Ks. Owen Gorman z Irlandii – ikona irlandzkiego Kościoła Katolickiego ma swoją stałą
rubrykę w czasopiśmie katolickim ”Alive” (jest to czasopismo z nakładem do 380 000
egzemplarzy, wydawane w Irlandii i rozpowszechniane bezpłatnie po parafiach) jest autorem
kolejnego fascynującego artykułu dotyczącego współczesnych wizjonerów.
“Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie!” (1Tes 5:21 BT).
Ks. Owen Gorman – Potrzeba dużo rozwagi z „mistykami”
Duża ilość ludzi twierdząca że otrzymują prywatne objawienia , jest cechą w życiu Kościoła
współczesnego. Rzadko bywa, żeby w jakimś miesiącu nie ujawnił nowy „jasnowidz” lub
„wizjoner” twierdzący że otrzymuje przesłania od aniołów, Świętych, Matki Boskiej lub samego
Jezusa.
Czy to jakieś szaleństwo w katolicyzmie, czy też jest w tym coś wartościowego. Cynicy pewnie
uznają wszystkie prywatne objawienia jako nonsens a religijnie naiwni będą chcieli rzucić się
w wir „przekazów”, ponieważ „czują” że są prawdziwe lub „wydają” się być prawdziwe.
Kościół ma inne podejście do tych spraw. Stanowiskiem Kościoła jest pohamowana otwartość
podyktowana ostrożnością i zdrowy sceptycyzm. Historia Kościoła pokazuje nam znaczenie
takiej otwartości, bo Jezus i inne byty niebiańskie komunikowali się z wybranymi duszami w
pewnych
wypadkach.
Objawienia w Lourdes, Fatimie, Knock (w Irlandii) i Bożego Miłosierdzia ( Faustynie) są
przykładami objawień które Kościół uznał za wartościowe, by w nie wierzyć . Ale otwartość
Kościoła na objawienia jest związana także z ostrożnym sceptycyzmem. Taka postawa jest
kluczowa ponieważ doświadczenie pokazuje, że na każdego prawdziwego wizjonera przypada
wielu
fałszywych.
Badający objawienia w Lourdes, ks. René Laurentin podkreślał, że po tym jak Bernadetta otrzymała
objawienia Matki Boskiej w grocie, setki ludzi w całej Francji twierdziło (fałszywie oczywiście),
że Matka Boska ukazała się im także. Niektórzy z nich niewątpliwie byli niepełnosprawni
psychicznie, a inni po prostu szukali rozgłosu.
Czasami jednak co motywuje fałszywych wizjonerów, to nie jest ani ich stan psychiczny, ani
chęć
rozgłosu,
ale
pieniądze
i
władza.
Mamma Ebe Giorgini jest tego ostatnim przykładem. Urodzona w Bologna w 1934 roku a
świat usłyszał o niej w 1970 roku, kiedy stwierdziła że otrzymuje objawienia z nieba. Rany
wyglądające jak stygmaty na jej rękach, przekonały wielu do autentyczności jej objawień, ale
później wyszło na jaw że rany były samo okaleczeniem. Ona utworzyła ruch zwany „Pobożne
Zjednoczenie Miłosiernego Jezusa” , którego celem było opiekowanie się niedołężnymi i
chorymi. Na działalność tego ruchu Kościół Katolicki we Włoszech nigdy nie dał oficjalnej
zgody. Jednak wielu wierzyło, że Mamma Ebe była świętą. W rzeczywistości ona była oszustką i
zgromadziła ogromną fortunę. Została aresztowana przez policję włoską 9 kwietnia 1984 roku
i obecnie odsiaduje wyrok w więzieniu za oszustwa.
Jej przypadek niestety nie jest odosobniony. Wielu fałszywych mistyków wyrządziło ogromne
szkody Kościołowi przez swoje działanie. Niektórzy robili to dla pieniędzy, ale niektórzy nie tyle
są oszustami co oszukanymi. Można to zauważyć, gdy jakaś pobożna dusza jest zaślepiona wiarą,
że Bóg wybrał dla niej specjalną misję, by dać światu objawienia w czasie jakiegoś historycznego
kryzysu.
Oni błędnie osądzają swoje pobożne myśli jako przekazy z nieba i oszukują siebie samych, myśląc
że
są
jak
Bernardetta
z
Lourdes.
Ale tacy przekonywujący, szczerzy indywidualiści mogą prowadzić wiele dobrych i
wierzących
dusz
z
dala
od
Kościoła
.
Więc jeśli chodzi o rzekomych mistyków, ostrożności nigdy nie za wiele .