Plikjestzabezpieczonyznakiemwodnym
KatherineGarbera
Pragnęcię
wmarzeniach
Tłumaczenie:
Julita
Mirska
ROZDZIAŁPIERWSZY
Ethan
Caruthers
zdumiał
się
na
widok
przeraźliwiebladejCrissanneMoss,którazwalizką
oraz przewieszoną przez ramię torbą na aparaty
stała na werandzie i przygryzała wargę. Zawsze to
robiła,kiedyjącośtrapiło.
Po
chwili zepchnęła okulary słoneczne z nosa na
czubek głowy i zdmuchnęła z twarzy długi kosmyk
jasnychwłosów,którywysunąłsięzupięcia.
– Cześć, skąd ty się tu wzięłaś? Rzadko bywasz
w Teksasie. – Wykonał ręką zapraszający
gest, po
czymchwyciłwalizkę.
– Raczej w ogóle nie bywam. – Od wielu lat
Crissanne mieszkała z Masonem, jego najlepszym
przyjacielem, w Los Angeles. – A kiedy usłyszysz,
dlaczegoprzyjechałam,niezdziwięsię,jeślipowiesz
„spadaj,
mała.”
–
Mówiła
z
typowym
dla
mieszkańcówpółnocnegozachoduakcentem.
–
Jako
prawnik
słyszałem
tyle
nieprawdopodobnych historii, że wątpię, abyś
zdołałamniezszokować.
Uśmiechnęłasię,choć
jej
oczypozostałysmutne.
–Kochany
jesteś.–UściskałaEthananapowitanie.
–Niewiedziałam,dokądsięudać…
Zaintrygowany
postawiłwalizkęwholuizamknął
drzwi.ZamierzałspytaćCris,gdziezgubiłaMasona,
ale przypomniał sobie, że przyjaciel miał lecieć do
Peru kręcić kolejny odcinek swojego programu
oprzygodachekstremalnych.
AwięcCrisprzyjechałasama?Zazgrzytałzębami.
Uważaj, stary, bo będziesz się smażył w piekle. Od
pierwszejchwiliczułdoniejniesamowitypociągito
się nie zmieniło. Ilekroć na nią patrzył, wyobrażał
sobie,jakleżąwłóżku,nadzy,spleceniwmiłosnym
uścisku.
Pocieszał się
jednak
myślą, że jest dobrym
aktoremiumiekontrolowaćemocje.
–Chodźdokuchni.Gosposiaupiekłaczekoladowe
ciasteczka
i
przygotowała
dzbanek
mrożonej
herbaty.Usiądziemyiwszystko
miopowiesz.
Jak
przystało na dżentelmena, puścił Crissanne
przodem. Szła, kołysząc zmysłowo biodrami, a on –
bardzo nie po dżentelmeńsku – wpatrywał się w jej
pupę.Cholera,chłopie,weźsięwgarść!
Kilka
miesięcy temu rozstał się z dziewczyną,
która mieszkała w Midland. Od tego czasu żył
wcelibacie.
– Muszę wziąć z gabinetu
telefon. Częstuj się,
zarazwracam.
W gabinecie przez chwilę tkwił bez ruchu,
powtarzając w myślach zapamiętane z lekcji
religii
przykazania, zwłaszcza jedno: nie pożądaj żony
bliźniegoswego.
Gdy z komórką w dłoni ruszył z powrotem do
kuchni, był pewien, że ma wszystko pod kontrolą,
dopókinieujrzałCris.Stałaprzydrzwiachnataras,
zczołemprzyciśniętym
do
szyby.
Sprawiała wrażenie zagubionej. Potrzebowała
przyjaciela.Jego.Był
jej
przyjacielem…
Odsunął
od
siebiegrzesznemyśli.
–Crissanne
?
Odwróciła
się,
położyła
na
stole
okulary
słoneczne, po czym wsunęła ręce do tylnych
kieszeni,nieświadomiewypinającdoprzodubiust.
–Zerwaliśmy.Tokoniec–oznajmiła.–Wprawdzie
Masonpozwoliłmizostaćusiebie,dopókiniewróci
zPeru,ale…niemogłam.Musiałamsięwynieść.Na
lotnisku uświadomiłam sobie, że nie wiem, dokąd
lecieć, bo nie mam żadnej rodziny. I pomyślałam
otobie.
Nie
słuchał jej. W głowie dźwięczały mu słowa:
zerwaliśmy…tokoniec.
Była
wolna.Wolna,samotna
izałamana.
Wiedział, że dorastała w rodzinach zastępczych
i że ma zaledwie kilkoro bliskich przyjaciół,
z których większość to wspólni przyjaciele jej
iMasona.
Teraz
potrzebowaławsparcia,więctakjaktorobił
latami,zdusiłpożądanieiwyciągnąłpomocnądłoń.
–Możesz
tu
mieszkać,jakzechcesz.
– Dziękuję. Trochę
to
niezręczna sytuacja, ale
naprawdęniemiałamdokądsięudać.
Ethan
potrząsnąłgłową.
Niezręcznie
to
on będzie się czuł, tłumacząc
przyjacielowi, że jego była dziewczyna tu mieszka,
ale przecież nie mógł jej wyrzucić. Po pierwsze,
ojciecwychowałgonadżentelmena,podrugie,Cris
potrzebowała kumpla. Ale prawda wyglądała
inaczej: chciał jej pomóc, cieszył się, że do niego
przyjechała i gotów był znieść wszelkie niewygody,
abyjązatrzymać.
– To
na pewno koniec? – spytał. – Mason przed
każdymnowymfilmembywahumorzasty.
Zawsze
bardziejpragnąłjejszczęścianiżswojego.
Dotąduważał,że
ona
iMasonidealniesiędobrali,
że tworzą świetną parę. To Mason zachęcał ją, aby
założyła
vlog
podróżniczy
i
był
to
strzał
w dziesiątkę: vlog okazał się niezwykle dochodowy
ipozwoliłCrisrozwinąćkarierę.
–Na
pewno.Oddaliliśmysięodsiebie.Wiem,żeto
twój przyjaciel, więc nie będę się na niego skarżyć,
ale…poprostumamyinnepriorytety.
Zaskoczyła
go.Nie
wiedział,żezaczęłosięmiędzy
nimi psuć. No ale ostatnio unikał wspólnych
spotkań, bo coraz bardziej męczyło go ukrywanie
swoichuczuć.
Często latał
na
zachodnie wybrzeże w sprawach
zawodowych, ale pod nieobecność Masona zajętego
produkcjąfilmowąwolałnieumawiaćsięnakolację
zsamąCrissanne.
–Chceszotym
pogadać?
–Nie,nie
teraz.–Potrząsnęłagłową.
–Możepokażęcitwójpokój–zaproponował.–Jak
się odświeżysz, zabiorę cię na kolację. Niestety
wdomu
nicniemam.
–Super.Ale
napewnocinieprzeszkadza,że…
–Słowohonoru.
– Postaram się jak najszybciej coś wynająć. To
MasonkochałLosAngeles,ajaoddawnachciałam
sięprzenieśćwgłąbkraju.MyślałamoChicago,ale
tamnikogonieznam,atutaj
znamciebie.Właściwie
zamiast zwalać ci się na głowę, powinnam była
pojechaćdohotelu…
– Przestań.
Dom
jest duży, bez trudu się
zmieścimy.
A Mason
wróci do Stanów dopiero za kilka
tygodni. Do tego czasu on, Ethan, wymyśli, co mu
powie.
– Jesteś
najlepszym
przyjacielem, jakiego można
sobiewymarzyć!
Chciałby, żeby przyjaźń
mu
wystarczyła, ale
niestety! Zdawał sobie sprawę, że mieszkając
z Crissanne pod jednym dachem, będzie stąpał po
kruchymlodzie.
W skrytości ducha Crissanne liczyła na taką
reakcję. Wiedziała, że Ethan darzy ją sympatią,
może nawet się w niej podkochuje i miała nadzieję,
że
jej
niewyrzuci.
Nie
była osobą, która łatwo nawiązuje przyjaźnie,
częściowo dlatego, że nigdy nie nauczyła się
ludziom ufać. Pamiętała, co powiedział psycholog,
doktóregopojejosiemnastychurodzinachwysłaliją
zastępczy rodzice: że wzmożona nieufność stanowi
przeszkodęwosiągnięciuszczęścia.
Wkażdymrazie,zerwawszyzMasonem,niemiała
gdziesiępodziać.Poawanturze,kiedypadłysłowa,
które paść nie powinny, nie wyobrażała sobie, by
mogła dłużej zostać w jego domu. Zadzwoniła do
koleżankimieszkającejwSan
Francisco,aleokazało
się,żedoAbbyniedawnowprowadziłsięjejfacet.
Przyjaźniła się też z dziewczyną, która pracowała
na kierowniczym stanowisku w jednej z najbardziej
znanych firm produkujących torby i walizki, ale nie
chciała jej prosić o przysługę. Potrzebowała kogoś,
zkimniełącząjejrelacjezawodoweiktobyjejnie
oceniał.
TakąosobąbyłEthan.
Ethan
miał również inny plus: mnóstwo czasu
spędzał w sądach, mogłaby więc w ciszy i spokoju
zastanowić
się
nad
przyszłością.
Pragnęła
akceptacji, a Ethan zawsze ją akceptował. Nie
patrzyłnaniąjaknabiednąsierotęporzuconąprzez
matkę narkomankę, a potem oddawaną przez
kolejnerodzinyzastępcze,którebałysięmilczącego
dzieciaka.
–Twójpokój–powiedział,otwierając
trzecie
drzwi
napiętrze.
Crissanne
zaparło dech w piersi; nigdy dotąd nie
spała w tak luksusowej sypialni. W całym domu
widać było wpływy hiszpańskie – kafelki, łuki – ale
tu, w tym jednym pokoju, panował klimat
westernowy. Gruby mięsisty dywan, aż chciało się
zdjąć buty i chodzić po nim boso, wielkie łóżko
zbaldachimem,dwieszafkinocne,nakażdejlampa.
Pod oknem dwa ogromne skórzane fotele oraz
nieduży stolik, a na ścianie obraz przedstawiający
teksaskikrajobraz.
–Ależpiękny.
– Cieszę się, że ci się podoba. Tam z boku, obok
biurka, jest przejście do garderoby i do
łazienki.
Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebować, po prostu
mów.
– Mam
skromne wymagania, więc… – Wzruszyła
ramionami.
– Hej, głowa do góry. Założę się, że jak tylko
Mason wyląduje w Limie, od razu do ciebie
zadzwonizprzeprosinami.
Nie
bardzo w to wierzyła. Kiedy wspomniała
o małżeństwie i dzieciach, niemal rzucił się do
ucieczki. Zważywszy że głównie spotykali się na
lotniskach i spędzali noce w mieszkaniach, które
kupował na całym świecie, spodziewała się oporu.
Ale jego stanowczy i gwałtowny sprzeciw mocno ją
zabolał.
Odbyli
poważną rozmowę. Kiedy Mason oznajmił,
że nie chce dzieci, zrozumiała, że dalsze trwanie
w tym związku nie ma sensu. Ona jako sierota
wychowywana w obcych domach marzyła o własnej
rodzinie.
–Wątpię–odparła.
– Tak jak mówiłem, możesz tu mieszkać, ile
chcesz.Rozpakujsię,odpocznij…Będęwgabinecie;
muszęprzejrzećnotatkidojutrzejszejrozprawy.
– Ojej, możemy zostać w domu, nie
wychodzić na
kolację…
–Takitakmiałemzamiarwyjść.Aojciecnigdyby
miniewybaczył,gdybymdałcipłatkikukurydziane.
–Ethanbłysnąłzębamiwuśmiechu.
–No
właśnie,cotamsłychaćnaRockin’C?
–Wporządku.
Tata
przeszedłnaemeryturę,aleto
nic nie znaczy. Nadal się rządzi, co doprowadza
Nate’adobiałejgorączki.
Ethan
miał trzech braci. Najstarszy, Nate, który
przejął od ojca zarządzanie ranczem Rockin’C, był
prezesemspółkinaftowej.Drugi,Hunter,którygrał
w
zawodowej
lidze
futbolowej
na
pozycji
skrzydłowego,
został
niedawno
oczyszczony
zzarzutówwzwiązkuzpewnymskandalem.Trzeci,
Derek, pracował jako chirurg w miejscowym
szpitalu.AEthanzostałprawnikiem.
Zdaniem
Crissanne był zbyt przystojny jak na
prawnika. Gęste ciemnoblond włosy opadały mu na
czoło, mimo że zaczesywał je do tyłu. Koszula
opinała tors, podkreślając umięśnione ramiona
ipłaskibrzuch.
– A ciebie?
– spytała Cris, uświadomiwszy sobie,
żeniepowinnasiętakgapić.
– Czasami też. Na szczęście córka Nate’a, Penny,
potrafi zająć uwagę dziadka. Obecność wnuczki go
uspokaja.–NamomentEthanzamilkł.–Powinienem
cię uprzedzić, że oprócz gosposi mam również
służącego. Bart zajmuje się domem, ogrodem
ibasenem.
–Potrzebujesz
ażdwóchosóbdopomocy?
– Barta nikt nie chciał zatrudnić, bo był karany,
a gosposia, pani Yarnall, pracowała u moich
rodziców, dopóki nie przenieśli się do mniejszego
domu.Brakujejejpięćczysześćlatdoemerytury.
–Nie
bałeśsięzatrudnićkryminalistę?
– Nie. – Potrząsnął głową. –
Bart
to dobry
człowiek,poprostuuległzłymwpływom.Bardzosię
zmienił,odkądwyszedłnawarunkowezwolnienie.
Taki
byłEthan.Owszystkichsiętroszczył.Patrzył
na osobę, a nie na jej wiek, pochodzenie czy
karalność.Towieleonimmówiło.
Decydując się
na
przyjazd do Teksasu Crissanne
co prawda wiedziała, że podoba się Ethanowi, ale
nie liczyła na to, że cokolwiek więcej z tego
wyniknie.EthanprzyjaźniłsięzMasonem,awobec
przyjaciół był lojalny. Nie ślepo lojalny, ale
przestrzegałwłasnegokoduetycznego.
Zdrugiej
stronymożewodziłzaniąwzrokiem,bo
była zakazanym owocem? Jeśli tak, to szkoda.
Wolałaby, żeby pasował do obrazu idealnego
mężczyzny,zajakiegozawszegouważała.
Skierował się
do
wyjścia, lecz przy drzwiach się
odwrócił.
– Balkon jest wspólny dla wszystkich pokoi z tej
stronyschodów.
–Atwoja
sypialnia…
–Mieścisię
za
pierwszymidrzwiami.
Została
sama
inaglepoczułasięzagubiona.
Podobnie
się czuła, kiedy mieszkała u różnych
rodzin zastępczych; miała wrażenie, że dryfuje, że
jest jak liść niesiony wiatrem, że brakuje jej czegoś
stałego,punktuzaczepienia.Wciąguostatnichkilku
latprzyzwyczaiłasiędomyśli,żetworzązMasonem
dwuosobowąrodzinę,aletobyłailuzja.Nietworzyli
rodziny.
Masonowi
odpowiadał
związek
bez
zobowiązań, a ona oszukiwała się, że łączy ich coś
więcej. Żyła z klapkami na oczach. Ale odtąd
zamierzałatwardostąpaćpoziemi.
Pocierającszyję,
Ethan
wszedłdogabinetuioparł
się plecami o drzwi. Jego bracia ustatkowali się,
wiedzieli, po co i dla kogo żyją, a on? Co się dla
niegoliczyło?
Na
pewno praca, którą kochał i z której za nic
w świecie by nie zrezygnował, oraz kobieta, która
widziaławnimwyłącznieprzyjaciela.
Niech
todiabli!
Podszedł
do
biurka, usiadł w wielkim skórzanym
fotelu i spojrzał na zdjęcie czterech braci
Caruthersów zrobione na ślubie Nate’a. Dla osoby
postronnejjegożyciewyglądałonaidealne.Tylkoon
wiedział,ilegotokosztuje.
Nigdy
nie chował głowy w piasek, znał swoje
słabości i miał świadomość, że ignorując problem,
nie rozwiąże się go. Należy stawić mu czoło,
apotemprzejśćnadnimdoporządkudziennego.
Wcześniejwysłał
Bartowi
esemesa, informując go
o obecności Crissanne. Ciekawe, czy już na siebie
wpadliimieliokazjęzamienićsłowo.
Wstał
od
biurka i ruszył w stronę kuchni, skąd
dobiegała muzyka. Na ogół Bart pracował w ciszy,
alemożeonteżuległczarowiCris?
W kuchni zastał Cris, nie Barta; śpiewała,
a jednocześnie pisała coś na laptopie. Ponieważ
siedziała przy wyspie zwrócona do niego plecami,
przezchwilęobserwowałjąwmilczeniu.
Usiłował wmówić w siebie, że wcale nie jest nią
zauroczony.Aletoniebyłaprawda.
Nie,tak
niemożebyć!Postanowił,żeodtądbędzie
jątraktowałtaksamojakswojebratowe.
Nagle
Crissanne podniosła wzrok i obejrzawszy
się,zobaczyłagowdrzwiach.
– Przepraszam
– speszyła się. – Śpiewałam na
głos?
–Tak.Bardzo
ładnie.
–Serio
?
– Na
pewno ładniej od Huntera, który ma wiele
zdolności, ale wokalistyka do nich nie należy –
odparł Ethan, mając na myśli młodszego brata,
byłegozawodnikaligifutbolowej.
–Twoja
rodzinazawszewydajemisiętaka…
–Duża,hałaśliwaiirytująca?
–Sympatyczna.Żałuję,że
nie
mamrodzeństwa.
Ethan
oparłsięoszafki.
– Czasem rodzeństwo bywa przekleństwem.
Nawetniewiesz,ilerazyżałowałemwdzieciństwie,
że
nie
jestemjedynakiem.
–Ale
dziśjużnieżałujesz?
Potrząsnął głową. Dziś się cieszył, że
ma
trzech
braciiżewszyscymieszkająniedaleko.
– Wiesz, pomyślałem sobie, że mogłabyś napisać
coś o Cole’s Hill do jednego z tych pism
podróżniczych, z którymi współpracujesz.
Mamy
tu
sporo
ciekawych
obiektów,
choćby
centrum
szkoleniapilotów.Zaznaczyłemwszystkonamapie.
Wręczył
Crissanne
kartkęznarysowanąmapką.
–Dzięki.–Uniosłabrwi.–Napracowałeśsię.
–Bezprzesady.–Namomentzamilkł.–Uznałem,
że przyda ci się jakieś zajęcie. Kiedy kończyły się
moje związki, zawsze rzucałem się w wir
roboty,
żebyniezwariować.
– No popatrz, a mnie się wydawało, że jesteś
krótkodystansowcem.Tydzieńikoniec
pieśni.
Nie
musiałpytać,skądjejtoprzyszłodogłowy.
– Miałem
kilka
związków, które trwały nieco
dłużej.
– Chętnie
bym
się dowiedziała, dlaczego się nie
ożeniłeś.–Roześmiałasięwesoło.–Niebójsię,nie
jestemwścibska.
–Całeszczęście.–Zawtórował
jej
śmiechem.
Postanowił
jednak
coś wymyślić na wypadek,
gdyby nie zdołała poskromić ciekawości i zaczęła
mu wiercić dziurę w brzuchu. A dlaczego jego
związki tak szybko się kończyły? Bo nie mógłby się
wiązaćzjednąkobietą,kiedymarzyłoinnej.
Zeskoczywszy
zestołka,Crissanneokrążyławyspę
i przytuliła się do Ethana. Przez moment stał bez
ruchu, jakby bał się oddychać, potem otoczył ją
ramieniem i chociaż wiedział, że nie powinien tego
robić, odwzajemnił uścisk. Zamknął oczy, wciągnął
w nozdrza kwiatowy zapach jej włosów, po czym
najwyższąsiłąwoliopuściłręceicofnąłsiękrok.
–Nie
będędrążyć.Naraziejesteśbezpieczny.
–Uff!To
co,idziemynakolację?
–Tylkowezmętorebkęitelefon.
Oddaliła się, kołysząc biodrami. Odprowadził ją
wzrokiem;
doskonale wiedział, że oszukuje się,
twierdząc,żejestjejprzyjacielem.
W sądzie potrafił mówić zajmująco, przytaczać
mądreargumentyiprzeciągaćławęprzysięgłychna
swoją stronę, ale nigdy nie umiał okłamywać
samego siebie. Od najmłodszych lat świadom był
swoich ułomności i niedociągnięć. Do Cris nie
zalecał się wyłącznie przez wzgląd na Masona, ale
ilekroć na nią patrzył, zawsze pragnął czegoś
więcej:kochaćsięzniącałąnoc.
ROZDZIAŁDRUGI
Restauracja Peace Creek Steakhouse znajdowała
się w centrum miasta. Kiedy Ethan chodził do
szkoły, jego rodzice często wynajmowali tu jedną
zdwóchsal,byuczcićjakieśważnewydarzenie.
Dziś,czekajączCrisnastolik,przypomniałsobie,
jakBabs,gosposiarodziców,dawałamuparęgroszy,
żeby mógł kupić cukierki z automatu przed
restauracjąijakścigałsięzbraćmi,którypierwszy
dobiegnie.
To w dzieciństwie nauczył się wygrywać na
argumenty, a nie na pięści. Nie dorównywał siłą
Nate’owi,którybyłodniegoopółgłowywyższy,ale
potrafił go przechytrzyć. Oczywiście czasem to się
kończyłopodbitymokiemczyzłamanymnosem,lecz
gotów był ponieść taką cenę, by jako pierwszy
wrzucićoautomatumonetę.
–Oczymmyślisz?–spytałaCrissanne.
– O przepychankach z braćmi. Walczyliśmy o to,
który
pierwszy
wyciągnie
paczkę
miętusów
zautomatuprzydrzwiach.
– Niesamowite, że większość życia mieszkasz
w tym miasteczku. Pewnie z każdym budynkiem
ikażdąulicąwiążąsięjakieśwspomnienia.
– To prawda. A ty nie masz miejsc, do których
wracaszwspomnieniami?
–Bojawiem?Czasemdodomudziecka,wktórym
spędziłam kilka lat. Niedawno go zburzono. I do
domuwpółnocnejKalifornii,gdziemieszkałamjako
nastolatka. To dopiero był koszmar! Chyba wolę
patrzećwprzyszłośćniżwspominaćto,cobyło.
Ethan instynktownie wyciągnął ręce, by ją
przytulić, ale w porę się zreflektował. W obecności
Masona czasem pozwalał sobie na niewinny uścisk,
aleteraz,gdybyliwedwoje,musiałsiępilnować.
Crissanne była zakazanym owocem. Może na nią
patrzeć,aleniewolnomujejdotykać.
– Słusznie – powiedział. – Na przyszłość mamy
wpływ,aprzeszłościniezmienimy.
Po chwili podeszła do nich hostessa, córka
jednego z kuzynów Ethana, i zapewniła, że zaraz
zwolni się stolik. Ethan wdał się z dziewczyną
wrozmowę,aCrissannezaczęłaoglądaćoprawione
zdjęcianaścianach.WkrótceEthandoniejdołączył.
Dziwne, nigdy wcześniej tych zdjęć nie widział;
przedstawiały ludzi i scenki rodzajowe sprzed co
najmniej trzydziestu lat. Na jednym rozpoznał
swojego ojca stojącego przed ciężarówką, na której
widniało
logo
Rockin’C.
Winston
Caruthers
doprowadził
podupadające
ranczo
do
stanu
świetności i założył rodzinną firmę, która miała
prawa do wydobywania złóż mineralnych na tym
terenie.
– Podoba mi się ten gość. – Crissanne wskazała
przed siebie. – Z jego spojrzenia biją odwaga
ipewnośćsiebie.
– To mój ojciec. Jedna z jego maksym życiowych
brzmi:ktosięwaha,tentraci.Samnigdynieczeka,
zawszedążydocelu.
CrissannepopatrzyłanaEthana.
–Uwastochybarodzinne?Tyteżsięniewahasz,
prawda?
Zdarzyło mu się jeden raz, dawno temu: obaj
z Masonem jednocześnie zauważyli Crissanne na
drugim końcu boiska i kiedy on się wahał, czy
zaprosićjąnakawę,Mason,którynigdyniebałsię
ryzyka, zwyczajnie w świecie podszedł, przedstawił
sięiresztatohistoria.
Ojciecmiałrację.Jakzwykle.
–Zdarzamisię.Miewamwzlotyiupadki.
– Więcej jednak wzlotów. Zawodowo odnosisz
samesukcesy.
–Nielubięsięchwalić,aleowszem,całkiemnieźle
miidzie.
Niczymbokserwymierzyłamulekkicioswramię.
Chociażwjej„pieszczocie”niebyłonicerotycznego,
Ethan poczuł, jak po krzyżu przebiega mu dreszcz.
Miałochotę…Psiakrew!Znówsięzawahał.
Zawsze szczycił się swoim opanowaniem, tym, że
umie zachować zimną krew, ale przy Crissanne
traciłtęzdolność.Ibardzomutoprzeszkadzało.
Jeśliczegośnauczyłsięwciągutrzydziestulatna
tymświecie,totego,żepotrzebujegranic.Beznich
sięgubił.
Kosmyk włosów opadł Cris na twarz. Ethan
odgarnąłgojejzaucho.Zaskoczonaotworzyłausta
i wciągnęła z sykiem powietrze. Nie zdołał się
powstrzymać i pogładził ją po szyi. Ależ miała
delikatnąskórę!
–Ethan…
–Słucham?
– Pan Caruthers! – rozległ się głos hostessy. –
Pańskistolikczeka.
Crissanneprzełknęłaślinę,poczymskierowałasię
za hostessą do sali restauracyjnej. Atmosfera się
zmieniła;pojawiłosięnapięcie.
Toonbyłtemuwinien.Starałsięniczegoposobie
nieokazywać,aleniepotrafiłdłużejukrywaćswoich
uczuć,tymbardziejskorowiedział,żeMasoniCris
zsobązerwali.
Może powinien dalej grać, udawać przyjaciela,
może tak by było rozsądniej, lecz jakiś wewnętrzny
głos mówił mu, żeby się nie przejmował Masonem
i skupił wyłącznie na kobiecie, której zawsze
pragnął i która teraz szła przez salę do stolika.
Patrzył na jej zmysłowo kołyszące się biodra, na
jasnefalującewłosy.
Był jej przyjacielem, tego nie udawał. Pomyślał
o swoim bracie Dereku i Biance, których przyjaźń
z czasem przerodziła się w miłość. Tylko że Derek
z Biancą przyjaźnili się we dwoje, a on, Mason
i Crissanne we troje. I nie wierzył, że Mason nie
oprzytomnieje,żeniezrozumieswojejpomyłkiinie
zaczniebłagaćCris,abydoniegowróciła.
On,Ethan,napewnobytakpostąpił.
A zatem dziś znów musi trzymać ręce przy sobie,
znówmusitraktowaćCrissannejakkumpla.
PowyjściuzrestauracjiCrissannezwolniłakroku.
Szła pół metra za Ethanem, który prowadził
rozmowę z jednym z mieszkańców Cole’s Hill.
Miasteczko
było
niezbyt
duże,
o
uroczym
historycznym centrum, ale rozwijało się w szybkim
tempie. Właśnie tego dotyczyła rozmowa: nowego
osiedla powstającego przy południowej granicy
miasta.
Żałowała, że nie wzięła z sobą aparatu. Czasem
używała tego w telefonie, ale wolała patrzeć przez
obiektyw, bawić się ostrością, przysuwać i oddalać
obraz,któryjązafascynował.
Może gdyby zdołała popatrzeć w ten sposób na
Ethana, zrozumiałaby, co ją w nim tak pociąga. Ale
czy na pewno znalazłaby odpowiedź? Nawet się nie
łudziła. Nagle światło z wystawy sklepowej rzuciło
cieńnajegotwarz,podkreślającmocnozarysowaną
szczękę.Crissannewyjęłazkieszenitelefon.
Robiąc zdjęcia, zawsze więcej widziała – może
dlatego, że była skupiona. Teraz też zauważyła
jaśniejsze pasemka we włosach Ethana. Szukała
najlepszego ujęcia. Powiększyła twarz, zobaczyła
bliznę nad lewym okiem… Dziwne, że wcześniej jej
niewidziała.
Był poważny, skoncentrowany na rozmowie.
Między innymi to w nim uwielbiała: że każdemu
poświęcałstoprocentswojejuwagi.Pstryknęłakilka
zdjęć, a kiedy cofała się, by go sfotografować pod
innymkątem,naglesięzkimśzderzyła.
–Ojej,przepraszam.
Odwróciwszysię,ujrzałaoboksiebieprawdziwego
kowboja, takiego jak z westernu. Miał grzywę
ciemnoblond
włosów
przyprószonych
siwizną,
głębokiezmarszczkiwokółoczu,spieczonąsłońcem
skórę.Jaknaswojelata–podejrzewała,żegośćma
koło siedemdziesiątki – trzymał się świetnie.
Zmarszczyłaczoło.
Hm, w jego spojrzeniu i kształcie nosa dostrzegła
coś
dziwnie
znajomego.
Robienie
obcemu
człowiekowi zdjęcia nie wchodziło w grę, byłoby
naruszeniem jego prywatności. Szkoda, bo ta twarz
jązaintrygowała.
– Nic się nie stało. Ale chyba są tu ciekawsze
obiektydofotografowania?
–Niż?
– Niż ten kozak tutaj. Ma gadane. Jest
prawnikiem.
– Wiem. Potrafi dyskutować na każdy temat
i każdego umie pokonać. Kiedyś przez trzy
kwadranse rozprawialiśmy na temat salsy: czy
lepsza jest świeża czy ta, którą serwują w tanich
knajpachzżarciemnawynos.
–Tochybaoczywiste?
–Niedlawszystkich.Niektórzyuważają,żedruga
wcalenieustępujewsmakupierwszej.
–Kozakzawszebyłuparty–stwierdziłkowboj.
–Wnioskujęztego,żeznapanEthana?
– Cześć, tato – powiedział Ethan, podchodząc do
nich. – Mówiłem ci, Cris, że moja rodzina bywa
nieznośna?
–Mówiłeś.
– Winston Caruthers – przedstawił się kowboj. –
Możesz zwracać się do mnie „papa”. Wszyscy mnie
taknazywają.
Pewnie proponował to każdej napotkanej osobie,
ale Crissanne nigdy nie miała ojca. Żaden rodzic
zastępczynieprosił,abytakdoniegomówiła.Toteż
słowaWinstonawieledlaniejznaczyły.
–Dziękuję.–Wyciągnęłarękę.–CrissanneMoss.
– Miło mi cię poznać, Crissanne – odrzekł Papa
Caruthers. – Ethan, przyprowadź swoją dziewczynę
nakolacjęiprzedstawjąmatce.
– Ale tato, my nie jesteśmy parą. Cris jest
dziewczynąMasona,toznaczy…
– Byłą – wtrąciła Crissanne. – Przyjechałam tu
w sprawie pracy i Ethan wspaniałomyślnie pozwolił
mi
zamieszkać
u
siebie.
Przyjaźniliśmy
się
wcollege’u.
Niemiałapojęcia,coEthanzamierzałpowiedzieć,
ale nie musiał jej przedstawiać jako dziewczyny
Masona.ZMasonemskończyła.
– I tak ją przyprowadź – rozkazał stanowczym
tonemojciec.–MatkachętniepoznaCrissanne.
Ethanzacisnąłzęby.
–Jasne,tato.
–Takjakmówiłam,papo…–wymawiająctosłowo,
Cris poczuła dreszczyk emocji – przyjechałam tu
wsprawiepracy.Jeszczenieznamswojegorozkładu
zajęć,alepostaramysięwpaść.
Winston skinął głową i nałożył z powrotem
kapelusz.
–Czekamynawaswsobotę.
– Dobrze… Traktuje mnie, jakbym wciąż był
dzieckiem–mruknąłEthan,kiedyojciecsięoddalił.
–Moimzdaniemtourocze.
– Urocze? Stary nikogo nie słucha, wszystko wie
najlepiej.Jestupartyjakosioł.Każdycitopowie.
–Aczykażdyrównieżpowie,żejesteściedosiebie
podobni?–spytałazrozbawieniemCrissanne.
Roześmiałsiępodnosem.
– Tak, co nie znaczy, że to prawda. – Na moment
Ethanzamilkł.–Ico,udałocisięzrobićparęzdjęć?
Zaczerwieniła się, bo fotografowała wyłącznie
Ethana.
–Tak.Kilkafajnychujęćulicyiprzechodniów.
–Świetnie.
Wędrowali w ciszy przez historyczne centrum
w stronę ferrari Ethana zaparkowanego po drugiej
stroniehoteluGrand.Crisszłazamyślona:podobało
jejsięmiastoijegoatmosfera,podobałjejsiępapa
Caruthers, a w ogóle to powinna bardziej
kontrolowaćsweemocje.
Przyjechała tu tylko na chwilę, by odpocząć,
otrząsnąćsięporozstaniuizastanowić,codalej.
Nie może zakochać się w tym malowniczym
teksaskim miasteczku ani w rodzinie Caruthersów.
A tym bardziej w Ethanie, który zawsze się jej
podobał. Dotychczas widywała go w Los Angeles,
teraz po raz pierwszy widziała go w miejscu, gdzie
się urodził i wychował, w miejscu, w którym od
niepamiętnychczasówznajdowałsięjegodom.
Tubyłusiebieibyłsobą,nikogoniemusiałgrać,
nikomuniemusiałimponować.Tumogłybywyjśćna
jaw wszystkie jego wady, skazy i słabości. Tu
mogłaby mu się dokładnie przyjrzeć i się do niego
zniechęcić. Ale tak się nie stało. Blizny sprawiły, że
zaczęła go lepiej rozumieć, a to niebezpieczne. Bo
człowiekowi idealnemu, bez wad, potrafiłaby się
oprzeć, a czy zdoła się oprzeć Ethanowi? Będzie to
wymagałosporegowysiłku.
Leżał w łóżku od dwóch godzin, słuchając wycia
wiatru, uderzeń gałęzi o okno. Ciągle sobie
obiecywał,żesiętymzajmie,wkońcuniesztukaje
przyciąć.Wiedziałjednak,żetoniezichpowodunie
możezasnąć.
Winna była Crissanne, która spała w pokoju
gościnnym na końcu korytarza. Nigdy wcześniej
u niego nie nocowała. Przedtem, gdy była
z Masonem, nie przeszkadzałaby mu jej obecność,
aleteraz…
Terazniemógłznaleźćsobiemiejsca.
Razporazprzekonywałsiebie,żesąprzyjaciółmi,
niczym więcej. Że Cris jest dziewczyną kumpla
ibędzienią,dopókiMasonosobiściemuniepowie,
żezerwali.
Oczywiście im dłużej o tym myślał, tym bardziej
cierpiał. Miał wrażenie, że z trudem mieści się we
własnym ciele, że za ciasno mu we własnej skórze.
Lepiej czuł się tylko wtedy, gdy Cris obdarzała go
uśmiechem. Wówczas zapominał o jej związku
zMasonemizaczynałmarzyć.
Przymknąłpowieki.Cholera,dałbygłowę,żeprzez
otwarte drzwi wpada z balkonu delikatna woń
perfum.
Zerwałsięzłóżka,podszedłdodrzwiiwyjrzałna
zewnątrz. Nie mylił się: Crissanne stała oparta
oporęcz.
Chwycił rzucone na fotel dżinsy i wsunął je na
gołe ciało. Zapiął rozporek, po czym przeczesawszy
rękąwłosy,wyszedłnapowietrze.
– Nie możesz zasnąć? – spytał cicho, żeby nie
przestraszyćCris.
–Zawielemyślikotłujemisięwgłowie.
Obróciła się przodem. Miała na sobie koszulę
nocnąnawąskichramiączkach,którasięgałakolan.
Na niebie świecił księżyc w pełni; opromieniona
jego blaskiem wyglądała jak istota nieziemska.
Jakbytu,doCole’sHill,trafiłaprzezpomyłkę.
I faktycznie, jej miejsce było w Mieście Aniołów.
UbokuMasona.
– Obudziłam cię? – Wiatr poruszał jej włosami,
smagał ją nimi to po ramionach, to po twarzy.
Odgarnęłajezaucho.
–Nie.
–Todobrze.Adlaczegoniespałeś?
Miałbyopowiedziećjejoswoichfantazjach,otym,
jak ją przytula i całuje? Wątpił, aby taka rozmowa
pomogłajemuczyCriszasnąć.Czując,jakskórago
piecze,potarłrękątors.Psiakrew,pragnąłjej!
Ale to nie była jakaś obca dziewczyna, którą
zaprosiłdosiebienanocizktórąsięranopożegna.
To była Crissanne. Znali się od lat, przyjaźnili,
pożądali…aprzynajmniejonjejpożądał.
Kiedy tak stała metr od niego, ubrana w cienką
koszulę nocną i spowita w srebrzyste promienie
księżyca, nie był w stanie okiełznać wyobraźni.
Marzył o tym, aby podejść krok bliżej, ująć w palce
dółkoszuliipowoli…
–Ethan?
–Tak?
–
Chcesz
pogadać?
O
powodach
swojej
bezsenności?
Potrząsnąłgłową.
–Nie.Aty?
–Zdecydowanienie.
–Azagraćwprawdęifałsz?
Crissannewybuchnęłaśmiechem.
–Ostatnirazwygrałam.
–Tylkodlatego,żecipozwoliłem.
–Akurat!
– Słowo honoru! – zawołał przez ramię, idąc do
barkuwsypialni.–Jestemdżentelmenem.
– Okej, skoro tak twierdzisz. – Skierowała się do
wygodnych foteli ustawionych przy niedużym
kominku.Usiadłszy,przykryłasiękocem.
Ethan zakrzątnął się przy butelkach w barku na
balkonie. Po chwili znalazł jej ulubiony trunek,
tequilę Patron. Postawił butelkę na tacy, obok
postawił dwa kieliszki, solniczkę oraz talerzyk
zkawałkamilimonki.Tacęprzeniósłnastolik.
–Zimnoci?Mogęrozpalićwkominku.
–Dzięki,wystarczykoc–odparłaCris,napełniając
kieliszki.–Ktozaczyna?
–Ty.
–Rozumiem.Bojesteśdżentelmenem?
Potrząsnąłgłową.
– Nie. Bo nie miałem czasu wymyślić kłamstwa,
wktórebyśuwierzyła.
Crissanneroześmiałasiędźwięcznie.Uwielbiałjej
śmiech.Dodziśpamiętał,kiedygousłyszałpierwszy
raz, a przecież minęły lata. Siedziała obok Masona,
na oparciu jego fotela. Ktoś powiedział coś
zabawnego,awtedyonawybuchnęłaśmiechem.Był
to tak radosny dźwięk, że na samo wspomnienie
Ethanowirobiłosięwesoło.
Czasem, kiedy dokuczała mu chandra, specjalnie
przywoływał tę scenę i od razu chmury się
rozpraszały.
W prawdę czy fałsz grali namiętnie na studiach,
później zresztą też. Gra była prosta: jedna osoba
opowiadała
jakąś
historię,
a
reszta
graczy
odgadywała, czy historia jest prawdziwa. Jeżeli
zgadujący trafił z odpowiedzią, opowiadacz musiał
wypić do dna zawartość kieliszka. Jeżeli zgadujący
źlewytypował,wtedyonopróżniałkieliszek.
–Temat?–spytałaCris.
– Pierwszy pocałunek. – Było to pierwsze, co
przyszłomudogłowy.
Ledwo wypowiedział te słowa, zrozumiał, że
wpakował się w kłopoty. Nie powinien siedzieć
w nocy na balkonie z Crissanne i rozmawiać
ocałowaniu.
Bałsię,żepokusamożeokazaćsięzbytsilna.
– Pierwszy pocałunek? Hm, fajnie wymyśliłeś.
A więc mój pierwszy raz był z żabą i miał miejsce
w szkole. Pamiętałam bajkę o królewnie, która
pocałunkiem przemieniła żabę w księcia. Molly
Moore rzuciła mi wyzwanie: ty byś się brzydziła.
Udowodniłamjej,żesięmyli.
Ethanoparłsięwygodnie.
–Czytatwojażabatobyłprawdziwypłaz?
– A są płazy nieprawdziwe? – spytała, wymigując
sięododpowiedzi.
–Okej.Moimzdaniemfałsz.
–
A
właśnie
że
prawda.
Miałam
potem
nieprzyjemności, musiałam zostać za karę po
lekcjach.
–Dlaczego?
–ChciałyśmyzMollyuwolnićżabyzlaboratorium.
Mój
pocałunek
służył
odwróceniu
uwagi
nauczycielki.WtymczasieMollywypuściłażaby.
Patrząc jej w oczy, Ethan posypał trochę soli na
dłoń u nasady palca wskazującego, następnie zlizał
ją, wychylił kieliszek tequili i szybko zagryzł
limonką.Kwaśnysokspłynąłmunajęzyk.
Kiedy rzucił skórkę na tacę, Crissanne pochyliła
się i opuszkiem kciuka potarła jego dolną wargę,
następniecofnęłarękęioblizałakciuk.Ethanpoczuł
jakdreszczprzebiegamupokrzyżu.
Tak,toniebyłnajmądrzejszypomysł.
ROZDZIAŁTRZECI
Najwyraźniejwsierpniunawetpóźnymwieczorem
panuje w Teksasie upał. Tak to sobie Crissanne
tłumaczyła, czując, jak po jej ciele rozlewa się
gorąco.Uczucietoniemiałoprzecieżnicwspólnego
z tym, że Ethan siedzi naprzeciwko niej w nisko
zawieszonych na biodrach dżinsach. Ani z tym, że
torsmagoły,aramionabardziejumięśnione,niżsię
spodziewała.
Był prawnikiem, czyli większość czasu spędzał
przy biurku, a nie na siłowni. Nie, nie miał
przerośniętychmięśni,byłwsamraz.Dotegopłaski
brzuch,alebezkaloryfera.Pewniegdzieśnaświecie
żyjekilkakobiet,którewcalenieuważałybyEthana
za najbardziej seksownego faceta pod słońcem. Ale
przypuszczalnie nigdy nie siedziały koło niego na
balkonie, w blasku księżyca, z sokiem limonki na
wargach.
Kiedy uniósłszy brwi, popatrzył na nią pytająco,
uprzytomniłasobie,żeskończyłmówić.
–Fałsz!
– Mylisz się, skarbie – oznajmił, podając jej
butelkę.
Zważywszy, że kręciło się jej w głowie i miała
kłopoty z logicznym formułowaniem myśli, powinna
zrezygnować z dalszej zabawy i grzecznie pójść
spać.
Zamiast tego nalała tequili do kieliszka. Nie
odrywając spojrzenia od twarzy Ethana, polizała
wierzch dłoni. Nasypała soli, po czym ją zlizała.
Podniosła kieliszek do ust, wypiła alkohol jednym
haustemiszybkowgryzłasięwćwiartkęlimonki.
Ethan wstał i podszedł do balustrady. Zacisnął
ręcenametalowejporęczyipochyliłgłowę.
Cris z narastającym pożądaniem śledziła każdy
jego ruch. Widziała, że Ethan toczy z sobą walkę
isłyszałacorazbardziejnatarczywygłos:wracajdo
swojegopokoju,wracaj…
Niezrobiłategojednak.Wstałazfotelaipodeszła
do Ethana. Stanęła za nim, objęła go w pasie
i przytuliła policzek do jego gołych pleców.
Zesztywniał, dopiero po minucie czy dwóch się
odprężył.
–Tozłypomysł–powiedziałochrypłymgłosem.
Przejechała dłonią po jego torsie. Zdawała sobie
sprawę,żeEthanmarację:tozłypomysł.Aleodtak
dawna była sama! Owszem, dopiero się rozstali
zMasonem,leczjużoddłuższegoczasuoddalalisię
od siebie. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy
spędzili razem najwyżej kilka godzin. Właściwie
niemal od roku każde z nich żyło swoimi sprawami
iswoimżyciem.
Nie chciała teraz o tym myśleć. O tym, jak łatwo
przełknęła ból i rozczarowanie. Miała nadzieję, że
się zmieniła. Że tamta dziewczynka, która nie
potrafiła nawiązać więzi emocjonalnej z żadną ze
swoich zastępczych rodzin, wyrosła na kobietę,
którastworzyłaprawdziwy,trwałyzwiązekzeswoim
facetem.
Niestetychybasięoszukiwała.
–Mamtownosie–mruknęłaiuświadomiłasobie,
że faktycznie się tym nie przejmuje. – Jest coś
międzynami…
Ethanuwolniłsięzjejobjęć.
–Owszem,jest.Mason.
Potrząsnęłagłową.
–Nieotomichodzi.Kurczę,zawszemiałamcięza
człowieka, który niczego nie owija w bawełnę, ale
pewnie jako prawnik przyzwyczajony jesteś do
mówieniatego,cotrzeba,żebywygraćwsądzie.
–Nieróbtego.
–Czego?
Zacisnął ręce na jej ramionach; po chwili opuścił
jezpowrotemwzdłużciała.
–Niekuś.Niekomplikujżycia.
–Onoitakjestpogmatwane.Chybażeto…to,co
jestmiędzynami…żetylkoja…
–Nie,nietylkoty.
Powoli, niemal wbrew sobie, objął ją w talii
i przyciągnął do siebie. Czuła bijący od niego żar.
Ethan pochylił głowę. Wpatrywali się w siebie bez
słowa. Przed oczami przeleciały jej obrazy z ich
wspólnej przeszłości. Ileż to razy siedzieli razem
pogrążeni w rozmowie, podczas gdy Mason
brylował,zabawiającresztęichpaczki.
To wszystko było dość niespodziewane. Bała się,
czyEthansięniewystraszy;czyzuwaginaprzyjaźń
z Masonem nie wycofa się. Dlatego postanowiła
wykonaćpierwszyruch:zainicjowałapocałunek.
Zbliżyła do niego usta. Jego były ciepłe, miękkie,
zmysłowe. Gdy je rozchylił i wpuścił ją do środka,
poczułanajegojęzykusmaktequiliilimonki.
Wbiła palce w jego mięśnie; usiłowała przywrzeć
mocniej. Nie przerywając pocałunku, Ethan obrócił
się i oparł plecami o balustradę. Tak było lepiej:
terazprzywieraładoniegocałymciałem.
Jej biust przylegał ciasno do jego torsu, a jego
członek wpijał się w jej podbrzusze. Oddzielała ich
jedyniecienkakoszulanocna,którąmiałanasobie,
i dżinsy. Ethan wsunął nogę pomiędzy jej uda
iwodziłdłońmipojejplecach.
Gdy zacisnął ręce na jej pośladkach, Crissanne
uniosłagłowęinapotkałajegowzrok.Wpatrywałsię
wniąintensywnie.Nicniemówił,tylkopatrzył.Nie
potrafiła niczego wyczytać z jego spojrzenia, ale
ogarnęło ją dziwne uczucie. To było coś więcej niż
pożądanie.
Wystraszona zamierzała się cofnąć, uciec, zdała
sobie bowiem sprawę, że pragnie coś, czego Ethan
nie będzie chciał jej dać, ale w tej samej chwili
zanurzyłdłoniewjejwłosachigorącojąpocałował.
Włosy miała miękkie, cudownie jedwabiste,
bardziej miękkie i jedwabiste niż jakiekolwiek,
których ostatnio dotykał, powieki przymknięte,
wargi wilgotne i nabrzmiałe. Obejmowała go
wpasie.Przechyliwszygłowę,popatrzyłamuwoczy.
Przypomniał sobie wszystkie swoje argumenty na
„nie”,wszystkiepowody,dlaczegopowinienopuścić
ręceiodejść.Aletakstraszniejejpragnął!
Zbyt długo walczył z pokusą, zbyt długo jej sobie
odmawiał. Jej, czyli Cris. Nie było to trudne, kiedy
mieszkaławLosAngeleszMasonem,aleterazbyła
tu,wCole’sHill.Spędzaliwieczórnabalkonie,ona
wsuwała ręce w jego spodnie, pieściła mu brzuch,
aonmiałochotęporwaćjąwramionaiprzenieśćdo
sypialni.
–Jesteśpewna?–Musiałuzyskaćpotwierdzenie.
To jest Crissanne, która znaczy dla niego więcej
niżjakaśprzelotnaznajoma.
Nieprzejmowałsię,czyondlaniejznaczyrównie
wiele. Może chciała go wyłącznie do seksu, by
zapomnieć o bólu rozstania albo żeby wzbudzić
zazdrośćMasona.Lubzmilionainnychpobudek.
Dlaniegojednakonabyłatąwymarzoną–kobietą,
której pragnął od ponad dziesięciu lat. Dlatego
musiał się upewnić, że ona na sto procent pragnie
jego.
– Tak. – Gładziła go po torsie, wolno przesuwając
dłonie ku górze. Wreszcie objęła go za szyję
izaczęłacałowaćpocałejtwarzy…
Przestałsięzastanawiaćsię,jegomózgiwszystkie
procesy myślowe wyłączyły się. Skupił się na
wargach Cris. Resztkami sił próbował kontrolować
falę,któragozalewała.Crissannewyzwalaławnim
coś, co dotąd było uśpione, zapomniane. Wydawszy
zsiebiecichypomruk,chwyciłjąnaręceiruszyłdo
swojegopokoju.
Postawiłjąprzyłóżku.
Tuliła się do niego. Delektując się jej dotykiem,
przymknąłoczy.Inaglesięwystraszył:acojeśliCris
zmienizdanie?
Psiakość!Jeślizmieni,pozwolijejwyjść.Niemoże
jejzatrzymywać.
Boże,bądźmiłosierny!Spraw,bychciałazostać!
Przejechała palcami po jego brzuchu, po czym
zerknęłanaogromnełóżko,którezajmowałoniemal
pół sypialni. Przy obitym skórą wezgłowiu piętrzył
się stos poduszek. Wyżej na ścianie wisiały rogi
krowyrasylonghorn.
–Zapominam,żejesteśkowbojem.
Wzruszyłramionami.
– Udawanym. Ale mogę włożyć kapelusz i buty
kowbojskie.
–Podwarunkiem,żewcześniejzdejmieszdżinsy.
– Żaden szanujący się kowboj nikomu by się tak
niepokazał.
– Szkoda. – Crissanne cofnęła się i zmierzyła go
wzrokiem od stóp do głów. – Do twarzy byłoby ci
wbutachikapeluszu.
–Taksądzisz?–Odruchowonapiąłmięśnie.
–Mhm.Możekiedyś…?
–Może.–Aleraczejwtowątpił.Byłprawnikiem,
tym poważnym i rozsądnym Caruthersem. Tym
mówcą,
dyskutantem,
który
zawsze
myślał
o konsekwencjach. Czego nie można powiedzieć
o nim dzisiaj, kiedy stał w sypialni i nieprzytomnie
pragnąłCris.
Uśmiechając się szeroko, wyciągnęła do niego
rękę, a kiedy splótł palce z jej palcami, drugą
położyła ją mu na piersi. Przeszył go dreszcz.
PrzytuliłCris,poczymprzytknąłczołodojejczoła.
Poczułnaszyigorącyoddech.Szczęśliwy,zamknął
oczy.CrissanneMossjestwjegosypialni.
Emocje,którestarałsięzepchnąćwniebyt,niemal
go obezwładniły. Zdał sobie sprawę, że pragnie
czegoś więcej, czegoś, czego mieć nie może. Jasne,
zależało mu też na seksie. Tego nie zamierzał
ukrywać.Alesamsekstozamało;chciał,żebyCris
znimzostała…
Atomarzenieniemiałoszansysięspełnić.Spędzą
zsobąnoc,dwie,trzy.Nawięcejniepowinienliczyć.
Podejrzewał, że dla Crissanne seks z nim to
przygodanaotarciełez.Potwierdzenie,żenadaljest
atrakcyjnąkobietą,którawzbudzapożądanie.
Wiedział, bo sam to wielokrotnie przerabiał.
Często traktował seks instrumentalnie. Szedł do
łóżkazdziewczynąpoto,byudowodnićsobie,żejuż
sięzCriswyleczył.Żejużdoniejniewzdycha.
Ateraztuliłjądosiebieigotówbyłspełnićkażde
jejżyczenie.Mógłbyćjejchustkąnaotarciełez,jej
pocieszeniem. Nie zamierzał udawać, że darzy ją
tylkoprzyjacielskimuczuciem.
Zaklął pod nosem. Cris przyłożyła palec do jego
ust.
–Niemyśl–szepnęła.
–Atyniemyślisz?Idlategomnieobejmujesz?
Teraz ona zaklęła. W tym momencie uświadomił
sobie,żejednakniepójdądołóżka,poprostuonnie
darady.
Nie wiedziała, jak odpowiedzieć na jego pytanie.
Nie ulegało dla niej wątpliwości, że sytuacja jest
skomplikowana.PragnęłaEthana,chciałaznimbyć.
Jeszcze w LA sporządziła listę osób, u których
mogłaby zamieszkać, potem wykreślała kolejne
nazwiska, aż został tylko on. Teraz była w jego
sypialniiusiłowałaprzekonaćsamąsiebie,żemogą
pójść z sobą do łóżka, a rano zachowywać się
normalnie,jakbynicsięniestało.
Aleczuła,żesięoszukuje.
– To nie tak – zaprzeczyła. – Jeżeli będziemy
myśleć,wrócimydopunktuwyjścia,doudawania,że
jaciebieniepragnę,atymnie.Aja,Ethan,niechcę
dłużejudawać.
– Jednak byłaś w związku z moim najlepszym
przyjacielem.
–Rozstaliśmysię.
– Na pewno? A może chcesz wywołać jego
zazdrość?
Zazdrość? Wsiadając do samolotu, ani przez
chwilęniemyślałaoMasonie.
– Wtedy nie musiałabym lecieć przez pół
kontynentu.Bezproblemuznalazłabymkogośbliżej.
A jestem tu, z tobą. I jeśli zaczniemy rozmawiać,
analizować
nasze
pobudki,
wszystko
się
niepotrzebnieskomplikuje.
Wzdychając ciężko, Ethan skierował się do barku
inalałsobiebursztynowegopłynu.Chybawhisky.
–
Było
skomplikowane,
zanim
zaczęliśmy
rozmawiać – stwierdził. – Pozwoliliśmy, aby rządziły
namihormony.
–Toźle?
– Nie wiem. Ale nie chciałbym, żebyśmy rano
czegokolwiek żałowali. Dziś byłoby nam z sobą
wspaniale,alejutromielibyśmywyrzutysumienia.
–Dlaczegotowszystkojesttakietrudne?–spytała
Crissanne bardziej siebie niż jego. – Jutro się
wyniosę. Kiedy byliśmy w restauracji, widziałam
reklamę jakiegoś pensjonatu. Powinnam była od
razupojechaćdohotelu.
Obserwował ją ze szklanką whisky w ręce. Stała
speszona,niewiedząc,cozsobąpocząć.Myślała,że
pójdądołóżka,żeprzeżyjąfantastycznąnoc.
Nie spodziewała się, że będą analizować swoje
uczucia, motywy postępowania, zastanawiać się co,
jakidlaczego.
No
właśnie:
dlaczego?
Dlaczego
wszyscy
mężczyźni odsuwali się od niej? Czego jej
brakowało? Nawet mężczyzna, który patrzył na nią
z pożądaniem, gdy myślał, że ona tego nie widzi,
zrezygnowałzpójściazniądołóżka.
Najwyraźniej miała jakąś wadę, skazę, którą
wszyscy dostrzegali. Aż do teraz nie zdawała sobie
ztegosprawy.Gdybybyłainnąosobą,kimś,ktonie
boi się doświadczać emocji, przypuszczalnie by się
rozpłakała.
Opuściła sypialnię. Mijając stojące na balkonie
fotele, kieliszki i wyciśnięte ćwiartki limonek,
starała się nie myśleć o tym, jak przyjemnie
zapowiadałsiędzisiejszywieczór.
Weszła do swojego pokoju i usiadłszy na skraju
łóżka, potarła szyję. Nie, nie może tu zostać. Ani
chwilidłużej.
Zaczęłazastanawiaćsięnadsobąiswoimżyciem.
Dlaczego ilekroć trafia gdzieś, gdzie jej się podoba,
gdziechciałabyzostać,zawszecośmusizepsuć?
Tym razem pobiła rekord. Przyjechała do Cole’s
Hillniecałądobętemu.
Przestań!–skarciłasięwmyślach.
Nie myśl… Od tych słów, które wypowiedziała
w sypialni Ethana, wszystko się zaczęło. Okej, nie
będzie myśleć, będzie działać. Włożyła dżinsy
i pierwszy lepszy T-shirt, wyciągnęła walizkę
zgarderoby,położyłająwnogachłóżka…
Usłyszała, jak na szafce nocnej wibruje telefon.
Ekranpojaśniał.Zignorowałago;niebyławnastroju
do czytania informacji ze świata. Miała dość
własnychproblemów.
Ruszyła z powrotem do garderoby, ale zanim
doszła, telefon znów zaczął buczeć i wibrować.
Wzdychając głośno, postanowiła sprawdzić, o co
chodzi.
Na ekranie zobaczyła obcy numer, który nie był
wpisanydojejksiążkiadresowej.Uznała,żepewnie
dzwoniktośzfirmyproducenckiej,dlaktórejMason
pracował.Odblokowałatelefon.
Czytała wiadomość z rosnącym niedowierzaniem.
Po chwili telefon wypadł jej z ręki. Osunęła się na
podłogęiprzyciągnęłakolanadopiersi.
SamolotMasonasięrozbił.OChryste!
Tak,rozstalisię,oddłuższegoczasuwłaściwiesię
mijali, ale śmierć? Nie, to niemożliwe! Chwyciła
telefon i wcisnęła numer komórki Masona. Na
drugim końcu linii rozległ się dzwonek, a potem
nagranawiadomość,żewłaścicielaparatujestpoza
zasięgiemioddzwonipóźniej.
Cris
wysłała
esemesa
na
numer
firmy
producenckiej,proszącowięcejinformacji.Czekała
niecierpliwie,ależadnaodpowiedźnienadeszła.
Aż do tej chwili nie zdawała sobie sprawy, iż
podświadomieliczyłanato,żeMasondoniejwróci.
Zrobiło jej się wstyd, bo wcześniej naprawdę
sądziła,żejużjejnanimniezależy.
–Crissanne…
Poderwawszy głowę, ujrzała Ethana. Blady jak
ściana stał w nogach łóżka, ściskając w dłoni
telefon.
Podbiegładoniego.
–Teżdostałeświadomość?
–Tak,aleniemogęsiędodzwonićanidoMasona,
anidofaceta,któryprzysłałesemesa.
–Podobniejakja.Myślisz,żeprzeżył?
– Nie mam pojęcia. Potrafi sobie radzić
wekstremalnychwarunkach.Totwardziel.
–Tak,totwardziel.
Ethan rozpostarł ramiona. Cris położyła głowę na
jegopiersiiwybuchnęłapłaczem.Niewiedziała,co
powiedzieć. Cieszyła się, że nie poszła do łóżka
z Ethanem, nie dzisiaj, kiedy Mason… kiedy jego
samolot…
–Ethan,czyonzginął?
–Mamnadzieję,żenie.
ROZDZIAŁCZWARTY
Nazajutrz po bezsennej nocy – Cris drzemała,
budziła się, znów na moment zasypiała, a on krążył
niespokojnie i co rusz na nią zerkał – próbowali
uzyskać jakieś informacje. Siedząc w fotelu
naprzeciwko biurka, Crissanne wydawała się mała
i krucha. Odwaga, brawura, tupet, jakie zawsze
przejawiała, znikły. Żeby nie dygotać z zimna,
narzuciłanaramionakaszmirowyszal.
Ethan nie ruszał się zza biurka: kontaktował się
esemesami z firmą producencką oraz ze znajomymi
w Ameryce Południowej. Może oni, będąc na
miejscu, wiedzą coś więcej? Niestety, miejscowe
mediapodawałytylko,żesamolotMasonarozbiłsię
w pobliżu jednego ze szczytów Andów. Nie było
informacji,czyktokolwiekprzeżyłwypadek.
Nagle w holu rozległy się głosy. Po chwili do
gabinetu wparowali bracia Ethana. Wszyscy trzej
spojrzeli z zaciekawieniem na Crissanne. Hunter,
który do niedawna mieszkał w Malibu i spotkał ją
kilkarazywcześniej,podszedłdoniejiścisnąłjąza
ramię.
– Nie denerwuj się – powiedział. – Jeśli ktoś jest
wstanieznaleźćMasona,towłaśnieEthan.
–Jakmożemypomóc?–spytałnajstarszyNate.
– Nie wiem. – Ethan pokręcił bezradnie głową. –
Czekamnarozmowęzjakimśwysokimurzędnikiem
z Peru. Ale trudno mi się gada z miejscowymi. Mój
hiszpański ogranicza się do tematyki prawniczej
izamawianiaposiłkówwknajpach.
– Ja mówię coraz płynniej – stwierdził Derek,
chirurg, który niedawno poślubił swoją najlepszą
przyjaciółkę,BiancęVelasquez.
Biancawrazzeswoimmałymsynkiemdozeszłego
rokumieszkaławHiszpanii.
–Mógłbyś?
–Potoprzyjechaliśmy.
Ethan podał bratu telefon stacjonarny, z którym
ten wyszedł do holu. Hunter zaczął rozmawiać
z Crissanne, starając się rozwiać jej obawy. Z kolei
NatespojrzałnaEthanaiskinąłgłowąnadrzwi.
Obajopuściligabinet.
– Co się dzieje? Bo ojciec wspomniał, że widział
was wczoraj w mieście i że wyglądało to tak,
jakbyściebylinarandce.
–Nate,błagam,nieteraz.Mamyważniejsze…
– Gapiąc się w telefon, niczego nie przyśpieszysz.
Nomów,cosiędzieje.
– Nie wiem. – Widząc srogie spojrzenie brata,
Ethan poczuł się jak dziecko. – Zjawiła się wczoraj,
z walizką i powiedziała, że wszystko między nią
aMasonemskończone.Potrzebowałanoclegu.
–Toona,prawda?–domyśliłsięNate.–Ta,którą
ciągleodwiedzaszwKalifornii?
– Do LA latam w interesach, a nie żeby widywać
się z Crissanne. Kiedy tam jestem, to owszem,
umawiamy się na kolację, tak samo jak umawiałem
sięzHunteremiManu,kiedytammieszkali.
Manu Bennett był bratem słynnego astronauty
Hemiego Bennetta, który pracował w miejscowym
centrum szkolenia pilotów. Tak jak Hunter, grał
w zawodowej lidze futbola. Jeszcze rok temu
trenowałzawodnikówwKalifornii,niedawnojednak
przeniósł się do Cole’s Hill, żeby być bliżej brata
ibratowej,którzyspodziewalisiędziecka.WCole’s
Hillpodjąłpracętrenerawlokalnejszkoleśredniej.
– Ona trochę różni się od Manu i Huntera. Nie
sądzisz?
Ethan przeczesał palcami włosy i odszedł parę
kroków,byniedaćbratuwzęby,choćpewniebójka
dobrzebymuzrobiła.
– Przestań. Nawet jeśli sobie coś roiłem… –
Potrząsnąłgłową.–Teraztoniemaznaczenia.
Natepoklepałgoporamieniu.
–Pamiętaj,zawszemożesznamnieliczyć.
– Wiem. Dzięki. Aha, zależnie od tego, co się
okaże, pewnie polecę rodzinnym odrzutowcem do
LosAngeles.
Zakończywszy rozmowę telefoniczną z Limą,
Derekdołączyłdobraci.
– Miejscowe lotnisko odebrało sygnał mayday.
Przypuszczalnie samolot się rozbił. Wysłano ekipy
ratunkowe,alemałaszansa,abyktokolwiekprzeżył.
– A kiedy będzie wiadomo coś więcej? – spytał
zciężkimsercemEthan.
Nie mógł pogodzić się z myślą, że jego najlepszy
przyjaciel,
człowiek
odważny,
pełen
energii,
kochającywyzwania,zginąłwAndach.
–
Prawdopodobnie
w
ciągu
najbliższych
dwudziestu czterech godzin. Lokalne władze mają
twój numer i numer firmy producenckiej. Prosiłem,
żeby od razu do ciebie zadzwonili, że chcesz mieć
informacjezpierwszejręki.
–Dzięki,Derek.–Ethanpotarłskroń.Chryste,co
onpowieCrissanne?
–Niemazaco.Słuchaj,BiancazBenimpojechała
do Hiszpanii odwiedzić rodziców, więc jestem
słomianym wdowcem. Chcesz, żebym się do ciebie
wprowadził na kilka dni? Może mógłbym się znów
przydaćjakotłumacz.
–Tak,byłobyświetnie.
Raptem spojrzenie Dereka pociemniało. Ethan
obejrzałsięzasiebieinapotkałwzrokCrissanne.
–Cris,samolotsięrozbił,oczymjużwiedzieliśmy
– powiedział łagodnie – ale Derek uzyskał
informację, że lokalne władze wysłały na miejsce
katastrofy ekipy ratownicze. Powinniśmy usłyszeć
coświęcejwciągunajbliższychdwudziestuczterech
godzin.
Skinęła głową. Wyglądała na bardzo zagubioną.
Gdybybraciawyszli,mógłbyjąprzytulićipocieszyć.
Z drugiej strony lepiej że tu byli; przynajmniej przy
nichsiępilnował.Wcześniej…
Całeszczęście,żesięopamiętał.
–Czylipozostajenamczekać–szepnęła.
–Tak.
– Powinniście wyjść z domu. Spacer dobrze wam
zrobi–wtrąciłNate.
Niezłypomysł,przyznałEthan.
– Cris, masz ochotę? Moi bracia będą tutaj na
wypadek,gdybyPeruwiańczycyzadzwonili.
–Tak,przejdźmysię.Pójdętylkopobuty.
Wbiegłanagórę.Ethanodprowadziłjąwzrokiem,
a kiedy obrócił się, zobaczył utkwione w siebie trzy
paryoczu.
Hunteruniósłbrwi.
–Stary,czytyiona…
–Nie–warknąłEthaniminąwszybraci,skierował
się do wyjścia. – Powiedzcie Crissanne, że czekam
przeddomem.
Wolał zniknąć im z oczu, niż ryzykować
przesłuchanie.
Jak zwykle w sierpniu od rana panował upał.
Słońce prażyło, słupek rtęci cały czas rósł. Ethan
podniósłgłowę,podziwiającidealnybłękitnieba.
Psychicznie
nie
był
gotów
pożegnać
się
z przyjacielem. Przecież we wrześniu wybierali się
na nurkowanie w Morzu Karaibskim. Chociaż
wcześniej kusił go seks z Crissanne, chociaż od
dawna do niej wzdychał, to jednak bardzo mu
zależało na Masonie, którego traktował jak
czwartego
brata.
Łączyła
ich
dozgonna,
nierozerwalnawięź.
Ogrodzone osiedle, na którym mieszkał, nosiło
nazwę Five Families, czyli Pięć Rodzin. Wszystkie
domy były duże, działki zadbane. Znajdowały się tu
chodniki oraz ubite ścieżki na tyle szerokie, aby
mogłyponichjeździćtrójkołowerowerkiorazwózki
golfowe. Na osiedlu mieściło się również pole
golfowe,kortyiklubzrestauracją,barem,basenem
istołamidobilardu.
O tym wszystkim Ethan opowiedział Cris podczas
spaceru.
–Mnieteżsięchcepłakać–rzekła,kiedydoszedł
dokońcamonologu.
Wzięła z sobą aparat fotograficzny, wiedząc, że
będzie chciała zająć czymś umysł, a patrzenie
wobiektywzawszepozwalałojejodsunąćproblemy,
nabraćdystansu.
Właśnie z powodu problemów przyjechała do
Cole’s Hill. A problemy z każdą godziną się
nawarstwiały.
– Nie potrafię wyłączyć myślenia – przyznał
posępnie Ethan. – Powinienem był posłuchać twojej
rady,kiedypowiedziałaś:niemyśl.
–Obojewiemy,żetonierealne.–NamomentCris
zamilkła.–Cholera,dziwniesięwszystkoułożyło.To
Mason ze mną zerwał. Gdyby dziś rano wszedł do
twojego domu, nie czułabym wyrzutów sumienia,
przynajmniej tak mi się wydaje, ale na myśl o tym,
żeleżygdzieśrannyiczekanaratunek…poprostu
miniedobrze.
Ethan skinął głową. Miał na nosie okulary
słoneczne,więcznówniebyławstanienicwyczytać
zjegotwarzy.
–Chceszzobaczyćjezioro?–spytałnagle.
–Chętnie.ChybaniewieleichmaciewTeksasie?
– Niewiele. Ale tutejsze to sztuczny zbiornik.
Projektując osiedle, architekci chcieli stworzyć taki
minirajnaziemi.
Wędrowali dalej. Ethanowi usta się nie zamykały;
opowiadał o swoim domu, o rodzinie, o budowie
osiedla,aCrissannesłuchała,starającsiędotrzymać
mukroku.
Iwtemcośdoniejdotarło:rozmowapomagałamu
przetrwać trudne chwile, uspokoić się. Kiedy byli
w college’u, często przed samymi egzaminami
prowadził ożywione dyskusje z całkiem obcymi
ludźmi. Robił to po to, by nie denerwować się, nie
myślećopytaniach,któremogąpaśćnaegzaminie.
Nad jeziorem Cris zachwyciła się krajobrazem.
Rozglądając się, wpadła na pomysł, jak uciszyć
Ethana i odwrócić własne myśli od wypadku
wAndach.
–Zapozujmi.
–Co?
– Kiedy patrzę w obiektyw, odprężam się,
wyciszam. Czy możesz mi posłużyć za modela? –
poprosiła.
Ethan skrzyżował ręce na piersi. Przypomniała
sobie, jak wczoraj zaciskała palce na jego
ramionach. Przełknęła ślinę, ale nie, nie poczuła
żadnych wyrzutów sumienia. Dziwiło ją to, bo
przecież
bardzo
martwiła
się
o
Masona,
przejmowała się jego losem, a jednak nie miała
poczucia winy, że wczoraj o mało nie przespała się
zjegoprzyjacielem.
Zdjęła przykrywkę z obiektywu i pstryknęła kilka
zdjęć.Niezamierzałaczekać,ażEthansięzgodzi.
–Niepowiedziałem„tak”–mruknął,alekącikiust
muzadrgały,kiedyzbliżyłaaparatdooczu.
–Aleniepowiedziałeśteż„nie”.
Zmieniwszy pozycję, odwrócił się bokiem. Na
widok szerokich ramion, płaskiego brzucha i nóg
w jasnych dżinsach, tych samych, które wczoraj
opinały jego biodra, Crissanne wstrzymała oddech.
Po plecach przebiegł jej dreszcz. A więc wczoraj to
nie była kwestia alkoholu i romantycznej scenerii.
JedynymsprawcąjejpodnieceniabyłEthan.
Tak właśnie podejrzewała, choć w świetle
dziennym łatwo było udawać, oszukiwać się, że
chodziocośinnego.
Rano w wielkim napięciu czekali na telefon
z nowymi informacjami od firmy producenckiej.
TerazwtrakciespaceruEthancałyczasperorował–
owszystkim,tylkonieotym,cozaszłomiędzynimi.
Alewkońcuzrozumiała.Mężczyźninielubiąmleć
językiem.IleżrazysłyszałatoodMasona!AleEthan
byłinny;uwielbiałmówić,opowiadać,dyskutować.
–Fajnemaszbuty–powiedziała.
Onteżjelubił,bonosiłyśladyużywania.
Krążyła wokół swojego modela, badała kąt
padania światła, co rusz naciskała spust migawki.
Zdała sobie sprawę, że patrzenie w obiektyw pełni
dla
niej
podobną
funkcję
co
dla
Ethana
monologowanieoCole’sHill.
–Opowiedzmiojeziorze–poprosiła.
Łypnął na nią spode łba, a ona szybko pstryknęła
kilka zdjęć. Potrafiła aparatem uchwycić wszystko,
każdy grymas czy drgnienie powieki, którego nie
byłaby w stanie dostrzec gołym okiem. Nie mogła
siędoczekać,abyobejrzećswójdzisiejszyplon.
–Podobnoprzeztrzylataprowadzonokonsultacje,
zanim zaczęto kopać. Zastanawiano się, czy lepszy
będziejedenwielofunkcyjnyzbiornikczydwa:jeden
dopływaniaisportówwodnych,adrugidołowienia
ryb.
Ethan kontynuował opowieść, podczas gdy Cris
z zapałem go fotografowała. W pewnym momencie
niemaludałojejsięzapomniećoMasonie.Wiedziała
jednak, że musi wykazać maksimum wyczucia i nie
zrobić nic, co by mogło zniszczyć przyjaźń obu
mężczyzn.
– Eth, jak się narodziła wasza przyjaźń, twoja
iMasona?
Obejrzał się zaskoczony, ale stała ukryta za
aparatem. Większość ludzi, gdy robi zdjęcia, to co
kilka ujęć odsuwa aparat od twarzy i sprawdza
rezultatnaekranie.Cristegonierobiła.
–Wogóleniepatrzysznaekran?–spytał.
Opuściła aparat i wzruszyła ramionami, po czym
rozciągnęła usta w uśmiechu. Z aparatem w ręku
wydawałasiębardziejzrelaksowana.Miałwrażenie,
żeodkądwyszlizdomu,Crissanneznaczniełatwiej
oddychała. Zresztą jemu też się lepiej oddychało.
Wcześniej, zanim jeszcze pojawili się jego bracia,
czuł się tak, jakby wokół jego piersi zaciskała się
żelaznaobręcz.
–Pamiętasz,jakrozmawialiśmyorodzeństwie?Że
tyjesteśjedynaczką,ajamamtrzechbraci?
Skinęłagłową.
– Wiesz, co mi się najbardziej podoba? To, że nie
muszę ich o nic prosić, bo sami przyjeżdżają
i oferują pomoc. – Zauważywszy wyraz smutku na
twarzy Cris, uświadomił sobie, że jego słowa
sprawiłyjejból.
–Tak,tomusibyćmiłe.
–Choćczasembywauciążliwe.Wkażdymrazieto
z ich powodu zaprzyjaźniłem się z Masonem. Kiedy
byłem w szkole średniej, Derek od kilku lat nie
mieszkałwdomu,aNaterokwcześniejwyjechałdo
College Station. Moim marzeniem były studia na
Harvardzie. Solidnie przykładałem się do nauki
i udało się, zostałem przyjęty. Żebym nie czuł się
samotny,rodzicepostanowilimnieodwieźć.
–Tochybadobrze?
– Ale nie tylko oni. Wszyscy uznali, że pojadą.
Bracia
też,
nawet
Hunter,
który
studiował
w Kalifornii. Wynająłem mieszkanie do spółki
z paroma chłopakami. Kiedy dotarliśmy na miejsce,
ojciec zaczął sprawdzać zamki w drzwiach, bracia
urządzać mi pokój, a mama zajęła się robieniem
zapiekanek, żebym miał co jeść przez najbliższy
tydzień lub dwa. Wiesz, dlaczego wybrałem
Harvard?BowyłaziłomibokiembycieCaruthersem
wCole’sHill.Wszyscyciętuznająiwszystkootobie
wiedza.Aleuświadomiłemsobie,żebezwzględuna
to,dokądpojadę,odrodzinynigdynieucieknę.
–Borodzinęnosiszwsobie,wsercu–rzekłaCris.
Tak jak ona nosiła obraz rodziców, których nie
znała. Nawet nie wiedziała, jak wyglądają. Jako
nastolatka godzinami wpatrywała się w lustro
i zastanawiała, do kogo jest podobna: czy ma oczy
mamy, włosy ojca. Wreszcie wycięła zdjęcie
z jakiegoś kolorowego pisma i wsunęła w tanią
plastikową ramkę znalezioną w koszu na śmieci.
Odtądudawała,żetojejrodzice.
Odlatotymniemyślała.JeżeliMasonnieprzeżył
wypadku,naprawdębędziesamajakpalec.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat nie nawiązała
żadnych trwałych przyjaźni. Miała tylko Ethana,
Masona i do pewnego stopnia Abby w San
Francisco.Nikogowięcej.
–Toprawda–przyznałEthan.–Dlategowróciłem
do Cole’s Hill. Nie było sensu mieszkać na drugim
końcukontynentu.
–AjakpoznałeśMasona?
– On, tak jak ty, nie ma żadnych krewnych.
Okazało się, że cechy charakteru braci i rodziców,
które mnie doprowadzały do białej gorączki, jego
wprawiały w zachwyt. Kiedy po kwadransie
wróciłem do domu… wyszedłem na moment coś
załatwić… zastałem Masona we wspólnej kuchni.
Siedział i skrzętnie notował przepis mojej mamy na
zapiekankę.
Crissannewybuchnęłaśmiechem.
–Uwielbiałjąprzyrządzać.Tojedynedanie,które
muwychodziło.
Ethanuśmiechnąłsię.
– We wrześniu mieliśmy razem wyjechać. Tydzień
nurkowania.
–Nicmiotymniewspominał.
–Serio?
– Tak, ale to nic dziwnego. Nawet nie pamiętam,
kiedyprzebywaliśmyzsobądłużejniżgodzinę.
Zaskoczyło to Ethana. Nie do końca wierzył Cris,
kiedy mówiła o rozstaniu z Masonem, ale
najwyraźniejniekłamała.
–Przykromi.
– To był główny powód zerwania. Postanowiłam
odbyć
poważną
rozmowę
na
temat
naszej
przyszłości. Marzę o założeniu rodziny. Nigdy
własnej nie miałam, a nasz związek trwał już wiele
lat. Czekałam w domu. Odrzuciłam ofertę pracy
i czekałam na powrót Masona z kolejnej wyprawy.
Poprostumusiałamwiedzieć.
Ethanpodszedłbliżej.
–Cowiedzieć?
– Dlaczego mnie unika. – Na moment zamilkła. –
W końcu się przyznał, że odpowiada mu obecny
stan. Że nie jest gotów zakładać rodziny. Nie widzi
się w roli męża i ojca. Małżeństwo jest dobre dla
innych,aniedlaniego.
Paskudna sytuacja, pomyślał Ethan. Paskudna dla
nichobojga.
–Przykromi,Cris.
– Mnie też. Strasznie się pokłóciliśmy. Potem
Mason wyszedł, ja przyjechałam tutaj, a teraz jego
samolot się rozbił… – Głos się jej załamał. – Moje
ostatnie słowa… nie były przyjemne. Spędziłam
z nim dwanaście lat i po prostu… zachowałam się
jakwrednasuka.
– Nie – zaprotestował Ethan. – Nie wiem, co
powiedziałaś, ale wiem, że nie jesteś wredną suką.
A Mason zawsze taki był: kiedy sprawy wymykały
mu się spod kontroli albo czuł się przyparty do
muru, wtedy sam nic nie robił, lecz zmuszał innych
do zajęcia stanowiska. Ze mną też tak postąpił,
kiedy wahałem się, czy zostać w LA czy wrócić do
Teksasu.
–Naprawdę?
–Tak.Niemiejwyrzutówsumienia.Masonwie,co
o nim myślisz i co do niego czujesz. Wkrótce
ratownicy go znajdą i będziesz miała okazję znów
znimporozmawiać.Zobaczysz.
ROZDZIAŁPIĄTY
To był najdłuższy dzień w życiu Ethana. Jego
bracia wrócili do domów. Czekanie nic by nie dało,
bokolejnewiadomościmiałynadejśćdopierojutro.
W Andach podobno nastąpiło załamanie pogody,
które uniemożliwiało ratownikom dotarcie do
wraku.Jutropogodapowinnasiępoprawić.
Po powrocie ze spaceru Crissanne udała się do
siebie. Nie widział jej od ośmiu godzin. Był
niespokojny, nie mógł sobie znaleźć miejsca. Przez
chwilęzastanawiałsię,czyniepojechaćdoBullPen;
tam na pewno rozładowałby energię. Mógłby
pojeździć na mechanicznym byku albo wdać się
wbójkęnaparkinguzjakimśznajomkiemzeszkoły.
Zdrugiejstronypomysłwydawałmusięidiotyczny.
Słysząc przy basenie głos Barta, wyszedł na
zewnątrz. Bart rozmawiał z Crissanne. Ethan
przystanąłzakrzewem,niewidocznydlaobojga.
– Sprawdzać trzeba codziennie i reagować na
bieżąco.
–Tobrzmiskomplikowanie.Zawszebyłamkiepska
z chemii – powiedziała Crissanne, robiąc zdjęcia
basenu.
Bartroześmiałsię.
– Ja też, ale Ethan pokazał mi, do czego może mi
siętawiedzaprzydać.
– On ma do tego dar – przyznała Cris. – Widzi
wczłowiekujegonajlepszecechy.
Ethan zdawał sobie sprawę, że nie powinien
podsłuchiwać, powinien cofnąć się do domu albo
wyjść z ukrycia, ale kusiło go, by pozostać na
miejscuidowiedziećsię,coCrissanneonimmyśli.
I nagle zadźwięczała jego komórka. Spojrzał na
wyświetlacz, a Crissanne z Bartem obrócili się
wstronę,skąddoleciałdźwięk.
– Ludzie z firmy producenckiej mają nowe
informacje,zapraszająnasnarozmowęwideo.Cris,
tująodbędziemyczyumniewgabinecie?
Cris zbladła, krew odpłynęła jej z twarzy. Nic
dziwnego, pomyślał Ethan; jemu też zakręciło się
wgłowie.Dobrewieścimożnaprzekazaćesemesem.
GdybyMasonżył,przecieżnapisaliby„Żyje!”.
–Wgabinecie–odparłaochryple.
Wyciągnął do niej rękę. Ścisnęła ją mocno, jakby
bała się tego, co za moment nastąpi. Jakby był jej
kołemratunkowym.
Niewielka odległość dzieliła gabinet od głównego
holu, ale pokonanie tych paru metrów trwało
wieczność,przynajmniejtaksięEthanowiwydawało.
Wkońcuwszedłdopokojupełnegoksiążek,który
matka pomogła mu urządzić. To była ich wspólna
pasja. Ilekroć gdzieś wyjeżdżali, zawsze odwiedzali
miejscowe antykwariaty: zbierali stare, oprawione
wskórętomy.
Wiedział,
że
powinien
myśleć
o
Masonie
i rozmowie telefonicznej. Zamiast tego uciekał do
wspomnieńomamieiichpasjikolekcjonerskiej.
–Bojęsię.
SłowaCrissanneprzywołałygodorzeczywistości.
Później zajmie się sobą, swoim smutkiem, na razie
musi pomóc Cris uporać się z tragedią. Liczyła na
jegowsparcie,najegosiłę.Niemożejejzawieść.
Postawił tablet na stole i wskazał Cris miejsce na
skórzanejdwuosobowejsofie.
–Gotowa?
Wystukałnumeriusiadłobok.
Cris ponownie ścisnęła jego dłoń. Popatrzył na tę
dziewczynępozbawionąrodziny,któradwanaścielat
życia poświęciła mężczyźnie i usłyszała, że to
koniec, że nie interesuje go małżeństwo, żona
idzieci.
Wiedział jednak, że bez względu na to, co się
wydarzyło między nią a Masonem, to wcześniej
autentyczniegokochałainadaldarzyłasympatią.
Połączenie telefoniczne zostało nawiązane, na
ekraniepojawiłasiętwarz.
–Dzięki,żezgodziliściesięnatęrozmowę.Jestem
CamJones–przedstawiłsięmężczyzna.
– Cam, masz dla nas nowe wiadomości? – Ethan
przeszedłodrazudosedna.
– Tak. Obawiam się, że niedobre. Ratownicy
dotarli do wraku, ale nie znaleźli Masona. Kiedy
samolot się rozbił, wybuchł pożar. Nie udało się
odnaleźćżadnychciał.
Crissannezaczęłapłakać.
Ethan otoczył ją ramieniem. Nie chciał wierzyć
wto,coCamimmówi.
–Jesteśpewien,że…
– Niestety tak. Sam wiesz, jaki był sprawny
fizycznie.
Radził
sobie
w
najtrudniejszych
sytuacjach, wychodził cało z różnych opresji.
Kazaliśmy
ratownikom
poszerzyć
obszar
poszukiwań, ale… Przykro mi, nie trafili na żadne
ślady.MasonMurraynieżyje.
Nie żyje, nie żyje… Słowa Cama dźwięczały
Ethanowiwuszach.ZerknąłnaCris,którazanosząc
się szlochem, przycisnęła twarz do jego piersi. Nie
miałjakjejpomóc,mógłjąjedynieprzytulić.
Obejmował
dziewczynę
swojego
najlepszego
przyjacielaizastanawiałsię,coterazbędzie.Zwykle
to Mason stawiał go do pionu. Inni mieli go za
człowieka, który twardo stąpa po ziemi i jak taran
brnie do celu. Tylko Mason znał prawdę: że on,
Ethan,
codziennie
zmagał
się
z
lękiem
iniepewnością.
Najważniejsza była Crissanne. Musi jej pomóc,
byćdlaniejwsparciem.Tak,skupisięnaniej.
Dopókionanieotrząśniesiępotragicznejśmierci
ukochanego,onniemożemyślećosobie.
Tyle że dziś stracił brata, bo Mason był dla niego
jakbrat.
–PrzyleciciedoLosAngeles?–spytałCam.
–Tak,nastoprocent.Zadzwoniępóźniej–obiecał
Ethan.
Rozłączył się i z całej siły przytulił Cris. Zawsze
o tym marzył: przekonać się, czy ma u niej szansę.
Wczoraj o mało do czegoś między nimi nie doszło,
aleteraz…teraztoniewchodziwgrę.
Nieraz bywała sama. Poza tym ona i Mason
przecież zerwali. Toteż nie bardzo rozumiała,
dlaczegoniemożeprzestaćpłakać.
Ethanbyłdoranyprzyłóż.Poprosił,byusiadłana
słońcu, a jego gosposia spakuje jej rzeczy. Bart
zniknąłwaltancenadbasenem.Siedziaławięcsama
na tarasie, usiłując otrząsnąć się po strasznej
wiadomości,którąCamimprzekazał.
Mason nie żyje, zginął. Wydawało jej się to
niepojęte.Cosięwydarzyło?Dlaczego?
Przenikało
ją
tak
silne
poczucie
straty
iosamotnienia,żeniebyławstaniezapanowaćnad
płaczem. Nie sądziła, że można tyle czasu zalewać
się łzami. Napływały do oczu i płynęły ciurkiem po
twarzy. Na moment ustawały, a potem znów ją
dławiły.
Chciała, by Mason wrócił. Nie, nie do niej; ich
związekprzestałistnieć,zanimdoszłodooficjalnego
zerwania. Po prostu chciała, żeby wrócił – jako jej
przyjaciel. Spędziła z nim dwanaście lat, mieli
wspólne tajemnice, wspólne przeżycia, wspólne
wspomnienia.
Chociaż…
Podczas
ostatniej
kłótni
Mason
oświadczył, że właściwie są dla siebie obcymi
ludźmi. No, może obcymi to przesada, ale nie są
prawdziwą parą, raczej parą znajomych, którzy
uprawiają z sobą seks, kiedy najdzie ich ochota.
Wtedy tego nie rozumiała, ale teraz, kiedy
rozmyślała o ich życiu, kiedy różne obrazy
przelatywały
jej
przed
oczami,
coś
sobie
uświadomiła.Żewichzwiązkuonagłównieczekała.
Że wcale nie spędzali razem tak dużo czasu.
Psiakrew, czy musiał posuwać się do takich
ostateczności,abyudowodnićswojąrację?
–Wygrałeś,Mason–powiedziałanagłos.–Wróć,
toprzyznamcirację.
Ale wiedziała, że nie wróci. Zginął. Znikł na
zawszezjejżycia,podobniejakrodzice,którychnie
miała okazji poznać. Poczuła bolesne ukłucie
wsercu.
Ile razy musi zostać sama, by zrozumieć, że
samotnośćjestjejpisana?
Przyciągnęła kolana do piersi. W głębi duszy
zawsze wierzyła, że stać ją na więcej. Że kiedy
dorośnie, założy rodzinę, której tak bardzo jej
brakowało.Alenajwyraźniej,niemającwzorców,nie
nauczyłasięnawiązywaćzludźmibliskichitrwałych
więzi.
–Crissy?
Podniósłszy głowę, ujrzała Ethana. Cudownego
kochanego Ethana, który pomagał jej w tych
trudnych chwilach, choć sam również cierpiał.
Zawsze
się
o
nią
troszczył,
a
ona
go
wykorzystywała…
–Tak?
–Przestańsięobwiniać.
–Co?Askądwiesz…–urwała.
– Wszystko masz wypisane na twarzy. Wyrzuty
sumienia,samotność,smutek.Imaszprawodotych
emocji,alewiedz,żenieponosiszżadnejwinyzato,
cosięstało.
– Wiem – mruknęła. Ethan czytał w niej jak
w otwartej księdze. – Ale powiedziałam mu, że
więcejniechcęgowidziećnaoczy.Boże,Ethan,tak
mupowiedziałam!Wyszłam,mamroczącpodnosem,
żewolałabym,abyzdechł.
–Przecieżniemówiłaśtegopoważnie.
– Oczywiście, że nie! Ale wypowiedziałam te
słowa,puściłamjewprzestrzeń.
Ethan podszedł bliżej, usiadł na końcu leżaka
izacisnąłdłońnajejłydce.Crissannenapotkałajego
spojrzenie.Wpatrywałsięwniąintensywnie.
– Jesteśmy tylko ludźmi. Czasem wściekamy się
i mówimy przykre rzeczy, w które sami nie
wierzymy. Każdemu to się zdarza. Mason zerwał
ztobą,byłaśzraniona.Niewińsię,nieosądzaj.Nie
ty go wepchnęłaś do samolotu, nie siedziałaś przy
sterach.
Toprawda.IgdybyMasonniewyjechał,topoich
ostatniejawanturzeitakniebyłabywstaniedłużej
znimmieszkać.
– Nie chciałam, żeby wyjeżdżał. Prosiłam, żeby
został.Odtegozaczęłasięnaszakłótnia.
– I dlatego jest ci teraz tak ciężko. Wiesz, co
myślę?ŻegdybyMasonżył,zrobiłbywszystko,żeby
cięodzyskać.
Crissanne skinęła głową, ale w głębi serca
wiedziała, że nie wróciłaby do niego. Za bardzo ją
zranił,abymogłazapomniećojegowadach.
A to właśnie Ethan próbował osiągnąć: sprawić,
żebymyślałaodobrychchwilach.
– Przynajmniej zginął, robiąc to, co kochał
najbardziej.
– Tak, uwielbiał te swoje szalone eskapady –
przyznałEthan.–Niechciałbyżyćinaczej.
– Mniej więcej to samo powiedział mi, kiedy się
pokłóciliśmy. Że nie wyobraża sobie życia w domu
naprzedmieściach.
–CałyMason.Powiedziałmikiedyś,żenauczyłsię
polegaćwyłącznienasobie,boniemógłpolegaćna
nikim innym. Że woli przebywać na odludziu,
wpuszczy,wekstremalnychwarunkach,botamnikt
muniepośpieszyzpomocą.Botamniemamiejsca
nasentymenty.Botamjestzdanynasiebie,tylkoon
idzikanatura.
WbrewsobieCrissanneuśmiechnęłasię.
– A na koniec pewnie dodał swoją słynną mantrę:
jedynymczłowiekiem,którycięniezawiedzie,jesteś
tysam.
– Owszem, dodałby. Ale mylił się, takich osób
wokółniegobyłokilka.
Crissanne zamyśliła się. Ona też nauczyła się
polegać wyłącznie na sobie, ale zawsze pragnęła to
zmienić.Terazznówbyłasama,autentyczniesama.
ChociażEthanofiarowałjejgościnę,wiedziała,że
po śmierci Masona nie może przyjąć jego pomocy;
musiopuścićjegomiasto,jegodom,jegożycie.
Czasnajwyższy,byprzestałaoglądaćsięnainnych
i udowodniła wszystkim, że jest silną samodzielną
kobietą,któraporadzisobiewkażdejsytuacji.
Ale kiedy Ethan wstał i wyciągnął do niej rękę,
zrozumiała, jakie to będzie trudne. Bo wcale nie
chciałanigdzieodchodzić.
Marzył, by wsiąść do swojego ferrari, wyjechać
poza miasto i tam wcisnąć gaz do dechy. Pędzić
najszybciej jak się da, wrzaskiem wyładować
wściekłośćifrustrację.Aleniemógł.
Zamiast tego spokojnie, zgodnie z przepisami,
pojechał z Cris na prywatne lotnisko, na którym –
odkądNASAotworzyławmieściecentrumszkolenia
pilotów – odbywał się coraz bardziej wzmożony
ruch.Nalotniskuwdałsięwrozmowęzpierwszym
i drugim pilotem, potem wysłał kilka esemesów do
swojejasystentki.
Miał całą listę rzeczy do załatwienia. Oczywiście
najważniejsza była Crissanne, wiedział jednak, że
powinien dać jej chwilę na opłakanie śmierci
Masona.
Na
razie
przekazał
swoje
sprawy
innym
prawnikom w firmie i upewnił się, czy prawa
wydobywcze, które negocjował, zostały przyznane
Rockin’C. Zadzwonił też do Huntera, który obiecał
powiadomićswojągosposię,żeEthanwprowadzisię
dojegodomuwMalibu.
Okej,byłgotówdodrogi.
Zerknął na Cris. Stała na płycie lotniska ubrana
w wąskie czarne dżinsy oraz sportową bluzę
i wyglądała tak pięknie, że na moment zaparło mu
dech
w
piersi.
Ogromne
okulary
słoneczne
zasłaniały niemal połowę jej twarzy, jasne włosy
fruwałynawietrze.
Sprawiała wrażenie opanowanej, ale po chwili
zobaczył, jak ukradkiem ociera łzy. Podejrzewał, że
minie sporo czasu, zanim pozbędzie się poczucia
winy.
Była kobietą, której od zawsze pragnął i która
wciążpozostawałapozajegozasięgiem.
Wypełniłniezbędnedokumenty,zapłaciłzapaliwo,
poczymopuściwszybudyneklotniska,skierowałsię
wstronęsamolotu.
– Okej, wszystko gotowe – oznajmił. – Nie byłem
tylkopewien,czywoliszzamieszkaćzemnąwdomu
Huntera,czyusiebie…
– U siebie? To znaczy u Masona? Wyprowadziłam
sięstamtąd.WolałabymztobąuHuntera.Mogę?
–Jasne.
Ująwszy Cris za łokieć, pomógł jej wejść na
pokład. W samolocie od razu zajęła miejsce na
jednymzdużychskórzanychfoteli.
–Pocotwojejrodzinieprywatnyodrzutowiec?
–Dlawygody.
–Niejestto…hm,artykułpierwszejpotrzeby.
– Chcesz o tym teraz rozmawiać? – upewnił się
Ethan.
– Tak. Lub o czymkolwiek innym, bo zwariuję,
myślącoMasonie.
– No dobra. Jak wiesz, Hunter został oskarżony
oprzestępstwo,któregoniepopełnił.Więcpókigrał
w lidze NFL, wolał latać prywatnym samolotem,
żeby unikać nieprzyjemnych sytuacji. Zaczęło się,
kiedy normalną linią wracał do domu na święta.
Jacyś ludzie uznali, że jest winny i przez cały lot
głośno wyrażali swoją opinię. Ta podróż była dla
Huntera koszmarem. Ojciec postanowił, że więcej
niebędziemylataćkomercyjnymiliniami.
NamomentEthanzamilkł.
Nie lubił wspominać tamtego okresu, gdy na
Hunterze i jego kumplu ze studiów ciążyły
podejrzenia.Wtajemniczychokolicznościachzmarła
studentka,ichznajoma.Caruthersowieodpierwszej
chwili wierzyli w niewinność swojego syna i brata.
Chłopak, który kochał Boga, futbol i swoją
dziewczynę, nie popełniłby takiej zbrodni. Ale
w oczach reszty świata Hunter był bogatym
rozpieszczonym dziedzicem, który uważał, że nie
obowiązujągotesameregułycoinnych.
– No i kupiliśmy samolot, z czego bardzo się
cieszę.Toświetnyzakup.
– Masz rację. Kurczę, ludzie są podli. Huntera
nawet nie aresztowano. – Ponieważ przyjaźnili się
tyle lat, Crissanne dość dobrze znała szczegóły
sprawy.
– Właśnie. Ale plotka ma dużą siłę rażenia. Dodaj
do tego media społecznościowe… A zmieniając
temat, ludzie z firmy producenckiej prosili, abym
w imieniu rodziny i przyjaciół napisał parę słów
oMasonie.
–Aha.
–Zamierzalizwrócićsiędociebie,aleCamuznał,
że
nie
dasz
rady.
Że
jesteś
zbyt
rozbita
emocjonalnie.
–Onwie,żeMasonzemnązerwał?
– Nie mam pojęcia. Myślę, że powiedział
o rozbiciu, bo widział, jak zareagowałaś na
informacjęośmieci.
Crisprzygryzławargę.
– Nie chcę nikogo okłamywać, ale… Co mam
robić? Przyznać się, że Mason i ja się rozstaliśmy?
Nicniemówić?
–Zrobisz,couznaszzastosowne.
Pilotwysunąłgłowęzkokpituipoprosiłozapięcie
pasów. Samolot gotowy był do startu. Ethan zajął
miejscenaprzeciwkoCrissanne.
–Dziękuję–powiedziała.Pochyliwszysię,ścisnęła
gozarękę.
Serce go bolało, gdy na nią patrzył. Wiedział, że
zrobi wszystko, aby uśmiech znów zagościł na jej
twarzy.
Pomoże jej otrząsnąć się po tragedii i odzyskać
radośćżycia.
–Odtegosąprzyjaciele–oświadczył.
– Jesteś kimś więcej niż przyjacielem, Ethan.
Nawetniezdajeszsobiesprawy,iledlamnieznaczy
twoja obecność. Dotąd mogłam liczyć wyłącznie na
siebie.
Splótł palce z jej palcami i starał się zignorować
dreszcz, który przebiegł mu po plecach. Crissanne
go potrzebuje. W tej chwili nic innego nie miało
znaczenia.
ROZDZIAŁSZÓSTY
Po trzech tygodniach w Los Angeles Crissanne
miała wrażenie, jakby poruszała się we mgle.
Właściwie tak było od chwili, gdy wylądowali
wsłonecznejKalifornii.
Uczucie oszołomienia towarzyszyło jej zarówno,
gdykrzątałasiępostojącymnadbrzegiemPacyfiku
domu Huntera, jak i wtedy, gdy razem z Ethanem
załatwialiróżnesprawyurzędowe.
Każdego dnia Ethan zostawiał dla niej kartkę
zinformacją,dokądjedzieijakiemaplany.Wynajął
drugąekipęposzukiwawczo-ratunkową,którąwysłał
do Peru. Dziś poprosił, by Cris przyjechała do jego
kalifornijskiego biura. Spełniła prośbę. I teraz stała
na parterze, w holu wieżowca, w eleganckiej
sukienceiszpilkach.
WprawdzieKalifornijczycynieprzywiązywaliwagi
dostroju,naulicypanowałluziswoboda,jednakna
całym
świecie
kancelarie
prawne
cechuje
konserwatyzm.
Wjechała windą na trzecie piętro. Recepcjonistka
wręczyłajejniedużąbutelkęwodyiwskazaładrogę
do sali konferencyjnej, z której rozciągał się widok
na dzielnicę mody. Crissanne wzięła z sobą aparat
ipospotkaniuzEthanemzamierzałatrochępołazić
pomieście.
OdkąddowiedziałasięośmierciMasona,niebyła
wstaniezmusićsiędopisaniainagrywaniafilmów,
ale robiła mnóstwo zdjęć, które zamieszczała na
blogu. Głównie fotografowała twarze ludzi, których
widziała na plaży, kiedy wychodziła z domu na
spacer.
Słysząc otwierające się drzwi, odwróciła się. Na
szyję opadł jej kosmyk włosów, który wysunął się
zupięcia.Ethanmiałnasobiespodnieodgarnituru,
ale marynarkę zostawił w gabinecie. Był potargany.
Idącprzezsalę,schowałtelefondokieszeni.
– Przepraszam, że cię ciągnę taki kawał.
Przyjechałaśsamochodem?–spytał.
Miała do dyspozycji zarówno samochód, jak
ikierowcę.
–Tak,poprosiłamPetera,żebymniepodwiózł,ale
poprosiłam,żebynieczekał.Wrócęztobą.
–Muszępracowaćdopóźna.–Unikałprzebywania
zCrissamnasam.
– Nie spieszy mi się. Chcę pochodzić po Fashion
Districticyknąćkilkazdjęćdobloga.
–A,towporządku.–Podszedłdostołuiwysunął
dla Cris krzesło. – Dostałem raport od ekipy, którą
wysłaliśmydoPeru.
Usiadłobok.Patrzyła,jakwstukujedotabletukod
dostępu, a potem przeciąga palcem po ekranie.
Przez moment wyobrażała sobie, jak pieści palcami
jej ciało. Podczas spacerów po plaży często myślała
owieczorze,którzyspędzilirazem,zanimrozpętało
siępiekło.
–Odkrylicoś?Znaleźlijakieśślady,żeMasonmógł
przeżyć?–spytała.
Z czeluści tabletu Ethan wydobył zdjęcia.
Pierwsze przedstawiało spalony wrak, następne
sześćczarnychworkówzciałamizmarłych.
Crissanne,
wstrząśnięta
widokiem,
opuściła
wzrok.Zrozumiała,żetokoniec.Masondefinitywnie
nieżyje.
Niezdawałasobiesprawy,żepłacze,dopókiEthan
niepodałjejchusteczki.Odwróciłagłowę.
Tobyłodziwne:oilewcześniejmogłasiędoniego
przytulić,toteraznie.Miaławrażenie,żeimwięcej
czasu spędzają razem, tym bardziej się od siebie
oddalają.
Łzypiekłyjąpodpowiekami,aleniewstrząsałnią
szloch tak jak wtedy, gdy pierwszy raz usłyszała
o wypadku. Po chwili, wzdychając ciężko, sięgnęła
potablet,żebylepiejprzyjrzećsięzdjęciom.
–Tostrasznie,żezginął.
–Tak,tostraszne–przyznałEthan.Mówiłpłaskim
bezbarwnym tonem, odkąd dowiedział się o śmierci
przyjaciela.
Żałobę trzeba przeżyć, nie wolno tłumić bólu. Już
kilka razy chciała mu to powiedzieć, ale nie miała
kiedy,bociąglejeździłdokancelariialborozmawiał
przeztelefonosprawachzawodowych.
–Jesteśmyprzyjaciółmi?
–Co?–Popatrzyłnaniązdumiony.
W jego oczach dostrzegła cień smutku, ale już po
chwili wziął się w garść i znów przybrał neutralny
wyraztwarzy.
–Czyjesteśmyprzyjaciółmi?–powtórzyła.
Obróciła się w fotelu, tak by być przodem do
niego, po czym obróciła jego fotel, tak by on był
przodemdoniej.
– Ależ oczywiście. Co za pytanie! Skąd ci to
wogóleprzyszłodo…
Położyła dłoń na jego kolanie. Natychmiast
odsunąłnogę,jakbyuciekałprzedjejdotykiem.
–Stąd,żeodprzyjazdudoKaliforniiunikaszmnie.
Nie rozmawiamy o niczym ważnym. Bokiem mi
wychodzą
te
cholerne
karteczki,
które
mi
zostawiasz. – Na moment zamilkła. – A może
twierdzisz, że jesteśmy przyjaciółmi, żebym się nie
czułasiętaksamotna?
Ethanpotrząsnąłgłową.
– Nie? Więc o co chodzi? Bo ja dłużej tak nie
mogę.Jestemprzyzwyczajonadosamotności,alenie
wtedy,kiedyjestemztobą.
–Wiem.
Ujął jej dłoń i zaczął ją głaskać. Cris poczuła, jak
przenikająciepło.
–Wiesz?
–Tak.Ja…–Wstałzfotelaiskierowałsiędookna,
zaktórymrozciągałsięwidoknaulicę.
Crissanne
czekała.
Bezskutecznie.
Ethan
przytknął czoło do szyby. Wyglądał tak, jak ona się
czuła:jakbyniemiałnikogonaświecie.
Ona również wstała. Podeszła do niego, ale ze
strachuprzedodtrąceniembałasięgodotknąć.
– Muszę się cały czas kontrolować – oznajmił
w końcu tak cicho, że ledwo go słyszała. – Jeśli
okażęchoćcieńemocji,mogęichniepowściągnąć.
Starał się pamiętać, że Crissanne jest teraz
bardziej
krucha
psychicznie
i
bezbronna
emocjonalnie, niż kiedy pojawiła się u niego
w Cole’s Hill. Nad śmiercią Masona wolał się nie
zastanawiać,tobyłozbytbolesne.
Mason… najserdeczniejszy przyjaciel, człowiek,
który znał go lepiej niż ktokolwiek na świecie.
Z braćmi łączyła go bliska więź, ale wszyscy trzej
mieli własne życie i kariery. To do Masona dzwonił
wśrodkunocy,kiedywalczyłzdemonami.
I to do niego Mason dzwonił, kiedy przeżywał
jakieś męki twórcze czy problemy w życiu
osobistym.
Dlatego zaskoczyło go, że przyjaciel zerwał
zCrissanneisłowemmuotymniewspomniał.
Jużnigdyniepogadają.
Brakowało mu kumpla. Tak, tęsknił za nim.
Potrafił się do tego przyznać o drugiej nad ranem,
kiedyleżałwłóżku,niemogączasnąć,alenieteraz.
Teraz był środek dnia, a on znajdował się w biurze.
Niemógłsięrozkleić.
Crissanne zacisnęła dłoń na jego ramieniu. Ten
niewinnygestmiałgopocieszyć,asprawił,żeciarki
przebiegły mu po krzyżu. Psiakrew, potrzebował
jakiejśdystrakcji.
Najlepszy
byłby
niezobowiązujący
seks
z nieznajomą, ale to nie wchodziło w grę. Nawet
gdyby nie mieszkał z Cris u Huntera, to i tak nie
miałby ochoty na jakąś obcą kobietę. Pragnął tylko
Cris.
Jejciałoemanowałoseksem.Wszybieodbijałasię
jej twarz. Widział, że Cris go obserwuje. I nagle
poruszyła palcami. Miał na sobie tylko cienką białą
koszulę oraz biały podkoszulek, bo marynarkę
zostawiłwgabinecie.
Krew zaczęła mu szybciej krążyć. Odwrócił się,
zamierzając odejść, ale ponieważ Cris stała tak
blisko, zderzyli się czołami. Poczuł na brodzie jej
oddech,apochwilinaustachjejusta.
Objął ją w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej. Ich
ciała przywarły do siebie, a on wiedział, że jej nie
puści. Nie tym razem. Tym razem zrobi to, co
powinienbyłrobićtamtejnocy.Tamtejnocy,zanim…
–Zaprotestujiodejdź–powiedziałcicho.–Bojak
nie,tozamknędrzwinaklucziprzelecęcięnatym
stole.
Crissanne przygryzła wargę i skinęła głową.
Zabrała rękę z jego ramienia, po czym ruszyła do
wyjścia.
Cholera jasna! Powinien nad sobą panować.
StraciłMasona,aterazstraciCris.Idiota!
Cris jednak nie wyszła. Zamiast nacisnąć klamkę,
przekręciłakluczwzamkuiodwróciwszysię,oparła
plecamiodrzwi.
–Niemamzamiaruprotestować.
Przestałmyśleć.Myśleniewniczymniepomagało;
przeciwnie, komplikowało życie, uświadamiało, jak
niewielkąmakontrolęnadczymkolwiek.
Podszedł do Crissanne, która obserwowała go
uważnie.Ponowniezacisnąłręcenajejtalii,pochylił
głowęiprzytknąłustadojejgładkiejdługiejszyi.
Pachniała oceanem i truskawkami. Skórę miała
opaloną,
jedwabistą
w
dotyku.
Chciał
być
dżentelmenem, nie spieszyć się, ale czekał na nią
całeżycie.
Uniósł ją i przywarł ustami do jej warg. Oplótłszy
go w pasie nogami, Cris przyłożyła dłonie do jego
twarzy.Ocierającsięoniego,gorącoodwzajemniała
pocałunki.
Wsunąłrękępodsukienkęizacząłgładzićchłodne
udo; po chwili odsunął na bok bieliznę i zacisnął
rękęnapośladku.Crissannelekkozmieniłapozycję,
oderwała usta od jego warg i szepnęła coś, czego
niezrozumiał.
Nie był w stanie się skupić na słowach. Myślał
tylkoojednym:musijąmieć.
Drugą ręką rozpiął rozporek i uwolnił z bokserek
penisa. Cris uchwyciła go i zaczęła delikatnie
pocierać czubek. Oddychając ciężko, zerwał z niej
figi.
Wiedział,
że
powinien
coś
powiedzieć,
uświadomićjej,żedlaniegotocoświęcejniżzwykły
seks.Aleniepotrafił.
Ponowniechwyciłjąwpasieipchnąłlekkowtył.
Przylgnęła plecami do ściany. Zaczął unosić jej
sukienkę,kiedynaglecośsobieprzypomniał:
–Psiakrew,niemamprezerwatywy.
–Nieszkodzi.Biorępigułkę.
Czubkiem palca obrysował jej brodę. Cris
zadrżała. Pragnęła go. Nie chciała zadowolić się
półśrodkami;bałasię,żedrugaokazjamożesięnie
nadarzyć. Poczuła, jak Ethan wsuwa udo między jej
nogi i zaciska ręce na jej pośladkach. Mrowie
przebiegło jej po plecach. Zaczęła rozpinać mu
koszulę…
Widząc
pod
spodem
podkoszulek,
zniecierpliwionym gestem podciągnęła go do samej
góry. Przygryzając wargę, wodziła dłońmi po nagim
torsie i brzuchu. Ciało miał twarde, umięśnione.
Czułaciepłobijącezjegopiersi.
Byłagotowa,niezamierzałabawićsięwjakieśgry
wstępne. Raz i drugi przeciągnęła ręką po członku,
po czym wsunęła go między swoje nogi. Czubkiem
potarła łechtaczkę. Przymknąwszy oczy, przygryzła
wargę i skupiła się na doznaniach. Nie, to jej nie
wystarczyło. Chciała czuć go w środku. Chciała, by
jąsobąwypełnił.Już,teraz.
Przesunęła się i ustawiła tak, by członek
znajdował się na wprost pochwy. Ręce Ethana
zacisnęły się mocniej na jej biodrach. Przywierając
ustami do jej szyi, posiadł ją jednym ruchem.
Crissanne zamruczała, następnie wbiła paznokcie
wbiodraEthana.
–Chryste,jakmidobrze–szepnął.
Skinęła głową. Przepełniała ją rozkosz; nie była
w stanie wydobyć z siebie słowa. Po chwili Ethan
wysunąłsięiznówwykonałpchnięcie.Uśmiechnęła
się, poruszając biodrami, tak by wszedł głębiej, tak
bycałysięwniejzmieścił.
Wciąż ściskając ją za pośladki, wbijał się raz po
raz.Czułazbliżającąsięfalę.Odrzuciławtyłgłowę
i ledwo zdążyła wymówić imię Ethana, kiedy
wstrząsnął nią orgazm. Ethan przyśpieszył i po
chwilidołączyłdoniej.
Zamknęła oczy i oparła głowę o jego ramię.
Gładziłjąpoplecach.Obojeciężkooddychali.
Uświadomiłasobie,żedawnonieuprawiałaseksu.
Pewnie dlatego nie chciała go puścić i dlatego
ztrudempowstrzymywałasięodpłaczu.Długobyła
sama i samotna… Teraz, gdy Ethan ją obejmował,
kiedyczułagowśrodku,zrozumiała,czegopragnie.
Ethana.NiemiałotozwiązkuześmierciąMasona,
chodziło konkretnie o tego mężczyznę, o to, do
czegowcześniejsamabałasięprzyznać.
Wysunąłsięzniej.
– Przepraszam, to stało się tak spontanicznie. Na
końcuholujestłazienka.
–Ethan?
–Tak?
– Wszystko w porządku? – spytała, bo nie patrzył
nanią.Odkądprzeżylirozkosz,anirazuniespojrzał
jejwoczy.
Obciągnął podkoszulek, podciągnął spodnie i je
zapiął, po czym przystąpił do zapinania koszuli.
Crissannezorientowałasię,żedlaniegotobyłtylko
seks,żemusiałrozładowaćstresinapięcie,abymóc
normalniefunkcjonować.
–Co?Tak,oczywiście–odparł.
Jegogłosznówbrzmiałbezbarwnie.
W pierwszej chwili miała ochotę wyjść, ale
pomyślała, że wtedy znów będzie tak jak przez
ostatnietrzytygodnie:niebędąrozmawiać,tylkosię
mijać. Więc zamiast do drzwi, podeszła do niego,
potykając się o leżące na podłodze figi. Podniosła
wzrok,zanimEthanzdążyłprzybraćneutralnąminę.
Nie, wcale nie był taki chłodny i obojętny; tylko
udawał.
– To dobrze – rzekła. – Bo przeszkadza mi ten
dystansmiędzynami.Kiedyprzyjechałamdociebie,
Mason jeszcze żył. Byłam na rozstaju dróg
isądziłam…sądziłam,żewiem,czegochcę.Śmierć
Masona uzmysłowiła mi, że w każdej chwili może
nastąpić koniec. Nikt nam nie zagwarantuje, że
będziemy długo żyć. Mam dość czekania… –
Zamilkła i cofnęła się krok. – Nie będę dłużej
czekać. Nie chcę tylko przyjaźnić się z tobą, Ethan.
Tobiechybateżzależynaczymświęcej?
Potarł ręką policzek i wreszcie na nią spojrzał.
Zobaczyła w jego oczach ból, nadzieję i wyrzuty
sumienia.Tak,onteżpragnąłczegoświęcej.
– Wracajmy do domu – powiedział. – Do Cole’s
Hill.Iprzekonajmysię,oconamnaprawdęchodzi.
ROZDZIAŁSIÓDMY
Najpierw jednak czekała ich uroczystość żałobna,
której nie mogli opuścić. Na razie Crissanne
przeniosła się do sypialni Ethana. Nie zajmowała
dużo miejsce, ale wszędzie znajdował ślady jej
obecności. Akurat stał w przyległej do sypialni
przestronnejłazience.
Nawet nie musiał się zbytnio rozglądać, by
widziećbuteleczkęperfumorazpędzledomakijażu.
Zza drzwi dobiegał śpiew: lekko fałszując, Cris
nuciła„ForWhatIt’sWorth”LiamaGallaghera.
Ethan na moment zostawił krawat – wiązał pod
szyją węzeł windsorski – i oparł ręce o umywalkę.
Utwór
idealnie
pasował
do
Masona.
„Będę
pierwszym,który…”.
Tak, Mason zawsze był pierwszy. Miał porywczy
temperament, niczego nie owijał w bawełnę i był
jedynymczłowiekiem,którypotrafiłgoprzejrzećna
wylot.
Tak, niczego nie mógł przed nim ukryć. Na
pierwszym roku studiów zaczął łykać różne prochy,
by zwalczyć senność i uczyć się do późna. Potem
łykał je nie po to, by się uczyć, ale dlatego, że się
uzależnił.
Mason nie nabrał się na jego tłumaczenia. Kiedy
zobaczył, co się dzieje, nie próbował z nim
rozmawiaćaniprzekonywaćgo,żegłupiopostępuje.
Po prostu dał mu w zęby. On, Ethan, odwinął się
i rozkwasił mu nos. Mason puścił pięści w ruch.
Walczyli zawzięcie, a kiedy padli bez sił, Mason
wyjaśnił mu, że nigdy nie miał tego co on –
troskliwych rodziców ani braci, którzy przyjeżdżają
z wizytą. Jesteś szczęściarzem, powiedział, więc
przestańniszczyćsobieżycie.
Tylkotyle.Iażtyle.
Masonwięcejniewróciłdotematu,aonodstawił
środki pobudzające. Nie było to łatwe, ale pamiętał
zakrwawioną twarz przyjaciela i zazdrość w jego
głosie. Właśnie ona, ta zazdrość, pomogła mu
uporaćsięzproblemem.
– Brakuje mi ciebie, stary – szepnął, choć wcale
nie zamierzał nic mówić, i nagle poczuł, jak łzy
ściskajągozagardło.
Nie, nie będzie płakał. Do tej pory się trzymał
i nadal będzie silny. Zwinął dłonie w pięści i tak
mocno przycisnął je do powiek, aż ujrzał gwiazdy
przedoczami.
Czekał, oddychając przez nos, aż odzyska
kontrolę. Kiedy to się stało, opuścił ręce, zakasłał,
poczymwróciłdowiązaniakrawata.
Wybierał się na pogrzeb zarówno z uwagi na
siebie,jakizuwaginaCrissanne.Zajmowałacoraz
ważniejsze miejsce w jego sercu. Od lat był nią
zauroczony. Miała śliczną buzię, długie, zgrabne
nogi, cudowny uśmiech oraz wspaniałe poczucie
humoru, którym nieraz go zaskakiwała. Ale teraz
miałokazjęjąnaprawdędobrzepoznać.
I powoli się w niej zakochiwał. Dawniej marzył
o dziewczynie, do której wzdychał na odległość,
adziśdarzyłjąszczerymgłębokimuczuciem.
Byłainnaniżkobiety,jakieznał.Ionteżchciałbyć
inny, zmienić się dla niej, być najlepszą wersją
samegosiebie.
Teoretycznie niczego mu nie brakowało: był
synem
szanowanego
ranczera,
doskonałym
prawnikiem, człowiekiem, który nie zostawia za
sobą złamanych niewieścich serc, ponieważ nigdy
nieangażujesięwpoważnezwiązki.
Nadźwiększmeruobróciłsię.Wdrzwiachłazienki
zobaczył Cris z upiętymi włosami, ubraną w wąską
czarną sukienkę kończącą się tuż nad kolanem.
Wjejuszachpołyskiwałykolczykizperłą,które–jak
wiedział
–
dostała
od
Masona.
Towarzyszył
przyjacielowiujubilera.
– Wszystko dobrze? – spytała, nie ruszając się
zmiejsca.
–Tak.Dziśbędzieciężkidzień.
Skinęłagłową.
–Wiem,alemusimygopożegnać.Terazjużwiemy,
żedonasniewróci.
–Aliczyłaśnajegopowrót?Żesięzejdziecie?
Wzruszyłaramionami.
–Nieżesięzejdziemy,aleoczywiściesądziłam,że
prędzej
czy
później
na
siebie
wpadniemy.
Przyjaźniliściesięigdybymzostałaztobą…
– Czyli przyjechałaś do mnie, żeby wzbudzić jego
zazdrość?
– Nie! – zaprotestowała. – Nie myślałam wtedy
oMasonie.Myślałamosobie,żezostałamsamaiże
jedyną osobą, na której mogę polegać, jesteś ty.
DlategoprzyjechałamdoCole’sHill.
Dokończył węzeł pod szyją, po czym, obróciwszy
się tyłem do Cris – nie dlatego, że się wstydził, ale
żeby mieć chwilę prywatności – rozpiął pasek
ischowałkoszulęwspodnie.Chciałwierzyć,żenie
zdradził przyjaciela, kiedy pierwszy raz pocałował
Cris. Ani kiedy się kochali w jego biurze. A jednak
męczyłogopoczuciewiny.
Podskoczył,gdypołożyładłońnajegoplecach.
– Ethan, nie chciałabym, żebyś z mojego powodu
miałwyrzutysumienia.
–Niemam–skłamał,odwracającsięprzodem.
Makijażzmieniłkształtjejoczu.
Czarna konturówka nadała twarzy bardziej
egzotycznywyraz,alespojrzeniepozostałotakiejak
dotąd:szczere,lekkowystraszone.
Uroczystość żałobna miała miejsce w domu
pogrzebowym w Malibu. Crissanne była zdumiona,
widząctamcałąrodzinęEthana.
Papa Caruthers z zatroskaną miną uściskał ją na
powitanie. Nieopodal stali bracia Ethana z żonami.
Dwoje dzieci siedziało cicho w kącie, przeglądając
książeczki.
Rudowłosa dziewczynka uczesana w kucyki miała
na sobie czarną sukienkę z wyhaftowanym na
spódnicy konikiem. Chłopczyk ubrany był w czarny
garniturimuszkę.Dzieciniemogłymiećwięcejniż
trzy lub cztery lata, ale były bardzo grzeczne
inajwyraźniejzsobązaprzyjaźnione.
–Niegniewaszsię,żezabraliśmydzieci?–spytała
KinleyCaruthers,podchodząc,bysięprzywitać.
Crissanne znała z wyglądu wszystkie bratowe
Ethana, bo przysyłał jej zdjęcia ze ślubu każdego
z braci. Kinley była żoną najstarszego, Nate’a.
Podobno spędzili w Vegas namiętny weekend,
podczas którego poczęli dziecko, ale Nate dopiero
roktemudowiedziałsięoistnieniucórki.
– Ależ skąd – odparła Cris. – To miło, że
przyszliście. A dzieci wyjątkowo grzecznie się
zachowują.
– Ojciec Benita zmarł w zeszłym roku – oznajmiła
Bianca,
była
supermodelka,
która
poślubiła
kierowcę Formuły 1. Po śmierci męża w wypadku
samolotowym wróciła w rodzinne strony. Po jakimś
czasie
przyjaźń
z
Derekiem
Caruthersem
przekształciłasięwmiłość.
KobietauściskałaCrisserdecznie.
–Toprzykre,alemaływie,jaknależyzachowywać
sięnapogrzebie.
Tak,tofaktycznieprzykre,pomyślałaCris.Nagłos
spytała:
–Gdziesięzatrzymaliście?
– Na razie nigdzie, dopiero przylecieliśmy –
odparła Kinley. – Ale dzisiejszą noc spędzimy
uHuntera.
– Czyli w ostatniej chwili zdecydowaliście się na
przylot? – Ethan nie wspominał, że jego rodzina
zamierzauczestniczyćwuroczystościżałobnej.
– Nate tak postanowił. On strasznie poważnie
traktujerolęnajstarszegobrata.
–Derekakuratkończyłoperację–wtrąciłaBianca.
– Kiedy dotarliśmy na lotnisko, Hunter i Ferrin już
czekali.
W sali robiło się coraz tłoczniej. Crissanne
rozpoznała pracowników firmy produkcyjnej oraz
ludzi,którzypracowalizMasonemprzypoprzednich
filmach. Przeprosiwszy rodzinę Ethana przeszła, by
zamienićznimiparęsłów.
Potem kierownik domu pogrzebowego odciągnął
jąnabokispytał,czychciałabysamapobyćchwilę
zezmarłym,zanimrozpocznąsięuroczystości.
Niebyłapewna,czytegochce.
Wkońcuskinęłapotwierdzającogłową.Ruszyłaza
kierownikiem
do
pokoju,
który
wystrojem
przypominał wnętrze kościoła. W miejscu, gdzie
powinna stać trumna, stały sztalugi ze zdjęciem.
Przełknąwszyślinę,Crissannepodeszłabliżej.
Patrząc na twarz Masona pośród wieńców
iwiązanek,naglepoczułastrasznątęsknotę.
Wyciągnęłarękęipogładziłagopopoliczku.
Dokładnie
pamiętała
dzień,
kiedy
zrobiła
Masonowitozdjęcie.Pływalinakatamaraniemiędzy
Dana Point a Cataliną. Mason chciał ją nauczyć
żeglowania, ale słońce przygrzewało i nie miała
ochoty na naukę. Więc sam wszystko wykonywał,
aonasiedziałaiwodoodpornymaparatempstrykała
zdjęcia.
Tegodniaporazpierwszyzobaczyła,jakwygląda
Mason, który robi to, co kocha. Był w swoim
żywiole, radosny i bezgranicznie szczęśliwy. Chyba
wtedy uświadomiła sobie, że ona rywalizuje z dziką
naturąinigdyzniąniewygra.
Nagle drzwi otworzyły się. Zerknąwszy za siebie,
ujrzałaEthana.
–Mamnadzieję,żenieprzeszkadzam?
– Oczywiście, że nie. Pewnie też się chcesz
pożegnaćsięzMasonemnaosobności.
–Tak.Nielubiępublicznieokazywaćemocji.
– Wiem, tym się różniliście. Mason wściekał się,
wspinał się po skałach albo gdzieś leciał, żeby
rozładować napięcie, a ty siedziałeś spokojnie,
rozważałeśzaiprzeciwipróbowałeśmuprzemówić
dorozsądku.
Masonuśmiechnąłsiępodnosem.
–Nazywałmnieswojąsiatkąasekuracyjną.
–Słusznie–przytaknęłaCris.
O niej, gdy z nią zrywał, powiedział, że była jego
szansą na normalność. Tyle że normalność nie była
mupisana.
– Zdziwiła mnie obecność twojej rodziny. To miło,
żeprzyjechalipożegnaćMasona.
– Znali go. Poza tym wiedzą, że przyda nam się
wsparcie.
Ztyłusalirozległosięchrząknięcie.
– Czy można już wpuścić resztę gości? – spytał
kierownikdomupogrzebowego.
– Tak. Chciałbym zamienić słowo z pastorem,
którybędzieodprawiałnabożeństwo.
– Jest tam, na zapleczu. – Mężczyzna wskazał za
siebie.
–Cris,mogęcięzostawićsamą?
–Oczywiście.
KiedyEthansięoddalił,kierownikotworzyłdrzwi
izaprosiłdośrodkaresztęgości.Jakopierwsiweszli
członkowie rodziny Ethana. Cris zauważyła, że nie
maznimiBiankiiKinley;przypuszczalniezostałyna
zewnątrz z dziećmi. Hunter, którego wcześniej
widziałakilkarazy,podszedłdoniejiprzedstawiłjej
swoją żonę. Potem zaczął wspominać Masona,
opowiadać o ich wspólnych przygodach. Cris
słuchałagozwdzięcznością.
Już nie buntowała się, powoli godziła się
znieuchronnościąlosu.
Słowa wypowiadane przez różnych żałobników,
historie,jakimisiędzielili,pomogłyjejzrozumieć,że
trzeba żyć pełną parą, nie odkładać niczego na
później.
Obiecała sobie, że odtąd tak właśnie będzie.
Konieczudawaniem,zukrywaniemuczućimyśli.
Dusił się. Miał wrażenie, jakby ściany sypialni się
schodziły,corazbardziejnaniegonapierały.
Zrzucił kołdrę i wstał z łóżka. Od paru godzin
w domu panowała cisza, wcześniej jednak, po
południuiwieczorem,kręciłosiętumnóstwoludzi.
WszyscysnuliwspomnieniaoMasonie.
Nie spodziewał się, że dzisiejsza uroczystość tak
bardzo go poruszy. Rozmawiał z wieloma osobami.
Okazało się, że Mason wywarł ogromny wpływ na
życie dziesiątek ludzi. Jakiś czas temu sporządził
testament: pieniądze miały trafić do fundacji
organizującejletnieobozywgórylubnadmorzedla
dzieciakówzubogichrodzin.Samczęstopowtarzał,
żewyjazdwgóry,kiedymiałczternaścielat,pomógł
muznaleźćdrogę,którąchciałpodążaćwżyciu.
Ethan podniósł z podłogi szorty i wciągnął je na
siebie. Starał się być cicho, by nikogo nie obudzić;
całarodzinazCole’sHilltunocowała.
On i Crissanne spali w oddzielnych pokojach –
uznał,żetakbędzielepiej,aleoczywiściewśrodku
nocy pożałował swojej decyzji; brakowało mu jej
ciepłegociała.
Otworzyłdrzwinakorytarziprzeszedłprzezsalon
nawerandę.Niebobyłopogodneibezchmurne;miał
wrażenie, że w Malibu gwiazdy świecą jaśniej niż
wTeksasie.
ChwyciwszybutelkęJackaDanielsa,skierowałsię
na plażę. Przez kilka tygodni, jakie minęły od
wypadku, nie potrafił pożegnać się z Masonem. Aż
dodziś.
Skręcił ku nabrzeżnym skałom i ze zdumieniem
spostrzegłsiedzącątampostać.Crissanne.
Zawahał się. Pewnie przyszła w tym samym celu
coon.Niechciałjejprzeszkadzać.
Wiedział, że Cris potrzebuje ciszy, spokoju,
przestrzeniistarałsięjejtozapewnić.Tamtegodnia
w jego biurze oboje byli spragnieni seksu, ale to
była bardziej reakcja na śmierć i ucieczka od bólu
niżpożądanie.
Teraz było inaczej. Chciał, żeby ich… ich bliskość
wynikała z pragnienia bycia razem, a nie była
odskoczniączyplastremnarany.
Zawróciłdodomu.
–Ethan,nieodchodź.
Był odpływ; piasek wciąż był wilgotny, ale woda
niedochodziładoskał.
–Niechciałemciprzeszkadzać.
– Nie przeszkadzasz. Po prostu patrzę w gwiazdy
igadamzMasonem.
Usiadł w stosownej odległości i wskazał na
butelkę.
–Ajaprzyszedłemwznieśćzaniegotoast.
–Chętniesięprzyłączę.
Uniósłbutelkękuniebu.
–Zaprzyjaciół,którzyzawszebędążyćwnaszych
sercach. – Polał odrobinę whisky na ziemię, dla
Masona,poczymwypiłłykipodałbutelkęCris.
–Zażycienakrawędzi–powiedziała.
Podobnie jak on, polała trochę trunku na piasek,
następnie pociągnęła łyk z butelki i oddała ją
Ethanowi.
Zamyślony oparł się na łokciu. Zdawał sobie
sprawę, że oboje się przed czymś chowają. Gdyby
Masonniezginął,gdybywróciłizobaczyłichrazem,
przypuszczalnieniebyłbyzadowolony.
– Nie zamierzam cię przepraszać za to, co się
międzynamidzieje–odezwałsiępochwili.
–Todobrze,wcalebymtegoniechciała.
–Mamwyrzutysumienia.
Zacisnęłarękęnajegokolanie.
– Niepotrzebnie. Wtedy, kiedy pocałowaliśmy się
wTeksasie,mnieiMasonaoddawnanicniełączyło.
Przechyliwszy głowę, przez chwilę bacznie go
obserwowała.Ciekawbył,cowidzi.
–Żałujesztego,cosięwydarzyło?–zapytała.
– Nie. Żałuję tylko, że nie miałem okazji
porozmawiać o nas z Masonem. Cieszę się, że
jesteśmyzsobą.
–Ajesteśmy?Bo…możemnienieunikasz,alena
pewnozachowujeszdystans.
– Wiem, przepraszam. Słabo sobie z tym
wszystkim radzę. Zasługujesz na wspaniałego
faceta,aja…
–Nanicnienarzekam.
Nigdy nie brakowało mu słów ani argumentów,
leczprzyCrissanneczułsięjakstudentpierwszego
roku prawa, który potrafi jedynie cytować to, co
przeczytałwpodręcznikach.
–Apowinnaś.
Przysunęła się bliżej i położyła głowę na jego
ramieniu. Przytulił ją i nagle ucisk, który czuł
wpiersi,zelżał.
– Wyprowadziłam się od Masona na początku
sierpnia,aleparąniebyliśmywłaściwieodstycznia.
Oszukiwałam się, że jeszcze nic straconego, że
jeszcze nam się uda, ale on ciągle wyjeżdżał. Też
mamwyrzutysumienia–przyznałacicho.
–Zjakiegopowodu?
–Żemożetoprzezemniewybierałcorazbardziej
niebezpiecznemiejsca,wktórychkręciłfilmy?
– Nie, Cris. Mason był uparty jak osioł. Nie robił
nic,czegoniechciał.
Oświetleni blaskiem księżycami siedzieli na
skałach, popijając jacka danielsa i rozmawiając
o swoim przyjacielu. Pożegnali go w sposób, który
dlanichmiałznaczenie,agdywkońcunastałświt,
obojeuznali,żeczaswracaćdodomu.
ROZDZIAŁÓSMY
W Cole’s Hill życie płynęło spokojnie. Zbliżał się
koniecwrześnia,dniwciążbyłydługie.Odpowrotu
z Kalifornii minęły prawie dwa tygodnie. Rodzina
Ethana wzięła Cris pod swoje skrzydła, wszyscy się
o nią troszczyli, robili, co mogli, aby się dobrze
czuła.
W klubie golfowym Five Families organizowano
„aukcję kawalerów”. Jedną z organizatorek była
Kinley,kiedyjednaknabawiłasięodcórkizapalenia
spojówek, Cris zgodziła się przejąć jej obowiązki.
Terazmamaicórkabyłyjużzdrowe,Kinleywróciła
do
pracy,
a
Cris
pomagała
przy
reklamie
wydarzenia.
Dojejzadańnależałosfotografowanienieżonatych
mieszkańców Cole’s Hill. Każdy z nich był inny, ale
zauważyła, że Teksańczyków łączy jedno: pewność
siebieorazpoczuciehumoru.
Akurat rozstawiała sprzęt, kiedy pojawiła się
Bianca.
– Ilekroć tu jestem, przypomina mi się moje
dzieciństwo – oznajmiła, wskazując na portrety
wiszącenaścianach.
Przez wiele lat Bianca pracowała jako modelka;
teraz jej zadaniem było wystylizowanie mężczyzn.
Zdjęcia miały trafić do broszury, która zostanie
rozesłanadowszystkichdomostwwCole’sHill.
– Kim są ci ludzie? – spytała Cris. – Czytałam
podpisy, no i oczywiście rozpoznaję nazwisko
Caruthers i twoje, Velasquez, ale reszta nic mi nie
mówi.
– To członkowie pięciu rodzin, które założyły
Cole’sHill.FacetpośrodkutoJacobCole,odniego
wzięłasięnazwamiasta.KobietaoboktoBenjamina
Little,
pasierbica
Jacoba;
założyła
pierwszą
w mieście szkołę. Mój przodek, Javier Velasquez,
który osiadł tu przed przybyciem Jacoba, był
ranczerem.ObokJavierawisiTullyCaruthersijego
siostra Ethel. Dalej jest rodzina Abernathy’ów.
Poznasz Wila, kiedy przyjdzie ci zapozować. Ale
ostrzegam, lubi flirtować. Ostatnimi z piątki są
Grahamowie.
Potomkowie
Bonesa
Grahama
przekształcili
dawne
gospodarstwo
rolne
wmikrobrowar.Toprawdziwirozpustnicy.
–Mówiszomnie,Bianco?–rozległsięmęskigłos.
Biancauśmiechnęłasięszeroko.
–Crissanne,przedstawiamciDiega,mojegobrata.
Onakuratjestniegroźny.
– Niegroźny? Oj, siostra, żaden facet nie chce,
żebytakgookreślano.Jestemnajwiększymłobuzem
wokolicy.
–Achtak?
–Tak,wdodatkubardzoprzystojnym.Niesądzisz?
–zwróciłsiędoCris.
Cris z rozbawieniem przysłuchiwała się ich
przekomarzaniom. O dziwo, nie czuła zazdrości.
Zawsze zazdrościła ludziom więzów rodzinnych,
powolijednakzaczynałarozumieć,żerówniecenna
jestwięźmiędzyprzyjaciółmi.
– Powiem ci, kiedy zobaczę twoje zdjęcie –
odparła. – Aparat zawsze pokazuje mi prawdę
oczłowieku.
–BiednyDiego!–zawołałajegosiostra.
Wymierzyłjejkuksańcawżebra,poczymodszedł
parę kroków na bok. Diego Velasquez prowadził
jedną
z
największych
stadnin
zarodowych
w Stanach. Cris usłyszała o tym od Nate’a, który
zamówiłuniegoogierydokryciaswoichklaczy.
–Ustawięświatłoimożemyzaczynać.
Na początku chciała robić modelom zdjęcia w ich
miejscu
pracy,
ale
to
by
było
trudne
do
skoordynowania, więc Bianca poprosiła mężczyzn,
byprzychodziliowyznaczonychporachdoklubu.
Pod kierunkiem Cris licealiści z lokalnego kółka
plastycznegoprzygotowalikilkanaściepłócien,które
miałysłużyćzatło.
–Tojestdziełojednejztwoichkuzynek.Julii.
–Zdolnadziewczyna–przyznałDiego.–Jesteśmy
zniejszaleniedumni.
Potomkowie założycieli miasta zapuścili w Cole’s
Hill korzenie. Jak się Cris dowiedziała, niemal
wszyscy mieszkańcy wywodzili się z jednego
zpierwszychpięciurodów.
Diego
był
wdzięcznym
obiektem
do
fotografowania. Miał piękny uśmiech i znakomicie
się prezentował w czarnym stetsonie. Cały czas
zabawiał Cris rozmową, a wychodząc, mrugnął do
niejporozumiewawczo.
Z każdą godziną coraz bardziej doceniała
różnorodność modeli. Jednym z jej ulubieńców był
wyluzowany Wil Abernathy. Innym, który się
wyróżniał,byłManuBennett.Manumiałznakomicie
umięśnioneciałoipozowałbezkoszuli,chwalącsię
maoryskimi tatuażami, które pokrywały cały jego
torsiplecy.Wyglądałniesłychaniegroźnie,alekiedy
zacząłopowiadaćobracieibratowej,wjegogłosie
pojawiłasięnutaczułości.
Cris nie spieszyła się; chciała jak najlepiej
uchwycićjegoosobowość.
– Jeszcze jeden – oznajmiła po piątej Bianca. –
Potemkrótkaprzerwanakolacjaikolejnarunda.
– Nie mogę się doczekać, aby obejrzeć materiał,
któryjużmamy.
–Jateż.
–Nodobra,ktoteraz?
–Ja–rozległsięmęskigłos.
Ethan. Miała dziesiątki jego zdjęć, ale tym razem
chodziło o aukcję, o to, aby jak najwięcej kobiet
przystąpiłodolicytacji.Poczuła,jakzazdrośćściska
jązaserce.
Nie chciała, aby Ethan spotykał się z kimkolwiek
innym, ale ich relacje wciąż były napięte. Dlatego
postanowiła poszukać własnego mieszkania. Oboje
potrzebowali
przestrzeni,
aby
w
spokoju
przepracować śmierć Masona. Miała nadzieję, że
potemznówodnajdądrogędosiebie.
–Późniejmożemywyskoczyćnakolację.
– Zapraszasz mnie na randkę? – Obejrzała się
przezramię.
Ethanwyszczerzyłzęby.
–Owszem,czemunie?
Mnóstwo czasu spędzał w biurze. Wykonywał
swoje
normalne
obowiązki,
a
oprócz
tego
pochłaniały go sprawy związane ze śmiercią
Masona. Przyjaciel wyznaczył go na szefa swojej
fundacji. Fundacja jeszcze nie istniała, dopiero
musiałjązałożyć.
Nocami źle sypiał, wiedząc, że przyszłość jego
związku z Crissanne zależy od niej. Czekał na jej
decyzję, na jej ruch. Zasypiając, pragnął mieć ją
kołosiebie,aleniechciałwywieraćnaniąnacisku.
Od powrotu z Malibu ze wszystkim źle sobie
radził.Znówzamknąłsięwsobie,znówtrzymałCris
na
dystans,
nie
dzielił
się
z
nią
swoimi
przemyśleniami.
A ona… mieszkała u niego w domu, starała się
przyzwyczaić do życia w nowym miejscu i choć
twierdziła, że czuje się dobrze, wiedział, że
potrzebuje czasu, aby ochłonąć po trudnych
przeżyciach. Wielokrotnie dostrzegał smutek na jej
twarzy.
–Comamrobić?
Bianca wykonała swoje zadanie, pięknie go
wystylizowała, ale po jej wyjściu natychmiast
rozluźniłkrawatpodszyją.
–Stańtam,przedtłem.
Cris wskazała miejsce w rogu pod lampą.
Popatrzyła w obiektyw, po czym cofnęła się
i odłożyła aparat. Ustawiła modela i ponownie
sięgnęła po aparat. Zaczęła pstrykać. Ethan
posłusznie spełniał jej polecenia, a raczej starał się
jespełniać,alechybaniebardzomutowychodziło,
boznówprzerwałapracę.
–Odprężsię.
–Jestemodprężony–odparł.
Nie była to jednak prawda; czuł się niezręcznie,
jakidiota.Criskazałamuskrzyżowaćręcenapiersi
i emanować pewnością siebie. A on miał wrażenie,
żezachowujesięjakgłupek.
–
Wydaje
ci
się.
Widziałem
cię
bardziej
zrelaksowanego w sądzie, gdy sprawę prowadził
nieprzychylnycisędzia.
–Kiedy?
–WLosAngeles.SędziaMcConnell.
– Boże, to było cztery lata temu! – Wahał się
wtedy, czy nie specjalizować się w prawie
korporacyjnym,alewkońcusięniezdecydował.
–Wiem.Poszliśmypóźniejnakolację.Pamiętasz?
Uśmiechnąłsiędowspomnień.
–JedliśmywjakimśMcDonaldsie.
–Zgadzasię.MasonwyjechałnanartydoKanady,
gdzie przemieszczał się śmigłowcem ze szczytu na
szczyt. A ty powiedziałeś, że przecież możemy
wybraćsięgdzieśwedwoje.
Zauważył,żeCrisznówrobizdjęcia.Okej.Lubiłją
obserwować przy pracy; całkiem się w niej
zatracała.Tobyłotak,jakbystawałasięinnąosobą.
W pewnym momencie podeszła do niego, lekko
przechyliła mu brodę, po czym dalej fotografowała.
Przyglądając się jej, pojął, że od kilku tygodni sam
siebieoszukuje.
Tłumaczył sobie, że to Cris potrzebuje czasu
i przestrzeni, lecz prawda była znacznie bardziej
skomplikowana. Po prostu bał się przyznać, jak
ogromnie mu na niej zależy. Bo seks to jedno,
auczucietocoścałkieminnego.
Iwłaśnieprzerażałogoto,codoniejczuł.Bonie
miał pewności, co ona czuje i dlaczego do niego
przyjechała. Może nie chciała być sama, kiedy
zacząłpsućsięjejzwiązekzMasonem?
– Dobra, chyba zdołam coś wybrać – oznajmiła. –
Aleserio,nigdyniewidziałam,żebyśbyłtakspięty.
– Bo średnio mi się podoba pomysł aukcji. Inni
faceci też czują się dziwnie, wiedząc, że mają być
obiektemlicytacji.
–Moimzdaniemtowspaniałypomysł–sprzeciwiła
się Crissanne. – Wszyscy w miasteczku są
podnieceni. – Podłączyła aparat do komputera
iwcisnęłakilkaklawiszy.
–Toco,idziemynakolację?
Uśmiechnęła się. Włosy miała związane w koński
ogon,szminkanajejwargachjużdawnosięstarła.
– Chętnie. Ale muszę być z powrotem o siódmej
trzydzieścinakolejnąsesję.
– Możemy zjeść tutaj, w klubie – zaproponował. –
Albo wiesz co? Dokończ to, co robisz, a ja zamówię
kolacjęnawynosipokażęcimojeulubionemiejsce
piknikowe.
– Świetnie – powiedziała skupiona na zdjęciach,
któreprzerzucałazaparatunakomputer.
Ethan zerknął jej przez ramię. Na ekranie
wyglądałtak,jakbypożerałCriswzrokiem,jakbynie
mógłoderwaćodniejoczu.
–Icomyślisz?–spytała.
Nie wiedział, co odpowiedzieć, a to było do niego
niepodobne.
–Niezłe,zważywszynamodela.
–Ech,głuptasie.–Pacnęłagożartobliwiewramię.
– Założę się, że uzyskasz doskonałą cenę. O, spójrz
na to zdjęcie. Jest fantastyczne. I nie mówię tak
dlatego,żesamajezrobiłam.Poprostuudałomisię
uchwycićesencjęEthanaCaruthersa.
–Acojestmojąesencją?
Przechyliła głowę, kosmyk włosów opadł jej na
twarz.
–Szczerość,prawośćorazusta,nawidokktórych
kobietamarzyospędzeniuztobądługiejinamiętnej
nocy.
Pokrzyżuprzebiegłmudreszcz.
– Może ty to widzisz. Inni zobaczą dziwaka
Caruthersa.
–Dziwaka?
–Tego,którylubisięspierać–wyjaśnił.
Nie poznawał sam siebie. Nigdy nikomu nie
opowiadałotym,jakodstajeodswoichbraciireszty
rodziny.
Crissannewzruszyłaramionami.
–TomójulubionyCaruthers.
Napięcie odpuściło, wyrzuty sumienia, jakie
dręczyły go od powrotu do Teksasu, rozpłynęły się.
Właśnie tego potrzebował: być z Cris bez
obciążającego poczucia winy. Cały czas bał się, że
wywiera na nią presję, że zmusza ją do czegoś, na
coonaniemaochoty.
Alechybatakniebyło.
Kiedy szli po polu golfowym, Ethan zachowywał
się inaczej niż godzinę temu. Miała wrażenie, że
odkąd zobaczył swoje zdjęcia, stał się dziwnie
milczący.
Spośród dzisiejszych modeli największą frajdę
sprawiło
jej
fotografowanie
właśnie
jego.
Z przyjemnością słuchała historii, które opowiadali
inni,izprzyjemnościąpatrzyłanaichtwarze,aleto
Ethanbyłjejulubieńcem.
Od jakiegoś czasu szukała powodu – innego niż
chęćbyciabliskoEthana–żebyzostaćwCole’sHill.
Teraz miała już kilka zleceń, między innymi
przygotowanie
kalendarza:
wspomniała
przewodniczącej organizacji Córy Cole’s Hill, że
można by w tym celu wykorzystać zdjęcia
kawalerów.Pomysłchwycił.
Jutro zamierzała wykonać kolejny ważny krok:
z agentem od nieruchomości obejrzeć domy. Skoro
chciała tu zamieszkać, powinna znaleźć własny kąt,
aniesiedziećEthanowinagłowie.
Prawdę rzekłszy, myślała o własnym domu, kiedy
jeszcze
mieszkała
z
Masonem,
kiedy
stała
wieczorami nad brzegiem oceanu, czekając, aż
Mason wróci z kolejnej wyprawy. Uświadomiła
sobie, że właściwie całe życie czekała na to, aby
ktośdałjejdom.
Czasnajwyższysamejotozadbać.
– Jesteś milcząca – zauważył Ethan, prowadząc ją
poschodkachdoaltanki.
Usiedlinaławce.
–MyślałamoCole’sHill.
–Toznaczy?
– Lubię to miasteczko. Przyjechałam tutaj…
właściwie do ciebie, potrzebowałam pomocy. Nie
zastanawiałam się, co będę robić. Wiedziałam, że
mogęnapisaćdługiartykułotymmiejscu,umieścić
tekstnablogu,aleniemiałamkonkretnychplanów.
Czułamsięzagubiona.
–Nicdziwnego.Twójświatnaglerunął.
– Zawsze dążyłam do samodzielności. Kiedy teraz
byliśmywMalibu,sporomyślałamoswoimdawnym
życiu. Nie byłam zależna od Masona, ale zawsze
czekałam, żeby dał mi jakiś sygnał. Bez tego nie
umiałampodjąćdecyzji.
Ethan otworzył kosz i wręczył Cris plastikowy
pojemnikorazsztućce.
– Będąc w związku, człowiek zwykle liczy się ze
zdaniempartnera–stwierdził.
– A ty byłeś? – Nigdy nie słyszała, by miał jakąś
stałą
partnerkę.
–
Czy
byłeś
kiedykolwiek
wpoważnymzwiązku?
– Nie. Zbyt wiele godzin spędzam w pracy i za
często wyjeżdżam. To się nie sprawdza w relacjach
męsko-damskich.
Niby nie, ale tak właśnie wyglądało jej życie
zMasonem.
– Masz rację – przyznała. – Nie wiem, dlaczego
wcześniej tego nie rozumiałam. Mason i ja oboje
ciąglebyliśmywrozjazdach.
–Trudnozbudowaćtrwałyzwiązek,kiedyoniona
stalesąwdrodze.
– To prawda. Czy to jedyny powód, dlaczego
znikimsięniezwiązałeś?
–Doczegozmierzasz?–spytał.
– Do niczego. Po prostu ciekawa jestem, co cię
pociąga
w
kobietach.
Nigdy
o
tym
nie
rozmawialiśmy.
–Jakmyślisz,dlaczego?
– Może dlatego, że bardzo nie chciałam, abyś się
wjakiejśzakochał–odparłacichoCris.Odłożywszy
pojemnik,wstałaiodeszłaparękroków.
Pomyślałotychwszystkichlatach,kiedywidziałją
zMasonem.Jakczęstogryzłagowtedyzazdrość.
– Dlatego od powrotu z Malibu zachowujesz się
ztakąrezerwą?
– Nie. – Potrząsnęła głową. – Czekam na sygnał,
na jakiś znak od ciebie. Widzisz? To powtarzający
sięschemat.
– Ja… nie chciałem wywierać nacisku – przyznał
Ethan. – Przyjechałaś do nowego miasta, nagle
spadła na nas wiadomość o wypadku Masona.
Uznałem,żepotrzebujeszczasu…
–Potrzebujęciebie–przerwałamu.
Zrobiłomusięgorąco.Dotejporyzachowywałsię
poprawnie, jak przystało na dżentelmena. Przez
ostaniedwatygodnieleżałwnocywłóżku,cierpiąc,
nie mogąc zasnąć, nasłuchując najmniejszego
szmeru za drzwiami, myśląc o Cris i jej pragnąc.
Marzył, by trzymać ją w ramionach i się z nią
kochać.
Powtarzał sobie, że Crissanne potrzebuje czasu
i chciał go jej dać. Ale czas kojarzył mu się
z bezdenną otchłanią, a on był człowiekiem
niecierpliwym. Mason zawsze mu mówił, że
porywczośćwydobywazniegoto,conajgorsze,więc
terazstarałsiękontrolować.Aledłużejniemógł.
Powolizapadałzmierzch,pośródzielenipojawiało
się oświetlenie ogrodowe. Ethan spoglądał tęsknie
na Cris. Czerwone zachodzące słońce i ciepłe
wieczornepowietrzepodsycaływnimpożądanie.
Był zmęczony udawaniem, że mu się nie spieszy
i że może czekać w nieskończoność. Wstał z ławki
iwyciągnąłrękę.Crispodałamuswoją.
–Jestemzmęczonaudawaniem–szepnęła.
–Todobrze.
Zgarnął ją w ramiona i pocałował namiętnie, tak
jak o tym marzył, odkąd wyjechali z Kalifornii.
Smakowała lepiej, niż pamiętał. Powtarzał sobie
w duchu: zwolnij, przecież się nie pali, ale nie był
wstanie.
Pragnął jej tak bardzo i teraz, gdy trzymał ją
wobjęciach,wiedział,żejużnigdyjejniepuści.
Byłytysiącepowodów,bysięnieangażować.Chris
miała niedawno złamane serce, często zmieniała
adres.Ontusięurodził,tumieszkalijegobliscy,ona
możebędziechciałaruszyćwświat.
Naraziejednaktoniemiałoznaczenia.Nicsięnie
liczyłooprócztego,żetuliłjądosiebieicałowałbez
wytchnienia.
ROZDZIAŁDZIEWIĄTY
Otworzyła drzwi kluczem, który dostała od
Ethana,iweszładodomu.Bartigosposiawyjechali
na weekend, a Ethan opuścił wcześniej klub, by
udać się do klienta, który wpakował się w jakieś
kłopoty.
Poza cichym szumem klimatyzacji w domu
panowała cisza. Nagle, idąc do kuchni, Cris
usłyszała brzęk szkła i siarczyste przekleństwo –
dobiegałozgabinetu.
Przystanęła, zastanawiając się, czy zignorować
hałas – nawet nie zdawała sobie sprawy, że Ethan
już
wrócił
–
uznała
jednak,
że
skończyła
z uciekaniem i chowaniem głowy w piasek. Ciągle
sięprzenosiła,zLosAngelesdoCole’sHill,zCole’s
Hill z powrotem do Los Angeles, od Masona do
Ethana…
Basta. Więcej nigdzie nie jedzie, tu zapuści
korzenie. Nie mogła się doczekać spotkania
z agentem od nieruchomości. Widziała ogłoszenie
o
wynajmie
powierzchni
biurowej
w
starej
historycznej części miasta; mogłaby tam urządzić
studiofotograficzne.
Zapukała do drzwi gabinetu i nacisnęła klamkę.
Ethan siedział na dużej skórzanej sofie między
dwoma regałami, trzymając w ręce szklankę, chyba
zwhisky,anakolanachlaptopa.
Drugaszklankależałanapodłodzeprzyścianie.
Uśmiechnął się, ale spojrzenie miał poważne. Po
chwili skinął zapraszająco. Crissanne zdjęła buty
i przeszła boso po pięknych hiszpańskich płytkach.
Wgabinecieunosiłsięzapachksiążek,cygariwody
kolońskiej.
Zbliżywszysiędosofy,zobaczyła,żeEthanmana
uchusłuchawkę.
–Przepraszam.–Wcisnąłprzycisknaklawiaturze.
–Mampołączeniekonferencyjne.
–Słyszałam,jakprzeklinasz…
Podniósłszklankędoust.
–Pracujęzidiotami.
Crissanneroześmiałasię.Byłjednymznajbardziej
opanowanychludzi,jakichznała.Inajmądrzejszych.
Aledziśztrudemhamowałwściekłość.
–Mogęjakośpomóc?
–Chybanie.–Wzruszyłramionami.
Skierowała się do drzwi, ale w połowie drogi
obejrzała się za siebie. Ethan siedział lekko
przygarbiony, smętnie wpatrując się w ekran
komputera. Sprawiał wrażenie człowieka bardzo
samotnego.
Nagle przyszło jej do głowy, że można uciekać
przed światem czy troskami na wiele sposobów.
Ethan uciekał, zamykając się w sobie, izolując od
ludzi.
Zawróciła. Ściągnąwszy z fotela kaszmirową
narzutę, rzuciła ją na podłogę, po czym usiadła na
niej i ścisnęła dłoń Ethana. Odwzajemnił uścisk,
a następnie wsunął rękę w jej włosy i rozplótł
warkocz. Włosy opadły jej na ramiona. Uniosła
twarziutkwiławnimspojrzenie.
Wyłączył laptopa i czubkiem palca obrysował
zarys jej policzków. Po chwili poczuła, jak palec
wolno wędruje w stronę jej ust. Dotknęła go lekko
zębami.Ethanoblizałwargi.
OdkądwyjechalizKalifornii,czekałanajegoruch,
potem jednak uświadomiła sobie, że Ethan jest
dżentelmenem i nie będzie „napastował” kobiety,
której ofiarował gościnę. Zastanawiała się, co
wtakiejsytuacjisamamożezrobić.
Naszczęściewszystkowskazywałonato,żeteraz
dokończąto,cozaczęliwcześniejwaltance.
Chwyciła go za krawat i przyciągnęła do siebie.
Uwielbiała jego usta. Przez moment drażniła się
z nim; całowała lekko, niewinnie, podczas gdy
marzyła o tym, by usiąść mu na kolanach, wsunąć
językjaknajgłębiej…
Pragnęła Ethana, chciała się z nim kochać,
wiedziała jednak, że on wciąż myśli o Masonie, że
zmagasięzbólemiwyrzutamisumienia.Będąctak
blisko i nie mogąc z nim być, czuła się jak dziecko,
którepatrzyprzezszybęnawymarzonysmakołyk.
Oparła głowę na jego udach. Ethan wyprostował
się, po czym zaczął bawić się jej włosami. Widząc
wybrzuszenie w spodniach, Crissanne położyła na
nimrękę.Chryste,jakstraszniegopragnęła!
Wreszcie zrozumiała, co oznacza dziwne kłucie,
które dokuczało jej od powrotu z Malibu. To
tęsknota za czymś, co znajdowało się w jej zasięgu.
Wystarczyłowyciągnąćrękę…Przesunęłapalcempo
rozporku. Wybrzuszenie w spodniach jeszcze
bardziejsiępowiększyło.
Ethanzmieniłpozycję,rozchyliłnogi.Wcisnęłasię
pomiędzy jego uda i pociągnęła zamek. Znalazła
bokserki.Dotarłszydorozcięcia,wsunęładośrodka
palce. Po chwili cofnęła dłoń i odpięła guzik nad
rozporkiem.
Uniósłszy
biodra,
Ethan
uwolnił
przyrodzeniezespodni.
Pieściła go językiem i wargami. Po minucie czy
dwóch, pocierając kciukiem jej dolną wargę, Ethan
odchyliłjejgłowę.Ichoczysięspotkały.Niewielesię
namyślając,wyjąłzuchasłuchawkęiwciągnąłCris
nakolana.
Oparłszyłokcieojegoramiona,przytknęłaustado
jegowarg.Odwzajemniłpocałunek.Zaczęłaoniego
sięocierać.Mrucząccoś,Ethanzacisnąłręcenajej
pośladkach. Przyciskał ją do siebie, a jednocześnie
napierał na nią członkiem. Przerwała pocałunek
izaczęłazdejmowaćmajtki.Złapałją,zanimspadła
napodłogę.
–Rozbierajsię,kobieto–rozkazał,wstając.
Tak, tego potrzebowała. Posłusznie ściągnęła
sukienkę i cisnęła ją w kąt. Ręce Ethana
powędrowały do jej piersi. Następnie zdjęła majtki.
Była naga. Ethan wciąż miał na sobie koszulę
ikrawat.Spodnieopadłymudokostek.
Przyłożyła ręce do jego twarzy, wspięła się na
palce i zaczęła całować go tak, jakby miało nie być
jutra.Ethanchwyciłjązabiodra,poczymprzeniósł
nakoniecpokojuiposadziłnamahoniowymbiurku.
Sutki jej stwardniały, piersi stały się nabrzmiałe.
Pokryłpocałunkamijejszyję,obojczykiruszyłwdół.
Zacisnął zęby na prawym sutku, lewy pochwycił
międzypalce.
Po chwili dotarł do jej podbrzusza. Jedną ręką
wciążugniatałlewysutek,drugąrozchyliłuda.Gdy
poczuła jego język, zamknęła oczy i rozkoszowała
siędoznaniem.
–Podobacisię?–spytał,nieodrywającustodjej
ciała.
– Mmm, nie przestawaj – szepnęła, z trudem
rozpoznającwłasnygłos.
–Niezamierzam.
Przeszył ją dreszcz, jeden, drugi i po chwili
poczuła zbliżający się orgazm. Przycisnęła uda do
głowy kochanka i przytrzymując się jego włosów,
wyszeptałajegoimię.
Ethan oswobodził twarz i powoli powędrował do
góry, zostawiając ślady języka na jej brzuchu
i piersiach. W końcu dotarł do ust. Cris opuściła
rękę. Gdy znalazła członek, delikatnie przyciągnęła
go,takbyznalazłsięprzywejściudopochwy.
Ethannieczekałnadalszązachętę,Crisoplotłago
w pasie nogami. Ruchy miał coraz szybsze, coraz
mocniejsze.Czuła,żezamomentznówjązalejefala
rozkoszy… Nie pomyliła się. Wciąż drżała na całym
ciele, kiedy Ethan wykonał kilka silnych pchnięć
idołączyłdoniej,wymawiającjejimię.
Objęłagozaszyję,aleniebyłwstanieustać;tuląc
ją, osunął się na podłogę i pociągnął ją za sobą.
Nadal
byli
złączeni.
Przymknąwszy
powieki,
Crissanneprzycisnęłagłowędojegopiersi.
Gładził ją po plecach, dopóki ich oddechy się nie
uspokoiły,poczymwstałiprzeniósłjązgabinetudo
sypialni.Przezcałądrogęposchodachżadneznich
sięnieodezwało.
Wzięli prysznic, następnie położyli się do łóżka.
Obróciwszy się na bok, Crissanne wpatrywała się
w Ethana takim wzrokiem, jakby szukała w jego
twarzyodpowiedzi,którątylkoonznał.
–Dziękuję–szepnął.
Powiedział to, by powstrzymać ją przed analizą
ich…Ichczegoś.Nieumiałtegonazwać.
–Niedziękuj.Niezamierzamdalejudawać,żenic
sięmiędzynaminiedzieje.–Podparłasięnałokciu.
–KiedyprzyjechałamtuporozstaniuzMasonem,to
nie dlatego, że nie miałam dokąd jechać. Miałam,
ale było mi smutno, czułam się samotna i chciałam
byćzjedynymczłowiekiem,który…
Urwała, a jemu skoczyło ciśnienie. Znał siebie.
Zdawał sobie sprawę, że jeśli wpuści Cris do
swojegoserca,tojużnigdyjejstamtądniewypuści.
Bezwzględunato,comówiła,wiedział,żeniemyśli
teraz logicznie. Niedawno zakończyła trwający
ponaddziesięćlatzwiązek,zarazpotemdowiedziała
się, że jej facet zginął w wypadku, przed chwilą
zEthanemuprawiałaseks…
Tylkowariatalbokłamcamógłbyuwierzyć,żecoś
dobregoztegowyniknie.
–Ethan…?
–Tak?
–Atycomyślisz?
Czekałanaodpowiedź,potrzebowałajej.Wiedział,
żepowiniencośpowiedzieć,aleco?
Od dawna marzył o tym, aby mieć ją w łóżku,
wramionach,leczniemógłjejtegowyjawić.
Nieuważałsięzatchórza.Robiłrzeczy,któreinni
uznawalizaodważne,alewobecnejsytuacjicośgo
powstrzymywało. Bał się, że jeśli wyzna Crissanne
prawdę,aonagoodtrąci…toniktmuniepomoże.
Mason nie żyje. A spośród rodzeństwa to właśnie
on,Ethan,uchodziłzawzórrozsądku.Zatego,który
zewszystkimpotrafisięuporać.
Terazbraciasięustatkowali,pozakładalirodziny…
niemożeunichszukaćpocieszenia.
Ruszgłową.Wymyślcoś!
–Ethan…
–Crissanne…
–Przestań,błagam.Chcęwiedzieć,coczujesz.
–Niewiem,coczuję–przyznał.–Iniepróbujęsię
wymigaćododpowiedzi.Przyjaźnimysięodlatinie
chcę,abycokolwiekzniszczyłonasząprzyjaźń.
Crissanne usiadła i przyciągnąwszy kołdrę,
zakryła piersi. Szkoda, pomyślał, mając w pamięci,
jakpiękniewyglądałanagowgabinecienadole.
Psiakrew! Znów się podniecił, a ona chciała
rozmawiaćouczuciach.
Nie, nie da rady. Pragnął jej. Podobało mu się, że
mieszkająrazem.Narazietomusiwystarczyć.
Szarpnąłzarógkołdry.Uniosłapytającobrwi.
–Niemogęsięskupić,kiedyjesteśnaga.
–Wiem.Dlategosięzakryłam.Chcęporozmawiać.
–Jużporozmawialiśmy.–Przyciągnąłjądosiebie.
– Ethan… – W jej głosie pobrzmiewała nuta
tęsknotyiniepewności.
– Nie chcę cię puścić – powiedział, przytulając
twarzdojejszyi.
–Naprawdę?
–Tak.–PopatrzyłCriswoczy.–Czytocinarazie
wystarczy?
–Tak.–Przytuliłasię.–Narazie.
Położyłsięnawznak,wciągającjąnasiebie.Kiedy
zacisnął ręce na jej policzkach, dojrzała w jego
oczachsmutek,pożądanieiczułość.
Czyżbyrównieżmiłość?
–Och,Ethan…
Nic nie powiedział; rozwarł językiem jej usta
i zaczął ją namiętnie całować. Wysunąwszy kołdrę
spomiędzy ich ciał, Cris usiadła na nim, oparła
dłonie na jego torsie, a gdy wyczuła, że członek
znajduje się na wprost ujścia do pochwy, powoli się
na niego opuściła. Nie odrywali od siebie wzroku.
Ethan obejmował ją w talii, a ona unosiła się
i opadała. Zwolniła, gdy Ethanem wstrząsnął
orgazm.Sekundępóźniejjąteżzalałafalaorgazmu.
To za mało, pomyślała. Czuła niedosyt. Ale na
razie tylko tyle Ethan gotów był jej dać: rozkosz
fizyczną.Inarazietojejmusiałowystarczyć.
Kiedy ich oddechy się unormowały, Ethan
przekręcił się na bok. Cris zamknęła oczy i szybko
zasnęła, on zaś trzymał ją mocno w ramionach
idługoczekał,ażzmorzygosen.
Chciał jak najlepiej dla Crissanne. Chciał, by
uśmiech zawsze rozjaśniał jej twarz. Jeśli będzie
szczęśliwa w jego ramionach, gotów jest tulić ją
nieprzerwanie. Jeśli będzie chciała odejść, puści ją,
mimożebędziecierpiał.
Dziś należała do niego. Leżała w jego łóżku,
w jego objęciach i nie zamierzał marnować ani
minuty.
Jakżepustebyłojegożyciebezniej!
W ciągu tych kilku tygodni, jakie spędzili razem
w
Cole’s
Hill,
stała
się
dla
niego
kimś
najważniejszym. Kimś, kogo potrzebował bardziej
niżpowietrza.
ROZDZIAŁDZIESIĄTY
Kiedy rano się obudziła, Ethana już nie było.
Uświadomiła sobie, że wciąż nie udało im się
porozmawiać o sprawach naprawdę ważnych.
Uwielbiałasięznimkochać,alezeswojegozwiązku
z Masonem wyniosła jedną lekcję: bycie parą nie
polegawyłącznienaseksie.
Zerknęłanastoliknocnyispostrzegłakartkę.
Notak,Ethanwolałręczniepisaneliścikizamiast
esemesów. Było to trochę staroświeckie, ale bardzo
doEthanapasowało.
Przetarłszyoczy,sięgnęłapokartkę.
Crissanne, żałuję, że nie mogłem z tobą zostać.
Kusiło mnie, żeby zadzwonić do biura i powiedzieć,
że jestem chory, ale muszę dziś rano zdobyć
zeznanieświadka.
MoistarzyzapraszająnasnakolacjędoRockin’C.
Będzie cała rodzina. Masz ochotę się wybrać?
Zadzwoń.E.
Crisoparłasięowezgłowie.
–Icoteraz?–zapytałasamąsiebie.
Wiedziała, że się zgodzi. Uwielbiała Ethana nie
tylko z uwagi na fantastyczny seks. Również
dlatego, że miał cudowną rodzinę. Podobało jej się,
że wszyscy się o siebie troszczą i gdziekolwiek się
Ethan ruszy, to zawsze wpada na któregoś z braci.
Ale najlepsze było, że ją Caruthersowie też
traktowalijakczłonkarodziny.
Wychowywałasięwrodzinachzastępczych,nigdy
niemiaławłasnej.Inieprzypuszczała,żeznajdzieją
wCole’sHill.
Tobyłowspaniałe,aleiryzykowne.Jeżelizwiązek
z Ethanem okaże się nietrwały, będzie musiała
wyjechać. Cole’s Hill było jego miastem, jego
miejscemnaziemi,aCaruthersowiejegorodziną.
Powinna o tym pamiętać bez względu na to, jak
serdeczniesiędoniejodnosili.
–Cholera!
Wstałazłóżkaipoczłapałanakoniecholudoswej
sypialni, by wziąć prysznic i przygotować się do
dzisiejszego
dnia.
Wcześniej
była
umówiona
w sprawie zdjęć, które wczoraj zrobiła, a później
miałaspotkaniezagentemodnieruchomości,który
obiecałpokazaćjejlokalnastudiofotograficzne.
Ubrała się i przysiadła na łóżku, żeby jeszcze raz
przejrzećzdjęcia,aleoczywiścieskupiłasięgłównie
na zdjęciach Ethana. Był spięty, kiedy przyszedł na
sesję,alepotemsięodprężył…
Wyciągnęłarękęipogładziłaekranlaptopa.
Wiedziała, że musi postępować bardzo ostrożnie,
by nie zniszczyć tego związku. Serce zakłuło ją na
myśl,żemogłabyzranićEthanaalbonigdywięcejgo
niewidzieć.
Wysłała mu esemesa, że chętnie wybierze się
z nim na kolację do rodziców. Przy okazji
wspomniała, że ma zamiar obejrzeć przestrzeń
biurową,któranadawałabysięnastudio.
Odpisał, że jest zajęty, ale jeśli ona potrzebuje
drugiej opinii, to spróbuje się na chwilę wyrwać
zpracy.
Czy potrzebowała? Nie, ale miło byłoby zobaczyć
sięzEthanem.
Przesłała mu adres oraz godzinę, po czym
schowałatelefondotorebkiiruszyławdrogę.
Kiedydotarłanapierwszespotkanie,zdziwiłasię,
widząc w sali mniej więcej piętnaście kobiet. Nie
spodziewałasiętakiegotłumu.
–Crissanne,chodźdonas!–Biancapomachałado
niej.
Obok siedziała matka Ethana oraz Kinley.
Odetchnąwszy z ulgą na widok znajomych twarzy,
Crisskierowałasięwichstronę.
–Zaklepałyśmycimiejsce–powiedziałaKinley.
– Dzięki. Nie miałam pojęcia, że tu będzie tyle
osób.
–Zapierwszymrazemteżbyłamzaskoczona.Mój
szef, Jacs, uznał, że powinnam wystawić na aukcję
swoją umiejętność organizowania przyjęć. Kiedy
weszłam i zobaczyła te wszystkie twarze, chciałam
uciekać.
–Myślałam,żewiększośćżyciaspędziłaśwCole’s
Hill. – Cris zmarszczyła czoło. Ethan mówił jej, że
kiedy Kinley dorastała, jej ojciec był zarządcą na
Rockin’C,amamaprowadziładomuVelasquezów.
– Dobrze myślałaś, ale potomkinie Pięciu Rodzin
całyczasmnieonieśmielają.
Crissanne roześmiała się. Nie wyobrażała sobie,
abyktokolwiekmógłonieśmielićKinley.Dziewczynę
dosłownie
roznosiła
energia;
była
jedną
z najlepszych organizatorek przyjęć weselnych
w kraju, a do zeszłego roku sama wychowywała
córeczkę.
–Akurat!
– Słowo honoru. Patrzą na mnie, jakbym wciąż
nosiłaciuchypoBiance.
– Na tobie lepiej leżały niż na mnie – wtrąciła
Bianca.
– Nieprawda. Ale kochana jesteś, że tak mówisz.
Zawszepoprawiaszmihumor.
– Od tego ma się przyjaciół. Aha, moja mama
pewnie później tu zajrzy. Na razie siedzi w pracy,
chybaczekająawans.
Crissanne
zdała
sobie
sprawę,
że
jej
zdenerwowanie znikło jak ręką odjął. Dziewczyny
starałysięwłączyćjąwrozmowę.
– Kochanie, przyjdziesz wieczorem na kolację? –
spytała matka Ethana, obdarzając ją ciepłym
uśmiechem.
–Tak,dziękujęzazaproszenie.
–Całaprzyjemnośćponaszejstronie.Powiedz,jak
cisiępodobawCole’sHill?Biancaciąglepowtarza,
że mieszkamy w najszybciej rozwijającym się
miasteczku w Stanach, ale Cole’s Hill to wiocha
wporównaniuzLosAngeles.
– Uwielbiam tutejszy spokój, ten powolny rytm
życia…
–Fantastycznie.Amójsynjeszczeniedoprowadził
ciędoszewskiejpasji?
– Skądże znowu! – zaprotestowała Cris. Jeszcze
niedoprowadził,ale…
Chciała czuć się tu jak u siebie, jak w domu, lecz
czegoś jej brakowało. I nie była pewna, czyja to
wina:jejczyEthana.
Większość dnia spędził w biurze, usiłując skupić
się na sprawach klientów, a nie na Crissanne. Nie
byłotołatwe.
Ale wieczorem, jadąc do Rockin’C, nie miał
żadnych dystrakcji w postaci pracy. Próbował
ratować się, słuchając lokalnej stacji z muzyką
country. Tyle że słowa piosenek często wywoływały
wnimdziwnątęsknotę.
Kiedy Blade Shelton śpiewał o żonie, która
wybierała imiona dla dzieci, podczas gdy on dla
psów,Ethanpomyślałsobie,żechciałby,abywjego
świeciewszystkoteżbyłotakieproste.Niestetynie
było.
PragnąłCrissanne.Wnajśmielszychmarzeniach–
a marzył o tym od wielu lat – nie podejrzewał, że
sekszniąmożebyćtakrewelacyjny.
Jednak coś go powstrzymywało. W głębi duszy
zawsze wiedział, że jeśli kiedykolwiek zejdą się,
stworzą idealny związek. Więc nie rozumiał, przed
czym ucieka; dlaczego milczy, zmienia temat lub –
jak wczoraj – zaczyna ją pieścić i całować, by
odwrócićjejuwagęodrozmowy.
Kiedypatrzyłnazwiązkiludziwswoimotoczeniu,
wszyscywydawalisięszczęśliwi.Ojciecbyłtypowym
małomównym kowbojem, prawdziwym mrukiem,
a jednak potrafił rozweselić żonę. Ethan pamiętał,
jak w dzieciństwie leżał w łóżku, a przez otwarte
okno sypialni dochodziły z werandy ciche głosy
rodziców.
OnniemiałtakswobodnejnaturalnejwięzizCris.
To znaczy czasem miał, a czasem czuł tak wielkie
podniecenie na jej widok, że… Po prostu wymyślił
sobie, że jeśli będą się często kochać, to może Cris
dotegoprzywyknie.Imożetojejwystarczy.
Przeklinającpodnosem,zjechałnapobocze.
Strach.Zwyczajniewświeciesiębał.
Zawsze wystrzegał się rzeczy, które mogły go
zaboleć lub zranić. Wiedza i umiejętność dyskusji
pozwalały mu unikać stresu. Ale jeśli chodzi o Cris,
wciążmiałzbytmałodanych,abywiedzieć,naczym
stoi.
Ktoś zatrąbił. Zerknąwszy w lusterko, Ethan
zobaczył
furgonetkę
z
logo
Rockin’C,
która
zatrzymałasięzanimnapoboczu.
– Niech to będzie Marcus – szepnął, mając
nadziejęujrzećbyłegozarządcę,którypoprzebytym
w zeszłym roku zawale jeszcze nie wrócił do pracy
naranczo.
AlezfurgonetkiwysiadłNate.
Ethanopuściłszybę.
– Co, zabaweczka, którą nazywasz samochodem,
w końcu wyzionęła ducha? – Nate nigdy nie był
w stanie pojąć, że Ethan stawia na piękno
iszybkość,zamiastnasolidnośćisiłę.
– Musiałem odebrać telefon, a nie lubię
prowadzić,rozmawiając–skłamałEthan.
–Ta,jasne.Cosiędzieje?
– Nic. Dlaczego ciągle to robisz? Kwestionujesz
mojesłowa?
–Nicniekwestionuję,alesamwiesz,żetuniema
zasięgu.
Psiakrew!
– Punkt dla ciebie. – Ethan oparł czoło na
kierownicy. Zawsze potrafił wybrnąć z niezręcznej
sytuacji,aprzezCrissannestraciłrefleks.
–Cocijest?Dobrzesięczujesz?–zaniepokoiłsię
Nate.
–Tak.–Ethanwysiadłzauta.–Jestempalant,jeśli
chodziokobiety.
Wreszcie to z siebie wydusił. Od czegoś trzeba
zacząć, na przykład od przyznania się do własnych
wad.
– To jest nas dwóch – pocieszył go brat. – Wiesz,
skądsięwziąłemnatejdrodze?Kinleypowiedziała,
żebymzszedłjejzoczu,zanimmnieudusi.
Ethanuśmiechnąłsię.
–Wysiękłócicietylkopoto,żebysięgodzić.
– Czasami – przyznał Nate. – Ale tym razem
naprawdę się na mnie zdenerwowała. Związek
wymagasporopracy.
– Serio? Patrząc na was, wydaje się, że to takie
łatwe.
– Bo mama nauczyła nas, żebyśmy publicznie nie
prali brudów. Dlatego wybyłem z domu na
przejażdżkę,aKinleyszykujezPennykolację.Oboje
musimy
ochłonąć,
inaczej
przy
wszystkich
zaczniemysobieskakaćdooczu.
–Ocowamposzło?
–Marzymisiędrugiedziecko–odparłNate.–Nie
było mnie przy Kinley, kiedy Penny się rodziła.
Zresztą uważam, że lepiej, jak między dziećmi nie
mazbytdużejróżnicywieku.
Przez
pierwsze
trzy
lata
Kinley
sama
wychowywała Penny. Ona i Nate stracili z sobą
kontakt.Natenawetniewiedział,żemacórkę.
–AKinleywolipoczekać?Mówiładlaczego?
– Chce zobaczyć, jak będziemy w trójkę
funkcjonować. Ja to rozumiem. Byłem playboyem,
prawdziwym dupkiem. Zmieniłem się, ale mam
wrażenie, że ona nadal widzi we mnie dawnego
Nate’aimścisięzato,cojejkiedyśpowiedziałem.
Ethanpoklepałbratapoplecach.
– Ona cię kocha. Może wcale nie chodzi o ciebie,
ale o nią. Może sama chce poczuć się pewniej
wwaszymzwiązku.
Natewybuchnąłśmiechem.
– Dokładnie to samo powiedział Derek. Cholera,
mamażtakwielkieego?
– Czasami – odparł Ethan i nagle uświadomił
sobie, że rozmowa ze starszym bratem bardzo mu
pomogła.–GadałeśotymzDerekiem?
– Z Hunterem też. Tak między nami, Ferrin jest
w ciąży; zamierzają to dzisiaj ogłosić. To właśnie
sprawiło,żezacząłemmyślećodrugimdziecku.
– Kiedy nadejdzie odpowiedni czas, wszystko się
samo ułoży – powiedział Ethan, bardziej do siebie
niżdoNate’a.
– Wiem, ale tak wiele przegapiłam… Dlatego się
takniecierpliwię,niechcęstracićanichwiliwięcej.
–Rozumiem.MamtakzCrissanne.
Nate
powiódł
wzrokiem
po
bezkresnym
horyzoncie, po czym ponownie utkwił spojrzenie
wbracie.
– Nie zamierzam się do niczego wtrącać, ale czy
niepowinieneśtrochępoczekać?
–Nie.
–Wszyscypodejrzewaliśmy,żeczujeszcośdoCris,
aletobyładziewczynaMasona.
– Rzucił ją. Tuż zanim wyjechał do Peru. Tyle lat
siedziałemcicho,żebyonimoglibyćszczęśliwiico?
– Nie osądzam cię. Po prostu chciałem się
upewnić, że wiesz, co robisz. Mama prosiła, żebym
nic nie mówił. Że jak będziesz gotów, to sam nam
powiesz.
–Miałarację.
Jadąc za bratem do domu rodziców, Ethan czuł,
jakogarniagospokój.
Mętlikwgłowiepowolisięprzejaśniał.
Ferrin
Caruthers
uczyła
na
Uniwersytecie
Teksańskim. Śliczna córka słynnego trenera futbolu
poślubiła rozrabiakę Huntera. Mieli wielkie wesele
zorganizowaneprzezKinley,któraspecjalniewtym
celuprzyjechaładoCole’sHill.Transmisjaześlubu
i wesela była oglądana przez miliony telewidzów.
Zatem nic dziwnego, że Crissanne trochę się
obawiałaspotkaniazFerrin,aletaokazałasięfajną,
normalnąosobą.
ByłamniejekstrawertycznaodKinleyiBianki,ale
tak samo jak one nalegała, że Cris musi należeć do
ich grupy. Crissanne nieśmiało zauważyła, że ona
i Ethan nie są… że są… sama nie wiedziała, kim są
dla siebie. Bardzo Ethana lubiła. Kiedy razem
z bratem wszedł na taras za domem rodziców, od
razupoczułamrowienienaplecach.
Łączyła ich silna więź, ale oparta głównie na
seksie. W sumie niewiele z sobą rozmawiali,
właściwie nigdy tak na poważnie. Oboje mieli
problemy z kwestią zaufania. Ethan – dlatego, że
widział, jak ludzie, posługując się kruczkami
prawnymi, wymigują się od różnych kar, płatności
i zobowiązań. Ona – z powodu licznych domów
zastępczych,wktórychdorastała.
AleEthanowiufała.NieprzyjechałabydoTeksasu
po zerwaniu z Masonem, gdyby tak nie było. Teraz
jednaktargałyniąwątpliwości.
Czy jej uczucie do niego było prawdziwe, czy też
traktowałaEthanajakkołoratunkowe?
Ajeślitak,tocowtedy?
Od początku wiedziała, że nie będzie łatwo.
Darzyła go sympatią, a ta sympatia coraz bardziej
przypominała miłość. To znaczy ona, Cris, nie do
końcabyłapewna,czymjestmiłośćiniemiałakogo
otozapytać.
Zastanawiała się, czy nie poruszyć tematu
z bratowymi Ethana, ale nie bardzo wiedziała jak.
Nawet
gdyby
udzieliły
jej
dobrych
rad,
przypuszczalnie
nie
umiałaby
się
do
nich
zastosować. Różniła się od kobiet, które znały
swoich rodziców i wychowywały się w domach,
ojakichonamogłajedyniemarzyć.
Wielelatspędziłaukrytazaaparatem,rejestrując
ważnechwilewżyciuinnychludzi.Chwilzeswojego
życianigdzieniezapisywała.
Odstawiłanastolikkieliszekzmargaritą.Bałasię,
że się upije na smutno, a tego nie chciała. Nikt nie
wygląda dobrze z grymasem na twarzy, a jej
przecież zależało, aby wywrzeć jak najlepsze
wrażenienarodzinieEthana.
Gospodarze rozpalili grill. Ethan z braćmi, ojcem
i Quintenem, tatą Kinley, który przed laty był
zarządcą rancza, pilnowali mięsa. Benito z Penny
bawili się w basenie pod czujnym okiem Pippy,
młodejbrytyjskiejniani.
Dokolacjizasiedliprzydużymokrągłymstolepod
pergolą. Crissanne dostała miejsce naprzeciwko
Ethana.
Kiedy
ich
spojrzenia
się
spotkały,
zrozumiała, że musi mu powiedzieć kilka ważnych
rzeczy, ale rodzinna kolacja nie była najlepszą ku
temuokazją.
Między innymi chciała go poinformować, że
podpisała umowę na wynajem dawnego sklepu
wcentrummiasteczka;nadolezamierzałaurządzić
studio, a na piętrze mieszkanie. Ethanowi – wbrew
temu, co mówił – niestety nie udało się wyrwać
zpracy.
Zależało jej, aby dowiedział się o wszystkim od
niej, a nie od swojej matki, która towarzyszyła jej
podczaspodpisywaniaumowy.
– Kochani, chcę wam coś ogłosić. – Hunter
odsunąłkrzesłoodstołu,wstałipodniósłkieliszek.
–Ty?–spytałazprzekąsemFerrin.
–My–poprawiłsię,przyciągającżonędosiebie.–
Mychcemycośogłosić.
Kiedystaliobjęci,spoglądającsobieczulewoczy,
Crissanne uświadomiła sobie, że ona też tego
pragnie: żeby Ethan patrzył na nią właśnie w ten
sposób. Jakby była całym jego światem. Jakby nic
pozaniąsięnieliczyło.
Ale była dzieckiem niebudzącym zainteresowania
kolejnych rodziców adopcyjnych i kobietą, której
dziesięcioletni związek rozpadł się w pył. Dlatego
niewierzyła,żezasługujenato,abyktośpatrzyłna
niąztakąmiłościąipożądaniem.ZwłaszczaEthan.
Zawsze podejrzewała, że mu się podoba, teraz
wiedziałatonapewno,ale…
–Ferrinijaspodziewamysiędziecka.
Rozległy się okrzyki radości. Wszyscy wznieśli
kieliszki, by wypić zdrowie przyszłych rodziców.
Crissanne razem z resztą towarzystwa uściskała
FerriniHuntera,alekiedypoproszonoją,byzrobiła
zdjęciecałejrodzinie,zdałasobiesprawę,żejednak
nie należy do ich grona. Znów poczuła się ktoś, kto
zaglądaprzezszybędoobcegodomu.
Starającsięotymniemyśleć,udałasiędosalonu
po
aparat.
Ilekroć
patrzyła
przez
obiektyw,
odzyskiwałaspokójirównowagępsychiczną.
–Dobra,jużczas–oznajmiłpapaCaruthers,kiedy
odłożyłaaparat.
Mężczyźni jęknęli cicho, patrząc, jak głowa
rodzinymęczysięztelefonem.
– Niech mi któryś pokaże, jak z tego ustrojstwa
puszczasięmuzykę.
Nate zabrał ojcu komórkę. Po chwili powietrze
wypełniłniskigłosWaylonaJenningsaśpiewającego
„GoodHeartedWoman”.
– Przygotuj się – szepnęła Ferrin. – To rodzinna
pieśńCaruthersów.
I faktycznie, do Waylona dołączył papa, a po nim
Hunter;
wkrótce
śpiewało
pięciu
mężczyzn.
Podchodzilikolejnodoswoichpartnerekizapraszali
jedotańca.
KiedyEthanwyciągnąłdoniejrękę,Crisprzestała
czuć się samotna; przez moment ona też miała
kogośbliskiego,kogośswojego.
ROZDZIAŁJEDENASTY
Wcale nie zamierzał tyle pić, ile wypił ani prosić
Crissanne do tańca przed północą, ale jeśli chodzi
oCris,tonicnieszłozgodniezjegoplanem.Nadal
tańczyli, teraz do melodii „This Town” Nialla
Horana. O ile poprzednie utwory nieszczególnie go
ruszały, to przy piosence Horana zrozumiał, czego
taknaprawdęchce.
– Dlaczego tak dziwnie mi się przyglądasz? –
spytałaCris.
– Bo mam odpowiedź na pytanie, które od wielu
dniniedawałomispokoju.
–Czyli?
– Że zależy mi na tobie. – Wciąż trzymając Cris
w objęciach, skierował się w stronę ogrodu, który
byłdumąmatki.
Ścieżkę oświetlały rozmieszczone co dwa metry
lampy.Wpowietrzuunosiłsięzapachjaśminuiróż.
Ethanwziąłgłębokioddechipopatrzyłnaupstrzone
gwiazdami niebo. Miał wrażenie, jakby mu się
wgłowieprzejaśniło.
Jakby wreszcie odkrył prawdę, której wcześniej
bałsięnawetszukać.
–Mnienatobieteż–powiedziałaCris.
Prowadził ją do ławki przy fontannie w głębi
ogrodu. Im bardziej oddalali się od domu, tym
słabiejdocierałydonichodgłosyprzyjęcia.
– Nie udało mi się wyskoczyć z pracy.
Przepraszam; miałem nadzieje, że dam radę, ale
wyszło, jak wyszło. – Chciał mieć czyste konto,
zanimpoczyniswojeważnewyznanie,zanimwyjawi
Crisprawdę.
Wcześniej coś go powstrzymywało, lecz nie mógł
dłużejzwlekać.
– Zawsze mi się wydawało, że wiodę zwyczajne
życie bez większych pokus i powodów do strachu.
Aleprzytobie…
–Coprzymnie?
–Nachodząmniewątpliwości.Toznaczywiem,że
cię
pragnę.
Ostatnie
sześć
tygodni…
nie
przypuszczałem,żebędzienamtakdobrzerazem.
– Ja też nie… Ethan, muszę z tobą o czymś
porozmawiać. Uważam, że trudno jest spojrzeć
z
dystansu
na
nasz
związek,
kiedy
ciągle
przebywamyrazem.
Do czego ona zmierza? Czy za późno zrozumiał,
czegochce?
Usiedli na ławce. Przez moment w milczeniu
przyglądał
się
roślinom
i
kwiatom,
których
większośćzamknęłasięnanoc.
– Moi rodzice przenieśli się tutaj, z dużego domu
do tego mniejszego, trochę ponad trzy lata temu.
Właśniewtedymamazałożyłaogródek.
Crissannezmarszczyłaczoło.
– Wcześniej jako żona ranczera miała pełne ręce
roboty. Razem z gosposią gotowała posiłki dla
pracowników, odwoziła nas do szkoły, udzielała się
w miasteczku. Dopiero kiedy ojciec przeszedł na
emeryturęizamieszkalitutaj,odnalazłasensżycia.
–Cieszęsię,ale…dlaczegomiotymopowiadasz?
–Janigdygonieszukałem–kontynuowałEthan.–
Jestem starszym partnerem w firmie, myślałem, że
to wystarczy. Nie wiedziałem, o co mamie chodzi.
Zrozumiałem dopiero wtedy, kiedy pojawiłaś się
wmoimdomu.
Crissanne utkwiła w nim spojrzenie. Nie był
pewien,cowidziwjejoczach.Nadzieję?
– Wiem, że to za szybko. Nie chodziliśmy na
randki, nie robiliśmy tych wszystkich rzeczy, które
robią ludzie, kiedy się poznają. Ale nie wyobrażam
sobieswojegożycia,przyszłości,bezciebie.
–Ethan…
–Nicniemów.Poprostuchcę,żebyświedziała,co
czuję.Wiem,żenieczujesztegosamego.–Rozumiał
to. Niedawno zakończyła związek, zaraz potem
Mason zginął. Wyjechała z Kalifornii, zamieszkała
wTeksasie…
–Myliszsię,chybaczuję–szepnęła,ściskającjego
rękę.–Muszęcijednakcośpowiedzieć,zanimktoś
mnieubiegnie.
– Co? – spytał zdezorientowany. Całkiem się
pogubił.
– Podpisałam umowę na wynajem lokalu. Na
parterze urządzę studio fotograficzne, a na piętrze
mieszkanie.Przeniosęsiętamwtenweekend.
Czy
dobrze
rozumiał?
Cris
ma
zamiar
wyprowadzićsięodniego?
– Ale dlaczego? Przecież u mnie jest mnóstwo
miejsca.
–Toprawda,idobrzesięuciebieczuję,właściwie
jak u siebie, ale nie wiem, czy naprawdę jestem
usiebie.Czyto,comówię,masens?
–Nie.Lubię,jakmieszkaszumnie.
–Jateż,aleciebielubiębardziej.Bojęsię.Dajesz
micoś,czegonigdyniemiałam.Coś,oczymzawsze
marzyłam.Coś,co…–urwała.
–Co?
–Dom.
Wszystko było jasne. Potrzebowała oddechu,
przestrzeni, by nabrać pewności. Żeby uniknąć
pomyłki.
–Chceszżyćnawłasnąrękę?
– Nie, z tobą. Ale wolałabym zacząć od początku,
umawiaćsięnarandki,jaknormalniludzie.
Nie wiedział, co to zmieni, ale nie zamierzał się
kłócić. Może zwyczajnie w świecie chciała się
przekonać, jak to jest polegać wyłącznie na sobie.
Przez wiele lat mieszkała pod jednym dachem
z Masonem i to nie wzmocniło ich relacji, nie
zapobiegłorozpadowizwiązku.
Chociaż nie podobała mu się myśl o jej
wyprowadzce,
postanowił
zachować
się
wspaniałomyślnie.
–Okej,pomogęcisięprzenieść.
–Dziękuję.
Jak obiecał, tak zrobił. Nawet poprosił swoją
dekoratorkę wnętrz, aby doradziła jej z wyborem
mebli.
Zaraz po przeprowadzce Crissanne poleciała do
Nowego Jorku na spotkanie z przedstawicielem
firmy,
która
proponowała
jej
współpracę.
Wyjeżdżając z Cole’s Hill, zostawiła w mieszkaniu
bałagan. Zamierzała posprzątać po powrocie,
przejrzeć zawartość nierozpakowanych kartonów,
pozbyćsięniepotrzebnychrzeczy.Wszystkimjednak
zająłsięEthan.
Przyjechał po nią na lotnisko. Kiedy otworzyła
drzwimieszkania,stanęłajakwryta.Okazałosię,że
dekoratorka urządziła wnętrze dokładnie tak, jak
wcześniejustaliły.
– I co? – spytał Ethan, wnosząc do środka pudło
z fotografiami, które od rozstania z Masonem
trzymałauniegowgarażu.
–
Fantastycznie!
W
ogóle
się
tego
nie
spodziewałam.
Weszładosalonupachnącegooceanemisłońcem;
podejrzewała, że zapachy to zasługa elektrycznych
odświeżaczy powietrza. Mieszkanie było otwartą
przestrzenią pozbawioną ścian działowych, jedynie
łazienka stanowiła osobne pomieszczenie. Strefę
sypialną
od
dziennej
odgradzał
specjalnie
zamówiony parawan, a strefę dzienną od kuchni
wykonana przez Barta wyspa z pięknym blatem.
W mieszkaniu były drewniane podłogi oraz duże
nowoczesneokna.
Całośćprzypadłajejdogustu.Jakofotografmiała
świetne oko, wyrobiony smak, wiedziała, co pasuje
do czego, a to było jej pierwsze mieszkanie. Jej
pierwszyprawdziwydom.
Wciąż nieco oszołomiona, rozglądała się wokół
zzaciekawieniem.
–Dziękuję.
–Jatylkopilnowałem,żebybyłozgodnieztwoimi
wskazówkami–odrzekłEthan.–Fajniewyszło.
– Tak. Nie byłam pewna, do czego wrócę.
Spodziewałam się zastać taki sam bałagan, jaki
zostawiłam.Atutakacudnaniespodzianka.
– Ellen była pod wrażeniem twoich sugestii
iwyborów.Powiedziałanawet,żejeślikiedykolwiek
znudzi ci się praca fotografa, chętnie zatrudni cię
wswojejfirmiedekoratorskiej.
Crispokręciłagłową.
– Nie nadawałabym się. Co innego własne
mieszkanie,acoinnegocudze.
–Gdziepostawićtopudło?
– Gdziekolwiek. Muszę się zastanowić, które
zdjęciachcępowiesić.
– Dobra, to ty się zastanawiaj, a ja przyniosę
rzeczy kuchenne. Aha, Bart obiecał, że wpadnie
później,żebydokończyćwyspę.
– Spisał się znakomicie – powiedziała Cris. – Na
początku, znając jego historię, miałam pewne
wahania, ale nie wzięłam pod uwagę Ethanowej
magii.
–Ethanowejmagii?–Zmrużyłoczy.–Chybawolę
niepytać,cototakiego.
– Wydobywasz z ludzi ich najlepsze cechy. Do
nikogosięzgórynieuprzedzasz,poprostukażdego
przyjmujesztakim,jakimjest.Torzadkidar.
Zauważyła,żesięzaczerwienił,cobyłourocze.
I nagle uświadomiła sobie, jak bardzo będzie jej
brakowało ich codziennego kontaktu. Ale ten
dystansdobrzeimzrobi.Chciałabyćpewnaswoich
uczuć, przekonać się, że chodzi jej konkretnie
oEthana,anieojegodomiwspaniałąrodzinę.
Właściwie
była
pewna
na
dziewięćdziesiąt
dziewięćprocent…
–Cojatamwiem?Jestemskromnymprawnikiem.
–Jesteśdobrymczłowiekiem.
Wzruszywszy ramionami, Ethan skierował się ku
drzwiom, a Crissanne przycupnęła obok pudła ze
zdjęciami.Uniosłapokrywkę.
Pierwsze zdjęcie, które wyjęła, przedstawiało
MasonazEthanemwczasachstudenckich.Siedzieli
na trawniku i się kłócili. Byli tak zaaferowani, że
zdążyła im zrobić całą serię zdjęć, zanim ją
spostrzegli.
Oparła zdjęcie o stolik i sięgnęła po następne.
Wciąguostatnichlatkilkakrotniebyłanominowana
do różnych nagród. Nagrodzone zdjęcia i dyplomy
zamierzaławyeksponowaćwstudionadole.
Ale jeszcze nie wiedziała, gdzie powiesi zdjęcia
prywatne.
–Pamiętamtendzień.–Zaplecamiusłyszałagłos
Ethana.
Popatrzyłanazdjęcieoparteonogęstolika.
–Ocosięwtedyspieraliście?
Ethanpodniósłzdjęciezpodłogi.
–Ociebie.
–Co?Dlaczego?
– Uważałem, że Mason jest samolubem. Że
namawia cię do zajęcia się fotografią podróżniczą
dlatego,żetojemupasuje,anietobie.
Crissanne zmarszczyła czoło. Oczywiście Ethan
miał rację, ale czy kiedykolwiek nie miał? Na
przestrzeni lat stale się o to z Masonem kłóciła.
Masonowi podobało się, że ona lata na sesje
plenerowe,żepodróżujetylesamocoon.
Dlaczego to było dla niego ważne? Żeby, jak
twierdził,żadneznichnietkwiłosamowdomu.
Teraz jednak podejrzewała, że chodziło o coś
innego, a mianowicie żeby jedno za bardzo nie
przyzwyczajałosiędoobecnościdrugiego.
–Lubięto,corobię–oznajmiła.
– Naprawdę? A mnie się wydaje, że podoba ci się
pomysł własnego studia. – Na moment zamilkł. –
Fajnie,żesiętuzadomowiłaś.
Crissanne zamyśliła się. Powód jej przyjazdu do
Teksasu był bardziej skomplikowany, niż chciała się
dotegoprzyznać.AlepowódpozostaniawTeksasie
byłjeden:Ethan.
Po południu zjawili się – z prezentami na nowe
mieszkanieiofertąpomocy–rodziceEthana,Derek
zBiancąorazHunterzFerrin.
Ethan, odkąd mu powiedziała o wyprowadzce,
przeżywał dziesiątki różnych emocji, ale teraz,
widząc ją szczęśliwą, musiał przyznać jej rację:
podjęłasłusznądecyzję.Słusznądlasiebieisłuszną
dlaniego.
NigdyniewypowiadałsięźleoMasonie,nigdygo
nie krytykował. Gdyby wciąż byli razem, Mason
z Cris, dalej by milczał. Teraz też nie chciał źle
mówić o zmarłym przyjacielu, ale nie ulegało
wątpliwości,żeMasonwdużymstopniubyłegoistą.
Zawsze
najważniejsze
były
jego
potrzeby
ipragnienia.
Jedno
ich
łączyło:
obaj
potrafili
spojrzeć
z dystansu na świat i zobaczyć drogę, którą chcieli
podążać.
O ile jednak dziś Ethan chciał iść przez życie
z Cris u boku, to Mason, póki żył, wolał wędrować
w pojedynkę, tylko nie umiał uwolnić się od
partnerki.
Kiedy Cris pojawiła się w Cole’s Hill, Ethan był
przekonany, że przyjechała na kilka dni. Pokłóciła
się z Masonem, ale wkrótce się pogodzą. Teraz
wiedział, że nie wróciłaby do Masona. Oczywiście
niemógłmiećstuprocentowejpewności,ale…
– Masz chwilę, Ethan? – spytał Hunter, kiedy
wszyscyszykowaliwkuchnikanapkinalunch.
–Jasne,ocochodzi?
–Chciałbymztobąpogadaćnaosobności.
–Możeciezejśćnadół–zaoferowałazuśmiechem
Cris.–Niktwamniebędzieprzeszkadzał.
– O, świetnie. – Ethan ruszył do jeszcze nie
urządzonegostudia.
– Przepraszam, że ci głowę zawracam – zaczął
Hunter – ale Ferrin i ja wracamy wieczorem do
College Station, a chciałem omówić tę sprawę
osobiście. Nie wiem, co zrobić, żeby zabezpieczyć
Ferrin na wypadek, gdyby coś mi się stało.
W zeszłym roku, po naszym ślubie, spisałem
testament; Ferrin jest głównym spadkobiercą. Ale
chciałbymcoświęcej…
Ethan
zajmował
się
prawno-finansowymi
sprawami
rodziny,
zarówno
firmowymi,
jak
iprywatnymi.
– Przecież wszystko jest ustalone i podpisane.
W razie twojej śmierci Ferrin dostaje przypadające
ci w udziale akcje. Założyłem też fundusz
powierniczy dla twojego dziecka; będzie mogło
z niego skorzystać po ukończeniu osiemnastu lat.
Maszjakiśinnypomysł?
– Sam nie wiem. Nie zastanawiałem się nad tym,
dopóki Ferrin nie wspomniała, ile lat miał Mason
wchwiliśmierci.Człowieknieznadniaanigodziny.
–Toprawda–przyznałEthan.
Przez następną godzinę omówił z bratem kwestie
związanezrozwojemfirmyizapewniłgo,żewrazie
czego jego najbliżsi będą zabezpieczeni finansowo
dokońcażycia.
– Ostatnie lata byłem tak skoncentrowany na
przeszłości, na oczyszczaniu nazwiska, że trochę
dziwnie się teraz czuję. Nigdy nie sądziłem, że
zwiążęsięzFerrinibędziemymiećdziecko…
– Wiem. Zasługujesz na to, żeby być szczęśliwy
izrobięwszystko,abyśonicniemusiałsięmartwić
–obiecałEthan.
– Dzięki, stary. A jak twoje sprawy? Jesteście
razem, ty i Cris? Lubię ją, a tobie dobrze robi jej
towarzystwo.
–Toznaczy?
– Na przykład tamtego wieczoru u rodziców
tańczyłeśznią,zamiastżłopaćpiwoalbowszczynać
bójkę z którymś ze swoich ukochanych braci. –
Hunterwyszczerzyłzęby.
– Zależy mi na niej, ale… Ona chyba jest na
rozstaju dróg. – Ethan przyłapał się na tym, że
próbujewyjaśnićbratucoś,czegosamniedokońca
rozumie.
Starał się iść Cris na rękę, dać jej to, czego
potrzebowała i nie prosić o nic w zamian. Zawsze
sądził, że będąc dziewczyną Masona, Crissanne
znajduje się poza jego, Ethana, zasięgiem, że jest
zakazanymowocem,agdywreszciemógłjąlegalnie
wziąćwramiona,tojakdureńpozwoliłsięjejznich
wymknąć.
–Najakimrozstaju?
Wziąłgłębokioddechiwreszciepowiedziałto,co
mu nie dawało mu spokoju. Że między nim a Cris
stoi Mason. Nieważne, że zerwali. Po prostu on
zawsze będzie miał wyrzuty sumienia, że sypia
zdziewczynąswojegoprzyjaciela.
–MiędzymnąaMasonem–odparł.
– Czyś ty oszalał? Psychicznie ona dawno się od
niegouwolniła.Toonjejniepuszczał.
Akurat w to Ethan nie wierzył. Przecież nie
trwałaby tyle lat w związku, gdyby nie kochała
Masona.
–Może,niewiem.Wkażdymraziechcemyzacząć
odpoczątku,umawiaćsięnarandkiiterzeczy.
–Ha!
–Ha?
– Lubisz mieć wszystko pod kontrolą, ale miłości
niedasięzaplanować.
–Niepowiedziałem,żejąkocham.
– Nie musiałeś. Kiedy Cris się uśmiecha, twoje
oczylśnią.
Ethan zamyślił się. Nie zdawał sobie z tego
sprawy.
–Ale…
– Nie protestuj. Ja najlepiej wiem, co miłość
potrafizczłowiekiemzrobić.Leczjednocipowiem:
to wspaniałe uczucie. Ferrin wniosła w moje życie
coś, o czym nigdy nie marzyłem i myślę, że jeśli jej
pozwolisz,Crisciebierównieżuszczęśliwi.
Nie wiedząc, jak zareagować na słowa brata,
Ethanumiejętniezmieniłtemat.
Ale później, kiedy goście pożegnali się, a na
miejscuzostalitylkooniCris,uświadomiłsobie,że
Huntermarację:chybanaprawdęsięzakochał.
ROZDZIAŁDWUNASTY
Ethan pomógł jej posprzątać, po czym wrócił do
domu. I wtedy zrozumiała, dlaczego tak długo była
zMasonem,mimożeichzwiązekdawnosięwypalił.
Bo nie lubiła być sama. Teraz była u siebie, ale
nieważne, że to ona wybrała meble i że to było jej
królestwo. Po prostu czuła się jak w dzieciństwie,
kiedy przenosiła się z jednego domu do drugiego
i w każdym przydzielano jej mały pokoik, który
odtądnależałdoniej.
Miałamieszkanie,naktóreskładałasięprzestrzeń
i pustka. Miała mieszkanie, ale znów była sama.
Pragnęła zapełnić pustkę wokół siebie, najlepiej
kimś,komumogłabyzaufaćizkimmogłabyzałożyć
rodzinę.
Chciała,żebytymczłowiekiembyłEthan.
Sięgnęłapotelefonizaczęłapisaćesemesa.Nagle
zawahałasię.Skądmożewiedzieć,conaprawdędo
niegoczuje,skorociąglesięnanimwspiera?
Podniosła się z fotela i przeszła do laptopa, który
stał w części kuchennej. Może lepiej przejrzy do
końcazdjęciazzeszłegotygodnia?
TwarzemieszkańcówCole’sHillstawałysięcoraz
bardziejznajome.Podczasspotkańzkobietami,sesji
fotograficznych
z
mężczyznami
oraz
rozmów
z ludźmi w parku poznawała życie tubylców. W Los
Angeleskażdybyłobcy,tukażdybyłjejsąsiadem.
Chciała zapuścić korzenie. Całe życie marzyła
o tym, by mieć własny dom. Wierzyła, że ten nim
będzie.
Słysząc pukanie, wstała od stołu. Na ekranie
laptopazostałopowiększonezdjęcieEthana.
Wyjrzałaprzezjudaszaiwstrzymałaoddech.
Tobyłon.
–Nocześć–powiedziała,otwierającdrzwi.
– Cześć. – W ręku trzymał lekko oszronioną
butelkę. – Wiem, że to twój pierwszy wieczór
w nowym mieszkaniu, ale pomyślałem sobie, że
moglibyśmywypićpokieliszkuszampanaipogadać.
Skinęłazapraszającogłową.
– Nawet zamierzałam wysłać ci esemesa, ale
zrobiło mi się głupio. Przecież chciałam się
wyprowadzić,więcniepowinnamteraznarzekać.
Ethanwszedłdośrodka.
–Mamcośdlaciebie.
Postawił butelkę na kuchennym stole i rzucił
okiemnaekranlaptopa.
–Tonaaukcję–wyjaśniłapośpiesznieCris.
Sięgnął bez słowa po ściereczkę i przystąpił do
otwieraniabutelki.
–Niejesteściekawaprezentu?
–Jestem.–Usiadłaiprzysunęładosiebiepudełko
z logo „Neiman Marcus”. – Już tyle dla mnie
zrobiłeś,żenaprawdęniemusiałeśminickupować.
–Alechciałem.
Wystrzelił korek. Ethan stanął po drugiej stronie
stołu.
–Otwórz.
Otworzyła. W środku znajdowały się dwie
pozłacane
kieliszki
do
szampana
z
jej
wygrawerowanym imieniem. Wpatrywała się w nie,
wiedząc,żepowinnapodziękować,leczniepotrafiąc
wydobyćgłosu.
Etnadałjejwyjątkowyprezent,coś,nacosamaby
nie wpadła. Mimo swoich trzydziestu lat nie miała
ani jednej rzeczy, którą chciałaby kiedyś przekazać
swoimdzieciom.
Z
Masonem
żyła
tak,
jak
on
lubił:
w
teraźniejszości.
W
dzieciństwie
mieszkała
wobcychdomach,gdzienicniebyłojejwłasnością.
Chociaż nie… miała stary aparat, kodak brownie,
który kupiła w antykwariacie przed wyjazdem na
studia.
–Ethan…
– Czekałem rano na przesyłkę, ale nadeszła
dopiero przed chwilą. Uznałem, że toast trzeba
wznieśćwnowychkieliszkach.
–Ochtak,koniecznie!
Umył je i wytarł do sucha, Cris tymczasem
zabawiała go rozmową na temat zbliżającej się
aukcjikawalerów.
–Podobnowpoprzednichlatachniebrałeśwtym
udziału?
– To prawda, zwykle w tym czasie wyjeżdżam na
urlop.Wpłacamjakiśdatekiniemuszęmizdrzyćsię
nascenie.
–Awtymrokupostanowiłeśsiępomizdrzyc?
Potrząsnąłgłową.
– Też miałem zaplanowany wyjazd, ale… został
odwołany.–PlanowałwyjazdzMasonem.
– Myślisz, że Mason zawsze będzie nam
towarzyszył? W myślach, w sercu? – spytała po
dłużejchwiliCrissanne.
Ethanściągnąłbrwi.
– Tak sądzę – odparł, napełniając kieliszki. – Zbyt
długogoznaliśmy,żebyonimzapomnieć.
Nie ulegało to wątpliwości, ale jego ciągła
obecność sprawiała, że oboje nie potrafili się
odprężyć, po prostu cieszyć sobą i życiem. Na
pewno istniało jakieś wyjście z tej sytuacji, ale była
dziśzabardzozmęczona,abyszukaćrozwiązania.
– Za twoje nowe mieszkanie – rzekł Ethan,
unosząckieliszek–izanowystartwCole’sHill.
–Zaprzyjaźń.
– Chciałbym być dla ciebie kimś więcej niż
przyjacielem.
Onarównieżtegopragnęła,ale…
– Muszę być pewna swoich uczuć, Ethan. Nie
chciałabymcięskrzywdzić.Zawszemarzyłamotym,
żeby mieszkać w takim miejscu i mieć taką rodzinę
jaktwoja.
Odstawił kieliszek, obszedł stół, po czym obrócił
Cristwarządosiebie.
– A ja zawsze marzyłem o kimś takim jak ty. Ale
mam czas. Poczekam, aż zrozumiesz, że jesteśmy
sobiepisani.
Postanowili obejrzeć film z superbohaterami,
który jednak nie wciągnął Ethana. Ilekroć Cris
sięgała po popcorn do miski, którą trzymał na
kolanach,jegociałopodrywałosiędożycia.Pragnął
jej,alewiedział,żeskorosięodniegowyprowadziła,
toznaczy,żepotrzebujeczasudonamysłu.
– Powinienem iść – powiedział, kiedy pojawiły się
napisy.
–Zostańjeszcze–poprosiła,spoglądającnaniego
błagalnie.
–Alewiesz,jaktosięskończy?Napewnochcesz?
– Wiem tylko, że cię pragnę. – Wsunęła ręce
w jego włosy. – Wyprowadzka niczego pod tym
względemniezmieniła.
Przeszył go dreszcz. Crissanne usiadła mu na
kolanach i przytknęła usta do jego warg. Uwielbiał
jąpieścić,wodzićdłońmipojejskórze.
Zachwycała go i pociągała naturalność Cris, brak
jakiejkolwiek
sztuczności
czy
fałszu
w
jej
zachowaniu.Różnilisię;onabyłaodważna,niebała
się ryzyka, również w miłości, on natomiast zawsze
był ostrożny, lubił wszystko wiedzieć, zanim
podejmiedziałanie.Możejednaktoonamiałarację,
możejejsposóbbyłlepszy?
– Wiesz, co bym chciała? Żebyś został u mnie na
noc.Zostaniesz?
–Nopewnie.
– A ponieważ jutro jest niedziela, nie musisz mi
pisaćżadnegoliściku.
Chodziło jej o to, że nie musi zrywać się skoro
świt;żemogąspaćdopóźnaispędzićrazemleniwe
przedpołudnie.Ethanzawahałsię.
–Notak…–mruknął.
– Dobra, mów. – Zmieniła nieco pozycję
i popatrzyła mu w oczy: nie miał dokąd uciec ani
gdziesięschować.
–Jeślizostanę,będziemiznacznietrudniejdaćci
tę przestrzeń, której tak potrzebujesz. Nie podoba
misiętwojawyprowadzka.
Crissanneprzygryzławargę.
– Mnie również nie, ale musiałam to zrobić
iprzekonaćsię,czybezciebieteżjestemsilna.
–Ico,przekonałaśsię?
Potrząsnęłagłową.
–Jeszczenie.Naraziedowiedziałamsię,żejestem
uparta i że potrafię nie ulegać pokusom. Ale tobie,
Ethan,mamochotęulec.
Wstałaiwyciągnęłarękę.Razemruszyliwstronę
szerokiego łóżka przykrytego beżową narzutą.
Nucącsłowapiosenki„Layla”EricaClaptona,Ethan
zgarnąłCriswobjęcia.
Mimo że już wiele razy spali z sobą, wciąż miał
wrażenie,jakbybyłapozajegozasięgiem.Jakbybyła
jegoLaylą.Owszem,możerozsądniejbyłobydaćjej
tę przestrzeń, ale jak mówili mu Nate z Hunterem,
miłośćniezawszeidziewparzezrozsądkiem.
Cris zarzuciła mu ręce na szyję, przyłożyła głowę
do jego piersi i słuchając, jak nuci Claptona,
tańczyła z nim po pokoju. Już nie miał cienia
wątpliwości, że kocha tę kobietę. Wcześniej
próbował się oszukiwać, wmawiał w siebie, że to
tylkoprzyjaźń,aletoniebyłaprzyjaźń.
Tobyłamiłość.
Nagle Cris potknęła się o dywan i oboje ze
śmiechemupadlinałóżko.
– Ech, ty napalona babo! Wystarczyło poprosić,
niemusiałaśpodstawiaćminogi.
– Mój sposób okazał się równie skuteczny –
odparłaroześmiana.–Aterazrozbierajsię.
–Donaga?
– Tak, mam wrażenie, że minęły wieki, odkąd
widziałamciębezubrania.
–Dobra,podwarunkiem,żetyteżsięrozbierzesz.
Wyskoczyła z łóżka, zsunęła spódnicę, ściągnęła
przez głowę bluzkę – a on leżał i patrzył. Była
opalona, miała talię osy, krągłe biodra, nogi do
nieba.Napotkałajegowzrok.
–Onie,Caruthers!Teraztwojakolej.
ZdjąłT-shirticisnąłgonapodłogę.
–Możebyć?
– Nieźle, całkiem nieźle. – Schyliwszy się,
pogłaskałagopotorsie.–Nieprzerywaj.
Usiadł,objąłCriswpasie,poczymopadłnaplecy.
Crispołożyłasięnanim,aonprzywarłustamidojej
warg. Jedną ręką rozpiął stanik, zsunął ramiączka.
Twardesutkiwbijałymusięwskórę.PochwiliCris
uniosła głowę i podciągnęła się, napierając łonem
o jego przyrodzenie. Wsunął ręce w jej majtki
i zacisnął je na pośladkach, przytrzymując ją
wmiejscu.
–Toniefair–zaprotestowała.
–Coniefair?Obojejesteśmytoples.
–
Pan
mecenas
raczy
żartować.
Proszę
natychmiastwyskoczyćzdżinsów.
– Nie mogę. Trzymam coś, czego bardzo nie chcę
puścić.
–Ułatwięcizadanie.–Stoczyłasięnamaterac.
Zdążył jeszcze pogładzić ją po biuście, zanim
odsunęłasięnadrugąpołowęłóżka.
Wstał,
rozpiął
spodnie,
ściągnął
je
razem
z bokserkami i butami. Po chwili obrócił się do
Crissanne.Przyglądałamusięuważnie.
–Majtkiniesącipotrzebne.
Zrzuciła je, po czym stanęła obok Ethana
izacisnęłarękęnajegoczłonku.Zaczęłagogładzić.
Pewien, że za moment eksploduje, pchnął Cris na
łóżko. Ułożył się obok, po czym podsunął się wyżej,
oparł plecami o wezgłowie, a ją wciągnął na swoje
uda.
Nieprzestawałagopieścić.Niechciałszczytować,
dopóki nie znajdzie się w środku, w tym ciepłym
wnętrzu. Zabrał jej dłoń z członka, przycisnął ją do
ust, a potem, pokrywając ciało Cris maleńkimi
pocałunkami,dotarłdojejpiersi.Tamsięzatrzymał.
Byłypełne,jędrne.Gładziłjeipieścił,,sycącnimi
zmysł wzroku i dotyku, w końcu zacisnął usta na
sutku.Criszamruczała,wbiłapalcewjegoramiona.
Odruchowo wysunął w przód biodra, ale nie, to
byłoby za wcześnie, za szybko; chciał się nią
nacieszyć. Pierwszy raz uprawiali seks, odkąd
uświadomiłsobie,żekochaCrissanne.Długotrwało,
zanimsamprzedsobąsiędotegoprzyznał.
Że byłoby za szybko, mówiła mu głowa, a ciało
mówiło – i chciało – co innego. Chciało już,
natychmiast. Przy Cris tracił samokontrolę, pragnął
jejust,pieszczot,jejdotyku,wszystkiegopragnął.
Uniosłabiodraiustawiłasięnadnim.Popatrzyłjej
w oczy. Przez długą chwilę spoglądała na niego
wmilczeniu,poczym,zniżającwolnociało,zbliżyła
usta
do
pocałunku.
Już
nie
próbował
się
kontrolować: oddał stery. Kiedy był już w środku,
wsunął dłoń pomiędzy ich ciepłe ciała i delikatnie
potarł łechtaczkę. Poczuł, jak Cris zaciska mięśnie,
apotemzaczynaunosićsięiopadać.
Usiłowałspowolnićjejruchy,aleniebyłwstanie.
Odchyliła jego głowę i przywarła ustami do jego
warg.Byławładcza,silna.Wyłączyłmyślenieiskupił
się na doznaniach, na tym, że trzyma w ramionach
tę cudowną kobietę. Wbił się głębiej. Nie, wciąż za
mało.Przerwałpocałunek.Zobaczył,żeCriszaciska
ręce na wezgłowiu, a on ma jej piersi na wprost
twarzy.Chwyciwszywustasutek,zacząłwykonywać
coraz szybsze ruchy biodrami. Cris wygięła plecy;
dotrzymywała mu tempa – była jak piękna
amazonka. Chciał poczekać na nią, razem dotrzeć
do celu, ale nie dał rady. Jego ciałem wstrząsnął
orgazm.
Dosłownie
chwilę
później
Cris
wbiła
mu
w ramiona paznokcie i zadrżała. Potem zdyszana
osunęła się. Gdy uniosła głowę i utkwiła w nim
wzrok,przeszyłgodreszcz.Dziśwszystkobyłoinne.
Tulącjądosiebie,przekręciłsięnabok.
– Czyli jutro nie zrywamy się o świcie? – spytał,
choć najchętniej natychmiast wyjawiłby jej swoje
uczucia.
–Śpimydooporu.
–Okej.–Niczegobardziejniepragnął,niżspędzić
z nią tę noc, a zarazem niczego tak bardzo się nie
bał.
Cojeślipowiejej,żejąkocha,aonaniebędziena
togotowa?Cojeślinieodwzajemniajegouczuć?Co
jeśli…
Zwinąwszy się w kłębek, Cris pocałowała go
wpierś,tam,gdziebiłojegoserce,isennymgłosem
szepnęła:
–Dobranoc.
Ikiedytakleżeliprzytuleni,jegolękiwyparowały.
ROZDZIAŁTRZYNASTY
Komórka Cris zabrzęczała o drugiej nad ranem,
budząc ich oboje. Cris wyciągnęła rękę w stronę
szafkinocnej,przyokazjistrącającbudzik.Psiakość,
nicniestałonaswoimmiejscu.
–Totwójtelefon–powiedziałEthan.
Wstał z łóżka i goły przeszedł przez salon do
częścikuchennej,gdzieładowałasiękomórka.
Wracając z nią do łóżka, wyłączył po drodze
telewizor.Dzwonienieucichło.
Bez słowa podał Cris telefon. Wstukiwała kod, by
odblokować urządzenie, kiedy w telefonie Ethana
rozległsiędźwiękprzychodzącegoesemesa.
Crisledwotozarejestrowała,bozobaczyła,ktodo
niejdzwonił.Mason.
Na widok jego zdjęcia na wyświetlaczu łzy
napłynęłyjejdooczu.Przyłożyłatelefondoucha,by
odsłuchaćnagranąwiadomość.Przypuszczalniektoś
znalazł komórkę Masona i usiłował zwrócić ją
właścicielowi.
–Cholerajasna–zakląłEthan,czytającesemesa.
Dokładnie w tej samej sekundzie włączyła się
poczta głosowa. Najpierw Cris usłyszała trzaski,
apochwilimęskigłos.
–Cris,toja.Żyję.Musimyporozmawiać.Zadzwoń
domnie.
Telefon wypadł jej z dłoni. Mason żyje? Dygocząc
na całym ciele, objęła się w pasie, po czym
przeniosłaspojrzenienaEthana.
–Masonżyje–oznajmił.
–Wiem.Nagrałmisię.
–Muszęwyjść,niemogętubyć.
–Dlaczego?–spytała.
Niepodobałsięjejwyrazpanikinajegotwarzy.
–Botoniewporządku.Masonzostałranny.Pisze,
żewciążmanogęwgipsieizłamaneżebra.Musicie
razem,tyion,wyjaśnićsobiewszystko,zastanowić
się…
Cris patrzyła zdumiona na mężczyznę, który
wciągusześciutygodnistałsięjejbliższyniżMason
wciągudwunastulat.Iktóryterazzamierzałodejść,
bymogłanaspokojnieprzemyślećcałąsytuację.
– Nie, Ethan. Twoja ucieczka w środku nocy
wniczymnikomuniepomoże.
–Aleonjestwdrodze.Chcesięzemnązobaczyć.
–Co?
–Taknapisał.
– Dobra. Oboje się z nim spotkamy. – Na moment
Criszamilkła.–Niemogęuwierzyćwto,żeżyje.
–Jateż.
Ethanzacząłzbieraćzpodłogiswojeubranie.
Inagleuczucie,któreichpołączyło,znikło.Znikła
radość, swoboda, nieskrępowanie. W powietrzu
wyczuwałosiędziwnenapięcie.Skrępowanawłasną
nagością,Criswstałazłóżkaipodeszładokomody,
z której wyjęła dżinsy i bluzę. Kiedy obróciła się,
Ethankrążyłposalonie,piszącesemesa.
–Ethan,zanimspotkamysięzMasonem,musimy
porozmawiać.
–Tak,aletochybaniejestodpowiednimoment.
Zmrużyła oczy. Znała ten chłodny beznamiętny
wyraz twarzy; widziała go wielokrotnie, obserwując
Ethana w sądzie. Tak nie wyglądał mężczyzna,
z którym parę godzin temu kochała się do utraty
tchu.
– Ethan, proszę cię, porozmawiajmy. – Teraz, gdy
goznalazła,niechciałagostracić.
Szczęście, do którego całe życie bezskutecznie
dążyła, było na wyciągnięcie ręki i miało na imię
Ethan.
Nie do końca rozumiała własne uczucia i emocje,
alewiedziała,żeniemożepozwolić,byEthantakpo
prostu od niej odszedł. Będąc z Masonem, czekała
wiele lat, żeby się zadeklarował – nie zrobił tego.
Teraz wrócił z zaświatów. I dobrze, bardzo się
cieszyła. Ale ważniejszy był Ethan, najpierw z nim
chciałaporozmawiać.
–Niemogę,niedamrady–odparł.–Przyjechałaś
tu,bozerwaliście.Potemprzyszławiadomośćojego
śmierci i wszystko się zmieniło. Ale Mason przeżył,
wrócił…Mamstrasznepoczuciewiny.
JegosłowaprzejęłyCrisbólem.
–Czykiedykolwiekzależałocinamnie?Namnie,
naCrissanneMoss?
–Słucham?
– Jeśli kierowała tobą litość albo współczucie, to
powinniśmybyliprzestaćpopierwszymrazie.
– Wkładasz mi w usta słowa, których nie
powiedziałem.–Nerwowymruchemprzeczesałręką
włosy.
– Ale zgadłam, prawda? Jesteś świetnym mówcą,
Ethan, nigdy nie brakuje ci argumentów, więc jeśli
naglenieodpowiadaszwprost,toznaczy,żemusisz
miećpowód.
– Owszem, mam – odparł podniesionym głosem. –
Taki, że nie chcę teraz rozmawiać o nas. Mason
wróciłdożywych.Toonjestpriorytetem.
–Niedlamnie–oznajmiłaCris.–Rozstaliśmysię,
zanim zginął… Zanim uznano go za martwego.
Tamtenrozdziałjestjużzamknięty.
– Zamknięty? Może dla ciebie, ale nie dla mnie.
Mason od początku wiedział, że cię pragnę. Że od
latwodzęzatobąwzrokiem.
Niezdawałasobieztegosprawy,aleteraznaszła
ją kolejna wątpliwość: może Ethan się z nią kochał,
botakdługostanowiłazakazanyowoc?
Nic dziwnego, że wolał nie rozmawiać o ich
związku.
Chciała to jednak usłyszeć z jego ust. Przecież
w ciągu tych wszystkich lat ani razu jej nie
wykorzystał.Nagletakbardzosięzmienił?
–Postanowiłeśmniezaliczyć?
–Nie!Dobrzewiesz,żetonietak.
Ale ona już nic nie wiedziała. Ostatni raz, kiedy
sądziła, że wie, podjęła złą decyzję: oddała
dwanaście lat życia mężczyźnie, który od niej
odszedł.
–Ajak?
Niechciałrozmawiać,niewtejchwili.Cieszyłsię,
że Mason żyje, ale przyjaciel mógł wybrać lepszy
momentnazmartwychwstanie.On,Ethan,wreszcie
postanowił opuścić gardę, wyjawić Cris swoje
uczucia. Ale teraz, kiedy Mason wrócił, musi
wykonać krok w tył i dać im – Cris i Masonowi –
szansę na naprawienie ich relacji. Bez względu na
to,coCristwierdzi.
Była bojowo nastawiona, jakby chciała się z nim
pokłócić.Dlaczego?Usiłowałzrozumiećjejpobudki,
alezawszemiałztymproblemy.
Naprawdę sądziła, że uparł się, by ją „zaliczyć”?
Że ganiał za nią przez dwanaście lat, bo chciał ją
przelecieć?
–Potemporozmawiamy–oznajmiłstanowczo.
Zamierzał wskoczyć pod prysznic i zmyć z siebie
zapach seksu. Może wtedy odzyska jasność myśli
i znajdzie sposób na to, aby zatrzymać Crissanne,
ajednocześniebyćfairwobecprzyjaciela.
Bonarazieczułsiętak,jakbywbiłMasonowinóż
wplecy.
–Ethan,potemniebędzieczasu.
–Dlaczegosiętakuparłaś?
Krzyknęłacośsfrustrowanaiobróciłasiętyłem.
– Zrozum, Cris, Mason jest dla mnie jak brat.
Będzie potrzebował pomocy nas wszystkich, żeby
wrócić do zdrowia. Nie możemy mu się pokazać
objęci,szczęśliwi,trzymającysięzaręce.Tobyłoby
zbytokrutne.
Okręciła się na pięcie i utkwiła z nim spojrzenie.
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w niego bez
słowa.Najejtwarzymalowałsięzawód.
–Amy?Coznami?–spytaławkońcu.
–Onasporozmawiamy…
– Później? Nie, nie zgadzam się. – Nagle coś ją
tknęło. – Zaraz, zaraz, chcesz uzyskać zgodę
Masona?Jegobłogosławieństwo?
Sam musiał przyznać, że zabrzmiało to dziwnie.
Nie, nie chciał błogosławieństwa, po prostu chciał
usłyszeć jego wersję ich zerwania, bo na razie znał
tylkowersjęCris.CojeśliMasonjąwciążkocha?On
niechciałbyzranićprzyjaciela.Musipoznaćprawdę,
zanimpodejmiejakiekolwiekdalszekroki.
To, co go łączyło z Cris, to nie sam seks. I to nie
był przeloty romans. Wczoraj wieczorem wreszcie
przyznałsięprzedsobą,żejąkocha.AleMasonbył
mu bliski jak brat; nie mógłby go skrzywdzić, nie
liczyćsięzjegouczuciami.
–Nie,tonietak.Alenigdynierozmawiałemznim
o waszym rozstaniu, a on wyjechał, nie wiedząc, że
przyjedziesz do Cole’s Hill. Uważam, że trzeba
powoligowprowadzaćwsytuację…
– Z tym akurat się zgadzam. Wcale nie chcę,
żebyśmy wystąpili przed nim jako para i go nie daj
Boże zdołowali. Ale muszę wiedzieć, że ci na mnie
zależy,żemogęnaciebieliczyć.Mogę?
–Tak.
– Wspaniale. – Podeszła do Ethana i objąwszy go
wpasie,popatrzyłamuwoczy.
Aonwciążmiałwrażenie,jakbytuliłasiędoniego
dziewczynaMasona.
–Ajednakcościprzeszkadza?Niepotrafisz…
– Tak, przeszkadza mi świadomość, że jestem
nielojalny wobec przyjaciela. Chcę być z tobą, Cris,
aleMasonuratowałmnie,kiedy…
– Nie, Ethan, sam się uratowałeś. Jesteś znacznie
silniejszy,niżcisięwydaje.Podejrzewam,żeMason
byłbyskłonnyprzyznaćmirację.Nigdyniezostałbyś
narkomanem,obojetowiemy.
–Możetywiesz,alejanie.
–Bo?
– Bo łatwo się uzależniam. Mam, jak to się
fachowonazywa,osobowośćnałogowca.
–Dajmijedenprzykładtwojegouzależnienia.
– Ty. – Wreszcie wydusił to z siebie. – Nie jestem
wstanieotobiezapomnieć,przestaćotobiemyśleć.
Pragnęcięodlat.Alebojęsię,żejeśliniepozwolęci
odejść i sprawdzić, czy otarcie się o śmierć nie
zmieniło Masona, możesz tego pożałować. Tego,
czylizwiązkuzemną.Bylibyśmyrazem,miałbymto,
o czym zawsze marzyłem, ale cena, jaką przyszłoby
nampłacić,byłabyzbytwysoka.
Wziąwszysiępodboki,Crissannecofnęłasiękrok.
–Ojakiejceniemówisz?
–Otwoimszczęściu.
Ethan obrócił się w stronę drzwi. Musi to zrobić,
zarówno dla Masona, jak i dla Cris. Może się
przecież okazać, że teraz, gdy Mason powrócił
zzaświatów,Crisjednakgokocha.
– Nie sądzę, aby moje uczucie uległo zmianie –
rzekła.
– Żadne z nas nie wie, co poczuje, kiedy go
zobaczy–stwierdziłEthan.
Słysząc dźwięk esemesa, zerknął na ekran
komórki.
– To Bart. Mason już przyjechał, jest w kiepskiej
formie, na razie śpi. Bart wpuścił go do domu
izaprowadziłdopokojugościnnego.Musimyjechać.
Crisskinęłagłową.
– Dostarczono mi samochód, kiedy byłam
wNowymJorku.Pojadęwłasnym.
–Okej.
Ethan nacisnął klamkę. Dalsza rozmowa nie ma
sensu. Najpierw chciał zobaczyć się z Masonem,
upewnić się, w jakim stanie jest przyjaciel. Dopiero
potembędziesięzastanawiał,codalej.
Crissanne zmieniła go, wiedział jednak, że jeśli
będzieszczęśliwszaubokuMasona,toonzwrócijej
wolność.Zciężkimsercem,alezwróci.
Bo na tym polega miłość. Pamiętał wiersz, który
mama czytała jemu i jego braciom, kiedy byli mali:
otym,jakniewolnonasiłęniczegotrzymać;trzeba
puścić i czekać, aż samo wróci. Nate był
przekonany, że chodzi o mustanga, którego widzieli
podczas letnich wakacji. Ethanowi wydawało się to
bezsensu.Dopieroteraz,idączaCrisposchodach,
zrozumiał,copoetamiałnamyśli.
Nie był to najbardziej odpowiedni moment, by
powiedziećjej,żejąkocha.
Cris musi sama, nieobciążona tą wiedzą, podjąć
decyzję co do swojej – i jego – przyszłości. On zaś
musijąpuścićiczekać,licząc,żedoniegowróci.
Jadąc przez miasto za Ethanem, Crissanne miała
wrażenie, jakby nagle znalazła się w jakiejś
surrealistycznej rzeczywistości. Najpierw dostaje
wiadomość o tragicznej śmierci Masona, potem
odbywa się jego pogrzeb, a teraz okazuje się, że
jednakMasonżyje.
Ogromnie się z tego cieszyła, ale nie pojmowała,
dlaczego miałoby to wpłynąć na jej relację
z Ethanem. Natomiast Ethan zachowywał się tak,
jakbymniejzależałomunaichszczęściu,abardziej
na szczęściu Masona. Wprawdzie twierdził, że
przedewszystkimmyślioniej,otym,byonaniczego
nie żałowała, ale wcale nie była przekonana, że tak
jestwistocie.
Raczejsądziła…Nie,nicniesądziła.
W samochodzie miała włączone radio. Kiedy
zerknęła w dół, szukając pokrętła dźwięku,
uświadomiła sobie, że z oczu płyną jej łzy. Boże, co
teraz?Corobić?
Mason żyje. Czy wypadek mógł wpłynąć na jego
charakter,upodobania,sposóbmyślenia?
Nie wierzyła w to. Skoro jej przez dwanaście lat
nie udało się go zmienić, namówić do rezygnacji
z ekstremalnych wypraw i założenia rodziny, to czy
jedna kraksa samolotowa zdołałaby odnieść taki
skutek? Z drugiej strony Mason przeżył traumę.
Może więc zmienił zdanie w kwestii ich związku?
Aleonateżzmieniła.
Przypuszczalnie nie był tym samym mężczyzną,
któryodniejodszedł,leczonateżniebyłatąsamą
kobietą, którą porzucił. Wtedy podczas kłótni bała
siępoprosićgo,byzostał;uważała,żeniejestgodna
być żoną i matką. Dopiero kilka tygodni z Ethanem
pozwoliło jej zrozumieć, że ona, Cris, jest
wartościowym człowiekiem i zasługuje na to, aby
miećwłasnąrodzinę.
Wkrótce przekona się, czy w Masonie również
zaszłazmiana.Wierzchemdłoniotarłanosiskręciła
wpodjazdprowadzącydodomuEthana.
Wzięła głęboki oddech, dołem bluzy wytarła do
sucha twarz, po czym wyjęła kluczyk ze stacyjki
iwysiadła.
Ethan czekał na werandzie przy drzwiach
wejściowych. Miała do niego żal. Po tym, co razem
przeszli, jak może trzymać ją na dystans i udawać,
żenicichniełączy?
Wspięła się po schodach, nie odzywając się
słowem. Ethan miał taką minę, jakby zamierzał coś
powiedzieć, ale zmroziła go wzrokiem. Zawsze
uważał, że jest w stanie jej wszystko wytłumaczyć;
że prędzej czy później ona zrozumie i przyzna mu
rację.
Możedotychczastakbyło,aleniedziś.Tymrazem
jegoargumentydoniejnieprzemówią.
Weszli do holu. Przypomniała sobie pierwsze
chwile, gdy tu przyjechała. Szukała schronienia i je
znalazła,wtymdomuiwramionachEthana.Mason
pewnie też szukał schronienia, jak ranne zwierzę
chciał w bezpiecznym miejscu wylizać swoje rany
i wrócić do zdrowia. Przyjechał do Ethana, nie po
niąiniedoniej.
Uzmysłowiwszytosobie,chwyciłaEthanazarękę,
zanimpostąpiłkrokdalej.
– On tu nie przyjechał z mojego powodu –
oznajmiła.
Mason wyrzucił ją ze swojego życia. Wprawdzie
Ethan sądził, że mogą się w trójkę przyjaźnić, ale
miała co do tego wątpliwości. Nie chciała też, by
Ethan zobaczył ją taką, jaką widział ją Mason.
Nieatrakcyjną,niegodnąmiłości.
– Tego nie będziemy wiedzieli, dopóki z nim nie
porozmawiamy.
Skinęłagłową.
–Wiem.Poprostuniechcę,żebyśpatrzyłnamnie
przez jego oczy. Masonowi nigdy na mnie nie
zależało,nigdymnieniepożądał,nigdy…
Ethan zgarnął ją w ramiona. Wstąpiła w nią
nadzieja: może jednak wszystko dobrze się ułoży?
Wiedziała, że powinna odsunąć się na wypadek,
gdyby Mason się obudził i wyłonił z pokoju
gościnnego.
– A ja cię pragnąłem od samego początku –
szepnąłEthan,całującjąwskroń.
– Co za rozkoszny widoczek. – Mason stał
w otwartych drzwiach sypialni na parterze. –
Wystarczy, że człowiek na chwilę umrze, a jego
najlepszyprzyjacielpodrywamudziewczynę.
Crissanne odskoczyła od Ethana, Ethan opuścił
ręce, oboje zaś obrócili się w stronę, z której
dochodziłgłos.Masonopierałsięokulę.Nogęmiał
w gipsie, rękę na temblaku, oczy przekrwione, nos
chybazłamany,spojrzeniemętne.
Cris poczuła ukłucie w piersi. Zrozumiała, co
Ethan miał na myśli: Mason naprawdę ich
potrzebował.
Podeszlidoniegorównocześnie,aonzachwiałsię
pomiędzynimi.
– Tak się cieszę, że żyjesz. – Łzy znów zapiekły ją
pod powiekami. Boże, jakim cudem przeżył?
Wyglądałkoszmarnie,ledwotrzymałsięnanogach,
aodwypadkuminęłojużsześćtygodni.
–Jateż,jateż–mruknął.
– Mason, myśleliśmy, że zginąłeś – powiedział
Ethan. – Naprawdę cię dziwi, że rozpacz połączyła
z sobą dwie osoby, które kochały cię najbardziej na
świecie?
Delikatnie
objął
przyjaciela
i
zaprowadził
zpowrotemdosypialni.
–Tylkorozpaczwaspołączyła?
Ethan spojrzał na Crissanne, która wzruszyła
lekkoramionami.
– Powiedz, jak udało ci się przetrwać? Ludzie
z firmy producenckiej byli pewni, że umarłeś.
Wszyscytwierdzili,żeniktnieprzeżyłkatastrofy.
Cris poprawiła zmiętą pościel. Ethan ostrożnie
pomógł Masonowi usiąść na materacu, a potem się
położyć.Crisprzysiadłanabrzegułóżka.
–Leżałemprzykrytyfragmentemskrzydła.Chyba.
Nie wiem, bo większość czasu byłem nieprzytomny.
Kiedywkońcuobudziłemsię,zobaczyłem,żejestem
wwiosce.Tubylcytroskliwiesięmnązajęli,akiedy
poczułem się odrobinę lepiej, znieśli mnie z gór
iprzetransportowalidoszpitalawLimie.
–DziękiBogu,żecięznaleźli!
Mason skinął głową. Widać było, że jest bardzo
słaby i minie dużo czasu, zanim odzyska dawny
wigor.
To nie będzie krótka wizyta, przemknęło Cris
przezmyśl.PrzyjechałdoEthana,bysięwykurować.
– Podadzą w telewizji informację o twoim
powrocie?–spytałEthan.
– Tak, za kilka godzin firma wyśle ogłoszenie do
mediów. Prosili, żebym pogadał z dziennikarzami,
alenajpierwchciałemzobaczyćsięztobą.Byłeśdla
mniejakbrat…
–Nadaljestem.
–Bojawiem?Niemamtegopoczucia.
– Dlaczego tu przyjechałeś? Bo jesteśmy rodziną,
prawda?Chciałeśbyćwśródbliskich,aniesamjak
palec.Tosięniezmieniło.
Ethan i Mason, Mason i Ethan… przyjaciele,
bracia.WielokrotnieCrismiaławrażenie,żejejwięź
z Masonem jest znacznie słabsza od jego więzi
zEthanem.
Widząc, jak Mason zapada w sen, Ethan uniósł
pytającobrwi.Crisskinęłagłową.Miałrację:muszą
poczekać, aż Mason wydobrzeje, zanim podejmą
jakiekolwiekkroki.
Poczuła, jakby rodzina, o której od dziecka
marzyła,znówzostałajejodebrana.
–Wezmępierwsząwachtę–rzekłEthan.
ROZDZIAŁCZTERNASTY
Kolejne dwa tygodnie wlokły się niemiłosiernie.
Nastał październik, wraz z nim przyszła jesień, ale
w Teksasie wciąż utrzymywała się ciepła słoneczna
pogoda.
Aukcja kawalerów miała się odbyć za tydzień.
Mason powoli dochodził do siebie. Więcej nie
wypowiadał się na temat relacji łączącej Crissanne
z Ethanem. Crissanne kilka razy wpadła się z nim
zobaczyć, przychodziła też wieczorem, kiedy Ethan
musiałdopóźnapracować.
Oni sami prawie nie mieli okazji, by z sobą
pogadać. Oczywiście Ethan cieszył się z powrotu
Masonadoświatażywych,alecorazbardziejtęsknił
zaCris.
Któregoś dnia wpadł nią w kawiarni. Mimo że
sprawiała wrażenie zmęczonej, była tak śliczna, że
najchętniejzaciągnąłbyjądołóżka.
Mason pojechał na jeden dzień do Houston, by
wystąpić
w
kilku
porannych
programach
telewizyjnych, poza tym jednak nie ruszał się
z Cole’s Hill. Chciał do końca wyzdrowieć
izastanowićsięnaddalszymiplanami.
Ponieważprzyjacielniewypowiadałsięnatematy
osobiste,
Ethan
czuł
się
nieco
zagubiony
i zdezorientowany, ale jedno wiedział na pewno: że
pragnie spędzić życie u boku Crissanne. Nie umiał
jednakzapytać,czyonaiMasonpogodzilisięiznów
sązsobą,czynie.
Tamtego ranka w kawiarni przez moment
przyglądał się jej bezradnie i w końcu wyszedł,
nawet nie zamówiwszy kawy. W pracy zachowywał
sięjaktyran;asystentkaostrzegłago,żejeślisięnie
zmieni,toniktnaniegogroszaniepostawipodczas
aukcjikawalerów.
Carlenemiałarację.PrzyMasonieiCrispowinien
zachowywać się tak jak dawniej. Ale nie potrafił.
Dawniej nie trzymał Crissanne w objęciach, nie
całowałjej,niepieściłjejciała.
– Stary, ogłuchłeś czy co? – spytał Mason,
wyrywającgozzadumy.
Siedzieliprzystolikunadbasenem,grającwoczko
i rozmawiając o tym, jak legalnie zorganizować
powrót Masona do świata żywych. Nie było to tak
proste, jak by się wydawało, głównie z powodu
ogromnejilościrobotypapierkowej.Ethandwoiłsię
i
troił,
by
złożyć
wymagane
dokumenty
w odpowiednich urzędach, a potem przyśpieszyć
całąprocedurę.
–Przepraszam,zamyśliłemsię.Oczymmówiłeś?
–Pytałem,cojestmiędzytobąaCrissanne.
–Nic.
–CzyDerekkazałcimnieokłamywać?Wspominał,
że to zintensyfikuje proces zdrowienia? – Mason
odłożyłkartyipochyliłsię,opierającłokcienastole.
–Derekjestkardiologiem.Nawetgdybymówiłcoś
takiego,itakbymmunieuwierzył.
– Dobra, dobra, nie jestem ślepy. Widzę, że ty
i Cris zachowujecie się dziwnie, kiedy jesteście
razem.Atodośćpodejrzane.
Ethanwzruszyłramionami.
–Niechcęotymgadać.
– Nigdy nie chciałeś – zauważył Mason. – Nawet
kiedyzaprosiłemjąnarandkę,żebywzbudzićtwoją
zazdrość.
–Dlategosięzniąumówiłeś?–zdumiałsięEthan.
Nigdy się wcześniej nad tym nie zastanawiał.
Wydawało mu się całkiem zrozumiałe, że Mason
miał ochotę spotykać się z Cris. Kto by nie miał?
Odkąd on, Ethan, ujrzał tę śliczną blondynkę
o pięknych szarych oczach, nie potrafił przestać
oniejmyśleć.
–Może.Oczywiścieniedlategobyłemzniąprzez
dwanaścielat.
–Alezerwaliście,prawda?Takpowiedziała.
Masonpotarłrękąbrodęiusiadłwygodnie.
– Tak. Chciała wyjść za mąż, mieć dzieci. Ja nie
byłemnatogotowy.
Na myśl o dzieciach Masona i Cris Ethan poczuł
palącązazdrość.Cholera,jednakniezdołauratować
przyjaźni z Masonem. Kochał go jak brata, ale jeśli
Mason i Cris się ponownie zejdą, nie wytrzyma; to
będziezbytbolesne.Wcześniejsądził,żestaćgona
wielkoduszność, że najważniejsze jest szczęście
Crissanne, ale teraz wiedział, że to słowa bez
pokrycia.
– Ona zasługuje na dom i rodzinę – powiedział. –
Nigdy nie miała nic własnego, dopóki nie wynajęła
w Cole’s Hill mieszkania i lokalu na studio
fotograficzne.
–Wiem,niemusiszmimówić.Crisijajesteśmydo
siebie podobni. Tyle że ona dorastała, marząc
ożyciu,jakiegonieznała,ajadorastałem,wiedząc,
żerodzinatoprzekleństwo,któregolepiejunikać.
PorazpierwszyodprzyjazdudoCole’sHillMason
znówmówiłjakdawnyon.
– Wydawało mi się, że pod wpływem mojej mamy
zmieniłeśzdanie.
Masonpotrząsnąłgłową.
– Nie, twoja rodzina to wyjątek, który potwierdza
regułę.AleCrisnigdytegonierozumiała.
–Chceszjąodzyskać?
–Odciebie?Onaniejestrzeczą,którąmożeszmi
dać. Wściekłaby się, gdyby słyszała, jak o niej
rozmawiamy.
– Wiem – przyznał Ethan. – Ale po tej koszmarnej
przygodzie zmieniłeś się… pod wieloma względami.
Jesteśznaczniespokojniejszyniżdawniej.
Mason zsunął z nosa okulary słoneczne. Ethan
popatrzył przyjacielowi w oczy, szukając w nich
odpowiedzinapytanie,któregoniechciałzadać:czy
po bliskim spotkaniu ze śmiercią Mason dojrzał do
założenia rodziny? Jednak w oczach przyjaciela nie
znalazłodpowiedzi.
–Tomożebyćkwestialekówprzeciwbólowych.
Ethan wiedział, że to nieprawda, to nie była
kwestia leków. Mason zmienił się w sposób
zasadniczy: oznajmił, na przykład, że woli mieszkać
w Cole’s Hill zamiast, jak dawniej, w Los Angeles.
To była wielka zmiana. Przypuszczalnie wynikała
stąd, że pragnął być bliżej – bliżej Caruthersów
ioczywiściebliżejCrissanne.
Jeżeli Mason zechce ją odzyskać, Ethan wiedział,
żesięusunie.Niewyobrażałsobie,abymógłstanąć
na ich drodze do szczęścia, na które czekali
dwanaścielat.
– Skrzywdziłem ją, Ethan. Mówiłem rzeczy, które
wiedziałem, że ją zranią. Nie sądzę, aby mi
kiedykolwiekwybaczyła.
–Mówiłeś…Aledlaczego?
– Bo Crissanne zasługuje na kogoś lepszego ode
mnie. Spytałeś, czy się zmieniłem. Chyba tak, ale
jeszcze na sto procent nie wiem. Kiedy widzę was
razem, pragnę jej. Ale pragnę dlatego, że jestem
samolubnym dupkiem i nie chcę, żebyś ty miał
wszystko. Zawsze ci zazdrościłem braci, rodziców,
nawet tej mieściny, w której mieszkasz. Gdybyś
oprócz tego miał też Cris, swoją wymarzoną
kobietę…Dobra,nicwięcejniepowiem,niepokażę
cimojejpaskudnejnaturywcałejjejokazałości.
Ethan wstał, obszedł stół i uściskał przyjaciela.
Szczerość przebijająca z głosu i twarzy Masona
autentyczniegowzruszyła.
– Masz to samo co ja – oznajmił. – Moja rodzina
jesttwojąrodziną.Mojemiastotwoimmiastem.
–ACrissanne?
– Jest samodzielną i niezależną istotą – oznajmiła
Cris,wchodzącdoogrodu.
PojechałapozakupydlaMasona;prosiłoubranie
oraz kosmetyki. W ciągu ostatnich dwóch tygodni
stało się jasne dla obojga, że łączy ich inna relacja
niżdawniej.
Iskra zgasła, chemia znikła – znikła dużo
wcześniej,dlategozsobązerwali.Alenajejmiejscu
pojawiło się coś nowego: prawdziwa przyjaźń,
wartośćznaczniecenniejsza.
Z każdym dniem, kiedy Mason odzyskiwał
zdrowie,Criscorazbardziejwierzyła,żeudajejsię
zejść z Ethanem. Nie wyobrażała sobie innego
scenariusza. W Ethanie zakochała się bez pamięci,
a przy Masonie, z którym spędziła dwanaście lat,
nigdysiętaknieczuła.
–Mas,tyijaprzestaliśmybyćparą,zanimjeszcze
doprowadziłam do konfrontacji, która skończyła się
kłótnią i rozstaniem. Kiedy myślałam, że nie żyjesz,
zrozumiałam,jakbardzobyłeśmibliski,aleszczerze
mówiącto,coczujędoEthana,jestbezporównania
silniejszeniżto,coczułamdociebie.
– Okej, a skoro o szczerości mowa… Żadne z was
niezareagowałonato,copowiedziałampierwszego
dnia,kiedytuprzyjechałem.Żełączywascoświęcej
niżprzyjaźń.
– Bo to nie był odpowiedni moment – odrzekł
Ethan.–Najważniejszebyłotwojezdrowie.
–Jakmiło–mruknąłironicznieMason.
–Aletoprawda.–CrissannepoparłaEthana.
Mason skierował na nią wzrok. Jego spojrzenie
złagodniało.
– Byłem zazdrosny i trochę smutny, bo na mnie
nigdytakniepatrzyłaś.Wiem,żemójpowróttrochę
wam pomieszał szyki, a naprawdę nie chciałbym
stawać na drodze do szczęścia ludziom, którzy tyle
dlamnieznaczącowy.
Dźwignął się z krzesła i wspierając na kuli,
podszedłdoEthana.
– Niczego wam nie mogę kazać, co zrobicie, to
wasza sprawa, ale ja się grzecznie usuwam w kąt.
Bez względu na to, co się stanie, zawsze będziemy
przyjaciółmi.
Minąwszyich,skierowałsiędodomu.
Ethan z Cris w milczeniu odprowadzili go
wzrokiem, a gdy zostali sami, popatrzyli na siebie
niepewnie.Obojeniewiedzieli,jaksięzachować.
–Kochamcię–szepnąłEthan.–Zanimcokolwiek
sięwydarzy,chcę,żebyśtowiedziała.Wydawałomi
się, że gdyby zaszła potrzeba, mógłbym odejść,
bylebyś tylko była szczęśliwa. Oszukiwałem się, nie
mógłbym. Chcę być z tobą, chcę założyć z tobą
rodzinę.Chcę…
–Ethan…
–Dajmidokończyć–przerwałjej.–Wiem,żetoja
nalegałem na to, abyśmy spokojnie sobie wszystko
przemyśleli,żebyśzastanowiłasięnadswojąrelacją
z Masonem, ale kiedy byłem z dala od ciebie,
w głowie mi się przejaśniło. Wszystkie wątpliwości
znikły. Pewnie powinienem milczeć, dać ci więcej
czasu, poczekać, aż Mason całkiem dojdzie do
siebie…Ipoczekam,aleniebędęczekałbezczynnie.
Udowodnię ci, jak bardzo cię kocham i jak
doskonałemożebyćnaszeżycie.
Crissannezbliżyłasiędoniego.
– Doskonałość to iluzja. W prawdziwym życiu nie
ma filtrów, które wygładzą ostrości. Ale to dobrze,
takjestlepiej.Iwieszco,Ethan?Jateżciękocham.
Nigdy do nikogo nie czułam tego, co do ciebie.
Starałam się trzymać na dystans, żebyś mógł
wyjaśnić sobie wszystko z Masonem, ale strasznie
mi ciebie brakuje. Każdej nocy tulę do piersi
poduszkę,naktórejumniespałeś,iudaję,żetoty.
Każdego ranka biegnę do kawiarni, licząc na to, że
może tam zajrzysz przed pracą. Sam twój widok
sprawia,żemamlepszyhumor.
–Naprawdę?
–Tak.
Zgarnął ją w ramiona i przywarł ustami do jej
warg.Miałjejjeszczemnóstwodopowiedzenia,ale
bał się, że pijany ze szczęścia zacznie gadać bez
ładuiskładu,ategoniechciał.
–Wyjdzieszzamnie?
–Och,tak.
–Iprzeniesieszsiędomniezpowrotem?
–Tak.
Serce waliło jej mocno. Bała się uwierzyć we
własne szczęście; może to tylko sen? Ale kiedy
Ethanwziąłjąnaręceiwniósłdodomu,zrozumiała,
żejejmarzeniasięspełnią.Znalazłamiłośćswojego
życia,
człowieka,
któremu
bezgranicznie
ufa,
którego kocha do szaleństwa i na którym zawsze
będziemogłapolegać.
EPILOG
Aukcja
kawalerów
powoli
się
rozkręcała.
Crissanne porzuciła swoje stanowisko na zapleczu
sceny i przeszła do sali balowej. Mason trzymał dla
niej miejsce przy stole Caruthersów. Zabawne, że
obydwoje uświadomili sobie, że mają rodzinę,
ojakiejzawszemarzyli.
Cris usiadła między Masonem a nianią, którą
Kinley zatrudniła do dzieci. Była gotowa przystąpić
dolicytacjioswojegofaceta.
Na jej palcu połyskiwał pierścionek zaręczynowy,
który Ethan wręczył jej poprzedniego wieczoru na
kolacjiurodziców.
– Tworzycie cudowną parą. – Mason mrugnął do
niej porozumiewawczo. – Aż mnie kusi, żeby też
znaleźćsobiekogoś,wkimmógłbymsięzakochać.
–Czyjakakolwiekkobietabyłabywstaniewygrać
zkolejnągórą,naktórąmusiszsięwspiąć?–spytała
ześmiechemCris.
–Otizagadka.
Po chwili ojciec Ethana wdał się w rozmowę
z Masonem, a Cris zauważyła, jak siedząca po jej
lewej stronie Pippa wertuje katalog. Najwyraźniej
kogośszukała.
–Zamierzaszlicytować?–Crisspytałanianię.
– Tak, pewien Teksańczyk wpadł mi w oko. –
DziewczynawskazałanazdjęcieDiegoVelasqueza.–
A ponieważ dziś są moje urodziny, postanowiłam
sprawićsobieprezent.
–
Słusznie,
to
bardzo
atrakcyjny
prezent.
Sympatyczny, lubi flirtować. Będziesz się dobrze
bawić.
– Świetnie. Odrobina przyjemności w życiu nigdy
nikomuniezaszkodziła.
Zanim Cris zdołała zareagować, Nate, który
prowadził aukcję, zaprosił na scenę kolejnego
kawalera,Ethana.
Cris
wbiła
wzrok
w
narzeczonego.
Kiedy
konferansjer zaczął przedstawiać uczestnika aukcji,
zorientowała się, że opis różni się od tego, który
zamieszczonybyłwbroszurze.
– Ethan Caruthers był ostatnim z hulaszczych
braci Caruthersów, który pozostawał kawalerem.
Podobno czekał na tę jedną jedyną. Oczywiście
w licytacji mogą brać udział wszyscy, ale Ethan
ostrzegł nas, że jego serce należy do kobiety, którą
pokochał bez pamięci i że skończył z hulaszczym
życiem. Dlatego wspomógł naszą aukcję bardzo
szczodrym datkiem i prosił, aby „wydano” go tej,
któragokochaipragniespędzićznimresztężycia.
– To ja! Ja go kocham! – Poderwawszy się
zkrzesła,Crissanneuniosłarękę.
–Azatemchodźodebraćswojegokawalera.
Ethanruszyłjejnaprzeciw.Spotkalisiępodsceną.
Chwycił Cris w objęcia i namiętnie ją pocałował.
Rozległysiębrawaiokrzykiradości.
–Jesteśmój–szepnęła,przykładającdłońdojego
twarzy.
–Twójnazawsze.
–Aterazzapraszamnascenękolejnegokawalera
– powiedział konferansjer Nate. – Drogie panie,
przedstawiam wam czarującego, gorącokrwistego
DiegoVelasqueza.
Tytułoryginału:CravingHisBestFriend’sEx
Pierwszewydanie:HarlequinDesire,2018
Redaktorserii:EwaGodycka
©2018byKatherineGarbera
©forthePolisheditionbyHarperCollinsPolskasp.zo.o.,Warszawa
2019
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books
S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji
części lub całości dzieł w jakiejkolwiek formie. Wszystkie postacie
w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób
rzeczywistych–żywychlubumarłych–jestcałkowicieprzypadkowe.
Harlequin i Harlequin (nazwa serii) są zastrzeżonymi znakami
należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego
licencji. HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym
do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być
wykorzystane
bez
zgody
właściciela.
Ilustracja
na
okładce
wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa
zastrzeżone.
HarperCollinssp.zo.o.
02-516Warszawa,ul.Starościńska1Blokal24-25
ISBN:9788327646675