MICHALKIEWICZ Syndrom Andermana


Syndrom Andermana - artykuł Stanisława Michalkiewicza Wysłane środa, 5,
listopada 2003
Nie masz większej radości dla człowieka piszącego, jak sygnał od czytelnika.
Cóż dopiero, gdy sygnał taki nadchodzi od czytelnika, wydawałoby się, już
utraconego? Radość z tego powodu jest mniej więcej taka, jak z powrotu syna
marnotrawnego. Przypominam o tym, bo z obfitości serca usta mówią. Spotkała
mnie radość wielka i to za sprawą pana Janusza Andermana, pisującego w
żydowskiej gazecie dla Polaków, czyli "Gazecie Wyborczej", kierowanej przez
pogromcę Lwa Rywina. Już myślałem, że wszyscy pracownicy, a nawet
współpracownicy "Gazety Wyborczej" zostali zaangażowani do dziennikarskiego
śledztwa i z tego tytuły biesiadują z panem premierem, panem prezydentem i
innymi dygnitarzami. Tymczasem pan Anderman, mimo niewątpliwego nawału
odpowiedzialnych zajęć związanych z dziennikarskim śledztwem, przecież był
jednak łaskaw poświęcić nieco uwagi mojej książce "Studia nad żydofilią" w swym
felietonie "Mistrzunio". Wprawdzie nakład "Gazety Wyborczej" ostatnio podobno
nieco się zmniejszył, ale nadal jest jeszcze wysoki, toteż wzmianka o mojej
książce powielona w tylu tysiącach egzemplarzy z pewnością przyczyni się do
wzrostu sprzedaży. Pan Anderman pewnie nie miał takiej intencji, ale nawet i w
takiej sytuacji wypada uprzejmie mu podziękować. Nie tylko za reklamę, ale i za
serdeczność, widoczną już w tytule jego felietonu.
To ona zapewne skłoniła go do poszukiwania moich śladów po całej Warszawie.
Przysłowie powiada, że z kim przestajesz, takim się stajesz. Towarzystwo pana
Lesława Maleszki musiało dodatnio wpłynąć na spostrzegawczość całego personelu
"Gazety Wyborczej", a nie możemy zapominać o dziennikarskim śledztwie, które
też sprzyja nabywaniu różnych przydatnych umiejętności, zwłaszcza, gdy ciągnie
się już drugi rok. Więc pan Anderman, śledząc za mną po Warszawie, wytropił
wreszcie gdzieś na Żoliborzu mój wyborczy plakat sprzed dwóch lat. Przypomniały
mi się czasy młodości, kiedy to chadzali za mną rozmaici ubecy, żeby wytropić
drukarnię "Gospodarza". Teraz, rzecz prosta, żadni ubecy za mną nie chodzą.
Zresztą co mi tam jacyś ubecy, kiedy teraz chodzi za mną sam pan Anderman? Czy
nie o to walczyliśmy w podziemiu, czy nie po to Lechu skakał przez płot?
Ten plakat wyborczy, to corpus delicti mojej zuchwałości. Otóż przed dwoma laty
odważyłem się kandydować do Senatu, nie tylko nie pytając o pozwolenie żadnego
cadyka z "Gazety Wyborczej", ale nawet wbrew wyraźnemu ostrzeżeniu samego pana
Andermana. Moja zuchwałość została odpowiednio skarcona, dzięki czemu mamy dziś
parlament złożony z samych odpowiedzialnych i wpływowych mężów stanu. Zbliżają
się jednak wybory do Parlamentu Europejskiego. Czyżby to właśnie skłoniło mego
tropiciela do wzmożenia czujności?
Ale zostawmy te domysły. Pan Anderman informuje czytelników "GW", że
poświęciłem się studiom, których "wonnym owocem" są właśnie "Studia nad
żydofilią". Taka recenzja wskazuje, że jej autor najwyraźniej czyta nosem. Nie
każdy to potrafi; do tego trzeba mieć nosa specjalnego. Czy jednak nie ciąży mu
taka wąska specjalizacja? To być może, bo wyczuwam nutkę goryczy, kiedy
wspomina o "swobodzie", z jaką cwałuję sobie po Jedwabnem, "Gazecie Wyborczej"
i Grossie Janie. Cóż poradzić; nie ma rzeczy doskonałych. "Gazeta Wyborcza"
może i gwarantuje swoim dziennikarzom śledczym rozwiązanie problemów
socjalnych, ale gdyby któryś zechciał tak sobie pohulać na swobodzie, to
"dałaby świekra ruletkę mu!" Już kilka lat temu zauważyłem, że pan Anderman ma
oczywiście talent, ale mały. Nie powiem, żeby w "GW" był na łaskawym chlebie.
Co to, to nie. Kierownictwo powierza mu zadania zbliżone do obowiązków Brysia z
bajki Mickiewicza "Pies i wilk": "na dziada warknąć, Żyda potarmosić...", ale,
rzecz prosta, wielkiej swobody przy tym nie ma.
W tej poetyce utrzymany jest prawie cały utwór pana Andermana i można by na tym
zakończyć jego analizę, gdyby nie jeden fragment trochę ciekawszy, bo
przedstawiający coś w rodzaju tezy ogólnej. Autor pisze tak: "Skoro w żaden
sposób nie da się wywołać w Polsce cienia antysemityzmu, który by nas w oczach
świata kompromitował, niezbędne było rozpylenie zarazka żydofilii, by Polaków w
obliczu kolosalnych roszczeń finansowych Żydów rozbroić". To wieloznaczne
zdanie skłania mnie do powrotu do studiów nad żydofilią. Po pierwsze -
antysemityzm. Żydofile określają tym mianem wszelki krytycyzm pod adresem
Żydów, co jest o tyle logiczne, że ich zdaniem do Żydów można mieć stosunek
wyłącznie apologetyczny. Dotychczas zajmowałem się łagodną postacią żydofilii.
Polega ona na tym, że osobnik nią dotknięty wyzbywa się wobec Żydów wszelkiego
krytycyzmu. Pogląd wyrażony przez pana Andermana skłania do podejrzeń, że obok
pospolitej formy łagodnej, żydofilia pojawiła się również w postaci ostrej. Na
taki trop naprowadza mnie zawarta w zacytowanym zdaniu sugestia, jakoby
antysemityzm miał "nas" kompromitować w "oczach świata". Nie wiem, którą część
świata pan Anderman ma na myśli. W Europie coraz częściej dochodzi do głosu
irytacja, spowodowana arogancją niektórych środowisk żydowskich. Widać to i w
Niemczech, i we Francji. Podobne nastroje coraz częściej ujawniają się w
Ameryce, zresztą dokładnie z tego samego powodu. W końcu Międzynarodowe
Towarzystwo Boskiego Tytusa (DITISO) ani nie ma siedziby w Polsce, ani też nie
zostało założone przez Polaków. Pewne zmęczenie Żydami nie jest w Polsce ani
większe, ani mniejsze niż gdziekolwiek indziej. W tej sytuacji sugestia
wyrażona przez pana Andermana, jakoby antysemityzm miał akurat "nas"
kompromitować "w oczach świata" nie tyle odzwierciedla rzeczywistość, co
przekonanie, że żydofilia powinna być normą. Takie przekonanie uważam za ostrą
postać żydofilii, a okoliczność, że jej objawy wystąpiły akurat u pana Janusza
Andermana utwierdza mnie w podejrzeniach, że epidemia może rozprzestrzeniać się
za pośrednictwem pieniędzy


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MICHALKIEWICZ ZATRUTA MARCHEWKA
Godzinki ku czci Św Michała Archanioła tekst
MICHALKIEWICZ JAKÓŁKI WSCHODNIE I ZACHODNIE
MICHALKIEWICZ OD KOR u DO KOK u
MICHALKIEWICZ Troski i wnioski szermierzy wolności
MICHAŁ WOJCIECHOWSKI ZASADY SPOŁECZNE STAREGO TESTAMENTU
MICHALKIEWICZ DESUETUDO
S Michalkiewicz Cały pogrzeb na nic
PLANSZA BIURO Angelika Michale Nieznany
MICHALKIEWICZ PROTECTOR CONFIDECTORUM
I9G1S1 Nadolny Michal Lab10
MICHALKIEWICZ PRÓŻNIA DOSKONAŁA
MICHALKIEWICZ DA VIRTUTIS MERITUM

więcej podobnych podstron