56,17,artykul












Corona - Paranormalium




Strona główna · Informacje · Kontakt z Redakcją

Kliknij tutaj, aby przejrzeć całą zawartość Paranormalium Offline





ARTYKUŁY

11 WRZEŚNIA
ASTROLOGIA
CUDA
DEMONOLOGIA
DUCHY
EZOTERYKA
KLĄTWY
KRYPTOBOTANIKA
KRYPTOZOOLOGIA
LEGENDARNE STWORZENIA
MAGIA
MITOLOGIA
NIEWYJAŚNIONE
NIEZWYKŁE MIEJSCA
NIEZWYKŁE ZDOLNOŚCI
NOWA BIOLOGIA
PRZEDMIOTY KULTU
RAELIANIE
REIKI
RELIGIA
ROK 2012
SEKTY
SNY, LD, OOBE
STREFA MROKU
TAJEMNICE KOSMOSU
TAJEMNICZE WIZERUNKI
TEORIE SPISKOWE
UFO
USO
WAMPIRYZM
ZAGADKOWE OBIEKTY
ZAGADKOWE ZNIKNIĘCIA
ŻYCIE PO ŚMIERCI

CIEKAWOSTKI

UNPLUGGED!(mat. źródłowe)
CIEKAWE ARTYKUŁY
RELACJE
 




     Paranormalium >> Artykuły >> UFO - nieznane obiekty latające


CoronaDodano: 2005-03-08 19:45:24


W lipcu 1947 roku podczas silnej burzy rozbił się niezwykły pojazd na ranczu J. B. Foster, na południowy wschód od Corony około siedemdziesięciu pięciu mil na północny zachód od Roswell w Nowym Meksyku. Nazajutrz wczesnym rankiem, zarządzający ranczem William "Mac" Brazel odkrył sporo dziwnych szczątków rozrzuconych na dość dużym obszarze. W kilka dni póĽniej pojechał do Roswell i powiadomił o znalezisku szeryfa George'a Wilcoxa. Ten z kolei skontaktował się lotniskiem wojskowym w Roswell, gdzie stacjonowała elitarna, 509. Grupa Bombowa, pierwsza na świecie lotnicza jednostka nosicieli broni atomowej. Major Jesse Marcel, oficer wywiadu w jednostce, oraz kapitan Sheridan Cayitt, oficer kontrwywiadu, udali się w towarzystwie Maca Brazcla pod wskazane miejsce. Tam odkryli sporych rozmiarów wrak. Marcel zeznał, że obszar o długości trzech czwartych mili i szerokości dwustu-trzystu stóp pokrywały ogromne ilości niezmiernie lekkiej i mocnej substancji. W 1979 roku Marcel powiedział dziennikarzowi Bobowi Prattowi: "ZnaleĽliśmy [...] kilka kawałków metalu, który trudno opisać. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Nadal nie wiem, co to było. Przytknąłem do niektórych kawałków zapalniczkę, ale w ogóle się nie paliły. Były tam jeszcze jakieś małe, twarde elementy, których nie można było zgiąć ani rozbić, ale nie przypominały metalu. Raczej drewno. Miały różne rozmiary [...] może trzy ósme na jedną czwartą cala. Żaden nie był zbyt długi. Najdłuższy liczył około trzech stóp, ale nic nie ważył. Nie miało się nawet wrażenia, że coś się trzyma w ręku zupełnie jakby to był kawałek drzewa balsa".





Major Jesse Marcel pokazuje kawałek rzekomego szczątka z Corony. Informacje w prasie donosiły, że katastrofa Ufo to nieprawda i że rozbiciu uległ balon pogodowy.

Marcel powiedział też, że na niektórych elementach dostrzegł dziwne dwukolorowe, "hieroglify", a także materiał przypominający pergamin, który się nie palił. W innym wywiadzie (w 1979 roku) Marcel opisywał, jak bezskutecznie próbował złamać lub naciąć ów niezwykle lekki i cienki metal. długi na dwie, szeroki na jedną stopę: "Próbowałem to złamać, ale się nie dało. Usiłowaliśmy nawet nacinać tę substancję szesnastofuntowym młotem kowalskim, nie pozostał jednak nawet ślad. [...]Można było to lekko zginać w tę i z powrotem, nawet się marszczyło, a póĽniej wracało do poprzedniej postaci. [...] Powiedziałbym, że to był jakiś metal o właściwościach plastiku". Marcel był przekonany, że substancja ta nie pochodziła z balonu meteorologicznego lub czaszy radaru. Teren wokół Corony został otoczony przez wojsko. Wszczęto intensywne poszukiwania resztek wraku. Baza w Roswell wydała dla prasy oficjalne oświadczenie, podpisane przez pułkownika Williama Blancharda, dowódcę 509. grupy bombowej. Walter Haut, w owym czasie oficer prasowy, powiedział udzielając mi wywiadu: "Pułkownik Blanchard zawezwał mnie do swego biura. Podał podstawowe fakty, które jego zdaniem powinny znaleĽć się w serwisach informacyjnych [...] że mamy w posiadaniu latający spodek. Zarządca rancza przyniósł części do biura szeryfa.

Materiał wysłano samolotem do generała Rameya, głównodowodzącego 8 Jednostki Sił Powietrznych". Majorowi Marcelowi polecono załadować szczątki wraku na B-29 (jeden z kilku samolotów, które podobno transportowały materiał z lotniska wojskowego w Roswell) i przesłać do badania w bazie Wright Field (obecnie baza lotnicza Wrieht-Patterson), w Dayton, w Ohio. Podczas międzylądowania w Fort Worth (póĽniej baza sił powietrznych Carswell), w Teksasie (dowództwo 8. Jednostki Sił Powietrznych), opiekę nad przesyłką przejął generał Roger Ramey. Zabronił Marcelowi i innym osobom znajdującym się na pokładzie samolotu rozmawiania na ten temat z reporterami. Wydano potem drugie oświadczenie dla prasy, w którym stwierdzono, że były to jedynie resztki balonu meteorologicznego i przyczepionej doń blaszanej czaszy radaru. Przedmioty te okazano podczas konferencji prasowej. Tymczasem prawdziwe szczątki przybyły pod uzbrojoną strażą do Wright Field. Marcel powrócił do Roswell. Brazela wojsko trzymało z dala od dziennikarzy przez prawie tydzień, dopóki nie zebrano najdrobniejszych kawałków wraku. Audycję informacyjną radia Albuquerque. podającą opisująca tę fantastyczną historię za prasą, przerwano, a radiostacja, która ją nadawała, a także inne rozgłośnie otrzymały zakaz kontynuowania programu: "Uwaga Albuquerque.. przerwać transmisję. Powtarzam: przerwać transmisję. Kwestia bezpieczeństwa narodowego. Nie transmitować. Czekać...Artykuł pochodzi ze strony www.ufo.pl







Copyright 2004 - 2008 © by Paranormalium


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
587,17,artykul
698,17,artykul
496,17,artykul
60,17,artykul
437,17,artykul
632,17,artykul
310,17,artykul
59,17,artykul
613,17,artykul
407,17,artykul
64,17,artykul
58,17,artykul
372,17,artykul
351,17,artykul

więcej podobnych podstron