Kloczowski, Esej o nihilizmie

background image

1

Jan Andrzej Kłoczowski

"WYPITE MORZE"
ESEJ O NIHILIZMIE

1. Nihilista - o pochodzeniu gatunku

Wyróżniłem kiedyś, starając się określić odmienne postawy wobec religii, następujące postaci:

mistyka, sceptyka i nihilistę.

1

Czy jest coś, co ich łączy, czy przynajmniej istnieje pomiędzy nimi

namiętny spór o to, co decyduje o sensie ludzkiego życia - jest Bóg czy Go nie ma? Którędy wiedzie
droga do poznania Jego istnienia i Jego istoty? O ile pomiędzy sceptykiem a mistykiem spór w tej
materii toczy się od niepamiętnych czasów i wszystko wskazuje na to, że tak będzie do końca, o tyle
ta ostatnia postać - nihilista - pojawiła się stosunkowo niedawno.

Nihilistę - jak powiadają - wynaleziono w Rosji, gdzie pojawił się najpierw jako zbuntowany

młodzieniec, syn ziemiańskich domów, który przeżywał wewnętrzny przymus dokonania
natychmiastowej rewolucji dla zbawienia świata. Bardzo przekonuje mnie to, co kiedyś napisał
Czesław Miłosz, iż Rosja jest szczególnie dobrym polem obserwacyjnym rozwoju europejskich
chorób, bowiem od czasów Piotra Wielkiego stale jest w napięciu każącym jej doganiać uciekającą
Europę. O ile zachodni Europejczycy, produkując trucizny, wiedzeni instynktem
samozachowawczym produkowali jednocześnie leczące ich przeciwciała, to młode ciało wielkiego
narodu było bezbronne wobec inwazji idei i ideologii, przyjmując z naiwną prostodusznością
przewrotne pomysły zachodnich rewolucjonistów. Fiodor Dostojewski, pisarz tyleż ciemny co
wieszczy, miał świadomość skutków takiej chorobliwej zachłanności i pisał: "wsio w buduszczym
stuleti
". Natomiast niemiecki filozof, prawdziwy odkrywca nihilisty, Fryderyk Nietzsche, pisał:
"opowiadam historię dwu najbliższych stuleci"...

Czy te proroctwa się spełniły?

2. Fryderyk Nietzsche - prorok i demaskator nihilizmu

Prześledźmy główne rysy portretu nihilisty, takiego, jaki pojawił się w gwałtownej myśli autora

Wiedzy radosnej. Istotne w myśli Nietzschego było to, iż przeniósł zagadnienie nihilizmu z
płaszczyzny społecznej czy etycznej na grunt rozważań fundamentalnych - czyli ukazał metafizyczne
korzenie i skutki "rewolucji nihilistycznej".

A.Prorok - "Gott ist tot"

Filozoficzną przypowieść - którą odnajdujemy na kartach Wiedzy radosnej, a która mówi o

szaleńcu, zjawiającym się na rynku miasta, aby oznajmić zgromadzonym tam ludziom, iż "Bóg
umarł" - możemy potraktować jako syntezę podstawowych wątków myśli Nietzschego. Paradoksalne
określenie głoszące "śmierć Boga" jest metaforą oznaczającą, iż nie ma miejsca dla Boga w ludzkiej
świadomości, ludzkim działaniu, ani że nie można na istnieniu Istoty Najwyższej budować żadnego
systemu wartości. Innymi słowy, Nietzsche był przekonany, że załamał się dotychczasowy obraz
świata, że nie można dalej utrzymywać w mocy całego systemu, który miał powstać wraz z
Platonem i Ewangelią. Trzeba więc z tego faktu - dla Nietzschego to fakt a nie przekonanie -
wyciągnąć wszystkie konsekwencje.

Kim są - to bardzo ważne - bohaterowie wspomnianej opowieści? Szaleniec (der tolle Mensch) nie

jest po prostu wariatem, to raczej rosyjski jurodiwyj, ktoś, kogo opinia publiczna osądza jako

background image

2

nawiedzonego, dotkniętego przez siły wyższe, które pozbawiły go rozumu, jakim posługują się
zwykli zjadacze chleba, ale jednocześnie - dały głębsze widzenie spraw najważniejszych.
Niewątpliwie Zaratustra jest porte parole Nietzschego, a co interesujące, w zachowanych notach,
poprzedzających napisanie Wiedzy radosnej, spotykamy w tekście nie "szaleńca", ale literkę "Z",
czyli samego Zaratustrę. Przedstawiony jest on tam jako postać z latarnią, szukająca Boga - na wzór
Diogenesa, który kiedyś tak właśnie, z latarnią w ręku, poszukiwał człowieka.

Kim są słuchacze szaleńca? Czytamy: "zgromadziło się tam właśnie wielu z tych, którzy nie

wierzyli w Boga". Są to więc ateiści, ale niekonsekwentni, jakby niepełni. W tej samej Wiedzy
radosnej
kilka stron wcześniej czytamy: "Po śmierci Buddy pokazywano jeszcze przez stulecie cień
jego w jaskini - olbrzymi, straszliwy cień. Bóg umarł: lecz taki już jest rodzaj ludzki, iż będą może
przez stulecia istniały jaskinie, w których będą pokazywali cień jego. A my - my musimy jeszcze
cień jego zwyciężać."

2

Jakie kształty przybiera ów "cień Boga", który pada na umysły i życie małych ludzi, jakimi wydają

się zebrani na rynku: wierzą oni jeszcze naiwnie w naukę, w to, że ich badania i wysiłek rozumowy
pozwala poznać jeszcze jakąś rzeczywistość. Złudzenie to - wierzy Nietzsche - stanowi przedłużenie
samego źródła metafizyki, przekonania, że istnieje jakiś związek odpowiedniości pomiędzy naszym
myśleniem a rzeczywistością.

Dalej, owi zebrani na rynku ludzie nadal wierzą w moralność i w zastaną "tablicę wartości", wedle

których miałby człowiek kierować swoim życiem - a przecież w rzeczywistości nie ma nikogo, kto by
takie prawa czy wartości nadał. Wierzą nawet jeszcze w gramatykę, wierzą, że jakieś reguły kierują
naszym językiem i ktoś ustanowił zasady porozumiewania się. A przecież, jeżeli nie ma Boga, to nie
ma i żadnych reguł, ani żadnych zasad, nawet gramatycznych. Szaleniec zwiastuje więc skutki
wynikające z faktu, że "Bóg umarł". Jego przesłanie nie ma charakteru spekulatywnego, nie jest
Heglowskim spekulatywnym Wielkim Piątkiem. Nietzsche jest przekonany, że oto spełnił się fakt
historyczny - Bóg umarł w świadomości ludzi.

Jakie następstwa wynikają z tego historycznego, a nie metafizycznego faktu? Odpowiedź jest

obrazowa - metafora najlepiej oddaje konsekwencje wynikające z sytuacji odkrytej przez
myśliciela. A oto zarysowane przez Nietzschego obrazy:

"

Wypite morze

" - człowiek wchłonął w siebie świat. Taki jest skutek nowożytnej filozofii

podmiotu. Jeżeli wszystko skurczy się do rozmiarów Kartezjańskiego ego cogito, do Fichteańskiego
ego transcendentalnego, okaże się wtedy, że świat nie jest w gruncie rzeczy niczym innym, jak
jedynie stanem świadomości człowieka.

"

Horyzont wymazany

", woła dalej szaleniec. Wydaje się, że za tym zagadkowym określeniem

kryje się coś bardzo zasadniczego. Chodzi o horyzont, który dotychczas był rozumiany jako
nieprzekraczalny ani myślowo, ani bytowo - a quo maius cogitari non potest czyli Bóg. Dotychczas
to On był zasadniczym horyzontem, wobec którego człowiek określał swoje życie; był ostatecznym
punktem odniesienia, tak w sensie rozumienia rzeczywistości, jak i jej wartościowania.

Wreszcie trzecia metafora - "

odłączenie słońca od ziemi

". Przypuszczać należy, jak twierdzą

kompetentni komentatorzy, iż nie chodzi tutaj o przewrót kopernikański, lecz najprawdopodobniej
o odwrócenie platońskiego obrazu z Państwa, gdzie Dobro było słońcem, wobec którego określała się
rzeczywistość człowieka, bowiem ono oświecało cały świat.

A więc człowiek żyje w pustce, tak bytowej jak i aksjologicznej, nie otacza go żaden

uhierarchizowany byt, nie przyświecają mu żadne wartości: "Czy nie błądzimy jakby w jakiejś
nieskończonej nicości?"

background image

3

B. Nietzsche jako demaskator

Dla Nietzschego nihilizm jest zjawiskiem złożonym, wystarczy przeczytać notatki zamieszczone w

niniejszym numerze "Znaku", aby się o tym przekonać. Od nihilizmu biernego, nihilizmu małych
ludzi, odróżnia on nihilizm aktywny, ten, który stanowi nowe wartości, który "filozofuje młotem", a,
nie poprzestając na NIE, szuka wielkiego TAK. Nihilizm bierny, reaktywny - nie jest w żadnym
wypadku twórczy, "jest symptomem faktu, że upośledzonym brak już pociechy". "Przepadła jedna
interpretacja; że jednak uchodziła za jedyną, przeto wydaje się, jakby w istnieniu nie było wcale
sensu, jakby wszystko było nadaremnie (...) pozostaje wykazać, że owo Nadaremnie stanowi
specyfikę naszego współczesnego nihilizmu."

Zastanówmy się nad tym "nadaremnie". Dla Nietzschego sens tego sformułowania jest jasny -

rozczarowaliśmy się do chrześcijańsko-platońskiej interpretacji świata. Polegała ona na tym, iż
rzutowaliśmy na świat nasze o nim wyobrażenia, nasze pragnienia, by takim właśnie był - natomiast
w momencie, kiedy okazało się, iż takim nie jest - świat wygląda na bezwartościowy.

Doświadczenie "daremności" takiej interpretacji świata przybiera u Nietzschego trzy postaci.

Najpierw jest to rozczarowanie do rzekomego (jak pisze) celu stawania się, czyli odkrycie, iż nie
istnieje ostateczny sens procesu historycznego. Mieliśmy złudzenia, iż wszystkie wydarzenia
prowadzą w ostatecznym rozrachunku do urzeczywistnienia się etycznego porządku świata, wiodą
niewinne a skrzywdzone dzieci od stanu pohańbienia i niewoli do harmonii w obcowaniu wszystkich
rozumnych istot, czyli do stanu powszechnej szczęśliwości. Tak się nie stało, bo tak się stać nie
mogło. Rozczarowani entuzjaści muru berlińskiego przekonali się o tym dokładnie po stu latach od
czasu, kiedy Nietzsche sporządzał swe notatki. Dalej, jest to odkrycie złudzenia, płynącego z
przekonania, iż jest jakaś jedność w procesach dziejowych, w relacjach społecznych, że jest jakieś
"dobro ogółu", któremu jednostka winna się poświęcić i w ten sposób odzyskać wiarę we własną
wartość urzeczywistnianą w oddaniu siebie na ofiarę dla dobra ogółu.

Obydwa wyżej opisane dążenia oparte były na przekonaniu, iż istnieje jakaś głębsza

rzeczywistość, różna od postrzegalnej zmysłami, jakaś postać "zaświata", która nadaje temu
zmiennemu i przygodnemu światu znamię prawdziwości - istnieje nie tylko punkt Omega jako cel
rozwoju i imię pełni bytu, ale ta prawdziwa rzeczywistość jest już w pewien sposób obecna jako
podłoże wszelkiego stawania się.

Teraz wiemy już - Nietzsche jest o tym przekonany - iż nie ma ani celu, ani jedności, ani

prawdziwego bytu. Wszystkie te złudzenia, które włożyliśmy w byt, interpretując go zgodnie z
naszymi pragnieniami, zostały usunięte - teraz świat jawi się (wygląda), jakby był bezwartościowy.

Ale nihilizm, który jawi się jako skutek powyższego rozczarowania, karmi się jeszcze złudzeniem,

iż człowiek czuje żal do świata, gdzieś głęboko tkwi w nim tęsknota za ową miarą, przy pomocy
której mógłby ogarnąć świat. Co bowiem daje nam podstawę do wyrażania żalu do świata za to, że
nie posiada on żadnego sensu ani znaczenia? Przecież taki żal oznacza, iż mamy w sobie, może
głęboko ukrytą, ale przecież bardzo rzeczywistą, miarę, która każe nam oceniać wszystkie sprawy
tego świata pod kątem tego, czy odsłaniają one sens naszego bytowania.

3. Proroctwo Nietzschego okazało się trafne

Żyjemy w epoce naznaczonej dogłębnym nihilizmem. Emil Cioran napisał kiedyś: "W świecie, w

którym roiło się od sukcesów, narody Zachodu nie miały trudności z opiewaniem historii i
przypisywaniem jej sensu i celowości. Historia była ich własnością, one były jej pełnomocnikami:
nie mogła więc nie toczyć się w rozsądnym kierunku... Ustawiały więc one historię kolejno pod
patronatem Opatrzności, Rozumu i Postępu."

3

Przytoczona myśl Ciorana zwraca uwagę na to, iż u

źródeł współczesnego nihilizmu leży jeszcze coś innego niż "śmierć Boga", umarły bowiem inne

background image

4

jeszcze bóstwa, które miały zastąpić chrześcijańską Opatrzność, właśnie owe bóstwa Rozumu i
Postępu. Bez analizy tego zjawiska nie pojmiemy znaczenia współczesnego nihilizmu. Jest to - by
tak rzec niezręcznie - nihilizm reaktywny, stanowiący odpowiedź na sytuację zawiedzionych
nadziei.

Dwie były wielkie nadzieje, którymi żyła Europa, choć nierówno się nimi podzieliła. Nowy ład

miało przynieść ludziom Oświecenie, inni natomiast świetlanej przyszłości upatrywali w
urzeczywistnieniu Utopii. Dlatego też - jak sądzę - można wyróżnić dwa typy nihilizmu: post-
utopijny i post-oświeceniowy.

A. Nihilizm post-utopijny

Teza zasadnicza - nihilizm to zawiedziona miłość: miało być wszystko dobrze, miało być

wspaniale, ale nie wyszło. Czym jest Utopia? Przytoczę klasyczną definicję Mannheima: "stan umysłu
jest utopijny wtedy, gdy jest niezgodny ze stanem rzeczywistości, w jakim pozostaje. Tę
niezgodność można rozpoznać po tym, że taki stan umysłu zwraca się w doświadczeniu, myśleniu lub
praktyce ku temu, co w aktualnej sytuacji nie istnieje. Jednakże (...) jako utopijne mogą być
traktowane tylko te orientacje wykraczające poza rzeczywistość, które w razie wprowadzenia ich w
życie zmierzają do całkowitego lub częściowego zniszczenia porządku rzeczy przeważającego w
danym czasie."

4

Utopia przybiera różne postaci, za utopistę może uchodzić zarówno Dzierżyński, jak i Cezary

Baryka, utopistą był komisarz w skórzanej kurtce ale i łagodny reformator, marzący o szklanych
domach. Jest jednak coś fundamentalnie wspólnego w różnych postaciach, które ta formacja
przybiera - łączy je wizja świata, który jest przestrzenią ludzkiej działalności i tworzywem
człowieka.

Utopia karmi się wiarą, iż istnieje rozwiązanie Całości problemów ludzkich, tak egzystencjalnych

jak i społecznych, że jest taki punkt historii, gdzie można Wszystko rozwiązać. Innymi słowy: będzie
albo Tysiącletnie panowanie Chrystusa na ziemi, albo Jedyny Sprawiedliwy Ustrój, w którym
zrealizujemy jednocześnie i równosilnie trzy sprzeczne w istocie postulaty: aby wszędzie było
równo, wolno i bratersko.

Widzenie świata, jakie znajdujemy w tak opisanej Utopii, jest dalszym ciągiem myślenia w istocie

religijnego, choć pojmowanego na innej płaszczyźnie, niż myślenie wielkich tradycji religijnych.
Odnajdziemy w nim wszystkie cechy charakterystyczne, które zostały przez Nietzschego wymienione
jako znamiona myślenia platońsko-chrześcijańskiego. Jakakolwiek byłaby to Utopia, charakteryzuje
ją radykalizm rozwiązań religijnych, filozoficznych, politycznych, społecznych. Trzeba do korzeni
wypalić stary świat, zupełnie od nowa go stworzyć. Innymi słowy, myślenie utopijne karmi się
nadzieją, czy też lepiej się wyrażając - przekonaniem, że możliwe jest ostateczne rozwiązanie,
czyli że świat można naprawić, bądź przez rewolucję, bądź przez racjonalne reformy.

Według Utopii, Historia posiada cel, jest procesem zmierzającym do osiągnięcia owego stanu

szczęśliwości powszechnej, co najwyżej trzeba jej pomóc, a więc uruchomić rewolucyjny proces,
który umożliwi bogini dziejów szybsze i sprawniejsze osiągnięcie celów, wpisanych w jej istotę. Dziś
widzimy upadek tego sposobu pojmowania i urzeczywistniania ludzkiej historii, obserwujemy
upadek Utopii. I jednocześnie obserwujemy nasilenie się procesów nihilistycznych. Co łączy nihilizm
z Utopią? Jak Utopia była namiętną wiarą w przyszłość człowieka i świata, tak nihilizm jest
namiętnym odrzuceniem tej wiary, jest anty-wiarą rozczarowanych, zawiedzionych, niewiarą
dewotów, którzy stracili nadzieję. W związku z tym, jak w każdym rozczarowaniu, mamy do
czynienia z radykalnym odrzuceniem samych możliwości jakichkolwiek rozwiązań, jakiejkolwiek
prawdy i dobra. Podsumowując brutalnie, można powiedzieć, że stanowisko nihilistyczne sprowadza
się do takiego oto: jesteśmy w dziurze i nic nas nie uratuje.

background image

5

B. Nihilizm post-oświeceniowy

W tekście z 1985 roku Leszek Kołakowski wypowiada pogląd, że wiele niepokojących elementów,

które mogliśmy obserwować w komunizmie, narodziło się w naszej kulturze wraz z Oświeceniem: "Z
Oświecenia wyrosły racjonalizm, pogarda dla tradycji i nienawiść do całej mitologicznej warstwy
kultury, owocowały w komunizmie nie tylko w postaci brutalnych prześladowań religii; wyrażały się
także jako zasada - praktykowana raczej niż wysławiana - wedle której jednostki ludzkie są
całkowicie wymienialne, a życie jednostek liczy się tylko o tyle , o ile są one narzędziami sprawy
ogólnej
, czyli państwa, jako że nie ma racjonalnych podstaw, by przypisywać osobowości ludzkiej
jakiś szczególny nieinstrumentalny status."

5

Wydaje się, że można odnaleźć również i w dziejach formacji oświeceniowej te same elementy,

które idąc za Nietzschem udało nam się odkryć w duchowej spuściźnie Utopii. Także i Oświecenie
ma swoją wizję historii, z której wynikają konkretne zalecenia. I tak: ludzkość winna wyrzec się
wszystkiego, co nierozumne i przesądne, odejść od tego kanonu wartości, którym się dotychczas
kierowała. Winna zacząć wszystko od nowa, od odnalezienia czy raczej sformułowania przesłanek i
zasad, którymi należy się kierować w budowaniu podstaw nowego ładu życiowego i społecznego.
Ten nowy ład niesie nadzieję ostatecznego uleczenia ludzkości ze wszelkich, trapiących ją
dotychczas, chorób. Ten nowy ład nastanie raczej drogą transformacji niż rewolucji, polega bowiem
przede wszystkim na wielkim wysiłku wychowawczym, zmierzającym do powstania nowego
człowieka, zdolnego do życia dojrzałego i odpowiedzialnego.

Oznacza to także wizję swoistej jedności - jedności rodzaju ludzkiego, wolnego od przesądów

rasowych, etnicznych, religijnych. Uwolnienie od jarzma tradycji przyniesie owoc w postaci
powszechnego braterstwa. Ale zaznacza się tu pewna osobliwość - oświeceniowa retoryka praw
człowieka i obywatela wydaje się nie posiadać wystarczająco dojrzałej koncepcji antropologicznej -
kiedy ginie "dusza", "metafizyczny rdzeń osoby", człowiek, jednostka ludzka, bardzo łatwo staje się
polem, o które walczą przemożne siły. Miał być dobrobyt a narodził się konsumizm, miała być
wolność a rodzi się stadny konformizm postaw i zachowań, miało być braterstwo a jest ostra i
bezlitosna konkurencja.

Być może nieco inaczej ułożyła się myśl Oświecenia w zakresie trzeciego obszaru złudzeń,

dotyczącego "zaświata". Rzeczywiście, w przeciwieństwie do utopistów, bardziej trzeźwi i rzeczowi
myśliciele tej orientacji nie konstruowali wizji światowej-zaświatowej Przyszłości. Ale to nie
znaczy, że nie było "zaświata" - to po prostu "świat stał się zaświatem", nie w sensie metafizycznym,
oczywiście, ale aksjologicznym - pole aspiracji, absolutny horyzont marzeń i projektów został
zamknięty tylko w świecie danym empirycznie, w którym należało się odnaleźć i zbudować swoje
szczęście.

Paradoksalnie rzecz wysławiając, trzeba powiedzieć, iż największe złudzenie Oświecenia

polegało na przekonaniu o możliwości harmonijnego postępu oraz zgodnym i równoczesnym rozwoju
takich wartości jak: wolność, sprawiedliwość, równość, pokój, braterstwo, dobrobyt i wiele jeszcze
innych. Tak zgodnie sądzili zarówno liberałowie, jak i reformatorsko nastawieni socjaliści.
Oświecenie żyło wiarą w postęp, w coraz bardziej harmonijnie rozwijającą się racjonalizację życia,
naszego stosunku do przyrody i relacji międzyludzkich. Gdy ta wiara okazała swoją słabość, ogarnął
nas smutek i poczucie pustki.

4. Nihilista współczesny - opisać go trzeba, choć jaki jest każdy widzi

Załamanie się, na różne sposoby, Utopii i Oświecenia, owocuje na naszych oczach zasadniczymi

przemianami w pojmowaniu przez tzw. współczesnego człowieka życia i zadań, jakie ono przed nim
stawia. Spróbujmy naszkicować portet współczesnego nihilisty. Nie jest w żaden sposób podobny do
swojego groźnego rosyjskiego przodka z powieści Turgieniewa czy Dostojewskiego, jest spokojnym,

background image

6

zadowolonym z siebie mieszczaninem, przepraszam, przedstawicielem klasy średniej, będąc
jednocześnie po trosze dzieckiem zagubionym we mgle.

Cytowany już wyżej Zygmunt Bauman interesująco opisał przemiany po-nowoczesnej (czy po-

oświeceniowej, a chyba i po-utopijnej) koncepcji człowieka: jaki jest obraz człowieka zarysowany w
postmodernizmie? Posłużę się pewnymi przemyśleniami Baumana, bowiem wydają się trafne w
warstwie opisowej, a poza tym świadomie schowam się za niego, aby nie być posądzonym o dążenie
do osiągania tanich, kaznodziejskich efektów.

Człowiek po-nowoczesny jest przekonany, iż nie posiada żadnej tożsamości, nie ma żadnego

wzorca, do którego mógłby się przyrównać, a który byłby mu dany z góry, stąd życie jest pasmem
poszukiwań, procesem, w którym do owej tożsamości dojść nie można. W epokach minionych
człowiek religijny - ale i człowiek oświeceniowy (nowoczesny) - przeżywał swoje życie jako
pielgrzymkę, jako wędrówkę zmierzającą do określonego celu (zbawienie, postęp), który był jasno
zarysowany i ku któremu warto dążyć... Teraz tego celu zabrakło, nie ma drogi, po której można
wstępować lub się staczać. Nie ma wyznaczonego kierunku, bowiem nie ma nikogo, kto ten kierunek
miałby wyznaczyć - nie ma (jak mówią) Boga, ani bogini Historii.

Wynika z tego epizodyczność życia: każdy moment w życiu jest przeżywany jako samoistny,

podobnie jak odcinki w serialu telewizyjnym. żadna chwila nie układa się w całość, nic nie ma
dalszego ciągu, żadna decyzja nie obowiązuje dozgonnie. Jest sprawą poważnej dyskusji, na ile
takie podejście jest uwarunkowane przemianami pojmowania życia przez człowieka, na ile określają
je warunki życiowe, na przykład, mało kto może liczyć na to, iż zawód raz zdobyty będzie jego
zawodem na całe życie. Zmienne warunki życia wymagają elastyczności i szybkiego dostosowywania
się, a to kształtuje bardzo zasadniczo mentalność oraz podejście do wszystkich ważnych życiowo
spraw. Podobnie ma się sprawa relacji międzyludzkich. Dotychczas obowiązywał, mimo wszelkich
zdrad i niewierności, model miłości dozgonnej, teraz pojawia się pytanie - jak można przysięgać na
całe życie? W miłości obowiązuje raczej model miłości współbieżnej (confluent love), wynikającej z
owej opisanej wyżej epizodyczności życia. Związane jest to oczywiście z oddzieleniem miłości od
prokreacji (reprodukcji), z oderwaniam miłości od życia.

Bauman stara się interesująco przybliżyć swoje rozważania, szkicując portrety postaci będących

personifikacjami owego post-modernistycznego sposobu życia. Tych portretów jest kilka. Pierwszy z
nich jest szkicem przedstawiającym spacerowicza. Kiedy spaceruję, muskam spojrzeniem napotkane
przedmioty i przechodzących mimo ludzi. Uczestnicząc w tym doświadczeniu, jestem całkowicie
zewnętrzny w stosunku do otaczającego mnie świata, tylko powierzchownie notując wrażenia w
świadomości, bez żadnego zaangażowania, przeżywam tylko chwilę, wyłącznie trwający właśnie
moment. Ważna jest jedynie intensywność przeżycia. Dalej można wymienić włóczęgę. Nie jest to
klasyczny tramp czerpiący radość z nieoczekiwanej przygody - włóczęga jest człowiekiem
niecierpliwym, stale zmuszanym wewnętrznym niepokojem do zmiany swego otoczenia, stale
czekającym na odmianę. Nie jest w stanie znieść cierpliwego czekania na to, aby roślina, którą
zasadził, wydała swój kwiat, już nie mówiąc o owocu. Życie włóczęgi jest naznaczone napięciem
pomiędzy pogonią za realizacją wciąż nowego oczekiwania a rozczarowaniem, jakie mu ono
przynosi, gdy już zostanie zrealizowane. Jest i trzecia postać - turysta; on najchętniej opuszcza
dom w poszukiwaniu wrażeń, stanowią one prawdziwy pokarm dla jego spragnionej a pustej duszy.
Wspólny tym postaciom jest brak doświadczenia zadomowienia, bowiem nieustanny przymus
przemieszczania wypływa z niepokoju, każącego wciąż poszukiwać nieistniejącego spełnienia.

Dotyczy to także uczestnictwa w kulturze, w której przestały obowiązywać trwałe kanony, ich

miejsce zajęły krótkotrwałe mody, często przeżywające swe wzloty i upadki. Powiada się czasami,
że tak rozumiana kultura stała się nieustanną próbą śmierci - ale właśnie dlatego odbiera śmierci jej
charakter próby jedynej i nieodwracalnej. Także śmierć nie jest już pojmowana jako "na wieki

background image

7

wieków", przestała być czymś ostatecznym. Innymi słowy, mamy do czynienie z nieostatecznością
przemijania.

Czy takiego nihilistę spotykamy na naszych ulicach, czy wędruje wraz z nami a może i w nas?

5. Finale presto

Istota nihilizmu jest w obydwu tych wypadkach - i tego post-utopijnego i tego post-

oświeceniowego - podobna: sprowadza się do ukazania konsekwencji abstrakcyjnego myślenia, które
pryncypiom podporządkowywało całą rzeczywistość, tak, by stała się ona tworzywem przyszłej
szczęśliwości. Gdy rzeczywistość zawiodła, gdy okazała się mało przychylna dla planów człowieka,
trzeba ją było ukarać poprzez skazanie jej na niebyt. Zgadzam się całkowicie z Czesławem
Miłoszem, że zasadniczym problemem naszych czasów jest utrata poczucia Rzeczywistości.

Nietzsche pisał o wypitym morzu, o tym, że nasza subiektywność wchłonęła całe bogactwo świata

i umiemy już tylko wpatrywać się w siebie, obserwując jedynie stany świadomości. I to jest właśnie
najgłębsza przyczyna i zarazem skutek nihilizmu.

Przypisy:

1. Jan Andrzej Kłoczowski OP, Sceptyk i mistyk, w: Obecność. Leszkowi Kołakowskiemu w 60 rocznicę

urodzin, Londyn 1987, s. 58-67.

2. Fryderyk Nietzsche, Wiedza radosna, tłum. Leopold Staff, Warszawa 1906, s.108.

3. Cyt. za Zygmuntem Baumanem, Dwa szkice o moralności ponowoczesnej, Warszawa 1994, s. 56.

4. Karl Mannheim, Ideologia i utopia, cyt. za: Jerzy Szacki, Spotkania z utopią, Warszawa 1980, s. 28n.

5. Leszek Kołakowski, Czy człowiek historyczny odszedł z tego świata i czy powinniśmy jego zgon

opłakiwać?, "Puls" 1991, nr 48, s. 85-96.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MYŚLENIE Z WNĘTRZA NIHILIZMU esej
Nietzsche, Zapiski o nihilizmie
Esej o chrześcijaństwie
esej rodzina, Pedagogika, socjologia edukacji
esej z psychiatrii, PIELĘGNIARSTWO ROK 3 LICENCJAT
SKŁADANIE EWOLUCYJNEJ MOZAIKI esej
Dola ateisty esej
O zakładzie Pascala słów kilka esej
Euro ratunek czy katastrofa esej id
Esej Współczesne Kierunki Wychowania
„Mądrość, która chadza w parze ze skromnością i poczuciem humoru” Esej Leszka Kołakowskiego O podróż
Esej - zaliczenie wersja robocza, ZARZĄDZANIE, Zarządzanie przedsiębiorstwem
esej manipulacja, Pedagogika, socjologia edukacji
Zasiłki w Polsce i w Wielkiej Brytanii - esej, Politologia - pliki
komunikacyjne esej, Studia, Sem 5, SEM 5 (wersja 1), Budownictwo Komunikacyjne, budownictwo komunika
esej rozwojowa film

więcej podobnych podstron