Klinika dla zwierząt Zaginęły koty! Tatjana Gessler ebook

background image
background image

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment

pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji

kliknij tutaj

.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora

sklepu na którym można

nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji

. Zabronione są

jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z

regulaminem serwisu

.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie

internetowym

e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki

.

background image

Tatjana Geßler

Klinika dla zwierząt.

Zaginęły koty!

Fragment

Zilustrowała Kathrin Treuber

Przełożyła Hanna Odziemkowska

Wydawnictwo NASZA KSIĘGARNIA

background image

Klinika dla zwierząt. Zaginęły koty!

Fragment

Spis treści

background image

Okładka

background image

Karta tytułowa
W serii
Dedykacja

background image

1. Wakacje w klinice dla zwierząt

background image

2. Gdzie jest Minka?

background image

3. Odkrycie Marysi

background image

4. Skąd się wziął rudy kot?

background image

5. Tajemnicza choroba

background image

6. Złe zachowanie Stracciatelli

background image

7. Milva

background image

8. Zwierzęta to nie ludzie

background image

9. Prosiaczek

background image

10. Kocia tajemnica

background image

11. Nowe dowody

background image

12. Milva jako przynęta

background image

13. Bohaterowie dnia

background image

KOT DOMOWY Krótka charakterystyka

background image

Przeczytaj także

background image

Karta redakcyjna

background image

W serii:

Klinika dla zwierząt. Na ratunek sarenkom

Klinika dla zwierząt. Zaginęły koty!

background image

Dla Michaela

background image

1. Wakacje w klinice dla zwierząt

Kiedy Marysia wyszła z domu na podwórze, parne sierpniowe powietrze

otoczyło ją jak ciężki płaszcz. Kontury białych budynków kliniki dla
zwierząt zdawały się rozmywać w upale. Panowała senna cisza.

Marysia z uśmiechem patrzyła na lśniąco błękitne niebo. Wokół jej nóg

skakała Stracciatella. Teraz wbiła wzrok w trzymaną przez dziewczynkę
piłeczkę tenisową i czekała, kiedy Marysia wreszcie ją rzuci, a ona pogna
za nią przez podwórze.

Marysia była rozpromieniona, czuła się lekka jak piórko: nareszcie

wakacje! Nie ma nic lepszego od letnich wakacji, pachnących słodkimi
czarnymi czereśniami i świeżym sianem. Można się wyspać, organizować
dalekie konne przejażdżki z przyjaciółką Majką, kąpać się w stawie

background image

rybnym, spędzać wiele pasjonujących godzin w gabinecie taty... cieszyć się
wolnością. Wakacje oznaczają to wszystko, co w życiu sprawia
przyjemność. Wakacje są po prostu cudowne.

Ani trochę jej nie przeszkadzało, że w tym roku nie wyjedzie jak inne

dzieci. Tata Marysi, doktor Werber, nie może zamknąć kliniki ze względu
na swych pacjentów. Dla dziewczynki to nie problem. Przeciwnie. Trudno
jej sobie wyobrazić kilka tygodni z dala od zwierząt, które z takim
poświęceniem leczyli z tatą i jego asystentem Stefanem Huberem. Jak tu
zostawić trzy sarenki, którym uratowała życie i które tak troskliwie
pielęgnowała? I Majkę, która prawie nigdy nie wyjeżdża, bo jej rodzice
zajmują się gospodarstwem? I wreszcie Marka, którego taty po
kosztownym rozwodzie nie stać na wyjazd? Nie, to niemożliwe! Przecież
nie ma nic piękniejszego niż wakacje wśród ukochanych zwierząt
i przyjaciół!

Marysia zamierzała właśnie zajrzeć do zagrody dla saren, gdy Stefan

Huber otworzył na całą szerokość masywne drewniane drzwi stajni.
Liczył, że dzięki temu do środka wpadnie trochę powietrza. Jego koszula
w kratkę była mokra od potu, kosmyki blond włosów kleiły się do
rozgrzanego czoła.

– Cześć, byłaś już w stodole? Mówię ci, gorąco tam jak w piecu. Przy

czyszczeniu boksów w stajni też nieźle się spociłem! – jęknął, wierzchem
dłoni ocierając czerwoną twarz. Z uśmiechem schylił się do Stracciatelli
i potarmosił jej kudłatą czarno-białą nakrapianą sierść. – No, mały
łobuziaku, tylko tobie nigdy nie jest za gorąco. Zawsze skora do zabawy,
co? – Wyjął jej z pyska piłeczkę i, ku zachwytowi Stracciatelli, rzucił na
podwórze. – Księżniczko, sarenki i króliczki już oporządzone. Zajrzyj do
nich znów dopiero wieczorem. Dałem im świeżą wodę i pożywną karmę,
zapewniłem cieniste miejsce i wygłaskałem. – Pan Huber sięgnął po widły,
by pracować dalej, ale jeszcze raz odwrócił się do Marysi. – Byłbym
zapomniał! Gratuluję świadectwa! Nie uwierzysz, jaki jestem z ciebie
dumny! Takich dobrych stopni stary Huber nie miał nigdy. – Z uznaniem

background image

puścił do niej oko.

Z radości poczuła krew napływającą do policzków.
– Dziękuję, Huberku! – odpowiedziała, szybko oddalając się w stronę

kliniki, żeby nie widział jej twarzy, która poczerwieniała jak pomidor.

Nie wszyscy cieszyli się z jej dobrych ocen tak jak rodzice czy Stefan

Huber. Niektórzy koledzy pogardliwie nazywali ją prymuską. Było jej
przykro. W końcu nie uczyła się po to, żeby być najlepszą w klasie
i prześcignąć innych. Chciała jednego: pójść w ślady taty i pewnego dnia
zostać weterynarzem. Dlatego tak bardzo się starała.

Kiedy weszła do poczekalni, od razu się zorientowała, że tacie przyda się

jej pomoc. Wszystkie krzesła aż do ostatniego miejsca były zajęte. Przed
gabinetem doktora Werbera czekały cztery psy, dwa koty, papuga, dwie
świnki morskie, żółw i chomik karłowaty oraz ich właściciele.

Stracciatella radośnie biegała wzdłuż korytarza, witając się z każdym

background image

po kolei. Ale niektórzy pacjenci ze strachu przed tym, co czeka ich za
drzwiami gabinetu, byli w złym humorze.

Gruby bokser zawarczał groźnie i chciał ją chapnąć, mały beagle leżał

na podłodze, niczym się nie interesując, i nawet nie spojrzał na
Stracciatellę, świnki morskie bojaźliwie wcisnęły się w najdalszy kąt
klatki. Ara przemądrzale wystawiła dziób między prętami i powtarzała
„wstrętny wróbel, wstrętny wróbel”, co brzmiało jak „skrętny rubeel,
skrętny rubeel”.

Gdy Stracciatella z ciekawością obwąchiwała jej dziób, ara próbowała

uszczypnąć ją w nos. Stracciatella cofnęła się urażona, ale już po chwili
nie pamiętała o zuchwałym napastniku. Machając ogonem, podbiegła do
starszej kobiety, która siedziała na końcu korytarza i wachlowała się
jedną z wyłożonych tam gazet. Stracciatella oparła kudłatą główkę na
kolanach staruszki i z radością pozwalała się głaskać.

– Stracciatella, poznajesz mnie? – Starsza pani się rozpromieniła.
– Oczywiście, że panią poznaje! – powitała ją Marysia, powiedziawszy

przedtem „dzień dobry” innym czekającym. – Jak się pani czuje?

Staruszka wzdrygnęła się przestraszona, nerwowo machając gazetą.
– Zbóje? O Boże, są tu jacyś zbóje?!
Marysia powstrzymując się od śmiechu, powtórzyła znacznie głośniej:
– Nie, nie ma tu żadnych zbójów. Chciałam zapytać, jak się pani c z u j e

?

Rozalia Precner miała ponad osiemdziesiąt lat i była przygłucha. Od lat

regularnie przychodziła do doktora Werbera i, jak mówił żartobliwie,
należała do jego stałego inwentarza.

– Ach, moje dziecko, ten upał mnie zabije! Do tego tak się martwię...
Marysia zwróciła uwagę, że pani Rozalia przyszła do kliniki bez swojego

kota. Chciała o to zapytać, ale w tym momencie otworzyły się drzwi
gabinetu. Doktor Werber wzywał kolejnego pacjenta.

– Marysia, dzięki Bogu, jesteś! Potrzebuję twojego wsparcia.

Przepraszam, że zabieram pani moją córkę.

Uśmiech znikł z twarzy pani Rozalii, ale uprzejmie skinęła głową.

background image

Marysia weszła do gabinetu za tatą i następnym pacjentem. W jasnym,
obszernym pomieszczeniu zawsze pachniało środkami dezynfekcyjnymi.
W przezroczystych plastikowych szufladach znajdowało się wszystko, co
potrzebne: jednorazowe strzykawki, sterylne narzędzia chirurgiczne
i gazy opatrunkowe.

Doktor Werber posadził na stole zabiegowym wystraszoną kotkę

birmańską, żeby ją dokładnie zbadać.

– Marysiu, przytrzymaj Afrodytę – polecił córce. – Na pewno będzie się

bronić. Jej właścicielka twierdzi, że od swojej ostatniej wycieczki nie może
chodzić i ma silne bóle w tylnych łapach.

Gdy doktor delikatnie obmacywał tylne łapy kotki, ta przednimi zaparła

się o stół i wściekle prychała.

– Już dobrze, nic ci nie zrobię! Muszę sprawdzić, co ci jest – weterynarz

usiłował ją uspokoić.

Zdenerwowana kotka patrzyła na Marysię pięknymi niebieskimi

oczami.

– Spokojnie, Afrodyto, spokojnie. Nie bój się. Tata szybko wyleczy ci

łapki – Marysia łagodnie przemawiała do zestresowanego zwierzęcia,
głaszcząc jego gęstą sierść.

– Niemożliwe! – Doktor Werber zmarszczył czoło.
Marysia spojrzała na niego zaskoczona. Wiedziała, że to niedobry znak.
– Zwichnięte – powiedział ze złością – obie tylne łapy są zwichnięte.

Jakby ktoś rzucił nią albo siłą ją przytrzymał, gdy chciała uciekać.
Niemożliwe, żeby taka kontuzja powstała bez niczyjego udziału. Czegoś
takiego nie widziałem jeszcze w całej swojej karierze! Biedna kotka. Ale
nie martw się, poradzimy sobie. – Tata Marysi wciągnął w strzykawkę
środek usypiający. – No, małe ukłucie, i najgorsze masz za sobą.

Gdy tylko zaczęła działać narkoza, doktor Werber umiejętnym chwytem

nastawił pierwszą łapę, a potem szybkim szarpnięciem drugą. Żeby
sprawdzić efekt pracy i wykluczyć inne zranienia, zrobił prześwietlenie.

Marysię wciąż fascynowało, że promienie rentgenowskie pozwalają

background image

zajrzeć do środka zwierząt i obejrzeć ich kości.

Zmarszczki na czole doktora Werbera się wygładziły. Prześwietlenie łap

Afrodyty wypadło pomyślnie.

– Tato, kto mógł coś takiego zrobić? – zapytała wstrząśnięta Marysia,

gdy doktor wsadzał kota z powrotem do transportera.

– Nie mam pojęcia! – Weterynarz ze złością pokręcił głową. – Może

jacyś podli chuligani, którzy z nudów dręczą zwierzęta? Ktoś, kto
nienawidzi kotów? Jest tyle możliwości. Na pewno nie był to pies albo inne
zwierzę. Wykluczam też potrącenie przez samochód. Kotka nie ma
żadnych ran po ugryzieniach ani zadrapań.

Doktor zdezynfekował stół zabiegowy, zdjął zdjęcia z podświetlacza

i poprosił córkę, by wezwała Rozalię Precner.

– Nie wiem, dlaczego przyszła, nie była zapisana. Ale nie pozwolimy

starszej pani dłużej czekać w taki upał. Pozostałe osoby poproś
o wyrozumiałość.

Marysia ostrożnie wprowadziła do gabinetu niedołężną staruszkę. Wciąż

myślała o tym, kto mógł tak skrzywdzić Afrodytę, ale nie znalazła żadnej
odpowiedzi. Gdy spojrzała w twarz starszej pani, poczuła, że to nie koniec
zmartwień na dziś. Pani Rozalia wyczerpana opadła na krzesło przy
biurku i wytarła nos w haftowaną chusteczkę.

– Panie doktorze, musi mi pan pomóc. Jestem zrozpaczona. Minka

zniknęła! – poskarżyła się.

background image

2. Gdzie jest Minka?

Po trzech szczepieniach przeciwko wściekliźnie, badaniu kontrolnym,

opatrzeniu zmiażdżonej łapy psa, kastracji, usunięciu połkniętego
kolczyka z żołądka żółwia i zdiagnozowaniu zapalenia ucha u kota
Marysia wezwała ostatniego pacjenta.

Beagle wciąż apatycznie leżał na podłodze i ciężko dyszał. Marysia

musiała zanieść wyczerpanego psa do gabinetu zabiegowego. Jeden
z zatroskanych mieszkańców dostrzegł wycieńczone zwierzę w ogrodzie
sąsiada i przyniósł je do kliniki. Jego właściciele wyjechali, zostawiając
biedaka na prażącym słońcu, bez wody, przywiązanego do drabinek, tak
że nie mógł się nigdzie schować przed skwarem.

Marysia była zaskoczona, że niektórzy ludzie obchodzą się ze swoimi

zwierzętami w tak nieodpowiedzialny sposób. Jak z zabawką, która się im
znudziła.

background image

Podczas badania nawet nie musiała mocno trzymać beagle’a, tak był

osłabiony.

Doktor Werber go osłuchał, zmierzył temperaturę. Nie potrzebował

wiele czasu, by postawić diagnozę.

– Biedak ma udar cieplny! Nic dziwnego, skoro tyle czasu przebywał na

słońcu. Psy są znacznie bardziej wrażliwe niż my. Nie oddają ciepła przez
pocenie się, tak jak ludzie. Mają tylko dwie możliwości, by się ochłodzić:
przez gruczoły potowe na łapach albo dysząc. Takich właścicieli powinno
się zamykać w więzieniu – denerwował się doktor Werber, przygotowując
wlewkę. Na jego czole powstały głębokie zmarszczki. – Marysiu, zrób mu
zimne okłady. Nie możemy tracić czasu, trzeba szybko obniżyć
temperaturę jego ciała – powiedział, podając lekarstwo ciężko dyszącemu
psu. – Gdyby znaleziono go trochę później, na pewno by już nie żył. Ale
chyba z tego wyjdzie. Zatrzymamy go na noc na obserwację. Jutro rano od
razu złożę doniesienie w sprawie dręczenia zwierząt. Pewnie pies zostanie
zabrany do schroniska. Mam nadzieję, że trafią mu się nowi właściciele,
którzy lepiej o niego zadbają!

Beagle patrzył na doktora Werbera czekoladowobrązowymi oczami tak

smutno, jakby rozumiał każde jego słowo. Marysia pocieszająco pogłaskała
go po rozgrzanej głowie.

Ciąg dalszy w wersji pełnej

background image

3. Odkrycie Marysi

Dostępne w wersji pełnej

background image

4. Skąd się wziął rudy kot?

Dostępne w wersji pełnej

background image

5. Tajemnicza choroba

Dostępne w wersji pełnej

background image

6. Złe zachowanie Stracciatelli

Dostępne w wersji pełnej

background image

7. Milva

Dostępne w wersji pełnej

background image

8. Zwierzęta to nie ludzie

Dostępne w wersji pełnej

background image

9. Prosiaczek

Dostępne w wersji pełnej

background image

10. Kocia tajemnica

Dostępne w wersji pełnej

background image

11. Nowe dowody

Dostępne w wersji pełnej

background image

12. Milva jako przynęta

Dostępne w wersji pełnej

background image

13. Bohaterowie dnia

Dostępne w wersji pełnej

background image

KOT DOMOWY

Krótka charakterystyka

Dostępne w wersji pełnej

background image

Przeczytaj także

Dostępne w wersji pełnej

background image

Tatjana Geßler, UNSERE TIERKLINIK. KÄTZCHEN

VERMISST

© 2011 by Planet Girl Verlag (Thienemann Verlag GmbH),

Stuttgart/Wien.

© Copyright for the Polish translation by

Hanna Odziemkowska, 2012

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo

„Nasza Księgarnia”, Warszawa 2012

Cover illustrations by Andrea Glanegger

Inside illustrations by Kathrin Treuber

Zdjęcie na okładce:

© Jean Michel Foujols/

StockImage

/Getty Images/Flash

Press Media

© Stockbyte/Getty Images/Flash Press Media

Redaktor prowadzący Katarzyna Piętka

Opieka redakcyjna Joanna Kończak

Korekta Ewa Mościcka

Przygotowanie do konwersji Agnieszka Dwilińska-Łuc

ISBN 978-83-10-12248-3

Plik wyprodukowany na podstawie pliku Klinika dla

zwierząt. Zaginęły koty!, Warszawa 2012

www.naszaksiegarnia.pl

Wydawnictwo NASZA KSIĘGARNIA Sp. z o.o.

02-868 Warszawa, ul. Sarabandy 24c

tel. 22 643 93 89, 22 331 91 49,

faks 22 643 70 28

e-mail: naszaksiegarnia@nk.com.pl

background image

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: kontakt@elib.pl

www.eLib.pl

background image
background image

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment

pełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji

kliknij tutaj

.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora

sklepu na którym można

nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji

. Zabronione są

jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z

regulaminem serwisu

.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie

internetowym

e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki

.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hotel dla zwierzat e 1ohk
MYKOTOKSYNY W PASZACH DLA ZWIERZĄT
Świadectwo zdrowia dla zwierząt poddanych ubojowi z konieczności
Toksyczne związki czynne występujące w paszach dla zwierząt
5 Przepusty w infrastrukturze jako przejścia dla zwierząt
Świadectwo zdrowia dla zwierzat rzeźnych przeznaczonych do uboju
Świadectwo zdrowia dla zwierzat rzeźnych przeznaczonych do uboju
Toksyczne związki czynne występujące w pas zach dla zwierząt
Październik Miesiącem Dobroci Dla Zwierząt, Przedszkole, Gazetka dla rodziców Przedszkolak, gazetki(
przejścia dla zwierząt
Mikotoksyny w paszach dla zwierząt, Weterynaria, Rok 4, semestr VII, Higiena środków żywności
ŚRODOWISKO HODOWLANE. BUDYNKI DLA ZWIERZĄT GOSPODARSKICH, Inne
Październik Miesiącem Dobroci Dla Zwierząt, Do szkoły, Gazetki, rysunki, pomoce, GAZETKI Okolicznośc
Wartość biologiczna białka dla zwierząt ćw 3 (97 03)
Choinka dla zwierząt, Przedstawienia dla przedszkolaków i uczniów
Las czarodziejski dom dla zwierząt

więcej podobnych podstron