Jan Kochanowski Fraszki

background image

 

JAN KOCHANOWSKI

FRASZKI - WYBÓR

PODSTAWA TEKSTU:

JAN KOCHANOWSKI, FRASZKI.

OPRAC. J. PELC, WROCŁAW 1957

Pochodził z rodziny szlacheckiej; jego dwaj bracia - Mikołaj i Andrzej - również
zapisali się w dziejach literatury polskiej. Urodził się w 1530 r. w Sycynie (ziemia
radomska). Naukę i studia odbywał w Krakowie, w Królewcu (był tu dwukrotnie) i w
Padwie (przebywał tu z przerwami ponad cztery lata). Zatrzymał się też na jakiś czas
we Francji, między innymi w Paryżu. Ostatecznie wrócił do kraju w 1559 r. Zaczął się
wówczas długi, bodaj piętnastoletni okres dworski; poeta związał się najpierw z
podkanclerzym i biskupem Filipem Padniewskim, następnie z podkanclerzym Piotrem
Myszkowskim, później z kancelarią króla Zygmunta II Augusta (został jego
sekretarzem). Z dworem rozstał się około 1574 r. - już po elekcji i koronacji Henryka
Walezego. Osiadł w Czarnolesie, ożeniwszy się z Dorotą Podlodowską. Przeżył
głęboko śmierć córek: Urszuli i Hanny. Zmarł nagle w czasie pobytu w Lublinie 22
sierpnia 1584 r. (pochowany w Zwoleniu).

Swą twórczą drogę zaczął Kochanowski od poezji łacińskiej, od epigramatów i elegii,
zebranych i opublikowanych pod koniec życia w tomach: Lyricorum libellus (1580) i
Elegiarum libri III. Do poezji łacińskiej powrócił także w końcowych latach życia,
pisząc ody i wiersze okolicznościowe, między innymi na cześć Stefana Batorego.

Z wczesnego okresu - włoskiego i francuskiego - pochodzą nie tylko wiersze
łacińskie, lecz także pierwsze utwory polskie Jest wśród nich pieśń Czego chcesz od
nas, Panie, za Twe hojne dary
(w druku ukazała się w 1562, w 1586 r. włączona
została do Pieśni), będąca hymnem na cześć Boga - Twórcy ładu, który wyznaczył
granice między lądem i morzem, między dniem i nocą, bieg pór roku, który obdarzył
człowieka wszelkimi dobrami. Jest też pochwałą Boga-Artysty, którego dzieło -
wszechświat - wyróżnia się harmonią i symetrią, doskonałą urodą. Niezwykle
popularna, pieśń trafiła do licznych zbiorów poezji i kancjonałów.

 

background image

W okresie dworskim górę wzięła epika, tematycznie i artystycznie zróżnicowana.
Należą do niej dwa poematy moralno-polityczne: Zgoda (poemat napisany w 1562-
1563, opublikowany w 1564 r.) i Satyr albo Dziki mąż (powstał i opublikowany
został w 1564 r.; dedykowany Zygmuntowi II Augustowi). W pierwszym z nich
ustami uosobionej Zgody wzywał autor szlachtę i duchowieństwo do porzucenia
sporów religijnych i wyznaniowych. Zwaśnione strony odsyłał do Trydentu, gdzie
obradował sobór. Przypomniał o zagrożeniu Rzeczypospolitej ze strony nieprzyjaciół
zewnętrznych. Wystąpił przeciw samowoli stanu szlacheckiego i upadkowi
obyczajów, przeciw nieuctwu księży i ich zacietrzewieniu w sprawach
wyznaniowych. Odwołując się do uczuć obywatelskich, zachęcał do rezygnacji z
własnych, egoistycznych celów na rzecz dobra wspólnego, ojczyzny i jej potrzeb, do
uzdrowienia obyczajów, prawa i sądownictwa, a nade wszystko do jedności i miłości.
Zgoda - jak Rzeczpospolita czy Religia w utworach poetów, jak Pokój w utworze
Erazma z Rotterdamu - swoje spostrzeżenia i oceny zamknęła w obszernym
monologu, przypominającym mowę już to oskarżycielską, już to rozważającą,
refleksyjną, mowę adresowaną do "potomków Lecha słowieńskiego" - z licznymi
wtrętami dialogowymi ożywiającymi całą wypowiedź. W drugim poemacie w roli
mędrca czy mentora wystąpił Satyr, wywodzący się z tradycji antycznej, utrwalony
między innymi na arrasach wawelskich, nazwany tu także Dzikim mężem - na wzór
bohatera obecnego w literaturze i folklorze wielu krajów - zawsze gotowego do
krytyki społeczeństwa. Wypędzony z lasu przez drwali, wygłosił obszerną mowę
przypominającą oracje poselskie czy senatorskie. Skrytykował w niej funkcjonowanie
sejmu i sądownictwa, negatywnie ocenił stan szkolnictwa, brak należycie
zorganizowanej obrony, zanik tradycji rycerskich oraz zmaterializowanie szlachty i
duchowieństwa. Nie pominął kwestii obyczajowych i etycznych, dowodząc, że
moralność obywateli oraz dobre obyczaje stanowią podstawę egzystencji i siły
państwa. Na gruncie tej krytyki postulował odnowę moralną i przywrócenie ładu
prawnego i właściwego funkcjonowania organów państwa. Kochanowski jako autor
Satyra stworzył model poematu satyrowego, którego strukturę wyznaczają
następujące czynniki: zabierający głos na tematy aktualne podmiot (może to być
personifikacja lub postać pochodząca z mitologii, na przykład właśnie Satyr) nie
należy do krytykowanej przez siebie rzeczywistości; wypowiedź podmiotu zawiera
się w monologu - z bezpośrednimi, żywymi zwrotami do audytorium; słownictwo i
konstrukcje zdaniowe zdają się przypominać styl oratorstwa staropolskiego. Poemat
satyrowy znalazł szczególnie licznych naśladowców w XVII w., których utwory
przynosiły krytykę negatywnych zjawisk świata szlacheckiego, formułowały
zalecenia i pouczenia, nierzadko też szkicowały obrazy upadku.

Podobne zagadnienia podjął Kochanowski w prozaicznym dialogu Wróżki,
pochodzącym z lat sześćdziesiątych XVI w., a opublikowanym pośmiertnie w zbiorze
Jan Kochanowski w 1585 r. W dialogu wypowiadają się Ziemianin i Pleban. Prym

 

background image

wiedzie ten ostatni, Ziemianin zaś ogranicza się do zadawania pytań i raczej
wyjątkowo dzieli się swoimi obserwacjami i ocenami. Problemy, którymi zajmuje się
Pleban, dotyczą przyczyn upadku państw, niezgody (głównie z powodu "różności
wiary"), odejścia od "starych a chwalebnych obyczajów", ciągłości władzy monarszej
i obrony granic. Uwagi poczynione na te tematy odnoszą się z jednej strony do
Rzeczypospolitej szlacheckiej, jej wad i słabości, z drugiej zaś do wszelkich państw,
zasad ich funkcjonowania. Ustami Plebana szkicuje Kochanowski wizerunek
idealnego państwa, w którym ważną rolę odgrywa religia jako siła moralna i czynnik
zapewniający obywatelom spokojne życie i harmonijny rozwój, w którym szanuje się
ład prawny i respektuje obyczaje przodków. Z perspektywy tych ogólnych ujęć i
oceny aktualnego położenia Rzeczypospolitej (bezpotomny król Zygmunt II August,
zaniedbane zamki, niepewny los unii Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego,
wadliwy system uchwalania podatków) próbował Kochanowski spojrzeć w
przyszłość. Tytuł dialogu Wróżki zdaje się sytuować myślenie autora o przyszłości
pośród przepowiedni, wróżb. Tak jednak nie jest. Punktem wyjścia myślenia
Kochanowskiego o przyszłości była analiza aktualnego stanu kraju, były obserwacje
poczynione w czasie studiów i podróży zagranicznych, było wreszcie
przeświadczenie, że świat - dzieło nieustającej działalności ludzkiej - może być stale
przekształcany stosownie do potrzeb i oczekiwań człowieka. Przy pełnej świadomości
niepowodzeń wielu przedsięwzięć dostrzegał Kochanowski celowość i konieczność
ponawiania prób naprawy. Uważał, że przez stawianie właściwych diagnoz,
formułowanie zadań można stopniowo doskonalić człowieka, jego postawę moralną,
pobudzać go do tworzenia nowych wartości, do organizowania życia, porządku
prawnego, do rozwiązywania problemów religijnych i wyznaniowych, do
wzmacniania systemu obronnego. Zawsze przy tym odwoływał się do wiedzy i
realiów polskich i nie tylko polskich (uwzględniał także Niderlandy, Francję), do
przemyśleń wielu autorów (Platona, Cycerona, Erazma z Rotterdamu, Andrzeja
Frycza Modrzewskiego), podjął więc próbę racjonalnego przewidywania przyszłości.

Do wczesnych prób epickich należy także poemat heroikomiczny Szachy. Wydany w
1564 lub 1565 r., okazał się parafrazą żartobliwego i dydaktycznego utworu Scacchia
ludus
, którego autorem był poeta włoski Marco Girolamo Vida. Przedstawił on partię
szachów rozgrywaną na Olimpie przez Apollina i Merkurego (zwycięzcę turnieju),
przy czym zmagania figur szachowych podporządkował konwencji heroikomicznej:
pisząc o ich losach wykorzystał reguły klasycznego, homerycko-wergiliańskiego
eposu. Kochanowski nie podążał wiernie za włoskim oryginałem. Akcję swego
poematu umiejscowił na dworze króla duńskiego Tarsesa, a partnerami gry szachowej
uczynił dwóch konkurentów do ręki królewny Anny: Fiodora i Borzuja. Zwycięzcą
został - dzięki pomocy królewny - pierwszy z nich. Ta część poematu zdaje się
przypominać nowelę z jej zwięzłością, jednowątkową fabułą, zmierzaniem ku
punktowi kulminacyjnemu i poincie, z niespodzianką sytuacyjną (interwencja Anny

 

background image

zapewniła zwycięstwo Fiodorowi, gdy dotychczasowy przebieg gry zapowiadał
odmienny finał - dla niej niepomyślny). Natomiast opowieść o zmaganiach figur na
szachownicy (najobszerniejsza w całym utworze) utrzymana jest - jak u Vidy - w
konwencji heroikomicznej: patetyczny styl - na miarę homerycko-wergiliańskiego
eposu - towarzyszy narracji o walce "drewnianego wojska". Figury szachowe
wyposażone zostały w cechy ludzkie, radują się i smucą, wygrywają i giną. Zderzenie
powagi i żartu, uroczystego stylu i fabuły nie mającej nic wspólnego z autentycznie
bohaterskimi zdarzeniami prowadziło do efektów komicznych, zarazem do
deheroizacji narracyjno-fabularnych partii utworu. Dzięki tym zabiegom mógł
czytelnik obcować z parodią eposu bohaterskiego, to znaczy z naśladowaniem jego
stylu w powiązaniu z fabułą będącą zaprzeczeniem monumentalności i idealizującej
wzniosłości, znanej z epopei Homera czy Wergiliusza. Parodia stawała się źródłem
zabawy, elementem gry literackiej, zdominowanej przez żart, niezwykły pomysł,
zagadkowość.

Z tego samego czasu pochodzi Pamiątka[...] Janowi Baptyście hrabi na Tęczynie -
epicedium napisane w 1562 lub 1563 r., opublikowane ok. 1570. Pamiątka powstała
po zgonie tytułowego bohatera, dyplomaty króla Zygmunta II Augusta, w niewoli
duńskiej w 1563 r. Przynosi - jak na pieśń żałobną przystało - pochwałę zmarłego i
jego przodków oraz wypowiedzi lamentacyjne i konsolacyjne. Uzupełnienie części
epicedialnej stanowią: opowieść o miłości Jana z Tęczyna i królewny szwedzkiej
Cecylii oraz opis podróży, obejmujący wzmiankę o pierwszym rejsie Tęczyńskiego
do Szwecji i jego podróży do Finlandii na przełomie 1561-1562 r. Najobszerniej
potraktował poeta ostatnią podróż, której celem była i tym razem Szwecja.
Wyjątkowo dramatycznie przedstawiona została burza. Widoczne tu ślady lektury
Owidiusza, Wergiliusza i Ariosta (Orland szalony), jakkolwiek Kochanowski - w
przeciwieństwie do nich - nie rozwinął narracji; nawałnicę morską, zmagania okrętu z
wysoką falą przedstawił bardzo zwięźle i, co najważniejsze, odszedł od
skonwencjonalizowanych schematów. Na morze nie spoglądał wyłącznie przez
pryzmat mitologii i doświadczeń pisarskich poprzedników, nie powtórzył ich
stereotypów. Nie poprzestał na rejestrowaniu faktów, na wyliczaniu tego, co podczas
burzy dzieje się na morzu i na statku, przeistoczył się w malarza wrażliwego przede
wszystkim na ruch. Opis burzy wyróżnia się niezwykłą w literaturze staropolskiej
plastyką. Pamiątka jest pierwszą w literaturze polskiej poetycką relacją z podróży
morskiej.

Do epiki należy również poemat Proporzec albo Hołd pruski (opublikowany w 1587).
Powstał w związku z drugim hołdem pruskim (1569) składanym przez księcia
Albrechta II Fryderyka, panującego w Prusach Książęcych, królowi polskiemu
Zygmuntowi II Augustowi. Zasadniczą część utworu wypełnia opowiadanie o
zdarzeniach utrwalonych na proporcu, który został księciu podczas uroczystości w

 

background image

Lublinie "do ręku podany". Kochanowski przypomniał tu historię stosunków polsko-
krzyżackich i dzieje Polski u wybrzeży Bałtyku. Selekcja i uporządkowanie materiału
historycznego, eksponujące działania wojenne (punkty kulminacyjne: rzeź
gdańszczan, bitwa pod Grunwaldem, wojna trzynastoletnia), dokonane zostały z
perspektywy drugiego hołdu pruskiego (1569) i przygotowań do unii polsko-
litewskiej, perspektywy określającej wielkość przełomu w stosunkach z Prusami
Książęcymi i Litwą. Wywód poświęcony historii walk polsko-krzyżackich,
rodowodowi Polaków i całej Słowiańszczyzny podporządkowany został ramie
poematu i temu, co w niej powiedziano na temat aktualnego stanu stosunków między
Koroną a Wielkim Księstwem Litewskim i lennikiem pruskim. W ten sposób na
planie pierwszym znalazły się problemy dnia - największej doniosłości, bo związane z
procesami unifikacyjnymi (w Lublinie 1569 doszło nie tylko do hołdu, ale i do
zawarcia unii z Litwą) i z walką o dominium Maris Baltici. Poeta odniósł się z
aprobatą do dokonujących się zmian; wystąpił zarazem w roli mentora pouczającego
społeczność szlachecką. W kontekście tego poematu przywołuje się niekiedy Iliadę
(pieśń XVIII) Homera, w której narrator opowiada o pracy Hefajstosa nad tarczą dla
Achillesa i o scenach wyrzeźbionych na tarczy, oraz Eneidę (księga VIII)
Wergiliusza, w której narrator opowiada z kolei o "dziejach Italii i triumfach Romy"
utrwalonych na tarczy Eneasza. Obaj autorzy skupili się na tych scenach, na
dramaturgii zdarzeń, a nie na opisie samej tarczy. Identycznie jest u Kochanowskiego.
Proporzec, który został księciu Albrechtowi Fryderykowi "do ręku podany", nie stał
się obiektem opisu, lecz pobudził wyobraźnię poety i zachęcił do przedstawienia
dawnych dziejów i aktualnych problemów Rzeczypospolitej.

Wyjątkowe miejsce

w twórczości Kochanowskiego i dramaturgii renesansowej zajęła Odprawa posłów
greckich
, napisana na dziesięć, dwanaście lat przed premierą. W 1577 r. była na
pewno gotowa, skoro u progu następnego roku - 12 stycznia - została wystawiona w
Jazdowie (Ujazdowie - w dzisiejszej Warszawie) podczas uroczystości weselnych po
ślubie Jana Zamoyskiego i Krystyny Radziwiłłowny, a nieco później, w ciągu 1578,
po raz pierwszy ogłoszona drukiem (w Warszawie). Prapremiera odbyła się w
obecności króla Stefana Batorego i królowej Anny Jagiellonki. Aktorami byli
dworzanie królewscy, a jako reżyser spektaklu wystąpił lekarz nadworny Wojciech
Oczko, który podczas studiów we Włoszech poznał renesansową tragedię klasyczną.
Jej dzieje w Italii zapoczątkował Gian Giorgio Trissino (1478-1550). Nawiązując do
modelu antycznej tragedii (Eurypides, Sofokles, Seneka), respektował zasadę trzech
jedności: czasu, miejsca i akcji, pamiętał o podziale na epejsodiony i o wprowadzeniu
chóru. Więcej - przejąwszy się przykładem starożytnych - posłużył się wierszem
bezrymowym, tzw. białym; tylko do partii lirycznych i pieśni chóru wprowadził
wiersz rymowany. Wkrótce zasłynął w Europie jako kontynuator mistrzów
antycznych i znalazł licznych naśladowców. Był wśród nich także Kochanowski,
który swoją tragedię napisał - jak Trissino - w języku narodowym i - jak on -
zastosował wiersz biały. Znał oczywiście również tragedię grecką; pozostawił po

 

background image

sobie nawet przekład fragmentu sztuki Eurypidesa Alkestis. Miarą zainteresowania
poety literaturą grecką jest nadto tłumaczenie III księgi Iliady Homera. Fabułę
Odprawy oparł Kochanowski na zdarzeniu - przybyciu posłów greckich do Troi z
żądaniem wydania Heleny - któremu Homer poświęcił w III księdze Iliady zaledwie
kilka zdań. Wybór tego zdarzenia umożliwił autorowi ocenę reakcji Trojan i Heleny
na fakt przybycia posłów i na ich żądanie. We wszystkich epejsodionach bohaterowie
sztuki określili swoje stanowisko: jedni byli skłonni wydać Helenę, inni się temu
sprzeciwiali, jedni mówili o wyższości dobra ogólnego (Antenor), inni (Aleksander-
Parys) ponad wszystko stawiali interes własny. Powstała w ten sposób tragedia o
moralnych i politycznych postawach ludzi, o władcy (jest nim Priam), który nie był w
stanie udźwignąć odpowiedzialności za losy państwa, nie dostrzegał winy syna
(Aleksandra-Parysa) i w swym postępowaniu nie potrafił skutecznie bronić interesu
zbiorowego, tragedia o państwie, w którym lekceważono prawa i wychowanie
młodzieży, odrzucano sądy ludzi rozumnych i odpowiedzialnych (jak Antenor),
akceptowano zaś opinie i mniemania demagogów pokroju Iketaona. Naczelny
problem sztuki - jednostka a państwo, egoizm obywateli a interes ogółu - został
wprawdzie ukazany na przykładzie Troi i z przywołaniem realiów polskich, lecz ma
to drugorzędne znaczenie. Odprawa nie przynosi obrazu ani Troi, ani Polski XVI w.
Dominuje tu ogólna refleksja, wyjątkowo wyraźna w pieśniach chóru (rozważania o
rozumie i młodości, o obowiązkach i moralnej odpowiedzialności władców), w
dialogu z udziałem Antenora i Aleksandra-Parysa, w monologu Ulissesa (o
nierządnym królestwie) i w rozmowie Heleny z Panią Starą. Zawarta często w
sentencjach i przysłowiach, odsłania uniwersalizm treści ideowych, prawdę o
nadrzędności interesu zbiorowości, o zależności państwa i jego przyszłości od
postawy obywateli. Odprawa mieści się w modelu tragedii antycznej. Autor
zachował podział sztuki na epejsodiony, uwzględnił pieśni chóru (pominął parodos -
pieśń wykonywaną przez chór wchodzący na scenę, a także exodos - pieśń
wykonywaną przez chór opuszczający scenę), utrzymał zasadę trzech jedności: czasu
(granice jednej doby nie zostały przekroczone), miejsca (akcja rozgrywa się przed
pałacem królewskim) i akcji (jednowątkowej, skupionej wokół osoby Heleny).
Pamiętał, by na scenie rozmawiały tylko dwie osoby (inaczej jest w ostatnim
epejsodionie). Szczególnie wiele łączy Odprawę z tragediami Eurypidesa. Za jego
przykładem wprowadził poeta stychomytię (dialog o charakterze polemicznym
złożony z zwięzłych replik mających często formę sentencji czy przysłowia;
przykładem rozmowa Antenora i Aleksandra-Parysa), ograniczył rolę chóru,
sprowadzając ją do formułowania refleksji i komentarzy; nie stworzył sceny
zbiorowej, w jej miejsce wprowadził monolog Posła, który występuje w sztuce nie
tylko jako sprawozdawca, lecz także jako wykonawca kilku innych ról (Priama,
Antenora, Aleksandra-Parysa, Iketaona), dzięki czemu scena ta jest udramatyzowana,
mimo że tworzy ją wypowiedź jednego podmiotu. Zgodnie z obowiązującymi od
antyku regułami tragedia powinna się kończyć katastrofą, zdarzeniem przynoszącym

 

background image

upadek, klęskę bohatera. Akcja Odprawy rozgrywa się w przeddzień wojny, kiedy o
katastrofie w pełnym tego słowa znaczeniu nie mogło być mowy. W miejsce
katastrofy wprowadził poeta jej substytut: monologi Ulissesa i Menelausa, a przede
wszystkim monolog Kasandry z wizją upadku Troi. Siłę działania tej wizji wzmocnił
przez podanie - ustami Rotmistrza - wiadomości o krokach wojennych Greków.

Odprawa posłów greckich była w Polsce pierwszym prawdziwie poetyckim i głęboko
refleksyjnym dramatem, pierwszym i na długie stulecia jedynym.

Jako poeta liryczny pozostawił Kochanowski po sobie Pieśni, Fraszki, Psałterz
Dawidów
i Treny.

Pieśni, a ściślej dwa zbiory: Pieśni Jana Kochanowskiego. Księgi dwoje (49
utworów), wydane pośmiertnie w 1585/86, oraz Pieśni kilka (11 utworów),
opublikowane w 1590 roku w tomie Fragmenta albo Pozostałe pisma, tytułem
nawiązywały do Horacego, do jego Pieśni (Carmina).

Pieśni powstawały przez wiele lat, w okresie dworskim i czarnoleskim. Zróżnicowane
tematycznie i artystycznie, należą do liryki refleksyjnej, filozoficzno-etycznej,
miłosnej (Pieśń II, 21), obyczajowej (Pieśń I, 10), biesiadnej, obywatelskiej,
patriotycznej (Pieśń II, 5; II, 14), autotematycznej (Pieśń II, 24 - zawierająca apoteozę
poezji). Niektóre z nich mają charakter satyryczny i dydaktyczny, przynoszą
napomnienia i inwektywy wymierzone przeciw negatywnym przejawom życia
społecznego.

Zawarta w obu zbiorach koncepcja życia wyrasta z filozofii stoickiej i epikurejskiej, z
horacjańskiej idei miernej stałości, "złotego środka" ("aurea mediocritas"), z myśli
chrześcijańskiej, z racjonalizmu i antropocentryzmu renesansowego. Harmonijne
zespolenie elementów tradycji antycznej i współczesnych Kochanowskiemu wzorów
zachodnioeuropejskich z realiami rodzimymi, obiektywizmu z subiektywnymi,
osobistymi doznaniami nadało Pieśniom walor uniwersalności i ponadczasowości. Do
poezji polskiej wniosły Pieśni formy wyznania i mitologicznej opowieści, monolog
perswazyjny, oratorski, wypowiedzi z uobecnionym słuchaczem, konstrukcje ciążące
ku puencie, wysubtelniony język poetycki, styl nasycony apostrofami i sentencjami.
Znalazły licznych naśladowców w XVI w. i w następnych stuleciach.

Do wydania Pieśni z 1585/86 dołączony został cykl zatytułowany Pieśń świętojańska
o Sobótce.
Złożony z wypowiedzi dwunastu panien, nawiązywał do folkloru, do
słowiańskiego, polskiego obrzędu nocy świętojańskiej. Zarazem jednak
wykorzystywał pasterskie, sielankowe motywy poezji Owidiusza, Wergiliusza i
Horacego, dzięki czemu tradycja rodzima spotkała się tu z dziedzictwem antycznym.
Panny w swoich wystąpieniach, stylizowanych konsekwentnie na "proste pieśni",

 

background image

wyrażały zróżnicowane uczucia, stany radosne i melancholijne, opiewały miłość,
śpiew i taniec, rozwijały motywy zaczerpnięte z folkloru i mitów.

Równolegle do Pieśni powstawały Fraszki, wydane w roku śmierci poety. Żartobliwe
i poważne, refleksyjne i liryczne, proste i kunsztowne (I, 14), świadczą o kulturze
umysłowej poety, jego sztuce pisarskiej, o wdzięku i dowcipie. W zbiorze, złożonym
z trzech ksiąg, znajdują się przekłady i przeróbki anakreontyków, wierszy między
innymi Safony i Marcjalisa, epigramatów przejętych z Antologii greckiej, przede
wszystkim jednak utwory oryginalne. W zwięzłych formach (obejmujących niekiedy
tylko dwa wersy) zawarł poeta wypowiedzi autobiograficzne (III, 1), pochwały domu
rodzinnego (II, 6; III, 6; III, 7; III, 37), erotyki, portrety przyjaciół, dostojników
państwowych i kościelnych, utrwalił - pełne komizmu - anegdoty i obrazki z życia
dworskiego i ziemiańskiego (I, 79; II, 16), takie wydarzenia, jak budowa mostu na
Wiśle w Warszawie (II, 106, 107, 108). Z uznaniem pisał o bohaterstwie (I, 77; III,
49), chwalił przyjaźń, głosił dworny kult kobiety. Nie szczędził uszczypliwości i
złośliwości, gdy wspominał o ludzkich małostkach i słabościach, nie stronił od
tematów drażliwych i ujęć swobodnych, zgoła obscenicznych.

Zbiory Pieśni i Fraszek powstawały w ciągu wielu lat, zarówno w okresie dworskim
jak i czarnoleskim. Natomiast genezę Psałterza Dawidów łączyć należy raczej
wyłącznie z pobytem w Czarnolesie. Psałterz Dawidów przekladania Jana
Kochanowskiego
ukazał się drukiem w 1579 roku w Krakowie. Jest najwybitniejszą
renesansową parafrazą 150 psalmów Starego Testamentu. Poeta pracował nad nim
wiele lat. Świadomy doskonałości poetyckiej dzieła, cenił je najwyżej z całego swego
dorobku twórczego.

Psałterz Dawidów stanowi zbiór utworów lirycznych o różnej tematyce i tonacji
emocjonalnej, skupiony wokół relacji Bóg - człowiek - świat. Poeta korzystał z
Wulgaty (łacińskiego przekładu Biblii św. Hieronima) oraz z renesansowych
tłumaczeń Księgi Psalmów, zwłaszcza z poetyckiej parafrazy Szkota George’a
Buchanana.. Dochowując wierności oryginałowi biblijnemu, nadał swej parafrazie
charakter ponadwyznaniowy. Koncepcja Boga i człowieka nosi ślady oddziaływania
tradycji antycznej i idei renesansowych. Wykazuje cechy uniwersalne wspólne dla
różnych systemów religijnych i kulturowych. Wizerunek starotestamentowego
surowego Boga-Sędziego, karzącego grzesznego człowieka, uległ w parafrazie
czarnoleskiej złagodzeniu. Bóg Kochanowskiego - zgodnie z biblijnym przekazem -
jest potężny, mądry, miłosierny, a jako budowniczy pięknego wszechświata budzi
podziw i uwielbienie.

W Psałterzu Dawidów - jak w oryginale - podmiot zwracający się do Boga wyraża
uczucia radości, bólu, miłości, nienawiści, przerażenia, nadziei. Zamyka je w cichej
modlitwie, w rozmowie z Bogiem - silnym partnerem istoty ludzkiej, w

 

background image

dramatycznym wołaniu o ratunek - w sytuacji zagrożenia i nieszczęścia. Kochanowski
dokonał harmonijnego zespolenia frazeologii biblijnej z językiem liryki greckiej i
rzymskiej (horacjańskiej) - sublimując poetyckie obrazowanie. Z niespotykaną
wcześniej inwencją twórczą przystosował właściwości biblijnego stylu, realiów i
wyobrażeń Starego Testamentu do polskich tradycji kulturowych i językowych. Za
sprawą parafrazy czarnoleskiej weszły do poezji polskiej zróżnicowane sposoby
wysłowienia doznań religijnych; uderza zwłaszcza bogata synonimika.

W rok po ukazaniu się drukiem dzieła Kochanowskiego - w 1580 - wydane zostały
Melodie na Psałterz polski Mikołaja Gomółki, najwybitniejszego polskiego
kompozytora XVI wieku. Dzięki temu głęboko humanistyczne parafrazy weszły do
wielu śpiewników, kancjonałów różnych wyznań chrześcijańskich.

Psałterz Dawidów inspirował poetów i stał się wzorem dla twórców staropolskich
(Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, Wespazjana Kochowskiego) i obcych.

Dziełem zamykającym drogę twórczą Kochanowskiego jest poemat cykliczny Treny,
wydany w Krakowie w 1580 r. Złożony z dziewiętnastu utworów lirycznych, powstał
wkrótce po śmierci córki Urszulki i jej pamięci został dedykowany. Treny należą do
renesansowej poezji żałobnej i składają się z właściwych epicediom części: wstępu,
pochwały zmarłej, lamentu podnoszącego wielkość straty i wyrażającego żal, ponadto
z pocieszenia i napominania. Poświęcone zostały - wbrew przyjętym zwyczajom - nie
dorosłej, wybitnej osobie, lecz małemu dziecku. Genetycznie związane ze śmiercią
Urszulki, nie są jednak wyłącznie poetyckim płaczem ojca, który utracił ukochaną
córeczkę. Obok zmarłego dziecka i matki Kochanowskiego, pojawiającej się w
ostatnim trenie, bohaterem lirycznym cyklu jest poeta, człowiek doświadczony
cierpieniem, myśliciel przeżywający kryzys ideowy, poddany trudnej próbie
konfrontacji swego poglądu na świat i aprobowanego dotąd systemu wartości z
sytuacją egzystencjalną człowieka, ze śmiercią. W trenach III i VI Kochanowski
sławiąc niepospolite przymioty Urszulki przedstawił uwznioślony portret córki jako
przyszłej "Safo słowieńskiej", w trenach zaś VII i VIII wyraził z niezwykłą siłą
liryczną ogrom straty i żalu. Postać zmarłego dziecka nie przesłania jednak głównego
bohatera lirycznego cyklu - poety, który zawarł w Trenach sumę przemyśleń,
doświadczeń życiowych i twórczych. Wypowiedział uniwersalną prawdę o człowieku,
którego rozpacz wiedzie na skraj obłędu, ale skłania także do poszukiwania sensu
egzystencji. Głoszony przez Kochanowskiego ideał stoickiego mędrca w konfrontacji
z nieszczęściem uległ dewaluacji. Zalecana w Pieśniach i innych utworach postawa
równowagi, złotego środka nie wytrzymała próby życiowej. Załamanie się całego
systemu filozoficznego poety wywołało rozpacz i pragnienie śmierci. Ten stan osiąga
punkt kulminacyjny w trenie XI, w którym dochodzi do głosu negacja
fundamentalnych zasad stoicyzmu, a zwątpienie w Opatrzność dyktuje pytania bliskie
bluźnierstwu. W trenie XVI przypomina poeta z ironią postać Cycerona - nauczyciela

 

background image

stoickiej mądrości, który w nieszczęściu nie sprostał zasadzie zachowania równowagi
wewnętrznej: rozpaczał po śmierci córki, nie mógł się też pogodzić z wygnaniem z
Rzymu. Kochanowski przywołuje Hioba, Niobe, Orfeusza - postacie dotknięte
wielkim cierpieniem. W modlitewnych, psalmicznych trenach XVII I XVIII pojawia
się próba pocieszenia, następuje pogodzenie się z wyrokami boskimi i uładzenie się z
samym sobą,. Tren XIX, zamykający cykl, zawiera napominanie i zapowiedź powrotu
do równowagi wewnętrznej. Znajdujemy tu także myśl - zgodną z renesansowym
dążeniem do pełni człowieczeństwa - o prawie istoty ludzkiej do rozpaczy i radości
("... ludzkie przygody / Ludzkie noś!").

Treny traktować można jako rozrachunek i polemikę Kochanowskiego z własną
twórczością, z głoszonymi przezeń tezami stoickiego dystansu wobec przeciwności
życia, z elementami religijno-moralnego poglądu na świat. Przynoszą reinterpretację
dotychczasowej postawy i zasad postępowania oraz próbę odbudowania utraconego
systemu wartości. Ukazują wizerunek człowieka myślącego, zmuszonego pod
wpływem cierpienia, dramatycznej konfrontacji doktryny i doświadczenia do
weryfikacji przyjętej filozofii życiowej i podjęcia trudu ocalenia fundamentalnych
wartości humanistycznych.

Treny stanowią cykl utworów o spójnej konstrukcji, zróżnicowanym stylu i natężeniu
emocjonalnym. Nawiązują do grecko-rzymskiej poezji żałobnej, biblijnych psalmów,
współczesnych poecie zachodnioeuropejskich cyklicznych kompozycji funeralnych
Petrarki i Ronsarda. Różnorodności stylistycznej monologów towarzyszy bogactwo
rytmiczne, wielość miar wierszowych. Z uwagi na swe walory myślowe i artystyczne
już w XVI, a zwłaszcza w XVII w. stały się Treny wzorem poetyckim
wykorzystywanym przez wielu twórców.

Kochanowski był największą indywidualnością w dziejach literatury staropolskiej.
Czerpał z Biblii i dziedzictwa grecko-rzymskiego, zawsze jednak wyposażał swoje
utwory w pomysły własne, oryginalne - w warstwie myśli, uczuć i słowa. Wprowadził
do poezji polskiej nieznane jej struktury gatunkowe, stylistyczne i wersyfikacyjne
(między innymi ustabilizował wiersz sylabiczny). Interesował się światem
zewnętrznym, porządkiem społecznym i politycznym, codziennością człowieka, jego
problemami egzystencjalnymi, przeżyciami wewnętrznymi, osobistymi. Przemawiał
językiem refleksji i przestrogi, powagi i żartu, zwracał się ze słowami modlitwy,
nierzadko zdobywał się na intymne wyznania. Niemal od początku cieszył się
uznaniem i popularnością - i w Polsce, i poza jej granicami.

BIBLIOGRAFIA

J.Langlade, Jean Kochanowski. L’homme - Le penseur - Le poete lyrique, Paris
1932.

10 

 

background image

- J.Pelc, Jan Kochanowski. Szczyt renesansu w literaturze polskiej, Warszawa
1980, 1987.
- J.Pelc, Jan Kochanowski. Poete de la Renaissance (1530-1584), Paris 1986.
- J.Pelc, Jan Kochanowski, poeta renesansu, Warszawa 1988.
- W.Weintraub, Rzecz czarnoleska, Kraków 1977, 1991.

FRASZKI PIERWSZE

 

DO GOŚCIA

 

Jesli darmo masz te książki,

A spełna w wacku pieniążki,

Chwalę twą rzecz, gościu-bracie,

Bo nie przydziesz ku utracie;

Ale jesliś dał co z taszki,

Nie kupiłeś, jedno fraszki.

NA SWOJE KSIĘGI

 

Nie dbają moje papiery

O przeważne bohatery;

Nic u nich Mars, chocia srogi,

I Achilles prędkonogi;

Ale śmiechy, ale żarty

Zwykły zbierać moje karty.

Pieśni, tańce i biesiady

Schadzają się do nich rady.

11 

 

background image

Statek tych czasów nie płaci,

Pracą człowiek próżno traci.

Przy fraszkach mi wżdy naleją,

A to wniwecz, co się śmieją.

O ŻYWOCIE LUDZKIM

 

Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,

Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;

Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,

Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.

Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,

Wszystko to minie jako polna trawa;

Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,

Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.

NA STARĄ

 

Teraz by ze mną zygrywać się chciała,

Kiedyś, niebogo, sobie podstarzała.

Daj pokój, prze Bóg! Sama baczysz snadnie,

Że nic po cierniu, kiedy róża spadnie.

12 

 

background image

SEN

 

Uciekałem przez sen w nocy,

Mając skrzydła ku pomocy,

Lecz mię miłość poimała,

Choć na nogach ołów miała.

Hanno, co to znamionuje?

Podobno mi praktykuje,

Że ja, będąc uwikłany

Tymi i owymi pany,

Wszytkich inszych łatwie zbędę -

Tobie służyć wiecznie będę.

RAKI

 

Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;

Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada.

Godności trzeba nie za nic tu cnota,

Miłości pragną nie pragną tu złota.

Miłują z serca nie patrzają zdrady,

Pilnują prawdy nie kłamają rady.

Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą,

W miarę nie nazbyt ciągnąć rzemień każą.

13 

 

background image

Wiecznie wam służę nie służę na chwilę,

Bezpiecznie wierzcie nierad ja omylę.

NA NABOŻNĄ

 

Jesli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,

Czego się, miła, tak często spowiadasz?

NA NIESŁOWNĄ

 

Miałem nadzieję, że mi zyścić miano,

Tak jako było z chucią obiecano;

Ale co komu rzecze białagłowa,

Pisz jej na wietrze i na wodzie słowa.

EPITAFIUM KOSOWI

 

Z żalem i z płaczem, acz za twe nie stoi,

Mój dobry Kosie, towarzysze twoi

W ten grób twe ciało umarłe włożyli,

Którzy weseli wczora z tobą byli.

Śmierć za człowiekiem na wszelki czas chodzi;

Niech zdrowie, niech nas młodość nie uwodzi,

Bo ani wzwiemy, kiedy wsiadać każą,

14 

 

background image

A tam ani płacz, ani dary ważą.

NA BARBARĘ

 

Jakoś mi już skaczesz słabo,

Folguj sobie, miła Barbaro, proszę cię.

Czart rozskakał tego swata,

Nie dba nic, choć kto ma lada co przed sobą.

Okazuje swoje sztuki,

Alboć nie wie, że masz w Nuremberku towar?

Ale ty wżdy nie bądź głupia,

Nieznajomym nie daj dudkować przed sobą,

Nie zwierzaj się leda komu,

Nie puszczaj mnichów do dobrego mieszkania.

I kapłanów się wystrzegaj,

Raczej sama zawżdy letanije śpiewaj!

A chcesz li mię słuchać dalej,

Moja Barbaro, nie szacuj dobrych ludzi!

Zawżdy raczej szukaj zgody,

Niech za cię skacze, kto młotem dobrze robi.

Możesz odpruć i te wzorki,

Czyście tak nama z paciorkowym biczykiem.

A nie dufaj w żadne czary,

15 

 

background image

I pod pierzem szpetny staroświetski bieret.

Wiedzże, co masz czynić z sobą,

Bo lisi ogon za towar nie uchodzi.

A łotrowie, co to widzą,

W oczy pięknie, w kącie szykują swe draby.

Domyślajże się ostatka,

Wszakeś już swym dziatkom marcypan rozdała.

Z ANAKREONTA

 

Ciężko, kto nie miłuje, ciężko, kto miłuje,

Naciężej, kto miłując łaski nie zyskuje.

Zacność w miłości za nic, fraszka obyczaje,

Na tego tam naraczej patrzają, kto daje.

Bodaj zdechł, kto się naprzód złota rozmiłował,

Ten wszytek świat swoim złym przykładem popsował.

Stąd walki, stąd morderstwa; a co jeszcze więcej,

Nas, chude, co miłujem, to gubi napręcej.

NA PODUSZKĘ

 

Szlachetne płótno, na którym leżało

Owo tak piękne w oczu moich ciało,

16 

 

background image

Przecz tego smutny u Fortuny sobie

Zjednać nie mogę, aby głowie obie

Pospołu na twym wdzięcznym mchu leżały,

A zobopólnych rozmów używały?

Więcej nie śmiem rzec, bo i tak się boję,

Że z tych słów Zazdrość myśl rozumie moje.

NA POSŁA PAPIESKIEGO

 

Pośle papieski rzymskiego narodu,

Uczysz nas drogi, a sam chybiasz brodu.

Nawracaj lepiej niżli twój woźnica,

Strzeż nas tam zawieźć, gdzie płacz i tesknica.

NA MATEMATYKA

 

Ziemię pomierzył i głębokie morze,

Wie, jako wstają i zachodzą zorze;

Wiatrom rozumie, praktykuje komu,

A sam nie widzi, że ma kurwę w domu.

17 

 

background image

O KSIĘDZU

 

Z wieczora na cześć księdza zaproszono,

Ale mu na noc małpę przywiedziono.

Trwała tam chwilę ta miła biesiada,

Aż ksiądz zamieszkał i mszej, i obiada!

O GOSPODYNIEJ

 

Proszono jednej wielkimi prośbami,

Nie powiem o co, zgadniecie to sami.

A iż stateczna była białagłowa,

Nie wdawała się z gościem w długie słowa,

Ale mu z mężem do łaźniej kazała,

Aby mu swoję myśl rozumieć dała.

Wnidą do łaźniej, a gospodarz miły

Chodzi by w raju, nie zakrywszy żyły.

A słusznie, bo miał bindasz tak dostały,

Żeby był nie wlazł w żadne famurały.

Gość poglądając dobrze żyw, a ono

Barzo nierówno pany podzielono.

Nie mył się długo i jechał tym chutniej:

Nie każdy weźmie po Bekwarku lutniej.

18 

 

background image

 O CHŁOPCU 

Pan sobie kazał przywieść białągłowę,

Aby z nią mógł mieć tajemną rozmowę.

Czekawszy chłopca dobrze długą chwilę,

Tak żeby drugi uszedł był i milę,

Pojźrzy pod okno, a ci sobie radzi!

I rzecze z góry do onej czeladzi:

"Po diable, synku, folgujesz tej paniej:

Jam kazał przywieść, a ty jedziesz na niej."

NA PANY

 

Ciężko mi na te teraźniejsze pany:

Siebie nie baczą, a ganią dworzany.

"W on czas - pry - czystych zapaśników było,

Szermierzów, gońców, aż i wspomnieć miło.

A dziś co młodzi pacholcy umieją?

Jedno w się wino jako w beczkę leją."

Prawda, że wielka w sługach dziś odmiana,

Ale też trudno o takiego pana,

O jakich nam więc starszy powiadali;

Oni się w męstwie, w dzielności kochali,

19 

 

background image

Dziś leda Żyda z workiem pieprzu wolą -

Nie dziw, że rzadko za tarczami kolą.

NA SOKALSKIE MOGIŁY

 

Tusmy się mężnie prze ojczyznę bili

I na ostatek gardła położyli.

Nie masz przecz, gościu, złez nad nami tracić,

Taką śmierć mógłbyś sam drogo zapłacić.

O DOKTORZE HISZPANIE

 

"Nasz dobry doktor spać się od nas bierze,

Ani chce z nami doczekać wieczerze."

"Dajcie mu pokój! najdziem go w pościeli,

A sami przedsię bywajmy weseli!"

"Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!"

"Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana."

"Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!"

Doktor nie puścił, ale drzwi puściły.

"Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie!"

"By jeno jedna" - doktor na to powie.

Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,

20 

 

background image

A doktorowi mózg się we łbie mąci.

"Trudny - powiada - mój rząd z tymi pany:

Szedłem spać trzeźwio, a wstanę pijany."

O ŚLACHCICU POLSKIM

 

Jeden pan wielomożny niedawno powiedział:

"W Polszcze ślachcic jakoby też na karczmie siedział;

Bo kto jedno przyjedzie, to z każdym pić musi;

A żona, pościel zwłócząc, nieboga się krtusi."

O FRASZKACH

 

Najdziesz tu fraszkę dobrą, najdziesz złą i śrzednią,

Nie wszytkoć mury wiodą materyją przednią;

Z boków cegłę rumieńszą i kamień ciosany,

W pośrzodek sztuki kładą i gruz brakowany.

O ŚMIERCI

 

Śmiesznie to rzekła jedna białagłowa

Słuchając pieśni, w której są te słowa:

"Rada bym śmierci, by już przyszła na mię";

- Proszę, kto śmiercią, niech go też mam znamię.

21 

 

background image

 DO PANIEJ 

Imię twe, pani, które rad mianuję,

Najdziesz w mych rymiech często napisane,

A kiedy będzie od ludzi czytane,

Masz przed inszymi, jesli ja co czuję.

Bych cię z drogiego marmoru postawił,

Bych cię dał ulać i z szczerego złota

(Czego uroda i twa godna cnota),

Jeszcze bych cię czci trwałej nie nabawił.

I mauzolea, i egiptskie grody

Ostatniej śmierci próżne być nie mogą;

Albo je ogień, albo nagłe wody,

Albo je lata zazdrościwe zmogą;

Sława z dowcipu sama wiecznie stoi,

Ta gwałtu nie zna, ta się lat nie boi.

O ŻYWOCIE LUDZKIM

 

22 

 

background image

Wieczna Myśli, któraś jest dalej niż od wieka,

Jesli cię też to rusza, co czasem człowieka,

Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy

Patrząc na rozmaite świata tego sprawy.

Bo leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,

W taki treter, że z sobą wyniesieni i śmieci.

Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci;

Drugi tej krotochwile i włosy przypłaci.

Na koniec niefortuna albo śmierć przypadnie,

To drugi, choćby nierad, czacz porzuci snadnie.

Panie, godno li, niech tę rozkosz z Tobą czuję:

Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję.

KSIĘGI WTÓRE

 

KU MUZOM

 

Panny, które na wielkim Parnazie mieszkacie,

A ippokreńską rosą włosy swe maczacie,

Jeslim się wam zachował jako żyw statecznie,

Ani mam wolej z wami rozłączyć się wiecznie;

Jesli królom nie zajźrzę pereł ani złota,

A milsza mi daleko niż pieniądze cnota;

Jesli nie chcę, żebyście komu pochlebiały

23 

 

background image

Albo na mię u ludzi niewdzięcznych żebrały:

Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną;

Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!

DO JADWIGI

 

Wróć mi serce, Jadwigo, wróć mi, prze Boga,

A nie bądź przeciwko mnie tak barzo sroga,

Bo po prawdzie z samego serca krom ciała

Nie baczę, żebyś jaki pożytek miała;

A ja trudno mam być żyw, jesliże muszę

Stracić lepszą część siebie, a owszem, duszę.

Przeto uczyń tak dobrze: albo wróć moje,

Albo mi na to miejsce daj serce swoje!

O ROZWODZIE

 

Przyszedł chłop do biskupa chcąc się rozwieść z żoną.

Pytają go: "Czemuż tak w oczu twych mierzioną?"

"Atolim jej nie zastał dziewicą, ksze miły!"

A biskup mu zaś powie: "O błaźnie opiły,

Przychodzi to na króle i wysokie stany,

A nie przynoszą takich plotek przed kapłany.

24 

 

background image

I ty, chłopie, jeslić się tak dziewice chciało,

Mogłeś do Kolna jechać: tam ich jest niemało."

NA LIPĘ

 

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!

Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,

Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie

Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.

Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,

Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.

Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły

Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.

A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,

Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.

Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie

Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.

DO PETRYŁA

 

Dawnoć nie stoi owa rzecz, Petryło,

A przedsięć igrać z niewiastami miło.

Wyjadłeś wszytki recepty z apteki

25 

 

background image

Dla tej ociętnej i niestałej deki.

Wielka część ludzi nie będzie wierzyła,

Że co nie stojąc - przedsię stoi siła.

Z GRECKIEGO

 

Nie znam się ku tym łupom: kto li to, szalony,

W Marsowym domu przybił ten dar niezdarzony?

Widzę całe szyszaki, tarcze nie skrwawione,

Widzę drzewa i groty nic nie naruszone.

Gore mi twarz przed wstydem, a pot przez mię bije.

Raczej gmach i łożnicę tym niechaj obije,

A mój kościół przyszlachci łupy skrwawionymi;

Srogi Mars rychlej się da ubłagać takimi.

DO PRZYJACIELA

Nie frasuj sobie, przyjacielu, głowy,

Chociaś zawiedzion omylnymi słowy;

Poczekaj jeszcze, a przypatrz się pilnie,

Jesli prawdziwie czy mówię omylnie,

Że białegłowy na to się ćwiczyły,

Aby nas za nos, prostaki, wodziły.

Ja nic nie twirdzę, ale mi ty powiesz,

26 

 

background image

Kiedy się też sam pewnej rzeczy dowiesz.

A ja przestanę na twoim wyroku,

Jako mam trzymać o tej kości z boku.

O KOŹLE

 

Kozieł, kto go zna, piwszy do północy,

Nie mógł do domu trafić o swej mocy;

Ujźrzawszy kogoś: "Słuchaj, panie młody,

Proszę cię, nie wiesz ty mojej gospody?"

A ten: "Niech cię znam, tedy się dowiewa."

"Jam - pry - jest Kozieł." "Idźże spać do chlewa!"

DO JANA

 

Janie, mój drużba,

Jeslić się służba

Dobrze nie płaci,

Nie jużci traci

Cnota swe myto;

Ale sowito

Bóg zwykł nagradzać

Temu, kto zdradzać

Nie zwykł nikogo.

27 

 

background image

Przeto choć srogo

Szczęście się z tobą

Obchodzi, sobą

Nic nie trwóż, ale

Trwaj rowien skale,

Której nie mogą

Nawiętszą trwogą

Poruszyć wały,

Kiedy powstały

Na morzu wielkim.

Także we wszelkim

Nieszczęściu i ty

Bądź niepożyty,

A trwaj statecznie,

Bo nie już wiecznie

Fortuna służy,

Komu podruży,

Ani porzuci,

Kogo zasmuci.

O KAPELANIE

 

Królowa do mszej chciała, ale kapelana

28 

 

background image

Doma nie naleziono, bo pilnował dzbana.

Przyjdzie potym nierychło w czerwonym ornacie.

A królowa: "Ksze miły, długo to sypiacie!"

A mój dobry kapelan na ono łajanie:

"Jeszczem ci się dziś nie kładł, co za długie spanie?"

O KAZNODZIEI

 

Pytano kaznodzieje: "Czemu to, prałacie,

Nie tak sami żywiecie, jako nauczacie?"

(A miał doma kucharkę.) I rzecze: "Mój panie,

Kazaniu się nie dziwuj, bo mam pięćset na nie;

A nie wziąłbych tysiąca, mogę to rzec śmiele,

Bych tak miał czynić, jako nauczam w kościele."

EPITAFIUM ANDRZEJOWI BZICKIEMU, KASZTELANOWI CHEŁMSKIEMU

 

Możem się nie owszejki skarżyć na te lata;

Jakokolwiek, jest przedsię godności zapłata.

Jędrzej Bzicki w tym grobie leży położony,

Który acz nie w majętnym domu urodzony,

Jednak za dowcipem swym, którym go był hojnie

Bóg obdarzył, a on im szafował przystojnie,

29 

 

background image

Był wziętym u wszech ludzi, siedział w pańskiej radzie,

Co mu więtszą cześć niosło niż złoto w pokładzie.

Do Turek posłem chodził, labirynty prawne,

Jesli jednemu w Polszcze, jemu były jawne.

Umarł prawie na ręku u życzliwej żony

I leży pod tym zimnym marmorem zamkniony.

DO DZIEWKI

 

Daj, czegoć nie ubędzie, byś nawięcej dała:

Daj. czego próżno dawać potym będziesz chciała,

Kiedyć zmarski twarz zorzą, a gładkie źwierciadło

Okaże to na oko, że cię siła spadło.

Już tam służyć nie będą te pieszczone słowa:

"Stachniczku, duszo moja!" - rychlej: "Bądź mi zdrowa,

Maryja, łaski pełna!" - a w ręku pacierze,

Na jakie przy kościele baba pieniądz bierze.

Teraz, możesz leliją piękny włos otoczyć,

Teraz możesz zaśpiewać, możesz w tańcu skoczyć;

Po chwili przydzie druga, którą przejdziesz laty,

I rzeczeć: "Weźm ty kądziel; przystojniej mnie z swaty."

30 

 

background image

DO SNU

 

Śnie, który uczysz umierać człowieka

I ukazujesz smak przyszłego wieka,

Uspi na chwilę to śmiertelne ciało,

A dusza sobie niech pobuja mało!

Chce li, gdzie jasny dzień wychodzi z morza,

Chce li, gdzie wieczór gaśnie pozna zorza

Albo gdzie śniegi panują i lody,

Albo gdzie wyschły przed gorącem wody.

Wolno jej w niebie gwiazdom się dziwować

I spornym biegom z bliska przypatrować,

A jako koła w społecznym mijaniu

Czynią dźwięk barzo wdzięczny ku słuchaniu.

Niech się nacieszy nieboga do woli,

A ciało, które odpoczynek woli,

Niechaj tym czasem tesknice nie czuje,

A co to nie żyć, w czas się przypatruje.

NA FRASZKI

 

A cóż czynić? Pijaństwo zbytnie zdrowiu szkodzi;

Gra też częściej z utratą niż z zyskiem przychodzi;

31 

 

background image

A nadzieje zaś nie masz wzajemnej miłości,

A owa na swą szkodę suszy barzo kości.

Wy tedy, co kto lubi, moi towarzysze,

Pijcie, grajcie, miłujcie - Jan fraszki niech pisze!

O PROPORCYJEJ

 

Atoli patrząc na swe jajca silne,

Myśliłem rzeczy moim zdaniem pilne:

Jesli mię chce mieć szczęście w tym nierządzie,

Niech mi da wedle proporcyjej mądzie.

O STARYM

 

Stary miał priapismum, nieukładną mękę.

Lecz była młodej żenie ta niemoc na rękę,

Bo się pan często parzył w przyrodzonej wannie,

Co więcej niżli jemu pomagało Hannie.

Potym go uleczyli mądrzy doktorowie,

A pani w płacz nieboga: "Biadaż mojej głowie!

Kiedyś ty, mężu, stękał, jam się dobrze miała,

A kiedyś ty zasię zdrów, ja będę chorzała."

32 

 

background image

NA ZACHOWANIE

 

Co bez przyjaciół za żywot? Więzienie,

W którym niesmaczne żadne dobre mienie.

Bo jeslić się co przeciw myśli stanie,

Już jako możesz, sam przechowaj, panie!

Nikt nie poradzi, nikt nie pożałuje;

Takżeć, jeslić się dobrze poszańcuje,

Żaden się z tobą nie będzie radował,

Sam sobie będziesz w komorze smakował.

Co ludzi widzisz, wszytko podejźrzani,

W oczy cię chwali, a na stronie gani.

Nie słyszysz prawdy, nie słyszysz przestrogi,

Być wierę miały uróść na łbie rogi.

Uchowaj Boże takiego żywota,

Daj raczej miłość, a chocia mniej złota!

O ŁAZARZOWYCH KSIĘGACH

 

Coć wymyślili ci heretykowie?

(Bo tak filozof luterana zowie.)

Łazarz on święty, kiedy znowu ożył,

Napisał księgi, w które wszytko włożył,

33 

 

background image

Cokolwiek widział albo co i słyszał

Na onym świecie, gdy pod ziemią dyszał.

Ale ich nie chciał pokazać nikomu,

Ani obcemu, ani swoim w domu.

Aż gdy miał umrzeć, natenczas tam wskazał

Po filozofa i temuż ukazał

One swe księgi, ale zawiązane

I nadto jeszcze zapieczętowane.

I rzecze k'niemu: "Ja śmierć bliską czuję,

A tak cię tymi księgami daruję,

Gdziem wszytko włożył, com widział i słyszał

Na onym świecie, gdym pod ziemią dyszał.

Ale cię proszę, byś ich nie otwierał,

Aż kiedy także sam będziesz umierał.

Bo tam nic nie masz, czego żywym trzeba:

Wszytko się plecie coś około nieba.

Przeto tymczasem inszych rzeczy pytaj,

A moje księgi przy skonaniu czytaj!

A przeczytawszy oddasz je drugiemu

Filozofowi także uczonemu.

I tak do końca niech się podarzają,

A przed skonaniem tylko je czytają!"

34 

 

background image

Tamże przywiedzion mój filozof k'temu.

Że przysiągł dosyć uczynić wszytkiemu.

Łazarz w tym skonał; wziął filozof księgi,

Dawno by w nich był, by nie dla przysięgi;

Owa tak długo leżał w tym rosole,

Że one księgi rozłożył po stole,

Pocznie wartować, ali papier goły:

"Ba to - pry - pismo nie z głębokiej szkoły."

Więc, jako czytał, tak też trzymał o tym

I podał drugim filozofom potym.

DO JĘDRZEJA

 

A cóż radzisz, Jędrzeju? (Wszak mogę w twe uszy

Beśpiecznie wszytko włożyć, co mi serce kruszy.)

I sam już baczyć możesz, że moje posługi

U tej paniej nieważne, które zna czas długi

I stateczne, i wierne; a kiedy by chciała

Prawdę mówić, rychlej z nich cześć niż lekkość miała.

Jakiem ja dary dawał? Jakiem rymy składał?

A dziś mię wstyd: bom więcej, niż było, przykładał.

Równałem często jej płeć ku rumianej zarży,

A ona kramną barwę nosiła na twarzy.

35 

 

background image

Chwaliłem jej niegodne chwały obyczaje,

Więc mi też mą nieprawdę fałszem dziś oddaje.

Przeto póki gniew świeży w mym sercu panuje,

Póki człowiek swą krzywdę i wzgardzenie czuje,

Ratuj mię, jako możesz, a wyrwi z niewoli!

Nie wiesz, jako niewdzięczna miłość w sercu boli.

DO STANISŁAWA PORĘBSKIEGO

 

Jesli co ważne jest świadectwo moje,

Porębski złoty, Skotopaski twoje

W tej wadze u mnie, żeby się mógł do nich

Teokryt przyznać, tak ja trzymam o nich.

O BEKWARKU

 

By lutnia mówić umiała,

Tak by nam w głos powiedziała:

"Wszyscy inszy w dudy grajcie,

Mnie Bekwarkowi niechajcie!"

36 

 

background image

O ALEKSANDRZECH

 

Aleksander sławną Troję skaził,

Aleksander Persy z państwa zraził,

Aleksander ufrasował żaki,

Aleksander powadził Polaki.

NAGROBEK OPIŁEJ BABIE

 

"Czyj to grób?" - "Bodaj zdrów pił." - "Czyja to mogiła?"

"Jeno rychło, już bych dwie tymczasem wypiła."

"Nie chcewa się rozumieć." - "Nalejże mnie sporzej!"

"Wściekła babo, nie pijęć do ciebie." - "Tym gorzej."

"Imię twoje chcę słyszeć." - ,,A szatan ci po tym;

Wiedzieć, kto w tamtym grobie albo kto w owo tym?"

"Miejże się tedy dobrze!" - "A jako bez piwa?"

"Przyuczaj się!" - "Nie byłam trzeźwia jako żywa!"

DO WENERY

 

Wenus, nie odnawiaj mi już przeszłej nadzieje,

Niech się mój nieprzyjaciel (wszak wiesz kto) nie śmieje!

Bo lepsza pewna wolność niż rozkosz wątpliwa,

37 

 

background image

Ta zawżdy ze mną, a z tej często nic nie bywa,

A nasze troski wniwecz, wniwecz i staranie,

Którym to sfałszowane kupujem kochanie.

Podejźrzany mi twój śmiech i twe słodkie słowa

Boję się, by nie była znowu jaka zmowa.

Jako chcesz; aleć tego pełne będą karty,

Chociać mój płacz u ciebie śmiech tylko a żarty.

NA HISTORYJĄ TROJAŃSKĄ

 

Nie dopiero to wiedzą, że dobrze miłować.

Ważył się przedtym Parys przez morze żeglować

Dla nadobnej Heleny, którą jemu była

Za złote jabłko piękna Wenus namieniła.

Nie dbał, chocia pogonia miała być za nimi,

Choć miał tego przypłacić braty rodzonymi,

Na koniec swym upadem i wszytkiego domu.

Smakowała mu miłość, nie wiem, jako komu.

DO SWYCH RYMÓW

 

Rymy głupie, rymy nieobaczne,

38 

 

background image

W których jako we źwierciedle znaczne

Me szaleństwo, idźcie w ogień wszytki,

A zatłum'cie mój postępek brzydki,

Za który się długo wstydać muszę.

Serdecznego żalu tu nie ruszę,

Bo ten w twardym dyjamencie ryto,

Aby wiecznie trwał, czego mnie lito.

O przyczynę, prze Bóg, nie pytajcie

Ani mi tej rany odnawiajcie!

Niewdzięczność mię ludzka potępiła,

Bodaj się źle wrychle zapłaciła!

DO ANNY

 

Wczora, czekając na twe obietnice

I zabywając niejako tesknice,

Napisałem ci krom rozmysłu wszego

Ten rym niegładki, skąd byś serca mego

Frasunk poznała i myśl utrapioną.

Anno, twoimi słowy zawiedzioną,

Bom ustawicznie rachował godziny

A szukał twego mieszkania przyczyny.

Chciałem li czytać, tom nic nie rozumiał;

39 

 

background image

Chciałem li zagrać, tom począć nie umiał.

Na koniec wziąwszy we mdłą rękę piórko

Pisałem: "Ojca prawdziwego córko

Nieprawie słowna!" - a w tym mię sen zmorzył,

Gniew upokoił, nadzieję umorzył.

DO ANDRZEJA TRZECIESKIEGO

 

Bógżeć zapłać, Jędrzeju, żeś mię dziś upoił,

Boś we mnie niepotrzebne troski upokoił,

Które mi serce gryzły, jako to być musi,

Gdy człowieka niewdzięczność opętana dusi.

Wiem dobrze, że niedługo ze mną tej rozkoszy,

Bo to wszytko po chwili trzeźwia myśl rozpłoszy,

Ale witaj mi ta noc wolna od frasunku!

Któż wiedział, by tak wiele należało w trunku?

O FRASZKACH

 

Próżno mnie do dziewiąci lat swe fraszki chować,

Jako ksiąg mądrzy ludzi zwykli poprawować,

Bo tu moją pilnością już nic nie przybędzie:

Bych kreślił i nadkreślił, fraszka fraszką będzie.

40 

 

background image

DO ANNY

 

Królowi rówien, a jesli się godzi

Mówić co więcej, i króla przechodzi,

Anno, kto siedząc prawie przeciw tobie,

Przypatruje się coraz twej osobie

I słucha twego śmiechu przyjemnego,

Co wszytkich zmysłów zbawia mię, smutnego,

Bo skoro namniej wzrok skłonię ku tobie,

Słowa nie mogę domacać się w sobie;

Język mi zmilknie, płomień się w mię kradnie,

W uszu mi piszczy, noc przed oczy padnie,

Pot przez mię bije, drżę wszytek i bladnę,

Tylko że martwy przed tobą nie padnę.

O MIŁOŚCI

 

Kto naprzód począł Miłość dziecięciem malować,

Może mu się zaprawdę każdy podziwować;

Ten widział, że to ludzie bez rozumu prawie,

A wielkie dobra tracą przy tej głupiej sprawie.

41 

 

background image

Tenże nie darmo przydał do ramienia pierze,

Bo tam częsta odmiana; to gniew, to przymierze.

Strzały znaczą, że nagle człowieka ugodzi,

A z onej rany żaden zdrowo nie odchodzi.

We mnie strzały mieszkają i ten bożek mały,

Ale mu pewnie wszytki pióra wypadały,

Bo się nie da wypłoszyć nigdziej z serca mego

Ani mi odpoczynku pozwoli żadnego.

Co za rozkosz masz mieszkać w suchych kościach moich

Zaby już nie czas przenieść gdzie indziej strzał swoich?

Lepiej swej mocy na tych nieukach skosztujesz,

Bo już nie mnie, ale mój tylko cień frasujesz,

Który jesli zatracisz, kto tak śpiewać będzie?

Z moich tych prostych rymów jesteś sławnym wszędzie,

Które rumianej twarzy i oka czarnego

Nie zamilczą u paniej, i chodu snadnego.

O RZYMIE

 

Jako wszytki narody Rzymowi służyły,

Póki mu dostawało i szczęścia, i siły,

Także też, skoro mu się powinęła noga,

42 

 

background image

Ze wszytkiego nań świata uderzyła trwoga.

Fortunniejszy był język, bo ten i dziś miły:

Tak zawżdy trwalszy owoc dowcipu niż siły.

DO MIKOŁAJA MIELECKIEGO

 

Na swe złeś mię upoił, mój dobry starosta,

Bo czegoś snać nie wiedział, toć opowiem sprosta.

Mnimasz ty, że ja tobie kłaniam się dlatego,

Iżeś syn wojewody, nie wiem tam, jakiego.

Albo że się masz dobrze, i złota na tobie

I na tych dosyć widzę, które masz przy sobie.

Fraszka u mnie twe herby i wsi pełne kmieci:

Hańba (mówią Grekowie) bohatyrskie dzieci.

A pieniądze takie są, że je i źli mają,

I co wiedzieć, jako ich drudzy używają.

Ale wiesz, co mię trzyma i garnie ku tobie?

To, iż przodków swych zostać masz za lekkość sobie,

A coć Bóg dał z łaski swej, tym szafujesz bacznie,

Służąc panu i Rzeczy Pospolitej znacznie.

Chudymi nie brakujesz, ale kto cnotliwy,

W jakimkolwiek bądź pierzu, temuś ty chętliwy.

To jest grunt; insze rzeczy, których się chwytają

43 

 

background image

Ludzie prości, jako dym wiatry roznaszają.

NA MOST WARSZEWSKI

 

Nieubłagana Wisło, próżno wstrząsasz rogi,

Próżno brzegom gwałt czynisz i hamujesz drogi;

Nalazł fortel król August, jako cię miał pożyć,

A ty musisz tę swoje dobrą myśl położyć,

Bo krom wioseł, krom prumów już dziś suchą nogą

Twój grzbiet nieujeżdżony wszyscy deptać mogą.

NA TENŻE

 

To jest on brzeg szczęśliwy, gdzie na czasy wieczne

Litwa i Polska mają sejmy mieć społeczne.

A ten, który to wielkim swym staraniem sprawił,

Aby już więc żadnego wstrętu nie zostawił,

Wisłę, która nie zawżdy przewoźnika słucha,

Mostem spętał; bród wielki, ale droga sucha.

NA TENŻE

 

44 

 

background image

Nie woła dziś przewoźnik: "Wsiadaj, kto ma wsiadać!

Niebezpieczne się wozić, gdy mrok pocznie padać."

Słysz, mam ja zegar w mieszku, który póki bije,

Póty też i gospodarz, co go nosi, pije.

A ty spi, przewoźniku, nie dbając na goście;

Byś i darmo chciał przewieźć, ja wolę po moście.

KSIĘGI TRZECIE

 

DO GÓR I LASÓW

 

Wysokie góry i odziane lasy!

Jako rad na was patrzę, a swe czasy

Młodsze wspominam, które tu zostały,

Kiedy na statek człowiek mało dbały.

Gdziem potym nie był? Czegom nie skosztował?

Jażem przez morze głębokie żeglował,

Jażem Francuzy, ja Niemce, ja Włochy,

Jażem nawiedził Sybilline lochy.

Dziś żak spokojny, jutro przypasany

Do miecza rycerz; dziś miedzy dworzany

W pańskim pałacu, jutro zasię cichy

Ksiądz w kapitule, tylko że nie z mnichy

W szarej kapicy a z dwojakim płatem;

45 

 

background image

I to czemu nic, jesliże opatem?

Taki był Proteus, mieniąc się to w smoka,

To w deszcz, to w ogień, to w barwę obłoka.

Dalej co będzie? Śrebrne w głowie nici,

A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci.

DO PANA

 

Bóg tylko ludzkie myśli wiedzieć może

I ku dobremu samże dopomoże;

Ale cokolwiek przeciwnego Jemu,

Dobrze nie padnie, by więc najmędrszemu.

Wszytko wiesz, Panie: zgub, co przeciw Tobie,

A zdarz, jako Pan, coś ulubil sobie.

NA LIPĘ

 

Uczony gościu! Jeśli sprawą mego cienia

Uchodzisz gorącego letnich dni promienia,

Jeślić lutnia na łonie i dzban w zimnej wodzie

Tym wdzięczniejszy, że siedzisz i sam przy nim w chłodzie:

Ani mię za to winem, ani pój oliwą,

46 

 

background image

Bujne drzewa nalepiej dżdżem niebieskim żywą;

Ale mię raczej daruj rymem pochwalonym,

Co by zazdrość uczynić mógł nie tylko płonym,

Ale i płodnym drzewom; a nie mów:

"Co lipie Do wirszów?" - skaczą lasy, gdy Orfeus skrzypie.

DO MIŁOŚCI

 

Długoż masz, o Miłości, frasować me lata?

Czy podobno przed czasem chcesz mię zgładzić z świata?

Nie tegoć zasłużyły wdzięczne rymy moje,

Które od umarzłego morza imię twoje

Rozniosły aż do brzegu murzyńskiej granice,

Gdzie wieczny znój panuje i wieczne cieplice

A ty mię za to zabij, o rozbójca srogi,

Aby nie tylko Orfeus wysławiając bogi

Był piorunem trozębym z wysoka przerażon,

Ale i ja od ciebie za swoje chęć skażon.

Jednak: abo nie każda krwawa twoja rana,

Abo znośna niewola u wdzięcznego pana.

Tak li ty chcesz, tak li to niesie szczęście moje,

Nie chcę przeć; mam czym cieszyć smutne serce swoje.

A ty, przebóg, nie zajrzy; gniew li to twój czuję,

47 

 

background image

Łaskę li, niech do śmierci tę jednę miłuję!

DO MIŁOŚCI

 

Matko skrzydlatych Miłości,

Szafarko trosk i radości,

Wsiądź na swój wóz uzłocony,

Białym łabęciom zwierzony!

Puść się z nieba w snadnym biegu,

A staw' się na wiślnym brzegu,

Gdzie ku twej ćci ołtarz nowy

Stawię swą ręką darnowy.

Nie dam ci krwawej ofiary,

Bo co mają srogie dary

U boginiej dobrotliwej

Czynić i światu życzliwej?

Ale dam kadzidło wonne,

Które nam kraje postronne

Posyłają; dam i śliczne

Zioła w swych barwach rozliczne.

Masz fijołki, masz leliją.

Masz majeran i szałwiją,

Masz wdzięczny swój kwiat różany,

48 

 

background image

To biały, a to rumiany.

Tym cię błagam, o królowa

Bogatego Cypru, owa

Abo rózne serca zgodzisz,

Abo i mnie wyswobodzisz.

Ale raczej nas oboje

Wzów' pod złote jarzmo swoje;

W którym niechaj ci służywa,

Póki ja i ona żywa.

Przyzwól, o matko Miłości,

Szafarko trosk i radości!

Tak po świecie niechaj wszędzie

Twoja władza wieczna będzie!

DO DZIEWKI

 

Jesli to rada widzisz, a życzysz mi tego,

Abych prze cię używał frasunku wiecznego,

Cóż ci rzec, dziewko sroga? Po prawdzie jam tobie

Inaczej to zadziałał, a co dziś na sobie

Odnoszę, dzieje mi się nad moje zasługi;

Ledwe taki na świecie niefortunny drugi.

Czego dalej chcesz po mnie? Czy jeszcze wątpliwa

49 

 

background image

Moja chęć przeciw tobie? Noc w myślach teskliwa

I te ogniste gwiazdy, rozsiane po niebie,

Świadkiem, że nic milszego nie mam okrom ciebie.

Czy zgoła nie chcesz, abyś sługę ze mnie miała?

Po prawdzie, by się miłość z rozumem sprzągała,

Wzgarda by miała ruszyć każdego, a już by

Lepiej się odrzec za raz i pana, i służby.

Ale co potym? Miłość ma swe obyczaje,

Zna, co lepiej, a przedsię przy gorszym zostaje.

A ty, jesli nadzieję chcesz o łasce swojej

Zgasić we mnie, już dawno pragniesz śmierci mojej.

DO POETÓW

 

Jako Chiron, ze dwojej natury złożony,

Wzgórę człowiek, a na dół koń nieobjeżdżony,

Rad był, kiedy przyjmował do swej leśnej szopy

Nauczonego syna pięknej Kalijopy,

Naonczas gdy do Kolchów rycerze wybrani

Pławili się przez morze po kożuch barani:

Równiem wam i ja tak rad, zacni poetowie!

A jesli u Chirona cni bohatyrowie

Przyjmowali za wdzięczne wieczerzą ubogą,

50 

 

background image

Bo tam wszytka cześć była mleko z świnią nogą:

Nie gardźcie i wy tym, co dom ubogi niesie,

Bo jako Chiron takżeć i ja mieszkam w lesie.

Będzie ser, będzie szołdra, będą wonne śliwy;

Każecie li też zagrać, i na tom ja chciwy.

Owa prosto będziecie ze mnie mieć Chirona,

Tylko że ja nie włóczę za sobą ogona.

NA HERETYKI

 

Po co wy, heretycy, w kościele bywacie,

Kiedy ceremonije za śmiech sobie macie?

Jesli zła w oczu waszych msza i procesyja,

Aza lepsze łakomstwo i ta ambicyja?

Wyjmi, nieboże, bierzmo pierwej z oka swego,

A potym ździebłka sięgaj w oczach u drugiego!

Chwalisz, jako w twym zborze dobrze nauczają,

A przedsię tam się ciśniesz, kędy rozdawają.

A jesli jeszcze z niczym odjedziesz do żony,

Jakobyś wodę święcił albo też krzcił dzwony.

DO MAGDALENY

 

51 

 

background image

Ukaż mi się, Magdaleno, ukaż twarz swoję,

Twarz, która prawie wyraża różą oboję.

Ukaż złoty włos powiewny, ukaż swe oczy,

Gwiazdom równe, które prędki krąg nieba toczy.

Ukaż wdzięczne usta swoje, usta różane,

Pereł pełne, ukaż piersi miernie wydane

I rękę alabastrową, w której zamknione

Serce moje. O głupie, o myśli szalone!

Czego ja pragnę? O co ja, nieszczęsny, stoję?

Patrząc na cię, wszytkę władzą straciłem swoję;

Mowy nie mam, płomień po mnie tajemny chodzi,

W uszu dźwięk, a noc dwoista oczy zachodzi.

DO FRASZEK

 

Fraszki nieprzepłacone, wdzięczne fraszki moje,

W które ja wszytki kładę tajemnice swoje,

Bądź łaskawie Fortuna ze mną postępuje,

Bądź inaczej, czego snać więcej się najduje.

Obrałliby się kiedy kto tak pracowity

Żeby z was chciał wyczerpać umysł mój zakryty:

Powiedzcie mu, niech próżno nie frasuje głowy,

Bo się w dziwny Labirynt i błąd wda takowy,

52 

 

background image

Skąd żadna Aryjadna, żadne kłębki tylne

Wywieść go móc nie będą, tak tam ścieżki mylne.

Na koniec i sam cieśla, który to mistrował,

Aby tu rogatego chłopobyka chował,

Nie zawżdy do wrót trafi, aż pióra szychtuje

Do ramienia, toż ledwe wierzchem wylatuje.

DO MIŁOŚCI

 

Jam przegrał, ja, Miłości! - Tyś plac otrzymała,

Tyś mię prawie do zimnej wody już dognała.

Widzę swój błąd na oko i próżne nadzieje,

A przed wstydem i żalem serce prawie mdleje.

Ku temuś mię kresowi swym pochlebstwem wiodła,

Abyś mię czasu swego tak haniebnie zbodła.

Zbodłaś mię, a ten zastrzał twój nielitościwy

Mnie być pamiętny musi, pókim jedno żywy,

Acz i żywot w twych ręku, a jeśli litości

Twej nade mną nie będzie, jam zginął, Miłości!

Zginąłem, a łzy moje dokonać mię mają

Które mi z oczu płynąć nigdy nie przestają.

Postaw' słup marmórowy, znak zwycięstwa twego,

Na nim zawieś zewłoki poimania swego,

53 

 

background image

Zewłoki, jakie widzisz, i korzyść ubogą,

Bo w tyraństwie twym ludzie zbogacieć nie mogą.

Cokolwiek jest, twój łup jest: weźmi naprzód z głowy

Na poły już przewiędły wieniec fijołkowy.

Potym lutnią, a przy niej pieśni żałościwe,

Na jakie się zdobyło serce nieszczęśliwe;

To też nocny przewodnik, świeca opalona,

I broń w poznych przygodach nieraz doświadczona.

Jest co więcej? Facelet łzami napojony,

W nim obrączka ze złota, upominek płony,

A nawet mieszek próżny; toć wysługa moja,

A na ten czas, Miłości, ze mnie korzyść twoja,

Na której przestań, proszę, a mnie nieszczęsnego

Z uszyma puść do domu, jako z targu złego!

NA DOM W CZARNOLESIE

 

Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje;

Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje!

Inszy niechaj pałace marmórowe mają

I szczerym złotogłowem ściany obijają,

Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym,

A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym,

54 

 

background image

Pożywieniem ućciwym, ludzką życzliwością,

Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą starością.

NAGROBEK STANISŁAWOWI STRUSOWI

 

Nie nowina to Strusom na wszelaką trwogę

Ciały swymi zawalać złym pohańcom drogę;

Tak dziad zginął, tak ociec, tak moi stryjowie;

Tenże upad i mojej naznaczon był głowie,

Bom legł we krwi pogańskiej, a kto mię żałuje,

Znać, że nie wie, jako śmierć ućciwa smakuje.

Stanisław Strus tu leżę; nie wchodź, poganinie!

Sprawiedliwa waśń i po śmierci nie ominie.

NAGROBEK KOTOWI

 

Pókiś ty, bury kocie, na myszach przestawał,

A w insześ się myślistwo z jastrząby nie wdawał,

Byłeś w łasce u ludzi i głaskanoć skórę,

A tyś mrucząc podnosił twardy ogon wzgórę.

Teraz, jakoś ku myszom chciał mieć i półmiski,

I łaziłeś po ptaki w gołębiniec bliski,

Dałeś gardło, niebożę, i wisisz na dębie;

55 

 

background image

A twej śmierci i myszy rady, i gołębie.

EPITAFIUM JÓSTOWI GLACOWI

 

Jóst Glac tu leży, szafarz wierny panu swemu,

Królowi na północy niezwyciężonemu.

Teraz ma liczbę czynić przed panem groźniejszym,

Gdzie każdy winien, by też był naniewinniejszym:

Pokryj swym miłosierdziem, Panie, nasze złości,

Bosmy zginęli według Twej sprawiedliwości.

NA ZDROWIE

 

Ślachetne zdrowie,

Nikt się nie dowie,

Jako smakujesz,

Aż się zepsujesz.

Tam człowiek prawie

Widzi na jawie

I sam to powie,

Że nic nad zdrowie

Ani lepszego,

Ani droższego;

56 

 

background image

Bo dobre mienie,

Perły, kamienie,

Także wiek młody

I dar urody,

Mieśca wysokie,

Władze szerokie

Dobre są, ale -

Gdy zdrowie w cale.

Gdzie nie masz siły,

I świat niemiły.

Klinocie drogi,

Mój dom ubogi

Oddany tobie

Ulubuj sobie!

MODLITWA O DESZCZ

 

Wszego dobrego Dawca i Szafarzu wieczny,

Tobie ziemia, spalona przez ogień słoneczny,

Modli się dżdża i smętne zioła pochylone,

I nadzieja oraczów, zboża upragnione.

Ściśni wilgotne chmury świętą ręką swoją,

57 

 

background image

A ony suchą ziemię i drzewa napoją

Ogniem zjęte; o, który z suchej skały zdroje

Niesłychane pobudzasz, okaż dary swoje!

Ty nocną rossę spuszczasz,

Ty dostatkiem hojnym

Żywej wody dodawasz rzekom niespokojnym.

Ty przepaści nasycasz i łakome morze,

Stąd gwiazdy żywność mają i ogniste zorze.

Kiedy Ty chcesz, wszytek świat powodzią zatonie,

A kiedy chcesz, od ognia jako pióro wspłonie.

CZŁOWIEK BOŻE IGRZYSKO

 

Nie rzekł jako żyw żaden więtszej prawdy z wieka,

Jako kto nazwał bożym igrzyskiem człowieka.

Bo co kiedy tak mądrze człowiek począł sobie,

Żeby się Bóg nie musiał jego śmiać osobie?

On, Boga nie widziawszy, taką dumę w głowie

Uprządł sobie, że Bogu podobnym się zowie.

On miłością samego siebie zaślepiony,

Rozumie, że dla niego świat jest postawiony;

On pierwej był, niżli był; on, chocia nie będzie,

58 

 

background image

Przedsię będzie; próżno to, błaznów pełno wszędzie.

NAGROBEK GĄSCE

 

Już nam, Gąska nieboże, nie będziesz błaznował,

Już "Pod Operyjaszem" nie będziesz harcował

Ani glótów z rękawa sypał na chłopięta,

Kiedy cię więc opadną jakoby szczenięta.

Jużeś leciał za morze, Gąsko, jużeś w dole,

A czarnej Persefonie szpaczkujesz przy stole,

A duszyce się śmieją, że ten, co by g'rzeczy

Słowa wyrzec nie umie, nowy cień człowieczy.

Więc my też, pamiętając na jego zabawki,

Nowej mu nie żałujmy usypać rękawki!

Nad nią miasto proporca suknią szachowaną

Zawieśmy, a na grobie gęś twardo kowaną,

A to, żeby mógł każdy, kto tędy pobieży,

Domyślić się zarazem, że tu Gąska leży.

TEMUŻ

 

Ośmdziesiąt lat (a to jest prawy wiek człowieczy)

Czekała śmierć, żeby był Gąska mówił g'rzeczy;

59 

 

background image

Nie mogła się doczekać, błaznem go tak wzięła

I tąż drogą, gdzie mądre zajmuje, pojęła.

Gąska, błaznuj ty przedsię; imię twe nie zginie,

Póki dzika i swojska gęś na świecie słynie.

DO DZIEWKI

 

Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa,

Z twoją rumianą twarzą moja broda siwa

Zgodzi się znamienicie; patrz, gdy wieniec wiją,

Że pospolicie sadzą przy różej leliją.

Nie uciekaj przede mną, dziewko urodziwa,

Serceć jeszcze niestare, chocia broda siwa;

Choć u mnie broda siwa, jeszczem niezganiony,

Czosnek ma głowę białą, a ogon zielony.

Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy,

Tym, pospolicie mówią, ogon jego twarszy;

I dąb, choć mieścy przeschnie, choć list na nim płowy

Przedsię stoi potężnie, bo ma korzeń zdrowy.

60 

 

background image

MARCINOWA POWIEŚĆ

 

Ba, jeszcze raz, Marcinie! - Więc powiem, tak było:

Kilka osób na jednę salę się złożyło.

Każdy z żoną. Wieczerzą potym odprawiwszy

Szli spać. Ledwie się składli, kiedy co waśniwszy

Na drugie tak zawoła: "Panowie, czas wsiadać!"

A ci też (ale o tym nie trzeba powiadać).

Po małej chwili zasię tenże się ozowie,

Co i pierwej straż trzymał: "Czas wsiadać, panowie!"

A panowie do siodeł. Ujechawszy milę,

Posłuchali onego: "Postój koniom chwilę!"

A jeden zatym usnął. On znowu: "Panowie,

Czas wsiadać!" Wszyscy inszy stali przedsię w słowie,

A tego żona budzi: "Miły, nie słyszycie?

Już tam drudzy wsiadają, wierę, rychło spicie!"

A ten chrapi, choć nie spi. "Miły, ba, słuchajcie,

Już tam drudzy wsiadają." ,.Ej, jużże wsiadajcie,

Aż was diabli pobiorą!" Ali drudzy: "Szkoda

Odjeżdżać towarzysza; wielka rzecz, przygoda!

Pomóżmy mu w złym razie, a załóżmy swoje."

"Diabeł cię niechaj prosi, niech już ciągną moje."

61 

 

background image

"Miła, ty się nie przeciw! pokarmiwszy koni,

A jutro rano wstawszy, będziem tam, gdzie oni."

O FLISIE

 

Ze Gdańska flis wędrując, gdy sobie nadchodził,

Stąpił we wsi do karczmy, aby się ochłodził.

Ale miasto ochłody jeszcze się zapalił,

Bo mu Kupido młodą gospodynią schwalił.

Więc każe piwa nosić, a gospodarz baczy,

Że mu do żony z wiosłem flis przymierzać raczy.

Da pokój: za gościów grosz miło mu się napić,

Nie każe się do łoża gospodyniej kwapić.

Flis ma swą rzecz na pieczy, a gospodarz nie mniej.

Słuchajcież, kto tu sztukę wyprawi foremniej.

Kiedy gospodarz nie mógł już przesiedzieć flisa:

"Nie tu - pry - łgać"; wzniózwszy gzła nakrył dłonią cisa.

Usnął ściany się wsparwszy. Flis ku paniej godzi.

Onej też nie od tego, ręka tylko szkodzi.

"Namniejsza to" - rzecze flis; także między spary

W grosz ugodził dobywszy krzoski z szarawary.

62 

 

background image

FRASZKI DODANE

 

NA SŁOWNIK MĄCZYŃSKIEGO

 

Żebyś do szkoły nie po wszytko chodził,

Ale sam czasem drugiemu pogodził,

Wielką mieć pomoc z tych ksiąg, gościu, będziesz,

Gdy nad łacińskim językiem usiędziesz.

Nie bądźcie hardzi swym żakom, mistrzowie,

Wszystko tu najdzie, co wy macie w głowie.

ŹLE DOPIJAĆ SIĘ PRZYJACIELA

 

Chcecie li słuchać, powiem wam swe zdanie,

Na czym zależy dobre zachowanie.

Ale w czas wiedzcie, że nie dzierżę z tymi,

Którzy przyjaciół szukają pełnymi.

Trudno by się tam miłość rodzić miała,

Gdzie swar, gdzie zwada gniazdo swe usłała.

Trudno ma urość, co kiedy niebacznie

I bez rozmysłu szumna głowa zacznie.

Cnota nad wszystko, a skarbu więtszego

Nad przyjaciela nie masz uprzejmego;

63 

 

background image

Kto się w taki skarb dobrze zapomoże,

Póki żyw, upaść w ubóstwo nie może.

Ale począwszy od stworzenia świata

Aż po te nasze ostateczne lata

Ledwe par kilka w dziejach opisano,

Które za prawe przyjacioły miano.

A my się tego piwem dopić chcemy?

Zaprawdę lekce przyjaźń szacujemy.

PRZYMÓWKA CHŁOPSKA

 

"Pijże, włódarzu!" - "Panie, jużem podpił sobie."

"Pij ty przedsię!" - "Dziękuję jako panu tobie:

Mało już nie mam za swe, a człowiek się boi,

By słówkiem nie wyleciał, co więc chmiel rad broi."

"Pij ty, włódarzu, i mów, coć się będzie zdało,

Prosto, jako za naszych ojców więc bywało!"

"Takci bywało, panie, pijaliśmy z sobą,

Ani gardził pan kmiotka swojego osobą;

Dziś wszytko już inaczej, wszytko spoważniało;

Jako mówią: postawy dosyć, wątku mało".

64 

 

background image

65 

 

 


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
11. J. Kochanowski - Fraszki Ks. Trzecie, oprac. Beata Chęcka, Jan Kochanowski "Fraszki" -
Jan Kochanowski Fraszki wybór
Jan Kochanowski Fraszki
11 Jan Kochanowski, Fraszki, Księgi pierwsze, oprac Marlena Dudzic
Jan Kochanowski Fraszki 2
Jan Kochanowski fraszki 2
Jan Kochanowski Fraszki
Jan Kochanowski Fraszki compressed
Jan Kochanowski Fraszki
Jan Kochanowski Fraszki opracowanie
11 Jan Kochanowski, Fraszki (księgi wtóre), oprac Marysia Biernacka
Jan Kochanowski Fraszki 2
Jan Kochanowski Fraszki
Jan Kochanowski FRASZKI
Fraszki Kochan (2) , Fraszki - Jan Kochanowski
Fraszki Jan Kochanowski
Jan Kochanowski treny i fraszki(wybrane utwory)
Kochanowski Jan Pieśni, Fraszki, Treny

więcej podobnych podstron