zmartwychwstania i

zstąpienia na uczniów Ducha Świętego. Ze zniechęconych, pozbawionych złu-
dzeń mężczyzn i kobiet, którzy ze smutkiem wspominali dni, w których spodzie-

26

background image

wali się, „że On wyzwoli Izrael", zostali przemienieni w grupę entuzjastycznych
świadków".

Paul Little pyta: „Czy ci ludzie, którzy pomogli przemienić moralną strukturę

społeczeństwa, byli skończonymi oszustami lub zwiedzionymi szaleńcami? W te
możliwości trudniej uwierzyć niż w fakt zmartwychwstania i nie istnieje nawet ślad
materiału dowodowego, by je podeprzeć".

Niewzruszalność apostołów nawet w obliczu śmierci nie może być inaczej

wytłumaczona. Według Encyklopedii Brytyjskiej, Oryganes zapisał, że Piotr został
ukrzyżowany głową na dół. Herbert Workman opisuje śmierć Piotra: „I tak Piotr,
jak nasz Pan zapowiedział, został „opasany" przez innego i „poprowadzony" na
śmierć wzdłuż drogi Aureliusza do miejsca niedaleko ogrodów Nerona na Wzgó-
rzu Watykańskim, gdzie tak wielu jego braci cierpiało już podczas męczeńskiej
śmierci. Na swoją własną prośbę został ukrzyżowany głową na dół jako niegodny
cierpieć jak jego Mistrz". Harold Mattingly w swoim podręczniku historii pisze:
„Apostołowie ci, św. Piotr i św. Paweł, przypieczętowali swoje świadectwo własną
krwią". Tertulian napisał: „Żaden człowiek nie będzie chciał umrzeć, jeżeli nie bę-
dzie wiedział, że posiada prawdę". Simon Greenleaf, który jako profesor prawa w
Harvardzie wykładał o tym, jak analizować świadectwo i jak określić, czy świadek
mówi prawdę, podsumowuje: „Kroniki działań wojennych nie dostarczają przykła-
du tak heroicznej stałości, cierpliwości i niezachwianej odwagi. Posiadali oni (apo-
stołowie) wszelki możliwy motyw, by dokładnie zrewidować podstawy swojej wia-
ry i materiał dowodowy wielkich faktów i prawd, które stanowczo podtrzymywali".

Apostołowie przeszli przez próbę śmierci, aby uzasadnić prawdziwość

tego, co ogłaszali. Wierzę, że mogę zaufać ich świadectwu bardziej, niż świadec-
twu większości ludzi, których dzisiaj spotykam; ludzi, którym nie chce się kiwnąć
palcem, aby praktykować to, w co wierzą, a co dopiero umrzeć za to.

6. CO DOBREGO W ZMARŁYM MESJASZU?

Wielu ludzi umarło dla jakiejś dobrej sprawy. Student w San Diego spalił się

protestując przeciw wojnie w Wietnamie. W latach sześćdziesiątych wielu buddy-
stów spłonęło, aby skierować uwagę świata na płd.-wsch. Azję.

Jeśli chodzi o apostołów, problem tkwi w tym, że ich „dobra sprawa" umarła

na krzyżu. Wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem. Nie myśleli, że mógłby umrzeć. Byli
przekonani, że był on tym, który ustanowił Królestwo Boga i będzie rządził naro-
dem Izraelskim.

Aby zrozumieć związek apostołów z Chrystusem i zrozumieć, dlaczego

Krzyż był dla nich tak niezrozumiały, musisz uchwycić koncepcję Mesjasza w cza-
sach Chrystusa.

Życie i nauczanie Jezusa było w poważnym konflikcie z ówczesnymi ży-

dowskimi rozmyślaniami o Mesjaszu. Od dzieciństwa Żyd był uczony, że gdy Me-
sjasz przyjdzie, będzie zwycięskim, panującym politycznym przywódcą. Uwolni
Żydów z niewoli i przywróci Izraelowi należną pozycję. Cierpiący Mesjasz był cał-
kowicie obcy żydowskiej koncepcji rnesjanizmu.

27

background image

E.F. Scott podaje swój opis czasów Jezusa: „...był to okres szczególnego

podniecenia. Przywódcy religijni prawie nie potrafili powstrzymać zapału ludzi,
którzy wszędzie oczekiwali na pojawienie się obiecanego Wybawcy. Ten nastrój
oczekiwania był bez wątpienia wzmacniany przez aktualne wydarzenia historii".
Od ponad pokolenia Rzymianie naruszali wolność Żydów i przeróżne represje
rozpaliły zawziętego ducha patriotyzmu. Marzenia o cudownym uwolnieniu i o
mesjańskim Królu, który tego dokona, nabrały nowego znaczenia w tym krytycz-
nym czasie, choć same w sobie nie były niczym nowym. U podstaw fermentu,
którego dowód mamy w Ewangeliach, możemy rozpoznać długi okres wzrastają-
cego oczekiwania.

Dla większości ludzi Mesjasz pozostał tym, kim był dla Izajasza i jemu

współczesnych — Synem Dawida, który przyniesie zwycięstwo i pomyślność na-
rodowi żydowskiemu. W świetle tekstów ewangelicznych nie można wątpić, że
popularna koncepcja Mesjasza była głównie koncepcją narodową i polityczną".

Żydowski uczony J. Klausner pisze: „Mesjasz stawał się coraz bardziej nie

tylko wyjątkowym władcą politycznym, lecz także człowiekiem o wyjątkowych ce-
chach moralnych".

Jakub Gartenhus opisuje powszechne przekonania żydowskie w czasach

Chrystusa: „Żydzi oczekiwali Mesjasza jako kogoś, kto uwolni ich spod rzymskiej
okupacji... mesjańska nadzieja była zasadniczo nadzieją wyzwolenia narodowe-
go".

Encyklopedia Żydowska stwierdza: „(Żydzi) tęsknili za obiecanym wyzwoli-

cielem z domu Dawida, który uwolniłby ich spod jarzma znienawidzonego obcego
uzurpatora, położyłby kres bezbożnemu rzymskiemu panowaniu i ustanowił za-
miast niego swoje własne, pełne pokoju i sprawiedliwości, królestwo".

W tych czasach Żydzi szukali ucieczki w obiecanym Mesjaszu. Apostołowie

posiadali takie same przekonania jak ludzie dookoła nich. Jak stwierdził Millar
Burrows: „Jezus był tak niepodobny do tego syna Dawida, którego oczekiwali Ży-
dzi, że nawet dla jego uczniów było prawie niemożliwe połączyć idee Mesjasza z
Nim". Poważne wypowiedzi Jezusa na temat ukrzyżowania nie zostały w ogóle
przyjęte przez uczniów (Łk 9,22). „Istniała nadzieja — obserwacje A.B. Bruce —
że zbyt posępnie patrzy na sytuację i że Jego obawy okażą się pozbawione pod-
staw... ukrzyżowany Chrystus był skandalem i sprzecznością dla apostołów; tak
jest dalej dla większości Żydów od czasu wstąpienia Pana do chwały".

Altred Edersheim, były oksfordzki wykładowca Septuaginty, słusznie stwier-

dził, że „rzeczą najbardziej niepodobną do Chrystusa były Jego czasy".

Można wyśledzić w Nowym Testamencie postawę apostołów wobec Chry-

stusa: ich oczekiwanie na panującego Mesjasza. Gdy Jezus powiedział swoim
uczniom, że musi iść do Jerozolimy i cierpieć, Jakub i Jan prosili Go, by mogli sie-
dzieć w Jego królestwie po Jego prawej i lewej ręce (Mk 10,32-38). O jakim Me-
sjaszu myśleli? Cierpiącym, ukrzyżowanym? Nie, o władcy politycznym. Jezus
stwierdził, że nie zrozumieli, co musi zrobić; nie wiedzieli o co proszą. Kiedy Chry-
stus zapowiedział swoje cierpienie i ukrzyżowanie, apostołowie nie mogli sobie
wyobrazić, co miał na myśli (Łk 18,31-34}. Z powodu swego środowiska i wycho-
wania wierzyli, że zaangażowali się we właściwą sprawę.

28

background image

Potem przyszła Kalwaria. Rozpłynęły się wszystkie nadzieje, że Jezus jest

ich Mesjaszem. Zniechęceni powrócili do swoich domów. Wszystkie te lata stra-
cone.

Dr Georce Eldon Ladd, profesor Nowego Testamentu w Fuller Theological

Seminary, pisze: „Dlatego właśnie jego uczniowie opuścili go, gdy został areszto-
wany. Ich umysły tak były nasycone ideą zwycięskiego Mesjasza, którego rolą
było poskromienie swoich nieprzyjaciół, że gdy zobaczyli go zrujnowanego i krwa-
wiącego w czasie biczowania, bezsilnego więźnia w rękach Piłata, i gdy zobaczyli
go wyprowadzonego i przybitego do krzyża, by umarł jak zwykły kryminalista,
wszystkie ich nadzieje mesjańskie co do Jezusa roztrzaskały się. Jest stwierdzo-
nym faktem psychologicznym, że słyszymy to, do usłyszenia czego jesteśmy
przygotowani. Zapowiedzi Jezusa w sprawie jego cierpienia i śmierci padły na
głuche uszy. Uczniowie, pomimo jego ostrzeżeń, nie byli na to przygotowani...".

Lecz kilka tygodni po ukrzyżowaniu, pomimo poprzednich wątpliwości,

uczniowie znajdują się w Jerozolimie ogłaszając Jezusa Zbawicielem i Panem,
żydowskim Mesjaszem. Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem, które znam, jest 1Kor
15,5: „Ukazał się ... następnie dwunastu". Co innego mogło spowodować, że
zniechęceni uczniowie wyszli i cierpieli, i umarli za ukrzyżowanego Mesjasza? Na
pewno „Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał im się przez
czterdzieści dni" (Dz 1,3).

Tak, wielu ludzi zginęło za jakąś dobrą sprawę, lecz dobra sprawa aposto-

łów zginęła na krzyżu. Tylko zmartwychwstanie i wynikające z niego spotkania z
Chrystusem mogły przekonać jego zwolenników, że był Mesjaszem. Temu dali
świadectwo nie tylko własnymi ustami, lecz także śmiercią.

7. CZY SŁYSZAŁEŚ, CO SIĘ PRZYDARZYŁO PAWŁOWI?

Jack, mój przyjaciel, który przemawiał na wielu uniwersytetach, zdziwił się

pewnego dnia, gdy przybył do pewnego miasteczka akademickiego. Okazało się,
że studenci przygotowali mu tego wieczoru dyskusję z „uniwersyteckim ateistą".
Jego przeciwnik był elokwentnym profesorem filozofii, wyjątkowo antagonistycz-
nym wobec chrześcijaństwa. Jack miał przemawiać pierwszy. Przedstawił różne
dowody na zmartwychwstanie Jezusa, nawrócenie apostoła Pawła i potem dał
swoje osobiste świadectwo o tym, jak Chrystus przemienił jego życie, gdy był
jeszcze studentem uniwersytetu.

Kiedy nadszedł czas na profesora, ten był bardzo zdenerwowany. Nie po-

trafił zbić dowodów na zmartwychwstanie ani osobistego świadectwa Jack'a, więc
skierował się do gwałtownego nawrócenia apostoła Pawła na chrześcijaństwo.
Poszedł po linii argumentacji, że „ludzie mogą często być tak bardzo psychicznie
zaangażowani w to, z czym walczą, że w końcu oddają się temu". W tym miejscu
mój przyjaciel uśmiechnął się delikatnie i powiedział: „Niech pan lepiej uważa,
może pan wkrótce zostać chrześcijaninem".

Jednym z najbardziej wpływowych świadectw na korzyść chrześcijaństwa

jest fakt, że Szaweł z Torsu, prawdopodobnie najbardziej zawzięty przeciwnik

29

background image

chrześcijaństwa, stał się apostołem Pawłem. Szaweł był gorliwym Hebrajczykiem,
przywódcą religijnym. Urodzenie w Tarsie dało mu możliwość uzyskania najlep-
szego ówczesnego wykształcenia. Tars był miastem uniwersyteckim znanym ze
swoich stoickich filozofów i takiej samej kultury. Strabo, geograf Grecji, chwali
Tars jako przodujący w dziedzinie edukacji i filozofii.

Paweł, jak jego ojciec, posiadał obywatelstwo rzymskie, co było znacznym

przywilejem. Wydaje się, że był dobrze obeznany z myślą i kulturą helleńską. Miał
wspaniale opanowany język grecki. Cytował nawet mało znanych poetów i filozo-
fów:

Dz 17,28 — „Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powie-

dzieli niektórzy z waszych poetów: „Jesteśmy bowiem z Jego rodu". (Epimenides,
Arafus, Cleanthes);

1Kor 15,33 — „Nie łudźcie się! »Wskutek złych rozmów psują się dobre

obyczaje«". (Menander);

Tt 1,12 — „Powiedział jeden z nich, ich własny wieszcz: »Kreteńczycy za-

wsze kłamcy, złe bestie, brzuchy leniwe«" (Epimenides).

Paweł otrzymał żydowskie wychowanie w ścisłej doktrynie faryzeuszów. W

wieku ok. 14 lat został posłany na naukę pod nadzorem Gamaliela, jednego z naj-
większych rabbich tamtych czasów, wnuka słynnego Hillela. Paweł utrzymywał,
że był nie tylko faryzeuszem, lecz także synem faryzeusza (Dz 23,6). Mógł się
chlubić: „prześcigałem w żarliwości dla żydostwa wielu rówieśników mojego poko-
lenia, będąc nader gorliwym zwolennikiem moich ojczystych ustaw" (Gal 1,14).

Jeżeli mamy zrozumieć nawrócenie Pawła, musimy zobaczyć, dlaczego był

tak porywczym antychrześcijaninem: powodem tym było umiłowanie żydowskiego
Prawa, które wywoływało jego nieugięty sprzeciw wobec Chrystusa i wczesnego
Kościoła.

„Atak Pawła na orędzie chrześcijańskie nie koncentrował się na mesjańsko-

ści Jezusa — pisze Jacques Dupont — lecz na przypisywaniu Mu zbawczej roli,
która ograbiała Prawo z całej jego wartości w sprawie zbawienia... (Paweł był)
wrogiem wiary chrześcijańskiej z powodu znaczenia, jakie przypisywał Prawu
jako drodze zbawienia".

Encyklopedia Brytyjska stwierdza, że nowa sekta judaizmu, która nazywała

siebie chrześcijaństwem, podważała istotę wychowania Pawła jako Żyda i jego
rabinistyczne studia. Zniszczenie tej sekty stało się jego pasją (Gal 1,13). Tak
więc Paweł zaczął swoje śmiertelne prześladowanie „sekty Nazarejczyków" (Dz
26,9-11). Dosłownie „niszczył Kościół" (Dz 8,3). Wybrał się do Damaszku z listami
uwierzytelniającymi, uprawniającymi go do pojmania zwolenników Jezusa i przy-
prowadzenia ich z powrotem przed sąd.

Wtedy coś przydarzyło się Pawłowi. „A Szaweł, dysząc jeszcze groźbą i

chęcią mordu przeciwko uczniom Pańskim, przyszedł do arcykapłana i prosił go o
listy do synagog w Damaszku, aby mógł, jeśliby znalazł jakich zwolenników drogi
Pańskiej, zarówno mężczyzn jak i kobiety, uwięzić ich i przyprowadzić do Jerozo-
limy. I stało się w czasie drogi, że gdy się zbliżał do Damaszku, olśniła go nagle
światłość z nieba, a gdy padł na ziemię, usłyszał głos mówiący do niego: Szawle,
Szawle, czemu mnie prześladujesz? I rzekł: Kto jesteś, Panie? A On: Ja jestem

30

background image

Jezus, którego ty prześladujesz; ale powstań i idź do miasta, tam ci powiedzą, co
masz czynić.

A mężowie, którzy z nim byli w drodze, stanęli oniemiali, głos bowiem sły-

szeli, ale nikogo nie widzieli. I podniósł się Szaweł z ziemi, lecz gdy otworzył oczy
swoje, nic nie widział; wiodąc go tedy za rękę, zaprowadzili go do Damaszku. I
przez trzy dni nie widział i nie jadł, i nie pił.

A był w Damaszku pewien uczeń, imieniem Ananiasz. I rzekł Pan do niego

w widzeniu: Ananiaszu! On zaś rzekł: Otom ja, Panie. Pan zaś do niego: Wstań i
idź na ulicę Prostą, i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu; oto właśnie się mo-
dli. I ujrzał w widzeniu męża, imieniem Ananiasz, jak wszedł, i ręce na niego wło-
żył, aby przejrzał. Ananiasz zaś odpowiedział: Panie, słyszałem od wielu o tym
mężu, ile złego wyrządził świętym twoim w Jerozolimie; ma także upoważnienie
od arcykapłanów, aby tutaj uwięzić wszystkich, którzy wzywają imienia twego"
(Dz 9,1-14).

Nic dziwnego, że chrześcijanie obawiali się Pawła.
„Lecz Pan rzekł do niego: Idź, albowiem mąż ten jest moim narzędziem wy-

branym, aby zaniósł imię moje przed pogan i królów, i synów Izraela; ja sam bo-
wiem pokażę mu, ile musi wycierpieć dla imienia mego. I poszedł Ananiasz, i
wszedł do domu, włożył na niego ręce i rzekł: Bracie Szawle, Pan Jezus, który ci
się ukazał w drodze, jaką szedłeś, posłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony
Duchem Świętym. I natychmiast opadły z oczu jego jakby łuski i przejrzał, wstał i
został ochrzczony. A gdy przyjął pokarm, odzyskał siły" (Dz 9,15-19).

Paweł powiedział: „Czy nie widziałem Jezusa, Pana naszego?" (1Kor 9,1).

Porównał ukazanie mu się Chrystusa z jego ukazaniami się apostołom po zmar-
twychwstaniu: „A w końcu po wszystkich ukazał się i mnie..." (1Kor 15,8).

Paweł nie tylko zobaczył Jezusa, lecz ujrzał Go w sposób, któremu nic

mógł się oprzeć. Nie głosił ewangelii z wyboru, lecz z konieczności. „Bo jeśli
ewangelię zwiastuję, nie mam się czym chlubić; jest to bowiem dla mnie koniecz-
nością; a biada mi, jeślibym ewangelii nie zwiastował" (1Kor 9,16).

Zauważ, że spotkanie Pawła z Jezusem i jego nawrócenie były nagłe i nie-

spodziewane, „...stało się koło południa, że nagle olśniła mnie wielka światłość z
nieba" (Dz 22,6). Paweł nie miał pojęcia, kim może być ta niebiańska postać. Gdy
dowiedział się, że jest to Jezus z Nazaretu, zdumiał się i zaczął drżeć.

Możemy nie znać wszystkich detali, chronologii czy psychologii tego, co

przydarzyło się Pawłowi na drodze do Damaszku, lecz wiemy na pewno, że to ra-
dykalnie wpłynęło na każdą dziedzinę jego życia.

Po pierwsze, charakter Pawła uległ drastycznej przemianie. Encyklopedia

Brytyjska opisuje go przed nawróceniem jako nietolerancyjnego, zagorzałego,
opętanego manią prześladowania, fanatyka religijnego — pełnego pychy i wybu-
chowego. Po nawróceniu jest opisywany jako cierpliwy, uprzejmy, wytrwały i ofiar-
ny. K.S. Latourette mówi: „Tym, co zintegrowało życie Pawła i podniosło jego pra-
wie neurotyczny temperament z ciemności do wytrwałego wpływu, było głębokie i
rewolucyjne doświadczenie religijne".

Po drugie, zmieniła się więź Pawła z naśladowcami Jezusa. „I przebywał

zaledwie kilka dni z uczniami, którzy byli w Damaszku" (Dz 9,19). A kiedy Paweł

31

background image

przybył do apostołów, ci podali mu „prawicę na dowód wspólnoty" (Gal 2,9).

Po trzecie, orędzie Pawła zostało przemienione. Choć dalej kochał swoje

żydowskie dziedzictwo, zmienił się z zagorzałego przeciwnika w oddanego propa-
gatora wiary chrześcijańskiej. „...A już zaczął zwiastować w synagogach Jezusa,
że On jest Synem Bożym" (Dz 9,20). Przekonania intelektualne Pawła zmieniły
się. Jego doświadczenie zmusiło go do przyznania, że Jezus jest Mesjaszem —
co było w oczywistej sprzeczności z ideami mesjańskimi faryzeuszów. Jego nowa
koncepcja Chrystusa oznaczała całkowitą rewolucję w jego myśleniu. J. Dupont
zauważa, że po tym, jak Paweł „z pasją zaprzeczał, że ukrzyżowany człowiek
może być Mesjaszem, doszedł do stwierdzenia, że Jezus rzeczywiście był Mesja-
szem i w konsekwencji przemyślał od nowa wszystkie swoje mesjańskie idee".

Mógł teraz także zrozumieć, że śmierć Chrystusa na krzyżu nie była prze-

kleństwem i godnym ubolewania końcem życia człowieka; w rzeczywistości to
Bóg przez Chrystusa jednał ze sobą świat. Paweł zrozumiał, że przez ukrzyżowa-
nie Chrystus stał się przekleństwem za nas (Gal 3,13) i został za nas uczyniony
grzechem (2Kor 5,21). Śmierć Jezusa nie była już porażką, lecz wielkim zwycię-
stwem, uwieńczonym zmartwychwstaniem. Krzyż nie był już dłużej „kamieniem
potknięcia", lecz istotą mesjańskiego odkupienia. Orędzie misyjne Pawła można
podsumować jako „wyjaśnianie i przedstawianie dowodów, że Chrystus musiał
cierpieć i powstać z martwych. Tym Chrystusem, mówił, jest Jezus, którego ja
wam głoszę" (Dz 17,3).

Po czwarte, misja Pawła została przemieniona. Był wrogiem pogan, a zo-

stał ich misjonarzem. Z gorliwego Żyda stał się ewangelizatorem pogan. Jako Żyd
i faryzeusz spoglądał na nich z góry, jako na gorszych od wybranego narodu
Boga. Doświadczenie pod Damaszkiem przemieniło go w oddanego apostoła,
którego życiową misją była pomoc poganom. W Chrystusie, który mu się ukazał,
zobaczył Zbawiciela wszystkich ludzi. Przeszedł od ortodoksyjnego faryzeizmu,
którego misją było zachowanie ścisłego judaizmu, do propagowania nowej sekty
nazywanej chrześcijaństwem, którą uprzednio tak krwawo zwalczał. Objawiła się
w nim taka przemiana, że „wszyscy zaś, którzy go słuchali, zdumiewali się i mówi-
li: Czy to nie ten, co prześladował w Jerozolimie tych, którzy wzywają imienia
tego, i po to tu przyszedł, aby ich w więzach odprowadzić do arcykapłanów?" (Dz
9,21).

Historyk P. Schaff stwierdza: „Nawrócenie Pawła oznacza nie tylko punkt

zwrotny w jego osobistej historii, lecz także początek nowej epoki w życiu Kościo-
ła apostolskiego i konsekwentnie w historii ludzkości. Było to najowocniejsze wy-
darzenie po cudzie Pięćdziesiątnicy i zapewniło uniwersalne zwycięstwo chrześci-
jaństwa".

Podczas spotkania na uniwersytecie w Houston siedziałem obok pewnego

studenta. Gdy dyskutowaliśmy o chrześcijaństwie stwierdził on, że nie ma żadne-
go dowodu historycznego na chrześcijaństwo czy Chrystusa. Studiował histerię i
miał podręcznik historii Rzymu. Przyznał, że jest tam rozdział o apostole Pawle i
chrześcijaństwie. Gdy przeczytał go, zainteresował się tym, że część o Pawle za-
czynała się od opisu życia Szawła z Tarsu, a kończyła opisem życia apostoła
Pawła. W przedostatnim paragrafie podręcznik stwierdzał, że to, co zdarzyło się

32

background image

w międzyczasie, jest niejasne. Gdy skierowałem go do Dziejów i wyjaśniłem, że
Chrystus ukazał się Pawłowi po zmartwychwstaniu, mój rozmówca zobaczył, że
jest to najlogiczniejsze wyjaśnienie nawrócenia Pawła. Później on także zaufał
Chrystusowi jako swemu Zbawicielowi.

E. Andrews komentuje: „Wielu odkryło w radykalnej przemianie tego „fary-

zeusza nad faryzeuszami" najbardziej przekonujący materiał dowodowy prawdzi-
wości i mocy tej nowej religii, na którą się nawrócił, oraz ostateczną wartość i
miejsce Osoby Chrystusa". A. MacBride, profesor uniwersytetu Aberdeen, pisze o
Pawle: „Wobec jego osiągnięć... osiągnięcia Aleksandra i Napoleona wydają się
bez znaczenia". Klemens powiedział, że Paweł: „siedem razy nosił kajdany; ogło-
sił ewangelię na Wschodzie i Zachodzie; doszedł do granic Zachodu; zginął jako
męczennik".

Paweł stwierdzał nieustannie, że żywy, zmartwychwstały Chrystus przemie-

nił jego życia. Był tak pewny zmartwychwstania Chrystusa, że on także umarł mę-
czeńską śmiercią za swoją wiarę.

Dwóch profesorów Oxfordu, Gilbert West i Lord Lyttleton, postanowiło

zniszczyć podstawy chrześcijańskiej wiary. West zamierzał wykazać błędność
zmartwychwstania, a Lyttleton chciał udowodnić, że Szaweł z Tarsu nigdy nie na-
wrócił się na chrześcijaństwo. Obaj doszli do przeciwnych wniosków i zostali żarli-
wymi naśladowcami Jezusa. Lyttleton pisze: „Samo nawrócenie i apostolstwo
świętego Pawła, należycie rozważone, było wystarczającą demonstracją, by udo-
wodnić, że chrześcijaństwo jest Objawieniem Boga". Podsumowuje, że jeżeli
dwadzieścia pięć lat cierpienia Pawła i jego służby dla Chrystusa było prawdziwe,
wtedy jego nawrócenie też było prawdziwe, ponieważ wszystko, co zrobił, zaczę-
to się od tej nagłej przemiany. A jeżeli jego nawrócenie było prawdziwe, wtedy Je-
zus zmartwychwstał, ponieważ wszystko, czym Paweł był i co robił, przypisywał
ujrzeniu zmartwychwstałego Chrystusa.

8. CO MOGŁOBY GO POWSTRZYMAĆ?

Pewien student na uniwersytecie w Urugwaju powiedział do mnie: „Profe-

sorze McDowell, dlaczego nie może pan odrzucić chrześcijaństwa?" Odpowie-
działem: „Z bardzo prostej przyczyny. Nie jestem w stanie wyjaśnić pewnego wy-
darzenia w historii — zmartwychwstania Jezusa Chrystusa".

Po ponad 700 godzinach studiowania tego tematu i dokładnego badania

jego podstaw, doszedłem do wniosku, że zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa
jest albo najgorszą, najbardziej okrutną i bezlitosną bujdą kiedykolwiek wciskaną
ludziom, albo jest najważniejszym faktem w historii.

Problem zmartwychwstania przenosi pytanie: „Czy chrześcijaństwo jest

prawdziwe?", z dziedziny filozofii do historii. Czy chrześcijaństwo ma bazę histo-
ryczną możliwą do przyjęcia? Czy istnieje wystarczający materiał dowodowy upo-
ważniający do wiary w zmartwychwstanie?

Oto niektóre podstawowe fakty dotyczące zmartwychwstania: Jezus z Na-

zaretu, prorok żydowski, który twierdził, że jest zapowiedzianym w żydowskich Pi-

33

background image

smach Chrystusem, został aresztowany, osądzony jako przestępca polityczny i
ukrzyżowany. Trzy dni po jego śmierci i pogrzebie, pewne kobiety, które przyszły
do jego grobu odkryły, że ciało zaginęło. Jego uczniowie twierdzili, że Bóg
wskrzesił go z martwych i że ukazał im się kilka razy przed wstąpieniem do nieba.

Na tej podstawie chrześcijaństwo rozprzestrzeniło się w Imperium Rzym-

skim i dalej wywiera przez wieki niesłabnący wpływ.
Czy zmartwychwstanie rzeczywiście miało miejsce?

Pogrzeb Jezusa

Ciało Jezusa, zgodnie z żydowskim zwyczajem pogrzebowym, zostało owi-

nięte w lniane płótno. Około 100 funtów aromatycznych maści, tworzących iepką
substancję, zostało umieszczonych między zwojami płótna owijającego ciało (J
19,39-40). Gdy ciało zostało złożone w potężnym skalnym groble, wejście za-
mknięte zostało potężnym kamieniem (wagi ponad dwóch ton) (Mt 27,60 i Mk
16,4).

Rzymska straż o surowej dyscyplinie została rozstawiona, by strzec grobu.

Obawa przed karą „powodowała nieustanną czujność, zwłaszcza w czasie wart
nocnych". Straż opatrzyła grób pieczęcią, znakiem autorytetu u władzy Rzymu.
Miała ona zabezpieczać przed włamaniem. Ktokolwiek próbowałby ruszyć kamień
sprzed wejścia do grobu, musiałby naruszyć pieczęć i narazić się na gniew prawa
Rzymu.

Lecz grób był pusty.

Pusty grób

Zwolennicy Jezusa powiedzieli, że powstał z martwych. Twierdzili, że uka-

zywał im się przez czterdzieści dni i dat im wiele dowodów, że żyje (Dz 1,3). Apo-
stoł Paweł powiedział, że ukazał się ponad 500 swoim wyznawcom, z których
większość żyła jeszcze i mogła potwierdzić słowa Pawła (1Kor 15,3-8).

A.M. Ramsey pisze: „Wierzę w zmartwychwstanie, częściowo dlatego, że

seria faktów bez niego jest niewytłumaczalna". Pusty grób był zbyt sławny, by mu
zaprzeczać. Paul Althaus stwierdza, że zmartwychwstanie „nie mogłoby prze-
trwać w Jerozolimie jednego dnia, jednej godziny, gdyby nie stwierdzono pustego
grobu jako faktu oczywistego dla wszystkich zainteresowanych".

Paul L. Maier wnioskuje: „Jeżeli materiał dowodowy zostanie dokładnie i

uczciwie przebadany, rzeczywiście słuszne jest — wg kanonów badań historycz-
nych — wnioskowanie, że grób, w którym Jezus był pochowany, był pusty ran-
kiem po święcie szabatu. I ani strzępek materiału dowodowego nie został dotych-
czas odkryły w źródłach literackich, inskrypcjach czy archeologii, który przeczyłby
temu stwierdzeniu".

Jak możemy wyjaśnić pusty grób? Czy można go przypisać jakiemuś natu-

ralnemu wydarzeniu?

Opierając się na przytłaczającym historycznym materiale dowodowym,

chrześcijanie wierzą, że Jezus Chrystus cieleśnie zmartwychwstał w czasie i

34

background image

przestrzeni dzięki nadprzyrodzonej mocy Boga. Trudności wiary mogą być wiel-
kie, lecz problemy związane z niewiarą przedstawiają jeszcze większy stopień
trudności.

Znacząca jest sytuacja przy grobie po zmartwychwstaniu. Pieczęć Rzymu

została złamana, co oznaczało natychmiastowe ukrzyżowanie głową w dół dla
tego, który to zrobił. Wielki kamień został ruszony nie tylko od wejścia, ale odsu-
nięty od całego grobu. Wyglądało to tak, jakby ktoś podniósł go i przeniósł na bok.
Straż uciekła. Justyn w swoim dziele „Digest" (49,16) wyliczył osiemnaście prze-
winień, za które straż mogła być ukarana śmiercią. Między innymi za zaśnięcie i
opuszczenie pozycji wartowniczej.

Kobiety przyszły i znalazły grób pusty: przestraszyły się, wróciły i powie-

działy mężczyznom. Piotr i Jan pobiegli do grobu. Jan dobiegł pierwszy, lecz nie
wszedł do środka. Zajrzał tam tylko i zobaczył płótna pogrzebowe — lekko zapad-
nięte, lecz puste. Ciało Chrystusa przeszło przez nie do nowego istnienia. Spójrz-
my prawdzie w oczy: to uczyniłoby cię na pewno wierzącym, przynajmniej w tym
momencie.

Teorie, które powstały, by wyjaśnić zmartwychwstanie przyczynami natural-

nymi, są słabe; w rzeczywistości pomagają w budowaniu pewności co do prawdy
zmartwychwstania.

Nie ten grób?

Teoria przedłożona przez K. Lake twierdzi, że kobiety, które przyniosły wia-

domość o zniknięciu ciała, poszły przez omyłkę do niewłaściwego grobu. Ucznio-
wie, którzy poszli sprawdzić ich relację, poszli także do złego grobu. Możemy jed-
nak być pewni, że władze żydowskie, które prosiły o rzymską straż, by zajęła po-
zycje przy grobie, aby zabezpieczyć ciało przed kradzieżą, nie pomyliły się co do
położenia grobu. Tak samo straż rzymska, która przy nim stała.

Gdyby chodziło o nie ten grób, władze żydowskie nie traciłyby ani chwili

czasu przedstawiając ciało z właściwego grobu. W ten sposób uciszyłyby na za-
wsze jakąkolwiek pogłoskę o zmartwychwstaniu.

Inna próba wyjaśnienia podaje, że ukazania się Jezusa po zmartwychwsta-

niu były iluzjami albo halucynacjami. Teoria ta, niepoparta przez psychologiczne
zasady rządzące pojawianiem się halucynacji, także nie współgra z sytuacje hi-
storyczną i stanem psychicznym apostołów.

Tak więc, gdzie było ciało i dlaczego nie zostało przedstawione?

Teoria omdlenia

Rozpowszechniona przez Venturiniego przed kilku wiekami i często cyto-

wana dzisiaj teoria omdlenia mówi, że Jezus w rzeczywistości nie umarł, lecz tyl-
ko zemdlał z wyczerpania i upływu krwi. Wszyscy myśleli, że umarł, a później,
gdy się ocknął, uczniowie myśleli, że to było zmartwychwstanie.

Sceptyk David Friedrich Strauss — sam nie wierzący w zmartwychwstanie

— zadał śmiertelny cios jakiejkolwiek myśli, że Jezus ocknął się z omdlenia. „Nie-

35

background image

możliwe jest, by istota wykradziona półżywa z grobu, słaniająca się ze słabości i
choroby, potrzebująca pomocy medycznej, bandaży, wzmocnienia i opieki i ciągle
jeszcze cierpiąca, mogła wywołać na uczniach wrażenie Zwycięscy śmierci i gro-
bu, Księcia życia, wrażenie, które legło u podstaw ich przyszłej posługi. Takie
ocknięcie się mogłoby tylko osłabić wrażenie, jakie wywarł na swoich uczniach
swym życiem i śmiercią, najwyżej mogłoby dodać temu elegijny ton, lecz w żaden
sposób nie mogłoby przemienić ich smutku w entuzjazm, podnieść ich strachu do
uwielbienia".

Ciało ukradziono?

Inna teoria podaje, że ciało zostało skradzione przez uczniów, gdy straż

spała (Mt 28,1-15). Załamanie i tchórzostwo uczniów są trudnym do zbicia argu-
mentem przeciw ich nagłej śmiałości w stawianiu czoła oddziałowi żołnierzy przy
grobie i wykradzeniu ciała. Nie byli w odpowiednim nastroju do robienia takich
rzeczy.

J.N.D. Anderson jest dziekanem Wydziału Prawa Uniwersytetu Londyńskie-

go, przewodniczącym Departamentu Prawa Orientalnego w Szkole Studiów
Orientalnych i Afrykańskich i dyrektorem Instytutu Zaawansowanych Studiów
Prawnych Uniwersytetu Londyńskiego. Komentując zagadnienie wykradzenia cia-
ła Chrystusa przez uczniów, mówi: „To byłoby całkowicie sprzeczne ze wszyst-
kim, co wiemy o nich: ich etycznym nauczaniu, jakości ich życia, gotowości cier-
pienia i znoszenia prześladowań. Nie wyjaśniłoby to także ich dramatycznej prze-
miany z przygnębionych i zniechęconych uciekinierów na świadków, których żad-
ne przeciwności nie mogły uciszyć".

Teoria, że żydowskie czy rzymskie władze przeniosły ciało Chrystusa, nie

jest bardziej rozsądną próbą wyjaśnienia pustego grobu niż kradzież ciała przez
uczniów. Jeżeli ciało było w posiadaniu władz, lub władze wiedziały, gdzie ono
jest, dlaczego gdy uczniowie zaczęli głosić zmartwychwstanie w Jerozolimie, nie
pokazały go?

Dlaczego nie rozwinęły zwłok, nie położyły na wóz i nie woziły w centrum

Jerozolimy? Takie działanie na pewno zniszczyłoby chrześcijaństwo.

Dr J. W. Montgomery komentuje: „To przekracza granice wiarygodności, by

pierwsi chrześcijanie wytworzyli taką historię i głosili ją między tymi, którzy mogli
łatwo zbić ich twierdzenia przedstawiając po prostu ciało Jezusa".

Materiał dowodowy zmartwychwstania

Profesor Thomas Arnold, autor znanej trzytomowej „Historii Rzymu", kie-

rownik katedry historii nowożytnej w Oxfordzie, byt dobrze zapoznany z wartością
materiału dowodowego w określaniu faktów historycznych. Powiedział: „Przez
wiele lat studiowałem historię innych czasów, badałem i ważyłem świadectwa
tych, którzy o nich pisali. Nie znam ani jednego faktu w historii ludzkości, który
jest udowodniony przez lepszy i pełniejszy materiał dowodowy wszelkiego rodza-
ju (...) niż ten wielki znak, który dał nam Bóg, że Chrystus umarł i powstał z mar-

36

background image

twych".

Angielski uczony B.F. Westcott powiedział: „Nie jest przesadą powiedzenie,

że — biorąc cały materiał dowodowy razem — żadne wydarzenie w historii nie
jest bardziej czy bogaciej potwierdzone niż zmartwychwstanie Jezusa. Tylko
uprzednie założenie, że jest ono nieprawdziwe, może podsunąć sugestię, że do-
wód jest niedostateczny".

Dr Simon Greenleaf był jednym z największych umysłów prawniczych. Był

sławnym Królewskim Profesorem Prawa Uniwersytetu Harvard i dziekanem Wy-
działu Prawa na tym uniwersytecie. Napisał on dzieło, w którym ocenia prawną
wartość świadectwa apostołów o zmartwychwstaniu Chrystusa. Stwierdza, że
było niemożliwe, by apostołowie „mogli wytrwać potwierdzając prawdę, którą gło-
sili, gdyby Jezus rzeczywiście nie zmartwychwstał i gdyby oni nie znali tego faktu
z taką pewnością, z jaką znali każdy inny". Podsumowuje, że zmartwychwstanie
Jezusa jest jednym z najlepiej udowodnionych wydarzeń w historii — według za-
sad stosowanych w procesach sądowych co do prawniczego materiału dowodo-
wego.

Inny prawnik, Frank Morison, postanowił podważyć świadectwo o zmar-

twychwstaniu. Uważał, że życie Jezusa było jednym z najpiękniejszych istnień
ludzkich, lecz jeśli chodziło o zmartwychwstanie sądził, że ktoś posunął się za da-
leko i dołączył mit do historii Jezusa. Pragnął napisać dzieło o kilku ostatnich
dniach Chrystusa. Oczywiście pomijał zmartwychwstanie. Głosił, że inteligentne,
racjonalne podejście do Jezusa w ogóle nie rozpatruje jego zmartwychwstania. A
jednak po zaznajomieniu się z faktami, jego prawnicza przeszłość i wykształcenie
zmusiły go do zmiany stanowiska. W końcu napisał bestseller: „Kto poruszył ka-
mień?". Pierwszy rozdział zatytułował: „Książka, która nie miała być napisana".
Następne rozdziały zajmują się rozstrzygnięciem przedstawionego materiału do-
wodowego z korzyścią dla zmartwychwstania Chrystusa.

G.E. Ladd podsumowuje: „Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem tych histo-

rycznych faktów jest to, że Bóg wskrzesił Jezusa z martwych w cielesnej postaci".
Wierzący dzisiaj w Jezusa Chrystusa może mieć całkowitą pewność — jak pierw-
si chrześcijanie — że jego wiara opiera się nie na micie czy legendzie, lecz na so-
lidnym historycznym fakcie wskrzeszenia Chrystusa i pustego grobu.

Co najważniejsze, każdy wierzący może doświadczyć mocy zmartwych-

wstałego Chrystusa w swoim dzisiejszym życiu. Przede wszystkim może wie-
dzieć, że jego grzechy są przebaczone (1Kor 15,3). Po drugie, może być pewien
życia wiecznego i swego własnego zmartwychwstania z grobu (1Kor 15,19-26).
Po trzecie, może być uwolniony z beznadziejności i pustki życia i przemieniony w
nowe stworzenie w Jezusie Chrystusie (J 10,10; 2Kor 5,17).

Jaka jest twoja ocena i decyzja? Co myślisz o tym pustym grobie? Po prze-

badaniu materiału dowodowego z perspektywy sędziego, Lord Darling, były an-
gielski minister sprawiedliwości, stwierdza: „Istnieje tak przytłaczający materiał
dowodowy, pozytywny i negatywny, faktualny i poszlakowy, że żaden inteligentny
sędzia na świecie nie miałby wątpliwości wydając orzeczenie, że historia zmar-
twychwstania jest prawdziwa".

37

background image

9. NIECH WSTANIE PRAWDZIWY MESJASZ!

Wiele rzeczy potwierdzało słowa Jezusa, że jest Mesjaszem, Synem Boga.

W tym rozdziale chcę przedstawić jedną z nich, często niezauważoną, a mimo to
jedną z najpoważniejszych: wypełnienie się proroctw w Jego życiu.

Jezus nieustannie odwoływał się do proroctw Starego Testamentu, by po-

twierdzić swoje roszczenia mesjańskie. Gal 4,4 mówi: „Lecz gdy nadeszło wypeł-
nienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodzi! z niewiasty i podlegał za-
konowi". Jest to nawiązanie do proroctw wypełnionych w Jezusie Chrystusie, „i
począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co o nim było
napisane we wszystkich Pismach" (Łk 24,27). Jezus powiedział im: „To są moje
słowa, które mówiłem do was, będąc jeszcze z wami, że się musi spełnić wszyst-
ko, co jest napisane o mnie w zakonie Mojżesza i u proroków, i w Psalmach" (Łk
24,44). „Gdybyście bowiem wierzyli Mojżeszowi, wierzylibyście i mnie. O mnie bo-
wiem on pisał" (J 5,46). „Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać dzień
mój, i oglądał, i radował się" (J 8,56).

Apostołowie, pisarze nowotestamentowi i inni nieustannie odwoływali się

do wypełnienia proroctw jako potwierdzenia prawa Jezusa do przedstawiania się
jako Syna Boga, Zbawiciela i Mesjasza. „Bóg zaś wypełnił w ten sposób to, co za-
powiedział przez usta wszystkich proroków, że jego Chrystus cierpieć będzie" (Dz
3,18). „Paweł zaś, według zwyczaju swego, poszedł do nich i przez trzy sabaty
rozprawiał z nimi na podstawie Pism, wywodząc i wskazując, że Chrystus musiał
cierpieć i zmartwychwstać. Tym Chrystusem, mówił, jest Jezus, którego Ja wam
głoszę" (Dz 17,2-3). „Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że
Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism i że został z martwych wzbudzony
według Pism" (1Kor 15,3-4).

W Starym Testamencie istnieje sześćdziesiąt wielkich proroctw mesjań-

skich i ponad 270 ich uściśleń, które zostały wypełnione w jednej osobie, Jezusie
Chrystusie. Można spojrzeć na wszystkie te zapowiedzi wypełnione w Jezusie
jako na jego „adres". Możliwe, że nigdy jeszcze nie uświadomiłeś sobie, jak waż-
ne są detale twojego nazwiska i adresu — wyróżniają cię one spośród czterech
miliardów ludzi zamieszkujących naszą planetę.

Adres w historii

Z jeszcze dokładniejszymi szczegółami Bóg wypisał „adres" w historii, by

wyróżnić swojego Syna, Mesjasza, Zbawiciela ludzkości, od każdego innego czło-
wieka w historii — przeszłej, teraźniejszej i przyszłej. Szczegóły tego „adresu"
można znaleźć w Starym Testamencie, dokumencie pisanym w ciągu tysiąca lat,
który zawiera ponad 300 wzmianek na temat jego przyjścia. Posługując się ra-
chunkiem prawdopodobieństwa odkrywamy, że prawdopodobieństwo wypełnienia
w jednej osobie 48 z tych proroctw wynosi 1:10.

Zadanie połączenia Bożego adresu z jedną osobą jest jeszcze bardziej

utrudnione przez to, że wszystkie te proroctwa o Mesjaszu pochodzą z okresu po-
przedzającego jego spodziewane przyjście o 400 lat. Ktoś może nie zgodzić się i
powiedzieć, że proroctwa te zostały napisane po czasie Chrystusa i tak sfabryko-

38

background image

wane, by kojarzyły się z jego życiem. Gdy uświadomimy sobie jednak, że Septu-
aginta, greckie tłumaczenie Starego Testamentu, powstała ok. 150-200 r. przed
Chrystusem, zarzut ten traci podstawy. To greckie tłumaczenie pokazuje, że ist-
niała przepaść przynajmniej 200 lat między czasem spisania proroctw a ich wy-
pełnieniem w Chrystusie.

Jasne jest, że Bóg napisał „adres" w historii, który pasuje tylko do Mesja-

sza. Istniało ponad 40 ludzi, którzy podawali się za niego. Lecz tylko jeden — Je-
zus Chrystus — powoływał się na proroctwa, by potwierdzić swoje roszczenia i
tylko w jego życiu proroctwa te zrealizowały się.

Jakie są niektóre szczegóły tych proroctw? Jakie wydarzenia miały poprze-

dzać i towarzyszyć ukazaniu się Syna Bożego?

Na początku musimy przejść do Księgi Rodzaju 3,15. Tutaj znajduje się

pierwsze proroctwo mesjańskie. „I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą,
między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz
je w piętę". W całej Biblii tylko jeden człowiek był „potomstwem kobiety" — wszy-
scy inni byli potomkami mężczyzny. Oto ten, który przyjdzie na świat i zniszczy
dzieła szatana (zmiażdży jego głowę).

W Gen 9 i 10 adres staje się jeszcze ściślejszy. Noe miał trzech synów:

Sema, Chama i Jafeta, od których pochodzą wszystkie narody świata. Lecz Bóg
wyeliminował dwie trzecie z nich. Mesjasz będzie pochodzić z linii Sema.

Dalej, posuwając się do roku 2000 przed Chrystusem, widzimy, jak Bóg po-

wołuje Abrahama z Ur chaldejskiego. Bóg jeszcze ściślej określił, że Mesjasz bę-
dzie jego potomkiem (Gen 12,17,22). Wszystkie narody ziemi będą błogosławio-
ne w Abrahamie. Abraham miał dwóch synów: Izaaka i Izmaela. Gdy Bóg wybrał
Izaaka, wielu potomków Abrahama zostało wyeliminowanych (Gen 17,21).

Izaak miał dwóch synów: Jakuba i Ezawa. Bóg wybrał Jakuba (Gen 28;

35,10-12). Jakub miał dwunastu synów, od których pochodzi dwanaście pokoleń
Izraela. Bóg wybrał dla Mesjasza pokolenie Judy i w ten sposób wytfiminował
11/12 pokoleń izraelskich. Ze wszystkich linii rodzinnych pokolenia Judy Bóg wy-
brał linię Jessego (Iz 11,1-5). Widać, jak prawdopodobieństwo maleje.

Jesse miał ośmiu synów. W 2 Księdze Samuela 7,12-16 i w Jer 23,5 Bóg

wyeliminował 7/8 linii rodzinnej Jessego: czytamy, że Człowiek Boży będzie nie
tylko potomkiem niewiasty, że będzie Semitą, Żydem, potomkiem Izaaka, synem
Jakuba, z pokolenia Judy, lecz także, że będzie pochodził z domu Dawida.

Proroctwo z 1012 roku przed Chrystusem (Ps 22,6-18; Zach 12,10, por.:

Gal 3,13) zapowiada, że ręce i nogi tego człowieka będą przebite (tzn. będzie
ukrzyżowany). Ten opis pochodzi z czasów poprzedzających stosowanie ukrzy-
żowania przez Rzymian o 800 lat.

Izajasz 7,14 dodaje, że będzie narodzony z dziewicy: naturalne narodzenie

bez naturalnego poczęcia — kryterium poza ludzkimi możliwościami planowania i
kontroli. Kilka proroctw z Izajasza i Psalmów (Iz 6,14; 28,16; 49,6; 50,6; 52,53;
60,3; Ps 22,7-8; 118,22) podaje klimat społeczny i reakcję, na jaką napotka czło-
wiek Boga: jego własny naród, Żydzi, odrzuci go, a poganie w niego uwierzą. Bę-
dzie miał swego poprzednika (Iz 40,3; Mal 3,1), głos na pustyni, przygotowujące
drogę Panu — Jana Chrzciciela.

39

background image

Trzydzieści srebrników

Zauważ także siedem uściśleń proroctwa, które jeszcze bardziej komplikują

ca'q sprawę (Zach 11,11-13; Ps 41; Jer 32,6-15; por.: Mt 27,3-10). Oto Bóg zapo-
wiada, że Mesjasz będzie (1) zdradzony, (2) przez przyjaciela, (3) za trzydzieści
kawałków, (4) srebra oraz że będą one (5) rzucone na podłogę, (6) świątyni i że
(7) będzie za nie kupione pole garncarza.

W proroctwie Micheasza Bóg wyeliminował wszystkie miasta świata i wy-

znaczył Betlejem, z mniej niż 1000 mieszkańców, na miejsce urodzenia Mesja-
sza.

Potem przez serię innych proroctw określił nawet przedział czasu, w którym

On się pojawi. Na przykład Mal 3,1 i cztery inne fragmenty (Ps 118,26; Dn 9,26;
Zach 11,13; Ag 2,7-9) stwierdzają, że Mesjasz przyjdzie wtedy, gdy jeszcze bę-
dzie stała świątynia izraelska. Ma to wielkie znaczenie, gdyż wiemy, że została
ona zburzona w 70 roku po Chrystusie i nie została odbudowana.

Precyzyjna genealogia, miejsce, czas i sposób urodzenia, reakcja ludzi,

zdrada, sposób śmierci. Jest to fragment setek detali, które tworzą „adres" po-
zwalający rozpoznać Syna Bożego, Mesjasza, Zbawiciela świata.

Przypadkowe wypełnienie proroctw

„I co z tego? Można udowodnić, że niektóre z tych proroctw wypełniły się w

Kennedy'm, Kingu czy Nasserze" — odpowie krytyk.

Tak, prawdopodobnie można znaleźć jedno czy dwa proroctwa wypełnione

przez innego człowieka, lecz nie wszystkie 60 głównych i 270 uściśleń. Christian
Viciory Publishing Company w Denwer jest gotowa wypłacić ci 1000 dolarów na-
grody, jeżeli znajdziesz kogoś innego niż Jezus, żywego lub umarłego, kto wypeł-
nił tylko połowę zapowiedzi dotyczących Mesjasza, podanych w książce „Mesjasz
w obydwu Testamentach", którą napisał Fred John Meldau.

H. Harold Hartzler z American Scientific Affiliation (Amerykańskie Towarzy-

stwo Naukowe) pisze w przedmowie do książki „Science Speaks" (Nauka mówi):
„Rękopis »Science Speaks« został dokładnie przejrzany przez komitet członków
American Science Affiliation i przez Radę Wykonawczą USA. Stwierdzono, że za-
sadniczo książka jest dokładna i godna zaufania jeśli chodzi o prezentowany ma-
teriał naukowy. Analizy matematyczne oparte na zasadach prawdopodobieństwa
nie podlegają żadnym zastrzeżeniom. Profesor Stoner (autor) zastosował je we
właściwy i przekonujący sposób".

Przypadek podlega prawom rachunku prawdopodobieństwa. Oto, co mówi

na ten temat wzmiankowana powyżej książka. Stoner pisze, że stosując nowo-
czesny rachunek prawdopodobieństwa w stosunku do 8 proroctw „obliczamy, że
szansa, aby jakikolwiek człowiek do naszych czasów mógł je wszystkie wypełnić,
wynosi 1:10

17

", tzn. 1 do 100 000 000 000 000 000. Aby pomóc objąć to oszała-

miające prawdopodobieństwo, Stoner ilustruje je w następujący sposób: „Weźmy
10

17

dolarów i rozrzućmy je na obszarze stanu Teksas. Pokryją one jego po-

wierzchnię warstwą grubości ok. dwóch stóp (60 cm). Teraz zaznaczmy jeden do-

40

background image

lar i całą masę dokładnie wymieszajmy. Zawiążmy oczy człowiekowi i pozwólmy
mu podróżować po całym stanie gdziekolwiek zechce, lecz musi podnieść tę jed-
ną monetę i powiedzieć, że to jest właśnie ta. Jaką miałby szansę znalezienia
właściwej? Taką samą jak prorocy, którzy pisali te osiem proroctw, które miały się
spełnić w jednym człowieku od ich czasów do naszych — zakładając, że pisali je
na podstawie własnej mądrości".

„Albo te proroctwa powstały z natchnienia Boga, albo ci prorocy pisali je

tak, jak im się wydawało, że powinny brzmieć. W drugim przypadku mieli jedną
szansę na 10

17

, aby zrealizowały się one w jakimś człowieku, a wszystkie one wy-

pełniły się w Chrystusie".

„To oznacza, że wypełnienie tylko tych ośmiu proroctw dowodzi, że powsta-

ły one z natchnienia Boga z wyrazistością, której brakuje tylko jednej szansy na
10

17

, by była absolutna".

Inny zarzut

Inny zarzut brzmi, że Jezus świadomie próbował wypełnić żydowskie pro-

roctwa. Może on wydawać się słuszny, dopóki nie uświadomimy sobie, że wiele
szczegółów przyjścia Mesjasza było całkowicie poza ludzką kontrolą. Na przykład
miejsce urodzenia. Kiedy Herod zapytał kapłanów i uczonych w Piśmie, gdzie ma
się urodzić Chrystus, oni odpowiedzieli: „W Betlejemie Judzkim; bo tak napisał
prorok" (Mt 2,5). Czas jego przyjścia. Sposób narodzenia. Zdrada Judasza i za-
płata za nią. Sposób śmierci. Reakcja narodu. Szyderstwa, plucie i wymyślanie.
Rzucanie losów o jego ubranie. Nierozdzieranie jego tuniki. Połowa proroctw była
poza możliwością świadomego wypełnienia ich przez Jezusa. Nie mógł sprawić,
by był potomkiem niewiasty, Semitą, potomkiem Abrahama itd. Nic dziwnego, że
Jezus i apostołowie odwoływali się do proroctw jako potwierdzenia jego roszczeń
mesjańskich.

Dlaczego Bóg zadał sobie tyle trudu? Wierzę, że chciał, aby Jezus Chry-

stus miał wszystkie uwierzytelnienia, jakich potrzebował, gdy przyszedł na ziemię.
Lecz najbardziej fascynującą sprawą dotyczącą Jezusa Chrystusa jest to, że
przyszedł przemieniać życie ludzi. Tylko w nim dokładnie zrealizowały się setki
proroctw Starego Testamentu opisujących jego przyjście. I tylko on może wypeł-
nić największe proroctwo na temat tych, którzy je przyjmą — obietnicę nowego
życia: „I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam...", „Jeśli ktoś jest w Chry-
stusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe"
(Ezch 36,25-27 i 2Kor 5,17).

10. CZY NIE MA JAKIEJŚ INNEJ DROGI?

Kiedyś na uniwersytecie stanu Teksas, pewien student podszedł do mnie i

zapytał: „Dlaczego Jezus jest jedyną drogą do więzi z Bogiem?". Pokazałem
przedtem, że Chrystus podawał się za jedyną drogę do Boga, że świadectwo Pi-
sma i apostołów jest rzetelne i że istnieje wystarczający materiał dowodowy uza-
sadniający wiarę w Jezusa jako Zbawiciela i Pana. A jednak zadał on pytanie:

41

background image

„Dlaczego Jezus? Czy nie ma żadnej innej drogi do więzi z Bogiem? A Budda? A
Mahomet? Czy nie wystarczy po prostu uczciwe życie? Jeżeli Bóg jest tak kocha-
jący, czy nie przyjmie wszystkich takimi, jakimi są?".

Pewien człowiek interesu powiedział do mnie: „W oczywisty sposób udo-

wodnił pan, że Jezus Chrystus jest Synem Boga. Czy poza nim nie ma jakiejś in-
nej drogi do więzi z Bogiem?".

Powyższe pytania są typowe dla wielu współczesnych ludzi, którzy chcą

wiedzieć, dlaczego człowiek musi zaufać Jezusowi jako Zbawicielowi i Panu, by
nawiązać więź z Bogiem i doświadczyć odpuszczenia grzechów. Odpowiedziałem
temu studentowi, że wielu ludzi nie rozumie natury Boga. Zazwyczaj pytanie
brzmi: „Jak kochający Bóg może pozwolić, aby grzeszny człowiek znalazł się w
piekle?". Wtedy pytam: „Jak święty, prawy i sprawiedliwy Bóg może dopuścić, by
grzeszny człowiek znalazł się w Jego obecności?" Błędne zrozumienie podstawo-
wej natury i cech Boga wywołuje sporo problemów teologicznych i moralnych.
Wielu ludzi uważa Boga za kochającego i na tym kończy. Problem jest w tym, że
jest On nie tylko Bogiem miłości. Jest także święty, prawy i sprawiedliwy.

Zasadniczo znamy Boga poprzez Jego cechy. Nie są one Jego częścią.

Zwykłem myśleć, że gdybym wziął wszystkie te cechy — świętość, miłość, spra-
wiedliwość i prawość — i połączył razem, ich suma byłaby równoważna Bogu.
Tymczasem to nie jest prawda. Cecha nie jest czymś, co jest częścią Boga, lecz
tym, co jest dla Niego właściwe. Na przykład, gdy mówimy, że Bóg jest miłością,
nie mamy na myśli tego, że jest ona Jego częścią, lecz że jest czymś, co jest dla
Niego charakterystyczne. Kiedy Bóg kocha, jest po prostu sobą.

Oto problem, który pojawił się na skutek wkroczenia człowieka na drogę

grzechu. W odwiecznej przeszłości Bóg zdecydował się stworzyć człowieka. Wie-
rzę, że Biblia uczy, że Bóg zasadniczo stworzył człowieka po to, by podzielić się z
nim swoją miłością i wspaniałością. Lecz kiedy Adam i Ewa zbuntowali się i poszli
swoją drogą, grzech wszedł w ludzkość. W tym miejscu stali się oni grzeszni i od-
dzieleni od Boga. To jest ten „kłopot", w którym znalazł się Bóg. Stworzył mężczy-
znę i kobietę, by podzielić się z nimi swoją wspaniałością, lecz oni odrzucili jego
radę i przykazanie i zdecydowali się na grzech. Bóg zareagował swoją miłością,
aby ich zbawić. Lecz ponieważ jest nie tylko Bogiem kochającym, ale też sprawie-
dliwym, świętym i prawym, jego prawdziwa natura musiałaby zniszczyć każdego
grzesznego człowieka. Biblia mówi: „Zapłatą za grzech jest śmierć". Mógłbyś więc
powiedzieć, że Bóg miał pewien problem.

Bóg-Ojciec, Syn i Duch Święty — podjął decyzję. Jezus, Bóg Syn, weźmie

na siebie ludzkie ciało. Zostanie człowiekiem. Jest to opisane w Jan 1, gdzie jest
powiedziane, że Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. Także drugi
rozdział Listu do Filipian mówi, że Jezus ogołocił siebie samego i przyjął postać
człowieka.

Jezus był tym Bogiem-człowiekiem. Tak bardzo był człowiekiem, jakby nig-

dy nie był Bogiem i tak bardzo był Bogiem, jakby nigdy nie był człowiekiem. We-
dług swojego własnego wyboru przeżył życie bez grzechu, będąc całkowicie po-
słusznym Ojcu. Biblijna deklaracja, że „zapłatą za grzech jest śmierć" jego nie do-
tyczyła. Ponieważ był nie tylko ograniczonym człowiekiem, ale również nieograni-

42

background image

czonym Bogiem, mógł wziąć na siebie grzechy tego świata. Gdy przed prawie
dwoma tysiącami lat poszedł na krzyż, Bóg wylał swój gniew na swojego Syna. A
gdy Jezus powiedział: „Wykonało się", prawa i sprawiedliwa natura Boga została
usatysfakcjonowana. Mógłbyś powiedzieć, że w tym momencie Bóg „stał się wol-
ny", mógł postąpić z ludzkością miłosiernie, bez konieczności zniszczenia grzesz-
nego człowieka, ponieważ przez śmierć Jezusa na krzyżu sprawiedliwa natura
Boga została zadowolona.

Często stawiam ludziom pytanie: „Dla kogo umarł Jezus?" i zazwyczaj sły-

szę odpowiedź: „Dla mnie" lub „Dla całego świata". Wtedy mówię: „Tak, to praw-
da, lecz dla kogo jeszcze?" i wtedy przeważnie słyszę: „Nie wiem". Odpowiadam:
„Dla Boga Ojca". Chrystus umarł nie tylko dla nas, lecz także dla Niego. Jest to
opisane w trzecim rozdziale Listu do Rzymian, gdzie jest mowa o przebłaganiu.
Zasadniczo oznacza ono zaspokojenie czyichś żądań. Gdy Jezus umarł na krzy-
żu, zrobił to nie tylko dla nas, ale także dla spełnienia sprawiedliwych i świętych
żądań wynikających z podstawowych cech natury Boga.

Wydarzenie, które miało miejsce kilka lat temu w Kalifornii, ilustruje, co zro-

bił Jezus na krzyżu, aby rozwiązać problem, który miał Bóg z grzechem ludzkości.
Młoda kobieta została zatrzymana za przestępstwo drogowe. Postawiono ją
przed sędzią, który przeczytał pozew i powiedział: „Czy przyznaje się pani do
winy?". Kobieta odpowiedziała: „Tak". Sędzia uderzył młotkiem sędziowskim i
skazał ją na 100 dolarów grzywny lub 10 dni więzienia. Potem stała się rzecz za-
dziwiająca. Wstał, zdjął sędziowską togę, zszedł z podwyższenia, wyjął portfel i
zapłacił grzywnę. Jak to wyjaśnić? Był ojcem tej młodej kobiety. Kochał swoją cór-
kę, ale był sprawiedliwym sędzią. Jego córka złamała prawo i nie mógł jej po pro-
stu powiedzieć: „Ponieważ kocham cię tak bardzo, przebaczam ci. Możesz iść".
Gdyby tak zrobił, nie byłby sprawiedliwy. Nie postąpiłby zgodnie z prawem. Lecz
kochał swoją córkę tak bardzo, że zdecydował się zdjąć swoją sędziowską togę,
zejść na dół i w jej imieniu zapłacić grzywnę.

Ta ilustracja pokazuje w pewnym stopniu to, co uczynił dla nas Bóg przez

Jezusa Chrystusa. My zgrzeszyliśmy. Biblia mówi: „Zapłatą za grzech jest
śmierć". Niezależnie od tego, jak bardzo nas kocha, Bóg musiał wydać wyrok i
powiedzieć „śmierć" ponieważ jest prawy i sprawiedliwy. A potem, będąc pełnym
miłości, ukochał nas tak bardzo, że zdecydował się zejść na dół i w postaci czło-
wieka, Jezusa Chrystusa, ponieść za nas karę. Była nią śmierć Chrystusa na
krzyżu.

W tym miejscu wielu ludzi stawia pytanie: „Dlaczego Bóg nie mógł po pro-

stu przebaczyć?". Pewien dyrektor zakładu pracy powiedział: „Moi pracownicy
często łamią jakiś przepis i ja po prostu przebaczam im. Czy chcesz powiedzieć
mi, że potrafię zrobić coś, czego nie mógł zrobić Bóg?" Ludzie nie uświadamiają
sobie, że gdziekolwiek jest przebaczenie, tam jest zapłata. Na przykład, moja cór-
ka zniszczy lampę w moim domu. Jestem kochającym i przebaczającym ojcem,
więc wezmę ją na kolana, przytulę i powiem: „Nie płacz, kochanie. Tatuś cię ko-
cha i przebacza ci". W tym miejscu zwykle osoba, której opowiadam tę historię,
mówi: „O właśnie! Tak powinien zrobić Bóg!". Wtedy stawiam pytanie: „Kto zapła-
ci za lampę?". Oczywiście, ja. Zawsze jest jakaś cena przebaczania. Powiedzmy,

43

background image

że ktoś znieważy cię przed innymi, a ty później powiesz wspaniałomyślnie: „Prze-
baczam ci". Kto ponosi cenę zniewagi? Ty.

Tak właśnie postąpił Bóg. Powiedział: „Przebaczam ci". I zdecydował się

sam zapłacić cenę przez krzyż.

11. ON PRZEMIENIŁ MOJE ŻYCIE

Jezus Chrystus żyje. Fakt, że ja żyję i robię to, co robię, jest dowodem, że

Jezus Chrystus wstał z martwych.

Tomasz z Akwinu napisał: „W każdej duszy jest pragnienie szczęścia i zna-

czenia". Gdy byłem nastolatkiem, chciałem być szczęśliwy. Nie ma w tym nic złe-
go. Chciałem być jednym z najszczęśliwszych ludzi na całym świecie. Chciałem
także, aby moje życie miało znaczenie. Pragnąłem mieć odpowiedzi na pytania:
„Kim jestem?", „Dlaczego jestem właśnie tutaj?" i „Dokąd zmierzam?".

Bardziej jeszcze niż to chciałem być wolny. Chciałem być jednym z najbar-

dziej wolnych ludzi na całym świecie. Wolność dla mnie to nie pójście i robienie
tego, co się chce. Każdy może to robić i wielu ludzi tak robi. Wolność to „posiada-
nie siły, by robić to, o czym się wie, że powinno się to robić". Większość ludzi wie,
co powinni robić, lecz nie ma na to siły. Tacy ludzie są zniewoleni.

Tak więc, zacząłem szukać odpowiedzi. Wydawało się, że prawie każdy ma

jakąś religię, więc robiłem to, co było oczywiste — chodziłem do kościoła. Musia-
łem jednak trafić na niewłaściwy kościół. Niektórzy z was wiedzą, co mam na my-
śli: czułem się gorzej w środku niż na zewnątrz. Chodziłem rano, po południu i
wieczorem.

Byłem zawsze bardzo praktyczny i kiedy coś nie działało, odrzucałem to.

Odrzuciłem religię.

Zacząłem się zastanawiać, czy odpowiedzią nie jest pozycja. Może stanie

się to, gdy zostanę liderem, oddam się jakiejś sprawie i będę znany? Na pierw-
szym uniwersytecie, na którym byłem, studenccy liderzy nabijali sobie kabzy i nikt
im nie mógł nic zrobić. Poszedłem więc na wybory i zostałem starostą na swoim
roku. Dobrze było znać każdego w miasteczku. Odpowiadać każdemu, kto mówił:
„Cześć, Josh!", podejmować decyzje, wydawać uniwersyteckie pieniądze, pienią-
dze studenckie, zapraszać kogo chciałem na występy i atrakcyjne wykłady. To
było coś wspaniałego, lecz znudziło mi się, jak wszystko, czego próbowałem. Bu-
dziłem się w poniedziałek rano — zwykle z bólem głowy po poprzedniej nocy — i
myślałem: „No tak, znowu następne pięć dni". Cierpiałem od poniedziałku do piąt-
ku. Szczęście kręciło się wokół trzech nocy w tygodniu: piątku, soboty i niedzieli.
Potem błędne koło zaczynało się od nowa.

Tak, ogłupiałem ich na tym uniwersytecie. Myśleli, że jestem jednym z naj-

szczęśliwszych i mających najwięcej szczęścia facetów naokoło. Podczas kam-
panii politycznych używaliśmy hasła: „Szczęście to Josh!". Urządzałem więcej niż
ktokolwiek inny dyskotek za pieniądze studentów, ale oni nigdy nie uświadomili
sobie, że moje szczęście było takie samo jak wielu innych ludzi. Zależało od oko-
liczności. Gdy sprawy układały się dla mnie pomyślnie, wszystko było wspaniale.
Gdy komplikowały się, ja traciłem swoje szczęście.

44

background image

Byłem jak łódź na oceanie, miotana tu i tam przez fale okoliczności. Istnieje

biblijne słowo na opisanie tego typu życia: piekło. Lecz nie mogłem znaleźć niko-
go, kto żyłby inaczej, nie mogłem znaleźć nikogo, kto powiedziałby mi, jak żyć
inaczej i dałby mi siły do takiego życia. Wszyscy mówili mi, co powinienem robić,
lecz nikt z nich nie mógł dać mi mocy do tego. Stawałem się sfrustrowany.

Podejrzewam, że na uniwersytetach i akademiach w tym kraju niewielu jest

ludzi, którzy szczerzej niż ja próbowali znaleźć znaczenie, prawdę i cel swojego
życia.

Wtedy zauważyłem na uniwersytecie małą grupę ludzi: ośmiu studentów i

dwóch asystentów, w których życiu zdawało się być coś innego. Wydawało się,
że oni wiedzą, dlaczego wierzą w to, w co wierzą. Lubię być z takimi ludmi. Nie
obchodzi mnie to, że nie zgadzają się ze mną. Niektórzy z moich bliskich przyja-
ciół nie zgadzają się ze wszystkimi moimi przekonaniami, lecz ja ich cenię, gdyż
mają swoje (nie spotkałem wielu łudzi z przekonaniami, lecz gdy stykam się z
nimi, cenię ich). Wyglądało na to, że ludzie w tej małej grupie wiedzą, dokąd
zmierzają. A to jest coś niezwykłego wśród studentów uniwersytetu. Ci ludzie,
których zacząłem dostrzegać, nie tylko mówili o miłości. Oni się kochali. Wydawa-
ło się, że unoszą się ponad okolicznościami życia uniwersyteckiego. Ważną rze-
czą, którą zauważyłem, było to, że oni wydawali się posiadać szczęście, stan
umysłu, niezależny od okoliczności. Wyglądało, jakby mieli stałe wewnętrzne źró-
dło radości. Posiadali coś, czego mnie było brak.

Jak większość studentów, kiedy ktoś miał coś, czego ja nie miałem, zaczy-

nałem tego chcieć. Dlatego właśnie trzeba zamykać na klucz rowery stawiane na
terenie uniwersytetu. Gdyby wykształcenie było rozwiązaniem, szkoły wyższe by-
łyby najbardziej moralnymi częściami społeczeństwa. Lecz tak nie jest.

Tak więc zapragnąłem zaprzyjaźnić się z tymi intrygującymi ludźmi. Dwa ty-

godnie po podjęciu tej decyzji siedzieliśmy razem przy stole w klubie studenckim:
sześciu studentów i dwóch asystentów. Rozmowa zaczęła kierować się w stronę
Boga. Gdy jesteś osobą pozbawioną pewności a rozmowa koncentruje się na
Bogu, zaczynasz przygotowywać front obronny. Zajmujesz np. postawę: „Aa...,
chrześcijaństwo. To jest dla słabych. Ono jest nienaukowe".

Nudziło mnie to, więc w końcu popatrzyłem na jedną ze studentek, ładnie

wyglądającą dziewczynę (zawsze myślałem, że chrześcijanie są raczej brzydcy),
przechyliłem się do jej krzesła — nie chciałem, by inni myśleli, że się zaintereso-
wałem — i zapytałem: „Powiedz, co przemieniło wasze życie? Dlaczego ono tak
różni się od życia innych studentów i profesorów? Dlaczego?".

Młoda dziewczyna musiała być mocno przekonana. Popatrzyła mi prosto w

oczy, bez uśmiechu, i powiedziała dwa słowa, których nigdy nie spodziewałem się
usłyszeć jako rozwiązania problemu na uniwersytecie. Powiedziała: „Jezus Chry-
stus". Odpowiedziałem: „O nie! Nie dawaj mi tych śmieci. Mam dość religii. Mam
dosyć kościoła i Biblii. Nie mów mi tych sloganów o religii". Odparła: „Nie powie-
działam: religia. Powiedziałam: Jezus Chrystus". Powiedziała coś, o czym nigdy
przedtem nie słyszałem: chrześcijaństwo nie jest religią. Religia to ludzka próba
wypracowania drogi do Boga przez dobre uczynki. Chrześcijaństwo to Bóg przy-
chodzący do człowieka przez Jezusa Chrystusa i oferujący mu osobową więź ze

45

background image

sobą.

Na uniwersytetach prawdopodobnie znajduje się więcej ludzi z błędnymi

koncepcjami chrześcijaństwa niż gdziekolwiek indziej. Kiedyś spotkałem wykła-
dowcę, który powiedział na seminarium: „Każdy, kto chodzi do kościoła, staje się
chrześcijaninem". Odpowiedziałem mu: „Czy chodzenie do garażu zrobi z kogoś
samochód?". Chrześcijanin to ktoś, kto zaufał Chrystusowi.

Moi nowi przyjaciele postawili mnie przed intelektualnym wezwaniem do

zbadania twierdzeń, że Jezus Chrystus jest Synem Boga, że przyjął ludzkie ciało,
żył między ludmi i umarł na krzyżu za grzechy ludzkości, że został pogrzebany i
trzeciego dnia powstał z martwych, i że może przemienić życie człowieka w dwu-
dziestym wieku.

Myślałem, że to jakiś dowcip. Sądziłem w rzeczywistości, że większość

chrześcijan to chodzący idioci. Spotkałem kilku takich. Miałem zwyczaj dyskuto-
wać z nimi i bawiło mnie rozbijanie w proch ich argumentów. Wyobrażałem sobie,
że jeśli mają mózgi, to na pewno ich nie używają.

Lecz ci ludzie byli dla mnie wyzwaniem. W końcu przyjąłem je, ale moim

motywem była pycha — chciałem zbić ich twierdzenie. Nie wiedziałem jednak, że
istnieją fakty, że jest materiał dowodowy, który człowiek może rozważyć.

Ostatecznie, mój umysł doszedł do wniosku, że Jezus Chrystus musiał być

tym, za kogo się podawał. Ale to nie było wszystko. Mój umysł mówił mi, że to
była prawda, lecz moja wola ciągnęła mnie w innym kierunku. Odkryłem, że zo-
stanie chrześcijaninem to raczej problem woli, a nie intelektu. Jezus Chrystus
skierował do mnie bezpośrednie wezwanie, abym Mu zaufał. Pozwólcie, że spa-
rafrazuję: „Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli usłyszysz głos mój i otworzysz drzwi,
wstąpię do ciebie" (Obj 3,20). Nie obchodziło mnie to, czy chodził po wodzie i czy
zamienił wodę w wino. Nie chciałem zostać pajacem. Wiedziałem, że to będzie
najszybsza droga do skończenia moich zabaw. Tak więc mój umysł mówił mi, że
chrześcijaństwo jest prawdziwe, lecz moja wola kierowała się gdzie indziej.

Za każdym razem, gdy spotykałem tych rozentuzjazmowanych chrześcijan,

konflikt zaczynał się od nowa. Jeżeli byłeś kiedyś wśród szczęśliwych ludzi a sam
byłeś nieszczęśliwy, to wiesz, jak mogą zajść za skórę. Oni byli tak szczęśliwi a ja
tak nieszczęśliwy, że musiałem zrezygnować z przychodzenia do tego klubu,
gdzie ich spotykałem. Doszło do tego, że nie mogłem zasnąć do czwartej rano
chodząc spać o 22.00. Wiedziałem, że muszę wyrzucić to z moich myśli zanim
stracę rozum! Miałem zawsze otwarty umysł, ale nie tak bardzo, by go stracić.

Lecz ponieważ miałem otwarty umysł, 19 grudnia 1959 roku, o godz. 20.30,

podczas mego drugiego roku na uniwersytecie, zostałem chrześcijaninem.

Ktoś zapytał mnie kiedyś: „Skąd wiesz?" Odpowiedziałem: „Popatrz, moje

życie zmieniło się. Tej nocy modliłem się. Modliłem się o cztery rzeczy, by nawią-
zać osobistą więź ze zmartwychwstałym, żyjącym Chrystusem i od tego czasu
moje życie odmieniło się".

Po pierwsze, modliłem się: „Panie Jezu, dziękuję, że dla mnie umarłeś na

krzyżu". Po drugie: „Wyznaję te sprawy w moim życiu, z których nie jesteś zado-
wolony i proszę Cię o przebaczenie i oczyszczenie mnie" (Biblia mówi: Choćby
wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybielają). Po trzecie: „A teraz najlepiej

46

background image

jak umiem, otwieram Ci drzwi mojego serca i życia i ufam Ci jako memu Zbawcy i
Panu. Obejmij kontrolę nad moim życiem. Przemień mnie od wewnątrz. Uczyń
mnie takim człowiekiem, jakim chcesz, abym był". Ostatnia część mojej modlitwy
brzmiała: „Dziękuję Ci, że przyszedłeś do mego życia przez wiarę". Nie była to
wiara oparta na niewiedzy, lecz na dowodach faktów historycznych i Słowa Boże-
go.

Jestem pewien, że słyszeliście różnych religijnych ludzi mówiących o prze-

życiu „oświecenia". Mnie się nic takiego nie przydarzyło. Dokładnie nic. Nie wyro-
sły mi żadne skrzydła. Mówiąc prawdę, po tej decyzji czułem się jeszcze gorzej.
Dosłownie chciało mi się wymiotować. W głębi czułem się poważnie chory. „O
nie, w co ty się dałeś wciągnąć?" — myślałem. Czułem, że nie wygrzebię się już z
tego.

Jedno mogę powiedzieć: w okresie od pół roku do półtora po tym doświad-

czeniu odkryłem, że już muszę się wygrzebywać. Moje życie zostało przemienio-
ne. Kiedyś dyskutowałem z dziekanem wydziału historii pewnego uniwersytetu i
powiedziałem, że moje życie zostało przemienione. Dziekan przerwał mi: „Panie
McDowell, czy próbuje pan nam powiedzieć, że rzeczywiście Bóg przemienił
pana życie w dwudziestym wieku? Jakie dziedziny?". Po czterdziestu pięciu minu-
tach wyjaśnień powiedział :„W porządku. Wystarczy".

Jedną z dziedzin, o których mu powiedziałem, był mój niepokój. Zawsze

musiałem być czymś zajęty. Musiałem albo być przy mojej dziewczynie, albo
uczestniczyć w jakiejś gorącej dyskusji. Gdy chodziłem po miasteczku studenc-
kim, mój umysł był, jak trąba powietrzna, szarpany konfliktami tu i tam. Siadałem,
aby studiować czy rozmyślać i nie potrafiłem. Lecz w kilka miesięcy po podjęciu
tamtej decyzji dla Chrystusa, pojawił się pewien spokój umysłowy. Nie zrozumcie
mnie le. Nie mówię o nieobecności konfliktów. Tym, co znalazłem w więzi z Chry-
stusem, była nie nieobecność konfliktów, lecz zdolność do stawienia im czoła. Nie
zmieniłbym tego na nic innego na świecie.

Inną dziedziną, która zaczęła się zmieniać, były moje nerwy. Zwykle wście-

kałem się, gdy ktoś spojrzał mi prosto w oczy. Ciągle jeszcze chwyta mnie strach,
gdy przypomnę sobie, jak na pierwszym roku uniwersytetu omal nie zabiłem czło-
wieka. Moje nerwy były tak bardzo częścią mnie, że nie starałem się nawet świa-
domie ich zmienić. Po największym kryzysie, w jakim znalazły się moje nerwy,
odkryłem, że wszystko się skończyło. Tylko raz przez czternaście lat zdenerwo-
wałem się.

Jest jeszcze inna dziedzina, z której nie jestem dumny. Ale mówię o tym, bo

wielu ludzi musi doświadczyć tej samej przemiany w swoim życiu, a ja znalazłem
jej źródło: osobową więź ze zmartwychwstałym, żyjącym Jezusem. Tą dziedziną
jest nienawiść. Miałem wiele nienawiści w moim życiu. Nie było to coś, co otwar-
cie wyrażałem na zewnątrz, lecz raczej coś, co ścierało się w moim wnętrzu. By-
łem w niezgodzie z ludźmi, rzeczami i sprawami. Tak jak wielu innych żyłem w
przeczuciu grożącego mi niebezpieczeństwa. Zawsze, gdy spotkałem kogoś od-
miennego ode mnie, bałem się.

Lecz jednego człowieka nienawidziłem bardziej niż kogokolwiek innego na

świecie: mojego ojca. Nienawidziłem go całego. Był dla mnie miejscowym alkoho-

47

background image

likiem. Jeżeli pochodzisz z małego miasteczka i jedno z twoich rodziców nałogo-
wo pije, wiesz o czym mówię. Wszyscy o tym wiedzieli. Przyjaciele przychodzili
do szkoły i żartowali sobie z wyczynów mojego ojca. Nie myśleli, że mnie to mę-
czy. Byłem jak inni ludzie: śmiałem się na powierzchni, lecz, wierzcie mi, płaka-
łem w środku. Widziałem moją matkę zbitą tak bardzo, że nie mogła wstać, i leżą-
cą w oborze między krowami, na gnoju. Kiedy mieli przyjść znajomi, zabierałem
mojego pijanego ojca i związywałem go w oborze, a potem parkowałem samo-
chód za silosem. Mówiliśmy, że ojciec musiał gdzieś wyjechać. Myślę, że nikt nig-
dy nie nienawidził nikogo tak, jak ja mojego ojca.

Po podjęciu mojej decyzji — może pięć miesięcy później — miłość do Boga

weszła do mojego życia przez Jezusa Chrystusa i była tak silna, że zabrała tę
nienawiść i odwróciła ją do góry nogami. Byłem w stanie popatrzeć mojemu ojcu
prosto w oczy i powiedzieć: „Tato, kocham cię". I rzeczywiście tak było. Po niektó-
rych moich wyczynach był to dla niego szok.

Kiedy przeniosłem się na prywatny uniwersytet, miałem poważny wypadek

samochodowy. Znalazłem się w domu z unieruchomioną szyją. Nigdy nie zapo-
mnę, jak mój ojciec wszedł do mojego pokoju. „Synu, jak możesz kochać takiego
ojca jak ja?". Odpowiedziałem: „Tato, sześć miesięcy temu gardziłem tobą". Po-
tem podzieliłem się z nimi moimi odkryciami o Jezusie Chrystusie. „Pozwoliłem
Jezusowi Chrystusowi wejść do mojego życia. Nie potrafię tego całkowicie wyja-
śnić, lecz w rezultacie mojej więzi z nim potrafię kochać i akceptować nie tylko
ciebie, lecz także innych ludzi takimi, jakimi są".

Czterdzieści pięć minut później spotkało mnie jedno z największych wzru-

szeń mojego życia. Ktoś z mojej własnej rodziny, kto znał mnie tak dobrze, że nie
potrafiłbym zamydlić mu oczu, powiedział do mnie: „Synu, jeżeli Bóg może zrobić
w moim życiu to, co, jak widzę, zrobił w twoim, chcę dać mu możliwość". Zaraz
potem mój ojciec modlił się ze mną i zaufał Chrystusowi.

Zwykle przemiany zachodzą w ciągu kilku dni, miesięcy czy roku. Moje ży-

cie zmieniło się w okresie od pół do półtora roku. Życie mojego ojca zmieniło się
na moich oczach. Było to tak, jakby ktoś wyciągnął rękę i zapalił światło. Nigdy
przedtem ani potem nie widziałem tak nagłej przemiany. Po tym wydarzeniu mój
ojciec tylko raz dotknął butelki whisky. Podniósł ją tylko na wysokość ust i to było
wszystko. Doszedłem do jednego wniosku. Osobowa więź z Jezusem Chrystu-
sem przemienia życie.

Możesz śmiać się z chrześcijaństwa, możesz ironizować i drwić. Ale ono

działa. Przemienia życie. Jeżeli ufasz Chrystusowi, zacznij obserwować swoje po-
stawy i działania, ponieważ Jezus Chrystus zajmuje się przemienianiem życia.

Lecz chrześcijaństwo nie jest czymś, co możesz wepchnąć komuś przez

gardło czy zmusić go do tego. Ty masz swoje życie i ja mam swoje. Wszystko, co
mogę zrobić, to powiedzieć ci, czego się nauczyłem. Potem wszystko zależy od
twojej decyzji.

Może pomoże ci modlitwa, którą ja się modliłem:
„Panie Jezu, potrzebuję Cię. Dziękuję, że umarłeś dla mnie na krzyżu.

Przebacz mi i oczyść mnie. Ufam ci jako Zbawcy i Panu. Uczyń mnie takim, jakim
chcesz, abym był. W imię Chrystusa. Amen".

48


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jezus więcej niż cieśla
McDowell Josh Jezus wiecej niz ciesla
Fundusze obligacji, które zarabiają więcej niż inne
28 Struktura magii Ksztaltowanie ludzkiej psychiki czyli wiecej niz NLP Czesc 1 magia
wiecej niz wyciszenie, My i nasze problemy, depresja i zajęcia na oddziale dziennym szpitala
SZAFRAN TO WIĘCEJ NIŻ?NNA PRZYPRAWA
Blog, wiecej niz internetowy pamietni
pokój to coś więcej niż brak wojennych działań, Katecheza, 5 PIERWSZYCH SOBOT 1
Zbawienie to cos wiecej niz szostka w Duzego Lotka, KONSPEKTY KSM
Powiedzieć więcej niż się wie
Zablokowanie możliwości wprowadzenie więcej niż jednego określonego znaku to TextBoxa, excel
Pantenol więcej niż ulga przy oparzeniach
Więcej niż Prawo Przyciągania
Na państwo płacimy 2,5 krotnie więcej niż Amerykanie
Gronkowska Ogród i dużo więcej niż tylko ogród
Oświadczenie o niepobieraniu świadczeń na więcej niż 1 kierunku, Studia FiR, Sem 1, Stypendium
Etyka – coś więcej niż tylko uległość, Deontologia - Etyka
Polacy przeczytali z czarnych skrzynek więcej niż Rosjanie
Konta wynikowe, Jeżeli jedną operację dokumentuje więcej niż jeden dowód lub więcej niż jeden egzemp

więcej podobnych podstron