06 (19)



















Anne McCaffrey    
 W pogoni za smokiem

   
. 6 .    









Środek dnia w Weyrze Południowym Wczesny ranek w Warowni
Nabol: Dzień później

   Zgrzana, upiaszczona, lepiąca się od
potu i soli Kylara patrzyła na gniazdo, które odkopała. Triumf przekreślił
wszystkie drobne powody do irytacji.
    - Mogą mieć swoje siedem - mruknęła patrząc w stronę
Weyru. - Ja mam całe gniazdo. I jedną złotą.
   Roześmiała się ochryple, nie panując nad uniesieniem.
Poczekaj tylko, pomyślała, aż Meron z Nabol zobaczy te piękności! Była
przekonana, że nienawidzi jeźdźców, gdyż zazdrości im smoków. Często mówił o
tym, że Naznaczenia nie powinny być dostępne wyłącznie dla wąskiego grona
smoczych ludzi. No cóż, teraz się przekonamy, czy zdoła Naznaczyć jaszczurkę
ognistą. Nie była do końca przekonana, co sprawiłoby jej większą przyjemność:
jego sukces, czy porażka? Bez względu na rezultat, ona i tak wyciągnie z tego
korzyści. Ale jeśli udałoby mu się Naznaczyć jaszczurkę ognistą, powiedzmy
spiżową, a ona miałaby królową i te dwie wzniosłyby się do godów... Może nie
byłoby to aż tak wspaniałe, jak z większymi bestiami, lecz biorąc pod uwagę
naturalne zdolności Merona... Na samą myśl Kylara uśmiechnęła się zmysłowo.
    - Lepiej, jeśli okażecie się warte mego trudu -
powiedziała na głos.
   Włożyła trzydzieści cztery stwardniałe jaja do kilku worków
na smoczy kamień, które przezornie zabrała z Weyru. Cały pakunek owinęła skórami
wherów, a na samym końcu grubą, wełnianą opończą. Wystarczająco długo była
Władczynią weyru, by wiedzieć, że z gwałtownie oziębionych jaj nic się nie
wykluje. A z tych jaj już wkrótce wydostaną się na świat młode jaszczurki.
   I bardzo dobrze.
   Prideth z wyrozumiałością odnosiła się do tego, że Kylara
jest tak zaaferowana jajami jaszczurek ognistych. Bez szemrania lądowała w
setkach zatoczek wzdłuż zachodniego wybrzeża, czekając całkiem chętnie w tym
upale, podczas gdy Kylara przemierzała rozpalone piaski we wszystkie strony w
poszukiwaniu śladów bytności jaszczurek ognistych. Dopiero, gdy Kylara podała
jej współrzędne Warowni Nabol, a nie Weyru Południowego, Prideth wydała z siebie
pełen niezadowolenia pomruk.
   Kylara pojawiła się wczesnym świtem czasu Nabol w Warowni,
a piszczący z przerażenia wher - stróż umknął do swej nory. Strażnik znał
Władczynię Południowego zbyt dobrze, by bronić jej wstępu. Wysłano jakiegoś
biedaka, by obudził Lorda. Nie kryjąc rozbawienia Kylara zignorowała gniewne
spojrzenie Merona, kiedy pojawił się wreszcie na schodach wewnętrznej Warowni.

    - Mam dla ciebie jaja jaszczurek ognistych, Lordzie Nabol!
- krzyknęła wskazując na pękaty tobołek, który kazała wnieść jednemu z jego
ludzi. - Potrzebuję kadzi z gorącym piaskiem albo je stracimy.
    - Kadzi z gorącym piaskiem? - powtórzył Meron z wyraźnym
rozdrażnieniem.
   Ma kogoś w łóżku, pomyślała Kylara niemalże decydując się,
by zabrać swój skarb i zniknąć.
    - Tak, ty głupcze. Mam jaja, z których już niedługo
wyklują się jaszczurki ogniste. Szansa twego życia. Ty tam. - Kylara wskazała
władczo na gospodynię, która przyszła na wpół ubrana, szurając nogami. - Zalej
wrzątkiem piasek do mycia i przynieś go tu natychmiast.
   Dobrze urodzona Kylara doskonale wiedziała, jakiego tonu
używać w stosunku do niższych istot, była poza tym tak idealnym odpowiednikiem
Lorda Nabol, że gospodyni nie czekając na pozwolenie Merona, pierzchła wypełnić
jej polecenie.
    - Jaja jaszczurek ognistych? O czym ty mówisz, kobieto?

    - Można je Naznaczyć. Chwyćcie ich umysł, gdy się tylko
wyklują, pozwólcie im się przejeść i są wasze, na całe życie, jak smoki. -
Kylara ostrożnie kładła jaja na ciepłych kamieniach wielkiego paleniska. - W
samą porę - powiedziała triumfalnie. - Szybko, zbierz swych ludzi. Postaramy się
Naznaczyć jak najwięcej.
   - Próbuję - powiedział przez zaciśnięte zęby Meron patrząc
na jej wysiłki z odrobiną cynizmu i dużą dozą złośliwości - pojąć, jaką korzyść
przyniesie to komukolwiek?
   - Rusz głową człowieku - rzuciła Kylara niepomna na kwaśną
minę Lorda Warowni wywołaną jej wielkopańskimi manierami. - Jaszczurki ogniste
są przodkami smoków i odznaczają się tymi samymi zdolnościami.
   Meron potrzebował tylko chwili, by pojąć doniosłość tej
informacji. Wykrzykiwał rozkazy, by zbudzono jego ludzi i nie odstępując jej ani
na chwilę, pomagał wykładać jaja na kamieniach przed ogniem.
   - Wchodzą pomiędzy? Porozumiewają się ze swoim
właścicielem?
   - Tak. Tak.
   - Jest złote jajo! - krzyknął Meron chciwie i wyciągnął
rękę.
   Kylara odtrąciła ją z gniewnym błyskiem w oku.
    - Złote jest dla mnie. Spiżowe jest dla ciebie. Jestem
niemalże pewna, że drugie... nie, to... jest spiżowe.
   Wniesiono gorący piasek i wysypano na kamienie paleniska.
Ubrani, jak do walki z Nićmi, ludzie Merona wybiegli z wewnętrznej Warowni.
Kylara apodyktycznie kazała im odłożyć całe wyposażenie i zaczęła udzielać
wskazówek, jak Naznaczyć jaszczurkę ognistą.
   - Nikt nie zdoła złapać jaszczurki ognistej - mruknął ktoś
dobrze ukryty za plecami innych.
   - Mnie się udało, lecz wątpię, żeby tobie się poszczęściło,
kimkolwiek byś był - odwarknęła Kylara.
   Przyszło jej do głowy, że jeźdźcy z przeszłości nie bez
powodu narzekają na ich czasy. Mieszkańcy Warowni stawali się coraz bardziej
aroganccy i agresywni. W Warowni jej ojca nikt nie ośmieliłby się odezwać, gdy
wydawał polecenia. W Weyrze nikt nie przerywał Władczyni.
   - Musicie działać szybko - powiedziała. - Przychodzą na
świat wygłodniałe i zjadają wszystko, co znajdzie się w ich zasięgu. Jeśli ich
nie powstrzymacie, pozjadają się nawzajem.
   - Chcę trzymać je przez cały czas, aż się wyklują
powiedział szeptem Meron. Nie przestawał głaskać trzech nakrapianych jaj, które
uznał za spiżowe.
   - Ręce nie są wystarczająco ciepłe - odparła stanowczo
Kylara, tak by wszyscy słyszeli. - Będziemy potrzebowali czerwonego mięsa,
mnóstwo mięsa. Najlepiej ze świeżego uboju.
   Talerz, który po chwili przyniesiono, odprawiła, mówiąc, że
to za mało. Wniesiono zatem dwie dodatkowe porcje parującego mięsa, które
pochodziło z dopiero co ubitych zwierząt. W przegrzanym pomieszczeniu zapanowała
napięta atmosfera, a zapach surowego mięsa zmieszał się z odorem ludzkiego potu.

   - Meronie, chce mi się pić. Żądam chleba, owoców i nieco
schłodzonego wina - powiedziała Kylara.
   Gdy przyniesiono, o co prosiła, zaczęła wykwintnie jeść
przyglądając się ze skrywanym rozbawieniem okropnemu zachowaniu się Merona przy
stole. Ktoś rozdał mężczyznom chleb i kwaśne wino; musieli posilić się na
stojąco. Czas wolno płynął.
   - Mówiłaś, że zaraz się wyklują - powiedział Meron urażonym
tonem. Był równie niespokojny, co jego ludzie i zaczynały go nachodzić
wątpliwości na temat tego absurdalnego pomysłu Kylary.
   Władczyni Weyru obdarzyła go nieco pogardliwym uśmiechem.

   - Już wkrótce. Zapewniam cię. Wy, mieszkańcy Warowni,
powinniście nauczyć się więcej cierpliwości, bowiem w kontaktach ze smoczym
rodzajem jest ona bardzo potrzebna. Smoka lub jaszczurki ognistej nie można bić,
wiecie, jak zwykłego zwierzęcia pociągowego. Jednakże, wierzcie mi, to się
opłaci.
   - Jesteś pewna? - w oczach Merona pojawiła się irytacja.

   - Pomyśl o reakcji smoczych jeźdźców, gdy pojawisz się w
Warowni Telgar z jaszczurką ognistą na ramieniu. Blady uśmiech na twarzy Merona
powiedział jej, że spodobała mu się ta sugestia. Tak, Meron wykaże cierpliwość,
jeśli zyska dzięki temu jakąkolwiek przewagę nad jeźdźcami smoków.
    - I będą na każde moje wezwanie? - spytał Meron pieszcząc
pożądliwym wzrokiem wybrane przez siebie jaja. Kylara, choć sama nie była pewna,
czy jaszczurki ogniste okażą się wierne i inteligentne, przytaknęła bez wahania.
Poza tym, pomyślała, Meron i tak nie wymaga inteligencji, jedynie posłuszeństwa
lub uległości. A jeśli jaszczurki ogniste nie spełnią jego oczekiwań, zawsze
może powiedzieć, że wina leży po jego stronie.
   - Z takimi posłańcami zdobyłbym przewagę - Meron powiedział
to tak cicho, że ledwo zdołała zrozumieć poszczególne słowa.
   - Więcej niż przewagę, Lordzie Nabol - wymruczała głosem
dającym wiele do myślenia. - Kontrolę.
   - Tak, dzięki niezawodnej komunikacji zyskałbym kontrolę.
Powiedziałbym temu T'kulowi o krwi wherry, temu Władcy Dalekich Rubieży, by...

   Jedno z jaj zakołysało się i Meron zerwał się z krzesła.
Ochrypłym głosem rozkazał swym ludziom, by podeszli bliżej, klnąc, gdy
zatrzymali się, zachowując zwyczajowy dystans.
   - Powtórz im raz jeszcze, Władczyni Weyru, powiedz im
dokładnie, jak mają złapać te jaszczurki ogniste. Kylara nie przejmowała się
tym, że nawet po dziewięciu latach spędzonych w Weyrze, z czego siedem jako
Władczyni, wciąż nie umiała wytłumaczyć, dlaczego jeden kandydat zostanie
zaakceptowany, a drugi, wydawałoby się równie dobry, odrzucony przez wszystkie
młode smoki. Nie wiedziała również, dlaczego królowe niezmiennie wybierają
kobiety. Na przykład, prócz tej mało kobiecej Brekke, były trzy inne kandydatki,
które Kylarze wydawały się bardziej interesujące, a jednak młoda Wirenth ruszyła
prosto do wychowanej w Cechu Brekke. Odrzucone kandydatki pozostały w Weyrze -
każda zdrowo myśląca dziewczyna by tak zrobiła - i jedna z nich, Varena, po
dopuszczeniu do Naznaczenia, została wybrana. Po prostu nie było na to reguły.
Ogólnie rzecz biorąc, chłopcy wychowani w Weyrze zawsze byli akceptowani, jak
nie podczas pierwszego Naznaczenia, to później, gdyż mogli próbować swych sił aż
do dwudziestego Obrotu życia. Od nikogo nigdy nie wymagano, by opuścił Weyr,
lecz ci, którzy nie zostali jeźdźcami zazwyczaj odchodzili i znajdowali miejsce
w jednym z Cechów.
   Oczywiście teraz, gdy Południowy i Benden produkują więcej
smoczych jaj, niż kobiety z Weyru rodzą dzieci, zostali zmuszeni do
przemierzania Pernu w poszukiwaniu nowych kandydatów. Prości ludzie wciąż nie
mogli pojąć, że wyboru dokonywały smoki, a nie ich jeźdźcy.
   Mogłoby się wydawać, że smoczy gust wymyka się wszelkim
próbom klasyfikacji. Zamiast przystojnego człowieka z ludu, smok mógł na
przykład wybrać kogoś chudego i nieatrakcyjnego.
   Kylara rozejrzała się po sali i zamyśliła nad tym, na ile
różnych sposobów ci prości mężczyźni przejawiali swój niepokój. Można tylko mieć
nadzieję, że jaszczurki ogniste nie są tak wybredne jak smoki, pomyślała, gdyż
niewiele ma im do zaoferowania ta barwna grupa. Nagle Kylara przypomniała.
sobie, że bachor Brekke Naznaczył trzy jaszczurki. W takim razie, pomyślała,
wszystko w tym pokoju, co stoi na dwóch nogach ma szanse. Ona dała im szansę,
jedyną wielką sposobność, by udowodnili, że kandydat na jeźdźca nie musi się
odznaczać żadnymi niezwykłymi cechami. Że wystarczy dać prostym Perneńczykom te
same szanse co elicie z Weyrów.
    - Ich się nie łapie - upomniała Merona ze złośliwym
uśmiechem. Niech mieszkańcy Warowni sami się przekonają, że bycie wybranym przez
smoka, to coś o wiele więcej niż fizyczna obecność podczas wylęgu. - Wabi się
je, wysyłając myśli pełne miłości. Smoka nie można posiąść. - To są jaszczurki
ogniste, a nie smoki.
   - W naszym przypadku nie stanowi to żadnej różnicy -
powiedziała sucho Kylara. - A teraz posłuchajcie mnie albo stracicie większość z
nich. - Zaczęła się zastanawiać, dlaczego zadała sobie tyle trudu, by przynieść
mu dar, sposobność, której najwidoczniej nie umiał ani przyjąć, ani docenić. A
jednak, gdyby ona miała złotą, a on spiżową jaszczurkę, które wzniosłyby się do
godów, to powinno to wynagrodzić jej trudy.
   - Wyrzućcie z umysłów strach lub chęć zysku - powiedziała
zasłuchanemu kołu. - Pierwsze odstrasza, drugiego smok nie rozumie. Gdy tylko
jakaś jaszczurka zbliży się do was, zacznijcie ją karmić. Nie przestając ani na
chwilę, weźcie ją, jeśli to możliwe, na rękę i odsuńcie się w spokojniejsze
miejsce i dalej dawajcie jej mięso. Myślcie, jak bardzo ją kochacie, że chcecie
z nią zostać, jak bardzo czujecie się z nią szczęśliwi. Nie dopuszczajcie do
siebie żadnych innych myśli albo jaszczurka ognista wejdzie pomiędzy.
Można je Naznaczyć jedynie przez te kilka krótkich chwil między wykluciem a
pierwszym dużym posiłkiem. Powiedzie się wam lub nie. Wszystko zależy od was.

   - Słyszeliście, co powiedziała. A teraz zróbcie to. Zróbcie
to dobrze. Komu się nie uda... - Meron groźnie zawiesił głos.
   Kylara roześmiała się, przełamując złowieszczą ciszę, która
zapadła po słowach Lorda Nabol. Śmiała się z ponurej miny Merona, śmiała się
nieprzerwanie, aż wreszcie Lord Warowni rozzłościł się tak, że przestał na
cokolwiek zważać. Potrząsnął ją szorstko za ramię i wskazał na jaja, które
zaczęły się właśnie dziko kołysać, gdy ich mieszkańcy podjęli próby wydostania
się na wolność.
    - Skończ te chichoty. Zrazisz nowo wyklute jaszczurki. -
Śmiech jest lepszy od gróźb, Meronie z Nabol. Nawet ty nie możesz zadecydować o
smoczych gustach. I powiedz mi, mój dobry Lordzie, czy ty także zostaniesz
poddany tej samej strasznej karze, gdy ci się nie uda?
   Chwycił jej ramię w bolesnym uścisku i spojrzał wymownie na
pęknięcia, które zaczęły pojawiać się na skorupach. Pstryknął, by podano mu
mięso. Uklęknął przy jajach, a spomiędzy jego palców zaczęła wyciekać
krew. Pochylił się w napięciu, usiłując Naznaczyć jaszczurkę ognistą.
   Starając się nie okazywać niepokoju Kylara wstała wolno z
krzesła, po czym zbliżyła się do stołu i zaczęła nakładać na tacę kawałki mięsa.
Skinęła na wyczekujących strażników, by i oni wzięli sobie mięso i wróciła
nieśpiesznie do paleniska.
   Nie mogła zapanować nad podnieceniem. Do jej uszu dobiegło
gruchanie siedzącej nad Warownią Prideth. Odkąd zobaczyła maleńkie jaszczurki
F'nora i Brekke, zapragnęła sama Naznaczyć jedno z tych delikatnych stworzeń.
Wyglądało na to, iż Kylara nigdy nie zrozumie, że jej władcza natura
podświadomie przeciwstawia się emocjonalnej symbiozie ze smoczycą. Instynktownie
przeczuwała, że będąc kobietą, tylko jako Władczyni Weyru może zdobyć nie mającą
sobie równej władzę, przywileje i niczym nie skrępowaną wolność. Biegła w
ignorowaniu tego, czego nie chciała przyznać, nigdy sobie nie uzmysłowiła, że
Prideth jest jedyną żyjącą istotą, która ma nad nią władzę i z której opinią
Kylara zawsze się liczy. W jaszczurce ognistej zobaczyła miniaturę smoka,
którego mogłaby kontrolować - bez trudu kontrolować - większa i silniejsza od
małego stworzenia, będzie nad nim dominować w taki sposób, w jaki nigdy nie
zdoła zdominować Prideth.
   Decydując się ofiarować jaszczurcze jaja Lordowi Warowni, a
zwłaszcza Lordowi, którym wszyscy pogardzają, Kylara chciała się zemścić za
wszystkie podłości i lekceważenie, których, w jej mniemaniu, doznała zarówno ze
strony jeźdźców, jak i prostych Perneńczyków. Także ostatnia zniewaga - to, że
przybrane dziecko Brekke, z twarzą jak półmisek, Naznaczyło trzy jaszczurki i że
jaszczurki odrzuciły Kylarę - zostanie ostatecznie pomszczona.
   No cóż, tu nie może zostać odrzucona, pomyślała. Zna się na
rzeczy i, bez względu na wszystko, wyjdzie stąd zwycięska.
   Złote jajo zakołysało się gwałtownie i na skorupie pojawiło
się szerokie pęknięcie. Zobaczyła malutki złoty pysk.
   - Nakarm ją. Nie trać czasu - wyszeptał ochryple Meron.

   - Ty głupcze, nie mów mi, jak mam się obchodzić z jajem.
Martw się o swoje.
   Pojawiła się głowa, ciało walczyło o utrzymanie równowagi,
a pazury skrobały o mokrą skorupę. Kylara skupiła się na powitalnym uczuciu
radości i podziwu. Zignorowała zupełnie dochodzące zewsząd okrzyki i usilne
prośby.
   Mała królowa, nie większa od jej dłoni, niezdarnie
wyswobodziła się ze skorupy i natychmiast zaczęła się rozglądać za czymś do
zjedzenia. Kylara położyła przed nią kawałek mięsa, a bestia chwyciła go
żarłocznie. Następny położyła nieco dalej niż pierwszy; chciała zwabić do siebie
jaszczurkę ognistą. Wydając z siebie dzikie, skrzekliwe dźwięki, jaszczurka
rzuciła się, jej ruchy stawały się coraz mniej niezdarne, a rozpostarte szeroko
skrzydła schły w błyskawicznym tempie. Głód, głód, głód, pulsowały myśli
stworzenia, a Kylara uspokojona tym, że odebrała to przesłanie, nasiliła uczucie
miłości i powitania.
   Po piątym kawałku mięsa Kylara miała królewską jaszczurkę
na dłoni. Wstała ostrożnie i, nie przestając wtykać jedzenia w szeroko otwartą
paszczę, odsunęła się od paleniska, byle dalej od chaosu, który tam zapanował.

   Nie było w tym przesady, gdyż zdenerwowani mężczyźni
popełniali, mimo jej rad, wszystkie błędy, o których wspominały Kroniki. Trzy
jaja Merona pękły niemal równocześnie. Dwie dopiero co narodzone jaszczurki
błyskawicznie skoczyły na siebie, a Meron nieudolnie próbował naśladować
postępowanie Kylary. Przez swoją chciwość straci pewnie wszystkie trzy,
pomyślała ze złośliwą satysfakcją. Po chwili zaczęły się wykluwać pozostałe
spiżowe jaszczurki. No cóż, nie będzie trzeba się martwić, gdy jej mała królowa
wzniesie się do godów.
   Dwóch mężczyzn zdołało wziąć jaszczurki do rąk i idąc za
przykładem Kylary odsunęli się od paleniska.
   - Jak dużo mamy im dać jedzenia, Władczyni? - spytał jeden.
Jego oczy świeciły pełnym niedowierzania szczęściem i oszołomieniem.
   - Tyle, ile zechcą. Same przestaną, zasną i zostaną z wami.
Gdy się tylko obudzą, ponownie dajcie im jeść. A jeśli zaczną się skarżyć na
swędzącą skórę, wykąpcie je i natrzyjcie olejkiem. Nierówna skóra pęka
pomiędzy, a okropne zimno może nawet spowodować śmierć jaszczurki
ognistej lub smoka. - Jakże często powtarzała to, gdy musiała z racji tego, że
jest Władczynią, uczyć młodych jeźdźców. Całe szczęście, że teraz zajmuje się
tym Brekke, niech będą dzięki Pierwszemu Jaju.
    - Ale co się stanie, jeśli wejdą pomiędzy? Jak mamy
je powstrzymać?
   - Nie można zatrzymać smoka. To on z tobą zostaje. Smoka
nie można przykuć łańcuchem jak whera. Znudziła ją rola nauczycielki i poszła
odnowić zapasy mięsa. Następnie, przyglądając się z obrzydzeniem, jak na
palenisku giną małe stworzenia, wspięła się po schodach do wewnętrznej Warowni.
Poczeka w komnatach Merona - lepiej jeśli na dole nie będzie nikogo, kto mógłby
się przekonać, czy mimo wszystko zdołał Naznaczyć ognistą jaszczurkę.
   Prideth powiedziała jej, iż nie jest zadowolona z tego, że
przeniosła jaszczurki ogniste tylko po to, by umierały na zimnym, obcym
palenisku.
    - W Południowym stracili ich o wiele więcej, głuptasie -
powiedziała Kylara swej smoczycy. - Tym razem i my zdobyłyśmy nasze śliczne
maleństwo.
   Siedząca na wzgórzu sygnalizacyjnym Prideth zaczęła
utyskiwać, lecz nie dotyczyło to jaszczurek ognistych, więc Kylara przestała
zwracać na nią uwagę.


następny   








Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TI 02 06 19 T pl(1)
09 06 19 DTZ prezentacja tenant mix FINAL1
TI 02 06 19 T B pl(1)
TI 01 06 19 B pl
TI 00 06 19 B pl(2)
19 06
19 12 06
06 2010 05 19
diagnostyka laboratoryjna giełda 19 06 2008
19 06 2004 zestaw1
19 Dz U 06 206 1516 Morskie budowle hydrotechniczne

więcej podobnych podstron