Problem do kwadratu
NASZE DOŚWIADCZENIA
Anna M. Nowakowska
Nad mówieniem o alkoholizmie kobiet nadal wisi odium wstydu i skrę powania.
Pytanie o uzależnienia bardziej kojarzy się z "oskarżeniem" niż z próbą diagnozy
i pomocy
PROBLEM DO KWADRATU
Najłatwiej jest dostrzec zjawiska, które mają wyraźną reprezentację w umyśle.
Trywializując: jeśli wiem, że coś istnieje i wiem jak to się przejawia, to spotykając
się z tym zjawiskiem z łatwością je rozpoznam.
I pewnie dlatego zwróciłam uwagę na współwystępowanie u moich klientek "odwykowych"
dwóch problemów: alkoholizmu i przemocy. Miałam ku temu okazję wręcz wyjątkową:
pracowałam z ofiarami domowej przemocy w Niebieskiej Linii, prowadząc jednocześnie
w Instytucie Psychiatrii i Neurologii grupę dla alkoholiczek. Dzięki temu zaczęłam
dostrzegać, że w życiorysach uzależnionych kobiet aż gęsto jest od przemocy:
różnego kalibru, w różnych konfiguracjach, w różnych okresach życia. W standardowym
programie leczenia uzależnień nie zajmowano się przemocą. Owszem, prace skoncentrowane
na krzywdzeniu najbliższych poruszały problem sprawstwa, ale penetracja życiorysu
nie dotyczyła aspektu ofiary. Co więcej, mówienie o sobie w kategoriach ofiary
ma w odwyku specyficzny wydźwięk: dobrze wyrenowana grupa dostrzeże w tym bo
wiem "mechanizmy obronne" i udzieli krytycznych informacji zwrotnych. W najlepszym
razie będą one brzmiały: "rozumiem, że masz żal do męża, ale spróbuj zrozumieć
jego sytuację po prostu nie wytrzymywał nerwowo".
W najgorszym razie alkoholiczka usłyszy: "przestań użalać się nad sobą, zajmij
się swoim piciem".
Co innego żona alkoholika, nikt nie kwestionuje jej prawa do nazywania siebie
ofiarą domowej przemocy.
Ale alkoholiczka? Stereotyp podpowiada, że to ona właśnie pije, bije, poniża
innych. Często jest to prawda, albo pół prawdy (gdy kobieta jest bita a jednocześnie
bije lub zaniedbuje dzieci). Równie często jest na odwrót: picie kobiety jest
alibi dla sprawcy. W końcu któż nie przyzna racji udręczonemu mężowi alkoholiczki?
W kontakcie z uzależnioną ofiarą domowej przemocy mamy do czynienia z "problemem
do kwadratu".
FIOLETOWE SIŃCE, ZIELONA APASZKA
Wesoła Wiesia przyjechała na odwyk w świeżych, malowniczych sińcach. Głębokie
zadrapania na szyi skryła pod zieloną apaszką. "Przy oka zji" zrobiła obdukcję.
Nie pierwszą, jak się okazało. Poprzednich razów było ze dwadzieścia: w tajnej
szufladzie leżały całe pliki obdukcji, zaświadczeń i skarg (napisanych i wysłanych,
napisanych i nie wysłanych). Tych nie wysłanych jest więcej, bo Wiesia już nie
wierzy w sprawiedliwość i sądy.
I słusznie, bo sprawiedliwości w sądach dochodzi się na trzeźwo, a Wesoła Wiesia
nie była trzeźwa od ładnych paru lat. Kiedyś była nauczycielką, zanim ześliznęła
się w dół społecznej hierarchii. Od długiego czasu Wiesia "prowadzi dom" dla
pracującego męża. A mąż Wiesi ma pięści wielkie i twarde jak cepy.
Na początku były marzenia, kochanie, przytulanie i ciągły brak pieniędzy. Najpierw
skończyło się przytulanie. W to miejsce przyszło poszturchiwanie. Mąż Wiesi
zaczął dorabiać po godzinach i wygłaszać wzniosłe tyrady na temat obowiązków
żony i praw męża. Muchy w nosie i wielkie aspiracje uczyniły go stosunkowo nieznośnym
towarzyszem życia. Wiesia twierdzi, że zaszkodziło mu rozległe życie towarzyskie.
"Kto kręci, chachmę ci, ten ma" mawiał w przypływie do brego humoru. Te przypływy,
rzecz oczywista, zdarzały się po setce. Żeby męża odciągnąć od koleżków, Wiesia
nauczyła się robić mocne domowe nalewki, siadała za stół razem z nim i usiłowała
być dobrym kompanem. Kieliszek za kieliszkiem, miesiąc za miesiącem nie trudno
zgadnąć, kto pierwszy został alkoholikiem. Kobiety z reguły łatwiej wpadają
w uzależnienia chemiczne. A jak już wpadają, to degradują się szybciej.
Mąż Wiesi nie rozumuje w kategoriach "chorobowych". Jak kobieta pije, to trzeba
jej z głowy to picie wy bić. A najszybciej wybija się pięścią.
Wiesiu - pytam - czy zdajesz sobie sprawę z błędnego koła, w którym utkwiłaś?
Och - odpowiada - gdyby on prze stał mnie tłuc i wyzywać, nie musiałabym pić.
A tak co mi zostało?
Panie Tadeuszu -pytam męża Wiesi podczas spotkania, na które zgodził się dość
niechętnie - czy Pan jest świadom, że przemoc jest przestępstwem ściganym przez
prawo?
No to niech ona przestanie chlać powiada on palcem jej nie tknę. Przecież
każdy wie, jakie ja mam z nią życie.
Oboje święcie wierzą w to, co mówią. Oboje się mylą. Akademickie rozważania
nad skutkiem i przyczyną wygodniej zastąpić opcją pragmatycz ną w tym związku
są dwa poważne problemy:
1. alkoholizm Wiesi,
2. używanie fizycznej i psychicznej przemocy przez Tadeusza. Te problemy współwystępują
i potęgują się nawzajem. Ta koincydencja nie jest przypadkowa. Narastające kłopoty
w relacji oraz ciągły niepokój i napięcie Wiesi znakomicie koił alkohol. "Dogadywała"
się z mężem dużo łatwiej, a jego raniące słowa nie zapadały tak głęboko w duszę.
Dla Tadeusza picie Wiesi stało się sygnałem przyzwolenia na "cięższą" przemoc:
poszturchiwanie i popychanie mogło zostać zastąpione przez bardziej "konkretne"
akty przemocy ciosy pięścią (na razie bez trwałych śladów), kopnięcia, rzucanie
popielniczką lub kubkiem z gorącą herbatą.
Dla Wiesi poniżanie i bicie oznacza ło konieczność zwiększenia dawki znieczulenia.
Dorzuciła sobie wyżebrany u znajomej lekarki oxazepam. Alkohol zmieszany z benzodiazepiną
zamulił i zmącił do reszty jej świadomość. Znalazła się w pułapce. Kiedy próbowała
bronić się przed ciosami, opowiadać o biciu, wzywać pomocy, napotykała mur pogardy.
Bełkotliwa mowa, nieskładna treść, zaniedbany wygląd: kto da wiarę i weźmie
w obronę "taką"...
Otrzymała swoją szansę. Tym razem awantura znalazła swój finał w szpitalu,
co dało Wiesi możliwość względnego wytrzeźwienia i wysłuchania propozycji terapii
odwykowej. Krążyły słuchy, że jedyną motywacją Wiesi była chęć uniknięcia kolejnych
(zapowiedzianych) ciosów. Jedni powiadali, że to źle, za mało inni, że wystarczy.
Tak czy inaczej do dziś jest trzeźwa, a kilka lat minęło od tych wydarzeń. Porządki
w małżeństwie trwały ponad dwa lata. Tadeusz nie zdołał powstrzymać pięści trzeźwa
Wiesia wkurzała go równie mocno, więc skończyło się rozwodem.
NAJPIERW ODWYK, PÓŹNIEJ PRZEMOC
Alina przyszła do Poradni przy Pogotowiu dla Ofiar Przemocy. "Jestem maltretowana
przez męża, córkę i syna. No, może syna nie, ma dopiero 12 lat ale tamci..."
Pierwsze spotkanie przebiegało typowo: opowiedziana historia była spójna, poczucie
krzywdy dojmujące przemoc domowa w klasycznym wydaniu.
Na drugim spotkaniu Alina usiadła daleko. Ssała miętowego dropsa, ale zapachu
alkoholu nie daje się zabić byle cukierkiem. W tej sytuacji postanowiłam jakoś
zareagować.
Czuję od Ciebie alkohol, czy wypiłaś przed naszą rozmową?
Och, jedno piwko na rozluźnienie.
I na tym mogło się skończyć, gdyby w przyszłości taka sytuacja nie powtórzyła
się. Alina próbowała być ostrożna, ale na grupie znowu pojawiła się podpita.
Dziewczyny odsunęły się od jej "chuchu", popatrywały na siebie.
Przyszedł czas na interwencję. Żadna pomoc psychologiczna, prawna czy socjalna
nie przyniesie efektu wobec osoby, która jest czynnie uzależniona. Trzeba było
uświadomić to Alinie. To była trudna rozmowa. Dla niej i dla mnie.
Nie miała żadnej szansy obrony swoich praw bez pracy nad trwałą abstynencją
i wyrównaniem najbardziej dolegliwych szkód psychicznych.
Próbowała się targować, podgrywać w "tak, ale...", udowadniać, że ludzie powinni
jej pomóc niezależnie od tego czy pije, czy nie.
Jak każdy alkoholik, który uświada mia sobie nadejście najboleśniejsze go rozstania
w życiu z alkoholem.
"Znajdziesz pomoc w wyjściu z przemocy, ale dopiero kiedy zadbasz o całkowitą
abstynencję i właściwą terapię. I nie dlatego, że ja tak chcę, lecz dlatego,
że inaczej się nie uda ani Tobie ani tym, którzy zechcą Ci pomóc. Ten warunek
nie podlega negocjacji"
Później można już było przejść do ustalania formy terapii odwykowej. To też
bywa trudne: pacjentka chce jeszcze coś wytargować, może później, może krócej,
może w ogóle inaczej znane sposoby odsunięcia trudnego momentu decyzji. Ale
najważniejsze już się stało: nie rozmawiałyśmy o tym, czy się leczyć, tylko
jak i kiedy zacząć.
Ta historia ma happy end. Alina zachowuje długotrwałą abstynencję i wraz z
mężem pracuje nad rekonstrukcją związku.
Te dwie historie zaczęły się w dwóch różnych miejscach, a drogi obydwu kobiety
skrzyżowały się pewnego dnia.
Ważną częścią edukacji ofiar przemocy jest pokazanie ryzyka uzależnie nia od
leków lub/i alkoholu. Szukanie ukojenia i ulgi może stać się groźną pułapką.
Nad mówieniem o alkoholizmie kobiet nadal wisi odium wstydu i skrępowania. Pytanie
o uzależnienia bardziej kojarzy się z "oskarżeniem" niż z próbą diagnozy i pomocy.
Stoją za tym określone przekonania, część z nich wnoszą same klientki. Ale to
już temat na inny artykuł.
Anna M. Nowakowska
Autorka jest specjalistką w Ogólnopolskim Pogotowiu dla
Ofiar Przemocy w Rodzinie, terapeutką pracującą z kobietami w kryzysie.
początek
| strona główna | spis
treści
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Neuroshima Gladiator do kwadratuWyliczanka do kwadratu7Perzekątna macierzy podniesiona do kwadratuWyliczanka do kwadratu8Arsenał Gracza do kwadratuWyliczanka do kwadratu(Z)Wyliczanka do kwadratu10wyliczanka do kwadratu1 Wprowadzenie do problematyki kosztów jakościTEMAT I WPROWADZENIE DO PROBLEMATYKI REWZJIWin XP Problemy z dostępem do logów systemowychLudwig von Mises Uwagi o matematycznym podejściu do problemów ekonomicznychpole kwadratu do while idioto odporne ;]W1 Wprowadzenie do problematyki zarządzania jakościąbarzyk wybrane problemy z przyłączeniem elektrowni wiatrowej do sieci energetycznejwięcej podobnych podstron