[Problem recepcji wyznania ausburskiego przez
katolików]
ks. prof. dr hab. Jerzy Gryniakow
1. Pojęcie "recepcji"
Jubileusz 400-lecia Confessio Augustana w r. 1930 przeminął bez
większego echa wśród chrześcijan innych wyznań. Nowego
wydania Konfesji Augsburskiej w języku polskim, które ukazało
się staraniem ks. dra Schoeneicha w tymże roku w Lublinie,
opinia katolicka w Polsce również nie odnotowała.
Jakże inaczej obchodzony jest jubileusz 450-lecia tejże Konfesji.
Można bez przesady powiedzieć, że od czasów Reformacji nie było jeszcze tak wielkiego
zainteresowania Konfesją Augsburską, jak w dobie obecnej. W 1980 r. parafia katolicka
zaprasza księdza ewangelickiego z odczytem na temat Confessio Augustana. Sekcja
Teologii Porównawczej i Ekumenicznej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego urządza
sympozjum poświęcone recepcji i zaprasza ewangelickiego wykładowcę z referatem na
temat problemu recepcji Konfesji Augsburskiej przez Kościół Rzymskokatolicki. W
kręgach teologów katolickich na Zachodzie, zwłaszcza zachodnio-niemieckich, narasta od
kilkunastu lat ogromne zainteresowanie dokumentem, który stanowi podstawową księgę
symboliczną wszystkich luteran na świecie.
W r. 1930 Kościół Rzymskokatolicki stał jeszcze z dala od wszelkich poczynań
ekumenicznych i bronił się przed kontaktami z jakimkolwiek Kościołem Ewangelickim.
Obawiał się przede wszystkim osłabienia własnej pozycji, naruszenia instytucjonalnej
tożsamości, co mogłoby pociągnąć za sobą potrzebę zmiany własnych postaw.
Konfrontacja z odrębną nauką chrześcijańską mogłaby zaniepokoić katolików, nie
znających - jak wiadomo - zbyt dobrze zasad swojej wiary, mogłaby odebrać im pewność
siebie i wielowiekowy spokój, mogłaby zachwiać ich wewnętrzną spoistość.
Ks. docent Wacław Hryniewicz z KUL-u stwierdził w swym referacie pt. "Recepcja a
tożsamość wyznaniowa , wygłoszonym 21 maja na wspomnianym powyżej sympozjum,
co następuje: "Wiele przyczyn skłania dzisiaj chrześcijan do podkreślania istotnych
prawd, które są im wspólne, oraz do przezwyciężania przeciwieństw nagromadzonych w
ciągu wieków kontrowersji i polemiki. Ruch ekumeniczny zmierza całym swoim
dynamizmem do urzeczywistnienia 'wspólnoty koncyliarnej', której pełną manifestacją
byłby sobór ekumeniczny wszystkich Kościołów. Trzeba razem przebadać depozyt wiary
apostolskiej, odróżnić prawdę od rozlicznych form jej wyrazu. Do tego potrzebny jest bez
wątpienia nowy styl myślenia, który zna poczucie proporcji oraz hierarchię wartości i
doniosłości. Jest to myślenie wartościujące i krytyczne również w stosunku do swojej
własnej tradycji wyznaniowej" (s. 15).
Od II Soboru Watykańskiego Kościół Rzymskokatolicki otworzył się niewątpliwie na inne
wartości, szerzej rozwinięte, bardziej przeżywane w innych Kościołach, uznając, że Duch
Boży ukazał się skuteczny w obfitej mierze także w oddzielonych od Rzymu Kościołach i
społecznościach kościelnych ("Lumen gentium", 12). Ks. doc. Hryniewicz domaga się od
Kościoła Rzymskokatolickiego "krytycznej recepcji, otwartości, zdolności asymilacji
gotowości do korygowania, uzupełniania, zachowania równowagi i proporcji" (s. 16).
Zdaniem ks. Hryniewicza "recepcja ekumeniczna nie zmierza do zniesienia własnej
tożsamości", ale ma "utrzymać tę tożsamość w stanie pewnego koniecznego dynamizmu,
ekumenizm musi zachować w sobie coś z dialektyki przeciwieństw" (s. 16).
Jest to oczywiście niezwykle trudny proces, wymagający zmiany dotychczasowego
nastawienia, spojrzenia na drugiego w zupełnie inny sposób, szczerego wysiłku do
1
zrozumienia go i zastanowienia się, dlaczego jest taki, a nie inny, co go takim właśnie
ukształtowało.
"Od Chrystusa muszą nasze Kościoły uczyć się powierzania siebie wierności drugich
Kościołów. Recepcja jest sprawą wzajemnego zawierzenia. Trzeba głębiej naświetlić to
właśnie doświadczenie drugiego Kościoła. Z zaufania drugiego Kościoła wynika etyczne
wymaganie, by powierzonej przez niego nadziei nie zawieść i nie unicestwić jej" (s. 21).
Trzeba więc "otworzyć się na dary innych, przezwyciężając własne jednostronności i
tendencje, proces recepcji wymaga żywej komunikacji duchowej" (s. 22), "trzeba
rozpatrywać dzieje chrześcijaństwa jako całości" (s. 23). "Tylko Kościół bezinteresowny
może stać się godny daru jedności... polemikę zastępuje braterską konfrontacją
doświadczenia duchowego" (s. 26). "Tożsamość chrześcijańska kształtuje się w stawaniu
się", jest dynamiczna, nie jest "raz na zawsze zamknięta w pewnej określonej ilości cech"
(s. 27). "Podstawowa tożsamość chrześcijanina - to szczerość i głębokość jego związku z
Bogiem, Chrystusem i Duchem Świętym. Trzeba odkrywać prawdziwą tożsamość
chrześcijańską, wyzwalając się z ciasnego konfesjonalizmu... Różnorodność tradycji
wyznaniowych sama w sobie jest czymś pozytywnym. Stanowi ona w dużej mierze o
żywotności wiary. W dziejach chrześcijaństwa stała się ona jednak jedną z przyczyn jego
podziału. Zadaniem recepcji ekumenicznej jest doprowadzić z powrotem do
konfrontacji oraz integracji poszczególnych tradycji wyznaniowych. Trzeba odróżnić to, co
w nich jest istotne i trwałe, od elementów przypadkowych i drugorzędnych. Zadanie to
wydaje się przekraczać możliwości jednego lub dwu pokoleń chrześcijan" (s. 28). "Dialog
ekumeniczny nie jest skierowany ku temu, aby drugi przestał być sobą samym i utracił
swoją tożsamość. Recepcja świadczy o gotowości uznania drugiego takim, jaki jest, w
całej swojej inności. Samym swoim istnieniem stawiamy sobie wzajemne wymagania.
Tylko w ten sposób można stopniowo dojść do wzajemnego ubogacenia i głębszego
poznania, nie porzucając bynajmniej własnej tożsamości. Nie chodzi w tym wypadku
jedynie o zwykłą tolerancję, lecz o wzajemne uznanie" (s. 29).
Tyle ks. doc. Hryniewicz, teoretyk ekumenizmu rzymskokatolickiego w Polsce. Jego
wywody świadczą niewątpliwie o tym, że pojęcie "recepcji" zostało przez rzymskich
katolików zaczerpnięte z nowoczesnego ruchu duszpasterskiego, zrodzonego przed
kilkoma dziesiątkami lat na gruncie protestanckim. To, co współcześni teoretycy
duszpasterstwa próbują zastosować wobec jednostki, zostało przeniesione na grunt
Kościołów - wzajemne wyjście sobie naprzeciw, chęć wsłuchiwania się w drugiego,
wnikania w jego sytuację, przyjmowania go bez żadnych uprzedzeń i wstępnych osądów
takim, jakim on właśnie w danej chwili jest, a co za tym idzie, zdolność do rozumienia go.
Recepcja znaczy więc: uznanie. Przenosząc to pojęcie teraz na grunt stosunków
rzymskokatolicko-luterańskich i, w odniesieniu do Konfesji Augsburskiej, możemy przyjąć
następującą tezę:
Uznać Confessio Augustana znaczy: uważać ją za prawowierny wyraz wiary i prawdy
chrześcijańskiej, aby - przyjmując to jako punkt wyjściowy do dalszego jednoczenia się
Kościołów - na tej podstawie zgodzić się na wielość w jedności, na różnorodność wielu
ceremonii i obrządków w jednym Kościele Jezusa Chrystusa. Uznanie to nie oznaczałoby
końca podziału, ale oznaczałoby przełom, który umożliwiłby dalsze poważne próby do
przezwyciężania trudności, oznaczałoby pierwszy decydujący krok do bardziej śmiałego i
poważnego rozwiązywania problemów, przed którymi stoją obydwa Kościoły. Nie byłoby
więc to narzucanie komuś własnego zdania, wczytywanie w CA własnych myśli, ale chęć
zrozumienia Konfesji Augsburskiej zgodnie z okolicznościami jej powstania oraz
intencjami jej autorów.
Sądzimy, że tak formułując pojęcie recepcji CA jesteśmy w zgodzie z tendencjami i
założeniami większości teologów rzymskokatolickich. Potwierdza to zresztą krótka
definicja ks. prof. H. Schütte z RFN, który rozumie pod pojęciem "uznanie" - "recepcję CA
jako obowiązującego wyrazu wiary chrześcijańskiej przez Kościół Katolicki. Byłoby to coś
2
więcej aniżeli formalny akt, gdyż zmagania o jedność Kościoła mogłyby "być dalej
prowadzone na dużo szerszym wspólnym fundamencie".
2. Konfesja Augsburska jako dokument pojednania
Dla lepszego zrozumienia problemu recepcji CA przedstawimy pokrótce jej kontekst
historyczny.
Karol V, świeżo ukoronowany w Bolonii (22 lutego 1530 r.) przez papieża Klemensa VII,
zwołał na 25 czerwca 1530 r. sejm do Augsburga, miasta założonego w r. 15 przed Chr.,
wywodzącego swą nazwę od imienia znanego nam z Ewangelii Łukasza cesarza Augusta.
Sejm zwołano głównie w tym celu, aby doprowadzić państwo do jedności w obliczu
zagrożenia przez Turków. Na sejmie spodziewano się usunąć rozdźwięk, jaki został
spowodowany w Niemczech przez ruch reformacyjny Marcina Lutra. Zaproszenie cesarza
skierowane było do książąt niemieckich i do wolnych miast Rzeszy, a szczególnie tych, na
których obszarze wprowadzono już naukę reformacyjną. Jeden z książąt, książę elektor
Jan Saski, zlecił teologom uniwersytetu w Wittenberdze, Marcinowi Lutrowi i Filipowi
Melanchtonowi, opracowanie dokumentu, w którym byłyby zawarte zasadnicze artykuły
nauki reformacyjnej. Opracowanie to dokonywało się w kilku etapach, ale autorem
ostatecznej wersji jest bardziej ugodowy Melanchton.
Sygnatariusze Konfesji mieli nadzieję, że dla załatwienia sprawy Reformacji papież zwoła
niebawem sobór powszechny, uważając sejm w Augsburgu za preludium do takiego
soboru. Stąd też Confesio Augustana, opracowana dość spontanicznie, utrzymana była w
nader pojednawczym tonie. Miała udowodnić, że wszyscy chrześcijanie posiadają
Chrystusa za jedynego Pana i znajdują się w społeczności jednego Kościoła, że nauka
reformacyjna zgadza się w zasadniczej treści z nauką i tradycją Kościoła
Rzymskokatolickiego. Dotyczy to zwłaszcza I części Konfesji (artykuły 22-28) omówiono
"zniesione nadużycia" i wyrażono prośbę, aby biskupi wykazali tu łagodność i możliwie
daleko wyszli naprzeciw, gdyż w głównych artykułach wiary chrześcijańskiej istnieje
zgodność. Chodzi przy tym nie tyle o zniesienie pewnych zwyczajów, ile o przywrócenie
im pierwotnej postaci i właściwego znaczenia.
Niestety, strona katolicka nie wyszła naprzeciw tym postulatom reformy Kościoła "w
głowie i w członkach", a przynajmniej w kwestiach praktyki kościelnej. A gdy później
skłonna była wreszcie do ustępstw, to z kolei ewangelicy nie chcieli już pertraktować i
każda ich nowa księga symboliczna opracowywana była w coraz ostrzejszej formie.
Dokument, który miał służyć jedności i pogodzeniu się, stał się dokumentem podziału i
wyznania wiary nowego konfesyjnego Kościoła. Zacietrzewienie i niechęć do wysłuchania
drugiego, do zrozumienia go, wzięły jeszcze raz górę.
Intencją autorów Konfesji Augsburskiej było jednak; aby stała się ona obowiązującym
wyrazem tradycji katolickiej, aby obronić Kościół chrześcijański przed sfałszowaniem
nauki, utrzymać naukę chrześcijańską w czystości. śeby uchronić Kościół od grożącego
mu rozbicia, należało zatem przedstawić wszystko to, co w wierze chrześcijańskiej było
wspólne. Jeszcze w 1530 r. Luteranie mieli nadzieję, że Kościół Rzymski dokona
zasadniczej reformy. Unikali więc najbardziej spornych kwestii, które już w 1530 r.
istniały - kwestii papiestwa, czyśćca, eucharystii jako ofiary, kultu świętych. Sprawy te
porusza dopiero Apologia Konfesji w r. 1531.
0 tym, że intencje CA były pojednawcze, świadczy fragment zakończenia części I: "Skoro
więc opiera się ona wyraźnie na Piśmie Św., do tego zaś nie sprzeciwia się i nie jest
sprzeczna z chrześcijańskim Kościołem powszechnym, a nawet z Kościołem Rzymskim, o
ile można to poznać z pism ojców, przeto uważamy, że nasi przeciwnicy nie mogą być
niezgodni z nami w powyższych artykułach".
3
Polemika reformatorów dotyczyła praktyki ówczesnego Kościoła, która zaciemniała
centrum wiary, tj. nauki o Chrystusie jako o jedynym Pośredniku zbawienia. Centralną
pozycję w Konfesji Augsburskiej zajmuje nauka o usprawiedliwieniu "sola fide" przez
Jezusa Chrystusa. Dobre uczynki są czymś wtórnym i dopiero owocem wiary. Z punktu
widzenia tej nauki ocenia się wszystkie tzw. nadużycia w ówczesnym Kościele. To-jest
kryterium dla wszystkich innych artykułów wiary w CA.
Badacze ewangeliccy (np. ks. prof. Wenzel Lohff) przyznają dzisiaj, że obraz Kościoła
Rzymskiego jest w CA i w Apologii zniekształcony - wskutek nieporozumień i braku
rzetelnej informacji, podobnie zresztą jak przedstawianie "sola fide" przez uczonych
rzymskokatolickich. Należy tu przypomnieć, że teolodzy katoliccy i ewangeliccy doszli w
ciągu ostatnich czternastu lat (1967-1980) do sporych zbieżności w rozumieniu
"usprawiedliwienia", tak iż ten temat nie stanowi już dzisiaj ostrej kontrowersji.
3. Zainteresowanie Konfesją Augsburską wśród katolików
Ponowne zainteresowanie Konfesją Augsburską jako dokumentem ekumenicznym
zrodziło się w ostatnich latach wśród niemieckich teologów katolickich. Pierwsze sugestie
wysunął przed dwudziestu laty ks. prof. Joseph Ratzinger, dogmatyk z Freising w Bawarii,
późniejszy kardynał. Podjął je jego uczeń, ks. prof. Vinzenz Pfnür z Monasteru, wydając
od 1970 r. szereg publikacji w tej materii. W r. 1976 ks. prof. Ratzinger określił podczas
wykładu w Grazu Konfesję Augsburską jako ewentualną podstawę do ekumenicznego
porozumienia z Kościołami Ewangelickimi, gdyż powinno ono wyjść nie z prywatnych
poczynań teologów, lecz z ksiąg symbolicznych tych Kościołów. Także watykański
Sekretariat do Spraw Jedności Chrześcijan rozważał kwestię ewentualnego uznania
Konfesji Augsburskiej jako "obowiązującego wyrazu prawdy chrześcijańskiej",
wspominając o takiej możliwości również w kontaktach i rozmowach ze Światową
Federacją Luterańską.
Zdaniem ks. prof. Pfnüra do niepowodzenia dialogu katolicko-ewangelickiego w roku
1530 "pczyczyniły się nie tylko wydarzenia polityczne (konieczność pospiesznego
zjednoczenia państwa i brak czasu na prowadzenie długich sporów), ale także fakt, że
Luter wskutek osobistych doświadczeń nie miał zaufania do Kościoła Katolickiego,
utożsamiał go z belzebubem i nie widział dlatego żadnych możliwości pojednania" (Epd nr
16/80).
Katolicki fundamentalista, ks. prof. Heinrich Fries z Monachium, stwierdził w swym
referacie w Heilbronn 14 lutego br.: "Wyznanie Augsburskie miało pierwotnie na celu
odnowienie ówczesnego Kościoła, a nie jego podziały. Wiele z ówczesnych kwestii
spornych straciło z czasem na znaczeniu". Przemyślenie Konfesji Augsburskiej przez
katolików jest - zdaniem Friesa - zrządzeniem losu, nową szansą ekumeny, otwarciem
nowych dróg do ekumenicznej społeczności. Confessio Augustana daje być może
najsilniejszą motywację dla wspólnego, powszechnego, ogólnowartościowego soboru
chrześcijańskiego. "To wyznanie świadczy na swój sposób i w swoim języku o tej samej
treści wiary, do której przyznaje się również Kościół Katolicki" (dodajmy od siebie - z
pewny- mi wyjątkami). "Istniejące różnice nie powinny dzielić, ale być wyrazem
prawowitej wielości w jedności". Gdyby doszło do uznania CA przez Rzym, byłoby to
dobitnym przyznaniem się do jej ekumenicznej intencji, a tym samym do ekumenicznej
odpowiedzialności Kościołów dzisiaj. Dlatego nie ekumena zamiast konfesji, ale konfesja
jako wyraz ekumeny. (LWI nr 6/80).
8 lutego 1980 r. na ogólnym zgromadzeniu watykańskiej kongregacji do spraw jedności
chrześcijan papież Jan Paweł II oświadczył w Rzymie, że dokładniejsza ocena historyczna
tej najważniejszej księgi symbolicznej luteran mogłaby stać się poważnym krokiem na
drodze do jedności: "W naszym dialogu ze Światową Federacją Luterańską zaczęliśmy
odkrywać na nowo głębokie więzy, które łączą nas w wierze i które przez przeszłe
4
polemiki były zakryte... nie wolno nam niczego zaniedbać, co może przyspieszyć postęp
ku jedności". (LWI nr 12/80).
Gdy w ostatnich kilku latach coraz więcej teologów katolickich w Europie i w Ameryce
domagało się uznania Konfesji Augsburskiej jako wyrazu wiary katolickiej, zabrali głos
również przedstawiciele hierarchii. Z uwagi na brak miejsca w krótkim referacie przytoczę
tylko wypowiedź ks. kardynała Josspha Heffnera, przewodniczącego episkopatu
rzymskokatolickiego w RFN, złożoną na początku tegorocznego Tygodnia Modlitwy pod
koniec stycznia br.: "Przed 450 laty zajmowali się ewangelicy i katolicy bar- dziej tym, co
dzieli. Obecnie jest na czasie, aby potwierdzić wszystko, co w Konfesji Augsburskiej i w
dzisiejszym świadectwie naszych braci wskazuje na substancję chrześcijańską".
Wnikliwą ocenę Konfesji Augsburskiej dał jeden z biskupów zachodnioniemieckich, biskup
sufragan z Padeborn, ks. prof. Paul Werner Scheele, na posiedzeniu Akademii Katolickiej
w Bawarii, które odbyło się w dniach 14-16 kwietnia 1978 r. w Monachium razem z
Akademią Ewangelicką z Tutzing. Tezy tego referatu przedstawiają się w streszczeniu
następująco:
1. CA wyszła z katolickiego gruntu, z życia i nauk Kościoła katolickiego i nie chciała
się tego wyrzec. Ten dokument jest głęboko zakorzeniony w życiu i naukach
Kościoła Rzymskokatolickiego.
2. Autorzy CA chcieli sformułować katolickie wyznanie wiary.
3. Punkt widzenia jest katolicki, znajduje się w obrębie katolickiego horyzontu.
4. CA nie została nigdy odrzucona przez jakieś urzędowe katolickie zajęcie
stanowiska.
5. CA, która tak głęboko oddziałała w życiu i nauce ewangelickiego chrześcijaństwa,
chce nie tylko informować, ale także poruszać i skłaniać do krytycznej otwartości -
zabiegać o czynną nadzieję, solidarną gotowość do dialogu i do zajęcia
całościowego stanowiska.
6. To wymaga czasu i cierpliwości, a nie formalnego "uznania", działania i dialogu
obu Kościołów, współdziałania teorii i praktyki, teologów i zwyczajnych parafian,
wielowarstwowego i wielostronnego procesu.
7. Zajmowanie się CA da Kościołowi katolickiemu okazję, aby uznał i wyznał swoje
'niedopisanie'. "Nie ma prawdziwego ekumenizmu bez wewnętrznego nawrócenia"
(dekret o ekumenizmie II Vaticanum, 7). Wtedy z CA może dojść do pogłębionej
Confessio Christiana.
8. Przy dialogu nt. CA nie wolno stracić z oczu innych chrześcijan, np.
prawosławnych, ich zastrzeżeń (np. na temat postów), co oczywiście nie ułatwi
dialogu.
9. Najważniejszą rzeczą jest, aby wspólnie z partnerem dawać chrześcijańskie
świadectwo.
10. Ks. bp Scheele ma też szereg pytań do Kościołów luterańskich. Wiele zależy
bowiem od tego, co Kościoły luterańskie uznają z CA za jeszcze dziś obowiązujące
i jak dalece stoją one na gruncie CA (np. w CA mówi się o spowiedzi
indywidualnej, a nie jest ona u luteran praktykowana), czy CA my być nadrzędna
nad innymi księgami symbolicznymi, czy też one jako późniejsze wykładają CA?
Czy CA ma być tylko korektą nauki chrześcijańskiej, czy też jej podstawowym
prawem i konstytucją?
11. Czy Kościoły luterańskie dostrzegają, jak bardzo Kościół Rzymskokatolicki zmienił
się od r. 1530?
12. Nasza wspólna wiara musi znaleźć konkretny wyraz w społeczności życia. Jedność
musi być widzialna. Luter pisał 15 maja 1530 r. do Melanchtona: "Chrystus nasz
Pan niechaj dopomoże, aby przyniosła ona dużo owocu, jak mamy nadzieję i jak i
o to prosimy, Amen".
4. Recepcja CA - w ujęciu prof. Kaspera
5
Z uwagi na to, że ks. prof. Walter Kasper dokonał najbardziej dotąd wnikliwej analizy
recepcji CA ze strony katolickiej, poświęcimy mu najwięcej miejsca w naszym referacie.
Ks. dr. Kasper jest profesorem teologii dogmatycznej na fakultecie teologii katolickiej
uniwersytetu w Tybindze. Poniżej przedstawimy główne tezy 20-stronicowego referatu
"The Augsburg Confession in Roman Catholic Perspective"; zamieszczonego w "Lutheran
World Federation-Report" w grudniu 1979 r.
Na wstępie swego artykułu ks. prof. Kasper stwierdza, iż Konfesja Augsburska kładzie
nieustannie nacisk na to, aby być katolickim i ekumenicznym wyznaniem, aby podkreślić
kontynuację nauki starego Kościoła. CA jest więc wszystkim innym aniżeli dokumentem
rebelii czy rewolucji, nie chce stwarzać nowego Kościoła, lecz zreformować stary - w
zgodzie z uniwersalnym Kościołem. Nie chce być wyznaniem partykularnego czy
konfesyjnego Kościoła, ale rości sobie pretensje do tego, że przemawia przez nią "una
sancta, catholica et apostolica ecclesia".
Tego prawa odmawiano jednak Konfesji Augsburskiej od samego początku jasno i
wyraźnie uczyniła to już Confutatio, sporządzona przez katolickich teologów na polecenia
papieża.
"Tym samym rozpoczął się znamienny proces, który doporwadził do największej
katastrofy Zachodu. Pojęcie 'katolicki' było w konsekwencji tego - wbrew swemu
pierwotnemu znaczeniu - wiązane coraz bardziej, a w końcu zachowane wyłącznie dla
jednego określonego Kościoła - Rzymskokatolickiego. Podobnie Confessio Augustana - w
tym samym związku, wbrew swej pierwotnej intencji - stała się ściśle konfesyjnym
dokumentem, ba, nawet dokumentem podstawowym ściśle określonego konfesyjnego
Kościoła. Przez wielu CA uważana była za konsekwentnie reformacyjny dokument, który
w szeregu ważnych kwestiach skierowany jest przeciw nauce katolickiej".
Zdaniem ks. prof. Kaspera dopiero na początku ruchu ekumenicznego w r. 1930 Friedrich
Heiler uznał CA za Magna Charta katolickości, wskazując na jej katolicką intencję i jej
katolicką treść. Dzisiejsza dyskusja, zdaniem ks. prof. Kaspera, jest jednak dość
skomplikowana i dokonuje się w poprzek Konfesji i w poprzek różnych teologii- jedni
wskazują na katolickie deficyty w CA, inni na deficyty reformacyjne, nie widząc tam
zwłaszcza młodego Lutra.
Analizując pojęcie "Kościoła" w CA, prof. Kasper dochodzi do wniosku, że pojęcie Kościoła
wiąże się w CA z prakatolicką tradycją, której pierwotne znaczenie ze strony katolickiej
zostało odkryte dopiero w naszym wieku, przede wszystkim przez J. A. Jungmanna i H.
de Lubac. Aktualność wypowiedzi na temat Kościoła w CA widzi prof. Kasper w tym, że
"mimo wszystkich wołających do nieba nadużyć w ówczesnym Kościele, mimo
katastrofalnego 'niedopisania' biskupów i papieży - nie było konieczne wystąpienie z
konkretnego Kościoła". Nadużycia i nieodpowiedzialnie długo odwlekane pilne reformy
mogą historycznie wiele uzasadniać, ale teologicznie nie mogą usprawiedliwiać podziału
Kościoła - przynajmniej na podstawie dotychczas znanej katolickiej tradycji. W centrum
zainteresowania Reformacji luterańskiej musiało więc stać co innego niż pojęcie i kwestia
Kościoła, mianowicie - kwestia zbawienia, odkrycie Ewangelii o usprawiedliwieniu przez
Boga. "Z tego nowego odkrycia soteriologicznego wynika nowa perspektywa
eklezjologiczna, specyficznie 'ewangeliczne' rozumienie Kościoła, które pojmuje
Ewangelię jako właściwą konstytuantę Kościoła i jako ostateczną normę ponad
Kościołem. Przez to odkrycie Reformacja nie była ani tylko oczyszczeniem i
przywróceniem pierwotnego stanu, ani też założeniem nowego Kościoła. Była nowym
ujęciem starego, nową perspektywą, w której widziano w nowy sposób nie tylko
poszczególne dogmaty i praktyki, ale całość Kościoła. Przez to nie wydedukowano ani
nie postulowano nowego Kościoła, lecz na nowo interpretowano w świetle Ewangelii
właśnie ten zastany i istniejący Kościół". Ewangelia nie jest tylko historyczną wieścią, ale
jest w zwiastowaniu i udzielaniu sakramentów stale, wiecznie żywym zdarzeniem.
6
Ta żywa Ewangelia jest fundamentem i ośrodkiem Kościoła, a ponadto jest takie jego
krytyczną normą. Tu dopiero jest to nowe.
Ewangelickie nowe podejście do pojęcia "Kościół" jest w swojej zasadniczej intencji
katolickie - w sensie: uniwersalne, wszechobejmujące. Zawiera jednak w swej treści
krytyczną poprawkę i nową perspektywę wobec konkretnej postaci katolickości, jaka
wówczas istniała. Potwierdza to stale powracająca. formuła w CA: "Ecclesiae magno
consensu apud nos docent" (Zbory nauczają u nas w pełnej zgodności").
Ks. prof. Kasper stwierdza, że wiele kwestii było bliższych rzymskiemu katolicyzmowi w
CA aniżeli w dzisiejszym luteranizmie. Gdy np. Luter wyprowadzał urząd kościelny od
parafii, to Melanchton uważał "ministri verbi" za reprezentantów Chrystusa. CA uznaje
wyraźnie, i to aż dwukrotnie "ius divinum" biskupów (CA 28,21 i n.) i wyraża gotowość
powrotu podjurysdykcję biskupów.
"W zasadzie jednak decyzja (podziału) zapadła w Augsburgu. Decyzja ta miała daleko
idące konsekwencje. Jeśli ewangelickość była pierwotnie korygującym, inspirującym i
interpretującym fermentem katolickości, to faktycznie stała się potem elementem
tworzącym własny Kościół. Wyznarue Augsburskie, które pierwotnie rozumiało się jako
wyznanie wspólnego Katolickiego Kościoła, stało się wbrew swemu pierwotnemu
zamiarowi dokumentem zakładającym fundamenty własnego Kościoła konfesyjnego" (s.
93). Prof. Kasper jest zdania, że sobór trydencki nie broni tego, czemu zaprzecza
Konfesja Augsburska - konieczności zbawienia z czysto ludzkich tradycji oraz instytucji,
te nazywają się w Tridentium tylko "testimonia ac praesidia" (świadectwa i bastiony), a
Ewangelia jest tam już nie "regula", lecz "fons". W II Vaticanum w konstytucji o Bożym
Objawieniu czytamy: "Urząd nauczycielski nie stoi ponad Słowem Bożym, lecz służy mu,
a wykład i nauczanie powinno poprzedzić zbożne słuchanie". Także w katolickim
rozumieniu Ewangelia nie rozpływa się po prostu w Kościele. Słowo Boże, obecne i
skuteczne w Kościele poprzez Ducha Bożego, jest większe od każdorazowo aktualnej
wiary Kościoła i jego sformułowań wiary.
CA wyrażała nadzieję, że Ewangelia i Duch Boży dojdą do głosu zawsze w każdym
konkretnym Kościele - mimo wszelkiego grzechu i 'niedopisania'. Ale te nadzieje nie
spełniły się w Reformacji - wskutek wielu negatywnych doświadczeń. Rozłam, istniejący
już 450 lat, miał dla Kościoła Katolickiego tę konsekwencję, że ewangeliczne postulaty CA
nie były już słyszane i rozumiane i że z sytuacji antytezy - także wobec własnej tradycji -
dochodziło do zawężeń i zubożeń. Jeśli CA ma się stać dzisiaj jeszcze raz przedmiotem
rozmowy ekumenicznej, to oznacza to dla strony katolickiej, że musi ona sięgnąć po całą
głębię i rozległość swej własnej tradycji, a zasadnicze pytanie Reformacji o wolność
Ewangelii musi rozumieć jako swoje najbardziej własne pytanie.
Jeśli ta ewangeliczna wolność nie ma być źle rozumiana jako indywidualistyczna, wtedy
należy ją rozumieć jako żądanie większej samodzielności Kościołów lokalnych i
odnowienia starokościelnej eklezjologii wspólnoty. Byłaby to "korporatywna jedność" dziś
rozdzielonych Kościołów, a więc model, który stał przed oczyma autorów Augustany, aby
być całkiem realistyczną nadzieją. Kwestia większej wolności w Kościele Katolickim
zazębia się z kwestią prymatu papieża i jego stosunku do prymatu Ewangelii.
Sformułowanie I Vaticanum zdaje się wskazywać na prymat papieża nad Ewangelią.
Dokładnie zinterpretowane, chce ono jednak powiedzieć, że od ostatecznego orzeczenia
papieża nie można już apelować do żadnej wyższej instancji, np. do soboru
powszechnego. Suwerenność Ewangelii jest więc w zasadzie zachowana.
Vaticanum Secundum podporządkowuje już wyraźniej nieomylność papieską - nie-
omylności Kościoła Powszechnego. Orzeczenia tego soboru są odbiciem nowych
doświadczeń ekumenicznych. Kościół Katolicki nie widzi już Reformacji tylko w świetle
rozłamu, lecz także w świetle duchowej odnowy. Odczuwa on zobowiązanie, że musi
7
słuchać tego świadectwa Ducha Świętego także tam, gdzie przeciwstawia się to jego
własnej świadomości wiary. Kościół Rzymski może odzyskać swoją pełną katolickość tylko
wówczas, gdy mu się uda zintegrować świadectwo innych Kościołów. Kościół Katolicki jest
zatem od strony swoich roszczeń zdany na recepcję zasadniczych postulatów Kościołów
Wyznania Augsburskiego.
Jedność między katolikami i luteranami postąpiłaby znaczny krok naprzód, gdyby po
stronie katolickiej bardziej wyraźnie odnoszono wrażenie, że katolickie wypowiedzi
Confessio Augustana w Kościołach i zborach, które się na CA powołują, oraz w obecnej
teologii luterańskiej są w pełni recypowaną i realizowaną rzeczywistością.
Obie tradycje - ewangelickości i katolickości - należą do siebie i mogą być w całej pełni
tylko razem urzeczywistnione. Ta jedność nie jest w żadnym z Kościołów w pełni
realizowana. Tak więc stoją dziś obydwa Kościoły przed pytaniem, jak mogłyby szerzej
realizować w ewangelickości uzasadnioną katolickość. Mogą to czynić jedynie na drodze
ekumenicznego zbliżenia, które będzie zorientowane według pierwotnej Ewangelii. Ta
pełniejsza katolickość, oparta na wolności Ewangelii, nie może być jakimś
uniformistycznym Kościołem jedności, lecz tylko jednością w wielości. Problem polega
więc na tym, jak możemy dzisiaj i w przyszłości przetransformować wykluczającą się
wielość w jedną społeczność, czyli w communio wielości. Uznanie Konfesji Augsburskiej
przez katolików należy więc widzieć w tym znacznie szerszym związku.
Uznanie nie jest zatem drogą jednokierunkową, lecz wzajemnym kroczeniem ku sobie. W
taką drogę udały się dzisiaj obydwa Kościoły, i to już nieodwołalnie! Na tej drodze ku
sobie Confessio Augustana nabiera innej wartości aniżeli w sytuacji podziału w XVI wieku.
Wówczas stała się ona - wbrew swej woli - dokumentem podziału. Możemy mieć nadzieję
- stwierdza ks. prof. Kasper na zakończenie - że CA będzie mogła odegrać w naszej
nowej sytuacji taką rolę, jakiej nie było jej danym odegrać wskutek tragicznych
okoliczności XVI wieku - że stanie się instrumentem katolickiej jedności w ewangelickiej
wolności i ewangelickiej wolności w katolickiej jedności.
5. Wyniki prac katolicko-luterańskiej komisji
23 lutego 1980 r. podpisany został w Augsburgu wspólny dokument pt. "Wszyscy pod
jednym Chrystusem". Dokument ten, składający się z 28 punktów, zawiera stanowisko
wobec Konfesji Augsburskiej, opierające się na wym7cach działającej od 1967 r.
mieszanej komisji rzymskokatolicko-luterańskiej. W skład tej komisji wchodziło 24
znanych teologów: 12 rzymskokatolickich i 12 luterańskich; katolicy - Walter Kasper, Karl
Lehmann, Wilhelm Breuning, Vinzenz Pfnür, Avery Dulles, Heintz Schutte, Erwin Iserloh,
Hans Jorissen, Rene Laurentin, Karl Suso Frank, Friedrich Wulf, James McCue, luteranie -
Wenzel Lohff, Horst Georg Pöhhnann, Bengt Hegglund, Gerhard Müller, George A.
Lindbeck, Harding Meyer, Vilinos Vajta, Holsten Fagerberg, Georg Kretschmar, Gerhard
L.ohse, Johannes Halkenhauser, George W. Forell.
Przedstawiając treść tego dokumentu, należy podkreślić, że dialog rzymskokatolicko-
luterański nie ma charakteru nieobowiązujących spotkań profesorów teologii, lecz
prowadzony jest na wyraźne polecenie obydwu Kościołów, tj. watykańskiego Sekretariatu
do Spraw Jedności Chrześcijan oraz Światowej Federacji Luterańskiej w Genewie.
Dokument ten stwierdza, że "wyraźnym zamiarem Konfesji Augsburskiej jest
zaświadczenie wiary jedynego, świętego, katolickiego i apostolskiego Kościoła. W Konfesji
Augsburskiej nie chodzi o odrębne nauki albo o utworzenie nowego Kościoła, lecz o
utrzymanie w czystości i odnowienie chrześcijańskiej wiary - w harmonii ze starym
Kościołem, także z Kościołem Rzymskim, i w zgodności ze świadectwem Pisma
Świętego".
8
W ważnych kwestiach kontrowersyjnych osiągnięto "godne uwagi zbliżenia i
uzgodnienia": "Niemało różnic między nami zaczyna tracić swoją ostrość, a wiele
pozostałych punktów spornych staje się coraz bardziej źródłem wzajemnego ubogacenia
się i wzajemnej korektury".
Zajmowanie się Konfesją Augsburską unaoczniło katolikom i luteranom, że wyznają
wspólną wiarę, obowiązującą całe chrześcijaństwo, w Trójjedynego Boga i w zbawcze
dzieło Boże dokonane przez Jezusa Chrystusa. W nauce o usprawiedliwieniu, centralnej
nauce Reformacji, komisja doszła do daleko sięgających uzgodnień: "Jedynie z wiary i w
wierze w zbawczy czyn Jezusa, a nie na podstawie naszej zasługi, zostajemy przyjęci
przez Boga i otrzymujemy Ducha Świętego".
W zwiastowaniu Ewangelii i w rozdzielaniu sakramentów można wspólnie zaświadczać, że
zbawienie zostaje ludziom darowane przez Chrystusa. Także w rozumieniu pojęcia
"Kościół" zaistniała zasadnicza - chociaż jeszcze niepełna - społeczność. "Szczególny
urząd kościelny, przekazany przez ordynację (wyświęcenie), jest dla Kościoła
konstytutywny i nie należy do tych rzeczy, które Konfesja Augsburska uważała za
"niepotrzebne".
Komisji udało się także osiągnąć pewne zbliżenie odnośnie do artykułów 22-28,
zawierających już w 1530 r. bardzo kontrowersyjne zagadnienia - a więc w sprawie mszy
św., zakonów, życia zakonnego, jak też urzędu biskupiego. Urząd biskupa w art. 28 CA
uznany został jako istotny dla służby jedności i kierowania Kościołem (Konfesja
Augsburska była przeciwna wykonywaniu władzy świeckiej przez biskupa). Jak ten urząd
ma być sprawowany, pozostało w CA kwestią otwartą.
Komisja wymienia także całkiem lojalnie nie rozwiązane jeszcze problemy, a nawet takie,
których w ogóle brak jest w CA albo które nie mogły być jeszcze w CA zawarte: liczbę
sakramentów, papiestwo, kwestię urzędu nauczycielskiego Kościoła, nieomylność papieża
(ustaloną dopiero na I Vaticanum w 1870 r.), mariologię (której szczyt wyraził się w
dogmacie o wniebowzięciu Marii w 1950 r.). Sprawy te mają być przedmiotem dalszych
rozmów. Zresztą dla pewnej grupy teologów luterańskich w USA sprawa papiestwa nie
jest dziś zbyt kontrowersyjna. Mówią oni "o możliwości urzędu papieskiego, który będzie
odnowiony przez Ewangelię, zobowiązany wobec chrześcijańskiej wolności i będzie
obejmował większą społeczność chrześcijan z luterańskimi Kościołami włącznie".
Luteranie i katolicy wyrażają we wspomnianym dokumencie nadzieję, że na nowo
rozpoznana wspólnota w centralnych zasadach wiary umożliwi także odpowiedzi na dotąd
jeszcze otwarte pytania, aby "poprowadzić nasze Kościoły zdecydowany krok naprzód na
drodze od Kościołów rozdzielonych do Kościołów bratnich. Obydwa Kościoły ponoszą
bowiem winę na tę długą rozłąkę, która osłabiała świadectwo o Chrystusie, przynosząc
wiele cierpienia, zarówno pojedynczym ludziom i rodzinom, jak też całym narodom.
Ponowne odkrycie wspólnej wiary w Konfesji Augsburskiej może teraz dopomóc do tego,
aby tę wiarę wyznawać również wspólnie w naszych czasach.
Referując najważniejsze tezy dokumentu "Wszyscy pod jednym Chrystusem", nie wolno
pominąć faktu, że wspólna komisja poleciła jak najwyraźniej obydwu Kościołom, aby ten
dokument został przez nie przyjęty i zarazem przez nie uznany.
Miejmy nadzieję, że nastąpi to również w naszym kraju!
Tekst został pierwotnie opublikowany w: "Z problemów Reformacji", nr 3/4, Wydawnictwo Zwiastun, Warszawa 1981-1982.
9