Rozdział 21 Tanner

background image

R

ozdział 21 - Tanner

Patrzyłem na telefon komórkowy, ignorując rozmowy wokół mnie. W
telewizji był jeden mecz, a jeden z chłopaków mówił o dziewczynie,
którą poznał w weekend.
Nie słyszałem od Andrei od czasu naszego powrotu. I do cholery,
potrzebna była każda uncja siły woli żeby jej nie widzieć. Irytowało
mnie to

, że było to dla mnie takie trudne. Poza tym fakt, że

nieustannie walczę z chęcią nawiązania z nią kontaktu, naprawdę
przemówił.

T

o coś dla mnie znaczyło - naprawdę coś dla mnie znaczyło. To, co

czułem dla Andrei, wykraczało daleko poza to, co czułem w stosunku
do innych dziewczyn w moim życiu. Jeszcze przed naszą podróżą do
chaty

zawsze czekałem na nasze spotkanie. Aby dowiedzieć się, jak

tym razem działamy sobie na nerwy. By zobaczyć, jak usta szczerzą
się z rozbawienia. Aby usłyszeć jej ochrypły śmiech. A teraz tęskniłem
za dotykiem jej ust na moich i delikatnych dźwiękach, które
wydawała, kiedy lubiła to, co robię. Chcę być blisko niej i spędzać z
nią czas.

T

en rodzaj uczuć miał imię. Wiedziałem o tym. Jednak nie

wiedziałem, jak długo tak się czułem i dlaczego właśnie to
dostrzegłem. Ale to nie miało znaczenia. Nic by to nie zmieniło. Więc
byłem po prostu sprawdzany. Kiedy podjąłem decyzję, pozostałem jej
wierny. Koniec historii.

I podjąłem decyzję, aby pozwolić Andrei przyjść do mnie. Tak bardzo,
jak mogłem cierpieć, utknąłem z tym. Coś było z nią nie tak i miałem
wrażenie, że to nie miało nic wspólnego z jej atakiem paniki.
Chciałem być tam dla niej, ale ona też musiała na to pozwolić. Nie
mogłem niczego wymusić. Sprawy nigdy nie działały dobrze, gdy
zostały zmuszone do zrobienia czegoś.

background image

A

le te rzeczy, o których mówiła, że nie była warta związku? To bardzo

utrudniało mi trzymanie się z dala od niej. Bo jak mógłbym jej
udowodnić, że była warta związku, gdybym trzymał się z dala od niej?

-Hej. Hammond?

Podniosłem głowę. Daniels stał kilka kroków ode mnie z rękami
skrzyżowanymi przed szarą koszulą. -Co?

-

Chciałem tylko przekonać się, że żyjesz.- Uśmiechnął się. Patrzyłeś na

swój telefon, jakby to

była najgorętsza laską w mieście.

Przewróciłem oczami, włożyłem telefon do kieszeni i odchyliłem się,
by rozprostować nogi. -Telefon jest zdecydowanie bardziej
interesujący niż cokolwiek, co masz do powiedzenia.
Daniels roześmiał się. -To boli, stary. Czy wiesz, ja też mam uczucia...
Głośniki trzasnęły, zanim głos linii poleceń rozległ się echem po straży
pożarnej. Zamarłem. -Wypadek z pojazdem, prawdopodobnie
uwięziony kierowca. Karetka w drodze. Zespół 10 w drodze. Drużyna
70 w stanie go

towości. - Głos oznajmił adres wypadku.

Telewizor został wyłączony i rozmowa została przerwana. Nasza
g

rupa była w stanie gotowości. Jeśli planowali więcej niż jeden

zespół, był to oczywiście zły wypadek. Drużyna 10 zajmie się
uwięzionym kierowcą. W razie potrzeby podjęli byśmy działania.

- Cholera -

mruknął Daniels, rzucając się na krzesło obok mnie. -

Nienawidzę takich wypadków.
W końcu wypadki z udziałem uwięzionych rzadko kończyły się na tym,
że osoba uwięziona w samochodzie opuściła miejsce wypadku na
w

łasnych nogach.

Pokiwałem głową. Do pokoju wszedł kolega i założył swój ekwipunek.
J

a już miałem moje. Wszyscy ruszyli w stronę pojazdu awaryjnego i

czekali na dalsze instrukcje. Byliśmy gotowi na wypadek, gdyby

background image

zadzwonił do nas wiersz poleceń. Było dość cicho w pokoju. Minęło
kilka minut.

-Potwierdzam

osoba uwięziona. Drużyna 10 rozpoczyna wyzwolenie -

głos ogłosił bez emocji. -Lekarz awaryjny na miejscu. Pacjent nie
odpowiada. Ratowanie śmigłowca RTH 1 w trybie gotowości. Drużyna
70 nadal pozostaje w goto

wości.

Potarłem brodę. Helikopter ratunkowy nie był rzadki, jeśli ofiara nie
zareagowała, a asystenci nie byli w stanie ocenić stopnia obrażeń.
Wymieniłem spojrzenie z Daniels'em, zakładając, że on także myślał o
ostatnim wyzwoleniu. To był nastolatek i ta misja ... cóż, ta misja nie
wypadła dobrze. Nikt nie przeżył w tym samochodzie.

-Pacjent wychodzi z pojazdu ... priorytet 1.

-Cholera-

powiedziałem. Priorytet 1 oznaczał, że było tylko jedno

uderzenie serca ... jeden krok powyżej priorytetu 0, znanego również
jako ST: natychmiastowa śmierć.
Rozległ się inny głos, po czym grupa zadaniowa potwierdziła. -Pacjent
ma pierwszeństwo 1. Lekarz ratujący na miejscu potwierdził
możliwość transportu. Stand-by RTH 1 anulowane.

- To dobrze -

mruknął Daniels.

Znów

przytaknąłem, a potem czekaliśmy. Gdyby udało im się

ustabilizować osobę w wystarczającym stopniu, aby
przetransportować ją do karetki, był to rzeczywiście dobry znak.
Jednak może to również oznaczać, że nawet helikopter nie może
pomóc w końcu.

Po kilku mi

nutach alert został zniesiony, ponieważ druga drużyna

wyczyściła miejsce wypadku. Zostaliśmy powiadomieni o pożarze w
budynku mieszkalnym, który okazał się fałszywym alarmem, a
następnie wyruszyliśmy, aby coś przekąsić. Gdy tylko wróciliśmy do

background image

straży pożarnej, jeden z pozostałych sanitariuszy z zespołu rozejrzał
się, żeby przywieźć coś do jednego z moich kolegów.
Nie zwracałem na nich uwagi, dopóki nie usłyszałem, jak Daniels pyta:
-

Byłeś teraz przy wypadku, prawda?

Sanitariusz spojrzał na niego. - Którego? Stary, mieliśmy dzisiaj tylko
wypadki.

-Priorytet 1-

wyjaśnił Daniels. -Jak to się skończyło?

-

Oh. Wypadek na 495? Człowieku, naprawdę zajęło nam trochę

czasu, aby rozbić samochód i wyciągnąć ją z samochodu - powiedział
sanitariusz. -

Zabraliśmy ją do Świętego Krzyża. Miała rany głowy. I

prawdopodobnie także obrażenia wewnętrzne. Kiedy ją
transportowaliśmy, nadal nie było reakcji.
Wyciągnąłem telefon i przewinąłem ponownie moje kontakty.

-Dziwne -

kontynuował sanitariusz. -Wszędzie w samochodzie była

farba

i kiełbasa. Dziwne połączenie.

Daniels parsknął z rozbawieniem. -Dość dziwne. Czy pacjent był
młody czy stary?

-

Myślę, że na początku dwudziestki. Policja starała zająć się

identyfikacją. Ładna dziewczyna. Twarz uderzyła w poduszki
powietrzne. Cholera. -

Opuścił ramiona, by uwolnić napięcie. -I

pachniała trochę alkoholem.
Lodowate palce zdawały się przesuwać po moim kręgosłupie. Nie
mogłem tego inaczej opisać. Dostałem gęsiej skórki na całym ciele.
Mój kciuk zamarł na wyświetlaczu.

-

Jaki to był samochód?

Sanitariusz spojrzał w moim kierunku. -Lexus. Ciemnoszary lub
czarny.

Nie. Nie, to nie było dozwolone.

background image

L

odowate palce groziły, że ścisną moje wnętrzności. Nie mogłem się

ruszyć przez chwilę. Nagle wstałem i już wybrałem numer Andrei.
Odsunąłem się od grupy, ignorując Danielsa, który zawołał moje imię.
Telefon komórkowy Andrei

dzwonił, dopóki skrzynka pocztowa nie

odpowiedziała. To może być zbieg okoliczności. Było już późno.
Zadzwoniłem ponownie. Brak odpowiedzi. Zadzwoniłem jeszcze raz i
tym razem zost

awiłem wiadomość, że powinna do mnie zadzwonić.

Odwróciłem się z bijącym sercem. Chłopcy wpatrywali się we mnie.

-

Jak ... jak wyglądała?

-Nie wiem-

odparł sanitariusz ze zmarszczonym czołem. -Była urocza

i...

-Jaki

kolor włosów miała?- krzyknąłem.

Daniels wstał. -Hammond, wszystko w porządku?
Wielkimi krokami podszedłem do ratownika, z jedną ręką ściśle
przylegającą do mojego telefonu. -Jakiego koloru były jej włosy?
Oczy ratownika urosły. -Było ciemno i było dużo krwi, ale myślę, że
miała rude włosy.
Ziemia zatrzęsła się pod moimi stopami. Moje bicie serca ustało.
Powiedziałem im coś, nie będąc świadom tych słów. Odwróciłem się i
wyszedłem na zewnątrz. Zadzwoniłem do starszej pani z linii
operacyjnej, którą znałem.

-Jodi?-

Powiedziałem ochryple. -Tu Tanner.

-

Hej, kochanie, co słychać?- Zapytała.

-Ja ... powinna

ś mi wyświadczyć przysługę, ok? Wiem, że dużo pytam,

ale proszę o to. Dzisiaj było zadanie. Wypadek z udziałem tylko
jednego samochodu na 495. Pacjent Priorytetu 1 -

powiedziałem. -

Czy dana oso

ba została zidentyfikowana?

-

Tak sądzę.

background image

-

Jak miała na imię?

Jodi nie odpowiedziała od razu. -Skarbie, wiesz, nie mogę ci tego
powiedzieć.

Mocno

zamknąłem oczy, zmusiłem się do oddychania głęboko i

równomiernie, gdy chodziłem w przód i w tył przed posterunkiem
straży pożarnej. Daniels podążył za mną, ale go zignorowałem.

-

Wiem. Nie chcę cię o to pytać. Ale myślę, że to ktoś, kogo znam -

kogoś, kto coś dla mnie znaczy.

- Cholera -

mruknął Daniels.

Jodi wydała cichy dźwięk. -Och, człowieku. Pozwól mi ... pozwól mi
zobaczyć, co mogę znaleźć. W porządku? Czy możesz chwilę
poczekać?

T

a chwila była najdłuższa kurwa w moim życiu i modliłem się -

cholera, modlę się - w tych sekundach. Proszę, niech to nie będzie
Andrea. Proszę. Nie mogłem myśleć o niczym innym.

-

Wciąż tam jesteś, Tanner?- Jodi wróciła. -Właśnie rozmawiałam z

policjantem. K

rewni zostali już poinformowani, więc ... myślę, że to w

porządku, jeśli ci powiem. Nazywa się Andrea Walters. Ona jest ...

-

Boże. To ona. Moje górne ciało podskoczyło do przodu. -To ona.

-Och nie, kochanie. Przykro mi...

Głos Jodi umarł. Nie mogłem sobie przypomnieć, jak się rozłączam,
ale nagle Daniels stanął przede mną i położył mi rękę na ramieniu.
Wyprostowałem się.

-

Idź - powiedział Daniels, zanim mogłem powiedzieć cokolwiek

innego. -

Wynoś się stąd i daj mi znać tak szybko, jak tylko potrafisz,

dobrze?

Już biegłem przez parking.

background image

Godziny odwiedzin już minęły, kiedy pojawiłem się w szpitalu Holy
Cross. Zajęło mi kilka minut, aby znaleźć pielęgniarkę, która znała
mnie

i powiedziała mi, gdzie mam iść. Ale ostrzegła mnie też, że nie

zobaczę Andrei. Dowiedziałem się że leżała na oddziale intensywnej
terapii i właśnie wyszła z operacji.
Musiała mieć operację. W windzie w górę próbowałem się przekonać,
że jednak wszystko było pomyłką. Nie mogła. Nie ma mowy.
Przekląłem. To nie mogła być Andrea. Nigdy by się nie upiła za
kierownicą. Nie mogła.

D

rzwi się otworzyły i wszedłem do cichego korytarza. Pielęgniarki na

d

rugim końcu zignorowały mnie, gdy skręciłem w prawo. Może

powodem

był mój mundur, ale mnie to nie obchodziło, kiedy

pospieszyłem w zimny korytarz i przyjrzałem się drzwiom po mojej
stronie. Dotarłem do końca korytarza i skręciłem w lewo.
Sekundę później czułem się, jakbym biegał pod betonową ścianą.
Nieco przede mną para w średnim wieku rozmawiała z lekarzem.
Mężczyzna był wysoki i miał brązowe włosy, mniejsza kobietę i ...
głębokie, czerwone loki.

Oboje byli bladzi

. Lekarz ścisnął ramię mężczyzny. Nie słyszałem, co

było powiedziane, ale lekarz powiedział coś jeszcze. W tej samej
chwili twarz kobiety opadła i zakryła usta dłonią.
Korytarz się odwrócił i potknąłem na ścianę. Moje oczy rzuciły się w
stronę pokoju za parą. Drzwi otworzyły się i wyszła pielęgniarka.
Widziałem przez drzwi otwierające tylko zasłonę i dłoń - blade blade
palce. Nie

ruszały się.

C

holera. Przycisnąłem dłoń do mojej klatki piersiowej, gdy drzwi

powoli się zamknęły. W korytarzu pojawiły się kroki. Spojrzałem i
zobaczyłem mężczyznę, który był trochę starszy od Andrei - jej brata
Brody. Nie spojrzał na mnie, kiedy pośpieszył obok mnie. Jego klapki
klaskały na podłodze.

background image

Oparłem się o ścianę, gdy świadomość dotarła do mnie jak cios.
Andrea była w tym pokoju. To była Andrea. To nie był głupi zbieg
okoliczności. Nie było powodu, by mieć nadzieję, że to pomyłka. Pierś
bolało mnie nagle, jakby ktoś w nią uderzył pięścią. Moje kolana
zrobiły się miękkie i zsunąłem się po ścianie, aż usiadłem na
podłodze. Położyłem ręce na kolanach i patrzyłem w przestrzeń. To
była ona.
To była Andrea.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
22 Rozdzial 21 KP4Q5YBIEV5DBSVC Nieznany (2)
3 - Pretty Little Liars - Perfect - Rozdział 21, Nieposortowane (2)
rozdział 21
Droga Dziewiątego Rozdział 21
Lista 06 rozdzial 21 PL id 269765
Gladding rozdział1str20 21
Lista 06, rozdzial 21 EN
Bestia zachowuje sie źle Shelly Laurenston Rozdział 21
Rozdział 21, Dni Mroku 1 - Nocny wędrowiec
22 rozdzial 21 JOMMG3PI6XBHLJOK Nieznany (2)
Kodeks karny Rozdział 21
07 Rozdział 21
22 Rozdzial 21 KP4Q5YBIEV5DBSVC Nieznany (2)
Rozdział 21
Dzienniczek Ucznia rozdział 21
WHIV Rozdział 21
Rozdział 21 Opowieść o trzech braciach
Sunrise historia Renesmee Rozdział 21

więcej podobnych podstron