Ecclesia et bellum
Kościół wobec wojny i zaangażowania militarnego
duchowieństwa w wiekach średnich
Studia pod redakcją
Radosława Koteckiego i Jacka Maciejewskiego
Bydgoszcz 2016
Komitet Redakcyjny
Sławomir Kaczmarek (przewodniczący)
Zygmunt Babiński, Józef Banaszak, Katarzyna Domańska
Andrzej Prószyński, Marlena Winnicka, Jacek Woźny
Ewa Zwolińska, Grażyna Jarzyna (sekretarz)
Recenzent
Józef Dobosz
Na okładce wykorzystano motyw z XII-wiecznego rękopisu Pieśni o Rolandzie:
Rolandslied des Pfaffen Konrad, Cod. pal. germ. 112,
Universitätsbibliothek Heidelberg, fol. 85v,
http://diglit.ub.uni-heidelberg.de/diglit/cpg11
Redaktor
Jagna Urbańska
Skład
P.M. Logo
© Copyright by Wydawnictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego
Bydgoszcz 2016
Utwór nie może być powielany i rozpowszechniany w całości ani we fragmentach
bez pisemnej zgody posiadacza praw autorskich
ISBN 978-83-8018-091-8
Wydawnictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego
(Członek Polskiej Izby Książki)
85-092 Bydgoszcz, ul. Ogińskiego 16
tel./fax 52 32 36 755, 32 36 729, mail: wydaw@ukw.edu.pl
http://www.wydawnictwo.ukw.edu.pl
Rozpowszechnianie tel. 52 32 36 730
Poz. 1686. Ark. wyd. 20,5
Spis treści:
Jacek Maciejewski
, Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
7
Wykaz skrótów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
10
Jerzy Strzelczyk
, Średniowieczna krytyka wypraw krzyżowych . . . . . . . . . . . . . . . .
11
Wojciech Mruk
, Fidenzio z Padwy i Roger Bacon
czyli o dwóch franciszkańskich teoretykach wojny z Saracenami . . . . . . . . . . . . . . .
29
Piotr Goltz
, Zagadnienia wojny i pokoju w dziele
Policraticus Jana z Salisbury . . . . . . . .
42
Andrzej Niewiński,
Kościół w średniowieczu wobec problemów niewoli militarnej . . . . . . .
64
Maksymilian Sas
, Wyprawa króla Longobardów Pepina przeciw Awarom
w 796 roku: teologia karolińskiej wojny misyjnej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
82
Jacek Zinkiewicz
, Duchowieństwo anglonormandzkie
wobec działań militarnych w Anglii w latach 1066-1100 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
104
Paweł Babij
, Kościół i duchowieństwo w walkach na Połabiu
przed krucjatą wendyjską w 1147 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
121
Radosław Kotecki
, Ordynariusz płocki Szymon w Gallowej narracji
o bitwie Mazowszan z Pomorzanami (Gall II, 49) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
142
Krzysztof Guzikowski
, „Służyć modlitwą i bronią” – arcybiskup Absalon
twórcą sukcesów militarnych Danii w drugiej połowie XII wieku . . . . . . . . . . . . . . .
168
Kevin Schneider
, Two in One: Lotharingian Imperial Bishops as Military
and Religious Leaders. The Case of Metz (11
th
-13
th
Centuries) . . . . . . . . . . . . . . . . .
182
Anna A. Dryblak
, Jak mnisi zdobywają zwycięstwo dla władcy.
Udział klasztoru w Redon w zmaganiach wojennych Ludwika Pobożnego . . . . . . .
198
Monika Michalska
,
Cum armis et oratione. Relacje opatów Sankt Gallen z belloną
w świetle historiografii klasztornej (
continuationes II i III Casuum Sancti Galli) . . . . . . . . . . .
214
Maria Starnawska
,
Furtum sacrum czy cudowne ocalenie przed atakiem
niewiernych? Epizody wojenne w tradycji hagiograficznej
relikwii-fundamentów ideowych wspólnoty czczonych na ziemiach polskich . . . .
234
Dalibor Janiš
,
Milites ac famuli episcopi olomucensis. Feudal System
of the Bishopric of Olomouc and Military-Service Relations
in the Medieval Czech Lands in the 13
th
Century . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
256
Spis skrótów
CCCM
– Corpus Christianorum. Continuatio Medievalis
CCSL
– Corpus christianorum. Series Latina
CDB
–
Codex diplomaticus et epistolaris regni Bohemiae
CDM
–
Codex diplomaticus et epistolaris Moraviae
CSEL
– Corpus scriptorum ecclesiasticorum latinorum
Kw. Hist.
– „Kwartalnik Historyczny”
MGH
–
Monumenta Germaniae Histoirca
Const. –
Constitutiones et acta publica imperatorum et regum
Capit. –
Capitularia regum Francorum
Epp. –
Epistolae
Epp. Sel. –
Epistolae Selectae
SS –
Scriptores (in folio)
SS rer. Merov. –
Scriptores rerum Merovingicarum
SS rer. Germ. –
Scriptores rerum Germanicarum
SS rer. Germ. N.S. –
Scriptores rerum Germanicarum. Nova Series
MPH
–
Monumnta Poloniae Historica
MPH s.n.
–
Monumnta Poloniae Historica. Series Nowa
PL
–
Patrologiae Cursus Completus. Series latina, ed. J.-P. Migne
Prz. Hist.
– „Przegląd Historyczny”
Rocz. Hist. – „Roczniki Historyczne”
ECCLESIA ET BELLUM
Kościół wobec wojny i zaangażowania militarnego duchowieństwa w wiekach średnich
pod red. Radosława Koteckiego i Jacka Maciejewskiego
Bydgoszcz 2016
P
AWEŁ
B
ABIJ
Wrocław
koŚciÓł i duchowieŃStwo w waLkach
na połaBiu przed krucJatĄ wendyJSkĄ
w 1147 roku
Rola Kościoła i duchowieństwa w systemie organizacji
sił zbrojnych Rzeszy
W wojnach toczonych na wczesnośredniowiecznej Połabszczyźnie Kościół
odgrywał znaczącą rolę ideologiczną, organizacyjną, a nawet militarną. Ażeby
lepiej zrozumieć znaczenie tej ostatniej, należy przyjrzeć się bliżej wszelkim wia-
domościom o uczestnictwie duchowieństwa w walkach przeciwko Słowianom. Już
karolińskim armiom podążającym na wschód towarzyszyli duchowni, w tym hie-
rarchowie kościelni oraz kapelani
1
. Najwcześniejszą z relacji opisujących ich po-
czynania w konfrontacji z mieszkańcami Połabia jest jednak przekaz Widukinda
o bitwie pod Łączynem w 929 roku. Górną granicę chronologiczną dla naszych
rozważań wyznacza symbolicznie rok krucjaty wendyjskiej. Pomimo taktycznych
sukcesów Niklota i niefortunnego wypadu krzyżowców pod chrześcijański
już Szczecin, można ją śmiało nazwać widocznym przełomem. Była to kulmina -
cja wcześniejszych przemian w sferze idei
2
, która umożliwiła w konsekwencji
1
D.S. Bachrach,
Military Chaplains and the Religion of War in Ottonian Germany, 919-1024,
„Religion, State and Society” 39/1 (2011), s. 14-15, 23-24. Do obowiązków kapelanów należało umac-
nianie morale armii przez głoszenie wiary i „zapewnianie” boskiej pomocy odprawianiem rytuałów
religijnych, jak również indywidualna opieka duchowa, czyli spowiadanie wojowników przed walką
i ewentualny pogrzeb po niej.
2
W kontekście wczesnośredniowiecznego Połabia rozwój ideologii krucjat poddał niedawno ana-
lizie J.-Ch. Herrmann,
Der Wendenkreuzzug von 1147, Frankfurt am Main 2011, s. 26-44.
P
AWEŁ
B
ABIJ
122
bardziej energiczny i skuteczniejszy podbój Słowian połabskich przez ich chrze-
ścijańskich sąsiadów. Zapoczątkowane w ten sposób procesy doprowadziły do po-
wstania Marchii Brandenburskiej na południu i dynamicznego rozwoju akcji
militarnej biskupa Absalona na północy, co było początkiem końca słowiańskiego
Połabia.
Uczestnictwo duchowieństwa i rola Kościoła w walkach na Połabszczyźnie za-
leżały przede wszystkim od funkcji, jaką zgodnie z tradycją odgrywały one w orga-
nizacji sił zbrojnych monarchii karolińskiej i ottońskiej
3
. Rekrutację sił zbrojnych
prowadzono w oparciu o cenzus majątkowy, a im wyższe dochody posiadała dana
osoba lub instytucja, tym większe ciążyły na niej obowiązki w dziedzinie obronności
4
.
Pierwszym elementem tego systemu była obrona terytorialna, do której nale-
żeli mężczyźni zorganizowani wokół lokalnych warowni
5
. Osoby o dochodach po-
wyżej 3-4
mansi
6
, czyli pozwalających na utrzymanie 3-4 rodzin przez cały rok,
stawały w szeregach lepiej uzbrojonego ekspedycyjnego pospolitego ruszenia
7
.
W zależności od stanu posiadania, jego uczestnicy wyruszali pieszo lub konno na
bliższe i dalsze wyprawy poza granice kraju. Nie każdy mógł się jednak stawić oso-
biście, istniała zatem możliwość wysłania w swoim imieniu odpowiednio wypo-
sażonych zastępców lub uiszczenia specjalnej opłaty
8
. Zwłaszcza w przypadku
znaczniejszych posiadaczy, zobowiązanych do wystawiania liczniejszych oddzia-
łów, najkorzystniejszym rozwiązaniem było stałe utrzymywanie zawodowych wo-
jowników. Zamiast odrywać poddanych od pracy formując kontyngent
ad hoc lub
3
W sprawie militarnych zobowiązań wyższego duchowieństwa wobec monarchów w państwach
postkarolińskich zob. H. Hoffmann,
Der König und seine Bischöfe in Frankreich und im Deutschen Reich
936-1060, [w:] Bischof Burchard von Worms 1000-1025, red. W. Hartmann, Mainz 2000, s. 109-126.
4
P. Contamine,
Wojna w średniowieczu, Warszawa 1999, s. 28-33; J. Fleckenstein, Zum Problem der
‘
agrarii milites’ bei Widukind von Corvey, [w:] Ordnungen und formende Kräfte des Mittelalters. Aus-
gewählte Beiträge, Göttingen 1989, s. 321; Reallexikon der Germanischen Altertumskunde, t. 33, red.
R. Müller, Berlin-New york 2006, s. 345-346, sv. “
Wehrverfassung”, § 3. Karolingerzeit; K. F. Werner,
Heeresorganisation und Kriegführung im deutschen Königreich des 10. Und 11. Jahrhunderts, [w:] Ordi-
namenti militari in occidente nell‘alto medioevo. 30 marzo – 5 aprile 1967, t. 2, Spoleto 1968, s. 799-800.
5
D.S. Bachrach,
Warfare in Tenth-Century Germany, Woodbridge 2012, s. 70-77; W kontekście
odnowienia karolińskiego systemu obrony terytorialnej za czasów Henryka I, zob. J. Fleckenstein,
Zum Problem der ‘agrarii milites’…, s. 315-332.
6
Mansus był raczej standardową miarą dochodu niezbędnego dla utrzymania przez rok jednej
rodziny niż dokładnym określeniem powierzchni majątku ziemskiego: D.S. Bachrach,
Warfare...,
s. 79, 101, przyp. 38, 186.
7
D.S. Bachrach,
Warfare…, s. 77-86. W początkach IX w. miała miejsce rewizja poprzednio obo-
wiązującego cenzusu. Ciągłość funkcjonowania tego systemu, który monarchia karolińska odziedzi-
czyła po późnym Cesarstwie Rzymskim i Merowingach, wykazał D.S. Bachrach,
Warfare…,
s. 79-82. Podstawy prawne zostały zestawione ibidem, przyp. 37, 39.
8
Posiadacze znaczniejszych majątków w zależności od potrzeb mogli przysyłać na wyprawy więk-
sze ilości piechoty, lub mniejszą liczbę ciężkiej jazdy: B. Bachrach
Early Carolingian Warfare. Prelude
to Empire, Philadelphia 2001, s. 56; D.S. Bachrach, Warfare…, s. 79-80, 83-84.
kościół i duchowieństwo w walkach na połabiu…
123
szukać najemników na określony czas, lepiej stale mieć swoją prywatną drużynę.
W ten sposób można było na co dzień zapewnić bezpieczeństwo włościom, obsa-
dzić strażnice i grody, otoczyć się zbrojną świtą ludzi żyjących z walki. To właśnie
byli
milites, zawodowi wojownicy na służbie dostojników świeckich i kościelnych
9
.
Rola tych ostatnich, jako wielkich posiadaczy ziemskich zobowiązanych do
zapewnienia bezpieczeństwa kraju i dostarczania wojsk na wyprawy poza jego gra-
nice, stała się szczególnie istotna w czasach dynastii Ludolfingów. Nastąpiło to
z powodu przyznawania kościelnym majątkom immunitetów wojskowych
10
oraz
w związku z powołaniem do życia archidiecezji magdeburskiej i podległych jej bis-
kupstw, których pasterze musieli dysponować siłami zbrojnymi gotowymi do walki
z wojowniczymi ludami Połabia. O znaczeniu archidiecezji magdeburskiej dla
obrony wschodnich rubieży monarchii pisał wprost biskup Thietmar
11
.
Siłą rzeczy najbardziej zaangażowany był w nią Kościół saski. Warto przyjrzeć
się bliżej jego potencjałowi militarnemu. Umożliwia to dokument z końca X wieku,
wymieniający liczbę ciężkozbrojnych jeźdźców, których miały wystawić poszcze-
gólne diecezje na wyprawę do Italii. Zgodnie z ustaleniami Karla Ferdinanda Wer-
nera,
indiculus loricatorum
12
nie był jedynie notatką sporządzoną doraźnie na
potrzeby nieszczęśliwej kampanii Ottona II. Podane w dokumencie liczby odzwier-
ciedlają minimalne wymagania, jakie również w następnych stuleciach stawiano
instytucjom kościelnym. Na podstawie tych informacji, uzupełnionych o dalszą
9
Ibidem, s. 83-87;
Milites mogli być ludźmi o bardzo różnej kondycji społecznej. Problem służby
wojskowej ludności zależnej i jej stosunku do rycerstwa poruszył J. Fleckenstein, w trzech artykułach
zebranych w tomie
Ordnungen und formende Kräfte…: Zum Frage der Abgrenzung der Bauer und
Ritter, s. 307-314; Zum Problem der agrarii milites…, s. 315-332; Die Entstehung des niederen Adels
und das Rittertum, s. 334-356.
10
Wzrost znaczenia biskupstw i opactw, a co za tym idzie – złożenie większego ciężaru obronności
na barkach kleru – były charakterystyczną cechą odróżniającą organizację polityczną Ottonów od
monarchii karolińskiej. Poszczególne instytucje kościelne otrzymywały immunitety wojskowe, które
wyłączały je z kompetencji terytorialnej właściwych
comites, w zamian za co były zobowiązane same
mobilizować, wysyłać i prowadzić oddziały odpowiadające ich stanowi posiadania: D.S. Bachrach,
Warfare…, s. 74-76, 83-86.
11
Die Chronik des Bischofs Thietmar von Merseburg, lib. III, c. 2, wyd. R. Holtzmann, [w:] MGH
SS rer. Germ. N.S., t. 9, Berlin 1996, s. 62: „[…] facturum se in urbe Parthenopolitana archiepisco-
patum semper studuisse ob spem remuneracionis eternae defensionemque communis patriae […]”.
L. Auer,
Der Kriegdienst des Klerus unter den sächsischen Kaisern, cz. 1: „Instituts für Österreichische
Geschichtsforschung Mitteilungen” 79 (1971), s. 399 n. podkreślał znikomą rolę Kościoła w obronie
wschodniego pogranicza przed erygowaniem arcybiskupstwa magdeburskiego i jego sufraganii. Zna-
mienne jest poświęcenie archidiecezji św. Maurycemu, a więc patronowi o konotacjach militarnych.
Pomoc świętego władcy Rzeszy zjednywali sobie pielgrzymkami i darami: D.S. Bachrach,
Military Chap-
lains…, s. 21-22.
12
Indiculus Loricatorum Ottoni II in Italiam mittendorum, wyd. L. Weiland, [w:] MGH Const.,
t. 1, Hannover 1893, s. 632-633; K.F. Werner,
Heeresorganisation und Kriegführung…, s. 808-809,
823-825. Chodzi prawdopodobnie o wyprawę do Italii z 982 r., jednak możliwe jest także datowanie
tego dokumentu na lata 980-981 lub rok 983: L. Auer,
Der Kriegdienst…, s. 372-378.
P
AWEŁ
B
ABIJ
124
kwerendę źródłową, niemiecki badacz mógł podjąć się oszacowania potencjału
militarnego monarchii ottońskiej oraz saskiego Kościoła
13
.
Zgodnie z tymi danymi możemy przyjąć, że na rozkaz biskupa z Hildesheim
ruszało na wyprawę nie mniej niż 50 pancernych, podczas kiedy arcybiskup mag-
deburski mógł sobie pozwolić na prowadzenie co najmniej 80
loricati. Dwudziestu
spośród nich mobilizowano z obszaru diecezji merseburskiej. Przynajmniej
70 ciężkozbrojnych było zobowiązane wysyłać za granice kraju arcybiskupstwo
hambursko-bremeńskie. Szczególnie interesujące są dane z biskupstw położonych
w obszarze pogranicznym: dla Żytyc, Miśni, Hawelbergu (Hobolina) i Branden-
burga (Brenny
14
) liczba wyruszających na dalekie wyprawy pancernych była taka
sama, wynosząc po 30 jeźdźców na każde. Ze względu na położenie na obszarze
niestabilnego politycznie państwa Obodrzyców, nie mamy natomiast informacji
o sile oddziałów biskupa w Starogardzie Wagryjskim (diecezja oldenburska). Poza
granice Rzeszy musiało się wyprawiać także 50 pancernych z Münster i po tyle
samo z Osnabrück, Paderborn oraz Halberstadt, podczas gdy biskupstwa w Verden
i Minden mogły powołać pod broń po 40 jeźdźców. Łącznie Kościół saski był
w stanie wystawić imponującą liczbę co najmniej 600 pancernych
15
.
Trzeba podkreślić, że sama liczebność konnych wojowników w ogóle nie od-
daje skali wysiłku organizacyjnego i ekonomicznego, który był niezbędny, żeby
można ich było posłać na wyprawę. Pokazują to dobrze wyliczenia Bruno Scherffa,
który podjął się trudu oszacowania długości kolumn marszowych armii Ottona I,
ciągnącej na Lechowe Pole w 955 roku
16
. Obok walczących musieli tam jechać ich
słudzy z dodatkowymi końmi oraz wozy transportujące zaopatrzenie. Karl Ferdi-
nand Werner zakładał, że każdy pancerny jeździec wiódł ze sobą jednego zapaso-
wego konia i jednego sługę. Bruno Scherff przyjął także, że każda setka uczestników
wyprawy potrzebowała 20 wozów zaopatrzenia. W tej liczbie uwzględnił jedynie
wyżywienie dla ludzi, ponieważ ze względu na porę roku nie zawsze trzeba było za-
bierać obrok dla koni
17
. Konni jechali zwykle dwójkami. Pozwalała na to szerokość
większości traktów, po których mogły poruszać się również wozy. Gdyby ustawić
w ten sposób całą, liczącą ok. 5,5 tys.
loricati, armię Ottona I w jedną kolumnę mar-
szową, to zajmowałaby łącznie około 54 km trasy
18
.
13
K.F. Werner,
Heeresorganisation und Kriegführung…, s. 829-831.
14
Była to nazwa przyjęta w starszej literaturze: J. Nalepa,
Brenna, pierwotna nazwa Brandenburga,
„Przegląd Zachodni” 7/8 (1952), s. 707-747. Por. z zastrzeżeniami J. Strzelczyka,
Słowianie Połabscy,
Poznań 2002, s. 29, przyp. 20.
15
Ibidem, s. 826-827.
16
B. Scherff,
Studien zum Heer der Ottonen und der ersten Salier (919-1056), Bonn 1985, s. 252-257.
17
K.F. Werner,
Heeresorganisation und Kriegführung…, s. 851; B. Scherff, Studien zum Heer…, s. 255.
18
B. Scherff,
Studien zum Heer…, s. 255-257. Liczebność wojska przed bitwą nad rzeką Lech
Scherff oszacował na 5500 wojowników, 5500 sług, 2628 wozów i drugie tyle woźniców oraz 10 500
koni. W praktyce wojska poruszały się, oczywiście, w mniejszych kolumnach, jak np. kontyngent
kościół i duchowieństwo w walkach na połabiu…
125
Aby zrozumieć, w jaki sposób dostojnicy kościelni wykorzystywali swój mi-
litarny potencjał, należy sięgnąć do źródeł opisujących walki toczone na wczesno-
średniowiecznym Połabiu z udziałem duchownych. Zawarte w nich opisy można
analizować na dwóch głównych płaszczyznach. Pierwszą, najoczywistszą, jest kon-
tekst historyczny: znaczenie duchowieństwa w organizacji sił zbrojnych Rzeszy,
bieżąca sytuacja polityczna i położenie militarne skonfliktowanych stron. Druga,
narracyjna, pozwala rzucić snop światła na ideologiczną rolę przedstawicieli kleru
walczącego z pogańskimi Słowianami. W tym kontekście ważna jest sama forma
relacji, a zatem przyjęta przez autora konwencja, stosowanie toposów literackich
oraz funkcja zapożyczeń biblijnych i cytatów z autorów klasycznych. Dzięki temu
można przybliżyć nie tylko kwestię znaczenia duchowieństwa w systemie organi-
zacji militarnej wschodnich rubieży Cesarstwa, lecz również przyjrzeć się sposo-
bowi, w jaki je postrzegali sami autorzy źródeł i w jaki uważali za stosowne je
przedstawiać.
Bitwa pod Łączynem
Wiadomość o uczestnictwie duchowieństwa w walkach na Połabiu znajdziemy
już w relacji Widukinda o bitwie pod Łączynem z 4 września 929 roku. Do owego
starcia doszło w wyniku eskalacji pogranicznego konfliktu z Redarami, zbuntowa-
nymi przeciwko świeżo narzuconej zwierzchności królewskiej. Na wieść o zniszcze-
niu przez nich twierdzy Walsleben, Henryk I postanowił odpłacić Słowianom
podobną monetą. Nakazał więc swoim dowódcom wyruszyć na ich pograniczną wa-
rownię w Łączynie
19
, strzegącą przejścia przez Łabę. Odpowiedzią na tę akcję była
odsiecz dla grodu. Wieczorem piątego dnia oblężenia zwiadowcy zawiadomili Sasów
o jej rychłym nadejściu. Wojsko musiało zatem przez całą noc pozostawać pod bro-
nią, gdyż obawiano się, iż Słowianie w ciemnościach zaatakują obóz oblegających:
czeski złożony z tysiąca pancernych, jadący w dwóch oddziałach po 500 wojów. Zgodnie z szacun-
kami Scherffa, na każdą z nich składało się 1000 koni, 500 pancernych i 500 sług, a także 240 wozów
i woźniców. Długość kolumny marszowej tworzonej przez taki oddział wynosiłaby ok. 4,9 km. Przed
bitwą pozostawiano wozy i dodatkowe konie na tyłach, w obozie. Zgodnie z obliczeniami niemiec-
kiego badacza, długość kolumny samych 500 wojów wynosiłaby wówczas ok. 1,2 km. Nietrudno
zatem policzyć, że 50 pancernych ze sługami i taborem zajmowałoby w marszu ok. 500 m trasy, a ich
kolumna jadąca do bitwy ok. 120 m.
19
Najnowsze badania archeologiczne przemawiają za lokalizacją tej bitwy w pobliżu obecnego
grodziska Lenzen Neuehaus, które zostało spalone w drugiej ćwierci X w.: F. Biermann, N. Goßler,
Zwischen Freund und Feind – Die Linonen und ihre Nachbarn im frühen und hohen Mittelalter, [w:]
Siedlungsstrukturen und Burgen im westslawischen Raum: Beiträge der Sektion zur slawischen
Frühgeschichte der 17. Jahrestagung des Mittel- und Ostdeutschen Verbandes für Altertunmsforschung
in Halle an der Saale, 19. bis 21. März 2007, red. F. Biermann, T. Kersting, A. Klammt, Langen-
weißbach 2009, s. 147-148.
P
AWEŁ
B
ABIJ
126
Jak więc zostało nakazane, przez całą tę noc Sasi stali pod bronią i o pierwszym
brzasku na dany znak, przyjąwszy sakramenty, najpierw wodzom, następnie
każdy każdemu pod przysięgą obiecywał swoją pomoc w mającej nadejść bitwie.
Zatem o wschodzie słońca – albowiem po deszczu powróciła jasna pogoda –
podniósłszy chorągwie wyszli z obozu; najpierw legat uderzył na barbarzyńców
od frontu […]
20
.
O ile z punktu widzenia roli duchownych w tej bitwie dalszy bieg wydarzeń
nie jest już dla nas istotny, o tyle w przytoczonym fragmencie kryje się klucz do
zrozumienia przyczyny późniejszego zwycięstwa Sasów. Jak widział tę sprawę Wi-
dukind i co właściwie było zasadniczą różnicą pomiędzy obiema stronami?
Tak więc za sprawą słońca padającego na mokre ubrania barbarzyńców, para za-
częła się unosić aż do nieba, ludowi bożemu ukazując jednakże jasne i pogodne
oblicze, które dawało mu nadzieję i wiarę
21
.
W przeciwieństwie do Słowian Sasi, nazwani ludem bożym, przyjęli przed
bitwą sakramenty i złożyli sobie nawzajem przysięgi wierności w boju. Ta scena
ma w opisie znaczenie symboliczne. Słowianie zostali zatopieni we mgle przez
swoje parujące od wilgoci szaty, podczas kiedy dla Sasów jasne promienie słońca
stały się zapowiedzią wspaniałego zwycięstwa. W ten sposób autor zasugerował
wyższość wojowników „oświeconych” przez wiarę chrześcijańską nad pogrążonymi
w mrokach pogaństwa Słowianami. Umocniło ją zwłaszcza przyjęcie sakramentów
i przysięgi przed walką.
Uderza tu podobieństwo strukturalne relacji Widukinda do innych fabuł, ze-
branych i porównanych przez Pawła Żmudzkiego
22
. Ten właśnie jej fragment sta-
nowi przykład szeroko rozpowszechnionego toposu przeprowadzania rytualnych
działań przed bitwą, dzięki którym zmęczeni i zdemoralizowani wojownicy prze-
chodzili przemianę umożliwiającą zwycięstwo nad wrogiem. Jest to centralny i naj-
20
Widukindi monachi Corbeiensis Rerum gestarum Saxonicarum libri tres, lib. I, c. 36, wyd.
P. Hirsch, [w:] MGH SS rer. Germ., t. 60, Hannover 1935, s. 52-53: „Ut ergo iussum est, tota nocte
illa armati erant Saxones, et primo diluculo dato signo sacramentoque accepto, primum ducibus,
deinde unusquisque alteri operam suam sub iuramento promittebat ad presens bellum. Orto autem
sole – nam post pluviam clara redit serenitas – erectis signis procedebant castris. In prima quidem
fronte legatus in barbaros inpetum faciens […]”. Wszystkie polskojęzyczne cytaty w głównym tekście
tłum. z łaciny P. Babij, chyba że w przypisach podano inaczej.
21
Widukindi…, lib. I, c. 36, s. 53: „Igitur sole cadente in humida vestimenta barbarorum, fumum
ascendere fecit usque in caelum, spem fiduciamque prestans Dei populo, cuius faciei claritas atque
serenitas circumfulsit illos. Igitur dato signo et exhortante legiones legato cum clamore valido irruunt
in hostes. Cumque nimia densitate iter pertranseundi hostes non pateret, dextra laevaque ferro
erumpentes, quoscumque a sociis secernebant, neci dabant”.
22
P. Żmudzki,
Opisy bitew ukazujące wojowników gotowych przyjąć swój los (przykłady słowiańskie
XI-XIII w.), [w:] Sacrum. Obraz i funkcja w społeczeństwie średniowiecznym, red. A. Pieniądz-Skrzyp-
czak, J. Pysiak, Warszawa 2005, s. 158-162, 170.
kościół i duchowieństwo w walkach na połabiu…
127
ważniejszy fragment rozdziału o starciu pod Łączynem, w którego centrum zna-
lazło się udzielenie sakramentów przez duchownych towarzyszących saskim woj-
skom. Ponieważ nie zostali oni wymienieni z imienia, można przyjąć, iż nie byli
to raczej biskupi, a tylko zwykli kapłani opiekujący się członkami saskiego ekspe-
dycyjnego pospolitego ruszenia
23
.
Starcie w Białoziemiu
W innej roli możemy oglądać duchownych na bitewnym polu w sierpniu roku
983. Po odzyskaniu Brenny i Hobolina maszerujący na zachód Lucice zostali po-
wstrzymani dopiero w Saksonii. Punktem zwrotnym była bitwa w okręgu Belcsem,
prawdopodobnie w pobliżu rzeki Tongery
24
. Ważna jest dla nas wiadomość
o uczestnictwie w tym starciu arcybiskupa magdeburskiego Gizylera oraz biskupa
Halberstadt Hildewarda
25
.
Wedle relacji Thietmara, po wysłuchaniu mszy oraz „wzmocnieniu się na ciele
i duszy” przyjęciem sakramentów, wojska biskupów, margrabiów i grafów niemiec-
kich „nieustraszenie uderzyły” na ponad 30 słowiańskich
legiones
26
. Po starciu siły
lucickie zajęły pobliskie wzgórze, a obrońcy cofnęli się i rozbili obóz na noc.
23
D.S. Bachrach,
Military Chaplains…, s. 18-19.
24
Lokalizację tę, zgodnie z poglądem G. Labudy,
Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny Zachodniej,
Poznań 1960, t. 1, s. 209, przyp. 16, należy traktować jedynie orientacyjnie. Sama rzeka jest tylko naj-
dalej wysuniętą na zachód linią, do której dotarli Słowianie, ale nie odgrywa żadnej roli w opisie
bitwy. Oprócz relacji Thietmara por. także:
Annales Magdeburgenses, wyd. G.H. Pertz, [w:] MGH SS,
t. 16, Hannover 1859, a. 983, s. 156-157;
Annalista Saxo, wyd. G. Waitz, [w:] MGH SS, t. 6, Hannover
1844, a. 983, s. 631;
Gesta archiepiscoporum Magdeburgensium, c. 14, wyd. W. Schum, [w:] MGH SS,
t. 14, Hannover 1883, s. 389.
25
Die Chronik des Bischofs Thietmar…, lib. III, c. 19, s. 121-122; G. Labuda, Fragmenty…, t. 1,
s. 239, przyp. 163 przypuszczał, iż miała ona miejsce w początkach sierpnia, po powrocie z Włoch ar-
cybiskupa magdeburskiego Gizylera. Dysponował on największym pocztem zbrojnych, mogącym wg
szacunków K.F. Wernera,
Heeresorganisation und Kriegführung…, s. 826-827, liczyć od 60 do 80 lori-
cati.
26
Die Chronik des Bischofs Thietmar…, lib. III, c. 19, s. 121-122: „Desolatis tunc omnibus preda
et incendio urbibus ac villis usque ad aquam, quae Tongera vocatur, convenerunt e Sclavis peditum
ac equitum plus quam XXX legiones, quae sine aliqua lesione residua quaeque suorum auxilio deo-
rum tunc devastare non dubitarent, tubicinis precedentibus. Non latuit hoc nostros. Conveniunt
episcopi Gisillerus et Hilliwardus cum marchione Thiedrico caeterisque comitibus, Ricdago, Hodone
et Binizone, Fritherico, Dudone ac patre meo Sigifrido aliisque compluribus; qui ut dies sabbati primo
illuxit, missam omnes audiunt, corpus animamque caelesti sacramento muniunt hostesque obvios
fiducialiter inrumpentes, paucis in unum collem effugientibus, prosternunit. […] Appropiante tunc
nocte nostrisque a longe castra metantibus, hii, quos supra memoravi, furtim, pro dolor! evasere.
Omnes autem nostri, exceptis tribus, crastino gaudentes remeabant, applaudantibus cunctis, quos
obviam habuere vel domiinvenere”. D.S. Bachrach,
Military Chaplains…, s. 17. Dwunastowieczne
P
AWEŁ
B
ABIJ
128
Nazajutrz okazało się, że Słowianie odeszli. Taki był koniec tej bitwy. Sasi nie zde-
cydowali się ścigać przeciwnika ani tym bardziej uderzyć na tereny za Łabą.
Warto tu jeszcze podkreślić, że u Thietmara brakuje opisu rzezi sprawionej
uciekającym Słowianom, co było wszak zwyczajowym elementem relacji o wielkich
zwycięstwach
27
. Zapewne więc słusznie już Wilhelm Bogusławski przypuszczał, iż
„[…] bitwa była nierozstrzygnioną, a niemieccy pisarze woleli zamilczyć o tem”
28
,
gdyż zaprzestanie walki było po prostu skutkiem osiągnięcia swoich celów przez
każdą ze stron. Słowianie woleli wycofać się z łupami niż ryzykować walną roz-
prawę w otwartym polu z ciężkozbrojnym rycerstwem. Sasi odeszli równie chętnie,
zapewne ukontentowani wynikiem pierwszego starcia i symbolicznym utrzyma-
niem pola bitwy w rozbitym na noc obozie.
Ucieczka Gizylera
Kolejna relacja Thietmara o udziale arcybiskupa magdeburskiego w działa-
niach wojennych pomiędzy Łabą a Odrą nie przyczynia się raczej do poprawienia
jego wizerunku. Podczas wyprawy do kraju Słupian około 990 roku Gizyler miał
za zadanie wesprzeć Mieszka I w walkach przeciwko Czechom
29
. Zamiast tego zde-
cydował się jednak na podjęcie działań dyplomatycznych. Odesłał zatem swe woj-
ska i dał się pozbawić broni, dołączając do Czechów, aby wraz z grafami Ezykonem
i Binizonem nieudolnie wmieszać się w negocjacje pomiędzy ich księciem Bole-
sławem II Pobożnym a piastowskim władcą
30
. W ten sposób Gizyler i jego towa-
rzysze, osamotnieni i bezbronni, znaleźli się w obozie strony, którą na owej
wyprawie wspierali Lucice. Obecność arcybiskupa nie uszła uwadze przybyszów
z Połabia i sam Bolesław z trudem tylko powstrzymał ich od wyrządzenia krzywdy
Annales Magdeburgenses, a. 983, s. 157, wymieniają: „30 milia”.
27
Opis rzezi i ucieczki słowiańskich niedobitków do lasów i na bagna występuje dopiero w
Annales
Magdeburgenses, a. 983, s. 157: „Hoc ipso anno Sclavi Saxonibus rebelles facti sunt, quos Saxonici
principes postmodum collectis viribus, sine rege, sine homine duce, divinitus adiuti gloriosissime
vicerunt 30 milia una die perimentes, paucissima parte in latibula quedam paludium silvarumque
turpi fuga transacta”
. Z tego względu należy uznać ów dodatek za inwencję rocznikarza, który w ten
sposób „wzbogacił” informacje podane przez Thietmara o często występujący motyw literacki. Tę
samą liczbę zabitych podaje
Annalista Saxo, a. 983, s. 631: „De Slavis autem ceciderunt 30 milia”. Por.
Helmolda Kronika Słowian, tłum. J. Matuszewski, wstęp i komentarz J. Strzelczyk, Warszawa 1974,
ks. I, rozdz. 36, s. 197, przyp. 493.
28
W. Bogusławski,
Słowianie Zachodni. Dzieje, obyczaje, wierzenia, t. 3/2: Słowiańszczyzna pół-
nocno-zachodnia od VI do połowy XIII wieku. Dzieje polityczne i stosunki zewnętrzne w X w., Sando-
mierz 2013 (reprint wydania z 1892 r.), s. 329. Przekonanie, iż „bitwa nie musiała być zbyt sroga”
podzielał również G. Labuda,
Fragmenty…, t. 1, s. 209.
29
Die Chronik des Bischofs Thietmar…, lib. IV, c. 11(9), s. 144; O świcie, przed spodziewanym ata-
kiem Czechów, rycerstwo zebrane przez Gizylera wysłuchało mszy. Zob. D.S. Bachrach,
Military
Chaplains…, s. 17.
kościół i duchowieństwo w walkach na połabiu…
129
swoim gościom. Nie mieli oni zresztą dłużej czego szukać w słowiańskim obozie.
Dyplomatyczne wysiłki Gizylera nie przyniosły żadnego efektu, zatem jego inicja-
tywa zakończyła się fiaskiem. Na koniec wszyscy trzej musieli chyłkiem opuścić
obozowisko, aby ratować się ucieczką przed Lucicami. Dwa dni później, po roz-
dzieleniu z siłami czeskimi, wybrali oni spośród siebie dwustu najszybszych jeźdź-
ców, którzy podjęli pościg
31
. Dwóch grafów i arcybiskup wyszli cało z opresji, lecz
nie był to wcale koniec jego kompromitacji. Skwapliwie opisywał je kronikarz Thiet-
mar, który obarczał Gizylera winą za czasowe zniesienie swojego biskupstwa
32
.
Kapłan jako chorąży
Kolejna relacja na temat udziału duchownych w działaniach wojennych nie
łączy się jednak z osobą niefortunnego arcybiskupa. Z roczników dowiadujemy się,
że w związku z zamiarem odzyskania Brenny w 992 roku podjęto dwie wyprawy
przygotowawcze przeciwko Słowianom. Gród był wówczas opanowany przez sprzy-
mierzonego z Lucicami saskiego rycerza Kizona. Była to potężna twierdza, która
przy dobrym zaopatrzeniu mogła przetrzymać nawet długie oblężenie. Z tego po-
wodu należało ją najpierw odciąć od wiejskiego zaplecza oraz odebrać sojusznikom
Kizona możliwość przyjścia z odsieczą. W tym celu dwukrotnie uderzono na bliżej
nieokreślonych Słowian. Podczas jednej z tych wypraw 16 czerwca zginął Thietard,
diakon diecezji werdeńskiej należącej do arcybiskupstwa mogunckiego
33
. Druga
ekspedycja z 22 sierpnia przyniosła śmierć Halegreda, proboszcza katedry bremeń-
skiej. To pochodzenie obu kapłanów może wskazywać na obodrzycki kierunek pre-
wencyjnych uderzeń
34
. W jakich okolicznościach zginęli Halegred i Thietard?
30
Die Chronik des Bischofs Thietmar…, lib. IV, c. 12, s. 144-146.
31
Die Chronik des Bischofs Thietmar…, lib. IV, c. 13, s. 146-148.
32
Niechęć Thietmara znalazła wyraz zwłaszcza w opisie uzyskania przez Gizylera arcybiskupstwa
za pomocą podstępu i korupcji, ibidem, lib. III, c. 13-14, s. 112-114. Szkody wyrządzone przez niego
diecezji merseburskiej kronikarz potępił surowo w jednym z kolejnych rozdziałów, ibidem, lib. III,
c. 16, s. 116-118. Te słowa nagany brzmią tym dobitniej, że autor powiązał je z opisaną bezpośrednio
po nich karą za grzechy Sasów, za jaką Thietmar uznawał powstanie Słowian Połabskich w 983 r.:
ibidem, lib. III, c. 17-18, s. 118-121. Niechętny stosunek kronikarza do arcybiskupa jest widoczny
również w relacji o jego śmierci. Przy tej okazji Thietmar zarzucił Gizylerowi nadmierne gromadzenie
dóbr i zakwestionował jego prawo do sprawowania godności arcybiskupa magdeburskiego: ibidem,
lib. V, c. 39, 44, s. 264-266, 270 n. Pomimo stronniczych relacji Thietmara, w rzeczywistości rola Gi-
zylera w walkach ze Słowianami była znacząca i doceniana przez władców: zob. L. Auer,
Der Krieg-
dienst…, s. 400-404, przyp. 10, 22.
33
Annalista Saxo, a. 992, s. 638: „Bis a nostris hoc anno contra Slavos pugnatum est, primum 14.
Kal. Iulii, in quo prelio Thiethardus Fardensis eclesie diaconus signifer cum multis occubuit; aliud
11. Kal. Septembris, in quo Halegred signifer Bremensis occisus est”.
34
Cel wypraw jest w nauce sporny: mogły zostać przeprowadzone dla zneutralizowania Obodrzy-
ców lub też w pobliżu samej Brenny w celu zabezpieczenia terenu pod jej oblężenie. Zob. też: J. So-
P
AWEŁ
B
ABIJ
130
Obaj zostali określeni słowem
signifer, nieśli więc z sobą chorągwie lub jakieś
znaki, jadąc na czele oddziałów. W tej samej roli wystąpił nieco później biskup
Minden Ramward. Podczas nieudanej wyprawy Luciców na Bardengau w 997
roku, gdy „padł komes Gardulf wraz z garstką” Westfalczyków, Ramward wzniósł
w górę krzyż, jadąc ku szykom nieprzyjaciela, aż „wysunął się na czoło wojowników
przed chorążymi i dodał im ducha do walki”
35
. Czyn ten odwrócił losy bitwy i przy-
niósł Westfalczykom ostatecznie zwycięstwo. Zauważalne jest podobieństwo w wy-
korzystywaniu symboli religijnych przez obie strony konfliktu, bo przecież także
Lucice ruszali do walki pod swymi świętymi znakami
36
.
Nie wolno tutaj przeoczyć pewnego ważnego aspektu literackiego motywu cho-
rążego, pominiętego jednakże we wszystkich trzech relacjach. Zgodnie z dziejopi-
sarską konwencją,
signifer był podczas bitwy najważniejszym i najbliższym
przybocznym wodza, wojownikiem, któremu władca powierzał niekiedy zaszczyt
otwarcia bitwy i pierwszego przelania krwi wroga. Jego atrybutem była zwykle
włócznia,
hasta signifera, zaopatrzona w proporczyk lub chorągiew
37
. Na niej, wznie-
sionej ponad tłumem, skupiały się oczy walczących. Śmierć chorążego zwiastowała
klęskę, lecz jego sztandar łopotał na zgubę przeciwnikowi
38
i, jak to pokazał Ram-
ward, widok własnego znaku uniesionego nad wrogiem od razu dodawał wojsku
nowych chęci do boju. W rękach biskupa Minden znajdował się jednak krzyż, a nie
sztandar i włócznia
39
. Czy on i dwóch pozostałych duchownych-chorążych zadali
pierwszy cios w bitwach? O tym źródła już milczą, i jest to milczenie wymowne
40
.
chacki,
Związek Lucicki – między Polską a cesarstwem do 1002 r., „Slavia Antiqua” 47 (2006),
,
s. 41.
35
Kronika Thietmara, tłum. M. Z. Jedlicki, na podstawie wydania z 1953, Kraków 2005, ks. IV,
rozdz. 29(20), s. 71;
Annalista Saxo, a. 997, s. 641. Wsparci w ten sposób Westfalczycy odparli najazd
przeważających ponoć sił wroga, na którym sami zdobyli nieprzebrane łupy:
Annales Magdeburgenses,
a. 997, s. 159: „[…] Westfaloi, quos prefatus imperator in expeditionem pergens ad custodiendam
reliquerat provintiam, celeriter Liuticos fortiterque excipiunt, ipsique cum pauci essent, illam innu-
meram paganorum multitudinem tanta cede prosternunt, tantamque ab eis predam diripiunt, ut nec
cedis illius nec predae numerus ullo modo possit humano explicari sermone”. Bardzo podobnie w
Annales Quedlinburgenses, wyd. G.H. Pertz, [w:] MGH SS, t. 3, Hannover 1839, a. 997, s. 70 n. Na
temat tych trzech chorążych zob. też: D.S. Bachrach,
Military Chaplains…, s. 17-18; K.F. A. fliche,
Heeresorganisation und Kriegführung…, s. 826-827, szacował siły ekspedycyjne biskupa Minden na
minimum 40
loricati.
36
Jak np. nad Tongerą:
Die Chronik des Bischofs Thietmar..., lib. VI, c. 22, s. 302. Znaczenie rytua-
łów i symboli religijnych dla morale oddziałów, także z uwzględnieniem walk toczonych na Połabiu
w X w., omówił D.S. Bachrach,
Warfare…, s. 183-191.
37
J. Banaszkiewicz,
Włócznia i chorągiew. O rycie otwierania bitwy w związku z cudem kampanii
nakielskiej Bolesława Krzywoustego (Kadłubek, III, 14), Kw. Hist. 94/4 (1987), s. 2-24.
38
Ibidem, s. 21-23
.
39
Podczas wyprawy Ottona III do Rzymu w 1001 r. świętą włócznię dzierżył jako chorąży biskup
Hildesheim Bernward: D.S. Bachrach,
Military Chaplains…, s. 17-18.
40
Zdaniem Bachracha (ibidem), kapelani towarzyszący wojskom byli nieuzbrojeni. Sztandary
i chorągwie armii ottońskich często miały charakter sakralny i były poświęcone. L. Auer,
Der Krieg-
kościół i duchowieństwo w walkach na połabiu…
131
Gizyler w Arneburgu
Powróćmy jednak do arcybiskupa Gizylera. W czerwcu i lipcu 997 roku pełnił
on wraz ze swymi wojskami straż w grodzie Arneburgu, leżącym nad środkową
Łabą. Lucice podjęli próbę opanowania twierdzy pod pozorem negocjacji:
Kiedy Słowianie zaprosili go do układów, Gizyler, nie przeczuwając podstępu,
wyjechał z grodu z małym tylko orszakiem. Część bowiem jego ludzi wyruszyła
naprzód, część zaś została w grodzie. Nagle doniósł mu jeden z towarzyszy, że z
lasu wypadli nieprzyjaciele. Obie strony rzuciły się do walki; arcybiskup, który
tu przybył na wozie, ledwie uciekł wierzchem na koniu bez cugli. Z jego towa-
rzyszy mała tylko garstka zdołała uniknąć śmierci. Stało się to 2 lipca. Zwycięscy
Słowianie obrabowali bez przeszkód poległych i żałowali tylko, że wymknął im
się arcybiskup.
Gizyler, choć tak dotkliwie przetrzebione zostały jego szeregi, pilnował grodu aż
do oznaczonego dnia, następnie zaś powrócił pełen smutku do domu. Po drodze
spotkał mego stryja, margrabiego Lotara, pod którego pieczę przeszedł teraz
wspomniany gród. Za czym polecił mu go najgoręcej i pojechał dalej. Gdy mar-
grabia zbliżył się do grodu, ujrzał go nagle w płomieniach
41
.
Relacja Thietmara jest – oczywiście – tendencyjna, a jej główny bohater został
przedstawiony jako człowiek nieudolny i tchórzliwy. Kronikarz z lubością opisał
szczegóły panicznej ucieczki Gizylera, który przez lekkomyślność stracił swoich
ludzi, za cenę własnego życia ratujących arcybiskupa. Na tym nie kończą się jego
wątpliwe zasługi, gdyż dbając wyłącznie o formalne spełnienie stawianych przed
nim wymagań zmarnował swój własny wysiłek i nie czekając na zmiennika dopu-
ścił do spalenia Arneburga przez Luciców. Thietmar podkreślił wymowę tego frag-
mentu
Kroniki, powołując się na bezpośrednią relację swojego stryja, margrabiego
Marchii Północnej, Lotara z Walbeck. Warto zaznaczyć, że twierdza w Arneburgu
została odbudowana z rozkazu Henryka II po jego powrocie z wyprawy przeciwko
Bolesławowi Chrobremu w 1005 roku i przekazana w darze właśnie arcybiskup-
stwu magdeburskiemu
42
. W ten sposób jego pasterz stał się odpowiedzialny za stałe
utrzymanie grodu, spalonego niegdyś z winy poprzednika.
dienst…, s. 401-402, przyp. 19, podał co prawda przykład kapelana wyposażonego w uzbrojenie
ochronne, jednak podzielał opinię, iż nawet duchowni służący jako chorąży co do zasady nie brali
udziału w walce. Dla relacji źródłowych opisujących wydarzenia na Połabiu sprzed 1147 r. charak-
terystyczny jest zupełny brak opisów przedstawiających duchownych biorących bezpośredni udział
w walce wręcz.
41
Kronika Thietmara, tłum. M.Z. Jedlicki, ks. IV, rozdz. 38, s. 74-75.
42
Annalista Saxo, a. 1005, s. 656; Diplomata Heinrici II, wyd. H. Bresslau, [w:] MGH Diplomata
regum et imperatorum Germaniae, t. 3/1-2, Hannover 1900-1903, nr 111, s. 136-137; Die Chronik des
P
AWEŁ
B
ABIJ
132
Budowniczy Thietmar
Obserwując przypadki magdeburskiego arcybiskupa nietrudno zauważyć
wagę obowiązków obronnych, jakie powierzano kościelnym dostojnikom. Kronika
biskupa Thietmara jest tutaj wspaniałym źródłem, dającym nam relacje dosłownie
z pierwszej ręki. Dotyczy to zwłaszcza fragmentu o odbudowie Lubuszy przez sa-
mego autora
43
.
W początkach 1012 roku Thietmar na polecenie króla miał odbudować i ob-
sadzić załogą niezidentyfikowany dziś gród
Liubusua, leżący na prawym brzegu
Łaby. Przy okazji opisał sąsiednie grodzisko, położone nieco dalej na północ, po-
siadające ponoć 12 bram i mogące pomieścić 10 000 ludzi
44
. Zgodnie ze słowami
samego biskupa, jego podwładni odbudowali jednak mniejszy obiekt, czyniąc to
w rekordowym tempie zaledwie 14 dni. Dzieło Thietmara zostało wystawione na
próbę już w sierpniu tego samego roku, kiedy pod Lubuszę nadciągnął ze swym
wojskiem Bolesław Chrobry.
Wysoki poziom wody na Łabie odciął gród od odsieczy. Jego załoga miała liczyć,
zgodnie z relacją Thietmara, 1000 wojowników. Możemy przypuszczać, że składali
się na nią nie tylko
milites biskupa, lecz i miejscowe rycerstwo
45
. Bolesław wykorzystał
czynnik zaskoczenia, dlatego można założyć, iż nawet jeśli obrońcom udało się zebrać
naprędce pospolite ruszenie, nie było ono zbyt liczne. Dowódcą grodu był człowiek
o imieniu Scih, a więc prawdopodobnie z pochodzenia Słowianin. Twierdza nie była
właściwie przygotowana do obrony. Andrzej Nadolski szacował siły Chrobrego na
około 2-3 tys. ludzi
46
. Zdobycie szturmem Lubuszy nie stanowiło dla nich wielkiego
wyzwania. Wojowie Bolesława zrobili to jeszcze tego samego dnia, sforsowawszy
bramę. W tym czasie władca ucztował, obserwując bitwę
47
.
Jak Thietmar wytłumaczył się z tak sromotnej klęski? W swoim opisie oblę-
żenia nadmienił, że w stosunku do potrzeb i wielkości grodu obrońców było co
najmniej cztery razy za mało
48
. Podkreślał ogrom twierdzy zdobytej przez Bole-
sława, sugerując przy tym sprzecznie z poprzednią relacją, iż chodzi o większy
obiekt. Co prawda nie wiemy dzisiaj, jak duży był gród
Liubusua, jednak możemy
zweryfikować prawdziwość słów kronikarza opierając się na wynikach badań nad
możliwościami obronnymi wczesnośredniowiecznych grodów.
Bischofs Thietmar…, lib. VI, c. 28, s. 308.
43
Annalista Saxo, a. 1012, s. 663; Die Chronik des Bischofs Thietmar…, lib. VI, c. 59, s. 346-348.
44
Ibidem, s. 348.
45
Jak wzięci tam do niewoli Guncelin i Wizon, rycerze określeni mianem
optimi: Die Chronik des
Bischofs Thietmar…, lib. VI, c. 80(48), s. 370.
46
Zob. A. Nadolski,
Polskie siły zbrojne w czasach Bolesława Chrobrego: zarys strategii i taktyki,
Łódź-Wrocław 1956, s. 21, 76.
47
Die Chronik des Bischofs Thietmar…, lib. VI, c. 80(48), s. 370.
48
Ibidem: „Magnam enim hanc urbem nil nisi mille homines tuebantur, cui vix ter totidem sup-
kościół i duchowieństwo w walkach na połabiu…
133
Zgodnie z szacunkami Jana Szymczaka, na jednego obrońcę powinno przy-
padać około 3 m przedpiersia wału, a zdaniem Sławomira Moździocha optimum
wynosiło od 3 do 5 metrów, przeciętnie około 3,72 m
49
. Jak mają się te liczby do
tysiąca ludzi, którzy według Thietmara bronili Lubuszy? W opinii łódzkiego ba-
dacza duże grody o średnicy około 120 m i obwodzie około 380 m wymagały ob-
sady liczącej około 130 ludzi. Założenia obronne o średnich rozmiarach, około
90 m średnicy i około 270 m obwodu, powinny mieć załogę w sile około 95 wojów,
natomiast mniejsze o średnicy 60 m i obwodzie wynoszącym około 190 m potrze-
bowały około 65 obrońców. Jak widać, Thietmar ze swym tysiącem zbrojnych móg-
łby spokojnie obsadzić siedem większych grodów. Należy więc przyjąć wniosek
o całkowitej dowolności liczb osób walczących podanych przez autora, które od-
zwierciedlały raczej wrażenia, jakie chciał on przekazać, niźli rzeczywistość.
Sugerowana przez Thietmara szczupłość załogi w stosunku do potrzeb jest
sprzeczna z wymową wcześniejszej relacji o odbudowie grodu i odwraca uwagę
od właściwej przyczyny klęski, jaką niewątpliwie były przeprowadzone pospiesznie
i w niewystarczającym zakresie prace remontowe. Na poparcie tej tezy warto przed-
stawić szacunki Ewalda Schuldta dotyczące liczby roboczodniówek potrzebnych
na wzniesienie niewielkiego wału drewniano-ziemnego grodu w Groß-Raden
o średnicy około 50 m. Wynosiła ona około 73 tys., co oznacza, że 1000 budowni-
czych potrzebowałoby na postawienie tych umocnień około 47-73 dni
50
. Co zatem
w dwa tygodnie zrobili ludzie Thietmara?
Krzyż i modlitwa w służbie zwycięstwa nad wrogiem
Z tekstu jego kroniki wyłania się barwny i bogaty obraz roli wyższego ducho-
wieństwa jako dowódców na polu bitwy i organizatorów obrony pogranicza.
W kontekście użycia symboli religijnych w walce ze Słowianami połabskimi warto
przytoczyć także relację merseburskiego biskupa o oblężeniu Niemczy. Aby uspra-
wiedliwić ostateczną klęskę tego przedsięwzięcia, kronikarz wychwalał dzielność
obrońców, którzy przeciw pogańskim Lucicom wystawili na wałach „krzyż święty”
51
.
peterent”.
49
S. Moździoch,
Organizacja gospodarza państwa wczesnopiastowskiego na Śląsku: studium ar-
cheologiczne, Wrocław 1990, s. 75, przyp. 124; J. Szymczak, Zdobywanie i obrona grodów w Polsce,
„Studia i Materiały do Historii Wojskowości” 22 (1979), s. 57-62.
50
Wyczerpujące szacunki dotyczące ilości potrzebnych materiałów i czasu na wzniesienie waż-
niejszych połabskich grodów przedstawił E. Schuldt,
Der Holzbau bei der nordwestslawischen Stäm-
men, Berlin 1988, s. 79-98.
51
Die Chronik des Bischofs Thietmar…, lib. VII, c. 60, s. 474: „Tunc omnigenorum species instru-
mentorum a nostris parari iubentur, et mox ex parte contraria hiis admodum similia videntur.
Numquam audivi aliquos, qui meliori pacientia ac prudentiori consilio se umquam defendere niter-
entur. Ex parte gentili crucem sanctam erigebant eiusdemque auxilio hos vinci sperabant”. Zdarzenie
P
AWEŁ
B
ABIJ
134
Pomimo spalenia machin przez grodzian, cesarz zadecydował by kontynuować
oblężenie. Gdy w końcu nakazał szturm, to jeśli tylko poważnie potraktujemy sfor-
mułowanie Thietmara, Luciców dosłownie zrzucono z obwałowań Niemczy
52
.
W walce z Lucicami pomagano sobie i modlitwą. W 1035 roku Konrad II za-
rządził w całym królestwie modły duchownych i świeckich, ażeby wesprzeć du-
chowo wyprawę przygotowywaną przeciwko plemionom lucickim w związku
z walkami o pograniczny gród Wierzbno
53
.
Towarzysząc królowi
Nie wszyscy hierarchowie spełniali swe powinności wojskowe tak nieudolnie
jak opisywany przez Thietmara Gizyler czy sam kronikarz w Lubuszy. Dla końca
pierwszej połowy XI wieku znamy dwie krótkie relacje o wyprawie Henryka III
i arcybiskupa hambursko-bremeńskiego Adalberta przeciwko Lucicom. Była to eks-
pedycja karna, przeprowadzona w odwecie za wcześniejszy najazd. W jej wyniku
Słowianie zgodzili się na zawarcie pokoju i wypłacanie trybutu
54
. Przy tej okazji
Adam nie omieszkał podkreślić wysiłku i kosztów ponoszonych przez Adalberta,
który miał towarzyszyć królowi w rozlicznych wyprawach wojennych
55
. Ten przy-
kład ukazuje, jak bardzo obowiązki militarne wyższego duchowieństwa były zwią-
zane z aktywnym wspieraniem polityki monarchy – nie tylko na Połabszczyźnie
56
.
to jest nie tylko kolejnym przykładem używania symboli czy rytuałów religijnych dla podniesienia
własnego morale. Taka reakcja na obecność pogan zza Odry mogła mieć przyczynę również w prze-
biegu wcześniejszych starć z Lucicami podczas walk Mieszka z Czechami o Śląsk ok. 990 r.:
Die Chro-
nik des Bischofs Thietmar…, lib. IV, c. 13, s. 146-148. Motyw użycia krzyża przeciwko poganom
występuje także w relacji Ebona z wojny Szczecinian przeciwko Ranom: S. Rosik,
Conversio gentis
Pomeranorum: studium świadectwa o wydarzeniu (XII wiek), Wrocław 2010, s. 489, przyp. 2170.
52
Die Chronik des Bischofs Thietmar…, lib. VII, c. 63(46): „[…] Othelricus cum suis urbem
ascendere temptans nil profecit. Tunc Liutici similia aggressi deiciuntur”.
53
Rodulphus Glaber: Francorum historiae libri V, lib. IV, c. 8, wyd. Waitz, [w:] MGH SS, t. 7, Han-
nover 1846, s. 68: „Ob quam rem totius ecclesie clerus ac plebs regni sui, semet affligents, Dominum
rogaverunt, ut ultionis vindictam de tanta barbarorum vesania illi concederet, ut ad sui nominis ho -
norem Christianis foret ex illis victoria”.
54
Herimanni Augiensis chronicon, wyd. G.H. Pertz, [w:] MGH SS, t. 5, Hannover 1844, a. 1045,
s. 125: „Sclavi qui Liutici dicuntur, Saxoniae terminos inquietantes, regi, illo cum copiis militum
venienti, se tradunt, et solitum censum promittunt”.
55
Magistri Adami Bremensis Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum, lib. III, c. 6, wyd.
B. Schmeidler, [w:] MGH SS rer. Germ., t. 2, Hannover-Leipzig 1917, s. 147-148: „Expeditiones vero,
quas in Ungriam, Sclavaniam, Italiam vel Flandriam cum cesare pontifex egit, multae sunt. Quae
cum singulae magnis episcopi sumptibus multisque familiarum oppresionibus exigerentur […]”.
56
Zgodnie z ustaleniami L. Auera,
Der Kriegdienst…, s. 402-406, przyp. 52, tylko w latach 983-
-1017 w działaniach zbrojnych na wschodniej rubieży Cesarstwa arcybiskupi magdeburscy uczest-
niczyli aż 13 razy. W 7 wyprawach brali udział biskupi Halberstadt, tyle samo odbył ich także Thiet-
mar. W walkach ze Słowianami okazjonalnie uczestniczyli również biskupi z Frankonii, Bawarii
kościół i duchowieństwo w walkach na połabiu…
135
Wyprawa do kraju Redarów
Kolejnym przykładem skutecznego zaangażowania militarnego dostojników
kościelnych jest wyprawa Burcharda, biskupa Halberstadt, przeciwko Redarom
pod koniec 1068 roku, w dwa lata po zamachu na chrześcijańskiego władcę Obo-
drzyców Gotszalka. Wybuchło po nim w całym kraju powstanie, skierowane prze-
ciwko obcym wpływom, z chrześcijaństwem na czele. Jego skutkiem był nie tylko
upadek diecezji w Starogardzie Wagryjskim, lecz także zniszczenie przez Słowian
Hamburga i Hedeby oraz triumfalne złożenie w ofierze Swarożycowi biskupa
oldenburskiego Jana przez kapłanów z Retry
57
.
W odpowiedzi na te wydarzenia, zimą 1068/1069 roku biskup halbersztadzki
Burchard wyruszył na czele wojska ze swojej diecezji, aby spustoszyć ziemie Re-
darów. Była to krótka wyprawa, podjęta samodzielnie własnymi siłami i dowo-
dzona osobiście przez biskupa. Znał dobrze drogę do celu, a towarzyszyło mu
w niej co najmniej pięćdziesięciu opancerzonych
milites
58
. Z kraju Redarów Bur-
chard powrócił na grzbiecie świętego konia, uważanego przez Słowian za własność
Swarożyca
59
. Nie jest do końca jasne, czy zdobył sam gród świątynny, czy może
wszedł w posiadanie boskiego wierzchowca w jakiś inny sposób. Relacje roczni-
karskie nie wspominają nic o zniszczeniu sanktuarium lub obalaniu posągów
60
.
Pomimo tych wątpliwości, wyprawę biskupa należy uznać za bardzo skuteczny
cios w samo serce słabego już wówczas Związku Lucickiego. Burchard przedarł się
i Szwabii, a prawdopodobnie także ci z Lotaryngii i samej Italii. Z uwagi na lakoniczność, relacje
źródłowe dotyczące wydarzeń tutaj pominiętych nie wnoszą do tematu niczego poza samą wiado-
mością o uczestnictwie biskupów w wyprawach wojennych.
57
Magistri Adami…, lib. III, c. 50-51, s. 193-194; Helmoldi presbyteri bozoviensis Chronica Slavo-
rum, lib. I, c. 24, wyd. B. Schmeidler, [w:] MGH SS rer. Germ., t. 32, Hannover 1937, s. 46-47; A. Tu-
rasiewicz,
Dzieje polityczne Obodrzyców. Od IX wieku do utraty niepodległości w latach 1160-1164,
Kraków 2004, s. 150-152.
58
K.F. Werner,
Heeresorganisation und Kriegführung…, s. 826-827.
59
Annales Augustani, wyd. G.H. Pertz, [w:] MGH SS, t. 3, Hannover 1839, a. 1068, s. 128: „Bur-
chardus Halberstatensis episcopus, Liuticiorum provintiam ingressus, incendit, vastavit, avectoque
equo, quem pro Deo in Rheda 11 colebant, super eum sedens in Saxoniam rediit”; zob. też:
Bertholdi
Annales, wyd. G.H. Pertz, [w:] MGH SS, t. 5, Hannover 1844, a. 1067, s. 273; Bernoldi Chronicon,
wyd. G.H. Pertz, [w:] MGH SS, t. 5, Hannover 1844, a. 1067, s. 429
.
60
Nie można jednoznacznie stwierdzić, czy Burchard zburzył Retrę, a jeśli tak, to czy nie została
potem odbudowana. Adam z Bremy opisywał ją później przecież nie tylko tak, jakby nadal stała, ale
wręcz jak gdyby ją rozbudowano i przeniesiono z brzegu jeziora na wyspę. Nawet jeżeli relację Adama
potraktujemy dosłownie, a nie jako konwencjonalny opis naszpikowany atrybutami o symbolicznym
znaczeniu, nie zmieni to faktu, iż Retra nie odzyskała już nigdy swej dawnej wielkości. Jej nazwy nie
wymienia też żadne późniejsze źródło, choć miejsce to było rozważane jako potencjalny cel wyprawy
Lotara III z 1128 r.: W. Brüske,
Untersuchungen zur Geschichte des Lutizenbundes. Deutsch-wendische
Beziehungen des 10.-12. Jahrhunderts, Münster-Köln 1955, s. 83, 84, 95-100; S. Rosik, ‘Conversio
Pomeranorum’…, s. 400-408.
P
AWEŁ
B
ABIJ
136
w głąb nieprzyjacielskiej ziemi, wykorzystując zimowe warunki ułatwiające prze-
prawę przez skute lodem połabskie bagna i rzeki
61
.
Pasterz, dowódca, wojownik. Kapłan Gerlach
W świetle przytoczonych dotychczas relacji mogliśmy obserwować duchow-
nych na polach bitewnych wczesnośredniowiecznego Połabia, którzy występowali
w rolach kapelanów, chorążych i dowódców. Co jednak z bezpośrednim udziałem
w walce wręcz? Czy Ramward, który jadąc na czele chorążych natchnął swych ludzi
do walki, sam również chwycił za miecz? Na tak postawione pytanie brak w źród-
łach odpowiedzi. Dysponujemy jednakże późniejszym, bardzo wymownym przy-
kładem.
Jest nim fragment
Kroniki Słowian Helmolda, w którym pojawia się rozbudo-
wany wątek bezpośredniego starcia osoby duchownej ze słowiańskimi wojami.
Warto zwrócić uwagę, iż jest to ostatnia z omawianych w tym miejscu relacji, a za-
razem pierwsza przedstawiająca kapłana w niepozostawiającej żadnych wątpliwo-
ści sytuacji czynnego udziału w walce. Ma ona zatem znaczenie przełomowe
i właśnie z tego względu należy się bliżej przyjrzeć zarówno okolicznościom sa-
mego zdarzenia, jak też i sposobowi, w jaki opisał je Helmold.
Wszystko zaczęło się, gdy kneź Niklot uzyskał informacje o planowanej kru-
cjacie i postanowił wyruszyć ze swą flotą, by prewencyjnie uderzyć na Lubekę. Jego
celem było spustoszenie okolicy, aby pozbawić krzyżowców zaplecza dla przyszłej
wyprawy. Po rozpoczęciu oblężenia grodu konnica Obodrzyców natychmiast skie-
rowała się na zachód do Segebergu, którego podgrodzie spalono. Ponieważ nie
udało się wziąć twierdzy z zaskoczenia, wojowie zawrócili w stronę Lubeki, by póź-
niej skręcić na północ i zaatakować Utyń. Gród ten był położony pośrodku jeziora
i miał silne umocnienia, dlatego również do niego konni nie zdołali się wedrzeć
62
.
W drodze powrotnej ku swoim okrętom Słowianie przybyli do krainy Süsel.
Był to obszar położony niedaleko od zachodniego wybrzeża Zatoki Lubeckiej,
gdzie mieścił się gród zamieszkany przez Fryzów. Koloniści sprowadzeni z Za-
chodu zajęli słowiańskie ziemie i zamieszkali pośród starych umocnień, wznie -
sionych przez dawnych mieszkańców. Tu wreszcie, na niewielkim półwyspie
61
Wyprawa Burcharda jest świetną ilustracją starej tezy Konrada Schünemanna, że najlepsze efekty
w walkach na Połabiu przynosiły szybkie i nagłe wyprawy stosunkowo niewielkich oddziałów kon-
nicy: K. Schünemann,
Deutsche Kriegführung im Osten während des Mittelalters, „Deutsches Archiv
für Erforschung des Mittelalters” 2 (1938), s. 74-81.
62
Helmoldi…, lib. I, c. 63, s. 120: „Sed et Utinensis civitas adiuta locorum firmitate salvata est”.
Gród położony na wyspie dzisiejszego Großen Eutinersee, ok. 31 km w linii prostej na północ od
nowej Lubeki. W czasie ataku Niklota było to miejsce zasiedlone przez kolonistów z obszaru Holandii:
Helmolda…, ks. I, rozdz. 56, tłum. J. Matuszewski, s. 260, przyp. 757.
kościół i duchowieństwo w walkach na połabiu…
137
wchodzącym od północy w wody jeziorka Süseler See
63
, wojowie Niklota znaleźli
swoją szansę:
[…] w chwili nadejścia Słowian zaledwie stu mężów znalazło się w małym oszań-
cowaniu […] Nieprzyjaciele spalili wszystko, co było na zewnątrz szańców, po
czym zagrozili znajdującym się wewnątrz obwarowań strasznym niebezpieczeń-
stwem. Przez cały bowiem dzień atakowało ich uporczywie trzy tysiące Słowian,
którzy uważali swe zwycięstwo za niewątpliwe; oblężeni natomiast starali się ra-
tować życie przeciągając walkę
64
.
W opisie bozowskiego proboszcza uderzające jest przerysowanie dysproporcji
sił, co miało zapewne służyć podkreśleniu bohaterstwa oblężonych. Liczba wymie-
nionych przez kronikarza trzech tysięcy Słowian wydaje się całkowicie fanta-
styczna, zwłaszcza jeżeli wziąć pod uwagę, że chodzi o konnicę przywiezioną
morzem. Głównym celem autora, który uświęcał stosowanie takich środków sty-
listycznych, było stworzenie odpowiedniego tła dla bohaterskich czynów przy-
wódcy oblężonych Fryzów, a był nim właśnie kapłan o imieniu Gerlach.
Początkowo wystąpił on w roli kaznodziei czy raczej wodza wygłaszającego prze-
mówienie przed bitwą. Jego płomienna oracja skłoniła strudzonych obrońców do od-
rzucenia pokojowej oferty Słowian. Proponowali oni wypuszczenie Fryzów pod
warunkiem niezwłocznego oddania broni po wyjściu z obwarowań. W ułożonej przez
Helmolda mowie argumentem za kontynuowaniem walki była znana nienawiść Sło-
wian do ludu Fryzów oraz ich barbarzyńskie wiarołomstwo
65
. Na zakończenie du-
chowny miał wezwać swych towarzyszy do walki oraz zachęcić ich czynem:
[…] Miecze zatem wasze, których tamci dobrowolnie się domagają, zanurzcie
pierwej w ich szpiku i bądźcie mścicielami swej krwi. Niech posmakują waszego
męstwa, niech nie odejdą odniósłszy bezkrwawe zwycięstwo
66
. I mówiąc to dał
im przykład wielkiej odwagi, a przesadziwszy bramę z jednym tylko mężem prze-
pędził szeregi wrogów i własną ręką powalił olbrzymią liczbę Słowian. Co więcej,
nawet oka pozbawiony i z przebitym brzuchem nie zaprzestał boju, okazując
jakąś boską siłę, tak ducha, jak i ciała
67
.
Takie przedstawienie obrony grodu miało, oprócz gloryfikacji postawy Ger-
lacha, jeszcze jedną funkcję. Pełen patosu opis czynów kapłana
68
równoważy wy-
63
Helmolda…, ks. I, rozdz. 57, tłum. J. Matuszewski, s. 260, przyp. 758; Grodzisko oznaczone jest
na mapie dostępnej pod adresem <http://slawenburgen.npage.de/> (dostęp: 20.07.2015).
64
Helmolda…, ks. I, rozdz. 63, tłum. J. Matuszewski, s. 273-274.
65
Helmoldi…, lib. I, c. 63, s. 120-122.
66
Nawiązanie do rozdziału 61
Katyliny Sallustiusza. To wyrażenie pojawiło się też, gdy Helmold
przedstawiał motywy skłaniające Słowian do zaproponowania warunków kapitulacji:
Helmolda…,
ks. I, rozdz. 63, tłum. J. Matuszewski, s. 273 n., przyp. 813, 816.
67
Helmolda… ks. I, rozdz. 63, tłum.: J. Matuszewski, s. 273-274.
68
Autor zbudował ten nastrój, używając w odpowiednich miejscach cytatów biblijnych i odwołań
do historii zbawienia. Dwa z nich są umieszczone w mowie kapłana Gerlacha:
Helmolda…, ks. I,
P
AWEŁ
B
ABIJ
138
mowę poprzedniego rozdziału, w którym autor przedstawił niszczący atak Niklota
na Wagrię. Warto jednak dodać, że rozdziału o kapłanie Gerlachu nie można trak-
tować jedynie w kategoriach literackiej kreacji. Jest wielce prawdopodobne, że opo-
wieść o walecznym duchownym stanowi echo lokalnej tradycji przekazywanej
wśród zachodnich kolonistów w Wagrii. Helmold, jako tamtejszy proboszcz, bar-
dzo dobrze ją poznał i uwiecznił w swym dziele. Stało się to nie później niż około
dwudziestu lat po opisanych przezeń zdarzeniach
69
.
*
*
*
Przytoczone powyżej relacje uprawniają do wyróżnienia trzech podstawowych
ról, w których pojawiali się duchowni na połabskich polach bitew do czasów kru-
cjaty wendyjskiej. Pierwszą z nich, tą, którą najwcześniej udało się zaobserwować
w źródłach, była funkcja kapelana. Zarówno pod Łączynem, jak i nad Tongerą ka-
płani udzielali sakramentów przed bitwą, co stało się elementem opisu tych starć.
Relacje te wkomponowują się w opisaną przez Pawła Żmudzkiego literacką kon-
wencję przemiany zlęknionego tłumu zbrojnych w „wojowników gotowych przyjąć
swój los”
70
.
Z drugiej strony wykonywanie obowiązków kapelańskich było jedną z pod-
stawowych powinności wynikających z przynależności do stanu duchownego.
Indywidualna i zbiorowa opieka duchowa nad wojskiem była powszechnie prak-
tykowana, a kapelani towarzyszyli zarówno oddziałom królewskim, możnowład-
czym i biskupim, jak i prostym wojownikom z pospolitego ruszenia. Dobrym
przykładem jest tu Gerlach, kapłan sprawujący posługę przy fryzyjskich kolonis-
tach w Wagrii. Był on zarówno pasterzem swych wiernych, jak ich obrońcą w po-
trzebie, co zresztą na większą skalę czynili i hierarchowie, stając na czele wojsk.
To była właśnie druga, a zarazem najważniejsza z militarnego punktu widzenia
rola, którą pełnili duchowni na polu walki. Funkcje dowódcze sprawowali
w związku z powinnościami wynikającymi z posiadania znacznych majątków
ziemskich i zwyczajowymi zobowiązaniami wobec monarchy. Prowadzili więc wy-
prawy i towarzyszyli w nich królom, rozsyłali oddziały, w porozumieniu ze świec-
kimi panami i rycerstwem organizowali obronę zagrożonych terytoriów, pełnili
straż w wyznaczonych grodach, obsadzali, naprawiali i konserwowali umocnienia.
Dysponując własnymi oddziałami, realizowali nie tylko zadania obronne zlecone
rozdz. 63, tłum. J. Matuszewski, s. 273, przyp. 814-815, a kolejne dwa podkreślają waleczność obroń-
ców w podsumowaniu rozdziału: ibidem, s. 274, przyp. 817-818.
69
Zob.: S. Rosik,
Interpretacja chrześcijańska religii pogańskich Słowian w świetle kronik niemieckich
XI-XII wieku (Thietmar, Adam z Bremy, Helmold), Wrocław 2000, s. 225-227; J. Strzelczyk, Wstęp,
[w:]
Helmolda…, s. 33-39.
70
P. Żmudzki,
Opisy bitew…
kościół i duchowieństwo w walkach na połabiu…
139
przez władców, lecz także własne inicjatywy. Przykład Burcharda świadczy najdo-
bitniej, jak agresywne i śmiałe mogły być ich działania.
Ślad, jaki pozostawiły one w zachowanym do dzisiaj materiale źródłowym,
zależy w głównej mierze od charakteru i politycznego kontekstu powstania pisem-
nych relacji na temat udziału kleru w walkach na Połabszczyźnie. Przykładem
może być różnica pomiędzy przedstawieniem militarnej aktywności arcybiskupa
Adalberta przez mistrza Adama a sposobem, w jaki Thietmar opisywał przypadki
Gizylera. Całkowicie odmienny charakter ma z kolei opowieść Helmolda o czynach
Gerlacha. Jak widać, intencje autora miały tu większe znaczenie niż prawa literac-
kiej konwencji, gdyż sposób opisu i służące mu środki stylistyczne kronikarze do-
bierali stosownie do przyświecających im celów. Wpływ charakteru źródeł na
jakość i formę przekazu widać też w przypadku roczników, gdzie z konieczności
relacje są zwykle lakoniczne.
Ostatnią z ważnych funkcji duchownych na polu bitwy była rola chorążego,
który – jak biskup Ramward – mógł przejąć inicjatywę i porwać wojska do walki.
Chorążymi zostali nazwani w źródłach duchowni Thietard i Halegred. To trzy przy-
padki znane z przekazów dotyczących Połabia. Głęboki wpływ religii na morale
wojsk widać po używaniu sakralnej symboliki, nie tylko zresztą przez chrześcijańską
stronę konfliktu. Naprzeciw krzyżom dzierżonym przez duchownych Lucice wzno-
sili wizerunki bogów niesione przez własnych chorążych. Sztandary i chorągwie
poświęcone i niesione przez kapłanów były widocznym znakiem boskiej opieki nad
wojskiem. Topos chorążego miał duże znaczenie w konwencji literackiej, zgodnie
z którą był on zaufanym człowiekiem stojącym u boku wodza, a zatem zajmującym
bardzo wysoką pozycję i mającym szczególną rolę do odegrania w bitwie.
Z powodu swego autorytetu i znaczenia, jakim się cieszył w społeczności fry-
zyjskich kolonistów, dowódcą stał się i Gerlach. Z dopiero co poruszonego punktu
widzenia literackiej konwencji jest bardzo ciekawe, że on i jego towarzysz, z którym
wypadli za bramę, również wpisują się w typowy schemat dowódcy i jego przy-
bocznego. Służyło to podkreśleniu rangi kapłana jako wodza, podobnie zresztą jak
przypisanie mu spisanej przez Helmolda mowy, zgodnie z relacją autora wygło-
szonej przed bitwą.
Postać Gerlacha jest doskonałą ilustracją tego, jak kronikarz postrzegał rolę
Kościoła na słowiańskim Połabiu. W opisie kapłana Fryzów najciekawsze jest, iż
Helmold nie zawahał się otwarcie napisać o jego bezpośrednim udziale w brutalnej
walce wręcz. Jest to rzecz wyjątkowa na tle wcześniejszych relacji, w których nie
występują nawet najmniejsze sugestie wskazujące na przelewanie przez duchow-
nych krwi na polu bitwy. Nie znaczy to naturalnie, by było to czymś całkowicie
nieprawdopodobnym. Zwłaszcza w przypadku duchownych poległych podczas
wypraw należy się poważnie liczyć z taką ewentualnością. Ze względów ideolo-
gicznych nie było jednak wskazane, aby w relacjach pisanych uwypuklać ten naj-
bardziej podstawowy, a zarazem najmocniej kłócący się z kanonicznym postulatem
P
AWEŁ
B
ABIJ
140
powstrzymywania się duchownych od stosowania przemocy, aspekt działalności
militarnej, jakim jest walka z bronią w ręku
71
.
Stało się to możliwe dopiero wraz z rozwojem ideologii krucjatowej
72
. Spośród
autorów opisujących walki toczone na Połabszczyźnie, to Helmold jako pierwszy
przekroczył ramy dotychczasowej konwencji literackiej. W swoim opisie proboszcz
z Bozowa, podobnie jak jego bohater, odważnie wyszedł poza trzy główne i dotąd
jedyne funkcje kapłana na polu walki. W jego narracji zostało złamane tabu do -
tyczące opisu bezpośredniego użycia przemocy przez duchownych, co widać nie-
zwykle wyraźnie na tle omówionych powyżej wcześniejszych przekazów pisemnych.
Pojawienie się takiej postaci jak Gerlach i powiązanie jej czynów akurat z wydarze-
niami roku wyprawy krzyżowej przeciwko Słowianom połabskim jest tutaj bardzo
znamienne, zapowiadając przełom. Nastąpił on nie tylko na płaszczyźnie poli-
tyczno-militarnej, skutkując systematycznym i konsekwentnym podbojem Połabsz-
czyzny w drugiej połowie XII wieku
73
. Równie wyraźne i znaczące są zmiany
w podejściu autorów piszących o czynach duchownych na polach bitew Połabia.
Tę nową jakość opisu doskonale obrazuje barwna i pełna szczegółów duńska
kronika Saxa Gramatyka, który spisywał dzieje wojowniczego biskupa Roskilde
Absalona i jego wysiłków w dążeniu do podboju zamieszkałych nad Bałtykiem
Słowian. Warto tu zwrócić uwagę na sposób, w jaki Absalon rozpoczął swoją po-
sługę. Jego kapelan i kronikarz Saxo opisał dokładnie, jak w dwanaście lat po wy-
darzeniach tak obrazowo przedstawionych przez Helmolda, na plaży pod
Borslunde biskup Absalon osobiście stanął do walki na czele oddziału osiemnastu
jeźdźców. Razem doszczętnie pobili słowiańskich piratów, zajętych załadunkiem
łupów na okręty
74
.
71
Tradycja prawna surowo piętnowała duchownych sięgających po broń. W tej sprawie m.in.:
E. Hildesheimer,
Les clercs et l’exemption du service militaire à l’époque franque (VIe-IXe siècles) d’après
les textes législatifs et canoniques, „Revue d’histoire de l’Église de France” 29/115 (1943), s. 5-18;
F. Poggiaspalla,
La chiesa e la partecipazione dei chierici alla guerra nella legislazione conciliare fino
alle decretali di Gregorio IX, „Rivista di storia del diritto italiano” 32 (1959), 140-153; L.G. Duggan,
Armsbearing and the Clergy in the History and Canon Law of Werstern Christianity, Woodbridge 2013.
72
Stosunkowi Helmolda do idei i praktyki krucjaty przeciwko Słowianom dwa podrozdziały swej
pracy poświęcił J.-Ch. Herrmann,
Der Wendenkreuzzug…, s. 184-199. Krytycyzm Helmolda wobec
wyprawy z 1147 r. wynikał raczej z obserwacji jej przebiegu w praktyce niż z ogólnego odrzucenia
ideologii krucjatowej. Zdecydowała o nim chciwość panów saskich, która – zdaniem kronikarza –
była główną przeszkodą w nawróceniu Słowian.
73
Zob. E. Engel,
Die militärisch-politische Eroberung, [w:] Die Slawen In Deutschland. Geschichte
und Kultur der slawischen Stämme westlich von Oder und Neiße vom 6. Bis 12. Jahrhundert, red.
J. Herrmann, Berlin 1985, s. 377-404.
74
Saxonis Gesta Danorum, lib. XIV, c. 21.4, wyd. J. Olrik, H. Reader, Køpenhavn 1931, s. 413-414.
Chodzi o wieś w południowo-zachodniej części Zelandii. Potyczka z piratami odbyła się 4 kwietnia
1159 r., będąc pierwszym zwycięstwem wojowniczego biskupa. Miał on stracić w tym starciu zaledwie
jednego człowieka. Jego najważniejszym osiągnięciem militarnym na Połabiu było opanowanie
Arkony w czerwcu 1168 r. Zob.
Saxonis…, lib. XIV, c. 39.
kościół i duchowieństwo w walkach na połabiu…
141
the church and clergy in Fightings
on polabia before the wendish crusade of 1147
Summary
The goal of this paper is to have a closer look on practice of participation
of clergy in the military conflicts with Polabian Slavs since 10th century
up until Wendish Crusade of 1147. The subject of my considerations are
source reports of every kind, mentioning clergy taking part in fights in
Polabia. Starting from Widukind of Corvey’s description of the battle of
Lenzen, through Thietmar’s reports about German bishops participating
in borderland fights and ending with Helmold’s tale of priest Gerlach’s
heroic defense of Frisian colonists. This is the main content of narrative
sources, also complemented by laconic references of annalists. The above
source reports can be analyzed in two main aspects. The first and the
most obvious one is the historical context, the meaning of clergy in the
organization of the Reich’s armed forces, the political situation and mili-
tary placement of the conflicted parties. The second aspect, the narrative
one, can cast some light on the ideological role of the representatives of
the clergy fighting pagan Slavs before the middle of the twelfth century.
It will also show the way in which the problem of clerical engagement in
warfare was seen by the authors of sources.