Wędrownicza Watra do jedyna tak wielka impreza w roku harcerskim odbywająca się
dla tylko i wyłącznie dla wędrowników. Jej istotą jest przede wszystkim to, że za jej
coroczny sukces odpowiadają przede wszystkim jej uczestnicy.
- Atmosfery w Budach Grabskich nie da się porównać z niczym innym – zamyśla się Łukasz
Czokajło, w latach 2005- 2006 szef Zespołu Wędrowniczego w GK ZHP, obecnie jego
członek – było 100 osób, kameralna atmosfera i poczucie, że zaczyna się coś wielkiego. Jak
sam zauważa Watra wtedy nie była tak wielką i prestiżową imprezą jak teraz – Ale trzymała
klasę – dodaje zaraz – zajęcia, wędrówki, Primus Inter Pares.
To jednak nie był prawdziwy początek Watry bo pierwszy zlot o tej nazwie odbył się w 1999
w bieszczadzkim Stebniku. Potem była jednak „chwila” przerwy” i Budy Grabskie – To tam
wykluła się idea tego zlotu, pomysł i wiara, że to może być prawdziwie wędrowniczy zlot –
dodaje Ryszard Polaszewski, wieloletni szef Wydziału Starszoharcerskiego a potem
wędrowniczego GK ZHP. – Od 1982 odbywały się Polowe Zbiórki Harcerstwa Starszego,
gdy w Polsce zmienił się ustrój skończyły się też możliwości finansowania tak wielkiej
imprezy, w PZHS- ach brało udział kilka tysięcy osób. Dlatego pojawiła się Watra, impreza,
której formuła od początku do końca wynika z metodyki wędrowniczej.
Sprawa musi być jasna. Organizatorem Wędrowniczej Watry jest co roku Zespół
Wędrowniczy Wydziału Metodycznego Głównej Kwatery ZHP. To ten zespół wybiera jeden
z chorągwianych referatów wędrowniczych do współorganizacji zlotu. Jak na razie zaszczyt
ten przypadł dwóm referatom- podkarpackiemu oraz dolnośląskiemu.
Zanim jeszcze uczestnicy wyruszą na zlot muszą zrealizować zadania przedzlotowe – Ich
treść także bezpośrednio wynika z metodyki, najczęściej wiąże się z wyborem pola służby
przez drużynę i jej realizację do czasu zlotu. Tego elementu służby nie może przecież
zabraknąć. – mówi z naciskiem Marek Piegat, od 2006 roku kierownik Zespołu
Wędrowniczego
Każdy zlot poprzedzony jest wędrówkami. Co dla każdego wędrownika znaczy droga
tłumaczyć nie trzeba. Dlatego solidny trud pokonywania kolejnych szlaków jest
nieodłącznym elementem tych zlotów – Najlepsze i najsilniejsze środowiska pojawiają się na
całym zlocie – to jest także na wędrówkach. – uważa phm. Marek Piegat . Mazury,
Bieszczady, Dolny Śląsk- tysiące wydeptanych kilometrów, setki odwiedzonych miejsc-
bilans wędrówek poprzedzających kolejne zloty wygląda naprawdę imponująco.
Co się dzieje gdy wędrówki się już zakończą? Wszyscy uczestnicy schodzą w jedno miejsce
na trzydniowy zlot. Uroczyście rozpalają Watrę i rozpoczynają swoją giełdę pomysłów. Bo
każda impreza założenia ma takie same- to uczestnicy odpowiadają za jej program
przygotowując zajęcia dla innych – Chcieliśmy uniknąć takich błędów jakie pojawiły się w
czasie PSHS-ów – mówi Ryszard Polaszewski – to, że uczestnicy przygotowują zajęcia
wpływa na ich poczucie odpowiedzialności za cały zlot. Nie przyjeżdżają na gotowe, sami
wkładają dużo pracy w przygotowanie się do zajęć. To prawdziwie wędrownicze rozwiązanie.
Co roku Watra ma swój temat przewodni – W 2004 roku były to ludzkie pasje, w
Bieszczadach poruszaliśmy się w sferze międzykulturowości, na Dolny Śląsk szliśmy
Ścieżkami Życia – wspomina Daria Siwka, redaktor naczelna Harcownika Wielkopolskiego i
jedna z niewielu osób, które były na wszystkich Wędrowniczych Watrach. Treść zajęć
przygotowywanych przez drużyny musi więc wiązać się hasłem aktualnej Watry – Pamiętam,
że na zlot w Suchej Rzeczce przygotowaliśmy zajęcia z preparowania szczątków zwierzęcych i
fotoreportażu. Uczestnikom się bardzo podobało – mówi Staszek Szostak z Poznania. Wie o
tym ze specjalnych ankietek, które musi oddać każdy z uczestników po zajęciach – Oceny
były pozytywne, najcenniejsze są jednak te surowe bo dzięki temu wiesz co poprawić.
Oprócz zajęć każda Watra ma kilka stałych punktów programu- jest to Międzypatrolowa
Impreza Śpiewana czyli MIŚ, konferencja wędrownicza dotycząca najważniejszego aktualnie
problemu w wędrownictwie, czy wreszcie ogniobranie- spektakularna ceremonia mająca
natchnąć wędrowników mocą jaka płynie prosto z płonącej na zlocie Watry. Przez cały Zlot
działa przynajmniej jedna kafejka, w której gwar cichnie tuż przed świtem, a ostaniej nocy nie
można wcisnąć tu nawet szpilki. Od dwóch lat internetowy Magazyn Wędrowniczy Na Tropie
wydawany także przez Zespół Wędrowniczy GK w czasie Wędrowniczej Watry wraca do
drukowanej formy i zamienia się w dziennik. Nad jego redagowaniem pracuje
kilkunastoosobowa redakcja.
Oczywiście cele Watry to integracja wędrowników z całej Polski, wymiana doświadczeń i
przede wszystkim ładowanie akumulatorów na następny rok harcerski. Ale po każdej Watrze
jedno ze środowisk wyjeżdża nieco bardziej uśmiechnięte niż inne – to zdobywcy proporca
Primus Inter Pares- Pierwsi Spośród Równych. Żeby zrozumieć na czym polega idea
wręczania tego trofeum głos oddać należy hm. Ewie Polaszewskiej, która tak to opisuje w
jednym z watrowych wydań Na Tropie
„Proporzec otrzymuje drużyna, która według Komendy Watry jest grupą wyróżniającą się
spośród innych na WW. Brane są oczywiście po uwagę zadania przedwatrowe oraz
przygotowanie i przeprowadzenie zajęć na samej watrze. Również nie bez znaczenia, a może
przede wszystkim oceniana jest sama postawa wędrowników, ich zachowanie na szlaku
podczas wędrówki, aktywność oraz postępowanie na samej watrze czyli braterstwo,
koleżeństwo, szacunek wobec przyrody, karność i posłuszeństwo, itd – czyli nic nowego i
innego niż znamy z Prawa Harcerskiego, Kodeksu Wędrowniczego”
Kolejni zdobywcy tego trofeum (dwukrotnie gnieźnieński Krzemień, „Pangen” z Sokołowa
Podlaskiego, poznańskie „Wilki i krotoszyński „Skaut”) są zgodni co do jego istoty - Żadne
punkty nie są w stanie oddać tego o co w Primus Inter Pares chodzi. Wręczenie tego
proporca drużynie jest podpowiedzią dla innych, że powinni podążać podobną ścieżką, że
takie ma być wędrownictwo. Wcale nie oznacza, że zdobywcy proporca to najlepsza drużyna
wędrownicza w Polsce.- Takiej po prostu nie ma. – mówi Daria Siwka, wywodząca się
właśnie z dwukrotnie uhonorowanego tym tytułem Krzemienia.
Proporzec wręczany jest o świcie ostatniego dnia zlotu – Wrażenie niesamowite, wstająca
mgła, trzaskające iskrami ognisko, setki ludzi w mundurach. Warto patrzeć jak ktoś odbiera
Primus Inter Pares w blasku tej Watry. I myśleć sobie, że może kiedyś to Ty będziesz tam stał
ze swoją drużyną. Ta chwila daje kopa energii na cały rok. – mówi Kuba Król z redakcji Na
Tropie.