Marcin Urbaniak Koncepcja człowieka w filozofii Oswalda Spenglera
Oswald Spengler w swojej „poetyckiej” wizji dziejów zawartej w dziele „Zmierzch Zachodu”
odróżnił od siebie świat jako naturę od świata pojętego jako historia. Podział oparty jest o rozróżnienie
rzeczywistości na obiektywny świat przyrody oraz specyficznie ludzką sferę ciągłego aktualizowania się
treści duchowych. Filozof ten rozumiał naturę jako statyczny, otaczający człowieka byt, któremu prze-
ciwstawiona jest przenikająca go dynamiczna historia nieustannego rozwoju ludzkich dziejów.
W rozwoju tym rodzą się i umierają kolejne kultury, których Spengler wyróżnił osiem w całej historii
ludzkości. Z owych ośmiu kultur interesować nas będą dwie antagonistyczne w stosunku do siebie:
kultura europejskiego antyku reprezentowana przez tzw. duszę apollińską oraz nowożytna i współczesna
kultura zachodnioeuropejska, którą personifikuje tzw. dusza faustyczna.
W dalszej kolejności zamierzam przedstawić ogólną charakterystykę człowieka wraz z porów-
-naniem duszy apollińskiej i faustycznej oraz ukazać ich przeciwstawność względem siebie, aby następ-
-nie zaproponować pewne sugestie skłaniające do zniesienia tejże opozycji.
Wedle Spenglera człowiek „ … jest jako element i przedstawiciel świata nie tylko ogniwem na-
-tury, ale i ogniwem historii, drugiego kosmosu o odmiennej strukturze i treści”(Spengler,2001,str.63).
Pierwiastkiem historycznym jest sfera duchowa utożsamiona przez filozofa z temporalnością, która
wraz z elementem natury, ciałem (przestrzennością) współkonstytuują jednostkę ludzką. Istnieje ona
świadomie, odnosi się do swego życia czyniąc się podmiotem i jednocześnie przedmiotem poznania,
w którym to akcie pojawia się rozumienie jako duchowa aktywność wyróżniająca byt ludzki.
Wyłaniające się z ogólnej historii kolejne kultury posiadają swoistą „duszę i ciało” na mocy aktu-
-alizowania się konkretnych treści duchowych. Owe treści kreują duszę kultury, są ogółem jej możliwości
a zarazem źródłem samej kultury. Ciałem kultury są jej wytwory już zrealizowane, będące jej symbolem
charakterystycznym i wyrazem jej duszy. Symbol kultury zachodniej znajduje się „ … w pojęciu prze-
-strzeni jako nieskończenie głębokiej, bezgranicznej rozciągłości ; jej portretem jest Faust, wiecznie nie-
-nasycony, nieukojony, niespokojnie ku czemuś dążący”(Spengler,2001,str.9). Z drugiej strony kultura
antyczna posiada swój symbol „ … w pojęciu ciała jako ściśle ograniczonej, skończonej rozciągłości ; jej portretem jest Apollo, piękny w swej statycznej harmonii bóg olimpijski”(Spengler,2001,str.9) .
Każda kultura odznacza się swoistym dla siebie symbolem, z którym jest jednoznacznie kojarzona i który
określa ją jakościowo (jej mentalność, dążenia, zaktualizowany potencjał etc ). Poprzez przestrzeń autor
rozumiał chaos wraz z bezgraniczną otchłanią uobecniające się we wszelkich działaniach współczesnego
człowieka Zachodu. Postawą ilustrującą owo niezaspokojone pragnienie doświadczenia pewnej „transcendencji” jest osoba bohatera literackiego, doktora Fausta, który dążąc do całkowitego zrozumienia
świata chce przekroczyć kres możliwości ludzkiego poznania i posiąść wszechwiedzę, stać się wiecznym,
równym Bogu. Analogicznie współczesny człowiek cechuje się nieustanną chęcią dotarcia do Prawdy,
jest także postacią tragiczną, gdyż jest w pełni świadomy faktu, iż dążenie to nigdy nie osiągnie celu,
„Cel bowiem mieści się w nieskończoności” (Kępiński,2002,str.7). Człowiek ten wewnętrznie rozdarty
tkwi samotnie w bezkresie swego wszechświata tęskniąc do wieczności, absolutu, a tworzona przez niego
sztuka czy nauka starają się do nich zbliżyć. Z kolei antyk symbolizowany jest przez ład, harmonię oraz
zmysłową ograniczoność poprzez postać Apolla. Człowiek apolliński jest precyzyjnie określonym ciałem
pośród innych, uporządkowanych ciał; koncentruje się on jedynie na zmysłowo obecnym, otaczającym go
świecie. Reasumując, kulturę apollińską symbolizuje materialne ciało, a zarazem natura, fizyczność;
faustowską zaś bezkres, czasowość, duchowość.
Przejdziemy teraz do zaprezentowania wybranych dziedzin nauki i sztuki jako konkretnych przy-
-kładów ilustrujących powyższe uogólnienia.
W zakresie nauk przyrodoznawczych antyczna matematyka skupiała się wyłącznie na relacjach ilościo-
-wych pojedynczych obiektów, geometria badała jedynie bliskie nam, skończone powierzchnie o jasno
wytyczonych granicach. Liczba eo ipso wyrażała optycznie daną nam wielkość, a wręcz stanowiła za pi-
-tagorejczykami „ …istotę wszystkich zmysłowo uchwytnych rzeczy…” (Spengler,2001,str.72). Dlatego
też starożytność może posługiwać się jedynie liczbami naturalnymi, a liczby np. niewymierne wzbudzają
„ głęboki metafizyczny lęk przed erozją tego, co zmysłowo uchwytne i obecne” (Spengler,2001,str.74) .
Faustowska matematyka absolutnie zrywa z determinizmem bezpośredniej percepcji, liczba zostaje pojęta
jako czysta relacja (funkcja), zaś prekursorami tego przewrotu stają się Descartes, Pascal, Leibniz.
Owa liczba zrodzona z „ namiętnego faustowskiego pędu ku nieskończoności” (Spengler,2001,str.81)
funkcjonuje przede wszystkim w abstrakcyjnych analizach pod postacią nie dających się zawrzeć w op-
tycznych granicach liczb urojonych, zespolonych, kwaternionach itd. Nie stanowią one istoty tego, co
bezpośrednio ucieleśnione jest w naturze, ale są bytami czysto myślnymi pośrednio (poprzez umysł)
odnoszącymi się do świata zmysłowego. Geometria Euklidesa staje na przeszkodzie nowożytnej potrze-
bie transcendowania poza zmysłowość, wobec czego powstają nowe, „faustowskie” koncepcje geometrii
wielowymiarowych ( Gauss, Łobaczewski, Klein ). Jak pisze Spengler, te transcendentne światy hiper-
przestrzenne będące najwyższym osiągnięciem zachodniej matematyki symbolizują „odbicie i najczyst-
szy wyraz idei faustowskiej duchowości” (Spengler,2001,str.94) .
Na polu fizyki różnica pomiędzy postawą Fausta i Apolla jest równie uderzająca. Antyczną fizykę
mikroukładów doskonale oddaje koncepcja Demokryta – atomy są konkretnymi, niepodzielnymi ciałami pozbawionymi wewnętrznej dynamiki, poruszającymi się na zasadzie wzajemnych uderzeń. Współczesna
fizyka kwantowa operuje abstrakcyjnymi kwantami energii emitowanymi przez cząsteczki, które
nie tylko promieniują, ale także drgają, wibrują w przeciwieństwie do statyczności atomów apollińskich.
Ponadto, jak mówił Protagoras, człowiek antyczny jest miarą wszechrzeczy – zaspakaja się on w odkry-
-waniu i stosowaniu odkrytych praw natury. Dopiero wraz z dominacją pierwiastka „faustowskiego”
odważono się nie tylko zrozumieć, lecz ujarzmić i kontrolować przyrodę. W rezultacie Grecy rezygnowa-
-li z badań eksperymentalnych, a ich sui generis poznaniem empirycznym pozostawała kontemplacja.
W przypadku dzisiejszych naukowców „To, co zwiemy doświadczeniem, posiada tendencję zmierzania
od szczegółu do nieskończoności”(Spengler,2001,str.236). W dziedzinie astrofizyki antyczny kosmos (jak
wskazuje termin) jest harmonijnym zbiorem uporządkowanych ciał niebieskich na ograniczonym, zam-
kniętym sklepieniu nieba. We wszechświecie faustowskim nie istnieje skończoność, każdy przedmiot jest
swoistym mikroświatem, zaś granice naszej naoczności w każdej skali są z powodzeniem przekraczane
na polu nauk teoretycznych.
Jeśli chodzi o zagadnienie sztuki, Spengler uważał, że właśnie w tej sferze najdoskonalej uwidacznia się
w danej kulturze jej „prasymbol”- w tym wypadku ciało i przestrzeń – wręcz emanując z ekspresji nie tyle intelektualnych (jak powyżej), co emocjonalnych treści duszy apollińskiej i faustowskiej.
Sztuka klasyczna zmierzała do wywołania u odbiorcy poczucia cielesnego ograniczenia, bliskości, spo-
-czynku; filozof podaje tutaj za przykład starożytnych rzeźbiarzy ( Myron, Skopas, Praksyteles )
oraz ówczesną architekturę ( np. świątynia dorycka ). Jak zauważył J. Marzęcki – „nieprzestrzenna sztuka
antyczna (…) urzeczywistnia się w pełni i ostatecznie w rzeźbie ateńskiej, (…) intensywna cielesność po-
-sągów Fidiasza czy Polikteta stanowi pełne wykrystalizowanie się apollińskiej symboliki artystycznej
i zwieńczenie stylu antycznego”(Spengler,2001,str.10). Z kolei struktura świątyń jest surowa i masywna,
są to budowle o ciężkich proporcjach zlokalizowane niczym zastygłe bryły na tle krajobrazu kojarzące się
z uwydatnieniem oparcia o ziemię, statycznością. Sztukę tę cechuje zmysłowo obejmowalna materialność
wraz z dążeniem do zamknięcia przestrzeni w zwartej konstrukcji łatwo obliczalnych, geometrycznych
powierzchni i brył. Sztuka faustowska swój najgłębszy wyraz znalazła w malarstwie ( zwłaszcza holen-
derskim ) i muzyce. Architektura Zachodu reprezentowana jest przede wszystkim przez strzelistość
gotyckich katedr symbolizujących nieomal rozsadzającą je od wewnątrz przestrzenność, chęć oderwa-
nia się od podłoża, w przeciwieństwie do „implozji” przestrzeni świątyń greckich. W malarstwie dusza
faustyczna najpełniej zaczęła przejawiać się w okresie baroku pod postacią dominacji horyzontu, tła nad
planem przednim. Tenże horyzont podkreśla głębię przedstawionej przestrzeni, jest to „najdobitniejszy
symbol dali, zawiera malarską zasadę infinitezymalną.”(Spengler,2001,str.154). Autor odwołuje się tutaj
do dzieł Rembrandta, van Vermeera, a także Grunewalda i El Greco wykorzystujących dalekie pejzaże.
Należy dodać, iż nie tylko treść obrazu, ale i użyte kolory mają istotne znaczenie. Malarstwo zachodnie
posługuje się najczęściej barwami zimnymi: „błękit i zieleń - to kolory transcendentne, duchowe, nie-
zmysłowe”(Spengler,2001,str.157), kojarzące się z niebem, morzem, przestrzenią, atmosferą; ponadto po-
przez wpadanie w ciemną tonację ( brąz ) wywołują uczucie tajemnicy, smutku, samotności. Barwy te
dominują w całej sztuce faustowskiej aż do XIX wieku, zwłaszcza w twórczości da Vinci, Grunewalda,
Corota, Schongauera, van Goyena, a sam brąz ( jako najwyższy przejaw transcendencji ) u Rembrandta,
którego Spengler cenił sobie najbardziej. Można również mówić o „brązowej” muzyce kultury zachodniej
wywołującej u odbiorcy analogiczne emocje. Filozof posługuje się zwłaszcza twórczością Beethovena,
który w wielce wyrafinowany sposób wykorzystywał instrumenty smyczkowe będące „ … z pewnością
najszlachetniejszym ze wszystkich instrumentów, wymyślonym i udoskonalonym przez duszę faustowską
do komunikowania jej ostatecznych tajemnic.”(Spengler,2001,str.149). Dla porównania muzyka antyczna
była, jak pisał filozof, jedynie rzeźbą dla ucha. Malarstwo i muzyka XIX wieku stara się minimalnymi
środkami przekazać maksimum treści, niewielką ilością barw czy dźwięków odkryć ciągłą epifanię nie-
skończoności w świecie. Zostaje wówczas dokonanych wiele arcydzieł zarówno w literaturze ( Goethe,
Holderlin, Novalis, Hugo ), jak i malarstwie ( Delacroix, van Gogh, Gericault, de Goya ) oraz muzyce
Wagnera, Schuberta, Mozarta bądź Haydna. Wedle autora Zmierzchu Zachodu impresjonizm jest schył-
kiem sztuki kultury faustycznej, zatracił on zdolność obcowania z tajemnicą, głębią, a tacy artyści, jak
Manet, Courbet czy Sisley strywializowali transcendencję gubiąc jej istotę i upowszechniając ją. Jedynym
akcentem nawiązującym do wybitnych poprzedników było ciągłe używanie barw i odcieni brązowych i
zielonych w celu nadania pełniejszego wyrazu wewnętrznym przeżyciom.
Koncepcja Spenglera, jakkolwiek jest ona niezwykle interesująca i oryginalna, budzi również
mnóstwo wątpliwości i zastrzeżeń związanych z radykalnością swoich twierdzeń. Choć filozof przedsta-
-wia z pozoru mocno antagonistyczną w stosunku do siebie mentalność człowieka antycznego i nowo-
-żytnego, nie można uniknąć wrażenia nienaturalnej sztuczności tej typologii. Chciałbym zasugerować
tutaj pewną interpretację owego podziału jako reprezentację jednej i tej samej „ duszy”, lecz ukazaną
w momencie swoich „ narodzin” ( Apollo ) i okresu dojrzałości ( Faust ). Byłoby to więc porównanie
żyjącego organizmu z ewolucją myśli ludzkiej na przestrzeni całych dziejów, a nie ( jak zrobił to Spen-
-gler ) jedynie z ewolucją pojedynczej kultury stanowiącej element historii. Do refleksji tej skłania
wypowiedź samego filozofa, który pisał: „ człowiek (…) jako istota świadoma (…) jest nastawiony na
sens, jaki otaczający świat akurat w tej chwili dla niego posiada”(Spengler,2001,str.269). Wobec powyż-
szego, człowiek apolliński i faustowski odczuwał jednakowy niepokój związany z zagadką bytu i bycia,
skończoności i wieczności, który pobudzając umysły i emocje realizował się w odmiennej symbolice
będącej wynikiem nie uświadamiania sobie swojej aktualnej sytuacji dziejowej. O ile człowiek Zachodu ( którego egzemplifikacją jest sam Spengler ) może odnieść się z pewnym dystansem czasowym do całej
dotychczasowej historii i uchwycić w niej szczególne prawidłowości uwzględniając przy tym samego
siebie, o tyle człowiek antyczny nie mógł tego zrobić z powodu niewystarczającego szczebla rozwoju
myśli w metodach hermeneutycznej samoreferencji. Innymi słowy, moment osiągnięcia wystarczającego
stanu samoświadomości w realizowaniu swych treści duchowych przypadł na okres nowożytności tak, jak
analogicznie w rozwoju ontogenetycznym moment uświadomienia sobie własnego „ miejsca”
w świecie ( tego, kim się jest, co się osiągnęło i do czego się dąży ) następuje we względnie dojrzałym
wieku ( w każdym razie rzadko w dzieciństwie ). Symplifikując, człowiek apolliński i faustowski kie-
-rują się ku jednemu wspólnemu celowi, choć robią to w taki sposób, w jaki pozwala im ich swoisty
sposób doświadczania świata i funkcjonowania w nim, a więc ich konkretna sytuacja dziejowa
z uwzględnieniem wpływu tradycji, w kontekście której powinni być postrzegani. Dla przykładu Spengler
wskazuje na Demokryta jako typowego przedstawiciela symboliki apollińskiej, nie wspomina jednak,
że Demokryt był niezwykłym erudytą, który opanował całą ówczesną wiedzę helleńską i niewątpliwie
posunął ją naprzód ( także później Arystoteles ). Pod tym kątem wydaje się on bardziej faustyczny niż
współcześni Spenglerowi naukowcy. Tymczasem filozof pisze, iż człowieka apollińskiego ( Demokryta )
cechuje negatywny stosunek do własnego rozwoju duchowego! Kolejnym przykładem antycznego czło-
-wieka Zachodu jest osoba Anaksymandra z Miletu, który wydaje się być wręcz sztandarowym wizerun-
-kiem postawy faustowskiej. Uznał on, jak powszechnie wiadomo, że prazasadą wszystkiego jest
tzw. apeiron będący czymś nieokreślonym i nieskończonym, co zawiera w sobie wszelkie przeciwień-
-stwa. Sam Spengler pisze, iż „ apeiron jest tym, co nie posiada żadnej -liczby- (…), żadnej mierzalnej
wielkości i granicy (…); jest to bezmiar, bezkształt.”(Spengler,2001,str.73). Przykład ten można rozcią-
gnąć na wszystkich filozofów jońskich, którzy rozpoczęli badania nad arche, a w dalszej kolejności
ekstrapolować na filozofów w ogóle zajmujących się tą problematyką do dziś. Na zakończenie śmiem
twierdzić, że każdy człowiek niezależnie od tego, czy żył w kulturze antycznej, zachodniej, tolteckiej czy
indusu z istoty swej niejako charakteryzuje się tym, co Spengler określił mianem własności duszy
faustowskiej. Z całego bogactwa sfery duchowej cechą najmocniej wyróżniającą się, warunkującą modi
myślenia i działania jednostki wraz z całymi dziejami jest „ transcendencja” będąca źródłowym stanem
podmiotowości ludzkiej. Właściwość ta zakorzeniona jest w świadomości własnej niedoskonałości, bra-
ków i ograniczeń, lecz ostatecznie wynika ona z uświadamiania sobie naszej najrozpaczliwszej ułomności
– faktu własnej temporalności, bycia skończonym. Autor Zmierzchu … pisze, że „jesteśmy czasem”
(Spengler,2001,str.117). „ Ależ czas – to śmierć” (Jastrun,1968,str.110), a co za tym idzie, owa dana nam
wszystkim świadomość, poprzez którą możliwe staje się wyabstrahowanie transcendencji jako obiektyw-
nego paradygmatu w pewnym sensie definiującego człowieka, jest naszą „faustowską” tragedią,
a zarazem dzięki niej możemy umiejscowić się na szczycie hierarchii tego, co doczesne.
BIBLIOGRAFIA
1. Oswald Spengler „Zmierzch Zachodu. Zarys morfologii historii uniwersalnej”, przeł. Józef Marzęcki,
wydawnictwo KR , Warszawa 2001
2. Andrzej Kołakowski „ Spengler”, Wiedza Powszechna – Myśli i Ludzie, Warszawa 1981
3. Antoni Kępiński „Poznanie chorego”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002
4. Mieczysław Jastrun „Piękna choroba”, Czytelnik, Warszawa 1968
kontakt
:
keisuke@interia.pl