Mirz a Gha lib
Ga z ele
Prz ek³ad filo lo gicz n y z j êz yk a urdu
Surender Bhutani
Przek ³ad po etycki na j êz yk po lski
Janusz Krz y¿ owski
x+kfyc
lqjsUnz HkqVkuh
;kuw'k f'kt+ksoLdh
Indian Council for Cultural Relations
New Delhi
Mirz a Gha lib
Ga z ele
Prz ek³ad filo lo gicz n y z j êz yk a urdu
Surender Bhutani
Przek ³ad po etycki na j êz yk po lski
Janusz Krz y¿ owski
O poecie
Ghalib Mirza Asadullah Khan urodzi³ siê w Agrze w 1797 roku,
a zmar³ w Delhi w 1869 roku. By³ jednym z najwybitniejszych
poetów hinduskich pisz¹cych w jêzyku perskim i urdu. Urodzi³
siê w zamo¿nej rodzinie, która popad³a póŸniej w biedê,
przez co poeta prawie przez ca³y czas walczy³ z materialnym
niedostatkiem. W ostatnich latach ¿ycia dosta³ jednak tytu³
nadwornego poety ostatniego cesarza Mogo³ów — Bahadura
Szacha II. W swoich wierszach — gazelach, z których czêœæ
by³a modlitwami, Ghalib wychwala³ wszechmoc Boga,
zastanawiaj¹c siê jednak przy tym o powody nieszczêœæ
realnego œwiata.
O autorze przek³adu filologicznego
Surender Bhutani zacz¹³ pisaæ poezjê, bêd¹c m³odzieñcem. Jego
przydomkiem literackim jest Zahid, co oznacza samotnika —
pustelnika. Wyda³ dot¹d 5 tomików poezji w jêzyku urdu. Wiele
jego wierszy ukazywa³o siê w magazynach literackich Indii
i Pakistanu. ¯ycie i filozofia, to g³ówne pola jego zainteresowañ
i twórczoœci. Od czasu studiów, a nastêpnie pracy akademickiej
jako profesor arabistyki i studiów islamskich zafascynowany jest
mistyk¹ sufizmu i jej poetyck¹ ekspresj¹ — gazelami. Obecnie
mieszka w Polsce.
O autorze przek³adu poetyckiego
Janusz Krzy¿owski jest lekarzem i podró¿nikiem zafascynowanym
Orientem. Wyda³ kilka albumów poœwiêconych kulturze Indii
oraz dokona³ przek³adu sufickiej poezji perskiej. Jest równie¿
autorem ksi¹¿ek dla dzieci przedstawiaj¹cych bajki Wschodu.
Obecnie pracuje wspólnie z Surendrem Bhutanim nad
t³umaczeniami poetów pisz¹cych w jêzyku urdu.
Redakcja:
Janusz Krzy¿owski
Projekt ok³adki:
Marek Jarosik
Korekta:
Danuta Wdowczyk
Skład i łamanie:
Marek Jarosik
Copyright 2006: Janusz Krzy¿owski
Wydanie I, Warszawa 2006
Wszystkie prawa zastrze¿one. ¯adna czêœæ tej ksi¹¿ki nie mo¿e byæ reprodukowana
lub przenoszona w jakiejkolwiek formie na wszelkie noœniki elektroniczne, mechaniczne
lub inne stworzone teraz lub w przysz³oœci, w³¹czaj¹c kserokopiowanie, nagrywanie
i wszelkie inne systemy magazynowania i odzyskiwania informacji, bez wczeœniejszej
pisemnej zgody autora.
Wydawca:
Indian Council for Cultural Relations New Delhi
i SUBAMARUS
ISBN:
83-60440-00-X
5
1
Chocia¿ odrobinê byæ! Prawie niczym, lecz byæ!
Choæ w siebie wpatrzony, czemu mia³oby mnie nie byæ?
Ciê¿ki od smutków, czy mia³bym ¿a³owaæ swej g³owy
utraconej? Na twym ³onie mog³aby œniæ i byæ.
I choæ Ghalib dawno zmar³, wspomnienia po nim trwaj¹.
Mówi³: „Nawet, gdy g³owê stracisz, musisz jednak byæ”.
6
7
u Fkk dqN rks [kqnk Fkk] dqN u gksrk] rks [kqnk gksrk
Mqcks;k eq>dks gksus us] u gksrk eSa rks D;k gksrk
gqvk tc xe ls ;ksa csfgl] rks xe D;k lj ds dVus dk
u gksrk xj tqnk ru ls ] rks tkuw ij /kjk gksrk
gqbZ eqÌr] fd Xk+kfyc ej x;k] ij ;kn vkrk gS
og gj bd ckr ij dguk] fd ;ksa gksrk] rks D;k gksrk
2
Aby spotkaæ ukochan¹, jesteœmy wci¹¿ bez szans.
¯yjemy samotni, opuszczeni, nie mamy szans.
Mamimy siê tylko wci¹¿ obietnicami nieba,
ale przed œmierci¹ zaznaæ radoœci nie mamy szans.
To, co za ¿a³obê bra³eœ, by³o przecie¿ iskr¹.
Z ¿y³ kamienia krew pop³ynie, a tyœ nadal bez szans.
Ktoœ inny zobaczyæ mo¿e twarz ukochanej. W mig
rozpl¹cze cienie zagadek, ale tyœ jest bez szans.
Ghalibie, mimo i¿ rozwik³a³eœ problem wiary,
pijakiem wci¹¿ jesteœ, nie œwiêtym, i jesteœ bez szans.
8
9
;g u Fkh gekjh fd+Ler] fd folky&,&;kj gksrk
vxj vkSj thrs jgrs] ;gh bfUrT+kkj gksrk
frjs okns ij ft;s ge] rks ;g tku] >wV tkuk
fd [kq'kh ls ej u tkrs vxj ,frckj gksrk
jxs&lax ls Vidrk og ygw fd fQj u Fkerk
ftls X+ke le> jgs gks og vxj 'kjkj gksrk
mls dkSu ns[k ldrk gS] fd ;xkuk gS og ;drk
tks nqbZ dh cw Hkh gksrh] rks dgha nqpkj gksrk
;g elkby&,&rlOoq+Q+ ;g frjk c;ku] X+kkfyc
rq>s ge oyh le>rs tks u cknk[+okj gksrk
3
Nielekko jest rzecz ka¿d¹ móc wyraziæ lekko.
Tak jak cz³owiekowi byæ cz³owiekiem nielekko.
To g³upota gna mnie, by ujrzeæ j¹ o œwicie.
Biegnê, lecz gdy jej nie spotkam, nie jest mi lekko.
Wzi¹³em do grobu blizny po radoœciach z tob¹.
Ty sta³aœ nad grobem, uœmiechaj¹c siê lekko.
Obieca³aœ nie mêczyæ mnie d³u¿ej, gdy mnie
zabijesz. ¯a³uj¹ca, co ¿a³uje lekko.
Jaka szkoda, Ghalibie, ¿e te krótkie suknie,
coœ da³ ukochanej, porwa³y siê tak lekko.
11
10
Ckl fd nq'okj gS gj dke dk vklka gksuk
vkneh dks Hkh eq;Llj ugha ] bUlka gksuk
ok; fnokuxh &,&'kkSd fd gj ne eq>dks
vki tkuk m/kj vkSj vki gh gSjk¡ gksuk
ys x;s [kkd esa ge] nkX+k&,&reUuk&,&u'kkr
rw gks] vkSj vki cln jax xqfyLrk¡ gksuk
dh fejs dRy ds ckn mlus tQ+k ls rkSck
gk; ml twn is'kek¡ dk is'kek¡ gksuk
gSQ+ ml pkj fxjg diM+s dh fd+Ler] X+kkfyc
ftldh fd+Ler esa gks] vkf'kd dk xjhck¡ gksuk
4
Tysi¹ce pokus w ¿yciu nas nêci – niestety.
Bez sensu wielu siê oddaliœmy – niestety.
Pamiêtamy o wygnaniu Adama z raju.
Ja rzuci³em, jak z³y syn, mój dom – niestety.
Z pijañstwem kojarzono me nazwisko. Œwiêty
Graal nie ukaza³ mi siê nigdy – niestety.
Stale czekam, ¿e ktoœ zrozumie moj¹ s³aboœæ.
PóŸniej jednak zawsze mam wiêcej ran – niestety.
Rozmodleni, zostawcie, na Boga, zas³onê
tajemn¹. Trudno ujrzeæ Jego twarz – niestety.
13
12
gT+kkjksa [+okfg'ksa ,slh] fd gj [+okfg'k Ik ne fudys
cgqr fudys fejs vjeku] ysfdu fQj Hkh de fudys
fudyuk [kqYn ls vkne dk lqurs vk;s Fks] ysfdu
cgqr csvkc# gksdj frjs dwps ls ge fudys
gqbZ bl nkSj esa ealwc eq>ls cknk vk'kkeh
fQj vk;k og T+kekuk tks tgk¡ esa tke&,&te fudys
gqbZ ftu ls roDdks] [+kLrxh dh nkn ikus dh
og ge ls Hkh fT+k;knk [kLr%&,&rsX+k&,&flre fudys
eqgCcr esa ugha gS Q+dZ] thus vkSj ejus dk
mlh dks ns[k dj thrs gSa] ftl dkfQ+j Ik ne fudys
5
Przyjaciel mnie odwiedza³ tak dawno temu.
Winem upojne by³y czasy dawno temu.
Gniew mnie ogarnia, z oczu prawie miotam iskry,
bo piêknook¹ goœci³em tu dawno temu.
Serce prowadzi mnie do zau³ka mej piêknej,
lecz to bóstwo opuœci³o mnie dawno temu.
Têskniê za dniami tymi, beztroski i marzeñ
pe³nymi. Odesz³y w niebyt tak dawno temu.
Ghalibie, nie denerwuj nas twymi mrzonkami.
W sercach naszych spocz¹³ ciê¿ki g³az dawno temu.
15
14
eqÌr gqbZ gS ;kj dks esg~ek¡ fd;s gq,
tks'k&,&dng ls] cT+e pjkxk¡ fd;s gq,
djrk g¡w tev fQj] ftxj&,&y[r y[r dks
vjlk gqvk gS nkor&,&fe'kxk¡ fd;s gq,
fny fQj rokQ+&,&dw&,&eyker dks tk;s gS
fiUnkj dk luednk ohjk¡ fd;s gq,
th <¡w<+rk gS fQj ogh Q+qlZr dh jkr fnu
cSBs jgsa rlOoqj&,&tkuk¡ fd;s gq,
X+kkfyc] gesa u NsM+ fd fQj tks'k&,&v'kd ls
cSBs gSa ge rg¸;%&,&rwQk¡ fd;s gq;s
6
Z tych dni uniesieñ i roz³¹ki có¿ zosta³o?
Gdzie s¹ te dnie, miesi¹ce, lata? Có¿ zosta³o?
Ciep³a ni rozkoszy nie daje dzisiaj mi³oœæ.
Z przypadkowych spojrzeñ w piêkn¹ twarz, có¿ zosta³o?
Nie tylko serca, ale i sk³onnoœæ umys³u
zmieni³y siê. Gdzie znik³a radoœæ? Có¿ zosta³o?
Uczucie do tej piêknej damy mnie o¿ywia³o.
Gdzie s¹ te piêkne skojarzenia? Có¿ zosta³o?
Tak, to bardzo trudno p³akaæ krwawymi ³zami.
Serce os³ab³o, duch zmarnia³. Có¿ mi zosta³o?
Oci¹gaj¹c siê, zostawi³em mi³osne gry.
Na ten hazard brak mi grosza. Có¿ mi zosta³o?
Zirytowany k³opotami ¿ycia, cierpi¹c,
sam znosiæ muszê nerwowoœæ. Có¿ mi zosta³o?
Gdzie twa uczonoœæ, Ghalibie, gdzie równowaga
wrodzonych elementów duszy? Có¿ ci zosta³o?
17
16
og fQ+jkd vkSj og folky dgk¡
og 'kc&vks&jksT+k&vks&ekg&vks&lky dgk¡
QqlZr&,&dkj&vks&ckj&,&'kkSd+ fdls
T+kkSd+&,&uT+T+kkjk &,&teky dgk¡
fny rks fny] og fnekX+k Hkj u jgk
'kksj&,&lkSnk&,&[+kŸk&vks&[+kky dgk¡
Fkh og bd 'k[+l ds rlOoqj ls
vc og jvukb&,&[+;ky dgk¡
,slk vklk¡ ugha ygw jksuk
fny esa rkdr] ftxj esa gky dgk¡
ge ls NwVk fdekj [kku%,& b'd
ok¡ tks tkosa] fxjg esa eky dgk¡
fQ+dj&,&nqfu;k esa [kikrk g¡w
eSa dgk¡ vkSj ;g ocky dgk¡
eqtefgy gks x;s dqok X+kkfyc
og vukflj esa ,frnky dgk¡
7
Radoœæ kropli wpadaj¹cej do rzeki niech trwa.
Ogromny ból pogr¹¿ony we mnie wiecznie trwa.
S³aboœæ nasz¹ os³abiaj¹ jeszcze ciê¿kie ³zy
desperacji. Wokó³ nas beznadzieja trwa.
Gdy wiosenne deszcze oczyszczaj¹ powietrze,
chmury p³acz¹ jak z ¿alu. Aura taka niech trwa.
Spójrz w wilgotne lustro, wiosn¹ poros³e pleœni¹,
mimo to, upragniona wiosna niech nadal trwa.
Spójrz, p¹czkuj¹ca ró¿a budziæ bêdzie po¿¹danie,
jej kolor i kszta³t, choæ dziœ tak niewinny, niech trwa.
19
18
fvJr&,&drjk gS] nfj;k esa Q+uk gks tkuk
nnZ dk gn ls xqtjuk] gS nok gks tkuk
tksQ+ ls] fxfj;k eqcíy cne&,&lnZ gqvk
okcj vk;k gesa ikuh dk gok gks tkuk
gS eq>s] vcj&,&cgkjh dk cjl dj [kqyuk
jksrs jksrs X+ke&,&Q+qdZr esa] Q+uk gks tkuk
rk fd rq> ij [kqys ,tkT+k&,&gok&,&lSd+y
ns[k cjlkr esa lCT+ks vkbus dk gks tkuk
c[+'ks gS tYok&,&xqy t+kSd+&,&rek'kk] X+kkfyc
p'e dks pkfg;s gj jax esa ok gks tkuk
8
Radoœci¹ pieœni ani muzyki nie jestem.
Tylko odg³osem pêkaj¹cej duszy jestem.
Wy³¹cznie zabawk¹ twych krêc¹cych siê loków
i ofiar¹ w potrzasku w³asnych myœli jestem.
Che³piliœmy siê g³upio nasz¹ odmiennoœci¹.
Có¿ z tego za pociecha, kiedy s³aby jestem.
Teraz gdy przysz³aœ, widzê, ¿e ma wiedza by³a
pozorna. Cicho siê modlê, samotny jestem.
Ty jesteœ jak mur, co odbija skargi echo,
ja fragmentem melodii o brzasku jestem.
21
20
u xqy&,&uXk+ek g¡w] u inkZ&,&lkTk+
eSa g¡w viuh f'kdLr dh vkokt+
rw vkSj vkjkb'k&,&[ke&,&dkdqy
eSa vkSj vUns'kk gk&,&nwj vks njkTk+
ykQ+&,&redh] Q+jsc&,&lknk fnyh
ge gS] vkSj jkt+ gk&,&lhuk xqnkTk+
og Hkh fnu gks] fd ml flrexj ls
ukT+k [ksp¡w] ctk; gljr&,&ukTk+
ugha fny esa fejs] og drjk&,&[k¡w
ftl ls fe'xk¡ gqbZ u gks xqyckT+k
9
Czy marzy ci siê ciche miejsce? Czy naprawdê?
Oddalone, puste, bez gwaru? Czy naprawdê?
Wybudowanie domu bez œcian, bez s¹siadów,
by nikt nie zak³óca³ myœli. Tak chcesz naprawdê?
Aby o chorego nikt nie musia³ wiêcej dbaæ,
zamkn¹æ powieki zmar³emu. Tak chcesz naprawdê?
23
22
jfg;s vc ,slh txg pydj] tgk¡ dksbZ u gks
ge lq[+ku dksbZ u gks vkSj geT+kck¡ dksbZ u gks
csnj&vks&nhokj lk bd ?kj cuk;k pkfg;s
dksbZ gelk;k u gks vkSj ikLck¡ dksbZ u gks
ifM+;s xj chekj] rks dksbZ u gks rhekjnkj
vkSj vxj ej tkb;s] rks ukSgk[+ok¡ dksbZ u gks
10
Serce nie jest ceg³¹ ani kamieniem. To wiedz!
Czujê wiêc ból i p³aczê. To moje prawo, wiedz.
I ni w koœciele, ni meczecie, ani u drzwi
czyichœ nie poznam Pana. Wiêc nie zmusisz mnie, wiedz.
Jaœniej¹ca ³aska Jego serca jak s³oñce
b³yszczy i gasi inne œwiat³o. Tak¹ ma si³ê, wiedz.
Emocje niszcz¹, strza³y Amora nios¹ œmieræ.
WyobraŸnia twoja te¿ mo¿e byæ groŸna. Wiedz.
Spêtany prawami ¿ycia, jak mo¿esz czekaæ
ostatecznego wyzwolenia? To trudne, wiedz.
Mi³oœæ deklarowana górnolotnie, te¿ ma
swe j¹dro prawdy. Rywale ciê sprawdz¹, to wiedz.
Na tym polega moralnoœæ spo³eczeñstwa, wiedz.
Czemu mnie wiêc tak kusisz pustelni¹? Powiedz.
Prawda jest ateistk¹, nieskromn¹, niesta³¹.
Dla kogo jest wiara, ryzyko, serce, powiedz.
Kto jeszcze poza zmêczonym Ghalibem walczy?
Po co komu protest, kto o tym myœli? Powiedz.
24
25
fny gh rks gS ] u l¡x&vks&f[+k'r] nnZ ls Hkj u vk;s D;ksa
jks;saxs ge gT+kkj ckj] dksbZ gesa lrk;s D;ksa
nSj ugha ] gje ugha ] nj ugha] vkLrk¡ ugha
cSBs gSa jgxqT+kj Ik ge dksbZ gesa mBk;s D;ksa
tc og teky&,&fny Q+jksT+k lwjr&,&esgj&,&uhejksT+k
vki gh gks uT+kkjk lksT+k insZ esa eq¡g Nqik;s D;ksa
nkuk ,&Xk+eTk+k tk¡ flrk¡] ukod&,&ukT+k cs iukg
rsjk gh vDl&,&#[+k lgh] lkeus rsjs vk;s D;ksa
d+Sn&,&g;kr&vks&cUn&,&X+ke] vLy esa nksuksa ,d gaS
ekSr ls igys] vkneh X+ke ls utkr ik;s D;ksa
gqLu vkSj ml Ik gqLu&,&tu] jg xbZ cqYgol dh “kdk
vius Ik ,frekn gS] xSj dks vkT+kek;s D;ksa
ok¡ og xq#j&,&fvT+T+k&vks&ukT+k ;k ;g fgT+kkc&,&ikl&,&otwv
jkg esa ge feysa dgk¡] cT+e esa og cqyk;s D;ksa
gk¡] og ugha [kqnk ijLr] tkvks og csoQk lgh
ftl dks gks nhu&vks&fny vT+khT+k ] mldh xyh esa tk;s D;ksa
X+kkfyc&,&[+kLrk ds fcx+Sj] dkSu ls dke cUn gSa
jksb;s T+kkj T+kkj D;k ] dhft;s gk; gk; D;ksa
11
¯ycie trwaj¹ce kilka dni d³u¿ej, zapewne
da³oby sercu wiêcej rozs¹dku – to pewne.
Wiele razy widzia³em Tw¹ bezwzglêdnoœæ, Panie,
lecz teraz jest ona jak tyrania – to pewne.
Po wrêczeniu listu pos³aniec wpatrywa³ siê
w m¹ twarz. Chcia³ dodaæ jeszcze jak¹œ wieœæ zapewne.
Gwiazdy dawa³y sygna³y, jak nale¿y ¿yæ,
ale niebiosa przekazu by³y niepewne.
Ja, Ghalib, zazna³em wiele trudów ¿ycia,
wiem, ¿e milcz¹ca œmieræ rz¹dzi wszystkim – to pewne.
27
26
dksbZ fnu] xj fT+kUnxkuh vkSj gS
vius th esa ge us Bkuh vkSj gS
ckjgk ns[kh gS mudh jft'ksaa
ij dqN vcds ljfxjkuh vkSj gS
ns ds [k+r] e¡qg ns[krk gS ukekcj]
dqN rks iSX+kke&,&T+kckuh vkSj gS
dkrs&,&vkekj] gS vDlj uqtwe
og cyk&,&vLekuh vkSj gS
gks pqdh] X+kkfyc] cyk,¡ lc reke
,d exZ&,&ukxgkuh vkSj gS
12
Nie zapewni ci sukcesu nadzieja ¿adna.
Pewnoœci nie mo¿e daæ ci wskazówka ¿adna.
Tylko œmieræ na pewno nadejdzie któregoœ dnia.
Czemu wiêc nie budzi mnie ze snu mara ¿adna?
Wczeœniej kondycj¹ mego serca by³o kochaæ.
Teraz nie mo¿e mnie rozkochaæ piêknoœæ ¿adna.
Œmieræ jest koniecznoœci¹ i to daje mi spokój.
Nie przychodzi mi do g³owy inna myœl ¿adna.
Jestem ofiar¹ mych namiêtnoœci. Czas œmierci
jeszcze nie nadszed³. Nieobca mi ¿¹dza ¿adna.
29
28
dksbZ mE+ehn cj ugha vkrh
dksbZ lwjr uT+kj ugha vkrh
ekSr dk ,d fnu eqvb;u gS
uhan D;ksa jkr Hkj ugha vkrh
vkxs vkrh Fkh gky&,&fny Ik g¡lh
vc fdlh ckr ij ugha vkrh
ge ogk¡ gSa] tgk¡ ls ge dks Hkh
dqN gekjh [k+cj ugha vkrh
ejrs gSa vkjt+w esa ejus dh
ekSr vkrh gS] ij ugha vkrh
13
Niewinne serce, co siê z tob¹ dzieje – powiedz.
Czy istnieje jakieœ lekarstwo na mój ból – powiedz.
Jam jest gotów i ona jest zdesperowana,
Bo¿e, jaka jest istota mi³oœci – powiedz.
Mam odwagê g³osiæ swe pogl¹dy, lecz kiedy
zapytaj¹ o intuicjê, co mam rzec – powiedz.
Bez Ciebie nikt tu nie poradzi, Bo¿e.
Jaki by³ cel stwarzaæ tyle problemów – powiedz.
Kwiaty i zieleñ nas otaczaj¹ce sk¹d s¹?
Czym s¹ zwi¹zane powietrze i chmury – powiedz.
Spodziewaliœmy siê mi³oœci od tych, co jej
nie pojmuj¹. Jaki to mo¿e mieæ sens – powiedz.
Jestem gotów dla Ciebie siê poœwiêciæ, Panie.
Czy mo¿na siê g³êbiej modliæ? O, Panie – powiedz.
31
30
bCu&,&efj;e gqvk djs dksbZ
esjs nq[k dh nok djs dksbZ
pky] tSls dM+h deku dk rhj
fny esa ,sls ds tk djs dksbZ
cd jgk g¡w tqu¡w esa D;k D;k dqN
dqN u le>s] [kqnk djs] dksbZ
u lquks] xj cqjk dgs dksbZ
u dgks] xj cqjk djs dksbZ
jksd yks] xj X+kyr pys dksbZ
c[+'k nks] xj [+krk djs dksbZ
dkSu gS tks ugha gS gktreUn
fdl dh gktr jok djs dksbZ
tc roDdksv gh mB xbZ] x+kfyc
D;ksa fdlh dk fx+yk djs dksbZ
14
Olœniewaj¹ce jest ksiê¿yca srebrne piêkno.
Zaæmiewa jednak je mej ukochanej piêkno.
Przyniosê z bazaru wiêcej szklanych pucharów,
gdy siê st³uk¹. Mój z gliny, ma prawdziwe piêkno.
Gdy ona staje przede mn¹, twarz mi jaœnieje.
S¹dzi wtedy, ¿em ozdrowia³ i st¹d me piêkno.
Kropla wody raduje siê, zostaj¹c rzek¹.
U samego Ÿród³a mo¿e tkwiæ rzeczy piêkno.
Wiele szczêœcia hojnie obiecuje nam niebo,
lecz szczêœliwym byæ tu, Ghalibie, w tym tkwi piêkno.
33
32
gqLu&,&eg ] xjps% c g¡xke&,&deky] vPNk gS
mlls esjk eg&,&[+kq'khZn teky vPNk gS
vkSj ckT+kkj ls ys vk;s] vxj VwV x;k
lkX+kj&,&Tke ls fejk tke&,&flQ+ky vPNk gS
muds ns[ks ls] tks vk tkrh gS e¡qg ij jkSud+
og le>rs gSa fd chekj dk gky vPNk gS
d+rjk nfj;k esa tks fey tk;] rks nfj;k gks tk;
dke vPNk gS og] ftldk fd evky vPNk gS
ge dks ekywe gS] tUur dh gdhdr] ysfdu
fny ds [kq'k j[kus dks] x+kfyc] ;g [+k;ky vPNk gS
15
Pytanie, jaki jestem, wcale sensu nie ma
i spieranie siê z tob¹ tak¿e sensu nie ma.
Rozmowa, w której ni iskry ani blasku gwiazd
nie ma, jest bez temperamentu – sensu nie ma.
Widaæ przecie¿ wyraŸnie, kiedy serce krwawi.
Bieganie, szukanie banda¿a sensu nie ma.
Jeœli cia³o sp³onê³o, to i serca nie ma.
Szukanie, grzebanie w popio³ach sensu nie ma.
Nie umiem wejœæ w twe ¿y³y, by sprawdziæ walor krwi.
Jeœli krwi¹ nie zap³aczesz, to krwi w tobie nie ma.
Popatrz, pochlebca zosta³ nadwornym poet¹.
O losie! Wœród wyró¿nionych Ghaliba nie ma.
35
34
gj ,d ckr Ik dgrs gks rqe] fd rw D;k gS
rqEgh dgks fd ;g vUnkT+k&,&xq¶rxw D;k gS
u 'kksys esa ;g dfj'ek u cd+Z esa ;g vnk
dksbZ crkvks] fd og 'kks[+k&,&rqUn [+kw D;k gS
fpid jgk gS cnu ij] ygw ls] iSjkgu
gekjh tSc dks vc gktr&,&jQw D;k gS
tyk gS ftLe tgk¡] fny Hkh ty x;k gksxk
dqjsnrs gks tks vc jk[k] tqLrqtw D;k gS
jxksa esa nkSM+rs fQjus ds] ge ugha d+kby
tc vk¡[k gh ls u Vidk] rks fQj ygw D;k gS
gqvk gS 'kg dk eqlkfgc] fQjs gS brjkrk
oxjuk 'kgj esa Xk+kfyc dh vkc# D;k gS
16
Mo¿e zainteresuje ciê ma historia,
choæ banalna, warta wys³uchania historia.
Nie pytaj o mój ból, ni sk¹d s¹ krwawe znaki,
obserwuj efekt bólu. To smutna historia.
Czemu by inni p³akali i wspó³czuli mi,
gdyby nie by³a prawdziw¹ historia.
Gdy w¹tpisz, wiedz, ¿e zag³êbiasz siê w lesie
swej ignorancji, a to smutna historia.
Niejedna obojêtna osoba stawa³a
w rozterce, gdy pozna³a, jaka to historia.
Bezsilnoœæ uczyni³a Ghaliba cierpi¹cym.
Wstyd mu b³êdów m³odoœci. Taka to historia.
37
36
dc og lqurk gS dgkuh esjh
vkSj fQj og Hkh T+kckuh esjh
[+kkfy'k&,&xeTk+k&,&[k¡wjsT+k u iwN
ns[k [+k¡wukck fQ'kkuh esjh
D;k c;k¡ djds fejk] jks;sxs ;kj
Ekxj vk'kq¶rk c;kuh esjh
g¡w ft[+kqn j¶+rk&,&cSnk&,&[+;ky
Hkwy tkuk gS] fu'kkuh esjh
eqrd+kfcy gS] eqd+kfcy esjk
#d x;k] ns[k jokuh esjh
dj fn;k T+kksQ+ us vkftt+] Xk+kfyc
u¡x&,&ihjh gS] tokuh esjh
17
Kocha³em j¹, lecz ona nic nie rzek³a.
Gdybym siê posun¹³ dalej, czy coœ by rzek³a?
Nawet gdybyœ by³a okropna, k³ótliwa – b¹dŸ
wy³¹cznie moja. Obyœ siê mnie nie wyrzek³a!
„Jeœli twym przeznaczeniem cierpieæ, czemu Pan nasz
nie da³ ci wiêkszego serca?” – kiedyœ mi rzek³a.
Przywyk³a, Ghalibie, do twego blasku, gdybyœ
bardziej jaœnia³, ciekawe, co by wtedy rzek³a?
39
38
eSa mUgsa NsM¡w] vkSj dqN u dgsa
py fudyrs] tks eSa fi;s gksrs
dgj gks] ;k cyk gks] tks dqN gks
dk'k ds] rqe fejs fy;s gksrs
esjh fd+Ler esa Xk+e xj bruk Fkk
fny Hkh] ;kjc] dbZ fn;s gksrs
vk gh tkrk og jkg ij] x+kfyc
dksbZ fnu vkSj Hkh ft;s gksrs
18
Obcy nie przestali poiæ siê winem, Panie.
My, bez Twej ³aski, jesteœmy spragnieni, Panie.
Pisaliœmy do Ciebie list za listem. Nawet bez
odpowiedzi, kochaliœmy Twoje imiê, Panie.
Mnie te¿ zdarza³o siê piæ wino do poranka,
czyœciæ plamy po nim chust¹ pielgrzyma, Panie.
Moje serce i umys³ od dawna schwyta³eœ
w pu³apkê pêt Twych przenikliwych spojrzeñ, Panie.
Mi³oœæ uczyni³a ciê, Ghalibie, bezradnym.
Ale on zawsze by³ bezu¿ytecznym, Panie.
41
40
Xk+Sj ysa eg~fQy esa] cksls tke ds
ge jgsa ;ksa r'uk yc] iSXk+ke ds
[k+r fy[ksaxs] xjps eryc dqN u gks
ge rks vkf'kd gS] rqEgkjs uke ds
jkr ih Tk+eTk+e Ik eSa vkSj lqcg ne
/kks;s /kCcs tkek ,&,g~jke ds
fny dks vk¡[kksa us Q¡lk;k] D;k exj
;g Hkh gYd+s gSa rqEgkjs nke ds
b'd us] X+kkfyc fudEek dj fn;k
ojuk ge Hkh vkneh Fks dke ds
19
Ona zrozumieæ bólu mego serca nie chce.
Kpi ze mnie. Ja te¿ s³odkich s³ów mówiæ nie chcê.
Próbowa³em jej wybaczyæ z dobroci serca,
gdy mnie odwiedzi³a. Mówiæ o tym nie chcê.
Rywal przechwyci³ mój list do niej i siê setnie
bawi³. Czemu list mój czyta, ktoœ kto zechce?
Mówiê: niech diabli wezm¹ moj¹ delikatnoœæ.
Gdy ona do mnie przyjdzie, dotkn¹æ jej nie zechcê.
Pewnie to uczucie by³o tylko iluzj¹.
Ona skry³a za ni¹ twarz, odkryæ jej nie zechce.
Ghalibie, bez samokontroli wnet siê spalisz.
Popió³ wiatr rozwieje. Czy Bóg ciê przyj¹æ zechce?
43
42
uqDÙkkpha gS ] X+ke&,&fny mldks lquk;s u cus
D;k cus ckr] tgk¡ ckr cuk;s u cus
eSa cqykrk rks g¡w mldks] exj v; tT+ck&,&fny
ml Ik cu tk;s dqN ,slh] fd fcu vk;s u cus
X+kSj fQjrk gS] fy;s ;ksa frjs [+kr dks] fd vxj
dksbZ iwNs] fd ;g D;k gS] rks Nqik;s u cus
bl uT+kkdr dk cqjk gks] og Hkys gS] rks D;k
gkFk vkosaa] rks mUgsa gkFk yxk;s u cus
dg lds dkSu] fd ;g tYokxjh fdldh gS
inkZ NksM+k gS og mlus] fd mBk;s u cus
b'd ij T+kksj ugha gS ;g og vkr'k] X+kkfyc
fd yxk;s u yxs vkSj cq>k;s u cus
20
Proszê, przyjdŸ! Spójrz, jak nieszczêœliwe jest me ¿ycie!
Nie mogê czekaæ, bo cierpieniem jest me ¿ycie.
Ona zamieni³a raj na tê egzystencjê,
przeto winiarnia jest lepsza ni¿ takie ¿ycie.
P³acz zmusi³ mnie, bym wyszed³ z Twego zgromadzenia.
Poza kontrol¹ jest mój p³acz i moje ¿ycie.
Bezsensem jest zatrzymywanie w sobie z³oœci.
Mimo kurzu drogi widaæ ciê i twe ¿ycie.
Gdy zdecydowa³aœ siê mnie zabiæ, na koñcu
chybi³aœ. Szkoda. Jeszcze tli siê we mnie ¿ycie.
Mówi³eœ, mój Ghalibie, ¿e siê napijemy,
lecz s³owa twe s¹ tak prawdziwe, jak twe ¿ycie.
45
44
vk] fd fejh tku dks d+jkj ugha gS
rkd+r&,&csnkn&,&bfUrT+kkj ugha gS
nsrs gS tUur] g;kr&,&ng~j ds cnys
u'kk c vUnkT+kk & ,&[+kqekj ugha gS
fxfj;k fudkys gS frjh cT+e ls] eq>dks
gk;] fd jksus Ik bf[+r;kj ugha gS
ge ls] vcl gS] xqeku&,&j¡ft'k&,&[+kkfrj
[k+kd esa vq'kkd dh xqckj ugha gS
d+Ry dk esjs fd;k gS vg~n rks ckjs
ok;] vxj vg~n mLrqokj ugha gS
rw us d+le eSd'kh dh [kkbZ gS] Xk+kfyc
rsjh d+le dk dqN ,frckj ugha gS
21
Mi³oœæ nie da ci satysfakcji, jeœliœ jest bez si³.
Na tym œwiecie nie ceni siê tych, co s¹ bez si³.
Kiedyœ ¿¹dze pobudza³y mnie do dzia³ania.
Lecz ten, co sia³ zamieszanie, pozbawi³ mnie si³.
Teraz myœlê tylko o flaszy pe³nej wina
i w efekcie nie mam cierpliwoœci ani si³.
Komu powinienem siê skar¿yæ na marny los?
Ucich³y ¿¹dze niespe³nione, bo nie mam si³.
Ghalibie, powali³ ciê cios, lecz usta twe dr¿¹
i prorok ci nie pomo¿e, bo jesteœ bez si³.
47
46
ng~j esa] uD'k&,&oQk] oTg&,&rlYyh] u gqvk
gS ;g og y¶T+k] fd 'kfeZUnk&,&evuh u gqvk
eSa us pkgk Fkk fd vUnksg&,&oQ+k ls NwV¡w
og flrexj fejs ejus Ik Hkh jkt+h u gqvk
fny x++qtjxkg&,&[;ky&,&e;&vks&lkx+j gh lgh
xj uQl tknk&,&ljeafty&,&rdok u gqvk
fdlls eg#fe&,&fdLer dh f'kdk;r dhts
geus pkgk Fkk fd ej tk;sa] lks og Hkh u gqvk
ej x;k lnek&,&;d tqafc'k&,&yc ls X+kkfyc
ukrokuh ls gjhQ+&,&ne&,&bZlk u gqvk
22
„Daj mi serce, jeœli je gdzieœ znajdziesz” – rzek³a ona.
Czy¿ sercem mo¿na kupczyæ? Co te¿ myœli ona?
„Przez mi³oœæ rozum pojmuje sens ¿ycia. Mamy
leki na bóle, lecz nie na moje” – rzek³a ona.
„O, s³odki wrogu, wiesz, jak ufne jest me serce.
Westchnienia i p³acz s¹ bez sensu” – rzek³a ona.
„Miêdzy prostot¹ i oszustwem, m¹drym zdaniem,
a ekstaz¹, pragnê wybieraæ” – rzek³a ona.
„Co rok mamy nowe kwiaty. Serce, co krwawi
dziœ i jest zgubione, o¿yje” – rzek³a ona.
Do œmierci nie zrozumie mego serca, lecz wiem:
korzyϾ z mej niedoli wyniesie tylko ona.
M¹¿, co go œwiêtym zw¹, sol¹ sypa³ w me rany.
Pytam: Czy przyjemnoϾ w tym widzi, tak jak ona?
49
48
dgrs gks] u nasxs ge] fny vxj iM+k ik;k
fny dgk¡] fd xqe dhts] geus eqÌvk ik;k
b'd ls] rchvr us] thLr dk eT+kk ik;k
nnZ dh nok ikbZ] nnZ&,&csnok ik;k
nksLrnkj&,&nq'eu gS] ,frekn&,&fny ekywe
vkg cs vlj ns[kh] ukyk ukjlk ik;k
lknfx vks&iqjdkjh] cs[kqnh&vks&gqf'k;kjh
gqju dks rX+kkQqy esa] tqjvr vkT+kek ik;k
xaqpk fQj yxk f[kyus vkt geus viuk fny
[k¡w fd;k gqvk ns[kks] xqe fd;k gqvk ik;k
gky&,&fny ugha ekywe ysfdu bl dnj ;kuh
ge us ckjgk <¡Ww<k rqe us ckjgk ik;k
'kksj&,&iUn&,&uklsg us T+k[e ij ued fNM+dk
vki ls dksbZ iwNs rqe us D;k eT+kk ik;k
23
Gdy chwali³em jej piêkno, s³ucha³ podstêpny wróg.
Pozna³ dok³adnie ów sekret, mój rywal – mój wróg.
U fa³szywego karczmarza piliœmy wino.
Poczu³em siê niepewnie, wykorzysta³ to wróg.
Mog³em z ni¹ stworzyæ piêkn¹ parê, blisk¹ nieba.
Nie mieliœmy jednak szczêœcia, przeszkodzi³ nam wróg.
Dziœ ona pragnie mi mówiæ tylko z³e rzeczy.
Gdy to lekcewa¿ê, zachowuje siê jak wróg.
Chocia¿ nigdy nie by³eœ ulubieñcem muz, dzisiaj
przypuszczasz, Ghalibie, ¿e wszêdzie czai siê wróg.
51
50
ftd+j ml ijho'k dk ] vkSj fQj c;k¡ viuk
cu x;k jd+hc vkf[+kj Fkk tks jkT+knk¡ viuk
eSa og D;ksa cgqr ihrs] cTe&,&xSj esa] ;kjc
vkt gh gqvk eat+wj ] mudks bfErgk¡ viuk
eat+j bd cqYkUnh ij] vkSj ge cuk ldrs
v'kZ ls b/kj gksrk] dk'k ds edk¡ viuk
ns og ftl dnj ft+Yyr ge g¡lh ls Vkysaxs
ckjs & vk'uk fudyk ] mudk ikaLck¡ viuk
ge dgk¡ ds nkuk Fks] fdl gquj esa ;drk Fks
os lcc gqvk Xk+kfyc] nq'eu vkLek¡ viuk
24
Jej zbli¿enie do mnie nie zachwyca³o ludzi,
a dobre uczynki te¿ niepokoj¹ ludzi.
Gdybyœmy nawet ods³onili nasze serca,
czyby to przekona³o j¹ i innych ludzi?
Istota Boga jest poza wszelkim pojêciem.
Modlitwa œwiêtego wzbudza szacunek ludzi.
Iskra, co j¹ noszê w sercu, mo¿e wywo³aæ
po¿ary w obojêtnych sercach innych ludzi.
Zobaczymy, co jej da duma. Mo¿e w ten sposób,
dobry Bo¿e, rozpalisz iskrê w sercach ludzi.
53
52
dzh oQ+k g+e ls] rks xSj mldks tQ+k dgrs gSa
gksrh vkbZ gS] fd vPNksa dks cqjk dgrs gSa
vkt ge viuh ijh'kkfu&,&[+kkfrj muls
dgus tkrs rks gS] ij nsf[k;s] D;k dgrs gSa
gS ijs ljgn&,&bnjkd ls] viuk eLtwn
fd+cys dks vgy&,&ut+j fdcyk uqek dgrs gSa
bd 'kjj fny esa gS] mlls dksbZ ?kcjk;sxk D;k
vkx eryc gS gedks] tks gok dgrs gSa
nsf[k;s ykrh gS ml 'kks[+k dh u[+or] D;k j¡x
mldh gj ckr Ik ge] uke&,&[kqnk dgrs gSa
25
Czemu nie zaczeka³eœ na mnie jeszcze kilka dni?
Bóg ciê zabra³ i czekasz na mnie od kilku dni.
Przyszed³szy, ju¿ musia³eœ odejœæ. Wiesz, ¿e ¿ycie
jest krótkie. Mog³eœ poczekaæ jeszcze kilka dni.
Odchodz¹c, rzek³eœ: „Do zobaczenia w Dniu S¹du”.
Zgadzam siê, lecz mo¿e on poczekaæ kilka dni.
Jesteœ teraz jak ksiê¿yc, co ma dni czternaœcie,
a sytuacja taka trwa ju¿ od kilku dni.
Czemu nie targowa³eœ siê z Anio³em Œmierci?
Mo¿e by ci ofiarowa³ jeszcze kilka dni.
Pewnie spytasz: „Czemu jeszcze ¿yjesz, Ghalibie?”.
Z pragnieniem œmierci wstrzymam siê jeszcze kilka dni.
55
54
ykft+e Fkk fd ns[kks fejk jLrk dksbZ fnu vkSj
rugk x;s D;ksa vc jgks rugk dksbZ fnu vkSj
vk;s gks dy vkSj vkt gh dgrs gks] fd tkš
ekuk] fd ges'kk ugha vPNk] dksbZ fnu vkSj
tkrs gq, dgrs gks] d+;ker dks feysaxs
D;k [kwc d+;ker dk gS xks;k dksbZ fnu vkSj
rqe egk&,&'kc&,&pkjngqe Fks] fejs ?kj ds
fQj D;ksa u jgk ?kj dk og uD'kk dksbZ fnu vkSj
rqe dkSu ls Fks ,sls [kjs] nkn&vks&flrn ds
djrk eydqy ekSr rd+ktk] dksbZ fnu vkSj
uknk¡ gks] tks dgrs gks] fd D;ksa thrs gks x+kfyc
fd+Ler esa gS] ejus dh rEkUuk dksbZ fnu vkSj
26
Zawsze wszystko planowa³a. By³a bez serca.
Iluzj¹ by³a jej mi³oœæ. By³a bez serca.
Nie rozumia³em jej. Jak mog³eœ, Bo¿e, dawaæ
moc istocie, co nie wyczu³a mego serca?
¯yjemy w mieœcie targów. Mo¿e na targ pójdê
i zakupiê nowe ¿ycia i nowe serca.
W mej poezji ludzie widzieli s³oñca odblask,
a to by³ tylko ukryty b³ysk mego serca.
Jest wielu znamienitych poetów na œwiecie.
Ghalibie, w twej poezji jest najwiêcej serca.
57
56
gS clfd] gj bd muds b'kkjs esa fu'kk¡ vkSj
djrs gS eqgCcr] rks xqt+jrk gS xqek¡ vkSj
;kjc] u og le>s gSa] u le>saxs fejh ckr
ns vkSj fny mudks] tks u ns eq>dks t+qck¡ vkSj
rqe 'kgj esa gks] rks gesa D;k X+ke] tc mBsaxs
ys vk;saxs ckt+kj ls] tkdj fny&vks&tk¡ vkSj
yksxksa dks gS] [kq'khZn&,&tgk¡ rkc dk] /kksdk
gj jkst fn[kkrk g¡w eSa bd nkX+k&,&fugk¡ vkSj
gS vkSj Hkh nqfu;k esa lq[kuoj cgqr vPNs
dgrs gSa] fd X+kkfyc dk gS vUnkt+&,&c;k¡ vkSj
27
Kszta³t kwiatów i ptaków dostali tylko nieliczni.
Po pobycie w grobie sob¹ bêd¹ te¿ nieliczni.
Niech krwawe ³zy p³yn¹ w wieczór rozstania. Twe oczy
jak lampa bêd¹ jaœnieæ. Zobacz¹ to nieliczni.
Trudy ¿ycia wynagrodz¹ nam w niebie hurysy.
Jeœli Pan tak zechce, zapoznaj¹ je nieliczni.
Mimo ¿e we œnie jesteœ moja, to twoje w³osy
le¿¹ na obcym ramieniu. Znaj¹ to doœæ liczni.
Cz³owiek mo¿e przyzwyczaiæ siê do poni¿enia
jeœli zachowa godnoœæ. Umiej¹ to nieliczni.
Bo¿e, jeœli Ghalib bêdzie tak w wierszach rozpacza³,
nasz gród siê wyludni i pozostan¹ nieliczni.
59
58
lc dgk¡] dqN ykyk&vks&xqy esa uqek;k¡ gks xbZ
[+kkd esa D;k lwjrsa gksaxh] fd fiUgk¡ gks xbZ
tw&,&[k¡w vk¡[kksa ls cgus nks] fd gS 'kke&,&fQ+jkd+
eSa ;g le>w¡xk] fd 'kevsa nks Q+jkstk¡ gks xbZ
bu ijht+knksa ls ysxs [+kqYn esa ge bfUrd+ke
dqnjr&,&gd+ ls] ;gh gwjsa vxj ok¡ gks xbZ
uhUn mldh gS] fnekx+ mldk gS] jkrsa mldh gaS
rsjh tqYQsa] ftl ds ckt+w ij] ijh'kk¡ gks xbZ
j¡t ls [+kwxj gqvk balk¡] rks feV tkrk gS j¡t
eqf'dysa eq> ij iM+ha bruh] fd vklk¡ gks xbZ
;kas gh xj jksrk jgk] x+kfyc rks v; vg~y&,&tgk¡
ns[kuk bu cfLr;k¡ dks rqe] fd ohjk¡ gks xbZ
28
Jeœli to nie mi³oœæ, to szaleñstwo niech bêdzie.
Me uczucie jest szalone i niech tak bêdzie.
Jeœli nie mo¿esz mnie kochaæ, obojêtnoœci¹
nie rañ. Wolê raczej niech wrogoœæ w tobie bêdzie.
Moja obecnoœæ tu niczego nie zak³óca.
Gdy nie ma przyjaŸni, to samotnoœæ niech bêdzie!
Nie szkodŸmy sami sobie. Gdy ja ju¿ nie mogê ciê
kochaæ, niech chocia¿ mój rywal szczêœliwy bêdzie.
Nasze istnienie powinno zawsze byæ twórcze.
Gdy brak w nim m¹droœci, niech zapomnienie bêdzie.
Za relacje nie tylko my odpowiadamy,
gdy nie ma mi³oœci, niech separacja bêdzie.
Twe uczucie, Asadzie, j¹ wci¹¿ irytuje,
gdy brak nam mi³oœci, niespe³nienie niech bêdzie.
61
60
b'd eq>dks ugha] og'kr gh lgh
esjh og'kr] frjh 'kksg~jr gh lgh
d+rv dhts u rvYyqd+ ge ls
dqN ugha gS] rks vnkor gh lgh
esjs gksus esa gS D;k #LokbZ
v;] og efTyl ugha] [+kYor gh lgh
ge Hkh nq'eu rks ugha gS vius
X+kSj dks rq> ls eqgCcr gh lgh
viuh gLrh gh ls gks] tks dqN gks
vkxgh xj ugha Xk+¶yr gh lgh
ge dksbZ rdZ&,&oQ+k djrs gSa
u lgh b'd eqlhcr gh lgh
;kj ls NsM+ pyh tk;s] vln
xj ugha oLy] rks gljr gh lgh
29
Temperament twój jest jak furia ognia – trudno.
Jeœli nie umknê, sp³onê jak mêczennik – trudno.
Teraz, gdy spêdzam noce w samotnoœci, nad tym
bolejê i cicho siê skar¿ê. Tak ¿yæ trudno.
We œnie mi obiecywa³a, ¿e mnie odwiedzi.
Czekam na ni¹ nocami, nie œpiê, jest mi trudno.
Chcê napisaæ nowy list, nim pos³aniec wróci.
Wiem, ¿e mi nie odpiszesz. Taka jesteœ – trudno.
Nie czêstowa³aœ mnie winem. Gdy karczmarka
dosypie doñ truciznê, wtedy umrê – trudno.
To, ¿e ciebie pozna³em, by³o ³ask¹ Pana.
Jednak nie ofiarowa³em ci siebie – trudno.
Ja, Ghalib, smutny poeta, trzeŸwym pragnê byæ,
lecz nieraz w dzieñ pogodny siê upijam – trudno.
63
62
feyrh gS [kw&,&;kj ls ukj] bfYrgkc esa
dkfQ+j g¡w] xj u feyrh gks jkgr vt+kc esa
dc ls g¡w] D;k crkÅ¡] tgku&,&[kjkc esa
'kCkgk&,&fgt+j dks Hkh j[k¡w xj fglkc esa
rk fQj u bfUrt+kj esa uhUn vk;s mez Hkj
vkus dk oknk dj x;s vk;s tks [okc esa
d+kfln ds vkrs vkrs] [kr bd vkSj fy[k j[k¡w
eSa tkurk g¡w tks og fy[ksaxs tokc esa
eq> rd dc] mudh cT+e esa] vkrk Fkk nkSj&,&tke
lkdh us dqN feyk u fn;k gks 'kjkc esa
eSa vkSj gTt&,&oLy] [kqnklkt+ ckr gS
tk¡ utz+ nsuh Hkwy x;k bfT+rjkc esa
x+kfyc NqVh 'kjkc] ij vCk Hkh] dHkh dHkh
ihrk g¡w jkst+&,&vcz&vks&'kc&,&ekgrkc esa
30
Wszêdzie widaæ znaki obecnoœci Pana – spójrz.
I ten ogród kwitn¹cy raj przypomina – spójrz.
Kto choæ raz zobaczy pieprzyk na jej twarzy, ju¿
go nie zdo³a zapomnieæ. Jeœli nie wierzysz – spójrz.
O Dzieñ S¹du siê nie martw. W jej urodzie widaæ
piêkno i harmoniê œwiata. Gdy nie wierzysz – spójrz.
Jakie emocje i po¿¹dania zapalasz,
ty o piêknym makija¿u – na mnie tylko spójrz.
Cierpiê tak jak zb³¹kany wêdrowiec, patrz¹cy
gdy wiatr rozwiewa œlady, wiêc na mnie chocia¿ spójrz.
By poznaæ, kto przyjacielem, Ghalibie, zamieñ
szaty na ³achy fakira i w ich oczy spójrz.
65
64
tgk¡ rsjk uD'k&,&dne ns[krs gS
f[k+;kck¡ f[k+;kck¡ bje ns[krs gS
fny vk'kq¶rxk¡ [+kky&,&dqat&,&ngu ds
lqoSnk esa lSj&,&vne ns[krs gSa
frjs loZ d+ker ls] bd d+n~n&,&vkne
d+;ker ds fQrus dks] de ns[krs gS
rek'kk dj v; eg~o&,&vkbZuknkjh
rq>s fdl reUuk ls ge ns[krs gSa
lqjkx+&,&rqQ+&,&ukyk ys] nkX+k&,&fny ls
fd 'kc jkS dk uD'k&,&d+ne ns[krs gSa
cuk dj Q+dhjksa dk ge Hksl] X+kkfyc
rek'kk&,&vgy&,&dje ns[krs gSa
31a
Nasz œwiat, jako miejsce gry, jawi siê przede mn¹.
Tak jak œwit i zmierzch zgodnie jawi¹ siê przede mn¹.
Panie, nawet zabawka jest tron Salomona,
wielkoœæ proroka, tak te¿ jawi siê przede mn¹.
Bez nazwy nie rozumiem ¿adnego obiektu,
czy aby nie iluzj¹, co jawi siê przede mn¹.
Moje udrêczenie ukrywa pustkê duszy.
Có¿ to za powódŸ wra¿eñ, co p³ynie przede mn¹.
Dziwisz siê, co oddalenie mi uczyni³o.
Zrozumiesz to dok³adnie, gdy staniesz przede mn¹.
Mówisz, ¿e jestem dumnym egoist¹. To tylko
krzywe zwierciad³o twoje, co stawiasz przede mn¹.
verte
67
66
ckt+hpk&,&vRQ+ky gS nqfu;k] fejs vkxs
gksrk gS 'kCk&vks&jkst+ rek'kk fejs vkxs
bd [ksy gS vkSj¡x&,&lqySek¡ fejs ut+nhd
bd ckr gS ,tkt&,&elhgk] fejs vkxs
tqt+ uke] ugha lwjr&,&vkye eq>s eat+wj
tqt+ oge] ugha gLrh&,&vf'k;ka fejs vkxs
gksrk gS fugk¡ xnZ esa lgjk] fejs gksrs
f?klrk gS t+ch [+kkd Ik nfj;k] fejs vkxs
er iwN] fd D;k gky gS esjk] frjs ihNs
rw ns[k] fd D;k j¡x gS rsjk] fejs vkxs
lp dgrs gks] [kqnehu&vks&[kqnvkjk g¡w] u D;ksa g¡w
cSBk gS cqr&,&vkbuk lhek fejs vkxs
31b
Aby poj¹æ styl i czar konwersacji, wina
puchar weŸ i na poduszkach usi¹dŸ przede mn¹.
Jeœli nienawiœci¹ mnie obdarzasz, zazdroœcisz
Zdolnoœci, mówiê: „Nie pokazuj siê przede mn¹”.
Wiara mnie powstrzymuje, pokusa zachêca.
Có¿ czyniæ, gdy nie widzê œwi¹tyni przede mn¹.
Zawsze by³em kochliwy. Ty zaœ jak Leila przed
Mad¿nunem, ca³a ufna, stajesz przede mn¹.
Chocia¿ mam rêce s³abe, lecz oczy wci¹¿ b³yszcz¹.
Niech puchar i flaszê postawi¹ przede mn¹.
Ja, Ghalib, mówiê: „Sumienie jest towarzyszem
wiernym, niech inny os¹d nie staje przede mn¹”.
69
68
fQj nsf[k;s] vUnkt&,&xqy vQ+'kkfu&,&xq¶+rkj
j[k ns dksbZ] iSekuk&vks&lgck fejs vkxs
uQ+jr dk xqek¡ xqt+js gS] eSa j'd ls xqt+jk
D;ksadj dg¡w] yks uke u mudk fejs vkxs
bZek¡ eq>s jksds gSa] rks [khps gSa eq>s dqQ+j
d+kck fejs ihNs gS] dyhlk fejs vkxs
vkf'kd g¡w] Ik ek'kwd+ Q+jsch gS fejk dke
etu¡w dks cqjk dgrh gS ySyk ] fejs vkxs
xks gkFk dks tq¡fc'k ugha] vk¡[kksa esa rks ne gS
jgus nks vHkh lkx+j&vks&ehuk fejs vkxs
ge is'kk&vks&ge eJ;&vks&ge jkt+ gS esjk
X+kkfyc dks cqjk D;ksa dgks] vPNk] fejs vkxs
32
Kpi³aœ z mi³oœci, lecz ciê kocham i wybaczam.
Bawi³aœ siê, testowa³aœ mnie, lecz ci wybaczam.
Przyjacielu, jej rozkosz by³a formalnoœci¹,
wy³¹czn¹ gr¹ pozorów, jednak jej wybaczam.
Lubiê te tortury. Cieszê siê, gdy kat miewa
sw¹ przyjemnoœæ. Uœmiecha siê, wiêc jej wybaczam.
Jeœli nie chcesz mnie poca³owaæ, to choæ podrêcz.
Nie chcesz mi pokazaæ twarzy, lecz ci wybaczam.
Powiedzia³aœ, ¿e Ÿle wró¿y mi przeznaczenie.
Bijê Bogu pok³ony i tobie wybaczam.
Dosta³eœ, Ghalibie, nagrodê za sw¹ poezjê,
choæ nie mówisz mym jêzykiem, to ci wybaczam.
71
70
ge ij] tQ+k ls] rdZ&,&oQ+k dk xqek¡ ugha
bd NsM+ gS] oxjuk eqjkn bfErgk¡ ugha
fdl e¡qg ls 'kqdj dhft;s] bl yqRQ+&,&[kkl dk
iqjfl'k gS vkSj ik&,&lq[+ku njfe;k¡ ugha
gedks flre vt+ht+ flrexj dks ge vt+ht+
uk esg~jck¡ ugha gS] vxj esg~jck¡ ugha
ckslk ugha] u nhft;s] nq'uke gh lgh
vkf[+kj t+ck¡ rks j[krs gks rqe] xj ngk¡ ugha
dgrs gks] D;k fy[kk gS frjh ljufo'r esa
xks;k t+cha Ik flt~nk&,&cqr dk fu'kk¡ ugha
ikrk g¡w ml ls nkn dqN vius dyke dh
#gqyd+qnql vxjps% fejk get+qck¡ ugha
33
Wybacz, jeœli upijemy siê pewnego dnia
i nie skoñczymy dokuczaæ ci pewnego dnia.
Nie rozumiemy, jaka si³a drzemie w œwiecie,
lecz mo¿e siê ona zatraciæ pewnego dnia.
Dziœ pijemy na kredyt bez opamiêtania,
lecz bezmyœlnoœæ taka skoñczy siê pewnego dnia.
Nucimy beztrosko i radoœnie pieœñ ¿ycia,
lecz wibracja pieœni umilknie pewnego dnia.
Ghalibie, piêkna kobieta nie czyni wokó³
wrzawy, wiêc wyjdŸ na spotkanie pewnego dnia.
73
72
gels [kqy tkvks] coD+r&,&eS ijLrh] ,d fnu
ojuk ge NsM+sxs] j[kdj vqt+&,&eLrh ,d fnu
X+kjkZ&,&vkSt&,&fcuk&,&vkye&,&bEdk¡ u gks
bl cyUnh ds ulhcksa esa gS] iLrh] ,d fnu
dt+Z dh ihrs Fks e;] ysfdu le>rs Fks] fd gk¡
j¡x yk;sxh gekjh Q+kdk eLrh] ,d fnu
uX+ek gk&,&X+ke dks Hkh] v; fny X+kuher tkfu;s
cslnk gks tk,xk] ;g lkT+k&,&gLrh] ,d fnu
/kkSy /kIik ml ljkik ukT+k dk 'ksok ugha
ge gh dj cSBs Fks] x+kfyc is'knLrh ,d fnu
34
Raz jeszcze ocieram mokre oczy – ja biedny.
Serce mam spragnione od setek próœb – ja biedny.
Chocia¿ dzieñ s¹du jeszcze nie nadszed³,
twój odjazd by³ dla mnie takim dniem – ja biedny.
¯ycie mija w³aœciwie bez sensu. Odwiedzam
co dzieñ tw¹ uliczkê i cierpiê – ja biedny.
Na có¿ mi wiara w przysz³y raj. Wiem, ¿e wspominaæ
tam bêdê stale twój dom. Spójrz, jak jestem biedny.
Gdy zaszed³em kiedyœ przypadkiem do dzielnicy,
gdzie mieszka³aœ, ból serca poczu³em – ja biedny.
Œwiat jest teraz dla mnie pustyni¹. W mym domu
te¿ pustk¹ wieje. Nie ma spokoju cz³owiek biedny.
75
74
fQj eq>s nhnk&,&rj ;kn vk;k
fny] ftxj r'uk&,&Qfj;kn vk;k
ne fy;k Fkk u D+;ker us guksT+k
fQj frjk oD+r&,&lQ+j ;kn vk;k
ft+Unxh ;wa Hkh xqT+kj gh tkrh
D;ksa frjk jkgxqt+j ;kn vk;k
D;k gh fjT+ok¡ ls yM+kbZ gksxh
?kj frjk [+kqYn esa xj ;kn vk;k
fQj frjs dwps dks tkrk gS [+k;ky
fny&,&xqex'rk exj ;kn vk;k
dksbZ ohjkuh lh ohjkuh gS
n'r dks ns[k ds ?kj ;kn vk;k
35
Czy uratujê siê z katastrof ¿ycia choæ sam?
Ludzie mi ró¿nie radz¹, lecz muszê dzia³aæ sam.
Dzisiaj w nocy planety s¹ w z³ej konstelacji.
Coœ siê na pewno stanie i znów zostanê sam.
Jeœli ona coœ do mnie czuje, to siê dowiem.
Ch³odnej jej obojêtnoœci doœwiadczê te¿ sam.
Waham siê, czy powierzyæ listy pos³añcowi.
Co mam biedny robiæ? Mo¿e dostarczê je sam.
Ona pyta: „Có¿ to za cz³ek z tego Ghaliba?”.
Zechce mnie ktoœ przedstawiæ, czy mam zrobiæ to sam?
77
76
T+kkSj ls ckT+k vk;s ij ckT+k vk;sa D;k
dgrs gS] ge rq>dks e¡qg fn[kyk;sa D;k
jkr fnu] xfnZ'k esa gS lkr vkLek¡
gks jgsxk dqN u dqN ?kcjk;sa D;k
ykx gks] rks mldks] ge le>sa yxko
tc u gks dqN Hkh] rks /kksdk [kk;sa D;k
gks] fy;s D;ksa ukekcj ds lkFk lkFk
;kjc] vius [+kr dks ge ig¡qpk;s D;k
iwNrs gS] og fd X+kkfyc dkSu gS
dksbZ crykvks] fd ge cryk;s D;k
36
Niespe³nienie i samotnoœæ to ¿aden sukces.
Mo¿e ¿ycie zbyt krótkie, by odnieœæ w nim sukces?
Cierpliwym b¹dŸ w mi³oœci, desperatem – jeœli
po¿¹dasz. Wtedy odniesiesz w mi³oœci sukces.
Jeœli ciê ludzie nie interesuj¹, patrzysz
na nich obojêtnie, wtedy nie licz na sukces.
¯ycia nie starcza na zerwanie wi¹¿¹cych pêt.
Ono jest tylko tañcem iskier, w nich tkwi sukces.
Asadzie, nie dotknie ciê ból egzystencji, gdy
lampa nie zgaœnie do rana. To bêdzie sukces.
79
78
vkg dks pkfg;s bd mez vlj gksus rd
dkSu thrk gS frjh t+qYQ+ ds lj gksus rd
vkf'kdh lcj ryc vkSj reUuk csrkc
fny dk D;k j¡x d#¡] [kwu&,&ftxj gksus rd
geus ekuk] fd rX+kkQqy u djksxs] ysfdu
[+kkd gks tk;sxs ge] rqedks [+kcj gksus rd
;d ut+j cs'k ugha] Q+qlZr&,&gLrh X+kkfQy
xfeZ&,&cT+e gS] bd jD+l&,&'kjj gksus rd
x+e&,&gLrh dk] vln fdlls gks tqt+ exZ bykt
'kev gj j¡x esa tyrh gS lgj gksus rd
37
Jeœli kochasz, czemu bólem pobrzmiewa twój œpiew?
Jeœliœ jest bez serca, to sk¹d pochodzi twój œpiew?
Ona twierdzi, ¿e nie rzuci swych przyzwyczajeñ,
to czemu ja mam porzuciæ swoje i mój œpiew?
Mówisz, ¿em gbur, lecz niech tak¹ mi³oœæ zabierze
czart. Gdy odejdziesz, pozostanie mi jeszcze œpiew.
Ty, o sercu z kamienia, chcia³abyœ, bym i ja
by³ nieczu³ym g³azem. Uratuje mnie mój œpiew.
Trzymasz mnie w klatce, a ja marzê o ogrodzie.
Nie wiem, gdzie uwiæ gniazdo. Smutkiem dŸwiêczy mój œpiew.
Jeœli nie masz mnie w sercu, to pozwól ulecieæ.
Gdy ciê nie interesujê, po có¿ ci mój œpiew?
Jeœli to tylko test, to jakie s¹ tortury?
Jeœliœ wybra³a rywala, po có¿ ci mój œpiew?
81
80
fdlh dks nsds fny dksbZ uok l¡t&,&Q+qxk¡ D;ksa gks
u gks tc fny gh lhus esa] rks fQj e¡qg esas T+kck¡ D;ksa gks
og viuh [kw u NksM+saxs] ge viuh ot~v D;ksa NksM+s
lqcqd lj cu ds D;k iwNsa] fd gels ljfxjk¡ D;ksa gks
fd;k X+ke[+okj us #Lok] yxs vkx bl egCcr dks
u ykos rkc tks X+ke dh] og esjk jkT+knk¡ D;ksa gks
oQk dSlh] dgk¡ dk b'd tc lj QksM+uk Bgjk
rks fQj] v; l¡x fny] rsjk gh l¡x&,&vkLrk¡ D;ksa gks
d+Q+l esa] eq>ls #nkn&,&peu dgrs] u Mj] gene
fxjh gS ftl Ik dy fctyh] og esjk vkf'k;k¡ D;ksa gks
;g dg ldrs gks] ge fny esa ugha gS] ij ;g crykvks
fd tc fny esa rqEgh rqe gks] rks vk¡[kksa ls fugk¡ D;ksa gks
;gh gS vkT++kekuk] rks lrkuk fdl dks dgrs gSa
vnw ds gks fy;s tc rqe] rks esjk bfErgk¡ D;ksa gks
38
W mym cichym domu furia siê miota. Czy s³yszysz?
Zagas³a lampa. Z³orzeczenia tylko s³yszysz.
Nie pad³o tu ani jedno przyjazne s³owo.
Wieków piêkna nie czujesz, nie widzisz, nie s³yszysz.
I choæ wino unios³o zas³onê piêknoœci,
jednak dobrego s³owa od niej nie us³yszysz.
Tyœ jest jak wino, ma odwaga jak szafarka,
to w winiarni dobrego s³owa nie us³yszysz.
Gdy mnie chcesz ku sobie sk³oniæ, spogl¹daj na mnie.
Gdy masz serce przychylne, moje s³owo us³ysz.
Ona zst¹pi³a ku tobie, poeto, z nieba.
G³os wiersza jest g³osem Ghaliba, wiêc go us³ysz!
83
82
T+kqYer dns esa esjs] 'kc&,&X+ke dk tks'k gS
bd 'ke~v gS nyhy&,&lgj] lks [+keks'k gS
u eqT+nk&,&folky u uT+tkjk&,&teky
eqÌr gqbZ] fd vkf'kr&,&p'e&vks&xks'k gS
e; us fd;k gS] gqLu&,&[kqnvkjk dks] csfgtkc
v; 'kkSd] ;k¡ bT+kktr&,&rLyhe&,&gks'k gS
xkSgj dks fvD+n&,&xnZu&,&[kwck¡ esa ns[kuk
D;k vkSt ij flrkjk&,&xkSgj Q+jks'k gS
nhnkj cknk gkSlyk lkd+h] fuxkg eLr
CkT+e&,&[+k;ky] e;dnk&,&cs[+kjks'k gS
vkrs gS xS+c ls] ;g eT+kkeh [+k;ky esa
Xk+kfyc ljhj&,&[+kkek uok&,&ljks'k gS
39
Od zawsze siedzê na kamieniach u twych drzwi. Spójrz!
Lecz sam nie jestem kamieniem, do diab³a, tu spójrz!
Nie jestem ze szk³a, kruchy jak puchar czy flasza,
lecz serce nie wytrzyma ju¿ d³u¿ej walki. Spójrz!
Mego ¿ycia nie mo¿na powtórzyæ jeszcze raz.
Na Boga, czemu ludzie chc¹ mnie zniszczyæ? Spójrz!
Mo¿e nadejdzie wreszcie kres mego cierpienia.
Nieraz grzeszê, lecz nie jestem bezbo¿nikiem. Spójrz.
Dlaczego wci¹¿ jaœniejesz w mych snach i marzeniach?
Czy znaczê mniej ni¿ ksiê¿yc i s³oñce? Sama spójrz!
Czemu nie pozwolisz, bym ca³owa³ twe stopy?
Czy poeta nie jest jak niebiosa? Sama spójrz!
Ghalibie, cesarz ciê obdarowa³. Podziêkuj
i powiedz, „nikomu nie s³u¿ê”, po czym w dal spójrz.
85
84
nkbe iM+k gqvk frjs nj ij ugha g¡w eSa
[k+kd ,slh ft+Unxh Ik fd iRFkj ugha g¡w eSa
D;ksa xfnZ'k&,&eqnke ls ?kcjk u tk;s fny
balku g¡w] fi;kyk vks&lkx+j ugha g¡w eSa
;kjc] t+ekuk eq>dks feVkrk gS fdl fy;s
ykSg&,&tgk¡ Ik gQ+Z&,&eqdjZj ugha g¡Ww eSa
gn pkfg;s lT+kk esa] vqdwcr ds okLrs
vkf[+kj xqukgxkj g¡w d+kfQ+j ugha g¡w eSa
j[krs gks rqe d+ne fejh vk¡[kksa ls D;ksa fnjsx+
#rcs esa esg~j&vks&ekg ls derj ugha g¡w eSa
djrs gks eq>dks eu&,&d+ne cksl fdl fy;s
D;k vkleku ds Hkh cjkcj ugha g¡w eSa
X+kkfyc oT+khQ+k [+okj gks] nks 'kkg dks nqvk
Okg fnu x;s fd dgrs Fks] ukSdj ugha g¡w eSa
87
'kCndks’k
1-
csfgl] vpsr
tkuw] xksn
2-
folky&,&;kj] fe= dk feyu
jxs&lax] iRFkj dh ul
;xkuk] lqUnj
nqbZ&)Sr
elkby&,&rlooqQ+] HkfDr dh leL;k,a
oyh] _f"k
cknk[okj] 'kjkch
3-
e;Llj] laHko
nhokuxh&,&'kkSd+] bPNk vkSj ikxyiu
nkx&,&reUuk&,&u'kkr] bPNk vkSj [kq'kh dk nkx+
i'ksekWa] 'keZ djus okyk
gSQ+] vQlksl
4-
[k+Yn] LoxZ
ealwc] lEcaf/kr
vk'kkeh] 'kjkc ihuk
roDdksv] vk'kk j[kuk
[kLrk&,&rsx+ ,&flRe] tq+Ye dh ryokj ds ?kk;y
5-
tks'k&,&dng] I;kyksa dh vf/kdrk
ftxj&,&y[r y[r] VqdM+s VqdMs ftxj
nkor&,&fe'kxk¡] izsfedk dh iydksa dh nkor
rokQ+&,&dw&,&eyker] izsfedh dh xyh ds pDdj
rlOoqj&,&tkuk¡] izs;lh dh dYiuk
rg¸;k&,&rwQka ] rwQ+ku dk n`<+ fu'p;
fiUnkj] fpUru
6-
'kcvks&jkst vks&ekg us&lky]
jkr] fnu eghus] o"kZ
86
88
89
lwjr&,&esgj&,&uhejkst+] nksigj ds lwjt dh rjg
ut+kjk lkst+] ut+j dks tykus okyk
n'uk&,&x+et+k] uSu dVkjh
tk¡ flrk¡] tku ysok
ukod&,&ukt+] lkSan;Z ds ck.k
vDl&,&:[k+] psgjs dh ijNkbZ
utkr] NqVdkjk cqygol] rhozdkeh
x+:j&,&fvTt+&,s&ukt+] lkSan;Z dk vfHkeku
fgtkc&,&ikl&,&otv] vius O;ogkj ij 'keZ vkuk
x+kfyc&,&[k+Lrk] fu/kZu dfo xk+fyc
11-
ckjgk] dbZ ckj
ljfxjkuh] eqlhcr]
ukecj] lans'k okgd]
dkrs&,&vkekj] vk;q dks dkVus okys
utwe flrkjs
cyk&,&vkLekuh] vkdk'k dh foink
exZ &,&ukxgkuh] vpkud ekSr
12-
uDrkpha ] gj ckr esa nks"k fudkyuk
tTck&,&fny] eu dk vkos'k
tYokxjh] tknw djuk] vkr'k] vkx
13-
cj] lQy] eqvb;u] fuf'pr
14-
gqLu&,&eg] pk¡n dk lkSan;Z
gaxkek&,&deky] iw.kZ p¡kn dk le;
eg&,&[kqj'khn] lw;Z dh vkHkkokyk pk¡n vFkkZr~ izsfedk
teky] lkSan;Z
lkxj&,&te] te'ksn dk e/kqik=
tke&,&flQ+ky] feV~Vh dk e/kqik=
evky] ifj.kke
15-
cdZ] fctyh
'kks[k+&,&rqUn] rst LoHkko okyh
iSjkgu] oL=] tSc] xjhcku]
gktr&,&jQw+] jQw djus dh vko';drk
QqlZr&,&dkj vks&ckj&,&'kkSd+] lalkfjd dk;ksZa ls QqlZr
TkkSd+&,&ut+kjk&,&teky] lkSan;Z dk rek'kk ns[kus dk vkuUn
'kksj&,&lkSnk&,&[kRr&vks&[kky] :i dh dYiuk dh /kwe/kke
jvukbZ&,&teky dYiuk dk Jaxkj
eqt+efgy] det+ksj
dqok] rkdr
vukflj] rRo
,frnky] larqyu
7-
fvJr&,&drjk] cwan dk ,s'o;Z]
tkSQ+] det+ksjh]
fxfj;k]jksuk
cne&,&lnZ] BaM+h vkg esa rCnhyh
okoj] fo'okl]
vcj&,&cgkjh] olUr dk ckny]
,tkt+&,&gok&,&lSdy]
ifj"d`fr dh vfHkyk’kk dk peRdkj] tYok&,&xqy] Qwy dh cgkj
ok] [kqyuk
8-
f'kdLr] ijkt;
vkjkb'k&,&[k+e&,&dkdqy] ds'k Jaxkj
vans'kk gk,&nwj&vks&njkt+] rjg rjg dh 'kadk;s
ykQ+&,&redh] lgu djus dk nkok
Qjsc&,&lknk fnyh]
ljy g`n;rk dk /kksdk
jkt+ gk,&lhuk xqnkt+]
fny dks Qwad nsus dk Hksn
fe'kxk] iydsa
xet+k] u[kjk
;d dye vaxst+] iwjh rjg lgus ds ;ksX;
9-
ge lq[ku] dfork le>us okyk
rhekjnkj lsok djus okyk
ukSgkjok¡] 'kksd xhr xkus okyk
10-
lax&vks&f[k'r] iRFkj
teky&,&fny Qjkst+] eu dks jks'ku djus okyk :Ik
90
91
'kkg] jktk
eqlkfgc njckjh
16-
[k+fy'k&,&xet+k&,&[kwajst+] dVk{k dh pqHku
[kwukck fQ'kkuh] [kwu dk cgko
vk'kqQ+rkc;kuh] >wB cksyus okyk
ft[k+qn] [kks;k gqvk
jQ~rk&,&cSnk&,&[+;ky]
dYiuk ds taxyksa esa
eqrdkfcy] foeq[k
vkftt+] foo'k
uax&,&ihjh] cq<+kis dks 'kekZusokyh
17-
dgj] eqlhcr] ;kjc& bZ'oj
18-
cksls] pqEcu] r'ukyc] I;klk
t+et+e] 'kjkc
tkek&,&,gjke] dkcs ds fy,s tks oL= igus tkrk gS
nke] tky]
19-
bCu&,&efj;e] efj;e dk csVk&bZlk
gktreUn] bPNqd
20-
ngj] lalkj
uD'ks&oQ+k] izse dk fpUg
otg&,&rlYyh] rlYyh dk dkj.k
'kfeZUnk&,&evuh yTtk dk vFkZ
vUnksg&,&oQ+k izse dk nq%[k
xqt+jxkg&,&[k+;ky&,&e;&ls&lkx+j
efnjk vkSj I;kys ls Hkjh gqbZ jkg]
uQl] lkal
tknk&,&ljeafty&,&rdok] la;e ekxZ
eg:fe&,&fdLer] HkkX; dk ekjk
lnek&,&;d tqfEc'k&,&yc]
lnes ls gksaV fgyus yxs
gjhQ+&,&ne&,&bZlk] bZlk dk Q¡wd ls eqnsZ ftUnk gks
tkrs Fks
21-
nksLrnkjs& nq'eu] izsfedk
,frekn&,&fny] g`n; dk fo'okl
ukyk] vrZukn] ukjlk] u igqapus okyk
lknxh&vks&iqjdkjh pkykdh]
rXk+kQqy] mis{kk
22-
ijho'k] ijh tSlh] jd+hc] izfr}Unh
jkt+nk¡] izfr}Unh] ;kjc] bZ'oj
v'kZ] vkdk'k
ckjs&vk'uk] ifjfpr] nkuk] vDyeUn
23-
ijh'kkfu&,&[k+kfrj] eu dh O;Fkk]
ljgn&,&bnjkd] Kku dh lhek
eLtwn] ftls fltnk fd;k tk;s
vgy&,&ut+j] ikj[kh] fdcyk uqek]dkcs dh fn'kk
fn[kkus okyk
'kjj] fpaxkjh] erywc vHkh"V
u[or] xoZ
24-
egk&,&'kc&,&pkjnqe] pkSnoha dk pk¡n
nkn&vks&flRe] ysu nsu] eydy ekSr] ;ejkt
25-
[k'khZn&,&tgkWa] fo'o dk lw;Z]
nkx&,&fugk¡] Nqik gqvk nkx+
lq[kuoj dfo x.k]
vankt&,&c;k¡] o.kZu 'kSyh
26-
ykyk&,&xqy] Qwy vkSj dyh
uqek;ka] izdV
fiUgk¡] fNi tkuk] tw&,&[kw¡ ygw dh unh
'kke&,&fQ+jkd fojg dh la/;k]
Qjkstk¡] izdk'keku
[k+qYn] LoxZ] bfUrdke] cnyk ysuk
dqnjr&,&gd+] bZ'oj dh d`ik]
[k+wxj] vH;Lr
vgy&,&tgk¡] nqfu;kokys
92
93
27-
drv] rksMuk] vnkor] nq'keuh]]
[kYor] ,dkar
vkxgh] cqf)
rdZ&,&oQ+k]
izse ca/ku dks rksM+uk
oLy] feyu
28-
[kw&,&;kj] fe= dk LoHkko] ukj] vkx
bfYrgkc] yiV] vt+kc nq[k]
`
tgku&,&[k+jkc] nq[kh lalkj
'kc&gk,&fgt+j fo;ksx dh jkrsa]
d+kfln Mkfd;k
isp&vks&rkc dqa<u esa cy [kkuk
jkst+&vks&vcj&vks&'kc&,&ekgrkc]
?kVkvksa f?kjs fnu vkSj pk¡nuh jkrs
29-
uD'k&,&dne] infpUg f[k;kck¡] D;kjh
bje] dqf=e LoxZ] vk'kqQ+~rxk¡ izseh
[kky&,&dq¡t&,&ngu va/kjksa ds dksus ij fry
lqoSnk dkyk nkx+]
lSj&,&vne] vufLrRo dk [ksy
dker] yEck&,&d+n]
dn&,&vkne] ekuo dk dn
ego&,&vkbZuknkjh] vkRe Jaxkj esa yhu
lqjkx+&,&rqQ&,&ukyk] vrZukn dh riu vkSj nzo.k dh [kkst
'kcjkS jkr dk jkgh] rek'kk&,&vgy&,&dje
nkfu;ksa dh d`ik
30-
ckt+hpk&,&vRQky] cPpksa dk [ksy
vkSjxa&,&lqySek¡] lqySeku dk flgkalu
,tkt&,&elhgk] bZlk dk peRdkj]
tqt+] flok
lwjr&,&vkye lalkj dk :i
gLrh&,&vkf'k;k] oLrqvksa dk vfLrRo]
fugk¡] Nqih gqbZ lgjk] e:LFky
[kqnchu&vks&[kqnvkjk] vfHkekuh vkSj
vkRevayd`r
cqr&,&vkbZuk lhek] 'kh'ks dh rjg pedrh
gqbZ] izsfedk
iSekuk&,&lgck] I;kyk vkSj 'kjkc]
dqQ+j] v/keZ
dyhlk] fxjtk?kj] tqfEc'k] dEiu
lkx+j&vks&ehuk] I;kyk vkSj lqjkgh
is'kk&ls&ge eJkc&vkS&gejkt+] lg/kehZ vkSj
lc Hksn tkuus okyk iDdk nksLr
31
a
-
rdZ&,&oQ+k] csoQk gks tkuk xqek¡] lansg
yqRQ&,&[kkl] fo'ks"k d`ik
iqjfl'k dq'ky {kse iwNuk
ik&,&lq[k+u] okrkZpj.k] njfe;k¡] chp esa
nq'uke] xkyh] ngk¡] eqag] ljufo'r] HkkX;] tcha] ekFkk]
:gqydqnql] ftcjhy
31
b
-
coDr&,&e;ijLrh] 'kjkc ihrs gq;s
vqtj&,&eLrh] eLrh dk cgkuk
xjkZ+&,&vkSt+&,&fcuk&vkye&,&bedk¡] ;s
xoZ ds lalkj fdruk egku gS
iLrh] iru] uXek&gk;&xe] nq[k ds xhr
cslnk] ftldh vkokt+ u gks]
'kSok] jksuk /kksuk
is'knLrh] gkFk Mkyuk
32-
nhnk&,&rj] xhyh vk[ksa]
r'uk&,&Qj;kn] Qj;kn dk I;klk]
gukst+] vHkh rd] fjT+ok¡] LoxZ dk }kjiky] [kqYn] LoxZ]
fny&,&xqex'rk] [kks;k gqvk fny]
n'r mtkM+
33-
t+kSj] vU;k;] xfnZ'k] foifRr]
ukekcj] Mkfd;k] ;kjc] bZ'oj
34-
rx+kQqy] mis{kk] cs'k] ,d iy ls vf/kd ugha
QqlZr&,&gLrh] thou ls vodk'k]
xkfQ+y cs[k+cj
94
jDl&,&'kjj fpaxkjh dk u`R;
exZ] ekSr
35-
lt¡&,&Qqxk¡] nnZ dk Loj] [kw] LoHkko
lqcdlj] viekfur] ljxjk¡] uk[k+q'k
xe[okj] gennZ]
lax&,&vkLrkWa] pkS[kV
:nkn&,&peu] ckx+ dh dgkuh]
fugk¡] fNik gqvk] vnw] izfr}Unh
36-
twYerdns] va/ksjk ?kj]
'kc&,&x+e] nq[k dh jkr
nyhy&,&lgj] lqcg dk lcwr]
eqtnk&,&folky] feyu dk lekpkj]
vkf'r&,&p'e&vks xks'k] vk¡[kksa vkSj dkuksa
esa lqyg
gqLu&,&[k+qnvkjk] izsfedk
btkt+r&,&rLyhe&,&gks'k psruk ds leiZ.k
dh vuqefr
fvDn&,&xnZu&,&[kwCkk¡] izsfedk ds xys
dh ekyk
flrkjk&,&xkSj Q+jks'k] eksrh cpsus okys dh
fdLer dk flrkjk
e;dnk&,&cs[k+jks'k] uhjl e/kq'kkyk
xS+c] vkdk'k] et+kch] fo"k;]
uok&,&ljks'k] ftcjhy
38-
g;kr&,&ngj] lalkj dk thou]
fxfj;k] jksuk
vcl] csdkj] vq'kkd+ izseh]
vgn] opu
mLrqokj] rS;kj
39-
xfnZ'k&,&eqnke LFkk;h foifRr;k¡]
;kjc] bZ'oj
gQZ&,&eqdjZj] LFkk;h 'kCn]
esgj&vks&ekg lw;Z vkSj pk¡n
ot+hQk[okj] osru ikus okyk