Ukraińcy w brygadach międzynarodowych
Hitlera
12/08/2008
Dwie drogi, jeden cel
Tak się składa, że przynajmniej, jeśli chodzi o edukację
historyczną, największe krajowe dzienniki spełniają często rolę
Polskiej Akademii Nauk. Mianowi
cie poruszają tematy, których
w
okresie PRL nie badano. Dotyczyło to przed kilkoma laty
zarówno sporów wokół Jedwabnego, jak i – w o wiele mniejszym
zakresie - sprawy 14 Waffen-SS Grenadier Division Galizien,
czyli tzw. ukrai
ńskiej dywizji „Hołyczyna”.
Jak podaje amerykański historyk pochodzenia ukraińskiego Orest
Subtelny, w formacji tej służyło około 13,000 ochotników,
co
stanowi tylko niewielki procent z ogólnej liczby 220 000
Ukraińców, którzy walczyli w niemieckich mundurach w czasie
drugiej wojny światowej.
Aby odkłamać obowiązujący w czasach komunistycznych
jednoznacznie negatywny image tej formacji, Gazeta Wyborcza
opublikowała swego czasu kilka opinii, które w przeszłości można
było raczej chyba tylko usłyszeć jedynie prywatnie w kręgach
byłych dywizyjnych towarzyszy broni.
Z jednej strony słyszymy glosy o jednoznacznej zbrodniczości tej
formacji, a z drugiej -
jednakowo kategoryczne zaklęcia o jej
raczej pozytywnym charakterze. Trudno powiedzieć na czym
opierają się dyskutanci. Przecież jeszcze nie przeprowadzono
badań z prawdziwego zdarzenia na temat 14 dywizji SS. Jednak
obie strony w debacie traktują sprawę tak, jakby była ona
zamknięta, a o wszystkim miała przekonać opinię publiczną
pokrętność argumentów mniej lub bardziej demagogicznych.
Według tych opinii dywizja była namiastką wojska ukraińskiego
walczącego z komunizmem (argument nacjonalistyczny) i nie
różniła się właściwie, czyli nie była lepsza ani gorsza od innych
etnicznie nie-niemieckich dywizji SS (argument relatywistyczny).
Takie kategoryczne postawienie sprawy rzeczywiście może dla
niektórych jawić się jako atrakcyjna alternatywa do prymitywnych
enuncjacji komunistycznej propagandy. Trochę inaczej owa
argumentacja brzmi, gdy dzieje i poczynania SS Galizien
umieścimy w szerszym kontekście historycznym oraz przyjrzymy
się uważnie szczegółom jej działalności (sugerując przy tym
konieczność dalszych badań przedmiotu).
Pamiętając o celach i metodach polityki III Rzeszy postarajmy się
odpowiedzieć na dwa podstawowe pytania:
1. jak suwerenna była 14 dywizja SS, czyli na ile ukraińska
była to dywizja?
oraz
2. jak działania 14 Waffen SS różniły ją od innych dywizji SS
ze szczególnym naciskiem na jej stosunek do Żydów i
Polaków.
Polityka i konkurencja
Przyjęło się uważać, że III Rzesza była państwem totalitarnym,
opartym na tzw. Führerprinzip - zasadzie, że o wszystkim
decydował Hitler. Jednak część historyków uznała, że model
totalitarny nie może w pełni tłumaczyć rozmaitych subtelności
historii narodowo-socjalisty
cznych Niemiec. Niektórzy badacze
postulują konieczność rozpatrywania okresu 1933-1945 przez
pryzmat stosunków między rozmaitymi ośrodkami władzy
państwowej III Rzeszy. Centra te to przede wszystkim policja,
wojsko i administracja cywilna. Instytucje owe w
spółpracowały
ze
sobą. Bardzo często również konkurowały o wpływy i władzę.
Naturalnie Hitler pozostawał ostatecznym arbitrem ich racji.
Tak
było choćby w sprawie sporu miedzy Wehrmachtem a SS
w
Polsce centralnej. Niektórzy wyżsi dowódcy wojskowi
krytykowa
li terror policyjny, ale rację Hitler przyznał silom
bezpieczeństwa.
Czasami konkurencja międzyinstytucjonalna przybierała formę
groteskową. Na przykład, jak pokazał historyk niemiecki Martin
Broszat, w Chorwacji Ministerstwo Spraw Zagranicznych
III
Rzeszy
zdołało zainstalować u władzy „swoich” ludzi –
Ustaszy
. Dlatego cały czas potem SS było nastawione krytycznie
w
stosunku do tego rządu. Dochodziło nawet do tego, że wyżsi
policjanci nazistowscy pisali skargi do Berlina o
bestialstwie
skrajnych nacjona
listów chorwackich wobec ludności serbskiej
i
żydowskiej.
W tzw. Dystrykcie Lublin Generalnego Gubernatorstwa (GG)
niemiecka administracja cywilna pragmatycznie sprzeciwiła się
krwawym eksperymentom SS polegającym na masowym
deportowaniu ludności polskiej. Według raportu inspekcyjnego
z
maja 1943 między szefostwem policji i urzędem gubernatora
dystryktu
„o żadnej kooperacji nie może być mowy; właściwie
[oba organa władzy] działają przeciw sobie.” Nie chodziło przy
tym o żadne względy humanitarne, czy narodowy socjalizm
z
ludzka twarzą. Rzecz była w tym, że wymyślone przez policje
deportacje na Zamojszczyźnie zakłócały sprawny przebieg
ekonomicznej eksploatacji Polaków. Administracja cywilna nie
mogła wykonać planu dostaw do Rzeszy.
Rok wcześniej jednak, jak pokazał w swojej pracy Bogdan Musiał,
to właśnie urzędnicy cywilni jako pierwsi zorganizowali deportacje
Żydów do obozów zagłady. Policja przyłączyła się dopiero potem
i przejęła cala operacje, zazdrośnie strzegąc swych prerogatyw.
Zresztą zachodziła obawa, że narodowo socjalistyczne władze
cywilne chciały ograniczyć mord tylko do tzw. „zbędnych” Żydów,
czyli kobiet, dzieci i starców, których eksploatacja ekonomiczna
nie opłacała się.
Okupacja na wschodzie
Do podobnych wyścigów o wpływy doszło na polskich Kresach
Wschodnich oraz na okupowanych terenach Związku
Sowieckiego. Według Catherine Andreyev, Wehrmachtowi udało
się uzyskać pozwolenie Hitlera na sformowanie tzw. Russkiej
Oswoboditel’noi Armii (ROA) ex-sowieckiego generała Andreia
Własowa. Najwybitniejszy zachodni znawca nacjonalizmu
ukraińskiego John Armstrong twierdzi, ze osiągnięcia armii
wywołały zazdrość zarówno SS jak i administracji cywilnej
wschodnich terenów. SS-Brigadeführer Ohlendorf przekonał
Himmlera, aby poprosił Hitlera o zgodę na rekrutacje wśród
słowiańskich i bałtyckich ochotników. W lutym 1943 roku zaczęto
formować 15 dywizje Waffen-SS (łotewską), 19 (również
łotewską), potem 20 (estońską), a w kwietniu 1943 14 Waffen-SS
Galizien (
„Hołyczyna”).
Nie-niemieccy ochotnicy
W niemieckich m
undurach podczas drugiej wojny światowej
wałczyło prawdopodobnie około 2 miliony cudzoziemskich
ochotników. Ponad milion z nich to obywatele sowieccy. Oprócz
powołania ROA, od wiosny 1942 Wehrmacht tworzył z Azerów,
Gruzinów, Tadżyków, Tatarów, oraz innych tzw. Ostlegionen -
formacje pomocnicze wojska składające się głównie z nie-
słowiańskich nacji imperium sowieckiego. Konkurencyjne
jednostki tworzyła policja narodowosocjalistyczna.
Na przykład, jak podał Paul Robert Magosci, SS przejęło
członków ukraińskich batalionów Nachtigal i Rolland, którzy
z
poruczenia wywiadu niemieckiego Abwehry
brali udział
w
inwazji Związku Sowieckiego i w marcu 1942 wcieliło ich
do
201 batalionu SS-Schuman. Bowiem od 1941 roku
policja
posługiwała się tzw. Schutzmannschaften (albo
Wachmannschaften), czyli pomocniczymi oddziałami ochronnymi
składającymi się z Bałtów, Volksdeutschów, Białorusinów, oraz
Ukraińców. Zostały one podporządkowane Ordnungspolizei
(Policji Porządkowej) w ramach Allgemeine SS (Ogólnego SS).
Oprócz tego już w 1942 roku Waffen-SS (wojska SS) miały
w
swoich szeregach jednostki składające się z „nordyckich”
Duńczyków, Holendrów, Norwegów, a wkrótce miano wcielić
również nie tylko Francuzów, Belgów, czy Hiszpanów, ale
również Bośniaków, Bałtów, Rosjan i Ukraińców.
Cudzoziemskich ochotników było kilkadziesiąt tysięcy. Jak
stwierdził David Littlejohn w pracy The Patriotic Traitors
(Patriotyczni zdrajcy), było to w dużym stopniu wynikiem pan-
europejskiej propagandy SS. Organizacja ta określała się jako
„’armia Europy’ i przyjmowała pod swoja komendę coraz większe
ilości nie-niemieckich ochotników.” Według Jürgena Foerstera
i
Gerda R.
Überschära, byli to „ochotnicy na ‘wojnę Europy
przeciw bolszewizmowi’.”
Oczywiście jakość i oddanie sprawie ochotników były bardzo
zróżnicowane. Na przykład, kompania SS Hiszpanów walczyła
z
Sowietami do maja 1945 roku w Berlinie. Natomiast w sierpniu
1944 dwa bataliony Ukraińców, byłych żołnierzy Armii Czerwonej,
a później jeńców niemieckich, zdezerterowały z 30 Dywizji
Waffen-SS i
przystąpiły do partyzantki francuskiej. Jak podają
George H. Stein i H. Peter Krosby w pracy Der Angriff auf die
Sowjetunion fińską jednostkę SS rozformowano jeszcze w lipcu
1943 roku. Natomiast SS Galizien walczyła do końca.
14 dywizja SS i Ukraińcy
Jak
podkreśla David Littlejohn powstanie i działalność
„Hołyczyny” było częścią większego przedsięwzięcia SS. Trudno
więc mówić o jakimś samoistnym osiągnięciu tej części
ukraińskiego obozu nacjonalistycznego, któremu jedynie
pozwolono się do tego przedsięwzięcia przyłączyć. Pamiętajmy
też, że nie było to przedsięwzięcie ogólno ukraińskie. Przecież
w
społeczeństwie ukraińskim nie było jednomyślności podczas
wojny. Kilka milionów sowieckich Ukraińców służyło w armii
Stalina, z czego większość to poborowi. Ukraińcy bili się też
w partyzantce komunistycznej.
Również w Galicji społeczeństwo ukraińskie było podzielone.
Po
dwóch latach okupacji entuzjazm w stosunku do Niemców
znacznie osłabł w porównaniu do euforii 1941 roku. Mimo tego
wielu Ukraińców poparło inicjatywę powołania SS Galizien.
Rekrutacją do jednostki zajął się gubernator Dystryktu Lwów, Otto
Wächter. Tym sposobem policyjne przedsięwzięcie uzyskało
cywilna współpracę. Wächter zwrócił się do ukraińskich notabli.
Część odmówiła współdziałania. Pewna ilość tylko z ociąganiem
zgodziła się wziąć udział w inicjatywie. Wielu jednak zareagowało
z entuzjazmem. Na ich czele stał Volodymyr Kubijowycz i jego
współpracownicy z Komitetu Ukraińskiego, którzy otwarcie
współpracowali z Niemcami od 1939 roku.
Jednym słowem powstanie dywizji faworyzowali głównie
zwolennicy
Andreia
Melnyka
z
Organizacji
Ukraińskich
Nacjonalistów (OUN-M).
W opozycji do projektu stała też część ludzi Stepana Bandery
(OUN-
B); ale był to raczej tylko formalny sprzeciw. Według Johna
Armstronga, jed
en z przywódców banderowskich, Roman
Szuchczewycz, który dowodził podziemną Ukraińską Powstańczą
Armia (UPA)
„uważał, ze [dywizja SS] stwarzała cenna okazje dla
ukraińskiej młodzieży, aby uzyskać przysposobienie wojskowe….
W tym czasie bowiem jego wysiłki aby powiększyć UPA
napotykały poważne kłopoty z powodu braku młodych oficerów.
Aby uzyskać taką kadrę i aby uniemożliwić przejęcie kontroli nad
nową jednostką [14 dywizja] przez osoby sprzeciwiające się
celom OUN-
B [Szuchczewycz] rozkazał, aby duża ilość
[a
considerable number] jego zwolenników wstąpiła w jej szeregi,
gdzie objęli oni odpowiedzialne funkcje. Inni banderowcy,
zachęceni perspektywa aktywnej służby, wstępowali bez żadnych
rozkazów.”
W 1951 roku Bohdan Pidhainyi celnie napisał o walce
banderowców i ukraińskich esesmanów: „Dva shlikhy – odna
meta.” (dwie drogi, a jeden cel). Chodziło przecież o wolna
Ukrainę. Dla wielu walczących o ten cel SS było tylko środkiem
do celu. A przy okazji SS
niszczyło również wrogów Ukrainy:
Sowietów, Polaków i innych. Oprócz tego ukraińscy esesmani
nielegalnie dostarczali broń i amunicję dla UPA.
Z opublikowanych przez Romana Drozda dokumentów wynika
też, ze ukraińskie podziemie agitowało wśród swych rodaków
z
14 dywizji, namawiając ich do dezercji. Na przykład,
we
wrześniu 1943 nawoływano: „Ochotnicy! Wy poszliście razem
z
wojskami niemieckim na front. Wy chcieliście zniszczyć
imperialistyczna Moskwę, katów bolszewickich…., spodziewając
się, że w walce zdobędziecie wolność oraz państwo narodowe
dla swego narodu. Wasze oczekiwania jednak nie ziściły się.
Katom hitlerowskim potrzebna była tylko Wasza krew, a każdy
przejaw państwowej niezależności bezwzględnie wykorzeniali,
tak samo jak i imperialiści moskiewscy…. Przechodźcie z bronią
w ręku na stronę powstańców ukraińskich.” Wielu ukraińskich
eses
manów posłuchało dopiero w lato 1944 roku. Historyk Orest
Subtelny stwierdził jednak, że „należy podkreślić, że zarówno
organizatorami dywizji jak i jej członkami kierowały motywy
patriotyczne i antysowieckie, a nie pro-
nazistowskie.”
Zarówno zaplecze polityczne dywizji jak i jej uczestnicy byli
bezsprzecznie antykomunistami. Szkopuł w tym, że w tym czasie
retoryka antykomunizmu była czeto wyrażana w formie
antyżydowskiej. Propaganda 14 dywizji SS, tak jak i innych
jednostek, pełna była inwektyw przeciwko „moskiewsko-
żydowskiej komunie” czy „żydo-bolszewii.” Prawdą jest, że
propaganda ta była centralnie sterowana z Berlina (tak jak
w
innych oddziałach SS); ale pamiętajmy, że odzwierciedlała ona
również w pewnej, być może w dużej części przekonania własne
ukraińskich esesmanów.
Tak było zresztą w całej Europie, również wśród Polaków. Gwoli
ścisłości warto dodać, że indywidualnie odcięli się od inicjatywy
stworzenia dywizji SS
pewni Ukraińcy, którym nikt braku
patriotyzmu, czy braku antykomunizmu zarzucić nie mógł. Byli
wśród nich również oficerowie WP, którzy odrzucili propozycje
służby w szeregach SS. Nie wszyscy oczywiście tak postąpili.
Na
przykład major kontraktowy WP Pavlo Szandruk (Paweł
Szandruk) zgłosił się do dywizji, a nawet pod koniec został jej
dowódcą. Przed nim formalnie funkcje kierownicze wśród
Ukraińców pełnił Dmytro Paliiv. Oczywiście w rzeczywistości
14
dywizją SS „Hołyczyna” dowodzili oficerowie niemieccy.
Formowanie i szkolenie
24 czerwca 1943 roku Himmler pisał:
„1. Rozkazuje aby 12,000 ochotników galicyjskich przenieść, aby
stworzyć 5 policyjnych pułków strzeleckich. 2. Komendant
Ordnungspolizei
rozwiąże jeden pułk SS policji. Jego członkowie
zostaną rozdzieleni miedzy pozostałe [nowo powstające] pulki
policji i wyzyskani jako ka
dra. 500 niemieckich oficerów
i
podoficerów otrzyma przydziały w każdym z 5 policyjnych
pułków strzeleckich.”
Jak już wspomniałem, na stanowiskach dowódczych służyli
głównie Niemcy. Ale znaleziono też wykwalifikowanych
Ukraińców. Część z nich służyła już przedtem w rożnych
jednostkach
III
Rzeszy,
a
szczególnie
w
SS-
Schutzmannschaften
, które podlegały Policji Porządkowej
(Ordnungspolizei
).
Oddziały
Schuma
używano
podczas
Holocaustu
do rozstrzeliwania Żydów; z tych jednostek
rekrutowali się tez strażnicy obozowi. Schuma ściągały
kontyngenty z polskich wsi,
pacyfikowały, oraz walczyły
z partyzantami.
Tymczasem na wiosnę 1943 roku do szeregów 14 dywizji SS
zgłosiło się ponad 80,000 ochotników. Przydział dostało 13,000.
Nie wiadomo ilu z nich wywodziło się z Schuma. Niestety,
szczegółowe badania działalności poszczególnych ukraińskich
eses
manów przed majem 1943 roku nie zostały przeprowadzone.
Nikt nie pofatygował się, aby przeanalizować teczki personalne
policjantów, które – o ile się zachowały – powinny podawać
przebieg służby oraz poprzednia przynależność instytucjonalną.
Nie wiemy też, czy nawet przy formowaniu i szkoleniu dywizji jej
członkowie nie popełniali zbrodni.
Jest charakteryst
yczne, że pierwszym centrum szkoleniowym
14
dywizji była instalacja w Pustkowie (Dębica-Kochanówka)
w
dystrykcie Kraków. Według informatora Obozy hitlerowskie
na
ziemiach polskich 1939-
1945, oficjalna nazwa tego ośrodka to
SS-Truppen-Uebungsplatz Heidelage
r Pustków. Podobnie jak
w
pokrewnym obozie w Trawnikach na Lubelszczyźnie, odbywały
się tam wcześniej szkolenia policjantów pomocniczych, głównie
Sowietów, Volksdeutschów i Ukraińców.
Ponadto w różnych okresach część instalacji w Pustkowie
używano jako obóz jeńców francuskich i sowieckich,
a
jednocześnie obóz pracy przymusowej dla więźniów Polaków
(od września 1942), obóz dla Polaków wcielonych do tzw. Służby
Budowlanej (Baudienst), oraz obóz pracy niewolniczej dla Żydów.
Judenarbeitslager powstał już w listopadzie 1940 roku.
Najpewniej we wrześniu 1942 roku większość Żydów
wymordowano. Prace resztki eksploatowano nadal w tym samym
obozie, lecz pod zmieniona nazwa --
Industriehof. Polaków
trzymano w osobnych barakach. Terror trwał do likwidacji
Pustkowa w lipcu 1944 roku.
„W obozie hitlerowcy dokonywali
egzekucji; więźniów rozstrzeliwano i wieszano.”
Nie wiadomo jaki udział mieli w tym ochotnicy 14 dywizji
„Hołyczyna.” Niestety nie można wykluczyć (a było to normą
w
Trawnikach), że w ramach "doskonalenia zawodowego"
ukraińskich SS manów zatrudniano jako wartowników
w
żydowskiej i polskiej części obozu. Załoga obozu zwykle
tolerancją się nie cechowała, choć zdarzały się indywidualne
przypadki gestów życzliwości w stosunku do więźniów.
Ukraińców wysyłano też zapewne na tzw. „polowania na Żydów”
(Judenjagd). W końcu byli formacją policyjną, a mordowanie
Żydów było jednym z obowiązków SS. Zresztą jako część
Ordnungspolizei
jedn
ostkom
ukraińskich
esesmanów
przydzielano zadania w różnych częściach okupowanej Europy.
Na
przykład kilka tysięcy z nich służyło we Francji do początku
stycznia 1944. Naturalnie trzeba to wszystko dokładnie
zweryfikować bowiem solidnych badan nie było.
Zagadki dla historyków
Nie wiadomo również do jakiego stopnia wyzyskano członków
14
dywizji do walki z polskim p
odziemiem niepodległościowym,
z
komunistycznymi partyzantami, oraz z pospolitymi bandytami.
W dokumentach żandarmerii lubelskiej często się wzmiankuje
o
obecności rozmaitych, często pojedynczych ukraińskich
strażników (ukrainische Schutzmänner) pełniących funkcje
w
obozach, mostach, czy przy obiektach
przemysłowych. Poza
tym praktyka niemiecka było tworzenie oddziałów mieszanych
do
zwalczania podziemia, czy poszukiwania Żydów.
Zdarzało się, ze w oddziale pacyfikacyjnym znajdowali się jacyś
„Ukraińcy”, którzy byli w policji pomocniczej SS, jacyś „byli jeńcy
bolszewiccy
”, którzy służyli w armii niemieckiej, polscy policjanci
„granatowi”, oraz Niemcy z SS i Wehrmachtu. Bez dokładnego
przebadania znajdujących się w archiwach niemieckich i post-
sowieckich dokumentów półkowych i kompanijnych bardzo trudno
często stwierdzić z jaka jednostką ma się do czynienia
w wypadku tej czy innej pacyfikacji.
Borów
Anonimowy redaktor polskiego tłumaczenia (nieopublikowanego)
tzw. materiałów aleksandryjskich, których kopia znajduje się
w
depozycie u profesora Zygmunta Mankowskiego w Lublinie,
stwierdził, że SS Galizien pacyfikowała polskie wsie. Wymienił
przy tym Borów nad Wisłą w powiecie Kraśnik. Czy naukowiec
ten miał podstawy, aby winić Ukraińców w ogóle, a SS Galizien
w
szczególności za tą pacyfikacje? Zachował się meldunek
żandarmerii o rozgromieniu silami wojska i policji „600 osobowej
bandy bolszewickiej.”
W rzeczywistości 2 lutego 1944 roku Niemcy zniszczyli twierdze
Narodowych Sil Zbrojnych
– Borów oraz trzy pobliskie wsie.
Zamordowano ponad 700 osób. Była to bodaj największa
jednorazowa masakra polskiej ludności cywilnej w Generalnym
Gubernatorstwie. Kto był sprawcą? Z dostępnych dokumentów
wynika, ze Niemcy ograniczyli się jedynie do ostrzelania wsi
z
dział oraz do ustawienia kordonu aby nikt nie mógł się wymknąć
ekspedycji pacyfikacyjnej. Brudną robotę odwaliły formacje
pomocnicze. Według raportu polskiego podziemia:
„Ukraińcy przeszli swoich nauczycieli: dzieci wrzucali do
płonących budynków, starców przygniatali kolanami do ziemi
i
strzelali w tył głowy.”
(Meldunek terenowy, 21 luty 1944, Archiwum Akt Nowych,
202/III-22, 43).
Twierdzono, że to właśnie ukraińscy esesmani brali udział
w
masakrze. Podkreślano tez, ze „niedobitki uratowały się
ucieczką, którą tolerowało wojsko [niemieckie], oburzone
metodami [ukraińskich] esesmanów” (Raport, b.d. [marzec 1944],
AAN, DR, 202/III-22, 75).
Powyższe meldunki znajduj potwierdzenie w powojennych
zeznaniach świadków przechowywane w Okręgowej Komisji
Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu w Lublinie. Wynika
z nich, ze
„po wybuchu pożaru wkroczyła piechota, przeważnie
Ukraińcy
[sic] pijani, strzelali do ludzi, przebijali bagnetami, małe
dzieci
żywcem wrzucano do ognia lub do studzien.” Jak
wspominał cudem uratowany z masakry żołnierz NSZ Edward
Delekta (
„Miś”), niektórych uciekinierów z Borowa opatrywali
niemieccy sanitariusze. W końcu, „oficer niemiecki zabronił
rozstrzeliwania ludności, polecił aby wszystkich spędzono
w
jedno miejsce.” Nie wiadomo czy oficer był wojskowym, czy
eses
manem, ale wiadomo, że to on dowodził akcją, bo „Ukraińcy”
go się posłuchali.
Czy wszystko to świadczy o uczestnictwie 14 dywizji SS w tej
zbrodni? Obecnie nie możemy stwierdzić tego jednoznacznie.
Nie
możemy nawet ostatecznie udowodnić, że masakrę
w
Borowie przeprowadzili Ukraińcy. Ludność przecież nazywała
tak niemal każdego kto mówił „po rusku.” To prawda, że obóz
w
Pustkowie-
Dębicy znajdował się stosunkowo niedaleko
Borowa. To prawda, że 14 dywizja miała artylerię. To prawda, że
używano jej do zadań antypartyzanckich. W monografii tej
jednostki Michael Logush podaje, że rzeczywiście w tym czasie
14 dywizja SS dostała specjalne zadanie do wykonania. Czy
chodziło o Borów? Być może. W każdym razie 16 lutego wysłano
jej oddziały na Kresy.
Huta Pieniacka i Warszawa
Według Bogusławy Marcinkowskiej, 28 lutego 1944 roku,
14
dywizja SS miała popełnić zbrodnie na Polakach w Hucie
Pieniackiej pod Złoczowem w tarnopolskim. Tutaj mamy jeden
konkretny ślad. Rzeczywiście kilka dni wcześniej w tej wsi
partyzanci sowieccy zastrzelili 2 Ukraińców z 4 pułku SS-
Galizien. Wiktor Poliszczuk ust
alił, że 23 lutego zginęli esesmani
Ołeksa Bobak i Stepan Andrijczyn. Według raportu rządu RP
w
Lon
dynie następnie „ukraińscy esesmani” wymordowali
z
zemsty kilkaset osób. Liczba ofiar waha się od 300 do 850.
Wydaje się, że w pacyfikacji Huty Pieniackiej uczestniczył
ponownie oddział kombinowany z kilku formacji. Dowódcą miał
być niemiecki kapitan. Nie ma ostatecznego dowodu, że byli tam
tez eses
mani z 14 dywizji, choć jest to wielce prawdopodobne.
Poliszczuk uważa jednak, że były to ponownie, jak 23 lutego, trzy
bataliony z 4 pułku tej jednostki. Ponadto podkreśla on, że
w
masakrze współuczestniczył oddział UPA, który rabował wieś.
W podobny sposób jak Poliszczuk argumentują historycy
komunistyczni, a wśród nich Antoni Szczęśniak oraz Mieczysław
Juchniewicz.
Zaprzecza
temu
Michael
Logush,
autor
jedynej
angielskojęzycznej monografii dywizji. Według niego mordu
dokonali Niemcy wspomagani przez bliżej nieokreśloną jednostkę
składającą się z Ukraińców, którzy – jak powiada – z SS Galizien
„nie mieli nic wspólnego.” Znów jesteśmy w sytuacji
historycznego pata. Znów kłaniają się zaniedbania profesjonalne
historyk
ów. Jak zwykle zeznań świadków polskich i ukraińskich
naukowcy PRL nie weryfikowali z dokumentami niemieckimi.
Podobnie ma się sprawa z rzekomym udziałem 14 dywizji SS
w
tłumieniu Powstania Warszawskiego. Obrońcy SS Galizien
twierdzą zgodnie z prawdą, że jednostka ta została rozbita przez
Sowietów pod Brodami w lipcu 1944. Nie była zdolna do walki.
W
związku z tym ewakuowano ja na Śląsk w celu reorganizacji.
W Warszawie nie walczyła. W zasadzie mają rację. Były jednak
wyjątki. Logush cytuje ukraińskich esesmanów, którzy
wspominają z liryzmem jak dwa bataliony SS Galizien wspólnie
z
„niemieckimi,
belgijskimi,
holenderskimi,
francuskimi,
szwajcarskimi, austriackimi, szwedzkimi, norweskimi, fińskimi,
dońskimi, bałtyckimi, oraz innymi ochotnikami” z dywizji
SS
Wiking bili eis z Sowietami w okolicach Modlina i Legionowa,
a więc tuż pod Warszawą we wrześniu
1944
roku.
Ukraińców rozdzielono na piątki i wcielono do większych grup.
Może to oni walczyli ze Zgrupowaniem AK „Kampinos”
i
pacyfikowali puszczańskie wsie? Nie wiadomo. Występujący
pod pseudonimem esesman
„Zakhary Blushko” („Zachar
Bluszko”) wspomina tylko jak wspólnie z niemieckimi i walońskimi
kolegami zastrzelili sowieckich
„Mongołów” i oficera NKWD,
którzy gwałcili Polkę, a wcześniej zamordowali jej matkę. Gdzie
ind
ziej nadmienia się, że grupę esesmanów z 14 dywizji
przydzielono jako tłumaczy do
oddziałów niemieckich
w
Warszawie. Poza tym, jak podaje Poliszczuk, w sierpniu
w
Warszawie na Powiślu operował tez tzw. Legion Wołyński,
który podlegał niemieckiej policji, a który potem został wcielony
en bloc do 14 dywizji SS. Można domniemywać więc, że podczas
gdy
większość dywizji rzeczywiście lizała rany na Śląsku,
mniejszą część jej oddziałów wysłano do Warszawy i okolic.
Nie wiadomo ilu eses
manów
ukraińskich
dostało taki przydział
bojowy. Co najmniej dwa bataliony, a co najwyżej niepełny pułk.
Z pewnością walczyli też w małych grupkach (drużyna, pluton)
przydzielonych do większych formacji. Potrzeba bowiem było
tłumaczy do przesłuchiwania masy złapanych warszawiaków,
wśród których większość stanowiła ludność cywilną. Potrzeba
było tez infiltratorów i prowokatorów, którzy w panterkach (a takie
nosili
tez powstańcy) potrafiła przekraść się pod barykady
i
zaskoczyć polskich obrońców.
Poza tym Hitler na gwałt szukał żołnierzy, aby załatać front
na
Wiśle. Dlaczego miałby pogardzać tymi ukraińskimi
eses
manami, którzy byli w dobrej formie mimo klęski pod
Bro
dami? Wysyłanie ich grupkami do boju było poza tym zgodne
z praktykowana przedtem przez Niemców taktyką operowania
oddziałami kombinowanymi. Nie są to jednak pewniki, a jedynie
wskazówki do przyszłych badan. Przecież udział Ukraińców
w
Powstaniu Warszawski
m nie został wystarczająco wyjaśniony.
Również niewiele wiemy o krwawym tłumieniu przez 14 dywizje
powstania na
Słowacji oraz o późniejszych walkach w Jugosławii
i Austrii.
Koniec dywizji
14 dywizja Waffen-
SS walczyła niemal do końca pod rozkazami
niemiec
kimi. Jak podał ostatni dowódca jednostki generał Pavlo
Szandruk we swych wspomnieniach Arms of Valor dopiero
27
kwietnia 1945 roku generał Fritz Freitag przekazał mu
dowództwo.
Niemcy nigdy oficjalnie nie uznali nowej nazwy 1 Ukraińska
Ukraińskiej Armii Narodowej. Taka formacja w orde de
batallie wojsk III Rzeszy po prostu nie istnieje.
W pewnym sensie obrońcy SS
mają rację. Właściwie
wszyscy Europejczycy
– chyba tylko oprócz Polaków – służyli
w
Waffen SS. Nie bez kozery Norman Davies w swej pracy
"Europe: A History"
opublikował obok siebie zestawienie
cudzoziemskich ochotników, którzy walczyli dla Stalina
w
Hiszpanii, oraz cudzoziemskich ochotników, którzy stanęli
po
stronie
Hitlera
1
w całej Europie. Ogólnoeuropejski wymiar SS
nie znaczy jeszcze, ze organiza
cja ta musi nam się podobać.
Co
do SS Galizien, to zbyt wiele rzeczy pozostaje niejasnych, aby
po
s
taremu powielać stereotypy, które oparte są na
komunistycznej propagandzie, a nie na solidnych badaniach.
Nie
czas też na triumfalne pienia na cześć ukraińskiego SS. Czas
na badania
– tak zresztą, jak wymagała tego sprawa
Jedwabnego i inne kwestie najnowszej historii.
1
Władze amerykańskie znalazły po wojnie w jednym z bunkrów
frankfurckich tajny memoriał Adolfa Hitlera do Heinricha Himmlera
z 4 marca 1944 roku. Zawarł w nim zdumiewającą apologię narodu
polskiego.
W polskim Internecie furorę robi wycinek prasowy z "Głosu
Wielkopolski" z 1947 roku, który powołując się na istniejącą wówczas
agencję United Press przywołuje szokujące słowa Adolfa Hitlera:
„Polacy są najbardziej inteligentnym narodem ze wszystkich,
z którymi spotkali się Niemcy podczas tej wojny w Europie... Polacy
według mojej opinii, oraz na podstawie obserwacji i meldunków
z
Generalnej Gubernii, są jedynym narodem w Europie, który łączy
w
sobie wysoką inteligencję z niesłychanym sprytem. Jest to
najzdolniejszy naród w Europie, ponieważ żyjąc ciągle w niesłychanie
trudnych warunkach politycznych, wyrobił w sobie wielki rozsądek
życiowy, nigdzie niespotykany.
Na podstawie ostatnich badań, powadzonych przez Reichsrassenamt
uczeni niemieccy doszli do przekonania, że Polacy powinni być
asymilowani do społeczności niemieckiej jako element wartościowy
rasowo. Uczeni nasi doszli do wniosku, że połączenie niemieckiej
systematyczności z polotem Polaków dałoby doskonałe wyniki" -
pisał kat Polaków.
JaLu/Odkrywca.pl
Marek Jan Chodakiewicz