11 Jan Kochanowski, Fraszki (księgi wtóre), oprac Marysia Biernacka


Pisząc o fraszkach Jana Kochanowskiego na wstępie należałoby powiedzieć o tym, że jego życie i twórczość dzieli się na trzy okresy. Padewski (czas studiów i podróży - Włochy, Francja), dworski (czas służby dworskiej u Filipa Padniewskiego, Jana Firleja, Piotra Myszkowskiego; otrzymanie probostwa poznańskiego, a dwa lata później parafii w Zwoleniu) i ziemiański (czas rodzinnego spokoju i jednocześnie tragedii; ślub z Dorotą Podlodowską; rezygnacja z dóbr i tytułów kościelnych, narodziny córki Urszuli i jej śmierć we wczesnym dzieciństwie).

Podczas okresu padewskiego Kochanowski tworzył głównie po łacinie. Pisał wówczas tzw. foricoenia - drobiazgi poetyckie, które później po polsku nazwał fraszkami. Dlatego to jego nazywamy twórcą tego gatunku Polsce. Króciutkie wiersze były udane, zabawne i przedstawiały satyryczne portrety spotykanych na dworach ludzi. Poeta ten poświęcał wiele miejsca dworskim miłostkom.

1. Ku Muzom

Jest to fraszka zaliczana do autotematycznych. Podmiot liryczny w tym przypadku można utożsamiać z myśleniem Jana Kochanowskiego.

Już z samego tytułu utworu wiersza można wyciągnąć wniosek do kogo jest on adresowany. Kochanowski posługuje się apostrofą w dwóch pierwszych linijkach i w pewien sposób wzmacnia tytuł. Podmiot liryczny zwraca się do Muz - mitologicznych bogiń sztuki i nauki. Jest to bardzo popularny motyw w renesansowej sztuce. Wielu artystów z tego okresu odwoływało się do antycznych wzorców, ponieważ uważali je za idealne.

Kochanowski pisze: "Panny, które na wielki Parnazie mieszkacie,// a ippokreńską rosą włosy swe maczacie" . Nawiązuje tutaj do treści mitologii. Dla wyjaśnienia - Muzy mieszkały na Parnezie, a ich opiekunem był Apollo, patron sztuki i rzemiosła. Innym nawiązaniem do mitologii greckiej jest "ippokreńska rosa". Według mitu od uderzenia kopyta Pegaza - skrzydlatego konia Zeusa, powstało źródło Hippokrene. Ippokreńska rosa, czyli woda z tego źródła, dawała poetom natchnienie.

W dalszej części wiersza autor podkreśla, ze nie pisze dla celów materialnych. Jego twórczość zawiera wartości duchowe. Posługuje się także słynnym motywem cnoty, która już w starożytności była ceniona przez stoików . Dzięki niej mieli oni żyć w harmonii. Kochanowski wychwala ją. Utożsamia się tutaj ze stoicką filozofią. Jednak według badaczy literatury należał on do wyznawców horacjanizmu (stoicyzm + epikureizm), zresztą widać to w dalszej części utworu.

Podmiot liryczny nie potrzebuje złota, pereł, ani nie zazdrości królom. Nie chce także odchodzić od Muz, lecz wie, ze kiedyś będzie musiał, ponieważ po prostu umrze. 


Ostatnie dwie linijki tworzą pewną kompozycję klamrową. Na początku bohatera wiersza zwraca się z prośbą do Muz, natomiast na końcu fraszki, wyjaśnia jej cel. Kochanowski przywołuje znany antyczny motyw "exegi monumentum", nawiązując do pieśni Horacego.

"Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną,// ale kiedy ja umrę, ony niecha słyną!" - Prosi więc Muzy, o to aby, jego poezja przetrwała.

2. Do Jadwigi

Jest to fraszka o tematyce miłosnej.

Utwór ten poświęcony jest tytułowej bohaterce Jadwidze. Podobnie jak w poprzedniej fraszce na samym początku znajduje się apostrofa, tym razem kierowana do Jadwigi. Pojawia się tam również powtórzenie "wróć mi", które wzmacnia prośbę podmiotu lirycznego. Ten wielokrotnie wyraża swoje emocję i prośby. Błagą ją, by ta do niego wróciła. W tym celu zwraca się nawet o pomoc do Boga, który ma poradzić mu z nieszczęśliwą miłością. Jego wybranka jest dla niego "barzo sroga". Podmiot liryczny jest w stanie dla niej zrobić wiele. Chce "stracić lepszą część siebie", czyli duszę. Wyjaśnia jej także, że prawdopodobnie będzie miała użytek tylko z jego miłości duchowej, a nie fizycznej. "Przeto uczyń tak dobrze: albo wróć moje,// albo mi na to miejsce daj serce swoje!" - nie jest do końca zdecydowany, czy chce odkochać się czy zakochać w Jadwidze.

3. O rozwodzie

Jest to wesoła fraszka, opowiadająca historię pewnego chłopa, który przychodzi do biskupa z prośbą o rozwód. Kochanowski wprowadza tutaj formę dialogu. Ludzie pytają się chłopa, czemu jest taki smutny ("czemuż tak w oczu twych mierzioną?" - nie mogłem nigdzie znaleźć co znaczy archaizm mierziony, ale poszedłem tropem następującym: w czeskim języku istnieje podobne słowo, które znaczy zmarznięty. Skoro oczy są zmarznięte to znaczy, że musiał płakać, więc był smutny :D). Na co ten odpowiada, że jest rozczarowany tym, że jego żona nie była dziewicą. Ksiądz denerwuje się, że ten przychodzi z taką sprawę do niego, tak wysokiej postawionej osobie w kościele. Poucza go, mówiąc o tym, ze jeżeli chciał mieć dziewice za żonę to powinien znaleźć ją sobie w Kolonii. Kochanowski posługuje się tu drwiną ze średniowiecznej wiary w relikwie. Ponoć w Kolonii pokazywano kości jedenastu tysięcy dziewic, towarzyszek św. Urszuli, rzekomo wymordowanych przez Hunów.

4. Do Pluta

Kochanowski po raz kolejny w swoim utworze wykorzystuje motyw mitologiczny. Tym razem swoją fraszkę dedykuję Plutosowi - patronowi pieniędzy i bogactwa, który został oślepiony przez Zeusa, by obdarzał bogactwem wszystkich bez wyjątku.

Podmiot liryczny w pierwszej linijce zwraca się do antycznego boga. Opowiada mu, że specjalnie dla niego poświecił pieniądze, by stworzyć tę fraszkę . Mówi, że daje mu je razem z wackiem (coś w stylu sakwy).

W kolejnych dwóch wersach liryczne "ja" wyraża swoje myśli, o noszeniu przez ludzi pieniędzy. Uważa, że ci czczą noszenie ich przy sobie oraz podkreśla fakt, że jest nam bardzo ciężko je wydawać.

5. Epitafium Sobiechowi

epitafijna fraszka.

Podmiot liryczny wyraża także swoją opinię o bohaterze fraszki. Uważa, "że nie tyś miał pieniądze - ony miały ciebie." Wniosek: Kochanowski wspomina człowieka, który poświecił swoje życie dla pieniędzy.

6. Na lipę

Jedna z najpopularniejszych fraszek Jana Kochanowskiego. Ten posługuje się tutaj liryką inwokacyjną. Podmiot liryczny, którym jest uosobiona lipa zaprasza "Gościa", by siadł pod jej liściem i sobie odpoczął. W tej fraszce renesansowy poeta wykorzystuje zabieg antropomorfizacji, czyli odmianę metafory, polegającą na nadaniu przedmiotowi, zwierzęciu cech ludzkich.

Lipa zwraca się do "gościa", czyli każdego czytelnika lub po prostu człowieka zmęczonego, który potrzebuje odpoczynku. Fraszka ta jest raczej pochwałą oraz w pewien sposób hołdem złożonym przez Kochanowskiego lipie. Lipa opowiada o swoich uczuciach. Obiecuje adresatowi wiersza, że pod nią nie dosięgnie go słońce. Chwali się, że potrafi swoim "cichym szeptem" uśpić i zrelaksować człowieka. Zachęca go do tego, by ten przy niej usiadł.

Kochanowski wielokrotnie używa epitetów, które powodują wyobrażenie u czytelnika, że miejsce w którym znajduje się lipa jest bezpieczne oraz idealne. Panuje tam sielski nastrój. Utwór kończy się ostatecznym wyniesieniem lipy do rangi mitologicznej jabłoni rodzącej złote jabłka - "Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie// Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie". W tym przypadku nie ma znaczenia, że lipa nie daje owoców, ale dla swego pana jest niezwykle cenna i to związek z człowiekiem czyni ją tak wyjątkową i wartą uwiecznienia w wierszu

7. Na wieniec

Wianeczek ruciany stał się symbolem panieńskiej cnoty, czyli dziewictwa. Greta specjalnie dla swojego ukochanego Klimka "wiła go". Można to rozumieć, że nie straciła dziewictwa, by jej ukochany był pierwszym. Kochanowski porównuje jej miłość do tegoż wieńca, który się zieleni. "A chocia wieniec zwiędnie, miłość się nie zmieni" - moim zdaniem chodzi tutaj o to, że Greta straci dziewictwo, ale ich miłość sie nie zmieni i jej oblubieniec będzie kochał ją jak wcześniej.

Fraszka odwołuje się do róży zarówno jako symbolu miłości, kwiatu Wenus, ale także jako symbolu przemijających urody i piękna, które nie trwają wiecznie.

Na początku utworu dowiadujemy się, że Wenus wybrała sobie różę za swój kwiat, jednak później podmiot liryczny przypomina nam, że to co, zakwita skoro świt, pod wieczór zaczyna więdnąć.

W tym utworze wyraz „fraszka” został użyty dwojako. Początkowo w swoim „normalnym” znaczeniu, później autor operuje słowem „fraszka” aby opisać genitalnia.

Na początku podmiot liryczny zwraca się do panien ze swego rodzaju przestrogą, by uważały, bo mimo to, że ich fraszki (tu: utwory) są lepsze, to jeszcze niczego nie wygrały, bo później ich fraszki (genitalia) zmierzą się w ostatecznej walce.

10. Na Łakomego

Fraszka opisuje osobę, której Bóg nie dał państwa, ale za to dał umysł, dzięki któremu nie zabiega o osiągnięcie korzyści. Zdaniem podmiotu lirycznego opisana osoba została oszukana, bo nigdy nie będzie „syta”, chociaż wszystko zgarnia.

Fraszka zaczyna się zwrotem do Petriła, w którym podmiot liryczny oznajmia, że tytułowy bohater (choć to od dawna nie przystoi) igra sobie z niewiastami. Dalej dowiadujemy się, że zażył wszystkie leki z apteki na receptę (teraz z przypisów wynika) na ten oporny mały mieczyk. Utwór kończy się stwierdzeniem podmiotu lirycznego, że wielu ludzi nie będzie chciało uwierzyć, że coś co nie stoi tak wiele kosztuje.

Fraszka rozpoczyna się słowami podmiotu lirycznego, który nie przyznaje się, że przybił w świątyni boga wojny niestosowny dar (nienaruszone ostra włóczni). Czuje wstyd i proponuje, żeby przystroić komnatę w łoże i skrawione łupy, dzięki czemu prośby składane do Marsa będą szybciej wysłuchane.

Fraszka rozpoczyna się apostrofą do przyjaciela w której podmiot liryczny proponuje, aby ten nie zawracał sobie głowy tym co słyszy, tylko przyglądał się zachowaniu kobiet, czy to prawda, że wodzą mężczyzn za nos. Niezależnie od tego, jaki osąd wyda przyjaciel, podmiot liryczny na niego przystanie i będzie uważał na zachowanie swojej kobiety (odwołanie do biblijnej Ewy)

Podmiot liryczny zwraca się do pewnego mężczyzny z pytaniem, czy z nich szydzi, czy sam szaleje, skoro „kota się boi, a kotkę miłuje” (tu jest odwołanie do fraszki O Kocie (I, 15) więc trzeba to sobie ogarnąć bo ja jej nie mam). W wyniku takiego zachowania mężczyzny ludzie na pewno będą go mieli za kłamcę.

Tytuł fraszki odnosi się do dworzanina Firlejów w latach 60-70 XVI wieku. Utwór opisuje wspólną działalność Kochanowskiego i Meglewskiego, a kończy się nieznaną nam dziś piosenką, którą przyśpiewuje podmiot liryczny.

16. O Koźle

Fraszka jest anegdotą o panu Mikołaju Koźle Szydłowskim, mężu siostry Jana Kochanowskiego. Szlachcic nazwiskiem Kozieł  późną nocą (około północy) wraca do domu.

Z jego zachowania można wywnioskować, że jest mocno pijany. Z tego powodu nie potrafi  trafić do własnego mieszkania, dlatego pyta napotkanego przechodnia, czy przypadkiem nie wie, gdzie mieszka. Kiedy pytany mężczyzna orientuje się, że rozmawia z Koziołem każe mu iść spać do chelwa.

Fraszka skierowana do mężczyzny imieniem Piotr. Podmiot liryczny tłumaczy Piotrowi, że nie po to się go pyta jaką drogą chodzi, aby mogli wspólnie spędzać czas, ale jego zamiarem jest obrać inną trasę, by nie słuchać bzdur opowiadanych przez Piotra.

Fraszka jest satyrą na obyczaje ówczesnego duchowieństwa.

Podmiot liryczny wypomina duchownym pijaństwo, grubiaństwo, zaniedbywanie obowiązków kościelnych i rozwiązły tryb życia.

Fraszka opowiada o sytuacji, w której królowa chciała się wybrać na mszę do Kościoła, jednak nikogo tam nie zastała, bo w tym czasie Kapelan „pilnował dzbana” (upijał się). Kiedy w końcu duchowny się pojawił, niczego nieświadoma królowa zarzuca mu, że długo spał, na co pijany kapelan z czerwonym od alkoholu nosem odpowiada nieuprzejmie, że jeszcze się nie kładł.

Wierni proszą księża, żeby msza nie była długa, na co ten im odpowiada, że skoro tak chcą, to w ogóle może nie prowadzić nabożeństwa.

Fraszka opisuje sytuację starego Mikołaja, króry ofiaruje sieć świętym, ponieważ z racji swojego wieku z dnia na dzień ma coraz mniej sił. Teraz, skoro Mikołaj „zdycha” a sieć wisi w Kościele, ryby pod wodą mogą się radować.

Adresatem fraszki najprawdopodobniej był Piotr Rojzjusz.

Podmiot liryczny śle fraszkę do doktora (czego nie powinno się robić), wychwala jego rozum i wiedzę, mówi, że nie nazywa go na próżno doktorem, prosi o uwolnienie go od zwątpienia.

Fraszka opisująca pijaństwo pewnego gospodarza.

Podmiot liryczny chętnie odwiedza swojego znajomego, jednak zarzuca mi pijaństwo, które jest ponad słabe siły mówiącego.

Podmiot liryczny na początku fraszki oznajmia, że jego ojczyzną nie jest Messana ani Argos (greckie miasta), ale sławna Sparta. Osoba mówiąca porównuje się do synów Lacedemońskich- zwycięstwo jest siłą.

25. O Kaznodzieji

Kolejna fraszka, która jest satyrą na obyczaje duchowieństwa.

Podmiot liryczny wytyka duchownym obłudę, chciwość i zakłamanie, pyta, dlaczego kaznodzieja każe żyć wiernym w biedzie i ubóstwie, a w tym czasie sam nie szczędzi sobie dóbr (kucharka) i żyje w rozpuście. Kaznodzieja odpowiada, że naucza skromnego życia ponieważ mu za to płacą i nawet gdyby dostawał dwa raz większe wynagrodzenie, to i tak nie zdecydowałby się żyć według zasad, których naucza.

Fraszka skierowana do Piotra Kłoczowskiego, towarzysza Kochanowskiego w podróży do Włoch w 1556r, później kasztelana zawichojskiego.

Kochanowski zwraca się do Piotra nawiązując do ich podróży. Mówi, że nie chce go kolejny raz prowadzić do Włoch, bo jest przekonany, że jego przyjaciel sam sobie poradzi.

Dalej Kochanowski odwołuje się do pytań, jakie często sobie zadawał po powrocie z podróży (czy ma zostać księdzem, dworzaninem czy żołnierzem?) i jednocześnie informuje swojego przyjaciela, że ten ma jeszcze czas na obranie właściwej drogi w życiu. Kochanowski proponuje Piotrowi, aby teraz, kiedy jest jeszcze młody i sprawny fizycznie pojechał zwiedzić Dunaj, Alpy, Wenecję, Rzym i Neapol.

Na koniec Kochanowski prosi Piotra, by powtórzył Andrzejowi Patrycem Nideckiemu (przeyjacielowi autora fraszek), że za nim tęski.

Fraszka epitafijna poświęcona Andrzejowi Bzickiemu, znawcy prawa, który posłował w Turcji w roku 1557

Fraszka mówi, że nienależy skarżyć się na minione lata.

Dalej opisuje Andrzeja Bzickiego, który jak się dowiadujemy nie pochodził z majętnego domu, jednak został dobdarzony przez Boga niezwykłym talentem i humorem, co za życia pomogło mu zasiadać na najwyższych stanowiskach, cieszyć się uznaniem i poważaniem wśród ludzi.

Na koniec Kochanowski wspomina, że Bzicki umarł prawie na rękach kochającej żony

Fraszka poświęcona Annie z Pileckich, żonie Mikołaja Kobylańskiego, kasztelana rozpieńskiego, a później Andrzeja Bzickiego, zmarłej w 1576 roku.

Fraszka przypomina, że Anna z Pileckich miała dwóch mężów i dwóch synów, których już pochowała, miała także wielkie serce i była uczciwa.

(to chyba też jest fraszka epitafijna, tylko dla małżonki Bzieckiego)

Utwór o charakterze autotelicznym (mówi ogólnie o fraszkach czyli w tym o sobie).

Fraszka zaczyna się apostrofą do uosobionych fraszek („Fraszki moje” - co wskazuje na to, że podmiotem lirycznym jest sam Kochanowski)

Kochanowski podejmuje autorefleksję nad swoimi tekstami.

Poeta pisze bowiem, że swoją twórczością nie chce nikogo urazić, ani też skrzywdzić. Nie opisuje  w swoich fraszkach konkretnych osób, więc ostrzega przed braniem wszystkiego dosłownie.

Fraszka nawiązuje do epigramatu Auzoniusza, poety rzymskiego z IV wieku.

Dwuwiersz mówi o tym, że Wenus dała Lais (przyjaciółce artystów) swoje zwierciadło, ponieważ nie chce się oglądać taką, jaka jest, a nie może zobaczyć tego, kim była.

Kontynuacja fraszki „Ofiara”. Podmiot liryczny tym razem zwraca się do Wenus z prośbą o zabranie od niego zwierciadła w którym widać, że gładkość dana od boginii szybko przemija.

Fraszka odnosi się do mitologii greckiej, ma charakter epitafijny.

Poświęcona jest pięknej Tamis, która zmarła tuż przed ślubem („wzięła [ją] czarna Persefona”).

Z powodu przedwczesnej śmierci, rówieśniczki Tamis obcięły sobie swoje umiłowane włosy

i złożyły je na grobie niedoszłej panny młodej.

Fraszka zaczyna się apostrofą do tytułowej dziewki, by teraz dała to, czego w przyszłości na próżno będzie chciała dać swoim ukochanym.

Podmiot liryczny mówi kobiecie o przemijaiu urody, przypomina jej, że kiedyś na jej twarzy pojawią się zmarszczki, wiele utraci ze swojej urody i wdzięku.

Dalej następuje porównanie młodej, tanecznej i zwinnej dziewki do kobiety, która ją prześcignęła latami i teraz musi prosić o swaty, bo utraciła swoją młodość.

Kochanowski martwi się zdrowiem przyjaciela, pisze, że to niedobrze, że razem chorują (Padewski na febrę) i skarży się na Boga, że nie dał ludziom przywileju, żeby gdy jeden choruje drugi mógł być zdrowy (odwlanie do historii dwóch braci- Kastora i Pollukusa obdarzonych nieśmiertelnością)

Podmiot liryczny zwraca się z prośbą do doktora, aby ten nie opowiadał mu anegdot zasłyszanych w komnacie biskupa krakowskiego, bo jak sam wie, ma już dosyć fraszek, dlatego nawołuje o stateczność.

Wojtek pyta czy nie smutno podmiotowi lirycznemu tak samemu siedzieć, na co ten odpowiada, że gorzej by było, gdyby musiał siedzieć z nim.

37. Do Snu

Fraszka przedstawia sen jako alegorię stanu śmierci, podczas którego dusza uwalnia się z więzów jakie stanowi dla niej śmiertelne ciało i wtedy może doznać absolutnego, idealnego poznania świata, na co nie może sobie pozwolić ludzkie ciało, ponieważ nie posiada takich umiejętności.

Autor opisuje potęgę i siłę Grecji, porównuje ją do mocnych korzeni dębu, które go trzymają w ziemi, tak jak władza cesarza trzyma przy chwale Grecję i nie pozwala jej zniszczyć.

Utór w pewnym sensie wychwalający twórczość Jana Kochanowskiego.

Mówi o tym, że pijaństwo, zabawa i miłość są zwodnicze, ale cokolwiek by się nie działo „Jan fraszki niech pisze!”

Chyba chodzi o to, że Wojtek chce zaproponować swojej kochance, aby zostali przyjaciółmi, a Kochanowski to popiera

Tak zwana fraszka nieprzyzwoita. Podmiot liryczny zauważa, że myśli o pilnych sprawach przyglądając się swoim genitaliom (???)

Kolejna z fraszek nieprzyzwoitych opowiadająca o starym mężczyźnie, który miał młodą żonę i cierpiał na ciągłe podniecenie erotyczne (stale podglądał ją w wannie). Pewnego dnia mądrzy lekarze go wyleczyli, na co jego żona ze smutkiem w głosie oznajmiła, że skoro on jest zdrowy, to teraz ona będzie chodzić wiecznie podniecona.

Fraszka opowiadająca o złym przeczytaniu napisu na murze.

Pewien gość napisał, co czynił ze swoją panną, a drugi to omyłkowo źle odczytał i posądził go o złe czyny (przeczytał: snadź bił, napisał: swadźbił <-- określenie stosunków między przedstawicielami różnych płci np: małżeństwo, spółka)

Fraszka została skomponowana wokół motywów i zwrotów z epigramatów Marcjalisa.

Utwór rozpoczyna się apostrofą do fraszek, które ogólnie są uważane za niosące wszelką mądrość. Mimo to, autor upomina fraszki by „nie mówiły plugawie”, ale szły za przykładem „Mikołajca” (który zapewne jest adresatem fraszki) i niosły ze sobą „odpuszczenie jajca” <ok>

45. Do Bartosza

Fraszka wzorowana na wierszach Katullusa i Marcjalisa.

Na początku autor chwali urodę tytułowego Bartosza, ale też dodaje, że mimo uroku zewnętrznego panienki nie są łaskawe dla mężczyzny. Okazuje się, że przyczyną jest fakt, że Bartosz jest śmierdzącym hultajem, przez co podmiotowi lirycznemu szkoda jego nieprzeciętnej urody i czystej (jedynie) brody.

Tytuł fraszki nawiązuje do motywów z „Anakreontyków”

Z fraszki wyłania się krótki opis Anakreonta, duszy towarzystwa, który został przedstawiony jako znany wszystkim stary zdrajca, który wszystkich miłuje i bardzo dużo pije, przez co każdy, kto przebywa w jego towarzystwie szybko ulega zepsuciu.

Dwuwiersz informujący o dużych umiejętnościach oratorskich Patrycego.

Fraszka zaczyna się od pytania retorycznego "Co bez przyjaciół za żywot"- początek sugeruje, że bez kompanów życie przypomina więzienie. Brak w nim nadziei, dominuje uczucie pustki. Tylko przyjaciele doradzą, pocieszą w strapieniu. Będą towarzyszyć w chwilach radości, i cieszyć się naszym szczęściem. Nie posiadając bliskich osób, człowiek skazuje się na towarzystwo obłudników, zakłamanych dworaków, którzy deklarują sympatię, a za plecami nie skąpią złych słów.

Adresaten fraszki jest doktor Jakub Montanus. Podmiot liryczny uświadamia doktora, że nie musi daleko szukać panien, z którymi ten spędza czas, ponieważ każda kobieta w której towarzystwie otacza się doktor, nazajutrz pachnie piżmem (które jest potrzebne do sporządzania lekarstw)

Tytuł odnosi się do Marcjalisa, który pisał, że nie gustuje ani w zbyt łatwych, ani w zbyt opornych kobietach. Fraszka opisuje gust, którym kieruje się podmiot liryczny przy wyborze/ocenie kobiet. Nie znajduje on rozkoszy ani w starej, ani w młodej pannie, jednej się wstydzi, drugiej żałuje, jeszcze inne kobiety są za stare. Najlepszą kandydatką na żonę jest kobieta dojrzała.

Fraszka opowiada o pasie, który Greta dostała od Tomka

53. Do Jędrzeja

Fraszka skierwana jest najprawdopodobniej do Andrzeja Patrycego Nideckiego, bliskiego przyjaciela poety

Podmiot liryczny jest przekonany, że może o wszystkim powiedzieć swojemu przyjacielowi, żali się, że cenił i wychwalał swoją kochankę ponad miarę (chwalił jej niegodne obyczaje, podziwiał nieidealną cerę), a teraz, doznawszy niewdzięcznej miłośći, czuje krzywdę i wzgardzenie.

54. Z Greckiego

Fraszka pisana w imieniu Safony (lirycznej poetki greckiej z ok. 600r pne)

Głównym przesłaniem fraszki jest myśl, że nienależy uważać Safony za umarłą, dopóki ktoś kontynuuje jej dzieło (doskonałe pod każdym względem dzięki pomocy bogiń)

(Safonie przypisywano wprowadzenie do poezji lirycznej zwrotek, z których jedna często pojawia się u Kochanowskiego. Poza tym Kochanowski przełożył jeden z wierszy poetki greckiej.)

55. Do Jósta

Fraszka pisana do przyjaciela, brata Ludwika Decjusza lub Jerzego Glacy.

Autor jest wdzięczny przyjacielowi za jego przyjaźń, wie, że dzięki temu ludzie go lepiej postrzegają, widzą w nim dobrego człowieka, dlatego Kochanowski śle fraszkę do Jósty, by go zapewnić o wieczności ich przyjaźni

Fraszka poświęcona Pawłowi Chmielowskiemu, archidiakonowi lubelskiemu, sekretarzowi Zygmunta Augusta, a także dyplomacie i podróżnikowi zmarłemu w 1562r.

Kochanowski zwraca się do żeglarzy z prośbą o umiejętność przytoczenia innym historii o Chmielowskim.

Fraszka do Stanisława Porębskiego, przyjaciela Kochanowskiego, który studiował prawo w Padwie, prawdopodobnie był także dworzaninem Zygmunta Augusta.

Kochanowski komplementuje zbiór sielanek Porębskiego pt. ”Skotopaski” i sugeruje, że mógłby się do nich przyznać sam Teokryt (twórca greckiej sielanki)

58. Z Greckiego

Jest to przekład z Antologii greckiej wiersza Getulikusa.

Fraszka opisuje mężne zachowanie ojca Alkona. Gdy jego syn znalazł się do połowy ciałem w paszczy smoka, dzielny ojciec strzelił z łuku wprost w gardło potwora (niedaleko ciała syna), tym samym ratując Alkona od śmierci. O sukcesie zdecydowały przede wszystkim celność strzału oraz odrobina szczęścia.

Fraszka adresowana prawdopodobnie do Marcina z Jędrzejowa, organisty królewskiego.

Podmiot liryczny mówi, że jako prosty człowiek ufa opowieściom Marcina (który jest filozofem) o dźwiekach wywołanych ruchem sfer i ciał niebieskich.

Autor fraszek oznajmia nieznajomemu, że ten nie ma co czekać aż zostanie opisany na kartach zbioru, bo historie tu opisane to jedynie czysty humor, a nie poważne anegdoty. Ale jeżeli nieznajomy wytrwa i będzie chciał żeby z niego zakpić, autor wnet poprosi go o imię i opisze we fraszkach.

Ponownie chodzi prawdopodobie o Andrzeja Patrycego Nideckiego. Przypuszcza się, że fraszka powstała ok. 1559r. po wyczekiwanym przez Kochanowskiego powrocie Nideckiego do Polski.

Fraszka rozpoczyna się pytaniem do Andrzeja o to, który z jego nieprzyjaciół trzymał go tyle czasu przy sobie, że Nidecki nie był przy podmiocie lirycznym kiedy ten tego potrzebował.

Kiedy Andrzej wreszcie zjawił się u przyjaciela, sam był w potrzebie (niespełniona, zagubiona milość?) i potrzebował pocieszenia, co pozwoliło podmiotowi lirycznemu zapomnieć o własnych frasunkach.

Możliwe, że adresatem jest Stanisław Fogelweder- sekretarz królewski i dobry przyjaciel poety lub Stanisław Porębski (dworzanin, również sekretarz królewski). Niewykluczone także, że chodzi o kogoś zupełnie innego.

Na początku fraszki dowiadujemy się, że podmiot liryczny już tak długo szuka Stanisława, że prawie ustał w swoich poszukiwaniach, gdyż nie dostaje od niego żadnego znaku życia.

Okazuje się także, że Stanisław zaprosił kiedyś podmiot liryczny na obiad, ale jednak do niego nie doszło z niewiadomych przyczyn i do tej pory przyjaciele się nie spotkali i jadają osobno.

Fraszka opowiada o tym, że gdyby lutnia potrafiła mówić, to zażyczyłaby sobie, by dawać ją wszystkim, aby na niej grali, oprócz Bekwarka.

Podmiot liryczny mówi, że jest miło, kiedy łąki pokryją się trawą i kwiatami, zdroje zalewają się wodami, jest dużo dobrego jedzenia (śmietana + uwędzona szynka), a to wszystko dzieje się wtedy, gdy Węda gra na dudach w lesie zapominając Hanki

Fraszka o Aleksandrze, królu macedońskim. Dowiadujemy się z niej, że słynny wojownik pozbawił Persów ich państwa, ułożył gramatykę łacińską (Aleksander de Villa Dei) oraz prowadził Polaków (tu: Aleksander Jagiellończyk, wielki książe litewski)

Podmiot liryczny zwraca się do Hanny z zarzutem, że ta mając na palcu diamentowy pierścionek ma serce niczym kamień, a gdy tylko oddaje pierścień jej serce się przemienia.

Fraszka epitafijna.

Z utworu dowiadujemy się, że Trzebuchowskiego pochowała kochająca żona (Teodora z Bohowitynowiczów) oraz ze pamięć po zmarłym mężu będzie w niej trwała póki dusza nie opuści ciała.

Fraszka pisana w imieniu żony zmarłego Trzebuchowskiego.

Na początku Teodora rozmyśla co by było, gdyby Bóg dał ludziom dar odkupywania duszy wzamian za inną duszę. Wdowa zapewnia, że oddałaby wszystko dla nieżywego już Mikołaja.

Dalej skarży się, że Śmierć nigdy nie poszłaby na takie ustępstwo, dlatego teraz ona, jako wdowa po zmarłym mężu musi trwać aż do swojej śmierci w ciężkim żalu, bo cała radość jej życia została pochowana wraz z Trzebuchowskim.

Fraszka jest przekładem monologu Atimetusa do zmarłej Homonoi („Epitafium Homonoi”)

We Fraszcie podmiot liryczny wylicza 10 wsi, poczym komentuje, że nie wie w której mieszka Doktor, bo mówiący był tylko w dziesiątej pod Lublinem.

Fraszka jest chyba trochę ironiczna, odnosi się do wydarzenia kiedy Jakub Montanus otrzymał wieś Dziesiąte wraz z archidiakonatem lubelskim, a po śmierci Pawła Chmielowskiego był tak zachłanny na beneficja duchowne, że otrzymał już „jedenasty nabytek”- prowizorię domu przy ul. Kanonicznej w Krakowie

Fraszka ma formę dialogu, jest wzorowana na utorze Antologii greckiej.

Z fraszki wyłania się obraz kobiety, która całe swoje życie podporządkowuje pijaństwu i jak sama mówi za życia nigdy nie była trzeźwa.

Na każde zdanie osoby z którą rozmawia odpowiada zupełnie nie na temat (odpowiedzi z jej strony dotyczą jedynie alkoholu)

Tytułowa Wenera to bogini rzymska, która jest odpowiednikiem greckiej Wenus, czyli bogini miłości. Cała fraszka to apostrofa do tego mitologicznego uosobienia miłości, jakim była Wenera.

Podmiot liryczny prosi boginię jako władczynię uczuć ludzkich, aby nie zsyłała na niego z powrotem nadziei związanej z obiektem jego dawnych uczuć, czyli ukochaną kobietą. Według podmiotu dużo lepszym życiem jest nieodczuwanie miłości, ponieważ fałszuje ona obraz świata i człowiek nie myśli racjonalnie.

Podmiot liryczny zwraca się do dziewki ze słowami, że kiedy nie wie gdzie [ona] się znajduje, strasznie za nią tęski. Podmiot dostrzega dzień tylko wtedy, kiedy ma przy sobie ukochaną, chociażby o północy.

Z fraszki wyłania się obraz świata w którym nie ma szczerej, czystej rozkoszy, ale do każdej została dolana odrobina „żółci”, dlatego jeżeli w życiu spotyka nas coś, co jest miłe i przyjmujemy to z radością, to również musimy liczyć się z tym, że musimy przyjmować rzeczy, które nie do końca są po naszel myśli. (stoicyzm)

Tytuł to prawdopodobie epigram okolicznościowy na wydrukowaną w 1563r opowieść prozą pt. „Historyja trojańska”. Fraszka mówi o miłości Parysa do pięknej Heleny (żony Menelaosa, króla Sparty, którą jako gość ofiarował gospodarzowi), dla której poświęcił swoich braci w obronnej bitwie Troi przed Grekami, co przyniosło mu wielkie nieszczęście, ale za to miłość „smakowała nie wiem jako komu”

Fraszka zaczyna się apostrofą do Śmierci. Podmiot liryczny dziwi się, że Śmierć zabiera nawet uczonych doktorów, a więc już żaden chory nie może być dobrej myśli, skoro nie uchronią przed nią nawet „zioła”. Ostatni wers to odwołanie do mitologicznej łodzi Charona, do której trzeba wsiąść, gdy „komu się na śmierć bierze” i popłynąć do królestwa podziemi.

76. Do Swych Rymów

Rymy można zinterpretować jako wersy, wiersze lub fraszki pisane przez Kochanowskiego. Personifikuje je i zwraca się do nich. Są jakby lustrem jego działania, życia i szaleństwa. Chce zagłuszyć swój brzydki czyn, za który musi się wstydzić. Prosi, aby nie pytać, dlaczego cierpi. Nie będzie odpowiadał na to pytanie, bo jest raną. Nie chce jej rozdrapywać. Spotkał go jakiś afront, ludzka niewdzięczność i ma nadzieję, iż wkrótce zostanie ona ukarana.

Poeta żali się na swoje wiersze, ‚rymy nieobaczne”. Najwyraźniej stały się one przyczyną jakiejś porażki, być może ktoś źle go zrozumiał albo musiał przed kimś bardzo się tłumaczyć z tego, co napisał. Woli o tym szybko zapomnieć, bo inaczej odnawiają się jego rany, bolesne wspomnienia. Konstatuje też, że stał się ofiarą ludzkiej niewdzięczności i ma nadzieję, że szybko wszystko się wyjaśni na jego korzyść.

Na początku podmiot liryczny zwraca się do Anny i mówi, że czekając na nią wieczorem zapomniał o troskach, dlatego postanowił napisać do niej ten wiersz, żeby poznała jego zmartwienia: no więęęęc podmiot liryczny żali się, że Anna się spóźniała, on szukał przyczyny, ale nie wiedział dlaczego, potem próbował czytać książkę, ale nie rozumiał słów, chciał zagrać, ale nie wiedział jak zacząć, a na koniec wziął do ręki pióro, napisał, że Anna nie dotrzymuje danego słowa i zasnął.

Podmiot liryczny uważa, że przyjaciele powinni wydawać taki sam osąd na każdy temat, a gdy jego przyjaciel ma odmienne zdanie, i nie potrafi zaakceptować zdania podmiotu, wtedy autor pisze, że „zgadza się” ze swoim przyjacielem, tylko po to, by ten się opamiętał.

Fraszka rozpoczyna się apostrofą do boginii miłości. Podmiot liryczny prosi Wenus, by ta wyrwała go z niepobożnej miłości, która go wplątała w niewolę, niszczy rozum i zdrowie.

By się odwdzięczyć podmiot obiecuje postawić złotą palmę w kościele.

Podmiot liryczny zwraca się w podzięce do Andrzeja za to, że ten go upił, bo tym samym przeminęły wszystkie troski spowodowane niewdzięcznością mówiącego.

Podmiot liryczny zdaje sobie sprawę z tego, że gdy wytrzeźwieje jego frasunki znów zaczną go nękać, jednak na razie cieszy się spokojem i dziwi się, że tak wiele zawdzięcza trunkom.

Autor mówi, że jeżeli ktoś każe mu napisać wiersz, to jedno obowiązekiem jest zrealizować tą prośbę, choćby utwór był byle jaki.

Utwór odnosi się do Stańczyka (Stanisława Gąski), błazna królewskiego, który z racji tego, że jest niemądry „częstował panią jądry” (???). Utwór kończy się ironicznym tekstem do pewnego Włocha z zapewnieniem, żeby się nie gniewał, bo jego też to czeka.

Fraszka adresowana do Mikołaja Radziwiłła.

Podmiot liryczny zwraca się do wojewody, żeby przyjrzał się niesłychanej ilości pszczół (metafora intelektualistów, artystów) krążących wokół jego domu, które są prawdopobobnie znakiem od Boga, że w jego domu panują wieczne potomstwo i dostatek.

Podmiot liryczny zwraca się do gościa, który krąży po borze w poszukiwaniu ptaka lub zająca z propozycją, żeby wstąpił na chwię na dwór Radziwiłła, bo tam zawsze znajdzie jakąś zwierzynę i doborowe towarzystwo intelektualistów.

Podmiot liryczny zwraca się do pszczół (intelektualistów, pisarzy, uczonych) z prośbą, aby mu szczerze powiedzieli (nic ich to nie kosztuje, że zdradzą mu tą tajemnicę) co ich przygało na dwór.

Pszczoły odpowiadają w tajemnicy, że na dworze Radziwiłła „czują miód jak w domu”

Podmiot liryczny zwraca się do Doktora, że możnaby go nazywac arcydoktorem, bo niedość, że zna lekastwa na choroby fizyczne, to potrafi też pomóc w czasie bólu psychicznego za pomocą wina, lutni i kobiet.

Autor fraszek wyznaje, że trudno mu będzie iść za radą Horacego i chować rękopis w skrzyni przez 9 lat, bo ile razy Kochanowski nie poprawiałby swoich utworów fraszka i tak zawsze będzie fraszką.

Dzieło pt. O nowych fraszkach (II 89) zostało napisane najprawdopodobniej w czasach, gdy poeta pracował w kancelarii królewskiej. Utwór ten pisał jako sekretarz Króla Jego Mości, czując się jednak przede wszystkim poetą. Być może tym wierszykiem chciał zwrócić uwagę swoim zwierzchnikom, że czas, który spędza na pracy w kancelarii królewskiej, na pisanie przywilejów królewskich, mógłby poświęcić swojej twórczości literackiej.

Wiersza tego nie zrozumiemy poprawnie, jeśli nie będziemy pamiętali o tym, że fraszką jest „wszystko cokolwiek czyniemy”.

Autor (...) nie pozostawił czytelnikom ni cienia wątpliwości. Mówił im wprost o jakie to dokumenty, przez kogo wystawione chodzi. Peryfraza była łatwa do odczytania. „Nowymi fraszkami” były dokumenty wypisywane w kancelarii króla polskiego. Pieczęcie umocowane na sznurach przy dokumentach określono bardzo dokładnie, wymieniając „orła”- godło monarchy i państwa. Przywileje królewskie zostają tu zrównane z jego błahymi wierszykami.

Podmiot liryczny zwraca się do podgórskiego źrzóbka, dlaczego ten na niego krzywo patrzy i ucieka. Czy myśli, że jest prostakiem? Podmiot oświadcza, że rozważa założenie ozdobnej muszki i przejechanie się w niej dookoła dworu.

Kochanowski nawiązuje w tej fraszce do Safony i do Katullusa.

Podmiot liryczny zwraca się do Anny, opisuje jej swoje uczucia jakich doznaje kiedy na nią patrzy, kiedy jej słucha, ogląda jej uśmiech. Czuje się wtedy jak człowiek pozbawiony zmysłów, nie porafi się wypowiedzieć, poci się, drży i blednie.

Fraszka nawiązuje do historii o Pelopie.

Podmiot liryczny opisuje, że na jednej z uczt ojciec podał swojego syna na obiad dla bogów, a gdy ten ożył posiadał widoczne znamię po ugryzieniu. Pindalus jednak uważa tą opowieść za kłamstwo i wymyśla własną wersję wydarzeń (schlebiającą bogom), co Kochanowski humorystycznie komentuje puentą z przysłowia „Jaki warzony, taki pieczony”

Pełna żalu Żona zwraca się do zmarłego męża i ze smutkiem stwierdza, że wolałaby umrzeć i być przy nim niż wieść ziemnskie życie w ciągłym płaczu, który pozostał po starcie ukochanego.

Miłość została przedstawiona jako ludzie bez rozumu, którzy tracą wszelkie wielkie dobra oraz jako ciągła zmienność nastrojów (gniew/przymierze).

Dalej podmiot liryczny przyznaje się, że już wiele razy został ugodzony strzałą Amora, ale jednak to na niego nie działa, więc bożek powinien się zająć „nieukami”, a nie nim.

Dalej uprzedza Amora, że jeżeli ten zatraci jego cień, to sam także przestanie być rozpoznawalny, ponieważ jest znany jedynie z prostych rymów autora.

Podmiot liryczny przytacza niejako historię Rzymu, która mówi, że dopóki Rzym był silnym miastem, to służyły mu wszystkie narody, ale kiedy tylko władcom powinęła się noga, wszyscy się przeciwko niemu sprzeciwili. Mimo to, dla Rzymu łaskawszy jednak był język, ponieważ on przetrwał dłużej niz mocarna potęga imperium rzymskiego.

Podmiot liryczny zwraca się z pretensją do doktora, który go zostawił sam na sam z gośćmi od których nie mógł w żaden sposób się uwolnić, dlatego porównuje swoją sytuację do przysłowiowego bobra, który był ścigany przez nieprzyjaciół, a wiedząc, że nie ma szansy na ucieczkę odgryzł sobie jądra i zostawił je ścigającym (one były celem), by mieć święty spokój.

Odwołanie do epigramatu Piotra Rojzjusza w którym tytułowy Chmura. oszukany przez kucharza. w pochmurny dzień zjadł zamiast kapłona wronę.

Podmiot liryczny wychwala Annę za jej dobrą wolę, czyste myśli i uczciwe biesiady, uważa, że powinna przeżyć ponad 300 lat, a mimo to Śmierć ją tak nagle porwała. Teraz, kiedy Anna umarła wszyscy ją opłakują, a podmiot liryczny nawołuje panny i młodzieńców do składania kwiatów na jej grobie.

100. Do Wojewody

Na początku fraszki podmiot liryczny zwraca się do wojewody, że to już nie są czasy, kiedy autor bawił uszy lutnią i pieśniami. Teraz świat jest pełen zła, chorób, piorunów i klęsk żywiołowych.

Podmiot liryczny przyznaje, że sam czuje się niepewnie w obecnej sytuacji, jednak jest zdania, że nienależy wyzbywać się wszelkiej nadzieji, ponieważ po złych chwilach zawsze przychodzą te dobre i wszystko można racjonalnie wyjaśnić.

Utwór ten jest nawiązaniem do wcześniejszej fraszki II, 30 „Ofiara”, która zapewne już wcześniej była znana Montanowi.

Podmiot liryczny porównuje tu wcześniej opisane oddanie zwierciadła do sytuacji w której znajduje się doktor- Jan oddaje mu wszystkie słoiki z lekarstwami ponieważ brakuje w nich piżma, pachnidła i nawet samego lekarstwa.

Fraszka epitafijna dla kasztelana połanieckiego.

Z utworu dowiadujemy się, że Stanisław był dobrze znany nie tylko ze swojego pochodzenia, ale także ze swej dzielności, jako że ostatnie lata swojego życia poświecił obronie Rzeczpospolotej, a całą swoją młodość służył królom i panom. Na koniec podmiot liryczny mówi, że kiedyś wszystko przeminie niczym dym, ale cnota Stanisława zostanie na długo zapamiętana.

Fraszka pisana w imieniu żony Stanisława, która tak jak on leży już w grobie, ale jest przekonana o tym, że prawdziwe uczucie, jakie ich zawsze łączyło nigdy nie umrze.

Na początku podmiot liryczny przytacza opowieść o Zariadresie, który ujrzał Odatę we śnie i tak się w niej zakochał, że musiał się z nią ożenić. Dalej podmiot liryczny przyznaje się, że sam był w podobnej sytuacji

Fraszka odnosi się zapewne do Franciszka Masłowskiego, podróżnika, uczonego i tłumacza.

Podmiot liryczny na początku zakłada, że ani Ulisses, ani Jazon nie zwiedzili tyle świata co Franciszek, który podróżował już po różnych narodach m. in. takich, gdzie są „wieczne lody”.

Dalej podmiot liryczny zwraca się do Franciszka z prośbą, by ten nie wierzył, że w krajach północnych są czarodziejki niczym Medea i Circe.

Tytuł nawiązuje do mostu, który zaczął budować Zygmunt August, a po jego śmierci dokończyła budowę Anna Jagielonka.

Fraszka rozpoczyna się apostrofą do wzburzonej Wisły, która na darmo wstrząsa swoimi brzegami, ponieważ od teraz każdy będzie mógł przez nią przechodzić „suchą nogą”, dlatego rzeka powinna skończyć swoje głupie zabawy.

Fraszka rozpoczyna się oznajmieniem, że od tej pory Polska i Litwa będą miały wspólny sejm, a kończy subtelną aluzją do konsekwentnego dążenia króla do unii, która napotykała różne przeszkody.

Fraszka opowiadająca o tym, że od teraz przewoźnik po Wiśle nie będzie musiał już zwoływać ludzi przed zmrokiem, kiedy robi się niebezpiecznie, aby ich przewieźć na drugą stronę rzeki, ponieważ teraz każdy o dowolnej porze może przejść na drugi brzeg Mostem Warszewskim, dodatkowo nie zostanie od niego pobrana żadna opłata.

13



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
11 Jan Kochanowski, Fraszki, Księgi pierwsze, oprac Marlena Dudzic
11. J. Kochanowski - Fraszki Ks. Trzecie, oprac. Beata Chęcka, Jan Kochanowski "Fraszki" -
Jan Kochanowski Fraszki wybór
Jan Kochanowski Fraszki
Jan Kochanowski Fraszki 2
Jan Kochanowski fraszki 2
12 Jan Kochanowski, Pieśni, XVII – XXV, oprac Daria Kozłowska
Jan Kochanowski Fraszki
16 Jan Kochanowski, Treny (VIII XIII), oprac Bogusława Chilińska
Jan Kochanowski Fraszki
Jan Kochanowski Fraszki compressed
Jan Kochanowski Fraszki
Jan Kochanowski Fraszki opracowanie
Kochanowski fraszki ksiegi trzecie
Kochanowski piesni ksiegi wtore
Jan Kochanowski Fraszki 2
Jan Kochanowski Fraszki
Jan Kochanowski FRASZKI
Ogarniamy lektury na antycje!, 42. Księga Jeremiasza (1-10), oprac. Marysia Biernacka

więcej podobnych podstron