Rozdział XX
Przez następne kilka dni nie widziałem Damona. Ojciec mówił, że pewnie
spędza czas w kampusie, co zdawało się sprawiać mu niemałą przyjemność. Ojciec
wierzył, że Damon spędza tam czas, bo chce z powrotem wrócić do wojska, a ja
podejrzewałem, że raczej godzinami grał hazardowo i gadał o kobietach. Z jednej
rzeczy byłem zadowolony. Oczywiście, tęskniłem za bratem, ale kiedy Damon
kręciłby się w pobliżu, nigdy nie spędziłbym tylu wspaniałych chwil z Katherine.
Tak naprawdę, czułem się nielojalnie, mówiąc to, że ojciec i ja dobrze
znieśliśmy odejście Damona. Zaczęliśmy więcej ze sobą rozmawiać, wspólnie
graliśmy w partyjki cribbage po obiedzie. Ojciec dzielił się ze mną swoimi
codziennymi przemyśleniami, o dozorcy, i o swoich planach zakupienia nowych koni
z farmy w Kentucky. Po raz setny, zdałem sobie sprawę, jak bardzo chciał, żebym to
ja przejął po nim posiadłość, ale po raz pierwszy, poczułem się podekscytowany taką
możliwością.
To z powodu Katherine. Mógłbym wtedy spędzać każdą noc w jej komnatach,
opuszczając je tylko na czas pracy. Od czasu tej nocy w lesie, nie obnażała swoich
kłów. To było tak, jakby po tajnym spotkaniu w lesie wszystko się zmieniło.
Potrzebowała mnie by móc utrzymać swój sekret, a ja potrzebowałem jej, by czuć się
dopełnionym. Z jej uśmiechem, w ciemnej sypialni, wszystko było tak pasjonujące i
perfekcyjne - to było tak jakbyśmy byli nowożeńcami.
Rzecz jasna, martwiłem się tym, jak to się dalej potoczy, ja starzejący się z
każdym rokiem, podczas gdy Katherine pozostanie zawsze młoda i piękna. Ale nad
tym będę zastanawiać się pózniej, po tym jak cała akcja poskromienia wampirów
ucichnie, po tym jak się zaręczymy, i będziemy mogli iść razem przez życie, bez
ukrywania się.
103
- Wiem, że spędzasz czas z młodziutką Katherine - powiedział ojciec pewnego
wieczoru po kolacji, kiedy Alfred sprzątnął ze stołu, i przyniósł swoją starą talię kart,
do gry dla nas.
- Tak. - Patrzyłem jak Alfred dolewa sherry do szklanki ojca. W ruchomym świetle
świec, normalna różowa ciecz wyglądała jak krew. Mi również chciał nalać, ale
pokręciłem głową.
- Więc ma młodego Damon'a - Ojciec zaobserwował, trzymając talię kart w palcach i
powoli je tasował, przekładając z ręki do ręki.
Westchnąłem, poirytowany tym, że Damon po raz kolejny wkradł się w konwersację o
Katherine.
- Ona potrzebuje przyjaciela. Przyjaciół - powiedziałem.
- To prawda. I cieszę się, że byłeś w stanie dotrzymać jej towarzystwa - powiedział
ojciec. Położył karty na stole i spojrzał na mnie. - Ale wiesz, nie wiem zbyt wiele na
temat jej krewnych z Atlanty. Słyszałem o niej od jednego z moich partnerów
biznesowych. Że to bardzo smutna historia, dziewczyny osieroconej w bitwie
Sherman, ale nie ma zbyt wielu innych Pierce'ów, którzy by o niej słyszeli.
Przesunąłem się nerwowo.
- Pierce to bardzo popularne nazwisko. A może po prostu nie chciałaby być kojarzona
z niektórymi swoimi krewnymi - Wziąłem głęboki wdech. - Z pewnością są tu też inni
Salvator'owie, o których nawet nie słyszeliśmy
- Tu masz rację - powiedział ojciec, biorąc łyk swojej sherry.
- Salvatore to nie jest popularne nazwisko, ale za to dobre. I dlatego mam nadzieję, że
ty i Damon wiecie, w co się pakujecie.
Spojrzałem drastycznie w sufit.
- Walka o tę samą dziewczynę - powiedział ojciec po prostu.
- Nie chciałbym żebyście stracili swoje relacje. Wiem, że nie zawsze staję twarzą w
twarz z twoim bratem, ale w waszych żyłach płynie ta sama krew.
Skuliłem się, więzy rodzinne nagle się skomplikowały. Ale kiedy ojciec
zauważył moją reakcję, nic nie powiedział. Podniósł tylko talię kart i spojrzał na mnie
wyczekująco.
- Zagramy? - zapytał, zaczynając wydzielać mi sześć kart.
104
Podniosłem moją kupkę, ale zamiast patrzeć na karty, patrzyłem kątem oka
przez okno, wypatrując jakichś oznak życia w domku dla gości.
Alfred wszedł do pokoju.
- Proszę Pana, ma Pan gościa.
- Gościa? - Zapytał ojciec z zaciekawieniem, wstając od stołu. Rzadko miewaliśmy
gości w naszej posiadłości chyba, że było przyjęcie. Ojciec raczej preferował
spotkania ze znajomymi w mieście lub w tawernie.
- Wybaczcie proszę moje najście.- Katherine weszła, a jej szczupłe ręce wypełnione
były bukietem kwiatów o różnych kształtach i rozmiarach - różami i hortensjami oraz
liliami z doliny. - Emily i ja zrywałyśmy kwiaty nad stawem, i pomyślałam, że może
wniosłyby tu odrobinę koloru. - Katherine uśmiechnęła się delikatnie, kiedy ojciec
sztywno ścisnął jej dłoń i potrząsnął. Zamienił zaledwie cztery słowa w rozmowie z
Katherine odkąd przyjechała. Wstrzymałem oddech, zupełnie jakbym przedstawiał
ojcu swoją narzeczoną.
- Dziękuję, Panno Pierce - powiedział ojciec. - I wiedz, że nasz dom jest twoim
domem. Nie musisz się zapowiadać przed wizytą. Z przyjemnością spędzimy z tobą
czas, kiedy tylko będziesz miała na to ochotę.
- Dziękuję. Nie chciałabym się narzucać - powiedziała, trzepocząc rzęsami w taki
sposób, że nie oparłby się temu żaden mężczyzna.
- Proszę, usiądz z nami - powiedział ojciec, zajmując miejsce u szczytu stołu.
- Mój syn i ja właśnie mieliśmy zagrać partyjkę kart, ale możemy to odłożyć.
Katherine rzuciła okiem na grę.
- Cribbage! Mój ojciec i ja często w nią grywaliśmy. Mogę się przyłączyć? - błysnęła
uśmiechem, siadając na moim krześle i łapiąc mnie za rękę. W tej chwili zmarszczyła
brwi i zaczęła tasować karty. Jak ona mogła, zamartwiać się o swoje życie, i zarazem
być tak beztroska i czarująca?
- Oczywiście, dlaczego nie, Panno Pierce. Jeśli masz ochotę zagrać, to będzie dla mnie
honor, a mój syn na pewno będzie szczęśliwy, mogąc ci pomóc.
- Oh, wiem, jak grać - rzuciła jedną kartę na środek stołu.
- Dobrze - powiedział ojciec, kładąc swoją kartę na jej. - I, wiesz, martwiłem się o
ciebie i twoją pokojówkę, że jesteście cały czas same w domku dla gości.
105
Jeśli chciałabyś się przenieść do mojego domu, proszę, tylko daj mi znać, a twoje
życzenie będzie dla mnie rozkazem. Myślałem, że potrzebujesz trochę prywatności,
ale przez te wszystkie rzeczy, które się dzieją i niebezpieczeństwo& - Ojciec dodał.
Katherine pokręciła głową, cień zmarszczek pojawił się na jej twarzy.
- Nie jestem przerażona. Wiele przeżyłam w Atlancie - powiedziała, kładąc asa na blat
stołu. - Poza tym kwatery służby są tuż obok, usłyszeliby moje krzyki.
Kiedy ojciec kładł siódemkę pik na stole, Katherine dotknęła mojego kolana,
gładząc je delikatnie opuszkami palców. Byłem zawstydzony tak intymnym
kontaktem, kiedy ojciec był blisko, ale nie chciałem jej powstrzymywać. Katherine
położyła na kupkę piątkę karo.
- Trzynaście. Myślę, że mam dziś dobrą kartę, Panie Salvatore - powiedziała,
zaznaczając jedną kratkę na tablicy do cribbage. Ojciec uśmiechnął się z zachwytem.
- Wspaniała z ciebie dziewczyna. Stefan nigdy do końca nie zrozumiał zasad tej gry.
Drzwi trzasnęły, i Damon wszedł do pokoju, z plecakiem na ramieniu. Zrzucił
go na podłogę, a Alfred go podniósł. Damon nie wydawał się być zadowolony.
- Wygląda na to, że przegapiłem całą zabawę - Damon powiedział, oskarżycielskim
tonem, kiedy jego wzrok wodził to na mnie to na ojca.
- To prawda - odparł ojciec po prostu. A potem podniósł wzrok i uśmiechnął się do
niego. - Młodziutka Katherine właśnie udowadnia, że nie jest jedynie piękna, ale też
mądra. Cóż za upojnie irytująca kombinacja - powiedział ojciec, zdając sobie sprawę,
że Katherine zaznaczyła kolejny punkt dla siebie na tablicy, kiedy nie patrzył.
- Dziękuję - Katherine powiedziała, zręcznie rozrzucając i podnosząc nowe karty. -
Zawstydza mnie Pan. Chociaż Muszę przyznać, że myślę, iż komplementy są tylko
częścią planu rozproszenia mnie by mieć szansę na wygraną - Katherine odparła,
ledwie zwracając uwagę na przybycie Damon'a. Podszedłem do Damon'a.
Staliśmy oboje w drzwiach, obserwując Katherine i ojca. Damon skrzyżował
ręce na piersi.
- Co ona tu robi?
- Gra w karty - wzruszyłem ramionami.
- Naprawdę myślisz, że to rozsądne? Damon ściszył głos. - Biorąc pod uwagę to, co
on uważa o jej & pochodzeniu.
106
- Ale nie widzisz tego? To wspaniałe. Ona go oczarowała. Nie słyszałem żeby tak
głośno się śmiał od czasu śmierci matki - Nagle poczułem, że szaleję z radości. To
było lepsze, niż cokolwiek mógłbym wymyślić. Zamiast wymyślać niestworzone
historie, żeby przekonać ojca, co do wampirów, lepiej było mu pokazać, że Katherine
była człowiekiem. Że ciągle ma uczucia i nie wyrządzi mu krzywdy, kiedy to on
wygra, w cribbage.
- No i co z tego? - Damon zapytał. - Jest szaleńcem na polowaniu. Kilka uśmiechów
tego nie zmieni.
Katherine zaczęła chichotać, gdy ojciec wyłożył kartę. Ściszyłem swój głos.
- Myślę, że jeśli powiemy mu o niej, to zmieni swoje zdanie. Zda sobie sprawę, że nie
stanowi zagrożenia.
- Odbiło ci? - Damon syknął, ściskając moje ramię. Jego oddech miał zapach whisky. -
Jeśli ojciec dowiedziałby się o Katherine, zabiłby ją w mgnieniu oka! Czy nie
uważasz, że już teraz czegoś nie planuje?
Właśnie wtedy Katherine zaniosła się śmiechem. Ojciec odrzucił głowę do tyłu,
śmiejąc się razem z nią. Damon i ja milczeliśmy, do czasu aż nie spojrzała na nas zza
swoich kart. Uchwyciła nasze spojrzenia i zamrugała.
Ale w chwili, kiedy ja i Damon staliśmy ramię w ramię, nie było można
określić, kogo tak naprawdę miała na myśli.
***************************************************************************
Tłumaczenie rozdziału XX Paulina z chomika http://chomikuj.pl/yoshiko187
Tłumaczenie Monika z chomika http://chomikuj.pl/monalisa00
Tłumaczenie Wiktoria z chomika http://chomikuj.pl/Conceived__
Korygowała Kasia z chomika http://chomikuj.pl/Kasienkaaa7
Pozostałe rozdziały będę dodawać na
http://chomikuj.pl/monalisa00/VAMPIRE+DIARIES/EBOOK+pl+-+Sefan%27s+Daries+-
T*c5*81UMACZNIE/TOM+I+-+The+Vampire+Diaries+-+Sefan%27s+Diaries+-+1+-
+Origins
107
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Stefan s Diaries Rozdział XIIIStefan s Diaries Rozdział IXStefan s Diaries Rozdział VIIStefan s Diaries Rozdział XStefan s Diaries Rozdział XXIStefan s Diaries Rozdział XVStefan s Diaries Rozdział XVIIIStefan s Diaries Rozdział XIStefan s Diaries Rozdział XVIIStefan s Diaries Rozdział XIXStefan s Diaries Rozdział VIIIwięcej podobnych podstron