Papka nieczystości dla małolatów
Czy zdajemy sobie sprawę z tego, co nasi milusińscy i nasze milusińskie czytają z
wypiekami na twarzy jadąc tramwajem, przyklejeni do jego okien? Na naszych
oczach duch nieczystości toczy zażartą walkę o przystęp do serc młodych ludzi. O jej
rozmiarach nawet nie wiemy, może nie chcemy wiedzieć, ponieważ stanęlibyśmy oko
w oko z naszym osobistym wezwaniem do świętości.
1. Wyzwolony idol.
"Są moimi ideałami, chociaż ich przeszłość nie była nieskazitelna... Nie
znoszę wszystkiego, co ulizane, ugłaskane, ugrzecznione, miłe i słodkie a taki
przecież jest prawdziwy ideał. Mój ideał nie jest idealny. To jest właśnie to, o
co mi chodzi. Kocham ekscentryków, dziwaków, ludzi interesujących
wewnętrznie - a taki przecież jest prawdziwy ideał. ,a nie odbitych od szablonu
i tuzinkowych" pisze czytelniczka Bravo. Takiej definicji ideału chyba najlepszy
sofista mógłby pozazdrościć. Z pozoru wszystko się zgadza. Co jednak jest
wewnątrz młodego człowieka, który tak myśli? Co sprawia, że pragnie on tego,
co nierzeczywiste, fałszywe? Jak bardzo został on usmażony w piecu
mediów? Dla ułatwienia w naszych rozważaniach ograniczymy się do
czasopism młodzieżowych Bravo i Popcorn. Rzeczywistość codzienna ta ze
szkołą, domem, rodzeństwem jawi się młodemu człowiekowi jako szara,
zwykła i nieciekawa. Oderwaniem od niej staje się współcześnie medium
środek przekazu: TV, gra komputerowa, kolorowe czasopismo. Sensacyjność
środków przekazu połączona z treściami dotyczącymi muzyki i współczesnych
wrzasków, przyprawiona elementami pseudoedukacji seksualnej, tworzą
system manipulacji człowiekiem. System ten (obok innych) określany jest
przez literaturę fachową jako obliczony na wzniecanie chaosu w szczególnie
ważnych dziedzinach: idei, pojęć i wartości. System S-M-S opiera się na
odpowiednio dozowanej eskalacji sensacji, muzyki i seksu. Manipulacja w tych
dziedzinach odwołuje się do aktualnych potrzeb społeczeństwa, tak jednak je
kierunkując, że wzbudzone i wyzwolone zostają sztucznie nowe potrzeby.
Wpływy te, szczelnie kamuflowane, adresowane są szczególnie do młodego
pokolenia, które jest głęboko bezkrytyczne dla działań mediów. Świetnym
przykładem zastosowania tegoż systemu są właśnie wymienione czasopisma:
w "Bravo" 96,6% objętości czasopisma poświęconych jest tym zagadnieniom
(8 stron na sensację, 18 muzykę, 3 seks w 30 stronicowym numerze);
Popcorn poświęca 90% swojej objętości (odpowiednio 18, 27 i 6 na ok. 56
stron). Wszystko to prowadzi z powodzeniem do poruszenia całego człowieka.
Zgodność oddziaływania systemu S-M-S z aktualnymi potrzebami odbiorców
gwarantuje zabiegom manipulacyjnym wysoki stopień skuteczności. W takiej
atmosferze szczególnie udane są pociągnięcia związane z preparowaniem
nowego systemu wartości. Zatem chodzi o wytworzenie utylitarnego,
konsum
pcyjnego stylu życia bez odniesienia do nadprzyrodzonego systemu
wartości. Stąd jako ciekawi jawią się ludzie, których opisuje czytelniczka. Myli
ona jednak swojego idola z ideałem. Dzisiejsi idole (gr. to eidwlon = bożek)
głoszą quasi światopoglądy w dziedzinie obyczajów. Gwiazdorzy i idole to
namiastki prawdziwych wzorców osobowych. Naśladowanie ich jest namiastką
rozwoju, ponieważ skupia całą uwagę na sobie. Idol głosi idee, ale im nie
służy. Jacy są więc ci idole młodzieży? Oto krótkie zestawienie cech
przedstawianego idola: mając kilkanaście lat młody artysta zaczyna pracę na
scenie; nierzadko rezygnuje z wykształcenia ogólnego; zmienia często
partnerów życiowych i seksualnych; ma za sobą kurację odwykową
alkoholową lub narkotykową; prowadzi żywiołowe życie towarzyskie,
świadomie nie zakładając rodziny lub odkładając na później decyzję jej zał
ożenia; niekiedy bywa niezrównoważony emocjonalnie. Całość takiego
życiorysu traci swój dramatyczny wydźwięk, bo opisana jest w konwencji
sensacyjnej lub humorysty
cznej. Prowadzi to do wrażenia, iż opisywane
problemy są nierzeczywiste albo też nie są tak groźne, jak w rzeczywistości.
Ale przejdźmy do konkretów... W jednym z pośmiertnych artykułów
dowiadujemy się o "braku wewnętrznej orientacji" (inaczej mówiąc: o
ro
zchwianej emocjonalności) Kurta Cobaina, której wyrazem ma być
destrukcja artystyczna gitary podczas koncertu (to artystyczne działanie
ukazuje jedno ze zdjęć) oraz dziwne przebrania. Swoją niepewność muzyk
grupy Nirvana próbuje pokryć niekonwencjonalnym zachowaniem. Podobno
nienawidzi występów przed tłumami ludzi. Podpis pod jednym ze zdjęć głosi:
Nieśmiały i wrażliwy Kurt nigdy nie chciał być idolem. W wywiadzie dodaje:
mam tak wiele problemów z samym sobą, jak więc mógłbym być dla kogoś
wzorem?. Bravo do
daje: Stał się nim jednak i jest nadal, po swej tragicznej
śmierci. Jak opisuje periodyk, był nieśmiały i wrażliwy, troskliwy ojciec (!!!)
dwuletniej córeczki Frances. Jednak w wieku 27 lat popełnia samobójstwo
zastrzeliwszy się we własnym domu. Oto wzór wrażliwości i ojcowskiej
troskliwości. Również o braku równowagi emocjonalnej, tym razem Johnnyego
Deppa, trzydziestodwuletniego aktora, dowiadujemy się z wywiadu. Przyczyną
tego stanu rzeczy jest według niego rozwód rodziców. Na postawione pytanie
o zdemol
owanie pokoju hotelowego w Nowym Jorku, tłumaczy: mam swoje
emocje, frustracje... Czasami po prostu puszczają mi nerwy, kiedy czuję, że
jestem niesprawiedliwie traktowany. O swoim rodzinnym miasteczku mówi:
groziło mi tam, że zgniję. Bravo przedstawia również bez komentarza taki oto
tekst idola: Kiedy miałem 12 lat zacząłem palić, w wieku 13 lat straciłem cnotę,
a kiedy byłem czternastolatkiem, wypróbowałem już wszystkie narkotyki. Inny
wzór osobowy, seksowny, nieśmiały i tajemniczy dżentelmen z poczuciem
h
umoru Keanu Reeves, na pytanie, czy próbował narkotyków, odpowiada:
Tak. I stąd wiem, że narkotyki mogą zabić. Robiłem doświadczenia z
halucynogenami, które dostarczyły mi niezwykłych uczuć i pozwoliły zajrzeć w
głąb mojego życia. W żaden inny sposób nie da się tego zrobić. Ale teraz
upajam się innymi rzeczami. Np. jazdą na motocyklu albo przyrodą. Świetne
ostrzeżenie przed narkomanią. Doprawdy, trudno o lepsze. Szczególnie
specyficzna jest wizja rodziny podawana przez idoli młodzieży. Wspomniany
wyżej Johnny Depp był żonaty już z dwoma kobietami, z jedną zaręczony, a
teraz jest zakochany w Kate Moss: Kiedy po raz pierwszy ją widziałem,
wiedziałem, że będziemy razem i że do siebie pasujemy... Odniosłem sukces i
jestem bardzo zakochany w Kate, może nawet pewnego dnia pobierzemy się.
Wierność jako coś wartościowego należy więc do przeszłości. Np. życie z
jedną żoną przez dwa i pół roku jest dla Saula Hudsona (29 lat, ps. Slash) z
zespołu Guns N'Roses niełatwe. Wyznaje: Trudno pozostać wiernym i nie
skakać w bok, pomimo równoczesnego twierdzenia: Jestem z nią naprawdę
szczęśliwy. Moja żona jest super. Kariera zawodowa przedstawianego idola i
jej wymogi stoją w hierarchii wartości wyżej niż ognisko domowe. Na razie nie
myślimy o dziecku. Zbyt często i zbyt długo jestem poza domem. Szczerze
mówiąc: dzieciaki wnerwiają mnie mówi wspomniany już Saul Hudson.
Podobnie myśli Fabio Fritelli (28 lat) z zespołu MODO, który rezygnuje z
małżeństwa z dziewczyną, bo wykonywana praca całkowicie pochłania oboje.
"Jest z" Catią od 2 lat, ale na małżeństwo jeszcze za wcześne. Jako wyjątek
zatem jawi się w pierwszym momencie Pamela Anderson (lat 28), aktorka
filmu Słoneczny patrol. Stwierdza, że marzy o dziecku z Tommym Lee. To
głęboka, prawdziwa miłość, jakiej nigdy przedtem nie przeżyłam - głosi. W
dniu poprzedzającym pobranie się zrobili sobie test na AIDS. (Cóż za
zaufanie!) Tommy ma bowiem byłą żonę Heather Locklear. Życie seksualne
wobec tak pojętej więzi małżeńskiej nie może ograniczać się do współżycia z
jedną osobą. Ray (23 lata) z zespołu 2 Unlimited, stwierdza w wywiadzie, że
ma wiele dziewczyn w różnych miastach, a na pytanie o to, czy zawsze
uprawia bezpieczny seks, odpowiada: Oczywiście. To w końcu sprawa
honoru!. Kiedy indziej zaś ten sam, interesujący wewnętrznie, nietuzinkowy
idol opowiada: ja nigdy nie mam dosyć. Seks jest dla mnie jak jedzenie:
potrzebuję go codziennie i przynajmniej jeden raz... Dopóki seks jest
bezpieczny, bawię się w to. Charakterystycznie traktuje szkołę i czasy szkolne
Bill Joe Armstrong (23 lata
), gitarzysta Punk Power, mówiąc: zasrane czasy!
To było piekło! Usiłuję zapomnieć o tym smutnym rozdziale. Nienawidzę szkół,
dyscypliny, nauczycieli... Usiłowałem być niezauważalny, aż skończyłem 14
lat. Wtedy to po prostu olałem. Świetna recepta! Coś na temat religijności i
wiary? Proszę bardzo. Na pytanie: Czy wierzycie w Boga?, członkowie
zespołu Fun Factory odpowiadają całą gamą możliwych rozwiązań. Marie
Anett (24 lata) mówi: ja wierzę w samą siebie; Rod (26 lat): ja wierzę w Boga.
Od małego zawsze się modliłem. Poza tym w Stanach
przez osiem lat
śpiewałem w chórze kościelnym; Toni (24 lata) odpowiada: jestem bardzo
religijny, chociaż nikt mnie nie wychowywał w tym duchu. Gdybym miał czas,
to chodziłbym nawet w niedzielę na msze. Natomiast wychowana w Irlandii w
bardzo katolickiej rodzinie Dolores ORiordan, wokalistka zespołu Cranberries,
po porzuceniu praktyk religijnych w wieku 18 lat twierdzi: wiedziałam, że Jezus
jest przy mnie, że nade mną czuwa. Kiedy ogarniał mnie lęk, modliłam się.
Dzisiaj też tak robię. Kiedy podrosłam, medytowałam i w ten sposób
komunikowałam się z Bogiem. W każdym razie wciąż wierzę w siły
nadprzyrodzone. Bardzo ciekawe. Zdaje się, że wierzący w Jezusa wciąż
wierzą w Boga osobowego. Zaiste, nietuzinkowi ludzie. Są wolni, decydują o
sobie. Są więc takimi, jakim chce stać się potencjalny czytelnik czasopisma.
Idol jest więc w pewnym zakresie wzorem zachowań. Przemyślne wzorce.
Mylilibyśmy się, gdybyśmy uznali, iż nie mają one dużej siły oddziaływania.
Badania naukowe wykazały bowiem, że młodzi i dzieci znacznie częściej
przejawiają zachowania zaobserwowane u modela, jeśli jest on: pod jakimś
względem do nich podobny, posiada władzę czy sprawuje kontrolę nad jakimiś
wartościowymi w oczach dziecka rzeczami lub dobrami, jest nagradzany za
swoje zachowania, jest ciepły i opiekuńn
2.
Nazwij to "miłość" i rób co chcesz.
Kochaj i czyń co chcesz. Chyba dawno minął czas, kiedy wypowiedzenie tych
słów czyniło człowieka wolnym "dla" kogoś drugiego i Kogoś Jedynego. Dziś
są to słowa, którymi pozwala się kochać (?) swoje zachcianki, także cielesne,
odrzucać wszystko, co trudne i naprawdę piękne. Przyjrzymy się zatem jak
pojmowana jest miłość w analizowanych czasopismach i co liczy się w życiu
młodego czytelnika (lub też co ma się liczyć w jego życiu). Warto ustalić jaką
treść podkłada się pod pojęcie miłości. Sformułowanie "kochać się" ma u
młodych czytelników to samo znaczenie, co w ustach tych, którzy udzielają
porad na łamach interesujących nas czasopism. Tyle tylko, że ci ostatni
okraszają swe wypowiedzi pseudonaukowymi elementami psychologii "bez
wymagań". Dr Anna Oleszkowicz pisze: "Seksu i miłości oddzielać nie wolno.
Jest to wymóg kategoryczny psychicznej natury człowieka (człowiek nie jest
zwierzęciem) i należy on, obok wymogu prawdomówności, do najważniejszych
atrybutów człowieczeństwa. Kochanie się bez miłości obniża poczucie własnej
wartości i na dłuższą metę może prowadzić do zaburzenia równowagi
psychicznej, psychonerwicy i depresji". Osiemnastoletnia Danka bez wstydu
pisze więc w Bravo, że od roku "ma przyjaciela, z którym często się kochają".
Renia (14 lat) pisze o swoim problemie: cztery miesiące temu z chłopcem (17
lat) "kochaliśmy się bez zabezpieczenia. Niedługo potem nie dostałam
miesiączki. Pojechałam do miasta wykonać test ciążowy. Ku mojemu
przerażeniu wynik był pozytywny". Przedziwna to miłość, której owocem może
być przerażenie. Nie zapominajmy słów dr Oleszkowicz, że kochanie się bez
miłości jest szkodliwe. Otóż Renia postąpiła - zdaje się - zgodnie z tymi
słowami: według niej kochała... Bałagan w pojęciach miłości i miłości fizycznej
jest pogłębiany przez wracające co jakiś czas uwagi o negatywnym stosunku
Kościoła do miłości. Jedna z czytelniczek pisze: "Dla mnie miłość fizyczna to
coś bardzo pięknego i wartościowego. Dlaczego katolicyzm nie zezwala
dwojgu kochającym się ludziom na całkowite oddanie się sobie?" Miłość
fizyczna oddzielona jest więc od odpowiedzialności za siebie i drugą osobę.
Powstaje w ten sposób poczucie zagrożenia płynącego z relacji seksualnej.
Nic bard
ziej błędnego niż antropologia i psychologia propagowana w
czasopismach. Człowiek w dziedzinie płciowości z natury wymaga poczucia
bezpieczeństwa i stałości. Stałość zaś i wynikające z niej bezpieczeństwo jako
atrybuty wierności są skrzętnie pomijane w rozważaniach na temat seksu.
"Bezpieczeństwo" w tej dziedzinie (w oderwaniu od wierności) oznacza
ochronę przed podstawowym zagrożeniem, jakim jest ciąża. Niekiedy pod
pojęcie miłości podstawiane jest także uczucie zakochania się.
Szesnastoletnim dziewczynkom
, które jedyne w klasie nie mają za sobą
inicjacji seksualnej i są z tego powodu wyśmiewane, Bravo radzi: "znacznie
bardziej normalne jest czekanie na prawdziwą miłość, niż bezmyślne uleganie
modzie tylko po to, by zaimponować koleżankom". W "teście"
przep
rowadzanym przez Popcorn miłość utożsamiana jest z wylewnością
uczuć; pytania odnoszą się ciągle do wzruszeń, zakochań, pieszczotliwych
przezwisk. Wstęp do testu głosi: "Miłość to wszechogarniające uczucie, lecz
nie każdy potrafi poddać mu się bez reszty. A Ty? Czy w sprawach sercowych
zachowujesz zawsze zimną krew
czy też należysz do ludzi tkliwych i
namiętnych, którzy łatwo zatracają się w miłości?". Miłość bywa utożsamiana
także ze współżyciem płciowym. Dla młodego człowieka, w którego ciele
następuje burza hormonów i uczuć, takie utożsamienie służy łatwemu
usprawiedliwieniu wczesnego rozpoczęcia życia seksualnego. Kiedy zatem
można rozpocząć współżycie? Na tak postawione pytanie pismo odpowiada:
"Trudno wskazać konkretny termin, każda dziewczyna dorasta bowiem w
innym, właściwym dla siebie, tempie i czasie". Warunkami koniecznymi do
tego - jak wynika to z innej odpowiedzi -
są: gotowość na konsekwencje ("Jest
ich wiele. Najważniejszą jest ciąża") oraz wzajemne poznanie się, gdyż
stosunek płciowy jest ponoć wyrazem bliskości, zaufania i miłości. Odpowiedź
taka
została
udzielona
piętnastoletniej
dziewczynce,
która
ma
trzynastoletniego chłopca i zadała pytanie: czy nie jest za wcześnie, aby
rozpocząć współżycie? Czy podobna odpowiedź dana tak młodym ludziom,
skutecznie ich powstrzyma? Przecież ona i on z pewnością pragnęliby wyrazić
swoją bliskość, zaufanie i miłość. Ani słowa o odpowiedzialności za siebie, za
drugiego człowieka i mogącego przyjść na świat trzeciego. Ów "trzeci" jawi się
jako
konsekwencja
"błędu
w
sztuce",
potencjalne
zagrożenie.
Siedemnastoletnia dziewczyna stwierdza, że kochała się już wcześniej ze
swoim chłopakiem, ale z powodu strachu stosunek nie był przyjemny, podjęła
więc decyzję nie uprawiania seksu. Jest ona chwalona przez czasopismo, bo
wykazała "dużą odpowiedzialność i dojrzałość podchodząc poważnie do
konsekwencji podejmowania współżycia w młodym wieku". Jako minusy zbyt
wczesnego rozpoczęcia współżycia podaje się rozchwianie emocjonalne i
konflikty w późniejszym małżeństwie, które mogą zakończyć się rozwodem.
Mówi się także o tym, że zbyt wczesne zbieranie doświadczeń seksualnych
może być przypłacone lękiem o własną przyszłość. Tak naprawdę jest to lęk
przed ciążą. Gdy jednak czternastoletnia dziewczynka zachodzi w ciążę, winę
za za
istniałą sytuację zrzuca się na skrajną nieodpowiedzialność
siedemnastoletniego chłopaka i zachęca do rozmowy z rodzicami, aby nie
popadła w depresję i nie popełniła samobójstwa. Podaje się wtedy także
adresy instytucji należących do ruchów ProFamilia, świadczących pomoc
młodym matkom. Z jednej strony nie podaje się więc podstawowych,
prawdziwych warunków rozpoczęcia współżycia, z drugiej zaś, gdy gdzieś
nawet pojawi się informacja o "wpadce", zawsze winny jest ktoś inny. Szkoda
tylko, że redaktorzy czasopisma nie zauważają winy u siebie, lecz u innych...
Niejasno i nieprecyzyjnie sformułowane odpowiedzi na pytanie kiedy można
zacząć współżycie są także wspomagane w sposób zakamuflowany: np.
poprzez pośrednie mówienie o stosunku osobom niepełnoletnim. Oto
si
edemnastoletni chłopak zapytawszy o właściwości i nieszczelności
prezerwatywy otrzymuje w odpowiedzi dokładny instruktaż dobrego założenia
prezerwatywy, dobrego jej używania i jakości (zalecane używanie
prezerwatyw testowanych i z dobrych firm). "Tak więc przy zakupie patrz na
datę ważności". Pisma zajmują się także lekarskimi i psychologicznymi
poradami z dziedziny seksualności człowieka. Należy - dla zachowania
prawdy -
stwierdzić, iż porady te są z punktu widzenia psychologii rozwojowej
po prostu niekomp
etentne. Widzą i chcą widzieć człowieka w okrojonym
świetle, nie dostrzegając sfery ducha i psychiki rozwijającej się przez
odpowiedzialność i pokonywanie trudności. Niejako "przy okazji" podawane są
normy postępowania w dziedzinie seksu. Pisma młodzieżowe zajmują się
zatem wszystkim: od braku orgazmu, przez promocję pettingu do akceptacji
onanizmu. Brak orgazmu np. u osiemnastoletniej letniej dziewczyny może być
wynikiem "zbyt rygorystycznego wychowania albo wręcz negatywnego
nastawienia do spraw seksu". W
szelkie zatem działania ograniczające
zachowania w tej dziedzinie (czyli de facto normy) są krzywdzące dla
naturalnego i spontanicznego wyrażania siebie. Normą staje się brak norm. W
"leksykonie Ars amandi", kiedy jest opisywany przedwczesny wytrysk u
chłopców, jako poradę na tę anomalię podawane są: petting, zmiana pozycji w
czasie stosunku lub też zmiana częstotliwości ruchów frykcyjnych. Jeśli
weźmie się pod uwagę fakt, iż pismo jest czytane przez chłopców w wieku 15 -
18 lat, to porady powyższe zachęcają do sprawdzenia, czy nie cierpi się na
podobną anomalię. Osiemnastoletniemu letniemu mężczyźnie, który podczas
próby współżycia zawodzi się na całej linii z powodu braku wzwodu (ma tzw.
"kompleks onanisty"), zaleca się właśnie petting i "danie sobie czasu", aby
obniżyć napięcie psychoseksualne. Nabawienie się takiego kompleksu nie
przeszkadza
jednak
autorom
Bravo
w
propagowaniu
masturbacji.
Piętnastoletniemu chłopcu, który usiłuje bezskutecznie walczyć z nałogiem
onanizmu radzi: "Musisz zdawać sobie sprawę, że w twoim wieku masz
bardzo wysoką wydolność seksualną. Jeśli odczuwasz silną potrzebę
masturbacji, nie powinieneś narzucać sobie niepotrzebnej dyscypliny. Stałe
napięcie, spowodowane niezaspokojeniem popędu seksualnego może
bowiem doprowadzić do nadmiernej nerwowości, a nawet nerwicy". W tym
samym wieku chłopak zastanawiając się nad kształtem swojego penisa pyta,
czy może się on zmienić pod wpływem jego rocznej masturbacji. "Jeśli chodzi
o masturbację, jeszcze do niedawna propagowano pogląd, że jest ona
naganna i szkodliwa". Według rubryki "Psycho - porady" ten rodzaj zachowań
seksualnych zaobserwowany u młodzieży "nie jest przejawem choroby czy
odchylenia seksualnego". W sensie zdrowotnym masturbacja nie jest
szkodliwa, może jednak być przyczyną problemów natury moralnej, obaw o
własną "moralność" lub lęku przed reakcją rodziców i otoczenia (...) Można
oczywiście starać się świadomie ograniczać, czy wprost unikać uprawiania
masturbacji np. ze względów estetycznych czy moralnych". Jeśli zaś innego
piętnastolatka bolą jądra, a on jeszcze nie współżyje ani się nie onanizuje, to
pismo radzi: niech idzie do lekarza (mogą to być żylaki jąder) albo zacznie
zaspokajać popęd seksualny, tak jak inni - przez onanizm (ból bowiem może
być wynikiem... niezaspokojonego popędu seksualnego).
Słowem rób, co chcesz, nazwij to "miłością", a jeśli to cię zawiedzie i sam się
zniszczysz, to już wina albo czyjaś, albo twoja. Nie miej oczywiście pretensji
do tego, kto tych bzdur ci nagadał.
3.
Wierność? Miłość? Uczciwość małżeńska?
Powołanie człowieka do świętości realizuje się na różnych drogach. Można je
realizować między innymi w małżeństwie. Większość młodych zapewne
wejdzie w niedalekiej przyszłości w związek małżeński. Należy więc zwrócić
uwagę na to jak i kiedy - według wydawców czasopism - trzeba zawierać
małżeństwo, jaki jest jego model i czy w ogóle trzeba je zawrzeć. "Obietnica
bycia ze sobą na dobre i na złe byłaby bezsensowna, gdyby człowiek z góry
zakładał możliwość rozwodu, jeśli się coś nie powiedzie. Jeśli ktoś nie jest
pewny swoich uczuć, nie powinien decydować się na ślub". Pod taką
deklaracją mógłby się podpisać niejeden wierzący. Jednak dalej posiadająca
już dziecko Dolores O
Riordan prowadzi swój wywód następująco: "Lepiej
pobyć ze sobą na próbę. Przez wiele lat mieszkałam z kimś, choć wiedziałam,
że nie jest to materiał na męża". Pierwszą zatem propozycją dla młodego
czytelnika jest "małżeństwo na próbę". Drugie rozwiązanie jest prostsze: nie
potrzebna jest jakakolwiek instytucja i legalizacja małżeństwa. Dlaczego? "Nie
jestem zwolennikiem małżeństwa. Widzę te huczne śluby, te piękne suknie, a
zaraz potem rozwody i tragedie rodzinne -
nie pcham się do tej instytucji. Do
niczego nie jest to człowiekowi potrzebne. Można bez tego żyć" - mówi Jarek
Jakimowicz - Krieg
l, aktor filmu "Młode wilki". Dr Alban dodaje, że nie
zamierza zalegalizować swojego związku, choćby dlatego, że będąc "tytanem
pracy" nie ma nawet dwóch minut, by wybrać się do kościoła. W takiej
perspektywie małżeństwo jawi się jako zupełnie niepotrzebne zobowiązanie,
nakładające jedynie ciężar odpowiedzialności lub też jako "dodatek
nadzwyczajny" do istniejącego już związku. Życie w dobrze rozumianej miłości
zawiera w sobie trwanie w prawdzie. Co do prawdomówności, to "zasada
mówienia prawdy, ze wszech miar pożądana, powinna być stosowana w
każdej niemalże sytuacji. Należy jej przestrzegać w trosce o higienę
psychiczną i pozytywny obraz siebie samego" - jak radzi świetny psycholog
czasopisma (oczywiście prawdomówny). Słabość tak postawionej motywacji
dla
młodego człowieka jest ewidentna. Jednym z głównych problemów
młodych są ich relacje w rodzinie, a szczególnie z rodzicami. Właśnie dlatego
duża część listów zawartych w rubrykach "Wypowiedz się" (Bravo) i "Psycho -
porady" (Popcorn) mówi o trudnościach w tych relacjach. Charakterystyczne
jest to, że czasopisma te raczej nie atakują autorytetu rodziców wprost.
Przykładem nie atakowania wprost jest ewidentnie spreparowany list do
redakcji następującej treści: "Mam 16 lat i bardzo, bardzo ogromny kłopot.
Pros
zę o pomoc! Mój problem to to, że mam wspaniałego chłopaka, z którym
jestem w ciąży. Problem w tym, że chodzę jeszcze do szkoły podstawowej, a
naprawdę chciałabym bardzo tego dziecka. (...) Rodzice jeszcze o tym nie
wiedzą, ale myślę, że zaakceptowaliby to, ponieważ mam wspaniałych
rodziców. Naprawdę liczę na waszą pomoc. Zrozpaczona Aneta". Wspaniali
rodzice Anety wyjechali chyba na Majorkę, skoro nie są pierwszymi, do
których się zwróciła. Autorytet można jednak naruszyć przez ciągłe
ukazywanie rodziców jako tych, którzy są źródłem nieustannych ograniczeń i
zakazów wprowadzanych w życie młodego człowieka. Zagadnienie obszaru
wolności udostępnionej dziecku wysuwa się na pierwszy plan i jest ono
najczęściej poruszanym problemem. W naruszaniu tego obszaru celują matki:
jedna nie pozwala chodzić do kosmetyczki z trądzikiem, inna nakazuje
nieustannie przykładanie się do nauki albo zmusza do gry na fortepianie i
szkoły muzycznej, jeszcze inna ogranicza kontakt z koleżankami. Często też
zarzut ten stawiany jest wo
bec obojga rodziców: Siedemnastoletniej
dziewczynie zabraniają wyjazdu we dwoje w góry z trenerem tańca, nie
dopuszczają do głosu albo do sprowadzenia kota do domu. Niekiedy też
zabraniają spotykać się z sympatią. Rodzice przedstawiani są zatem
najczęściej jako "despotyczni i nie na czasie". Typowo przedstawiany obraz
rodziców ograniczających dziecko można zauważyć w takim oto liście
trzynastoletniej dziewczynki: "Nie pozwalają mi mieć zdania na żaden temat.
Ciągle śmieją się ze mnie i krzyczą na mnie. Gdy rozmawiają przy stole nawet
o rzeczach mało ważnych, nim otworzę usta, każą mi je zamknąć. Twierdzą,
że nic nie wiem. (...) wyrzucają bez pytania moje rzeczy, wyłączają telewizor,
nie martwiąc się, że akurat oglądam program. Ciągle żyję w świecie pełnym
ka
prysów i praw dorosłych". Na brak zaufania i rozmów również zdarza się
narzekać młodym. Rodzice nie dają miłości i zrozumienia, naśmiewają się z
idoli, nie są godni zaufania córki obawiającej się ciąży, jedna z matek
zaniedbała obowiązek rozmowy z córką o nadchodzącej miesiączce, inna
lekceważy zwierzenia dziecka albo odrzuca swoje dziecko będące w ciąży.
Ogólnie problem można przedstawić tak, że rodzice albo niczym się nie
interesują albo interesują się zbyt wieloma rzeczami. Kiedy czasopisma
zajmują się obrazem samego ojca, charakteryzuje się on zupełnie czym
innym. Opisywany jest również w rubrykach "Wypowiedz się" i "Psycho -
porady". Ojciec najczęściej jest alkoholikiem i notorycznie pije. Dochodzą do
tego akty przemocy seksualnej wobec córek, niewierności małżeńskie i
wyzywanie w rodzinie. Niekiedy jest przyczyną rozwodu w rodzinie. Jednak o
rozwodach czasopisma mówią bardzo rzadko. W badanym przeze mnie
materiale temat ten poruszony został trzykrotnie. Raz piętnastoletnia
dziewczyna, 5 lat po rozwodzie
rodziców chce mieszkać z ojcem. Opisana
została także sytuacja, kiedy przez pijącego ojca rozpada się rodzina. Gdy
rozpada się ona z nieznanych dziecku przyczyn, Bravo, któremu obce jest
pojęcie wierności i jedności rozkłada ręce: "czasem rozwód jest najlepszym
rozwiązaniem zarówno dla rodziców, jak i dla dzieci". Pozytywnie o rodzicach
Popcorn pisze tylko raz -
w przypadku szantażowania i bicia dziecka przez
kolegów szkolnych, polecając młodym szukania ratunku właśnie u rodziców.
Obraz rodziny jest więc obrazem nacechowanym mnóstwem negatywnych
cech. Jeżeli nawet obraz rodziny jest w pewnej części prawdziwy, to po
pierwsze bywa nieproporcjonalnie przesadzony, a co za tym idzie niepełny. Po
drugie zaś powstaje pytanie o cel kreowania i utrwalania tego typu obrazu.
4.
Manipulacja pojęciami dobra i zła.
Manipulacją nazywamy "celowe i skryte działanie, przez które narzuca się
jednostce lub grupie ludzi fałszywy obraz pewnej rzeczywistości". Przyjrzyjmy
się zatem, jakimi metodami i całymi systemami manipulacji w różnych
dziedzinach posługują się autorzy analizowanych czasopism. Już
dotychczasowe rozważania prowadzą do wniosku, że proponowana wizja
człowieka jest niepełna. Stanowią o niej: zawężanie zainteresowań czytelnika
do osiągania szybkiej i łatwej przyjemności, prawdomówność wyłącznie dla
higieny psychicznej, świat pozbawiony wartości nadprzyrodzonych. Ten
sposób manipulacji określa się jako technikę fragmentacji. Zaciekawiający
czytelnika sposób opisywania zdarzeń należy do manipulacji zwanej
ingracjacją. Technika ta często połączona jest z fragmentacją, co widać
zwłaszcza w rubryce "Mój pierwszy raz". Występujące tam modele mają
zwykle cechy podobne do cech czytelników: wiek, środowisko miejskie,
problemy emocjonalne, nieśmiałość, zakochanie przeszkadzające w nauce,
znajomości zawarte na dyskotece, w szkole lub na kursie tańca. Sposób
opisywania sytuacji i przeżyć służy pobudzeniu wyobraźni i ciekawości. Już
same tytuły sugerują tajemniczość i piękno przeżyć, np.: "Byliśmy dla siebie
stworzeni
", "Pieszczotom nie było końca", "Zasnęliśmy wtuleni w siebie",
"Między niebem a ziemią", "Ja również tego pragnęłam", "Moje życie stało się
inne", "Cudowny zapach lasu", "To nie cud, to tylko miłość", "Wdychałem
zapach jej włosów", "Byliśmy tylko my
". Choć autorzy tych tekstów mają od
17 do 23 lat, to niekiedy opisują przeżycia sprzed kilku lat. Daje to w sumie
obraz człowieka rozpoczynającego współżycie około granicy pełnoletności.
Należy jednak brać pod uwagę wiek adresatów przekazu, aby zauważyć
oczywistą manipulację redakcji prowadzących rubryki typu "Mój pierwszy raz".
Sposób opisywania samego "pierwszego razu" służy rozbudzeniu ciekawości.
Oto przykłady: "chcę spuścić zasłonę na to, co stało się potem", "to była po
prostu wirtuozeria w duecie", "staje się to, o czym marzyłam przez tyle długich
miesięcy", "mogę tylko powiedzieć, że nigdy nie zapomnę jego pocałunków",
"to było jak wiosenna burza, ba, nawet huragan", "cudowne uczucie, którego
nie sposób opisać słowami". Całość zdarzenia dzieje się w romantycznej
scener
ii: plaża dzika i wyludniona, "ciepły miękki jego głos", grająca piosenka
budząca wspomnienia, jezioro nocą po kąpieli; "Rozpiera mnie szczęście, że
to właśnie Darek jest moim pierwszym mężczyzną. Tracimy poczucie czasu,
przytuleni karmimy się truskawkami, popijamy szampana, a w powietrzu unosi
się cudowny zapach lasu", "za oknem gwizdał wiatr, a my kołysaliśmy się jak
fala w takt tej osobliwej melodii", "nie istniało dla nas nic", ciepły piasek i
zachód słońca nad morzem, łono przyrody, całkowicie oddalone od cywilizacji.
Niemal w każdej opisywanej sytuacji w tejże rubryce, zanim dojdzie do
"pierwszego razu" obowiązuje pytanie: czy pragniesz tego tak bardzo jak ja?
Zawsze na tak postawione pytanie pada odpowiedź twierdząca. Jeśli nie ma
zadanego pytania wpr
ost, to obowiązuje wyznanie w stylu: "wiedziałam, że on
pragnie tego tak bardzo jak ja". Sugeruje to -
zgodnie z praktyką manipulacji
poprzez technikę perswazji ukrytej - że jedynym kryterium rozpoczęcia
współżycia płciowego jest pragnienie. Perswazja ukryta odnosi się do świata
wartości i polega na tym, że nową hierarchię wartości przedstawia się
publicznie jako porządek wręcz oczywisty i aprobowany przez wszystkich
dokoła. Zakończenia miłosnych historii w rubryce "Mój pierwszy raz" są niemal
jednakowe. W
badanych numerach nie odnalazłem żadnego listu mówiącego
o konsekwencjach wczesnego współżycia. Wyjątkiem jest jeden list,
pozostawiony bez komentarza, w którym dziewiętnastoletnia dziewczyna
opisuje wydarzenia sprzed dwóch lat, kiedy została przez swojego chłopaka
zgwałcona podczas jednej z prywatek. Przyznaje, że marzyła o stosunku,
ale... nie w taki sposób. Problemem jest zatem nie tyle fakt rozpoczęcia
współżycia, ale poniżający sposób jego dokonania. Wszystkie pozostałe listy
mają zakończenia bardzo piękne. "Jesteśmy ze sobą już 3 lata. Myślę, że
nasze uczucie dojrzało razem z nami. Takiej miłości życzę wszystkim" - pisze
dwudziestolatka, która rozpoczęła współżycie mając 17 lat. Osiemnastoletnia
dziewczyna po wakacyjnej znajomości ukoronowanej "pierwszym razem",
pisze: "Do dziś kochamy się i każde z nas ma w woreczku piasek z tego
miejsca". Siedemnastolatka zakochała się do szaleństwa podczas wakacyjnej,
wiejskiej dyskoteki. Przy następnym, parę miesięcy późniejszym spotkaniu -
współżyje. Zakończenie tak krótkiej znajomości: "Nasz związek trwa już
prawie rok i jest nam ze sobą cudownie. Od tego czasu zupełnie zmienił się
mój stosunek do życia. Bo to właśnie miłość nadaje mu sens". "Kłamstwo
utwierdzenia miłości" osiągnęło czystą postać w stwierdzeniu: "Nie
przypuszczałem, że fizyczna bliskość kochanej osoby może dostarczyć takich
doznań i wzruszeń. Nadal jesteśmy razem, a nasze wspólne, seksualne
doświadczenia umocniły tylko wzajemną miłość. Wkrótce zamierzamy się
pobrać". Technika perswazji ukrytej łączona bywa z techniką sugestii, to
znaczy z utrwalaniem w świadomości często powtarzanych treści. Dotyczy to
szczególnie kwestii nieplanowanej ciąży - zagadnienia, które łączone jest
nieustannie z poczuciem strachu. "Zrozpaczona Anetka", która po "uprawianiu
tylko miłości francuskiej" od czterech miesięcy nie ma okresu, a ma inne
objawy ciążowe, "bardzo się boi". Osiemnastolatka opisuje przeżycia po
swoim "pierwszym razie" z szesnastolatkiem: "Gdy już było po wszystkim,
ogarnął nas strach. Przecież zapomnieliśmy o zabezpieczeniu. My, tacy
odpowiedzialni
Przez trzy tygodnie żyliśmy w strachu, ale na szczęście nic
się nie stało". Ciąża, czyli poczęcie nowego życia jest czymś, czego należy
wystrzegać się za wszelką cenę. W świadomości młodego czytelnika
oczywisty
m staje się zatem rozerwanie naturalnej więzi między seksualnością
a prokreacją. Specjalnej obróbce manipulacyjnej zostało poddane pojęcie
odpowiedzialności. Siedemnastoletniej dziewczynie, która stwierdziła, iż
uprawianie seksu jest ryzykowne i jest jeszc
ze zbyt młoda, Bravo odpowiada:
"Wykazałaś dużą odpowiedzialność i dojrzałość, podchodząc poważnie do
konsekwencji podejmowania współżycia w młodym wieku". W tym wypadku
odpowiedzialność w sferze seksu równa się wstrzemięźliwości. Motywacją
takiej wstrzemi
ęźliwości nie jest czystość, lecz lęk przed ryzykiem zajścia w
ciążę. Szczyt nieodpowiedzialności stanowi więc poczęcie nowego człowieka.
Stosuje się tu tak zwany manewr podmiany stereotypu: w miejsce już
ustalonej wartości wyrażanej przez stereotyp wprowadza się szereg pojęć
zastępczych, które tę wartość mają za zadanie rozmydlić, a następnie ją
usunąć lub zmienić jej znaczenie. Potwierdza to inna odpowiedź udzielona
również siedemnastoletniej dziewczynie, która współżyła z dwudziestoletnim
chłopakiem stosując metodę stosunku przerywanego: "Jeśli uznałaś, że jesteś
już na tyle dojrzała, że możesz podjąć współżycie, to niech twoja
odpowiedzialność przejawi się także w przyjęciu konkretnej metody
antykoncepcji".
Zastosowanie wyżej wymienionych technik i systemów manipulacyjnych ( z
wymienionym już systemem S-M-S) prowadzi do: uzyskania sympatii
czytelników i przynajmniej częściowego utożsamienia się z opisywanymi
wzorcami przeżyć i zachowań; zawężenia obrazu człowieka jako istoty
odpowiedzialnej i wolnej od sw
oich emocji; przekonania, że jedynym kryterium
obowiązującym przy rozpoczynaniu współżycia jest pragnienie oraz
przeświadczenie, że
pierwsze razy
są cudownymi przeżyciami, za które się
nie płaci, a które nawet są w stanie scementować związek; rozerwania
naturalnej więzi między seksualnością a prokreacją; wytworzenia stylu życia
bez odniesienia do nadprzyrodzonego systemu wartości; liberalizacji
seksualnej i permisywizmu moralnego.
5.
Sumienie wdrukowane, czyli jak wychować duże dzieci.
Zagadnienie szczerości i prawdomówności rozwinięto w odpowiedzi na list
jednej z czytelniczek, która nauczyła się kłamać niemal zawsze i wszędzie.
Jest to przyczyną jej życia w ciągłym napięciu. Człowiek "nie może bezkarnie
łamać praw rządzących jego psychiką. Nieczyste sumienie zakłóca jego
spokój i staje się powodem wielkiej udręki... Staraj się więc nie robić nigdy
tego, czego musiałabyś się wstydzić. Postępuj zgodnie ze swoim sumieniem.
Zanim skłamiesz, zastanów się, czy ci się to opłaci. Prawdę mówiąc, nie opłaci
się nigdy... Nie postępuj nigdy tak, żebyś musiała mieć o sobie złe zdanie".
Prawdomówność zakłada jednak istnienie obiektywnej prawdy, która może
być ujęta w normy moralne. Brak tychże widać w analizowanych
czasopismach niemal na każdym kroku. W jednym z numerów do psychologa
-
dr Anny Oleszkowicz, skierowany został taki oto list chłopca: "Patryk ma 15
lat..., a ja mam 14 lat. Chodzimy ze sobą już od 2 lat. Wiele razy mieliśmy
kontakty seksualne, bo mieszkamy obok siebie, robimy to w różnych
miejscach. Nie robimy tego z zastosowaniem prezerwatywy, bo nas na to nie
stać. Czy mamy AIDS? Bo po ostatnim stosunku Patryk powiedział, że ma
jakieś nieopisane pryszcze, a ja mam pryszczatego członka. Czy to jest
choroba?". Pani psycholog skierowuje chłopca do dermatologa lub poradni
"W". Właściwie można stwierdzić, że brak podania w tym wypadku norm
moralnych jest spowodowany celowym "zawężeniem" kompetencji
psychologa. Jednak pozostaje pytanie: właściwie po co drukować taki list?
Dlaczego nie ma jednoznacznej postawy osoby,
z której zdaniem
prawdopodobnie liczą się młodzi ludzie, co do stosunków homoseksualnych
chłopców w wieku 13 i 12 lat, jeśli odjąć dwa lata "chodzenia ze sobą"?
Wolność rozumiana jako brak norm, twórcy pism stawiają na piedestale. Taką
wolność bardzo dobrze ilustruje tekst piosenki Liroy'a "Śleboda"
(wydrukowane przez Bravo niecenzuralne wyrażenia zastąpiono myślnikami):
"Wolność w Polsce przecież jest, a ja na to mówię: gówno prawda, ty (-) (-)
wolność to my mamy jaką nam narysują wciąż zakazy, nakazy, przykazania
moralne sterowana wolność to jest właśnie anormalne Nie wolno mówić o
seksie głośno i dosadnie o idecha, o kościele i o wielu jeszcze Taka jest
rzeczywistość, każdy dobrze to wie Więc lepiej przestań (-), przestań (-)
mnie".
Promowana jest więc wolność pojęta jako brak norm. Wymóg
prawdomówności pojawia się ze względu na higienę psychiczną, jednak
wobec przyjęcia za prawdę tej wartości, życie w prawdzie staje się wymogiem
zbyt daleko idącym. Proponowaną filozofią życia staje się filozofia relatywizmu
i hedonizmu. "Lepiej żałować czegoś, co się przeżyło niż czegoś, czego się
nigdy nie zrobiło" - powie Keanu Reeves, zapytany o swoją filozofię życia. W
odpowiedzi na pewien list (w związku z nieudanym życiem seksualnym
czytelniczki) mówi się o zakazach i tabu, których źródłem jest społeczeństwo,
rodzina lub religia: "Czasami pełnią rolę zbawienną, lecz zdarza się, że są
irracjonalne i głupie". Zawarte jest tam swoistego rodzaju credo relatywizmu:
"Masz prawo do dokonywania przewartościowań, do patrzenia na
rzeczywistość z własnej perspektywy. Aby sobie pomóc, zbuduj od nowa taki
świat wartości, którego realizacja przyniesie Ci zadowolenie i który będziesz
mogła pogodzić z wymogami sumienia". Słowem: jeśli masz wyrzuty sumienia,
to wymień sumienie. Celem życia staje się szybka i łatwa przyjemność. To, co
przyjemne, to również jest dobre, a wszystko, co normuje sferę zmysłów - jeśli
wprowadza zakazy, należy odrzucić. Zasadą działania staje się unikanie
prawdy, miłości i przyjaźni. Efektem tego może być faktyczne zawężenie
zainteresowań czytelników do tych aspektów życia.
6.
Do przemyślenia.
Szczególnie interesujące wydają się cechy sumienia uformowanego pod
wpływem kultury, tworzonej przez dyskutowane czasopisma. Warto się nad
tymi cechami zatrzymać. Wiek czytelników czasopism wskazuje na to, iż
sumienia przeważającej ich części znajdują się na poziomie konwencjonalnym
(zgodnie z klasyfikacją stadiów rozwoju moralnego według Lawrence'a
Kohlberga). Poziom konwencjonalny ma dwa stadia: pierwotne i wtórne. W
stadi
um pierwotnym najważniejszym motywem działania jest osiągnięcie
akceptacji przez społeczność. Stadium wtórne charakteryzuje się już
szacunkiem dla autorytetów, choć także zwiększa się znaczenie postulatu
zachowania norm społecznych, to znaczy uznawanych w danej społeczności.
Po tymże stadium rozpoczyna się już poziom postkonwencjonalny, czyli
autonomia sumienia. Poziom konwencjonalny jest więc ostatnim przed
osiągnięciem autonomii sumienia. Jeśli zatem w rozwoju sumienia na tymże
poziomie nastąpi fiksacja, będziemy mieli do czynienia z sumieniem
heteronomicznym, niedojrzałym, infantylnym. Dla rozwoju sumienia konieczne
wydaje się poznanie zasad moralnych, moralnych konfliktów i ich
rozwiązywania. Analiza treści czasopism pozwala stwierdzić brak tych
elementów. Nadto wyraźnie można dostrzec, że wszelkie zasady moralne są
lekceważone, co więcej przekonuje się młodego człowieka o ich szkodliwości.
Konflikty moralne są tam wysoce niepożądane, a ich rozwiązanie postępuje
zawsze po linii łatwiejszego wyboru. Jest więc rzeczą prawdopodobną, iż
człowiek, który przyjmie zasady promowane w analizowanych czasopismach
za własne, nie osiągnie poziomu postkonwencjonalnego
nastąpi fiksacja
sumienia na poziomie konwencjonalnym. Powstanie wówczas sumienie
heteronomiczne, czy
li uzależnione od podmiotów zewnętrznych. Sumienie
heteronomiczne kieruje się "sumieniem" wychowawców lub grupy, do której
człowiek należy. Jest ono rzeczą normalną na jednym z etapów rozwoju
sumienia, jednak nie u człowieka dorosłego. Człowiek o takim sumieniu nie
jest w stanie samodzielnie podejmować decyzji moralnych. Ponadto cierpi na
brak lub silną redukcję wrażliwości moralnej, właściwych ocen moralnych
(gdyż są niezobiektywizowane) i brak poczucia odpowiedzialności.
Zastosowanie w szerokim zakresie m
etod manipulacyjnych wpływa poniekąd
na kształtowanie sumienia zniewolonego lub zakłamanego. Sumienie
zakłamane jest owocem silnego działania mechanizmów obronnych -
służących utrzymaniu dobrego mniemania o sobie. Szczególnie dotyczy to
mechanizmu racjonal
izacji, który wtórnie uzasadnia fałszywe sądy moralne,
oraz mechanizmu projekcji i resentymentu, które pomagają znaleźć winnych
złego stanu rzeczy i zrezygnować z wysiłku kształtowania sumienia. Ponieważ
sumienie zakłamane opiera się na mechanizmach służących zapewnieniu
spokoju sumienia, trudne jest do odkłamania.
Proponowany zatem w czasopismach świat wartości jest charakterystyczny dla
relatywizmu moralnego, gdyż polega na odrzuceniu absolutnego charakteru norm
moralnych, pominięciu ważnych dla rozwoju sumienia czynników i użyciu metod
manipulacyjnych
powoduje
zatrzymanie
rozwoju
sumienia
na
poziomie
konwencjonalnym. Cechami takiego sumienia są: niedojrzałość, zakłamanie,
zniewolenie i sterowalność osądami podmiotów zewnętrznych. Następuje tedy
blokada pr
ocesu prowadzącego do osiągnięcie pełnej autonomii sumienia.
Obserwujemy więc człowieka niezdolnego do samodzielności w sferze moralnej,
uzależnionego od kogoś, kto wcale nie musi chcieć jego dobra. Taka sytuacja nie
wróży nic dobrego.
Powyższy materiał to fragmenty pracy magisterskiej księdza Jacka Grabowskiego, za której
udostępnienie winien jestem Mu głęboki ukłon, co niniejszym czynię.
© Gracjan Lipiński