Różne warianty świetlanej przyszłości - artykuł Stanisława Michalkiewicza
Wysłane wtorek, 9, grudnia 2003
Po znakomitym sukcesie w referendum akcesyjnym Polska wkroczyła na drogę
prowadzącą do świetlanej przyszłości. Wszystko rośnie nam, jak na drożdżach.
Ot, np. dług publiczny przekroczył już 100 miliardów dolarów i myślicie
Państwo, że się zatrzymał? Akurat! Rośnie nadal, że wprost końca nie widać.
Podobnie za bezrobociem; rośnie, tyle że trochę wolniej, ale to nic dziwnego.
Wiadomo - pieniądz szybszy niż człowiek i ludzie zwyczajnie nie mogą nadążyć.
Od Nowego Roku wzrosną obciążenia podatkowe, a od 1 maja - ceny. Żeby od tego
wszystkiego nie poprzewracało nam się w głowach, pan wicepremier Hausner
forsuje program oszczędnościowy. Mamy trochę zaoszczędzić, żeby od przyszłego
roku rząd mógł zwiększyć liczbę urzędników co najmniej o 100 tysięcy. Ale nie
ze wszystkim możemy czekać tak długo. Więc już teraz rośnie liczba gospodarstw
domowych nie mających żadnych oszczędności. Ich liczba przekroczyła już 86
procent, ale to nie jest, ma się rozumieć, nasze ostatnie słowo. Dogonimy i
przegonimy. A jest co doganiać, bo np. gospodarstw domowych mających długi jest
tylko 30 proc. W tej akurat dziedzinie w awangardzie są posłowie. Prawie każdy
zadłużony po uszy, dzięki czemu lepiej rozumiemy przyczyny gorączkowych ruchów
na naszej politycznej scenie.
W przyszłym roku bowiem szykują się wybory do Parlamentu Europejskiego.
Projekt konstytucji europejskiej, na który kręcimy nosem, broniąc Nicei albo
śmierci, oferuje naszemu krajowi aż 54 mandaty. Każdy szczęśliwiec, który
mandat taki zacznie, jak to się mówi, piastować, rozwiąże sobie problemy
socjalne do końca życia, a kto wie - może nawet pospłaca długi, jeśli
oczywiście nie porobi nowych. Dlatego też członkowie Stowarzyszenia Ordynacka
aż przestępują z nogi na nogę z niecierpliwości - zakładać partię czy nie
zakładać i układać się z przewodniczącym Millerem i złym (Dy)duchem? Dlatego
też inni politycy garną się do Platformy Obywatelskiej, która jest wyłaniana za
alternatywę wobec SLD. "Rzeczpospolita" twierdzi nawet, że od tego nawału
zgłoszeń ideowców ostatniej godziny w Platformie Obywatelskiej aż grzeją się
telefony. Ale, zwłaszcza, że idzie zima i trochę grzania, niechby nawet od
telefonów, nikomu nie zaszkodzi, zupełnie nie przeszkadza to panu Pawłowi
Piskorskiemu, który jest zwolennikiem "polityki otwarcia". I słusznie, bo kto
nie dostanie się do Parlamentu Europejskiego, zawsze ma szansę stanąć do
wyborów do Sejmu lub Senatu w roku 2005. Tutaj diety są wprawdzie niższe niż
tam, ale w nadchodzących czasach czekają nas takie trudności wzrostu, że nie ma
co grymasić. Dobra psu i mucha, zwłaszcza, że rzek ci u nas dostatek, a mostów
jakby jakoś mniej, więc w razie czego starczy dla każdego.
Prawo i Sprawiedliwość - odwrotnie. Nie chodzi o to, żeby starczyło dla
każdego, tylko żeby starczyło dla uczciwych. Cóż bowiem nagradzać, w cóż
inwestować w tych przeżartych korupcją i nepotyzmem czasach, jeśli nie
uczciwych? Dlatego też PiS nie wyklucza wprawdzie współdziałania, a nawet
koalicji z Platformą Obywatelską na nadchodzące wybory do jednego i do drugiego
parlamentu, a nawet na prezydenta, wszelako stawia warunki twarde, niczym rząd
pana premiera Milera Unii Europejskiej. Właściwie tylko jeden warunek, ale za
to jaki! Chodzi o to, by Platforma się "oczyściła". Domyślam się, że pigułkę na
przeczyszczenie zaaplikowałby Platformie pan Jarosław Kaczyński, a potem
zwołałby konsylium z panem Ludwikiem Dornem, żeby przekonać się, czy pigułka
poskutkowała, czy nie. I słuszna jego racja, bo każde dziecko wie, że lepiej
przeczyszczać niż być przeczyszczanym. Stawia to Platformę Obywatelską w trochę
kłopotliwej sytuacji, ale skoro to nie ona wpadła pierwsza na pomysł mianowania
się rewidentem cnoty, to nic już na to poradzić nie można. Już starożytni
Rzymianie ustalili, że prior tempore - potior iure, co się wykłada, że kto
pierwszy - ten lepszy. Więc jeśli pan poseł Rokita naprawdę chce objąć schedę
po panu premierze Millerze z nominacji pana Lecha Kaczyńskiego, to będzie
musiał jakoś przekonać kolegów z Platformy, by pigułkę na przeczyszczenie
zażyli. Z życzliwości zauważam, że lansowana przez pana Piskorskiego na terenie
Platformy polityka otwarcia może okazać się tu niezwykle pomocna. W ramach
polityki otwarcia Platforma poprzyjmuje do partii wszystkich, którzy teraz
grzeją jej telefony, pozbiera od nich składki i inne wpisowe, a potem
przeznaczy na przeczyszczenie. Któż bowiem jest bez grzechu wobec Boga i bez
winy wobec cara? Nikt, a już specjalnie ten, kto garnie się do Platformy. W ten
sposób i wilk będzie syty, i owca cała. PiS będzie miało swoją satysfakcję z
przeczyszczenia Platformy Obywatelskiej, a, dajmy na to, pan Paweł Piskorski
nie będzie musiał niczego się obawiać.
Jak widać, wszystko zapowiada się znakomicie. Jest dobrze, a będzie jeszcze
lepiej, a chodzi tylko o to, żeby właściwi ludzie trafili we właściwe miejsca,
przygotowane dla nich od założenia świata. Na tym tle przykrym zgrzytem jest
nieuzasadnione czarnowidztwo Unii Wolności, jakie pojawiło się na jej
konferencji programowej. "Państwo jest słabe, nastroje w społeczeństwie
apartyjne, a styk polityki i świata przestępczego sprawia, że sytuacja w Polsce
zaczyna przypominać to, co działo się na południu Włoch na początku lat
dziewięćdziesiątych" - powiedzieli tak socjologowie. Wszystko to oczywiście być
może, ale co tu mają do rzeczy Włochy? Sytuacja w Polsce, jeśli w ogóle coś
przypomina, to przypomina sytuację w Polsce na początku lat
dziewięćdziesiątych, ukształtowaną przez ówczesne nieformalne "grupy
towarzysko-biznesowe". Ale po co tak rozpamiętywać historię? Czyż nie lepiej
wybrać przyszłość, jak to uczynił pan prezydent Kwaśniewski? I teraz też dobrze
radzi. Skoro nastroje w społeczeństwie są apartyjne, to trzeba wyjść im
naprzeciw, utworzyć wraz ze Stowarzyszeniem Ordynacka, Ruchem Społecznym AWS i
SLD (po obaleniu złowrogiego Millera) apartyjną partię Ruch Społeczny. Ten Ruch
stanąłby murem za panią Jolantą Kwaśniewską, w zamian za co pan prezydent
udzieliłby mu poparcia i w ten sposób w Parlamencie Europejskim mogłyby
wreszcie zabłysnąć dwa brylanty w osobach pana Tadeusza Mazowieckiego i pana
prof. Bronisława Geremka. Czyż nie o to walczyliśmy wszyscy, jedni w partii i
SB, drudzy w podziemiu, a Lechu skakał przez płot?
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
O historii i niezbyt świetlanej przyszłości tradycyjnych żarówekPrengel Przyszłość w świetle przepowiedni NostradamusaMichałowski Przestrzenne usługi środowiska w świetle założeń ekonomii zrów rozwojuróżne (29)Komunikacja w świetle wymagań normy ISO 9001(1)MICHALKIEWICZ ZATRUTA MARCHEWKARóżne interpretacje tytułu powieści GranicaRola laboratoriów w świetle wymagań systemów zarządzania jakosciąPrzywództwo kobiet bariery i prognozy na przyszłośćGodzinki ku czci Św Michała Archanioła tekstwięcej podobnych podstron