Niebieskie
migdały
W serii
Romuald Pawlak Póki pies nas nie rozłączy
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak Niebieskie migdały
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
Niebieskie
migdały
Wydawnictwo
Nasza Księgarnia
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Text © copyright by Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, 2011
b Copyright by Wydawnictwo TNasza KsięgarniaR, 2011
Layout okładki Olga Reszelska
Zdjęcia autorki Bartek Ignaciak
Zdjęcia na okładce:
©iStockphoto.com/Ivan Kruk
©iStockphoto.com/Anton Ignatenco
Dla B.
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Rozdział pierwszy,
w którym się dowiadujemy, e poród to szok dla dziewczyny
ale większy dla jej krewnych i znajomych.
Do przestronnego wnętrza wszedł jasnowłosy mę:czyzna.
Mógłby uchodzić za interesującego, gdyby nie b ąca od nie-
go dziwna rezygnacja. Czuł się bardzo zmęczony, choć była
dopiero siódma rano. Bez emocji rozejrzał się po przedpoko-
ju. Sterylno ć wyło:onego terakotą pomieszczenia zawsze go
irytowała, a szarobiały minimalizm przytłaczał. Na dworze
panował upał, jednak w mieszkaniu było zimno. I nie chodzi-
Å‚o tylko o aran:acjÄ™ apartamentu, lecz o atmosferÄ™. O wra:e-
nie smutnej i jałowej pustki.
Mę:czyzna zdjął buty, :eby niepostrze:enie przemknąć
do kuchni. I ta sztuczka prawie mu się udała. Prawie, bo gdy
znalazł się na progu, ujrzał przy stole swoją :onę.
Co się tak skradasz? Jak złodziej! przywitała go nie-
chętnie i skrzywiła ładne usta w grymasie niezadowolenia.
Miała proste, bardzo jasne i błyszczące włosy do ramion,
niewielki nos, wystajÄ…ce ko ci policzkowe oraz szare, du:e
jak u dziecka oczy z nienaturalnie długimi rzęsami. Takimi
rzęsami, które w naturze wprawdzie nie występują, lecz są
5
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
K ATA R ZY NA ZYSKOWSK A-IGNACI A K
dostępne za tysiąc złotych w ka:dym ekskluzywnym gabine-
cie kosmetycznym.
Nie chciałem cię obudzić.
Nie kłam. Wiesz, :e nigdy nie pię o tej porze.
Rzeczywi cie była ju: ubrana i umalowana. Z rozdra:nie-
niem bębniła czerwonymi paznokciami o szklany blat stołu.
Z jej twarzy wiało chłodem.
TTu jest jak w prosektorium pomy lał. Jeszcze chwila
i z ust zacznie mi lecieć paraR.
Kochanie próbował ją uspokoić bez przekonania.
Siedzisz tu tak cichoK Naprawdę my lałem, :e jeszcze pisz.
Chciał ją pocałować, ale kobieta odwróciła głowę.
Daj spokój. I przestań być takiK łzawy. Matko! Mógł-
by choć raz zachować się jak mę:czyzna powiedziała
gniewnie. Jeste taki, takiK Nawet kiedy kto ciÄ™ opluwa,
mówisz, :e to deszcz padaK
Nie kłóćmy się. Opadł na krzesło naprzeciwko, u wia-
damiając sobie, :e zupełnie stracił apetyt. Jestem taki zmę-
czony.
Oczywi cie, ty zawsze jeste zmęczony! Co ja sobie my-
lałam, kiedy za ciebie wychodziłam? Przecie: ty masz tem-
perament lemura. I ten ciÄ…gle zdziwiony wyraz twarzy. Jak-
by nie rozumiał, co się do ciebie mówi. Je li z tobą zostanę,
zmarnujÄ™ :ycie. Swoje najlepsze lata. Rozumiesz?
Wstała szybko i nie czekając na odpowied , rzuciła przez
ramiÄ™:
6
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Niebieskie migdały
Pewnie jak zwykle straciłe poczucie czasu i nie pamię-
tasz, :e jest sobota. Zabrała gazety, a li:ankę po kawie
wstawiła do zmywarki. Wyje:d:am. Wracam jutro wie-
czorem.
Mę:czyzna na chwilę oprzytomniał.
DokÄ…d?
Lito ci! Wymownie podniosła oczy ku niebu. Mó-
wiłam ci przecie: tysiąc razy. Do spa. Z moją siostrą.
TNic nie mówiła R pomy lał, lecz ku własnemu zdzi-
wieniu odetchnął z ulgą. Jeszcze rok temu pobiegłby za nią,
mo:e próbował przepraszać za błędy, których nie popełnił,
ale teraz&
Usłyszał trza nięcie drzwi.
k
KarolinaK wyjęczała Ina. Karolina, to chyba ju-
uuu:!
Spokojnie. W słuchawce rozległ się zaspany szept
przyjaciółki. Połó: się i zaczn zapisywać częstotliwo ć
skurczów. Zobaczysz, pewnie wszystko się wyciszy. Tak jak
wczoraj.
Wyciszy?! Wody mi, kurna, odeszły! Się wyciszy, jak
urodzÄ™!
W odpowiedzi dało się słyszeć potok przytłumionych słów
wyrzucanych z prędko cią serii z karabinu maszynowego:
TCholera, cholera, Radek, wstawaj, cholera, zaczęło się!R i od-
7
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
K ATA R ZY NA ZYSKOWSK A-IGNACI A K
głosów nerwowego biegania po mieszkaniu. Po chwili Karo-
lina znów odezwała się do słuchawki, tym razem nienatural-
nie spokojnym głosem psychoterapeuty:
Ina, kochanie, bez paniki. I pamiętaj o oddychaniu. Od-
dychaj!
Przecie: oddycham. To chyba ty masz z tym jaki prob-
lem. Strasznie dyszysz mi w ucho.
Nie wymądrzaj się. Przyjaciółka zaczerpnęła gło no
powietrza, bo rzeczywi cie ostatnie zdanie wypowiedziała
na bezdechu. Ubierz się i dopakuj torbęK Albo nie. Nie!
Jak przyjadę, to ci pomogę. Będziemy za piętna cie minut.
Nie ruszaj się z łó:ka.
No pewnie. W głosie Iny słychać było rozpacz. Mam
le:eć w tej kału:y? Zgłupiała chyba!
No to czekaj w wannie. ZresztÄ… nie, mo:e nie w wan-
nie, bo jak się, nie daj Bóg, wywrócisz, toK Nie wchod
do wanny! SÅ‚yszysz?! W :adnym wypadku, za :adne skar-
by wiata nie wchod do wanny! Po prostu czekaj! Nic nie
rób! Radek, gdzie są klucze do samochodu? BędziemyK Ra-
dekK No gdzie są te pieprzone kluczykiK?! Będziemy za
kilka minut. Tylko spokojnie.
Ina odło:yła słuchawkę.
TSpokojnieR pomy lała z sarkazmem, z trudem pod-
nosząc się z łó:ka. Rzuciła okiem na białe łó:eczko stojące
w kącie pokoju i nagle do niej dotarło.
TMatko, to ju:! Ju: nie ma odwrotu!R.
8
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Niebieskie migdały
Nie czuła jeszcze skurczów. Co ją mrowiło w dole brzu-
cha, ale było to wra:enie do ć delikatne, podobne do tego,
które kilka dni wcze niej wywołało u niej panikę. Jednak
wtedy to nie było wła ciwe Tju:R, tylko skurcze przepowiada-
jące, jak jej fachowo wytłumaczył lekarz. Organizm przygo-
towywał się do porodu. Teraz za to nie miała :adnych wąt-
pliwo ci zaczęło się.
Z szafy wnękowej w przedpokoju wyjęła wiadro z mo-
pem i próbując zachować pogodę ducha, zabrała się do wycie-
rania podłogi. Kątem oka spojrzała w du:e, stare lustro. Ol-
brzymi brzuch zupełnie nie pasował do jej drobnej postaci,
a zbyt dziecięce rysy twarzy sprawiały, :e wyglądała jak mała
dziewczynka. Dwudziestoo mioletnia dziewczynka w ciÄ…:y.
I z mopem.
Przez całe dorosłe :ycie nie mogła bez okazania dowodu
kupić butelki wina, a teraz, kiedy od wielu miesięcy jej cią:a
była widoczna, musiała wysłuchiwać na ulicy ką liwych ko-
mentarzy: TCo za czasy, dzieci rodzÄ… dzieciR.
Nie zdą:yła zetrzeć drugiej serii wód, które chlusnęły,
gdy wła nie uporała się z pierwszą, kiedy w drzwiach stanę-
ła Karolina. Jej elegancka przyjaciółka miała na sobie d:in-
sy, sportowÄ… bluzÄ™ narzeczonego, a na nogach o zgrozo
buty na płaskiej podeszwie. Burza rudych włosów, skręco-
nych w miliony spiralek, opadała jej na oczy.
No nie patrz tak na mnie powiedziała z wyrzutem.
Spieszyłam się. Przecie: jadę odbierać poród.
9
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
K ATA R ZY NA ZYSKOWSK A-IGNACI A K
Towarzyszyć przy porodzie sprostowała Ina. Cho-
cia: jak jeszcze trochÄ™ tu postoimy, nie zdÄ…:Ä™ do szpitala
i rzeczywi cie zostaniesz poło:ną.
O matko jedyna! Czujesz ju: główkę?
No oszalała do reszty westchnęła dziewczyna.
Nagle w drzwiach pojawił się półprzytomny z niewyspa-
nia Radek.
Jak tam, Ina? Rodzimy?
Odpowiedziała mu narzeczona:
Rodzimy, rodzimy. Człowieku, ile mo:na parkować? Do-
pakuj jej torbę, a Ina do łazienki. Będę cię trzymać, :eby orła
nie wywinęła.
Przyjaciółka nie tylko pomogła Inie się umyć, ale w dodat-
ku ją umalowała aby noworodka poraził widok pięknej mat-
ki. Ina nie rozumiała sensu tych zabiegów, bo było jej wszyst-
ko jedno, jak wygląda, jednak nie zamierzała dyskutować. Nie
z Karoliną dyrektor do spraw rentowno ci i kosztów du:e-
go banku, która :elazną ręką trzymała swoich podwładnych.
Je li uznała, :e rodząca kobieta musi odpowiednio się pre-
zentować, trudno. Zresztą Ina potrzebowała teraz czyjego
wsparcia. Nawet je li to wsparcie niewiele miało wspólnego ze
zdrowym rozsÄ…dkiem.
Po dłu:szej chwili, jaką normalnej kobiecie zajmuje ma-
k a:, siedziały w aucie, które pewnie i szybko prowadził Ra-
dek. Ulice były puste, więc do szpitala dojechali błyskawicz-
10
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Niebieskie migdały
nie. Szalony pomysł Karoliny :e przyjaciółka na pewno
urodzi w samochodzie i zostanie opisana w prasie ku ra-
do ci Iny nie doszedł do skutku.
O ile ulice o tej porze były wymarłe, o tyle na porodówce
tętniło, a wła ciwie kopało i wierzgało :ycie. Że te: dzieci
lubią rodzić się po nocy jakby nie mogły poczekać do ra-
na. Przez tłum przera:onych mamu w ró:nym stopniu za-
awansowania porodu Ina, podtrzymywana przez KarolinÄ™,
przedarła się do rejestracji.
Przyjaciółka zaczęła bez tchu:
Rodzimy! Wody nam odeszły!
Dzień dobry powiedziała egmatycznie siostra dy:ur-
na, nie podnoszÄ…c nawet wzroku znad ekranu komputera.
Jak to: rodzimy? Obie? Która z pań?
No przecie: nie ja rzekła zdegustowana Karolina,
dotykając odruchowo płaskiego brzucha wypracowanego na
jakim szatańskim urządzeniu z telezakupów i piorunując
siostrę spojrzeniem. Ani nie on. Wskazała stojącego pół
kroku za nimi Radka, uginajÄ…cego siÄ™ pod ciÄ™:arem torby ko-
losalnych rozmiarów.
Jak rozumiem, pan jest szczÄ™ liwym tatusiem? zapy-
tała spokojnie pielęgniarka.
Tatusiem? Karolina zrobiła niezbyt mądrą minę.
Mo:e wygląda do ćK hmmK powa:nie, ale zaręczam pa-
ni, :e to nie mój ojciec, tylko narzeczony!
11
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
K ATA R ZY NA ZYSKOWSK A-IGNACI A K
Siostra, z wyrazem twarzy osoby, która nie takie rzeczy
w :yciu widziała, ogarnęła czujnym spojrzeniem całą trójkę,
po czym, ignorując Karolinę, zwróciła się do Iny.
Czyli to nie jest ojciec dziecka?
Nie. Ina pokręciła głową.
A więc kim są dla pani ci państwo?
Tu pielęgniarka wskazała przestępującą niecierpliwie
z nogi na nogÄ™ KarolinÄ™ i Radka.
To moi przyjaciele. Będę rodzić z przyjaciółką.
Kobieta wzniosła oczy do nieba.
To miej cię, Panie, w swojej opiece! o wiadczyła
z dezaprobatą, po czym dodała: Kiedy odeszły wody?
Niecałą godzinę temu! rzuciła Karolina.
Siostra posłała jej karcące spojrzenie.
Rodzącą pytałam.
NoK Jakie czterdzie ci pięć minut temu powiedzia-
Å‚a niepewnie Ina.
Skurcze?
Co cztery minuty.
No to mamy czas. Proszę mi podać swoje dane, a zaraz
przyjmie paniÄ… lekarz.
Podczas gdy Ina posłusznie wręczała dy:urnej kolejne do-
kumenty, Karolina nerwowo przemierzała korytarz, co chwi-
lę rzucając kilka słów w stronę Radka.
Ja nie wiem, jak oni tu pracujÄ…. Przecie: zanim Ina wy-
pełni te wszystkie papiery, sama zdą:ę zaj ć w cią:ę i urodzić.
12
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Niebieskie migdały
I rzeczywi cie trochę to trwało, nim pojawił się lekarz
ogłaszając wszem i wobec akcję porodową za rozpoczętą.
Wcze niej oddziałowa zdołała zmusić Inę do zmycia wie-
:o zrobionego manikiuru na wypadek gdyby co poszło
nie tak, Tbo na paznokciach najłatwiej zauwa:yć zasinieniaR
a przemiła poło:na zaprowadziła ją na salę. Minęła następ-
na godzina i dyskretne dotąd ćmienie w dole brzucha zaczę-
ło przechodzić w ucią:liwe kłucie.
Karolina była nieoceniona. Odesłała Radka do domu,
a sama, po wtargnięciu na porodówkę, pomogła Inie wło-
:yć zieloną koszulę nocną z :ółtą aplikacją przedstawiającą
:yrafę. Nie mogła się jednak powstrzymać przed wygłosze-
niem krytycznej uwagi:
Mało seksowna.
Temu mę:czy nie naprawdę będzie wszystko jedno
wystękała Ina, dotykając ogromnego brzucha, który znajdo-
wał się niebezpiecznie blisko jej kolan. Dzieci przez pierw-
sze tygodnie niewiele widzÄ….
Zgłupiała . O przystojnych lekarzach my lęK
Jak mnie zobaczą z rozwarciem na dziesięć palców, to
i tak nikt się nie skusi. Nawet gdybym wskoczyła w czarne
koronki i lateks.
Wró:ę ci staropanieństwo zawyrokowała grobowym
tonem jej przyjaciółka.
W tej samej chwili na salę wróciła poło:na.
I jak tam skurcze, pani BalbinoK?
13
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
K ATA R ZY NA ZYSKOWSK A-IGNACI A K
Ino poprawiła ją dziewczyna. Nienawidziła imienia,
na które kiedy uparła się jej ekscentryczna matka. Coraz
częstsze. I boli okropnie.
Rozwarcie na trzy palce oceniła poło:na. Daleka
droga przed nami.
Ale nie miała racji. Ju: pół godziny pó niej Ina darła się
wniebogłosy, nie szczędząc wymy lnych obelg osobnikowi,
który tak ją urządził, a pó niej zostawił i teraz na pewno
czaruje kolejnÄ… naiwnÄ….
Żeby go piekło pochłonęło tu kilka razy odetchnęła
głęboko, jak ją nauczyli w szkole rodzenia tego Wszawego
Psa!
Nie tłum swoich uczuć, kochanie powiedziała Karo-
lina, ciskająca ze współczuciem ramię przyjaciółki. My lę,
:e okre lenie TpiesR jest zbyt Å‚agodne. No i obra:a poczciwe
zwierzętaK
Ina ponownie odetchnęła, podskakując na du:ej piłce,
która podobno miała w czym tam pomagać, ale jak do-
tąd :adnych cudów nie zdziałała. Nadszedł kolejny skurcz.
I tym razem rzeczywi cie sobie pofolgowała.
KuuuurwaaaatooooochujjeeeeedenK! zawyła prze-
ciągle i na jej twarzy znów zago cił spokój.
Miała parę bezbolesnych sekund, :eby zebrać my li.
Karolina! Ja nie wytrzymam, naprawdÄ™ nie wytrzy-
mam! Muszę dostać znieczulenie.
14
Kup książkę Przeczytaj więcej o książce
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
nasza ksiegarnia dlonnasza ksiegarniaMamo nasza Mamo Niebiesko Czarninasza ksiegarniaDla dzieci Nasza Ksiegarnia Kiedy Zegar Wybije Dziesiatanasza ksiegarnia wyszukiwarka szczescianasza ksiegarnia koniec wiosny w lanckoronienasza ksiegarnia czynnik miloscinasza ksiegarnia malgosia contra malgosiaMaria Pawlikowska Jasnorzewska Niebieskie migdalynasza ksiegarnia poki pies nas nie rozlaczyNiebieskie migdałyEbook Nasza Ksiegarnia Koniec Wiosny W LanckoronieNasza Ksiegarnia Czarna Operacja Dla Dzieci EbookNasza Ksiegarnia Krwawy Fiolet Kryminalnasza ksiegarnia tozsamosc aniolawięcej podobnych podstron