HORYZONTY
Miesięcznik – Revue Mensuelle
Nr 150-151
15 listopada 1968 – 1 stycznia 1969
Rok XIV
Paryż, Londyn, Nowy Jork
Strony: 42 - 64
MASONERIA A WATYKAN
JĘDRZEJ GIERTYCH
Co najmniej od zakończenia ostatniej wojny, a właściwie i wcześniej, toczy się w świecie
katolickim dobrze zgrana propaganda, której celem jest wykazanie, że nadszedł czas na położenie
kresu potępiającemu stanowisku Kościoła wobec lóż masońskich i że należałoby się nad tym
zastanowić, czy w świecie dzisiejszym, tak pełnym fermentu, nie przydałoby się choćby milczące
tylko współdziałanie Kościoła z masonerią, jako organizacją rzekomo służącą celom
dobroczynnym, lub w inny sposób celom Kościoła pokrewnym. Od czasu ostatniego Soboru,
w myśl haseł o rzekomym „duchu” Soboru, nie tyle interpretujących objęte dogmatem
o nieomylności uchwały Soboru, co usiłującym przypisać Soborowi nową, rewolucjonizującą
stanowisko Kościoła ideologię, głosi się twierdzenie, że w imię zasady pojednania z odłączonymi
braćmi, należałoby do masonów wyciągnąć przyjazną dłoń i szukać z nimi porozumienia.
PIEWCY POJEDNANIA
Pierwszym faktem na polu tak pomyślanej propagandy był ze strony masońskiej list otwarty
„Lettre au Souverain Pontife” zwrócony do Papieża przez Alberta Lantoine, masona 33 stopnia, już
w roku 1937, zawierający stwierdzenie, że cywilizacja europejska ginie i wobec tego takie siły jak
Kościół i masoneria powinny zawrzeć coś w rodzaju rozejmu w swej dwuwiekowej walce.
Pierwszym krokiem ze strony środowiska katolickiego, zwróconym w tym kierunku, były rozmowy
niemieckiego jezuity, Ojca Grubera, z masonami Ossianem Langiem z Nowego Jorku, oraz dr.
Kurtem Reichlem i E. Lehnhofem z Wiednia, w terminie ściśle nieznanym, ale także jeszcze przed
wybuchem ubiegłej wojny.
Po wojnie posunięcia kontaktowe i propagandowe stały się częstsze. Ze strony masońskiej
akcja prowadzona jest dyskretnie, ale w świecie katolickim pojawiły się już nie pojedyncze głosy,
ale cały obóz prowadzący zorganizowaną akcję pojednania z masonerią. Wedle autora książki
„Freemasonry and the Vatican”, do której omówienia za chwilę przejdę, „postępowcy (katoliccy)
mają bezpośredni i ściśle sprecyzowany cel przed sobą — mianowicie chcą uzyskać od Watykanu
zrewidowanie tradycyjnej postawy Kościoła wobec masonerii i skasowanie potępień, zwróconych
przeciwko niej.” (Str. 14).
Ukazała się lawina książek, głoszących powyższy program (głównie w języku francuskim).
Wśród nich wymienić można książki Maurice Colinon, Roger Priouret, Serge Hutin, Roger
Peyerefitte, Guy Vinatrel, Yves Marsaudon i J. Corneloup. Ale „trzy nazwiska wyłaniają się jako
szczególnie ważne: jezuita Ojciec Riquet, katolicki pisarz Alec Mellor, oraz mason, Dostojny
Mistrz loży w Volnay, Marius Lepage” (Str. 15).
Alec Mellor wyłożył swoje tezy w trzech książkach „Nos Freres Separes (1961), „La
France-Maconnerie à l'Heure du Choix” (1963), oraz „La Charte inconnue de la Franc-Maconnerie
chrétienne” (1965).
Strona 2 z 14
„Nowoczesny badacz zagadnienia masonerii musi przeczytać te książki z dwóch powodów:
po pierwsze, ponieważ Mellor wyłuszcza w nich w sposób najbardziej kompletny i szczegółowy
argumenty progresywistyczne na rzecz masonerii, a po wtóre, bo książki te wydane zostały przez
wydawnictwo Mame z Tours, starą i szanowaną firmę wydawniczą katolicką, oraz noszą
Imprimatur właściwej diecezji”. (Str. 15).
Jak pisze wymieniony wyżej autor, „czytanie książek Mellora wywołuje w czytelniku
wrażenie, że ten ostatni jest rzecznikiem pewnych kół masońskich, które się sprzymierzyły
z katolickimi progresywistami przeciwko wszystkim, którzy stoją po stronie tradycji, zarówno
w dziedzinie religii, jak polityki”. (Str. 17).
Warto przy tej okazji zauważyć, że książki Mellora, chociaż jak dotąd na język polski nie
przetłumaczone, zaczynają już być wśród katolików polskich propagowane. W krakowskim
„Tygodniku Powszechnym” z dnia 12 maja 1968 roku ukazał się wielki, prawie całostronicowy
artykuł, podpisany tylko inicjałami J.T., który Informuje o książkach Mellora (także i o garści
innych podobnych wydawnictw i wystąpień) i streszcza aprobująco jego tezy. Pisze między innymi
dosłownie: „Bulla papieża Klemensa XII z roku 1738, potępiająca masonerię, „podaje dwie
przyczyny potępienia: pierwszą jest... „sekret” masoński, druga zaś nie jest ujawniona.... Historycy
sądzą, że owe inne przyczyny były natury politycznej, że chodziło tu o konflikt między dynastią
Stuartów a dynastią hanowerską, a więc o przyszłość Kościoła Katolickiego w Anglii... Kolejne
potępienia masonerii obok przyczyn natury doktrynalnej miały także swe przyczyny polityczne,
które dziś nie mają żadnego znaczenia, gdyż znikły związane z nimi problemy... Mellor... twierdzi,
że motywy dawniejszych potępień dziś straciły wszelkie znaczenie i głosi „pojednanie”, czyli
cofnięcie ekskomuniki w odniesieniu do masonerii „regularnej”, przy utrzymaniu jej w odniesieniu
do „nieregularnej, a więc ateistycznej... Toczą się... prace nad gruntowną rewizją prawa
kanonicznego. Prace te zapewne potrwają dość długo, istnieje jednak prawdopodobieństwo, że
kanony dotyczące masonerii ulegną modyfikacji... Jeśli istotnie w bliższej czy dalszej przyszłości
stanowisko Kościoła wobec masonerii zostanie zmodyfikowane, to nie należy chyba tego tłumaczyć
jakąś aprobatą ze strony Kościoła, jakimś istotnym zbliżeniem, ani też sądzić, że Kościół
„samokrytycznie” zmienia swoje decyzje. To będzie znaczyć przede wszystkim, że zmieniły się
warunki historyczne i polityczne, że zmieniła się sama natura i rola masonerii... Ewentualna zmiana
stanowiska wobec masonerii będzie wyrazem zasady dialogu, z którego Kościół, pragnąc być
obecnym w świecie współczesnym, nikogo nie wyklucza, oraz większej niż dawniej tolerancji dla
odmiennych poglądów, przekonań czy postaw”.
Nie kwestionuję zasług „Tygodnika Powszechnego”, ani tego co w działalności jego jest
pożyteczne i owocne. Bezsprzecznie, ale pismo to z pewnością nie jest wyrazicielem poglądów
polskiego katolicyzmu jako całości, ale tylko poglądów umiarkowanie postępowego prądu w tym
katolicyzmie.
DYSPENSA BISKUPÓW ZE SKANDYNAWII
„Tygodnik Powszechny” informuje w tym artykule także i o głośnej sprawie dyspensy,
udzielonej przez biskupów skandynawskich masonom przyjmującym religię katolicką od
obowiązku wystąpienia z lóż. „Tygodnik Powszechny” pisze, że z końcem stycznia br. konferencja
biskupia katolicka krajów nordyckich (Dania, Norwegia, Islandia, Finlandia i Szwecja) postanowiła
„że każdy z biskupów ordynariuszy członków konferencji może masonów pragnących zostać
katolikami przyjmować do Kościoła, zezwalając im na dalszy czynny udział w organizacjach
masońskich. Decyzja ta... ma — na razie — charakter jednostronny, tj. nie oznacza, że katolicy
mogą wstępować do lóż masońskich”. „Tygodnik Powszechny” dodaje, że w związku z pogłoskami
jakie się na ten temat pojawiły w prasie, „w połowie marca Watykańskie Biuro Prasowe ogłosiło
zwięzły komunikat... dementujący informacje jakoby Stolica Apostolska udzieliła zezwolenia na
pozostawanie ludzi nawracających się na katolicyzm w szeregach masonerii.”
W związku z tym warto przytoczyć informacje, ogłoszone w londyńskim piśmie „The
Strona 3 z 14
Tablet” z dnia 8 czerwca b.r., w liście do redakcji, podpisanym przez katolickiego biskupa Oslo,
J.E. ks. Johna Bran. Pisze on, że uchwała biskupów skandynawskich powzięta została na postawie
motu proprio De Episcoporum Muneribus z dnia 15 czerwca 1966 roku, upoważniającego
biskupów w wypadkach szczególnych do udzielania dyspensy od niektórych przepisów prawa
kanonicznego. „Decyzja zakomunikowana została Rzymowi w przepisanej formie... Do chwili
napisania niniejszego listu nie nadszedł list od żadnej rzymskiej kongregacji, ustosunkowujący się
do tej decyzji, czy tym bardziej krytykujący ją lub kasujący”.
Biskupi skandynawscy są więc formalnie w porządku: działali w obrębie swych formalnych
uprawnień. Ale trudno nie uznawać, że dokonali kroku niezmiernie śmiałego, sprzecznego z całym
dotychczasowym stanowiskiem Kościoła. Jeśli w ciągu niewielu miesięcy krok ich nie został
uchylony przez Stolicę Apostolską (która się nigdy nie spieszy), nie oznacza to bynajmniej, że tego
rodzaju uchylenie jeszcze nie nastąpi.
„Tygodnik Powszechny” podaje, że w czasie soboru wielu biskupów „postulowało rewizję
stosunku Kościoła do masonerii. Głównym rzecznikiem tej sprawy był meksykański biskup, msgr.
Mendez Arceo, ordynariusz Cuernavaca”.
PROGRESIŚCI
Nie jest mi wiadome, czy informacja „Tygodnika Powszechnego” jest w tym względzie
ścisła. Ale stwierdzić można jedno: ludzi reprezentujących dążenia progresywistyczne jest
w Kościele w chwili obecnej całkiem sporo i trafiają się między nimi i biskupi. Istnieją biskupi,
którzy są zwolennikami skasowania celibatu duchowieństwa, albo dopuszczenia wszystkich bez
wyjątku środków antykoncepcyjnych, istnieją także księża (nie wiem, czy także biskupi), którzy nie
wierzą w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w ofierze mszy świętej i traktują mszę świętą tylko
jako „symbol”, albo wyłącznie wspólną wieczerzę wiernych. Dlaczego nie mieliby także istnieć —
w obecnej zawierusze, jaka ogarnęła Kościół — także i biskupi, którzy buntują się przeciwko
tradycyjnej postawie Kościoła wobec masonerii? Nie śmiem wysuwać podejrzeń, że są wśród
katolickich księży, czy tym bardziej katolickich biskupów, kryptomasoni, nieszczerze pełniący swe
obowiązki kapłańskie i duszpasterskie — ale można z pewnością bez obawy popełnienia
nieścisłości wystąpić z twierdzeniem, że Kościół jest pod obstrzałem masońskiej i wszelkiej innej
antykatolickiej propagandy i że co słabsze charaktery między katolikami propagandzie tej ulegają.
Ale to, że są jednostki, czy grupy jednostek, które pragną rewolucyjnego przewrotu w szeregu
punktów doktryny Kościoła, to jeszcze nie znaczy, że taki przewrót nastąpi.
Ale wróćmy do książek Mellora, bo osią propagandy promasońskiej pomiędzy katolikami są
te książki.
Już wyżej podałem kilka twierdzeń Mellora za „Tygodnikiem Powszechnym”. By ująć tezy
jego w sposób pełniejszy, można by poglądy jego streścić w kilku następnych punktach.
1) Ekskomuniki papieskie nie są nieodwołalne. Ekskomunika Klemensa XII z roku 1738
dotyczy masonerii, jaka wówczas istniała i tych ludzi, jacy wtedy do niej należeli, ale gdyby się
masoneria zmieniła, a nowi ludzie w jej szeregach reprezentowali poglądy inne niż ich poprzednicy,
nic nie stałoby na przeszkodzie odwołania tych ekskomunik.
2) Ekskomunika Klemensa XII dyktowana była głównie względami politycznymi, a jej
uzasadnieniem był „sekret” masoński. Inne, późniejsze ekskomuniki, nic nowego do sytuacji nie
wniosły. Ekskomunika była błędem, dzięki niej zrodził się „jeden z największych
i najpoważniejszych konfliktów w historii”. W istocie, masoneria na ekskomunikę nie zasługuje,
gdyż jest organizacją filantropijną o zacnych intencjach.
3) Istnieją dwie podstawowe gałęzie masonerii. Wielki Wschód, który się od „regularnej”
masonerii oderwał, ma postawę ateistyczną. Ale masoneria „regularna”, mająca główne ognisko
i źródło w Anglii, nie zajmuje postawy ateistycznej, przeciwnie, wyznaje wiarę w Wielkiego
Architekta Wszechświata, a więc w Boga.
Strona 4 z 14
Kampania propagandowa, której kulminacyjnym punktem i najbardziej energicznym
przejawem są książki Mellora, wywołała reakcję w postaci książkowego wystąpienia w obronie
stanowiska Kościoła potępiającego masonerię ze strony wybitnego, katolickiego badacza i znawcy
zagadnienia masonerii, francuskiego pisarza Leona de Poncins. Na książkę tę chciałbym zwrócić
uwagę czytelników polskich.
1
Byłoby właściwie pożądane, by książka ta ukazała się także i w języku polskim. To zaiste
bardzo smutna sytuacja, że pewne kategorie książek nie są w stanie, już od lat blisko 30, ukazywać
się w języku polskim — bo nie jest to ze względów cenzuralnych możliwe w kraju, a czynniki
naprawdę niezależne na polskiej emigracji są zbyt ubogie, by mogły takie wydawnictwa
finansować. (Ileż wysiłku i ofiar wymaga na emigracji wydanie niezależnej polskiej książki! Jakież
one przynoszą deficyty, które pokrywać muszą zacni, ale nie opływający w dostatki ludzie, a często
pokrywać muszą sami autorzy! Gdzież tu myśleć o przekładach z obcych języków, które rzecz
prosta są potrzebą na drugim planie, zważywszy, że wielu Polaków, znających obce języki, może je
czytać w tych językach). Książki o tendencji — ujmijmy to delikatnie — nie tak niezależnej zawsze
znajdą jakieś środki i subwencje, by się po polsku ukazać. (Czy doczekamy się niedługo polskiego
przekładu książek Mellora? Bardzo to ciekawe pytanie! Człowiek ma mimo woli uczucie, że tylko,
tylko patrzeć jak się te książki, nakładem którejś z dostatnich polskich firm wydawniczych
emigracyjnych ukażą, w pięknej szacie zewnętrznej, z jakimś autorytatywnym wstępem którejś z
luminarzy polskiej politycznej emigracji, i wzbudzą „szerokie zainteresowanie”, doczekają się
pochwalnych recenzji, zostaną omówione w przeznaczonych dla kraju audycjach radiowych, i
spotkają się — naturalnie — z żywym oddźwiękiem wśród niektórych polskich czynników
katolickich!)
Ale tak się kraje, jak materiału starcza. Książka pana de Poncins po polsku się z pewnością
nie ukaże. Powinni ją jednak Polacy czytać w wersji francuskiej i angielskiej. Powinnaby także
docierać, choćby w niewielu egzemplarzach, do kraju, by znał ją polski Episkopat i czynniki
katolickie świeckie. (Zwracam na tę książkę uwagę czytelników „Horyzontów”, zastanawiających
się nad tym, jaki prezent mogliby ofiarować przyjaciołom w kraju. Oczywiście — nie do przesłania
przez pocztę, lecz przez okazję).
ROZBIJA W DRZAZGI
Książka pana de Poncins rozbija w drzazgi całą argumentację Mellora. Oto jej główne
ustalenia.
Oczywiście de Poncins nie przeczy — i nikt nie przeczy — że każda ekskomunika papieska,
o ile dotyczy nie jakiejś heretyckiej czy antyreligijnej doktryny czy poglądu, ale tylko człowieka
grupy ludzi, lub organizacji, może być cofnięta. Znany jest przykład (de Poncins zresztą tego
przykładu nie cytuje), gdy grupa polityczna i intelektualna francuska skupiona wokół Ch. Maurrasa
i pisma „Action Francaise” (francuska organizacja nacjonalistyczna i rojalistyczna) była, z powodu
głoszenia niektórych poglądów, sprzecznych ze i światopoglądem katolickim, pod ekskomuniką
papieską, ale potem, po dłuższym szeregu lat, ekskomunika ta została cofnięta. To nie znaczy, że
Stolica Apostolska zmieniła pogląd. To znaczy tylko, że zmieniła się ta organizacja, zrewidowała
niektóre swoje poglądy, przestała być kierunkiem, który na ekskomunikę zasługuje. Teoretycznie,
nie ma w tym nic niemożliwego, że niektóre loże masońskie, niektóre odłamy masonerii tak się
zmienią, że Kościół uzna za możliwe już ich za prawdziwych masonów nie uważać. Nie znam
stosunków skandynawskich; może proces ewolucji w masonerii skandynawskiej posunął się tak
daleko, że usprawiedliwia decyzję katolickiego episkopatu skandynawskiego o której wspomniałem
wyżej; choć co prawda skłonny jestem o tym wątpić, a w każdym razie nie uwierzę, dopóki decyzja
ta nie zostanie zatwierdzona przez jakieś bardzo autorytatywne oświadczenie Stolicy Apostolskiej.
Ale rzecz w tym, że książki Mellora zgoła nie przyniosły dowodu, iż oblicze masonerii, nie
1
Książka ta ukazała się najpierw po francusku. Recenzja niniejsza oparta jest na wydaniu angielskim, „Freemasonry
and the Vatican. A Struggle for Recognition”. Londyn, Britons Publishing Company, 1968.
Strona 5 z 14
tylko w odłamie Wielkiego Wschodu, ale i w odłamie tak zwanym „regularnym”, uległo
jakiejkolwiek zmianie. Zmieniła się raczej tylko taktyka masonerii: unika ona ostrej walki
z Kościołem, woli metodę dyskretnej infiltracji.
De Poncins zwraca uwagę na to, że bulla Klemensa XII In Eminenti z roku 1738 nie była
aktem o przemijającym znaczeniu dyscyplinarnym, ale była potępieniem raz na zawsze. („Są
potępione i zakazane i przez Naszą niniejszą konstytucję, obowiązującą na zawsze, potępiamy je
i zakazujemy ich”). Tak więc potępienie to nie może być i nie będzie przez Kościół w swej
podstawowej treści odwołane — wbrew temu, co Mellor usiłuje twierdzić. Masoneria, taka jaka za
Klemensa XII istniała i jaka dotąd istnieje, jest potępiona z powodów zasadniczych i niezmiennych.
Mellor twierdzi, że potępienie Klemensa XII miało motywy polityczne, przyodziane
w preteksty religijne. „To wytłumaczenie jest tylko pustym przypuszczeniem, niczym więcej —
odpowiada de Poncins — i to bardzo ryzykownym... A jednak jest ono obwieszczane z taką
pewnością siebie, że może to wywrzeć na niezorientowanym czytelniku wrażenie”. (Str. 29).
SEKRET
Wedle Mellora, jedynym konkretnym zarzutem Klemensa wobec masonerii jest
obowiązujący w niej sekret. Konkretnego zarzutu herezji Klemens masonerii nie stawia. Ale „trzeba
pamiętać, że nie było przyjęte w owych czasach uzasadniać decyzje papieskie w sposób
szczegółowy — pisze de Poncins. — Papieże uważani byli za ludzi poważnych, którzy wiedzą co
mówią i którzy nie pobierają lekkomyślnych decyzji w takich ważnych sprawach”. (Str. 29). Można
tu dodać, że to nie sam sekret był przyczyną potępienia — istnieje wiele organizacji tajnych, które
potępień kościelnych na siebie nie ściągają, dość wymienić organizacje podziemne w krajach
okupowanych w czasie ubiegłej wojny. Klemens XII niewątpliwie wiedział, co się za sekretem
masońskim kryje — dlatego masonerię ekskomunikował.
Nie należy także sądzić, że na ekskomunice Klemensa XII z 1738 roku się skończyło.
Ponowił tę ekskomunikę Benedykt XIV w roku 1751, Pius VI, Pius VII (1821). Leon XII (1825 —
nazwał on masonerię „głównym wrogiem Kościoła”), Pius VIII (1829), Grzegorz XVI (1832
i 1839) i Pius IX (1846, 1864, 1865, 1873 i 1876), a wreszcie, (w sposób najbardziej zasadniczy
i wszechstronny, Leon XIII w słynnej encyklice antymasońskiej Humanus Genus z 20 kwietnia
1884 roku. W encyklice tej Papież powiedział, że „ich (masonów) ostatecznym celem jest
wykorzenić całkowicie porządek religijny i polityczny w świecie, ustanowiony przez
chrześcijaństwo i zastąpić go innym, zgodnym z ich sposobem myślenia”. Istotnym oskarżeniem
Leona XIII jest to, że masoneria jest propagatorką światopoglądu naturalistycznego.
Leon XIII nie ograniczył się do tej encykliki. Ponowił on przy różnych okazjach potępienie
masonerii w latach 1890, 1892, 1894 i 1902. W roku 1892 w dwóch listach, jednym zwróconym do
episkopatu włoskiego, drugim zwróconym do świeckich wiernych we Włoszech, zajął się
wyłącznie masonerią. W roku 1902, w encyklice na 25-lecie swego pontyfikatu, wspomniał on
o masonerii, między innymi nazywając ją „czym w rodzaju społeczeństwa na wywrót, którego
celem jest sprawowanie potajemnej władzy nad tym społeczeństwem, które znamy, a jego jedyną
racją bytu jest prowadzenie wojny przeciwko Bogu i Jego Kościołowi”.
W roku 1906 wystąpił przeciwko masonerii papież Pius X.
„Tygodnik Powszechny” uznał za stosowne napisać, że „w ciągu ostatniego półwiecza
żaden dokument papieski nie wzmiankuje masonerii”. Otóż trzeba stwierdzić, że kanon 2335 i 1399
Kodeksu Prawa Kanonicznego, ogłoszonego w roku 1917 a obowiązującego od 19 maja 1918 roku
zwraca się wprost przeciwko masonerii. Kanony te nigdy nie przestały obowiązywać, święte
Oficjum rzymskie oświadczyło w liście do biskupów włoskich w roku 1946 że szkocki ryt
masonerii podlega potępieniom zadekretowanym przez Kościół przeciwko masonerii w ogólności
i nie ma powodu do rozróżnień na korzyść tej gałęzi masonerii.” W innym liście, też do biskupów
włoskich, z 20 kwietnia 1949 roku to samo święte Oficjum oświadczyło, że „postanowienia Prawa
Strona 6 z 14
Kanonicznego obowiązują w całej pełni wobec wszelkich odmian masonerii”. 5 stycznia 1954 roku
święte Oficjum potępiło dzieło wielkiego mistrza austriackiej masonerii obrządku johannickiego
o tej gałęzi masonerii, a w komentarzu do tej decyzji w „Osservatore Romano” z dnia 17 stycznia
stwierdzone zostało, że w istocie „podstawowym dogmatem (tej gałęzi masonerii, jak i innych) jest
panteizm”. Jest także „Gnosis”.
W dniu 23 maja 1958 roku Pius XII w adresie do uczestników konferencji duszpasterskiej
powiedział że „korzenie nowoczesnej apostazji leżą w naukowym ateizmie, w materializmie
dialektycznym, w racjonalizmie, w illuminizmie, w laicyzmie i w masonerii — która jest macierzą
tamtych wszystkich”.
Miały także miejsce, poza wymienionymi wyżej oświadczeniami watykańskimi
i papieskimi, uroczyste wypowiedzi episkopatów szeregu krajów, z których szczególnie stanowcze
i wszechstronne jest oświadczenie konferencji plenarnej kardynałów, arcybiskupów i biskupów
Argentyny z dnia 20 lutego 1959 roku, wywołane postanowieniami wszechamerykańskiej
konferencji wolnomularstwa, odbytej w 1958 roku w Santiago de Chile, na której zapadła między
innymi uchwała, stwierdzająca: „Wzmóżmy kampanię laicyzacji za pośrednictwem różnych partyj
politycznych. Unikajmy bezpośredniej akcji masońskiej, by nie wywołać zaalarmowania
Katolickiego Kościoła”.
Wszystkie powyższe informacje podałem za książką de Poncins. Jest oczywiste, że
twierdzenie Mellora, bagatelizujące potępienia papieskie i usiłujące interpretować je jako
posunięcia przemijające i nie zasadnicze w świetle powyższych informacji rozsypują się w proch.
Kościół potępia masonerię w sposób stanowczy — i potępia w każdym pokoleniu na nowo.
WIELKI ARCHITEKT
Być może najważniejszym jednak twierdzeniem Mellora jest twierdzenie, że nie cała
masoneria zasługuje na potępienie, gdyż poważna jej część ma za podstawę swej ideologii wiarę
w Wielkiego Architekta Wszechświata, a więc wiarę w Boga.
Warto jednak zauważyć, że owa masoneria „regularna”, o której Mellor mówi, nie jest tylko
jakimś drobnym odgałęzieniem masonerii, ale jest główną jej częścią. Dawniejsze potępienia
masonerii przez Kościół zwracały się przeciwko masonerii „regularnej”, bo „nieregularna” jeszcze
nie istniała: Wielki Wschód skreślił słowa o Wielkim Architekcie Wszechświata ze swoich statutów
dopiero w roku 1877. Liczebnie, loże „regularne” w całym świecie przeważają bardzo nad lożami
Wielkiego Wschodu.
De Poncins zajmuje się obszernie owym zagadnieniem Wielkiego Architekta — bo jest ono
z punktu widzenia ustosunkowania się do masonerii zagadnieniem kluczowym. Nie mogę tu
wywodów jego przytaczać obszerniej: musiałbym streścić tu ogromną część jego książki. Ograniczę
się jednak do podania punktów najważniejszych.
De Poncins, którego książka opiera się na bardzo obszernej dokumentacji, wykopał
z rozmaitych źródeł, przeważnie autentycznie masońskich, ale także i antymasońskich, szereg
informacji zaiste zadziwiających. Oto kilka przykładów.
Angielski, czołowy mason z pierwszej połowy XIX wieku, Albert Pike, napisał:
„Motłochowi musimy mówić: czcimy Boga, ale Boga którego się uwielbia bez przesądów. Wam,
naczelni wielcy inspektorzy generalni, mówimy to, że możecie to powtarzać braciom 32-go, 31-go
i 30-go stopnia: my wszyscy, wtajemniczeni członkowie wyższych stopni musimy zachowywać
masońską religię w czystości lucyferycznej doktryny. Gdyby Lucyfer nie był Bogiem, czyż Adonai,
Bóg chrześcijan, którego czyny dowodzą jego okrucieństwa, perfidii i nienawiści wobec człowieka,
dowodzą jego barbarzyństwa i wstrętu wobec wiedzy, czyż Adonai i jego kapłani obrzucali by go
kalumniami? Tak, Lucyfer jest Bogiem, ale niestety Adonai też jest Bogiem... Filozofia religijna
w jej czystości i prawdzie polega na wierze w Lucyfera, równego Bogu Adonai”. (De Poncins,
str. 6).
Strona 7 z 14
Dla tych, którzy tego nie wiedzą, wyjaśniam, że słowo Adonai jest jednym z imion,
nadawanych Bogu w hebrajskim tekście Starego Testamentu.
Wspominałem wyżej o wybitnym masonie francuskim, Albercie Lantoine, który wystąpił
w roku 1937 z drukowanym apelem do Ojca świętego „Lettre au Souverain Pontile”. W dziele tym,
na stronicy 91-92, napisał: „To Twój Kościół — Kościół Rzymski — obłędnie wepchnął masonów
do przeciwnego obozu... Ale nadeszły na nas owe czasy okropności, przepowiedziane przez Pismo,
gdy barbarzyńcy mają się rozprzestrzenić po całej ziemi jak Czwarty Jeździec Apokalipsy.
W obliczu tego wybujania Instynktu, nareszcie zwyciężającego nad naszym i waszym, bliźniaczym
apostolatem... czyż powinniśmy pozostawać poróżnieni?
Być może.
Być może powinniśmy... w samej głębinie naszych dusz. Bo Wasz Bóg nie może
przebaczyć Zbuntowanemu Aniołowi, a ten Anioł nigdy się nie podda, ani nie zrezygnuje ze
swojego królestwa.
Ale czy powinniśmy być wrogami? Nie!” (De Poncins, str. 9).
W innym miejscu tego samego listu do Ojca świętego, na stronicy 168-169 Lantoine
napisał:
„Posiadając umysł krytyczny i dociekliwy, jesteśmy sługami Szatana. Wy, strażnicy
prawdy, jesteście sługami Boga. Te dwie postawy uzupełniają się wzajemnie. Jedna potrzebuje
drugiej”. (De Poncins, str. 11).
Tak się składa, że de Poncins zna p. Lantoine osobiście. Miał z nim kiedyś rozmowę na
temat omawianego „Listu” i rozmowa ta była prowadzona „z pełną kurtuazją”. De Poncins pisze:
„Nie wiem, czy powyższe zdanie ma być wzięte dosłownie, czy też Lantoine chciał przez to
powiedzieć: „w waszych oczach jesteśmy zawsze sługami Szatana”. Ale w czasie konwersacji...
Lantoine powiedział do mnie: „źle się wyraziłem, nie użyłem właściwego terminu. Powinienem był
powiedzieć — sługami Lucyfera”. Ograniczam się po prostu do powtórzenia jego słów, nie wdając
się w ich ocenę”. (De Poncins, str. 11).
Chciałbym tu na marginesie zrobić jedną uwagę. W pracy mojej „U źródeł katastrofy
dziejowej Polski — Jan Amos Komensky” wystąpiłem z hipotezą, że masoneria wywodzi się
swoimi tradycjami ze średniowiecznego ruchu heretyckiego, mającego źródło manichejskie.
Napisałem tam także co następuje: „Istotą średniowiecznego ruchu heretyckiego był wpływ
manichejski. Manicheizm — ze swej strony wywodzący się z Gnozy — to jest postawienie szatana
na równi z Bogiem, oraz to jest uznanie materii za dzieło szatana. ...A głębiej, przewija się w tym
prądzie jeszcze coś więcej: przewija się myśl, że skoro Szatan jest równy Bogu, nie ma potrzeby
służyć Bogu, lecz można równie dobrze służyć Szatanowi. Ta ostatnia myśl znalazła jaskrawy
wyraz w konspiracjach satanicznych, które nurtowały w zakonach rycerskich: u templariuszy
i u krzyżaków, znalazła także w tajnym ludowym prądzie satanicznym, w czarnych mszach itp.”
(Str. 12-13). Wygrzebane przez de Poncinsa, mało znane wypowiedzi Pike'a i Lantoine'a doskonale
do tej hipotezy pasują. W świetle tych wypowiedzi widoczne jest, że Wielki Architekt dokumentów
masońskich, to jest Lucyfer. To jest „drugi” Bóg, któremu służą oni, przeciwstawiając się „Bogu
chrześcijan”.
BUNT
Inne, obficie przez de Poncinsa cytowane wypowiedzi masońskie i informacje o masonerii,
dotyczące swoistej, masońskiej „teologii”, nie są tak wyraźne i jaskrawe, ale wszystkie wiodą
w tym samym kierunku. Zacytuję z nich tylko kilka.
Francuski mason 33-go stopnia, Oswald Wirth, którego Mellor nadzwyczaj w swoich
książkach wychwala (de Poncins str. 87), napisał w podręczniku masońskim „Le Livre du
Compagnon” w roku 1927 co następuje: „Mamiący wąż, który zachęca nas do jedzenia owocu
Strona 8 z 14
z drzewa wiedzy dobrego i złego, symbolizuje szczególny instynkt. Zrywa on z instynktem
konserwatywnym i reprezentuje impuls zarazem szlachetniejszy i subtelniejszy, którego celem jest
uświadomienie człowiekowi jego potrzeby wznoszenia się na drabinie bytów... Wąż, będący
natchnieniem nieposłuszeństwa, niesubordynacji i buntu, był przeklinany przez dawne teokracje,
ale w tym samym czasie był czczony przez wtajemniczonych... Celem starożytnych misteriów było
uczynić ludzi podobnymi do bogów... Nowożytny mason także staje się bardziej boski...
Wzniesiony ponad poziom zwierzęcej natury człowieka, Budowniczy, przez urzeczywistnienie
boskiego planu, sam staje się bogiem, w starożytnym znaczeniu tego wyrazu”. (Str. 74, de Poncins,
str. 87-88).
Jako komentarz do tych wskazań masońskiego podręcznika dla członków niższych stopni,
de Poncins cytuje opinię z francuskiego dzieła o masonerii, nie jest dla mnie jasne,
reprezentującego punkt widzenia masoński, czy antymasoński, wydanego w roku 1908, że
„z chrześcijańskiego punktu widzenia, masoni reprezentują ludzką pychę, ruch złego, bunt
przeciwko Bogu”. (Str. 88).
Bardzo ciekawe są zacytowane przez de Poncinsa wypowiedzi francuskiego masona
J. Marques-Riviere, który z masonerią zerwał i ogłosił o masonerii w 1931 roku książkę „La
trahlson spirituelle de la Franc-Maconnerle”. Wynika z nich, że wtajemniczenie masońskie nie
polega w istocie na wyraźnym przyjęciu za jednym zamachem określonej doktryny, ale na
stopniowym urabianiu, na niespostrzeżonym, rozłożonym zapewne na długie lata, przekształceniu
całego sposobu myślenia i całej postawy duchowej każdego adepta, tak, że sam sobie z tego nie
zdając sprawy, staje się on powolutku innym człowiekiem. „Masoneria mówi o inicjacjach,
o duchowości, o mistycyzmie, o religii, o uczynieniu człowieka wolnym. Tym sposobem wkracza
ona, przynajmniej nominalnie, w dziedzinę metafizyki. W długim doświadczeniu, nabytym
wewnątrz (masonerii) przekonałem się, że jej głównym celem jest dziwne odwrócenie tych
tradycyjnych wartości, które stanowią samą istotę wszelkiego życia duchowego. Przekonałem się
z pierwszej ręki o istnieniu, nie to, że tajnego spisku, ale całego nastawienia myślowego, które jest
antytradycyjne, antyduchowe i antychrześcijańskie. Skwapliwie przyznaję, że ta postawa myślowa
jest podświadoma, że nie jest ona otwarcie głoszona, lub łatwa do zauważenia. Gotów jestem się
zgodzić, że jest w tym wszystkim wiele dobrej woli i że te właściwości są czasem bardzo
wzruszające. Ale to nie wszystko... (To jest) cały świat, cała doktryna, cała metoda myślenia, cała
hierarchia, cały heretycki Kościół. Niebezpieczeństwa są wielkie; ryzyko jest przerażające. Nie
przesadzam, gdy powiem, że to jest duchowa śmierć.” (De Poncins cytuje ten tekst na str. 92-93).
SYMBOLE
Cytowany już przeze mnie mason francuski Oswald Wirth napisał w książce „L'Ideal
initiatiąue” co następuje.
„Ceremonie inicjacji to są tylko symbole. To widoczne i zewnętrzne znaki naszych
wewnętrznych aktów woli, które zmierzają do przekształcenia całej naszej moralnej osobowości.”
(Str. 12) „Gdy masoneria …szczyci się nieprzeniknioną zasłoną sekretu, nie jest to sprawa
zawartości tajemnic dającej się przekazać, lecz dającej się pojąć. Można odsłonić tylko martwą
literę, nie ducha, który samorzutnie odsłania się przed tymi, którzy mają przywilej rozumieć”. (Str.
36). „Nie żądaj od znacznej większości masonów, by podali powody dlaczego postępują tak, a nie
inaczej. Działają oni pod wpływem instynktu, idąc za okrytymi cieniem tradycjami, które w ciągu
wieków wywierały wpływ sugestywny.
Mimo to, istnieje masońska doktryna, nawet jeśli nie jest nigdzie wyraźnie wypowiedziana
w słowach, która jest tym dla masonerii, czym chrześcijaństwo jest dla kościołów chrześcijańskich.
Możemy ją nazwać masońską wiedzą...
Otóż Wielki Architekt, bez wątpienia dlatego, ponieważ jest mniej transcendentny od Boga
teologów, odnosi się do całości, która niewątpliwie istnieje, bo twórcze dzieło masonerii ma, jako
źródło i inspirację, ideał który rodzi bezmierną energię. Siła wyższa od nich daje impuls masonom
Strona 9 z 14
i koordynuje ich wysiłki z przenikliwością znacznie przewyższającą tę jaką posiada każda jednostka
z pomiędzy nich”. (Str. 58. Wszystkie cytaty za de Poncins, str. 86-87).
Angielski protestancki pisarz antymasoński, metodysta, który doprowadził do tego, że
Kościół Metodystów zakazał swoim członkom należenie do masonerii, napisał w książce „The
Menace of Freemasonry to the Christian Faith” (str. 34-47) że „wszystko w loży jest symboliczne.
Kwadrat nie oznacza kwadratu. Oznacza on coś innego. Tak samo, jeśli jest tam Biblia, nie może
ona oznaczać Biblii. To byłoby zbyt literalne. Wszystko jest symboliczne. Biblia oznacza
symbolicznie wszystko co ktokolwiek uważa za wyraz inspiracji”. (De Poncins, str. 118).
Nie będę mnożył dalszych dowodów na to, iż masoneria „regularna”,, brana w obronę przez
Mellora z tej racji, że wierzy w Wielkiego Architekta, a więc Boga, jest w istocie świątynią wiary
w kogoś całkiem innego niż Bóg prawdziwy, w Trójcy świętej Jedyny. Ograniczę się do
przytoczenia za de Poncinsem cytaty z encykliki Leona XIII „Humanum Genus”:
DWA KRÓLESTWA
„Odkąd ludzkość, przez zazdrosne wysiłki Szatana miała nieszczęście odwrócić się od
Boga... stała się ona podzieloną na dwa odrębne i wzajemnie wrogie obozy. Jeden z nich wytrwale
walczy o cnotę i prawdę, drugi jest po stronie wszystkiego, co sprzeciwia się cnocie i prawdzie.
Pierwszym z nich jest Królestwo Boże na ziemi, mianowicie prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa,
a wszyscy, którzy pragną należeć do niego w sposób szczery i godny uzyskania zbawienia muszą
służyć Bogu i Jego Synowi Jednorodzonemu z całą siłą swojego umysłu i z całym wysiłkiem swojej
woli. Drugim jest królestwo Szatana... Jest bezsprzecznie widoczne, że ich (masonów) ostatecznym
celem jest kompletne wykorzenienie całego religijnego i politycznego porządku w świecie,
stworzonego przez chrześcijaństwo... Fundamenty i prawa „nowej struktury społeczeństwa
zaczerpnięte będą z czystego naturalizmu”. (De Poncins str. 81-82).
Warto tu zauważyć jedno. Postępowi katolicy często skłonni są oburzać się na to, gdy się
mówi o roli szatana tu na ziemi. „To jest manicheizm. To tak wygląda, jakby się uważało szatana za
potęgę równą Bogu”.
Oczywiście, byłoby manicheizmem uważać szatana za równego Bogu. Zdaje się że właśnie
masoni to robią. We wszechświecie Szatan jest w obliczu Boga prochem bez znaczenia.
Ale między nami, tu na ziemi, w wyniku udzielonej nam wolnej woli siła złego i siła
dobrego zmagają się ze sobą niejako na równych prawach. Od nas zależy, którą drogę wybrać. Leon
XIII w wyżej zacytowanym ustępie swej encykliki wyraźnie stwierdza, że dwa są obozy między
ludźmi i że jednym z tych obozów kieruje szatan.
Mellor usiłuje bagatelizować wartość i znaczenie literatury antymasońskiej, przedstawiając
ją jako literaturę agitacyjną, nie zasługując na poważne traktowanie. De Poncins sprzeciwia się
temu poglądowi, udowadniając, że obóz antymasoński przeprowadził w ciągu pokoleń rozległe
badania nad masonerią i jej wpływem na ludzkość i na historię metodami ściśle naukowymi i że
nagromadzone przez ten obóz materiały dowodowe nie mogą być pomijane przez nikogo, kto chce
mieć o masonerii pogląd bezstronny i oparty na podstawach rzeczowych. Wymienia on na str.
19-20 długą listę autorów, głównie francuskich, angielskich, amerykańskich, irlandzkich, włoskich i
niemieckich, którzy do badań nad masonerią włożyli poważniejszy wkład.
PRACE ANTYMASOŃSKIE
Warto przy tej okazji zrobić jedną uwagę. Obóz masoński jest obozem międzynarodowym
i akcja jego obejmuje dość jednolicie cały świat. Natomiast walka z masonerią wychodzi
najczęściej, w poszczególnych krajach, że środowisk o dążeniach narodowych — i wskutek tego
jest w każdym kraju prowadzona odrębnie i bez zbytniego oglądania się na analogiczną akcję
w innych krajach. Dlatego antymasoni na ogół prawie nic o sobie wzajemnie nie wiedzą.
Strona 10 z 14
Panu de Poncins znane jest nazwisko znanego polityka i myśliciela antymasońskiego
rumuńskiego, profesora A.C. Cuzy, którego na stronicy 20 wymienia.
2
Natomiast nie wie on nic o
akcji antymasońskiej i studiach antymasońskich w Polsce, mimo, że odgrywały one w życiu
polskim taką dużą rolę. Pisze on : „W Polsce jest hrabia Małyński, który napisał z górą trzydzieści
tomów na ten jeden temat”. Wyznaję ze skruchą, że nazwisko Małyńskiego jest mi zupełnie
nieznane i myślę, że nie popełnię nieścisłości, gdy stwierdzę, że twórczość jego jest nieznana
w Polsce. Domyślam się na podstawie innych danych, że jest to pisarz francuski polskiego
pochodzenia i że twórczość jego należy do literatury antymasońskiej francuskiej. Natomiast p. de
Poncins zupełnie nie wie o istnieniu tak znakomitej postaci jaką był Roman Dmowski, nie tylko
wielkiej miary pisarz antymasoński, ale i mąż stanu, który stoczył z masonerią walkę na konferencji
wersalskiej i podpisał w imieniu Polski traktat wersalski, który w punktach dotyczących Polski był
całkowitym zwycięstwem punktu widzenia antymasońskiego nad dążeniami takich ludzi jak Lloyd
George, Botha i politycy żydowscy z Ameryki.
De Poncins nie wymienia również żadnych prac antymasońskich w języku hiszpańskim, czy
portugalskim, a przecież one istnieją. O prace hiszpańskie tylko się pobieżnie otarłem. Ale zupełnie
niedawno miałem sposobność przeczytać (nie bez trudu) mniej więcej od deski do deski przysłaną
mi przez przyjaciół z Brazylii książkę brazylijskiego franciszkanina o niemieckim nazwisku
o masonerii brazylijskiej, odznaczającą się niezwykle bogatą dokumentacją z niedostępnym (ale
przez katolików brazylijskich spenetrowanych, drukowanych i niedrukowanych brazylijskich źródeł
masońskich.
3
Praca p. de Poncins ugruntowuje mnie w przekonaniu, że należałoby się we wszystkich
krajach zdobyć na wysiłek w kierunku lepszego zapoznania się z dorobkiem innych krajów
i wzajemnego dzielenia się informacjami i doświadczeniami.
To prawda zresztą, że prace w języku francuskim i angielskim znane są wszędzie. Któż nie
zna księdza Barruela, biskupa Jouin, księży Cahilla i Faheya i Nesty Webster! Ale także i dorobek
innych krajów — na przykład Polski — przydałby się krajom, które tamte dzieła wydały.
Książka de Poncinsa, obok głównego swego nurtu, którym jest odparcie promasońskiej
2
Nasuwa mi się tutaj wspomnienie. Będąc latem 1937 roku w Rumunii, odwiedziłem tego naonczas już 80-letniego,
znakomitego znawcy zagadnień masońskich, a zarazem wybitnej postaci w życiu rumuńskim, bliskiego krewnego (czy
czasem nie syna? — nie pamiętam), hospodara Mołdawii i Multan i pierwszego, w latach 1859-1866, władcy
zjednoczonej Rumunii, Aleksandra Cuzy, zmuszonego potem przez nacisk mocarstw do abdykacji i do odstąpienia
swego tronu Hohenzollernowi. (Mając za sobą wydaną o rok wcześniej książkę „Tragizm losów Polski”, miałem do tej
wizyty dobry tytuł).
Obecna była przy rozmowie córka Cuzy. Rozmawialiśmy także i o religii. Gospodarze moi byli prawosławni, mieli
wobec katolicyzmu postawę bardzo życzliwą i pełną szacunku, ale rzecz prosta patrzeli na nasz Kościół niejako
z zewnątrz i dogmatem o nieomylności Stolicy Apostolskiej skrępowani nie byli. Pani Cuza (jej nazwisko po mężu
brzmiało zdaje się inaczej) rzuciła nagle: „W Watykanie usadowiły się potężne wpływy masońskie”. Profesor
przytaknął. Puściłem te słowa mimo uszu. Ale czy nie było w nich rdzenia racji? Dzisiaj trudno się oprzeć uczuciu, że
po zakamarkach aparatu wykonawczego watykańskiego i w ogóle kościelnego snują się bądź bezpośrednie wpływy
wrogów Kościoła, bądź przynajmniej oddziaływanie antykatolickiej i antychrześcijańskiej propagandy. Wypowiedzenie
takiej obawy — opartej na zdaniu myśliciela i polityka z kraju, należącego do świata wschodnio-chrześcijańskiego — w
niczym przeświadczenia o nieomylności Kościoła nie osłabia. Nieomylnym jest Ojciec Święty, oraz jest będący
w łączności z Ojcem Świętym Sobór, ale nie jest każdy katolicki dziennikarz, każdy modny teolog, każdy wpływowy
katolicki działacz świecki, a nawet prałat, biskup czy kardynał.
W pół roku później, w styczniu 1938 roku, powstał w Rumunii rząd prawicowy i antymasoński Cuza-Goga, w którym
zasiadali jako ministrowie zarówno wyżej wymieniony profesor Cuza, jak jego syn. Pojechałem wówczas do
Bukaresztu jako korespondent „Kuriera Poznańskiego” i zostałem przez profesora Cuzę przyjęty na dwóch audiencjach,
celem odbycia rozmów. Rozmawiałem też i z jego synem. Sporo o tej wizycie rumuńskiej potem pisałem, i w „Kurierze
Poznańskim” i w „Warszawskim Dzienniku Narodowym”. Drwiono potem ze mnie, że mam idiosynkrazję do
faszystowskiej Żelaznej Gwardii, bo mi przypomina polski, zwalczany przeze mnie ONR. — Rząd Goga-Cuza,
wciśnięty pomiędzy kamienie młyńskie całej potężnej, kierowanej przez masonerię lewicy, oraz mającej oparcie
w Niemczech hitlerowskich i Włoszech Żelaznej Gwardii, nie mógł się utrzymać przy władzy i został z powierzchni
życia zmieciony. Ale nie mogę zaprzeczyć, że moje sympatie były po stronie tego rządu.
3
Dr. Bonaventura Kloppenburg, O.F.M., „A Maconaria no Brasil. Orlentacao para os catolicos”. Petropolis, Rio de
Janeiro, Editora Vozes Limitada, 1957, str. 368.
Strona 11 z 14
propagandy prowadzonej w świecie katolickim przez takich ludzi jak Mellor, poświęca sporo
miejsca — celem wzmocnienia swej argumentacji — także i tematom pobocznym, takim jak
związek masonerii z żydostwem, jak związki między masonerią i komunizmem itd. (na stronicy
102 notuje rozejście się dróg między komunizmem stalinowskim, a jego odmianą ściśle
internacjonalną i żydowską, reprezentowaną przez Trockiego, której występy we Francji i gdzie
indziej mieliśmy sposobność obserwować w ostatnich tygodniach), oraz jak wpływ działań
masonerii na wydarzenia historyczne w szeregu krajów).
De Poncins ogłosił w tej książce dwa znane sobie oddawna dokumenty ogromnej wagi —
które przez to, że dotąd nie stały się szerzej wiadome, są jeszcze jednym argumentem,
przemawiającym za tym, że wzajemna wymiana informacji między kołami antymasońskimi
różnych krajów powinna by być ściślejsza.
TAJNE POROZUMIENIE
Pierwszym z tych dokumentów jest list prezydenta Roosevelta do polityka żydowskiego
w Ameryce, nazwiskiem Zabrousky, z dnia 20 lutego 1943 roku. P. Zabrousky działał w owym
czasie jako łącznik między Rooseveltem a Stalinem. (Str. 181-182, pełny tekst 182-184). Dokument
nie zawiera bezpośredniego dowodu, że związany on był z akcją masońską, mowa w nim jest raczej
o polityce czysto żydowskiej (o Radzie Narodowej Młodego Izraela), ale wzmianka o bankiecie
jakiegoś dostojnego ciała („distinguished body”) w rocznicę jego 31-lecia, w którym Roosevelt brał
udział może wskazywać na uroczystość masońską.
Dokument ten stał się znany rządowi hiszpańskiemu już w marcu 1943 roku. Rząd
hiszpański nie ujawnił, jaką dokładnie drogą wszedł w posiadanie tego dokumentu, tyle tylko jest
wiadome, że dostarczyła go rządowi hiszpańskiemu w sposób potajemny osoba płci żeńskiej
z najbliższego otoczenia Roosevelta. (Str. 185-186). Rząd hiszpański był absolutnie przekonany
o autentyczności tego dokumentu i w polityce swojej w pewnej mierze opierał się na orientacji, jaką
dzięki temu dokumentowi uzyskał. Po wojnie, rząd ten uznał, za stosowne ten dokument ogłosić,
ale zrobione to zostało w formie dość dyskretnej i nie rzucającej się w oczy, mianowicie w tekście
pamiętnika hiszpańskiego polityka i dyplomaty, p. Doussinague, który w chwili powstania
dokumentu był sekretarzem osobistym ministra spraw zagranicznych Hiszpanii, hrabiego Jordany,
a potem był hiszpańskim ambasadorem w Chile i w Rzymie. (Doussinague „Espana tenia razon”,
Madryt, Calpe, 1949, de Poncins str. 174, 184 i 186). De Poncins odwiedził p. Doussinague
osobiście, by uzyskać od niego więcej szczegółów o historii dokumentu. Dokument ten minął
zupełnie bez echa, nie został przez nikogo w świecie przed p. de Poncins zauważony.
Brak mi tu miejsca na przytoczenie tego dokumentu w całości, choć powinien on kiedyś być
po polsku ogłoszony, gdyż jest dla polityki polskiej dokumentem orientacyjnym wielkiej wagi.
Ograniczam się tu do stwierdzenia, że za pośrednictwem p. Zabrouskiego, a więc organizacji
żydowskiej, nawiązane zostało poufne porozumienie między Rooseveltem i Stalinem na dwa lata
przed konferencją w Jałcie i na 9 miesięcy przed konferencją w Teheranie, w którym zostało
w sposób prowizoryczny postanowione, że Sowiety dostaną dostęp do Morza śródziemnego,
spełnione zostaną życzenia sowieckie dotyczące Finlandii i krajów bałtyckich. Stany Zjednoczone
zażądają od Polski, by okazała „rozumną postawę zrozumienia i kompromisu”, Sowiety otrzymają
rozległe pole ekspansji w „małych, nieoświeconych krajach Wschodniej Europy” — jednak
z uwzględnieniem praw, wynikających z wierności Czechosłowacji i Jugosławii, — oraz całkowicie
odzyskają terytoria, które zostały chwilowo oderwane od Wielkiej Rosji. Francja wejdzie w orbitę
brytyjską. Portugalia, Hiszpania, Włochy i Grecja rozwiną się w kierunku nowoczesnej cywilizacji
pod protekcją brytyjską, „która podniesie je z historycznego upadku”. W Afryce coś niecoś będzie
musiało być zwrócone Francji, a nawet będzie ona musiała uzyskać rekompensatę za straty w Azji.
Hiszpania i Portugalia będą musiały się zdobyć na „wyrzeczenia”. Stany Zjednoczone uzyskają
pewne terytoria i punkty oparcia tytułem podboju, dla rozszerzenia swej sfery wpływu. Także
i Brazylia otrzyma pole do małej kolonialnej ekspansji (najwidoczniej w Afryce, zapewne kosztem
Strona 12 z 14
Portugalii). Stalin powinien się okazać ustępliwy w sprawach afrykańskich i powinien zrezygnować
z akcji wywrotowej w Ameryce. Kontynent amerykański pozostanie poza wszelkim sowieckim
wpływem i będzie wyłączną sferą Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania
i Związek Sowiecki, bez żadnych zastrzeżeń, będą korzystały z zupełnej równości w przyszłej
organizacji świata powojennego.
PRZED WERSALEM
Drugim, równie ciekawym dokumentem, jest wydrukowana tajnie broszura, w której
posiadanie de Poncins wszedł i której kartę tytułową publikuje jako facsimile, zawierającą
sprawozdanie z międzynarodowej konferencji masonerii krajów alianckich i neutralnych, odbytej
w dniach 28, 29 i 30 czerwca 1917 r. w Paryżu (jednak bez udziału Wielkiej Loży angielskiej)
a której celem było przygotowanie konferencji pokojowej po zakończonej (pierwszej) wojnie
światowej, która w chwili trwania konferencji była jeszcze w pełni toku. Konferencja odbyła się
w kwaterze głównej Wielkiego Wschodu w Paryżu przy rue Cadet.
Dokument ten był panu de Poncins znany już w roku 1936; ogłosił on go wówczas w całości
w książce p. t. „La Societe des Nations — Super-Etat maconniąue”. Niestety, książka ta nie została
wówczas w Polsce zauważona — zapewne narastający kryzys światowy, oraz sytuacja polityczna
w rządzonej przez piłsudczyków Polsce odwróciły od zainteresowania Ligą Narodów uwagę.
Dokument ten świadczy, że Liga Narodów była projektem masońskim i że to masoneria
opracowała zarówno sam pomysł tego rodzaju organizacji, jak jej ideologię, jak wreszcie szczegóły
praktyczne jej zorganizowania, takie, jak jej Karta. Dokument ten, zwięźle opisany na stronicach
51-57 obecnej książki de Poncinsa, obejmuje, jak widać z cytat, co najmniej sto kilkanaście stronic
druku. Jest oczywiste, że nikt, kto studiuje dzieje powstania traktatu wersalskiego i innych
traktatów paryskich i podparyskich 1919 roku nie będzie mógł odtąd pominąć tego podstawowego
źródła historycznego.
Z dokumentem tym w jego pełnym brzmieniu jeszcze się nie zdążyłem zapoznać, choć
napewno uwzględnię go w drugim tomie mej książki o Dmowskim nad którym pracuję.
Chciałbym jednak już teraz i na podstawie danych ogłoszonych w obecnej książce de
Poncins zająć się jednym szczegółem, dotyczącym omawianej konferencji masońskiej, do którego
uważam za konieczne się ustosunkować.
ODBUDOWANIE POLSKI ?
Na konferencji tej Brat André Lebey, sekretarz Rady Wielkiego Wschodu Francji wygłosił
przemówienie, w którym znalazły się między innymi słowa następujące:
„Im więcej studiuje się obecną sytuację, tym lepiej można sobie zdać sprawę, że abdykacja
Hohenzollernów jest środkiem do doprowadzenia do skutku Ligi Narodów. Nie jest naszym
zadaniem, Bracia, określać i demarkować warunki pokoju. ...ale możemy wskazać przynajmniej
cztery podstawowe punkty, które uważamy za potrzebne:
1) Powrót Alzacji i Lotaryngii do Francji;
2) Odbudowanie Polski przez ponowne złączenie jej trzech odrębnych części;
3) Niepodległość Czech;
4) W zasadzie, wyzwolenie lub zjednoczenie wszystkich narodów, które są obecnie
uciskane przez polityczną i administracyjną organizację Cesarstwa Habsburgów w państwa, które
wymienione narody obiorą sobie przez referendum”.
Przemówienie to powitane zostało oklaskami, choć napotkało także i na sprzeciwy: Brat
Natan z Wielkiego Wschodu Włoch wyraził pogląd, że komitet powinien się zajmować tylko Kartą
Ligi Narodów. (De Poncins, str. 53).
Strona 13 z 14
Można by wyciągnąć z powyższego dokumentu wniosek, że odbudowanie Polski było
programem masońskim. Jest oczywiste, że są w krajach zachodu ludzie, którzy taki wniosek
wyciągają. Od blisko pół wieku, od podpisania traktatu wersalskiego, idzie przez świat propaganda,
głosząca, że traktat ten był błędem nie do darowania w swych klauzulach terytorialnych i że
Niemcy zostały przez ten traktat „pokrzywdzone”. Jest to oczywiste, że propaganda ta jest przez
czynniki masońskie energicznie popierana. Ale najwidoczniej, trafia ona także i do ludzi, którzy
świadomie się masonerii przeciwstawiają. Przypominam sobie rozmowę jaką miałem kiedyś
z czynnym działaczem antymasońskim angielskim, katolikiem: powiedział mi on, że oczywiste jest
iż na te klauzule terytorialne traktatu wersalskiego musiała wywrzeć wpływ masoneria, bo inaczej
trudno sobie wyobrazić powstanie takiego absurdu jak polski korytarz do morza.
Otóż każdy kto się orientuje w dziejach rokowań wersalskich, wie, że w rokowaniach tych
Polska była zawzięcie przez wpływy masońskie zwalczana i że zwłaszcza wpływy te z największą
energią przeciwstawiały się zapewnieniu Polsce terytorialnego dostępu do Bałtyku. Wie także, że
ów sławetny „korytarz” nie był niczym sztucznym, ale był — w bardzo zwężonej postaci —
przywróceniem Polsce tego co posiadała przed rozbiorami; że ziemie tego „korytarza” obierały
zawsze posłów-Polaków do niemieckiego parlamentu; oraz że organizator rozbiorów Polski,
czołowy przedstawiciel polityki wolnomularskiej w Europie, król pruski Fryderyk zwany Wielkim,
powiedział, że „kto posiada Gdańsk i ujście Wisły, ten jest bardziej panem tego kraju (t.j. Polski),
niż król, który panuje w Warszawie”.
Jest oczywiste, że wspomniane przemówienie Brata Lebey na masońskim zjeździe, odbytym
w kulminacyjnym momencie wojny, w stolicy walczącej z najwyższym wysiłkiem Francji, nie było
wyrazem rzeczywistych dążeń polityki masońskiej (której istotne cele wyrażały debaty na temat
Ligi Narodów), ale było zdawkowym frazesem, ukłonem w stronę francuskiego patriotyzmu
i w stronę postulatów, jakie opinia francuska uważała za nieodzowne. Postulat przyłączenia Alzacji
i Lotaryngii był z punktu widzenia światowej polityki masońskiej postulatem doskonale obojętnym:
to nie był postulat masoński, ale postulat patriotyczny francuski. Także i inne wymienione
równocześnie jednym tchem postulaty polityczne i terytorialne nie były postulatami masońskimi,
ale przyjętymi już wówczas jako obowiązujący program wojny postulatami alianckim.
Program Polski zjednoczonej z trzech zaborów wysunięty był w deklaracji parlamentarnej
polskiej w parlamencie rosyjskim już w dniu 8 sierpnia 1914 roku i został zaakceptowany przez
Rosję manifestem rosyjskiego wodza naczelnego, wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza z 14
sierpnia tegoż roku — i odtąd wszedł na stałe do alianckiego programu wojny. Przemówienie
masońskiego „brata” jest raczej dowodem skąpej powściągliwości, niż hojności w odniesieniu do
Polski: nie mówi ono nic o dostępie Polski do morza, choć postulat ten (w formie wymienienia
„Prus Zachdnich”) wysunięty był już 2 marca 1916 roku w memoriale Dmowskiego, złożonym
rządowi rosyjskiemu, a potem rządowi francuskiemu i angielskiemu i choć wkrótce po paryskim
zjeździe masońskim miał go publicznie wysunąć Wilson w swoich 14 punktach. Było
niepodobieństwem, w owej chwili, w Paryżu, program Polski „odbudowanej ze swoich trzech
oddzielnych części” nie uznawać. Inna kwestia, że nie trudno było potem ten program
interpretować zwężająco: wszak sami Polacy nie domagali się całości dawnego zaboru rosyjskiego,
a siły wrogie Polsce pracowały potem energicznie nad tym, by pozbawić Polskę więcej niż połowy
zaboru austriackiego, oraz ograniczyć odzyskanie przez Polskę ziem z pod zaboru pruskiego raczej
tylko do skrawka o znaczeniu symbolicznym.
Także i odbudowanie Czech, oraz wyzwolenie ziem rumuńskich i jugosłowiańskich, to były
postulaty polityczne, oddawna sformułowane i dyktowane oczywistą koniecznością polityczną. Czy
było planem masonerii zniszczenie monarchii austrowęgierskiej? Mam co do tego duże
wątpliwości. Monarchia ta w tej formie w jakiej po tryumfach Bismarcka się zarysowała, była
tworem, który interesom obozu masońskiego w Europie odpowiadał. Pisywałem już na te tematy
nieraz; nie będę tu do tej sprawy powracał. Przypomnę tylko krótko, że Dmowski głosił postulat
przyłączenia terytoriów niemieckich Austrii (to znaczy Austrii dzisiejszej) do Rzeszy Niemieckiej.
W ówczesnej sytuacji mogło to oznaczać powrót Habsburgów do roli kierowniczej w Rzeszy
Strona 14 z 14
Niemieckiej, być może przeniesienie stolicy Niemiec z Berlina do Wiednia, oraz przejście korony
cesarskiej niemieckiej z rąk pruskich w ręce habsburskie. Możemy dziś się zgodzić, że zapewne
dobrze się stało, iż dzieje tego kierunku nie przybrały; ale nie sposób nie uznać, że jeśli tron
Habsburgów miał być uratowany, to w interesie obozu zwalczanego przez masonerię z pewnością
nie leżało, by był on narzędziem sprawowania władzy nad krajami naddunajskimi przez wpływ
niemiecki (także i przez kalwińską i masońską arystokrację madziarską), ale raczej, by organizował
on siły katolickie i antypruskie w rdzennych Niemczech.
Wydawcy angielskiego wydania książki de Poncinsa dołączyli do tej książki dodatek,
poświęcony organizacji Pax w Polsce.
Nikt mnie nie posądzi o branie w obronę Paxu, wydaje mi się jednak, że dodatek ten do tej
książki nie pasuje. Nie sądzę by były podstawy do posądzania organizacji Paxu w Polsce
o powiązania masońskie, ścisłość nakazuje stwierdzić, że powiązania Paxu wiodą raczej w innym
kierunku. Organizacja ta powiązana jest ze skrzydłem „patriotycznym” w komunizmie i w Rosji,
a skrzydło to jest dziś z masonerią wyraźnie poróżnione. Istotnym rysem Paxu jest jego śmiertelne
poróżnienie z żydowskim (czy jak się to dziś nazywa, syjonistycznym) skrzydłem komunizmu,
czego skutkiem jest nieubłagana nienawiść, jaką jest on przez obóz żydowski w komunizmie
darzony. Wodzowi Paxu, Bolesławowi Piaseckiemu zamordowano syna. Jest tajemnicą poliszynela,
że chłopiec został aresztowany w chwili, gdy na oczach tłumu kolegów wychodził ze szkoły, że
uczniowie tej szkoły zapamiętali numer taksówki, którą go odwieziono, że nazwisko szofera
taksówki jest znane. Pogłoski o dalszych losach tej sprawy są ogólnie znane — i trudno wątpić
o prawdziwości tych pogłosek. Zwłoki chłopca znaleziono w zrujnowanym, opuszczonym
budynku. Szofer został aresztowany. A ci co chłopca aresztowali dawno są w Izraelu. To nie byle
co — tego rodzaju cios. Czy chciano się na ojcu zemścić? Czy chciano go przestraszyć? W każdym
razie, jest oczywiste, że to akt walki nieubłaganej.
JĘDRZEJ GIERTYCH
(Londyn)