Nihilizm O Serafin Rose

background image

O.

S

ERAPHIM

R

OSE

N

IHILIZM

Tłumacz: Marek Dądela

background image

P

RZEDMOWA WYDAWCY

We wczesnych latach 60. w mieszkaniu w piwnicy niedaleko

centrum San Francisco Eugene Rose, przyszły ojciec

Seraphim, usiadł przy swoim biurku pokrytym stosem

książek i papierów. W pokoju panował wieczny półmrok,

jedyne światło padało przez niewielkie okno. Kilka lat przed

przeprowadzką Eugene’a do tego mieszkania dokonano w

tym pokoju morderstwa i niektórzy twierdzili, że wciąż

przebywa tam złowrogi duch. Jednak Eugene, jakby rzucając

wyzwanie temu duchowi oraz najczarniejszym duchom

otaczającego go miasta, zawiesił w tym pokoju ikony, przed

którymi zawsze paliła się lampadka.

W pokoju tym Eugene podjął się spisać monumentalną

kronikę z wojny toczonej przeciwko Bogu przez

współczesnego człowieka, o jego wysiłkach zniszczenia

starego porządku i uczynienia nowego, bez Chrystusa, aby

zaprzeczyć istnieniu Królestwa Bożego i na jego miejsce

stworzyć własną ziemską utopię. Praca ta miała nosić tytuł

Królestwo człowieka a Królestwo Boga.

Zaledwie parę lat wcześniej Eugene sam wpadł w sidła

królestwa człowieka i znosił w nim wielkie udręki;

uczestniczył także w wojnie przeciwko Bogu. W swoich

młodych, twórczych latach odrzucił protestantyzm jako nie

przekonywujący i bezowocny, brał udział w ruchach

background image

kontrkultury lat 50., zagłębiał się w religie i filozofie

Wschodu, dla których Bóg jest całkiem bezosobowy.

Podobnie do współczesnych mu artystów i pisarzy pure

nonsensu doświadczał pomieszania zmysłów, odrzucał

proces logicznego myślenia, aby móc "przebić się na drugą

stronę". Czytał teksty szalonego "proroka" nihilizmu

Friedricha Nietzschego, aż w końcu jego słowa zadźwięczały

w jego duszy elektryczną, piekielną mocą. Wszelkimi

sposobami poszukiwał prawdy, czy też rzeczywistości, przy

pomocy umysłu; jednak wszystkie te próby okazały się

porażką. Został doprowadzony do takiego stanu rozpaczy, że

kiedy później ktoś prosił go, aby to opisał, mógł tylko

powiedzieć: "Byłem w piekle". Popadł w pijaństwo, mocował

się z Bogiem, o którym głosił, że umarł, walił rękami w

podłogę i krzyczał, aby zostawił go w spokoju. Pewnego razu

po pijanemu napisał: "Jestem chory, tak jak wszyscy ludzie,

których nie ogarnia Boża miłość".

"Ateizm, – pisał Eugene w późniejszych latach – prawdziwy

‘egzystencjalny’ ateizm, płonie nienawiścią do pozornie

niesprawiedliwego i niemiłosiernego Boga, którego drogi są

niewytłumaczalne nawet dla najbardziej wierzącego

człowieka. Niejeden raz zostało to do końca objawione w

oślepiających wizjach Boga, którego prawdziwi ateiści

desperacko szukają. To Chrystus działa w ich duszach.

Antychrysta nie znajdziecie w pierwszym rzędzie u wielkich

buntowników, ale raczej u małych potakiwaczy, u których

background image

Chrystus jest tylko na ustach. Nietzsche obwołując sam

siebie antychrystem, udowodnił tym samym swój wielki głód

Chrystusa..."

W takim właśnie stanie wielkiego głodu znalazł się Eugene

pod koniec lat 50. Wtedy, jakby nagły powiew wiatru, w jego

życiu pojawiła się rzeczywistość, której nigdy nie mógłby

przewidzieć. W oczekiwaniu na bliski koniec swojego życia

tak wspominał ten moment:

"Przez lata moich studiów zadowolony byłem z tego, że

mogłem być ‘ponad wszystkimi tradycjami’ ale jakoś

pozostawać im wierny... Do cerkwi prawosławnej poszedłem

tylko po to, aby popatrzeć na inną ‘tradycję’. Kiedy jednak

wszedłem do cerkwi po raz pierwszy (była to rosyjska

cerkiew w San Francisco) wydarzyło się ze mną coś, czego

nie doświadczyłem ani w buddyjskich, ani w też żadnych

innych wschodnich świątyniach; coś w moim sercu

powiedziało, że to jest ‘dom’, że wszystkie moje

poszukiwania skończyły się. Nie wiedziałem wcale, co to ma

znaczyć, ponieważ nabożeństwo było mi raczej obce,

odprawiane w nieznanym języku. Coraz bardziej regularnie

zacząłem uczęszczać na nabożeństwa cerkiewne, stopniowo

ucząc się języka i zwyczajów... Podczas mojego obcowania z

Prawosławiem i z ludźmi prawosławnymi w mojej

świadomości pojawiła się całkiem nowa myśl: Prawda to nie

jest jakaś abstrakcyjna idea, poszukiwana i zrozumiana przez

background image

umysł, ale jest ona czymś osobowym – a nawet Osobą –

poszukiwaną i umiłowaną sercem. W taki oto sposób

spotkałem Chrystusa."

W swoim piwnicznym pokoiku podczas pracy nad

Królestwem człowieka a królestwem Boga, Eugene wciąż

zmagał się z tym, co odnalazł. Natknął się na Prawdę w

nienaruszonym obrazie Chrystusa zachowanym w Cerkwi

Prawosławnej, ale pragnął wejść do tego, co nazywał

"sercem serc" Cerkwi, do jej wymiaru mistycznego. Pragnął

Boga, pragnął Go rozpaczliwie. Jego pisarstwo od tego

momentu stało się dla niego rodzajem katharsis, środkiem

do wydobycia się z fałszu, z podziemnych ciemności na

światło dnia. Mimo że te pierwsze prace są w tonie dużo

bardziej filozoficzne od jego późniejszych książek, zrodziły

się one z wielkiego cierpienia, które wciąż było bardzo

świeże w jego duszy. Po prostu naturalne było, że wtedy

więcej chciał pisać o królestwie człowieka, w którym trudził

się i męczył przez całe życie, niż o Królestwie Boga, do

którego zdążył zaledwie przelotnie zajrzeć. Królestwo Boga

wciąż oglądał jakby przez pryzmat królestwa człowieka.

Ze wszystkich zaplanowanych czternastu rozdziałów

swojego magnum opus, Eugene przepisał na maszynie w

kompletnej formie tylko siódmy; reszta pozostała w postaci

ręcznych notatek. Ten siódmy rozdział prezentujemy

poniżej, dotyczy on filozofii nihilizmu.

background image

Nihilizm – przekonanie, że nie ma absolutnej prawdy, że

wszystkie prawdy są relatywne – jak twierdził Eugene jest

podstawową filozofią XX wieku: "Stał się obecnie tak

rozpowszechniony i wszechobecny, przeniknął tak bardzo

głęboko do umysłów i serc wszystkich ludzi dzisiaj żyjących,

że nie ma już nawet jakiegoś ‘frontu’ na którym można by go

zwalczać". Mówił, że duch tej filozofii "wyrażone zostało

najpełniej przez Nietzschego i przez postacie Dostojewskiego

w zdaniu: ‘Bóg umarł, przeto człowiek stał się Bogiem i

wszystko stało się możliwe".

Ze swojego własnego doświadczenia Eugene wiedział, że

współczesny człowiek nie może w pełni przyjść do Chrystusa,

jeżeli najpierw nie uświadomi sobie, jak daleko on sam i całe

społeczeństwo odpadło od Niego, to znaczy jeżeli po raz

pierwszy nie stawi czoła samemu nihilizmowi. "Współczesny

nihilizm przebywa w każdym – napisał – a tych, którzy nie

podejmują z Bożą pomocą z nim walki w imię Absolutnego,

Istniejącego Boga, już dawno nihilizm pochłonął. Zostaliśmy

doprowadzeni na skraj otchłani nicości i, czy poznajemy jej

naturę czy nie, poprzez pokrewieństwo do obecnej w nas

nicości, będziemy przez nią pochłonięci bez żadnej nadziei

odkupienia – jeżeli tylko nie przylgniemy pełni mocnej wiary

do Chrystusa, bez którego naprawdę jesteśmy niczym".

background image

Jako pisarz Eugene czuł, że musi wzywać swoich

współczesnych do wyjścia z otchłani. Pisał nie tylko z

powodu własnego pragnienia Boga, ale z powodu swojej

troski o innych, którzy również Go pragnęli – nawet tych

którzy, tak jak wcześniej on sam, odrzucili Boga lub z

powodu wielkiej tęsknoty podjęli z Nim wojnę.

Z powodu tego bólu serca, z powodu mroku swojego

wcześniejszego życia Eugene przemawia do współczesnej

ludzkości, która sama znajduje się w tym samym mroku i

bólu. Teraz, czterdzieści lat po napisaniu tej książki, kiedy siły

nihilizmu oraz ofensywa antychrześcijańska jeszcze głębiej

przeniknęły tkankę społeczeństw, jego słowa są potrzebne

jak nigdy. On, który rozpoznał i zwalczył nihilizm w sobie

samym, jest w stanie uchronić nas od porwania przez tego

duszo-zgubnego ducha, oraz pomóc przylgnąć do Chrystusa,

Wiecznej Prawdy, która przybrała ludzkie ciało.

Hieromnich Damascene (Christensen)

Bractwo św. Hermana z Alaski

background image

W

STĘP

-

K

WESTIA PRAWDY

Czym jest ów nihilizm, w którym dopatrujemy się źródeł

rewolucji czasów współczesnych? Odpowiedź na pierwszy

rzut oka nie wydaje się trudna; od razu przychodzi do głowy

kilka oczywistych przykładów: kuriozalny hitlerowski

program zagłady, rewolucja bolsze-wicka, dadaistyczny atak

na sztukę. Nihilizm jest tłem z którego ruchy te wypływają,

repre-zentowane w szczególności przez kilku "opętanych"

osobników schyłku XIX wieku – poetów takich jak Rimbaud i

Baudelaire, rewolucjonistów jak Bakunin i Nieczajew,

"proroków" jak Nietzsche. Nihilizm istnieje też na dużo

skromniejszym poziomie, wśród ludzi nam współczesnych,

jako nieokreślony niepokój, który popycha wielu z nich do

podążania w tłumie za iluzjonistami typu Hitlera, a innych do

szukania ucieczki w narkotykach albo fałszywych religiach,

albo do popełniania tych "nonsensownych" zbrodni, które

stają się coraz bardziej charakterystyczne dla naszych

czasów. Jednak pokazują one wyłącznie spektakularną po-

wierzchnię problemu nihilizmu. Bez zagłębiania się pod ową

widoczną powierzchnię nie jest łatwo nawet wyliczyć

wszystkie te przejawy nihilizmu; jednak cel jaki postawiliśmy

przed sobą w tym rozdziale jest szerszy: chcemy zrozumieć

naturę całego ruchu, którego te zjawiska są tylko skrajnymi

przykładami.

background image

Aby to uczynić, niezbędne będzie uniknięcie dwóch

groźnych pułapek leżących po obu stronach ścieżki, którą

wybraliśmy, do których, albo do jednej, albo do drugiej,

wpadło więk-szość komentatorów nihilistycznego ducha

naszych czasów. Jest to pułapka apologii albo gwałtownej

krytyki.

Każdy człowiek, który świadomy jest oczywistych

niedoskonałości i zła współczesnej cywilizacji, które stały się

bezpośrednim bodźcem i przyczyną reakcji nihilistycznej –

jednak zobaczymy, że były one raczej owocem rozwijającego

się już nihilizmu – nie może nie odczuwać pewnej sympatii

przynajmniej do niektórych ludzi, którzy brali udział w tym

ruchu. Ta sympatia może przybrać też formę współczucia dla

tych, którzy mogli, z pewnego punktu widzenia, stać się

niewinnymi "ofiarami" uwarunkowań, przeciwko którym

skierowali swoje siły; albo też można wyrazić to w

popularnej opinii, że pewne rodzaje zjawiska nihilizmu miały

w rzeczywistości "pozytywne" znaczenie i odegrały ważną

rolę w "rozwoju i postępie" w nowożytnej historii człowieka.

To ostatnie podejście samo w sobie jest jednym z bardziej

oczywistych owoców rozważanego tutaj nihilizmu, ale to

pierwsze podejście wydaje się nie być całkowicie

pozbawionym prawdy czy słuszności. Jednak właśnie z tego

powodu musimy bardzo uważać, aby nie nadać temu

nadmiernego znaczenia. W przymglonej atmosferze inte-

lektualnej, która przenika współczesne liberalne i

background image

humanistyczne kręgi, wszystko przychodzi zbyt łatwo i

gładko pozwalamy sobie na przejście od sympatyzowania z

niefortunnymi myśli-cielami do podatności na ich ideologię.

Z pewnością nihiliści są w pewnym sensie "chorzy", ale ich

choroba jest świadectwem choroby toczącej całą epokę,

której najlepsze cząstki – we-spół z najgorszymi – skierowały

się w stronę nihilizmu; jednak choroba ta nie została wyle-

czona, ani nawet prawidłowo zdiagnozowana, właśnie z

powodu tej "sympatii". W każdym razie nie ma kogoś

takiego jak całkowicie "niewinna ofiara". Nihiliści są w

sposób zbyt oczywisty wmieszani w najgorsze grzechy i

zbrodnie, jakie rodzaj ludzki popełnił w naszym wieku; gdy

chwytają za broń – a czynią to wszyscy nihiliści – to nie tylko

przeciwko

rzeczy-wistym

czy

wyimaginowanym

"nadużyciom"

i

"niesprawiedliwości"

w

porządku

społecznym czy religijnym, ale także przeciwko porządkowi

samemu oraz przeciwko prawdzie, która leży u podstaw

tego porządku. W ten sposób nihiliści biorą aktywny udział

w dziełach szatana (gdyż właśnie o to mu chodzi), tak że nie

mogą żadnym sposobem usprawiedliwiać się baj-kami o

"niewinnych ofiarach". Nikt nie służy szatanowi wbrew

swojej woli.

Jednak jeśli nasze intencje dalekie są od "apologii", to

również nie jest naszym celem sama krytyka. Na przykład nie

wystarczy potępić nazizm czy bolszewizm za ich "barbarzyń-

stwo", "bandytyzm" czy "nierozumność", a artystyczną i

background image

literacką

awangardę

za

jej

"pesy-mizm"

czy

"ekshibicjonizm"; nie wystarczy bronić "demokracji" w imię

"cywilizacji", "po-stępu" i "humanizmu", albo też bronić

"własności prywatnej" czy "swobód obywatelskich". Takie

argumenty, nawet jeżeli wiele z nich posiada pewną

słuszność, dość często odchodzą od istoty zagadnienia; atak

nihilizmu dotarł zbyt głęboko, jego program jest zbyt

radykalny, aby przy ich pomocy skutecznie mu się

przeciwstawić. Nihilizm skażony jest błędem od sa-mych

korzeni, a błąd może pokonać wyłącznie Prawda. Większość

krytyków nihilizmu wcale nie bada jego korzeni, jak

zobaczymy jest to spowodowane tym, że nihilizm stał się w

na-szych czasach tak szeroko rozpowszechniony i

wszechobecny, że przeniknął całkowicie i bardzo głęboko do

umysłów i serc wszystkich żyjących obecnie ludzi, tak że już

nawet nie istnieje żaden "front" na którym można by go

zwalczać; wszyscy, którzy sądzą, że z nim wal-czą, często

używają broni z jego własnego arsenału, która ostatecznie

obraca się przeciw nim samym.

Niektórzy, gdy już poznali nasze zamierzenia, zaprotestują

może, że ustawiliśmy nasze sieci zbyt szeroko; że

przesadziliśmy z tym panowaniem nihilizmu; a jeżeli nie,

wtedy zjawi-sko to jest tak powszechne, że nie mamy szans,

aby się z nim uporać. Musimy przyznać, że nasze zadanie

jest ambitne przede wszystkim z powodu wieloznaczności

wielu nihilistycz-nych przejawów; i rzeczywiście, gdybyśmy

background image

mieli podjąć staranne badanie tego problemu, nasza praca

nie miałaby końca.

Możliwe jest jednak, by ustawić nasze sieci szeroko i wciąż

złapać w nie poszukiwaną rybę, ponieważ mimo wszystko

jest to pojedyncza i duża ryba. Oczywiście kompletne udo-

kumentowanie zjawiska nihilizmu jest poza naszym

zasięgiem, ale zbadanie unikalnej nihili-stycznej mentalności,

która leży u jego podstaw, oraz jego bezspornych

konsekwencji i jego roli we współczesnej historii, z

pewnością jest możliwe.

Po pierwsze, spróbujemy opisać tutaj tę mentalność,

przynajmniej w kilku najważniej-szych przejawach, oraz

podać szkic jej rozwoju historycznego. Potem bardziej

szczegółowo zajmiemy się jej znaczeniem i jej planem

działania. Ale zanim to nastąpi, musimy dokładnie zdać sobie

sprawę, o czym chcemy mówić. Musimy więc zacząć od

definicji nihilizmu.

To zadanie nie zajmie dużo czasu, nihilizm został

zdefiniowany, i to całkiem zwięźle, przez filar filozofii

nihilizmu, Nietzschego. "Nie ma prawdy, nie ma absolutnego

stanu rze-czy, żadnych ‘rzeczy samych w sobie’. Tylko to jest

nihilizmem, i to najbardziej skrajnym".

background image

"Nie ma prawdy": spotkaliśmy się już z tym stwierdzeniem

w tej książce i będzie ono powracać na dalszych stronach,

gdyż najgłębszym zagadnieniem nihilizmu jest kwestia praw-

dy; w rzeczywistości jest to pytanie o prawdę.

Ale co to jest prawda? Pytanie to przede wszystkim dotyczy

logiki: przed omówieniem samej treści prawdy musimy

zbadać samą możliwość oraz warunki jej zaistnienia. Przez

"prawdę" rozumiemy oczywiście – co zaprzeczenie

Nietschego jasno precyzuje – absolutną prawdę, którą już

zdefiniowaliśmy jako wymiar początku i końca rzeczy.

"Prawda absolutna" – dla pokolenia wychowanego na

sceptycyzmie i nie przyzwyczajo-nego do żadnej poważnej

myśli, określenie to posiada staroświecki wydźwięk. Panuje

po-wszechne przekonanie, że nikt nie jest na tyle naiwny,

aby uwierzyć w "prawdę absolutną"; każda prawda, aż do

naszego "oświeconego wieku", jest względna. To ostatnie

stwierdzenie, brzmiące: "każda prawda jest względna", jest

popularną wersją stwierdzenia Nietzschego: "nie ma

(absolutnej) prawdy", które jest fundamentalną doktryną

nihilizmu, jednakową dla mas i dla elit.

W naszym wieku "prawda relatywna" obecna jest głównie

w wiedzy naukowej, która rozpoczyna od obserwacji i

przechodząc przez logikę rozwija się w uporządkowany

sposób od znanego do nieznanego. Jest zawsze

background image

dyskursywna, uwarunkowana, zawierająca zastrzeże-nia,

zawsze wyrażona w "relacji" do czegoś innego, nigdy nie

istniejąca

samodzielnie,

nigdy

kategoryczna,

nigdy

"absolutna".

Bezrefleksyjny specjalista-naukowiec raczej nie widzi

potrzeby dla jakiegoś innego ro-dzaju wiedzy, zajęty

wymaganiami swojej specjalności nie ma ani czasu, ani

ochoty na "abs-trakcyjne" pytania, które na przykład mogą

analizować podstawowe założenia jego specjalno-ści. Gdy

jest naciskany, albo gdy jego umysł spontanicznie zada tego

typu pytania, prawdo-podobnie jego ciekawość będzie

zaspokojona popularnym wyjaśnieniem: każda prawda jest

empiryczna, każda prawda jest relatywna.

Oczywiście oba stwierdzenia są wewnętrznie sprzeczne.

Pierwsze z nich w ogóle nie jest empiryczne, ale

metafizyczne,

a

drugie

samo

jest

stwierdzeniem

absolutnym. Dla krytycznego obserwatora pytanie o prawdę

absolutną zostało postawione przede wszystkim z powodu

ta-kich wewnętrznych sprzeczności, a pierwsza logiczna

konkluzja do której musi on dojść jest taka: jeżeli w ogóle

jest jakaś prawda, to nie może być ona zaledwie

"relatywna". Podstawą współczesnej nauki, jak każdego

systemu wiedzy, są niezmienne i absolutne aksjomaty; gdy-

by ich nie było, nie byłoby również żadnej wiedzy, nawet tej

najbardziej "refleksyjnej", gdyż nie byłoby żadnych

background image

kryteriów, według których można by dokonywać klasyfikacji

czegokol-wiek jako wiedzy i prawdy.

To prawo prowadzi do oczywistego wniosku: absolut nie

może zostać osiągnięty środ-kami relatywnymi. Mówiąc

inaczej, nie można ustalić podstawowych aksjomatów

jakiegoś systemu wiedzy przy pomocy tej wiedzy, muszą one

zostać nadane z góry; nie są one obiek-tem naukowego

eksperymentu, ale są przedmiotem wiary.

Omówiliśmy w poprzednich rozdziałach powszechność

wiary, widząc w niej fundament wszelkiej ludzkiej

działalności i wiedzy. Zobaczyliśmy też, że wiara, aby nie

padła ofiarą subiektywnych złudzeń, musi być zakorzeniona

w

prawdzie.

Zatem

uzasadnionym

i

naprawdę

nieuniknionym jest pytanie: czy zasadnicze aksjomaty wiary

naukowej – jak na przykład spójność i jednorodność natury,

subiektywność ludzkiej wiedzy, zdolność rozumu do wypro-

wadzania wniosków z obserwacji – są ustanowione na

absolutnej prawdzie; jeżeli nie, są ni-czym więcej jak

niesprawdzalnymi możliwościami. Wielu naukowców i

humanistów, którzy nie chcą kłopotać się myśleniem o

rzeczach ostatecznych, przyjęło "pragmatyczne" stanowi-

sko, dla którego te podstawowe aksjomaty to nic więcej jak

hipotezy eksperymentalne, które są weryfikowane przez

wspólne doświadczenia. Jest to stanowisko z pewnością

niezadowala-jące, może dawać ono tylko psychologiczne

background image

wyjaśnienie wiary, które te aksjomaty inspirują, jednak

ponieważ nie kładzie fundamentów tej wiary na prawdzie,

pozostawia ten naukowy gmach na ruchomych piaskach i

nie daje pewnej ochrony przed wiatrami irracjonalizmu, któ-

re okresowo go atakują.

W rzeczywistości, czy to w zwykłej naiwności, czy też w

wyniku głębszego wglądu, któ-rego nie można uzasadnić

argumentami, większość naukowców i humanistów uważa

bez wątpienia, że ich wiara ma jakiś związek z prawdą

rzeczy. To, czy ta wiara jest uzasadniona czy nie, to

oczywiście jest inny problem, jest to pytanie metafizyczne.

Ale jedno jest pewne, że wiara ta nie jest uzasadniona przez

raczej prymitywną metafizykę większości naukowców.

Każdy człowiek, jak to widzieliśmy, żyje dzięki wierze;

podobnie też każdy człowiek, co jest mniej oczywiste, ale nie

mniej pewne, jest filozofem. Wymaganie czegokolwiek od

ja-kiejś wiedzy, a żaden z żyjących ludzi nie może się od tego

uwolnić, pociąga za sobą teorię i standardy wiedzy oraz

wyobrażenia tego, co jest ostatecznie znane i prawdziwe. Ta

zasadni-cza prawda, czy to pod pojęciem Boga chrześcijan,

czy po prostu podstawowej zasady spój-ności rzeczy, jest

podstawową zasadą metafizyki, prawdą absolutną. Ale z

uznaniem takiej zasady, logicznie nieuniknionej, teoria

"relatywizmu prawdy" załamuje się, sama ujawniając się

jako absolut wewnętrznie sprzeczny.

background image

Ogłoszenie "relatywizmu prawdy" prowadzi do czegoś, co

możemy nazwać "negatywną metafizyką", jednak wciąż

metafizyką. Istnieje kilka głównych form "negatywnej

metafizy-ki", a ponieważ każda zawiera inne sprzeczności

oraz odwołuje się do całkiem innej mental-ności, dobrze

będzie poświęcić osobny akapit na przyjrzenie się każdej z

nich. Możemy po-dzielić je na dwie zasadnicze kategorie:

"realizmu" i "agnostycyzmu", z których każda z kolei może

być jeszcze podzielona na formę "naiwną" i "krytyczną".

"Naiwny realizm" albo "naturalizm" mówiąc ściśle nie

zaprzecza

absolutnej

prawdzie,

ale

raczej

stawia

samodzielnie absolutne twierdzenia, których nie da się

obronić. Odrzucając każdy "idealny" czy "duchowy" absolut

żąda absolutnej prawdy od "materializmu" i "deter-

minizmu". Ta filozofia jest wciąż żywa w pewnych kręgach,

jest to oficjalna doktryna mark-sizmu i jest wykładana przez

wielu mało wyrafinowanych zachodnich myślicieli. Jednak

główny nurt współczesnej myśli pozostawił tę filozofię z tyłu,

dzisiaj wydaje się być ona tyl-ko osobliwym reliktem

nieskomplikowanych,

ale

minionych

już

czasów

wiktoriańskich, kie-dy wielu przenosiło na "naukę"

posłuszeństwo i uczucia, które kiedyś odczuwało w stosunku

do religii. Jest to niemożliwa do sformułowania metafizyka

"naukowa", niemożliwa gdyż nauka z natury swojej jest

wiedzą o szczegółach, a metafizyka jest wiedzą o tym, co

background image

leży u podstaw tych szczegółów i co z nich wynika. Jest to

samobójstwo filozofii, gdyż przyjmując "materializm" i

"determinizm" czyni tę całą filozofię bardzo ułomną, gdyż

musi zakładać, że filozofia, jak wszystko inne, podlega

determinizmowi. Jej obrońcy mogą twierdzić tylko, że ich

filozofia ponieważ istnieje, jest "nieuchronna", co wcale nie

oznacza, że jest "prawdzi-wa". W rzeczywistości filozofia ta,

jeżeli jest konsekwentna, pozbywa się całkowicie katego-rii

prawdy, jednak jej zwolennicy, którzy nie myślą tak

konsekwentnie i głęboko, wydają się być nieświadomi tej

poważnej sprzeczności. Ten konflikt ujawnia się na mniej

abstrakcyjnym poziomie, w działaniach altruistycznych i

idealistycznych, na przykład rosyjskich nihilistów XIX

stulecia, które stoją w rażącej sprzeczności do ich czysto

materialistycznych i egoistycz-nych teorii; Włodzimierz

Sołowiow zręcznie wskazał na tę rozbieżność przez

przypisanie jej sylogizmu: "Człowiek pochodzi od małpy, a

zatem powinniśmy się nawzajem kochać".

Cała filozofia do pewnego stopnia zakłada autonomię idei, a

więc filozoficzny "materia-lizm" jest też jakimś rodzajem

"idealizmu". Można powiedzieć, że jest to wyznanie tych,

któ-rych idee nie wznoszą się ponad to, co widać gołym

okiem, których pragnienie prawdy jest łatwo zaspokojone

przez naukę, tak że z niej czynią swój absolut.

background image

"Krytyczny realizm" lub "pozytywizm" jest bezpośrednim

zaprzeczeniem prawdy meta-fizycznej. Wychodząc z tych

samych naukowych inklinacji, jak jeszcze bardziej naiwny od

niego naturalizm, wykazuje większy umiar w całkowitym

porzucaniu absolutu i w ogranicza-niu się do "empirycznej",

"relatywnej" prawdy. Zauważyliśmy już sprzeczność tego

stanowi-ska: zaprzeczenie prawdzie absolutnej samo w

sobie jest "prawdą absolutną"; tak samo jak w przypadku

naturalizmu, przyjęty na samym początku pierwszy postulat

pozytywizmu jest jego zaprzeczeniem.

"Agnostycyzm" tak jak "realizm" może być podzielony na

"naiwny" i "krytyczny". "Naiwny" lub "doktrynerski

agnostycyzm" zakłada absolutną niemożność poznania

jakiejkolwiek absolutnej prawdy. Mimo że twierdzenie to

brzmi bardziej skromnie od postulatów pozytywizmu, wciąż

jeszcze najwyraźniej żąda zbyt wiele: jeśli rzeczywiście wie,

że absolut jest "niepoznawalny", to wtedy wiedza ta sama w

sobie jest "absolutna". Taki agnostycyzm jest faktycznie

jakąś odmianą pozytywizmu próbującą, bez większego

sukcesu, pozbyć się tkwiących w nim sprzeczności.

Dopiero w "krytycznym" lub "czystym agnostycyzmie" w

końcu możemy odnaleźć coś, co wydawać się może

pomyślnym odrzuceniem absolutu, niestety, to odrzucenie

pociąga za sobą odrzucenie wszystkiego i kończy się, jeśli

jest konsekwentne, w całkowitym solipsy-zmie. Taki

background image

agnostycyzm jest prostym stwierdzeniem faktu: nie wiemy,

czy istnieje jakaś ab-solutna prawda, albo jaka może być jej

natura, jeśli by istniała; bezpośrednim wnioskiem z tego

stwierdzenia jest wniosek – musimy zadowolić się

empiryczną i relatywną prawdą, którą możemy poznać. Ale

co to jest prawda? Czym jest wiedza? Jeżeli nie ma ogólnie

obowiązują-cych kryteriów, dzięki którym można poddać

takie rzeczy ocenie, nie można ich nawet zdefi-niować.

Agnostyk, nawet jeżeli uzna tę krytykę, wcale go to nie

wzruszy;

stoi

na

stanowisku

"pragmatyzmu",

"eksperymentalizmu", "instrumentalizmu": nie ma prawdy,

ale człowiek może żyć, może przejść przez świat bez niej.

Takie stanowisko było bronione w wysokich, jak również w

bardzo niskich sferach, w naszym antyintelektualnym

stuleciu, ale mało kto może stwierdzić, że intelektualnie jest

ono nieodpowiedzialne. Jest to ostateczne porzucenie

prawdy, lub raczej rezygnacja z prawdy na rzecz siły, czy to

będzie siła narodu, rasy, klasy, czy też przyjemności, czy

jakakolwiek inna przyczyna, która jest teraz w stanie

przyciągać ludzkie siły witalne, dawniej oddane prawdzie.

"Pragmatyści" i "agnostycy" mogą być całkiem uczciwi i

mieć dobre intencje, jednak tylko oszukują siebie i innych,

gdy usiłują słowem "prawda" opisać to, czego poszukują. W

rzeczywistości samo ich istnienie jest świadectwem faktu, że

poszukiwanie prawdy, które tak długo inspirowało

Europejczyków, skończyło się. Z pewnego punktu widzenia

background image

ponad cztery wieki współczesnej myśli filozoficznej było

eksperymentem, pokazującym dokąd może za-prowadzić

dostępna człowiekowi wiedza, przy założeniu, że nie istnieje

Prawda Objawiona. Wniosek z tego eksperymentu dostrzegł

już Hume, ale uciekł od niego do wygodnego "zdro-wego

rozsądku" i życiowych konwenansów. Dzisiaj od jego

konsekwencji już nie mamy żadnej bezpiecznej ucieczki.

Wnioskiem tym jest całkowita negacja: jeżeli nie istnieje

Prawda Objawiona, to w ogóle nie ma prawdy. Poszukiwanie

prawdy poza Objawieniem zabrnęło w ślepy zaułek.

Naukowcy też to przyznają, gdyż ograniczają się do bardzo

wąskich specjalno-ści, i są zadowoleni, jeśli mogą zauważyć

jakieś powiązania w ograniczonym zestawie fak-tów, i nie

przejmują się wcale istnieniem jakiejś prawdy, większej czy

mniejszej; tłumy zaś okazują to samo oczekując od

naukowców nie prawdy, ale raczej technologicznych

zastoso-wań wiedzy, która nie ma żadnego innego jak tylko

praktyczne znaczenie, i przez poszukiwa-nie innych,

irracjonalnych źródeł wartości ostatecznych, które kiedyś

człowiek chciał odna-leźć w prawdzie. Despotyzm nauki nad

praktycznym życiem przyszedł razem całym szere-giem

pseudoreligijnych "objawień"; są to dwa współzależne

symptomy tej samej choroby: porzucenia prawdy.

Tak daleko doprowadziła nas w ten sposób logika: od

zaprzeczenia prawdzie absolutnej lub poddania jej w

wątpliwość (jeśli jesteśmy konsekwentni i uczciwi), aż do

background image

przepaści solip-syzmu i irracjonalizmu. Jedynym możliwym

stanowiskiem nie zawierającym logicznych sprzeczności, jest

potwierdzenie istnienia prawdy absolutnej, która jest

podstawą i zabezpie-czeniem wszystkich pomniejszych

prawd, i ta absolutna prawda leży w zasięgu poznawczych

możliwości człowieka. W tym miejscu logika nas zawodzi i

jeśli chcemy iść dalej musimy wejść do całkowicie innego

świata dyskusji. Jednak teraz musimy stwierdzić jedno, że

nie ma logicznych przeszkód do potwierdzenia prawdy

absolutnej; ale w rzeczywistości potwierdza ją coś zupełnie

innego. Takie potwierdzenie może opierać się tylko na

jednym źródle; pytanie o prawdę musi nadejść po pytaniu o

Objawienie.

Krytyczny umysł w tym momencie zawaha się. Czy musimy

szukać pomocy czegoś, bez czego nie możemy pójść dalej

wyłącznie naszymi własnymi siłami? Jest to cios zadany

naszej dumie. Przede wszystkim tej dumie, która dzisiaj

uchodzi za naukową "pokorę", która "siada przed faktem jak

małe dziecko", a wciąż odmawia uznania jakiegoś innego

arbitra rzeczywi-stości niż dumnego ludzkiego rozumu. Jest

jednak

szczególne

objawienie,

Boskie

Objawienie,

chrześcijańskie Objawienie, które taką odrazę budzi u

racjonalistów; innych objawień oni nie kwestionują.

Rzeczywiście, człowiek, który nie przyjął w sposób pełny i

świadomy

spójnej

doktryny

prawdy,

jaką

daje

background image

chrześcijańskie Objawienie, jeżeli ma jakieś aspiracje do

jakiejkolwiek wiedzy, zmuszony jest do szukania takiej

doktryny gdzie indziej. Taka właśnie jest ścieżka

współczesnej filozofii, która kończy się ciemnością i

pomieszaniem, gdyż filozofia ta nigdy nie zaakceptuje faktu,

że sama z siebie nie może być wystarczająca, że pełnia

prawdy może być jej dana tylko z zewnątrz. Zaślepienie i

pomieszanie współczesnych filozofów w odnie-sieniu do

podstaw

i

wymiaru

absolutu

były

bezpośrednią

konsekwencją ich własnego głów-nego założenia –

nieistnienia Objawienia. Założenie to powoduje ślepotę i nie

pozwala do-strzec światła słonecznego i to, co wcześniej

było wyraźnie widoczne w jego świetle, teraz pogrążyło się

w mroku.

Dla kogoś szukającego po omacku w tych ciemnościach, jeśli

nie zostanie uleczony ze swej ślepoty, pozostaje tylko jedna

ścieżka – jest nią poszukiwanie jakiegoś światła wśród

zalegającego mroku. Wielu biegnie do migającego ogarka

"zdrowego rozsądku" oraz życio-wych konwenansów i,

ponieważ jakoś musimy dawać sobie radę, akceptuje

aktualne opinie kręgów towarzyskich i intelektualnych do

których należy. Jednak wielu innych, znajdując światło blade

i przymglone, kieruje się do magicznych latarni, które

wyświetlają złudne, kolo-rowe miraże, które są niezwykle

oszałamiające, i stają się wyznawcami tego lub innego poli-

background image

tycznego, religijnego czy artystycznego prądu, który "duch

czasów" akurat uczynił modnym.

W rzeczywistości nikt nie żyje nie będąc w świetle jakiegoś

objawienia, czy to prawdzi-wego, czy fałszywego, w

zależności czy służy ono do rozświetlania rzeczywistości, czy

do

jej

zaciemnienia.

Ten,

kto

odrzuci

światło

chrześcijańskiego Objawienia, musi dostać się w krąg światła

fałszywego objawienia; a fałszywe objawienie prowadzi do

otchłani.

Zaczęliśmy te rozważania od logicznego pytania: "Co to jest

prawda?" Pytanie to musi zostać postawione z zupełnie

innego punktu widzenia. Zadał to pytanie sceptyk Piłat, nie

po-wodowany pragnieniem jej poznania; ale, o ironio, zadał

to pytanie Samej Prawdzie. Ja je-stem Drogą, Prawdą i

Życiem: nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze

Mnie (J 14:6). Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J

8:32). W tym znaczeniu Prawda, Prawda która obdarza

życiem wiecznym i wolnością, nie może być osiągnięta przez

żadne ludzkie sposoby i wysiłki; może być ona objawiona z

wysoka przez Tego, który ma moc, aby to uczynić.

Ścieżka wiodąca do tej Prawdy jest wąska i większość ludzi

podróżujących "szeroką" drogą nie może jej znaleźć. Bóg,

który jest Prawdą, właśnie po to stworzył człowieka, aby

szukał tej Prawdy, dlatego też wszyscy ludzie bez wyjątku Jej

background image

poszukują. W następnych roz-działach zbadamy wiele

fałszywych

absolutów,

wielu

fałszywych

bogów

wynalezionych przez człowieka, którym oddaje on cześć w

obecnym, pełnym idolatrii wieku; dowiemy się też, że może

najbardziej zdumiewające jest w nich to, że każdy z tych

bogów daleki jest od bycia jakimś "nowym objawieniem",

natomiast zawsze jest rozmyciem, wypaczeniem, zwy-

rodnieniem lub parodią Jedynej Prawdy, którą ludzie chcąc

nie chcąc wskazują, nawet po-przez swoje błędy,

bluźnierstwa i pychę. Samo pojęcie Boskiego Objawienia

zostało starannie zdyskredytowane dla wszystkich, którzy

muszą spełniać dyktat "ducha czasów". Jednak nie-możliwe

jest stłumić pragnienie prawdy, które Bóg zaszczepił

człowiekowi, aby przyprowa-dzić go do Siebie, a co może

spełnić się tylko po przyjęciu Jego Objawienia. Nawet ci,

którzy

zapewniają,

że

"relatywne"

prawdy

ich

satysfakcjonują i uważają siebie za zbyt "wyrafino-wanych",

"uczciwych" albo nawet "pokornych", aby dążyć do

absolutu, nawet ich ostatecznie nuży pokarm składający się z

tych marnych przekąsek, na które sami siebie dobrowolnie

ska-zali, i marzą o bardziej pożywnym jedzeniu.

Jednak pokarm Prawdy chrześcijańskiej jest dostępny tylko

dla wiary; a główną prze-szkodą dla tej wiary nie jest logika,

tak jak głoszą to współczesne poglądy, ale inna, przeciw-

stawna wiara. Zobaczyliśmy jasno, że logika nie może

zaprzeczyć absolutnej prawdzie bez zaprzeczenia samej

background image

sobie; logika która powstaje przeciwko chrześcijańskiemu

Objawieniu jest wyłącznie na usługach innego "objawienia",

fałszywej "prawdy absolutnej": mianowicie nihilizmu.

Na

następnych

stronach

scharakteryzujemy

jako

"nihilistów" ludzi, jak się wydaje, o bar-dzo rozbieżnych

poglądach: humanistów, sceptyków, rewolucjonistów

wszystkich odcieni, artystów i filozofów różnych szkół;

jednak są oni wszyscy złączeni wspólnym zadaniem. Czy to

będzie pozytywistyczna "krytyka" chrześcijańskich prawd i

instytucji, czy rewolucyjna przemoc przeciwko staremu

porządkowi, czy apokaliptyczne wizje kosmicznej katastrofy

lub nadejście raju na ziemi, czy obiektywne prace naukowe

w interesie "lepszego życia" na tym świecie, przy cichym

założeniu, że nie ma innego świata – cel ich wszystkich jest

ten

sam:

unicestwienie

Boskiego

Objawienia

i

przygotowanie do wprowadzenia nowego porządku, w

którym nie będzie żadnego śladu "starych" poglądów na

świat, w którym odtąd jedynym bogiem będzie Człowiek.

II.

E

TAPY DIALEKTYKI NIHILIZMU

Mentalność nihilizmu wraz z leżącym u jego podstaw celem

jest jedna; jednak mental-ność ta przejawia się w tak wielu

różnorodnych zjawiskach, jak natury ludzi, którzy ją posia-

dają. Jedna praprzyczyna, którą jest nihilizm, jest w ten

sposób aktywnie obecna równocze-śnie na wielu frontach,

background image

co wrogów tej ideologii wprawia w zakłopotanie, i

skutecznie dez-orientuje. Jednak dla uważnego obserwatora

zjawisko nihilizmu redukuje się do trzech czy czterech

zasadniczych typów, a te kilka podstawowych typów w

zależności od stopnia wystę-powania tworzą różne fazy

procesu, który może być nazwany dialektyką nihilizmu.

Jeden przejaw nihilizmu zaprzecza następnemu, nie po to,

aby go skutecznie zwalczyć, ale aby prze-jąć jego błędy do

własnego programu i poprowadzić ludzkość o jeden krok

dalej w stronę otchłani, która jest końcem wszystkich

nihilizmów. Argumenty każdego etapu z pewnością są często

skuteczne w wykazywaniu pewnych oczywistych braków w

poprzednim lub następ-nym etapie; jednak żaden krytycyzm

nie jest na tyle radykalny, aby wskazać wspólne błędy

występujących we wszystkich postaciach częściowych

prawd, które niewątpliwie są obecne we wszystkich formach

nihilizmu. Jest to wyłącznie taktyka mająca na celu

sprzedanie lu-dziom wielkiego kłamstwa, które leży u

podstaw ich wszystkich.

Etapy nihilizmu, które postaramy się opisać na następnych

stronach, nie powinny być ro-zumiane wyłącznie jako postęp

chronologiczny, mimo że w najwęższym rozumieniu są w

rzeczywistości rodzajem kroniki rozwoju mentalności

nihilistycznej

od

czasów

upadku

nihili-stycznego

eksperymentu rewolucji francuskiej, aż do powstania i

upadku ostatniego i najbar-dziej dosadnego przejawu

background image

rewolucji – narodowego socjalizmu. A zatem okres dwóch

dekad przed i dwóch po połowie XIX stulecia wydaje się być

szczytem wpływów i rozwoju liberali-zmu, a J. S. Mill to

typowy liberał; wiek realizmu obejmuje mniej więcej drugą

połowę stule-cia i jest reprezentowany z jednej strony przez

myślicieli socjalistycznych, z drugiej przez filozofów i

popularyzatorów (może powinniśmy raczej stwierdzić

"eksploatatorów") nauki; witalizm w formach symbolizmu,

okultyzmu, ekspresjonizmu artystycznego i różnych ewolu-

cjonizmów i "mistycznych" filozofii, to najbardziej znaczące

prądy intelektualne obecne przez pół wieku po około 1875

roku; a nihilizm destrukcyjny, mimo że jego korzenie sięgają

głęboko w poprzednie stulecie, daje główne rozstrzygnięcia,

w sferze publicznej jak i w wielu tajnych kręgach, przez cały

wiek i ćwierć rozwoju nihilizmu z okresem spotęgowanej de-

strukcji w latach 1914-45.

Zauważymy, że te okresy pokrywają się, gdyż nihilizm

dojrzewa w różnym stopniu w różnych narodach i w różnych

osobnikach; to pokrywanie się jest w rzeczywistości dużo

większe niż mogłoby to wynikać z naszego prostego

schematu, tak bardzo, że możemy zna-leźć reprezentantów

każdego etapu w każdym okresie, a wszyscy oni istnieją

jednocześnie nawet dzisiaj. To, co jest prawdą dla

historycznych okresów, jest prawdą również dla po-

szczególnych osób; nie ma czegoś takiego jak "czysty"

background image

nihilizm w jakimś etapie, każde do-minujące uosobienie

nihilizmu będzie kombinacją przynajmniej dwóch etapów.

Co więcej, jeśli wiek po rewolucji francuskiej jest

pierwszym, w którym nihilizm odegrał główną rolę, każdy

jego etap był obecny już wcześniej. Na przykład liberalizm

bezpośrednio jest pochodną humanizmu z czasów

Renesansu; realizm był ważnym aspektem Reformacji, jak

również francuskiego Oświecenia; rodzaj witalizmu pojawił

się w okultyzmie czasów Renesansu i Oświecenia, a później

w Romantyzmie; a nihilizm destrukcyjny, chociaż nigdy nie

objawił się tak wyraźnie jak w ostatnim stuleciu, istniał w

postaci pokus pewnych skraj-nych myślicieli przez cały wiek

nowożytny.

Z tymi wszystkimi zastrzeżeniami można ten nasz schemat

zaakceptować jako pewne przybliżenie bezsprzecznego

procesu historycznego i psychologicznego. Zacznijmy nasze

rozważania poszczególnych etapów tego procesu, dialektyki

nihilizmu, próbując ocenić je w czystym świetle prawdy

nauki prawosławia, którą – jak sądzimy – chcą one zaćmić i

jej za-przeczyć. W tej części spróbujemy jedynie opisać

etapy, aby wykazać zgodnie z definicją nihilizmu, którą

przytoczyliśmy, w jakim zakresie można je zaliczyć do

nihilizmu.

background image

L

IBERALIZM

Zaznaczmy na początku, że liberalizm, który opiszemy na

tych stronach, nie jest otwar-tym i jawnym nihilizmem; jest

raczej pasywnym nihilizmem, lub jeszcze lepiej, neutralnym

lęgowiskiem bardziej zaawansowanych form nihilizmu. Ci,

którzy przeczytali nasze wcze-śniejsze rozważania dotyczące

niemożliwości istnienia duchowej czy intelektualnej

"neutral-ności" na tym świecie, zrozumieją natychmiast

dlaczego zaklasyfikowaliśmy ten punkt wi-dzenia jako

nihilistyczny, chociaż sam w sobie bezpośrednio nie był

odpowiedzialny za żaden zdecydowany fenomen nihilizmu,

był jednak niezbędnym warunkiem początkowym jego po-

wstania. Podjęta przez liberalizm nieudolna obrona

dziedzictwa, w które nigdy tak naprawdę nie wierzył, była

jednym z najbardziej poważnych przyczyn pojawienia się

czystego nihili-zmu.

Cywilizacja liberalnego humanizmu, która w Europie

zachodniej była ostatnią formą sta-rego porządku, który

został skutecznie zniszczony przez wielką wojnę i rewolucje

w drugiej dekadzie XX wieku, a która wciąż istnieje, jednak w

bardziej osłabionej formie "demokracji" wolnego świata,

może być najlepiej scharakteryzowana przez swoje podejście

do prawdy. Nie jest to podejście otwartej wrogości czy

nawet zamierzonej obojętności, gdyż uczciwi apolo-geci

bezsprzecznie mieli prawdziwy szacunek dla czegoś, co

uważali za prawdę; jest to raczej podejście w którym

background image

prawda, pomimo pewnych pozorów, już nie jest w centrum

zaintereso-wania. Prawda, w którą wierzy liberalizm (z

wyjątkiem faktów naukowych) to nie duchowa czy

intelektualna obiegowa moneta, ale próżny i bezpłodny

kapitał pozostawiony przez po-przedni wiek. Liberał wciąż

mówi, przynajmniej przy oficjalnych okazjach, o "wiecznej

prawdzie", o "wierze", o "ludzkiej godności", o "wielkim

ludzkim powołaniu" i jego "nie-zwyciężonym duchu", nawet

o "cywilizacji chrześcijańskiej"; ale jest całkiem oczywiste, że

te słowa nie znaczą tego, co znaczyły kiedyś. Żaden liberał

nie traktuje ich poważnie, są one w rzeczywistości

metaforami, ozdobnikami językowymi, które mają wywołać

nie intelektual-ną, a emocjonalną reakcję, reakcję w wielkiej

mierze uwarunkowaną przez ich częste używa-nie, z

towarzyszącą im pamięcią o czasach, kiedy takie słowa miały

wielkie i poważne zna-czenie.

Nikt, kto obecnie szczyci się swoim "wyrafinowaniem" i

"wyrobieniem", czy to w insty-tucjach akademickich, w

rządzie, w nauce, w kręgach intelektualistów, humanistów,

nikt kto twierdzi, że idzie z duchem czasu – nie wierzy w

prawdę absolutną, a jeszcze dokładniej, w Prawdę

chrześcijańską. Pozostał jeszcze sam termin, podobnie jak

nazwy innych prawd, które ludzie kiedyś uważali za

absolutne, i nikt z pozycji autorytetu, lub pod jego wpływem,

nie zawaha się przed ich używaniem, nawet kiedy jest

świadomy, że ich znaczenie zmieniło się. Prawda jednym

background image

słowem została "zreinterpretowana"; stara forma została

opróżniona i dano jej nową, quasi-nihilistyczną treść. Można

to łatwo zauważyć już po krótkim spojrzeniu na kilka

głównych obszarów, gdzie dokonano "reinterpretacji"

prawdy.

W porządku teologii pierwszą Prawdą jest oczywiście Bóg.

Wszechmocny i wszechobec-ny Stwórca wszystkiego,

objawiony przez wiarę oraz w doświadczeniu wiernych (nie

sprze-ciwiając się rozumowi tych, którzy nie zaprzeczają

wierze), Bóg jest ostatecznym kresem całego stworzenia, a

On sam, w przeciwieństwie do stworzenia, jest sam dla

siebie celem i kresem; całe stworzenie pozostaje w związku i

zależności od Niego, który sam nie zależy od niczego, co

byłoby na zewnętrz Niego; stworzył On świat, który mógł żyć

w Jego szczęściu, i wszystko na tym świecie jest

ukierunkowane na ten cel, który jednak ludzie mogą utracić

po-przez niewłaściwe używanie swojej wolności.

Współczesna mentalność nie toleruje już takiego Boga. Jest

On zarówno zbyt bliski – zbyt "osobowy", nawet za bardzo

"ludzki" – a jednocześnie zbyt absolutny i zbyt bezkom-

promisowy w swoich wymaganiach względem nas; daje się

poznać wyłącznie przez pokorną wiarę, co bardzo razi

dumną współczesną inteligencję. Współczesny człowiek

potrzebuje "nowego boga", boga wiernie ukształtowanego

na modłę najważniejszych współczesnych zainteresowań,

background image

takich jak nauka i biznes; w rzeczywistości jednym z

ważniejszych wyzwań współczesnej myśli było postaranie się

o takiego boga. Ta intencja wyraźna jest już u Karte-zjusza,

urzeczywistniła się w pełni w deizmie epoki Oświecenia, a

została doprowadzona do swojego kresu w niemieckim

idealizmie: nowy bóg nie jest Bytem ale ideą, która nie

objawia się przez wiarę i pokorę, ale jest skonstruowana

przez dumny umysł, który wciąż odczuwa potrzebę

"wyjaśniania", ale zatracił zupełnie pragnienie zbawienia.

Jest to martwy bóg filozo-fów, którzy potrzebują jedynie

"praprzyczyny" aby wykończyć swoje systemy myślowe, jak

również "pewnych siebie myślicieli" oraz innych religijnych

sofistów, którzy wymyślają boga ponieważ go "potrzebują",

by potem móc używać go według własnego uznania. Czy to

"de-istyczny", czy "idealistyczny", czy to wymyślony przez

zwolenników panteizmu lub imma-nentyzmu, wszyscy

bogowie współczesności są tej samej konstrukcji myślowej,

uformowanej przez dusze obumarłe, gdyż utraciły wiarę w

prawdziwego Boga.

Argumenty ateistów przeciwko takiemu bogowi są nie tyle

nieodparte, co zupełnie nietra-fione i nieistotne; gdyż taki

bóg jest w rzeczywistości tym samym, co zupełny brak boga.

Całkiem nie interesuje się on człowiekiem, jest niezdolny do

działania w świecie (oprócz in-spirowania światowego

"optymizmu"), jest znacznie słabszy od człowieka, który go

wymy-ślił. Zbyteczne jest dowodzić, że na takiej podstawie

background image

nie można zbudować nic pewnego; daje to tylko dobry

pretekst liberałom, którzy zazwyczaj głoszą wiarę w bóstwo,

ale w rzeczywi-stości budują swój światopogląd na bardziej

oczywistym, choć z pewnością zupełnie nietrwa-łym

fundamencie, na człowieku. Ateizm nihilistyczny jest

poglądem, który był ukryty i stale obecny w zawoalowanej

formie w tezach liberalizmu.

Etyczne implikacje wiary w tego rodzaju boga są dokładnie

te same, co wynikające z ate-izmu; ta wewnętrzna zgodność

jednak znowu jest zamaskowana pod mgłą metafory. W po-

rządku chrześcijańskim cała działalność naszego życia

oceniana jest i osądzana w świetle życia przyszłego świata,

życia bez śmierci, które nie będzie miało końca. Niewierzący

nie ma pojęcia, co to życie oznacza dla wierzących

chrześcijan; gdyż większość ludzi obecnie uważa życie

przyszłe, podobnie jak i samego Boga, za ideę, którą można

bardzo łatwo, bez więk-szych ceregieli, odrzucić albo

przyjąć. Dla prawdziwych chrześcijan przyszłe życie oznacza

niepojętą radość, która przewyższa wszelką radość, którą

można poznać w tym życiu przez zjednoczenie z Bogiem w

modlitwie, podczas Liturgii, w sakramentach; ponieważ

wtedy Bóg będzie wszystkim we wszystkich, już nie będzie

można odpaść od tej radości, która będzie rzeczywiście

nieskończenie wielka. Dla wierzących ten przedsmak

wiecznego życia jest wiel-ką pociechą. Wierzący we

współczesnego

boga,

nie

posiadając

takiego

background image

przeświadczenia i nie mając pojęcia o chrześcijańskiej

radości, nie może wierzyć w przyszłe życie w ten sam spo-

sób; tak naprawdę, gdyby tylko był uczciwy, musiałby

przyznać, że zupełnie nie może w to uwierzyć.

Istnieją dwie główne formy takiej niewiary, które uchodzą

za zapatrywania liberalizmu: protestantyzm i humanizm.

Pogląd liberalnego protestanta na przyszłe życie, dzielony

niestety przez zwiększającą się stale liczbę katolików i nawet

prawosławnych, podobnie do jego po-glądów na wszystko

inne, co odnosi się do świata duchowego, jest minimalnym

wyznaniem wiary, które maskuje jego rzeczywistą niewiarę.

W rozpowszechnionej wersji życie przyszłe będzie

niewyraźnym światem duchów, miejscem "zasłużonego

odpoczynku" po trudach tego życia. Nikt nie posiada

wyraźnej idei tego świata, gdyż nie odnosi się on do żadnej

rzeczywi-stości; jest to raczej projekcja emocjonalna, otucha

dla tych, którzy raczej nie chcą stawić czoła swojemu

faktycznemu brakowi wiary.

Takie "niebo" jest owocem połączenia terminologii

chrześcijańskiej z typowo świato-wym pojmowaniem; nie

jest to zaskoczeniem dla kogoś, kto dobrze wie, że

kompromis mię-dzy tak krańcowymi kategoriami jest

niemożliwy; ani prawdziwy prawosławny, ani konse-

kwentny nihilista nie da się zwieść. Ale kompromis

humanizmu jest nawet jeszcze mniej przekonujący. Nie ma

background image

już tutaj nawet najmniejszego udawania, że idea odpowiada

rzeczywi-stości; wszystko stało się metaforą i retoryką.

Humanista już dłużej nie mówi o niebie, przy-najmniej nie na

serio; jednak pozwala sobie na mówienie o "wieczności"

najchętniej w formie dobrze brzmiących figur retorycznych:

"wiecznych prawd" czy "wiecznego ducha ludzkie-go". Ktoś

mógłby słusznie zapytać, czy to słowo ma w ogóle jeszcze

jakieś znaczenie w tych zwrotach. W stoicyzmie

humanistycznym "wieczność" została zredukowana do treści

tak wąskiej i wątłej, że była praktycznie nierozróżnialna od

materialistycznego i deterministycz-nego nihilizmu, który

próbuje – kierując się swoją wewnętrzną logiką – zniszczyć

całkiem pojęcie wieczności.

W każdym razie w tym liberalnym "chrześcijaństwie", lub w

jeszcze bardziej liberalnym humanizmie, niemożność wiary

w życie wieczne zakorzeniona jest w tym samym fakcie: wie-

rzą oni wyłącznie w ten świat, nie mają ani doświadczenia,

ani wiedzy, ani wiary w świat inny, a przede wszystkim

wierzą oni w "boga", który nie jest na tyle potężny, aby

powstać z martwych i móc wskrzesić innych.

Schowany za swoja retoryką wyrafinowany protestant lub

humanista jest całkiem świa-domy, że w jego wszechświecie

brakuje miejsca na Niebo, jak również na wieczność; ich

całkowicie liberalna wrażliwość wciąż nie patrzy na

transcendentne, ale na immanentne źró-dło swoich doktryn

background image

etycznych, a ich błyskotliwa inteligencja jest nawet zdolna

do odwrócenia tego faute de mieux na swoją korzyść.

Według nich jest zarówno "realizmem" jak i "odwagą" aby

żyć w ten sposób, bez nadziei na wieczne szczęście, również

bez lęku przed wieczną ka-rą; dla kogoś, kto wyznaje

liberalne poglądy nie jest konieczna wiara w Niebo i piekło,

aby wieść "dobre i uczciwe życie" na tym świecie. Taka jest

kompletna ślepota mentalności libe-ralnej na znaczenie i

rozumienie śmierci.

Liberałowie wierzą, że nawet jeżeli nie ma nieśmiertelności

to wciąż można prowadzić życie ucywilizowane; ale "jeżeli

nie ma nieśmiertelności" – według głęboko logicznego

wniosku Jana Karamazowa z powieści Dostojewskiego –

"wszystko jest dozwolone". Sto-icyzm humanistyczny jest

dopuszczalny dla pewnych osobników w pewnym czasie: aż

do

chwili,

gdy

pełnia

konsekwencji

zaprzeczenia

nieśmiertelności nie powali kogoś na ziemię. Liberałowie

żyją w raju głupców, który musi runąć przed prawdą rzeczy.

Jeżeli śmierć we-dług wierzeń liberałów i nihilistów jest

zagładą indywidualnego bytu, w takim razie świat ze

wszystkim co go wypełnia, miłością, dobrocią, świętością, ze

wszystkim, jest niczym; nic z tego, co człowiek uczyni, nie ma

ostatecznych konsekwencji, a cała ta groza życia jest niewi-

doczna wyłącznie dzięki ludzkiej sile woli, aby oszukać

samego siebie; gdy tak naprawdę "wszystko jest

dozwolone", żadna nadzieja na inny świat albo lęk nie

background image

powstrzymuje ludzi przed potwornymi eksperymentami i

marzeniami samobójczymi. Prawdziwe i prorocze są słowa

Nietschego o nowym świecie, który powstanie na

fundamencie tych poglądów:

Z wszystkiego, co dawniej uważano za prawdę, nie

pozostanie ani jedno słowo godne zaufania. Wszystko czym

wcześniej gardzono i uważano za niecne, zakazane,

haniebne i zgubne – wszystkie te kwiaty teraz rozkwitają na

najbardziej zachwycającej ścieżce prawdy.

To zaślepienie liberalizmu bezpośrednio poprzedza

moralność nihilizmu, a w sposób szczególny, bolszewizmu,

gdyż ten ostatni jest tylko zwięzłym i systematycznym

programem liberalnego braku wiary. Jest to ostateczna

karykatura poglądów liberalnych, co oznacza, że kiedy

najgłębsze intencje tej ideologii zostaną urzeczywistnione w

realnym świecie, a wszy-scy ludzie zostaną "wyzwoleni" z

jarzma norm transcendentnych, kiedy nawet wszelka wiara

w inny świat zaniknie – właśnie wtedy takie życie, jakiego

chcą i pragną liberałowie, staje się niemożliwe; gdyż "nowy

człowiek", który porzucił wszelką wiarę, może w liberalizmie

do-strzec najwyżej ostatnią "iluzję", którą chciałby i musi

rozwiać.

W

porządku

chrześcijaństwa

polityka

również

podporządkowana była prawdzie absolut-nej. Zobaczyliśmy

background image

już w poprzednim rozdziale, że zasadniczą opatrznościową

formą rządów pozostającą w jedności z Prawdą

chrześcijańską było Prawosławne Cesarstwo, gdzie najwyż-

szym suwerenem był monarcha, a władza zstępowała od

niego w dół hierarchii społecznej. Z drugiej strony w

następnym rozdziale zobaczymy jak politycy, którzy odrzucili

Prawdę chrze-ścijańską, musieli uznać "lud" za suwerena i

władzę widzieli jako wstępującą od dołu w górę w formalnie

"egalitarnym" społeczeństwie. Jasne jest, że jedno jest

dokładnym odwróceniem drugiego; gdyż przeciwne sobie są

same koncepcje zarówno co do źródeł, jak i do celu rzą-

dzenia. Monarchia Prawosławna jest rządem ustanowionym

i kierowanym przez Boga, aż do końcowego przejścia do

Jego Królestwa, najgłębszym celem takiego rządu jest nauka

Prawdy chrześcijańskiej i zbawienie dusz; panowanie

nihilizmu – którego najbardziej adekwatną na-zwą, jak

zobaczymy dalej, jest anarchia – to rządy ustanowione przez

ludzi i ukierunkowane wyłącznie na ten świat, rządy nie

posiadające żadnych wyższych celów niż ziemska szczęśli-

wość.

Liberalny pogląd na rządzenie, jak można podejrzewać, jest

próbą kompromisu tych dwóch przeciwstawnych sobie idei.

W XIX wieku kompromis ten przybrał formę "monarchii

konstytucyjnej", co znów było próbą połączenia starej formy

z nową treścią; dzisiaj główni reprezentanci idei liberalnej są

"republikanami" albo "demokratami" w Europie oraz w Sta-

background image

nach Zjednoczonych, a większość z nich ryzykownie

balansuje między potęgą władzy a rewo-lucji, ponieważ głosi

wiarę w obydwie.

Jest to oczywiście niemożliwe, aby wierzyć w obydwie te

siły równie szczerze i gorliwie, i faktycznie nikomu się to

jeszcze nie udało. Monarchowie konstytucyjni, podobnie jak

Lu-dwik Filip, wyobrażają to sobie przez ogłoszenie rządów

"z Bożej łaski oraz woli ludu" – formuła, której dwie części

unieważniają się wzajemnie, co jest równie oczywiste

zarówno dla anarchistów, jak i monarchistów.

Obecnie rząd jest zabezpieczony tak dalece, jakby Bóg był

jego fundamentem, a Wola Boża jego doradcą; jednak z

pewnością nie jest to opis rządów liberalnych. Według

liberali-zmu to lud rządzi, a nie Bóg; Bóg jest tylko

"monarchą konstytucyjnym", którego władza została

całkowicie przekazana ludowi, a Jego funkcja jest wyłącznie

ceremonialna. Liberało-wie wierzą w Boga z takim samym

retorycznym zapałem z jakim wierzą w Niebiosa. Rządy

powołane na podstawie takiej wiary zasadniczo niczym nie

różnią się od rządów całkowicie ateistycznych; i cokolwiek

pozostało w nich trwałego, skierowane jest w stronę

anarchii.

Rząd musi sprawować rządy dzięki łasce Boga albo przez

wolę ludu, musi słuchać wła-dzy albo rewolucji; między tymi

background image

postawami możliwy jest jedynie pozorny kompromis, i tylko

na krótki czas. Rewolucja, podobnie jak brak wiary, który

zawsze jej towarzyszy, nie może zatrzymać się wpół drogi;

jest to siła, która raz przebudzona, nie ustanie, aż nie

doprowadzi do ustanowienia totalitarnego królestwa na tym

świecie. Historia ostatnich dwóch wieków dokładnie to

wykazała. Nie można złagodzić rewolucji i pójść z nią na

ustępstwa, co zawsze próbowali czynić liberałowie,

wykazując przez to, że utracili wszelkie prawdy zdolne do

przeciwstawienia się jej. Nie można w ten sposób zapobiec

rewolucji, można co najwyżej jedynie odwlec osiągnięcie jej

celów. Gdy ktoś przeciwstawia radykalnej rewolucji swoją

własną rewolucję, czy to będzie "konserwatywna", czy "bez

przemocy", "aksamitna", czy nawet "duchowa", wykazuje

jedynie swoją ignorancję i niewiedzę o całokształcie i

naturze rewolucji naszych czasów, gdyż przyznaje on

również rację głównej zasadzie tej rewolucji: że stara

prawda przestała już być prawdziwa, a nowa prawda musi

zająć jej miejsce. Nasz na-stępny rozdział rozwinie tę kwestię

poprzez bardziej precyzyjne zdefiniowanie celu rewolucji.

W liberalnym światopoglądzie, w jego teologii, etyce,

polityce i w innych obszarach, któ-rych jeszcze nie

zbadaliśmy, prawda została przytępiona, osłabiona,

zmiękczona, skompromi-towana; we wszystkich dziedzinach

prawda, która kiedyś była absolutna, stała się niepewna, jeśli

nie całkowicie "relatywna". Okazało się, że jest możliwe, i to

background image

faktycznie

prowadzi

do

zrozumienia

liberalnego

przedsięwzięcia, aby przez jakiś czas zachować owoce

systemu oraz prawdę, której nikt już nie jest pewny; jednak

nie można zbudować nic trwałego na takiej niepewności,

bez względu na próby, aby uczynić liberalizm intelektualnie

do przyjęcia w róż-nych relatywistycznych doktrynach, które

do tej pory zbadaliśmy. Nie istnieje i nie może ist-nieć żadna

filozoficzna obrona liberalizmu; jego apologie, jeżeli nie są

zwykłą retoryką, są wyłącznie pragmatyczne lub odwołują

się do emocji. Jednak dla każdego względnie bez-stronnego

obserwatora w liberalizmie nie tak bardzo uderzające jest

niedostateczność i nie-pełność jego doktryny, co widoczne

zapomnienie o tych mankamentach.

Fakt ten, który musi być bardzo irytujący dla obiektywnych

krytyków liberalizmu, ma tylko jedno możliwe do przyjęcia

wyjaśnienie. Liberał pozostaje niewzruszony nawet przez

fundamentalne niedostatki i sprzeczności swojej własnej

filozofii, ponieważ jego główne za-interesowania leżą gdzie

indziej.

Nie

jest

on

zainteresowany

znalezieniem

politycznego i spo-łecznego porządku w oparciu o Bożą

Prawdę, jest obojętny na rzeczywistość Niebios i piekła, a

Boga pojmuje jedynie jako niejasną ideę i nieosobową moc,

gdyż jest on daleko bardziej pochłonięty sprawami

światowymi, a wszystko inne wydaje mu się nieokreślone i

abstrakcyj-ne. Liberał może interesować się kulturą, wiedzą,

przedsiębiorczością lub jedynie wygodą; ale w każdym z jego

background image

dążeń brak jest po prostu wymiaru absolutu. Jest niezdolny,

lub nie chce myśleć w terminach końca i rzeczy

ostatecznych. Pragnienie absolutnej prawdy zniknęło;

zostało połknięte przez świat.

Oczywiście we wszechświecie liberalnym prawda, którą

raczej można nazwać tu wiedzą, jest całkowicie światowa;

jednak prawda to coś dużo więcej niż wiedza. Każdy, kto jest

z prawdy, słucha mojego głosu (J 18:37). Nikt prawdziwie nie

szukał prawdy, kto by nie napo-tkał na końcu tych

poszukiwań, albo przyjmując Go, albo odrzucając Jezusa

Chrystusa, który jest "Drogą, Prawdą i Życiem", Prawdą,

która sprzeciwia się temu światu i jest wyrzutem dla całej

jego światowości. Liberał, który sądzi, że jego wszechświat

jest zabezpieczony przeciw-ko tej Prawdzie, jest "bogaczem"

z przypowieści, pochłoniętym swoimi światowymi intere-

sami i pomysłami, który nie chce ich porzucić dla pokory,

ubóstwa i poniżenia, które wskazu-ją na prawdziwych

poszukiwaczy prawdy.

Nietzsche podał drugą definicję nihilizmu, lub raczej

komentarz do pierwszej definicji "prawda nie istnieje", który

brzmi tak: "Nie ma żadnej odpowiedzi na pytanie:

Dlaczego?" Nihilizm w ten sposób stwierdza, że na pytania

ostateczne nie ma odpowiedzi, a dokładniej mówiąc, nie ma

żadnej pozytywnej odpowiedzi; nihilistą jest ten, kto

zaakceptuje to ukryte "nie" wszechświata, jako jego

background image

domyślną odpowiedź na tego typu pytania. Mamy jednak

dwa sposoby, aby zaakceptować tę odpowiedź. Istnieje

skrajna droga, w której zawarty jest otwar-cie i szeroko

program rewolucji i zniszczenia; jest to nihilizm słusznie

nazywany aktywnym, gdyż, według słów Nietzschego:

"Nihilizm jest... nie tylko wiarą, że wszystko zasługuje na

zagładę; ale jest rzeczywistym przykładaniem swojej ręki do

pługa; jest niszczeniem". Ale istnieje też "umiarkowana"

droga, która odpowiada biernemu lub ukrytemu nihilizmowi,

któ-ry właśnie omawiamy, nihilizmowi liberalnemu,

humanistycznemu, agnostyckiemu, który zgadzając się z

tezą, że "prawda nie istnieje", przestał już pytać o kwestie

ostateczne. Nihi-lizm aktywny implikuje ten nihilizm

sceptycyzmu i niewiary.

Nihilistyczne reżimy totalitarne XX wieku podjęły, jako

integralną

część

swojego

pro-gramu,

bezwzględną

"reedukację" społeczeństwa. Niewielu z tych, którzy zostali

poddani przez jakiś czas temu przymusowemu nauczaniu,

zdołało uwolnić się od jego wpływu; w pej-zażu, w którym

wszystko jest koszmarem, poczucie rzeczywistości i prawdy

niechybnie musi prowadzić do cierpienia. W tak zwanym

wolnym świecie od pewnego czasu został podjęty bardziej

subtelny rodzaj "reedukacji", prowadzonej przy pomocy

środków całkiem humani-tarnych, niemniej w efekcie

prowadzącej wprost do nihilizmu. Najbardziej trwale i

skutecznie "reedukacja" owa zadomowiła się w centrach

background image

życia intelektualnego – w świecie akademic-kim. Zewnętrzny

przymus zastąpiony został tutaj wewnętrzną koniecznością;

króluje tam ab-solutny sceptycyzm, schowany za

pozostałościami "dziedzictwa chrześcijaństwa", w które

niewielu wierzy, a już nikt z głębokim przekonaniem. Uczeni

sprzeniewierzyli się swojemu

wielkiemu powołaniu

głoszenia prawdy, które niegdyś posiadali, a cała udawana

"pokora", starająca się ten fakt ukryć za wyrafinowaną

paplaniną o "granicach ludzkiego poznania", jest jeszcze

jedną maską nihilizmu, jaką akademiccy liberałowie dzielą

wraz ekstremistami na-szych czasów. Młodzież, która jeszcze

nie została "reedukowana" w kręgach akademickich, a która

wciąż poszukuje prawdy, zamiast niej otrzymuje "historię

filozofii", albo swoje zainte-resowanie zwraca ku "wyższym"

studiom, a wszystko przenikający relatywizm i sceptycyzm

wpojony na tych studiach wystarczająco niszczy u prawie

wszystkich naturalne pragnienie prawdy.

Nie są to łatwe ani przyjemne słowa, ale świat akademicki

stał się dzisiaj w wielkiej czę-ści źródłem rozkładu i zepsucia.

Jest to prawdziwy upadek, jeśli wciąż słyszy się lub czyta

słowa ludzi, którzy nie wierzą w prawdę. Jeszcze większym

upadkiem jest otrzymać zamiast prawdy wiedzę i erudycję,

które jeżeli są celem samym w sobie, stają się wyłącznie

parodią prawdy, której miały służyć, niczym więcej jak tylko

fasadą, poza którą nie ma żadnych trwa-łych wartości. Jest

to tragiczny upadek, nawet biorąc pod uwagę główną zaletę

background image

świata akade-mickiego, uczciwość i niezależność najlepszych

jego przedstawicieli, gdyż ta niezależność nie służy prawdzie,

ale sceptycznej nauce, coraz skuteczniej zwodzącej ludzi do

dobrej nowiny subiektywizmu i niewiary, która jest w tej

nauce zawarta. Jest to upadek jeszcze dlatego, że żyjemy i

pracujemy w atmosferze zupełnie przesiąkniętej fałszywymi

koncepcjami

prawdy,

podczas

gdy

chrześcijaństwo

postrzegane jest jako nieistotne dla głównych akademickich

zainteresowań, gdzie nawet osoby wierzące w tę Prawdę

tylko sporadycznie mogą być sły-szane w tym zgiełku

sceptycyzmu promowanego przez cały akademicki system.

Zło głównie leży oczywiście w samym systemie, który oparty

jest na nieprawdzie, a rzadko kiedy w kilku profesorach,

których ten system zachęca do propagowania nieprawdy i to

umożliwia.

Liberał, człowiek światowy, jest tym, który utracił swoją

wiarę; a utrata doskonałej wiary jest początkiem końca

całego porządku zbudowanego na tej wierze. Ci, którzy

chcieli zacho-wać powagę prawdy bez wiary w nią, dają

najpotężniejszą broń wszystkim jej wrogom; wiara zaledwie

metaforyczna jest samobójcza. Radykał z łatwością podważa

doktrynę liberalizmu w każdym punkcie, zasłona retoryki już

nie jest żadną obroną przed celnymi pchnięciami jego ostrza.

Liberał wystawiony na te ciągłe ataki punkt po punkcie traci

teren, zmuszony uznać prawdziwość stawianych mu

zarzutów, bez możliwości kontrataku i przeciwstawienia tej

background image

ne-gatywnej, krytycznej prawdzie jakiejś własnej prawdy

pozytywnej. Po długich i wyczerpują-cych przejściach nagle

zdaje on sobie sprawę, że stary porządek runął, gdyż

obrońcy uciekli, a jego miejsce zajęła nowa, bardziej

"realistyczna", i bardziej brutalna prawda.

Liberalizm jest pierwszym etapem dialektyki nihilizmu, gdyż

jego wiara jest już pusta i jałowa, a ta wewnętrzna pustka

powoduje powstanie jaszcze bardziej nihilistycznej reakcji –

reakcji która, przez ironię losu, jeszcze głośniej od

liberalizmu obwieszcza "miłość do praw-dy", podczas gdy

prowadzi ludzkość następny krok dalej na drodze kłamstwa.

Tą reakcją jest drugi etap dialektyki nihilizmu: realizm.

2.

R

EALIZM

Realizm, o którym tutaj mówimy, jest terminem ogólnym,

który

rozumiemy

jako

obej-mujący

różne

formy

"naturalizmu" i "pozytywizmu". W swojej najprostszej

formie jest dok-tryną, która została spopularyzowana

dokładnie pod nazwą "nihilizmu" przez Turgieniewa w

"Ojcach i dzieciach". Postać Bazarowa z tej powieści jest

typem "nowego człowieka" lat 60. XIX wieku w Rosji, jest to

prosty materialista i determinista, który poważnie myśli (jak

D. Pizarew), że drobiazgowa analiza mgły przyczyni się do

zbawienia ludzkości, lub sądzi, że udowodni nieistnienie

duszy ludzkiej poprzez sekcję zwłok (przypomina to

nihilistów so-wieckich, których "nowy człowiek" z lat 60. XX

background image

wieku nie znalazł Boga w przestrzeni ko-smicznej). Nihilista

taki jest człowiekiem, który niczego nie szanuje, nie uznaje

żadnych auto-rytetów, nie przyjmuje (jak mu się wydaje) nic

na wiarę, który wszystko osądza w świetle nauki, którą

traktuje jak absolutną i jedyną prawdę, który odrzuca każdy

idealizm i abstrakcję na korzyść konkretu i faktu. Jednym

słowem nie wierzy on w nic poza własnym doznaniem,

redukuje wszystko, co człowiek niegdyś uznawał za rzeczy

"wyższe", czyli kwestie umysłu i ducha, do niższego albo

"podstawowego" poziomu: materii, zmysłów i cielesności.

W odróżnieniu od liberalnych niejasności i wieloznaczności,

światopogląd realizmu wy-daje się zupełnie jasny, uczciwy i

rzetelny. Miejsce agnostycyzmu lub nieuchwytnego deizmu

zajmuje otwarty ateizm; miejsce niejasnych "wyższych

wartości" zajmuje nagi materializm i własny interes. We

wszechświecie realizmu wszystko jest jasne, oprócz tego, co

jest najważ-niejsze i co wymaga największej klarowności:

jego początku i końca. Podczas gdy liberalizm jest

ogólnikowy i wymijający jeżeli chodzi o sprawy ostateczne,

realizm jest dziecięco naiw-ny, takie kwestie po prostu dla

niego nie istnieją, nie uznaje niczego oprócz rzeczy zupełnie

oczywistych.

Taki realizm jest oczywiście sprzeczny sam w sobie, czy to

przybiera formę "naturali-zmu", który stara się ustanowić

absolutny

materializm

i

determinizm,

czy

też

background image

"pozytywizmu", który wydaje się całkowicie zaprzeczać

absolutowi, czy też doktrynerskiego "agnostycyzmu", który

tak chętnie rozprawia o "niepoznawalności" ostatecznej

rzeczywistości; omówiliśmy już ten problem w pierwszym

punkcie tego rozdziału. Argumentacja jest oczywiście czysto

akademicka w świetle faktu, że realizm, jako logiczna

sprzeczność, w ogóle nie może być traktowany jako filozofia.

Jest to naiwna, niezdyscyplinowana myśl, pozbawiona

głębszej refleksji, czysto praktyczna, która w obecnych

czasach wielkich uproszczeń narzuca całemu światu swoje

naiwne kryteria i wyobrażenia; albo na całkiem innym

poziomie,

równie

naiwna

postawa

naukowców,

ograniczonych

do

oczywistych

wymagań

swoich

specjalności, którzy niesłusznie starają się rozszerzyć kryteria

naukowe ponad właściwe im ramy. W tym ostatnim sensie,

aby użyć pożytecznego rozróżnienia, jest to "scjentyzm"

przeciwstawny usankcjono-wanej nauce; gdyż musimy tu

zaznaczyć, że nasze uwagi nie są skierowane przeciwko

nauce

jako

takiej,

ale

przeciwko

niewłaściwemu

wykorzystaniu jej kryteriów oraz metod, co jest dzisiaj

bardzo rozpowszechnione.

Czy słuszne jest nazywanie takiej filozofii nihilizmem?

Dokładniej, czy jest to ten sam nihilizm, jaki poprzednio

został przez nas zdefiniowany? Jeżeli, w najwyższym

znaczeniu, prawda jest wiedzą o początku i końcu wszystkich

rzeczy, jeżeli jest wymiarem absolutu, a nihilizm jest

background image

doktryną, w której ta prawda się nie pojawia, w takim razie

jasne jest, że ci, któ-rzy traktują naukową wiedzę jako jedyną

prawdę i zaprzeczają temu, co jest ponad nią, są nihilistami

w dokładnym znaczeniu tego słowa. Uwielbienie faktu w

żadnym wypadku nie jest umiłowaniem prawdy; jak już

zaznaczyliśmy, jest wyłącznie jej parodią. Jest to fałszywe

założenie, że część może zastąpić całość; jest to dumna

próba wybudowania wieży Babel, zbioru faktów, które

pozwolą wspiąć się na poziom najwyższej prawdy i mądrości.

Jednak prawda może być osiągnięta wyłącznie w pokorze, w

przyjęciu tego, co otrzymujemy z góry. Cała udawana

"pokora" realistycznych uczonych i naukowców, ludzi małej

wiary, nie jest w stanie ukryć ich pychy we wspólnej próbie

przywłaszczenia sobie tronu Boga; w swojej mało-ści myślą,

że ich staranne "badania" mają większe znaczenie niż Boże

Objawienie. Również dla tego typu ludzi "prawda nie

istnieje"; możemy o nich powiedzieć to samo, co św. Bazyli

Wielki powiedział o greckich uczonych: "Straszne będzie

potępienie całej tej światowej mą-drości, ponieważ, widząc

tak wyraźnie próżność nauki, świadomie zamknęli oni swoje

oczy na poznanie prawdy".

Jednak jeszcze nie udało się nam wykazać różnicy między

drugim a pierwszym etapem nihilizmu. Większość liberałów

również traktuje naukę jako wyłączną prawdę; czym zatem

realiści różnią się od nich? Różnica nie tyle tkwi w doktrynie,

gdyż realizm jest w pewnym sensie pozbawionym złudzeń i

background image

usystematyzowanym liberalizmem, co w akcentach i

motywa-cji. Liberał jest obojętny na absolutną prawdę,

postawa ta wynika z przesadnego przywiązania do świata;

natomiast, z drugiej strony, obojętność realisty wynika z

wrogości, a przywiązanie do świata staje się wprost

fanatycznym jego ograniczeniem. Te skrajne następstwa

muszą mieć swoje bardziej wyraziste przyczyny.

Sam realista mówi, że tą przyczyną jest umiłowanie samej

prawdy, przez co nie może pozwolić sobie na wiarę w jakąś

"wyższą prawdę", która dla niego jest wyłącznie fantazją.

Nietzsche rzeczywiście wierząc w to, zobaczył w tym cechę

charakterystyczną dla chrześci-jaństwa, która obróciła się

przeciwko chrześcijaństwu. "Sens prawdy, bardzo rozwinięty

przez chrześcijaństwo, w końcu zbuntował się przeciwko

fałszowi

i

fikcyjności

wszystkich

chrze-ścijańskich

interpretacji świata i jego historii". Gdy zrozumiemy te słowa

we właściwym kontekście, zobaczymy zawartą w nich pewną

intuicję, jednak tylko częściową i zniekształco-ną. Nietzsche

natychmiast wszczął rebelię przeciwko chrześcijaństwu,

które zostało już znacznie rozwodnione przez liberalny

humanizm, chrześcijaństwu, gdzie bezkompromisowa miłość

i wierność prawdzie absolutnej była rzadka lub nie

występowała już w ogóle, chrześci-jaństwu, które stało się

niczym więcej jak tylko moralnym idealizmem, zabarwionym

senty-mentem estetycznym. Nihiliści rosyjscy podobnie

buntowali się przeciwko romantycznemu idealizmowi

background image

"niepotrzebnych ludzi", którzy przebywali w mglistych

królestwach fantazji i którzy stracili łączność z jakąkolwiek

rzeczywistością, duchową czy fizyczną. Prawda chrze-

ścijańska odległa jest od pseudoduchowości prezentowanej

przez nihilistyczny realizm. Za-równo chrześcijan jak i

realistów cechuje umiłowanie prawdy, wola aby nie popaść

w błąd, pasja aby znaleźć źródło wszystkiego oraz znaleźć

ostateczny cel wszystkich rzeczy; jedni i drudzy odrzucają

jako niedostateczny każdy argument, który nie odnosi się do

jakiegoś abso-lutu, który sam w sobie nie potrzebuje

uzasadnienia; jedni i drudzy są zajadłymi przeciwni-kami

błahości i pustki liberalizmu, który nie traktuje poważnie

rzeczy ostatecznych i nie trak-tuje ludzkiego życia jako

poważnego przedsięwzięcia. Dokładnie to umiłowanie

prawdy uda-remnia próby liberalizmu zachowania idei i

instytucji, w które w pełni nie wierzy i które nie mają

umocowania w prawdzie absolutnej. Co jest prawdą? – dla

osoby dla której jest to waż-ne i palące pytanie, kompromis

liberalizmu i humanizmu staje się niemożliwy do zniesienia.

Ktoś, kto kiedyś całą swoją istotą stawiał to pytanie już nigdy

nie zadowoli się czymś, co ten świat uznaje i stawia w

miejsce prawdy.

Jednak nie wystarczy tylko stawiać to pytanie, trzeba

jeszcze znaleźć na nie odpowiedź, gdyż późniejszy stan

takiego poszukiwacza prawdy byłby gorszy od poprzedniego.

Chrześci-janin znajduje jedyną odpowiedź w Bogu i jego

background image

Synu; realista nie mając kontaktu z życiem chrześcijańskim

oraz Prawdą, która je ożywia, stawia to pytanie w duchowej

pustce i zadowa-la się każdą odpowiedzią, jaką uda mu się

znaleźć. Biorąc chrześcijaństwo za jakąś formę idealizmu,

odrzuca je i staje się fanatycznym wyznawcą jedynej

postrzegalnej dla swojej du-chowej ślepoty rzeczywistości:

tego świata. O ile możliwe jest uznanie pewnej uczciwości

zadeklarowanego materialisty i ateisty, jednak nawet

największa wyrozumiałość nie pomoże w odnalezieniu w

nim już więcej tego umiłowania prawdy, które dawniej go

inspirowało; stał się raczej ofiarą tego dążenia do prawdy,

które zaprowadziło go na manowce, stało się jego chorobą i

utknęło we własnej negacji. Dlatego realista przestał już być

niewinny, jego błąd tkwi w tym, że twierdzi iż posiada

wiedzę o czymś, co, według jego własnej teorii poznania, nie

może być poznane (zobaczyliśmy już, że zaprzeczenie

prawdzie absolutnej samo w sobie jest "absolutne"); jeśli tak

twierdzi, to też dlatego że ma ukryty motyw, bo umieścił

jakąś inną światową wartość ponad prawdą. Bezwzględny

realista i "poszukiwacz prawdy" Nietzsche zwiedziony wizją

"supermana" kończy w skierowaniu woli do kłamstwa i do

panowania; re-alista marksistowski wprowadzając w życie

idee rewolucji, kończy na panowaniu kłamstwa i oszustwa

jakiego świat jeszcze nie oglądał. Umiłowanie prawdy

sfrustrowane utratą swojego właściwego celu zamienia się w

irracjonalną "przyczynę" i staje się prawem przewrotu i de-

strukcji; staje się wrogiem prawdy, której nie mogło

background image

osiągnąć, oraz każdego rodzaju porządku opartego

całkowicie lub częściowo na prawdzie, i w końcu obraca się

przeciwko sobie same-mu.

W

rzeczywistości

staje

się

doskonałą

parodią

chrześcijańskiego

umiłowania

prawdy.

Tam

gdzie

chrześcijanie poszukują ostatecznych znaczeń wszystkich

rzeczy i nie spoczną aż się nie przekonają czy dana rzecz jest

umocowana w Bogu i Jego woli, realiści podobnie rozwa-żają

wszystko, ale tylko po to, by móc obalić wszystkie

odniesienia lub aspiracje do czegoś wyższego, aby

zredukować i uprościć to do terminów najbardziej

trywialnych i do objaśnień "podstawowych". Gdy

chrześcijanie we wszystkim widzą Boga, realiści widzą

jedynie "rasę", "płeć", albo "sposób produkcji".

A więc jeżeli realista, który odznacza się chrześcijańską

szczerością i gorliwością, które to cechy są kompletnie obce

mentalności liberalnej, przyłączy się do liberalnego ataku na

chrześcijaństwo, doprowadzi ten atak do ostatecznego celu:

całkowitego obalenia prawdy chrześcijańskiej. Co bez zapału

rozpoczęło się w liberalizmie, osiągnęło właściwy pęd w re-

alizmie, aby teraz pchać wszystkich do katastrofy. Nietzsche

przewidział "tryumf nihilizmu" w naszym stuleciu; Jacob

Burkhardt, pozbawiony złudzeń liberał, również widział

zbliżający się wiek dyktatorów, którzy będą "terribles

simplificateurs". Te przewidywania w świecie polityki

background image

idealnie się wypełniły w Leninie i Stalinie, Hitlerze i

Mussolinim, z ich radykalnymi i "prostymi" rozwiązaniami

najbardziej

złożonych

problemów.

Uproszczenia

nihilistyczne

można

dostrzec

jeszcze

głębiej

w

ogólnoświatowym współczesnym niezwykłym poważaniu

najniższego porządku wiedzy, nauki, zawartych w prostych

ideach ludzi takich jak Marks, Freud, czy Darwin, które leżą u

podstaw praktycznie całej współczesnej myśli i codzienności.

Powiedzieliśmy "codzienności" gdyż ważną rzeczą jest

uświadomić sobie, że historia ni-hilizmu w naszym stuleciu

nie była czymś narzuconym z zewnątrz, przynajmniej nie w

prze-ważającej mierze, raczej wzrastała czerpiąc pożywienie

z gruntu nihilizmu, który długo wcze-śniej przygotowywany

był w sercach ludzi. To właśnie z powszechnego nihilizmu,

który ob-jawiał się w codziennym życiu, myślach i dążeniach

wielu ludzi, wyniknęły wszystkie strasz-ne wydarzenia

naszego wieku. Światopogląd Hitlera jest bardzo pouczający

w tym względzie, gdyż widać w nim najbardziej skrajny i

ohydny nihilizm, który spoczywał na fundamencie całkiem

przeciętnego, nawet typowego realizmu. Dzielił on wspólną

wiarę w "naukę", "po-stęp", i "oświecenie" (jednak,

oczywiście, nie w demokrację) razem z praktycznym

materiali-zmem, który gardził wszelką teologią, metafizyką i

każdą myślą lub czynem związanym z jakimkolwiek innym

słowem niż "tu i teraz", który szczycił się tym, że miał dar

"redukowa-nia wszystkich problemów do ich prostszych

background image

podstaw". Uprawiał surowy kult skuteczności i przydatności,

łatwo zezwalał na "kontrolę urodzin", śmiał się z instytucji

małżeństwa jako jedynie legalizacji popędu seksualnego,

który powinien być "wolny", z uznaniem przyjmował

sterylizację "słabych", pogardzanych "nieproduktywnych

elementów" jak na przykład mni-chów, w kremacji zwłok nie

widział nic złego, była to kwestia czysto "praktyczna" i nie

wa-hał się, aby ludzkie popioły, skórę czy tłuszcz przeznaczyć

do "użytecznego zagospodarowa-nia". Żywił on niemal

anarchistyczną podejrzliwość w stosunku do świętych i

szacownych instytucji, w szczególności do Kościoła, z jego

"przesądami" oraz wszystkimi jego "przesta-rzałymi"

prawami i obrzędami (mieliśmy już okazję zauważyć jego

odrazę do instytucji mo-narchii, był to decydujący czynnik w

jego odmowie przyjęcia tytułu cesarza). Pokładał naiw-ną

wiarę w "naturalnego człowieka", w "zdrowe zwierzę", które

gardzi chrześcijańskimi cno-tami, przede wszystkim

dziewictwem,

które

wyłącznie

hamuje

"naturalne

zachowania".

Ży-wił

bezkrytyczny

zachwyt

dla

współczesnego komfortu oraz maszyn, zwłaszcza dla samo-

chodów i poczucia prędkości i "wolności", które one

zapewniają.

Bardzo dużo tego surowego Weltanschauung, przynajmniej

do pewnego stopnia, jest dzi-siaj udziałem mas, zwłaszcza

młodzieży, która sama czuje się już "oświecona" i "wyzwolo-

na", co jest oznaką powszechnej "nowoczesności". Dzieje się

background image

tak właśnie na bazie realizmu, w którym nie ma miejsca na

"skomplikowany" chrześcijański pogląd na świat wraz z jego

ogromnie ważną rzeczywistością świata duchowego, w

której szerzą się tylko niemądre prze-sądy i okropne

naiwności. Ludzie "dobrej woli" sądzą, że zapobiegną

pojawieniu się jakiegoś nowego Hitlera poprzez atakowanie

"irracjonalności" oraz poprzez obronę "rozumu", "nauki" i

"zdrowego rozsądku"; jednak bez kontekstu prawdy

chrześcijańskiej wartości te, budujące ich realizm, są

przygotowaniem do jego pojawienia się, a nie obroną, są

samym nadejściem następnego "straszliwego uproszczenia".

Najskuteczniejsze

współczesne

"uproszczenia"

wprowadzone zostały w Związku Sowieckim, którego religia

także opierała się na "nauce" i "zdrowym rozsądku". Każdy

kto oczekiwał, że ci najbardziej przesądni ludzie wezmą w

obronę jakieś wartości warte obrony, był w wielkim błędzie.

Niewątpliwie realizm należy do "ducha naszych czasów", a

wszyscy którzy są tego "du-cha", musieli wcześniej się do

niego dostosować. W ten sposób humanizm, który w dużo

spo-kojniejszych

czasach

miałby

może

bardziej

"idealistyczne" i liberalne zabarwienie, teraz uznał za

konieczne "dostosować się do zmieniających się czasów" i

przybrać postać bardziej realistyczną. Bardziej naiwni

założyli "humanistyczną" religię, która identyfikuje się z przy-

czyną "nauki" i "postępu" i ogłosiła za swoje dogmaty

dokładnie te same sprzeczności, które już wcześniej

background image

zauważyliśmy; są to ludzie podobni do tych, którzy również

w marksizmie zdolni byli dostrzec pewien rodzaj

"humanizmu". Jednak nawet wśród najbardziej wyrafino-

wanych współczesnych humanistów, u bardzo uprzejmych

naukowców i mężów stanu ton realizmu jest niewątpliwy.

Wykazuje to na przykład zalew metod i naukowego sposobu

po-dejścia w ostatnich twierdzach "nauk humanistycznych";

żaden szanujący się współczesny uczony w dowolnej

dziedzinie nauki nie poczuje się bezpiecznie, aż jego praca w

najwyż-szym możliwym stopniu nie stanie się "naukowa" (co

oczywiście często prowadzi do "scjen-tyzmu"). Realizm jest

również widoczny w stoickim, światowym i często cynicznym

tonie tych wszystkich najbardziej naiwnych (lub religijnych)

współczesnych humanistów; wymy-ślona przez nich

"wolność od iluzji" w dużym stopniu była wielkim

rozczarowaniem; oni teraz wolą "wiedzieć" niż wierzyć w

"wyższe prawdy", które kiedyś krzepiły ich ojców.

Krótko mówiąc humanizm pogodził się z realizmem, przez

co, jak sądzi, również pogo-dził się z rzeczywistością; w

przejściu od liberalizmu do realizmu humaniści widzą nie

tylko wyzwolenie od iluzji, ale proces "dojrzewania".

Prawosławni chrześcijanie oczywiście widzą w tym coś

zupełnie innego. Jeżeli celem liberalizmu było ukrycie

wyższych prawd dotyczą-cych Boga i życia duchowego we

mgle "tolerancji" i agnostycyzmu, to zadaniem realizmu, co

właśnie analizowaliśmy, było całkowite unicestwienie tych

background image

prawd. Na tym drugim etapie rozwoju dialektyki nihilizmu

Niebiosa zostały zamknięte przed wzrokiem ludzi, którzy

posta-nowili już więcej nie odwracać swojego wzroku od

ziemi, i od tej pory żyć wyłącznie w tym świecie i dla niego.

Ta decyzja realistów uwidacznia się w pozornie niewinnym

"logicznym pozytywizmie" oraz naukowym humanizmie, jak

również w jawnie satanistycznych zjawi-skach, jak

bolszewizm czy narodowy socjalizm. Konsekwencje tej

decyzji są ukryte dla tych, którzy ją podjęli, gdyż wiodą one

do tych rzeczywistości, których realizm dostrzec nie jest w

stanie: rzeczywistości zarówno powyżej, jak i poniżej bardzo

płaskiego realistycznego wszechświata. Zobaczymy dalej jak

zamknięcie Niebios nieoczekiwanie wyzwoli najniższe siły,

które uczynią koszmarem mrzonki nihilistów o "nowej

ziemi", zobaczymy też, że "nowy człowiek" realizmu nie

będzie przypominał mitologicznego "w pełni rozwiniętego"

doskona-łego

człowieczeństwa,

ale

rzeczywiste

"podczłowieczeństwo" jakie nigdy wcześniej nie po-jawiło

się w ludzkim doświadczeniu.

Teraz powinniśmy zbadać następny krok w postępie

nihilizmu, który prowadzi do tych skrajnych wynaturzeń:

witalizm.

background image

3.

W

ITALIZM

Liberalizm i realizm przez ponad wiek prowadziły człowieka

w dół po drodze fałszu, któ-ra, jeśliby z niej nie schodzić,

doprowadziłaby ludzi do czegoś w rodzaju "antyutopii", o

któ-rych tyle słyszeliśmy, w przerażającym "nowym,

wspaniałym świecie", na przykład w bez-dusznym

technologicznym systemie, gdzie wszystkie światowe

problemy byłyby rozwiązane kosztem zniewolenia ludzkich

dusz. Przeciwko tym utopijnym racjonalistycznym planom

podniosło się wiele protestów w imieniu konkretnego i

indywidualnego istnienia, w imieniu nie dających się

planować i systematyzować potrzeb natury ludzkiej, które są

tak samo nie-zbędne dla tej wielkiej światowej

"szczęśliwości", jak bardziej oczywiste potrzeby material-ne;

protestowano przede wszystkim w imię "życia", które,

cokolwiek by ono oznaczało, było wyraźnie przyduszone w

raju realizmu.

Główny intelektualny impet ruchu witalizmu spowodowany

był reakcją przeciwko od-rzucaniu wyższych, duchowych

rzeczywistości w realistycznym "upraszczaniu" świata. Z

drugiej strony trzeba przyznać, że akurat ten aspekt

działalności witalistów zakończył się całkowitym fiaskiem. Z

braku dostatecznego fundamentu, nawet bez świadomości

istnienia prawdy chrześcijańskiej, ci którzy zaangażowali się

w korygowanie i uzupełnianie podsta-wowych braków

background image

realizmu, na ogół znajdowali na nie lekarstwa, które nie

tylko nie posiadały żadnej mocy, ale były zdecydowanie

szkodliwe, lekarstwa które w rzeczywistości powodowa-ły

jeszcze gorsze objawy choroby, którą w zamierzeniu miały

leczyć.

Tak jak realizm, który był reakcją na ogólnikowość

liberalizmu, sam siebie skazał na ja-łowość poprzez przyjęcie

liberalnego zamknięcia się na prawdy wyższe, tak również

witalizm podejmując walkę z realizmem zaprzepaścił własne

nadzieje poprzez przyjęcie za swoje za-sadnicze założenie

realistyczne odrzucenie prawdy absolutnej. Wprawdzie

wielu

witalistów

tęskniło

za

"duchowością"

i

"mistycyzmem", jednak nigdy nie poszukiwali oni prawdy

chrze-ścijańskiej, gdyż była ona dla nich "przestarzała",

niewątpliwie tak samo, jak dla całkiem zaślepionych

realistów. Charakterystyczne podejście witalistów w tym

względzie prezentuje W. B. Yeats w swojej autobiografii,

gdzie lamentuje nad "odebraniem mi przez Huxleya i

Tyndalla, których nie cierpiałem, zwyczajnej i prostej religii

mojego

dzieciństwa..."

Jakie-kolwiek

może

być

psychologiczne uzasadnienie takiego podejścia, nie ma ono

nic wspólnego z prawdą rzeczy, a jego konsekwencje mogły

być już tylko szkodliwe. Nie ma formy witali-zmu, która nie

byłaby od początku do końca naturalistyczna, takiej, której

cały program nie zaczynałby się i nie kończył w tym świecie, i

której podejście do każdego innego świata nie byłoby tylko

background image

parodią. Znowu widzimy, że droga nihilizmu jest

"rozwojowa": błędy jednego etapu powtarzane są i

mnożone w następnym.

Nie łudźmy się zatem, że odnajdziemy w witalizmie powrót

do chrześcijaństwa, czy do jakiejś innej prawdy. Jednak

witaliści najwyraźniej zgłaszają co do tego pewne pretensje.

Wielu krytyków odkryło nawet "pseudo-religijny" charakter

marksizmu, mimo że to określe-nie pasuje raczej do źle

umieszczonej żarliwości jego co bardziej zapalonych

wyznawców, niż do samej doktryny, która w swoim

charakterze jest najzupełniej antyreligijna. W witalizmie

zagadnienie "pseudo-religijności" jest dużo bardziej

poważne. Tutaj całkiem zrozumiały la-ment nad utratą

wartości duchowych staje się przyczyną z jednej strony

subiektywnych fanta-zji i (czasami) rzeczywistego satanizmu,

który brany jest za objawienie świata "duchowego", a z

drugiej strony prowadzi do pozbawionego korzeni

eklektyzmu, który karmi się ideami każdej kultury i każdego

wieku i całkowicie dowolnie wynajduje powiązania

pomiędzy tymi błędnie pojmowanymi fragmentami wraz z

ich własnymi pomniejszymi koncepcjami. Pseu-do-religijność

i pseudo-tradycjonalizm, jedno z nich lub razem, są

integralnymi częściami wielu witalistycznych systemów. W

takim razie powinniśmy bardzo uważnie badać twierdze-nia

tych, którzy chcą przywrócić "duchowe" znaczenie życia, a

szczególnie tych, którzy wy-obrażają sobie, że są

background image

sprzymierzeńcami "chrześcijaństwa" lub nawet jego

wyznawcami. Błę-dy "duchowe" są dużo bardziej poważne

niż te dotyczące wyłącznie sfery materialnej. W trzeciej

części tej pracy wyraźnie zobaczymy, że większość tego, co

dzisiaj uchodzi za "du-chowość", jest w rzeczywistości "nową

duchowością", rakiem zrodzonym z nihilizmu, który atakuje

zdrowe organizmy, aby je zniszczyć od środka. Ta taktyka

jest dokładnym przeci-wieństwem otwartego ataku

realistów na prawdę i na życie duchowe, niemniej jednak

jest to również taktyka nihilistyczna, tyle że bardziej

zaawansowana.

Intelektualnie witalizm zakłada odrzucenie chrześcijańskiej

prawdy, zachowując pewne pseudoduchowe aspiracje.

Jednak nawet wiedząc o tym wciąż nie będziemy w stanie

pojąć ruchu witalistycznego, jeśli nie zobaczymy stanu

duchowego ludzi, którzy stali się nosiciela-mi tych idei. W

liberalizmie i realizmie choroba nihilizmu jest wciąż

stosunkowo powierzchowna; jest to wciąż głównie kwestia

filozofii i ogranicza się do intelektualnych elit. Jednak w

witalizmie, tak jak wcześniej w marksizmie, najbardziej

skrajnym przejawie mentalności realistycznej, choroba nie

tylko rozwija się jakościowo, również rozszerza się ilościowo;

po raz pierwszy zwyczajni ludzie także zaczęli wykazywać

objawy nihilizmu, który wcześniej ograniczał się tylko do

garstki.

background image

Fakt ten pozostaje oczywiście w doskonałej zgodności z

wewnętrzną logiką nihilizmu, który chcąc upodobnić się do

chrześcijaństwa,

które

chce

zniszczyć,

dąży

do

powszechności. W połowie XIX wieku myśliciele percepcyjni

wyrażali obawy przed perspektywą "przebu-dzonych" mas,

które miały być kierowane przez "olbrzymie uproszczenia"

realizmu; do cza-sów Nietschego, najbardziej potężnego

"proroka" witalizmu, obawy te pogłębiły się i stały się w

końcu pewnością. Nietsche widział jak "śmierć Boga" zaczęła

"rzucać swoje pierwsze cie-nie na Europę"; i mimo że "samo

wydarzenie jest zbyt wielkie, zbyt odległe, za bardzo ponad

zwykłą ludzką zdolnością pojmowania, dlatego można

powiedzieć, że to tylko jego daleki odgłos mógł nas

dosięgnąć", wciąż nadejście tych czasów było pewne, i to

ludzie

podobni

do

Nietzschego

byli

"pierwszym

przychówkiem i pierworodnymi dziećmi nadchodzącego wie-

ku", pamiętajmy, wieku "triumfu nihilizmu".

Prawda chrześcijaństwa, którą liberalizm podkopał a realizm

zaatakował, jest nie tylko prawdą filozoficzną, ale prawdą

życia i zbawienia i od dawna cieszyła się ona wielką popu-

larnością wśród tłumów, które się nią karmiły. Następstwem

przekonania, że prawda ta nie jest już wiarygodna, nie

będzie jedynie grzeczny sceptycyzm, podobny do tego,

którym kilku liberałów nawzajem się pociesza, ale duchowa

katastrofa o kolosalnych rozmiarach, której efekty będą

odczuwalne we wszystkich obszarach ludzkiego działania i

background image

myśli. Myśliciele typu Nietzschego odczuwali obecność

pierwszych zwiastunów tej katastrofy, mogli więc opi-sać ją

w

wielu szczegółach oraz

przewidzieć

wiele jej

konsekwencji; jednak dopóki te zwia-stuny nie wkradły się

do serc ludzi, konsekwencje te nie mogły jeszcze

zamanifestować się na dużą skalę. Do końca XIX wieku

zwiększała się liczba całkiem zwykłych ludzi, którzy rozpo-

częli niespokojne poszukiwania, aby znaleźć substytut dla

Boga, który umarł w ich sercach; dotyczy to również naszych

czasów współczesnych. Ten niepokój był głównym psycholo-

gicznym bodźcem dla witalizmu. Niepokój ten jest surową

gliną, która w rękach rzemieślni-ków natchnionych przez

ostatni prąd "ducha czasów" kształtuje ludzi na modłę

intelektual-nych założeń, które właśnie poznaliśmy.

Niepokój ten jest nie tylko czynnikiem wykorzystywanym

przez demagogów nihilizmu, jest on również ważnym

bodźcem witalistycznej sztuki, jak i religii. Obecność tego

elementu w większości zjawisk witalistycznych, w

przeciwieństwie do pozornego "zdrowego rozsądku"

liberalizmu i realizmu, jest powodem, dla którego wykazują

one objawy nie tylko intelektualnej dewiacji, ale także

duchowej i psychologicznej dezorientacji.

Dobrze będzie przed przejściem do rozważań nad bardziej

formalnymi przejawami wita-lizmu w filozofii i sztuce,

przyjrzeć się bliżej kilku popularnym przejawom tego trudno

uchwytnego niepokoju, który leży u podstaw całego

background image

zjawiska. Czy na pewno jest to, jak to sugerowaliśmy, cecha

charakterystyczna nihilizmu? Wielu nie zgodzi się z tym i

odpowie, że jest to wielka przesada, że jest to po prostu

nowa forma czegoś istniejącego od zawsze, że jest to

absurdalny postulat, aby przydawać znaczenia przez

podniosłą nazwę nihilizmu czemuś tak powszechnemu jak

niepokój. Istnieje oczywiście podstawa do wydania takiego

osądu, jednak nie można zaprzeczyć, że współczesne

zjawisko pod wieloma względami różni się od swoich

poprzedników. Dzisiaj po raz pierwszy w historii istnieje na

tak

wielką

skalę,

stając

się

zjawi-skiem

niemal

powszechnym; "normalne" lekarstwa, biorące początek w

zdrowym rozsądku, wydają się być całkiem bezskuteczne, o

ile skutek ich działania nie jest odwrotny od zamie-rzonego;

poza tym niepokój ten jest bardzo pokrewny współczesnej

bezbożności, jeżeli więc bezbożność nie jest przyczyną

niepokoju, to przynajmniej obie te rzeczy są równoległymi

przejawami tego samego zjawiska. Te trzy punkty są ściśle

powiązane, dlatego nie będziemy ich rozdzielali w dalszej

części naszej dyskusji, ale będziemy badać je razem.

Reżimy faszystowskie i narodowo-socjalistyczne bardzo

zręcznie

wykorzystywały

po-wszechny

niepokój

i

posługiwały się nim dla swoich własnych celów. Jednak dla

każdego, kto nie rozumie charakteru tych czasów,

"dziwnym" musi wydawać się fakt, że ten niepokój nie

zniknął po upadku jego głównych przyczyn, ale raczej nawet

background image

zwiększył swoją intensyw-ność, a "najdziwniejsze" ze

wszystkiego,

że

dotyczy

to

krajów

najbardziej

zaawansowanych w demokracji i liberalnych ideologiach,

najbardziej rozwiniętych i bogatych, a w krajach

"opóźnionych" istnieje wprost proporcjonalnie do ich

własnego postępu w osiąganiu tych celów. Ani wojna, ani

liberalny idealizm, ani dobrobyt nie może go złagodzić,

włącznie z idealizmem marksistowskim, gdyż sowiecka

pomyślność wytworzyła to samo zjawisko; te lekarstwa są

nieskuteczne, gdyż choroba leży dużo głębiej, niż mogą one

sięgnąć.

Być

może

najbardziej

uderzającym

przejawem

powszechnego niepokoju jest przestęp-czość, zwłaszcza

przestępczość młodocianych. Zbrodnia w poprzednich

wiekach była zjawi-skiem zlokalizowanym, miała oczywiste i

zrozumiałe przyczyny w ludzkich namiętnościach, pożądaniu,

zawiści, zazdrości i tym podobnych; ale nigdy nie była

niczym więcej niż tylko słabym wyobrażeniem zbrodni, która

stała się typowa w naszym wieku, zbrodni, którą można

nazwać "absurdalną"; jest to jeszcze jedna nazwa często

używana również w innych kontek-stach nihilizmu.

Rodzice mordowani są przez własne dzieci, albo dzieci przez

swoich rodziców. Całkiem nieznany człowiek został pobity i

zamordowany, przy tym nie obrabowany, przez pojedynczą

osobę lub "gang". Takie "gangi" terroryzują całą okolicę,

background image

grasują i prowadzą bezsensowne wojny między sobą, nikt

nie wie w jakim celu. Jest to czas "pokoju" i "dobrobytu",

krymina-liści wywodzą się zarówno z wyższych warstw jak i z

dołów społecznych, nie ma żadnych "praktycznych"

powodów ich zachowania, i często całkowicie lekceważą

ostrożność i nie zważają na konsekwencje. Gdy są

zatrzymani i pytani o motyw zbrodni opisują swoje zacho-

wanie w ten sam sposób: to był "impuls", albo "bodziec",

który ich skłonił do tego, albo od-czuwali sadystyczną

przyjemność przy popełnianiu przestępstwa, albo były

jeszcze jakieś zupełnie nieistotne preteksty, takie jak nuda,

zamieszanie lub uraza. Słowem, zupełnie nie mogą oni

wyjaśnić swojego zachowania, nie znajdują łatwo

zrozumiałego motywu, a w kon-sekwencji, i to jest wspólna i

najbardziej uderzająca cecha tych zbrodni, nie odczuwają też

żadnych wyrzutów sumienia.

Istnieją oczywiście inne, mniej gwałtowne, przejawy

powszechnego niepokoju. Jedną z nich jest ogromna

namiętność do ruchu i do prędkości, przejawiająca się

zwłaszcza

w

rze-czywistym

kulcie

samochodów

(zauważyliśmy tę namiętność już u Hitlera); powszechny

urok telewizji i kina, których rola polega głównie na

dostarczeniu kilku godzin ucieczki od rze-czywistości,

zarówno poprzez eklektyczny i ekscytujący temat, jak

poprzez hipnotyzujący efekt samych tych środków przekazu;

wzrastający prymitywny i dziki charakter muzyki popu-

background image

larnej, wraz z chyba najbardziej autentycznym wyrazem

współczesnej duszy – jazzu; kult fizycznej sprawności w

sporcie, wraz z chorobliwym kultem "młodości", który się w

nim zawiera; rozpowszechnienie oraz ogólne przyzwolenie

na rozwiązłość seksualną, rozgrzesza-ne przez wielu

podobno poważnych i odpowiedzialnych starców, gdyż

dowodzi ona "szczero-ści" współczesnej młodzieży oraz jest

jedynie inną formą "otwartego", "eksperymentalnego"

podejścia, tak bardzo zalecanego w nauce i sztuce; brak

szacunku dla autorytetów, czemu sprzyja rozpowszechniona

postawa oczekująca efektów "natychmiastowych" i

"dynamicz-nych",

prowadząca

największych

młodych

"idealistów" na demonstracje przeciwko "repre-syjnym"

prawom i instytucjom.

W zjawisku tym "aktywność" jest najwyraźniej ucieczką,

ucieczką przed nudą, przed bezsensem, a w znaczeniu

najgłębszym, przed pustką, która mieszka w sercu

opuszczonym przez Boga, w którym nie ma już Prawdy

Objawionej, a moralność i sumienie całkowicie uzależnione

są od tej Prawdy. W bardziej złożonych manifestacjach

witalistycznego impulsu, do których teraz przejdziemy,

działa identyczna psychologia. Nie zrobimy nic więcej, jak

tylko odnotujemy bogactwo tych przejawów, a w większości

przypadków zbadamy szczegó-łowo ich rolę w formowaniu

"nowej duchowości".

background image

W polityce najbardziej znaną formą witalizmu był stworzony

przez Mussoliniego kult ak-tywności i przemocy, oraz

mroczny hitlerowski kult "krwi i ziemi"; ich natura jest zbyt

do-brze znana dla współczesnego pokolenia, nie ma więc

potrzeby dalszych objaśnień. Jednak nie jest już chyba tak

oczywiste dzisiaj, gdy polityczny barometr wyraźnie odchyla

się w lewą stronę, jak głęboki był powab i urok tych ruchów,

gdy pojawiły się jakieś czterdzieści lat te-mu. Całkiem

niezależnie od mas pozbawionych własnych korzeni, które

były głównym obiek-tem oddziaływania nihilistycznych

demagogów, całkiem niemała część intelektualistów oraz

kulturalnej awangardy również stała się entuzjastycznymi

sympatykami tych polityków, przynajmniej przez jakiś czas.

Jeśli niewielu wyrafinowanych intelektualistów uznało

zarów-no nazizm jak i faszyzm za "nową religię", to

przynajmniej kilku powitało jeden czy drugi przejaw

witalizmu jako zbawienne antidotum na "demokrację",

"naukę" i "postęp" (to znaczy na liberalizm i realizm), który

wydawał się obiecywać przyszłość, o której wrażliwy

człowiek mógł tylko marzyć; ich "dynamizm", "witalność"

oraz pseudotradycjonalizm mógł wydawać się zwodniczo

"odświeżający" dla wielu, którzy oddychali duszną

intelektualną atmosferą tamtych czasów.

Sztuka współczesna posiada podobny urok, a jej reakcja

przeciwko bezdusznemu akade-mickiemu "realizmowi"

również doprowadziła do niezwykłych obszarów. W sztuce

background image

odnale-ziono nowe, egzotyczne źródła i wpływy z Afryki, ze

Wschodu, z Mórz Południowych, szu-kano natchnienia u

człowieka prehistorycznego, u dzieci i szaleńców, a także w

spirytyzmie i okultyzmie. Bezustanne "eksperymenty" stały

się regułą, bezustannie poszukiwano "nowych" form i

technik;

inspiracje

czerpano

przede

wszystkim

u

"barbarzyńców", w "prymitywizmie" i w "spontaniczności".

Tak jak futuryści w swoim manifeście (mimo że futuryzm nie

może być poważnie traktowany jako sztuka), najbardziej

typowi współcześni artyści wychwalali w swojej sztuce

"każdy

rodzaj

oryginalności,

zuchwalstwa,

skrajnej

przemocy", i wierzyli rów-nież, że "nasze ręce są wolne i

czyste, aby wszystko uczynić nowym".

Według mitu witalizmu artysta jest "stworzycielem",

"geniuszem", jest on "natchniony". W sztuce realizm

przekształcony jest przez "wizję" artysty, jest to znak i

proroctwo "ducho-wego przebudzenia". Krótko mówiąc

artysta jest "czarownikiem" w swojej własnej rzeczywi-

stości, dokładnie w ten sam sposób, w jakim Hitler był w

polityce; w obu przypadkach nie ma prawdziwej władzy, ale

tylko subiektywne jej odczucie.

W religii, a mówiąc dokładniej w pseudoreligii, niespokojne

eksperymenty charaktery-styczne dla witalizmu objawiają

się nawet w jeszcze większej ilości form od tych powstają-

cych w szkołach sztuki nowoczesnej. Na przykład istnieją

background image

sekty dla których bóstwo jest nie-określoną, immanentną

"mocą", są to wariacje "nowej myśli" oraz "pozytywnego

myślenia", których zainteresowania sprowadzają się do

zaprzęgnięcia i wykorzystania owej "mocy", jak-by była ona

czymś w rodzaju elektryczności. Blisko z nimi spokrewniony

jest okultyzm i spirytyzm, jak również pewne udawane

formy "mądrości Wschodu", które odrzucają wszelkie

pretensje do jedności z "Bogiem", by jawnie wzywać bardziej

bezpośrednie "siły" i "istoty duchowe".

Religijny

witalizm

pojawia

się

też

w

szeroko

rozpowszechnionych

kultach

"świadomo-ści"

oraz

"samorealizacji". W dość umiarkowanej formie jest obecny

w

zwolennikach

sztuki

współczesnej

oraz

"sztuki

kreatywnej" i "wyobraźni", która inspiruje tę sztukę. Bardziej

skrajnym przykładem tego kultu są ci, którzy pozostają pod

wpływem buddyzmu zen, którzy masowo i bezładnie

poszukują "oświecenia". Domniemane "doświadczenia

religijne" stymu-lowane przez różne narkotyki są już chyba

schyłkowym etapem tej religijności, jej reductio ad

absurdum.

Pojawia się też próba stworzenia neopogańskich kultów

"natury", zwłaszcza jej najbar-dziej pierwotnych i

zasadniczych pierwiastków: ziemi, ciała, seksu. "Zaratustra"

Nietzschego to potężny "prorok" tego rodzaju kultów, są

background image

one centralnym tematem dzieł wielu pisarzy i poetów XX

wieku.

Zdecydowana większość różnych form "egzystencjalizmów"

i "personalizmów" stara się tak przerobić religię, aby była

niczym więcej, jak tylko osobistym "spotkaniem" z innym

człowiekiem, czasami też z niejasno pojmowanym "Bogiem",

albo,

tak

jak

w

patologicznym,

ateistycznym

egzystencjalizmie, stara się utworzyć religię "buntu" i

szalonego samouwielbie-nia.

Wszystkie te przejawy witalizmu w "impulsie religijnym"

podzielają wspólną wrogość do każdej stałej lub niezmiennej

doktryny lub instytucji, a najbardziej zainteresowane są po-

szukiwaniem

"natychmiastowych"

wartości

życia,

"witalności",

"doświadczenia",

"świado-mości"

oraz

"ekstazy".

Naszkicowaliśmy tutaj najbardziej uderzające przejawy

witalizmu i daliśmy kilka sugestii na temat ich zasięgu;

jednak nie zdefiniowaliśmy jeszcze samego terminu i nie

wykazaliśmy jego nihilistycznego charakteru. Jak już

stwierdziliśmy,

liberalizm

podkopał

prawdę

przez

obojętność na nią, zachowując jednak prestiż samej nazwy.

Realizm zaatakował ją w imię mniejszych, częściowych

prawd.

Witalizm,

jako

przeciwstawny

obu

tym

wcześniejszym kie-runkom, nie miał w ogóle żadnego

background image

stosunku do prawdy; po prostu całą swoją uwagę poświę-cił

czemuś, co należy do zupełnie innego porządku.

"Fałszywość opinii – stwierdza Nietzsche – nie jest dla nas

żadną przeszkodą... Pozosta-je tylko pytanie jak bardzo dana

opinia popiera życie, jak je ochrania..." Gdy pojawia się taki

pragmatyzm, nihilizm osiąga swój następny etap – witalizm,

który może być zdefiniowa-ny jako usunięcie prawdy jako

kryterium ludzkiego działania i zastąpienie jej nowym stan-

dardem: "życia" i "witalności"; jest to ostateczny rozdział

pomiędzy życiem i prawdą.

Witalizm jest bardziej zaawansowanym rodzajem realizmu;

równie wąsko postrzega rze-czywistość, podziela też jego

dążenie, aby wszystko co jest powyżej zredukować do

możliwie najniższych pojęć; witalizm prowadzi koncepcje

realizmu o jeden krok dalej. Gdy realizm wychodząc od dołu

stara się z powrotem ustanowić prawdę absolutną, witalizm

ogłasza nie-powodzenie tego zamierzenia w obliczu bardziej

"realistycznej" świadomości, że nie istnieje żaden absolut, że

jedyną niezmienną zasadą na tym świecie jest sama

zmienność. Realizm redukuje nadprzyrodzoność do natury,

objawienie do racjonalizmu, prawdę do obiektywizmu;

witalizm idzie dalej i redukuje wszystko do subiektywnego

doświadczenia i uczucia. Tak trwały i mocny dla realistów

świat rozpadł się, tak pewna i bezpieczna prawda została w

wita-lizmie zniszczona, umysł już nie znajdował miejsca dla

background image

spoczynku, wszystko zostało połknię-te przez ruch i

działanie.

Logika bezbożności prowadzi nieubłaganie do otchłani. Ten,

kto nie powróci do prawdy, musi podążać za błędem aż do

ostatecznego końca. Tak samo humanizm, po tym jak

nabawił się infekcji realizmu, uległ potem zarazkom

witalizmu. Wyraźniejszym symptomem tego fak-tu są

"dynamiczne" standardy, które zajmują coraz bardziej

poczesne miejsce w formalnej krytyce sztuki i literatury,

pojawiają się nawet w dyskusjach o religii, filozofii i nauce.

W każdym z tych obszarów najbardziej ceni się dzisiaj

"oryginalność", "eksperyment" oraz "ekscytujący" charakter;

pytanie o prawdę, jeżeli w ogóle się pojawia, coraz bardziej

spycha-ne jest na drugi plan, i jest zastępowane przez

kryteria

subiektywne:

"uczciwość",

"auten-tyczność",

"indywidualność".

Takie

podejście

jest

otwartym

zaproszeniem

obskurantyzmu, by nie rzec szarlatanerii. O ile to drugie

witaliści jeszcze odrzucają jako niebezpieczeństwo, aby nie

stało się dla nich regułą, bez wątpienia wydają się

lekceważyć wzrastający, rażący obskurantyzm, który witali-

styczny temperament toleruje, a często nawet popiera.

Prowadzenie racjonalnych dyskusji z apologetami witalizmu

staje się jeszcze trudniejsze we współczesnym klimacie

intelektual-nym. Na przykład gdy ktoś pyta o znaczenie

background image

współczesnych dzieł sztuki, uzyska odpowiedź, że nie mają

one żadnego "znaczenia", że jest to "czysta sztuka", która

jedynie może być "od-czuwana", a jeżeli jakiś krytyk jej nie

"czuje" w sposób właściwy, nie ma prawa do żadnych

komentarzy na jej temat. Próba wprowadzenia jakichś

standardów krytyki, nawet tych z ro-dzaju najbardziej

elementarnych i technicznych, spotyka się ze sprzeciwem, że

nowej sztuki nie można mierzyć starymi standardami, gdyż

są one "statyczne", "dogmatyczne", albo po prostu

"przestarzałe", i że dzisiejsza sztuka może być oceniania

wyłącznie w kategoriach suk-cesu w realizacji jej własnych,

wyjątkowych zamierzeń. Jeżeli krytyk widzi niezdrowy lub

nieludzki charakter jakiegoś dzieła sztuki, artysta wtedy

może stwierdzić, że jest to głęboka refleksja na temat

"ducha naszych czasów", a wszyscy, którzy sądzą, że sztuka

powinna być czymś więcej, są po prostu bardzo naiwni. Ten

ostatni argument jest oczywiście ulubionym argumentem

całej

współczesnej

awangardy,

również

literackiej,

filozoficznej, a także "religij-nej". Dla ludzi znużonych

prawdą wystarczy, gdy rzecz po prostu "jest", oraz jest

"nowa" i "ekscytująca".

Być może jest to zrozumiała reakcja na nazbyt literalne i

praktyczne podejście liberali-zmu i realizmu do świata sztuki

i religii, które posługują się językiem zupełnie innym niż pro-

zaiczne komunikaty nauki i biznesu; aby móc jakoś ocenić te

rzeczywistości, trzeba z pewno-ścią ten język rozumieć i

background image

wiedzieć, o jakich rzeczach się tam mówi. Równie oczywiste

jest to, że one starają się coś nam oznajmić – wszystko,

cokolwiek robi człowiek, ma swój sens, i każdy poważny

artysta czy myśliciel stara się coś zawrzeć i przekazać w

swoim dziele. Gdy-by ogłoszono nagle, że nie istnieje żaden

sens, że istnieje tylko pragnienie wyrażenia "ducha naszych

czasów", albo że w ogóle nie ma potrzeby przekazywania

żadnych treści, przecież byłyby to również jakieś znaczące

treści i idee, i to bardzo złowieszcze, co każdy kompetent-ny

krytyk od razu zauważy. Niestety symptomatyczne jest to, że

zadanie krytyki zostało prak-tycznie utożsamione z

apologetyką; rola krytyka sprowadza się tylko do objaśniania

nie-uświadomionym

masom

ostatnich

genialnych

"twórczych natchnień" artysty. Tak więc miej-sce aktywnej

inteligencji zajmuje bierna "wrażliwość", a "sukces", sukces

artystycznego "ge-niuszu" w zdolności do wyrażania swych

koncepcji, wypiera miejsce dla doskonałości i pięk-na.

Według tych nowych standardów Hitler również odniósł

"sukces", aż "duch czasów" nie udowodnił mu "błędu";

współczesna awangarda, razem z towarzyszącymi jej

humanistami, nie znajduje już żadnych argumentów

przeciwko bolszewizmowi, chyba tylko takie, że w

przeciwieństwie do "ekspresyjnego" i "ekscytującego"

narodowego socjalizmu, był całkowi-cie prozaiczny i

realistyczny.

background image

Ale chyba najbardziej infekcję humanizmu przez witalizm

objawia osobliwy aksjomat, romantyczny i sceptyczny

zarazem, że poszukiwanie prawdy nigdy się nie kończy, gdyż

nig-dy nie można "miłości prawdy" do końca zaspokoić, co

oznacza, że całe życie jest nieprze-rwanym poszukiwaniem

czegoś, na co nie ma nadziei znalezienia, jest ciągłym

biegiem, który nigdy nie może, ani nawet nie powinien,

znaleźć miejsca spoczynku. Wytrawni humaniści są

niesłychanie elokwentni w opisywaniu tej głównej zasady

nauki i badań naukowych, jako uznającej "prowizoryczną"

naturę całej wiedzy, która odbija jedynie nigdy nie

zaspokojony, zawsze ciekawski ludzki umysł, gdyż wiedza

jest tylko częścią tajemniczego procesu "ewolu-cji", czy

"postępu". Jednak znaczenie tego stanowiska jest jasne, jest

to ostateczna próba ukrycia swojej rezygnacji z

poszukiwania prawdy za zasłoną podniosłej retoryki, a

bardziej dosłownie jest to wyniesienie zwykłej ciekawości na

miejsce, które dawniej zajmowało auten-tyczne umiłowanie

prawdy. Nie rozminiemy się z prawdą stwierdzając, że

ciekawość, razem z towarzyszącym jej pożądaniem, nigdy się

nie kończy i nigdy nie jest zaspokojona; jednak człowiek

stworzony został do czegoś więcej. Człowiek stworzony

został do wzrastania w mi-łości, ponad ciekawość i

pożądanie, aby poprzez miłość dotrzeć do prawdy. Oto

elementarna prawda dotycząca ludzkiej natury, aby ją pojąć

potrzeba jedynie pewnej prostoty serca. Brak powagi

background image

współczesnego humanizmu jest tak daleki od tej prostoty,

jak daleko jest od samej prawdy.

Jak już wspomnieliśmy, urok witalizmu psychologicznie jest

w pełni zrozumiały. Jedynie zupełnie tępi oraz całkiem

niewrażliwi ludzie mogą długo zadowalać się martwą wiarą

libera-lizmu i realizmu. Elementy skrajne, artyści,

rewolucjoniści, ludzie oderwani od swoich korze-ni, po nich

jeden po drugim różnej maści humaniści, obrońcy

"cywilizacji", a w końcu naj-bardziej nawet poważni i

konserwatywni

członkowie

społeczeństwa

zostali

opanowani przez ten wewnętrzny niepokój, który zmusza

wszystkich

do

poszukiwania

czegoś

"nowego"

i

"ekscytującego", jednak dokładnie nie wiadomo czego.

Prorocy nihilizmu, początkowo po-wszechnie lekceważeni,

stali się modni i stopniowo włączono ich do panteonu

humanizmu, ponieważ ludzie odczuwali ten sam co oni

niepokój i żywili te same przeczucia, oczekiwano od nich

wizji i objawień, które wyprowadzą ludzi z jałowej pustyni,

na którą zaprowadził ich realizm. Poza zwykłą pogonią za

sensacją oraz eklektyzmem, charakteryzującym współczesną

modę na "mistycyzm" i "wartości duchowe", widać głęboki

głód za czymś bardziej rzeczywi-stym i trwałym niż to, co

mógł dać liberalizm i realizm, głód, którego rozmaite formy

witali-zmu nie mogły zaspokoić, ale jeszcze bardziej go

zaostrzały. Ludzie, którzy odrzucili Syna Bożego, który nawet

teraz pragnie zamieszkać w nich i ofiarować im zbawienie,

background image

odczuli nie-znośną pustkę w swoich sercach, dlatego zwrócili

się w poszukiwaniu słowa życia do szaleń-ców i iluzjonistów,

do fałszywych proroków i religijnych oszustów. Jednak to

słowo, tak chętnie dane, obraca się w proch w ich ustach,

gdy chcą je wymówić.

Tak jak realizm w swojej pogoni za prawdą niszczy prawdę,

tak samo witalizm w swoim poszukiwaniu życia wciąż czuje

na sobie oddech śmierci. Witalizm przez ostatnie 100 lat był

niewątpliwie objawem zmęczenia światem, a jego prorocy,

nawet jeszcze bardziej wyraźnie od zwalczanych przez siebie

filozofów martwego liberalizmu i realizmu, byli zapowiedzią

końca chrześcijańskiej Europy. Witalizm nie jest wynikiem

"świeżości", "życia" i "otwarto-ści", których jego wyznawcy

tek desperacko poszukują (najwyraźniej dlatego że ich nie

po-siadają), ale zepsucia i bezbożności, które są już ostatnią

fazą umierającej cywilizacji, której nienawidzą. Nie trzeba

być epigonem liberalizmu i realizmu, zwalczanych przez

witalizm, aby zobaczyć, że zostały przezwyciężone, a jego

lekarstwo na bezsprzeczną chorobę człowie-ka jest jeszcze

silniejszym zastrzykiem tej samej nihilistycznej zarazy, która

tę chorobę spo-wodowała. Poza witalizmem może być już

tylko jeden, ostateczny etap, na który wspiąć się może

nihilizm: zagłada.

background image

4.

N

IHILIZM DESTRUKCYJNY

W końcu odnaleźliśmy prawie "czysty" nihilizm: nienawiść i

bunt przeciwko stworzeniu i przeciwko cywilizacji, który nie

spocznie, aż nie obróci wszystkiego w zupełną pustkę. Ni-

hilizm destrukcyjny jak żadna inna forma nihilizmu jest

wyjątkowy w czasach współcze-snych. Destrukcja pojawiła

się na dużą skalę już wcześniej, byli również ludzie, którzy

chlu-bili się niszczeniem; ale aż do naszych czasów nie było

doktryny oraz planu zniszczenia, nig-dy wcześniej umysł

ludzki nie był tak skrzywiony, aby stworzyć apologię dla tego

oczywiste-go dzieła szatana, aby ustanowić program jego

realizacji.

Nawet wśród bardzo umiarkowanych nihilistów wyraźnie

były obecne zapowiedzi dok-tryny destrukcji. Realista

Bazarow mógł stwierdzić, że "nie ma ani jednej instytucji

naszego społeczeństwa, która nie powinna zostać

zniszczona". "Ten, kto chciałby być twórczy – stwierdził

Nietzsche – najpierw musi zniszczyć i rozwalić przyjęte

wartości." Manifest futu-rystyczny, który był chyba tak

blisko czystego nihilizmu jak witalizm, wychwalał wojnę oraz

"niszczące ramię anarchizmu". Zniszczenie starego porządku

oraz zniesienie prawdy absolut-nej były jawnymi celami

większości realistów i witalistów.

background image

Jednak w czystych nihilistach to co dla innych było

wstępem, stało się ostatecznym koń-cem. Nietzsche ogłosił

podstawową zasadę całego nihilizmu, w tym również

wyjątkową apo-logię nihilizmu destrukcyjnego, w zdaniu:

"Nie ma prawdy, wszystko jest dozwolone"; jed-nak skrajne

konsekwencje tego aksjomatu zostały już zrealizowane

przed nim. Max Stirner (o którym wspomnę jeszcze w

rozdziale następnym ) wypowiedział wojnę wszystkim

zasadom i wszystkim standardom, ogłosił swoje "ja"

przeciwko światu i śmiał się triumfalnie nad "gro-bem

humanizmu", wszystko to, jak na razie, tylko teoretycznie.

Sergiusz Nieczajew przełożył tę teorię na język praktyki tak

doskonale, że aż po dzień dzisiejszy wydaje się być

wytworem mitu, jeśli nie demonem z głębin samego piekła,

wiodąc życie bez zasad, bez litości, całkowi-cie amoralne,

pod pretekstem totalnej praktyczności i w imię rewolucji. Był

on pierwowzo-rem postaci Piotra Werhowenskiego w

Biesach Fiodora Dostojewskiego, powieści genialnej w

swoim opisie skrajnej nihilistycznej mentalności (książka w

rzeczywistości pełna jest osob-ników o tej mentalności),

któremu trudno jest uwierzyć komuś, kto sam nie poznał,

tak jak Dostojewski, fascynacji i pokus nihilizmu.

Michał Bakunin, który przez moment uległ urokowi

Nieczajewa, aby odkryć, że konse-kwentna praktyka

nihilizmu była całkiem czymś innym niż jej teoretyczny

wykład, napisał będąc pod jego urokiem "Rewolucyjny

background image

katechizm", który zawierał chłodną pochwałę postawy

Nieczajewa w zdaniu: "nasze zadanie to straszliwe,

całkowite, nieuchronne i powszechne zniszczenie". To

stwierdzenie jest zbyt typowe dla Bakunina, aby je wyjaśnić

tylko chwilową fascynacją. Napisaną przed urodzeniem

Nieczajewa "Reakcję w Niemczech" zakończył sław-nym

apelem: "Połóżmy naszą nadzieję w wiecznym duchu, który

burzy i niszczy, tylko dlate-go, że jest to nie dające się

odnaleźć wiecznie twórcze źródło wszelkiego życia. Pasja

nisz-czenia jest również twórcza!" Tutaj witalizm łączy się z

wolą niszczenia; ale jest to zniszcze-nie, które w końcu

triumfuje. Zapytany co by zrobił, gdyby urzeczywistnił się

nowy porządek z jego marzeń, szczerze odpowiedział:

"Wtedy od razu znowu zacząłbym rozbierać to wszyst-ko, co

zbudowałem".

Przez ostatnie 25 lat XIX wieku właśnie w duchu Nieczajewa

i "Rewolucyjnego katechi-zmu" rewolucyjni skrytobójcy (w

tym czasie nazywano ich "anarchistami", ale w tej książce

używamy tego określenia w znaczeniu bardziej pozytywnym)

zgodnie z ich "propagandą czy-nu" terroryzowali klasy

panujące, i nie tylko, w Europie, a szczególnie w Rosji.

Właśnie w tym samym duchu Lenin (który bardzo podziwiał

Nieczajewa) zawładnął bezwzględną siłą i rozpoczął w

Europie

pierwszy

udany

eksperyment

pozbawionej

skrupułów i zasad polityki. Pragnienie przemocy, oddzielone

od rewolucji, które je racjonalizowało, pomogło w 1914 roku

background image

doprowadzić Europę do pierwszej nihilistycznej wojny, a w

tym samym czasie, w innej dziedzinie, w sztuce dadaizmu

głoszono: "niech wszystko zostanie wymiecione na

zewnątrz", "nigdy więcej czegoś; nic, nic, nic". W każdym

razie prąd ten przetrwał do czasów Hitlera, aby objawić z

absolutną jasnością naturę i cele czystej "nihilistycznej

rewolucji", rewolucji rozpoczętej dla równie nihilistycznej

alternatywy Weltmacht oder Niedergang: podbój świata

albo totalna zagłada; rewolucji, której przywódca mógł

triumfować (nawet przed dojściem do władzy i potęgi), tak

jak mógł triumfować Stirner, który rzekł: "możemy zostać

zniszczeni, ale jeśli tak się stanie, to pociągniemy za sobą

cały świat, świat stanie w płomieniach".

Oczywiście takie zjawiska to skrajności i trzeba na nie

patrzeć z właściwej perspektywy. Bardzo niewielu ludzi było

podatnych na taki czysty nihilizm i łatwo można wykazać, że

nie należeli oni do głównego nurtu współczesnej historii, ale

do pobocznych jej prądów; nato-miast mniej skrajni nihiliści

potępiali ich. Pomimo to ich przykład jest jak najbardziej

poucza-jący i błędem byłoby odrzucić te przykłady jako za

bardzo przesadne lub parodystyczne. Zo-baczymy, że

destrukcja jest niezbędnym składnikiem programu nihilizmu,

więcej, jest to naj-bardziej wyraźny przejaw kultu nicości,

który leży w centrum nihilistycznej "teologii". Nihi-lizm

destrukcyjny nie jest jakimś przerysowaniem i przesadą, jest

on raczej wypełnieniem najgłębszego celu całego nihilizmu.

background image

W nim nihilizm przybiera najbardziej przerażającą, ale

najprawdziwszą formę; w nim oblicze nicości zrzuca swoje

liczne maski i staje odkryte w całej swojej nagiej prawdzie.

Ojciec Jan z Kronsztadu, święty człowiek Boży, porównywał

duszę ludzką do oka, które z powodu grzechu z wolna

pokrywa się bielmem i nie jest w stanie patrzeć na duchowe

słoń-ce. To podobieństwo może posłużyć do odtworzenia

postępu choroby nihilizmu, który jest niczym więcej jak

wymyślną maską grzechu. Jak każdy prawosławny

chrześcijanin wie, du-chowe oko upadłej natury ludzkiej nie

jest zdrowe, widzimy w tym życiu bardzo niewyraźnie i

potrzebujemy wiary oraz łaski Boga, abyśmy zostali

uzdrowieni i przejrzeli, co umożliwi nam w przyszłym życiu

znowu wszystko wyraźnie widzieć. Pierwszy etap nihilizmu,

którym jest liberalizm, zrodzony jest z błędnego

potraktowania chorego oka naszej natury za zdrowe,

pomylenia jego nadwątlonego i słabego spojrzenia z

widokiem prawdziwego świata i pozby-cie się w ten sposób

lekarza duszy, Kościoła, gdyż jego opieka nie jest już

potrzebna "zdro-wemu" człowiekowi. Na drugim etapie,

realizmie, choroba nie leczona przez odpowiednich lekarzy

zaczyna postępować, patrzenie się zawęża; rzeczy odległe,

dość niewyraźne nawet w stanie "naturalnego" wątłego

wzroku, stają się całkiem niewidoczne; tylko najbliższe

otocze-nie widziane jest wyraźnie, dlatego pacjent nabiera

przekonania, że nic innego nie istnieje. W trzecim etapie,

background image

witalizmie, choroba prowadzi do zapalenia; nawet najbliższe

otoczenie staje się niewyraźne i zniekształcone, pojawiają

się

halucynacje.

W

czwartym

etapie,

nihilizmie

destrukcyjnym, ślepota jest całkowita, a choroba rozszerza

się na resztę ciała, powodując agonię, konwulsje i śmierć.

III.

T

EOLOGIA I DUCH NIHILIZMU

B

UNT

:

WOJNA PRZECIWKO

B

OGU

Jak do tej pory nasze badania koncentrowały się wokół

definicji i opisu; jeżeli były one trafne, to opisały mentalność

nihilistyczną oraz określiły kilka idei nihilizmu wraz z ich źró-

dłem i zasięgiem. Jednak to wszystko było tylko niezbędnym

tłem do zadania, które podej-miemy teraz: do znalezienia

głębszego

znaczenia

nihilizmu.

Nasze

wcześniejsze

dociekania dotyczyły historii, psychologii, filozofii; ale

rewolucja, jak stwierdziliśmy w ostatnim roz-dziale, posiada

też teologiczny i duchowy wymiar, nawet jeżeli jej "teologia"

jest negacją, a jej "duchowość" satanizmem. Prawosławni

chrześcijanie

widzą

w rewolucji budzącego

grozę

przeciwnika, który musi być zwalczony, całkowicie i

doszczętnie, przy pomocy najlepszej dostępnej broni.

Nadeszła więc pora, aby zaatakować doktrynę nihilizmu u

podstaw; badając jej teologiczne źródła, jej duchowe

korzenie, jej ostateczny program oraz jej rolę w historii

chrześcijańskiej teologii.

background image

Doktryna nihilizmu nie jest oczywiście jasno sformułowana

u większości nihilistów. Je-żeli nasza analiza prowadziła do

tej pory do wniosków, które nie zawsze były oczywiste dla

samych nihilistów, które nie były też ich zamierzeniem, to

obecna nasza próba, aby wydobyć spójną doktrynę z

literatury i całego zjawiska nihilizmu może doprowadzić nas

do jeszcze ciekawszych wniosków. W tym zamierzeniu

jednak bardzo wspomagają nas filozofowie nihi-listyczni w

rodzaju Nietzschego, który wyraził jednoznacznie to, co inni

tylko sugerowali albo próbowali ukryć, oraz przenikliwi

obserwatorzy mentalności nihilizmu w rodzaju Dosto-

jewskiego, których wnikliwość uderza w samo serce

nihilizmu oraz zdziera z niego wszelkie maski.

U żadnego innego filozofa "objawienie" nihilizmu nie było

wyrażone wyraźniej niż u Nietzschego. Już poznaliśmy te

"objawienia" w formie filozoficznej w zdaniu: "prawda nie

istnieje". Jej alternatywa, najwyraźniej już teologiczna, jest u

Nietzschego stałym tematem, wypowiadanym, co znaczące,

przez natchnionego "proroka" Zaratustrę; pojawia się

bardzo wcześnie w pismach Nietzschego jako "ekstatyczna"

wypowiedź szaleńca: "Bóg umarł". Słowa te wyrażają pewną

prawdę: z pewnością nie prawdę natury rzeczy, ale prawdę

doty-czącą stanu współczesnego człowieka; są one

pomysłową próbą opisania faktu, któremu ża-den

chrześcijanin z pewnością nie zaprzeczy.

background image

Bóg umarł w sercu współczesnego człowieka: oto co

oznacza "śmierć Boga". Jest to prawda ateistów i satanistów,

którzy cieszą się z tego, również jest to prawda w

odniesieniu do prostych rzesz, dla których sens duchowej

rzeczywistości po prostu zniknął. Człowiek utracił wiarę w

Boga oraz Jego Boską Prawdę, która kiedyś go

podtrzymywała; od samego początku odstępstwo w stronę

tego świata, które charakteryzuje wiek współczesny, było

świadomym odwróceniem się od Boga, tak jak u

Nietzschego, oraz znajdowało odpowiednie słowa aby to

wyrazić. "Bóg umarł" oznacza: utraciliśmy naszą wiarę w

Boga; "prawda nie istnieje" oznacza: jesteśmy pełni

wątpliwości co do rzeczy Boskich i absolutnych.

Jednak głębiej niż wyraża to sam fakt nihilistycznego

"objawienia", sięga wola i zamysł, który idzie dużo dalej, niż

to wynika tylko z przyjęcia tego "faktu". Zaratustra jest

"proro-kiem", jego słowa wyraźnie mają na celu

kontrrewolucję

skierowaną

przeciwko

Objawieniu

chrześcijańskiemu. Rzeczywiście dla tych, którzy przyjmą to

nowe "objawienie", to znaczy dla tych, którzy uznają je za

swoje własne przekonania, albo którzy żyją tak jakby je

przyjęli, otwiera się całkowicie nowy duchowy kosmos, w

którym nie ma już Boga, w którym, co ważniejsze, ludzie nie

życzą sobie żadnego Boga. "Szaleniec" Nietzschego wie, że

to ludzie "zamordowali" Boga, że zabili swoją wiarę.

background image

W takim razie wielkim błędem jest uważać współczesny

nihilizm, pod jakąkolwiek po-stacią by nie występował, za

"agnostycki". "Śmierć Boga" nie przydarzyła się jako jakiś ro-

dzaj kosmicznej katastrofy, raczej nihilizm czynnie ją

wymusił, oczywiście nie bezpośrednio, ale równie skutecznie

przez przedkładanie czegoś innego ponad prawdziwego

Boga. Za-uważmy też, że nihilizm nie jest również

prawdziwie

ateistyczny.

W

rzeczywistości

można

powątpiewać czy w ogóle istnieje takie coś jak "ateizm",

gdyż nikt nie zaprzecza, że praw-dziwy Bóg wyklucza

poświęcanie siebie na służbę fałszywym bogom; ateizm

możliwy jest dla filozofa (mimo, że jest on oczywiście złą

filozofią), ale jest niemożliwy dla całego czło-wieka.

Anarchista Proudhon (którego doktrynę zbadamy dokładniej

w następnym rozdziale) widział to na tyle wyraźnie, że

nazywał siebie nie ateistą, ale "antyteistą": "Rewolucja nie

jest ateistyczna w dosłownym rozumieniu tego słowa... ona

nie zaprzecza absolutowi, ona go eliminuje..." "Głównym

obowiązkiem człowieka w stawaniu się inteligentnym i

wolnym jest nieustanna walka z ideą Boga znajdującego się

poza jego własnym umysłem i sumieniem. Gdyż Bóg, jeżeli

istnieje, zasadniczo wrogi jest wobec naszej natury... Każdy

krok w tym kierunku jest zwycięstwem, którym miażdżymy

Boskość". Trzeba zmusić ludzkość, aby zo-baczyła, że "Bóg,

jeżeli jest jakiś Bóg, jest jej wrogiem". Albert Camus w

rezultacie uczy tej samej doktryny, gdy wynosi "bunt" (a nie

"bezbożność") do rangi najważniejszej zasady. Również

background image

Bakunin nie zadawalał się tylko "obaleniem" istnienia Boga,

wierzył on, że "jeżeli Bóg naprawdę istniał, konieczne byłoby

Jego obalenie". Jeszcze skuteczniej bolszewicki "ate-izm"

naszego wieku prowadził jawną wojnę na śmierć i życie

przeciwko Bogu i wszystkim Jego dziełom.

Nihilizm rewolucyjny występuje nieodwołalnie i otwarcie

przeciwko

Bogu.

Jednak

nihi-lizm

filozoficzny

i

egzystencjalny, co nie zawsze jest tak jasne, jest równie

"antyteistyczny" w swoim założeniu, że współczesne życie

musi odtąd toczyć się bez Boga. Armia wrogów Boga

rekrutuje się najliczniej z mnóstwa tych, którzy biernie

zaakceptowali swoje położenie na tyłach, oraz z kilku

entuzjastów stojących w pierwszej linii. Jednak ważne jest

abyśmy zauważyli fakt, że szeregi antyteistów zasilane są nie

tylko przez aktywnych czy biernych "ateistów", ale również

przez wielu, którzy uważają siebie za "religijnych" i czczą

jakichś "bogów". Robespierre ustanowił kult "Istoty

Najwyższej", Hitler odkrył istnienie "najwyższej siły", "boga

ukrytego w człowieku", bogowie wszystkich innych form

witalizmu są w zasa-dzie czymś w tym rodzaju. Wojna

przeciwko Bogu może przybierać wiele strategii, między

innymi może również posługiwać się imieniem Boga lub

nawet Chrystusa. Jednak czy nihi-lizm pozostaje wyraźnie

"ateistyczny" czy "agnostyczny", lub przybiera formę kultu

jakiegoś "nowego boga", jego fundamentem jest

wypowiedzenie wojny prawdziwemu Bogu.

background image

Formalny ateizm jest filozofią głupców (jeśli możemy tak

sparafrazować słowa psalmu ); jednak antyteizm jest jeszcze

większym szaleństwem. Pisma antyteizmu pełne są

niekonsekwencji i sprzeczności, podobnie do pism ściśle

ateistycznych, jednak podczas gdy te drugie błądzą przez

swoją

infantylność

(człowiek

najbardziej

starannie

wykształcony w jednej dziedzinie, może być naiwny jak

dziecko w innej, przede wszystkim w teologii i w życiu

duchowym)

i

przez

zwyczajną

niewrażliwość

na

rzeczywistości duchowe, to wypaczenia tych pierwszych

posiadają głęboko zakorzenione pragnienie, aby rozpoznając

takie rzeczywistości, niszczyć je. Dlatego nieistotne są

argumenty Bertranda Russella (mimo że jego ateizm jest

oczywiście ostatecznie rodzajem antyteizmu), gdyż można je

łatwo wyjaśnić i sprostować, nie przedstawiają żadnego

zagrożenia dla wiary; jednak głęboki i zdecydowany atak

Proudhona to już zupełnie inna sprawa, gdyż zrodzony jest

nie z bezdusznej sofistyki, ale z gwałtownej żarliwości.

Tutaj musimy odważnie stanąć wobec faktu, o którym już

wspominaliśmy wcześniej, jednak którego nie zbadaliśmy

dokładnie: nihilizm ożywiany jest przez wiarę równie mocną,

w swój własny sposób, tak samo duchową w swoim źródle,

jak wiara chrześcijańska, którą stara się zniszczyć i zająć jej

miejsce; jego sukces i jego rozrost nie są wytłumaczalne w

ża-den inny sposób.

background image

Wiemy, że wiara chrześcijańska jest duchowym kontekstem,

w którym pytania o Boga, Prawdę i Autorytet są pełne

znaczenia i prowadzą do pełni poznania. Wiara nihilizmu

podob-nie jest kontekstem, u podstaw którego leży

charakterystyczny duch, który nadaje znaczenie i siłę

doktrynie nihilizmu. Sukces nihilizmu w naszych czasach był

zależny od ekspansji tego ducha i tym uwarunkowany; jego

argumenty wydają się przekonywujące nie jako argumenty

prawdziwe, ale tylko w takim stopniu, w jakim ów duch

urobił ludzi na ich przyjęcie.

Jaka jest zatem natura wiary nihilizmu? Jest to dokładne

przeciwieństwo wiary chrześci-jańskiej, a więc nie powinna

być nawet nazywana "wiarą". Podczas gdy wiara

chrześcijańska jest radosna, stała, pogodna, miłująca,

pokorna, cierpliwa, we wszystkim uległa woli Boga, jej

nihilistyczny

odpowiednik

pełen

jest

zwątpienia,

podejrzliwości, rozgoryczenia, zawiści, za-zdrości, dumy,

niecierpliwości, buntu, bluźnierstwa; ta lub inna cecha

przeważa w zależności od danej osobowości. Jest to postawa

niezadowolenia z siebie, ze świata, ze społeczeństwa, z

Boga; tylko jednej rzeczy jest pewna – że nie zaakceptuje

rzeczy takimi, jakimi one są, ale musi poświęcić swoje siły

albo na ich przemianę, albo na ucieczkę od nich. Zostało to

dobrze opisane przez Bakunina jako "uczucie buntu, tej

szatańskiej dumy, które z pogardą odrzuca wszelką uległość

background image

komukolwiek, wszystko jedno czy pochodzenia boskiego czy

ludzkiego".

Bunt nihilizmu, podobnie do wiary chrześcijańskiej, jest

ostateczną i nieredukowalną du-chową postawą, której

źródło i siła tkwi w samej sobie oraz, oczywiście, w

nadprzyrodzonym sprawcy tego buntu. Nie będziemy w

stanie zrozumieć natury i sukcesów nihilizmu, czy też

pojawienia się konsekwentnych jego przedstawicieli, w

rodzaju Lenina i Hitlera, jeżeli bę-dziemy poszukiwać źródeł

nihilizmu gdzie indziej, niż w szatańskiej woli negacji i buntu.

Oczywiście większość nihilistów pojmuje tę wolę jako coś

pozytywnego, jako źródło "nieza-leżności" albo "wolności";

ale sam język, jakiego ludzie pokroju Bakunina używają do

wyra-żania swoich poglądów, zdradza głębsze znaczenie ich

słów każdemu, kto postanowił potrak-tować je poważnie.

Nihilistyczne odrzucenie chrześcijańskiej wiary i instytucji

jest w takim razie wynikiem może nie tyle utraty wiary w nie

i w ich Boskie pochodzenie (mimo że w każdym nihilizmie

ten sceptycyzm jest również obecny), co raczej wynikiem

buntu przeciwko autorytetowi, któ-ry reprezentują oraz

przeciwko posłuszeństwu, które nakazują. XIX-wieczna

literatura huma-nistyczna, socjalistyczna i anarchistyczna

posiada swój stały motyw przewodni non serviam: Bóg

Ojciec razem ze wszystkimi Swoimi instytucjami i

ministerstwami powinien zostać oba-lony i zniszczony, a

background image

triumfujący Człowiek powinien wspiąć się na Jego tron, aby

panować według swoich własnych praw. Ta literatura,

intelektualnie dość mierna, zawdzięcza swoją niezwykłą siłę

oraz potężny wpływ swojemu "sprawiedliwemu" oburzeniu

przeciwko "nie-sprawiedliwości" i "tyranii" Ojca oraz Jego

ziemskich przedstawicieli, swojej pasji z jaką przemawia, ale

nie prawdzie, która miałaby się w niej zawierać.

Ten bunt, ten mesjanistyczny zapał ożywiający największych

rewolucjonistów, będący przeciwieństwem wiary, mniej

interesował się burzeniem filozoficznych i teologicznych fun-

damentów starego porządku (to mogło być zadaniem dusz

mniej żarliwych), co niszczeniem samej konkurencyjnej

wiary, która dała życie temu porządkowi. Doktryny i

instytucje mogą zostać "zreinterpretowane", opróżnione ze

swojej chrześcijańskiej

treści i

wypełnione nową,

nihilistyczną zawartością; ale chrześcijańska wiara, serce

tych doktryn i instytucji, jako jedy-na zdolna jest rozeznać się

w tych "reinterpretacjach" i skutecznie się im przeciwstawić,

dla-tego musi być całkowicie zniszczona przed tym, gdy

sama zostanie "zreinterpretowana". Jest to praktyczna

konieczność, jeżeli nihilizm miałby zatriumfować; co więcej,

jest to również konieczność psychologiczna i duchowa, gdyż

nihilizm w swoim buncie mgliście przeczuwa, że to w wierze

chrześcijańskiej znajduje się Prawda, a jego zazdrość i

brudne sumienie nie uspokoją się, aż całkowite zniesienie

wiary nie usprawiedliwi ich postawy oraz nie "udowod-ni"

background image

ich prawdy. W mniejszej skali jest to psychologia

chrześcijańskich odstępców; na skalę większą jest to

bolszewizm.

Systematyczna bolszewicka kampania bezwzględnego

zwalczania wiary chrześcijańskiej, nawet kiedy nie stanowiła

już ona żadnego niebezpieczeństwa dla stabilności

ateistycznych rządów, nie ma żadnego racjonalnego

wyjaśnienia. Najwyraźniej jest to część bezlitosnej wojny na

śmierć i życie przeciwko jedynej sile zdolnej przeciwstawić

się bolszewizmowi i wykazać jego fałsz. Nihilizm będzie

załamywać się tak długo, jak długo wiara chrześcijańska

pozostanie choćby w pojedynczym człowieku, gdyż człowiek

ten będzie żywym przykładem Prawdy, która dowodzi

daremności wszystkich imponujących światowych osiągnięć i

wyczy-nów, do których zdolny jest nihilizm, człowiek ten

obali wszystkie argumenty przeciwko Bo-gu i Królestwu

Niebieskiemu. Człowieczy umysł jest podatny, można zmusić

go do wiary we wszystko, do czego tylko skłania się jego

wola. W atmosferze przesyconej nihilistyczną go-rączką, jaka

wciąż panuje w Związku Sowieckim, najlepsze argumenty na

nic się nie zdadzą, aby przekonać kogoś do wiary w Boga,

wiary w nieśmiertelność, do zaufania religii. Ale na-wet w tej

atmosferze człowiek wiary może przemówić wprost do

ludzkiego serca i przez swój własny przykład pokazać, że to

co jest niemożliwe dla świata oraz dla najlepszych ludzkich

intencji, wciąż jest możliwe dla Boga i dla wiary.

background image

Bunt nihilizmu jest wojną przeciwko Bogu i przeciwko

Prawdzie; ale tylko kilku nihili-stów jest całkowicie tego

świadomych. Czysty teologiczny i filozoficzny nihilizm jest

udzia-łem niewielu, rzadko spotykanych dusz; dla większości

bunt nihilizmu przybiera bardziej postać energicznej wojny

przeciwko autorytetom. Wielu tych, których nastawienie do

Boga i Prawdy mogło być uważane za dwuznaczne,

najdobitniej objawili swój nihilizm poprzez swo-je

nastawienie do, według słów Bakunina, "przeklętej i zgubnej

podstawy autorytetu".

Tak więc "objawienie" nihilizmu deklaruje natychmiastowe

unicestwienie autorytetu. Wielu apologetów z lubością

przytacza "korupcje", "nadużycia" i "niesprawiedliwości" sta-

rego porządku jako usprawiedliwienie buntu przeciwko

niemu. Jednak te rzeczy, obecności których nikt nie

zaprzecza, były często pretekstem, a nigdy przyczyną

nihilistycznych rozru-chów. Zaatakowany został sam

autorytet. W porządku polityki i społeczeństwa nihilizm

prze-jawiał się jako rewolucja, której celem nie było jedynie

obalenie rządów, czy też przeprowa-dzenie mniej lub

bardziej głębokich reform istniejącego porządku, ale

ustanowienie całkowi-cie nowej koncepcji celów i sposobu

rządzenia. W porządku religii nihilizm nie tylko usiło-wał

zreformować Kościół, czy nawet utworzyć nowy "kościół",

czy "religię", ale starał się kompletnie przekształcić ideę

background image

religii i stanów duchowych człowieka. W literaturze i sztuce

nihilizm również nie interesuje się modyfikacją starych

kanonów estetyki, ze względu na te-matykę czy styl, ani też

rozwijaniem nowych prądów lub tradycji, ale interesuje go

całkowicie nowe podejście do kwestii artystycznego

"tworzenia" oraz nowa definicja "sztuki".

Nihilizm atakuje najbardziej podstawowe prawa dotyczące

tych dziedzin, a nie jedynie odległe lub nieprawidłowe ich

stosowanie. Tak widoczny bałagan we współczesnej

polityce, sztuce, religii, jak również w innych obszarach, jest

wynikiem umyślnego i systematycznego podkopywania

fundamentów, niszczenia w nich autorytetów. Pozbawiona

wszelkich

skrupu-łów

polityka

i

moralność,

niezdyscyplinowane poczynania artystów, niewymagające

"religij-ne doświadczenia", wszystko to są bezpośrednie

konsekwencje zastosowania postawy buntu do dawniej

stabilnej nauki i innych dyscyplin.

Bunt nihilistyczny tak głęboko wniknął w tkankę naszych

czasów, że opór przeciwko niemu jest coraz słabszy i

nieskuteczny. Rozpowszechniona filozofia oraz najbardziej

"po-ważne opinie" poświęcają swoje siły na jego obronę. W

rzeczywistości Camus widzi w bun-cie tylko oczywistą i

jedyną prawdę dla dzisiejszych ludzi, jedyną wiarę, jaka

pozostała lu-dziom, którzy przestali już wierzyć w Boga. Jego

filozofia buntu jest zręcznym uchwyceniem "ducha czasów",

background image

jednak nie może być traktowana poważnie jako coś więcej.

Myśliciele rene-sansu i oświecenia równie chętnie jak dzisiaj

Camus chcieli obywać się bez teologii, a za pod-stawę swojej

wiedzy uczynili "naturę". Ale jeżeli "bunt" jest wszystkim, co

współczesny "na-turalny człowiek" może wymyślić, to

dlaczego "naturalny człowiek" renesansu albo oświece-nia

wydawał się wiedzieć znacznie więcej, i uważał się za istotę

dużo bardziej szlachetną. Zazwyczaj słyszymy odpowiedź, że

za dużo rzeczy uznawali oni za pewnik, że żyli na gar-nuszku

chrześcijaństwa nawet tego nie podejrzewając; a dzisiaj

jesteśmy bankrutami i już to wiemy. Jednym słowem

współczesny człowiek pozbył się "iluzji". Ale, dokładniej

mówiąc, to właśnie teraz musimy uwolnić się od iluzji: jeżeli

ludzie zagubili drogę wiodącą nie do iluzji, ale do prawdy, a

tak właśnie się stało, w takim razie potrzebne jest głębsze

rozumowanie, aby wyjaśnić te dzisiejsze "trudności". To, że

Camus zaakceptował akurat "bunt" jako "stan natu-ralny", a

wszystko z wyjątkiem tego buntu wydaje mu się

"absurdalne", oznacza tylko jedno: przeszedł skuteczny

trening w szkole nihilizmu, gdzie nauczył się uważać wojnę

przeciwko Bogu jako "naturalny" stan człowieka.

Nihilizm zredukował człowieka właśnie do takiego stanu.

Przed czasami współczesnymi życie ludzkie w dużej mierze

zależało od cnoty posłuszeństwa, uległości i szacunku: w sto-

sunku do Boga, do Kościoła oraz do prawowitej ziemskiej

władzy. Dla współczesnych, "oświeconych" nihilizmem ludzi,

background image

ten stary porządek jest tylko strasznym wspomnieniem ja-

kichś ciemnych czasów, od których zostali "uwolnieni"; a

współczesna historia notuje tylko upadek wszelkich

autorytetów. Stary porządek został przewrócony do góry

nogami, i jeżeli utrzymywana jest jeszcze chwiejna

równowaga w tym wieku "przemian", to "nowy porzą-dek"

wyraźnie nadchodzi, "buntownik" już puka do naszych drzwi.

Nihilistyczne reżimy obecnego wieku dały dopiero

przedsmak tego, a szeroko rozpo-wszechniony duch buntu

w naszych czasach jest następną oznaką – tam gdzie nie ma

prawdy, będzie panował bunt. Ale Dostojewski, jak zwykle

wnikliwie badając nihilistyczną mental-ność, stwierdził, że

"wola znajduje się najbliżej nicości, ludzie najbardziej

stanowczy najbar-dziej zbliżają się do największego

nihilizmu". Ten, kto porzucił prawdę oraz wszelki autorytet

wyrosły z tej prawdy, posiada tylko ślepą wolę pchającą go

do otchłani; ta wola, pomimo efektownych dokonań

podczas krótkiej chwili zwycięstwa i władzy (wyczyny

hitlerowców i bolszewików jak do tej pory były najbardziej

spektakularne), nieodparcie prowadzi do tej otchłani, jak do

jakiegoś

ogromnego

magnesu,

który

przyciąga

odpowiadające mu natury. W tej otchłani, w tej pustce, w

której człowiek żył bez prawdy, widzimy samo serce

nihilizmu.

background image

2.

K

ULT NICOŚCI

"Nicość" w sensie, w jakim rozumieją ją współcześni nihiliści,

jest koncepcją raczej nie występującą w tradycji

chrześcijańskiej. "Niebyt" różnych tradycji wschodnich jest

czymś zupełnie innym, jest koncepcją pozytywną; najbliżej

do idei nihil zbliża się mroczne pojęcie początkowego

"chaosu". Bóg do innych ludów przemawia niejasno i nie

bezpośrednio, tylko wybrańcom objawia pełnię prawdy

dotyczącej początków i końca wszystkich rzeczy.

Rzeczywiście dla innych ludów, oraz dla zwykłego rozumu,

jedną z najtrudniejszych rze-czy do zrozumienia w doktrynie

chrześcijańskiej jest creatio ex nihilo: Bóg nie stworzył świa-

ta z samego siebie, ani z preegzystującej materii lub

początkowego chaosu, ale z niczego; w żadnej innej

doktrynie wszechmoc Boża nie jest tak mocno wyrażona. Nie

przyćmiona ni-czym wspaniałość Bożego stworzenia ma

swoje umocowanie dokładnie w tym fakcie, że zo-stało

powołane do istnienia z całkowitego nieistnienia.

Ale można zapytać, jaki może być związek nihilizmu z tą

doktryną? Jest to związek ne-gacji. "Co oznacza nihilizm? To,

że wyższe wartości tracą swoją wartość. Nie ma celu. Nie ma

żadnej odpowiedzi na pytanie: Dlaczego?" – cytowaliśmy już

tę wypowiedź Nietzschego w innym kontekście. Słowem,

nihilizm zawdzięcza całe swoje istnienie negacji prawdy

background image

chrześcijańskiej; orzeka, że coś jest "absurdalne" nie w

wyniku rzeczowych i chłodnych "badań" doktryny, ale przez

niemożność lub niechęć uwierzenia w jej chrześcijańskie

znaczenie. Tylko ludzie, którzy kiedyś sądzili, że znają

odpowiedź na pytanie "dlaczego?" mogą być teraz tak

pozbawieni złudzeń, aby "odkryć", że nie istnieje w ogóle

żadna odpowiedź.

Gdyby chrześcijaństwo było jedynie jedną z wielu religii lub

filozofii, to jego zaprzecze-nie nie byłoby sprawą o tak

wielkim znaczeniu. Józef de Maistre, którego krytyka

rewolucji francuskiej odznaczała się wielką przenikliwością,

nawet jeżeli jego bardziej pozytywne idee nie były już tak

godne zaufania, widział to bardzo dokładnie, i to w czasach,

gdy skutki nihili-zmu były dużo mniej widoczne i oczywiste,

niż są one dzisiaj.

Zawsze istniały w świecie różne formy religii oraz

nikczemnicy, którzy się im przeciwstawiali, w których

bezbożność również była uważana za zbrodnię... Ale tylko w

łonie prawdziwej religii mogła zapanować prawdziwa

bezbożność... Bezbożność nigdy w historii nie zrodziła tyle

zła, niż to, które stało się udziałem naszych dni, gdyż wina

jest zawsze wprost proporcjonalna do światła, które otacza

to zło... Mimo że bezbożnicy zawsze istnieli, nigdy wcześniej,

przed wiekiem XVIII, w sercu chrześci-jańskiego królestwa

nie doszło do zbrojnego powstania przeciwko Bogu.

background image

Żadna inna religia nie głosi swojej nauki tak stanowczo i

mocno jak chrześcijaństwo, gdyż jego głos jest głosem Boga,

a jego prawda jest absolutna; również żadna inna religia nie

ma tak radykalnego i bezkompromisowego wroga jak

nihilizm, gdyż nikt nie może zaprze-czyć chrześcijaństwu bez

wypowiedzenia wojny samemu Bogu.

Ten, kto podejmuje walkę z samym Bogiem, który go

stworzył z niczego, oprócz oczy-wistej ślepoty, musi z

pewnością również posiadać jakąś iluzję własnej siły; jednak

żaden nihilistów nie jest na tyle ślepy, aby nie mógł

odczuwać,

chociażby

niewyraźnie,

ostatecznych

konsekwencji swoich działań. Trudny do nazwania

"niepokój", który jest udziałem tak wielu współczesnych

ludzi, wskazuje na ich bierne uczestnictwo w programie

antyteizmu; bardziej wymowni mówią o "otchłani", która,

jak się wydaje, otwiera się w sercach ludzkich. Ten

"niepokój" i ta "otchłań" są dokładnie tą nicością, z której

Bóg powołał do istnienia każdego człowieka, i do której

człowiek wpada zaprzeczając Bogu, a w konsekwencji,

zaprzeczając własnemu stworzeniu i własnemu istnieniu.

Ten lęk przed "wpadnięciem w nicość" jest najbardziej

rozpowszechnionym obecnie ro-dzajem nihilizmu. To stały

temat sztuki oraz powszechnie uznawany znak filozofii

"absurdu". Ale to bardziej świadomy nihilizm, nihilizm

background image

jawnego antyteizmu, jest w większej mierze od-

powiedzialny za nieszczęścia naszego wieku. Dla ludzi

dotkniętych takim nihilizmem upadek do otchłani nie

oznacza tylko biernego lęku czy rozpaczy, ale przekształca

się w szał szatań-skiej furii, która zmusza ich do uderzenia w

całe stworzenie, i jeżeli to tylko możliwe, do wciągnięcia go

ze sobą do otchłani. Dlatego w końcu Proudhon, Bakunin,

Lenin, Hitler, jak-kolwiek wielki byłby ich wpływ i sukces,

zawsze muszą upaść; muszą oni nawet, wbrew wła-snej

woli, dać świadectwo prawdzie, którą chcieli zniszczyć. Gdyż

ich dążenie do unicestwie-nia świata i zniweczenia Bożego

aktu stworzenia przez przywrócenie stanu tej pustki, z której

świat powstał, jest jedynie wypaczoną parodią Bożego

stworzenia. Tak jak ich ojciec, diabeł, starają się małpować

Boga, ale tym samym "dowodzą" istnienia Boga, któremu

zaprzeczają, a przez swoje niepowodzenia dają świadectwo

Jego wielkiej potędze i chwale.

Nikt, co stwierdziliśmy już wystarczająco wiele razy, nie

może żyć bez boga; w takim ra-zie kim, lub czym, jest bóg

nihilizmu? Jest nim nicość sama w sobie, nie nicość jako brak

czegoś albo nieistnienie, ale nicość odstępstwa i negacji; jest

to "ciało umarłego Boga", które tak ciąży nihilistom. Bóg

dotychczas tak realny i obecny dla chrześcijan, nie może być

usu-nięty w ciągu jednej nocy; tak absolutny władca nie

może nie posiadać bezpośredniego na-stępcy. Tak więc to

jest ta chwila w historii duchowej człowieka, chwila

background image

niewątpliwego kry-zysu i przełomu, kiedy umarły Bóg, wielka

pustka, staje w centrum ludzkiej wiary. Nihiliści chcą aby

świat, który kiedyś obracał się wokół Boga, teraz obracał się

wokół... nicości.

Czy to możliwe, aby jakiś porządek mógł być oparty na

nicości? Oczywiście nie, jest to sprzeczność, jest to

samobójstwo. Ale nie oczekujmy konsekwencji i spójności

od współcze-snych myślicieli. Właściwie teraz mamy właśnie

taki punkt, który współczesna myśl i jej re-wolucja osiągnęła

w naszych czasach. Jeśli będzie on aktualny tylko przez

krótki czas, jeśli został osiągnięty tylko po to, aby szybko

zostać wyrugowany przez coś innego, przecież jego

rzeczywistości nie można z tego powodu zaprzeczyć. Istnieje

wiele znaków, które postaramy się zbadać we właściwym

czasie, że świat pod koniec ostatniej wielkiej wojny z wolna

zaczął migrować z "wieku nihilizmu" w stronę jakiegoś

"nowego wieku" ("new age"); w każdym razie ten "nowy

wiek", jeśli nadejdzie, nie będzie świadkiem przezwyciężenia

nihilizmu, ale jego pełnego rozwoju. Rewolucja pokazuje

swoje najprawdziwsze oblicze w nihilizmie; bez jakiejś

pokuty, a niczego takiego nie było, oczywiste jest, że to co

nadchodzi, może być tylko kolejną maską ukrywającą tę

samą twarz. Czy to w sposób otwarty w jawnym antyteizmie

bolszewizmu, faszyzmu, nazizmu, czy też biernie w kulcie

obojętności i rozpaczy, "absurdy-zmu" i egzystencjalizmu,

człowiek

współczesny

wyraźnie

pokazał

swoje

background image

postanowienie, aby od tej pory żyć bez Boga, to znaczy w

pustce, w nicości. Przed nastaniem naszego stulecia ludzie o

dobrych intencjach mogli jeszcze się łudzić, że "liberalizm" i

"humanizm", "nauka" i "postęp", sama rewolucja i cała

droga ówczesnej myśli były czymś "pozytywnym", a nawet w

jakimś niesprecyzowanym sensie, miały "Boga" po swojej

stronie. Teraz jest całkiem jasne, że rewolucja i Bóg nie mają

ze sobą nic wspólnego; współczesna filozofia zgodnie

stwierdza, że nie ma miejsca na Boga. Cała myśl

współczesna, nieważne jakie stwarza pozory, musi to

zakładać, musi budować na pustce jaka została po "śmierci

Boga". W rzeczywistości rewolu-cja nie może się dopełnić, aż

ostatni ślad wiary w prawdziwego Boga nie będzie wyrwany

z korzeniami z ludzkich serc, a wszyscy nie nauczą się żyć w

tej pustce.

Wiara daje spójny i logiczny obraz świata. Świat wiary, który

kiedyś był światem nor-malnym, jest ze wszech miar

światem spójnym, gdyż wszystko w nim jest ukierunkowane

ku Bogu, jako ku swojemu początkowi i ostatecznemu

celowi, i przez to zyskiwał swoje znacze-nie i sens. Bunt

nihilizmu zniszczył ten świat i wytworzył całkiem nowy –

świat "absurdu". Słowo to, ostatnio bardzo modne,

opisujące stan współczesnego człowieka, jeżeli jest odpo-

wiednio zrozumiane, posiada bardzo głębokie znaczenie.

Gdyż jeżeli nicość jest centrum świata, w takim razie świat,

zarówno w swej istocie jak i w każdym szczególe, jest

background image

niespójny, rozpada się w kawałki, jest absurdalny. Nikt

jaśniej i zwięźlej nie opisał tego świata niż jego "prorok"

Nietzsche, który już w pierwszych zdaniach po raz pierwszy

ogłosił jego podstawo-wą regułę – "śmierć Boga".

Zabiliśmy go (Boga), ty i ja! Wszyscy jesteśmy jego

mordercami! Ale jak tego dokonaliśmy? Jak mogliśmy wypić

całe morze? Kto dał nam gąbkę do wytarcia całe-go

horyzontu? Co zrobimy, gdy uwolnimy tę ziemię od słońca?

Dokąd ona teraz pole-ci? Dokąd my wszyscy polecimy? Czy

daleko od wszystkich słońc? Czy będziemy się zderzać

nieustannie? Z tyłu, z boku, z przodu, ze wszystkich

kierunków? Czy wciąż będzie góra i dół? Czy nie będziemy

błądzić w nieskończonej nicości? Czy pusta przestrzeń nie

będzie szeptać nam czegoś? Czy nie będzie zimna? Czy nie

nadejdzie noc bez końca, coraz czarniejsza?

Taki jest świat nihilizmu, w którym nie ma już tego, co na

górze, i tego co na dole, nie ma prawej ani lewej strony,

prawdy i fałszu, ponieważ nie ma już dłużej żadnego punktu

orientacyjnego. Tam gdzie kiedyś był Bóg, teraz nie ma nic;

tam gdzie był autorytet, porzą-dek, pewność, wiara, teraz

jest anarchia, nieład, samowola, niepewność i rozpacz. Jest

to świat tak żywo opisany przez szwajcarskiego katolika,

Maxa Picarda, jako świat "ucieczki od Boga", i ewentualnie,

jako świat "nieciągłości" i "chaosu".

background image

Nicość, niespójność, antyteizm, nienawiść prawdy; to, co

omawiamy na tych stronach jest czymś więcej niż tylko

filozofią, nawet czymś więcej niż tylko buntem człowieka

przeciw Bogu, któremu nie chce już dłużej służyć. Pewna

subtelna inteligencja ukrywa się w tych zjawiskach i w tym

pogmatwanym systemie, któremu filozofowie razem z

rewolucjonistami jedynie usługują, a nim nie władają; mamy

tu do czynienia z dziełem szatana.

Rzeczywiście, wielu nihilistów dalekich jest od spierania się

o to, oni wprost chlubią się tym. Bakunin przyznał, ze

znajduje się po stronie "szatana, wiecznego buntownika,

pierwsze-go wolnomyśliciela i wyzwoliciela światów".

Nietzsche ogłosił się "antychrystem". Poeci, dekadenci,

ogólnie awangarda, od czasów romantyzmu bardzo

fascynowali się satanizmem, a kilku próbowało uczynić z

tego religię. Proudhon w wielu słowach faktycznie przyzywał

sza-tana:

Przyjdź do mnie, Lucyferze, szatanie, kimkolwiek jesteś!

Diable, którego wiara moich przodków przeciwstawiła Bogu i

Kościołowi. Będę działał jako twój rzecznik, a niczego nie

będę od ciebie oczekiwał.

Co prawosławni chrześcijanie mają myśleć o takich

słowach? Apologeci i naukowcy zajmujący się nihilizmem,

jeżeli w ogóle uważają takie teksty za warte jakiegoś

background image

komentarza, zazwyczaj zbywają je jako fantastyczną

prowokację, jako śmiałą metaforę wyrażającą jakiś dziecinny

"bunt". Musimy tu przyznać, że młodzieńczy ton jest cechą

charakterystyczną większości współczesnych "satanizmów";

kto z taką łatwością przywołuje szatana i ogłasza panowanie

antychrysta, może mieć tylko niewielką świadomość całego

znaczenia swoich słów, a niewielu zamierza traktować je

całkowicie poważnie. Niemniej jednak ta naiwna brawura

pokazuje głębszą prawdę. Rewolucja nihilizmu sprzeciwia się

autorytetom i porządkowi, sprzeciwia się Prawdzie i Bogu;

aby to osiągnąć najwyraźniej sprzymierza się z szata-nem.

Ponieważ nihiliści zazwyczaj porzucili wiarę zarówno w Boga

jak i szatana, traktują to jedynie jako sprytne posunięcie, aby

w swojej walce przeciwko Bogu wykorzystać starożyt-nego

Jego przeciwnika; jednak gdy sądzą, że nie czynią nic poza

zabawą w słowa, w rzeczy-wistości dotykają prawdy.

De Maistre, a później Donoso Cortes, pisząc w czasach, gdy

Kościół Rzymu był dużo bardziej świadomy znaczenia

rewolucji niż obecnie, i gdy jeszcze był zdolny do stanowczej

reakcji, nazywali rewolucję dziełem szatana, co wywoływało

uśmiech historyków. Dzisiaj już niewielu się uśmiecha, gdy

słyszy podobne stwierdzenie w odniesieniu do narodowego

socja-lizmu czy bolszewizmu, jednak nawet obecnie rzadko

który traktuje je z pełną powagą, a wie-lu nawet zaczyna

podejrzewać, że istnieją jakieś inne siły i przyczyny, które

jakoś uszły uwadze ich światłego spojrzenia.

background image

IV.

P

ROGRAM NIHILIZMU

Totalna wojna przeciwko Bogu, wypowiedziana poprzez

ogłoszenie panowania nicości, co oznacza zwycięstwo

chaosu i absurdu, strategia ukartowana przez szatana: taka

pokrótce jest teologia i znaczenie nihilizmu. Człowiek nie

może jednak przeżyć tak totalnej negacji, w przeciwieństwie

do szatana nie może nawet jej pragnąć dla samej negacji, ale

tylko wtedy, gdy weźmie ją za coś pozytywnego i dobrego.

W rzeczywistości żaden nihilista, z wyjątkiem kilku

momentów szału, entuzjazmu albo może rozpaczy, nigdy nie

rozumiał swojej negacji jako czegoś innego, jak tylko środka

prowadzącego do wyższego celu: nihilizm wspiera swój

satanistyczny cel przy pomocy programów pozytywnych.

Najgwałtowniejsi rewolucjoniści, Nieczajew, Bakunin, Lenin,

Hitler, a nawet obłąkani praktycy "propagandy czynu",

marzyli o "nowym porządku", który możliwy będzie dopiero

po całkowitym zniszczeniu porządku sta-rego; Dada oraz

"antyliteratura" nie dążyły do całkowitego zniszczenia sztuki,

ale do znale-zienia drogi do "nowej" sztuki; bierny nihilista,

pogrążony w swojej "egzystencjalnej" apatii i rozpaczy,

dźwiga ciężar życia wyłącznie dzięki mglistej nadziei, że

może jeszcze znajdzie jakiś sposób na ostateczne spełnienie

w świecie, który wydaje się temu zaprzeczać.

Treść marzeń nihilizmu jest w takim razie "pozytywna".

Jednak prawda wymaga abyśmy przyjrzeli się temu we

background image

właściwej perspektywie, nie przez różowe okulary samego

nihilizmu, ale w sposób realistyczny, na jaki pozwala poufała

znajomość naszego stulecia z nihilizmem. Uzbrojeni w

wiedzę, jaką daje ta znajomość, oraz w Prawdę

chrześcijańską, która pozwala nam poprawnie interpretować

przejawy nihilizmu, postaramy się spojrzeć głębiej poza

frazesy nihilizmu, aby zrozumieć rzeczywistość, którą

ukrywają. Postrzegane w tej perspektywie fra-zesy, które dla

nihilistów wydają się być całkowicie "pozytywne", ukazują

się prawosławnym chrześcijanom w innym świetle, jako

punkty programu, który znacznie różni się od prezento-

wanego przez apologetów nihilizmu.

Z

NISZCZENIE STAREGO PORZĄDKU

Pierwszym i najbardziej oczywistym punktem programu

nihilizmu jest zniszczenie stare-go porządku. Stary porządek

był glebą odżywianą przez Prawdę chrześcijańską, w której

ludzkość zapuściła swoje korzenie. Jego prawa i instytucje,

nawet zwyczaje, były oparte na tej Prawdzie i przeznaczone

do jej nauczania; jego budowle powstały na chwałę Boga i

były widocznym znakiem Jego rządów na ziemi; nawet na

ogół "prymitywne" (lecz naturalne) warunki życia

przypominały człowiekowi (oczywiście w sposób nie

zamierzony) jego niskie położenie, jego zależność od Boga,

nawet dla tych kilku ziemskich błogosławieństw, które

otrzymał oraz wskazywały na istnienie domu prawdziwego,

background image

który znajduje się ponad tym "padołem łez", w Królestwie

Niebieskim. Skuteczna wojna przeciw Bogu i Jego Prawdzie

wymaga zniszczenia każdego elementu tego starego

porządku; właśnie dlatego pojawia się tutaj szczególna

nihilistyczna "cnota" przemocy.

Gwałt i przemoc to nie tylko przypadkowe i marginalne

aspekty rewolucji nihilistycznej, ale jej istotne części

składowe. Zgodnie z "dogmatem" Marksa "przemoc jest

akuszerką, gdy każde stare społeczeństwo ma zrodzić nowe"

; literatura rewolucyjna obfituje w odniesienia do przemocy,

pojawia się nawet rodzaj ekstazy w perspektywie jej użycia.

Bakunin przywołu-je "złe namiętności" i nawołuje do

rozpętania "powszechnej anarchii" w celu "światowej za-

głady", a jego "Rewolucyjny katechizm" jest elementarzem

bezlitosnej przemocy; Marks żar-liwie bronił "rewolucyjnego

terroru" jako jedynego środka do przyspieszenia nadejścia

ko-munizmu"; Lenin zdefiniował "dyktaturę proletariatu"

(stan w którym cały czas znajdował się Związek Sowiecki)

jako "panowanie nieskrępowane przez prawo i oparte na

przemocy". De-magogiczne podburzanie mas oraz budzenie

w nich pierwotnych żądz dla celów rewolucji były

standardową praktyką nihilistów.

Duch przemocy najdokładniej ujawnił się w naszym stuleciu

w reżimach bolszewizmu i narodowego socjalizmu; właśnie

im przypadła w udziale główna rola w nihilistycznym przed-

background image

sięwzięciu zniszczenia starego porządku. Jakiekolwiek były

psychologiczne różnice między nimi oraz historyczne

"wypadki", które doprowadziły te dwa reżimy do

konfrontacji, były one wspólnikami w zagorzałym

wypełnianiu tego zadania. Bolszewizm jednak miał bardziej

"pozytywną" rolę do odegrania, gdyż był w stanie osądzić

swoje potworne zbrodnie przez odwołanie się do

pseudochrześcijańskiego i mesjańskiego idealizmu, który

Hitler zlekcewa-żył; rola Hitlera w programie nihilizmu była

bardziej

ograniczona

i

prowincjonalna,

mimo

to

nieodzowna.

Nawet w upadku, w rzeczywistości, dokładnie poprzez

upadek swoich rzekomych dążeń, nazizm przysłużył się temu

nihilistycznemu programowi. Pomijając korzyści polityczne i

ide-ologiczne, których przypadek nazizmu w historii Europy

przysporzył władzom komunistycz-nym (komunizm jest teraz

szeroko i błędnie uważany, jeśli już w ogóle za zły sam w

sobie, to jednak nie tak zły jak nazizm), nazizm miał inną,

bardziej oczywistą i bezpośrednią funkcję. Goebbels wyjaśnił

tę funkcję w programie radiowym w ostatnich dniach wojny:

Terror bombowy dotyczy domów zarówno bogatych jak i

biednych; przed urzę-dami wojny totalnej ostatnie bariery

klasowe musiały runąć... Razem z pomnikami kultury

rozpadają się również ostatnie przeszkody do wypełnienia

naszego rewolucyj-nego zadania. Teraz kiedy wszystko jest

background image

w ruinach jesteśmy zmuszeni do odbudowy Europy. W

przeszłości prywatne posiadłości krępowały nas w

burżuazyjnych zaha-mowaniach. Teraz bomby zamiast

zabijania wszystkich Europejczyków rozbiły mury więzień,

które trzymały ich w niewoli... W próbie zniszczenie

europejskiej przyszło-ści wróg odniósł sukces jedynie w

rozwaleniu jej przeszłości; i razem z tym wszystko stare

przeminęło.

W ten sposób nazizm i jego wojna zrobiły dla Europy

środkowej (w mniejszym stopniu dla Europy zachodniej) to,

co bolszewizm uczynił poprzez rewolucję w Rosji: zniszczył

stary porządek, w ten sposób przetarł szlak dla zbudowania

"nowego". W ten sposób bolszewizm nie napotkał żadnej

przeszkody obejmując tereny opuszczone przez nazizm; w

ciągu kilku lat cała środkowa Europa przeszła pod "dyktaturę

proletariatu", to znaczy pod tyranię bolszewi-ków, którym

nazizm skutecznie przygotował drogę.

Nihilizm Hitlera był zbyt czysty, zbyt niezrównoważony, aby

mieć więcej niż tylko nega-tywną, wstępną rolę do

odegrania w całym programie nihilizmu. Jego rola, podobnie

do roli czysto negatywnej pierwszej fazy bolszewizmu, jest

już skończona, a następny etap należy do siły posiadającej

pełniejszy pogląd na całą rewolucję, do potęgi sowieckiej,

której Hitler przekazał w praktyce swoją spuściznę w

background image

słowach "przyszłość należy jedynie do silniejszego,

wschodniego narodu."

2.

B

UDOWANIE

"N

OWEJ

Z

IEMI

"

Jednak jeszcze nie zajęliśmy się ostateczną przyszłością,

celem rewolucji; pomiędzy niszczącą rewolucją a rajem na

ziemi znajduje się etap przejściowy, znany w doktrynie

mark-sizmu jako "dyktatura proletariatu". Na tym etapie

uwidacznia się druga, "konstruktywna" funkcja przemocy.

Nihilistyczna władza sowiecka najbardziej bezwzględnie i

systematycznie rozwijała ten etap, ale dokładnie tę samą

pracę wykonywali realiści wolnego świata, którzy z

powodzeniem przekształcali i "upraszczali" tradycję

chrześcijańską w system promujący światowy "postęp".

Ideał sowietów i zachodnich realistów jest identyczny,

realizowany przez tych pierwszych w tępym zapamiętaniu,

przez tych drugich bardziej spontanicznie, nie bezpo-średnio

przez rządy, ale przy ich pomocy, bardziej poprzez

działalność poszczególnych dzia-łaczy i ich ambicje. Realiści

wszędzie przewidują totalny "nowy porządek" zbudowany

wy-łącznie przez ludzi "wyzwolonych" z niewoli Boga i na

ruinach starego porządku, którego fundamenty założone

były przez Boga. Rewolucja nihilizmu, świadomie lub

nieświadomie, została zaakceptowana; dzięki trudowi

działaczy we wszystkich państwach, po obu stronach

"żelaznej kurtyny" powstaje nowe, czysto ludzkie królestwo,

background image

w którym jego budowniczy wi-dzą "nową ziemię", która nie

mogła zaistnieć w poprzednich wiekach, ziemię całkowicie

wy-zyskiwaną, kontrolowaną i zorganizowaną przez wzgląd

na człowieka, a przeciwko prawdzi-wemu Bogu.

Nie ma bezpiecznego miejsca, wolnego od wdzierającego

się imperium nihilizmu; wszę-dzie ludzie gorączkowo

podążają za dziełem "postępu" i nawet nie zdają sobie z tego

sprawy, lub tylko mgliście. W wolnym świecie jest to może

horror vacui, w głównej mierze popycha-jący ludzi do

gorączkowej aktywności dającej zapomnienie o duchowej

pustce, która jest udziałem całego świata; w świecie

komunizmu wielką rolę wciąż odgrywa nienawiść do

prawdziwych lub wyimaginowanych wrogów, ale zasadniczo

jest ona skierowana przeciwko Bogu, którego ich rewolucja

zdetronizowała, która pobudza ich do przerabiania całego

świata przeciwko Niemu. W każdym przypadku jest to

zimny, nieludzki świat, który kształtowany jest bez udziału

Boga, świat gdzie wszędzie panuje organizacja i sprawność, a

nigdzie nie ma miłości lub szacunku. Sterylna "czystość" i

"funkcjonalizm" współczesnej architektury to modelowy

obraz takiego świata; ten sam duch obecny jest w chorobie

powszechnego plano-wania, na przykład w "kontroli

urodzin", w doświadczeniach, które starają się zawładnąć

pra-wami genetyki i psychiki, w stanie "powszechnej

szczęśliwości". Wielu obrońców tego typu planów zbliża się

niebezpiecznie blisko osobliwego rodzaju czystego obłędu,

background image

w którym precyzja szczegółów i technika są połączone z

przerażającą nieczułością na nieludzkie cele, którym służą.

Nihilistyczna "organizacja" – totalne przekształcenie ziemi i

społeczeństwa przez maszy-ny, współczesna architektura i

wzornictwo, nieludzka filozofia "inżynierii człowieka", która

im towarzyszy – jest konsekwencją przyjęcia bez zastrzeżeń

industrializmu i technologii, któ-re opisywaliśmy w

poprzednim rozdziale, pochodzących z tego świata, które,

jeśli niepo-wstrzymane, muszą prowadzić do tyranii.

Możemy tu zauważyć praktyczne przełożenie roz-woju

filozofii, o którym wspomnieliśmy powyżej w części I, to

znaczy przekształcenie praw-dy w siłę i władzę. To, co może

wydawać się "niewinne" w pragmatyzmie i sceptycyzmie

filozofów, teraz staje się czymś innym w "planach" luminarzy

czasów współczesnych. Gdyż jeżeli prawda nie istnieje,

władza i siła nie napotyka na żadne bariery z wyjątkiem tych

narzu-conych przez otoczenie w którym działa, albo przez

jeszcze większą władzę i siłę im prze-ciwną. Władza

współczesnych "planistów", jeżeli nie napotka na opór,

dotrze do swoich natu-ralnych granic tylko w reżimie

totalnej organizacji.

Takie właściwie było marzenie Lenina, który pisał, że zanim

"dyktatura

proletariatu"

dojdzie

do

końca,

"całe

społeczeństwo stanie się jednym urzędem i jedną fabryką, z

jednako-wą pracą i jednakowym wynagrodzeniem". W

background image

"nowym świecie" nihilistów cała ludzka ener-gia ma być

poświęcona sprawom światowym; całe ludzkie środowisko i

każda rzecz w nim zawarta mają służyć celowi "produkcji" i

przypomnieniu ludziom, że jedyna szczęśliwość może istnieć

tylko na tym świecie; oznacza to faktyczne ustanowienie

absolutnej władzy ma-terialnego świata. Fikcyjny i sztuczny

świat ustanowiony przez ludzi, którzy zapragnęli usu-nąć

ostatni ślad boskiego działania w świecie oraz ostatni ślad

wiary w ludziach, zapowiada się tak bardzo wszystko

obejmujący i tak wszechobecny, że ludzie nie będą mogli

zobaczyć, wyobrazić sobie, a nawet mieć nadzieji na

cokolwiek innego ponad nim. Z punktu widzenia nihilistów

ten świat będzie doskonałym "realizmem" i totalnym

"wyzwoleniem"; a w rzeczy-wistości będzie największym i

najbardziej sprawnie działającym więzieniem, jakie ludzie

kiedykolwiek wymyślili, gdyż, według ścisłych słów Lenina,

"nie będzie z niego żadnej moż-liwości ucieczki, nie będzie

miejsca dokąd można pójść".

Władza tego świata, której nihiliści ufają tak, jak

chrześcijanie ufali władzy Boga, nigdy nie może uwalniać,

może wyłącznie zniewalać; tylko w Chrystusie, który

"zwyciężył świat" jest wybawienie od tej władzy, nawet gdy

stanie się ona absolutna.

background image

3.

K

SZTAŁTOWANIE

"N

OWEGO

C

ZŁOWIEKA

"

Zniszczenie starego porządku i zorganizowanie "nowego

świata" nie są jednak jedynymi punktami w historycznym

programie nihilizmu; może nie są one nawet najbardziej

istotne. Są one jedynie przygotowaniem dla dzieła bardziej

doniosłego i bardziej złowrogiego od tam-tych: do

"przemiany człowieka".

Pseudonaśladowcy Nietzschego, Hitler i Mussolini, marzyli o

"wyższym człowieczeń-stwie", które wykute miało być

poprzez "kreatywną" przemoc; "taka jest misja naszych cza-

sów" twierdził hitlerowski demagog Resenberg, "z mitu o

nowym życiu wyprowadzić nowy rodzaj człowieka". Wiemy z

praktyki nazizmu jaki był ten nowy rodzaj człowieka; wydaje

się, że świat odrzucił go jako zbyt brutalny i nieludzki. Ale

"ogromna przemiana ludzkiej na-tury" do której dążył

marksizm być może była dokładnie tym samym rodzajem

"nowego człowieka". Marks i Engels wypowiadali się na ten

temat jednoznacznie:

Zarówno dla wytworzenia na masową skalę komunistycznej

świadomości, jak i dla powodzenia samego celu, przemiana

człowieka na skalę masową jest niezbędna, przemiana która

może mieć miejsce tylko w ruchu praktycznym, w rewolucji:

dlatego też rewolucja jest potrzebna nie tylko dlatego, że

klasa panująca nie może być obalona żadnym innym

background image

sposobem, ale również dlatego, że klasa obalająca może

tylko w rewo-lucji odnieść sukces w uwolnieniu samej siebie

od całego wiekowego skrępowania i stać się zdolna do

utworzenia nowego społeczeństwa.

Na chwilę odłóżmy na bok pytanie o rodzaj ludzi, którzy

mają powstać dzięki rewolucji, a starannie przyjrzyjmy się

zastosowanym środkom: znowu jest to przemoc, która jest

nie-zbędna do ukształtowania "nowego człowieka", tak

samo jak do utworzenia "nowego świata". Te dwie rzeczy są

mocno związane ze sobą w deterministycznej filozofii

Marksa, gdyż "w działaniu rewolucyjnym zmiana osobowości

pokrywa się ze zmianą okoliczności". Zmiana okoliczności, a

co więcej, proces ich przemiany poprzez rewolucyjną

przemoc, zmienia rów-nież samych rewolucjonistów. Tutaj

Marks i Engels, podobnie do współczesnego im Nie-

tzschego, i jak również Lenin i Hitler po nich, wyznają

mistyczny kult przemocy, obserwując magiczną przemianę

dokonującą się w ludzkiej naturze poprzez pobłażliwość na

pożądliwości i złe pragnienia, poprzez przyzwolenie na złość,

nienawiść, chowanie urazy oraz wolę domi-nacji i

panowania. Mając to na uwadze musimy również

odnotować dwie wojny światowe, które gwałtownie

zniszczyły na zawsze stary porządek i starego człowieka

zakorzenionego w stabilnym i tradycyjnym społeczeństwie,

które odegrały wielką rolę w wytworzeniu nowego

społeczeństwa wyrwanego ze swoich korzeni, zgodnie z

background image

ideami Marksa. 30 lat nihilistycznej wojny i rewolucji między

rokiem 1914 a 1945 był idealnym sezonem na powstanie

"nowego rodzaju człowieka".

Oczywiście nie jest żadną tajemnicą dla współczesnych

filozofów i psychologów, że człowiek się zmienia w naszym

pełnym przemocy stuleciu, oczywiście nie tylko pod wpły-

wem wojny i rewolucji, ale praktycznie pod wpływem

wszystkiego, co nosi miano "nowocze-sności" i "postępu".

Cytowaliśmy

już

najbardziej

uderzające

formy

nihilistycznego witalizmu, którego łącznym rezultatem było

wyrwanie korzeni, dezintegracja i "mobilizowanie" jednost-

ki,

usunięcie

normalnej

stabilności,

zaszczepienie

bezsensownych poszukiwań mocy i ruchu, zastąpienie

normalnych ludzkich uczuć przez nerwową pobudliwość.

Dzieło nihilistycznego realizmu, w praktyce jak i w teorii,

było równoległe i komplementarne do takiego witalizmu:

było to dzieło standaryzacji, specjalizacji, uproszczeń,

mechanizacji,

dehumanizacji;

ich

skut-kiem

było

"redukowanie" osobowości do najbardziej prymitywnego i

podstawowego

pozio-mu,

uczynienie

z

człowieka

faktycznego niewolnika swojego środowiska, doskonałego

robot-nika w leninowskiej światowej "fabryce".

Te spostrzeżenia nie są już dziś zbyt odkrywcze; ogromna

ilość książek została napisana na ten temat. Wielu myślicieli

wyraźnie widziało powiązanie między filozofią nihilizmu, któ-

background image

ra redukuje rzeczywistość i naturę ludzką do najprostszych

możliwych elementów, a nihili-styczną praktyką, która

podobnie redukuje konkretnego człowieka; wielu też

uświadomiło sobie powagę i radykalizm tego typu

"redukcji", nawet do skonstatowania poważnej jako-ściowej

zmiany w naturze ludzkiej, jak to robił Erich Kahler:

Silny trend do zakłócania i unieważniania jednostki...

otwarcie obecny w najbar-dziej rozmaitych prądach

współczesnego życia – ekonomicznego, technicznego, poli-

tycznego, naukowego, edukacyjnego, psychicznego i

artystycznego – okazuje się tak zniewalający, że jesteśmy

skłonni widzieć w nim prawdziwą mutację, przemianę

ludzkiej natury.

Jednak niewielu z tych, którzy widzą te zmiany, posiada

rzeczywistą świadomość głębo-kiego ich znaczenia i ich

implikacji (gdyż są one teologicznej natury i całkowicie leżą

poza zakresem każdej wyłącznie empirycznej analizy), lub

możliwego lekarstwa (gdyż musi być ono duchowe). Na

przykład przed chwilą cytowany autor pokłada swoje

nadzieje w oczeki-waniu na przemianę w "jakąś

ponadindywidualną formę istnienia" pokazując w ten

sposób, że jego mądrość raczej nie przewyższa tej

pochodzącej od "ducha naszych czasów", która rze-

czywiście, jak to zobaczymy, odrzuciła ideał społecznego

"Supermana".

background image

Jak w sposób bardziej realistyczny można opisać tę

"mutację" nowego człowieka? Jest on człowiekiem bez

korzeni, oderwanym od przeszłości, którą nihilizm zniszczył,

wdzięcz-nym surowcem dla każdego nawiedzonego

demagoga; jest to "wolnomyśliciel" i sceptyk, zamknięty

tylko na prawdę, ale "otwarty" na każdą nową intelektualną

nowinkę, gdyż sam nie posiada żadnego intelektualnego

fundamentu; "poszukujący" wciąż jakichś "nowych obja-

wień", gotowy do wiary we wszystkie nowości, ponieważ

prawdziwa wiara została w nim unicestwiona; planista i

eksperymentator, który kultywuje "fakt" ponieważ zdradził

prawdę, traktuje świat jako duże laboratorium, w którym

wolno mu określać, co jest "możliwe", a co nie; człowiek

niezależny, roszczący pretensje do pokory pytając tylko o

"prawa", jednak pełny pychy, gdyż oczekuje, że wszystko ma

być mu dane w świecie, gdzie nic nie jest autoryta-tywnie

zabronione; jest to człowiek chwili, bez sumienia czy

wyższych wartości, a zatem po-zostający na łasce

najsilniejszego

"bodźca";

"buntownik"

nienawidzący

wszelkich ograniczeń i autorytetów, ponieważ sam jest dla

siebie własnym i jedynym bogiem; człowiek z "tłumu", nowy

rodzaj

barbarzyńcy,

starannie

"zredukowany"

i

"uproszczony", przyswajający tylko najbardziej elementarne

idee, mimo to pogardliwie odnoszący się do każdego, kto

ośmiela się wskazywać rzeczy wyższe albo rzeczywistą

złożoność życia.

background image

Ci wszyscy ludzie to jeden człowiek, człowiek którego kształt

jest dokładnym celem nihi-lizmu. Jednak na podstawie

samego opisu nie można osądzić tego człowieka, trzeba

jeszcze zobaczyć jego obraz. Faktycznie taki obraz niedawno

został utrwalony, jest to obraz współ-czesnego malarstwa i

rzeźby, który ukształtował się w głównej mierze po

zakończeniu II wojny światowej, aby dać formę dla

rzeczywistości powstałej w epoce o największym stęże-niu

nihilizmu w historii ludzkości.

Mogłoby się wydawać, że człowiek został w tej sztuce

"ponownie odkryty"; wyprowa-dzony z chaosu totalnej

abstrakcji, jako wyłaniający się możliwy do zidentyfikowania

kształt. Podobno rezultatem tego jest "nowy humanizm" i

"powrót do człowieka", i, co znaczące, w przeciwieństwie do

wielu szkół artystycznych XX wieku, nie jest to czczy wymysł,

którego sens ukryty jest za zasłoną irracjonalnego żargonu,

ale spontaniczny wzrost, który wydaje się mieć głębokie

korzenie w duszy człowieka współczesnego. Na przykład w

pracach Alberto Giacomettiego, Jeana Dubuffeta, Francisa

Bacona, Leona Goluba, Jose Cuevasa, sięgając do

przykładów z wielu narodów, widać prawdziwą sztukę

"współczesną", która nie rezygnując z nieporządku i

"wolności" abstrakcji, odchodzi od zwykłej ucieczki od

rzeczywistości a swoją uwagę kieruje w stronę poważnego

"ludzkiego zaangażowania".

background image

Jednak jaki jest ten rodzaj "człowieka", do którego ta sztuka

"powróciła"? Z pewnością nie jest to chrześcijanin, człowiek

stworzony na podobieństwo Boże, gdyż żaden "nowocze-

sny" człowiek nie wierzy w nic takiego; nie jest to też jakiś

rozwodniony "człowiek" starego humanizmu, którego

wszyscy

"zaawansowani"

myśliciele

uważają

za

skompromitowanego i przestarzałego. Nawet nie jest to

"człowiek" zniekształcony i skażony we wczesnej sztuce

kubizmu i ekspresjonizmu naszego wieku; pojawia się raczej

tam, gdzie tamta sztuka się koń-czy a pojawia się inny jej

rodzaj, starający się wejść w nową rzeczywistość, aby móc

odmalować "nowego człowieka".

Dla prawosławnego obserwatora nie interesującego się

tym, co awangarda uważa za modne czy wyrafinowane, ale

zainteresowanego prawdą, potrzeba chwili refleksji, aby

przeniknąć tajemnicę tej sztuki: nie istnieje w niej wcale

kwestia "człowieka"; jest to sztuka od początku nieludzka i

demoniczna. To nie człowiek jest obiektem tej sztuki, ale

jakieś niższe istoty, które wyłażą ("przybywają" według

Giacometti’ego) z nieznanych głębin.

Ciała jakie przyjmują te istoty (mimo przeobrażeń wciąż

pozostają

tym

samym)

nieko-niecznie

silnie

zniekształcone; mimo że są poskręcane i rozczłonkowane, są

często bardziej "realistyczne" niż postacie ludzkie we

background image

wcześniejszej sztuce współczesnej. Jasne jest, że te istoty nie

są ofiarami jakiejś przemocy; raczej urodziły się tak

zdeformowane, są prawdziwą "mutacją". Nie można nie

zauważyć podobieństwa między wieloma tymi postaciami a

zdjęciami zdeformowanych dzieci urodzonych przez tysiące

kobiet, które zażywały podczas ciąży tabletki Thalidomide; a

z pewnością zobaczymy jeszcze wiele takich potwornych

"przypad-ków".

Dużo więcej niż ciała ujawniają twarze tych istot. Byłoby

pewną przesadą stwierdzenie, że te twarze wyrażają

beznadziejność, albo że nie można przypisać im żadnej

cząstki czło-wieczeństwa, którego po prostu w nich nie ma.

To są raczej twarze istot mniej lub bardziej "dostosowanych"

do świata, który znają, świata nie wrogiego, ale całkowicie

obcego, nie nie-ludzkiego, ale raczej obojętnego na

człowieka. Udręka, gniew i rozpacz wcześniejszych eks-

presjonistów zostały tutaj jakby zamrożone i odcięte od

świata, do którego wcześniej miały przynajmniej stosunek

negacji, po to, aby uczynić swój własny świat. Człowiek

przedstawia-ny w tej sztuce nie jest już nawet własną

karykaturą, już nie jest portretowany w gwałtownych bólach

duchowej śmierci, niszczony przez ohydny nihilizm naszego

wieku, który atakuje nie tylko duszę i ciało, ale samą myśl i

naturę ludzką. Nie, to wszystko odeszło w przeszłość, kryzys

minął, człowiek umarł. Nowa sztuka świętuje narodziny

nowych gatunków, istot z niższych czeluści, podludzi.

background image

Zajęliśmy się sztuką współczesną trochę dłużej, całkiem

nieproporcjonalnie do jej we-wnętrznej wartości, ponieważ

dostarcza ona konkretny i bezbłędny materiał dowodowy

dla tych, którzy mają oczy do patrzenia, o rzeczywistości,

która wyrażona w sposób abstrakcyjny wydaje się, szczerze

mówiąc, niewiarygodna. Łatwo jest odrzucić jako fantazję

"nowy huma-nizm" przewidziany przez Hitlera czy Lenina;

nawet plany tych dość przyzwoitych współcze-snych

nihilistów pośród nas, którzy spokojnie omawiają naukowe

metody wyhodowania "bio-logicznego supermana", czy

wymyślają utopie dla "nowego człowieka", aby wykształcić

go w ciasnej i ograniczonej "współczesnej edukacji" i w

ścisłej kontroli umysłu, wydają się nam dalekie i mało

złowieszcze.

Ale stając wobec rzeczywistego obrazu "nowego człowieka",

obrazu brutalnego i obrzydliwego ponad wszelkie

wyobrażenie, a jednocześnie tak przypadkowego i

konsekwentnego zarazem, bardzo rozpowszechnionego w

sztuce współczesnej, można szybko to uchwycić, a cała groza

współczesnego stanu człowieka zada cios, o którym

prawdopodobnie trudno będzie zapomnieć.

background image

V.

P

OZA NIHILIZMEM

Obraz "nowego człowieka" jaki przedstawiliśmy na tych

stronach był wyłącznie nega-tywny. Wielu badaczy

współczesnego stanu człowieka, nawet jeżeli przyzna rację

wielu na-szym obserwacjom, odrzuci je w całości jako zbyt

"jednostronne". Sprawiedliwość wymaga więc abyśmy

zbadali również drugą stronę, "pozytywny" obraz "nowego

człowieka".

Oczywiście nie ulega kwestii, że oprócz nurtu rozpaczy,

rozczarowania i obojętności, co opisywaliśmy jako zjawiska

wyłaniające się z ery nihilizmu, rozwijał się równolegle inny

nurt optymizmu i idealizmu, który wykształcił swój własny

rodzaj "nowego człowieka". Ci młodzi ludzie, równocześnie

idealiści jak i praktycznie myślący, chętnie i gorliwie borykają

się z trudnymi problemami naszych czasów, są gotowi do

rozpowszechniania amerykańskich lub sowieckich ideałów

(lub bardziej uniwersalnych, które stoją ponad tymi dwoma)

w krajach zapóźnionych; są to zapaleni naukowcy,

przesuwający "granice" w każdej dziedzinie w nie-

zaprzeczalnie

"ekscytujących"

poszukiwaniach

i

eksperymentach, które dzisiaj są przeprowa-dzane; są to

pacyfiści i idealiści walczący z przemocą, prowadzący

krucjaty w imię pokoju, braterstwa, jedności światowej,

która ma przezwyciężyć stare nienawiści; są to młodzi i

"gniewni" pisarze, którzy w imię sprawiedliwości i równości

background image

głoszą, jak najlepiej umieją w tym świecie pełnym

nienawiści, nowe przesłanie o radości i twórczości; nawet

artyści, któ-rych obraz człowieka ostro skrytykowaliśmy,

gdyż z pewnością ich zamierzeniem jest potę-pienie tego

świata, który wytworzył takiego człowieka, ale także

wskazanie jakiejś drogi po-nad nim; oraz wielka liczba

zwyczajnych ludzi, którzy cieszą się, że żyją w tak "ekscytują-

cych" czasach, szczerych, prostodusznych, z ufnością i

optymizmem patrzących w przyszłość i oczekujących świata,

w którym zamiast cierpienia będzie tylko szczęśliwość.

Starsze poko-lenia, noszące zbyt wiele blizn zadanych w

minionej erze nihilizmu, aby w pełni podzielać entuzjazm

młodzieży, wiążą z nimi wielkie nadzieje: czy nie jest

możliwe, jeśli "duch cza-sów" będzie życzliwy, że ich

marzenia w końcu się spełnią?

Zanim spróbujemy odpowiedzieć na to pytanie, musimy

zadać inne, bardziej podstawo-we: jakiej natury jest wiara i

nadzieja, które rozbudzają te marzenia? Odpowiedź jest

oczywi-sta: jest to wiara i nadzieja całkowicie światowa.

Artystyczne i naukowe nowinki, pomyślność i komfort, nowe

światy do odkrycia, "pokój", "braterstwo" i "radość", tak jak

rozumieją to pospolite umysły: to są dobra tego świata,

który przemija, i jeżeli dąży się do nich z upartym

poświęceniem, wedle wiary i optymizmu "nowego

człowieka", są one duchowo bardzo szko-dliwe. Ten świat

nie jest prawdziwym i wiecznym domem dla człowieka,

background image

prawdziwy pokój, miłość i radość Chrystusa, które wierzący

mogą poznać już w tym życiu, są zupełnie innego wymiaru

niż światowe ich parodie, które dają "nowemu człowiekowi"

próżne nadzieje.

Istnienie tego "nowego człowieka", którego wiara i nadzieja

zwrócone są wyłącznie na ten świat, jest jeszcze jednym

dowodem sukcesu programu nihilizmu. "Nowy człowiek" w

swojej wersji "pozytywnej" znajduje się na tej samej

fotografii, na której widać też opisywaną wcześniej przez nas

jego wersję negatywną. W negatywie widać go jako

pokonanego i skażo-nego przez nieludzki świat. Pesymizm i

rozpacz bijąca z tego obrazu, a jest to jedyne jej po-zytywne

znaczenie, są ostatnim słabym protestem przeciwko dziełu

nihilizmu, ale jednocze-śnie są świadectwem jego

zwycięstwa. W pozytywie "nowy człowiek" zabiera się do

zmie-niania świata, a jednocześnie do zmiany swojego

podejścia do współczesnego świata, który, mimo że

niedoskonały, jest jedynym światem który zna; w tym

obrazie nie ma sprzeczności, gdyż człowiek zabrnął już

daleko na drodze do całkowitego przekształcenia i

przekierunko-wania, i w ten sposób jest już doskonale

przystosowany do nowego świata. Te dwa obrazy są tym

samym, oba są wynikiem śmierci człowieka, którego

znaliśmy do tej pory, człowieka żyjącego na ziemi jako

pielgrzym, zdążającego do Nieba jako do swojego

prawdziwego do-mu; i oba wskazują na narodzenie "nowego

background image

człowieka" wyłącznie z tej ziemi, który wie, że ani nadzieja,

ani rozpacz nie zachowają rzeczy tego świata.

Między pozytywnym a negatywnym obrazem "nowego

człowieka" mieści się cały wa-chlarz pośrednich stanów

współczesnego człowieka, w którym światowość zwyciężyła

wiarę chrześcijańską. Ludzie ci są równocześnie znakiem

zmiany, zapowiedzią ważniejszej meta-morfozy "ducha

czasów". W obrazie negatywnym odstępstwo od prawdy

chrześcijańskiej, co w głównej mierze charakteryzuje wiek

współczesny, wydaje się, że osiągnęło swój kres; w wyniku

"śmierci" Boga człowiek stworzony na Jego obraz utracił

swoją naturę i upadł w coś niższego, w podczłowieczeństwo.

Z drugiej strony w obrazie pozytywnym widzimy początek

jakiegoś nowego ruchu; człowiek odkrył swoją nową naturę

jako stworzoną z ziemi. Wiek negacji i nihilizmu doszedł jak

tylko mógł daleko i skończył się; "nowy człowiek" zupełnie

nie jest już zainteresowany prawdą chrześcijaństwa, aby jej

zaprzeczać; cała jego uwaga sku-pia się na tym świecie.

Nowy wiek, który wielu nazywa "postchrześcijańskim", jest

równocześnie wiekiem "po-za nihilizmem", co wyraża od

razu stan faktyczny jak i nadzieję. To wyrażenie mówi nam,

że negatywny w swojej istocie nihilizm, nawet jeżeli był

pozytywny w założeniach, czerpał całą swoją energię z

pragnienia zniszczenia prawdy chrześcijańskiej, a teraz

doszedł do kresu swo-jego programu w wytworzeniu

background image

zmechanizowanej "nowej ziemi" i zdehumanizowanego "no-

wego człowieka"; chrześcijański wpływ na ludzi i na

społeczeństwo został skutecznie zlikwi-dowany, więc

nihilizm musi wycofać się i dać miejsce innej, bardziej

konstruktywnej ideologii zdolnej do działania z bardziej

niezależnych i pozytywnych motywów. Ta ideologia, którą

zajmiemy się w następnym rozdziale pod nazwą anarchizmu,

podejmuje rewolucję w punkcie, w którym nihilizm ją

porzucił i będzie próbować doprowadzić cały ruch

zapoczątkowany przez nihilizm do jego logicznego

zakończenia.

Nadzieja zawarta w wyrażeniu "poza nihilizmem", jest

naiwnym złudzeniem, że nowy wiek, na skutek wzajemnych

oddziaływań świata duchowego i historii, będzie świadkiem

zwycięstwa nihilizmu, a nie tylko jego zaniku. Nicość – bóg

nihilizmu – to pustka, próżnia czekająca na wypełnienie. Ci,

którzy żyli w tej próżni i uznali nicość za swojego boga, nie

ustają w poszukiwaniu nowego boga, który wyprowadzi ich z

wieku władzy nihilizmu. Są to ludzie, którzy gotowi są do

wyciągnięcia jakichś pozytywnych wartości ze swojej

sytuacji, którzy nie dowierzają, że nihilizm, przez który

przeszedł nasz wiek, może okazać się całko-wicie

bezowocny, którzy ułożyli apologię, w której nihilizm,

jakkolwiek zły czy niefortunny miałby być sam w sobie,

postrzegany jest jako niezbędny środek do celu istniejącego

poza nim samym, tak jak destrukcja poprzedza odbudowę,

background image

albo jak ciemność poprzedza świt. Jeśli obecna ciemność,

niepewność i cierpienie są bez wątpienia czymś bolesnym,

ciągnie dalej ta apologia, to są zarazem zbawienne i

oczyszczające; człowiek odarty z wszelkich iluzji, po "ciemnej

nocy" zwątpienia i rozpaczy, może tylko cierpliwie

przechodzić te próby i pozosta-wać "otwartym" i

"chłonnym" na wszystko, co przyniesie wszechpotężna

przyszłość. Przy-puszcza się, że nihilizm jest apokaliptycznym

znakiem nadejścia nowego i lepszego wieku.

Ta apologia nihilizmu jest prawie powszechna i można ją

zaadoptować do wielu współ-czesnych światopoglądów.

Pogląd Goebbelsa na ostateczne "pozytywne" znaczenie

narodo-wego socjalizmu, który cytowaliśmy w poprzednim

rozdziale, jest być może najbardziej ra-dykalnym jej

przejawem. Inne, bardziej "duchowe" jej wersje, mnożą się

od czasów wielkie-go kryzysu myśli spowodowanego

rewolucją francuską. Poeci, rzekomi "prorocy", także

okultyści razem z bardziej zwykłymi ludźmi znajdującymi się

pod wpływem tych wizjone-rów, zadręczając się bałaganem

swoich czasów odnaleźli pocieszenie w myśli, że byli zama-

skowanym błogosławieństwem. Można znów zacytować W.

B. Yeatsa jako typowego przed-stawiciela takiej postawy:

Drogie ptaki drapieżne, stworzone do wojny... Miłujcie

wojnę z powodu jej okropności, gdyż wiara może być

zmieniona, cywilizacja odnowiona... Wiara rodzi się w

background image

walce... Wiara odnawia się wciąż w śmiertelnych

zmaganiach.

Coraz bardziej wyraźnie takie samo podejście leży u

podstaw współczesnych nadziei w odniesieniu do Związku

Sowieckiego. Większość ludzi będąc "realistami" akceptuje

społecz-ne, polityczne i ekonomiczne przekształcenia

wprowadzone przez marksizm, równocześnie potępiając

jego przemoc i skrajną ideologię; będąc optymistami

czekającymi na lepszy obrót rzeczy ludzie powitali "odwilż",

która nastała po śmierci Stalina, z nadzieją na ujrzenie

pierwszych oznak daleko idących zmian ideologii

marksistowskiej, aby od "współistnienia" można było przejść

do współpracy, a w końcu do zgody.

Takie pomysły są rezultatem zasadniczego niezrozumienia

natury współczesnej rewolu-cji; nihilizm jest jedynie jedną

stroną tej rewolucji. Przemoc i negacja są z pewnością

działa-niami przygotowawczymi; te działania to tylko część

dużo większego planu, którego cel nie jest czymś lepszym,

ale czymś nieporównanie gorszym od wieku nihilizmu. Jeśli

w naszych czasach pojawiają się oznaki, że era przemocy i

negacji przemija, to nie dlatego, że nihilizm został

"przezwyciężony" lub "odrzucony", ale dlatego, że jego

działanie jest już prawie za-kończone, że jego przydatność

kończy się. Być może rewolucja zaczyna wychodzić ze swojej

złowrogiej fazy w jakąś bardziej "życzliwą", jednak nie

background image

dlatego, że zmieniła swoją wolę lub kierunek, ale dlatego, że

zbliża się już do osiągnięcia ostatecznego celu, którego nigdy

nie

porzuciła;

ukontentowana

swoim

sukcesem

przygotowuje się teraz do odprężenia się i sycenia swoimi

osiągnięciami.

Ostatnia nadzieja współczesnego człowieka jest w

rzeczywistości następną jego iluzją; nadzieja na nadejście

nowego wieku "poza nihilizmem" sama w sobie jest

spełnieniem ostat-niego punktu programu rewolucji. Bez

wątpienia to sam marksizm posuwa ten program do przodu.

Praktycznie nie ma dzisiaj władzy, która nie byłaby

"rewolucyjna", ktokolwiek u władzy, kogo krytyka

marksizmu wyszłaby poza propozycję lepszych metod

realizacji równie "rewolucyjnych" celów, lub kto wyrzekłby

się rewolucyjnej ideologii we współczesnym "klimacie

intelektualnym", ten od razu byłby skazany na polityczny

niebyt. Nie ma lepszego dowodu na to, że duch

współczesności jest antychrześcijański, oczywiście w

najgłębszym

sensie

antychrześcijaństwo

jest

pseudochrześcijaństwem, które jest celem nihilistycznej

rewo-lucji.

Sam nihilizm zbliżając się do wypełnienia swojego programu

wskazuje na ten cel, który leży poza nim; to znaczy na

prawdziwe znaczenie nihilistycznej apologii Yeatsa i innych.

Jednak znowu, chyba u Nietschego, u tego tajemniczego

background image

"proroka", który wie wszystko o nihilizmie z wyjątkiem jego

celu ostatecznego, ta myśl uzyskuje najbardziej uderzający

wy-raz.

Pod pewnymi warunkami pojawienie się ekstremalnej

formy pesymizmu i rze-czywistego nihilizmu może być

oznaką ostrego i najbardziej istotnego procesu wzro-stu,

oraz przejścia ludzkości do zupełnie nowych warunków

bytowania. To właśnie pojąłem.

Poza nihilizmem ma zajść "przewartościowanie wszystkich

wartości".

W ten sposób zrodzi się ruch przeciwstawny, przez wzgląd

zarówno na zasadę i na misję; ruch, który w odległej

przyszłości zastąpi ten doskonały nihilizm; ale który mimo

wszystko będzie uważał go za niezbędny krok, pod

względem logicznym i psy-chologicznym, w stronę

pojawienia się jego samego, a który stanowczo nie mógł po-

jawić się, jak tylko w jego wyniku i dzięki niemu.

Co zaskakujące, ale dokładnie tę samą myśl znajdujemy w

zupełnie innym kontekście pism Lenina, gdzie po

wychwalaniu nihilistycznej idei światowej "fabryki", pisze:

Jednak dyscyplina tej "fabryki", którą proletariat rozciągnie

na całość społeczeń-stwa po zwycięstwie nad kapitalistami i

background image

po obaleniu wyzysku, jest bez wątpienia na-szym ideałem,

naszym celem ostatecznym. Jest ona mocnym oparciem

niezbędnym do radykalnego oczyszczenia społeczeństwa ze

wszystkich

okropności

i

podłości

kapita-listycznej

eksploatacji, aby postępować dalej naprzód.

To jest ten "dalszy" punkt, który Nietzsche z Leninem

opisują razem jako "zupełnie no-we warunki bytowania",

jako ostateczny cel rewolucji. Cel ten, ponieważ w pewnym

sensie znajduje się "poza nihilizmem", także dlatego, że jest

bardzo szerokim tematem sam w sobie, potrzebuje

osobnego rozdziału. Aby właściwie zakończyć ten rozdział i

naszą dyskusję o nihi-lizmie wystarczy jedynie wskazać

naturę tego celu i w ten sposób naszkicować ogólną ramę

naszego omówienia go w następnym rozdziale; cel ten może

być rozpatrzony jako potrójne bezpośrednie następstwo

myśli nihilizmu.

Po pierwsze, w wyniku nihilistycznego unicestwienia

starego porządku pojawia się kon-cepcja "nowej ery" –

"nowej" w sensie absolutnym, wcale nie relatywnym. Wiek

jaki ma nastać nie będzie wcale ostatnim, ani nawet

największym w szeregu wieków, ale początkiem całkowicie

nowego czasu, gdyż jest on ustanowiony przeciwko

wszystkiemu, co było do tej pory. Nietzsche w liście z roku

1884 napisał: "Być może jestem pierwszym, który dostrzegł

ideę, która podzieli historię ludzkości na dwie części."; w

background image

wyniku tej idei "wszyscy, którzy narodzą się po nas będą

należeć do historii wyższego rzędu niż ta, jaka była do tej

pory." Nietzsche jest oczywiście zaślepiony swoją pychą, nie

dokonał żadnego oryginalnego "odkry-cia", ale tylko znalazł

słowa na coś, co "wisiało w powietrzu" już od jakiegoś czasu.

Dokład-nie ta sama idea została przedstawiona dwanaście

lat wcześniej przez Dostojewskiego w po-staci Kiryłowa,

najbardziej "opętanego":

Wszystko będzie nowe... wtedy podzielą historię na dwie

części: od goryla do unicestwienia Boga, i od unicestwienia

Boga do fizycznej transformacji ziemi i czło-wieka.

Zasygnalizowaliśmy tutaj drugi wniosek wypływający z

ideologii nihilizmu. Nihilistyczny bunt i antyteizm

odpowiedzialny za "śmierć Boga" dały początek idei, która

inauguruje "nowy wiek": prze-mianę samego człowieka w

boga. Zaratustra Nietzschego powiedział: "Wszyscy bogowie

umarli, ob-ecnie pragniemy, aby ożył Nadczłowiek."

"Morderstwo" Boga jest uczynkiem zbyt poważnym, by

człowiek mógł pozostać nienaruszony: "Czyż nie powinniśmy

wszyscy stać się bogami, przynajmniej być tego godni?" U

Kiryłowa nadczłowiek jest "Bogoczłowiekiem", gdyż według

jego logiki, "jeżeli nie ma Boga, w takim razie ja jestem

Bogiem."

background image

To właśnie ta idea "Nadczłowieka" leży u podstaw oraz

inspiruje koncepcję "przemiany człowie-ka", zarówno w

realizmie Marksa, jak i w witalizmie wielu okultystów i

artystów. Liczne koncepcje "nowego człowieka" są tylko

serią wstępnych szkiców takiego nadczłowieka. Gdyż tak jak

nicość, bóg nihilizmu, jest pustką oczekującą na wypełnienie

poprzez objawienie jakiegoś "nowego boga", tak i "nowy

człowiek", którego nihilizm pozbawił wyrazu i kształtu, a

także charakteru, człowiek bez wiary, bez orientacji, "nowy

człowiek" czy to postrzegany jako "pozytywny" czy

"negatywny", stał się "ruchliwy" i "elastyczny", "otwarty" i

"chłonny", jest on wyłącznie biernym materiałem czekają-

cym na jakieś nowe odkrycia, objawienia lub polecenia,

które wtłoczą go wreszcie w jakiś określony kształt.

Końcowym wnioskiem z nihilistycznego zlikwidowania

władzy i porządku jest koncepcja, zary-sowana we

wszystkich mitach o "nowym porządku", całkowicie nowego

rodzaju porządku, porządku którego najbardziej żarliwi

obrońcy nie wahają się nazywać "anarchią". Państwo

nihilistyczne według utopii marksizmu ma "zwiędnąć",

pozostawiając światowy ład, który ma być wyjątkowy w

historii, i który bez żadnej przesady nazywany będzie

"milenijnym".

"Nowy wiek" rządzony "anarchią" i zaludniony przez

"nadludzi": oto rewolucyjne marzenie, któ-re popchnęło

background image

ludzi w kierunku nieprawdopodobnej tragedii naszych

czasów. Jest to marzenie "apoka-liptyczne", słuszność mają

ci, którzy widzą w nim dziwne odwrócenie chrześcijańskiej

nadziei na nadejście Królestwa Niebieskiego. Nie ma jednak

żadnej wymówki dla "sympatii" jaką często obdarza się

przynajmniej najbardziej "szczerych" i "szlachetnych"

rewolucjonistów i nihilistów; jest to jedna z pułapek, o której

ostrzegaliśmy już na samym początku tego rozdziału. W

świecie ledwie balansują-cym na krawędzi chaosu, gdzie

wydaje się, że cała prawda i szlachetność zniknęły, istnieje

wśród ludzi o dobrych intencjach, ale naiwnych, wielka

pokusa, aby wyszukiwać sobie pewne niewątpliwie wybitne

osoby, które zaludniły współczesny intelektualny krajobraz, i

z powodu nieznajomości praw-dziwych standardów prawdy i

duchowości nadawać im format duchowych "gigantów",

którzy nawet jeżeli nie mówią za bardzo ortodoksyjnie, to

przynajmniej w sposób prowokujący. Jednak realia tego

świata oraz następnego są zbyt surowe, aby dozwolić na

taką niejasność i dowolność. Dobre intencje zbyt łatwo

prowadzą na manowce, talent i szlachetność są zbyt często

wypaczone, a zepsucie toczy najlepszych wytwarzając nie

ludzi trochę gorszych, ale najgorszych. Można uznać talent i

zapał, nawet pewną szlachetność Marksa, Proudhona,

Nietzschego; jednak jest to szlachetność Lucyfera, pierwsze-

go między aniołami, który chcąc być czymś więcej niż był,

upadł z wysokości na samo dno otchłani. Ich wizja, w której

niektórzy bezsprzecznie ujrzą rodzaj chrześcijaństwa, jest

background image

wizją panowania anty-chrysta, szatańskiej imitacji i

odwrócenia Królestwa Bożego. Wszyscy nihiliści, zwłaszcza

wybitni, najwięksi geniusze o najszerszych horyzontach, są

prorokami szatana; odrzucają oni użycie swoich talentów w

pokornej służbie Bogu, "tocząc wojnę przeciwko Bogu przy

pomocy Jego darów".

Nie można zaprzeczyć, a trzeźwe spojrzenie na

przekształcenia, które przeszedł świat i człowiek w ostatnich

dwu stuleciach tylko potwierdzi ten fakt, że wojna toczona

przez przeciwników Boga od-nosi sukcesy; ich końcowe

zwycięstwo wydaje się być bliskie. Ale czym będzie

"zwycięstwo" w tego rodzaju wojnie? Jakiego rodzaju

"pokoju" może zaznać ludzkość, która dotąd przerabia

wyłącznie lekcje przemocy? Wiemy, że w życiu

chrześcijańskim istnieje harmonia środków i celu. Poprzez

mo-dlitwę i pobożne życie oraz poprzez sakramenty Kościoła

każdy chrześcijanin dzięki Bożej łasce zmienia się, staje się

coraz bardziej podobny do swojego Władcy i w ten sposób

bardziej godny, aby uczestniczyć w Królestwie, które

przygotował Bóg dla tych, którzy prawdziwie podążają za

Nim. Tych, którzy do Niego należą można rozpoznać po

owocach, które rodzą, a są nimi: cierpliwość, po-kora,

cichość, posłuszeństwo, pokój, radość, miłość, dobroć,

przebaczenie – owoce, które torują drogę, ale jednocześnie

same są już częścią tego Królestwa. Cel i środki doń

background image

prowadzące są jednym; to, co zaczęło się w tym życiu, jest

doskonalone w życiu przyszłym.

W podobny sposób istnieje "harmonia" w dziełach szatana;

"zasługi" jego sług są zgodne z cela-mi, którym służą.

Nienawiść, pycha, duch buntu, niezgoda, przemoc,

niegodziwe wykorzystywanie władzy: nie znikną one za

sprawą

czarodziejskiej

różdżki

w

momencie

urzeczywistnienia królestwa rewolucji na ziemi; te cechy

zostaną raczej wzmocnione i udoskonalone. Jeśli cel

rewolucji "poza nihilizmem" przedstawiany jest w terminach

dokładnie przeciwnych, lub jeżeli nihilizm rzeczywiście

wierzy, że nastanie panowanie "miłości", "pokoju" i

"braterstwa", to dlatego, że szatan małpuje Boga i nawet w

negacji musi uznać pochodzenie tego, co neguje, ale co

najciekawsze, ludzie tak zmienili się przez praktykowanie

nihilistycznych "zasług" i tak przyzwyczaili się do

nihilistycznej transformacji świata, że w rzeczywistości już

zaczęli żyć w królestwie rewolucji i postrzegają wszystko tak,

jak postrzega to szatan, jako dokładne przeciwieństwo tego,

co zawarte jest w woli Boga.

To, co leży "poza nihilizmem", co było najgłębszym

marzeniem jego największych "proroków", bez wątpienia

nie

będzie

przezwyciężeniem

nihilizmu,

ale

jego

ukoronowaniem. "Nowy wiek" w większości będąc dziełem

nihilizmu, nie będzie w istocie niczym różnił się od

background image

nihilistycznej ery, którą już znamy. Wierzyć inaczej, to znaczy

szukać zbawienia w jakimś nowym "rozwoju", czy to spowo-

dowanym przez nieuchronne siły "postępu" i "ewolucji", czy

też jakiejś romantycznej "dialektyki", dostarczonej za darmo

ze

skarbca

tajemniczej

"przyszłości",

przed

którą

współczesny człowiek od-czuwa w zabobonny lęk; wierzyć w

to oznacza być ofiarą potwornego złudzenia. Nihilizm jest w

naj-głębszym znaczeniu duchowym bałaganem i może być

przezwyciężony

wyłącznie

siłami

duchowymi;

we

współczesnym świecie nie było dotąd ani jednej próby, aby

użyć takiej siły.

Choroba nihilizmu na pozór ma być wyleczona poprzez

"rozwinięcie się" aż do swojego kresu; cel rewolucji,

początkowo w postaci halucynacji kilku rozgorączkowanych

umysłów, teraz stał się celem samej ludzkości. Ludzie są

znużeni; Królestwo Boże jest dla nich zbyt daleko, ścieżka

prawo-sławia jest zbyt wąska i trudna. Rewolucja schwytała

"ducha czasów", wystąpienie teraz przeciwko temu

potężnemu prądowi przekracza możliwości współczesnego

człowieka, gdyż wymagałoby to dokładnie dwóch rzeczy,

które zostały bardzo starannie przez nihilizm unicestwione:

prawdy i wiary.

Kończąc nasze rozważania o nihilizmie takim stwierdzeniem

z pewnością narazimy się na zarzut, że owładnął nami nasz

własny nihilizm; możemy spotkać się z argumentami, że

background image

nasze analizy są krań-cowo "pesymistyczne". Kategorycznie

odrzucając prawie wszystko, co współczesny człowiek uznaje

za cenne i prawdziwe, zdajemy się być tak gruntowni w

negacji jak najbardziej skrajni nihiliści.

Rzeczywiście, chrześcijanin w pewnym sensie, w sensie

zasadniczym, jest "nihilistą"; w końcu dla niego świat jest

niczym a Bóg wszystkim. Jest to oczywiście dokładne

przeciwieństwo nihilizmu, o którym do tej pory mówiliśmy,

w którym Bóg jest niczym a świat jest wszystkim; jest to

nihilizm, którzy wywodzi się z pustki otchłani, natomiast

"nihilizm" chrześcijański pochodzi z bogactwa i obfi-tości.

Prawdziwy nihilista pokłada swoją wiarę w rzeczach, które

przemijają i kończą się nicością; jakikolwiek "optymizm"

takiej postawy jest całkowicie daremny. Chrześcijanin

wyrzekający się ta-kich próżności pokłada wiarę w jedynej

rzeczy, która nigdy nie przeminie, w Królestwie Bożym.

Oczywiście dla tego, kto żyje w Chrystusie, wiele dóbr tego

świata może być pożytecznych i ra-dosnych, nawet gdy

będzie zdawał sobie sprawę z ich nietrwałości; jednak nie są

one niezbędne, tak naprawdę są dla niego niczym. Z drugiej

strony ten, kto nie żyje w Chrystusie, już przebywa w otchła-

ni i wszystkie skarby tego świata nigdy nie będą w stanie

zapełnić jej pustki.

background image

Nazwanie wyrzeczeń i ubóstwa chrześcijan "nihilizmem"

jest tylko zwykłym zabiegiem literac-kim, gdyż jest to raczej

pełnia, obfitość i radość ponad wszelkim wyobrażeniem. Ten

tylko pełny jest tego bogactwa, kto może odważnie stanąć

wobec otchłani, do której nihilizm prowadzi ludzkość.

Człowiek

najbardziej

pozbawiony

złudzeń,

który

wszystkiemu zaprzecza, może istnieć wyłącznie wtedy, gdy

pozostawi przynajmniej jedną iluzję ze swojej destrukcyjnej

analizy. Fakt ten w istocie jest psychologicznym źródłem

tego "nowego wieku", w którym większość zdeklarowanych

nihilistów pokłada cała swoją nadzieję; ten, kto nie może

uwierzyć w Chrystusa, ten musi, i będzie wierzył w

antychrysta.

Ale jeśli nihilizm posiada swój historyczny kres w panowaniu

antychrysta, to jednak jego osta-teczny i duchowy kres leży

poza nawet tym końcowym pojawieniem się szatana; w tym

kresie, którym jest piekło, nihilizm doznaje swojej

ostatecznej klęski. Nihilizm zostaje pokonany, nie tylko

dlatego, że jego marzenie o raju skończyło się wiecznym

nieszczęściem; gdyż szczery nihilista, w przeciwień-stwie do

anarchisty, jest za bardzo trzeźwy by móc wierzyć w jakiś raj,

zbyt dużo w nim jest wściekło-ści i buntu by robić coś innego

niż tylko burzyć i niszczyć ten raj, gdyby nawet miał on

kiedyś zaist-nieć. Nihilizm ponosi klęskę dlatego, że w piekle

jego najgłębsze pragnienia: unicestwienie Boga, stworzenia i

siebie samego, okazały się daremne. Dostojewski trafnie ujął

background image

to ostateczne odrzucenie nihilizmu w słowach umierającego

starca Zosimy.

Są tacy, którzy pozostają butni i gwałtowni nawet w piekle,

pomimo pewnej ich wiedzy i poznania prawdy absolutnej; są

tacy straszni ludzie, którzy całkowicie oddali się szatanowi i

jego dumnemu duchowi. Dobrowolnie wybierają piekło,

które wciąż niszczy, są oni poddawani torturom na własne

życzenie... Rzucili przekleństwo na sa-mych siebie,

przeklinając Boga i życie... Nie mogą patrzeć na żyjącego

Boga bez nie-nawiści, krzyczą, że Bóg życia musi zostać

unicestwiony, że Bóg powinien zniszczyć Sam Siebie razem

ze Swoim stworzeniem. Będą płonąć w ogniu własnego

gniewu na zawsze i tęsknić za śmiercią i zagładą. Jednak

śmierć nie nadejdzie.

Jest to wielka i niezwyciężona chrześcijańska prawda, że nie

ma żadnego zniszczenia; cała siła nihilizmu idzie na próżno. Z

Bogiem można prowadzić wojnę, jest to jedno ze znaczeń

współczesno-ści, jednak nie można Go pokonać i nie można

przed Nim uciec: Jego Królestwo będzie trwać wiecz-nie i

każdy, kto odrzuci wezwanie do wejścia do Jego Królestwa

musi zawsze już płonąć w płomie-niach piekła.

Oczywiście głównym zamysłem nihilizmu było usunięcie z

umysłu ludzkiego piekła oraz lęku przed nim, i nikt nie może

zaprzeczyć, że to się udało zrealizować; piekło stało się dla

background image

większości współczesnych głupotą i zabobonem, jeśli nie

"sadystyczną" fantazją. Nawet ci, którzy wciąż wierzą w

liberalne "niebo" w swoim wszechświecie nie mają dosyć

miejsca na żaden rodzaj piekła.

Co jednak dziwne, współczesny człowiek posiada dużo

lepsze rozumienie piekła niż nieba; to słowo i to pojęcie

zajmuje poczesne miejsce we współczesnej sztuce i myśli.

Każdy wrażliwy obser-wator z łatwością uświadomi sobie, że

ludzie w erze nihilizmu bardziej niż kiedykolwiek wcześniej

uczynili z ziemi podobieństwo piekła; a ci, którzy świadomi

są swojego przebywania w czeluści, nie wahają się nazywać

swojego położenia piekłem. Niedola i męki tego życia

rzeczywiście są przedsma-kiem piekła, tak jak radości

chrześcijańskiego życia, których nihiliści nie mogą sobie

nawet wyobra-zić, które są tak bardzo odległe od ich

doświadczeń, są przedsmakiem nieba.

Ale nawet gdy nihilista posiada blade wyobrażenie, nawet

tutaj na ziemi, o istnieniu piekła, nie ma jednak żadnego

pojęcia o jego pełnej naturze, która nie może być

doświadczona w tym życiu; na-wet najbardziej skrajni

nihiliści, gdy służą demonom, a nawet ich wzywają, nie mają

duchowego wglądu koniecznego do tego, aby zobaczyć ich

takimi, jakimi są. Duch szatański, duch piekła, zawsze jest w

tym świecie zamaskowany; jego pułapki zastawione są

wzdłuż szerokiej drogi, która wydaje się wielu ludziom

background image

przyjemna, lub przynajmniej ekscytująca; szatan daje tym,

którzy podążają jego drogą pocieszające myśli i nadzieje

ostatecznej zagłady. Jeśli pomimo szatańskich pocieszeń

żaden z jego naśladowców nie jest za bardzo "szczęśliwy" w

tym życiu, i jeśli w ostatnich dniach (przy których

nieszczęścia naszego stulecia są tylko niewielkim wstępem)

będzie "wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż

dotąd" (Mt 24:21), to jednak dopiero w życiu przyszłym

słudzy

szatana

uświado-mią

sobie

całą

gorycz

beznadziejnych katuszy.

Chrześcijanie wierzą w piekło i boją się jego płomieni, a nie

są to płomienie ziemskie, jakby tego chcieli sprytni

niewierzący, ale ognie nieskończenie bardziej bolesne,

ponieważ tak jak ciała ludzi po zmartwychwstaniu w dzień

ostatni, będzie on duchowy i bez końca. Współczesny świat

wyrzuca chrześcijanom ich wiarę w tak nieprzyjemną

rzeczywistość; ale nie jest to ani perwersja, ani "sa-dyzm",

który ich do tego prowadzi, ale wiara i doświadczenie. Chyba

tylko ten prawdziwie uwierzy w piekło, kto prawdziwie

uwierzy w niebo i życie w Bogu; tylko ten, kto posiada jakąś

ideę takiego ży-cia, może mieć jakieś pojęcie tego, czym

będzie jego brak.

Dla większości ludzi dzisiejsze "życie" to krótka chwila, rzecz

ulotna i szybko przemijająca, za-kryta przez pocieszające

iluzje i pełne nadziei marzenia o ostatecznej nicości; tacy

background image

ludzie nic nie będą wiedzieli o piekle, dopóki sami się tam

nie znajdą. Ale Bóg nawet takich ludzi kocha zbyt mocno,

aby pozwolił im "zapomnieć" o Sobie i przejść do pustki,

gdzie nie ma już Jego obecności, która jedynie obdarza

życiem; On nawet przebywającym w piekle daje Swoją

miłość, która jest cierpieniem dla tych, którzy nie pokutowali

i nie przygotowali się w swoim życiu, aby otrzymać

zbawienie. Wiemy o tym, że wielu jest próbowanych i

oczyszczanych w tych płomieniach i przez nie staje się

godnym te-go, aby żyć w Królestwie Niebieskim; ale inni

razem z demonami, dla których piekło zostało uczynio-ne,

muszą przebywać tam wiecznie.

Nawet dzisiaj, kiedy ludzie wydają się zbyt słabi aby stanąć w obliczu prawdy,

nie ma sensu ła-godzić i rozmiękczać rzeczywistości życia przyszłego; czy to

nihilistom, czy nawet bardziej umiarko-wanym humanistom, którym się wydaje,

że zgłębiają wolę Żyjącego Boga i osądzają Go za Jego "okrucieństwo", można

odpowiedzieć wyraźnie zapewniając ich o wielkiej godności człowieka, a więc o

czymś, w co większość z nich twierdzi, że wierzy. Bóg wezwał nas nie do

współczesnego "nieba" odejścia w mrok i snu, ale do pełni przebóstwiającej

chwały synów Bożych; jeśli my, których nasz Bóg uznał za godnych otrzymania

tej łaski, odrzucimy to wezwanie, wtedy lepsze będą dla nas płomienie piekła i

cierpienie, ostatnie i straszne dowody wielkiego człowieczego wezwania oraz

nie-ugaszonej Bożej miłości do wszystkich ludzi, niż nicość, do której ludzie

małej wiary, razem z nihili-stami naszych czasów, zdają się podążać. Nic

mniejszego od piekła nie jest godne człowieka, jeśli nie okazał się on godny

Nieba.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stworzenie czy ewolucja o Serafin Rose
Z listu o[1] Serafina Rose a
Nietzsche, Zapiski o nihilizmie
zarzadzanie personelem - serafin, Zarządzanie personelem wykłady, ZARZĄDZANIE PERSONELEM W OBIEKTACH
myslenie z wnetrza nihilizmu
Gadacz, Myslenie z wnetrza nihilizmu
pytania moja BYŁA grupa-P radio, Medycyna CM UMK - materiały, V ROK, RADIOLOGIA, Giełdy, prof. Seraf
Krzysztof Serafin - zagadnienia, Studia, Politechnika Wrocławska, Filozofia Szczęścia
Pawicki, Serafiniak RAPORT SM
two brands of nihilism
Kloczowski, Esej o nihilizmie
3 Włatcy móch pomiędzy propagandą… nihilizmu a gorszeniem maluczkich Z czego się śmiejesz
MYŚLENIE Z WNĘTRZA NIHILIZMU esej
Bezpiecze˝stwo spo-ecznoÂci lokalnych(1), TOMASZ SERAFIN SERGIUSZ PARSZOWSKI Bezpieczeństwo społeczn
NIHILIZM JAKO KATEGORIA LITERATUROZNAWCZA, Polonistyka, Teoria literatury, teoria-literatury

więcej podobnych podstron