W inwokacji Mickiewicz przepowiada
W inwokacji Mickiewicz przepowiada
przyszły cud powrotu wygnańców „na
przyszły cud powrotu wygnańców „na
Ojczyzny łono” (I, 13). Modli się do
Ojczyzny łono” (I, 13). Modli się do
Matki Boskiej o cud przeniesienia
Matki Boskiej o cud przeniesienia
własnej duszy do ojczystych
własnej duszy do ojczystych
„pagórków”, „łąk” i „pól”.
„pagórków”, „łąk” i „pól”.
Spełnienia pierwszego cudu nie
Spełnienia pierwszego cudu nie
doczeka. Drugi natomiast ziści się za
doczeka. Drugi natomiast ziści się za
dotknięciem jego poetyckiego pióra:
dotknięciem jego poetyckiego pióra:
dwanaście ksiąg poematu uczyni
dwanaście ksiąg poematu uczyni
Litwę-ojczyznę- z jej lasami i
Litwę-ojczyznę- z jej lasami i
obłokami, łąkami i pagórkami, a
obłokami, łąkami i pagórkami, a
nawet żabami i bigosem, ze
nawet żabami i bigosem, ze
wszystkimi ukochanymi osobami i
wszystkimi ukochanymi osobami i
miejscami- tak żywo obecną, że w
miejscami- tak żywo obecną, że w
Epilogu
Epilogu
(na pierwszy rzut oka
(na pierwszy rzut oka
pełnym tylko gorzkiej melancholii)
pełnym tylko gorzkiej melancholii)
sam poeta uzna, iż „do swoich
sam poeta uzna, iż „do swoich
wrócił”.
wrócił”.
Sztuka sprawi, że dwa cuda staną się
Sztuka sprawi, że dwa cuda staną się
jednym.
jednym.
CUDOWNE WIZERUNKI
CUDOWNE WIZERUNKI
Cudowne wizerunki Bogurodzicy przypominają w Inwokacji o
dwóch złączonych krajach: Koronie i Litwie,a także o
staropolskiej wierze w szczególną opiekę niebios nad ich
mieszkańcami.
Epilog zaczyna się od hałasów paryskiego piekła: wielkomiejskiego „stuku” i
emigracyjnych „potępieńczych swarów”. Kończy zaś- marzeniem o polskiej
Arkadii, w której „ nieraz pod lipą na trawie” czytano by Historię szlachecką z
roku 1811 i 1812.
Mickiewicz zamyka poemat zestawieniem wielkiego i obcego świata, dokąd
historia rzuciła polskich wygnańców, z „krajem lat dziecinnych”, jedyną „W
całej przeszłość i w całej przyszłości” krainą, „W której jest trochę szczęścia
dla Polaka”. Litewska wieś to dla wygnańca krain szczęścia nie tylko dlatego,
że w niej właśnie był dzieckiem i był u siebie. Soplicowskie zacisze i z innego
powodu jest lepsza niż Paryż. „Bo któż tam mieszkał?- matka, babcia, krewni,
/Sąsiedzi dobrzy. Kogo z nich ubyło,/ Jakże tam o nim często się mówiło,/ Ile
pamiątek, jaka żałość długa/ Tam, gdzie do pana przywiązawszy sługa/ Niż w
innych krajach małżonka do męża;/ Gdzie żołnierz dłużej żałuje oręża/ Niż tu
syn ojca; po psie płaczą szczerze/ I dłużej niż tu lud po bohaterze”
W Soplicowie płacze się nie z towarzyskiego obowiązku; ludzie łączą
rzeczywiste, głęboko przeżywane i szczerze manifestowane więzi. „Tu- na
Zachodzie- zapomina się szybko i o bohaterze (Napoleon!). „Tam- na Litwie-
czułe wspomnienia otaczają nie tylko zmarłych bliskich, ale nawet... Psa!
Pan Tadeusz przeciwstawia litewską wieś europejskiej metropolii, „kraj
szczęśliwy, ubogi i ciasny” pełnemu chłodnej obojętności „wielkiemu” światu
Zachodu, świat więzi serdecznych, sięgających poza grób, światu związków
zdawkowanych i powierzonych.
Dwa światy
Dwa światy
„O tym-że dumać na paryskim bruku(...)!” pierwsze słowa Epilogu
zapowiadają jego ważny temat: kontrast dwóch światów- europejskiej
metropolii i „cichej wsi litewskiej”.
Stolica Francji to w oczach Mickiewicza wcielenie zła przepełniającego
miejski świat. „(...) w tym mieście, jak w karczmie zajezdnej, ciężko
znaleźć kąt spokojny i co dzień jakiś hałas myśli rozrywa. Jak
podróżnemu na morzu śni się ląd, tak mnie ustwicznie dom ze
strzechą w lesie, ale niewiele mam nadziei, żebym go kiedy na jawie
obaczył. Przeznaczenie kuje mnie zawsze do bruków, których
nienawidzę. Ile razy Pani pójdziesz na przechadzkę w las albo między
zboże, proszę wspomnieć o mnie” (List do Julii Rzewuskiej, lato
1835)
Tylko w pięciu linijkach Epilogu (napisanego prawie w całości jedenastozgłoskowcem)
Mickiewicz powraca do rytmu trzynastogłoskowego, którym pulsowało dwanaście
ksiąg poematu:
Te wersy następują bezpośrednio po zestawieniu Paryża z Soplicowem. Od wizji
Zachodu jako krainy międzyludzkiej obcości poeta przechodzi do obrazu
przyjacielskich gawęd o utraconym raju, skutkujących cudem powrotu, który...
przepowiedział w Inwokacji! Przyjaciele dorzucali „do piosnki” słowa, jak żurawie
zrzucały „zaklętemu chłopcu” pióra. To sam Mickiewicz jest owym zaklętym
chłopcem. Na imię mu... Ikar! Bo któż to może być: chłopiec, który zrobił skrzydła i
uleciał na nich z wyspy-więzienia do ojczyzny?
Lekkomyślne natchnienie zgubiło mitycznego Ikara. Ikar-poeta na skrzydłach
natchnienia podsycanego przez przyjaciół powrócił do rodzinnych stron- w myśli, w
marzeniu, w wielkim śnie, którym jest cały poemat!
I przyjaciele wtenczas pomogli rozmowie, 13
I do piosnki rzucali mnie słowo za słowem, 13
Jak bajeczne żurawie nad dzikim ostrowcem, 13
Nad zaklętym pałacem przelatując wiosną 13
I słysząc zaklętego chłopca skargę głośną, 13
Każdy ptak chłopcu jedno pióro zrzucił, 11
On zrobił skrzydła i do swoich wrócił. 11
MATKA POLSKA
„O Matko Polska! Ty tak świeżo w grobie/ Złożona- nie ma sił mówić o tobie! (Epilog, 40-41).
Malarską i literacką alegorią Polski bywała w epoce rozbiorów okuwana w kajdany lub
umierająca kobieta. Na obrazie Matejki
Polonia- rok 1863 (1863)
Polonia- rok 1863 (1863) towarzyszy jej druga
postać: personifikacja Litwy.
Tytułowy bohater poematu”
„Do żołnierki jedyni”... Uroczysty ton znany z Inwokacji ustąpił miejsca stylistyce potocznej
rozmowy. Nie przypadkiem też narrator narrator zwraca się do nas jak do osób dobrze
wprowadzonych w temat- czyli w świat mieszkańców Soplicowa („jak wiadomo”!).
Mickiewicz tworzy klimat poufałej więzi między światem bohaterów poematu i jego
narratorem a czytelnikami. „To jest nasz wspólny świat”- mógłby powiedzieć; „czytając o
domu Sędziego, macie myśleć o własnych, może utraconych, domach; czytając o jego
sąsiadach i gościach, wspominajcie serdecznych znajomych z własnej okolicy”.
Serdecznych znajomych nie trzeba szczegółowo przedstawiać. Dlatego we wzmiance o
młodzieży, która- zachęcona opowieściami napoleońskich weteranów- przekradła się z
Litwy za Niemna, by służyć w wojskach Księstwa Warszawskiego, poeta „niefrasobliwe”
pomija imiona wyliczonych uciekinierów:
A jeśli któryś z czytelników nie znał Obolewskiego czy Janowicza? To znał innych,
podobnych do nich młodzieńców. Wszystkich- znajomych narratora i znajomych
czytelnika- łączy więź tych samych marzeń, przeżyć i wspomnień.
Pan Tadeusz tę więź dyskretnie umacnia.
Nazywał się Soplica; wszyscy Soplicowie
Są, jak wiadomo, krzepcy, otyli i silni.
Do żołnierki jedyni, w naukach mniej pilni.
I, 629-631
Tak przekradł się Gorecki, Pac i Obuchowicz,
Piotrowski, Obolewski, Różycki, Janowicz...
POGRANICZE
Niemen to w Panu Tadeuszu „domowa rzeka” dzieciństwa, lecz także granica między obszarem
panowania Moskali a Księstwem Warszawskim, półmityczną krainą wolności
.
Hrabia i Gerwazy
Hrabia i Gerwazy na zamku- obraz Józefa Rapackiego. Gerwazy troszczy się, aby „ostatni z
Horeszków, chociaż po kądzieli”, bywalec obcych krain, entuzjasta egzotycznych pejzaży i
przygód, nie zapomniał o chwalebnej i bolesnej przeszłości własnych przodków”
„Ciche grusze”- siedzą na miedzy (I, 22). Topole- bronią soplicowskiego dworu „od
wiatrów jesieni” (I, 28). Czeremchy, jarzębiny „ze świeżym pasterskim
rumieńcem”, leszcze- i „dziatwa leśna”: głóg, kaliny, „ożyna”, maliny (III, 550-
555)- wszystkie te
„Poczciwa brzezina” przypomina wieśniaczkę, która opłakując syna lub męża,
„osina drżąca wstrząsa liście siwe” (X, 23); jak siwe włosy- dodajmy. Drzewa więc
mają warkocze, rumieńce, tańczą, biją czołem, starzeją się jak ludzie.
(„Rowienniki litewskich wielkich kniaziów, drzewa/ Białowieży, Świrezi, Ponar,
Kuszelewa!- IV, 1-2). Krótko mówiąc, są dla poety osobami. Nie powinno to dziwić,
jak zresztą żadna z Mickiewiczowskich personifikacji. Opisana w poemacie
ojczyzna to dom, a rodzinny dom wypełnia przecież gromada bliskich osób.
Drzewa i krzewy liśćmi wzięły się za ręce
Drzewa i krzewy liśćmi wzięły się za ręce
Jak do tańca stojące panny i młodzieńce
Jak do tańca stojące panny i młodzieńce
Wkoło pary małżonków. Stoi pośród grona
Wkoło pary małżonków. Stoi pośród grona
Para, nad całą leśną gromadą wzniesiona
Para, nad całą leśną gromadą wzniesiona
Wysmukłością kibici i barwy powabem:
Wysmukłością kibici i barwy powabem:
Brzoza biała, kochanka, z małżonkiem swym grabem.
Brzoza biała, kochanka, z małżonkiem swym grabem.
III,556-561
III,556-561
(...)jako płaczki przy grobowym dole,
(...)jako płaczki przy grobowym dole,
Biły czołem, długimi kręciły ramiony,
Biły czołem, długimi kręciły ramiony,
Rozpuszczając na wiatry warkocz posrebrzony
Rozpuszczając na wiatry warkocz posrebrzony
ROŚLINY EGZOTYCZNE
Telimena i Hrabia „wysyłają” „kształty, kwiaty i łodygi” drzew egzotycznych (III, 575).
DĄB BAUBLIS
„Czy żyje wielki Baublis, w którego ogromie/ Wielkimi wydrążonym, jakby w wielkim
domie,/ Dwunastu ludzi mogło wieczerzać za stołem?”- pyta narrator wśród
wspomnień o „ojczystych” drzewach (IV, 27-29; IV, 23).
Tysiącletni ponoć dąb rosnący „W powiecie rosieńskim, w majętności Paszkiewicza,
pisarza ziemskiego” (Objaśnienia poety), to wcielenie majestatu ojczystej przyrody
i świadek szczęśliwych wieków ojczystej historii.
Hrabia utrzymuje, że nie żaden kraj północy, lecz „Włochy były, są, będą ojczyzną
malarzy”, bo „do obrazu trzeba” „nieba, Nieba włoskiego!” Tadeusz odpowiada żarliwą
i zarazem rzeczową obroną nieba polskiego. „U nas dość głowę podnieść: ileż to
widoków!/ Ileż scen i obrazów z samej gry obłoków!”- woła „z zapałem”, po czym
oprowadza Hrabiego po polskich chmurach, zachwycająco rozmaitych. Jedna jest „jak
żółw leniwa”, druga „jak balon szybko z wiatrem leci”, inne „Przelatują jak tabun
rumaków po stepie”, by następnie przemienić się w majestatyczny żaglowiec.
„Prostak” Tadeusz wtajemnicza w romantyczne zagadki niebios wykształconego
miłośnika „romantycznych” widoków. O chmurach malowanych nie czytał, ale gołym
okiem widzi, jakie ciekawe są te rzeczywiste.
Polskie chmury bywają też groźne: „Przed burzą bywa chwila cicha i ponura,/ Kiedy nad
głowy ludzi przeleciawszy chmura/ Stanie i grożąc twarzą, dech wiatrów zatrzyma,/
Milczy, obiega ziemię błyskawic oczyma,/ Znacząc te miejsca, gdzie wnet ciśnie grom
po gromie” ta chmura patrzy na ziemię „błyskawic oczyma” jak zagniewane bóstwo.
Ale i zaznacza miejsca uderzeń piorunów jak rzetelny rzemieślnik.
Bywają jeszcze inne chmury. Sławny obłok-klejnot z finału XII księgi, „Po brzegach
pozłacany, w głębi purpurowy”, nie przypomina ani rozpędzonego rumaka, ani
groźnego oblicza Jowisza, lecz jest „na kształt rąbkowych firanek”. Nieprzypadkowe
porównanie. Skrzętna gospodyni, zanim o zachodzie słońca zapali w domu światła,
zasuwa firanki, żeby nie wpuszczać lgnących do blasku owadów. Zachodzące słońce
zaś słońce „spuściło głowę, obłok zasunęło/ I raz ciepłym powiewem westchnąwszy
usnęło”- czyli zrobiło dokładnie to samo. Mickiewicz kończy poemat przypomnieniem,
że widok na ojczysty pejzaż jest widokiem na wnętrze rodzinnego domu.
PEJZAŻ WŁOSKI I SWOJSKI
PEJZAŻ WŁOSKI I SWOJSKI
Tadeusz nudzi „niebo włoskie”, „jak zamarzła woda”, zaciekawiają zaś zmienne kształty
Tadeusz nudzi „niebo włoskie”, „jak zamarzła woda”, zaciekawiają zaś zmienne kształty
polskich chmur (III, 633-653).
polskich chmur (III, 633-653).
Mickiewiczowi nie wystarcza, żeby jego krajobrazy widzieli. Chce, żebyśmy
się poczuli nimi ogarnięci i przeniknięci. Opisuje ruch mas i warstw
ziemi (dwa wichry „rwą skiby”, trzeci „Łbem grunt wierci”- X, 63, 66),
wody, nawet powietrza (X, 47-72). Władzą dotyku obdarza wiatr, który:
„rozwinął dłonie/ I mgłę muskał, wygładzał, rozścielał na błonie” (VI, 571-
572). Miesza i jednoczy wrażenia dźwiękowe i dotykowe, nadając mgle
konstytucję przedmiotu, w który „wsiąka” dźwięk „jednostajnej” piosenki
żniwiarek (VI, 26). Niezawodnie odróżnia niesionego gwałtownymi
szkwałami pojedyncze „kropki dżdżyste,/ Wielkie, jasne, okrągłe, jak
grady ziarniste” (X, 53-54) od „gęstych” kropel ulewy, które z kolei
Pan Tadeusz wiąże nas z ziemią; zwłaszcza z polską ziemią. Zwłaszcza, ale
nie tylko: wiąże człowieka z całym olśniewającym światem dźwięków,
zapachów, smaków, ze światem, który nas nieustannie, raz porywa, raz
czule dotyka, muska twarz powiewem wiatru, oślepia blaskiem
błyskawicy, trwoży wyciem wichrów, porywa energią żywiołów.
zlały się razem; to jak proste struny
Długim warkoczem wiążą niebiosa do ziemi,
To jak z wiader buchają warstwami całemi.
X, 75-77
PAS SŁUCKI Z JEDWABIU I ZE ŚWIATŁA
PAS SŁUCKI Z JEDWABIU I ZE ŚWIATŁA
Pas słucki,
nieodzowna
nieodzowna część szlacheckiego stroju. Maciek nad Maćkami
przypatruje się, jak „słonko z góry tysiącem promieni” wątku „przetyka,
posrebrza, wyzłaca, rumieni” osnową z mgły, jakby tkało słucki pas. (VI, 573-574,
575-580).
MGŁA
MGŁA
Mgły kryje przygotowania do zajazdu (VI, 1-57), kłębi się wokół tajemniczej postaci
pędzącego mnicha (IV, 295-296), przemienia Horeszkowskie ruiny w zamek z baśni
(II, 119-124); „mglisty obłok: oddziela świat dostępny ludzkiemu oku od
legendarnego matecznika leśnej zwierzyny.
Soplicowskie królestwo przedmiotów nie składa się z rupieci ani muzealnych
Soplicowskie królestwo przedmiotów nie składa się z rupieci ani muzealnych
eksponatów. „Myśliwców herbowe klejnoty wyryte” w zamkowej sieni głoszą
eksponatów. „Myśliwców herbowe klejnoty wyryte” w zamkowej sieni głoszą
rodową chwałę Horeszków i ich gości; kontusz i słucki pas są znakami polskości
rodową chwałę Horeszków i ich gości; kontusz i słucki pas są znakami polskości
i szlachectwa (Rejentowi „frak duszy połowę odebrał”); Horeszkowska liberia
i szlachectwa (Rejentowi „frak duszy połowę odebrał”); Horeszkowska liberia
Gerwazego to godło wiernej służby; „złote obroże” i „smycz tkany jedwabny”
Gerwazego to godło wiernej służby; „złote obroże” i „smycz tkany jedwabny”
(dar księcia Dominika)- nieco humorystyczne dowody myśliwskich i
(dar księcia Dominika)- nieco humorystyczne dowody myśliwskich i
towarzyskich przewag Asesora (II, 816-819). Na wet groteskowo
towarzyskich przewag Asesora (II, 816-819). Na wet groteskowo
„zdemilitaryzowane” zabytki XVII-wiecznych wojen („kula żelazna działowa”
„zdemilitaryzowane” zabytki XVII-wiecznych wojen („kula żelazna działowa”
leżąca „Pod bramą” Maćkowego domostwa „Od czasów szwedzkich”, Duńczyk
leżąca „Pod bramą” Maćkowego domostwa „Od czasów szwedzkich”, Duńczyk
spod Wiednia służący „bezbożnej: kucharce do otrzepywania żaren- VI, 449-451,
spod Wiednia służący „bezbożnej: kucharce do otrzepywania żaren- VI, 449-451,
477, 479) stanowią dziejowe pamiątki.
477, 479) stanowią dziejowe pamiątki.
Tabakierę Podkomorzego z portretem „króla Stanisława”(I, 759) to kieszonkowy
Tabakierę Podkomorzego z portretem „króla Stanisława”(I, 759) to kieszonkowy
pomnik niedawnych czasów wolności. Tabakierkę Robaka dotknięcie
pomnik niedawnych czasów wolności. Tabakierkę Robaka dotknięcie
narodowego bohatera zmieniło w „relikwię”: „Czy uwierzycie Państwo, że z tej
narodowego bohatera zmieniło w „relikwię”: „Czy uwierzycie Państwo, że z tej
tabakiery/ Pan jenerał Dąbrowski zażył razy cztery?” (IV, 359-360)
tabakiery/ Pan jenerał Dąbrowski zażył razy cztery?” (IV, 359-360)
kiedy bohaterowie zstąpią osobiście w progi soplicowskiego dworu, opuszczają je
kiedy bohaterowie zstąpią osobiście w progi soplicowskiego dworu, opuszczają je
obdarowani księgą kryjącą tajemnice polskich uczt (XII, 219-222) i mieczem
obdarowani księgą kryjącą tajemnice polskich uczt (XII, 219-222) i mieczem
pamiętającym może Grunwald. Wręczając Dąbrowskiemu i Kniaziewiczowi
pamiętającym może Grunwald. Wręczając Dąbrowskiemu i Kniaziewiczowi
Kucharza Doskonałego i Scyzoryk, dwaj strażnicy tradycji, Wojski i Gerwazy,
Kucharza Doskonałego i Scyzoryk, dwaj strażnicy tradycji, Wojski i Gerwazy,
przełamują się z nimi chlebem własnych dusz.
przełamują się z nimi chlebem własnych dusz.
Mieszkańcy Soplicowa czczą herosów narodowego panteonu, ale i herosi wywożą
Mieszkańcy Soplicowa czczą herosów narodowego panteonu, ale i herosi wywożą
z centrum polszczyzny skarby. Kto szuka Polskich, znajdzie ją w namiotach
z centrum polszczyzny skarby. Kto szuka Polskich, znajdzie ją w namiotach
wielkich wodzów, ale i pod dachem szlacheckiego domostwa.
wielkich wodzów, ale i pod dachem szlacheckiego domostwa.
STRÓJ SZLACHECKI
STRÓJ SZLACHECKI
Kontusz i słucki pas- najbardziej charakterystyczne
Kontusz i słucki pas- najbardziej charakterystyczne
elementy narodowego stroju szlacheckiego. „Pas
elementy narodowego stroju szlacheckiego. „Pas
taki można równie kłaść na strony obie,/ Złotą
taki można równie kłaść na strony obie,/ Złotą
na dzień galowy, a czarną w żałobie” (I, 854-
na dzień galowy, a czarną w żałobie” (I, 854-
855). Sędziemu w odwiązywaniu długiego pasa
855). Sędziemu w odwiązywaniu długiego pasa
słuckiego pomaga Protazy (I, 850-857)
słuckiego pomaga Protazy (I, 850-857)
HERB SZLACHECKI
HERB SZLACHECKI
„
„
Herb Horeszków, Półkozic, jaśniał na sklepieniu”
Herb Horeszków, Półkozic, jaśniał na sklepieniu”
zamkowej sieni wśród obfitości myśliwskich
zamkowej sieni wśród obfitości myśliwskich
trofeów ozdabiających ściany (I, 299)
trofeów ozdabiających ściany (I, 299)
Wstęga z Inwokacją zapowiada, że “kraj lat dziecinnych” (Epilog, 68) poety ma się naszym oczom
ukazać w odświętnej szacie. I rzeczywiście: najzwyklejsze składniki wiejskiego krajobrazu
Mickiewicza przyozdabia- niczym strój wstęga- powabami magicznych tajemnic, sielankowej,
baśniowej lub mitycznej idealizacji albo rubasznej swojskości.
Gdy “srebrna pochodnia” księżyca (VIII, 55) rozproszyła gęstniejące wieczorne ciemności,
niebo i ziemia,
Kazimierz Wyka referuje spostrzeżenie Aleksandra Świętochowskiego: ten opis „z metaforą
ziemi jako małżonki, nieba jako męża, zrozumiałby doskonale Polinezyjczyk; całkowicie
odpowiada on pierwotnym wyobrażeniom animistycznym o przyrodzie”, złożonej-
dopowiedzmy- bez wyjątku z istot ożywionych i uduchowionych.
„Garście” tego samego „blasku miesięcznego” połyskują na „warstwach” wody jak „garście
zaklętego złota” rzucane „w wodę” „dla zabawki” przez siedzącą na brzegu Świteziankę (VIII,
600—608). Nawet coś tak banalnego jak ogród warzywny Mickiewicz uniezwykli swojsko-
rubaszną personifikacją: ,,otyły” arbuz (niczym otyły szlachcic) ,,Wtoczył się jak gość między
buraki czerwone” (II, 412).
Gdy jednak Protazy przemawia do uczestników zajazdu ze stosu belek (Płut wkrótce zakuje
słuchaczy Woźnego w dyby zrobione z tych belek — IX, 86—91), narrator w nawiasie informuje
rzeczowo: ,,pod płotem sadu suszyły się belki” (VIII, 754). Tym razem żadnych tajemnic,
żadnej baśniowości. Okiem epika i realisty — i okiem gospodarza — Mickiewicz chce
dostrzegać również prozaiczne szczegóły wiejskiej powszedniości.
z pomroki odkryte w połowie,
Drzemały obok siebie jak małżonkowie
Szczęśliwi: niebo w czyste objęło ramiona
Ziemia pierś, co księżycem świeci posrebrzona
VIII, 57-60
MAGIA NOCY
MAGIA NOCY
„Po wieczerzy Sędzia, i goście ze dworu” spoglądali „w niebo, które zdawało się zniżać,/ Ścieśniać
i coraz bardziej ku ziemi przybliżać,/ Aż oboje skrywszy się pod zasłonę ciemną/ Jak
kochankowie, wszczęli rozmowę tajemną” (VIII, 9, 13-16). Romantyczna tajemniczość obywa
się w
Panu Tadeuszu
Panu Tadeuszu bez egzotycznych pustyń i przepaści.
Zwyczajny wiejski świat ,,kraju lat dziecinnych” nie przestaje być krainą jak z baśni, snu lub
Zwyczajny wiejski świat ,,kraju lat dziecinnych” nie przestaje być krainą jak z baśni, snu lub
niepokojących przeczuć. Baśń nie zawsze jest pogodna jak obraz Świtezianki rzucającej do wody
niepokojących przeczuć. Baśń nie zawsze jest pogodna jak obraz Świtezianki rzucającej do wody
garście złota.
garście złota.
Powywracane drzewa w gęstwinach litewskiej puszczy przypominały narratorowi w m1odości ,,ruiny
Powywracane drzewa w gęstwinach litewskiej puszczy przypominały narratorowi w m1odości ,,ruiny
miast” (IV, 57), a odurzający hałas wichru nad nieruchomym ,,sklepem” (sklepieniem) niższych
miast” (IV, 57), a odurzający hałas wichru nad nieruchomym ,,sklepem” (sklepieniem) niższych
gałęzi wywoływał wrażenie, ,,Ze tam nad głową morze wiszące szalało” (IV, 51—56). O małych
gałęzi wywoływał wrażenie, ,,Ze tam nad głową morze wiszące szalało” (IV, 51—56). O małych
1eśnych jeziorkach, ,,trawą zarosłych na poły”, dowiadujemy się, że ,,ludzie dna ich nie dośledzą”
1eśnych jeziorkach, ,,trawą zarosłych na poły”, dowiadujemy się, że ,,ludzie dna ich nie dośledzą”
(IV, 495), a porażone ,,plugawą” wonią zionącą z tych piekielnych ,,studni” drzewa, ,,Łyse,
(IV, 495), a porażone ,,plugawą” wonią zionącą z tych piekielnych ,,studni” drzewa, ,,Łyse,
skarłowaciałe, robaczliwe, chore” (IV, 497—500), ,,Siedzą wokoło wody, jak czarownic kupa /
skarłowaciałe, robaczliwe, chore” (IV, 497—500), ,,Siedzą wokoło wody, jak czarownic kupa /
Grzejąca się nad kotłem, w którym warzą trupa” (IV, 503—504).
Grzejąca się nad kotłem, w którym warzą trupa” (IV, 503—504).
,,Wielkie jest podobieństwo, ze diabły tam siedzą” - dodaje narrator w jeszcze jednym nawiasie (IV,
,,Wielkie jest podobieństwo, ze diabły tam siedzą” - dodaje narrator w jeszcze jednym nawiasie (IV,
496), biorąc niejako w cudzysłów okropności — trochę szekspirowskie, trochę baśniowe, trochę
496), biorąc niejako w cudzysłów okropności — trochę szekspirowskie, trochę baśniowe, trochę
balladowe- które opisuje we własnym imieniu, ze szczerym zachwytem dla ich ma1owniczości,
balladowe- które opisuje we własnym imieniu, ze szczerym zachwytem dla ich ma1owniczości,
ale objaśnia raczej w imieniu wyznawców ludowego zabobonu, od których o nich z pewnością
ale objaśnia raczej w imieniu wyznawców ludowego zabobonu, od których o nich z pewnością
słyszał.
słyszał.
W roku 1811 ,,cały lud litewski” (VIII, 117) wróżył wojenne nieszczęścia z komety ,,tudzież z
W roku 1811 ,,cały lud litewski” (VIII, 117) wróżył wojenne nieszczęścia z komety ,,tudzież z
innych znaków: / Bo zbyt często słyszano krzyk złowieszczych ptaków, / Które na pustych polach
innych znaków: / Bo zbyt często słyszano krzyk złowieszczych ptaków, / Które na pustych polach
gromadząc się w kupy, / Ostrzyły dzioby, jakby czekając na trupy” (VIII, 119—122).
gromadząc się w kupy, / Ostrzyły dzioby, jakby czekając na trupy” (VIII, 119—122).
Jak się okazuje, w pogodnym Panu Tadeuszu nie brakuje trupów! Tym razem Mickiewicz nie ma
Jak się okazuje, w pogodnym Panu Tadeuszu nie brakuje trupów! Tym razem Mickiewicz nie ma
powodu, żeby się od okropnych przeczuć dystansować. Wie, ze rok 1812 rzeczywiście dostarczy
powodu, żeby się od okropnych przeczuć dystansować. Wie, ze rok 1812 rzeczywiście dostarczy
żeru drapieżnemu ptactwu. Wstrzymuje fabułę dwunastu ksiąg na moment przed katastrofą.
żeru drapieżnemu ptactwu. Wstrzymuje fabułę dwunastu ksiąg na moment przed katastrofą.
Niejednym dyskretnym, lecz posępnym sygnałem zapowiada jednak klęskę moskiewskiej
Niejednym dyskretnym, lecz posępnym sygnałem zapowiada jednak klęskę moskiewskiej
wyprawy Napoleona i związanych z nią polskich nadziei.
wyprawy Napoleona i związanych z nią polskich nadziei.
Poemat o wielkim oczekiwaniu na bohatera. Tylko w księgach III, V i IX nikt nie wspomina o
Napoleonie. Poza tym ustawicznie się o nim pamięta i marzy. Geniusz (VII, 13—15). Czarownik (I,
524—531). Bóg!
O dziwo, to Robak (ksiądz!- ale i tajny agitator) ,,ubóstwia” wyczekiwanego cesarza. Przestrzega
bowiem, że jeżeli Litwini spóźnią się z powstaniem, ,,Napoleon sam wszystkich pobiwszy,
nareszcie / Powie: ‘Obejdę się ja bez was, kto jesteście?”’ (IV, 443—444). Podobnie odzywa się Bóg-
Oblubieniec do spóźnionych (!) na gody panien głupich (,,nie znam was” — Mt 25, 12; por. Łk 13,
25)!
Robak też próbuje rozpraszać wątpliwości. Zaniepokojonego wiadomościami o rekwizycjach w
Częstochowie Wilbika zapewnia, ze ,,Pan Najjaśniejszy / Napoleon katolik jest najprzykładniejszy”
(IV, 315—316). Ale później Maciek Dobrzyński ,,sam widział”, jak P0 wkroczeniu na Litwę żołnierze
napoleońskiej armii: ,,[...] kobiety w wioskach napastują, / Przechodniów odzierają, kościoły
rabują!” (XII, 392—393). Dlatego on z kolei przestrzega: ,,‘Cesarz idzie do Moskwy! daleka to
droga, / Jeżeli Cesarz Jegomość wybrał się bez Boga! / Słyszałem, że już podpadł pod klątwy
biskupie; / Wszystko to jest...’ Tu Maciej chleb umoczył w supie / I jedząc nie dokończył ostatniego
słowa” (XII, 394—398).
W głosach bohaterów entuzjazm zdecydowanie przeważa; jednak gniewna przemowa Maćka to wyjątek
znaczący: ostatnia z ocen Napoleona wypowiadanych w poemacie! Narrator na ogół milczy, a w
każdym razie nie ocenia. Jednak dopuścił do głosu Maćka. Czy nie podziela jego sądu? Na
początku (jednak) oceniał sam: ,,Takie były zabawy, spory w one lata/ Śród cichej wsi litewskiej;
kiedy reszta świta/ We łzach i krwi tonęła, gdy ów mąż, bóg wojny/ (...)/ Od puszcz libijskich latał
do Alpów podniebnych,/ Ciskając grom po gromie, w Piramidy, w Tabor,/ W Marengo, w Ulm, w
Austerlitz” (I, 892-894, 897-899). W określeniu “bóg wojny” można się dosłuchać podziwu. Ale
również trwogi. Napoleon- “bóg wojny”, w dodatku ciskający gromu, to w jednej osobie Mars i
gromowładny Jowisz: bóg pogański!
Krainę baśniowych krajobrazów zamieszkują również postacie jak z baśni: legendarni
myśliwi (wojewoda Niesiolowski ,,ma sto wozów sieci” — I, 793), baśniowo potężni
magnaci (uczta księcia Radziwiłła ,,Panie Kochanku” dla króla ,,dotąd żyje na Litwie
we gminnej powieści” XI, 125), bohaterowie wsławieni nadludzkimi czynami
(,,Czarnobacki, / Zabił Dejowa I zniósł cały pułk kozacki” — IX, 468—469).
Na pół baśniowa Zosia (,,Nagła, cicha i lekka, jak światłość miesiąca”- I, 128; por. IV,
142—147) w finałowej scenie zaręczyn otrzymuje od Klucznika baśniowy skarb: worek
jego ,,własnych talarów” I skrzynię klejnotów Stolnika (zakopaną, a jakże, jak
przystało na baśń, w zamku! —XII, 567—576).
W pierwszych zaś słowach opowieści brzmi echo baśniowego: ,,dawno, dawno temu, za
górami, za lasami...” — ,,Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju...” (I, 23).
Najważniejsze jednak, że poemat zamyka formuła zaczerpnięta z baśni:
I ja tam byłem, miód i wino piłem,
A com widział i słyszał, w księgi umieściłem.
XII, 862—86:3
Co znaczy to zdanie? Opowiedziałem wam o świcie pięknym jak baśń’? Czy raczej: jak
baśń nierzeczywistym, niedostępnym, bezpowrotnie utraconym ?
RUCZAJ
RUCZAJ
„
„
Woda warstwami spada, a na każdej warście/ Połyskają się blasku miesięcznego
Woda warstwami spada, a na każdej warście/ Połyskają się blasku miesięcznego
garście” (VIII, 600-601)- jak „garście zaklętego złota” (VIII, 608)
garście” (VIII, 600-601)- jak „garście zaklętego złota” (VIII, 608)
Jest inwokacja. Chociaż jakaś inna: nie do muzy, tylko do Litwy; ponadto i do Najświętszej Panny; nie z
prośbą o natchnienie, tylko z proroctwem powrotu do ojczyzny. Jest wiersz pulsujący dostojnym
rytmem i uroczysty styl. ,,Litwo!” (I, 1); ,,O roku ów!” (XI, 1); ,,O wiosno!” (powtórzone: XI, 71, 73).
Choć zabarwiony osobistą nutą: (,,Drzewa moje ojczyste!” — IV, 23). Widzimy dziejowy przełom
(moskiewska wyprawa Wielkiej Armii), ale przez odwróconą lunetę. Z bliska zaś - tylko miejscowe
,,zabawy, spory” (I, 892), polowania. Są herosi (nie tylko ich pełne wdzięku heroikomiczne
karykatury). Ale są w jakiś inny sposób. Walczyli mężnie, ale teraz karmią króliki (Maciek, VI, 581—
598). Walczą nadal, ale do Soplicowa przybywają na obiad (Dąbrowski, księgi XI I XII). Obronili
Wiedeń, ale to było przed wiekiem (Jan III i sześciuset Dobrzyńskich -VI, 380—383). Wszystko więc
jest trochę inne. Wszystko? A rozbudowane, stanowiące cały obraz czy sytuację, porównania
homeryckie?
Czterech wersów potrzebuje Homer, by porównać pogoń Achillesa za Hektorem do pościgu orla za
gołębicą (Iliada, XXII, 139—142). U Mickiewicza w opisie nie mniej obszernym prześwituje przez
siebie aż kilka obrazów. W noc po zajeździe Moskale ,,wpadli na szlachtę, jak pająki ścienne, /
Nazwane kosarzami na muchy wpółsenne; / Zaledwie która bzyknie, już długimi nogi / Obejmuje ją
wkoło i dusi mistrz srogi” (IX, 3—6). Muchy giną w uściskach pająków- skazańcy duszeni przez kata
(“mistrza”)- Moskale wiążą szlachtę; niżej poeta doda jeszcze czwarty, rzeczowo gospodarski obraz:
“byli chwytani silnymi rękoma/ I przewracani jako na przewiąsłach słoma” (IX, 9-10). Wspólny
mianownik czterech obrazów: wzrokowe i dotykowe wrażenie stanowczej lub wręcz brutalnej precyzji
ruchów. W tle mamy i obraz piąty: much-“szlachciców” ściąganych przez Wojskiego (II, 699-722); role
się odwróciły: tu szlachcice przypominają muchy!
Rycerze podobni do ptaków, muchy do szlachciców, szlachta do much... epik piętrzy obrazy. Opiewa
bowiem wielkie czyny, ale i cały zachwycający świat. Tak pełen kształtów, dźwięków, ruchu, że do
opisu braknie słów.
HEROS NA
HEROS NA
„EMERYTURZE”
„EMERYTURZE”
Maciej król nad królami-
obraz Antoniego
Kozakiewicza
SZLACHTA W DYBACH
SZLACHTA W DYBACH
Związany Konewka „czuje, że go
duchy/ Spowiły ciasno, jak
niemowlę w pieluchy” (IX, 23-
24); „drewna goździami
przebite po rogach/ Ścisnęły
się, jako psie paszczęki, na
nogach” (IX, 90-91).
Rano w domu Sędziego „Roznoszono tace z całą służbą kawy”(II, 492); „Panie starsze”
robiły dla siebie „potrawę/ Z gorącego, śmietaną bielonego piwa, W którym twaróg
gruzłami posiekany pływa”(II, 511-514); „Zaś dla mężczyzn wędliny leżą do wyboru:/
Półgęski tłuste, kumpia, skrzydliki ozoru./ Wszystkie wyborne, wszystkie sposobem
domowym/ Uwędzone w kominie dymem jałowcowym” (II, 515-518); po skończonym
polowaniu „Z wozów niosą jarzyny, mąki i pieczyste, i chleb”(IV, 816-817); na wieczerze
w zamku „Po chłodniku szły raki, kurczęta, szparagi/ W towarzystwie kielichów
węgrzyna, malagi”(V, 315-316).
Jadło i napitki zjawiają się na soplicowskich stołach za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki. Mają zresztą coś wspólnego z czarami i tajemnicami. „Takiej kawy jak w
Polszcze nie masz w żadnym kraju”(II, 497)- nic dziwnego, skoro kawiarka „zna tajemne
sposoby gotowania trunku”(II, 502). Narodziny bigosu poprzedza moment, gdy
„kwaszona kapusta (...) łonem wilgotnym okrywa/ wyszukanego cząstki najlepsze
mięsiwa”(IV, 834, 8360837); gdy, pochłonięty przez myśliwych, „Zniknął, uleciał; tylko
w czeluściach saganów,/ Wre para, jak w kraterze zagasłych wulkanów”(IV, 844-845).
Pod komendą Wojskiego „Zwijają się kuchciki czarne jak szatany”(XI, 129), „na różny
sadzą ogromne pieczarnie/ Wołowe, sarnie, combry dzicze i jelenie; (...) Rzekłbyś,
ptasiego tylko nie dostaje mleka”(XI, 137-138, 150). Zaiste: nie sposób sobie wyobrazić,
żeby czegoś zabrakło w tej krainie obfitości. Jest „barszcz królewski zwany,/ I rosoł
staropolski sztucznie gotowany”, „Dalej inne potrawy, a któż je wypowie!/ (...)/ Owe
ryby! Łososie suche, dunajskie,/ Wyżyny, kawijary weneckie, tureckie (...)”(XII, 138-139,
143, 148-149).
Domowa swojskość i przepych na wzór wielkopańskich uczt Radziwiłowskich,
„garnuszeczek mały do śmietanki” (II, 496), towarzyszący każdej filiżance kawy,
„ogromne pieczenie” i przewymyślne słodycze ozdabiające arcyserwis- wszystko to jest
również, jak miecze i zbroje, portrety i legendy, pamiątką czasów, „Gdy Polska używała
szczęścia i potęgi!”(XII, 197).
KAWA
KAWA
Mickiewicz kawę znał nie z Wileńszczyzny lat swojej młodości, lecz z Wielkopolski, gdzie pijał ją w roku
1831; zapewne też można było wątpić, czy w istocie „takiej kawy jak w Polszcze nie masz w żadnym
inny kraju”. Nie o szczegóły faktograficzne jednak przecież chodzi, lecz o podkreślenie, że w Polsce w
ogóle wszystko jest najlepsze: od żab *”Żadne (...) nie grają tak pięknie jak polskie-VIII, 581) do kawy.