Rozpoczynając temat człowieka w społeczeństwie w dziełach Bertolta Brechta należy przede wszystkim powiedzieć o tym, co kształtowało poglądy tego twórcy. Brecht urodził się w 1898 roku w Augsburgu. Kiedy zaczęła się I wojna światowa Brecht studiował w Monachium przyrodę, medycynę i literaturę. Musiał przerwać studia w 1918 roku. Jako student medycyny musiał pracować w augsburskim lazarecie. Tam doświadczył wojny, mimo że osobiście nigdy nie był na froncie. To poskutkowało nienawiścią do wojny i przekonaniami komunistycznymi, które później Brecht rozwijał. Wpływ na Brechta miały również w znacznym stopniu problemy 20-lecia międzywojennego: kryzysy ekonomiczne oraz dojście do władzy nazistów. Jako komunista musiał on wyjechać w roku 1933 z Niemiec. Powrócił tam dopiero po II wojnie światowej i zamieszkał w NRD. Pozostał komunistą do końca życia, mimo że władza go trochę rozczarowała, zwłaszcza stłumieniem powstania w NRD w roku 1953.
Brecht od niemal samego początku swojej twórczości często koncentrował się na człowieku, jego zachowaniach wobec wojny i innych katastrof, a także jego pozycji i relacji ze społeczeństwem. Brecht zdaje sobie sprawę z wartości człowieka jako jednostki. Doskonałym przykładem jest tu wiersz pochodzący z Elegii Bukowskich pod tytułem Dym. Wiersz pochodzi z roku 1953 i jest reakcją Brechta na stłumienie powstania antykomunistycznego w NRD. Brecht mówi w nim, że dom, drzewa i cała okolica nie miałaby znaczenia bez człowieka. Byłaby niczym i nie byłaby potrzebna. Idylla na łonie natury bez dymu wydobywającego się z komina nie miałaby żadnego sensu.
Jednakże człowiek w społeczeństwie był dla Brechta już czymś zupełnie innym. Po raz pierwszy starał się pokazać zależności między nim a zbiorowością, w której żył, w dramacie pod tytułem Baal. Główny bohater dramatu jest asocjalnym poetą – geniuszem. Nie zachowuje żadnych zasad, ignorując całe społeczeństwo. Jest obserwatorem, który widzi wszystkie wypaczenia uczuć, zachowań, postaw. Dostrzega obłudę ludzi i nie chce się podporządkowywać takiemu światu. Baal jest alkoholikiem, nie umie się przystosować, nie obchodzą go normy społeczne. Nie jest też w stanie zapracować na swoją matkę. Obraża ważniejszych od siebie w okrutny sposób demaskując ich żądze i motywy działań. Baal dąży do zaspokojenia własnych potrzeb. Kieruje się instynktem i cielesnością. Nie może jednak niż stworzyć, ponieważ miłość, która ma być dla niego inspiracją, poeta odziera z magii, niesamowitości, romantyczności i porywów namiętności, sprowadzając ją do krótkotrwałego zaspokajania żądz. Świat, w którym żyje, nie akceptuje Baala. Zwalniają go z pracy. Nie ma pieniędzy na podstawowe opłaty. Baal odrzuca wszystkie dane mu przez społeczeństwo szansy. Gardzi nim i twierdzi, że praca odbiera mu siebie. Dąży do absolutnego wyzwolenia z więzów nadanych mu przez konieczność istnienia w zbiorowość. Aresztowany nie przestaje negować wszystkiego i wszystkich. Ksiądz, który przychodzi do jego celi, zarzuca mu: „Pan dokonuje gwałtu na życiu!”. Baal kpi z niego, pracy, policji. Swoim zachowaniem oburza publiczność. Za nic ma cały świat, stwierdzając: „Świat to kał Pana Boga”. Okłamuje ludzi i wykorzystuje bezmyślnie kobiety. Ostatecznie społeczeństwo odrzuca amoralnego Baala, usuwa go poza margines. „Poprawni” obywatele nie chcą z nim przebywać. Wyrzucają brudnego Baala z „Tancbudy”. Odwracają się od niego. Gdy dla zawodowej prostytutki morduje swojego przyjaciela i umiera mu matka, Baal zostaje sam. Ludzie śmieją się z niego, nazywając łachmytą. Baal samotnie cierpi w zapomnieniu, mimo że ludzie go uwielbiali. Mimo, że podobała mi się wcześniej jego poezja.
Podobną wymowę na inny dramat pod tytułem Życie Galileusza. Główny bohater dramatu Galileo Galilei (1564-1642) jest wybitnym naukowcem, ale jednocześnie żarliwym chrześcijaninem – katolikiem. Jako uczony uważał jednak za prawdziwą heliocentryczną teorię budowy Układu Słonecznego, autorstwa Mikołaja Kopernika. Stało to w opozycji z oficjalną nauką Kościoła. Galileusz, walcząc o wolność badań naukowych, podważał filary, na których opierała się cała nauka i dogmaty chrześcijaństwa i katolicyzmu. Geniusz Galileo musiał przeciwstawić się wielowiekowym tradycjom społecznym i obyczajom wbrew jego intencji. Jako mieszkaniec Włoch był poddany silnemu wpływowi papiestwa i inkwizycji. Gdy wydrukował swoje dzieło na temat budowy Układu Słonecznego (Dialog o dwu najważniejszych układach świata Ptolemeuszowym i Kopernikowskim), oskarżono go o herezję. Musiał odwołać swoje tezy i potępić je. Porażka uczonego w walce ze społeczeństwem o uznanie osiągnięć nauki, pokazała słabość jednostki w konfrontacji ze zbiorowością. Uczony ugiął się. Przegrał walkę mimo swojej racji. Nie był w stanie obronić prawd, w które wierzył wobec siły całego społeczeństwa, wierzącego Kościołowi.
Wpływ na ostateczny kształt działa miało jednak jeszcze w późniejszym okresie zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Brecht uważał, że historia Galileusza i uczonych, biorących udział w stworzeniu bomb są podobne. Zauważył, że ani on, człowiek żyjący 4 stulecia przed zrzuceniem na Hiroszimę i Nagasaki bomb, ani uczeni XX-wieczni również ze strachu nie wzięli odpowiedzialności za swoje dzieła. Porażka Galileusza w walce była równoznaczna z upadkiem jednostki wobec przeważającej siły ogółu. Podziwiany początkowo za otwarte głoszenie swoich poglądów, stał się potępiony przez wykształconych ludzi po kompromisie. Mimo kontynuacji swych badań w tajemnicy stracił zaufanie. Ułatwienie w życiu, pójście na kompromis dało mu jedynie upadek i pogardę dla samego siebie w zamian za poparcie społeczne. Galileusz wyrzekł się swoich poglądów, społeczeństwo i utarte schematy pokonały go. Brecht postawił w dramacie pytania o to, jak dalece można iść na kompromis z opinią publiczną i tymi, wśród których żyje, i jak wiele powinien on kosztować człowieka. A także o prawdę. Tę, która jest ważna dla Kościoła i tę, która jest ważna dla nauki. O walkę jednostek o uznanie i wojnę z polityką, kreowanymi wartościami i opiniami.
Zupełnie inny kształt społeczeństwa i człowieka w nim przedstawił Brecht w dwóch wierszach Ci, co zabierają mięso ze stołu i Generale, twój czołg to mocny pojazd. Jest to społeczeństwo indoktrynowane, w którym niewielu ludzi jest w stanie zachować „człowieczeństwo” jako przyzwoitość i podstawowe zasady, które powinny rządzić ludźmi. Władza żąda od pojedynczej osoby absolutnej wierności i lojalności. Człowiek nie ma myśleć, lecz wykonywać rozkazy i być gotowym do poświęcenia się dla rządzących. W takim społeczeństwie jednostki, które nie podporządkowywały się były eliminowane i niszczone. W III Rzeszy, o której pisał Brecht, byli oni osadzani w obozach koncentracyjnych, w innym przypadku ZSRR taką funkcję pełniła sieć łagrów. Tajna policja, sąsiedzi, a nawet rodziny usuwały je z życia społecznego. Człowiek, jak pisze Brecht „(…) jest bardzo poręczny (…) Ale ma jedną wadę: Umie myśleć.”. Dlatego nie jest przydatny dla wojska, ani dla rządzących, którzy twierdzą, że „sztuka rządzenia Jest za trudna Dla prostego człowieka.” W takim społeczeństwie nie pozostaje żadna alternatywa poza byciem takim, jakim wymaga władza. Indywidualności są mordowane lub zmuszone do emigracji. Naziści podjęli próbę stworzenia nowego człowieka, pozbawionego skrupułów i moralności, uznającego wyższość rasy aryjskiej nad innymi ludami. Ludzie tam żyjący byli cały czas prześladowani. Głównym narzędziem był terror. Nikt nie czuł się bezpieczny. Paradoksalnie machina pożerała nawet „swoich”. Takich jak Ernst Röhm, przywódca bojówki Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej (NSDAP) – Sturmabteilung (Oddziałów Szturmowych), czyli SA. Został aresztowany w czasie Nocy Długich Noży w roku 1934 i stracony. Zindoktrynowane społeczeństwo jeszcze skutecznej eliminowało jednostki różniące się (nie tylko Żydów i komunistów) przy zbiorowym poparciu ogółu. W takim społeczeństwie okazuje się, że człowieczeństwo wcale nie jest ważne w życiu. Nie liczą się tak naprawdę zasady, wartości, a jedynie to, do czego zdolny jest człowiek. A właściwie już nie człowiek, ale bestia spuszczona z łańcucha norm i obyczajów.
Ostatnimi wierszami są dwie ballady ze zbioru Postylla Domowa: O bliźnich oraz O tajemnicach każdego człowieka. Podobnie jak wiersze Ci, co zabierają mięso ze stołu i Generale, twój czołg to mocny pojazd demaskują one prawdziwą naturę człowieka. Brecht stawia tezę, że człowiek jest z natury zły, a jedynie krępują go prawo, zwyczaj, tradycja. Jednostki w społeczeństwie odnajdują się tylko dzięki temu. Ich prawdziwe oblicze jest zupełnie inne. Ludzie w społeczeństwie walczą między sobą. Jedyną rzecz, której chcą to prześcignięcie drugiej osoby, pokonanie jej. Społeczeństwo, które tworzą ustanawia pozory, które pokazują jego całość znacznie lepiej niż wygląda ona w rzeczywistości. Tutaj człowiek nie jest przychylny nikomu innemu. Zbiorowość wygładza naturalne cechy człowieka, wymusza na nim ograniczenie, ramy zachowania. To, co dzieje się w środku, ujawnione jest dopiero w sytuacji ekstremalnej, poza wszelkimi normami. Człowiek nie jest tym zawstydzony, nie przeszkadza mu to kim, a raczej czym jest. Ułożony „obywatel” w rzeczywistości, poza zbiorowością, a nawet wewnątrz zbiorowości jest zakuty w „niby-kajdany”. Mimo nich jednak wychodzi poza normy i niszczy drugą osobę, odrzuca społeczeństwo. Wyzwolenie ze społeczeństwa jest jednocześnie zaprzeczeniem człowieczeństwa. Lecz to zbiorowość jako taka tworzy to człowieczeństwo, normalność i normy zachowań jako konieczne do współistnienia, pomimo drugiej twarzy, osobowości, buntującej się przeciw temu.
Człowiek według Bertolta Brechta nie jest dobry, a społeczeństwo jest tworem okrutnym, odrzucający każdą, odróżniającą się jednostkę, poza swoje ramy. Człowiek, który nie jest taki jak określająca większość „normalność” jest bezwzględnie eliminowany. Samo społeczeństwo nie dopuszcza do siebie możliwości wybiegania poza wyznaczone granice. Każdy, kto przeciwstawia się ogółowi, jest elementem potencjalnie niebezpiecznym. Łamanie zasad, niedostosowywanie się do wartości komplikuje życie społeczności. Powoduje zakłócenia w idealnym obrazie, wykreowanym przez próby ustalenia współżycia w zbiorowości. Marginalizacja jednostek niepożądanych, buntujących się przeciwko schematom, utartym ścieżkom myślowym, pozwala budować obraz ideału. Jednocześnie upodabnia wszystkich do siebie nawzajem, wyniszczając oryginalność, a wprowadzając zbanalizowane etapy i fazy, które każdy „przykładny obywatel” musi przejść. Brecht społeczeństwo opisuje w bardzo krytyczny, negatywny sposób jako coś, co ukrywa prawdę, spowalnia rozwój. Można zrozumieć taki punkt widzenia, patrząc zarówno na czasy współczesne autorowi, jak i na dzisiejszy świat, sprowadzony do masowej kultury i pomimo liberalizmu w wielu dziedzinach życia rządzony przez zwyczajne konwenanse. Tak samo odsuwający jednostki niepasujące, nawet jeżeli zmieniły się (lub nie) kategorie persona non grata.