Rozdział ósmy

background image

Rozdział ósmy

Mój przyjaciel, Vlad powiedział mi kiedyś, że dźwiękoszczelne nie 

oznacza myśloszczelne ponieważ telepatia przechodzi nawet poprzez 
najgrubsze ściany. Dla przykładu: Jakikolwiek urzędnik państwowy wspierał

sekretnie Madigana, po tym jak Don go zwolnił, był ostrożny. Nawet z 
nadnaturalnie ostrymi wampirzymi zmysłami nic widzialnego lub słyszalnego

nie dawało znaku, że laboratorium wciąż funkcjonowało, jednakże cztery 
piętra niżej miało ono swoją pierwotną lokalizację. Wyłącznie zdolność moja i

Bonesa do czytania w myślach nam to wskazała; choć gdyby nie on, w innym
wypadku mogłabym ten fakt przegapić.

Śledziliśmy myśli pracowników podążających do wejścia budynku, 

skrytego wewnątrz windy piętrowego parkingu, dwa bloki dalej. Naciśnij 

jeden z czterech możliwych guzików, a wybierzesz poziom parkingu, ale 
wciśnij jednocześnie pierwszy oraz trzeci guzik, a wprowadzisz kod i zjedziesz

kilka pięter w dół do sekretnego tunelu łączącego oba lokale.

Ktoś, kto włożył tyle wysiłku w ukrywanie się nie mógłby skąpić na 

nadzorze, dlatego też nie próbowaliśmy pojmać tamtych pracowników. 
Zamiast tego, Bones poczekał po przeciwnej stronie ulicy zanim ruszył w ślad

za młodym blondynem w okularach po tym jak wsiadł do swojego 
samochodu i odjechał. Ian i ja na nogach stacjonowaliśmy na drugim końcu 

ulicy. Nie miało znaczenia, który z kierunków obrałby mężczyzna, za każdy 
razem wpadnie na jedno z nas. 

Zdobyłam szczęśliwy strzał jadącego samochodu i zrobiłam z tego jak 

największy użytek poprzez złamanie swojego obcasa i zaimprowizowanie 

tego, że potykam się na ulicę. Samochód młodego człowieka zatrzymał się z 
piskiem o cale od miejsca, w którym przykucnęłam.

– Co do cholery, pani robi? – warknął, opuszczając szybę.
Trzymałam moją głowę opuszczoną tak, by włosy zasłaniały mi twarz. 

Kto wiedział czy Madigan nie rozesłał mojego zdjęcia po swoich 
pracownikach?

– Moja kostka – powiedziałam załamując swój głos. – J­ja myślę, że jest

złamana.

Klakson samochodu zaryczał za nim na co wydał z siebie zirytowany 

odgłos.

– Złamana czy nie, powinnaś wynieść się z jezdni.
Wstałam, wciąż zatrzymując włosy na mojej twarzy, a następnie 

wygięłam się z udawanym szlochem, gdy przeniosłam ciężar ciała na swoją 
kostkę.

– Nie mogę – zapłakałam.
Kilkoro ludzi gapiło się, stojąc na chodniku, lecz żadne z nich nie 

zaoferowało mi pomocy. Boże błogosław obojętność społeczeństwa. Gdybym 
nie blokowała jezdni, pracownik Madigana byłby równie niezainteresowany, 

co ujawniały jego myśli, ale byłam przeszkodą, którą należało przesunąć. Z 
urażoną irytacją, wysiadł z samochodu i ruszył w moim kierunku.

– Daj mi rękę, mogę…

background image

Było to wszystko, co powiedział nim uderzyłam go swoim spojrzeniem, 

odnotowując z ulgą, że jego wzrok natychmiast się zamglił. Byłam w połowie 
przerażona, że Madigan indoktrynował

1

 swoich pracowników przeciwko 

kontroli umysłów, podając im wampirzą krew. 

– Nic nie mów. Wsiądź do samochodu po stornie pasażera. – 

powiedziałam niskim, dźwięcznym głosem i zajęłam miejsce kierowcy. Blond 
włosy pracownik zastosował się do poleceń, wsuwając się na siedzenie obok 

mnie bez słowa.

Kilka zdziwionych westchnień uszło z tłumu obserwującego cały obrót 

sprawy, ale Ian przysunął się niepostrzeżenie do grupy.

– Mój, mój, mój – powiedział, zbierając telefony komórkowe od gapiów, 

migając na nich swoim hipnotyzującym spojrzeniem, by uciszyć ich protesty.
Teraz przynajmniej nie musieliśmy się zamartwiać, że video z tym jak 

skończyło się całe zajście trafi do sieci.

Odjechałam, nie czekając na Iana. Wiedział dokąd zmierzaliśmy. 

Jechałam na tyle długo, by porzucić samochód w ciemności na opuszczonym
obszarze, zanim szarpnęłam blondwłosego pracownika bliżej i wybiłam się 

wraz z nim w noc.

Za późno uświadomiłam sobie swój błąd. Nakazałam mężczyźnie nie 

mówić; Nie nakazałam mu nie bać się. Gdy byliśmy około milę ponad ziemią,
coś ciepłego przemoczyło moje jeansy. Spojrzałam w dół, by potwierdzić moje

podejrzenia.

– Fuuuuj, nasikałeś na mnie?

Lejek nie odpowiedział, oczywiście. Pchnęłam go do tyłu jak daleko 

mogłam, bez upuszczenia go, poniewczasie nakazując mu nie bać się. 

Powstrzymał się od hiperwentylacji, ale mokra plama na przedzie jego 

spodni wciąż rosła. Raz odkręcony kran będzie przeciekał do momentu, aż 

nie będzie pusty. Na domiar złego, bez względu na to, w którą stronę go 
obróciłam, przemoczone miejsce wciąż ocierało się „odświeżając” mnie.

Ian będzie śmiał się do nieprzytomności, gdy to zobaczy.
Zacisnęłam zęby i skoncentrowałam się na tym, dokąd zmierzałam, 

szczęśliwie wiatr utrzymywał zapach moczu z dala od uderzania we mnie. 
Nawigacja z lotu ptaka była trudna, gdyż znaki drogowe były nieczytelne na 

tej wysokości, ale po paru korektach, wylądowałam na trawie obok naszego 
kampera, wydzierając tylko małą grudkę ziemi w czasie uderzenia.

– Jesteś coraz lepsza, Żniwiarzu. – zauważył głos za mną z angielskim 

akcentem. – Chociaż zabiera ci to niezwykle długo.

Cholera, Ian już tutaj był. Przygotowałam się mentalnie, gdy wyszedł 

zza kampera. Powęszył, a jego nos się zmarszczył. Wtedy spojrzał na mnie i 

mojego blond zakładnika, uśmiechając się.

– Udało ci się wcisnąć pod złoty prysznic po drodze? Jak lubieżnie. 

Jestem pod wrażeniem.

– Zachowaj to na później – powiedziałam sucho, uwalniając Lejka po 

zakazaniu mu ucieczki. Po tym jak kazałam mu się również nie odzywać i nie
bać, stał tam, a jego myśli transmitowały wyłącznie łagodną ciekawość, co do

bycia uwięzionym w lesie z dwoma kreaturami o błyszczących oczach.

1

Indoktrynować - uświadamiać bądź natarczywie wpajać jakieś idee/doktryny/przekonania. /GatoEsqueleto

Hahahahahahahahahahahaha xD /GatoEsqueleto

background image

Posłałam mu całą moc mojego hipnotycznego spojrzenia nim 

przemówiłam ponownie.

– Gdy zadam ci pytanie, odpowiedz nie inaczej jak zgodnie z prawdą, 

rozumiesz?

Skinął mocno głową, gdy „Tak” odbiło się echem w jego myślach.

 

– Jak się nazywasz? – Było moim pierwszym pytaniem. Nie mogłam 

nazywać go Lejkiem chociaż moje spodnie były dowodem na trafność tego 

przezwiska.

– James Franco.

– Jak ten aktor? – To nie mogło pomóc, ale zapytałam.
Jego twarz złagodniała w uśmiechu.

– Tak, ale biedniejszy i brzydszy.
Nie uważałam James’a za zabawnego. Z pracą jaką wykonywał, to nie 

mogłoby się dobrze skończyć. 

– Nie mów niczego oprócz odpowiadania na moje pytania – 

powiedziałam sztywnym głosem. – Wiesz czym jesteśmy?

– Tak.

Drętwa odpowiedź, tym razem. Pokiwałam energicznie głową. 
– Dobrze, to zaoszczędza czas na wyjaśnienia. Teraz, wiesz kim 

jesteśmy?

– Nie.

Chyba nie było potrzeby, bym wcześniej ukrywała swoją twarz.
– Czy kiedykolwiek słyszałeś nazwisko Cat Crawfield? 

– Nie.
Ian i ja wymieniliśmy zdziwione spojrzenia. Myśli James’a były jak z 

waty

2

 pod kontrolą, którą na niego rzuciłam, ale zgadzały się z jego 

odpowiedziami, nie to, bym myślała, że udawał będąc zahipnotyzowanym.

– Czym zajmujesz się w swojej pracy?
Tylko nasze szczęście mogłoby sprawić, że schwytaliśmy zielonego 

urzędasa.

James zaczął szczegółowo opisywać skomplikowaną analizę DNA, 

łączenie genów i krzyżówki genetyczne. Nie rozumiałam połowy z tego, co 
powiedział, ale ogólny sens był jasny: Miał rację w wielkości eksperymentów 

Madigana.

– Czy twój zakład więzi ludzi podobnych do mnie? – zapytałam, 

obnażając swoje kły dla lepszego nacisku.

– Nie.

– Dlaczego, kurwa, nie? – rzuciłam sfrustrowana. Jeśli Tate i Juan tam

nie przebywali, wtedy Dave’a i Coopera również tam nie było.

Cholera, to był nasz najlepszy trop!
– Badane obiekty są umieszczone, gdzie indziej. – James odpowiedział 

na moje retoryczne pytanie.

– Gdzie? – zapytał Ian nim sama zdążyłam do zrobić.

James mrugnął.
– Nie mam dostępu do tych informacji.

2

W oryginale było „cottony”, czyli puszysty… Ma ktoś pomysł na lepsze słowo? Nie wiem jak to się mówi po

polsku… bawełniane? Gąbczaste? /GatoEsqueleto

background image

Bones wszedł na polanę w momencie, gdy złapałam James’a za ramię i 

uniosłam podrywając go z ziemi, niemalże potrząsając nim w moim nagłym 
przypływie nadziei.

– Kto ma?
Te dwa słowa były pozbawione mojej gwałtowności, ale zdobyły dla 

mnie tylko kolejne powolne mrugnięcie. Wtedy James przemówił i moja 
krótkotrwała nadzieja się rozpadła.

– Tylko starszy pan, dyrektor Madigan.

Pociągnęłam cienkie drzwi prysznica, by je otworzyć i zaklęłam, gdy się

zerwały. W moim podłym nastroju, zapomniałam sprawdzić swoją siłę, błąd 

nowicjusza, którego nie popełniałam od lat. Może dodatkowo mignę kłami na
turystę i powiem mu z Europejsko­bedziewnym akcentem, że chcę napić się 

jego krwi.

– Nie wszystko stracone, Kotek.

Bones pojawił się w małej sypialni kampera. Owinęłam wokół siebie 

ręcznik, posyłając mu styrane spojrzenie.

– Jesteś znany ze swej uczciwości, więc rzeczy muszą iść naprawdę źle 

jeśli kłamiesz, by sprawić bym poczuła się lepiej.

Uśmiech zamigotał na jego ustach.
– Nie kłamię, kochanie. James wie więcej niż zdaje sobie z tego sprawę.

Podeszłam do wąskiej szafy i wybrałam inne ubranie, spoglądając za 

siebie, by upewnić się, że Bones zamknął drzwi nim zrzuciłam ręcznik. Ian 

mógłby bezwstydnie podglądać darmowe przedstawienie, czy były tu więzi 
rodzinne, czy też nie.

– Oprócz przyprawiania mnie o ból mózgu nad zawiłościami kodu 

genetycznego i replikacji DNA, nie widzę jak ta wiedza może pomóc nam 

odnaleźć naszych przyjaciół. O ile Madigan jeszcze ich nie zabił.

Sadząc po długim spojrzeniu jakie Bones zatrzymał na pewnych 

częściach mojego ciała, nie był ponad podziwianie darmowego pokazu, 
pomimo poważnego tematu rozmowy.

– Gdy brałaś prysznic, James ujawnił, że wysyłają nowe próbki krwi do

budynku na testy, co dwa tygodnie. Ostatnia wysyłka była osiem dni temu, 

więc wkrótce przybędzie nowa dostawa. Kurier, który je przywozi ma 
informacje skąd są nadawane i dzięki temu znajdziemy ten drugi zakład.

– Myślisz, że Madigan jest na tyle głupi, by wybić adres zwrotny na 

etykietach FedEx?

3

Moje pytanie brzmiało szorstko, by ukryć iskrę nadziei, którą we mnie 

roznieciło. Proszę, Boże, pozwól temu zadziałać, nie mamy niczego innego…

Bones wziął ubrania, które miałam na siebie założyć i odrzucił na bok.
– Nie, ale kurier będzie również wyjeżdżał z tamtego zakładu lub powie 

nam od kogo otrzymał paczki. To doprowadzi nas do Tate’a i reszty, Kotek. 
Obiecuję.

Wtedy przyciągnął mnie do siebie i pochylił swoje usta pod kątem 

moich. Jeden po drugim, guziki koszuli odskakiwały dopóki nie było nic, 

Faceci. /GatoEsqueleto

3

FedEx (FedEx Corporation) – amerykańskie przedsiębiorstwo zajmujące się przewozem przesyłek i logistyką,

głównie za pomocą samolotów. Ma ona zasięg ogólnoświatowy i posiada filie w 211 krajach. /GatoEsqueleto

background image

oprócz twardego, gładkiego ciała ocierającego się o moją nagą skórę. Mój jęk 

zamienił się w westchnienie na żądanie jego pocałunku, a gdy jego osłony 
opadły i pożądanie wylało się na moje emocje niczym gorący karmel, 

zadrżałam.

– Ian – zdołałam powiedzieć.

Chichot zawibrował pod moimi ustami.
– Nie darzę go wystarczającą sympatią, by mógł do nas dołączyć, 

wybacz.

Pchnęłam jego pierś, ale nie udało mi się go poruszyć.

– Usłyszy nas – wyrzuciłam nim usta Bonesa odebrały mi mowę. 
Następnie jego dłoń ukradła cały mój rozum, gdy wślizgnęła się 

pomiędzy moje nogi, głaszcząc moją kobiecość, która nabrzmiewała i 
wilgotniała pod jego dotykiem.

Kolejny chichot, tym razem złowrogi.
– Tak, dlatego nie bądź skąpa w swoich komplementach.

Zamierzałam dyskutować dalej. Jednak jego ręce przestały być 

jedynymi pieszczącymi mnie rzeczami. Moc przetoczyła się po moim ciele w 

rozkosznych dreszczach, sprawiając, że moje ciało wibrowało przed jej 
dotarciem do moich najczulszych miejsce w zmysłowej intencji. Ledwo 

zauważyłam kiedy Bones podniósł w stronę łóżka, jego ciało nakryło moje, 
nim moje plecy uderzyły o materac. W tym czasie jego usta wypalały gorącą 

ścieżkę wzdłuż mojego brzucha i ociągały się pomiędzy moimi udami, nie 
martwiło mnie to, co Ian usłyszy.

Wszystko o co dbałam, to Bones, który się nie zatrzymywał.

Bo on nie wie, co dobre :3 /GatoEsqueleto

I co? I tyle? Nie ma łotoszenia bobra? :o /GatoEsqueleto


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kod Biblii, 8) KB-Rozdział ósmy-Ostatnie dni
ROZDZIAŁ ÓSMY OOZBLJ5GPLNYSBJZALDISOIWJVVETMWJZHRPNUI
Rozdział ósmy
ROZDZIAŁ ÓSMY
Rozdział ósmy
Nieof tłum Błękitna godzina rozdział ósmy
Rozdział siódmy i ósmy
Podstawy zarządzania wykład rozdział 05
2 Realizacja pracy licencjackiej rozdziałmetodologiczny (1)id 19659 ppt
Ekonomia rozdzial III
rozdzielczosc
kurs html rozdział II
Podstawy zarządzania wykład rozdział 14
7 Rozdzial5 Jak to dziala
Klimatyzacja Rozdzial5
Polityka gospodarcza Polski w pierwszych dekadach XXI wieku W Michna Rozdział XVII
Ir 1 (R 1) 127 142 Rozdział 09
Bulimia rozdział 5; część 2 program

więcej podobnych podstron