Bliskie spotkania z UFO
nad silosami rakiet atomowych
Od końca października 1975 roku w wielu bazach wojskowych, uzbrojonych w rakiety atomowe,
doszło do spektakularnych obserwacji i spotkań z UFO. Na podstawie odtajnionych dokumentów i
zeznań bezpośrednich świadków otrzymujemy pełny obraz ówczesnych wydarzeń. 27 października
grupa strażników 42. Security Police Squadron (42. Policyjna Kompania Bezpieczeństwa) w bazie
Sił Powietrznych Loring w stanie Maine kończyła służbę na terenie, na którym znajdowały się
rakiety atomowe. Obszar ten jest dniem i nocą pilnie strzeżony, nie mogą przelatywać nad nim
cywilne samoloty. O godz. 19.45 sierżant Danny K. Lews zobaczył nieznany obiekt, lecący na
niskiej wysokości wzdłuż północnej granicy terenu. Sierżant Lews pomyślał, że obcy samolot chce
wtargnąć do zamkniętej strefy wojskowej. Obiekt był wyposażony w czerwone i białe światło,
podobne do światła lampy błyskowej. W tym samym czasie sierżant James P. Sampley z 2192.
Communications Squadron (2192. Kompania Łączności) widział ów nieznany obiekt na ekranie
radaru. Próby jego zidentyfikowania kończyły się niepowodzeniem. Tymczasem obiekt wleciał do
zamkniętej strefy wojskowej i zbliżył się na około 300 m do rakiet atomowych. Sierżant Lews
zameldował o swojej obserwacji. Po chwili cała baza została postawiona w stan najwyższego
alarmu. Kilka minut później na teren weszły kolejne jednostki 42. Police Squadron. Wkrótce
nieznany obiekt oddalił się w kierunku Kanady i zniknął.
Komendant bazy zwrócił się o posiłki do 21. okręgu NORAD (North American Aerospace
Defence Command – Północnoamerykańskie Dowództwo Obrony Przestrzeni Powietrznej i
Kosmicznej), mieszczącego się w Hancock Field w stanie Nowy Jork, i do 22. okręgu NORAD,
mieszczącego się w Nord Bay, w kanadyjskim stanie Ontario. Oba okręgi NORAD odmówiły
wysłania samolotów bojowych. Śledztwo wykazało, że w tym czasie w powietrzu nie było żadnych
zarejestrowanych samolotów ani helikopterów. Baza pozostawała przez całą noc w stanie
najwyższego pogotowia. Dokumenty Narodowego Centrum Dowodzenia Wojskowego w
Waszyngtonie potwierdziły, że o zdarzeniu poinformowano także dowódcę sztabu Sił
Powietrznych, USAF Forward Operations Division (Dywizja Zaczepno-Operacyjna Sił
Powietrznych USA) w Forth Ritchie w stanie Maryland, kwaterę główną Strategic Air Command 8.
Air Force (Strategiczne Dowództwo Lotnicze) i 45. Dywizję. Pomimo iż nie słyszano żadnych
dźwięków, ze względu na wielkość i rodzaj manewrów sformułowano przypuszczenie, że intruzem
był helikopter nieznanego pochodzenia.
Dzień później, 28 października 1975 roku o 7.45, dwóch strażników znowu ujrzało jakiegoś
intruza. Nieznany obiekt latający obserwowano przez dłuższy czas, gdy nagle pojawił się on 45 m
nad silosem z rakietami atomowymi. Sierżant Steven Eichner i inni żołnierze patrzyli na UFO z
odległości 100 m. Według ich opisu na pewno nie był to śmigłowiec. Świadkowie opisali ów
latający obiekt jako podłużną, czerwono-pomarańczową, świecącą piłkę do futbolu
amerykańskiego. Mężczyźni nie mogli dojrzeć żadnych drzwi, otworów, śmigieł czy innych
mechanizmów napędowych, które utrzymywałyby obiekt w powietrzu. Chwilę później pojawili się
inni strażnicy. UFO wyłączyło światła i przepadło w kierunku Grand Falls w kanadyjskim stanie
New Brunswick. Znikło także z ekranów radarowych bazy Sił Powietrznych Loring. Wojskowe
śledztwo wykazało, że podobnie jak poprzedniego dnia, w powietrzu nie było żadnych
zarejestrowanych samolotów ani helikopterów. W następnych dniach zespoły wartownicze zostały
wzmocnione. 31 października, a także 7, 8, 9 i 19 listopada nastąpiły kolejne obserwacje. Kiedy
wiadomość o tych zdarzeniach przedostała się do opinii publicznej, Siły Powietrzne kazały ogłosić,
że nieznane obiekty latające nie zostały zidentyfikowane przez ich specjalistów jako helikoptery.
Jak obecnie wiadomo, nie tylko baza lotnicza Loring została nawiedzona przez nieznane obiekty
latające. Trzy dni po pierwszych obserwacjach w Loring doszło do podobnych spotkań nad bazą
lotniczą Wurtsmith. Wurtsmith jest bazą Strategic Air Command i znajduje się w pobliżu Oscody w
stanie Michigan. O godz. 22.10 kilku wojskowych zaobserwowało lecący nisko nad bazą obiekt. Z
początku świadkowie myśleli, że widzą helikopter. Ogarnęły ich jednak wątpliwości, gdyż nieznany
obiekt poruszał się bezgłośnie nieprzewidywalnymi skokami do góry i w dół, momentami zaś
pozostawał w zawisie. Od 22.14 do 22.25 strażnicy widzieli intruza unoszącego się na niskiej
wysokości nad składem rakiet atomowych. Wartownicy nie potrafili jednak zidentyfikować obiektu.
Wkrótce potem Radar Approach Control (Kontrola Radarowa Bliskiego Zasięgu – RAPCON)
zameldowała o bardzo nisko lecącym obiekcie w południowej strefie bazy. Wracający z akcji
tankowiec KC-135 został skierowany do identyfikacji nieznanego obiektu. Na pokładzie KC-135
znajdowali się dowódca major Frederick Pappas, drugi pilot kapitan Rick Meier, nawigator Randy
Higginbotham i sierżant Steve Smith. Odtajniona na podstawie prawa FOIA notatka służbowa w
następujący sposób przedstawia próbę przechwycenia nieznanego obiektu:
„Kiedy wracaliśmy z akcji, otrzymaliśmy podczas pierwszego podejścia do lądowania rozkaz
od RAPCON, aby zidentyfikować UFO, zgłoszone na obszarze składu rakiet atomowych bazy
lotniczej Wurtsmith. Przypominam sobie, że tej czynności dokonaliśmy między godz. 22.30 a
23.00 w nocy na 1 listopada. Pamiętam, że widziałem nieregularnie migające światła.
Podążyliśmy za nimi na północ nad jezioro Huron; potem UFO poleciało w kierunku zatoki
Saginaw na jeziorze Michigan. Z powodu nieregularnego migania świateł trudno było stwierdzić,
czy w grę wchodził jeden, czy dwa obiekty. Ale po dokładniejszej obserwacji ustaliliśmy, że
faktycznie były to dwa obiekty.
Nieregularne błyski wydawały się być jakiegoś rodzaju sygnałem, przesyłanym pomiędzy
nimi w celu zachowania tej samej pozycji. Zdołaliśmy, zaledwie na 10 sekund, zaobserwować na
ekranie radaru jeden obiekt. Naszą wysokość oceniłbym na około 600 m, a prędkość na około
370 km/h. Po tym jak UFO skręciło na południe, zwróciliśmy się z zapytaniem do Approach
Control (Kontrola Bliskiego Zasięgu) i otrzymaliśmy zgodę na ściganie UFO na wszystkich
wysokościach i we wszystkich kierunkach. RAPCON zarejestrowała UFO i skierowała nas na
jego pozycję. Przypuszczam, że przez dłuższy czas znajdowaliśmy się w pobliżu UFO – według
moich szacunków w odległości około 1,5 km od niego. Jednak za każdym razem, kiedy się
zbliżaliśmy, oddalało się. Podążaliśmy za nim aż do zatoki Saginaw. Potem straciliśmy kontakt,
ze względu na oświetlenie statków rybackich.
Z początku myśleliśmy, że obiekty wylądowały na zbiornikowcu, ale tak się nie stało.
Przeszukaliśmy okolice wybrzeża, ale nic nie znaleźliśmy. Dlatego zawróciliśmy do Wurtsmith.
W drodze powrotnej znowu zarejestrowaliśmy UFO. Wykonaliśmy zwrot, ale UFO podążało za
nami. W końcu zmieniliśmy kurs, kierując się w stronę UFO, które nagle zawróciło i odleciało z
powrotem nad wybrzeże. Wiem, że zabrzmi to niewiarygodnie, ale według moich szacunków
UFO oddaliło się od nas z prędkością około 1800 km/h. Lecieliśmy dalej w kierunku wybrzeża,
dopóki RAPCON nie powiadomiła nas, że zarejestrowali UFO cztery-pięć mil na zachód od nas.
Naprowadzili nas na nową pozycję UFO. Niestety mieliśmy już niewiele paliwa, tak że
musieliśmy zawrócić do Wurtsmith. Pamiętam, że podczas naszego lądowania znowu
widzieliśmy światła w pobliżu składu broni. Po akcji dyskutowaliśmy o tym zdarzeniu. Mniej
więcej tydzień później kapitan Higginbotham został przesłuchany przez Office of Special
Investigations (Biuro Dochodzeń Specjalnych – OSI); polecono mu, aby o wypadku nie
rozmawiał”.
Śledztwo, prowadzone przez wojsko, nie przyniosło zadowalających rezultatów. FBI
poinformowało Siły Powietrzne, że w tym czasie nie zgłoszono lotu żadnego helikoptera. Również
w notatce kapitana Myrona Taylora nie ma mowy o helikopterze. Kapitan Taylor pisze wyraźnie o
UFO lub obiekcie. To, że ścigany przez KC-135 obiekt był śmigłowcem, można wykluczyć, gdyż
nie istnieje żaden model osiągający prędkość 1800 km/h.
Miesiąc po tych zdarzeniach na alarm uderzyły elektroniczne czujniki w bazie lotniczej
Malmstrom w stanie Montana. W bazie tej przechowywane są pod ziemią rakiety Minuteman.
Silosy rakiet są ponumerowane alfabetycznie (np. E-1, K-1, L-1). Dwóch mężczyzn z zespołu
startowego Minuteman K-7 zauważyło 7 listopada 1975 roku głęboko pod ziemią sygnały
alarmowe. W tym samym czasie w stan gotowości postawiony został również Sabotage-Alarm-
Team (Zespół Przeciwsabotażowy – SAT). Kiedy wojskowi dotarli do urządzeń kontroli startu,
zobaczyli, że jasno świecący, pomarańczowy dysk wielkości boiska do piłki nożnej zawisł nad ich
terenem i oświetlał okolicę. Chwilę potem zaszokowani mężczyźni ujrzeli, jak nieznany obiekt
wzleciał na wysokość 300 m.
Po tych manewrach Północnoamerykańskie Dowództwo Obrony Przestrzeni Powietrznej i
Kosmicznej (NORAD) zarejestrowało UFO na ekranach radarów. Z Great Falls w stanie Montana
wystartowały w celach zwiadowczych dwa myśliwce przechwytujące typu F-106. Kiedy UFO
osiągnęło wysokość 60 km, znikło z systemu kontroli NORAD-u. Podczas próby przechwycenia
UFO F-106 nie miały z nim kontaktu wzrokowego. Po tym zdarzeniu mężczyźni z zespołu SAT
zostali poddani testom psychologicznym w szpitalu bazy. Lekarze stwierdzili, że badani doznali
urazu. Żaden z nich nie potrafił zidentyfikować nieznanego obiektu.
Dalsze informacje dotarły do opinii publicznej za sprawą odtajnionej notatki służbowej z
Narodowego Centrum Dowodzenia Wojskowego (NMCC), datowanej na 8 listopada 1975 roku i
dziennika dyrektora 24. okręgu NORAD. Według tych publikacji 8 listopada 1975 roku o godz.
6.00 rano zaobserwowano nad silosem rakiet Minuteman L-5 nieznany obiekt, który bardzo szybko
wzleciał w górę, aż w końcu nie można go było odróżnić od gwiazd. Według zapisów w dzienniku
NORAD, pomiędzy 31 października a 25 grudnia 1975 roku dokonano 65 obserwacji
niezidentyfikowanych obiektów latających. Na uwagę zasługuje fakt, że wiele z nich widziano nad
bazami rakiet atomowych i nad terenami wojskowymi. Większość zauważonych UFO opisano w
dzienniku NORAD jako gwiazdowate, cygarowate, jasne i rurowate obiekty latające. Tym samym
hipoteza, że w grę wchodzą niezidentyfikowane śmigłowce, zostaje automatycznie obalona.
Autor: Helmut Lammer i Oliver Sidla