Radio komercyjne na całą Polskę
W niedzielę Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji rozpoczęła przesłuchania kandydatów
do nadawania ogólnopolskiego programu radiowego. O dwie sieci radiowe walczy
siedmiu kandydatów -- działające już radia: Eska, Zetka, RMF, Radio Maryja oraz
spółki, które dopiero zamierzają rozpocząć nadawanie: Polstudio, Albedo i Stanley
Malinowski. W ostatniej chwili z konkursu o częstotliwości wycofała się spółka Beta,
deklarując chęć ubiegania się wyłącznie o radia lokalne.
Pojawienie się stacji komercyjnych o zasięgu ogólnopolskim będzie prawdopodobnie
podobną rewolucją na rynku mediów do tej, jaka wydarzyła się w momencie wejścia na rynek
lokalnych rozgłośni komercyjnych. Zabrały one słuchaczy publicznej "Trójce". Czy stacje
komercyjne o zasięgu ogólnopolskim zdetronizują najpopularniejszy obecnie program
radiowy -- publiczną "Jedynkę"?
-- Doceniamy konkurencję -- mówił dziennikarzom Krzysztof Michalski, prezes zarządu
spółki radia publicznego. -- Konkurencja zmusza do ciągłej analizy audycji, do ciągłej
aktywności. Oczywiście, nie jesteśmy w stanie przewidzieć sytuacji na rynku po pojawieniu
się ogólnopolskiej stacji komercyjnej. Może stracimy nieco słuchaczy, bo przywabi ludzi
nowość. Zamierzamy powołać ciało analizujące działalność konkurencji.
-- Liczymy się ze zdradą części słuchaczy -- dodał Stanisław Jędrzejewski, członek zarządu
Polskiego Radia.
Czy prywatne radio ogólnopolskie wywalczy sobie popularność -- przyszłość pokaże. Na
razie, podczas publicznych przesłuchań, toczy się bój o to, kto spróbuje konkurencji z radiem
publicznym. Przedstawiamy więc pełną stawkę kandydatów do koncesji.
Radio Eska
Nadające program od 1990 roku, choć wyrosłe z tradycji i będące prawnym kontynuatorem
Radia "Solidarność", Radio Eska złożyło dwa wnioski o koncesję: na rozpowszechnianie
programu przez satelitę oraz na ogólnopolską sieć naziemną. Chce mieć 32 rozgłośnie
rozsiane na terenie całego kraju. Stacje lokalne (spółki) byłyby powiązane z centralą w formie
holdingu.
Radio ma mieć charakter informacyjno-rozrywkowy, jego adresatem jest słuchacz w wieku
30 -- 40 lat. Muzyka (pop i lekki rock) zajmie 55 procent programu. Program własny zająłby
84 procent czasu antenowego, 15 procent programu byłoby kupowane od innych
producentów, na reklamę przeznacza się 15 procent czasu, a na informację i rozrywkę po 7
procent. Stacja nie planuje nadawania programów religijnych, pojawią się natomiast reportaże
i słuchowiska.
Udziałowcami Eski są: Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe: 66 procent udziałów,
kapitał brytyjski (AB Trust, Radio Trust, osoby prywatne) -- 33 procent, 1 procent -- Skarb
Państwa.
Przewiduje się inwestycje w wysokości około 300 -- 400 miliardów złotych, a zgodnie z
przewidywaniami zyski powinny się pojawić po 10 latach działalności. Eska chce zarówno
korzystać z sieci nadajników Telekomunikacji Polskiej SA, jak i budować własne.
Prezeska Eski Jolanta Wiśniewska słucha co rano własnego radia, za osobowość radiową
uważa Piotra Kaczkowskiego. Stwierdza, że Eska powinna dostać koncesję, ponieważ
"planuje założenie ogólnopolskich sieci rozgłośni lokalnych korzystających przy
zagadnieniach ponadregionalnych z doświadczeń i pracy rozgłośni centralnej, bez
ograniczania ich regionalnego charakteru".
Stanley Malinowski
Stanley Malinowski (lat 35, ostatnie 15 lat przeżył w USA) planuje, razem ze swoim
amerykańskim udziałowcem firmą Luxcel i innymi firmami, zainteresowanymi współpracą z
nim, o ile uzyska on koncesję, zainwestowanie 5 milionów dolarów. W pierwszym etapie
chce zainwestować 1, 5 miliona dolarów. Udział podmiotów amerykańskich w stacji Stanleya
Malinowskiego nie przekroczy 33 procent (jest to górna granica przewidziana ustawą o
radiofonii i telewizji) . Inwestycje zaczną się zwracać po dwóch latach.
Radio Stanleya Malinowskiego byłoby radiem regionalnym, mówiącym o problemach
zwykłych ludzi. Będzie starać się pomagać im w rozwiązywaniu problemów socjalnych, na
przykład w szukaniu pracy.
-- Zajmie się też działalnością charytatywną, uczestnicząc w zbiórkach pieniędzy dla chorych
dzieci, choć zasadniczy cel istnienia radia nie jest charytatywny -- zapewnia Stanley
Malinowski. -- Będziemy komercyjni, ale też będziemy radiem dla ludzi.
Stacja będzie nadawać 61 procent muzyki, będą emitowane informacje sportowe i
ekonomiczne oraz o szkołach i uczelniach, niezbędne dla młodych ludzi. Jeden procent czasu
antenowego poświęcony będzie programom religijnym -- radio udostępni czas antenowy
różnym religiom, być może będą retransmisje mszy z Watykanu.
-- Nie mam obecnie ulubionego radia, bo nie ma takiego, które satysfakcjonowałoby mnie w
pełni -- odpowiada Malinowski, pytany o stację, której słucha codziennie rano. -- To, co jest
robione, nie jest nastawione na edukację narodową. Nie mam ulubionej postaci radiowej --
dodaje.
Jego zdaniem powinien otrzymać koncesję, ponieważ nie ma dziś na rynku radia, które
zapewniałoby komfort ludziom, nie są też wyczulone społecznie.
-- Mamy potencjał finansowy i ludzki -- zapewnia Stanley Malinowski. Nie chce powiedzieć,
kto, jeśli nie on, powinien otrzymać koncesję.
Polstudio
Przedsięwzięcie jest w całości własnością Władysława Kotaby, biznesmena, który dorobił się
majątku w Stanach Zjednoczonych. Władysław Kotaba ma podwójne obywatelstwo -- polskie
i amerykańskie. W USA mieszkał 30 lat. 80 procent Polstudia należy do Kotaby jako osoby
fizycznej, a 20 procent do firmy zagranicznej Polamer, której właścicielem jest Kotaba
(Polamer zajmuje się m. in. spedycją i turystyką) . Kotaba ma też w Stanach firmę Polnet,
która ma dwie rozgłośnie radiowe w Chicago.
Kotaba chce robić radio nadające na falach średnich. Deklaruje zainwestowanie w radio na
początek 15 miliardów złotych, w dalszej perspektywie następnych 40 miliardów. Spodziewa
się, że zyski zaczną przychodzić już po trzech latach działalności.
Radio ma być czymś pomiędzy programem I PR a programem komercyjnym.
-- Chcielibyśmy robić radio, które uczyłoby, jak łatwiej żyć. Które odpowiadałoby na pytania,
gdzie ubezpieczyć samochód, na co uważać przy kupnie domu, jak unikać oszustów. Ludzie
czują się zagubieni przy obecnej zmianie systemu gospodarczego i politycznego -- mówi
Kotaba.
Głównym adresatem radia nie ma więc być młodzież. Radio zamierza robić serwisy na
podstawie BBC i PAP. Będą programy religijne (godzina tygodniowo przeznaczona dla
różnych wyznań) oraz reportaże. Raczej nie planuje się produkcji słuchowisk i powieści
dźwiękowych.
Dlaczego Polstudio ma dostać koncesję?
-- Ludzie potrzebują takiego radia, a ja potrafię je zrobić. Udowodniłem to już w USA --
mówi Kotaba. Oprócz swojej stacji Kotaba przyznałby też koncesję RMF.
Radio Zet
Warszawska rozgłośnia radiowa nadająca od października 1990 roku. Jest słuchana w
Warszawie i jej okolicach. Rozgłośnia bardzo popularna, ceniona przez słuchaczy i wielu
polityków. W programie dominuje muzyka i informacje (serwisy co pół godziny, wieczorem
co godzinę) . Jest wiele konkursów z udziałem słuchaczy, w studiu często goszczą politycy.
88 procent udziałów w radiu ma prezes Zetki Andrzej Woyciechowski, a 12 procent wydawca
"Gazety Wyborczej" -- spółka Agora. Wiadomo, że na zainwestowanie w Radio Zet miałoby
ochotę Europe 1 (francuskie radio należące do koncernu Matra-Hachette) . Do tej pory w
Zetkę zainwestowano 53 miliardy złotych. Planowane są dalsze wkłady finansowe w
wysokości 70 miliardów złotych. Pierwsze zyski spodziewane są po 5 latach.
Właściciele deklarują chęć stworzenia ogólnopolskiego radia o charakterze informacyjno-
publicystycznym. Informacje, podobnie jak w obecnie działającym Radiu Zet, mają być
nadawane co pół godziny. Ogólnopolska Zetka chce nadawać debaty polityczne, wywiady i
relacje na żywo. 30 procent programu zajmować ma muzyka, informacja i publicystyka -- 60
procent. 10 procent czasu antenowego przeznaczonych będzie na reportaże i słuchowiska
literackie.
Andrzej Woyciechowski deklaruje, że słucha programów wszystkich rozgłośni radiowych.
Przy śniadaniu jednak -- swojego Radia Zet. Je śniadanie dość wcześnie, o 5. 30, gdyż
zazwyczaj o 8. 15 przeprowadza w Zetce wywiad z którymś ze znanych polityków.
Dlaczego właśnie Radiu Zet miałaby przypaść w udziale koncesja ogólnopolska?
-- Jesteśmy na razie jedynym potencjalnym konkurentem dla publicznego monopolu
informacyjnego -- uważa Woyciechowski.
Kto inny powinien dostać koncesję?
-- Każdy, kto chce -- twierdzi szef Zetki.
RMF
Radio RMF jest pierwszym prywatnym radiem, które zaczęło działać w Polsce. Powstało w
1989 roku w Krakowie i w Małopolsce cieszy się dużą popularnością. Od końca 1992 roku
sygnał radiowy jest przekazywany przy użyciu satelity Astra, więc RMF jest słyszalne w 29
krajach naszego kontynentu.
-- Jesteśmy gotowi ruszyć z programem ogólnopolskim w dwa, trzy tygodnie po otrzymaniu
koncesji -- mówi Stanisław Tyczyński, prezes RMF. -- Nasza nazwa RMF rozwija się: Radio,
Muzyka i Fakty, i taki ma być program. RMF ma już własną sieć nadajników i ubiega się
tylko o częstotliwość ogólnopolską, stawiając wszystko na jedną kartę.
Radio szczyci się relacjami na żywo z miejsca zdarzenia -- RMF ma specjalne wozy
transmisyjne. W programie muzyka i informacje, bez programów religijnych i sportu.
Udziałowcami są Fundacja Komunikacji Społecznej -- 60 procent i Bank Przemysłowo
Handlowy z Krakowa -- 40 procent. Kapitał spółki wynosi 160 miliardów złotych, w planach
jest jego zwiększenie o około 70 miliardów złotych. Jak podkreśla Tyczyński, kapitał jest
całkowicie polski.
Dla szefa RMF osobowościami radiowymi są reporterzy jego radia. -- Nie można o niech
powiedzieć, że są stojakami pod mikrofon -- mówi.
Rano nie słucha żadnego radia, bo śpi.
Dlaczego RMF powinno dostać koncesję?
-- Była to pierwsza stacja, która przełamała monopol państwowy. Mamy nadajniki, opieramy
się na polskim kapitale -- przekonuje Tyczyński. Nie chce mówić, komu oprócz RMF dałby
koncesję: "Znam jedynie dwie stacje, reszta to tylko projekty" -- stwierdza.
Radio Maryja
Radio Maryja rozpoczęło nadawanie programu w Toruniu 8 grudnia 1991 roku. Stację
założyli ojcowie redemptoryści. Pracują w niej także osoby świeckie (społecznie) . Od marca
1993 roku audycje Radia Maryja są retransmitowane przez stacje diecezjalne w innych
rejonach Polski dzięki łączom satelitarnym. Radio tworzy w diecezjach i archidiecezjach
stacje lokalne. Nadaje modlitwy, katechezy, spokojną muzykę, rozmowy ze słuchaczami. "Tu
Radio Maryja -- katolicki głos w naszych domach. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i
Maryja, zawsze dziewica" -- tak radio zaczyna swój codzienny program.
-- Jacy są udziałowcy radia? -- spytaliśmy ojca Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja.
-- Udziałowcy? My tego słowa nie używamy. Mamy zupełnie inne spojrzenie. Jeśli ktoś jest
wierzący, to wie jakie. Udziałowcami jest cała rodzina Radia Maryja. Ci, którzy je robią, i ci,
którzy go słuchają. Radio utrzymywane jest ze składek dobrych ludzi i jest to kapitał
całkowicie polski -- mówi ojciec Rydzyk z zakonu redemptorystów.
-- Ale czy składki dobrych ludzi wystarczą, by utrzymać radio ogólnopolskie?
-- Nie boimy się. Mamy pieniądze i, proszę, nie mówmy już o interesach -- powiedział nam
ojciec Rydzyk.
W radiu nie będzie reklam, gdyż, jak mówi ojciec Rydzyk, "nie można mieszać słowa Bożego
i pieniędzy". Tak więc Radio Maryja nie jest nastawione na zysk. Chce nadawać dla rodziny,
a jak podkreśla ojciec Rydzyk, w rodzinie są ludzie młodzi, starzy, wierzący i niewierzący.
Radio Maryja jest radiem katolickim, ale jednocześnie, jak delaruje jego dyrektor, otwartym
dla wyznawców innych wiar, a także niewierzących (ojciec Rydzyk wspomina, że radiu
pomagają "protestanci, prawosławni, a nawet niewierzący") .
Radio Maryja zamierza zainwestować we własną sieć nadajników, które wkrótce po
otrzymaniu koncesji zostaną rozmieszczone w całej Polsce.
Dlaczego Radio Maryja ma dostać koncesję?
-- Radio Maryja ma być radiem przede wszystkim katolickim. Katolicy przeważają w naszej
ojczyźnie, a nie mają swojego radia. Kościół katolicki musi bardzo dużo nadrobić -- był przez
wiele lat po drugiej wojnie światowej spychany do zakrystii i musi mieć teraz prawo do głosu
-- mówi ojciec Rydzyk.
Ojciec nie słucha rano przy śniadaniu radia, ale swój prywatny odbiornik ma na stałe
nastawiony na swoją stację. Pytany o osobowości radiowe mówi: Ja patrzę na to inaczej. Nie
patrzę, jak kto mówi, tylko czy mówi prawdę.
Albedo
Radio Info, które chce stworzyć spółka Albedo, ma być radiem informacyjnym. Chce
podawać na bieżąco aktualizowane wiadomości. Ma miećzasięg ogólnopolski, ale chce
zwracać uwagę na lokalne problemy swoich słuchaczy, poświęcając specjalne miejsce w
programie na tematykę regionalną.
Udziałowcami spółki są: Presspublica wydająca dziennik ogólnopolski "Rzeczpospolita" (50
procent) , francuska spółka B-COM, której wspólnikami są Publications Filipacchi i Pierre
Bellanger (33 procent) , oraz spółka Cyrius (17 procent) , której udziały są przeznaczone bądź
dla poważnego polskiego inwestora, bądź dla drobnych polskich udziałowców.
Początkowe inwestycje pochłoną 70 miliardów złotych, a zyski radio zacznie przynosić w
trzecim roku funkcjonowania -- deklarują wnioskodawcy.
Dariusz Fikus, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", słucha radia od 6 rano. Od godziny 6 do
8 program pierwszy z audycją "Sygnały Dnia". Od 8. 00 -- warszawskiej rozgłośni Radia Zet:
wiadomości, wywiad i przegląd prasy. Czasem słucha też Radia Wolna Europa, które ceni za
inteligentniejsze i głębsze, w porównaniu z innymi rozgłośniami, analizy polityczne.
Za osobowości radiowe uważa Andrzeja Woyciechowskiego, szefa Radia Zet, oraz ludzi z
zespołu "Sygnałów Dnia".
Dlaczego to Radio Info ma dostać koncesję?
-- Bo jest potrzeba zorganizowania radia informacyjnego, które podawałoby informacje
uzupełniane na bieżąco. Na pewno jest to radio dla pewnej grupy odbiorców, nie dla
wszystkich. Uważam, że z zespołu "Rzeczpospolitej" będziemy mogli wycisnąć jeszcze jeden
produkt. Jest to potężny potencjał wiedzy, kontaktów oraz 18 korespondentów rozrzuconych
po całym świecie -- stwierdza Dariusz Fikus.
Inni kandydaci do koncesji, według Fikusa, to Zetka i RMF.
Beata Modrzejewska, Paweł Reszka
http://archiwum.rp.pl/artykul/17341.html
Konkurentów ubywa
01.01.1994, PR BM
Rada radiofonii i telewizji przesłuchuje radiowców
Konkurentów ubywa
Po pierwszym dniu przesłuchań kandydatów do ogólnopolskiej koncesji radiowej w
paśmie UKF ubyło trzech konkurentów. Spółka Beta i firma Stanley Malinowski chcą
tylko częstotliwości regionalnych, a Polstudio, jako jedyne, zamierza nadawać w paśmie
fal średnich. O koncesję na UKF zabiegają więc: Radio Eska, RMF, Radio Maryja,
Radio Zet i spółka Albedo.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, dwie koncesje ogólnopolskie zostaną przyznane już pod koniec
tygodnia -- mówią w kuluarach członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Dwie prywatne sieci radiowe obejmą zasięgiem 80 procent kraju, będą odbierane w górnym
zakresie fal ultrakrótkich (87, 5 -- 108 MHz) . W niedługim czasie będzie możliwe stworzenie
trzeciej sieci, jednak o mniejszym zasięgu.
Publicznym przesłuchaniom kandydatów do koncesji radiowych towarzyszy znacznie
mniejsze zainteresowanie mediów niż przesłuchaniom spółek starających się o koncesję
telewizyjną. Mniej dziennikarzy na sali, mniej kamer, mniejsze napięcie. Na pewno nie
będzie specjalnych programów telewizyjnych poświęconych przesłuchaniom. Być może to
właśnie sprawia, że członkowie Krajowej Rady są znacznie bardziej dociekliwi wobec
radiowców, niż byli w stosunku do kandydatów telewizyjnych: drążą pytaniami, nie
pozwalają unikać odpowiedzi i wyrażają swoje nieusatysfakcjonowanie, jeżeli nie rozwiano
wątpliwości pytających.
Beata Modrzejewska, Paweł Reszka
Dokończenie 2 Radio komercyjne na całą Polskę 3
Dokończenie 1
Jako pierwsze zaprezentowały się dwa radia już działające, mające swoją publiczność i w
nieoficjalnym rankingu zaliczane do liderów: Eska i RMF. Rada była wobec nich
nieustępliwa, co nie oznacza, że spadły ich szanse na uzyskanie koncesji.
Radiu Eska wypomniano, że dwa lata temu jego nadajniki działały bez homologacji --
Państwowa Agencja Radiokomunikacyjna zaplombowała je, a mimo to program nadawano.
Jednak najdokładniej Rada starała się zbadać, czy Eska, jako spadkobierca Radia
"Solidarność", powołująca się we wniosku koncesyjnym na swoją przeszłość, zamierza
informować o związku, czy też podlegać jakimś wpływom politycznym. W statucie Eski
znajduje się zapis o współpracy z Zarządem Regionu Mazowsze -- pytano, w jaki sposób jest
to przestrzegane. Szefowie Eski odpowiadali, że zapis ten będzie zmieniony, ponieważ radio,
choć wywodzi się z tradycji "Solidarności", ewoluowało wraz z rzeczywistością. Rada
sugerowała, zarówno na sali, jak i później, w kuluarach, że nazwa radia powinna być
zmieniona, by nie była "formalnym ukłonem w stronę pięknej biografii".
Obecni na sali przedstawiciele konkurencyjnych rozgłośni cicho mówili, że błędem Eski było
udzielenie głosu jedynie dyrekcji i niewykorzystanie dziennikarzy.
Brawurowo rozpoczęło się przesłuchanie Radia RMF. Dwóch reporterów tej rozgłośni, w tym
ciemnoskóry Brian Scott, udzielało głosu poszczególnym członkom kierownictwa,
pozwalając sobie na dowcipy w przerwach ich wypowiedzi. Na salę przesłuchań wniesiono
różowego smoka -- symbol krakowskiego RMF. Przewodniczący Rady Marek Markiewicz
zainteresował się płcią smoka. -- To smoczyca Matylda -- usłyszał w odpowiedzi. Nie padła
natomiast odpowiedź na kilka istotnych dla Rady pytań, jak powiedział nam po przesłuchaniu
jeden z jej członków. Nie zadowoliły Rady odpowiedzi na pytanie o źródła kapitału, który
legł u podstaw spółki. W kuluarach członkowie Rady mówili o swoim zawodzie wynikającym
z faktu, że szefowie RMF jasno nie przyznali, iż nadają po piracku.
Ryszard Bender z Krajowej Rady w trakcie przesłuchania pokazał plakat zespołu rockowego
Big Cyc, który przedstawiał zakonnicę suszącą prezerwatywy -- na plakacie znajdowało się
logo RMF. Szefowie radia tłumaczyli, że promują polską muzykę, a na kształt plastyczny
plakatu nie mieli wpływu.
-- Czy uważacie taką formę promocji za naganną -- dociekał Jan Szafraniec, nie
usatysfakcjonowany głośno oświadczył, że nie uzyskał jasnej odpowiedzi.
W kuluarach przedstawiciele Rady nie ukrywali zdziwienia, że RMF nie wyraziło skruchy.
W opinii konkurencji przesłuchanie RMF wypadło dobrze, a przesłuchiwani zaprezentowali
profesjonalny poziom. Przyznał to m. in. szef Radia Zet Andrzej Woyciechowski.
-- Mam nadzieję, że przekonałem Radę -- mówił po przesłuchaniu Władysław Kotaba,
właściciel Polstudia.
-- A jak wypadła konkurencja? -- pytali dziennikarze.
-- Ja tu nie mam konkurencji, chcę nadawać na falach średnich -- mówił Kotaba.
Wiceminister łączności Marek Rusin twierdził, że pomysł Kotaby jest realny pod względem
technicznym, a Ryszard Bender zauważył, że fale średnie są w Polsce nie wykorzystywane,
więc organizacje międzynarodowe mogą nam odebrać nie zagospodarowane pasma.
Beata Modrzejewska, Paweł Reszka
01.01.1994
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przed parlamentarną oceną
Jak w dobrym kryminale
Beata Modrzejewska
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji poleciła dyrektorom departamentów sporządzenie
opracowań, które staną się podstawą sprawozdania z rocznej działalności Krajowej
Rady. Są już gotowe protokoły z posiedzeń Rady. We wtorek Rada opracowała plan
sprawozdania, które będzie gotowe w pierwszych dniach marca, a 15 marca trafi do rąk
posłów, senatorów oraz prezydenta. Będzie to drugie sprawozdanie Rady i drugi raz
będzie się ważył jej los.
-- Nie będzie pokusy, by rozwiązać Radę -- stwierdza Ryszard Miazek, członek Krajowej
Rady.
Koncesje i niewypały
Czego dokonała Rada podczas drugiego roku istnienia? Czego nie udało się przeprowadzić?
Rada zamierza przed złożeniem sprawozdania wydać ostatnie koncesje (jeszcze czeka na nie
kilka lokalnych stacji radiowych) i tym ostatecznie doprowadzić do końca pierwszy proces
koncesyjny, rozpoczęty dwa lata temu. Zakończenie procesu koncesyjnego można uznać za
sukces Rady, tak samo jak rozpoczęcie drugiego konkursu o koncesje dla prywatnych
nadawców, co planowane jest na koniec lutego. Jednak zarówno koniec pierwszego konkursu,
jak i początek drugiego zapowiadano od dawna. Początkowo mówiono, że druga potyczka o
koncesje rozpocznie się w lipcu zeszłego roku. Potem przesunięto termin na sierpień, w
sierpniu zaś -- na jesień. Ostatecznie ustalono, że drugi proces koncesyjny ruszy w lutym.
Ponieważ w marcu parlament będzie oceniał Radę, jest więc nadzieja, że tym razem wywiąże
się ona z głośno składanych obietnic.
Drugi rok działalności Rada rozpoczęła silnie zintegrowana, jednogłośnie odpierała zarzuty
stawiane jej decyzjom koncesyjnym, broniła mianowanego przez siebie kierownictwa TVP.
Zakończyła -- z nadwątlonym prestiżem, zdystansowana w stosunku do prezesa TVP. Często,
również publicznie, zarzucano jej, że przestała pracować.
-- Faktem jest, że przez rok stworzono nowy rynek prywatnych nadawców. To najważniejsze
-- wymienia sukcesy Rady jej przewodniczący Janusz Zaorski. -- W połowie marca ubiegłego
roku był jeden prywatny nadawca telewizyjny: Pol Sat. Teraz jest ich czternastu. Nie było
żadnego prywatnego legalnego nadawcy radiowego, teraz jest blisko 140, z tego trzech
ogólnopolskich. To początek ładu w eterze, który razem z nowym konkursem
rozpoczynającym się 28 lutego wypełni wielkie dzieło Rady.
Drugim sukcesem Rady, zdaniem Janusza Zaorskiego, są przekształcenia w TVP. Na dalszym
miejscu -- zwalczenie piractwa w eterze.
Za porażkę Rady Ryszard Miazek uznaje brak koncepcji telewizji publicznej, jej zasięgu,
czasu emisji, jaki będzie miała w przyszłości. Nie opracowano też jasnych reguł finansowania
telewizji, więc niektóre stacje prywatne, choć mają koncesje, w ogóle nie powstaną -- z braku
pieniędzy.
-- Telewizje lokalne okazały się niewypałem. Z dwunastu koncesjonowanych powstaną
zaledwie trzy. Nasi eksperci ekonomiczni mówili, że projekty te są nierealne, bo nie ma w
nich pieniędzy, ale ciało polityczne zdecydowało, żeby dać ludziom szansę. Teraz nie mają
pieniędzy na zapłacenie za koncesje -- mówi Ryszard Miazek. -- Sukcesem Rady jest to, że
udało się ją ustrzec przed sparaliżowaniem. Udało się zastąpić bezprawie prawem i w 90
procentach zapanować nad rynkiem mediów elektronicznych. Udało się zakończyć proces
koncesyjny i obronić go w sądzie.
Z Radą w sądzie
Decyzję przyznającą koncesję na telewizję ogólnopolską Pol Satowi zaskarżyło do
Naczelnego Sądu Administracyjnego trzech z dziesięciu kandydatów do tej samej koncesji:
TV 7 Mariusza Waltera, Antena 1 Mariana Terleckiego i Polonia 1. W ich skargach
powtarzały się zarzuty wobec Rady, m. in. niezgodność powołania Krajowej Rady z
wymogami małej konstytucji i nielegalne ograniczenie dostępu kapitału zagranicznego. W
październiku zeszłego roku NSA uznał, że Rada nie naruszyła prawa przydzielając koncesję
Pol Satowi. Zakwestionował natomiast instytucję "obietnicy" -- Rada nie może żadnemu
podmiotowi obiecać, tak jak to zrobiła w stosunku do Pol Satu, że w następnym konkursie
koncesyjnym otrzyma on dodatkowe częstotliwości. Czy jednak nie robi tego nadal, skoro w
zeszłym tygodniu zapowiedziała, że jedna trzecia kanałów, które znajdą się w ofercie
drugiego konkursu o koncesje, przypadnie stacjom, które już otrzymały koncesje: radiom oraz
Pol Satowi?
Koncesję dla telewizji płatnej Canal Plus kwestionuje pełnomocnik Nicoli Grausa, który w
ubiegłym roku zbudował ogólnokrajową sieć telewizyjną Polonia 1 (zamkniętą we wrześniu
1994 roku) . Sprawę rozpatrzy NSA. -- Wiedzieliśmy, że koncesje będą przydzielone nie w
momencie podjęcia przez nas decyzji, ale gdy zostaną obronione w sądzie. Nasz czas w
połowie dzielimy na sądy, w połowie na bankiety. To specyfika naszej pracy -- tłumaczy
Ryszard Miazek.
Doroczny egzamin
Rada musi przedstawiać coroczne sprawozdania, zobowiązuje ją do tego ustawa o radiofonii i
telewizji. Musi też przygotować informację o podstawowych problemach radiofonii i
telewizji. Tryb przyjmowania lub odrzucania sprawozdania został wprowadzony do ustawy o
radiofonii i telewizji przez Senat -- początkowo sprawozdanie miało wyłącznie informować
naczelne organy państwa (Sejm, Senat, premiera i prezydenta) o pracy Rady i jej problemach.
Po ocenie sprawozdania Rady przez Komisję Kultury Sejm i Senat będą głosować za
przyjęciem lub odrzuceniem sprawozdania Rady. Jeśli obie izby parlamentu ocenią, że
Krajowa Rada nie wywiązała się ze swoich obowiązków w zeszłym roku, i odrzucą
sprawozdanie, to wtedy Rada zostanie rozwiązana -- kadencja wszystkich członków Rady
wygaśnie w ciągu 14 dni od wydania uchwały -- pod warunkiem, że zdanie parlamentu
podzieli prezydent. Gdy prezydent, wbrew zdaniu parlamentu, przyjmie sprawozdanie Rady,
będzie ona pracować przez następny rok.
Inny ton
Podczas zeszłorocznej dyskusji nad sprawozdaniem Rady posłowie Sejmowej Komisji
Kultury i Środków Przekazu zarzucili Radzie naruszenie ustawy o radiofonii i telewizji,
dotyczące m. in. stworzenia z Pol Satu monopolisty na rynku mediów, rozłożenia na raty
opłaty za koncesję dla tej stacji, nieprzyznania częstotliwości regionalnych dla oddziałów
terenowych TVP oraz zadbania o duży zasięg nadawania dla Pol Satu, podczas gdy I Program
TVP nie dociera do całego kraju. W sejmowych kuluarach przed głosowaniem nad
sprawozdaniem Rady głośno mówiono, że jeśli zostanie ona odwołana, to nie za swoją
działalność, ale za prezesa TVP, na którym posłowie nie zostawili suchej nitki, a którego
Rada broniła jako swojego nominanta. Radę atakowano zewsząd, jednak głosowanie w
Sejmie było dla niej korzystne.
Dziś ton jest inny. Rada wspólnie z posłami zastanawia się, jak sprawić, by reklamy, a więc i
pieniądze, przeniosły się z TVP do telewizji prywatnej, mówi o nadmiernych apetytach
telewizji publicznej na rynek reklamowy. Stara się nie być stroną w starciach prezesa TVP z
politykami i zachowywać dystans.
-- Nie będzie pokusy, by odwołać Radę, bo nie ma po co. I tak wygasa kadencja trzech
członków, więc wybierając nowych parlamentarzyści będą mogli wyrazić swój stosunek do
Rady -- twierdzi Ryszard Miazek.
Prezentem, który Rada daje politykom, jest poparcie dla zapisu w nowelizowanej właśnie
ustawie o radiofonii i telewizji, zdecydowanie wzmacniającego rolę Rady Programowej TVP.
Tak więc politycy po dwóch latach zadekretowanej niemocy znowu będą mogli wypowiadać
się o programie telewizyjnym, egzekwować swoje zalecenia i domagać się od Rady
Nadzorczej TVP odwołania krnąbrnego kierownictwa.
-- Gdyby nowela ta przeszła, broniłaby Radę. Ataki na nią za program TVP brały się stąd, że
w strukturach spółki nikt, ani minister finansów, ani Rada Nadzorcza TVP, nie ma prawa do
oceny programu TVP, a on właśnie jest produktem telewizji, a nie śrubki czy kamasze.
Istnieje Rada Programowa, ale jej opinia o programie nie jest dla kierownictwa TVP wiążąca.
Po nowelizacji stałaby się ciałem doradczym Rady Nadzorczej osadzonym w strukturze
spółki -- tłumaczy Ryszard Miazek.
Rok temu tuż przed poselskim głosowaniem nad sprawozdaniem Rady jej sekretarz Andrzej
Zarębski żartował, że jeśli Rada zostanie odwołana, to będzie po piracku przydzielać
koncesje. Czy w tym roku członkowie Rady równie silnie będą przeżywać ocenę ich
dokonań?
Wydaje się, że działalność Rady była uważnie obserwowana przez środki masowego
przekazu. Jeśli jednak przyjrzeć się doniesieniom prasowym, to wyraźnie widać, że najlepiej
opinia publiczna była poinformowana o sprawach personalnych. Odwołanie Marka
Markiewicza z funkcji przewodniczącego, powołanie Ryszarda Bendera na jego miejsce,
dymisję Bendera i nominację Janusza Zaorskiego uznawano za najważniejsze wydarzenia i
obficie opatrywano je komentarzami profesorów prawa. Przez tydzień sensacją z pierwszych
stron gazet, najważniejszą informacją głównego wydania "Wiadomości" było odwołanie
Macieja Iłowieckiego i Marka Markiewicza. A zasadniczy problem, czyli merytoryczna
działalność Rady, nie przyciągał tak uważnego spojrzenia mediów.
W ubiegłym roku podsumowując dokonania Rady jej ówczesny przewodniczący Marek
Markiewicz wielokrotnie przedstawiał znane od dawna kalendarium dokonanych prac. W
sprawozdaniu nie znalazły się żadne rewelacje.
Co znajdzie się w tegorocznym sprawozdaniu? -- Najpierw muszę sam je przeczytać i
zobaczyć, co w nim jest. Nie mogę też zabierać przyjemności posłom, senatorom i
prezydentowi bycia pierwszymi, którzy poznają treść sprawozdania. Jak w dobrym kryminale,
nie można przedwcześnie zdradzać, kto zabił -- mówi Janusz Zaorski.
16.02.1995.