Jay Friedman, A Mountain or a Molehill? Sep 23, 2018
tłum. Łukasz Michalski
120. Góra, czy kopczyk kreta? A Mountain or a Molehill?
Jay Friedman, wrzesień 2018
Każdy z nas, blaszanych dęciaków, znajdzie się pewnie w sytuacji, w której będzie nauczał gry na
instrumencie inną osobę. Najważniejszą sprawą będzie nasze podejście do dzielenia się zdobytą
wiedzą. Czy lepiej przekazać wielką ilość materiału na raz, czy jednak podzielić na drobniejsze
fragmenty, a może dać wszystkiego po trochu, bez specjalnego kierunkowania? Chciałbym to
wiedzieć. Prawdopodobnie zależy to od zdolności ucznia, jego osobowości i wielu jeszcze
czynników. Czy nauczyciele starają się dostosować swoje metody do poszczególnych uczniów, czy
tez wyznają filozofię „rozmiaru uniwersalnego, pasującego każdemu”?
Wracając do pytania pierwszego – przeczuwam, że metoda wrzucenia uczniom do głowy
wszystkiego od razu spowodowałaby, że tylko niewielki ich procent zdołałby się przebić przez masę
informacji i w rezultacie osiągnąć doskonały wynik. Znacznie większą grupę stanowiliby
zrezygnowani i przytłoczeni brakiem perspektywy sukcesu, przynajmniej mnie się tak wydaje. A jeśli
chodzi o podejście wymienione w środku, w którym uczniowi przedstawia się rozsądną ilość wiedzy,
jednak bez podkreślania szczególnie ważnych jej aspektów? Czy takie podejście ukształtuje średniej
klasy muzyka? Być może.
Skrajnym przykładem cząstkowego podejścia do nauczania był stary rosyjski sposób, w którym
wymagano od uczniów zapamiętania całej muzyki przynoszonej na lekcję. Mówiono: „Nigdy nie
przynoście nut na lekcję!” Oczywiście, kładło to nacisk na jeden aspekt uczenia się, kosztem innych,
równie ważnych aspektów. Oznaczało to studiowanie niewielkiej ilości repertuaru, przy niezwykle
dużym nakładzie czasu spędzonego na uczeniu się nut, ale niekoniecznie na uczeniu się muzyki.
I znowu uważam, że niektórzy uczniowie będą mogli rozwijać się w takim systemie, dla innych będą
to ciężkie zmagania.
Przyjrzyjmy się naszej najbardziej znanej metodzie nauczania gry na instrumencie dętym
blaszanym, czyli kompletnej szkole gry Jean Baptiste'a Arbana. To z pewnością najbardziej
kompletna metoda, jaka kiedykolwiek powstała. Uważana jest za wzorcową biblię grających na
dętych blaszanych, jednak krytykuje się ją z powodu stopnia trudności i zbyt szybkiego tempa
nauczania. Spowodowało to narodziny całego przemysłu „przejściowych” ćwiczeń, które mogłyby
wypełnić dostrzegalną lukę. Prawdopodobnie niewiele osób oparło całe swoje przygotowanie
instrumentalne wyłącznie na metodzie Arbana. Byłoby ciekawe kogoś takiego spotkać i zobaczyć,
jak wpłynęło to na jego postępy. Osobiście uważam, że najcenniejszą częścią metody Arbana jest
sam jej początek, ćwiczenia ćwierćnut. Głęboko wierzę w konieczność budowania fundamentów,
zaś ćwierćnutowe ćwiczenia Arbana stanowią solidną ławę dla mocnych fundamentów i budowania
podstawowej jakości brzmienia. Naprawdę, nic więcej, niż podstawy? Kiedyś tylko niektórzy moi
studenci grali te ćwiczenia na każdej lekcji. Teraz nalegam, żeby każdy grał je codziennie, w różnych
stylach i różnych długościach nut. Chyba najprostsze rzeczy są trudniejsze, niż myślimy; przy
solidnych podstawach rzeczy najtrudniejsze będą prostsze, niż nam się wydaje.
Jak więc działać, by zapewnić sukces większości naszych uczniów? 1. Dać wszystkim wszystko
od razu i zobaczyć, kto przetrwa? 2. Wybrać jedną rzecz i nieprzerwanie ją wpajać? 3. Dać
przedsmak ogólnej koncepcji, niczego nie podkreślając?
Jeśli czytasz te artykuły regularnie, to prawdopodobnie znasz moje preferencje w kwestii filozofii
nauczania, ale byłbym ciekaw wyników badań dotyczących tego tematu. Badań, które prześledzą, jak
ludzie się uczą i w jaki sposób sobie samym „wpajają” materiał. Otrzymanie informacji wcale nie
oznacza, że została ona przyswojona. To coś innego, cały proces. Właśnie to chciałbym zbadać.
Proszę by każdy, kto zna naukowo uznane i udokumentowane badania na ten temat, zechciał je
podesłać; przedstawię wyniki poszukiwań w późniejszym artykule.
Oryginał:
http://jayfriedman.net/articles/a_mountain_or_a_molehill_