ARCHIWUM
Nowego Przeglądu
Wszechpolskiego
Andrzej J. Horodecki
Polityka i Strategia
NPW 1-2, 2002
1. Źródła personalizmu
Człowieczeństwo, wskutek grzechu pierworodnego jest rozpięte między jednostką
i osobą. Jednostka wyraża się poprzez indywidualizm i widzi siebie w centrum
własnego układu odniesienia. Oprócz tego jednostka jest uzależniona
egzystencjalnie od środowiska przyrodniczego i od innych ludzi – zachowanie i
pomnażanie własnej egzystencji jest zatem jej nadrzędnym celem.
Osoba może być opisana w ten sam sposób jak jednostka, z jedną tylko, ale
zasadniczą różnicą. Dla niej własny układ odniesienia jest częścią nadrzędnego
układu odniesienia, w którego centrum znajduje się sam Bóg. Dążenie do bycia w
pełni osobą jest zatem dążeniem do świętości, a zatem do Boga.
Doświadczenie prawa naturalnego uczy, a Objawienie to potwierdza, że własnym
układem odniesienia jest dla człowieka jego naturalna rodzina: matka, ojciec,
rodzeństwo, babcia, dziadek itd. Doświadczenie potwierdza jeszcze i to, że w
ludzkiej rodzinie – paradoksalnie – pełnia życia osobowego rozwija się we
współpracy jednego męża i jednej żony. Dopiero ich zgodne współżycie duchowe,
z zachowaniem specyfiki płci, pozwala każdemu z nich znaleźć się w
nadrzędnym układzie odniesienia, w którego centrum jest sam Bóg. Taka rodzina
jest źródłem pełni personalizmu (por. NPW 7-8, 2001). W przypadku
szczególnego, jednostkowego powołania mężczyzny lub kobiety do życia
konsekrowanego personalizm rozwija się już we własnym, ale nadrzędnym
układzie odniesienia, bo wprost w relacji do samego Boga. Porzucenie własnego,
jednostkowego układu odniesienia prowadzi wówczas wprost do świętości.
Nie sposób nie zwrócić tutaj uwagi na starożytny Rzym – państwo zbudowane
wokół interesu rodziny, opartej w całych jego dziejach na monogamicznym
małżeństwie. Prawo familijne, majątkowe i spadkowe stanowią razem korzeń
prawa rzymskiego – trzeba o tym pamiętać, gdy w potocznym myśleniu
postrzegamy Europę jako syntezę filozofii greckiej, prawa rzymskiego i Ewangelii.
Upadek moralny rodziny rzymskiej był skutkiem naporu gromadnościowych
cywilizacji z Bliskiego Wschodu, a w tym cywilizacji żydowskiej. W tej sytuacji
chrześcijaństwo zostało zbyt późno zrozumiane przez Rzymian, aby uratować
Page 1 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
państwo, ale dostatecznie wcześnie, aby „zagospodarować” cywilizację rzymską
(por. Hanna Malewska Przemija postać świata). Państwo rzymskie patronowało
jedynej w starożytności cywilizacji personalistycznej, a ta z kolei oparta była na
prawie naturalnym, nie mającym dla siebie alternatywy w dziejach ludzkości, w
takim samym sensie, jak nie ma alternatywy dla Objawienia (por. NPW 11-12,
2001)
Wniosek nasuwa się sam: monogamiczna rodzina, państwo na straży dobra tej
rodziny oraz Kościół, głoszący Objawienie, które Bóg zechciał ukazać ludziom
właśnie poprzez naturalne doświadczenie monogamicznej rodziny – oto warunki
odbudowy cywilizacji łacińskiej i przetrwania ludzkości (por. NPW 9-10, 2000).
Nie ma żadnego dobra, żadnej wartości, które by nie docierały od Boga do
człowieka jedną z dwóch dróg: albo drogą naturalną przez rodzinę, albo drogą
nadprzyrodzoną przez Objawienie. Troska o harmonię, a nie mieszanie ról tych
dwóch dróg, leży w sercu cywilizacji łacińskiej i powinna być głosem sumienia
każdego człowieka.
Warto dodać jeszcze, że gdy mówimy o wielkich i małych religiach świata, to
zachowując cały szacunek należny ludziom je reprezentującym, należy ustawicznie
wyjaśniać kolejnym pokoleniom tę oczywistą prawdę, że tylko religia
rzymskokatolicka jest z istoty swojej w pełni zharmonizowana z prawem
naturalnym. Jeżeli zaś są miejsca lub czasy, gdy mamy co do tego wątpliwości, to
oznacza tylko tyle, że odchodzimy wówczas od istoty tej religii. Głoszenie zatem,
że wszystkie religie są równouprawnionymi drogami do Boga, zawiera w sobie co
najmniej ryzyko naruszania prawa naturalnego, a już to samo stanowi największe
zagrożenie dla znękanej i zdezorientowanej ludzkości.
Rola prawa naturalnego w Europie dała się poznać dzięki kształtowaniu przez
Kościół cywilizacji łacińskiej na gruzach starożytnego Rzymu. Cywilizacja ta
utrwalała i pogłębiała chrześcijaństwo w sposób niepowtarzalny. Najlepszy
przykład to Niemcy. Granica podwyższonej odporności na luteranizm pokryła się
z granicą zasięgu Cesarstwa Rzymskiego, oznaczającą zarazem granicę zasięgu
cywilizacji łacińskiej. Trzeba z całym naciskiem podkreślać, że społeczne
konsekwencje misyjnej pracy Kościoła są zawsze proporcjonalne do „dawki” tej
cywilizacji, jaką otrzymują chrystianizowane ludy (por. NPW 3-4, 1999).
Smutnym obrazem słabości cywilizacji łacińskiej są państwa Ameryki
Południowej, jak na ironię nazywanej „Łacińską”, ponoszące kolejne klęski w
nieuświadomionej do końca walce z cywilizacją żydowską. Jakże inaczej
potoczyły się losy dawnej Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, której – paradoksalnie
– oderwanie się od Kościoła rzymsko-katolickiego nie przeszkodziło w
upowszechnieniu cywilizacji łacińskiej na różnych kontynentach. Jest to dobitne
potwierdzenie nauki Feliksa Konecznego, że cywilizacja – o ile z istoty swojej nie
jest sakralna – nie zależy od religii (znamy aktualnie dwie cywilizacje sakralne:
bramińską i żydowską).
Odrodzenie się misyjności Kościoła, wymaga świadomego zharmonizowania w
pracy misyjnej aspektu nadprzyrodzonego i cywilizacyjnego. Inaczej
ewangelizacja staje się pracą syzyfową. Dlaczego?
Otóż Centralne Siły Polityczne (a nie żaden „rozwój” ani jakieś „wyzwania
Page 2 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
współczesności” itp. eufemizmy) są odpowiedzialne za wytrwałą i przemyślaną
promocję wszystkiego, co godzi w rodzinę (NPW 1-2, 2000). Rozumieją bowiem,
lepiej niż kto inny, że skuteczna walka z Bogiem polega na wykorzenieniu
personalizmu, a to można osiągnąć przede wszystkim, podważając cierpliwie i
wytrwale – per fas et ne fas – każdą cegiełkę gmachu życia rodzinnego,
zbudowanego w ciągu wieków przez cywilizację łacińską (szatan też umie
korzystać z ludzkich cnót... (NPW 3-4, 2001).
Niestety, konsekwencje grzechu pierworodnego nie są dostatecznie doceniane.
Utarło się bowiem wśród chrześcijan – pod wpływem protestantyzmu –
odwoływanie się do znanego wezwania z Księgi Rodzaju: „Czyńcie sobie ziemię
poddaną”, nieadekwatne do sytuacji człowieka po popełnieniu grzechu
pierworodnego. Cywilizacja żydowska w kulturze marksistowskiej idzie jeszcze
dalej, kiedy wzywa do zerwania z „przekleństwem pracy w pocie czoła”. Ale przez
to zrywa ona całkowicie z antropologią, ponieważ zharmonizowany wysiłek
fizyczny i umysłowy jest elementarnym warunkiem zachowania zdrowia duszy i
ciała człowieka, o czym wie doskonale medycyna.
Tak więc okazuje się po raz któryś, że CSP, można by rzec, „zagospodarowują”
do końca skutki grzechu pierworodnego. Sprzyja im tutaj sakralność cywilizacji
żydowskiej: Bóg jest wysoko, a my jesteśmy nisko i mamy konkretne doczesne
interesy. Wpływ cywilizacji żydowskiej na społeczeństwa rzymskokatolickie
wyraża się w tym, że katolik zaczyna podświadomie traktować kapłaństwo
sakralne jako środowisko eksperckie w drodze do zbawienia. Tak dalece są
niebezpieczne postępy antropocentryzmu w XX w. w walce z personalizmem
cywilizacji łacińskiej.
2. Walka z historyzmem
Jeżeli etymologia słowa „kultura” mówi nam o pracy duchowej, jaką jest
kształtowanie siebie samego po to, aby harmonizować swoje życie osobiste z
życiem społecznym, to nie dzieje się to w próżni. Według Feliksa Konecznego
istnieje sześć kategorii kultury umysłowej: historyzm, ludowość, praca umysłowa
nad darami przyrody, nad handlem, nad przemysłem oraz oświata. Zatrzymajmy
się teraz nad historyzmem, który w cywilizacji łacińskiej oznacza nie tylko samą
znajomość historii, ale i ustawiczną refleksję historyczną nad życiem osobistym
i społecznym i wyciąganie stosownych wniosków.
Chociaż geneza monogamicznej, wielopokoleniowej rodziny rzymskiej ginie w
głębi dziejów (Roman Dmowski, Duch Europy), nie ulega wątpliwości fakt, że
tylko taka rodzina gwarantowała ciągłość pomnażania majątku, a więc
perspektywę coraz lepszego bytowania kolejnych pokoleń. Jednakże jest wartość,
której materialne dobra nie są w stanie zadośćuczynić, a mianowicie miłość do
rodziny i ziemi ojczystej. Każdy człowiek urodzony i wychowany przez
kochających go rodziców, gdy obejrzy się wstecz, w kierunku początków swojej
świadomości, napotka niezwykłe uczucie ciepła i bezpieczeństwa. To jest właśnie
początek jego osobistego historyzmu, który przeplata się z historyzmem
społecznym. Rozbicie rodziny i reforma szkolna mają razem na celu pozbawienie
człowieka podstawy jego świadomości, a więc godzą w personalizm cywilizacji
łacińskiej
Page 3 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
Niestety, na tym nie koniec. Odbiera się kolejnym pokoleniom prawo do
przeżywania – jako swoich własnych – niepowtarzalnych, ponadczasowych treści
życia duchowego. Zilustrujmy to przykładem. Wiadomo, że dorobek duchowy
romantyzmu w Polsce stanowi potężny fundament patriotyzmu. Co robić, aby
„uwolnić” od niego naród? Oto krytycy literaccy biorą „na warsztat” jakieś dzieło
– powiedzmy Mickiewicza – i zaczynają kwestionować jego znaczenie dla
kolejnego pokolenia młodzieży. Zaczynają dawać do zrozumienia opinii
publicznej, że przecież „ciągle czytamy i czytamy tego Mickiewicza”. Drugi krok
mogą zrobić „specjaliści oświatowi” i przesunąć dane dzieło np. do kategorii
fakultetu. Powtarzanie takich kroków może eliminować całkowicie danego autora.
Gdy krytycy są już znudzeni, to znaczy, że i młodzież nie powinna zetknąć się z
taką literaturą (sic!).
Postępowanie takie, jak wyżej, zostało sformalizowane dla ułatwienia wykpiwania
prób ratowania wartości, które chroni historyzm we wszystkich dziedzinach życia.
Oto krytyk - publicysta pisze, używając francuskiego porzekadła déja vu, to znaczy
„ja już to widziałem” i w domyśle – „to nic szczególnego, czym warto by się
zajmować, trzeba to odstawić na margines”.
Niszczenie przestrzeni życia osoby. Terroryzm déja vu, czyli odrzucanie prawa
osoby do przeżywania spraw społecznie znanych, ale młodemu człowiekowi jeszcze
nieznanych ( vide lektury szkolne, „wypłukiwanie” klasyki, romantyzmu itd. z
programów szkolnych).
Inna metoda walki z historyzmem w Polsce wykorzystuje nasz kompleks niższości
wobec Zachodu. Oto jakiś obcokrajowiec rodem z Zachodu deklaruje Polsce
sympatię, a bywa, że i miłość bezinteresowną, i wygłasza swoje poglądy na temat
Polski i Polaków, wprowadzane przez CSP w środowiska inteligenckie.
Weźmy dwa przykłady: Jean-Charles Gille-Maisani oraz Norman Davies Ten
pierwszy to Francuz urodzony w Niemczech, profesor matematyki i teorii regulacji
na Uniwersytecie Laval w Quebecu (Kanada), a ponadto doktor medycyny w
zakresie psychiatrii. Maisani otrzymał od mickiewiczologów wszystkie możliwe
udogodnienia dla napisania książki Adam Mickiewicz, poete national de la
Pologne. Etude psychoanalytique et caracéerologique (Montreal, Paris 1987),
przetłumaczonej na język polski jako „Adam Mickiewicz człowiek” (PIW 1987).
Maisani udowadnia „naukowo” w tej książce, że wieszcz był chory psychicznie,
że był paranoikiem (sic!).
Ten drugi to Anglik, doktorant historii Uniwersytetu Jagiellońskiego i lektor
języka angielskiego PAN. Jest autorem dwutomowej książki Boże igrzysko –
Historia Polski, (Wyd. Znak 1987), dzieła tyle złośliwego, co prymitywnego. Tom
I, obejmujący okres do 1795 r., ukazał się na Zachodzie już w 1982 r. pod tytułem
God’s Playgorund. A History of Poland (Columbia University Press, N.Y.) przy
współpracy profesorów Karola Modzelewskiego, Stefanii Ochman, Adolfa
Juzwenki i Michała Kaczmarka.
Omawiając położenie geograficzne państwa polskiego, autor pisze:
„W różnych okresach dziejów Europy Wschodniej państwo polskie bywało
wszędzie i nigdzie... używając terminologii historyków pruskich, którzy pierwsi
Page 4 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
objaśnili szerokiemu światu Europę Środkowowschodnią. Polska to był Saisonstaat
– <państwo sezonowe>”.
Uzupełnieniem do tego „odkrywczego spostrzeżenia” profesora zwyczajnego
School of Slavonic and East European Studies w Londynie jest pogląd, jakoby
praojczyzną Słowian były tereny dzisiejszej Ukrainy, skąd zaczął się słowiański
„Drang nach Westen”, na tereny zasiedlone przez Germanów. Natomiast
praktycznie cała dzisiejsza Polska oraz tereny między Łabą i Odrą miałyby
stanowić według Daviesa praojczyznę Germanów (!). Pogląd ten ilustruje mapka,
podpisana Praojczyzna Słowian.
Koncepcja p. Daviesa owego Drang nach Westen nie jest jednak oryginalna. W
czasopiśmie „Deutsche und Polen - Informationen zur politischen Bildung”
142/143 z 1985r. zamieszczony jest wykład historii Polski od pradziejów aż po
czasy „Solidarności”. Zawiera on mapkę wędrówek Słowian i Germanów. Główna
teza jest ta sama: najpierw Słowianie ze swojej praojczyzny wśród błot Prypeci
ruszyli na zachód, a potem dali początek plemionom Polan, Pomorzan, Ślęzan,
Obotrytów, Lutyków, Serbołużyczan itd. Współczesna Polska jest tu terenem
ścierania się napierających ze Skandynawii Germanów i prących na zachód
Słowian, przy czym Germanie zapuszczają się aż nad Morze Czarne.
Oba przykładowo wymienione „dzieła” mogą stanowić dla elit umysłowych
Zachodu intelektualny odpowiednik szerzących się tam w prasie brukowej tzw.
żartów o Polakach.
Aż się prosi, aby jakieś odważne wydawnictwo zechciało wydać – jako odtrutkę na
powyższe „rewelacje”, propagujące zgodnie praojczyznę Słowian na wchód od
linii Curzona – książkę Józefa Kisielewskiego Ziemia gromadzi prochy
(Księgarnia św. Wojciecha 1939, reprint IW PAX 1990, nakład wyczerpany).
Może ktoś z Ministerstwa Edukacji Narodowej odważyłby się wówczas
wprowadzić ją na listę lektur z historii dla szkół średnich wszystkich typów.
Gwarantuję, że udokumentowane doświadczenia, zdobyte przez polskiego
dziennikarza podczas podróży samochodem ze znakami PL po III Rzeszy tuż
przed napadem na Polskę mogą konkurować u inteligentnego, młodego Czytelnika
z każdym programem TVP.
Powiem więcej: Czy Polonia nie mogłaby sfinansować tłumaczenia i edycji książki
Kisielewskiego w trzech – językach angielskim, francuskim i niemieckim,
jednocześnie w Nowym Jorku, Londynie, Paryżu i Berlinie? Bo na polskie
Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie ma co liczyć.
3. Za Odrą bez zmian
Interesująca jest geografia polityczna wydawnictw propagujących źródło
Słowiańszczyzny na wschód od linii Curzona. Książkę Daviesa wydał w 1989 r.
Społeczny Instytut Wydawniczy ZNAK, natomiast czasopismo niemieckie wydało
Bundeszentrale fur politische Bildung, a korzystało z niego Biuro Turystyki
Młodzieżowej ZSMP – Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży.
Wydaje się, że polskie elity polityczne, są – co najmniej od 30 lat – intensywnie
przygotowywane do wyrzeczenia się suwerenności za miskę soczewicy z Berlina.
Page 5 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
Dlaczego z Berlina, a nie z Brukseli? Na to pytanie odpowiedział niemiecki
dziennik „Suddeutsche Zeitung” (20.10.2001):
„Kiedy Niemcy, znajdujący się w samym środku europejskiego kontynentu olbrzym
zbyt mocno porusza się, wywołuje to nerwowe rekcje jego sąsiadów. Kiedy jednak
olbrzym ten postępuje zbyt ostrożnie, także wzbudza to podejrzenia... Istnieje
wyjście z tego dylematu, a jest nim droga przez Brukselę. Unia Europejska jest
pierwszą polityczną podporą, z pomocą której możliwe jest wykonanie podwójnego
skoku. Wywierać wpływ nie zachowując się arogancko i nie prowokując tworzenia
się przeciwnych koalicji – na dłuższą metę możliwe jest tylko dzięki
integracji” (PAP 02.11.01).
No cóż, Niemcy nie tracili czasu na demonstracje przeciw obecności wojsk
amerykańskich na ich terytorium, ale pracowali ponad pół wieku nad swoją
gospodarką, nad
młodzieżą. Dziś mają odwagę nazywać się olbrzymem
gospodarczym i przygotowują się – za parawanem UE – do walki o rząd nad
światem. Dziś – dla przykładu – na jednego Adama Małysza przypada dziesięciu
Niemców o podobnej klasie sportowej.
W dwa dni po ogłoszeniu wyników badania opinii publicznej, kiedy to poparcie
dla UE wśród Polaków spadło poniżej 50%, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji,
Związek Ukraińców w Polsce oraz Fundacja Batorego – zorganizowały
pospiesznie konferencję na temat roli mediów w informowaniu o integracji z UE.
Podczas tej konferencji wiceprezes Polskiego Radia przestrzegał przed
jednostronnym opowiedzeniem się mediów za przystąpieniem Polski do UE,
ponieważ takie zachowanie może być odebrane przez społeczeństwo jako
propaganda (por. NPW 9-10, 1998). Dyskusję podsumował przewodniczący KRR i
T Juliusz Braun:
„Najlepiej, gdy informacje o Unii są przekazywane mimochodem” (PAP 21.11.01).
4. Rozum i serce
Dwudziesta rocznica stanu wojennego zmusza do refleksji nad stanem
świadomości kolejnych pokoleń Polaków. Jesteśmy niewątpliwie jako Słowianie
narodem bardziej uczuciowym niż np. Germanie czy Anglosasi i wszelkie
merytoryczne zaniedbania w dziedzinie wychowania historycznego są dla nas
bardzo niebezpieczne. Walczymy o pamięć dla naszych odczuć sprzed 20 lat, nie
troszcząc się o to, czy odpowiadały one naszej ówczesnej wiedzy o faktach.
Potwierdza to dobitnie powołanie do życia Instytutu Pamięci Narodowej zamiast
Instytutu Studiów nad Najnowszą Historią Polski. IPN to raczej skansen,
ograniczony do pamięci o historii odczuć narodowych.
Aby nie urazić nikogo, a zwłaszcza tych, którzy w dobrej wierze serce i duszę
rzucili 20 lat temu na szalę „Solidarności”, przytoczę jeden tylko przykład z
historii Polski – bliższe okoliczności wybuchu Powstania Listopadowego. Jest to
przykład bardzo ważny, ponieważ dzień wybuchu Powstania jest obchodzony w
wojsku uroczyście jako Dzień Podchorążego. Otóż młodzi spiskowcy na samym
wstępie wymordowali „ ...prawie całą starszyznę polskiego wojska... generałów
Haukego, Trębickiego, Blumera, Siemiątkowskiego, Nowickiego a wreszcie
Stanisława Potockiego... płk Meciszewskiego...” – wylicza Jędrzej Giertych
Page 6 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
(Tysiąc lat historii polskiego narodu). Opis tych wydarzeń, z tymi samymi
nazwiskami, zamieściła „Gazeta Stołeczna” (dodatek do „Gazety Wyborczej”) w
167. rocznicę wybuchu Powstania pod kpiącym tytułem „Nocne Polaków
strzelanie”.
Według źródeł cytowanych przez J. Giertycha inspiracja Powstania pochodziła z
kręgów węglarzy, czyli faktycznie masonerii, i nawiązywała m.in. do zemsty za
proces węglarza – mjr. Waleriana Łukasińskiego. Niestety, wiedza taka stanowi
tylko alibi, gdyby ktoś chciał się dopatrywać „białych plam” w historii XIX w.
Nie dotarła ona do szkół, co oznacza w najlepszym przypadku, że nadużywana
jest zasada podnoszenia ducha narodu. Nieznajomość własnej historii jest klęską
personalizmu, a więc ciosem zadanym cywilizacji łacińskiej.
Trzeba tutaj dodać, że zafałszowanie historii Polski jest częścią zafałszowania
historii Europy. Pomostem jest tu Rewolucja Francuska. Pisałem już na tych
łamach o niektórych groźnych aspektach ustaw okołokonstytucyjnych Konstytucji
3 Maja, które – paradoksalnie, dzięki rozbiorom – nie weszły w życie. Święto
Narodowe Francji to rocznica zburzenia Bastylii 14 lipca 1789 r. Rzetelny historyk
zapisał, że „...w lipcu 1789 r. było tu tylko siedmiu więźniów: czterech fałszerzy,
dwóch umysłowo chorych i jeden uwięziony na życzenie swego ojca... Cała załoga
Bastylii składała się ze 125 żołnierzy, w tym 95 inwalidów. Na prośbę delegatów
miasta komendant Bastylii usunął wymierzone na miasto, ale nieczynne od przeszło
stu lat armaty... Załoga Bastylii nie była przygotowana do oblężenia i zresztą nie
zamierzała się bronić. Pod jej wpływem Launay zgodził się na kapitulację,
uzyskawszy od atakujących przyrzeczenie puszczenia wolno całej załogi, i spuścił
most zwodzony. Zaledwie jednak tłum wtargnął do twierdzy, zamordowano sześciu
obrońców, a później i Launey’a. Część załogi została ranna. Głowy zabitych
obnoszono na pikach w mieście. Uwolniono także więźniów Bastylii, oklaskując ich
jako bohaterów”. (Mieczysław Żywczyński, Historia Powszechna 1789-1870.
CSP są zainteresowane w pielęgnowaniu zafałszowań i przemilczeń historii
Polski w ogóle – a tej okołopowstaniowej w szczególności – adresowanych do
najszerszych kręgów społecznych. Przykładem niech tu będzie lekceważenie, z
jakim traktowane są dzieje Polski w latach 1815-1830. Oto znakomite dzieło
wybitnego historyka krakowskiego Stanisława Smolki Polityka Lubeckiego miało
w Polsce dwa wydania, pierwsze w 1907 r., drugie zaś w ... 1983! Pisze w
przedmowie Ryszard Kołodziejczyk: „Ani przedtem, ani potem nie spotkamy w
historii Polski równie dynamicznego, świadomie kreowanego programu rozwoju
gospodarczego kraju. Może tylko schyłek II Rzeczypospolitej, z ówczesną polityką
inwestycyjną ministra E. Kwiatkowskiego, stanowił w nowych historycznych
warunkach jakąś kontynuację programu Lubeckiego”.
Powstania XIX w. skierowały rodzącą się inteligencję polską na boczny tor,
omijający cywilizację łacińską. Najgorszymi konsekwencjami tego było
przeniesienie patriotyzmu w dziedzinę abstrakcji ideowej oraz wyprowadzenie
Ojczyzny na pierwsze miejsce przed Bogiem. Dziś na frontonie ważnego gmachu
w Warszawie zostały już tylko dwa słowa Honor i Ojczyzna, ale w duszach jego
użytkowników próżno by się dopatrywać choćby jednego z nich.
Czy tak musiało być? Na pewno nie, ale na deficyt elit nie ma naturalnego
lekarstwa. Feliks Koneczny ze swoim doskonałym wyczuciem fizyki (por. Rozwój
Page 7 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
moralności - wyd. ANTYK -Marcin Dybowski) tak pisze w swoim syntetycznym,
zwięzłym opracowaniu O ład w historii (wyd. NORTOM - Wrocław):
„Życiu duchowemu nieznane jest prawo zachowania energii... Nowa ilość
duchowej energii może powstać zawsze, a bez związku z ilością jej już istniejącą...
energia duchowa jest twórcza, materialna – nie.”
Myślę, że idąc tym tropem, trzeba by szukać odpowiedzi na bardzo ważne pytanie,
które postawił p. Jerzy Chodorowski w artykule zamieszczonym w NPW nr 11-
12. z 2001 r.: Kto przewodzi koalicji atakującej cywilizację łacińską?
5. Depersonalizacja od podstaw
Dzięki historyzmowi możliwa jest przede wszystkim ocena pracy ludzkiej i jej
znaczenia dla człowieka. Historyzm uzdalnia do przewidywania przyszłości,
uwalnia człowieka od niewolniczego przywiązania do „tutaj i teraz”. Źródłem
historyzmu jest powszechne u wszystkich ludów odczucie transcendencji
człowieka, towarzyszące każdej, nawet najprymitywniejszej religii. W cywilizacji
łacińskiej historyzm jest świadectwem personalizmu, kiedy człowiek pyta się: kto
odpowiada za to, co się stało, i za to, co się może stać?
W XX w. CSP przeforsowały reformę edukacji publicznej w USA i w krajach UE,
a za rządów Jerzego Buzka także i w Polsce Istota tej reformy polega na przejściu
od kształcenia operacyjnego (por. np. człowiek operatywny, z inicjatywą,
wychodzący naprzeciw trudnościom i niespodziankom życia itd.) do
adaptacyjnego (por. człowiek biernie przystosowujący się do nowych
okoliczności, idący po linii najmniejszego oporu, konformista itd.) Kształcenie
operacyjne polega na tym, że uczeń dostaje uniwersalne, nie starzejące się
narzędzia poznawcze, wystarczające na całe życie. Może z ich pomocą śledzić
rozwój nauki, oceniać rzeczywistość w jej przekroju historycznym,
odpowiedzialnie współpracować nad zmianą rzeczywistości. Takie kształcenie
kompletuje podstawy wolności człowieka, na które składają się jeszcze zdrowie,
osobisty majątek nieruchomy i uzdolnienie moralne do pełnienia dobra na rzecz
innych ludzi, uszlachetniane wszystkie razem przez piękno.
Kształcenie operacyjne jest nie tylko niezbędne do życia społecznego w
cywilizacji łacińskiej, ale również ułatwia zrozumienie Dziejów Zbawienia
zawartych w Piśmie św. i Tradycji.
Inaczej jest z kształceniem adaptacyjnym, które ma na celu wdrożyć człowiekowi
odruch ustawicznego przystosowywania się do zmieniających się warunków życia
i bytowania, a więc uniemożliwić mu kształtowanie i zachowywanie swojej
osobowości. Kształcenie takie jest charakterystycznym wyróżnikiem cywilizacji
gromadnościowych, takich jak np. bizantyńska, turańska czy żydowska.
Istotnie, kształcenie adaptacyjne oznacza, że osoba w procesie kształcenia ma
ograniczony dostęp do historyzmu, przez co łatwo może stać się nieświadomym
narzędziem w rękach anonimowej władzy. O znaczeniu, jakie CSP
przywiązują do kształcenia adaptacyjnego, świadczy fakt, że szkoły niepubliczne
prowadzone przez osoby prywatne nie mogą odejść od tej zasady. Mogą się
wyróżniać co najwyżej wysokością czesnego, fartuszkami, sposobem naboru
Page 8 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
uczniów itp. Tak więc nadal obowiązuje państwowy system oświaty, groźniejszy
niż w czasach PRL, po pierwsze – bo za parawanem rzekomej demokracji, po
drugie – działający pod dyktando globalistów.
6. Historyzm w polityce
W języku mediów przyjmuje się coraz częściej, wzięte żywcem z języka
angielskiego pojęcie „newsy” („niusy”), czyli po prostu nowości – świeże jak
ciepłe bułeczki. Newsy czy historyzm? Taka alternatywa nie istnieje. Jeżeli polityk
nie czuje potrzeby historyzmu, nie jest w stanie rozkodować informacji zawartej w
newsach i odbiera je tylko jako mniej lub bardziej atrakcyjne, a nawet oderwane
wydarzenia z różnych dziedzin życia społecznego.
Doświadczony polityk, nawet taki, który w życiu nie słyszał o Feliksie
Konecznym, wie, że na przekór coraz szybszym postępom nauki i technologii,
zawirowaniom lokalnym i wojnom światowym naturalne siły społeczne
(zwłaszcza różnego rodzaju poziome więzi międzyludzkie) – żywe świadectwo
cywilizacji łacińskiej – trwają i próbują wywierać wpływ na życie publiczne. W
cywilizacji bizantyńskiej siły te są narzędziem w ręku państwa, w cywilizacji
łacińskiej – to państwo jest pośrednio ich narzędziem, podobnie jak samorząd
terytorialny, profesjonalny, kulturowy, oświatowy itd.
Z tego porównania widać, jakie niebezpieczeństwo pociąga za sobą wejście Polski
do Unii Europejskiej. Tak jak w całej naszej tysiącletniej historii, Niemcy
przedstawiają sobą zawsze śmiertelne zagrożenie, ponieważ (i) przeciętny Niemiec
jest przekonany o swej rzekomej wyższości cywilizacyjnej (sic!), uważa się ciągle
za Kulturtragera (ii), gęstość zaludnienia Niemiec jest dwa razy wyższa niż Polski,
a generalnie jest ich dwa razy więcej niż Polaków, i co najważniejsze (iii), Niemiec
prezentuje cywilizację bizantyńską w kulturze pruskiej albo jej ulega, jeśli
pochodzi z południowo-zachodnich landów.
Zgodnie z prawem dziejowym Konecznego niższa cywilizacja bizantyńska
wypiera wyższą cywilizację łacińską i gdyby doszło do nieszczęścia, czyli wejścia
do UE, ci Polacy, którzy by przetrwali okupację europejską, najdalej w ciągu
dwóch pokoleń zostaliby z ducha bizantyńcami – Prusakami. Trzeba tu nazywać
rzecz po imieniu, ponieważ w cywilizacji bizantyńskiej państwo jest ponad religią,
ponad wszystkim. Można powiedzieć, że słowa pieśni Deutschland ueber alles
dokładnie wyrażają, wręcz materializują ducha tej cywilizacji.
Ale to jeszcze nie wszystko. Nowożytna historia Niemiec rozszczepia się na dwa
jakby pasma. Habsburgowie, dynastia katolicka, usiłują patronować niemieckiej
tradycji łacińskiej i monarchii austro-węgierskiej, a kierunek jej naturalnej
ekspansji wyznacza Półwysep Bałkański. Hohenzollernowie, dynastia
protestancka, pasożytują na pradawnych ziemiach słowiańskich, ogarniętych od
1000 lat przez cywilizację bizantyńską, i to ona reprezentuje koncepcję agresywnej
ekspansji Drang nach Osten. Taki otwarty ekspansjonizm charakteryzuje
społeczeństwa należące do cywilizacji gromadnościowych bądź do mieszanek
cywilizacyjnych.
7. Dwie głowy czarnego orła
Page 9 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
Z chwilą kiedy oficjalny rząd polski w kontaktach z Unią Europejską zaczyna
oficjalnie lekceważyć społeczeństwo (Cimoszewicz) albo sam zaczyna być
publicznie lekceważony (Geremek), powinien wrócić instynkt samozachowawczy
narodu, a następnie rozum patriotyczny. Rozum ten podpowiada, że w państwach
Unii Europejskiej musi być jakaś siła przewodnia, która trzyma w cuglach cały ten
kołchoz, i że siłą tą mogą być tylko Niemcy.
Dziś nie ma już na mapie cesarstw ze stolicami w Wiedniu i w Berlinie, ale żyją
ich polityczni spadkobiercy i walczą o ich powrót do znaczenia. Owi spadkobiercy
są reprezentowani przez działające w Niemczech dwie wpływowe organizacje
społeczno-polityczne: Paneuropa-Deutschland oraz Instytut Schillera. Mają one
ten sam strategiczny cel: ponadnarodową potęgę Niemiec. Po likwidacji I
Rzeczypospolitej nastąpił dla Prus „długi oddech”, po czym przyszła kolej na
Anglię i Francję jako konkurentów w polityce globalnej. Kierunek ekspansji
przez Bałkany na Bliski Wschód miała zabezpieczać monarchia austro -
węgierska (por. NPW 7-8, 1999).
Po I wojnie światowej monarchia ta rozpadła się, ale już w 1923 r. hr. Richard
Coudenhove -Kalergi rzucił hasło „Paneuropa” , które stanowi fundament i rdzeń
dzisiejszej UE. Jego następcą został w 1973 r. Otto von Habsburg (!). Nowy
prezydent przekształcił Paneuropę w ruch masowy pod nazwą „International
Paneuropa Union”. Okazuje się, że to nie „Solidarność”, ale Paneuropa dokonała
pierwszego wyłomu w Żelaznej Kurtynie podczas pikniku na granicy Austrii i
Węgier w dniu 19 sierpnia 1989 r.(!)
IPU głosi cztery główne zasady: wolnościowość, chrześcijaństwo, socjalność oraz
europejskość, która ma być „patriotyzmem XXI wieku” (!). Wytycza także 12
głównych celów, a wśród nich wspólny pieniądz europejski oraz niezależny
Europejski Bank Centralny. Wszystko to, co dzieje się na kolejnych konferencjach
UE, to nic innego jak forsowanie przez Niemcy wcześniej wypracowanego
programu IPU. Np. gdy rządzący dziś Polską doznają jakby zakłopotania wobec
żądania okresów przejściowych na pracę w Niemczech ze strony
socjaldemokratycznego kanclerza Schroedera, to przecież już w czerwcu 1998 r.
chadecki kanclerz Kohl mówił w imieniu UE o konieczności wprowadzenia
okresów przejściowych dla przepływu siły roboczej po wejściu nowych państw do
UE (PAP, 19.06.1998).
Formalnie IPU ma swoje państwowe i regionalne przyczółki. Istnieje zatem
Paneuropa-Deutschland, ale także Paneuropa-Union Danzig, albo Paneuropa-
Union Silesia (Śląsk, prezydentem jest Willibald Fabian z Raciborza).
Duch drugiego cesarstwa – pruskiego – żyje we wspomnianej wyżej, znacznie
młodszej organizacji Stowarzyszenie Kulturalno-Naukowe – Instytut Schillera,
sympatyzującej oficjalnie z polityką Roosevelta oraz de Gaulle’a. Instytut ten ma
od dawna oddział w Polsce i wydaje pismo „Nowa Solidarność”. IS oferuje co
najmniej dwa rozczarowania osobom naiwnym: utopijność naukową oraz
globalizm Kalego (tego od Sienkiewicza).
8. Globalizacja po niemiecku
Wobec koncepcji Unii Europejskiej między tymi dwoma nurtami polityki
Page 10 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
niemieckiej panuje zgoda. Na terenie Polski Paneuropa-Deutschland jest bliższa
Kościołowi, podczas gdy socjalkomuniści – z oczywistych względów – preferują
Instytut Schillera. Przyjrzyjmy się teraz bliżej historyzmowi na usługach
niemieckiej polityki globalnej (NPW 1-2, 2001).
Czasopismo „Nowa Solidarność”, wydawane przez Instytut Schillera, publikuje w
numerze 6 z listopada 1994 r. Program odbudowy gospodarki światowej. Czytamy
w nim:
„Od ok. 20 lat istnieje przygotowany przez Lyndona La Rouche i Instytut Schillera
szkic takiego programu. Zawiera on w skrócie następujące elementy: (i)
zamrożenie lub całkowite umorzenie długów zagranicznych państw rozwijających
się,... (ii) utworzenie długoterminowego, taniego kredytu na realizację projektów
rozbudowy infrastruktury...
W celu odbudowy gospodarki światowej należy rozpocząć od Eurazji, gdyż
zamieszkiwana jest ona przez największą liczbę ludzi... Nasza strategia rozwoju
Chin obejmuje budowę w ciągu najbliższych 100 lat około 1000 nowych miast, w
których ma zamieszkiwać od 0,5 do 1 miliona osób... ten projekt budowy nowych
miast nazywany jest urbanizacją zasilaną energią atomową”.
Realizacja projektów La Rouche’a - IS „zmieniłaby życie ponad 4 miliardów ludzi.
Dodajmy do tego częściowo jedynie wykorzystaną siłę roboczą, która na terenie
Eurazji wynosi 500 milionów ludzi (w samej Europie Zachodniej oficjalnie 35
milionów ludzi nie ma pracy!)... należy przekształcić ten niewykorzystany ludzki
potencjał w wydajną, dobrze wykształconą siłę roboczą”.
W tym samym numerze, w artykule Batalia o szybką kolej, wyłożona jest rola
Unii Europejskiej jako niemieckiego przyczółka do opanowania Eurazji. Według
niemieckiego ministra transportu z 1994 r. Matthiasa Wissmanna: „fundamentalne
zmiany w krajobrazie politycznym Europy w ciągu ostatnich pięciu lat stwarzają
konieczność podjęcia nowych zadań”. O jakie zadania chodzi?
„20 września [1994 r.] odbyło się spotkanie ministrów transportu Rosji i Niemiec,
na którym omówiono projekt budowy kolei Berlin - Warszawa - Moskwa. Minister
Wissmann potwierdził wcześniejsze zobowiązanie rządu niemieckiego do uzyskania
funduszy na ten cel od rządów państw Unii Europejskiej... W czasie spotkania z
niemieckimi przemysłowcami w Stuttgarcie
Jelcyn wystąpił z apelem
o
rozpoczęcie budowy szybkich kolei Paryż - Frankfurt -Berlin - Warszawa -
Moskwa oraz równoległej autostrady... Władze polskie zobowiązały się rozpocząć
prace nad tym projektem od unowocześnienia linii kolejowej Frankfurt -
Warszawa w celu umożliwienia osiągnięcia na tej trasie prędkości 160
km/h” (podkr. moje AJH).
Ilustracją ww. programów jest zamieszczona mapa modernizacji sieci kolejowej od
Gibraltaru aż po Japonię i Singapur oraz druga, bardziej szczegółowa mapka,
obejmująca UE i europejską część Rosji. Środek ciężkości owej sieci znajduje się
oczywiście w Niemczech. Powyższe zamiary wskazują, że globalizm niemiecki ma
kolektywistyczno- socjalistyczny charakter i chce zacząć opanowanie ludzkości od
opanowania Eurazji, aby w konsekwencji doprowadzić do konfrontacji z
Ameryką Północną.
Page 11 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
Tak więc obecna postawa eurooszołomów z ul. Wiejskiej ma swoje korzenie w
zobowiązaniach sprzed 8 lat, kiedy to w dniu 8 kwietnia 1994 r. Polska zgłosiła
swój akces do UE. Obecnie Niemcy chcą jak najszybciej rozpocząć swobodną
budowę szybkiej kolei i autostrady przez Polskę. Jak widać – tak czy owak –
znowu chodzi o korytarz... (por. NPW 1-2, 1999).
Historyzm historyzmem, ale czytelnik może jednak powątpiewać o aktualności
powyższych danych. Otóż, niestety, tak właśnie działa urok rzucony przez klimat
newsów, który jest najpotężniejszym narzędziem panowania mediów nad umysłem
jednostki. Dodajmy jeszcze do tego zabobonną wiarę w Europę Zachodnią,
wzmocnioną solidarną polityką wszystkich ekip rządzących, od Edwarda Gierka
poczynając. W efekcie La Rouche, amerykański germanofil o francuskim
nazwisku, potraktował polskich parlamentarzystów jak dzieci, podczas spotkania
w dniu 22 maja 2001 r., kiedy to wygłosił odczyt zatytułowany Polska wobec
perspektywy globalnego rozwoju eurazjatyckiego.
„Wybitny polityk z Zachodu” powiedział wówczas, że nie istniały żadne realne
przyczyny najazdu Hitlera na Polskę (sic!): „ Hitler po prostu chciał wojny”.
Następnie stwierdził:
„Europa zachodnia znajduje się w stanie nieodwracalnego bankructwa. Jedyną
nadzieją na ratowanie zachodnich ekonomii byłaby przeprowadzona pod
przewodnictwem Niemiec ofensywa eksportowa... do Azji. Pierwsze echa tego
rodzaju refleksji można odnaleźć w rozmowach przeprowadzanych ostatnio między
kanclerzem Schroederem i prezydentem Putinem. Planowane jest opracowanie
stałych zasad współpracy gospodarczej między Rosją a krajami Azji i Europy
Zachodniej. Ta obustronna otwartość wobec perspektywy eurazjatyckiego
partnerstwa jest stałym motywem, obecnym już od dawna w kulturze europejskiej,
a zapoczątkowanym w obszarze tradycji rosyjskiej przez Piotra
Wielkiego” („Nowa Solidarność”, nr 22, grudzień 2001, podkr. moje AJH)
Oczywiście Niemcy nie do końca jeszcze panują nad Unią Europejską. Przyznaje
to La Rouche, kiedy mówi:
„Istnieje wiele projektów reform, które poprawiłyby sytuację w Polsce... ale
Międzynarodowy Fundusz Walutowy pospołu z Unią Europejską zgłaszają veto,
kończące całą sprawę”.
Jak by nie spojrzeć, jedna sprawa powinna ostudzić szaloną, chorobliwą miłość
polityków z ul. Wiejskiej do Unii Europejskiej, a mianowicie motyw współpracy
Niemcy - Rosja, skutecznej i sprawnej - bo w ramach jednej i tej samej cywilizacji
bizantyńskiej(!). Niestety, nasz historyzm jest nieobecny w polityce od początku
czasów nowożytnych. Był czas krzepienia serc polskimi zwycięstwami – dziś
trzeba ten kierunek podtrzymywać, ale zarazem, ten kto aspiruje do elit
politycznych, musi znać także i słabe strony naszej myśli politycznej.
To właśnie dlatego pisałem na tych łamach o groźnych intencjach, wpisanych w
ustawy okołokonstytucyjne Sejmu Czteroletniego, a dziś zwróciłem uwagę na
okoliczności towarzyszące wybuchowi Powstania Listopadowego oraz
przemilczanie dzieła gospodarczego ks. Druckiego-Lubeckiego (NPW 5-6, 2000).
Utrata zrozumienia dla historyzmu jest konsekwencją pilotowania niemal całej
Page 12 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
naszej historii rozbiorowej przez CSP. Stąd się bierze bezradność, nieskuteczność,
a w końcu obojętność milionów wyborców, broniących – nieraz resztkami sił –
tego wszystkiego, czemu na imię Polska (por. NPW 11-12, 1998).
Jest jednak jeszcze jeden powód, dla którego wyborcy powinni – mimo tych
wszystkich uwarunkowań – próbować szybciej dojrzewać do swojej historycznej
roli. Tragedia z 11 września, dramaturgia wystąpień pos. Leppera w Sejmie,
wkalkulowana w ryzyko ekipy rządzącej, a ostatnio wydarzenia w Argentynie to
przykłady, które dowodzą, że CSP postanowiły przyspieszyć tempo prowadzące
do rozwiązań globalnych. Świadczy o tym również pełne pasji oskarżycielskiej
pod adresem USA cytowane już wyżej wystąpienie La Rouche’a:
„W trakcie ostatniej kampanii wyborczej na urząd prezydenta z pomocą intryg
wykluczono wszystkich, chociażby trochę kwalifikowanych kandydatów, dopóki na
placu boju nie pozostało jedynie dwóch niebezpiecznych idiotów, Gore i Bush”.
Następnie, kontynuując skandalizujące określenia, autor ujawnia, że ma
zbudowany przyczółek w Azji, gdzie „rozpoczęła się już rewolta przeciwko
Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. Także w Europie – nawet w
Wielkiej Brytanii – coraz powszechniejsze staje się przekonanie, iż obecna
amerykańska administracja jest zbiorem niebezpiecznych półgłówków, i że
koniecznym jest przedsięwzięcie odpowiednich kroków w obliczu tego
zagadnienia”. Trzeba tu dodać, że La Rouche kandyduje na fotel prezydenta USA
w 2004 r.
Mówi się czasem, że niektórzy politycy sejmowi są inspirowani przez IS. Coś w
tym jest, jeżeli głębiej się zastanowimy nad owym wystąpieniem La Rouche’a
przed polskimi parlamentarzystami. Czy jest zatem sens każdego nowego polityka
w Sejmie traktować od razu jako mannę z nieba?
Istota misji IS polega na zwalczaniu wpływów międzynarodowych USA i Anglii,
a w szczególności zastąpienie ich przez Niemcy w zbliżeniu Zachodu z Rosją. IS
zwalcza takie instytucje, jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank
Światowy, bo są to instrumenty globalizmu - nominalnie angloamerykańskiego.
Stara praktyka dyplomatyczna, głosząca, że wrogowie naszych wrogów są naszymi
przyjaciółmi, nie nadaje się do odbudowy personalistycznej cywilizacji łacińskiej.
9. Dla kogo jest państwo?
Tematyka zastępcza to zbrodnie okresu stanu wojennego i wcześniejsze,
nierozpoznane sądownie do końca. Odwracają one uwagę już drugiego pokolenia
od losów Ojczyzny. Była „prawica” u władzy, ale tonęła w aferach. Obecnie
startuje „lewica”, więc temat wraca. CSP znają lepiej niż kto inny sądownictwo
jako filar państwa cywilizacji łacińskiej i dlatego paraliżują różnymi ustawami
funkcjonowanie własnego sądownictwa w danym państwie. Zmuszają w ten
sposób ludzi do szukania sprawiedliwości poza granicami własnego państwa ( por.
NPW 11-12, 2001).
To prawda, że system socjalkomunistyczny został narzucony siłą. Ale ujawnił z
konieczności prosty fakt, że można zapewnić wszystkim pracę i dach nad głową.
Cywilizacja żydowska wystawiła za tę możliwość cenę nie do zaakceptowania:
Page 13 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
partnerstwo przed rodziną, życie bez trwałej lokalizacji domu rodzinnego, życie w
mieście przed życiem na wsi, życie na kredyt przed życiem z własnych
oszczędności, handel przed produkcją, pieniądz fikcyjny przed pieniądzem
fizycznym, inteligencję przed mądrością, a w końcu – panowanie nad człowiekiem
przed służbą człowiekowi (por. NPW 11-12, 2000).
Siła wymienionych przeciwieństw pozwala
zrozumieć walkę cywilizacji
żydowskiej z cywilizacją łacińską w danym społeczeństwie, a następnie
odpowiedzieć na pytanie zawarte w podtytule. Otóż apologeci ustroju
kapitalistycznego postrzegają sprawiedliwość indywidualistycznie. Mówią tak:
jestem zdolny, obrotny - więcej zarobiłem - to moja sprawa i nic nikomu do tego.
Tymczasem cywilizacja łacińska opiera się na równowadze prawnej i materialnej
między obywatelem i państwem, czyli wymaga obustronnej odpowiedzialności, a
więc postawy personalistycznej (por. NPW 7-8, 2000).
Jak można mówić o równowadze prawnej i materialnej między bezrobotnym i
bezdomnym obywatelem a państwem? Czy można antropomorfizować - państwo
to my silni, sprawni i wykształceni?
Państwo jest urządzeniem społecznym, które ma wiele celów, ale wszystkie one
mają służyć dobru powszechnemu, a zatem powinny być (i) wzajemnie
niesprzeczne, (ii) uzupełniające się oraz (iii) uhierarchizowane. Zasłanianie się
Ewangelią, że „zawsze biednych między sobą mieć będziecie”, jest
nadużywaniem
Ewangelii, kiedy planowo likwiduje się miejsca pracy,
powiększając rzeszę ludzi bezrobotnych i bezdomnych. Wtedy mówi się, że nie
chcą pracować, że chcieliby pieniądze za darmo. A kiedy wielu z nich z rozpaczy
upije się i zamarznie, to się mówi „zamarzł, bo był pijany”.
10. W poszukiwaniu prawdy
Im więcej mówi się o wolnym rynku, tym bardziej jest on spętany przepisami. Im
więcej mówi się o godności człowieka, tym więcej jest bezrobotnych i
bezdomnych. Im więcej mówi się o nauce, tym więcej jest ludzi
niedokształconych. Im więcej otwieramy się na Zachód, tym bardziej pogłębia się
przepaść między tymi, co szwargoczą po angielsku, a tymi, którzy jeszcze nie
umieją swobodnie posługiwać się
ustawicznie deformowanym językiem
polskim, którzy nie potrafią jeszcze organizować się w walce o własne państwo.
Im częściej władze składają wieńce w miejscach pamięci narodowej, tym bliżej
jesteśmy utraty suwerenności Rzeczypospolitej.
Naturalną cechą młodego, zdrowego na duszy i ciele człowieka jest chęć
sprawdzenia się poprzez uczciwą pracę w życiu swojego pokolenia. Cywilizacja
łacińska, jako personalistyczna, harmonizuje potrzebę osobistej ambicji z radością
wspólnej pracy dla powszechnego dobra. Naturalną cechą wspólnej pracy jest
to, że zbliża ludzi między sobą. Naturalną cechą narodu jest to, że chce się
sprawdzić i żyć własnym życiem we własnej Ojczyźnie, nabytej u Boga krwią i
krwawym trudem poprzednich pokoleń. Współpraca międzynarodowa powinna
mieć tylko pomocnicze znaczenie, bo pokoju między narodami nie da się kupić w
ramach żadnej transakcji handlowej. Kiedy słyszymy jęki oszołomów
politycznych na czele z każdorazowym premierem: „No to co – jak nie wejdziemy
do UE, to będziemy izolowani, to będziemy Białorusią”, to wiadomo, że ludzie ci
Page 14 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...
nie mają żadnych uczciwych, rzeczowych argumentów, przemawiających za
wejściem Polski do Unii Europejskiej (por. NPW 3-4, 2000).
Kiedy zaś widzimy, że cywilizacja żydowska paraliżuje coraz bardziej możliwość
pracy narodu polskiego na jego własnej ziemi, to miejmy odwagę powiedzieć
twardo: Polska jest ziemią dla ludzi należących do cywilizacji łacińskiej (por.
NPW 5-6, 1999). Zabierzmy się do ciężkiej pracy dla naszej Ojczyzny i nie
pozwólmy się w tej pracy nigdzie i nikomu wyręczać!
Powrót do strony głównej Archiwum
Powrót do strony głównej NPW
Page 15 of 15
Człowiek i Społeczeństwo w cywilizacji łacińskiej
2010-05-05
http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_01_02/PIS-H...