09 23 Sierpień 1999 Traktują nas jak niewolników




Archiwum Gazety Wyborczej; Traktują nas jak niewolników












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 196, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1999/08/23, dział
ŚWIAT, str. 9
KORESPONDENCJA WOJCIECH JAGIELSKI, MACHACZKAŁA; WJ
DAGESTAN. Islamiści stali się jedyną alternatywą dla dyktatu
klanów
Traktują nas jak niewolników
Ratując swoje ostatnie kolonialne zdobycze, Rosja musi bronić w Dagestanie
niepopularnego, skorumpowanego reżimu, zwalczanego przez muzułmańskich
radykałów.
Otępiali od 40-stopniowego skwaru i duchoty rosyjscy żołnierze strzegą
szarego, betonowego gmachu, w którym urzęduje wraz ze swoimi ministrami 72-letni
przywódca Dagestanu Mohammed Ali Mohammedow. Drobiazgowo sprawdzają dokumenty i
kieszenie przechodniów, którzy chcą dojść do placu Lenina, by dostać się do
któregoś z urzędów lub po prostu skrócić sobie drogę w marszu przez dagestańską
stolicę Machaczkałę. Rosjanie baczą, by na plac przed prezydenckim pałacem znów
nie wdarł się jakiś śmiałek, który zdarłby z budynku flagę lojalnej wobec Kremla
republiki dagestańskiej i zawiesił zamiast niej zielony sztandar islamu.
Hamzat, który cztery lata temu przystał do muzułmańskich fundamentalistów,
stawiających sobie za cel obalenie sędziwego Mohammedowa i zaprowadzenie w kraju
sprawiedliwych islamskich porządków, nazywa plac Lenina i stojący na nim
betonowy gmach jaskinią grzechu. Dla Hamzata i jego towarzyszy obecny
dagestański reżim jest uosobieniem wszelkiego zła - korupcji, złodziejstwa,
kumoterstwa i pogardy dla poddanych. Dlatego wcale się nie oburza, gdy nawet
islamiści z sąsiednich kaukaskich republik nazywają Dagestan Dar al-Kufr -
Krainą Bezbożną. W przeciwieństwie do sąsiedniej Czeczenii nazywanej Krajem Wiary - Dar al-Islam.
Dagestan, Kraina Gór, po wiekach wojen został w XVIII stuleciu podbity przez
Rosję. U schyłku XX wieku zamieszkana przez blisko 2 mln górali republika
została ochrzczona Libanem Kaukazu. Polityczni wróże od lat przepowiadają
Dagestanowi najgorszy los. Wydarzenia tegorocznego upalnego lata sprawiły, że
mroczne przepowiednie wydają się ziszczać.
- Po upadku rosyjskiego imperium i komunizmu zawitała do nas nie demokracja i
dobrobyt, ale anarchia - przyznaje Sułtan Osmanow, dyrektor Instytutu Socjologii
z Dagestańskiej Akademii Nauk. - To, co się u nas dzieje, można chyba tylko
porównać z chaosem, jaki panował po upadku caratu w przeddzień bolszewickiej
rewolucji.
W Dagestanie, podobnie jak w innych rosyjskich koloniach na Kaukazie i w Azji
Środkowej, mało kto płakał na pogrzebie komunistycznej utopii. Władzę szybko
przejęły miejscowe klany, które dotąd wydawały partyjnych sekretarzy. Uwolnione
spod kontroli moskiewskich namiestników dagestańskie elity zawłaszczyły kraj dla
siebie, pozostając formalnie wasalem Kremla. Poddaństwo nie oznaczało jednak, że
to Dagestan płacił daniny dalekiej Rosji. Przeciwnie, to Rosja utrzymywała swój
przyczółek na Kaukazie, pokrywając w 90 proc. wydatki dagestańskiego budżetu. A
nowi władcy Machaczkały bezceremonialnie rozkradali kremlowskie dotacje, nie
zawracając sobie głowy nędzą poddanych.
- Klany uznały Dagestan za swoją własność i rozdrapały kraj na kawałki. A
nas, szaraków, traktują jak swoich niewolników - mówi Hamzat. - Kiedy umiera
minister finansów jego stanowisko przejmuje brat, szwagier albo syn.
Dagestan zawsze zaliczał się do najbiedniejszych z rosyjskich prowincji.
Rosyjski najazd na sąsiednią Czeczenię i
późniejsza dwuletnia wojna sprawiły, że dagestańska gospodarka znalazła się w
stanie klinicznej śmierci. Rosja zamknęła granice z Czeczenią i Azerbejdżanem, pozbawiając dagestańskich
górali jedynych rynków zbytu. Gospodarkę kraju przejęli przemytnicy. - Kryzys
jest straszliwy. Z dziesięciu Dagestańczyków, dziewięciu żyje w nędzy. Młodzi
nie mają co liczyć na pracę - mówi Osmanow. - Nie mają innego wyboru, jeśli nie
chcą znosić hańby i upokorzeń. Mogą też przystać do przestępczych organizacji
albo do ruchu muzułmańskich fundamentalistów, który nie tylko obiecuje finansowe
wsparcie, ale daje także cel w życiu.
Gospodarczej zapaści towarzyszy równie niebezpieczny polityczny paraliż,
który owładnął dagestańską krainę zamieszkaną przez 40 narodów. Wypracowany
przez wieki skomplikowany system podziału władzy opierał się na zasadzie
rotacji. Nawet w odziedziczonej po komunizmie Radzie Państwa przewodniczący
zmieniał się co dwa lata według etnicznego kryterium. Zasadę tę złamał Mohammed
Ali Mohammedow z narodu Darginów, który w 1998 roku zmienił konstytucję i
przedłużył swoje panowanie o kolejne cztery lata. A wiosną, zamiast planowanych
bezpośrednich wyborów prezydenckich (prezydent miałby zastąpić Radę Państwa),
przeprowadzono plebiscyt, w którym zastraszeni mieszkańcy Dagestanu
wypowiedzieli się przeciwko instytucji prezydenta w ogóle.
Mohammedow zneutralizował w ten sposób swego głównego rywala, popularnego
burmistrza Machaczkały, 50-letniego milionera Saida Amirowa, który liczył, że
jego majątek otworzy mu drogę do fotela głowy państwa. Amirow, którzy przeżył
już 13 zamachów na swoje życie i pozostaje przykuty do inwalidzkiego wózka,
także jest Darginem. Pozostałe dagestańskie ludy - Awarowie, Kumycy, Nogajowie,
Czeczeni, Lakowie - z bezsilną wściekłością
przyglądają się, jak Darginowie zawłaszczają sobie kraj.
Przywódcy Laków, bracia Mohammed i Nadir Szach Chaciłajewowie, podjęli nawet
w zeszłym roku nieudaną próbę zamachu stanu i przez kilka godzin okupowali
stołeczny parlament. To wtedy właśnie po raz pierwszy z masztu prezydenckiego
pałacu ściągnięta została dagestańska flaga i zastąpiona zieloną - islamską.
W sytuacji, gdy pokojowe sposoby wymiany elit stały się niemożliwe,
Machaczkała przekształca się powoli w kaukaski Bejrut. W zamachach bombowych i
strzelaninach giną ministrowie, dyrektorzy banków, a nawet duchowi przywódcy.
Równo rok temu bomba podłożona w głównym meczecie w Machaczkale rozerwała na
strzępy muftiego Saida Mohammeda Abubakarowa. O zamach ten oskarżano miejscowych
fundamentalistów islamskich, którzy mieli muftiego za zdrajcę i sprzedawczyka.
Mufti głosił w kazaniach, że każdy muzułmanin, który zabije fundamentalistę, ma
zagwarantowane miejsce w raju.
Dyktat klanów i brak politycznej opozycji spowodował, że jedyną alternatywą
dla feudalnego ustroju stali się islamiści, wspierani duchowo i materialnie
przez sąsiednią Czeczenię, a także przez kraje
arabskie znad Zatoki Perskiej. - Jest nas coraz więcej, a ich dni są policzone -
zapewnia Hamzat, pochodzący z Doliny Kadar, w której dwa lata temu
fundamentaliści przejęli władzę i proklamowali niepodległą republikę islamską.
Kaukaz od wieków rządzony był przez najpotężniejsze rody. Wieloletnia
kolaboracja rodowych starszyzn z Moskwą, a także wojny w Czeczenii i Inguszetii zburzyły stare porządki. Klany i
starszy-zna rodowa stają się tam powoli jedynie elementem tradycji i folkloru.
Dagestan pozostał w zasadzie ostatnią na Kaukazie redutą starych porządków.
Sędziwy Mohammed Ali Mohammedow i dagestańskie elity, przywiązane do
tradycyjnych klanowych rządów, poczuły się zaniepokojone. Z demokratycznym
zagrożeniem poradziły sobie łatwo. Polityczne partie, które powstawały jako
opozycja do komunistycznej dyktatury, błyskawicznie przepoczwarzyły się w ruchy
narodowe i jeszcze szybciej zostały wchłonięte przez odwieczną strukturę władzy.
Islamiści okazali się dużo trudniejszym problemem. Odrzucając w ogóle ideę
państwa narodowego jako grzeszną, obiecują biedocie obalenie XX-wiecznego
feudalizmu. Czeczeńscy islamiści rekrutują się spośród mniej znaczących rodów,
które za starych porządków nie miałyby nic do powiedzenia w polityce ani w
gospodarce. W Dagestanie to islamiści najgłośniej domagali się wprowadzenia
instytucji prezydenta, który byłby wyłaniany w wolnych wyborach.
- Nie brakuje plotek, że sierpniowa napaść czeczeńskich islamistów na
Dagestan została sprowokowana - przyznaje Osmanow. - Grając sprytnie etniczną
kartą, reżim nie tylko zjednoczył wokół siebie naród, ale też zmusił Moskwę do
udzielenia mu bezwarunkowego poparcia. Rosyjscy żołnierze będą odtąd walczyli
nie tylko o utrzymanie Dagestanu w sferze wpływów Moskwy, ale chcąc nie chcąc,
będą strzec reżimu Mohammedowa i starych porządków. Kreml znów jest w roli
zakładnika.
Czeczeńscy i dagestańscy fundamentaliści islamscy, którzy na początku
sierpnia wywołali powstanie na pograniczu między Czeczenią i Dagestanem, ogłosili wczoraj, że nie tylko
utrzymują kontrolę nad obleganymi przez wojska rosyjskie górskimi osiedlami, ale
zdobyli też dwie nowe wioski. Moskwa twierdzi z kolei, że islamiści nie tylko
nie mogą pochwalić się żadnymi nowymi zdobyczami, ale stracili wioskę Tando,
zrównaną z ziemią przez rosyjskie lotnictwo, oraz przełęcz Charami, którą
przerzucali z Czeczenii posiłki. Rosyjski premier
Władimir Putin spotkał się w sobotę z przywódcą Rady Muftich Rosji Rawilem
Gajnutdinem. - Muzułmańscy partyzanci, którzy chwycili za broń w Dagestanie,
popełnili zbrodnię przeciwko islamowi - powiedział Gajnutdin.
WJ

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
23 PUDRASOWEGO KUBY ZMARTWYCHWSTANIE ALBO JAK SIĘ DIABEŁ JAK
Traktuj bliźniego, jak siebie samego
Atachment 13 09 23 07 18 38
BITWA STALINGRADZKA 23 sierpień 1942 r 2 luty 1943 r (1)
05 10 Sierpień 1999 Liban Kaukazu
10 28 Sierpień 1999 Błędni rycerze Proroka
09 11 Sierpień 1994 Alarm w stanicach
86 23 Grudzień 1999 Będzie śledztwo, to nie my
02 10 09 (23)
FIDE Trainers Surveys 2013 09 23, Dejan Bojkov What Rooks Want
23 sposoby na lenia czyli jak pokonac prokrastynacje dobrym nawykiem#sple
FIDE Trainers Surveys 2013 09 23, Sam Palatnik Loud song about a “Pair of Elephants”

więcej podobnych podstron