Jenna Black Nikki Glass 03 Rogue Descendant Rozdział 21


Tłumaczenie dla: Translations_Club
Tłumacz: mary003
Korekta: noir16
Rozdział 21
Nie byłam w nastroju na towarzystwo, więc od razu udałam się do
swojego apartamentu i zamknęłam się na klucz. Długi, gorący prysznic
nie pozwolił mi zapomnieć, mój umysł na okrągło odtwarzał śmierć
Emmy.
Czy mogłam coś powiedzieć albo zrobić? Przekonać Andersona, że
to Cyrusa należy winić za obłęd w jaki popadła ta kobieta?
Czasami gdy uratujemy komuś życie, zaczynamy czuć się
odpowiedzialni za tę osobę. Wszechświat okrutnie i kapryśnie sobie z nas
zażartował, skoro poprzez uratowanie jej wykonałam pierwszy krok do jej
unicestwienia. W sprawiedliwym świecie Emma byłaby szczęśliwa,
zdrowa i życzliwa. Może jej małżeństwo z Andersonem i tak by nie
przetrwało  z tego co słyszałam ich związek był chwiejny daleko przed
tym, jak została porwana  ale nie winiłaby mnie za to i nie uciekłaby do
Olimpijczyków, żeby odegrać się na Andersonie.
Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że uratowałam ją tylko po to,
żeby patrzeć na jej śmierć na oczach Andersona.
Czułam się okropnie, a jakby tego było mało, nie mogłam
zapomnieć o tym co powiedziała mi Maggie, jakoby zazdrość Emmy nie
była bezpodstawna. Nieważne ile razy próbowałam się w to zagłębić, dalej
nie dostrzegałam żadnych oznak zainteresowania mną ze strony
Andersona. Być może szukałam nie tam gdzie trzeba. I może gdybym
dostrzegła je na czas, może udałoby mi się je wykorzystać w przekonaniu
Anderson...
Myśli wymykały mi się spod kontroli. Logika podpowiadała mi, że
śmierć Emmy nie była moją winą. Zrobiłam wszystko co mogłam i nie
miałam żadnych powodów, aby czuć się winną. Lecz była to słaba
pociecha i pomimo największych wysiłków, żeby przestać o tym myśleć, z
każdą kolejną chwilą byłam w coraz gorszym nastroju.
Próbowałam wszystkiego, żeby zająć się czymś innym, ale śmierć
Emmy ciążyła nade mną, jak ćma pchająca się do światła.
Usiadłam na kanapie z laptopem na kolanach i przeglądałam
stronę po stronie, szukając magicznego eliksiru zapomnienia. W pewnym
momencie natknęłam się na stronę reklamującą galerię Sacklera i
indiańską wystawę i od razu przypomniałam sobie o komforcie, jaki
czułam ostatniej nocy w ramionach Jamaala, kiedy to ponownie mnie
odtrącił.
Jamaal jak nikt inny potrafił zaprzątnąć moje myśli. Przymknęłam
powieki, próbując przypomnieć sobie każdy dotyk, słowo, zapach, dzwięk.
Po chwili nic innego nie miało już znaczenia. Był twardym, groznym
mężczyzną, lecz jego usta i dotyk były delikatne i miękkie. Zadrżałam z
przyjemności, pragnąc cofnąć czas i nie dotykać jego blizn.
Ciekawe jakby potoczyły się sprawy, gdybym nie popełniła tak
strasznego błędu? Wiedziałam co by było, gdyby Jamaal był zwyczajnym
mężczyzną, ale nie ma w nic zwyczajnego, a za bliznami kryło się o wiele
więcej niż kilka szram.
Wiedziałam, że za sprawą jego pojedynczego dotyku mogłabym
zapomnieć o bożym świecie, ale przyszło mi do głowy, że Jamaal pewnie
skorzystał z mojej nieobecności i tego, że jestem bezpieczna i poszedł na
polanę poćwiczyć z Sitą. Po naszej nieudanej próbie flirtu mogłaby być na
niego nieco wściekła, a ja mogłabym wykorzystać to za całkiem niezłą
wymówkę. Zastanawiałam się kiedyś, czy Sita nie wyładowuje na nim
swojej złości, kiedy mnie nie ma w pobliżu i aż zadrżałam na samą myśl.
Czy mój nagły problem i potrzeba opieki usprawiedliwiałaby
rzucenie się na Jamaala, kiedy on wyraznie dał mi do zrozumienia, że
powinniśmy zachować dystans? Oczywiście, że tak. Potrzebowałam
zapomnienia, a tylko Jamaal potrafił tego dokonać.
Było nieco po jedenastej w nocy, kiedy zapukałam do drzwi
Jamaala. Dopiero teraz przyszło mi do głowy, że normalni ludzi śpią o tej
porze i próbują wypocząć. Miałam jednak dziwne przeczucie, że Jamaal
był nocnym markiem, choć nie miałam na to żadnych dowodów.
Jeśli nie otworzy, powinnam założyć, że śpi? A może powinnam
wzmóc swoje obawy i założyć, że skrzywdziła go Sita?
Na szczęście nie miałam takiego dylematu, ponieważ drzwi się
uchyliły, a przede mną pojawił się Jamaal w swojej męskiej chwale,
wyglądając wystarczająco niezle, by chcieć go schrupać.
Nie był jeszcze w łóżku, inaczej nie dotarłby do drzwi tak szybko,
ale był przebrany w spodnie od piżamy w kratę oraz obcisłą bokserkę.
Przeczucie podpowiadało mi, że nosił ją, aby ukryć blizny nawet podczas
snu i myśl ta spowodowała w moim sercu wielki ból i smutek.
- Czego chcesz?  Zapytał szorstko, gdy nadal stałam przed jego
drzwiami i nie przestawałam się na niego gapić.
Gdybym przyszła tu tylko dlatego, że martwiłam się ewentualnym
zranieniem go przez Sitę, mogłam się odwrócić i wrócić już do swojego
pokoju. Zdecydowanie nic mu nie było. Tym bardziej, że jego ton był
gruby i gardłowy.
- Ćwiczyłeś dzisiaj z Sitą?  Zapytałam, ignorując jego niesubtelne
wiadomości.
Jamaal westchnął i potarł oczy, jakby był zmęczony. Nie chciałam
stać na środku korytarza, więc przepchnęłam się obok niego i weszłam do
salonu. Drzwi do jego sypialni były otwarte, więc zauważyłam schludnie
zasłane łóżko. Jamaal należał do tych dziwaków, którzy czy to dzień czy
noc, ich łóżka wyglądały nienagannie, jakby nigdy w nich nie spali.
- Idz spać, Nikki.  Powiedział Jamaal, nieco błagalnym tonem.
- Opowiedz jak poszło z Sitą. Była wkurzona?
Jamaal wyglądał tak, jakby za chwilę miał mnie udusić. Dawno
temu przez to spojrzenie zwiałabym gdzie pieprz rośnie, ale teraz nie
robiło na mnie wrażenia. Póki się kontrolował, nie skrzywdziłby mnie, a
w obecnej chwili był mistrzem w tej kategorii. Skrzyżowałam ramiona i
spojrzałam na niego swoim najbardziej upartym i nieubłaganym
wzrokiem.
Zamknął za mną drzwi, lecz nie było to ciche przymknięcie.
- Owszem, była wkurzona.  Przyznał.
- Skrzywdziła cię?  Nawet jeśli, do tej pory zdążył się już uleczyć,
ale i tak na samą myśl włoski stanęły mi dęba.
Przewrócił oczami.  Oczywiście, że nie. Ale próbowała znalezć
ciebie mimo, że powtarzałem jej, że byłaś poza domem.
To nie brzmiało dobrze.  Może nie zrozumiała.  Wciąż nie
mogłam pojąć, jak Sita jest w stanie rozumieć ludzi i to co do niej mówią.
Jakim do diabła cudem tygrysica miałaby nauczyć się angielskiego?
Potrząsnęłam głową. Musiałam przestać myśleć o Sitcie jako
tygrysicy. Nie była nią, a przyjmowała jedynie taką formę. Była magią i
kto wie co jeszcze potrafiła?
- Zrozumiała.  Odparł ponuro Jamaal.  Musiałem ją odesłać,
ponieważ nie wiedziałem czy za karę nie pójdzie po kogoś innego. Musisz
zachować dystans, Nikki. Nie jest teraz bezpiecznie.
Usłyszałam odrobinę goryczy we własnym śmiechu. 
Bezpieczeństwo należy już do mojej przeszłości. W ciągu kilku ostatnich
miesięcy zostałam pobita, pogryziona, porwana i zamordowana 
dwukrotnie!  i zastraszana losem gorszym od śmierci. Wątpię bym
kiedykolwiek już poczuła się bezpiecznie.  Zadrżałam, czując chłód na
podsumowanie tego co przeżyłam. Brakowało jeszcze, żebym podzieliła
los Emmy i popadła w obłęd.
Jamaal zrobił krok w moim kierunku i chyba próbował mnie
przytulić, lecz zatrzymał się nagle i zacisnął mocno pięści.
- Najbardziej czułam się bezpieczna...  kontynuowałam i tym
razem to ja podeszłam do niego, - & ostatniej nocy, gdy trzymałeś mnie w
ramionach. A kiedy mnie pocałowałeś, zapomniałam o wszystkich
problemach.  wyciągnęłam dłoń i dotknęłam jego piersi. Materiał
bokserki był na tyle cienki, że mogłam poczuć przez niego nierówność
blizn. Uniosłam wzrok, żeby spojrzeć mu w oczy.  Potrzebuję tego.
Proszę.
- To zbyt niebezpieczne.  Odpowiedział Jamaal, lecz nie odsunął
się ode mnie, a jego oczy płonęły z pożądania.  Sita&
- Będzie musiała się z tym pogodzić. A jeśli tego nie zrobi, będziesz
musiał wrócić do swoich dawnych metod. Radziłeś sobie bez niej przez
całe stulecia.
Jego twarz stwardniała.  Skoro mowa o radzeniu sobie.
Zapomniałaś już co ci zrobiłem? Zapomniałaś kto cię pobił?
Myślałam, że Jamaal już dawno temu sobie wybaczył.
Najwyrazniej byłam w błędzie.  Nawet gdyby twój temperament znów
dawał się we znaki, nie zrobiłbyś tego swojej przyjaciółce. 
Powiedziałam.  Myślałeś, że jestem wrogiem. Posłuchaj, nie lubię gdy
zmieniasz się w tykającą bombę i przez magię śmierci stale chodzisz
nadąsany, ale jeżeli posługiwanie się Sitą oznacza kompletne
odizolowanie od nas, to nie jest tego warta.
Jamaal pokręcił głową. Otworzył usta, żeby zacząć się kłócić, ale
wyciągnęłam rękę i położyłam palec na jego ustach, żeby go powstrzymać.
- Zasługujesz na normalne życie.  Wyznałam, gładząc kciukiem
jego wargę i zamykając dystans między nami. Otoczył mnie ramionami,
niemal wbrew swojej woli. Dostrzegłam w jego oczach cień strachu i
poczułam ogromną determinację, aby go zdusić. Uniosłam się na palcach,
pocałowałam go i wydałam z siebie cichy jęk potrzeby.
- Nie powinniśmy, Nikki.  Powiedział przy moich ustach, lecz
jego seksownie ochrypły szept i sposób w jaki zaciskał dłonie na moim
ciele podpowiedziały mi, że uważał to za równie złe, co ja.
Odetchnęłam głęboko, wchłaniając jego zapach dymu i gozdzików
i czegoś co pewnie było częścią preparatu do włosów. Na samym końcu
odkryłam jego naturalny zapach, mężczyzny, który potrafił wypędzić ze
mnie wszelkie myśli i obawy, rozpalić moje ciało pojedynczym dotykiem i
nawet najmniejszym cieniem uśmiechu. Przesunęłam dłońmi przez jego
klatkę piersiową i założyłam je za szyję, przyciągając do siebie jego głowę.
Nie opierał się, mimo wcześniejszych obaw. Jego usta opadły na
moje i w zaledwie sekundę mogłam myśleć jedynie o jego smaku i dotyku.
Od razu poczułam twardość we flanelowych spodniach i pożałowałam, że
nie jestem wyższa, dzięki czemu mogłabym poczuć ją gdzie indziej niż na
brzuchu.
Jamaal najwyrazniej musiał myśleć o tym samym, ponieważ
wsunął dłonie pod mój tyłek i uniósł mnie bez najmniejszego problemu.
Jęknęłam w jego usta i owinęłam nogi wokół jego talii, rozkoszując się
tym, że mogłam go poczuć. Gładził mnie rytmicznie językiem, a ja
musiałam chwycić w garść jego włosy, aby nie zanurzyć dłoni pod jego
bokserkę. Trudno było mi się kontrolować, z trudem byłam w stanie
myśleć, kiedy mnie tak całował.
Moje serce dudniło ze szczęścia, a kiedy Jamaal przeszedł przez
salon i zaczął nieść mnie do sypialni, myślałam, że zaraz je rozsadzi.
Potrzebowałam go bardziej niż oddechu, pragnęłam zatracić się w jego
ciele, ale wiedziałam z doświadczenia, że musiałam się pofolgować i nie
wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, które znów mogłyby go
 wystraszyć .
Jamaal położył mnie na śnieżnobiałym prześcieradle i bez
przerywania pocałunku, odsuwał na bok kołdrę. Położył się na mnie, a
dolna część jego ciała ocierała się o moją, ponieważ nadal miałam
owinięte wokół niego nogi. Moje dłonie płonęły od potrzeby rozerwania
jego bokserki i poczucia na sobie nagiej skóry. Nie chciałam żeby coś nas
dzieliło, ale nie odważyłam się wykonać pierwszego gestu.
Puściłam włosy Jamaala i odnalazłam po omacku zagłówek. Nie
przyjrzałam się mu wcześniej, ale miałam przeczucie, że był wykonany z
ciemnego drewna i miał kilka słupków. Gdybym nie oderwała od niego
rąk, z pewnością nie zdołałabym się powstrzymać i w końcu zaczęłabym
wędrować nimi po ciele Jamaala. Wymacałam dłońmi uchwyty i
ścisnęłam je mocno, wciąż całując dziko Jamaala i trzymając go między
nogami.
Niemal zawyłam w proteście, gdy przerwał pocałunek, lecz nie
odsunął się, a jedynie ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy.
Nawet gdyby nie przyciskał do mnie swojej erekcji, nie sposób było nie
zauważyć jego pożądania. Niestety towarzyszył temu również strach.
- Pragnę cię.  Wyszeptał i dla podkreślenia swoich słów otarł się o
mnie biodrami. Jęknęłam z rozkoszy i wygięłam się w łuk.  Ale wiesz, że
mam pewne& problemy.
Puściłam zagłówek i przesunęłam palcami po boku jego twarzy,
mając nadzieję, że zdołam go tym pocieszyć, ale też bardziej rozpalić. 
Wiem i nie obchodzą mnie one. Zwiąż mi ręce i ciesz się chwilą, jeśli
dzięki temu poczujesz się lepiej.
Zadrżał i zamknął oczy.
Szlag. Traciłam go.
- Nawet się nie waż!  Powiedziałam, mocniej zaciskając nogi
wokół niego.
- Nie zasługuję na ciebie.
- Pozwól, że ja o tym zdecyduję.  Pomimo jego słów, wciąż był
twardy między moimi nogami, co dodawało mi otuchy. Część niego
próbowała się wycofać, a druga chciała zostać.  Pragnę cię w sobie.
Pokręcił głową.  Nie rozumiesz. Miałem kiedyś właścicielkę,
którą nakręcały moje blizny. Ona& .
Uciszyłam go pocałunkiem, chwytając delikatnie jego wargę
pomiędzy zęby w razie, gdyby próbował się odsunąć. Najwyrazniej on
uznał to za coś seksownego, ponieważ od razu zapomniał o swoich
obiekcjach i odwzajemnił pocałunek z taką siłą, że aż zaparło mi dech w
piersiach.
Dyszał ciężko, gdy się odsunął.  Nie zdejmuj mojej bluzki. 
Wydyszał pomiędzy oddechami.
- Bez obaw.  Odpowiedziałam i dostrzegłam, że sama również
dyszę. Oczywiście obchodziły mnie jego blizny, ale nie chciałam
rozmawiać o tym teraz, kiedy mógł się wystraszyć. Nie chciałam aby znów
mnie od siebie odsunął, więc uruchomiłam swoją wewnętrzną gwiazdę
porno. Zwykle nie świntuszyłam w łóżku, ale dla Jamaala byłam gotowa
spróbować wszystkiego.  Pieprz mnie!
Niesamowite jak te dwa słowa potrafią wpłynąć na mężczyznę.
Jamaal natychmiast zapomniał o swoich problemach, przeprosinach i
wyjaśnieniach. Kucnął przede mną, żeby zdjąć mi spodnie i zsunął je,
zanim zdołałam zaoferować pomoc. Wolałabym, żeby zdjął je całkowicie,
ale wyglądało na to, że się trochę spieszył, a mnie to w sumie
odpowiadało.
Jęknęłam, gdy opuścił swoje spodnie i mogłam dostrzec jego
erekcję. Już wcześniej byłam pewna, po tym, jak się o mnie ocierał, że jest
niezle wyposażony, lecz nagi i otwarty był wręcz oszałamiający. Swędziały
mnie palce, żeby go dotknąć, pogłaskać długą twardość, ale bałam się, że
mój dotyk wywoła kolejne traumatyczne wspomnienia.
Zadrżałam z oczekiwania, ale też z niepokoju. Nie jestem dziewicą,
ale mój spektakularny upadek spowodował, że nie byłam w tych
sprawach najbardziej doświadczoną dwudziestopięciolatką na świecie, a
rozmiary Jamaala zapowiadały nieprzyjemny początek. Miałam tylko
nadzieję, że nie będzie bolało na tyle, żebym nie potrafiła tego ukryć. Nie
chciałam, żeby Jamaal czuł się winny jeszcze z powodu tego.
- Kondom.  Przypomniałam mu, ledwo się opamiętując, gdy z
powrotem się na mnie położył.
- Zbyteczny.  Zapewnił mnie.  Linie się nie krzyżują.
To by znaczyło, że potomkowie nie mogą mieć ze sobą dzieci. Już
dawno się nad tym zastanawiałam, ale wierzyłam Jamaalowi na słowo.
Rozłożyłam nogi tak szeroko, jak pozwalały mi na to moje cholerne
dżinsy i majtki. Jamaal nie skorzystał z mojego pomysłu związania rąk,
lecz przygwozdził je dłońmi do poduszki, umieszczając po bokach mojej
głowy. Nie miałam nic przeciwko.
Uniosłam się do niego w oczekiwaniu&
I poczułam się, jakbym wpadła do basenu pełnego lodowatej
wody, gdy usłyszałam za sobą ryk tygrysa.
Jamaal zaklął i odepchnął mnie na bok, wchodząc między mną, a
tygrysicę, która nagle znalazła się na łóżku. Przeturlałam się na drugą
stronę, gorączkowo zakładając po drodze spodnie. Sita ryknęła ponownie,
lecz tym razem krócej.
- Nie wzywałem cię!  Wykrzyczał Jamaal.
Patrzenie jej w oczy może i nie było najlepszym pomysłem, ale nie
mogłam się powstrzymać. Jamaal klęczał na kolanach, rozłożył szeroko
ramiona, jakby chciał zablokować Sitcie dojście do mnie. Oboje jednak
wiedzieliśmy, że gdyby chciała, to i tak by go przeskoczyła. Nie
przejmował się podciągnięciem spodni, więc dostrzegłam, że jego pupa
była równie poharatana, jak tułowie. Wyciągnął rękę, chcąc jej dotknąć 
co pewnie miało ją trochę ode mnie odsunąć  ale przechadzała się w tą i
z powrotem, odsłaniając w grozbie zębiska. Jej oczy zdawały się świecić w
ciemnościach pokoju i były wwiercone wprost we mnie.
Jamaal przesunął się, żeby mnie lepiej zablokować i przeciąć nasz
kontakt wzrokowy. Martwiłam się, że zrani go zamiast mnie i nie zdoła
nad nią zapanować. Fakt, że potrafiła pojawić się już znikąd, na własne
skinienie ręki, był nieco niepokojący. Nie zamierzałam dopuścić do tego,
by Jamaal oberwał za mnie, więc wstałam na nogi i spojrzałam tygrysicy
w oczy.
- Jamaal ma prawo wieść własne i normalne życie, Sito. 
Powiedziałam.  Nie możesz mieć go tylko dla siebie.
- Zamknij się, Nikki!  Rzucił do mnie Jamaal, gdy Sita warknęła
w dezaprobacie.  Uciekaj stąd, póki możesz.
Nie mogłam zrobić wiele w obecnej sytuacji, ale zostawienie
Jamaala z rozszalałą tygrysicą nie wchodziło w grę. Oczywiście zostanie
tu i kolejne poturbowanie też nie brzmiało słodko.
Pomachałam palcem na Sitę, jakbym ostrzegała niegrzeczne
dziecko.  Przysięgam na Boga, że jeżeli go skrzywdzisz&
Sita przerwała mi rykiem przez który zabrzęczały mi zęby.
- Nie skrzywdzi mnie.  Oznajmił pewnym tonem Jamaal.  A
teraz wypierdalaj z mojego pokoju.
W tamtej chwili miałam mnóstwo rzeczy do powiedzenia, lecz
postanowiłam to wszystko przełknąć. Jamaal twierdził, że jej nie wezwał,
ale czy mogłam być tego taka pewna? Podjęliśmy małe kroczki, żebym nie
dotykała jego blizn, ale może dla niego to nie było wystarczające? Albo
oboje unikaliśmy problemów, a one były o wiele głębsze i smutniejsze niż
nam się wydawało, więc podświadomie wezwał do siebie Site. Może
porozmawianie z kimś o tym co mu się przydarzyło, gdy był
niewolnikiem, pomoże mu ponownie się do kogoś zbliżyć.
A może Sita była tak niekontrolowana, jak jego temperament,
zanim jeszcze nauczył się ją wzywać.
Wiedziałam, że byłam bezradna. A przynajmniej co do kwestii
Sity. Nie chciałam zostawiać go z nią sam na sam, ale moja obecność
rozzłościłaby ją jeszcze bardziej.
Kiedy wychodziłam z pokoju obiecywałam sobie, że to nie koniec,
że nie zrezygnuję z Jamaala nieważne, jak skomplikowana była sytuacja.
W nocy obudził mnie kolejny grzmot. Zaskoczyło mnie, że w ogóle
zdołałam zasnąć, biorąc pod uwagę to, jak długo się wierciłam i
przewracałam z boku na bok, szukając rozwiązania problemów z Sitą 
takiego, który nie wymaga odsunięcia się od Jamaala. Zastanawiałam się
czy był kolejną osobą na liście mężczyzn, dla których upadnę.
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna, spodziewając się zobaczyć
deszcz, ale niebo było tak czyste, że mogłam policzyć gwiazdy.
Zastanawiałam się nad tym, jak bardzo powiększy się polana, gdy
Anderson skończy już odpowietrzać swój ból i wściekłość. Miejmy
nadzieję, że zostawi nam trochę drzew.
Udało mi się zasnąć na jakieś czterdzieści minut i znów zaczęłam
rozmyślać o Emmie i Jamaalu. O czwartej nad ranem leżałam i
debatowałam nad tym czy spróbować jeszcze zasnąć, czy dać sobie spokój
i wstać. Decyzja została podjęta odgórnie, gdy zadzwonił mój telefon.
Telefony o czwartej nad ranem należały u mnie do rzadkości.
Jedyną osobą mającą mój numer stacjonarny była Steph, a ostatnim
razem, gdy dzwoniła o tej porze, spłonął dom Glassów.
Strach natychmiast osiadł na dnie mojego żołądka, gdy wstałam i
włączyłam lampkę. Zamrugałam, starając się odczytać kto dzwoni.
Moja ręka była w połowie drogi, gdy wzrok wyostrzył się na tyle,
abym zdołała przeczytać ID dzwoniącego: Cyrus Galanos.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Babysitter rozdział 21
Rozdział 21 Lot
Tom 2 Dom we mgle CZĘŚĆ II Rozdział 21
Bestia zachowuje sie źle Shelly Laurenston Rozdział 21
Droga Dziewiątego Rozdział 21
rozdział 21 Pierwsza wizyta Belzebuba w Indiach
Tom II rozdziały 21 25
22 Rozdziaę 21
Tom I rozdziały 21 25
Rozdział 21 (tł Kath)
Wings of the wicked rozdział 21
Rozdział 21
Rozdział 21

więcej podobnych podstron