Rudolf Steiner
WPŁYW
ROZWOJU EZOTERYCZNEGO
NA CZŁOWIEKA
WYDAWNICTWO GENESIS
Gdynia 1998
Rudolf Steiner:
„Wpływ rozwoju ezoterycznego na człowieka"
Wykłady wygłoszone od 20.03 do 29.03.1913 r. w Hadze
(tom GA 145 w katalogu Dzieł Zebranych Rudolfa Steinera)
Tytuł oryginału:
„Welche Bedeutung hat die okkulte Entwicklung des Menschen
für seine Hüllen und sein Selbst"
Tłumaczenie:
Michał Waśniewski
Redakcja:
Ewa Waśniewska
Projekt okładki:
Zdzisław Krause
Ilustracja na okładce:
Ninetta Sombart
Copyright © 1973 by
Rudolf Steiner-NachlaBverwaltung, Dornach/Schweiz
Copyright © for the Polish edition by
Wydawnictwo GENESIS, Gdynia 1998
ISBN-83-86132-20-5
Wydawnictwo GENESIS
81-401 Gdynia, ul. Świętojańska 130/9
tel./fax: (058) 620-27-75
Druk: Prasowe Zakłady Graficzne, Bydgoszcz
SPIS TREŚCI
Wykład I, Haga, 20.03.1913 . 7
Zmiany w osłonach człowieka pod wpływem rozwoju ezoterycznego.
Uniezależnienie się organów wewnętrznych. Wpływ pożywienia. Al
kohol i jego działanie w stosunku do jaźni.
Wykład II, 21.03.1913 18
Różne rodzaje pożywienia i ich związek z planetami naszego systemu
słonecznego. Wewnętrzne przeżycia związane ze spożywaniem uży
wek. Serce i układ krążenia jako odzwierciedlenie oddziaływania Słoń
ca na Ziemię. Procesy mózgowe jako odbicie stosunków kosmicznych
całego nieba. Powiązanie układu trawienia z Ziemią.
Wykład III, 22.03.1913 33
Ewolucja ludzkich zmysłów. Postrzeganie poprzez śniącą świadomość
układu mięśni i systemu kostnego. Postrzeganie eteru cieplnego, eteru
świetlnego, eteru chemicznego i eteru życia. Organ słuchu jako budze
nie kosmicznego wspomnienia. Przemiana pamięci w obrazowy ogląd
przeszłości.
Wykład IV, 23.03.1913 47
Rozwój poczucia czasu w ciele eterycznym. Przeżycie zewnętrznego
eteru jako żywej istoty. Zróżnicowanie wewnętrznych przeżyć ciała
eterycznego. Praca jestestw duchowych nad ludzkim mózgiem w okre
sie dawnego Księżyca. Zastąpienie własnego myślenia mądrością ofia
rowaną przez świat duchowy.
Wykład V, 24.03.1913 62
Przemiana zdrowych sił osądu w zdrowy ogląd. Zastąpienie rozsądku
mądrością. Przemiana uczucia i woli. Samokontrola uczuć i myśli.
Wykład VI, 25.03.1913 76
Jasnowidzeniowy obraz ciała fizycznego i eterycznego. Imaginatywny
ogląd organów fizycznych i systemu nerwowego w ich pierwotnej po
staci. Imaginacja raju. Legenda raju i legenda Graala.
Wykład VII, 26.03.1913 90
Astralność i egoizm. Amfortas i Parzifal. Egoizm jako podstawowa ce
cha ciała astralnego. Konieczność oderwania się od własnych spraw i
rozszerzenia własnych spraw na sprawy całego świata i ludzkości. Za
grożenia związane z uwolnieniem się ciała astralnego. Wyjaśnienie
związku astralności z egoizmem.
Wykład VIII, 27.03.1913 105
Przeżycie samotności jako pomoc w celu przezwyciężenia egoizmu
ciała astralnego. Spotkanie ze Strażnikiem Progu. Przeżycia związane z
postrzeganiem innej istoty na skutek połączenia się z imaginacja raju.
Imaginacja historii Kaina i Abla.
Wykład IX, .28.03.1913 118
Jasnowidzeniowe postrzeganie pierwotnej postaci człowieka w imagi-
nacji raju. Impresja Lucyfera jako ducha piękna i egoizmu. Impresje
arymaniczne w tym, co w świecie zewnętrznym kusi nas do uciech i
rozkoszy, a także w tym, co wzbudza w nas strach. Fizyczne przyjście
Chrystusa jako impuls chroniący nas przed Arymanem. Pojawienie się
Chrystusa eterycznego jako ochrona przed Lucyferem.
Wykład X, 29.03.1913 130
Ciało człowieka jako dwanaście członów kosmicznego obrazu świata,
przez które przemawiają duchowe hierarchie. Ciało eteryczne jako his
toria świata. Przemiana duszy samoświadomej w duszę imaginatywną,
duszy rozumowej w duszę inspiratywną i duszy odczuwającej w duszę
intuitywną.
Przypisy
Rudolf Steiner - Kalendarium
144
146
1
7
Będę mówił - moi drodzy przyjaciele - na temat, który w dzisiej
szych czasach może być ważny dla wielu ludzi pragnących uczynić z
wiedzy duchowej nie tylko teorię, lecz starających się przyjąć ją w swoje
serca i dusze, aby uczynić ją rzeczywistą treścią życia, czymś, co wpły
wa na cały ich byt jako ludzi współczesnych.
Nie tylko dla człowieka zajmującego się wiedzą ezoteryczną ale dla
każdego, kto w siły duszy pragnie przyjąć myśli antropozoficzne, ważne
jest, aby dowiedzieć się czegoś o zmianach, jakich doznaje cała ludzka
istota, gdy człowiek wykonuje ćwiczenia podane w mojej książce ,Jak
osiągnąć poznanie wyższych światów"^
albo krótko zestawione w dru
giej części mojej „Wiedzy tajemnej""
2
,
lub gdy człowiek w sposób prosty -
ale sercem i duszą - czyni myśli antropozoficzne swoją własną siłą. An-
tropozofia stosowana ezoterycznie - albo egzoterycznie, ale poważnie -
wprowadza po prostu pewne zmiany w całej organizacji człowieka. Przez
antropozofię człowiek staje się - można to śmiało stwierdzić - zupełnie
inny, zmienia całą swoją strukturę. Dzięki temu, że człowiek rzeczywiście
przyjmuje w swoje wnętrze antropozofię, zostają w pewien sposób prze
mienione zarówno ciało fizyczne, eteryczne i astralne, jak i właściwa jaźń
człowieka. Kolejno omówimy zmiany, jakich te ludzkie osłony doznają
pod wpływem ezoteryki albo przez egzoteryczne, ale poważne zajmowa
nie się antropozofią.
Szczególnie trudno mówić o zmianach dotyczących ciała fizycznego
- z tej prostej przyczyny, że chociaż w początkowym okresie zajmowania
się antropozofią czy ezoteryką mają one duże znaczenie, to jednak często
są nieznaczne, niezauważalne. Zmiany zachodzące w ciele fizycznym są
ważne, jednak dla jakiejkolwiek zewnętrznej wiedzy niedostrzegalne.
Mogą być niedostrzegalne także z tego względu, że fizyczność jest tym,
na co człowiek od wewnątrz ma najmniejszy wpływ. Byłoby niebezpiecz
ne, gdyby zajmowanie się antropozofią lub stosowanie ćwiczeń ezotery
cznych zostało tak ułożone, że nasze ciało fizyczne doznawałoby zmian,
których człowiek nie byłby w stanie opanować. Zmiany ciała fizycznego
utrzymują się w pewnych granicach; ważne jednak, aby człowiek czegoś
się o tym dowiedział, aby mógł zdawać sobie z nich sprawę.
Jeżeli najpierw mamy w sposób ogólny określić zmiany, jakich dozna
je fizyczne ciało człowieka przez opisane uwarunkowania, to musimy
powiedzieć, że początkowo staje się ono wewnętrznie bardziej ruchliwe i
bardziej żywe. Cóż to jednak oznacza, że staje się ono bardziej ruchliwe?
Normalnie poszczególne organy ciała fizycznego człowieka są we wzaje
mnym kontakcie, są ze sobą w pewien sposób połączone. Działania posz
czególnych narządów wzajemnie się przenikają. Przez to, że człowiek
pozwala w sposób poważny oddziaływać na siebie ezoteryce lub antropo-
zofii, wszystkie organy stają się bardziej samodzielne, bardziej od siebie
niezależne. Życie ciała fizycznego jako całości staje się w pewien sposób
przygaszone, a życie własne organów zostaje wzmocnione. Nawet jeżeli
stopień przygaszenia całości życia i wzmożenia własnego życia organów
jest niezmiernie mały, to musimy jednak powiedzieć, że przede wszys
tkim serce, mózg, rdzeń kręgowy i w ogóle wszystkie narządy stają się
pod wpływem ezoteryki i antropozofii bardziej samodzielne i żywe, bar
dziej od siebie niezależne, wewnętrznie bardziej aktywne. Gdybym chciał
mówić w sposób uczony, to musiałbym powiedzieć, że organy prze
chodzą ze stabilnego stanu równowagi do stanu równowagi nieco bardziej
chwiejnej. O tym fakcie dobrze jest wiedzieć z tego względu, że kiedy
człowiek zauważa inny stan równowagi swoich narządów, bardzo łatwo
skłonny jest przypisywać to niedyspozycji lub chorobie. Nie jest przyz
wyczajony do odczuwania takiej ich aktywności, niezależności. Organy
odczuwa się tylko wtedy, gdy funkcjonują inaczej niż normalnie. Jeżeli
zatem odczuwa się - chociaż początkowo w bardzo łagodny sposób -
uniezależnianie organów od siebie, można to wtedy przyjąć za osłabienie
lub chorobę. Widzicie więc, jak trzeba być ostrożnym, gdy chodzi o ciało
fizyczne człowieka. Ta sama rzecz raz może być chorobą a innym razem
jedynie zjawiskiem towarzyszącym wewnętrznemu życiu antropozoficz-
nemu. W każdym wypadku istnieje więc konieczność indywidualnego
rozróżniania. Musimy jednak powiedzieć, że to, co zostanie osiągnięte
przez życie antropozoficzne, należy też do zupełnie normalnego rozwoju
ludzkości. We wcześniejszych okresach rozwoju ludzkości poszczególne
organy były jeszcze bardziej od siebie zależne niż dzisiaj, a w przyszłości
będą coraz bardziej niezależne. Człowiek zajmujący się antropozofią mu
si zawsze - w rozmaitych dziedzinach życia i poznawania - wyprzedzać
8
późniejsze stopnie rozwoju, które dla całej ludzkości występują dopiero
w przyszłości. Musi zatem przejść i przez taki stopień rozwoju, na któ
rym jego organy wewnętrzne stają się od siebie bardziej niezależne. Może
się to przejawiać w łagodny i powolny sposób w pojedynczych narządach
i układach narządów.
Chcę przytoczyć szczególny przykład. Wszyscy wiecie, że człowiek,
który ze względu na swój zawód niewiele podróżuje, jest w pewien spo
sób zrośnięty ze swoim terenem, ze swoją ziemią. Pójdźcie do ludzi ze
wsi, a zauważycie, że są oni w o wiele większym stopniu niż dzisiejsza
ludność miejska - która chętnie poszukuje pobytu na wsi - zrośnięci ze
swoim terenem, ze swoim klimatem i jest im ciężko zaaklimatyzować
się, gdy z jakiegoś powodu przeniesieni zostaną w inną okolicę lub inny
klimat. Tęsknota za ziemią z którą są zrośnięci, żyje często w ich duszy
jako uczucie nieprzezwyciężonej nostalgii. Pokazuje nam to, jak konie
czne jest dla człowieka - co możemy zwykle zauważyć, gdy zostaje on
przeniesiony w inną okolicę, w inny klimat - dostosowanie całego orga
nizmu do danej okolicy i klimatu. W normalnym życiu dostosowanie się
rzeczywiście zachodzi wewnątrz całego organizmu ludzkiego. Kiedy z
równiny przenosimy się w góry, lub kiedy przenosimy się w nieco odle
głą okolicę, wszystko zostaje podrażnione, wciągnięte we wspólne cier
pienie. U ezoteryka lub u kogoś zajmującego się poważnie antropozofią
zauważamy, że cierpienie nie ogarnia już całego organizmu. Układ krąże
nia krwi jakby odłącza się teraz u niego od całego organizmu i doznaje
większego wpływu, gdy człowiek taki przenosi się do innej okolicy. Kto
stanie się bardziej wrażliwy na te sprawy, ten rzeczywiście może zauwa
żyć po pulsowaniu krwi, po uderzeniu pulsu, że podróżując przeniósł się
z jednego miejsca w inne. U człowieka, który nie jest przepojony ezote
ryka albo życiem antropozoficznym, układ nerwowy jest jeszcze silnie
pobudzony przez konieczną aklimatyzację. U kogoś przepojonego w peł
ni ezoteryka albo poważnym życiem antropozoficznym układ nerwowy
będzie pobudzony w niewielkim stopniu. Przez wewnętrzne życie antro
pozoficzne ścisłe związki pomiędzy układem nerwowym i układem krą
żenia krwi cofają się i oddzielają od siebie. Krążenie krwi staje się w pe
wien sposób jakby bardziej wyczulone na wpływ klimatu i terenu niż
układ nerwowy.
9
Jeżeli chcecie mieć na to dowody, to powinniście ich szukać w sposób
naturalny, gdy sami znajdziecie się w podobnym położeniu, jeśli sami
przeniesiecie się do innej miejscowości. Spróbujcie wtedy zwrócić na
siebie uwagę, a zobaczycie, że zostanie to potwierdzone. Jest rzeczą bar
dzo ważną, aby taki fakt wziąć pod uwagę, ponieważ rozwija się on stop
niowo w określoną zdolność odczuwania. Człowiek, który w sercu stał
się antropozofem, spostrzega po pulsowaniu swojej krwi charakter obce
go miasta. Nie potrzebuje zagłębiać się w inne rzeczy; już na podstawie
swojego pulsu może zauważyć, jak różnią się między sobą okolice ziemi.
Natomiast system nerwowy wyróżnia się w inny sposób. Kto w opisany
wcześniej sposób przepąja się antropozofią, będzie stopniowo spostrze
gał, że inaczej niż normalny współczesny człowiek odczuwa np. różnice
czterech pór roku, a zwłaszcza różnicę między latem i zimą. Współczes
ny człowiek odczuwa swoim ciałem fizycznym przeważnie tylko różnicę
temperatury. Kto jednak we wspomniany sposób uczynił antropozofię tre
ścią swojej duszy, odczuwa nie tylko różnicę temperatury, ale niezależnie
od tego posiada jeszcze szczególne przeżycie w swoim systemie nerwo
wym, tak że np. pewne myśli, związane z fizycznym mózgiem, łatwiej
ujmuje w lecie niż w zimie. Nie chodzi o to, że byłoby niemożliwe jakąś
myśl ujmować w czasie zimy; można jednak wyraźnie doświadczyć, że
w lecie jest to łatwiejsze. W lecie myśli płyną łatwiej. Można też zauwa
żyć, że podczas zimy łatwiej myśli się w sposób abstrakcyjny, a podczas
lata w sposób obrazowy. Wynika to z tego, że system nerwowy, a więc
narzędzie dla planu fizycznego, drga w subtelny sposób wraz ze zmianą
pory roku, drga wewnętrznie bardziej niezależnie od całego organizmu
niż normalnie.
Zasadniczą jednak zmianą w ciele fizycznym człowieka jest to, że na
sze ciało fizyczne zaczynamy odczuwać silniej niż dotychczas - co może
przyjmować całkiem drażliwą postać; będzie ono w pewnej mierze bar
dziej wrażliwe na stany duszy, będzie cięższe do zniesienia. Niezmiernie
trudno zdać sobie jasno sprawę z tego, jak to wytłumaczyć. Wyobraźcie
sobie szklankę z wodą w której rozpuszczona jest sól, co daje w sumie
mętny płyn. Przyjmijcie, że w normalnym stanie ciało eteryczne, astralne
i jaźń człowieka stanowią jakby płyn, a rozpuszczone w tym ciało fizycz
ne stanowi jakby sól. Pozwalamy teraz, aby płyn w szklance nieco ostygł.
10
Sól zaczyna się wtedy powoli wytrącać, twardnieć; zwiększa swoją gęs
tość przez to, że staje się bardziej samodzielna. Tak też z całej struktury
czterech członów ludzkiego jestestwa twardnieje ciało fizyczne, kurczy
się, nawet jeśli tylko w minimalnym stopniu. Należy to przyjąć zupełnie
dosłownie. Ono się w pewien sposób kurczy. Nie musicie wyobrażać so
bie tego na tyle silnie, by obawiać się, że rozwój antropozoficzny spowo
duje powstanie u was większych zmarszczek. To kurczenie się jest jakby
gęstnieniem. Przez to jednak ciało fizyczne staje się początkowo czymś,
co nosi się ciężej niż przedtem. Odczuwa się je teraz jako mniej ruchliwe.
Natomiast inne człony stają się bardziej ruchliwe. To, czego wcześniej,
kiedy było to zupełnie zdrowe, nie odczuwało się właściwie w sobie, do
czego mówiło się błogo , ja", odczuwa się potem jako coś, co nosi się na
sobie jako coś cięższego, co zaczyna się odczuwać jako całość. W szcze
gólności zaś zaczyna się odczuwać w swoim ciele wszystkie narządy, któ
re wewnątrz ciała fizycznego prowadzą odtąd pewien byt samodzielny. I
dochodzimy tutaj do zagadnienia, które właściwie tylko w tym kontekście
może być w pełni zrozumiane - nie chodzi, oczywiście, o uprawianie ża
dnej agitacji, lecz o przedstawienie prawdy - dochodzimy do zagadnienia
spożywania mięsa.
Ponieważ mamy tu do czynienia z ciałem fizycznym, musimy zatem
opisać istotę pokarmu mięsnego, roślinnego i pokarmu w ogóle. Wszyst
ko to stanowi epizod przy omawianiu wpływu życia antropozoficznego
na osłony człowieka. Można to scharakteryzować jako odnowienie, rege
nerację ciała fizycznego od zewnątrz przez to, co przyjmuje ono z sub
stancji zewnętrznych. Stosunek człowieka do środków żywności można
zrozumieć dopiero wtedy, gdy uwzględni się jego stosunek do innych kró
lestw przyrody, a przede wszystkim do królestwa roślinnego. Królestwo
roślinne, jako królestwo życia, doprowadza pierwiastki nieorganiczne,
martwe, do pewnej organizacji. Żywa roślina doprowadza do tego, że
martwe pierwiastki zostają w pewien sposób przerobione, tak jak w ży
wym laboratorium, do pewnego stopnia organizacji. Roślina stanowi więc
żywą istotę, która martwe produkty przyrody doprowadza do pewnego
stopnia organizacji. Człowiek, jako organizm fizyczny, jest tak zorgani
zowany, że może podjąć proces organizacyjny w punkcie, do którego do
prowadziła go roślina, a potem prowadzić go dalej. Gdy człowiek zjada
11
jabłko lub liść, to następuje pełna kontynuacja. Gdyby zawsze można by
ło robić to, co jest najbardziej naturalne, można by powiedzieć, że sprawą
najbardziej naturalną byłoby po prostu kontynuowanie przez człowieka
procesu organizacyjnego tam, gdzie go roślina pozostawiła, tzn. przyj
mowanie organów rośliny takich, jakie istnieją na zewnątrz, a następnie
organizowanie ich dalej w sobie. Dałoby to prostą linię organizacji, która
nie byłaby nigdzie w jakikolwiek sposób przerwana: od martwej substan
cji do rośliny, do pewnego punktu organizacji, a od tego punktu dalej
przez ludzki organizm
Rozważmy teraz rzecz najbardziej banalną gdy człowiek spożywa
pokarm zwierzęcy. Zwierzę stanowi istotę żyjącą która proces organiza
cyjny również prowadzi dalej niż roślina i doprowadza go do pewnego
poziomu ponad organizację roślinną. "Zatem także o zwierzęciu możemy
powiedzieć, że prowadzi ono proces organizacyjny dalej niż rośliny. Za
łóżmy więc, że człowiek zjada zwierzę. Występuje tutaj rzecz następująca
- człowiek nie ma teraz potrzeby zużywać tych sił wewnętrznych, które
musiałby zużyć spożywając roślinę. Gdyby musiał rozpocząć proces or
ganizacji pokarmu tam, gdzie przerwała roślina, wtedy musiałby użyć
pewnych sił. Gdy zjada zwierzę, to siły te nie zostają zużyte, bowiem
zwierzę doprowadziło już organizację rośliny do wyższego punktu i do
piero tutaj zaczyna teraz człowiek. Możemy zatem powiedzieć, że czło
wiek nie prowadzi dalszej organizacji tam, gdzie mógłby ją prowadzić,
lecz kontynuując dalszą organizację pozostawia pewne siły niewykorzys
tane. Pozwala zwierzęciu odebrać sobie pewną część pracy, którą musiał
by wykonywać spożywając roślinę. Zdrowie utrzymuje się nie przez to,
że organizm działa możliwie mało, ale przez to, że uaktywnia rzeczywiś
cie wszystkie swoje siły. Gdy człowiek przyjmuje pożywienie zwierzęce,
to z siłami, które rozwijałyby czynności organiczne, gdyby zjadał tylko
rośliny, czyni tak, jak gdyby zrzekł się swego lewego ramienia i związał
je, aby nie mogło być używane. Podobnie wiąże człowiek wewnętrzne
siły, spożywając mięso - siły, które zużywałby, spożywając roślinę. Ska
zuje zatem pewne swoje siły na bezczynność. Wszystko, co w ludzkim
organizmie zostanie w ten sposób skazane na bezczynność, sprawia rów
nocześnie, że odpowiednie organizacje, które w innym przypadku byłyby
aktywne, zostają odłożone, sparaliżowane, stwardniałe. Tak więc czło-
12
wiek, spożywając zwierzę, zabija albo co najmniej paraliżuje część swo
jego organizmu. Tę część organizmu, którą czyni przez to tak stwardnia
łą nosi potem przez życie jak obce ciało. Tego obcego ciała nie odczuwa
w normalnym życiu. Kiedy jednak organizm staje się wewnętrznie ruch
liwy i jego systemy narządów stają się coraz bardziej niezależne, jak to
ma miejsce w życiu przenikniętym antropozofią wtedy ciało fizyczne,
które i bez tego - jak już scharakteryzowaliśmy - zaczyna się odczuwać
jako coś niewygodnego, będzie się odczuwać w sposób jeszcze bardziej
przykry, gdyż ma ono teraz w sobie obce ciało.
Jak powiedzieliśmy, nie ma to być agitacja, a tylko przedstawienie
prawdy. Poznamy jeszcze inne działanie pożywienia zwierzęcego. Bę
dziemy zmuszeni omówić ten rozdział wyczerpująco. Dlatego też rozwój
wewnętrznego życia antropozoficznego powoduje stopniowo pewien ro
dzaj obrzydzenia w stosunku do żywności pochodzenia zwierzęcego. Nie
chodzi o to, że trzeba zabronić spożywania mięsa, ale zdrowo rozwijające
się życie instynktowe broni się stopniowo przed żywnością zwierzęcą i
nie może jej dłużej tolerować. I jest to o wiele lepsze, niż gdyby człowiek
został wegetarianinem z jakiegoś abstrakcyjnego powodu. Najlepiej, gdy
wiedza duchowa doprowadzi człowieka do pewnego rodzaju odrazy do
spożywania mięsa. Nie ma natomiast wielkiej wartości w odniesieniu do
tego, co można nazwać wyższym rozwojem, gdy człowiek w inny sposób
odzwyczai się od spożywania mięsa. Tak więc można powiedzieć, że po
żywienie zwierzęce staje się dla fizycznego ciała człowieka odczuwal
nym ciężarem. Taki jest stan faktyczny, gdy patrzymy na to z jednego
punktu widzenia.
Scharakteryzujmy go jeszcze z innej strony. Jako inny przykład chciał
bym jeszcze wymienić alkohol. Jeżeli człowiek wewnętrznie przepoi się
żywo i poważnie antropozofią to jego stosunek do alkoholu także uleg
nie zmianie. Alkohol jest czymś szczególnym w królestwie przyrody.
Stanowi on w ludzkim organizmie nie tylko twór ciążący, ale działa w
nim jako siła opozycyjna. Kiedy bowiem rozpatrujemy roślinę, to proces
organizacji doprowadza ona do pewnego punktu - za wyjątkiem winnej
latorośli, która wyprowadza to poza ten punkt. To, co u innych roślin wy
stępuje jedynie w młodym zarodku, cała ta siła pędna, która nie prze
chodzi do pozostałych części rośliny, w winorośli przechodzi w pewien
13
sposób także w miąższ owocu i na skutek fermentacji, przez przemianę
tego, co wlewa się w winogrono, co zostaje tam doprowadzone do naj
wyższego napięcia, rzeczywiście stanowi w roślinie siłę, która ezoterycz
nie może być porównana tylko z władzą jaką ma jaźń człowieka nad
krwią. To zatem, co powstaje przy wytwarzaniu wina, co zawsze tworzy
się przy wytwarzaniu alkoholu, jest wytwarzaniem się w innym królest
wie przyrody tego, co człowiek musi wytwarzać, gdy działa ze swojej ja
źni na krew.
Znamy przecież ścisły związek między jaźnią a krwią. Może on być
scharakteryzowany zewnętrznie już przez to, że kiedy jaźń odczuwa np.
wstyd, u człowieka pojawia się na twarzy rumieniec, kiedy jaźń odczuwa
strach, człowiek blednie. To działanie jaźni na krew jest z ezoterycznego
punktu widzenia zupełnie podobne do działania, jakie powstaje wtedy,
gdy to, co jest w miąższu owocu winogron albo to, co pochodzi w ogóle
z roślinności, przetworzone zostaje w alkohol. Normalnie jaźń - mówiąc
ezoterycznie, a nie chemicznie - musi tworzyć we krwi taki sam proces,
jaki tworzony jest przez wsteczny proces organizacyjny, przez czysto
chemiczny proces podczas wytwarzania alkoholu. Zatem przez alkohol
wprowadzamy w nasz organizm coś, co z innej strony działa na krew po
dobnie jak jaźń, to znaczy, że w alkoholu przyjmujemy w siebie przeciw-
jaźń, która bezpośrednio zwalcza czyny naszej duchowej jaźni. Alkohol
działa na krew podobnie jak jaźń, tylko od strony przeciwnej. Tak więc
rozpętujemy wtedy wewnętrzną wojnę i w gruncie rzeczy wszystko, co
wychodzi z jaźni, tępimy do bezwładności, przeciwstawiając jej alkohol.
Taki jest ezoteryczny stan rzeczy. Kto nie pije alkoholu, zapewnia sobie
możliwość swobodnego działania swojej jaźni na krew; kto pije alkohol,
czyni tak, jak ktoś, kto chcąc zburzyć mur uderza z jednej strony, ale
równocześnie z drugiej strony ustawia ludzi, którzy uderzają przeciwnie.
Zupełnie tak samo przez spożycie alkoholu wyeliminowane zostaje od
działywanie jaźni na krew.
Dlatego też człowiek, który czyni antropozofię elementem swojego
życia, odczuwa działanie alkoholu we krwi po prostu jako walkę przeciw
ko swojej jaźni. Jest więc rzeczą naturalną że rzeczywisty rozwój du
chowy tylko wtedy może łatwo posuwać się naprzód, gdy nie stwarza się
tej przeciwwagi. Właśnie na podstawie tego przykładu widzimy, że to, co
14
normalnie i tak istnieje, staje się dla ezoteryka lub antropozofa dostrze
galne przez zmienioną równowagę w ciele fizycznym.
Także pod wielu innymi względami usamodzielniają się pojedyncze
organy i systemy organów ludzkiego organizmu fizycznego. To usamo
dzielnienie możemy określić także przez to, że rdzeń kręgowy i mózg
stają się o wiele bardziej od siebie niezależne. O pożywieniu i tajemnej
fizjologii odżywiania będziemy jeszcze jutro mówili. Dzisiaj chcę jednak
pozostać przy temacie usamodzielniania się. Ta niezależność rdzenia krę
gowego od mózgu może zostać ujawniona przez to, że przez wewnętrzne
przepojenie duszy antropozofią rzeczywiście dochodzi się stopniowo do
stanu, w którym odczuwa się, że organizm fizyczny uzyskuje większą sa
modzielność. Może to spowodować przykre sytuacje. Tym bardziej nale
ży o tym wiedzieć. Może się np. okazać, że o ile normalnie panuje się nad
sobą-jak to się zwykle określa - to ten, kto przejdzie rozwój, zauważa
nagle, że mówi niektóre słowa, mimo że nie miał zamiaru ich wypowie
dzenia. Idzie ulicą i nagle zauważa, że właśnie wypowiedział słowo, które
jest być może jego ulubionym słowem, ale którego nie wypowiedziałby,
gdyby nie przeszedł tego procesu usamodzielnienia, które nazywamy
uniezależnieniem się rdzenia kręgowego od mózgu. Rzeczy, które nor
malnie są powstrzymywane, stają się zjawiskami czysto refleksyjnymi
przez usamodzielnienie się rdzenia kręgowego w stosunku do mózgu.
Nawet w samym mózgu jedna część usamodzielnia się w stosunku do in
nej. Wewnętrzne części mózgu stają się bardziej samodzielne w stosunku
do zewnętrznych partii okalających, podczas gdy w normalnym życiu te
ostatnie bardziej współpracują z wewnętrznymi partiami. Okazuje się
przez to, że dla ezoteryka albo rzeczywistego antropozofa myślenie ab
strakcyjne staje się cięższe, trudniejsze niż przedtem. Mózg napotyka
stopniowo na opór. Rozwijającemu się antropozofowi łatwiej będzie my
śleć obrazowo, wyobrażać sobie, powiedzmy, bardziej imaginatywnie, niż
myśleć abstrakcyjnie.
Jest to rzecz, którą u niejednego szczególnie gorliwego antropozofa
można bardzo szybko i łatwo zauważyć. Występuje upodobanie do wy
łącznie antropozoficznego działania. Ludzie zaczynają więc chętnie czy
tać i myśleć o wiedzy duchowej nie tylko z tego względu, że są gorliwymi
antropozofami, ale dlatego, że łatwiej im odnaleźć się w tych bardziej
15
duchowych wyobrażeniach. Zajmują one bowiem - o ile uwzględni się
plan fizyczny - środkowe partie mózgu, podczas gdy myślenie abstrak
cyjne obejmuje zewnętrzne partie. Stąd właśnie niechęć niektórych gor
liwych antropozofów do abstrakcyjnego myślenia i abstrakcyjnej wiedzy.
Dlatego niektórzy antropozofowie zauważają z pewnym smutkiem, że
przedtem łatwiej mogli myśleć abstrakcyjnie, że myślenie abstrakcyjne
staje się trudniejsze.
Tak więc poszczególne organy, a nawet pojedyncze ich części, stają
się bardziej żywe i samodzielne. Możecie więc zobaczyć, że u człowie
ka, który przez to przejdzie, musi, że tak powiem, nastąpić coś nowego.
Przedtem dobrotliwa natura bez jego pomocy doprowadziła jego organy
do właściwego związku. Teraz stają się one bardziej samodzielne, bar
dziej niezależne. Teraz trzeba mieć siłę bardziej do wewnątrz, aby orga
nom znowu przywrócić harmonię. To przywracanie harmonii organom i
częściom organów osiąga się przez to, że w każdym uczciwym studium
antropozoficznym nieustannie podkreśla się to, co ponownie wznosi czło
wieka ponad jego organy, które stały się bardziej samodzielne. Przypo
mnijmy więc sobie - moi drodzy przyjaciele - jak często podkreśla się,
dlaczego właściwie w naszej literaturze tak dużą rolę odgrywa to, co
niektórzy ludzie określają po prostu mówiąc: ach, to jest przecież okrop
nie trudne. Często musiałem dawać osobliwą odpowiedź, kiedy mówiono,
że „Teozofia"^ jest dla początkujących właściwie za trudna. Musiałem
powiedzieć, że nie może być łatwiejsza. Gdyby była łatwiejsza, to ludzie
przyjęliby wprawdzie pewne prawdy teozoficzne w swoje wnętrze i dzia
łałyby one także na usamodzielnienie się pojedynczych partii mózgu, ale
książka ta jest skonstruowana odpowiednio do struktury myślowej, tak
aby także inna partia mózgu była zmuszona do ciągłego wysiłku, żeby
nie pozostać w tyle. Charakterystyczne jest to, że w przypadku ruchu po
legającego na zasadach ezoterycznych konieczne staje się zwracanie uwa
gi nie tylko na to, co jest słuszne w sensie abstrakcyjnym i ogłaszanie
tego po prostu w dowolny sposób, ale najważniejszą rzeczą jest głoszenie
tego w sposób właściwy i uczciwe zwracanie uwagi na to, aby sprawa
nie była głoszona w celu zdobycia popularności, żeby głoszenie jej nie
mogło przynieść szkody. W antropozofii chodzi nie tylko o to, żeby w
książkach i wykładach głosić odpowiednie prawdy, ale o sposób, w jaki
16
są one pisane i głoszone. I najlepiej, kiedy ci, którzy chcą być przedstawi
cielami tego ruchu, nie dadzą się skłonić do działania w celu osiągnięcia
popularności. W tej dziedzinie bardziej niż gdzie indziej chodzi o pozna
nie czystej i uczciwej prawdy. I właśnie dopiero wtedy, kiedy wejdziemy
w takie zagadnienia jak zmiana ludzkiej powłoki przez antropozoficzne
życie, spostrzegamy, jak konieczne jest przedstawienie światu antropo
zofii we właściwy sposób.
Chciałbym tylko zaznaczyć, że wykłady, które będę wygłaszał, nale
ży ujmować jako całość, a wtedy zostaną rozwiane niektóre wątpliwości,
jakie w tej czy innej duszy mogły wystąpić przy pierwszym wykładzie.
17
II
Wddziaływanie ezoteryki albo antropozofii na osłonę eteryczną, as
tralną i na jaźń są dla antropozofa o wiele bliższe niż oddziaływanie na
osłonę fizyczną. Mimo to podstawę do rozważań na najbliższe dni - kie
dy będziemy rozpatrywać duchowe człony natury ludzkiej - uzyskamy
wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę także to, co dotyczy zmiany powłoki
fizycznej. Musimy jednak wyraźnie zaznaczyć, że zmiany, o jakich tutaj
wspominam, nie odnoszą się do najwyższych stopni inicjacji, a raczej do
początkowego etapu życia ezoterycznego i właśnie dlatego są sprawą
ogólnie ważną.
Na podstawie wczorajszego wykładu możecie zauważyć, że na skutek
omówionych wpływów ciało fizyczne człowieka staje się w pewnej mie
rze bardziej żywe i ruchliwe wewnętrznie, co może być również przykre.
Przeżywamy je jakby bardziej niż w zewnętrznym, egzoterycznym, tzw.
normalnym życiu. Przy rozpatrywaniu innych osłon człowieka będziemy
jeszcze omawiali różnicę między pożywieniem wegetariańskim oraz za
wierającym produkty zwierzęce. Jednak dla kształtowania się oraz orga
nizacji ciała fizycznego różnica ta jest o wiele istotniejsza. Oczywiście,
musimy zawsze podkreślać, że naszym zadaniem nie jest uprawianie
propagandy na rzecz takiego czy innego sposobu odżywiania, a jedynie
mówienie, co w tej dziedzinie jest słuszne, co jest prawdą a rozważane
fakty staną się przez rozwój duszy faktami doświadczalnymi.
Faktem doświadczalnym będzie przede wszystkim to, że nasze ciało
fizyczne przy spożywaniu mięsa musi więcej nieść, musi jak gdyby wię
cej wlec niż przy pożywieniu wegetariańskim. Zaznaczyliśmy wczoraj,
że ciało fizyczne poprzez rozwój ezoteryczny jak gdyby kurczy się i od
łącza od wyższych członów duchowych.
Jeśli więc otrzymuje ono pożywienie pochodzenia zwierzęcego, które
wczoraj scharakteryzowaliśmy, to okazuje się ono tym - także przez to,
że przeżywa się je jako coś, co włącza się w ludzki organizm jako silny
obcy pierwiastek - co odczuwamy, jeśli może być użyty wyraz radykal
ny, jako kołek, który wpuściliśmy sobie do ciała.
Pod tym względem przy rozwoju ezoterycznym bardziej przeżywa
my, że tak powiem, ziemski ciężar pożywienia mięsnego, a przede wszy-
18
stkim fakt, że spożywanie mięsa rozpala instynktowe życie woli. Spoży
wanie mięsa rozpala życie woli, przebiegające bardziej nieświadomie,
bardziej w afektach i namiętnościach. Zupełnie słuszna jest zatem ze
wnętrzna obserwacja, mówiąca o tym, że narody wojownicze bardziej
skłonne są do spożywania mięsa niż narody spokojne. Nie powinno to je
dnak skłaniać do wiary, że pożywienie wegetariańskie pozbawia męstwa
i odwagi. Przekonamy się, że to, co człowiek traci na instynktach, na
miętnościach i afektach na skutek braku pożywienia mięsnego - wszystko
to będzie można omówić dopiero przy omawianiu ciała astralnego - zo
stanie zastąpione przez duszę od wewnątrz. Wszystkie te rzeczy mająje-
dnak związek z całym usytuowaniem człowieka i pozostałych królestw
przyrody wobec kosmosu, i stopniowo zdobywamy, o ile nie osiągniemy
tego przez wyższe jasnowidzenie, pewien rodzaj dowodu, pewien rodzaj
potwierdzenia tego, co okultysta stwierdza o związkach ludzkiego życia
z kosmosem. Osiągamy pewien dowód, gdy współprzeżywając wydarze
nia ciała fizycznego, które stało się bardziej ruchliwe i żywsze, poznaje
my w pewnej mierze na własnym ciele naturę i właściwości substancji
ziemi, używanych jako środki pożywienia.
Widzicie, ciekawe jest np. porównanie trzech rodzajów żywności pod
względem ich znaczenia kosmicznego: mleka i wszystkich jego przetwo
rów, świata roślin i wszystkiego, co z nim jest związane, to znaczy tego,
co się z niego przygotowuje, oraz produktów mięsnych. Możemy w pe
wien sposób nauczyć się porównywać mleko, rośliny i zwierzęta jako
produkty żywnościowe, gdy przez rozwój ezoteryczny stajemy się bar
dziej wrażliwi na to, co przeżywamy spożywając je; i wtedy nauczymy
się także łatwiej rozpatrywać twierdzenia, które wynikają z rozsądnego
rozważania świata zewnętrznego. Gdybyście przebadali świat ezoterycz
nie, to na Ziemi znaleźlibyście to, co stanowi substancję mleka, ale nie
znaleźlibyście tego na żadnej innej planecie naszego układu słonecznego.
To, co jest w podobny sposób wytwarzane przez istoty żyjące na innych
planetach naszego systemu słonecznego, przestawiałoby się wam jako
coś zupełnie innego niż ziemskie mleko. Mleko jest czymś specjalnie
ziemskim. I gdybyśmy chcieli uogólnić to, czym jest mleko, musielibyś
my powiedzieć, że istoty żyjące każdego systemu planetarnego mają swo
je własne mleko.
19
Kiedy badamy system roślinny planety Ziemi i ezoterycznie porównu
jemy z systemami roślinnymi innych planet - z tym, co może być z nim
porównane - to musimy powiedzieć, że wprawdzie formy jestestwowości
roślinnej na Ziemi i na innych planetach naszego sytemu słonecznego są
różne, ale wewnętrzna istota rośliny na Ziemi jest jednak nie tylko ziem
ska, lecz przynależy do systemu słonecznego; tzn., że jestestwowość
roślinna Ziemi jest spokrewniona z jestestwowością roślinną na innych
planetach naszego systemu słonecznego. A zatem w roślinach tkwi coś,
co da się znaleźć także na innych planetach naszego systemu. To, co do
tyczy świata zwierzęcego, wynika już z tego, co zostało powiedziane o
mleku, a poza tym bardzo łatwo ezoterycznie stwierdzić, że ziemski świat
zwierzęcy jest radykalnie różny od wszystkiego, co można by znaleźć na
innych planetach. Jeśli rozważymy, że tak powiem, przeżycie związane
ze spożywaniem mleka, to mleko jako pożywienie jawi się przed wzro
kiem, przed doznaniem ezoteryka tak, że dla ciała ludzkiego oznacza ono
to - chcemy pozostać przy człowieku - co go niejako przywiązuje do
Ziemi, do naszej planety, co łączy go z rodzajem ludzkim na Ziemi jako
wspólnym gatunkiem. To, że ludzie także w odniesieniu do fizycznego
sytemu osłon stanowią całość, znajduje poparcie w tym, że istota żywa
sporządza dla istoty żywej pożywienie w sensie zwierzęcym. I możemy
powiedzieć, że wszystko, co do organizmu ludzkiego doprowadzone zo
staje w pożywieniu jako mleko, przygotowuje go do tego, aby był ludzkim
stworzeniem ziemskim, łączy go ze stosunkami na Ziemi, ale właściwie
nie wiąże go z Ziemią. Czyni go obywatelem ziemskim, ale nie przeszka
dza mu być obywatelem całego systemu słonecznego.
Inaczej jest w przypadku mięsa. Pożywienie mięsne zaczerpnięte jest
z królestwa, które jest w pewien szczególny sposób ziemskie - nie jest
zaczerpnięte tak jak mleko z bezpośredniego procesu życiowego ludzkiej
albo zwierzęcej istoty żyjącej, ale wzięte jest z tej części substancji zwie
rzęcej, która jest już przygotowana dla zwierzęcia. Spożywanie mięsa
wiąże człowieka w sposób szczególny z Ziemią czyni go takim stworze
niem ziemskim, że musimy powiedzieć: o ile człowiek przepaja swój or
ganizm działaniami pożywienia mięsnego, o tyle odbiera sobie siły, aby
uwolnić się od Ziemi. Przez spożywanie mięsa łączy się w najwyższym
sensie z planetą ziemską. Podczas gdy spożywanie mleka czyni go zdol-
20
nym do przynależenia do Ziemi jako przejściowego miejsca swego roz
woju, to pożywienie mięsne skazuje człowieka - o ile nie zostanie wy
niesiony przez coś innego - do trwałego pobytu na Ziemi, do którego w
pełni się dostosowuje. Podobnie postanowienie spożywania mleka ozna
cza: chcę się zatrzymać na Ziemi, aby móc wypełnić swoją misję, ale nie
chcę pozostać wyłącznie dla Ziemi. Chęć spożywania mięsa oznacza: byt
ziemski tak mi się podoba, że zrzekam się wszelkiego nieba i najchętniej
rozpuściłbym się zupełnie w stosunkach bytu ziemskiego.
Pożywienie roślinne rozbudza w organizmie siły, które wprowadzają
człowieka w pewien rodzaj kosmicznej łączności z całym systemem pla
netarnym. To, czego człowiek dokonuje przerabiając pożywienie roślinne
dalej w swoim organizmie, pobudza siły, które są zawarte w całym syste
mie słonecznym, a zatem poprzez swoją fizyczną osłonę człowiek współ
działa z siłami całego systemu słonecznego, a więc nie jest dla nich obcy
i nie wyrywa się od nich. Jest to coś, co w pewnym sensie rozwijająca się
antropozoficznie albo ezoterycznie dusza może rzeczywiście przeżyć w
sobie. Pod pewnym względem wraz z pożywieniem roślinnym nie przyj
muje ona w siebie niczego z ciężkości Ziemi, ale coś z właściwości Słoń
ca, to znaczy ciała centralnego całego systemu planetarnego. Lekkość,
jaką nadaje organizmowi pożywienie roślinne, wynosi człowieka ponad
ciężkość Ziemi i umożliwia pewne wewnętrzne zdolności przeżywania,
rozwijające się stopniowo jakby w odczucie smaku w ludzkim organi
zmie: organizm odczuwa to tak, jak gdyby spożywając rośliny rzeczy
wiście spożywał w pewien sposób światło słoneczne, które w roślinach
wykonuje tak wiele pracy.
Z tego, co zostało powiedziane, możecie wywnioskować, że właśnie
przy ezoterycznym rozwoju, niezmierne znaczenie ma to, aby nie wiązać
się z Ziemią nie obarczać się „ciężkością" Ziemi przez spożywanie mię
sa, jeśli można się bez niego obejść ze względu na stosunki indywidualne
i dziedziczne. Właściwe rozstrzygnięcie musi zawsze odpowiadać osobi
stym stosunkom poszczególnego człowieka. Rzeczywiste ułatwienie ca
łego rozwoju życia ludzkiego będzie się zaznaczać wtedy, gdy człowiek
może się powstrzymać od spożywania mięsa. Natomiast pewne trudności
zaczynają się wtedy, gdy człowiek chciałby być fanatycznym wegetaria
ninem w tym sensie, że chciałby się wyrzec mleka i wszelkich jego prze-
21
tworów. Właśnie podczas rozwoju duchowego może to stanowić pewne
niebezpieczeństwo, mianowicie z tego względu, że unikając spożywania
mleka i jego przetworów, łatwo dochodzi się do pewnego umiłowania
jedynie tego, co usiłuje oderwać nas od Ziemi; łatwo zatraca się więzi,
łączące nas z tym, co działa na Ziemi w człowieczeństwie.
Należy zatem zwrócić uwagę na to, że w pewnym sensie właśnie dą
żąc do życia antropozoficznego nie należy stawać się fanatycznym du
chowym marzycielem przez stwarzanie w osłonie fizycznej trudności,
która już tę fizyczną osłonę chce odwieść od wszelkiego pokrewieństwa
z ziemskim człowieczeństwem. Aby nie stać się dziwakami za bardzo
dążącymi do rozwoju duszy, aby nie oddalać się od ludzkiego czucia, od
ludzkiego poruszania się na Ziemi, dobrze jest, gdy jako jej mieszkańcy
obciążymy się w pewien sposób przez spożywanie mleka i produktów
mlecznych. I może to stanowić systematyczne ćwiczenie dla człowieka,
aby żyć nie tylko w świecie duchowym i stać się przez to obcym dla Zie
mi, ale żeby również na Ziemi mieć do wypełnienia zadania; może to
być systematycznym ćwiczeniem, aby nie być zwykłym wegetarianinem,
lecz spożywać przy tym mleko i produkty mleczne. Organizm, osłona fi
zyczna zostaje przez to spokrewniona z Ziemią z ludzkością ale czło
wiek nie jest tak skrępowany i obciążony bytem ziemskim, jak to ma
miejsce przy spożywaniu mięsa.
W każdym razie jest interesujące, aby zobaczyć, jak te rzeczy wiążą
się z kosmicznymi tajemnicami i jak przez znajomość tych kosmicznych
tajemnic śledzić można właściwe działanie pokarmu w ludzkim orga
nizmie. Musicie koniecznie, jako ludzie zajmujący się prawdami ezote
rycznymi, moi drodzy przyjaciele, przepajać się coraz bardziej tym, że
to, co występuje na Ziemi - a do naszego bytu ziemskiego należy w pier
wszym rzędzie także nasze ciało fizyczne - nie jest zależne jedynie od sił
i stosunków ziemskich, ale także od sił i stosunków pozaziemskiej, kos
micznej jestestwowości.
Występuje to jednak w sposób rozmaity. Kiedy bierzemy pod uwagę
np. białko zwierzęce, jakie znajduje się w kurzym jajku, to musimy jasno
zdać sobie sprawę z tego, że takie białko zwierzęce nie jest tylko tym, co
chemik znajduje w swojej analizie, ale jego budowa jest wynikiem sił
kosmicznych. Na to białko istotnie działają właściwie tylko te siły kos-
22
miczne, które najpierw działały na samą Ziemię, a co najwyżej jeszcze
na towarzyszący jej Księżyc. Wpływ kosmiczny na białko zwierzęce jest
zatem pośredni. Siły kosmiczne nie działają więc na białko bezpośrednio.
Działają one najpierw na Ziemię, a ta działa z kolei swoimi siłami, otrzy
manymi z kosmosu, z powrotem na skład białka zwierzęcego. Bierze w
tym udział co najwyżej Księżyc, ale tylko tak, że najpierw otrzymuje on
siły z kosmosu, a dopiero potem poprzez siły, którymi promieniuje, dzia
ła z powrotem na zwierzęce białko. Kto jest w stanie spojrzeć na te rze
czy w sposób ezoteryczny, może zobaczyć, że w najmniejszej komórce
zwierzęcej, a więc także w białku, obecne są nie tylko siły fizyczne i che
miczne, istniejące na Ziemi, ale że ta najmniejsza komórka zbudowana
jest siłami, które Ziemia otrzymuje dopiero z kosmosu.
To, co nazywamy białkiem, jest zatem pośrednio związane z kosmo
sem, ale substancja białka zwierzęcego nigdy nie stałaby się taką jaką
jest na Ziemi, gdyby Ziemi nie było. Nie mogłaby powstać bezpośrednio
z kosmosu; jest produktem tego, co Ziemia musi najpierw z niego otrzy
mać.
Inaczej jest znowu z tym, co znamy jako substancję tłuszczową jako
ziemską substancję tłuszczu istot żyjących, która również tworzy część
pożywienia, szczególnie dla ludzi, którzy spożywają żywność zwierzęcą.
Mówimy zatem o tłuszczu zwierzęcym. To, co nazywamy substancją tłu
szczu, niezależnie od tego, czy człowiek spożywa ją zewnętrznie, czy też
sam tworzy ją we własnym organizmie, zbudowane jest w oparciu o zu
pełnie inne kosmiczne prawa niż substancja białka. Podczas gdy w bu
dowie białka biorą udział siły kosmiczne, które wychodzą z hierarchii
Duchów Formy
1
, to przy budowie substancji tłuszczu biorą udział szcze
gólnie te jestestwa, które nazywamy Duchami Ruchu
2
. Widzicie, jest to
ważne, aby o takich rzeczach wspominać, gdyż dopiero przez to zdoby
wamy pojęcie, jak bardzo skomplikowana jest rzecz, którą zewnętrzna
wiedza przedstawia sobie tak nieskończenie prosto. Żadna istota żyjąca
nie mogłaby być przepojona z jednej strony substancją białka, a z drugiej
strony substancją tłuszczu, gdyby nie współdziałały z kosmosu - chociaż
nawet nie bezpośrednio - Duchy Formy i Duchy Ruchu. Działania du
chowe, które znamy jako wychodzące od istot różnych hierarchii, może
my zatem śledzić dalej aż do wnętrza substancji, z której składa się nasza
23
osłona fizyczna. Dlatego przy przeżyciu występującym wtedy, gdy dusza
przeszła rozwój antropozoficzny, także i to przeżycie, które występuje w
odniesieniu do tego, co nosi się w sobie jako białko i tłuszcze w osłonie
fizycznej, będzie bardziej zróżnicowane, bardziej ruchliwe. Istnieje dwo
jakie odczuwanie. To, co w organizmie człowieka zachodzi pod wpływem
tłuszczów i substancji białkowych, u człowieka żyjącego w zewnętrznym,
normalnym bycie zlewa się razem w jedno odczuwanie. Kiedy cały fizy
czny organizm staje się bardziej ruchliwy, to rozwijająca się dusza uczy
się odróżniać dwojakie odczuwanie we własnym ciele. Jedno odczucie,
które jak gdyby wewnętrznie nas przenikało, czujemy tak, jakby nas spa
jało. Daje nam ono potem posturę, kształt - w ten sposób odczuwamy w
nas substancję białka. Kiedy czujemy to, co czyni nas obojętnymi na na
sze wewnętrzne uporządkowanie, co wynosi nas jakby na zewnątrz, po
nad nasz kształt, co nastraja nas w stosunku do naszego wewnętrznego
ludzkiego odczucia bardziej flegmatycznie, kiedy zatem w stosunku do
odczuwania samego siebie dołącza się trochę flegmatyczności - te od
czucia bardzo silnie różnicują się przy rozwoju antropozoficznym - to te
ostatnie odczucie jest wynikiem przeżywania substancji tłuszczu w osło
nie fizycznej. Wewnętrzne przeżywanie staje się zatem także w odniesie
niu do fizycznej osłony bardziej skomplikowane.
Szczególnie silnie dostrzega się to przy przeżywaniu substancji skrobi
albo cukru. Charakterystyczny jest zwłaszcza cukier. Po pierwsze wyróż
nia się on pod względem smaku bardziej od innych substancji. Różnicę
tę można w zwyczajnym życiu bardzo dobrze zauważyć w upodobaniu do
cukru, nie tylko u dzieci, ale także nieraz u starszych ludzi. Jednak róż
nica ta nie sięga zwykle dalej niż właśnie do smaku. Kiedy dusza prze
chodzi rozwój, wtedy przeżywa wszystko, co przyjmuje w substancji
cukru, co daje jej wewnętrzną krzepkość, co ją wewnętrznie wspiera, co
ją poniekąd przenika pewnego rodzaju naturalnym egoizmem. I pod tym
względem można odnośnie cukru wygłosić w pewnym sensie nawet ro
dzaj mowy pochwalnej. Właśnie ten człowiek, który przechodzi rozwój
duszy, może łatwo zauważyć, że dość często potrzebuje nieco cukru, gdyż
rozwój duszy musi dążyć do coraz większej samodzielności. Dusza staje
się bardziej samodzielna przez zwyczajny rozwój antropozoficzny. Aby
więc człowiek, który już ze względu na swoją fizyczną osłonę ma pewną
24
misję ziemską nie zatracił związku swej jaźni z Ziemią dobrze jest stwo
rzyć przeciwwagę w fizyczności, gdzie egoizm nie ma tak wielkiego zna
czenia jak w przypadku moralności. Przez spożywanie cukru stwarza się
pewien rodzaj niewinnego egoizmu, który może tworzyć przeciwwagę w
stosunku do koniecznej samowolności na obszarze moralno-duchowym.
W przeciwnym razie istniałaby zbyt łatwa pokusa, żeby człowiek stał się
nie tylko samowolny, ale także marzycielski; straciłby związek ze zdol
nością zdrowego osądzania ziemskich stosunków. Pewien dodatek cukru
do pożywienia przyczynia się do tego, aby pomimo wszelkiego wzno
szenia się w światy duchowe dać człowiekowi możliwość pozostania
obiema nogami na Ziemi i wypracowania zdrowego poglądu ziemskiego.
Widzicie, rzeczy te są skomplikowane, ale wszystko staje się skompli
kowane, jeżeli pragnie się wniknąć w rzeczywiste tajemnice życia. Czło
wiek, który w swej duszy rozwija się antropozoficznie, odczuwa czasem
potrzebę cukru, aby nie być narażonym na fałszywą samodzielność, na
utratę swojej osobowości. I potem przeżywa to spożycie cukru mówiąc
tak: „Teraz dodaję sobie coś, co niejako mimowolnie, bez upadku moral
nego, daje mi jakby w sensie wyższego instynktu pewną siłę, pewien
egoizm". Ogólnie można powiedzieć, że spożywanie cukru uwypukla w
sposób fizyczny osobisty charakter człowieka. Można stanowczo twier
dzić, że ludzie - oczywiście wszystko to musi być utrzymane w zdrowych
granicach - którzy w pewien sposób hołdują spożywaniu cukru, łatwiej
mogą wyrażać swój charakter osobisty już w ciele fizycznym aniżeli ci,
którzy tego nie czynią. Rzeczy te mogą prowadzić nawet do zmian, które
można spostrzegać także zewnętrznie. W krajach, gdzie statystyczne spo
życie cukru jest niewielkie, ludzie w mniejszym stopniu odznaczają się
charakterem osobistym niż w krajach, gdzie statystyczne spożycie cukru
jest większe. Pójdźcie do krajów, gdzie ludzie występują bardziej osobiś
cie, gdzie każdy niejako czuje siebie w sobie, a następnie udajcie się tam,
gdzie ludzie mają bardziej ogólny typ narodowy, gdzie już w zewnętrznej
naturze fizycznej są nieosobowi, to przekonacie się, że w tych pierw
szych krajach spożycie cukru jest duże, a w tych ostatnich niewielkie.
Jeśli chcemy, aby pojęcia dotyczące przeżyć substancji pokarmowych
jeszcze bardziej rzucały się w oczy, to możemy to osiągnąć na przykła
dzie tak zwanych używek. Używki - w szczególnej mierze herbata i ka-
25
wa - są już szczególnie żywo przeżywane także w życiu zewnętrznym;
ale człowiek, który przechodzi rozwój antropozoficzny, przeżywa w o
wiele większym stopniu to, co już normalny człowiek przeżywa przy ka
wie i herbacie. Jak powiedzieliśmy, wszystko to nie jest agitacją za albo
przeciwko kawie, ale przedstawieniem rzeczy takimi, jakimi są i proszę
je też ujmować tylko w tym sensie. Kawa już w zupełnie normalnym ży
ciu działa pobudzająco na ludzką naturę, tak samo jak herbata, tylko że
pobudliwości wywoływane przez kawę i herbatę w organizmie duszy,
która przechodzi rozwój antropozoficzny, są żywiej odczuwane. O kawie
można na przykład powiedzieć, że działa ona na ludzki organizm wy
dobywając w pewien sposób ciało eteryczne z ciała fizycznego, ale tak,
że ciało fizyczne odczuwane jest jako trwała podstawa ciała eterycznego.
To jest szczególne działanie kawy. Ciało fizyczne i eteryczne są zatem
przy spożywaniu kawy nieco zróżnicowane, ale tak, że fizyczne ciało,
szczególne pod względem swoich właściwości kształtu, odczuwane bywa
pod wpływem kawy właściwie tak, jakby wpromieniowywało w ciało ete
ryczne, jako pewien rodzaj trwałej podstawy do tego, co będzie potem
przez to ciało eteryczne przeżywane. Naprawdę, to nie ma być agitacja
za spożywaniem kawy; wszystko to oparte jest na fizycznej podstawie i
człowiek stałby się istotą niesamodzielną gdyby na tej zasadzie chciał
kierować się spożywaniem tych środków spożywczych. Ma to być tylko
charakterystyka ich wpływu. Ponieważ jednak logiczne, konsekwentne
myślenie jest bardzo zależne od struktury, od formy ciała fizycznego, to
przez właściwe działanie kawy, która jak gdyby ostrzej cieniuje fizyczną
strukturę ciała fizycznego, zostaje fizycznie wzmacniana logiczna konse
kwencja. Przez spożywanie kawy człowiek zostaje jakby wsparty na dro
dze fizycznej w swojej logicznej konsekwencji, w myśleniu łączącym się
konsekwentnie z faktami. I można powiedzieć, że o ile picie dużej ilości
kawy może budzić także zdrowotne skrupuły, to właśnie dla ludzi, którzy
chcą się wznieść w wyższe regiony życia duchowego, wyciąganie logicz
nej konsekwencji przez podniecenie kawą może być zupełnie właściwe.
Można by powiedzieć, że wydaje się to zupełnie naturalne, iż ktoś, kto
zawodowo zajmuje się pisaniem i nie znajduje właściwego następstwa
logicznego od jednego zadania do drugiego, a chciałby to wszystko wy
cisnąć z pióra, rozbudza się przez spożywanie kawy. Okazuje się to zu-
26
pełnie zrozumiałe dla kogoś, kto umie te rzeczy obserwować aż do peł
nych tajemnic podstaw ezoterycznych. Jeśli takie używki są czasami ko
nieczne ze względu na osobiste uwarunkowania - ponieważ jesteśmy
obywatelami Ziemi - to musimy podkreślić, że niezależnie od wszyst
kich swoich wad właśnie spożywanie kawy może przyczynić się do wię
kszej solidności. Nie dlatego, jakoby była ona zalecana jako środek na jej
osiągnięcie, ale musimy powiedzieć, że jeżeli człowiek rozwijający się
antropozoficznie posiada skłonność do kierowania swoich myśli na nie
właściwe tory, to nie trzeba brać za złe tego, że właśnie dzięki kawie sta
nie się on nieco bardziej solidny.
Inaczej jest w przypadku herbaty. Powoduje ona podobne działanie,
pewien rodzaj różnicowania natury fizycznej i eterycznej. Ale struktura
ciała fizycznego zostaje w pewien sposób wyłączona. Ciało eteryczne
podlega bardziej prawom fluktuacyjnym. Przez spożycie herbaty myśli
stają się roztrzepane, w mniejszym stopniu zdolne do łączenia się z fak
tami. Spożycie herbaty pobudza wprawdzie fantazję, ale często w sensie
niezbyt sympatycznym, bo nie odpowiadającym prawdzie i solidności
stosunków. Można więc powiedzieć, że jest zrozumiałe, kiedy w towa
rzystwie, gdzie bardzo zależy na błyskotliwym myśleniu, na rozwijaniu
tryskającej duchowości, chętnie podawana jest herbata. Z drugiej strony
staje się także zrozumiałe, że gdy spożywanie herbaty dominuje, to na
stępuje w pewnym stopniu obojętność w stosunku do żądań, jakie mogą
wystąpić w człowieku przez zdrową strukturę jego fizycznego ciała. Tak
więc marzycielska fantazja, pewna beztroska i nonszalancja, która chętnie
pomija wymagania zewnętrznego solidnego życia, jest łatwo wspomaga
na przez spożywanie herbaty. I w duszy rozwijającej się w sensie antro-
pozoficznym niechętnie widziane jest spożywanie herbaty, gdyż łatwiej
prowadzi do szarlatanerii niż spożywanie kawy. To ostatnie sprzyja solid
ności, to pierwsze szarlatanerii, chociaż i to słowo jest w tym wypadku
zbyt ostre. Wszystko to są sprawy, które - jak powiedziałem - można
przeżywać na skutek ruchliwości, jaką osiąga osłona fizyczna podczas
rozwoju antropozoficznego człowieka.
Chciałbym tylko dodać - możecie nad tym dalej pomedytować albo
spróbować takie rzeczy rzeczywiście przeżyć - że o ile spożycie kawy
wzmaga nieco w osłonie fizycznej solidność, a spożywanie herbaty bar-
27
dziej sprzyja szarlatanerii, to z kolei czekolada najbardziej wzmaga filis-
terstwo. Czekolada może być więc zalecana właśnie przy uroczystościach
filisterskich i dlatego można - wybaczcie ten dodatek - zupełnie dobrze
rozumieć, że podczas uroczystości rodzinnych, urodzinach, imieninach,
szczególnie w pewnych kołach, przy pewnych uroczystościach pije się
właśnie czekoladę. Gdy rozpatrzymy zatem te rzeczy, które są środkami
spożywczymi, wtedy występuje to przed nami w sposób jeszcze bardziej
doniosły, gdyż już to, co normalnie przeżywa się odnośnie środków spo
żywczych, rzuca swoje promienie w zwyczajne, tzw. zewnętrzne, nor
malne życie; ale nie tylko tak, aby zauważać jedynie substancjalność, z
której złożone jest ciało, i dzięki której wciąż się odnawia, ale zauważa
się także, jak to już wczoraj było wspomniane, wewnętrzne rozpadanie,
oddzielanie się organów. To jest ważne, ma to wielkie znaczenie.
Należy zwrócić uwagę zwłaszcza na to, że dla ezoterycznego rozmy
ślania zrozumiałe staje się przeżywanie w odniesieniu do fizycznej osłony
z fizycznym sercem. Fizyczne serce człowieka jest dla ezoteryka organem
niezmiernie ciekawym, niezmiernie ważnym. Fizyczne serce człowieka
może być bowiem tylko wtedy zrozumiane, gdy uwzględni się cały wza
jemny stosunek Słońca i Ziemi, także duchowy. Już wtedy, kiedy dawne
Słońce, po okresie Saturna, było pewnego rodzaju planetarnym poprzed
nikiem Ziemi, zaczął się przygotowywać stosunek, jaki dzisiaj istnieje
pomiędzy tymi dwoma ciałami niebieskimi, pomiędzy Słońcem a Ziemią.
Stosunek pomiędzy Słońcem a Ziemią musi być brany pod uwagę w taki
sposób, że dzisiejszą Ziemię pojmuje się tak, jak gdyby sama żywiła się
działaniami Słońca, jak gdyby przyjmowała w siebie działania słoneczne
i przerabiała je. To, co Ziemia przyjmuje w siebie jako siły słoneczne w
swoich stałych, podstawowych substancjach, co przyjmuje w swoją osło
nę powietrzną i wodną w zmieniające się stosunki cieplne, co przyjmuje
w opływającym Ziemię świetle, co przyjmuje w tym, co nie jest w jaki
kolwiek sposób dostrzegalne fizycznie jako udział Ziemi w harmonii
sfer, to, co Ziemia przejmuje z sił życiowych, odbieranych wprost ze
Słońca, wszystko to związane jest z siłami wewnętrznymi, które działają
na ludzkie serce z obiegu krwi. Zasadniczo rzecz biorąc, wszystkie te siły
działają na obieg krwi a z niego na serce. Wszystko, co w tym względzie
jest zewnętrzną teorią jest zupełnie fałszywe. Zewnętrzna teoria traktuje
28
dzisiaj serce jak pompę, która pompuje krew przez ciało, tak że w sercu
należałoby widzieć organ regulujący obieg krwi. Prawdą jest odwrotność
tego. To obieg krwi jest czymś pierwotnym, a serce swoimi ruchami od
zwierciedla to, co odbywa się w obiegu krwi. To krew porusza sercem, a
nie odwrotnie. Jednak cały organizm, który został tu opisany, a który kon
centruje się w czynności serca, jest niczym innym, jak ludzkim, mikro
kosmicznym, zwierciadlanym obrazem makrokosmicznego działania,
które Ziemia otrzymuje najpierw od Słońca. To, co Ziemia otrzymuje od
Słońca, odzwierciedla się znowu w oddziaływaniu krwi na serce.
Inaczej jest z mózgiem. Poszczególne odpowiedniki mózgu zostały
już wczoraj wymienione. Mózg ludzki ma w bezpośredni sposób niewiele
do czynienia z tym, czym są działania słoneczne na Ziemi. Mówię - w
sposób bezpośredni. Natomiast bardzo dużo ma do czynienia pośrednio,
jako organ postrzegania, kiedy np. postrzegamy zewnętrzny świat, bar
wy, ale to jest właśnie postrzeganie. Jednak bezpośrednio w swojej budo
wie, w swojej wewnętrznej ruchliwości, w całym swoim wewnętrznym
życiu mózg ma niewiele do czynienia z oddziaływaniem Słońca na naszą
Ziemię. Dużo więcej do czynienia ma z tym, co istnieje poza naszym sy
stemem słonecznym. Mózg związany jest ze stosunkami kosmicznymi
całego nieba gwiazd, a nie z wąskimi stosunkami naszego systemu sło
necznego. W każdym razie to, co określamy jako substancję mózgu, zwią
zane jest bezpośrednio z Księżycem, ale tylko o tyle, o ile Księżyc jest
niezależny od Słońca, o ile zachował swoją niezależność od Słońca. A
zatem to, co dzieje się w naszym mózgu, odpowiada działaniom leżącym
poza siłami, które w naszym sercu znajdują odbicie w ludzkim obrazie
mikrokosmicznym. Słońce żyje w ludzkim sercu; to, co istnieje w kos
mosie poza Słońcem, żyje w ludzkim mózgu.
Tak więc człowiek pod względem obu tych organów jest mikrokosmo-
sem. Swoim sercem, które oddane jest działaniom Słońca wywieranym na
Ziemię, odzwierciedla jakby te działania, a wewnętrznym życiem swoje
go mózgu jest bezpośrednio związany z kosmosem, znajdującym się poza
Słońcem. Jest to związek niezmiernie ciekawy i znamienny. Mózg zwią
zany jest z oddziaływaniem Słońca na Ziemię jedynie przez zewnętrzne
postrzeganie. Jest to jednak przezwyciężane właśnie przez rozwój antro-
pozoficzny. Rozwój antropozoficzny przełamuje zewnętrzny świat zmy-
29
słów. Mózg zostaje zatem związany z życiem wewnętrznym, które ma
charakter kosmiczny. Nawet Słońce jest czymś zbyt szczególnym, aby
jego działanie mogło się rozgrywać wewnątrz mózgu. Jeżeli człowiek
oddany jest w medytacji jakimś imaginacjom, to w jego mózgu rozgry
wają się procesy, które nie mają nic wspólnego z systemem słonecznym,
tylko odpowiadają procesom poza naszym systemem słonecznym. Istnie
je zatem rzeczywiście pewien stosunek pomiędzy sercem a mózgiem, tak
jak między Słońcem a niebem gwiazd i ukazuje się to w pewnym wzglę
dzie w przeżyciu duszy rozwijającej się antropozoficznie. Ukazuje się
przez to, że kiedy dusza oddana jest poważnie i wyłącznie myślom czys
to antropozoficznym, to serce tworzy rzeczywiście coś w rodzaju bieguna
przeciwnego, wkracza w pewien rodzaj opozycji do, można by powie
dzieć, mózgu gwiezdnego. Ta opozycja wyraża się przez to, że człowiek
uczy się odczuwać, jak serce i mózg zaczynają kroczyć innymi drogami.
O ile przedtem nie musiał zwracać uwagi na każde z osobna, bo wszystko
mieszało się razem, to teraz, rozwijając się antropozoficznie, musi zacząć
zwracać uwagę na każde z osobna.
Istnieje osobliwe pojęcie kosmicznego usytuowania człowieka, kiedy
rozważamy i bierzemy pod uwagę osłonę fizyczną stojącego tutaj na Zie
mi człowieka. Przez system krwi i serca żyje w nim wszystko, co Słońce
ma do wykonania w stosunku do Ziemi. A jeśli wewnętrznie oddany jest
jedynie temu, co tu na Ziemi używa jako instrumentu w postaci mózgu
fizycznego, wtedy wewnątrz tego żyją procesy świata, rozgrywające się
poza naszym systemem słonecznym. Będziemy musieli zrozumieć, że
człowiek posiada zupełnie nowe przeżycia związane z sercem i mózgiem.
Jego odczucia rzeczywiście różnicują się, tak że wszystko, czym są pro
cesy mózgowe, uczy się on czuć, można by powiedzieć, w tak spokojnym
biegu, jaki ukazuje niebo w nocy ze swoimi gwiazdami, a ruchy systemu
słonecznego czuje w swoim sercu. Widzicie równocześnie pewną drogę,
która przy wyższym stopniu wtajemniczenia będzie drogą ważniejszą
widzicie bowiem jakby wrota, które otwierają się poprzez człowieka w
kosmos. Człowiek który przez wyższy rozwój występuje z siebie - jak to
zostało już opisane w wykładach ezoterycznych - który w oglądzie
wstecznym patrzy na swoje własne ciało i uczy się rozpoznawać procesy
swojego ciała fizycznego, faktycznie uczy się w obiegu krwi i czynnoś-
30
ciach serca poznawać zwierciadlany obraz tajemniczych sił systemu sło
necznego; uczy się także w wydarzeniach mózgu, które później ogląda w
sposób duchowy od zewnątrz, poznawać tajemnice kosmosu.
Sprawy, o jakich mówię w ostatnim zdaniu, związane są z pewnym
spostrzeżeniem, jakie poczyniłem kiedyś w Kopenhadze, i które znalazło
się w mojej książce „Duchowi przewodnicy człowieka"
3
. Możecie wy
wnioskować, że nawet struktura mózgu jest pod pewnym względem pe
wnego rodzaju zwierciadlanym obrazem położenia ciał niebieskich, jaki
istnieje przy narodzeniu człowieka dla tego punktu Ziemi, na którym się
człowiek urodził. Czasami dobrze dochodzić do takich spraw z innej
strony; możecie bowiem odczuć szeroki zasięg wiedzy ezoterycznej oraz
egoizm niejednej krytyki, wypowiadanej wtedy, gdy takie spostrzeżenia
czynione są z takiego czy innego stanowiska. Zaiste, tak ważne fakty, jak
ten o odzwierciedleniu świata gwiazd w ludzkim mózgu, można wyjaś
nić z pewnego określonego stanowiska i może się to wydawać wyjaśnie
niem arbitralnym. Kiedy jednak dojdą do tego inne stanowiska, wtedy
wzajemnie się one wspierają. Zauważycie jeszcze wiele prądów wiedzy
ezoterycznej, które spotykają się i z tego spotkania będzie coraz bardziej
wynikać także i to, co odczuwać będziecie jako pełny dowód, także jako
zewnętrzny, rozsądny dowód na te sprawy, których wypowiadanie tylko
z jednego punktu widzenia może się nieraz okazać śmiałe. Pomoże to
wam ujrzeć delikatność całej struktury ludzkiej. Jeśli więc rozważycie, że
człowiek przez pobieranie pokarmu wiąże się niejako zupełnie z Ziemią
a jedynie przez niektóre substancje uwalnia się ponownie od Ziemi -
zwłaszcza przy pokarmie roślinnym - jeśli zatem rozważycie, że czło
wiek właśnie przez spożywanie pokarmu musi się stawać obywatelem
Ziemi, wtedy zrozumiecie potrójną członowość człowieka w odniesieniu
do jego osłony fizycznej. Przez swój mózg przynależny on niejako do ca
łego nieba gwiazd, przez swoje serce, wraz ze wszystkim, co jest z tym
związane, przynależy do Słońca, a przez swój system trawienia, wraz ze
wszystkim, co do niego należy, jest w innym sensie istotą Ziemi.
Również to może być i będzie przeżywane, kiedy zewnętrzna powło
ka człowieka stanie się wewnętrznie bardziej ruchliwa. Człowiek może -
przez to, co wnika w niego tylko z Ziemi - bardzo zgrzeszyć przeciwko
temu, co odzwierciedla się w nim jako czyste siły kosmosu. Np. powo-
31
dując zakłócenia przez zewnętrzne pożywienie, przez prawa czysto ziem
skie, działające w czasie trawienia, oraz jako prawa słoneczne, działające
dalej w czynnościach serca, a również jako prawa kosmiczne poza system
słonecznym, działające w działaniach mózgu. Może on w pewnym sensie
bardzo silnie zgrzeszyć przeciwko czynnościom kosmicznym w swoim
mózgu i może to być przeżyte przez rozwijającą się antropozoficznie du
szę, szczególnie w chwili obudzenia się. W czasie snu trawienie rozprzes
trzenia się aż do mózgu, wnika w mózg. W czasie czuwania siły myślenia
przepracowują mózg; ustaje tam czynność trawienia. Kiedy myślenie za
nika w czasie snu, wtedy trawienie działa w świadomości. Gdy człowiek
się budzi i czuje tego oddźwięk, wtedy właśnie w duszy przechodzącej
rozwój przeżycie takie bardzo łatwo może stać się właściwym barome
trem, wskazującym, czy pożywienie jest zdrowe. Człowiek odczuwa to
jako przenikanie z jego organizmu do mózgu ogłuszających, kłujących
uczuć, które po spożyciu czegoś niewłaściwego mogą się wydawać ma
łymi ośrodkami odurzającymi w mózgu. Wszystko to przeżywane jest w
bardzo subtelny sposób właśnie przez duszę rozwijającą się antropozofi
cznie. I chwila budzenia się jest niezmiernie ważna, jeżeli chodzi o pos
trzeganie w osłonie fizycznej stosunków zdrowotnych wynikających z
trawienia. Przez coraz subtelniejsze odczucia, które umiejscawiają się w
głowie, człowiek spostrzega, czy jego trawienie jest w opozycji do praw
kosmicznych spoza naszego systemu słonecznego, czy też jest z nimi w
zgodzie. Widzicie tutaj faktycznie osłonę fizyczną w cudownym stosun
ku do całego kosmosu, a chwilę budzenia się jako barometr dla człowie
ka przeciwstawiającego się swoim trawieniem stosunkom kosmicznym
albo ustawiającego się zgodnie z nimi.
Rozważania te prowadzą nas stopniowo do zmian, jakie przez rozwój
ezoteryczny albo antropozoficzny zachodzą w ludzkim ciele eterycznym
albo astralnym.
32
W przypadku rozwoju ezoterycznego albo antropozoficznego wraz
ze zmianami w fizycznej osłonie człowieka zachodzą jednocześnie zmia
ny w systemie eterycznym, w odniesieniu do systemu mięśniowego i w
odniesieniu do zmysłów, do organów zmysłowych. Jeżeli chodzi o sys
tem mięśniowy, to trzeba powiedzieć, że człowiek odczuwa go stopnio
wo nie tylko jako coraz bardziej ruchliwy, jak moglibyśmy powiedzieć w
stosunku do innych organów fizycznych, ale poza tym odczuwa go jako
bardziej żywy, jak gdyby był przeniknięty słabą wewnętrzną świadomoś
cią jakby świadomość rzeczywiście rozszerzyła się poprzez system mięś
niowy. I gdybyśmy chcieli wyrazić przeżycie, jakie temu odpowiada - w
sposób ścisły, chociaż nieco paradoksalny - to moglibyśmy powiedzieć,
że w trakcie rozwoju ezoterycznego dochodzi stopniowo do wewnętrzne
go odczuwania, jakby we śnie, pojedynczych mięśni i ich systemu. Układ
mięśniowy nosi się zawsze ze sobą w taki sposób, że w czasie dzienne
go czuwania odczuwa się słabo, jakby w śnieniu, jego czynności. Rozpa
trywanie zmian zachodzących właśnie w tej osłonie fizycznej jest zawsze
zajmujące z tego względu, że spostrzeżenia te zawierają coś, co może
człowieka w pewnym sensie najlepiej przekonać, że poczynił on pewien
postęp.
Gdy pojedyncze mięśnie zaczynamy odczuwać w ten sposób, że np.
przy ich zginaniu i rozciąganiu mamy słabą świadomość, słabe odczu
wanie tego, co tam zachodzi, wtedy musimy powiedzieć: tutaj, wewnątrz
mięśni coś się dzieje. Gdy śnimy o ruchach naszych mięśni, stanowi to
dowód, że stopniowo zaczynamy odczuwać zaimpregnowane w ciele fi
zycznym ciało eteryczne. To bowiem, co czujemy, jest właściwie siłami
ciała eterycznego czynnymi w mięśniach. Kiedy śnimy o naszych posz
czególnych mięśniach, kiedy mamy w stosunku do siebie jakby senną
świadomość tego, co przedstawiają podręczniki anatomii - gdzie ścią
gnięta jest z człowieka skóra i ukazane są tylko jego mięśnie - jest to
początek postrzegania ciała eterycznego. Kiedy zatem wznosimy się do
stanu, w którym zaczynamy postrzegać istotę eteryczną jest to już jakby
ściąganie skóry i śnienie o swoich poszczególnych członach jak o pew
nego rodzaju uczłonowanej lalce.
33
Występuje także mniej przyjemna wrażliwość odczuwania drzemią
cej jakby świadomości systemu kości. Jest to mniej przyjemne z tego
względu, że postrzegając system kości, odczuwa się wtedy najwyraźniej
powolny proces starzenia się. Dlatego też nie jest przyjemne zwracanie
uwagi na wrażliwość związaną z systemem kości, której człowiek w nor
malnym życiu wcale nie odczuwa. Kiedy jednak rozwija się ezoterycz
nie, zaczyna odczuwać w swoim systemie kości jakby cień. I wtedy staje
się zrozumiałe, że przedstawianie kościotrupa jako symbolicznego wy
razu śmierci odpowiada pradawnej jasnowidzącej sile ludzi. Wiedzieli
oni, że w swoim szkielecie uczymy się odczuwać stopniowe zbliżanie się
śmierci.
Ale o wiele większe znaczenie od tego wszystkiego ma przeżycie, ja
kie w czasie rozwoju ezoterycznego odczuwa się w stosunku do swoich
organów zmysłowych. Wiemy, że u człowieka przechodzącego rozwój
ezoteryczny organy zmysłowe właściwie muszą być wyłączone; muszą
że tak powiem, milczeć. W czasie rozwoju ezoterycznego fizyczne orga
ny zmysłowe czują się jakby skazane na bezczynność; są wyłączone.
Właśnie dlatego, że jako fizyczne narządy zmysłów są wyłączone, wys
tępuje inna rzecz. Po pierwsze, następuje stopniowe uświadomienie so
bie pojedynczych organów zmysłowych jako oddzielnych światów, które
wciskają się w człowieka. Oczy, uszy, a nawet zmysł ciepła uczymy się
odczuwać, jakby były w nas wciśnięte. Uczymy się jednak odczuwać nie
fizyczny organ zmysłowy, ale siły eteryczne, siły ciała eterycznego, które
działają w sposób organizujący na narządy zmysłowe. Kiedy wyłączamy
działalność zmysłów, widzimy jakby wchodzącą naturę tych organów
zmysłowych a także wiele wciśniętych w człowieka organizacji etery
cznych. Jest to rzecz niezmiernie ciekawa. Na ile poważnie wyłączamy
w czasie rozwoju ezoterycznego np. oko, nie uwzględniając wcale fizy
cznego widzenia, na tyle uczymy się poznawać coś, co wdziera się jako
organizmy światła. Uczymy się wtedy rzeczywiście poznawać, że oko
powstawało stopniowo przez to, że w naszym organizmie pracowały we
wnętrzne siły światła. Kiedy bowiem wyłączamy jakąkolwiek fizyczną
czynność oka, wtedy czujemy pole widzenia przedzierzgnięte eteryczny
mi siłami światła, które działają na oko w sposób organizujący. Jest to
osobliwe zjawisko, że wyłączając oko, uczymy się poznawać siły światła.
34
Wszystkie fizyczne teorie są niczym w stosunku do tego poznania we
wnętrznej natury światła i działania, którego doznajemy, kiedy nauczymy
się wyłączać przez chwilę fizyczną siłę widzenia oka i stopniowo do
chodzimy do tego, że w miejsce fizycznego użytkowania oka postrzega
my wewnętrzną naturę eterycznych sił światła.
Zmysł ciepła leży jakby na niższym szczeblu. Niezmiernie trudno jest
rzeczywiście wyłączyć naszą wrażliwość na ciepło i zimno. Najlepiej
udaje się to, gdy w czasie rozwoju ezoterycznego, w czasie trwania w me
dytacji próbujemy pozostać niewrażliwi na jakiekolwiek odczucie ciepła
czy zimna. Dobrze więc, gdy w trakcie medytacji otoczeni jesteśmy wła
śnie taką temperaturą która nie jest odczuwana ani jako ciepło, ani jako
zimno, tak że nie jesteśmy w żaden sposób podrażnieni odczuciem ciepła
lub zimna. Gdy to się uda - bardzo trudno jednak odróżnić to od zwykłe
go postrzegania temperatury - wtedy stopniowo możemy przyzwyczajać
się do poznawania także wewnętrznej natury cieplnego eteru, rozpromie-
niowanego w przestrzeni eteru cieplnego; wtedy dopiero czujemy się w
naszej własnej cielesności jakby przeniknięci właściwym działaniem cie
plnego eteru. Kiedy nie posiadamy już odpowiedniej wrażliwości odczu
wania ciepła, wtedy poznajemy naturę eteru cieplnego.
W trakcie ćwiczeń ezoterycznych zmysł smaku jest, oczywiście, wy
łączony. Jeżeli jednak po wyłączeniu zmysłu smaku uda się potem przy
pomnieć sobie uczucie smaku, wtedy zdobywamy dzięki temu środek do
poznania jeszcze subtelniejszego eteru niż eter świetlny, do poznania tzw.
eteru chemicznego. To również nie jest łatwe, ale można to przeżyć. Tak
samo przez odpowiednie wyłączenie zmysłu powonienia można poznać
eter życia.
Dziwne wydaje się człowiekowi wyłączenie słuchu. Musi on jednak
doprowadzić do tego, aby osiągnąć taką wstrzemięźliwość, żeby nic nie
słyszeć, nawet wtedy, gdy w pobliżu dzieje się coś słyszalnego. Musi się
zatem nauczyć własną wolą pomijać rzeczy słyszalne. Wtedy występują
przed nim jakby wszczepione w organizm, znajdujące się w ciele etery
cznym siły, które zorganizowały nasz organ słuchu. Robimy przy tym
osobliwe odkrycie. Sprawy te należą rzeczywiście do coraz głębszych ta
jemnic. Dlatego też łatwo można powiedzieć, że nie wszystko, co mówi
się o tych przeżyciach w stosunku do takich zmysłów jak zmysł słuchu,
35
może być od razu zrozumiale. Odkrywamy mianowicie, poznajemy do
kładnie, że wspaniała organizacja ucha, jakie nosimy w sobie jako lu
dzie, nie mogła być wytworzona z sił eterycznych otaczających Ziemię.
Siły eteryczne światła, które ją otaczają są ściśle związane z tworzeniem
naszych oczu, chociaż ich założenia istniały już przedtem. Jednak to, w
jaki sposób oko jest ukształtowane i jak tkwi w organizmie, jest ściśle
związane z siłami eteru świetlnego Ziemi. Tak samo nasz zmysł smaku
związany jest z chemicznymi siłami eteru Ziemi i w znacznej części
został z nich wytworzony. Nasz zmysł węchu związany jest z eterem
życia; jest on zorganizowany prawie wyłącznie z otaczającego Ziemię
eteru życia. Nasz organ słuchu wskazuje jednak - kiedy jest to przeżywa
ne w wyniku rozwoju ezoterycznego - że swój byt w niewielkim stopniu
zawdzięcza siłom eterycznym okalającym Ziemię. Można by powiedzieć,
że nasz organ słuchu wykonały otaczające Ziemię siły eteryczne, ale wy
tworzyły go właściwie w sposób niedoskonały, niepełny; gdyż siły te
mogą działać na ucho tylko dzięki temu, że działają w powietrzu i ciągle
napotykają tam na opór.
Możemy zatem powiedzieć, aczkolwiek brzmi to paradoksalnie, że
organizacja, która była o wiele subtelniej sza, została na Ziemi w naszym
organie słuchu uszkodzona. I na tym stopniu rozwoju również dzięki wła
snemu przeżyciu rozwijającego się antropozofa staje się zrozumiałe, że
cały organ słuchu przyniósł on już ze sobą przebywając drogę z dawnego
Księżyca
1
na Ziemię; że ten organ słuchu był na dawnym Księżycu o
wiele bardziej doskonały niż na Ziemi. Stopniowo uczymy się odczuwać,
że ucho mogłoby nastrajać nas - musimy nieraz używać paradoksalnych
wyrażeń - melancholijnie, gdyż należy ono do organów, które w całym
swoim układzie, w całej swojej strukturze świadczą o minionej doskona
łości. Kto stopniowo przyswoi sobie te wskazane właśnie przeżycia, ten
zrozumie ezoteryka, który swoje poznanie czerpie niewątpliwie z o wiele
głębszych sił, który powie: na dawnym Księżycu ucho miało o wiele wię
ksze znaczenie dla człowieka niż dzisiaj. Wówczas żyło ono całkowicie
w rozbrzmiewającej jeszcze muzyce sfer. I rozbrzmiewające na Księżycu
dźwięki - jakkolwiek już słabo w porównaniu z tym, co było wcześniej,
ale jednak rozbrzmiewające dźwięki muzyki sfer - ucho przyjmowało. Na
dawnym Księżycu było ono w stanie, dzięki swojej ówczesnej doskona-
36
łości, być ciągle zanurzone w tej muzyce. Na dawnym Księżycu muzyka
ta była jeszcze udziałem całej ludzkiej organizacji. Fale muzyki przenika
ły tam jeszcze organizację ludzką a wewnętrzne życie człowieka było
współżyciem z całym muzycznym otoczeniem, było dostosowaniem się
do całego otoczenia muzycznego. Ucho było aparatem komunikacyjnym
ukształtowanym tak, aby wewnętrznie naśladować ruchy, które dźwię
czały na zewnątrz jako muzyka sfer. Człowiek czuł się na dawnym Księ
życu jeszcze jako pewnego rodzaju instrument, na którym grał swoimi
siłami kosmos, a uszy, w swojej ówczesnej doskonałości, były pośredni
kami między grą kosmosu a instrumentem ludzkiego organizmu. Tak więc
dzisiejszy organ słuchu jest dla człowieka jakby budzeniem wspomnienia,
z którym łączymy myśl, że przez pewien rodzaj zepsucia organ słuchu
człowieka stał się niezdolny do przeżywania muzyki sfer, że się usamo
dzielnił i muzykę sfer mógł uchwycić tylko w tym, co jest dzisiejszą mu
zyką która w gruncie rzeczy może się rozgrywać tylko w osnuwającym
Ziemię powietrzu.
Także w stosunku do innych zmysłów wynurzają się przeżycia. Są
one jednak coraz mniej wyraźne i śledzenie przeżyć odnoszących się do
innych organów zmysłowych nie miałoby dużego znaczenia z tej prostej
przyczyny, że zwykłymi pojęciami trudno jest określić zmiany, jakie do
konują się przez rozwój ezoteryczny. Jakie znaczenie miałoby np. mó
wienie o tym, co dzisiaj na Ziemi może doświadczyć człowiek poprzez
zmysł mowy - nie mam tu na myśli zmysłu mówienia. Ci, którzy słu
chali w Berlinie wykładów o antropozofii, wiedzą już, że istnieje szcze
gólny zmysł mowy. Podobnie jak istnieje zmysł dźwięku, tak też istnieje
zmysł, który posiada jedynie organ wewnętrzny do postrzegania wypo
wiadanego słowa, a nie posiada organu zewnętrznego. Ten zmysł został
jeszcze bardziej zepsuty; został tak zepsuty, że dzisiaj istnieje zasadniczo
tylko ostatni podźwięk tego, czym był zmysł mowy np. jeszcze na daw
nym Księżycu. To, co dzisiaj stało się zmysłem mowy, rozumieniem słów
naszych bliźnich, na dawnym Księżycu służyło do tego, aby imaginaty-
wną świadomością wczuć się świadomie w całe otoczenie, aby ten dawny
Księżyc jakby okrążać. Ruchy, jakie wykonywano, jak się zachowywano,
dyktował na dawnym Księżycu zmysł mowy. Ten rodzaj przeżyć uczymy
się stopniowo poznawać dopiero wtedy, kiedy powoli przyswoimy sobie
37
odczuwanie wewnętrznej wartości samogłosek i spółgłosek, kiedy odczu
wamy wewnętrzną wartość samogłosek oraz spółgłosek w mantrycznych
zdaniach. Jest to jednak słaby podźwięk, do którego człowiek ziemski
może się w ogóle wznieść na tym obszarze, w stosunku do tego, czym
był niegdyś zmysł mowy.
Widzicie więc, moi drodzy przyjaciele, jak człowiek wzywa się stop
niowo w postrzeganie swojego ciała eterycznego, jak czynność zmysłów
fizycznych, którą w swoim rozwoju ezoterycznym jakby odrzucał od sie
bie, zostaje zastąpiona z innej strony, doprowadzając go do postrzegania
ciała eterycznego. Jest jednak rzeczą szczególną że przeżywając postrze-
żenia ciała eterycznego, o których teraz mówiliśmy, odczuwamy je tak,
jak gdyby właściwie nie należały one do nas, jak gdyby były wszczepione
od zewnątrz. Czujemy jakby wszczepione w nas ciało świetlne, czujemy
jakby wszczepiony w nas przez nasze ucho muzykalny ruch, który nie
jest słyszalny na Ziemi. Eteru ciepła nie odczuwamy jednak tak, jakby
był w nas wszczepiony, lecz jakby nas przenikał; i uczymy się odczuwać
działanie pracującego w nas eteru chemicznego przy wyłączeniu zmysłu
smaku itd. I tu dochodzimy do tego, że człowiek w stosunku do stanu,
który określamy jako normalny, czuje zmiany w swoim ciele eterycznym;
są w nim jakby wepchnięte od zewnątrz wszczepy.
Człowiek zaczyna jednak stopniowo postrzegać także bardziej bezpo
średnio swoje ciało eteryczne. Najbardziej zastanawiająca zmiana, jaka
zachodzi w ciele eterycznym - która przez wielu jest bardzo nieprzyjem
nie przyjmowana i nie uznawana za zmianę w ciele eterycznym, a jednak
nią jest - polega na tym, że rozwój ezoteryczny pozwala bardzo wyra
źnie zauważyć, że początkowo ulega nieco osłabieniu siła pamięci. To,
co zwyczajnie nazywamy pamięcią zostaje przez rozwój ezoteryczny
prawie zawsze w pewien sposób osłabione. Początkowo mamy gorszą pa
mięć. Kto nie chce mieć gorszej pamięci, nie może właściwie przeżywać
rozwoju ezoterycznego. Szczególnie silnie zanika działanie tej pamięci,
którą można określić jako pamięć mechaniczną która jest najlepiej roz
winięta u ludzi w latach dziecięcych i młodzieńczych, którą najczęściej
mamy na myśli, gdy mowa jest o pamięci. I niejeden ezoteryk narzeka
właśnie na osłabienie pamięci. Można to bowiem bardzo szybko zauwa
żyć. W każdym bądź razie osłabienie pamięci zauważa się u siebie o wie-
38
le wcześniej, niż te subtelne prawdy, które zostały teraz kolejno wyjaśnio
ne. Ale tak jak wchodząc na drogę prawidłowego rozwoju antropozoficz-
nego nigdy nie można zaszkodzić swojemu ciału fizycznemu, pomimo że
staje się ono bardziej ruchliwe, tak też i szkód związanych z pamięcią nie
można przecież traktować jako trwałych. Musimy jedynie starać się czy
nić to, co właściwe.
W odniesieniu do organizacji fizycznej - gdy ciało zewnętrzne będzie
bardziej ruchliwe, gdy jego organy będą wewnętrznie bardziej niezależ
ne, tak że trudniej jest doprowadzić je do harmonii niż przedtem - trzeba
uczynić się silniejszym wewnętrznie. Osiągnie się to przez sześć ćwiczeń,
które znajdziecie opisane w drugiej części mojej „ Wiedzy tajemnej"
2
.
Kto
wykonuje je w odpowiedni sposób, ten zobaczy, że jego wewnętrzna siła
zwiększy się na tyle - aby ruchliwsze ciało fizyczne utrzymać w porząd
ku - na ile ją straci przez rozwój ezoteryczny. Również w odniesieniu do
pamięci musimy czynić to, co właściwe. Pamięć, jaka istnieje w życiu
zewnętrznym, zanika. Nie musimy jednak ponosić żadnej szkody, jeżeli
w stosunku do wszystkiego, co nas w życiu obchodzi, rozwiniemy więcej
głębszej uwagi, żeby uczestniczyć w tym bardziej, niż do tego przywykli
śmy. Musimy zatem szczególnie uczciwie zajmować się tymi sprawami,
które mają dla nas znaczenie. Przedtem bardziej rozwijaliśmy pamięć me
chaniczną która czasami pracuje całkiem dobrze także i wtedy, gdy nie
za bardzo lubimy sprawy, które chcemy zapamiętać; to jednak zanika.
Zauważymy mianowicie, że przechodząc do rozwoju antropozoficznego
lub ezoterycznego łatwo o tych sprawach zapominamy. Sprawy, w któ
rych nie jesteśmy zaangażowani uczuciowo, których nie możemy polubić,
w które nie wrastamy duszą natychmiast ulatują Natomiast tym bardziej
pozostaje w nas to, z czym związani jesteśmy duszą. Musimy zatem pró
bować doprowadzić do systematycznego angażowania się całą duszą.
Można zrobić następujące doświadczenie. Przypuśćmy, że jest tutaj
osoba, która w okresie swojej młodości, kiedy nie zetknęła się jeszcze z
antropozofią po przeczytaniu jakiejś powieści mogła ją zawsze na nowo
opowiadać. A teraz, kiedy przystąpiła do rozwoju antropozoficznego, gdy
czyta jakąś powieść, ulatuje ona często z pamięci i nie może jej ponownie
opowiedzieć. Jeżeli jednak w przypadku jakiejś książki, która jest dla nas
cenna, postępujemy tak, że bezpośrednio po przeczytaniu powtórzymy ją
39
w duchu, i to nie tylko w zwykły sposób, ale od końca do początku - tzn.
ostatnie sprawy na początku, a pierwsze na końcu - i jeżeli podejmiemy
trud, aby przejść po raz drugi pojedyncze szczegóły, jeśli w ten sposób
zrośniemy się z tą sprawą kiedy weźmiemy kartkę papieru i zanotujemy
krótkie myśli i spróbujemy postawić sobie pytanie, od której strony moż
na się tą sprawą szczególnie zainteresować, wtedy zobaczymy, że w ten
sposób zdobywamy innego rodzaju pamięć. Nie jest to ta sama pamięć.
Różnicę spostrzegamy dokładnie wtedy, gdy się nią posługujemy. Przy
posługiwaniu się ludzką pamięcią sprawy wchodzą w naszą duszę jako
wspomnienia. Jeśli systematycznie przyswajamy sobie pamięć w sposób
ezoteryczny albo antropozoficzny, tak jak zostało to teraz opisane, wtedy
sprawa, którą w ten sposób przeżywamy, zatrzymuje się jakby w czasie.
Uczymy się jakby patrzeć wstecz w czasie, i jest to rzeczywiście tak, jak
byśmy spoglądali na to, co rozważamy. Zauważamy więc, że sprawy bę
dą coraz bardziej obrazowe, że pamięć będzie coraz bardziej imaginaty-
wna
3
. Jeżeli postąpiliśmy w przypadku jakiejś książki tak, jak zostało to
właśnie opisane, a trzeba tę sprawę na nowo postawić przed duszą wtedy
wystarczy tylko dodać coś, co jest z tym związane, a będziemy jakby spo
glądać na moment czasu, w którym zajmowaliśmy się tą książką będzie
my widzieć siebie czytających. Nie powraca wspomnienie, ale wznosi się
cały obraz. Będziemy mogli wtedy zauważyć, że o ile przedtem czytaliś
my tylko książkę, to teraz rzeczywiście wznoszą się sprawy. Oglądamy
jakby w perspektywie czasu; pamięć staje się oglądem obrazów zatrzy
manych w odległym czasie.
Jest to elementarny początek stopniowej nauki czytania w Kronice
Akaszy
4
.
Pamięć zastępujemy uczeniem się czytania w minionych cza
sach. Kto przeszedł pewien rozwój ezoteryczny, może nieraz swoją pa
mięć zupełnie stracić, ale nic mu to nie zaszkodzi, gdyż widzi on rzeczy
minione. Jeżeli był z nimi związany, to widzi je ze szczególną wyrazis
tością. Mówię wam tutaj o sprawach, które człowiek stojący poza antro-
pozofią wyśmieje, gdy zostaną mu one opowiedziane, i może je jedynie
wyśmiać, gdyż nie potrafi powiązać żadnego pojęcia z tym, że jakiś ezo-
teryk opowie mu, że nie posiada już pamięci, a przecież bardzo dobrze
wie o tym, co się działo, gdyż ogląda to w przeszłości. Na to odpowie mu
ten drugi: słuchaj, ty masz znakomitą pamięć; bo nie ma on żadnego po-
40
jęcia o tym, jaka tu zaszła przemiana. A jest to właśnie rzecz, u której
podstaw leży przemiana w ciele eterycznym.
Ta przemiana pamięci związana jest jednak zasadniczo z czymś in
nym; związana jest także w pewnej mierze z tym, że następuje pewnego
rodzaju nowa ocena wewnętrznego człowieka. Nie możemy sobie przy
swoić tego spojrzenia w przeszłość bez zajęcia równocześnie w pewien
sposób stanowiska w stosunku do tego, co przeżywaliśmy. Kto z perspe
ktywy czasu patrzy wstecz na coś, co traktuje tak, jak to było powiedziane
o tej książce - kiedy sam siebie w tym widzi - ten będzie musiał osądzić,
czy było to rozsądne czy głupie, że właśnie tym się zajmował. Z oglądem
wstecznym łączy się inne silne przeżycie, pewien rodzaj osądu samego
siebie. Nie można uczynić nic innego, jak zająć stanowisko w stosunku
do swojej przeszłości. Będzie się czyniło sobie wyrzuty odnośnie jakiejś
sprawy albo też będzie się zadowolonym, że jakaś sprawa powiodła się.
Krótko mówiąc, nie będzie można postąpić inaczej niż osądzać prze
szłość, którą ogląda się patrząc wstecz. Rzeczywiście będzie się bardziej
surowym sędzią samego siebie, swojego ubiegłego życia. Czujemy, że tak
powiem, budzące się w nas ciało eteryczne, które zawiera w sobie całą
przeszłość - z oglądu wstecznego po śmierci - czujemy to ciało eterycz
ne jakby włączone w nas samych, jak coś, co w nas żyje i ocenia naszą
wartość. W ciele eterycznym zachodzi więc zmiana, polegająca na tym,
że często czujemy dążenie do takiego wstecznego oglądu samego siebie,
aby spojrzeć na to czy owo, aby nauczyć się osądzać w sposób zupełnie
naturalny swoją wartość jako człowieka. O ile żyjąc normalnie nie zau
waża się tego, to teraz spostrzega się ciało eteryczne niejako we wstecz
nym spojrzeniu na własne życie. Gdy przeżywamy rozwój ezoteryczny,
własne życie czyni nas stopniowo twórczymi. Musimy iść temu naprze
ciw, aby życie ezoteryczne czyniło nas w pewnej mierze twórczymi, aby
śmy dokładniej spoglądali na nasze zalety oraz błędy, na nasze pomyłki i
niedoskonałości.
Ale zauważa się jeszcze głębszą rzecz, która związana jest z ciałem
eterycznym, coś, co wcześniej również było zauważane, ale nie tak sil
nie. Jest to temperament. U rozwijającego się ezoteryka występuje też -
polegająca na zmianie ciała eterycznego - większa czułość, większa wra
żliwość w stosunku do własnego temperamentu. Aby wydobyć szczegól-
41
ny przypadek, na którym można to łatwiej pojąć, weźmy np. melancholi-
ka, który nie jest ezoterykiem, nie przystąpił do antropozofii, który idzie
przez świat w ten sposób, że wiele rzeczy na świecie sprawia, że jest mar
kotny, wiele rzeczy wywołuje w nim nieprzychylną krytykę, w ogóle
wszystko wywołuje w nim silniejsze sympatie i antypatie niż np. u fleg-
matyka. Kiedy taki melancholik, ze wszystkimi swoimi właściwościami,
począwszy od stanu, kiedy wszystkiemu przeciwstawia się, kiedy jest
markotny, kiedy cały świat odpycha, pogardza nim, nienawidzi, aż do
stanu, kiedy jest tylko bardziej wrażliwy w postrzeganiu świata - istnieją
wszelkie pośrednie stopnie i odcienie - przystąpi do rozwoju ezoterycz
nego, wtedy jego temperament staje się istotną podstawą do odczuwania
ciała eterycznego. System sił wywołujących jego melancholię staje się
bardziej wrażliwy i wyraźniej dostrzegalny, i podczas gdy przedtem jego
niezadowolenie skierowane było jedynie przeciwko zewnętrznym wraże
niom świata, to teraz niezadowolenie zaczyna zwracać przeciwko sobie.
Jest rzeczą bardzo ważną, aby przy rozwoju ezoterycznym starannie
ćwiczyć samopoznanie, aby dla rozwijającego się ezoterycznie człowie
ka stało się zrozumiałe, że samopoznanie, które ćwiczy, umożliwia mu,
jako melancholikowi, znosić taką zmianę spokojnie i cierpliwie. Tak jak
przedtem wiele razy świat był dla niego wstrętny, tak teraz sam dla siebie
będzie wstrętny, zacznie sam siebie krytykować. Widać, jak mu się wszyst
ko w samym sobie nie podoba. Sprawy te można tylko wtedy właściwie
osądzić, moi drodzy przyjaciele, gdy to, co nazywamy temperamentem,
widzimy w człowieku w sposób właściwy. Melancholik tylko przez to
jest melancholikiem, że tego rodzaju temperament dominuje u niego,
zasadniczo bowiem każdy człowiek posiada we własnej duszy wszystkie
cztery temperamenty. Melancholik jest w pewnych sprawach także fleg
matyczny, w innych sangwiniczny, a znowu w innych choleryczny. Moż
na by powiedzieć, że w porównaniu z temperamentem flegmatycznym,
sangwinicznym i cholerycznym dominuje szczególnie temperament me
lancholijny. Podobnie flegmatykiem nie jest człowiek, który nie posiada
wszystkich innych temperamentów, a tylko flegmatyczny, ale taki, u któ
rego temperament flegmatyczny przeważa, natomiast inne temperamenty
utrzymują się bardziej u podłoża i w głębi jego duszy. I podobnie jest też
w przypadku innych temperamentów.
42
Tak jak zmiana ciała eterycznego u wyraźnego melancholika wystę
puje w ten sposób, że swoją melancholią zwraca się on niejako przeciwko
sobie samemu, tak też w przypadku innych temperamentów występują
zmiany, nowe odczucia. Przy rozwoju ezoterycznym można jednak przez
pewien rodzaj samopoznania doprowadzić do naprawienia uszkodzeń
spowodowanych przez dominujący temperament i do odczuwania w wy
ższym stopniu. Uszkodzenia te możemy naprawić, powodując zmiany
innych temperamentów, które zrównoważą najważniejsze zmiany tempe
ramentu dominującego. Musimy jedynie rozpoznać, jak te zmiany wpły
wają na inne temperamenty.
Przyjmijmy, że ezoterykiem będzie flegmatyk. Jest to trudne, ale za
łóżmy, że może on zostać prawdziwym ezoterykiem. Nie jest to niemożli
we do osiągnięcia, gdyż flegmatyk przyjmując silne wrażenia jest czasami
bezsilny wobec pewnych wrażeń, tak że czasem właśnie temperament
flegmatyczny, o ile nie jest zbyt daleko nadgryziony materializmem, nie
jest wcale takim złym założeniem dla rozwoju ezoterycznego - musi on
tylko występować szlachetniej, a nie w sensie groteskowym, jak często
postrzega się temperament flegmatyczny. Jeżeli flegmatyk stanie się ezo
terykiem, wtedy jego temperament zmienia się w sposób szczególny.
Flegmatyk ma wtedy bardzo silną tendencję do prawidłowego obserwo
wania samego siebie i taka prawidłowa samoobserwacja niewiele go mar
twi i dlatego temperament flegmatyczny nie jest złym założeniem dla
ezoterycznego rozwoju, gdyż jest on wtedy zdolny do pewnej spokojnej
samoobserwacji. Nie oburza go, tak jak melancholika, wszystko, co u
siebie spostrzega; i dlatego gdy czyni samoobserwacje, idą one zasadni
czo nawet głębiej niż samoobserwacje melancholika, gdzie przez złość
przeciwko sobie samemu zostają zatrzymane. Kiedy zatem u flegmatyka
zachodzi pewien rozwój duszy, wtedy jest on najlepszym uczniem dla
poważnego rozwoju antropozoficznego.
Każdy człowiek posiada właściwie wszystkie temperamenty i - jak
powiedzieliśmy - u melancholika temperament melancholijny jedynie
dominuje. Jest w nim także np. temperament flegmatyczny. U melancho
lika zawsze można znaleźć strony, gdzie w stosunku do tych czy innych
spraw okaże się on flegmatykiem. Kiedy melancholik stanie się ezotery
kiem i można na niego w jakiś sposób wpływać, wtedy trzeba próbować
43
- bo zacznie on prawdopodobnie postępować ostro z samym sobą i zaw
sze występują zarzuty przeciwko sobie - skierować jego umysł na sprawy,
wobec których był przedtem flegmatyczny. Musimy spróbować rozbudzić
jego zainteresowanie sprawami, którymi się przedtem nie zajmował. Gdy
to się uda, wtedy paraliżuje się w pewnej mierze szkody, jakie wywołuje
melancholia.
Szczególnego rodzaju ezoterykiem będzie sangwinik, którego w ży
ciu zewnętrznym charakteryzuje to, że lekko przebiega od wrażenia do
wrażenia i niechętnie chce się przy jakimkolwiek zatrzymać. Zmienia się
on bardzo osobliwie przez przeobrażenie swojego ciała eterycznego. W
chwili, kiedy on sam albo ktoś drugi próbuje wpoić mu ezoterykę, staje
się flegmatykiem wobec swojego własnego wnętrza. Tak więc sangwinik,
ze względu na swój temperament, jest początkowo gorszym materiałem
dla rozwoju ezoterycznego. Jeżeli sangwinik dojdzie do ezoteryki lub do
życia antropozoficznego - a dochodzi do tego bardzo często, gdyż intere
suje się wszelkimi możliwymi sprawami, chociaż niezbyt intensywnie, a
więc także antropozofią albo ezoteryką tylko że trwa to długo - wtedy
musi on dojść do pewnego rodzaju samoobserwacji; wszystko przyjmuje
jednak z wielką obojętnością i niechętnie patrzy w siebie samego. Zain
teresuje go wprawdzie to lub owo, ale nie wchodzi w to zbyt głęboko.
Odkrywa w sobie przeróżne ciekawe właściwości, a potem jest z tego
zadowolony i bardzo chętnie o tym mówi, jednak szybko o całej sprawie
zapomina, także o tym, co zaobserwował w samym sobie. I wśród tych,
którzy wskutek chwilowego zainteresowania zbliżają się do ezoteryki, a
wkrótce znowu od niej odbiegają są zwłaszcza natury sangwiniczne.
To, co dzisiaj wywiodłem w słowach, spróbujemy jutro nieco wyjaś
nić rysując na tablicy ciało eteryczne; narysujemy przy tym zmiany ciała
eterycznego, zachodzące na skutek rozwoju antropozoficznego albo ezo
terycznego.
Jeszcze inaczej jest z temperamentem cholerycznym. Choleryka nie
uda się prawie nigdy - chyba że w bardzo rzadkich przypadkach - uczy
nić ezoterykiem. Jeśli temperament choleryczny wyraża się w nim szcze
gólnie jako osobowość, to będzie się on odznaczał właśnie tym, że od
rzuci od siebie wszelką ezoterykę; nie będzie chciał o niej nic wiedzieć.
Może się jednak zdarzyć, że przez karmiczne stosunki życiowe właśnie
44
choleryk zostanie doprowadzony do ezoteryki; wtedy ciężko mu będzie
przeprowadzić zmiany w swoim ciele eterycznym; bowiem to ciało jest u
choleryka szczególnie gęste i niechętnie ulega wpływom. U melancholi-
ka ciało eteryczne jest takie - wybaczcie mi to trywialne porównanie, ale
przez to stanie się jasne, co chcę powiedzieć - jak gumowa piłka, z której
uszło powietrze; jeśli się ją naciśnie, to wgłębienie pozostanie na długo.
U choleryka ciało eteryczne jest jak gumowa piłka całkowicie wypełnio
na powietrzem; jeśli się ją naciśnie, to nie tylko nie zatrzyma ona wgłę
bienia, ale silnie je wypiera. Ciało eteryczne choleryka jest zatem mało
ustępliwe.
Choleryk ma więc duże trudności z przemianą ciała eterycznego. Nie
może się zbliżyć do siebie samego. Dlatego też z góry odrzuca rozwój
ezoteryczny, który ma go właśnie przemienić; nie może, że tak powiem,
zbliżyć się do siebie. Jeśli jednak choleryka spotkają trudy życia lub ja
kieś inne sprawy, albo jeśli jego temperament zawiera cichy ton melan
cholii, a jednak jest cholerykiem, wtedy właśnie ten odcień melancholii
może spowodować, że doprowadzi on choleryczny ton w swoim organi
zmie do takiego rozwoju, że pracuje teraz całą ogromną siłą nad stawia
jącym opór ciałem eterycznym. I jeżeli potem uda mu się jednak wywołać
zmiany w swoim ciele eterycznym, wtedy osiągnie szczególną właści
wość; przez rozwój ezoteryczny stanie się zdolniejszy od innych ludzi do
dokładnego, odpowiedniego i głębokiego przedstawienia przyczynowego
albo historycznego związku zewnętrznych faktów. I kto potrafi odczu
wać dobre pisanie historii - z reguły nie bywa ona opisywana właśnie
przez ezoteryków - która rzeczywiście pozwala omawiać fakty, ten znaj
dzie już tego początek, nieświadomy instynktowny początek w tym, co
może dokonać ezoteryk pisząc albo opowiadając historię. Tacy ludzie,
jak np. Tacyt, byli w początkowym stadium instynktowego ezoterycz
nego rozwoju. Stąd też pochodzą te wspaniałe, nie dające się z niczym in
nym porównać, opisy Tacyta. Kto jako ezoteryk czyta Tacyta, wie o tym,
że ten szczególny sposób pisania historii wynika z całkiem osobliwego
wpracowania temperamentu cholerycznego w ciało eteryczne. Występuje
to jednak zwłaszcza u epików, którzy przeszli przez rozwój ezoteryczny.
Chociaż świat zewnętrzny w to nie wierzy, to jednak takim przykładem
jest Homer. Plastyczne, wspaniałe opisy zawdzięcza Homer tempermen-
45
towi cholerycznemu, który wpracował się w jego ciało eteryczne. Można
by jeszcze dużo mówić o tym, co zostaje udowodnione albo co najmniej
potwierdzone w zewnętrznym życiu, że choleryk po przejściu rozwoju
ezoterycznego staje się człowiekiem szczególnie odpowiednim do ze
wnętrznego przedstawiania świata zgodnie z rzeczywistością i związka
mi przyczynowymi. Jeśli choleryk przejdzie rozwój ezoteryczny, to jego
opisy już w swojej zewnętrznej strukturze noszą charakter szczerości i
prawdy.
Widzicie więc, że w przemianach ciała eterycznego w sposób szcze
gólny wyraża się ludzkie życie, które staje się teraz łatwiej postrzegalne
w swojej dotychczasowej postaci w tej inkarnacji. W trakcie rozwoju ezo
terycznego są ponadto silniej widoczne temperamenty, a uwzględnienie
temperamentów ma szczególne znaczenie przy prawdziwym samopozna-
niu. O tych sprawach chcemy jutro mówić dalej.
46
IV
Im bardziej zmienia się ciało eteryczne pod wpływem rozwoju ezo
terycznego, tym bardziej przyswaja sobie człowiek to, co można by na
zwać poczuciem czasu. Przez poczucie czasu należy rozumieć poczucie
współprzeżywania następstwa faktów i wydarzeń w czasie. Normalnie,
w zewnętrznym życiu człowiek nie posiada tego poczucia czasu. Wspo
mniałem, że pojawia się ono już przy zmianie ciała fizycznego, kiedy po
przez rozwój ezoteryczny stajemy się bardziej wrażliwi w stosunku do
lata i zimy. Jednak na skutek przemiany ciała eterycznego przeżywanie
zewnętrznych wydarzeń staje się o wiele bardziej żywe. Kto przez pewien
czas próbował poważnie rozwinąć swoją duszę, ten zauważy wyraźną ró
żnicę pomiędzy różnymi porami roku, a nawet pomiędzy ich częściami.
Stopniowo będzie uczył się przeżywać wewnętrznie ogromną różnicę
między latem i zimą pomiędzy wiosną latem oraz jesienią. Odczuwalne
staną się także o wiele krótsze okresy w czasie obiegu roku. W pewnym
stopniu czas będzie przebiegał w sposób bardziej żywy. Powoli zauważa
się w upływie czasu zróżnicowane życie. Podobnie jak w ciele fizycz
nym pojedyncze organy różnicują się, stają się wewnętrznie żywsze i bar
dziej od siebie niezależne, tak też mijające po kolei okresy czasu stają się
bardziej samodzielne i niezależne. Wiąże się to z tym, że wraz z rozwo
jem własnego ciała eterycznego przeżywamy życie zewnętrznego eteru,
który nas wszędzie otacza. Otacza nas nie tylko powietrze, ale również
eter, który żyje rzeczywistym życiem w czasie.
Otaczający nas eter jest jakby istotą żyjącą w różny sposób, podobnie
jak człowiek rozmaicie żyje w poszczególnych okresach swojego życia.
Człowiek uczy się przeżywać rozwijające się życie zewnętrznego eteru.
W ten sposób zdobywamy coraz większe poczucie tego, jakie jest ze
wnętrzne życie eteru życiowego, kiedy nadchodzi wiosna, kiedy zbliża
się lato, kiedy osiąga ono swoją kulminację, kiedy chyli się ku końcowi,
kiedy zbliża się i trwa potem jesień. Uczymy się współprzeżywać ten ze
wnętrzny przebieg, poznawać wyraźną różnicę między życiem wiosny i
lata, lata i jesieni, a właściwym życiem zimy.
Różnica ta staje się coraz wyraźniej dostrzegalna, tak że w końcu mo
żemy sobie rzeczywiście powiedzieć, że Ziemia żyje w swoim eterze sa-
47
modzielnym życiem i żyjąc w czasie płyniemy wewnątrz zmieniającego
się życia eteru. W pełni lata czujemy najwyraźniej, że jesteśmy z naszym
ciałem eterycznym skazani na samych siebie, że przechodzimy odrębne
życie w stosunku do Ziemi i niewiele nas ona wtedy wewnętrznie obcho
dzi. Jesteśmy, jak już to powiedziałem, jakby skazani na samych siebie i
stopniowo łączymy wtedy pewne pojęcie z tym, co mówi ezoteryk, że w
czasie lata jest właściwy czas snu Ziemi. Dochodzimy do pewnego faktu,
który z powodu otaczającej człowieka zewnętrznej ułudy jest zupełnie
fałszywie oceniany. W życiu zewnętrznym, kierowanym poprzez maję,
człowiek chętnie porównuje wiosnę z porankiem, lato z południem, je
sień z wieczorem. To porównanie jest niesłuszne, gdyż w rzeczywistości
jest inaczej. Gdy obieg pór roku na Ziemi porównujemy z czymś w nas,
to okres wiosny, lata, jesieni, - w takiej kolejności - musimy porównać z
czasem snu Ziemi, a jesień, zimę, wiosnę - w takiej kolejności - porów
nać z czasem jej czuwania. A mówiąc o Duchu Ziemi musimy sobie
wyobrazić, że dla półkuli, gdzie jest lato, Duch Ziemi jest w tym samym
stanie, w jakim my, jako ludzie, jesteśmy w czasie snu. W przypadku
naszej planety jest oczywiście inaczej. U człowieka następują bezwzględ
ne zmiany stanu czuwania i snu, a w przypadku Ziemi czuwanie i sen
przechodzą jakby z jednej półkuli do drugiej. Duch Ziemi nigdy właści
wie nie śpi. Kiedy swoje działanie w czasie czuwania zastąpi dla jednej
półkuli snem, wtedy swoje działanie w czasie czuwania przenosi na dru
gą półkulę. Do tego jednak nie musimy przywiązywać zbytniej wagi.
Chcąc rozpatrywać współprzeżywanie człowieka i Ziemi, bierzemy
pod uwagę właściwie tylko jedną ziemską półkulę. Musimy sobie wyo
brazić, że Duch Ziemi w czasie lata sam oddziela się w pewien sposób od
swojego ciała fizycznego, którym byłaby teraz sama Ziemia, i w stosunku
do swojego fizycznego ciała żyje on w lecie takim samym życiem, jak
człowiek w czasie snu w stosunku do swojego ciała fizycznego.
W czasie snu w łóżku spoczywa ciało fizyczne i eteryczne; wiodą one
życie czysto roślinne. Patrząc na to w sposób ezoteryczny okazuje się, że
w śpiącym ciele ludzkim zostaje rozwinięta jakby subtelna wegetacja,
jakby powstawanie czysto wegetatywnego życia i siły zużytkowane w
czasie czuwania zostają na nowo przez to wegetatywne życie uzupełnio
ne, tak że człowiek w czasie snu ma właściwie swój okres lata. I gdyby
48
spojrzał na życie śpiącego ciała fizycznego - kiedy swoim ciałem astral
nym i swoją jaźnią jest poza ciałem fizycznym - to ujrzałby uśpione ży
cie ciała fizycznego, tak jak na ziemi widzimy życie roślinne wyrastające
bujnie właśnie na wiosnę i w okresie leta. W ten sposób w czasie snu mo
żna zauważyć w swoim ciele fizycznym powstające wegetatywne życie
lata.
Przez to jednak, że Ziemia na zamieszkałej przez nas części ma w
czasie lata swój okres snu, człowiek ze swoim ciałem eterycznym jest w
pewnej mierze skazany na samego siebie. Na skutek tego człowiek, który
przez rozwój ezoteryczny przyswoił już zdolność pewnego postrzegania,
w czasie lata łatwiej i wyraźniej postrzega swoje ciało eteryczne niż w
okresie zimy. Postrzega jego samodzielność, a w obecnych czasach prze
de wszystkim samodzielność tej części eterycznej głowy, która jest pod
stawą mózgu. Jest to dość specyficzne uczenie się odczuwania, kiedy
poprzez współżycie z życiem eteru Ziemi w lecie zaczynamy przyswajać
sobie stopniowo pewnego rodzaju wewnętrzne odczuwanie tej szczegól
nej części ludzkiego ciała eterycznego, która jest podłożem głowy. To
wewnętrzne przeżycie inaczej odczuwamy na wiosnę, inaczej w lecie,
inaczej gdy zbliża się jesień. Różnice czujemy tak wyraźnie, że istotnie
możemy teraz mówić - tak właśnie jak przy ciele fizycznym - o różni
cowaniu się członów, o różnych rodzajach życia, jakie przechodzimy w
ciągu lata, o wyraźnie różniących się między sobą rodzajach życia. Inne
jest życie, które rozwija się wewnętrznie na wiosnę, inne jest życie, które
rozwija się wewnętrznie w lecie, a inne w czasie jesieni. Kiedy mówimy
o ciele eterycznym, to właściwie musimy dokonać rozdzielenia, które
dzisiaj przeprowadzimy. Musimy oddzielić tę szczególną część eteru, któ
ra jest podłożem głowy.
Chcę wam to naszkicować w kilku słowach, moi drodzy przyjaciele.
Jeśli przedstawiamy sobie człowieka w sposób szkicowy, to możemy so
bie wyobrazić, że ciało eteryczne, o którym właśnie mówiłem, odczuwane
jest tak - wprawdzie ku górze odczuwane jest ono coraz słabiej i zatraca
się w nieokreśloności - jakby podążało ono wraz z czasem. I stopniowo
uczymy się całkiem wyraźnie odczuwać w tej części naszego ciała ete
rycznego twórczą współpracę jestestw, które w różnych okresach czasu,
jakie przeżywamy od wiosny ku jesieni, wzajemnie się wymieniają. Mo-
49
żna zauważyć, że nad częścią mózgową naszego ciała eterycznego pra
cowały istoty związane z różnymi okresami czasu i nasz mózg eteryczny
jest pod pewnym względem organem skomplikowanym.
Został on jakby spojony przez różne jestestwa duchowe, które rozwi
jają swoje uzdolnienia w kolejno następujących po sobie okresach czasu.
Zdobywamy więc pojęcie o pewnej bardzo ważnej nauce, która była pie
lęgnowana zwłaszcza w szkołach Zaratustry. I stopniowo uczymy się od
czuwać prawdę tej nauki. Mówiła nam ona, że ciało eteryczne ludzkiego
mózgu stworzone zostało stopniowo z duchowego kosmosu przez jestest
wa duchowe, które nazwano Amszaspcmdami. Działają one w ten sposób,
że sprawując władzę w czasie lata wzajemnie się niejako zastępują - i je
szcze dzisiaj władają w ten sposób; pierwszy wczesną wiosną drugi na
wiosnę itd., aż do szóstego i siódmego. Siedem, względnie sześć takich
duchowych jestestw działa zastępując się kolejno w czasie. Są one du
chami twórczymi, które - przez to, że kolejno się zastępują tak że gdy
jeden wykonał swoją czynność, przychodzi drugi - urzeczywistniają tak
skomplikowaną istotę, jaką stanowi ciało eteryczne, a zwłaszcza ciało
eteryczne ludzkiego mózgu. W nasz mózg wgrywa się zatem sześć do
siedmiu zastępujących się jestestw duchowych. Fizyczny mózg człowieka
zrozumiemy dopiero wtedy, gdy sobie powiemy: tutaj działa duch, który
może być odczuwany szczególnie wczesną wiosną. Wypromieniowuje
on swoje siły, które przede wszystkim są siłami eterycznymi; potem, pó
źniejszą wiosną przychodzi drugi duch, który znowu wypromieniowuje
swoje siły
Siły eteryczne tego następnego ducha promieniują więc w to samo
miejsce. Również i trzeci duch wypromieniowuje swoje siły eteryczne.
Ciało eteryczne ludzkiego mózgu tworzy się zatem w ten sposób, że w to
samo miejsce w następujących po sobie okresach czasu zsyłają swoje si
ły eteryczne kolejno zastępujące się duchy.
Musimy rozumieć, że obecnie możemy odczuwać w naszym mózgu
jedynie pewne związki powinowactwa z duchami, które dzisiaj rozwijają
swoje siły eteryczne poza nami. Wiedza tajemna uczy nas bowiem, że to,
co teraz zostało opisane, rozegrało się podczas dawnego okresu księży
cowego. Nie powinniśmy więc sądzić, że duchy, które, jak moglibyśmy
powiedzieć, kierują latem, jeszcze dzisiaj działają i są siłami twórczymi.
50
Człowiek przeniósł już sobie w byt ziemski uzdolnienia, jakie podczas
dawnego okresu księżycowego zostały przez te duchy rzeczywiście wy-
promieniowane. Jednak nosi je nadal w swoim własnym ciele eterycz
nym, odczuwa je jeszcze dzisiaj, podczas gdy nie mają już one żadnego
bezpośredniego wpływu na nasze wewnętrzne ciało eteryczne w mózgu.
Odczuwa jeszcze to powinowactwo z nimi właśnie w lecie. Na wiosnę
odczuwamy pierwszego z tych duchów, który dzisiaj ma inne zadanie w
zewnętrznym eterze. Czujemy jednak, że od niego pochodzi to, co nosimy
w sobie, co przejęliśmy na dawnym Księżycu. Czujemy się w owym cza
sie spokrewnieni z nim. Jest to ogromne odkrycie, które człowiek może
dokonać podczas rozwoju ezoterycznego. Przeżywa w sobie w upływie
czasu jakby obraz jestestw działających duchowo, które w przeszłości
były duchowymi współtwórcami naszego własnego jestestwa, ale dzisiaj
mająjuż zupełnie inne zadanie. Podczas tworzenia się naszej Ziemi pow
stał dzięki tym duchowym wpływom kosmicznym fizyczny mózg, niby
odbitka, niby odcisk tego, co rozwinęło się już w czasie dawnego okresu
księżycowego jako pewien rodzaj eterycznego praobrazu. Ta część na
szego ciała eterycznego jest na rysunku otwarta ku górze, gdyż jest ona
rzeczywiście tak odczuwana (rys. na str. 54). Kiedy ją w sobie spostrze
gamy, doznajemy rzeczywiście uczucia: tutaj otwierasz się na światy du
chowe, tutaj związany jesteś ze światami duchowymi, które są zawsze
nad tobą. Istnieje jeszcze inne odczucie, które w życiu ezoterycznym sto
pniowo rozwijamy w stosunku do tej części ciała eterycznego. W zasa
dzie nie łatwo porozumieć się w tych sprawach. Mam jednak nadzieję, że
jeśli postaram się te sprawy wypowiedzieć wyraźnie, to będziemy mogli
się zrozumieć.
Kiedy zaczynamy odczuwać ciało eteryczne, to rzeczywiście czujemy,
jakbyśmy płynęli w prądzie czasu. Jednak w przypadku tej części eteru
głowy jest tak, jakbyśmy w pewnej mierze czuli, że nie tylko płyniemy
dalej, ale zabieramy ze sobą płynący czas. Rzeczywiście, w tej części ete
ru głowy nosimy wiele rzeczy z wcześniejszych czasów; nosimy w niej
dawny okres księżycowy. Bowiem to, co istotne, powstało tam podczas
dawnego okresu księżycowego, a prąd tego okresu nosimy w eterycznej
części głowy. I kiedy teraz zaczynamy to odczuwać, jest to jakby wspo
mnienie dawnego okresu księżycowego. Kto wyrobi sobie pojęcie o we-
51
wnętrznych przeżyciach, które były wczoraj przedstawione jako przeży
cia temperamentów, ten może też zrozumieć, kiedy mówi się, że gdy ezo-
teryk - który nauczy się odczuwać w ten sposób wnętrze ciała eteryczne
go swej głowy - szczególnie skoncentruje się na tej części eterycznej
głowy, wtedy to koncentrowanie się na niej odczuwa zawsze w połącze
niu z nastrojem ogarniającej go melancholii. Przy rozwoju ezoterycznym
czujemy, że tak powiem, wlany w naszą głowę nastrój melancholii. I z
tego nastroju rozwija się stopniowo w wewnętrznym przeżywaniu zrozu
mienie tych rzeczy, które zostały przytoczone naszym przyjaciołom przy
ezoterycznym opisie dawnego Księżyca.
Jeśli rzeczywiście chce się opisywać szczegółowe stosunki na Księ
życu
1
, to rozwój ezoteryczny musi iść jeszcze dużo dalej; widzicie jed
nak, jak zaczynają się sprawy, które wiodą do takiego opisu. Widzicie, że
w człowieku wyłania się coś, co można by nazwać melancholią jego gło
wy, w którym to nastroju wyróżnia się stopniowo jakby wspomnieniowe
spojrzenie w pradawną przeszłość, w dawny okres księżycowy. Byłoby
dobrze, moi drodzy przyjaciele, abyście na podstawie takich opisów, ja
kie teraz właśnie zostały podane, osądzili, w jaki sposób przebiega pro
ces rozwoju ezoterycznego, jak wychodząc od jednego określonego prze
życia uczymy się to przeżycie najpierw rozpoznawać - w tym wypadku
np. wspomnienie pradawnej przeszłości, którą prąd czasu wniósł w teraź
niejszość - a następnie znowu rozwijać to, co było niegdyś przeżywane.
Na podstawie tego zrozumiecie, że rzeczywiście nie są to urojenia, kiedy
okultysta podaje konstrukcję wszechświata sięgającą wstecz do czasów
dawnego Księżyca, Słońca i Saturna
2
.1 jeśli się cierpliwie wytrwa, to już
samo wyjaśnienie tego, jak się do tych rzeczy dochodzi, pomoże zdobyć
pojęcie o stopniowym wzywaniu się w potężną panoramę światów, które
w rzeczywistości należą do pradawnej przeszłości, a jednak zostają zno
wu wywołane z życia współczesnego. Musimy tylko dojść do tego, aby
np. zjawiska minionych czasów, które spoczywają w nas jakby zwinięte,
przeżyć w sobie, a potem doprowadzić je do rozwinięcia.
Inaczej przeżywa się tę część ciała eterycznego, która należy do środ
kowej partii człowieka. Na zewnątrz odczucie się zatraca; wewnętrznie
jest ono postrzegane mniej więcej tak, iż możemy powiedzieć, że to, co
narysowane jest tutaj w środku jako pewna forma jaja, odczuwane jest
52
oddzielnie. Gdy środkową część ciała eterycznego wydzieli się jako oso
bne przeżycie, to trzeba powiedzieć, że jeżeli ktoś na skutek rozwoju
ezoterycznego dojdzie do odczuwania w sobie także zróżnicowanego
życia tej środkowej części, to ma uczucie, że w tej części ciała eteryczne
go istotnie płynie dokładnie z prądem czasu. I jest tam rzeczywiście wy
raźnie odczuwane współprzeżywanie z różnicującym się w następstwie
czasu życiem eterycznym Ziemi.
Kto w rozwoju ezoterycznym pójdzie dalej, ten odczuwa właśnie w tej
części, że wczesną wiosną rzeczywiście działają na niego inne duchy niż
w pełni lata albo jesienią. Jest to rodzaj współprzeżywania, dokładniej
pewien rodzaj współpłynięcia. Przez to ta część wyróżnia się od innej i
jeśli możemy wniknąć w takie rzeczy, to w tej środkowej części ciała
eterycznego mamy uczucie, które przybiera rozmaite odcienie pomiędzy
nastrojem flegmatycznym, a sangwinicznym. Np. w czasie wiosny jest to
raczej pewien sposób podążania w ciele eterycznym wraz z prądem czasu
- w ciele fizycznym wyraża się to zupełnie inaczej - a ku jesieni jest to
raczej odpychanie prądu czasu.
Trzecią część ciała eterycznego odczuwamy, jakby przebiegała w dół
w nieokreśloność, tak że rozszerzając się znika w Ziemi. Są to trzy części
ciała eterycznego, które możemy odczuwać oddzielnie.
Tak przedstawia się wewnętrzne odczuwanie i przeżywanie ciała ete
rycznego. Inaczej natomiast przedstawia się to w przypadku człowieka
jasnowidzącego, który przypatruje się ciału eterycznemu drugiego czło
wieka. Przeżywanie to jest jeszcze w sposób istotny modyfikowane przez
istnienie czwartego członu ciała eterycznego, wyraźnie ograniczonego -
jako pewnego rodzaju formy jaja- który właściwie przyjmuje człowieka
w siebie. Z rozmaitych odczuć, jakie mamy w stosunku do tych części
ciała eterycznego, tworzy się stopniowo wewnętrzne odczucie jakby ze
wnętrznej formy tego ciała.
Następnie ciało eteryczne srebrzy się, potem się zabarwia, i odnosi się
wrażenie, jakbyśmy w tej części ciała eterycznego byli w pewnego ro
dzaju niebieskawej albo niebiesko-fioletowej aurze. Część odpowiada
jąca głowie jest także niebieskawa albo - w zależności od usposobienia
człowieka - niebieskawo fioletowa, jednak ku dołowi przechodzi stop
niowo w zielonkawą. Część środkowa ma wyraźnie kolor żółtoczerwo-
53
nawy - jeżeli odczuwa się kolory - a część dolna ma wyraźnie czerwone
zabarwienie aż do intensywnej czerwieni, jednak promieniuje ona i często
wychodzi daleko na zewnątrz.
V V, \ niebieskofioletowy / i
» ,
s
i '^ółtoczerwony »,
%
\#
t \
i
j
\ J / czerwonawy; * \ 'J \
••' ' . ' / i i )
1
'i \ t . ',
* | \ f : i
V* '< '
Siły działające w tych czterech częściach sąjednak zróżnicowane, tak
że to, co stanowi wewnętrzne odczucie, nie ujawnia się dokładnie. Jeżeli
jednak oglądamy to w sposób jasnowidzący od zewnątrz, to działają siły
znajdujące się w tej najbardziej zewnętrznej aurze, skupiające część gór
ną. Patrząc od zewnątrz, mamy wrażenie, jak gdyby część eteryczna gło-
54
wy była zupełnie dopasowana do jej fizycznej formy, jest tylko nieco
większa. Podobnie część środkowa. Im dalej ku dołowi, tym bardziej to
dopasowanie zanika. Na skutek wzajemnego oddziaływania tych sił od
nosimy wrażenie - jeśli oglądamy to od zewnątrz - jakby ciało eteryczne
było pewnego rodzaju zasadniczą formą ciała fizycznego, chociaż wysta
je z niego na pewną odległość. Idąc ku dołowi uczucie zharmonizowania
ciała fizycznego z ciałem eterycznym zanika stopniowo.
Musicie zauważyć, że wewnętrzne przeżycie ciała eterycznego jest in
ne niż istota ciała eterycznego, ukazująca się na zewnątrz w oglądzie jas
nowidzenia. Trzeba sobie bardzo dokładnie zdać z tego sprawę.
Jeżeli w trakcie rozwoju ezoterycznego nauczycie się zwracać uwagę
na usposobienie - w sensie tych zasadniczych nastrojów, jakie założone
są w ciele eterycznym, a które wczoraj zostały scharakteryzowane - to
okaże się, że w stosunku do dolnej części ciała eterycznego odczuwane
będzie usposobienie choleryczne. Tak różnicują się rzeczywiście poszcze
gólne temperamenty w odniesieniu do różnych członów ciała eteryczne
go. Górna jego część jest usposobiona melancholijnie, środkowa część w
stanach zmiennych usposobiona jest flegmatyczno-sangwinicznie, a dol
na część cholerycznie. I proszę was, abyście koniecznie wzięli pod uwagę
to, że te opisy ciała eterycznego są prawdziwe. Kto nie weźmie tego pod
uwagę, ujmując te sprawy np. zewnętrznie, bardzo łatwo będzie mógł
popadać w błędy. Kto jednak rozważy to dokładnie, będzie w najwyż
szym stopniu zaskoczony, jak bardzo zgadza się to z pewnymi zjawiskami
w życiu. Spróbujcie chociaż raz studiować np. choleryka - jest to w naj
wyższym stopniu ciekawe.
Zgodnie z tym, co zostało powiedziane, dolna część ciała eterycznego
u choleryka byłaby szczególnie wykształcona. Wystawałaby ponad inne
części ciała i przez to człowiek stałby się cholerykiem. Inne części ciała
są oczywiście również rozwinięte, ale dolna część wystawałaby szcze
gólnie. Jeżeli więc dolna część ciała eterycznego jest szczególnie rozwi
nięta i posiada wewnątrz swoje główne siły, to ciało fizyczne jest w tych
partiach zawsze nieco za słabe. Ciało fizyczne może się więc okazać za
słabo ukształtowane w kierunku podlegającym tej części ciała eteryczne
go. Wynikałoby z tego, że np. u wyraźnych choleryków anatomia pew
nych organów, odpowiadających tej części ciała eterycznego, wykazuje
55
jakby rodzaj nienadążania. Proszę, przeczytajcie anatomiczny opis Na
poleona, a będziecie zaskoczeni tym, co przedstawi się wam jako dowód.
Kiedy zaczniemy studiować ukryte strony natury ludzkiej, dopiero wtedy
nauczymy się ujmować je zgodnie z rzeczywistością.
Możecie więc rzucić pytanie: „Czy zgadza się to z tym, co zostało po
wiedziane wczoraj?" Mówiliśmy wczoraj o czterech temperamentach. Są
one uwarunkowane przez siły ciała eterycznego. W rzeczywistości życie
ciała eterycznego odnosi się w takim samym stopniu do czasu, w jakim
rozczłonowanie, zróżnicowanie odnosi się do przestrzeni. Ciało fizyczne
staje się bardziej żywe przestrzennie, różnicuje jakby swoje pojedyncze
człony; ciało eteryczne staje się bardziej żywe, gdy jego człony różnicują
się w czasie, to znaczy gdy życie w następstwie czasu współprzeżywane
jest w samodzielnych częściach i członach.
U melancholika podstawę stanowi to, że nosi on w sobie niezmiennie
swoje przeżycie w czasie, swoją przeszłość. Kto może wniknąć w ciało
eteryczne melancholika, ten stwierdzi, że to, co przeżyte było w przesz
łości, pozostaje w jego ciele eterycznym zawsze płynne. Nie mam teraz
na myśli tego, o czym wspomniałem przy mózgu ludzkim, a co odnosi
się do pradawnych czasów, ale to, co nazywamy zwyczajnie melancho
lią. W pewnym określonym czasie, powiedzmy w młodości, rozbudza się
przede wszystkim życie eteryczne głowy; a to, co zostało rozbudzone,
wywiera potem tak silny wpływ, że w późniejszych latach życia melan-
cholik nosi w ciele eterycznym drgania, które wniknęły w młodości, pod
czas gdy u człowieka, który nie jest melancholikiem, drgania te uleciały.
U flegmatyka i sangwinika mamy pewnego rodzaju płynięcie z czasem;
tylko że u flegmatyka istnieje jakby zupełnie równomierne płynięcie z
prądem czasu, podczas gdy u sangwinika zmienia się między szybszym
przeżywaniem wewnętrznym a powolniejszym przeżywaniem zewnę
trznie przepływającego prądu czasu. Natomiast u choleryka osobliwe jest
to, że przeciwstawia się on czasowi, który nadchodzi, który jakby przy
pływa ku nam z przyszłości. Choleryk odpycha zatem w pewnym sensie
czas od siebie i szybko pozbywa się wibracji, jakie czas wywołuje w je
go ciele eterycznym. Melancholik nosi w sobie najwięcej drgań z prze
żyć w przeszłości, choleryk nosi ich w sobie najmniej. Przyjmijcie to
groteskowe porównanie piłki wypełnionej zupełnie powietrzem z ciałem
56
eterycznym choleryka, wtedy to porównanie możecie również i tu zasto
sować. Na taką piłkę trudno jest wywierać wpływ przez następujące po
sobie kolejno wydarzenia; odpycha ona od siebie wszystkie wydarzenia
działające z prądem czasu, nie pozwala im silnie na siebie oddziaływać.
Melancholik, który pozwala wydarzeniom głęboko oddziaływć na swoje
ciało eteryczne, długo nosi w sobie drgania zabrane z minionego czasu w
przyszłość.
Dobrze, jeśli w celu zrozumienia ciała eterycznego i fizycznego przy
swoimy sobie w ogóle wyobrażenie, że ciało fizyczne jest przede wszyst
kim ciałem przestrzennym, a ciało eteryczne jest przede wszystkim istotą
czasu. Nie rozumie się ciała eterycznego, jeśli uważa sieje tylko za istotę
przestrzenną. I taki rysunek, jaki został tutaj wykonany, jest właściwie
tylko pewnego rodzaju obrazowaniem w przestrzeni płynącego w czasie
i oddzielającego się wraz z czasem życia ciała eterycznego. Ponieważ ży
cie ciała eterycznego samo jakby przebiega w czasie, jest życiem czaso
wym, dlatego też naszym ciałem eterycznym współprzeżywamy czas, tzn.
zewnętrzny prąd wydarzeń w czasie.
Jeżeli człowiek przejdzie rozwój ezoteryczny, przeżywa jeszcze inny
prąd wydarzeń w czasie. W zwyczajnym życiu ten prąd wydarzeń bywa
postrzegany w niewielkim stopniu, ale jest on postrzegany właśnie przy
wyższym rozwoju duszy; jest to przebieg dnia. Bowiem duchy obiegu
roku działają mniejszymi siłami w pewien sposób także w przebiegu dnia.
To samo Słońce warunkuje przebieg roku i przebieg dnia! Kto przeszedł
rozwój ezoteryczny, odkryje wkrótce, że istnieje pokrewieństwo pomię
dzy jego ciałem eterycznym a tym, co zachodzi w eterze zewnętrznym.
Inaczej będzie stać wobec duchów poranka, a inaczej wobec duchów po
łudnia i duchów wieczoru. Duchy poranka pobudzają nas w ciele etery
cznym do działania, które skłania się bardziej ku rozumowi i rozsądkowi,
które może bardziej przemyśleć przeżycie, które może z lepszym osądem
przepracować we wspomnieniu to, co zostało zaobserwowane. Gdy zbliża
się południe, siły te tracą stopniowo zdolność osądu; człowiek czuje, że
wewnętrznie pracują impulsy woli. Kiedy więc człowiek w odniesieniu
do zewnętrznych sił zaczyna być w południe mniej wydajny niż rano, to
wewnętrznie pracują bardziej siły woli. Kiedy natomiast zbliża się wie
czór, nadchodzą siły produktywne, które są bardziej związane z fantazją.
57
Tak odróżniają się w zależności od swoich powinności jestestwa ducho
we, które przysyłają swoje siły w stosunki eteru życiowego Ziemi.
Możemy być przekonani, że im bardziej przezwyciężany będzie cały
materialistyczny sposób myślenia naszych czasów, tym lepiej będziemy
rozumieć oraz uwzględniać dostosowanie ludzkiego ciała eterycznego do
przebiegu czasu. Nadejdzie czas, kiedy będzie się uważać za rzecz dziw
ną gdy rano, w godzinach szkolnych, odbywać się będą zajęcia wyma
gające szczególnie fantazji. Kiedyś, w przyszłości, będzie to tak samo
dziwne, jak dzisiaj uważa się za dziwne, gdy ktoś w sierpniu założy na
siebie futro, a w środku zimy lekką odzież. Oczywiście, dzisiaj jesteśmy
jeszcze od tych rzeczy trochę dalecy; ale zbliżą się one wcześniej, niż lu
dzie rzeczywiście przypuszczają. Wyłoni się czas, kiedy na ogół biorąc
nadal będzie różnica pomiędzy okresem lata i zimy, ale ludzie poznają
że zajęcia szkolne trzeba układać tak, aby pewne lekcje odbywały się
rano, potem południe pozostawało wolne na przeciąg długiego czasu i na
wieczór znowu odbywało się kilka lekcji, a niedorzecznościąjest układać
plan lekcji inaczej. Być może według dzisiejszego podziału czasu jest to
niepraktyczne. Kiedyś jednak uzna się to za praktyczne w stosunku do
wymagań natury ludzkiej. Godziny matematyki ułoży się rano, a czytanie
poezji w godzinach wieczornych. Dzisiaj jesteśmy w okresie, w którym
zrozumienie tych spraw jest niemożliwe ze względu na zalewające nas
obecnie materialistyczne przekonanie, zatem dzisiaj może się zdarzyć, iż
to, co musi się okazać najrozsądniejsze przy uwzględnieniu całej natury
człowieka, wydaje się najgłupsze.
Inny rezultat osiągniemy, gdy na skutek rozwoju ezoterycznego coraz
bardziej będziemy odczuwać, że podczas zimy nie jesteśmy naszym we
wnętrznym ciałem eterycznym tak zamknięci w sobie, jak podczas okresu
lata, ale bardziej wchodzimy w związek z bezpośrednim Duchem Ziemi.
Różnica będzie odczuwana w ten sposób, że w okresie lata powiemy
sobie: żyjesz teraz z duchami, które pracowały nad tobą w pradawnych
czasach, których pracę nosisz ze sobą podczas gdy teraz bezpośredni
Duch Ziemi jest od ciebie w lecie oddalony. W zimie będą milknąć te
wewnętrzne drgania, jakie od dawien dawna nosimy ze sobą szczególnie
w głowie. Będziemy się czuć związani z Duchem Ziemi, nauczymy się
rozumieć, że Duch Ziemi czuwa śpi w lecie, a czuwa w zimie. W czasie
58
lata Duch Ziemi widzi wschodzące, wyrastające życie roślinne, tak samo
jak człowiek śpiący widzi w swoim własnym ciele siły wegetatywne. W
czasie zimy siły wegetatywne cofają się, podobnie jak w ciele ludzkim
podczas czuwania. W czasie zimy Duch Ziemi czuwa; Ziemia jest niejako
złączona z czuwającym duchem, tak jak człowiek podczas okresu czuwa
nia złączony jest ze swoim czuwającym duchem. Jeśli życie ezoteryczne
wyrobi w nas to odczucie, to na skutek tego uczymy się odczuwać, że w
lecie musimy myśleć, wypracowywać myśli. Nie inspiracje, które przy
chodzą z tego, co jest wewnątrz, w niezależnym ciele eterycznym. W zi
mie jesteśmy łatwiej inspirowani myślami niż w lecie. Myślenie ludzkie
w zimie działa bardziej jako inspiracja niż w lecie. Właśnie podczas zi
my myślenie ludzkie w szczególnym sensie odbywa się tak łatwo, jakby
w pewnej mierze przychodziło samo. Oczywiście zachodzą różne wza
jemne kombinacje tych stosunków. Układają się one zupełnie indywidu
alnie u poszczególnych ludzi. Jeżeli człowiek jest usposobiony bardziej
ku temu, aby pielęgnować myśli zmierzające ku nadzmysłowości, może
się to pokrzyżować. Ze względu na łatwiejsze wytwarzanie myśli dążą
cych ku nadzmysłowości podczas lata, istnieje możliwość wystąpienia
właśnie czegoś przeciwnego. Ale dla przeżywania ciała eterycznego wa
żne jest to, co właśnie powiedziałem.
Im bardziej człowiek rozwija się ezoterycznie, tym bardziej wrażliwe
jest to współprzeżywanie z zewnętrzną istotą eteryczną. I jeśli człowiek
chce odpowiednio rozwinąć swoje ciało eteryczne, to musi on - tak jak
musi najpierw przytłumić spostrzeżenia zmysłowe - wyłączyć stopniowo
także myślenie. Musi wyłączyć zwłaszcza myślenie abstrakcyjne i stop
niowo przejść do myślenia konkretnego, obrazowego. Musi przejść od
myślenia do myśli, a następnie pozostawić za sobą także myśli. Potem
jednak, gdy człowiek przywróci swoją pustą świadomość, kiedy opuści
swoje myśli, jak to opisane zostało w drugiej części mojej „ Wiedzy ta
jemnej",
wtedy czuje, jak żyjące w nim myślenie zanika, jak niejako top
nieje to, co dotąd wydobył swoim własnym wysiłkiem jako myślenie; za
to jednak czuje się potem dziwnie ożywiony myślami, które wpływają w
niego jakby z nieznanych światów, które są tam dla niego.
Jest to zmiana w życiu duszy ludzkiej, którą można scharakteryzować
mniej więcej tak - proszę, abyście tego wyrażenia źle nie zrozumieli - że
59
człowiek przestaje być rozumny, a zaczyna stawać się mądry. Jest to coś,
z czym łączymy określone pojęcie. Roztropność, jaką wewnętrznie zdo
bywamy przez siłę osądu i rozsądek, który jest dobrem ziemskim, za
nikają. Dochodzimy mianowicie do wewnętrznego nastroju, którego nie
ceni się zbyt wysoko; czujemy bowiem stopniowo podarowaną nam przez
bogów rozbłyskującą mądrość. Proszę właśnie tego wyrażenia źle nie ro
zumieć. Bowiem już to przeżycie doprowadza do tego, że wyrażenie to
może być użyte całkiem pokornie i skromnie. W stosunku do mądrości
darowanej przez bogów człowiek staje się coraz bardziej pokorny. Dumny
i pyszny jest właściwie tylko ze względu na tę wypracowaną przez siebie
roztropność i tak zwany rozsądek.
Jeżeli to przeżyjemy, odczujemy stopniowo, jak gdyby ta darowana
przez bogów mądrość wpływała w nasze ciało eteryczne i wypełniała je.
Jest to znamienne doświadczenie; doświadczamy tego bowiem w szcze
gólny sposób. Czujemy życie ciągnące się albo płynące z prądem czasu.
A prąd mądrości jest czymś, co wychodzi naprzeciw człowieka, co w tra
kcie płynięcia z czasem rozlewa się w człowieku jako prąd zmierzający
mu naprzeciw. To rozlewanie się czujemy rzeczywiście - jest to obrazo
wo narysowane - jakby przebiegające w czasie prądy, które wchodzą
przez głowę i rozlewają się w ciele, i są przez ciało przechwytywane.
To, co właśnie teraz powiedziałem, powoli stawać się będzie zupełnie
określonym przeżyciem. Nie czujemy się już w przestrzeni; uczymy się
bowiem odczuwać ciało eteryczne, które jest istotą czasu, uczymy się
poruszać naprzód w czasie, ale ciągle uczymy się spotykać z jestestwami
duchowymi, które wychodzą naprzeciw nas jakby z innej strony świata,
przychodzą do nas z przyszłości i obdarowują nas mądrością. Potem ma
my uczucie, że mądrość tę możemy osiągnąć tylko wtedy, kiedy rozwój
ezoteryczny czy duchowy ułożyliśmy tak, że rozwinęliśmy w sobie uczu
cie, które w osobliwy sposób ustawia dusze ku wszelkim wydarzeniom
przyszłości; kiedy rozwiniemy spokój w odniesieniu do tego, co nam
przyniesie przyszłość, tzn. co nam przyniesie ustawiczne przeżywanie.
Jeśli w naszych przeżyciach występuje jeszcze silnie sympatia i antypatia,
jeśli nie nauczyliśmy się jeszcze poważnie ujmować karmy, nie nauczyli
śmy się przyjmować tego, co nas spotyka, ze spokojem wynikającym ze
świadomości karmy, wtedy nie możemy jeszcze mieć tego szczególnego
60
wyczuwania płynącej naprzeciw nam mądrości, gdyż tylko ze spokojnie
odczuwanych przeżyć różnicują się świetliście wpływające w nasze jes
testwo prądy mądrości. Opisane właśnie odczucie charakteryzuje okreś
lony punkt ezoterycznego przeżycia, do którego dochodzimy, a który
możemy przeżyć właściwie tylko wtedy, kiedy z ofiarną wdzięcznością i
spokojem pozwalamy zbliżać się do nas każdemu przeżyciu. Umożliwia
to nam zmiana naszego ciała eterycznego, która następuje przy właści
wym rozwoju ezoterycznym, i która obok innych wymagań rozwojo
wych stawia także takie, abyśmy przyswoili sobie spokój i prawdziwe
zrozumienie naszej karmy, abyśmy nie przyciągali z sympatią i antypatią
tego, co ma nadejść albo też nie wzbraniali się przed tym, co nas spotyka,
tylko byśmy uczyli się cierpliwie znosić karmę w równomiernym prądzie
przeżywania. Umiejętność takiego przyjmowania karmy należy do roz
woju ezoterycznego i umożliwia nam także przemianę naszego ciała ete
rycznego, które stopniowo uczy się coraz bardziej odczuwać otaczające je
zewnętrzne życie eteru.
61
Chodzi o to, aby ten cykl wykładów przyjąć właściwie, tzn. rozpatry
wać go jako wyjaśnienie przeżyć, które człowiek odczuwa jako zmiany
w sobie samym podczas ezoterycznego albo antropozoficznego rozwoju.
Tak więc to, co zostało opisane, należy w pełni uważać za coś, co rzeczy
wiście może być przeżywane w trakcie rozwoju ezoterycznego.
Wyjaśnione mogą być tylko charakterystyczne, niejako typowe prze
życia. Na ich podstawie można będzie osiągnąć wyobrażenie o wielu in
nych rzeczach, jakie w trakcie rozwoju można zaobserwować. Wczoraj
mówiliśmy zwłaszcza o większej wrażliwości człowieka na to, co zacho
dzi w zewnętrznym życiu eteru czy w ogóle w eterze. Przeżycia te są po
wiązane z innymi, a jedno z nich, na które należy zwrócić szczególną
uwagę, dotyczy naszej siły osądu.
Jako ludzie żyjemy w świecie tak, że nadchodzące do nas sprawy w
pewien sposób osądzamy, tworzymy sobie o nich wyobrażenia. Jedne
sprawy uważamy za właściwe, inne za niewłaściwe. Od tego, jak czło
wiek jest w stanie te sprawy osądzać, zależy to, co zwykle określamy jako
roztropność, rozsądek, zdolność osądzania. Ta roztropność, ten rozsądek,
ta zdolność osądzania staje się stopniowo w trakcie rozwoju czymś, co
dostrzegamy w innym świetle. Wskazałem na to już wczoraj. W coraz to
większym stopniu uznajemy, że jeżeli chodzi o sprawy wyższego, ducho
wego życia, właśnie ta roztropność, ten rozsądek nie mają najmniejszej
wartości, chociaż z pewnego względu trzeba je w możliwie jak najwięk
szym stopniu zabrać ze sobą z planu fizycznego, jeżeli chcemy wejść na
drogę do wyższych światów. I w ten sposób dochodzimy do sytuacji,
która ludziom praktycznym może się wydawać nieznośna. Najpierw coś
jest niezbędne dla wyższego rozwoju, a potem, gdy ten wyższy rozwój
nastąpił, traci to swoją wartość. Musimy zatem dołożyć wszelkich starań,
aby tutaj, na planie fizycznym, rozwinąć najpierw zdrowe siły osądu, od
powiadające faktom. Potem jednak trzeba sobie zdać sprawę z tego, że
podczas przebywania w wyższych światach ta siła osądu nie ma już tej
samej wartości co na planie fizycznym. Chcąc posiadać zdrowe wyższe
zmysły, trzeba wyjść ze zdrowych sił osądu; jednak te zdrowe siły osądu
muszą się dla wyższego oglądu przemienić właśnie w zdrowy ogląd.
62
Nawet gdybyśmy się bardzo rozwijali, to jednak zawsze, dopóki ma
my przebywać na planie fizycznym, jesteśmy ludźmi tego fizycznego
planu, gdzie naszym zadaniem jest rozwinięcie zdrowej siły osądu. Mu
simy zatem troskliwie zważać na to, by zawczasu nauczyć się rozróżniać
życie w wyższych światach od życia na planie fizycznym. Kto chce bez
pośrednio na planie fizycznym zastosować to, co przeżywa w wyższych
światach, łatwo stanie się marzycielem, człowiekiem bezużytecznym.
Musimy przyzwyczaić się do życia w wyższym świecie, a potem znowu,
występując z tego stanu, trzymać się możliwie tego, co jest właściwe dla
planu fizycznego. Musimy troskliwie i sumiennie przechodzić przez ten
podwójny stan, który spowodowany jest podwójnym stanem życia ducho
wego i fizycznego. Właściwe stanowisko w stosunku do świata zdobywa
my w tej dziedzinie przez to, że nie przyzwyczajamy się do wtrącania w
codzienne stosunki tego, co należy do wyższego świata. Starajmy się w
codzienne stosunki wtrącać możliwie mało tego, do czego możemy być
tak łatwo pokuszeni, aby np. w wypadku, gdy jakiś człowiek wydaje się
nam niesympatyczny, powiedzieć: nie mogę znieść jego aury. Lepiej po
zostać przy zwyczajnym sposobie mówienia o zwykłym życiu i powie
dzieć: to czy tamto nie wzbudza mojej sympatii. Lepiej, jeżeli pod tym
względem pozostanie człowiek na planie fizycznym wśród innych ludzi i
w codziennym życiu będzie oszczędny w używaniu wyrażeń, które są
odpowiednie w odniesieniu do wyższego życia. Powinniśmy starannie
wystrzegać się wtrącania w codzienne stosunki takich słów, pojęć i wyo
brażeń. Komuś, kto ze względu na zachwyt dla życia duchowego uważa,
że jest konieczne, aby cały byt przepoić życiem duchowym, może się to
wydać pewnego rodzaju żądaniem pedantycznym. Jednak to, co w zwy
czajnym życiu może się wydawać pedantyczne, jest ważną zasadą wy
chowawczą dla wyższych światów.
Jeśli określanie spraw dotyczących zwyczajnego życia przy pomocy
słów z życia wyższego wydawałoby się nam naturalne, przetłumaczmy
to wtedy na język odpowiedni dla planu fizycznego. Musimy wciąż pod
kreślać, że sprawy te nie są obojętne; są one bardzo ważne i mają duże
oddziaływanie. Jeśli przyjmiemy to jako założenie, wtedy możemy bez
stronnie mówić o tym, jak w odniesieniu do życia w wyższych światach
zwyczajny rozsądek traci wartość, jak uczymy się odczuwać, że rodzaj
63
rozumu, jaki mieliśmy przedtem, musi teraz zanikać. Zauważamy wtedy
znowu - doświadczamy tego w coraz większym stopniu - naszą zależ
ność od eterycznego życia świata, a mianowicie od czasu. Jak łatwo -
właśnie w naszych czasach - od pewnego okresu swej młodości ludzie
przyzwyczajają się, że wszystko może być w świecie oceniane i wierzą
że jeśli przyswoją sobie pewną zdolność oceniania, wtedy o wszystkim
mogą powiedzieć swoje Tak lub Nie, że mogą o wszystkich rzeczach fi
lozofować. Wiara w możliwość filozofowania o wszystkich możliwych
sprawach ulatuje gruntownie z duszy wraz z rozwojem ezoterycznym.
Zauważamy bowiem, że nasze osądy mają właściwie coś istotnego, co
wymaga przede wszystkim dojrzałości. Uczymy się poznawać, że chcąc
dojść do jakiegoś osądu, z którym możemy się sami zgodzić, musimy po
prostu żyć przez pewien czas z wyobrażeniami, jakie przyjęliśmy w sie
bie, aby nasze ciało eteryczne mogło się z nimi pogodzić. Spostrzegamy,
że musimy odczekać, zanim dojdziemy do pewnego osądu. Wtedy do
piero dostrzegamy pełne znaczenie słów: „Pozwolić dojrzeć temu, co jest
treścią duszy". I w gruncie rzeczy stajemy się coraz skromniejsi.
Właściwie to stawanie się coraz skromniejszym jest ciekawe, gdyż nie
zawsze można utrzymać równowagę pomiędzy koniecznością osądu a
możnością czekania na dojrzałość, aby otrzymać osąd jakiejś sprawy,
gdyż w tych sprawach także bardzo się mylimy i właściwie nie ma nic
bardziej odpowiedniego niż samo życie, które może nam te sprawy wyja
śnić. Przy zagadnieniu dotyczącym jakiejś tajemnicy albo prawa świata
jakiś filozof może wystąpić przeciwko komuś, kto jest do pewnego stop
nia rozwinięty ezoterycznie. Filozof, podając jedynie swój filozoficzny
osąd, będzie już wierzył w to, że musi mieć słuszność w jakiejś sprawie i
zrozumiałe jest, że musi w to wierzyć. Ten drugi człowiek będzie bardzo
dobrze wiedział, że przy pomocy zdolności osądu, jaką może wnieść ten
filozof, nie można tej sprawy w ogóle rozstrzygnąć. Wie bowiem, że wy
obrażenia, jakich potrzebuje filozof dla osądzenia, on przyjął w siebie już
dawno i pozwolił im w sobie dojrzeć, i dopiero to dało mu możliwość po
siadania wyobrażenia o tej sprawie. Wie o tym, że żył tą sprawą i przez to
stał się dojrzały do osądu, jaki teraz wydaje na wyższym stopniu dojrza
łości. Jednak porozumienie się pomiędzy nimi jest właściwie wykluczo
ne i w wielu wypadkach w ogóle nie można do niego dojść bezpośrednio.
64
Można je uzyskać jedynie wtedy, gdy u filozofa wypłynie poczucie ko
nieczności dojrzewania pewnych treści duszy, ażeby można było sobie
pozwolić na pewną o nich opinię. Opinie i poglądy - uczymy się pozna
wać to coraz bardziej - muszą być wywalczane, zdobywane. Przyswa
jamy sobie w związku z tym głębokie, intensywne uczucie, wynikające z
faktu, że zdobywamy wewnętrzne poczucie czasu, które w istotny spo
sób związane jest z rozwojem ciała eterycznego.
Stopniowo spostrzegamy wznoszącą się w duszy sprzeczność pomię
dzy wcześniejszym sposobem osądzania, a obecnym, kiedy osiągnęliśmy
w odpowiedniej sprawie pewną dojrzałość. Zauważamy, że wcześniejszy
osąd i obecny stoją naprzeciw siebie jak dwie siły, a potem odczuwamy
w sobie pewną wewnętrzną ruchliwość czasu i czujemy, że to, co jest
wcześniejsze, musi być przezwyciężone przez to, co jest późniejsze. Jest
to świtanie w świadomości pewnego poczucia czasu, które występuje na
skutek wewnętrznych zmagań. To, co późniejsze, dochodzi do pewnej
sprzeczności z tym, co wcześniejsze. Przyswajanie sobie wewnętrznego
poczucia czasu, wewnętrznego odczuwania czasu jest konieczne. Musimy
bowiem mocno trzymać się tego, że eteryczność uczymy się doznawać
tylko wtedy, gdy przyswoimy sobie wewnętrzne pojęcie czasu.
Następnie będzie dla nas pewnym przeżyciem uczucie, że to, co jest
wcześniejsze, pochodzi w naszym osądzie, w naszym poznaniu z nas sa
mych, a to, co późniejsze, jakby w nas wpłynęło, jakby ku nam napły
nęło, jakby zostało nam użyczone. Coraz wyraźniej występuje poczucie
tego, o czym wspomnieliśmy już wczoraj, że rozsądek pochodzący od
samego człowieka musi być zastąpiony przez mądrość, która może być
uzyskana przez pewnego rodzaju oddanie się człowieka prądowi płyną
cemu ku niemu z przyszłości. Uczucie wypełnienia myślami oznacza
postęp w stosunku do tego, co robiliśmy przedtem, gdy żyliśmy w świa
domości, że tworzymy myśli. Gdy coraz bardziej uczymy się odczuwać,
że nie tworzymy już myśli, tylko, że ta myśl się w nas myśli, gdy posia
damy takie uczucie, wtedy mamy dowód, że ciało eteryczne rozwija w so
bie stopniowo konieczne wewnętrzne poczucie czasu. Wszystko, co było
przedtem, będzie miało posmak działania egoistycznego. Wszystko, co
osiągnęliśmy w trakcie dojrzewania, będzie sprawiało wrażenie, że wy
pala, pochłania to, co sami osiągnęliśmy. I tak przemieniamy stopniowo
65
nasze wnętrze w bardzo osobliwe przeżycie: coraz bardziej uświadamia
my sobie, że własne myślenie, własne tworzenie myśli powinno zostać
stłumione, gdyż jest mało wartościowe, natomiast pełnowartościowe jest
właściwie oddawanie się myślom przypływającym ku nam z kosmosu.
Życie własne zatraca, że tak powiem, jedną ze swoich części - jest to
niezmiernie ważne. Zatraca tę część, którą nazywamy samomyśleniem, a
pozostaje tylko samoczucie, samoodczuwanie i samochcenie. Jednak
również one doznają zmiany równocześnie z myśleniem. Nie wytwarza
my już naszych myśli, lecz one się myślą we wnętrzu naszej duszy. Temu
uczuciu - że myśli posiadają własne siły, dzięki którym się myślą - towa
rzyszy pewne zlanie się uczucia i woli. Można by powiedzieć, że uczucie
staje się coraz bardziej aktywne, a wola staje się coraz bardziej uczucio
wa. Uczucie i wola będą bardziej ze sobą spokrewnione, niż były dotąd
na planie fizycznym. Nie można już uchwycić impulsu woli bez rozwi
nięcia w nim uczucia. Niejedna rzecz, którą czynimy, wnosi w nas uczu
cie goryczy, inna wnosi w nas uczucie podniosłe. Równocześnie z naszą
wolą czujemy w sobie uczuciowy urząd sędziowski nad naszymi własny
mi impulsami woli. Uczucia, które służą tylko zaspokajaniu przyjemnoś
ci, stają się stopniowo pewnego rodzaju wyrzutem, natomiast uczucia, o
których mówimy sobie, że jako dusza ludzka musimy stać się dla nich
sceną musimy je wewnętrznie przeżywać, bo inaczej nie istniałyby one
we wszechświecie, uważamy stopniowo za słuszniejsze od innych.
Przedstawmy teraz szczególny przykład, i to dość radykalny, aby to,
czego się domyślamy, mogło wystąpić wyraźnie. Nie należy przez to ni
czego znieważać, ale sprawa musi być wyrażona radykalnie. Ktoś mógł
by być bardzo zadowolony z dobrego obiadu, uczty. Kiedy przeżywa tę
radość, to coś się z nim dzieje - co do tego nie ma wątpliwości - ale ma
to niewielki wpływ na treść świata, kosmosu, bez względu na to, czy
pojedynczy człowiek ma radość z uczty, czy też nie. Nie ma to wielkiego
wpływu na ogólne życie świata. Kiedy jednak ktoś weźmie Ewangelię Św.
Jana
i przeczyta w niej tylko trzy wiersze, stanowi to niezmiernie wiele.
Gdyby bowiem żadna z ziemskich dusz nie czytała Ewangelii św. Jana,
wtedy nie mogłaby zostać spełniona misja Ziemi; z naszego uczestnictwa
w takich sprawach promieniują siły duchowe, które dostarczają Ziemi
nowe życie w miejsce tego, co w niej zamiera.
66
Trzeba zdawać sobie sprawę z różnicy w przeżywaniu tego, co jest
tylko egoistycznym uczuciem oraz w przeżyciu, gdy stanowimy jedynie
scenę dla uczucia, które musi istnieć dla bytu świata. Człowiek może nie
wiele czynić zewnętrznie, ale skoro wie, że w rozwiniętej duszy dana bę
dzie w ogóle możliwość zaistnienia takiego uczucia, które jest ważne nie
dla uzyskania korzyści osobistej, ale dla bytu świata, to czyni przez to
niezmiernie dużo. Wydaje się to dziwne, więc powinniśmy powiedzieć
jeszcze rzecz następującą. Był kiedyś filozof grecki - Platon. Pozostawił
on pisma. Jak długo naszą duszą żyjemy tylko na planie fizycznym, czy
tamy te pisma, aby się z nich uczyć. Takie zewnętrzne nauczanie ma
swoje znaczenie dla planu fizycznego i bardzo dobrze, gdy korzysta się z
wszelkich możliwości, aby uczyć się na planie fizycznym, inaczej bo
wiem pozostaje się głupcem. Rzeczy stworzone na planie fizycznym są
po to, aby się z nich czegoś nauczyć. Kiedy jednak dusza rozwinęła się
ezoterycznie, wtedy weźmie Platona i czyta go ponownie z innego wzglę
du; gdyż utwory Platona tylko wtedy mają sens w bycie ziemskim, gdy są
przeżywane także w duszach; i wtedy czyta się nie tylko po to, aby się
czegoś nauczyć, ale czyta się, ponieważ przez to zostanie coś dokonane.
Musimy zatem przyswoić sobie uczucie, które pozwala nam pozna
wać różnicę pomiędzy czuciem egoistycznym, które dąży bardziej ku ko
rzyści, a czuciem pozbawionym egoizmu, które staje się zobowiązaniem
duchowym. Może się ono rozszerzyć nawet na życie zewnętrzne i na ze
wnętrzne poglądy życiowe. I tutaj dochodzimy do omówienia pewnej
kwestii, która poprzez przeżycie indywidualne oświetla przeżycie społe
czne. Kiedy człowiek obeznany z tajemnicami ezoterycznymi spojrzałby
na zewnętrzne życie świata, gdzie tak wielu ludzi marnotrawi wolny czas,
zamiast uszlachetniać swoje uczucia przez powiązanie z tym, co z ducho
wych utworów dochodzi do bytu ziemskiego, wtedy płakałby nad tępotą
ludzkiego bytu, przechodzącego obojętnie obok tego, co istnieje po to,
żeby przepływać przez ludzkie uczucie i ludzkie odczuwanie. I należy
koniecznie zwrócić uwagę na to, że tam, gdzie zaczynają się te przeżycia,
występuje też pewien subtelny egoizm w naturze ludzkiej. W następnych
wykładach usłyszymy, jak ten subtelny egoizm przystosowany jest do
pokonywania samego siebie. Początkowo jednak występuje to jako sub
telny egoizm i podczas rozwoju duchowego możemy doświadczyć, że
67
występuje w nas jakaś wyższa potrzeba korzystania ze spraw duchowych.
I chociaż brzmi to może groteskowo, to jednak prawdą jest, że ten, kto
przechodzi rozwój ezoteryczny, mówi sobie od pewnego określonego
momentu, o ile nie doprowadzi tej świadomości do pychy i próżności: to,
co z duchowych utworów zostaje wniesione na Ziemię, musi być przeze
mnie wykorzystane; jest to po to, abym z tego korzystał. Tak to jest. I
rozwijamy w sobie stopniowo pewną tendencję do korzystania z takich
duchowych rzeczy. Ezoteryka nie uczyni już pod tym względem nic złe
go w świecie. Możemy być pewni, że jeśli w człowieku wystąpi chęć ko
rzystania z utworów duchowych, to nie będzie ona szkodliwa.
W następstwie tego występuje jednak jeszcze coś innego. Czujemy
stopniowo, że nasze własne ciało eteryczne zostaje niejako obudzone
przez to, że własne myślenie odczuwamy jako rzecz mało wartościową a
myśli, które wpływają w nas z kosmosu, odczuwamy jako wpływające z
kosmosu przetkanego boskością. Coraz bardziej czujemy, jak wola i uczu
cie same się w nas wznoszą. Egoizm zaczynamy odczuwać właściwie je
dynie w woli i uczuciu, podczas gdy dary mądrości, którymi czujemy się
przepełnieni, odczuwamy jako coś, co łączy nas z całym światem. Potem
przeżycie to łączy się z innym. Wewnętrzne działanie uczucia i woli za
czynamy przeżywać jako przeplecione wewnętrzną sympatią i antypatią.
To uczucie staje się coraz bardziej subtelne. Jeśli czynisz coś niewłaści
wego, jest ci wstyd, bo posiadasz przecież w pewnym stopniu tę mądrość.
W innym wypadku można odczuwać, że postępowanie jest słuszne, gdyż
czuje się w tym mądrość. Występujące w czuciu przeżycie samokontroli
powstaje w sposób naturalny. Kiedy czujemy wznoszącą się w nas wolę,
zmuszającą nas do takiego czy innego czynu, który nie okazuje się jednak
odpowiedni w odniesieniu do uzyskanej mądrości, to doznajemy uczucia
goryczy. To uczucie goryczy będzie najwyraźniej dostrzegane w związku
z tym, co się wypowiada. Rozwijający się duchowo człowiek powinien
zwracać uwagę na to, jak pod tym względem może się wysubtelnić całe
wewnętrzne życie odczuwania. Jeżeli człowiek żyjący egzoterycznie wy
powiedział jakieś słowa lub coś zrobił, to u kogoś, kto przeszedł rozwój
ezoteryczny, powstaje wtedy uczucie odnoszące się właśnie do człowieka,
który to wypowiedział. Powstaje uczucie jakby wewnętrznego wstydu,
jeśli wypowiedział coś niesłusznego pod względem moralnym lub inte-
68
lektualnym albo pewien rodzaj wdzięczności - ale nie jest to zadowolenie
z samego siebie - jeśli tamtemu udało się wypowiedzieć coś, na co osią
gnięta mądrość może powiedzieć „tak". I czujemy - zdobywamy także
zdolność subtelnego wyczucia tego - że wynurza się wewnętrzne zado
wolenie z siebie samego, jeśli powiedzieliśmy coś właściwego. Stanowi
to potem świadectwo, że nosimy w sobie jeszcze zbyt wiele próżności,
która na nic się nie przyda w rozwoju człowieka. Uczymy się rozróżniać
pomiędzy uczuciem zadowolenia z wypowiedzenia czegoś, z czym moż
na się zgodzić, a nieprzydatnym uczuciem podobania się sobie samemu.
Spróbujmy stłumić to uczucie, a rozwinąć tylko uczucie wstydu, gdy wy
powiedzieliśmy coś niewłaściwego i niemoralnego, oraz uczucie wdzię
czności dla mądrości, jaka została nam udzielona, a której nie uważa się
za naszą własną ale za podarowaną przez wszechświat, jeśli udało się
nam powiedzieć coś, co jej odpowiada.
Tak samo odczuwamy stopniowo nasze własne myślenie. Przedtem
powiedzieliśmy, że musimy pozostać człowiekiem na planie fizycznym.
Musimy zatem - niezależnie od tego, że nie przyznajemy zbyt wiele war
tości myślom stworzonym przez nas samych - te myśli jednak tworzyć;
ale teraz przemienia się także osobiste myślenie, poddając je scharak
teryzowanej właśnie samokontroli. Odnośnie myśli, o której można po
wiedzieć: ty ją stworzyłeś i odpowiada ona twojej mądrości, rozwijamy
uczucie wdzięczności w stosunku do tej mądrości. Myśl, która wznosi
się jako myśl błędna, nieładna, niemoralna, prowadzi do pewnego we
wnętrznego uczucia wstydu i doznajemy odczucia: A więc możesz jeszcze
być taki. Możliwe, że posiadasz jeszcze tak wiele egoizmu, aby tak myśleć
o tym, co wniknęło już w ciebie jako mądrość.
Jest niezmiernie ważne,
aby czuć w swoim wnętrzu taki rodzaj samokontroli. Taka samokontrola
ma jeszcze tę właściwość, że nigdy nie będzie dana człowiekowi przez
krytyczny rozum, ale występuje zawsze w uczuciu, w odczuwaniu.
Dobrze na to zważajmy, moi drodzy przyjaciele. Kto jest tylko roz
sądny, kto ma rozsądek odnoszący się tylko do życia zewnętrznego i jest
krytyczny, ten nigdy nie może dojść do tego, o co tu chodzi; to bowiem
musi nastąpić w czuciu. Kiedy powstaje to w uczuciu, kiedy takie uczu
cie osiągnęliśmy, to jest to uczucie, które wznosiło się jakby z własnego
wnętrza. Identyfikujemy się wtedy z tym uczuciem wstydu albo wdzię-
69
czności i czujemy, że nasza jaźń jest z nim złączona. I gdybym miał na
rysować schematycznie to, co tu przeżywamy, to musiałbym powiedzieć,
że czujemy jak gdyby wpływającą od góry mądrość, a więc nadchodzącą
do nas od góry, wpływającą od przodu do głowy, a potem wypełniającą
nas od góry ku dołowi. Odwrotnie odczuwamy, gdy z własnego ciała wy
pływa jakby wstyd, tak że identyfikujemy z tym uczuciem samego siebie,
a to, co jest mądrością podkreślamy jako coś, co jest dane z zewnątrz; i
czujemy w sobie pewną sferę, gdzie uczucie, które jest teraz jaźnią spo
tyka się z wpływającą podarowaną nam mądrością.
5
I
Sferę, gdzie oba uczucia spotykają się, możemy wewnętrznie przeżyć.
Jeśli czujemy to spotkanie, jest to właściwym wewnętrznym przeżyciem
świata eterycznego. Przeżywamy wciskanie się myśli z zewnętrznego
świata eterycznego - jest to mądrość, która dopływa stamtąd ku nam,
wciska się i jest to odczuwane przez oba uczucia. Jest to prawidłowe od
czucie świata eterycznego. Kiedy odczuwamy go w ten sposób, wznosi
my się do wyższych istot, które schodzą jedynie do ciała eterycznego, a
nie do fizycznego ciała ludzkiego. Świat eteryczny można przeżyć także
w niewłaściwy sposób. Prawidłowe przeżywanie eterycznego świata mię
dzy myśleniem a czuciem zostało właśnie przedstawione; przeżycie to
jest czysto wewnętrznym wydarzeniem duszy. Świat elementarny albo
70
eteryczny może być przeżyty niewłaściwie, gdy przeżywamy go na gra
nicy pomiędzy oddechem a naszym właściwym ciałem eterycznym. Jeśli
ćwiczenia oddechowe robimy za wcześnie albo niewłaściwie, to powoli
stajemy się świadkiem własnego procesu oddychania. W procesie oddy
chania, jaki wtedy spostrzegamy - podczas gdy normalnie oddychamy nie
postrzegając tego - można przyswoić sobie oddychanie jakby samo siebie
odczuwające. I do tego odczucia może się dołączyć pewne spostrzeganie
świata eterycznego. Przez wszelkie możliwe procesy oddychania można
sobie przyswoić pewne doznanie, pewne postrzeganie procesów eterycz
nych, które są realne w świecie zewnętrznym, a które należą jednak do
najniższych zewnętrznych procesów psychicznych i - jeśli są za wcześnie
przeżywane - nie dają nigdy właściwego pojęcia o prawdziwym świecie
duchowym.
Oczywiście, od pewnego momentu wykonywania ćwiczeń ezoterycz
nych może niewątpliwie nastąpić uregulowany proces oddechowy; jednak
musi być on prowadzony w sposób właściwy. Spostrzegamy wtedy świat
eteryczny, jak to opisaliśmy, na granicy między myśleniem a czuciem, i
to, co uczymy się tu poznawać, jest tylko wspierane przez poznawanie
także prostych zdarzeń eterycznych, które rozgrywają się na granicy świa
ta eterycznego i naszego procesu oddechowego. Istnieje bowiem świat
rzeczywistej wyższej duchowości. Osiągamy go przez opisany proces, po
między mądrością a uczuciem; wnikamy tu wzwyż aż do czynów, które w
świecie eterycznym wykonują istoty wyższych hierarchii. Istnieje jednak
wiele najróżniejszych - dobrych i złych, nieprzyjemnych i szkodliwych -
istot elementarnych, które, jeśli zapoznamy się z nimi nie w porę, narzu
cają się nam, jak gdyby rzeczywiście były pełnowartościowym światem
duchowym, podczas gdy są one niczym innym, jak upadłymi w pewien
sposób istotami świata duchowego. Kto chce wniknąć w świat duchowy,
musi poznać także i te jestestwa. Nie należy jednak poznawać ich od razu.
Osobliwą rzeczą jest bowiem to, moi drodzy przyjaciele, że jeśli poznamy
je, nie podążając trudniejszą drogą własnego wewnętrznego przeżywa
nia, to jesteśmy przez nie zauroczeni. Może się wtedy okazać, że ktoś,
kto wzniesie się w świat duchowy w niewłaściwy sposób - szczególnie
przez takie fizyczne ćwiczenie, które można nazwać zmianą procesu od
dechowego - i opisuje pewne rzeczy z tego świata duchowego tak, jak
71
mu się one ukazują, to opisuje je w ten sposób, że wielu ludzi przyjmuje
je jako coś nadzwyczaj pięknego, natomiast dla człowieka, który postrze
ga je w wewnętrznym przeżywaniu, mogą być okropne i obrzydliwe. Ta
kie rzeczy są możliwe przy przeżywaniu świata duchowego.
O innych praktykach, które człowiek może wykonywać jako ćwicze
nia, i przez które może wejść w niewłaściwe światy, nie potrzeba mówić,
gdyż w zasadzie jest zwyczaj, że odnośnie głoszonego na świecie okulty
zmu nie mówi się o tym, co człowiek poznaje jako szumowiny świata du
chowego. Nie jest konieczne, aby wchodzić duchowo w ten świat. Dlate
go nie jest zwyczajem mówić o metodach, które schodzą poniżej procesu
oddechowego. Już sam proces oddechowy, jeśli wykonywany jest w
sposób niewłaściwy, prowadzi do istot upadłych, które niewątpliwie
powinno się poznać, ale nie w pierwszej kolejności, gdyż wywołuje to
rodzaj niewłaściwego zauroczenia nimi. Prawidłowe, obiektywne stano
wisko odnośnie ich wartości otrzymamy dopiero wtedy, gdy wnikniemy
w światy duchowe z innej strony.
Jeśli zaczynamy odczuwać samoistnie wypływające z nas uczucia
przeciwstawne w stosunku do mądrości, a więc uczucie wstydu i wdzię
czności, i jeśli będzie się to jakby wybijało z własnego organizmu, wtedy
dokonujemy znowu najbardziej elementarnego poznania czegoś, co musi
być potem dalej poznawane w ezoterycznym rozwoju. Wczoraj zwrócili
śmy uwagę, że przy stopniowym przeżywaniu eteryczności poznajemy
to, co według nauki Zaratustry czynne jest w naszym eterze mózgu jako
Amszaspandy.
Odnośnie naszych pojęć możemy powiedzieć, że najpierw
uczymy się zdobywać pojęcie o oddziaływaniu na nas istot archaniel
skich, o tym, co Archanioły mają w nas czynić. To, co w nas wzbiera, co
ż nas samych wznosi się w uczucie wdzięczności i wstydu, co ma cha
rakter osobisty, gdyż wychodzi z nas samych, daje nam elementarne, pra
wdziwe pojęcie o tym, co nazywamy Archajami albo Prasiłami; gdyż
oddziaływanie w nas Prasił w najbardziej elementarnej formie przeży
wamy po raz pierwszy w opisany właśnie sposób. Podczas gdy niejako w
naszej głowie, kiedy zaczynamy przeżywać eterycznie, przeżywamy naj
pierw Archanioły, przeżywamy jakby cień ich eterycznego działania, to
w tym, co dotyczy w nas mądrości i co powoduje pewną reakcję, prze
żywamy wnikające i działające na ludzką osobowość Prasiły, przeniknięte
72
czymś w rodzaju woli. Ucząc się tak odczuwać, zdobywamy stopniowo
pojęcie o tym, co myśli okultysta, gdy mówi: na pradawnym wcieleniu
naszej Ziemi, na dawnym Saturnie żyły Prasiły albo Duchy Osobowości
na stopniu odpowiadającym obecnemu rozwojowi człowieka. Wtedy te
Prasiły albo Duchy Osobowości były ludźmi. Rozwijały się one dalej aż
osiągnęły zdolność do działania z nadzmysłowości. A jak w dzisiejszych
czasach, w czasach naszej Ziemi ukazują one moc, jaką osiągnęły, gdy
ich rozwój doszedł aż do okresu Ziemi?
Uzyskały one zdolność takiego wpływania z nadzmysłowości na na
szą cielesność, na naszą powłokę, aby w naszym ciele eterycznym pow
stały siły, które ujawniają się w opisany sposób. Wprowadziły one w nas
te siły i jeśli dzisiaj czujemy, że jesteśmy tak zorganizowani, by móc w
sobie rozwinąć te scharakteryzowane uczucia wdzięczności i wstydu ja
ko wewnętrzne wydarzenie naturalne - że może to w nas dojść do prze
życia - to musimy powiedzieć, że siły, jakie są potrzebne do tego, aby
mogło się to stać wewnętrznym przeżyciem, aby nasze ciało eteryczne
mogło tak pulsować, żeby w ten sposób wpływać na mądrość, wlały w
nas Prasiły. Tak samo i człowiek dojdzie kiedyś do tego, aby w dalekich
wcieleniach naszej Ziemi odciskać uzdolnienia odpowiednich osłon we
wnętrzach innych jestestw, które będą stały w rozwoju poniżej nas. To, co
powinniśmy wiedzieć o wyższych światach, uzyskamy stopniowo przez
wewnętrzne przeżycie, przez to, że się wznosimy i przechodzimy od prze
żywania fizycznego do przeżywania eterycznego. Dla wyraźniejszego
pokazania tych spraw dodajmy jeszcze, że na dawnym Saturnie - jak o
tym wiecie - ciepło było najgęstszym stanem fizycznym, jedynym sta
nem fizycznym, jaki nastąpił dopiero w środkowym okresie Saturna. I to,
co wtedy istniało - możecie to przeczytać w mojej „ Wiedzy tajemnej" -
jako działania Saturna w fizyczności, to były prądy ciepła i zimna. Te
prądy ciepła i zimna możemy także określić zarówno fizycznie jak i w
odniesieniu do duszy przez to, że mówiąc płynęło ciepło, mówimy o
płynącej wdzięczność Duchów Osobowości, a gdy mówimy, że płynęło
zimno,
to wtedy to zimno, które płynęło w innym kierunku, było uczu
ciem wstydu Duchów Osobowości. Stopniowo musimy przyswoić sobie,
że jest to łączenie się naszego ciała fizycznego z działaniem moralnym.
Im dalej bowiem wchodzimy w wyższe światy, tym bardziej łączą się te
73
dwie rzeczy ze sobą: zdarzenie fizyczne, które potem nie jest już żadnym
działaniem fizycznym i zdarzenie moralne, które potem, na mocy praw
naturalnych, przepływa jednak przez świat.
Wszystko, co zostało teraz scharakteryzowane, jest czymś, co w we
wnętrznym przeżywaniu występuje w przemienionym ciele eterycznym,
które sprawia jeszcze coś innego w ludzkiej duszy. Sprawia, że ludzka
dusza zaczyna stopniowo odczuwać pewne niezadowolenie, znudzenie
tym, że jest w ogóle pojedynczym człowiekiem. Ważne, abyśmy nauczyli
się zwracać na to uwagę i dobrze, jeśli przyjmiemy to jako zasadę. Im
mniejsze było - przed osiągnięciem tego stopnia rozwoju ezoterycznego
- nasze zainteresowanie sprawami ogólnoludzkimi, tym bardziej odczu
wamy to jako przeszkodę przy dalszym rozwoju. Dusza, która przeszłaby
rozwój ezoteryczny bez zainteresowania się sprawami ogólnoludzkimi,
będzie coraz bardziej odczuwać samą siebie jako ciężar. Dusza, która bez
współczucia i współprzeżywania radości zdoła przejść przez świat obok
tego, co może drugą duszę ucieszyć albo skrzywdzić, która nie może się
dobrze zanurzyć w dusze innych ludzi, która nie potrafi przenieść się w
dusze innych ludzi, sama siebie odczuwa w dalszym rozwoju ezoterycz
nym jako pewnego rodzaju balast. Jeśli pomimo obojętności w stosunku
do ludzkich cierpień i radości przechodzimy jednak rozwój ezoteryczny,
to wtedy wleczemy siebie samych jak wielki ciężar. Można być pewnym,
że jeśli pomimo naszego rozwoju nie możemy okazać współodczuwają-
cego serca wobec wszelkich cierpień i radości ludzkich, a nie odczuwamy
siebie jako balastu, to rozwój ezoteryczny pozostaje rozwojem rozumo
wym, zewnętrznym, a duchowość przyjmujemy tak, jak naukę z książki
kucharskiej albo wiedzy zewnętrznej.
Dlatego dobrze jest rozszerzyć podczas rozwoju ezoterycznego nasze
zainteresowania i właściwie nie ma nic gorszego, jeśli w trakcie rozwoju
ezoterycznego nie próbujemy zrozumieć każdego rodzaju ludzkich uczuć,
ludzkich odczuwań i ludzkiego życia. To oczywiście nie oznacza - mu
simy to zawsze podkreślać - byśmy musieli bezkrytycznie przechodzić
obok wszelkiego zła, jakie dzieje się w świecie, gdyż byłoby to niesłuszne
w stosunku do świata. Oznacza to jednak inną rzecz. Podczas gdy przed
naszym rozwojem ezoterycznym mogliśmy odczuwać pewne zadowole
nie z wytykania jakiegoś błędu ludzkiego, to w trakcie rozwoju ezotery-
74
cznego to uczucie radości z wytykania błędu innemu człowiekowi właś
ciwie zupełnie zanika. Któż nie zna w życiu zewnętrznym szyderców,
którzy tak chętnie i trafnie potrafią krytykować błędy innych ludzi. Nie
chodzi o to, żeby musiała zanikać trafność osądu błędu ludzkiego, nie
chodzi o bezwzględne zakazywanie, powiedzmy, takiego czynu, jakiego
dokonał Erazm z Rotterdamu swoją książką „Pochwała głupoty". Nie,
ostry stosunek do występujących na świecie błędów może pozostać w
pełni usprawiedliwiony. Jednak u człowieka, który przechodzi rozwój
ezoteryczny, każda przygana, jaką musi wypowiedzieć albo zamienić w
działanie, boli go, sprawia mu coraz większy ból. I cierpienie z koniecz
ności przygany jest czymś, co także może stanowić barometr rozwoju
ezoterycznego. Im więcej radości możemy odczuwać, gdy musimy kogoś
ganić albo kiedy musimy uważać świat za śmieszny, tym mniej jesteśmy
dojrzali do dalszego rozwoju. I stopniowo musimy zdobywać pewnego
rodzaju uczucie, że coraz bardziej rozwija się w nas życie, które pozwala
nam przypatrywać się głupocie i błędom świata zarówno okiem szyder
czym jak i wypełnionym łzami, okiem wilgotnym i okiem oschłym. To
wewnętrzne rozczłonowanie się, to uniezależnienie się od tego, co przed
tem było zmieszane, również należy do zmiany, jaką przeżywa ciało ete
ryczne człowieka.
75
VI
76
Spróbuję teraz, stosując pewien przeskok, wesprzeć nasze rozważania,
które dotychczas prowadziliśmy bardziej od wnętrza ku zewnętrzności;
wesprzeć je przez to, że spróbuję najpierw opisać takie stanowisko, jak
gdyby człowiek ze swoim ciałem astralnym i jaźnią stał się już niezależny
od ciała fizycznego i eterycznego. Stany pośrednie omówimy w następ
nych dniach. Dla łatwiejszego zrozumienia założę, że człowiek w czasie
snu przeżywa chwilę, kiedy staje się jasnowidzący poza swoim ciałem i
może patrzeć z zewnątrz na swoje ciało fizyczne i eteryczne.
Dotychczas uczyniliśmy zaledwie kilka kroków w kierunku tego stanu
i doszliśmy do tego, że wyszliśmy niejako poza siebie i nauczyliśmy się
przeżywać pory roku i dnia. Teraz chcemy wziąć pod uwagę stan, jaki
nastąpiłby, gdybyśmy z jednej strony posiadali ciało fizyczne i eteryczne,
a z drugiej strony - podobnie jak w czasie snu - wydobyte na zewnątrz
ciało astralne i jaźń; i przyjmijmy, że moglibyśmy spoglądać na pozosta
wione ciało fizyczne i eteryczne. To, na co byśmy patrzyli, ukazałoby się
nam w zupełnie innym świetle niż świadomie w zwyczajnym życiu. W
normalnym życiu spoglądamy na nasze ciało materialne poprzez codzien
ną obserwację albo poprzez zewnętrzną wiedzę fizyczną i dostrzegamy
w nim, z pewną dozą słuszności w sensie fizycznym, ukoronowanie ziem
skich stworzeń. Stworzenia ziemskie dzielimy na królestwo mineralne,
roślinne, zwierzęce i na królestwo człowieka. Wszystkie rozmaite zalety,
jakie rozlane sana różne grupy zwierząt, widzimy jakby złączone w tym
fizycznym ukoronowaniu stworzeń, w ludzkim ciele. Przekonamy się, że
pod względem zewnętrznego rozważania fizycznego ma to pewne uzasa
dnienie. Dzisiejszy wykład nie ma na celu wzbudzenia wiary, że to, co
może się początkowo ukazać przy oglądzie, w którym spoglądamy wstecz
na ciało fizyczne i eteryczne - gdyby w czasie snu było się nagle jasnowi
dzącym - ma stanowić ostateczne zapatrywanie na ciało fizyczne; ma to
być jedynie jakby zatrzymaniem chwili w jasnowidzącym spojrzeniu. W
takiej chwili może się okazać, że spoglądając wstecz, oglądamy najpierw
nasze ciało eteryczne, które okazuje się nam jako rozczłonowany mglisty
twór z różnymi prądami - które zechcemy opisać później dokładniej -
sztuczny twór, który jest jednak w bezustannym ruchu; w żadnym miejscu
nie ma spokoju, nie ma ciszy. A potem spoglądamy na to, co jest włożone
w to ciało eteryczne, czyli na nasze ciało fizyczne.
77
Rozważaliśmy zmiany w ciele fizycznym i eterycznym człowieka,
jakie przeżywa się w trakcie rozwoju eterycznego, o ile spróbuje się taki
rozwój podjąć. Jeśli chcemy wyrazić zasadniczy charakter tych zmian, to
możemy powiedzieć, że w trakcie tego rozwoju człowiek odczuwa swoje
ciało fizyczne i eteryczne coraz bardziej wewnętrznie. Odnośnie ciała fi
zycznego moglibyśmy powiedzieć, że im dalszy rozwój, tym bardziej od
czuwa się pojedyncze narządy jako samodzielne. Stają się one w pewnej
mierze coraz bardziej od siebie niezależne. Można by powiedzieć, że cia
ło fizyczne staje się bardziej żywe. Odnośnie ciała eterycznego podkre
śliliśmy, że nie tylko czuje się ono żywsze, ale w ogóle staje się bardziej
wrażliwe i przepaja się pewną świadomością. Zaczyna bowiem w subtel
ny sposób odczuwać przebieg zewnętrznych wydarzeń. Wspomnieliśmy,
że wraz z rozwojem ezoterycznym człowiek staje się coraz bardziej wra
żliwy na przebieg wiosny, lata, jesieni i zimy, że przebieg ten staje się dla
niego czymś zupełnie wyraźnym, a następujące po sobie wydarzenia róż
nicują się, są bardziej od siebie oddzielone, niż ma to miejsce w normal
nym przebiegu życia.
Możemy zatem powiedzieć, że człowiek zaczyna jakby przeżywać
wydarzenia zewnętrznego eteru. Jest to pierwsza oznaka rzeczywistego
uwalniania się od swojej cielesności. Przez to, że rzeczywiście zaczyna
my przeżywać otoczenie, stajemy się coraz bardziej niezależni od cieles
ności. Wiosnę, lato, jesień i zimę przeżywamy jakby wewnętrznie, ale
przez to, że żyjemy w świecie zewnętrznym, przestajemy żyć w naszej
cielesności. Wczoraj zaznaczyliśmy, że połączone jest to z większą wraż
liwością w stosunku do własnej cielesności. Stając się coraz bardziej od
niej niezależni, uważamy ją stopniowo za pewnego rodzaju kłopot - za
uważamy, że wszystko, co dotyczy cielesności, staje się dla nas pewne
go rodzaju wyrzutem. Jeżeli w wyobrażeniach i odczuciach, jakie zostały
wczoraj przedstawione, niezupełnie zaczynamy się zgadzać z naszą wła
sną ludzką osobowością to z punktu widzenia wyższego rozwoju osią
gnęliśmy przez to już niezmiernie dużo; i jeżeli przeżywamy to coraz
bardziej, to stanowi to już duże osiągnięcie, jeżeli chodzi o przeżywanie
duchowe.
Przypominacie sobie, jak powiedzieliśmy, że własne myślenie musi
zostać wyłączone. A więc własne myśli tworzymy sobie nie o tym, co wi
dzimy. Podstawowym wymogiem jasnowidzącego spojrzenia jest przede
wszystkim to, że oddajemy się myślom świata, które wpływają w nas, że
pozwalamy się całkowicie przez nie inspirować. Oglądamy zatem to, co
tutaj widzimy, ale działa to przede wszystkim na nasze uczucie i wolę.
Wydaje nam się - jeśli rzeczywiście osiągnęliśmy to, o czym mówiliśmy
- jakbyśmy utracili nasze myślenie; mam na myśli nasze własne myśle
nie. Patrzymy uczuciem, które pozostało naszą własnością na to, co wło
żone jest w ciągle ruchliwy mglisty twór naszego ciała eterycznego, jako
na nasz organ fizyczny.
Najpierw mamy wrażenie ogólne. Polega ono na tym, że to, co pos
trzegamy, przepaja nas nastrojem niezmiernego smutku, okropnego smu
tku. I trzeba powiedzieć, moi drodzy przyjaciele, że ten nastrój duszy, ten
okropny smutek, nie zależy od tej czy innej indywidualności ludzkiej;
jest on zupełnie ogólny. Nie może istnieć człowiek, który patrząc w oglą
dzie wstecznym od zewnątrz na swoje ciało fizyczne, ułożone - jak to
zostało opisane - w ciele eterycznym, nie byłby przepojony bezmiernym
smutkiem. Wszystko, co opisuję teraz o wrażeniach, wyraża się najpierw
w uczuciach, a nie w myślach. Gdy spoglądamy ku myślom świata, które
w nas wpływają ogarnia nas niezmierny smutek, nastrój zupełnie melan
cholijny. Myśli, które nie są naszymi własnymi myślami, ale myślami tka
jącymi i działającymi twórczo poprzez świat, oświetlają ten twór naszego
ciała fizycznego, a przez sposób oświetlenia mówią nam, czym właściwie
jest to, co tutaj widzimy.
Mówią nam, że wszystko, co tu widzimy, jest pozostałym, upadłym
produktem istniejącej niegdyś wspaniałości. I na skutek tych myśli doz
najemy wrażenia, że to, co mamy przed sobą jako nasze ciało fizyczne,
jest czymś, co niegdyś było potężne i wspaniałe, i uschło, skurczyło się,
a teraz skurczone w mały twór, ukazuje nam dawną rozszerzoną wspa
niałość. To, co ułożone jest w naszym ciele eterycznym, ukazuje się nam
jako ostatnie, fizyczne, skurczone wspomnienie pradawnej wspaniałości.
Ukazują się nam nasze poszczególne organy fizyczne należące dzisiaj do
naszego systemu odżywiania, do naszego systemu krążenia krwi, do na
szego systemu oddechowego. Oglądając je duchowo widzimy je od ze-
78
wnątrz. Ukazują się one tak, że mówimy sobie: wszystko, co mamy przed
sobą w ciele fizycznym, stanowi uschnięte, skurczone produkty istnieją
cych niegdyś żywych istot, które żyły we wspaniałym otoczeniu, a teraz
skurczyły się i uschły. I w życiu, jakie dzisiaj zawierają w sobie płuca,
serce, wątroba i inne organy, jest tylko resztka pierwotnego potężnego
życia wewnętrznego.
W tym jasnowidzeniowym oglądzie organy te formują się stopniowo
w to, czym były niegdyś. Tak jak myśl, którą przypominamy sobie po
bardzo długim czasie. Jeśli zadamy sobie trud, aby wydobyć ją z pamię
ci, to rozrasta się ona do takiej, jaką była niegdyś. Tak też wzrasta to, co
nosimy w sobie np. jako płuca, i co przedstawia się nam początkowo ja
ko ostatnie wspomnienie pradawnej okazałości i wspaniałości. Czujemy
jednak, że cofa się to wstecz, tak jak obecna myśl cofa się ku dawnemu
wspomnieniu, aby rozwinąć się później w to, czym była niegdyś. W na
szym oglądzie płuco wzrasta do imaginacji tego, co wiedza tajemna zna
ła kiedyś - a także zna jeszcze dzisiaj - jako symbol postaci ludzkiej;
wzrasta do imaginacji orła. Odnosimy wrażenie, że to płuco było nie
gdyś jestestwem, nieporównywalnym jednak z dzisiejszym, zwierzęcym
jestestwem orła, które również przedstawia, tylko z innej strony, upadły
produkt potężnej niegdyś istoty, którą w wiedzy tajemnej określa się jako
orła;
ezoteryk prowadzony jest jakby w kosmicznym wspomnieniu do
orła, który niegdyś istniał. A kiedy w naszym wspomnieniu zwrócimy
się ku naszemu sercu, wtedy czujemy, że również ono wydaje się skur
czonym, uschniętym produktem, wspomnieniem dawnej wspaniałości.
Czujemy się wtedy cofnięci w pradawne czasy, w odległą przeszłość ku
istocie, którą ezoteryka określa jako lwa. A potem dolne narządy ciała
przedstawiają się nam jako wspomnienie tego, co w wiedzy tajemnej na
zywane jest bykiem, jako pradawna istota, która kiedyś żyła we wspania
łym otoczeniu, a w trakcie ewolucji uschła, skurczyła się i dzisiaj ukazuje
się jako dolne narządy ciała.
'Chciałbym schematycznie narysować to, co było niegdyś i do czego
dochodzimy, gdy przypatrujemy się w sposób jasnowidzący od zewnątrz
naszym organom cielesnym: byk, lew, orzeł, jedno nad drugim. Tak oto
spostrzegamy coś, co żyło w pradawnej przeszłości jako trzy wspaniałe
żywe istoty. Chcę to nieco zmniejszyć i narysować tylko schematycznie.
79
Wokół tych zasadniczych organów możemy widzieć także inne narządy
takimi, jakimi były niegdyś w pradawnej przeszłości. W ten sposób na
sze jasnowidzące spojrzenie dostrzega coś, co daje się porównać z prawie
wszystkimi formami ziemskiego królestwa zwierzęcego.
Jeśli więc jeszcze raz skierujemy wzrok na ciało fizyczne ułożone w
ciele eterycznym i spojrzymy na to, co w anatomii nazywa się systemem
nerwowym, to wtedy ten system nerwowy również ukazuje się jako pro
dukt skurczony, uschnięty. To jednak, co stanowi dzisiaj w naszym ciele
fizycznym system nerwowy, ukazuje się patrzącemu wstecz wzrokowi ja
snowidzącemu jako włożona w nasze ciało eteryczne masa wspaniałych
jestestw roślinnych, które w najrozmaitszy sposób przewijają się przez
jestestwa nazywane zwierzęcymi, tak że widzimy przechodzące na wszy
stkie strony układy jestestw roślinnych. Cały system nerwowy rozpuszcza
się w sumę pradawnych jestestw roślinnych, tak że ukazuje się nam rze
czywiście jakby potężne rozszerzające się jestestwo roślinne, wewnątrz
którego mieszkają istoty zwierzęce, o których właśnie mówiliśmy. Jak po
wiedzieliśmy, opisuję to, co ukazuje się spojrzeniu jasnowidzącemu jakby
we śnie, gdy ciało fizyczne, ułożone w ciele eterycznym, oglądane jest od
zewnątrz.
Kiedy wszystko to mamy przed sobą wtedy mówimy sobie - tzn.
mówimy na tej podstawie, że myśli świata podają nam jakby wiadomość
o tym i interpretują to, co mamy przed sobą - że wszystko, co nosimy w
sobie jako człowiek, stanowi zwiędłą, ściśniętą pozostałość tego, co
wznosi się teraz przed nami jakby w kosmicznym jasnowidzącym wspo-
80
mnieniu. A teraz chodzi o to, aby do tego momentu zajmować się rozwo
jem ćwicząc ciągle samokontrolę, samopoznanie. Doprowadza nas to do
tego, że poprzez uczucie możemy sobie uprzytomnić: jesteś na zewnątrz
ciała fizycznego. To, co ci się ukazało jako ciało fizyczne włożone w cia
ło eteryczne, przemieniło się przed twoim spojrzeniem w to, o czym teraz
właśnie mówiliśmy. A to, co teraz widzisz, nie istnieje obecnie, musiało
istnieć w przeszłości, aby mogło powstać twoje ciało fizyczne, które jest
tutaj w dole. Aby mógł powstać ten skurczony produkt, musiało niegdyś
istnieć to, co teraz widzisz przed sobą wzrokiem jasnowidzącym. Ciało
fizyczne sprawia początkowo takie tragiczne wrażenie, gdyż poznajemy
je jako coś, co okazało się ostatnim, zwiędłym produktem dawnej wspa
niałości, która ukazała się teraz jasnowidzącemu spojrzeniu.
Jeśli więc rozwinęliśmy własną świadomość aż do tego stopnia, wtedy
spostrzeżemy, że będąc w ciele astralnym, które mamy poza ciałem fizy
cznym i eterycznym, nie można traktować siebie inaczej niż jako abso
lutnego egoistę - proszę, abyście tego nie zrozumieli źle, ja opisuję fakty,
a zobaczycie, jak one się wyjaśnią. Zawsze musimy najpierw poznawać
fakty; a już w najbliższych dniach wyjaśni się, o co tu chodzi. Musimy
zatem traktować siebie jako istotę, która nie zna nic innego jak tylko sie
bie samą i posiada dość powodów do smutku. Teraz bowiem gnębi nas
uczucie, żeby dowiedzieć się, dlaczego tak się stało, dlaczego to wszyst
ko się skurczyło.
Chodzi o to, kto winien jest tego skurczenia się? Kto tę postać, którą
masz przed sobą w jasnowidzeniowym oglądzie, tę cudowną istotę ro
ślinną z doskonałymi tworami zwierzęcymi wewnątrz jaźni, uczynił dzi
siejszym skurczonym produktem ciała fizycznego? I teraz rozbrzmiewa
jakby wewnętrzna inspiracja z nas samych: ty sam to zrobiłeś, ty sam. To,
że w ogóle stałeś się tym, czym jesteś dzisiaj, zawdzięczasz właśnie temu,
że miałeś siłę, aby tę całą wspaniałość przepoić swoją istotą. Twoja istota
kapała jak trucizna w tę dawną wspaniałość i to doprowadziło ją do ta
kiego skurczenia się, jakie jest dzisiaj.
A zatem sami jesteśmy winni i możliwość stania się taką jaźnią, jaką
jesteśmy, zawdzięczamy temu, że naszą własną istotą zanurzyliśmy zaro
dek śmierci w tę całą wspaniałość, tak że się ona skurczyła. Tak, jakbyś
cie potężne drzewo, wspaniale rosnące i żywiące sobą rozmaite zwierzęta,
81
które tylko przez to drzewo mogą być odżywiane, w pewnym miejscu
nakłuli, tak że od tego miejsca usycha, więdnie i kurczy się, a wraz z nim
wymierają wszystkie istoty, które się nim żywią. Tak przedstawia się wam
to, co w sposób jasnowidzący rozprzestrzenia się, a co skurczyło się w
ludzkie ciało fizyczne. Ta chwila jasnowidzącego rozważania wywołuje
ogromne wrażenie. I coraz bardziej dąży człowiek w swym ciele astral
nym do tego, aby poznać, jak to się stało. W takiej chwili ukazuje mu się
pomiędzy tymi zwierzęcy- -
mi praistotami, które spos-
t
<l - »» "
f
'~ '
trzega jakby na tle ogrodu,
snujący się w przepięknej t'' '' '-•Z. '.
postaci Lucyfer! >•>"' •>•'•''• \ »
Lucyfera poznajemy tu 'i * ,
k
przez jasnowidzące rozwa- / "'>•*"* ;f
żania i teraz wiemy, że tak JS 'aft "
było z siłami, które dzisiaj • \t .„.' „.•-' / ^"
skurczone są w fizycznym y T
'\
w
-- "*•..f
ciele człowieka, za czasów, jf*/''<'''''
M ^ * " ' ' ' -*""
4 "
kiedy we wnętrzu tej istoty, ' J ^y/T... '"^
jaka ci się teraz przedstawia j*?'f'l /.'„ "fuff^
1
^^"'^'
f
w sposób jasnowidzący, po- j ' ^••''
u
'".',ZZ7.'-
:
'\ -f
j awił się Lucyfer. fHf' «-*J>~* %
Teraz człowiek już wie, '^K' „.,. /
że w pradawnej przeszłości, /*', " *"
,
*~
u<
"---
kiedy wszystko, co ukazuje ;** '"--.„ ,,,, j
się jasnowidzącemu wzro- #\ l
kowi, było rzeczywistością C | : \
czuł się on żywy wewnątrz i "-, \
tego wszystkiego. Był we- Jj
wnątrz tego i to było jego ^
królestwem. I w tym króle- \
stwie przyciągnął go ku so- '%<
bie Lucyfer. Człowiek połą
czył się z Lucyferem i na skutek tego w prądach sił, które można nary
sować w postaci linii, jestestwa wyższych hierarchii parły za nim i wypie-
82
rały człowieka, który połączył się z Lucyferem - wszystko to ukazuje się
w tym jasnowidzącym rozważaniu. W tym obszarze - u góry na prawo -
pojawiły się otwory. Otwory te kurcząc się stały się naszymi dzisiejszy
mi organami zmysłowymi. Człowiek, żyjący przedtem w tym obszarze,
został przez te otwory wypchnięty, gdyż złączony był z Lucyferem. I kie
dy został wypchnięty, żył w świecie poza tym tworem, który skurczył się
i stanowi jego ciało fizyczne.
Aby mieć schematyczny pogląd, wyobraźcie sobie, że dzisiejsze ciało
fizyczne staje się coraz większe. Wszystkie narządy trawienia, krążenia
krwi oraz oddechowe stają się w powiększeniu jakby potężnymi istotami
zwierzęcymi, a narządy nerwów stają się istotami roślinnymi. Wyobraź
cie sobie człowieka panującego w tym potężnym tworze. Po jednej stro
nie ukazuje się Lucyfer. Człowiek jest przez niego przyciągany, a przez
to wciskają się potem jestestwa wyższych hierarchii i wypychają czło
wieka. Przez to, że człowiek został wypchnięty, cały ten twór kurczy się
stopniowo do niewielkiej przestrzeni, jaką dzisiaj zajmuje ludzkie ciało,
a człowiek swoją świadomością dzienną znajduje się na zewnątrz swego
ciała. Spowodowało to, że człowiek nie wie o tym, co jest wewnątrz, o
czym wiedział przedtem, ale wie o tym, co jest na zewnątrz. Został wy
pędzony przez otwory, które są dzisiaj zmysłami, i jest dzisiaj w świecie
zmysłowym, a to, w czym był w pradawnej przeszłości, jest dzisiaj skur
czone i stanowi jego wnętrze.
Podałem wam teraz wyobrażenie, jak przez jasnowidzące rozważanie
dochodzi człowiek do tego, co nazywamy rajem. Tak właśnie kierowana
była w szkołach misteriów ludzka wyobraźnia do raju. Ludzie pytają:
gdzie był raj? Raj był w świecie, który dzisiaj niewątpliwie nie istnieje w
świecie zmysłowym. Raj skurczył się i powielił. Raj pozostawił - jako os
tatnią resztkę wspomnienia po sobie - fizyczne wnętrze ludzkiego ciała;
tylko że człowiek został wypędzony i nie żyje w swoim wnętrzu. To wnę
trze może poznać dopiero w jasnowidzący sposób, jaki podaliśmy. Czło
wiek wie o rzeczach zewnętrznych, wie o tym, co stoi przed jego oczami,
co jest wokoło jego uszu. Przedtem wiedział o tym, co jest wewnątrz, ale
to wnętrze było wielkie, było rajem.
Spróbujcie wyobrazić sobie, że człowiek - przez to, że jest istotą
która rozprzestrzenia świadomość poprzez zewnętrzny świat zmysłowy -
83
rzeczywiście skupił razem ten świat, w którym mieszkał przedtem, zanim
wstąpił w świat zmysłów, do zwiędłych albo skurczonych produktów
swojego ciała wewnętrznego. Jestestwa, które najpierw wyparły człowie
ka, a potem działały dalej, posłużyły się później Arymanem i innymi du
chami, których działalność obróciły na dobro i dołączyły kończyny, ręce
i nogi, uformowały oblicze, i dzięki temu dały człowiekowi możliwość
posługiwania się skurczonym rajem przez ręce i nogi, i przez to, co przez
jego organy zmysłowe przechodzi do wnętrza.
Tak więc naszym wzrokiem duchowym widzimy ogromnie powięk
szone ciało fizyczne człowieka, które w swoim dzisiejszym stanie przed
stawia jakby skurczony produkt dawnego raju. Kiedy to rozważamy, wte
dy możemy znowu otrzymać wyobrażenie tego, jak właściwie postępuje
rozważanie jasnowidzącego. Widzieliśmy, jak człowiek staje się najpierw
coraz bardziej wrażliwy w stosunku do swojego ciała fizycznego i ete
rycznego. Teraz przypatrywaliśmy się - jakby z pewnym przeskokiem
ponad przepaścią - wrażeniom, jakie występują gdy człowiek całkiem
od zewnątrz spogląda na swoje ciało fizyczne, ułożone w ciele eterycz
nym. Powiedziałem, że ciało eteryczne jest ruchliwe. Kiedy spoglądamy
na nie od zewnątrz, to właściwie nic nie jest w nim w zastoju, nic nie jest
spokojne, wszystko jest w ustawicznym ruchu. Ciągle coś się dzieje; im
bardziej jednak uczymy się przez duchowe szkolenie spoglądać na to, co
tu zachodzi, tym bardziej powiększa się także jakby obraz tego dziania
się i wszystko staje się zmysłowe. Tak jak ciało fizyczne staje się niejako
zmysłowym ogrodem raju, tak też to, co dzieje się w ciele eterycznym,
staje się wydarzeniami zmysłowymi. Można by raz spróbować opowie
dzieć w. sposób typowy, jakie fakty i zdarzenia widzimy, gdy spoglądamy
na ciało eteryczne, pomijając przy tym ciało fizyczne. A więc ciało fizy
czne, tak jak je wam opisałem, można by rzeczywiście zobaczyć w spo
sób jasnowidzący tylko wtedy, gdyby w stanie najgłębszego snu zostało
się nagle obudzonym w stanie jasnowidzenia. Ciało fizyczne rozszerzy
łoby się wtedy do takiego tworu, jaki był pokazany. Ale ciało eteryczne
jest już niejako łatwiejsze do zobaczenia; można je zobaczyć już przez
to, że spróbuje się uchwycić w pewien sposób chwilę zasypiania, uchwy
cić ją tak, że nie przechodzi się od razu w nieświadomość, ale pozostaje
się przez pewien czas świadomym, gdy swoim ciałem astralnym i jaźnią
84
opuszcza się ciało fizyczne i eteryczne. Wtedy widzi się rzeczywiście te
pełne ruchu ciało eteryczne jakby całkiem żywe sny. Następnie widzi się
siebie samego oddzielonego jakby głęboką przepaścią od tego, co dzieje
się w ciele eterycznym; ale teraz dostrzega się to wszystko nie w sensie
przestrzennym, tylko czasowym. Kiedy już wyszliśmy z naszego ciała
eterycznego, musimy odczuwać te pełne ruchu przeżycia w ciele eterycz
nym tak, jakbyśmy świadomością jeszcze raz wślizgnęli się do wnętrza.
Musimy zatem mieć takie odczucie, jakbyśmy byli oddzieleni od na
szego ciała eterycznego przepaścią wypełnioną jakby ogólnym eterem
świata; jakbyśmy byli po drugiej stronie naszego ciała eterycznego, a tu
rozgrywały się rozmaite wydarzenia. Ponieważ mamy tu do czynienia z
wydarzeniami, a wszystkie one rozgrywają się w czasie, czujemy się więc
jak wędrowiec, który podąża do swojego własnego ciała eterycznego. W
rzeczywistości coraz bardziej je opuszczamy, ale w świadomości jasno
widzącej zmierzamy do ciała eterycznego. W tym zbliżaniu się do włas
nego ciała eterycznego czujemy coś, co wychodzi naprzeciw nas, co nas
odpycha. Dochodzimy jakby do duchowej skały. Następnie jest tak, jak
byśmy zostali w coś spuszczeni. Jakbyśmy najpierw byli na zewnątrz, a
teraz wewnątrz, ale inaczej niż za dnia. Wszystko to związane jest z tym,
że naszym ciałem astralnym i jaźnią jesteśmy na zewnątrz, i tylko patrzy
my do wewnątrz, tzn. że wewnątrz jesteśmy jedynie świadomością. I spo
strzegamy teraz, co się tu wewnątrz dzieje.
Wszystko jest tu w pewien sposób przemienione, tak jak ciało fizy
czne przemieniło się w raj, ale to, co tu zachodzi, jest jednak o wiele bar
dziej związane ze współczesnymi wydarzeniami człowieka. Rozważcie
tylko, co właściwie oznacza sen, co znaczy to przebywanie poza ciałem
fizycznym i eterycznym. Przyjęliśmy bowiem, że zdolność jasnowidze
nia zostałaby w tej chwili wywołana przez to, że człowiek stałby się nagle
we śnie jasnowidzącym albo zasypiając pozostałby w sposób jasnowi
dzący świadomym. Rozważmy, co to jest sen! To, co świadomością prze
nika ciało fizyczne i eteryczne, jest na zewnątrz; wewnątrz zachodzą teraz
tylko procesy wegetatywne, rozgrywa się to wszystko, co ponownie uzu
pełnia siły zużytkowane w czasie dnia. Spostrzegamy, jak z fizyczności
uzupełniane są siły, które zostały zużytkowane szczególnie przez mózg.
Nie tak jednak, abyśmy mózg widzieli w sposób, w jaki postrzega go
85
anatom, tylko widzimy, jak człowiek świata fizycznego, którego w czasie
czuwania dziennego używamy przez naszą świadomość, jak ten człowiek
- wprawdzie opuszczony przez nas, ale wskazujący wyraźnie, że jest on
naszym narzędziem - leży jakby zaczarowany w jakimś zamku.
Tak jak spoczywający w czaszce nasz mózg stanowi symboliczny ob
raz, tak nasza istota ludzka na Ziemi ukazuje się nam jako zaczarowane
jestestwo żyjące w zamku. Idziemy naprzeciw naszego jestestwa ludzkie
go, jakby naprzeciw jestestwa, które jest więzione i otoczone skalnymi
murami. Symbolem, który jest jakby skróconym tego obrazem, jest nasza
czaszka. Od zewnątrz ukazuje się to nam jako mała czaszka. Kiedy jed
nak spojrzymy na siły eteryczne, leżące u podstaw, to w rzeczywistości
to, co jest ziemskim człowiekiem, ukazuje się nam uwięzione w tym zam
ku wewnątrz czaszki. A potem płyną wzwyż siły utrzymujące tego czło
wieka, który jest właściwie wewnątrz czaszki jakby w potężnym zamku.
Siły płyną tutaj wzwyż. Najpierw wznosi się siła, która pochodzi z roz
przestrzenionego w organizmie astralnego ciała ludzkiego. Płynie wzwyż
to wszystko, co przez włókna nerwowe rozpala człowieka i czyni go sil
nym. Wszystko to razem wpływa w ziemskiego człowieka mózgu. Uka
zuje się to nam jako potężny miecz, który człowiek wykuł sobie na Ziemi.
Potem wciskają się wzwyż siły krwi. Te siły krwi - odczuwamy to i poz
najemy stopniowo - ukazują się nam jako to, co właściwie rani tego czło
wieka mózgu leżącego w zaczarowanym zamku czaszki. Siły, które w
ciele eterycznym wznoszą się ku ziemskiemu człowiekowi, który leży w
zaczarowanym zamku mózgu, są jakby krwawą włócznią. A potem osią
gamy poznanie umożliwiające nam obserwowanie wszystkiego, co może
płynąć wzwyż do najszlachetniejszej części mózgu. Przedtem nie mieliś
my o tym żadnego pojęcia.
Widzicie, wychodząc z innego punktu widzenia dochodzę z powro
tem do tego, co już w tych dniach poruszyłem. Mianowicie, człowiek
może spożywać jeszcze wiele rzeczy pochodzących z królestwa zwierzę
cego; ale dla pewnej części mózgu jest to niepotrzebne, stanowi to tylko
balast. Mogą być przez to odżywiane inne organy, ale w mózgu istnieje
coś, co poprzez ciało eteryczne odpycha natychmiast wszystko, co po
chodzi z królestwa zwierzęcego. Ciało eteryczne pewnej części mózgu,
pewnej małej, szlachetnej części mózgu, odpycha nawet to wszystko, co
86
pochodzi z królestwa roślinnego i pozwala działać w tej małej, szlachet
nej części mózgu jedynie tej esencji mineralnej; i tutaj łączy ono tę esen
cję mineralną z najszlachetniejszymi wrażeniami organów zmysłowych.
Najszlachetniejsza część światła, najszlachetniejsza część dźwięku oraz
najszlachetniejsza część ciepła spotykają się tutaj z najszlachetniejszymi
produktami królestwa mineralnego; ta najszlachetniejsza część ludzkiego
mózgu odżywia się związkami najszlachetniejszych wrażeń zmysłowych
z najszlachetniejszymi produktami mineralnymi. Ciało eteryczne oddziela
od tej najszlachetniejszej części ludzkiego mózgu wszystko, co pochodzi
z królestwa roślinnego lub zwierzęcego. Następnie wnikają również inne
rzeczy, które człowiek otrzymał jako pożywienie. Mózg ma także części
mniej szlachetne. Otrzymują one pożywienie ze wszystkiego, co wpływa
wzwyż i czym odżywia się organizm. Jedynie najszlachetniejsza część
mózgu musi być żywiona najpiękniejszym splotem wrażeń zmysłowych
i najszlachetniejszym, oczyszczonym ekstraktem mineralnym. Poznaje
my tu wspaniały kosmiczny związek człowieka z całym kosmosem. Spo
glądamy na jedno miejsce w człowieku, gdzie myślenie ludzkie przez
instrument systemu nerwowego, służącego ciału astralnemu, przygotowu
je miecz dla ludzkiej siły na Ziemi. Poznajemy tu wszystko, co zmieszane
jest z krwią i co przyczynia się niejako do zabijania tej najszlachetniejszej
części mózgu. A mimo to ta najszlachetniejsza część mózgu utrzymuje
ten wspólny splot najsubtelniejszych odczuć zmysłowych z najszlachet
niejszymi produktami świata mineralnego. A potem, w czasie snu, kiedy
myślenie nie jest związane z mózgiem, płyną do mózgu produkty, które
wytworzyły się w naszym wnętrzu z królestwa zwierzęcego i roślinnego.
Kiedy wnikniemy we własne ciało eteryczne, to tak, jakbyśmy przy
szli nad jakąś otchłań i ponad tą otchłanią widzieli, co czyni nasze ciało
eteryczne. Wszystko to ukazuje się w potężnych obrazach, wyrażających
postępowanie duchowego człowieka w czasie snu. Ta jaźń i ciało astralne,
ten człowiek duchowy zanurzony w zamku utworzonym z tego, co sym
bolicznie przedstawia się właśnie w czaszce, gdzie leży śpiący, zraniony
krwią człowiek, u którego myśli stanowią siłę - to, co musi pozwalać od
żywiać się tym wszystkim, co wciska się wzwyż z królestwa natury, co w
swojej najszlachetniejszej części musi być obsłużone przez ową wspom
nianą najsubtelniejszą część - wszystko to przedstawione w obrazach,
87
stworzyło legendę Graala
1
. Legenda o świętym Graalu oznajmia nam o
tej wspaniałej potrawie, która jest sporządzona z najsubtelniejszych dzia
łań wrażeń zmysłowych i z najsubtelniejszych działań esencji mineral
nych, które powołane są do tego, aby odżywiać najszlachetniejszą część
człowieka w czasie fizycznego życia na Ziemi; gdyż wszystko inne by go
zabiło. Ta niebiańska potrawa jest tym, co zawiera święty Graal.
A to, co dzieje się poza tym, co wznosi się z innych królestw, możemy
w sposób dostateczny odnaleźć cofając się do pierwotnie opisanej sagi o
Graalu, gdzie przyprowadzeni zostajemy na ucztę, na której najpierw
podana jest na stół łania. To wciskanie się wzwyż do mózgu, gdzie zaw
sze unosi się Graal - to znaczy naczynie na najszlachetniejsze pożywie
nie dla ludzkiego bohatera leżącego w zamku mózgu, którego wszystko
inne zabija - wszystko to jest nam przedstawione. Najlepiej jest to przed
stawione właściwie nie u Wolframa
2
, ale zewnętrznie, egzoterycznie -
gdyż prawie każdy człowiek może to poznać, gdy zwróci mu się uwagę
na to, że legenda Graala jest przeżyciem ezoterycznym, które każdy czło
wiek może każdego wieczora przeżyć na nowo. Najlepiej jest to przedsta
wione, pomimo profanacji, która także tutaj już nastąpiła, u Christiana de
Troyes
3
. Wskazał on w sposób dostateczny przez różne napomknienia,
że to, co myśli, podał egzoterycznie. Powołuje się bowiem na swego nau
czyciela i przyjaciela, który żył w Alzacji i przekazał mu to właściwie w
sposób ezoteryczny, a on przeniósł to w formy egzoteryczne. Stało się to
w czasie, kiedy było to konieczne ze względu na pewne przejście, na któ
re wskazałem w mojej książce „Duchowi przewodnicy człowieka". Na
krótko przed tym, w 1180 roku, powstała egzoteryczna saga o Graalu.
Tego rodzaju sprawy wydają się dzisiaj światu zewnętrznemu jeszcze
fantazją ponieważ rzeczywiste wydaje się tylko to, co leży poza czło
wiekiem. To, że człowiek okazuje się w o wiele wyższym sensie ukoro
nowaniem stworzenia, poznaje właśnie wtedy, gdy widzi swoje fizyczne
ciało w pierwotnej wspaniałej wielkości, gdy widzi swoje ciało eterycz
ne, jak wewnętrznie pracuje nad ciałem fizycznym, aby znowu obudzić
do życia to, co zostało zabite i sparaliżowane przez owo pchnięcie, które
-jak o tym wspomniałem - związane jest z krwią. Ciało eteryczne pra
cuje nad tym, aby je natychmiast, na ile to możliwe, obudzić znowu do
życia; utrzymuje je przez cały okres ludzkiego życia, pomimo tego, że
88
już przy urodzeniu ciało fizyczne skazane jest na śmierć. Ciało eteryczne
utrzymuje je przez to, że wyrzuca z małej części ludzkiego organizmu to
wszystko, co pochodzi z królestwa zwierzęcego i roślinnego, a przyjmuje
tylko najszlachetniejszą esencję mineralną i łączy ją z najszlachetniejszy
mi wrażeniami z zewnętrznego świata zmysłów. Jeśli człowiek odczuwa
to rzeczywiście dostatecznie głęboko, to najszlachetniejsza część ludzkie
go organizmu ukazuje mu się jako powielony święty Graal. Przez obie te
wskazówki chciałem dzisiaj pokazać, jak typowo występują imaginacje,
jak oglądanie ciała fizycznego przy rzeczywistym jasnowidzeniu prze
chodzi stopniowo w imaginacje. A do największej imaginacji, jaką mo
żemy przeżyć, należy - przynajmniej dla okresu Ziemi - imaginacja raju
i imaginacja Graala.
89
VII
W czoraj próbowałem wskazać na dwie legendy, na legendę o raju
oraz legendę Graala. Próbowałem zwrócić uwagę, że przedstawiają one
właściwe, ezoteryczne imaginacje, które mogą być rzeczywiście w odpo
wiedniej chwili przeżywane. Kiedy człowiek, niezależny od swojego cia
ła fizycznego i eterycznego - a w takim stanie jest się nieświadomie w
czasie snu - świadomie postrzega w sposób jasnowidzący, i postrzeganie
kieruje na swoje ciało fizyczne, wtedy występuje legenda raju; gdy kon
centruje się na swoim ciele eterycznym, występuje legenda Graala. Nale
ży zwrócić uwagę, że takie sagi podawane są jako poematy albo legendy
religijne i dostępne są dla ludzkości w pewnym określonym okresie cza
su. Pierwsze takie opowieści, które dochodzą do nas w fizycznej historii
rozwoju ludzkości w formie poematów albo pism religijnych, pochodzą
właśnie z misteriów, w których ich treść została ustalona dopiero przez
jasnowidzące obserwacje. Jest rzeczą niezmiernie ważną aby układając
takie legendy dołożyć możliwie największych starań w nadanie im takiej
treści i formy, jaka jest szczególnie odpowiednia dla czasu i ludu, któremu
te legendy będą podawane.
W wygłoszonych wykładach mówiliśmy, że rozwój ezoteryczny po
ciąga za sobą pewne zmiany w ciele fizycznym i eterycznym człowieka.
Musimy jeszcze dokładniej rozpatrzyć ciało astralne i jaźń, a potem w
kilku słowach powrócimy ponownie do ciała fizycznego i eterycznego.
Widzimy więc, że człowiek, decydując się na rozwój, aby przyjmując
duchowe dobra mądrości i prawdy pójść dalej, wywołuje przez to zmiany
w członach swojej duchowej i fizycznej organizacji. Z opisów rozmaitych
dziedzin rozwojowych, jakie zostały podane na podstawie Kroniki Aka-
sza,
wiemy, że także w trakcie normalnego historycznego rozwoju ludz
kości w rozmaitych członach natury ludzkiej zachodzą naturalne zmiany.
Wiemy, że w pradawnym okresie indyjskim, w okresie pierwszej kul
tury, która nastąpiła po wielkiej katastrofie atlantyckiej, zachodził proces
zmiany ludzkiego ciała eterycznego. Wiemy, że potem, w czasie praper-
skiego okresu kulturowego, nastąpiły zmiany ludzkiego ciała astralnego.
Podczas okresu egipso-chaldejskiego nastąpiły zmiany ludzkiej duszy
odczuwającej, a podczas okresu grecko-łacińskiego zmiany ludzkiej du-
90
szy rozumowej. W naszym okresie zachodzą zmiany szczególnie w ludz
kiej duszy samoświadomej. Jeśli więc w jakimś okresie - w którym np.
dusza rozumowa doznaje szczególnej zmiany, gdzie ważne jest zwłasz
cza to, co związane jest z duszą rozumową-podana jest legenda, wtedy
ważne jest, żeby była ona podana ze szczególnym uwzględnieniem tego
okresu. W miejscach misteriów, z których takie legendy wypływają le
genda musi być tak ukształtowana, aby zmiany, jakie zachodzą podczas
tego okresu w ludzkiej duszy rozumowej, nie były narażone na ewentual
ne szkodliwe wpływy tej legendy, i aby były szczególnie podatne na jej
pozytywne oddziaływanie.
Nie może zatem chodzić o to, aby człowiek, związany z jakimś mis
terium, któremu przypada zadanie przekazania światu takiej legendy, kie
rował się tylko swoim wewnętrznym impulsem. Powinien on postąpić
zgodnie z tym, co dyktuje mu czas, w którym żyje. Jeśli podamy odpo
wiednie rozważania w tym kierunku, to lepiej zrozumiemy zmiany, jakie
następują podczas rozwoju ezoterycznego, a szczególnie w ludzkim ciele
astralnym.
U ezoteryka albo u kogoś, kto w sposób poważny zajmuje się antro-
pozofią kto poznanie ducha czyni treścią swojego życia, ciało astralne
żyje osobno. U zwykłego człowieka nie żyje ono tak samodzielnie jak u
kogoś zajętego opisanym rozwojem. U człowieka przechodzącego roz
wój ciało astralne w pewien sposób usamodzielnia się, oddziela się, nie
przechodzi nieświadomie w stan pewnego rodzaju snu, ale staje się samo
dzielne, odłącza się, w inny sposób przechodzi niejako to, co człowiek
przechodzi w stanie snu. Ciało astralne dochodzi przez to do pewnego
określonego stanu. U człowieka żyjącego w świecie zewnętrznym ciało
astralne złączone jest z innymi ciałami; inne ciała wywierają na nie od
powiedni wpływ. Nie rzuca się wtedy w oczy pojedyncza właściwość ta
kiego członu ludzkiego. Kiedy jednak ciało astralne zostanie oderwane,
wtedy jego właściwości nabierają znaczenia. A jakież są te właściwości
ciała astralnego?
Moi drodzy przyjaciele, już nieraz wskazywałem siedzącym tutaj -
może aż do znudzenia - na te właściwości. Tą właściwością ludzkiego
ciała astralnego na Ziemi jest mianowicie egoizm. I jeśli w ciele astral
nym, pomijając wpływy pochodzące z innych członów natury ludzkiej,
91
dochodzi do głosu jego pierwotna właściwość, to jest nią właśnie ego
izm, dążenie do istnienia wyłącznie w sobie i dla siebie. To przynależy
do ciała astralnego. Byłoby źle dla ciała astralnego jako takiego, i wyra
żałoby to jego niedoskonałość, gdyby nie mogło ono przepoić się taką siłą
egoizmu, gdyby nie mogło powiedzieć sobie: zasadniczo wszystko chcę
osiągnąć tylko przez siebie, wszystko co robię, chcę przepracowywać w
sobie, całą troskliwość chcę wkładać jedynie w siebie. Jest to nastrój wła
ściwy dla ciała astralnego. Biorąc to pod uwagę możemy zrozmieć, że
rozwój ezoteryczny właśnie ze względu na ten aspekt może być szcze
gólnie niebezpieczny. Przez rozwój ezoteryczny, który musi uczynić cia
ło astralne bardziej wolnym, ludzie, którzy nie uwzględniają wszystkiego,
co pragnie dać prawdziwa teozofia, którzy stoją na gruncie niezbyt powa
żnej teozofii, szczególnie tacy ludzie w czasie swojego rozwoju ezotery
cznego mogą wywołać właśnie tę właściwość ciała astralnego, tj. egoizm.
To spostrzeżenie można poczynić w wielu teozoficznych i ezoterycznych
towarzystwach, gdzie jako zasada moralna głoszone i ciągle powtarzane
jest samowyzwolenie, bezinteresowność, a także powszechna miłość
człowieka, a przez naturalne wyzwolenie ciała astralnego kwitnie właśnie
egoizm. Dla obserwatora duszy z jednej strony jest coś prawidłowego, a
z drugiej strony coś zastanawiającego w tym, że z powszechnej miłości
człowieka tworzy się po prostu często wypowiadaną zasadę - zwracam
uwagę, że nie mówię zasadę, ale często wypowiadaną zasadę; gdyż przy
pewnych założeniach życia duszy człowiek najchętniej i najczęściej mó
wi o tym, czego mu najbardziej brakuje i czego brak zauważa. Często wi
dzimy, że zasady są najbardziej podkreślane tam, gdzie ich najbardziej
brakuje.
Powszechna miłość człowieka i tak powinna stać się w rozwoju ludz
kości czymś, co w pełni opanuje dusze, i co wzbudza uczucie, że nie na
leży tak często mówić o tym na próżno; nie powinno się zbyt często mieć
tego na ustach. Tak właśnie, jak mówi powszechnie znane przykazanie:
,ftie wymawiaj imienia Boga swego nadaremno",
tak mogłoby być praw
dziwie ludzkim przykazaniem: „Nie powinieneś żądania powszechnej
miłości człowieka, która powinna stanowić podstawę życia twej duszy,
wymawiać na próżno ".
O ile bowiem milczenie o wielu rzeczach jest o
wiele lepszym środkiem wychowawczym niż mówienie, to odnosi się to
92
szczególnie do takich spraw, gdyż milczenie i ciche pielęgnowanie w ser
cu jest o wiele lepszym środkiem dla rozwoju odpowiedniej właściwości
niż częste mówienie o tym.
Reprezentowanie takiej egzoterycznej zasady nie ma początkowo nic
wspólnego z tym, co właśnie powiedzieliśmy o najbardziej pierwotnej
właściwości ciała astralnego, o egoizmie, o dążeniu do istnienia w sobie,
przy sobie i przez siebie. Zachodzi teraz pytanie, jak to możliwe, aby wła
ściwość ciała astralnego, ukazującą się nam przede wszystkim - użyjmy
spokojnie tego wyrażenia - obrzydliwie, gdy pragnie ono być absolut
nym egoistą ujrzeć we właściwym świetle? Podejdziemy do tego wycho
dząc z najprostszych faktów życia.
Już w zwyczajnym życiu istnieją przypadki, gdy egoizm rozszerza się
i musimy to uważać niejako za rzecz nie do uniknięcia. Rozważcie np.
zasadniczy rys miłości wielu matek i spróbujcie zrozumieć, jak rozszerza
się tutaj egoizm z matki na dziecko. Możemy powiedzieć, że im bardziej
wnika się w mniej wykształcone grupy ludzi i obserwuje się niejako lwi
sposób, w jaki matki bronią swoich dzieci, tym bardziej zauważa się, jak
napaść na dziecko oznacza napaść na nią samą. Jaźń matki rozszerzona
jest na dziecko i nie odczuwa ona już ataku na dziecko inaczej niż atak
na nią samą. To bowiem, co czuje w swojej jaźni, przenosi na dziecko i
nie moglibyśmy znaleźć nic lepszego dla świata niż przenoszenie w taki
sposób egoizmu z jednej istoty na drugą i zaliczanie przez jedną istotę
drugiej istoty niejako za siebie i właśnie dlatego rozszerzanie swojego
egoizmu na tę istotę. Widzimy zatem, że egoizm przestaje rozwijać swo
je ciemne strony, gdy istota rozszerza się, gdy przenosi swoje uczucia i
myśli na drugą istotę i traktuje ją jako należącą do siebie. Przez to, że
matki z jednej strony rozszerzają swój egoizmu na dziecko, roszczą sobie
z kolei prawo do dziecka jako ich własności; zaliczają je niejako do sie
bie i czynią to tak, jak czyni ciało astralne: wszystko, co jest związane ze
mną przeze mnie, do mnie itd.
Coś podobnego moglibyśmy zobaczyć na jeszcze bardziej banalnych
przykładach niż miłość matki. Weźmy człowieka, który posiada dom, go
spodarstwo i pole, na którym pracuje. Przyjmijmy, że kocha on ten dom,
gospodarstwo, pole i swoją pracę jak własne ciało. Uważa, że jego ciało
niejako rozszerza się; swój dom, gospodarstwo i pole, a także swoich lu-
93
dzi kocha - tak, jak niejedna dama kocha swoje suknie - jak to, co należy
do jego własnego ciała. Własna istota rozszerza się tutaj niejako na oto
czenie. Jeśli więc troskliwość człowieka rozszerza się na otoczenie, tak
że wszystko, o czym była mowa, strzeże i broni przed atakiem tak, jak
gdyby dotyczyło to jego własnego ciała, wtedy musimy powiedzieć - po
mimo tego, że cała ta sfera powleczona jest egoizmem - że jest to czymś
niezmiernie pożądanym.
A to, co nazywamy miłością może być w pewnych okolicznościach
bardzo samolubne. Rozważmy tylko życie, spróbujmy zbadać, jak często
to, co nazywamy miłością jest samolubne. Ale egoizm wychodzący po
za osobę może być także bardzo bezinteresowny, tzn. może niezmiernie
wspierać, chronić i pielęgnować to, co do niego należy. Na przykładzie
takich właśnie spraw powinniśmy się uczyć, że życie nie da się wtło
czyć w pojęcia. Mówimy o egoizmie i altruizmie, i przy pomocy takich
pojęć możemy tworzyć piękne systemy. Jednak fakty je rozkruszą. Kiedy
bowiem egoizm tak rozszerzy swoje zainteresowanie na otoczenie, że
uważa je jako należące do siebie i chroni je oraz pielęgnuje, wtedy staje
się ofiarnością; jeśli zaś altruizm chce uszczęśliwić cały świat tylko tym,
co sam lubi, kiedy całemu światu chce przemocą narzucić swoje myśli i
odczucia, i chce przejść do zasady: „Jeśli nie chcesz być moim bratem,
to rozbiję ci łeb", wtedy altruizm może być bardzo egoistyczny. Rzeczy
wistość żyjąca w siłach i faktach nie da się wtłoczyć w pojęcia, i to, co
wstrzymuje postęp ludzkości, w dużej mierze polega na tym, że w niedoj
rzałych głowach i niedojrzałych duchach ciągle na nowo powstaje wiara,
że rzeczywistość da się zamknąć w pojęciach.
Ciało astralne charakteryzuje się tym, że jest egoistą. Dlatego każdy
rozwój, który sprawia, że ciało astralne staje się wolne, musi liczyć się z
tym, ażeby poszerzyć zainteresowania człowieka. Jeśli nasze ciało astral
ne ma się oddzielić w sposób właściwy od innych członów natury czło
wieka, wtedy zainteresowanie naszego ciała astralnego musi przejść na
całą Ziemię i ludzkość. Sprawy ludzkości na Ziemi muszą być istotnie
naszymi sprawami. Musi zanikać zainteresowanie sprawami osobistymi.
Nasze najgłębsze zainteresowanie musi rozbudzać wszystko, co dotyczy
człowieka nie tylko w naszych czasach, ale co dotyczyło człowieka w
całym rozwoju ziemskim. Musimy dojść do takiego stanu, aby za dalszy
94
ciąg naszej własności uważać nie tylko tych, którzy są z nami spokrew
nieni, nie tylko to, co związane jest z nami, z domem, z gospodarstwem i
polem, ale musimy uczynić naszą sprawą wszystko, co związane jest z
rozwojem ziemskim.
Jeśli nasze ciało astralne interesuje się wszystkimi sprawami Ziemi,
jeśli wszystkie sprawy Ziemi stają się naszymi własnymi sprawami, wte
dy możemy poddać się egoizmowi naszego ciała astralnego. Jest jednak
konieczne, aby sprawy ludzkości na Ziemi stały się rzeczywiście naszy
mi sprawami. Rozważcie z tego stanowiska te dwie legendy, o których
mówiłem wczoraj. Są one podane ludzkości z tego względu, aby czło
wiek od każdej sprawy osobistej wzniósł się do sprawy dotyczącej całej
Ziemi.
Legenda o raju prowadzi człowieka bezpośrednio do punktu wyjścia
rozwoju ziemskiego, kiedy człowiek nie wszedł jeszcze w pierwszą inka-
rnację albo właśnie w nią wchodził, kiedy przystępuje do niego Lucyfer,
gdy człowiek stoi jeszcze przed ogólnym rozwojem, gdy wszystkie spra
wy ludzkości może wziąć rzeczywiście w swoją własną pierś. W opo
wieści o raju - która wznosi człowieka do stanowiska całej ludzkości,
która sprawę, mogącą przemawiać w piersi każdego człowieka, wtłacza
też w piersi każdego człowieka - tkwi największa legenda, jaką można
sobie wyobrazić, największy problem wychowawczy, jaki sobie można
wyobrazić. Kiedy obrazy legendy o raju - jakie próbowaliśmy zrozu
mieć - wnikną w ludzką duszę, to ciało astralne przepaja się tym i pod
wpływem tego rozszerzonego na całą Ziemię horyzontu istoty ludzkiej
może uczynić swoją sprawą wszystko, co wchodzi teraz w jego sferę.
Wychowało się ono tak, że sprawy Ziemi może uważać za swoje. Spró
bujcie, moi drodzy przyjaciele, z całą powagą i pełną godnością rozwa
żyć, jaka uniwersalna pedagogiczna siła tkwi właściwie w tej legendzie,
jaki impuls duchowy jest w takiej opowieści.
Podobnie jest z historią Graala. Podczas gdy legenda o raju podana
jest dla ludzkości na Ziemi, o ile ta ludzkość zwraca się wstecz do prapo-
czątku, do punktu wyjściowego rozwoju ziemskiego, podczas gdy legen
da o raju jest więc podana po to, aby się wznieść na horyzont rozwoju
całej ludzkości, to legenda Graala podana jest po to, aby zagłębić się w
najgłębsze wnętrze ciała astralnego, w prawłasne sprawy ciała astralne-
95
go, gdyż stanie się ono egoistą, rozważającym jedynie własne sprawy,
jeśli będzie pozostawione tylko sobie samemu.
Jeśli chodzi o sprawy ciała astralnego, to można zbłądzić właściwie
jedynie w dwóch kierunkach. Te dwa kierunki to kierunek Amfortasa oraz
- zanim Amfortas dochodzi do zupełnego wybawienia - kierunek Par-
sifala
1
. Pośrodku leży właściwy rozwój człowieka, o ile rozważamy jego
ciało astralne. Ciało astralne dąży zatem do rozwinięcia w sobie siły ego
izmu. Jeśli w ten egoizm wniesie sprawy osobiste, wtedy zostanie nieja
ko nadgryzione. Podczas gdy powinno rozszerzyć się na całą Ziemię, to
zostaje jakby skurczone do pojedynczej osobowości. Tego być nie po
winno. Jeśli bowiem tak się stanie, to przez działanie osobowości, która
wyraz swojego Ja znajduje we krwi, zostanie zraniona cała ludzka oso
bowość: wtedy błądzi się w kierunku Amfortasa. Zasadniczy błąd Am
fortasa polega na tym, że w sferę, gdzie ciało astralne ma prawo zostać
egoistą wnosi on to, co może być jeszcze osobistymi żądzami i życze
niami człowieka. Jeśli do tej sfery, gdzie ciało astralne powinno uwolnić
się od spraw osobistych, zabiera się ze sobą sprawy osobiste, wtedy czło
wiek staje się zranionym Amfortasem.
Ale również drugi rodzaj zbłądzenia może prowadzić do zła, i jedynie
wtedy do niego nie prowadzi, kiedy istota narażona na nie zanurzona jest
w taką niewinność, jaką przedstawia sobą Parsifal. Parsifal widzi prze
noszony kilkakrotnie święty Graal. Popełnia pewien błąd. Za każdym ra
zem, kiedy przenoszony jest święty Graal, ma na ustach pytanie, dla ko
go właściwie jest ta potrawa. Jednak nie pyta o to i w końcu uczta dobiega
końca. Po uczcie musi odejść i nie ma już potem możliwości, aby cofnąć
się i przynieść jeszcze coś, co z niej pozostało. Jest to rzeczywiście tak,
jak gdyby niezupełnie dojrzały człowiek miał w nocy chwilę jasnowidze
nia i będąc oddzielony przepaścią od tego, co zawarte jest w zamku jego
cielesności patrzyłby wzrokiem do wewnątrz. Wtedy jednak, bez zdoby
cia odpowiedniego poznania - w tym wypadku oznacza to, że nie zadał
pytania - znowu wszystko zamknęłoby się przed nim; nie mógłby wejść
ponownie do tego zamku, nawet gdyby się potem obudził. Co właściwie
traci Parsifal?
Słyszeliśmy, co zawiera św. Graal. Zawiera to, czym instrument fizy
czny człowieka na Ziemi musi się żywić jako esencją uzyskaną ze wszy-
96
stkich środków żywności, czysto mineralną esencją która w najszlachet
niejszej części ludzkiego mózgu łączy się z najszlachetniejszymi wraże
niami zmysłowymi, które docierają do nas poprzez zmysły. Tak, ale komu
ta potrawa ma być podana? Gdy z egzoterycznego obrazu poetyckiego
wchodzimy w ezoteryczny obraz misteriów, to ukazuje on nam, że właś
ciwie ma ona być podana człowiekowi, który zrozumiał, co czyni go doj
rzałym do rzeczywiście świadomego wznoszenia się stopniowo do tego,
czym jest święty Graal. Przez co więc uzyskuje się zdolność do świado
mego wznoszenia się do świętego Graala?
W poemacie jest jakby palcem wskazane, dla kogo jest właściwie ten
święty Graal. Jeśli wnikniemy w obraz misteriów legendy Graala, wtedy
jest to jeszcze bardziej osobliwe. W pierwotnej legendzie Graala władcą
zamku jest król ludu rybaków. Z rybakami związany był także ktoś inny,
kto jednak nie chciał być ich królem, ale kimś innym, kto gardził pano
waniem nad nimi jako król i przyniósł im coś innego niż panujący król -
Jezus Chrystus. Wskazane jest zatem na to, że król rybaków - gdyż w
pierwotnej legendzie jest nim właściwie Amfortas - błądzi w jednym
kierunku. Nie jest on, że tak powiem, w pełni godny, aby przez Graala
otrzymać rzeczywiście zbawienie. Nie jest godny, ponieważ swój lud
chce opanować środkami siły. Pozwala władać między ludem rybaków
nie tylko duchowi.
Parsifal nie jest początkowo tak dalece wewnętrznie szczery, aby za
pytać w sposób samoświadomy: „Po co Graal? Do czego to potrzebne?"
U króla rybaków niezbędne było zniszczenie swojej sprawy osobistej i
rozszerzenie jej tak, jak sprawy całej ludzkości u Jezusa Chrystusa. Par
sifal musi swoją sprawę wznieść ponad samo niewinne oglądanie, aby
wewnętrznie zrozumieć to, co u każdego człowieka jest tym samym, co
należy się całej ludzkości jako dar świętego Graala. Tak oto pomiędzy
Parsifalem i Amfortasem - albo pierwotnym królem rybaków - unosi się
pośrodku we wspaniały sposób ideał Misterium Golgoty. I właśnie w
rozstrzygającym miejscu legendy w delikatny sposób pokazane jest, że z
jednej strony stoi król rybaków, który zbyt wiele osobistych spraw wziął
w sferę ciała astralnego, a z drugiej strony stoi Parsifal, który jeszcze za
mało wniósł tam ogólnych spraw świata, który jest jeszcze zbyt naiwny,
w zbyt małym stopniu odczuwa sprawy ogólnoświatowe. W legendzie
97
Graala właśnie to jest tak niezmiernie pedagogiczne, że mogła ona dzia
łać w duszach uczniów świętego Graala w ten sposób, że miało się przed
sobą jakby wagę: z jednej strony to, co było u Amfortasa, a z drugiej to,
co było u Parsifala; i wtedy wiedziało się, że trzeba przywrócić równo
wagę. Gdy ciało astralne oddane jest swoim własnym sprawom, to wznie
sie się ono do horyzontu powszechnej ludzkości wtedy, gdy prawdą staną
się słowa: gdzie dwoje zjednoczonych jest w moim imieniu, tam jestem
między nimi, bez względu na to, gdzie ci dwaj znajdują się w rozwoju
ziemskim.
Proszę was właśnie teraz, aby jednej części nie brać za całość, lecz
jako całość potraktować dzisiejsze i jutrzejsze rozważania. Pojedyncza
część może wywołać nieporozumienie. Jest to bezwzględnie konieczne,
aby ludzkie ciało astralne zostało wzniesione w swoim rozwoju do hory
zontu ludzkości w szczególny sposób, aby sprawy ogólnoludzkie stały
się jego sprawami, aby czuło się ono obrażone, urażone, smutne, jeśli
gdziekolwiek urażona zostanie ludzkość. W tym celu niezbędne jest, aby
człowiek - jeśli dochodzi stopniowo do tego, że jego ciało astralne przez
rozwój ezoteryczny staje się wolne i niezależne od innych członów natu
ry ludzkiej - strzegł się wtedy i chronił, szczególnie przed dowolnymi
wpływami innych ciał astralnych. Kiedy bowiem ciało astralne staje się
wolne, to nie jest już chronione przez ciało fizyczne i eteryczne, które
stanowią dla ciała astralnego niejako obronny zamek. Jest ono wolne i
niejako przepuszczalne, i bardzo łatwo mogą w nim działać siły znaj
dujące się w innych ciałach astralnych. Mogą uzyskać na nie wpływ cia
ła astralne silniejsze od własnego, jeśli nie może się ono ochronić przy
pomocy swoich własnych sił. Byłoby fatalnie, gdyby ktoś doszedł do
swobodnego kierowania swoim ciałem astralnym, natomiast w odniesie
niu do stosunków ciała astralnego pozostał tak niewinny, jak początkowo
jest Parsifal. Tak być nie może, gdyż wtedy wszelkie możliwe wpływy,
wychodzące z ciał astralnych, mogłyby odpowiednio działać na jego cia
ło astralne.
Widzicie, moi drodzy przyjaciele, to, o czym tu właśnie mówiliśmy,
może mieć pod pewnym względem znaczenie również i w świecie zew
nętrznym, egzoterycznym. Ludzie żyją na Ziemi w pewnych systemach
religijnych. Te systemy religijne mają swoje kulty, mają swoje rytuały.
98
Rytuały otaczają człowieka imaginacjami zaczerpniętymi z wyższych
światów przy pomocy ciała astralnego. W chwili, gdy taka grupa religijna
przyjmuje jakiegoś człowieka, jest on pośród imaginacji, które uwalniają
jego ciało astralne, gdy działa na niego rytuał. Przynajmniej przez krótką
chwilę jego ciało astralne zostaje do pewnego stopnia uwolnione podczas
jakiegoś rytuału religijnego. Im silniejszy rytuał, im bardziej tłumi wpływ
ciała eterycznego i fizycznego, im bardziej pracuje takimi środkami, że
ciało astralne się uniezależnia, tym bardziej jest ono wywabiane z ciała
eterycznego i fizycznego podczas odpowiednich ceremonii. Dlatego też
- wybaczcie mi to wyrażenie, mogłoby to wyglądać, jak gdybym wyraź
nie użył tego z pewnym szyderstwem, ale to nie jest żadne szyderstwo -
nigdzie nie jest bardziej niebezpiecznie spać niż w kościele, gdyż w cza
sie snu ciało astralne i tak oddziela się od ciała fizycznego i eterycznego,
a to, co zachodzi podczas rytuału, zagnieżdża się właśnie w ciele astral
nym; zostało to bowiem zebrane z wyższych światów za pomocą ciał as
tralnych. Właściwie należy więc unikać tak zwanego snu kościelnego,
który w niektórych okolicach jest przez wielu ludzi rzeczą bardzo lubia
ną. Chodzi tu bardziej o kościoły, które mają rytuał, a w mniejszym stop
niu o grupy religijne, które na skutek nowoczesnych poglądów odstąpiły
już od rytuału albo ograniczają go do minimum. Sprawy te będą tu oma
wiane nie z jakimś zamiłowaniem albo brakiem zamiłowania dla tego
czy owego wyznania, ale zgodnie z obiektywnymi faktami. Jeśli zatem
człowiek uniezależnił swoje ciało astralne od innych członów natury lu
dzkiej, to łatwo wpływają na niego impulsy i siły, które również zostały
uzyskane przy pomocą ciał astralnych. Istnieje również możliwość, że
osobowość, która doszła do swobodnego używania swojego ciała astral
nego, a jest silniejsza od innej osobowości, która również może swoje
ciało astralne w pewien sposób uniezależnić, jest w stanie uzyskać nie
zmiernie duży wpływ na tę inną osobę. Formalnie następuje wtedy jakby
przeniesienie sił ciała astralnego osobowości silniejszej na ciało astralne
osobowości słabszej. I jeśli przypatrujemy się wtedy w sposób jasnowi
dzący osobowości słabszej, to właściwie nosi ona w swoim ciele astral
nym obrazy i imaginacje tej silniejszej osobowości astralnej.
Widzicie, jak bardzo musi wzrastać moralność na gruncie, na którym
ma być pielęgnowany okultyzm. Jest bowiem oczywiste, że nie można
99
go pielęgnować bez rzeczywistego dążenia do uniezależnienia ciała as
tralnego od innych członów natury ludzkiej. Jednak najbardziej zgubne
w okultyzmie jest to, gdy osobowości silniejsze dążą w jakiś sposób do
władzy ze względu na swoje osobiste sprawy i intencje. Do działania na
polu okultyzmu upoważnione są właściwie tylko te osoby, które zrzekają
się zupełnie posiadania jakiegokolwiek wpływu osobistego, a najwięk
szym ideałem okultysty, który ma osiągnąć prawo do posługiwania się
wiedzą tajemną jest wyzbycie się chęci do osiągnięcia czegokolwiek po
przez swoją osobowość. W swoim działaniu wykluczyć musi to, do cze
go ma osobiste sympatie albo antypatie. Kto zatem posiada sympatie czy
antypatie dla tej albo innej sprawy, a chce działać na polu wiedzy tajem
nej, musi je troskliwie przenieść na swój najbardziej prywatny teren i tyl
ko tam pozwalać im działać. W każdym bądź razie, na terenie, na którym
ma kwitnąć wiedza tajemna, nie można chronić i pielęgnować osobistych
antypatii i sympatii. I jakkolwiek brzmi to właściwie paradoksalnie, to
jednak można powiedzieć, że najbardziej obojętną rzeczą dla nauczyciela
okultyzmu jest właśnie jego nauka, którą wreszcie może on przekazać
rzeczywiście zgodnie ze swoimi zdolnościami i temperamentami. Tylko
wtedy będzie ona mieć znaczenie, gdy osobiście zależy mu właściwie nie
na nauce, ale wyłącznie na tym, jak ona może pomóc ludzkim duszom.
Dlatego też żaden nauczyciel wiedzy tajemnej nie będzie narzucał jakiejś
epoce swojej wiedzy, jeżeli wie, że wiadomości te nie nadają się dla tego
okresu czasu, że może być ona przydatna tylko dla innej epoki. Wszy
stko to bierze się pod uwagę, mówiąc o osobliwej naturze ciała astralnego
pod wpływem rozwoju ezoterycznego.
W naszym okresie czasu, już w tym, jak się przygotowywał i jak się
dalej rozwinął, istnieje pewna komplikacja. Jaki więc jest nasz czas? Na
sze czasy stanowią okres rozwoju duszy samoświadomej. Nic nie jest
bardziej złączone z egoizmem, wnikającym w najdrobniejsze sprawy oso
biste, niż dusza samoświadoma. Dlatego w żadnym okresie czasu nie ma
takiej pokusy do zamiany spraw najbardziej osobistych z najpowszech
niejszymi sprawami ludzkości, jak w naszym. Te czasy musiały niejako
ściągnąć razem sprawy ludzkości w ludzką jaźń, mianowicie w tę część
ludzkiej jaźni, która jest duszą świadomą. Widzimy, jak z nastaniem na
szego okresu czasu sprawy ludzkie zmierzają wspólnie do punktu jaźni,
100
do punktu egoizmu. Pod tym względem jest niezmiernie pouczające, jeśli
głęboko i poważnie zapytamy się, czy taka rzecz, jaką na przykład napi
sał już św. Augustyn w swoich „ Wyznaniach ", byłaby kiedyś możliwa w
dawnej Grecji.
Byłoby to absolutnie niemożliwe. Grek, zgodnie ze swoją całą naturą
był wewnętrznie w pewnej harmonii z tym, co jest na zewnątrz, tak że
sprawy zewnętrzne były równocześnie sprawami wewnętrznymi, spra
wy wewnętrzne wkraczały w to, co zewnętrzne. Weźcie całą grecką kul
turę. Wszędzie zachodzi tam jeszcze pewne połączenie ludzkiego wnę
trza z tym, co zewnętrzne. Grecką sztukę, greckich tragików, historyków
i fdozofów rozumie się dopiero wtedy, gdy się wie, że to, co dotyczyło
sfery duszy, rozlane było u Greków w tym, co zewnętrzne, co spajało się
ze sferą wewnętrzną. Porównajmy z tym taką rzecz, jak „Wyznania" św.
Augustyna. Wszystko żyje dla niego; szuka on, grzebie i śledzi w swoim
wnętrzu. Jeżeli spróbujemy w pismach Augustyna szukać osobistej, in
dywidualnej nuty, to znajdziemy ją. Musimy powiedzieć, że św. Augus
tyn żyje wprawdzie długo przed nastaniem naszych czasów, ale on je
przygotowuje. Jest duchem, w którego pismach na długo przed wschodem
słońca znajdujemy pierwszą jutrzenkę tego okresu, który jest w pełni za
krojony na duszę świadomą. Można to spostrzec w każdym wierszu Au
gustyna. Każdy jego werset, przy subtelnym odczuwaniu, odróżnia się od
tego wszystkiego, co było możliwe w dawnej Grecji.
I teraz, skoro wiemy, że Augustyn wychodzi swoim życiem naprze
ciw okresu czasu, w którym egoizm i zajmowanie się człowieka swoim
własnym wnętrzem jest już wewnątrz ciała fizycznego jako pewnego ro
dzaju charakter tego okresu, wtedy można zrozumieć, że człowieka, któ
ry tak jak Augustyn ma na względzie także dalsze sprawy i spogląda na
ogólny bieg rozwoju ludzkości, ogarnie lęk, gdy przystąpi do niego istota
ludzka, która przeczuwa, że przy pewnym rozwoju ciało astralne musi
dojść w sposób naturalny do pewnego rodzaju egoizmu. Augustyn zmie
rza szczerze, szlachetnie i mocno w kierunku egoizmu. Można by powie
dzieć, że zmierza bezosobowo ku egoizmowi. Wkracza jednak w okres,
kiedy ludzkość nie posiada już głębokiego zainteresowania dla spraw ze
wnętrznych. Pomyślmy, jak to jeszcze w trzecim poatlantyckim okresie
każdy Egipcjanin kierował swój wzrok do świata gwiazd i czytał w nich
101
ludzkie losy! Dusza związana była tutaj ze sprawami powszechnymi.
Można to było osiągnąć tylko wtedy, gdy w dawnym początkowym jasno
widzeniu człowiek był jeszcze zdolny do utrzymania swojego ciała as
tralnego w stanie oddzielenia od ciała fizycznego. Dlatego też Augustyn
musiał się obawiać, gdy podchodził ku niemu jakiś człowiek i niejako
przypominał mu, że wraz z wyższym rozwojem wzrasta najpierw ego
izm. On może to pojąć, odczuwa to, pozwala mu na to jego instynkt; żyje
przecież w epoce zmierzającej ku egoizmowi. Gdy podchodzi ku niemu
człowiek, który wyższy rozwój stawia ponad rozwój ciała fizycznego, to
czuje on, że zmierza to przeciw egoizmowi. A równocześnie nie może
pojąć, że człowiekowi temu chodzi jednak o sprawy ogólnoludzkie.
Spróbujcie wczuć się w sytuację, gdy Augustyn po swoim wyznaniu
stoi naprzeciw biskupa Manichejczyków, Faustimusa; jego to bowiem
opisałem. Kiedy Faustimus stanął naprzeciw niego, wtedy Augustyn od
czuł to, co może odczuć człowiek, który w uczciwy sposób zmierza ku
czasom egoizmu i jedynie wewnętrzną siłą chce te czasy bronić przed
egoizmem, i który musi odwrócić się od takiego człowieka, jakim był
Faustimus, biskup Manichejczyków. Odwrócił się od niego, gdyż przed
stawiał on sobą to, co ukazuje się jako coś, czego nie powinno się doty
kać; bowiem chowa on w sobie to, co w okresie egoizmu nie jest w stanie
znaleźć zrozumienia w życiu ezoterycznym. A zatem, naprzeciwko Augu
styna, Ojca Kościoła, staje biskup Manichejczyków, Faustimus. Naprze
ciw tego, który zmierza ku czasom duszy świadomej, staje jestestwo
ludzkie, które strzeże związku ze światem duchowym w sposób, w jaki
taka rzecz może być strzeżona w ezoterycznym prądzie świata, a przez to
ukazuje zasadniczą właściwość ciała astralnego, przed którą Augustyn
się wzdraga, i ze swojego stanowiska wzdraga się słusznie.
Przenieśmy się o kilka stuleci później. Na uniwersytecie w Paryżu
spotykamy człowieka, który jest mało znany w literaturze, gdyż to, co
napisał, nie daje żadnego wyobrażenia o jego osobowości. To, co pisał,
wydaje się pedantyczne, ale osobiście musiał działać wspaniale. Osobiś
cie działał przede wszystkim tak, że w całe swoje otoczenie wnosił jakby
odnowienie greckiego światopoglądu. Był prawdziwym człowiekiem re
nesansu. Zmarł w roku 1518 i do tego czasu działał na uniwersytecie pa
ryskim. Osobistość ta odnosiła się do istoty tego, co greckie, tak - wyra-
102
zając to bardzo egzoterycznie - jak biskup Manichejczyków, Faustimus,
do manicheizmu, który w swoje tradycje przejął przede wszystkim, obok
wielu innych rzeczy, wszystkie dobre i wielkie strony trzeciego poatlan-
tyckiego, egipsko-chaldejskiego okresu kulturowego.
Mamy zatem biskupa Manichejczyków, Faustimusa, który występuje
przed nami w związku z Augustynem, który właśnie przez to, że jest
Manichejczykiem, strzeże tajemnych podstaw trzeciego poatlantyckiego
okresu kulturowego. W roku 1518 umiera w Paryżu człowiek, który wno
si pewne podstawy, chociaż egzoterycznie, czwartego poatlantyckiego
okresu kulturowego. Dlatego też był on niewygodny dla tych, którzy dzia
łali w ówczesnym jego otoczeniu w tradycyjnym chrześcijaństwie. Mnisi
uważali go za swojego śmiertelnego wroga, natomiast zrobił on wielkie
wrażenie na Erazmie z Rotterdamu, gdy ten zatrzymał się w Paryżu. Era
zmowi z Rotterdamu wydawało się, że zewnętrzne otoczenie nie najlepiej
nadawało się do tego, co właściwie żyło we wnętrzu tej osobliwej duszy.
I Erazm po wyjeździe do Anglii napisał do niego - w międzyczasie stał
się jego przyjacielem - aby uwolnił się od swojego ciała fizycznego, w
którym panowała podagra, i przyfrunął do Anglii, gdyż tu w zewnę
trznym otoczeniu byłby o wiele lepszy grunt dla tego, co odczuwał on w
swojej duszy. To, że ta działająca wówczas osobowość mogła w sposób
poglądowy wytworzyć greckie uczucie, greckie odczuwanie, uderza nas
szczególnie wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę stosunek, jaki ma do niej
subtelnie myślący Erazm z Rotterdamu. Tak oto w wyjściowym punkcie
okresu egoizmu żyła osobowość, która zmarła w roku 1518 w Paryżu.
Żyła jako wróg tych, którzy życie ludzkich dusz chcieli dostosować do
czasu egoizmu i odczuwali pewien rodzaj lęku w stosunku do duszy,
która dlatego mogła tak działać, bo chciała wyczarować inny okres cza
su, gdzie człowiek stał niejako bliżej egoizmu ciała astralnego, tj. okres
grecki. Osobistość ta działała na Erazma z Rotterdamu całkiem pozyty
wnie. Osobistością tą był Faustus Andrelinos.
W XVI stuleciu mamy do czynienia w środkowej Europie z osobis
tością, która przedstawiana jest jako pewnego rodzaju wędrujący śpie
wak, o którym pewna książka ludowa opowiada, że oddalił się od trady
cyjnej teologii. Osoba ta nie chciała już nazywać się teologiem, nazywała
siebie człowiekiem światowym i lekarzem, złożyła na chwilę Biblię pod
103
ławę i zajęła się studium przyrody. W okresie, gdy odbywa się przejście
od wszelkich możliwych spraw dawnych, do wszelkich możliwych spraw
nowych, właśnie studium przyrody jest tym, co przybliża do człowieka -
tak samo jak manicheizm, jak dawna kultura grecka - astralny egoizm.
Tak też przybliżyło astralny egoizm to, co wówczas stało na granicy da
wnej alchemii i nowej chemii, dawnej astrologii i nowej astronomii itd.
To osobliwe migotanie i pobłyskiwanie wiedzy przyrodniczej pomiędzy
stanowiskiem dawnym i nowym zbliżyło człowieka - jeśli odłożyć na
chwilę Biblię pod ławę - do takiej astralności, która musi się rozprawić z
egoizmem. Nic dziwnego, że wstrząsało to tymi, którzy swoje tradycje
chcieli pogodzić z okresem egoizmu, gdzie dusza świadoma znalazła już
w pełni swój wschód. I w środkowej Europie powstała legenda o trzecim
Fauście, o Janie Fauście, zwanym także Jerzym Faustem, który był rze
czywiście osobistością historyczną. Wiek XVI połączył wszystkie lęki
przed egoizmem ciała astralnego, spajając razem tych trzech Faustów,
Augustynowego, Erazmowego i Fausta środkowouropejskiego w jedną
postać, w postać ze środkowoeuropejskiej książki ludowej, która potem
stanie się też Faustem Marlowe'a. Z tego Fausta stworzył Goethe jako
przeciwieństwo swojego Fausta, chcąc nam wyjaśnić, że istnieje możli
wość, aby nie wzdragać się przed nosicielem tego, co przybliża nam as-
tralność, lecz lepiej go zrozumieć, żeby mógł on ukazać rozwój, żeby
można było wypowiedzieć słowa: „Możemy go wybawić". Całe epoki
rozprawiają się z zagadnieniem egoizmu ciała astralnego; w legendarnych
poematach, a nawet w historii dźwięczy lęk człowieka przed egoizmem
ciała astralnego oraz tęsknota do rozwiązania problemu ciała astralnego
we właściwy sposób, jak to odpowiada mądremu kierownictwu świata i
ezoterycznemu rozwojowi pojedynczej duszy.
104
VIII
105
Kiedy przystępujemy do rozważań tego, co człowiek przeżywa oraz
doświadcza w ciele astralnym i jaźni w wyniku rozwoju duchowego, to
opisywanie staje się coraz trudniejsze. Przeżycia w tych członach natury
ludzkiej oddalone są bowiem bardzo daleko od tego, co przyzwyczajeni
jesteśmy przeżywać w codziennym życiu. W zwyczajnym życiu duszy
życie w ciele astralnym, w przepływających i odpływających namiętnoś
ciach, afektach, popędach, pożądaniach itd. odczuwamy niewątpliwie ja
ko nasze życie wewnętrzne; i również to, co znajduje swój wyraz w jaźni,
odczuwamy jako życie wewnętrzne. To, co przeżywamy, jest jednak ni
czym innym, jak odblaskiem, odzwierciedleniem jaźni i ciała astralnego
w ciele eterycznym i fizycznym. Nie jest to żadne świadome przeżywanie
ciała astralnego i jaźni. W zwyczajnym życiu duszy nie możemy uzyskać
prawdziwego wyobrażenia o właściwym przeżyciu wyższych światów w
ciele astralnym i jaźni. Opisując zatem te rzeczy, musimy się uciekać do
takiego przedstawiania, które odpowiada wyższym światom, musimy się
uciekać do imaginacji. Te imaginacje są też rzeczywiście przeżywane.
Jednak nie musicie, moi drodzy przyjaciele, wyobrażać sobie, że jedyną
rzeczą jaką się przeżywa, jest ogląd, jakby odrętwienie w jasnowidzą
cych imaginacjach. Nie to jest jednak najważniejsze. Główną rzeczą jest
to, co towarzyszy temu wewnętrznie, jakie zdarzenia i doświadczenia we
wnętrzne przeżywa dusza, gdy stoi naprzeciw tych imaginacji.
I tak też jest w przypadku takich pełnych znaczenia, potężnych ima
ginacji, jak opisane wyobrażenie raju. Kto tę imaginacje rzeczywiście
przeżywa, kto zatem może mieć ją przed sobą jako osiągnięcie wyższego
przeżycia, ten czuje, że stoi w środku wewnętrznego falowania duszy,
czuje się uchwycony przez wewnętrzną falę duszy i czuje, że może zbłą
dzić w dwóch, wczoraj określonych kierunkach. Czuje, jak jest przycią
gany przez wszystkie namiętności i afekty, działające z życia osobistego,
które prowadzimy właśnie na planie fizycznym, gdyż sprawy osobiste,
które stopniowo przyciągnęliśmy ku sobie na planie fizycznym, działają
o wiele silniej niż setki magnetycznych sił przyciągających. Z drugiej zaś
strony czujemy jeszcze coś innego. Im bardziej zbliżamy się do imagina
cji raju, im wyraźniej jest ona widoczna, tym większą moc uzyskują siły
kierujące człowieka ku sprawom osobistym. Coraz bardziej gaszą one w
nim tę imaginację raju albo, mówiąc lepiej, nie pozwalają jej właściwie
powstawać; stajemy się jakby odurzeni. To, co wleczemy ze sobą jako
osobiste sprawy - a więc afekty, uczucia itd. - stanowi jakby setki sił
magnetycznych, które z drugiej strony są jakby środkami odurzającymi.
A gdy potem próbujemy doprowadzić nasze samowychowanie tak dale
ko, by widzieć ciało astralne coraz bardziej prawdziwie - przy imagi-
nacji raju jesteśmy na zewnątrz naszego ciała fizycznego i eterycznego, a
więc jesteśmy w naszym ciele astralnym i jaźni - kiedy ogarniamy natu
rę i charakter ciała astralnego, wtedy wiemy, że jest ono egoistą. I na tym
stopniu rozwoju, jaki osiągnęliśmy przez samowychowanie, tylko ten
jest usprawiedliwiony, kto w swoich egoistycznych interesach nie czyni
ze spraw osobistych istoty, która potem powraca ze zwielokrotnioną siłą
ale sprawia, że sprawy ogólnej ludzkości i świata stają się coraz bardziej
jego sprawami. Na tym stopniu rozwoju ezoterycznego czujemy, że prze
ciwwagą dla egoizmu ciała astralnego staje się coś innego, co wzrasta
tym bardziej, im bardziej budzą się siły egoistyczne w oswobodzonym
ciele astralnym. Czujemy coraz większą samotność, lodowatą samotność.
Ta lodowata samotność również należy do tego, co przeżywamy w we
wnętrznym falowaniu. Stanowi ona jakby kurację przeciw poddaniu się
władzy egoizmu; i wychowaliśmy się prawidłowo, gdy na tym etapie ro
zwoju ezoterycznego, obok pragnienia do istnienia wszystkiego przez
siebie i dla siebie, możemy odczuwać także zbliżającą się do nas mrożą
cą samotność.
Odczucie to jest tak samo ważne, jak stopniowe zbliżanie się do ima-
ginacji raju. I jeżeli obie te siły, egoizm rozszerzony na sprawy całego
świata i mrożąca samotność działają razem, wtedy coraz bardziej zbliża
my się do tej imaginacji. Jeśli wystąpi ona z odpowiednią żywotnością
nadchodzi też moment, kiedy w zupełnie właściwy sposób przeżywamy
spotkanie ze Stróżem Progu. Natychmiastowe scharakteryzowanie Stróża
Progu jest trudne - robiłem to w rozmaitych miejscach naszych rozważań.
Dzisiaj bardziej niż o scharakteryzowanie Stróża Progu chodzi o wewnę
trzne przeżycie w ludzkich osłonach i ludzkiej jaźni. Kiedy więc zbliżamy
się do imaginacji raju, kiedy staje się ona coraz bardziej żywa i następnie
spotykamy Stróża Progu, dopiero wtedy bardzo silnie czujemy opisane
106
siły magnetyczne. Stojąc naprzeciw Stróża Progu - a jest to wstrząsające
uczucie - czujemy się jakby spętani, jakby zaklęci. Bowiem wszystkie
siły magnetyczne, ściągające nas do spraw osobistych, wywierają teraz
swój najsilniejszy wpływ; i tylko wtedy, gdy doszliśmy na tyle daleko,
by mrożąca samotność stała się dla nas takim wychowawcą że jesteśmy
w stanie rzeczywiste sprawy świata uczynić własnymi sprawami, wtedy
przechodzimy obok Stróża Progu. I wtedy jesteśmy w stanie odczuwać
to, co można nazwać zespoleniem z imaginacjąraju. Stanowimy z nią je
dność. Wtedy czujemy się wewnątrz niej. Przeżycie to sprawia, że czuje
my się jakby uprawnieni do zajmowania się sprawami świata, możemy
przyznać sobie prawo do zajmowania się własnymi sprawami, gdyż są
one teraz sprawami świata. Jeśli jednak nie ujmujemy jeszcze dostate
cznie spraw ogólnych, wtedy sprawy osobiste ściągają nas z powrotem i
występuje to, co w wiedzy tajemnej nazywa się niemożnością przejścia
obok Stróża Progu. Sprawy osobiste przyciemniają imaginację raju; wte
dy ujmujemy tylko pojedyncze jej części, ujmujemy niewyraźne i niezu
pełne wrażenia i jesteśmy jakby wtrąceni z powrotem w życie osobiste.
Potem jednak może się zdarzyć, że otrzymamy możliwość posiadania w
pewnym stopniu przeżyć jasnowidzących. Te przeżycia są wtedy prze
życiami złudy i mogą być błędne, gdyż wszędzie są przeniknięte i przy
ćmione sprawami osobistymi.
Dopiero przez takie przeżycia pojmuje człowiek w pełni - dopiero
wtedy staje się to dla niego rzeczą poważną - że sprawy osobiste muszą
stać się sprawami świata, jeśli rzeczywiście chce się w świecie ducho
wym widzieć to, co jest właściwe. Rzeczywiście, wcześniej nie można w
to za bardzo wierzyć, gdyż sprawy osobiste przemawiają przeciwko tej
wierze; ale w opisanym stanie już się to spostrzega.
Znajdujemy się tu, moi drodzy przyjaciele, w bardzo ryzykownym
miejscu opisywania stosunków ezoterycznych. Pomimo to spróbujmy
określić także następne kroki wynikające z doświadczeń ezoteryka, jakie
muszą być podane, gdy liczy się na to, że słuchacze spróbują te sprawy
uczynić w pewien sposób własnością swoich dusz i będą przepracowy
wać je dalej. Sprawy te nie mogą być bowiem podane w abstrakcyjnych,
suchych pojęciach. Musimy spróbować narysować to, co ukazuje się czło
wiekowi jasnowidzącemu. Nie należy jednak tego jasnowidzeniowego
107
oglądu rozumieć tak, by można go było narysować w sposób niejako
martwy, schematyczny. To, co będę opisywał, jest typowym przeżyciem,
tak jak przeżycie raju, i właściwie to należałoby to najpierw przeżyć, aby
następnie rozpoznać, co jest poznaniem, a co widzeniem ezoterycznym.
Wcześniej nie można mieć żadnego właściwego pojęcia, to znaczy żad
nego przeżytego pojęcia, o ezoterycznym oglądzie. Kiedy jednak sprawy
te zostaną komuś opisane, to można je zrozumieć posługując się zdrowym
ludzkim rozsądkiem. Musi to być jednak opisane właśnie tak, jakby ten
opis był oglądem.
Przyjmuję hipotetycznie, że jakiś człowiek przeszedł obok Stróża Pro
gu, świętował swoje zjednoczenie się z imaginacjąraju i czuł się tak, jak
by stała się ona teraz jego własną większą osłoną astralną. Wprawdzie
odczuwa jeszcze dokładnie swoje ciało astralne i wie, iż jest ono złączo
ne z jego jaźnią ale równocześnie ciało astralne rozszerza swoje sprawy
na wszystko, co dotyczy imaginacji raju. Jeśli człowiek świętował zjedno
czenie z imaginacją raju, to może wtedy np. postrzegać swoje własne cia
ło astralne jako należące do niego, ale jeśli dostatecznie odczuwał to, co
zostało opisane jako mrożąca samotność, to uczucie to będzie w nim siłą.
Jeśli świętował zjednoczenie się z imaginacją raju, to uczucie mrożącej
samotności będzie go chronić przed postrzeganiem tylko siebie samego.
Dzięki temu stworzy on niejako organ do postrzegania innych jestestw.
Jego wzrok ezoteryczny padnie najpierw na inne jestestwo, które zrobi
na nim szczególne wrażenie, ponieważ wyda mu się tak do niego podob
ne, jak on sam. On sam odczuwa siebie w swojej jaźni i w swoim ciele
astralnym - ta druga istota ukaże mu się początkowo także z jaźnią i cia
łem astralnym. Wynika to stąd, że właściwości i siły, które człowiek przy
nosi ze sobą dla takiej chwili, powodują że może on widzieć właśnie
taką istotę, która przedstawia się jakby w jaźni i ciele astralnym. Czło
wiek będzie zatem odczuwał - a uczucie to będzie spowodowane przez
mrożącą samotność, którą nauczył się znosić - rzecz następującą.
Jego ciało astralne będzie przedstawiało się w swoich działaniach sił
tak, jakby chciało płynąć ku górze. Gdybym chciał to przedstawić sche
matycznie, musiałbym to tak narysować, ale jak powiedziałem, robię tyl
ko schematyczny rysunek. Jaźń rysuję jako jądro komety, a ciało astralne
108
jako wypływający ku górze ogon komety. Jest to jednak schematyczne;
widzi się bowiem siebie samego jako istotę, a to widzenie jest o wiele
bardziej skomplikowane niż widzenie własnej istoty jako człowieka fizy
cznego. Drugą istotę, ku której spoglądamy, widzimy także w jej jaźni -
jak powiedziałem, jest to typowe przeżycie, po prostu wzrok pada naj
pierw na taką istotę. Czujemy jednak, że nie znajduje się ona w sferze
takiej mrożącej samotności jak my sami i dlatego ukazuje ciało astralne
jakby skierowane ku dołowi. Przeżywanie tego jest bardzo znamienne;
odczuwać siebie w ciele astralnym, które otwiera się ku górze, rozwija
działania swoich sił ku górze i chce płynąć ku górze, a tego drugiego, tę
drugą istotę widzieć jako jaźń, której ciało astralne rozwija swoje siły ku
dołowi.
W stosunku do takiego typowego przeżycia powstaje w samoświado
mości odczucie, że jesteś gorszy, jesteś mniej wart od tej drugiej istoty.
W tej drugiej istocie cenne jest to, że może ona swoje ciało astralne otwo
rzyć ku dołowi, że może swoje siły jakby rozlewać w dół. Odnosimy wra
żenie, że opuściliśmy świat fizyczny, a siły ciała astralnego tej drugiej
istoty idą ku dołowi, do świata fizycznego i działają tam jako siły zba
wienne. Krótko mówiąc, mamy wrażenie, że stoimy naprzeciwko istoty,
109
która to, co osiągnęła w świecie duchowym, może zsyłać w dół, ku Zie
mi, jako zbawienny deszcz duchowy; a my sami nie możemy skierować
swojego ciała astralnego ku dołowi, bo pragnie ono iść ku górze. Dozna
jemy uczucia, że jesteśmy mniej wartościowi, gdyż nie możemy naszego
ciała astralnego skierować w dół. Następnie powstaje uczucie, że świado
mość, która się w tobie wzniosła, musi cię prowadzić do czynu duchowe
go. Dojrzewa duchowe postanowienie, ażeby przenieść naszą samotność
do tej drugiej istoty i swoje zimno ogrzać jej ciepłem; aby złączyć się z
tą drugą istotą. Przez chwilę mamy wrażenie, jakby nasza świadomość
została teraz zgaszona, jakbyśmy w pewnym sensie zabili własną istotę,
spalili ją. Potem następuje to, co możemy określić w sposób następujący.
W samoświadomość, która czuła się już jakby zgaszona, wkracza coś, co
dopiero teraz poznajemy - inspiracja. Czujemy się inspirowani. Jest to
jakby typowa rozmowa prowadzona teraz z istotą którą poznajemy tylko
dlatego, że udziela nam częściowo swojej inspiracji. Jeśli bylibyśmy w
stanie rzeczywiście zrozumieć, co ta istota przesyła jako swój inspirujący
głos, to moglibyśmy przetłumaczyć to na takie słowa: „Ponieważ znala
złeś drogę do drugiego człowieka i zjednoczyłeś się z jego ofiarnym de
szczem, to możesz z nim i w nim powrócić na Ziemię, a ja ustanowię cię
na Ziemi jego stróżem". I mamy uczucie, że słysząc te słowa, słowa przez
inspirację, przyjęliśmy przez to w naszą duszę coś nieskończenie ważne
go. W duchowości istnieje istota, która jest bardziej wartościowa niż my
sami, która może swoje ciało astralne błogosławiąc rozlewać w dół. Przez
wrażenie, że możemy się z nią połączyć i po zejściu na dół możemy być
jej stróżem, uczymy się dopiero rozumieć, w jaki sposób rzeczywiście -
jako człowiek fizyczny, chodzący po Ziemi - zachowujemy się swoim
ciałem fizycznym i osłoną eteryczną w stosunku do tego, co zostało zaim
pregnowane jako wyższe siły w naszej jaźni i ciele astralnym. W tym, co
stanowi osłonę fizyczną i eteryczną jesteśmy stróżem tego, co ma się cią
gle rozwijać coraz dalej ku wyższym sferom. I w wewnętrznym przeży
waniu istotnie dopiero wtedy właściwie i prawdziwie rozumiemy stosu
nek osłon zewnętrznych do wewnętrznego jestestwa człowieka, kiedy
czujemy, że jestestwo zewnętrzne jest stróżem jestestwa wewnętrznego.
Kiedy jednak przeszliśmy obok Stróża Progu, to pozostaje nie tylko to
jedno przeżycie, które tu opisałem, ale następują po nim inne. Najpierw
110
opisałem wam czysto jasnowidzące i inspirowane przeżycia, jakich moż
na doznać, gdy poza ciałem fizycznym i eterycznym łączymy się z imagi-
nacją raju, a potem otrzymujemy tę inspirację, która właściwie daje nam
dopiero pojęcie o stosunku osłon do samoświadomości. Kiedy jednak już
przeszliśmy obok Stróża Progu, to do tego pierwszego wrażenia dołącza
się drugie. Obok Stróża Progu otwiera się jakby spojrzenie w dół, w świat
fizyczny. Rysuję zatem tę kreskę jako linię graniczną pomiędzy wyższy
mi światami duchowymi a światem fizycznym, tak że tutaj, u góry, jest
obszar światów duchowych, a tu, w dole, obszar świata fizycznego.
świat
duchowy
ty.
tył
'i
i I
• i , " I " ' ' '
świat i
fizyczny j /
l
111
Patrzymy więc w dół jakby w świat fizyczny i występuje tu inny ob
raz, w którym stoimy w dole sami jako człowiek. Zauważamy na sobie
nasze ciało astralne; ale to ciało astralne, ukazujące się teraz w obrazie
zwierciadlanym, skierowane jest ku dołowi, nie chce rozwinąć siły dą
żącej ku światu duchowemu; przylega niejako do planu fizycznego i nie
wznosi się ku górze. Widzimy również obraz zwierciadlany tej drugiej
istoty. Jej ciało astralne wznosi się ku górze. Mamy uczucie, że wpływa
ono w świat duchowy. Widzimy siebie, widzimy tą drugą istotę, i mamy
uczucie: „Ty znowu stoisz w dole. Na miejscu drugiej istoty stoi tu, w
dole rzeczywiście inny człowiek. Ten człowiek jest lepszy od ciebie; jego
ciało astralne dąży ku górze, idzie ku górze jak dym. Twoje ciało astralne
dąży w dół. Patrząc w dół czujemy jaźń, która żyje wewnątrz nas, i pow
staje w nas okropne postanowienie, aby tego drugiego człowieka, które
go czujesz jako lepszego, zabić. Wiemy, że postanowienie to nie zupełnie
pochodzi z jaźni, gdyż jaźń mamy w górze. Jest to inna istota, która tu, w
dole z nas przemawia, ale postanawia ona, aby tego drugiego zabić. A te
raz znowu słyszymy głos, który przedtem był głosem inspiracji, ale teraz
słyszymy go jako okropnie mściwy głos: „Gdzie jest twój brat?" I z tej
jaźni wychodzi głos przeciwny poprzedniemu. Przedtem była to taka in
spiracja: „Przez to, że połączyłeś się z siłami błogosławiącymi innych
jestestw, będziesz rozpływał się z tymi błogosławiącymi siłami ku dołowi,
a ja uczynię cię stróżem tej drugiej istoty". Teraz z istoty, którą poznaje
my jako siebie samego, wypływają słowa: „Nie chcę być stróżem brata
mego". Najpierw postanowienie zabicia tego drugiego, a potem protest
przeciwko temu głosowi, który był inspirowany: „Ponieważ chciałeś po
łączyć swe siły z tym ciepłem, ustanawiam ciebie stróżem tego drugiego"
- protest: „Ja nie chcę być stróżem".
Kiedy mieliśmy takie imaginatywne przeżycie, moi drodzy przyjacie
le, wtedy już wiemy, do czego może być zdolna dusza ludzka, a przede
wszystkim wiemy wtedy, że jeżeli sprawy zostaną zamienione w swoje
przeciwieństwo, to najszlachetniejsze sprawy świata duchowego mogą się
stać najokropniejszymi rzeczami świata fizycznego. Wiemy, że na grun
cie duszy ludzkiej przez odwrócenie najszlachetniejszej ofiary może po
wstać chęć zabicia bliźniego. Od tej chwili wiemy, co oznacza w Biblii
historia Kaina i Abla; ale dopiero od tej chwili, gdyż historia Kaina i Abla
112
jest niczym innym, jak odtworzeniem przeżycia ezoterycznego, o którym
była właśnie mowa. Gdyby pisarz historii Kaina i Abla - opierając się na
innych podstawach niż te, które istniały w przebiegu rozwoju ludzkości -
mógł opisać to, co zdarzyło się z człowiekiem przed okresem historii ra
ju, to opisałby to pierwsze (na rysunku górne) przeżycie. Zaczyna więc od
historii raju i opisuje odzwierciedlenie; to bowiem czuł Kain w stosunku
do Abla, zanim zaistniał ten punkt rozwoju Ziemi, który jest wskazany
przez historię raju; to, co czuł Kain w stosunku do Abla, zostało tutaj u
góry właśnie ukazane. I po pokuszeniu, po utracie tego oglądu, który bę
dzie ponownie osiągnięty w widzeniu ezoterycznym przez imaginację ra
ju, chęć ofiarności przeszła u Kaina w to, co występuje tutaj w dole. Chęć
duszy, aby zabić drugiego człowieka, przemieniła się w rzeczywistość. I
to wołanie, które zostało nam podane w Biblii: „Nie jestem stróżem brata
mego?" - jest zwierciadlanym obrazem innej inspiracji: „Chcę ciebie us
tanowić tu w dole, na Ziemi, stróżem drugiego człowieka.
Na podstawie tego właśnie obrazu będziecie mogli osądzić, że takie
typowe przeżycia są z pewnością znamienne; tworzą one bowiem pewną
łączność pomiędzy tym, czym możemy być dzisiaj, a najpowszechniej
szymi sprawami ludzkości. Równocześnie jednak ukazują nam zupełnie
wyraźnie, że najważniejsze, co przez nie przeżywamy w przypływają
cym i odpływającym życiu duszy, jest odczucie olbrzymiego skoku, jaki
nastąpił w rozwoju ludzkości od czasu, który opisałem wam jako pier
wszą niejako przedziemską imaginację, do tego, co wstawione jest w hi
storii Kaina i Abla jako osiągnięcie ludzkości po wypędzeniu z raju, po
wypędzeniu, przez które Stróż Progu stał się niewidoczny dla ludzkości.
Dopiero poznanie tego skoku w rozwoju ludzkości ukazuje nam, czym
właściwie jest ziemski człowiek. Jeśli bowiem przeczujemy w pełni to,
co teraz zostało opowiedziane, wtedy dowiadujemy się stopniowo, że
człowiek - taki, jaki jest tutaj, na Ziemi - jest odwróceniem tego, czym
był kiedyś. I wiemy, czym byśmy się stali, gdyby nie zaszło nic innego.
Gdyby rozwój ziemski odbywał się w sposób normalny, wiedzielibyśmy,
co odzwierciedla się w ten sposób na Ziemi. Początkowo mieliśmy o tym
nie wiedzieć.
Zasadniczo dopiero w naszych czasach powstała możliwość, ażeby
ludzie mogli się dowiedzieć, że historia Kaina i Abla jest odzwierciedle-
113
niem wielkiej ofiary. Wszystko, co było w górze, co było rajskie, zostało
zasłonięte, kiedy Stróż Progu sam to zakrył, innymi słowy, kiedy ludzie
zostali z raju wypędzeni. A mogło się to stać tylko przez to, że ciało fizy
czne i eteryczne człowieka zostało tak przepojone siłami, że człowiek nie
czyni tego, co ukazuje się jako obraz zwierciadlany, a z pewnością by to
wykonał, gdyby odczuwał to wszystko, co jest w ciele astralnym. Ciało
fizyczne i eteryczne zagłuszają człowieka w takim stopniu, że chęć zabi
cia tej drugiej istoty, nie staje się faktem. Pomyślcie tylko, co wyraża to
proste zdanie. Dzięki temu, że dobre, postępowe moce bosko-duchowe
dały człowiekowi takie ciało fizyczne i eteryczne, że nie może patrzeć
wstecz, rozlewa się równocześnie pewien rodzaj zagłuszenia chęci wojny
wszystkich przeciw wszystkim. Ta chęć nie zostaje w duszy rozbudzona,
gdyż ciało fizyczne i eteryczne człowieka zagłuszają ją. Człowiek nie
może widzieć swojego ciała astralnego; dlatego też ta chęć pozostaje nie
znana i nie zostaje zrealizowana.
Jeśli rzeczywiście chce się przedstawić wzajemne oddziaływanie cia
ła astralnego i jaźni, wtedy trzeba opisać rzeczy, które nie tylko pozostają
rzeczywiście zatajone przed naturą ludzką ale które muszą pozostać za
tajone. Cóż jednak stało się przez to, że ta chęć i podobne życzenia, zmie
rzające do zniszczenia, do zburzenia ludzkiego i innego wspólnego bytu
na planie fizycznym zostały zagłuszone? Są one osłabione, dusza ludzka
jedynie słabo je odczuwa, odczuwa je tylko, powiedzmy, cicho. I to ciche
odczuwanie owych życzeń, które byłyby czymś okropnym, gdyby czło
wiek przeżywał je w pełni, jest rzeczywistym ludzkim poznaniem ziem
skim.
Wypowiadam w ten sposób definicję ludzkiego poznania ziemskiego.
Ludzkim poznaniem ziemskim są przytępione popędy niszczące. Jest to
niszcząca moc Siwy
1
, tak dalece przygłuszona, że nie wyżywa się, ale
zostaje stłumiona, wtłoczona do ludzkiego świata wyobrażeń; poznanie
człowieka jest wewnętrzną ułudą To poznanie musiało być tak osłabione;
musiały zostać osłabione popędy i siły wewnętrzne, a przez to pierwotna
okropność, w której włada Aryman - albowiem Aryman to życzenie po
budza - aby jego moc została tak dalece osłabiona, by człowiek nie prze
żywał Arymana i przez to nie stawał się stale sługą Siwy. To, co stanowi
sumę tych sił, musiało być osłabione tak dalece, by działały w człowieku
114
tylko w ten sposób, żeby swoimi pojęciami i ideałami mógł przenieść się
w inne istoty. Kiedy próbujemy pewnym pojęciem przeniknąć drugą isto
tę, kiedy staramy się zanurzyć wyobrażenie w istotę drugiego człowieka,
to jest ono przytępioną bronią Kaina, którą został ugodzony Abel. Osła
bienie tej broni sprawiło, że to, co zmieniane było natychmiast w swoje
przeciwieństwo, mogło przejść w ewolucję. I na drodze powolnej ewolu
cji, przez coraz dalej idące wzmocnienie poznania, dochodzi człowiek do
tego, że to, czego nie mógł wyżywać w świecie fizycznym, gdyż stawało
się to popędem niszczącym, rozwija stopniowo. Najpierw w poznaniu
przedmiotowym, potem w poznaniu imaginatywnym, które już bardziej
wchodzi w istotę drugiego człowieka, w poznaniu inspiratywnym, które
jeszcze bardziej wnika w istotę drugiego, oraz w poznaniu intuitywnym,
które wnika zupełnie i duchowo żyje dalej z inną jaźnią w drugiej istocie.
Tak oto wznosimy się stopniowo do zrozumienia, czym właściwie jest
jaźń. Ciało astralne, widziane zgodnie z jego najbardziej wewnętrzną na
turą jest wielkim egoistą; jaźń jest jeszcze czymś więcej niż wielkim
egoistą chce ona nie tylko siebie, chce ona jeszcze siebie w drugim czło
wieku,
chce przejść jeszcze w drugiego człowieka. A poznanie, jakie
zostało osiągnięte na Ziemi, jest przytępioną chęcią przejścia w drugą
istotę, chęcią rozszerzenia wszystkiego, czym się jest, nie tylko w sobie,
ale dalej, poza siebie w drugą istotę. Jest wznoszeniem się egoizmu poza
siebie samego.
Jeżeli weźmiecie pod uwagę ten początek poznania, to zrozumiecie,
jak wielka istnieje możliwość nadużywania tego poznania. Z chwilą bo
wiem, gdy to poznanie zbłądzi, zostanie natychmiast nadużyte, o ile jest
rzeczywistym poznaniem jaźni. Tylko przez to, że wnikanie w drugiego
człowieka staje się coraz bardziej duchowe, że z ciała astralnego rozsze
rzonego ku sprawom świata dochodzimy do rezygnacji z jakiegokolwiek
wnikania w drugiego człowieka, że pozostawiamy tego drugiego zu
pełnie nietkniętego w jego własnym stanie, że sprawy drugiej istoty sta
wiamy wyżej od spraw własnych, stajemy się dojrzali do wznoszenia się
w poznaniu. Nie możemy poznać istoty z hierarchii Aniołów, jeśli nie
dochodzimy do tego, że wnętrze Anioła zajmuje nas bardziej niż własne.
Jak długo mamy więcej zainteresowania dla naszej własnej istoty niż dla
istoty Anioła, tak długo nie możemy go poznać. Musimy zatem wycho-
115
wać się najpierw do spraw świata, a następnie do spraw idących jeszcze
dalej, tak że staną się one dla nas ważniejsze niż my sami. Z chwilą, gdy
próbujemy naszą jaźń doprowadzić dalej w poznaniu ezoterycznym, a
pozostaje ona dla nas bardziej wartościowa niż innefistoty, które chcemy
poznać, z tą chwilą błądzimy. I jeżeli śledzicie ten bieg myśli, dojdziecie
właściwie do rzeczywistego pojęcia o tym, czym jest czarna magia. Czar
na magia zaczyna się bowiem zawsze tam, gdzie wniesione zostaje w
świat ezoteryczne działanie, a nie jest się w stanie rozszerzyć najpierw
spraw własnych na sprawy świata, nie jest się w stanie sprawy innych
cenić bardziej niż swoich własnych.
Takie sprawy można poznać właściwie tylko przez pobudzanie wy
obrażeń. Są one zbyt ważne, żeby dawać tu coś więcej niż tylko bodźce
do ich poznania. Chciałem pokazać, jak można stopniowo dojść do tego,
aby to, co żyje w naszym wnętrzu jako ciało astralne i jaźń, poznać w ich
prawdziwej postaci, a nie w ułudzie. Bowiem to, co człowiek przeżywa
wewnętrznie jako swoje ciało astralne, nie jest rzeczywistym ciałem as
tralnym, jest odzwierciedleniem ciała astralnego w ciele eterycznym. A
to, co człowiek nazywa swoją jaźnią, nie jest rzeczywistą jaźniąj jest to
odzwierciedleniem jaźni w ciele fizycznym. Człowiek przeżywa jedynie
obrazy zwierciadlane swojego wnętrza. I gdyby przeżywał niedojrzałe
ukształtowanie własnego wewnętrznego ciała astralnego i jaźni, to pow
stawałyby w nim popędy niszczące, stałby się istotą agresywną pow
stawałaby w nim chęć wyrządzania szkody. Wszystko to leży u podstaw
wszelkiej czarnej magii. Chociaż drogi, jakimi kroczy czarna magia, są
rozmaite, to osiągnięty efekt zawsze posiada jakiś związek z Arymanem
albo Siwą. I tylko przez to uczymy się poznawać ciało astralne i jaźń w
ich rzeczywistej postaci, że wiemy, iż poznać możemy je jedynie wtedy,
jeżeli równocześnie uznajemy konieczność tego, że muszą się one roz
winąć i uczynić się godnymi i wartymi zostać tym, czym powinny być.
Najbardziej wewnętrzną naturą ciała astralnego jest egoizm; ideałem musi
być to, aby można było być egoistą gdyż sprawy świata stają się sprawa
mi własnymi. Ideałem musi być możność zanurzenia się w drugą istotę,
wola, aby w drugiej istocie nie szukać siebie ze swoimi sprawami, ale by
ta druga istota była dla nas ważniejsza od nas samych. Samowychowanie
musi iść na tyle daleko, aby ten górny obraz odczuwać w jego pełnym
116
znaczeniu duchowo-moralnym; ażeby to, czym jesteśmy, stopniowo tak
przekształcić, by własne afekty, popędy, żądze i namiętności nie mogły
nas już więcej rozgrzewać, ale byśmy wraz z wzywaniem się w ciało as
tralne, wzywali się w mroźną samotność i dzięki temu otwierali się na
ciepło, tzn. na ciepło spraw, które wypływają z innych światów; abyśmy
chcieli zjednoczyć się z siłami błogosławiącymi, wychodzącymi z tej in
nej istoty. Przez to jest nam jednocześnie dana możliwość stopniowego
wznoszenia się ku wyższym hierarchiom w ich rzeczywistej postaci. Nie
uda nam się wznieść do jestestw wyższych hierarchii, jeśli nie będziemy
w stanie przeciwstawić się godnie tej imaginacji i inspiracji, jaka została
opisana, i wytrzymać jej przeciwieństwo, czyli możliwości tkwiących w
głębinach natury ludzkiej, zrzuconej ze światów duchowych w świat fi
zyczny. Nie możemy się wznosić, jeśli nie chcemy widzieć na dole pod
wójnego obrazu Kaina i Abla i przedstawiciela swojej wyższej jaźni,
jako pośrednika pomiędzy sobą a wyższymi hierarchiami. Gdy jednak
mamy możność pielęgnowania w sobie uczucia, które zostało tu wskaza
ne, wtedy przeżywamy naszą jaźń i przystępujemy z nią do hierarchii
wyższego rzędu.
117
IX
118
również w znanej książce Sinneta: „Ezoteryczny Buddyzm". U podstaw
jej leżą rzeczywiste fakty ezoteryczne; są one w środkowych partiach tej
książki i odnoszą się do środkowego okresu rozwoju Ziemi. Potem jed
nak zbudowany jest na tym schemat o rundach i rasach, i to zatacza koła
i toczy się tylko wokół siebie. Są to wnioski i teorie zbudowane z niezbyt
rzeczywistych danych i w niewielkim stopniu odpowiadających faktom,
które znajdują się w tej książce. Podobnie było z moim poetą. Miał on w
głębi duszy pewien rodzaj nieświadomej instynktownej imaginacji, która
mówiła mu coś, co jest prawdą co jest łutem prawdy, a z czego on zrobił
wiele cetnarów. Takie rzeczy często zdarzają się w świecie. A co jest w tej
sprawie prawdą?
Prawdą jest, że w naszych czasach, w obecnym cyklu ziemskim, czło
wiek - odnośnie swojej głowy - podlega rzeczywiście pewnej ewolucji,
że w formie głowy, w całym ukształtowaniu głowy zajdą w przyszłości
zmiany. Jeśli skierujemy wzrok w bardzo daleką przyszłość Ziemi, to
musimy sobie rzeczywiście wyobrazić, że np. kształt ludzkiego czoła,
ludzkiego nosa, ludzkiej szczęki ulegną do tego czasu istotnym zmia
nom. Wszystko, co człowiek nosi w sobie jako organizm ziemski, będzie
niewątpliwie w pewien sposób cofnięte w rozwoju w stosunku do głowy;
ale stosunek rozwijającej się ciągle głowy do pozostałych części ciała ni
gdy nie będzie taki, jak w przypadku toczącej się kuli. Należy to więc
dostrzegać w bardzo wąskim zakresie. Za to w dawnych epokach rozwoju
Ziemi, w pierwszej połowie okresu atlantyckiego, pozostałe organy czło
wieka ulegały zmianom, a więc poddane były pewnego rodzaju kształ
towaniu. Od połowy okresu atlantyckiego organizm człowieka zmienił
się poza głową stosunkowo niewiele; natomiast do tego czasu człowiek
przeszedł w odniesieniu do pozostałych części swego organizmu ogromne
zmiany. Możecie więc wyciągnąć wniosek - który w tym wypadku jest
słuszny, gdyż jest niczym innym, jak spostrzeżeniem ujętym w słowa -
że człowiek rzeczywiście wyglądał inaczej - także dla swego własnego
spojrzenia - i to tym bardziej, im dalej wstecz cofamy się w czasy atlan
tyckie, lemuryjskie. A w dawnych czasach lemuryjskich wyglądał zupeł
nie inaczej, niż obecnie znany jest sobie samemu.
Widok siebie samego z końca czasów lemuryjskich przedstawia się
człowiekowi w pewien sposób, gdy zbliża się stopniowo do jasno widzą-
119
$
Znałem kiedyś pewnego, dawno już zmarłego, poetę. Człowiek ten
w drugiej połowie lat osiemdziesiątych poprzedniego stulecia oświadczył
mi kiedyś, że bardzo obawia się o przyszłość ludzkości - podkreślam, że
jego lęk był wprawdzie nieco paradoksalny, ale przez ten lęk i przez kie
runek swoich obaw, na który chciał wskazać w paradoksalny sposób, był
bardzo zgorzkniały. Tak, jego obawy nastrajały go pesymistycznie. Po
wiedział mianowicie, że wydaje mu się, iż w przyszłości człowiek będzie
rozwijał szczególnie swoją głowę, a wszystko inne w porównaniu z nią
zmarnieje. To wyobrażenie było dla niego przykre i wyraził to paradok
salnie jako obawę, iż rozumna, intelektualna istota może tak zdominować
człowieka, że głowa będzie jak wielka kula i ludzie będą się wtedy to
czyć po ziemi jak kule. Człowiek ten był naprawdę zgorzkniały przez ten
lęk, gdyż myślał, że żyjemy właśnie w okresie rozwoju sił intelektualnych
w głowie, które będą coraz bardziej wzrastać, tak że człowiek zmierza ku
przyszłości, która nie wzbudza zbyt wielkiej tęsknoty.
Oczywiście, jest to obraz zupełnie paradoksalny i można by powie
dzieć, że również lęk, spowodowany jego pesymizmem, jest w pewien
sposób paradoksalny. Ale, jak to często się zdarza, tak i w tym wypadku
rozum ludzki ma tendencję do wyciągania wniosków, gdy istnieje jakieś
spostrzeżenie. Można to zaobserwować zarówno w życiu zewnętrznym,
egzoterycznym, jak też na terenie ruchu teozoficznego. W zewnętrznym,
egzoterycznym życiu trzeba się tylko nieco rozglądnąć, aby zauważyć,
że doświadczenia, rzeczywiste obserwacje, jakie były udziałem człowieka
na przestrzeni wieków, wywoływały zawsze wiele teorii i hipotez. Ileż to
hipotez w rozwoju ludzkości poszło w niepamięć, jako bezwartościowe.
Na obszarze teozoficzno-ezoterycznym można poczynić spostrzeżenie,
że jeżeli ktoś przeszkolony ezoteryczne, a zatem koś, kto posiada w pe
wnym sensie siły jasnowidzenia, to czy owo opowiada na podstawie rze
czywistej obserwacji jasnowidzeniowej, a potem przychodzą teoretycy i
wynajdują wszelkie możliwe schematy i teorie, to rzeczy te zostają roz
budowane. Często spostrzeżenia są niewielkie, a schematy i teorie, które
są w oparciu o nie budowane, obejmują całe światy. To właśnie jest złe,
że zawsze istnieje taka tendencja rozumu. W powyższym sensie mamy ją
cego oglądu, które prowadzi do tego, co już scharakteryzowaliśmy - do
imaginacji raju. Powiedziałem wprawdzie - co jest słuszne - że w imagi-
nacji raju istota człowieka, ludzkiego ciała fizycznego, odpowiada temu,
czym jest sam raj. Człowiek jakby się rozstępował, rozdzielał; obecna cie
lesność ukazuje się tak, jak to zostało przedstawione; ale w ówczesnych
czasach, to znaczy w czasach, w które patrzymy niejako wstecz w sposób
jasnowidzący i mamy przed sobą legendę raju, dokonał się skok naprzód,
potężne przyspieszenie. I przez to przyspieszenie, które również można
śledzić przez obserwację jasnowidzącą okres, od tego, co można by na
zwać rozpostarciem się ludzkiego jestestwa, do czasu, który był potem dla
człowieka punktem wyjścia do następnego etapu rozwoju, został bardzo
skrócony. Jednak bezpośrednio po okresie odpowiadającym imaginacji ra
ju człowiek pod względem swojego wyglądu był zupełnie niepodobny do
dzisiejszej postaci. I w gruncie rzeczy wszystko, co wówczas otaczało
człowieka w królestwach przyrody, było zupełnie niepodobne do tego, co
dzisiaj otacza nas w przyrodzie.
W wygłoszonych tu wykładach powiedziałem już, że człowiek mógł
by dojść do imaginacji raju, gdyby podczas snu stał się na chwilę jasno
widzący i patrząc niejako wstecz na swoje ciało fizyczne i eteryczne dał
się pobudzić przez swoje fizyczne i eteryczne ciało do odpowiedniej ima
ginacji. Ogólnie można powiedzieć, że musimy dużo przejść w rozwoju
ezoterycznym, jeśli chcemy dojść do imaginacji raju. Musimy wiele rze
czy przezwyciężyć, aby sprawy osobiste przemienić w sprawy ogólnolu
dzkie i ogólnoświatowe. Jeśli przechodzimy z głębokiego snu - sen ma
swoje stopnie - do snu mniej głębokiego i w tym stanie będziemy jasno
widzącymi, wtedy następuje to, co w rozwoju ziemskim stało się później
realne; stan, w jakim istniał człowiek po dokonaniu wielkiego skoku na
przód, w dawnym okresie lemuryjskim. Możemy zatem powiedzieć, że
istnieje możliwość ujrzenia tej pradawnej starożytnej Ziemi przez to, że
naszą jaźnią oraz naszym ciałem astralnym oddzielamy się od ciała fizy
cznego i eterycznego, i patrzymy na nie w oglądzie wstecznym. Możemy
powiedzieć, że skoro stan naturalny przychodzi nam z pomocą gdyż w
nocy jesteśmy poza naszym ciałem fizycznym, to możemy wykorzystać
ten stan naturalny i tak ustawić ćwiczenie, aby budząc się ze snu - ale nie
powracając do ciała fizycznego - widzieć ciało fizyczne jakby w innej
120
świadomości. Możecie zatem wywnioskować, że ogląd, o którym teraz
właśnie mówimy, daje jedyną rzeczywistą możliwość poznania wyglądu
człowieka w pradawnej przeszłości.
Będzie to trwać jeszcze długo, ale nadejdzie kiedyś czas, kiedy bę
dzie się mówić: „Jacy dziwni byli ludzie w XIX i XX stuleciu. Wierzyli,
że pochodzenie człowieka można poznać przez zewnętrzne badanie przy
rody; wierzyli, że ostateczne wnioski można wyciągnąć na podstawie istot
zwierzęcych w ich otoczeniu, na planie fizycznym, że można wyciągać
ostateczne wnioski na podstawie przeczuć człowieka". Jednak rozwój po
znania ludzkiego dochodzi do tego, że rzeczywiste wyobrażenie o począ
tku człowieka na Ziemi, o jego dawnym kształcie, można zdobyć jedynie
poprzez jasnowidzeniową obserwację; że wglądu np. w to, jaki był czło
wiek w czasach łemuryjskich, nie można osiągnąć w inny sposób niż w
jasnowidzeniowej obserwacji, przez patrzenie wstecz, które zostaje pobu
dzone przez wrażenia własnego ciała fizycznego i eterycznego. Wtedy
jednak okaże się - będzie się o tym wiedziało w przyszłości - że czło
wiek nigdy nie był podobny do jakiejkolwiek z form zwierzęcych, które
teraz, w XIX albo XX stuleciu żyją wokół człowieka, bowiem formy, ja
kie człowiek wtedy posiadał i jakie ukazują się w opisany sposób jego
jasnowidzącej świadomości, różnią się od tego wszystkiego, co w XIX
stuleciu mogło człowieka otaczać jako formy zwierzęce. A nawet wyra
żenia, jakich użyliśmy - byk, lew itd. - zostały użyte tylko porównawczo.
W przyszłości ludzie będą mówić, że szczególnie zabawne jest to, iż w
XIX i XX stuleciu ludzie wyprowadzali swoje pochodzenie od istot po
dobnych do małp; gdyż w czasach łemuryjskich nie było jeszcze małp w
postaci, w jakiej później wystąpiły na Ziemi. Powstały one dopiero w cza
sach o wiele późniejszych ze zwyrodniałych pozostałości dawnych po
staci ludzkich.
Dopiero w połowie okresu atlantyckiego można w ewolucji ziemskiej
odnaleźć w oglądzie wstecznym jestestwa zwierzęce, które można po
równać z żyjącymi dzisiaj małpami. Im dalej wstecz idziemy w rozwoju
ludzkości, tym lepiej dostrzegamy także to, że dla jasnowidzącego spoj
rzenia w oglądzie naszej jaźni podczas snu, w nocy, pozostał zachowany
nasz kształt, nasza forma z przeszłości. I kiedy człowiek spojrzy na sie
bie samego, poznaje swoją fizyczną cielesność w nieskończenie bardziej
121
subtelnej - można by powiedzieć, w bardziej eterycznej - cielesności,
ale nie w sensie naszego dzisiejszego eteru. Tak oto ukazuje się czło
wiek. Jego postać jest podobna bardziej do żywej mary sennej niż do po
staci z krwi i kości, w jakiej człowiek ukazuje się dzisiaj. Musimy się
zatem zapoznać z wyobrażeniem, że kiedy jaźń i ciało astralne są na ze
wnątrz ludzkiego jestestwa, to głowę ledwie dostrzegają. Jest ona nie
wyraźna; nie zanika zupełnie, ale jest jakby cieniem. Natomiast pozostała
organizacja człowieka jest wyraźniejsza. Również jest niewyraźna, nie
sprawia wrażenia człowieka z krwi i kości, ale odnosi się wyraźne wraże
nie, że posiada mocniejszą organizację.
Będzie się wam wydawać to paradoksalne, a jednak to prawda, że
kiedy człowiek w jasnowidzącym oglądzie spostrzega samego siebie we
śnie, to w pewnych chwilach jego ciało fizyczne i eteryczne wyglądają
dla jaźni i ciała astralnego tak, że przypominają postać centaura. Tylko,
że to, co u centaura jawi się u góry jako kontynuacja człowieka, co przed
stawia ludzkie oblicze, tutaj jest właśnie zupełnie niewyraźne. Natomiast
to, co nie odpowiada jakiejkolwiek dzisiejszej formie zwierzęcej, a jed
nak pod pewnym względem przypomina formy zwierzęce, to zyskuje na
sile i dla spojrzenia duchowego jest silniejsze, a nawet gęstsze niż dzi
siejsza postać z krwi i kości.
Sprawy te poruszałem już kiedyś w pewnym cyklu wykładów. Musi
cie jednak rzeczywiście wiedzieć, że wszystkie te imaginacje, poza imagi-
nacją raju, są płynne i można je przedstawić z różnych stron. Mógłbym
równie dobrze przedstawić nieco inny widok i zobaczylibyście, że odpo
wiada on tylko innemu punktowi rozwojowemu, i wtedy doszlibyśmy do
postaci sfinksa. Następujące po sobie fazy rozwoju człowieka przedsta
wiają się właśnie w rozmaitych widokach, w różnych aspektach. Obrazy
mitologiczne, tak zwane mitologiczne symbole posiadają o wiele więcej
właściwości, o wiele więcej prawdy, niż fantastyczne kombinacje rozu
mowe tworzone przez dzisiejszą wiedzę.
Nocą jesteśmy bardzo osobliwą postacią. Ale jeszcze coś innego staje
się dla nas jasne. Kiedy w sposób jasnowidzący spostrzegamy tę dolną
część, przypominającą nam jestestwo zwierzęce, wtedy uczymy się poz
nawać coś, co sprawia zupełnie wyraźne wrażenie. Już wczoraj powie
działem, że najbardziej istotne są właściwie te impresje, te wewnętrzne
122
przeżycia. Obrazy są ważne, ale przeżycia wewnętrzne są jeszcze waż
niejsze. Mamy pewne wrażenie, po którym potem wiemy, że to, co za
dnia popycha nas właściwie tylko ku osobistym sprawom, co zaszczepia
w naszej duszy tylko sprawy osobiste, pochodzi z tego, co widzimy w
nocy jako swoją jakby zwierzęcą kontynuację. W ciągu dnia nie dostrze
gamy tego, ale tkwi to w nas jako siły, które w pewnej mierze ściągają nas
w dół i zwodzą ku sprawom osobistym. I kiedy tę impresję coraz lepiej
wykszałcimy, wtedy dochodzimy do poznania, kto właściwie w naszej
ewolucji jest realnie Lucyferem. Mianowicie, im dalej wstecz kierujemy
nasze jasnowidzące spojrzenie ku czasom odpowiadającym imaginacji
raju, tym piękniejszy staje się obraz, który właściwie dopiero w później
szych czasach przypomina zwierzęcość. A kiedy cofamy się wstecz aż
do raju, gdzie zwierzęca kontynuacja człowieka jest od człowieka jakby
oderwana i zwielokrotniona w byka, lwa i orła, to możemy powiedzieć,
że postacie, którym nadawano w owych dawnych czasach takie nazwy,
mogą być dla nas także symbolami piękna. Postacie te stają się coraz pię
kniejsze. A idąc potem jeszcze dalej wstecz do czasów, o których mówi
liśmy wczoraj - kiedy przedstawialiśmy impresję ofiary - dojdziemy do
czasu, w którym ukazuje się nam niejako prawdziwa, przepiękna postać
Lucyfera, taka, jaką chciał on zachować w ewolucji od dawnego Księżyca
do Ziemi.
Z opisu, jaki podałem w mojej „ Wiedzy tajemnej", widzicie, że czło
wiek otrzymał na Księżycu
1
ciało astralne. To, co nosimy w naszym ciele
astralnym, odgrywało na dawnym Księżycu wielką rolę. Scharakteryzo
waliśmy to jednak jako egoizm. Na dawnym Księżycu musiał być czło
wiekowi zaszczepiony ten egoizm, a ponieważ człowiek otrzymał tam
swoje ciało astralne, zatem egoizm tkwi właśnie w jego ciele astralnym; a
że Lucyfer zachował swoją istotę księżycową przeniósł więc na Ziemię
egoizm, jako wewnętrzną - tkwiącą w sferze duszy - właściwość swego
piękna. Z jednej strony jest on zatem duchem piękna, z drugiej strony
duchem egoizmu. I tym, co można uznać za nieprawidłowe, byłoby tylko
to, że to, co należało się człowiekowi na Księżycu, a mianowicie - jeśli
mogę użyć tego wyrażenia - przepojenie się, zaimpregnowanie się ego
izmem, wszczepił on na Ziemi. To jednak umożliwiło człowiekowi - jak
to już często było nadmieniane - pozostawanie w sobie, w swoim wnę-
123
trzu, jestestwem indywidualnym i wolnym. Człowiek nigdy by się takim
nie stał, gdyby Lucyfer nie przeniósł egoizmu z dawnego Księżyca na
Ziemię. W ten sposób uczymy się poznawać Lucyfera w wewnętrznym
przeżyciu jako ducha nocy. Ze zmianą, jaka w czasie rozwoju ezoterycz
nego zachodzi w naszej jaźni i w naszym ciele astralnym, związane jest
to, że w nocy czujemy towarzystwo Lucyfera.
Jeśli to wyobrażenie będziecie początkowo ujmować powierzchownie,
to być może będziecie uważać to za coś fatalnego, że człowiek, gdy sta
nie się jasnowidzącym i zaśnie, będzie podczas nocy w towarzystwie Lu
cyfera. Jeśli jednak pomyślicie dokładniej, to okaże się wkrótce, że ucząc
się poznawać Lucyfera rozsądniej i lepiej jest wiedzieć, że jesteśmy w
jego towarzystwie, niż wierzyć, że jego tu nie ma, podczas gdy działa on
w nas swoimi niewidocznymi siłami. Tak jest również w czasie dnia. Zło
nie polega na tym, że Lucyfer jest po naszej stronie; uofcymy się bowiem
poznawać go stopniowo jako ducha przynoszącego wolność. Zło polega
na tym, że go nie znamy. Jednak ludzie nie powinni go w pewien sposób
dalej oglądać po tym, gdy niejako widzieli go przy jego uwodzeniu w
czasach lemuryjskich; gdyż po tym pierwotnym uwiedzeniu w czasach
lemuryjskich nastąpiłyby potem cząstkowe pokuszenia. Dlatego jestest
wo bosko-duchowe, które miało do czynienia z rozwojem człowieka, mu
siało zaciągnąć zasłonę przed wyobrażeniami nocy. Wraz z tym człowiek
stracił bez wątpienia także to wszystko, co mógłby widzieć w czasie snu.
I świat, w którym człowiek jest od zaśnięcia do obudzenia, zakrywa cie
mnością sen. Gdyby zasłona, która okrywa noc ciemnością została odsu
nięta, zobaczylibyśmy, że Lucyfer jest po naszej stronie. Gdyby człowiek
był dostatecznie silny, nic by to nie zaszkodziło, ponieważ jednak nie
mógł być z początku silny w sensie rozwoju ziemskiego, musiała zostać
zaciągnięta zasłona nad czasem nocnego snu. I po pierwotnym uwiedze
niu, które w swoim skutku zostawiło możliwość wolności ludzkiej, nie
mógł człowiek ulec innym pokuszeniom przez bezpośrednie oglądanie
Lucyfera od zaśnięcia do obudzenia.
Jest jednak pewne równoważenie. Mianowicie, człowiek nie może
widzieć Lucyfera w nocy, o ile nie widzi za dnia jego towarzysza, Ary-
mana. I dla człowieka, który tak daleko doszedł do rozwoju swojej jaźni i
swojego ciała astralnego, dzień, pozwalający na oglądanie rzeczy w cza-
124
sie czuwania, będzie czymś innym niż dla człowieka prostodusznego.
Człowiek uczy się poznawać, że inaczej traktuje rzeczy niż przed rozwo
jem jaźni i ciała astralnego. Na pewne wrażenia, które normalnie przyj
muje w sensie abstrakcyjnym, uczy się patrzeć jako na działania jestestw
arymanicznych. Uczy się poznawać, że żądza - nie ta, która wychodzi z
wewnątrz, gdyż ta jest lucyferyczna, ale to, co przychodzi z zewnątrz bu
dząc w człowieku żądzę, a więc to, co pociąga nas w rzeczach i istotach
wokół nas, tak że ulegamy temu pociągowi ze względów osobistych, a
zatem wszystko, co od zewnątrz zwodzi nas ku rozkoszy - stanowi im
presję arymaniczną. Następnie uczymy się ją poznawać we wszystkim,
co od zewnątrz napawa nas trwogą. Mógłbym powiedzieć, że są to dwa
bieguny: rozkosz i trwoga. Wokół nas jest tak zwany świat materialny i
tak zwany świat duchowy. Świat materialny, podobnie jak świat duchowy,
ukazują się zewnętrznemu czuwaniu, za dnia, w ułudzie. Zewnętrzny
świat zmysłów okazuje się mają bowiem ludzie nie widzą tego, że wszę
dzie tam, gdzie przez zewnętrzne rzeczy i jestestwa pobudzani są do roz
koszy, wyziera Aryman i wywołuje w duszy rozkosz. To jednak, czemu
np. przeczą materialiści, że rzeczywista duchowość jest wszędzie w ma
terii, wywołuje trwogę, i kiedy materialiści czują że z podłoża ich duszy,
z astralności zbliża się do nich trwoga, wtedy zagłuszają to, wtedy wy
myślają teorie materialistyczne. I jest głęboką prawdą to, co mówi poeta:
„Diabła - tzn. Arymana - nie spostrzega ludek nigdy, nawet gdyby trzy
mał go już za kołnierz". Po co np. odbywają się zebrania materialistów?
Aby „zaklinać diabła". W sensie dosłownym jest to prawdą tylko że lud
o tym nie wie. Wszędzie tam, gdzie odbywają się dzisiaj na świecie ze
brania materialistów i w pięknych teoriach broni się tego, że istnieje tyko
materia, tam Aryman trzyma ludzi za kołnierz. Nie ma dzisiaj lepszej
okazji do studiowania diabła, niż pójść na materialistyczne albo monisty-
czne zebranie. Człowiekowi, który przeszedł pewien rozwój w swoim
ciele astralnym i w jaźni, Aryman towarzyszy krok w krok. Jeśli zacznie
my go spostrzegać, wtedy możemy się przed nim bronić, wtedy widzimy,
że okłamuje nas złudzeniami rozkoszy i wrażeniami trwogi.
I znowu, ze względu na niedojrzałość ludzi, Aryman musiał być za
kryty, to znaczy, że nad jego istotą została zaciągnięta zasłona. Dokonało
się to w nieco inny sposób niż w przypadku Lucyfera; świat zewnętrzny
125
został przed człowiekiem zanurzony w maję, w której ulega on ułudzie,
że zamiast Arymana, który wszędzie okłamuje, jest na zewnątrz w świe
cie materia. Wszędzie, gdzie człowiek śni o materii, w rzeczywistości jest
Aryman. Największym uwiedzeniem jest materialistyczna teoria fizyki,
materialne atomy; są one bowiem niczym innym jak siłami Arymana.
Ludzkość, jako całość, podlega rozwojowi, ewolucji. Ewolucja prze
biega tak, że człowiek rzeczywiście aż do naszych czasów rozwija coraz
bardziej siły intelektu. Jego głowa przyjmuje przez to zewnętrznie inny
kształt. Pod pewnym względem początek tego rozwoju ku intelektualno-
ści nastąpił w zaraniu nowożytnej wiedzy przyrodniczej, mniej więcej od
XVI stulecia. Jeżeli intelektualny rozwój będzie się coraz bardziej pogłę
biał, będzie wywierał wielki wpływ na jaźń i ciało astralife człowieka. Ale
nadszedł czas, w którym posiadano jeszcze tradycję dawnego jasnowi
dzenia; spotkał się on z zaraniem naszej nowoczesnej wiedzy przyrod
niczej. Było to właśnie w XVI stuleciu. Wiedziano wtedy, że nadejdzie
przyszłość, w której ludzie na skutek wyższego rozwoju swojej jaźni i
ciała astralnego będą coraz bardziej zdolni do tego, aby rzeczywiście po
strzegać także Arymana. Potem - ponieważ w pierwszym okresie rozwój
intelektualny z całą gwałtownością bronił się przed dostrzeganiem du
chowości - nastąpiło zaciemnienie. Ale XVI stulecie potrafiło jeszcze
wskazać w postaci Mefistofelesa, który u boku Fausta jest niczym innym
jak Arymanem, na to, że zasadniczo Aryman będzie w sposób świadomy
coraz bardziej szkodliwy dla przyszłego rozwoju ludzkości, że Mefisto-
feles stanie się coraz bardziej pewnego rodzaju uwodzicielem rodzaju lu
dzkiego. Początkowo ukazało się to jedynie dlatego, że ludzie posiadali
jeszcze wspomnienie dawnych postaci duchowych. Teraz ludzkość zapo
mniała o tym, ale w przyszłości człowiek będzie odnosił wrażenie, że
przez całe życie towarzyszy mu w czasie czuwania Aryman-Mefistofeles.
Odpowiada temu, oczywiście, także obraz przeciwny, w którym człowiek
zmierza ku przyszłości, kiedy to każdemu obudzeniu towarzyszy jakby
pierzchający sen, a potem coraz wyraźniej występuje impresja, że jego
nocnym towarzyszem był Lucyfer.
Widzicie więc, że człowiek przez pewien rozwój ezoteryczny swojej
jaźni i swojego ciała astralnego może coś przeczuwać o tym, co nastąpi w
przyszłości, może coś przeczuwać o towarzystwie Lucyfera i Arymana.
126
Na skutek pewnej określonej prawidłowości rozwoju najpierw do czło
wieka przystąpił podczas okresu lemuryjskiego Lucyfer, a dopiero póź
niej, jako skutek wpływu lucyferycznego, nastąpił wpływ arymaniczny.
W przyszłości będzie odwrotnie. Najpierw będzie silny wpływ arymani
czny, a następnie dołączy się do niego wpływ lucyferyczny. Wpływ ary
maniczny będzie działał zwłaszcza w stanie czuwania, natomiast wpływ
lucyferyczny szczególnie w stanie snu albo we wszystkich tych stanach,
które są wprawdzie podobne do snu, ale są świadome - w coraz bardziej
rozwijających się stanach jasnowidzenia ludzkiej duszy.
Tak więc człowiek, w którego zewnętrzne życie zmysłowe w czasie
czuwania ma wkroczyć Aryman, najbardziej będzie potrzebował w sta
nie czuwania ochrony właśnie przed nim. Takie impulsy ochraniające bę
dą dawane przez wiele, wiele stuleci w rozwoju ludzkości, zanim nastąpi
odpowiednie niebezpieczeństwo. Teraz, kiedy ogół ludzkości nie posiada
jeszcze pełnej świadomości o Arymanie-Mefistofelesie, impuls ochronny
wystąpił na początku naszej epoki rozwojowej w fizycznym pojawieniu
się Chrystusa w rozwoju ziemskim. To, że Chrystus pojawił się raz w
rozwoju ziemskim w ciele fizycznym, było przezornością aby człowiek
przez przyjęcie Impulsu Chrystusowego mógł zostać uzbrojony przeciw
koniecznemu wpływowi Arymana-Mefistofelesa. Później, gdy dla innej
świadomości nastąpi wpływ lucyferyczny, człowiek zostanie uzbrojony
przeciwko niemu przez zjawienie się Chrystusa w ciele eterycznym; o
tym, że to się zbliża, też często była już mowa. Tak jak Chrystus pojawił
się raz w ciele fizycznym i stąd impuls wyszedł dalej, tak też Chrystus
dostrzegany będzie w postaci eterycznej już od XX stulecia począwszy,
początkowo dla małej, potem dla coraz większej ilości ludzi. Tak więc
widzimy, jak przez pewien rodzaj równowagi, przez pewien rodzaj utrzy
mania równowagi impulsów, następuje postęp w rozwoju człowieka. To,
co jest przedstawione w Ewangelii w historii pokuszenia, przeciwstawie
nie się Chrystusa Lucyferowi i Arymanowi - w jednej Ewangelii tak, w
innej inaczej, przedstawiłem to już kiedyś - jest świadectwem tego, że
przez impuls Chrystusowy, przez impuls Misterium Golgoty człowiek
może znaleźć właściwy rozwój przyszłości. Należy to do rzeczywistego
rozwoju jaźni i ciała astralnego człowieka. Człowiek w zmienionej jaźni
i ciele astralnym może otrzymać impresje odnośnie Arymana i Lucyfera,
127
i roli, jaką odgrywa Chrystus w ewolucji ludzkości. Właściwy rozwój
jaźni i ciała astralnego prowadzi do poznania tych trzech impulsów, które
warunkują rozwój ludzkości.
Właściwy rozwój obejmuje jednak skierowanie egoizmu ciała astral
nego ku sprawom ogólnoludzkim i światowym. I działa to jak trucizna,
gdy człowiek wnosi sprawy i aspiracje osobiste w te regiony swojego po
strzegania jasnowidzącego, gdzie ma postrzegać tylko to, co przepojone
jest sprawami ogólnoludzkimi i światowymi. Wtedy w postrzeganiu jas
nowidzącym nie dochodzi do głosu prawda, ale ujawniają się nieprawdzi
we i niewłaściwe imaginacje, które sąjedynie odzwierciedleniem spraw i
aspiracji osobistych. Czasem może się zdarzyć, że jasnowidzący, który
jest jeszcze pełen osobistych aspiracji i spraw, zrobi rzecz następującą.
Otrzymałem list, w którym ktoś pisał, że musi mi donieść o czymś, co po
winienem wiedzieć - że Chrystus narodził się znowu w ciele fizycznym;
jego adres to: Londyn itd; że narodziła się ponownie Maria w ciele fizycz
nym; przebywa ona pod wskazanym adresem swojej kuzynki, ulica taka a
taka; że narodził się znowu Paweł; był on szwagrem człowieka wskaza
nego według adresu. Całe towarzystwo, opisane w Ewangeliach, znowu
się narodziło, a w liście tym podane były poszczególne adresy. Ten list
mógłbym każdemu pokazać; jest on dowodem - chociaż wydaje się tak
groteskowy - na wnoszenie spraw osobistych na wyżyny, gdzie powinny
władać sprawy świata i ludzkości.
Musimy sobie jednak zdać sprawę, że jeśli ktoś w odniesieniu do swo
ich abstrakcyjnych oglądów rozumowych robi błąd, to potem zasadniczo
przedstawia on tym błędem coś, co łatwo można skontrolować, co stosun
kowo szybko można ze świata usunąć, jakkolwiek poznanie człowieka
ma ten okropny początek, na który wskazaliśmy wczoraj. Ponieważ poz
nanie człowieka, wyżywając się w naszym życiu dziennym, w czasie czu
wania, zawiera takie rozcieńczone impulsy, że każdy może odnośnie nich
rozwijać pełną wolność, dlatego nikt nie powinien dać się zaślepić tym,
co wymyśla intelekt człowieka jako głupotę, a ci, którzy dają się zaślepić
głupotą wymyśloną przez intelekt człowieka, mogą być stosunkowo szyb
ko uzdrowieni.
Przyjmijmy jednak, że w jasnowidzących rozmyślaniach dochodzi się
w sposób opisany do niewłaściwych imaginacji. Niewłaściwe imaginacje
128
działają wtedy w duszach w pewien zaraźliwy sposób; zarażają one ga
sząc właśnie zdrowy rozsądek i intelekt. Szkodzą więc w zupełnie inny
sposób niż intelektualne głupoty. Jeśli zatem wszystko, co osiągamy tak
że na polu okultyzmu, próbujemy przeniknąć formami zdrowego rozsąd
ku, to czynimy dobrze. Jeśli podajemy imaginacje bez zastrzeżeń i nie
próbujemy ich usprawiedliwić w taki sposób, jak próbujemy to właśnie
w tym cyklu wykładów - i jako prawidłowe podajemy imaginacje, które
powstają w sposób niewłaściwy - wtedy wykpiwamy w drugim człowie
ku właśnie to, co powinno budzić odrzucenie takich imaginacji. Mogłoby
się zdarzyć, że o ile człowiek, który rozpowszechnia głupoty rozumowe,
łatwo wywołuje krytykę, to ktoś, kto rozpowszechnia fałszywe imagina
cje, odbiera właśnie możliwość krytyki ludziom, którzy mu wierzą to
znaczy oślepia ich uniemożliwiając odrzucenie tych imaginacji. Możemy
więc zobaczyć, że jest bezwzględnie konieczne, aby w chwili, gdy pozna
nie wychodzi ponad to, co jest mu przeznaczone w naturalnym biegu ro
zwoju, w chwili, gdy człowiek wznosi się do oglądu jasnowidzeniowego,
rozwój człowieka szedł właśnie ku ogólnym sprawom ludzkości i świata.
Jest to rzecz, która przez prawdziwą wiedzę tajemną będzie zawsze uzna
wana. Twierdzenie zaś rzeczy przeciwnej, że mógłby być zdrowy wstęp
w światy duchowe, a więc zdrowy rozwój ciała astralnego oraz jaźni nie
zależnie od rozszerzenia spraw ludzkich ku bezinteresownym sprawom
świata i ludzkości, a więc twierdzenie przeciwne temu, jakie tu przyjęliś
my, mogłoby wypływać tylko ze sposobu myślenia przepajającego okul
tyzm frywolnością. Musimy uważać to za rzecz ważną gdy mówimy o
zmianach, jakie zachodzą przy wyższym rozwoju duchowym w ciele as
tralnym i jaźni.
129
W idzieliśmy, że poważny rozwój ezoteryczny powoduje zmiany w
czterech głównych członach ludzkiego jestestwa. Mogliście również zau
ważyć, że w trakcie naszego omawiania główna uwaga zwrócona była na
wewnętrzną zmianę tych czterech członów natury ludzkiej, na zmianę,
którą przeżywa się niejako wewnętrznie. Musimy odróżniać zmiany, które
są możliwe do przeżywania wewnątrz, od opisu, który może być podany
jako spojrzenie człowieka jasnowidzącego z zewnątrz. Jest to, oczywiś
cie, co innego. Przy właściwym rozwoju ezoterycznym jest rzeczą ważną
aby najpierw wiedzieć o tym, co zachodzi wewnątrz człowieka i z czym
wiąże się rozwój ezoteryczny. Ciekawa, chociaż może nie tak ważna, jest
zmiana, która widoczna jest dla zewnętrznego oglądu jasnowidzącego.
Charakteryzując krótko, możemy powiedzieć, że to, co spostrzegamy we
wnętrzu jako pewnego rodzaju większą ruchliwość i niezależność posz
czególnych organów ciała fizycznego, ukazuje się spojrzeniu jasnowidzą
cemu - które zatem przeżywa zmianę ciała fizycznego nie od wewnątrz,
ale spogląda na nie od zewnątrz - tak, że ciało fizyczne człowieka bę
dącego w rozwoju ezoterycznym niejako rozdziela się, rozłupuje. Przez
to, że się rozdziela, spojrzenie jasnowidzące odczuwa je, jakby się roz
chodziło.
Dla spojrzenia jasnowidzącego fizyczne ciało osoby, którą rozwój
ezoteryczny przenika coraz głębiej, rzeczywiście rośnie. Możemy powie
dzieć, że jeśli mamy do czynienia z kimś, kto zajęty jest rzeczywistym
rozwojem ezoterycznym i spotykamy go w jakimś określonym czasie, to
wtedy to, co spojrzenie jasnowidzące widzi jako ciało fizyczne, ma pe
wną określoną wielkość. Jeśli po latach znowu się go spotyka, to jego cia
ło fizyczne urosło, stało się rzeczywiście większe. Istnieje zatem wzrost
ciała fizycznego ponad zwykłą fizyczną wielkość, tylko że jest to zwią
zane z tym, że to ciało fizyczne jest jakby cieniem. Zauważamy jednak,
że jeśli dany człowiek rozwinął się, to jego ciało fizyczne ukazuje się nam
coraz bardziej powiększone; jest ono jednak zestawione jakby z pojedyn
czych części, które przedstawiają się nam w tym, co w życiu ezoterycz
nym nazywamy imaginacją. Ciało fizyczne osobowości zajętej rozwojem
okultystycznym ukazuje się coraz bardziej jako suma imaginacyjnych
130
obrazów wewnętrznie żywych i ruchliwych; obrazy te są zawsze bardzo
zajmujące, gdyż nie są przypadkowe. Najpierw, gdy dany człowiek jest
na początku rozwoju ezoterycznego, nie mają one jeszcze dużego znacze
nia; najmniej zauważalne są wtedy, gdy spojrzenie jasnowidzące rozważa
nierozwinięte jeszcze ezoterycznie ciało człowieka.
Kiedy rozważa się ciało człowieka, który nie przeszedł jeszcze rozwo
ju ezoterycznego, spostrzega się pewną ilość obrazów, imaginacji. To, co
jest materią znika dla spojrzenia jasnowidzącego, a w to miejsce wstę
pują imaginacje; są one jednak tak zsunięte razem, że nie ukazują miłego,
wewnętrznie błyszczącego widoku, jak u osoby zajętej rozwojem ezotery
cznym, ale ukazują się jak przyciemniona materia. U człowieka, który nie
przeszedł rozwoju, ukazują się one poza tym jako części, a każda część
odnosi się do czegoś w makrokosmosie. Możemy odróżniać dwanaście
takich członów. Każdy z nich jest właściwie obrazem jednej części wiel
kiego wszechświata. Jeśli mamy wszystkie dwanaście części razem, to
odnosimy wrażenie, że jakiś nieznany malarz wykonał dwanaście minia
turowych obrazów makrokosmosu i stworzył z tego fizyczne ciało czło
wieka. Jeśli jakaś osoba zajęta jest rozwojem ezoterycznym, wtedy obraz
ten będzie coraz większy, a także wewnętrznie coraz bardziej przyjazny,
świecący od wewnątrz. Wynika to stąd, że u osoby, która nie zajmuje się
rozwojem ezoterycznym, makrokosmos odtworzony będzie tylko w fizy
cznym aspekcie; natomiast u osoby, która przechodzi rozwój ezoterycz
ny, w obrazach ukazuje się także coraz więcej treści duchowej, ukazują
się obrazy duchowych istot makrokosmosu. Rozwój duchowy przedsta
wia się nam także w ten sposób, że u osoby zajmującej się ezoterycznym
rozwojem makrokosmos fizyczny zmienia się coraz bardziej w duchowy;
to znaczy, że ukazuje w sobie coraz więcej obrazów nie tylko planet i
słońc, ale jestestw wyższych hierarchii. Taka jest różnica pomiędzy oso
bą, która nie zajmuje się rozwojem ezoterycznym, a kimś, kto taki rozwój
przechodzi. Im dalej posuwa się człowiek w rozwoju ezoterycznym, tym
wyższe hierarchie się ukazują. Rozpatrując fizycznego człowieka w spo
sób jasnowidzący, uczymy się niejako poznawać układ świata.
Ciało eteryczne osoby, która nie zajmuje się rozwojem ezoterycznym,
ukazuje powstawanie świata, tzn. to, co następuje po sobie w czasie;
ukazuje, jak zmieniają się planety i słońca albo kultury ludzkie na Ziemi,
131
albo także poszczególni ludzie ulegający zmianom poprzez swoje inkar-
nacje, gdy ukazują się one w następujących po sobie dziejach. Ciało ete
ryczne jest więc właściwie „kronikarzem" opowiadającym dzieje świata.
Podczas gdy ciało fizyczne człowieka jest jakby sumą obrazów nama
lowanych przez nieznanego malarza, to ciało eteryczne ukazuje się jako
rodzaj kroniki, która opowiada nam historię świata w swoich własnych
wewnętrznych zdarzeniach. Im bardziej człowiek zajęty jest rozwojem
ezoterycznym, tym wyżej sięgają opowiadania. Ktoś, kto stosunkowo
niewiele zajmuje się rozwojem ezoterycznym, ukazuje jasnowidzącemu
spojrzeniu w swoim ciele eterycznym zaledwie kilka następujących po
sobie generacji - gdyż to „stawanie się" także ukazuje się w ciele eterycz
nym człowieka; im dalej jednak zachodzi rozwój ezoteryczny, tym więk
sza jest możliwość, aby w ciele eterycznym widzieć kultury ludzkości,
poszczególne wcielenia tych czy innych indywidualności, a nawet wznie
sienie się do kosmicznego stawania się i do udziału duchów wyższych
hierarchii w kosmicznym stawaniu się.
Ciało astralne człowieka, które dla zwykłej obserwacji widoczne jest
jedynie niejako przez swój wewnętrzny cienisty obraz, przez przeżycia
myśli, woli i przeżycia uczuciowe, staje się coraz bardziej wyrazem tego,
co człowiek jest wart odnośnie swojej istoty w kosmosie. Ten opis, ten
obraz proszę uważać za szczególnie znamienny. Ciało astralne człowieka
zajętego ezoterycznym rozwojem staje się w coraz większym stopniu
wyrazem wartości człowieka w kosmosie. Opisaliśmy, jak dochodzimy do
tego, że ciało astralne, zgodnie ze swoją pierwotną istotą, jest pewnego
rodzaju egoistą i jak rozwój ezoteryczny musi ten egoizm przezwyciężyć
przez to, że sprawy osobiste zostają wzniesione do spraw świata. Kiedy
obserwujemy ciało astralne osobowości zajętej wyższym rozwojem, to w
zależności od tego, czy ukazuje się ono pochmurne albo ciemne, czy też
ukazuje się wewnętrznie jasno błyszczące, czy daje się poznać w przeni
kliwych fałszywych tonach, czy też w harmonijnych, melodyjnych dźwię
kach, widzimy, czy dany człowiek tak pokierował swoim rozwojem, że
pozostał złączony ze sprawami osobistymi, o których była mowa, czy też
rzeczywiście sprawy świata uczynił swoimi sprawami. To właśnie poka
zuje ciało astralne osobowości ludzkiej zajętej wyższym rozwojem. Jeśli
rozwój poszedł w kierunku właściwej moralności ezoterycznej, to widzi-
132
my w nim, jak cudowny staje się człowiek dzięki rozszerzeniu horyzontu
własnych osobistych spraw do intencji ogólnoludzkich i ogólnoświato
wych. Ciało astralne staje się coraz bardziej promienne, coraz bardziej
słoneczne dzięki temu, że człowiek uczy się sprawy ogólne ludzkości i
świata w coraz to większym stopniu uczynić swoimi.
Im dalej posuwa się człowiek w rozwoju, tym większą tendencję do
rozrywania się, do rozdzielenia się przejawia jaźń. Rozsyła ona niejako
swoją treść świadomości; ta treść świadomości podejmuje w świecie po-
słannicze misje. Kiedy człowiek chce np. poznać jestestwo z hierarchii
Aniołów, wtedy nie wystarcza zastosowanie zwykłych sił poznawczych;
jeśli rzeczywiście chce poznać to jestestwo, musi być w stanie przenieść
swoją świadomość, tzn. musi odłączyć siły własnej jaźni, ażeby część
swojej samoświadomości przenieść w jestestwo danej istoty z hierarchii
Aniołów. Zawsze, gdy poznajemy jakąś istotę, możemy ją poznać tylko
poprzez przeniesienie naszej samoświadomości w tę istotę. Jest to pęd ja
źni do wyjścia z siebie samej, do przeniesienia siebie w inną istotę, aby
temu, co początkowo przeżywało się tylko w sobie, pozwolić żyć dalej w
innej istocie. Ten pęd ukazuje się na najniższym stopniu ludzkości, lu
dzkiej jestestwowości, na stopniu zwykłego bytu ludzkiego w pewnym
popędzie do oddalania z siebie samego swojej świadomości; objawia się
w potrzebie snu. I to, co w duszy popycha człowieka do snu, jest tym sa
mym impulsem, który w wyższym rozwoju nie kieruje świadomości w
nieświadomy świat snu, lecz w świadomość Anioła, Ducha Kształtu albo
wyższych hierarchii. Można by zatem wypowiedzieć słowa paradoksalne:
„Co to znaczy poznać Elohima, Ducha Kształtu?" - To znaczy tak dalece
się rozwinąć, aby móc przenieść się we śnie do świadomości Elohima i
obudzić się w nim ze świadomoścą tego Ducha Kształtu, tego ducha wyż
szych hierarchii. Poznanie wyższego jestestwa oznacza oddanie swojej
świadomości, tak jak oddaje się ją we śnie, ale oddanie jej przy pomocy
rozbudzonych w niej wyższych sił, tak że świadomość ta budzi się i ob
jawia się człowiekowi jako świadomość tej wyższej istoty.
Przy prawidłowym rozwoju ezoterycznym ciało astralne staje się jak
by Słońcem, które wypromieniowuje sprawy świata. Natomiast jaźń, je
żeli rozwija się wyżej, staje się jakby planetami, które wirują wokół tego
słońca ciała astralnego i podczas wirowania przez świat spotykają inne
133
jestestwa, od których przynoszą wiadomości dla poznającej istoty czło
wieka. W rzeczywistości ciało astralne oraz jaźń człowieka zajętego roz
wojem ezoterycznym przedstawiają obraz ciała astralnego jako słońca,
otoczonego planetami, tzn. zwielokrotnioną liczbą jaźni, które zostają
wysłane ku innym jestestwom, ażeby człowiek poznał ich istotę przez to,
co jego zwielokrotniona jaźń odpromieniowuje od tych innych jestestw.
A uczucie, jakiego doznajemy przy poznawaniu wyższych hierarchii
w ich wewnętrznej jestestwowości - przez ciało fizyczne i eteryczne
uczymy się poznawać ich zewnętrza jestestwowość; wewnętrznie uczymy
się poznawać je przez ciało astralne i jaźń; przez ciało astralne i jaźń do
chodzimy niejako do obcowania z jestestwami wyższych hierarchii - jest
takie, jak gdybyśmy musieli w naszym ciele astralnym stać się słońcem,
a odłączyć od siebie naszą jaźń, która jest skłonna zanurzyć się w hierar
chię Aniołów; inna jaźń skłonna jest zanurzyć się w hierarchię Archanio
łów; jeszcze inna jaźń skłonna jest do zanurzenia się w hierarchię Du
chów Kształtu. Czwarta jaźń zanurza się w hierarchię Duchów Ruchu, a
piąta w hierarchię Duchów Mądrości i Woli, szósta zanurza się w hierar
chię Cherubinów a siódma w hierarchię Serafinów. Jest możliwe, moi
drodzy przyjaciele, że jeżeli człowiek w wysokim stopniu rozwinie czte
ry człony swojego jestestwa, to rzeczywiście dojdzie do scharakteryzo
wanego przeżycia. To jest możliwe. Ale poza tym, że człowiek dochodzi
do opisanego właśnie rozwoju swojej jaźni, może dojść w pewnej mierze
do jeszcze wyższego rozwoju swojej jaźni.
Mianowicie, dzięki temu, że jaźń wydziela z siebie siedem jaźni, przez
to ósma, która pozostała, przechodzi do wyższego rozwoju. Proszę za
tem, zechciejcie rozważyć tę sprawę następująco. Mamy pierwotną jazn,
daną człowiekowi zanim przeszedł on rozwój ezoteryczny. Teraz prze
chodzi on rozwój i przez to wysyła z siebie siedem jaźni. Aby to, co było
mu dane pierwotnie, mogło wysłać siedem jaźni, musiał użyć wewnę
trznej siły. Przez to, że jaźń to przeżyła, wzniósł się jednak sam o jeden
stopień wyżej. Proszę was zatem, abyście jednak rozważyli, że zdarze
nie, które opisałem tu niejako w jego krańcowości, dokonuje się stopnio
wo. Człowiek, który przechodzi rozwój ezoteryczny, nie jest, oczywiście,
w swoim ciele astralnym od razu doskonałym słońcem otoczonym plane
tami swej jaźni; osiąga on najpierw niedoskonały byt słoneczny, niedos-
134
konałe ukształtowanie swoich planetarnych jaźni; wszystko to powoli
posuwa się naprzód. Jednak wraz z tym zachodzi - także całkiem powoli
i stopniowo - przemiana zwyczajnej jaźni w wyższą jaźń. Kiedy ten ro
zwój dochodzi do pewnego określonego punktu, kiedy jaźń rzeczywiście
sięga stopniowo coraz wyżej, następuje możliwość spoglądania wstecz
ku poprzednim inkarnacjom. Zaznaczam wam zatem punkt, który daje
możliwość spoglądania wstecz ku poprzednim inkarnacjom. Jest to ro
zwój jaźni ponad siebie; wychodzi ona ponad siebie dzięki siłom, które
równocześnie dają jej możność oglądu wyższych hierarchii. Można by
zatem powiedzieć, że człowiek, odnośnie swojej jaźni i ciała astralnego,
przez rozwój ezoteryczny staje się dla spojrzenia jasnowidzącego podob
ny gwiazdom, podobny do systemu gwiazd.
W ten sposób, moi drodzy przyjaciele, opisałem wam mniej więcej to,
co ukazuje się jasnowidzącemu, zewnętrznemu oglądowi innej osobo
wości, podczas gdy w ubiegłych dniach przedstawiałem wam przeżycia
bardziej wewnętrzne. Trzeba przedstawić tu jeszcze coś ważnego, co ma
niejako rozszerzyć pewne napomknienie, które zostało już uczynione.
Jak zatem widzicie, jeżeli człowiek rozwinie swoje ciało astralne i jaźń,
dochodzi do tego, że świat, który przedtem był pusty, ogląda teraz wy
pełniony jestestwami wyższych hierarchii - Aniołami, Archaniołami, Ar-
chajami itd. Teraz możecie zapytać, czy zmieniają się również królestwa
przyrody wokół człowieka? I rzeczywiście, królestwa przyrody zmieniają
się bardzo istotnie. Widzicie, powiedziałem już przedtem, że człowiekowi
jasnowidzącemu już w przypadku zwyczajnej osobowości ciało fizyczne
przedstawia się jako suma obrazów, które stają się wewnętrznie tym bar
dziej błyszczące, im bardziej osobowość ta rozwija się.
Jak jest zatem u zwierząt? Kiedy jasnowidzącym wzrokiem oglądamy
zwierzęta, wtedy ich ciało fizyczne również przemienia się w imaginacje.
Wtedy wiemy, że zwierzęta nie są tym, co przedstawiają w maji, lecz są
imaginacjami, to znaczy są imaginacjami przedstawionymi w świadomo
ści. Kto zatem przedstawia zwierzęta jako imaginacje? U kogo są one
imaginacjami? Zwierzęta, a także rośliny w ich zewnętrznych formach -
jednak rośliny w mniejszym stopniu niż zwierzęta, a w najmniejszym
stopniu minerały - są imaginacjami Arymana. Nasi fizycy poszukują
materialnych praw w zewnętrznych królestwach przyrody. Badacz ezote-
135
ryczny dochodzi stopniowo do tego, że zewnętrzne królestwa przyrody, o
ile przedstawiają się jako jestestwa materialne, są imaginacjami Arymana.
Wiemy o tym, że na przykład zwierzęta mają dusze grupowe. Imaginacja
mi Arymana nie są dusze grupowe, a jedynie poszczególne zwierzęta w
kształtach zewnętrznych. Gdy rozpatrujemy zatem królestwo lwów, to
ich dusza zbiorowa przynależy o dobrych jestestw duchowych, a walka
Arymana przeciwko tym dobrym jestestwom duchowym polega właśnie
na tym, że wciska on ich dusze zbiorowe w poszczególne indywidualne
postacie zwierząt, a przez to wtłacza swoje imaginacje. Poszczególne
postacie lwów, jakie biegają realnie w świecie zewnętrznym, są wyciśnię
te z dusz zbiorowych przez Arymana. Tak oto ukazuje się nam także oto
czenie, przemieniając się stopniowo w coś zupełnie innego, niż jawi się to
w maj i.
Chcę wam jeszcze podać pewien schematyczny rysunek, abyście
mieli coś, po czym możecie się niejako wspinać jak po drabinie myśli,
które wytworzyły się w trakcie tego cyklu wykładów. Najpierw chcę na
rysować tutaj na lewo to, co możemy nazwać członami zwyczajnego
człowieka, a więc ciało fizyczne, eteryczne, astralne, duszę odczuwającą
I
dusza I świadoma
dusza I rozumowa
dusza • odczuwająca
ciało | astralne
ciało | eteryczne
ciało | fizyczne
•
I
dusza imaginatywna
— dusza inspiratywna
dusza intuitywna
rozumową świadomą ducha-sobistość, ducha-żywota i ducha-człowieka.
Znamy takie uczłonowanie człowieka. Chcę to zatem przedstawić tylko
przy pomocy kresek. Wewnętrznymi członami są: dusza odczuwająca,
następnie dusza rozumowa, dusza świadoma i duch-sobistość. Człony
136
górne mogą być uzupełnione w myśli, gdyż dzisiaj nie będziemy ich już
potrzebować. Zewnętrznie taka konstytucja człowieka ukazuje się w ten
sposób, że cielesność istnieje niejako w trzech niższych członach. To, co
przeżywane jest dusznie, istnieje w trzech środkowych członach, a duch-
sobistość niejako nie istnieje, lecz stanowi w człowieku tylko perspekty
wę na przyszłość. Kiedy więc człowiek przechodzi rozwój ezoteryczny,
to najpierw chodzi o to, aby pewne rzeczy zostały w duszy przytłumione.
Widzieliśmy, że chodzi zwłaszcza o to, ażeby człowiek doprowadził do
wyłączenia zewnętrznych wrażeń zmysłowych. Potrzeba wyłączenia ze
wnętrznych wrażeń zmysłowych jest podstawową rzeczą przy rzeczywis
tym ezoterycznym rozwoju. Przez wyłączenie u człowieka zewnętrznych
wrażeń zmysłowych zmienia się wewnętrznie ten człon jego duszy, który
wykształca się przede wszystkim pod wpływem rozwoju zewnętrznych
wrażeń zmysłowych. Jest to dusza świadoma. Zrozumcie to dobrze. Du
sza świadoma przechodzi obecnie swój główny rozwój, gdyż uczy się
zwłaszcza przez zewnętrzne wrażenia zmysłowe. Tego, że nasza dusza
świadoma wzmacnia się najbardziej pod wpływem wrażeń zmysłowych,
nie należy mylić z faktem, że wrażenia zmysłowe przekazywane są za po
średnictwem duszy odczuwającej. Jeżeli chodzi o rozwój ezoteryczny, to
musimy uważać na to, pod jakimi wpływami wzmacnia się najbardziej
dusza świadoma; dzieje się to pod wpływem zewnętrznych wrażeń zmy
słowych. Jeżeli zostaną one wyłączone, to dusza świadoma zostaje wtedy
przygaszona. Tak więc - na prawo chcę narysować to, co w rozwijającym
się ezoterycznie człowieku odpowiada poszczególnym członom jego du
szy - dusza świadoma u człowieka rozwijającego się ezoterycznie będzie
musiała się wycofać. Wskazane jest zatem to, co w zwyczajnym życiu
prowadzi człowieka do podkreślania swojego , ja", co na wszystkich mo
żliwych płaszczyznach prowadzi go przede wszystkim do podkreślania
jaźni. W naszych czasach jaźń podkreślana jest na obszarze myślenia.
Niczego nie można słyszeć częściej niż sformułowań w rodzaju: takie jest
moje
stanowisko, ja myślę to lub owo. Jak gdyby chodziło o to, co myśli
ten lub tamten człowiek, jakby nie chodziło bardziej o to, co jest prawdą.
Prawdą jest, że suma trzech kątów trójkąta wynosi razem sto osiemdzie
siąt stopni, a obojętne jest, jakie człowiek zajmie w stosunku do tego sta
nowisko. Prawdą jest, że duchowe hierarchie dzielą się na trzy grupy, po
137
trzy hierarchie, licząc ku górze od człowieka, a obojętne jest, jakie czło
wiek zajmie w stosunku do tego stanowisko. To zatem, co jest podkre
śleniem jaźni, ustępuje; za to dusza świadoma - która przedtem służyła
zwłaszcza kulturze jaźni - wypełnia się powoli tym, co nazywamy imagi-
nacją. Możemy wprost powiedzieć, że u człowieka, który rozwija się ezo
terycznie, dusza świadoma przemienia się w duszę imaginatywną.
Wiemy też z wypowiedzi w poprzednich dniach, że przemienić musi
się także samo myślenie, które rozwija się zwłaszcza w duszy rozumo
wej. Słyszeliśmy, jak to myślenie musi coraz bardziej zrzekać się rozwi
jania własnych myśli, jak musi coraz bardziej tłumić własne myślenie,
jak osobowość ludzka musi tłumić osobiste myślenie. Jeśli człowiekowi
uda się przytłumić to, co w swoim zwyczajnym życiu zrobił dzięki swojej
duszy rozumowej, wtedy w miejsce tego, co dla planu fizycznego żyje w
nim jako zwyczajne myślenie, jako rozumowanie, a również jako zwy
czajne życie umysłowe, wchodzi inspiracja, wtedy dusza rozumowa prze
mienia się w duszę inspiratywną albo inspirowaną. Inspirowane dzieła
kultury zostały winspirowane w przemienioną duszę rozumową.
Dusza odczuwająca zostaje stopniowo wyłączona, szczególnie przez
to, że przezwyciężamy ciało astralne. Sprawy światowe czynimy sprawa
mi własnymi, i przez to wychodzi ona coraz bardziej ponad odczuwanie
osobiste. Wszelkie impulsy wewnętrzne, namiętności, afekty zostają na
skutek tego przemienione przez duszę odczuwającą w intuicje. I w miej
sce duszy odczuwającej występuje dusza intuitywna. Tak więc możemy
teraz narysować, tutaj na prawo (patrz rysunek ze str. 136), człowieka
rozwiniętego ezoterycznie, o którym mówimy, że składa się również z
ciała astralnego, eterycznego i fizycznego, ale wewnętrznie z duszy intu-
itywnej, duszy inspirującej i duszy imaginatywnej, co potem przechodzi
w ducha-sobistość. I teraz, na podstawie tego schematu, odzwierciedla
jącego właściwie fakty spostrzegania ezoterycznego, a także na podstawie
wykładów, możecie niejako zachować obraz tego, jak człowiek przez sto
pień moralnego rozwoju wpływa na swój rozwój ezoteryczny. Czym za
tem jest człowiek, wypełniony jeszcze całkowicie afektami osobistymi,
osobistymi namiętnościami, który - można by powiedzieć - działa pod
wpływem ludzkich instynktów? Taki człowiek żyje jeszcze zupełnie w
swojej duszy-odczuwającej; nie przemienia swoich instynktów przez ro-
138
zwój pojęć rozumowych, a cóż dopiero przez rozwój swojej świadomoś
ci; jest on rozwinięty - jeśli teraz wrysuję rozwój moralny w środku jako
kreskę (najmniejsza strzałka na rys. ze str. 136) - niejako tylko do duszy
odczuwającej.
Może zatem zaistnieć przypadek, że człowiek jest rozwinięty tylko do
duszy odczuwającej, to znaczy, że pozwala całkowicie władać swoim
osobistym żądzom, popędom itd. Przyjmijmy, że taki człowiek zostałby
wyciągnięty wzwyż poprzez rozwój ezoteryczny. Skutek byłby taki, że
swoją duszę odczuwającą przekształciłby w duszę intuitywna i posiadał
by pewne intuicje. Jednak te intuicje nie przedstawiałyby nic innego, jak
tylko przekształcenia jego własnych osobistych popędów, żądz i instynk
tów. Człowiek, który w swoim moralnym rozwoju doszedł do duszy rozu
mowej, tzn. przyswoił sobie bardziej czyste, ogólne pojęcia, który swoim
umysłem ujmuje w pewien sposób ogólne sprawy świata, przemieni swo
ją duszę rozumową co najmniej w duszę inspiratywną i może dojść do
pewnych inspiracji, chociaż jego siła jasnowidząca ciągle jeszcze nie jest
w pełni czysta.
Dopiero kiedy człowiek swoją jaźnią dotarł rzeczywiście aż do duszy
świadomej, wtedy przekształca najpierw swoją duszę świadomą w duszę
imaginatywną a inne sprawy stają się niejako konsekwencją samo przez
się zrozumiałą gdyż przeszedł on także przez inne etapy. W naszych
czasach odpowiednie rzeczywiste jasnowidzenie musi zatem polegać na
postawieniu człowiekowi zadania, aby w trakcie swojego rozwoju moral
nego wyłączał najpierw z osobowości popędy, żądze itp. i wznosił się ku
ogólnym sprawom świata; wtedy trzeba spróbować, ażeby taki człowiek
ujmował siebie rzeczywiście jako jaźń, ale jaźń w duszy świadomej. Po
tem dusza odczuwająca, dusza rozumowa i dusza świadoma będą mogły
zostać przemienione bez żadnego zagrożenia w duszę intuitywna duszę
inspiratywną i duszę imaginatywną. Kiedy rozważymy zwykłą świado
mość na planie fizycznym, to dusza odczuwająca jest duszą najbogatszą.
Wszystko bowiem nie jest niczym innym, jak sumą instynktów i popę
dów w stojącej jeszcze tak nisko duszy ludzkiej. Do jakich to popędów i
żądz zdolna jest taka dusza ludzka! Nieco uboższa jest już dusza ludzka
pod względem treści umysłowej i rozumowej, ale najuboższa jest dusza
świadoma, skurczona do samej jaźni, a więc niejako do jednego punktu.
139
Możemy powiedzieć, że dusza ludzka w stanie naturalnym na planie fi
zycznym, przedstawiałaby, jako figura, piramidę skierowaną ku górze,
(patrz na dwa trójkąty); na dole, na podstawie, suma popędów, żądz i
namiętności, a u góry, przy wierzchołku, punkt świadomości. Odwrócona
piramida przedstawia rozwiniętą duszę człowieka prawdziwie jasnowi
dzącego: piramidę, która posiada podstawę u góry jako wszystkie moż
liwe imaginacje, które można sobie wykształcić, i które przynoszą wyraz
tego wszystkiego, co nam może zobrazować treść świata, a na dole, jako
wierzchołek, to, co stanowi wyższą indywidualną świadomość człowieka.
Schemat ten jest jednak jeszcze w innym sensie niejako miarodajny.
Zaznaczyłem to już także w nowym wydaniu mojej „Teozofii", że mo
żemy powiedzieć, iż dusza odczuwająca jest jakby prowizorycznie prze
kształconym ciałem astralnym. Możemy więc zrobić zestawienie:
•
ciało astralne / dusza odczuwająca - dusza intuitywna
ciało eteryczne / dusza rozumowa - dusza inspiratywna
ciało fizyczne / dusza świadoma - dusza imaginatywna
na dole ciało fizyczne, potem ciało eteryczne, a następnie ciało astralne.
Prowizorycznie przemienione ciało astralne jest na planie fizycznym du
szą odczuwającą; prowizorycznie przemienione ciało eteryczne stanowi
duszę rozumową albo umysłową a prowizorycznie przemienione ciało
fizyczne jest duszą świadomą.
W obecnym cyklu rozwoju ludzkości dusza świadoma jest zatem zlo
kalizowana przede wszystkim w ciele fizycznym, co oznacza, że posługu
je się ona narządami fizycznymi. Natomiast dusza rozumowa istnieje w
ciele eterycznym, to znaczy, że posługuje się ruchami eterycznymi. Du
sza odczuwająca, której treść stanowią popędy, żądze i namiętności, po-
140
sługuje się siłami, zlokalizowanymi w ciele astralnym. Dusza rozumowa
albo umysłowa, której treść stanowią na przykład siły odczuwania, siły
współczucia, posługuje się ciałem eterycznym; dusza świadoma posługu
je się mózgiem ciała fizycznego.
Jeżeli dusza odczuwająca zostanie w tym sensie przekształcona w du
szę intuitywna to stosownie do tego musicie sobie również uzmysłowić,
że dusza intuitywna ma swoje narzędzia w ciele astralnym człowieka. Du
sza inspiratywna jest przemienioną duszą rozumową albo umysłową. Ma
ona swoje narzędzia w ciele eterycznym człowieka. A dusza imaginaty
wna, jako przemieniona dusza świadoma, ma swoje narzędzia w ciele
fizycznym człowieka. I porównajcie teraz to, co przedstawiłem tutaj jako
schemat, z tym, co mówiłem przedtem, wtedy spostrzeżecie, że w tym
schemacie macie obraz przypominający wcześniejsze wykłady. Wywio
dłem wam, że ciało fizyczne przemienia się dla oglądu jasnowidzeniowe-
go w imaginacje, które są obrazami makrokosmosu. Tutaj, na schemacie,
widzicie duszę imaginatywna, wypełniającą ciało fizyczne. W rzeczywi
stości dusza imaginatywna zanurza się w ciało fizyczne i przenika je, tak
że świadomość jasnowidząca, im bardziej dotyczy człowieka rozwinięte
go, widzi człony fizyczne przeniknięte coraz to wyższymi imaginacjami,
które w ciało fizyczne tej osobowości zostają wtłoczone od wewnątrz. U
normalnego człowieka istnieje pewna ilość imaginacji, które są mu wpo
jone przez wyższe duchowe jestestwa w człony jego ciała; natomiast u
człowieka bardziej rozwiniętego do imaginacji tkwiących już pierwotnie
w członach ciała fizycznego dochodzą te imaginacje, które wpaja on ze
swojego wnętrza w człony cielesne; tak, że organy ciała fizycznego oso
bowości rozwiniętej ezoterycznie stają się coraz bogatsze.
Przy pomocy tego schematu chciałem wam podać jakby pewnego ro
dzaju notakę, ujmującą to, co wywiodłem w tych wykładach. Zwracam
wam szczególną uwagę na to, że na podstawie tego schematu zawsze
możecie przywołać wspomnienie tego, że dusza odczuwająca, dusza ro
zumowa albo umysłowa i dusza świadoma zamieniają się, tak że dusza
świadoma nie będzie duszą intuitywna tylko imaginatywna a dusza od
czuwająca nie będzie duszą imaginatywna tylko duszą intuitywna
Otrzymaliśmy przez to, moi drodzy przyjaciele, szkic tego, co mogło
być podane podczas tych wykładów na temat zmiany ludzkich osłon i lu-
141
dzkiej jaźni w trakcie poważnego rozwoju antropozoficznego czy ezote
rycznego, co zresztą może być zbieżne. Widzieliście, jak zaczęliśmy od
małych, ledwie dostrzegalnych zmian ciała fizycznego, które człowiek
poddany rozwojowi ezoterycznemu spostrzega najpierw powoli; posz
czególne człony ciała fizycznego stają się wewnętrznie jakby coraz bar
dziej żywe, podczas gdy normalnie jedynie całe ciało fizyczne człowieka
przedstawia się jako żywe. Potem widzieliśmy, jak zachodzą pewne zmia
ny, przedstawiające potężne fakty życia wewnętrznego - przemiany ciała
astralnego i jaźni, które dają owe potężne imaginacje, przez które może
my się czuć przeniesieni do początku rozwoju ludzkości ziemskiej, a na
wet jeszcze dalej, do imaginacji raju oraz do imaginacji Kaina i Abla. Wi
dzieliście, jak w ciele fizycznym faktycznie powstaje pewien rodzaj siły
jako rzeczywistość, która sprawia, że jest ono zdolne jakby do rozdziela
nia się; pozostaje jednak całe, nie ustępuje, gdyż w naszym cyklu rozwo
jowym ludzkości ćwiczenie ezoteryczne nie może iść na tyle daleko, by
prowadziło do uszkodzenia ciała fizycznego. Istnieje jednak pewna moc
rozwoju ezoterycznego, która doprowadza do takiej możliwości, że ciało
fizyczne i eteryczne wykształcają w sobie wewnętrzne siły niszczące. W
zasadzie zachodzi to zawsze, gdy człowiek ma spotkanie ze Stróżem Pro
gu. Spotkanie ze Stróżem Progu nie jest możliwe bez niebezpieczeństwa
zaszczepienia w swoim ciele fizycznym i eterycznym sił, które są pod
pewnym względem niszczące. Jednak każdy właściwy rozwój stwarza
równocześnie środek zaradczy, a te środki zaradcze są podane w mojej
„ Wiedzy tajemnej"
jako sześć ezoterycznych ćwiczeń dodatkowych: kon
centracja myśli, to znaczy silne napięcie swoich myśli, skoncentrowane
zebranie swoich myśli, rozwinięcie pewnej inicjatywy woli, pewnej pro
porcji uciechy i smutku, pozytywnego stosunku do świata, pewnej bez
stronności. Kto wykształci w swojej duszy te właściwości równolegle z
rozwojem ezoterycznym, u tego z jednej strony rozwija się wprawdzie
pewien rodzaj dążenia ciała fizycznego i eterycznego do załamania, tzn.
do przyjęcia pod wpływem rozwoju ezoterycznego zarodków śmierci; je
dnak w tym samym stopniu, w jakim się rozwija, zostaje zniesione, tak że
właściwie ciało fizyczne czy eteryczne nigdy nie jest gorsze, jeśli czło
wiek rozwinie wymienione właściwości albo gdy przez rozwój moralny
ma już dość właściwości, odpowiadających tym sześciu wymienionym.
142
Jeszcze bardziej niż podanie wam opisu, starałem się wywołać w wa
szych sercach uczucie tego, czym jest rozwój ezoteryczny, i jak zmienia
jąc człowieka rozmaicie wnika on w istotę ludzką. Mogliście przeczuwać
i odczuwać, że kiedy człowiek przechodzi rozwój ezoteryczny, stoi przed
rozmaitymi wstrząsami, a także przez siłami, które wnoszą niebezpie
czeństwo; ale obok niejednego, co być może wpoiło cichy lęk już przy
teoretycznym rozważaniu, musiała się jednak zawsze wyczarować przed
duszą myśl, która usuwa wszelką bojaźń i oddala wszelki lęk przed nie
bezpieczeństwem, która po prostu wywołuje w naszej duszy entuzjazm i
siły woli; taka myśl, że posuwając się naprzód, pracujemy samodzielnie
nad częścią ewolucji, jakiej chcą bogowie. Kto potrafi ująć cały ogrom
takiej myśli, całe jej rozpalające i wywołujące entuzjazm znaczenie, kto
umie tę myśl ująć tak, że ewolucji, rozwojowi ezoterycznemu pozwala
ukazywać się w najpiękniejszym sensie jako swojemu obowiązkowi, kto
pragnie to odczuć, ten czuje początek tego, co obok wszelkiego niebezpie
czeństwa, obok wszelkiej walki, obok wszelkiego zamętu oraz przeszkód
związane jest z pełnym rozwojem zmierzającym ku błogosławieństwu
światów duchowych. Odczuwając bowiem tę myśl wypełnioną entuzja
zmem na skutek siły ideału rozwojowego, można już zacząć odczuwać
błogosławieństwo rozwoju. To błogosławieństwo oznacza jednak uzna
nie tego rozwoju, tego postępu ezoterycznego za konieczność. Przyszłoś
cią takich duchowo-ezoterycznych ruchów jak nasz będzie to, że rozwój
duchowy ludzkich dusz będzie coraz bardziej uznawany za konieczność,
a wykluczenie z tego i zajmowanie wrogiego stanowiska w stosunku do
rozwoju duchowego oznaczać będzie połączenie się z ginącymi odpadami
ziemskości, połączenie się z wypadnięciem z ewolucji wszechświata, ja
kiej chcą bogowie.
143
Przypisy
Wyklad I
' Rudolf Steiner: „Wie erlangt man Erkenntnisse der höheren Welten", GA 10. Nr GA
oznacza tu numer pozycji w wydaniu zbiorowym dziel R. Stcincra. GA = Rudolf Stcincr
Gesamtausgabe pełne skatalogowane wydanie obejmujące książki, wykłady, artykuły,
obrazy i inne prace Rudolfa Sleincra. Składające się na nie pozycje wydaje Rudolf
Steiner Verlag,
Postfach 135, CH-4143 Domach, Szwajcaria.
Rudolf Slciner: ., Wiedza tajemna w zarysie". Warszawa 1938 (maszynopis), GA 13.
Wykład II
1 .. Duchowi przewodnicy człowieka ", GA 15, wyd. Genesis, Gdynia 1994.
Wyklad III
' Dawny Księżyc jest ezoterycznym określeniem poprzedniego wcielenia naszej planety
2
por. przypis 2 do wyki. I.
- Pojęć: imaginacja, inspiracja, intuicja używał R. Stcincr na oznaczenie trzech wyższych
zdolności poznawczych; bliżej o nich w: „Wiedza tajemna w zarysie". Warszawa 1938
(maszynopis) GA 13; „Stopnie wyższego poznania", Warszawa 1995, wyd. Spektrum,
GA 12; „Jedna z dróg do samopoznania człowieka", „Próg świata duchowego ",
: Warszawa 1996, wyd. Spektrum, GA 16 i 17.
Kronika Akasza -
duchowa pamięć świata, w której zapisane są wszystkie zdarzenia,
jakie kiedykolwiek miały miejsce na Ziemi.
4
Wyklad IV
1 Chodzi 0 poprzednie wcielenie Ziemi, nazywane w czoterycc dawnym Księżycem.
2
Mowa o poprzednich wcieleniach Ziemi.
Wyklad VI
I Graal, św Graal, sławny talizman, przedstawiany jako kielich, półmisek, puchar, do któ
rego biblijny Józef z Arymatci miał zebrać krew z przebitego lancą boku Chrystusa; stał
się lematem przewodnim licznych legend i alegorii średniowiecznych, poszukiwany
przez legendarnych rycerzy króla Artura, a zwłaszcza przez Lancelota i Parsifala. Nazwa
Graal, Gral, Grail pochodzi ze średniowiecznego graduale "misa o ścianach wyciętych
na kształt stopni' od łac. Gradus 'stopień'; por Biblia, Ew. wg Mat., 27, 57-60.
1 4 4
2
Wolfram von Eschenbach, ok. 11 70 - 1220, średniowieczny poeta niemiecki, autor
trzech poematów epickich: „Parzival" ( Parsifal), ..Willeham" i „Titurel" oraz ośmiu
pieśni lirycznych. Mieszkał w Eschenbach, do dziś istniejącej wsi w Niemczech pod
Ansbach w Bawarii. Był najwybitniejszym epikiem niemieckim poezji średniowiecznej.
3
Chretien dc Troyes dwunastowicczny poeta francuski, autor poematu .,Perceval".
Wyklad VII
1
Amfortas i Parsifal to postacie poematu Wolframa von Eschcnbacha „Parzival", na
pisanego w okresie ok. 1197- 1210.
Parsifal, Pcrcival. Perceval, Pcrcivalc, Parzifal, w najwcześniejszej formic bohater fr.
bajki ludowej; chłopiec wychowany w lesie przez matkę, która straciła męża i po
zostałych synów w rycerskich walkach i chcąc oszczędzić swoje ostatnie dziecko
wychowuje je w kompletnej prostocie i nieświadomości. Chłopiec przypadkiem spotyka
rycerzy, co budzi w nim nicprzemożonc pragnienie dołączenia do nich. Na dworze króla
Artura staje się dzielnym rycerzem. W legendzie arturiańskiej jest jednym z najsłyn
niejszych rycerzy Okrągłego Stołu, związanym szczególnie z poszukiwaniem św. Gra-
ala. W literaturze pięknej pojawia się po raz pierwszy w dwunastowiecznym poemacie
Chrćticna dc Troyes ,.Perceval" (ok. 1175 r). Perceval na dworze króla Artura budzi
podziw swoją odwagą i siłą, ale nic rozgarnięty i nic znający obyczaju rycerskiego nic
pyta we właściwym miejscu i czasie o znaczenie Graala, mistycznego naczynia, ukaza
nego mu w tajemniczym zamku, w którym się znalazł. Perceval poświęca się poszuki
waniom Graala i krwawiącej włóczni, którą zobaczył przy tej samej okazji. Historię tę
rozwijało wielu innych poetów, przy czym Graal staje się kielichem, do którego spłynęła
krew z boku Chrystusa. Ostatnim wielkim dziełem na ten temat, ukazującym romanty
czny renesans wartości moralnych średniowiecza, jest misterium sceniczne „Parsifal"
Ryszarda Wagnera, oparte na dziele Wolframa von Aschcnbacha.
Amfortas, bohater poematu Wolframa von Aschcnbacha, król rycerzy mistycznego brac
twa św. Graala.
Wykład VIII
' Siwa jeden z trzech głównych bogów hinduizmu, obok Wisznu i Brahmy.
Wyklad IX
' Przez pojęcie „na Księżycu" rozumiemy tu epokę rozwoju Ziemi nazywaną w wiedzy
duchowej dawnym Księżycem.
1 4 5