Rozdział szesnasty
Zabrali Tate’a zaraz po tym jak wypiłam około kwartę
przynieśli go z powrotem po tym jak Madigan niemal osuszył mnie z tego po
jego pierwszej rundzie testów. Z myśli dr. Oczywistość dowiedziałam się, że
byli bardzo podekscytowani wstępnymi wynikami, ponieważ moja krew
wydawała się być zgodna z DNA ghoula.
Zastanowiłam się nad tym. Gdy byłam półkrwistą, wszyscy wiedzieli, że
mogę być przemieniona w ghoula i tym samym zachować zdolności obu
gatunków. To dlatego dwie rasy niemal rozpoczęły wojnę z mojego powodu.
Nawet jako pełnemu wampirowi, moje serce nadal biło, gdy byłam pod
przymusem, a moja dieta była absolutnie niezwykła – dwa fakty, które
zatrzymywaliśmy w sekrecie, więc nacja ghouli nie mogła dłużej brać mnie
pod uwagę jako między gatunkowe zagrożenie.
Jeśli te testy miały rację, może wciąż nim byłam.
Mówiąc o wojnie, gdzie była Denise? To już prawie dzień odkąd
przemknęła pod progiem drzwi. Musiała pospieszyć swój futrzasta tyłek
zanim Madigan przekaże wyniki mojej krwi do innych zainteresowanych
grup. Na co ona czekała?
Kolejna, mroczniejsza myśl wślizgnęła się do mojej świadomości. Ona
mogła na nic nie czekać. Może ten szczur, którego widziałam był po prostu –
szczurem, który skulił się w środku ubrań Bonesa, by uciec od ostrzału
artylerii, a następnie uciec przy pierwszej okazji jaką miał. Nie moją
najlepszą, zmiennokształtną przyjaciółką w przebraniu.
Jeśli tak, to nie było mi to na rękę. Byłam przywiązana naga do stołu
nie mogąc uwolnić siebie, nie mówiąc już o Tatcie
, Juanie, Davie i Cooperze.
Albo sprawić, by Madigan zapłacił za to, co zrobił. Cholera, nie mogłam
nawet powstrzymać dr. Oczywistość przed wbiciem kolejnej igły w moją żyłę
szyjną, by mogła wydobyć więcej krwi.
„Przerąbane” nawet nie zaczynało obejmować mojej sytuacji.
Desperacja wkradła się do moich emocji, zatapiając je głębiej w otchłań
ciemności.
Gdyby tylko to było najgorszym, co mi się przydarzyło, ale Bones
zginął. Nawet jeśli Denise magicznie pojawi się i udałoby nam się zabić
wszystkich tutaj za wyjątkiem moich przyjaciół, on wciąż będzie martwy. Łzy
zaczęły sączyć się z moich oczu. Wszystko, co zostało mi z niego to jego ciało
w zamrażarce i odrobina jego krwi wewnątrz mnie, która jeszcze nie została
odprowadzona…
Krew.
Pośród czarnego bajora beznadziejności pojawiło się pęknięcie światła.
Wciąż miałam nieco krwi Bonesa wewnątrz mnie, co oznaczało, że
zaabsorbowałam jego zdolności tak, jak robiłam z każdym wampirem lub
1
Kwarta to 0.95 litra /GatoEsqueleto
Tate – czy ktoś wie jak odmienić to w miejscowniku? O.o /GatoEsqueleto
Oh, nie bądź taka melodramatyczna, jakoś musisz skopać im wszystkim tyłki! Dalej Cat, dalej Cat! Naprzód
Cat, aha, to jest nasza Cat, aha! Zniszczy Madiga-gana! Zwrócą jej męża-ża-ża! Dawaj, wstawaj, dawaj Cat!
Wierzy w ciebie cały świat! – Mały doping, czy coś… /GatoEsqueleto
Kocham te dramatyczne, pojedyncze słówka, wyrwane jako osobny akapit z tą chamską KROPKĄ za
końcu. /GatoEsqueleto
ghoulem, od którego się napiłam. Wyciągi z jego niewiarygodnej siły nie były
w stanie ruszyć wielu tytanowych pasków ograniczających mnie na tym
stole, ale to nie był najbardziej imponujący trik Bonesa. Jego najnowszy nim
był.
Poczekałam, aż dr. Oczywistość skończy jej ostatnie wydobycie i
zniknie po drugiej stronie pokoju zanim zaczęłam z najmniejszym paskiem.
Tym ograniczającym moją głowę. Nie drgnęłam choćby pojedynczym
mięśniem w próbie jego poruszenia, ale zamiast tego, skupiłam całą
koncentrację na wyobrażeniu sobie pękającego w otwarciu paska.
Nic.
W porządku, nie poradziłam sobie po pierwszej próbie. Kiedy cokolwiek
ważnego bywało tak łatwe? Zamknęłam oczy, koncentrując się ponownie,
usiłując zmusić pasek do otwarcia za pomocą siły moich myśli. Jeszcze
trochę, jeszcze trochę, okej, jeszcze trochę powinno to zrobić…
Wciąż nic.
Wypuściłam sfrustrowane westchnienie. Zdolność musiała we mnie
być. Moja umiejętność czytania w myślach przyszła od krwi Bonesa, choć
trzeba przyznać, Bones był w pełni mistrzem a wciąż odkrywał jego
raczkującą telekinezę.
To przypuszczalnie, dlatego nie ujawniałam jej
wcześniej, ale ona wciąż powinna tam być nawet jeśli jeszcze się
spontanicznie nie pokazała…
Czyżby metalowy pasek zawibrował odrobinę? Nie mogłam być pewna,
ale powiedziałam sobie, że tak, zrobił to. Wtedy skoncentrowałam się
mocniej, zachęcając te wibracje do wzrostu dopóki go nie roztrzaskają.
Nie zrobiły tego. Nie czułam trzasku, żadnych wibracji, niczego oprócz
zimnego metalu na moim czole i wzrastającego gniewu na fakt, że Madigan
mógł wygrać po tym wszystkim.
Cholera, może nie zasługiwałam na to, by go pokonać, ale on
zasługiwał na to, by przegrać! A Bones również na coś zasługiwał. Był na
molo ponieważ próbował mnie chronić, więc ostatnią rzeczą jakiej, by chciał
byłam ja przykuta do stołu niczym laboratoryjny szczur Madigana. On
chciałby, abym powstała i rozpętała piekło każdemu, kto pomógł uwięzić jego
ludzi, kto postrzelił go na śmierć i kto wpędził mnie do tego zakręconego
podziemnego laboratorium – zwłaszcza dupkowi, który zorganizował to
wszystko. Gdyby Bones tutaj był, zażądałby, bym przestała próbować zmusić
mój ogranicznik do pęknięcia z trzaskiem i sprawiła, aby ta rzecz poleciała
przez pieprzony pokój trafiając dr. Oczywistość dokładnie pomiędzy…
Klik.
Wraz z tym pojedynczym, wspaniałym dźwiękiem, nacisk na moje czoło
zniknął. Dr. Oczywistość jakkolwiek tego nie usłyszała. Gdy odwróciłam
moją nieskrępowaną głowę, aż do strony, gdzie wpatrywała się w komputer,
mentalnie wyświetlając zestawienie procentowego podobieństwa moich
genów do procent ludzkich i wampirzych komórek.
Nie dostała szansy na dokończenie swych wyników. Gniew zawsze był
katalizatorem dla moich zdolności, ale w moim bliskim kalectwu stanie
No ja kocham te dramatyczne słowa. Serio, serio. /GatoEsqueleto
Przeczytałam kilka rozdziałów do przodu, mam ochotę się wypowiedzieć, ale nie chcę spolerować, więc
napisze tylko: A byś się kurde zdziwiła. /GatoEsqueleto
smutku, zapomniałam o tym. Jak dobrze, że wspomnienia o Bonesie
przypomniały mi o tym. Teraz wszystkim, co musiałam zrobić było
pozwolenie mojemu gniewowi popłynąć dalej, a biorąc pod uwagę wszystko,
co się stało, ta część była prosta.
Z wypełnionym furią moich myśli pchnięciem, kolejnych sześć pasów
trzasnęło, otwierając się wraz z wielokrotnymi dźwiękami klikania. To
zwróciło uwagę dr. Oczywistość, ale zanim jej dłoń mogła zakończyć lot do jej
ust w niedowierzaniu, byłam po drugiej stronie pokoju, podnosząc ją góry za
klapy jej fartucha.
– Nigdy nie zostałyśmy sobie prawidłowo przedstawione – powiedziałam
z bezwzględnym mruczeniem. – Jestem Rudą Kostuchą, a ty jesteś martwa.