Kiedy żona bije męża
Maciej Staoczyk / Onet.pl
Paweł jest nieudacznikiem, bo nie zarabia tyle, ile koledzy Gosi. Ona traktuje go jak śmiecia,
jak powietrze. Popycha, ubliża, policzkuje. I śmieje się w twarz, gdy on mówi o rozwodzie. -
Beze mnie zginiesz - cedzi przez zęby. Paweł jeszcze to znosi, Adam już się poddał. Odszedł,
bo miał dośd upokorzenia ze strony Ewy. Talerza z zupą, który mu wyrywała sprzed nosa. Bo
skoro nie pracował, nie musiał też jeśd. Tak wygląda piekło mężczyzn. Ofiar przemocy do-
mowej.
W małżeostwie Adama to żona była głową rodziny. To żadna tragedia, bo przecież wiele jest
takich związków, że niby to facet nosi spodnie, a wszystkie decyzje i tak podejmuje kobieta.
U Adama było podobnie. Rządziła Ewa, a on nie stawiał się nawet wtedy, gdy żona przy in-
nych upominała go, żeby lepiej się nie odzywał. Mówiła ona. Jakoś to znosił, może z wygody,
może dla świętego spokoju, może dla dobra dzieci, a może też ze strachu, bo Ewa potrafiła
byd porywcza. Krzyknąd, szarpnąd z byle powodu, rzucid czymś w jego kierunku, gdy coś szło
nie po jej myśli. Nie za często i nie zawsze, więc i nawet na to Adam przymykał oko.
Przyszedł jednak czas, że Adamowi przestało się układad z pracą. Starą posadę stracił, nowej
nie mógł znaleźd. Wiadomo, że jak ktoś dobija pięddziesiątki, a do tego pochodzi z małego
miasteczka, stoi na szarym koocu kolejki szukających zatrudnienia. W domu Adam przesia-
dywał całe dnie i tylko drażnił tym Ewę. Coraz częściej biła i szarpała swego ślubnego. W ogó-
le przestała go szanowad. On zaglądał do lodówki, ona ją zamykała. On nalewał sobie talerz
zupy, ona sprzątała mu go sprzed nosa i ostentacyjnie zupę wylewała. - Nie zarabiasz, nie
będziesz też jadł - mówiła wtedy i zawsze przy dzieciach, więc i one w koocu zaczęły ignoro-
wad ojca, traktowad go jak powietrze, jak zbędny balast. Dopiero wtedy Adam pękł. Poszedł
po pomoc.
- Przyszedł do nas, zawstydzony tym, że potrzebuje pomocy, że w domu mu się nie układa.
Nie mógł już sobie sam poradzid z problemem, ale nie wiedział też jak rozmawiad o nim z
psychologiem. Sam moment otworzenia się przed terapeutą był niezwykle trudny - opowia-
da Elżbieta Muzioska, kierująca Biurem ds. Rozwiązywania Problemów Uzależnieo w Ciecha-
nowie, do którego po pomoc zgłosił się Adam.
Co roku do ciechanowskiego biura zgłasza się średnio dziesięciu panów, którzy doświadczają
przemocy we własnym domu. Wykazują się nie lada odwagą, przełamując wewnętrzny wstyd
i przyznając się do tego, że są bici i poniżani przez swoje żony. To wciąż temat tabu, zarówno
w dużych miastach, jak i małych miasteczkach.
- Uruchomiliśmy telefon zaufania dla osób, które są ofiarami przemocy domowej. Dzwonią
na niego również panowie, mający problem we własnym domu. Opowiadają o nim anoni-
mowo, kiedy zapraszamy ich na wizytę w naszym biurze i rozmowę z psychologiem - odkła-
dają słuchawkę. To temat wciąż zatajany i bardzo wstydliwy - mówi Elżbieta Muzioska.
Panowie boją się burzyd stereotypy macho
Wydaje się, że nad mężczyznami wciąż ciąży stereotyp silnego faceta, twardziela. Panowie,
którzy nie radzą sobie z agresją kobiet, zwyczajnie boją się przyznad, że nie mieszczą się w
definicji macho. Taka deklaracja jest jednoznacznie interpretowana jak przyznanie się do
tego, że jest się mięczakiem, słabeuszem. Nie bez znaczenia jest również fakt, że problem
mężczyzny bitego przez swoją żonę wywołuje raczej uśmiech politowania niż współczucie.
- Gdy poszedłem zgłosid na policję pobicie przez żonę, funkcjonariusz na dyżurce powstrzy-
mywał się, żeby nie wybuchnąd śmiechem. Nie mógł uwierzyd, że przychodzę z takim pro-
blemem, że nie potrafię go sam rozwiązad. Czułem się fatalnie - pisze na jednym z forów in-
ternetowych Mariusz.
Policyjne statystyki pokazują jednak, że problem przemocy domowej wobec mężczyzn, chod
wciąż wstydliwy, to jednak coraz śmielej wychodzi na światło dzienne. Jeszcze w 1999 roku w
policyjnych raportach widniało ponad 4 tys. zgłoszeo od mężczyzn prześladowanych przez
swoje partnerki. W 2006 roku podobnych zgłoszeo było już ponad 10 tys., w ubiegłym roku
już blisko 12 tys. przypadków. To w porównaniu do blisko 90 tys. bitych i poniżanych kobiet
wciąż niedużo, ale liczby pokazują, że problem jest coraz bardziej powszechny.
Badao niestety brakuje, a te które są, zostały już mocno nadgryzione zębem czasu. W 2004
roku Instytut Psychologii Zdrowia na zlecenie warszawskiego urzędu miasta przepytał tysiąc
mieszkaoców stolicy na temat przemocy domowej. 4 proc. ankietowanych panów przyznało
się do tego, że są w domu bici. 16 proc. mówiło o popychaniu i szarpaniu przez partnerki.
Według badao przeprowadzonych rok później przez CBOS, do bycia ofiarą przemocy przyzna-
ło się 9 proc. mężczyzn.
Polskie statystyki nie odbiegają od światowej normy. Badania przeprowadzone przez amery-
kaoskiego psychologa Roberta Reida z Centrum Badao nad Zdrowiem w Seattle pokazują, że
w tym roku 5 proc. Amerykanów doświadczyło przemocy ze strony swojej partnerki. Panie
groziły im, ubliżały, policzkowały, kopały i zmuszały do seksu. Co trzeci ankietowany mężczy-
zna przyznał, że w ten sposób żona traktuje go przez całe wspólne życie. Z kolei badania na-
ukowców z Uniwersytetu w Iowa dowodzą, że już blisko w co trzecim świeżo upieczonym
małżeostwie dochodzi do przepychanek, rzucania przedmiotami i poszturchiwao. Częściej po
agresję sięgały właśnie ankietowane panie.
Polscy specjaliści są przekonani, że statystyki i przypadki zgłoszone rodzimej policji to jedynie
listek figowy zjawiska znęcania się nad mężczyznami w naszym kraju. Większośd tego typu
dramatów pozostaje ukryta w czterech ścianach, ponieważ panowie wolą znosid upokorzenie
ze strony partnerek niż przyznad się do tego, że są ofiarami przemocy. Nawet jeśli gehenna
trwa kilka lat.
Tak było w przypadku pewnego mieszkaoca Warszawy. Zanim jego żona została zatrzymana
przez stołeczną policję za znęcanie się nad mężem, przez kilka lat regularnie go poniżała. Wa-
lentyna groziła nawet, że zabije swojego ślubnego. Najczęściej atakowała go, kiedy spał. Wy-
kręcała mu ręce, biła i kopała. Kilka lat temu próbowała pchnąd mężczyznę nożem. Wtedy
została też zatrzymana przez policję.
Demonstracja siły czy wykorzystanie słabych punktów?
Skąd tyle agresji u kobiet? Według jednej teorii kobiety, które już dawno rzuciły wyzwanie
mężczyznom na gruncie zawodowym, nauczyły się od panów agresywnej rywalizacji. Funk-
cjonują na wysokich obrotach i po przyjściu do domu nie potrafią wrzucid na luz. Swoją agre-
sję wyrażają w najbardziej męski sposób - poprzez demonstrację siły.
Częśd specjalistów trzyma się jednak innej teorii. Według niej kobiety zaczynają przejawiad
agresywne zachowania w momencie, kiedy pozycja partnera słabnie, bo np. stracił pracę.
Jeśli jest uzależniony od kobiety, wykorzystuje ona swoją dominację i zaczyna poniżad part-
nera. Ale nie tylko wtedy.
- Żona zawsze była chorobliwie zazdrosna. Wiele rzeczy nas różniło, próbowaliśmy terapii
małżeoskich, ale i one nam nie pomagały. W koocu postanowiłem wystąpid o rozwód. Tylko
ją to rozwścieczyło - opowiada Roman z Warszawy.
Kiedy żona dowiedziała się o pozwie, wpadła w furię. Zniszczyła jego sprzęt do surfowania,
ulubione rzeczy wyrzuciła na śmietnik. Zniknął też paszport, telefon, karty kredytowe, ważne
dokumenty. Dzieo przed wyjazdem na urlop żona odkręciła nawet tablice rejestracyjne w
jego samochodzie. Kobieta prowokuje awantury, ubliża Romanowi i jego matce, synowi nie
pozwala odwiedzad ojca. Mężczyzna czuje się bezsilny, bo sprawa rozwodowa utknęła w
martwym punkcie.
- Kilka razy interweniowała już policja, ale to na niewiele się zdaje. Staram się schodzid mojej
żonie z drogi, żeby nie prowokowad awantur, jakiś przepychanek. Nigdy by mi nie przyszło do
głowy, że będzie zdolna do tego typu zachowao - mówi Roman.
Według Roberta Kucharskiego, prezesa warszawskiej fundacji "Akcja", która prowadzi w sto-
licy grupę wsparcia dla mężczyzn doświadczających przemocy ze strony swoich partnerek, z
historii opowiadanych przez panów korzystających z pomocy fundacji, wyłaniają się dwa nur-
ty, które rodzą u kobiet agresywne zachowania.
- Częśd kobiet czuje się sfrustrowana swoją życiową sytuacją. Twierdzą, że to właśnie przez
swojego partnera np. nie mogą się wyrwad z domu, obarczają go winą za każdą swoją poraż-
kę, każde niepowodzenie. Facet staje się ucieleśnieniem wszystkich tych niepowodzeo i jego
kosztem kobieta chce je sobie powetowad - tłumaczy Robert Kucharski. Po chwili dodaje: - W
części przypadków oczekiwania kobiet rosną. Panowie często nie potrafią ich zaspokoid. W
odpowiedzi w zachowaniu kobiety pojawia się agresja.
Kierowana przez niego fundacja uruchomiła w wakacje program dla mężczyzn - ofiar prze-
mocy. Na zajęcia w grupie wsparcia przychodzi regularnie kilkunastu panów, którzy sami
siebie postrzegają jako ofiary przemocy. Do indywidualnej terapii psychologowie zakwalifi-
kowali kolejnych kilku mężczyzn. Mało, ale górę nad wszystkim znów bierze wstyd.
Beze mnie zginiesz...
- Nie wiem, czy jestem gotowy, by opowiadad o tym komuś obcemu, tak twarzą w twarz.
Chyba jeszcze na to za wcześnie, a może już za późno. Z tobą też porozmawiam tylko przez
internet. Telefonu nie podam, nie przedstawię się prawdziwym imieniem - pisze Paweł, który
odpowiedział na moją wiadomośd zamieszczoną na jednym z serwisów internetowych.
Ma 33 lata mieszka w dużym, wojewódzkim mieście, pracuje w urzędzie. Żonaty jest z Mał-
gosią. Poznali się na studiach. Połowa facetów z roku się w niej podkochiwała, a ona wybrała
właśnie jego. Myślał, że jest szczęściarzem. Cztery lata temu wzięli ślub.
- Na prezent od rodziców żony dostaliśmy mieszkanie. Zaczęliśmy je urządzad. Wtedy pierw-
szy raz zaczęliśmy się kłócid. Ona decydowała o wszystkim, ja miałem tylko przytakiwad. Mo-
je zdanie się nie liczyło. Ustąpiłem - pisze Paweł.
Agresja Gosi wracała falami. Były miesiące małżeoskiej sielanki, były i ciągłych kłótni, bo Pa-
weł jednak nie pozwalał sobą pomiatad. Tyle że każda decyzja w ich małżeostwie zapadała za
jego plecami. Decydowała Gosia i jej rodzice, często występujący w charakterze sponsorów
młodej pary. Kiedy Gosia zaczęła zarabiad dwa razy więcej od Pawła, jego pozycja w domu
zmalała jeszcze bardziej.
- Moja żona lubi luksus, imponują jej koledzy z pracy robiący kariery, zarabiający dużo więcej
niż ja. Nie stad nas na zabawę na takim poziomie jak ich. Kiedy staram z nią o tym rozmawiad,
wpada w furię. Wyzywa mnie od nieudaczników, policzkuje, popycha. Przy innych lekceważy,
traktuje jak powietrze. Raz zagroziłem rozwodem. Zaczęła się śmiad, a potem odpaliła: beze
mnie zginiesz, gdyby nie moi rodzice, mieszkalibyśmy w jakiejś norze. Znów mnie upokorzyła
- ciągnie swoją opowieśd Paweł.
Ale Paweł kocha Gosię. Dlatego nie odchodzi, tak jak często nie odchodzą maltretowane
przez swoich mężów kobiety. Paweł wierzy, że jeszcze wszystko się ułoży.
Adamowi cierpliwości już zabrakło. Jest już po rozwodzie, wyprowadził się z domu, zamiesz-
kał u rodziców, wreszcie znalazł pracę. Na nowo buduje swoje relacje z dziedmi. Odzyskuje
szacunek, którego pozbawid chciała go żona.
Imiona bohaterów zostały zmienione