Drodzy Bracia i Siostry!
Witam Was wszystkich z tego miejsca.
Także ja rozpocznę od pozdrowień, które przywożę od Zboru, którego jestem członkiem w
Chełmie, jak również i od Zborów, którym usługiwałem, to Polska taka sama, jak Brata Staszka
Ozimka, czyli lubelskie, podkarpackie, tamte tereny głównie, i Ci Braterstwo prosili także, aby
ich pozdrowienia przesyłać w dalszych moich kontaktach z ludem Bożym.
Temat naszego wykładu, który jest ostatnim w dniu dzisiejszym, to:
Jeść czy nie jeść
Jak się można domyśleć, nie będziemy
mówili o jedzeniu ziemniaków i kotletów, tyl-
ko o jedzeniu lub nie jedzeniu pokarmu ducho-
wego. Wyjdziemy od historii opisanej w Sta-
rym Testamencie, 2 Król 4:42-44.
"Potem przyszedł pewien człowiek z Baal-
salisza, i przyniósł dla męża Bożego chleby z
pierwszego ziarna, 20 chlebów jęczmiennych,
i wór świeżego ziarna. A on rzekł: daj go tym
ludziom, niech jedzą. A jego sługa rzekł: Co,
mam to dać dla setki ludzi? A on na to: daj lu-
dowi, niech jedzą, gdyż tak mówi Pan, to jest,
żeby jeść i żeby zostawić. A gdy im to dał, jedli
i zostawili według słowa Pańskiego." Czytam
ten werset w poprawnym tłumaczeniu, koń-
cówka – za chwilę do niej, do tego powrócę –
nie jest dokładnie tłumaczona przez polskie
przekłady.
Antytyp tej historii wiąże się z artykułem
Brata Johnsona, w angielskiej Teraźniejszej
Prawdzie ukazał się w sierpniu w roku 1919,
znamy go także w języku polskim "Wezwania,
Przesiewania, Broń Ku Zabijaniu". Brat John-
son taki artykuł napisał i rozpropagował go
wśród ludu Bożego. Właśnie on jest tym czło-
wiekiem z Baalsalisza, który przyszedł do Eli-
zeusza, do zwolenników Towarzystwa w funk-
cji rzecznika Pana do opinii publicznej.
I przyniósł tam 20 chlebów jęczmiennych, wór
świeżego ziarna, ogólnie mówiąc, prawdy po-
wyższego artykułu.
Elizeusz, czyli wodzowie Towarzystwa,
polecił, aby ten pokarm został dany był lu-
dziom, niech jedzą. Skierował te słowa Elize-
usz do sługi swego, do Rutherforda, który był
dyrektorem, wówczas zatem on był tym, który
mógł to wykonać, ale sługa Elizeusza, Ruther-
ford, gardził prawdami podanymi w tym, arty-
kule, tak samo jak wszystkimi innymi, jakie
Brat Johnson zaczął podawać, stąd: Co? "Mam
to dać dla setki ludzi?" I usiłował nie dopu-
ścić, aby zwolennicy Towarzystwa karmili się
artykułem Brata Johnsona "Wezwania, Prze-
siewania, Broń Ku Zabijaniu".
Elizeusz więc powtórzył polecenie, by
Bracia badali nauki, jakie podają Słudzy Pana,
nawet ci słudzy, którzy nie byli wówczas
związani z Towarzystwem. ″Daj to tym lu-
dziom, niech jedzą″ – ponowienie polecenia
dla sługi. Co więcej, za drugim razem Elizeusz
dodał: gdyż ″Tak mówi Pan″ – odwołał się do
wersetów, które zalecają ludowi Bożemu do-
świadczanie duchów, czy pochodzą od Boga.
Dla nas najważniejsza jest druga połowa
wersetu 43. Jej różne tłumaczenia to:
Biblia Gdańska: "Daj ludowi, aby jedli,".
Początek jest poprawny w każdym – "Daj lu-
dowi aby jedli, albowiem tak mówi Pan," i te-
raz ta druga część: "będą jedli i zbędzie".
Biblia Warszawska tą końcówkę mówi:
"najedzą się i jeszcze pozostanie".
Biblia Tysiąclecia tą końcówkę tłumaczy:
"nasycą się i pozostawią resztki".
Dosłownie ta końcówka wersetu 43, jak
podaje Brat Johnson, brzmi: "to jest żeby jeść i
żeby zostawić".
Tłumacze nie wiedzieli jak sobie poradzić
z tymi dwoma czasownikami, no bo jak to:
jeść czy nie jeść? To mówili: "zjedzą i zosta-
nie", i "się najedzą i jeszcze zostanie". Nie o to
chodziło. To jest, żeby jeść i żeby zostawić.
W antytypie słowa te wyrażają zasadę
przyjmowania przez lud Boży Prawd podawa-
nych przez Sług. Zasada jest taka, jak wynika
z tego, zaraz będziemy o tym mówili, że przyj-
mujemy jako lud Boży tylko to, co uważamy,
uznajemy za Prawdę. Nie przyjmujemy tego,
co uważamy za nieprawdę. Tak samo, jak ro-
1
bili Bracia w Berei, na każdy dzień badając pi-
sma, czy się tak rzeczy mają.
Werset 44-ty mówi o wykonaniu dwa razy
powtórzonego polecenia Elizeusza, "a gdy im
to dał, jedli i zostawili według słowa Pańskie-
go" – Słowa Jehowy. Oto dokładne, dokładna
interpretacja tego wersetu przez Brata Johnso-
na, Epifaniczny tom 3-ci, strona 313, ten tom
jeszcze w tym roku powinien trafić do Brater-
stwa.
Tę część artykułu [chodzi o artykuł – przy-
pominam – "Wezwania, Przesiewania, Broń
Ku Zabijaniu"]. Tę część artykułu, która się
nie podobała członkom Towarzystwa – tutaj
może małe wyjaśnienie. Ci, którzy znają ten
artykuł wiedzą, że on mówi o 6-ciu przesiewa-
niach, które się przetoczyły przez Paruzję, a
szóste było na początku w Epifanii i płynęło
od Towarzystwa. Oni byli głównymi autorami.
Wobec tego Bracia z Towarzystwa zaakcepto-
wali pięć przesiewań z Paruzji, bo one im pa-
sowały według ich punktu widzenia, ale jeśli
chodzi o szóste przesiewanie, które przypisy-
wało Towarzystwu główną rolę, no to wiado-
mo, że im się te Prawdy nie podobały.
I jak Brat Johnson mówi, tę część artykułu do-
tyczącą 6-go przesiewania zostawili niezje-
dzoną według Sowa Pańskiego, które nakazuje
odrzucenie kwestii uznawanych przez kogoś
za błędną, bez względu na to czy rzeczywiście
jest ona błędna czy nie. Nie powinniśmy rozu-
mieć, że wyrażenie "według Słowa Pańskiego"
oznacza, iż interpretacja ta, czyli ta Brata
Johnsona z tego artykułu, nie była według Sło-
wa Pana, ponieważ jest ona prawdziwą inter-
pretacja szóstego przesiewania i broni ku zabi-
janiu. Powinniśmy rozumieć, iż oznacza ono,
że zgodnym ze Słowem Pana jest nie przyj-
mowanie tego, co komuś wydaje się niepraw-
dą.
Czy dobrze rozumiemy, co tutaj Brat John-
son pisze? Członek Gwiezdny? Powtórzę.
Tę część artykułu zostawili niezjedzoną
według Słowa Pańskiego, które nakazuje od-
rzucenie kwestii uznawanych przez kogoś za
błędną, bez względu na to czy rzeczywiście
jest ona błędna, czy nie. I końcówka: Powin-
niśmy rozumieć, iż oznacza ono, że zgodnym
ze Słowem Pana jest nie przyjmowanie tego,
co komuś wydaje się nieprawdą.
Brat Johnson zaleca zasadę, jako pocho-
dzącą od Boga, by nie przyjmować Jego wła-
snych nauk, jeśli komuś wydają się one nie-
prawdziwe.
Zatem jeżeli komuś wydaje się nieprawdą
nauka, która w ostatnich latach, szczególnie w
Stanach Zjednoczonych wzbudziła wiele wąt-
pliwości, że Młodociani Godni pojawili się po
roku 78-mym, oczywiście 1878-mym, czy do-
piero po 1881-szym, nie powinien przyjmo-
wać tej nauki, jeżeli uważa ją za nieprawdę.
Tego Pan od niego oczekuje. Jeśli ktoś ma
wątpliwości, że odwołam się do najnowszej,
najnowszego problemu, który może wystąpić
wśród naszej społeczności, że Poświęcony
Obóz Epifanii musi umrzeć w całości przed
Nowym Przymierzem, czyli że nikt z tej klasy
nie wejdzie za życia do Królestwa, niech tego
nie je. Pan tego od niego oczekuje, niech w to
nie wierzy, niech tego nie przyjmuje. Ma zo-
stawić tę część niezjedzoną.
Dlaczego Pan tak nam radzi? Bo aby do-
brze się rozwijać jako chrześcijanie, musimy
postępować zgodnie ze Słowem Bożym oraz
naszym sumieniem. Bo wszystko, co robimy
bez przekonania, bez wiary co do słuszności
danej rzeczy, jest grzechem. Wszystko, co ro-
bimy bez przekonania, bez wiary, co do słusz-
ności danej rzeczy jest grzechem. Wynika to z
linii prostej ze słów Pawła – Rzym. 14:23:
"Ten, kto ma wątpliwości, gdy je, jest potępio-
ny, bo nie postępuje zgodnie z przekonaniem
lub wiarą to jest "pisteizm" to słowo można
tłumaczyć jako "wiara" lub jako "przekona-
nie". Wszystko zaś, co nie wypływa z przeko-
nania, albo wiary – można to tłumaczyć tak i
tak – jest grzechem. To słowa Pawła. Ten, kto
ma wątpliwości, gdy je, jest potępiony, bo nie
postępuje zgodnie z przekonaniem. Wszystko
zaś co nie wypływa z przekonania, z wiary,
jest grzechem.
No ale ktoś powie, jak to się ma do posłu-
szeństwa? Przecież powinniśmy przyjmować
to, co jest nam podawane przez narzędzie Pań-
skie do przyjęcia, do uznania. Odwołam się
zatem do artykułu na temat Posłuszeństwa,
2
mamy go także w naszej polskiej Teraźniejszej
Prawdzie, chociażby numer 322 i tam znajdu-
jemy następujący opis Boskich oczekiwań od
nas pod tym względem. "Bóg oczekuje od po-
słuszeństwa Sobie, przede wszystkim pod ką-
tem zasad przedstawionych w Jego Słowie, za-
wartych w Jego doktrynach, przykazaniach,
obietnicach, napomnieniach, proroctwach, hi-
storiach i typach – to po pierwsze. Słowo Boże
– nasz pierwszy przewodnik. Po drugie albo
drugorzędnie oczekuje od nas posłuszeństwa
pod kątem Swego Ducha rozumianego jako
wola, która pragnie czynić Boską Wolę, jako
duchowe zdolności wszczepione do naszych
organów mózgu [wtedy, kiedy było jeszcze
spłodzenie z Ducha] jako wyższe uczucia oraz
łaski szczególnie wyższe pierwszorzędne i
trzeciorzędne." Właśnie to odpowiada nasze-
mu sumieniu. Bóg nas prowadzi poprzez Swo-
je Słowo, Ducha i Opatrzność. Tym duchem
jest sumienie, które w zależności od każdego z
nas może być inne, w zależności ile Ducha
Pańskiego posiada, mniej lub więcej. Ile by nie
posiadał, musi być mu posłuszny, bo to jest
jego cały Duch Boży, jaki ma. Nikt z nas nie
ma więcej, niż ma, czyli ten Duch Pański, któ-
rego mamy, to jest wszystko, co mamy. I po-
winniśmy być posłuszni, bo to jest dla nas na-
sze sumienie w odróżnianiu dobra od złego.
"Wreszcie [wracamy do cytatu] oczekuje
od nas posłuszeństwa pod kątem Swej Opatrz-
ności, w jej zarysach zachęcających i ograni-
czających, przyjemnych i nieprzyjemnych,
przeszłych i teraźniejszych." Krótko mówiąc,
jeśli chodzi o tą Opatrzność, bez względu na
to, jaka jest Boska Opatrzność w naszym ży-
ciu, nie wolno nam występować wbrew Słowu
oraz nie wolno nam występować wbrew su-
mieniu, Jego Duchowi w nas na naszym, na
danym etapie naszego rozwoju. Bo jak Pan do-
zwala na różne nasze doświadczenia, to my
nie możemy się w nich zachowywać niezgod-
nie ze Słowem i niezgodnie z duchem, jakiego
do tej pory udało nam się rozwinąć w naszym
poświęceniu.
Zasada "posłuszeństwo lepsze jest niż ofia-
ra" odnosi się – chyba to dla nas jest oczywiste
– tylko do posłuszeństwa Bogu, któremu lepiej
być posłusznym, niż ofiarować wbrew takie-
mu posłuszeństwu. Rzeczywiście, Bogu po-
winniśmy być najpierw posłuszni, a potem
ofiarować, niż ofiarować wbrew posłuszeń-
stwu Bogu. Pamiętamy pytanie Jana i Piotra
do Kapłanów, którzy zabraniali im uczenia o
Jezusie. Dz. Ap. 4 rozdział, nie będę czytał, bo
każdy wie, jak oni powiedzieli, żeby nie głosili
tego Jezusa. Wtedy pytanie padło: "Czy słusz-
na to rzecz przed Bogiem raczej was słuchać
aniżeli Boga, sami osądźcie". Gdy pomimo
tego zakazu ponownie głosili i ponownie zo-
stali aresztowani, Jan z Piotrem, i usłyszeli po
raz wtóry zarzut kapłanów: "Nakazaliśmy
wam surowo, abyście w tym imieniu nie uczy-
li", odpowiedzieli oni jedynie: "Trzeba bar-
dziej słuchać Boga niż ludzi". Znamy to z No-
wego Testamentu.
Posłuszeństwo innym ludziom zawsze jest
ograniczone
Cytat z tego samego artykułu o "Posłu-
szeństwie". "We wszystkich przypadkach,
gdzie należne jest posłuszeństwo, powinno
być okazywane chętnym sercem. Jeśli jednak
przełożeni w państwie, rodzinie lub społeczeń-
stwie polecają nam czynić to, czego Bóg za-
brania, albo nie czynić tego, co Bóg nakazuje,
nie powinniśmy być im posłuszni."
Ale ktoś powie, ale przeczytałeś tylko o
przełożonych w państwie, rodzinie lub społe-
czeństwie, naszych relacjach społecznych.
Znowu, jak każą nam robić coś, czego Bóg za-
brania, albo zabraniają coś, co Bóg nakazuje,
mamy być im nieposłuszni.
Ktoś powie: a co z posłuszeństwem przy-
wódcom religijnym? Czy fakt, że ktoś jest Słu-
gą Boga i to postawionym przez Pana ponad
nami, wyższym Sługą, zobowiązuje nas do po-
słuszeństwa takiemu słudze w tym, co on gło-
si, albo co on robi? Cytat z tego samego arty-
kułu o posłuszeństwie: "Jeśli chodzi o przy-
wódców religijnych, którzy żądają posłuszeń-
stwa, żaden z nich nie ma pozwolenia albo
aprobaty, albo usankcjonowania – angielskie
słowo "sanction", które kojarzy się z polskim
"sankcją" albo "pozwoleniem", "aprobatą".
Nie powinni go oni – przywódcy religijni – nie
powinni go oni żądać a lud Boży nie powinien
3
im podlegać. Powinien raczej odmawiać im
posłuszeństwa. I cytat Brata Johnsona, nie
mój, z Mat. 23:8: "Ale wy nie pozwalajcie się
nazywać Rabbi – nauczycielami, bo tylko je-
den jest nauczyciel Wasz, Chrystus, a wy
wszyscy jesteście Braćmi." Równy poziom.
Chociaż starsi Bracia, młodsi Bracia, ale rów-
ny poziom. Nie poziom nauczyciela i ucznia –
ja mówię, a wy macie tylko słuchać i przyjmo-
wać.
Jak widzimy z tych cytatów, w każdej na-
szej społecznej relacji powinno być okazywa-
ne ograniczone posłuszeństwo innym lu-
dziom; dziecko wobec rodzica, uczeń wobec
nauczyciela, pracownik wobec pracodawcy
itd.
Ale w sferze religijnej nie ma żadnego po-
słuszeństwa, nawet ograniczonego innemu
człowiekowi, innemu słudze. Dlaczego? Bo
każdy z poświęconych winien jest posłuszeń-
stwo tylko jednej istocie – Bogu, no i nasze-
mu Panu, bo oni są "jednym". A Bóg nikogo
innego nie stawia na równi z sobą.
Nie możemy być posłuszni kilku głowom.
Ścinamy naszą głowę, rezygnujemy z naszej
woli i z woli każdego innego człowieka. Przyj-
mujemy jedną głowę po poświęceniu i tej jed-
nej Głowie mamy być posłuszni. Nie mamy
innych głów, którym przy okazji mamy być
posłuszni. Spowodowane jest to także tym, że
każdy z nas musi budować własną strukturę
wiary i charakteru.
Wszyscy słudzy Boga od Diakona i Star-
szego w Zborze, przez Ewangelistów, Piel-
grzymów, Przedstawicieli w poszczególnych
krajach aż do Sługi na czasie mają tylko słu-
żyć ludowi Bożemu Prawdą. Służyć i jeszcze
raz służyć. Nie są oni przedstawicielami Pana
wobec żadnej jednostki i ani wobec żadnego
Zboru. Mają służyć Prawdą na czasie. A każ-
dy z ludu Bożego ma z tej Prawdy korzystać w
takim zakresie, w jakim uważa to za słuszne.
"Jeść lub nie jeść" – według Słowa Pańskiego
– wracam do początku wykładu.
Ci wszyscy słudzy mają dawać świadec-
two Prawdzie wszędzie tam, gdzie zostaną za-
proszeni. Do wszelkich Zborów, czyli dowol-
ny Zbór gdyby jakiś poprosił:
– Chcielibyśmy posłuchać waszej wykład-
ni, zrozumienia. Przyjedźcie i nam powiedz-
cie.
– Dobrze, ktoś pojedzie i wam opowie.
Do wszystkich Zborów ludu Pana, do ra-
dia, gdyby chcieli z nami wywiady prowadzić
i o to nas pytać, do telewizji, stowarzyszeń,
klubów, osób prywatnych, gdziekolwiek, bo to
jest Ruch Pański, który on prowadzi, żeby da-
wał świadectwo Prawdzie, gdzie są uszy ku
słuchaniu, bo oni są sługami Pana, żeby nieść
Słowo Prawdy tam, gdzie tej Prawdy chcą słu-
chać.
Ale ktoś powie: ale czy Pan nie ma takich
sług, którzy poza służbą otrzymali od Niego
także pewne funkcje rządzące? Posłuchajmy
Brata Johnsona z 8-go tomu, który mamy po
polsku. Strona 324: "wyłącznie Pan Jezus jest
Panem Kościoła, Głową Ciała, Kościoła po-
wszechnego, tak jak wyłącznie On jest też
Głową kościołów lokalnych [czyli Zborów]. Z
wyjątkiem Apostołów i Onego Sługi, użytych
przez Niego jako szczególnych Jego przedsta-
wicieli w funkcji rządzenia, innych przedsta-
wicieli używa On do celów służenia, a nie
rządzenia – zarówno w Kościele powszech-
nym, jak i w kościołach lokalnych."
Z wyjątkiem Apostołów i Onego Sługi,
trzynaście osób (co można o nich wszystkich
powiedzieć? – że nie żyją) użytych przez Nie-
go jako Jego szczególnych przedstawicieli w
funkcji rządzenia – i to też w niepełnych
funkcji rządzenia, tylko funkcji rządzenia
przez podanie zasad organizacji ludu Bożego,
które oni podali i według tych zasad lud Boży
powinien być zorganizowany. Między innymi,
że ma być, że ma nie słuchać – w sensie tego,
w co wierzy, co jest mu podawane – ślepo. In-
nych przedstawicieli używa on do celów słu-
żenia, a nie rządzenia, i to w Kościele po-
wszechnym – słudzy powszechni, czy też w
kościołach lokalnych.
Teraz odwołam się do nieco dłuższego cy-
tatu, przerywanego może pewnymi komenta-
rzami, z artykułu "Dwa domy zbudowane i
próbowane". Jest po polsku, Teraźniejsza
Prawda polska nr 234 i co tam znajdujemy?
4
"Przede wszystkim Chrystus staje się dla
nas mądrością od Boga. Wierni biorą go za
swego nauczyciela, Chrystusa. On podaje im
oczywiście tylko Prawdę. Natomiast szatan
podaje im mieszankę prawdy i błędu. [I pada
logiczne pytanie autora:] Skąd mają wiedzieć,
jakie rzeczy trafiają do nich od Chrystusa, a ja-
kie od szatana? Pan daje im pewne kryteria,
pewniki, przy pomocy których wierni mogą
rozpoznać Prawdę i błąd na każdy religijny te-
mat. Istotą tych pewników, kryteriów jest har-
monia myśli. Harmonia ta musi istnieć pod
siedmioma względami. Jeśli istnieje, wierny
naśladowca Pana może być pewny, że posiada
Prawdę na w ten sposób zharmonizowany te-
mat. Aby nauka była prawdziwą, musi być
zgodna [i teraz jak się Braterstwo domyślacie
– siedem pewników jest wymienionych, Brat
Staszek je wymieniał, ja je pominę]. Wierni
budują na Chrystusie w mądrości, jako skale
przez poddawanie każdej myśli, jaka jest
przedstawiana im do przyjęcia sprawdzianowi
tych 7-miu pewników i przez przyjmowanie
jej tylko wtedy, gdy przejdzie, albo wytrzyma
ono tę próbę. Tak budują element wiary swej
struktury we właściwy sposób, z właściwych
materiałów. W ten sposób i tylko w ten sposób
budują w mądrości na Chrystusie jako skale."
[A potem Brat przechodzi do tych, którzy
tak nie robią.] "Ale utracjusze koron nie wy-
pełniają Jego słów odnośnie przyjęcia Go jako
ich nauczyciela. Nie przywiązują wagi do
tego, by każdą myśl podawaną im do przyjęcia
analizować, badać przy pomocy siedmiu pew-
ników, jako sprawdzianu Prawdy i błędu. W
rezultacie wchłoną mniej lub więcej błędu.
Niektórzy z nich popadają w krańcowość
przyjmowania obojętnym i ślepym umysłem
wszystkiego tego, co prawdziwy lub fałszywy
przewód [zauważmy: prawdziwy lub fałszywy,
nieważne jaki, każdy przewód jest, tak samo
ma być traktowany] co prawdziwy lub fałszy-
wy przewód Pana im podaje. W katolickich
częściach dużego i małego Babilonu wymaga
się nawet od nich, by zamykali oczy, otwierali
usta i połykali wszystko, co jest im podawane.
Na tej podstawie [i teraz zauważmy, bo ja cza-
sami spotykam się z tą myślą, jak Bracia mi
mówią, że tak powinniśmy podchodzić do
Prawd nam ogłaszanych. Brat Johnson tu po-
daje jako najgorszy przykład z katolickich czę-
ści dużego i małego Babilonu, czyli zamknię-
cie oczu, otworzenie ust, łykanie wszystkiego.]
Na tej podstawie, że to nie do nich, lecz do
Boga należy zachowanie przewodu w czysto-
ści, natomiast ich zadaniem jest picie wszyst-
kiego, co przechodzi przez przewód."
Ten cytat wyraźnie nam pokazuje, kto od-
powiada za to, w co my wierzymy i co my
praktykujemy. Nie nauczyciel, lecz my osobi-
ście, każdy z nas. Wydaje mi się, że bardzo
często za dużo oddajemy w ręce drugiego
człowieka, licząc, że on nas zaprowadzi nas
do zbawienia, a my mamy być mu posłuszni.
Tak jest w kościołach nominalnych. Tam
ksiądz podobno wszystko potrafi załatwić.
Nie można uznawać niczego, na czyjąś
odpowiedzialność. I żaden prawdziwy Sługa
Boga tego nie oczekuje. Tak czasami dociera-
ją do mnie takie sygnały wprost, że "jeśli my
czegoś nie rozumiemy, jeśli nawet nie rozu-
miecie moich nauk, albo coś się wam nie zga-
dza, to przyjmijcie to, a za ewentualne błędy
odpowiadam ja, a nie wy." A takie podejście
jest przytoczone przez Brata Johnsona jako
najgorsze w najgorszych częściach dużego
Babilonu. To jest po prostu zwykłe sekciar-
stwo. Obce prawdzie paruzyjno-epifanicznej,
chociaż opisane w naszej literaturze. Takie po-
dejście jest opisane w naszej literaturze.
Gdzie? Zobaczmy.
Jest to w kilku miejscach. Ja wybrałem 2-
gi tom epifaniczny, mamy go też po polsku,
strona 111. "Doktryna Boskiego Prawa ducho-
wieństwa posłużyła szatanowi za podstawę do
nauczania, szczególnie przez kler, następują-
cych myśli [i czasami takie same myśli słyszę
od niektórych Braci]: Bóg przemawia do ludzi
przez duchowieństwo [no, my byśmy powie-
dzieli przez Sługę na czasie, albo przez innych
Braci]; przedstawiciele tego duchowieństwa są
więc jego rzecznikami przedstawiającymi
prawdę; sankcjonuje On ich nauki; [to był
punkt 3-ci i] (4) ludzie powinni więc czystym,
niewątpiącym umysłem wierzyć i praktyko-
wać nauki kleru." To nie jest pochwała takie-
5
go podejścia, to jest mocna krytyka Brata
Johnsona. Jest to coś, co zostało skrytykowa-
ne jako występujące w nominalnym chrześci-
jaństwie. Nie wprowadzajmy w Prawdzie pa-
ruzyjno-epifanicznej czegoś, co Pan przez
Członków Gwiezdnych potępił w systemach
nominalnych.
Wracamy do cytatu z artykułu o "Dwóch
domach zbudowanych i próbowanych". "Pomi-
mo przeciwnych temu nauk i ostrzeżeń, nie-
którzy traktowali w ten sposób nawet prawdzi-
wy ludzki przewód, Onego Sługę. Ostrzeżenia,
żeby nie przyjmować niczego bez upewnienia
się co do prawdziwości. Zamiast słuchać Jego
instrukcji, by budowali osobistą strukturę wia-
ry, której integralne istnienie nie musi być za-
leżne od jakiejkolwiek ludzkiej istoty, niektó-
rzy uczynili sobie z niego kulę [podporę]. Gdy
on zmarł, a oni nie posiadali niezależnej struk-
tury wiary, która mogłaby wytrzymać próbę
dzięki swej własnej, tkwiącej w niej sile [bo
nie rozwinęli się], musieli znaleźć kolejną kulę
[kolejną podporę], którą szatan podał im w po-
staci Towarzystwa jako przewodu, za którym
ślepo podążają w jego licznych błędach, dok-
trynie i praktyce, przeciwnych naukom, które
[zauważmy słowo] połknęli od Onego Sługi."
Połknęli od Onego Sługi – co z tego, że to
była Prawda? Jak łykniemy coś, czego nie
strawimy, spróbujmy to zrobić na dowolnym
fizycznym pokarmie. Łyknijmy cos bez pogry-
zienia, zobaczymy czy to wyjdzie nam na do-
bre.
Właśnie to łykanie bez sprawdzania, bez
upewnienia się, bez uczynienia naszą własną,
naszym własnym pokarmem, było powodem
szybkiego odejścia Rutherforda od Prawd Pa-
ruzji. On łykał i powtarzał. A że miał wrodzo-
ny talent, to pięknie powtarzał i zyskał uznanie
Braci. Ale on nigdy nie uczynił tej Prawdy Pa-
ruzyjnej swoją własną strukturą wiary i cha-
rakteru. Zatem nie było dla niego problemu
żeby od niej odejść.
Wracamy do cytatu.
"Z punktu widzenia mądrości, oczywiście
budują oni na Chrystusie jako piasku, to jest
budują taką strukturę wiary, która w czasie
próby jest porzucana przez Chrystusa, tak jak
piasek w czasie powodzi porzuca postawiony
na nim budynek."
No i teraz Brat Johnson opisuje to, co my
znamy, ale trzeba to przypomnieć. Tą siostrę,
która chciała wejść do Królestwa trzymając się
Brata Russella.
"Na początku naszej służby jako Pielgrzy-
ma pewna siostra powiedziała nam: Bracie, je-
stem pewna, że osiągnę Królestwo. Na pyta-
nie: skąd była tego pewna, odpowiedziała:
Brat Russell, jako On Sługa dostanie się do
Królestwa [słuszna dedukcja], a ja będę trzy-
mać się pół jego fraka i w ten sposób osiągnę
Królestwo. Zapytana: co przez to rozumie? –
odpowiedziała: Brat Russell jest Onym Sługą
[i teraz zauważmy jej argumentację], więc ja
będę wierzyła we wszystko, co On naucza i
robiła wszystko, co On każe i to doprowadzi
mnie do Królestwa. [Komentarz Brata John-
sona do tego:] Zamiast poddawać jego nauki,
do czego on często nawoływał, opisanemu po-
wyżej sprawdzianowi i przyjmować i prakty-
kować je dopiero wtedy, gdy w wyniku tego
sprawdzianu okazywały się one słuszne, ona
ślepo uchwyciła się, albo przywiązała się do
niego praktykując czczenie aniołów, zamiast
uchwycić albo przywiązać się Pana i w ten
sposób nie zbudowała niezależnej struktury
wiary, która mogłaby wytrzymać każdą próbę
niezależnie od narzędzia, przez które poznała
ona Prawdę. Takie postępowanie [ciąg dalszy
cytatu] zawsze prowadziło do utraty korony."
Jak ktoś tak z nas robi, ma gwarancje prze-
granej. Tak jak mówi o niej, utrata korony. A
co zrobią później, czy się oczyszczą czy nie, to
dopiero pokaże ciąg dalszy ich doświadczeń.
"Takie postępowanie zawsze prowadziło
do utraty korony, jak dowodzi tego wybór
przez Giedeona jego 300 wojowników."
Temat Giedeona, 300 wojowników, kiedyś
dawnymi laty często był u nas powtarzany,
ostatnio jest mniej popularny, na to konto czę-
sto ogólnikowo Bracia się do nas zwracają z
wykładem na temat "Posłuszeństwo lepsze od
ofiary", ogólnikowego, bez szczegółów, które
ja na przykład podałem z fragmentów tego sa-
mego artykułu, ponieważ w ogólnikowym
przedstawieniu tematu można go skierować to
6
"Posłuszeństwo lepsze niż od ofiary" w do-
wolnym kierunku. Zasada jest słuszna, no ale
trzeba podać szczegóły, jak ono wygląda,
gdzie jest ograniczone a gdzie nie ma go wca-
le, np. wobec przywódców religijnych.
Pamiętam gdy byłem małym chłopcem
jeszcze, jak Brat Jolly na konwencji podawał
kiedyś przykład, że ogólnikami posługuje się
szatan, kiedyś i podawał jako przykład, że pe-
wien Brat przyszedł do niego i chciał donieść
na innego Brata mówiąc, że on ma trzy żony.
I on go zapytał: a jak one mają na imię? I za-
tkało go, bo nie przygotował się dobrze, nie
przygotował sobie jakichś fikcyjnych imion
tych żon. Myślał tylko, że rzuci na brata
oszczerstwo o cudzołóstwo, ale już nie był w
stanie powiedzieć jak te żony trzy pewnego
Brata mają na imię.
Wracamy do cytatu: "10 000 przedstawia
poświęconych. [Pamiętamy 32 000, 22 000,
10 000 i 300 tylko zostało jak spadało.] Zostali
oni poddani próbie co do sposobu picia wody.
Ci, którzy pili ja na kolanach, w której to po-
zycji nie spoglądali i nie mogli spoglądać do
góry, ani nie sprawdzali i nie mogli sprawdzać
wody, zostali postawieni na bok. Natomiast ci,
którzy pili ją stojąc, wychłeptując ją ze swych
podniesionych rąk, to wymagało od nich spo-
glądania do góry, także zostali postawieni
osobno. Ci pierwsi – w liczbie 9700 – są ty-
pem utracjuszy koron, którzy nie spoglądając
w czasie picia wody wyłącznie na Pana, kła-
niali się w ludzkiej służalczości posłanni-
kom."
Prawdziwym Posłannikom się kłaniali.
I co z tego, że oni się kłaniali komuś prawdzi-
wemu, i co z tego, że oni przyjmowali Praw-
dę? Nie czynili tej Prawdy częścią swej wła-
snej struktury wiary i charakteru. Zatem nie
mieli tego charakteru. Ich postępowanie jest
dokładnie tak samo błędne, jakby zupełnie od-
rzucili Prawdę i karmili się błędami. Taki sam
efekt by był, nie ma rozwiniętego charakteru.
"Kłaniali się w ludzkiej służalczości Po-
słannikom i jako czczący aniołów dokładnie
nie sprawdzali ani nie mogli sprawdzać
przedstawianej im Prawdy, połykając ją bez
odpowiedniego zbadania, tracili korony."
Ciąg dalszy:
"Trzystu [tych trzystu którzy robili ina-
czej], przedstawia Maluczkie Stadko, które
było bardzo aktywne podnosząc wodę w swo-
ich rękach, w badaniu Prawdy mocno ją chwy-
tając, które przyswajając ją spoglądało na Pana
jako Dawcę Prawdy, którą małymi porcjami,
lecz szybko przyjmowało ją, gdy przyklejała
się ona do języka biblijnej Prawdy, jaką już
posiadali."
Przyklejała się do języka biblijnej Praw-
dy, którą już posiadali Prawda do Prawdy,
rosa na rosę.
"I które nie czciło Posłanników – przewo-
du tego strumienia Prawdy, chociaż właściwie
przychodzili do nich po Prawdę."
Bo Pan podaje Prawdę nie przez wszyst-
kich, wybiera Swoje Narzędzia, a nasz stosu-
nek do tych Narzędzi ma być taki, jaki tutaj
cały czas próbujemy dowieść.
"I otrzymywali ją od nich. Dlatego ci dru-
dzy budowali na Chrystusie w mądrości jako
na skale. Natomiast ci pierwsi budowali na
Nim w mądrości jako na piasku."
Jest bardzo dużo innych stosownych cyta-
tów, z pod pióra obydwu Członków Gwiezd-
nych, choćby manna z 12 grudnia (20 grudnia
– m. dop.), komentarz epifaniczny: "Dzieci
Boże, szczególnie te będące nauczycielami,
nie powinni przyjmować przedstawianych im
opinii ślepo i bezmyślnie. Powinni je studio-
wać i analizować co do ich zgodności wzajem-
nie ze sobą [i tam siedem pewników jest poda-
nych]. Takie studiowanie jest konieczne, jeśli
chcemy być uznanymi robotnikami dla Boga."
Nie powinniśmy zatem przyjmować nicze-
go tylko dlatego, że podał to upoważniony
Sługa Boży, szczególnie jeśli nie rozumiemy
danej kwestii, albo gdy nam się coś nie zga-
dza. Nikt chyba nie podpisuje umowy, której
zapisów nie rozumie, nikt nie spożywa pokar-
mu, ani nie pije napoju, którego składu nie
zna, bo przecież może zjeść lub wypić truci-
znę.
Teraz zajrzymy do szóstego tomu paruzyj-
nego, do Brata Russella, jego komentarz na te-
mat Gal. 6:6. Biblia Gdańska mówi to, tłuma-
czy ten werset: "A niech udziela ten, który
7
bywa nauczany w słowie temu, który go na-
ucza ze wszystkich dóbr."
Nieco lepsze tłumaczenie wydaje mi się
jest w kodach – polecam Braterstwu "Kody"
Vocatio, dosłowny przekład, naukowy prze-
kład, słowo w słowo jak jest w oryginale; gdy-
by Brat Johnson to zobaczył, to na pewno by
podskoczył z radości, on sam dokonywał ta-
kich przekładów dla pewnych wersetów, a tu
mamy po kolei w czterech tomach. I te kody
mówią, tłumaczą ten werset tak: "Niech bę-
dzie wspólnikiem zaś pouczany o słowie dla
nauczającego we wszystkich dobrach."
Co pisze Br. Russell? Wsłuchajmy się.
"Werset ten pozostaje w zgodzie ze
wszystkimi innymi dowodzi, że Bóg tak to za-
planował, aby nauczać Swój lud poprzez wza-
jemne uczenie się jeden od drugiego. Nawet
najskromniejszy z Jego stadka ma myśleć
sam za siebie i w ten sposób osobiście rozwi-
jać zarówno swą wiarę jak i charakter [nawet
najmniejszy, najskromniejszy ma myśleć sam
za siebie]. Niestety [ubolewa Brat Russell]
owa tak ważna sprawa jest powszechnie zanie-
dbywana przez tych, którzy wzywają imienia
Chrystusowego [miał na myśli nominalne
chrześcijaństwo]!"
"Powyższy werset rozróżnia nauczycieli i
uczniów. Uczniowie jednak mają mieć wol-
ność przekazywania i oznajmiania swoim na-
uczycielom wszelkich zagadnień, jakie zauwa-
żają i jaki zdają się mieć związek z omawia-
nym tematem. A mają to czynić nie tak, jakby
sami chcieli być nauczycielami [czyli narzu-
cać swój punkt widzenia], lecz tak, jak inteli-
gentny student zwraca się do starszego Brata
też studenta [zobaczmy jak o sobie, członku
Gwiezdnym Brat Russell mówi: jestem Two-
im starszym Bratem też studentem. Mów mi,
co ci się nie zgadza, będziemy razem docho-
dzili czystości, zaraz zresztą będzie o tym mó-
wił]."
"Uczniowie nie mają być maszynami, ani
obawiać się porozumiewania [albo mówienia,
albo kontaktowania się, albo nawiązywania
dialogu (angielskie słowo, które można tłuma-
czyć na wiele różnych sposobów)]."
"Uczniowie nie mają być maszynami, ani
obawiać się porozumiewania [o tym co myślą
z drugą stroną – z nauczycielem]; czy też mó-
wienia, kontaktowania się, nawiązywania dia-
logu. Przez zadawanie pytań i zwracanie uwa-
gi na to, co im wydaje się złym a co dobrym w
zastosowaniu Pisma Świętego, biorą oni
udział w pracy mającej na celu utrzymanie
Ciała Chrystusa i jego nauk w czystości."
Biorą udział wspólny z tym nauczycielem,
Bratem Russellem, Bratem Johnsonem, ma na
celu utrzymanie Ciała Chrystusa i jego nauk w
czystości. Zatem wszyscy odpowiadamy za
utrzymanie Prawdy na czasie w czystości.
Nie ma jednego sługi ani kilku sług, któ-
rzy są wyznaczeni, aby tej czystości pilnować.
To jest odpowiedzialność nas wszystkich.
Tak mówi Brat Russell – jedna osoba od-
powiadająca dwunastu Apostołom. Dwana-
ście Apostołów kiedyś i w Paruzji jeden Brat
Russell, to taka sama waga nauk i taka sama
pozycja w Boski Planie.
Wracam do cytatu.
"Tak więc mają oni być krytykami. Za-
miast być zniechęcani do takiego postępowa-
nia, zamiast słyszeć, że nie wolno im krytyko-
wać nauczycieli, czy kwestionować jego wyja-
śnień, są oni zachęcani do dialogu, do kryty-
ki." Dziwnie to może brzmieć, w związku z
tym, jak niektórzy podchodzą do tych spraw.
Pytanie do nas teraz: czy jesteśmy tacy?
Uczniowie – nauczyciele. Zamiast słyszeć, że
nie wolno im krytykować nauczyciela czy
kwestionować jego wyjaśnień, są zachęcani do
dialogu, do krytyki. Nie krytyki, żeby popisać,
że ja lepiej coś rozumiem, tylko do krytyki:
Bracie, coś mi się tu nie zgadza, jeśli tak, no to
jakie z tego wynikają wnioski? i Brat mówi:
no, rzeczywiście masz może rację, to rozważy-
my, ja ci wytłumaczę. Czy jesteśmy tacy? Czy
jesteśmy gotowi wstawiać trudne pytania i wy-
rażać nasze wątpliwości? Tego oczekuje od
nas Pan. Taka jest interpretacja przez członka
gwiezdnego Gal. 6:6. "Niech będzie wspólni-
kiem zaś pouczany o Słowie, dla nauczanego
we wszystkich dobrach."
Brat Russell pisze, że raczej nie chodzi tu-
taj o dzielenie się majątkiem z nauczycielem.
8
Wspólnikiem – żebyśmy wspólnie karmili się
Prawdą, wspólnie dochodzili. Ty jesteś na-
uczycielem – dobrze, przychodzę do Ciebie,
bo Ciebie Pan wybrał i Ty mnie uczysz. Ale ja
jak czegoś nie rozumiem, ja Ciebie mam pytać
i zwracać na trudności związane z tą nauką i
Ty wtedy mi tłumaczysz. Ja wtedy zrozumiem
lepiej, a może sam zrozumiesz, że coś nie tak i
wtedy przemyślisz, pomodlisz się do Pana,
Pan Ci pozwoli głębiej tą sprawę ponownie
zrewidować – tak robili Brat Johnson, tak robił
Brat Russell.
Brat Russell – czy wiemy jak "Cienie
Przybytku" powstały? "Cienie Przybytku" po-
wstały, bo Brat Russell nie wiedział o co cho-
dzi. I mówi do członków Domu Biblijnego:
Bracia, ja nie rozumiem o co chodzi, módlcie
się do Pana, żebym zrozumiał, i tak prosił kil-
ka razy. Sam się modlił i oni się modlili, i w
końcu zrozumiał.
Czyli na przykład: Jeżeli mamy – i znowu
odwołam się do tej nauki, że cała klasa Obozu
Epifanii ma umrzeć przed końcem, przed No-
wym Przymierzem. Więc naturalnym w na-
szym umyśle powinny się pojawić pytania i
nie powinniśmy się bać ich zadać.
Jeżeli tak – ma umrzeć – to czy i kiedy zo-
stanie zamknięte powołanie do tej klasy? To
jest naturalne pytanie, które się każdemu z nas
powinno od razu naciskać na umysł.
Jeśli tak, co będzie z tymi, którzy się po-
święcą po tej klasie, po powołaniu, po za-
mknięciu powołania do tej klasy?
Albo pytanie: Kto będzie pomagał God-
nym w zaprowadzaniu Królestwa wśród żyją-
cych, jeżeli w chwili Nowego Przymierza,
jego inauguracji cały Obóz Epifanii będzie w
grobie?
Mamy takie wątpliwości, mamy takie py-
tania. Ale bardzo często, jak widzę z własnego
doświadczenia, paraliżuje nas strach, żeby o
tym powiedzieć, tak wzajemnie ze sobą. Jeden
Brat z drugim Bratem. Szczególnie paraliżuje
ten strach tych z nas, którzy mamy jakieś sta-
nowiska w ludzie Bożym i boimy się ich utra-
cić. Uważamy, że zbytnia dociekliwość może
nam zaszkodzić.
Każda nowa Prawda powinna nas cie-
szyć, być tematem naszych rozmów, jak było
za pierwszego adwentu, kiedy uczniowie bie-
gli wzajemnie do siebie mówiąc: słyszałeś, ja-
kiś Mistrz mówi, chodzi, to ten Mesjasz, który
był przysłany, chodź, zobaczymy, on coś tu
mówi. To było przedmiotem ich rozmów.
Tak było w Paruzji. Budzenie Samuela.
Pamiętamy, jak był Samuel budzony? "Samu-
elu, Samuelu" – on biegnie do Helego i on
mówi: "otom ja, wołałeś mnie Panie? Nie, nie,
idź śpij." Tam było aż tak cztery razy. Co to
budzenie Samuela oznacza? Prawdy tomów
paruzyjnych Brata Russella. Samuel, to Ma-
luczkie Stadko w nominalnym systemie jesz-
cze. Ale poświęceni Bracia, oni Prawdą żyli.
Więc jak ukazywały się tomy Brata Russella,
oni ochoczo reagowali, takie jakieś myśli tu są
napisane, my, nas to ciekawi, biegną do Hele-
go – do swoich wodzów w nominalnym chrze-
ścijaństwie – mówiąc: co to jest? Skąd to się
wzięło? Co tu – te rzeczy są bardzo ciekawe.
Oni wygaszają ich zainteresowanie: Nie przyj-
mujcie się tym, dajcie sobie temu spokój, idź-
cie spać. I tak cztery razy, aż do czwartego
tomu. Jak czwarty tom się pojawił, już nie dali
się uśpić.
My wolimy nie rozmawiać o niejasnych
Prawdach, by nie podpaść. Nie wiem komu?!
Nie wiem dlaczego?! Co za duch nas opano-
wał? Boimy się, że ktoś doniesie tam gdzie
trzeba na nas, a jeżeli już prywatnie zdobę-
dziemy się na chwilę szczerości, często koń-
czymy to rozmową: Bracie, tej rozmowy nie
było. Ja miałem takie rozmowy. Bracie, tej
rozmowy nie było. Jak to nie było? Nie było,
bo boimy się, by za naszą szczerość nie spo-
tkała nas kara od człowieka. A przecież Bóg
słyszał tą rozmowę. Ale my się Boga już nie
boimy. Boimy się tylko jeszcze człowieka. Co
to jest? Obłuda tylko czy coś więcej?
Jeśli przyjmujemy jakąkolwiek naukę nie
rozumiejąc jej lub mając do niej jakiekolwiek
wątpliwości, popełniamy duchowe samobój-
stwo. Jeśli doradzamy taki sposób postępowa-
nia innym, popełniamy duchowe zabójstwo.
Zabijamy naszych Braci i przyczyniamy się
do ich porażki w poświęceniu.
9
Dlaczego? Bo na pewno nie rozwiną w ten
sposób charakteru do żadnej klasy Królestwa,
nawet restytucyjnej. Na dowód 1 Tym 1:5.
"A końcem przykazania jest miłość z czystego
serca i z sumienia dobrego, i z wiary nieobłud-
nej." (Mam na ten temat oddzielny wykład, to
tylko fragment do wiary nieobłudnej.)
"A końcem przykazania" – ostatecznym
celem tego końca naszego rozwijania charak-
teru, "jest miłość" – ta agape, ta najwyższa, "z
czystego serca (jedynka)", "z sumienia dobre-
go (dwójka)" i "z wiary nieobłudnej (trójka)".
Paweł stwierdza tutaj, że zamiarem Boga jest
rozwinięcie w nas miłości bezinteresownej –
korony charakteru, "a końcem przykazania
jest miłość" – do tego zmierzamy. Jak rozwi-
niemy, będziemy mieli zbawienie – w takiej
czy innej klasie ludu Bożego. Więc Paweł
stwierdza, że zamiarem Boga jest rozwinięcie
w nas miłości bezinteresownej, która wypły-
wa z!, oparta jest na! i działa w harmonii z
trzema pozostałymi głównymi łaskami cha-
rakteru – mocą, sprawiedliwością i mądro-
ścią.
Ktoś powie: ale przecież Paweł nic tutaj
nie mówi o mocy, sprawiedliwości ani mądro-
ści. Mówi. Mówi odwołując się do głównych
składników tych trzech zalet.
"A końcem przykazania jest miłość z czy-
stego serca". Czyste serce to wola, chęć pra-
gnienia wielbienia Boga z całej siły. A siła na-
szej woli, to moc.
"Końcem przykazania jest [też] miłość …
z sumienia dobrego". Dobre sumienie, to spra-
wiedliwość. Właściwe postępowanie wobec
Boga i człowieka.
"Końcem przykazania [w końcu] jest mi-
łość … z wiary nieobłudnej". A wiara to mą-
drość. Ponieważ mądrość składa się z wiary i
nadziei – pragnienia i oczekiwania przyszłego
dobra. Tu mamy pokazaną drogę do rozwinię-
cia pełni charakteru z miłością na czele. "Koń-
cem przykazania jest miłość z czystego serca,
z sumienia dobrego i z wiary nieobłudnej."
Wiara, to główny element mądrości obok na-
dziei.
Jeżeli tak, jeżeli Bóg chce rozwinąć w nas
charakter prowadzący do miłości a ta droga
prowadzi między innymi przez wiarę nie-
obłudną, bo to jest miłość – między innymi – z
wiary nieobłudnej, a wiara – przypominam de-
finicję, to co? – umysłowa ocena i poleganie
sercem (na czym?) na tym, co umysł najpierw
ocenił.
Jak możemy coś ocenić, jeżeli czegoś nie
rozumiemy? Albo rozumiemy ale widzimy, że
nie ma w tym harmonii ani logiki. Tak jak nie
ma tej logiki a nauce o trójcy czy nieśmiertel-
ności duszy. Jak możemy polegać na czymś,
czego nie rozumiemy? Tniemy swój korzeń
na samym dole. To tak, jakbyśmy mieli roślin-
kę, której odetniemy korzeń i mówi: teraz ro-
śnij.
Cechy Prawdy to: prostota, harmonia i
przekonująca moc dla poświęconego umysłu
i serca.
Cechy błędu są dokładnie przeciwne: za-
wiłość, dużo niezrozumiałych słów i treści.
Książki na temat błędów nominalnego chrze-
ścijaństwa są zwykle bardzo grube. Tam jest
mielenie, mielenie, bez sensu, bez końca, nikt
nie wie o co chodzi, w końcu ci, którzy próbu-
ją to zgłębić, to uznają, że to są za głupi, żeby
to zgłębić, pozostawiają tą kwestię niby filozo-
fom.
Druga rzecz, druga cecha błędu, to brak
logiki no i brak mocy. Jest nieprzekonujący.
A Prawda jest prosta, harmonijna i ma przeko-
nującą moc dla poświęconego umysłu i serca.
Jeśli nie widzimy w danej nauce tych
cech Prawdy, czy możemy na niej polegać
sercem? Czy jest to wiara, która zaprowadzi
nas do rozwinięcia miłości? Jeśli tak, to Paweł
nie wiedział co pisze. Najbardziej łagodne
sformułowanie dla takiej osoby to, że jest to
niemądry. Głupi, głupi budowniczy.
Postępowanie inne niż według zasady
"jeść i zostawić" jest próba osiągnięcia końca
przykazania przez praktykowanie wiary obłud-
nej, które nie może zakończyć się powodze-
niem. Nie ma końca przykazania w postaci
prawdziwej miłości bez wiary nieobłudnej.
Wiara, ocena umysłem – przypominam – i po-
leganie sercem. Musimy daną rzecz zrozumieć
i musimy dostrzec w niej cechy Prawdy. Po-
tem dopiero możemy na tym polegać. Końcem
10
przykazania opartym na wierze obłudnej jest
wypaczony charakter zasługujący na miejsce
poza obozem Wieku Tysiąclecia i Wieków
Przyszłych.
Na koniec chciałbym przytoczyć jeszcze
tylko jeden werset, bo ta rzecz czasami wystę-
puje – 1 Kor. 4:6. Też ten problem dostrze-
gam. To tak o tak zwanych prawdach, które
nie są nigdzie opublikowane, ale zostały zasły-
szane przez kogoś i są przytaczane jako do-
wód, przeciwko czemuś innemu, przeciwko
temu, co jest napisane. Na szczęście Paweł to
też przewidział. 1 Kor. 4:6: "A ja odniosłem to
do siebie samego i do Apollosa przez wzgląd
na was Bracia, abyście na nas się nauczyli nie
rozumieć więcej ponad to, co napisano. Żeby
nikt z was nie wynosił się nad drugiego, stając
po stronie jednego nauczyciela przeciwko dru-
giemu." Nie rozumcie Bracia więcej ponad to,
co napisano. Bo jeżeli jest coś dla nas ważne-
go i tego nie mamy napisanego w literaturze,
tylko ktoś podobno to usłyszał, ktoś komuś
powtórzył, przy stole siedzieli, ktoś tak powie-
dział. To znaczyło, że Pan zaniedbał, nie po-
dał informacji przez Narzędzia Swoje, które
są dla nas ważne, że te informacje mają teraz
przechodzić kanałami od tyłu, tak jak Mojżesz
podobno też miał dużo więcej objawień, niż te,
co spisał i tam podobno przekazał wtajemni-
czonym.
Każda podawana nam Prawda jest po to,
żeby ją jeść i żeby ją zostawić, zależnie od
tego, co nasz poświęcony umysł ocenia po
rozważeniu, sprawdzeniu z punktu siedmiu
pewników. Taką zasadą powinniśmy się kie-
rować, jeżeli chcemy odnieść zwycięstwo z
naszym poświęceniu, w przeciwnym wypadku
mamy gwarancję utraty stanowiska przed Pa-
nem, tak jak Nowe Stworzenia miały gwaran-
cje utraty korony za takie właśnie postępowa-
nie, tak jak czytałem to w cytatach Brata Rus-
sella.
Dziękuję Braterstwu za wysłuchanie.
Niech Pan doda Swoich Błogosławieństw.
11