ŹRÓDŁA KONFLIKTU
Trzecia krucjata była jednym z tych wydarzeń, któ-
re przeczą twierdzeniu, że świat średniowieczny był
sztywno podzielony na cywilizację chrześcijańskiej Eu-
ropy i cywilizację muzułmańską i że obie miały na sie-
bie niewielki wpływ. Nie była też trzecia krucjata „zde-
rzeniem cywilizacji”, jak twierdzą niektórzy. Była wy-
darzeniem znacznie bardziej złożonym, a wzięły w niej
udział różne grupy polityczne i kulturowe, których
działania wcale nie prowadziły do powstania dwóch
jednolitych bloków cywilizacyjnych: wschodniego
i zachodniego. Charakterystyczne dla trzeciej krucjaty
są liczne spory wewnątrz tak zwanego obozu chrześci-
jańskiego i tak zwanego obozu muzułmańskiego, co
prowadziło do nieoczekiwanych zmian sojuszy.
Na zachodzie Europy XII wiek był czasem bardzo
intensywnego rozwoju gospodarczego połączonego ze
wzrostem liczby ludności. Towarzyszył temu także
rozkwit kultury oraz coraz większa wiara Europejczy-
ków we własne siły. W czasach trzeciej krucjaty proces
ten był daleko posunięty. W obiegu było znacznie wię-
cej pieniędzy niż wcześniej. Władcy i wyższa arysto-
kracja mogli je wykorzystać, by nająć i wyposażyć za-
wodowych żołnierzy. Pieniądze stanowiły kapitał, któ-
ry rozwinięte ekonomicznie kraje północnej Italii, takie
jak „republiki morskie” Genui, Pizy i Wenecji, inwe-
stowały w rozwój handlu w granicach Europy i poza
nią. Coraz większe zyski przynosiły w szczególności
wyrób i sprzedaż broni.
Chociaż świat muzułmański przez długi czas wy-
przedzał Europę w wielu dziedzinach, Europejczycy
doganiali go w takim tempie, że wkrótce zaczęli osią-
gać lepsze wyniki niż ich muzułmańscy rywale. Było to
szczególnie widoczne w żeglarstwie i handlu. Na Mo-
rzu Śródziemnym dominowały floty italskie. Jednak na
terenie samego kontynentu europejskiego komunikacja
między poszczególnymi regionami odbywała się
znacznie wolniej niż w świecie muzułmańskim. Euro-
pejczycy mieli ponadto znacznie uboższą wiedzę geo-
graficzną, szczególnie na temat ziem położonych poza
Europą. Stanowiło to głównie problem dla kupców, ale
nie dla dowódców krucjaty, którzy wyruszali, by odbić
z rąk nieprzyjaciela miasta należące wcześniej do pań-
stw krucjatowych, lecz potem przez nie utracone. Brak
dobrej łączności między władcami poszczególnych
państw stwarzał znacznie więcej trudności. Aby dostar-
czyć listy, wysyłano posłów lub wręcz poselstwa, któ-
rym musiano przydzielać dla bezpieczeństwa odziały
wojska. Wiadomości docierały do adresatów z dużym
opóźnieniem. Równie długo trwało dostarczanie listów
z odpowiedzią.
Gdy zachodnia Europa przeżywała czas gospodar-
czego i kulturalnego rozkwitu, cesarstwo bizantyjskie
popadało w pewną stagnację. Z kolei świat muzułmań-
ski także przechodził znaczące przeobrażenia. Język
perski i arabski pozostały językami wykształconych,
arystokratycznych „wyższych sfer”, ale w skład elit po-
litycznych i wojskowych wchodzili teraz głównie Tur-
cy i ci, którzy ulegli sturczeniu (zaliczał się do nich
sam Saladyn, który z pochodzenia był Kurdem).
Religijna, wojskowa, kulturowa i gospodarcza eks-
pansja zachodniej Europy, której jednym z przejawów
były krucjaty, obudziła w niektórych częściach muzuł-
mańskiego świata zapomnianą ideę dżihadu. Oczywi-
ście, największe znaczenie miał pierwszy dżihad, czyli
walka o prowadzenie moralnego życia, ale teraz nabrał
większego znaczenia także drugi dżihad, polegający na
fizycznej obronie islamu w regionach zagrożonych
przez krzyżowców. To w imię tego wojującego dżiha-
du, często błędnie tłumaczonego jako „święta wojna”,
szły walczyć muzułmańskie armie Syrii, Egiptu i kra-
jów sąsiednich, co w roku 1187 niemal umożliwiło Sa-
ladynowi starcie z powierzchni ziemi krucjatowego
Królestwa Jerozolimskiego. Łacińska zachodnia Euro-
pa nie mogła pogodzić się z takim niepowodzeniem i to
doprowadziło do trzeciej krucjaty i bitwy pod Arsuf.
Dżihad miał z początku charakter defensywny, ale
pod panowaniem Saladyna przybrał postać ofensywną.
Z kolei krzyżowcy przechodzili od nastawienia ofen-
sywnego do defensywnego. Przyglądając się zaciętym
walkom między armiami krzyżowców i muzułmanów,
trudno uwierzyć, że tak naprawdę muzułmańscy miesz-
kańcy Bliskiego Wschodu nie żywili specjalnej niena-
wiści do Europejczyków z Zachodu. „Frankami” po-
gardzali, uważając ich za półbarbarzyńców o niższej
kulturze. Dostrzegali ich odwagę i siłę, ale także i roz-
wiązłość. O kobietach z Europy mówiono, że są piękne,
ale niczego nie potrafią.
Chociaż Europejczycy żywili pewien podziw dla
kultury Maurów, Arabów czy Persów (ale nie Turków),
byli przekonani o wyższości swojego rycerstwa. Doce-
niali jednak mądrość kryjącą się w bizantyjskiej i mu-
zułmańskiej sztuce wojennej. Nie wzgardzili przeciw-
nikami z tego powodu, że często atakowali z daleka za
pomocą łuków. Nie uznali ich za. tchórzy i chwalili ich
postępowanie jako rozsądne. Panowało bowiem wśród
krzyżowców przeświadczenie, że muzułmanie mają
mniej krwi, ponieważ żyją w gorącym klimacie, i stąd
nie mogą podejmować zbyt dużego ryzyka.
Chociaż większość ziem muzułmańskiego Bliskie-
go Wschodu była pod koniec XII wieku rządzona przez
sunnitów, w wielu miejscach przeważała ludność
chrześcijańska lub szyicka. W roku 1184 w Damaszku
większą część ludności muzułmańskiej stanowili szyici.
Aleppo stało się sunnickim centrum naukowym, cho-
ciaż większość mieszkańców była szyitami. Po odbiciu
Jerozolimy przez Saladyna tamtejsza łacińska ludność
chrześcijańska niemal w całości wyniosła się z miasta.
Na miejscu pozostało dziesięciu joannitów, by zająć się
chorymi, ale Saladyn rozpoczął budowę nowego szpita-
la w pobliżu Bazyliki Grobu Pańskiego. Budowę ukoń-
czono w roku 1192. Religie bowiem rywalizowały, nie
tylko tocząc bitwy i prowadząc oblężenia. Walka prze-
biegała także na polu nauki i medycyny - obie strony
dbały o szkoły i szpitale. Jest także prawdopodobne, że
wiele palestyńskich świątyń dedykowanych wczesno-
muzułmańskim świętym i bohaterom wznowiło swoją
działalność lub nawet powstało w odpowiedzi na trze-
cią krucjatę, mając na celu zwiększenie „religijnej war-
tości” spornych terenów.
Zmniejszającej się liczbie szyitów i chrześcijan to-
warzyszył napływ Turków i Kurdów na zamieszkiwane
głównie przez Arabów ziemie Żyznego Półksiężyca
i Egiptu. Chociaż przybysze byli wyznawcami islamu,
elity miast arabskich uważały ich za półbarbarzyńców.
Dyskryminacja religijna i polityczna istniała, ale nie
była bardzo silna. Po prostu ludność niesunnicka była
zazwyczaj pozbawiona dostępu do wyższych stanowisk
we władzy, w wojsku i w życiu kulturalnym. Mało
znanym faktem pozostaje popularność, którą na Bli-
skim Wschodzie cieszyły się narkotyki, takie jak ha-
szysz czy lulek czarny. Oba określano słowem bandż
i oba stawały się coraz bardziej rozpowszechnione
wśród zwykłych ludzi. Muzułmańska szkoła prawna
Ha- nafi nie zabraniała używania haszyszu, a w XIII
wieku narkotyk ten był bardzo tani.
Po śmierci bizantyjskiego cesarza Manuela w roku
1180 państwa krucjatowe zostały zdane na własne siły.
Sojusz z Bizancjum, który nigdy nie należał do ła-
twych, stał się teraz niemożliwy. Wsparcie z zachodniej
Europy było sporadyczne i dopiero upadek Jerozolimy
gwałtownie obudził zapał do wypraw krzyżowych.
Państwa krucjatowe funkcjonowały zaś w pewnym
rozdarciu. Z jednej strony władcy chrześcijańscy mu-
sieli ułożyć sobie stosunki z muzułmańskimi sąsiadami,
z drugiej stale nosili się z zamiarem ich nawrócenia lub
pokonania. Społeczeństwa państw krucjatowych także
się zmieniały. Z państw feudalnych wzorowanych na
Francji przeobraziły się w zurbanizowane, nadmorskie
enklawy, kulturowo bardziej zbliżone do miast italskich
niż do Francji.
Tereny Królestwa Jerozolimskiego przed katastrofą
w roku 1187 zamieszkiwało od 100 do 120 tysięcy
„Franków”, czyli ludzi pochodzenia europejskiego wy-
znania katolickiego. Poza tym było od 300 do 360 ty-
sięcy miejscowej ludności chrześcijańskiej i muzuł-
mańskiej, której dwie trzecie mieszkało na wsi. W źró-
dłach znajdujemy też informację o 20 tysiącach mu-
zułmańskich więźniów, których Saladyn uwolnił, od-
biwszy zdobyte przez krzyżowców ziemie. Los osadni-
ków frankijskich po podbojach Saladyna jest niejasny.
Na polach bitew zginęła tylko ich część, inni zapewne
stłoczyli się na tych terenach, które pozostały w rękach
krzyżowców. W przypadku Królestwa Jerozolimskiego
było to nadmorskie miasto Tyr. Położone na północy
hrabstwo Trypolisu i księstwo Antiochii także straciły
część terytoriów, co musiało doprowadzić do ubóstwa
wielu ludzi, załamania się systemu społecznego i chao-
su gospodarczego.
Klęski z lat 1187‒1188 pogłębiły polityczne po-
działy między baronami państw krucjatowych. Wielu
z tych, którzy byli nieprzychylnie nastawieni do króla
Gwidona i uważali go za uzurpatora, było przekona-
nych, że Królestwo Jerozolimskie upadło, ponieważ
król nie chciał słuchać ich rad. Jednym z tych ludzi był
Renaud z Sydonu, potężny zwolennik hrabiego Raj-
munda z Trypolisu, który przeżył bitwę pod Hittin.
Uciekł on do Tyru i próbował ratować to, co z króle-
stwa pozostało. Pomagała mu flota przybyła z normań-
skiego Królestwa Sycylii. Wkrótce jednak Renaud, po-
dobnie jak i inni przedstawiciele arystokracji i dostojni-
cy kościelni, uznał, że należy rozpocząć negocjacje
z Saladynem. Wówczas nieoczekiwanie przybył do Ty-
ru z Konstantynopola Konrad z Montferratu i przekonał
mieszkańców miasta do zerwania rozmów. Flota sycy-
lijska wycofała się, lecz w roku 1188 zastąpiła ją flota
pizańska. Konrad dobrze się orientował w realiach poli-
tyczno‒gospodarczych miast północnej Italii i prawdo-
podobnie to skłoniło go do namówienia mieszkańców
Tyru do utworzenia analogicznej wspólnoty miejskiej
podporządkowanej jednemu wspólnemu celowi: prze-
trwaniu w obliczu najazdu.
W tych dramatycznych wydarzeniach należy do-
szukiwać się początków trzeciej krucjaty. Sydon, mia-
sto Renauda, padło przy pierwszym najeździe wojsk
Saladyna, ale położony w głębi lądu zamek Beaufort
oparł się nieprzyjacielowi i to w nim osiadł teraz Re-
naud. Nastąpiły długie negocjacje, podczas których Re-
naud zaproponował Saladynowi (prawdopodobnie tylko
w celu zyskania na czasie), że podda zamek, jeśli Sala-
dyn udzieli mu schronienia w Damaszku i zapewni
utrzymanie. Tymczasem w Europie przygotowania do
wyprawy nabierały tempa.
Wielu historyków twierdziło, że rezygnując z odbi-
cia Tyru, Saladyn popełnił największy błąd. Wydaje się
jednak, że chciał być wierny regułom strategicznym
obowiązującym w jego kręgu kulturowym. Zgodnie
z tymi regułami władca powinien przerwać kampanię
w chwili największego sukcesu, potem skupić się na ła-
twych celach i unikać niepowodzeń, które mogłyby
osłabić jego autorytet. Jednocześnie powinien odciąć
od świata najpotężniejsze twierdze nieprzyjaciela. Nie-
stety, ta strategia nie sprawdzała się w sytuacji, w któ-
rej znalazł się Saladyn. Floty muzułmańskie nie kontro-
lowały już Morza Śródziemnego, więc takich nadmor-
skich enklaw jak Tyr nie można było odciąć. W okresie
żeglownym, czyli od marca do października, miasta
portowe utrzymywały stały kontakt z zachodnią Euro-
pą. Saladyn był świadom ograniczeń swojej strategii
i włożył wiele wysiłku w odbudowę floty.
Zamiast podjąć walkę o Tyr, armia Saladyna pro-
wadziła kampanie na północy, skupiając się na i tak już
okrojonym księstwie Antiochii, której wedle słów kro-
nikarzy arabskich wystarczyło odebrać zamki, by ode-
brać życie. W rzeczywistości księstwo nie upadło od
razu, ponieważ Saladyn musiał zmierzyć się z trudno-
ściami logistycznymi i komunikacyjnymi. Główne
arabskie, muzułmańskie miasta w głębi lądu, stanowią-
ce ostoję władzy Saladyna, były oddzielone od portów
śródziemnomorskich pasmem górskim, zaś główne
drogi biegły nie ze wschodu na zachód, a z północy na
południe. Mimo trudności Saladynowi udało się w roku
1188 zablokować wąski szlak lądowy łączący Króle-
stwo Jerozolimskie z Europą.
Saladyn musiał wziąć pod uwagę nie tylko państwa
krucjatowe. Po obaleniu szyickich kalifów z dynastii
Fatymidów przejął władzę nad Egiptem, który miał
zawsze dobre stosunki z cesarstwem bizantyjskim. By-
ły one niewzruszoną zasadą polityki egipskiej, prze-
strzeganą jeszcze przed czasami Fatymidów i zachowa-
ną po śmierci Saladyna. Sułtan zadbał także o stabilne
relacje z chrześcijańskimi państwami Nubijczyków, po-
łożonymi na terenie dzisiejszego północnego Sudanu,
na południe od Egiptu. Państwa te były wcześniej
w ścisłym sojuszu z Fatymidami. Nie mamy natomiast
dowodów, by istniały kontakty między krzyżowcami
a Nubijczykami z rejonu Morza Czerwonego. Dla Sala-
dyna sojusz z Nubią był bardzo korzystny. Biegł tamtę-
dy ważny szlak handlowy, przynoszący znaczne zyski.
Decyzja o podboju Jemenu wynikała z chęci zapew-
nienia sobie kontroli nad Morzem Czerwonym, które
było oknem na Ocean Indyjski. Jemen był jednak poło-
żony zbyt daleko i miał zbyt prymitywne wojsko, by
wesprzeć Saladyna w konflikcie z krzyżowcami.
W innej części imperium, w regionie Dżazira, na te-
renach obecnego północnego Iraku, północno-
wschodniej Syrii i południowo‒wschodniej Turcji, Sa-
ladyn musiał sprostać innym wyzwaniom. Dżazira była
bogatym, żyznym, zurbanizowanym i gęsto zaludnio-
nym regionem, tradycyjnie wrogim Bizancjum. Były to
też tereny silnie podzielone pod względem politycznym
i etnicznym. Zamieszkiwali je Ormianie, Kurdowie
i Arabowie, do których w XI wieku przyłączyli się do-
minujący później w polityce i wojsku Turcy. W rezul-
tacie Dżazira (słowo to znaczy dosłownie „wyspa”
między Eufratem a Tygrysem, podobnie jak dawna na-
zwa Mezopotamia oznaczała „miejsce między rzeka-
mi”) była regionem bardzo niespokojnym. Miało to
swoje zalety. To stąd rekrutowali się liczni doświad-
czeni i wojowniczo nastawieni żołnierze.
Wśród rywalizujących ze sobą drobnych dynastii
byli Zankidzi, potomkowie Imada ad‒Dina Zankiego,
dowódcy tureckiego, który jako pierwszy odzyskał
ziemie utracone wcześniej na rzecz krzyżowców. Zan-
kidzi, ich poplecznicy oraz atabegowie (nazwę tę moż-
na tłumaczyć dosłownie jako „ojciec, który prowadzi”),
którzy często sprawowali faktyczną władzę, uważali, że
ich pretensje do rządzenia na tych terenach są bardziej
uzasadnione niż pretensje parweniusza i karierowicza,
jakim był w ich oczach Kurd Saladyn. Była tam też dy-
nastia Artukidów, wywodząca się od wojowników to-
warzyszących zwycięskim, wielkim sułtanom seldżuc-
kim, którzy zajęli te ziemie w XI wieku. Oni także
uważali Saladyna za kogoś gorszego. Większość tych
władców była ludźmi wykształconymi i rezydowała
w twierdzach na terenie miast zamieszkanych przez
Ormian, Arabów i ludność innego pochodzenia. Ich
władza opierała się na wędrownych lub półwędrow-
nych plemionach turkmeńskich, które koczowały w
okolicy. Doliny zamieszkiwała zajmująca się rolnic-
twem ludność ormiańska, arabska i kurdyjska. Oprócz
tego dochodziło do napięć między plemionami wę-
drownymi, osiadłym chłopstwem i ludnością miejską.
Do władania swoim imperium, którego część sta-
nowiły ziemie niedawno podbite i podporządkowane
nowemu władcy jedynie nominalnie, Saladyn wykorzy-
stywał niezwykle sprawną administrację i armię. Ta
pierwsza miała długą tradycję, do której Saladyn doło-
żył swój własny system patronatu. Niestety, dowódcy
armii Saladyna nie zawsze okazywali się dobrymi
urzędnikami administracji cywilnej i nie zawsze chętnie
obejmowali kosztowne funkcje zarządców prowincji
czy zamków. Nawet samemu Saladynowi brakowało
środków finansowych na prowadzenie kampanii i po-
trzebował zwycięstw, by wyposażyć i opłacić swoich
żołnierzy. Trudności tego typu towarzyszyły także
wojnie z krzyżowcami.
Nim przejdziemy do opisywania sytuacji w zachod-
niej Europie, trzeba wspomnieć o zmianach politycz-
nych i wojskowych w cesarstwie bizantyjskim. Bizan-
cjum pod rządami cesarza Izaaka Angelosa było do-
tknięte kryzysem gospodarczym i militarnym, choć
wbrew opiniom niektórych historyków do upadku było
mu jeszcze daleko. Granica w Anatolii była stabilna.
Poprzednia dynastia Komnenów zajęła tereny w głębi
lądu, oddalone od Morza Egejskiego, i okroiła sułtanat
Seldżuków z Rum, który teraz zajmował tylko central-
ny płaskowyż. Na Bałkanach jednak cesarstwo bizan-
tyjskie znalazło się w bardzo trudnej sytuacji. Pie-
czyngowie, których potężniejsi Kipczakowie wyparli
w XI wieku na południe od Dunaju, w dużej części
przeszli na służbę Bizancjum. Część Pieczyngów prze-
szła na teren Węgier, gdy w południowych Karpatach
pojawił się inny lud turecki - Oguzowie. Oguzowie
prawdopodobnie zmieszali się z Wołochami posługują-
cymi się językiem romańskim.
Sytuacja była bardzo skomplikowana i historycy
nadal toczą ożywione dyskusje na temat zasięgu wła-
dzy Bizancjum w latach 80. XII wieku. Wiadomo tyl-
ko, że Bizancjum traciło kontrolę nad terenami obecnej
północnej Bułgarii, gdzie rodziło się państwo bułgar-
skie. Tymczasem Kipczakowie i rdzenna ludność woło-
ska z Wołoszczyzny (południowa Rumunia) zawarli so-
jusz przeciw Bizancjum. Dwudziestowieczni historycy
rumuńscy i bułgarscy spierali się zawzięcie o to, kto
przewodził buntowi na Bałkanach w roku 1186: Bułga-
rzy, Wołosi czy Kipczakowie. Dla niemieckiego cesa-
rza Fryderyka Barbarossy i jego armii krucjatowej pod-
stawowe znaczenie miał tylko fakt, że władza Bizan-
cjum na tych terenach słabła. Położona na zachodzie
Serbia była już właściwie niezależna, chociaż formalnie
uznawała zwierzchność cesarstwa bizantyjskiego. Ni-
żej, na wybrzeżu Morza Adriatyckiego załamanie się
władzy Bizancjum całkowicie zmieniło stosunki poli-
tyczne w tym regionie. Wszystko to miało wpływ na
losy kontyngentów krucjaty podróżujących lądem do
Palestyny, a nawet tych, które płynęły z Wenecji przez
Adriatyk.
Poprzedni cesarz bizantyjski, Manuel Komnen
(1143-1180), wspierał północnoitalskie republiki ku-
pieckie walczące o niezależność z cesarzem niemiec-
kim Fryderykiem. Był to jeden z kilku powodów napięć
istniejących między Rzeszą a Bizancjum, którego sto-
sunki z miastami italskimi dotknął nagły kryzys, gdy w
roku 1182 w Konstantynopolu zamordowano włoskich
kupców. Jednak Bizantyjczycy nie byli pozbawieni
przyjaciół. Cesarz Izaak Angelos dbał o dobre stosunki
z Saladynem, a także z sułtanatem Seldżuków z Rum,
który graniczył z jego państwem na terenie obecnej
Turcji.
Inaczej wyglądała sytuacja na Cyprze. Tu z począt-
ku trudności wydawały się nieduże. Cyprem rządził
buntownik, Izaak Komnen, mający dobre stosunki
z państwami krucjatowymi. Nieudany atak Izaaka An-
gelosa na Izaaka Komnena w roku 1187 był traktowany
przez Królestwo Jerozolimskie jako wyraz poparcia dla
Saladyna, który w tym samym roku zaatakował pań-
stwo krzyżowców. Jednak samo pozytywne nastawie-
nie względem krzyżowców nie uratowało państwa
Komnena, gdy na scenie pojawił się król Anglii Ry-
szard Lwie Serce.
A jak wyglądała sytuacja w zachodniej Europie
w latach 80. XII wieku? Potężne normańskie królestwo
na Sycylii i w południowej Italii przechodziło kryzys.
Mimo to nadal było silne gospodarczo i miało rozbudo-
waną flotę. Królestwo normańskie miało wyjątkowo
zróżnicowaną ludność. Mówiący po grecku wyznawcy
prawosławia zamieszkiwali głównie wschód Sycylii,
gdzie wkrótce weszli w konflikt z krzyżowcami, zaś
używający języka arabskiego muzułmanie stanowili
większość w zachodniej części wyspy. Dodatkowo
w XII wieku na Sycylii osiedliło się wielu przybyszów
z północnych Włoch, południowej Francji i Katalonii.
W roku 1190 doszło do krwawych prześladowań mu-
zułmanów. Ci, którym udało się ujść z życiem, schroni-
li się w górach, w głębi wyspy, gdzie zamieszkiwali
przed wiele lat, zaprowadzając swoje własne rządy.
Król Anglii, Ryszard Lwie Serce, i król Francji, Filip
August, prowadząc swoje wojska przez normańskie
królestwo, narażali się zatem na niebezpieczeństwa po-
dobne do tych, które napotkał cesarz Fryderyk Barba-
rossa, idąc przez terytorium Bizancjum.
Podobnie jak reszta zachodniej Europy Rzesza
Niemiecka, zwana też „Zachodnim”, a potem „Świętym
Cesarstwem Rzymskim”, była w trakcie gospodarczego
i kulturalnego odrodzenia. Skorzystali na nim między
innymi Żydzi, których w Rzeszy prawo chroniło znacz-
nie skuteczniej niż w większości pozostałych krajów
chrześcijańskich. Wynikało to częściowo z faktu, że
w czasie pierwszej krucjaty w Rzeszy miały miejsce
przerażające pogromy Żydów i ani cesarz, ani Kościół
nie chcieli, by się powtórzyły. Co więcej, cesarz był po-
tężnym i cieszącym się autorytetem monarchą, choć je-
go realna władza wkrótce miała osłabnąć. Ówczesny
panujący, Fryderyk Barbarossa, był od dawna jeśli nie
zdeklarowanym wrogiem, to przynajmniej rywalem ce-
sarza bizantyjskiego. Utrzymywał zaś przez pewien
czas kontakty z tureckimi władcami sułtanatu Rum.
Niewykluczone, że wspierał także księstwa powstające
na Bałkanach, gdzie władza Bizancjum była już tylko
nominalna.
Początek politycznej dominacji Francji w Europie
datuje się dopiero na pierwsze lata XIII wieku, ale już
w wieku XII świecka kultura zachodniej Europy czer-
pała z francuskich wzorców. Dla arystokratycznych
i rycerskich elit Europy słodka Francja była wcieleniem
piękna i dobrego smaku. Jednak nawet tu pojawiło się
„kulturowe podziemie” szerzące nową, dualistyczną fi-
lozofię. Nowe idee cieszyły się popularnością w otwar-
tym i wykształconym społeczeństwie Francji i Lan-
gwedocji. Herezja katarska, bo o niej mowa, rozwinęła
się na początku XIII wieku, a kres położyły jej tak
zwane krucjaty przeciwko albigensom.
Na tronie francuskim zasiadał w tym czasie jeden
z najskuteczniejszych władców w historii Francji. Filip
August urodził się w roku 1165. Autorzy francuskich
kronik średniowiecznych pisali o nim Philippe‒
Dieudonne, czyli Filip‒Bożydar. Kontynuował on dzie-
ło swojego ojca Ludwika VII. Monarchia bogaciła się
i rosła w siłę. Filip August był bystrym, wyrachowa-
nym człowiekiem, którego życie prywatne pozosta-
wiało wiele do życzenia. Umierając w roku 1223 zo-
stawił kraj bezpieczny: usunął wrogów wewnętrznych,
pokonał zewnętrznych i wyrzucił z granic swego pań-
stwa rywalizujących z nim Andegawenów.
Andegawenowie, którzy w historii Anglii funkcjo-
nują pod nazwą Plantagenetów, pochodzili od hrabiów
Andegawenii. Pierwszym królem Anglii pochodzącym
z tej dynastii był Henryk II. Po nim władzę odzie-
dziczyli jego synowie, Ryszard I i Jan. Oni z kolei do-
stali w spadku nie tylko koronę Anglii i zwierzchność
polityczną nad dużą częścią Wysp Brytyjskich, ale tak-
że ponad połowę terytorium Francji. Ziemie francuskie
mieli w posiadaniu jako baronowie - wasale króla fran-
cuskiego. Andegaweńscy władcy Anglii byli pod wie-
loma względami potężniejsi od swoich rywali w Pary-
żu. Na pewno byli od nich bogatsi. Kulturowo nadal
było im bliżej do Francji niż do Anglii, podobnie jak
wielu ich arystokratycznym wasalom, nawet tym, któ-
rzy mieszkali na Wyspach.
DOWÓDCY WALCZĄCYCH ARMII
DOWODCY CHRZEŚCIJAŃSCY
Podobnie jak poprzednie krucjaty, w których brały
udział kontyngenty z różnych państw, trzecia wyprawa
krzyżowa początkowo miała podzielone dowództwo.
Gdy jednak cesarz niemiecki Fryderyk Barbarossa zgi-
nął na terenie dzisiejszej południowej Turcji, a król
Francji Filip August powrócił do swojego kraju po
zwycięskim oblężeniu Akki, pozostał jedynie jeden
wysoki rangą przywódca: król Anglii Ryszard I, zwa-
ny Ryszardem Lwie Serce. Urodzony w roku 1157
Ryszard uczy! się sztuki rządzenia i sztuki wojennej,
zarządzając Akwitanią - andegaweńskim lennem obej-
mującym większość zachodniej Francji na południe od
Loary. Ryszard z Poitou, jak go często nazywano, nie
był przykładnym synem. Dwukrotnie buntował się
przeciwko ojcu: najpierw w latach 1173‒1174, a potem
ponownie w roku 1189. Henryk II zaraz potem zmarł
(także w roku 1189) i Ryszard został królem Anglii.
Motywy działania Ryszarda, jak również jego
orientacja seksualna stały się przedmiotem dyskusji
akademickich. Podobnie jak Filip August wykorzystał
krucjatę do podbudowania własnego autorytetu. „Wziął
krzyż” i publicznie zadeklarował chęć udziału w wy-
prawie jeszcze przed śmiercią ojca, czym zyskał sobie
duży szacunek w swoim kraju. Z drugiej strony byłoby
błędem twierdzenie, że krucjata była dla Ryszarda je-
dynie elementem gry politycznej czy wojennej przygo-
dy. Historyk David Carpenter ujął to następująco:
Komuś, kto padł ofiarą nadmiernej świadomości
własnej grzeszności, duchowe korzyści z krucjaty,
w tym obietnica odpuszczenia wszystkich win, musiały
wydawać się atrakcyjne.
Niezwykłe osiągnięcia Ryszarda podczas trzeciej
krucjaty podsumował też niedawno Matthew Bennett,
ceniony znawca średniowiecznej wojskowości:
Dzięki charyzmie i dobremu rozeznaniu w sztuce
wojennej Ryszard zdołał połączyć pod swoimi rozka-
zami w jedną armię niejednorodne wojska trzeciej kru-
cjaty. Pod murami Akki w łatach 1191‒1192 krzyżowcy
mieli okazję się dobrze poznać i wznieść się ponad ist-
niejące między nimi podziały. Znacznie dokładniej niż
sto łat wcześniej czuli różnice między poszczególnymi
narodami, ale ważniejszy od przynależności państwo-
wej był łączący ich wspólny cel, który mieli do zreali-
zowania.
Książę Burgundii Hugo III (1162‒1191) był ku-
zynem króla Francji Filipa Augusta i żonaty z jedną
z sióstr króla. Do Ziemi Świętej udał się wraz z Filipem
i odegrał ważną rolę w oblężeniu Akki. Jako jeden
z kilku przywódców opłacił budowę, a potem naprawy
potężnych mangoneli, które miotały kamienie na mury
miasta. Ponieważ należał do rządzącej elity, nic dziw-
nego, że po powrocie do kraju króla Filipa Augusta zo-
stał mianowany dowódcą kontyngentu francuskiego.
Filip zostawił bowiem większość swoich wojsk w Pale-
stynie, dokładając do tego pięć tysięcy grzywien w zło-
cie i srebrze, by je opłacić.
Podczas pierwszych etapów marszu krzyżowców na
południe od Akki Hugo wraz ze swoimi oddziałami
szedł w straży tylnej. To na nich skupił się gwałtowny
atak wojsk Saladyna, który miał miejsce 30 sierpnia.
Hugo dowiódł wówczas, że jest zdolnym dowódcą. Po-
tem w bitwie pod Arsuf wraz z Ryszardem dowodził
całą armią krzyżowców. Jednak stosunki między kon-
tyngentem francuskim a andegaweńskim stale się po-
garszały, a wkrótce spory między Hugonem a Ryszar-
dem stały się publicznie znane. Księciu Burgundii
skończyły się pieniądze i musiał pożyczyć od Ryszarda,
by opłacić żołnierzy. Gdy Ryszard zrezygnował z mar-
szu na Jerozolimę, niezadowolony Hugo odłączył się ze
swoimi ludźmi. Nic zatem dziwnego, że angielski król
przestał na nich łożyć. Anglicy oskarżali także Hugona
o ułożenie obraźliwej pieśni na temat Ryszarda (na któ-
rą zresztą król odpowiedział podobnym utworem).
Książę Hugo III zmarł w Akce na krótko przed podpi-
saniem traktatu pokojowego, a plotki głosiły, że król
Ryszard, który także był wówczas chory, lepiej się po-
czuł, gdy dotarła do niego wieść o śmierci księcia.
W wyprawie krzyżowej brał też udział inny francu-
ski arystokrata: Henryk II, hrabia Troyes, głowa po-
tężnego rodu hrabiów Szampanii. Jego przodkowie,
Hugo i Henryk I, także pielgrzymowali do Ziemi Świę-
tej. On sam przybył do tego, co pozostało z Królestwa
Jerozolimskiego, latem 1190 roku, na długo przed Ry-
szardem i Filipem Augustem. Tam Henryk z Szampanii
stanął na czele oblężenia Akki. Źródła podają, że prze-
znaczył aż 1500 denarów na budowę jednej ogromnej
mangoneli, a także kilku sporej wielkości taranów.
Henryk II dowodził oblężeniem aż do przybycia króla
Filipa i króla Ryszarda w roku 1191. Podczas bitwy
pod Arsuf miał pod swoimi rozkazami piechotę i tabo-
ry.
Henryk z Szampanii, mimo że był siostrzeńcem
i Ryszarda, i Filipa Augusta, sprzyjał Ryszardowi. Gdy
stało się jasne, że nikt nie chce, by Gwidon był królem
Jerozolimy, i gdy zginął Konrad z Montferratu, którego
wybrano na jego miejsce, za najlepszego kandydata
uznano Henryka II. By zostać królem, musiał jednak
poślubić wdowę po Konradzie, Izabelę, której był trze-
cim już mężem. Chociaż małżeństwo to miało podłoże
polityczne, ślub odbył się w pogodnej atmosferze. Kro-
nikarz Ambroży pisał o tym następująco:
Francuzi przynajmniej nie zwlekali
I natychmiast posłali po księdza.
Skłonili hrabiego, by poślubił damę,
na mą duszę, ja zrobiłbym tak samo.
I niech Bóg mi wybaczy
Gdy powiem, że hrabia
Bardzo był rad z ożenku.
Henryk z Szampanii nigdy nie przyjął tytułu króla
Jerozolimy. Zwano go królem wybrzeża. Tym, co zo-
stało z królestwa, władał aż do roku 1197, gdy przez
nieuwagę wypadł tyłem przez okno i zginął. Izabela
wyszła za mąż po raz czwarty, ale i ostatni małżonek
po ośmiu latach zmarł, zatruwszy się rybą. Izabela mia-
ła zaledwie 33 lata, ale nikt już nie starał się o jej rękę,
uważano bowiem, że związek z nią przynosi nieszczę-
ście.
Podczas trzeciej krucjaty sytuacja króla Jerozoli-
my Gwidona nie była sprzyjająca. Przed klęską z roku
1187 był uważany za człowieka, który zbyt łatwo ulega
wpływom innych i który nie potrafi podejmować decy-
zji. Poza tym wielu potężnych baronów traktowało go
jak uzurpatora. Oczywiście po roku 1187 przypisywano
mu winę za upadek Jerozolimy. Jednak to właśnie
Gwidon podjął w roku 1189 śmiałą decyzję wyprowa-
dzenia stosunkowo niewielkiej armii z dających bez-
pieczeństwo murów Tyru, by oblec Akkę. Wśród
przywódców trzeciej krucjaty nie udało mu się zająć
wysokiej pozycji i pełnił funkcję dowódcy jedynie no-
minalnie. Pod Arsuf powierzono mu oddziały z Poitou i
Gujenny, ale nawet wówczas musiał dowodzić wspól-
nie z bratem Geoffreyem z Lusignan. Rycerzy z Króle-
stwa Jerozolimskiego prowadził zamiast niego Jakub z
Avesnes.
DOWÓDCY MUZUŁMAŃSCY
Struktura dowodzenia większości średniowiecznych
armii muzułmańskich była prostsza od struktury dowo-
dzenia walczących z nimi krzyżowców. Zazwyczaj był
tylko jeden naczelny dowódca. Al‒Malik al‒Nasir Ju-
suf ibn Nadżm ad‒Din Ajjub ibn Szahdi Abul‒
Muzaffar Salah ad‒Din, zwany Saladynem, jest
przez wielu uważany za wielkiego bohatera. Większość
kronikarzy pisała o nim, że był człowiekiem wyróżnia-
jącym się prawym charakterem, odwagą i talentem po-
litycznym. Obecnie jest uważany za ambitnego, bez-
względnego i przebiegłego polityka, który wcale nie
był aż tak wybitnym dowódcą.
Jego ród znany pod nazwą Ajjubidów miał pocho-
dzenie kurdyjskie, kulturowo był zarabizowany,
a w polityce sprzyjał Turkom. Ajjubidzi służyli Nurowi
ad‒Dinowi, tureckiemu władcy Syrii, północnego Iraku
i Egiptu w drugiej połowie XII wieku. Sam Saladyn
pobierał nauki i szkolenie wojskowe na dworze Nura ad
Dina, ale karierę zrobił w Egipcie. Saladyn umiał słu-
chać rad w dziedzinie polityki, a w wojskowości łączył
tradycję z nowymi rozwiązaniami. Jako dowódca potra-
fił przez długi czas utrzymać pod bronią duże i zróżni-
cowane wojsko, ale nawet jemu nie udawało się za-
trzymać armii na zimę. Doświadczenie w planowaniu
kampanii wojennych Saladyn zdobył w armii Nura ad‒
Dina i brał udział w kilku bitwach, nim został faktycz-
nym, choć jeszcze nieoficjalnym, władcą Egiptu w roku
1169. Dopiero po śmierci Nura ad‒Dina Saladyn zabrał
się do podporządkowywania sobie reszty jego państwa.
Prowadząc kampanię, Saladyn potrafił zdobyć się na
ograniczone ryzyko. O strategii wiedział więcej niż je-
go wrogowie z armii krucjatowych. Nie wszystkie jed-
nak decyzje podejmował właściwie, co staje się oczy-
wiste, gdy przyglądamy się mu z perspektywy czasu.
Pozwoliwszy, by po jego wielkim zwycięstwie pod Hit-
tin krzyżowcy stworzyli ośrodek oporu w Tyrze, działał
zgodnie z zasadami przyjętymi w średniowiecznej ar-
mii muzułmańskiej. Podczas bitwy pod Arsuf też się do
nich stosował. Oba te przypadki wskazują, że Saladyn
był kompetentnym, ale nie twórczym dowódcą. Bar-
dziej nadawał się na przywódcę politycznego niż woj-
skowego.
Al‒Malik al‒Adil Abu Bakr Mahomet ibn Ajjub
Sajf ad‒Din, zwany przez krzyżowców Safadinem,
był jednym z braci Saladyna, głównym pomocnikiem
oraz spadkobiercą jego filozofii i polityki. Urodzony
w Damaszku lub Baalbeku między rokiem 1143 a
1145, w roku 1169 towarzyszył Saladynowi w wypra-
wie do Egiptu. Wysokie stanowisko zarządcy Egiptu
objął po raz pierwszy, gdy Saladyn prowadził kampanię
w Syrii. W tej roli sprawdził się doskonale. Był lojalny
wobec Saladyna, za co brat odwdzięczył mu się, przy-
znając większą autonomię w Egipcie. Do tego stopnia
zyskał niezależność, że niektórzy kronikarze arabscy
jeszcze za życia Saladyna opisywali go jako sułtana
Egiptu. Po krótkich rządach w Aleppo w Syrii al‒Adil
został z powrotem przeniesiony do Egiptu, gdzie pełnił
funkcję regenta u boku młodego syna Saladyna, al‒
Aziza. Na tym stanowisku utrzymał się podczas kam-
panii, które zakończyły się odebraniem Jerozolimy,
oraz przez cały czas trzeciej krucjaty. Podczas walk z
krzyżowcami nie tylko ograniczał się do wysyłania od-
działów i okrętów, ale też kilkakrotnie stawał na czele
kontyngentu wojsk. Wiele wskazuje na to, że to jego
działania pod Arsuf uchroniły od klęski armię Salady-
na.
Gdy w roku 1193 zmarł Saladyn, al‒Adil musiał
powstrzymać atabega Mosulu przed wykorzystaniem
sytuacji i przejęciem regionu Dżazira. Potem próbował
odgrywać rolę rozjemcy w zaciekłych sporach toczo-
nych przez synów Saladyna, ale w końcu zwrócił się
przeciw najstarszemu synowi brata, al‒Afdalowi, i po-
konał go. W rezultacie został okrzyknięty sułtanem
Egiptu i Syrii. Władał do śmierci w roku 1218 i był
jednym z najskuteczniejszych władców z założonej
przez brata dynastii Ajjubidów. Pod pewnymi wzglę-
dami przerastał samego Saladyna.
Al‒Malik al‒Afdal Ali ibn al‒Nasir Jusuf był
najstarszym z siedemnastu synów Saladyna. Znany jest
głównie pod uproszczonym imieniem al‒Afdal. W ro-
ku 1177, mając zaledwie siedem lat, towarzyszył ojcu
w wyprawie do Egiptu. Wychowywano go na władcę
i dowódcę. Otrzymał tytuł zarządcy Egiptu, a opiekę
nad nim miał sprawować bratanek Saladyna Taki ad‒
Din. Wkrótce wybuchły między nimi konflikty i około
roku 1186 Taki ad‒Din poskarżył się Saładynowi, że
nie może skutecznie władać Egiptem, nie mając możli-
wości sprzeciwiania się żądaniom al‒Afdala. Młodzie-
niec chciał większej niezależności, a znany był z uporu
i nadmiernej wiary we własne siły. Nawet sam Saladyn
zdawał sobie sprawę z arogancji, niecierpliwości i wy-
bujałej ambicji al‒Afdala.
Opowieść o tym, jak al‒Afdal popadł w pychę, któ-
ra go zgubiła, i jak nie potrafił opanować emocji w bi-
twie pod Hittin, znalazła swoje odbicie w źródłach pi-
sanych. Cztery lata później, podczas bitwy pod Arsuf,
al‒Afdal znów nie zdołał zapanować nad sobą i wpadł
w panikę. W roku 1186 al‒Afdala mianowano zarządcą
Damaszku. Funkcję tę pełnił do roku 1196, podczas
gdy zarządcą Egiptu ustanowiono jego młodszego brata
al‒Aziza. Saladyn musiał mieć świadomość ograniczeń
swojego najstarszego potomka. Teoretycznie bowiem
to al‒Afdalowi jako starszemu należała się władza
w Egipcie. Po śmierci Saladyna rywalizacja między al‒
Afdalem z Damaszku i al‒Azizem z Egiptu omal nie
doprowadziła do rozpadu państwa. Al‒Adil jako naj-
starszy z rodu i pełniący funkcje państwowe udzielił
początkowo poparcia al‒Afdalowi, ale gdy ten okazał
się niekompetentnym władcą, przeniósł poparcie na al‒
Aziza. Młodszy brat zmarł jednak w roku 1198, a armia
egipska, największa z armii Ajjubidów, podzieliła się
na dwie części: stronników al‒Adila i stronników al‒
Afdala. W końcu przewagę uzyskał al‒Adil i ogłosił się
sułtanem zarówno Egiptu, jak i Syrii. Al‒Afdala zesła-
no do Samsat. Na scenie politycznej pojawił się znów
w roku 1216, próbując przejąć Aleppo z pomocą sel-
dżuckiego sułtana z Konyi. Seldżukowie jednak zostali
rozbici, a al‒Afdal stracił wszystkie swoje syryjskie po-
siadłości i wrócił do życia w ukryciu jako poddany sel-
dżuckiego sułtana. Zmarł w roku 1225 w Samsat, ale
pochówek urządzono w Aleppo. Niektórzy twierdzą, że
złożono go w grobie obok matki, inni, że obok szejka
al‒Harawiego, słynnego podróżnika i doradcy wojsko-
wego Saladyna.
Sarim ad‒Din Kajmaz an‒Nadżmi był jednym
z dowódców, którzy nie parali się polityką. Mimo to
przez kilka lat pojawiał się na kartach kronik, by potem
niespodziewanie zniknąć. Pierwsze imię, Sarim ad‒
Din, znaczy dosłownie „ostrze wiary” i oznacza, że no-
szący je był muzułmaninem. Niewykluczone, że imię
oddawało charakter Sarima. Drugie imię, Kajmaz,
wskazuje, że Sarim był Turkiem, zaś trzecie, an‒
Nadżmi, dowodzi, że był żołnierzem rekrutowanym ja-
ko niewolnik i że został kupiony, wyszkolony, uwol-
niony i zatrudniony przez ojca Saladyna, Nadżma ad‒
Dina Ajjuba.
Imad ad‒Din al‒Isfahani opisywał Sarima ad‒Dina
jako odważnego szermierza i bystrego przywódcę, uta-
lentowanego wojownika, który niczym lew atakował
ofiarę, najbardziej śmiałego i najbardziej godnego po-
chwał człowieka, dowodzącego 500‒osobowym oddzia-
łem jazdy pełnej zapału, odwagi i energii. Informacja
o pięciuset jeźdźcach pojawia się także i w innych
fragmentach. W roku 1187 Sarim ad‒Din był jednym
z dwóch głównych emirów, którzy wyruszyli z Mu-
zaffarem ad‒Dinem Göbarim, władcą Harranu i Ede-
ssy, oraz z synem Saladyna, al‒Afdalem, by spustoszyć
okolice Saffurii. Tam rozbili oddziały joannitów i zabili
wielkiego mistrza. Po tym zwycięstwie Saladyn napisał
list, w którym chwalił naszego mameluka Sarima ad‒
Dina Kajmaza.
Sarim był wtedy dowódcą mameluków stacjonują-
cych w Damaszku. Gdy po bitwie pod Hittin Saladyn
odzyskał Tiberius, uczynił Sarima ad‒Dina jego za-
rządcą. W źródłach znajdujemy wzmiankę, że władzę
objął wielki dostojnik. Zarządzanie zamkiem Beaufort
proponowano wielu, aż w końcu Saladyn zmusił Sari-
ma ad‒Dina, by przyjął tę funkcję, mimo silnej niechęci
kandydata do obejmowania stanowisk w administracji.
Sarim był bowiem żołnierzem z krwi i kości i intereso-
wała go tylko walka zbrojna. Podczas oblężenia Akki
Sarim ad‒Din Kajmaz odegrał ważną rolę. Walczył
w pierwszych szeregach, a kronikarz Baha ad‒Din pisał
o nim jako o tawaszi, czyli opiekunie i dowódcy no-
wych mameluków. Wraz ze swoim oddziałem walczył
zazwyczaj na prawym skrzydle. Czasami powierzano
mu niezależne funkcje dowódcze. Podczas oblężenia
Akki nadal był dowódcą mameluków (a może wszyst-
kich oddziałów elitarnych) z Damaszku i niemal na
pewno stal na ich czele w bitwie pod Arsuf, w której
wyróżnił się bohaterskimi czynami.
ARMIE STRON KONFLIKTU
ARMIE KRZYŻOWCÓW
Armia krucjatowa rekrutowała się z rycerstwa
związanego z poszczególnymi rodami arystokratycz-
nymi, z elit mieszczańskich i z bogatej ludności wiej-
skiej o niearystokratycznym pochodzeniu. „Wziąć
krzyż” mogli jedynie ludzie wolni, chociaż niektórych
chłopów pańszczyźnianych lub innych ludzi zależnych
uwalniano właśnie po to, by mogli pójść na krucjatę.
Poważnym wyjątkiem od tej reguły byli niewolni ryce-
rze z Niemiec, tak zwani ministeriales. Na wyprawę
udawali się także niektórzy skazańcy w ramach kary.
Żołnierze skupiali się wokół swoich dowódców: wład-
ców, arystokratów lub rycerzy. Wojskowej elicie towa-
rzyszyła duża liczba służby oraz chłopów i mieszczan
posiadających przydatne umiejętności. Większość kie-
rowała się pobudkami religijnymi, a nie finansowymi
czy społecznymi. Wyprawy krzyżowe były bardzo
kosztowne i biorąc w nich udział, wielu rycerzy straciło
swoje majątki. W przeciwieństwie do poprzednich kru-
cjat krzyżowcy nie mogli teraz liczyć na utrzymanie
dzięki dobroczynności ludzi, przez których ziemie
przechodzili. Zatem prócz najwyższych rangą dowód-
ców niemal każdy, kto ruszał na krucjatę, był przez ko-
goś opłacany.
Przyczyn klęsk ponoszonych przez poprzednie kru-
cjaty upatrywano w pysze, arogancji, zbytniej pewności
siebie i przyzwyczajeniu krzyżowców do wygód, a nie
w wojskowych i politycznych umiejętnościach mu-
zułmanów. Bóg oczywiście mógł ukarać chrześcijan za
ich grzechy, ale w żadnym razie nie mógł sprzyjać ich
nieprzyjaciołom! Nim zatem zebrano się, by wyruszyć
na trzecią krucjatę, w Le Mans zwołano naradę, pod-
czas której ustalono prawa ograniczające zbytek pod-
czas wyprawy. Zabroniono noszenia futer z wiewiórek,
szarych i brązowych futer z kun oraz purpury. Teore-
tycznie zabroniono też udziału kobiet. Wyjątek miały
stanowić praczki cieszące się dobrą reputacją oraz bli-
skie krewne lub małżonki niektórych przywódców kru-
cjaty.
Ponieważ tylko nieliczni uczestnicy mieli doświad-
czenie w walkach z mieszkańcami Bliskiego Wschodu,
większość kierowała się swoimi wyobrażeniami i ocze-
kiwaniami. Spodziewano się, że wojna przybierze taki
kształt, jak w XII‒wiecznej Europie. Taktyka walki po-
legała na najeżdżaniu i pustoszeniu posiadłości nieprzy-
jaciela oraz na prowadzeniu oblężeń. Do większych
starć dochodziło sporadycznie. Samobójcze ataki na
wieże i mury były rzadkością. Zwyciężano cierpliwo-
ścią i wytrzymałością, ostrzeliwując nieprzyjaciela
i organizując sporadyczne wypady, przede wszystkim
czekając, aż pokona go głód i choroby. Pod pewnymi
względami przypominało to XX‒wieczną wojnę pozy-
cyjną.
Intensywny rozwój gospodarczy Europy sprawił, że
niektórzy władcy i wielcy arystokraci prawie unieza-
leżnili się od militarnego wsparcia swoich wasali.
W takiej godnej pozazdroszczenia sytuacji był król An-
glii Ryszard. Król Francji również niedługo potem zdo-
był taki majątek, że mógł toczyć wojny, prawie nie ko-
rzystając z pomocy baronów. W rezultacie tych zmian
rycerze stali się jakby „pracownikami” króla. W przy-
padku piechoty było to jeszcze wyraźniej widoczne.
Piechota była niezbędna do prowadzenia oblężeń, a naj-
łatwiej było ją pozyskać, po prostu opłacając najemni-
ków.
Najbardziej znanymi najemnikami w XII‒wiecznej
zachodniej Europie byli Brabantczycy, Flamandowie
i mieszkańcy regionu Cotteraux. Większość tych żoł-
nierzy nie była kusznikami, ale walczyła za pomocą
włóczni. Najemników z wszystkich tych trzech grup
można było spotkać zarówno w wojsku angielskim, jak
i akwitańskim oraz francuskim. W otwartej bitwie od-
działy piechoty były skuteczne tylko wówczas, gdy
jazda osłaniała ich flanki. Łucznicy i kusznicy nadal
mieli niski status w armii, nawet jeśli byli doskonale
wyszkoleni. Biorąc pod uwagę ówczesny system spo-
łeczny, trudno się dziwić, że zwykli żołnierze byli trak-
towani niewiele lepiej niż zwierzęta juczne. Armia kru-
cjatowa nie była tu wyjątkiem.
Chociaż w niektórych częściach Europy kuszę zna-
no już od kilkuset łat, po raz pierwszy dużą popular-
ność zyskała w północnej Italii w latach 40. XII wieku.
Pod koniec XII wieku pojawiają się w źródłach
wzmianki o bardzo mocnych łuczyskach kompozyto-
wych, ale nie jest jasne, czy w bitwie pod Arsuf były
w powszechnym użyciu. Współczesne badania wy-
kazały, że naciąg kuszy o metalowej cięciwie, naciąga-
nej za pomocą haka na pasku, wynosił 150 kilogramów.
Moc strzału była zatem bardzo duża. Z kusz dwusto-
powych, które naciągano, stawiając na łuczysku obie
stopy, strzelano zapewne droższymi i cięższymi bełta-
mi.
Europejskie zbroje z tego okresu były ulepszane
właśnie po to, by lepiej chroniły przed bełtami kusz
i prawdopodobnie także przed strzałami zwykłych łu-
ków. Zbroja składała się nie tylko z hełmu, który za-
krywał większość twarzy i szyi, ale też coraz częściej
z półsztywnego pancerza oraz ladry (zbroi końskiej),
bardzo drogiej w wykonaniu i nieużywanej od czasów
upadku cesarstwa rzymskiego. Wśród historyków zaj-
mujących się okresem trzeciej krucjaty panuje błędne
przekonanie o wytrzymałości europejskiej zbroi i do-
mniemanej słabości muzułmańskiego łucznictwa. Źró-
dła natomiast podają, że zbroje krzyżowców wytrzy-
mywały tylko ostrzał z dużej odległości i stosunkowo
lekkimi strzałami wypuszczanymi z łuków kompozyto-
wych. W walce z bliska były znacznie mniej skuteczne.
Gdy łucznicy muzułmańscy podchodzili na mniejszą
odległość, piechota krzyżowców odpowiadała strzałami
z kusz. Kusznicy zazwyczaj strzelali jednocześnie ca-
łymi szeregami, na komendę ładując, przygotowując się
do strzału i oddając strzał. Atakujący konno nieprzyja-
ciel nie strzelał z tą zdumiewającą częstotliwością, któ-
rą potrafił osiągnąć, stojąc w miejscu. Konni łucznicy
oddawali podczas jazdy zapewne tylko jeden strzał,
a potem cofali się, by za chwilę powtórzyć manewr.
Błędem byłoby nazywać armię króla Anglii Ry-
szarda angielską lub brytyjską, bowiem duża jej część
pochodziła z andegaweńskich prowincji Francji. Wśród
dowódców było wielu przedstawicieli andegaweńskiej
arystokracji, zarówno osiadłej w Anglii, jak i zamiesz-
kującej zachodnie tereny Francji. Nie brakowało też
dostojników kościelnych. Według źródeł większość
dowódców była doświadczonymi i godnymi zaufania
ludźmi ze znanych rodów, ale byli wśród nich także ta-
cy, jak earl Derby Wilhelm I, który wywodził się z ro-
dziny Ferrerów, zajmującej niską pozycję wśród an-
gielskiej arystokracji i nie mogącej się pochwalić żad-
nymi istotnymi osiągnięciami militarnymi. To śmierć
earla podczas oblężenia Akki dodała Ferrerom prestiżu.
O stojących niżej w hierarchii społecznej uczestni-
kach trzeciej krucjaty wiemy znacznie mniej. Wydany
w roku 1181 przez Henryka II akt zatytułowany Assize
of Arms określał obowiązki wojskowe poszczególnych
grup społecznych i nadal stanowił podstawę rekrutacji
armii w andegaweńskiej Anglii. Jednak zamiast osobi-
stej służby w drugiej połowie XII wieku upowszechnił
się podatek tarczowy (scutage). Król miał dzięki temu
pieniądze, by nająć zawodowych żołnierzy. Mimo to
obowiązek wystawienia do służby kusznika (balista-
rius), spoczywający na tych, którzy posiadali oznaczo-
nej wielkości majątek, był powszechnie uznawany.
Uczony prawnik znany pod imieniem Glanvill, piszący
w latach 1187‒1189, używał tego prawa w swoim trak-
tacie jako przykładu.
Istotną rolę odgrywała służba towarzysząca woj-
skowym. Potrzebni byli także duchowni i zarządcy.
Z królem Ryszardem wyruszył kanclerz Roger Malus
Catulus, ale utonął u wybrzeży Cypru 24 kwietnia 1191
roku. Wielka pieczęć zaginęła, choć potem udało się ją
odnaleźć. Nie wiemy nic na temat szpitali obsługują-
cych krzyżowców. Rannych i chorych zabierano na le-
czenie do najbliższych miast. Znamy imiona jedynie
kilku najwybitniejszych lekarzy towarzyszących wiel-
kiemu Gilbertowi Anglikowi, podróżującemu na
Wschód w służbie biskupa Salisbury lub earla Leiceste-
ru. Gilbert stał się później najsłynniejszym lekarzem
angielskim tego okresu. Co najmniej jeden szpital po-
lowy powstał podczas oblężenia Akki. Założyli go An-
glicy z inicjatywy księdza o imieniu Wilhelm. Patro-
nem szpitala został św. Tomasz Becket.
Ponieważ mamy ograniczoną liczbę zachowanych
źródeł, nie wiemy, jak gromadzono ekwipunek woj-
skowy dla tak wielkiej wyprawy, jaką była trzecia kru-
cjata. Większość kusz była importowana przez genueń-
skich kupców, ale w pierwszym roku panowania Ry-
szarda, jak wskazują rachunki Pipe Roll z lat 1189‒
1190, produkcją broni w londyńskiej Tower kierował
jej zarządca Wilhelm Puintel. Z rachunków wynika, że
kupowano od niego między innymi kusze i bełty. Z ko-
lei szeryf Gloucesteru dostarczył 50 tysięcy podków dla
koni.
Armia króla Filipa Augusta była rekrutowana i zor-
ganizowana podobnie jak wojsko króla Ryszarda.
W porównaniu z andegaweńską Anglią administracja
Francji Kapetyngów, zarówno od strony politycznej,
jak i finansowej, stała na niskim poziomie, chociaż rzą-
dziła się podobnymi zasadami. Po spotkaniu Filipa
z Ryszardem na granicy w Normandii obaj królowie
wprowadzili podatek od majątku i źródeł dochodów, by
zebrać środki na krucjatę. Dodatkowo krzyżowcy fran-
cuscy zostali na dwa lata zwolnieni z ciążących na nich
zobowiązań, a dziesięcina na Świętą Wojnę zyskała
pierwszeństwo przed wszystkimi innymi należnościa-
mi. Świeccy pod przysięgą zobowiązywali się j ą zapła-
cić; duchownym groziła zaś ekskomunika, gdyby nie
dopełnili tego obowiązku. Rycerstwo, które nie posia-
dało ziemi, płaciło swojemu suzerenowi, a jeśli go nie
miało, lordowi sprawującemu rządy w regionie, w któ-
rym mieszkało. Wielu ludzi zastawiło swoje dobra, by
zebrać fundusze potrzebne do wzięcia udziału w kru-
cjacie. Inni sprzedawali ziemie klasztorom. Zbieranie
funduszy na krucjatę miało swoje skutki w wielu dzie-
dzinach życia XII‒wiecznej Francji.
Najwięcej informacji na temat armii Filipa Augusta
pochodzi z początku XIII wieku, czyli z okresu po po-
wrocie króla z trzeciej krucjaty. Król Francji był już
wówczas bogatszy i potężniejszy niż około roku 1190,
ale jest mało prawdopodobne, by wskutek tego wiele
się w armii zmieniło. Liczba ludzi służących w tym
okresie we francuskim wojsku była nieduża, chociaż
teoretycznie król mógł powołać na służbę znacznie
więcej żołnierzy. Widać to chociażby na przykładzie
Feoda Campanie, inwentarza prowadzonego przez hra-
biów Szampanii, w którym mieli zostać odnotowani
wszyscy ich wasale. Pierwsza lista powstała w roku
1172 i do roku 1192 przechodziła wiele zmian. Osta-
tecznie widniało na niej 1900 rycerzy pogrupowanych
w 26 kasztelaniach. Kopię inwentarza w formie księgi
zabrał ze sobą do Ziemi Świętej Henryk II. Tam doku-
ment ten zaginął. Armia Filipa Augusta, która przybyła
pod mury Akki, była na pewno mniejsza niż armia Ry-
szarda, co zdumiało muzułmanów, uważających Fran-
cję za kraj przewodzący ruchowi krucjatowemu w za-
chodniej Europie.
Wśród dowódców francuskiego kontyngentu byli
książę Burgundii, hrabiowie Flandrii, Troyes, Blois,
Sancerre, Dreux, Nevers, Clermont, Ponthieu i Perche
oraz kilku dostojników kościelnych. Jedynym ważniej-
szym baronem, który został w domu, był hrabia Tuluzy.
W trakcie wyprawy zginęli hrabia Flandrii Filip, hrabia
Blois oraz jego brat, seneszal królewski, Henryk, hrabia
Troyes, a także Stefan, hrabia Sancerre.
W przeciwieństwie do królów Ryszarda i Filipa
Augusta cesarz niemiecki Fryderyk Barbarossa uczest-
niczył już wcześniej w krucjacie. Brał bowiem udział
w drugiej wyprawie krzyżowej i w nieudanym ataku na
Damaszek. W roku 1188, gdy praktycznie wszyscy
książęta cesarstwa zebrali się w Moguncji, by omówić
zbliżającą się trzecią krucjatę, pozycja cesarza była wy-
jątkowo silna. Mimo to wyprawa organizowana przez
Fryderyka okazała się najmniej skuteczna ze wszyst-
kich trzech.
Oczywiście, głównym tego powodem była śmierć
cesarza przed przybyciem do Ziemi Świętej, ale istniały
także i inne przyczyny porażki. W porównaniu z pań-
stwem Andegawenów i z Francją cesarstwo znajdowało
się w gorszej sytuacji finansowej i militarnej, chociaż
było bogatym krajem o dużej liczbie ludności. Trud-
ność polegała na tym, że niemal cały ciężar opłacenia
wojska spadł na samego cesarza. Według angielskiego
kronikarza Ralfa Czarnego Fryderyk Barbarossa nie
poprosił poddanych o zapłacenie specjalnych podat-
ków, lecz sfinansował krucjatę z podatku podymnego,
który obejmował także posiadłości rodowe cesarza
i posiadłości korony.
Żołnierze niemieccy częściej prowadzili kampanie
poza terytorium swojego kraju i prawdopodobnie mieli
dzięki temu większe doświadczenie w tym zakresie.
W tych kampaniach istotną rolę odgrywali ministeria-
les, którzy należeli do wojskowej elity, chociaż ich sta-
tus przypominał status pańszczyźnianych chłopów. Od
ministeriales wymagano, by na kampanię zabierali ko-
nia bojowego, kłusaka lub zwykłego konia do jazdy
oraz konia jucznego. Rycerze, których cesarz Fryderyk
zabrał w roku 1161 na kampanię włoską, mieli także
służących, kolczugę, broń, zapasy żywności, zapasowe
podkowy i płaszcz z koziej skóry dla ochrony przed
chłodem. Ministeriales nie ponosili wszystkich kosz-
tów wypraw i byli opłacani przez swoich panów. Nie
wiemy, jak wyglądała ich sytuacja podczas trzeciej
krucjaty, ale możemy przypuszczać, że bardzo podob-
nie.
Wezwanie do trzeciej krucjaty przyjęto w Rzeszy
z entuzjazmem. Wyruszającemu na wyprawę w roku
1189 Fryderykowi Barbarossie towarzyszył jego młod-
szy syn Fryderyk, książę Szwabii, były kanclerz, a teraz
biskup Würzburga Geoffrey, 10 innych biskupów
i wielka liczba świeckich dostojników, w tym 28 hra-
biów. W kronice Historia de expeditione Frederici im-
peratoris lista wysokich rangą uczestników liczyła pięć
stron.
Prawdopodobnie mając na uwadze swoje doświad-
czenia z poprzedniej krucjaty, Fryderyk Barbarossa
włożył wiele wysiłku, by w jego wojsku panował po-
rządek. Nim armia krucjatowa przekroczyła granicę
z Węgrami, wydał specjalny dekret wojenny, który ob-
owiązywał wszystkich uczestników. Rudolf Hiestand
tak go podsumował:
Prawo było najsurowsze nie dla prostych krzyżow-
ców, ale dla arystokratów przyłapanych na kradzieży
czy rabunku. Posyłano ich bez wahania na śmierć.
Miasta włoskie nie wysłały oddzielnego kontyngen-
tu wojsk z oddzielnym dowódcą. Udzieliły natomiast
wsparcia, wysyłając swoje floty. Bez tego trzecia kru-
cjata nie doszłaby do skutku. Genua i Piza dostarczyły
także żołnierzy, w tym wielu doskonale wyszkolonych
kuszników, których większość służyła wcześniej na
okrętach. Miasta italskie w XII wieku dysponowały
lepszą technologią oblężniczą niż pozostali uczestnicy
trzeciej krucjaty. Inżynierowie genueńscy korzystali
przy tym z doświadczeń w budowie okrętów. Tereny
południowej Italii i Sycylii różniły się od Italii północ-
nej kulturowo i cywilizacyjnie. Tyle samo miały
wspólnego ze światem bizantyjskim i muzułmańskim
Egiptem, co z północną częścią półwyspu. W pierw-
szych miesiącach po zniszczeniu przez Saladyna Króle-
stwa Jerozolimskiego to flota sycylijskich Normanów
udzieliła najbardziej znaczącej pomocy Tyrowi, ale w
późniejszych dziejach krucjaty nie odegrała ważniejszej
roli.
Straciwszy niemal całe terytorium na rzecz Salady-
na, Królestwo Jerozolimskie nie mogło odegrać ważnej
roli w krucjacie, która miała je podźwignąć z upadku.
Pozostałości jego armii wzięły udział w oblężeniu Ak-
ki, rozpoczętym na długo przed przybyciem większych
kontyngentów krzyżowców. Arabski kronikarz Baha
ad‒Din widział pod murami chorągiew Królestwa Jero-
zolimskiego. Pisał, że była zatknięta na
drzewcu wysokim niczym minaret i ustawiona na
wozie ciągniętym przez muły. Miała białe tło, na nim
czerwony wzór, a drzewce wieńczył krzyż.
Wojsko państw krucjatowych opierało się głównie
na zakonach rycerskich. W tych czasach na Bliskim
Wschodzie istniały zaledwie dwa: templariusze i joan-
nici. Ich rola, status i znaczenie stale ewoluowały. Jo-
annici nigdy nie porzucili swojego pierwotnego zajęcia,
jakim było prowadzenie szpitali, ale coraz częściej
równolegle trudnili się sztuką wojenną. Podczas trze-
ciej krucjaty każdy z zakonów wystawiał oddział zło-
żony z kilkuset dobrze wyszkolonych i pełnych zapału
do walki braci‒rycerzy, a także grupę turkopolów i żoł-
nierzy zaciężnych, chociaż na Bliskim Wschodzie ci
ostatni nie odgrywali pod koniec XII wieku znaczącej
roli. Pod względem stosowanej taktyki rycerze zakonni
nie różnili się od rycerzy z zachodu Europy. Odznaczali
się jedynie większą dyscypliną i wyższymi umiejętno-
ściami.
Chociaż rycerze zakonni mieszkali na tych terenach
i mieli doświadczenie w walkach z muzułmanami, bli-
żej im było do agresywnie nastawionych krzyżowców
niż do ostrożniejszych w działaniach wojennych pozo-
stałych mieszkańców państw krucjatowych europej-
skiego pochodzenia. Byli natomiast świadomi ograni-
czeń i wad armii krzyżowców. To wielcy mistrzowie
obu zakonów odwodzili króla Ryszarda od zimowej
wyprawy na Jerozolimę.
WOJSKA MUZUŁMANÓW
Koniec XII wieku był ważnym okresem w historii
wojskowości Bliskiego Wschodu. Arabsko‒perski sys-
tem rekrutacji, taktyka i technologia ustępowały miej-
sca systemowi opartemu na tradycjach wojskowych
Turków i Mongołów. Armie Saladyna łączyły w sobie
to, co stare, z tym, co nowe. Trzon stanowił korpus za-
wodowej jazdy, wyszkolonej i wyekwipowanej nie tyl-
ko do walki za pomocą luków, ale też do walki wręcz.
Elitę stanowiła ciężka jazda. Ci jeźdźcy, którzy posia-
dali ladry, walczyli w pierwszych szeregach. Oprócz tej
zawodowej elity była jeszcze liczna jazda i piechota
półzawodowa, która miała charakter pomocniczy.
Warto wspomnieć, że Saladyn jako władca rozto-
czył patronat nad uczonymi zajmującymi się teorią
wojskowości. Do naszych czasów przetrwały trzy trak-
taty, które albo ukończono, albo napisano za panowania
Saladyna. Dzieło al‒Szajzariego dotyczyło głównie
administracji wojskowej, zaś al‒Tarsusi interesował się
techniką i taktyką. Z kolei al‒Harawi opisywał teorię
sztuki wojennej, taktykę, strategię oraz psychologiczne
aspekty walki. Najciekawsze informacje dotyczące
trzeciej krucjaty i bitwy pod Arsuf pochodzą od al‒
Harawiego. Autor był uczonym i był kimś w rodzaju
tajnego agenta, przebywając w czasie krucjaty w Pale-
stynie. Zdumiewające, w jakim stopniu Saladyn wyko-
rzystywał w praktyce zalecenia al‒Harawiego.
Pod panowaniem Saladyna zasady rekrutacji do ar-
mii się zmieniały. Saladyn rozpoczynał rządy z nie-
wielką armią stacjonującą w Egipcie. Istniejącą wcze-
śniej armię Fatymidów rozpuścił, ponieważ jej żołnie-
rze byli albo wrogo do niego nastawieni, albo nie mógł
im zaufać. W rezultacie z wojska zniknęli niemal wszy-
scy Nubijczycy, zamieszkujący tereny na granicy Saha-
ry, oraz Ormianie i Berberowie. Oddziały arabskie stra-
ciły na znaczeniu, bo w armii Saladyna przeważali Tur-
cy i Kurdowie. Chociaż pod rządami następców Sala-
dyna z dynastii Ajjubidów występowały napięcia mię-
dzy Turkami a Kurdami, za czasów jego rządów oba
ludy uważały się za sojuszników wspólnie walczących
za islam.
W armii Saladyna najbardziej wyróżniali się brani
spośród niewolników mamelucy lub gulamowie, za-
zwyczaj pochodzący z nieislamskich plemion tureckich
środkowej Azji. System ich rekrutacji powstał jeszcze
w okresie przedislamskim. Pod koniec szkolenia rekru-
ci otrzymywali pisemne potwierdzenie swoich umiejęt-
ności i wolność. Nowy żołnierz otrzymywał także ko-
nia, ubiór i wyposażenie wojskowe, a potem dołączał
do wyznaczonego oddziału. Żołnierze ci nosili potem
nazwisko swojego wojskowego patrona, który ich „zre-
krutował”, czyli kupił i zapłacił za wyszkolenie. Mame-
luków i ich dowódców, którzy wcześniej byli ich wła-
ścicielami, łączyły silne więzy, znacznie silniejsze niż
związek europejskiego lennika z panem feudalnym.
Choć Saladyn nie ufał żołnierzom związanym z nie-
istniejącym już kalifatem Fatymidów, potrzebował ich
do utworzenia armii na tyle licznej, by mogła obronić
ogromne królestwo. Dlatego w latach 1191‒1192 wcie-
lono do wojska czarnych Afrykańczyków (sudani),
a nawet Berberów Masmuda z zachodniej Sahary. Be-
duinów czy dawnych żołnierzy Fatymidów, nazywa-
nych Egipcjanami, rekrutowano jako najemników.
Niektórzy ze starszych rangą dowódców Saladyna
byli ludźmi urodzonymi jako wolni, inni zaś byli ma-
melukami. Na przykład Baha ad‒Din Karakusz był naj-
prawdopodobniej ormiańskim eunuchem. Saladyn wy-
słał go do kierowania umacnianiem fortyfikacji Akki.
Baha dostał się do niewoli, gdy miasto poddało się
krzyżowcom. Ponieważ był starszym człowiekiem,
oszczędzono go i nie zabito podczas masakry, której
dokonano na żołnierzach garnizonu i mieszkańcach
miasta. Chociaż Baha był dobrym specjalistą od budo-
wy fortyfikacji, mostów i pałaców, miał wrogów
w najbliższym otoczeniu Saladyna. Jednym z nich był
Ibn Mammati, najważniejsza osoba w diwanie Salady-
na, czyli w „ministerstwie wojny”. Jego księga pt. Głu-
pota decyzji Karakusza przyczyniła się do tego, że
obecnie na Bliskim Wschodzie nieszczęsny Ormianin
jest uważany za postać komiczną.
Saladyn dysponował nie tylko główną armią stacjo-
nującą w Egipcie, ale też kontyngentami z poszczegól-
nych prowincji. Były one podobnie zorganizowane.
Arystokraci kupowali do nich tylu mameluków, na ilu
było ich stać. Wielkość kontyngentu zależała w dużej
mierze od zamożności prowincji. Liczebność armii
Ajjubidów panujących bezpośrednio po Saladynie
prawdopodobnie przedstawiała się następująco: armia
Dżaziry - 4000 żołnierzy, Mosulu - 2000, Aleppo -
1000, Damaszku - 1000, Hamah, Szajzar i inne oko-
liczne twierdze - 1000, Hims - tylko 500. Różnił się
także skład armii, ponieważ poszczególne regiony były
zamieszkane przez rozmaite grupy etniczne o różnych
tradycjach. Na przykład kurdyjskie plemię z Hakkari
odgrywało istotną rolę w armii Aleppo. Niestety, woj-
ska plemienne Kurdów i Turkmenów były trudne do
opanowania i armie prowincji, w których tego typu od-
działy stanowiły większość, w dłuższej perspektywie
mogły okazać się zawodne, choć nie brakowało im
umiejętności i zapału do walki.
Niektóre główne miasta północnego Iraku, Dżaziry
i Syrii w przeciwieństwie do miast Egiptu posiadały
straże miejskie. Z ich szeregów rekrutowało się wielu
żołnierzy piechoty, często mających doświadczenie
w sztuce oblężniczej. Turkmeni tworzyli odrębną kate-
gorię żołnierzy, różniącą się od głównie tureckich ma-
meluków. Plemiona turkmeńskie wędrowały po pół-
nocnych ziemiach imperium Saladyna. Niektóre rody
arystokratyczne pochodzenia turkmeńskiego rządziły
zamkami, a nawet miastami, i jako wasalne wobec Sa-
ladyna były zobowiązane do dostarczania kontyngen-
tów wojsk.
Piechota była ważną, choć często niedocenianą czę-
ścią armii Saladyna. Niezastąpiona w wojnie oblężni-
czej, odegrała istotną rolę w bitwie pod Arsuf, odno-
sząc w niej pewne sukcesy. Brak dowodów, że ta radż-
dżala dzieliła się na sztywne oddziały, ale musiała mieć
jakieś ramy organizacyjne. Ataki na fortyfikacje oraz
ich obrona odbywały się w sposób zorganizowany, po-
dobnie obsługa maszyn oblężniczych, co oznacza, że
istniał jakiś system dowodzenia i kontroli. Z opisów bi-
twy pod Arsuf wynika, że liczne oddziały piechoty szły
wyraźnie podzielone na grupy na czele oddziałów jazdy
i w stałym z nimi kontakcie. W traktatach takich jak
dzieło al‒Harawiego są informacje, z których wynika,
że piechota miała równie sztywne struktury organiza-
cyjne, co jazda, i że tak samo można było nią skutecz-
nie dowodzić. Zdaniem wielu historyków w czasach
Saladyna taka organizacja piechoty należała już do
przeszłości. Jeśli jednak uważnie przestudiujemy ów-
czesne kroniki, przekonamy się, że piechota walczyła
sprawnie i w sposób uporządkowany.
W piechocie walczyli wyszkoleni w wojennym fa-
chu najemnicy i ochotnicy kierujący się motywami re-
ligijnymi (niektórzy znający się na sztuce wojennej, in-
ni nie). Tych ostatnich nazywano obraźliwie motło-
chem (harafisz), choć nie do końca na to zasługiwali.
Do tego trzeba doliczyć także pomocnicze oddziały
w postaci arabskich plemion Beduinów. O harafisz
krążyły różne opinie. Czasem opisywano ich jako spe-
cjalistów walczących na terytorium wroga niczym
współcześni komandosi, innym razem mówiono, że są
żebrakami, żyjącymi na lasce bogaczy, i że w czasach
niepokojów politycznych formują oddziały straży miej-
skiej lub uzbrojone bandy.
Zbieranina ochotników tworzyła oddziały rezer-
wowe cieszące się małym uznaniem. Choć trudno było
nimi dowodzić, bywali użyteczni. Liczna piechota, któ-
ra na wezwanie Saladyna wzięła udział w kontroblęże-
niu Akki, składała się w dużej części z oddziałów przy-
słanych z Egiptu przez al‒Adila. Było wśród nich wielu
aswad (czarnoskórych). Saladyn zaciągnął pod swoje
rozkazy także piechotę z Syrii. Niestety, ani źródła
arabskie, ani europejskie nie dostarczają nam bardziej
szczegółowych informacji o piechocie muzułmańskiej.
Sporadycznie pojawia się w nich nazwa Nubijczycy.
Chrześcijańskie królestwa Nubii (obecnie północny
Sudan) miały jeszcze w tych czasach liczące się woj-
ska. W piechocie nubijskiej służyli doskonali łucznicy.
Podobnie jak inne ludy zamieszkujące w średniowieczu
południowe obrzeża Sahary Nubijczycy używali du-
żych łuków o prostej, a nie kompozytowej konstrukcji.
Prawdopodobnie nie mieli żadnych zbroi, bowiem
w źródłach czytamy, że nic nie chroniło ich przed strza-
łami Turków z wojsk Saladyna i jego następców. Mo-
żemy przypuszczać, że w południowym Egipcie i na
wybrzeżach Morza Czerwonego przetrwały pozostało-
ści fatymidzkiego systemu wojskowego. W obu tych
regionach Saladyn utrzymywał także poprawne stosun-
ki z arabskimi plemionami Beduinów, którzy niegdyś
byli wiernymi sojusznikami Fatymidów.
Arabskie oddziały pomocnicze zazwyczaj nie wal-
czyły wspólnie z oddziałami Turkmenów i Kurdów.
Plemiona, z których się rekrutowały, różniły się między
sobą zamożnością i potencjałem wojskowym, ale za-
zwyczaj Beduini walczyli jako piesi łucznicy u boku
małych, elitarnych oddziałów jazdy. Tradycyjny łuk
arabski, w przeciwieństwie do tureckiego, był duży
i przeznaczony do walki pieszej. Nie miał też budowy
kompozytowej i był wykonany z jednego kawałka
drewna. Większość Beduinów walczących w szeregach
armii Saladyna pochodziła z południa Żyznego Pół-
księżyca, z Palestyny, Synaju, z Pustyni Arabskiej,
z Pustyni Libijskiej oraz z delty i doliny Nilu. Rolnicza
ludność tych terenów pielęgnowała swoje arabskie ko-
rzenie i odrębność od ludności koptyjskiej, czyli
przedmuzułmańskich mieszkańców Egiptu. Oddziały
arabskie wykorzystywano zazwyczaj do przeprowadza-
nia wypadów czy organizowania zasadzek. Im powie-
rzano ataki na linie komunikacji nieprzyjaciela, wyko-
rzystując ich szybkość i wytrzymałość na trudy. Co
ciekawe, kilka plemion Beduinów ze wschodniej delty
Nilu trudniło się piractwem. Nie wiemy jednak, czy Sa-
ladyn wykorzystał ich umiejętności do rozbudowy swo-
ich sił morskich.
PLANY STRON KONFLIKTU
PLAN KRÓLA RYSZARDA
Król Ryszard nie dążył do otwartego starcia z Sala-
dynem. Przyjął taką samą ostrożną taktykę, jak podczas
kampanii we Francji. Nie było w tym nic dziwnego.
Tego wymagała strategia, którą powszechnie przyjmo-
wano w ówczesnej zachodniej Europie. Wygrana bitwa
nie oznaczała bowiem zwycięstwa w wojnie. Rzeczy-
wiście, sukces odniesiony przez Ryszarda pod Arsuf
nie doprowadził do sukcesu trzeciej krucjaty. Europej-
scy dowódcy z XII wieku na generalną bitwę decydo-
wali się dopiero wtedy, gdy wszystko inne zawiodło.
Zazwyczaj koncentrowano się na zdobywaniu miast
i zamków, które kontrolowały dane terytorium.
Odbiwszy Akkę, mimo obecności w pobliżu potęż-
nych sił nieprzyjaciela, armia krzyżowców dowodzona
teraz tylko przez Ryszarda, ruszyła na południe, by za-
bezpieczyć wybrzeże. Bez tego nie było możliwe odzy-
skanie Jerozolimy. To, co wydarzyło się podczas prze-
marszu z Akki do Jafy, było klasycznym przykładem
ataku na kolumnę marszową, natomiast bitwa pod Ar-
suf była najbardziej dramatycznym epizodem tych
starć. W takich atakach najistotniejszą rolę odgrywało
ukształtowanie terenu. Na przykład wiadomo, że armia
Królestwa Jerozolimskiego w Palestynie niechętnie za-
puszczała się na tereny pagórkowate czy górzyste, które
działały na niekorzyść jazdy i uniemożliwiały przepro-
wadzenie szarży. Saladyn mial to nieszczęście, że zo-
stał zmuszony do przeprowadzenia ataku na północ od
Arsuf, na terenie korzystnym dla jazdy krzyżowców.
W ostatnich latach toczono wiele dyskusji na temat
ataków na kolumny marszowe, szczególnie w odniesie-
niu do trzeciej krucjaty. Większość uczestników debaty
koncentrowała się na tym, co dowódcy krzyżowców
zaczerpnęli z tradycji militarnej Bizancjum i państw
muzułmańskich, a co w ich działaniu było naturalną
konsekwencją warunków taktycznych Bliskiego
Wschodu. Matthew Bennett stwierdził, że król Ryszard
ustawił swoje wojska dokładnie tak, jak to czynili Bi-
zantyjczycy, gdy maszerowali przez terytorium wroga,
który miał silną jazdę: konni jechali wówczas osłaniani
przez piechotę. Taki sam układ był także zalecany
przez arabskich i perskich teoretyków wojskowości pi-
szących od IX do XIII wieku. Na pewno król Ryszard
znał tę od dawna wykorzystywaną formację i posiadał
dostatecznie duży autorytet i zdolności dowódcze, by
narzucić ją swojej niejednorodnej armii.
Taktyka walki w marszu zależała od skutecznej
współpracy jazdy i piechoty. Król Ryszard dysponował
elitarnymi oddziałami rycerzy z zakonów rycerskich,
którzy podczas marszu armii często jechali w straży
przedniej lub tylnej. Taktyka ta wymagała też posiada-
nia zdyscyplinowanych oddziałów piechoty. Piechota
pełniła funkcję „fortyfikacji”, spoza których jazda
przypuszczała ataki i za które mogła się potem wyco-
fać. Istotną rolę odgrywali w takiej walce łucznicy
i kusznicy, którzy utrzymywali nieprzyjaciela na dy-
stans.
PLAN SALADYNA
Plan Saladyna zakładał otoczenie najeźdźców, a po-
tem wypchnięcie ich poza granice państwa. Utraciwszy
Akkę, Saladyn zdawał sobie sprawę, że krzyżowcy bę-
dą próbowali odzyskać Jerozolimę i aby to uczynić,
muszą zabezpieczyć Jafę, która będzie im służyć jako
morska baza zaopatrzeniowa. Krzyżowcy nie mieli in-
nego wyjścia, jak tylko pomaszerować na południe
wzdłuż wybrzeża, a to wystawiało ich na ataki i nęka-
nie przez nieprzyjaciela.
Mówi się, że bitwa pod Arsuf była jedynie silnym
atakiem na kolumnę marszową, a nie starciem w szyku
bitewnym'. Trzeba jednak pamiętać, że tak właśnie wy-
glądała duża część bitew na średniowiecznym muzuł-
mańskim Bliskim Wschodzie, gdzie wojska zazwyczaj
były bardziej mobilne i szybsze niż w zachodniej Euro-
pie. Zachowane do naszych czasów podręczniki taktyki
kładą duży nacisk na zorganizowanie marszu: opra-
cowanie trasy i takie ustawienie wojsk, by w razie ata-
ku jak najmniej ucierpiały. Jednocześnie wiele miejsca
poświęcano zasadom organizowania zasadzek na takie
kolumny.
Podczas bitew, a nawet większych potyczek, Sala-
dyn dbał o współdziałanie jazdy i piechoty. Było to
zgodne z tradycją wojskową, w której się wychował.
Najważniejszą rolę w piechocie odgrywali łucznicy, za-
równo konni, jak i piesi. Byli nie tylko formacją sta-
tyczną i defensywną, ale też mobilną i ofensywną.
Jeźdźcy atakowali osłaniani przez piechotę, głównie
przez łuczników. W samej jeździe natomiast większe
znaczenie miała walka wręcz przy użyciu włóczni.
Konni łucznicy byli rzadziej wykorzystywani
2
. Podo-
bieństwo opisów taktyki z podręczników wojskowości
do opisów przebiegu bitwy pod Arsuf jest duże.
We wcześniejszych kronikach muzułmańskich
można znaleźć wzmianki o zwycięskich atakach na ma-
szerującą armię przeprowadzanych pod koniec dnia, w
chwili zwanej nuzul, gdy przeciwnik był zmęczony,
spragniony i myślał tylko o tym, by zająć dobre miejsce
na rozbicie namiotu. O tej porze dnia kontrola dowód-
ców nad oddziałami musiała być słabsza, a zapał do
walki i zwartość szeregów mniejsze. Oczywiście nuzul
nie musiał wypadać pod wieczór, ale po prostu pod ko-
niec marszu, niezależnie od pory. Nie ma wątpliwości,
że Saladyn, atakując pod Arsuf, stosował się do opisa-
nej wyżej taktyki.
Taktyka muzułmańska koncentrowała się na od-
dzieleniu piechoty przeciwnika od jego jazdy. Salady-
nowi kilkakrotnie udawało się tego dokonać, zarówno
w walce z innymi muzułmanami, jak i z krzyżowcami.
Ten sam cel chciał zrealizować pod Arsuf i nawet po-
czątkowo odniósł częściowy sukces, jednak ostatecznie
jego działania zakończyły się porażką. Al‒Harawi,
o którego podręczniku wojskowości spisanym dla Sa-
ladyna lub jego bezpośredniego następcy była już mo-
wa, dawał dowódcy także inne rady, które znajdują
swoje odbicie w bitwie pod Arsuf. Al‒Harawi pisał, że
przed jazdą należy posyłać do ataku piechotę i że w jej
szeregach powinni być łucznicy strzelający ze zwy-
kłych i z ciężkich łuków, a także oszczepni-
cy z ciężkimi i lekkimi oszczepami. Relacje
z przebiegu bitwy pod Arsuf wskazują (choć nie mo-
żemy być tego pewni), że Saladyn stosował się do rad
al‒Harawiego jeszcze pod jednym względem. Starał się
mianowicie ustawiać oddziały tak, by jego najlepsze
jednostki walczyły z najlepszymi jednostkami wroga i
by żołnierze ścierali się z przedstawicielami takich
samych formacji przeciwnika. Gdy nieprzyjaciel ata-
kował lub kontratakował, dowódca powinien wysłać
piechotę lub jazdę na ten odcinek linii przeciwnika, z
którego ruszyło natarcie, ponieważ był on teraz słabszy.
Nie mamy dowodów, by pod Arsuf udało się Salady-
nowi tego dokonać, choć wiemy, że jego wojsko przy-
puściło co najmniej dwa kontrataki.
KAMPANIA
WYDARZENIA NABIERAJĄ TEMPA
Od roku 1188, gdy ogłoszono trzecią krucjatę pod
hasłem odzyskania Jerozolimy, do wyruszenia wypra-
wy w roku 1191 sytuacja na Bliskim Wschodzie się
zmieniła. Sukcesy odniesione przez Saladyna w roku
1187 nie zakończyły walk. Opór przeciw muzułmań-
skiej ekspansji znacznie wzrósł, gdy do Tyru przybył
14 lipca 1187 roku Konrad z Montferratu. Przekonał on
obrońców miasta, by zerwali rozmowy pokojowe. Sa-
ladyn zajmował się tymczasem innymi sprawami. Wy-
mienił się przez poselstwa podarunkami z cesarzem
Izaakiem II Angelosem, próbując umocnić dobre sto-
sunki z cesarstwem bizantyjskim. Musiał także uporać
się z narastającymi trudnościami w stosunkach z jego
religijnym zwierzchnikiem - abbasydzkim kalifem
z Bagdadu. Dziewiątego lutego 1188 roku doszło do
straszliwej w skutkach bójki między strażnikami kara-
wany pielgrzymów udających się z Damaszku do Mek-
ki (głównie mieszkańców państwa Saladyna) a strażni-
kami osłaniającymi podobną karawanę idącą z Iraku
(głównie mieszkańców państwa kalifa).
Oczywiście, w roku 1188 Saladyn skupiał się głów-
nie na tym, by zlikwidować lub otoczyć pozostałości
Królestwa Jerozolimskiego. W marcu dokonał przeglą-
du swoich oddziałów oblegających Belvoir, a następnie
wrócił do Damaszku, by zebrać dodatkowe wojska.
Czternastego maja 1188 roku armia Saladyna pomasze-
rowała na północ z zamiarem oblężenia Trypolisu, ale
miasto okazało się zbyt silne, by mogła tego dokonać.
Saladyn zajął się zatem zdobywaniem kolejnych forty-
fikacji krzyżowców w północno‒zachodniej Syrii.
Ostatnią twierdzą, którą zdobył, był Baghras. Niedługo
potem Saladyn podpisał zawieszenie broni z bezbron-
nym księstwem Antiochii. Rozpuściwszy kontyngenty
północnych wasali, powrócił do Damaszku. Jego wła-
sne wojska oblegały Safad i Belvoir przez całą zimę na
przełomie lat 1188‒1189.
W zachodniej Europie zaskoczenie i przerażenie
utratą Jerozolimy były impulsem do ogłoszenia krucja-
ty, której celem było odzyskanie świętego miasta. Po-
mysł ten spotkał się z entuzjastycznym poparciem mię-
dzy innymi króla Anglii Henryka II, władcy wszystkich
posiadłości andegaweńskich. Przyłączył się do niego
jego syn i przyszły spadkobierca Ryszard z Poitou.
Król Filip August był bardziej powściągliwy. Jednak
i on wraz z Ryszardem podjął się w styczniu roku 1188
wyruszenia na krucjatę. W marcu cesarz Fryderyk Bar-
barossa uczynił to samo. Jednak jednym z pierwszych,
którzy zrobili w tej sprawie coś konkretnego, był król
Sycylii Wilhelm II. Wiosną 1188 roku flota sycylijska
popłynęła, by wesprzeć Tyr, Trypolis i Antiochię.
W maju na Bliski Wschód wypłynęły okręty z Danii,
z północy Rzeszy, Flandrii i południowej Anglii, po-
magając po drodze Portugalczykom w odebraniu Mau-
rom miasta Silves. Było to jedno z tych dokonań trze-
ciej krucjaty, które miało długotrwałe skutki i istotny,
choć wówczas jeszcze niespodziewany wpływ na dzieje
Europy. Silves było arabskim centrum naukowym,
w którym prowadzono badania nad geografią i warun-
kami żeglugi na Atlantyku. Arabowie mieli zaskakują-
co szeroką wiedzę na ten temat. Portugalczycy skorzy-
stali z niej w wieku XV, na początku epoki wielkich
odkryć geograficznych.
W roku 1189 wydarzenia nabrały tempa. Wiosną
armia Saladyna obiegła Beaufort w południowym Liba-
nie. Oblężenie to trwało do lipca 1190 roku. Docho-
dziło też do starć między wojskiem Saladyna a oddzia-
łami z Tyru, który niedługo potem wsparła potężna flo-
ta wojenna Pizy. W maju na czele licznej armii wyru-
szył z Ratyzbony cesarz Fryderyk Barbarossa. Przygo-
towania rozpoczęto już poprzedniego roku. Na trasie
przemarszu licznej cesarskiej armii gromadzono zapasy
żywności i inne zaopatrzenie. Kolumna marszowa roz-
ciągała się czasem na odległość trzech dni drogi. Po
przejściu przez terytorium Węgier cesarz wszedł
w czerwcu na tereny należące nominalnie do Bizan-
cjum, a faktycznie do królestwa Serbii. W sierpniu ar-
mia cesarza rozbiła obóz pod Niszem, gdzie przybyli
do cesarza przedstawiciele Serbów i tej części Bułga-
rów, która wypowiedziała posłuszeństwo Izaakowi An-
gelosowi. Posłowie zaproponowali Fryderykowi sojusz
wymierzony w cesarstwo bizantyjskie. Chociaż cesarz
niemiecki nie przyjął propozycji, jego armia obiegła
potem główne bułgarskie miasto Plowdiw i pokonała
stawiający słaby opór garnizon bizantyjski.
Gdy Izaak Angelos wysłał dwóch starszych rangą
ambasadorów, by spotkali się z Fryderykiem, ci zwró-
cili się przeciw swojemu władcy i zachęcali Barbaros-
sę, by go zaatakował! Izaak pojmał potem posłów Fry-
deryka jako zakładników, ale ten mu się odpłacił, roz-
poczynając rozmowy z papiestwem o krucjacie antybi-
zantyjskiej i wysłał syna Henryka, by zajął Didymoti-
kon. Gdy niemieccy krzyżowcy zatrzymali się na zimę
w Edirne, stosunki między oboma władcami pogorszy-
ły się jeszcze bardziej.
W końcu Izaak zgodził się przewieźć ogromną ar-
mię niemiecką przez Dardanele do Anatolii, dzięki
czemu uniknął marszu oddziałów Fryderyka przez
Konstantynopol. Przeprawa odbyła się w marcu 1190
roku. Nim armia krucjatowa przekroczyła granicę z suł-
tanatem Seldżuków z Rum, doszło jeszcze do kilku
drobnych starć z oddziałami bizantyjskimi. Kilka lat
wcześniej Fryderyk próbował zawrzeć sojusz antybi-
zantyjski z sułtanem z Rum. Teraz jednak inicjatywa ta
została dawno zapomniana i 17 maja 1190 roku armia
seldżucka dowodzona przez Kutba ad‒Dina, syna suł-
tana Kilidża Arslana, próbowała powstrzymać krzy-
żowców przed wejściem do stolicy sułtanatu - Konyi.
Chociaż Fryderyk pokonał Turków i zajął Konyę, nie
zatrzymał się w niej dłużej i powędrował dalej. Gdy
armia dotarła do gór Taurus, zabrakło żywności dla lu-
dzi i paszy dla koni. Jeden z arabskich kronikarzy pisał,
że krzyżowcy
byli zmuszeni porzucić dużą ilość bagaży oraz licz-
ne zbroje, hełmy i broń, ponieważ nie mieli jak ich
przewieźć. Dalej Niemcy maszerowali niemal wszyscy
bez zbroi i włóczni.
Te ostatnie zapewne spalono z braku drewna na
opał. Gdy krzyżowcy wyszli z gór Taurus i zbliżali się
do wybrzeży Morza Śródziemnego, gdzie mogli spo-
dziewać się pomocy flot sprzymierzeńców, doszło do
tragedii. Niemłody już cesarz Fryderyk utonął 10
czerwca, pływając dla ochłody w rzece Göksu (praw-
dopodobnie dostał ataku serca). Wielka, ale zdemorali-
zowana niemiecka armia krucjatowa się rozpadła.
Tymczasem z Kolonii, Fryzji, Bremy i Turyngii wyru-
szyły do Palestyny mniejsze kontyngenty niemieckie.
Podróżowały one morzem, wypłynąwszy z Wenecji.
Pierwszy wyruszył jesienią 1189 roku, ostatni latem
1190.
OBLĘŻENIE AKKI
Tymczasem w sierpniu 1189 roku król Gwidon,
nominalny władca Jerozolimy, zdecydował się na śmia-
łe posunięcie. Wyprowadził z bezpiecznego Tyru 400
rycerzy oraz siedem tysięcy piechoty i przy wsparciu
floty pizańskiej obiegł Akkę. Miasto to miało nieduży
garnizon, ale złożony z elitarnych jednostek armii Sala-
dyna. Flota pizańska nie była jednak na tyle liczna, by
zatrzymać wszystkie okręty z zaopatrzeniem, które
wpływały do portu w Akce. Saladyn najpierw zastana-
wiał się, czy nie zaatakować armii Gwidona podczas
marszu wzdłuż wybrzeża, ale ostatecznie zdecydował
się zebrać liczniejsze wojsko i zaatakować pod murami
Akki, tak by armia przeciwnika została uwięziona mię-
dzy garnizonem a armią polową Saladyna. Sułtan we-
zwał zatem kontyngenty wasali z północnej Syrii
i Dżaziry. Pod względem strategicznym był to błąd,
w swojej genezie podobny do tego, który Saladyn po-
pełnił, rezygnując ze zdobycia Tyru w roku 1187.
Znów wynikał on z obowiązującej w tych czasach stra-
tegii. Zebrawszy odpowiedniej wielkości wojsko, Sala-
dyn zostawił niedużą jego część, by blokowała Beau-
fort i 15 września wyruszył przeciw Gwidonowi.
Pierwszy atak na linie oblężenia zakończył się niepo-
wodzeniem. Podobnie jak pierwsze próby złamania
oporu miasta podejmowane przez Gwidona. Rozpoczę-
ło się podwójne oblężenie. Oblegający sami byli oble-
gani. Taka sytuacja trwała do lata 1191 roku.
Król Anglii Henryk II, inicjator trzeciej krucjaty,
zmarł 6 lipca 1189 roku, a władcą państwa Andegawe-
nów został jego syn Ryszard. W listopadzie zmarł także
król Sycylii Wilhelm II, co pogrążyło południową Italię
i Sycylię w zamęcie politycznym. Następczyni Wil-
helma, królowa Konstancja, nie była akceptowana
przez poddanych i zastąpił ją Tankred z Lecce, ale gdy
w roku następnym przybyli król Ryszard i król Filip
August, w królestwie nadal było niespokojnie. Ci dwaj
władcy wyruszyli na czele swoich armii w lipcu 1190
roku z miejscowości Vézelay w środkowej Francji. Do
Mesyny na Sycylii dotarli jednak różnymi drogami lą-
dowymi i innymi szlakami morskimi. Tego lata hrabia
Szampanii Henryk poprowadził kolejny kontyngent
francuski prosto pod Akkę, zaś inny kontyngent ande-
gaweński ruszył pod rozkazami biskupa Canterbury
Baldwina na okrętach prosto do Ziemi Świętej. Podczas
zimy spędzonej w Mesynie stosunki między królem
Ryszardem, królem Filipem Augustem a królem Sycylii
Tankredem znacznie się pogorszyły. Towarzyszyły te-
mu poważne konflikty, do których dochodziło między
krzyżowcami a miejscową ludnością, w tej części wy-
spy w większości prawosławną.
Po śmierci cesarza Fryderyka Barbarossy dowodze-
nie niemiecką krucjatą przejął książę Szwabii Fryderyk.
Saladyn, nie wiedząc jeszcze nic o rozpaczliwym poło-
żeniu wojsk niemieckich, rozkazał kontyngentom
z Harranu i Aleppo strzec północnych przełęczy.
Resztkom krucjaty Fryderyka udało się jednak dotrzeć
lądem i morzem do Akki, gdzie w styczniu 1191 roku
zmarł także książę Fryderyk. Następny kontyngent nie-
miecki prowadzony przez księcia Austrii Leopolda wy-
płynął z Wenecji, spędziwszy wcześniej zimę w Zada-
rze, i dopłynął do Akki wiosną 1191 roku. Leopold sta-
nął na czele niedobitków armii cesarskiej.
Tymczasem podwójne oblężenie Akki trwało. Żad-
na ze stron nie mogła poszczycić się osiągnięciami,
chociaż do obu stale docierały posiłki. Jednak eskadry
floty Saladyna z Egiptu i Libanu nie mogły sprostać ro-
snącej w silę flocie chrześcijańskiej. Po przybyciu Fili-
pa Augusta i Ryszarda większość floty Saladyna zosta-
ła uwięziona pod Akką. Podejmowane przez Saladyna
próby uzyskania wsparcia od kalifa Almohadów z Ma-
roka spełzły na niczym. Almohadzi pozwolili nawet
flocie genueńskiej zaopatrywać się w portach północ-
noafrykańskich podczas rejsu na Wschód.
Walki pod Akką nabierały rozmachu. Trzynastego
lutego 1191 roku oddziały Saladyna na chwilę przerwa-
ły linie oblężenia krzyżowców, wpuszczając do miasta
armię odwodową i nowego dowódcę. Obrońcom przy-
niosło to jednak tylko chwilowe wytchnienie, a Saladyn
miał trudności z utrzymaniem spójności swych wojsk.
Nawet Taki ad‒Din, bratanek Saladyna i jeden z jego
najskuteczniejszych dowódców, nie stawił się ponow-
nie na wiosnę pod Akką, zajęty realizowaniem swoich
własnych celów na terenach położonych obecnie w po-
ludniowo-wschodniej Turcji. Ostatecznie przybył pod
Akkę z opóźnieniem, ale jego postępowanie było zna-
kiem dla Saladyna, że czekają go problemy.
Gdy tylko nastała wiosna i rozpoczął się sezon że-
glugi, król Filip August popłynął bezpośrednio z Sycy-
lii pod Akkę, zaś król Anglii Ryszard podróżował przez
Kretę i Rodos, a jego rejs opóźniały sztormy. Potem
król zboczył z kursu, by podbić bizantyjski Cypr, usu-
wając z niego władcę‒buntownika Izaaka Komnena.
Czy wynikało to z błyskotliwości Ryszarda, który zro-
zumiał, że takie posunięcie da krzyżowcom doskonałą
bazę wypadową na Bliski Wschód, czy raczej była to
spontaniczna reakcja na złe potraktowanie przez Izaaka
Komnena rozbitków z armii Ryszarda, pozostaje
przedmiotem dyskusji. Działania na Cyprze trwały cały
maj. Dla późniejszej historii wschodniego wybrzeża
Morza Śródziemnego wydarzenia te miały ogromne
znaczenie.
Tymczasem krzyżowcy francuscy pod wodzą Filipa
Augusta przyłączyli się do oblężenia Akki. Ósmego
czerwca przybyło 25 okrętów Ryszarda i jego armia,
większa od francuskiej. Angielsko‒francuskie wojsko
Ryszarda było ostatnim dużym kontyngentem, który
przybył pod Akkę, jeśli nie liczyć floty genueńskiej,
której pojawienie się dało krzyżowcom dużą przewagę
na morzu. Oblężenie trwało długo i było bardzo zażar-
te. Krzyżowcy ostrzeliwali i atakowali mury miasta, zaś
armia Saladyna próbowała przebić się, by wesprzeć
garnizon. W końcu jednak oddziały broniące Akki nie
miały już sił dalej walczyć. Miasto skapitulowało 12
lipca 1191 roku.
Akka skapitulowała bez pozwolenia Saladyna. Gdy
posłaniec, który wydostał się z miasta, płynąc wpław,
dostarczył władcy wiadomość, że miasto się podda, by-
ło już za późno, by temu zapobiec. Jednym z warunków
kapitulacji było oddanie krzyżowcom wszystkich okrę-
tów stojących w porcie, co praktycznie pozbawiało Sa-
ladyna floty. Dwaj główni dowódcy zostali wzięci do
niewoli, jeden przez króla Ryszarda, drugi przez Filipa
Augusta. Obaj mieli być zwolnieni po zapłaceniu oku-
pu. Saladyn wycofał większość swych oddziałów do
Szaframru położonego kilka kilometrów dalej, przy
drodze do Saffurii. Gdy krzyżowcy wchodzili do Akki,
garnizon i mieszkańcy próbowali uciec. Wkrótce wśród
krzyżowców wybuchł konflikt. Grupa żołnierzy króla
Ryszarda zerwała z murów chorągiew księcia Austrii
Leopolda, krzycząc, że zwykły książę nie ma prawa
wieszać swojej flagi obok flagi ich zwycięskiego króla.
Leopold uważał, że jako reprezentant Rzeszy takie
prawo posiada.
Warunkiem kapitulacji była także wymiana jeńców,
przy czym Saladyn miał zapłacić za garnizon Akki
ogromny okup. Nie wiemy dokładnie, czemu nie wy-
pełniono tego zobowiązania. Gdy Saladyn wypuścił 24
lipca pierwszych więźniów, wybuchł konflikt o pienią-
dze.
Tymczasem przywódcy krucjaty podjęli decyzję, że
Królestwo Jerozolimskie powinno zostać podzielone na
dwie części. Coraz mniej popularny król Gwidon miał
władać Akką i wszystkimi ziemiami, które dałoby się
odzyskać na południu. Konrad z Montferratu miał
utrzymać Tyr i panować na północy. Gwidon miał po-
zostać królem do śmierci, a potem korona przeszłaby
na Konrada lub jego potomków.
Kilka dni później, 31 lipca, król Filip August roz-
począł podróż do domu, pozostawiając na miejscu
większość swych wojsk. Król Ryszard był teraz nie-
kwestionowanym zwierzchnikiem wszystkich sił kru-
cjaty. Jedenastego sierpnia posłowie wysłani przez
krzyżowców przypomnieli Saladynowi, że nazajutrz ma
przekazać kolejną grupę jeńców i część pieniędzy. Mu-
zułmanie przygotowali 10 tysięcy denarów i większość
z 1600 więźniów, ale doszło do kłótni z Ryszardem
o wypuszczenie pierwszej grupy jeńców z Akki. Dzie-
więć dni później król Ryszard rozkazał wszystkich tych
ludzi, łącznie z kobietami i dziećmi, zebrać w jednym
miejscu i zamordować. Oszczędzono tylko kilku cen-
nych dla Saladyna dowódców i członków elity poli-
tycznej. Rok później zwolniono ich za okupem. Rzezi
przyglądały się straże armii Saladyna. Próbowały nawet
interweniować, ale zostały z łatwością odparte.
W liście do opata klasztoru w Clairvaux Ryszard
przyznał, że około 2600 Saracenów zostało słusznie
zgładzonych, chociaż kilku ważniejszych ocalono, by
odzyskać za nich Święty Krzyż i niektórych jeńców
chrześcijańskich. Dla muzułmanów wydarzenie to wy-
glądało inaczej. Kronikarz Baha ad‒Din zapisał:
Wróg wyprowadził więźniów muzułmańskich [...],
około trzech tysięcy powiązanych sznurami. Potem na-
tarli na nich jak jeden mąż i z zimną krwią zabili
pchnięciami i cięciami mieczy. Patrzyła na to straż mu-
zułmanów, nie wiedząc, co robić, ponieważ znajdowali
się w pewnym oddaleniu.
Dopiero gdy Saladyn wysłał posiłki, krzyżowcy zo-
stali zmuszeni cofnąć się do miasta. Rzeź była już jed-
nak skończona.
MARSZ POD ARSUF
Baha ad‒Din opisuje przy okazji interesujący epi-
zod. Nim Ryszard wyruszył z Akki, przybyło do niego
dwóch Beduinów z wiadomością, że armia Saladyna
jest teraz tak słaba, że krzyżowcy mogą z łatwością
pomaszerować na południe. Wkrótce stało się jasne, że
przywódcy krucjaty właśnie takie mają plany. Saladyn
zwołał zatem naradę starszych rangą dowódców, a po-
tem wysłał dwóch emirów, by wyznaczyli najdogod-
niejsze miejsca do przeprowadzenia ataku na nieprzyja-
ciela. Dwudziestego czwartego sierpnia wysłał część
armii, by rozbiła obóz w Caymoncie u stóp przełęczy
na górze Karmel. Flota krzyżowców już wypłynęła, ale
rejs opóźniały przeciwne wiatry i okręty wkrótce zosta-
ły w tyle. Na wieść o tym Saladyn rozkazał, by zapasy
dla wojska przeniesiono z al‒Kharrubv do Caymontu.
Nie udało się jednak przewieźć wszystkiego z powodu
braku dostatecznej liczby zwierząt jucznych. Oddział,
którym formalnie dowodził syn Saladyna, al‒Afdal,
szedł w niewielkiej odległości od straży tylnej krzy-
żowców dowodzonej przez księcia Burgundii, opóźnia-
jąc jej marsz. Wskutek tego w dniach 25‒26 sierpnia
między centrum a strażą tylną powstała przerwa.
Główne siły Saladyna kierowały się jednak do Cay-
montu i nie mogły wykorzystać nadarzającej się okazji.
Saladyn mógł liczyć na to, że dotrze do brzegu mo-
rza przed krzyżowcami. Jednak straż przednia prowa-
dzona przez króla Ryszarda maszerowała wyjątkowo
szybko i zdołała umocnić się na pozycjach pod Merle
przed przybyciem nieprzyjaciela. Ryszard potem po-
spieszył na tyły, by wesprzeć straż tylną, która właśnie
przeprawiała się przez Kiszon i łączyła się z powrotem
z resztą armii. Te pierwsze posunięcia zadecydowały
o przewadze Ryszarda. Saladyn tymczasem podjął za-
pewne decyzję o rozegraniu decydującego starcia pod
Cezareą. Dwudziestego szóstego sierpnia towarzyszył
taborom przeprawiającym się przez przełęcz, ale za-
miast zejść na nadmorską równinę, ruszył przez pogó-
rze ku Madżdal Jabie (Mirabel). Al‒Adil z częścią
wojsk, pochodzącą głównie z Egiptu, zszedł na wąski
równinny pas ciągnący się wzdłuż morza, inne kontyn-
genty pozostały w Caymoncie na wypadek, gdyby ar-
mia krzyżowców zaatakowała wzdłuż północno- -
wschodnich zboczy góry Karmel. Ostatni kontyngent
wysłano pod Merle, by śledził poczynania straży
przedniej nieprzyjaciela.
Umiejętność rozpuszczania, a potem ponownego
koncentrowania poszczególnych części wojska była ty-
powa dla średniowiecznych armii muzułmańskich
i dawała Saladynowi strategiczną przewagę, ale ponie-
waż armia krzyżowców poruszała się wolniej, niż się
spodziewał, Saladyn rozkazał, by tabory wróciły. Wy-
daje się, że armii Saladyna zaczęło brakować zapasów
i paradoksalnie mniejsza mobilność krzyżowców oka-
zała się dla nich korzystniejsza, zmuszając muzułma-
nów do męczących wędrówek to w jedną, to w drugą
stronę. Wreszcie podzielona na trzy części armia kru-
cjatowa zbliżyła się do Cezarei, gdzie czekała już na
nią flota.
Strażą przednią dowodził teraz Geoffrey z Lusi-
gnan, centrum - król Ryszard, a strażą tylną - książę
Burgundii. Chociaż sam Saladyn wyznaczył ten odci-
nek drogi na główny atak, muzułmanie nie odnieśli
większych sukcesów i ograniczyli się do nieskuteczne-
go nękania przeciwnika z dużej odległości. W rezulta-
cie armia krzyżowców rozbiła obóz u ujścia rzeki Zar-
ka, sześć kilometrów na północ od Cezarei. Żołnierze
byli zmęczeni upałem, spragnieni i zakurzeni, wielu
z nich odniosło rany, ale w żadnym momencie armii
krucjatowej nie groziło ani poważne niebezpieczeń-
stwo, ani klęska. Następnego dnia obie armie od-
poczywały, śledząc się nawzajem. Pierwszego września
krzyżowcy przeszli krótki odcinek dzielący ich od obo-
zu nad Nahr al‒Mafdżir, ale nie zostali zaatakowani.
Drugiego września było inaczej. Baha ad‒Din pi-
sze:
Widziałem wśród Franków różne osoby z 10 strza-
łami wbitymi w plecy, a mimo to wytrwale idące dalej.
Gdy tych, którzy szli po wschodniej stronie kolum-
ny i byli wystawieni na ataki, ogarniało zmęczenie, za-
mieniali się z tymi, którzy szli po zachodniej.
Sztandar [...] wieźli wewnątrz szyku zatknięty na
wozie niczym ogromną latarnię. Później tego samego
dnia muzułmanie ostrzeliwali ich z boku, chcąc rozbić
ich szyki, ale oni bardzo się pilnowali. Przez całą drogę
szli równym tempem, a ich okręty płynęły wzdłuż brze-
gu dokładnie na tej samej wysokości. Po przebyciu wy-
znaczonego odcinka rozbijali obóz. Odcinki pokonywa-
ne każdego dnia nie były długie, tak by zdołali je poko-
nać żołnierze piesi. Ci, którzy odpoczywali od walki,
nieśli bagaże i namioty, ponieważ brakowało zwierząt
jucznych.
Tym razem ludzie Saladyna zaatakowali wroga
wręcz, zadając mu liczne straty, ale też tracąc wielu
żołnierzy. Wśród tych, którzy polegli, był słynny wo-
jownik o imieniu Ajaz al‒Tawil, czyli Ajaz Wysoki.
Pochowano go potem nad Wadi al‒Kasab, gdzie Sala-
dyn rozbił obóz. Krzyżowcy tymczasem stanęli obozem
przy ujściu strumienia do morza. Muzułmanie wzięli
też kilku jeńców, których Saladyn przesłuchał, a potem
stracił w odwecie za rzeź pod Akką. Trzeciego wrze-
śnia król Ryszard pozostał w obozie, zaś Saladyn odsu-
nął się od przeciwnika. W południe, według opisu Ba-
hy,
uderzono w bębny i wszyscy wyruszyli. Sułtan
wszedł na zalesione tereny wokół Arsuf, kierując się ku
ich centrum. Stanął obozem dopiero wtedy, gdy dotarł
do wzgórza, u stóp którego znajdowała się wieś Dayr
al‒Rabib. Noc nas zaskoczyła, a część naszych ludzi
była rozsiana po lasach.
Wielu nie dotarło przed zmrokiem do obozu. Armia
zebrała się w jednym miejscu dopiero o świcie. Saladyn
potem pojechał konno, by poszukać miejsca dogodnego
do bitwy.
Tymczasem al‒Adil otrzymał rozkaz przeciągania
rozmów tak długo, jak to możliwe, by dać czas na
przybycie posiłkom turkmeńskim. Jednak tym razem
temperament al‒Adila przeważył i rozmowy z przedsta-
wicielami króla Ryszarda trwały bardzo krótko. Piątego
września Ryszard poprowadził swoją armię 14 kilome-
trów na południe, do Nahr al‒Falik, gdzie pozostał
w obozie przez następny dzień. Baha podaje, że król
rozkazał stracić dwóch Beduinów, którzy przekonywali
go, że armia Saladyna nie stanowi już zagrożenia. Be-
duini jednak mieli trochę racji. Saladyn nie zdołał prze-
cież zatrzymać krzyżowców, co musiało się odbić na
morale jego armii. Początkowo Saladyn rozkazał, by
ciężkie tabory poszły dalej na południe, a tabory lekkie
ruszyły za nimi. Potem zmienił zdanie i kazał taborom
wrócić. Zrobiły to po zmroku, co spowodowało w obo-
zie muzułmańskim znaczne zamieszanie. Następnego
dnia Saladynowi udało się przywrócić porządek, a gdy
zwiadowcy donieśli, że wróg przygotowuje się do wy-
marszu rankiem dnia następnego, podjął decyzję o bi-
twie i ponownie wysłał tabory przodem.
BITWA POD ARSUF
Wszystko wskazuje na to, iż król Ryszard zdawał
sobie sprawę, że 7 września Saladyn podejmie następną
zdecydowaną próbę powstrzymania krzyżowców. Sam
przygotował się do tego bardzo skrupulatnie i wiemy,
że wydał mnóstwo rozkazów. Zrozumiemy je łatwiej,
jeśli wyobrazimy sobie, że armia była ustawiona
w szyku bitewnym tak, jakby miała walczyć plecami do
morza, a atak miał nastąpić od wschodu, z głębi lądu.
Na czas marszu oddziały wykonały zwrot o 90 stopni.
Liniami piechoty kryjącymi skrzydła i centrum (w
pierwotnym ustawieniu) dowodził Henryk, hrabia
Szampanii. On także miał pod swoimi rozkazami tabo-
ry idące najbliżej morza, czyli na tyłach szyku bitew-
nego. Centrum i skrzydła składały się każde z czterech
oddziałów jazdy. W centrum jechali rycerze z Poitou
i Gujenny dowodzeni przez króla Gwidona i jego brata
Geoffreya z Lusignan oraz Normanowie i Anglonor-
manowie pod rozkazami samego Ryszarda. Chociaż
armią dowodził Ryszard, nie jest wykluczone, że od
strony taktycznej centrum kontrolował Gwidon. Prawe
skrzydło, które szło na przedzie kolumny, składało się
z templariuszy oraz prawdopodobnie Bretończyków
i rycerzy z Andegawenii. Dowodził nim wielki mistrz
templariuszy, być może Robert z Sabie, którego wy-
brano na to stanowisko w roku 1191 w miejsce zabite-
go w roku 1189 Gerarda z Ridefort. Lewe skrzydło,
które szło na końcu kolumny, składało się z Francuzów,
Flamandów, rycerzy Królestwa Jerozolimskiego pod
dowództwem Jakuba z Avesnes oraz z joannitów.
Wszystkimi dowodził Garnier z Neapolu, wielki mistrz
joannitów. Na obu skrzydłach, prawym i lewym, elitar-
ne oddziały rycerzy zakonnych, templariuszy i joanni-
tów, jechały w zewnętrznych szeregach.
Z relacji Bahy ad‒Dina wynika, że gdy Saladyn
usłyszał, iż wróg zwija obóz, swoim wojskom także
rozkazał ustawić się w szyku. Rozkaz wykonały za-
pewne nie od razu, bowiem droga na wybrane przez
muzułmanów pole bitwy biegła przez las i żołnierze
mogli sformować szeregi dopiero po wyjściu na otwar-
tą przestrzeń. Kronikarz krucjaty Ambroży opisał błęd-
nie, choć bardzo szczegółowo, sztandar Takiego ad‒
Dina, który miał ponoć zobaczyć pod Arsuf. Źródła
muzułmańskie jednak nic nie wspominają o udziale
w bitwie tego dowódcy i rzeczywiście jest mało praw-
dopodobne, by był tam obecny. Niewykluczone, że opi-
sywany żółty sztandar niosły elitarne oddziały pozosta-
jące pod bezpośrednimi rozkazami Saladyna albo od-
dział dowodzony przez słynnego mameluka Sari- ma
ad‒Dina Kajmaza al‒Nadżmiego. Mógł to także być
sztandar kontyngentu al‒Adila.
Do naszych czasów nie przetrwał żaden szczegóło-
wy opis szyku, w którym ustawiły się wojska Saladyna.
Poniższa rekonstrukcja jest oparta na opisie przebiegu
bitwy. Saladyn zajął pozycję na tyłach głównych sił.
Przed sobą miał prawdopodobnie centrum dowodzone
formalnie przez jego syna, al‒Afdala, któremu doradzał
starszy Sajf ad‒Din Jazkudż al‒Kadi prowadzący kon-
tyngenty syryjskie. Kontyngent z Damaszku pod rozka-
zami Sarima ad‒Dina Kajmaza mógł także przynależeć
do centrum albo też stanowić część gwardii Saladyna.
Wydaje się, że prawym skrzydłem dowodził brat Sala-
dyna, al‒Adil. Lewe skrzydło mogło się składać z kon-
tyngentów z północy: z Dżaziry i północnego Iraku,
a dowodził nim Ala ad‒Din ibn Izz ad‒Din z Mosulu.
W centrum i na obu skrzydłach piechota stała na
przedzie, ale podlegała stojącym za nią oddziałom jaz-
dy, pochodzącym prawdopodobnie z tych samych co
ona regionów. Można więc przypuszczać, że tak zwana
piechota nubijska stała po prawej stronie przed egipską
jazdą al‒Adila. Saladyn miał również jakieś wojsko w
opuszczonym, ufortyfikowanym mieście Arsuf, choć
nie ma pewności, jak długo tam przebywało. Tuż przed
świtem 7 września 1191 roku armia Ryszarda wyruszy-
ła z obozu położonego na małym wzniesieniu koło
Nahr al‒Falik i pomaszerowała powoli na południe
wzdłuż wzniesienia oddzielającego plażę od leżących
w zagłębieniu terenów na wpół rolniczych. Za tą nie-
wielką depresją wznosiły się łagodne wzgórza poro-
śnięte lasem Arsuf. Krzyżowcy maszerowali przez kil-
ka godzin, a ich kolumna rozciągała się na długim od-
cinku. Około godziny 9 rano prawe skrzydło zbliżało
się do sadów i ogrodów otaczających Arsuf. Do tego
czasu wojska Saladyna były już ustawione pod lasem,
a sułtan zapewne czekał na nuzul, by rozpocząć atak.
Prawdopodobnie liczył na to, że przednie oddziały
wroga będą szły prędko naprzód, zaś jego armia ataka-
mi spowolni marsz straży tylnej, tym samym doprowa-
dzając do powstania wyrwy w środku kolumny.
Do naszych czasów zachowały się dwa szczegóło-
we i barwne opisy pierwszego ataku Saladyna autor-
stwa ludzi będących świadkami tych wydarzeń, ale
walczących po różnych stronach. Według Bahy ad‒
Dina sułtan
wysłał naprzód jako harcowników i wybranych żoł-
nierzy ze skrzydeł i z centrum. Wróg maszerował, aż
zbliżył się do lasów i pól uprawnych Arsuf. Harcownicy
wypuścili w jego kierunku strzały, a potem zaatakowa-
no ze wszystkich stron. Sułtan rozkazał, by atakowano
wręcz, ale część żołnierzy zatrzymał na tyłach w odwo-
dzie [...]. W szeregach ivroga byli ranni i zabici. Nie-
przyjaciel przyspieszył kroku, by jak najszybciej dotrzeć
do miejsca obozu. Był teraz w trudnej sytuacji, która
pogarszała się z każdą chwilą, ponieważ Saladyn wjeż-
dżał między praioe a lewe skrzydło, zagrzewając żoł-
nierzy do dżihadu. Natknąłem się na niego kilka razy,
gdy towarzyszyło mu tylko dwóch giermków i dwa luza-
ki. W podobnym stanie widziałem jego brata,
a wokół obu świszczały strzały.
Ibn al‒Athir dodał, że gdy zaczęła się bitwa, spra-
gnieni krzyżowcy idący na przedzie byli już blisko źró-
dła wody pitnej i że siła ataku zmusiła ich do cofnięcia
się tak daleko, że musieli skakać do morza (tu autor
prawdopodobnie konfabuluje).
Anonimowy krzyżowiec, który jest autorem Itine-
rarium, większość informacji zaczerpnął od poety Am-
brożego.
Gdy zbliżała się trzecia godzina, natarły galopem
na naszych ludzi liczne rzesze Turków, około 10 tysięcy
ludzi [liczba ta jest przesadzona!]. Wydając niezrozu-
miale okrzyki, ciskali oszczepami i strzelali z łuków.
Panował ogromny zgiełk. Po nich nadbiegł diabelski
lud o bardzo ciemnej skórze, noszący z tego powodu
charakterystyczną nazwę. Ponieważ ludzie ci są czarni
[nigri] zwie się ich Negrami. Byli tam też Saraceni,
którzy wędrują po pustyni, zwani potocznie Beduinami,
dzicy i ciemniejsi niż sadza, piechota budząca najwięk-
szy respekt, uzbrojona w luki, kołczany i okrągłe tarcze.
To bardzo energiczny i zwinny lud. To oni stale zagra-
żali naszej armii i nie ustępowali. Za nimi było widać
liczne szeregi Turków zbliżających się otwartym polem.
Byli tak dobrze ustawieni, na włóczniach mieli tyle
symboli, do tego tyle sztandarów, tyle chorągwi z mno-
gością szczegółów i było ich tyle szeregów prawidłowo
podzielonych na oddziały, a oddziały na pododdziały,
że wydaje się, iż liczba atakujących wynosiła 20 tysięcy
[kolejne wyolbrzymienie] [...] Niektórych wyznaczono,
by szli przed emirami, dmąc w trąby i trąbki. Inni trzy-
mali rogi, flety, tamburyny, grzechotki lub cymbały
oraz inne instrumenty, które służyły im do robienia ha-
łasu. Jedynym zadaniem tych ludzi było wznoszenie
okrzyków i wydawanie potwornych wrzasków.
Początkowo prowadzono jedynie działania zaczep-
ne na odległość, atakując za pomocą łuków i oszcze-
pów. Nie jest jasne, czy lewe skrzydło, a nawet centrum
armii Saladyna weszły w bliski kontakt bojowy z prze-
ciwnikiem. Prawdopodobnie pozostało to w sferze pla-
nów, bowiem gdy bitwa osiągnęła punkt kulminacyjny,
żołnierze idący na przedzie kolumny krzyżowców,
a przynajmniej na przedzie taborów, zaczęli już rozbi-
jać namioty. Z kolei nacisk wywierany przez nieprzyja-
ciela na lewe skrzydło armii krucjatowej (czyli tył ko-
lumny) spowodował, że wielu żołnierzy piechoty mu-
siało się cofnąć, by wziąć udział w walce. To w nieu-
nikniony sposób spowolniło marsz całej kolumny,
osłabiając łączność między lewym skrzydłem a cen-
trum. Z relacji wynika, że niektórzy żołnierze „szukali
schronienia” między kolumną a brzegiem morza, choć
jest też prawdopodobne, że przeszli w to miejsce, by
uniemożliwić nieprzyjacielowi manewr okrążający.
Wielki mistrz joannitów kilkakrotnie wysyłał goń-
ców do Ryszarda, prosząc o pozwolenie na przeprowa-
dzenie kontrataku, ponieważ wiele koni było zabitych
lub rannych. Wśród ludzi w zbrojach ofiar było niewie-
le, ale wielu było rannych. W końcu wielki mistrz poje-
chał do Ryszarda osobiście, ale znów spotkał się z od-
mową, ponieważ Ryszard przygotowywał się do skoor-
dynowanego ataku całej jazdy krzyżowców. Teraz
część piechoty Saladyna odsunęła się na bok, umożli-
wiając atak jeździe. Gdy jazda muzułmańska zbliżyła
się do krzyżowców, lewe skrzydło wojsk krucjaty nie
mogło już dalej maszerować, mimo podejmowanych
prób. Dla konnych było to upokarzające, ale też nie-
bezpieczne, ponieważ ustawieni byli tyłem do nieprzy-
jaciela. Prawdopodobnie w tym momencie Saladyn po-
słał do walki swoją gwardię, możliwe, że wraz z od-
działem Sarima ad‒Dina Kajmaza. Sam został jedynie
z doboszami, gońcami i grupą towarzyszy.
We wszystkich źródłach chrześcijańskich znaj-
dziemy informację, że to właśnie w tym momencie
marszałek joannitów, nie mogąc znieść dłużej napięcia,
przypuścił atak, na który Ryszard nie wyraził zgody.
Gdy jednak przyjrzymy się bliżej biegowi zdarzeń oraz
temu, jakie zadania spoczywały na marszałku, doj-
dziemy do wniosku, że jego działania zostały błędnie
zinterpretowane, a potem także opisywane niezgodnie
z rzeczywistością. Na przykład Baha ad‒Din, który był
świadkiem tych wydarzeń, był przekonany, że kontra-
tak krzyżowców przebiegał według dokładnego planu,
przypuszczono go o precyzyjnie wyznaczonej porze
i dobrze skoordynowano.
Na pewno możemy powiedzieć, że nacisk na joan-
nitów i Francuzów idących na lewym skrzydle (czyli
z tylu kolumny) krzyżowców był tak silny, że szeregi
zaczął ogarniać chaos. W panującym zgiełku marszał-
kowi mogło się wydawać, że słyszy dźwięk trąbki króla
Ryszarda, dającej sygnał do ataku. Nie wiemy nato-
miast, czy wielki mistrz zdążył już wrócić z rozmowy
z królem. Czy marszałek przejął inicjatywę, czy raczej
wydawało mu się, że słyszy trąbkę? Z pewnością rycerz
zakonny tak wysoki rangą nie straciłby panowania nad
sytuacją i nie zaatakował na oślep. Niezależnie, co do-
prowadziło do walki, była ona dramatyczna, choć dla
krzyżowców zakończyła się szczęśliwie. Poeta Ambro-
ży, wiernie towarzyszący Ryszardowi, opisał to nastę-
pująco:
Jednym z tych dwóch był rycerz
Z zakonu joannitów
Drugim byt Baudouin le Caron
Odważny niczym lew
Ruszyli do ataku z imieniem
Wszechmogącego na ustach
I głośno wzywali świętego Jerzego.
Potem Boży ludzie zawrócili konie
I natarli na nieprzyjaciela.
Natarcie było tak niespodziewane, że piechota
krzyżowców idąca na lewym skrzydle nie zdążyła od-
sunąć się na bok i w jej szeregach powstało zamiesza-
nie. Król Ryszard w swoim późniejszym liście do opata
Clairvaux po prostu stwierdził:
Nasza straż przednia szła nadal, a potem roz-
poczęła rozbijanie obozu pod Arsuf, gdy Saladyn i Sa-
raceni przypuścili gwałtowny atak na naszą straż tylną.
Jednak dzięki lasce miłosiernego Boga wróg został
zmuszony do odiarotu przez zaledwie cztery walczące
z nim oddziały.
Chociaż Ryszard twierdzi, że sukces był zasługą jo-
annitów i Francuzów z lewego skrzydła, inne źródła
dodają, iż król angielski, widząc, że lewe skrzydło zaa-
takowało wcześniej, niż powinno, natychmiast dał roz-
kaz, by centrum i prawe skrzydło przyłączyły się do na-
tarcia. Nie jest jednak jasne, czy te części kolumny
w ogóle weszły w stracie z nieprzyjacielem i jaki miało
ono przebieg. Ryszard wraz ze swoją gwardią pospie-
szył, by wesprzeć joannitów, chociaż rycerze normań-
scy i anglonormańscy strzegący sztandaru nie wzięli
udziału w natarciu. Jechali powoli w stronę miejsca,
gdzie toczono walki, tak by sztandar pomógł w koncen-
tracji wojska po zakończeniu starcia. Co najmniej jeden
oddział z centrum kolumny, w tym rycerze earla Leice-
steru, przeprowadził atak w innym kierunku, ku morzu,
prawdopodobnie przeciw oddziałom wroga, które pró-
bowały okrążyć kolumnę krzyżowców.
Baha ad‒Din patrzył na te wydarzenia z drugiej stro-
ny:
Nieprzyjaciel był w coraz gorszym położeniu, a mu-
zułmanom zdawało się, że mają przewagę [...]. Potem
ich jazda zebrała się i zaatakowała jednocześnie, jakby
bali się o swoich ludzi i sądzili, że ta jedna szarża jest
szansą na ratunek. Widziałem, jak się zbierają, osłania-
ni przez piechotę. Wzięli w ręce włócznie i wydali chó-
ralny okrzyk. Piechota rozstąpiła się i jazda zaatako-
wała jednocześnie na całej linii.
Część wojsk Saladyna weszła już wcześniej w bli-
ski kontakt bojowy z lewym skrzydłem krzyżowców.
W innych miejscach poła bitwy, a może również i tu,
wielu jeźdźców muzułmańskich zsiadło z koni, by móc
dokładniej celować w nieprzyjaciela. W rezultacie na-
głe natarcie krzyżowców zaskoczyło wiele oddziałów
muzułmańskich, w szczególności piechotę, która nie
zdążyła się usunąć z drogi. Spowodowało to poważne
straty w szeregach armii Saladyna, która cofała się te-
raz w bezładzie.
Krzyżowcy nie zdawali sobie sprawy, że uciekając
ku zalesionym wzgórzom, armia Saladyna była o krok
od rozbicia. Saladyn poprowadził swoich najbliższych
współpracowników, doboszy i chorążych na niewielkie
wzniesienie w lesie, prawdopodobnie na miejsce zwane
potem Khirbat al‒Dżajus. Abu Szama nie próbował
umniejszać odniesionego przez krzyżowców sukcesu:
Frankowie natarli tłumnie i gwałtownie, rozbijając
i zmuszając do ucieczki stojące przed nimi oddziały.
Opis Bahy ad‒Dina jest bardziej osobisty:
Jedna grupa natarła na nasze prawe skrzydło, inna
na lewe, a trzecia na centrum. Nasi ludzie ugięli się
pod naporem. Tak się złożyło, że ja byłem w centrum,
które uciekło w całości. Chciałem przyłączyć się do le-
wego skrzydła, ponieważ było najbliżej mnie. Dotarłem
tam, gdy i ono było całkowicie rozbite, więc pomyśla-
łem, że przyłączę się do prawego, ale potem przekona-
łem się, że znajduje się ono w jeszcze gorszym położe-
niu niż pozostałe. Postanowiłem przyłączyć się do
gwardii sułtana, która stała w odwodzie, by móc zgod-
nie ze zwyczajem udzielić wsparcia pozostałym. Przy-
szedłem do niego, ale sułtanowi pozostało zaledwie 17
zbrojnych, a reszta brała już udział w wal-
kach. Sztandary jednak powiewały, a w bębny bito bez
przerwy. Gdy sułtan zobaczył porażkę muzułmanów,
powrócił do swojej gwardii i przekonał się, że pozostały
z niej jedynie resztki. Stał między nimi, gdy po obu
stronach mijali go uciekający. Mimo to sułtan kazał
doboszom bić cały czas w bębny. Rozkazał mi,
bym zbierał i prowadził do niego wszystkich tych, któ-
rych zobaczę uciekających. Prawda jest jednak taka, że
nasze wojska były całkowicie rozbite.
Dwóch późniejszych kronikarzy arabskich opisało
los tych, którzy nie brali udziału w walce, ale zebrali
się niedaleko, by ją obserwować. Prawdopodobnie była
to część bazaru, który zwyczajowo towarzyszył muzuł-
mańskiej armii. Według Ibn al‒Athira
wielu jeźdźców i zwykłych ludzi zbierało się zwykle
obok pola bitwy. Tego dnia zrobili tak samo. Gdy mu-
zułmanie rzucili się do ucieczki, duża część tych ludzi
zginęła.
Abul-Fida pochodził z dynastii Ajjubidów założo-
nej przez Saladyna, która rządziła w syryjskim mieście
Hama na początku XIV wieku. Niewykluczone, że
swój opis oparł na przekazywanej ustnie tradycji ro-
dzinnej. Czytamy u niego, że krzyżowcy
dotarłszy blisko miejsca [blisko obozu],gdzie odbywał
się handel, pozabijali wielu drobnych kupców i ich
klientów.
Krzyżowcy prawdopodobnie nie dotarli do lasu
podczas pierwszego natarcia. Jazda zatrzymała się
wcześniej, by scalić szeregi. Za nimi szła jeszcze pie-
chota, zabijając lub biorąc do niewoli rannych lub strą-
conych z koni żołnierzy nieprzyjaciela. Zadanie to
utrudniał kurz. W Itinerarium czytamy:
Tłum walczących ivzbijal kurz. Było to dla naszych
ludzi bardzo niebezpieczne. Gdy czuli się zmęczeni,
powinni się wycofać, by zaczerpnąć świeżego poioie-
trza, ale chmura kurzu powodowała, że ich towarzysze
mogliby ich wówczas pomyłkowo wziąć za nieprzyja-
ciół.
Tymczasem zdyscyplinowana armia Saladyna ze-
brała się i podjęła na nowo walkę. Ibn al‒Athir pisał:
Gdyby Frankowie zdali sobie sprawę, że armia mu-
zułmanów była rzeczywiście rozbita, ścigaliby ich da-
lej, powiększając ich klęskę i zabijając wielu. W pobliżu
byłjednak gęsty las, do którego weszli uciekający.
Frankom wydaivało się, że przeciwnik próbuje ich za-
wieść iv pułapkę, dlatego zawrócili. Tym samym znik-
nęło niebezpieczeństwo grożące muzułmanom.
Zarówno Abu Szama, jak i Imad ad‒Din szczególne
zasługi przypisywali al‒Adilowi, Kajmazowi al‒Nadż-
miemu oraz oddziałom z Mosulu, chwaląc ich, że wy-
trwali na swoich pozycjach.
Gdy krzyżowcy zawrócili, muzułmanie przypuścili atak
i, jak czytamy w Itinerarium:
bez zwłoki ponad 20 tysięcy [znów liczba zawyżo-
na] ruszyło w pościg i spadło na ich [wycofujących się
krzyżowców] tyły, gdy jechali, wymachując ciężkimi bu-
ławami, by uwolnić tych, których nasi ludzie zrzucili
z koni i pojmali. Potem można było zobaczyć, jak nasi
ludzie zostali dotkliwie pobici! Wycofując się, [muzuł-
manie] rzucali jeszcze w nich oszczepami i strzelali
z luków.
W kronikach krzyżowców czytamy, że kontratak
poprowadził Taki ad‒Din, chociaż wszystko wskazuje
na to, że było to dzieło al‒Adila.
Jazda krzyżowców, zebrawszy się ponownie na ty-
łach piechoty, ruszyła do ponownego natarcia. Teraz
w walce osobiście wziął udział król Ryszard, prowa-
dząc wraz z Wilhelmem des Barres swoje oddziały
przeciw najniebezpieczniejszym jednostkom przeciw-
nika. Jakub z Avesnes, najstarszy rangą krzyżowiec,
który poległ pod Arsuf, zginął na tym etapie walki. U
Bahy ad‒Dina czytamy:
Nasi ludzie uciekali, ale nie przerywali walki. Wróg
znowu się zatrzymał i tak samo uczynili nasi żołnierze.
Tym razem wojska obu stron dotarły pod wzgórza
i znalazły się w miejscu, o którym Ibn al‒Athir napisał,
że była to ziemia porośnięta krzakami i wieloma drze-
wami.
Muzułmanie znów byli o krok od klęski, ale wedle
słów Bahy ad‒Dina:
wszyscy, którzy widzieli, że oddziały sułtana nie wy-
cofują się ze swoich pozycji i słyszeli bicie w bębny,
wstydzili się je minąć i w obawie przed klęską, która
mogłaby nastąpić, zbierałi się wokół władcy. Stanęło
ich tam bardzo wielu. Nieprzyjaciel stał naprzeciw nich
na szczytach wzgórz i pagórków. Sułtan był ze swoją
gwardią, a reszta wojsk zbierała się dookoła. W końcu
zebrali się wszyscy, a wróg się przestraszył, że w lasach
może wpaść w pułapkę. Wycofał się więc, kierując się
w stronę obozu.
Nie wiemy dokładnie, co zdarzyło się później.
Krzyżowcy wycofali się, zachowując ład w szeregach
i stanęli obozem blisko źródła wody pitnej na południe
od Arsuf. W tym samym momencie zaatakowały od-
działy Saladyna stacjonujące w Arsuf. Nie wiadomo,
czy chciały przeszkodzić w rozbijaniu obozu, czy ra-
czej uniknąć okrążenia w opuszczonym mieście. Nie-
mal na pewno w tej chwili właśnie król Ryszard po-
prowadził trzecie i ostatnie natarcie, przypuszczalnie
zmuszając garnizon do cofnięcia się do miasta. Jeśli tak
było, nie miał racji Baha ad‒Din, który pisał, że pod-
czas trzeciego natarcia krzyżowcy dotarli na szczyty
niektórych pagórków i na pasmo wzgórz. Nasze oddzia-
ły znów uciekały, póki wróg się nie zatrzymał. Wtedy
oni także stanęli.
Pisząc, że obie strony poniosły dotkliwe straty, Abu
Szama dał wyraz powszechnemu w armii Saladyna
przekonaniu na ten temat. Śmierć Jakuba z Avesnes,
jednego z ich wodzów, który poległ, była na pewno po-
ważną stratą. Król Ryszard w liście do opata Clairvaux
pisał z punktu widzenia członka rycerskiej elity:
Z łaski Boga nie straciłiśmy tego dnia nikogo prócz
Jakuba z Avesnes, najlepszego z mężów, który przez
swoje zalety był drogi całej armii.
W ustach Ryszarda „nikogo” oznacza nikogo
oprócz przedstawicieli niższych warstw społeczeństwa,
których śmierć nie była godna uwagi. Straty muzułma-
nów były z pewnością większe, chociaż Ryszard naj-
prawdopodobniej rozmijał się z prawdą, szacując, że
tego dnia, a była to niedziela w przeddzień święta
narodzenia Najświętszej Maryi Panny, poległo tak wie-
lu wysoko urodzonych Saracenów Saladyna, jak nigdy
iv ciągu ostatnich czterdziestu lat.
Baha ad‒Din patrzył na późniejsze wydarzenia
z bardziej osobistej perspektywy:
Sułtan - pisał - cofnął się na wzgórze na skraju lasu
i tam się zatrzymał, ałe nie rozbił namiotu. Byłem wów-
czas przy nim, próbując go bezskutecznie pocieszyć. Od
słońca chroniła go chusta. Poprosiliśmy, by coś zjadł.
Przyniesiono mu coś lekkiego, ale uszczknął jedynie
kawałek. Żołnierze wysłali konie do odległego wodopo-
ju. Siedział i czekał, aż wrócą. Tymczasem przynoszono
mu rannych, a on rozkazał ich opatrzyć i zabrać. Tego
dnia zginęło wielu żołnierzy piechoty i po obu stronach
było dużo rannych. Wśród tych, którzy wytrwali na
swoich pozycjach, byl al‒Adil, tawaszi Kajmaz al‒
Nadżmi oraz al‒Afdal, syn sułtana, na którym wydarze-
nia dnia dzisiejszego wywarły ogromne wrażenie.
Wrzód, który miał na twarzy, pękł i twarz zalał mu
strumień krwi, ale on zniósł to dzielnie, pewny swojej
nagrody w przyszłości. Oddziały z Mosulu ze swym do-
wódcą Alą ad‒ -Dinem walczyły tego dnia nieugięcie
i sułtan im za to podziękował. Ludzie pytali jeden o
drugiego, dowiadując się często, że ci, których szukają,
ponieśli śmierć męczeńską. Wśród ofiar był emir szikar
[łowczy] Musak, odważny i znany człowiek, Kajmaz al‒
Adili oraz Buzghusz, śmiali i wybitni.
Nocą na pole bitwy wrócili poszukiwacze łupów
z obozu krzyżowców, by ograbić zmarłych. Natknęli
się na muzułmanów zbierających poległych i rannych.
Nie wiadomo, czy doszło do jakiegoś starcia. Prawdo-
podobnie obie strony zajęły się swoimi sprawami. Na-
stępnego dnia armia Saladyna podeszła pod obóz krzy-
żowców, ale nie zaatakowała, ani nie sprowokowała do
bitwy wojsk Ryszarda. Była to prawdopodobnie de-
monstracja siły, która miała podnieść morale muzułma-
nów, ponieważ potem Saladyn, który teraz poważnie
zachorował, poprowadził armię na południe, by połą-
czyła się z taborami, stojącymi obozem na północnym
brzegu rzeki Awdża obok Madżdal Jaby.
Do dziś nie odnaleziono żadnych grobów po bitwie
pod Arsuf. Jednak niedawne badania nad szkieletami
odkrytymi w Wadum Jakub, mieście, które dostało się
pod panowanie Saladyna 12 lat wcześniej, dostarcza
nam wstrząsających informacji na temat realiów wojen
krucjatowych. Wielu poległych miało poobcinane koń-
czyny lub rany zadane tak głęboko, że naruszały kości.
Odsetek takich obrażeń był znacznie większy niż wśród
zabitych w bitwach na terenie Europy. Nawet jeśli
weźmiemy pod uwagę różnice w używanej zbroi lub jej
brak, przyczyny tego zjawiska są niejasne. Co więcej,
rany na odsłoniętych częściach ciała, takich jak twarz
czy przedramiona, były niezwykle głębokie. Niewyklu-
czone, że wynikało to z rodzaju i jakości muzułmań-
skich ostrzy, a także z umiejętności posiadanych przez
ich właścicieli.
Bezpośrednie rezultaty bitwy pod Arsuf i oblężenia
Akki opisali dwaj historycy, Malcolm Cameron Lyons
i D.E.R Jackson. Po tych wydarzeniach, pisali,
chociaż Saladynowi trudno było wygrać, Frankowie
ciągle jeszcze mogli przegrać. Odnieśli bezsprzeczny
sukces, lecz w rzeczywistości muzułmański odwrót był
jedynie niezbyt honorową i kosztowną wersją ich zwy-
kłej taktyki. [...] Jednakże Frankowie nie zdołali ich za-
trzymać, a Saladynowi udało się zebrać potem swoich
ludzi. Mógł oczekiwać na posiłki, a Frankowie z kolei
ponieśli straty i z pewnością mieliby trudności z zastą-
pieniem utraconych koni.
W rzeczywistości upadek Akki byl znacznie więk-
szym ciosem dla Saladyna niż przegrana pod Arsuf.
Stracił wówczas ważne pod względem strategicznym
miasto oraz wielu żołnierzy, między innymi z elitar-
nych jednostek. Do tego trzeba doliczyć dużą ilość
ekwipunku wojskowego oraz praktycznie całą flotę wo-
jenną. Oba te wydarzenia tak zbliżone w czasie poważ-
nie osłabiły autorytet sułtana.
PO BITWIE
Podjęto na nowo wojnę manewrową i gdy 9 wrze-
śnia armia krucjatowa maszerowała na południe, kilku
emirów próbowało zwabić ją w zasadzkę. Ponieważ
krzyżowcy nie reagowali na działania zaczepne, Sala-
dyn zerwał kontakt z przeciwnikiem. Dziesiątego wrze-
śnia Saladyn naradzał się ze starszymi rangą dowódca-
mi. Czy krzyżowcy ruszą teraz na Jerozolimę, czy na
Askalon, utrudniając Saladynowi łączność z Egiptem?
Muzułmanie nie mieli dostatecznie licznych wojsk, by
bronić obu miejsc, więc Saladyn postanowił zburzyć
Askalon i skoncentrować się na Jerozolimie. Następne-
go wieczoru udał się do Askalonu, by nadzorować
niszczenie fortyfikacji, zaś al‒Adil pozostał w Ramii,
by śledzić poczynania krzyżowców. Ci zaś do 31 paź-
dziernika przebywali w Jafie, przebudowując ją w silną
bazę, która była Ryszardowi potrzebna do wyprawy
w głąb lądu, na Jerozolimę.
Widok mieszkańców Askalonu zmuszonych do
opuszczenia miasta pogorszył jeszcze stan zdrowia Sa-
ladyna. Do Jafy wieści o zburzeniu twierdzy dotarły po
kilku dniach. Otrzymawszy je, Geoffrey z Lusignan
popłynął tam, by zobaczyć, co się dzieje. Gdy powrócił,
król Ryszard postanowił iść na Askalon. Jednak inni
przywódcy byli do tego pomysłu nastawieni sceptycz-
nie. Dwudziestego trzeciego września Saladyn wrócił
do Ramii i wydał rozkaz, by tamtejszą twierdzę także
zburzono, zaś zawartość spichrzów należących do
władcy i znajdujących się w tej części Palestyny prze-
niesiono do Jerozolimy.
Niepewna sytuacja na północnej granicy państwa
przysparzała powodów do zmartwień i odciągała uwagę
Saladyna od krzyżowców. Zmusiła go nawet do prze-
rzucenia na pewien czas na północ części wojsk. Sala-
dyn miał w rzeczywistości zbyt wiele spraw na głowie
i zapewne się ucieszył, gdy na początku października
król Ryszard wysłał Humphreya z Toron, by spotkał się
z al‒Adilem w Lyddi w celu omówienia zawieszenia
broni. Nie podjęto jednak żadnej decyzji. Do końca
nieudanej trzeciej krucjaty kilkakrotnie jeszcze podej-
mowano próby takich rozmów. Tymczasem Saladyn
wzmacniał mury Jerozolimy, wycofał większość od-
działów do Latrun i założył bazę pod Askalonem.
Rozmowy trwały cały październik 1191 roku. Po-
czątkowo Ryszard domagał się całej Palestyny aż po
rzekę Jordan oraz zwrotu Krzyża Świętego zagra-
bionego podczas bitwy pod Hittin. Proponował też, by
brat Saladyna al‒Adil został chrześcijaninem i poślubił
siostrę Ryszarda Joannę, królową sycylijską i by
wspólnie rządzili Ziemią Świętą. Saladyn wyraził zgo-
dę, ale w żartach. Joanna z kolei w ogóle odmówiła
wzięcia pod uwagę takiego rozwiązania!
Pod koniec października przybyło inne poselstwo,
tym razem z Tyra, od Konrada z Montferratu. Znów
okazało się, że krzyżowcy nie potrafią utrzymać wspól-
nego stanowiska. Tymczasem doszło do potyczek
w okolicach Lyddi, a duża część krzyżowców wróciła
już do Akki. Król Gwidon spróbował sprowadzić ich
z powrotem, ale został zignorowany i dopiero osobista
interwencja Ryszarda zmusiła żołnierzy do posłuszeń-
stwa. Ryszard borykał się także z problemami na Cy-
prze, sprzedał więc wyspę templariuszom. Dodatkowo
król angielski obawiał się o swoje posiadłości we Fran-
cji po powrocie do kraju Filipa Augusta. Z kolei Sala-
dyn dowiedział się, że jego kłopotliwy, choć lubiany
bratanek Taki ad‒Din zmarł po samowolnym ataku na
muzułmańskiego władcę Khilat, co pogorszyło i tak już
napięte stosunki miedzy Saladynem a kalifatem Abba-
sydów w Bagdadzie.
Rozmowy pokojowe trwały przez cały listopad.
Konrad podobno zaproponował Saladynowi, że zerwie
stosunki z pozostałymi przywódcami krucjaty, jeśli
otrzyma za to Sydon i Bejrut. Zastrzegł jednak, że nie
będzie walczył przeciw Ryszardowi. Jedenastego listo-
pada Saladyn zwołał naradę, by przedyskutować różne
propozycje. Większość doradców wolała prowadzić
pertraktacje z Ryszardem, ponieważ było wiadomo, że
władca ten odjedzie. Konrad był uważany za bardziej
niebezpiecznego, ponieważ planował pozostać na Bli-
skim Wschodzie. Tylko raz poselstwa rywalizujących
ze sobą krzyżowców się zobaczyły i to z oddali. Jed-
nym z negocjatorów Konrada był Balian z Ibelinu. Poe-
ta Ambroży, towarzyszący Ryszardowi, przedstawił go
potem w niekorzystnym świetle:
Udał się tam Balian z Ibelinu
Bardziej fałszywy niż goblin.
Gdy Saladyn ponownie wycofał się na palestyńskie
wyżyny pod Latrun, krzyżowcy okupowali Ramię i po-
tyczki stały się coraz częstsze. Sam Ryszard omal nie
uniknął pojmania koło Tal al‒Safii. Król nie mógł ru-
szyć na Jerozolimę, nie zabezpieczywszy odpowiednio
linii komunikacji. Niepowodzenie w tym względzie
doprowadziło do porażki wyprawę krzyżowców. Nie-
sprzyjająca pogoda, która ostatecznie zmusiła ich do
powrotu, była tylko dodatkowym czynnikiem. Deter-
minacja żołnierzy Ryszarda oraz ich entuzjazm były
jednak zbyt duże, by przerwać walkę na miesiące zi-
mowe. Zapał był tak ogromny, że nawet niektórzy ran-
ni, którzy leczyli się w Jafie, kazali się zanieść do obo-
zu Ryszarda, by dołączyć do armii, nie bacząc na gro-
żące im po drodze niebezpieczeństwa ze strony poje-
dynczych oddziałów nieprzyjaciela.
Dwudziestego drugiego grudnia pod Jerozolimę
przybył duży kontyngent posiłkowy z Egiptu. Trzy dni
później krzyżowcy zajęli Latrun, a ich straż przednia
weszła do Bajt Nuby. Było przeraźliwie zimno, deszcz
lał strumieniami, zamieniając drogi i szlaki w grzęza-
wiska. Dwudziestego ósmego grudnia krzyżowcy
wznowili marsz, a muzułmanie nękali ich po drodze,
jak tylko mogli. Morale zwykłych żołnierzy było nadal
wysokie, ale ci, którzy znali te ziemie, ostrzegali Ry-
szarda, że idąc dalej, ryzykuje odcięcie od linii komu-
nikacji. Wśród tych, którzy próbowali powstrzymać
króla, byli wielcy mistrzowie templariuszy i joannitów.
Z kolei największy zapal do dalszej wędrówki mieli
krzyżowcy francuscy dowodzeni przez Hugona z Bur-
gundii.
Ósmego stycznia Ryszard wydal rozkaz odwrotu ku
nadmorskiej równinie. Niektórzy współcześni historycy
twierdzą, że armia Saladyna była wówczas tak słaba, że
nie obroniłaby Jerozolimy. Na pewno papież Celestyn
III był zawiedziony mizernymi dokonaniami Ryszarda,
który obiecywał osiągnąć znacznie więcej. Ryszard
z kolei stracił zaufanie do dużej części swojej armii -
nie tylko do Francuzów, ale też do niektórych swoich
najbliższych współpracowników. Rozumiejąc, że musi
popracować nad morale żołnierzy, przekonał innych
wysokich rangą dowódców, że trzeba odzyskać i na
nowo ufortyfikować Askalon. Udało się to przepro-
wadzić stosunkowo łatwo i rzeczywiście morale armii
wzrosło. Wielu Francuzów ponownie przyłączyło się
do Ryszarda.
W lutym jednak konflikty wybuchły na nowo.
W Akce doszło do starcia między genueńczykami, któ-
rzy sprzyjali Konradowi, a pizańczykami, którzy wspie-
rali króla Gwidona. Tymczasem Ryszard wyszedł z
propozycją wyprawy do Egiptu, która jednak nie spo-
tkała się z akceptacją. Saladyn nakazał zaś mobilizację
armii w Dżazirze i północnym Iraku oraz zasypanie lub
zatrucie studni pod Jerozolimą. Znów podjęto rozmowy
pokojowe. Główną sporną kwestią pozostał Askalon.
Na początku kwietnia przybył z Anglii przeor z Here-
fordu, błagając Ryszarda, by powrócił do kraju, ponie-
waż jego brat próbuje przejąć władzę. Ryszard
zwołał więc naradę przywódców krucjaty i zażądał na-
tychmiastowego rozstrzygnięcia kwestii korony jerozo-
limskiej. Ku jego zaskoczeniu wszyscy chcieli, by
Gwidona z Lusignan zastąpił Konrad z Montferratu.
Najpoważniejsza przyczyna niesnasek w szeregach
krzyżowców została usunięta, ale 28 kwietnia Konrad
został zamordowany. Była to z pewnością zemsta
izmaelitów z północnej Syrii, których statek kupiecki
został napadnięty przez okręt Konrada. Mieszkańcy Ty-
ru zażądali, by wdowę po Konradzie Izabelę poślubił
Henryk z Szampanii i by to jemu przyznano tytuł króla
Jerozolimy. Gwidonowi proponowano, by odkupił od
templariuszy przysparzający kłopotów Cypr.
Saladyn też musiał zmierzyć się z trudnościami po-
litycznymi, tym razem znów w Dżazirze, za Eufratem.
Gdy wieści o tym dotarły do obozu krzyżowców, Ry-
szard odstąpił od niemal zakończonych rozmów poko-
jowych. Zamiast tego przeprowadził nagły atak na Da-
rum na granicy z Egiptem. Dzień przed upadkiem Da-
rum do Dżaziry wyruszył al‒Adil, licząc, że uda mu się
opanować sytuację w tym regionie. To dodatkowo
osłabiło armię Saladyna w Jerozolimie. Ryszard akurat
wtedy zachorował, co jednak nie przeszkodziło krzy-
żowcom w przygotowaniach do kolejnego dużego ata-
ku na Jerozolimę. Jedenastego czerwca ponownie do-
tarli do Bajt Nuby, gdzie zatrzymali się na miesiąc. To
wówczas Ryszard podczas pościgu za zwiadowcami
Saladyna koło Imwas zobaczył z oddali Jerozolimę.
Król Ryszard dowiedział się, że z Egiptu idzie duża
karawana przez al‒Arisz i Beerszebę do Hebronu i Je-
rozolimy. Dwudziestego drugiego czerwca wyszedł
z obozu z dużym oddziałem wojska. Obawiając się o
losy karawany, Saladyn wysłał z ostrzeżeniem do jej
dowódcy mały oddział pod komendą przyrodniego bra-
ta al‒Adila, Falaka ad‒Dina. Niestety, dowódca kara-
wany nie wziął pod uwagę przestróg Saladyna i 23
czerwca Ryszard zajął wiezione przez nią towary, duże
zapasy żywności oraz, co najważniejsze, tysiące wiel-
błądów i jucznych koni. Co ciekawe, z karawaną szedł
pisarz al‒Harawi i potem wykorzystał to wydarzenie
jako przykład błędu, który można popełnić w trakcie
wojny.
Pierwszego lipca Saladyn wezwał swoich dowód-
ców do Jerozolimy, by przedyskutować trudną i nie-
bezpieczną sytuację, w której znaleźli się muzułmanie.
Chociaż emirowie przysięgli sułtanowi wierność, wielu
ich żołnierzy obawiało się, że oblężenie Jerozolimy za-
kończy się tak, jak oblężenie Akki: miasto upadnie,
a mieszkańcy zostaną wymordowani. Istniało także na-
pięcie między Turkami a Kurdami. Saladyn przekazał
więc miasto szachowi Bahramowi, zarządcy Baalbeku,
i przejął dowodzenie armią stojącą na wzgórzach pod
Jerozolimą. Jednocześnie powrócił ze swoim wojskiem
al‒Afdal, a w drodze były także inne posiłki.
Wydawało się, że wszystko zmierza ku ostatecznej
rozgrywce, ale wieczorem 3 lipca Izz ad‒Din Dżurdik,
dowódca straży przedniej, zameldował, że krzyżowcy
wyszli z obozu, lecz potem do niego wrócili z powodu
konfliktów w armii krucjatowej: Ryszard chciał się wy-
cofać, a Francuzi zaatakować Jerozolimę. Następnego
dnia Saladynowi doniesiono, że krzyżowcy się wycofu-
ją. Nie chcąc uwierzyć, sam pojechał, by obserwować
ich odwrót spod Bajt Nuby do Ramli.
Kilka dni później Ryszard wysłał do Saladyna list
z prośbą o rozmowy pokojowe. Ciągnęły się one
z przerwami, a tymczasem pozycja Saladyna była coraz
lepsza, ponieważ dołączały do niego kolejne posiłki.
Głównym powodem sporów był los Askalonu, a nie Je-
rozolimy. Dwudziestego siódmego lipca, gdy Ryszard
przebywał w Akce, planując atak na Bejrut, Saladyn
próbował zająć Jafę. Miasto upadło, ale twierdza się
obroniła. Ryszard natychmiast wrócił do Jafy na okrę-
cie i wykazawszy się odwagą i walecznością, z których
był znany, 31 lipca zmusił liczniejsze oddziały Salady-
na do odwrotu.
W sierpniu wznowiono na poważnie rozmowy, ale
nadal spierano się o Askalon. Do ostatniego poważnego
starcia doszło 4 sierpnia, gdy Saladyn próbował prze-
prowadzić kolejny atak na Jafę. Chociaż wiedział, że
Ryszard jest w mieście, był też świadomy, że krzyżow-
ców jest niewielu i brakuje im koni. Jednak wszystkie
natarcia, w tym te przeprowadzone przez elitarne od-
działy muzułmańskiej jazdy, zostały odparte. Niektórzy
historycy wojskowości studiowali bardzo dokładnie
taktykę zastosowaną przez oddziały Ryszarda podczas
tych walk. Polegała ona na tym, że pierwszy szereg
żołnierzy ukląkł za tarczami i wystawił włócznie ni-
czym piki. Za nimi stali łucznicy i kusznicy. Ci ostatni
walczyli parami: gdy jeden strzelał, drugi naciągał cię-
ciwę. Niewykluczone, że krzyżowcy wznieśli także
drewniane barykady. Wewnątrz szyku było kilku ryce-
rzy na koniach. Takie ustawienie piechoty nie było
czymś niezwykłym w świecie muzułmańskim. Było
także znane w północnej Italii, a sukces Ryszarda
w dużej mierze wynikał z wykorzystania 400 pizań-
skich i genueńskich łuczników i kuszników.
Negocjacje znów podjęto. Pod koniec sierpnia Ry-
szard poważnie zachorował. Saladyn także podupadł na
zdrowiu. Armia krzyżowców była wyczerpana, a jej
morale było niskie. Armii Saladyna brakowało ludzi
i zapasów, by wykorzystać sprzyjającą sytuację. Dwu-
dziestego ósmego sierpnia Saladyn wysłał ostateczną,
zdaniem większości kronikarzy propozycję porozumie-
nia. Pierwszego września spisano warunki długiego
zawieszenia broni. Ryszard podpisał je w dniu następ-
nym, a Saladyn dwa dni później. Armie zaczęły się bra-
tać, a wielu krzyżowców odbyło pielgrzymkę do Jero-
zolimy w eskorcie oddziałów muzułmańskich. Ryszard
jednak tam nie pojechał. Dziesiątego września Saladyn
rozpuścił większość swojej armii. Niemal trzy tygodnie
później z Akki wypłynęły królowa Berengaria i królo-
wa Joanna. Król Ryszard ruszył za nimi 9 października.
Trzecia krucjata była zakończona.
POLE BITWY OBECNIE
Tyr (Sur), wokół którego odbywały się pierwsze
starcia, zamek Beaufort, a także szlak, którym król
Gwidon maszerował pod Akkę, znajdują się w połu-
dniowej części Libanu. Teren ten po wycofaniu się kil-
ka lat temu wojsk izraelskich jest dostępny dla tury-
stów, natomiast granica między Libanem a Izraelem
nadal pozostaje zamknięta. Najważniejsze miejsca
związane z dziejami trzeciej krucjaty znajdują się
obecnie na terytorium Izraela oraz (w mniejszym stop-
niu) na okupowanych przez niego terenach palestyń-
skich.
Pierwszym dużym przedsięwzięciem krzyżowców
było oblężenie Akki. Walki toczono pod murami mia-
sta, a potem także w ich obrębie oraz na całej nadmor-
skiej równinie galilejskiej. Trasa marszu krzyżowców
na południe biegła wąskim przesmykiem między brze-
giem Morza Śródziemnego a palestyńskim Zachodnim
Brzegiem Jordanu. Ta część Izraela jest gęsto zaludnio-
na. Posiada dobre drogi i środki transportu, ale jest tak-
że silnie zindustrializowana. W rezultacie krajobraz nie
wygląda już tak, jak w XII wieku. Przetrwały tu tylko
nieliczne wsie, zaś średniowieczne miasta nadmorskie
są obecnie stanowiskami archeologicznymi.
Obok nich wyrosły nowe miasta izraelskie. Chociaż
nie są interesujące pod względem turystycznym, można
w nich znaleźć dobre (choć drogie) hotele czy pensjo-
naty.
Ponieważ szlak marszu krzyżowców przebiega
przez zamknięte strefy wojskowe oraz tereny przemy-
słowe, możemy przemierzyć go tylko częściowo. Pew-
ne wyobrażenie o tym, co musieli znosić zmęczeni,
głodni i przeciążeni bagażami żołnierze, często masze-
rujący pod nieprzyjacielskim ostrzałem, dają nam parki
narodowe, takie jak rezerwat przyrodniczy Sharon Be-
ach. Jest on położony w północnej części pola bitwy
pod Ar- suf. Powinien udać się do niego każdy, kto in-
teresuje się tematyką trzeciej krucjaty. Do początku XX
wieku Palestyna była w wielu miejscach pokryta lasa-
mi. Potem wiele z nich wycięto na drewno do budowy
linii kolejowych w otomańskiej Turcji. W drugiej po-
łowie XX wieku rząd izraelski, podobnie jak inne rządy
państw Bliskiego Wschodu, próbował odtworzyć tę ro-
ślinność. Jednak nowo zalesione tereny wyglądają ina-
czej niż w średniowieczu. Nawet gatunki drzew są inne.
Aby wyobrazić sobie, jak wyglądał obszar, na który
wycofali się żołnierze Saladyna podczas bitwy pod Ar-
suf, turysta musi się udać do jednego z nielicznych za-
chowanych lasów naturalnych. Jeden z piękniejszych
znajduje się pod Jokneam, przy drodze z nadbrzeżnej
równiny do doliny Jezreel, czyli w tym miejscu, przez
które przechodził Saladyn po utracie Akki.
Jeśli wynajmiemy samochód i porzucimy na chwilę
szlaki turystyczne, stwierdzimy, że mapy turystyczne
nie są do końca precyzyjne. Zaznaczono na nich jedy-
nie oficjalnie istniejące miejscowości, a więc „osady
syjonistów” lub „wsie arabskie”. Jeśli przyjrzymy się
bardziej szczegółowym mapom, stwierdzimy, że istnie-
ją także inne osady. Odwiedzając je, trzeba być bardzo
ostrożnym, ponieważ część z nich to tak zwane „niele-
galne” wioski arabskie. Niektóre istniały tam na długo
przed powstaniem państwa Izrael albo zostały założone
przez Palestyńczyków wyrzuconych z domów w roku
1948, którzy pozostali na terytorium nowego państwa.
Te wsie są zazwyczaj małe, pozbawione elektryczności,
kanalizacji, w wielu nie ma nawet szkoły, zaś ich
mieszkańcy mogą być nastawieni nieufnie lub wręcz
wrogo do obcych, szczególnie takich, którzy nie mówią
ani po arabsku, ani po hebrajsku.
Ponieważ fabrykę amunicji produkującą na potrze-
by izraelskiej armii przeniesiono w inne miejsce, mia-
sto Arsuf zostało częściowo otwarte dla zwiedzających.
Niestety, duża część terenu, szczególnie za murami
dawnego miasta, jest nadal skażona toksycznymi sub-
stancjami. W rezultacie część poła bitwy, na którym
ścierały się oddziały Ryszarda i Saladyna, stanowi stre-
fę zakazaną. Po południowej stronie Arsuf, w miejscu,
w którym krzyżowcy stanęli po bitwie obozem, znajdu-
je się bogate i nowoczesne izraelskie miasto Herzlijja.
W nim może się zatrzymać turysta, który chce zwiedzić
okolicę pola bitwy.
Następnym ważnym dla krzyżowców miastem była
Jafa. Dla Saladyna też miała znaczenie. Wiedział, że
bez zdobycia Jafy, nie pokona Ryszarda. Jafa jest teraz
uroczą, lubianą przez artystów dzielnicą Teł Awiwu.
Architektura i wygląd tego miejsca jest typowo arabski,
ale zamieszkuje je ludność żydowska. W rezultacie
współczesna Jafa ma w sobie coś nierealnego, jakby
bajkowego. Poza Jafą trudno jest obejść inne, znajdują-
ce się w pobliżu miejsca ważne dla trzeciej krucjaty.
Większość miasteczek albo została zastąpiona nowymi
osadami i miastami izraelskimi, albo całkowicie znik-
nęła z powierzchni ziemi, zaś tam, gdzie stały, znajdują
się teraz fabryki lub lotniska. Większość miejscowości
zmieniła także nazwę.
Ramla, a raczej jej część zwana obecnie Starą Ra-
mią, jest tu wyjątkiem także dlatego, że nadal jest za-
mieszkana przez ludność arabską. Warto ją zwiedzić,
choć trudno powiedzieć, by było to piękne miejsce. Hi-
storyczne miejscowości i dawne szlaki komunikacyjne
łatwiej odnaleźć, gdy śledzimy trasę nieudanych mar-
szów krzyżowców na Jerozolimę, choć nawet tutaj na-
potykamy trudności. Na przykład ważna pod względem
strategicznym wieś Emmeus (Imwas) została pod ko-
niec roku 1967 zrównana z ziemią. Zniszczono także
Latrun. Zachowano jedynie współczesny francuski
klasztor oraz ruiny małego zamku krzyżowców.
Ostatnie wydarzenia trzeciej krucjaty rozegrały się
na rozległym terenie, obejmującym obecnie południo-
wy Izrael, południowo‒zachodni róg Zachodniego
Brzegu oraz Strefę Gazy. Niemal wszystkie starcia
(w odróżnieniu od wojny manewrowej) miały miejsce
na wybrzeżu, u stóp gór Judei, które teraz w większości
należą do Izraela. Jeśli wynajmiemy samochód, może-
my przejechać wzdłuż szlaków, którymi wędrował Ry-
szard, Saladyn i podlegli im dowódcy. Okolica jest ma-
lownicza. Opuszczone palestyńskie wsie ze zrujnowa-
nymi meczetami i nielicznymi zachowanymi minare-
tami wyglądają pięknie, choć niewątpliwie smutno.
Nowe osady izraelskie także mają swój urok.
Strefa Gazy nie nadaje się, niestety, do zwiedzania,
chociaż posiada większy potencjał turystyczny, niż
mogłoby się wydawać. Najważniejsza miejscowość
związana z historią trzeciej krucjaty położona na tym
terenie to Darum, czyli dzisiejsze Dajr al‒Balah. Obok
miasta znajduje się ogromny obóz dla uchodźców, co
na tych terenach jest częstym widokiem. Nie ma tu od-
powiednich warunków dla turystów, choć piszącemu te
słowa udało się odwiedzić kilka tego typu miejsc. Lu-
dzie tam mieszkający są zazwyczaj przyjaźnie nasta-
wieni i choć są ubodzy, hojnie dzielą się tym, co mają,
szczególnie, gdy trzeba poczęstować gościa posiłkiem.
W zamian oczekują jedynie miłego słowa, uwagi i sza-
cunku.
CHRONOLOGIA
1187
14
lipca, Konrad z Montferratu przybywa do Tyru
i doprowadza do końca prowadzone z Saladynem roz-
mowy na temat kapitulacji.
Listopad, Ryszard z Poitou (przyszły król Ryszard
I) „bierze krzyż”.
1188
Styczeń, król Anglii Henryk II i król Francji Filip
August „biorą krzyż”.
6 stycznia, poseł wysiany przez cesarza bizantyj-
skiego Izaaka Angelosa gratuluje Saladynowi wyzwo-
lenia Jerozolimy.
Marzec, niemiecki cesarz Fryderyk „bierze krzyż”.
Saladyn przeprowadza przegląd wojsk oblegających
Belvoir.
Wiosna, król Sycylii Wilhelm II wysyła flotę, by
wsparła Tyr, Trypolis i Antiochię.
Maj, floty krzyżowców wypływają z północnej Eu-
ropy.
1 lipca, Saladyn, przekonawszy się, że oblężenie
Trypolisu będzie za trudne, rozpoczyna kampanię, któ-
rej celem jest zajęcie zamków w północnej Syrii.
3
września, floty krzyżowców z północnej Europy
pomagają Portugalczykom odzyskać Silves.
1 października, Saladyn zgadza się na ośmiomie-
sięczny rozejm z księciem Antiochii Boemundem III.
Zima 1188‒1189, Saladyn zajmuje zamki krzy-
żowców Safad i Belvoir.
1189
Wiosna, Saladyn oblega Beaufort.
Maj, cesarz Fryderyk wyrusza na czele ogromnej
armii krucjatowej.
3‒13 czerwca, oddziały krzyżowców z Tyru ruszają
na Sydon, ale muszą się wycofać.
6 lipca, umiera Henryk II i królem Anglii zostaje
Ryszard.
Lato, flota pizańska dopływa na wschodnie wy-
brzeże Morza Śródziemnego, by wesprzeć Tyr.
Sierpień, podczas pobytu Fryderyka Barbarossy
w Niszu poselstwa Serbów i Bułgarów proponują cesa-
rzowi zawarcie sojuszu przeciw Bizancjum, ale Fryde-
ryk odmawia.
28
sierpnia, „król Jerozolimy” Gwidon, wspierany
przez flotę pizańską, prowadzi niewielkie wojsko z Ty-
ru pod Akkę, by oblec tamtejszy garnizon.
Sierpień‒listopad, cesarz Fryderyk okupuje Płow-
diw. Cesarz Izaak bierze posłów Fryderyka jako za-
kładników. Izaak zgadza się przewieźć armie Frydery-
ka przez Dardanele.
15 września, Saladyn wyrusza przeciw królowi Gwi-
donowi pod Akkę. Okrąża wojska krzyżowców oblega-
jące miasto.
Jesień, z Wenecji pod Akkę przypływają kontyn-
genty z Kolonii, Fryzji, Bremy i Turyngii.
4 października, Saladyn powstrzymuje atak krzy-
żowców na Akkę. Podczas kontrataku krzyżowcy ści-
gają niektóre oddziały Saladyna aż do al‒Ajadii.
15 października, Saladyn wycofuje wojsko do al‒
Kharruby.
Koniec października, flota egipska przywozi do
Akki zaopatrzenie i posiłki.
Listopad, umiera król Sycylii Wilhelm II, a jego
następczyni, królowa Konstancja, nie zostaje przyjęta
przez poddanych i na jej miejsce zostaje wybrany Tan-
kred z Lecce.
1190
Marzec, cesarz Fryderyk przeprawia się do Anato-
lii.
Wiosna, kontyngenty z północnej Syrii zostają wy-
słane, by strzec granicy przed Fryderykiem.
27 kwietnia‒5 maja, załamuje się przedłużający
się atak krzyżowców na Akkę.
16 maja, armia seldżucka bezskutecznie próbuje po-
wstrzymać Fryderyka przed wejściem do Konyi.
10
czerwca, cesarz Fryderyk tonie w rzece Göksu.
Lipiec, król Ryszard i król Filip August wyruszają
na czele armii krucjatowych z Vézelay. Beaufort pod-
daje się oddziałom Saladyna.
Lato, hrabia Szampanii Henryk ze swoim kontyn-
gentem przyłącza się do oblężenia Akki.
22
sierpnia, flota króla Ryszarda z Anglii i Francji
przypływa do Marsylii, ale króla już w niej nie zastaje.
Połowa
września, król Filip August ląduje ze swoją
armią na Sycylii.
16 września, straż przednia Ryszarda dowodzona
przez biskupa Baldwina dociera do Tyru.
22
września, król Ryszard przypływa do Mesyny.
Październik‒listopad, stojące pod Akką kontyn-
genty z północnego Iraku domagają się zwolnienia do
domu i Saladyn wyraża na to zgodę.
Zima
1190‒1191, Ryszard i Filip August spędzają
zimę na Sycylii przy coraz bardziej wrogich nastrojach
mieszkańców. Armia księcia Leopolda spędza zimę
w Zadarze, dokąd przypłynęła z Wenecji.
1191
18 stycznia, poselstwo od Saladyna prosi kalifa
Almohadów Jakuba al‒Mansura, by wysłał na pomoc
swoją flotę, ale kalif odmawia.
13
lutego, wojska Saladyna przebijają się przez li-
nie oblężenia do Akki, dostarczając oddziały posiłkowe
i nowego dowódcę.
30
marca, Filip August wypływa z Sycylii do Tyru.
Wczesna
wiosna, książę Austrii Leopold przejmuje
pod swoje rozkazy niedobitki armii cesarza Fryderyka,
które biorą udział w oblężeniu Akki.
Wiosna, Taki ad‒Din i zarządca Dijar Bakr nie od-
powiadają na wezwanie Saladyna i nie przybywają
z posiłkami, ponieważ rywalizują o władzę w jednym
regionie.
10 kwietnia, Ryszard wyrusza z Sycylii do Ziemi
Świętej przez Kretę i Rodos.
1
maja, Ryszard przybywa na Rodos.
12 maja, Ryszard wraz z armią ląduje na Cyprze
i zwycięża wojska Izaaka Komnena.
20 maja, Filip August wraz z armią przyłącza się
do oblężenia Akki.
31 maja, Izaak Komnen kapituluje przed Ryszar-
dem w Kantarze.
5
czerwca, Francuzi atakują Akkę, ale są zmuszeni
się wycofać, gdy Saladyn przeprowadza atak na ich li-
nie oblężenia.
8 czerwca, Ryszard wraz z armią przyłącza się do
oblężenia Akki.
Połowa czerwca, flota genueńska przybywa, by
wesprzeć blokadę Akki.
Koniec czerwca, Francuzi atakują Akkę, ale Ry-
szard odmawia udziału w ataku.
2‒3 lipca, Francuzi ponownie atakują Akkę i robią
wyłom w murach obronnych.
4 lipca, garnizon Akki wysyła do obozu krzyżow-
ców poselstwo, by omówiło warunki kapitulacji. Sala-
dyn jest przerażony wieścią, że garnizon rozważa pod-
danie się krzyżowcom.
5
lipca, oddziały Ryszarda atakują zrujnowaną wie-
żę o nazwie Maledicta, stanowiącą część fortyfikacji
Akki.
5 lipca, z Akki płynie wpław poseł z rozpaczliwą
wieścią do Saladyna, że garnizon nie może się już dalej
bronić.
11
lipca, oddziały angielskie i pizańskie ponownie
atakują zrujnowaną wieżę o nazwie Maledicta. Saladyn
podejmuje ostatnią próbę złamania oblężenia.
12
lipca, garnizon Akki kapituluje bez pozwolenia
Saladyna.
14
lipca, Saladyn zbiera uwięzionych krzyżowców,
których ma wypuścić, oraz pieniądze na okup.
27‒28 lipca, podczas narady przywódcy krucjaty
postanawiają podzielić Królestwo Jerozolimskie: król
Gwidon ma panować w Akce i na południu, a Konrad
z Montferratu w Tyrze i na północy.
31 lipca, Filip August i Konrad z Montferratu wy-
ruszają z Akki do Tyru.
3 sierpnia, Filip August wypływa z Tyru do Fran-
cji.
20 sierpnia, po sporach o okup i uwolnienie więź-
niów Ryszard rozkazuje wymordować jeńców wraz
z rodzinami.
24 sierpnia, część armii Saladyna przenosi się do
Caymontu.
25 sierpnia, armia krzyżowców wyrusza w trzech
częściach, kierując się na południe wzdłuż brzegu. Flo-
ta płynie równolegle do trasy armii lądowej.
25‒26 sierpnia, kontyngent króla Ryszarda idzie
szybciej, by zająć Merle. Al‒Afdal atakuje straż tylną
krzyżowców. Saladyn wysyła tabory ku Madżdal Jabie.
Kontyngent al‒Adila zmierza ku brzegowi morza. Inne
kontyngenty zostają w Caymoncie lub śledzą poczyna-
nia krzyżowców. Saladyn przeprowadza zwiad na wy-
brzeżu.
27‒28 sierpnia, Saladyn wydaje taborom rozkaz
powrotu. Armia krucjatowa pokonuje krótki odcinek
drogi, żeby mogła ją dogonić pozostająca z tyłu flota,
która płynie wokół góry Karmel.
29 sierpnia, armia krzyżowców pozostaje w obo-
zie.
30 sierpnia, armia krzyżowców idzie ku Cezarei.
Flota płynie równolegle wzdłuż brzegu. Ataki muzuł-
manów nie przynoszą poważniejszych rezultatów.
Krzyżowcy rozbijają obóz nad Nahr al‒Zarką.
31
sierpnia, krzyżowcy pozostają w obozie.
1 września, krzyżowcy mijają Cezareę po drodze
do Nahr al‒Mafdżir.
2
września, mimo intensywnych ataków muzułma-
nów krzyżowcy maszerują do Nahr al‒Kasab.
3
września, armia Saladyna wchodzi do lasu Arsuf.
Krzyżowcy pozostają w obozie.
5 września, krzyżowcy maszerują do Nahr al‒
Falik. Król Ryszard nawiązuje kontakt z al‒Adilem
i proponuje rozpoczęcie rozmów. Saladyn wysyła tabo-
ry na południe, a potem każe im wrócić.
6
września, krzyżowcy pozostają na miejscu. Tabo-
ry Saladyna znów odesłane.
7
września, bitwa pod Arsuf. Krzyżowcy stają obo-
zem koło Arsuf.
8
września, armia Saladyna idzie na południe.
9 września, krzyżowcy są już w odległości kilku
kilometrów od Jafy. Saladyn przygotowuje armię do
zerwania kontaktu z przeciwnikiem. Krzyżowcy pozo-
stają w Jafie (do 31 października).
10‒11 września, Saladyn wycofuje się do Ramii.
Następnie udaje się do Askalonu, by nadzorować nisz-
czenie fortyfikacji i przenoszenie mieszkańców do Syrii
i Egiptu.
23‒24 września, Saladyn wraca do Ramii, a potem
sprawdza, czy Jerozolima jest gotowa do obrony. Al‒
Afdal pozostaje w Askalonie.
17 października, Ryszard spotyka się z urzędni-
kiem al‒Adila i proponuje rozmowy pokojowe (trwają
z przerwami do końca krucjaty).
Koniec
października, Konrad z Montferratu wysy-
ła poselstwa z Tyru przez Lyddę do al‒Adila. Nieliczne
potyczki na równinie pod Lyddą. Coraz częstsze spory
w armii krucjatowej.
Po 31 października, Jafa nadał pozostaje w rękach
krzyżowców.
17-22 listopada, Saladyn wycofuje się do Latrun.
Krzyżowcy okupują Ramlę. Nadal trwają potyczki.
12 grudnia, Saladyn rozpuszcza większość armii
i wycofuje się do Jerozolimy.
25 grudnia, straż przednia krzyżowców przybywa
do Bajt Nuby.
28‒29 grudnia, Ryszard wznawia marsz przez
wzgórza. Oddział muzułmański dowodzony przez Sa-
bika ad‒Dina Uthmana atakuje wysunięte posterunki
krzyżowców.
1192
3
stycznia, Ryszard przybywa do Bajt Nuby.
8 stycznia, Ryszard wydaje rozkaz odwrotu do
Ramli.
20 stycznia, krzyżowcy decydują na naradzie
w Ramii, że Ryszard powinien poprowadzić armię do
Askalonu (krzyżowcy pozostali tam do 6 czerwca, od-
budowując fortyfikacje).
Luty, al‒Afdal wyrusza z Jerozolimy do Syrii.
Walki w Akce między popierającymi Gwidona pizań-
czykami a opowiadającymi się za Konradem genueń-
czykami.
20 lutego, do Aklci przybywa Ryszard, próbując
zaprowadzić pokój. Ryszard prosi także o spotkanie
z al‒Adilem.
20 marca, al‒Adil udaje się do obozu Ryszarda
z propozycją pokoju.
Początek kwietnia, Ryszard wzywa przywódców
krucjaty i domaga się, by rozstrzygnęli problem korony
jerozolimskiej i jest zaskoczony, że wszyscy wolą Kon-
rada zamiast Gwidona.
28
kwietnia, Konrad z Montferratu zabity w Tyrze.
5
maja, Henryk, hrabia Szampanii żeni się w Akce
z Izabelą. Następnie zostają koronowani na króla
i królową Jerozolimy.
18‒23 maja, armia Ryszarda atakuje Darum od lą-
du i od morza.
9‒11 czerwca, armia Ryszarda staje obozem na
wschód od Latrun. Saladyn przygotowuje się do obrony
Jerozolimy. Potyczki między oddziałami muzułmanów
i krzyżowców.
22‒23 czerwca, Ryszard na czele licznego wojska
atakuje karawanę w Wadi al‒Hasi.
1‒3 lipca, Saladyn zwołuje naradę w Jerozolimie,
by zadecydować, czy pozostać na miejscu, czy wycofać
się na wschód. Saladyn przejmuje dowodzenie armią
polową pod Jerozolimą.
4 lipca, krzyżowcy opuszczają Bajt Nubę i wycofu-
ją się w stronę Ramii.
9‒19 lipca, Ryszard prosi o rozmowy pokojowe.
Saladyn zrywa negocjacje, ponieważ Ryszard odmawia
zburzenia Askalonu.
27‒31 lipca, pod nieobecność Ryszarda Saladyn
zajmuje Jafę, ale cytadela skutecznie się broni. Ryszard
płynie z pizańczykami i genueńczykami do Jafy, by od-
zyskać miasto.
4
sierpnia, Saladyn przeprowadza nieudany atak na
krzyżowców pod Jafą.
20
sierpnia, rozmowy pokojowe zostają wznowio-
ne.
1‒3 września, obie strony podpisują traktat poko-
jowy.
9 października, Ryszard wypływa z Akki do do-
mu.
15 października, Saladyn spotyka się w Bejrucie
z księciem Antiochii Boemundem.
4
listopada, Saladyn wraca do Damaszku.