untouched-nienaroszona - Rude Girl
RudeGirl
by: untouched-
nienaruszona
beta: Cassandra874
1
untouched-nienaroszona - Rude Girl
chciałabym, abyśmy byli motylami.
„
i żyli tylko trzy letnie dni.
trzy dni życia z tobą dałoby mi więcej radości niż
pięćdziesiąt lat bez ciebie...”
2
untouched-nienaroszona - Rude Girl
3
untouched-nienaroszona - Rude Girl
CZĘSĆ I
PRAGNIENIE
4
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Spis treści:
Prolog...................................................................................................str. 6
Rozdział 1.............................................................................................str. 8
Rozdział 2.............................................................................................str. 15
Rozdział 3.............................................................................................str. 27
Rozdział 4.............................................................................................str. 39
Rozdział 5.............................................................................................str. 59
Rozdział 6.............................................................................................str. 78
Rozdział 7...........................................................................................str. 102
5
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Prolog
-
To nie ma sensu, Mercedes. Nie ma nas - powiedział dobitnie. - Mam
nadzieję, że będziesz kiedyś szczęśliwa.
Wyszedł, niosąc torbę. Odszedł.
Przez moment patrzyła tępo w drzwi, które za sobą zamknął. Po chwili
zaniosła się szlochem. Nie wiedziała, jak długo tak płakała, trzymając się za
serce. Ze łzami w oczach wzięła do ręki kieliszki, z których jeszcze wczoraj
pili. Ona i Alan. Myślała, że będzie lepiej, że od ich wczorajszego
porozumienia nareszcie będzie tak, jak dawniej. Przez chwilę przyglądała się
szkłu, wspominając czasy, sprzed śmierci jej siostry, kiedy to jej mąż kochał ją
bezgranicznie.
Potem wszystko się zmieniło.
Po chwili rzuciła szkłem o ścianę. To samo zrobiła z whisky,
szampanami, winami, z butelkami wódki. Chciała się pozbyć wszystkiego, co
należało do niego.
Kochała go bezgranicznie. Kiedyś była gotowa oddać za niego życie.
Kilka lat temu. Chciała dać mu więcej miłości, niż sama potrzebowałaby, aby
przetrwać. On był jej powietrzem, bez którego życie byłoby niemożliwe. Bo
bez powietrza przecież nie można żyć, nie można istnieć.
Zerwała ze ścian wszystkie ramki z jego zdjęciami. Z ich wspólnymi
fotografiami. Krzyczała. Teraz mogła sobie na to pozwolić. Znali się w końcu
całe pięć lat.
Zmarnowała pięć lat na życiu z nim.
Pospiesznie weszła do ich wspólnej sypialni. Wyjrzała przez okno.
Stał tam, przyglądając się temu, co stracił. Będzie jeszcze żałował, pomyślała
mściwie, zaciskając dłonie w pięści.
6
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Opuszkami palców dotknęła jego najcenniejszego skarbu.
XVIII- wieczna waza, którą kiedyś kupił za niewyobrażalnie wielką
sumę, lekko połyskiwała w słońcu. Mercedes uśmiechnęła się gorzko. Wzięła ją
w ręce i wyszła na balkon, po czym zrzuciła. Tak samo zrobiła z jego
ulubionymi płytami, krawatami, które zostawił, koszulami, zegarkiem, który
chciała mu podarować na trzecią rocznicę ślubu. Kiedy - jak myślała- pozbyła
się wszystkich jego rzeczy, popatrzyła mu w oczy. Z daleka. Trwało to kilka
sekund. Nie obchodziło ją, co on myśli. Dla niej mógłby już umrzeć.
Odwróciła się i z płaczem wbiegła do łazienki.
Już nigdy więcej się z nim nie zobaczyła. Nawet na sprawie rozwodowej,
na której go nie było. Wszystko załatwił przez adwokata. Oddał jej część
wielkiego majątku, jakim dysponował. Niczego jej od tej pory nie brakowało.
Niczego, oprócz... jego osoby, oprócz jego miłości.
7
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Rozdział 1
- Przegrałeś- powiedziała, odkładając karty. - Płać.
Mężczyzna uśmiechnął się, po czym odpiął powoli guziki koszuli i ją
zdjął. Jej oczom ukazał się przepiękny widok. Mężczyzna był doskonale
zbudowany. Płaski, jędrny brzuch, zapewne marzenie każdej kobiety. Idealne,
silne ramiona mogłyby robić wiele interesujących rzeczy.
- Coś mi się zdaje, że następnym razem wygram - odpowiedział i puścił
do niej oko.
- Zobaczymy, zobaczymy- mruknęła i spojrzała w karty.
Cholera, skurczybyk miał rację!, zaklęła w duchu. Tym razem szczęście
jej nie sprzyjało.
Już po dziesięciu minutach musiała zdjąć jakąś część ubrania. Tylko co?
- zastanawiała się, patrząc na swoją idealnie dopasowaną czerwoną sukienkę z
mocno wyciętym dekoltem.
- Panowie - odezwała się słodziutkim głosem -moglibyśmy przecież pójść
na kompromis.
- Niestety nie - odpowiedziała za nią jakaś słodka, farbowana, prawie rozebrana
blondynka, która już dawno zazdrościła jej farta.
- Zgadzam się z Christiną- odezwał się jeden z panów. -Chciałbym zobaczyć,
co Ruda ma pod spodem - powiedział lubieżnie.
- Ja także - przytaknął mu inny. - Ciekawe, czy ciało ma równie ładne, co buźkę
i umysł.
Oj to się zdziwicie, pomyślała i się szeroko uśmiechnęła.
- Panowie, pamiętajcie proszę, że ostrzegałam was. Czy ktoś mógłby
rozpiąć mi sukienkę?
Od razu rzuciła się ku niej cała gromada wielbicieli.
8
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Tylko delikatnie!- ostrzegła. - Jestem strasznie krucha - dodała już z
czarującym uśmiechem.
Usłyszała zgrzyt zamka. Dobrze, pomyślała. Niech się trochę napatrzą.
Powoli sięgnęła w dół i zdjęła jednego czarnego buta.
- Grajmy dalej- powiedziała. - Oddałam fanta.
Usłyszała westchnienia i jęki zawodu.
- Możecie, oczywiście, próbować dalej - zachęciła i pokazała śnieżnobiałe
zęby. Wszyscy wpatrywali się w jej strasznie długie nogi.
- Boże, co to za kobieta - szepnął jeden z nich.
- Marzenie- dodał inny.
Gra toczyła się dalej, lecz ona już była myślami gdzie indziej, w swoim
domu. Marzyła o ciepłej kąpieli, szampanie z bąbelkami i masarzu obolałych
mięśni.
Może nawet ktoś z nią będzie... Ta myśl zwróciła jej uwagę na karty.
- Cholera!- zaklęła cicho pod nosem.
- Coś się stało?- zapytał ją jakiś mężczyzna. Był uśmiechnięty, uradowany,
zadowolony. Za bardzo. Trochę ją to zaniepokoiło. - Czyżby karty nie
dopisywały?
No i stało się!, pomyślała. Cóż... Kiedyś trzeba było zdjąć tę sukienkę.
Buta już dawno gdzieś zgubiła, nawet nie zauważyła, kiedy.
Zgrabnie wstała. Wszyscy patrzyli na nią wyczekująco.
Powoli oswobodziła jedno ramię, potem drugie. Trochę przypomina to
striptiz, pomyślała rozbawiona, napotykając pożądliwe i napalone spojrzenia
mężczyzn.
Kiedy pokazała już górę czarnego stanika usłyszała za sobą męski,
donośny głos:
-Wystarczy.
Momentalnie się odwróciła.
Zobaczyła stojącego w drzwiach mężczyznę. Był strasznie przystojnym,
niebieskookim brunetem. Po prostu idealny kandydat do łóżka. Ależ ostatnio
stałam się pruderyjna, pomyślała.
9
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Przepraszam, ale zgodnie z panującymi tutaj zasadami nikt nie powinien
przeszkadzać grającym. To przecież znany dom hazardu i rozpusty – rzekła.
Ktoś chrząknął.
- Tak, jest taka zasada. Jednak ja mogę od niej odstąpić.
- A to niby dlaczego?
- Bo jestem właścicielem tego oto, jak zdążyła się pani wyrazić, „domu hazardu
i rozpusty”.
Nawet się nie zarumieniła.
- Tym bardziej nie powinien pan łamać kodeksu.
Podziwiał ją wzrokiem. Odważnie podniosła głowę.
- Troszkę się zmieniłaś, Mercedes.
Drgnęła, gdy usłyszała swoje imię. Dawno już go nie używała.
Zastanawiała się, skąd nieznajomy wiedział, jak naprawdę się nazywa.
Oceniła go krótkim, badawczym spojrzeniem.
Był wysoki, nawet wyższy od niej, choć sama w szpilkach liczyła ponad
1,77cm. Czarne włosy były lekko rozwichrzone. Zachwycał głębią swojego
spojrzenia. Miał piękne oczy. To był zimny granat.
Cholera, strasznie przystojny facet, zaklęła w duchu. Czuła do niego jakiś
pociąg. Wiedziała, że to zimny drań, taki jak ona. Domyślała się, że taki
mężczyzna jak on nigdy nie da wpakować się w związek. Idealnie. To tak jak
ona. Przyglądał się jej z coraz większym zainteresowaniem.
Specjalnie powoli, zaczęła się ubierać. To frustrujące, pomyślała. Nawet
nie zdążyłam się porządnie rozebrać.
- Czy ktoś mógłby zapiąć...?- zapytała, nie spuszczając oczu z
nieznajomego.
Poderwali się, oczywiście, wszyscy, lecz gospodarz uniósł rękę, na co
tłum się uspokoił. Cieszył się chyba ogromnym poważaniem, doszła do
wniosku.
Podszedł do niej powoli, nie spiesząc się. Gdy dotknął jej skóry swoimi
zimnymi palcami, mimowolnie zadrżała. Przez jej ciało przeszedł dreszcz.
Powoli sunął palcem po jej plecach. Boże, co za facet, westchnęła w duchu.
10
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Gdy w końcu skończył tą trwającą w nieskończoność torturę,
wyprostowała się jeszcze bardziej i rzekła z ujmującym uśmiechem:
- Żegnam, panowie. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy.
Odwróciła się. Gospodarza zachęciła jedynie jednym, przelotnym
spojrzeniem.
***
Boże, co za kobieta, pomyślał. Zimna, wyrafinowana, nieokiełznana i...
niedostępna. Trzeba byłoby ją kiedyś oswoić. Ta myśl mu się spodobała.
Uśmiechnął się szeroko, wodząc za nią wzrokiem.
- Nie przerywajcie - zwrócił się do grających, nawet na nich nie patrząc.
- A ty, Alex, nie dołączysz do nas? - zapytała jedna z kobiet.
Niechętnie na nią spojrzał.
Ach, Christina, pomyślał, marszcząc brwi. Nie wystarczy ci już? Jeszcze
za mało?
- Niestety nie. - Wyszedł.
Skierował się ku Mercedes. Piękne imię. Tak jak i właścicielka.
Wiedział, dokąd się udała. Wiedział, bo tak podpowiadał mu instynkt.
Instynkt drapieżnika.
Zobaczył ją, gdy miała zamiar wsiąść do samochodu. Zesztywniała, jakby
wyczuła na sobie jego wzrok. Powoli odwróciła się do niego.
- Coś się stało?- zapytała z ujmującym, zimnym uśmiechem.
Podszedł do niej. Zmusił ją, aby oparła się plecami o karoserię
samochodu. Położył ręce po bokach jej głowy.
- A musi być powód, żeby za tobą pójść?
Przyglądała się mu długo, po czym pocałowała.
***
Mercedes, skarciła się w duchu. Przestań! Przecież to obcy chłop! Nie
11
untouched-nienaroszona - Rude Girl
znasz go! Odsuń się od niego, ale już!
Tylko dlaczego się nie odsunęła?
Nieznajomy penetrował językiem jej usta.
Nieznajomy... nieznajomy! Gwałtownie się od niego odsunęła i posłała
mu lodowaty uśmiech.
- Może byśmy się tak przedstawili?- zaproponował, jakby czytał jej w
myślach.
Podał jej opaloną, muskularną dłoń.
- Jestem Alexander Chatisow.
- Mercedes Roberts - ucałował jej dłoń. - Miło mi.
Uśmiechnęła się.
- Mnie też.
- Czuję, że to będzie interesująca noc.
- Zgadzam się z panem, panie Chatisow.
***
- Może się czegoś napijesz?- zaproponowała.
- Masz duży dom.
- Tak - spojrzała mu w oczy. - Jest ogromny. Pewnie interesuje cię to, skąd mam
fundusze na to, aby go utrzymać?
Przyglądał jej się z zainteresowaniem.
- Nie. Wcale mnie to nie interesuje, słonko.
Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek.
- Napijesz się czegoś, czy nie?
- Zależy, co chciałabyś mi dać.
To była aluzja.
- Mogę spróbować soku – kontynuował. - Jakie smaki masz mi do
zaproponowania?
Na pewno. To była cholernie podniecająca insynuacja!
Starannie ukrywała swoje uczucia pod maską zobojętnienia. Nie pokazała
12
untouched-nienaroszona - Rude Girl
w jakikolwiek sposób, że się speszyła, zarumieniła.
Cholera. Strasznie trudno będzie ją złamać, pomyślał Alexander.
- Zdajesz sobie sprawę, że to jedynie przygoda na kilka nocy? - zapytała.
- Oczywiście.
- Nie interesuje mnie trwały związek.
- Rozumiem.
- Nie potrafię kochać ani dawać miłości.
- Podobnie jak ja.
- Mówią, że mam serce z kamienia.
- Mówią, że ja go nie mam.
Odwróciła się i skierowała do swoich apartamentów. Czuła, że idąc za
nią, nie spuszcza jej z oczu.
Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi sypialni od razu przycisnął ją do
ściany i gwałtownie pocałował. Jakby mogła mu uciec. Jakby mogła zmienić
zdanie.
Nie zamierzała.
Zarzuciła mu ręce na szyje. Przycisnęła jeszcze bardziej ciało do jego
ciała. Wczepiła dłonie w jego ciemne włosy. Ich pocałunek był gonitwą dwóch
spragnionych istot. Odczepiła się od jego ust tylko na moment, na chwilę, kiedy
podprowadziła go bliżej do łóżka i lekko popchnęła. Patrzył z
zainteresowaniem, jak powoli zdejmuje ubranie. Jego oczom ukazało się jej
wspaniałe ciało, którego - dzięki Bogu - nie pokazała tym frajerom w jego
klubie. Przyglądał się płomiennorudej bogini. Nigdy nie przypuszczał, że dwa
lata temu, pod tymi workowatymi ubraniami kryło się takie ciało i uroda.
Alan źle zrobił, że ją opuścił, pomyślał przelotnie, nadal ją obserwując.
Źle uczynił, że ją zranił. W chwili odejścia nie przypuszczał nawet, jak kiedyś
będzie potrafiła skrywać swoją prawdziwą naturę, swoje uczucia.
Przyglądał się pełnej opanowania twarzy Mercedes.
W bieliźnie usiadła na nim okrakiem. Zaczęła rozpinać mu koszulę. Czuł
coraz bardziej rosnące podniecenie.
Boże, niech ten dupek kiedyś żałuje, że wypuścił z rąk takie cudo,
13
untouched-nienaroszona - Rude Girl
cholera! Pojebany cholernik! Dlaczego ją zostawił?
- Zapowiada się bardzo interesująca noc - szepnęła i ugryzła go w ucho.
- Tak - odpowiedział. - To będzie bardzo interesujące. Z pewnością.
Zaśmiała się gardłowo.
***
Obudziło go wycie wilków. Jego wilków. Jego stada.
14
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Rozdział 2
"Ludzie mogą należeć do nas tylko we wspomnieniach".
- Co jest? - zapytał, wchodząc.
- Nic - odpowiedział David.
- Kurwa, takie pierdoły możesz wciskać swojej babci, ale nie mnie.
- Wszystko jest w najlepszym porządku. Mamy drobne problemy, ale tak małe,
że prawie ich nie ma. Nie martw się, szefie.
Alexander wymownie podniósł brew. Ta wypowiedź z pewnością
pozostawiała wiele do życzenia.
- Czy delikatnie sugerujesz mi - jednemu z najpotężniejszych i
wpływowych Alf na tej połowie kuli ziemskiej - że mam iść do diabła i nie
interesować się losem swojej watahy?
- Cóż za skromność - mruknął. - Ale żartowniś z ciebie.
- Wiesz co?
- Co?
- Mam ochotę dzisiaj kogoś poćwiartować, podpalić, rozszarpać, wyrwać
włosy, wydłubać oczy, odgryźć pewne części ciała, a potem zabić i to na pewno
nie wspaniałą kobietę, od której odszedłem właśnie bez żadnego
usprawiedliwienia po długim, namiętnym i wyczerpującym seksie! Wyobraź
więc sobie, że nie jestem w humorze na żarciki.
- Zna... - zaczął. - Znaleźliśmy dzisiaj ciało pewnej kobiety - powiedział
szybko, widząc, że szef faktycznie nie jest w nastroju do żartów.
Alexander nawet się nie poruszył. Nie okazywał emocji. Wpatrywał się
jedynie w Davida. Ten szybko opuścił wzrok. Nie mógł przecież tak się gapić
na Alfę. Nawet nie ważny był fakt, ze Alex był jego bratem. Rodzonym bratem.
- Problemy tak małe, że prawie niewidoczne, co?- zapytał Alexander i
15
untouched-nienaroszona - Rude Girl
poszedł zjeść śniadanie. Jajecznicę.
***
Zamrugała. Boże, co ja ostatnio robiłam? Głowa bolała ją tak mocno,
jakby ktoś walnął ją cegłą. A może walnął? rozmyślała, próbując przypomnieć
sobie wydarzenia ostatniego wieczora. Ahh... Alexander, uśmiechnęłą się nagle.
Nie zdziwiło ją nawet to, że go nie ma. Była do tego przyzwyczajona. To
jej rutyna. Nie pamiętała nawet danych personalnych wszystkich facetów z
którymi spała. Nie pamiętała ich imion. Nie pamiętała twarzy. Po co? Przecież
nigdy nie wiązała się z nikim na stałe. Prawie nigdy. Poczuła ukłucie w sercu,
które jak zwykle przypominało jej o swoim istnieniu. Tylko... dlaczego
wspomnienia tak bolą? Nie mogą po prostu być? Istnieć, ale tak.. prawie
niewyczuwalnie? zastanawiała się. Tak. Mogą, uśmiechnęła się nagle. A ja
jestem na to dowodem.
Potrafię żyć dalej, tak jakby mój świat nigdy się nie zawalił.
Ale ona zrobiła więcej. Ona nauczyła się normalnie funkcjonować w
świecie, z którego kiedyś została tak brutalnie wyrzucona. Potrafiła żyć z
bólem. Nauczyła się go akceptować, przyzwyczaiła się do tego ukłucia w sercu.
Osiągnęła cel. Potrafiła nie kochać, nie współczuć, nie rozczulać się nad sobą.
Zamknęła serce na wszystkie uczucia.
Wstała z łóżka i się przeciągnęła. Włożyła satynowy, biały,
nieprzyzwoicie krótki szlafroczek i ruszyła przez wielki dom do kuchni.
Zaparzyła kawę, wyjęła mleko z lodówki, płatki. Moja rutyna. Jestem taka
nudna - pomyślała gorzko.
Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Zmarszczyła brwi. Kto psychicznie
zdrowy przychodzi do mnie o tak wczesnej porze? Bądź co bądź, dotąd umieli
uszanować moją prywatność i swoje narządy.
Wstała. Spojrzała przelotnie na siebie w lustrze.
Z czarującym uśmiechem otworzyła drzwi.
- Dlaczego białe? zapytała od razu, wpatrując się w bukiet jasnych róż.
- Właśnie, dlaczego biały?- Alexander wyłonił się zza kwiatów. Spojrzała po
16
untouched-nienaroszona - Rude Girl
sobie.
- Bo biały oznacza czystość i perfekcję - uśmiechnęła się szeroko. - A ja zawsze
jestem perfekcyjna - dodała szeptem.
On też się czarująco uśmiechnął.
- Wolałabyś... na przykład czerwone?
Zabolało.
- Chyba nie- odpowiedziała sztucznie uśmiechnięta.
- Dlaczego?
- A dlaczego stoisz w drzwiach?- zapytała, przyciągając go do siebie.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- Czy to ważne?
Pocałowała go.
- Dlaczego?- powtórzył.
- Po co kupować kwiaty czerwone, jeśli można kupić białe?
- Może dlatego, że czerwony oznacza miłość, zauroczenie, a biały nadzieję i
czystość?
- Tak. Masz rację.
- Mam?- nie udało mu się ukryć zdziwienia.
- Masz- powiedziała z szerokim uśmiechem. - Zawsze masz.
- Znamy się dopiero... - spojrzał na zegarek - jakieś trzynaście godzin.
- To co? Za następne trzynaście możemy się więcej nie zobaczyć.
- A niby to dlaczego?- zapytał, choć doskonale znał odpowiedź.
- Bo taką zawarliśmy umowę. Seks. Nic więcej.
- Dlaczego więc nie możemy uprawiać seksu o trzynaście razy więcej?
- Bo trzynastka jest pechowa.
- Wierzysz w to?
- Nie - odpowiedziała bez wahania.
Uśmiechnął się.
- Różnisz się od przeciętnych kobiet.
Zbliżyła swoją twarz do jego i wyszeptała, muskając go oddechem:
- Kotek, zapamiętaj sobie jedno. Nie jestem przeciętna. Jak już wcześniej
17
untouched-nienaroszona - Rude Girl
zdążyłam powiedzieć, jestem perfekcyjna i uporządkowana. Wszystko robię
według określonego planu. Nie pożądam, nie kocham, nie spotykam się, kiedy
nie chcę.
- Zdążyłaś wspomnieć - mruknął, po czym przycisnął ją do ściany. - Ale ja
także nie jestem zwyczajnym człowiekiem.
- Nic mnie w życiu nie zaskoczy.
- Zdziwiłabyś się.
Pocałował ją gwałtownie. Jego dłonie błądziły po jej ciele, gdzieś pod
szlafrokiem. Zarzuciła mu ręce na szyję.
***
Jęknął. Już ja ją nauczę pożądać – postanowił. - zżuci tą maskę. Dla
mnie. Będzie mnie jeszcze błagać.
Momentalnie odwrócił ją i delikatnie pchnął na ścianę. Czuła na plecach
jego twardy, umięśniony tors.
- Powiedz, że mnie pragniesz - wyszeptał jej do ucha.
- Nie.
Kolanem rozchylił jej nogi.
- Chcę słyszeć twoje jęki i krzyki.
- Nie usłyszysz.
- Powiedz to.
- Co?
-Powiedz, że mnie pragniesz.
Działał cuda tym kolanem. Jęknęła.
- Głośniej. Nic nie słyszę.
- Nie usłyszysz.
- Chcę usłyszeć, że mnie pragniesz, skarbie. Powiedz to.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
18
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Tak.
- Nie.
-Tak.
-Tak.
Uśmiechnął się pod nosem. Powiedziała tak.
- Powtórz.
- Alexander!
- Alexander tak, tak, czy Alexander nie, nie?
- Alexander jeszcze, jeszcze - uśmiechnęła się pod nosem.
Zaczyna robić się interesująco. Zmusiła go, żeby pozwolił jej się
odwrócić.
- Po co tu przyszedłeś?
- Chciałem zaprosić cię na kolację.
- Może...
- A potem do hotelu.
- A po co?- zapytała z niewinna miną.
- Znasz zabawę w kotka i myszkę?
- Może...
Zagryzła wargę. Spojrzała na niego kokieteryjnie i położyła dłoń na jego
piersi. Powoli zaczęła sunąc nią w dół. Zatrzymała się jednak przy jego
spodniach.
- Chodź na górę - zaproponował.
Przyglądała się mu.
- Nie mam dzisiaj ochoty- powiedziała uśmiechnięta i poszła do kuchni.
Drażniła się z nim. Wiedziała, jak działać na mężczyzn.
- Chcesz coś?
- Ciebie.
- Może pomidora?
- Chętnie. Gdzie, kiedy i z kim? A może jeszcze śmietana i truskawki? Hotel.
Załatwione.
- Siadaj. Kawy, herbaty?
19
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Soku.
- Wszystko ci się kojarzy z jednym?- zapytała uśmiechnięta.
- A tobie?
- Chyba wszystko.
- Cóż... Sok pomarańczowy proszę.
- Nie mam.
- To po co mi go proponowałaś?
- Sam sobie zaproponowałeś.
Fakt.
- Kawy.
- Nie mam.
- To po co... -zaczął.
- Liczyłam, że odmówisz - powiedziała z miną niewiniątka.
- To może...
- Herbaty też nie mam.
- Niby to jesteś uporządkowana?
- Umiem oddzielić życie prywatne od zawodowego. Po prostu odciąć go na pół.
Zawsze zachowuję tą równowagę. Teraz moje życie prywatne przeważyło nad
zawodowym.
- Często zdarza ci się nie mieć... herbaty?
Roześmiała się melodyjnym głosem.
- Akurat tobie się trafiło.
- Czuję się zaszczycony.
- Powinieneś. - Zabolało.
Usiadła koło niego.
- Przyjadę po ciebie o dwudziestej.
- Co na siebie włożyć?
- Najlepiej nic.
- Nie jestem bezwstydna. Paradować nago nie zamierzam.
Przechyliła głowę.
- Więc jesteśmy umówieni? - uniósł brew.
20
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Tylko formalnie.
- Mam przynieść umowę pisemną?
- Nie zaszkodziłoby. A jak mnie wystawisz?
- Nie wystawię.
- Jakbym miała zagwarantowane, że mnie nie wystawisz...
- Przyjadę o dwudziestej - powiedział uśmiechnięty.
- Nie. Przyjadę sama.
- Sama?
- Tak.
- Dlaczego?
Wzruszyła ramionami.
- Dobrze. Gdzie chcesz się spotkać?
- Może w restauracji w hotelu?
- Dobrze. Zobaczymy się w Plazie- powiedział i wyszedł z uśmiechem na
twarzy.
***
Nadal się idiotycznie uśmiechał, gdy przyszedł do Schronu. Wyglądał jak
uroczy głupek, czego nie omieszkał mu wytknąć David.
- Nie masz nic do roboty?- zapytał Alexander.
- Tak się składa, że nie mam.
- Gdyby nie to, że jesteś najlepszy w tym, co robisz, to dawno bym cię wywalił.
- Gdyby nie to, że jesteś Alfą, już dawno powiedziałbym ci, co o tobie sądzę.
Alexander podniósł brew.
- Nie jesteś moim ojcem.
- Ale na szczęście jestem twoim bratem.
- Raczej na nieszczęście.
- No i jak?
- Co jak?
- Jak tam ta twoja nowa zdobycz?
21
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Weź się odczep. Czasami jesteś jak wrzód na dupie.
- Nawzajem.
- Myślisz, że to był komplement?
- TY NIGDY NIE PRAWISZ KOMPLEMENTÓW.
- Jak tam ta kobieta, którą zamordowano?- zapytał momentalnie zmieniając
temat.
- A skąd ja mogę to wiedzieć, co? Przecież dawno nie żyje.
- Czasami się zastanawiam, po kim odziedziczyłeś głupotę.
- Chyba po tobie - mruknął.
- Udam, że tego nie słyszałem.
- No... co tam dużo mówić. Śliczna była. Na pewno zamożna. Jednym słowem,
piękny rudzielec.
- Rudzielec?
- No tak. Miała śliczne włosy.
Dlaczego Alexandra to zaniepokoiło?
***
Ubrana była w krótką, czarną sukienkę. Buty - także czarne, za kostkę
idealnie podkreślały jej długie, opalone nogi. Wyglądała cudownie.
Kasztanowe, kręcone włosy opadały luźno na ramiona. Miała mocny,
ciemny makijaż, który dodawał jej drapieżności.
Ujrzała go od razu. Przecież był najprzystojniejszym facetem na sali.
Uśmiechnęła się czarująco i zimno zarazem, jakby podkreślała to, iż
może mieć każdego, lecz nie każdy może mieć ją.
Ubrany był na czarno. Spodnie wspaniale opinały jego wąskie biodra.
Wstał, gdy tylko się pojawiła. Lekko musnął ustami jej wargi. Na powitanie.
Wiedział, że wszyscy w tej chwili oddaliby życie, aby tylko się z nim
zamienić. Aby chociaż przez jedną noc mieć przy sobie taką kobietę, jaką była
Mercedes Roberts. Każdy potrafił dostrzec w niej coś więcej niż tylko urodę.
Widzieli ten błysk. Błysk w oczach, który mówił: Nie poddam się, a ty
22
untouched-nienaroszona - Rude Girl
dupku możesz uciekać dalej. Krzyżyk na drogę. Każdy pragnął takiej kobiety, a
było ich mało. Mercedes nie przypominała bowiem wymalowanej, sztucznej
lalka. Ona doskonale grała. Była świetną aktorką. Ta maska, którą nakładała,
była tylko pretekstem do osłonięcia się przed okrutnym światem, w który
nieświadomie wprowadził ją Alan.
- Witaj.
Jak zwykle nie doczekał się odpowiedzi.
- Długo czekałeś?- zapytała siadając.
- Zaskakująco krótko.
- Zaskakująco?
- Dla przeciętnej kobiety punktualność, oznacza eleganckie czterdzieści pięć
minut później. Wiem, ty nie jesteś zwyczajna.
- Dobrze, że mnie zrozumiałeś.
Alexander nagle poczuł, jak czyjaś stopa jeździ mu po kolanie.
Uśmiechnął się.
- Przestań.
- Co mam przestać?- zapytała niewinnie.
Za niewinnie.
- Ciesz się, że stoły mają długie obrusy, bo...
- Co?
Alexander złapał ją za nogę.
- Bo ja nie jestem taki wyrafinowany i czysty jak ty.
- Puść- powiedziała uśmiechnięta. - Ludzie patrzą.
- To niech sobie popatrzą.
- Na co? Przecież nic nie widać.
Zaśmiał się gardłowo.
- To czego się boisz? Mogą się gapić. Przecież nic nie zobaczą.
Pokręciła tylko bezradnie głową.
Puścił ją.
- Zamówisz coś?- zapytał, podsuwając jej swoją kartę.
- Może tylko wino.
23
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Jakie?
- Liczę na twój gust.
***
Mercedes przyglądała się mężczyźnie siedzącym obok niej, teraz
rozmawiającym z kelnerem. Szkoda, że jest taki przystojny - pomyślała nagle. -
Trudno będzie mi się z nim rozstać. Tak jak z Jackiem. Szkoda, że facetom nie
można ufać.
- Kochanie, nic więcej?
- Nie, dziękuję.
Mercedes nawet nie zorientowała się, że kelner wrócił z dwoma
kieliszkami wina. Spojrzała na szkło.
- Spróbuj mnie złapać - powiedziała.
- Myślisz, że mi uciekniesz?- zapytał. -Bądź co bądź, jestem lepszym
sportowcem od ciebie.
- Tak?- zapytała, kierując się do pewnej wazy.
- Spróbuj!- pogroził jej palcem.
- Moja kochana... kochana waza- powiedziała obejmując naczynie.
- Tylko...
- Nikt nie chciałby, żeby się zbiła.
- Nie zbijesz jej.
- Chcesz się przekonać?
- Mercedes, proszę.
- Ja też proszę.
- O co?
- Wymiana.
- Co za co?- zapytał, podejrzliwie mrużąc oczy.
- Całus.
- Tylko?- odetchnął z udawaną ulgą. -A myślałem, że będziesz mi kazała
wysadzić jakiś pociąg.
Odstawiła wazę.
- A teraz nagroda.
- Wiesz, że związałaś moje serce sznurkiem i przywiązałaś do swojego?-
zapytał, obejmując ją.
24
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Ależ ty jesteś romantyczny- mruknęła.
- Nie słyszałaś jeszcze moich wierszy... "
Boże – pomyślała. - Nie zniosę tych wspomnień. Zabij mnie teraz, albo
uratuj. Albo nie. Nie próbuj ratować. Po prostu pomóż.
"- Czy kiedykolwiek myślałaś o śmierci?
- Może. Zależy.
Zaśmiał się.
- Od czego?
- Od tego, czy ty będziesz ze mną. Widzę to w dwojaki sposób. Albo
będziesz przy mnie, albo nie. Proste i klarowne.
Albo będę szczęśliwa, albo przerażona i nieszczęśliwa.
- Czuję się zaszczycony.
- Powinieneś.
- Czuję się więc szczęśliwy - odparł uradowany.
Był uradowany wizją śmierci w ramionach ukochanej osoby."
"Nie mogę bez ciebie żyć- szepnął. - Myśl o tym mnie zabija".
Serce bolało. Wspomnienia wracały, ale ona nadal uśmiechała się do
niego tym swoim uśmiechem wyrażającym ni to pogardę, ni smutek czy radość.
Była obojętna. To było gorsze, niż gdyby była zła. Człowiek jest
zazwyczaj obojętny, gdy stoi na krawędzi przepaści, bo nie potrafi odróżnić
bólu psychicznego od zranienia fizycznego. Ale on był tylko zimny draniem,
wykorzystującym kobiety. Wiedział o tym i nie zamierzał się zmieniać, choć
powinien.
***
- Jakoś nie jestem głodny – mruknął, rozglądając się.
- Hmm... -zmarszczyła brwi. - Mi też jakoś apetyt nie dopisuje.
Oboje się uśmiechnęli.
Rozejrzała się. Wszyscy się na nich gapili.
25
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Alexander przechylił głowę i niby to przypadkiem zrzucił jej torebkę.
Niechcący, oczywiście, popchnął ją także dyskretnie pod stół.
- Ohh- odezwał się skruszonym tonem. -Torebka ci spadła.
Z gracją wgramolił się pod stół. Mercedes zagryzła wargę, żeby się nie
uśmiechnąć. Już dawno mężczyźni nie robili dla niej takich sztuczek.
Poczuła rękę Alexandra na kolanie. Nadal się uśmiechała, kiedy sunął nią
w górę. Czuła jego ciepły dotyk na skórze, jego ciepły oddech. Przeszedł ją
dreszcz, który chyba został zauważony przez obserwujących ją ludzi. Kiwali
głowami ze zrozumieniem. W końcu zapytała chyba trochę zbyt uniesionym
głosem:
- Skarbie co z tą torebką? Coś długo cię nie ma.
- Ahhh- odezwał się jakiś zduszony głos. Alexander teraz próbował dostać się
do jej bielizny. - Wszystko się rozsypało.
Uśmiechnęła się.
- Taaak. Pozbieraj.
Właśnie do restauracji wszedł jakiś mężczyzna. Na początku Mercedes
go nie poznała, ale później dotarło do niej, kogo zobaczyła. Nie widzieli się
cztery lata. Zmienił się. Z ładnego i pewnego siebie chłopaka przeistoczył się w
przystojnego mężczyznę. Bardzo przystojnego. A był to jej przyrodni brat,
Kamil.
Od razu do niej podszedł.
- Mercedes?
- Kamil?- udawała zdziwienie. - Co za niespodzianka.
26
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Rozdział 3
"Ten dzień był tak szalony, że jeszcze jedno wariactwo miałoby nawet sens".
- Tak. Bardzo miła niespodzianka – powiedział, chłonąc wzrokiem każdy
centymetr jej pięknego ciała. - Ostatnio... wyglądałaś .. hm.. trochę inaczej.
- Tak- uśmiechnęła się zimno. -Troszeczkę. - Alexander nadal próbował
majstrować przy jej majtkach. Mimowolnie zachichotała.
- Coś się stało? - Podniosła wymownie brwi.
- A co się niby miało stać?
Spojrzał na nią podejrzliwie.
- Jesteś sama?- zapytał przypatrując się wolnemu nakryciu naprzeciwko
niej.
- Hmmm - mruknęła. - Właściwie to...
- Pozwolisz, że się przysiądę - nie czekając na jej odpowiedź usiadł na krześle
Alexandra.
Mercedes zagryzła wargę, żeby się nie uśmiechnąć. Robi się bardzo
interesująco- pomyślała. Bardzo. Znowu poczuła usta swojego towarzysza pod
stołem na swoim udzie. Cholera, jeśli go nie powstrzymam... Będę... Nie. Nie
mógłby mi TEGO zrobić na oczach wszystkich. Poczuła jak jego ręka próbuje
rozchylić jej nogi. Nie dała mu się. Delikatnie, acz stanowczo nadepnęła mu na
stopę.
- Au!- mruknął Alexander, niedowierzając, że odważyła się to zrobić.
Mercedes spojrzała na Kamila, który zmarszczył brwi, nasłuchując. Udała
atak kaszlu.
- Coś ci jest?- zapytał zaniepokojony Kamil.
- Nie. Nie – odpowiedziała, krztusząc się.
- Widzisz... -zaczął. - Mama się martwi. Po tym jak... hmm... zerwałaś z nami
27
untouched-nienaroszona - Rude Girl
kontakty...
- Nie zerwałam.
- Nie? To jak nazwiesz fakt iż nie dawałaś znaku życia przez tyle lat?- zezłościł
się.
- Kamil. Nie wtrącaj się- odpowiedziała spokojnie.
- Ja się wtrącam? Gdybym naprawdę się wtrącał to dawno przyprowadziłbym
cię do domu. Dobrowolnie lub nie.
Nie okazywała zdenerwowania. Pochyliła się nad stołem i powiedziała:
- Kamil, uważaj. Nie jestem taka, jaką mnie zapamiętałeś kiedyś. Nie
jestem już dawną Mercedes.
- Merci- odezwał się pieszczotliwym tonem. - Wychowaliśmy się w różnych
środowiskach i choć nigdy nie byliśmy prawdziwym rodzeństwem to kochałem
cię jak siostrę - w jego głosie było coś, co zaniepokoiło Mercedes. -
Szanowaliśmy się nawzajem dopóki...
- Przestań- powiedziała groźnym tonem. Nie chciała, aby pewien osobnik,
siedzący pod stołem, teraz uważnie przysłuchujący się rozmowie, dowiedział
się za dużo.
- Po śmierci Meg przestałaś istnieć, przestałaś być.
- Nie. To Alan przestał istnieć - powiedziała suchym głosem. - Chyba kochał ją
bardziej niż mogłabym przypuszczać.
- Nie - zaprotestował groźnie. - Nie mów tak.
Uśmiechnęła się lodowato.
- Niektóre słowa ranią, ale... milczenie zabija. A on - uśmiechnęła się
jeszcze szerzej - nie powiedział nic - dodała szeptem. - Żadnego kocham, albo
tęsknię. A wystarczyłoby zwyczajne będę. Ale... teraz jestem wolna.
- Nie brakuje ci tego?- Zapytał.
- Czego?- odpowiedziała gorzko. - Nie można tęsknić za czymś czego się nigdy
nie miało, nie doświadczyło, czego się nie poznało.
- Ale.. ty... kochałaś- szepnął.
- Może. Kiedyś- odpowiedziała matowym głosem. - Ale nie popełnię już tego
błędu. Nie wchodzi się przecież dwa razy do tej samej rzeki.
28
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Nie chcesz pokochać?
Wzruszyła obojętnie ramionami. Na jej usta wpłynął błogi uśmieszek.
- Mi wystarczy jedno serce.
- Z kamienia.
- Niektórzy w ogóle go nie mają- powiedziała nieco głośniejszym głosem, z
przesadną emfazą. Ciekawe czy usłyszał?
- Au!- Pisnął nagle Kamil.
- Co?- Zapytała.
- Ktoś... ktoś...
- No wykrztuś to wreszcie- ponaglała rozbawiona Mercedes.
- Ktoś jest pod stołem- powiedział blady jak ściana Kamil.
- Alexander!- zawołała. -Wychodź!
Po chwili mężczyzna zgrabnie i z dumą wyszedł, a właściwie wyczołgał
się, oczywiście z uśmiechem na ustach.
- Nie - szepnął Kamil. - To nie jest tak. jak myślę.
- Chyba jednak jest, kolego- odpowiedział uradowany Alexander.
- Skarbie... A gdzie moja torebka?- zapytała niewinnie Mercedes.
- Torebka? Taaak. Myślę, że pod stołem.
Ktoś wybuchnął niepohamowanym śmiechem, który zaraz przeszedł w
zduszony kaszel.
Mercedes przyglądała się całej wymianie zdań z uśmiechem. Spojrzała na
przyrodniego brata, który z niedowierzaniem wymalowanym w niebieskich
oczach przyglądał się jej.
- Mercedes -szepnął.
- Tak?- zachęciła.
- Jesteś...
- Jestem?
- Jesteś... straszliwą kłamczuchą.
Mercedes zmrużyła oczy. Spodziewała się wypowiedzi typu Jesteś suką i
nie mam zamiaru dłużej cię pilnować. Ale to?
- Co masz na myśli?
29
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Nie przedstawisz mi swojego kolegi?
Co on kombinuje?
- Miło mi. Alexander Chatisow.
- To... pan?
- Tak, ja- odparł z uśmiechem.
- Czyżbym czegoś nie wiedziała?- Zainteresowała się Mercedes.
- Spotykacie się i nie wiesz...
- Czego?
- Niczego.
- Czego?
- Niczego.
- Dobrze.
- Świetnie.
- Wspaniale.
- Cudnie.
Patrzyli sobie głęboko w oczy.
- Cóż...- zaczęła Mercedes z czarującym uśmiechem.
- Nie.
- Niestety, ale...
- Nie- powtórzył Alexander.
- Muszę już lecieć- powiedziała i wstała. Podeszła do niego i pocałowała w
policzek.
- To jeszcze nie koniec- szepnął.
Jej wzrok mówił Jesteś idiotą, jeśli sądzisz, że mnie złapiesz, albo
głupcem, jeśli uważasz, że ci się oddam.
***
15 sierpień 2005r
Widzisz te gwiazdy?
30
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Tak- odpowiedziała z sarkazmem. - Jest ich tysiące.
Zaśmiał się.
- Czyż nie są piękne?
- Piękne? Co ty w nich niby widzisz pięknego?
- Mają urok.
- No, urok- mruknęła.
- Szkoda tylko, że się wypalą.
- Wszystko się kiedyś wypali. Nic nie jest wieczne.
- Nic, oprócz miłości.
- Że jak?- zmarszczyła brwi. - To była jakaś sugestia?
-Nie- odpowiedział niewinnie. -Tak tylko powiedziałem.
- Nie, to na pewno była sugestia.
- No dobra.
- Czyli sugerujesz mi... Sugerujesz, że chcesz być ze mną? Tylko ze mną?
Przez całe życie?
- Przez całe życie i jeden dzień dłużej- mruknął, chuchając w jej włosy.
- Hmm... Wiesz co?
- Co?
- Kim ja dla ciebie jestem? Oprócz znajomej i przyjaciółki?
Zastanawiał się chwilę. Dla lepszego efektu. Przybliżył swoją twarz do jej
twarzy.
- Jesteś... Jesteś jedynie pierwszą myślą, gdy wstaje rano i ostatnią, gdy
kładę się spać. Jesteś tylko moim marzeniem sennym i koszmarem dziennym.
Skarbie, jesteś wszystkim tym, czego nigdy nie mogłem mieć. Nie znoszę cię za
to, że zaprzątasz mi głowę własną osobą, że torturujesz mnie, bo cały czas
przypominam sobie twój dotyk, oddech, głos. Kochanie, jesteś dla mnie...
wszystkim. Wszystkim co mam.
- Koszmarem?- mruknęła.
Leżała na plecach i wpatrywała się w sufit. Już ponad dwie godziny.
Czuła jakby dostała pięścią w klatkę piersiową. Czy mogę przestać kochać tylko
dlatego, że on odszedł?- pomyślała. - Tylko dlatego, że sama myśl, że sypia z
innymi kobietami mnie zabija? Że nie pamięta i nie cierpi?
Nie płakała. Uważała, że to jedynie strata czasu.
Usiadła. Rozejrzała się po swoim pokoju. Zawsze marzyła o ciepłym
31
untouched-nienaroszona - Rude Girl
środowisku domowym. Uwielbiała marzyć. Kochała fantazjować. Do czasu.
Zmarszczyła brwi.
"To nie ma sensu, Mercedes. Nie ma nas."
Czy naprawdę była aż tak beznadziejna? Wstała. Podeszła do szafy. Co
by tutaj założyć?- pomyślała rozglądając się za jakimś nieprzyzwoitym
ubraniem.
- Ach! Tu jesteś!- szepnęła, gdy wreszcie znalazła to, czego szukała.
Spojrzała z aprobatą na czarną obcisłą sukienkę z dosyć dużym dekoltem
i szerokim, czerwonym paskiem na biodrach. Zawsze uwielbiała ten strój.
Uśmiechnęła się pod nosem.
***
- Naprawdę?- zapytała Florence. - Tak wiele pan podróżował?
- Tak- odpowiedział nieznajomy nie spuszczając oczu z Mercedes, która
siedziała naprzeciwko niego i z prowokującym uśmiechem się w niego
wpatrywała.
- Jestem z natury... nieokiełznany. Robię to, co mi się podoba.
Mercedes wydawało się właśnie, że usłyszała och prawie wszystkich
kobiet na sali. Co ją to obchodziło? Wyciągnęła długie palce i sięgnęła po
wiśnię. Zanim włożyła ją do ust, kokieteryjnie oblizała ją językiem. Oczywiście
przypadkowo. Kiedy 'zżuła' cały miąższ i gdy uznała to za stosowne sięgnęła do
ust i wypluła pestkę. Nie patrzyła na niego. I tak aż nadto wiedziała, jakie
wrażenia wywiera na mężczyznach. Zawsze podobały im się takie jak ona.
Wiedziała to, bo zawsze mówił jej o tym ten błysk w oku - Zdobędę cię
za wszelką cenę, bo jesteś moją seksowną, ekskluzywną suką. Tak na prawdę
nigdy nie uważała się za dziwkę, ladacznicę. Lubiła seks i przyjemności z nim
związane. Nienawidziła za to związków i dlatego zawsze skrupulatnie
wybierała osoby, z którymi chciała się przespać. Jeśli już zmuszona była żyć, to
wolała z tego życia korzystać.
Spojrzała na niego spod rzęs. Jej duże zielone oczy kokieteryjnie się mu
32
untouched-nienaroszona - Rude Girl
przyglądały. To było wyzwanie. Ludzie coś do niego mówili, lecz ten nawet nie
zwracał na nich uwagi. Otwarcie ich ignorował.
Po chwili nieznajomy uniósł nieznacznie kącik ust. Ona przechyliła
głowę.
Czy kobieta odważyłaby się otwarcie flirtować w klubie mężczyzny z
którym się przespała? Nie. Ale przecież Mercedes nie potrafiła być zwyczajną
kobietą. Była zbyt perfekcyjna i idealna. Lecz... czy aby na pewno?
- Ty sukinsynu, nareszcie jesteś - odezwał się nagle Alexander.
"Sukinsyn" niechętnie oderwał wzrok od bogini siedzącej naprzeciwko
niego.
- Stary tyranie - wstał i poklepał go po plecach. - Miło cie znowu
widzieć.
- Nie kłam. Przecież mnie nienawidzisz. Jestem twoim wrogiem numer jeden.
- Nieprawda. Lubię tylko inaczej. - Wzrok nieznajomego powędrował znowu
ku Mercedes. Ta uroczo się uśmiechnęła.
- Może coś zamówimy?- powiedział Alexander i dał znak, aby rozpocząć
zabawę. Na scenie pojawiły się półnagie, piękne kobiety, które weszły do klatek
zamontowanych prawie przy każdym stoliku. Zaczęły tańczyć. Światła zgasły, a
w tle było słychać muzykę.
- Oczywiście. Wiesz, co lubię.
- Jasne Blazer. -Ponownie pokazał kelnerowi, jakiś znak, na co ten zniknął
gdzieś na zapleczu.
Nowo poznany mężczyzna nie odrywał wzroku od Mercedes, mimo tego,
że kręciła się koło niego jakaś kobieta. Ocierała się o niego i prowokowała, lecz
nie reagował. W końcu obrażona tancerka zaczęła przenosić swoje wdzięki na
Alexandra. A ten nigdy nie stronił od towarzystwa pięknych kobiet.
Przyniesiono drinki. Mercedes wcale się nie zdziwiła, kiedy kelner
postawił przed nią jej ulubiony napój. W końcu właściciel klubu wiedział
wszystko.
- Jest tu gdzieś może jaki... hotel?- zapytał Blazer uśmiechając się
porozumiewawczo do Mercedes.
33
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Niestety nie- odpowiedział napiętym głosem Alexander. - To nocny klub, a nie
burdel - dodał już opanowany.
- Szkoda - udał westchnienie. - Szkoda.
- Skarbie - Mercedes zwróciła się nieoczekiwanie do Alexandra. - Chyba
zapomniałeś o Plazie - uśmiechnęła się uroczo. -Może nie jest blisko, ale... gdy
człowiek nie ma się gdzie przespać...- oblizała wargi.
- Czyli jest?- zapytał uradowany Blazer. - Dziękuję...
- Och, wybacz Blazer- Alexander postanowił przejąć inicjatywę - nie
przedstawiłem ci Mercedes.
Alex przyciągnął kobietę do siebie i objął w talii.
- To Mercedes Roberts, a to Blazer.
- Bez niczego?
- Bez?- Blazer udał zdziwienie. - Dzisiaj wyjątkowo założyłem na siebie
ubranie. - Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Wszyscy oprócz Alexandra, dla
którego ta sytuacja wcale nie wydawała się zabawna. Nie podobał mu się ten...
kokieteryjny i zmysłowy głos Mercedes, ten śmiech.... Przecież Blazer jest
niebezpieczny! Ale czy aby dlatego tak się wściekał? Czy nie był przypadkiem
zazdrosny?
- Skąd takie imię?- zapytała jak zwykle otwarcie Mercedes.
Nie zdziwiła go taka "wścibskość".
- Bo ja wiem? Musiałbym się zapytać.
Znowu się uśmiechnęła. Wyrwała się z władczego uścisku Alexandra i
usiadła obok Blazera. Zbyt blisko, jeśli już o tym mówimy.
- A ty czym się zajmujesz?- zapytała niewinnie, jak dziewczynka, która
chce się dowiedzieć od mamy jak nazywa się nowa 'koleżanka' swojego tatusia.
- Hmm... Powiedzmy, że jestem szefem w pewnej bardzo dużej firmie.
Mercedes spodobała się ta tajemniczość.
- Taaak? Pewnie jesteś strasznie bogaty, co?- zapytała jak zwykle nie
owijając w bawełnę.
- Cholernie- wyszeptał nachylając się do niej. - Jestem tak cholernie bogaty, że
mógłbym utrzymywać ten zakichany kraj- uśmiechnął się tajemniczo. - Jestem
34
untouched-nienaroszona - Rude Girl
również właścicielem kilku klubów.
- Kilku?- mruknęła.
- Naprawdę kilku- zapewnił niby to poważnie. - Możesz kiedyś wpaść.
- Naprawdę?
- Oczywiście, kochanie. 'Blazer' jest zawsze otwarty dla tak pięknych pań, jak
ty- powiedział. - Podaj się na mnie, a wpuszczą cię bez specjalnej przepustki-
wyszeptał jej do ucha.
Uśmiechnęła się, czym rozwścieczyła i tak już rozwścieczonego
Alexandra, który zachowywał kamienny spokój. Na razie. Jeszcze pokażę tej
małej diablicy, kto tu rządzi! Nauczy się, że nie warto flirtować z... z tym
Lucyferem! Z Blazerem.
- Może kiedyś zaszczycimy cię naszą obecnością- odpowiedział Alex. -
Ale na razie... Jak widzisz...
- Przepraszam, ale muszę na chwileczkę wyjść- powiedziała Mercedes. Szybko
ruszyła korytarzem w stronę łazienek.
Weszła do toalety. A niech go cholera!- pomyślała rozwścieczona kobieta.
Co, on teraz momentalnie zgłasza sobie do mnie roszczenia, czy co? Co to w
ogóle miało być? Ale bądź co bądź.... jednak było warto flirtować z Blazerem.
Ta jego mina- roześmiała się. Było warto.
Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Odruchowo poprawiła włosy. Nagle
za jej plecami odezwał się dobrze znany głos:
- Dlaczego?
- Co, dlaczego?- zapytała, niby to obojętnie, nadal poprawiając fryzurę.
- Dlaczego to robisz? Dlaczego się z nim zadajesz?
- Z tobą, Alexander?- odwróciła się.
- Z nim. Przecież to jedynie dziwkarz i rozpustnik. W dodatku niebezpieczny.
- Najwyraźniej jestem dziwką i rozpustnicą. Także niebezpieczną.
- Nieprawda.
- Prawda- uśmiechnęła się zimno. - Przecież to prawda.
Usłyszała zgrzyt w zamku. Co on, cholera, robi?- pomyślała przyglądając
się Alexandrowi. Chyba nie chce...
35
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Nie, nie, nie- wyciągnęła do niego palec.
- Tak, tak, tak- odpowiedział powoli się do niej zbliżając.
- Skąd masz klucz?- zapytała grając na zwłokę.
- Bo jestem tutaj właścicielem?
- Łajdak z ciebie.
- I rozpustnik.
- I dziwkarz.
- Może.
- Na pewno.
Zobaczyła, że odległość między nimi niebezpiecznie zmalała, więc
zaczęła się cofać. Niedługo niestety. Po kilku krokach drogę ucieczki
zablokowała ściana. Spojrzała w zimne, niebieskie oczy swojego towarzysza.
Dostrzegła w nich pożądanie.
- Nie zgadzam się.- Odrzekła stanowczo. -Czas naszego romansu dobiega
końca.
- Ale jeszcze się nie skończył, nie?- zapytał z szerokim uśmiechem, kładąc ręce
po bokach jej głowy. Nie mogła uciec. Wpadła w pułapkę.
- Gdzie jest klucz?
- W zamku.
- Nie. Na pewno nie w zamku.
- Skarbie...- zamruczał jej do ucha. - Jak ty dobrze mnie znasz.
- Wcale cię nie znam. To nasze ostatnie spotkanie.
- Kochanie, to klęska. Może być lepiej- powiedział i posadził ją na parapecie
okna. - Zresztą nie uprawialiśmy seksu trzynaście razy.
- Jak to nie?- zapytała. - Tyle samo, jak nie więcej.
- Oj, tam! Szczegóły.
- Zacznę krzyczeć.
- Krzycz.
- I kopać.
- Kop.
- Gryźć.
36
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Gryź. To byłoby nawet przyjemne. Ja też mogę? Gdzie?
Mercedes uśmiechnęła się i postanowiła zmienić taktykę. Położyła mu
rękę na piersi. Ubrany był na czarno. Miał na sobie elegancki, drogi garnitur.
Na tle wyróżniał się jedynie nienagannie biały krawat.
- Co robisz?- zapytał po chwili podejrzliwie, przyglądając się jej długim
palcom, rozpinającym mu koszulę.
- Nie widać?
Przylgnął do niej całym ciałem. Popatrzyli sobie w oczy, na co ona
uśmiechnęła się. Jedną rękę położył na jej piersi, a drugą na pośladku. Zaczął
pieścić jej ciało przez materiał. Jęknęła. No, jakoś nie mogła się powstrzymać.
- Pragniesz mnie?- wyszeptał jej do ucha.
- Tak - odpowiedziała dysząc.
Sięgnęła po klucz, który -miała nadzieję- jest w spodniach. Teraz mu ucieknę!
Delikatnie go wyciągnęła. Jednak po chwili pomyślała. Cholera... po co mi
on?
Alexander usłyszał brzdęk upuszczanego klucza. Dobrze- zaśmiał się
cicho. Kochanie, teraz mi nie uciekniesz. Za bardzo cię pragnę, żebym pozwolił
ci teraz odejść do Blazera, tego nieokrzesanego dupka, łajdaka i rozpustnika.
"Łajdak z ciebie"- zadźwięczało w jego głowie. Chyba tak- pomyślał.
Rozpustnik bez serca i rozumu.
Dotąd nie mógł zapomnieć tego pożądliwego spojrzenia Blazera, lecz
teraz powoli gniew go opuszczał. Czuł jedynie silny pociąg do kobiety stojącej
koło niego. Nie liczyło się nic innego. Alexander nie zwrócił nawet uwagi na to,
że ktoś dobija się do drzwi łazienki. Nie obchodziło go to, że jacyś ludzie
próbowali je otworzyć. Niestety - pomyślał. Szkoda, że nie wiecie, gdzie leży
klucz od drugiego zamka.- Uśmiechnął się.
Jego język wsunął się w jej usta. Jęknęła z rozkoszy. Co tu dodać...
Alexander był bardzo wyrafinowanym kochankiem. Objął ją mocno i wszedł w
nią jednym zdecydowanym ruchem. Odsunęła od siebie obraz przyjemności
jaką mogłaby zaznać, gdyby choć na chwilę przestała nad sobą panować.
Niestety. Uśmiechnęła się zachęcająco. A na zewnątrz próbowano
37
untouched-nienaroszona - Rude Girl
otworzyć pewne zatrzaśnięte drzwi.
***
- Nie myśl, że z tobą skończyłem- szepnął jej do ucha i wstał. Zaczął
zapinać spodnie. Mercedes także się podniosła i poprawiła sukienkę. Spojrzała
na siebie w lustrze. Cóż... miała zaczerwienione wargi i malinkę na szyi.
Uśmiechnęła się. Było warto.
Spojrzała na drzwi. Walenia ustały, ale słychać było jeszcze jakieś głosy.
Innych łazienek nie ma? Co im nagle przeszkadzają te drzwi? Uczepili się tej i
tyle. Wołami ich nie odciągnie.
- Kto pierwszy?- Podniosła na niego wzrok.
- Ja- powiedział i na nią spojrzał.
- Poradzisz sobie? Jest tam pewnie mnóstwo rozwścieczonych panien.
- Spokojnie, kochanie - pokazał białe zęby. - Umiem sobie radzić z kobietami.
- Ahhhh. Zapomniałam z kim mam do czynienia. - Uśmiechnęła się przebiegle i
przechyliła głowę.
- Nie było nas... hmm...- spojrzał na zegarek - piętnaście minut. Myślisz, że się
domyślą?- zapytał z lekkim uśmiechem na ustach.
Spojrzała na niego jak na wariata.
- No coś ty. - Ruszył w stronę drzwi z czarującym uśmiechem
Cóż... Świetny facet - pomyślała. Dlatego musimy się rozstać. To zbyt
niebezpieczne. Może okazać się... bolesne. On jest idealny, zbyt... władczy. Jak
każdy facet.
38
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Rozdział 4
"Mocna jako śmierć jest miłość, twarda jako piekło jest zazdrość".
- Znowu ty?
-Zapomniałaś torebki, skarbie - oparł się z uśmiechem o ścianę. - Przecież
wiesz jaki jestem czuły i opiekuńczy.
- Dobra, gdzie ją zostawiłam?
- Pod stołem.
- Tym... stołem?
- Tak, tam, gdzie robiłem ci masaż - wprosił się do środka. Skierował się w
stronę kuchni.
- Zamierzasz mi wypominać? Przecież sam wlazłeś pod stół.
- Prowokowałaś mnie, kotek.
- Prowokowałam?- Wykrztusiła. - Z pewnością cię nie prowokowałam.
Sam...
- Sam? O, nie, skarbie. Nie sam. Z tobą.
- Chciałabym łaskawie zaznaczyć, że w niczym ci tym razem nie
pomagałam.
Spojrzał na nią, a w jego wzroku migotały radosne iskierki.
- Nie? A kto rozstawił szeroko nogi?
- Było tak... Przyznam... Ale na początku. Później, gdy przyszedł Kamil...
- Taaak. Wiesz, to bardzo interesująca sprawa z tym Kamilem... Ile lat się
znacie?- Nagle zwrócił się ku niej.
Uśmiechnęła się.
- Dziękuję za torebkę. Było miło. Wiesz, gdzie są drzwi - i odeszła. Po
prostu sobie poszła.
Nie zdziwiło go to. Poczekam - pomyślał. Kilka minut mnie nie zbawi-
39
untouched-nienaroszona - Rude Girl
postanowił zrobić sobie kawę. Taaak. Raczej nic mnie już nie zbawi. Pozostaje
czekać na cud- uśmiechnął się. Który niewątpliwie teraz jest na górze.
***
Tyle, że Alexander nie przypuszczał, że ów cud jest już dzisiaj umówiony.
Kiedy Mercedes zeszła na dół w nieprzyzwoicie krótkich, czarnych szortach,
białym, strasznie przylegającym do ciała topie na ramiączkach i długich,
również czarnych butach po kolana, Alexander się zaniepokoił. Gdzie ona się w
takim stroju wybiera, do wszystkich diabłów!?
- Gdzie idziesz?
Uśmiechnęła się zimno.
- To chyba nie twoja sprawa, skarbie.
- Wyobraź sobie, że moja, dopóki z tobą sypiam.
- No właśnie- powiedziała, schodząc po schodach. - Dopóki - uśmiechnęła
się. - A teraz wybacz, ale chyba przyjechał Blazer.
I właśnie w tej chwili Alexander poczuł się, jakby dostał czymś w tył głowy.
Blazer!?- myślał rozgorączkowany kilka minut później, kiedy to wsiadał do
swojego czarnego jaguara xf. Płynnie wjechał na drogę. Już po dwudziestu
minutach był w swojej jednostce.
Boże, tylko, żebym nie spotkał Davida! - prosił. Niech go.... wywieje, tylko,
żeby mi tu nie przychodził.
Starał się robić najcichsze kroki, na jakie było go stać. Pragnął bardzo cicho
i anonimowo pójść do swoich pokoi na górze i się przebrać. Starał się nie
rzucać w oczy, kiedy przechodził przez wielką salę, pełną wilkołaków. Niestety.
Cuda się nie zdarzają.
- Cześć braciszku!- zawołał David, podchodząc.
A niech go szlag! Co za popieprzony gość go tutaj ze mną wsadził?! Ahhh...
JA! Chciałem być przykładnym bratem i co mnie spotkało? Gówno! Ta
ciamajda łazi za mną zawsze i wszędzie mnie, cholera, pilnuje!
- O, cześć bracie! Jak się masz? - Davidowi nie spodobała się najwidoczniej
40
untouched-nienaroszona - Rude Girl
grzeczność, z jaką przywitał go Alexander, bo zmrużył podejrzliwie oczy.
- Co cię ugryzło?
- Dzisiaj żaden wilkołak.
- Jesteś... w dobrym humorze?
- Tak.
- Dlaczego?
- Życie jest tego warte.
- Znalazł się optymista- mruknął. - Co ty, cholera, kombinujesz?- Zapytał
podejrzliwie.
Nie zamierzał owijać w bawełnę.
- Zamierzam dzisiaj wybrać się do Blazera- oznajmił głośno i donośnie.
Przez uprzejmość spuścił głowę, aby nie manifestować zbytniej wesołości
na widok tylu rozdziawionych gęb.
- Ale... - ktoś zaczął- przecież każdy wie, że nigdy nie chodzisz do klubów
swoich przeciwników. A w szczególności do Blazera. To taka twoja...
pierwszorzędna zasada.
Alexander skrzywił się teatralnie.
- Zasady są po to, żeby je łamać, a że akurat mam ochotę się rozerwać...
- Co ty kombinujesz?- Nie dawał za wygraną nadal podejrzliwy David.
- Nic- odpowiedział niewinnie. - A teraz pozwolicie, że się przebiorę-
Skierował się do drzwi.
Nie zwracał uwagi na szepty za plecami. Przecież wiedział, że jego ludzie są
jak baby. Te sępy to również cholerni plotkarze i gdyby większa część nie była
tak piekielnie dobra, to z pewnością poszukałby do roboty prawdziwych
facetów.
***
Ten pieprzony sukinsyn ma się czym pochwalić- stwierdził łaskawie
Alexander, przyglądając się wnętrzu budynku. Nie czuł żadnej zazdrości czy
coś. I tak przecież jego klub był lepszy. Nie miał zamiaru przyglądać się jego
41
untouched-nienaroszona - Rude Girl
dorobkowi.
Uśmiechnął się do siebie. Czas poszukać mojej kobiety.
Zaczął przedzierać się przez tłumy ludzi. Był to proces tak niezwykle
skomplikowany, trudny i męczący, że gdy Alexander jakimś cudem dotarł do
baru, był cholernie zły i najchętniej pobiłby jakiegoś nieszczęśnika do
nieprzytomności, aby wyładować emocje. Nie znalazł jej. Za cholerę nie
potrafił stwierdzić, gdzie jest Mercedes. A najgorsza była myśl, że mogła być
w tej chwili z Blazerem.
Tak naprawdę to nie rozumiał samego siebie. Przecież w normalnej sytuacji
człowiek taki jak on powinien znudzić się już jedną kobietą, nie? Znaczy w
jego przypadku zawsze tak było, aż do teraz. Czuł do Mercedes niesamowity
pociąg fizyczny jaki i... Nie potrafił odejść. Nie zamierzał. Nie chciał też, aby
ona zniknęła z jego życia. Postanowił, że nie odejdzie, dopóki jego żądze nie
umiarkują się ostatecznie. Pragnął jej, pożądał tak mocno, jak tylko potrafi
pożądać Wilk, gdy zbliża się pełnia. A gdy ją znajdzie... oduczy, że nie warto
zadawać się z innymi.
Zamówił drinka pod tytułem "orgazm". Rozbawiony nazwą napoju usiadł
przy stoliku, obserwując.
Nagle poczuł na ramieniu czyjąś dłoń. Spojrzał w tamtą stronę i ujrzał
czarnowłosą piękność. Nawet nie zdążył nic powiedzieć, kiedy ta szybko
usiadła mu na kolanach. Zaczęła gładzić go po plecach.
- Skarbie, mogę ci dać to, na co czekasz. - Szepnęła.
No ładnie- pomyślał. Nie mógł się powstrzymać. Ale sądząc po naturze
Blazera można było spodziewać się, że jego klub to elegancki burdel.
- Niestety złotko- odszepnął jej do ucha. - Jestem umówiony.
- Nie sądzę- poruszyła się na jego kolanach, ocierając o niego.
- Niestety. A teraz proszę zejdź ze mnie, póki nie jestem zły. Z natury, gdy
się gniewam, robię się brutalny.
- Ale ja lubię brutalnych facetów- zaćwierkała.
- To idź do Blazera.
- On jest zajęty- mruknęła. - Z jakimś rudzielcem.
42
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Pewnie dziwka. Możecie się podzielić. - Udawał obojętność.
- To nie była jaka dziwka, Alexander.
Wow. Nawet ona mnie zna.
- To elegancka kobieta. Pełna wdzięku i wyrafinowania. Nie jest... sztuczna.
Wiele innych chce nauczyć się takiego wrodzonego wdzięku. Ale ona nie udaje.
Wiem. Jest wyjątkowa.
- I gdzie są?- spytał, także nie okazując emocji.
- Gdzieś...- przyjrzała mu się głębiej.
- Nie jesteś zazdrosna?- Zapytał szybko, aby nie wyczytała z wyrazu jego
oczu, jak bardzo jest rozgniewany.
Wzruszyła ramionami.
- Blazer ma mnóstwo kochanek. On jest wiecznie nienasycony. Szczególnie
przed pełnią. Aby przetrwać, trzeba nauczyć się akceptować niektóre rzeczy-
uśmiechnęła się do niego sztucznie. - A teraz idź do nich. Są na górze- wskazała
głową miejsce. - Idź, zanim będzie za późno, bo możesz już jej nie odzyskać.-
Zeszła z jego kolan i odeszła.
Wstał i ruszył w kierunku schodów na górę.
Doszedł do wniosku, że niektóre kobiety strasznie się poniżają. Na przykład
owa dziewczyna.... wyróżniała się przecież niezwykłą inteligencją, a pracowała
jako dziwka. Dlaczego zadaje się z takimi ludźmi? Była przecież ładna i mądra.
Pewnie nie ma pieniędzy- pomyślał olśniony.
Ale... przydałby mu się ktoś taki, jak ona.
Postanowił złożyć jej propozycję nie do odrzucenia. Znajdzie ją i
zaproponuje pracę.... Nie będzie robić jako... Boże, co się ze mną dzieje-
przystanął raptownie. Od kiedy jestem taki miłosierny?
Gdy dotarł na górę zobaczył... coś niepokojąco dziwnego. Spostrzegł
mnóstwo pomieszczeń oddzielonych od innych cieniutką jedwabną zasłoną,
tak, że było widać co dana para robi. Oczywiście słychać też.
Do jego uszu doszły jęki i krzyki rozkoszy.
Oczywiście od razu domyślił się, gdzie jest. Słyszał o takich miejscach.
Miejscach, gdzie uprawiają seks dosłownie na oczach ludzi. Było to dla niego
43
untouched-nienaroszona - Rude Girl
niezwykle upokarzające, dlatego we wszystkich jego klubach nie było takich...
miejsc. Nie mógł sobie wyobrazić, że kochają się z Mercedes na oczach innych.
Ale byłoby to na pewno niezwykle podniecające doświadczenie.
Szedł, zaglądając- niestety musiał- do każdego z parawanów. Nie było to tak
nieprzyjemne, jak uważał na początku. Oczywiście w życiu nie obserwowałby
tych ludzi, gdyby nie zaistniała podobna sytuacja. Z każdym krokiem był coraz
bardziej zaniepokojony, że zaraz zobaczy ją... z tym potworem.
Ale... bądź, co bądź... Krew zaczęła mu szybciej płynąć, gdy naoglądał się
tyle nagich ciał, nasłuchał jęków.
W końcu ją zobaczył. Od razu odetchnął z ulgą, gdy spostrzegł, że ma na
sobie ubranie. Ale... Blazer obejmował ją od tyłu w talii. Miała zaciśnięte ręce
w pięści, jakby ledwo co powstrzymywała się, aby kogoś nie uderzyć. Jej twarz
nie wyrażała emocji.
Nie dostrzegli go, dlatego postanowił na razie się nie ujawniać. Chciał w
końcu wiedzieć, co postanowiła. Przecież i tak im kiedyś przeszkodzi. Stanął w
cieniu.
Mercedes odwróciła wzrok od zabawiającej się pary. Blazer bardzo cicho
szepnął jej coś do ucha.
- Wystarczy, Blazer- powiedziała cicho.
Spojrzał na nią.
- Nie widzisz jakie to jest ekscytujące i podniecające, skarbie?
- To jest... Tak.
W rzeczywistości Mercedes chciała wykrzyczeć mu prosto w twarz, że to
wcale nie jest fascynujące. Dobra, może działa na zmysły, ale... przecież to
takie poniżające. Nie mogła nawet wyobrazić sobie, aby ona i Alexander
uprawiali seks na stole w otoczeniu widowni. To byłoby strasznie... okrutne.
Dla niej samej.
Skarciła się w duchu.
Po co ona o nim wspomina? Przecież to koniec.
Ale ona od początku wiedziała. Wiedziała, że jeśli zagłębi się w tą
znajomość bardziej niż on, nie wyjdzie z tego cało. Dlatego starała się trzymać
44
untouched-nienaroszona - Rude Girl
go na dystans. Podobnie było z jej ostatnim facetem. Przyzwyczaiła się do
chłopaka, a potem trudno było jej odejść. W rezultacie czego byli ze sobą kilka
miesięcy dłużej. Potem zerwali. Oboje doszli do wniosku, że nie przetrwaliby w
stałym związku, nie raniąc przy tym tej drugiej osoby.
Mercedes nie kochała go. Nie. Ona była zauroczona jego osobą.
Niektórzy mówili , że w życiu można pokochać tylko raz. To była nieprawda.
A Alexander był playboyem. Tak. Raz już otworzyła serce dla miłośnika
kobiecych ciał. Obiecał, że się zmieni. Przecież zapewniał. I zmienił się. Na
trzy lata. Potem odszedł.
Tak- uśmiechnęła się gorzko. Łatwo powiedzieć "koniec", trudnej przestać
kochać. A ona nadal o nim myślała. Kto by uwierzył, że dla niej, kiedyś,
światem był jeden jedyny człowiek? Jeden facet, który spierdolił jej później
życie i wykreślił, wywalił poza nawiasy społeczeństwa, do którego musiała
wracać długimi miesiącami, niekończącymi się depresjami. Tak bardzo chciała
zapomnieć, ale... był zbyt blisko. Zbyt blisko jej serca. W jednej sekundzie stał
się dla niej obcym człowiekiem.
Cholernie zimną istotą. Stał się pieprzonym sukinsynem, przed którym
ostrzegała ją rodzina i przyjaciele. A ona rzuciła dla niego wszystko. Wszystko
co kochała, co było jej bliskie.
- Mercedes- usłyszała szept Blazera tuż przy uchu. - Może się przejdziemy?
Ciekawe gdzie?- pomyślała kwaśno. Do twojego pokoju zobaczyć, czy łóżko
jest wystarczająco miękkie?
- Napiłabym się czegoś.
- W moim pokoju jest barek. Wszystko, czego dusza zapragnie.
I czego dusza nie może mieć. Czyli święty odpoczynek.
- Blazer, jestem z Alexandrem- powiedziała zadowolona. - Wbrew
niektórych opinii, nie puszczam się na prawo i lewo. A szczególnie, gdy mam
faceta- Uśmiechnęła się słodko.
On - wcale nie zrażony jej tonem, ani słowami- zachęcał dalej.
- Ale jego tu nie ma. - Przytulił się do jej pleców. - Mogę ci dać nieziemską
rozkosz.
45
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Widzisz- zaczęła- gdy jestem przy tobie, wyobrażam sobie, jak to jest
nieziemsko, gdy Alexander znajduje się pomiędzy moimi nogami i uwierz, jest
świetny.
Odwróciła się do niego.
- On jest w chwili obecnej moim facetem, a ja jestem jego kobietą. Możesz
mieć z pewnością wszystkie, ale mnie nie. Niestety, Blazer.
Spojrzała na niego, ale ten uroczo się uśmiechał.
- Zobaczymy Mercedes. Jestem pewien, że do mnie wrócisz i to szybko.
Uśmiechnęła się zimno.
- Nie sądzę. Na razie Alexander mi wystarczy.
Uśmiechnął się półgębkiem.
- Dobrze, rób jak chcesz, ale... nigdy mu nie ufaj. Nie ufaj żadnemu z nas.
Nigdy, przenigdy nie pokładaj w nas nadziei. A szczególnie w nim.
- Masz rację, Blazer- powiedział Alexander, wchodząc. - Nigdy nie
powinnaś nam ufać- spojrzał na Mercedes- Żadnemu z nas.
- Co za niespodzianka- powiedział Blazer sucho, ukrywając zaskoczenie. -
Nigdy tu nie zaglądasz.
- Masz rację, ale... Tym razem postanowiłem się przemóc. W zasadzie
bardzo masz tu przyjemnie, nie licząc kobiet, które za wszelką cenę chciały,
żebym je porządnie zerżnął.
Boże, chyba za nim tęskniłam. Ta brutalność. - Mercedes się uśmiechnęła.
- Witaj, Alexandrze- podeszła do niego i pocałowała głęboko w usta.
Chciała zaznaczyć, że należy tylko do niego.
- Cześć Mercedes.
Kobieta uśmiechnęła się zimno i spojrzała w oczy Blazerowi. Stał
spokojnie, choć tak naprawdę w środku się gotował.
- Chcę ciebie i będę miał. Prędzej czy później.
- Nie. Ty chcesz mojego ciała, ponieważ ci odmówiłam, a to cię tylko
podsyca. Podnieca cię rywalizacja, moja niechęć.
- Może- wzruszył ramionami. - Ale pamiętaj skarbie, że możesz tu w każdej
chwili przyjść. A przyjdziesz. Przyjdziesz, gdy on- wskazał głową na
46
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Alexandra- się tobą znudzi, a znudzi na pewno.
- Będę pamiętała- spojrzała na Alexandra. - Idziemy?
- Oczywiście, kotek.
Objęci zeszli schodami na dół.
- Wiesz co?- Zapytał nagle Alexander i się roześmiał. - Piłem dzisiaj
niezwykłego drinka. Musisz spróbować. Jest nieziemski, a sam jego tytuł
przyciąga tłumy nienasyconych i rozpalonych gości...
***
- Wiesz co?- szepnęła. - To był głupi pomysł.
- Dlaczego?- odszepnął rozbawiony. - Przecież to niezła zabawa.
- Dobra, ale czy nie uważasz tego za... dziecinne?
- Coś ty. To bardzo odpowiednie zajęcie dla ludzi w naszym wieku.
Skrzywiła się.
- Nie wiem czy chowanie się w szafie to ODPOWIEDNIE zajęcie.
- Cicho!- szepnął, gdy usłyszeli głos, siedemnastoletniego brata Alana.
- Alan, wyłaź! Nie chce mi się ciebie szukać, a tą zaległą forsę i tak musisz
mi oddać. Wychodź i staw się przede mną jak facet.
Mercedes zachichotała, czym o mało ich nie zdradziła.
- Cicho- syknął. - Nie mam na chwilę obecną tej kasy, a z bankomatu nie
będę wyciągał tak śmiesznie niskiej sumy. Mógłby się cholera już odczepić.
- Za co jesteś mu winien?
- Założyliśmy się kto pierwszy zje dżdżownice.
Mercedes zrobiła wielkie oczy.
- Nie mów, że zjadłeś.
- Właśnie nie zjadłem i dlatego muszę mu oddać.
Dotknęła jego ust. Palcem obrysowała ich kształt.
- Bardzo się cieszę, że jej nie zjadłeś.
- Dlaczego?- Zapytał niewinnie.
- Gdybyś zjadł... Byłby problem z całowaniem.
- Przecież to było dawno.
- Ale niesmak by pozostał.
Zaśmiał się cicho. Spojrzał w jej barwne, zielone oczy.
- Nie wiem, czy kiedykolwiek pozwolę ci odejść.
47
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Ty, uważaj lepiej, żebyś sam mi się nie wyślizgnął. Chyba bym tego nie
przeżyła.
- Dlaczego nikt nie rozumie, że jedno serce nie wystarczy, by żyć? Dlaczego
nikt nie dawał nam szansy?
- Nie wiem tego, ale... Tylko ty jesteś panem mojego serca.
- A ty panią mej duszy.
***
- Alexander, nie. Naprawdę nie pójdę z tobą na żaden piknik. Kto to w ogóle
słyszał, żeby chodzić na pikniki?- powiedziała do słuchawki, przemierzając
całą długość pokoju. - Naprawdę, chciałabym, ale... Nie... poczekaj ktoś dzwoni
do drzwi.
Powoli zeszła po schodach. Kto ośmielił się zakłócać...
- Alexander, przecież mówiłam, że nie pójdziemy na żaden piknik-
powiedziała, widząc swojego marudę w otwartych drzwiach.
- Nie wiem dlaczego, ale Blazer wysyła ludzi, aby cie pilnowali- rzekł
spokojnie.
Zmrużyła oczy.
- Pilnowali?
- Naprawdę nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć. Nie widzisz tych
typków?- Wskazał na poruszające się zarośla. - Po prostu amatorszczyzna.
Niech się wstydzi ten sknera. Żal mu nawet na porządnych ochroniarzy. Nasyła
jakichś ciotów, aby obserwowali twój dom i osoby z niego wychodzące, albo
przychodzące. Nie wiem, czy się martwić, czy nie, ale... No, w najgorszym
razie mogą cię porwać, ale wątpię w takie rozwiązanie tego problemu. -
Skrzywił się. - Blazer ma swoją przeklętą dumę i honor. Nie postąpiłby tak.
Wierzy, że sama do niego przyjdziesz.
- Wiesz, że to i tak nie rozwiązuje sprawy?
Uśmiechnął się.
- Domyślam się, że to nie wpłynęłoby na twoją decyzję, ale wolałem
spróbować.
48
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Dobrze- zgodziła się po chwili milczenia. - Pójdę z tobą, pod warunkiem,
że będziesz grzeczny.
Zrobił urażoną minę.
- A czy kiedykolwiek nie byłem?
- Pytanie.
- Dobra. Przyznam się, że w wielu sytuacjach nie potrafiłem zachowywać
się kulturalnie i cywilizowanie. Czasami też wyłaził ze mnie jakiś demon
niekontrolowany, ale... - z uśmiechem nałożył czarne okulary
przeciwsłoneczne- często potrafię zachowywać się jaki na porządnego
człowieka przystało.
Otworzył jej drzwi do samochodu.
- Dlaczego Blazer kazał mnie pilnować?- Zapytała, gdy wkładał kluczyki do
stacyjki.
- A licho tam wie- mruknął i aby nie patrzeć jej w oczy, skierował wzrok na
jezdnię.
Alexander doskonale wiedział co w trawie piszczy. A najgorsze w tym
wszystkim było to, że cholernie niepokoiło go zachowanie Blazera. Okazało
się, że zabito kolejne kobiety. Rude. Jakby jakiś maniak uwziął się jedynie na
okaleczanie dziewczyn o tym kolorze włosów. A Blazer jak zwykle musiał
wtrącić swoje trzy grosze i wysłać przybocznych ochroniarzy, aby obserwowali
dom jedynego i bardzo słodkiego Rudzielca- Mercedes- którego jeszcze nie
przeleciał. Ale to było dziwne. W ciągu tych kilku setek lat życia Blazera i
Alexandra, ten pierwszy nigdy nie postąpił tak jak teraz. To niemożliwe.
Zaistniało przecież setki takich sytuacji jak ta i nigdy Blazer nie przejmował się
nikim oprócz własnego odbicia. Nigdy nie brał pod opiekę kobiet. Zwłaszcza
takich, które go w jakiś sposób ośmieszyły, upokorzyły, odmawiając mu. Może
on ma w tym wszystkim jakiś udział?- Zastanawiał się.
Dopiero wtedy spostrzegł, że w samochodzie panuje krępująca cisza, a
Mercedes wygląda przez okno.
Była piękna w każdym słowa tego znaczeniu. Długie, rude, kręcone włosy
doskonale podkreślały zieloną głębię jej spojrzenia. Oczy okalały długie, czarne
49
untouched-nienaroszona - Rude Girl
rzęsy... - Naturalne, bo nie czuł, aby dzisiaj się malowała. Nie zdążyła.
Alexander uśmiechnął się szeroko.
- Z czego się śmiejesz?- Zapytała, przyglądając mu się.
- Jestem szczęśliwy.
Zmrużyła oczy.
- Gdzie mnie wywozisz?
- Do parku.
- Tak... można?
- A dlaczego nie?
- Czy ty widziałeś kiedykolwiek jakichś ludzi w parku, na pikniku?
- Widać zapoczątkujemy nową modę.
- Ale... wszyscy będą się na nas gapić.
- Niech sobie popatrzą.
- A nie możemy pójść w jakieś- skrzywiła się- ustronne miejsce?
- Nie- uciął krótko. - Zobaczysz będzie cudownie i wystarczająco ustronnie.
- Szczególnie wtedy, gdy nas ludzie zaczną wytykać palcami.
***
Dobra. Nie jest tak źle- pomyślała, gdy jakiś czas później siedziała na kocu,
obserwując otoczenie.
Było wystarczająco ustronne, chociaż od czasu do czasu przechodzili tędy
jacyś ludzie. Westchnęła. Przecież nie zabroni im tędy spacerować.
- Za chwilę wrócę, kotek. Muszę przynieś drugi koszyk. Zostań tutaj i się
nie ruszaj.
Dobre sobie. A gdzie miałaby niby pójść?
To trochę dziwne- pomyślała w jednej chwili. Przecież postanowiłam się z
nim nie widywać, a jednak powiedziałam Blazerowi, że należę do Alexandra. I
chociaż zrobiłam to w akcie desperacji to nie żałuję.
50
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Mercedes doszła do wniosku, że może ciągnąć tą maskaradę kilka tygodni
dłużej. Przecież kiedyś się sobą znudzą. Na pewno. Tak jak z Jackiem. Za
jakieś dwa tygodnie prawdopodobnie już nie będzie o nim pamiętała. A na razie
trzeba się cieszyć tym co się ma.
Jej uwagę przyciągnął osobnik w czarnym płaszczu. Stawiał kroki ostrożnie,
jakby niepewny, czy zdoła utrzymać się na nogach.
Mercedes zmarszczyła brwi.
Trochę dziwnie wygląda jak na jakiegoś rozbójnika, ale...
Kobieta zrobiła wielkie oczy, gdy spostrzegła, że mężczyzna zbliża się do
niej.
Trochę się zaniepokoiła.
Serce zaczęło jej mocniej bić, puls przyspieszył.
Facet nie wyglądał jak morderca, albo porywacz, ale pozory mogły mylić.
Mercedes rozejrzała się, szukając wzrokiem Alexandra. Nigdzie go nie było.
Tymczasem napastnik zbliżył się i...
Cholera- pomyślała rozbawiona Mercedes, zakrywając dłonią oczy.
Ekshibicjonista. Lepiej trafić nie mogła. Dobra, może chciałam ustronnego
miejsca, ale nie do końca życzyła sobie obcych facetów latających nago po
parku, w celu pokazania swoich genitaliów!
Serce trochę zwolniło.
- Mógłby się pan ubrać?- Zapytała, otwierając jedno oko, gdy ten do nie
podszedł.
Mężczyzna się jedynie bardziej wyprężył.
O Boże.
- Widzi pani jakiego mam dużego?- Zapytał dumny przybysz. - Niech pani
zerknie.
- Hmmm... Tak, tak- zapewniła pospiesznie, chcąc spławić nieznajomego. -
Nie jestem tutaj sama, więc proszę... sobie iść?
- Nie jest pani sama?- Jeszcze bardziej się uśmiechnął. - A gdzie koleżanki?
- Jestem tutaj z mężczyzną.
- Tak. Ma pani rację. On jest cudny- spojrzał na swoje przyrodzenie i się
51
untouched-nienaroszona - Rude Girl
uśmiechnął.
Mercedes szerzej otworzyła oczy.
O matko!
- Tak, tak, mój kochany- zaczął gadać do swojego penisa. - Jesteś
największym, najurodziwszym i najbardziej męskim członkiem jakiego znam.
Chętnie bym ci dał buzi, gdybym oczywiście dosięgnął.
Mercedes chciała się po prostu z tego głośno roześmiać. Coś była w dobrym
humorze. Ten maniak seksualny był po prostu chory.
- A ja uważam, że cudem to nie jesteś- powiedział Alexander, z kwaśną
miną, kładąc koszyk na kocu.
Mercedes się uśmiechnęła.
Zapowiada się ciekawie.
Ekshibicjonista przyjrzał się całej postawie Alexandra i odrzekł.
- Nie wiem, nie wiem- uśmiechnął się. - Może i masywny jesteś, ale do
mojej doskonałości- zerknął na członka - trochę ci brakuje.
Alexander kpiąco podniósł brew do góry.
- A chcesz się przekonać?
- No, dawaj. Ja się nie wstydzę. - Zaczął się do nich przybliżać.
- Weź nawet nie podchodź tutaj z tym sflaczałym dziadkiem- Alex
wyciągnął dłoń, na znak protestu.
Nieznajomy przyglądał mu się oburzony, tak, że przez chwilę Mercedes
myślała, że naprawdę się na niego obrazi. A przedtem rzuci. Ale on się tylko
uśmiechnął.
- Mój nie jest wcale sflaczały. Tylko teraz troszeczkę opadł. Lepiej se spójrz
na swojego... dziadka z minionej epoki.
Alexander uśmiechnął się półgębkiem.
- Nie drażnij mnie, idioto, bo przecież każdy powie, że mam większego. To
widać nawet przez materiał spodni- odrzekł i się uśmiechnął.
- Nie. Nie widać. Ej, a może niech ktoś spojrzy i oceni?- Powiedział,
rozglądając się.
- Koleś, nikt zdrowy na umyśle nie będzie oglądał twojego siusiaka.
52
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- A skąd wiesz?- Zapytał urażony. - Nikt nie udowodni mi, że masz
większego, dopóki sam nie zobaczę.
- Ona ci może powiedzieć- wskazał na Mercedes.
Uśmiechnął się do niej porozumiewawczo.
O NIE! Ja nie bawię się w tego typu zabawy!
- Mam propozycję, panowie- zmarszczyła nos.- Idźcie w krzaki i sobie
zmierzcie.
- Świetny pomysł!- krzyknął uradowany ekshibicjonista.
- Nie, nie dobry- powiedział poważnie Alex. - Ja mam inny. Ty, koleś
pójdziesz teraz do domu, dobra? Dasz nam spokój.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Nie?
- Tak.
- A więc załatwione- odrzekł, nie odrywając oczu od Mercedes.
Nieznajomy strapił się.
Zawrócił, obrażony, okrył się szczelnie płaszczem i zniknął mamrocząc coś
w stylu Nie martw się. Nadal uważam, że jesteś cudowny....
Mercedes roześmiała się.
Roześmiała się. Był to czysty, melodyjny śmiech. Alexander jeszcze nigdy
nie widział, aby kiedykolwiek tak uroczo się uśmiechała. Ucieszył się. Ona
wraca.
- Lubię twój uśmiech- przybliżył się do niej.
Zesztywniała.
- Czasami trzeba się uśmiechać- powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Ale ty masz piękny uśmiech- zaczął się do niej przybliżać.
- W co ty grasz?- Zapytała podejrzliwie.
- W nic- odparł niewinnie. - A ty w co grasz?
- W nic- zbliżyła swoje usta do jego warg i szepnęła. - Już od dawna w nic
nie gram, Alexandrze. Skończyłam z tym wiele lat temu.
53
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Gdy odszedł twój mąż?
Uśmiechnęła się.
- Wcale nie dziwię się, że wiesz. Tak... gdy odszedł Alan.
- Mylisz się, Mercedes. - Przewrócił ją na plecy i spojrzał w oczy. - Grasz
całe życie i jesteś w tym świetna. Udajesz osobę, którą nie jesteś. Nawet teraz
nie przyznasz się do tego.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie oceniaj mnie Alexandrze. Nie oceniaj, bo jesteś taki sam. - Zarzuciła
mu ręce na szyję. - A nawet lepszy.
Tym razem to on się gardłowo roześmiał.
Pochylił głowę. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. Powoli dotknął
ustami jej warg. Delikatnie. Zmysłowo.
Dawno już nie była tak całowana. Zawsze mężczyźni się na nią niemal
rzucali. Alexander oczywiście nie był wyjątkiem, ale... Pokazał także drugą
stronę medalu.
Zachichotała.
Boże, co się ze mną dzieje?
Była... SZCZĘŚLIWA.
Chyba pierwszy raz od kilku lat, poczuła się w pełni usatysfakcjonowana z
życia. Zawsze czegoś jej brakowało. Teraz wiedziała czego. Brakowało jej tego
cudownego uczucia, ale...
Jak mogę być taka zadowolona, gdy tak naprawdę jestem... nieszczęśliwa?
Alan, przecież ciebie NIE MA.
I chociaż nie do końca chciała być właśnie z Alexandrem to... Nadal się
uśmiechała.
Oderwał się od niej, przyglądając z uśmiechem.
- To co? Kontynuujemy tutaj zanim zdeprawują nas jakieś poczciwe
staruszki czy jedziemy do domu?
Zaśmiała się głośno.
- Najpierw coś zjedzmy. W końcu przyjechaliśmy tutaj na piknik.
Zrobił minę nadąsanego dziecka.
54
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Piknik był tylko pretekstem.
- Naprawdę?- Zapytała niby to skromnie. - Chcesz molestować niewinną
kobietę?
Uśmiechnął się.
- Pokazać niewinnej kobiecie ślady jej paznokci na moich plecach?
- Dobra. Wygrałeś- powiedziała przyglądając się zawartości koszyków. -
Załóżmy, że to był jedynie taki chwyt. Co ty chciałbyś ze mną robić w parku?-
Zmarszczyła brwi wyciągając z koszyka truskawki i bitą śmietanę. Spojrzała na
niego wymownie. - Dobra, oczywiście, poza oczywistą oczywistością?-
Zmrużyła oczy.
- Chciałbym ci się poprzyglądać.
- Hmmm... Taaak- zrobiła śmieszną minę. - W domu oczywiście nie można,
bo zasłaniają ci cienie.
- Gdyby nie cienie, ludzie prawdopodobnie, umieraliby z tęsknoty i
samotności, ale... Tutaj jest tak pięknie...- spojrzał na niebo i się skrzywił.
- Mina cię zdradza- odparła całkowicie poważnie.
Przyglądał jej się przez chwilę, po czym nagle odwrócił głowę w bok.
Potem znowu na nią spojrzał i wypalił.
- Idziemy do domu- złapał ją za łokieć i odciągnął.
- Ale dlaczego?- zapytała zaskoczona.
- Idziemy i już.
Szybko zebrał kosze i koc. Spojrzał na nią, ale ta nie odezwała się nawet
słowem, nie zdradzając swoich uczuć.
No i wracamy do punktu wyjścia.
Szybko, cały czas ją poganiając, pobiegli do samochodu. Alexander
energicznie rzucił wszystko na siedzenie z tyłu i wsiadł.
- Zapnij pasy- rzucił.
Bez słowa wypełniła polecenie.
Już kilka sekund później byli na drodze.
Nikt nie odezwał się przez czas jazdy.
Alexander nie chciał pogłębiać złości Mercedes, a zła była na pewno.
55
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Skrzywił się. Nie mógł jej niczego wyjaśnić. No, bo co miał powiedzieć?
Obserwuje nas jakiś wampir. Skarbie, spokojnie. Tylko się nie ruszaj i zachowuj
normalnie? Wzięłaby go za wariata. Musiał postąpić, tak jak postąpił.
Nieważne, że zranił przy tym jej dumę.
Kiedy dziesięć minut później dotarli przed jej dom, chciał ją odwrócić i
jednocześnie przeprosić za złe zachowanie, obiecać poprawę, zaprosić na
kolację i pocałować. Ona jednak mu na to nie pozwoliła. Wysiadła z
samochodu.
- Dowidzenia Alexander - powiedziała zimno, patrząc na niego przez
otwartą szybę. I odeszła.
- Mercedes...- zaczął.
No tak - pomyślał smętnie. - To nie w jej stylu tak uciekać. Ona zawsze
zachowuje się dumnie.
Wyszedł i oparł się rękoma o drzwi. Schylił głowę.
Niech to szlag! Tym razem to ja ją odtrąciłem, nie Alan. Teraz pewnie myśli,
że jestem taki sam jak ten dupek. Ale... czy nie o to mi przypadkiem od samego
początku chodziło? Przecież jestem... Właśnie kim ja jestem? Jak to nazwać?
Mężczyzną, który gustuje w kobietach? Playboyem? Rozpustnikiem?
Grzesznikiem? Pewnie powinna się tego po mnie spodziewać.
Alexander walnął pięścią w szybę samochodu. Nie czuł bólu, kiedy szkło
wbiło mu się w dłoń.
Wyjął odłamki. Jego skórę przecinało kilka drobnych szram, oraz dwie
duże, czerwone linie. Głębokie.
Westchnął i wsiadł do samochodu.
Ręka zagoi się, gdy tylko zmienię postać, ale... Ona mi nie wybaczy. Chyba,
że wyjaśnię jej wszystko, a tego zrobić nie mogę. Pozostaje mi tylko modlić się,
że w akcie desperacji nie pójdzie do Blazera.
***
56
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Tymczasem, w odległym miejscu... miejscu, gdzie nie istniała ludzka
cywilizacja, a panowała rasa nieludzi odbywało się spotkanie. Zebranie, które
miało decydować o losach pewnej kobiety.
- Więc mówisz, że ona jest z Alexandrem?- Zapytał przywódca.
Był przystojnym facetem. Jego na pozór delikatne rysy twarzy dawały
mylne wrażenie, a poprzez piękne, brązowe oczy przypisywano mu niekiedy
cechy grzecznego, prawego chłopca. W rzeczywistości był bezwzględnym
mężczyzną, który dosłownie zwariował na punkcie pewnej rudowłosej
kobiety... Kierowała nim obsesja i chęć zemsty. Istota ta była nieobliczalna, o
czym przekonali się jego pracownicy, oraz najbliżsi przyjaciele, którzy nauczyli
się nie wchodzić mu w drogę.
- Tak. Alexander z nią był. Mam także niejasne wrażenie, że Blazer jej
pilnuje.
- Blazer TEŻ? Matko boska! Ten... rozpustnik?
- Na to wygląda.
- Ta kobieta najwidoczniej działa cuda- rozmarzył się.
- Eeeyyy... Co mamy robić dalej?
- No co? Macie mordować rude... Oczywiście najpierw je wykorzystajcie i
jakoś poniżcie...- Niecierpliwie machnął ręką. - Tylko, żeby mi nie umierały z
uśmiechem na ustach.
- A Mercedes...
- Nie dotykajcie Mercedes. - Powiedział spokojnie - I niech was lepiej
piekło pochłonie, kiedy dowiem się, że wy- gnidy parszywe- dotknęliście moją
kobietę. Zabiję was wtedy na wszystkie możliwe sposoby- powiedział
uniesionym głosem.
Wszyscy zbledli. Wiedzieli, że on chętnie spełniłby daną obietnicę.
- Oczywiście. Wiemy, że naszym zadaniem jest obserwowanie, jej- spuścił
oczy.
- Dobrze, wampirze. Spisałeś się dobrze.
- Dziękuję.
Westchnął.
57
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Już niedługo, zdobędę Mercedes, a wtedy z łatwością sprowadzę Alexandra.
Najpierw będzie przyglądał się jak cierpi jego ukochana kobieta, potem jak
uprawiam z nią seks. Za każdym razem będzie patrzył. A to jeszcze lepsze niż
gdybym go torturował. Zaśmiał się. Ale gorsze niż śmierć. Dla niego.
Rozdział 5
"[...] kobieta rozumna a kobieta zazdrosna - to dwie różne rzeczy i w tym
cała bieda.".
- Blazer, powiem ci ostatni raz: nie idę na żadną przyjacielską kolację-
rzekła chyba po raz setny. - Nie ma takiej opcji.
- Ale dlaczego?- dopytywał się jak nadąsane dziecko.
Spojrzała mu w oczy.
- Dlatego, że jeszcze dobę temu byłeś gotowy mnie pieprzyć i dawać mi
nieziemską rozkosz, a teraz nagle zachciało ci się mieć przyjaciół. Sam chyba
przyznasz, że to dosyć podejrzane.
- Podejrzane?- zapytał niewinnie. - Niby w jakim kontekście?
Mercedes mimo woli uśmiechnęła się.
- W takim, że to jest co najmniej dziwne. Nie wiem co ty tam kombinujesz,
ale jest to na pewno jakiś chytry plan, mający na celu zaciągnięcie mnie do
swojego łóżka- stwierdziła rzeczowo.
58
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- No wiesz? Ja chcę zostać tylko twoim przyjacielem. A teraz pragnę jedynie
zaprosić cię na przyjacielską kolację.
Przyjrzała mu się uważnie.
- Po co?- zapytała, podejrzliwie mrużąc oczy.
- Skarbie, przecież cały czas ci to powtarzam.
- Nie wierzę ci, Blazer. Moja odpowiedź brzmi: nie. A teraz może byłbyś tak
uprzejmy i... wylazł z tych krzaków?! Co ty chcesz się bawić w Romea i Julię?
Uśmiechnięty przedarł się przez gąszcz zarośli w ogrodzie jej sąsiadki.
Przeskoczył ogrodzenie. Podszedł, a ta spojrzała na niego z góry.
Przyglądała mu się chwilę.
- Żegnam- powiedziała i się odwróciła.
- Pomyśl, jak zdenerwujesz tym Alexandra.
Przystanęła. Była nadal odwrócona do niego plecami.
- Mów dalej- powiedziała, a w jej głowie rodził się perfidny plan.
- Chatisow będzie okropnie wściekły. Odpłacisz mu się.
- Skąd wiesz, że jestem na niego zła? Może pokłóciliśmy się zwyczajnie,
hę?
- Słonko, takie bajeczki możesz wciskać wszystkim, tylko nie mnie. Mam
swoich informatorów.
- Taaak?- zapytała z ociąganiem, po czym się odwróciła. - Tych co łażą za
mną na każdym kroku, cały czas mnie przy tym szpiegując?
Nawet jeśli był zaskoczony, nie okazał tego po sobie.
- Być może.
Zastanawiała się chwilę.
Gdybym poszła na kolację z Blazerem, Alexander niewątpliwie
dowiedziałby się o tym. On też przecież ma swoje źródła. Ale... czy
potrafiłabym zranić go tak dotkliwie, jak on mnie uraził? Przecież to drań,
łajdak. Czy ma jakieś uczucia?
Mercedes dotąd nie rozumiała, dlaczego tak się wtedy zachował. Właściwie
nie powinna w ogóle mieć mu tego za złe. No bo, za co? Za to, że pomimo
własnego rozsądku dobrze bawiła się w jego towarzystwie? Że na chwilę
59
untouched-nienaroszona - Rude Girl
wyzbyła się wszelkich zahamowań? Przecież to nie jego wina. Łajdakiem jest
się przez całe życie. Już się takim rodzi. I pozostaje do śmierci.
- Mercedes?- Spojrzała na niego.
- Wiem, że coś kombinujesz, Blazer. Nie wiem tylko co, ale... dowiem się,
bo może zwariowałam, ale pójdę na tą twoją "przyjacielską kolację" i wszystko
z ciebie wyciągnę. Masz z pewnością mój numer. Zadzwoń.- powiedziała i
odeszła.
- Oczywiście, że zadzwonię, Słońce- odpowiedział pieszczotliwym tonem,
gdy tej już nie było widać, ani słychać. - Nie mógłbym raz na zawsze stracić
okazję zostania twoim przyjacielem.
***
- David, gdzie Caroline?
Brat przyjrzał mu się podejrzanie.
- O co ci znowu chodzi?
- Dlaczego, kurwa, jesteś taki upierdliwy?
- Cecha wrodzona.
Alexander podniósł brwi, lecz nie skomentował tej dwuznaczności.
- To gdzie ona jest?
- Siedzi, tam- wskazał głową na blondynkę, piszącą coś na laptopie.
Alex powoli do niej podszedł i siadł okrakiem na fotelu. Przyglądał się jej,
lecz ta nie zwracała na niego najmniejszej uwagi.
- Caroline?- zapytał w końcu.
- Tak?- mruknęła, nadal pisząc.
- Masz chwilę?
- Obecnie nie, ale dla szefa zawsze mogę zrobić wyjątek. Słucham?
- Mogłabyś na mnie spojrzeć?- powiedział zniecierpliwiony.
Caroline była chyba jedyną kobietą w zespole, która nie zwracała na niego
najmniejszej uwagi. A przecież jestem zabójczo przystojny.
Westchnęła.
- Tak?- zapytała, podnosząc głowę.
60
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Zrobił do niej maślane oczka.
- Alexander wiesz, że na mnie takie triki nie działają. Mam już Davida-
powiedziawszy to posłała swojemu chłopakowi promienny uśmiech.
- Dotąd nie wiem, co ty widzisz w tym ciamajdzie- mruknął.
- Może to, że nie jest tobą?
- To była jakaś aluzja?
- Co chcesz, Alex?
Caroline spojrzała na niego tymi swoimi pięknymi błękitnymi oczami.
Alexander naprawdę nie mógł zrozumieć dlaczego ta piękna, długonoga
blondynka zainteresował się właśnie jego bratem. Nie, żeby David nie był
przystojny. W końcu urodę odziedziczył po nim, ale... przecież taka kobieta
mogła mieć każdego. Ale ona nie. Wiernie trzymała się Davida. Nigdy nie
stworzyła niezręcznej sytuacji, w której chłopak mógłby poczuć się
niekomfortowo.
- Mam dla ciebie propozycję.
- Mam nadzieję, że nie taką, o której myślę- mruknęła.
Alexander się uśmiechnął. Fajna była.
- Nie. Nie mam zamiaru składać ci żadnych matrymonialnych układów. -
Westchnęła teatralnie. - Proszę cię jednak o przysługę.
- To ma być w końcu przysługa czy propozycja?
- Przysługa.
- A wiesz, że za przysługi trzeba kiedyś się odwdzięczyć?
- Dobra. Szef ci się kiedyś odwdzięczy, dobrze?
Uśmiechnęła się czarująco.
- Dobra, co miałabym dla ciebie zrobić?
- Nie wiem tylko, czy David się zgodzi.
- Matko boska, to co ty chcesz ze mną robić?
- Chodzi o to, że...
***
61
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Cieszę się, Blazer, że jednak nie zaprosiłeś mnie na uroczy wieczór w
twoim przybytku seksu.
Mężczyzna uśmiechnął się czarująco.
- Prawda? Jest tu bardzo miło i romantycznie.
Zmrużyła oczy.
- Mieliśmy pójść tylko na przyjacielską kolację, prawda?
Skinął głową.
- Ale chyba zdajesz sobie sprawę, że nie jesteśmy przyjaciółmi?
- Chyba czas to zmienić, nie sądzisz?
Westchnęła.
- Blazer, nie potrafiłabym zaprzyjaźnić się z osobą, która chciała mnie
kiedyś przelecieć. Mówiłam ci przecież. Czy wyobrażasz sobie jakby to
wszystko wyglądało?
- Tak.
- Ooo, z pewnością wyobraźnię to masz wielką.
- Nie tylko - mruknął.
Znowu się uśmiechnął i spojrzał gdzieś ponad jej ramieniem.
- Nie odwracaj się- szepnął.
- Nie mam zamiaru- odpowiedziała spokojnie. - Nic mnie nie obchodzi co
robi Alexander.
Skąd wiedziała, że osoba, która właśnie weszła do restauracji to właśnie ten
facet? Intuicja?
- Taak? To z pewnością nie zainteresuje cię też, kim jest ta śliczna
blondyneczka u jego boku?
Mercedes nawet nie drgnęła. Nie mogła pokazać emocji jakie- dosłownie-
zżerały ja od środka.
- Alexander jest wolnym człowiekiem. Może spotykać się z kim chce i
kiedy chce.
- Nie jesteś przypadkiem zazdrosna?- Judził.
Uśmiechnęła się zimno.
- O co?
62
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Raczej o kogo?
Miała na końcu języka jakąś ciętą i niestosowną ripostę, gdy jej instynkt
samozachowawczy zaczął wariować. Coś było nie tak. Tylko co?
Mercedes odpowiedziała sobie na to pytanie, gdy kilkanaście sekund
później Alexander usiadł z tą wywłoką do stolika obok nich.
Nie, no, nie wytrzymam! Trzymajcie mnie, bo zaraz kogoś zamorduję! Z nim
to kiedyś szlag mnie trafi! Mało stolików miał, cholera jasna? Mało?
Rozejrzała się.
Może nie miał dużego wyboru, ale kilka wolnych nakryć jeszcze było
dostępnych. Pewnie ten dziad przekupił biednego kelnera, albo jeszcze lepiej.
On zmusił go, albo zaszantażował biedaka. To było w jego stylu.
Mercedes spokojnie odłożyła serwetkę, którą przed chwilą przykładała do
ust. Czuła na sobie spojrzenia. Alexandra i Blazera.
Spojrzała na swojego towarzysza i się uroczo uśmiechnęła.
- To jak tam, Blazer? Twój ulubiony film?- zagadnęła spokojnie, z pięknym
uśmiechem, którego nie mogłaby się powstydzić żadna modelka.
Rzekła to niezbyt głośno, lecz najwidoczniej osobnik siedzący zaledwie
kilka metrów od niech usłyszał, bo musiał, łajdak, wtrącić swoje trzy grosze.
- Żądza mordu- mruknął Alex. - Mój ulubiony film.
- Chyba takiego nie ma- zauważyła Mercedes, nie odwracając twarzy od
swojego rozmówcy.
- Chyba nie mam ulubionego- powiedział z uśmiechem Blazer. - Lubię
oglądać wszystkie.
- Nawet komedie?- drażniła się. - Filmy romantyczne?
- Dla pięknej kobiety, wszystko- rzekł i podniósł jej starannie
wypielęgnowaną dłoń do ust. - Nawet romansidła.
Mercedes, świadoma świdrującego wzroku Alexandra, uśmiechnęła się do
niego promiennie.
- A ty?
Odpowiedziała dopiero po chwili, gdy odstawiła kieliszek.
- Chyba także nie mam ulubionego.
63
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Taaa - pomyślał wściekły Alexander. Blazer i komedie? Dobre sobie. Nie
uwierzyłbym, gdyby nawet sam Anioł Stróż mnie o tym poinformował. Wstrętny
manipulator!! A Mercedes? Specjalnie ubrała się tak dla tego... diabła
wcielonego! I te oczy! A uśmiech! A on? Całuje ją w miejscach publicznych!
Co oni się tak bezkarnie obściskują przy ludziach!? Przecież to takie...
niesmaczne.
- Alex- mruknęła cicho Caroline. - Mógłbyś tylko stwarzać pozory
kulturalnej rozmowy. W końcu przyszedłeś tutaj ze mną, a nie z Mercedes.
- Przepraszam.
- Musisz uważać. Łatwo jest popełnić błąd, a jeśli będziesz się cały czas w
nią tak wgapiać i posyłać naokoło groźne spojrzenia, zorientuje się. Ona
przecież nie wygląda na głupią.
- I głupia nie jest. Jeszcze raz przepraszam, Caroline.
- Rozumiem.
Spojrzał na nią i się uśmiechnął.
- Cieszę się, on cię ma.
- Mówisz o swoim bracie?- zapytała z uśmiechem. - Ja również dziękuję
codziennie Bogu, że taki facet jak on wybrał właśnie mnie.
- Nie. To on powinien wielbić ziemię po której stąpasz, że to ty go wybrałaś.
- Alexander- udała zdziwienie- nie wiedziałam, że z ciebie taki poeta.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech, lecz momentalnie zmienił się w
grymas.
Warknął.
- Co jest?
- Idą tańczyć.
- To jeszcze nie koniec świata.
- Wiem, ale... ona tańczy z Blazerem.
- Hmm... Masz rację. Powinna siedzieć cały czas przy stoliku, ponieważ ty
uważasz, że Blazer nie jest dobrym tancerzem.
- Nie o to chodzi. Nie znasz Blazera- powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Więc poproś mnie do tańca.
64
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Spojrzał na nią. Zmrużył oczy.
- Nie wiem, po co. Przecież jesteś z Davidem, więc...
- Alexander, czasami jesteś tak tępy, że dziwię się, w jaki sposób zdobyłeś
pozycję.
Normalny człowiek chyba obraziłby się. Ale nie Alexander. On uwielbiał
Caroline. Oczywiści jako przyjaciółkę. Nie mógłby jej skrzywdzić, tak, jak nie
mógł zranić Mercedes. A jednak. Zranił.
- Alex, Davida tu nie ma- powiedziała, po czym natychmiast się rozejrzała. -
Chyba- dodała ciszej.
- Czyli sugerujesz, że...
- Pozwalam ci zachowywać się jak czarujący kochanek. Oczywiście z
umiarem.
Uśmiechnął się.
- Co ja bym bez ciebie zrobił?- zapytał, wstając.
- A co zrobiłabym ja, gdybyś nie zapoznał mnie z Davidem?- mruknęła.
- Czy mogę prosić?
- Oczywiście- odpowiedziała formalnie, podając mu rękę.
Przeszli przez wielką salę na parkiet. Alexander oczywiście zadbał, by mieć
widok na pewną parę.
Objął ją w talii, ona położyła mu rękę na ramieniu. Zaczęli się poruszać w
spokojny rytm muzyki.
Alexander znad głowy partnerki obserwował Mercedes. Cały czas wodził za
nią wzrokiem. Ubrana była, jak zwykle, pięknie i elegancko zarazem. Miała na
sobie oczywiście obcisłą dwukolorową sukienkę, która idealnie podkreślała
kolor jej rudych włosów. Wiedziała, jak się ubrać.
Jedna część jej stroju była koloru jasnego turkusu, druga- czarna. W efekcie
wyglądało to tak jakby miała pod spodem dłuższą turkusową sukienkę, a na to
założyła czarną, asymetryczną i zdecydowanie krótszą, inną. Całości dopełniał
przepiękny, szeroki pasek z drobnymi brylancikami i wysokie czarne buty. Była
piękna.
A teraz właśnie roześmiała się z żartu, dowcipu albo anegdoty Blazera.
65
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Przecież to mógłby być on. Ale nie był.
Ciekawe, o czym tak zajadle dyskutują- zastanawiał się. Z czego ona się tak
śmieje, kurna? Przecież na pewno nie z jego dowcipów. On nie ma w słowniku
takiego wyrazu, jak poczucie humoru. Jak do nich, cholera, podejść?-
zastanawiał się. Przecież nie mogę tak po prostu, bo bym musiał kosić inne
pary, cholera. A ten przeklęty Blazer tańczy sobie, jak chce. Nie ma za grosz
wyczucia taktu i rytmu.
Spojrzał na Caroline i się uśmiechnął. Ona także odwzajemniła uśmiech.
Mężczyzna prowadził teraz tak, że powoli zaczęli przybliżać się do
Mercedes i Blazera.
Alexander zaczął się robić zazdrosny. Przekonał się, co czuje człowiek, gdy
zaczyna tracić coś ważnego. Nie potrafił znieść myśli o tym, że ona będzie
uśmiechać się do tego łajdaka, tak, jak uśmiechała się kiedyś do niego. Zanim
jej nie uratował. Zanim wszystko zepsuł.
***
Co ona, cholera, taka radosna? A on? Uśmiecha się do niej cały czas.
Jakby świata po za nią nie widział. Ta blond farbowana nie da mu przecież
szczęścia. To widać od razu. Alexander jest przecież wymagający, a ona... a
ja...
- Mercedes?
- Hmm?- spojrzała na Blazera.
- Mówisz, że nie jesteś zazdrosna?
- Ani trochę.
- Na pewno?
- Oczywiście.
- Ahhha- uśmiechnął się, rozbawiony.
Co on, kurde, kombinuje?
- Co chcesz zrobić?
- Pragniesz tego, prawda?
- Czego?
66
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Chcesz mu dopiec i utrzeć nosa. Nie wiesz tylko, jak.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- A ja myślę, że wiesz.
Milczała.
- Chciałabyś, prawda?- nie dawał za wygraną.
Mercedes przypomniała sobie, jak ją potraktował. Bo dla niej było to jak...
jakby wyrwanie z rzeczywistości, jakby wstydził się z nią pokazywać. A to była
z pewnością nieprawda.
- Tak- powiedziała po chwili. - Chciałabym, aby poczuł się oszukany, jak ja
się poczułam, gdy tak brutalnie potraktował mnie po pikniku. Tak, Blazer-
spojrzała mu w oczy. - Chcę małej, ale słodkiej zemsty.
- Wiesz, że możesz się mną posłużyć?
Zmrużyła podejrzliwie oczy.
- A co chcesz w zamian?
- Chcę się z tobą częściej widywać- odpowiedział bez wahania.
- Po co?
- Aby się zaprzyjaźnić.
- Nie zadaje się z facetami twojego pokroju.
Blazer zmarszczył brwi.
- Hmm- mruknął. - Zastanawiam się jak to mam odebrać- spojrzał na nią
rozbawiony. - Co ja, jakiś zboczeniec jestem, czy co?
Roześmiała się.
- Dobra- powiedziała, kątem oka obserwując Alexandra. Coś dziwnie się do
nich przybliżał.
- Czyli mam twoje pozwolenie?
- Tak- mruknęła przez zaciśnięte zęby. - Tylko z umiarem.
Uśmiechnął się czarująco.
- Czyli, że jesteśmy przyjaciółmi?
- Powiedzmy- odpowiedziała wymijająco.
- Zobaczysz- szepnął jej do ucha. - Będzie jeszcze tak zazdrosny, że
oszaleje.
67
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Zastanawiam się, jaki ty masz w tym wszystkim udział? Dlaczego chcesz
mi... hmmm... pomóc? Przecież nic ci to nie daje.
- Sama przyjemność oglądania i dotykania ciebie ma swoje dobre strony.
Kątem oka Mercedes zobaczyła, że Alexander jest jakoś nienaturalnie
wygięty, jakby... starał się podsłuchiwać.
- Co zamierzasz zrobić?
- Nic- szepnął i przyciągnął ją do siebie bliżej. - I tak już skręca się z
zazdrości.
- Myślę, że się mylisz, Blazer- odszepnęła, dotykając jego policzka. - On nie
ma uczuć. Jest jedynie zły, że ktoś mnie mu odbiera- spojrzała mu w oczy i się
lekko uśmiechnęła. - Tak jest i zawsze będzie. Mężczyźni uważają, że mają
swoje prawa w stosunku do kobiet.
- Mercedes, jesteś wyjątkowa- szepnął, delikatnie ocierając się o jej
policzek swoim zarostem.
Mercedes przeszedł dreszcz.
Tak dawno nie była traktowana jak porcelanowa lalka, tak dawno nikt nie
był w stosunku do niej czuły i opiekuńczy. Zapomniała, jak to jest, gdy ktoś się
o nią troszczy. A w tym momencie wydawało jej się, że fajnie jest mieć
przyjaciela. Tyle, że ... nie wierzyła w przyjaźń pomiędzy mężczyzną i kobietą.
Pomiędzy nimi był jedynie seks, pożądanie.
Przyglądali się sobie przez chwilę.
Mercedes w tym momencie zapomniała o całym świecie, nie obchodziło ją,
co pomyślą inni, jak zareaguje Alexander i co knuje Blazer. Chciałaby być
kochaną. Powoli męczyło ją takie życie.
Kim była? Kim się stała?
- A teraz odegramy małą scenkę- szepnął jej do ucha.
- Jaką...
Blazer powoli sunął dłońmi po jej plecach, w dół. Zadbał oczywiście o to,
aby Alexander mógł wszystko widzieć. Zatrzymał się jednak w tym uroczym
wgłębieniu oddzielającym jej plecy od dolnej części ciała. Położył rękę
niebezpiecznie blisko jej pośladków. Pochylił głowę tuż nad jej szyją. Spojrzał
68
untouched-nienaroszona - Rude Girl
przy tym na Alexandra, który nawet nie stwarzał pozorów.
On się gotował. W każdej chwili mógł podejść i trzasnąć Blazera w
szczękę, wyłamując mu przy tym kilka zębów. A Mercedes tego nie widziała.
Powoli ustami dotknął zagłębienia w jej szyi. Czubkiem języka polizał jej
aksamitną skórę.
- Blazer, wystarczy- szepnęła Mercedes. - Wystarczy.
Podniósł głowę i spojrzał jej w oczy.
Na koniec przedstawienia Mercedes wsunęła dłonie w czarne włosy
Blazera, przechyliła głowę i go pocałowała.
Niektórzy ludzie, którzy zwrócili na nich uwagę, uważali, że to wspaniała
para. Że oni idealnie do siebie pasują. To było widać. Od razu.
Mercedes podniosła głowę i uroczo się uśmiechnęła. Odwróciła się i
instynktownie poszukała wzroku Alexandra.
Stał spokojnie. Nie tańczył. Nie było przy nim tej blondynki.
Kto wie, może poszła przypudrować nosek?- pomyślała kwaśno Mercedes.
Stał na środku sali, pośród tańczących. Sam. Na jego twarzy nie
odmalowały się żadne emocje. Był twardy. Przecież to Alexander Chatisow.
Ale ona ujrzała coś w jego oczach. Ten błysk... cierpienia? Lecz i on
natychmiast zniknął, bo szybko odwrócił głowę.
To przedstawienie dało mu do myślenia. Był to dla niego znak, który mówił
Przestań, ona cię już nie chce, nie pożąda, nie pragnie. Poddaj się.
Ciekawe jak się poczuł.
Teraz na salę weszła blondynka. Wzięła go z uśmiechem za rękę i
pociągnęła w stronę wyjścia.
Mercedes zmarszczyła brwi.
Nie - pomyślała. Nie zrobi tego. Ten pieprzony łajdak nie pójdzie teraz z nią
do apartamentów.
Przyglądała się z rosnącym przerażeniem, jak kobieta ciągnie go na górę.
Alexander posłał Mercedes w końcu jedno puste spojrzenie i ruszył za
blondynką.
Nie mógłby tego zrobić! Czy kiedykolwiek go zdradziłam? Dobra, chciałam
69
untouched-nienaroszona - Rude Girl
mu dać nauczkę, ale czy to coś złego? Czy mała zemsta jest czymś tak okropnie
karygodnym? Przecież on także mnie zranił... Nie, on zranił moją dumę. Nic
więcej. Na pewno miał powód, może chciałby się wytłumaczyć. Przecież...
gdybym odbierała telefony od niego, może... Boże, on się teraz z nią prześpi. Na
pewno. A ja go sprowokowałam.
Mercedes ciężko oddychała.
Gdyby nie to, że nauczyła się już powstrzymywać łzy, to pewnie już dawno
rozpłakałaby się. W końcu była kobietą.
- Mercedes- szepnął Blazer. - My też mamy zarezerwowane dwa pokoje.
Możemy nie wracać dzisiaj do domu.
Nie całkiem przytomna, Mercedes skinęła głową. Chciała się już tylko
rzucić na łóżko i zapomnieć o swoim życiu.
Blazer wziął ją delikatnie za rękę. Od recepcjonisty dostał kartę.
Windami pojechali do luksusowych pokoi. Pewnie najdroższych.
Gdy dotarli pod drzwi 519, Blazer otworzył je.
Może Mercedes była zmęczona, ale nie aż tak nieprzytomna, albo głupia, że
nie zauważyła, że ona nie dostała pokoju.
- Tam są drugie drzwi- wskazał głową.
Mercedes trochę to zaniepokoiło, lecz bez słowa ruszyła do drugiego
pokoju.
Nie miała siły protestować.
Wszystko było bez sensu i bolało jak cholera!
Mercedes cicho zamknęła drzwi. Czuła się strasznie zagubiona. Przecież
Alexander był jej. Nie mogła tak po prostu się nim dzielić.
Usiadła, zrezygnowana. Dłonią delikatnie dotknęła miękkiego, satynowego
materiału, przykrywającego wielkie łóżko.
Westchnęła.
Potrzebny był jej ktoś.. ktoś z kim mogłaby porozmawiać...
- Blazer?- zapytała w jednej chwili z niedowierzaniem.
- Mercedes?- odpowiedział pytaniem, równie zdziwiony. - Co ty tu robisz?-
Uśmiechnął się.
70
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- A ty?- Postanowiła podjąć grę.
- Przyszedłem pocieszyć bardzo piękną, lecz zgubioną kobietę.
- Siadaj- poklepała miejsce obok siebie.
Nie rozumiała, dlaczego Blazer tak bardzo chce jej we wszystkim pomóc.
Nie wiedziała też, że kiedyś... w odległej przyszłości, być może, będzie dla niej
jedynym oparciem. Bo stanie się jej przyjacielem.
Nie zauważyła, że trzymał butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki.
Nalał alkoholu, a potem...przez chwilę przyglądali się sobie, oczarowani.
- Blazer, powiedz mi coś. Opowiedz mi o sobie.
Uśmiechnął się sztucznie.
- Nie ma o czym. Jestem nudny jak flaki z olejem.
- Na pewno nie.
Westchnął.
- Jak wiesz, jestem właścicielem kilku klubów.
- Kilku- mruknęła.
- Naprawdę kilku- potwierdził, rozbawiony. - Moje życie jest dosyć dziwne.
- Tak jak każdego człowieka.
- Aaa- mruknął, zapatrzony w świece. - Jak każdego człowieka.
- Hmmm... to powiedz mi... po co nasyłasz ludzi, żeby mnie pilnowali?-
zagadnęła nagle.
- Alexander też nasyła.
Zabolało.
- Nie chce o nim mówić. Chcę wiedzieć, po co nasyłasz ich ty.
- W mieście zaczynają dziać się różne rzeczy.
- Słyszałam. Nagle wiele kobiet znika w tajemniczych okolicznościach.
Oczywiście poszukiwania trwają i trzeba mieć nadzieję, ale...
- One są rude. Wszystkie. Bez wyjątku. Porwano już osiem kobiet.
Zmarszczyła brwi.
- Nie chcę wiedzieć, skąd ty to wiesz?
- Nie chcesz, uwierz.
- Dobra. Powiedzmy, że porywają rude, ale... wiesz ile takich kobiet jest?
71
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Mało. Strasznie mało.
Roześmiała się.
- Chyba nie wierzysz, że ktoś chciałby mnie...
Przyglądał się jej, poważny.
- Właśnie dlatego cię pilnujemy.
- To niemożliwe. Takie przypadki się nie zdarzają. To, że mnie w jakiś
sposób skrzywdzą jest tak wątpliwe, jak to, że słońce pewnego dnia nie
wstanie, nie zacznie świecić.
- Mercedes, to jest prawdopodobne. To jest tak cholernie prawdopodobne,
że aż boli.
- Boli?
- Nie możesz wychodzić sama z domu, rozumiesz? Jedynie na terenie
własnego gospodarstwa jesteś bezpieczna.
- Blazer- uśmiechnęła się -nie dramatyzuj.
Ale on był pewny. On wiedział, że chodzi im o nią. Alexander też się
domyślał. A najgorsze było to, że nic nie mogli zrobić, dopóki ona nie znała
prawdy. A nie mogła poznać.
- Dobrze, teraz opowiedz mi osobie.
- Byłam mężatką, jak zapewne wiesz- powiedziała suchym głosem. -
Rozwiodłam się. Mam przyrodniego brata i dwie siostry. Tyle.
Milczał.
- Dlaczego się rozwiodłaś?- zapytał. - Oczywiście, jak nie chcesz, nie
odpowiadaj.
Blazer myślał, że już nie odpowie, kiedy odezwała się.
- Chyba do siebie nie pasowaliśmy.
- Ile lat się znaliście?
- Pięć. Z czego trzy byliśmy małżeństwem.
- A potem cię zostawił?- zapytał z niedowierzaniem, chociaż tak naprawdę
znał jej historię. Wszyscy znali.
Romans Alana i Mercedes każdy nadprzyrodzony uznał za związek wszech
czasów, pomiędzy Wilkiem a człowiekiem.
72
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Nie chcę o tym mówić- szepnęła. - Chcę odpocząć.
Wziął od niej kieliszek i postawił na stole.
Przyglądał się jak zdejmuje buty, a potem kładzie się na łóżku. Tak
naturalnie.
***
Mercedes nagle poczuła, że ktoś obejmuje ją od tyłu.
- Spokojnie- usłyszała cichy szept Blazera. - Teraz tego potrzebujesz.
Miał rację. Nie chciała seksu, faceta, ani miłości. Pragnęła jedynie w chwili
obecnej bezpieczeństwa.
***
Obudziła się.
Zaspana, spojrzała na Blazera, który nadal obejmował ją ramieniem. Nie
spodziewała się tego po nim. Nadal nie potrafiła wyzbyć się podejrzeń w
stosunku co do niego, ale czuła, że mógłby być dobrym przyjacielem. Nie
potrafiła uwierzyć, że ten czuły i opiekuńczy facet składał jej kiedyś propozycje
matrymonialne. Nie do wiary, nie?
Delikatnie wyswobodziła się z jego uścisku.
Spojrzała na siebie. Sukienka, choć pomięta, nadal prezentowała się
efektownie. Wyglądała po prostu tak, jakby miała być marszczona.
Powoli podeszła do okna i rozsunęła delikatnie zasłony.
Jej oczom ukazał się cudowny widok. Miasto o wschodzie słońca. Wcześnie
rano. Tak piękne.
Przyglądała się błękitnemu niebu z nieukrywanym zachwytem.
Ale zaraz przypomniała sobie o Alexandrze. Zdradził ją.
Choć, nie. To nie było chyba właściwe słowo. To ona go zdradziła,
prowokując. Gdyby znalazła się na jego miejscu, niewątpliwie oszalałaby z
rozpaczy i zdecydowałaby się na równie drastyczny krok. Nie powinna go
winić.
73
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Muszą sobie jedynie wszystko wytłumaczyć.
Napisała Blazerowi kartkę. W końcu nie powinna go tak po prostu
zostawiać.
Cicho wymknęła się na korytarz. Nie wiedziała po co i dla kogo. Tak
podpowiadała jej intuicja. Prawdopodobnie do domu. Chciała wszystko
przemyśleć przed spotkaniem z Alexandrem.
Nacisnęła guzik windy.
Tak. Wytłumaczymy sobie niektóre sprawy i zostaniemy przyjaciółmi. W
końcu, gdy ostatecznie się rozstaniemy, żadna ze stron nie będzie miała
pretensji do drugiego. Będziemy wolni. Znowu oboje rozpoczniemy hulaszczy
tryb życia- uśmiechnęła się sztucznie do siebie.
Drzwi windy otworzyły się. Chciała wejść, ale... ujrzała pewnego faceta.
Mężczyznę, którego na chwilę obecną- delikatnie mówiąc- nie chciała widzieć.
Postanowiła uniknąć tego niefortunnego spotkania i szybko się wycofać.
Niestety, Alexander powoli podniósł głowę i, jakby przeczuwając, że chce
mu uciec, złapał ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Drzwi windy się
zamknęły, a ona po raz pierwszy spojrzała mu w te jego piękne, granatowe
oczy.
W końcu tchórzem nie była.
Zobaczyła w nich niebezpieczny błysk. Błysk, który powinien ją
przestraszyć, ale jedynie podniecił. Oddychała spazmatycznie, urywanie.
Docisnął swoimi biodrami jej biodra tak, że teraz opierała się o ścianę
windy.
- Witaj, skarbie- szepnął jej do ucha. Przeszedł ją dreszcz. - Coś dawno się
nie widzieliśmy, nie uważasz?- wychrypiał i przesunął językiem po jej nagim
ramieniu.
Jęknęła.
- Było ci z nim dobrze? - mruknął. - Czy potrafił podniecić cię do tego
stopnia, jak ja cię podniecam?
- Nic nie rozumiesz- zdążyła wydyszeć.
- Ale teraz mi nie uciekniesz. Po raz ostatni zerżnę cię tak, że gdy tylko on
74
untouched-nienaroszona - Rude Girl
będzie cię pieprzył, ty będziesz myśleć o mnie. Tylko o mnie.
Jedną ręką podniósł jej nogę i przesunął dłonią po jej skórze, aż do
wewnętrznej strony ud.
- Zapamiętasz mnie dobrze. Bo ja zawsze kończę to, co zaczynam.
Czuła na swojej piersi jego tors. Uwielbiała tą brutalność. Tego jej
brakowało.
Sięgnął ramieniem do przycisków windy.
- Co robisz?- zapytała.
- Blokuję ją.
- Ale... tak można?
- Dla chcącego nic trudnego - zacytował, po czym zaśmiał się gardłowo,
gdy winda stanęła.
Patrzyła na niego zaskoczona.
- A teraz kamera- zdjął marynarkę, potem koszulę i zasłonił nią obiektyw.
Boże, tu jest kamera?
Uśmiechnęła się, widząc jego umięśniona klatę.
Był jej. Ostatni raz.
Odwrócił ją tyłem do siebie. Przycisnął całym ciałem.
- I co? Może teraz mi powiesz, że sama sytuacja nie wydaje ci się
podniecająca?- Naparł na nią biodrami.
Tak słodko- boleśnie czuła na pośladkach jego twardego penisa.
- Błagaj- szepnął i polizał jej ucho. - Poproś o to, żebym cię dzisiaj pieprzył.
Ledwo oddychała z pożądania.
- Proszę- wychrypiała.
Odpiął jej zamek błyskawiczny z tyłu sukni.
- O co?
- Żebyś mnie porządnie zerżnął.
Usłyszała jego gardłowy śmiech.
- Jak sobie życzysz.
Zsunął jej materiał z ramion i szybko przejechał językiem po plecach.
Znowu przeszedł ją dreszcz.
75
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Odwróciła się twarzą do niego i powoli zsunęła się po ścianie.
Teraz to on się rozbierał.
To niewiarygodne. Jeszcze nigdy w życiu nie uprawiałam seksu całkowicie
nago w windzie.
Zdjął jej bieliznę.
- Odwróć się.
- Nie.
- Chcę cię mieć od tyłu. Ostatni raz.
Wykonała polecenie.
Wszedł w nią nagle, brutalnie i tak podniecająco groźnie, że aż chciała wyć
z rozkoszy. Poruszał się szybko, gwałtownie.
Paznokciami skrobała ścianę windy.
Było jej tak dobrze, że już nie zwracała uwagi na miejsce tych ich
wyczynów. Co to za różnica, gdzie są.
Fala orgazmu zalała ją tak intensywnie, że przez chwilę nie mogła dojść do
siebie.
Po chwili oparła się, zmęczona, o ścianę.
Oddychała spazmatycznie, jak po jakimś nieludzkim wysiłku, biegu.
Jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyła.
Po chwili zaczęli się ubierać. Trzeba było kiedyś wrócić do rzeczywistości.
On- jako dżentelmen- zapiął jej sukienkę, ona- jako kobieta elegancji-
zawiązała mu starannie krawat.
Nie odezwali się ani słowem.
Kiedy wyszli z windy, oprócz chmary ludzi, którzy rzucali im chmurne
spojrzenia, nic nie wskazywało na to, że właśnie ta winda była ostatnim,
wspólnym wspomnieniem tej niezwykłej przygody.
Rozeszli się teraz, każde w inna stronę.
Mercedes udała się do swojego pustego domu, a Alexander do swojego
ostatnio dziwnie nudnego klubu. Mieli o wszystkim zapomnieć.
Ale czy można zapomnieć o tych niezwykle emocjonujących chwilach? Czy
potrafią zwyczajnie wymazać je z pamięci?
76
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Rozdział 6
"Czasem zdaje mi się że dzień mojej śmierci byłby najpiękniejszym dniem
mojego życia... "
Dwa tygodnie, a on nie dzwonił. Nie dzwonił, choć zawsze to robił. Teraz
dał za wygraną. Przestał. A ona tak bardzo tego potrzebowała. Zaczęła
żałować.
Czy to nie ironia losu? Nie chciała przecież jego obecności, nie chciała
związków. Dlaczego więc, gdy go nie teraz nie było, gdy nie czuła jego
świdrującego spojrzenia obok siebie, jego obecności, tak cholernie bała się, że
on może być w tej chwili z inną? Jak można to wytłumaczyć?
Przecież nie mogła go pokochać. To niemożliwe. I nie chodziło jedynie o
puste słowa. Ona w to nie wierzyła. Przecież już raz kochała. Kochała Alana. I
do końca nigdy nie przestała.
Więc... jak to nazwać? Zauroczenie? Fascynacja? A może przyzwyczajenie?
Nie wiedziała. Naprawdę nie potrafiła tego logicznie wyjaśnić, ale
potrzebowała go.
Przekonała się, że tylko przy Alexandrze potrafiła być sobą.
Czuła, jak w jego obecności pękał mur, bariera, gruba skorupa, za jaką się
zasłoniła, aby nie czuć bólu, aby więcej nie pokochać.
Ale przecież... z Jackiem było tak samo. Też czuła ten pociąg. W końcu był
przystojnym mężczyzną. Tylko, że... rozstania z tamtym facetem nie
przeżywała, tak jak rozstania z Alexandrem. Bo to był koniec.
Ich ostatnią, wspólnie przeżytą przygodę można byłoby określić jednym,
jedynym słowem. Winda. Kto by pomyślał?
Pójdę do niego- postanowiła. Gdy sobie wszystko wyjaśnimy, będzie mi
77
untouched-nienaroszona - Rude Girl
łatwiej. Jak będę miała czarno na białym, że się rozstaliśmy w sposób
ostateczny to zrozumiem i nigdy więcej nie będę go męczyć i nachodzić. Będzie
mógł się spotykać z tą blond wywłoką, suką, która odbiera to, co do niej nie
należy. Pewnie wiele facetów nabrała na te strasznie
długie nogi i wielkie biust!
Dobre sobie. Pewnie implanty, albo wypchane. To się, Alex, jeszcze
zdziwisz, gdy rozbierając tą lalę natrafisz na plastikowe przeszkody! I nie
przychodź mi tylko, gdy ta cię oskarży o Bóg jeden wie co, ze złości, bo jej
wielkie szpony, nienaturalnej długości tipsy złamią się pod wpływem niesienia
zakupów za twoje pieniądze! Oj, zobaczysz... Takie to cię jedynie wydoją z
forsy. Ale jeśli ty to akceptujesz... Proszę bardzo. Oczywiście nie obchodzi mnie
z jakimi... babsztylami się spotykasz! - dokończyła w myślach swój monolog.
Tak naprawdę to nie wiedziała, co się z nią dzieje. Przecież nigdy nie
życzyła nikomu nic złego. Nawet Alanowi. Z natury była... łagodna.
Przynajmniej kiedyś.
Co ją w takim razie napadło? Po co to jej było?
Przecież- jak sama zdążyła zauważyć- Alexander to wolny człowiek. Może
spotykać się z kim zechce.
Ona jedynie postanowiła dać mu lekcję, jakie kobiety potrafią być
podstępne, perfidne i marudne. Dla jego własnego dobra, oczywiście. Powinien
jej dziękować, tak na marginesie. Przecież to nie w jej interesie leży, żeby mu
dogodzić i pilnować, aby sobie życia nie zmarnował z jakąś harpią.
Tak. Pokażę mu, cholera, że mi nie zależy, że może wsadzić sobie w dupę
swoją dumę, a ja nadal będę cieszyć się wolnością i niezależnością. Taaak.
Życie potrafi być piękne- uśmiechnęła się trochę przymusowo, odstawiając
szklankę z brandy.
Przecież sobie niczego nie wyjaśniliśmy- tłumaczyła sobie, schodząc po
schodach.
Nie mogła dopuścić do siebie faktu, że tak naprawdę to... tęskniła za jego
widokiem.
Niestety Mercedes tak usilnie nie chciała w to wierzyć, że w końcu
uwierzyła. Trochę to skomplikowane, ale jednak prawdziwe.
78
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Ona przecież nie należała do kobiet, które wmawiałyby sobie na okrągło Ja
go nie kocham. To pewnie zwyczajny pociąg seksualny. Ona, gdy uświadomiła
sobie kiedyś, że kocha Alana, nie zaprzeczała. Pogodziła się z tym, tak, jak
pogodzić się można ze stratą kogoś bliskiego. Ona sobie poradziła. Potrafiła
być małą, bezbronną dziewczynką, która nauczyła się żyć, bo musiała. A teraz
wiedziała, że to nie miłość, że nic nie będzie z takiego związku. Przecież
kochała jedynie Alana.
Nagle przystanęła.
Gdzie on, cholera, mieszka?
***
Zobaczyła w jego spojrzeniu nieopisane cierpienie.
- Co powiedzieli?- wykrztusiła.
- Że cię nie kocham...
- Aha- mruknęła.
- Że to tylko zauroczenie...
- No - jej pełne bólu oczy spojrzały gdzieś w dal.
- Powiedzieli, że chcesz moich pieniędzy.
Zamknęła powieki, delektując się uczuciami. Wiedziała, że
nieubłaganie zbliża się koniec. Znała go. Alan nie potrafiłby z nią być.
- Popatrz mi w oczy i powiedz, co widzisz, kochanie- szepnął,
obejmując ją w talii.
- Nie- odpowiedziała matowym głosem. - Nie potrafię.
Zaśmiał się cicho. Ta jego arogancja.
- Potrafisz - bliżej ją do siebie przyciągnął.
Otworzyła jedno oko. Potem drugie. Przygryzła wargę,
zmarszczyła nos.
- Ale.. rodzice...
- Wystarczysz mi ty.
- Oni ci tego nie wybaczą.
- Wystarczysz mi ty - powtórzył i pocałował ją w skroń.
79
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Czy ty, cholera, słyszysz co mówisz?- wyrwała się z jego objęć.
Nie obchodziło jej, że właśnie wyznał jej miłość, że powiedział, że
chce spędzić z nią resztę życia. Przecież później na pewno żałowałby
tej decyzji. Nie pragnęła miłości z litości.
- Mercedes - jęknął i teatralnie wzniósł oczy do nieba. - Przecież
sobie poradzimy. Ty pracujesz, ja pracuję. Gdyby mnie
wydziedziczyli- a tego nie zrobią- damy sobie jakoś radę.
- Nie chodzi o to, czy pozbawią cię pieniędzy, czy nie, cholera!
Chcesz ich nie odwiedzać, nie widywać? Przeze mnie?
On jedynie do niej podszedł, podniósł wymownie jedną brew i
żarliwie pocałował.
I właśnie w tej chwili wysiadł jej głupi rozum, a ciałem zawładnęło
jej kochające serce...
***
- Wiesz co, Blazer?- zapytała matowym głosem. - Zadzwoniłam do ciebie z
zamiarem wyciągnięcia informacji o Alexandrze. Na prawdę chodziło mi tylko
o to. Myślisz, że jak będziesz zachowywał się jak zakochany, nieokrzesany
kochanek, to będę się z tobą spotykać?- znudzona, ale jednocześnie rozbawiona
spojrzała na osobę, teraz stojącą pod jej balkonem z jakimś instrumentem.
Ten się jedynie uśmiechnął. Westchnęła.
- Blazer, mówiłam ci już! Przestań robić z siebie idiotę przy ludziach-
powiedziawszy to zerknęła wymownie na grupę jej sąsiadów, teraz uważnie
obserwujących zamieszanie przed jej domem.
A chciała jedynie zapytać Blazera o adres mieszkania Alexandra!
Jak to możliwe, że nigdy nie wypytała się go, gdzie tak naprawdę mieszka?
Przecież widywali się kilka tygodni, na miłość boską! Takie rzeczy powinno się
wiedzieć... Dobra, ona nie wiedziała i... I głupia zadzwoniła do tego szaleńca,
który powiedział, że przez telefon nigdy nie będzie wyjawiał tak poufnych
spraw i zadecydował, że do niej przyjedzie. Kiedy zaś odmówiła wpuszczenia
80
untouched-nienaroszona - Rude Girl
do domu tego... człowieka, ten poszedł do samochodu wyjął... lutnię, gitarę czy
jakieś inne muzyczne paskudztwo i zaczął dla niej grać! Wyobrażacie sobie?
Blazer?!
On, cholera, coś kombinuje! Jestem pewna! Taki człowiek nigdy nie
zachowałby się w ten sposób... Blazer musi mieć w tym jakiś swój interes. To
dziwne, nawet nie podobne do niego. Trzeba tylko dowiedzieć się, co knuje.
Mercedes zmrużyła oczy, obmyślając plan swoich działań.
Jeśli wpuści do domu tego osobnika, może się to źle skończyć, zważywszy
na to, że kobieta była tak załamana i zła na siebie, że chętnie pozwoliłaby się
pocieszać w ramionach przyjaciela, a za takiego uważał się w tej chwili Blazer.
Gdyby zaś go nie wpuściła, nadal grałby na tej gitarce i straszył ludzi! Jeszcze
by tego brakowało, aby przechodząc przez ulicę słyszała szepty typu „Do niej
ten zakochany człowiek tak pięknie śpiewał i grał jak utalentowany muzycznie,
a ta -wredna- go odrzuciła i kazała stać pod balkonem, aż się żal człowieka
zrobił”.
Mercedes uśmiechnęła się mimo woli i wzniosła oczy ku niebu.
- Dobra, Blazer- szepnęła. - Wygrałeś bitwę, ale rozgrywka nadal należy do
mnie. Właź- syknęła, jednocześnie się uśmiechając. Facet nie wiedział,
oczywiście, że kobieta także coś knuje, ale i tak uradowany odwrócił się,
zaniósł swoje "sprzęty'' do auta.
Cała sytuacja przybrała pomyślny dla niego obrót. Opłacało się mu
wydurniać, jak na prawdziwego błazna przystało, aby potem widzieć ten ledwo
powstrzymywany uśmiech i słyszeć te cudowne słowa oszczerstwa
Zachowujesz się jak błazen i jakiś psychopatyczny idiota! Wyłaź z tych
krzaków!
Westchnął.
Dla niej wszystko.
Szelmowskim krokiem wszedł po schodkach. Delikatnie dotknął klamki i
pchnął. Drzwi były otwarte.
Blazer z niepokojem zmarszczył brwi.
81
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Dlaczego, kurwa, te drzwi są otwarte?!- zadał sobie... no trochę głupie
pytanie.
Z rozmachem otworzył je na rozcież, po czym zamknął wysoce
niestosownym kopnięciem.
Cóż... Chyba zbrzydł mu urok tego słodkiego chłopca.
- Mercedes!- wydarł się. - Dlaczego, do jasnej cholery, nie zamykasz drzwi
na klucz?
Odpowiedziała mu cisza. Zdenerwowany, wszedł na schody, po dwa
stopnie.
Wiedział, że była na górze. Czuł to.
Przystanął, gdy zobaczył mnóstwo takich samych drzwi.
To chyba, cholera, normalne, Blazer. Uspokój się chłopie!
Otworzył pierwsze.
Nic. Nie ma jej.
Warknął z frustracji i złości.
- Mercedes!- zawołał jeszcze raz. - Wyłaź, bo jak cię znajdę to przysięgam,
że zapomnę o naszej przyjaźni i zacznę robić się napastliwy, więc lepiej, moje
Słońce, wyjdź.
Otworzył następne drzwi.
Hmmm. Sypialnia. Urządzona na czerwono.
Przechylił głowę na bok i zatrzymał dłuższe niż wymagała tego sytuacja
spojrzenie na łóżko.
Potrząsnął głową.
Aby patrzeć na wielkie łóżko muszę najpierw znaleźć tą cholerną złośnicę-
pomyślał kąśliwie.
Po kolei otwierał drzwi.
Nagle przystanął. Rąbnął się ręką w czoło i westchnął.
Boże, jaki ja jestem czasami parszywy- skwitował i skupił się.
Po chwili uśmiechnięty ruszył w stronę właściwego pomieszczenia.
Cicho, bardzo ostrożnie poszedł w kierunku łazienki. Jego wrażliwe uszy
usłyszały delikatny szelest.
82
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Ja tej małej diablicy zaraz pokażę!- z uśmiechem wmaszerował w dziwnie -
jego zdaniem- pustą przestrzeń. Już miał zamiar się na nią rzucić kiedy...
- DAVID?- wrzasną Blazer.
- BLAZER?- Krzyknął David.
- Co ty tu, cholera, robisz?
- Prędzej mnie szlag trafi niż ci powiem- warknął. - A tak naprawdę to co ty
tu robisz?
- Myślisz, że ci powiem? Prędzej pożrą mnie z mojego stada niż powiem ci,
że przyszedłem tutaj do Mercedes spędzić z nią upojną noc.
- Taaak- mruknął David - Jesteś wyjątkowo dyskretny, palancie!
- Przyganiał kocią garnkowi, gałganie. Przychodzisz tutaj do niej, a
wyglądasz jakby cię pobili, a potem wrzucili pod stado pędzących i wściekłych
krów. A tak właściwie to, gdzie się podział nasz kochany Alex?- Zapytał niby to
z troską w głosie. - Może przypadkiem ktoś go przejechał?
- Dobrze, że niektórzy mają wyobraźnię- David uśmiechnął się czarująco. -
A ty wyobrażasz sobie aż nazbyt dużo.
- Co ty powiesz, Davidzie.
- Co ty powiesz, Blazerze- przedrzeźniał go.
- Wynocha- warknął.
- Wynocha- naśladował go.
- Wyjdź przyjacielu.
- Nie wyjdę, kolego.
- A właśnie, że wyjdziesz i to już- powiedział z przyklejonym do twarzy
uśmiechem.
- A właśnie, że nie wyjdę, za to ty wylecisz- odpowiedział także
uśmiechnięty.
- Będziesz mnie jeszcze przedrzeźniał!?
- Będziesz mi jeszcze dokuczał?
- Tak.
- Tak.
- Skończ z tym, dobra? David, to nie twoja sprawa. Kiedyś byłeś inny i do
83
untouched-nienaroszona - Rude Girl
niczego się nie mieszałeś...
Uśmiech znikł z twarzy Davida.
Szybko przyparł do ściany Blazera.
- Domyślasz się chyba, że szukają jej przez ciebie?- Warknął. - Ty
popełniłeś błąd, zadając się z niewłaściwą osobą. A wiesz, jak się czuje przez
to Alex? Nie daje tego po sobie poznać, ale gdybyś go tylko widział! Czepia
się nawet Caroline.
- Myślisz, że to moja wina? Tak? On też w tym wszystkim siedzi!
- Blazer- rozległ się nagle zimny głos Mercedes. - Możesz mi łaskawie
wyjaśnić, co do cholery jasnej robicie- ty i twój szanowny kolega- w mojej
łazience?- Jednocześnie na nią spojrzeli.
Pięknie- pomyślał Blazer. Przez tego idiotę wpadłem. Niech zostanie zabity
przez jakiegoś szwedzkiego łowcę dziewiczych cnót, ale wcześniej niech go ów
psychopata podrażni trochę siekierą.
Wspaniale- podsumował David. Mam nadzieję, że Blazera wykastrują
kiedyś widelcem, ale wcześniej zgwałcą Chińczycy, a jego przyrodzenie zjedzą
na śniadanie australijskie kangury. Alexander byłby przynajmniej raz
zadowolony.
Faceci spojrzeli na siebie. David, kulturalnie, puścił Blazera i równie
elegancko, podstawił mu nogę. Ten z kolei podniósł wymownie brew, szepnął
prawie niedostrzegalnie Bachor! i grzmotnął go w żebra.
Obaj- podobno dorośli mężczyźni- poszli skruszeni za Mercedes, która z
kolei zaprowadziła ich do salonu, skrzętnie omijając przy tym sypialnię.
Kiedy- jak myślała- uspokoiła się emocjonalnie, zaczęła.
- Chciałabym wiedzieć, skarbie- zwróciła się do Davida- co robiłeś w mojej
łazience i kim tak dokładnie jesteś, a ty- wskazała głową na Blazera- w mojej
sypialni?
David warknął.
- Byłeś w jej sypialni??- zapytał rozwścieczony. - I nic mi nie powiedziałeś?
Niewzruszony Blazer odpowiedział spokojnie.
84
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Podobno trójkąciki cię nie interesują, kolego. A zresztą nie pytałeś.-
Wzruszył obojętnie ramionami. - Przecież nie będę człowieka napastował.
David prychnął.
Alexandrowi się to nie spodoba – pomyślał, zły. Jest teraz w kiepskim
humorze, a ta informacja tylko podrzuci mu pretekst do wymordowania połowy
ludzkości.
- Dzięki- odpowiedział sarkastycznie.
- Zawsze do usług.
David spojrzał na niego groźnie.
Zapadła cisza.
Mercedes podniosła brew. Czekała.
Oboje na nią patrzyli, ale nie odezwali się.
- Więc?
- To jego wina. - Zaczął Blazer.
David spojrzał na niego oskarżycielsko.
- To po co, cholera, lazłeś do jej sypialni??
- A po co się tam chodzi?
- Widzisz, zazwyczaj chodzi się tam we dwójkę. No - David zrobił zabawną
minę - chyba, że jesteś samowystarczalny.
Blazer prychnął.
- Tak, czasami trzeba sobie pomóc, Davidzie. Wtedy chodzi się do
specjalisty. Taki pan- no chyba, że wolisz panią- nazywany jest seksuologiem.
Może ci pomóc. Alexandrowi też.
- Widzisz, nie potrzebuję żadnych terapeutów. Mam Caroline. A Alex jakoś
też daje sobie radę- uśmiechnął się czarująco.
- Taaak- powiedział Blazer, przybierając skruszoną minę. - Widzieliśmy.
Wspomnienia zaatakowały Mercedes jak jakieś uderzenie. Czuła się tak,
jakby ktoś ją spoliczkował. To bolało.
Nie bój się zmiany na lepsze- powiedział kiedyś Alan.
Zmieniła się. Umarła każda cząstka jej dawnego istnienia.
85
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Przed nami długa droga życia- szepnął jej kiedyś do ucha, były mąż.
Tak. Pięć lat szczęścia, spełnione marzenia, pęknięte serce, utrata rozumu.
Życie.
Alan, pomyślała. Tak bardzo chciałabym zatrzymać cię przy sobie, poczuć
ostatni oddech, kochać aż do śmierci. Byłam gotowa. Gdybyś nie odszedł,
bylibyśmy razem. Nie poznałabym Alexandra, do którego mnie w jakiś sposób
ciągnie, Blazer nie próbowałby mnie uwieść, w domu nie szpiegowaliby mnie
jacyś obcy ludzie. Wszystko byłoby po staremu, a my żylibyśmy razem. Bo cię
kochałam. Bo nadal kocham.
A Alexander... i tak dla niego jestem martwa.
- Nazywam się David Chatisow, jestem bratem Alexa.
Mercedes spojrzała na niego z nadzieją. Chciała nadal wierzyć.
- On cię nasłał?
- On chciał jedynie zadbać o twoje bezpieczeństwo.
Jedynie.
- A nie można by tak zwyczajnie? Przez drzwi? Od tej pory mam ryglować
okna?
David uśmiechnął się czarująco.
- Nie. Oczywiście. Przepraszam.
- A czy... - zaczęła obojętnie- on dobrze się czuje?
- Zależy co rozumiesz przez to pojęcie- znowu się uśmiechnął.
Boże, Alexander też ma te cudowne dołeczki- pomyślała Mercedes
zrozpaczona.
- Został w tym tygodniu pobity, przejechany, dostał ochrzan od własnego
ojca, zaatakowały go małpy...
- Pobity?
- Taaak- przeciągał. - Sam go walnąłem.
Mercedes przyglądała mu się przerażona. Tym razem to ona chciała go
trzasnąć. Jak mógł w ogóle dotknąć Alexa? Brat?
Najwyraźniej jej myśli musiały odbić się na twarzy, bo David się cofnął.
- Sam chciał- zaczął się tłumaczyć. - Znaczy w drugim tygodniu. W
86
untouched-nienaroszona - Rude Girl
pierwszym naprawdę zasłużył na porządne lanie.
- Co zrobił?- zapytała, blada.
- Hmmm... Przestraszył moją dziewczynę. Caroline, gdy...
- Biedna.
- Już mu wybaczyła.
- Masz szczęście- powiedziała cicho, zerkając na Blazera, który... dłubał w
nosie? - Nie zawsze trafiają się takie kobiety, które potrafią wybaczyć wybuchy
złości Alexandra.
- Tak- powiedział, przyglądając się jej uważnie. - Ja potrafię to docenić, ale
chyba mój brat już nie.
Mercedes zmarszczyła brwi.
Tęskniła. Czuła się dziwnie. Odzwyczaiła się od takiego uczucia.
- David, po co właściwie przyszedłeś?
- Podobno rude kobiety...
- Aha. Rozumiem. Ty też? Dobra, nie chcę się wtrącać w te wasze
przemyślenia dotyczące mnie, ale... mogę dostać adres Alexandra?
David spojrzał na nią zdziwiony.
- Nie masz?
- Chyba nie mam- powiedziała ze skruszoną miną.
- Dobrze.
- Nie- odpowiedział w tej samej chwili Blazer. Nareszcie się zainteresował.
- Nie dostaniesz adresu tego odludka. Samo miejsce jego zamieszkania budzi
strach.
- Blazer, nie wtrącaj się.
- Wiesz, że mogę cię powstrzymać?
- Wiem. Nie zrobisz tego jednak.
- Dlaczego? Jestem gotów przywiązać cię do łóżka, jeśli trzeba.
Łóżko. Sypialnia. - Mercedes się lekko wzdrygnęła.
Przecież i tak mnie puści. To niemożliwe, żeby...
Poczuła na ramieniu jego rękę. Nie trzymał jej mocno, nie sprawiał bólu. W
każdej chwili mogła się wyrwać.
87
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Mercedes, proszę...
David spojrzał na Blazera nieco zdziwiony.
- Przynajmniej pozwól mi z tobą jechać.
- Nie, Blazer.
- Nalegam.
- A ja się nie zgadzam. To nasze prywatne sprawy- powiedziała patrząc mu
w oczy. - David, napisz na kartce jego adres. A teraz cię pożegnam.
Przepraszam, jeśli nie będę zbytnio gościnna i nie odprowadzę cię do drzwi.
Wiesz... wyjdź tak jak wszedłeś- uśmiechnęła się czarująco. - A teraz
pozwólcie, panowie, że udam się na górę. A ciebie, Blazer ma tutaj nie być, gdy
wrócę.
Mruknął coś pod nosem.
- Coś mówiłeś?
- Nie, nie.
- A więc się rozumiemy.
***
Dwadzieścia minut później Mercedes była gotowa. Na wszystko.
Dosłownie. Musi to zakończyć. Musi.
Wysiadła ze swojego superszybkiego czarnego samochodu.
Nikt nie wiedział, że prowadzi. Po odejściu Alana przerzuciła się na inne
środki transportu. Tak było jej po prostu wygodniej, łatwiej. Teraz musiała jak
najszybciej dostać się do Alexandra.
Rozejrzała się.
Faktycznie, teren nie był zbyt... -skrzywiła się- uwarunkowany.
Nie, żeby miała coś do samej budowli. Przecież dom Alexandra był
niewątpliwie jednym z najpiękniejszych, jakie w życiu widziała. Tylko... to
miejsce. Było tak jakby... odcięte od cywilizacji. I te drzewa... To pustkowie z
lasem pośrodku. Naprawdę. I nie chodziło tylko o to, że było tam w jakiś
sposób brzydko, czy coś... nie. Miejsce było po prostu straszne.
88
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Weszła zdecydowanie po schodkach. Nie widziała dzwonka.
Zmarszczyła brwi.
To jak mam się tam dostać?
W pierwszej chwili była gotowa wyważyć drzwi, potem pomyślała
racjonalnie.
Lekko dotknęła klamki. Drzwi były otwarte. Pchnęła i weszła do środka.
Wnętrze było piękne. Sam hol był urządzony na blady brąz i złoto. Posadzki
zdobiły pewnie jakieś drogie, perskie dywany, na ścianie wisiał wielki obraz...
Ale nie miała czasu przyglądać się pomieszczeniu. Musiała go znaleźć.
Czuła, że coś... czuła że dzieje się coś złego.
- Alexander?- zawołała.
Odpowiedziała jej cisza.
- Gdzie jesteś? Gdzie się chowasz?
Nadal mówiła do ścian.
Gdzie on cholera może być?
Wiedziała, że powinna teraz odejść i przyjechać kiedy indziej. Wiedziała, a
jednak tego nie zrobiła. Choć powinna.
Powoli zaczęła wchodzić schodami, na górę.
Czuła się coraz bardziej zaniepokojona.
Przystanęła, gdy zobaczyła kilkanaście par różnych drzwi. Ten dom był tak
strasznie podobny do jej własnego mieszkania.
Teraz nie wiedziała już, gdzie szukać.
Dobra, poddaje się. Przyjadę kiedy indziej, gdy zastanę go w domu-
postanowiła.
Już miała odejść, kiedy coś usłyszała. Jakby damski śmiech. Bardzo piękny,
kobiecy uśmiech.
Zaintrygowana, ale jednocześnie coraz bardziej przerażona poszła w stronę
owego pokoju.
Jej serce przyśpieszyło.
Domyślała się co teraz zobaczy. W końcu głupia nie była.
89
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Nie będę płakać- obiecała.
Przecież nie będzie wylewać łez na Alexandra. Może jednak...
Gdy zobaczyła nad nim nagą kobietę wyzbyła się złudzeń i głupich nadziei.
Wiedziała, że dla niego to definitywny koniec.
Myślała, że zaraz serce wyskoczy jej z piersi. I ten potworny ból.
Zdradził mnie. Ten pieprzony łajdak mnie zdradził!
Byli tak strasznie pochłonięci sobą, że nawet nie zauważyli Mercedes.
To na pewno on- pomyślała smutno. To nie żadna cholerna pomyłka. To
rzeczywistość.
Przy tych igraszkach biała satyna odrobinę zsunęła się z ich ciał. Zobaczyła
rękę Alexandra na jej nagim biodrze.
Szatynka zachichotała. On także się gardłowo zaśmiał.
Jakby było to zabawne.
Mercedes chciała umrzeć. Ale śmieć niczego nie rozwiązuje, a w
szczególności nie przyczynia się do zniknięcia pragnienia. Pragnienia bycia z
inną osobą, pragnienia bliskości. I nie chodzi jedynie o seks. Mercedes chyba
widząc go z inną zrozumiała, że wolałaby kiedyś przez niego cierpieć, ale być
z nim, niż widzieć jego zdradę. Tak, to pragnienie przyniosło jedynie
rozczarowanie, gorycz. I ból. Ten potworny ból, rozdzierający serce.
Nagle Alexander spojrzał na nią. W jego oczach dostrzegła... tak, to było
zaskoczenie, lecz zaraz ten błysk zmienił się w pogardę.
Szepnął coś kobiecie, na co ta się uśmiechnęła i całkowicie naga- nie
zważając na miejsce, oraz publiczność- poszła do łazienki.
Mercedes stała chwilę, po czym powoli okręciła się na pięcie z zamiarem
odejścia. Serce jej pękało. Nie chciała widzieć tego gnoja.
Nagle wyrósł przed nią Alexander okryty w pasie prześcieradłem. Złapał ją
brutalnie za nadgarstek.
- A czego się spodziewałaś?- szepnął pogardliwie. - Wierności?- zaśmiał się
brutalnie. - Takiej kobiecie jak ty?
Przechyliła głowę. Przybliżyła się do niego tak, że czuł jej ciepły oddech na
policzku.
90
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Nie, Alexandrze- szepnęła mu do ucha. - Nie chciałam od ciebie niczego, a
szczególnie wierności. - Pocałowała go delikatnie w policzek i wyrwała
nadgarstek z jego władczego uścisku. - Wolałabym umrzeć- szepnęła cicho za
jego plecami.
Ostrożnie zeszła na dół. Cicho otwarła drzwi i równie cicho je zamknęła.
Kiedy wyszła na zewnątrz, wiatr rozwiał jej włosy. Wciągnęła w płuca
świeże powietrze.
Jej twarz nie wyrażała emocji. Ona też musi zacząć nowe życie. Powinna.
Przyglądał się jej. Przyjechała dzisiaj swoim czarnym samochodem. Była
taka opanowana, jakby nic się nie stało, jakby jej nie zdradził.
Usłyszał szelest. Odwrócił się i ujrzał Wiktorię. Ta kobieta to wielki błąd,
nie powinien zapraszać jej do domu, nie powinien do niej dzwonić. A jednak.
Zadzwonił.
- Choć do mnie- szepnął.
Musiał ułagodzić ból.
Wsiadła do samochodu. Z torebki wyjęła telefon komórkowy, jednocześnie
odpalając silnik. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Co myślisz o odnowieniu naszej... znajomości, przyjacielu?
- Mercedes?- zapytał zdziwiony Blazer. - Naprawdę tego chcesz? Przecież...
- Tak. Właśnie tego chcę.
- Dobrze, ale...
- Spotkamy się dzisiaj w Plazie?- zapytała zduszonym głosem.
- Oczywiście, Słońce. Mam zarezerwować pokój?
Chwilę zwlekała z odpowiedzią.
- Tak. Zarezerwuj jeden pokój.
- Dobrze. Opowiesz mi o wszystkim.
Rozłączyła się. Miała dość życia. Miała dość Alexandra i jego wybryków.
91
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Postanowiła go nienawidzić. Tak, to chyba doskonałe rozwiązanie. Nie chciała
go więcej widzieć na oczy. Po jaką cholerę w ogóle go poznawała? Bądź
szczęśliwy, Chatisow.
Jej oczy się zaszkliły.
Nie - zamrugała kilkakrotnie. Ostatni raz płakałam przy odejściu Alana.
Teraz nie mam zamiaru powtarzać tego błędu. Nie mam zamiaru wylewać
niepotrzebnych łez na tego gnoja. Wolałabym umrzeć.
Było za późno, by zareagować. Drugi samochód ją zaskoczył. Nawet nie
zwróciła wcześniej na niego uwagi. Była zbyt rozkojarzona.
Krzyk zamarł w jej gardle.
Wiedziała, co się stanie. I właśnie to było w tym wszystkim najgorsze.
Miała świadomość. Była pewna, że ta ciężarówka ją uderzy, że zaraz zginie. Bo
z takich wypadków nie wychodziło się nigdy cało. Nie przy takiej prędkości...
Nigdy nie słyszała o zderzeniach z wielkimi samochodami, zakończonych
happy endem.
To była jej śmierć. Nie miała czasu. Te sekundy... Samochód był coraz
bliżej, a ona siedziała sparaliżowana, wiedząc, że to koniec.
Nagle obok niej pojawiła się postać przystojnego mężczyzny.
Była zbyt przerażona, aby zareagować.
- Ci, skarbie- szepnął i się do niej nachylił. - Na imię mi Cierpienie,
kochanie.
I ją pocałował.
O dziwo, nie czuła bólu.
***
- Dobra robota, wampirze- szepnął brązowooki mężczyzna. - Spisałeś się
bardzo dobrze.
- Co teraz?- zapytał przejęty krwiopijca.
Oboje jednocześnie spojrzeli na pobojowisko. Był to straszny widok.
92
untouched-nienaroszona - Rude Girl
A najbardziej ucierpiało pewne czarne auto, którego teraz- szczerze
mówiąc- nie można byłoby rozpoznać wśród resztek tułających się
przedmiotów. Samochód, a raczej jego resztki, mogły nadawać się jedynie na
złom.
Przywódca przykucnął i z czułością spojrzał na leżące obok niego ciało.
Uśmiechnął się.
- Co z nią?- zapytał wampir.
- Nie widzisz- odszepnął cicho. - Przecież nie żyje. Nie czujesz tego? Jej
serce nie bije, ciało nie reaguje, a umysł dał za wygraną. To koniec.
- Więc co robimy?
Brązowooki paznokciem przejechał po jej policzku, tworząc tym samym
głęboką bruzdę, długą linię, niewątpliwie pozostawiającą bliznę.
Uśmiechnął się, szczęśliwy. Znalazł ją. To bez tej kobiety Alexander nie
potrafił żyć. Była jego.
- A teraz jest moja- delikatnie ją podniósł i pocałował z czułością w
okaleczony policzek. - A ciało już mam.
***
Drzwi otworzyły się z hukiem.
- Gdzie ona jest do cholery?- wydarł się Blazer.
Alexander spojrzał na niego obojętnie znad głowy swojej uroczej partnerki.
- Kto?
- Mercedes!- zawołał wściekły. - Była u ciebie.
- Wiem.
- Wiesz? To gdzie ona w takim razie jest teraz?
Wzruszył ramionami.
- Myślisz, cholera, że ją pilnuję? Jest dorosła.
- Tak. Podobno ty też.
- Wiktorio, mogłabyś nas zostawić?- powiedział.
- Znowu?- wymruczała. - Czy zawsze nachodzą cię rozzłoszczone kobiety i
wściekli mężczyźni?- Zgrabnie zeszła z jego kolan i obciągnęła kusą, skórzaną
93
untouched-nienaroszona - Rude Girl
spódniczkę.
- Mercedes widziała cię z nią? - Zawołał pogardliwie, gdy dziewczyna
wyszła.
- Tak- powiedział i pociągnął duży łyk ze szklanki z alkoholem. - Była,
potem tak szybko wyszła...
- Czy ty masz w ogóle sumienie, Alexander? Wiesz, co to jest rozsądek?
Alex skrzywił się teatralnie.
- Chyba nie.
- A niech cię szlag trafi! Jeśli coś się jej stało, przysięgam, że cię zabiję.
- Nie zabijesz- jego spojrzenie powędrowało gdzieś w dal. - Kiedyś....
przyrzekłeś- powiedział beznamiętnie.
- Gówno mnie obchodzi co zrobiłem kiedyś- Alex wstał i podszedł,
zamyślony do okna.
- Ta przysięga aby nas dzieli, nie uważasz? Może byśmy tak...
- Jeśli nie wiesz, gdzie ona jest, to żegnam- Blazer odwrócił się, lecz zamarł
w pół kroku, gdy usłyszał jego słowa.
- Pewnie się dzisiaj omówiliście. Znowu. Powiedz... z tobą też jest tak dobra
w łóżku jak zemną?
Blazer błyskawicznie pojawił się przy Alexandrze i walnął go w szczękę.
Siła uderzenia była tak duża, że go odrzuciło.
Blazer pochylił się nad Alexandrem i szepnął.
- Jeśli ty nie potrafisz docenić jej zalet, między innymi wierności, to masz
problem, stary. Ale nie martw się- zaśmiał się z drwiną. - Pozbyłeś się kłopotu.
Znając Mercedes, to nie wybaczy ci tego... hmm.. wybryku. Jesteś załatwiony-
spojrzał na Alexa z kpiną. Jego słowa były przesiąknięte jadem. - A do kogo
może pójść zrozpaczona kobieta, jak nie do przyjaciela? Początkującego
przyjaciela, godnego zaufania człowieka, który nigdy nie skrzywdził jej, nie
poniżył, który nie próbował jej wykorzystać- przynajmniej później- przez
którego nigdy nie cierpiała? - Spojrzał na niego. - Alexander, ona przyjdzie do
mnie. A ja ją pocieszę, bo nie ma nikogo innego. Nie zapomni naszej pierwszej
wspólnie spędzonej nocy. Będzie inna, a ja.. ja nie zostawię takiej kobiety jak
94
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Mercedes. Nigdy.
Alexander spojrzał na niego. Nagle jego twarz z chłodnej obojętności
przeistoczyła się w pełen gniewu grymas.
- Ty sukinsynu!- błyskawicznie przypał Blazera do ściany. - Ona z tobą nie
spała.
Mężczyzna zaśmiał się gardłowo.
- Sam wyciągnąłeś wnioski, Alexander. To twoja wina, a ona... była tak
przybita, że nawet nie myślała o zdradzie. Przypuszczam nawet, że mogłaby
przeprosić za to, że dała ci powód do gniewu. Co za kobieta- spojrzał
prowokacyjnie na Alexa. - Gdy będę ją już miał w łóżku, nie wypuszczę, tak
jak zrobiłeś to ty- popchnął Alexa z taką mocą, że ten przeleciał kilka metrów i
zatrzymał się dopiero na przeciwległej ścianie.
Blazer -uśmiechnięty- otrzepał niewidoczne pyłki na swoim ubraniu i
wyszedł, mocno trzaskając drzwiami.
Z gardła Alexandra wydobył się ryk. W jego oczach pałała żądza mordu.
- Kochanie?- zapytała Wiktoria, wchodząc.
- Wyjdź- powiedział napiętym głosem.
- Ale...
- Wyjdź- powtórzył.
- Alex- zaczęła naburmuszona.
- Wynocha! - wrzasnął. - Nie chcę cię nigdy więcej widzieć!
W jej oczach pojawiły się łzy.
- Alexander! - zawołała z płaczem.
Spojrzała mu w oczy, lecz to, co w nich zobaczyła napełniło ją
przerażeniem. Nie widziała w nich dobroci, skruchy czy litości. Ten człowiek
był gotowy na wszystko. Jak jakiś szaleniec.
Szybko zabrała swoje rzeczy i wyszła, wiedząc, że nigdy tu nie wróci.
A Alexander już dzwonił do Davida.
- Macie ją znaleźć!- powiedział, gdy ten odebrał. - Nie obchodzi mnie jak,
ale... Cholera, musicie ją znaleźć! A potem przywieźcie. Do mnie.
95
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Na krótko zapadła cisza.
- Alexander... Widzisz... Za późno. To koniec- szepnął przejęty David.
Serce mu przyspieszyło.
- Co ty, kurwa, mówisz?
- Był wypadek...
- Ale co to ma...
- Nic nie rozumiesz? - krzyknął, równie przerażony David.
Po chwili- już w pełni opanowany- odezwał się.
- Mercedes miała wypadek samochodowy. Umarła kilka kilometrów od
twojego domu.
W jego głowie zapanowała pustka, przed oczami pociemniało, jednak
zmusił się do racjonalnego myślenia.
- David to jeszcze nie znaczy, że ona nie żyje, że ten samochód był jej-
powiedział spokojnie, chwytając się tej ostatniej deski ratunku.
- Alexander, naprawdę to jest koniec. Resztki jej ciała są teraz w kostnicy.
Badania wykazały...
Rozłączył się. Przecież to nie prawda... ale do niego to wszystko powoli
docierało.
"Umarła kilka kilometrów od twojego domu...".
Miała wypadek, wracając od Alexandra, od tego, co zobaczyła. A widziała
jego i Wiktorię. W łóżku.
"Nie oceniaj mnie, Alexandrze. Nie oceniaj, bo jesteś taki sam...".
Był gorszy, bo... bo ją zabił.
Boże, to nie może być ona.
A jednak. Wszystko wskazywało na to, że była.
96
untouched-nienaroszona - Rude Girl
***
Czasem zdaje mi się że dzień mojej śmierci byłby najpiękniejszym
dniem mojego życia. Szkoda tylko, że muszę żyć wieczne. Ta... pustka, ta
codzienność. To gorsze od śmierci, od tej cudownej rzeczywistości. Czasami
trudno jest podjąć to ciężkie brzemię odpowiedzialności, a sumienie... to
przeklęte sumienie nie daje spać. Twoja własna głowa cię zdradza. Nie pozwala
funkcjonować w świecie... w którym ona nie istnieje, w którym jej nie ma.
Potrzebuje cię, Mercedes, po prostu potrzebuję... Tak bardzo pragnę
pachnieć tobą, całować, dotykać... Brakuje mi sił, brakuje mi energii by żyć. W
twoim domu twoje imię odbija się od ścian pustego pokoju, a ja... ja wiem, że w
takiej pustce rodzi się jedynie obłęd. Nie wiem, kiedy przekroczyłem tą granice
pomiędzy miłością, a szaleństwem. Tak. Umieram.
- Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz- zakończył na koniec kapłan. -
Odpoczywaj na wieki.
Matka Mercedes wybuchła płaczem i przytuliła się do męża.
Na ceremonii pogrzebowej był również obecny Kamil i siostry zmarłej. Nie
utrzymywała z nimi kontaktów, a jednak tutaj byli.
Nie znał ich. Oprócz Kamila nie potrafił rozpoznać żadnej twarzy, chociaż
wszystkie były w jakiś sposób podobne do Mercedes.
Mercedes. Przecież ty nie mogłaś tak po prostu odejść, prawda, skarbie? To
niemożliwe, nierealne.
***
- Pan Alexander Chatisow?- zapytała pani Roberts kilka godzin po
pogrzebie.
Odwrócił się.
97
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Była niewątpliwie piękną kobietą, pomimo czerwonych oczu,
zapuchniętego od płaczu nosa i nieco potarganych kasztanowych włosów. Tak
jak Mercedes.
- Tak, to ja.
Kobieta spojrzała na niego z nadzieją.
- Nazywam się Ann Roberts. Przyszłam do pana, bo... - jej zielone oczy
znowu się zaszkliły- bo słyszałam, że przez ostatnich kilka tygodni był pan przy
niej. Chciałabym wiedzieć... czy była szczęśliwa?
Alexander nie wiedział, co odpowiedzieć. Pierwszy raz w życiu nie wiedział
co odpowiedzieć! Bo co, powie jej w żywe oczy, że prawdopodobnie przez
niego umarła? Wywrzeszczy jej to przy wszystkich, nie zważając na
okoliczności? Tak podły nie będzie. W końcu nie skłamie jej. Przecież była
szczęśliwa do momentu odwiedzenia go.
- Tak, pani Roberts. Myślę, że była szczęśliwa.
Matka uśmiechnęła się. Walczyła ze łzami.
- Dziękuję- szepnęła. - Dziękuję, że dał jej pan powód do radości przez te
ostatnie dni, gdy my przy niej nie byliśmy. Choć powinniśmy.
Odeszła, a Alexandra ogarnęły wyrzuty sumienia, jeśli takowe w ogóle
posiadał.
Mercedes nie żyje. Według zapewnień specjalistów nie miała szans przeżyć
aż tak poważnego wypadku. Nie miała szans w zetknięciu z tą ciężarówką.
Umarła na miejscu. Tylko dlaczego... dlaczego on - pomimo bólu- nadal
uważał, że gdzieś jest, że nadal żyje? Może zwariował?
Nie mógł znieść tego smutku i żalu. WYRZUTÓW SUMIENIA. Nie
potrafił pogodzić się z samym sobą.
Wyszedł pospiesznie, niezważając na pełne zdziwienia spojrzenia innych.
Kiedy wszedł do swojej jednostki przywitali go inni. Jego pracownicy. Byli
równie rozgoryczeni co on. Jakby cierpieli tak jak sam Alfa.
Oni nic nie wiedzą! Nie znali jej, więc nie potrafią współczuć. Nie
przypuszczają nawet, co przechodzę ja i co przechodzą jej rodzice, rodzeństwo.
Jak można cierpieć z powodu śmierci całkowicie obcej osoby? Nie wiem. Na
98
untouched-nienaroszona - Rude Girl
pewno nie w sposób taki, jak cierpię ja. Dlaczego więc są tak przybici?
Ponieważ chcą okazać szacunek, jakim darzą szefa, w tak ciężkim dla niego
momencie? Bo się go boją? Niech szlag trafi takich pomocników!
Alexander spojrzał ze złością na wszystkich.
- Co wy, cholera, jeszcze tutaj robicie? Mało wam roboty?
Nikt się nie odezwał.
Od tragicznego wypadku Mercedes cisza towarzyszyła wszystkim na
każdym kroku.
- Alexander...- zaczął David.
Tylko on odważył się do niego mówić. Tylko jego brat miał w sobie coś,
czego nie mieli inni- podobno odważne Wilki.
- Co chcesz?- warknął.
- Oni wrócili- powiedział cicho.
Alexander nie okazał emocji, które dosłownie paraliżowały go od środka.
To oni byli tak cholernie niebezpieczni.
- Alexander- brat do niego podszedł i spojrzał w oczy. - Chcieli zemsty na
tobie i Blazerze. Najprawdopodobniej oni ją zabili, Alex, oni wszystko
zaaranżowali. Ich powinieneś obwiniać za jej śmierć.
Alexander spojrzał mu w oczy. Przyglądał mu się przez chwilę.
Tak. Tylko ich muszę obwiniać. I tylko ich muszę wymordować- pomyślał
przybity.
***
Jej oczy rozszerzyły się.
- Gdzie jestem? Kim jesteś ty?- szepnęła oszołomiona.
- Ci, kochanie. Nie bój się. Nie pamiętasz mnie, Mariko?
Zmarszczyła brwi. Widać było, że stara się sobie coś przypomnieć.
- Nie wiem dlaczego, ale nic nie pamiętam. Mam pustkę w głowie-
szepnęła.
- Skarbie, przecież jestem twoim mężem- zapewnił gorliwie. Jego
99
untouched-nienaroszona - Rude Girl
czekoladowe oczy napotkały jej wzrok. - Naprawdę nie przypominasz sobie?
Przyglądała mu się przez chwilę, po czym uśmiechnęła.
- Oczywiście, Alan- szepnęła. - Jak mogłabym zapomnieć? - Podniósł ją z
kanapy i przytulił.
- To dobrze, że wszystko pamiętasz, kochanie.
A wprost wspaniale, że akurat znasz imię swojego byłego męża, który
niewątpliwie zabawia się właśnie z jakimiś dziwkami na Karaibach...
Zemsta jest słodka, szczególnie,gdy jej przedmiotem jest ten piękny
rudzielec, kobieta, której pragnie Alexander i którą w jakiś sposób szanuje
Blazer. A ja? Ja jestem gotowy być dobrym i kochającym mężem, bo... bo kto
nie chciałby mieć Mercedes za żonę? Tylko głupiec. Gdy tylko przyzwyczai się
do mojej obecności, gdy mi w pełni zaufa... wtedy rozpocznie się zabawa...
100
untouched-nienaroszona - Rude Girl
CZĘŚĆ II
CZĘŚĆ II
NIEWIEDZA
101
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Rozdział 7
"Nie rań osoby, której nie możesz zabić"
JEDYNAŚCIE MIESIĘCY PÓŹNIEJ
Alexander spojrzał w okno. Patrzył tępym wzrokiem na ulicę.
Minął prawie rok. Rok, jak nie ma cię, Mercedes. Rok, jak się poznaliśmy,
jak zobaczyłem cię pierwszy raz w klubie. A teraz? Próbuję się mścić, kochanie.
Dla ciebie, za ciebie. Dla reguły, dla zasady. Nigdy nie przypuszczałem, że będą
potrafili zadać mi ból w ten sposób. Jeszcze rok temu zaśmiałbym się z tych
słów, a ich po prostu wyśmiał. Jeszcze dwanaście miesięcy temu byłem gotów
stawić im czoła, bo wiedziałem, że nie mają na mnie żadnego asa, haka.
Przecież moja rodzina była bezpieczna, jako, że ojciec był przecież
szanowanym Wilkiem. Nikt nie może tknąć jego bliskich. Takie są zasady... Ja
sam... Chciałem ich zniszczyć. Pragnąłem tego i gdy nie miałem do stracenia
nic, nie miałem przy boku żadnych ważnych dla mnie kobiet, mogłem zrobić
wszystko. Ale na drodze stanęłaś mi ty, a kiedy z dnia na dzień stawałaś się dla
mnie kimś ważnym, zmieniałem się. A oni to wykorzystali. Tak to chyba słodka
zemsta dla Dominika. Zabił cię.
Mężczyzna przeniósł pusty wzrok na wielki telewizor, który nie wydawał
żadnych dźwięków. Było mu tak cholernie źle. Jego życie wydawało się puste i
bezwartościowe.
Nagle usłyszał dźwięk dzwonka. Od pewnego wypadku w jego życiu
założył dzwonek, aby nigdy nie być zaskoczonym.
Postanowił nie ruszać się z miejsca. Po co? Pewnie to znowu jeden z
miłosiernych Samarytaninów, niosących pomoc zabłąkanej duszy. A tą duszą z
102
untouched-nienaroszona - Rude Girl
pewnością miał być właśnie Alexander.
Nie, dziękuję - pomyślał kwaśno. Może jak przestanę odbierać telefony i
cały czas zapewniać o moim wyśmienitym stanie duchowym, to wezmą mnie za
niepoczytalnego? Może się zlitują i nie będą mnie nachodzić? W końcu będę
stuknięty. Pewnie się wystraszą. Boże, a jeśli to da im jeszcze jeden powód do...
do dręczenia mnie?- pomyślał wprost przerażony.
Walenia nie ustawały, jakby jakieś stado koni postanowiło zrobić sobie
postój właśnie obok jego domu.
Nie był nawet zły. Po prostu zobojętniał. Było mu obojętne, czy ktoś go
dzisiaj przejedzie, pożre czy pobije. Może poczułby się lepiej? Może.
Nie wiedział, jakim cudem ruszył się z miejsca po tylu godzinach
bezczynnego gapienia się w telewizor.
Miał chyba szczęście, że wszystko pozostało na miejscu. W sensie jego
krzyż i wszystkie rdzenie do niego przylegające.
Powoli powlókł się do drzwi, a gdy je otworzył, szybko zamknął, nawet nie
czekając na wyjaśnienia Blazera. Nie miał ochoty wysłuchiwać jego jęczeń i
narzekań, jaki to świat jest okropny.
Po co ja w ogóle, cholera, ruszałem się z miejsca?- Myślał, zły. Dla tego
dupka?
Dowlókł się do kanapy i dosłownie rzucił na nią. Przymknął powieki,
delektując się spokojem. Tak upragnioną ciszą i odpoczynkiem. Minuta bez
telefonów, dzwonków i wibracji. Jak to możliwe?
Momentalnie otworzył zmęczone oczy i zaczął się zastanawiać. To było dla
niego dziwne. Co oni knują?- myślał, podejrzliwie mrużąc oczy. Na pewno coś
kombinują, tylko.... co?
Usiadł.
Ostatnio zrobił się, hmmm.... troszkę podejrzliwy.
Gdy jakieś piętnaście minut później usłyszał pukanie, odetchnął z ulgą.
- No, nareszcie - mruknął i zamknął oczy, usatysfakcjonowany. W pewnym
sensie.
Postanowił nawet nie wstawać. Głównym jego założeniem było pójść spać.
103
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Tak, chciał usnąć i zapomnieć. O wszystkim. Po raz kolejny. Na kilka godzin.
Miał już nawet zamknięte oczy, kiedy...
- Alexander? - Usłyszał w głowie głos Caroline.
Nie, no. Zwariowałem- pomyślał spokojnie. Siedzenie w domu źle wpływa
na mózg.
- Alex? Wiem, że nie śpisz.
Tym razem otworzył jedno oko.
Udręczonym wzrokiem spojrzał na kobietę i się uśmiechnął.
Jednak do reszty nie zgłupiałem.
Mina mu jednak zrzedła, kiedy zobaczył, jakich przyprowadziła gości. A
tłumek był całkiem spory.
- Wynocha- warknął spokojnie.
Choć nie do końca spokojnie. Nie można warknąć i być w pełni
opanowanym.
- Alex, musimy porozmawiać.
- Nic nie musimy - powiedział cicho i na powrót zamknął oczy, kompletnie
ich ignorując.
Pewnie dalej trwałby w tym błogosławionym stanie, gdyby nie pewien
znienawidzony głos, teraz ociekający słodyczą.
- Musisz o tym wiedzieć i ruszyć swoją dupę. I nic mnie nie obchodzi, że
nie wychodzisz z domu. Teraz zrobisz ten wyjątek. Nie bój się. Światło poranka
cię nie zbije.
Był wściekły, że do jego pustej przestrzeni wdarł się taki osobnik, jak
Blazer. Kto jak to, ale on powinienem wiedzieć najbardziej, że jest tutaj
najmniej pożądaną i oczekiwaną osobą.
- Jest południ e- mruknął, chcąc się kontrolować.
Najchętniej wydrapałby mu te piękne oczęta.
- Miałeś się zemścić - szepnęła cicho Caroline.
- I zemścić się muszę. Czekam - warknął.
Dokładnie to mścił się cały czas, tylko oni o tym nie wiedzieli. Codziennie
wychodził z domu i tropił. Czasami torturował. Często zabijał.
104
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Na zbawienie? - zadrwił Blazer.
Alexander spojrzał na niego niechętnie. Zmarszczył brwi i powoli wstał.
- Jeśli ci coś nie pasuje, to leć. Droga wolna - powiedział Alex z sarkazmem.
- Wy przecież tak dobrze się znaliście.
W oczach Blazera pojawił się niebezpieczny błysk. Prawdopodobnie oboje
rzuciliby się sobie do gardeł, gdyby nie wtrąciła się Caroline i nie zastawiła im
sobą drogi.
- My właśnie w tej sprawie, Alex. Znaleźliśmy coś. Coś niepokojącego.
W jego, udręczonych oczach pojawiła się nadzieja.
- Znaleźliście coś?
- Tak - powiedziała z wahaniem. - Natrafiliśmy na coś, hmm... coś bardzo
dziwnego.
- Co? - zapytał sucho.
Caroline zmarszczyła brwi.
- Ktoś... ktoś usilnie stara się być zauważonym. To dziwne, ale...
Wszyscy czekali w napięciu na jej następne słowa. Nikt nie wiedział, co
kobieta ma do powiedzenia. Byli zdziwieni, gdy ta zebrała naradę u Alexa.
- Ktoś obcego gatunku, wiesz... - posłała mu porozumiewawcze spojrzenie -
oni nagle zaczęli się ujawniać. Pełno ich w naszych klubach.
Alexander powoli odwrócił głowę w jej stronę.
- Co miałaś na myśli mówiąc "naszych klubach"?
Przełknęła głośno ślinę.
- Chodziło jej chyba o klub mój i twój - wyjaśnił za nią Blazer.
- Mój i twój, mówisz? - Zapytał, patrząc na niego groźnie.
- No - kiwnął głową, niezrażony.
Alexander postanowił przemilczeć to drobne nieporozumienie.
Zacisnął zęby i próbował się opanować.
- Prawdopodobnie dzisiaj Dominik zjawi się w klubie u Blazera.
- Skąd wiecie? - Zapytał cicho. - Może wam powiedzieli? - Zadrwił.
- A żebyś wiedział - odezwał się nagle David. - Żebyś wiedział. Jakoś
dziwnie chętnie mówią. Bez tortur kablują na swojego szefa.
105
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Zapadła cisza.
- Ee, David.... Nie mam ochoty z wami gadać.
- Ty na nic nie masz ochoty! Żyjesz w abstynencji. Założyłem się z
Blazerem, czy w ciągu kilku tygodni nie zrezygnujesz z życia na wolności i nie
wstąpisz do klasztoru.
Postanowił tego nie skomentować. Zapatrzył się w sufit, który wydał się mu
nagle bardzo interesujący.
- A co mnie to wszystko obchodzi?- Rzucił Alexander nagle. - Po co mi to
mówicie?
Blazer od niechcenia ruszył w jego stronę. Zatrzymał się dopiero pół metra
od niego.
- Łaski mi nie robisz, Alexander - powiedział przez zaciśnięte zęby.- Mogę
ją pomścić bez ciebie. Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie Caroline.
- O, jak wy się dobrze dogadujecie ostatnio - zadrwił. - Odkąd to tak?
- Odkąd chcę zabić Dominik a- powiedział, patrząc mu w oczy. - A tak w
ogóle... wiesz, że ona wracała od ciebie?
Twarz Alexandra nie zmieniła wyrazu. Gdyby nie pewien zdradliwy mięsień
drgający na jego policzku, nikt nie domyśliłby się, ile wypowiedź Blazera
sprawiła mu bólu. A on nie lubił okazywać słabości. Blazer za to uwielbiał mu
tak wbijać nóż w plecy. Zawsze powtarzał to jedno zdanie, w którym kryła się
całe cierpienie Wiesz, że ona wracała od ciebie?
Zapanowała pełna milczenia cisza.
- Blazer, ja wiem, że zginęła przeze mnie i nie musisz mi o tym
przypominać - zakończył z goryczą i się na niego rzucił.
Nikt nie zdołał zareagować, nawet sam poszkodowany zdziwił się nieco
szybkością, z jaką zaatakował Chatisow.
Zebrani z coraz bardziej rosnącym przerażeniem patrzyli, jak Alexander
rzuca Blazerem w wielkie okno.
To rozbiło się z hukiem, który porównać można do wystrzału z armaty.
Wszyscy spojrzeli na Alexa, który teraz spokojnie stał na środku i
wpatrywał się w odłamki szkła.
106
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- A teraz wyjdźcie - powiedział cicho.
Wszyscy byli przerażeni reakcją Alexandra. Nawet Blazer na pewno
zdziwiłby się, gdyby nie fakt, że leżał teraz gdzieś na szosie i cierpiał ogromne
męczarnie przy szybkim zrastaniu kości.
Bez mrugnięcia, w wielkim pośpiechu, opuścili dom. Bali się jego reakcji.
Po śmierci Mercedes stał się nieobliczalny.
Długo jeszcze stał tam, wpatrując się pustym i bezinteresownym wzrokiem
w jakiś odległy punkt przed sobą.
***
Alexander pełnym energii krokiem przemierzał całą długość sali.
Miał na sobie czarne, obcisłe dżinsy i skórzaną kurtkę tego samego koloru.
Posłał nawet uśmiech jednej z kobiet, na co ta o mało nie zemdlała.
Cały Alex.
Kobiety zastanawiały się, oczywiście, co się stało z tym facetem. Zdziwiło
ich to i doprowadziło niemal do rozpaczy, że taki playboy jak on przestał nagle
interesować się osobnikami płci pięknej. Nie chciał już ich uwodzić i nie
zaciągał do łóżka, tak jak robił to kiedyś. Jego dawne "przyjaciółki" były
zrozpaczone.
Drugim ciachem był Blazer.
A świadomość, że tych dwóch facetów było na jednej i tej samej sali
doprowadzała kobiety niemal do ekstazy.
Choć oboje się różnili.
Alexander był niczym innym, jak obojętnym, tajemniczym draniem, którego
bawiły błagania kobiet. A błagały o związek, a tego przecież dać nie potrafił.
Blazer był typem raczej z pod ciemnej gwiazdy. To drapieżny i
niebezpieczny facet. A właśnie to wszystkie w nim kochały.
W klubie kobiety zawsze podzielone były na Team Alexander i Team Blazer.
Tak więc - choć różni pod względem charakterów - nadal byli numerami
jeden na liście najlepszych kawalerów do wzięcia.
Choć nie do końca. Kawalerami przestali być już jakieś sto lat temu albo i
107
untouched-nienaroszona - Rude Girl
więcej. Teraz to już raczej stare panny.
Ale... czy do wzięcia?
Alex przecież postanowił umrzeć w sposób naturalny, dlatego nigdy więcej
nie chciał się przemieniać. Po stracie Mercedes w Blazerze tez umarła jakaś
cząstka. Dosyć duży kawałek. Prawdę powiedziawszy to był niemal cały organ.
Serce.
A więc ta - podobno umarła kobieta - narobiła tyle szkód w życiu tych
dorosłych facetów. Z nimi to chyba nawet wojna obeszłaby się łagodniej.
A teraz byli w klubie.
Obaj, aby się zemścić. Obaj tak cholernie i nieprzyzwoicie przystojni, obaj
zakochani.
Tak. Zakochani.
Pierwszy ani myślał się do tego przyznawać, chociaż świadomość- wbrew
sobie- dawała mu pewne znaki.
Drugi ani myślał o tym myśleć. Postanowił żyć w błogiej nieświadomości.
Choć nie do końca błogiej.
Obaj faceci przecież- choć nie dawali tego po sobie poznać- cierpieli jak
diabli.
Z Alexandrem to chyba sprawa jasna, ale... Blazer.
Ten to dopiero miał bałagan w tej swojej pięknej główce.
Mercedes pociągała go przecież fizycznie, nie da się zaprzeczyć, ale... jakaś
jego cząstka - chyba ten wcześniejszy organ - dawał o sobie znać w jej
obecności. Serce tłukło mu się niemiłosiernie już zaledwie po pierwszym
spotkaniu. Dobra, na początku zrzucił wszystko na fascynację i pożądanie tym
pięknym rudzielcem, ale... Nie był już chyba w nastroju do żartów, gdy budził
się nocami SAM, cały zlany potem i zastanawiał się dlaczego nie jest teraz z
jakąś, piękną kobietą. To było dla niego dziwne. Więc postanowił zdobyć
jedyną osobę, na której w jakiś sposób mu zależało. Był przekonany, że potem
wszystko zniknie, rozpadnie się to zauroczenie, ale... ale nie. Nic podobnego,
cholera, nie nastąpiło. A bolało.
- Chłopie, całkiem przystojnie wyglądasz, ogolony i ubrany- zauważył
108
untouched-nienaroszona - Rude Girl
wcale nie obrażony Blazer.
Faktycznie. Zadbany Alexander wyglądał o niebo lepiej niż udręczony Alex.
- Kości ci się zrosły?- Rzucił obojętnie i znudzonym wzrokiem powędrował
po całej długości sali.
Szukał go.
- A żebyś wiedział, że wszystko jest na miejscu- odparował uśmiechnięty
Blazer. - A u ciebie? Jak serducho?
- Pilnuj lepiej swojego, bo czasami ktoś może zabłądzić i wyrwać je
niechcący, rzucając potem psom na śniadanie.
Blazer nachylił się.
- Zrobiłbyś to?- Zapytał cicho.
Spojrzeli sobie w oczy. Było czuć wyraźne napięcie między nimi.
- Oczywiście. Przez okno już raz cię wyrzuciłem- stwierdził spokojnie. -
Gdzie David i Caroline?
- Nie wiem. Nie pilnuje tych gruchających gołąbeczków.
Zapadła cisza. Żaden nie miał ochoty jej przerywać. Obaj wręcz się nią
delektowali.
- Ja pieprzę!- Pisnął nagle Blazer.
- Co ty nie powiesz?- odezwał się znudzony Alexander. - Tylko, że ty tego
nie robisz od kilku miesięcy. Zastałeś się, chłopie.
- Cholera!
- Tak- zgodził się skwapliwie Alex. - Mogłaby nas wszystkich czepić i
byłoby po kłopocie.
- Alexander, ty huju niedomyślny... Boże, postradałem zmysły. Na pewno.
- Blazer...
- Odwróć się i powiedz, co widzisz. Alex, ja nie żartuję! Cholera jasna, jak
to możliwe...
- Co? Przestraszyłeś się mrówkojada?- zapytał sucho, ale spojrzał w
wyznaczonym kierunku.
Obaj zamarli. Ich pulsy przyspieszyły.
Dwóch dorosłych facetów. Dwa serca. Jedna kobieta. Jedna miłość.
109
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- To niemożliwe - szepnął Alex.
- Właśnie. Nierealne. Alexander, zabijemy tego huja, nie?- Blazer zwrócił
się do niegdyś największego wroga. Teraz był drugi po Dominiku.
- Tak, Blazer. Zabijemy tego popaprańca.
- Ale przedtem go torturujemy? Za to, co nam zrobił i co nam robi?
- Tak. Będzie cierpiał. Tan dupek dostanie jeszcze za swoje.
- Jak on mógł przyprowadzić sobowtóra Mercedes?- Szepnął. - Każdy
przecież ma bliźniaczą siostrę, ale... Przecież wie...
- Na tym to polega, Blazer. To zemsta. Ma być bolesna- powiedział cicho.
I była. Przecież... To bolało. Oni widzieli Mercedes, bo w ich oczach była to
właśnie ta kobieta. To nic, że to nie ona, przecież tak nieistotny szczegół nie ma
i nie powinien mieć znaczenia, ale... Dla nich to nadal była Mercedes.
Alexander ruszył się z miejsca, z zamiarem podejścia do Dominika.
- Czekaj - Blazer złapał go za ramię. - Czujesz?
- Co?
- Ta kobieta... Ona...
- Nie jest człowiekiem- dokończył nagle olśniony Alex. - Jest tym czymś,
czym stała się po przemianie. Podlega Dominikowi. To jej pan.
Choć była podobna do Mercedes, różniła się kilkoma szczegółami.
Miała proste, dłuższe włosy, które sięgały jej do pasa. Jej oczy wydawały
się teraz bardziej barwne, bardziej... żywe? Zabawne. Nieumarła kobieta o
żywych, szmaragdowych oczach. I miała tą uroczą bliznę, znamię na policzku...
Wydawała się wyrazistsza, o odpowiednich kształtach. Jeszcze bardziej
kobiecych. To była... Mercedes w ulepszonej wersji. O lepszym, nowym
wyglądzie.
- Blazer, nie wytrzymam.
- Alexander, ja chyba też. Może odłożymy tą konfrontację, kiedy sobowtór
Mercedes zniknie z pola widzenia?
- Nie- zaprzeczył cicho, smutno. - Jej już nie ma. Czas się z tym pogodzić.
Dominik ruszył swoim swobodnym krokiem z piękną kobietą u boku, w ich
kierunku. Mężczyźni posyłali mu zazdrosne spojrzenia.
110
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Ja byłem kiedyś na jego miejscu- pomyślał smętnie Alex. - To mi kiedyś
zazdrościli.
Ta myśl wyprowadziła go z równowagi, doprowadziła niemal do wrzenia.
Był wściekły i pragnął wyładować swój gniew.
Ich najgorszy wróg znajdował się od nich jakiś o metr. Przywitał się
grzecznie, jakby nic się nigdy nie stało, jakby mówił do starych znajomych,
dawno nie widzianych przyjaciół.
- Witam, Chatisow - skinął też głową Blazerowi.
Zachowywał się tak, jakby bardziej zależało mu na rozzłoszczeniu właśnie
Alexandra, choć on najmniej zawinił.
- O, co za niespodzianka- powiedział właściciel klubu, odrobinę
przesłodzonym głosem - jak miło cię tutaj gościć. Dawno nie zaglądałeś.
- Interesy wzywają- odpowiedział suchym tonem. - I Marika chciała
zwiedzić miasto- jego głos nabrał cieplejszego akcentu, jakby nie widział życia
bez tej kobiety. - Przywiozłem ją tutaj po ciężkim wypadku. Omal nie zginęła.
Alexander zacisnął dłonie w pięści.
Dominik chciał wyprowadzić ich z równowagi, pragnął przypominać, mścić
się.
- Ledwo co przeżyła- ciągnął dalej. - Miała wypadek samochodowy-
szepnął konspiracyjnie.
Nie wytrzymam. Boże, dopomóż mi, bo inaczej go zaraz zabiję. Na oczach
wszystkich. Naprawdę będę straszny. I wyda się wszystko o naszym świecie.
- Skarbie, nie przedstawiłeś mnie odpowiednio- szepnęła nagle kobieta
melodyjnym głosem. - A obiecałeś- wydęła słodkie usteczka.
Na dźwięk jej głosu obaj mężczyźni zamarli i momentalnie podnieśli głowy.
To niemożliwe- myślał Blazer. Przecież stoi przede mną inna kobieta, to nie
może być ona. Wygląda inaczej i ma... ma tą cudowną bliznę, która dodaje jej
seksapilu. Przecież nawet teraz mam ochotę ją schrupać, a to nie dobrze. Ale...
ona...
Właśnie w tej samej chwili podawała im swoją piękną, wypielęgnowaną
dłoń.
111
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Jestem Marika, ale mówcie do mnie Merc. Wszyscy tak się do mnie
zwracają - i posłała im uśmiech.
Był to niemal zabójczy, przepiękny grymas zadowolenia.
Jej dłoń była groźnie lodowata, zimna. Przecież to... to coś w rodzaju
wampira.
Potem podała dłoń Blazerowi, lecz gdy tylko go dotknęła, raptownie ją
cofnęła i szybko spojrzała w innym kierunku, unikając jego niedowierzającego
wzroku. Jakby coś ją odstraszyło, albo... obrzydziło? Nie, to niemożliwe.
Żadnej kobiecie Blazer nie może wydawać się choćby trochę odpychający.
Więc... co się stało?
Ale on się domyślał i właśnie to wszystko go tak przerażało. Wiedział i był
prawie pewny.
- To jest Alexander i Blazer- przedstawił z naganą w głosie Dominik.
Faktycznie. Chyba od nadmiaru emocji zapomnieli tego zrobić.
- Blazer- szepnęła cicho, prawie nie dosłyszalnie.
Alex poczuł bolesny skurcz na sercu. To nie może być ona- powtarzał sobie
w myślach -nie może.
Ale... Jeśli naprawdę tak uważał, to dlaczego miał ochotę się na nią rzucić i
zacząć całować? Ta tęsknota... omal go nie zabijała, omal nie pożerała od
środka. Była jak trucizna, zdradliwa substancja, która może leczyć, ale także
zabijać.
- Wybaczcie panowie, ale idziemy się trochę rozerwać- mrugnął do
mężczyzn znacząco.
Wydawał się być dziwnie usatysfakcjonowany, radosny. Jakby dopełnił
tego, co dopełnić miał. To było dziwne.
Odwrócił się na pięcie i pociągnął kobietę, która ufnie objęła go w pasie.
Kochała go. Przynajmniej tak się wszystkim zdawało.
Podszedł do nich do nich David, za nim Caroline, ale Alex nadal głowę miał
zwróconą w kierunku odchodzących.
Czy przypadkiem nie powiedziała do niego... Alan?-Zmarszczył brwi.
Niemożliwe. To zbyt duży zbieg... Nie, on nie mógł przecież o nim wiedzieć.
112
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Alex?- Caroline zwróciła się do niego drżącym głosem.
- Co?- Niemal warknął.
- Oni... oni idą...
- Co?- powiedział. Nagle się domyślił. Nie musiał się odwracać. Wiedział. -
Nie- szepnął.
- Tak, oni idą na górę, Alex.
- Nie, Caroline, na pewno nie idą na górę- odpowiedział z przymusowym
uśmiechem. - Wszędzie, tylko nie na górę.
A była to ta słynna góra u Blazera. Przecież raz już tam byli. Tam uprawiano
seks na oczach wszystkich.
Nie, nie odważyłby się- pomyślał Alex, przerażony.
- Blazer, cholera, zrób coś!
- Cholera, nie mogę!
- Kurwa, ja ci zaraz dam nie mogę. Ja ci zaraz dam. To twój klub!
- I właśnie dlatego, kurwa, że to mój klub, nie powinienem.
- A właśnie, kurwa, że to zrobisz.
- Kurwa, nie zrobię.
- Zrobisz, kurwa.
- Nie rozumiesz?- Blazer pierwszy raz w życiu wydawał się być
zniechęconym do wszystkiego, w jego oczach- tak jak zresztą w oczach Alexa-
dopatrzeć się można było znużenia. Nie podobało się mu to. On chyba też na
wszystko zobojętniał. - Musimy się pogodzić, bo to nie Mercedes. Powinniśmy
raz na zawsze wymazać ją z pamięci. On może robić z nią, co tylko zechce, bo
jest jego. Nie nasza. Nasza kobieta zmarła w wypadku samochodowym rok
temu.
Alex warknął.
- I nieważne, czyja to była wina. Ona i tak nie żyje. Jest za późno - spojrzał
mu w oczy. - A teraz spokojnie pozwolimy mu uprawiać seks z Mercedes-
stropił się. - A raczej z jej klonem.
- Ona powiedziała do niego: Alan- szepnął cicho Alex i się odwrócił.
Chciał uciec od tego zgiełku, od Dominika i Mariki. To zbyt bolesne.
113
untouched-nienaroszona - Rude Girl
- Ty też to słyszałeś? - Momentalnie się zatrzymał.
- Tak. Wyraźnie zwróciła się do niego imieniem byłego męża Mercedes,
ale...
- Ale czy to możliwe?
Patrzyli na siebie w milczeniu.
Momentalnie rzucili się ku schodom. W błyskawicznym tempie znaleźli się
na górze tylko po to, żeby zobaczyć jak ten drań bezczelnie zdziera z niej
ubranie.
- Zabiję go- warknął Blazer.
- Zabijemy- sprostował Alex.
Dominik prawdopodobnie usłyszał te słowa, bo odwrócił głowę w ich
kierunku i się uśmiechnął. Ten uśmiech był... On był usatysfakcjonowany i
bezgranicznie szczęśliwy, jakby się właśnie spełniło jego największe marzenie,
jakby wygrał w lotto.
I wtedy pozbyli się złudzeń, niepotrzebnej niepewności. Wiedzieli, że -
jakimś cudem - ona przeżyła i jest z nimi w jednym budynku. A teraz Dominik
właśnie wczepia się wargami w jej nagi brzuch i łaskocze ustami.
Nie mogli na to patrzeć. Blazer powędrował wzrokiem do ochroniarzy i dał
im znak. Momentalnie ludzie zostali ewakuowani, a Alex rzucił się na
Dominika. Blazer odciągnął Mercedes i zakrył własnym ciałem. Musiał mieć ją
bezpieczną.
- Kim jesteś?- Szepnęła drżącym głosem. - Czego chcecie od Alana?
- Niczego. My po prostu musimy się odzyskać.
Spojrzała na niego pełnym przerażenia wzrokiem. To go bolało.
- Nie bój się mnie. Nigdy nic ci nie zrobię- szepną jej do ucha. - Zawsze
będziesz przy mnie bezpieczna, słonko- pocałował ją we włosy i przytrzymał,
bo nagle- jakby czymś wyczerpana- zachwiała się i omal nie upadła.
Jej twarz stała się momentalnie jeszcze bledsza niż dotychczas, pomimo
tego, że była wampirem. Oczy straciły blask, wpatrywała się pusto w przestrzeń
za jego plecami. Jej oddech stał się urywany- bo oddychała, ponieważ była inną
rasą wampirów; była tym czymś, czym był Dominik.
114
untouched-nienaroszona - Rude Girl
Nagle do Blazera to wszystko dotarło.
- Alexander przestań! - Krzyknął, podtrzymując prawie bezwładne ciało,
lecz tamten nie reagował, nadal bijąc Dominika, aż do krwi.
Ciało Mercedes stało się wiotkie.
- Alex, zabijasz Mercedes! - Wrzasnął.
Tym razem na wzmiankę o ukochanej kobiecie Alex odwrócił głowę. Gdy
zobaczył ją taką kruchą, ogarnęła go czułość, a potem... gniew. Co on jej,
cholera, zrobił?
- Mówiłem- wychrypiał Dominik. - Zabijając mnie, zabijasz ją. Jesteśmy
połączeni jedną krwią, Alex- uśmiechnął się radośnie, pomimo tego, że leżał w
kałuży krwi, bo był okładany wszystkimi ostrymi przedmiotami, które
znajdowały się w zasięgu ręki, a było ich całkiem sporo. - Nie można mnie
zabić- zaśmiał się histerycznie. - Nigdy mnie nie zabijecie, chyba, że pragniecie
jej śmierci- mrugnął. - Tej prawdziwej. Nie rań osoby, której nie możesz zabić,
Alex.
115