Nowy Jork i Waszyngton w ogniu


Nowy Jork i Waszyngton w ogniu
Wieżowce World Trade Center zrównane z ziemią - Tysiące ofiar śmiertelnych -
Podejrzany - Osama bin Laden
Solidarność z Ameryką
Apokalipsa na Wall Street
Krajobraz po końcu świata
Godziny grozy
Pierwszy atak na WTC
Pentagon w płomieniach
Prezydent George W. Bush: Będziemy bronić wolności
Geografia zamachów
Wczoraj w USA
Palestyńczycy strzelali na wiwat
Amerykanie na celowniku
Rozmowa z Lou Mitchellem
Polacy wstrząśnięci
Mobilizacja polskich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo
Światowe reakcje
Obłąkańcza wizja
Do samolotu pasażerskiego nie strzelamy
Rozmowa z generałem Gromosławem Czempińskim
Atak był przemyślany
Amerykańskie firmy w Polsce
Panika na giełdach
Surowce drożeją
Osama bin Laden - wróg numer 1 Stanów Zjednoczonych
Opinie, komentarze, analizy
Atak na Amerykę
FOT. (C) EPA
1
We wtorek o godzinie 8.56 nieznani na razie terroryści przypuścili zmasowany
bezprecedensowy atak na Stany Zjednoczone. W nowojorskie World Trade Center
i siedzibę Departamentu Obrony w Waszyngtonie uderzyły porwane i pilotowane
zapewne przez terrorystów samoloty pasażerskie.
Dwa wieżowce World Trade Center się zawaliły. Pentagon stanął w płomieniach.
Nowy Jork i Waszyngton zostały całkowicie sparaliżowane. Liczba ofiar śmiertelnych
może sięgać tysięcy. Ameryka jest przerażona i pogrążona w panice i chaosie.
Prezydent George W. Bush zarządził specjalne śledztwo i zapowiedział odwet.
Sekretarz generalny NATO lord Robertson wezwał kraje sojuszu do "zjednoczenia sił w
walce z przekleństwem terroryzmu". Rada Ambasadorów sojuszu oceni, czy należy
zastosować artykuł 5. traktatu NATO, wedle którego po ataku zbrojnym przeciwko
państwu członkowskiemu pozostałe kraje NATO wesprą "zaatakowaną stronę,
podejmując działania, jakie uznają za stosowne, łącznie z użyciem sił zbrojnych".
Najpierw Nowy Jork, potem Waszyngton
Zaczęło się od ataku na jeden z dwóch 110-piętrowych wieżowców nowojorskiego World
Trade Center na Manhattanie, w którym siedziby mają wielkie instytucje finansowe.
Doszło do niego tuż przed 9.00 czasu lokalnego, gdy tysiące ludzi rozpoczynały tam
pracę. Pasażerski samolot, który wystartował z Bostonu i został porwany przez
terrorystów na trasie do Los Angeles, uderzył w północny wieżowiec. Samolot, na
którego pokładzie było przypuszczalnie 58 pasażerów, eksplodował, a budynek stanął w
płomieniach.
20 minut pózniej w drugi wieżowiec WTC uderzył inny samolot pasażerski, porwany z
waszyngtońskiego lotniska Dulles, skąd miał lecieć do Los Angeles. Przewoził
najprawdopodobniej 81 pasażerów.
Kilkadziesiąt minut pózniej zaatakowany został Waszyngton. Trzeci porwany samolot
pasażerski uderzył w budynek Pentagonu. W zachodnim skrzydle ministerstwa obrony
USA powstała wielka wyrwa. Pentagon stanął w płomieniach.
2
Po dwóch godzinach zawalił się pierwszy z wieżowców WTC, potem drugi. Terrorystom
udało się sparaliżować pracę wiodących instytucji finansowych świata.
Media wspominały o innych atakach. Wybuchały bomby umieszczone w samochodach
pod Departamentem Stanu i siedzibą Kongresu w Waszyngtonie. Koło Pittsburgha rozbił
się czwarty samolot, który leciał z Newark do San Francisco. Niewykluczone, że miał on
uderzyć w Biały Dom lub Departament Stanu.
W Waszyngtonie ewakuowano Biały Dom i wszystkie budynki rządowe. Miasto uległo
kompletnemu paraliżowi.
Kto za tym stoi?
Najwięcej podejrzeń pada na pochodzącego z Arabii Saudyjskiej i ukrywającego się
obecnie w Afganistanie Osamę bin Ladena - wroga Ameryki numer jeden. Ponosi on
odpowiedzialność za ataki bombowe w 1998 roku na Ambasady USA w Kenii i Tanzanii,
w wyniku których zginęły 224 osoby. 44-letniego bin Ladena uważa się za głównego
sponsora terrorystów islamskich. Bin Laden kilka tygodni temu zapowiadał, że dojdzie do
"ważnego ataku przeciwko interesom amerykańskim".
Prezydent Aleksander Kwaśniewski oświadczył, że w pełni solidaryzuje się z narodem
amerykańskim. Stwierdził, że mamy do czynienia z niewyobrażalnym aktem
terrorystycznym.
Premier Jerzy Buzek powiedział, że w stan pogotowia postawione zostały policja,
brygady antyterrorystyczne i straż pożarna. Wzmocniono ochronę ambasad, granic i
lotnisk.
Polscy dyplomaci w NATO powiedzieli "Rz", że Polska na pewno wywiąże się z
obowiązków sojuszniczych. - Stosujemy zasadę muszkieterów: wszyscy za jednego i
jeden za wszystkich - powiedział jeden z dyplomatów.
W stan pogotowia zostały postawione służby wywiadowcze wszystkich krajów NATO.
- Te nieludzkie akcje nie mogą pozostać bezkarne - powiedział prezydent Rosji Władimir
Putin, który wyraził współczucie narodowi amerykańskiemu i wezwał społeczność
międzynarodową do wspólnej walki z terroryzmem.
3
Atak potępił również papież Jan Paweł II.
D.Z.
Solidarność z Ameryką
MACIEJ AUKASIEWICZ
W ciągu kilkunastu minut wydarzyły się rzeczy niesłychane: zawaliły się wieże
nowojorskiego World Trade Center, w ogniu stanął Pentagon. Ewakuowano Biały Dom,
Kapitol, Departament Stanu, CIA, Skarb Federalny, Giełdę, gmach ONZ, dziesiątki
innych obiektów. Kompletnie sparaliżowane zostały instytucje, stanowiące symbol
politycznej, militarnej i gospodarczej potęgi USA. W szaleńczych samobójczych atakach,
o zorganizowanie których podejrzewany jest jeden człowiek - wróg numer 1 Ameryki,
Osama bin Laden - zginęło prawdopodobnie tysiące niewinnych ludzi - w obiektach na
ziemi i w porwanych samolotach. Najbardziej wymyślne filmy katastroficzne nie
przewidziały takiego scenariusza. W przeciwieństwie do nich, nie będzie niestety happy
endu.
Stany Zjednoczone, jedyne naprawdę globalne mocarstwo, które wyszło niedawno
zwycięsko z zimnej wojny, dysponujące nieprawdopodobnymi technologiami,
przygotowujące programy obrony kosmicznej, zostało skonfrontowane z nową wojną.
Totalną wojną terrorystyczną, wobec której okazuje się bezbronne. To, co wydarzyło się
w Nowym Jorku i Waszyngtonie, byłoby zapewne nowym Pearl Harbour, powodem do
deklaracji wojny, gdyby przeciwnikiem było państwo czy grupa państw. Mamy jednak do
czynienia z wrogiem, przeciwko któremu nie jest możliwa ani wojna konwencjonalna, ani
nuklearna, ani nawet partyzancka. Nie wiemy bowiem dokładnie, kto konkretnie
zaplanował i wykonał wczorajsze zamachy, ale wszystko wskazuje na terrorystów z
kręgu islamu, prowadzących wojnę nie z USA, ale z całą zachodnią cywilizacją i jej
wartościami, której tylko symbolem w oczach religijnych fanatyków pokroju bin Ladena
czy ludzi Hezbollahu są Stany Zjednoczone.
Reakcje licznych państw świata zachodniego świadczą o tym, że prawda ta wreszcie
zaczyna do nich docierać. Możemy nie być bezradni w tej wojnie, pod warunkiem że
skończy się tolerancja dla wszelkiego terroryzmu, motywowana czy to sympatiami dla
jego deklarowanych celów, interesami politycznymi i wygrywaniem ich przeciwko
interesom innych, czy wreszcie korzyściami gospodarczymi. Terroryści nie działają w
politycznej próżni - najwyższy czas, aby się w niej znalezli.
4
W tej dramatycznej konfrontacji jesteśmy po stronie wartości, które zostały z całą
bezwzględnością zaatakowane w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Dziś głęboko
współczujemy i solidaryzujemy się z Ameryką.
Apokalipsa na Wall Street
Drugi samolot uderza w budynek WCT
FOT. (C) AP
ANNA ROGOZICSKA-WICKERS
Z NOWEGO JORKU
Pierwszy atak na jeden z dwóch 110-piętrowych wieżowców nowojorskiego World
Trade Center na Manhattanie nastąpił wczoraj tuż przed 9.00 rano czasu lokalnego.
Pasażerski odrzutowiec linii American Airlines, który wystartował z Bostonu i
został porwany przez terrorystów na trasie do Los Angeles, uderzył w północny
wieżowiec, gdzie tysiące ludzi rozpoczynały akurat pracę w biurach.
5
Samolot, na którego pokładzie było prawdopodobnie 58 pasażerów, eksplodował, a
budynek stanął w płomieniach. Po około 20 minutach w drugi, południowy wieżowiec
World Trade Center uderzył większy samolot pasażerski, Boeing 757. Samolot ten,
należący również do linii American Airlines, został porwany z waszyngtońskiego lotniska
Dulles i miał lecieć do Los Angeles. Na jego pokładzie było najprawdopodobniej 81
pasażerów.
Po około 2 godzinach od ataku zawalił się pierwszy wieżowiec World Trade Center w
Nowym Jorku, a następnie runął drugi. W akcji ratunkowej około 12 czasu lokalnego
uczestniczyło już ponad 10 tysięcy osób.
Wieżowiec po kilkudziesięciu minutach zawalił się
FOT. (C) REUTERS
Nowojorski Manhattan został całkowicie sparaliżowany. Tysiące firm wysłały swoich
pracowników do domu. Zamknięto tunele i mosty łączące Manhattan z resztą miasta.
Burmistrz Rudolph Giuliani zarządził ewakuację dolnej części Manhattanu. O godzinie
12:30 czasu lokalnego nikt nie był jeszcze w stanie podać liczby ofiar. Giuliani
powiedział, że "liczba ofiar śmiertelnych jest przerażająca". - Teraz musimy
skoncentrować się na ocaleniu jak największej liczby ludzi. Jeśli jesteście na południe od
6
Canal Street, uciekajcie - mówił w telewizji New York 1 do mieszkańców Nowego Jorku.
Zdecydował się też odłożyć prawybory burmistrza, które miały się zacząć właśnie
wczoraj. Na Manhattanie trudno się było gdziekolwiek dodzwonić. Nie pomagały telefony
komórkowe. Wszystkie sieci były przeładowane.
Agencje twierdzą, że liczba ofiar śmiertelnych będzie "katastrofalna". W obu wieżowcach
World Trade Center pracuje na co dzień około 50 tysięcy osób. Szpitale w Nowym Jorku
wypełniły się tysiącami rannych. Stanęło metro.
W chwili ataku w Waszyngtonie nie było ani prezydenta Busha, ani sekretarza stanu
Colina Powella. Bush przebywał na Florydzie. Jeszcze zanim wrócił do Waszyngtonu,
jego doradcy już opracowywali całą listę opcji, z zamknięciem amerykańskich granic
włącznie. - Jest za wcześnie, by mówić o wojskowym rozwiązaniu. Ciągle nie wiemy, kto
jest sprawcą ataków - mówił jeden z urzędników administracji Busha. Powell był w tym
czasie z krótką wizytą w Ameryce Południowej. Na wieść o wydarzeniach w domu
natychmiast przerwał pobyt w Limie. Żona prezydenta, Laura Bush, była w tym czasie w
Senacie. - Nasze serca i nasze modlitwy kierują się teraz do ofiar tego aktu terroryzmu -
mówiła. Chwilę potem pojawiły się informacje o ataku na Waszyngton. Panią Bush
natychmiast ewakuowano razem z setką doradców kongresmanów i przewieziono do
Białego Domu. Podobnie jak wiceprezydenta Dicka Cheneya umieszczono ją w miejscu,
którego nie chciał zdradzić rzecznik Białego Domu.
W stan pogotowia postawiono władze w całym kraju. Natychmiast zwiększono środki
ostrożności w Fort Detrick w Frederick w stanie Maryland, gdzie znajduje się największe
wojskowe laboratorium armii USA. W Los Angeles postawiono na nogi
antyterrorystyczne jednostki. Gubernator Florydy i brat prezydenta USA Jeb Bush
zamknął stanowy Kapitol. Wzmocnił również swoją ochronę.
Ewakuowana została nawet giełda w Londynie. Również giełda w Toronto wczoraj w
połowie dnia zakończyła pracę.
Kilka godzin po atakach Amerykanie postanowili ewakuować swoje ambasady. Wczoraj
zamknięto placówki USA w Wilnie i Buenos Aires. W Rosji Ambasada USA pocztą
elektroniczną przesłała obywatelom amerykańskim ostrzeżenie, by zachowali jak najdalej
posuniętą ostrożność i nie zwracali na siebie uwagi. K.D., K.W., AP, REUTERS, PAP
Krajobraz po końcu świata
7
FOT. (C) REUTERS
Dolny Manhattan przypomina krajobraz po wybuchu wulkanu. Pokryte grubą
warstwą białego pyłu ulice, kawałki papieru, fragmenty szkła i gruzu. Przerażeni,
poranieni, zszokowani i zdezorientowani ludzie szukają schronienia w okolicznych
sklepach.
- To jest gorsze niż Pearl Harbor! - krzyknął biegnący ulicą mężczyzna pokryty od stóp
do głów białym kurzem.
Michael Walters, fotoreporter, który w momencie wybuchu znajdował się w pobliżu
południowej wieży Trade Center i robił zdjęcia płonącego budynku, z płaczem mówi o
ludziach, którzy skakali z okien, żeby się ratować. - W tym momencie przestałem robić
zdjęcia. Co innego fotografować pożar, a co innego ludzi, którzy skaczą po pewną
śmierć.
Młoda dziewczyna siedząca w karetce pogotowia była w pobliżu World World Center,
kiedy eksplodowały szyby. - Odrzuciło mnie na chodnik po drugiej stronie ulicy. Przez
kilkanaście sekund nic nie widziałam. Obawiałam się, że straciłam wzrok. Na szczęście
mam tylko skaleczoną rękę.
- Usłyszeliśmy huk, a potem zobaczyliśmy, jak lecą kawały gruzu - relacjonowała Harriet
Grimm, która w chwili wybuchu znajdowała się w księgarni na pierwszym piętrze World
Trade Center. - Każdy krzyczał, płakał, biegał. Policja, ludzie, strażacy, wszyscy - mówił
Mike Smith, jeden ze strażaków. Ludzie opowiadali o ciałach wypadających z budynków i
o ludziach, którzy sami wyskakiwali, żeby się ratować.
8
Władze próbowały ewakuować 50 tysięcy ludzi znajdujących się akurat w budynku. - To
przyszło jak tornado - mówiła Shirley Bates, którą ewakuowano. Pracowała na 88.
piętrze World Trade Center. Clyde Ebanks, wiceszef firmy ubezpieczeniowej z siedzibą
na 103. piętrze, właśnie miał zebranie. - Spójrzcie tam! - krzyknął nagle jego szef. Gdy
Clyde odwrócił głowę, zobaczył, jak samolot uderza w sąsiedni budynek. Razem z innymi
rzucił się do ucieczki. Zbiegli po schodach do 70. piętra, gdy budynek zatrząsł się od
uderzenia drugiego samolotu.
- Byłem na 82. piętrze, kiedy uderzył samolot. Poczułem wstrząs, budynek się zachwiał.
Gdy razem z innymi próbowałem dostać się do windy, okazało się, że nie działa.
Zaczęliśmy schodzić w dół schodami. Kiedy dotarliśmy się do pierwszego piętra, okazało
się, że drzwi są zablokowane. Szybko pobiegłem do wyjścia po przeciwnej stronie.
Potem nastąpiła eksplozja i zgasły wszystkie światła. Udało mi się wydostać przez tunel
metra - mówi mieszkaniec New Jersey, przykładając chusteczkę do zakrwawionej
twarzy.
- Dowiedziałam się o wszystkim od mojej siostrzenicy, która zadzwoniła z Warszawy.
Najpierw myślałam, że to jakiś głupi dowcip. Potem pobiegłam na Times Square - mówi
aktorka Elżbieta Czyżewska, która mieszka w środku Manhattanu. Uderzyła mnie
przerażająca cisza. Tłumy ludzi stały w kompletnym milczeniu. Można było wyczuć
strach, że to samo może wydarzyć się również tutaj. Na Times Square mieszczą się
studia sieci telewizyjnych i wszyscy wpatrywali się w ekrany, żeby się dowiedzieć, co
dzieje się w dole Manhattanu. Największe wrażenie - podkreśla aktorka - zrobił jednak na
mnie umieszczony na białych płachtach papieru napis, który wywiesili naprędce
robotnicy budowlani pracujący na Times Square: "Módlcie się za rodziny i ofiary. Niech
Bóg błogosławi Amerykę".
W World Trade Center pracuje około 50 tysięcy ludzi. Nie wiadomo, ilu z nich znajdowało
się w budynku. Nie wiadomo, ilu udało się ujść z życiem. Na takie dane trzeba będzie
poczekać. - Zostaliśmy kompletnie zaskoczeni atakiem - przyznał burmistrz Rudi Giuliani
w rozmowie z reporterem stacji telewizyjnej ABC. - Byliśmy przygotowani na najgorsze.
Nie wierzyliśmy jednak, że to się stanie.
Manhattan po ataku terrorystycznym został odcięty od świata. Wszystkie mosty i tunele
łączące wyspę z New Jersey po drugiej stronie Hudson River zostały zamknięte w
obawie przed kolejnymi atakami terrorystycznymi. Linie telefoniczne jakiś czas nie
działały, podobnie jak telefony komórkowe. Zamknięto wszystkie lotniska, a nad
Manhattanem pojawiły się myśliwce F-16. Nie pracuje nowojorska giełda, a tysiące
mieszkańców dolnej części miasta zostało ewakuowanych. -
9
Płacz na ulicach
- Wszędzie są kłęby dymu. Ludzie chodzą z maskami na twarzach. Są straszne korki,
nie mamy telewizji, nie działają telefony. Jest cudownie niebieskie niebo, na którym
widać jedną wielką smugę dymu. Gdyby ktoś nie wiedział, co się stało, myślałby, że to
chmura - opowiada "Rz" Magdalena Deskur, Polka mieszkająca na Brooklynie, około
pięć kilometrów od World Trade Center w Nowym Jorku. O pierwszym samolocie, który
uderzył w budynek, dowiedziała się podczas porannego aerobiku. - Skakałyśmy z
matkami innych dzieci z tej samej szkoły i słuchałyśmy radia, gdy podali, co się dzieje.
Natychmiast pojechałam z mężem zobaczyć to na własne oczy. Staliśmy na brzegu i
patrzyliśmy, jak budynek się pali. Nagle runął jak klocki lego. W powietrzu, w tym dymie,
latały papiery. Rozmawiałam z człowiekiem, który widział, jak z okien skakali ludzie.
Atmosfera jest straszna. Ludzie na ulicach płaczą z przerażenia - opowiada. Magdalena
Deskur mówi, że w jej dzielnicy mieszka dużo ludzi, którzy pracują na Manhattanie.
- Ich dzieci zostały w szkołach na Brooklynie - dodaje. K.W.
Godziny grozy
- 8.56 - Pierwszy samolot zderza się z jedną z dwóch wież World Trade Center w
Nowym Jorku. W fasadzie powstaje wielka dziura. Z wyższych pięter zaczyna
wydobywać się gęsty dym.
- 9.14 - Drugi samolot uderza w drugą wieżę World Trade Center. Słychać odgłosy
potężnej eksplozji.
- 9.30 - Ogłoszony zostaje pierwszy bilans ofiar. Wynika z niego, że zginęło co
najmniej sześć osób, a tysiąc jest rannych.
- 9.40 - Prezydent George W. Bush, przebywający na Florydzie, oznajmia, że
prawdopodobnie był to zamach terrorystyczny. Zarządza śledztwo. Oświadcza, że
natychmiast wraca do Waszyngtonu.
- 9. 50 - W Waszyngtonie zostaje ewakuowany personel Pentagonu, a następnie
Białego Domu.
- 9.53 - Zostaje ewakuowany personel Departamentu Stanu w Waszyngtonie.
10
- 9.53 - Dwie eksplozje wstrząsają budynkiem Pentagonu w Waszyngtonie. Widać
dym. "To bomba, uciekajcie!" - wzywa jeden z pracowników. Jest mowa o siedmiu
rannych.
- 10.00 - Dyrekcja amerykańskiego lotnictwa cywilnego (FAA) podejmuje decyzję o
odwołaniu wszystkich lotów na terenie całych Stanów Zjednoczonych.
- 10.05 - Jedna z wież World Trade Center najpierw eksploduje, a następnie się
rozpada.
- 10. 28 - Druga wieża rozpada się jak domek z kart. Sąsiednie ulice zostają
zasypane tonami gruzu.
- 10.38 - Pod siedzibą Departamentu Stanu w Waszyngtonie wybucha samochód-
pułapka.
- 10.50 - Linie lotnicze United Airlines oświadczają, że należał do nich Boeing 737,
jeden z samolotów, które zderzyły się z budynkiem World Trade Center.
- 10.55 - Przedstawiciel FBI informuje, że w kierunku Pentagonu zbliża się porwany
samolot. Korki paraliżują centrum Waszyngtonu. Piesi opuszczają okolice Białego
Domu.
- 11.17 - Burmistrz Nowego Jorku, Rudolph Giuliani, apeluje do mieszkańców
Nowego Jorku, by opuścili południową część Manhattanu.
- 11.33 - Dyrekcja lotnictwa cywilnego oświadcza, że utraciła kontrolę nad kilkoma
samolotami.
- 11.34 - Boeing 747 lecący z Chicago do Nowego Jorku spada na ziemię w
zachodniej Pensylwanii, pomiędzy Nowym Jorkiem a Waszyngtonem. Linie United
Airlines podają, że był to ich samolot. Znajdowało się w nim 45 osób.
- 11.38 - American Airlines informują o stracie dwóch samolotów rejsowych,
którymi podróżowało łącznie 156 osób. MT-O, AFP
11
Pierwszy atak na WTC
110-piętrowy wieżowiec World Trade Center (Centrum Handlu Światowego) na
Manhattanie był już wcześniej obiektem ataku terrorystycznego. W 1993 roku
potężna eksplozja spowodowała śmierć pięciu osób i rany u przeszło tysiąca
ludzi.
W dwóch budynkach WTC uwięzionych zostało wówczas 50 tysięcy ludzi. Światła
zamigotały, po czym zgasły. Windy zatrzymały się między piętrami. Ludzie czekali na
jakieś polecenia, instrukcje, ale żadnych nie usłyszeli. Nie było dzwięku syren
alarmowych ani świateł awaryjnych, które oświetliłyby klatki schodowe. Budynek zaczął
wypełniać tłusty dym.
Wybuch spowodował pożar i gwałtowny wzrost temperatury wewnątrz budynku. Dym
szybko przedostał się z piwnicy do wszystkich pomieszczeń. Na miejscu eksplozji, która
wstrząsnęła całym kompleksem budynków, powstał krater o wymiarach 18 na 30
metrów.
W 1993 roku do zamachu przyznawało się wiele organizacji. Amerykanie zastanawiali
się, kto za nim stoi. Wybuch nastąpił dokładnie w drugą rocznicę wypędzenia
Irakijczyków ze stolicy Kuwejtu. O dokonanie zamachu oskarżono organizację
terrorystyczną, kierowaną przez szejka Omara Abdela Rahmana, duchowego przywódcę
podziemnej organizacji egipskich fundamentalistów - Dżamaa Islamija. Po trwającym 9
miesięcy procesie Rahman został skazany (1 pazdziernika 1995 roku) na karę
dożywotniego więzienia. Inny islamski ekstremista, Pakistańczyk Ramzi Jusef, uznany za
organizatora zamachu, otrzymał karę dożywocia w styczniu 1998 roku.
L.K., MT-O, AFP
Wstrząśnięci Amerykanie pytają: Gdzie jest nasz wywiad? Jak mogło do tego
dojść?
Pentagon w płomieniach
12
Budynek Pentagonu w kilkanaście minut po eksplozji samolotu
FOT. (C) REUTERS
KRZYSZTOF DAREWICZ
Z WASZYNGTONU
Gdy oczy świata były zwrócone na Nowy Jork, około dziesiątej rano następny
samolot pasażerski, porwany najwyrazniej z waszyngtońskiego lotniska Dulles,
uderzył w budynek Pentagonu w Waszyngtonie. W zachodnim skrzydle
sześciopiętrowego największego w Stanach Zjednoczonych budynku biurowego
powstała gigantyczna wyrwa. Pentagon stanął w płomieniach.
Przerażonym Amerykanom prezydent George W. Bush powiedział, że "wolność została
zaatakowana przez tchórzy" i poprzysiągł bezkompromisowy odwet. Takiego wstrząsu
Ameryka nie przeżywała od czasu zaskakującego japońskiego ataku na Pearl Harbor
podczas drugiej wojny światowej.
Media informowały o wybuchu bomb w samochodach w pobliżu budynków
Departamentu Stanu i Kongresu. Pod Pittsburghiem w Pensylwanii rozbił się się o około
11.30 kolejny samolot pasażerski, który leciał z Newark do San Francisco. Na jego
pokładzie było 45 osób. Podejrzewa się, że terroryści chcieli, aby doleciał do
Waszyngtonu, żeby uderzyć w Biały Dom lub Departament Stanu, lub też do letniej
siedziby prezydenta w Camp David.
Wielka ewakuacja
13
W Waszyngtonie ewakuowano Biały Dom, Departament Stanu, budynki wszystkich
ministerstw i urzędów. Drogi wyjazdowe z miasta zostały zablokowane. Szkoły nakazały
uczniom powrót do domów, a po południu zamknięto wszystkie centra handlowe w
obawie przed dalszymi atakami.
Władze federalne i stanowe podjęły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Przestrzeń
powietrzna nad terytorium całych Stanów Zjednoczonych została zamknięta. Znajdujące
się w powietrzu samoloty musiały wylądować na najbliższych lotniskach. Samoloty
lecące do USA skierowano na lotniska w Kanadzie. Lotniska na Wschodnim Wybrzeżu
zostały zamknięte, ewakuowano także lotnisko międzynarodowe w Los Angeles.
Ze wszystkich wysokich biurowców na terenie Stanów Zjednoczonych, w tym
nowojorskiej siedziby ONZ i Sears Tower w Chicago, ewakuowano pracowników.
Praktycznie zamknięto ruch graniczny z Kanadą i Meksykiem. Ewakuowano personel
Centrum Chorób Zakaznych w Atlancie, gdzie przechowywane są wirusy
najgrozniejszych chorób. W stan najwyższego pogotowia postawiono całą armię oraz
pracowników ochrony zakładów chemicznych, elektrowni atomowych i innych obiektów o
strategicznym znaczeniu.
W południe zamknięto budynki wszystkich sądów w USA. Ewakuowano turystów z
parków rozrywki Disneya w Kalifornii i na Florydzie. Prowadzenie akcji ratunkowych w
Nowym Jorku i Waszyngtonie utrudniał niemal kompletny paraliż łączności komórkowej.
Międzynarodowa łączność telefoniczna z USA została na wiele godzin zablokowana. Po
południu w Waszyngtonie oraz w San Francisco wprowadzono stan klęski żywiołowej.
Islamski trop
Amerykańskie media zalewały sprzeczne informacje co do ewentualnych sprawców
ataku. Pierwsze spekulacje mówiły o Demokratycznym Froncie Wyzwolenia Palestyny,
który już wcześniej odpowiadał za porwania amerykańskich samolotów. Pozniej
większość komentatorów zaczęła snuć podejrzenia, że za atakiem kryje się Osama bin
Laden, pochodzący z Arabii Saudyjskiej i ukrywający się obecnie w Afganistanie - wróg
Ameryki numer 1.
Już od kilku tygodni krążyły pogłoski, że bin Laden przygotowuje "bezprecedensowy
atak" na Stany Zjednoczone. Akurat na dziś wyznaczona była na nowojorskim
Manhattanie w budynku sądu przy World Trade Center rozprawa, na której bin Laden
miał być zaocznie skazany za atak bombowy na Ambasadę USA w Tanzanii. Jednak we
wtorek po południu mułła Omar, duchowy przywódca afgańskich Talibów, pod których
14
skrzydłami najwyrazniej chroni się bin Laden, oznajmił, że ani on, ani Talibowie nie mają
nic wspólnego z atakiem. Odpowiedzialności wyparły się też palestyńskie organizacje -
Demokratyczny Front Wyzwolenia Palestyny, Hamas i Islamski Dżihad.
Jak Pearl Harbor
Wstrząśnięci Amerykanie porównują wtorkową tragedię do niespodziewanego
japońskiego nalotu na Pearl Harbor. 7 grudnia 1941 roku w wyniku tego ataku zgnięło
2400 osób, a 1178 zostało rannych. W czasach powojennych największym dotąd
atakiem terrorystycznym był zamach bombowy na biurowiec w Oklahoma City w 1995 r.
Zginęło wówczas 168 osób, a sprawca zamachu Timothy McVeigh stracony został w
czerwcu tego roku.
W 1993 roku podłożyli bombę właśnie w nowojorskim World Trade Center. Jedyny dotąd
przypadek uderzenia przez samolot w któryś z nowojorskich drapaczy chmur
odnotowano w 1945 r. Wówczas dwusilnikowy bombowiec B-25 uderzył w gęstej mgle w
79 piętro Emipre State Building.
Najważniejsze pytania pozostają na razie bez odpowiedzi. Kto i dlaczego zaatakował
Amerykę - to jedno. Ale drugie i ważniejsze brzmi: dlaczego amerykańskie służby
wywiadowcze i siły zbrojne nie były w stanie zapobiec tym atakom?
Jak stało się możliwe jednoczesne porwanie aż czterech samolotów pasażerskich z
naszpikowanych antyterrorystyczną ochroną lotnisk. Kto ponosi za to odpowiedzialność?
Bo przecież ktoś ponosi. -
Prezydent George W. Bush:
Będziemy bronić wolności
15
Wiadomość o zamachach przekazał George'owi W. Bushowi Andrew Card, szef
personelu Białego Domu
FOT. (C) EPA
W momencie ataku prezydent George W. Bush przebywał w Sarasocie na
Florydzie. Odwiedzał szkołę podstawową.
O 9.05 czasu miejscowego w jednej z klas przysłuchiwał się dzieciom, które odczytywały
mu zadaną lekcję. Nagle szef jego personelu Andrew Card pochylił się nad prezydentem
i wyszeptał mu do ucha, że właśnie drugi samolot rozbił się o World Trade Center. Zanim
prezydent wszedł do klasy, wiedział już o katastrofie pierwszego samolotu. Twarz
George'a Busha zmieniła się. Agenci ochrony otoczyli prezydenta, który pośpiesznie
opuścił szkołę. Odleciał do wojskowej bazy sił powietrznych w Barksdale w Luizjanie.
Pół godziny pózniej wystąpił z przemówieniem do Amerykanów: "Po tym wystąpieniu
muszę niestety wrócić do Waszyngtonu. Przeżywamy dzisiaj narodową tragedię. Dwa
samoloty rozbiły się o World Trade Center. To był zamach terrorystyczny. Rozmawiałem
z wiceprezydentem, gubernatorem Nowego Jorku, dyrektorem FBI i wydałem polecenia
mobilizacji wszystkich jednostek rządu federalnego, które mają udzielać pomocy ofiarom
i ich rodzinom. Stany Zjednoczone podejmą wszelkie niezbędne kroki, by zapewnić
funkcjonowanie władz. Rozkazałem także rozpocząć zakrojone na szeroką skalę
śledztwo, by ująć i ukarać ludzi odpowiedzialnych za te akty terroru. Zaatakowana
została wolność i wolności będziemy bronić. Terroryzm przeciwko naszemu krajowi nie
zwycięży. A teraz jeśli ktoś z was chce, niech połączy się ze mną w chwili milczenia.
Niech Bóg błogosławi ofiary, ich rodziny i Amerykę".
16
Po przemówieniu prezydent USA wsiadł w samolot i udał się w nieznanym kierunku. Po
kilku godzinach okazało się, że jest w bazie wojskowej w Nebrasce, gdzie znajduje się
ośrodek dowodzenia sił strategicznych. Po kilku następnych godzinach Bush wrócił do
Waszyngtonu, skąd miał przemówić do narodu.
Pierwsza dama, Laura Bush, oraz córki prezydenta, Barbara i Jenna, zostały zabrane w
bezpieczne miejsce. Również główni przywódcy Kongresu zostali wojskowymi
samolotami przewiezieni - jak podano - w bezpieczne miejsca.
B.Z., REUTERS, AFP
GEOGRAFIA ZAMACHÓW
Wczoraj w USA
- W całym kraju zamknięto wszystkie budynki sądów.
- Zamknięto granice z Meksykiem i Kanadą.
- Ewakuowano międzynarodowe lotnisko w Los Angeles.
- Zamknięto parki rozrywki Disneya na Florydzie i w Kalifornii.
- Ewakuowano personel Krajowego Centrum Chorób Zakaznych w Atlancie, gdzie
przechowywane są wirusy wszystkich chorób zakaznych.
17
- Bank Rezerwy Federalnej ogłosił, że amerykański system bankowy jest bezpieczny i
najważniejsze operacje będą kontynuowane.
- Amerykańskie stacje radiowe zaczęły nadawać muzykę poważną.
- Zawieszono sieć łączności komórkowej w Nowym Jorku i Waszyngtonie.
- Międzynarodowa łączność telefoniczna została sparaliżowana.
- Zamknięto nowojorską giełdę.
Palestyńczycy strzelali na wiwat
Palestyńskie kobiety w Bejrucie demonstrują radość po ataku na Nowy Jork
FOT. (C) EPA
Rządzący Afganistanem Talibowie, którym zarzuca się wspieranie
międzynarodowego terrorysty Osamy bin Ladena, potępili terrorystyczne ataki w
Stanach Zjednoczonych.
18
Rzecznik rządu absolwentów szkół koranicznych wyraził wątpliwość, czy za zamachy
odpowiada bin Laden. - To, co wydarzyło się w Stanach Zjednoczonych, nie jest dziełem
zwyczajnych ludzi. To może być dzieło rządów. Osama bin Laden nie mógłby tego
dokonać, my też nie - zapewniał reportera agencji Reuters Abdul Hai Mutmaen w
Kandaharze. - Nie wspieramy terroryzmu, lecz go potępiamy - podkreślał. Dodał, że
Stany Zjednoczone mają wielu wrogów, którzy mogliby dokonać tych aktów terroru. W
podobnym duchu wypowiadał się ambasador Talibów w Pakistanie. - Stanowczo
potępiamy te akty terrorystyczne - powiedział Abdul Salam Zaeef na specjalnie zwołanej
konferencji prasowej.
Dziennikarz ukazującej się w Londynie arabskiej gazety "Al-Quds" twierdzi jednak, że
przed trzema tygodniami Osama bin Laden ostrzegał przed możliwością zamachów. Miał
on grozić "poważnym atakiem" przeciwko interesom amerykańskim. Dziennikarz Abdel
Bari Atwan cieszy się opinią osoby dobrze poinformowanej, która ma kontakty z bin
Ladenem.
Ataki potępił szef Autonomii Palestyńskiej Jaser Arafat. - Jesteśmy całkowicie
zaszokowani. To nieprawdopodobne - powiedział, występując w telewizji. Przekazał on
kondolencje prezydentowi George'owi Bushowi "z powodu tych przerażających aktów".
Krańcowo inne były reakcje przedstawicieli terrorystycznej organizacji Islamski Dżihad. -
Zamachy - stwierdził jeden z nich - to konsekwencja amerykańskiej polityki w regionie
najgorętszym na świecie. Nie wziął jednak za nie odpowiedzialności. Odcięła się od nich
również radykalna organizacja palestyńska Hamas. - Strategia Hamasu polega na walce
z okupantem syjonistycznym w Palestynie, a nie poza Palestyną - stwierdził Ismael
Haniye.
Na wieść o tragedii w USA na ulice Nablusu na Zachodnim Brzegu Jordanu wyszło
ponad 3 tysiące Palestyńczyków, by wyrazić radość. Strzelali na wiwat i śpiewali.
Niektórzy wznosili okrzyki na cześć Osamy bin Ladena. - Bin Ladenie, zbombarduj Tel
Awiw! - krzyczeli. Niektórzy mówili o "boskiej zemście" za politykę, jaką Stany
Zjednoczone prowadzą wobec Bliskiego Wschodu.
Cieszyli się również Palestyńczycy w obozach dla uchodzców w Libanie. Sami
Libańczycy jednak byli wyraznie wstrząśnięci.
B.Z., AFP, REUTERS, AP
AMERYKANIE NA CELOWNIKU
19
12 pazdziernika 2000 roku
- 17 amerykańskich marynarzy ginie w wyniku wybuchu bomby na pokładzie
amerykańskiego okrętu USS Cole podczas tankowania paliwa w jemeńskim porcie Aden.
Jako głównego podejrzanego wymienia się saudyjskiego miliardera Osamę bin Ladena,
żyjącego obecnie na wygnaniu.
7 sierpnia 1998 roku
- przed ambasadami Stanów Zjednoczonych w Nairobi (Kenia) i Dar es Salaam
(Tanzania) wybuchają w kilkuminutowych odstępach bomby. Ginie 224 ludzi. Tysiące
doznają obrażeń. Znowu wymienia się nazwisko bin Ladena.
25 czerwca 1996 roku
- ukryta w ciężarówce bomba eksploduje w Dhahranie (wschodnia Arabia Saudyjska).
Ginie 19 amerykańskich żołnierzy. Rany odnosi kilkaset osób różnych narodowości. O
dokonanie zamachu oskarżone zostaje mało znane saudyjskie odgałęzienie organizacji
Hezbollah.
13 listopada 1995 roku
- samochód-pułapka wybucha przed siedzibą sztabu amerykańskich wojsk w Rijadzie
(Arabia Saudyjska). Ginie pięciu Amerykanów z personelu pomocniczego.
13 września 1995 roku
- wybuch granatu uszkadza ścianę Ambasady Stanów Zjednoczonych w Moskwie. Nikt
nie zostaje ranny.
19 kwietnia 1995 roku
- bomba wybucha przed budynkiem federalnym w centrum Oklahomy. Ginie 168 osób.
Rannych jest ponad 500. O dokonanie zamachu zostaje oskarżony amerykański
20
rezerwista, Timothy McVeigh. Sąd skazuje go na karę śmierci. Zostaje stracony w tym
roku.
26 lutego 1993 roku
- bomba eksploduje na podziemnym parkingu pod południową wieżą World Trade Center
w Nowym Jorku. Wybuch potężnego ładunku (600 kilogramów dynamitu) zabija sześć
osób. Ponad tysiąc odnosi rany. Podejrzenie pada na islamskich fundamentalistów.
Sześć osób zostaje skazanych na dożywotnie pozbawienie wolności.
21 grudnia 1988 roku
- samolot Boeing 747 linii Pan Am, lecący z Londynu do Nowego Jorku, eksploduje nad
szkocką miejscowością Lockerbie. Ginie 270 osób. Sprawcy - libijscy terroryści.
5 września 1986 roku
- jumbo jet linii lotniczych Pan Am zostaje uprowadzony z 358 osobami na pokładzie.
Podczas szturmu komandosów na samolot na lotnisku w Karaczi (Pakistan) ginie 20
osób.
20 września 1984 roku
- samochód-pułapka wybucha przed budynkiem należącym do Ambasady Stanów
Zjednoczonych, we wschodnim Bejrucie (Liban). Ginie 16 osób. Ranny zostaje
ambasador.
23 pazdziernika 1983 roku
- szyicki kamikadze detonuje bombę przed koszarami amerykańskiej piechoty morskiej w
Bejrucie. Ginie 241 żołnierzy amerykańskich.
18 kwietnia 1983 roku
21
- kamikadze przeprowadza zamach bombowy na Ambasadę Stanów Zjednoczonych w
Bejrucie. Ginie 17 Amerykanów.
4 listopada 1979 roku
- irańscy studenci (islamscy fanatycy) zajmują Ambasadę Stanów Zjednoczonych w
Teheranie. Biorą 52 Amerykanów jako zakładników. Przetrzymują ich przez 444 dni.
MT-O, AP
Rozmowa z Lou Mitchellem
Tego nie mógł zrobić Amerykanin
Rz: W jakich okolicznościach dowiedział się pan o zamachach terrorystycznych w
Nowym Jorku i w Waszyngtonie?
LOU MITCHELL: Dyżurowałem dziś od wczesnego rana w biurze policyjnym "The
Buffalo News" na Church Street, gdy raptem na kilka minut przed dziewiątą rano zaczęli
przybiegać do mnie ludzie, niektórzy bladzi na twarzach i ze łzami w oczach, z tą
straszną wiadomością. Wszystkie lokalne sprawy z ulic Buffalo raptem przestały być
ważne. Włączyliśmy CNN i w niemej ciszy zaczęliśmy patrzeć na to, co się stało.
Kto dokonał tych zamachów?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Mam jednak pewność: tego nie uczynił Amerykanin.
Były to typowe zamachy samobójcze, z którymi żaden człowiek urodzony na naszej
ziemi zapewne nigdy nie chciałby mieć nic wspólnego. Choć ze sprawców nie pozostały
zapewne strzępy, szczegóły tych zamachów niewątpliwie poznamy. Przeprowadzone
zostały z wykorzystaniem najnowszej techniki, a technika pozostawia po sobie ślady,
którymi pójdzie śledztwo.
Rozmawiał w Buffalo Tadeusz Wójciak
Lou Mitchell jest reporterem dziennika "The Buffalo News". Jest współautorem
książki "American Terrorist. Timothy McVeight, An Oklahoma City Bombing",
22
opartej na wywiadach ze sprawcą największego w dziejach USA zamachu
terrorystycznego na budynek Federalny w Oklahoma City (19 kwietnia 1995 roku).
23


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zakochany Nowy Jork New York, I Love You (2009) Napisy Pl
Nowy Jork stawia na elektryczne samochody
Nowy Jork Niezbędnik
Nowy Jork Przygotowany Co robić w razie sytuacji wyjątkowych
Nowy Jork, Bardziej Europejski
Miłość i Nowy Jork New York, I Love You (2009) limited dvdrip xvid amiable
Nowy Jork przewodnik
NOWY JORK
Nowy Jork jest za drogi dla młodych

więcej podobnych podstron